II SW mit o konieczności odnowy 2

II SW - mit o konieczności odnowy

Czy II SW był instrumentem dla odnowy czy przepisem na zniszczenie?


Vatican II – The Myth of the Need For Renewal

Was Vatican II instrument for Renewal or a recipe for Destruction?

Kenneth C. Jones


50 lat temu II SW otworzył Kościół… i ludzie wyszli


Wielu z nas zna relację św. Bonawentury o św. Franciszku w kościele św. Damiana. Św. Franciszek modlił się przed krzyżem w rozpadającym się starym kościele, kiedy głos mu powiedział: " Franciszku, odbuduj mój dom, bo, jak widzisz, popada w ruinę". Rozejrzał się dookoła i zobaczył, że św. Damian był w ruinach i zamierzał je naprawiać, sprzedając swoje ziemskie dobra żeby móc kupić kamień do odbudowy kościoła. Dopiero stopniowo św. Fran-ciszek zrozumiał, że jego misją nie była odbudowa budynku z cegieł i zaprawy, a odnowienie Mistycznego Ciała Chrystusa.


Około 800 lat później, nie ulega żadnej wątpliwości, że nasza Święta Matka Kościół zno-wu popada w ruinę. I jeśli św. Franciszek – który był, w końcu, świętym – nie mógł rozpoz-nać go początkowo w jego czasach, to nie powinno dziwić, że wielu współczesnych katoli-ków nie widzi jak niebezpieczny jest obecny stan Kościoła. Można słyszeć, że jest brak po-wołań, albo zauważyć, że nie ma już wystarczającej liczby zakonnic w szkołach, albo zauwa-żyć, że wielu naszych katolickich przyjaciół dostaje unieważnienia i rozwody, ale naprawdę nie widzimy całkowitego obrazu Kościoła w kryzysie. A jeśli tego nie widzimy, to nie będzie-my mogli pomóc w odnowie.


To było przyczyną napisania Indeksu głównych wskaźników katolickich / Index of Leading Catholic Indicators: zebranie dowodów na kryzys w Kościele w jasnym, dostępnym for-macie, żeby ludzie mogli zrozumieć i odpowiedzieć na sytuację zanim będzie za późno. Jednym ciekawym sposobem przedstawienia danych statystycznych jest zbadanie mitów i realiów II SW. Dostrzegam 5 głównych mitów dotyczących soboru:

   

1.Mit - Kościół potrzebował odnowy w czasie zwołania soboru.

2.Mit - II Sobór spowodował odnowę.

    3.Mit - sytuacja uległa poprawie za pontyfikatu Jana Pawła II.

4.Mit - sobór uczył jakichś nowych nieomylnych dogmatów i nie był tylko duszpasterski.

5.Mit - sobór nie wywołał kryzysu w Kościele - post hoc ergo propter hoc [łac. później, z tego powodu].


Mit – Kościół potrzebował odnowy


Jaka była sytuacja Kościoła w 1960? Nie było mnie by to przeżyć. Urodziłem się w 1964, kiedy sobór się kończył. To że dorastałem po soborze było korzystne dla mnie w pisaniu książki, bo osobiste anegdoty czasem mają sposób kolorowania naszego myślenia i wcho-dzenia w drogę faktom. Nie mogę powiedzieć ile razy słyszałem komentarze np. "Kościół był autorytarny, a nasz pasterz był dyktatorem", albo "To było tylko płać, módl się i bądź posłuszny", albo "Zakonnice były podłe i biły nas linijką po kostkach".


Nie mam osobistych historii o tym jak było przed soborem, ale znam fakty. A fakty poka-zują, że Kościół był w bezprecedensowym okresie rozkwitu w kilku dekadach przed soborem.


Ta konkluzja jest nieunikniona kiedy spojrzy się na dane liczbowe dotyczące kilku repre-zentatywnych obszarów. I przepraszam za rzucenie wam wielu danych liczbowych, ale jako prawnik uważam, że jest to konieczne dla przedstawienia tej sprawy poza wszelką wątpliwość.


Księża: W USA w 192o było ich 21.019, 1930 - 26.925, i w 1940 - 33.912.

Później co 5 lat ich liczba wzrastała: 1945 - 38.451, 1950 - 42.970, 1955 - 46.970, i w 1960 - 53.796. To nie jest cecha upadającego, a mocnego Kościoła – w 1960 miał rekordową liczbę mężczyzn – jego frontowych żołnierzy, których szeregi wzrosły w latach 1955-1960 o 15%.

Seminarzyści: Jak można było oczekiwać, kiedy rosła liczba księży, tak samo rosła liczba seminarzystów – i ich liczba dalej znacznie rosła aż do II SW. W 1920 było 8.944 seminarzystów, w 1930 – 16.300, i w 1940 – 17.087. Te liczby też dalej wzrastały później co 5 lat: w 1945 – 21.523, 1950 – 32.394 i w 1960 – 39.896.

Seminaria: Biskupom i przełożonym zakonów religijnych było bardzo trudno zaspokajać wymogi i musieli budować nowe seminaria. W 1945 było ich 53, 1950 – 72, w 1955 – 78 i w 1960 – 96. Był to ogromny wzrost w ilości budowanych placówek i urządzeniach, aby pomie-ścić młodych mężczyzn sztormujących seminaria by kształcić się na księży.

Seminaria zakonne przeżywały podobny rozkwit: w 1945 – 258, 1950 – 316, 1955 – 385, i w 1960 – 429. Pamiętajmy, że budowa seminarium to ogromna inwestycja - to jest napra-wdę 'skok wiary' wykonany przez dyrektora generalnego, w tym przypadku biskupa lub przełożonego zakonu, że organizacja się rozwija i tak będzie dalej w przyszłości. Ogromny rozkwit w budowie seminariów był prawdziwym świadectwem, że Kościół się rozwijał, i co ważniejsze, uważał iż będzie się rozwijał w okresie przed II SW.

Parafie bez księży: I jak można było też oczekiwać, kiedy zwiększała się liczba księży, zmniejszała się liczba parafii bez rezydującego księdza. W 1945 było ich 839, 1950 – 791, 1955 – 673, i w 1960 – 546.

Bracia: Ich liczba też wzrastała w dekadach przed soborem: w 1945 było ich 6.594, 1950 – 7.377, 1955 – 8.752 i w 1960 - 10.473.

Siostry: Następna książka jaką trzeba napisać jest zbadanie zniszczenia zakonów od II SW. Jaka wielka tragedia. I było to tak destrukcyjne, tak dogłębne, że można tylko się zastanawiać czy miało to jakiś aspekt diaboliczny. Ale wbrew opiniom tych, którzy chcieliby byś tak uważał, tak nie było przed soborem. W 1945 było 138.079 sióstr, 1950 – 147.310, 1955 – 158.069 i w 1960 – 168.527.

Szkoły parafialne: Diecezje i parafie przewidują przyszłość budując więcej szkół by kształcić młodych katolików. W 1920 było 5.852 szkół parafialnych, 1930 – 7.225, i w 1940 – 7.597, 1945 – 7.493, 1950 – 7.914, 1955 – 88.43 i w 1960 – 9.897.

Uczniowie szkół parafialnych: Rodzice chcący wysyłać do nich dzieci pokazują, że cenią katolicką edukację i mają zaufanie do nich iż wyedukują ich dzieci w Wierze. W 1920 było ich 1.7 mln, 1930 – 2.2 mln, 1940 – 2.1 mln, 1945 – 2 mln, 1950 – 2.4 mln, 1955 – 3.2 mln i w 1960 – 4.2 mln.

Chrzty niemowląt: W 1945 – 710.000, 1950 – 943.000, 1955 – 1.1 mln, 1960 – 1.3 mln.

Chrzty dorosłych: Liczba ich jest prawdziwą oznaką siły każdej organizacji religijnej. I w latach przez II SW ich liczba gwałtownie wzrastała: 1930 – 38.232, 1940 – 73.677, 1945 – 84.908, 1950 – 119.173, 1955 – 137.310 i w 1960 – 146.212. Te twarde fakty pokazują rosnący, żywotny i wojujący Kościół w czasie otwarcia II SW. Próby pokazywania go inaczej to tylko rewizjonistyczna historia ze strony tych, którzy chcą usprawiedliwić albo tłumaczyć rewolucję w Kościele po soborze.


Muszę też dodać, że wielu ludzi skażono rodzajem fałszywego optymizmu przez zwołanie soboru, pomysłem, że w 1962 świat się odradza. Ludzi którzy ostrzegali, że sobór ekume-niczny może nie być korzystny dla Kościoła besztano za to iż byli obstrukcjonistami. Rzeczywiście, z szacunkiem obserwuję, że papież Jan XXIII sam ostrzegał przed takim pesymizmem w inauguracyjnym przemówieniu: "Czujemy, że musimy nie zgodzić się z tymi prorokami ciemności, którzy zawsze przepowiadają nieszczęście, jakby zbliżał się koniec świata". Cóż, jak mówię we wprowadzeniu do mojej książki, 40 lat później nie nadszedł koniec świata. Ale teraz stoimy w obliczu nieszczęścia.


Mit o posoborowej odnowie


Z tym zgadzają się nawet niektórzy w Watykanie. Kard. Ratzinger, prefekt Kongregacji ds. Doktryny Wiary, powiedział: "Na pewno rezultaty [II SW] wydają się okrutnie odwrotne oczekiwaniom każdego, począwszy od papieża Jana XXIII, i później papieża Pawła VI: oczekiwano nowej katolickiej jedności, a zamiast tego zostaliśmy narażeni na niezgodę, która, używając słów papieża Pawła VI, wydaje się przechodzić od samokrytyki do samo-zniszczenia. Spodziewano się nowego entuzjazmu, i wielu się zniechęciło i znudziło.


"Oczekiwano wielkiego kroku do przodu, zamiast tego znajdujemy się w obliczu postępują-cego procesu dekadencji jaki rozwinął się w większości pod znakiem odwołania się do so-boru, i dlatego dla wielu przyczynił się do jego zdyskredytowania. Dlatego jego rezultat końcowy wydaje się negatywny. Powtarzam tutaj to co powiedziałem 10 lat po zakończeniu pracy: niezaprzeczalne jest, że ten okres zdecydowanie nie był korzystny dla Kościoła Kato-lickiego".


Od czasu kiedy kard. Ratzinger to powiedział w 1984, kryzys w Kościele przyspieszył. W każdej dziedzinie która jest statystycznie sprawdzalna – np. liczba księży, seminarzystów, parafii bez księży, zakonnic, uczestnictwa we Mszy, nawróceń i unieważnień – widoczny jest "proces dekadencji".

Księża: Po poszybowaniu z około 27.000 w 1930 do 58.000 w 1965, liczba księży w USA spadła do 45.000 w 2002. I pamiętajmy, że wszystkie te dane statystyczne, spadek per capita jest jeszcze gorszy, bo liczba katolików dalej rosła od 1965. W 1965 było 12.185 księży na 10.000 katolików, w 2002 było ich 7.100 – spadek o 46%. W 2020 będzie około 31.000 księży – i tylko 15.000 w wieku poniżej 70 lat. W tej chwili jest więcej księży w wieku lat 80-84 niż 30-34.

Święcenia: W 1965 – 1.575, w 2002 – 450, spadek 350%. Uwzględniając liczbę święceń, zgonów i odejść, w 1965 było 725 księży więcej, a w 1998 – 810 mniej.

Parafie bez księży: Około 3% parafii, 549, było bez księży w 1965. W 2002 było ich 2.928, około 15% parafii. W 2020, 25% parafii – 4.656 będzie bez księży.

Seminarzyści: W latach 1965 – 2002, liczba seminarzystów spadła z 49.000 do 4.700 – spadek o 90%. Bez żadnych studentów, seminaria w całym kraju zamykano lub sprzeda-wano. W 1965 było ich 596, a w 2000 tylko 200.

Siostry: Około 180.000 sióstr było kręgosłupem katolickiej edukacji i systemów zdrowia w 1965. W 2002 było 75.000 sióstr o średnim wieku 68. W 2020 liczba ta spadnie do 40.000, i z nich tylko 21.000 będzie w wieku 70 lat lub mniej. W 1965 nauczycielkami było ich 104.000, zaś w 2002 tylko 8.200. Od 1965 do 2002, per capita, liczba sióstr spadła z 39.43 per 10.000 do 11.56 - spadek o 71%.

Bracia: Ich liczba zmniejszyła się z około 12.000 w 1965 do 5.700 w 2002, przy dalszym spadku do 3.100 przewidywanym w 2020.

Szkoły średnie: W latach 1965-2002 liczba tych diecezjalnych szkół spadła z 1.566 do 786. W tym samym czasie liczba uczniów spadła z niemal 700.000 do 386.000.

Parafialne szkoły podstawowe: W 1965 było ich 10.503, a w 2002 – 6.623. Liczba uczniów spadła z 4.5 mln do 1.9 mln.

Życie sakramentalne: W 1965 było 1.3 chrztów dzieci, w 2002 – 1 mln. (W 1965 było 287 chrztów dzieci na 10.000 katolików, w 2002 – 154 – spadek o 46%.) W 1965 było 126.000 chrztów osób dorosłych, w 2002 – 80.000. W 1965 było 352.000 katolickich ślubów, w 2002 – 256.000. W 1968 było 338 unieważnień, w 2002 – 50.000.

Uczestnictwo w Mszy: W 1958 Gallup wykazał, że 74% katolików chodziło na niedzielną Mszę w 1958. Badanie z 1994 przez University of Notre Dame wykazało, że wskaźnik temn spadł do 26.6%. Niedawne badanie prof. Jamesa Lothiana z Fordham University pokazało, że 65% katolików uczestniczyło w niedzielnej Mszy w 1965, a tylko 25% w 2000. Ten spadek pkazuje inny ważny fakt – coraz mniej ludzi nazywających się katolikami przes-trzega zasad albo nauki Kościoła. Np. badanie National Catho­lic Reporter z 1999 poka-zuje, że 77% ludzi wierzy, że można być dobrym katolikiem nie chodząc na Mszę w każdą niedzielę, 65% uważa, że dobrzy katolicy mogą się rozwodzić i wchodzić w nowe związki, i 53% uważa, że katolicy mogą dokonywać aborcji. Tylko 10% świeckich nauczycieli religii uznaje naukę Kościoła o sztucznej kontroli urodzin, według badania University of Notre Dame w 2000. I badanie New York Times pokazało, że 70% katolików w wieku 18-44 uważa, że Eucharystia jest tylko "symbolicznym przypomnieniem" Jezusa.

Zakony: Nie jestem tu Chicken Little [Mały Kurczak = odważny bohater filmu], ale zakony wkrótce wymrą w USA. Np. w 1965 było 5.277 jezuickich księży i 3.559 seminarzystów, w 2000 – 3.172 księży i 389 seminarzystów. W 1965 było 2.534 księży-franciszkanów i 2.251 seminarzystów, w 2000 1.492 księży i 60 seminarzystów. W 1965 było 2.434 Chrześcijańs-kich Braci i 912 seminarzystów, w 2000 959 i 7 seminarzystów. W 1965 było 1.148 księży-redemptorystów i 1.128 seminarzystów, w 2000 – 349 księży i 24 seminarzystów. Każdy czołowy zakon pokazuje takie same dane statystyczne. Jeśli to jest odnowa, to nie chciał-bym być świadkiem jego upadku. Jak powiedział ks. Louis Bouyer 5 lat po soborze:

"Jeśli nie jesteśmy ślepi, to musimy otwarcie powiedzieć, że to co widzimy dzisiaj wygląda mniej niż nadzieja odnowy katolicyzmu, a bardziej przyspieszony rozkład".


W 1972 prof. James Hitchcock powtórzył myśli ks. Bouyer:

"Jest wiele ciekawostek w historii Kościoła w posoborowych latach, i nie najmniejsze to, że tak niewielu postępowców zauważyło, w jakim stopniu przepowiednie reakcjonistów przed soborem okazały się prawdą, i że są właściwe, i że oczekiwania były sprzeczne. Nadal traktują konserwatystów jako ignorantów, uprzedzonych i pozbawionych kontaktu z rzeczy-wistością. Ale nadzieja postępowców na "odnowę" teraz wydaje się w większości chime-rycznym, wielkim oczekiwaniem, atrakcyjną opowieścią, ale która poniosła fiasko. W upoj-nych dniach soboru powszechnie słyszało się przewidywania, że reformy soborowe dopro-wadzą do masowe odrodzenie słabnącego ducha katolickiego. Świeckich wyciągnie się z apatii i alienacji i dołączą entuzjastycznie do apostolskich projektów. Liturgia i teologia, ożywione i mające znaczenie, staną się źródłem inspiracji dla wiernych.

"Zakony religijne, zreformowane by dostosować je do nowoczesności, zostałyby przytło-czone hojnymi i entuzjastycznymi kandydatami. Kościół będzie miał drastycznie rosnącą liczbę nawróconych, kiedy odrzuci swój konający wizerunek, i rzeczywiście stanie się szanowany i wpływowy w kręgach światowych, czego nie było od stuleci. W praktycznie każdym przypadku okazało się przeciwieństwem tych przewidywań... Pod względem wszechprzenikającej odnowy duchowej jaka miała nastąpić, odnowa była oczywiście porażką... Niewiele w Kościele wydaje się całkowicie zdrowe lub obiecujące; wszystko wydaje się niejasno chore i niejasno puste".


Mit:  ostatnio sytuacja się poprawiła


Innym mitem popularnym pośród  pewnych katolików jest to, że mniej więcej w ostatniej deka-dzie sytuacjia się poprawiła, zbiegając się głównie z pontyfikatem Jana Pawła II. Faktycznie dane statystyczne tempo nie potwierdzają – mówiąc prawdę, tempo upadku przyspieszyło w niektórych dziedzinach. Rozważmy liczbę księży.

W 1975, 3 lata przed wyborem Jana Pawła, było 58.900 księży. W 1980, 2 lata po jego wybo-rze – 58.621, 1% mniej w porównaniu z 1975. Ale od tego czasu tempo przyspieszyło: w 1985 – 57.317, 1990 – 53.111, 1995 – 49.947, 2000 – 45.713, prognoza na 2005 – 44.874, 2010 – 37.624, 2020 – 30.992.

Seminarzyści: 1975 – 17.802, 1980 – 13.226, 1985 – 11.028, 1990 - 6.223, 1995 – 5.083, 2002 – 4.719.

Siostry: 1975 – 135.225. 1980 – 126.517, 1985 – 115.386, 1990 – 103.269, 1995 – 92.107, 2002 – 75.550.


Jak zauważył Michael Davies, sam papież wielokrotnie mówił, że od II SW przeżywamy nową wiosnę. W homilii na Zielone Świątki 2001 papież celebrował 38 rocznicę śmierci Jana XXIII:

"II Sobór Watykański, ogłoszony, zwołany i otwarty przez Jana XXIII, był świadom tego powołania Kościoła. Można śmiało powiedzieć, że Duch Święty był protagonistą soboru od momentu, gdy papież go zwołał ogłaszając, że potraktował jako pochodzący z nieba wewnętrzny głos, narzucający się jego duchowi. Ten 'delikatny wiaterek' przeobraził się w 'gwałtowny wicher' i wydarzenia soborowe przybrały postać nowej Pięćdziesiątnicy. 'Wielkie wydarzenie, jakim jest sobór powszechny' – mówił papież Jan – 'naprawdę czerpie z doktryny i ducha Pięćdziesiątnicy'".


5 marca 2000, londyński The Catholic Times dniósł, że papież powiedział iż małe nasionko wysiane przez papieża Jana XXIII stało się "drzewem, które rozciągnęło swoje majestatycz-ne i potężne gałęzie nad winnicą Pana". Dodał: ""Wydało nam wiele owoców w tych 35 latach życia, i wyda więcej w nadchodzących latach".


Teraz nie jest nielojalnością, aby wskazać, z szacunkiem, że fakty nie potwierdzają tego wniosku. Tu nie chodzi o ocenę Ojca Świętego, czy zaprzeczanie nauki Kościoła. Albo jest wiele owoców soboru, albo nie. Fakty mówią za siebie.


Mit: sobór uczył wszelkich nowych dogmatów w sposób nieomylny     


Muszę powiedzieć, że jedną z największych przeszkód żeby stawić czoła rzeczywistości katastrofy po II SW – i pracować żeby odwrócić upadek – jest to, że wielu błędnie uważa iż nie można krytykować soboru czy jego skutków, bo narzucił nieomylne dogmaty.


I znowu, jak mówi Michael Davis, sobór może to zrobić, ale ten sobór, jak przyznali papieże i biskupi, tego nie zrobił.


Inną przeszkodą jest niezrozumienie charakteru nieomylności. Niektórzy nie rozumieją tego, że ochrona zapewniona przez Ducha Świętego jest ochroną negatywną – że sobór razem z papieżem nie będzie uczył błędów w sprawach wiary i moralności jaką proponuje do przyję-cia przez Kościół powszechny. Nie jest gwarancją to, że zwołanie soboru jest bosko inspiro-wane, albo że każde słowo każdej linijki zawartej w dokumentach jest zainspirowane czy nawet korzystne.


Jak powiedział w 1988 kard. Ratzinger: "II SW nie traktowano jako części całej żywej Trady-cji Kościoła, a jako koniec Tradycji, nowy początek od zera. Prawda jest taka, że ten konkre-tny sobór nie zdefiniował żadnego dogmatu, i celowo postanowił pozostać na skromnym poziomie, jako tylko sobór duszpasterski, a jeszcze wielu uważa go jakby uczynił się w rodzaj super-dogmatu, co odbiera znaczenie całej reszcie".


Mit: błąd "post hoc ergo propter hoc" [łac. po tym, więc dlatego]


Ostatni mit jaki chciałbym omówić jest taki, że kryzysu z jakim się mierzymy nie spowo-dował sobór ani narzucone przezeń zmiany. Ci którzy popierają ten pogląd niewątpliwie sprzeciwią się niedawnemu oświadczeniu Mela Gibsona w czasopiśmie Time, kiedy zapy-tany o skutkach II SW dla Kościoła: "Spójrz na główne owoce: malejące liczby i pedofilia".


Mam kilka odpowiedzi na sprzeciw wobec post hoc, sprzeciw który pochodzi głównie od konserwatywnych katolików. Pierwsza – korelacja w czasie między soborem i późniejszym upadkiem jest tak zaskakująca, że po prostu nie da się jej rozsądnie odrzucić. Nie będę zajmował się jeszcze raz liczbami, ale w każdej dziedzinie liczby spadły niemal natychmiast po soborze – liczby które tuż przed bardzo rosły, i nagle zaczęły gwałtownie spadać.


Druga – najpoważniejszy spadek przyszedł dokładnie w tych obszarach na które miał największy wpływ – np. reforma seminariów i zakonów doprowadziła do natychmiastowego spadku powołań, po zmniejszeniu nacisku na rozróżnienie między księdzem i świeckimi wystąpił niedobór księży, zmiana Mszy poskutkowała w radykalnym zmniejszeniu uczestnictwa we Mszy, i nacisk na ekumenizm wywołał spadek w nawróceniach i działalności misyjnej. Lista nie ma końca.


Trzecia – uważam iż ciężar jest na tych którzy wychodzą z post hoc argumentem by zaproponować wyjaśnienie. Skoro zmiany po II SW nie wywołały kryzysu, to co? Oni nie proponują przyczyny.


W odpowiedzi na sprzeciw wobec post hoc, dzielę się innym łacińskim powiedzeniem:

res ipsa loquiturrzecz mówi sama za siebie.


Co trzeba zrobić?


Sam się denerwuję kiedy mówią mi jak zła jest sytuacja, ale nie mówią jak to poprawić. Jeśli też tak uważasz, to mam nadzieję iż nie zwiększę twojej irytacji, bo nie mam krok po kroku programu odnowy. Ale mam kilka pomysłów do zaproponowania od czego zacząć.


Pierwsze to się modlić. Zawsze uważałem, że rada była w jakimś stopniu receptą na nie robienie niczego. Ale z wiekiem, im lepiej rozumiem swoją wiarę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że modlitwa naprawdę jest jedyną reakcją na kryzys. Pamiętajmy słowa Chrystusa do Marty i Marii. Głębokie życie modlitewne, zorganizowana modlitwa i przyjmowanie sakra-mentów są jedynym sposobem wydostania się z kryzysu. Jak powiedział kard. Ratzinger, nie potrzebujemy reformatorów, potrzebujemy więcej świętych.

Powiedziawszy to, jedną radą jakiej mogę udzielić to coś robić. I nie obawiajcie się konfron-tacji. Im bardziej obserwuję i doświadczam zachowania naszych pasterzy, tym bardziej uwa-żam, że nie zrobią żadnej koncesji, chyba że ich się zmusi. Będą działać w dziedzinie praw-dziwej reformy, jak działali w sprawie skandalu molestujących seksualnie księży – będą to ignorować dotąd aż się ich zdemaskuje. Muszę zgodzić się z Patem Buchananem, który opowiada się za, jak to nazywa, polityką konfliktu. Dobrze to ujął w autobiografii Dobrze od samego początku / Right, from the Beginning. W jednym rozdziale omówił możliwe ubie-ganie się o nominację republikańską w 1988 przeciwko Jackowi Kemp:

"Jack i ja mamy inne style. On jest pozytywnym, towarzyskim, energicznym, optymistycz-nym człowiekiem Kongresu, którego retoryka jest pokropiona zwrotami takimi jak "mój wy-bitny kolega" i "mój dobry przyjaciel". Jest konserwatywny, jego myślenie 'kongresowe'. Dla mnie czasy wymagają żebyśmy nie tylko śmiało ogłosili nasz program dla Ameryki, ale ujawnili i atakowali każdą polityczną bronią w naszym arsenale".


Buchanan opowiedział też historyjkę o Vince'u Lombardi, który powiedział: "Piłka nożna nie jest sportem kontaktowym, a kolizyjnym, taniec jest sportem kontaktowym". "Lepiej niż więk-szość" – napisał Buchanan – "Jack Kemp wie to o piłce nożnej, ale tak jak myślę o polityce". To nie oznacza że mamy być niegrzeczni, nieprzyjemni lub chamscy. To oznacza iż mamy znać nasze zasady i być chętnym i zdolnym do ich obrony, oraz do walki z wrogami. Zbyt często jesteśmy w defensywie. Mamy 2.000 lat tradycji, nie musimy za nic przepraszać. Powinniśmy też poważnie podejść do potwierdzenia w dokumentach II SW, że świeccy mają w kościele prawdziwą rolę. Jednym z moich przewodników jest kard. Newman. Napisał hi-storię ariańskiej herezji, w której podkreślił rolę świeckich w prowadzeniu Kościoła przez ten kryzys. Powiedział:

"Nie jest to nic szczególnego, choć historycznie rzecz biorąc, IV wiek to wiek doktorów, zilustrowany przez świętych Atanazego, Hilarego, dwóch Grzegorzy, Bazylego, Chryzosto-ma, Ambrożego, Hieronima i Augustyna ... niemniej jednak wtedy właśnie Boska tradycja oddana nieomylnemu Kościołowi była głoszona i utrzymywana przez wiernych dużo bardziej niż przez episkopat".


Tu oczywiście muszę wyjaśnić: mówiąc to, niewątpliwie nie neguję iż wielkie zgromadzenie biskupów było w swojej wewnętrznej wierze ortodoksyjne, ani że było wielu księży którzy stali przy świeckich i działali jako ich ośrodki i przewodnicy, ani że świeccy naprawdę otrzy-mywali wiarę, w pierwszym przypadku od biskupów i kleru, ani że części świeckich były ignoranckie, a inne części zostały skorumpowane przez ariańskich nauczycieli, którzy prze-jęli władzę i wyświęcali heretycki kler, ale dalej uważam, że w tym czasie ogromnej konfuzji, dogmat o boskości Pana głoszono, wprowadzano w życie, utrzymywano i (mówiąc po ludzku) zachowywano, dużo bardziej przez Ecclesia docta niż przez Ecclesia docens; że episkopat nie był wierny swojej komisji, podczas gdy świeccy byli wierni wobec chrztu, że w pewnym czasie papież, w innym patriarchalny, metropolitalny lub inny wielki organ, innym razem sobory generalne, mówiły, czego nie powinny były mówić, ani nie robiły tego co przesłaniało i kompromitowało prawdę objawioną; zaś z drugiej strony był to lud chrześci-jański, który, dzięki Opatrzności był kościelną siłą Atanazego, Hilarego, Euzebiusza z Vercellae i innych wielkich odosobnionych spowiedników, którzy bez nich by zawiedli.


I moja ostatnia rada: cofnijmy zegar. I nie mówcie, że tego nie da się zrobić, bo można. Mó-wiąc prawdę ludzie robią to cały czas. Pamiętacie 1985 kiedy Coca Cola była dominują-cym producentem sody na świecie? Eksperci tej firmy wyszli ze wspaniałym pomysłem wprowa-dzenia nowej Coke, i przestali produkować starą Coke. Jak zareagowali ludzie? Sprzedaż Coca Coli spadła, liczby wykazały iż było to fiasko. Wycofano z rynku nową Coke, i przywró-cono prawdziwą Coke Classic.


W książce Co jest złego ze światem / What's Wrong With The World, Chesterton zamieścił trafny komentarz: "Istnieje potrzeba całkowitej wolności dla przywrócenia, jak i rewolucji… Jest metafora która bardzo podoba się modernistom, oni zawsze mówią: 'Nie da się cofnąć zegara'. Prostą i oczywistą odpowiedzią jest: 'Można'… Jest inne powiedzenie: 'Jak sobie pościelesz tak się wyśpisz', co znowu jest tylko kłamstwem. Jeśli pościelę sobie łóżko nie-wygodnie, to zrobię to jeszcze raz. Moglibyśmy przywrócić heptarchię albo dyliżanse, jeśli zechcemy. To może wymagać czasu, i może być bardzo niewskazane, ale na pewno nie jest niemożliwe, jak niemożliwe jest przywrócenie ostatniego piątku. To, według mnie, jest naj-ważniejszą wolnością: wolność przywracania':

Mówię, że nadszedł czas odrzucenia nowego katolicyzmu, jak odrzuciliśmy nową Coke. Czas żeby przywrócić klasyczny katolicyzm, ten prawdziwy.


http://tradcatknight.blogspot.com/2017/10/vatican-ii-myth-of-need-for-renewal.html#more




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dzienniki Mgr Josepha Fentona z II SW Koniec znanej nam religii katolickiej
Pius XII most konieczny dla zwołania II SW
krajoznawstwo - wykady, II rok II semestr, krajoznawstwo koniecznie oddać sprawozdanie z wyjazdu, kr
Europa, Geneza II w.św-dyplomacja europejska 1939, Geneza II w
krajoznastwo-testysci ga, II rok II semestr, krajoznawstwo koniecznie oddać sprawozdanie z wyjazdu,
zaacznik 2, II rok II semestr, krajoznawstwo koniecznie oddać sprawozdanie z wyjazdu, krajoznawstwo
sciagi krajoz, II rok II semestr, krajoznawstwo koniecznie oddać sprawozdanie z wyjazdu, krajoznawst
wykady - testy egzaminacyjne 1, II rok II semestr, krajoznawstwo koniecznie oddać sprawozdanie z wyj
Interpretacja dziedzictwa, II rok II semestr, krajoznawstwo koniecznie oddać sprawozdanie z wyjazdu
krajoznawstwo, II rok II semestr, krajoznawstwo koniecznie oddać sprawozdanie z wyjazdu
Definicja szlaku, II rok II semestr, krajoznawstwo koniecznie oddać sprawozdanie z wyjazdu
13 fromowanie się prasy po II W Św
Zajęcia nr 2 Sprawa polska w czasie II w św
II SW rewolucja pod przykrywką reform 2
Papież Paweł VI nie był autorem zła na II SW
Masoneria i komunizm Zwyciężyliśmy na II SW
Kard Oddi o Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej II SW i apostazji
MATKA BOŻA RÓŻANA O II SW 2
Opinia protestanta o II SW

więcej podobnych podstron