Władca much opracowanie

Sir William Golding “Władca much”


Sir William Golding



Wczesne lata

Urodził się w Newquay w Kornwalii. Dzieciństwo spędził w domu rodzinnym w Malboroug w Wiltshire, gdzie jego ojciec był profesorem nauk ścisłych w lokalnej szkole. Do szkoły tej uczęszczał William i jego brat Joseph. Jego matka prowadziła dom. W 1930 Golding rozpoczął studia w Oxfordzie na wydziale biologicznym, dwa lata później przeniósł się na anglistykę. Odbywał służbę wojskową, w trakcie której wziął czynny udział w II wojnie światowej. W roku 1934 wydał w Londynie pierwszą książkę "Wiersze", dzięki pomocy przyjaciela z Oxfordu, Adama Bittlestona.


Rodzina

Ożenił się z Anną Brookfield, chemiczką analityczną, dnia 30 września 1939. W 1940 urodził mu się syn, a w 1944 córka.


Wojna

Podczas II wojny światowej Golding walczył w Royal Navy i zajmował się ściganiem niemieckiego pancernika "Bismarck". Uczestniczył też w lądowaniu w Normandii, gdzie dowodził okrętem. Po zakończeniu działań wojennych powrócił do nauczania oraz kontynuował karierę pisarską.


Osiągnięcia pisarskie

We wrześniu 1953 roku wysłał manuskrypt swojej najnowszej książki, odrzuconej uprzednio przez co najmniej 10 wydawców, do wydawnictwa Faber & Faber. Została ona początkowo odrzucona przez recenzenta, jednak po nagrodzeniu jej przez Charlesa Monteiha, nowy edytor zajął się sprawą i we wrześniu 1954 roku ukazała się w księgarniach pod nazwą "Władca much". Sukces pisarski pozwolił mu na rezygnację z pracy nauczyciela i całkowite poświęcenie się pracy twórczej na uniwersytecie Hollins College niedaleko Roanoke w Wirginii. W roku 1980 został nagrodzony nagrodą Bookera za najlepszą fikcję literacką, a w 1983 uzyskał nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Pięć lat później został pasowany przez królową na rycerza i uzyskał angielski tytuł szlachecki.


Ostatnie lata

Siedem lat przed śmiercią przeniósł się wraz z żoną do Perranarworthal w Kornwalli, gdzie zmarł na atak serca 19 czerwca 1993. Jego ciało zostało spopielone a prochy pochowane we wsi Churchyard w hrabstwie Wiltshire w Anglii. Po jego śmierci ukazała się niedokończona książka "Podwójny język".


żne

William Golding był prominentną postacią pośród teoretyków potwora z Loch Ness i napisał wiele artykułów poświęconych temu zagadnieniu.

Golding interesował się muzyką poważną, grał też w wolnym czasie na fortepianie.


Twórczość




Inna biografia:

Angielski pisarz, który otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury w 1983 roku. Wybór był niespodziewany, ponieważ światowej sławy pisarz Graham Greene (1904-1991) uważany był za najsilniejszego kandydata z angielskich pisarzy. W wielu powieści Goldinga wykazały ciemnych miejscach ludzkiego serca, gdy pojedyncze osoby lub małe grupy są pchane w ekstremalnych sytuacjach. Jego twórczość charakteryzuje się poszukiwania "ciemności serce człowieka, głęboko duchowe i etyczne pytania.

"Dwadzieścia pięć lat temu przyjąłem etykieta" pesymista "bezmyślnie nie zdając sobie sprawy, że to będzie związane z ogonem, jakby w coś tak, że aby wziąć przykład z innej sztuki, słynne Preludium Rachmaninowa w C moll był przywiązany do niego. nr publiczność pozwoli go estradzie aż grał. Podobnie krytycy wykopanych w moich książek, dopóki nie wymyślą coś, co wyglądało beznadziejnie. Nie mogę myśleć, dlaczego. Nie czuję się beznadziejnie. " (od Wykład Nobla, 1983)

William Golding urodził się w miejscowości St Columb Mniejszych w Kornwalii. Jego ojciec, Alec, był nauczyciel, który radykalnych przekonań w polityce i silnej wiary w naukę. matka Golding's, Mildred, była zwolennikiem brytyjski ruch suffragate. Golding zaczął pisać w wieku siedmiu lat, ale od woli rodziców, studiował najpierw w dziedzinie nauk przyrodniczych i języka angielskiego w Brasenose College w Oksfordzie. Pierwsza książka Golding's, zbiór wierszy, ukazał się w 1934 roku, rok przed zdobył tytuł licencjata w języku angielskim oraz dyplom w dziedzinie edukacji. Od 1935 do 1939 roku pracował jako Golding pisarz, aktor, producent, a pracownik domu rozliczenia. W 1939 roku przeniósł się do Salisbury, gdzie rozpoczął nauczanie języka angielskiego i filozofii w szkole biskupa Wordswortha. Ożenił się z Ann Brookfield, mieli dwoje dzieci. W swoim prywatnym dzienniku Golding opisał, jak pewnego razu ustawić dwie grupy chłopców przeciwko sobie. Te psychologiczne eksperymenty najprawdopodobniej inspirowane później jego powieści Władca much (1954). Podczas II wojny światowej, Golding służył w Royal Navy jako dowódca statku rakiet. Jego czynnej służby innymi o zaangażowanie w zatonięcie niemieckiego pancernika Bismarck w 1940 roku i udział w inwazji na Normandię. Demobilised w 1945 roku, Golding powrócił do pisania i nauczania, z ciemnym świetle europejskiej cywilizacji. Przypominając, później jego przeżycia wojenne, zauważył, że "człowiek wytwarza zło, jak pszczoła wytwarza miód". W Salisbury Golding napisał cztery książki, ale nie rozumiem ich opublikowaniu. Lord of the Flies, alegoryczna opowieść osadzona w niedalekiej przyszłości w czasie wojny, został odrzucony przez dwadzieścia jeden publikuje aż w końcu zaakceptowana przez Faber and Faber po znacznych zmianach. EM Forster nazwał Księga lat i pod koniec 1950 stała się bestsellerem wśród amerykańskich czytelników. W czasie jego wyglądu, Golding był 44, ale sukces powieści pozwolił mu porzucić nauczanie. W wciągającą fabułę grupę małych chłopców brytyjski, uwięzionych na bezludnej wyspie, wygaśnięcie przemocy po tym, jak stracił poradnictwa dla dorosłych. Jak na ironię, w świecie dorosłych jest zdewastowane przez wojnę nuklearną.

Lord of the Flies był śledzony przez spadkobierców (1955), które unieważniło HG Wells's Zarys historii (1920) i przedstawiono zagłady neandertalczyka przez homo sapiens. Neandertalczycy są po raz pierwszy wcielił współczucia i gminnych, ale gdy spełniają one bardziej zaawansowane Cro-magnonów, plemienia jest przesądzony. Fiński profesor paleontologii, Björn Kürten oferuje w swojej powieści Dance of the Tiger (1978) wyjaśnienie, że neandertalczycy zniknęli, ponieważ spadła śmiertelnie zakochany w swoich czarnych i piękne Cro-Magnon sąsiadów. W Spadkobiercy nie ma zrozumienia i miłości pomiędzy tymi dwiema rasami. Golding najbardziej poczytnych pracy, Lord of the Flies, zostały przetłumaczone na wiele języków i sfilmowana w 1963 i 1990. Jest to ironiczny komentarz RM Ballantyne's Coral Island, wykorzystując także nazwiska swoich znaków. Historia opisuje grupę dzieci, które są ewakuowane z Wielkiej Brytanii z powodu wojny nuklearnej. Ich samolot wywala na bezludnej wyspie, a wszystkie osoby dorosłe giną. Chłopcy tworzą własne społeczeństwo, które stopniowo przeradza się z, racjonalnej i moralnej wspólnoty demokratycznych tyrańskie i okrutne. "Wołali na ich matki znacznie rzadziej, niż można się było spodziewać, byli bardzo brązowy, filthily brudny." (z Lord of the Flies) Starsi chłopcy przejąć kontrolę, chłopca o imieniu Piggy, który jest astmatykiem i krótkowzroczny, staje się celem dokuczanie i męki. Liderzy emerge, dwóch starszych chłopców się zabić, i zaczynają polowanie na inny, tak jak statek wchodzi. Zobacz Golding jest pesymistyczny: natura ludzka jest z natury przekupny i złych. Tak więc 19 ideały wieku postępu i edukacji są oparte na fałszywych przesłankach. Mimo, że chłopcy byli uczeni umiejętności społecznych, ich pragnienie, by zabić jest uwolniona, gdy nie ma ścisłych reguł angielski system szkół publicznych w celu kontroli ich zachowania. To jest świat wolności, który jest rządzony przez dzikusów i największym złem, Lord of the Flies, Belzebub, książę Devils, którego kult chłopców w formie głów głowa dzika.















Władca much


Tematyka

Powieść powstała w pierwszych latach zimnej wojny, jej akcja toczy się podczas nieokreślonego konfliktu nuklearnego. Chłopcy, których działania są tematem tej historii, są uczniami brytyjskich szkół: znajdują się wśród nich zwykli uczniowie w wieku od kilku do kilkunastu lat, ale także świetnie zorganizowany, dowodzony przez Jacka chór, ubrany w jednakowe peleryny. Powieść opisuje ich stopniowe pogrążanie się w barbarzyństwie, kontrastując w ten sposób z wymową innych książek głoszących ciągły rozwój ku pełniejszym formom ludzkiej natury, jak miało to miejsce np. w Koralowej Wyspie (1857) Roberta Michaela Ballantyne'a[2], Dwóch latach wakacji (1888) Juliusza Verne’a. Choć obie książki były niewątpliwą inspiracją dla Goldinga, to w przeciwieństwie do XIX-wiecznego optymizmu autorów, Golding - świadek historii XX wieku - rozwiewa złudzenia o, z gruntu dobrej, naturze człowieka. Dzieci z dobrych domów, pozostawione same z dala od cywilizacji w rajskim krajobrazie, zatracają stopniowo ludzkie odruchy. Ze względu na przesłanie płynące z książki, można ją określić mianem antyutopii. Na poziomie alegorycznym głównym tematem jest konflikt pomiędzy dążeniem do cywilizacji, harmonijnej i pokojowo rządzonej według ustalonych reguł, a Nietzscheańską wolą mocy, która nie toleruje sprzeciwu słabszych. W powieści Goldinga można również odnaleźć opis napięć powstających pomiędzy indywidualną jednostką a zbiorowością, wykazującą syndrom grupowego myślenia, między racjonalną i emocjonalną reakcją na sytuację oraz pomiędzy moralnością a niemoralnością. Powieść pokazuje, jak do tego typu napięć dochodzi i jak ludzie podlegają ich wpływom[3]. Ze względu na kontrowersyjny pogląd autora w kwestii natury ludzkiej powieść znajduje się na liście stu tytułów, których usunięcia z amerykańskich bibliotek najczęściej domagają się czytelnicy[4].


Fabuła

Istotnym, choć ledwie zarysowanym w powieści, tłem dla wydarzeń jest bliżej nieokreślony konflikt nuklearny. Podczas bliżej niesprecyzowanej wojny nuklearnej, samolot ewakuujący z Londynu grupę chłopców rozbija się na niezamieszkanej przez ludzi tropikalnej wyspie. Dwóch ocalałych chłopców, Ralph i Prosiaczek, odnajduje w wodzie przy brzegu egzotyczną muszlę. Ralph dmie w konchę, na jej odgłos schodzi się więcej dzieci, które przeżyły katastrofę, wśród nich Jack ze swoim, zdyscyplinowanym niczym wojsko, chórem szkolnym. Okazuje się, że nikt z dorosłych nie przeżył. Chłopcy organizują pierwsze zgromadzenie, na którym Ralph zostaje wybrany na przywódcę. Nowy wódz za najważniejszą rzecz uznaje podtrzymanie ognia, sygnału dla ekip ratunkowych. Jack i jego chór deklaruje się podtrzymywać ogień. Pierwsze ognisko, rozpalone przy użyciu okularów Prosiaczka powoduje pożar. Choć ogień nie rozprzestrzenia się daleko, po jego wygaśnięciu, brakuje wśród chłopców jednego malucha. Z czasem chór Jacka przekształca się w drużynę myśliwych, którzy polują na zamieszkujące wyspę dzikie świnie. Pierwszy sukces łowiecki zostaje osiągnięty kosztem porzucenia ogniska przez jego strażników i wygaszenia ognia. Zdarzenie to zbiega się z pojawieniem się na horyzoncie statku, który mija wyspę nieświadomy jej małoletnich mieszkańców. Te wypadki zaostrzają, tlący się dotąd, konflikt między dwoma przywódcami, Ralphem a Jackiem. Choć wyspa jest dla chłopców bezpieczna, to szczególnie wśród najmłodszych dzieci, pojawiają się lęki i strach przed ukrytym w jej głębi potworem. Obawy te nasila pewien zbieg okoliczności. Na wzgórze, gdzie chłopcy palą ogień, po nocnej walce w powietrzu, spada, katapultowany z zestrzelonej maszyny, martwy lotnik. Zostaje on wzięty przez strażników ogniska za potwora, porzucają oni swój posterunek i alarmują pozostałych. Podjęta wyprawa wywiadowcza potwierdza wersję strażników. Niesnaski prowadzą do rozbicia wspólnoty, chłopcy zgromadzeni wokół Jacka odchodzą by polować, ci którzy pozostali, podtrzymują rozpalone na plaży ognisko. Jeden z chłopców, Simon, wędrując samotnie po wyspie, odkrywa prawdę o rzekomym potworze. Gdy biegnie z tą informacją do pozostałych, odbywa się właśnie uczta i fetowanie kolejnego sukcesu łowieckiego. Trwa transowy taniec myśliwych, Simon w ferworze zabawy zostaje wzięty za bestię i zabity przez chłopców w rytualnym odtwarzaniu wydarzeń polowania. Po uczcie większość chłopców opuszcza Ralpha i przyłącza się do Jacka, który przenosi się do Skalnego Zamku, naturalnej fortecy na cyplu wyspy. Ponieważ myśliwym potrzebny jest ogień, kradną okulary, pozostałemu przy Ralfie, Prosiaczkowi. Ralph i Prosiaczek zabierają konchę i wybierają się do Skalnego Zamku, aby rozpocząć negocjacje z Jackiem. Myśliwy nie chce jednak paktów, każe zrzucić na przybyszy głaz, który zabija Prosiaczka i niszczy trzymaną przezeń konchę. Ralph musi ratować się ucieczką. Następnego dnia rozpoczynają się łowy na uciekiniera. Aby wykurzyć go z gęstwiny, myśliwi podkładają ogień. Zajmuje się niemal cała wyspa. Ralph uciekając trafia na plażę, gdzie natrafia na dorosłego człowieka – oficera marynarki, który pojawił się tu, gdyż pożar wyspy zwrócił uwagę przepływającego nieopodal okrętu.


Alegoria społeczeństwa i mechanizmy władzy - bohaterowie

Powieść Goldinga opisuje mechanizmy społeczne, pokazuje degradację wartości, która umożliwia narodziny tyranii. Proces ten czytelnik obserwuje na przykładzie mikrokosmosu, jakim jest wyspa. Starsi chłopcy reprezentują tu klasę rządzącą, podzieloną na różne frakcje. Maluchy to społeczeństwo, które staje się kartą przetargową w sporach elit[3].

Ralph - Na wyspie Ralph dość szybko staje się wodzem, stanowisko to zdobywa w drodze głosowania. Za główny cel uznaje podtrzymywanie ognia, który, jak wierzy, zwiększa szanse chłopców na ich odnalezienie przez dorosłych; on też organizuje przestrzeń życia: buduje chaty na skraju plaży oraz organizuje miejsca zgromadzeń. Posiada wiele cech dobrego przywódcy, wie kiedy i o czym można mówić (tej zdolności brakuje Prosiaczkowi). Gdy na wzgórzu pojawia martwy lotnik ze spadochronem, Ralph ocenia sytuację racjonalnie i hamuje panikę wśród młodszych chłopców. W najbardziej napiętych sytuacjach stara się zachować zimną krew, analizując logicznie sytuację, pertraktując, dążąc do kompromisu. Nie unika odpowiedzialności, gdy chłopcy postanawiają zbadać Skalny Zamek, obejmuje przywództwo nad wyprawą, choć sam boi się ukrytego tam „zwierza’’. Ralph symbolizuje rozsądną, demokratyczną władzę, logikę, porządek i cywilizację[5]


Prosiaczek - jest głównym doradcą Ralpha, jego przyjacielem, który jednak zawsze pozostaje w cieniu. Nikt nie zna jego prawdziwego imienia. Reprezentuje inteligencję i rozsądek, potrafi sobie radzić tylko otoczony przez ludzką cywilizację, bez niej staje się słaby. Prosiaczek-racjonalista konsekwentnie odmawia racji tym, którzy wierzą w istnienie duchów i potworów. Jest autorem wielu pomysłów, które Ralph wciela w życie. Prosiaczek jest nieużyteczny przy praktycznych przedsięwzięciach, za to jego okulary – narzędzie stworzone przez naukę, umożliwiają chłopcom rozpalenie ognia, który może być pierwszym krokiem do postępu i rozwoju. Włosy Prosiaczka nigdy nie odrastają tak, jak u innych chłopców, którzy z powodu fryzury stają się dzicy nie tylko wewnętrznie, ale i z wyglądu. Znikomy wpływ Prosiaczka na pozostałych chłopców, brak aktywności w działaniach grupy, słabe zdrowie (astma, problemy ze wzrokiem, nadwaga) oznaczają ograniczony wpływ sił rozumu na społeczność. Upadek wartości reprezentowanych przez Prosiaczka rozpoczyna się wraz ze stłuczeniem przez Jacka jego okularów, potem przez ich kradzież, po której Prosiaczek staje się całkowicie bezbronny. Pod Skalnym Zamkiem wzywa chłopców do przywrócenia porządku na wyspie. Wraz z jego śmiercią (jednoczesną z unicestwieniem konchy) giną ostatnie pozytywne wartości, a cała wyspa pogrąża się w chaosie[3].


Koncha - wyróżnia Ralpha jako przywódcę, wprowadza na zebraniach ład, staje się istotnym narzędziem demokracji i równości praw. Jej dźwięk gromadzi rozproszonych po wypadku chłopców, później na ten sygnał wszyscy schodzą się na zgromadzenia. Ralph zostaje wybrany na przywódcę, ponieważ to on przy jej pomocy zebrał wszystkich. Zgodnie z wprowadzoną zasadą podczas obrad może wypowiadać się tylko ten, kto trzyma konchę w ręku, a prawo głosu ma każdy. Znaczenie konchy maleje wraz z odrzuceniem praworządności przez Jacka i jego myśliwych. Do konchy najbardziej przywiązany jest Prosiaczek, on pilnuje podczas zebrań, aby prawo głosu było przestrzegane, on też inicjuje wyprawę z konchą pod Skalny Zamek, aby nie tylko odzyskać okulary, ale też ratować społeczność. Koncha – symbol praworządności i demokracji – ginie razem z Prosiaczkiem, od tej pory na wyspie rządzi terror, wprowadzony przez Jacka[3].


Jack - uosabia najgorsze strony ludzkiej natury, która nie ograniczana przez społeczeństwo, ujawnia się w całej okazałości. To dyktator, który kontroluje, a nie przewodzi. Zyskuje popularność, gdyż odwołuje się do pierwotnych pragnień i instynktów. Poklask zdobywa poprzez manifestowanie swojej mocy, łamiąc ustalone prawa, udowadnia, że znajduje się ponad nimi. Wykorzystuje lęki dzieci przed „zwierzem”, podając się za tego, który może je ochronić i ułaskawić bestię. Obiecuje mięso. Odciąga większość chłopców od Ralpha i tworzy osobną grupę, opartą nie na demokracji, lecz na ślepym posłuszeństwie, popartym przemocą i torturami. Jego podwładni tracą swoją tożsamość, poprzez malowanie na twarzy maski stają się bezimiennymi, dzikimi wojownikami. Zarządzone przez niego polowanie na Ralpha doprowadza do pożogi całej wyspy. Nietzscheańska wola mocy reprezentowana przez Jacka wygrywa z demokratycznym dążeniem do konsensusu Ralpha[5].


Roger - Jest prawą ręką Jacka, u jego boku przyjmuje funkcję kata. Staje się mordercą Prosiaczka, wraz z którym niszczy konchę - symbol praworządności. Bez pomocy Rogera, reżim wprowadzony przez Jacka, nie byłby tak przerażający i skuteczny. Początkowo ograniczany przez krępujące go tabu i normy społeczne, Roger z czasem odkrywa, że jest bezkarny, jego pozycja rośnie niepostrzeżenie wraz z utratą przez społeczność poczucia ładu. Jest ucieleśnieniem brutalnej, bezrozumnej przemocy, sadystycznych skłonności drzemiących w człowieku. Golding przyrównuje tę postać do Hitlera[6].


Nawiązania biblijne

XIX-wieczne wyobrażenie Belzebuba w Słowniku wiedzy tajemnej Collina de Plancy

Golding nie daje w powieści wprost wskazówek, co do biblijnych sensów w niej zawartych, funkcjonują one raczej jako subtelne aluzje. Są obecne przede wszystkim w postaci Simona, który, reprezentując dobro, stawia czoła rodzącemu się na wyspie złu.


Władca Much - Tytułowy Władca Much to głowa upolowanej maciory, odcięta przez Jacka i nadziana na kij. W ten sposób dzieci oddają hołd „zwierzowi”. Określenie „władca much” to tłumaczenie z hebrajskiego imienia demona Belzebuba, utożsamianego niekiedy z szatanem. W powieści, ze względu na roje much, które otaczają rozkładające się ścierwo, nazwa ta nabiera dosłowności. Władca Much jest fizyczną manifestacją zła istniejącego w chłopcach. Wizyjna scena kuszenia Simona i jego rozmowa z świńską głową przywołuje skojarzenia ze słynnymi biblijnymi obrazami nakłaniania do grzechu: kuszeniem Ewy w raju i Chrystusa na pustyni. Władca Much posługuje się typowymi dla szatana metodami: najpierw zachęca chłopca do przyłączenia się do organizowanej na plaży uczty, gdy to nie skutkuje grozi, że jeśli Simon nie będzie mu posłuszny – zginie[7].


Simon - symbol miłości[8], postać wzorowana na osobie Chrystusa. On jeden wykazuje się pełną empatią, pomaga przy wszystkich pracach, dzieli się z maluchami owocami, które zebrał. Chłopcy którzy widzieli martwego lotnika, a byli opanowani przez strach, są przekonani, że widzieli potwora. Jedynie Simon, w którym nie ma lęku, może poznać prawdę[9]. Jednak gdy chce przekazać innymi, że „bestia” nie istnieje, zostaje podczas rytualnego tańca wojowników sam wzięty za „zwierza” i zabity. W zabójczym tańcu biorą udział wszyscy chłopcy, nawet Ralph i Prosiaczek, którzy przybyli zwabieni na ucztę kawałkiem smażonego mięsa[10]. Simon – jak Chrystus – poświęca się dla innych, a prawda, którą chce im przekazać, zostaje odrzucona. Ciało Simona nie zostanie później odnalezione przez chłopców, zabierze je przypływ, podobnie jak w biblijnej historii, gdy odkryto, że grób Jezusa jest pusty.


Eden i utrata niewinności - Pisarz przywołuje w powieści koncepcję grzechu pierworodnego, naturalnej skazy na duszy człowieka[11].W krajobrazie tropikalnej wyspy (ogród Eden[12]) czytelnik obserwuje, jak chłopcy stopniowo tracą swoja dziecięcą niewinność. Proces ten symbolizuje polana, na którą lubi wykradać się Simon. Podczas kolejnej wizyty w swoim ustroniu chłopiec odkrywa tu świńską głowę złożoną „bestii” w ofierze przez Jacka i jego myśliwych – w rajskim ogrodzie pojawia się zło. Początkowo dzieci zachowują się wzorowo, z czasem zmieniają się w żądnych krwi barbarzyńców, którym nie zależy na powrocie do cywilizacji [3]. Ocalony przez oficera, Ralph płacze nad własną niewinnością, którą utracił i nad złem, tkwiącym w człowieku[13].


Adaptacje

Władca much doczekał się dwóch adaptacji filmowych:


Streszczenie:

Samolot, na pokładzie którego znajduje się grupa chłopców opuszcza  teraz Anglię w czasie bliżej nieokreślonej atomowej wojny z  „czerwonymi”. Udaje się  bowiem na południe. Po postojach w Gibraltarze i Addis-Adebie  zostaje strącony nad Oceanem Indyjskim albo Spokojnym. Zostaje kompletnie zniszczony i spalony, ale chłopcy cali oraz  zdrowi docierają do bezludnej wyspy.
Dwunastoletni Ralf, który później będzie przywódcą tej  małej dziecięcej społeczności, prowadzi rozmowę z kolegą o przezwisku Prosiaczek. Chłopcy  teraz w czasie zabawy w wodnej lagunie znajdują muszlę, w którą dmucha Ralf. Te dźwięki zwabiają poozsotałe dzieci. Są to mali sześcioletni chłopcy, i bliźniacy Sam i Eryk, nazwani potem Samierykiem i grupa chórzystów w pelerynach, którymi dowodzi Jacka. Ralf jest wodzem, a Jack i jego grupa chórzystów  tu na wyspie pełnią funkcję myśliwych.
Chłopcy postanawiają sprawdzić, czy  też naprawdę są na wyspie. By się o tym przekonać Ralf, Jack i Simon wchodzą na górę. W drodze powrotnej do obozu odnajdują  oni prosiaka zaplątanego w pnącza  Jack chce go zabić nożem, ale zwierzę jednak ucieka, a  zaś  mały myśliwy przyrzeka, że następnym razem nie będzie wahał się już  az tak długo. W czasie  już kolejnego zebrania, na które zwoływał dźwięk, muszli, która także staje się dodatkowo atrybutem wodza oraz  daje przywilej przemawiania, jeden z młodszych chłopców opowiada o potworze-wężu, którego rzekomo ujrzał w nocy. Niknie chce mu  wierzyć, lecz  powstaje zaniepokojenie, wyspa nie jest już beztroską oazą zabaw z dala od świata 'tamtych'. Ralf r teraz ozkazuje rozpalić wielkie ognisko na szczycie góry, by dym wskazywał przepływającym statkom ich pobyt na wyspie. Wszyscy udają się  tam na wzgórze i niedługo potem plonie tam ogień wzniecony  za pomocą soczewek w okularach Prosiaczka. Ciągle  też podtrzymywanie ognia jest jednak ponad siły chłopców, dodatkowo wywołuje pożar lasu. W trakcie  zaś wielkiego zamieszania z tego powodu ginie jeden z mniejszych chłopców oraz  nigdy już nie zostaje znaleziony. Chłopcy budują szałasy, lecz  mają słaby zapał i trzeci z nich budują już tylko Ralf i Simon. Reszta zajmuje się zabawą oraz  zbieraniem owoców. Coraz częściej rozmawiają też o  tym nieznanym zwierzu. Wybuchają kłótnie pomiędzy Ralfem oraz Jackiem o podział obowiązków. Simon idzie w głąb wyspy na polanę, którą znaleźli w czasie ów  pierwszej wyprawy. Jack maluje twarz zanim wyrusza na polowanie na dzikie świnie. Ralf w czasie kąpieli widzi na linii horyzontu dym z przepływającego statku. Nikt bowiem  jednak wtedy na górze nie pilnował ognia, gdyż  wszyscy byli na polowaniu z Jackiem. Statek znika, a chłopcy wracają z upolowaną świnią. Dochodzi wtedy  do kolejnego spięcia pomiędzy Ralfem i Jackiem. Chłopcy rozpalają na nowo ogień oraz  pieką mięso. Po jedzeniu tańczą rytualny taniec przypominający sceny z polowania. W rolę  tej dzikiej świni wciela się jeden z chłopców. Ralf i Prosiaczek usiłują ustalić pewne reguły, które miałyby wtedy  rządzić życiem dziecięcej społeczności.  Na następnym zebraniu zostaje wtem  poruszona sprawa ognia., polowań, miejsc na latryny itd. Kolejny raz jeden z maluchów mówi, iż  widział w nocy „coś wielkiego i strasznego”. Potwierdza to inny opowiadając, iż  zwierzę wychodzi z morza. Wybuchają nowe nieporozumienia między Ralfem i Jackiem. W nocy zas , kiedy chłopcy śpią, na wyspę w pobliżu wielkiego ogniska, spada spadochron z martwym pilotem. Sam oraz Eryk, gdy widzą poruszającą się tkaninę w ciemności, budzą resztę dzieci i mówią, że właśnie widzieli zwierza. Chłopcy wyruszają,  wtedy aby przekonać się, co to takiego. Znajdują skalne ruiny, podobne do fortu, a potem ranią dzika. Po raz  już kolejny inscenizują sceny z polowania, Robert udający odyńca zostaje omalże prawdziwą ofiarą –mali myśliwi będąc  wtedy w wielkim podnieceniu naprawdę uderzają go włócznią. Po zmroku znajdują powiewający spadochron oraz  uciekają w przerażeniu. Po powrocie  zaś do obozu ma miejsce  kolejna narada. Jack ma kolejne starcie z Ralfem i Prosiaczkiem i odłącza się od grupy. Z nim odchodzą też inni: Bill, Roger i Maurice. Simon idzie na górę , by móc  ponownie zobaczyć „zwierzę”. Grupa Jacka zabija następną dziką świnię. Jej  zas odcięty łeb nabijają na patyk wbity na leśnej polanie – ma to być „dar” dla  tegonieznanego zwierzęcia. kiedy  Simon przychodzi w to miejsca, głowa świni – Władcy Much - każe  też mu zawrócić do kolegów. Wyjaśnia mu, że stanowi część ich samych i nie mogą się jej pozbyć. Simon mdleje. W tym samym czasie grupa Jacka napada  wtedy na grupę Ralfa i kradnie płonące gałęzie z ogniska, bo nie mają czym rozpalić swojego ognia. Jack zaprasza wszystkich do siedziby jego grupy, którą  tam, jest skalny fort – ma tam się odbyć uczta oraz  zabawa. Simon już  po dojściu do siebie ucieka z polany i znajduje ciało lotnika. Odplątuje spadochron i makabryczne znalezisko zostaje porwane przez wiatr w kierunku morza, Biegnie zatem, aby wyjaśnić chłopcom, kim w rzeczywistości jest „zwierzę”. W tym  samym czasie grupa Ralfa jest na uczcie u myśliwych Jacka. Chłopcy tańczą obrzędowy taniec, lecz gdy Simon wbiega pomiędzy nich, zabijają go, w trakcie śpiewania pieśni myśliwych. Zwłoki Simona oraz lotnika, wpadają do morza. Nocą Jack ze swoimi ludźmi znów napadają na grupę Ralfa. Zabierają  wtedy okulary Prosiaczka, by mieć czym wzniecić ogień. Ralf, Prosiaczek oraz  bliźniacy udają się pod skalny fort. Wybucha bójka pomiędzy Ralfem a Jackiem, bliźniacy zostają związani, a zas  Roger zrzuca ze skały kamienny blok, który zabija Prosiaczka. Jego ciało również  wtedy zostaje wrzucone do wody. Nazajutrz  już rozpoczyna się wielkie polowanie na Ralfa. Były zas  przywódca usiłuje umknąć swym prześladowcom, którzy podpalają laswtedy  naokoło niego. Gdy  jednak chłopiec nie ma już możliwości ucieczki, zjawia się znienacka oficer marynarki angielskiej. Załoga zas   tego statku spostrzegła dym płonących lasów oraz  przypłynęła do wyspy.  

Symbolika


  1. Koncha - jest symbolem władzy, stabilności oraz wpływu na politykę, która jest przyznana każdemu, kto ją trzyma. Akcja powieści obraca się wokół tego symbolu, jako walka o władzę i tym samym walka o posiadanie konchy. Jack ma bardzo dwuznaczny stosunek do konchy, ponieważ z jednej strony buntuje się przeciw niej, a z drugiej ciągle walczy o przejęcie jej, gdyż postrzega ją jako niebezpieczny dla siebie przedmiot w rękach Ralfa. Moment, w którym koncha zostaje rozbita, oznacza koniec jako takiej stabilności panującej dotąd na wyspie. To zostaje podkreślone również gdy Prosiaczek zostaje zabity.

  2. Ogień - jest symbolem nadziei na przyszłość, a przede wszystkim nadziei na ratunek. Stosunek poszczególnych bohaterów do ognia definiuje ich moralność - dobrzy bohaterowie mają do niego pozytywny stosunek, źli negatywny. Jednak nie do końca wszyscy zdają sobie sprawę z tego jak ogień jest ważny, nawet Ralf nie jest w stanie dokładnie zrozumieć jego wagi --dopiero na końcu dostrzega ogień jako symbol bezpieczeństwa (młodsze dzieci boją się zasnąć bez ognia). Ogień jest w końcu przyczyną ich uratowania przez przepływający statek.


  1. Okulary - są symbolem potęgi intelektu Prosiaczka symbolizuje zdolność do widzenia i rozumienia rzeczy wyraźnie. Piggy is the only boy, besides Jack, who really sees how things should be done. Piggy jest jedynym chłopcem, oprócz Jacka, który naprawdę widzi, jak to należy zrobić. The cracking of the first lens symbolizes the boys losing sight of what they need to do. Pękanie pierwszy obiektyw symbolizuje chłopców tracąc z pola widzenia to, co trzeba zrobić. The glasses are also important in so much as they are needed to start the fire. Okulary są również ważne w tyle są one potrzebne, aby rozpocząć ogień.

  2. Signal Fire - alarmu pożarowego symbolizuje połączenie chłopców do cywilizacji. The fire, initially, is important in the novel. Ogień, początkowo, jest ważne w powieści. As the boys grow more savage, the fire becomes less important to them. Ponieważ chłopcy coraz bardziej dziki, ogień staje się mniej dla nich ważne. Jack and the hunters let the fire go out in order to hunt. Jack i myśliwi niech ogień wyjdzie w celu polowania. Ralph's effort to keep the fire going are consistent but unsuccessful, in the same way his efforts to restore order are unsuccessful. Ralph's wysiłku, aby utrzymać ogień idzie są zgodne, ale nieudana, w ten sam sposób swoje wysiłki w celu przywrócenia porządku kończy się niepowodzeniem.


  1. Golding uses the signal fire to also symbolize hope, something which Jack destroys as the novel progresses. Golding używa alarmu pożarowego również symbolem nadziei, coś, co niszczy jako Jack powieści postępuje. At times the signal fire rages out of control, symbolic of the boys themselves. Czasami Pożar sygnał spod kontroli, symboliczne chłopcy sami.


  1. Zwierz - na początku symbolizuje po prostu strach, który stopniowo przeradza się w strach człowieka przed innymi ludźmi. Jako pierwszy zdefiniował ten fakt Simon, ale nikt nie chciał go słuchać. Kidy bestia przechodzi transformację w Władcę Much zaczyna się ostatnia część książki i zawiera punkt kulminacyjny nieludzkiej i zwierzęcej brutalności. W "rozmowie" z Simonem Władca Much mówi, że jest złem obecnym w każdym człowieku (również w tym najbardziej niewinnym - np. dziecko) i nikt nie może od niego uciec. Został stworzony i ochrzczony przez Jacka jako symbol zła.


  1. 6) The Dead Parachutist - Piggy looks for a sign from the adult worldThe Dead Spadochron - Piggy wygląda na znak od świata dorosłych. He gets it the very same night. Dostaje on bardzo samej nocy. Miles above the island, a plane is shot down. Miles nad wyspą, samolot zostaje zestrzelony. A dead man floats onto the island and becomes lodged in rocks and trees. Dead man płynie na wyspę i utkwi w skały i drzewa. The dead parachutist symbolizes the adult world and its inability to maintain peace. Zmarły spadochroniarz symbolizuje świat dorosłych i niezdolność do utrzymania pokoju. Piggy's desire to learn civilized behavior from adults goes unfulfilled. Piggy chęć do nauki cywilizowanego postępowania od dorosłych idzie niespełnione. The dead man also becomes the beast. Zmarły staje się także zwierzęta.


  1. 7) The Plane Crash - The plane crash symbolizes the breakdown of modern society.Plane Crash - katastrofy samolotu symbolizuje podział współczesnego społeczeństwa. The boys leave England to get away from the war and are shot down by the enemy. Chłopcy urlopu Anglii, żeby uciec od wojny i zestrzelony przez wroga.


  1. 8) The Scar - The scar left by the plane crash, symbolizes the damaging encroachment of humans in paradise. Scar - blizny w katastrofie lotniczej, symbolizuje szkodliwych ingerencji człowieka w raju. The vivid imagery that Golding uses to describe how the scar smashes into the jungle illustrates the affect humans have on the earth and how devastating man can be. Żywe obrazy, które Golding używa się opisać jak blizna do dżungli rozbija ilustruje wpływ mają ludzie na ziemi i jak człowiek może być katastrofalne.


  1. 9) The Island - The island symbolizes the Garden of Eden before the arrival of the boys. The Island - wyspa symbolizuje Garden of Eden przed przyjazdem chłopców. After the boys arrive it becomes corrupted and destroyed. Po przyjeździe chłopców staje się uszkodzone i zniszczone.


  1. 10) The Boys - The boys also stand as symbols: Simon represents goodness; Ralph and Piggy symbolize law and order; Jack and Roger stand for evil; The big kids represent the ruling classes; and the littluns symbolize common folk. Boys - Chłopcy również stoisko jako symbole: Simon reprezentuje dobro, Ralph i Piggy symbolem prawa i porządku; Jack i Roger stoją za zło, dużych dzieci przedstawicielami klas rządzących, a littluns symbolizują lud.


  1. Mucha - symbolizuje zarazę, plagę, chorobę; irytację, arogancję; małostkowość; donosicielstwo; podstęp; kłopot, dokuczliwość; skąpstwo, chciwość; żarłoczność, krwiopijcę; zmysłowość, chuć, bezwstyd, rozpustę; słabość, życie w zmniejszeniu, małość; nieczystość, brud; śmierć, rozkład, gnicie; diabła, Belzebuba, demona; bogów; Stary Rok; prognozę pogody; odwagę; duszę. Muchy — bogowie. W starobabilońskim (z ok. 2000 p.n.e.) Poemacie o Gilgameszu bogowie zlatują się gromadnie, jak muchy, do ofiar i libacji. Mucha w tradycji staroż. Izraela i w śrdw. — nieczystość. Muchy nie pojawiały się w świątyni jerozolimskiej. Muchy — plaga. Na Bliskim Wschodzie i w Egipcie powtarzały się plagi much, przed którymi uciekali mieszkańcy, wyludniając całe okolice. Do plagi much przyrównywali Izraelczycy zaborcze armie egipskie. „I stanie się w owym dniu, że Pan gwizdnie na muchę, która jest na krańcach strumieni egipskich” (Izajasz 7,18). Czwarta plaga spuszczona przez Jahwe na Egipt (Ex. 8,20—32). W wielu krajach śródziemnomorskich składano ofiary bogom mogącym poskromić tę plagę: Kanaanici i Filistyni Belzebubowi, Syryjczycy samym muchom, Grecy dorocznie ofiarowywali byka Zeusowi Apomyiosowi w jego świątyni w Akcjum, Rzymianie — Herkulesowi Zwycięzcy. Trafnie zaobserwowano udział much w rozprzestrzenianiu zarazy. Jako obrońcy od much służyli także: Apollo i demony Myiagros i Myiodes. Związek much ze światem podziemnym wyrażał się m.in. w demonie gnicia, Eurynomosie, ’szerokowładnym’, karmiącym się trupami, objawiającym się jako wielka mucha o barwie ciemnogranatowej, metalicznej. Mucha — udręka śpiącego. Wg późnego mitu gr. śpiewaczka, kochanka Endymiona, została przez zazdrosną boginię księżycową Selene zmieniona w muchę, aby nie mogła jej przeszkadzać w nocnych schadzkach ze śpiącym ukochanym. Król much — Belzebub, Beelzebub, Baal Zebub ’władca much’, czczony w Akkaronie, mieście filistyńskim, miał odpędzać plagę much i komarów, a ponadto leczyć wszystkie choroby. „(Anioł do Eliasza) Czyż nie ma Boga w Izraelu, że się idziecie radzić Beelzebuba, boga Akkaronu?” (4. Ks. Król. 1,3). Imieniem tym nazwano w Izraelu diabła, „księcia czartowskiego” (Ew. wg Mat. 12,24). Możliwe, że Żydzi umyślnie zmienili pogańskiego Baal Zabula ’władcę Domu’ na ’władcę much’, aby go ośmieszyć. U chrześcijan Belzebub — diabeł sprowadzający zarazy i nieszczęścia; grzech, który można odpokutować. Imię używane w zaklęciach czarnej magii. Nieustanny atak zła zrodzonego w zgniliźnie i rozkładzie, bzykającego, brzęczącego, buczącego nieznośnie, wirującego, tnącego do krwi i pijącego krew ludzi i zwierząt. Przysłowie: Muchy są to pszczoły diabła (echo lud. legendy o Jezusie i pszczole). Mucha w drogim olejku — łyżka dziegciu w beczce miodu, dosyć garść piołunu na zepsucie beczki napoju. ,,Muchy zdychające psują woń drogiego olejku” (Eklezjastes 10,1). Mucha w bursztynie — nieśmiertelność, niezniszczalność. „Widomie skryta w prze czystym bursztynie zda się, że w własnym iniedzie pszczoła płynie (…). Niech Kleopatra nie pochlebia sobie, kiedy w kształtniejszym mucha leży grobie” (Pszczoła w bursztynie )—2,7—8 Jana Andrzeja Morsztyna). Mucha w mazdaizmie — postać, w jakiej sfruwa na ziemię Aryman, bóg zła i ciemności, kłamstwa i zniszczenia; Nasu, demon żeński, wcielenie nieczystości. Packa na muchy (w buddyzmie) — władza. potęga, ochrona, wyższość, siła magiczna. Mucha (na Dalekim Wschodzie) — nieśmiertelna dusza nieustannie unosząca się w przestworzu. Mucha — arogancja; twórca a. przywódca tylko we własnej wyobraźni. W bajce Ezopa mucha siedząca na osi koła mówi: ,,Jakiż pył podnoszę!” „Myśmy orali” mówi mucha, która siadła na pługu (Mucha bajka Iwana Dmitriewa) — o cłowieku przypisującym sobie cudze zasługi, nieużytecznym, cierpiącym na urojenia rozszczeniowe. „U chomika w gospodzie siedzą muchy przy miodzie. Siedzą, piją koleją i z pająków się śmieją” (Muchy samochwaty l—4 Marii Konopnickiej). Mucha — postać, jaką przybierał skandynawski szatan Loki, aby dręczyć swoje ofiary, a także aby skraść naszyjnik Frei, pięknej bogini miłości, zwany Brisingamen, jeden z cudownych „skarbów bogów”. Mucha (w epoce Odrodzenia) — czas, pożerca rzeczy; rozkład, gnicie. Bucząca, bzykająca mucha w tradycji chrzęść. — zmysłowość, rozpusta, chucie cielesne. ,,Popełnił cudzołóstwo (…). Maleńka złota muszka w moich oczach grzeszy tak samo” (Król Lear 4,6 Szekspira, tł. J. Paszkowskiego) Wyobrażenie muchy obroną przed muchami. W XV i XVI w. w malarstwie i wnętrzarstwie wł., nm. i niderl. umieszczano wizerunek muchy sprawiający wrażenie prawdziwej muchy (fr. trompe 1’oeil) dla magicznego odstraszania owadów a. w myśl zasady medycyny ludowej i homeopatii: similia similibus (curantur) łac. ’podobne (leczy się) podobnym’. Muchy i komary — demony Starego Roku, zob. Oliwka (Nowy Rok). Mucha — słabość, małość, drobina. Słaby jak mucha. To dla niego mucha, tj. tyle, co nic. Mucha nie siada — o dobrze wy konanej robocie, której nie można postawić nawet najmniejszego zarzutu. Mucha — potęga słabości. „Lwisko się rzuca jak szaleniec jaki (…), ryczy, iskrzą mu się oczy (…), a te powszechne rozruchy były sprawą biednej muchy” (Lew i mucha 13—20 Stanisława Trembeckiego). Mucha — życie w zmniejszeniu. Przysłowie skand.: Zdarza się i musze, że powie: Mieć ją muszę! Przysłowie tac.: Habet et musca splenem ’Nawet i mucha ma śledzionę’, tj. potrafi zapłonąć gniewem. Muchy szlacheckie (wg teorii Wojskiego): „Pierś mają szerszą, brzuch większy od gminnych, latając bardzo huczą i nieznośnie brzęczą, a tak silne, że tkankę przebiją pajęczą” (Pan Tadeusz 2,702—4 Mickiewicza). Mucha — chciwość. Przysłowia: Mucha topi się w syropie, który sama chciwie żłopie. Brzęczy mucha, kiedy w miodzie tonie. Jak mucha w smole (w mazi) uwiązł, ulgnął, uwija się, rusza się. Mucha krwiopijca, zwiastun burzy (bo przed burzą najchciwiej tnie i pije krew ludzką i zwierzęcą); prognoza pogody. Sztuczna mucha — pułapka, podstęp. Wędkarze łowią łososie, trocie, pstrągi, lipienie na „muchę”, imitację owadów żyjących nad strumieniami, brodząc pod prąd, wyrzucając i opuszczając wędką przynętę na (a. nad) wodę. Muchy łapać — tracić czas na głupstwa; próżnować. Mucha — szpicel, donosiciel. Przysłowie: Zawsze jest taka mucha, co doniesie do ucha. Mucha (Musca) — gwiazdozbiór nieba płd., niewidzialny w Polsce.


  1. ,,Władca Much” – jedno z hebrajskich imion diabła (pol. Belzebub, hebr. Baal-Zevuv), w powieści nazwa, jaką Simon nadaje świńskiej czaszce podarowanej zwierzowi przez myśliwych. Symbol złych, pierwotnych instynktów ogarniających młodocianych rozbitków.


  1. Jack - jego okrucieństwo nie zna granic. Jednak to Roger reprezentuje czyste zło - jest pierwszym, który celowo zabija człowieka - Prosiaczka. Czerpie sadystyczną przyjemność z torturowania świni i innych chłopców na wyspie. Złą naturę Jacka demaskuje już jego zachowanie na początku powieści, kiedy rzuca kamieniami w młodszych chłopców, zdając sobie sprawę, że nie może zostać ukarany, gdyż na wyspie nie ma dorosłych.


  1. Lord of the Flies - Jack impales głowy świni na drewnianej udział w ofierze zwierzę. The Lord of the Flies symbolizes the devil and is a literal translation from Hebrew meaning Beelzebub. The Lord of the Flies symbolizuje szatana i jest dosłownym tłumaczeniem z hebrajskiego oznacza Belzebuba.


Noty wydawców


  1. WYBORCZA

Dziś trudno uwierzyć, że na początku lat 50. XX w. William Golding miał trudności z opublikowaniem swojej najsłynniejszej książki. Rękopis "Władcy much" odrzuciło aż piętnastu wydawców. Obawiali się, że nikt nie kupi tak pesymistycznej książki. Wreszcie w 1954 r., po kilku przeróbkach, powieść opublikowała oficyna Faber & Faber. Rychło okazało się, że to była jedna z najtrafniejszych decyzji w historii wydawnictwa i dziejach literatury współczesnej. Świat, który nie wyleczył jeszcze ran po niedawno zakończonej wojnie, znajdował się w przededniu kolejnego globalnego konfliktu. Te lęki znalazły wyraz w powieści Goldinga. "Władca much" opowiada historię grupy dzieci rozbitków, które organizują sobie życie na bezludnej wyspie i tworzą społeczność rządzącą się prawami przemocy. Samolot, którym ewakuowano je z dotkniętej konfliktem atomowym Wielkiej Brytanii, rozbił się w pobliżu. Różnie interpretowano powieść Goldinga. Widziano w niej parabolę dziejów ludzkości, ostrzeżenie przed wojną nuklearną, przenikliwe studium zła, sarkastyczną wizję regresu człowieczeństwa, gorzką refleksję o prawach rządzących ludzką zbiorowością. Sam pisarz opowiadał, że "Władca..." był ironiczną ripostą na przygodową powieść R.M. Ballantaine'a "Koralowa wyspa", która w sielankowy sposób pokazywała społeczeństwo wiktoriańskiej Anglii. Dziś mało kto pamięta "Koralową wyspę", zaś „Władca much" rozszedł się w ponad 4,5 min egzemplarzy. Doczekał się też dwóch adaptacji filmowych. Najbardziej udaną zrealizował w 1963 r. wybitny brytyjski reżyser teatralny Peter Brook. Prawie całą swoją twórczość William Golding (1911-1993) poświęcił problemowi zła. Paradoksalnie, autor pesymistycznych i mrocznych książek na co dzień słynął z optymizmu i dowcipu. Urodził się w Kornwalii w rodzinie nauczycielskiej. Studiował literaturę i językoznawstwo w Oksfordzie. W 1934 r. zadebiutował tomikiem wierszy. Zbiorek przeszedł bez echa, a Golding przez całe życie żałował, że nie umiał być poetą. W czasie wojny służył w brytyjskiej marynarce; podczas lądowania aliantów w Normandii dowodził kutrem torpedowym. Pod wpływem wojennych doświadczeń napisał "Władcę much", który przyniósł mu pieniądze i rozgłos, pozwolił porzucić posadę nauczyciela i poświęcić się literaturze. Kolejne jego powieści miały równie gorzkie przesłanie. W "Spadkobiercach" (1955) ukazał klęskę człowieka neandertalskiego, pokonanego przez bardziej inteligentnego, ale i okrutniejszego homo sapiens. Za najdojrzalszą książkę Goldinga uchodzi "Wieża" (1964), utrzymana w poetyce średniowiecznej opowieści alegoryczna historia budowy monumentalnej wieży kościoła w Salisbury. Po opublikowaniu "Wieży" pisarz milczał przez 15 lat. Jeździł po świecie z wykładami o własnej twórczości. Wrócił na literacki parnas w wielkim stylu. W 1980 r. opublikował "Rytuały morza", które wraz z "Twarzą w twarz" (1987) i "Piekłem nad pokładem" (1989) złożyły się na słynną "Trylogię morską", metaforyczny osiemnastowieczny dziennik podróży brytyjskiego arystokraty do Australii. W 1983 r. otrzymał literacką Nagrodę Nobla, a pięć lat później tytuł szlachecki. Przez ostatnią dekadę życia izolował się od świata w swojej rezydencji w Kornwalii.

"- Słuchaj, Ralf. Nie zastanawiaj się, co jaki ma sens. Teraz już jest inaczej...
- Nie zawracaj sobie głowy, czemu wódz...
- ...musisz stąd iść dla własnego dobra.
- Wódz i Roger...
- ...tak, Roger...
- Oni cię nienawidzą, Ralf. Oni cię wykończą.
- Jutro na ciebie zapolują.
- Ale dlaczego?
- Nie wiem. I wódz, Jack, mówi, że to będzie niebezpieczne...
- ...i że musimy uważać i rzucać włócznie jak w świnię.
- Ustawimy się w linię w poprzek wyspy...
- ..i ruszymy naprzód od tego końca aż...
- ...póki cię nie znajdziemy".


  1. Maciej Parowski Diabeł nie śpi!

 Nagrody Nobla ożywiają nasze życie literackie i wydawnicze. W 1986 r. dostaliśmy kilka książek Goldinga, a wśród nich drugie wydanie najsłynniejszej jego powieści z 1954 r. - "Władca Much". Strach pomyśleć jak długo jeszcze czekalibyśmy na to wznowienie bez decyzji Szwedzkiej Akademii. James Gunn zalicza książkę do powieści kultowych; podobnie jak "Paragraf 22" Hellera, jak "Władcę Pierścieni" Tolkiena. U nas w głównym nurcie rolę książki kultowej spełniało jeszcze niedawno "Pod wulkanem" Lowry'ego. W latach siedemdziesiątych kultową powieścią była bez wątpienia "Gra w klasy" Cortazara i może "Sto lat samotności" Margueza, a przed wojną bodajże "Klub Pickwicka'' Dickensa. Książki kultowe to znaczy czytane bez końca, cytowane przez wieIbicieli, dyktujące pewien styl życia oraz myślenia i używane jako podstawa przyjacielskiego kodu.. Obecnie, wśród polskich fantastów czyta się w ten sposób Raymonda Chandlera, wybitnego przedstawiciela czarnego kryminału. Z czystej fantastyki - na pewno wszystko co wyszło spod pióra Philipa K. Dicka. A z polskiej? Szczerze mówiąc nie wiem. Kiedyś może "Solaris"? Ale dziś Lema nie odczytujemy już tak pasjonacko. l teraz, Golding? W 1963 r. Peter Brook nakręcił znaczący film na podstawie powieści. My dostajemy drugie polskie wydanie w dwadzieścia lat po pierwszym, tym razem w nakładzie 50 tys. Jak na kult trochę mało, ale jest szansa, że parę osób książkę przeczyta. Ci, którym się to uda nie będą żałować, choć we wspomnianym gronie międzynarodowych rarytasów wygląda powieść Goldinga na najmniej wyszukaną. Rzecz napisana jest prosto, alegoryczny i moralizatorski zamiar powieści leży na wierzchu, oczywista jest też jej inspiracja biblijna. Nie ma igraszek z formą, z językiem, nie ma eksperymentów z czasem. Na bezludnej wyspie, pełnej jak biblijny raj smakowitych owoców, ląduje w wyniku katastrofy samolotu grupka angielskich chłopców i zaczyna od zera. Najpierw, wspólnie i zgodnie wybierają wodza, by jak w "Umowie społecznej" Jana Jakuba Rousseau zrzec się części suwerenności na rzecz wybranej osoby. Potem stanowią prawa. Demokratycznie podejmują decyzje. Dzielą się zadaniami. Ale w toku nadto licznych obrad (choroba demokracji) uprawiają gadulstwo, demagogię, pogardę dla słabszych maluchów. Nieodpowiedzialne mędrkowanie chłopców sprawi, że zgaśnie ognisko, właśnie wtedy, gdy dym mógłby przywołać przepływający obok statek. Ta sama nieodpowiedzialność i stadność zachowań doprowadzi do pożaru, w którym zginie jeden z malców. Potem mamy narastający konflikt między Ralfem, legalnie wybranym przywódcą i strażnikiem ogniska, a Jackiem, agresywnym myśliwym. Ten konflikt, właściwie rewolta Jacka, kojarząca się nieco z konfliktem Kaina i Abla, doprowadzi społeczność chłopców do rozpadu i moralnego upadku. Jest w książce więcej biblijnych tropów, a wśród nich najważniejszy - zjawi się na wyspie diabeł-kusiciel. Najpierw w postaci rojeń o wężu lub innym potworze czającym się w mroku. Później to co realne duchowo, co kłębi się w duszy, zyskuje, jak uczy Jung, postać fizyczną. Diabeł przybywa na wyspę w dwu wcieleniach: Władcy Much, świńskiego łba wbitego przez myśliwych na pal i Zwierza, trupa lotnika, który nocą spadł z nieba. Diabeł-symbol staje się wkrótce wymowną i skutecznie działającą rzeczywistością. Potrafi skłócić społeczność chłopców. Potrafi doprowadzić do zamordowania dwu wartościowych, choć pozbawionych charyzmy istot, które mogłyby mu stanąć na drodze. Dlatego muszą zginąć zabici przez kolegów: Prosiaczek, tłuścioszek w okularach, będący nie wysłuchanym mędrcem i Simon, wrażliwa istota, ktoś w rodzaju kapłana, który miewa widzenia. Prowadzi nas Golding do samych źródeł tajemnicy zła bez wykrętów i właściwej dwudziestemu wiekowi scjentystycznej wstydliwości. Cóż to jest diabeł? Otóż Władcę Much chłopcy wzniosą własnymi rękami. Gdy rozum śpi budzą się upiory... Myśliwi powodowani głodem mięsa, chęcią zabawy, ale i poszukiwaniem bezpieczeństwa - dołączą do swego ambitnego wodza i złamią ustalone wcześniej prawa. Prawie wszyscy chłopcy dobrowolnie doprowadzą się do histerii, w której zabiją Simona, później poprą najgorszego ze swego grona w bezlitosnej walce o prestiż i władzę. Będą na siebie polować za pomocą obustronnie zaostrzonych dzid. Będą wymyślać barbarzyńskie symbole. Używając tych symboli spróbują przekupić ciemne moce. Spróbują - sami z siebie, ale i z inspiracji Belzebuba (filistyński Władca Much), który czeka na człowieka nawet na najmniejszej wysepce i czai się w zakamarku jego duszy, grając w niej kiedy przyjdzie pora na ambicji, pysze, wygodnictwie, strachu i bezkrytycznej potrzebie wspólnoty... Tym różni się powieść Goldinga od większości tego co powstaje i powstawało w fantastyce: Gwiezdne imperia zła! Agresorzy! Albo nasza fantastyka socjologiczna - z jej bohaterem, poczciwą jednostką tłamszoną przez gwiezdne systemy. Albo literatura polityczna, mówiąca o klasach, narodach, kapitałach czy gangach... Zimno, zimno! Golding idzie dalej, do sedna. Mamy wyspę, owoce, słońce, mamy cywilizowanych chłopców, nikt im niczego nie narzuca, nie naciska, nikogo nie przynosi w teczce i... nie wychodzi. Dlaczego wszystko się psuje? - pyta w powieści Ralf, pyta Prosiaczek. Winien Szatan, odpowiada Golding, szatan w postaci świńskiego łba na kiju i szatan w naszej duszy. Nie wygląda to na myśl nową i wyrafinowaną ani na propozycję bezsprzeczną. W Polsce z Szatanem różnie bywało. W każdym razie Goldinga w tej materii warto wysłuchać. W czasie wojny, jako uczestnik bitew morskich zobaczył do czego są zdolni dorośli. Po wojnie, jako nauczyciel, dokładnie przyjrzał się dzieciom. Zobaczył tu i tam tego samego człowieka. Ciekawe byłoby dotrzeć dziś do jego wychowanków, mają koło pięćdziesiątki i niewykluczone, że wszyscy są sympatyczni i bardzo teraz dumni ze "swego pana". Ale Golding nie wyobraził ich sobie w społeczeństwie, gdzie temperuje nas obyczaj, szkoła, prasa i prawa - lecz na bezludnej wyspie, gdzie  w s z y s t k o  w o l n o. l wtedy zobaczył w nich tego samego człowieka, którego Conrad poznał w Afryce i opisał potem w "Jądrze ciemności" jako istotę skażoną, z której zawsze może opaść pozłotka cywilizacji i kultury, jeśli świadomie, z wysiłkiem nie będzie się strzec. Takich morałów słucha się raz dobrze, raz źle, zależnie od mody i koniunktury. Jak jest fajnie, jak krzywa rośnie - to źle. Bronisława Bałutowa w pracy o powieści angielskiej XX wieku pisze o fluktuacjach krytycznego odbioru "Władcy Much". Zmieniało się to co dekadę. Zrazu mówiło się, że powieść jest nieprzyzwoicie symboliczna i oderwana od rzeczywistości. Potem rozwodzono się nad jej subtelnością i głębią. Następnie rzecz była znów zbyt realistyczna i płytka. Angielski badacz robił nawet zestawienie kontrastowych opinii, wychodzących w różnym czasie spod piór tych samych krytyków. Ciekawa metoda badania - ale czego? Raczej Ducha Czasu niż książek, raczej kultury niż literatury. Samotnicy jak Golding nie robiący sobie nic z mód i nowinek, nie ukrywający wiary i moralizatorskich zamiarów - wprawiają w zakłopotanie świecką, migotliwą i zmienną kulturę. Czasem dostają Nobla lub inne nagrody. Czasem nie. Nie ma tu reguł. Dla nich i dla ich czytelników, których zawsze znajdą, ważne jest jedno. Wśród ludzi, którzy przemyśleli przerażającą przygodę Prosiaczka, Ralfa, Jacka i pozostałych możemy się czuć w miarę bezpieczni. Oni już wiedzą, zostali ostrzeżeni. Ale inni?


Recenzje:


  1. "Władcę much" przeczytałam, ponieważ na ćwiczeniach z pedagogiki społecznej (temat: grupy rówieśnicze) będziemy oglądać adaptację filmową książki. No i po przeczytaniu pierwszego rozdziału, gdyby nie moja determinacja, to chyba nie przeczytałabym jej do końca. Ale im dalej brnęłam, tym ciężej było mi się oderwać. Co czułam podczas czytania? Narastające przerażenie. I chyba więcej nie trzeba pisać, tylko: brać się do czytania, ludzie! :P


  1. W czasie czytania książki nasunęła mi się pewna myśl. Mianowicie taka, że jeśli już zetknęliśmy się z cywilizacją, nigdy nie będziemy mogli się od niej uwolnić. Tak właśnie było w przypadku bohaterów książki, którzy uwięzieni na bezludnej wyspie próbowali sobie stworzyć namiastkę demokracji, tworzyli prawa, budowali szałasy, próbowali postępować w taki sposób, w jaki postępowaliby dorośli. Moim zdaniem książka jest trochę przereklamowana. Słyszałam na jej temat wiele pozytywnych opinii i chyba za dużo obiecywałam sobie po tej lekturze.


  1. O pinia zawiera treść ujawniającą szczegóły utworu. Jeśli nie jesteś z nim zaznajomiony(a), nie czytaj dalej. Ale jeśli wahasz się, czy zdecydować się na przygodę z "Władcą much", zapraszam do lektury mojej skromnej oceny, mam nadzieję, że rozwieje Twoje wątpliwości. Nie wiem, czy autor "Władcy much" był fanem pana Freuda, jednak jestem pewien, że ten drugi po tej lekturze utwierdziłby się w swoich przekonaniach. Druga refleksja, jaka narodziła mi się w głowie jest następująca: to nie miłość, a właśnie nienawiść jest głównym i najsilniejszym imperatywem w świecie zwierząt, z człowiekiem na szczycie tej hierarchii. Powieść ukazuje schematy rządzące aspektami dobra i zła - pojęć rozumianych przez nas przez pryzmat cywilizacji. Poza tym można odczytywać "Władcę" również na wielu innych płaszczyznach, ale o tym w dalszej części opinii, skupmy się na wątku przewodnim. Kiedy rodzi się nienawiść? Okazuje się, że nie trzeba jej odczuwać tylko do przedstawicieli innych ras, do ludzi mających skrajnie odmienne poglądy polityczne, religijne, tak naprawdę nienawiść zaczyna się w momencie, gdy nie można w żaden sposób zaakceptować lub w najgorszym razie tolerować czyichś argumentów. Nienawiść zaczyna się w momencie, kiedy dwie idee kompletnie się negują i aby wprowadzić czyjś pomysł w życie, trzeba zniszczyć tę drugą, zagrażającą opcję. Jack stworzył swoją wyspiarską "Tyranię" w opozycji do praw cywilizacji. Każda recenzja, każda notka wydawnicza o tym mówi. Nie ma sensu rozwodzić się nad osią fabuły. Analogia Jacka do Hitlera jest nadto oczywista. Jeden i drugi doszedł do władzy siejąc lęk wśród swoich pobratymców. Drugim mechanizmem przejęcia władzy przez Jacka (i znowu analogia do Führera) jest niesamowita charyzma, wiara w to, co się czyni i chyba najważniejsze - danie iluzji dumy. Duma, jakże niedoceniana w czasach dobrobytu, dla ludzi pozbawionych wszystkiego prócz nadziei jest wartością nadrzędną. Świadomość panowania nad życiem i śmiercią działa jak narkotyk, z ludzi zniszczonych mentalnie rodzą się wojownicy gotowi skoczyć w przepaść za swoim Wodzem. Kolejną sprawą wartą odnotowania jest (choć być może to tylko moja interpretacja) usilne tuszowanie tożsamości "zwierza", gdyż wspólny wróg, który łączy członków tak dzikiej społeczności, nie może zostać wymazany z ich świadomości. Nienawiść - to słowo klucz w tej powieści. "Władca much" pokazuje, do czego jest zdolny człowiek nienawidzący, obdarzony przerostem ambicji i poniekąd ignorancją. Ujawnia brutalną prawdę, że nie spocznie on, dopóki przedmiot jego nienawiści nie zniknie z powierzchni ziemi, choćby musiał użyć w tym celu wszystkich dostępnych środków. Jack nie cofnąłby się nawet przed spaleniem doszczętnie wyspy tylko po to, by dopaść swojego antagonistę - Ralfa, nawet jeżeli nieświadomie skazałby w ten sposób siebie i swój szczep na zagładę. Kolejnymi motywami, wspomnianymi przeze mnie wcześniej, są: nawiązanie do prozaicznej sentencji "Nie oceniaj książki po okładce" - tudzież Prosiaczek. Dziecko to było całkowicie odtrącone, ponieważ odstawało od innych kondycją fizyczną, jednak było szkalowane jeszcze z innego powodu - wyróżniającej je inteligencji. Z każdą kolejną stroną Prosiaczek przestawał być w moich oczach tłuściochem, a stawał się Philem - to jego prawdziwe imię, które tylko raz pada w książce. To właśnie on był szarą eminencją w państwie konchy, i to on był autorem najważniejszej idei, jaka narodziła się w dziecięcych głowach - rozpalenia ogniska, które dawało dym. Prosiaczek zginął, ale jego idea przetrwała, stając się siłą zbawczą dla pozostałych dzieci. Władca Much to po hebrajsku Belzebub - synonim Szatana i wszelkiego możliwego zła. Nie można było trafniej nazwać tego dzieła.


  1. Prosty w formie "Władca much" okazał się w rezultacie nie tak znów łatwą do przetrawienia pozycją. Ot, grupa dzieciaków, po tym, jak nad bezludną wyspą rozbija się transportujący je samolot, bawi się w rozbitków. To pierwsze, jakże mylne wrażenie, z każdą przeczytaną stroną jest wypierane. Przez niepewność. Przez niedowierzanie. W końcu przerażenie. Człowiek zadaje sobie pytanie: czy ja też taki jestem? Z jednej strony uspołeczniony, wtłoczony w ramki zorganizowanego współżycia z innymi, z drugiej atakowany przez atawistyczne odruchy i ciągotki, którym trzeba tylko odpowiedniej okazji, by wziąć górę nad naszym ucywilizowaniem? Przez pewien czas pomaga uspokajanie się przekonaniem, że przecież to tylko dzieci, a ja... dorosły... to bym... No właśnie. Co bym? Książka jest wielopłaszczyznowa i można ją "wałkować" i odczytywać na wiele rozmaitych sposobów. Jako ukazanie błędów "konchowej" (czy tylko?) demokracji. Jako ostrzeżenie przed światowym kataklizmem na miarę dwóch poprzedzających jej napisanie wojen światowych. Przed totalitaryzmem, który karmi się prawem silniejszego i gra na najniższych instynktach. Ot, parę przykładów. Ja czytałem ją z pozycji wciąż jeszcze "świeżego" tatusia. Odczytywałem wprost. I bałem się: siły dziecięcej nienawiści i podłości, przegranej zdrowego rozsądku z własnym widzimisię i konsekwencji pozostawienia dzieci bez nadzoru. Zastanowiłem się, jak cienka jest skorupka zwana wychowaniem i jak niewiele potrzeba, by stoczył ją i zniszczył kwas pt. "brak dorosłych". I co spowodowało, że jeden opiera się swym instynktom, a drugi, także pozostawiony samopas, daje im upust? Podsumowując - książka, która przed czytelnikiem stawia wiele różnorakich pytań. Na niektóre z nich znajdziemy odpowiedzi w trakcie lektury, na inne musimy odpowiedzieć sobie sami. Naprawdę warto po "Władcę much" sięgnąć.


  1. "Władca much" to książka, którą powinien poznać każdy. O jej popularności mogą świadczyć chociażby ostatnio wydane w kolekcji "Gazety Wyborczej" oraz "Dziennika" egzemplarze powieści, która w subiektywnej opinii redaktorów tych gazet jest jednym z największych osiągnięć literatury XX wieku. na podstawie ocen w Biblionetce również można dojść do wniosku, że książka ta jest powszechnie znana, chętnie czytana, a co najważniejsze - wysoko ceniona, o czym świadczą pochlebne recenzje tejże pozycji. Po takim rozgłosie trudno mi było samemu nie spróbować przekonać się, ile w tych opiniach jest prawdy i czy również będę podzielał zachwyty nad dziełem angielskiego noblisty. Nie chcę streszczać fabuły powieści, aby nie psuć zabawy z czytania i odpowiedzi na pytanie, co dalej się wydarzy. Wspomnę tylko, że książka opowiada o grupie chłopców, którzy na skutek katastrofy samolotu lądują na bezludnej wyspie. Następnie próbują sobie jakoś radzić z trudnościami życia na takiej wyspie, próbują ucywilizować swoją grupę wybierając wodza, myśliwych, którzy będą zdobywać pokarm oraz budują szałasy i rozpalają ognisko, które ma dawać sygnały dymne w przypadku, gdyby w okolicy przepływał jakiś okręt. Tworzą coś na wzór demokracji, bowiem wódz, którego wybrali, nie ma decydującego słowa, a wypowiedzieć swoje zdanie może każdy, do czego na zebraniu uprawnia go trzymanie konchy - muszli znalezionej na plaży przez dwóch chłopców na początku powieści. Szybko okazuje się jednak, że żądza władzy, szczególnie ujawniająca się w przywódcy myśliwych, jest bardzo duża i ona ostatecznie bierze górę nad cywilizacyjnymi pomysłami Ralfa, który nawołuje do podtrzymywania ognia przez społeczność wyspy. Zwycięża zwierzęcość, żądza krwi, chęć polowania na zwierza i dominacja nad słabszymi. Powieść Goldinga niczego nowego nie mówi - od dawna bowiem wiadomo, że w człowieku jest duża doza zwierzęcości i instynkty te są bardzo silne, dlatego ludzie tworzą społeczeństwo, nad którym czuwa system praw i zasad, aby je poskromić i aby nie zdominowały całości jego poczynań. Książka pokazuje, że bez tego cywilizowane życie jest niemożliwe i smutnie konstatuje fakt, że zwierzęce instynkty są silniejsze od tych człowieczych i w końcu je zwyciężają, o czym już niejednokrotnie mogliśmy się zresztą przekonać w historii ludzkości. Kiedy powstała ta książka, świat był świeżo po okrucieństwach dwóch bestialskich systemów totalitarnych, z czego jeden nadal funkcjonował za żelazną kurtyną. Postawa Jacka może symbolizować również chęć autorytarnej, wodzowskiej władzy, nieprzyjmującej sprzeciwu, stworzonej na bazie strachu i przemocy. W tamtym okresie na pewno była to przestroga dla świata. Zachowanie chłopców na wyspie pokazuje, jak łatwo może dojść do nieszczęścia i uświadamia nam, że ciągle musimy stać na straży praw i zasad człowieczeństwa. Reasumując - czy po przeczytaniu tej książki dowiedziałem się czegoś nowego? Nie, autor nie prezentuje odkrywczych treści, dodatkowo podaje je w mało wyszukanej formie i bez wyraźnego stylu (chodzi mi tutaj o język, jakim napisana jest ta książka). Pomysł z wyspą może jest ciekawy, ale odnoszę wrażenie, że czegoś mi tutaj brakowało i wszystko było za oczywiste. Wypada znać, dlatego po nią sięgnąłem i tylko dlatego mogę ją polecić; na jeden wieczór.


  1. Władca much” to książka świetnego angielskiego pisarza Williama Goldinga. W 1983 r. otrzymał on Nagrodę Nobla za całokształt twórczości. Jest to opowieść o grupie młodych chłopców, którzy w trakcie ewakuacji z powodu zagrożenia wybuchem bomby atomowej, na skutek defektu w samolocie, dostają się na bezludną wyspę. Nie mają opieki, nie ma nikogo z dorosłych. Muszą sami urządzić sobie życie i spróbować sprowadzić pomoc. Są tu jednak dzieci od lat sześciu do dwunastu, więc niektóre z nich traktują pobyt na wyspie jako wspaniałą okazję do nieustannej zabawy: bo jakie mogą być zmartwienia, kiedy nie ma dorosłych, którzy zabranialiby się bawić? Są przecież owoce do jedzenia i mnóstwo wolnego czasu. Takie myśli kołaczą się w głowach chłopców. Po pewnym czasie dzieci zaczynają jednak tęsknić do swoich rodziców, zaczynają się bać, że zostały na zawsze uwięzione na tej wyspie, że nie ma już dla nich ratunku. Za dnia jeszcze myślą racjonalnie, jednak wiadomo, że noc budzi ze snu wszelkie „potwory”. Czasami są to wytwory naszej wyobraźni, ale pod wpływem ciemności stają się realne. Na wyspie często są to jednak oślizgłe węże czy pająki. Jest też sprawa Zwierza – dziwnego stworzenia, które wszyscy słyszą, ale nikt go nie widzi. Ciche kroki, dziwne tarcie czy nagłe świsty rozlegają się każdej nocy. „Władca much” jest ciężką lekturą. Po jej przeczytaniu przez kilka dni musiałam „ochłonąć”, zanim zaczęłam czytać następną książkę. Dlaczego powieść Goldinga jest tak ciężką lekturą? Powiedziałabym, że powodem jest jej prawdziwość. Trafność uwag Noblisty o psychice ludzi. Może się wydawać, że autor miał banalny pomysł - chłopcy dostają się na bezludną wyspę. Mnóstwo było takich książek! A jednak jest to błędne przekonanie, bo jeśli nawet początek tej historii nie jest zachwycający, to dalej, po dwudziestu, a nawet już po dziesięciu stronach, książka zaczyna się robić zupełnie nieschematyczna. Zmusza do przemyśleń. Mówi o psychice człowieka, o nieodpartej żądzy górowania nad innymi. Opowiada także o złu, które tkwi w każdym z nas, ukryte. Niektórzy są dość silni, by je zwalczyć, ale nie wszyscy umieją się przeciwstawić tej „sile”. Niektórzy ludzie pozwalają wchłonąć ciemności nasza jasną stronę... Dlaczego? Często z banalnych wręcz powodów... Wystarczy mała iskierka, aby rozpalić ogień nienawiści, co może mieć fatalne skutki.


  1. EGZOTYCZNY FOLWARK ZWIERZĘCY:

"Władca much" to bardzo mocna książka, wstrząsająca i niezwykle wymowna. Nie będę tutaj streszczać fabuły, bo nie o to przecież chodzi. Dzieło Goldinga to studium natury zła, gorzka refleksja o prawach rządzących ludzką zbiorowością i pesymistyczna wizja upadku człowieczeństwa. Oto pisarz przedstawia brutalną prawdę o nas samych. Jak niewiele jest różnic między nami - "ucywilizowanymi" a zwierzętami. Książka dotyka też odwiecznego problemu władzy. Problemu tak starego, jak i same społeczeństwa. Od zarania dziejów ktoś sprawował władzę, jakiś wódz plemienny, potem królowie; niestety, nie każdy potrafi tę władzę sprawować. A jeśli tak się dzieje, może dojść do katastrofy. Podczas czytania "Władcy" stanęły mi przed oczami sylwetki dawnych dyktatorów, Stalin, Hitler... Nikt z recenzujących nie zwrócił uwagi na jedno - fakt, który wydaje mi się oczywisty. A mianowicie podobieństwo utworu Goldinga do "Folwarku zwierzęcego". Obie książki mają znaczenie symboliczne i w pewnym sensie dotykają tych samych problemów. Ludzka żądza uznania, władzy, szacunku społeczeństwa, która przeradza się w obłęd. Jeszcze jedno podobieństwo - świnie :). Na wyspie non stop biegają te zwierzęta - a to polowanie, a to ich głowy nadziane na kije. A przecież głównymi bohaterami "Folwarku" są m.in. świnie. Tak czy inaczej, polecam obie te pozycje. Są bardzo wartościowe i dają wiele materiału do refleksji. Od razu człowiek zaczyna stawiać sobie pytania. Poniekąd retoryczne...


  1. OWŁADNIĘCI STRACHEM ALBO WYZWOLONE ZŁO:

Belzebub przywodzi mi na myśl sztukę Jana Drdy „Igraszki z diabłem”. Ukazany jest tam jako śmieszny staruszek stale opędzający się od much, które chcą mu upstrzyć nos. No właśnie... Jedno z tłumaczeń semickiego Baal Zebub oznacza Władcę Much, choć na początku bóg ten nie miał pejoratywnego znaczenia. Był opiekunem miasta Ekron, bogiem płodności i przyrody, lecz wraz z upływem wieków zdegradowano go do rangi złego ducha. W tym świetle tytuł książki Williama Goldinga „Władca Much” w pełni jest adekwatny do przekazu. Jednak tytułowy bohater nie istnieje w rzeczywistości, chociaż... Przecież autor w jakiś sposób upostaciował zło i strach (pamiętajmy, że dzieci zmagając się z lękiem nadają mu wyraźne kształty). Może to dziwny zwierz, a może świński łeb nabity na pal, wystawiony na działanie tropikalnego słońca, oblepiony muchami... I zastanawiam się czasem, która rzeczywistość jest bardziej prawdziwa. Czy ta, która jest w naszej głowie, czy ta, którą można zobaczyć na własne oczy? W książce Goldinga zobaczymy wyraźnie, jak w umysłach dzieci przeważa ta pierwsza. Następuje to powoli, od przypadku do przypadku. Oto grupka dzieci w wieku od sześciu do dwunastu lat jakimś cudem przeżyła katastrofę samolotu. Znalazły się na bezludnej wyspie, obfitej w owoce, bez zagrożenia ze strony zwierząt. Są zupełnie same i nareszcie, jak im się wydaje, będą mogły bawić się do woli. Właściwie zapowiada się wspaniała przygoda, nawet nie czujemy, że tym chłopcom przytrafiło się jakieś nieszczęście. Wydaje się, że mogą spełnić tu swoje marzenia — odkrywanie wyspy, zabawy w wodzie, wszystko to, czego nie mogli doświadczyć mieszkając w miastach pod kontrolą rodziców. A jednak nie do końca wiedzą, w co i jak mają się bawić... Kiedy Ralf i Prosiaczek zwołują wszystkich głosem konchy, zaczyna się od niewinnego wybrania przywódcy. Jest dwóch kandydatów — Ralf i Jack. Zostaje nim Ralf, który chyba tylko dzięki podpowiedziom mądrego Prosiaczka ustanawia pewien porządek, chce zorganizować pobyt na tej wyspie tak, by przeżyć i zostać uratowanym. Priorytetem jest dla niego ognisko na skale, rozpalone dzięki okularom Prosiaczka. (I tu widać, że Golding nigdy nie miał z okularami do czynienia. Prosiaczek jest krótkowidzem, więc jego okulary to szkła rozpraszające światło, tzw. minusy, a za ich pomocą nie bardzo ognisko można rozpalić). Ralf chce także zbudować dla wszystkich szałasy, aby schronić się w czasie deszczu i mieć odrobinę poczucia bezpieczeństwa. Ognisko zostaje rozpalone, ale płonie część lasu i ginie jedno z dzieci. Jednak głośno się o tym nie mówi, choć wszyscy o tym wiedzą... Szałasy zostają zbudowane, ale tylko trzy, w dodatku jeden gorszy od drugiego, gdyż właściwie każdy chce zajmować się sobą. Czarę przelewa Jack, który nie dopilnował ogniska w momencie, gdy przepływał statek. I tu już widać wyraźnie, że Golding nie zgadza się z filozofią naturalizmu, głoszącą, iż porzucając cywilizację, człowiek będzie szczęśliwy. Człowiek nie będzie szczęśliwy, nie będzie szczęśliwe nawet dziecko, które nie jest jeszcze nawet zakorzenione w cywilizacji. Zatem dziecko posiada jeszcze pierwotną naturę, ale jaka ta natura jest? Czy jest czysta, niewinna, jak głosił Jan Jakub Rousseau? Golding opisuje bardzo sugestywnie, że jednak tak nie jest. Opisuje to tak, że mi ciarki przechodzą po plecach za każdym razem, kiedy sięgam po książkę. Czytając ją, na pewno nie doznamy oczyszczającego katharsis, wręcz odwrotnie. Przede wszystkim strach. Za dnia jeszcze jakoś można go znieść, ale w nocy... Są przecież potwory, czasem pod postacią ogromnego węża, innym razem to coś, które się nadyma, rusza... Ogólna atmosfera udziela się wszystkim. Zwierz jest i trzeba go znaleźć, trzeba z nim walczyć, trzeba go zabić, trzeba mu złożyć ofiarę ze świńskiego łba. Strach najlepiej jakoś przezwyciężać i to właśnie proponuje Jack i jego grupa, która staje się z dnia na dzień coraz bardziej liczna. Jedni przechodzą do niego, gdyż to on ma mięso, inni ze strachu, jeszcze inni pod przymusem. Kiedy jeden z chłopców odkrywa prawdziwego „potwora” i chce oznajmić, że ten potwór to tylko martwy lotnik, grupa pod wpływem dzikiego tańca zabija go włóczniami... W końcu Jack kradnie Prosiaczkowe okulary, tym samym oślepiając go. Nie mogą więc nawet rozpalić ogniska. W ostatecznym akcie, który miał na celu przywrócenie władzy Ralfa, odzyskanie okularów, a może połączenie się grupy, Ralf z garstką chłopców, z konchą symbolizującą władzę wyrusza na skalny zamek, gdzie urzęduje Jack. Ale szans na zgodę nie ma, nie ma tym samym nadziei ocalenia. Prosiaczek zostaje zabity, na Ralfa zaczęto polować jak na zwierza, jak na świnię, jakby zabicie jego miało umocnić dotychczasowe rządy Jacka (nie darmo mówi się, że jest to książka o mechanizmach władzy, o analizie powstawania społeczeństw totalitarnych, opartych na lęku). W końcu las zaczyna płonąć. Dzicy muszą dopaść swoją ofiarę, nawet jeśli zniszczą wszystko wokół... I na samym końcu wydaje się, że ocalenie przyszło, jednak jest to ocalenie czysto fizyczne. Płonącą wyspę dostrzegli żołnierze i kiedy już prawie nie było dla Ralfa ucieczki, pojawili się na plaży. Wtedy Ralf, zapytany o to, kto jest tu wodzem, dokonuje zadziwiającej rzeczy — wskazuje na siebie samego. Ten dwunastoletni chłopiec, który cudem uniknął śmierci z rąk kolegów bierze na siebie całą odpowiedzialność za wszystko, co zdarzyło się na wyspie. Płacze, ale nie jest to płacz ze szczęścia, bowiem „Ralf płakał nad kresem niewinności, ciemnotą ludzkich serc i upadkiem w przepaść szczerego, mądrego przyjaciela, zwanego Prosiaczkiem”. Gdy kończymy czytanie książki, pozostaje uczucie smutku, może strachu, że i w nas samych mogą drzemać tak okrutne i złe instynkty. Przebija się też niejasne wrażenie, że to jednak dobrze, że jestem już dorosła i każdy strach mogę sobie wytłumaczyć. A William Golding? Golding w 1983 roku otrzymał Nobla, i bardzo słusznie. A po przeczytaniu jego słów nie dziwi mnie napisanie takiej właśnie książki: „Zawsze odnosiłem wrażenie, że dzieciństwo jest chorobą, z której się wyrasta, że dzieci są chyba skazane na smutek, ponieważ są dziećmi i dopiero w wieku dojrzałym mają szansę jego uniknięcia”.


  1. KTO RZUCI KAMIEŃ?

BiblioNETka utrzymuje się z reklam. Jeśli chcesz nam pomóc, prosimy o wyłączenie ich blokowania na naszej stronie. Jak to zrobić?. Dziękujemy i zapewniamy, że nasze reklamy nie będą ryczały, ani przeszkadzały w przeglądaniu serwisu! :)

Książka, po której przeczytaniu zapada cisza. Żywa akcja - jedynie pretekstem do znalezienia "drugiego dna". Wydarzenia narastają lawinowo i tworzą logiczny łancuszek. Jedna sytuacja jest twardą konsekwencją następnej - przeczuwamy ostateczną katastrofę z narastającym przerażeniem. Powstaje pytanie - jacy jesteśmy naprawdę - odarci z narzuconych reguł i konwenansów. Czy mamy prawo potępiać kogokolwiek. Kto jest bez winy (kto jest pewien, że nie dołączy do oprawców) niech pierwszy rzuci kamień... Zakończenie wcale nie jest happy endem - choć może się nim wydawać.


  1. SZTUKA PRZETRWANIW – JAKIM KOSZTEM?

Książka, pomimo że czytałam ją dość dawno, zagnieździła mi się dość dobrze w pamięci. Jest to chyba jeden z najlepszych utworów Goldinga. Dość charakterystyczny. Grupa dzieci, uciekająca przed wojną samolotem, rozbiła się na bezludnej wyspie. Dzieci, jak to dzieci, chciały się usamodzielnić i tak zrobiły - same, zmuszone zatroszczyć się o siebie i kolegów. Na początku zabawa. Potem (według mnie) tragedia. Czas spędzony w samotności przyczynia się do wielkich zmian w życiu. Narastają konflikty, brak współpracy, chęć władania, przejęcia rządów wszelkimi możliwymi sposobami. Inaczej mówiąc, zwierzę góruje nad człowieczeństwem - "natura zwierzęca". Następstwo samotności. Walka o życie, nieustanne ucieczki, polowania. Jeden wypadek, jego następstwa odbierane z dwóch różnych punktów widzenia. Tytuł mówi sam za siebie ;]. Bardzo polecam. Książka ma jednak "to coś w sobie", potrafi pokazać, do czego jest zdolny człowiek, a tym bardziej dziecko. Jak człowiek zmienia sie w zwierzę. "Ingerencja tytułowej postaci" ma swój cel. Wystarczy przeczytać.


  1. WYSPA ZŁA

Grupa dzieci na bezludnej wyspie. Przecież to już było. Wielkie wakacje, rajskie krajobrazy, zabawa. Tak, ale u Verne'a - wiecznego dziecka, marzącego o podróżach i przygodach. Tymczasem mali bohaterowie Goldinga, którzy znaleźli się na niewielkiej wyspie na środku oceanu, zgotowali sobie koszmar. Chłopcy, wychowani w cywilizowanym społeczeństwie, usiłują zorganizować się, wybierają przywódcę, ustalają zasady. Jednak strach i wynikające ze strachu zło czai się wszędzie i zaczyna zbierać swoje żniwo. Żołnierze przybywający na pomoc zastają wyspę w ogniu i krwi. A zamiast angielskich uczniów - małych dzikusów i morderców. Czy tak musi być zawsze? Czy człowiek, nawet ten najmłodszy, to tylko zwierzę polukrowane cienką powłoką cywilizacji? Tę książkę Wiliama Goldinga powinien przeczytać każdy z nas, szczególnie w dzisiejszych czasach, ponieważ otaczająca nas rzeczywistość coraz bardziej zaczyna przypominać wyspę zła Goldinga.


  1. CO DALEJ?

Trudno przyjąć do wiadomości, że tak mogłaby się potoczyć ta historia... no cóż, naprawdę odczułam ulgę, gdy skończyłam czytać, opadło napięcie, zakończenie w pewnym stopniu pozytywne... ale pozostało mi kilka pytań:


  1. BiblioNETka utrzymuje się z reklam. Jeśli chcesz nam pomóc, prosimy o wyłączenie ich blokowania na naszej stronie. Jak to zrobić?. Dziękujemy i zapewniamy, że nasze reklamy nie będą ryczały, ani przeszkadzały w przeglądaniu serwisu! :)

Po książkę sięgnęłam z prozaicznego powodu. Wykładowca pedagogiki porównawczej podał listę lektur i nakazał wybrać jedną do przeczytania. Wśród owych lektur znalazła się powieść, w dodatku powieść o dość intrygującym tytule. Powieści czytać lubię, książki naukowe - już nie za bardzo, w dodatku zagadnienia pedagogiki porównawczej nie są, w mojej ocenie, zagadnieniami jakoś wielce porywającymi, toteż gdy akurat nie miałam pomysłu na to, co by tu poczytać, sięgnęłam po "Władcę much"...
Że będzie to powieść o dzieciakach pozostawionych samym sobie na bezludnej wyspie i próbujących utworzyć tam coś w rodzaju minipaństwa - wiedziałam. Wyobrażałam sobie tę książkę jednak nieco inaczej, a samego Władcę Much - jako dzieciaka, który ostatecznie obejmie władzę. Treść okazała się dużo mniej banalna.

Zaczyna się delikatnie, wprawdzie po katastrofie, ale tej się jakoś nie odczuwa. Dzieci są radosne, zadowolone z nieobecności starszych, nie ma w nich bólu czy strachu. Wyspa jest piękna, świeci słońce, są owoce, jest woda i jest pełno dzieci, z którymi można bawić się do woli. Następuje zebranie, wybór przywódcy i ustalenie podstawowych zasad. Potem te zasady są powoli wcielane w życie, dzieje się niewiele, trochę, nie, wcale nie trochę, ale bardzo drażni nas Ralf, szydzący z biednego Prosiaczka, drażni nas też Jack i widzimy, że coś jest nie tak, bo w końcu tego przywódcę wybrano jakoś tak bez większego uzasadnienia, bo cała przejawiona inteligencja wypływała ze słów Prosiaczka, oj, źle się dzieje, to widzimy. No i mogą nam się mylić imiona, a za nimi również postacie, bo jest ich tak wiele, a w dodatku sami chłopcy. I możemy się znudzić i tak sobie pomyśleć, że wiemy, co będzie dalej, że wybór okaże się zły, że prawa nie będą przestrzegane, że coś się poplącze i będzie coraz gorzej i gorzej i w końcu to minispołeczeństwo się zupełnie rozsypie. Że będzie to opowieść o tym, jak trudno budować i trzymać w ryzach społeczeństwo i o tym, jakie są konsekwencje nieodpowiednio wybranej władzy. A tytułowy Władca Much - czyżby to miał być Ralf, który nie będzie umiał wywiązać się z powierzonego mu zadania, a przy tym będzie niecnie wykorzystywał swoją pozycję (bo sami przyznacie, że Ralf na początku nienajlepiej się zapowiadał)? Nie wiem, jak innym, ale mnie w tym momencie powieści wydawało się zuchwale, że niczym szczególnym mnie ona nie zaskoczy, że chyba jest przereklamowana, owszem, mądra, poruszająca ważne tematy, ale w gruncie rzeczy nudna i schematyczna. I wtedy pojawił się strach, początkowo wyśmiewany, ignorowany, potem coraz bardziej natarczywy i wszechobecny. A za strachem coś jeszcze. A może to coś było już wcześniej, tyle że dopiero strach przyniósł temu usprawiedliwienie, a co za tym idzie - wyzwolenie...

Oczywiście bardzo szybko zmieniłam zdanie. W jednej chwili, choć nie wiem dokładnie, w jakim momencie fabuły to się stało - książka ta przestała być dla mnie nudna i schematyczna. Była porażająca, przerażająca i wciskająca w to, na czym się akurat siedziało. I w absolutny sposób genialna. Władca Much przestał być taki jednoznaczny. Miał zarówno swoją fizyczną, jak i niefizyczną postać. Każdy widzi za nim coś innego, a ja myślę, że on był tym wszystkim, co my w nim dostrzegamy, co każdy z osobna w nim dostrzega. To był świński łeb, to był strach, to był zły przywódca i w końcu to był Zwierz. Ale czy na pewno tylko ten zwierz, który okręcał się na drzewach, który wychodził z morza, spadał z nieba, czyhał na chłopców na górze? Czy może także jakiś inny...? Wieloznaczność tego słowa uderza swoją oczywistością jak obuchem...

Ta książka nie pozwala zasnąć. Ani o sobie zapomnieć. Zdecydowanie zachęcam.




10



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Władca much, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
Władca much - problematyka, Studia PEDAGOGIKA, Podstawy pedagogiki społecznej
Golding William Wladca much
William Golding Wladca Much
Golding Władca Much
Władca much
Golding William Władca Much
William Golding Wladca Much
Opracowanka, warunkowanie
OPRACOWANIE FORMALNE ZBIORÓW W BIBLIOTECE (książka,
postepowanie w sprawach chorob zawodowych opracowanie zg znp
opracowanie 7T#2
opracowanie testu
Opracowanie FINAL miniaturka id Nieznany
Opracowanie dokumentacji powypadkowej BHP w firmie
przetworniki II opracowane
Opracowanie Programowanie liniowe metoda sympleks

więcej podobnych podstron