Dawno, dawno temu, a może nie tak dawno, bardzo, bardzo daleko, a może nawet blisko, stała szkoła. Do tej szkoły dzieci chodziły z uśmiechem, gdyż bardzo lubiły się w niej bawić z przyjaciółmi. Wszyscy byli szczęśliwi. Ale czy naprawdę wszyscy? Nie. Jedna dziewczynka, o imieniu Ewa, zawsze była smutna. Gdy przychodziła ze szkoły do domu płakała. Mama Ewy bardzo się o nią martwiła, spytała co się stało, a ona po dłuższej chwili odpowiedziała, że dzieci nie chcą się z nią bawić. Zmartwiona mama poszła porozmawiać z koleżankami Ewy, aby dowiedzieć się, czemu Ewa nie ma przyjaciół. Dowiedziała się, że jej córeczka jest samolubna, niekoleżeńska i niemiła dla innych dzieci. Zmartwiona mama poszła do córki i wyjaśniła jej, o co chodzi. Ale Ewa powiedziała, że nie wie, jak ma się zachowywać, żeby koleżanki ją lubiły. Mama wytłumaczyła jej więc, jak należy postępować i od tego czasu Ewa miała wielu przyjaciół i wszystkim było z nią dobrze.
Katarzyna Druchlińska
Przedruk z „Zuchmistrz-yni” nr 110-111