światowe rozkosze(1)

Światowa rozkosz

Hieronim Morsztyn


Starałam się opisać każdy wiersz (oprócz dwóch ostatnich, które Wam zostawiam do interpretacji;) współczesnymi słowami co czasem śmiesznie brzmi, szczególnie kiedy nieświadomie zaczynam naśladować melodię wiersza, co daje groteskowy efekt, ale przecież o to chodzi, żebyście po przeczytaniu tych wypocin potrafili powiedzieć o czym jest Światowa rozkosz, prawda?

Do czytelnika

Przeproszenie Czytelnika za ewentualne ‘zbłądzenie pióra’. Usprawiedliwienie swoich potknięć poetyckich stanem rozkoszy, w którym znajduje się autor. Dalej autor żartuje, że krytyka spływa po nim jak po kaczce woda.


Jego Mści, Memu Miłościwemu Panu, Panu Mikołajowi Zenowicowi, Wojewodzicowi Brzeskiemu,

Dworzaninowi Jego K. M.., Ciecierskiemu, Proporskiemu etc., etc. Staroście. Zdrowia i pomyślnych fortun etc., etc.


Przytoczenie postaci Epikura (grecki filozof potocznie uznawany za wyraziciela postawy ceniącej nade wszystko używanie życia, utożsamiając ją z hedonizmem), który uważał rozkosz za najwyższe dobro na świecie. W postawie takiej jest trochę przesady, gdyż rozkosz, jak wszystko, ma również swoje złe strony. Może być jednak ‘smaczna i przyjemna’ i właśnie taka rozkosz nie obraża Stwórcy Świata ‘póki z przystojności brzegów nie wyleje’. Autor podkreśla, że nie gani rozkoszy ani nie ciągnie do niej. Mówi też, że nie zadedykował tego utworu Panu Staroście dlatego, że chce mu wytknąć pociąg do rozkoszy lecz dlatego, że ‘memu Miłościwemu Panu i służę rad i cale miłuję’. Autor daje swoje dzieło w prezencie ufając, że zostanie ono przyjęte ‘z tą chęcią z jaką go daję’. Jeśli dzieło będzie przyjęte to sprawi to radość autorowi i ‘do dalszych zasług W.M., mego Miłościwego Pana potężnie pociągnie’. Utwór napisany w Krakowie w Niedziele Palmową w roku 1606


Światowa Rozkosz

‘Świetny świat’ został tak wspaniale zbudowany przez Boga, że choćby rozumy ludzkie ‘do kupy poskładać’ niepodobna jest ani opisać tego świata ani ‘wyrzec [go] słowem’. Dlatego autor daje sobie z tym spokój i od razu będzie się kierował do ‘przedsięwziętego portu’ (topos tworzenia – żeglowania). Bóg raczył stworzyć tak piękny świat dla człowieka i ofiarował człowiekowi wszystkie żywioły oraz wytwory rąk swoich, a człowiek, ‘pan stworzenia’ (nawiązanie do nadania człowiekowi władzy nad światem w dniu stworzenia) powinien go za to chwalić. Jakże nie zażywać rozkoszy tego świata, skoro dane są one przez Boga? A jeśli się jakiś mnich, który gardzi rozkoszami odezwie to autor pomówi z nim o niewdzięczności. Autor uważa, że grzechem jest uciekać od tego co Bóg daje człowiekowi. Na tym kończą się rozważania o grzechu i dodaje, że rzeczą autora jest opisywać świeckie rozkosze, których każdy póki żyw powinien zażywać bo po śmierci wieczna radość będzie zupełnie inna od ziemskich ‘rozpustności’. Dalej jest odwołanie do ‘Taliji’ (jedna z dziewięciu muz, opiekująca się lżejszą poezją i komedią) i prośba, żeby wywiała troski z głowy. Niech odstąpią frasunki tkliwe, nędza, kłopot, męki, rozlew krwi, Marsowe utarczki, łzy Heraklitowe (popularny w literaturze humanistycznej topos odwołujący się do pesymistycznej filozofii Heraklita z Efezu). Precz z żalem smutkiem i melancholią.

Opis rozkoszy – wesoła pani w złotej szacie, strojna jak paw, trudno się docisnąć do niej ‘chudemu pachołkowi’, a łatwy dostęp do niej mają tylko bogaci. Czuje się królową, ubrana jest w koronę, posiada diamentowo – rubinowy pierścionek. Przed nią niosą szkatułę z delicjami. Obok Rozkoszy stoi stara pani – Rozpusta i ‘stroi fochy’. W świecie rozkoszy jest również Kupid, który sprawia Rozkoszy radość strzelając ze swojego łuku, a nie zabijając. Wokół rozkoszy kroczy pięć panien. Pierwsza ma piękne oczy, druga zabawia ‘smacznymi gadkami’, trzecia pachnie wonnymi perfumami, czwarta lubi wytrawne potrawy i napoje, piąta ‘co sercu mało to do ręki daje’. Panny niosą napoje, zwierciadła, kosmetyki. (Jest to nawiązanie do pięciu zmysłów)

Autor przerywa opis orszaku mówiąc, że długo by musiał jeszcze go opisywać i dodaje, że wszystko służy Rozkoszy i garnie się do szczęścia. Autor zapowiada dalej opis Ochmistrza, bez którego trudno by cokolwiek sprawić.


Ochmistrz Dostatek

Ochmistrz Dostatek ma srebrną brodę, a ‘złotymi, gdzie stąpi, portugały sieje’ (portugał – złota moneta o wartości 5 lub 10 dukatów; w Polsce i na Litwie była to największa złota moneta obiegowa, bita w XVI i XVII wieku). Jedną ręką liczy zyski, drugą hojnie rozdaje bogactwo. Dalej następuje szczegółowe wyliczenie bogactw otaczających Ochmistrza, zakończony ruskim przysłowiem: ‘łatwo durować, koli przystaje’ (łatwo stroić żarty, kiedy przybywa). W związku z ilością bogactw i łatwością ich pozyskiwania ‘nietrudno o plęsy w tym domu’. Autor życzy Ochmistrzowi by w Polsce nie umierał i żeby nie zamykał przed nim swoich drzwi. Autor przypochlebia się Ochmistrzowi i dodaje, że ‘żadna rzecz smaku nie ma w nędzy’.


Pierwsza Panna z fraucymeru Pompa

Pompa – pierwsza dziewica, choć autor wątpi, żeby w jej przypadku to była prawda, ale woli jej tego nie udowadniać, bo woli żyć z nią w zgodzie. Autor wyznaje, że nie wie jak do niej ‘przystąpić’, mimo to jednak opowiada o Pompie: że jeździ tylko w karocy i w otoczeniu sług, pełno wokoło niej kłaniających się ludzi. Pompa jest głośna, krzykliwa, ‘a żądze jej chciwe nasycenia nie znają’. Mieszka w pysznych pokojach. Chodzi w złocie, sypia na złocie, jada na złocie, złotem ma ściany obite, nawet jej psy mają obroże ze złota, w złoto ubrane są konie. Dalej autor wymienia jeszcze wiele oznak przepychu: złotem ‘okowane’ wozy, marmurowe ściany etc. Pompa nie zna umiaru, ‘zbytek za herb nosi’, rada by zagarnąć pod swoje skrzydła cały świat. Z pogardą patrzy na mierność i pokorę. Nie boi się kosztów i niebezpieczeństwa utraty skarbów ‘byleby żądzy dogodziła’. Autor wyznaje, że nie imponuje mu Pompa i kłaniając się jej ‘do Asystencyjej idzie’.



Wtórna panna

Asystencyja*

(*okazałe dworskie występowanie)

Asystencyja przewodzi wielkiemu orszakowi. Kazała przed sobą iść marszałkom. Ci stąpają z godnością, ‘rządu’ przestrzegają i władczym wzrokiem dookoła spoglądają. Pilnują także porządku w pochodzie. W otoczeniu Asystencyji znajduje się również Kanclerz, mądry, obeznany ze sztuką dyplomatyczną (‘on gotowy dekret pański opiewa, on idzie do rady, on ćwiczy sekretarze, sam wszej próżen zdrady’) . Dalej wspomniani są urzędnicy, którzy pilnują swych urzędów, dworzanie, słudzy w barwach swoich panów, chłopcy niosący za swoimi panami ‘złociste czekany’ (broń w kształcie siekierki na długim drzewcu) lub buzdygany (rodzaj broni, oznaka godności wojskowej) turkusami wysadzane. Dalej idą żołnierze w lamparcich skórach, strojnie ubrani w pióra i błyszczące szyszaki. Między nimi ‘brzmią trąby i kotły straszliwe’, opowiadając Marsa dzieje. Opisane jest także ‘stado kozactwa’, którym grają Surmacze wojenne dumy. Trzymają oni w rękach napięte łuki. Dalej opisana jest piechota i dziesiętnicy. Ale autor zaprzestaje opisu tego dworu, gdyż go Kompanija woła.


Trzecia panna

Kompanija*

(*towarzystwo, towarzyskość)

Kompanija bawi się ze szlachetną drużyną. Tęsknotę może uważać za coś niespodziewanego, bo ‘komuż nie wybije z głowy wszelkiej troski przyjaciel, i rzeczą, i słowy’. Piękna to rzecz takie zgodne towarzystwo, w którym wszyscy są jak jedno i każdy każdemu ‘ustępuje dla pomyślnej zgody’. Ale autor zauważa, że starzy powinni się bawić ze sobą i młodzi we własnym gronie, bo ‘gdzie różne humory tam różne zabawy’. I dalej ciągnięta jest ta refleksja by bawić się w gronie podobnym do nas samych: ci, którzy są lubieżni niech ‘do Cypru w jednę łódź wsiadają’ (tj. do krainy Afrodyty, bogini miłości), ci którzy wolą pijatykę (‘posiłku Bahusowe’) mają się udać do Kandyi (Kandyia – miasto na Krecie skąd sprowadzano wina zwane małmazją). Ale tak naprawdę szkoda gdziekolwiek wyjeżdżać, ‘sromoty żyznej ojczyźnie czynić’ bo wszystko to ‘obfity Sarmata’ znajdzie w domu. I tu autor zwraca się do skąpca, że ma szukać równie skąpego towarzystwa bo tu hojnego nie spotka. Mądry ma przestawać z mądrym, błazen z błaznami, (analogicznie autor opisuje pielgrzymów, rycerzy, duchownych). Ci ostatni ubrani są w pokutne stroje, biczują się ukazując tym samym pogardę dla świeckich rozkoszy. Dalej autor znowu wymienia ludzi, którzy ze sobą przystają: kupiec z kupcem, żeglarz ze sternikiem, praktyk (tu: prawnik) z prokuratorem i oracz z rolnikiem. Autor mówi Kompaniji dobranoc i idzie do Dyjetę.


Czwarta panna

Dyjetyja, ale nie doktorska

Autor mówi Dyjetyji: ‘obłapić cię kazała Kompanija twoja’ i dodaje, że on sam waży się jeszcze Dyjetyję ucałować. Dalej autor żartuje, że jedzenie jest rzeczą ‘srogą’ gdyż nie wiadomo co zjeść najpierw. Następnie opisane są cudowne rzeczy jakimi można się najeść: ‘Zwierzyny rozmaite w tak korzennej jusze’, wina, chłodne napoje, dzikie ptactwo z cytryną, z cukrem (O_o), z rodzynkami, pasztety tak dobre, że zdaje się autorowi iż je anielskie potrawy, pieczyste, sałaty, wiśniowe soki, oliwki, octy z róż i mailin, torty, kołacze, różne rodzaje ryb (nie pominę jakie:P). Już ktoś każe zbierać ze stołu, ale jeszcze się z sąsiadem trąca dzbanem, lecz jeszcze nie koniec obiadu bo oto idą: na złotych tacach ‘cukry rozlicznie robione’, marcepany i inne słodycze, owoce a całe to wyliczanie nie ma sensu, bo nie da się wszystkich tych pyszności zliczyć. Autor dziękuje Dyjetyji za gościnę i idzie do Pijatyki.


Piąta panna

Pijatyka

Swawolna Pijatyka, w wieńcu hedrowym (tzn. z bluszczu; w starożytności wieńcami z bluszczu zdobiono skronie podczas uczty w przekonaniu, że wpływa on chłodząco na korę mózgową, chroniąc przed skutkami nadmiernego picia wina) i kosztuje wszystkich napojów: cynamonowych wódek, likierów anyżowych, gorzałki ‘mocno przypalane’, wódki/likiery korzenno – ziołowe, miody, piwa, i mnóstwo procentowych rarytasów, po których człowiek jest jak dziecko, ‘fałszu nie zna’. Zawiodła Pijatyka autora na salę, w której każdy ma już ‘pod hełmem’ (każdy już sobie popił). Wszyscy wznoszą toasty „na zdrowie” i się trunkami rozgrzewają. Dalej autor opisuje rozmaite naczynia: kieliszki kryształowe, złote czary, wysokie roztruchany (duże kieliszki do wina), puchary, wiadra, beczki, kadzie pełne smacznego soku. Nikt za kołnierz nie wylewa, zabawa będzie trwać do rana. Dalej opis pijanych uczestników biesiady, chwiejących się, nie mogących chodzić prosto. Po alkoholu wszystkim się wydaje, że są mądrzy, odważni lub że należą do wyższego stanu. Autor prosi, żeby Bóg odpuścił ‘miłym’ pijakom.


Szósta panna

Podwika*

(*płeć piękna, niewiasta)

Autor, choć nie zna Podwiki, słyszał o niej wiele dobrego. Prosi Wenus, by pomogła mu pisać, a Kupida, by opisał wszystkie krotochwile Podwiki, bo autor się na nich nie zna. Autor mówi, że i Amor ma ‘uczciwe zabawki’ i podkreśla, że będzie pisał ‘przystojnie’. Nie nowina, że młodzieńcy do panien ‘przystają’ i oferują im swoje ‘posługi’: prowadzą w tańcu, usługują przy stole, obsypują kwiatami, piszą listy, odwiedzają, ślą upominki. On śpiewa pod jej oknami rano i wieczorem. Kiedy ona jedzie w karocy ze swoją matką on jest też niedaleko – albo w drzwiach katedry, albo popisuje się na koniu. A jego serce ‘do panny zbieżało’. Wszystkie jego myśli krążą wokół niej. Tak postępują jedni inni znowu w miłości stosują rozmaite fortele i mają uciechę ‘z różnych cielesności’, ale autor ‘tykać nie chce [żadnych] rozpustności’. Pisanie broni cnoty. A miłość jest tak silna, że ani strach ani żadne przeszkody nie jest jej w stanie zatrzymać – ‘tak nas liche dziewczęta w swe jarzmo wprawiły’, że próżno temu zaprzeczać – mężczyźni muszą kobietom hołdować, ‘gdy tak natura chciała’. Skoro Kupid ślepy to ślepo strzela, tak postrzelony przez niego człowiek ślepo żyje. W miłości nie ma zdrady, choć bywa ciężka i przyprawia o szaleństwo tych którzy kochają. Autor żegna się, zmierzając do Melodyji, ale nie chcąc się w nieprzyjaźni z Podwikom rozchodzić dodaje, że ‘Żart żartem, atoć moje pióro czołem bije,/ tym kończąc, że kto nie twój, nie godzien, że żyje’.


Siódma panna

Muzyka

Mają iść precz głusi, inny mają zamilknąć bo idzie Muzyka, panienka wesoła. Idzie prowadzona przez Amfijona i Orfeusza pod ręce. Niech melancholicy nie dumają już więcej bo kiedy ją ujżą to odejdą od nich wszystkie troski. Muzyka z rozpuszczonymi włosami ‘świat i niebo wdzięcznymi wesela głosy’. Śpiewa coś włoskiego łagodnie, a akompaniują jej cytry, lutnie, fujarki, kornety (instrument dęty z rodziny rogów), puzony, mutety (instrumenty dęte w kapelach zastępujące trąbkę), skrzypce i inne instrumenty. Towarzyszą jej również tańce. Chłopcy z instrumentami zapowiedzieli się na jutrzejszy obiad Podwice. Ci, którzy lata wysłużyli w wojsku, mając dość trąb i bębnów, kozła polubili (nie wiem o co chodzi). Acz na tym instrumencie wygrywane są wojakom pieśni o czynach walecznych. Kozacy również słuchają wojennych pieśni. A jak ktoś słucha muzyki, to szybciej z niego smutki uchodzą. Dalej autor wymienia jakie instrumenty do kogo pasują (np. organy do stanu duchownego, piszczałki do pasterzy etc.) I nawet na grzebieniu można grać żeby się rozweselić.


Ósma panna

Saltarella*

(*żywy, skoczny taniec)

Saltarella podkasała sukienkę – widać przygotowała się na tańce. Ma białe nóżki i pończoszki, żółte trzewiczki. Autor uważa, że nie zmyli taktu w tańcu. Dalej wymienionych jest wiele tańców i przyśpiewek, które są tłem dla wychwalania wdzięku i skoczności Saltarelli. W tańcu uwalnia się radość, żart i śmiechy. Zamawianie nowych pieśni – jedne skoczne i żywe inne znów spokojne, ale również pogodne.


Dziewiąta panna

Krotochwila*

(*igraszka, zabawa)

Krotochwila nie baczy na czas i ‘nienawróconym strumieniem płynie’. Niektórzy nazywają ją w związku z tym krótką chwilą, gdyż przy niej nawet długa droga wydaje się krótka. ‘W obu rękach wesoły śmiech sobie piastuje’. Jej bratem jest Żart. Dalej autor długo się rozwodzi nad różnymi dziwnymi opowieściami, które mogą się pojawić w opowieściach.


Dziesiąta panna

Gra

Gra nigdy nie próżnuje i ‘szczęściem odmiennie szafuje’. Włada zyskiem i stratą, może dać kredyt. Jest kapryśna – dziś się rozgniewa (wszystko odbiera), jutro jest łaskawa. Z pozoru życzliwa, tak naprawdę jest zdradliwa. Wszyscy o tym wiedzą, ale nie jest to ważne bo ktoś już woła o karty inni o kostki i zaczynają się różne gry (szereg nazw gier). Jedni wygrywają inni przegrywają. ‘Djabeł broi’, niektórzy grają nieuczciwie inni na tym tracą. Tu następuje długi fragment, który zawiera w sobie wiele nazw gier hazardowych (karty, kości, warcaby, szachy, bierki, kręgle etc.) i opis wpadania w długi. Jeśli ktoś przegra staje się agresywny dlatego ‘wychodzić każą czeladzi’. Ci, którzy chcą się odkuć szukają szczęścia gdzie indziej i cała machina wygrywania i przegrywania rusza od nowa. W końcu przegrani idą po pożyczki ‘do Żyda’, prosząc o pieniądze na chleb, których nie przetraci się na grę. Jednak znowu zasiadają do gry. Autor zauważa, że ‘kto nie gra nie straci’ i żartuje, że można grać na dudach – wtedy się nie straci pieniędzy, a jeszcze i przegranego wspomóc można. Jednak wielu woli grać, choć to zysk słaby. Autor dziś grać nie może bo się wybiera ‘do tej […], która idzie w drogę’.


Jedenasta panna

Przejazdka

Przejazdka ubrała się w podróżny płaszcz i przygotowuje się do drogi. Świat jest szeroki, jest się gdzie przejeżdżać, tak ziemią jak i morzem ‘człowiek dojdzie wszędy’. Pogoda jest Przejazdki koniuszym i ma dużo rozmaitych pojazdów, karet, koni o rozmaitym umaszczeniu, wołów, osłów, wielbłądów etc. Statki stoją przy brzegu, a Neptun pozwala im wypłynąć; łagodny wiatr zachodni i ostry wiatr południowy pędzą je szczęśliwie dalej. Nereidy (bóstwa morskie, córki Zeusa) i syreny wychylają się z wody i śpiewają tym co ‘płaskim wiosłem morze rozcinają’. Autor podkreśla, że jego nimfa (chodzi tu chyba o Przejazdke) woli jednak drogę lądową bo nie lubi niebezpieczeństw. Jeśli znajdzie w swej drodze Uciechę, to pewnie nie prędko wróci. Przejazdka posiada dwóch lokai (Wszędybyła i Dalej, konie), a sama trzyma na kolanach pieska – Zabawę. Kto chce może się z nią zabrać, wziąwszy przedtem coś do jedzenia. Cudownie jest być młodym i zwiedzać dalekie kraje. Głupi kto nie chce zwiedzać Wenecji i Paryża, Francji, Hiszpanii, Bochni, Malty. Dom przecież nie ucieknie, więc można zwiedzać np. Węgry (bo są blisko). Można jechać do Częstochowy na odpust, jeśli kto ‘cnotliwy’. Myśliwi jeżdżą na polowania, ‘prokuratorowie na trybunał, a na sejm posłowie – wszystko to jazda’. Ale podróż ma być wesoła, czyli nie chodzi tu autorowi o furmanów co ‘ciężkie wozy dźwigają, ani pielgrzymowie/ owi, co żebrząc chodzą do Rzymu surowie’.



Dwunasta panna

Uciecha

Wdzięczne dziewczę o delikatnej postawie, zwraca na siebie wzrok wszystkich. Jest ulubienicą swej pani, bez niej nic nie mogą zrobić pozostałe towarzyszki. ‘Ona im gust przyjemny daje’, ona jest cały czas obecna – czy słonce wschodzi czy zachodzi. Pióro nie zdoła opisać, ale pomoże w rozgłoszeniu tego, że Uciecha jest wspanialsza od innych. Autor wychwala Uciechę i nie widzi w niej żadnej wady, poza, że Uciecha, tak jak ludzie, jest na tym świecie tylko przez pewien czas. Ale szkoda wspominać o śmierci bo się zaraz Uciechy odechciewa, więc autor prosi pióro by opisywało tylko to ‘co komu miło’. Dalej są opisy zabaw oraz różnego rodzaju uciech i radości: zabawy z Muzami na Parnasie, zabawy na królewskim dworze, uroki wojny (‘piękna Marsowego dziełu przejąć). Autor opisuje uroki miłości, przyzwala na ‘żarty i […] karty’ i cieszyć się napojami procentowymi wolno. Młodzi niech tańcują, starzy mogą wygrzewać się przy ‘kominie’ i opowiadać minione dzieje. Tu autor wyznaje, że się jego Dyjanna (tu: nie jako uosobienie bogini łowów, ale bogini wiecznej młodości) rozgniewała na opisywanie starości, bo starość ‘słabo idzie i Rozkosz w niej swoje godności/ na pół traci’. Dalej następuje opis polowania, który przeplata się z opisem rozbieganych i swobodnych myśli. Wpleciona, w ten opis polowania, jest również refleksja nad prawem silniejszego, który zawsze czyha na swą ofiarę. Jednak autor szybko porzuca niemiły wątek i dalej opisuje ‘przejażdżki’ łódką i spokojne spacery, wiosnę, drzewa, ptaszki, tańczących pasterzy, którzy piją ‘trunek zdrojowy’ oraz ich owieczki, Kuzki, bydło rogate. Dalej opis rzeki i jej mieszkańców, który przechodzi w opowieść o gospodarstwie: o gospodarzu wracającym z siecią pełną ryb, o gospodyni siejącej jarzyny, o sadowniku opiekującym się sadem, gdzie się wszystko ‘jakby znowu na świat głodny rodzi’ etc. Po Wiośnie następuje Lato, na polach rosną dojrzałe kłosy, które zaraz będą koszone. Opis żeńców. Dziewczęta ‘len biorą’, gospodynie natomiast zbierają z ogrodów osiewki (to, co zasiane). Po Lecie następuje Jesień, która niesie ze sobą nowe uciechy, gdyż każda pora roku niesie ze sobą nowy smak i nowe rozkosze. Opis sadów i ich owoców, winnic, w których wyrabiane jest wino, opis wspólnych biesiad gospodarza z przyjaciółmi. Następuje zima, ale nikt się jej nie boi bo i ona ma dużo uciech w sobie. Opis piękna zimowej przyrody skutej szronem, lodem i śniegiem, skontrastowany z ciepłem izb, w których odbywa się zabawa. Można w zimie również kuligi urządzać. Dalej autor wychwala zalety udanego małżeństwa. Dalej autor wraca do Uciechy i następuje jakby podsumowanie: autor opisuje jaką uciechą są dzieci (szczególnie synowie, którzy są pociecha dla ojca). Po opisie radości jaką daje rodzicielstwo następuje refleksja i przemijaniu i śmierci, która odbiera radość życia i sprawia, że autorowi ‘z strachu pióro leci z ręki’. Żegna się więc on z ‘delicyjami’ i dodaje, że ‘nie chce się pióru od was, lecz mu się zwidziało,/ jakoby coś w te słowa na nie zawołało:’


Vanitas vanitatum et omnia vanitas*

(*marność nad marnościami i wszystko marność)

Nie ma na świecie nic stałego, a śmierć jest końcem wszystkiego. Czas przemija, następują zmiany, które powodują smutki. Czas szybko mija, a wraz z nim śmierć. ‘Świat, szatan, własne ciało bitwę z człekiem wiedzie’ – (w literaturze dewocyjnej zawsze występują jako najwięksi wrogowie człowieka). Nikt nie jest bezpieczny, każdy popełnia błędy. Najważniejsza w życiu mądrość, to pamiętanie o nieubłaganym wyroku śmierci, która dosięga wszystkich bez wyjątku. Dalej wiersz opowiada o pewnym człowieku, który najprawdopodobniej był za życia bardzo bogaty, kłaniano się przed nim, a teraz ‘zostaje w trupią brzydkość strasznie odmieniony’. Kiedy żył był otoczony przepychem, mieszkał w pałacu, teraz leży w skromnej trumnie. Zamiast licznych sług, będzie miał za orszak ‘z rozlicznej gadziny szkarady’. Będą się nim żywiły robaki i jaszczurki ‘na cześć świata tego’. Zamiast pięknych strojów, będzie na nim leżeć ‘gnoju szmata’. Autor zwraca się z żalem do ‘nieświetnego’ świata, pytając się czy taka jest jego zapłata. Marność cechuje ten świat, pomimo jego rozkoszy. A przecież tak wielu ludzi hardo i śmiało liczy na jego (tj. świata) krótkie radości.


Non licet plus efferre quam intuleris*

(Seneca, Epist. 102)

(* nie wolno ci wynieść więcej, niżeś wniósł)

Nago człowiek pojawia się na świecie. Matka go rodzi w grzechu i boleści za ‘on szwank niewieści’ (nawiązanie do grzechu pierworodnego). Z płaczem na świat człowiek przychodzi, z płaczem umiera, ‘nie wniósł nic, nie bierze też stąd z sobą niczego’. Człowiek nic nie zdobywa prócz nędzy, kłopotów i chorób.


Na toż

Fontanny, wonne i bujne sady, marmurowe pałace, wesołe biesiady, dostatek potraw, bogate pokoje, piękna szata, miękkie łoże, służba, młodość – wszystko to nietrwałe marności, bo człowiek umiera nagi. I duma znika, kiedy żegnamy się z nadzieją. Jak paw (symbol wspaniałości i pychy) ma brzydkie, nie licujące z pięknem piór nogi, na które ilekroć spojrzy – płacze, tak bogactwo świata jest żartem, dla tego kto będzie pamiętał, że ziemi zostało stworzone jego ciało i proch się ono obróci po śmierci, a w grobie będzie strawą dla robactwa. ‘Jak tu kto sobie pościeli na tym świecie, tak się wyśpi’ w niebie. Ktoś powiedział, że człowiek jest ‘Bożym igrzyskiem’ i jest to prawdą, bo człowiek będzie ciągłym pośmiewiskiem. Jeśli za życia byliśmy weseli to po śmierci poniesiemy za to karę, natomiast jeśli za życia wylewaliśmy łzy za nasze grzechy, będziemy świętować w niebie.


Czas

Wszystko podporządkowane jest czasowi, jeśli żyjemy to mamy śmierć za pasem. Dalej następuje opis zjawisk sprzecznych, często następujących po sobie, na które nie ma człowiek wpływu: jeden żywy, drugi martwy, jeden gromadzi bogactwa, drugi je traci. Wszyscy umierają i nie ma nikogo, kto się śmierci wywinie. Wszystko kończy czas.


Nadzieja

Fortuna jest odmienna. W dzień i w noc jeździ (w saniach) po całym świecie, a jej woźnicą jest czas. Kto jej ufa – traci, bo nie udziela ona kredytów. Jej pieczęcią jest pomyłka, w rękach trzyma śmiech i płacz. Dla tych, którzy jej nie znają jest łaskawa, zapomina o tych, którzy ją już poznali. Jednemu da kromkę chleba, innego zagłodzi na śmierć. ‘Niejednego, co zasieje,/ omyla żniwa nadzieje,’ a ci co się nie spodziewali, częstokroć żną, choć nie siali’.


Cnota

Wszystko nie jest nic warte, jest ziemią i błotem, ale cnota ‘się nie starzeje’. Bogactwa mogą zgubić głupiego, a na cnocie nikt nie traci, bo ‘sam ją Bóg dobrze płaci’. Śmierć zabiera nas wszystkich, czy bogatych czy biednych. Bez cnoty nikt nie trafia do nieba. Zgnijemy w grobach, im i robactwu powierzając swoje ciało (optymista:P), a dusze oddamy Bogu.




Złoto

Dobre złoto przy cnocie,
Lepsza cnota przy złocie.
Ma się dobrze złośliwy,
Przecz ma żebrać cnotliwy?
Nic nie jest cnota w nędzy,
Trzeba do niej pieniędzy.
Na cnocie nie utyje,
Kto dziś z jałmużny żyje.
Wiem, choć cnoty nie ganię,
Że nie da nic Żyd na nię.
Rzadki jej pokłon daje,
Każdy z worki przestaje.
Kto raz pióro uroni,
Cnotą go nie ugoni.
Dość cnotliwych u fary
Prosi o szeląg stary.
Ratowałbym bliźniego,
Nie mam czym, bo samego
Tenże mól żrze, a cnota
Obumarła bez złota.




Do Zoilusa


Zoile, nie warcz, nie kąsaj,

ani psim pyskiem potrząsaj.

Co się kolwiek napisało,

Rozkoszy się kwoli zstało,

która jeślić nie jest miła,

daj zdechł w nędzy, a mogiła

twoja zarosła pokrzywy,

abyś i po śmierci żywy

kieł swój w tym ziółku zostawił,

a imię swe, parząc wsławił.

Żgaj, parz, żuj! Daj się udawił.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
HLP - barok - opracowania lektur, 25. Hieronim Morsztyn, Światowa rozkosz - Dwunasta Panna UCIECHA,
BAROK Poezja światowych rozkoszy
Morsztyn Światowa Rozkosz, Notatki
Światowa rozkosz - h. morsztyn, Polonistyka, Staropol
HLP - barok - opracowania lektur, 26. Hieronim Morsztyn, Światowa rozkosz -Vanitas vanitatum et omni
Morsztyn Światowa Rozkosz 4
BAROK Poezja światowych rozkoszy
Poezja światowych rozkoszy w literaturze baroku 2
Hieronim Morsztyn Światowa rozkosz
Morsztyn Światowa Rozkosz
Poezja światowych rozkoszy w literaturze baroku
8 H Morsztyn Światowa rozkosz(1)
Systemy walutowe po II wojnie światowej
5 Bank Swiatowy
2 gospodarka swiatowaid 21130 ppt
Podmioty gospodarki światowej
Światowa rewolucja Polaka
I wojna swiatowa i Rosja 001
geopolityka światowa

więcej podobnych podstron