Ratzinger opowiedzialny za seks-skandale
- o - 0 – o -
Synowie zatracenia
17.03.2010 - PRLog – Rola papieża Benedykta XVI jest dużo większa w skandalach seksualnych duchownych niż się powszechnie uważa, mówi jeden z badaczy. Jay Nelson, historyk i ofiara, który szeroko pisał o nadużyciach księży, mówi, że jego badania pokazują iż Józef Ratzinger ponosi dużą odpowiedzialność za skandale.
"Byłem tak zaskoczony jak każdy inny" – mówi Nelson. "Ale w pewien sposób, zarówno skandale jak i ich ewentualne znikanie to w większości jest jego robota. I to wszystko wiąże się z inkwizycją".
W czasie skandali bostońskich w 2003, mówi, instrukcje dla biskupów o prowadzeniu tajnych procesów księży za przestępstwa seksualne znajdowano w kościelnych gazetach. Była to pierwsza wskazówka, że inkwizycja – teraz nazywana "Kongregacją Doktryny Wiary" albo CDF – w ogóle interesowała się księżowskimi nadużyciami.
Nelson mówi, że zaczął badać to zaangażowanie dla jego niedawno wydanej książki Syno-wie zatracenia. "Wkrótce odkryłem, że inkwizycja potajemnie ukrywała przestępstwa seksualne kleru przez 400 lat" – stwierdza. "Ich zainteresowanie stało się tajemnicą, ale system ten trwał aż do niezamierzonego zerwania w czasie II SW przemówieniem napisanym przez młodego teologa o nazwisku Józef Ratzinger.
Nelson twierdzi, że skutkująca niezdolność CDF do zajęcia się seksualnie aktywnymi księżmi doprowadziła do przenoszenia i leczenia przestępców przez biskupów. "Do chwili kiedy Ratzinger sam został szefem CDF, najwyraźniej chciał nadrobić wszystkie swoje "błędy" – mówi. "Za papieża Jana Pawła II potajemnie przywrócili watykańską kontrolę nad aferami seksualnymi księży w 2001. To dlatego liczba spraw ulega zmniejszeniu".
"To niesamowite" – potwierdza – "ale dokumenty są, dowód jest w mojej książce i publikowa-nym przeze mnie biuletynie". Kiedy zapytany dlaczego wyszedł z tą informacją teraz, Nelson mówi: "Ludzie powinni wiedzieć, że Józef Ratzinger pomagał załatwić przykrywkę, bardziej niż kiedykolwiek, zanim jeszcze został papieżem. Więc co zrobi dalej?"
https://www.prlog.org/10580815-pope-responsible-for-scandals-long-before-election.html
- o – 0 – o -
Ratzinger opowiedzialny za seks-skandale
Ratzinger’s Responsibility for the Sex Scandals
Jay Nelson
(Z książki Synowie zatracenia)
13.03. 2010
Papieżowi Benedyktowi XVI nie są obce kontrowersje. Ale do tej pory pływał spokojnie z dala od kryzysu molestowania księży, który wstrząsnął Kościołem na świecie. Ale niedawno pokazały się pierwsze pytania o jego roli jako biskup na początku skandali w jego bawarskiej ojczyźnie. Ale historia już potwierdza, że Józef Ratzinger ma szczególny osobisty ciężar odpowiedzialności za to całe nieszczęście, o który nigdy go nie podejrzewano.
Nowe badania zaskakująco ujawniły, że miał dużo większy wpływ na te bolesne skandale niż powszechnie się uważa. W pewien sposób ta mamucia tragedia jest częściowo jego dziełem, nawet zanim został papieżem. Bo przemówienie napisane przez Ratzngera ponad 40 lat temu pomogło ustawić scenę dla ich wybuchu w pierwszym miejscu. Dwie dekady później, jego cierpliwe wysiłki jako potężnego kardynała żeby wycofać te fatalne słowa mogą sprawić żeby caly przykry spektakl w końcu zniknął jak dym w promieniach słońca.
W każdym razie te wydarzenia wtedy nie zostały rozpoznane tylko dlatego, że ich skutek ograniczał się do najpotężniejszego i najtajniejszego departamentu w Watykanie. Teraz na-zywa się on Kongregacją Doktryny Wiary, a wcześniej Świętym Oficjum. Ale przez setki lat tej agencji nadano złowieszczą nazwę Inkwizycja.
# # #
Puenta starego skeczu Monty Pythona okazuje się być prawdziwa: nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji ani żadnej innej. Kiedy rozwijał się amerykański kryzys, nikt nie zda-wał sobie sprawy z tego, że obok herezji i magii, inkwizycja nigdy nie przejmowała się zbrodniami seksualnymi kleru. I z dobrego powodu: bo to była dobrze strzeżona tajemnica.
Aż do 2003. W czasie skandali bostońskich, które doprowadziły kryzys do świadomości na-rodowej, wśród legalnych papierów diecezji znaleziono ciekawy dokument. Znany po angiel-sku ogólnie jako Przestępstwa pozyskiwania [Crimes of Solicitation], był to napisany na ma-szynie przekład instrukcji ze Świetego Oficjum. Rozesłany prosto do wszystkich biskupów z błogosławieństwem papieża Jana XXIII zaledwie kilka miesięcy przez inauguracją II SW, dokument ujawniał całkowicie niespodziewany aspekt obecnego kryzysu. Było to nic więcej jak przewodnik dla biskupów o zajmowaniu się przestępstwami seksualnymi kleru, przed-stawiający zrób-to-sam wskazówki dla tajnych procesów. Choć zapewniający ich, że kłopo-tliwe przypadki powinno się wysłać do Rzymu, instruktaż upoważniał tajne trybunały dla kleru oskarżanego o pozyskiwanie seksu w konfesjonale, razem z "najgorszą zbrodnią" – seksem homoseksualnym, plus sodomizowanie dzieci i bestialstwo na dokładkę.
Rygorystyczna tajemnica była nadrzędną troską, praktycznie każda strona powtarzała stra-szne ostrzeżenia o automatycznej ekskomunice dla każdego kto w jakikolwiek sposób ujawnił postępowanie, w tym ofiarom lub ich rodzinom. Jak obecna legislacja antyterrory-styczna, ten nakaz tajemnicy nawet obejmował każdego kto dowiedział się o procesie, nawet przypadkowo. Te instrukcje były tak tajne, że dokument najpierw mówi iż powinien być zam-knięty w najbardziej tajnych archiwach diecezji, dostęnych tylko dla biskupa i autoryzowa-nych księży, ale nawet nie wymieniony w indeksie teczek. [1]
Początkowo negowany, potem niechętnie potwierdzony przez władze, apologeci twierdzili, że nieliczni biskupi nawet wiedzieli o tych instrukcjach. Ale to nie wydaje się prawdopodobne żeby nakazy tak tajne ze Świętego Oficjum mogły być tak zwyczajnie ignorowane.
Mimo tego był to pierwszy znak w nowoczesnych czasach zainteresowania policji myśli Kościoła w grzechach seksualnych jego kleru. Od tej pory, badania historyczne – niektóre, dość ironicznie, z błogosławieństwem samego Ratzingera – odepchnęły to zainteresowanie dalej. Inkwizycyjne mieszanie się w życie seksualne księży pokazuje siegające 400 lat wcześniej, aż do kontrreformacji.
Kiedy inkwizycji przyznano tę władzę, Kościół był w wielkim kłopocie. Przez wieki przed bun-tem Lutra, moralna reputacja kleru ciągle spadała. Dyscyplina spadała gdy powtarzające się żniwa Czarnej Śmierci zbierały najbardziej świętych, podczas gdy rywalizujący na urząd papieski kandydaci ciągle się przeklinali. Korupcja stała się tak jawna jak powszechna. Prałaci łatwo mogli kupić sobie dyspensę by trzymać gosposie, na przykład, a później kupo-wać biskupstwa na kredyt dla nieślubnych synów.
W takim środowisku, często nadużywano sakramentów Kościoła. Większość nadużyć miała miejsce w najbardziej intymnych sytuacjach wspólnych dla księży i świeckich – spowiedź albo pokuta, albo jak teraz to nazywamy, pojednanie. Niezależnie od nazwy, spotkanie jest świętym trybunałem, gdzie ksiądz, zajmując miejsce Chrystusa, słyszy wyliczankę występ-ków grzesznika i mu przebacza, nakazując symboliczne zadośćuczynienie modlitwą, postem albo dobrym czynem.
W katolicyzmie rytuał uważa się za istotny środek powrotu i zachowania stanu łaski. Od XII wieku każdy katolik ma obowiązek znoszenia tego co najmniej raz w roku. Również przez wieki pozwalano im spowiadać się tylko księdzu z parafii. To dawało szeroki zasięg seksu-alnie drapieżnym spowiednikom żeby realizowac swoje cele przeciwko każdemu, mężczyź-nie czy kobiecie, jakie chcieli w społeczeństwie.
Ale skonfrontowany udanym buntem protestantów w XVI wieku, Rzym bardzo próbował oczyścić ten akt. Sobór Trydencki ledwie umocnił ustanowione stanowiska o celibacie duchownych, proponując mało oprócz przepisania szkolenia seminaryjnego dla wszystkich księży.
Papież bardzo potrzebował wszystkich narzędzi do narzucenia dyscypliny jakie mógł zna-leźć. Jednym było faktycznie fizyczne urządzenie: konfesjonał. Około 1565, św. Karol Boro-meusz miał prosty ekran umieszczony między siedzeniami żeby zapobiec kontaktowi fizycznemu podczas sakramentalnego spotkania w Mediolanie. [2] Konfesjonał był tak skuteczny, że w ciągu pół wieku urządzenie nakazano zainstalować w każdym katolickim kościele na świecie.
Choć celem było tu bezpieczeństwo, jego prywatność mogła bardzo ułatwić słowny atak na czystość. Ale ostrzejsze metody były już dostępne. W 1561, zanim wymyślono konfesjonał, prześladowanie seksualnych zachowań kleru przez inkwizycję pierwszy raz zbadano w Hiszpanii, kiedy papież Pius IV autoryzował procesy w Granadzie.
Potężna, dobrze zorganizowana i skuteczna polująca na herezje machina, hiszpańska inkwi-zycja, wydawała się być gotowym instrumentem do zastosowania przeciwko temu trudnemu problemowi. I to najwyraźniej działało. Pius przedłużył swój nakaz 2 lata później, razem z tą niedawno przywróconą papieską inkwizycją w Rzymie, żeby wyszukiwać deprawacji klery-ków wszędzie gdzie mogli dotrzeć.
W oderwaniu od tradycyjnej tajemniczości, werbowanie po raz pierwszy pojawiło się na lis-tach zbrodni inkwizycji o których jeśli ktoś wiedział, musiał donieść pod karą ekskomuniki. To wywołało tak wielką sensację publiczną, że wiele zgłaszających się kobiet w Hiszpanii całko-wicie przytłoczyło skrybów spisujących oskarżenia. Zawiadomienie, podobnie jak konfesjo-nał, również napotykało na duży opór kleru. Konfesjonał pozostał, ale wpis wkrótce dyskret-nie usunięto z listy. [3]
Ale późniejsi papieże również spokojnie poszerzali wachlarz przestępstw seksualnych na liście, jak również władzę inkwizytorów. Zatrudniono więcej inkwizytorów żeby radzić sobie ze zwiększonym nawałem pracy. Ich sługusy mogli pójść wszędzie i aresztować każdego, nawet wysokich rangą duchownych albo tych w zakonach religijnych. W 1622, mimo że księża byli zobligowani mówić swoim penitentom o obowiązku doniesienia, proces ukryto w tajemniczości. Biskupi w regionach gdzie nie działała inkwizycja mieli nakaz ustanowienia własnych podobnych tajnych trybunałów. [4]
Oba rodzaje inkwizycji miały podobne straszne procesy, więzienia, pasję dla tajemniczości, i ciężko zdobytą reputację o bezwzględności. Sama wzmianka tej pogardzanej nazwy wystar-czyła by rozwiązać wiele przypadków. I mieli gotowe uzasadnienie dla interwencji w prze-stępstwa seksualne księży. Jeśli ksiądz zbałamucił kobietę mówiąc, że seks z nim nie był grzechem, albo jeśli odpuści jej później, to te bluźniercze działania automatycznie czyniły go podatnym na remedia inkwizycji. Kler był jedynym celem. Ofiar nawet nie zamierzała prze-słuchiwać co do ich roli rzymska inkwizycja, choć Hisz-panie uważali ich za dobry cel do krytyki. Ale we Włoszech wymagano dwóch, później trzech odrębnych tajnych zgłoszeń, żeby biskupi mogli często przenosić drapieżnego spowiednika zanim jego działalność stała się notoryczna. [5]
Kiedy już skazano, seksualne wykroczenia ogólnie traktowano dużo łagodniej niż "prawdzi-wą" herezję, zwłaszcza jeśli kleryk przyznał się dobrowolnie. Gdyby to zrobił nawet przed oskarżeniem, mógł często otrzymać praktyczny immunitet, niezależnie od liczby kobiet któ-rym złożył propozycję. Jeśli dwie kobiety na niego wskazały i się przyznał, mógł jedynie być pozbawiony prawa wysłuchiwania spowiedzi.
Mimo że nikt nie wydawał się spłonąć tylko za nagabywanie, nieskruszony potepiony kleryk mógł zostać wysłany na czas nieokreślony do więzień inkwizycji. Jeśli się skruszyli, mogli zostać wypędzeni na jakąś odległą misję albo zamknięci w zakonie o ostrych regułach.
Niektóre zakony były swobodnymi, notorycznymi wylęgarniami homoseksualizmu, ale te miejsca były dużo cięższe. One zasadniczo służyły jako klerykalne więzienia. W chrześci-jaństwie był taki średniowieczny gułag takich karnych klasztorów. Wielu zamkniętych współ-więźniów w najbardziej surowych domach nie było nie bogobojnymi a zhańbionymi, pragną-cymi odkupienia poprzez anonimowe życie rygorystycznej pokuty pod stałą inwigilacją. Dla wielu mężczyzn, prospekt kolonialnego wypędzenia mógł wydawać się przyjemniejszą alternatywą.
Księża byli łapani. W połowie XVII wieku rzymska inkwizycja zamknęła cały zakon za mole-stowanie dzieci. Pijarzy, szanowana, odnosząca sukcesy kongregacja księży ze szkołami dla chłopców w całych Włoszech, zostali przejęci przez bandę pedofilów. To było głownie z po-wodu założyciela, św. Józefa Kalasantego, ascetycznego patrona świętego katolickiej edu-kacji, ukrywającego molestowanie jak tak wielu prałatów później spokojnie promowało i prze-nosiło winowajców. W końcu sytuacja stała się tak uwłaczająca, że zamknieto cały zakon na kilkadziesiąt lat – pomimo że hersztowie bandy prawdopodobnie przekupowali niektórych inkwizytorów przez lata. [6]
Jeśli nawet olbrzymie oburzenie takie jak to można było skutecznie powstrzymać, w sku-teczność uniknięcia skandalu poprzez tajemniczość nie można wątpić. Zostało ono słusznie nazwane "tajnym systemem", prawdziwą polityką ukrywania od najwyższych szczebli hie-rarchii w dół. Obowiązywała reguła milczenia, pomimo rzadkich rewelacji przez zakonnice, byłych księży i sporadycznego protestanckiego historyka.
Tylko
to może tłumaczyć psychologiczny szok po ujawnieniach skandali
seksualnych księży na świecie w ostatnich latach.
Ale pełnego zakresu seksualnego poskramiania przez inkwizycję można nigdy nie poznać, bo otwarty dostęp do dokumentów rzymskich jest najbardziej nieprawdopodobny. Ale archi-wa hiszpańskiej inkwizycji pokazują obsesję seksem do jej końca w latach 1820.
Ale sam system nie tylko przetrwał, a rozkwitł. W 1908 teraz powszechna rzymska inkwizycja została przemianowana na Święte Oficjum i otrzymała władzę światową. Ale w latach 1920 wiedzę o jej jurysdykcji w kwestiach molestowania seksualnego najwyraźniej uznano na zbyt skandaliczną. Napisano nowe zasady, które są tajne do dnia dzisiejszego. [7] Cokolwiek się stało żeby to wywołać jest nadal nieznane.
# # #
Może wywołany przez takie incydenty – i pojawienie się przepisów dotyczących informowa-nia o przestępczości – system otrzymał ostre wsparcie w formie Zbrodni nagabywania. 16 marca 1962 prefekt Świętego Oficjum, kard. Alberto Ottaviani, przyniósł je do Pałacu Apo-stolskiego po podpis papieża Jana XXIII.
Łatwo jest wyobrazić sobie ich przyjemnie gawędzących przy filiżance kawy czy herbaty jak starzy przyjaciele. Może nawet nie omawiali dokumentu, może przywrócenie sta-rych przepisów, a raczej ekscytujący sobór ekumeniczny rozpoczynający się tej jesieni. Ottaviani miał przygotować proponowany program w celu pokierowania debatami.
Żaden z nich nie miał powodu podejrzewać, że to historyczne zgromadzenie mające zmoder-nizować wizerunek Kościoła szybko wymknie im się z kontroli. Ani nie mogli sobie wyobrazić jak on ustawi scenę dla masewego eksodusu księży, braci i zakonnic, a po nich pozornie nie-kończące się skandale seksualne.
Ale kiedy tylko wielki sobór rozpoczął się w październiku, pojawił się powszechny sprzeciw. W pierwszym roboczym dniu kard. Josef Frings z Belgii, główny rzecznik obozu postępowe-go, wypowiedział się przeciwko proponowanym planom. [8]
Następnego dnia Ottaviani odpowiedział w klasycznej wymianie zdań. Obaj starcy byli nie-mal ślepi, a rozmawiali perfekcyjną łaciną. Ale delegaci wyraźnie nie byli po stronie prefekta. Usiadł zaskoczony i zraniony kiedy odrzucono jego propozycje. Jak napisał Time w pośmiert-nym komentarzu: "Jego władza wydawała się wyparować w jednym poniżającym i drama-tycznym dniu". [9]
Urażony kardynał przez kilka dni bojkotował wydarzenie. Niespodziewana nieobecność szefa Świetego Oficjum okazała się krytyczna, dając członkom soboru czas, wolność i pewność siebie w formułowaniu własnych opinii. Będą prawdziwe dyskusje, i wzrosły nadzieje działań liberałów.
Frings, oczywiście, nie działał sam. Z uwagi na słaby wzrok, kardynał szczególnie polegał na pomocy zespołu zaufanych doradców teologicznych. Te młode lwy to Hans Küng, Karl Rahner, i liberalny Bawarczyk, Józef Ratzinger. Ale dla nich wyrwanie programu z uchwytu kurii to był dopiero początek. I to Ratzinger, już wschodząca gwiazda teologiczna, napisał słynną orację, która zadała decydujący cios.
Dwa tygodnie przez mordem katolickiego prezydenta w Dallas, który wstrząsnął światem, wyszła niemal taka sama niespodzianka z Rzymu. 8 listopada 1963 Frings podniósł się znowu żeby skonfrontować prefekta. Niewątpliwie ułożona przez Ratzingera, jego wypowiedź stanowczo potępiła Święte Oficjum i jego średniowieczne metody, nazywając to "przyczyną skandalu na świecie". Wybuchły gromkie brawa i okrzyki – wcześniej niespotykane. "Nikogo nie powinno się osądzać i potępiać bez wysłuchania" – zadeklarował Frings – "nie wiedząc o co jest oskarżony, i nie mając okazji do naprawienia tego o co może być racjonalnie napomniany". [10]
Usiadł przy głośnych owacjach. Pełną pasji a improwizowaną odpowiedź Ottavianiego powitano kamienną ciszą. Konfrontacja, jak ujął to John L Allen Jr, wieloletni obserwator watykański, "stała się w pewien sposób decydującym momentem całego soboru, i sprawa przyszłości Świetego Oficjum stała się symbolem całej reszty". [11] Tego wieczoru nowy papież Paweł VI osobiście przyszedł by pogratulować Fringsowi: reformacja Świętego Oficjum będzie toczyć się dalej.
Ale sobór miał jeszcze dlugo obradować. Najbardziej sporne sprawy – jeszcze bardziej niż kontrola urodzeń – były te odnoszące się do kleru. Celibat, styl życia i szkolenie – wszystkie kwestionowano. Nad dokumentami spierano się aż do końca ostatniej sesji. Kiedy to zrobiono, jeden łatwo przeoczony akapit zakopany w "Dekrecie o życiu i posłudze księży" ogłosił ogromną zmianę:
Wreszcie... księża... są zobowiązani w szczególny sposób wobec tych kapłanów, którzy mają pewne trudności w pracy. Powinni dawać im odpowiednią pomoc, a także, jeśli konieczne, dyskretnie ich upominać. Co więcej, powinni zawsze traktować z braterską miłością i wielkodusznością tych, którzy zawiedli w niektórych sprawach... i nieustannie okazywać się prawdziwymi braćmi i przyjaciółmi. [12]
Mówiąc prosto, księża złapani na aktach seksualnych będą poddawani terapii, a nie karze. Trudno uwierzyć, ale ten zakodowany kawałek pobożnej banalności jest zasłoną dymną dla katolickich skandali seksualnych.
Ale jeszcze większą bombę podłożono kilka akapitów dalej. Było to zdumiewające potwierdzenie, że celibat "nie jest wymogiem samego charakteru kapłaństwa". To miało zapewnić księży rytu wschodniego – którzy tradycyjnie mogli się żenić – że dla nich nic się nie zmieni. Ale nie dano nic zachodnim odpowiednikom, od których nadal będzie się wymagać celibatu.
Więc kler łacińskiego rytu został poinformowany, że największa ofiara ich życia, która jak zawsze ich zapewniano, była absolutnie istotna dla ich roli w zbawieniu, wynosząca ich ponad wszystkich innych, faktycznie była niekonieczna. Sędziwy wymóg Kościoła Katolickiego absolutnej czystości został szybko pokazany jako arbitralny i niewykonalny. [13]
To musiał być przerażający podwójny cios dla kapłańskiego morale. Dla już aktywnych seksualnie księży to było nic więcej jak licencja do zabawy. Ale dla innych nieszczęśliwych księży było to ostrzeżenie. W kolejnych latach twardzi tradycjonaliści wyciekali z pośród znacznie większej powodzi rozpaczliwych postępowców.
Ale dekret nie ułatwiał niezadowolonemu klerowi faktycznego odchodzenia.
Upłynęło kilka lat zanim Paweł ugiął się przed narastającym niezadowoleniem. W końcu napisał encyklikę, która letnio wycofała się z tego żenującego twierdzenia o celibacie, twierdząc, że faktycznie to "dziewictwo" nie było wymagane przez kapłaństwo. Ale i tak papież niechętnie usunął przeszkody Świętego Oficjum i rozpoczął się eksodus. [14]
Zamiarem Ratzingera i jego liberalnych sojuszników wtedy była niewątpliwie ochrona wolności dyskusji między teologami. Na pewno nie było nim rozpuszczenie seksualnych drapieżników-księży na świeckich. Ale sygnał, że psy stróżujące ze Świetego Oficjum rzeczywiście dostaną kagańce, wyszedł dokładnie w ostatnim dniu soboru. Paweł zmienił jego nazwę na "Kongregację Doktryny Wiary" (CDF). Była to milsza, delikatniejsza inkwizycja.
Papież powiedział, że chciał by kontynuowała dobrą teologiczną pracę, ale nie w taki karzący sposób jak wcześniej. Tajemniczość jej działań wewnętrznych w końcu się skończy razem z Indeksem Zakazanych Ksiąg, oskarżeni księża będą mieli prawo apelacji i reprezentację prawną, i utworzone zostaną organa ekspertów doradczych.
Najbardziej złowieszczo, ale przeoczona podczas triumfowania, CDF będzie odtąd decydować o wszystkich sprawach dotyczących wiary i moralności, nawet tych tradycyjnie zarezerwowanych dla innych watykańskich departamentów. Zamierzona dla zapewnienia żeby cała biurokracja przestrzegała reform, to zasadniczo dawało CDF decydującą władzę kontroli sądowej nad całym Kościołem. Teraz tylko papież miał większą władzę. W ręce Ratzingera, bicz do egzekwowania dekretów soboru posłuży do ostrzego ich przestrzegania. [15]
W ten sposób II SW wysiał nie tylko nasiona seksualnych skandali księży, ale zapewnił środki dla ich realizacji. Ale znaki że sobór nieumyślnie żle potraktował księży-przestępców nie stały się widoczne aż pokolenie później, kiedy gorzkie drzewo wydało swoje pierwsze owoce.
# # #
Józef Ratzinger sam stawał się większym pesymistą w ciągu 20 lat po II SW. Zaczął wątpić w kierunki reform jeszcze przed zakończeniem zgromadzenia. Ale bunty studentów w 1968 zdecydowanie zachęciły go do ucieczki do obozu konserwatystów. [16]
Do czasu kiedy polski papież został wybrany dekadę później, reakcyjna transformacja teraz kard. Ratzingera była zakończona. Jan Paweł II wkrótce mianował go na prefekta Kongre-gacji Doktryny Wiary. Protestujący przeciwko nietolerancji inkwizycji sam stał się wielkim inkwizytorem, według Allena "watykańskim egzekutorem".
Jeśli Ratzinger kiedyś wyczuł tę ironię, dobrze to ukrywał. Ale prefekt wkrótce rozpoczął wie-le bardzo poważnych publicznych krucjat przeciwko pewnym ruchom liberalnym powstałym w następstwie II SW. Teologia wyzwolenia, nadzieje kobiet na ordynację, żądania włączenia przez gejów, ekumeniczne marzenia anglikanów, nawet ambicje legislacyjne krajowych kon-ferencji biskupów, wszystko wchodziło pod oficjalne potepienie, jedno po drugim.
Innowacyjnych teologów, od liberała Leonardo Boffa, do wcześniej liberalnych przyjaciół i kolegów łącznie z Küngiem i Rahnerem, uciszono, nie zatrudniono, a nawet zmuszono do opuszczenia kapłaństwa. [17] Ratzinger był słusznie krytykowany w takich samych kategor-iach jak on wcześniej krytykował Ottavianiego.
Arbitralność, brak obrony przyznanej oskarżonym, jedyne opcje to poddanie się albo wygna-nie – wszystkie stare znajome skargi wróciły, z małym skutkiem.
Choć Ratzinger nigdy nie okazał skruchy, jego zmiana była tak całkowita jak dramatyczna. Jego walka o zredefiniowanie nauki soboru żeby zwiększyć władzę papieską wydaje się być tak samo narzuconą pokutą żeby zapłacił za swój wcześniejszy liberalizm.
Mimo że kardynał mocno sprzeciwiał się millenialnej apologii Jana Pawła II za ekscesy inkwi-zycji, to chętnie odnowił Święte Oficjum. Wprowadził niektóre z zaleconych przez sobór zmiany poprzez modernizację procedur, wynajęcie konsultantów i zakończenie pewnej ta-jemniczości. Organizowano seminaria gdzie aprobowani naukowcy miło minimalizowali ter-rory inkwizycji. Jej własne tajne archiwa otwarto dla wybranych historyków, którzy wkrótce odkryli potwierdzenie wczesnego zaangażowania w sprawy nadużyć przez księży.[18]
Ale najpotężniejszy w ogóle szef policji doktrynalnej miał naprawiać wszystkie "błędy" II SW. Jako groźby wobec władzy papieskiej, wcześnie twierdził, że krajowe konferencje biskupów autoryzowane przez sobór nie miały żadnej władzy. Jego zakulisowe wysiłki udaremnienia tego postrzeganego zagrożenia może być największym powodem fiaska różnych episkopal-nych inicjatyw. [19]
W 1992, amerykańscy biskupi znowu dowiedzieli się, że Rzym zniweczył ich plany. Ich poli- tyka "zero-tolerancji" wtedy zabrała kolejną dekadę, i zakończył się duży negatywny rozgłos, zderzając się ze znacznymi przeszkodami za zamkniętymi drzwiami Watykanu. [20] Najwyraźniej niebezpieczeństwo biskupów działających razem z własnej inicjatywy postrzegano jako jeszcze większą groźbę dla Rzymu niż ta pedofilskich księży.
Do tego czasu Ratzinger już sam zajął się tym problemem, pisząc nowe tajne instrukcje i list wprowadzający. Podpisany przez Jana Pawła II w 2001 dekret, potajemnie zastąpił stary dokument o Zbrodniach nagabywania, jakby ten ostatni obowiązywał cały czas. [21]
Ta nowa polityka wydaje się być bardziej represyjna niż stara. Podczas gdy wcześniejszy dokument uszczegółowiał instrukcje dla inkwizycji zrób-to-sam, ten tylko upoważnia do tego CDF. [22]
On nadal obejmuje nagabywanie seksualne w konfesjonale i wiązane przestępstwa takie jak księża udzielający rozgrzeszenia swoim kochankom, albo seks z nieletnimi każdej płci. Ale "najgorsza zbrodnia" homoseksualizm księży już nawet nie jest wymieniona w ogóle – może ponieważ teraz, zdaniem niektórych ekspertów, prawie połowa kleru to geje i prawdopodob-nie aktywni seksualnie. [23]
Ale wymienione są nowe przestępstwa. Wiernych osłania się nie tylko przed uwodzeniem przez księży, ale czarami i bezładnym ekumenizmem. Jest tam święty statut ograniczeń 10 lat za te wykroczenia, w przeciwieństwie do tylko 3 lat za drobniejsze wykroczenia. W rze-czywistości jest to aktualizacja za molestowanie dzieci, bo ma limit tylko 5 lat w Kodeksie Prawa Kanonicznego 1983. To było takie samo jak najgorsze wykroczenia księży: mord, porwanie, gwałt, i raczej znamiennie, życie z kobietą albo nakłanianie do aborcji. [24]
Wcześniej wymagano trzy doniesienia różnych ofiar w ciągu miesiąca od wydarzenia żeby rozpocząć sprawę, teraz wystarczy każde podejrzenie, pogłoska albo skarga. Biskup lub zwierzchnik wydaje się móc działać przeciwko podwładnemu z jakiegokolwiek powodu. Ale kiedy już sprawa zostanie wszczęta, nadal zakazane są przeniesienia.
Wszystko, łącznie z samą polityką przecieków, pozostaje zasłonięte najgłębszą tajemnicą papieską. Automatyczna ekskomunika jest dalej bezbożnym losem dla każdego kto przerwie milczenie.
Jedynym zewnętrznym znakiem, że takie procesy kościelne nawet się odbywają, może być zaprzestanie nowych spraw cywilnych – co faktycznie wydaje się mieć miejsce. Przez trzeci rok w rzędzie, liczba nowych procesów spadła nawet kiedy kwoty odszkodowań osiągnęły rekordowe poziomy. [25]
Dowody sugerują, że tradycyjne metody działania poprzez tajemniczość, wstyd i strach, teraz wraz z dużymi odszkodowaniami z tajnością spraw, mogą jeszcze raz ukrywać przestępstwa. Może księżom molestującym dzieci jeszcze raz pozwolono wybrać ostrą dyscyplinę prywatną zamiast publicznej hańby.
Kilka starych skandali tli się nadal. Ale obecnym rozwiązaniem wydaje się być tylko umycie rąk od notorycznych przestępców poprzez wyrzucanie ich. Znani zamknięci przestępcy są teraz okazjonalnie przymusowo laicyzowani jakby w nowoczesnym auto de fé [franc. automat]. Tymczasem rzecznicy Kościoła szybko pokazują, że większość spraw teraz odnosi się do minionych dekad, jakby zrobiono wielki postęp moralny. Ale bez prawdziwej reformy, jak to zrobić?
Niewiele dowodów sugeruje, żeby lepiej niż wcześniej przestrzegano praw sprawozdaw-czych, kiedy Kościół nie ma obowiązku publicznego, albo żeby przestało istnieć przeno-szenie problematycznych księży. W każdym razie mówi się, że zaległości w pracy CDF nad przymusową laicyzacją są tak wielkie na świecie, że biskup potrzebuje nawet 18 miesięcy na otrzymanie odpowiedzi. [26]
# # #
Dwa lata zanim to odkryto, wtedy kard. Józef Ratzinger potajemnie zastąpił przykrywkę inkwizytorską, którą przypadkowo pomógł usunąć. Czy on potwierdza czy nie, nawet dla siebie, to w jakiś sposób postrzegany kryzys jest częściowo jego dziełem, tak czy inaczej. Skoro teraz jest on papieżem, jest mały powód by wkrótce oczekiwać jakiejś prawdziwej otwartości.
Czy taka średniowieczna polityka może odnieść sukces w nowoczesnych społeczeństwach demokratycznych, jest sprawą otwartą. Ofiary prowadziły walkę o otwartość, ale wielu zadowoliło się przyjąć gotówkę od Kościoła w wyniku tajnych kompromisów. Sprawiedliwość nie przysłużyła się dobrze. Ale niezmierzone fortuny zastawione na ofiary świeckich i wstydzie ofiar jakie Kościół wydał na prawników i wypłat,y jest co najmniej częścią wysokiej, strasznej ceny płaconej za te przestępstwa.
Pieniądz beztroskiej nędzy najdrożej kupił znacznie ostrożniejsze zrozumienie ludzkiej słabości i potencjalnych nadużyć Boga. Największym grzechem ze wszystkich byłoby roz-trwonienie tego pozwalając Kościołowi znowu prywatnie sprzątać swój bałagan.
W
końcu nie należy do ofiar i ocalałych żądać prawdziwego i
wiernego oddania
ich kleru. Ani tego ciężaru nie powinno
ograniczać się do katolickich świeckich, czy nawet wszystkich
chrześcijan. Te sprawy wpływają tak samo na każdego w naszym
społeczeństwie. Potrzebni są niezależni obywatelscy strażnicy
do pilnowania stada, nie tylko przed błądzącymi pasterzami, ale
także ich głębokich portfeli.
Ale sposób w jaki to wszystko się dzieje podnosi alarmujące pytania o transparentności, odpowiedzialności i sprawiedliwości, i nie tylko dla katolików. To stanowi teraz niewypowie-dziane wyzwanie dla podstawowych relacji Kościoła i państwa. Bo brak skandali prawdopodobnie nie oznacza tego, że księża przestali molestować dzieci. Bardziej prawdopodobnie to oznacza, że Kościół jeszcze raz zajmuje się wykroczeniami jak wcześniej, czyli potajemnie.
Jak długo papież będzie dalej stosował przykrywkę w obliczu narastającego globalnego oburzenia? Może tylko Pan Bóg – i papież Benedykt – to wiedzą.
# # #
___________________________________________________________________________
1. Podsumowanie, kard. A Ottaviani, Instrukcje o sposobie procedowania w przypadkach nagabywania [Instruction on the Manner of Proceeding in Cases of Solicitation], znanych jako Crimen sollicitationis, (The Vatican Press, Rzym, 1962).
2. Lea, Henry Charles, Historia wysłuchiwania spowiedzi i odpustów w Kościele Łacińskim [A History of Auricular Confession and Indulgences in the Latin Church], (Lea Brothers & Co., Philadelphia, 1896), v. 1, s. 395.
Lea, Henry Charles, Historia celibatu księży w Kościele chrześcijańskim [A History of Sacerdotal Celibacy in the Christian Church, (oryginalnie w 3 tomach, Lea Brothers & Co., Philadelphia, 1867), te cytaty pochodzą z dodruku 1-tomowego 1966, University Books, s. 499.
3. Lea, Spowiedź [Confession], s. 500-1, Celibat [Celibacy], vt. 1, s. 385.
4. Liebreich, Karen, Upadły zakon: intryga, herezja i skandal w Rzymie Galileusza i Caravaggio [Fallen Order: Intrigue, Heresy, and Scandal in the Rome of Galileo and
Caravaggio], (Grove Press, Nowy Jork, 2004), s. 144.
Lea, Celibat, s. 500-1.
5. Lea, Celibat, s. 517.
6. Podsumowanie, Liebreich, Upadły zakon.
7. Doyle, Thomas, P., et al. Seks, księża i tajne przepisy: 2000-letni papierowy ślad molestowania seksualnego Kościoła Katolickiego [Sex, Priests, and Secret Codes: The Catholic Church’s 2000-year Paper Trail of Sexual Abuse], (Volt Press, Los Angeles, 2007), s. 47.
8. O Fringsie i soborze, Allen, John L., Jr., Papież Benedykt XVI: biografia Józefa Ratzingera [Pope Benedict XVI: A Biography of Joseph Ratzinger, oryg. wydana jako Kard. Ratzinger: watykański strażnik/egzekutor Wiary [Cardinal Ratzinger: the Vatican’s Enforcer of the Faith] (Continuum, Nowy Jork, 2000), s. 52-53.
Laughlin, Corrina, Drugi Sobór Watykański [The Second Vatican Council], wspomnienia abp Connally tutaj http://www.stjames-cathedral.org/Prayer/vatican2-3.htm
Wpadka kardynała [The Cardinal’s Setback], Time Magazine, piątek 23.11.1962.
Filtreau, Jerry, Amerykańscy eksperci na II SW wspominają lata tworzenia historii [U.S. experts at Vatican II recall history-making years], Catholic News Service, http://www.catholicnews.com/data/stories/cns/0505792.htm.
9. A Cardinal Carabiniere, Time Magazine, poniedziałek 13.08.1979.
10. Allen, Benedict, s. 64-65.
11. Ibid.
12. Papież Paweł VI, Presbyterorum ordinis, Dekret o życiu i posłudze księży [Presbyterorum ordinis, “Decree on the Life and Ministry of Priests], ogłoszona 7.12.1965, Rozdz. 1, sekcja 7.8, akapit 3.
13. Op. cit., rozdział 2.16, akapit 1, 3.
14. Papież Paweł VI, Sacerdotalis caelibatus, Encyklika o celibacie księży [Sacerdotalis caelibatus, Encyclical on the Celibacy of the Priest], wyd. 24.06.1967, sekcja 17, 88.
15. Papież Paweł VI, Integrae servandae, List Apostolski "Zachowanie nietkniętego" [Integrae servandae, Apostolic Letter "Preserving Intact"], wyd. 7.12.1965, w Allen, Benedict, s. 260-261.
16. Allen, Benedict, s. 82-83.
17. Podsumowanie dzieła Ratzingera, Allen, Benedict, s. 89-294.
18. Allen, Benedict, s. 312-313.
Ratzinger wyjaśnia otwarcie teczek inkwizycji [Ratzinger explains opening of Inquisition files], Catholic World News, 23.01.1998.
Liebriech, Upadły zakon, s. xxxix.
19. Allen, Benedict, s. 61-64.
20. Yallop, David, Potęga i chwała: w mrocznym sercu Watykanu Jana Pawła II [The Power and the Glory: Inside the Dark Heart of John Paul II’s Vatican],
(Carroll & Graf Publishers, Nowy Jork, 2007), s. 320-323.
21. Doyle, Sex, s. 50.
22. Papież Jan Paweł II, List Apostolski Sacramentorum sanctitatis tutela, "Ochrona świętości sakramentów" ["Safeguarding the Sanctity of the Sacraments", 30.04.2001.
Ratzinger, Joseph Cardinal, "List… O powazniejszych wykroczeniach zarezerwowanych dla tej samej Kongregacji Doktryny Wiary" [Letter … On More Grave Delicts Reserved to the Same Congregation for the Doctrine of the Faith], 18.05.2001.
23. Doyle, Sex, s. 211.
24. Kodeks Prawa Kanonicznego [Code of Canon Law], 1983, kan. 1362.
25. Zapor, Patricia, Roczna kontrola nadużyć i badanie wykazują zwiększające się koszty, mniej zarzutów [Annual abuse audit and survey find soaring costs, fewer allegations], Catholic News Service, 7.03.2008.
26. Yallop, Potęga, s. 351.
http://archives.weirdload.com/docs/ratzi-responsible.pdf