Tadeusz Różewicz, Wybór wierszy
Urodzony w 1921 roku w Radomsku, należy do tzw. pokolenia Kolumbów. W 1938 otrzymał dyplom gimnazjalny, zdał tzw. małą maturę, w 1939r. Tadeusz planował kontynuować naukę w Liceum Leśniczym w Żyrowicach koło Słonima, ale wybuch wojny spowodował, że podjął pracę gońca i urzędnika w Urzędzie Miejskim, a potem robotnika w fabryce mebli w Radomsku. Podczas wojny Różewicz przygotowywał się do walki na kursie podchorążówki AK. Od czerwca 1943 do listopada 1944 r. angażował się w szeregach partyzantki AK w widłach Warty i Pilcy. Kontynuował także młodzieńcze poetyckie pasje - w 1944 roku wydał pod pseudonimem Satyr zbiór wierszy i prozy pt. Echa leśne w nakładzie 100 egzemplarzy. W tym samym roku w Łodzi został rozstrzelany przez Niemców jego starszy brat Janusz, również zdolny poeta i żołnierz AK.
W 1945 Różewicz zdał maturę dla pracujących w Częstochowie, zaczął publikować wiersze w lokalnej prasie oraz w „Odrodzeniu”, podjął studia na kierunku historia sztuki na UJ w Krakowie. Podczas wojny osiągnął stopień kaprala podchorążego. W 1946 wydaje tomik W łyżce wody. Satyry, wydany w Częstochowie. Podejmuje współpracę z dwutygodnikiem „Pokolenie”, redagowanym przez Romana Bratnego; poznaje także m.in. Tadeusza Borowskiego.
Właściwy debiut poetycki Różewicza przypada na rok 1947. Wówczas ukazuje się w Krakowie tom zatytułowany Niepokój, zawierający wiersze z lat 1945 - 1946. Szybko dostrzeżono odmienne podejście autora do wojny - podmiot liryczny to człowiek osaczony wspomnieniami, odczuwający ciągły lek, pragnący odtworzyć podstawowe wartości. Także na polu wersyfikacji wyróżniał się Różewicz zerwaniem z tradycyjnymi systemami wersyfikacji, rezygnacja z metaforyki i ozdobników poetyckich na rzecz surowości, prostoty, prozaizacji. W 1948 roku poeta rozpoczyna współpracę z redakcją „Twórczości”, rozszerza swoje kontakty, poznaje L. Staffa, Cz. Miłosza, który będzie tłumaczył wiersze Tadeusza na angielski; publikuje kolejny tom poezji pt. Czerwona rękawiczka, ostro krytykowany przez Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego.
W 1949 r. Różewicz żeni się z Wiesławą Kozłowską, w rok później na świat przychodzi ich syn, Kamil. W 1950r. ukazuje się tomik Pięć poematów. Wyjechał tak ze na Węgry [w ramach wymiany kulturalnej], skąd przysyłał do prasy reportaże. Na Zjeździe Związku Literatów Polskich został zaatakowany przez W. Woroszylskiego za uleganie wpływom literatury burżuazyjnej. W 1951 Różewicz wyjeżdża do Gliwic, gdzie przebywa do 1968 r.. w 1951 wydał tom wierszy Czas, który idzie, a rok później Wiersze i obrazy. W 1953 na świat przyszedł drugi syn - Jan, Różewicz opublikował wybór reportaży Kartki z Węgier. Pisze jeden z pierwszych wierszy o charakterze odwilżowym: „W związku z pewnym wydarzeniem [wiersz polemiczny]” (dla niewtajemniczonych: odwilż to okres złagodzenia reżimu komunistycznego po śmierci Stalina w 1953 r.). Utwór ten został opublikowany w wydanym w roku 1954 tomie Równina, który został odnotowany przez wybitnych krytyków literackich, a 1955 nagrodzony nagrodą państwową II stopnia oraz pierwszą nagrodą i złotym medalem w konkursie literackim V Światowego Festiwalu Młodzieży w Warszawie. Rok 1955 to rok wydania kolejnego tomiku - Srebrny kłos oraz zbioru opowiadań Opadły liście z drzew i tekstów satyrycznych Uśmiechy.
W 1956 r., po ukazaniu się tomu Poemat otwarty, poetycki dorobek Różewicza został poddany interpretacji, której dokonali Kazimierz Wyka i Jan Błoński. Rok później Wydawnictwo Literackie w Krakowie wydało Poezje zebrane. W tym okresie przebywał Różewicz w Paryżu, a także przeżył śmierć matki. W 1958 ukazuje się tom Formy.
Poeta odbywał liczne podróże, m.in. w 1958 do Macedonii i Chin, w 1960 do Włoch, w 1961 - do Belgii. W 1962 r. otrzymał nagrodę Ministra Kultury i Sztuki I stopnia. W 1966 r, otrzymał prestiżową nagrodę Fundacji Jurzykowskich oraz nagrodę państwową I stopnia za całokształt twórczości. W 1968 r przeprowadził się z rodziną do Wrocławia, z tym miastem związane są jego dalsze losy.
W 1971 r. Ossolineum rozpoczęło pełną edycję tekstów Różewicza. W 1977 umiera ojciec poety, w tym czasie ukazuje się poemat Duszyczka. Coraz więcej krytyków i badaczy próbuje interpretować dzieła Różewicza. Odzywają się tez głosy krytyczne, np. G. Herling - Gruziński krytykuje poetę za jego postawę polityczną, zarzuca mu konformizm.
W latach '90 kandydatura Różewicza znalazła się wśród pretendentów do Literackiej Nagrody Nobla.
Tomy poezji (nie wszystkie!!): Echa leśne (wyd. 1944 zbiór wierszy i prozy); W łyżce wody. Satyry (wyd. 1946); Niepokój, wiersze z lat 1945-46 (wyd. 1947); Czerwona rękawiczka, wiersze z lat 1947-48 (wyd.1948); Pięć poematów, wiersze z lat 1948 - 1949 (wyd. 1950); Czas, Który idzie, wiersze z rok 1950 (wyd. 1951); Wiersze i obrazy, wiersze z lat 1951 - 1952 (wyd. 1952); Równina, wiersze z lat 1953 - 1954 (wyd. 1954); Srebrny kłos, wiersze z lat 1954-1955 (wyd. 1955);Uśmiechy, wiersze z lat 1945 - 1956 (wyd. 1955); Poemat otwarty, wiersze z lat 1955-1956 (wyd. 1956); Formy (1958); Rozmowa z Księciem (1960); Zielona róża (1961); Głos Anonima (1961); Nic w płaszczu Prospera (1963); Twarz (1964), Twarz trzecia (1968); Regio (1969), Na powierzchni poematu i w środku (1983), Płaskorzeźba (1991).
Ocalony [z tomu Niepokój z 1947 r.]
Jeden z najbardziej zapadających w pamięć wierszy Różewicza. Tytuł i rok wydania sugeruje radosny charakter, szczęśliwy fakt ocalenia z wojennej zawieruchy. Tymczasem podmiot wcale nie potrafi się cieszyć, gdyż odkrywa, że ci ocaleni, ci, co przeżyli zostali okaleczeni psychicznie, złamani obrazami okrucieństwa, zawsze już będą się uginali pod ciężarem potwornych obrazów, które noszą w pamięci. Wiersz składa się z 7 cząstek o nieregularnej budowie, ujętych w klamrę kompozycyjną [pierwszy i ostatni fragment brzmią tak samo]:
Mam dwadzieścia cztery lata
ocalałem
prowadzony na rzeź.
Podmiot wypowiada się w imieniu swoim i rówieśników, których udziałem było doświadczenie wojny. On sam należy do tych, co przeżyli. W bezpośrednim monologu przypomina obrazy okrucieństwa i podejmuje refleksję nad losem tych, co przetrwali. Na początku wiersza podmiot określa swój wiek - jak w oficjalnym protokole- 24 lata. Ocalał prowadzony na rzeź - tak prowadza się tylko zwierzęta. Ludzie zostali więc pozbawieni człowieczeństwa, możliwości decydowania o sobie, byli - jak sugeruje wyraz „rzeź”, masowo mordowani. Owo ocalenie jest faktem zwrotnym w jego biografii, sam sobie uświadamia, w jakim jest wieku, co przeżył…
Druga cząstka wiersza ukazuje stan świata po wojnie. Nie są to zgliszcza budynków czy kalecy ludzie, ale konstatacja, że miniona katastrofa doprowadziła przede wszystkim do dewaluacji podstawowych pojęć, do pomieszania sensów dotąd uznawanych za jednoznaczne. Zestawione tu „nazwy” zostały określone jako puste i jednoznaczne - to samo teraz znaczy człowiek i zwierzę [ludzi i zwierzęta zabijano tak samo: masowo i spokojnie, starając nieekonomicznie wykorzystać uzyskany towar]. Do jednego znaczenia sprowadzono miłość i nienawiść. Nie można już odróżnić przyjaciela od wroga, nie można czuć się bezpiecznym w żadnej sytuacji. Odwrócony został porządek świata wprowadzony przez Boga w dziele stworzenia - w jedno zlały się ciemność i światło.
Cząstka trzecia wraca we wspomnieniach podmiotu obraz furgonu z porąbanymi ciałami ludzi. Różewicz ukazuje reifikację ludzi, traktowanych jak drewno na opał, porąbanych, załadowanych na ciężarówki i wywiezionych na miejsce przeznaczenia - jest to drastyczna próba przypomnienia krematoriów w obozach zagłady. Śmierć ludzi sprowadzona do rangi zwyczajnego faktu, odarta z charakterystycznego dla narodowej martyrologii patosu, pokazuje prawdziwe realia wojny. Człowiek zabija i może zostać zabity, jak zwierzę. Podmiot przywołuje obraz porąbanych ludzi mówiąc: „widziałem”, był naocznym świadkiem wydarzeń, których prawdziwości nie można zakwestionować. Ze spokojem, ale i z poczuciem tragizmu dodaje „nie zostaną zbawieni” - skoro nie ma Boga, nie może być mowy o zbawieniu, ale nawet jeśliby uznać Jego istnienie [Różewicz jest ateistą], czy wówczas, kiedy doszło do ludobójstwa, reifikacji człowieka, profanacji ludzkich zwłok - można być przygotowanym od strony duchowej na śmierć? „nie zostaną zbawieni”, nie mogą liczyć na zbawienie Ci, którzy zostali potraktowani jak zwierzęta, jak przedmioty - są zaledwie poćwiartowanymi ciałami.
Czwarta cząstka znów przynosi wyliczenie przeciwstawnych wartości połączonych spójnikiem „i”. doszło do zburzenia hierarchii wartości, nie można szukać oparcia w tradycyjnych systemach aksjologicznych. W nowej rzeczywistości nawet Dekalog przestał mieć właściwe znaczenie. Do jednego szeregu zostały sprowadzone cnota i występek, prawda i kłamstwo. Po doświadczeniu wojny nie można już odróżnić piękna od brzydoty, tchórzostwa i bohaterstwa. Wojna doprowadziła do dewaluacji wartości, upadku języka degradacji człowieczeństwa, wprowadziła chaos i brak oparcia w jakichkolwiek wartościach.
Cząstka piąta przynosi potwierdzenie tezy o pomieszaniu wartości i postaw. Człowiek, który uchodził za prawego, podczas wojny dopuszczał się czynów moralnie nagannych. Różnica postaw wynika z odmiennych warunków. W obronie swojego życia ludzie niekiedy wyrzekali się własnych dzieci, oskarżali niewinnych, wydawali poszukiwanych itd.
W cząstce szóstej stwierdziwszy chaos wartości i utratę zasad moralnych, podmiot ogłasza: „szukam nauczyciela i mistrza”. Pragnie pod jego kierunkiem przywrócić dawny ład, na nowo określić podstawowe pojęcia. Oczekuje, że świat zostanie jak gdyby zbudowany od nowa, ale według dawnego porządku, by na nowo czuć się w nim bezpiecznym, by móc odróżniać dobro od zła. Ów nauczyciel, który ma na nowo oddzielić światło od ciemności, jeszcze raz uporządkować rzeczywistość, jest Bóg. Tylko On mógłby dokonać powtórnego stworzenia świata.
W cząstce siódmej odnajdujemy nową wymowę znanego już fragmentu - pokazuje ona tragizm losu „ocalonego”, który tak naprawdę został skazany na okrucieństwo wspomnień i świadomość upadku wartości moralnych. Jego ocalenie jest tylko fizyczne. Słowa „ocalałem prowadzony na rzeź” brzmią teraz jakby pretensją do losu - ocalał, jednak bez nadziei na szczęście, nosi w sobie obraz apokalipsy…
Mam dwadzieścia cztery lata
ocalałem
prowadzony na rzeź
To są nazwy puste i jednoznaczne:
człowiek i zwierzę
miłość i nienawiść
wróg i przyjaciel
ciemność i światło.
Człowieka tak się zabija jak zwierzę
widziałem:
furgony porąbanych ludzi
którzy nie zostaną zbawieni.
Pojęcia są tylko wyrazami:
cnota i występek
prawda i kłamstwo
piękno i brzydota
męstwo i tchórzostwo.
Jednako waży cnota i występek
widziałem:
człowieka który był jeden
występny i cnotliwy.
Szukam nauczyciela i mistrza
niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
niech oddzieli światło od ciemności.
Mam dwadzieścia cztery lata
ocalałem
prowadzony na rzeź
.
Róża [z tomu Niepokój z 1947 r.]
Tytuł jest homonimem - wnosi dwa zupełnie różne znaczenia użytego w nim wyrazu. Kwiat kojarzy się z pełnią życia, bogactwem koloru, przepychem kształtu, tymczasem imię zmarłej dziewczyny wywołuje smutek, przygnębienie, tym bardziej, że odeszła osoba młoda, w kwiecie wieku. Tekst wiersza oparty jest na zestawieniu treści dotyczących kwiatu i dziewczyny. Ukazanie tu paralelne obrazy potęgują nastrój smutku powodu śmierci Róży. Wbrew pozorom kwiat i zmarła mają wiele wspólnego, poza określającym je wyrazem, ale także zacznie się różnią. Różę w ciepłej dłoni można złożyć/albo w czarnej ziemi- za każdym razem funkcja róży będzie inna. Kwiat w dłoni jest zazwyczaj ofiarowywany drugiej osób i jako nak sympatii, czerwień jest symbolem żaru uczuć. Czerń ziemi jest znakiem żałoby, śmierci. Tu składa się ciała umarłych, do niej wracają szczątki obumarłych roślin. Różewicz zestawia kolory na zasadzie kontrastu. Krzykliwa czerwień róży została zestawiona z ciszą, milczeniem Róży, którą zabrała śmierć. Jej bliscy początkowo nie umieli pogodzić się ze śmiercią dziewczyny, jej ojciec „ocalony szaleje”. Z czasem jednak pamięć żywych umarła i wiara. Nie tylko życie ludzkie okazało się kruche, nietrwałe, łatwe do zniszczenia przez śmierć, ale również pamięć o tych, co odchodzą, z czasem słabnie, przemija.
Róża to kwiat Czerwona róża krzyczy Ogrodnik troskliwie krzew pielęgnuje
albo imię umarłej dziewczyny złotowłosa odeszła w milczeniu ocalony ojciec szaleje
Różę w ciepłej dłoni można złożyć Krew uciekła z bladego płatka Pięć lat mija od Twej śmierci
albo w czarnej ziemi kształt opuścił suknie dziewczyny kwiat miłości który jest bez cierni
Dzisiaj róża rozkwitła w ogrodzie
pamięć żywych umarła i wiara
Lament [z tomu Niepokój z 1947 r.]
Jest to przykład monologu lirycznego kierowanego przez podmiot do różnych odbiorców - przedstawicieli oświaty, prawa, sztuki, medycyny i rzemiosła oraz do Boga. Osoba mówiąca określa siebie jako człowieka biologicznie młodego dotkliwie doświadczonego przez wojnę. W końcowej części podmiot odrzuca wiarę, neguje zadania wypowiadane w Credo [chrześcijańskim wyznaniu wiary],potwierdzając w ten sposób utratę wartości i psychiczne rozbicie. Jest wyznaniem niewiary, zaprzeczeniem modlitwy, przekreśleniem kontaktu z Bogiem.
Tytuł narzuca nastrój smutku, żałoby. Wyraz lament to określenie gatunkowe stosowane wymiennie dla skargi, żalu. Tekst składa się z 5 całostek. W pierwszej podmiot prosi adresatów - kapłanów, nauczycieli, artystów, szewców, lekarzy, a także „ojca” o wysłuchanie. Podmiot zwraca się do ludzi w ogóle [świadczy o tym wymienienie reprezentantów profesji ważnych w życiu ludzkim], ale wśród nich wymienia tych, którzy w szczególny sposób powołani są do słuchania wyznań [zeznań] - kapłanów, nauczycieli, sędziów i lekarzy. Na koniec przywołuje ojca - jak dziecko potrzebujące zrozumienia, rady, pomocy.
W drugiej cząstce stanowczo stwierdza „nie jestem młody” i przestrzega, by nikogo nie zmyliła smukłość sylwetki, delikatność skóry. Ukazuje siebie jako pozornie młodego< biologicznie Młodego, ale mającego poczucie, że w rzeczywistości jest znacznie starszy. Kolejna cząstka ma podobny charakter i kompozycję - podmiot odwołuje się do cech duchowych: pozorna niewinność, czystość i prostota także mogą mylić.
Czwarta całostka przynosi wyznanie: „jestem mordercą”. Podmiot ze spokojem określa swój wiek [20 lat] i stwierdza, że posłużono się nim jak ślepym narzędziem do zabicia człowieka. Odtąd żyje z przerażającym doświadczeniem. W ostatniej części podmiot konstatuje swój los jako przekreślenie człowieczeństwa. Nazywa siebie okaleczonym, który nie mógł już odtąd dostrzec piękna natury. W swojej wypowiedzi wyraźnie odwołuje się do czasów II wojny. Dotychczasowa wiara, podstawowe założenia chrześcijaństwa - wszystko legło w gruzach, gdyż podmiot sam zakwestionował porządek moralny zapisany w dekalogu - wojna zmusiła go do zabicia człowieka. Z tego powodu stracił oparcie w jednoznacznym systemie wartości. Wraz z zabijaniem ludzi zniszczono moralne odruchy. Końcowe wyznanie podmiotu wynika z potrzeby oczyszczenia się z winy właśnie poprzez spowiedź. Odpuszczenie grzechów wiąże się z wyznaniem win i żalem - tak zachowuje się podmiot chcąc zrzucić z barków ciężar czynu, który wciąż w nim tkwi wyrzutem sumienia. Jednak odrzucenie wiary w odpuszczenie grzechów świadczy o tym, że podmiot sam skazuje się na wieczną pamięć o wojennych czynach. Brak wiary w zmartwychwstanie ciała jest równoznaczny z przekreśleniem nadziei na wieczność.
Zwracam się do was kapłani Nie jestem młody nie jestem młody mam lat dwadzieścia
nauczyciele sędziowie artyści niech was smukłość mego ciała niech was moja niewinność jestem mordercą
szewcy lekarze referenci nie zwodzi nie wzrusza jestem narzędziem
i do ciebie mój ojcze ani tkliwa biel szyi ani moja czystość tak ślepym jak miecz
Wysłuchajcie mnie. ani jasność otwartego czoła ani moja słabość w dłoni kata
ani puch nad wargą kruchość i prostota zamordowałem człowieka
ni śmiech cherubiński i czerwonymi palcami
ni krok elastyczny gładziłem białe piersi kobiet.
Okaleczony nie widziałem Przez sześć lat
ani nieba ani róży buchał z nozdrza opar krwi
ptaka gniazda drzewa Nie wierzę w przemianę wody w wino
świętego Franciszka nie wierzę w grzechów odpuszczenie
Achillesa i Hektora nie wierzę w ciała zmartwychwstanie.
Jak dobrze [z tomu Czerwona rękawiczka, 1948]
Wiersz jest poetycką refleksją o wojnie i rzeczywistości powojennej. Podmiot liryczny wypowiada się na przemian w czasie teraźniejszym i przeszłym, wspominając miniony okres nieprzychylny człowiekowi. Liryk składa się z trzech strof pisanych wierszem wolnym, jest to jednak tekst regularny - każda zwrotka rozpoczyna się anaforą „jak dobrze”, każdy trzeci wers rozpoczyna się czasownikiem „myślałem”.
Podmiot liryczny ani razu nie używa słowa „wojna”, ale nie mamy wątpliwości, że ów miniony czas jest tym, w którym wydawało się, że nie ma lasu i jagód, że drzewa już nie dają cienia, a człowiek nie ma serca. Teraz człowiek czuje się szczęśliwy i bezpieczny, stwierdza: „jak dobrze”. W pierwszej strofie cieszy się, ze może zbierać jagody. Ta zwyczajna czynność jest teraz dla podmiotu czymś godnym docenienia, pamięta przecież czasy, kiedy chodzenie po lesie wiązało się z wielkim niebezpieczeństwem, trzeba było zapomnieć wtedy o jagodach. W drugiej cząstce źródłem zadowolenia jest możliwość leżenia w cieniu drzew. Ta sytuacja prowokuje jednak myśl, że nigdzie nie można się schronić, zewsząd czyhało zagrożenie. W trzeciej cząstce podmiot zwierza się ze swojego uczucia: bliskość ukochanej osoby wywołuje przyspieszone bicie serca. Jednak nawet w takiej chwili nie można zapomnieć minionego koszmaru, kiedy wydawało się, że człowiek nie ma serca.
Po doświadczeniu wojny podmiot jakby na nowo uczy się żyć w otaczającym go świecie, wśród ludzi. dostrzega las pełen jagód, wartość cienia rzucanego przez drzewo w upalny dzień, bliskość drugiej osoby i się uczucia odradzającego człowieczeństwo po czasie pogardy.
Jak dobrze Mogę zbierać Jak dobrze Mogę leżeć Jak dobrze Jestem z tobą
jagody w lesie w cieniu drzewa tak mi serce bije
myślałem myślałem drzewa myślałem człowiek
nie ma lasu i jagód już nie dają cienia. nie ma serca.
Drewno [z tomu Poemat otwarty, z 1955 r.]
Drewniany Chrystus
z średniowiecznego misterium
idzie na czworakach
cały w czerwonych drzazgach
w cierniowej obroży
z opuszczoną głową
zbitego psa
jak to drewno łaknie
Wiersz jest poetyckim opisem drewnianej rzeźby przedstawiającej Chrystusa upadającego pod ciężarem krzyża, ukazanego przez rzeźbiarza tak sugestywnie jak przedstawiano scenę pasyjną w średniowiecznych misteriach.
Na początku ukazany jest ogólny obraz drewnianego Chrystusa, który idzie na czworakach. Biblijna scena męki jest jednak niepełna - nie ma tu krzyża. Postać Boga - Człowieka jest jednak ukształtowana tak, że nie ma wątpliwości co do tego, że jest to scena upadku. Umęczony Chrystus jest cały w czerwonych drzazgach [możemy ten fragm.. interpretować dwojako: albo jako startą pod wpływem czasu czerwoną polichromię rzeźby, albo jako otarcia, jakich doznał Jezus w czasie Drogi Krzyżowej]. Postać Jezusa została upodobniona do zbitego psa. Jego głowa jest opuszczona w cierniowej obroży. Ludzka sylwetka w trakcie upodlenia kojarzy się ze zwierzęciem - bezbronnym, słabym, przestraszonym i obolałym.
List do ludożerców
[z tomu Formy, 1958]
Kochani ludożercy
nie patrzcie wilkiem
na człowieka
który pyta o wolne miejsce
w przedziale kolejowym
zrozumcie
inni ludzie też mają
dwie nogi i siedzenie
Kochani ludożercy
poczekajcie chwilę
nie depczcie słabszych
nie zgrzytajcie zębami
zrozumcie Kochani ludożercy
ludzi jest dużo będzie jeszcze nie zjadajmy się Dobrze
więcej więc posuńcie się trochę bo nie zmartwychwstajemy
ustąpcie Naprawdę
Kochani ludożercy
Nie wykupujcie wszystkich
świec sznurowadeł i makaronu
Nie mówcie odwróceni tyłem:
ja mnie mój moje
mój żołądek mój włos
mój odcisk moje spodnie
moja żona moje dzieci
moje zdanie
Zostawcie nas [z tomu Poemat otwarty, z 1956]
Zapomnijcie o nas
o naszym pokoleniu
żyjcie jak ludzie
zapomnijcie o nas
my zazdrościliśmy
roślinom i kamieniom
zazdrościliśmy psom
chciałbym być szczurem
mówiłem wtedy do niej
chciałabym nie być
chciałabym zasnąć
i zbudzić się po wojnie
mówiła z zamkniętymi oczami
zapomnijcie o nas
nie pytajcie o naszą młodość
zostawcie nas
Przykład liryku zwrotu do adresata. Podmiot jest reprezentantem pokolenia, które przeżyło wojnę, kieruje swoje słowa do młodszych, nieskażonych koszmarem lat wojny. Tytuł wiersza również jest apostrofą i zarazem poleceniem - Zostawcie nas. Te same słowa kończą tekst, dwukrotnie pojawia się w nim nakaz: zapomnijcie o nas. Podmiot prosi, by ludzie młodzi pozostawili wojenne pokolenie w zapomnieniu, oderwali się od stale wracających w rozmowach osób starszych wojennych wspomnień, obrazów, przeżyć, zachęca, żeby żyli normalnie - jak ludzie, to znaczy tak, jak ludzie żyć powinni, bez nienawiści i strachu, w spokoju.
Podmiot opowiada o minionym czasie, przywołując swoje wypowiedzi z tamtego czasu oraz słowa dziewczyny, z którą czuł się blisko związany. Mówi, że był to czas, kiedy nie chciał być człowiekiem, wolałby być szczurem, schować się gdzieś i przeczekać zagrożenie. Razem z innymi zazdrości roślinom i kamieniom, a także psom. Marzenia kobiety z tego okresu były podobne: chciałaby nie być. Pragnęła zasnąć i obudzić się, gdy nastanie pokój. Zamkniecie oczu pozwalało jej oddalić się w myślach od koszmarnej rzeczywistości, zatopić w wyobrażeniach, że zło minie, że znowu będzie spokojnie, normalnie.
Pokolenie skażone wojną gotowe jest na samotność, nie chce, by ciężar przeszłości przechodził na następców- ludzi młodych, którzy maja szansę żyć normalnie.
Kto jest poetą [z tomu Nic w płaszczu Prospera, 1962]
poetą jest ten który pisze wiersze
i ten który wierszy nie pisze
poetą jest ten który zrzuca więzy
i ten który więzy sobie nakłada
poetą jest ten który wierzy
i ten który uwierzyć nie może
poetą jest ten który kłamał
i ten którego okłamano
ten który upadł
i ten który się podnosi
poetą jest ten który odchodzi
i ten który odejść nie może
wiersz jest jednym z wielu głosów w historii literatury na temat roli poezji i poety. W czasie niewoli przypisywano poezji rolę katalizatora przemian, tyrtejskiego nawoływania do walki, świadectwa czasu, w jakim powstała. Utwór został skonstruowany w oparciu o powtórzenia: zwrotki rozpoczyna anafora. Już pierwszy dystych ujawnia, że według podmiotu wiersza poetą jest każdy człowiek: i ten który zrzuca więzy i ten, który sobie je narzuca, kłamca i ofiara kłamstwa, odchodzący i ten, który odejść nie może - wszyscy są poetami. To zwyczajni ludzie ukazani w codziennych sytuacjach, są aktywni lub bierni, moralnie poprawni lub naganni, zdolni do wielkich czynów i słabi psychicznie. Podmiot mówi o wszystkich poetach bez patosu, zwięźle i prosto. Zestawia przykłady na zasadzie przeciwieństwa. Wykazuje, ze poetami są wszyscy ludzie w ich codzienności. Tradycyjne pojmowanie poety, jako tego, który pisze wiersze jest już nieaktualne. Można nim być nie pisząc, ale żyjąc swoimi sprawami. Poezja nie jest obszarem aktywności zarezerwowanym wyłącznie dla wrażliwych i utalentowanych, poezja jest po prostu życiem.
Spadanie [poemat z 1963r. umieścił Różewicz w tomie Twarz trzecia,1968]
Jest to utwór, który w technice collage'u ukazuje moralny, filozoficzny i religijny kryzys współczesnego człowieka. Pełny podtytuł utworu brzmi: Spadanie czyli o elementach wertykalnych i horyzontalnych w życiu człowieka współczesnego. Na początku podmiot zauważa, że w bliżej nieokreślonej przeszłości bywało solidne dno i można się było na nie stoczyć. Gdzieś ostatecznie można się było zatrzymać i odbić, by wznosić się, czyli wzrastać pod względem moralnym, naprawiać błędy, uporządkować swoje życie według obowiązujących norm społecznych obyczajowych. To solidne dno podmiot nazywa mieszczańskim. Było ono odmienne dla kobiet i mężczyzn. Każdy mógł stoczyć się na sobie przeznaczone dno i we właściwy sobie sposób, ale mógł tez się od niego oderwać. Dawniej ludzie żyli w świecie uporządkowanym, jednoznacznym, odróżniali upadek od wzlotu, dobro i zło miały to samo znaczenie dla wszystkich. Człowiek współczesny jest pozbawiony możliwości dotarcia do dna i odbicia się od niego - „już nie ma dna”. Z tego niezwykłego faktu wynika dramatyzm ludzkiego losu - teraz możliwe jest tylko ciągłe spadanie.
Fragmenty poematu zapisane graficznie jako wiersz uzupełniają wstawki prozą - cytat i parafraza wypowiedzi św. Augustyna, który przestrzegał człowieka przed dramatycznym rozprzężeniem duszy i ciała. Podmiot podejmuje polemikę z ideą Królestwa Bożego, do którego wejdą ci niewinni, którzy z ufnością przyjmują wiarę w Boga, jak dzieci. Kryzys wiary potwierdza również przywołany dialog z „Biesów” F. Dostojewskiego.
Podmiot swobodnie porusza się po różnych obszarach wiedzy i sztuki. Odwołuje się do postaci literackich [Staworgin], przypomina filozofów [św. Augustyn, A. Camus] i pisarzy [A. Camus, F. Dostojewski, F. Sagan], wskazuje tytuły lub incipity utworów literackich [Upadek, Z głębokości], filozoficznych [Wyznania], dzieł filmowych [Mondo Cane], przypomina afery obyczajowe w świecie polityki [romans ministra], ustalenia soborowe, łacińskie terminy medyczne, obrazy i motywy biblijne. Sąsiadują tu ze sobą proza, wyliczenia w słupku, elementy reportażu i cytaty oraz aluzje literackie. Język potoczny miesza się z naukową terminologią. Technika collage'u prowadzi do wskazania chaosu, w jakim egzystuje współczesny człowiek. Przy okazji podmiot ukazuje kryzys języka, w którym doszło do pomieszania pojęć, do dezorientacji. Współczesny język przestał być narzędziem poznania i opisywania świata. Jest znakiem upadku kultury i etyki. Życie współczesnego człowieka wypełnia chaos, w tej sytuacji nie można znaleźć oparcia w religii czy filozofii. Człowiek ukazany jest jako ateista negujący istnienie Boga, ale mający świadomość pustki bez Niego, braku celu i sensu życia. tytułowe spadanie jest po prostu życiem kształtowanym przez różne sprawy, czynności, poglądy, podatnym na wpływ czasu - jest procesem ciągłym: spada się poziomo, w różne strony, bezładnie, bez kontroli.
Szkic do erotyku współczesnego [z tomu Twarz, 1964 r.]
Utwór składa się z pięciu części o nieregularnej budowie. W pierwszej części wiersza podmiot ogłasza, że biel/najlepiej opisać szarością/ptaka kamieniem. To, co czyste, nieskazitelne, doskonałe, współcześnie ukazuje się przez to, co szare, zmącone, zaprzeczające doskonałości. Życie, lotność, lekkość (ptaka) oddaje się przez martwotę, ciężar, bezładność (kamienia), zaś słoneczniki najlepiej ukazać w grudniu, kiedy w naturze nie kwitną. Poezja współczesna, podobnie jak odbiór wiata w ogóle, odbiega od dawnego modelu hołdującego odwzorowywaniu rzeczywistości. Prawda o otoczeniu jest oddawana innymi metodami niż dawniej - opisem chleba/jest opis głodu Uczucie zaspokojenia głodu przynosi zmysłową rozkosz, która dawniej była tematem erotyków. Smak chleba, jego porowata struktura, wilgoć i miękkość są źródłem doznań wywołujących skojarzenia z aktem miłosnym. Analogicznie opis wody jest opisem pragnienia, a więc jej braku.
Współczesność odwróciła pojęcia i sensy, dlatego przedstawienie zwyczajnych elementów świata, uczuć, kolorów, natury, pokarmu, nie może być takie jak dawniej. Prawda o rzeczywistości ukazywana jest - paradoksalnie - przez braki. Zatarły się granice między realnymi przedmiotami i ich obrazem. Jak w tej nowej sytuacji opisać miłość? Można to zrobić tylko w jeden sposób - ukazując Brak głód/nieobecność/ciała. Zamiast miłości odczuwa się jej brak, zamiast bliskości osoby - jej nieobecność. Nie można się wiec spodziewać poezji miłosnej w dawnym stylu, pozostał zaledwie szkic do erotyku, marzenie o nim, tak ja marzenie o niemożliwej do spełnienia miłości.
Moja poezja [z tomu Twarz trzecia, z 1968r.]
Wiersz opatrzony dopiskiem 1965 jest osobistą refleksją nad celem i możliwościami poezji współczesnej. Kolejne zwrotki wyjaśniają, jak należy rozumieć stwierdzenie „moja poezja”. W sześciu cząstkach podmiot ujawnia, jaka jego poezja nie jest: niczego nie tłumaczy, nie jest zdolna do ogarnięcia całości czy spełnienia pokładanych w niej nadziei, jest zaledwie wypełnieniem odpowiedniego miejsca w sztuce. Czytelnik może doznać zawodu, kojarzy bowiem charakter twórczości lirycznej cechami rzeczywistości - niespójnej, odartej z wartości i ostatecznie stwierdza, że jest ona postawiona w pozycji przegranej - nie sprosta wielości wytyczonych jej zadań. Utwór o poezji został napisany językiem prostym, potocznym, dostosowanym do refleksji o poezji odartej z poetyckości w jej tradycyjnym rozumieniu.
A przecież biel
najlepiej opisać szarością
ptaka kamieniem
słoneczniki
w grudniu
dawne erotyki
bywały opisami ciała
opisywały to i owo
na przykład rzęsy
a przecież czerwień
powinno się opisywać
szarością słońcem deszczem
maki w listopadzie
usta nocą
najplastyczniejszym
opisem chleba
jest opis głodu
jest w nim
wilgotny porowaty ośrodek
ciepłe wnętrze
słoneczniki w nocy
piersi brzuch uda Kybele
źródlanym
przezroczystym opisem
wody
jest opis pragnienia
popiołu
pustyni
wywołuje fatamorganę
obłoki i drzewa wchodzą
w lustro
Brak głód
nieobecność
ciała
jest opisem miłości
jest erotykiem współczesnym
lato 1963
Moja poezja
niczego nie tłumaczy
niczego nie wyjaśnia
niczego się nie wyrzeka
nie ogarnia całości
nie spełnia nadziei
nie stwarza nowych reguł gry
nie bierze udziału w zabawie
ma miejsce zakreślone
które musi wypełnić
jeśli nie jest mową ezoteryczną
jeśli nie mówi oryginalnie
jeśli nie zadziwia
widocznie tak trzeba
jest posłuszna własnej konieczności
własnym możliwościom
i ograniczeniom
przegrywa sama ze sobą
nie wchodzi na miejsce innej
i nie może być przez inną zastąpiona
otwarta dla wszystkich
pozbawiona tajemnicy
ma wiele zadań
którym nigdy nie podoła
*** (drze się miękko) [z tomu Twarz trzecia, 1968]
poeta zastosował tu zabieg reifikacji człowieka. Został on przedstawiony jako gazetowy papier, który jest kruchy, łatwo poddający się zniszczeniu - drze się miękko. Sklejanie rozkawałkowanej całości nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Podział ciała jest nierówny, ale rozdarcie rozległe, długie - od krtani aż po odbyt. Fizyczne podzielenie człowieka wyobrażone przedmiotowo - jak rozrywanie kartki papieru - jest znakiem rozdarcia w sensie psychicznym, duchowym. Chęć urwania części z drugiej strony dla wyrównania sylwetki, prowadzi do deformacji innego rodzaju - tamta strona okazała się dłuższa. Wszelkie działania na rzecz właściwego ukształtowania ludzkiej postaci prowadzą do jeszcze większej degradacji, wręcz destrukcji. Następuje dalszy rozpad ciała i butwienie podniebienia. Próby fizycznego kształtowania człowieka nie czynią go piękniejszym, doskonalszym w proporcjach, wprost przeciwnie - zmieniają go w bezkształtną masę, ulegającą stopniowemu zniszczeniu. Rozpad fizyczny jest odpowiednikiem ideologicznego formowania jednostki, by dostosowała się pod względem poglądów i postawy do obowiązujących w państwie norm. Ostatnia część utworu jeszcze bardziej uzasadnia taką interpretację: wkładano nam w usta/ wlepiano „filozofię”. Zadbano o to, by podać człowiekowi odpowiednie zdania i zaszczepić „jedynie słuszny” sposób myślenia. Jednostka jest obiektem działań, przedmiotem manipulacji, nie może się przeciwstawić indoktrynacji, tylko bezwolnie drze się miękko, nie stawiając oporu agresywnym dłoniom. Reifikacja człowieka sprowadza go do roli rzeczy, z którą można postąpić w dowolny sposób. Po takiej „obróbce” nie jest on już osobą, indywidualną jednostką o odrębnej psychice i niezależności. Odtąd musi mówić i myśleć według woli tego, który narzucił mu swoją „filozofię”.
drze się miękko
jak gazetowy papier
byle jak nierówno
próby sklejenia
nie dają wyników
rozdziera się
wzdłuż
od krtani
aż po odbyt
udarto mu część
z drugiej strony
aby był równiejszy
i nagle tamta strona
okazała się dłuższa
opadał
rozłaził się w rękach
przy kręgosłupie
zostało jeszcze trochę
zostały resztki języka
ale butwienie obejmowało
podniebienie
wkładano mu w usta
wlepiano „filozofię”
sprzątano usuwano
papierową papkę
***Wygaśnięcie Absolutu niszczy sferę jego przejawiania się [z tomu Płaskorzeźba, 1991]
podmiot w sposób prosty ale bez unikania drażniących uwag ukazuje stan współczesnej rzeczywistości poprzez pryzmat refleksji metafizycznej. Poczucie braku boga wpływa na rzeczywistość, prowadzi do jej rozpadu, zniszczenia. Uznanie istnienia Boga pociąga za sobą świadomość, że świat jest Jego dziełem, a wiec został uporządkowany, stworzony dla dobra człowieka. Negacja Boga wiąże się z odrzuceniem takiej tezy.
Podmiot stwierdza: marnieje religia, filozofia sztuka/ maleją naturalne zasoby języka. T, co było przez wieki uznawane za cenne, kulturotwórcze, kurczy się marnieje jak materialny twór poddany wpływom czasu, warunków atmosferycznych. „ubywanie” języka jest najbardziej znamiennym znakiem upadku kultury, wymieranie różnych gatunków motyli i ptaków świadczy o degradacji natury. W szeregu ginących owadów i ptaków podmiot umieszcza także poetów o imionach dziwnych i pięknych - Miriada, Staffa, Leśmiana, Tuwima, Lechonia i Jastrunia oraz - w wyodrębnionym wersie - Norwida. Z nimi na zasadzie kontrastu zestawia współczesnych twórców, umieszczając w tej grupie siebie. Dawni mistrzowie pióra odeszli, wraz z nimi piękna twórczość. Obecna sytuacja to puste sieci, milczące wiersze, puste wnętrze świątyni. Odrzucenie Boga nie pozostaje bez wpływu na kształt i odbiór świata. Ulega on degradacji, człowiek stale się zbliża do upadku, cywilizacja cofa się i podlega niszczeniu. Bez odwołania się do Absolutu życie i wszelkie działanie nie ma głębszego sensu.
Wygaśnięcie Absolutu niszczy
sferę jego przejawiania
marnieje religia filozofia sztuka
maleją naturalne zasoby
języka
to co zostało wystarczy jeszcze
dla felietonistów
z „Tygodnika Powszechnego” i „Polityki”
dla dziennikarzy
kapłanów
urzędników
wymierają pewne gatunki
motyli i ptaków
poetów
o imionach dziwnych i pieknych
Miriam Staff Leśmian
Tuwim Lechom Jastrun
Norwid
nasze sieci są puste
wiersze wydobyte z dna
milczą
rozsypują się
są jak kurz
tańczący na promieniu słońca
który wpadł do pustego
wnętrza
świątyni
bez [z tomu Płaskorzeźba, 1991]
wiersz powstawał od marca 1988 do marca 1989. podmiot stwierdza, ze najbardziej doniosłe zdarzenia w życiu człowieka to rozpoczęcie życia w wierze i utrata jej. Zwraca się do Boga „ojcze nasz” - raz z małej, raz z wielkiej litery. Czuje się przez Stwórcę opuszczony, a może sam od Niego odszedł. Pyta jak Jezus przed śmiercią: czemuś mnie opuścił? Podmiot jest rozdarty między wiarą dzieciństwa a obecnym stanem niewiary pustki bez Boga. Ten stan jest źródłem nieukojonego bólu metafizycznego. Znakiem dawnej wiary jest wspomnienie Eucharystii. Podmiot zastanawia się nad chwilą „rozstania się” z Bogiem, nie wie, kiedy się to stało, szuka uzasadnienia - być może odejście Boga było karą za grzechy uporu i pychy, za chęć zrównania się poety ze Stwórcą. Odejście to odbyło się spokojnie, bezszelestnie. Wśród natłoku codziennych spraw owo odejście nie zostało nawet zauważone. Podmiot zastanawia się nad rolą religii, znaczeniem wiary w życiu człowieka, sensem egzystencji z Bogiem i bez Niego
największym wydarzeniem
w życiu człowieka
są narodziny i śmierć
Boga
ojcze Ojcze nasz
czemu
jak zły ojciec
nocą
bez znaku bez śladu
bez słowa
czemuś mnie opuścił
czemu ja opuściłem
Ciebie
życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe
przecież jako dziecko karmiłem się
Tobą
jadłem ciało
piłem krew
może opuściłeś mnie
kiedy próbowałem otworzyć
ramiona
objąć życie
lekkomyślny
rozwarłem ramiona
i wypuściłem Ciebie
a może uciekłeś
nie mogąc słuchać
mojego śmiechu
Ty się śmiejesz
a może pokarałeś mnie
małego ciemnego za upór
za pychę
za to
że próbowałem stworzyć
nowego człowieka
nowy język
opuściłeś mnie
bez szumu
skrzydeł bez błyskawic
jak polna myszka
jak woda co wsiąkła w piach
zajęty roztargniony
nie zauważyłem twojej ucieczki
twojej nieobecności
w moim życiu
życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe
(marzec 1988 - marzec 1989)
2