WOJCIECH WENCEL
Urodził się 16 lutego 1972 roku w Gdańsku. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Gdańskim. Od 1998 roku jest członkiem Rady Programowej TVP S.A. Żonaty, ojciec dwóch synów. Mieszka w Gdańsku, pracuje w Warszawie.
Debiutował na łamach "Gwiazdy Morza" w 1992 r. Jest autorem czterech książek: „Wiersze" (1995; nagroda im. ks. Janusza Pasierba, nagroda im. Kazimiery Iłłakowiczówny za najlepszy debiut roku; nagroda Media Książce), "Oda na dzień św. Cecylii" (1997; nominacja do Nike '97), "Zamieszkać w katedrze. Szkice o kulturze i literaturze" (1999), "Oda do chorej duszy" (2000; nagroda Fundacji im. Kościelskich). Redaguje dział literacki kwartalnika ,,Fronda", współpracuje z ,,Arcanami" i "bruLionem".
Wraz
z Krzysztofem Koehlerem i Anną Piwkowską uważany jest za jednego
z przedstawicieli nurtu religijnego w młodej poezji
polskiej. Sam jednak unika tego typu szufladkowania, uważa
bowiem, iż termin "poezja religijna" sugeruje niezdrowe
zamknięcie, ograniczenie. Wencel jest zdania, że jego
poezja porusza raczej szeroko pojmowaną tematykę duchowości.
Krytyka dostrzega w tej twórczości rdzenne, katolickie
tradycje. Podkreśla się częste odwołania do "klasycznego
imaginarium" i sprawdzonych w historii polskiego
wiersza gatunków (oda, elegia, epitafium, hymn). Cechą
charakterystyczną poezji Wencla jest jednak nie tyle tematyka, czy
kunsztowna forma, ale jej jednoznaczność. Poeta nie szuka
Boga, nie wątpi w jego istnienie. Obcy jest mu sceptycyzm,
nigdy niespełnione "czyhanie na Boga". Wencel chyba jako
pierwszy
dostrzega, iż ów "kult niepokoju" bardzo często zamienia się w "duchowy banał, intelektualny kicz". Od nieco podobnej w swoich założeniach "ideowych" poezji księdza Twardowskiego (zwłaszcza jego wierszy-modlitw), odróżnia twórczość Wencla coraz wyraźniej zauważalne wyłamywanie się z tradycji języka "ubogiego w literackość", języka zwykłości i estetyki minimum. Kunsztowność języka jego wierszy sprawia, iż poezja ta zyskuje wymiar odświętności i podniosłości, stając się w pewnym sensie "wyzwaniem rzuconym światu, klasycystyczną prowokacją".
Na tle współczesnej literatury polskiej, która "uciekła od
współczesności ku regionalizmowi", twórczość Wencla z
pewnością stanowi charakterystyczną i cenną jakość. Cele, które
stawia on poezji wyrastającej na chrześcijańskich
fundamentach etycznych ("zło powinno być ukazane jako
zło, a nie jako otwarty problem"), pozwalają wierzyć, iż
możliwe staje się wyjście z bagna postmodernistycznego relatywizmu
estetyczno-moralnego. A jest to tym bardziej potrzebne naszej
literaturze, im bardziej widoczny staje się jej upadek, realizowany
w produkcji poczytnych, choć coraz bardziej schematycznych i
pretensjonalnych powieści
i tomów wierszy.
KRZYSZTOF KOEHLER
Urodził się w 1963 roku w Częstochowie, ukończył filologię
polską na UJ, a następnie odbył służbę wojskową w szkole
podchorążych w Lesznie, czego echa można czasem odnaleźć w
jego wierszach. Jako poeta debiutował w 1987 roku w NaGłosie
oraz wierszem Niemcy,
Bawaria
w 18 numerze Zeszytów
Literackich. Oprócz tych ostatnich
publikował także m.in. w Tygodniku
Literackim i oczywiście w
bruLionie. Wydał:
Wiersze (1990),
Nieudaną pielgrzymkę (1993)
i Partyzanta prawdy (1997).
(za: A. Franaszek, Odpowiedź na śmierć. O poezji Krzysztofa Koehlera, "Polonistyka" 1995)
Poezja autora "Partyzanta prawdy"
diametralnie różni się od - ociekającej natrętnym
indywidualizmem i iście barbarzyńską brutalnością stylistyki
- twórczości "rasowych bruLionowców". Oto bowiem poeta,
który po debiucie na łamach "NaGłosu" (1987)
i
"Zeszytów Literackich" dość szybko związał się z
kontestującą wszystko i wszystkich formacją Tekielego (zresztą
Koehler stał się propagatorem tej poezji, porównując pokolenie
ówczesnych trzydziestolatków do "Skamandrytów" – za co
został także ostro skrytykowany) sam jednak skwapliwie pomijał
swoją osobę we wszelkich próbach ujęcia fenomenu popularności
"bruLionu", jak i syntetycznych szkicach o twórczości
Świetlickiego, Jaworskiego czy Podsiadły (tak na przykład stało
się w artykule z bruLionu" nr 16) - jako typowych
reprezentantach tego nurtu. Poezja Krzysztofa Koehlera przeszła
bowiem od książkowego debiutu (1990) po tom "Partyzant prawdy"
(1997) - istotną metamorfozę. Jeszcze w artykule poświęconym
wydanym na początku lat 90 "Wierszom" recenzent "Tygodnika
Literackiego" zauważał: "Kosmos Koehlera jest martwy,
zatrzymany, zmumifikowany, bezludny i bezczynny, zmierza do
nieistnienia, do rozpadu - dlatego, że poeta widzi tylko pół
świata, zamyka oczy na rzeczywistość". Jednak już w kolejnym
tomiku stosunek do tejże rzeczywistości (reprezentowanej głównie
przez Naturę, Ziemię) zmienia się zasadniczo. Bohater
prezentujący wyniki swoich poznawczych peregrynacji,
jakkolwiek zdaje sobie sprawę z pierwotnego
(a może
wtórnego - jako wyniku opuszczenia świata przez Bóstwo) skażenia
miejsca swojego bytowania:
Ziemia jest Sucha. Pęka, żółkną trawy,
brunatnieją
liście. Naturę
pali dług
(*** Ziemia jest sucha, z tomu: Nieudana pielgrzymka)
to jednak w pełni przystaje na taki a nie inny jego kształt. Ba, czuje się za to w pełni odpowiedzialny, pomimo, iż nie jego ów dług "gotowy jest! spłacać gol za nią" (tamże). Wszak nasze bycie-w-świecie oparte jest na tym, co jest; ergo: całość, jaką by ona nie była, należy przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza. Asumpt do takiej postawy daje chociażby czas, który nam tu-i-teraz pozostał:
Jeszcze nas czeka
długie pożycie
z tym, co
tak wiernie
zdradzamy
(*** Wiatr i życie, z tomu: Nieudana pielgrzymka)
Tym,
co pozwala znaleźć utraconą (czy też wciąż na nowo odnajdywaną
i utracaną) harmonię,
porządek staje się zakorzenienie w kulturze (wielokrotnie
podkreślano związki poezji Koehlera
z twórczością Rilkego
czy Holderlina). Nie jest to jednak warunek wystarczający. "Ja"
- partyzant prawdy nie postrzega uczestnictwa w dorobku myśli
ludzkiej jako swoistego status quo,
wciąż i wciąż bowiem wędruje ku
prześwitowi, w którym objawia się prawda; w tym nieustannym
ruchu ponowieniu musi podlegać także owo pierwotne
TAK dla świata:
Tak, staram się. Bo to
wszystko, co mogę:
wędruję stokami gór, idę
brzegami rzek, nie zatrzymując się
wyrażam zgodę.
(*** Tyle minęło..., z tomu Partyzant prawdy)
Świat
w tej poezji jawi się jako nieustanna wojna, jaką prowadzimy z
szatanem i ciałem ("wieczne bojowanie"); określenie
siebie - podmiotu - jako partyzanta nie jest przypadkowe
i
niesie ze sobą znaczenie życia jako przestrzeni walki. Drogowskazem
staje się tutaj światło prawd objawionych; tylko tak bowiem
możliwy staje się ludzki wzrost, realizacja archetypicznego
pothosu. Dzięki
owym wskazom człowiek potrafi rozpoznać prawdziwą naturę rzeczy;
w takim ujęciu nawet śmierć "nie jest! przekleństwem.
Jest glebą dla dębów i jesionów" (Hymn
żywych, który mi objawił Pan Światłości..., z
tomu Partyzant prawdy). Cóż
po poecie
w czasie marnym? Tego do końca nie wiadomo, ale aby
móc donieść Świętość trzeba wpierw
i przede wszystkim
zatroszczyć się o swoją kondycję moralną i poznawczą. Poezja
Krzysztofa Koehlera nie daje jasnych rozwiązań, wskazuje jedynie (i
aż) kierunek poszukiwań; sam autor zdaje się podszeptywać nam za
nieodżałowanym Zbigniewem Herbertem: ,,- bądź wiemy idź".