Tołstoj Śmierć Iwana Iljicza


Lew Tołstoj „Opowiadania i nowele” opr. R. Łużny

„Śmierć Iwana Iljicza”

wstęp od str. LXXX

→ Ostatnie dwudziestolecie: Tołstoj między moralistyką i religijnym profetyzmem a literaturą.

Dawny nauczyciel szkoły w Jasnej Polanie, autor podręczników elementarnego nauczania, myśliciel religijny, twórca nowej doktryny etycznej i działacz społeczny, ostatecznie wrócił do literatury. Doświadczenia i przemyślenia ostatnich lat - powodem odejścia od ortodoksji chrześcijańskiej ( ekskomunika od cerkwi prawosławnej w 1901 r.). Obecna twórczość T. przeniknięta była duchem nowym, naznaczona religijnością, przepojona moralistyką i chrześcijańskim profetyzmem, ale też wywoływała wielki rezonans społeczny i przynosiła dalekosiężne skutki. Proza lat 1890-1910 gł. w nowelistycznej części ugruntowała miejsce T. w lit. ojczystej o światowej.

Pierwszy etap powrotu - Kolejna faza pisarstwa ludowego dla czytelnika mniej wyrobionego, łatwo dostępna, operująca klasycznymi środkami wyrazu. T. tworzył pewien specyficzny typ elementarnej „pierwiastkowej” prozy narracyjno-fabularnej, gdzie pomocne były sprawdzone przez lit. gatunki i formy piśmiennictwa religijnego, parenetycznego, prozy staroruskiej i folkloru, jak: parabola-przypowieść, legenda, apokryf, żywot, bajka-baśń. Wśród wielu tego typu utw. 2 opowiadania wyróżniają się szczególnie: „Dwaj starcy” i „Czy dużo człowiekowi trzeba ziemi?”.

Sprawdzianem powrotu do lit. i tego że pisarz, po dawnemu potrafił wypowiadać się na tematy zasadnicze, stały się 2 najwcześniej po opowiadaniach „dla ludu” powstałe utw., wydane w 1866 roku i opowieść „Śmierć Iwana…” i nowele „Zapiski wariata” - oba ściśle wiążą się z przeżyciami twórcy, podejmują obsesyjny temat śmierci, tego co z jej perspektywy człowiek może zrozumieć ze swego życia. Oba utw. (inaczej) ukazują złożone procesy fizyczne, wiążące się z chorobą i umieraniem, oraz dzieje duchowego przeobrażenia się człowieka. Historia sędziego Iwana Iljicza Gołowicza to głęboko odczute i odtworzone środkami lit. studium fizycznego obumierania i rozkładu oraz paralelnego z tamtymi duchowego przeobrażania się i odradzania. Bohaterowie obu utw. przeżywają przełom i odrodzenie, spowodowane życiową katastrofą zmuszającą ich do całkowicie odmiennego ustosunkowania się do życia. Ta problematyka nadawała się do traktowanie jej niemal jako autobiograficznej- stąd zrozumiała jest atmosfera rozrachunku z życiem, refleksji, powagi w traktowaniu fundamentalnych spraw człowieka (doczesnych i wiecznych). To pociągało mobilizację dawnych możliwości T. - znawcy ducha człowieka, analityka jego sfery psychicznej. Mobilizacja tego czym T. rozporządzał jako mistrz prozy psychologicznej widoczna jest w opowiadaniu „Śmierć Iwana Iljicza” (tłumaczona też na polski jako „Śmierć sędziego Gołowina”). Odznacza się ono świetnie zorganizowaną strukturą narracyjną i wyrafinowanym układem kompozycyjnym. Akcja opowieści-pełna napięć, dramatyczna historia wewnętrzna bohatera, dzieje jego dorastania aż do śmierci, rozgrywa się poprzez wszystkie fazy epickiego „dziania się” zorganizowanego na zasadzie odwrócenia porządku temporalnego( na pocz. utw.- wiadomość o śmierci bohatera, relacje ludzi z jego otoczenia, a dalej powrót do naturalnego biegu wydarzeń: od choroby bohatera współbieżnej z fazą jego największego powodzenia życiowego). Rozwijająca się przez 12 rozdziałów wewnętrzna akcja ujawnia wszystkie fazy życiowej degradacji bohatera ( od szczytu powodzenia równoznacznego ze szczytem powodzenia w sensie moralnym i duchowym) aż do stanu ostatecznego poniżenia człowieka złamanego przez nieuleczalną chorobę, ból fizyczny i cierpienie psychiczne. Jednocześnie rozwija się proces duchowego dojrzewania sędziego - w porządku moralnym, duchowym. Opowieść rozpoczyna i kończy opis śmierci bohatera - to rama kompozycyjna, na utwór składają się 2 różne autorskie wersje:1. śmierć Iwana widziana przez jego otoczenie - rodzinę, znajomych, współtowarzyszy pracy, 2. akt kończący pełne doświadczeń i cierpień życie - przecierpiany jako wynik długiego procesu, męki, walki wewnętrznej, to jednocześnie wyraz akceptacji bohatera-ofiary, ukazujący nadzieje ocalenia, sens tego co się kończy i co się zaczyna.

Pisarz demaskuje tu świat ludzi zamożnych, kulturalnych ale wewnętrznie pustych, któremu przeciwstawia człowieka z ludu - lokaja Gierasima, zdrowego fizycznie, moralnie, pełnego prostoty, naturalności. Są w utworze konflikty życia małżeńskiego, rodzinnego, jest temat umierania, który pociąga konieczność rozrachunku z życiem, przeżytym inaczej niż należało, co doprowadza do moralnego odrodzenia człowieka. To wiąże się u T. z problemem relacji człowiek - Bóg, kwestią sensu życia, ostatecznych przeznaczeń człowieka, traktowania śmierci jako nieodłącznego komponentu procesu życiowego, czynnika inaczej ukazującego wszystko, co składa się na egzystencję ludzką. Pojawiają się tematy nowe- w zakończeniu opowieści, przedstawiającym ostateczne odejście bohatera → ukazano je jako świadome przejście człowieka przez ciemne, ciasne przejście ku czemuś, co emanuje jasnością, ciepłem, co obiecuje nową formę istnienia - lepszą, szczęśliwszą - jakieś „życie po życiu”.

Jako całość i poprzez poszczególne fragmenty „Śmierć Iwana Iljicza” należy do największych osiągnięć T. w zakresie prozy psychologicznej. Mistrzostwo T. w konstrukcji scen np. w roz. VII konfrontacja dwóch przeciwstawnych postaw życiowych Iwana i Gierasima, została umiejętnie podkreślona zmianami stylu narracji oraz kategorii gramatycznych każdej z tych osób, roz. VIII-XI oraz XII - dramatyczny dialog wewnętrzny bohatera- ujawniają niezwykłą wiedzę czy intuicję pisarza w zakresie spraw ostatecznych człowieka.

Te zdobycze artystyczne zostaną wykorzystane w następnych utworach np. „ Sonacie Kreutrerowskiej” , „ Hadżi-Muracie”.

„Śmierć Iwana Iljicza”, Lew Tołstoj, streszczenie.

I

Podczas przerwy w procesie rozmowę pracownika- członka sadowego Fiodora Wasiljewicza i prokuratora Iwana Jegrowicza przerwał Piotr Iwanowicz, który wyczytał w „Gazecie sądowej”, że Iwan Iljicz umarł. Informacje o zgonie Iljicza dnia 4 lutego 1882 i piątkowej eksportacji zamieszczała żona zmarłego - Praskowia Fiodorowna.

Śmierć Iwana Iljicza, chorego od kilku tygodni kolegi zebranych panów, wywołała ich domysły na temat zmian i awansów wśród członków izby. Fiodor Wasiljewicz pomyślał o dawno obiecanym awansie i podwyżce, a Piotr Iwanowicz [ dalej PI ] o przeniesieniu szwagra. Zebrani porozmawiali chwilę o dziwnej, różnie diagnozowanej chorobie kolegi i konieczności odwiedzenia wdowy.

Wśród znajomych zmarłego zapanowało uczucie radości, że zmarł on a nie „ja” oraz poczucie konieczności wypełnienia nudnych obowiązków: udziału w panichidzie (nabożeństwo żałobne) i kondolencyjnej wizyty u wdowy. PI -jeden z najbliższych (obok F. Wasiljewicza) przyjaciół Iljicza, jego kolega ze Szkoły Prawniczej, po poinformowaniu żony o zdarzeniu i po obiedzie pojechał do mieszkania Iljicza. Tam spotkał siostrę zmarłego z jakąś kobietą, które udały się do wdowy oraz kolegę Szwarca, z którym udał się do pokoju, gdzie leżał zmarły. Wchodząc tam PI czynił znak krzyża i lekko się kłaniał ( nie wiedział co robić należy). Wewnątrz były 2 kobiety, diaczek( psalmista), czytający coś na głos, wychodzili dwaj młodzieńcy - bratankowie, a wchodził i posypywał czymś podłogę chłopak kredensowy - Gierasim, do którego Iljicz bardzo się przywiązał w czasie choroby.

PI obserwując ciało dostrzegł że zmarły był dużo chudszy niż wcześniej, ale miał piękniejszą wyrazistszą twarz przedstawiająca jakby wyrzut czy upomnienie wobec żyjących. PI poczuł się nieswojo, wyszedł. Czekał na niego Szwarc, który niczym się nie przejmując zaproponował wieczorną partię kart u F. W. Plany zepsuła wdowa- ubrana na czarno otyła kobieta, mówiąc że za chwile odbędzie się nabożeństwo żałobne i prosząc PI ( jedynego prawdziwego przyjaciela męża) o rozmowę. PI z żalem opuścił kolegę i udał się z wdową do saloniku, w którego urządzaniu on sam służył radą zmarłemu. Niezręczne milczenie i płacz kobiety przerwało pojawienie się kredensowego Sokołowa, z którym wdowa rozmawiała o cenie za miejsce na cmentarzu. Wydawszy dyspozycje kobieta poskarżyła się PI, że wszystko musi sama załatwiać, po czym zaczęła wspominać ostatnie chwile i cierpienia zmarłego. Słowa wdowy wzbudziły chwilowy lęk w PI, który ten szybko zagłuszył przypominając i dowodząc samemu sobie, że nieszczęście spotkało Iwana, nie jego i jemu nic złego stać się nie może. Uspokoiwszy się PI zaczął wypytywać kobietę o szczegóły cierpień fizycznych męża. Następnie wdowa szlochając zaczęła rozmowę, podczas której chciała dowiedzieć się od PI, w jaki sposób z powodu śmierci męża może wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy rządowych. PI zaskoczyło to, że kobieta wiedziała o wszystkim co może dostać i nie mogąc jej w niczym więcej pomóc wyszedł.

W jadalni PI spotkał duchownego, kilku znajomych i córkę Iljicza -( piękną ale wyglądającą ponuro i gniewnie w czarnym ubraniu) wraz z narzeczonym - sędzią śledczym. Ukłoniwszy się im PI chciał odejść, ale zauważył uczniaka- syna bardzo podobnego do Iljicza z lat młodości. Ukłoniwszy się mu, wszedł do pokoju zmarłego, gdzie rozpoczęło się nabożeństwo, podczas którego PI nie patrzył na zmarłego i nie rozczulił się. Wychodząc jako pierwszy, wdał się w rozmowę z Gierasimem o tym że szkoda Iljicza, na co chłopak odpowiedział, że to czeka wszystkich. PI po wyjściu, udał się do F.W. i dołączył do grających w karty.

II

Informacje na temat przeszłości Ilijicza ( prostej, zwyczajnej): umarł mając 45 lat, jako sędzia Izby Sądowej. Był synem urzędnika (nieudolnego) - tajnego radcy, niepotrzebnego członka wielu niepotrzebnych instytucji - Ilji Jefimowicza Gołowina. Iwan był drugim z trzech synów, starszy robił karierę taką jak ojciec, młodszy popsuł sobie opinię na różnych stanowiskach, teraz pracował na kolei żelaznej, nikt z rodziny nie lubił o nim wspominać bez potrzeby, siostra wyszła za barona Grefa - urzędnika pokroju swojego teścia. Iwan był chlubą rodziny, ukończył Szkołę Prawniczą z doskonałym wynikiem. Już tam okazał się człowiekiem zdolnym, dobrodusznym, towarzyskim, ale ściśle wykonującym swoje obowiązki, czyli to co za obowiązki uważali ludzie najwyżej postawieni. Nie był pochlebcą, ale od najmłodszych lat ciągnęło go do ludzi najwyżej postawionych osób - przyswajał sobie ich sposób bycia, poglądy, zawierał przyjacielskie stosunki. Miał uniesienia zmysłów, ambicję, a w wyższych klasach też okres liberalizmu, ale wszystko w granicach, wyznaczonych przez jego poczucie miary.

W Szkole Prawniczej popełnił czyny które wydawały mu się okropne, ale gdy zauważył, że tak robią też ludzie wysoko postawieni i nie uważają tego za złe, Iljicz nie uznał ich za dobre ale całkowicie wyrzucił je z pamięci.

Opuściwszy szkołę w dziesiątej randze (urzędnik w stopniu cywilnego sekretarza kolegialnego, w wojsku- porucznik) i otrzymawszy od ojca pieniądze na mundur, udał się na prowincję na posadę urzędnika do specjalnych poruczeń przy gubernatorze (wystaraną przez ojca).

Na prowincji Iljicz urzędował, robił karierę, przy czym przyjemnie i przyzwoicie się bawił. Rzadko jeździł po powiatach, gdzie zachowywał się wobec zwierzchników uczciwie, wypełniał zadania, głównie sprawy dot. raskolników (zwolenników tzw. starego obrzędu, heretyckiego odgałęzienia prawosławia ros. II połowa XVII w.). W sprawach urzędowych, Iljicz, mimo młodego wieku, był wstrzemięźliwy, nawet surowy. W towarzystwie często dowcipny, dobroduszny, przyzwoity. Na prowincji miał stosunek z pewną damą, miał szwaczkę, odbywał hulanki, nocne wyprawy, okazywał różne przysługi zwierzchnikowi i jego małżonce - to wszystko miało jednak ton przyzwoitości, działo się za przyzwoleniem najwyżej postawionych osób.

Po 5 latach Iljicz przyjął posadę sędziego śledczego w innej guberni i porzucił dotychczasowe życie. Na nowym stanowisku był również przyzwoity, umiał oddzielić życie służbowe od prywatnego. Praca sędziego śledczego była dla Iljicza ciekawsza niż dotychczasowa. Teraz odczuwał, że wszyscy bez wyjątku, najpoważniejsi zadowoleni z siebie ludzie znajdowali się w jego ręku. Nie nadużywał swojej władzy, starał się łagodzić jej wyraz , ale sama jej świadomość stanowiła o znaczeniu i zainteresowaniu nową pracą. Przy prowadzeniu dochodzenia Iljicz szybko nauczył się odsuwać okoliczności nie mające związku z jego funkcją, formułować sprawy w sposób konkretny, gotowy do zapisu, bez udziału osobistych poglądów, a z zachowaniem wszystkich formalności.

Na nowej posadzie, w nowym mieście Iwan zawarł nowe znajomości i nadał sobie inny ton. Zachował dystans do władz gubernialnych, wybrał koło złożone z urzędników sądu i bogatych właścicieli ziemskich mieszkających w mieście. Nabrał tonu lekkiego niezadowolenia z rządu i umiarkowanego liberalizmu. Na nowym urzędzie przestał golić brodę.

Przyjemne życie Iwana w nowym mieście i sarkające na gubernatora towarzystwo było bardzo zżyte, pensja wzrosła a nową przyjemnością stał się wist. Po dwóch latach Iwan spotkał przyszłą żonę. Praskowia Fiodorowna Michel była najbardziej pociągającą i rozumną dziewczyną z towarzystwa Iwana. On jako urzędnik do szczególnych poruczeń - tańczył, jako sędzia śledczy - tańczył w drodze wyjątku - rzadko i pod koniec wieczorów tańczył z Praskowią i wówczas ją zdobył, choć nie miał wyraźnych zamiarów ożenku.

Praskowia - niebrzydka, z dobrej, szlacheckiej rodziny, posiadała nieduży kapitał. Choć Iwan mógł liczyć na lepszą partię - ta też była dobra: była miłą, ładną i przyzwoitą dziewczyną. Iwan ożenił się bo dogadzał sobie, biorąc taką żonę, a także dlatego, że najwyżej postawione osobistości uznały to za słuszne. Przebieg ożenku i pierwsze czasy małżeńskiego pożycia, aż do zajścia żony w ciążę przeszły bardzo dobrze. Dlatego Iwan uważał, że ożenek pomnoży lekki i wesoły charakter jego życia. Jednak od pierwszych miesięcy ciąży - zjawiło się coś ciężkiego, nieoczekiwanego i nieprzyjemnego. Iwan myślał że żona bez powodu zaczęła zakłócać przyjemność życia: była zazdrosna, wymagała specjalnych względów, robiła mu przykre sceny. Iwan początkowo próbował nie zwracać uwagi na usposobienie żony, dalej żyjąc łatwo i przyjemnie. Kiedy żona zaczęła mu robić wymówki z każdym razem, gdy nie wykonywał tego czego ona wymagała - Iwan przestraszył się, zrozumiał że małżeństwo często przeciwstawia się przyjemności i przyzwoitości życia, dlatego zaczął szukać środków jakie odgrodzą go od małżeństwa. Iwan przy pomocy swoich urzędowych obowiązków rozpoczął walkę z żoną zamykając się we własnym świecie. Ta potrzeba zamknięcia w świecie pozarodzinnym wzrosła po urodzeniu dziecka, w miarę wzrostu rozdrażnienia żony, Iwan bardziej przenosił ośrodek życia na pracę urzędową, którą jeszcze bardziej polubił.

Już rok po ślubie Iwan zrozumiał że pożycie małżeńskie, mimo dobrych stron jest skomplikowaną i ciężką sprawą. Aby wypełnić swe powinności (prowadzić życie przyzwoite i aprobowane przez społeczeństwo) trzeba wypracować w sobie odpowiednie traktowanie małżeństwa: on wymagał od życia rodzinnego wygód, domowego obiadu, gospodyni, łóżka oraz zachowania form zewnętrznych, które ustalała opinia publiczna. We wszystkim innym szukał wesołej przyjemności, za którą był wdzięczny. Gdy natykał się na sprzeciw, zrzędzenie - chował się do własnego, zamkniętego świata urzędowej pracy, gdzie odnajdywał przyjemności. Jako doskonały służbista, po trzech latach został mianowany zastępcą prokuratora. Nowe obowiązki i możliwości, przemawianie publiczne itp. - to jeszcze bardziej pociągało go do urzędu.

Dzieci przybywało, żona stawała się bardziej poirytowana, ale traktowanie życia domowego wyrobione przez Iwana - czyniło go nieprzenikalnym na jej zrzędzenia. Po 7 latach pełnienia na urzędu w tym samym mieście, Iwana przeniesiono do innej guberni na stanowisko prokuratora. Żonie nie podobało się nowe miasto, choć pobory były większe, to pieniędzy było mało bo utrzymanie było droższe. Umarło dwoje dzieci i życie rodzinne stało się jeszcze przykrzejsze.

Praskowia czyniła wyrzuty mężowi z powodu wszystkich niewygód w nowym miejscu zamieszkania. Pośród licznych kłótni, pozostały rzadkie okresy zakochania - były to wysepki do których przybijali na chwilę, by potem znów puścić się na morze utajonej nienawiści, prowadzącej do obcości. Iwan uważał tę sytuację za normalną, za cel życia rodzinnego, który polegał na tym by umiejętnie uwalniać się od nieprzyjemnych rzeczy, nadawać im charakter przyzwoity. cel ten osiągnął przebywając mniej z rodziną, najważniejsza była praca urzędowa, ta pochłaniała go całkowicie. Poczucie że ma władzę zgubienia każdego człowieka, powaga przy wejściu do sądu i spotkania z podwładnymi, powodzenie wobec zwierzchników i podwładnych, mistrzowskie prowadzenie spraw, to zadowalało go całkowicie i wraz z rozmowami koleżeńskimi, obiadami i wistem wypełniało jego życie.

Przez 7 kolejnych lat: starsza córka skończyła 16 lat, jeszcze jedno dziecko umarło, pozostał 1 chłopak - gimnazjalista. O jego edukację kłócił się Iwan z żoną, na złość mężowi oddała go do gimnazjum, a nie Szkoły Prawniczej.

III

Iljicz po 17 latach był starym prokuratorem nie zgodził się kilka przeniesień. Miał nadzieję na nominację na stanowisko prezesa sądu w mieście uniwersyteckim, ale ta posadę otrzymał Hoppe. Po kłótni z nim Iwana traktowano chłodno i pominięto go przy następnym mianowaniu.

1880 rok był dla Iwana najcięższy: pensja nie wystarczała na życie i wszyscy o nim zapomnieli, nawet ojciec nie przyszedł mu z pomocą. Latem by polepszyć sytuację - Iljicz wyjechał na wieś, do brata żony. Na wsi odczuł nudę i tęsknotę, postanowił coś zrobić. Po bezsennej nocy zdecydował, że wyjedzie do Petersburga, a tam postara się ukarać tych, którzy nie potrafili go docenić i przenieść się do innego ministerstwa.

Wyjechał mimo protestów żony. Chciał posady z 5 tys. poborami w dowolnym miejscu. W Kursku do jego przedziału wsiadł znajomy F.S.Iljicz który powiedział mu o przewrocie mającym zajść za kilka dni - na miejsce Piotra Iwanowicza ma być mianowany Iwan Siemionowicz. Obok niego ważny stanie się Zachar Iwanowicz - przyjaciel Iljicza. Po odnalezieniu w Petersburgu Zachara, Iwan otrzymał obietnice miejsca w poprzednim ministerstwie - sprawiedliwości. Dzięki temu ostatecznie otrzymał nominację, był dwa stopnie wyżej niż koledzy, miał pensję 5 tys. i 3 tys. na przeniesienie - był szczęśliwy, zapomniał o żalach. Po powrocie na wieś Iwan pogodził się z żoną, opowiedział o zdarzeniach w Petersburgu, a ona robiła plany dot. urządzenia się w nowym mieście. Życie Iwana znów miało być przyjemne i przyzwoite.

Iwan był krótko na wsi - 10 września miała objąć urząd i przygotować nowe miejsce. Kiedy cele jego i żony spotkały się, a także mało byli ze sobą, połączyła ich serdeczność, nieznana nawet na początku związku. Iwan początkowo wyjechał sam, ale wesoły. Znalazł śliczne mieszkanie i sam zabrał się do urządzania, gdy doszedł do połowy, widok mieszkania przeszedł jego oczekiwania ( dużo drogich tkanin, antyki), a snucie marzeń o reszcie i reakcji rodziny sprawiły radość. Jego życie płynęło przyjemnie, wstawał o 9,00, pił kawę, czytał pisma, wkładał mundur i jechał do sądu. Spośród swych zajęć (petenci, kancelaria, posiedzenia) musiał wyłączyć to, co przeszkadzało w prowadzeniu spraw służbowych: nie dopuszczał do stosunków nie służbowych pomiędzy ludźmi. Umiejętność oddzielania strony prywatnej od służbowej, Iwan opanował doskonale, stąd czasem pozwalał sobie jak wirtuoz, żartem mieszać te dwie strefy. W przerwach urzędowania palił papierosy, pił herbatę, gawędził o polityce, kartach i nominacjach. W domu matka i córka przyjmowały gości lub gdzieś bywały, syn był w gimnazjum lub odrabiał lekcje z korepetytorami. Po obiedzie Iwan czasem czytał książkę, o której dużo się mówiło obecnie, wieczorem pracował - czytał akta, zasiadał do kodeksów, porównywał zeznania i podciągał pod paragrafy. Nie nudziło go to ani nie bawiło. Przyjemnością były małe obiadki, na które zapraszał osobistości o wysokiej pozycji towarzyskiej oraz spędzanie z nimi czasu. Podczas zabawy u Iljicza tańczono, było wesoło, ale on pokłócił się z żoną o torty i cukierki: oboje mieli inne plany, zamówili słodycze u różnych cukierników, pozostał rachunek na 45 rubli. Mimo przykrej kłótni, wieczorek był wesoły, towarzystwo jak najlepsze ( nawet księżna Trufanow - siostra założycielki towarzystwa „Zabierz moje biedy”). Prawdziwą przyjemnością dla Iljicza była gra w wista. To był lek na wszelkie przykrości - siąść we czwórkę, grać rozumnie, zjeść dobra kolację, wypić kieliszek wina.

W poglądach na znajomych maż, żona i córka byli zgodni: odstręczali od siebie znajomych i ubogich krewnych. Wkrótce w domu Iljicza pozostało tylko najlepsze towarzystwo. Wielu młodych uwijało się wokół Lizeńki, np. Pietriszczew - jedyny spadkobierca fortuny, sędzia śledczy, zaczął się o nią starać tak usilnie, że Iwan w rozmowie z żoną czynił wzmianki o urządzeniu im przejażdżki saniami. Tak żyli bez zmian i było im jak najlepiej.

IV

Zdrowie wszystkim dopisywało, choć Iwan czuł czasem niesmak w ustach i coś mu dokuczało w lewej stronie brzucha. To zaczęło się powiększać i przechodzić w stały ciężar w boku, psując samopoczucie: porządek życia w rodzinie - kłótnie męża i żony. Praskowia twierdziła, że Iwan ma ciężki charakter i tylko dzięki swojej dobroci znosiła go przez 20 lat. Kłótnie zaczynał on, często przed obiadem: o wszystko co mu się nie podobało oskarżał żonę. Praskowia pojęła, że takie rozdrażnienie to stan choroby, spowodowanej przyjmowaniem pokarmu. Opanowała się, a po pewnym czasie zaczęła się rozczulać nad sobą, uważała siebie za nieszczęśliwą, bo nawet jego śmierć nie mogła jej uratować (zabraknie pieniędzy).

Podczas przeprosin, po jednej ze scen, Iwan przyznał, że rozdrażnienie to skutek choroby, żona poradziła by się leczył. Iwan pojechał do doktora. Badanie i pytania lekarza przypominały mu jego zachowanie w sądzie. Iwana interesowało to, czy jego stan jest groźny, ale lekarz zignorował jego obawy: nie chodziło o życie Iwana, ale o spór między błędną nerką a ślepą kiszką, który lekarz rozstrzygnął na korzyść kiszki, co mogło się zmienić po analizie moczu. To wszystko przypominało sąd, a z podsumowania Iwan wnioskował, że nie jest dobrze i poczuł litość oraz żal do samego siebie. Zapłacił i zapytał czy to groźna choroba, ale lekarz surowo rzekł, że powiedział już wszystko a resztę wykażą badania. W drodze powrotnej Iwan przygnębiony powtarzał w myślach słowa lekarza, chcąc sobie odpowiedzieć, czy bardzo z nim źle. Wszystko wokół wydawało mu się smutne, męczył go wewnętrzny ból. W domu opowiedział wszystko żonie, która nie dosłuchała do końca- wychodziła z córką. Iwan przyjmował leki, słuchał rad lekarza(trochę innych po analizie), ale sprawa przybierała inny obrót niż mu obiecano. Od czasu badania Iljicz szukał informacji o higienie, bacznie obserwował swe ciało. Jego główne zainteresowanie to choroby i ludzkie zdrowie. Ból się zmniejszał, więc Iwan oszukiwał siebie, że jest lepiej. Tylko przy rozdrażnieniu odczuwał całą siłę swej choroby, każde niepowodzenie wprawiało go w rozpacz- złościł się choć czuł że to go zabija. Powiedział że mu potrzeba spokoju, ale czyhał na wszystko co tego spokoju go pozbawiało. Jego stan pogarszał się równomiernie, ale po wizytach lekarzy, zdawało mu się że jest coraz gorzej. Iwan odwiedzał sławy lekarskie, które potwierdzały wcześniejszą lub dodawały nową diagnozę, zapewniając, że wyzdrowieje- to tylko powiększało wątpliwości. Nie pomagało też lekarstwo od homeopaty - dlatego stracił zaufanie do wszelkich kuracji. Zainteresowało go opowiadanie znajomej o leczeniu przez święte obrazy po czym stwierdził, że chyba oszalał. Postanowił jednak trzymać się wskazań jednego lekarza, co było trudne. Iljicz czuł że jego stan się pogarsza, ze dzieje się coś strasznego a otoczenie go nie rozumie. Bolała go obojętność żony i córki, ich brak zainteresowania. Opinia Praskowi o chorobie męża wypowiadana do innych wyglądała tak, jakby choroba była jego wina i nową przykrością dla niej. W sądzie Iljiczowi wydawało się, jakby patrzono na niego jak na człowieka mającego wkrótce stracić stanowisko. Przyjaciele podśmiewali się z jego hipochondrii ( szczególnie Szwarc). Nie cieszy go też gra w karty - czuje jakby mu ustępowano, jakby to on zarażał swoim złym nastrojem innych. Iljicz czuje że jest sam ze swym bólem ze strachem i świadomością zatruwania życia innym.

V

Przed nowym rokiem do miasta przyjechał szwagier, który zdziwił się zobaczywszy Iwana - zmienił się. Iljicz chciał usłyszeć od gościa o swym wyglądzie, ale nie udało się to podczas rozmowy, po której chory zaczął przypatrywać się sobie przed lustrem. Nie mogąc się niczym zająć zaczął podsłuchiwać rozmowę żony i szwagra, który stwierdził że Iwan to trup. Iljicz udał się do siebie, rozmyślał o błędnej nerce i postanowił jechać do P. Iwanowicza, który miał znajomego doktora , do którego obaj się udali. Po rozmowie z nim, Iwan zrozumiał że jest coś w ślepej kiszce. Ale działając odpowiednio, da się to naprawić. Po obiedzie zajął się pracą, urzędowymi sprawami, oddalając rzecz osobistą - myśl o ślepej kiszce. Nie poddał się tym myślom - spędził wieczór weselej w bawialni razem z gośćmi. Później poszedł do siebie(sypiał teraz w pokoiku za gabinetem) i wziął powieść Zoli, ale nie czytał myślał o pożądanej poprawie stanu kiszki. Zażył lekarstwo - czuł jak działa dobroczynnie, zgasił światło. Mimo pozytywnych myśli, poczuł znajomy ból i dziwny posmak w ustach. Wówczas pomyślał, ze chodzi nie o kiszkę, ale o nerkę. Czuł że jego życie ucieka, że umiera. Iljicz myślał gdzie będzie po śmierci. Myśląc daje, czuł bliską śmierć, i to że nikt nie chce tego wiedzieć nie lituje się nad nim. Był zły, że inni bawią się teraz, on umrze wcześniej, ale ich to tez czeka. Wstał z łóżka i myślał o chorobie od jej początku i o interwencji lekarzy. Czuł że stracił siły, zbliżał się ku przepaści, wychudły, oczy straciły blask. Żona pożegnawszy gości usłyszała hałas, poszła do męża który wywrócił się w ciemności. Nie rozumiała co jest Iwanowi leżącemu na wznak patrząc w górę. Słysząc, że mężowi gorzej zaproponowała sprowadzenie lekarza, na co odpowiedział złośliwie. Praskowia pocałowała go w czoło i wyszła życząc mu dobrej nocy.

VI

Iljicz wiedział, że umiera ale nie mógł tego pojąc i zrozumieć, przypomniał sobie rozumowanie filozofa Kiesewettera o Kaju(ludzie umierają a kaj jest człowiekiem, kaj jest nieśmiertelny) ale nie potrafił zastosować go do siebie. Dla niego kaj był śmiertelny, ale on sam to zupełnie co innego, straszne było by umierać ale o tym jak sądził Iwan mówił by mu wewnętrzny głos. Iljicz starał się odpędzić uporczywą myśl o śmierci, szedł do sądu, rozmawiał z kolegami, ale to nie skutkowało, bo pojawił się ból i wracała wizja śmierci, dezorganizująca jego zajęcia i myśli. Doszedł do wniosku, że praca sądowa już nie może ukrywać myśli o śmierci ani uwolnić od niej szukając ratunku. Iwan poszukiwał nowego parawanu by się ukryć ale uporczywa myśl przenikała wszystko.

Często począł wchodzić do bawialni którą sam urządzał za co zapłacił zdrowiem, od tego czasu zaczęła się choroba. W pokoju przywracał do porządku lub chciał zmieniać ustawienie mebli by zapomnieć o śmierci. Kiedy żona nie pozwalała mu samemu przenosić mebli on myślał, że przez to nie może już zapomnieć o śmierci. Leżąc w gabinecie pozostawał na osobności z Nią, „nie ma z Nią co robić, tylko patrzeć na nią stygnąć powoli”.

VII

W trzecim miesiącu choroby, całe otoczenie rodzina znajomi Iwana i on sam ( wg niego) wiedzieli ze zainteresowanie jego osoba przez innych sprowadza się do pytania czy prędko zwolni miejsce, uwolni żywych od skrępowania czy sam się uwolni od męki. Spał mniej nie pomagało ani opium ani morfina. Przygotowywane dla niego potrawy wg przepisu lekarzy stawały się coraz bardziej bez smaku. Jego wypróżnianie też było męka mimo specjalnego urządzenia, pociecha wówczas był chłopiec kredensowy Gierasim, wynoszący jego stolec. Gierasin był czystym świeżym , dobrze odżywionym wesołym i pogodnym chłopcem. Początkowo widok tego chłopca wykonującego wstrętny obowiązek niepokoił Iwana. Pewnego razu będąc wyczerpanym po wypróżnieniu Iljicz przeprosił chłopca że musi robić coś takiego. Po powrocie Gierosima poprosił go o pomoc w ubraniu się i zaprowadzeniu na kanapę. Iwan dobrze czuł się w towarzystwie chłopca który posłusznie i z ochotą spełniał jego życzenia między innymi układając nogi chorego wysoko a w końcu trzymając je rękoma jeszcze wyżej. Iwan rozgadał się z chłopcem, zdawało mu się że czuje się lepiej gdy miał nogi w górze. Od tego czasu Iwan często wołał chłopca by mu trzymał nogi w górze, co ten robił ochoczo. Siła i chęć do życia chłopca nie martwiła Iwana ale uspokajała go. Najcięższą męką dla Iwana było ułomstwo że jest tylko chory i ma spokojnie prowadzić kuracje a wyniknie z tego coś pomyślnego. On wiedział ze osiągnie tylko cierpienie i śmierć. Męczyło go to, że chciano go oszukiwać w tak ciężkiej sytuacji. To kłamstwo było straszną męczarnią dla Iljicza i często miał ochotę wołać by przestali go oszukiwać, bo i tak wiedzą że umiera. Straszny akt umierania został sprowadzony przez wszystkich do poziomu przypadkowej przykrości, nieprzyzwoitości. Wiedział ze nikt go nie żałuje, tylko Gierasim rozumiał stan Iwana współczuł mu, stąd chory tylko przy nim czuł się dobrze. Gierasim często całymi nocami nogi Iwana w górze. Tylko on nie kłamał że mu było pana żal. Chłopiec kiedyś wprost stwierdził ze poświęca swe starania umierającemu człowiekowi. W nadziei że też o niego w swoim czasie tez tak zadba. Iwana męczyło tez to że nikt go nie żałował a czasem on chciał by pożałowano go jak chore dziecko, wiedział że jest starym, wysoko postawionym urzędnikiem i to niemożliwe. Obecność Gierasima zbliżała do tych marzeń i pocieszała. Obecność innych była męcząca i przykra. Obecność kłamstwa wokół najbardziej zatruwała ostatnie dni życia Iljicza.

VIII

Kolejne dni Iwan rozpoznawał bo wychodził Giesim a przychodził lokaj piotr i odsłaniał okna. Pora dnia, tygodnia była dla niego obojętna bo ciągle było to samo: nieprzerwany meczący ból, poczucie uciekającego życia, nadchodząca nienawistna śmierć i wciąż kłamstwa. Rano obserwował wykonującego swe zadania Piotra którego poprosił o lekarstwa a czując że nie zadziałają także o przyniesienie proponowanej herbaty. Po wyjściu lokaja Iwan zaczął jęczeć z powodu straszliwego bólu i nudy „ wciąż to samo”. Później poprosił lokaja o pomoc w umyciu się i ubraniu. Iwana przeraził widok własnego ciała, nie chciał na nie patrzyć. Pijąc herbatę znów poczuł ból, położył się i rozmyślał o tym że i samotność i czyjeś towarzystwo, wszystko jest nie do wytrzymania.

Po dwóch godzinach przyszedł doktor, pytał wesoło Iwana o minioną noc, na co chory odpowiada skargą na ból. Iljicz wie że badanie to bzdura ale poddaje się mu co robi z nim lekarz. Pojawia się Praskowia, której zdrowie, błyszczące życiem oczy budzą odrazę u chorego, nienawidzi jej. Stosunek żony do choroby nie zmienił się, Iwan jest sobie winien bo nie spełnia lekarskich zaleceń. Poza tym jej zdaniem ma dziwne kaprysy(nogi w górze). Po skończonym badaniu żona powiedziała że przyjedzie lekarska znakomitość, która też go zbada i naradzi się z obecnym lekarzem. Iwan czuł że żona wszystko robiła tylko dla siebie. Umówiony znakomity lekarz przybył o 11,30, badał i wypytywał chorego po czym pożegnał się z poważną miną. Na pytanie Iwana o możliwość wyzdrowienia, odparł że nic nie może ręczyć ale taka istnieje. To wzbudziło w chorym nadzieję, która nie trwała długo. Iwan zaczął jęczeć, zrobiono mu zastrzyk. Po przebudzeniu z trudem wypił trochę bulionu. Około 7,00 po obiedzie, ukazała się ubrana na wieczór Praskowia (miała pójść do teatru). Jej widok uraził go boleśnie, to jednak ukrył. Żona przyszła by usprawiedliwić się że gdyby nie to że będzie się opiekować córką i starającym się o nią kawalerem ona nigdy by nie pojechała do teatru. Po czym do pokoju weszła córka ( zdrowa, silna, zakochana). I Fiodor Pietriszczew(konkurent). A za nim wśliznął się syn. Iwana przeraziło spłoszone i współczujące spojrzenie syna, który jedyny poza G. chyba go rozumiał i żałował. Rozpoczęła się rozmowa o teatrze podczas której Fiodor zauważył oburzenie Iwana. Milczenie przerwała Liza, mówiąc że czas jechać, wszyscy wyszli. Kłamstwo wyszło wraz z nimi ale ból pozostał i minuty płynęły jak dawniej Iwan posłał po Gierasima.

IX

Kiedy żona wróciła chciała odesłać G. i sama posiedzieć, iwan zaprotestował a zgodził się tylko na opium, by ulżyć cierpieniu. Do trzeciej był w męczarniach. Zdawało mu się że ktoś chce go wepchnąć w jakiś wąski, głęboki worek i przesuwa go coraz głębiej z trudem. Iwan czuł że boi się i chce wpaść wreszcie w głąb. Nagle spadł i ocknął się, był z nim G. drzemiący z nogami chorego na ramionach. Iwan poprosił by chłopiec już poszedł, po czym rozpłakał się jak dziecko z powodu swej bezradności, samotności okrucieństwa ludzi i Boga, z powodu nieobecności Boga. Pytał „ za co tak mnie strasznie meczysz?”, ale nie czekał nawet na odpowiedz. Iwan mimo bólu ucichł, jakby przysłuchiwał się jakiemuś głosowi duszy, myśli. Na pytanie „czego ci potrzeba”, odpowiedział sobie, „ żyć tak jak wcześniej, dobrze i przyjemnie”. Iwan zaczął przypominać sobie najlepsze chwile przyjemnego życia, ale teraz one wydawały mu się czymś innym. Tylko w dzieciństwie widział cos przyjemnego, ale to było wspomnienie o kimś innym. Człowiek który doznawał tych przyjemności już nie istniał. Wszystkie pozorne radości życia, topniały w oczach Iwana i zmieniały się w nicość, a nawet obrzydliwość. Im dalej od dzieciństwa tym bardziej wątpliwe były radości. Jeszcze w Szkole Prawniczej było coś wesołego, dobrego - przyjaźń, nadzieja. Potem podczas pierwszej posady też zjawiały się dobre chwile, wspomnienia miłości. Później coraz mniej było dobrego.

Małżeństwo i zmysłowość - fałsz. Wciąż to samo , im dalej tym bardziej martwo „jakbym równomiernie schodził z góry, myśląc że idę pod górę”. „W mniemaniu ogółu wznosiłem się w górę, i akurat tyle samo wyciekało ze mnie życia”. Nie wiedział po co umierać jeśli życie faktycznie było takie ohydne i bezmyślne. Iwanowi przyszło do głowy że może nie żył tak jak trzeba, choć wszystko robił jak należy. To była nierozwiązana zagadka. Iwan zaczął rozmyślać czy jest czegoś winien, za co ta okropność. Do głowy przychodziła mu myśl że żył nie tak jak trzeba, którą wciąż odpędzał.

X

Po kolejnych dwóch tygodniach Iljicz nie wstawał już z kanapy, leżał prawie cały czas twarzą do ściany. Samotnie powracał do nierozwiązanej myśli; czy to naprawdę może być śmierć?, na która głos wew. odpowiadał : tak. Od początku choroby i wizyty u doktora życie iwana podzieliło się na dwa przeciwne nastroje następujące po sobie: rozpacz i oczekiwanie śmierci oraz nadzieja i śledzenie działania własnego ciała. Przed oczami miał źle działającą nerkę lub kiszkę albo niepojęta śmierć. W miarę postępu choroby realniej przedstawiała się sprawa zbliżającej się śmierci.

W ostatnich chwilach swej samotności, tej w śród znajomych w mieście ludnym tej która nigdzie nie mogła być zupełniejsza Iwan żył tylko wyobraźnią w przeszłości.

Od spraw bliższych, przechodził do wspominania tych dalszych. Pod wpływem obecnej sytuacji (picia kompotu) przypominał sobie dawne wydarzenia (smak kompotu z dzieciństwa) i ludzi z nimi związanych. Im dalej wstecz, tym więcej było dobrego w życiu.

Myślał, że im gorsze stają się jego męki, tym gorsze stawało się jego życie.

Na początku życia był jeden jasny punkcik, dalej tylko ciemne.

W duszy Iwanowi zapadł obraz kamienia spadającego coraz szybciej w dół. Życie - szereg cierpień - spada co prędzej ku końcowemu największemu cierpieniu. Iwan nie mógł już przeciwstawić się temu spadaniu, czekał tylko na upadek. Chciał tylko zrozumieć dlaczego to wszystko. To dałoby się wyjaśnić gdyby mógł założyć, że żył nie tak jak trzeba, ale tego nie mógł przypuszczać.

XI

Po kolejnych 2 tygodniach Fiodor Pietriszczew oświadczył się formalnie. Gdy żona chciała to oznajmić Iwanowi, znalazła go leżącego na wznak, patrzącego przed siebie i jęczącego. Spojrzał na nią z nienawiścią, prosił by dała mu umrzeć spokojnie. Na pytanie córki o zdrowie odparł, ze wkrótce uwolni ich od siebie. Liza nie rozumiała dlaczego ojciec, którego było jej żal, tak im dokucza.

Badającemu go jak zwykle lekarzowi Iljicz powiedział, by dał spokój, i tak nic nie pomoże. Doktor powiedział, że dla niego cięższe jest cierpienie moralne niż fizyczne.

W nocy patrząc na dobroduszną twarz Gierasima, Iwanowi przyszło do głowy, że jednak przeżył swoje życie nie tak jak należy.

Iwan położył się na wznak i na nowo zaczął ważyć swe życie.

Rano w bliskich, w lokaju, widział siebie. To czym żył, wiedział że to było nie to, wszystko było oszukaństwem zasłaniającym życie i śmierć. Jęczał, szarpał się, darł odzienie. Podano mu opium, a po południu znów było to samo. Iwan odpędzał wszystkich, nie chciał przyjąć sakramentów, ale w końcu zgodził się. Podczas spowiedzi chory rozczulił się, odczuł ulgę w wątpliwościach i w cierpieniu. Po komunii Iwan poczuł się przez chwilę lekko. Zjawia się nadzieja na przeżycie. Myślał o proponowanej mu operacji.

Widok żony rozbudził w nim na nowo nienawiść i myśl, że wszystko czym ona żyje jest „ nie tym”. Znów zaczął cierpieć i był świadom bliskiej śmierci. Znów odpędził wszystkich.

XII

Od tej chwili zaczął się krzyk, nieustający przez trzy dni. Iwan czuł ż kiedy powiedział żonie że ma się lepiej- przepadł, że przyszedł koniec a wątpliwości nie zostały rozwiązane. W ciągu tych dni szarpał się w czarnym worku, pchany przez nieprzepartą siłę, czuł że mimo wysiłku i walki, coraz bliżej przysuwał się do tego co go przerażało. Męczarnią było dla nie go to że niknie w czarnej dziurze ale jeszcze większa było to ze wejść tam nie może, bo sądzi że Zycie jego było dobre. Ta obrona własnego życia trzymała go mocno, nie puszczała na przód. Nagle jakaś siła uderzyła go w pierś i w bok aż wpadł do końca dziury, gdzie cos zabłysło. Iwan pomyślał „tak, wszystko było nie TO ale to nic. Można zrobić TO”, pytał siebie jak?. To było na godzinę przed śmiercią, syn przekradł się do pokoju chorego, chwycił jego rękę przycisnął do ust i rozpłakał się. Wtedy iwan ujrzał światłość - zrozumiał że jego życie było nie takie jak trzeba, lecz to można jeszcze naprawić. Gdy zastanawiał się czym jest TO, syn pocałował go w rękę. Chory spojrzał na niego i zrobiło mu się go żal. Spojrzał też na zrozpaczona, zapłakana zonę - jej też pożałował. Pomyślał że oni go żałują, a on ich męczy . powiedział do syna że żal mu go i zamiast” przebacz rzekł przepuść” . wówczas poczuł że to co go męczyło wychodzi z niego. Żal mu było bliskich nie chciał ich cierpienia, zgadzał Siena swój ból szukał strachu przed śmiercią, nie znajdował go, zamiast śmierci jaśniało światło, poczuł radość. To co dla Iwana było chwila , dla bliskich trwało 2 godz. Przez jego ciało przechodziły dreszcze, potem szerzenie i chrapanie stało się coraz rzadsze. Iwan usłyszał że ktoś nad nim powiedział „skończone”. Sam pomyślał „śmierć się skończyła, już jej nie ma” wciągnął w siebie powietrze „zatrzymał w sobie powietrze, zatrzymał się w połowie oddechu, wyprężył się i umarł”

10



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lew Tolstoj Smierc Iwana Iljicza STRESZCZENIE (1)
Tołstoj Lew ŚMIERĆ IWANA ILJICZA
Śmierć Iwana Iljicza
Praca Śmierć Iwana Iljicza
Praca Śmierć Iwana Iljicza
Śmierć Iwana Iljicza
Praca Śmierć Iwana Iljicza
Tolstoj SmiercIwanaIljicza Puszkin 4Wiersze
ŚMIERĆ I JEJ OZNAKI
Wola śmierci a obowiązek ratowania życia 3
Pedagogika smierci
Śmierć gwałtowna 2
bol,smierc,hospicjum, paliacja,opieka terminalna
Bulyczow Kir Biala Smierc
etyka lekarska i smierc 2013
4 ŚMIERĆ ŚWIĘTEGO WOJCIECHA
!Alistair MacLean Jedynym wyjściem jest śmierć
Przeżyć własną śmierć

więcej podobnych podstron