Zamordowany katolicki ksiądz zbyt dużo wiedział?
Murdered Catholic Priest Knew Too Much?
Matt Abbott
Ks. Alfred Kunz – przyjaciel ks. Malachi Martina [Foto źródło: nbc15.com]
Ks. Alfred J Kunz był znany i konsultowany przez wielu w Kościele Katolickim. Był prawni-kiem kanonicznym, czyli był ekspertem od prawa Kościoła – Kodeksu Prawa Kanonicznego.
Był również zagorzałym obrońcą pobozności, nie bardzo lubianym przez katolickich liberałów (przynajmniej tych którzy o nim wiedzieli), i cierniem w boku tych których pragnieniem było by doczekać wymazania z powierzchni ziemi prawdziwego chrześcijaństwa.
W marcu 1998 znaleziono ciało ks. Kunza. Brutalnie zamordowany. I jego mord nadal nie jest wyjaśniony. W celu przybliżenia sprawy zamieszczam poniższy tekst dostarczony przez detektywa Kevina Hughesa z biura szeryfa Dane County:
"4 marca 1998 o 7:00 znaleziono ciało ks. Alfreda J. Kunza [ur. 15.04.1930], na kory-tarzu Szkoły św. Michała. Jest ona w wiosce Dane, o populacji około 600, 7.5 km od Madison, stolicy stanu Wisconsin.
"Ks. Kunz był ofiarą zabójstwa. Miał poderżnięte gardło – ostre narzędzie przecięło tętnice szyjną. Zmarł na skutek utraty krwi. Ciało znalazł wchodzący do szkoły nau-czyciel, leżało na korytarzu koło drzwi mieszkania zajmowanego przez księdza w szkole. Wszystkie drzwi do szkoły były zamknięte i nie było żadnych oznak siłowego wejścia.
"Ks. Kunz był tradydycyjnym księdzem rzymskokatolickim, od 32 lat służył w Kościele św. Michała. Miał mocno tradycyjne ortodoksyjne poglądy, co przejawiało się tym, że odprawiał łacińskie jak i angielskie Msze. Był ekspertem od prawa kanonicznego, i dlatego konsultowało go wielu ludzi z całego kraju.
"Wieczorem przed zabójstwem, ks. Kunz uczestniczył w nagrywaniu radiowego pro-gramu religijnego, który miał być emitowany w późniejszym terminie. Po nagraniu, o 22:00, porzucił go pod szkołę inny ksiądz. Później, około 22:30 rozmawiał przez tele-fon z innym księdzem.
"Śledczy uważają, że zabójcą jest ktoś znany ks. Kunzowi i człowiekiem znającym wioskę i szkołę św. Michała. Ks. Kunz prawdopodobnie nie bał się zabójcy. Był to tchórzowski atak, niesprowokowany i niespodziewany. Dokładny motyw nie jest zna-ny, ale może wiązać się z zazdrością, zemstą, zdradą albo inną sprawą, która dla zabójcy była sprawą osobistą…"
Istnieje oczywiście co najmniej kilka teorii co do tego kto, albo co było za zabójstwem Kunza. Głośna teoria jest taka, że Kunz zginął bo "za dużo wiedział". O czym? O wykroczeniach seksualnych niektórych "sutanników". Ludzi którzy całymi latami, nawet dziesiątkami lat, mo-gli ukrywać swoje występki. Ludzi którzy tworzyli podbrzusze amerykańskiego kościoła.
Znaczącym aspektem tego podbrzusza jest sieć homoseksualna, sieć która istniała od daw-na, ale rzadko jeśli w ogóle dyskutowana w poprawnych politycznie kręgach. Aktywni homo-seksualni księża którzy chcą zniszczyć Kościół od środka. To jest sieć homoseksualna. "Nigdy nie lekceważ siły tej sieci", Kunz rzekomo powiedział komuś bliskiemu.
Kunz był doradcą organizacji Rzymskokatoliccy Wierni (RCF) w Illinois, szefowanej przez działacza katolickiego Stephena Brady. RCF badała występki teraz byłego biskupa Springfield, Ill., Daniela Ryana. (Więcej o działalności RCF tutaj: www.rcf.org.)
Policja, co jest zrozumiałe, jest bardzo małomówna o statusie ich śledztwa w sprawie mordu Kunza. Ale, z tego co wiem, śledztwo trwa. Informacje prasowe mówiły, że policja przesłu-chała ponad 2.000 ludzi w czasie toczącego się śledztwa.
Więc dowiemy się na pewno kiedy, i jeśli sprawa zostanie rozwiązana. Poznamy pełną hi-storię. A do tego czasu wszystko co mamy to spekulacja. Mądra spekulacja. I powiem, że troche mądrej spekulacji – w połączeniu z dużą modlitwą – może wiele osiągnąć.
http://www.catholic.org/featured/headline.php?ID=744
- o - 0 – o -
Autopsja: Ksiądz zmarł z powodu utraty krwi:
- o – 0 – o -
Szatan
i ksiądz Kunz
The
Devil And Father Kunz
Wielkanocna
opowieść o mordzie, Kosciele katolickim i dziwnych ścieżkach
dobrego i złego
Chuck Nowlen – 12.04.2001
Szesnaście lat później i ktoś nadal może się bać
Wszechogarniająca wściekłość na starego księdza, ogromna nienawiść, dzień po mroźnym zimowym dniu. Wczesne godziny konfrontacji w ciemnym korytarzu szkolnym przed biurem księdza, gdzie spał jak wyrzutek przez ostatnie 31 lat.
Atak,
szalona walka: wszystko zakończyło się natychmiast, kiedy zabójca
ostre jak brzytwa ostrze wbił w szyję ks. Alfreda Kunza,
przecinając główną aortę pod żuchwą.
A
potem cała krew - ciepłe, śliskie potoki, pokrywające pomalowane
ściany z pustaków i wy-tarte, piaszczyste płytki podłogowe.
Niemal natychmiast Kunz zemdlał w martwą stertę, jego biała
T-shirt i czarne spodnie nasączone z ziejącej rany. Według
ekspertów medycznych na pogotowiu, żyłby jeszcze jedną minutę,
prawdopodobnie w głębokiej sennej mgle.
Asperges me domine… et mundabor lavabis me…
Pokrop mnie, Panie a stanę się czysty…
Takie są pierwsze słowa tradycyjnej trydenckiej Mszy, znak rozpoznawczy liczącej 300 członków parafii Kunza przy Kościele Katolickim św. Michała w maleńkim miasteczku Dane, Wisconsin. Ludzie jeździli setki kilometrów by usłyszeć te słowa codziennie o 8:00.
Tymczasem na drugim końcu kontynentu w Kościele katolickim św. Józefa w Las Vegas, białym w kształcie pudła budynku w obskurnej miejskiej dżungli przy ulicach 9-tej i Ogden, ks. Courtney Krier odprawia taką samą łacińską Mszę zawsze o tej samej godzinie w nie-dziele, taką jak wcześniej odprawiano dla wszystkich katolików na świecie.
Tak było do czasu kiedy kościół zmienił wszystko w 1962 serią zmian zbiorowo znaną jako Drugi Sobór Watykański, albo bardziej potocznie "II SW". Teraz Krier odmawia łacińską Mszę jako certyfikowany buntownik. W zreformowanej Diecezji w Las Vegas określa się go jako "nie w unii z Rzymem".
Judica me, Deus, … et discerne causam meam, de gente non sancta.
Osądź mnie Boże, rozpatrz się w mej sprawie, A od złych ludzi wybaw mnie łaskawie
"Tak, na pewno słyszałem o ks. Kunzu" – mówi dużo młodszy Krier, którego owczarnia w niedzielny poranek – podobna do Kunza – dla odwiedzającego autsajdera wyglada jak pocz-tówka ze stęchłych, dawno zapomnianych czasów.
"Wszyscy wiedzieliśmy że był tam w Wisconsin, i bardzo szybko dowiedzieliśmy się o jego śmierci. Ks. Kunz był jednym z księży ze starej szkoły, do którego my młodsi tradycyjni księ-ża mogliśmy się zwracac".
Krier,
który mieszka w spartańskich warunkach i przez większość czasu
trzyma swój kościół niezamknięty – tak jak Kunz – uśmiecha
się pytany czy czuje się zagrożony po mordzie Kunza, zwłaszcza w
ryzykownym sąsiedztwie wokół św. Józefa.
"Moi parafianie na pewno martwią się o mnie" – Krier chichocze, nieco nerwowo.
W Wisconsin, parafianie Kunza przez ostatnie kilka lat musieli słuchać łacińskiej Mszy w in-nych miejscach. Nauczyciel szkoły przy kościele znalazł ciało księdza w kałuży krwi o 7:00 w dniu 4 marca 1998, rozpoczynając jedno z najbardziej wyczerpujących, dalekosiężnych do-chodzeń policyjnych w historii stanu – do tej pory bez rezultatów. W niedzielę Wielkanocną Kunz miałby 70 lat.
***
Nikt nie przewidział tego w ten zimny, szary marcowy poranek, ale następstwa śmierci Kunza staną się dziwne, a później jeszcze dziwniejsze. Będą historie o zalecaniu egzorcy-zmu, zabójstwie satanistycznym, i w końcu innuenda o występkach seksualnych ks. Kunza, który był znany u św. Michała po prostu jako "ksiądz Al.".
Później będą nawet oskarżenia, że jego mord można by jakoś łączyć ze złem w najbardziej niewyobrażalnych miejscach: ogromną katolicką hierarchią z którą Kunz był związany jako ksiądz diecezjalny. Niektórzy obwiniali nawet Watykan w Rzymie.
W przypadku braku osoby do aresztowania, sprawa Kunza również stała się dla wielu reli-gijną Rorschach, na pewno dla bliskich sprawie, którzy uważają się za tradycjonalistów w pogrążonym w chaosie Kościele Katolickim, który wymyślił święta Wielkanocne jakie zna dzisiaj zachodnia cywilizacja.
"Jest
to czas dużego kryzysu w kościele, i rozłam wydaje się być
wzdłuz linii tradycyjny i konserwatywny kontra liberalny" –
zauważa Peter Kelly, prawnik z Monroe, Wis., producent tygodniowego
programu radiowego Kunza, "Nasza katolicka rodzina", z
maleńkiego studia około godzinę jazdy na południe od św.
Michała".
"Myślę, że to dochodzi niemal do punktu całkowitego załamania" - podkreśla Kelly, który jest również w niepełnym wymiarze studiuje. "I, tak, wiem: niektórzy ludzie zagłębiaja się w tzw. szatański wpływ w kościele, i każdy jakby przewraca oczami i się śmieje. Ale, powiem ci, związek jest tam naprawdę".
Kelly
zauważa, że przed śmiercią w 1978, nawet papież Paweł VI
niepokoił się o przyszłość kościoła, w pewnym momencie
ostrzegając, że "dym szatana" wdzierał się do Watykanu
przez stulecia.
A jeszcze, czy ktoś w kościele mógłby naprawdę zorganizować mord Kunza – czy kazał go zabić?
"Absolutnie, tak niewiarygodne jak może się niektórym wydawać" – mówi Kelly. "Powiedzmy to w ten sposób: wkońcu może się okazać, że ks. Kunza zabił jakiś zazdrosny farmer albo jakiś chory, pokręcony satanista, a może jakiś chory psychicznie, za wszystko co każdy wie. Ale jeśli tak, to dlaczego nie złapali nikogo po 3 latach takiego niesamowitego, niesamowi-tego śledztwa?"
"Tymczasem w kościele jest ogromna liczba ludzi, których życie byłoby dużo łatwiejsze gdy-by nie było ks. Kunza".
***
Katolicka
Diecezja w Las Vegas mianowała nowego biskupa Msgr Josepha E. Pepe,
pod koniec ubiegłego tygodnia, ale urzędnicy odmówili kilka próśb
o wywiad. Inne źródła potwier-dziły, że łacińska Msza nie jest
oficjalnie autoryzowana nigdzie w Las Vegas, które, według
niektórych, ma więcej kosciołów per capita niż jakiekolwiek inne
główne miasto w Ameryce.
W
Reno, łacińską Mszę odprawia się tylko w jednym kościele za
pozwoleniem lokalnej die-cezji, powiedziała rzecznik.
"Dla jednych (łacińska Msza) jest bardzo ważna. Ale dla innych słuchanie jej w ojczystym języku jest też bardzo ważne" – powiedziała rzecznik, prosząc o anonimowość. Zauważyła także zachęcający niedawny wzrost członkostwa kościoła katolickiego w Reno.
Opozycja
Mimo że wyraźnie miał swoje problemy w ostatnich latach, Kościół katolicki na całym świecie jest nadal powszechnie postrzegany przez autsajderów jako teologiczny monolit. Po czterech dekadach, w końcu, od II SW, wieloletni wir teologii i polityka wewnętrzna, które ostatecznie rozcieńczyły wiele katolickich tradycji uznawanych za niezmienne od pokoleń, w tym róża-niec, Msza łacińska i pojęcie grzechu śmiertelnego.
W ich miejsce w Rzymie ewoluowała bardziej humanistyczna teologia, który stara się, z suk-cesem, przyjąć więcej realiów współczesnego świata. Mimo to, mały, solidny rdzeń opornych sprzed II SW pozostaje bardzo żywy w imperium. Wierzą, że tradycyjne metody przyjdą zno-wu, a dla nich Msza łacińska jest symbolem zarówno wiary jak i oporu.
Kunz uważał się za umiarkowanego, również odprawiał Mszę po angielsku, na przykład, i był posłuszny hierarchii lokalnej diecezji. Jednocześnie był także szeroko uznawanym starszym mężem stanu w międzynarodowej sieci tradycjonalistów. W dniu po jego mordzie, wiado-mość już rozprzestrzeniła się przez zwartą sieć ponad 600 szczątkowych kościołów w któ-rych odprawiano łacińską Mszę w kraju i zagranicą.
Wiele, jak św. Józefa w Las Vegas, działa poza lokalnymi diecezjami, mimo że biskupi są uposażeni w autoryzację łacińskiej Mszy jeśli parafie o nią proszą, poprzez dekret papieża Jana Pawła II zatytułowany "Ecclesia Dei". Te kościoły często funkcjonują w ramach mrocz-nej, wymyślonej władzy, i choć Kunz preferował nie ściągać na siebie uwagi, to niekiedy był dla nich piorunochronem.
"Ks. Kunz był znanym ekspertem od prawa kanonicznego, więc umiał chodzić po linie" – zauważył wkrótce po mordzie Bill Brophy, rzecznik katolickiej Diecezji Kunza w Madison.
Trzy lata później Krier dodaje: "Wiem, że gdyby żył, próbowałbym skontaktować się z ks. Kunzem wcześniej czy później. Jego odejście zostawia nas wszystkich dużo bardziej odizo-lowanymi, zwłaszcza nas młodszych tradycyjnych księży, jeśli chodzi o źródła do których możemy dotrzeć".
Z salonu ozdobionego krucyfiksem i ikonami na obrzeżach Madison, Wis., Donald Jenkins, jeden z najbliższych Kunzowi parafian, szkicuje napięte i wrogie linie frontu we współczes-nym katolicyzmie, którego główny nurt wydaje się go brzydzić.
"Dzisiejszy
kościół tylko chce by wszystko było słodkie i piękne: 'Och,
tak, zrób sobie aborcję. Och, tak, bycie gejem jest OK. – czy to
nie jest miłe? Nie martw się, jest dla ciebie miejsce w niebie"
- szydzi Jenkins, emerytowany pracownik IBM.
Od mordu Jenkins chodził do katolickiego Kościoła św. Teresy, zapadającego się, wcześniej budynku szkoły podstawowej około 15 km na zachód od św. Michała Kunza. Tymczasem św. Teresa dostaje rozkaz wyprowadzki od Seminarium św. Tomasza z Akwinu, mniej niż 300 km od Winona, Minn. Seminarium z którym Kunz miał wieloletnie i nieoficjalne związki, jest częścią zakazanej na świecie tradycyjnej sekty Towarzystwa św. Piusa X.
Tam Jenkins znajduje znajome terytorium: "Ks. Kunz powiedziałby ci jakie było prawo w koś-ciele, niezależnie od tego jak uważałeś. Nie pozwalał na żadne kompromisy, żadne, nigdy. Kiedy coś powiedział, tak miało być. I wielbiłem ziemię po której chodził".
Jako
następstwo narkomani i pijacy wałęsaja się w tę i z powrotem
przed jego zniszczonym kościołem przy 9th Street w Las Vegas, Krier
w ten sposób wyjaśnia fundament tradycjona-listów: "Musimy
słuchać Boga. Św. Piotr powiedział, że trzeba słuchać Boga
przed człowie-kiem, i uważamy, że Msza łacińska, na przykład,
powinna być odprawiana na zawsze, że nie powinniśmy pozwolić na
żadne zmiany w kościele, które są sprzeczne z wiarą.
"Więc tak, niektórzy nazywają to wojną, ale naprawdę to nie jest wojna w klasycznym sensie. Nazwałbym to bardziej oporem, jak francuski opór w czasie nazistowskiej okupacji w II woj-nie światowej".
Wysokie
miejsca
Choć pracował przy względnym zapomnieniu w Dane, to Kunz nie był drobnym graczem. Oczywiście miał swój program radiowy, choć w większości jego raczej trwające godzinami dyskursy rzadko dotykały kontrowersji. Ale doradzał księżom i biskupom w całym kraju w różnych sprawach, łącznie z tajemniczymi proroctwami z Fatimy, które wywołały żarliwy za-pał w pewnych obozach katolickich w wyniku objawień Panny Najświetszej trójce dzieci w Portugalii w 1917.
Kunz zorganizował także u św. Michała pogrzeb na świeżym powietrzu dla abortowanego fetusa na początku lat 1990, grzebiąc go u stóp posągu Fatimskiego, który nadal stoi kilka metrów od sceny mordu. Mimo że pogrzebu nie zauważono poza Dane, Kunz wiedział, że to rzuciło rękawicę w cieniu pobliskiego Madison, gdzie zwolennicy wyboru i gejów są szczegól-nie głośni i silni. Po jego śmierci niektórzy rzucali podejrzliwe oko na te kwestie, ale nigdy nie ustalono związku z mordem.
Kunz podróżował również do Rzymu i spotkał papieża Jana Pawła II kiedy ten modlił się w samotności w zacisznej watykańskiej kaplicy. Jednym z najbliższych towarzyszy Kunza był bestsellerowy powieściopisarz Malachi Martin, wcześniej watykański insajder za papieża Jana XXIII, który zwołał II SW. Później Martin opuścił kręgi watykańskie i został egzorcystą, jak również autorem sześciu powieści religijnych, z których jedną – Dom smagany wiatrem - w 1996 Washington Post porównał z Doktorem Żiwago.
W
tym samym czasie Martin był gościem co najmniej dwa razy czegoś co
niektórzy mogą nazwać fanatycznego, marginesowego programu
radiowego Arta Bella, produkowanego w Pahrump, około 90 km na zachód
od Las Vegas. W wywiadzie 6 tygodni po zabójstwie Kunza, Martin
przysiągł, że miał poufną informację, że mord był "podpisem"
dzieła "lucyfer-ian". Twierdził także, że Kunz albo
asystował w kilku egzorcyzmach, albo sam je przepro-wadził w
kościele św. Michała, często konsultując się z Martinem.
"Na co oburzają się lucyferianie to ingerencja wobec kogoś kogo uważają za swojego" – powiedział Martin w tym wywiadzie, dodając, że jego przyjaciel uważał iż jego życie było w niebezpieczeństwie kilka tygodni przed śmiercią. "Wszyscy jesteśmy przekonani poza wszel-ką wątpliwość, że ks. Kunza zabito z nienawiści do wiary jako kara, i jako przykład dla reszty nas".
Martin powtórzył również swoją opinię, że następstwo II SW było nie mniej niż zamachem sił satanistycznych, że, powiedział, to było powodem jego w końcu zerwania z nowym głównym nurtem kościoła po II SW. Martin często pisał w swoich powieściach o rzekomym mrocznym wpływie. W Domu smaganym wiatrem, na przykład, opisał satanistyczną ofiarę ze zwierzęcia połączoną telefonem z watykańską kaplicą św. Pawła, i relacja ta jest podobna do okalecze-nia cielęcia, jakie miało miejsce koło Dane niemal dokładnie 24 godziny przed ostatnim wi-dzeniem Kunza żywego.
Przyjaciel
Kunza, ks. Charles Fiore z Lodi, Wis., około 7.5 km na północ od
Dane, przedsta-wił dwu mężczyzn, i Martin potwierdził, że Fiore
był nawet prototypem jednej z postaci w Domu
smaganym wiatrem.
Martin
zmarł w 1999 w wyniku udaru spowodowanego upadkiem kiedy
przygotowywał się do egzorcyzmu, zdaniem bliskiego znajomego
proszącego o anonimowość. Ze szpitalnego łóżka tuż przed
śmiercią, Martin powiedział, że upadek był bardziej celowym
aktem niewi-dzialnej złej siły, niż wypadkiem. Znajomy który był
przy łóżku Martina kiedy umierał, później zacytował go jako
krzyczącego w pewnym momencie zapytany o wypadek: "Nie, NIE
upadłem, a podcięto mi nogi!"
Wadliwa
ziemia
Więc kto zabił Alfreda Kunza? Zdaniem szeryfa Dane County, Lt Kevina Hughesa, współkie-rującego toczącym się śledztwem, które obejmowało tysiące rozmów, kilka profilów FBI, trud-nych analiz sceny mordu i niezliczone godziny pracy policji, bardziej podstawowe pytanie jest – "dlaczego"?
""Przyczyny sę wszędzie, wszystko: od zazdrości, władzy i kontroli, do zdrady i strachu przed ujawnieniem" – mówi Hughes. "Więc wybieraj. Nie znamy jeszcze przyczyny".
I właśnie tu sprawa Kunza staje się szczególnie dziwna.
Pierwsze – okaleczenie cielaka. Według policyjnych raportów, to miało miejsce w czasie mię-dzy 22:00 w dniu 2 marca i 4:00 następnego dnia – 3 marca, mniej niż 15 minut od św. Mi-chała, znowu, dokładne ramy czasowe mordu Kunza następnego dnia. Poderżnięto gardło trzymanego w klatce zwierzęcia, ale, odwrotnie do Kunza, odcięto mu genitalia. Farmer po-wiedział policji, że prawdopodobnie było to dzieło kultu Wiccan o którym mówiło się na tym terenie.
Zdaniem Dana Jenkinsa, parafianie Kunza później opisywali mężczyznę "który wyglądał jak istota zła", podśmiewającego się z Kunza z tylnej ławy podczas Mszy na krótko przed jego śmiercią. Nikogo nie aresztowano w sprawie cielaka. Nigdy nie potwierdzono działań żadne-go kultu.
Kolejna rzecz: tydzień przed mordem, kobieta która była pewna, że jej w średnim wieku syn był opętany przez diabła, została skierowana do Kunza na egzorcyzm przez bpa Richarda Williamsona z Seminarium św. Tomasza z Akwinu w Minnesota. Kobieta i jej syn nie przyje-chali jeszcze do nocy przed śmiercią Kunza.
I kolejna: w tym samym czasie kiedy zginął, prawnik kanoniczny Kunz, który od lat służył w Trybunale Małżeńskim Diecezji Madison, rzekomo badał zarzuty homoseksualizmu i nadu-żyć seksualnych w katolickiej Diecezji Springfield, Ill. Biskup tej diecezji zrezygnował w okre-sie krótszym niż 2 lata po mordzie Kunza, i odrzucono proces cywilny rzekomej ofiary gdyż był zbyt późny. To praktycznie gwarantowało to, że sprawa nigdy nie zostanie upubliczniona.
Diecezja Springfield nie odpowiedziała na pytania telefoniczne Las Vegas Weekly. Są także niepotwierdzone raporty o śledztwach Kunza wobec księży w jego diecezji, które przyspo-rzyły mu zaciekłych wrogów.
I na koniec: w drugą rocznicę śmierci Kunza, szeryf Dane – Gary Hamblin, ogłosił, że istniały dowody na to, że Kunz utrzymywał "bliskie relacje" z kilkoma kobietami z parafii, i że mord mogła wywołać zazdrość. Oburzeni zwolennicy Kunza twierdzą, że wszelka taka intymność byłaby księżowska, a nie seksualna, ale biuro szeryfa pozostaje nieugięte.
"Och, tak, było ich kilka" – oficer bliski sprawie powiedział Las Vegas Weekly dwa tygodnie temu. "Tak, co do tego nie ma żadnych wątpliwości".
Sen
Gdzieś wzdłuż wiejskiego labiryntu krętych dróg żwirowych, starszy brat Kunza, Benedykt, przysiadł na wiejskim ganku, gdzie dorastali on i ks. Al. Jest gorący letni dzień, dokładnie 6 miesięcy po mordzie Kunza. Benedykt poci się, jest nieogolony i odziany w postrzępiony kombinezon. Około 7.5 km jest mleczarskie miasto Fennimore, Wis., gdzie bardzo katolicka 10-osobowa rodzina codziennie modliła się w Kościele Najświętszej Maryi, i gdzie Benedykt spędził cały poranek na modlitwie.
Wyglądający identycznie jak jego brat Benedykt, w okularach ogląda plik starych rodzinnych zdjęć, kiedy niespodziewanie pojawia się reporter. Nadal istnieje zarabiająca na utrzymanie w czasie depresji fabryka sera w podziemiu, wewnątrz wybielonego słońcem budynku, zbie-rająca pajęczyny na dole wychodzonych schodów.
"Czasem myślałem, że byłoby lepiej gdyby to nigdy nie wyszło. Może to Bóg ma na myśli" – mówi Benedykt zapytany czy uważa, że zabójca zostanie kiedykolwiek złapany. "Powiedzmy to był ktoś najmniej oczekiwany, załóżmy inny ksiądz go zamordował. W tym przypadku, bio-rąc pod uwagę to co się teraz czyta i słyszy o księżach, gdyby to wyszło zaszkodziłoby kosciołowi".
81-letni Benedykt mieszkał sam w domu od śmierci matki w wieku 98 lat w 1993. Zanim zo-stał zamordowany, ks. Al przyjeżdżał co tydzień.
Rodzice Kunza byli szwajcarskimi imigrantami, obaj bracia zachowali lekki akcent, i zdaniem Benedykta, pewnej Wigilii, ich ojciec prezenty dla całej rodziny, nawet choinkę, dał sąsia-dowi, który był zbyt biedny by świętować. Alfred Kunz zachwycał się opowiadając tę historię jako świąteczną przypowieść o starej katolickiej wierze.
Teraz historia o transformacji chłopca. Ks. Al "był wtedy drobnym człowieczkiem" – wyjaśnia Benedykt, dopadło go zapalenie ślepej kiszki.
"W tamtych czasach, wiesz, nadal musieli używać eteru w operacjach" – wspomina z takim samym chichotem jak jego brat. "Kiedy tylko z tego wyszedł, pierwszymi słowami jakie wy-szły z jego ust były 'Mamo, będę księdzem'. Miał jakieś objawienie. I to wszystko".
Tropienie
podejrzanego
Szeryf Hamblin County Dane, sam przez całe życie katolik, potwierdza, że śledztwo było trudne i frustrujące, ale od razu odrzuca jedną dziwaczną możliwość po drugej.
Związek z okaleczeniem cielaka? "Nie. Jest wiele plotek, ale niczego nie znaleźliśmy".
Skierowanie na egzorcyzm? "Badaliśmy to, ale nic nie wyszło – mimo że kiedy mówi się o skierowaniu na egzorcyzm, myślę o kimś chorym psychicznie. I to był prawdopodobnie bar-dzo emocjonalny mord, co prowadzi do wszelkiego rodzaju możliwości. Na przykład była jedna sprawa kilka lat temu, gdzie księdza zamordowano dlatego, że przyzwolił na dziew-czyny ministrantki.
Związek
z kościołem? Teraz Hamblin się waha, nieco zirytowany: "Jedno
czego nie chcę widzieć, Chuck, jest artykuł oczerniający
kościół".
***
W pierwszym roku śledztwa sprawą zajmował się tuzin oficerów, przetrząsali codziennie społeczność w Dane, chodzili od drzwi do drzwi, przeszukiwali porozrzucane przedmioty osobiste Kunza, konsultowali się z profilerami z FBI, badali tysiące podpowiedzi od społecz-ności, oraz sprawdzali i ponownie sprawdzali to co teraz jest pomieszczeniem pełnym szcze-gółowych policyjnych raportów.
"Nie mam pojęcia o liczbie osób z którymi rozmawialiśmy" – mówi Hamblin – "wiem że było ich dużo. Od jednego wybrzeża do drugiego".
Wcześniej ustanowiono fundusz nagrodowy, który w końcu wzrósł do $50.000. Teraz nad sprawą pracowało tylko dwóch detektywów, którzy według policyjnych źródeł mogli zostać wprowadzeni w błąd najpierw przez bardzo niezwykłe okoliczności. Z powodu braku ludzi, nowa strategia jest taka by badać jedną możliwość w danej chwili.
"Cóż, śledztwo się toczy. Tak ja bym to opisał" – mówi Hamblin o obecnych wysiłkach. "Różnica jest taka, że teraz jest bardziej skupiona. Choć nie mieliśmy nikogo nowego kogo można by oskarżyć".
Ale kilka innych źródeł potwierdza, że śledztwo skupia się na nauczycielu który znalazł ciało Kunza. Po przeprowadzeniu się do przyjaciela Kunza, ks. Fiore, na 6 miesięcy tuż po mor-dzie, nauczyciel w końcu wyprowadził się ze stanu i ostatnio zaręczył się i ma się żenić.
Nauczyciela przesłuchiwali śledczy przynajmniej raz pod koniec marca w obecności adwo-kata. Zespół psychologów sądowych jest również częścią grupy policyjnej, i rekonstrukcja zbrodni przyniosła "pewne dowody" które poddawane są ocenie.
Po
znalezieniu ciała i telefonie na 911 rankiem 4 marca 1998,
nauczyciel przeszedł przesłu-chanie policji, mimo że zabrali jego
pokrwawione ubranie, pozostawiając go okrytego kocem, razem ze
zgromadzonymi innymi parafianami w Village Hall w Dane naprzeciwko
św. Michała.
"Zadzwoniłem (do nauczyciela) następnego dnia i zapytałem jak było" – mówi Fiore o nie-dawnym wywiadzie z policją. "I wszystko co (nauczyciel) powiedział to 'Księże, nie mogę o tym z nikim rozmawiać'".
Las
Vegas Weekly nie ujawnia
nazwiska nauczyciela, któremu postawiono formalne zarzuty kiedy
pisano artykuł. Hamblin powiedział, że aresztowania nie będzie.
***
Ale
Fiore i inni którzy znali nauczyciela nie mogą sobie wyobrazić
żadnego związku z mor-dem. Nauczyciel w żaden sposób nie był
ranny 4 marca, a Kunz prawdopodobnie stoczył potężną, jeśli
krótkotrwałą walkę, zanim poderżnięto mu gardło. Nauczyciel
nie wykazywał żadnych widocznych oznak złości wobec Kunza w
żadnym czasie przed czy po ataku, jaką odczuwałby zabójca,
zdaniem profilerów z FBI. Żadne dziwne zachowanie przed ani po
mordzie – kolejna ważna rzecz. Ani żadnego alkoholu czy
narkotyków by złagodzić udrękę.
"(Nauczyciel) kochał ks. Kunza" mówi Fiore. "Pamiętam jakiś czas przed mordem, ks. Kunz żartował z nim, 'Wiesz, będąc nauczycielem, jesteś jednym z najlepszych monitorów jakich kiedykolwiek mieliśmy'. I (nauczyciel) nawet nie mrugnął. Stał tylko śmiejąc się razem z in-nymi. O takim typie dzieciaka mówimy".
Adwokat Kelly, z którym skontaktował się nauczyciel, ale nie uczestniczy oficjalnie w spra-wie, dodaje: "Nie wyobrażam sobie kogoś w takiej sytuacji, mieszkającego z ks. Fiore przez 6 miesięcy i milcząco noszącego w sobie ten rodzaj niewiarygodnego ciężaru przez pełne 3 lata. Ja bym w pewnym momencie zwariował, ty nie? Szczerze, nie uważam by (nauczyciel) był tak diabolicznie sprytny".
A jeszcze inny policjant ostrzega: "Hej, czasami na początku dokładnie coś wygląda na mord, a, powiedzmy tak – nie dostajemy dobrych odpowiedzi na kilka rzeczy. I wiesz co? W każdym przypadku mordu jakim się zajmowałem, nikt nawet nie może sobie wyobrazić by dany człowiek to zrobił".
Dosyć
Kilka innych osób w Dane czuło również presję ze strony policji, tylko by ich wykluczyć i zo-stawić w spokoju. Jedną z nich była Mora Smith, parafianka św. Michała, którą zidentyfiko-wano jako jedną z kobiet z którymi Kunz mógł mieć intymne relacje. Smith opisuje uwagę policji jako bezwzględną, zastraszającą i nie do zniesienia.
Skonfiskowano jej noże rzeźnicze, jak również kij bejzbolowy, zdjęcia Kunza i inne osobiste rzeczy. Była jedna trudna rozmowa po drugiej trudnej rozmowie. Pobrano również próbki jej krwi i włosów.
"Mówili – 'Więc, Mora, dotknął cię? Czy cię obłapiał?' – oni robili to ze wszystkimi kobietami w parafii" – Smith powiedziała The Milwaukee Journal Sentinel w ubiegłym roku, kiedy na konferencji prasowej Hamblin wspomniał o "intymnych relacjach".
"To wszystko było niewinne. On był dżentelmenem… Zniosłam więcej niż mogłam".
Zirytowana
Smith przeprowadziła się do Milwaukee po tych przejściach,
powołując się na "nękanie" i oskarżając biuro szeryfa
o "przeciąganie przez błoto nazwiska Kunza".
Tymczasem inny parafianin, którego intensywnie przepytywał Las Vegas Weekly, powiedział: "Nie, nie skarżę się na policję. Mają trudną pracę, naprawdę trudną jeśli mają w ogóle zna-leźć zabójcę. Więc nie, nie mam żadnych skarg. Muszą robić to co muszą".
Testament
Jak
czytamy w testamencie, światu śmiertelników Alfred Kunz pozostawił
co następuje: przedmioty domowe i meble - $1.000, Quantum Volkswagen
z 1983 - $300, GeoMetro z 1989 - $250, VW Fox z 1993 - $800, i
gotówkę - $14.867.43, większość z kościelnej polisy
ubezpieczeniowej. Wszystko poszło do św. Michała. Audycję
radiową upamietniającą ks. Alfreda Kunza Kelly nazwał antologią
"Ks. Alfred Kunz: od szmat do szmat".
Samochody? Kunz kochał jeździć (materiały sądowe pokazują jeden mandat za prędkość w 1993 na $141), i był nałogowym mechanikiem. Naprawiał stare auta i oferował je swoim na-uczycielom, których zarobki początkowo były około $500 miesięcznie. Kunz zorganizował dla nich również darmowe mieszkania w tandetnym kompleksie w pobliskim Sauk City.
"Ks. Kunz zabrał go (nauczyciela który znalazł ciało) pewnego razu do Sam's Club, i przywie-źli ze soba to wszystko" – śmieje się Fiore. "(Nauczyciel) nadal to używał w czasie śmierci księdza. Szczególnie pamiętam co przywieźli… myslę, że tego dnia były to galony masła orzechowego. Ks. Kunz zawsze próbował odpłacać się w ten sposób nauczycielom".
Ostatni
człowiek
Poza
zabójcą, Fiore był ostatnim człowiekiem który widział swojego
przyjaciela żywego wie-czorem 3 marca 1998. Właśnie wrócili z
Monroe, Wis., odległego o 105 km, gdzie nagrywa-no program "Nasza
katolicka rodzina". Padał drobny śnieg, i od tego wieczoru
Fiore przejął miejsce Kunza przed mikrofonem.
Fiore i Kelly pamiętają jak Kunz cieszył się z obecności Fiore w studio, ale także nietypowe zaabsorbowanie Kunza.
Fiore: "Był piękny wieczór, jeden z tych czystych, zimnych marcowych wieczorów, kiedy płatki śniegu topiły się na chodnikach. Około połowy drogi do domu zamknął się. Widziałem jego minę w świetle deski rozdzielczej. I w końcu powiedziałem: 'Al, przez tak wiele lat byłeś dobrym przyjacielem'…. Nastąpiła długa przerwa, potem powiedziałem: 'Al, wiesz że naprawdę cię kocham'.
"I wtedy podniosłem wzrok, miał oczy pełne łez. Wszystko co mógł powiedzieć to 'Wiem, wiem'".
Dwaj księża nie jedli od kilku godzin do powrotu do św. Michała. Kiedy Fiore podrzucił Kunza około 22:00, krzyknął do niego pośród rzadkich płatków śniegu: "Hej, Al, pamiętaj żebyś zjadł kawałek sera albo coś innego".
Myslę, że powiedział coś prostego jak 'Zjem, zjem' – mówi Fiore.
Fiore również znosił i został oczyszczony podczas policyjnego śledztwa od mordu, dobry śledczy w tym przypadku nie może sobie pozwolić na ograniczenia przypuszczeniami. Jedna z najbardziej podstawowych zasad: zabójca nigdy nie wraca na scenę zbrodni następnego poranka, wiedząc jak potraktuje go lub ją policja.
Analiza sceny zbrodni śmierć Kunza określa bliżej 22:00 w dniu 3 marca niż 7:00 następne-go dnia, 4 marca, kiedy odkryto jego ciało. To Fiore formalnie zidentyfikował ofiarę na scenie zbrodni dla prasy.
Błogosławieństwo
Upłynęły
2 tygodnie przed Niedzielą Palmową, i kościół św. Józefa w Las
Vegas został okradziony.
"To drugi raz" – mówi ks. Krier. "Facet wszedł, powiedział 'hello' w biały dzień, i nikt nawet go nie zatrzymał. Wtedy okradł nas ze wszystkiego".
Znowu go pytam, czy przez takie incydenty nie martwi się o swoje bezpieczeństwo?
"Musisz zaufać Bogu" – spokojnie odpowiada Krier. "Jako ksiądz nie czuję bym miał zamy-kać kościół. Jeśli ustawisz bariery, to skończysz na tym, że sam się odetniesz".
Teraz
pytam Kriera czy może być jakiś rodzaj nadrzędnej oceny
teologicznej wszystkich możliwości mordu: kult satanistyczny, atak
związany z kościołem, zazdrość małżonka/ki, przypadkowy
włóczęga itd.
"Tak,
zgadzam się, że w końcu wszyscy pochodzą z tego samego miejsca"
– odpowiada. "To wszystko pochodzi od tej samej władzy, a
Pismo Święte uczy, że diabeł jest ojcem wszystkich kłamstw".
Krier wspomina także ironię w przypadku Kunza, której nie słyszałem wcześniej: tradycyjna Msza łacińska kończy się modlitwą do św. Michała, archanioła od którego nazwano parafię Kunza, ale modlitwa była jednym z ostatnich elementów nabożeństwa który zniknął po II SW. Modlitwę kategoryzuje się jako egzorcyzm liturgiczny.
Inaczej mówiąc, Msza Wielkanocna zabrzmi potężnie w pamieci Alfreda Kunza w tę niedzielę w Kościele św. Józefa w Las Vegas.
Benedictus
qui venit in nomine Domini -- Błogosławiony,
który przychodzi w imię Pańskie
Hosanna
in excelsis -- Hosanna na wysokości!
http://chucknowlen.com/kunz.htm