http://www.gazeta.pl/
W Brukseli zakończyły się konsultacje techniczne w sprawie rolnictwa
Ponad 2 tys. małych zakładów przetwórstwa mięsnego z 3,5 tys. działających może stracić prawo do produkcji po wejściu Polski do UE. Jedyną szansą dla nich jest wystąpienie o okres przejściowy na wdrożenie unijnych norm i dostosowanie się
Takie wieści przekazał w czwartek w Brukseli polskim dziennikarzom wiceminister rolnictwa Jerzy Pilarczyk po konsultacjach z Komisją Europejską. - Każdy z zakładów może ubiegać się o okres dostosowawczy, który będzie trwał cztery lata po wejściu do Unii - zapewniał. - Biorąc pod uwagę, że do przewidywanego wejścia do Unii pozostało nam dwa lata, zakłady mają aż sześć lat na dostosowanie się - dodał.
Minister przyznał, że te zakłady, które w dniu członkostwa nie będą miały zapewnionego okresu przejściowego i nie będą spełniały unijnych norm, stracą prawo do produkcji. Mówiąc brutalniej, będą musiały zamknąć swe podwoje bądź zawęzić profil działania, by zmniejszyć koszty dostosowań - z uboju i przetwórstwa np. tylko do samego przetwórstwa.
O jakie dokładnie normy chodzi? Wśród wielu technologicznych wymagań, od których zależy higiena produkcji, jest np. obowiązek posiadania "zmywalnej podłogi". UE wymaga też, by w pomieszczeniach, gdzie ubija się zwierzęta, kanty były zaokrąglone, gdyż dzięki temu łatwiej jest wymywać pozostałości po uboju. W grę wchodzą też specjalne pomieszczenia dla personelu, szatnie itd.
Unia zgodziła się wstępnie na przyznanie Polsce i innym kandydatom okresu przejściowego, w czasie którego dostosowujące się do europejskich norm zakłady mogą produkować i sprzedawać tylko na rynek krajowy bez prawa wysyłania na jednolity rynek Wspólnoty. Warunkiem otrzymania tego okresu jest dostarczenie dokładnej listy zakładów, które ubiegają się o dodatkowy czas na dostosowania. Rząd Buzka zakładał, że taką listę dostarczy do Brukseli w lipcu. To uniemożliwiłoby jednak zamknięcie rozmów weterynaryjnych w pierwszym półroczu 2002 r. Rząd Millera skrócił więc termin do 7 marca. W tej sytuacji decyzję w sprawie ubiegania się o okres przejściowy polskie firmy będą musiały podjąć do końca lutego.
Jak na razie unijne normy i standardy spełnia 45 zakładów - te już mogą sprzedawać swe produkty do Unii. Ok. 1,3 tys. przedsiębiorstw zostało zakwalifikowanych do tzw. kategorii B1 - jako te, które mogą sprostać wymaganiom do dnia członkostwa. Jak na razie tylko 182 zaliczono do grupy B2 - czyli tych, które otrzymają dodatkowe cztery lata na dostosowania. Min. Pilarczyk przyznał jednak, że zakłady, które znalazły się w kategorii B1, przejdą najpewniej do grupy B2. Z powodu opóźnień w unijnej pomocy z funduszu restrukturyzacji rolnictwa SAPARD nie będzie ich stać na sfinansowanie dostosowań. Tak więc polska lista może zawierać aż 1360 zakładów. Zdaniem Pilarczyka Unia ją raczej zaakceptuje, gdyż "nie stawia nam żadnych warunków ilościowych".
Dostosowanie rzeźni, ubojni i przetwórni nie jest jedynym problemem w weterynaryjnej części negocjacji rolnych. Jeszcze przed wejściem do Unii Polska będzie musiała mieć sprawnie działający system identyfikacji zwierząt, czyli potężną bazę danych z dokładnymi informacjami na temat zwierząt hodowlanych. Bydło i konie muszą mieć specjalne paszporty - czyli dokładny opis wraz z numerem, który wędruje za zwierzęciem od chwili jego narodzenia. Jak wyjaśniał min. Pilarczyk, chodzi o dokument osobisty zwierzęcia, bez którego nie można by eksportować bydła, koni czy ich mięsa na jednolity rynek Unii. Naciskany przez dziennikarzy min. Pilarczyk przyznał, że system identyfikacji zwierząt na razie nie istnieje. Unii obiecaliśmy, że jego zręby powstaną już w październiku 2002 r.
Jacek Pawlicki (10-01-02 18:30)