WOJNA SUKCESYJNA POLSKA 1733—1735
W ŚWIETLE SPRAWOZDAŃ NUNCJUSZA PAPIESKIEGO W PARYŻU
W latach 1733-1735 na kontynencie europejskim dwaj tradycyjni rywale, Francja i Austria toczyli wojnę, która w konsekwencji przyniosła ustalenie w sposób niemal definitywny mapy Italii do czasów rewolucji francuskiej oraz zadecydowała o tym, że Lotaryngia znalazła się pod panowaniem francuskim. Aczkolwiek w historiografii wojna ta nosi nazwę wojny sukcesyjnej polskiej, to z woli kierownika francuskiej polityki zagranicznej w tym czasie, jakim był kardynał de Fleury, sprawy polskie odgrywały w niej rolę marginalną. Ludwik XV zainteresowany był w zdobyciu bogatej Lotaryngii, lecz nie zależało mu na zbyt wielkim pognębieniu Austrii. Sprzymierzeńcy Francji w tej wojnie, Sardynia i Hiszpania liczyli na Lombardię, Parmę, Toskanię oraz Neapol i Sycylię.
Dla Polski walka o tron rozegrana w tych latach miała istotne znaczenie: w roku 1733 zarysowała się możliwość wyboru na tron "króla Piasta", który co prawda nie pozostawił po sobie wcześniej dobrej pamięci (w czasie wielkiej wojny północnej 1704-1709 był marionetką w rękach Szwedów), lecz obecnie był teściem króla Francji (od 1725 r.) i dawał szansę zarówno na wzmocnienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej, jak i na wewnętrzne uspokojenie kraju. Na jego rzecz przez osiem lat pracowała dyplomacja francuska, a szczególnie ambasador tego kraju w Rzeczypospolitej Monti. Z kolei kandydatura Leszczyńskiego — zięcia króla francuskiego na tron polski spowodowała protesty potęg europejskich obawiających się naruszenia równowagi sił na starym kontynencie — to znaczy zbytniego wzmocnienia Francji.
Państwa te, szczególnie sąsiedzi Polski, były za przeprowadzeniem wolnej elekcji, to znaczy takiej, która tron zapewni uznanemu przez nie kandydatowi. W tym celu w 1720 r. (traktat poczdamski) i 1732 r. (traktat Loewenwolda) zawarły porozumienia mające odsunąć od tronu zarówno Leszczyńskiego jak i syna Augusta II Mocnego. Znalazły nawet dość egzotycznego kandydata do korony polskiej — portugalskiego infanta Dom Emanuela.
Niewątpliwie bohaterem tej wojny był Stanisław Leszczyński, którego koleje losu, w tym szczególnie z czasów wojny sukcesyjnej polskiej stanowią materiał do co najmniej kilku powieści z ongiś tak lubianego gatunku "płaszcza i szpady". Urodzony w 1677 r. niespodziewanie z woli Karola XII obrany został królem w 1704 r. Koroną cieszył się do 1709 r., kiedy to klęska jego protektora na polu bitwy pod Połtawą przekreśliła nadzieje Leszczyńskiego na panowanie. Niechętnie traktowany w Szwecji po ucieczce z kraju w 1709 r. przez kilka długich lat wegetował w księstwach niemieckich bez jakichkolwiek perspektyw do czasu, gdy decyzją wszechwładnego ministra, kardynała Hercule de Fleury jego córka Maria poślubiła Ludwika XV (gdy dowiedział się, że ma zostać teściem króla Francji z wrażenia zemdlał). Do Polski Leszczyński przekradał się przez Niemcy w przebraniu i również powracał do Paryża w podobny sposób. Jest chyba jedynym z monarchów, za którym po Europie rozsyłano listy gończe (znakiem szczególnym były palce i zęby zniszczone tabaką).
Z polskiego punktu widzenia w czasie trwania wojny sukcesyjnej polskiej najistotniejsze znaczenie miały decyzje zapadające w Paryżu. Bez związku z sytuacją w kraju był przebieg walk nad Renem i w Italii (liczyło się tylko zwycięstwo Francji), stąd też interesującym jest obraz walk na terenie Rzeczypospolitej rysujący się w depeszach biskupa dąElci, nuncjusza papieża Klemensa XII (1730—1740) w Paryżu. Tak jak widział te sprawy nuncjusz we Francji, tak zapewne postrzegali je dyplomaci w Europie.
Walkę o sukcesję polską otworzył zgon króla Augusta II Mocnego w nocy 31 stycznia na 1 lutego 1733 r. Specjalny kurier od ambasadora Montiego z Warszawy dotarł z tą informacją do Wersalu 16 lutego o godzinie 11 w nocy. Nie patrząc na późną porę, natychmiast wysłano kuriera do zamku Chambord — oficjalnej rezydencji Stanisława Leszczyńskiego. Odnotowując w przesyłanych do Rzymu depeszach informację o zgonie Augusta II Mocnego nuncjusz od razu stwierdził, że wydarzenie to otwiera ojcu królowej drogę do korony polskiej, aczkolwiek wskazywał także na konkurentów Leszczyńskiego — obok Dom Emanuela (który zrezygnuje z kandydowania) głównego konkurenta wytrawny dyplomata upatrywał w synu Augusta II Mocnego. Nuncjusz analizując sytuację skupiał swoją uwagę na traktacie z 1732 r., chociaż rozwój sytuacji coraz wyraźniej wskazywał, że z dwojga złego państwa ościenne Rzeczypospolitej miast teścia króla francuskiego wolałyby syna Augusta II Mocnego.
W marcu tego roku rząd Francji wypowiedział się oficjalnie w tej sprawie — w swojej deklaracji Ludwik XV wyraźnie zaznaczył, że w Polsce powinna mieć miejsce wolna elekcja — w rozumieniu króla Francji elekcja wolna, to nieskrępowany przez państwa ościenne wybór władcy. Przesyłając informację o stanowisku rządu francuskiego nuncjusz niemal jednocześnie przesłał także inną, z której wagi w Paryżu zdawano sobie doskonale sprawę — mianowicie w Rzeczypospolitej coraz więcej zwolenników zdobywał pogląd iż należy wybrać królem "Piasta", a więc rodaka. Ku tej koncepcji skłaniały się dwa rywalizujące ze sobą stronnictwa: Potockich i "Familia" Czartoryskich. Przyjęcie tej koncepcji automatycznie wykluczało ze starań o koronę polską cudzoziemców, dając szansę na wybór Leszczyńskiemu.
Oficjalnie Rzeczpospolita o śmierci Augusta II Mocnego poinformowała Paryż z dużym opóźnieniem: poseł nadzwyczajny Potocki dopiero w kwietniu przybył nad Sekwanę, a z kolei francuski dyplomata Charmasel kondolencje w imieniu władcy Francji składał w Dreźnie dopiero w sierpniu tego roku. W lecie natomiast nuncjusz drobiazgowo składał sprawozdania z kontaktów Stanisława Leszczyńskiego, którego siedzibą był zamek Chambord z dworem w Wersalu. Leszczyński kontaktował się wówczas oczywiście z córką, królem, jak również z kardynałem de Fleury.
Maj był miesiącem, w którym papieski dyplomata uskarżał się na brak wieści z Polski. Sytuacja uległa zmianie w czerwcu 1733 r., kiedy to nuncjusz w Warszawie, jak również ambasador Francji Monti informowali o tym, że zarówno posłowie, jak i prymas (dotychczas niezbyt chętny Leszczyńskiemu) przychylili się do koncepcji wykluczenia ze starań o koronę polską cudzoziemców.
W lipcu Stanisław Leszczyński ponownie pojawił się w Wersalu i papieski dyplomata informował o przygotowanich w wojennym porcie Brest francuskiej eskadry, której zadaniem było przewiezienie Leszczyńskiego do Polski. Losy tej eskadry przykuwały uwagę europejskiej opinii publicznej, gdyż powszechnie sądzono, że podobnie jak w 1697 r., gdy w ten właśnie sposób przybył francuski pretendent do korony książę Conti, Leszczyński przewieziony zostanie do kraju. Kardynał de Fleury nie chciał jednak wysłać na Bałtyk silnej eskadry z dwóch powodów: po pierwsze z punktu widzenia interesów Francji korzystnym było, aby Rosja na tyle silnie zaangażowała się w Rzeczypospolitej, by nie była zdolna do udzielenia pomocy Austrii w Europie Zachodniej. Po drugie Francja z sojusznikami w wojnie z Austrią dysponowała przewagą pod tym warunkiem, że pomocy cesarzowi nie udzieli Anglia, a ta neutralność uzależniała od braku francuskiej aktywności na Bałtyku.
Stąd też mając w pamięci epizod z elekcj, która miała miejsce po zgonie Jana III Sobieskiego, politycy francuscy zdecydowali się na fortel — podczas gdy flota czyniła w Breście ostentacyjne przygotowania do odpłynięcia, Stanisław Leszczyński w przebraniu, jako pomocnik kupiecki Ernest Bromback w towarzystwie swojego szefa pana Jerzego Bawera (w rzeczywistości oficera Dandelota) przez Niemcy dotarł do kraju. Nuncjusz dąElci oczywiście nie wiedział o tych przygotowaniach, łącząc je ze zgromadzoną w Breście flotą, lecz o prawdziwej trasie podróży Leszczyńskiego informował Rzym już w październiku 1733 r.
Dnia 12 września szlachta zgromadzona pod Warszawą na polu elekcyjnym wybrała królem Stanisława Leszczyńskiego. Specjalny kurier wyekspediowany z tą "szczęśliwą wiadomością", jak pisał nuncjusz z Warszawy, dotarł do Wersalu dnia 20 tego miesiąca (można dodać, że w swoich depeszach nuncjusz d'Elci nawet przed elekcją w 1733 r. Leszczyńskiego tytułował królem). Na dworze paryskim podkreślano, iż Stanisław Leszczyński obrany został przygniatającą większością głosów. W stolicy Francji uczczono tę wiadomość uroczystą Mszą św., ale już od razu wieści napływające z Polski mówiły o tym, że niebawem (5 X) zwolennicy syna Augusta II Mocnego dokonali jego wyboru, oraz że zagrożony przez Rosjan Stanisław Leszczyński skierował się z ambasadorem Montim do Gdańska, gdzie oczekiwał na pomoc francuską.
Dysponujący potężnymi fortyfikacjami Gdańsk jeszcze w połowie września uznał wybór Stanisława Leszczyńskiego na króla Polski, pomimo iż zazwyczaj w takiej sytuacji oczekiwał do koronacji elekta. W mieście poparcie dla nowo wybranego króla było powszechne, a patrycjat liczył na wsparcie ze strony Francji. Kardynał de Fleury ograniczył się jednak, o czym pisał w raportach nuncjusz do przesłania do oczekującego oblężenia przez armię rosyjską miasta broni, a dyplomacja francuska usiłowała skłonić do wojny z Rosją swoją tradycyjną sojuszniczkę w tym rejonie Europy — Szwecję. Szwedzi jednak nie kwapili się do rozpoczęcia za francuskie subsydia wojny z potężnym sąsiadem, zaś osamotniony Gdańsk pod koniec lutego 1734 r. zamknięty został pierścieniem wojsk rosyjskich gen. Lacego (Lascy).
Przez pół roku papieski przedstawiciel w Paryżu przesyłał bardzo regularne raporty o przebiegu wydarzeń w oblężonym mieście. Zaskakuje też jego dobra informacja o przebiegu oblężenia. Najprawdopodobniej informacje o rozwoju sytuacji przesyłane były do Francji drogą morską. Nuncjusz w depeszach nie komentował posunięć polityki francuskiej, jakkolwiek można w jego depeszach wyczuć pewien sceptycyzm odnośnie francuskich starań o wyratowanie Stanisława Leszczyńskiego z opresji. Wiernie też odtworzył wydarzenia mające miejsce w maju i czerwcu 1734 r., kiedy to Rosjanie nasilili działania skierowane przeciwko miastu. W kwietniu informował o wypłynięciu z Brestu do Gdańska eskadry 20 okrętów z, jak pisał, sześcioma tysiącami żołnierzy na pokładzie.
W rzeczywistości było ich zaledwie dwa i pół tysiąca. Biorąc pod uwagę fakt, iż w marcu 1734 r. pod Gdańsk przybyło z marszałkiem Münnichem 15 tys. Rosjan (obrońców w Gdańsku było ok. 14 tys.), a w końcowej fazie oblężenia zjawiło się również 10 tys. Sasów, posiłki te należy uznać za symboliczne. Ale kierownikom francuskiej polityki zagranicznej zależało na podtrzymaniu w Gdańsku woli oporu, a nie sprowokowaniu Rosji do działań odwetowych w Europie Zachodniej. Na domiar złego dowodzący francuskimi posiłkami brygadier la Motte de la Peirouze okazał się tchórzem. Nie wykonał polecenia dowodzącego siłami francuskimi ambasadora Montiego przebicia się do Gdańska, a na domiar złego mimo że nie atakowany przez nikogo w nocy z 14 na 15 maja nakazał ewakuację i odpłynął do Kopenhagi. Ewakuacja odbyła się w panice przynosząc wstyd Francuzom w Gdańsku.
Nuncjusz relacjonował te wydarzenia unikając ostrzejszych komentarzy, jakkolwiek zachowanie francuskich oficerów potępił bardzo ostro ambasador Monti w Gdańsku oraz dowodzący morską wyprawą Barailh. Eskadra Peirouze'a dotarła do Kopenhagi, i tam oburzony postępowaniem brygadiera francuski ambasador w Danii de Plelo zawrócił eskadrę na powrót na Bałtyk i 24 maja lądował na Westerplatte. W dniu 27 maja przy próbie ataku de Plelo poległ. Œmierć bohaterskiego dyplomaty odbiła się szerokim echem nie tylko we Francji, lecz także w Europie. Pisał o niej także nuncjusz w Paryżu nie przypuszczając, że relacjonuje zgon najprawdopodobniej jedynego Francuza, który ratując honor swego monarchy chciał umrzeć za Gdańsk.
Osamotnione miasto nie otrzymawszy odpowiednio dużej pomocy francuskiej kapitulowało 28 czerwca 1734 r. Rosjanie domagali się wydania od Gdańska króla Stanisława Leszczyńskiego, lecz ten ostrzeżony w porę uciekł w nocy z 28 na 29 czerwca na terytorium pruskie do Królewca. W Królewcu przebywał szereg miesięcy, zaś informacje nuncjusza wskazują, że papieski dyplomata dysponował informacjami także od przebywających u boku Leszczyńskiego Polaków. Było ich tam, jak pisał nuncjusz wielu szlachty, która trwając przy królu nie straciła wiary w bardziej pomyślną odmianę losu. Lecz ta zmiana nie nadeszła. Francja osiągnąwszy swój cel — to znaczy Lotaryngię, w której do śmierci piastując tytuł królewski rządził wyjątkowo sprawnie Stanisław Leszczyński, wycofała się z wojny, zaś Stanisław Leszczyński znów znalazł się we Francji straciwszy nadzieję na powrót na tron polski.
Wojciech Kęder