Jaki ładowacz do C-360?
Jak zwiększyć użyteczność sędziwego Ursusa? Wystarczy założyć ładowacz czołowy. Kilku producentów na rynku oferuje taki sprzęt. Przyjrzeliśmy się mu i sprawdziliśmy ile trzeba za niego zapłacić.
Ładowacze do sędziwego Ursusa produkują: Hydramet z Giżycka, Hydrometal z Ostrowii Mazowieckiej, Pol-Mot Tur (grupa Warfama), Pomarol z Biskupca w woj. warmińsko-mazurskim oraz producent o nazwie Agro-Tur z Wielkopolski, z miejscowości Józefów.
Proste sterowanie
Najpopularniejsze, najprostsze i najtańsze są ładowacze sterowane rozdzielaczami. Takie rozwiązania mają prawie wszystkie z prezentowanych ładowaczy. W wersjach najprostszych, urządzenia oferowane są bez rozdzielacza. Oznacza to, że po zamontowaniu na ciągniku i podłączeniu za pomocą tylnego złącza hydrauliki zewnętrznej – sterowanie ładowaczem odbywa się dźwignią wywrotu skrzyni przyczepy. Podnoszenie ramion realizujemy poprzez pociągnięcie dźwigni, a opuszczanie ramion ładowacza jest efektem cofnięcia dźwigni wywrotu. W takiej wersji ładowacza nie ma możliwości sterowania hydraulicznie wyrzucaniem zawartości np. łyżki, czy wideł. Wysyp z łyżki realizowany jest mechanicznie poprzez zwolnienie linką specjalnej zapadki dociskanej sprężyną, blokującej szuflę w stałym położeniu (poziomym przy ziemi). Takie proste rozwiązanie mają ładowacze Tur 2 produkowane przez Hydramet oraz Pol-Mot Tur (Warfama), obydwa o takiej samej nazwie. Bardzo podobną nazwę i sterowanie ma ładowacz Tur 2.1 produkowany przez Agro-Tur z Józefowa oraz Tur 2 (T 261) firmy Pomarol w wyposażeniu standardowym.
Tur 2 z giżyckiego Hydrametu kosztuje około 6300 zł. Jest to czysto mechaniczny ładowacz, rozładunek szufli lub wideł odbywa się dzięki zwolnieniu zapadki.
Dwie lub trzy sekcje
Bardziej zaawansowane w sterowaniu i wygodniejsze są ładowacze wyposażone w zewnętrzne rozdzielacze. W zależności od liczby sekcji – możemy pozwolić sobie na większy komfort obsługi. Z dwusekcyjnym rozdzielaczem zyskujemy sterowanie podnoszeniem ramion oraz wysypywaniem np. ziemi z łyżki, czyli sterowanie narzędziem. Dzięki temu nie musimy sięgać do krótkiej (zbyt krótkiej) dźwigni wywrotu przyczepy i gwałtownie szarpać, aby zwolnić sworzeń blokujący wysyp przenoszonego materiału. Ładowacz ze sterowaniem hydraulicznym, tylko rozdzielaczem dwusekcyjnym to Tur-2.2, z Józefowa. Takie rozwiązanie mają także ładowacze Tur 3A, Tur 3B, jednak można wybrać pomiędzy dwu- lub trzysekcyjnym rozdzielaczem. Trzecia sekcja pozwala na pracę z narzędziem wymagającym kolejnego siłownika, jak np. szczęki do obornika (tzw. krokodyl), czy chwytak do bel. Trzysekcyjne rozdzielacze, poza Turami z Waframy i Agro-Turu (wersja 2.3) znajdziemy w ładowaczach Hydrometalu AT-5 oraz Tur 3B Hydrametu z Giżycka. Przyszły użytkownik ładowaczy Pomarolu z Biskupca, ma do wyboru również rozdzielacz dwu- lub trzysekcyjny. Wraz z trzema sekcjami, w tym ładowaczu montowane są także dodatkowe 2 siłowniki obsługujące narzędzie.
Niektóre z ładowaczy mogą być wyposażone w sterowanie dżojstikiem. Taki posiada w opcji ładowacz AT-5 produkowany przez Hydrometal oraz Tur 3A i Tur 3B, z Hydrametu.
Tury z Józefowa to jedne z najtańszych urządzeń na rynku. Za ładowacz bez rozdzielacza zapłacimy 4700 zł brutto. Wyposażenie ładowacza z firmy Agro-Tur stanowi szufla (250 l) oraz 7-zębowe widły. Za pojemnik na przeciwwagę trzeba dopłacić.
Łatwy montaż
W zasadzie większość ładowaczy na ciągniku montowana jest w taki sam sposób. Zazwyczaj konstrukcja wsporcza osadzona jest w przedniej części ciągnika na przednim moście, a w tylnej części na obudowie sprzęgła. Tak montują swoje ładowacze Hydramet, Pol-Mot Tur i Agro-Tur. Innego rodzaju konstrukcji wsporczej używa Hydrometal. Przed założeniem mocowań ładowacza zakładane są podłużne wzmocnienia, łączące przedni i tylny most. Jednak warto tą czynność poprzedzić dokładnym wyczyszczeniem gwintów, w które wkręcimy śruby mocujące ładowacz. Producent ładowacza z Ostrowii Mazowieckiej zaleca wykonanie tego koniecznie dobrze dobranym gwintownikiem i oczyszczenie otworów sprężonym powietrzem. Dobrze jest to zalecenie zastosować i wykorzystać przy montowaniu nie tylko ładowaczy. Nie próbujmy posiłkować się wkrętakiem, ani skrobakiem, bo nie jesteśmy w stanie oczyścić dokładnie gwintu, w który przez kilka lat sypało się błoto i piasek. Także z tyłu trzeba wykręcić kilka śrub, tzn. od tylnego mostu, bo główne elementy ładowacza są montowane właśnie do niego. Ładowacz jest zamontowany z przodu do wspornika przedniej osi, (odlew – 5 otworów) a drugie mocowanie przy osi tylnego mostu – na 3 śruby. Zazwyczaj zamontowanie i podłączenie ładowacza dwóm osobom nie powinno zając więcej niż 8 godzin.
Hydrometal z Ostrowi Mazowieckiej do Ursusa C-360 sprzedaje ładowacz AT-5. Urządzenie podnosi ładunek na 3 m, jego bezpieczne obciążenie to 800 kg
Niespodzianki z olejem
Podczas montażu ładowacza warto wymienić olej w skrzyni biegów i tylnym moście na nowy. Doświadczenie konstruktorów i serwisantów Hydrametu z Giżycka podpowiada, że użytkownicy często ignorują te zalecenia, co kończy się szybkimi i kosztownymi naprawami hydraulicznych podzespołów ładowaczy. Są wtedy problemy także z gwarancją. Najczęściej uszkodzone zostają rozdzielacze oraz siłowniki.
Więcej w RPT 05/2010
Tomasz Bujak
Zdjęcia firmowe, RPT