W ciągu 1250 lat, od roku 750 do naszych czasów, w różnych miejscach na świecie odnotowano 132 cuda eucharystyczne.
Lanciano
Z
a
pierwsze tego rodzaju zdarzenie uważa się wydarzenie w klasztorze w
Lanciano we włoskiej prowincji Chieti nad Adriatykiem w roku 750.
Pewien mnich benedyktyński z kościoła San Legonziano w Lanciano,
powątpiewający w rzeczywistą obecność Chrystusa w Komunii św.,
zobaczył w czasie Mszy św., że po słowach konsekracji hostia
stała się kawałkiem ciała, a wino - krwią. Przerażony kapłan
próbował początkowo ukryć to przed ludźmi, zawijając hostię w
kawałek materiału i zakrywając kielich, ale krople krwi kapały
obficie
na podłogę i całą sprawa stała się szybko znana w całej
okolicy.
Grudki krwi i cząstki ciała są do dzisiaj
przechowywane z wielką czcią w pięknym relikwiarzu w miejscowym
kościele św. Franciszka z Asyżu. W wyniku badań, przeprowadzonych
także w naszych czasach i z użyciem najnowocześniejszych metod
naukowych, stwierdzono, że zachowana cząstka ciała jest częścią
mięśnia sercowego.
Sienna, Włochy
O
tym, że do konsekrowanej Hostii należy się odnosić z czcią,
przekonał się niegdyś pewien ksiądz z włoskiego miasta Siena.
Było to w XIV wieku.
Ksiądz, wychodząc w pośpiechu do
ciężko chorego włożył Hostię między karty brewiarza, zamiast
umieścić ją w specjalnym pudełeczku. Gdy już miał udzielić
choremu Komunii św., stwierdził, że wokół Hostii powstała
krwawa plama. Pełen skruchy powiadomił o cudownym zdarzeniu ojców
z klasztoru św. Augustyna w Sienie. Im też powierzył brewiarz.
Papieże Bonifacy IX i Grzegorz VII zatwierdzili kult tej niezwykłej
relikwii.
W
XVIII wieku w Sienie miało miejsce inne cudowne zdarzenie. W
przeddzień uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w
1730 r. wierni tłumnie zebrali się w katedrze na nieszporach.
W
tym czasie złodzieje włamali się do tabernakulum w bazylice św.
Franciszka i skradli srebrne cyborium z konsekrowanymi Hostiami.
Kilka dni później kleryk w kościele Matki Bożej w Provenzano
dostrzegł Hostię wystającą z puszki ofiarnej. Po otwarciu puszki
znaleziono 351 opłatków, w tym trzy przełamane na pół. Były
przybrudzone i pokryte pajęczyną. Nie ulegało wątpliwości, że
to one zostały skradzione w Sienie. Troskliwie odczyszczone, wróciły
do kościoła św. Franciszka. Mimo upływu czasu nie schły. Zwykle
opłatek ulega naturalnemu rozkładowi, lecz w tym wypadku Hostie
nieustannie pozostawały świeże.
Po 50 latach oficjalnie
potwierdzono autentyczność cudu. Generał franciszkanów o. Carlo
Vipera spożył jedną z Hostii i potwierdził jej świeżość.
Później poddawano Hostie kolejnym badaniom (również z użyciem
mikroskopu) i za każdym razem wynik był ten sam. Przeprowadzono też
eksperyment: w zamkniętej puszce złożono niekonsekrowane opłatki,
które po latach rozpadły się pył, podczas gdy cudowne Hostie
nadal zachowały swój początkowy wygląd.
Do dziś nie udało
się znaleźć naukowego wytłumaczenia tego fenomenu. Włoski fizyk
Enrico Medi napisał, że "fakt ten trwa na przekór wszystkim
najbardziej znanym i prostym prawom natury".
Bolsena i Orvieto
Zdarzyło się w 1263 r., że z pielgrzymką do grobu świętych Apostołów Piotra i Pawła wyruszył kapłan Piotr z Pragi. Na skutek szerzącej się herezji podważającej realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie także on zwątpił w tę Boską tajemnicę. W Rzymie chciał odzyskać dar głębokiej wiary. Pielgrzymując znanym pątniczym szlakiem zatrzymał się w Bolsenie, by oprawić Mszę św. przy grobie św. Krystyny. Nie przypuszczał wówczas, że Bóg wybierze to miejsce, aby objawić mu Tajemnicę swojej eucharystycznej obecności.
Kiedy kapłan przystąpił do rozdzielania Komunii Świętej, jedna z Hostii nagle zaczęła krwawić. Najświętsza Krew przesączyła się przez jego palce i spłynęła na białe płótno korporału. Hostia, którą Piotr z Pragi nadal trzymał w dłoni, zachowała postać białego chleba. Ksiądz zawinął ją w korporał, włożył do kielicha i chciał powrócić do zakrystii. Wtem kilka kropel Krwi upadło na posadzkę. Piotr z Pragi zadrżał, krzyknął i stracił przytomność. Świadkowie cudu stłoczyli się wokół ołtarza, podziwiając pozostawiony na nim korporał z 25 śladami krwi Chrystusa, tworzącymi na nim podobiznę Ukrzyżowanego. Na tym świętym miejscu, gdzie św. Krystyna złożyła niegdyś Bogu ofiarę życia, Chrystus zaświadczył o swojej Ofierze, w której złożył swemu Ojcu swoje Ciało i Krew. Od tej pory św. Krystynę obdarzono mianem strażniczki Eucharystii.
Ołtarz,
przy którym miał miejsce
cud eucharystyczny,
znajduje się
w bazylice św. Krystyny w Bolsenie.
K
iedy
wydarzył się opisywany cud, w pobliskim Orvieto przebywał właśnie
papież Urban IV. Czym prędzej posłał on do Bolseny swoich
teologów, którzy potwierdzili prawdziwość faktu, zabrali relikwię
i wyruszyli z powrotem do Orvieto. Ojciec Święty wyszedł im
wówczas na spotkanie, wziął korporał z Hostią z ich rąk i
ukazał licznie zgromadzonym wiernym. To właśnie wydarzenie uznaje
się za początek odprawiania procesji Bożego Ciała.
Dla
godnego uczczenia relikwii w Orvieto wzniesiono potężną katedrę -
jedno z arcydzieł światowej architektury gotyckiej. Dla Hostii i
zakrwawionego korporału - umieszczonych w specjalnym relikwiarzu ze
złota, srebra i emalii - wybudowano specjalną Kaplicę Korporału.
Zachowano też skrwawione kamienie z bolseńskiego kościoła. Jeden
z nich został wmurowany w ścianę za ołtarzem, przy którym
zdarzył się cud, drugi - włożony do relikwiarza czci się dziś w
czasie procesji Bożego Ciała.
Relikwiarz z korporałem
nasiąkniętym Krwią.
Do 1990 r. Orvieto odwiedziło 40
papieży. Szczególnie uroczyście przeżywa się w tym mieście
dzień Bożego Ciała. Procesja z Najświętszym Sakramentem i
relikwiarzem przechodzi wówczas przez najważniejsze ulice i place
miasta. Poprzedza ją trzystuosobowy orszak historyczny. W 1990 r.
uroczystościom w Orvieto przewodniczył Ojciec Święty Jan Paweł
II.
A w Bolsenie i Orvieto od siedmiu
stuleci wciąż dzieją się nadzwyczajne zjawiska. W kroplach
Najświętszej Krwi na kamieniach i korporale można niekiedy
dostrzec postać Jezusa z Nazaretu. Wierni oddający cześć
Najświętszemu Sakramentowi doznają tu łask i uzdrowień.
Santarem
T
a
historia wydarzyła się w XIII w. w Portugalii, w miejscowości
Santarem, leżącej między Lizboną a Fatimą.
Pewna
kobieta uskarżająca się na niewierność męża zgodziła się
dostarczyć miejscowej wróżce Hostię w zamian za radę i pomoc. W
czasie Mszy św. przyjęła Komunię św., po czym wyjęła Hostię z
ust i ukryła ją pod chustką na głowie. Jednak gdy tylko wyszła z
kościoła, Hostia zaczęła krwawić. Kobieta zamiast do wróżki
pobiegła do domu, gdzie ukryła zakrwawioną chustkę z Hostią w
skrzyni na ubrania. W nocy skrzynia zaczęła promieniować
tajemniczym światłem. Wezwany następnego ranka ksiądz przeniósł
krwawiącą ciągle Hostię do kościoła św. Stefana, gdzie
zatopiono ją w wosku. Odtąd świątynię zaczęto nazywać
kościołem Cudu Przenajświętszego.
Gdy
blisko 20 lat później otwarto tabernakulum, okazało się, że wosk
zmienił się w kryształową ampułkę, Hostia zaś nosiła ślady
świeżej krwi. Krew jeszcze kilkakrotnie pojawiała się w ampułce.
Takie zdarzenie odnotowano w 1276 r., gdy papieżem został
Portugalczyk Pedro Juliao (przybrał imię Jan XXI), a następnie -
osiem miesięcy później - gdy papież zginął w wyniku runięcia
sklepienia pałacu papieskiego. Krew pojawiła się też później,
gdy ampułkę wziął do ręki powątpiewający w prawdziwość cudu
patriarcha Lizbony. Władze kościelne potwierdziły autentyczność
tego cudu. Do 1974 r. ampułkę z jej cenną zawartością pokazywano
publicznie tylko kilka razy w roku przy okazji uroczystych procesji,
m.in. w uroczystość Bożego Ciała. Obecnie wierni mogą adorować
cudowną Hostię umieszczoną w kościele Cudu. Zabezpieczona szybą
pancerną i systemem alarmowym może być oglądana z
bliska.
Braine, Francja
W
1153 roku, arcybiskup z Soissons, w celu uczczenia święta Ducha
Świętego, zarządził odprawienie uroczystej Mszy Świętej z
procesją dookoła miasta. W tej wielkiej uroczystości uczestniczyła
cała ludność miasta, łącznie z innowiercami, którzy uczynili to
zarówno z szacunku dla arcybiskupa, jak i zwykłej ciekawości.
W
czasie sprawowania Najświętszej Ofiary, w momencie Przeistoczenia,
wszyscy zebrani ujrzeli zamiast Hostii postać małego dziecka. Wizja
musiała być na tyle wspaniała i wzruszająca, że innowiercy,
napełnieni Duchem Świętym poprosili o chrzest.
Ferrara, Włochy
Była
to niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, 28 marca 1171 roku.
Uroczystą Mszę Świętą koncelebrował ojciec Pietro de Nerona. W
momencie gdy konsekrowana Hostia przełamana została na dwie części,
wytrysnął z niej strumień krwi tak gwałtowny i obfity, że
opryskana została mała krypta umieszczona ponad ołtarzem. Zdumieni
wierni ujrzeli nie tylko tryskającą krew, ale też i Hostię
przemienioną w ciało.
Biskup Amato z Ferrary, wespół z
biskupem Gherardo z Revenny, pośpieszyli natychmiast do miejsca
cudu. Ujrzawszy na własne oczy krew i Hostię przemienioną w ciało,
stwierdzili jednomyślnie, że była to „prawdziwie cudowna Krew
Naszego Pana”.
W 1500 roku podjęto prace nad
przebudową kościoła w imponującą bazylikę, która przetrwała
do naszych czasów. Podczas prac marmurowa krypta niezmiennie pokryta
cudownymi, purpurowymi kroplami krwi, przeniesiona została znad
ołtarza do wspaniale udekorowanej bocznej kaplicy, na drugim piętrze
sanktuarium. Święta krew jest zawsze widoczna gołym okiem i jako
niezwykła relikwia, otaczana należytym szacunkiem i czcią.
Augsburg, Niemcy, 1194
Historia
cudu w Augsburgu ma swój początek w chwili, gdy pewna kobieta
wpadła na myśl, by przechowywać konsekrowaną Hostię u siebie w
domu. Po przyjęciu Komunii podczas porannej Mszy Świętej, wyjęła
Hostię z ust i zaniosła do domu, gdzie zalepiła Ją w woskowanym
pudełeczku, tworząc w ten sposób coś na wzór prostego
relikwiarza. Najświętszy Sakrament pozostawał w jej domu przez
pięć lat. Dopiero w 1199 roku, pod wpływem wyrzutów sumienia,
kobieta wyjawiła prawdę kapłanowi, który natychmiast przeniósł
Hostię do kościoła Świętego Krzyża.
Kapłan Berthold
otwierając woskowy relikwiarz zauważył, że część Hostii
przemieniła się w ciało pokryte czerwonymi smugami. Wszyscy
kapłani obecni przy otwarciu relikwiarza byli bardzo przejęci tym
wydarzeniem i po długiej dyskusji doszli do wniosku, że lepiej
można będzie poznać istotę tej substancji, gdy przełamie się ją
na dwie części. Jakież było ich zdumienie, gdy okazało się, że
ciała nie można rozdzielić z powodu scalających je cieniutkich
żyłek. Wtedy uznali, że było to prawdziwie Ciało Jezusa
Chrystusa.
Kilku kapłanów zareagowało na to cudowne zjawisko
zamierając z podziwu, innych ogarnął lęk, a jeszcze inni radzili
by taki cud zachować w całkowitej tajemnicy. Jednakże zakrystian
przekonał zebranych, że sprawa wymaga interwencji biskupa. W
otoczeniu wiernych i kapłanów z wielu parafii, biskup Udalskalk
zbadał cudowną Hostię i zarządził, by złożona w woskowym
relikwiarzu, przeniesiona została do katedry.
W czasie
wystawienia Hostii w katedrze, trwającego od Wielkanocy do świąt
Jana Chrzciciela, miał miejsce następny cud. Na oczach wiernych
Hostia koloru krwi powiększył się i rozsadziła woskowy
relikwiarz. Decyzją biskupa cudowna Hostia i cząstki wosku złożone
zostały w kryształowym naczyniu i zwrócone do kościoła Świętego
Krzyża. Tamże cudowna Hostia przechowywana jest pod szkłem już
ponad 800 lat, zachowując doskonale nienaruszony stan.
Alatria, Włochy, 1228
Młoda
dziewczyna z Alatri starała się zwrócić na siebie uwagę
przystojnego i popularnego młodzieńca. W tym celu postanowiła
zdobyć eliksir miłosny od kobiety, o której mówiono, że zna się
na takich sprawach. Ta nakazała dziewczynie przyjąć Komunię,
szybko wyjąć ją z ust i ukryć w chusteczce. Ponadto dodała
"Jakiż środek może być mocniejszy od boskiego ciała Króla
Serc?"
Dziewczyna posłuchała rady, ale natychmiast po
dokonaniu tego czynu, zaczęło ją dręczyć sumienie. Już niosąc
Najświętszy Sakrament do domu przeżywała takie udręki, że aby
ukoić sumienie, postanowiła schować Hostię w małym woreczku i
ukryć w odległym kącie w domu, obok trzymanego tam chleba.
Mijały
dni i noce pełne koszmarnych snów. Wreszcie trzeciego dnia z rana
postanowiła wyjąć woreczek z ukrycia i podjąć ostateczną
decyzję, czy przekazać go kobiecie, której rady tak nieopatrznie
posłuchała, czy też zanieść go do kościoła. Gdy otworzyła
woreczek i rozwinęła chustkę, zamarła ze zgrozy. Na chustce nie
leżała już Hostia podobna do chleba, lecz mająca postać ciała
koloru krwi. Dziewczyna nie miała też żadnej wątpliwości, że
było to ciało żywe.
Jej ból i płacz zaalarmował członków
rodziny, którzy przybiegli do niej i ujrzawszy przyczynę,
natychmiast zawiadomili sąsiadów. Wieść lotem błyskawicy obiegła
miasteczko, docierając także do księży parafii.
Kapłan,
który przybył na miejsce owinął woreczek z Hostią welonem i w
otoczeniu ogromnego tłumu rozentuzjazmowanych wiernych, skierował
swe kroki do biskupa.
Biskup Edoardo Facchini z Alatri,
celebrujący 25 lat swej sakry biskupiej, w 1960 roku w licznej
asyście dostojników kościoła, przeprowadził kanoniczne
rozpoznanie świętych relikwii.
Relikwiarz przeniesiony został
z kaplicy do pomieszczenia w katedrze, gdzie zbadano pieczęcie,
stwierdzając, że były nienaruszone. Podobnie szklany pojemnik z
Hostią ukazał nienaruszoną jedwabną czerwoną wstęgę z
pieczęcią biskupa z Alatri.
Biskup Facchini złamał
pieczecie i wyjął cudowną Hostię. Jej postać pozostała
niezmieniona; był to fragment ciała, lekko brązowego koloru.
Biskup Cesario D'Amato w swym kazaniu powiedział:
"....
ten cud trwa. Jest on widzialny, niezniszczalny, rzeczywisty".
Paryż, 1290
Pewna
biedna kobieta zmuszona była dać w zastaw swą najcenniejszą rzecz
- suknię, by zdobyć trochę pieniędzy na utrzymanie. Gdy zbliżała
się Niedziela Wielkanocna, kobieta pragnęła choć na ten jeden
dzień ubrać swą suknię. Właściciel lombardu, nie będąc
chrześcijaninem, nie zgodził się. Będąc jednak ciekawy co
chrześcijanie przyjmują podczas Komunii Świętej, zaproponował
zwrot sukni w zamian za konsekrowaną Hostię.
Kobieta
przystała na tę straszną propozycję, wyjęła z ust przyjętą
komunię Świętą i zaniosła innowiercy. Tenże człowiek umieścił
Hostię na stole, w obecności całej rodziny wyjął scyzoryk i
kilkakrotnie zagłębił ostrze w Ciało Pańskie. Natychmiast z
Hostii buchnęły strugi krwi, opryskując jego żonę i dzieci.
Zaskoczony tym widokiem cisnął Hostię do kominka, lecz zawisła
ona w płomieniach nie doznając najmniejszego uszczerbku. Ogarnięty
przerażeniem, wydobył Hostię z ognia i wrzucił do garnka z
gotującą się wodą. Woda natychmiast zrobiła się czerwona i
wylewając się z garnka na podłogę, strumieniem wypłynęła na
ulicę. Przechodnie zauważyli krwawy strumień i jedna kobieta
weszła do domu innowiercy sprawdzić co było jego przyczyną. Tam
doznała cudownej wizji - obok garnka ujrzała postać Zbawiciela.
Wizja trwała tylko chwilę i zaraz potem dostrzegła w tym miejscu
unoszącą się w powietrzu Hostię, która powoli zaczęła opadać.
Chwyciła w ręce wazę i pozwoliła, by w niej spoczęła Hostia. Z
wielką czcią odniosła ją do kościoła.
Innowierca tak był
przerażony, że ukrył się. Niemniej w krótkim czasie został
ujęty i ukarany za świętokradztwo.
Król Filip IV, a także
biskup Paryża, dowiedzieli się o tym cudownym wydarzeniu i w
miejsce domu wybudowano kaplicę.
Middleburg, Belgia, 1374
Jan,
z Kolonii, udawał gorliwość religijną, dalekim będąc od ducha
pokuty i przystąpił do Komunii Świętej bez spowiedzi. Gdy tylko
kapłan udzielił mu Komunii, Hostia natychmiast zamieniła się w
cząstkę ciała i ugrzęzła mu w gardle. Przerażony chciał jakoś
ukryć ten fakt, lecz gdy przygryzł zębami tkwiące w ustach ciało,
natychmiast wypłynęły z niego krople krwi, spadając na komunijny
obrus. Kapłan zauważył krew oraz dziwne zachowanie komunikanta i
szybko zareagował, usuwając Hostię z jego ust i przenosząc Ją z
czcią na ołtarz.
Historia pokazuje, że ta świętokradcza
Komunia nie uszła Janowi bezkarnie - stracił on natychmiast wzrok.
Ogarnięty żarliwym żalem za swój grzech, podszedł na kolanach do
kapłana i wyznał go przed całym kościołem. Ta szczera skrucha
przywróciła mu na nowo wzrok.
Wieść o cudzie rozeszła się
błyskawicznie docierając do uszu arcybiskupa Fryderyka III, który
nakazał przeniesienie cudownej Hostii do katedry w Kolonii.
Stich, Niemcy, 1970
We
wtorek, 9 czerwca, o godzinie ósmej wieczorem, szwajcarski kapłan
przygotowywał się do odprawiania Mszy Świętej w kaplicy w Stich.
W czasie Mszy Świętej, zaraz po Konsekracji, zauważył on
maleńką plamę krwi na korporale. W momencie Podniesienia Kielicha
dostrzegł następną plamę krwi.
Po odprawieniu Mszy Świętej
kapłan schował płótna w bezpieczne miejsce i udał się
natychmiast do chorego duszpasterza parafii - w którego zastępstwie
odprawiał Mszę Świętą.
Obaj kapłani razem zbadali płótna,
nie znajdując żadnego naturalnego wyjaśnienia dla pojawienia się
śladów krwi. Postanowili odesłać płótna do laboratorium
chemicznego w celu dokonania badań naukowych
Badania
przeprowadzane były bez ujawniania skąd pochodzą. Rezultaty
czterech analiz wykazały, że plamy pochodzą od ludzkiej krwi. Co
więcej, dyrektor laboratorium klinicznego stwierdził, że w jego
przekonaniu krew ta musiała pochodzić od człowieka cierpiącego
agonię.
W miesiąc później, 14 lipca 1970 roku, ten sam
kapłan przygotowywał się do odprawienia Mszy Świętej. Sprawdził
ze specjalną uwagą stan ołtarza, obrusa, korporałów oraz
kielicha stwierdzając, że są w pełni czyste i nieuszkodzone. W
czasie Mszy Świętej, po Konsekracji, na korporale pojawiły się
ponownie plamy krwi. Na każdej plamie wyraźnie rysował się
kształt krzyża. Kapłan obrócił się lekko i dał znak
kościelnemu by podszedł bliżej. Gdy kościelny ogarnięty
zdumieniem wpatrywał się w plamy krwi, kapłan udzielał Komunii
Świętej. Po zakończeniu Mszy Świętej kapłan zaprosił wiernych
do ołtarza, by na własne oczy ujrzeli to cudowne zjawisko.
Podobnie jak poprzednio postanowiono przebadać plamy ale w
innym laboratorium.
Wyniki badań, stwierdziły że plamy
spowodowane były ludzką krwią.
i wiele, wiele innych...
B agno di Romagna, 1412
Blanot, Francja, 1331
Betania, Wenezuela,1991
W Ewangelii według św. Mateusza czytamy: A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: "Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje". Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: "Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów". (Mt 26, 26-28)
Słowa te wypowiedział Pan Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy. Stało się to w Wielki Czwartek, w przeddzień Męki i Ukrzyżowania. Dziś, uczestnicząc we Mszy św., ponownie bierzemy udział w wydarzeniach Ostatniej Wieczerzy. Zgodnie z poleceniem Chrystusa, spożywamy Jego Ciało pod postacią Hostii. Pamiętamy, że "chleb" eucharystyczny i "wino" eucharystyczne to prawdziwe Ciało i prawdziwa Krew Chrystusa.
Cuda
Eucharystyczne
Cuda eucharystyczne przyjmowały różnorakie
formy. W wielu przypadkach święte Hostie krwawiły lub przemieniały
się w Ciało, a eucharystyczne wino, w Krew Pańską - w widoczną
Krew. Czasami Hostie unosiły się w powietrzu lub były nienaruszone
przez bardzo długie okresy czasu.
A jednak Eucharystia
jest jedna i jedyna, a cudów eucharystycznych jest wiele. Czemu
służą cuda eucharystyczne? Z faktów wynika, iż pojawiały się
one wtedy, gdy Realna Obecność była poddawana w wątpliwość lub
jeszcze częściej, gdy Najświętszy Sakrament był lekceważony,
zaniedbywany, przyjmowany niegodnie czy nawet bezczeszczony (np. cud
w Santarem, w Portugalii - 1266 r. czy cud w Pateno, we Włoszech -
1772 r.). Było to więc wyjście naprzeciw słabości ludzkiej z
całym ryzykiem popadnięcia w jakiś materializm. Zwłaszcza że
materializacje czy też swoiste udowadnianie świata duchowego
dokonuje się często w kontekście fałszywej religijności i
fałszywej mistyki, jak spirytyzm, magia, teozofia czy fałszywe
objawienia.
Wiele cudów eucharystycznych jest nam znanych
z bogatych źródeł historycznych. Jeszcze większa ich liczba
zachowała się do naszych czasów w ustnych przekazach i
opowiadaniach. Już pierwsze wieki chrześcijaństwa zostawiły nam
pisma i biografie świętych, zawierające opisy cudownych wydarzeń
związanych z Eucharystią (jak np. świadectwo św. Cypriana z III
w.).
Św. Cyprian opisuje historię kobiety, która
przechowywała u siebie Ciało Pańskie (co było wtedy dozwolonym
zwyczajem), lecz przeszła na stronę herezji. Gdy po pewnym czasie
otworzyła skrzynię, w której przechowywana była Eucharystia, z
wnętrza buchnęły nagle płomienie ognia, co napełniło kobietę
nie tylko strachem, ale żalem i skruchą. W słynnym cudzie w
Santarem, w Portugalii (1266 r.) pewna kobieta wyjęła Komunię św.
z ust i owinęła w welon, by zanieść Ją wróżce jako zapłatę
za obiecany ratunek. Wówczas Hostia zaczęła krwawić.
ANI
MAGIA, ANI RYTUALIZM
Duchowość to nie manifestacja
jakiejś energii (będącej formą materii). Tak chcą postrzegać
duchowość niektórzy okultyści czy parapsychologowie, widzący w
Eucharystii jeszcze jedno promieniujące źródło życiodajnej
energii obok tzw. "czakramu wawelskiego". Tymczasem
duchowość nie da się znaturalizować, ani zmaterializować w takim
sensie, że wyeliminuje się specyfikę duchowości, choćby poprzez
poszukiwanie jej wymierności czy wymierzalności. Taka postawa to
błąd "duchowego materializmu", który szerzy się bez
umiaru w ideologii New Age, chociaż już wcześniej spirytyzm
zmaterializował świat ducha (V. Frankl).
Duchowość
może się natomiast wcielać w materię, a to już jest zupełnie co
innego. W przypadku Eucharystii trzeba by rzec jeszcze inaczej - to
wolny Duch Osobowy, Duch Boży, Jezus Chrystus wciela się w materię,
bo tego chce, a nie dlatego, że musi. Tajemnica Wcielenia określa
tajemnicę Eucharystii. Jezus jest realnie obecny we Mszy św. nie
dlatego, że takie są prawa konieczności, wynikające z zasad
wspomnianej materializacji duchowości. Jest to tajemnica wolności i
miłości Boga. Należy w to wierzyć, należy zaufać Bogu, który
sam nam objawił taki rodzaj swojej obecności (por. 1Kor
11,24n).
Jezus wciela się w Eucharystię, bo tego chce i
trwa w niej, bo nam to obiecał jakby w miłosnym wyznaniu. Jeśli
ludzie tracą wiarę, jeśli sprzeniewierzają się tej Bożej
miłości wyrażonej w Tajemnicy daru Eucharystii, to wówczas Bóg,
by ich otrzeźwić czy obudzić, ukazuje Niewidzialne w widzialnym. Z
całym ryzykiem takiego aktu, który może wcale nie jest jakiś
wzorcowy, ale jedynie dopuszczony przez Boga z racji słabości
ludzkiej. Jest to akt Bożego miłosierdzia. Potwierdza to wspomniany
kontekst tzw. "cudów eucharystycznych". Kontekst
wątpienia, lekceważenia, zdrady czy profanacji. Dla tych głównie
powodów zechciał Zbawiciel (choć może jeszcze dla innych, tylko
Jemu znanych) w różnych okresach i okolicznościach ukazać ludziom
swą obecność poprzez cuda eucharystyczne. Ale to do nich jednak
być może odnosi się Jego wypowiedź skierowana pierwotnie do
Tomasza Apostoła: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś?
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20,29).
Nie
należy więc wykorzystywać cudów eucharystycznych w powierzchownej
i fałszywej apologetyce rytualnego znaczenia Eucharystii lub
nauczania jakiegoś przesadnego lęku, który podszywałby się pod
bojaźń Bożą. Nie chodzi więc o zewnętrzny rytualizm, który
zbliżałby się także do jakiejś magii. Nie jest to więc problem
przyjmowania Komunii na kolanach czy na rękę, choć intencją tych
interpretacji jest ochrona wielkości, godności czy świętości
Eucharystii, często lekceważonej i profanowanej także dziś.
CUDA
EUCHARYSTYCZNE U ŚWIĘTYCH
Eucharystia jednak to przede
wszystkim zjednoczenie z Bogiem, które posiada realny i jakby
materialny wymiar. To ofiara, ale także komunia, która jest tej
ofiary owocem i celem. Eucharystia, która jest darem, uzmysławia
nam, że wszystko jest darem, usposabiając nas do wdzięczności
(eucharistein: Łk 22,19; 1Kor 11,24) i pokory, do tych podstawowych,
ewangelicznych doświadczeń. Ta darmowość daru Eucharystii
promieniuje niekiedy w taki sposób, iż Bóg w Jezusie Chrystusie
obdarowywuje często świętych czy też pobożnych ludzi cudami
eucharystycznymi. Nie mają jednak one charakteru wspomnianych
materializacji i spektakularnych wydarzeń, ale są formą daru
wewnętrznego wglądu w Tajemnicę Eucharystii (często w formie
ekstazy, jak u św. Franciszka Borgii czy św. Filipa Neri). Wiara
świętych wtedy pogłębia się, gdyż pogłębia się ich
zrozumienie tajemnic Bożych. Chodziło np. o głosy i wizje, które
dotyczyły Tajemnicy Eucharystii, np. u św. Teresy z Avila, która
zrozumiała wiele w ten sposób z teologii Eucharystii, gdy chodzi o
jej błędne poglądy na temat rzekomego znaczenia wielkości
Hostii.
Istnieją też cuda, które objawiają nie tylko
znaczenie i godność Eucharystii, ale także jej moc w świecie
widzialnym, tj. władzę Boga nad stworzoną przez Niego materią.
Można by do tej kategorii zaliczyć np. cud Eucharystycznego Postu,
czyli pożywiania się wyłącznie Komunią św. u św. Józefa z
Cupertino (powszechnie znanego z niezliczonych lewitacji), św.
Anieli z Foligno, św. Róży z Limy czy współcześnie u Marty
Robin.
Często chodziło o realną Komunię świętą
przyjmowaną z rąk Zbawiciela (św. Klemens, św. Katarzyna ze
Sieny) czy też podawaną rękami Aniołów (św. Bonawentura, św.
Stanisław Kostka). Współcześnie należy przypomnieć także cud
eucharystyczny Fatimy, gdzie dzieci widziały krople krwi spadające
z Hostii do kielicha, trzymanego przez Anioła Portugalii, który
przyniósł dzieciom Komunię św., tłumacząc jakby ową wizję
teologicznie: Bierzcie i pijcie Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, tak
straszliwie znieważanego przez niewdzięcznych ludzi! Wynagradzajcie
za ich winy i pocieszajcie swego Boga. Jest jeszcze inny motyw
takiego ukazywania tajemnicy Eucharystii. To znaczenie Eucharystii
dla naszego zbawienia, o czym przypominała właśnie Maryja w
Fatimie przez Anioła, udzielającego dzieciom Komunii pod dwiema
postaciami. Ten fakt przypomniał naukę Chrystusa: Kto spożywa moje
Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w
dniu ostatecznym (J 6,54).
Można by odwrócić ten pewnik
wiary, zadając pytanie: co dzieje się z tym, kto nie spożywa Ciała
i nie pije Krwi, bo utracił wiarę w Realną Obecność? Bo głównie
o wiarę tu właśnie chodzi.
Akt czystej wiary
Cud
Eucharystii wymaga zawsze wiary, czystej wiary, bezinteresownej
wiary. Wierzę, więc uznaję widzialne za Niewidzialne. Wierzę
obietnicom Boga, bo zawierzyłem Jego Miłości. Dlatego cud
Eucharystii jest dla mnie owocny. Czy cuda eucharystyczne dają dowód
na tę mistyczną przemianę, o której mówi sam Jezus, gdy
stwierdza, iż to "jest" Ciało Moje (por. Łk 22, 19; 1Kor
11,24)? Nie, bo sam cud - z teologicznego punktu widzenia - nigdy nie
jest dowodem, ale tylko znakiem. Taka jest logika tajemnicy
Wcielenia. Cuda eucharystyczne są po prostu znakiem skierowanym do
wierzących ludzi, w którym jest tylko odrobinę więcej
widzialności niż zwykle. Bóg to dopuszcza, byśmy w naszej
słabości nie stracili wiary w Niewidzialne, byśmy uwierzyli w
Niewidzialne, a nie po to, by udowodnić przedmiot naszej wiary. To
dlatego Jan Paweł II, jeszcze jako arcybiskup Krakowa, nawiedzając
Lanciano we Włoszech (3.11.1974 r.), miejsce słynnego cudu
eucharystycznego (ok. 750 r.), napisał: Spraw, abyśmy w Ciebie
bardziej wierzyli, pokładali nadzieję i miłowali.
Wiara
ma bowiem zawsze swoje próby, coraz to nowe, często niezliczone.
Będziemy zawsze wystawiani na kolejną próbę, nawet jeśli w danym
przypadku uda nam się zwyciężyć. Im mniej pewności w sercu, tym
więcej trzeba zewnętrznych dowodów (S. Kierkegaard, Pojęcie
lęku). Zresztą kontekst konkretnych cudów eucharystycznych odnosił
się zawsze do konkretnych osób, które utraciły właśnie
wewnętrzną pewność. Były to najczęściej osoby, które wątpiły,
czy nawet błądziły lub upadały. Ludzie ci, widząc znak,
doświadczali wewnętrznego widzenia Miłości Boga. Tak też było
właśnie w Lanciano, gdzie wątpiący zakonnik doświadczył
widzenia cudu, a następnie wewnętrznej, duchowej przemiany.
A
jednak ilość zewnętrznych dowodów nie zawsze przechodzi w jakość
wewnętrznej pewności. Często zresztą pewność maleje
proporcjonalnie do zewnętrznej doskonałości dowodów.
Doświadczenie wskazuje, że ludzie, którzy wpadli w obsesję
udowadniania wiary, są zawsze nienasyceni i bezskutecznie szukają
coraz to nowych znaków. Kryje się często w tej postawie zwykły
upór niewiary, co wyraził z afektem B. Pascal: Jak ja nienawidzę
tego błazeństwa, aby nie wierzyć w Eucharystię! Jeżeli Ewangelia
jest prawdą, jeśli Chrystus jest Bogiem, jakaż w tym trudność?
(Myśli, 359 [402]).
Czysta wiara i bezinteresowne
zaufanie do Boga są niezbędne także dlatego, iż nawet jeśli
można było wykorzystać osiągnięcia nauki i eksperymentalnie
potwierdzić fakt chemicznej czy materialnej przemiany w cudzie
eucharystycznym, nie jest to absolutny dowód na Bożą obecność.
Prowadzono np. rzetelne i szczegółowe badania ludzkiego Ciała i
Krwi, które cudownie się ukazały w czasie Mszy św. w formie
fizykalnej, podczas słynnego cudu w Lanciano. Do dzisiaj można
zobaczyć (fot. na s. 12 i 13) zachowaną sieć naczyń tętniczych i
żylnych czy tkankę mięśniową właściwą mięśniowi sercowemu.
Potwierdzono również prawdziwą hematologiczną strukturę
starożytnej Krwi z Lanciano. Jednakże w skomplikowanym świecie
materii, który sam w sobie jest tajemnicą, jest możliwe
wyjaśnienie alternatywne, jeśli nie teraz to w przyszłości.
Niepewność pozostanie, jeśli liczymy na zewnętrzne dowody. Cuda
dokonujące się w materii mają pobudzić cuda dokonujące się w
sercu, w wymiarze duchowym, jak to właśnie stało się w Lanciano i
w wielu innych miejscach. Chodzi o to, by ponownie zaufać obietnicy
Bożej, by znowu przejść do poziomu czystej, bezinteresownej wiary.
Jest to faktycznie prawdziwy cud, który może czynić wielkie cuda.
ks.
Aleksander Posacki SJ
tekst pochodzi z Posłańca Serca
Jezusowego
Całość
opracowałam, na podstawie wielu źródeł:
Internet,
czasopisma, książka- Joan Carroll Cruz "Cuda eucharystyczne"
Strona
główna
I Coś
dla ciała
I Coś
dla ducha
I Miękkie
i puchate
I Ciekawe
linki
I Od
autorki
I Mapa
stron
I Nowości
I Księga
gości
Portal
Forum
Gdy Jezus Chrystus po raz pierwszy
podawał Eucharystię swoim apostołom na północnym brzegu jeziora
Genzeret, powiedział: "To jest Moje Ciało i Moja Krew".
Doktryna i teologia Kościoła Katolickiego jest niezmienna do dnia
obecnego. Chleb i wino staje się Ciałem i Krwią Chrystusa. Ale czy
ktoś z Was brał te słowa dosłownie?
Czy ktoś z Was
wierzył, że podczas przyjęcia Komunii Świętej, opłatek zamieni
się w prawdziwe Ciało Jezusa? Raczej nie. Ale Kościół zna i
takie przypadki. O tym będzie mój art.
Był 31 października
1995 roku, gdy świętej pamięci papież Jan Paweł II udzielał
Eucharystii w kaplicy watykańskiej. Wśród wiernych zgromadzonych
na mszy była Koreanka Julia Joun licząca wtedy 38 lat. Gdy
nabożeństwo dobiegało końca, Julia wraz z innymi wiernymi
przystąpiła do komunii. Gdy uklęknęła, papież położył na jej
języku Hostię, która niespodziewanie zamieniła się z
metaforycznego "ciała Chrystusa" w prawdziwą, ludzką
tkankę ociekającą krwią. Papież, tak jak inni, wszystko widział,
lecz zgodnie z zasadami nie przerwał nabożeństwa. Julia trzymała
tkankę w ustach aż do końca mszy.
Hostia
zamieniona w serce w Naju
Inny tego rodzaju przypadek przeżyła
także Koreanka Julia Kim. Wydarzenie to miało miejsce 22 września
1995 roku podczas Mszy Świętej celebrowanej w dolinie pośród gór
Naju w Korei. Tak samo jak w wyżej opisanym przypadku, kobieta po
otrzymaniu Hostii śmiertelnie się przeraziła, gdy okazało się,
że Hostia zamieniła się w ciało. Później, gdy dokładnie
obejrzano kawałek tkanki, ustalono, że jest to małe serce (!)
noworodka. Po całej tej sytuacji Julia bardzo umocniła się w
wierze. Wydarzenie to wpłynęło na całe jej życie.
Około
roku 700 kapłan z zakonu św. Bazylego w Lanciano odprawiał Mszę
Świętą. Kapłan ten znany był jako "dobrze obeznany w
naukach tego świata, ale bardzo mało w sprawach Bożych".
Często zdarzało mu się wątpić w świętość Hostii. Gdy kończył
wypowiadać uroczyste słowa Konsekracji, Hostia w jego rękach nagle
zmieniła się w okrągły fragment ciała, a wino w krew. Dopiero po
jakimś czasie, gdy otrząsnął się z tego co przed chwilą
zobaczył, zawołał braci zakonnych.
Cudowna
Hostia z Lanciano
Wszyscy zebrani pospieszyli do ołtarza
wydając okrzyki podziwu, a następnie zawiadomili okolicznych
wiernych, którzy tłumnie przybyli aby oglądać ten cud. Po całym
zajściu kapłan został człowiekiem głęboko wierzącym. Co
ciekawe bryłki krwi oraz tkanka przetrwały do dziś, są trzymane w
kościele im. św. Franciszka w Landano we Włoszech.
W roku
1970 grupa naukowców przeprowadziła ich analizę, to fragment
raportu przez nich wydanego: "Fragmenty ciała stanowiły
prążkowatą tkankę ścianki sercowej wolną od jakiegokolwiek
śladu materiału lub substancji konserwującej. Zarówno ciało, jak
i krew, miały pochodzenie ludzkie. Obydwie substancje miały tą
samą grupę krwi - AB". W zakończeniu swojego raportu
stwierdzili, że choć ciało i krew znajdowały się w pojemnikach
nie zamknięych hermetycznie, to jednak nie uległy uszkodzeniu,
pomimo wystawienia przez cały czas na działanie czynników
fizycznych, biologicznych i atmosferycznych.
Cud w Ferrarze w
roku 1171: Była to niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, 28 marca
1171 roku. Uroczystą Mszę Świętą koncelebrował ojciec Pietro de
Nerona. W momencie gdy konsekrowana Hostia przełamana została na
dwie części, wytrysnął z niej strumień krwi tak gwałtowny i
obfity, że opryskana została mała krypta umieszczona ponad
ołtarzem. Zdumieni wierni ujrzeli nie tylko tryskającą krew, ale
też i Hostię przemienioną w ciało. Biskup Amato z Ferrary, wespół
z biskupem Gherardo z Revenny, pośpieszyli natychmiast do miejsca
cudu. Ujrzawszy na własne oczy krew i Hostię przemienioną w ciało,
stwierdzili jednomyślnie, że była to "prawdziwie cudowna Krew
Naszego Pana".
Ten cud zdarzył się w Augsburgu (Niemcy)
w 1194 roku. Pewna kobieta wpadła na pomysł przechowywania Hostii u
siebie w domu. Po przyjęciu Komunii wyjęła z ust hostię i
zaniosła ją do domu, gdzie schowała ją w małym pudełeczku
robiąc swego rodzaju relikwiarz. Trzymała ją w domu aż pięć
lat. Dopiero w 1199 roku pod wpływem wyrzutów sumienia opowiedziała
wszystko na spowiedzi. Kapłan natychmiast przeniósł relikwiarz do
kościoła. Gdy go otworzył, zauważył, że część hostii
zamieniła się w krwawiący kawałek ciała. Okazało się, że nie
można go przełamać, ponieważ połączony jest małymi żyłkami.
Wtedy uznał, że jest to prawdziwe Ciało Jezusa Chrystusa. Tak samo
jak w przypadku cudu w Lanciano tkanka przetrwała do dziś.
Do
podobnego wydarzenia doszło we włoskim mieście Altaria w 1228
roku. Pewna dziewczyna, zakochana bez wzajemności, udała się do
wróżki, która obiecywała zaczarować jej wybranka w zamian za
Najświętszy Sakrament. Udała się więc do kościoła, przyjmując
Hostię, ukradkiem wyjęła ją z ust i zawinęła w chusteczkę. Gdy
wróciła z kościoła, natychmiast zaczęło ją dręczyć sumienie.
Schowała Hostię z daleka od domu. W nocy dręczyły ją straszne
koszmary. W końcu podjęła decyzje o zaniesieniu Hostii z powrotem
do kościoła. Gdy odwinęła chusteczkę, zamarła ze strachu. Na
chustce nie leżała już Hostia, lecz kawałek krwawiącego ciała.
Jej krzyk zaalarmował innych domowników. Wezwany kapłan zaniósł
Hostię do kościoła.
W 1960 roku złamano pieczęć chroniącą
zabezpieczenie Hostii. Bo dokładnym zbadaniu ( jej stan nie zmienił
się) biskup Edoardo Facchini powiedział: " ...ten cud trwa.
Jest on widzialny, niezniszczalny, rzeczywisty".
Cud w
Santarem (Portugalia), XIII wiek: W miasteczku Santarem, żyła uboga
kobieta cierpiąca z powodu swego niewiernego męża. Nie mogąc
znieść dłużej tej udręki, udała się do wróżki, od której
otrzymała obietnicę pomocy, w zamian za konsekrowaną Hostię.
Hostia z Santarem
Po długim wahaniu kobieta
przyjęła Komunię Świętą i wyjąwszy ją z ust owinęła w welon
i skierowała się do wróżki. Po kilku krokach Hostia zaczęła
krwawić tak obficie, że krople kapiące z welonu przyciągnęły
uwagę przechodniów. Widząc zakrwawioną rękę, pośpieszyli
kobiecie z pomocą, lecz ta pobiegła szybko w stronę domu,
zostawiając za sobą ślady krwi. Chcąc ukryć zakrwawiony welon z
Hostią, zamknęła ją w skrzyni. W nocy tajemnicze światło
wydobywające się ze skrzyni oświetliło wnętrze domu i kobieta
zmuszona była wyznać swój czyn przed mężem. Przejęci czcią
padli na kolana, a nad ranem wezwali kapłana. Wieść o cudownym
wydarzeniu rozniosła się po okolicy, przyciągając ogromne tłumy.
Cudowna Hostia przeniesiona została w procesji do kościoła,
zamknięta w woskowej puszce i złożona w tabernakulum. W tym
kościele cudowna Hostia darzona jest czcią i adoracją przez rzesze
wiernych i pielgrzymów aż do dnia dzisiejszego.
Myślę, że
te przykłady dostarczająco przybliżyły Wam cud zamienienia się
Hostii w ciało. Czy możliwe jest, że tkanka powstała na skutek
cudu jest prawdziwym Ciałem Jezusa? Na razie nie można wysuwać tak
odważnych wniosków. Dopiero gdy taki cud zdarzy się w naszych
czasach, czyli w dobie komputerów, genetyki i ogólnego rozwoju
nauki, możliwe będzie dokładne zbadanie tego fenomenu. Wiadomo
jedno: takich lub podobnych cudów Eucharystycznych odnotowano na
całym świecie 132. Czemu one służą? Z faktów wynika, że
pojawiają się wtedy, gdy ktoś zwątpił w świętość
Najświętszego Sakramentu (cud w Lanciano) lub był on zaniedbywany,
lekceważony albo bezczeszczony (cud w Santrem, Altarii, Augsburgu).
Kult Maryjny - Objawienia Maryjne |
|
Znamy 132 cuda eucharystyczne
kg //mr, 2002-05-29
W ciągu 1250 lat, od roku 750 do naszych czasów, w różnych miejscach na świecie odnotowano 132 cuda eucharystyczne.
Za
pierwsze tego rodzaju zdarzenie uważa się wydarzenie w klasztorze w
Lanciano we włoskiej prowincji Chieti nad Adriatykiem w roku 750.
Pewien mnich benedyktyński z kościoła San Legonziano w Lanciano,
powątpiewający w rzeczywistą obecność Chrystusa w Komunii św.,
zobaczył w czasie Mszy św., że po słowach konsekracji hostia
stała się kawałkiem ciała, a wino - krwią. Przerażony kapłan
próbował początkowo ukryć to przed ludźmi, zawijając hostię w
kawałek materiału i zakrywając kielich, ale krople krwi kapały
obficie na podłogę i całą sprawa stała się szybko znana w całej
okolicy.
Grudki krwi i cząstki ciała są do dzisiaj
przechowywane z wielką czcią w pięknym relikwiarzu w miejscowym
kościele św. Franciszka z Asyżu. W wyniku badań, przeprowadzonych
także w naszych czasach i z użyciem najnowocześniejszych metod
naukowych, stwierdzono, że zachowana cząstka ciała jest częścią
mięśnia sercowego.
Kolejne stwierdzone przypadki cudów
eucharystycznych pochodzą głównie z Włoch, gdzie w okresie od
roku 1000 do 1772 stwierdzono ich 16. Do najsławniejszych z nich
należą zdarzenia w Trani z 1000 r., Ferrarze (28 marca 1171 r.),
Alatri (1228 r.), we Florencji (30 grudnia 1230 r. i 24 marca 1595
r.), w Bolsenie (1264 r.), Offidzie (1273 r.), Maceracie (25 kwietnia
1356 r.), Turynie (6 czerwca 1453 r.), Asti (25 lipca 1535 r. i 10
maja 1718 r.), Sienie (14 sierpnia 1730 r.) i San Pietro a Patierno
(27 stycznia 1772 r.).
Cuda eucharystyczne działy się też
m.in. w Niemczech, we Francji, w kilku krajach środkowoeuropejskich
itp.
Jedno z ostatnich tego rodzaju zdarzeń odnotowano w 1984 r. w Watykanie w czasie Komunii św., której Jan Paweł II udzielał w swej prywatnej kaplicy grupie pielgrzymów z Azji. Gdy Komunię przyjmowała pewna Koreanka, hostia stała się kawałkiem ciała ludzkiego. Ojciec Święty w głębokim milczeniu pobłogosławił kobietę i udzielał dalej Komunii.
|
LANCIANO
powrót
na stronę główną - "Pielgrzymki"
|
po
lewej: Santuario
del |
Miasto
to chlubi się dzielnicami zabytkowymi należącymi do najlepiej
zachowanych w Abruzji. Jako główny producent igieł we Włoszech
oraz gospodarz ważnych targów wełny i tkanin, zawsze było
pełne gości. Lanciano- to małe, senne miasteczko, położone niedaleko Adriatyku (15 km) na trasie naszego pielgrzymowania z San Giovanni Rotondo do Loreto znane jest z tzw. CUDU EUCHARYSTYCZNEGO, tego tajemniczego wydarzenia sprzed tysiąca dwustu lat, a którego ślad możemy oglądać i przeżywać w Lanciano po dzień dzisiejszy. Było
to w VIII wieku, podczas
Mszy św., którą odprawiał mnich bazylianin. Po przeistoczeniu
opadły go wątpliwości co do istotnej obecności Ciała i Krwi
Pańskiej w konsekrowanych postaciach chleba i wina.
W 1974 roku całą noc spędził na modlitwie u stóp relikwiarza, kardynał Karol Wojtyła. Pozostawił później w księdze pamiątkowej wpis następującej treści: "Spraw, abyśmy w Ciebie bardziej wierzyli, pokładali nadzieję i miłowali". |
Jak dojechać ?
Dojazd
od autostrady Bari - Pescara - Bolonia. |
W sanktuarium można odprawić Mszę św. Dobrze jest wcześniej zaanonsować swój przyjazd i zarezerwować godzinę. Można w sanktuarium otrzymać krótkie "Przewodniki" i obrazki z modlitwą w języku polskim. |
Cuda Eucharystyczne
Za nami uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa zwana świętem Bożego Ciała. W uroczystej procesji do czterech ołtarzy niesiony był sam Chrystus. Patrzyliśmy na Niego, klękaliśmy przed Nim. Czy bez żadnych zastrzeżeń wierzyliśmy, że pod postacią Hostii jest prawdziwy Chrystus? Czy naprawdę mieliśmy absolutne przekonanie, że klęczeliśmy przed naszym Zbawicielem? Czy zdawaliśmy sobie z tego sprawę? Tym, którzy mają kłopoty, by na te pytania odpowiedzieć twierdząco, Bóg w swojej łaskawości dał pewien pomocny w wierze dar. Dar cudów eucharystycznych.
Prawdziwie obecny
Jezus Chrystus jest realnie obecny w Najświętszej Eucharystii. Nie "symbolicznie", ale prawdziwie. Postaci chleba i wina to Ciało i Krew Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Tego uczy nas Kościół, tak podaje nasza wiara. Tak jest. "Chleb i wino, przez słowa Chrystusa i wezwanie Ducha świętego stają się Ciałem i Krwią Chrystusa" - czytamy w Katechizmie. Podkreślmy: Ciałem i Krwią Chrystusa.
Być może niełatwo przyjąć tę prawdę naszej wiary. Przez wieki wielu ludzi zmagało się ze swoim rozumem, sumieniem i wiarą, by zrozumieć tajemnicę Chrystusa ukrytego w Hostii i by w tę obecność bez cienia zwątpienia uwierzyć. I dla wielu, nawet wysoko stojących moralnie i religijnie, nie było to proste. Brak tej wiary powodował nawet odejścia od Kościoła. Nic dziwnego: kwestia prawdziwej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie jest dla naszej religii fundamentalna. Nie da się być katolikiem i nie wierzyć, że chleb i wino stają się Ciałem i Krwią. Nie zmienia to faktu, że ludzkim wyobrażeniom sprawia trudność przyjęcie tej prawdy. Może dlatego Bóg daje wątpiącym ludziom w darze pewne szczególne znaki zwane cudami eucharystycznymi? By człowiek na własne oczy, zmysłowo - jak niegdyś niewierny Tomasz do faktu Zmartwychwstania - przekonał się, że pod postaciami chleba i wina jest obecne Ciało i Krew Chrystusa?
Powiemy dziś o kilku cudach eucharystycznych z nadzieją, że opisywane znaki wątpiącym pomogą uwierzyć, wierzącym pomogą trwać w wierze. Powiemy o nich z nadzieją na pogrzebanie rutyny, jaka, być może, wkrada się czasem do naszego postrzegania obecności Chrystusa w Eucharystii, zobojętnienia wobec tego Daru, jakim obdarzył nas Chrystus, zbyt lekkiego czy wręcz niegodnego Jego traktowania.
Na czym polega cud eucharystyczny
|
Cud w Lancano
Jeden z najstarszych i najbardziej znanych cudów eucharystycznych wydarzył się w VIII wieku w Lanciano we Włoszech, miejscowości położonej kilka kilometrów od brzegów Adriatyku. Około roku 700 do klasztoru świętego Legoncjana przybył pewien grecki mnich. Jak podają historycy niezwykłego wydarzenia, mnich ów bardziej rozkocnany był w nauce niż religii. To bezgraniczne zawierzenie rozumowi sprawiało mu trudności z przyjęciem tego co nadprzyrodzone. Nachodziły go wątpliwości czy w konsekrowanej Hostii prawdziwie obecny jest Chrystus. Modlił się przy tym, by Pan Bóg rozwiał jego zwątpienie, by uczynił coś, co pozwoliłoby mu uwierzyć. Pewnego dnia odprawiając Mszę sw. poczuł, że wątpliwości miast ustępowoc pogłębiają się bardziej. Z tym uczuciem wymawiał słowa konsekracji. I wtedy zdarzył się cud. Na jego oczach chleb zamienił się w prawdziwe Ciało zas wino w prawdziwą Krew. Przerażony i zaskoczony przez dluższą chwilę stał nieruchomo. Potem, szczęśliwy, ze łzami w oczach poprosił wszystkich zebranych na Mszy św., by podeszli bliżej. "Oto Ciało i Krew naszego ukochanego Pana, który przybył do nas" - powiedział mnich. Wieść o nadprzyrodzonym wydarzeniu szybko się rozeszła. Do klasztoru przychodziły rzesze pielgrzymów, by na własne oczy ujrzeć cud. Ciało i Krew umieszczono w specjalnym tabernakulum. Przez setki lat Święte Relikwie w Lanciono były otaczane czcią.
|
Wydarzenia w Naju
0d 1985 r. w Naju w Korei Południowej dzieją się niezwykłe rzeczy. W rym właśnie roku figura Matki Boskiej należąca do Julii Kim. nawróconej kilka lat wcześniej na katolicyzm, zaczęła ronić łzy. Tak było przeZ 700 dni. Julia miała także objawienia Maryi i Jezusa, zostały przekazane jej orędzia których Koreanka stała się głosi-cielką na całym świecie. Liczne cuda, jakie towarzyszyły wydarzeniom w Naju, treść orędzi będąca w zgodzie z nauczaniem Kościoła, a przede wszystkim ich owoce (liczne nawrócenia, dzieła modlitewne) sprawiły, że choć Kościół nie wypowiedział się jeszcze oficjalnie na temat objawień doznawanych przez Julię Kim, to biskupi zaznajomieni ze sprawą z roztropnością, ale coraz bardziej przychylnym okiem patrzą na to, co dzieje się w Naju. Gorącym propagatorem orędzi Matki Bożej z Naju jest także pewien belgijski misjonarz, który dokumentuje wszystkie wydarzenia (poniżej piszemy zatem o cudach bez słowa "domniemany", ale cały czas mamy na uwadze fakt braku, na razie, oficjalnego stanowiska w ich sprawie specjalnej komisji kościelnej, powołanej do zbadania wydarzeń w Naju).
Z osobą Julii Kim wiążą się liczne cuda eucharystyczne, których świadkami były już setki osób. Jeden z nich zdarzył się 22 września 1995 r. Mszę św. z udziałem Julii Kim odprawiał wtedy biskup R. Danylak z Toronto. Julia Kim z jego rąk przyjęła Komunię św. pod dwoma postaciami. W tym momencie Hostia na języku Julii zamieniła się w prawdziwe Ciało i przybrała kształt serca. Cud ten widziało kilkadziesiąt osób obecnych na Mszy św. Powtarzał się on podczas przyjmowania Chrystusa przez Julię jeszcze wiele razy. 31 października 1995 r. dokonał się także podczas prywatnej audiencji i Mszy św. u Ojca Świętego. Wcześniej 30 czerwca 1995 r. w obecności wielu osób miał miejsce inny cud. Julia opisuje go w swoim dzienniczku. Pisze, że podczas modlitwy zobaczyła, jak w miejscu ran Chrystusa no krzyżu zawieszonym nad figurą Matki Boskiej pojawiła się krew. Zakrwawioną ręką Jezus pobłogosławił wszystkich, a krew spadająca z Jego ran zamieniła się w Hostie, które delikatnie spadły przed figurę. Obecni pielgrzymi usłyszeli tylko odgłos spadających Hostii i ujrzeli Je przed figurą Matki Boskiej. Rok później cud się powtórzył, tyle, że siedem Hostii spadło wprost do ust Julii Kim. Niezwykłego świadectwa dostarczają także fotografie figury Matki Bożej. Na wielu z nich pojawiają się Hostie - bądź to na rękach wizerunku Maryi, bądź obok figury. Hostie widoczne są także na filmach nakręconych kamera wideo, mimo że podczas ich nagrywania nie były widoczne gołym okiem.
Wybrani świadkowie
Św. Katarzyna ze Sieny dostała od Boga pewien szczególny dar. Potrafiła wyczuwać w pobliżu obecność Chrystusa w Hostii i odróżniać konsekrowane Ciało od zwykłego opłatka. Gdy Katarzyna leżała chora, pewien roztargniony kapłan przyniósł jej niekonsekrowaną hostię. Katarzyna natychmiast to wyczula i skarciła księdza. Podobnie zachowała się św. Ludwina z Schiedam, gdy ksiądz, który nie wierzył w jej dar, zamiast Komunii św. przyniósł jej opłatek. Obecność Chrystusa pod postacią chleba i wina nie podlegały dla Katarzyny i Ludwiny żadnej wątpliwości. Mało tego w jednym z dwóch pozornie takich samych opłatków chleba potrafiły wyczuć obecność Chrystusa.
Biografowie świętych Kościoła piszą także o przypadkach, gdy Komunii św. udzielali wybranym, w czasie ekstaz i wizji, aniołowie, o nawet sam Chrystus. Tak Komunię św. przyjęła św. Katarzyna ze Sieny, gdy pewnego dnia nie mogła udać się na Mszę św., św. Stanisław Kostka, gdy zachorował podczas podróży i zatrzymał się w domu pewnego luteranina, który nie zgodził się na przyjście księdza czy bł. Joanna Bonnomo, której nie pozwolono przyjąć Komunii św. podejrzewając czy aby jej wizje nie są dziełem demona.
Zdarzało się także, że księża odprawiający Mszę św. w momencie konsekracji doznawali niezwykłych cudów. Gerard z Beaumond w XII wieku czy św. Wawrzyniec z Brindisi cztery wieki później ujrzeli na ołtarzu Dzieciątko Jezus, św. Norbert (XII w.) zauważył wraz z innymi świadkami, jak podczas podniesienia na Hostii pojawiły się krwawe krople, św. Józef z Kupertynu, bł. Bernard z Corleone czy św. Paweł od Krzyża trzymając w rękach Hostię lewitowali nad ołtarzem. Z kolei zapisano wiele relacji świadków-kapłanów, którzy udzielali Komunii św. wielkim mistykom, mówiącym o cudownych wydarzeniach z tym związanych. Niektórzy przyznawali, że już przy ołtarzu Hostia samoczynnie opuszczała ich ręce i spoczywała na językach charyzmatyków, inni mówili o dziwnej sile, która przyciągała ich palce trzymające Chrystusa Eucharystycznego, w stronę obdarzonej Boskimi darami osoby.
Siła Eucharystii
Historia zna przypadki wielu świętych, mistyków, ludzi obdarzonych szczególnymi charyzmatami, którzy przez wiele lat nie przyjmowali żadnych pokarmów, w tym nawet wody i nie miało to wpływu na ich zdrowie, nie umierali z wycieńczenia. Jedynym ich pokarmem przez te wszystkie lata była Komunia św. Powiedzmy tylko o tych znanych w XX wieku.
Teresa Neumann, niemiecka stygmatyczka od 1926 roku, przez kilkadziesiąt lat przyjmowała tylko Chrystusa. By wykryć ewentualne oszustwo, przeprowadzono pod okiem naukowców, często sceptyków religijnych, specjalne badania. Mistyczki nie odstępowano na krok przez wiele tygodni. Po tych próbach badaczom pozostawało tylko bezradnie rozłożyć ręce i uznać niewytłumaczalny charakter zjawiska. W życiu Teresy zdarzały się także inne cuda eucharystyczne. Podczas jednej z ekstaz w domowej Kaplicy Teresy, gdzie w tabernakulum przechowywana była Konsekrowana Hostia, świadkowie widzieli Teresę zachowującą się tak, jakby przyjmowała Komunię św., mimo że nie było przy niej kapłana, a zgromadzeni nie widzieli Hostii. Po chwili mistyczka oświadczyła, że właśnie przyjęła Chrystusa. Otworzono tabernakulum. Było puste.
Przez wiele lat jedynie Eucharystią żywiła się także Alexandrina da Costa, Portugalka zmarła w 1955 roku. Także ona poddana została badaniom medycznym. W raporcie z tych badań stwierdzono, że przez czterdzieści dni badana nie przyjmowała żadnych pokarmów ani wody. Mimo to waga jej ciała pozostawała bez zmian tak, jak i temperatura, ciśnienie, puls, itd. W jednej z wizji jakich doznała Alexandrina Jezus obiecał jej, że od tej pory nie będzie odżywiać się pokarmem ziemskim, ale Ciałem i Krwią Chrystusa.
Marta Robin, francuska mistyczka w wyniku choroby, na którą zapadła w młodości, ponad pól wieku spędziła przykuta do łóżka, unieruchomiona w jednej pozycji! Była prostą wieśniaczką, a po rady do niej przychodziło setki ważnych i mądrych osób. Uświęcało ją cierpienie ofiarowywane za grzeszników. Przez te pół wieku męki Marta nie jadła żadnych pokarmów. Przyjmowała tylko Komunię św. "Mam ochotę - mówiła - krzyczeć do tych, którzy zapytują mnie, czy spożywam pokarmy, mówiąc im, że jem więcej niż oni, bo żywi mnie Eucharystia Krwi i Gała Pana Jezusa. Mam ochotę powiedzieć im, że oni wstrzymują w sobie efekty tego Pokarmu".
Te słowa francuskiej mistyczki wskazują sens i znaczenie cudu, jaki dokonał się za sprawą Teresy Neumann, Alexandriny da Cosfy czy Marty Robin. To nie sensacja medyczna, to ukazanie siły Eucharystii, w której prawdziwie obecny jest Chrystus, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych.
Lourdes(Francja)/ rok 1999-Podczas celebracji Mszy Świętej w Lourdes w chwili konsekracji hostia uniosła się w powietrze i pozostała w takim zawieszeniu aż do momentu Komunii Świętej. Wszystko to transmitowała telewizja-Dzięki mediom więc możecie się o tym przekonać teraz na własne oczy.
Święty
Kościół katolicki naucza, że w czasie Mszy Świętej, w momencie
Konsekracji, chleb i wino stają się prawdziwie Ciałem i Krwią
Jezusa Chrystusa.
Zarówno chleb jak i wino przeistaczają się
w Jezusa Chrystusa - Jego Ciało, Krew, Duszę i Boskość tak, że w
Komunii Świętej Chrystus przychodzi do nas cały i prawdziwy. Co
ważne, nawet najmniejsza cząstka konsekrowanej Hostii oraz
najmniejsza kropla konsekrowanego "wina" jest Chrystusem;
zawsze całym i niepodzielnym.
Obecność Zbawiciela trwa tak długo jak długo utrzymują się
postacie chleba i wina.
Aby godnie przyjąć Komunię Świętą, osoba musi być w stanie
łaski uświęcającej, a więc bez grzechu ciężkiego. Poza stanem
łaski uświęcającej, przystąpienie do Komunii Świętej wymaga
również pobożnej intencji oraz odpowiedniego postu. Kościół
wymaga wstrzymania się od posiłku i picia, z wyjątkiem wody i
koniecznych lekarstw, na czas jednej godziny przed przystąpieniem do
Stołu Pańskiego.
Tę
obecność potwierdzają liczne Cuda Eucharystyczne. W ciągu 1250
lat, od roku 750 (cud w Lanciano we włoskiej prowincji Chieti) do
naszych czasów, w różnych miejscach na świecie odnotowano 132
cuda eucharystyczne.
Za pierwsze tego rodzaju zdarzenie uważa się wydarzenie w
klasztorze w Lanciano we włoskiej prowincji Chieti nad Adriatykiem w
roku 750. Kolejne stwierdzone przypadki cudów eucharystycznych
pochodzą głównie z Włoch, gdzie w okresie od roku 1000 do 1772
stwierdzono ich 16. Do najsławniejszych z nich należą zdarzenia w
Trani z 1000 r., Ferrarze (28 marca 1171 r.), Alatri (1228 r.), we
Florencji (30 grudnia 1230 r. i 24 marca 1595 r.), w Bolsenie (1264
r.), Offidzie (1273 r.), Maceracie (25 kwietnia 1356 r.), Turynie (6
czerwca 1453 r.), Asti (25 lipca 1535 r. i 10 maja 1718 r.), Sienie
(14 sierpnia 1730 r.) i San Pietro a Patierno (27 stycznia 1772
r.).
Cuda eucharystyczne działy się też m.in. w Niemczech, we Francji,
w kilku krajach środkowoeuropejskich itp. Jedno
z ostatnich tego rodzaju zdarzeń odnotowano w 1984 r. w Watykanie w
czasie Komunii św., której Jan Paweł II udzielał w swej prywatnej
kaplicy grupie pielgrzymów z Azji. Gdy Komunię przyjmowała pewna
Koreanka, hostia stała się kawałkiem ciała ludzkiego. Ojciec
Święty w głębokim milczeniu pobłogosławił kobietę i udzielał
dalej Komunii.
Pierwszy cud w Lanciano, Włochy, rok 750
Za
pierwsze tego rodzaju zdarzenie uważa się wydarzenie w klasztorze w
Lanciano we włoskiej prowincji Chieti nad Adriatykiem w roku 750.
Pewien mnich benedyktyński z kościoła San Legonziano w Lanciano,
powątpiewający w rzeczywistą obecność Chrystusa w Komunii św.,
zobaczył w czasie Mszy św., że po słowach konsekracji hostia
stała się kawałkiem ciała, a wino - krwią. Przerażony kapłan
próbował początkowo ukryć to przed ludźmi, zawijając hostię w
kawałek materiału i zakrywając kielich, ale krople krwi kapały
obficie na podłogę.
Dopiero po jakimś czasie, gdy otrząsnął się z oszołomienia tym
cudownym zjawiskiem dokonanym na jego oczach, ze łzami radości
zwrócił się do braci zakonnych mówiąc: "Błogosławieni
świadkowie, którym Bóg Najwyższy dał poznać się przed ich
oczyma. Chodźcie bracia i podziwiajcie Boga Naszego, który jest tak
blisko nas. Oto Ciało i krew umiłowanego Pana Naszego".
Wszyscy zebrani pospieszyli do ołtarza wydając okrzyki
podziwu, a następnie zawiadomili okolicznych wiernych, którzy
tłumnie przybiegli aby oglądać ten cud.
Ciało pozostało nienaruszone, ale krew w kielichu wkrótce zmieniła
się w pięć nierównych i nieregularnych bryłek. Zakonnicy
postanowili je zważyć. Okazało się, że jedna bryłka ważyła
tyle samo co wszystkie razem, ciężar dwóch równy był ciężarowi
trzech, a ciężar najmniejszej równał się ciężarowi
największej.
W 1574 roku
prałat Rodrigues, w asyście wiarygodnych świadków potwierdził,
że wspólny ciężar pięciu bryłek skrzepniętej krwi równał się
wadze każdej poszczególnej bryłki.
4 marca 1971 roku profesor Linoli (wykładowca anatomii, patologii
histologicznej, chemii i mikroskopii klinicznej oraz główny lekarz
szpitali w Arezzo) wobec licznie zgromadzonych wybitnych osobistości
Kościoła oraz władz miejskich, politycznych, sądowych i
wojskowych, ekspertów medycyny ogłosił wyniki swoich badań.
Badania histologiczne (mikroskopowe) stwierdziły i udokumentowały
następujące fakty: fragment ciała stanowił prążkowaną tkankę
ścianki sercowej, wolną od jakiegokolwiek śladu materiału lub
substancji konserwującej. Zarówno ciało jak i krew miały
pochodzenie ludzkie. Obydwie substancje miały też wspólną grupę
krwi - AB.
Frakcjonowanie
protein w skrzepniętej krwi okazało się zupełnie normalne,
zachowujące procentową proporcję odpowiadającą normalnej świeżej
krwi. Profesor Linoli podkreślił, że gdyby krew pochodziła od
osoby zmarłej, podlegałaby szybkiemu procesowi zepsucia i rozkładu.
Co więcej, w opinii profesora, tylko ręka wysoce doświadczona w
sekcjach anatomicznych byłaby zdolna wykonać tak doskonałe,
styczne ciecie - zaokrąglone, grubsze na zewnętrznych obrzeżach i
stopniowo cieńsze aż do pustki w obszarze centralnym - na tak
wgłębionym, wewnętrznym organie jak mięsień sercowy.
W zakończeniu swego raportu profesor stwierdził, że choć ciało i
krew znajdowały się w pojemnikach nie zamkniętych hermetycznie, to
jednak nie uległy uszkodzeniu, pomimo wystawienia przez cały czas
na działanie czynników fizycznych, biologicznych i
atmosferycznych.
Monstrancja
zawierająca te relikwie znajduje się w tabernakulum ustawionym nad
głównym ołtarzem kościoła Św. Franciszka we Włoszech.
Tabernakulum jest otwarte dzięki czemu wierni mogą spoglądać na
ten wielki cud, obecny wśród nas od ponad 1200 lat.
Bolsena 1263 r.
Zdarzyło
się w 1263 r., że z pielgrzymką do grobu świętych Apostołów
Piotra i Pawła wyruszył kapłan Piotr z Pragi. Na skutek szerzącej
się herezji podważającej realną obecność Chrystusa w
Najświętszym Sakramencie także on zwątpił w tę Boską
tajemnicę. W Rzymie chciał odzyskać dar głębokiej wiary.
Pielgrzymując znanym pątniczym szlakiem zatrzymał się w Bolsenie,
by oprawić Mszę św. przy grobie św. Krystyny. Nie przypuszczał
wówczas, że Bóg wybierze to miejsce, aby objawić mu Tajemnicę
swojej eucharystycznej obecności.
Kiedy kapłan przystąpił do rozdzielania Komunii Świętej, jedna z
Hostii nagle zaczęła krwawić. Najświętsza Krew przesączyła się
przez jego palce i spłynęła na białe płótno korporału. Hostia,
którą Piotr z Pragi nadal trzymał w dłoni, zachowała postać
białego chleba. Ksiądz zawinął ją w korporał, włożył do
kielicha i chciał powrócić do zakrystii. Wtem kilka kropel Krwi
upadło na posadzkę. Piotr z Pragi zadrżał, krzyknął i stracił
przytomność. Świadkowie cudu stłoczyli się wokół ołtarza,
podziwiając pozostawiony na nim korporał z 25 śladami krwi
Chrystusa, tworzącymi na nim podobiznę Ukrzyżowanego. Na tym
świętym miejscu, gdzie św. Krystyna złożyła niegdyś Bogu
ofiarę życia, Chrystus zaświadczył o swojej Ofierze, w której
złożył swemu Ojcu swoje Ciało i Krew. Od tej pory św. Krystynę
obdarzono mianem strażniczki Eucharystii.
Kiedy wydarzył się opisywany cud, w pobliskim Orvieto przebywał
właśnie papież Urban IV. Czym prędzej posłał on do Bolseny
swoich teologów, którzy potwierdzili prawdziwość faktu, zabrali
relikwię i wyruszyli z powrotem do Orvieto. Ojciec Święty wyszedł
im wówczas na spotkanie, wziął korporał z Hostią z ich rąk i
ukazał licznie zgromadzonym wiernym. To
właśnie wydarzenie uznaje się za początek odprawiania procesji
Bożego Ciała.
Dla godnego uczczenia relikwii w Orvieto wzniesiono potężną
katedrę - jedno z arcydzieł światowej architektury gotyckiej. Dla
Hostii i zakrwawionego korporału - umieszczonych w specjalnym
relikwiarzu ze złota, srebra i emalii - wybudowano specjalną
Kaplicę Korporału. Zachowano też skrwawione kamienie z
bolseńskiego kościoła. Jeden z nich został wmurowany w ścianę
za ołtarzem, przy którym zdarzył się cud, drugi - włożony do
relikwiarza czci się dziś w czasie procesji Bożego Ciała.
Do 1990 r. Orvieto
odwiedziło 40 papieży. Szczególnie uroczyście przeżywa się w
tym mieście dzień Bożego Ciała. Procesja z Najświętszym
Sakramentem i relikwiarzem przechodzi wówczas przez najważniejsze
ulice i place miasta. Poprzedza ją trzystuosobowy orszak
historyczny. W 1990 r. uroczystościom w Orvieto przewodniczył
Ojciec Święty Jan Paweł II.
A
w Bolsenie i Orvieto od siedmiu stuleci wciąż dzieją się
nadzwyczajne zjawiska. W kroplach Najświętszej Krwi na kamieniach i
korporale można niekiedy dostrzec postać Jezusa z Nazaretu. Wierni
oddający cześć Najświętszemu Sakramentowi doznają tu łask i
uzdrowień.
Offida, Włochy, rok 1280
Kobieta
o imieniu Ricciarella głęboko cierpiała z powodu obojętności
swego męża - Giacomo Stasio i dokonała wszelkich starań, by
przywrócić zgodę i miłość w rodzinie. Pewnego dnia ktoś
obiecał jej powrót harmonii rodzinnej, jeśli spełni następujący
czyn: miała przynieść Komunię Świętą do domu, ogrzewając nad
ogniem zamienić ją w proszek, a następnie zmieszać z pokarmem
męża.
Zdesperowana kobieta posłuchała rady i przyniosła z kościoła
Hostię, wyjętą z ust po Komunii Świętej. Położyła ją na
półkolistej płytce i podeszła do ognia. Jednak zamiast się
skruszyć w proch pod wpływem ognia, jak tego oczekiwała kobieta,
konsekrowana Hostia nagle przemieniła się w fragment krwawiącego
ciała. Ricciarella w popłochu posypywała płytkę popiołem i
polewała roztopionym woskiem, lecz nic nie mogło zmienić faktów -
na zakrwawionej płytce pozostawał niezmiennie fragment ciała.
Przejęta zerwała ze stołu obrus, owinęła w niego płytkę z
Hostią i wybiegła do stajni, gdzie zakopała zawiniątko w
gnojowisku.
Wieczorem tego dnia koń prowadzony przez męża Ricciarelli pada na
kolana przed stajnią w której ukryta była Hostia. Tuż przy progu
zwierzę stanęło dęba i z uporem opierało się przed wejściem do
środka. Dopiero straszliwe razy bata zmusiło zwierzę do
przestąpienia progu. Koń wchodził jednak bokiem, co sprawiało
wrażenie jakby ciągle spoglądał w stronę gnojowiska. Porywczy
Giacomo wpadł w szał i oskarżył żonę o rzucenie czaru na
stajnię i zwierzę.
Przez siedem lat Najświętszy Sakrament leżał ukryty w stajni.
Przez wszystkie te lata zwierzęta wchodziły do stajni bokiem, z
głową zwróconą, jakby na znak szacunku, w stronę gnojowiska.
Biedna kobieta nie zaznała szczęścia na które tak liczyła, a
ponadto co dnia przeżywała straszliwe udręki i wyrzuty sumienia. W
końcu postanowiła wyznać grzech na spowiedzi.
Klękając przy konfesjonale Ricciarella, wstrząsana szlochem, nie
była w stanie wymówić słowa. Wydawało się, że łagodne rady
ojca Diotallevi okażą się nieskuteczne, lecz wreszcie kobieta
zdobyła się na wypowiedzenie prośby, by pomógł jej wyznać
grzechy. Zakonnik zaczął zatem wymieniać różne możliwe występki
przeciw przykazaniom, lecz wobec ciągłego milczenia penitentki
stwierdził wreszcie: "Wymieniłem
wszystkie grzechy ludzkie; nie wiem coś mogła uczynić, chyba że
zabiłaś Boga".
"To
jest właśnie mój grzech! - krzyknęła kobieta. - Ja zabiłam
Boga!"
I wreszcie opowiedziała o swoim występku.
Ojciec Giacomo, choć całkowicie zaszokowany tym co usłyszał,
udzielił rozgrzeszenia i zdecydował się odzyskać Hostię. Odziany
w szaty liturgiczne udał się do domu kobiety, wszedł do stajni i
nie zważając na brud sam odrzucił nawóz i śmieci. Wkrótce ze
zdumieniem odkrył, że obrus, płytka oraz Najświętsza Hostia nie
nosiły jakiegokolwiek śladu zanieczyszczenia. Z radością w sercu
ojciec Giacomo pośpieszył ze wszystkim do klasztoru.
Wszyscy jednomyślnie uznali, że Hostia zasługuje na
najwyższą cześć i adorację w specjalnym relikwiarzu. Zdecydowano
się zamówić wykonanie dzieła u Mistrzów w Wenecji.
Wenecki artysta, któremu zlecono wykonanie relikwiarza gdy tyko
przyjął w swe ręce kielich z Hostią natychmiast powaliła go
choroba - okazało się, że był on w stanie grzechu ciężkiego.
Dopiero po przystąpieniu do spowiedzi świętej odzyskał zdrowie i
zaczął prace.
Srebrny krzyż zawierający cudowną Hostię umieszczono wysoko nad
głównym ołtarzem, w sanktuarium Św. Augustyna w Offida.
Sienna, Włochy 1330
Ksiądz,
wychodząc w pośpiechu do ciężko chorego włożył Hostię między
karty brewiarza, zamiast umieścić ją w specjalnym pudełeczku. Gdy
już miał udzielić choremu Komunii św., stwierdził, że wokół
Hostii powstała krwawa plama. Pełen skruchy powiadomił o cudownym
zdarzeniu ojców z klasztoru św. Augustyna w Sienie. Im też
powierzył brewiarz. Papieże Bonifacy IX i Grzegorz VII zatwierdzili
kult tej niezwykłej relikwii.
Plama
krwi na kartce brewiarza słynie z innego jeszcze zjawiska:
oglądana pod słabą soczewką ukazuje postać zasmuconego mężczyzny
9Jezusa), widoczną nawet na fotografiach.
Siena, Włochy 1730
W
przeddzień uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w
1730 r. wierni tłumnie zebrali się w katedrze na nieszporach.
W tym czasie
złodzieje włamali się do tabernakulum w bazylice św. Franciszka i
skradli srebrne cyborium z konsekrowanymi Hostiami. Kilka dni później
kleryk w kościele Matki Bożej w Provenzano dostrzegł Hostię
wystającą z puszki ofiarnej. Po otwarciu puszki znaleziono 351
opłatków, w tym trzy przełamane na pół. Były przybrudzone i
pokryte pajęczyną. Nie ulegało wątpliwości, że to one zostały
skradzione w Sienie. Troskliwie odczyszczone, wróciły do kościoła
św. Franciszka. Mimo upływu czasu nie schły. Zwykle opłatek ulega
naturalnemu rozkładowi, lecz w tym wypadku Hostie nieustannie
pozostawały świeże.
Po 50 latach oficjalnie potwierdzono autentyczność cudu. Generał
franciszkanów o. Carlo Vipera spożył jedną z Hostii i potwierdził
jej świeżość. Później poddawano Hostie kolejnym badaniom
(również z użyciem mikroskopu) i za każdym razem wynik był ten
sam. Przeprowadzono też eksperyment: w zamkniętej puszce złożono
niekonsekrowane opłatki, które po latach rozpadły się pył,
podczas gdy cudowne Hostie nadal zachowały swój początkowy wygląd.
Do dziś
nie udało się znaleźć naukowego wytłumaczenia tego fenomenu.
Włoski fizyk Enrico Medi napisał, że "fakt ten trwa na
przekór wszystkim najbardziej znanym i prostym prawom natury".
Cud w Dubnej, Polska, rok 1867
Polska
znajdowała się pod dominacją carskiej Rosji, usiłującej
zniszczyć polski język i kulturę.
W tych strasznych czasach prześladowań Zbawiciel nie pozostawił
swych wiernych w osamotnieniu. By wzmocnić wiarę i dodać ludności
odwagę, Chrystus objawił się w maleńkim kościółku w wiosce
zwanej Dubna.
Cud wydarzył
się, gdy pobożna ludność wioski uczestniczyła w
Czterdziestogodzinnym Nabożeństwie, w dniu 5 lutego 1867 roku. W
czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu wierni zauważyli nagle
świetliste promienie wystrzeliwujące z Najświętszej Hostii. Po
chwili, w środku Hostii ukazała się postać Zbawiciela. Zdumiony
kapłan wkrótce otoczony został przez wiernych podchodzących do
ołtarza, by z bliska przyjrzeć się cudownemu objawieniu. Cud ten
trwał aż do końca nabożeństwa i widziany był przez wszystkich
zgromadzonych w kościele, wśród których nie brakowało nawet
zastraszonych, chylących się ku schizmie, katolików.
Wieść o cudownym objawieniu szybko obiegła okolicę, wzbudzając
czujność władzy okupacyjnej. Policja wezwała kapłana na
przesłuchanie, po czym przesłała raport do gubernatora. Tenże
nakazał, pod karą ciężkiego więzienia, absolutne milczenie na
temat cudownego wydarzenia. Nieustraszony kapłan poinformował
jednak o wszystkim biskupa, lecz ze względu na niebezpieczeństwo
represji i groźbę zamknięcia kościoła władze kościelne
zdecydowały nie rozgłaszać tej wieści.
Bez względu na działania władz carskich, w szybkim czasie wieść
o cudownym objawieniu obiegła Polskę, podnosząc na duchu umęczony
naród i wzmacniając wiarę w zwycięstwo wolności i wiary
katolickiej
Cud w Stich, Niemcy, rok 1970
We
wtorek, 9 czerwca, o godzinie ósmej wieczorem, szwajcarski kapłan
przygotowywał się do odprawiania Mszy Świętej w kaplicy w Stich.
W czasie Mszy
Świętej, zaraz po Konsekracji, zauważył on maleńką plamę krwi
na korporale. W momencie Podniesienia Kielicha dostrzegł następną
plamę krwi.
Po odprawieniu Mszy Świętej kapłan schował płótna w bezpieczne
miejsce i udał się natychmiast do chorego duszpasterza parafii - w
którego zastępstwie odprawiał Mszę Świętą.
Obaj kapłani razem zbadali płótna, nie znajdując żadnego
naturalnego wyjaśnienia dla pojawienia się śladów krwi.
Postanowili odesłać płótna do laboratorium chemicznego w celu
dokonania badań naukowych.
Badania przeprowadzane były bez ujawniania skąd pochodzą.
Rezultaty czterech analiz wykazały, że plamy pochodzą od ludzkiej
krwi. Co więcej, dyrektor laboratorium klinicznego stwierdził, że
w jego przekonaniu krew ta musiała pochodzić od człowieka
cierpiącego agonię.
W miesiąc później, 14 lipca 1970 roku, ten sam kapłan
przygotowywał się do odprawienia Mszy Świętej. Sprawdził ze
specjalną uwagą stan ołtarza, obrusa, korporałów oraz kielicha
stwierdzając, że są w pełni czyste i nieuszkodzone. W czasie Mszy
Świętej, po Konsekracji, na korporale pojawiły się ponownie plamy
krwi. Na każdej plamie wyraźnie rysował się kształt krzyża.
Kapłan obrócił się lekko i dał znak kościelnemu by podszedł
bliżej. Gdy kościelny ogarnięty zdumieniem wpatrywał się w plamy
krwi, kapłan udzielał Komunii Świętej. Po zakończeniu Mszy
Świętej kapłan zaprosił wiernych do ołtarza, by na własne oczy
ujrzeli to cudowne zjawisko.
Podobnie jak poprzednio postanowiono przebadać plamy ale w innym
laboratorium. Wyniki badań, stwierdziły że plamy spowodowane były
ludzką krwią.
Marta Robin Francja
We Francji często wspomina się niezwykły przypadek zmarłej w 1981 r. Marty Robin, która przez ponad pół wieku żyła w stanie postu eucharystycznego. Ciężka choroba w młodości unieruchomiła ją na resztę życia. Gdy wydawało się jej, że jest bliska śmierci, ujrzała św. Teresę od Dzieciątka Jezus, która zostawiła jej wolny wybór: mogła od razu pójść do nieba albo przyjąć cierpienie w intencji odrodzenia Kościoła i życia chrześcijańskiego we Francji. Postanowiła złożyć ofiarę ze swego cierpienia.
W
1928 r. Marta Robin przestała jeść i pić. Nie mogła przyjąć
nawet kropli wody. Utraciła zdolność przełykania czegokolwiek. A
jednak w niewytłumaczalny sposób przyjmowała Komunię św. Księża
przychodzący do niej z Najświętszym Sakramentem byli zdumieni.
Wystarczyło przybliżyć Hostię do warg Marty, a opłatek sam
znikał w jej ustach. Księża twierdzili, że Hostia dosłownie
wyrywała się im z palców.
Uprzedzony o tym szczególnym zjawisku pewien
duchowny z Wietnamu podczas udzielania Marcie Robin Komunii św.
specjalnie silniej przytrzymał Hostię. Nic nie pomogło! Hostia bez
trudu wysunęła mu się z palców kilka centymetrów od ust chorej.
W tym fenomenie upatrywano dążenie Chrystusa obecnego w
Najświętszym Sakramencie do zjednoczenia się z
człowiekiem.
Od
czwartku do niedzieli kobieta przeżywała mistycznie cierpienia
Chrystusa. Nie można było wtedy nawiązać z nią kontaktu. Na jej
ciele pojawiły się stygmaty. Budziła zainteresowanie wielu ludzi,
w tym również lekarzy. Badali ją bardzo dokładnie, sprawdzając,
czy rzeczywiście nie przyjmuje żadnych pokarmów ani płynów. A im
dłużej ją badali, tym bardziej byli zdumieni. Całkowicie
wykluczyli możliwość oszustwa.
Marta pytana o swe przeżycia niewiele
potrafiła powiedzieć. Nie umiała wyjaśnić, w jaki sposób
przyjmuje Eucharystię. Znanemu filozofowi francuskiemu Jean
Guittonowi powiedziała, że Najświętszy Sakrament za każdym razem
wlewa w nią nowe życie. Miała uczucie, jakby zmartwychwstawała.
Twierdziła też, że spożywając jedynie eucharystyczne Ciało i
Krew Jezusa w rzeczywistości je więcej od innych.
Mimo cierpień - które spotęgowała utrata
wzroku w 1939 r. - Marta znosiła swój los w pokorze, bez cienia
sprzeciwu. Tych, którzy ją odwiedzali, uderzał promieniujący od
niej spokój. Czuli też emanującą od niej siłę. Zjednoczenie z
Chrystusem w Eucharystii z nawiązką wynagradzało jej doznawany
ból. Martę Robin odwiedziło przeszło 100 tys. ludzi. Wielu z nich
doznało łaski nawrócenia
|
|
Kochani, jakiś czas temu,
przeglądając niemieckie fora religijne, natrafiłam na 2 filmiki
z cudami eucharystycznymi. Mam takie głębokie przeświadczenie
że są autentyczne, że nie są zmaniulowane czy coś w tym
stylu. Jaki oszust miałby w tym interes? Polecam odwiedzić miasteczko
Ludberg na Chorwacji gdzie w małym kościółku jest
nieznany dla wielu ,,trwały" cud eucharystyczny, Krew Pana
Jezusa w specjalnym relikwiarzu , cud zatwierdziny przez Papieża.
|
|
|
Kristovo uskrsnuće jamstvo je našeg uskrsnuća ! |
|
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
|
||
|
|
|
|