Utwór jaki wybrałam do sporządzenia recenzji, oraz omówienia treści to „Fedon” z „Dialogów” dzieła Platona.
Na wstępie chciałabym, krótko przybliżyć, życiorys Platona, ponieważ wiąże się on w pewnym stopniu z treścią utworu i streszczeniem które chciałabym przedstawić.
Platon urodził się w 427 r. przed Chrystusem na wyspie Eginie, gdzie jego ojciec miał znaczne dobra ziemskie. Dzięki swemu pochodzeniu należał do arystokracji ateńskiej i wywodził swój ród od króla Kodrosa. Bliskimi krewnymi Platona byli wybitni działacze polityczni arystokracji ateńskiej, Charmides i Krytiasz. Rzeczywiste imię Platona było Arystokles; Platon to przydomek od greckiego słowa „platys” - tzn. szeroki. Filozofii uczył się początkowo u Kratylosa, od którego przejął fałszywe rozumienie dialektyki Heraklita w duchu absolutnego relatywizmu a następnie w wieku 20 lat u Sokratesa, którego stał się wiernym uczniem i kontynuatorem myśli. Zainteresowania filozoficzne zawdzięczał właśnie dziewięcioletniemu obcowaniu z Sokratesem. Spotkanie Platona z Sokratesem nastąpiło ok. 407-406 r. przed Chrystusem. Po śmierci Sokratesa Platon odbył podróż do Cyreny i Egiptu. Później tylko na krótki czas powrócił do Aten, po czym odbył swą pierwszą podróż do południowej Italii i na Sycylię, do Syrakuz, gdzie wziął udział w walce politycznej. Po powrocie do Grecji założył Akademię Ateńską, która miała na celu wykształcić klasę „filozofów-władców”, które korelowały z jego poglądami politycznymi. Był twórcą systemu filozoficznego, zwanym obecnie idealizmem platońskim, (Jest to teoria, która zakłada istnienie we wszystkich dziedzinach bytu i działania, obok pierwiastków realnych, pierwiastki idealne. Te ostatnie, w przeciwieństwie do pierwiastków realnych, które są przemijające, są wieczne. A zatem pierwiastki idealne mają przewagę nad realnymi). W 389 p.n.e., po powrocie do Aten, w gaju poświęconym Akademosowi założył szkołę, którą kierował przez 42 lata. Była ona zorganizowana na wzór pitagorejski i miała zarówno charakter naukowy, jak i religijny. Ożenił się z Ksantypą z którą miał troje dzieci. Brał udział także w wojnie peloponeskiej w której wyróżnił się odwagą, męstwem oraz odpornością psychiczną i fizyczną. Zmarł w wieku lat osiemdziesięciu w dniu swych urodzin, w roku 347 przed Chrystusem.
Zachowały się liczne dzieła Platona: „Obrona Sokratesa”, 34 dialogi, następnie listy oraz epigramy. „Obronę Sokratesa” i „Kritiasa” poświęcił Platon pochwale Sokratesa, skazanego przez demokrację ateńską; w „Lachesie” Platon roztrząsa zagadnienie odwagi jako cnoty, w „Charmidesie” - rozsądku, w „Eutyfronie” - pobożności, w „Lizysie” - miłości i przyjaźni, w „Hippiaszu mniejszym” - świadomości czynów moralnych, w pierwszej księdze „Państwa” - sprawiedliwości jako etycznej podstawy polityki. W „Uczcie” Platon przedstawia w wysoce artystycznej formie spór pomiędzy sofistą, lekarzem, komediopisarzem, tragikiem oraz Sokratesem o istotę miłości. Naukę o nieśmiertelności szczegółowo wykłada Platon w „Fedonie”. Co będzie tematem moje pracy.
„Dialogi” te o których wspomniałam w niewielkiej części są nazywane dialogami sokratycznymi. Powodem tego jest potraktowanie Sokratesa jako głównej postaci tych utworów. Otóż Sokrates jest w tych utworach postacią centralną i na niej opiera się cała treść. Powodem tego jest prawdopodobnie to, iż Sokrates nie pozostawił po sobie żadnych dzieł, a zamierzeniem Platona było zachowanie po nim jego myśli, postaw i walki o słuszność swoich racji. Podsumowując - stworzył słynne dialogi odsłaniające poglądy mistrza.
Współcześni mówili o Sokratesie, że to „królewska dusza w ciele ulicznika”. Nie wszyscy jednak, a głównie ci współcześni, którzy chodzili za nim, chcieli się od niego czegoś nauczyć. Bo on, ta „mieszanina dobroduszności, komizmu i jakiejś z lekka wariackiej ascezy” sprawiał „boskie rzeczy samymi słowami”. Tak go określali młodzi, zamożni mężczyźni, z dużym zamiłowaniem do mądrości. Mówiąc wprost stał na ulicach, zaczepiając przechodniów, lub ludzi, którzy chcieli się wdać z nim w rozmowę. W ten sposób udało mu się ośmieszyć wielu zamożnych i dobrze usytuowanych ludzi. Był on mistrzem dialektyki co wiązało się z metodą zbijania twierdzeń przeciwnika poprzez wyprowadzanie z nich konsekwencji doprowadzających w końcu do tezy absurdalnej lub sprzecznej z twierdzeniem pierwotnym. Jego nauka była skierowana przeciwko ustrojowi i instytucjom demokratycznym.
Sokrates utożsamiał dobro z prawdą, a dobro zaś - tak mówił - to stały cel rozumu. Mistrz kierował umysły młodych ludzi na kwestie psychologiczne, etyczne i społeczne. Był ascetą i żywił przekonanie, że tylko rozumem samym w sobie, wyzwolonym od oczu i uszu, a nawet od całego ciała, możliwe jest poznanie, dojście do prawdy.
Nierozumiejący jego nauk tłum i ci, którzy żywili do niego jakąkolwiek urazę, byli mu nieprzychylni, wysuwali przeciw niemu absurdalne oskarżenia, pragnęli jego zguby. W efekcie Sokrates został skazany za to, że „...zbrodnię popełnia, bogów, których państwo uznaje, nie uznając, inne zaś nowe duchy wprowadzając; zbrodnię też popełnia, psując młodzież.”
Mowa obrończa mędrca zawarta jest w dziele „Obrona Sokratesa”. Na nic tutaj zdał się kunszt władania słowem i umiejętne dowiedzenie niewinności oskarżonego, wobec miernoty moralnej właściwej oskarżającym. Wyrok miał być wykonany. W jaki sposób? Sokrates miał wypić kielich cykuty.
Tymczasem filozof oczekiwał śmierci i przebywał w celi. W ostatnich godzinach jego życia odwiedzili go młodzi pitagorejczycy, którzy tak jak on wierzyli w pokutną wędrówkę dusz. Jednym z nich był tytułowy Fedon, młody sympatyk nauk Sokratesa i jego przyjaciel. Przysłuchiwał się on rozmowie skazańca z młodymi mężczyznami, która toczyła się w duchu pitagorejskim. A potem, opowiadając jej przebieg innemu pitagorejczykowi, już na samym początku powiedział:
„...ten człowiek (Sokrates) wydał mi się szczęśliwy i w dniu śmierci z zachowania się, i z tego co mówił, on skończył tak bez obawy żadnej, tak po męsku...”.
Pierwsza część „Fedona” wydaje się być ożywiona. Sokrates wyjaśnia Kebesowi, dlaczego filozof jest dobrej myśli przed śmiercią: stara się mu wytłumaczyć że całe życie zajmował się tylko tym, żeby umrzeć i nie żyć, bo filozof „odwiązuje duszę od wspólności z ciałem; więcej niżeli wszyscy inni ludzie”. Tłumaczy to również wola boską „bogowie nas utrzymują, a my, ludzie, jesteśmy jedną z prywatnych własności bogów”
wreszcie, stylem gawędziarza, a czasem „chłopa, który woły targuje”, mówi, że „nigdzie indziej nie dostąpi mądrości w stanie czystym, jak tylko tam i wyłącznie tam”, czyli w Hadesie. Zatem, prosta rzecz, filozof bać się śmierci nie może. A że słuchacze początkowo powątpiewają, Sokrates powiada, że męstwo jest udziałem filozofów, a strach i obawa dotyczy wszystkich innych ludzi, i nie dopuszczał takiej możliwości, że ktoś mógłby być mężny dzięki obawie, i żeby strach mógł uczynić kogoś odważnym. Twierdził, że człowiek boi się tylko przez strach, a odważny jest tylko przez odwagę.
Tego rodzaju uzasadnienia pojawiają się częściej w dziele Platona, a miały dowieść, że coś jest lub czegoś nie ma, za pomocą rzeczowników zastępujących przymiotniki.
Sokrates porusza również aspekty samobójstwa- uważa ją za nie godna filozofa, ponieważ człowiek jest własnością bogów „bogowie nas utrzymują, a my, ludzie, jesteśmy jedną z prywatnych własności Bogów”, „ jesteśmy niejako w więzieniu i nie wolno z niego siebie samego wyzwalać ani uciekać” i jest to tylko możliwe wtedy kiedy bogowie wyrażą konieczność. Sokrates nie precyzuje tej konieczności ale mogę stwierdzić iż ta konieczność dosięgnęła właśnie jego. „nie wolno siebie samego zabijać prędzej, zanim bóg nie ześle jakiejś konieczności, jak na przykład ta, którą ja mam teraz”. Tłumaczy to również tym iż żaden człowiek nie byłby zadowolony, gdyby jakaś jego rzecz dokonała samodestrukcji „, gdyby któraś z twoich prywatnych własności chciała sobie sama życie odbierać, mimo że ty byś nie dał znaku, że chcesz, aby umarła, gniewałbyś się na nią i gdybyś miał jakąś karę do wymierzenia, wymierzyłbyś ją”
Sokrates również wyjaśnia dlaczego nie powinniśmy się bać, obawiać śmierci „Otóż ja (Sokrates) Simiaszu i Kebesie, gdybym nie był wierzył, że pójdę naprzód do bogów innych, mądrych i dobrych, a potem i do ludzi umarłych, lepszych niż ci tutaj, byłbym istotnie źle zrobił, nie wzdrygając się przed śmiercią. Ale dziś bądźcie pewni, że ja się spodziewam pójść pomiędzy ludzi dobrych; (…) ale że do bogów pójdę, do władców bardzo dobrych (…) Więc dlatego nie wzdrygam się i tak tylko mam dobrą nadzieję, że jednak jakoś tam jest tym, co pomarli, i jak to z dawna mówią, znacznie lepiej dobrym niż złym”
Sokrates zapewnia Simmiasa i Kebesa, że nie przejmuje się śmiercią, gdyż wierzy, że uda się do ludzi zmarłych, którzy są lepsi niż ci na tym świecie, jak również uda się do bogów mądrych i dobrych. Sokrates wyraziście zaznacza, że zwyczajni ludzie nie są w stanie pojąć filozofów i nie rozumieją tym samym, co to znaczy czekać na śmierc i być jej godnym.
Sokrates wyjaśnia pojęcie umierania jak i ascety i jego roli jako nadrzędnej, która powinna wyróżniać filozofa.
„Umieranie to jest to, że ciało uwolnione od duszy staje się, z osobna, ciałem samym w sobie, a z osobna znowu dusza wyzwolona z ciała sama istnieje dla siebie.” Według Sokratesa filozofowie „troszczą się i starają
o to, żeby umrzeć, i śmierć jest dla nich mniej straszna niż dla wszystkich innych ludzi”
Według Sokratesa posiadanie bogactw nie jest współmierne z posiadaniem wiedzy i umiejętności filozofowania tzn. snuciem myśli, refleksji, rozważań o życiu, rozmyślaniem. Mistrz uważa za niegodna rzecz „nabywanie sukien osobliwych i bucików, i innych ozdób ciała”, „Czy sądzisz, że jest rzeczą filozofa dbać o tak zwane przyjemności; takie jak pokarmy i napoje?„wnioskuje ze odpowiada przecząco.
Rzeczy postrzegane zmysłowo - nauczał Platon - są zmienne i niestałe, ulegają zmianą i giną. „Rzeczy te stanowią przedmiot mniemania, a nie prawdziwej wiedzy. Rzeczy postrzegane przez zmysły Platon uważa jedynie za cienie świata wiecznych i nie zmiennych idei stanowiących przedmiot wiedzy prawdziwej.” Otóż w swoim dziele argumentuje to w ten sposób „Bo jeśli próbuje oglądać coś z pomocą ciała, widać, że ono (dusze) ją wtedy w błąd wprowadza.”. „A ona (dusza) bodajże wtedy najpiękniej rozumuje, kiedy jej nic z tych rzeczy oczu nie zasłania: ani słuch, ani wzrok, ani ból, ani rozkosz, kiedy się, ile możności, sama w sobie skupi, nie dbając wcale o ciało, kiedy, ile możności, wszelką wspólność, wszelki kontakt z ciałem zerwie, a sama ręce do bytu wyciągnie.” Platon ustami Sokratesa powiadał: „oczy i uszy w błąd wprowadzają, dusza filozofa gardzi ciałem, istnieje tylko jedna moneta prawdziwa”, na którą wszystko wymienić należy, a jest nią rozum.” Wynika z tego, że „dusza filozofa najwięcej gardzi ciałem i ucieka od niego; chce być sama z sobą”
Następna część „Fedona”, to dalszy dialog z przewagą hipotez Sokratesa nad śmiercią i nieśmiertelnością duszy Sokrates przedstawia dowody na nieśmiertelność duszy ludzkiej. Otóż W świecie wszystkie rzeczy powstają ze swoich przeciwieństw np. mniejsze z większego. Bycie żywym i umarłym to są przeciwieństwa, a więc jedno też musi powstać z drugiego, zatem dusze muszą gdzieś istnieć zanim na nowo powstaną do życia. Gdyby zjawiska nie mogły się powtarzać świat nie podlegałby zmianom i w końcu osiągnąłby stan ciszy, bezruchu „ jedno powstaje z drugiego, jeżeli to są przeciwieństwa, i pomiędzy nimi istnieją dwa przejściowe stany powstawania, bo to para przeciwieństw” mowa tu o śmierci i życiu, ale następ cytat „jedno to spanie, a drugie czuwanie. Ze spania robi się czuwanie, a z czuwania spanie. Te przejściowe stany powstawania pomiędzy nimi to: jeden - zasypianie, a drugi - budzenie się”
Część ta jest bardziej rozwinięta, choć nieco słabsza od pierwszej i... dla mnie w pewnych momentach nielogiczna, niespójna, bo oto Sokrates powiada:
„...wszystko co żyje powstaje z tego co nie żyje, dusza [...] nie może znikądinąd się urodzić, jak tylko ze śmierci i z martwych, to jakże nie ma istnieć i po śmierci, skoro przecież musi znowu się urodzić?”
A z tego twierdzenia wywodzi:
„zanim się urodziliśmy istniała nasza dusza, a skoro istniała i jest nieśmiertelna, to i nasze uczenie się jest niczym innym jak przypominaniem sobie”. Jest to tzw. dowód z anamnezy, czyli uświadomianie sobie wszystkich wrodzonych prawd religijnych, filozoficznych i moralnych, w które Bóg wyposażył każdego człowieka.
Z rozmowy z Kebesem, można Interpretować następny dowód na nieśmiertelność. Otóż z natury duszy musi wynikać jej niepodatność na rozproszenie i rozkład. Jeżeli rzecz jest absolutnie prosta to rozpaść się nie może, bo nie istnieją cząstki składowe. Dowód wygląda następująco: Rzecz nierozkładalna jest niezłożona; rzecz niezłożona jest niezmienna; rzecz niezmienna jest niewidzialna (niepoznawalna przez zmysły)a rzecz niewidzialna to dusza, a co wielopostaciowe i rozkładalne na części składowe to ciało. „co boskie i nieśmiertelne, i dla myśli tylko dostępne, i jedną tylko postać mające, i nierozkładalne, i zawsze samo w sobie jednakie, najpodobniejsza jest dusza; a do tego, co ludzkie i śmiertelne, i bezmyślne, i wieloposiaciowe, i rozkładalne, i zawsze samo w sobie wielorakie, najpodobniejsze znowu jest ciało”. Wynika z tego, że Dusza jest niewidzialna i niezmienna to też boska. A zatem jest ona nierozkładalna. Sokrates tłumaczy obecność duchów jak sam nazywa „widma z dusz” tym, iż „nasiąkła tym, co cielesne, cięży i wlecze się znowu na miejsca widzialne, ze strachu przed tym, co niewidzialne, przed tamtym światem, i jak powiadają, bo powstają widma z dusz tego rodzaju, które się nie oddzieliły czysto, tylko mają w sobie to, co widzialne, przez co je też i widać”. Uważa , że za taki stan rzeczy winni są ludzie źli, którzy swoje życie przeżyli w sposób niegodziwy, niegodny, nieuczciwy, których trapią teraz grzechy i nieczyste sumienie „I to z pewnością nie są dusze ludzi dzielnych, tylko złych, które się po takich miejscach błąkać muszą, pokutując za pierwsze swoje życie: złe. I błąkają się tak długo, póki nie ulegną żądzy cielesnego pierwiastka, który im towarzyszy, i znowu w ciała nie wejdą.”
Sokrates również rozprawia nad działaniem żądzy i skutkami poddania się jej. „Bo każda rozkosz i każdy ból niby gwoździem duszę do ciała przybija i niby szpilkami ją do niego przyczepia, i cielesne cechy jej nadaje(…) Kiedy tak zacznie dzielić z ciałem myśli i uczucia, musi, sądzę, nabierać jego zwyczajów i zaczyna potrzebować jego pokarmów, tak że już nigdy nie może czysta przyjść do Hadesu, tylko zawsze cielesnością zapełniona wyjdzie, tak że prędko znowu w inne ciało wpadnie i jakby ją kto posiał, wrośnie. Przez to nie będzie jej dane obcować z tym, co boskie, czyste i zawsze w jednej postaci.”
Dlatego zadaniem i umiejętnością filozofa jest odizolowanie, oddzielenie się od rozkoszy, żądz, cierpień, obaw jak i radości, szczęście. Przez co można rozumieć odseparowanie się od wszelkich uczuć, które mogą zakłócić równowagę między ciałem a duszą.
To, o czym mówi Sokrates w obu częściach „Fedona”, nieodparcie nasuwa myśl, że nie tylko mędrzec swoje poglądy wyjawia - bardzo jednoznacznie przecież, - ale usilnie chce, w dniu swojej śmierci, stworzyć sobie jakąś iluzję jutra- jakąś wizje tego co będzie dalej. I nie ma naprawdę w tym nic dziwnego, bo on jest po prostu tylko człowiekiem. A człowiek ma swoje własne wyobrażenie o śmierci. Filozof, jakkolwiek myśleć, cenił życie, chociażby po to, by dostrzegać idee: piękno, dobro, mądrość, duszę człowieka - samą w sobie. I każdy zapewne, kto miłuje życie, niechętnie się z nim rozstaje, a zbliżające się rozstanie poprzez własną wizję próbuje uczynić łagodniejszym.
Część trzecia ( ostatnia )„Fedona” jest niezwykle plastyczna i po mistrzowsku napisana. Powiem: arcydzieło, majstersztyk. Zaznaczę, że jest to opis szczęśliwości idylli za grobem, jest to wyobrażenie wędrówki pośmiertnej przez Sokratesa, który, tak jak inni ludzie wyobrażają sobie, że czeka ich, a właściwie ich dusze, nagroda pośmiertna za cierpienia doznane na Ziemi.
Mogłabym poprzestać na tym, lecz muszę dodać, że Platon świetnie opisał ukrywany lęk Sokratesa przed zbliżającą się śmiercią. Ten człowiek, który całe swoje życie panował nad sobą i wstydził się słabości, i umiał wystrzegać się pokus cielesnych, znał granicę ucztowania przy kielichu - w celi - widzimy, jak opanowuje odczucia właściwe ludziom w obliczu śmierci, jak opanowuje narastający niepokój. „nie zadrgała mu ręka, nie zbrzydła mu cera ni twarz”, po podaniu kielicha powiedział „Ale modlić się do bogów chyba wolno i trzeba nawet, aby przeprowadzka stąd na tamten świat szczęśliwie wypadła. I ja też o to się modlę i oby się tak stało”. Jakże bliskie wyobrażeniom chrześcijańskim są wyobrażenia Sokratesa o pośmiertnych wędrówkach dusz. „To powiedziawszy, zaraz duszkiem i bez trudności najmniejszej i bez skrzywienia wypił. Z nas wielu aż do tej chwili umiało jako tako opanować łzy, ale kiedyśmy zobaczyli, jak pije i że już wypił, to już nie sposób, tylko mi się samemu długo tłumione łzy ciurkiem puściły, tak żem sobie twarz zasłonił i sam nad sobą płakał.”
Poo wypiciu kielichu jego uczniowie zaczęłi płakac a on na to „Jacyście wy dziwni! Ja przecież właśnie dlatego kobiety do domu wyprawiłem, żeby takich rzeczy nie wyrabiały; słyszałem nawet, że umierać trzeba w pobożnej ciszy. Więc uspokójcie się i miejcie moc nad sobą„
Mędrzec jest tutaj piękny, jak powiada Fedon, i żartem o babach mających myć trupa próbuje rozładować napięcie, a potem po raz drugi ukrywa lęk, zlecając dobrodusznemu Kritonowi pośpiech w egzekucji, gdy ten chciał choć o chwilę odwlec jej moment. Trzeci raz Sokrates wygrywa z lękiem, widząc łzy przyjaciół, ale on z nimi nie płacze.
Jeszcze przed podaniem kielicha miało miejsce zebranie się Kolegium Jedenastu, nakazując wykonanie wyroku. Pachołek tego kolegium tak do niego przemówił „wiem, żeś człowiek najszlachetniejszy i najłagodniejszy, i najlepszy ze wszystkich, jacy tu kiedykolwiek przyszli. Więc i teraz, wiem z pewnością, że się na mnie nie gniewasz, tylko na tamtych - bo ty wiesz, kto to winien - więc teraz - wiesz przecież, co ci przyszedłem powiedzieć - daj ci boże i staraj się, jak możesz, najłatwiej znieść to, co być musi.” Po tych słowach ” mu się łzy puściły, obrócił się i odszedł„. Jest to bardzo wzruszająca scena, przedstawia ona jakim szacunkiem był darzony Sokrates. Platon pięknie nadał mu cześć, pokazując jak wiele dla niego znaczył, jakie wrażenie na nim wywarł.
Początek i koniec dialogu to obrazy, które nam plastycznie przed oczy stawiają ostatnie chwile i śmierć Sokratesa - środek, to własne rozważania Platona nad śmiercią i nieśmiertelnością duszy, i jego własne zapędy ascetyczne włożone w usta Sokratesa. Dowody, które gwałtem usiłują poddać czytelnikowi wiarę w byt pozaziemski- pośmiertny, a tak mało
oczywiste, że przekonać zdołają tylko już przekonanych. Środkowa część dialogu zarówno pod względem logicznym, jak i estetycznym najmniej może interesować, ale początek jest żywy i interesujący, intrygujący, a koniec wydaje się zupełnie niepospolitym, wiecznym dziełem sztuki o bardzo dużej głębi i wartości.
Czytając dialog „Fedon” odczuwałam zadowolenie, duże zadowolenie z tego, że dane mi było wgłębić się w myśli Ateńczyka, który żył niewyobrażalnie dawno, że czas - dzięki pismu i słowom - jakby przestaje istnieć.
Jest to znakomity utwór, który polecam każdemu do przeczytania i zagłębienia się w sens śmierci, wartości i istoty życia, jego celowości.
Małgorzata Okonek
Pielęgniarstwo rok I, gr 6
1