Krzysztof Kąkolewski - „Wańkowicz krzepi”
„Monstrualny wywiad z Mistrzem na 100 stron”
Wyraźny dystans Wańkowicza, czasem wyglądający wręcz na niechęć do Kąkolewskiego i tego, że każe mu po raz kolejny odpowiadać na te same pytania.. z czasem okazuje się jednak, że uzyskuje dość wyjątkowe odpowiedzi.
Momentami wywiad przybiera postać rozmowy, reporterzy zamieniają się rolami, Wańkowicz odpowiada pytaniem na pytania, a wypowiedzi Kąkolewskiego też nie ograniczają się tylko do pytań, bardzo często analizuje, ocenia i komentuje np. pisarstwo Wańkowicza.
Widać ogromną wiedzę Kąkolewskiego na temat Wańkowicza!
Najważniejsze momenty wywiadu:
Wańkowicz podkreśla różnice między nim a Kąkolewskim: K.K. jest pisarzem „za mało społecznym”, a raczej ujmującym swoich bohaterów w sposób psychologiczny, taki, że trudno jednoznacznie ocenić, czy są dobrzy czy nie.
Widoczna niezgodność podejścia obu autorów do reportażu: Wańkowicz zarzuca Kąkolewskiemu, że nie syntezuje w celu pokazania prawdy esencjonalnej, ale gromadzi mnóstwo materiału, z którego nic konkretnego nie wynika. Sugeruje, że wolałby pisarstwo bardziej jednostronne, ale o wyraźnym sensie.
Kąkolewski: Wańkowicz przyzwyczaił wszystkich do autokomentarzy i analiz własnej twórczości, przez co odsłonił zbyt wiele.
Kąkolewski o fikcji: autorzy niefikcjonalni boją się przekroczenia granicy fikcji, bo wydaje im się, że ich zmyślenie byłoby o wiele gorsze od tego, co dzieje się naprawdę; jest to trochę chowanie się za Losem, który to „wymyśla” wydarzenia, a ponadto tacy autorzy są też najczęściej nadmiernie zdziwieni życiem, co hamuje u nich rozwój wyobraźni. Wańkowicz zaprzecza, jakoby był niespełnionym beletrystą, dlatego, że nie potrafiłby wymyślić niczego bez oparcia w faktach („Moja wyobraźnia bez faktów jest martwa”). Fakt jest „katalizatorem wyobraźni”, obrasta w analogie, porównania, syntezy.
Na moment Wańkowicz przerywa rozmowę i zarzuca Kąkolewskiemu, że strasznie wolno pisze, lepiej byłoby włączyć magnetofon. Kąkolewski sprzeciwia się - bo inaczej się mówi do mikrofonu, poza tym już podczas notowania selekcjonuje materiał!
Dyskusja na temat zbyt małej liczby słów do opisania świata; przy okazji Kąkolewski krytykuje przymiotniki jako „obumarłe czasowniki”, oznaczające bezruch; są wg niego najmniej wartościowe informacyjnie. Wańkowicz na podstawie swoich tekstów („Ziele na kraterze” wylosowane przez K.K.) próbuje mu uzmysłowić wartość przymiotników - nie tylko mają oddziaływać na zmysły czytelnika, ale - w tym przypadku - podkreślać „nieznaność” opisywanego miejsca.
Podobno u Wańkowicza często przewija się motyw polowania - Kąkolewski porównuje Wańkowicza-myśliwego do Wańkowicza-łowcy faktów. Kąkolewski twierdzi, że W. zabiera bohaterowi nazwisko i tożsamość, ale prawie wszystko w nim „wymienia” w swoich tekstach. Wańkowicz stwierdza, że jego to „g… obchodzi”, bo jego bohaterem nei jest nazwisko, ale epoka, los zbiorowości, dlatego poświęca losy pojedyncze - z 10 ludzi robi 1, a z 1 - 2. Interesuje go prawda syntetyczna, nie dokumentalna. (Dalej opisuje np. z kogo „zlepił” postać starego Pasika). K. trochę mu zarzuca, że to już właściwie fikcja pod metryczką dokumentarności. I podsuwa pomysł, że zamiast tworzyć fikcyjnego bohatera z prawdziwych momentów różnych losów, mógłby poczekać na prawdziwego, wielkiego bohatera wartego napisania książki. Tu W. odpowiada, że za to K. sięgając po bohaterów skrajnych, wyjątkowych odchodzi za daleko od normalnego życia, zwykłych ludzi.
K. nazywa W. wieszczem - chodzi tu o „Na tropach Smętka”, gdzie Wańkowicz w 1936 roku przewiduje wybuch wojny i atak lądowy, morski i powietrzny. Sugeruje też, że może opisanie niektórych ludzi jako potomków hitlerowców wpłynęło na ich późniejszy patriotyzm - tak jakby chcieli odciąć się od przodków.
W. określa siebie jako syntetyka, K. to analityk - próbuje się „dokopać” najgłębszych aspektów człowieka, za to W. uzupełnia luki poprzez zlepek kilku postaci.
W. lubi być czytany, zależy mu na popularności, nawet jeżeli byłaby to zła sława albo pelna krytyki - jak mówi, zostało mu to z czasu, gdy pracował w reklamie (w końcu to on wymyślił hasło „Cukier krzepi”). Jednocześnie boi się pochwał - ze względu na zawiść innych, ale przede wszystkim na fakt, że to, co chwalone, łatwo jest zapominane.
Wańkowicz i alkohol: przyznaje się, że często w ten sposób pozyskuje informacje - lekko upija rozmówcę, by był szczery, sam też oczywiście nie stroniąc od alkoholu. Ale ma jeszcze lepszy chwyt - podczas całej rozmowy z Kąkolewskim niby cały czas popija koniak, po czym okazuje się, że to tylko specjalny kieliszek z dwoma denkami ograniczającymi napój, tak, by rozmówcy wydawało się, że piją równo ;)
Kontrowersyjna wypowiedź Wańkowicza-pisarza: gdy już przy pierwszym spotkaniu z człowiekiem „wyssie” z niego wszystko, wtedy osoba ta przestaje go zupełnie interesować; porównuje ją do szparagu, który trzeba wyrzucić i wziąć nowy.
W. wyjaśnia genezę „Smętka”: było to dla niego przejście an pisarstwo zawodowe; o losie Mazurów dowiedział się od kolegi z Olsztyna, zakopał się w książkach i zaczął przygotowywać się do wyjazdu; córka byłą dla niego kamuflażem; zamknął się w klasztorze by pisać w spokoju.
Opowieść o tym, jak trafił na majora Sucharskiego przypadkiem, gdy ten grał w szachy z jego żoną. Zapytał go, czy brał udział w kampanii wrześniowej tylko po to, by urozmaicić jakoś grę (bo żonie coś nie szło..). Od słowa do słowa wyszło, że był komendantem na Westerplatte.
„Ziele na kraterze” - po części wspomnienia, po części opowieści żony o wydarzeniach pod nieobecność W.; zaznacza, że opowiadała mu to jak kochanemu człowiekowi, nie jak pisarzowi, dzięki czemu te wspomnienia są tak cenne. Rodzina to był jakby dodatkowy zmysł W.
Rodzina to wyjątkowi bohaterowie książek Wańkowicza - to jedyne postacie bez kamuflażu i „łatania”, pokazane czasem w krzywym zwierciadle, ale raczej wiernie, nie syntetycznie. Dodatkowo ważny motyw - opisywanie własnego domu („domeczek”).
W. obrusza się na szukanie w jego pisaniu samych anegdot - zaznacza, że w jego gawędziarstwie jest zawsze głębszy sens.
W. traktuje wszystkie swoje teksty jako jedną całość, wielką książkę; reportaże K. są przede wszystkim informacyjne, oddzielne, traktowane indywidualnie.
[Dalej następują kolejne tematy życiowe, filozoficzne itd. itp… Nie wiem jednak, czy to konieczne, byśmy to znali. A ponieważ czasu już mi brakuje, wysyłam to, co spisałam, bez zakończenia. Wybaczcie!]