O.ELIZEUSZ BAGIŃSKI OCD
KRÓLESTWO BOŻE
W NAUCZANIU
ŚWIADKÓW JEHOWY
KATOLICKA OCENA NAUKI WYZNANIA
Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym
(Rz 14, 16)
Redaktor
O.Elizeusz Bagiński OCD
Projekt okładki
Iwona Pawłowska
IMPRIMI POTEST
O. dr Wiesław Kiwior OCD
Prowincjał Prowincji Krakowskiej Karmelitów Bosych
Kraków, 24 czerwca 1998 r.
IMPRIMATUR
+ Kazimierz Nycz
vic. gen.
Kraków, dnia 10 sierpnia 1998 r.
L. 1876/98
ISBN 83-87527-23-8
Spis Treści:
II. KRÓLESTWO BOŻE W NAUCZANIU KOŚCIOŁA
Wszelkie prawa zastrzeżone 2002
sytuacji, w jakiej znalazła się "zwierzchnia władza Boga" na ziemi (B 139). Daniel mówi wyraźnie: "Drzewem, które ujrzałeś (...) jesteś ty, o królu"(Dn 17-19). Symbolem czego jest więc to drzewo? Jest ono symbolem pychy Nabuchodonozora, który wyłącznie sobie przypisał osiągniętą przez siebie potęgę: "Czy nie jest to wielki Babilon, który ja zbudowałem jako siedzibę królewską siłą mojej potęgi i chwałą mojego majestatu?"(Dn 4, 27). Po tej pełnej pychy wypowiedzi króla, natychmiast "padł głos z nieba", który powiadomił go o utraceniu przez niego władzy królewskiej i karze wygnania na okres "siedmiu czasów"(w. 28-29). Jednak po odbyciu zasłużonej kary królowi "powrócił rozum", czyli wyleczył się on z pychy i uznał Boga jako "Króla Nieba", któremu podlega wszystko w niebie i na ziemi (zob. Dn 4, 31-34). Zwróćmy uwagę, że obrazem pychy ludzkiej była również wieża Babel, "której wierzchołek sięgał nieba"(Rdz 11, 4), a więc tak samo jak drzewo ze snu króla Nabuchodonozora.
Pan Bóg, o czym stale upewnia nas Biblia, nigdy nie utracił swej władzy ani nad ziemią, ani nad czymkolwiek co istnieje. Absolutna władza Boga nad całym stworzeniem wynika z prostego faktu, że jest On stworzycielem i nic nie może istnieć, nawet przez najkrótszą chwilę, bez Jego woli (Rdz 1, 1; por. J 1, 3; Hbr 1,3). Władza Boga, jak to dobrze widać na przykładzie babilońskiego króla Nabuchodonozora, nie ograniczała się wyłącznie do królów żydowskich. Zresztą, Pan Bóg nie miał zbyt wiele chwały z tych królów . O większości z nich czytamy w Biblii, że czynili "to, co złe w oczach Pana"(1 Krl 15, 26.34; 16, 19.25.30 itd.). Nie bez znaczenia jest i to, że to sami Żydzi wymusili na Bogu ustanowienie nad nimi monarchii królewskiej, gdyż pragnęli upodobnić się do innych narodów (zob. 1 Sm 8, 1-21). Ten upór Żydów wyzwolił u Boga gorzkie słowa, które wypowiedział On do proroka Samuela: "Nie ciebie odrzucają, lecz Mnie odrzucają jako Króla nad sobą"(1 Sm 8, 7). Liczne świadectwa biblijne dowodzą, że Pan Bóg doskonale sobie radził w sprawowaniu "rządów" nad Izraelem posługując się wybranymi przez siebie ludźmi. Na przykład po upadku króla Sedecjasza, wolę Bożą w narodzie żydowskim realizowali tak wybitni mężowie, jak Ezdrasz i Nehemiasz. I tak było aż do przyjścia na świat Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.
Wspomnieliśmy już o królu babilońskim Nabuchodonozorze, który podlegał władzy Boga. Ale Biblia podaje przykłady i innych władców pogańskich, którzy byli "sługami Boga" i Jego "pomazańcami". Takim był np. król Cyrus (Ezd 1, 1-2), którego Bóg nazywa swoim pasterzem i pomazańcem(zob. Iz 44, 28; 45, 1), a więc identycznie jak królów izraelskich! Błędnie więc nauczają świadkowie Jehowy, gdy głoszą, że Bóg potrzebuje dla siebie jakiegoś własnego rządu ludzkiego, aby móc sprawować swoją władzę. Zresztą władza Boga nad ludzkością ma zupełnie inny charakter i wiąże się głównie z przestrzeganiem Jego prawa. Najbardziej znanym jego wyrazem jest Dziesięcioro przykazań, czyli Dekalog, który ukazuje podstawowe powinności człowieka względem Boga i bliźniego. Te przykazania - jak uczy Katechizm Kościoła Katolickiego - "poznajemy za pośrednictwem Objawienia Bożego, które przekazuje nam Kościół, oraz za pośrednictwem głosu sumienia moralnego"(2071; por. Rz 2, 14-16). Władza Boża nad człowiekiem przejawia się więc w tym, że to prawo Boże jest ze swojej natury niezmienne i obowiązuje "zawsze i wszędzie"(tamże 2072). Natomiast konkretne formy sprawowania władzy, zawsze respektujące to Boże prawo, Pan Bóg pozostawił człowiekowi. W tym sensie "nie ma władzy, która by nie pochodziła od Boga" (Rz 13, 1).
Pozostałe zagadnienia, wiążące się z omawianym tematem, przedstawimy dla jasności w kilku oddzielnych punktach. Pierwszy z nich dotyczy tzw. "czasów pogan".
"Czasy pogan"
W chronologii "biblijnej" świadków Jehowy "czasy pogan" odgrywają kluczową rolę. Według nauki sekty, rozpoczęły się one w roku 607 przed Chr. wraz ze zdobyciem Jerozolimy przez Babilończyków i zakończyły "siedem czasów" później, czyli w roku 1914*. Tak więc te "siedem czasów" obejmuje okres 2520 lat (B 141; por. W 94-97). Następnie świadkowie widzą związek pomiędzy tymi "siedmioma czasami" a "czasem, czasami i połową czasu" z Apokalipsy (12, 14). Te ostatnie, zsumowane razem, mają dać "trzy i pół czasu", którym odpowiada 1260 dni (Ap 12, 6.14). Tak więc jednemu "czasowi" odpowiada 360 dni (3,5 x 360 = 1260), zaś "siedmiu czasom" 2520 dni (7 x 360 = 2520). Jeżeli teraz przeliczymy ten okres 2520 dni "według zasady biblijnej dzień za rok"(Lb 14, 34; Ez 4, 6) otrzymamy "2520 lat"(B 140). Dodanie tych lat do wspomnianego roku 607 przed Chr. prowadzi nas do roku 1914, w którym "Jezus Chrystus zaczął panować jako Król niebiańskiego rządu Bożego"(tamże).
Spróbujmy teraz spojrzeć okiem krytycznym na "wyliczenia i przeliczenia" świadków Jehowy. Najpierw przypomnijmy o podstawowym błędzie, który niweczy całą chronologię sekty. Ponad wszelką wątpliwość Jerozolima nie była zdobyta w 607 roku przed Chr., ale w 587/6 (wahania uczonych nie przekraczają jak widać jednego roku). Potwierdzeniem tej daty jest pochodzący z wykopalisk kalendarz z tamtych czasów, który można obejrzeć w muzeum berlińskim (oznaczono go symbolem: V.A.T. 4956). Następnie zapytajmy się, czy dozwolone jest przeliczanie "czasów", jak to robią świadkowie Jehowy? Po pierwsze, ich sumowanie, aby otrzymać "trzy i pół czasu" nie jest niczym uzasadnione, gdyż takie ich "rozłożenie"(na "czas, czasy i połowę czasu") jest wyraźnie przez św. Jana zamierzone i nawiązuje do tradycji biblijnej, szczególnie u Daniela (por. 7, 25; 12, 7). W Księdze Daniela jest też mowa o "połowie tygodnia"(9, 27), czyli o trzech i pół dniach, które również oznaczały okres prześladowań (za Daniela przez Antiocha IV). Tak więc sumowanie symbolicznych "czasów" nie ma sensu i ich rozkład (połowa siódemki) jest wyrazem ograniczonego okresu panowania nieprawości.
Kolejna sprawa, to przeliczanie czasu biblijnego na nasz obecny. Wiadomo, że obecnie w powszechnym użyciu jest kalendarz gregoriański (używany od 1582 r.). Russell i inni "badacze" Biblii, nie wzięli pod uwagę prostej sprawy, że kalendarz "biblijny" i nasz obecny, różnią się znacznie między sobą sposobem i dokładnością liczenia czasu. Aby więc dokładnie "przeliczać"(o ile jest to możliwe), należy o tych różnicach wiedzieć. I tak w czasie, gdy św. Jan pisał Apokalipsę obowiązywał kalendarz oparty na fazach księżycowych: rok liczył sobie 360 dni, czyli 12 miesięcy księżycowych po 30 dni. Co kilka lat musiano korygować ten "rok", dodając do niego pewną ilość dni dla wyrównania. Nasz obecny rok liczy sobie 365 dni, do którego dodaje się co 4 lata jeden dzień w miesiącu lutym dla wyrównania. Russell nie wiedział o tej specyfice obu kalendarzy i przyjął, że rok liczy tylko 360 dni! Gdyby więc przeliczył prawidłowo lata biblijne na nasze obecne, powinien by otrzymać rok nie 1914 lecz 1878. Błąd Russella wyniósł ponad 36 lat! (tę nieprawidłowość w "rachunkach" pierwszego prezydenta sekty, jako pierwszy zauważył były świadek Jehowy Gunter Pape i stąd nosi on w literaturze nazwę "argumentu Papego").
Pozostaje jeszcze do rozpatrzenia sprawa "miary biblijnej", którą jako zasadę przeliczania czasu przyjęli świadkowie Jehowy. Zapytajmy się znowu, czy Bóg ustalił w Piśmie św. "zasadę biblijną dzień za rok"? (B 141). Tak naprawdę o istnieniu takiej zasady nigdzie w Biblii nie przeczytamy. Można się jedynie zgodzić z tym, że obowiązuje ona tylko tam, gdzie jest o tym wyraźnie mowa, np. w Lb 14, 34 Bóg postanowił ukarać Żydów 40-letnim pobytem na pustyni za owych 40 dni pobytu ich zwiadowców w ziemi obiecanej. Jeżeli Bóg postanowił w ten sposób ukarać Żydów (dzień za rok), to wynikało to tylko z Jego świętej woli, a nie z jakiejś zasady, której i On sam musiałby się podporządkować. Niech więc inny przykład posłuży nam na przyjrzenie się manipulacyjnym praktykom stosowanym przez Brooklyn przy wykorzystaniu autorytetu Biblii. Chodzi nam tu o "wyliczenie" długości trwania "Dnia Sądu"(B 175). Nauczyciele z Brooklynu nie chcą w tym wypadku pamiętać o istnieniu "miary biblijnej"(dzień za rok), ponieważ ten "Dzień" musi trwać "1000 lat", aby uzasadnić ich własną naukę o tożsamości "Dnia Sądu" z tysiącletnim Królestwem Bożym w raju na ziemi po Armagedonie (B 176). Z powyższego przykładu widać, że przywódcy sekty mają do dyspozycji różne "miary biblijne", którymi posługują się w miarę potrzeb!
W nauce świadków Jehowy, i nie tylko, daje się natychmiast zauważyć wyjątkowe zamiłowanie do liczb i do częstego posługiwania się nimi, np. sukcesy sekty kierownictwo w Brooklynie przedstawia najczęściej w postaci liczb: a więc ilości rozprowadzonej literatury, ilości prowadzonych "studiów biblijnych" z kandydatami do sekty, czy liczby godzin poświęconych na "głoszenie". To szczególne zamiłowanie do liczb, świadkowie Jehowy zawdzięczają oczywiście swojemu założycielowi, Karolowi Russellowi, o którym mówi się, że uprawiał swoistą kabalistykę (przykładem tego są np. jego karkołomne operacje liczbowe, które "zaowocowały" wyliczeniem końca świata w 1914 r. na podstawie długości korytarzy piramidy Cheopsa, o czym chcieliby zapomnieć dzisiejsi świadkowie). W pismach Russella, zwłaszcza w jego "Wykładach Pisma Świętego"(6 tomów), spotkamy wiele różnych dat przez niego wyliczonych, o których mówił i pisał, że są "całkowicie pewne biblijnie", np.: 1799 r., 1874 r., 1878 r. Dzisiaj już zapewne tylko bardzo nieliczni świadkowie Jehowy wiedzą o ich istnieniu, a które zajmowały tak ważne miejsce w "Boskim Planie Wieków" Russella (niewiedza świadków o nauce ich założyciela bierze się stąd, że jego następca Rutherford zakazał wydawania dzieł swego poprzednika).
Co oznaczają "czasy pogan"?
Liczące sobie dokładnie 2520 lat "czasy pogan"(od 607 r. przed Chr. do 1914 r.) oznaczają, zdaniem świadków Jehowy, czasy panowania szatana nad tym światem (w żargonie sekty: "złym systemem tego świata"). W tym okresie czasu wszystko pozostawało "pod kontrolą Szatana"(P 355). Z woli Jehowy Boga tylko w tym czasie "wolno było przerwać panowanie uznawane przez Boga"(W 96 ).
Jak wykażemy niżej, nie pierwszy to przypadek, że sekta uczy czegoś zupełnie przeciwnego niżby należało. A więc "czasy pogan"(inaczej: "czasy narodów") wcale nie oznaczają okresu panowania szatana nad światem i możemy być pewni, że takiego okresu nigdy nie było i nigdy nie będzie (była o tym mowa wcześniej). Przeciwnie, z Pisma św. jasno wynika, że "czasy pogan" należy rozumieć jako czas łaski udzielony przez Boga poganom (narodom)! Następnie, niedopuszczalne jest łączenie tego okresu z upadkiem Jerozolimy za króla Nabuchodonozora w 587/6 r. przed Chr. Zwróćmy uwagę, że wypowiedź Jezusa o "czasach pogan" wcale nie odnosi się do przeszłości (upadku Jerozolimy za Nabuchodonozora), lecz dotyczy czasów, które nadejdą: "Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą"(Łk 21, 20-24). A więc Jerozolima "będzie" deptana przez pogan.
Przypatrzmy się teraz czasom, które nastały po śmierci Chrystusa i jak dosłownie wypełniła się Jego przepowiednia o Jerozolimie. Bezspornym faktem jest, że tylko część Żydów uwierzyła w Chrystusa i włączyła się we wspólnotę Kościoła Chrystusowego. Jeśli teraz weźmie się pod uwagę inny fakt, że to "Żydzi zabili Pana Jezusa i proroków"(1Tes 2, 15), to - zgodnie z zapowiedzią Jezusa - Żydów nie może minąć zasłużona kara: "Będzie to bowiem czas pomsty, aby spełniło się wszystko, co jest napisane"(Łk 21, 22; por. 23, 34-36). Kiedy nadejdzie ten "czas pomsty"? Wtedy gdy "ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie - mówi Jezus - że jej spustoszenie jest bliskie"(Łk 21, 20). Proroctwo Zbawiciela spełniło się dokładnie w 70 r., gdy wojska rzymskie zdobyły miasto i doszczętnie je zniszczyły wraz ze świątynią (zob. Mt 24, 1-2). Właśnie z tą chwilą rozpoczęło się "deptanie przez pogan" miasta Jerozolimy "aż czasy pogan przeminą" (Łk 21, 24). Szczegółowy opis tamtych tragicznych dla Żydów wydarzeń zostawił Józef Flawiusz, Żyd i uczestnik, w znanym dziele Wojna żydowska. Tragedia miasta i jej mieszkańców nie ma sobie chyba równej w całej historii ludzkości. Oblicza się, że w Jerozolimie zginęło, i to głównie z głodu, przeszło milion Żydów. Nic więc dziwnego, że Pan Jezus "na widok miasta zapłakał", gdyż "nie rozpoznało czasu swego nawiedzenia", tzn. odrzuciło Jego jako swego Mesjasza i Zbawcę (Łk 19, 41-44). Ten przyszły los niewiernych Żydów określił Jezus jako "wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd i nigdy nie będzie"(Mt 24, 21). Wielu jednak Żydów, którzy przyjęli chrześcijaństwo, uniknęło losu swoich pobratymców, gdyż kierując się ostrzeżeniem Jezusa, na czas opuściło Jerozolimę (zob. Mt 24, 15-22).
Z tego, co powiedzieliśmy wyżej, wynika, że czas liczony od wygłoszenia proroctwa przez Jezusa do zburzenia Jerozolimy w 70 r., jest czasem łaski danej Żydom, aby mogli się jeszcze nawrócić i już jako chrześcijanie opuścić zagrożone miasto (do tego tematu powrócimy jeszcze w następnym punkcie). Z tej łaski skorzystała jednak tylko niewielka część Żydów, pozostali trwali nadal wiernie przy swoich dotychczasowych przywódcach religijnych, którzy prawie bez wyjątku okazywali swą nieubłaganą wrogość wobec posłannictwa Jezusa (Ewangelie szczególnie mocno akcentują wrogość "pobożnych" faryzeuszy). Nie dziwi więc, że miejsce zatwardziałych Żydów (pomijamy tu problem szczegółowego rozważenia przyczyn tej "zatwardziałości", który to problem rozwija św. Paweł; zob. Rz 9, 30 - 11, 36, który to fragment zatytułowano w BT: "Izrael ponosi winę za swoje odrzucenie") w Bożym planie zbawienia zajęli poganie. Ten los niewiernego narodu zapowiedział Jezus w przypowieści o przewrotnych rolnikach: "Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi [poganom], który wyda jego owoce" ( zob. Mt 21, 33- 46; por. 23, 37-39).
Zburzenie Jerozolimy, a szczególnie świątyni, było też znakiem końca kultu starotestamentalnego, dotąd uznawanego przez Boga. Kult ten, po przyjściu Mesjasza, musiał ustąpić miejsca nowemu kultowi chrześcijańskiemu, który nie będzie już związany z jakimś jednym miejscem, jak to było w przypadku świątyni jerozolimskiej u żydów. Nowy kult, jak wyjaśnił Jezus Samarytance, będzie oddawaniem Bogu czci "w duchu i prawdzie"(J 4, 21.23-24). Będzie to kult oparty na fundamencie "Nowego Przymierza", które Chrystus zawrze odkupieńczą mocą swej krwi (zob. Hbr 9, 13-28; ofiara Chrystusa znosi ostatecznie ofiary Starego Przymierza, które były tylko jej "cieniem" i zapowiedzią; zob. Hbr 10, 1-18). Jeszcze przed swą chwalebną śmiercią, Jezus zakłada swój Kościół (Mt 16, 18) wsparty na fundamencie dwunastu Apostołów, który stanie się nowym Ludem Bożym gromadzącym ludzi ze wszystkich narodów (Mt 28, 19). Historia potwierdza, że już w kilka wieków po śmierci Chrystusa chrześcijaństwo opanowało cały prawie ówczesny świat pogański z Rzymem, jego centrum. Zwycięstwo chrześcijaństwa nad światem pogańskim w IV w. (za czasów cesarza Konstantyna), nie oznaczało końca "deptania przez pogan" Jerozolimy. Według planów Bożych nastąpi to wówczas, gdy do Kościoła wejdzie "pełnia pogan"(Rz 11, 25), i wtedy to dopiero Bóg okaże miłosierdzie żydom i udzieli im łaski nawrócenia, czyli że uznają w Jezusie Chrystusie prawdziwego Mesjasza i Zbawiciela. Tak więc "czas pogan" musi być rozumiany jako czas łaski udzielony wszystkim narodom (zob. Rz 11, 13-24). Św. Paweł zaznaczył wcześniej w swym Liście, że "przez ich [Żydów] przestępstwo zbawienie przypadło w udziale poganom"(w. 11). Dla Kościoła "czas pogan" oznacza czas intensywnej ewangelizacji wszystkich narodów: "W imię Jego [Jezusa] głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy"(Łk 24, 47; por. Dz 1, 8). Ale ewangelizacja ta nie będzie czasem łatwym dla Kościoła: "Oto Ja - mówi Jezus - posyłam was jak owce między wilki"(Mt 10, 16). Jednak Jego uczniowie nie powinni się obawiać prześladowców: "Więc się ich nie bójcie!"(Mt 10, 26). Jezus zapewnił ich również, że nie istnieją na świecie żadne wrogie siły, które mogłyby oderwać ich od Niego, ponieważ już zostały przez Niego pokonane: "Jam zwyciężył świat"(J 16, 33). Wreszcie gwarancją wypełnienia się szczęśliwie misji ewangelizacyjnej świata jest uroczysta zapowiedź Jezusa o Jego stałej duchowej obecności w Kościele: "A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata"(Mt 28, 20; por. 18, 20).
"Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie"(Mt 24, 34).
Z omówionym wyżej zagadnieniem "czasów pogan" łączy się ściśle sprawa tzw. "tego pokolenia". Przez dziesiątki lat kierownictwo świadków Jehowy w Brooklynie szeroko rozpisywało się na temat tych słów Jezusa, odnosząc je do roku 1914. Krótko mówiąc, Brooklynowi chodziło o wmówienie zwykłym świadkom, że wypowiedziane 2 tys. lat temu słowa Chrystusa dotyczą pokolenia ludzi żyjącego w XX w., które "świadome wydarzeń roku 1914" doczeka Armagedonu i końca świata (końca "złego systemu tego świata").
Tę niezwykłą naukę wymyślono za trzeciego prezydenta sekty, N.H.Knorra (1905-1977) i podano do wierzenia wszystkim świadkom Jehowy jako nienaruszalny dogmat. Ostatni "ślad" tej nauki odnajdziemy jeszcze w przedostatnim podręczniku wiary świadków, w którym czytamy: "Pokolenie, które już żyło w roku 1914 (...) zobaczy i przeżyje koniec tego systemu rzeczy"(B 154). W najnowszym podręczniku (W), nie ma już na ten temat najmniejszej wzmianki (kierownictwo sekty stosuje jak zwykle metodę "przemilczeń").
Dlaczego Brooklyn wycofał się w ostatnich latach z tej tak atrakcyjnej i "biblijnej" nauki, której zawdzięcza z całą pewnością miliony nowych członków? Odpowiedź jest bardzo prosta: pokolenie świadome wydarzeń roku 1914 już dawno przeminęło! (ostatnie "nadzieje" wiązano jeszcze z rokiem 1984, a później z 1994, opierając się na Psalmie 90, w którym jest mowa o 70-80 latach życia człowieka).
A jednak nauka Chrystusa o "tym pokoleniu" niczego nie straciła ze swej aktualności! Wymaga ona jednak właściwego zrozumienia. Najpierw zauważmy, że Jezus w relacji św. Mateusza (rr. 24-25) świadomie powiązał ze sobą dwa różne wydarzenia: zburzenie Jerozolimy w 70 r. i koniec świata, który zbiegnie się z Jego powrotem na ziemię na Sąd Ostateczny (zob. Mt 24, 1-3; 25, 31-46). Słowa Jezusa o "tym pokoleniu" są ściśle związane z pierwszym z tych wydarzeń, tj. ze zburzeniem Jerozolimy przez Rzymian w 70 r. Wypowiedź Jezusa dotyczy więc pokolenia Jemu współczesnego: "Tak spadnie na was [Żydów] wszystka krew niewinna (...) Zaprawdę, powiadam wam: Przyjdzie to wszystko na to pokolenie"(Mt 23, 34-36; zob. całą mowę Jezusa: 23, 1-39). Wcześniej wspomnieliśmy, że zanim nadejdzie ta sprawiedliwa kara na Żydów, Bóg udzieli im pewnego czasu, aby przynajmniej niektórzy z nich mogli się nawrócić pod wpływem ewangelizacyjnej działalności Apostołów i innych uczniów Jezusa. Jednakże ten czas łaski nie jest zbyt długi: "Nie zdążycie obejść miast Izraela - mówi Jezus do Apostołów - nim przyjdzie Syn Człowieczy"(Mt 10, 23; BT daje w tym miejscu taki komentarz: "Chodzi tu o przyjście Syna Człowieczego nie na Sąd Ostateczny, lecz na ukaranie ludu niewiernego [Żydów], co miało nastąpić przez zburzenie Jerozolimy i świątyni w roku 70). Było to więc przyjście związane z przepowiedzianym przez Jezusa "czasem pomsty"(Mt 23, 35-36; Łk 21, 22). O bliskości tych wydarzeń świadczą i te słowa Jezusa: "Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci [a więc dożyją do roku 70] aż ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego w królestwie swoim"(Mt 16, 28). Tym "przychodzącym królestwem" jest oczywiście Kościół, który zastąpi przestarzały kult starotestamentalny, ściśle związany ze świątynią jerozolimską, z której nie pozostanie już "kamień na kamieniu" ( Mt 24, 2; por. Hbr 9, 11n ).
Niewątpliwie mowa Jezusa o zburzeniu Jerozolimy, świątyni i zgubie niewiernych Żydów, miała być obrazem i zapowiedzią tego, co spotka wszystkich grzeszników przy końcu świata. Natomiast straszliwy los Jerozolimy i jej mieszkańców miał się stać odtąd wystarczająco mocnym ostrzeżeniem dla tych wszystkich, którzy uparcie odrzucają swoje nawrócenie i nie chcą uznać prawdy Ewangelii Chrystusowej, aby nią żyć i się zbawić.
"Znak" końca świata
Gdy Apostołowie przebywali z Jezusem na Górze Oliwnej, zapytali Go o "znak" końca świata: "Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?"(Mt 24, 3). Odpowiadając Apostołom Jezus powiązał "znak" ze swoim bliskim powrotem na ziemię i Sądem Ostatecznym. Nasz Pan opisując ten "znak" mówi o wojnach, głodzie, zarazach, trzęsieniach ziemi... (zob. Mt 24, 6n), a następnie dodaje: "Tak samo i wy, kiedy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, że blisko jest, we drzwiach"(Mt 24, 33). Mówiąc "wy" Jezus zwraca się tu nie tylko do Apostołów, lecz do wszystkich swych uczniów na przestrzeni całej historii istnienia Kościoła, których wzywa do czujności (zob. Mt 24, 42-44). Natomiast świadkowie Jehowy to "wy" Jezusa odnoszą tylko do siebie, ludzi XX w., dla których "koniec" tego świata, związany z nadejściem Armagedonu, jest "bardzo, bardzo bliski!" ("Strażnica" 1/1997, s. 11).
Zwróćmy uwagę, że istotną sprawą związaną ze "znakiem" jest to, że ma on bezpośrednio poprzedzać przyjście Pana. Jego spełnianie się oznacza, że Pan jest "we drzwiach" i za chwilę ukaże się (Mt 24, 33). Tymczasem w nauczaniu świadków Jehowy jest odwrotnie: najpierw przyszedł na ziemię Pan w 1914 r.(B 149; Russell uczył, że Chrystus przyszedł w 1874 r.), a dopiero po Jego przyjściu pojawił się (zaczął się spełniać) "znak"! (zob. W 99-107). Przypomnijmy, że Russell słusznie umieszczał "znak" przed przyjściem Pana (w 1874 r.) i na przykład wojny (jeden z elementów "znaku") wiązał z czasami napoleońskimi. Nową datę powrotu Pana w 1914 r. "ustalił" Rutherford i świadkowie Jehowy święcie uwierzyli swemu współzałożycielowi.
"Dni ostatnie"
Dla świadków Jehowy "dni ostatnie" wiążą się nieodwołalnie z wypełnianiem się "znaku" od roku 1914. Członkowie sekty spodziewają się więc, że koniec tego świata musi być bardzo bliski i że głoszone przez nich Królestwo Boże (jako "dobra nowina") wkrótce "usunie"(!) tych, którzy ich ciemiężą, aby mogli zająć się "przeobrażaniem ziemi w raj"("Strażnica" 1/1998, s. 2; por. W 98-107 ).
O "dniach ostatnich", które poprzedzą przyjście Chrystusa na Sąd Ostateczny przy końcu świata, pisał św. Paweł. Apostoł wyraźnie nawiązał do wypowiedzi Jezusa o "znaku"( por. 2 Tm 3, 1n z Mt 24, 3n ). O tym, że świadkowie Jehowy przeżyli blisko 20 razy gorączkę "dni ostatnich", pisaliśmy wcześniej. Dopowiedzmy tylko, że nauka ta ( w formie obecnie wyznawanej ) pojawiła się w wierzeniach świadków za Knorra, trzeciego prezydenta sekty. To za jego rządów powiązano "dni ostatnie" z rokiem 1914, "znakiem" i "tym pokoleniem"( z tego ostatniego, najbardziej "biblijnego" elementu, sekta musiała zrezygnować z przyczyn, o których była mowa wcześniej)
Pozostaje już tylko odpowiedzieć na pytanie, co należy rozumieć przez "dni ostatnie". Po pierwsze, "dni ostatnie" nie oznaczają tylko bezpośrednich chwil przed powtórnym przyjściem Chrystusa przy końcu świata. Te "dni" rozpoczęły się tak naprawdę wraz z przyjściem Zbawiciela na świat. Obejmują więc one czasy mesjańskie: od narodzenia Jezusa do Jego przyjścia na Sąd Ostateczny przy końcu czasów. Po drugie, przez "dni ostatnie" należy rozumieć czas zbawienia (łaski) dany przez Boga wszystkim narodom: "W ostatnich dniach - mówi Bóg - wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało (...) Każdy, kto wzywać będzie imienia Pańskiego [imienia Jezusa Chrystusa ], będzie zbawiony" ( Dz 2, 17-21; por. Jl 3, 1-5).
Armagedon
Dla świadków Jehowy wypełnianie się od 1914 r. "znaku" w tych "dniach ostatnich", nieuchronnie prowadzi do pełnego grozy Armagedonu, który z tego powodu musi być bardzo bliski. Kierownictwo sekty w Brooklynie jest pewne, że tylko jej członkowie przeżyją tę "powszechną wojnę wielkiego dnia Boga Wszechmogącego", w której Jehowa "upoważnił do wytracenia wszystkich złych" swego Syna Jezusa-Michała archanioła, "drugą z największych osobistości we wszechświecie" (B 255; P 29, 123, 132). W swoim przedostatnim podręczniku wiary napisali: "I tylko jedna organizacja - widzialna organizacja Boża [świadków Jehowy] - przetrwa szybko nadciągający 'wielki ucisk'" (B 255). W najnowszym podręczniku czytamy ciąg dalszy "dobrej nowiny", głoszonej przez świadków Jehowy: "Punktem kulminacyjnym 'wielkiego ucisku' będzie Armagedon - 'wojna wielkiego dnia Boga Wszechmocnego'. Pożoga ta wypleni wszelkie pozostałości ziemskiej organizacji Szatana ..." (W 106 ).
Dla bardzo wielu chrześcijan słowo Armagedon brzmi dosyć obco. Głównym tego powodem jest to, że o Armagedonie nie wspomniał ani razu Jezus, gdy przebywał na ziemi i nauczał. O Armagedonie przeczytamy w Piśmie św. tylko jeden raz w Apokalipsie św. Jana: "I zgromadziły ich na miejsce, zwane po hebrajsku Har-Magedon" (16, 16 ). Ale kierownictwo sekty umiało wykorzystać to jedno zdanie z tym słowem, aby stworzyć wokół niego pełną grozy naukę, o której każdy świadek pamięta we dnie i w nocy! Skoro o Armagedonie pisze tylko Apokalipsa, jest więc zrozumiałe, że właściwej interpretacji tego biblijnego terminu trzeba szukać w kontekście tej ostatniej księgi NT.
Armagedon, a właściwie Har-Magedon, jest słowem złożonym, które oznacza "górę"("har") i miasto Megiddo ("Magedon" jest jego zgrecyzowaną formą), położone w dolinie Jizreel. W przeszłości Megiddo było kananejską twierdzą, zdobytą w czasach Dawida (Joz 12, 21). W historii biblijnej miejsce to było świadkiem wielu bitew i śmierci niejednego króla izraelskiego. Z czasem stało się ono symbolem największych katastrof narodowych Żydów ( Za 12, 11; 2 Krl 23, 29, 2 Krn 35, 20-25; Jr 22, 10.18 ).
W Apokalipsie św. Jana Armagedon jest jednym z wielu symboli, które zapowiadają ostateczną klęskę wrogów Boga. Wśród innych, nie mniej wymownych symboli i obrazów ostatecznego zwycięstwa Boga nad mocami ciemności, jest np. wrzucenie przeciwników do "tłoczni Bożego gniewu"(Ap 14, 19-20, "zstąpienie ognia od Boga z nieba"(Ap 20, 9; przypomina to karę zesłaną na Sodomę i Gomorę ), "wrzucenie do jeziora ognia i siarki"(Ap 20, 11; por. 19, 20 ), czy wyrzucenie niegodziwców "na zewnątrz", poza mury Miasta świętego (Ap 22, 15 ).
Ciekawe, że świadkowie Jehowy, którzy od dziesięcioleci z niecierpliwością wyglądają Armagedonu, jednocześnie przeżywają lęk, czy aby Jehowa zauważy ich wysiłki dla organizacji i pozwoli im, jako "dobrym sługom", przeżyć tę "wojnę" i wejść do życia w raju na ziemi. Ten lęk podsycają i wykorzystują "namaszczeni" bracia z "Ciała Kierowniczego" w Brooklynie, aby wyzwolić wśród głosicieli tym większą jeszcze gorliwość w chodzeniu od domu do domu. Praktykę tę, tj. straszenia śmiercią w Armagedonie stosują zwykle tzw. komitety sądownicze w zborach świadków wobec niezsubordynowanych swych członków. Z licznych świadectw byłych świadków, którzy przeszli przez te komitety wiemy, że wraz z wyłączeniem z organizacji czeka ich (zgodnie z wytycznymi z Brooklynu) unicestwienie na zawsze w Armagedonie, tzn. że zostaną pozbawieni możliwości przyszłego zmartwychwstania (por. B 171). Tym osobom, jako "zaprzańcom", odmawia się nawet zmartwychwstania do tzw. "drugiej próby", z której skorzystają różni "niegodziwcy" w przyszłym raju (B 178; ci "niegodziwcy" otrzymali ten przywilej tylko dlatego, że nie mieli jeszcze okazji otrzymać od świadków Jehowy "przeszkolenia", jak postępować, aby podobać się Jehowie i przywódcom organizacji! ). Członkowie sekty uważają takie osoby za "świnie", które raz umyte (w organizacji), powróciły znowu do błota. Nawet przez najbliższych, gdy przynależą one do sekty, osoby te są traktowane jako "umarłe za życia", których trzeba stale unikać, a rozmowa z nimi (zwłaszcza na temat wiary) grozi komitetem sądowniczym i wyłączeniem. Tak właśnie wygląda w praktyce przestrzeganie przykazania miłości bliźniego wśród świadków Jehowy.
Armagedon, eliminujący wrogów Jehowy, kryje się i za "Królestwem Bożym", głoszonym przez sektę! Wystarczy przypomnieć cytowane już przez nas słowa, które widnieją na drugiej stronie każdej "Strażnicy": "Królestwo Boże wkrótce usunie tych...". Tak więc Królestwo Boże w wydaniu sekty, nie niesie ludziom nadziei zbawienia, lecz grozi... usuwaniem! Nie trudno się domyśleć, kto może stać za tego rodzaju nauką i o jakie "Królestwo" tu chodzi!
Chrześcijanie, trzymający się wiernie nauki Chrystusa, nie muszą zajmować się jałowymi spekulacjami wokół Armagedonu, jak to robią bez przerwy świadkowie Jehowy (strasząc siebie i drugich!). Uczniowie Jezusa wiedzą też, że nie Armagedonu mają się obawiać, lecz Sądu Ostatecznego, który zbiegnie się z powtórnym przyjściem Pana na ziemię. Chrześcijanin ma więc żyć w nieustannej czujności, aby nie przegapić powrotu "pana młodego", gdyż drzwi prowadzące "na ucztę weselną" mogą zostać przed nim raz na zawsze zamknięte (Mt 25, 1-13). Podobną myśl wyraził Jezus i w kilku innych przypowieściach, np. o słudze wiernym i niewiernym (Mt 24, 45-51).
Sąd Ostateczny musi budzić u każdego lęk, ale chrześcijanin pamięta, że zanim nadejdzie koniec świata, może wcześniej umrzeć i stanąć przed Bożym trybunałem. O tej nie mniej ważnej prawdzie pouczył nas Jezus w przypowieści o człowieku, któremu obrodziło pole (Łk 12, 16-21). Gdy więc temu człowiekowi wyjątkowo dobrze obrodziło pole, pomyślał sobie, że teraz nastały wreszcie dla niego długie lata zażywania uciech i radości. Ledwie sobie to uświadomił, zaraz usłyszał głos Boga: "Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie..."(Łk 12, 20; por. 6, 24-25; Mk 4, 19).
Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, trzeba jasno powiedzieć, że nauka o Armagedonie służy przywódcom sekty do całkowitego zatarcia prawdziwej nauki o Sądzie Ostatecznym (Mt 25,31-46). Sąd ten Brooklyn maluje w "rajskich kolorach" i zapewnia, że nie należy się go obawiać! (bać się należy tylko Armagedonu). Piszą na przykład: "Tymczasem Biblia opisuje Dzień Sądu zupełnie inaczej. Nie ma potrzeby obawiać się tego dnia"(B 175). Jakże więc świadek Jehowy może obawiać się tego Sądu, skoro uczy się go, że będzie on trwał na ziemi przez tysiąc lat w rajskiej szczęśliwości? (B 176-177). Czyż słowa Chrystusa-Sędziego: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny..."(Mt 25, 41), które wypowie On w ten dzień Sądu do grzeszników, nie budzą u każdego z nas lęku o własne zbawienie? Albo przykład św. Pawła, który dla głoszenia Ewangelii poświęcił bez reszty całe swoje życie i wiele z tego powodu wycierpiał (2 Kor 11, 23-28), a jednak i on wyznał z drżeniem: "Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę sądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki (...) sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią..."! (1 Kor 4, 3-5).
HYPERLINK "http://www.effatha.pl" INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/banner.jpg" \* MERGEFORMAT
HYPERLINK "file:///C:\\Documents%20and%20Settings\\1\\Moje%20dokumenty\\Nowy%20folder\\kbns\\index.htm" \l "spis"
INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/wstecz.gif" \* MERGEFORMAT
I. KRÓLESTWO BOŻE W NAUCZANIU ŚWIADKÓW JEHOWY
5. Kiedy Jezus Chrystus objął władzę królewską?
Wspomnieliśmy już, że według świadków Jehowy królewska władza Chrystusa rozpoczęła się dopiero kilkadziesiąt lat temu, dokładnie w 1914 r., kiedy objął On "tron w niebiańskim Królestwie" Jehowy, z którego zaraz też usunął szatana i zastępy demonów w "pobliże ziemi"(W 94, 97).
Zatrzymajmy się więc przez chwilę nad tą dziwaczną i niebiblijną nauką sekty, która każe naszemu Panu "czekać po prawicy Bożej" w niebie blisko 2 tys. lat "na rozpoczęcie swego panowania" w 1914 r. (W 94). Świadkowie wykorzystują tu tekst Hbr 10, 12-13 (W 96), który tak mówi o Jezusie: "Ten przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga, oczekując tylko, aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem nóg Jego"(por. Ps 110, 1). Nie trudno zauważyć, że powyższy tekst nie ma nic wspólnego z oczekiwaniem Jezusa na objęcie tronu w niebie; przeciwnie, mówi on o zajęciu przez Niego właściwego już Mu miejsca! ("zasiadł po prawicy Boga"). Miejscem, które Chrystus zajął obok swego Ojca, może być tylko tron królewski w niebie. Tak więc tekst ten pragnie tylko wyrazić oczekiwanie naszego Pana na skutki Jego zwycięstwa nad "nieprzyjaciółmi", które to zwycięstwo dokonuje się nieprzerwanie na przestrzeni całej historii Kościoła. Chrystus, który jest "Głową Kościoła"(Ef 5, 23), odnosi w swoich wiernych nieustanne zwycięstwo nad wrogami (stają się w ten sposób "podnóżkiem Jego stóp"), pomimo okrutnych czasami z ich strony poczynań, jak to zaznacza św. Paweł: "Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu [tj. Jezusowi], który nas umiłował..."(Rz 8, 36-39). Tak jak odkupienie ludzkości już się dokonało na krzyżu, tak samo na krzyżu Chrystus odniósł swe pełne i ostateczne zwycięstwo nad największym swym i naszym wrogiem, diabłem (por. Hbr 2, 14-15). Jednakże odsłonięcie tego pełnego chwały zwycięstwa nad wszystkimi nieprzyjaciółmi, nastąpi dopiero na Sądzie Ostatecznym wobec zgromadzonych narodów i zastępów anielskich (Mt 25, 31-32).
Od kiedy więc rozpoczęło się królowanie Jezusa Chrystusa? Jasnej odpowiedzi na to pytanie udziela Ewangelia św. Mateusza, która opisując ukazanie się zmartwychwstałego Pana Apostołom w Galilei, przytacza następujące Jego słowa: "Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi"(Mt 28, 18). A zatem ten, który posiada "wszelką władzę w niebie i na ziemi" musi królować! Tak więc królowanie Chrystusa rozpoczęło się natychmiast po Jego zmartwychwstaniu i nie musiał On oczekiwać na nie do roku 1914. I znowu pojawia się pytanie, które należałoby zadać świadkom Jehowy: komu najbardziej zależałoby na pozbawieniu naszego Pana "wszelkiej władzy w niebie i na ziemi" na przeciąg blisko 2 tys. lat?
HYPERLINK "http://www.effatha.pl" INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/banner.jpg" \* MERGEFORMAT
HYPERLINK "file:///C:\\Documents%20and%20Settings\\1\\Moje%20dokumenty\\Nowy%20folder\\kbns\\index.htm" \l "spis"
INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/wstecz.gif" \* MERGEFORMAT
I. KRÓLESTWO BOŻE W NAUCZANIU ŚWIADKÓW JEHOWY
6. Czy Jezus Chrystus potrzebuje jakiegoś rządu do sprawowania swej władzy?
Sprawa ustanowienia "nowego rządu nad ziemią"(B 116) należy do tych tematów, które nieodłącznie towarzyszą każdej niemal publikacji świadków Jehowy. Z wielu powodów temat ten szczególnie interesuje przywódców sekty w Brooklynie. Bodaj najważniejszym z nich jest ten, że kilkunastoosobowa grupa "namaszczonych" ze ścisłego kierownictwa sekty (tzw. "Ciało Kierownicze") w Brooklynie, uważa się za żyjący jeszcze na ziemi "ostatek" przyszłego rządu 144 000 "wykupionych" z ziemi do życia w niebie. "Namaszczonych" powołuje osobiście Jehowa mocą swojego "świętego ducha"(przez "duchowe namaszczenie"). "Ciało Kierownicze" w Brooklynie może składać się tylko z takich ludzi o niebiańskim powołaniu. Dokładne statystyki prowadzone w głównej siedzibie sekty mówią o 8795 świadkach Jehowy (na ok. 5,6 mln wszystkich członków), którzy wierzą w swoją przynależność do 144 000 "współkrólów" Jezusa Chrystusa ("Strażnica" 1/1998, s. 21). Pozostali świadkowie Jehowy należą do drugiej kategorii i są określani w sekcie jako "drugie owce"; oni będą musieli zadowolić się ziemskim szczęściem, kiedy swoją pracą przekształcą ziemię ponownie w raj, tzw. "raj odzyskany"(por. B 155-165).
Warto zaznaczyć, że żaden z tych manifestujących swoje niebiańskie powołanie świadków Jehowy ("namaszczeni" świadkowie "ujawniają się" każdego roku na tzw."Pamiątce", czyli wspomnieniu Wieczerzy Pańskiej, na której spożywają "Emblematy": chleb i wino) nie może domagać się ani nie otrzymuje z tego powodu, że jest "namaszczonym" jakiegokolwiek przywileju w sekcie. Jego rola w zborze zaczyna się i kończy z chwilą spożycia Emblematów na Pamiątce, z której każdy zbór sporządza raport i przesyła drogą służbową do wyższej instancji. Ostatecznie wyniki z odbytej Pamiątki, tzn. ilu w niej uczestniczyło i ilu przyjęło Emblematy, docierają do Brooklynu, który ogłosi je w pierwszym numerze "Strażnicy" nowego roku. Jeśli więc zdarzy się, że umrze któryś z członków "Ciała Kierowniczego" w Brooklynie, bez rozgłosu dokooptowuje się któregoś z wypróbowanych "namaszczonych" i zamieszcza odpowiednią o tym fakcie informację w "Strażnicy". Podobnie o nominacji nowego prezydenta sekty (prezesa Towarzystwa Strażnicy) świadkowie Jehowy dowiadują się ze "Strażnicy" bądź z innych informatorów sekty (poza Russellem, który "sam się wybrał" przy zakładaniu Towarzystwa Strażnicy mając w kieszeni większość jego akcji, pozostałych prezydentów wybierało już walne zgromadzenie akcjonariuszy tegoż Towarzystwa, których obecnie jest ok. 400).
A więc wszystko wskazuje na to, że nauka sekty o rządzie Bożym i całej tej instytucji "namaszczonych" służy wyłącznie "Ciału Kierowniczemu" do narzucenia wszystkim pozostałym członkom sekty swojej bezwzględnej i autorytarnej władzy. Teokrację, czyli rządy Boże, które Brooklyn sprawuje w imieniu Jehowy nad całą organizacją, zaczął zaprowadzać już od 1938 r. Rutherford. Teokrację znacznie udoskonalił jego następca, Knorr, za którego wymyślono instytucję "Ciała Kierowniczego", czyli "kanału Jehowy". Każdy szeregowy świadek Jehowy musi więc podporządkować się władzy "namaszczonych" z Brooklynu (określanych często mianem "rozumnego niewolnika" z przypowieści Jezusa; Mt 24, 45-51), członków przyszłego niebiańskiego rządu. Nie dziwi więc tytuł jednego z rozdziałów książki "Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi"(B): "Jak zostać poddanym rządu Bożego?"
Ale zatrzymajmy się jeszcze przez chwilę nad sposobem uzasadnienia przez nauczycieli z Brooklynu tej osobliwej nauki o przyszłym niebiańskim rządzie nad ziemią. Punktem wyjścia dla nich jest tekst z Księgi Rodzaju: "Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę"(3, 15; zob. B 116). Ten tekst łączą następnie z innym, z Apokalipsy: "I porodziła Syna-Mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu"(12, 5; zob. B 117). Z obu tych fragmentów Pisma św. świadkowie Jehowy wyprowadzają następujące wnioski: "dziecko nie jest literalną osobą" i "Mężczyzna"(w tłum. książki "B": "chłopczyk"), który ma paść rózgą żelazną wszystkie narody, "wyobraża (...) rząd Boży, w skład którego wchodzi jako panujący Król Jezus Chrystus"(B 117). Jeśli zaś chodzi o ową "niewiastę", to przedstawia ona "Boską organizację wiernych stworzeń niebiańskich"(tamże).
Naciągnięta interpretacja powyższych tekstów biblijnych jest aż nadto widoczna. Już dawno zauważono, że organizacja świadków Jehowy pragnie zająć miejsce należne Chrystusowi (tekst z Ap 12, 5 wyraźnie przecież wskazuje na osobę Jezusa, a nie na jakąś grupę "namaszczonych" ludzi, na czele której ma On tylko stać jako Król) i zawłaszczyć sobie Jego władzę. Temu celowi służy nauczanie sekty o ograniczoności i przemijalności władzy królewskiej Chrystusa. Najpierw dowiadujemy się od świadków Jehowy, że władza Jezusa dotyczy "zaledwie 144 000 osób", które - jak piszą - "przez całe stulecia były jego jedynymi poddanymi"(B 136). Ale gdybyśmy poprosili ich o wskazanie nam choćby jednego takiego "poddanego" władzy Chrystusa od czasu śmierci Apostołów do zjawienia się Karola Russella, nie byliby w stanie tego uczynić! Aby jednak trochę zatuszować tę trudną do zrozumienia nieobecność świadków Jehowy na przestrzeni XIX wieków (!) napisali, że "w minionych wiekach zawsze żyli ludzie miłujący prawdę"(np. Wiklif, Tyndale), ale zaraz pośpieszyli z wyjaśnieniem, że "o żadnym z nich nie możemy powiedzieć, że był członkiem klasy "pszenicy"[tzn. jednym ze 144 000 "namaszczonych"] z przypowieści Jezusa..."(H 44). Ta trudność sekty ze wskazaniem choćby jednego "namaszczonego" bierze się stąd, że nikt nigdy przed świadkami Jehowy nie głosił tak wielu dziwacznych i niebiblijnych nauk. Chociaż prawdą jest też, że nauczyciele z Brooklynu odkurzyli bardzo wiele dawnych i po części zapomnianych nauk, które Kościół potępił jako heretyckie (niektóre nauki sekty wskazują, że ulubioną lekturą "namaszczonych" są również apokryfy! ).
Powracając jeszcze do sprawy przemijalności władzy królewskiej Chrystusa, to świadkowie Jehowy pouczają, że gdy umrze ostatni z tych "poddanych", czyli ostatni z ich "namaszczonych", wówczas władza królewska Jezusa (i Jego królestwo) nad nimi "skończy się". "Wtedy już nie będą poddanymi Chrystusa, staną się bowiem razem z Nim królami w Bożym, dawno temu obiecanym rządzie Królestwa [Jehowy]" (B 136).
Z przedstawionej wyżej nauki wynika, że "namaszczeni" świadkowie Jehowy z Brooklynu nie chcąc być na zawsze "poddanymi" Chrystusa, odebrali Jemu tylko przysługującą władzę królewską i podzielili ją między siebie pragnąc być na równi z Nim "królami" w rządzie Bożym Jehowy, "Najwyższego Władcy wszechświata" i "Króla" ( P 115; B 182 ).
Byłoby niepotrzebną stratą czasu dalsze jeszcze wgłębianie się w niebiblijną naukę świadków Jehowy o rzekomym przyszłym niebiańskim rządzie Bożym 144 000 "namaszczonych" wybrańców z ziemi. Nam wystarczy jasna nauka Chrystusa, na którego ustach nigdy nie pojawiło się słowo "rząd". Misją Jezusa nie było przygotowanie fundamentu pod przyszły "rząd niebiański", który dla świadków Jehowy jest "jedyną wprowadzoną przez Boga nowością" w zbawczym planie (B 126), lecz głoszenie Dobrej Nowiny o Królestwie Bożym, którego osiągnięcie wymaga od każdego nawrócenia (por. Mk 1, 14-15). W tym też celu Chrystus powołał zbawczą instytucję Kościoła, w którym władzę powierzył Apostołom ze św. Piotrem na czele (Mt 16, 18-19). Temat ten szerzej rozwiniemy w cz. II.
Podsumowując ten temat należy stwierdzić, że Chrystus Pan pragnie realizować Boży plan zbawienia ludzkości nie przy pomocy ludzi obdarzonych władzą polityczną (świecką władzą rządzenia, o której marzą świadkowie Jehowy krytykując "nieudolność" obecnych rządów ludzkich; por. B 112), lecz władzą duchową, czyli religijną w swoim Kościele; i jest to władza różna do władzy świeckiej, chociaż obie pochodzą od Boga, pisze św. Paweł (zob. Rz 13, 1-13). Mylą się więc bardzo świadkowie Jehowy, gdy Królestwo Boże widzą przez pryzmat "stabilnego rządu światowego"(W 90). Jakże jest to bliskie masonerii, której plany również zmierzają do utworzenia "Nowego Światowego Ładu", opartego o jeden światowy i masoński rząd! Masoneria, czyli "Antykościół"(jak sama siebie nazwała) była niezliczone razy potępiana przez papieży. Masoni - jak dostrzegał to już papież Leon XIII - "prześladowali i prześladują katolicyzm z nieubłaganą nienawiścią, dopóki całkowicie nie zburzą wszystkich instytucji religijnych ustanowionych przez Najwyższego Kapłana [Jezusa Chrystusa]" (Encyklika Humanum genus). Otóż jest dowiedzione, że masoneria finansowała rozwój sekty na pewno za rządów Rutherforda, jak to wynika z listu pewnego masona wysokiego stopnia z dnia 27 grudnia 1923 r. W liście tym czytamy: "My dajemy badaczom Pisma [wcześniejsza nazwa świadków Jehowy] w wiadomej, bezpośredniej drodze znaczną kwotę, zaofiarowaną przez pewną grupę braci [masonów], którzy zarobili na wojnie [I wojnie światowej] kolosalne pieniądze. Dla ich grubego portfela suma ta nie gra żadnej roli". List kończą słowa, które każdemu muszą dać wiele do myślenia: "Zasadą, która ma na celu podbój danego kraju, jest wykorzystać jego słabości, podkopać jego podwaliny. Katolicy i ich dogmaty stoją na przeszkodzie naszym planom, a zatem musimy wszystko uczynić, aby zmniejszyć ilość zwolenników wiary katolickiej oraz ją ośmieszyć"(więcej na ten temat można znaleźć w książce: G.Fels, Świadkowie Jehowy bez retuszu, s. 37-41; aby zorientować się czym jest masoneria i jakie stawia sobie cele, warto sięgnąć do książki ks. dra hab. Andrzeja Zwolińskiego: Wokół masonerii, Biblioteczka KSM nr 5, Kraków 1993). Ośmieszaniem i podważaniem wiarygodności już nie tylko katolicyzmu, ale i całego chrześcijaństwa, zajmują się świadkowie Jehowy od samego początku swego istnienia. Nie znajdziemy u nich najmniejszej broszurki, w której nie atakowaliby Kościoła, różnych wyznań chrześcijańskich i innych religii. Systematycznie robią to ich pisma "Strażnica" i "Przebudźcie się!" Jeśli zaś chodzi o bazę materialną, którą dysponuje sekta, to jej ogromu nie da się zrozumieć bez zewnętrznej pomocy finansowej. Przytoczmy, co na ten temat pisze Grzegorz Fels we wspomnianej wyżej książce: "W samym Brooklynie ich drukarnia rozrosła się z biegiem czasu w kompleks złożony z 7 budynków produkcyjnych i dużego zespołu biurowców. Jest tam zatrudnionych około 4 tys. pracowników. Centrala świadków Jehowy to zespół 30 całkowicie skomputeryzowanych drapaczy chmur. Ponadto na obszarze 688 hektarów istnieje baza hotelowa, gastronomiczna i bankowo-handlowa. Łączny obrót tego koncernu finansowego szacuje się na około 4 mld. marek niemieckich. Nasuwa się pytanie: skąd na to wszystko pochodzą pieniądze? Czyżby tylko z dobrowolnych datków i sprzedaży literatury? Przecież wśród "niewiernych" rozprowadzają ją darmowo"(s. 40-41).
I na sam koniec przytoczmy już tylko w punktach przyszłe "dokonania" Królestwa Bożego, czyli "stabilnego rządu światowego", który zastąpi "nieudolne rządy ludzkie":
"uświęci imię Jehowy i utwierdzi Jego zwierzchnictwo,
położy kres tolerowanej władzy Szatana nad światem,
zjednoczy wszystkie stworzenia w oddawaniu czci jedynemu prawdziwemu Bogu,
przywróci harmonijne stosunki między ludzkością a Bogiem,
całkowicie uwolni ludzkość od groźby wojny,
uwolni ziemię od przekupnych władców i ucisku,
zapewni wszystkim obfitość żywności (!), położy kres chorobom i wszelkiego rodzaju kalectwu,
wszystkim zapewni wygodne mieszkania (!), udostępni każdemu ciekawą pracę (!),
zapewni bezpieczeństwo, uwolni od groźby utraty życia lub mienia,
sprawi, że zatriumfuje sprawiedliwość i prawość,
ustrzeże ludzkość od szkód z powodu klęsk żywiołowych,
wskrzesi umarłych (!),
usunie śmierć spowodowaną grzechem odziedziczonym po Adamie,
doprowadzi do tego, że ludzie będą się szczerze miłować,
zapewni pokój między zwierzętami a ludźmi,
przekształci ziemię w raj"(P 146-150).
Warto zauważyć, że tego wszystkiego dokona nie tyle Jehowa Bóg, co grupa "namaszczonych duchem" świadków Jehowy z "niebiańskiego rządu"(144 000) wraz z ich ziemskimi współpracownikami, czyli "książętami"!(por. B 155-165; W 182-190).
HYPERLINK "http://www.effatha.pl" INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/banner.jpg" \* MERGEFORMAT
HYPERLINK "file:///C:\\Documents%20and%20Settings\\1\\Moje%20dokumenty\\Nowy%20folder\\kbns\\index.htm" \l "spis"
INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/wstecz.gif" \* MERGEFORMAT
II. KRÓLESTWO BOŻE W NAUCZANIU KOŚCIOŁA HYPERLINK "file:///C:\\Documents%20and%20Settings\\1\\Moje%20dokumenty\\Nowy%20folder\\kbns\\przypisy.htm" \t "_blank"
[3]
1. Idea Królestwa Bożego w Starym Testamencie
Królestwo Boże jest wyrazem panowania Boga nad światem. W religiach Wschodu idea Królestwa służyła umocnieniu władzy ziemskiego króla, nadając jej sakralny, a więc bardziej wzniosły charakter. Żydzi po zdobyciu Kanaanu przyjęli od tam zamieszkujących ludów ideę królestwa, ale nadali jej nową treść. W zgodzie ze swą monoteistyczną wiarą uczynili z Boga króla, który panuje zarówno w niebie, jaki i na ziemi (por. Ps 11.4; 47, 3; Jr 10, 7.10).
Królowanie Boga, które odczytujemy w Starym Testamencie, nie ma jednak charakteru politycznego, lecz wyłączanie religijny i moralny. W wielu księgach Starego Testamentu przewija się myśl, że w czasach ostatnich królowanie Boga ujawni się w całej pełni, gdy zjawi się Mesjasz - przyszły król, który obejmie tron Dawida.
HYPERLINK "http://www.effatha.pl" INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/banner.jpg" \* MERGEFORMAT
HYPERLINK "file:///C:\\Documents%20and%20Settings\\1\\Moje%20dokumenty\\Nowy%20folder\\kbns\\index.htm" \l "spis"
INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/wstecz.gif" \* MERGEFORMAT
II. KRÓLESTWO BOŻE W NAUCZANIU KOŚCIOŁA HYPERLINK "file:///C:\\Documents%20and%20Settings\\1\\Moje%20dokumenty\\Nowy%20folder\\kbns\\przypisy.htm" \t "_blank"
[3]
2. Królestwo Boże w Nowym Testamencie
Nauka o Królestwie Bożym zajmuje centralne miejsce w nauczaniu Jezusa Chrystusa. Liczne przypowieści Jezusa pozwalają zrozumieć istotę tego Królestwa, które św.Marek nazywa zwykle "królestwem Bożym", gdy św. Mateusz woli określać je z aramejska "królestwem niebieskim".
Królestwo Boże, tak jak to wynika z nauki Jezusa, posiada swoją niepowtarzalną specyfikę i różni się zdecydowanie od jakiegokolwiek innego, ziemskiego królestwa. Posługując się słowami Chrystusa trzeba o nim powiedzieć, że nie jest ono "z tego świata"(J 11, 36). Ten jego nadprzyrodzony charakter sprawia, że nie jest tak wcale łatwo uchwycić jego istotę, gdyż posiada ono swoje "tajemnice". Uprzywilejowaną grupą, której "dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego" (Mt 13, 11) byli Apostołowie. I tylko Kościół, zbudowany na fundamencie Piotra i pozostałych Apostołów, może cieszyć się pełnią rozumienia tajemnic Bożych (Mt 16, 18; por. Ap 21, 14).
Czas pojawienia się Królestwa Bożego
Królestwo Boże pojawiło się na ziemi wraz z przyjściem na świat Mesjasza, Jezusa Chrystusa: "Lecz jeśli Ja mocą Ducha Świętego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże"(Mt 12, 28). Przyjście na świat naszego Zbawiciela nastąpiło w wyznaczonym przez Boga czasie, tzn. gdy nastała "pełnia czasu". Był to czas, w którym zaczął realizować się Boży plan odkupienia upadłej ludzkości i nadanie człowiekowi godności przybranego dziecka Bożego ("syna Bożego") na podobieństwo Jezusa Chrystusa, Jednorodzonego Syna Bożego (Ga 4, 4-5; Ef 1, 3-14; J 1, 14).
Niewidzialne przyjście Królestwa Bożego
Ten szczególny aspekt Królestwa Bożego wyjawił Jezus faryzeuszom w słowach: "Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: 'Oto tu jest' albo 'Tam'. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest"(Łk 17, 20-21). Mówiąc w ten sposób, Jezus pragnął dać swym słuchaczom do zrozumienia, że Królestwo Boże jest już obecne wraz z Jego pojawieniem się i że ma ono charakter duchowy, który "zauważą" tylko ci, którzy uwierzą w głoszoną przez Niego Ewangelię i odwrócą się od swych nieprawości (Mk 1, 14-15).
Niezwykle istotny jest duchowy charakter Królestwa Bożego. Jego duchowość wyraża się przede wszystkim w tym, że ma ono przeniknąć do wnętrza człowieka i opanować jego myśli, uczucia i pragnienia. Oznacza to, że Królestwo Boże musi najpierw zapanować w sercu człowieka, aby następnie mógł on skorzystać z jego duchowego bogactwa i tym bogactwem dzielić się z innymi.
Rozprzestrzenianiu Królestwa Bożego służy głoszenie Ewangelii Chrystusowej, czyli dobrej nowiny o zbawieniu i rozpoczęciu panowania tego Królestwa (Mk 1, 15; Mt 28, 19-20).
Wymogi stawiane przez Królestwo Boże
Królestwo Boże otwarte jest dla wszystkich ludzi, ale uczestniczenie w nim wymaga - jako warunku wstępnego - nawrócenia: "Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie"(Mt 3, 2; por. Mk 1, 14-15).
Kolejnym krokiem uczestnictwa w tym Królestwie jest "pójście za Chrystusem", tzn. stanie się Jego uczniem przez naśladowanie Jego postawy: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!"(Mk 8, 34-35; por. Mt 11, 29). Pójście za Chrystusem wymaga przyjęcia w całej pełni Jego nauki: Jezus ma być naszym jedynym Nauczycielem i Mistrzem (Mt 23, 8-10).
Celem więc naśladowania Zbawiciela ma być nasze upodobnienie do Niego, Syna Bożego, abyśmy przez to upodobnienie zostali umiłowani przez Ojca niebieskiego (J 14, 21.23; Mt 3, 17). Postawa dziecięctwa Bożego jest warunkiem otrzymania Królestwa Bożego: "Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego..."(Mt 18, 3-4; 1 J 3, 1-3 ).
Wzrost Królestwa Bożego w człowieku
Wspomnieliśmy już, że Królestwo Boże rozpoczyna swoje panowanie we wnętrzu człowieka, w jego sercu. Aby to Królestwo mogło wniknąć do wnętrza człowieka, konieczne jest otwarcie się na Ewangelię, czyli na słowo Boże głoszone przez Chrystusa. Jezus przyrównał Królestwo Boże do ziarna, które jeśli upadnie na ziemię żyzną, tzn. człowieka otwartego na działanie Boże, wówczas może ono przynieść plon obfity (Mt 13, 3-8.18-23). W innej przypowieści Królestwo Boże zostało przyrównane do ziarnka gorczycy, które, chociaż tak niepozorne ("najmniejsze z nasion"), może rozwinąć się w wielkie drzewo (Mk 4, 30-32). Przypowieść ta doskonale obrazuje rozwój w człowieku wiary, która jest zdolna dokonać wielkich rzeczy dla Królestwa Bożego: "Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!, a byłaby wam posłuszna"(Łk 17,6).
Na czym polega tajemnica wzrostu Królestwa Bożego w sercu człowieka? Ze słów Jezusa wynika, że wzrost tego Królestwa uzależniony jest od uważnego "słuchania słowa i jego rozumienia"(Mt 13, 32), tzn. wypełniania w życiu poznanej woli Bożej. Istotnie, słowo Boże ma sobie moc przemienienia zepsutego grzechem serca człowieka na podobieństwo "zaczynu"(Mt 13, 33).
W tym miejscu nasuwa się pytanie, dlaczego Królestwo Boże musi najpierw zakrólować w sercu człowieka? Odpowiedzi na to pytanie udzielił Jezus, który przyrównał serce człowieka do "skarbca", z którego dobry człowiek wydobywa dobro, a zły zło: "[To] z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa" (Mt 15, 19).
Na koniec zauważmy, że przyniesione przez Chrystusa na ziemię Królestwo Boże ma pomóc ludziom ustrzec w czystości własne serca, aby mogli zasłużyć sobie na otrzymanie Bożych błogosławieństw, a zwłaszcza jednego: "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą"(Mt 5, 8). W myśl nauki sekty "oglądanie Boga" zastrzeżone jest tylko dla 144 000 wybranych świadków Jehowy (P 203-205).
Widzialna strona Królestwa Bożego
O wymiarze duchowym, czyli niewidzialnym Królestwa Bożego, była mowa wyżej. Jednakże to Królestwo ma również swój aspekt widzialny, którego wyrazem jest Kościół. Św. Piotr, na którym Jezus zbudował swój Kościół, otrzymał od Zbawiciela "klucze królestwa niebieskiego"(Mt 16, 18-19). Kościół jest więc widzialnym i przejściowym obliczem Królestwa Bożego na ziemi. Jego najpierwotniejszym wyrazem była "mała trzódka" uczniów Jezusa, przyrównana do dobrego nasienia zmieszanego na roli z chwastem (Mt 13, 24-30) albo do ziarnka gorczycy (Mk 4, 30-32) czy zaczynu (Mt 13, 33). Z biegiem czasu Królestwo Boże, dzięki swej wewnętrznej i zewnętrznej dynamice, rozrośnie się na podobieństwo ogromnego drzewa, które ogarnie swoim zasięgiem wszystkie ludy i narody, samo nie będąc przywiązane do żadnego z nich, w tym i do narodu żydowskiego - dotychczasowego nosiciela obietnic Bożych.
Kościół jest więc instytucjonalnym i przejściowym wyrazem Królestwa Bożego w rzeczywistości ziemskiej. Jego podwójna struktura: widzialna (o ustroju hierarchicznym z władzą papieża, namiestnika Chrystusa i następcy św. Piotra) i niewidzialna (z Jezusem Chrystusem - Głową Kościoła, Duchem Świętym - "Duszą Kościoła", Najświętszą Maryją Panną - Matką Kościoła, wiernymi charyzmatykami) tworzy "jedną rzeczywistość złożoną, która zrasta się z pierwiastka boskiego i ludzkiego" ( KK 8 ).
Od samego początku swego istnienia Kościół nie przestaje być widzialnym znakiem Królestwa Bożego na ziemi i wiernie realizuje posłannictwo Chrystusa, które - jak zaznaczyliśmy - ma charakter wyłącznie religijny. Kościół, podobnie jak Chrystus, nie zamierza rozstrzygać problemów politycznych i gospodarczych, nie ma też zamiaru głosić filozofii, nauki i sztuki, lecz jego misja na ziemi zmierza do przemiany i odnowy człowieka przez miłość, aby mógł on stać się godnym dzieckiem Bożym i spadkobiercą wiekuistego dziedzictwa w niebie (Kol 3, 24; Hbr 9, 15; 1 P 1, 4).
Kolejne fazy Królestwa Bożego
Przypowieści Jezusa o wzrastaniu Królestwa Bożego (o siewcy, ziarnie gorczycznym, kwasie chlebowym, kąkolu i niewodzie; Mt 13, 1-52) wskazują na pewien okres czasu, który musi upłynąć od chwili pojawienia się Królestwa Bożego na ziemi do jego pełnej realizacji. Nie ulega wątpliwości, że ten czas, który jest czasem wzrastania Królestwa Bożego, jest czasem Kościoła, którego koniec zbiegnie się z powrotem Chrystusa na Sąd Ostateczny przy końcu świata (Dz 1, 11; Mt 25, 31n). Będzie to czas dawania świadectwa (Dz 1, 8; J 15, 27), po którym Królestwo Boże ukaże swoją pełnię (Łk 21, 31). Wyrazem tej pełni będzie uczta eschatologiczna, gromadząca sprawiedliwych ze wszystkich stron świata, którzy wespół z patriarchami i prorokami zasiądą "za stołem w królestwie Bożym"(Łk 13, 28-30; por. 14, 15; Mt 22, 2-10; 25, 10). Zanim jednak to Królestwo zjawi się u kresu dziejów, wierni nie przestaną wyczekiwać i wzdychać do jego przyjścia, powtarzając bezustannie słowa Modlitwy Pańskiej: "Przyjdź królestwo Twoje!" (por. Łk 11, 2).
Królestwo Boże darem Boga dla ludzi
Słowa Chrystusa, które wierni usłyszą na Sądzie Ostatecznym: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!"(Mt 25, 34) wskazują, że Królestwo Boże jest darem Bożym dla sprawiedliwych. Jakkolwiek jest ono darem Bożym w pełnym tego słowa znaczeniu, jest ono również skarbem, wartym oddania wszystkiego, co się posiada (por. Mt 13, 44-46). Jednak tego Królestwa nie można zdobyć własnym tylko wysiłkiem, tak jak się zdobywa inne dobra płacąc należną cenę. Jego zdobycie wiąże się z wypełnieniem pewnych warunków, które określa Bóg, gdyż tylko On - jak wyjaśnił Jezus w jednej z przypowieści - najmuje robotników do swojej winnicy i wynagradza według własnego uznania (por. Mt 20, 1-16). Zaproszenie do pracy w winnicy Pańskiej dotyczy co prawda wszystkich ludzi, jednak nie wszyscy oni pragną na nie odpowiedzieć. Tacy ludzie "nie posiądą królestwa Bożego" (1 Kor 6, 9 n; por. Ga 5, 21; Ef 5, 5; Ap 22, 14-15).
Podsumowując naukę Nowego Testamentu o wymaganiach stawianych przez Królestwo Boże należy stwierdzić, że odziedziczą je ci, którzy: żyją duchem ubóstwa ( Mt 5, 3 ), przyjmują postawę "dziecięcia" (Mt 18, 1-4; 19, 14), czynnie szukają Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości ( Mt 6, 33 ), cierpliwie znoszą prześladowania ( Mt 5, 10; Dz 14, 22; 2 Tes 1,5 ), wyrzekają się wszystkiego, co można posiadać ( Mt 13, 44 ) i odznaczają się większą sprawiedliwością niż faryzeusze i uczeni w Piśmie ( Mt 5, 20 ).
Miejsce Jezusa Chrystusa w Królestwie Bożym
Jezus Chrystus z konieczności musiał zachować rezerwę wobec tytułu "król" - zapowiedzianego przez proroków dla Mesjasza (Mt 21, 4-5), aby pozbawić go jakichkolwiek skojarzeń politycznych (por. Łk 32, 2). Jego Królestwo, które "nie jest z tego świata" zaznacza swoją obecność w tym świecie przez dawanie "świadectwa prawdzie"(J 18, 36n). Ponieważ tą "prawdą" jest sam Jezus (J 14, 6), przeto aby zdobyć to Królestwo, trzeba wyrzec się wszystkiego "dla Jego imienia"(Mt 19, 29; por. Mk 10, 29). Widać z tego jasno, że Jezus utożsamia sprawy Królestwa Bożego z własną sprawą. Możemy więc powiedzieć, że Królestwo Boże jest Królestwem Chrystusa. Królestwo Boże jest zatem "królestwem Ojca"(por. Mt 13, 41-43) i Syna, gdyż zmartwychwstały Jezus zasiadł jako Król na tronie swego Ojca (zob. Ap 3, 21; Dz 2, 30-35). Z chwilą objęcia Bożego tronu Chrystus został z woli Ojca "Królem królów i Panem panów"(Ap 19, 16; 17, 14; por. 1,5 ).
Królowanie Chrystusa od czasu zmartwychwstania jest na ziemi w pewnym sensie "ograniczone". Nie wszyscy jeszcze Jego nieprzyjaciele stali się podnóżkiem Jego stóp. To "oczekiwanie"(Hbr 10, 13) aż się tak stanie, obejmuje cały okres trwania Kościoła na ziemi. Dopiero przy końcu świata Chrystus "przekaże swoje królowanie Bogu Ojcu"(1 Kor 15, 24), aby nastało "nad światem królowanie Pana naszego [Ojca] i Jego Pomazańca [Syna] (...) na wieki wieków"(Ap 11, 15; por. 12, 10). Innymi słowy, aby Bóg, czyli Ojciec, Syn i Duch Święty, był "wszystkim we wszystkich"(1 Kor 15, 28). Będzie to równocześnie chwila, w której sprawiedliwi otrzymają obiecane im "dziedzictwo w królestwie Chrystusa i Boga"( Ef 5, 5 por. Ap 1, 6; 3, 21 ).
Wyjaśnić należy jeszcze sprawę "poddania" Syna Ojcu w związku z wejściem Królestwa Bożego w jego chwalebną fazę przy końcu świata, o czym pisze św. Paweł (1 Kor 15, 28). To "poddanie" świadkowie Jehowy tłumaczą jako podporządkowanie kogoś niższego (Syna) komuś wyższemu (Ojcu). W tym "poddaniu" Syna Ojcu sekta widzi dowód na to, że Jezus nie może być Bogiem, równym Ojcu, czyli Jehowie Bogu. Ale zwróćmy uwagę, że św. Paweł pisząc te słowa, nie opisuje relacji międzyludzkich tylko stara się wyrazić naszym językiem relacje, jakie panują pomiędzy Ojcem i Synem w Bogu. Jest zrozumiałe, że te relacje są jedyne, niepowtarzalne i dla nas stworzeń całkowicie niepojęte. Nie może być tu mowy o podporządkowaniu się Syna rozkazom Ojca na podobieństwo relacji pomiędzy zwierzchnikiem a poddanym, jak to bywa u ludzi, ale te wzajemne odniesienia Ojca i Syna wyrażają się z całą pewnością w absolutnej wolności i miłości. Dowodem na to, że tak właśnie jest w Bogu, jest misja Syna Bożego na ziemi. Oto czytamy w Piśmie św., że Ojciec posyła Syna na ziemię, aby uwolnił ludzkość z niewoli grzechu. Jednakże to posłannictwo Syn realizuje w całkowitej wolności, bez jakiegokolwiek przymusu ze strony Ojca: "Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] odzyskać. Nikt mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać" (J 10, 17-18).
Wyjaśnić jednak należy, że Syn Boży przyjmując ludzkie ciało z Maryi Dziewicy, stał się również człowiekiem. Tak więc Chrystus mając w sobie obie natury: boską i ludzką, postanowił przeżyć swój pobyt na ziemi jako sługa Pański, zgodnie zresztą z zapowiedzią proroka Izajasza (52, 13n). O tym dobrowolnym ogołoceniu się Zbawiciela z należnej Mu równości z Bogiem Ojcem i aby pełnić Jego "rozkazy"(J 10, 18), tak napisał św. Paweł: "On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem [Ojcem], lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi"(Flp 2, 6-7; por. Mk 10, 45; Hbr 10, 5n). Tym niepojętym uniżeniem się pragnął Jezus uczcić imię swojego Ojca, pozostawiając nam wzór do naśladowania. Ale zauważmy, że do tego samego celu zmierzał i Ojciec. Tym to właśnie tłumaczy się fakt, że Ojciec nadał Synowi imię, które jest "ponad wszelkim innym imieniem wzy-wanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym"(Ef 1, 21). "Najwyższe imię" Syna nie pragnie oczywiście w niczym umniejszyć chwały należnej imieniu Ojca. Przeciwnie, to dopiero przez oddawanie czci Synowi możemy najpełniej oddać "cześć Ojcu"(J 5, 25). Tak więc Bóg Ojciec pragnie być poznany, uwielbiony i uczczony w swoim Synu, który jest z Nim jedno w Bogu (por. J 14, 9; Kol 2, 3; J 5, 23; 10, 30).
Jak zatem należy ostatecznie rozumieć "poddanie" Syna Ojcu w przyszłym świecie? Otóż Syn Boży przez Wcielenie stał się naszym Zbawicielem, Jezusem Chrystusem, a po założeniu Kościoła (Mt 16, 18) został On naszą "Głową" my zaś Jego członkami, czyli "Jego Ciałem"(Ef 5, 23-27.29). W ten sposób zostaliśmy w naszym Panu poddani na zawsze Bogu, naszemu Ojcu. A zatem owo "poddanie" Syna Ojcu dokonało się ze względu na nas, a więc ze względu na nasze zbawienie, które przywrócić ma nam prawdziwą wolność i obdarzyć niezwykłą godnością ( zob. 1 J 3, 2 ).
HYPERLINK "http://www.effatha.pl" INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/banner.jpg" \* MERGEFORMAT
HYPERLINK "file:///C:\\Documents%20and%20Settings\\1\\Moje%20dokumenty\\Nowy%20folder\\kbns\\index.htm" \l "spis"
INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/wstecz.gif" \* MERGEFORMAT
II. KRÓLESTWO BOŻE W NAUCZANIU KOŚCIOŁA HYPERLINK "file:///C:\\Documents%20and%20Settings\\1\\Moje%20dokumenty\\Nowy%20folder\\kbns\\przypisy.htm" \t "_blank"
[3]
3. Ważniejsze przypowieści Jezusa o Królestwie Bożym
Przypowieść jest specyficznym gatunkiem literackim znanym już w literaturze starożytnej (greckiej). Jednak przypowieść ewangeliczną można zdefiniować następująco: "Jest to oparte na podobieństwie opowiadanie zmy-ślone, lecz w zasadniczych swych rysach prawdopodobne, które ma na celu wyświetlenie w stopniu dostępnym dla człowieka tajemnicy Królestwa Bożego: jego istoty i wymagań stawianych człowiekowi" (O.Augustyn Jankowski OSB ).
Przypowieść nie może być uważana za bajkę, w której dzieją się wydarzenia nieprawdopodobne, np. dialogi między roślinami (por. Sdz 9, 7-15 ), ani za mit, który za pośrednictwem języka symbolicznego jakiejś prawdzie ogólnej nadaje pozory zdarzenia rzeczywistego, historycznego, a więc to o czym opowiada, nigdy się nie wydarzyło, a jednak ma miejsce zawsze (jest to sposób wypowiadania przez człowieka doświadczenia samego siebie i świata). W przypowieści występują natomiast dwie rzeczywistości, które się porównuje (zestawia) ze sobą: jedna jest religijna (rzeczowa), druga "obrazowa", zaczerpnięta z życia człowieka. Właściwą wypowiedzią przypowieści jest część rzeczowa, której należy się domyślić z części obrazowej, np. w przypowieści o zasiewie (Mk 4, 26-29), z oczywistego dla wszystkich obrazu czyli "zasiewu", należy domyślić się części rzeczowej, tzn. że z Królestwem Bożym jest tak samo jak z zasiewem: przychodzi na ten świat niepowstrzymanie jak ziarno rzucane w ziemię w porze zasiewu, następnie wzrasta mocą własnej energii jak ziarno i, w odpowiednim czasie, jak w porze żniwa dla zboża, wydaje swój owoc. Odpowiedzmy jeszcze na pytanie: dlaczego Chrystus posługiwał się przypowieściami w swym nauczaniu o Królestwie Bożym? Najprawdopodobniej czynił tak głównie z następującego powodu: użycie przypowieści doskonale odpowiadało przyjętej przez Jezusa pedagogii: stopniowe wyjaśnianie tajemnic Królestwa Bożego i skuteczne odcięcie się od błędnych żydowskich idei, które traktowały je zbyt docześnie czy wręcz politycznie. Jezus pragnął więc za wszelką cenę uniknąć mesjanizmu politycznego i zwlekał prawie do końca z jawną deklaracją siebie jako Mesjasza-Króla (wyraźnie uczyni to przed Piłatem). Nie bez znaczenia jest i to, że zrozumienie rzeczywistości Królestwa Bożego (jego tajemnic) jest wyrazem łaski, na którą trzeba sobie zasłużyć właściwą postawą (por. Mt 11, 27). Brak takiej postawy grozi "zatwardziałością serca" ( por. Mk 3, 5 ) i odrzuceniem prawdy, której się nie dostrzeże w nauczaniu Jezusa (Jego przypowieści pozostaną dla nich nadal zagadkowe i niezrozumiałe).
Poniżej przedstawimy kilka istotnych zagadnień (ułożonych tematycznie), które niejako bezpośrednio wypływają z przypowieści Jezusa o Królestwie Bożym.
Założenie Królestwa Bożego
Przypowieść o siewcy (Mk 4, 1-9; Mt 13, 1-9; Łk 8, 4-8) uważana jest jakby za programową przypowieść o Królestwie Bożym. Jej właściwe rozumienie wyłożył sam Jezus (Mk 4, 14-20; Mt 13, 18-23; Łk 8, 9-15). W przypowieści tej Jezus ukazał cztery kategorie ludzi, którzy przyjmują sobie właściwą postawę wobec głoszonego im słowa Bożego. Pierwszą kategorię stanowią ludzie powierzchowni (są jedynie słuchaczami, ale nie starającymi się zrozumieć nauki Jezusa), którzy łatwo ulegają pokusie złego ducha i odrzucają zbawcze posłannictwo Chrystusa. Drugą grupę stanowią ci, którzy entuzjastycznie odnoszą się do Jezusa, lecz z powodu swej powierzchowności i niestałości, w chwilach trudniejszych załamują się i odchodzą od Zbawiciela. Do trzeciej kategorii należą ludzie opanowani przez sprawy doczesne; tymi kieruje bezgraniczna pasja posiadania dóbr tego świata, o które też bez przerwy się troszczą zapominając o Królestwie Bożym i jego wymaganiach. Ostatnią grupę stanowią ci, którzy przyjęli właściwą postawę i uniknęli błędów pierwszych trzech grup. Są to ludzie, którzy pilnie słuchają słowa Bożego i starają się je zrozumieć.
Przypowieść o siewcy ukazuje więc jakby początki Królestwa Bożego i jego założenie w człowieku, gdyż to Królestwo samo zbliża się do niego (przez głoszone słowo Boże) i tylko postawa wobec niego decyduje o dalszym jego losie w życiu słuchacza słów Chrystusa.
Dynamika Królestwa Bożego
Dynamikę Królestwa Bożego ukazał Jezus w kilku przypowieściach: o zasiewie (Mk 4, 26-29), o ziarnku gorczycy (Mk 4, 30-32; Mt 13, 31-32; Łk 13, 18-19) i o zaczynie chlebowym (Łk 13, 33). Wszystkie te przypowieści wskazują na nadprzyrodzoną energię, która tkwi w Królestwie Bożym. Jakkolwiek rozwój tego Królestwa może wydawać się powolny i mało dostrzegalny, rozrasta się ono coraz bardziej i przenika coraz głębiej w rzeczywistość tego świata.
Wymowa tych przypowieści opiera się na zamierzonym ukazaniu silnego kontrastu między początkiem a końcem, np. ziarnko gorczycy, "najmniejsze ze wszystkich nasion", wypuszcza "wielkie gałęzie".
Wartość Królestwa Bożego
Królestwo Boże posiada swoją wartość, o czym powinni wiedzieć wszyscy wezwani do udziału w nim. Jaką prawdziwą wartość przedstawia to Królestwo, najlepiej ukazują przypowieści o skarbie i o perle (Mt 13, 44-46), z których wynika, że posiada ono wartość najwyższą, z jaką człowiek może mieć do czynienia. Ale nie jest to wartość, której człowiek nie mógłby zapłacić. Wystarczy, że będzie gotów pozbyć się wszystkiego co posiada, a wówczas będzie mógł je nabyć.
Przypowieści te każą też widzieć w fakcie zdobycia Królestwa Bożego źródło wielkiej radości: człowiek pragnący nabyć skarb ukryty w ziemi "z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę".
Królestwo Boże a istnienie zła
W przypowieści o chwaście (Mt 13, 24-30.36-43) i o sieci (Mt 13, 47-50) Jezus wyjaśnił właściwą postawę wobec zła w świecie, pomijając całkowicie filozoficzne rozważanie jego genezy. Jedyne zło, które należy poważnie traktować, jest to zło moralne. Należy więc wykluczyć istnienie jakiegoś odwiecznego pierwiastka zła, walczącego z dobrem (gnoza), bądź walki równorzędnych bóstw dobrych i złych(mity mezopotamskie). Jedynym wobec tego prawdziwym złem jest sprzeciw wobec Boga i Jego planu zbawienia (szatan jest tylko upadłym aniołem, który sprzeciwił się Bogu). Obie przypowieści Jezusa zapowiadają współistnienie dobra ze złem aż do końca świata. Dopiero wraz z końcem nastąpi ostateczne ich rozdzielenie i zło zostanie skazane na zniszczenie (całkowite i wieczne rozdzielenie - rzeczywistość nieba i piekła).
Przypowieści te mają wytłumaczyć istnienie zła w świecie, które Bóg przewiduje i dopuszcza w ramach swego planu zbawczego. Zło będzie więc obecne również w Kościele Chrystusowym z powodu grzechów jego członków. Dla niektórych ludzi będzie to powodem zgorszenia i odejścia od Kościoła (większość chrześcijan jest jednak świadoma, że w każdym człowieku - w wyniku grzechu pierworodnego - istnieje zmieszanie dobra i zła, które znajdzie swoje rozwiązanie dopiero w chwili śmierci; por. Rz 7, 14-25).
Jaka powinna więc być nasza postawa wobec zła? Trzeba nam iść za radą św. Pawła, który napisał: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!"(Rz 12, 21). Chrystus też ostrzegał uczniów przed zgorszeniami, które "muszą wprawdzie przyjść"(Mt 18, 7), "lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony"(Mt 10, 22).
Konieczność podjęcia wysiłku dla Królestwa Bożego
Królestwo Boże domaga się od wierzącego podjęcia szczerego wysiłku, również przy użyciu środków, których dostarcza obecne życie. Ten wymóg Królestwa dobrze ilustrują trzy przypowieści Jezusa: o obrotnym rządcy (Łk 16, 1-13), o talentach (Mt 25, 14-30) i o minach (Łk 19, 11-27).
Analiza tych przypowieści prowadzi nas do kilku wniosków: po pierwsze, Pan, który jest właścicielem dóbr, powierza je we władanie ludziom (w mierze zależnej od ich zdolności) i wymaga osobistego zaangażowania w ich pomnożenie; po drugie, pragnie On hojnie wynagrodzić każdy wysiłek podjęty dla Niego; i po trzecie, opieszałość (ukrycie talentu w ziemi, trzymanie miny zawiniętej w chustce) może prowadzić do zmarnowania życia i być przyczyną odrzucenia na zawsze sprzed oblicza Pana. Św. Paweł przypominał, zapewne nie tylko Koryntianom, o ofiarnym zaangażowaniu się w dzieło Pańskie (zob. 1 Kor 15, 58 ).
Sprzeciw wobec Królestwa Bożego
Głoszone przez Chrystusa Królestwo Boże napotykało od samego początku na opór i sprzeciw ze strony wielu słuchaczy, głównie faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Temu zagadnieniu poświęcił Jezus szereg przypowieści. Należą do nich: przypowieść o dziatwie na rynku (Mt 11, 16-19; Łk 7, 31-35), o dwóch synach (Mt 21, 28-32), o uczcie (Łk 14, 15-24; por. Mt 22, 1-14), o nieurodzajnym drzewie figowym (Łk 13, 6-9) i o przewrotnych rolnikach (Mk 12, 1-12; Łk 20, 9-19; Mt 21, 33-46).
Wszystkie te przypowieści pragną być ostrzeżeniem, że to, co stało się z historycznym Izraelem(jego odrzucenie) może spotkać każdego chrześcijanina w Kościele, jeśli on swoim oporem wobec Królestwa Bożego zlekceważy łaskę Nowego Przymierza i nie przystosuje się do jego wymagań.
Konieczność czujności w oczekiwaniu na przyjście Chrystusa-Króla
Paradoksalną cechą Królestwa Bożego jest to, że ono już jest (Mt 12, 28; Łk 17, 20-21), a równocześnie należy go jeszcze w przyszłości oczekiwać, na co wskazują choćby słowa Modlitwy Pańskiej: "Niech przyjdzie królestwo Twoje..."(Mt 6, 10; Łk 11, 2). Królestwo Boże realizuje się więc w dwóch etapach: teraźniejszym i przyszłym. Etap przyszły, którego należy spodziewać się przy końcu świata, będzie związany z ostatecznym rozrachunkiem, tzn. z otrzymaniem nagrody lub kary ( por. Mt 25, 31n).
Konieczność czujności w związku z Królestwem Bożym, wiąże się z faktem, że utożsamia się ono tajemniczo z Królem, który zjawi się nieoczekiwanie: "Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie"(Mt 24, 42).
Potrzebę czujności w oczekiwaniu na Królestwo Boże naświetlił Jezus w licznych przypowieściach, a więc w przypowieści o czujnym odźwiernym (Mk 13, 33-37), o czujnym gospodarzu (Mt 24, 42-44; Łk 12, 39-40), o słudze wiernym i niewiernym (Łk 12, 41-48; Mt 24, 45-51), o pannach roztropnych i nierozsądnych (Mt 25, 1-13), o sługach oczekujących pana (Łk 12, 35-38).
O.Augustyn Jankowski OSB widzi w tych przypowieściach następującą "logikę argumentacji", która skierowana jest do człowieka wszystkich czasów:
chwila paruzji (przyjścia Pana) jest ścisłą tajemnicą Bożą, należy więc być zawsze na nią gotowym; ale paruzją jest też śmierć jednostki;
czas, jaki nam pozostaje do przyjścia Pana, może być dobrze lub źle wyzyskany; trzeba się liczyć z bliskim rozrachunkiem;
oprócz czujności potrzebna jest mądrość przewidywania końca, wyrażona całym życiem obecnym, bo potem może być za późno;
czujnych do końca, czeka nagroda przekraczająca ich aspiracje, nawet te najśmielsze.
Obowiązująca skala ocen w Królestwie Bożym
Królestwo Boże głoszone przez Jezusa, zmuszało słuchających do "przestawienia wielu pojęć i zmiany kierunku wielu dążeń"(o.Augustyn Jankowski OSB). Była to "niesłychana nowość", której domagała się rzeczywistość Królestwa Bożego - zaczęła obowiązywać nowa skala ocen. Liczne przypowieści potwierdziły tylko już dawno temu objawioną prawdę o tej odmiennej skali ocen Bożych (Iz 55, 8-9), które teraz, odsłonięte nauczaniem Jezusa, będą na stałe obowiązywać w Królestwie Bożym. O jaką naprawdę skalę ocen tu chodzi, najlepiej prześledzić na przykładzie wybranych przypowieści. I tak przypowieść:
o faryzeuszu i celniku (Łk 18, 8-14) pozwala nam zrozumieć, że Bóg usprawiedliwia nie tyle za liczne czyny pokutne, co za szczery żal za popełnione winy i apel skierowany do Jego miłosierdzia;
o głupim bogaczu (Łk 12, 13-21) poucza nas, że przyszłego szczęścia nie należy budować na gromadzeniu dóbr tego świata, lecz trzeba starać się być "bogatym przed Bogiem";
o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-16) odsłania nam, że Bóg, który jest zawsze sprawiedliwy (gospodarz wypłaca należne wynagrodzenie za pracę w winnicy), ma prawo okazywać swoją hojność i nikt nie powinien tą Jego postawą się gorszyć (hojność Boża objawia się w tym, że pragnie On każdego obdarzyć Królestwem Bożym, jeśli tylko odpowie się na Jego wezwanie: "Idźcie i wy do winnicy!");
o skreśleniu długów (Łk 7, 36-50) uświadamia nas, że nasza miłość do Boga uzależniona jest od świadomości darowanych nam przez Niego grzechów;
o zagubionej owcy (Łk 15, 1-7; Mt 18, 12-14) zwraca uwagę, że Bóg jest naszym Dobrym Pasterzem, który miłuje i troszczy się o wszystkich ludzi, ale szczególnie raduje się na widok grzesznika, który się nawraca;
o zagubionej drachmie (Łk 15, 8-10) przypomina, że Bóg jest szczególnie zatroskany o małych, cierpiących i zagubionych;
o synu marnotrawnym (Łk 15, 11-32) każe nam cieszyć się wraz z Bogiem, naszym Ojcem niebieskim, z nawrócenia swych współbraci.
HYPERLINK "http://www.effatha.pl" INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/banner.jpg" \* MERGEFORMAT
HYPERLINK "file:///C:\\Documents%20and%20Settings\\1\\Moje%20dokumenty\\Nowy%20folder\\kbns\\index.htm" \l "spis"
INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/wstecz.gif" \* MERGEFORMAT
WYKAZ SKRÓTÓW
1. Skróty ksiąg Pisma św. wg Biblii Tysiąclecia (BT), wyd. 3.
2. Skróty książek świadków Jehowy:
B - Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi, Brooklyn N.Y. 1982 (wyd. polskie - 1984).
H - Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego, Brooklyn N.Y. 1995.
N - Największy ze wszystkich ludzi, Brooklyn N.Y. 1991.
P - Prowadzenie rozmów na podstawie Pism, Brooklyn N.Y.1989 (wyd. polskie - 1991).
W - Wiedza, która prowadzi do życia wiecznego, Brooklyn N.Y. 1995.
3. Inne skróty
KK - Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium Soboru Wat. II, 1964.
KKK - Katechizm Kościoła Katolickiego, 1994.
HYPERLINK "http://www.effatha.pl" INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/banner.jpg" \* MERGEFORMAT
Przypisy
O.Elizeusz Bagiński OCD: Świadkowie Jehowy. Pochodzenie, historia, wierzenia. Wyd. OO. Karmelitów Bosych, Kraków 1997
Zainteresowanych szczegółami dotyczącymi jehowickiej chronologii, odsyłam do fundamentalnej pracy Włodzimierza Bednarskiego o sekcie: W obronie wiary. Pismo Święte a nauka Świadków Jehowy, innych sekt i wyznań niekatolickich. Wyd. "ABIGAIL", Gdańsk-Toruń 1997, s. 277-307.
Przy opracowaniu tego rozdziału wykorzystano m.in.: O.Augustyn Jankowski OSB: Królestwo Boże w przypowieściach. Niepokalanów 1992 (wyd. II); Ks.E.Szymanek: Wykład Pisma Świętego Nowego Testamentu. Pallottinum, Poznań 1990
Obejmuje tylko pozycje wzmiankowane w tej książce
HYPERLINK "http://www.effatha.pl" INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/banner.jpg" \* MERGEFORMAT
INCLUDEPICTURE "Nowy%20folder/kbns/banner.jpg" \* MERGEFORMAT