KONRAD WALLENROD - STRESZCZENIE SZCZEGÓŁOWE
Przedmowa
Mickiewicz poprzedza utwór krótką przedmową w której wyjaśnia losy europy środkowo wschodniej okresu średniowiecza – głównie XIV i XV wieku.
Naród litewski składający się z pokoleń Litwinów, Prusów i Lettów zamieszkiwał niewielki kraj na niezbyt żyznym terenie, który przez długi czas był nieznany Europejczykom. Dopiero począwszy od XIII wieku Litwa zaczęła być nękana najazdami. Kiedy Prusowie ulegli atakowi Zakonu Krzyżackiego, Litwa rozpoczęła podboje na północy Europy, walczyła również w Polsce, jednocześnie prowadząc morderczą walkę z Zakonem. Najświetniejsza epoka Litwy przypada na czas panowania Olgierda i Witolda, których władza rozciągała się od Morza Bałtyckiego po Morze Czarne. Jednak to ogromne państwo, zbyt nagle wzrastające nie posiadało wewnętrznej wspólnoty. Podbici Słowianie będąc od dawna chrześcijanami stali na wyższym poziomie rozwoju cywilizacyjnego niż pogańscy Litwini, efektem czego było stopniowe przejmowanie wpływów w państwie przez Polaków. Jagiellonowie i możniejsi ich wasale stali się Polakami, natomiast wielu książąt litewskich na Rusi przejęło religię, język i narodowość ruską. W ten sposób wielkie księstwo litewskie właściwie przestało być litewskim. Autor żyjąc już w zupełnie innych czasach i rzeczywistości postanawia przedstawić tamte chwalebne czasy najlepiej jak tylko potrafi, zgodnie z ideą romantyzmu, wzorując się na słowach F. Schillera „Co ma ożyć w pieśni, powinno zginąć w rzeczywistości.” Wie, że fakt iż tamte czasy bezpowrotnie minęły sprzyja twórcy, który dzięki temu jest obiektywny i rzetelny w przekazywaniu wydarzeń.
Wstęp
W tej części utworu Mickiewicz wprowadza czytelnika w rzeczywistość w której będzie rozgrywać się akcja „Konrada Wallenroda”. Utwór rozpoczyna się w sto lat po tym jak Krzyżacy zaczęli dokonywać podbojów na ludach pogańskich północnej Europy. Akcja ma więc miejsce gdzieś pod koniec XIV w., gdyż w latach 1231-1283 Krzyżacy podbili Prusy. Tamtejsza rzeczywistość jest zobrazowana opisem Niemna i przedstawiona na zasadzie kontrastów. Rzeka Niemen wciąż rozdziela pogańskich Litwinów i chrześcijańskie państwo Krzyżackie. Po obu stronach rzeki stacjonują odpowiednio oddziały litewskie i krzyżackie broniące by nikt nie przedostał się na drugi brzeg. Litwini ukazani są jako naród zamieszkujący tereny lesiste, wciąż jeszcze bardzo prymitywny, żołnierze litewscy noszą czapki z rysiej skóry, odzież z futra niedźwiedzia oraz są uzbrojeni w łuki i strzały. Krzyżacy natomiast noszą zbroje, jeżdżą konno, korzystają z broni palnej, a ich symbolem jest krzyż. Przyjazne niegdyś narody pruski i litewski są teraz rozdzielone w wyniku działań wojennych. W sporze nie bierze udziału jedynie przyroda co symbolizuje „gałązka litewskiego chmielu” przeprawiająca się niezauważenie z jednego brzegu rzeki na drugi. Autor zapowiada nadchodzące walki, zwraca się przy tym do Niemna mówiąc, że już wkrótce wojna zniszczy otaczającą go przyrodę. Następnie wspomina o miłości kochanków, którzy rozdzieleni złączą się ponownie w pieśniach wajdeloty.
I OBIÓR
Z Marienburga (obecnie Malbork – dawna stolica Zakonu Krzyżackiego) dobiegają odgłosy dział i bębnów, nastał dzień uroczysty. Do stolicy zjeżdżają komturowie z różnych części Zakonu Krzyżackiego na posiedzenie kapituły. Zgromadzenie ma wybrać nowego mistrza Zakonu Krzyżackiego. Obrady trwają kilka dni ze względu na duża ilość zacnych kandydatów. Najsilniejszym kandydatem wydaje się być Konrad Wallenrod. Wallenrod jest cudzoziemcem, w Prusach mało znanym, zasłynął z podbojów rycerskich w pogańskiej Turcji (w boju z Otomanami), na półwyspie Iberyjskim opanowanym przez arabskie plemiona Maurów. Jest uznawany za męża odważnego, silnego i walecznego z którym nikt nie ośmieli się pojedynkować w turniejach rycerskich. Wymieniane są również jego cnoty chrześcijańskie: ubóstwo, skromność i pogarda do rzeczy materialnych. Konrad nie przypochlebia się wpływowym osobą, nie sprzedawał się dla podłego zysku w służbie niezgodnym baronom. Nie interesował się kobietami i zabieganiem o ich względy. Mimo młodego wieku posiadał siwe włosy, które świadczyły o jego doświadczeniach trudu i cierpienia. Z rzadka uczestniczył w zabawach, a jeśli już to żartował na równi z innymi biesiadnikami. Reagował bardzo gwałtownie na słowa: ojczyzna, powinność, kochanka. Gdy ktoś wspominał o krucjatach albo Litwie popadał w smutek i zamyślenie. Jedynym oddanym jego przyjacielem był stary, pobożny mnich Halban. Był on spowiednikiem jego duszy i powiernikiem serca. Konrad miał również wady. Jedną z nich była skłonność do nadużywania alkoholu w samotności gdy był dręczony nudą lub smutkiem. Pijany grał na lutni i śpiewał grobowe pieśni w obcych językach. Zastany przy tej czynności wybuchał gniewem. Uspokajający wpływ na Konrada miał jedynie Halban, który potrafił go złagodzić jednym głębokim i chłodnym spojrzeniem.
II
W Marienburgu
słychać odgłosy dzwonów. Obradujący komturzy, urzędnicy,
kapłani, bracia i rycerze udają się na wieczorne nabożeństwo.
*HYMN (do Ducha Świętego)
Wezwanie do Ducha Świętego by
wskazał komturą, który z kandydatów najlepiej nadaje się na
wielkiego mistrza zakonnego. Zwracają :
„ Synu
Zbawicielu!
Skinieniem wszechmocnej ręki
Naznacz, kto z
wielu
Najgodniejszy słynąć znakiem Twej męki.”
***
Po modłach. Arcykomtur zaleca
przerwę w obradach na spoczynek. Zgromadzeni wychodzą orzeźwić
się nocnym chłodem. Zasiadają w krużgankach, ogrodach. Jest późna
noc, księżyc powoli kończy wędrówkę po niebie, zbliża się
świt. Arcykomtur wraz z Halbanem i bardziej zasłużonymi braćmi
omawia sprawę wyboru wielkiego mistrza podczas nocnej przechadzki.
Podczas spaceru słyszą dobiegający z pobliskiej wieży głos
pustelnicy. Została ona zamknięta w niej przed 10 laty na własne
życzenie z nieznanego nikomu powodu. Na jej zamurowanie w wieży
długo nie godzili się duchowni jednak w końcu ulegli namową. Od
tamtej pory nikt dziewczyny nie widział, ludzie wrzucali jej przez
okno pożywienie, a o jej istnieniu świadczył jedynie dochodzący
co jakiś czas z wieży śpiew. Komturzy słyszą rozmowę pustelnicy
z jakimiś nieznajomym ukrytym pod zasłoną nocy (Konrad). Pustlnica
(Aldona – jak się później dowiadujemy) właśnie rozpoznaje w
przybyszu Konrada i mówi:
„Tyś Konrad, przebóg!
Spełnione wyroki.
Ty masz być mistrzem abyś ich
zabijał(...)”.
Konrad wedle jej relacji ma podstępnie zostać
wielkim mistrzem i zabijać Krzyżaków. Komturzy nie dosłyszeli
dokładnie rozmowy pustelnicy z nieznajomym. Łatwo wieć ulegają
radzie Halbana by na jutrzejszym zgromadzeniu obrać Konrada na
wielkiego mistrza zgodnie ze słowami rzekomego proroctwa
wypowiedzianego przez pustelnicę.
*PIEŚŃ
Komturzy odchodzą. Halban zwraca się w kierunku wieży i śpiewa pieśń do pustelnicy. Treść pieśni mówi o Litwince pochodzącej z kowieńskiej doliny, która to pokochała cudzoziemca. Litwinka wyjechała z ojczyzny za nim, a teraz płacze i żyje pogrążona w smutku , zamknięta w wieży. Litwinka porównywana jest do rzeki Wilii, która wpada do Niemna (w ramiona obcokrajowca), a potem razem przepadają (giną) w morzu.
III
Konrad zostaje wybrany wielkim
mistrzem Zakonu Krzyżackiego. Gdy skończył modlitwę i ucałował
święte księgi otrzymuje od komtura atrybuty władzy (znamiona
potęgi zakonu): miecz i wielki krzyż. Konrad odczuwa mieszane
uczucia: dumę, troskę, radość, gniew. W groźnym spojrzeniu
komturzy dostrzegają w Wallenrodzie silnego przywódcę, który
poprowadzi ich do zwycięskiej bitwy z pogańską Litwą. Jednak
wbrew oczekiwaniom Krzyżaków nie podejmuje on żadnej walki. Upływa
rok, Litwa rośnie w siłę, a Konrad burzy jedynie stary porządek w
Zakonie: wprowadza surowe zasady, nakłania do wyrzekania się dóbr
materialnych, narzuca post i pokutę.
Litwini mimo
wewnętrznych podziałów oraz najazdów Rusinów, Polaków i Tatarów
krymskich prowadzą skuteczne podboje. W Polsce władzę przejmuje
Jagiełło, natomiast drugi kandydat do tronu sprzymierza się z
zakonem, któremu za pomoc w przechwyceniu władzy obiecuje oddanie
Żmudzi.
Bracia zakonni zaczynają się denerwować z
powodu braku reakcji ze strony Konrada na dogodną sytuację do ataku
na Litwę. Halban nie może znaleźć Konrada. Bracia podejrzewają,
że prowadzi on potajemne rozmowy z pustelnicą z narożnej wieży.
Śledzą mistrza, nabierają pewności co do swoich przypuszczeń.
PIEŚŃ Z WIEŻY
Pustelnica (dziewczyna z wieży)
śpiewa o cierpieniu, wylanych łzach, wspomina Litwę (wieczny ogień
na Zamku Swentoroga, wieczne źródło na górze Mendoga).
Dowiadujemy się o jej przeszłości na Litwie (zjawisko inwersji):
dzieciństwie pozbawionym wszelkich trosk w bogatym zamku, o tym, że
miała dwie starsze siostry, że to ją pierwszą proszono o rękę,
a mimo to odmówiła. Poszła natomiast za pięknym młodzieńcem,
który powiedział jej o wielkim Bogu, o ludach w bogatych modlących
się kościołach, o romantycznych rycerzach, o nadziei zbawienia,
wiecznego szczęścia w Niebie. Wciąż mimo zamknięcia w wieży
zachowuje „nadzieję”, martwi ją jedynie, że „ z krzyża
piorun wystrzelił”. (chodzi o atak Zakonu Krzyżackiego na
Litwę).
Konrad dziwi się pustelnicy, że ta posiada
jeszcze „nadzieję” bowiem on sam dawno już ją stracił. Jest
przekonany, że czeka go rychłe piekło, obawia się, że dziewczyna
z wieży również go potępi. Na słowa Konrada, pustelnica przerywa
śpiew i wdaje się z nim w rozmowę. Przeprasza go za swą smutną
pieśń. Dowiadujemy się, że Konrad był owym ukochanym dziewczyny,
który opowiedział jej o wielkim Bogu. Dziewczna nie żałuje
wyboru, którego dokonała. Nie chciała by wieść bowiem zwykłego,
nudnego życia jak inni ludzie. Konrad zapowiada, że za kilka dni
dokona planowanej od dawna zemsty na nieprzyjacielu (Zakonie
Krzyżackim). Konrad również wyznaje swoją miłość do
dziewczyny. Pyta ją: „Po coś tu przyszła, po co moja droga?”
Dlaczego nie została w klasztornych murach z daleko od niego i od
cierpienia. Dziewczyna w odpowiedzi tłumaczy mu, że nie mogła
przyjąć święceń zakonnych i oddać się Bogu bo zbyt bardzo
kochała ziemskiego kochanka (Konrada). Próbowała być służką u
zakonnic jednak nie była w stanie znieść tęsknoty za ukochanym,
pragnęła go kiedyś jeszcze zobaczyć lub o nim usłyszeć.
Wiedząc,
że jej ukochany ma po latach powrócić do Marienburga „(..)
szukając zemsty na nieprzyjacielu i broniąc spraw biednego
narodu”(Litwy) postanowiła zamknąć się w wieży by być blisko
Konrada. Miała nadzieję go jeszcze kiedyś spotkać, być jego
jedyną bratnią duszą gdy po zdradzie Zakonu wszyscy się od niego
odwrócą.
Konrad nie chce ponownie przeżywać smutku,
złości się, że gdy jest już tak blisko zemsty dziewczyna znowu
wznieciła w nim dawne uczucia. Żali się, że już dłużej nie
może zwlekać z podjęciem decyzji o wojnie. Halban mściwy podnieca
jego gniew, przypomina mu o dawnych ślubach.
Wojna
Krzyżaków przeciwko pogańskiej Litwie jest nieunikniona . Goniec z
Rzymu przyniósł informacje o rycerzach przybywających z różnych
stron świata by stanąć do boju u boku Zakonu. Wszyscy oczekują od
Konrada by poprowadził wojska.
„Młodość! jakże
wielkie twe ofiary!
Jam miłość, szczęście, jam niebo za
młodu
Umiał poświęcić dla sprawy narodu,
Z żalem,
lecz z męstwem!”
Konrad zostaje jeszcze do poranka przy
wieży, a kiedy świt nadchodzi żegna się i znika.
IV UCZTA
Dzień patrona (23 kwietnia – św.
Jerzego) zakonów rycerskich. Do stolicy zjeżdżają się komturowie
i bracia (około 100) z całego Zakonu Krzyżackiego. Konrad z okazji
święta wyprawia ucztę. Krzyżakom usługują giermkowie. Konrad
(wielki mistrz) zajmuje główne miejsce za stołem, po jego lewicy
zasiada książę Witold ze swoimi hetmanami. Dawniej był on wrogiem
zakonu teraz zawarł z nimi sojusz przeciwko Litwie. Konrad życzy
sobie by ktoś zaśpiewał jakąś pieśń. Śpiewają: Włoch –
wychwala męstwo Konrada, Francuz - śpiewa o dziewicach i błędnych
rycerzach. Konrad nakazuje komuś zaśpiewać piosenkę: dziką,
morderczą, ponurą, ognistą, rozczulającą. Ową piosenkę
decyduje się zaśpiewać starzec spośród służby, który ze
stroju wygląda na Prusaka albo Litwina. Wajdelota śpiewał niegdyś
Prusakom i Litwinom. Jedni legli w ojczyzny obronie drudzy, żyć nie
chcą po ojczyzny zgonie. (mowa tu o 4000 Litwinów, którzy spalili
się na stosie w twierdzy Pullen oblężonej przez Krzyżaków). Inni
sromotnie po lasach się kryją, a zdrajcy jak Witold, między
Krzyżakami żyją. Pieśniarz stwierdza, że zdrajców ojczyzny
czeka piekło po śmierci. Opowiada o tym jak sam został wzięty do
niewoli krzyżackiej.
„Gdy od ołtarza, stary
Wajdelota,
Byłem w niemieckich kajdanach
wleczony.”
Tęskni za ojczyzną, prosi by Krzyżacy po podboju
na Litwie przynieśli mu pamiątki. Po pieśni wszyscy zapadli w
milczenie. Gdy pieśniarz śpiewał o zdrajcach, Witold zasiniał,
zaczerwienił się, dręczyły do gniew i wyrzuty sumienia. Chwyta za
miecz i idzie w stronę śpiewaka, wnet jednak popada w płacz,
zasłaniając twarz rękoma wraca i siada ponownie przy stole.
Krzyżacy zaczynają się buntować na litewski śpiew. Wallenrod
tłumaczy im jednak, że śpiew Litwina, Wajdeloty jest hołdem z
poległego kraju wedle starego zwyczaju.
PIEŚŃ WAJDELOTY
*synkretyzm
gatunków literackich
Za przyzwoleniem Konrada, Wajdelota rozpoczyna pieśń. Śpiewa o widmie morowej dziewicy (zwiastuje ona epidemię dżumy), która wedle ludowych wierzeń pojawia się na cmentarzach i pustkowiach. Dziewica ubrana jest w biały strój, na głowie ma wianek ognisty, a w ręku trzyma skrwawioną chustę. Wśród wszelkich stworzeń budzi ona przerażenie gdyż na każde skinienie jej krwawej chusty ktoś umiera. Wajdelota daje jednak do zrozumienia, że epidemia dżumy nie jest jednak największym zagrożeniem dla narodu litewskiego – dużo większym jest Zakon Krzyżacki. W dalszej części Wajdelota wyjaśnia ogromną rolę jaką odgrywa poezja ludowa (pieśń ludowa) w życiu narodu. Przechowuje ona tradycje i podtrzymuje tożsamość narodową w czasach trudnych takich jak: okupacje, rozbiory. Jest wartością duchową, a nie materialną stąd nie da się jej ani ukraść ani zniszczyć. Ważne jest tylko by nie zapomniał o niej własny naród. Wajdelota porównuje ją do słowika, który ucieka z płonącego gmachu i śpiewa w lasach. Następnie pieśniarz porównuje pieśń narodową do trąby archanioła w dniu Sądu Ostatecznego. Tak jak trąba podrywa umarłych z grobów tak pieśń ludowa wzywa podbity naród do walki w obronie ojczyzny. Wajdelota zastanawia się czy sam byłby w stanie zaśpiewać taką pieść, która byłaby w stanie pokrzepić serca rodaków do walki. W dalszej części śpiewa o „wielkim, żywym, niedalekim” człowieku.
***
Wajdelota przerywa śpiew, dookoła panuje cisza. Nie widząc sprzeciwu zaczyna teraz opowieść o losach Waltera Alfa (Konrada Wallenroda), która nie jest już pieśnią, a raczej monologiem. Następuje tutaj inwersja czasowa.
POWIEŚĆ WAJDELOTY
*Mickiewicz
napisał ją tzw. polskim heksametrem nawiązującym stylem do eposów
homeryckich.
Litwini wracają z nocnego wypadu
zbrojnego, niosą łupy pochodzące z krzyżackich zamków i
kościołów oraz prowadzą niewolników. Docierają do Kowna. Tam na
błoniach Peruna (słowiański bóg burzy i piorunów) palą jęców
wojennych na stosach ofiarnych. Dwaj rycerze niemieccy zostają
jednak ocaleni od śmierci gdyż jeszcze podczas bitwy przeszli na
stroną litewską. Jeden z nich jest pięknym młodzieńcem drugi zaś
przygarbionym starcem. Straż prowadzi ich do księcia
Kiejstut’a.
Młodzieniec opowiada swoją historię.
Mówi, że urodził się na Litwie w drewnianym mieście i że jako
dziecko został zabrany do niewoli niemieckiej, a jego rodzice –
Litwini - najprawdopodobniej zostali wymordowani przez Krzyżaków.
Miasto z którego pochodził zostało zaś doszczętnie spalone.
Młodzieniec od tamtej pory widział swoją rodzinę jedynie w snach
jednak i te stają się z biegiem czasu coraz bardziej zamazane.
Dzieciństwo spędził wśród Niemców gdzie ochrzczono go
niemieckim imieniem Walter Alf, jednak jak mówi w duszy pozostał
Litwinem. W jego sercu pozostał żal po zamordowanej rodzinie i
nienawiść do Krzyżaków. Walter wychowywał się u wielkiego
mistrza Winrycha, który kochał go jak własnego syna i sam nawet
trzymał go do chrztu.
Miłości do ojczystej Litwy
nauczył go stary Wajdelota (Halban), który niegdyś wzięty do
niewoli służy teraz Krzyżakom jako tłumacz wojskowy. Halban
opowiadał chłopcu o Litwie, prowadził go nad brzeg Niemna i
pokazywał ojczyste góry, uczył go mowy i pieśni litewskiej.
Starzec rozniecał w chłopcu chęć zemsty. Walter gdy wracał z
takich wspólnych przechadzek często miał w zwyczaju tłuc
zwierciadła i pluć na tarczę Winrycha.
W latach
młodzieńczych Walter często wraz z Halbanem wypływał łódką z
portu Kłajpeda i odwiedzał ziemię litewską. Starzec w ten sposób
rozbudzał w młodzieńcu patriotyzm i zachęcał go do walki. Walter
w każdej chwili był gotowy stanąć do walki przeciwko Zakonowi.
Halban jednak ostudzał jego zapał tłumacząc:
„ Wolnym
rycerzom, wolno wybierać oręże
I na polu otwartym bić się
równymi siłami;
Tyś niewolnik, jedyna broń niewolników –
podstępy.”
Doradza Walterowi by został w Zakonie i
podpatrywał ich sztuki wojennej, starał się zyskać ich zaufanie,
a kiedy przyjdzie czas stanął przeciwko nim do walki. Halban zaleca
mu w walce użycie podstępu i kłamstwa.
Walter jednak
już w pierwszej walce jakiej bierze udział przechodzi na stronę
Litwinów i w ten sposób trafia wraz z Halbanem na dwór
Kiejstuta.
Jedna z córek Kiejstuta (najmłodsza, Aldona)
zakochuje się w Walterze. Aldona jest zachwycona jego opowieściami
o wielkich zamkach i miastach po drugiej stronie Niemna, turniejach
rycerskich, o wielkim Bogu i Maryi. Walter uczy ją wiary
chrześcijańskiej, modlitw, ofiaruje jej medalik z Najświętszą
Maryją Panną. Mickiewicz zwraca w tym fragmencie uwagę na
najważniejsze wartości w życiu człowieka: przyjaźń, miłość,
ojczyzna. Walter zasadza w dolinie ogród w którym spotyka się z
Aldoną. Dziewczyna jest tak pochłonięta miłością do niego, że
całkowicie zapomina o codziennym życiu. Kiejstut zauważa uczucie
między jej córką i młodzieńcem, ale nie sprzeciwi się temu gdyż
ceni młodzieńca za jego waleczność, umiejętności czytania i
pisania, obeznanie w sztuce wojennej. Widziałby w nim swojego
zięcia.
Ostatecznie Walter żeni się z Aldoną.
Wajdelota zauważa, że gdyby była to opowieść miłosna typowa dla
niemieckich trubadurów najprawdopodobniej zakończyła by się w tym
miejscu zwrotem „żyli długo i szczęśliwie”.
„Walter
kochał swą żonę, lecz miał duszę ślachetną;
Szczęścia
w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie”
Wynikało
to z zagrożenia krzyżackiego. Ledwie wiosna nastała rozpoczęły
się zmasowane ataki rycerzy zakonnych. Oblegają i burzą oni Kowno,
grabią i podpalają wioski, burzą Kiejdany (miasto położone na
północ od Kowna). Kiejstut i Walter uczestniczą w bitwach
przeciwko nieprzyjacielowi – odznaczają się wielkim męstwem.
Walter wychowany wśród Niemców w przeciwieństwie do Kiejstuta zna
potęgę Zakonu Krzyżackiego i zdaje sobie sprawę, że Litwa
prędzej czy później jest skazana na klęskę. Udział w walkach
mocno zmienia Waltera. Jak do tej pory zwykle pochmurny, ale od
święta wesoły młodzieniec chodzi pogrążony w całkowitym
smutku, jego duszę dręczy silny ból. Uczucie złości wznieca w
nim widok zniszczeń dokonywanych przez Krzyżaków oraz widziane
przez okno pożary pobliskich wiosek. Walter zrywa się po nocach ze
snu, obawia się o przyszłość swojej rodziny, boi się że jego
dom zostanie znienacka zaatakowany przez wroga. Walter knuje plan
zemsty na Zakonie. Uświadamia Aldonie, że jedynym wyjściem z
sytuacji jest przeciwstawienie się Krzyżakom. Jego miłość do
Aldony słabnie, a wzmaga się chęć odwetu. Uczucia te potęguje
widok strasznej bitwy do jakiej dochodzi na błoniach Rudawy –
ginie tam kilkadziesiąt tysięcy Litwinów i wielu prusaków.
Sytuacja staje się o tyle beznadziejna, że o ile Krzyżacy mogą
liczyć na rychłe posiłki i pomoc o tyle Litwini nie mają
możliwości żadnego wsparcia. Walter naradza się z Kiejstutem i
Halbanem. Przeprasza Aldonę, że ta musiała tyle wycierpieć z jego
powodu. Tego wieczoru postanawia się zachowywać jak dawniej. Aldona
cieszy się z nagłej przemiany Waltera, nie wie jednak co kryje się
w jego myślach. Wieczorem Walter upija się, a o świcie bez
uprzedzenia wyjeżdża zabierając z sobą Wajdelotę. Aldona
przeczuwając ucieczkę ukochanego postanawia go uprzedzić i zabiega
mu drogę w dolinie. Na widok Aldony, Walter radzi jej by zapomniała
o jego istnieniu i żeby znalazła sobie szczęście u boku innego
mężczyzny gdyż on nie jest jej w stanie to zapewnić. Mówi:
„Jesteś wolna, jesteś wdową po wielkim człowieku / który dla
dobra ojczyzny wyrzekł się – nawet i ciebie!”
Aldona
jednak nie chce powracać, woli spędzić resztę życia w samotności
za murami chrześcijańskiego klasztoru, którego wieżę dostrzega z
dala. Walter zauważa w jej oczach te zamiary i nie zamierza się im
opierać. Postanawia odprowadzić ją do wrót klasztoru. Tam żegna
się z nią, a było to straszne rozstanie. Na zakończenie swojej
opowieści wajdelota zwraca się do Konrada słowami:
„Biada,
biada, jeżeli dotąd nie spełnił przysięgi;
Jeśli zrzekłszy
się szczęścia, szczęście Aldony zatruwasz...
Jeśli tyle
poświęcił i dla niczego poświęcił...”
***
Wajdelota nagle kończy swą opowieść. Krzyżacy są tym zdziwieni, domagają się zakończenia. „I cóż ów Walter? jakie jego czyny?” Jedynie Konrad milczy, zamyślony i wzruszony. Wypija kilka pucharów wina”. Nagle jednak i on zaczyna reagować gwałtownie, wzburzony oskarża wajdelotów o to, że śpiewają smutne i przygnębiające pieśni, które jedynie wlewają w duszę truciznę. („głupią chęć sławy i miłość ojczyzny” – która domaga się poświęcenia dla narodu własnego szczęścia). Konrad stwierdza, że rozpoznaje pieśniarza choć nie wypowiada jego imienia. (jest to Halban) Ogłasza długo oczekiwaną wojnę. Na koniec chwyta za lutnię i sam postanawia zaśpiewać pieśń ma to być ballada, której rzekomo nauczył się od Maurów kiedy walczył w górach Kastylii. Nakazuje starcowi by mu akompaniował.
BALLADA ALPUHARA
Konrad w balladzie opowiada historię wojny Hiszpanów z Maurami. Większość osad Maurów została już podbita przez Hiszpanów, bronią się już tylko: Grenada i twierdza Alpuhara. Ta pierwsza jest jednak nękana przez zarazę. W twierdzy broni się natomiast tylko garstka rycerzy pod wodzą wielkiego króla Maurów Almanzora. Zwycięstwo Hiszpanów wydaje się być przesądzone. Z rana po krótkim ataku Hiszpanie przejmują zamek. Almanzor widząc, że nie ma szans w walce, skutecznie zmylił pogonie i uciekł z zamku. Hiszpanie hucznie świętują zdobycie twierdzy. Gdy tak piją i biesiadują do zamku przybywa człowiek z obcej krainy – jest to Almanzor. Oddaje się w ręce Hiszpanów, jak twierdzi chce złożyć hołd królowi i służyć ich Bogu – prosi jedynie by darować mu życie. Hiszpanie doceniają męstwo Almanzora, zapraszają go do środka, czule witają wymieniając uściski, a nawet pocałunki. Nagle Almanzor pada na ziemię, drży, sinieje i umiera. Okazuje się, że pojechał Grenady by przywieść stamtąd zarazę i podstępnie pokonać wroga. Umiera z szyderczym śmiechem na twarzy, a za nim giną wszyscy Hiszpanie.
***
Tak to przed laty mścili się Maurowie. Czy spełni się zemsta Litwina o której śpiewał Wajdelota? Jeżeli tak, jak sam mówi „przyjdzie mieszać zarazę do wina...” – osoba, która dokona takiej zdrady będzie zmuszona popełnić samobójstwo. Konrad zauważa jednak, że są i tacy jak książę Witold, którzy dokonują zdrady na własnym narodzie. Wallenrod pije, zaczyna się odgrażać, w końcu rzucił się na krzesło i zasnął. Komturzy są zdziwieni tym gniewnym zachowaniem Konrada. Wiedzieli, że nadużywa alkoholu, ale w samotności, a nie jak tym razem na wspólnej biesiadzie. Nie wiadomo co stało się ze starym Wajdelotom. Pojawiła się pogłoska, że to Halban przebrany za Litwina śpiewał Konradowi pieśń, która miała pokrzepić chrześcijan do wojny przeciw pogaństwu. Nikt nie zna również przyczyn rozgniewania Witolda.
V WOJNA
Wojna Zakonu Krzyżackiego z Litwą
jest już nieunikniona, domaga się jej zarówno lud jak i rada
zakonna. Powodem tego są najazdy Litwinów oraz zdrada Witolda.
Witold, który początkowo zawarł przymierze z Zakonem, teraz gdy
podczas uczty usłyszał plany Krzyżaków zdradził ich i postanowił
wrócić na Litwę. Po drodze niszczy i pali zamki Teutonów
(Krzyżaków), do który łatwo uzyskuje wstęp, gdyż każdy uznaje
go za sprzymierzeńca, który przybywa z rozkazami od wielkiego
mistrza. Zostaje wydana bull (specjalny dokument) wzywający
rycerstwo zachodnioeuropejskie do udziału w krucjacie przeciw
pogańskiej Litwie.W Marienburgu gromadzą się rycerze z całej
Europy, składają przysięgę. Noszą stroje ozdobione czerwonymi
krzyżami (symbol krucjat). Oddziały krzyżackie wkraczają do
Litwy, jednak wbrew oczekiwaniom nie odnoszą sukcesu. Rzekomo
oblegli Kowno i Wilno – jednak pogłoski szybko ucichły – mija
jesień, zima do Marienburga wraca Konrad z niewielką grupą
rycerzy. Oskarżenia o złe prowadzenie wojny padają pod adresem
Konrada, który okazał się być podczas wyprawy lękliwy i zbyt
wolno wydawał rozkazy. Wykorzystał to przebiegły Witold, którego
ataki znacznie osłabiły oddziały Krzyżackie. Konradowi zarzuca
się zbyt długie oblężenie Wilna, co spowodowało wyczerpanie się
zapasów żywności. Litwini skutecznie odcinając posiłki
docierające z Zakonu doprowadzili do klęski głodu w szeregach
Krzyżackich.
Należało szturmem zająć Wilno, albo
myśleć o rychłym odwrocie, natomiast Wallenrod spędzał czas na
łowach i potajemnych rozmowach z Halbanem. Nie chciał ponadto
dopuścić do zebrania się rady zakonnej. Ostatecznie Konrad jako
pierwszy ucieka z pola bitwy przynosząc do Marienburga wiadomość o
zwycięstwie Litwinów. Po przegranej przez Zakon Krzyżacki wojnie
Konrad odczuwa mieszane uczucia: smutek, boleść, cierpienie, ale
jednocześnie radość z dokonania zemsty.
Konrad zwołuje
specjalną radę na której tłumaczy porażkę nieprzychylnym
wyrokiem boskim. W Marienburgu w podziemnych lochach zbiera się
tajny trybunał złożony z dwunastu sędziów, który ma orzec winę
i ukarać zbrodnie popełnione przez władców. Zasiadają oni na 12
krzesłach ustawionych wokół tronu na którym leży tajemna księga
(prawo zakonne). Ubrani są w czarne zbroje i maski. Trybunał odkrył
zdradę Konrada Wallenroda. Sędziowie posiadają dowody na to, że
wielki mistrz nie jest tym za kogo się podaje. Przed 12 laty był
giermkiem u boku Wallenroda podczas wyprawy do Palestyny, którego
najprawdopodobniej zabił i przybrał jego imię. Uciekł do
Hiszpanii gdzie wsławił się z walkach z Maurami, a następnie w
turniejach rycerskich po całej Europie. Tak pod imieniem Konrada
Wallenroda przyjął śluby zakonne i został wielkim mistrzem.
Trybunał odkrywa również potajemne rozmowy Konrada z Witoldem
podczas ataku na Litwę. Od szpiegów dowiedział się także o jego
nocnych rozmowach z pustelnicą z narożnej wieży. Wallenrod zostaje
oskarżony o: fałsz, zabójstwo, herezję i zdradę. Oskarżyciel
potwierdza prawdziwość swoich zeznań przysięgając na Boga przy
księdze zakonnej i z ręką na krucyfiksie. Trybunał potwierdza
wydany przez siebie wyrok śmierci dla Konrada poprzez trzykrotne
wypowiedzenie słowa „Biada!” i unosząc 12 mieczy do góry.
VI POŻEGNANIE
Zimowy poranek. Wallenrod przychodzi
pod narożną wieżę. Oznajmia Aldonie iż wypełnił śluby –
dokonał zemsty na Krzyżakach. Informuje Aldonę o tym, że wielu z
nich poległo i że teraz to Litwa atakuje niemieckie wioski.
Stwierdza, że Zakon długo nie podniesie się po tej klęsce gdyż
na wojnę strwonił większość swojego majątku zgromadzonego w
skarbcach, który stanowił o jego potędze. Konrad przypisuje
zwycięstwo Litwy swojej zdradzie, mówi: „Straszliwszej zemsty nie
wymyśli piekło”. Nie chce już dłużej żyć w tej haniebnej
obłudzie: „już dość zemsty – Niemcy też ludzie”. Opisuje
Aldonie widok jaki zastał na Litwie. Z Kowieńskiego zamku pozostały
już tylko ruiny, zachował się jednak ogród, który przed laty
zasadził w dolinie – jest on teraz nawet jakby piękniejszy, suche
wierzby, które Konrad niegdyś powbijał w piasek teraz rozwinęły
się i zakwitły. W sadzie wciąż znajduje się kamień przy którym
spotykali się kochankowie.
Konrad namawia Aldonę by
wspólnie wrócili na Litwę i zaczęli tam wieść od nowa
pustelnicze życie w pasterskiej zagrodzie. Ta jednak nie chce
wracać, tłumaczy, że złożyła Bogu przysięgę iż nie opuści
wieży, w której ją zamurowano aż do śmierci. Poza tym stwierdza,
że wszystkie te lata spędzone w wieży bardzo odmieniły jej
wygląd. Woli aby Konrad zapamiętał ją jako piękną Aldonę a nie
nędzną pustelnicę. Ona również woli pamiętać go jako tamtego
pięknego młodzieńca. Zaleca Konradowi by porzucił już zdrady i
mordy, a w zamian starał się częściej i wcześniej do niej
przychodzić. Chce aby zasadził wokół wieży ogród taki jak ten
kowieński, a nawet sprowadził z Litwy wierzby i kamień przy którym
się spotykali. Konrad wie jednak, że to nierealne. Odchodzi
zrozpaczony tym, ze Aldona nie zechciała z nim wyjechać. Nastaje
ranek, w okopach miejskich Wallenrod słyszy głosy: „Biada, Biada,
Biada!” – wie, że jest to wyrok jaki się nad nim dokonał.
Przestraszony chwyta nawet za miecz. Wraca ponownie pod wieżę
Aldony. Woła kilka razy „Dzień dobry” – stwierdza, że to
pierwszy raz kiedy spotyka się z nią za dnia. Konrad prosi Aldonę
by zrzuciła mu nitkę ze swojego ubrania albo kosmyk włosów, chce
je zachować na pamiątkę by móc je trzymać przy swojej piersi gdy
będzie umierał. Następnie poddaje propozycję by zginęli razem.
Wskazuje Aldonie podmiejską strzelnicę w której ma zamiar spędzić
ostatnie chwile swego życia. Konrad ma wieszać co rano na drzwiach
czarną chustę, a w nocy stawiać w oknie zapaloną lampę. Jeżeli
Aldona nie ujrzy kiedyś tych znaków będzie to oznaczało jego
śmierć.
***
Zmierzch. Alf przebywa w strzelnicy.
Rozmawia z Halbanem ciągle spoglądając w okno pustelnicy.
Postanawia iść pod wieżę, prosi Halbana by zrzucił czarną
chustę jeżeli nie wróci z rana. Nagle jednak ich rozmowę przerywa
trzykrotne „Biada!”. Do strzelnicy zbliża się tajny trybunał
by dokonać wyroku na Konradzie. Nie chcąc umierać z rąk
Krzyżaków, Walter (Konrad) wypija truciznę, a następnie wręcza
ją Halbanowi. Ten jednak nie chce popełnić samobójstwa,
postanawia bowiem powrócić na Litwę i tam wychwalać w pieśniach
sławę Konrada. Stwierdza: „Z tej pieśni wstanie mściciel
naszych kości”. Na widok Krzyżaków, Konrad zrzuca swój płaszcz
krzyżacki na podłogę i depcze go nogami z uśmiechem pełnym
pogardy. Stwierdza, że jest gotowy umrzeć, jest dumny z zemsty
której dokonał, porównuje się do biblijnego Samsona (który
zemścił się burząc z nadludzką siłą świątynię w Gazie
zabijając pod jej gruzami siebie i nieprzyjaciół). Wallenrod
czując, że umiera zrzuca i rozbija lampę z okna (znak świadczący
o tym czy jeszcze żyje). Nagle słychać przeraźliwy krzyk z wieży
– świadczy on o śmierci Aldony.
„Taka pieśń moja o
Aldony losach;
Niechaj ją anioł harmonii w niebiosach,
A
czuły słuchacz w duszy swej dośpiewa”.