Abstrakt Kant, Sylwia Ryznar

Sylwia Ryznar, gr 1 (9.35-11.15, piątek)

Kant I., Religia w obrębie samego rozumu, Znak 1993, s.188-229 ("O służbie bożej w religii w ogóle", "O pseudosłużbie bożej w religii ustanowionej").

Immanuel Kant zajmuje się w swoim dziele kościołem. Według niego tworzenie kościoła jest obowiązkiem ludzi. Bóg musi być twórcą kościoła, a ludzie są członkami i wolnymi obywatelami. Jednak w każdym przypadku organizacją kościoła zajmują się ludzie, dlatego służby w ramach kościoła nie można traktować jako służby kościelnej. Czysta, rozumowa religia będzie miała we wszystkich rozumowych ludziach wiernych służących. Ale Ci, którzy sądzą, że wszelakie maksymy przybliżające do wiary religijnej nie mają znaczenia, czy są godne kary, a ważniejsza jest wierność historycznej i stanowionej części wiary kościelnej świadczą pseudosłużbę wobec kościoła.

Religia jest poznaniem wszystkich naszych obowiązków jako przykazań Bożych. Jeśli trzeba najpierw się dowiedzieć, co jest przykazaniem bożym, żeby uznać to za swój obowiązek, można to określić mianem religii objawionej. Natomiast jeśli musi się najpierw wiedzieć, że coś jest obowiązkiem, a potem uznaje się to za przykazanie boskie, wtedy ma się do czynienia z religią naturalną. Podział religii według jej własności dzieli ją na naturalną (można się do niej przekonać dzięki własnemu rozumowi) i uczoną (można przekonać do niej innych tylko za pomocą uczoności – religia ta musi prowadzić do uczoności i być przez nią kierowana).

Kant przedstawia chrześcijaństwo zarówno jako religię naturalną, jak i uczoną:

Religia naturalna jako etyka związana jest z pojęciem tego, co może urzeczywistnić jej ostateczny cel. Powinno się każdego człowieka w sposób zadowalający przekonać do religii naturalnej, a ­­­przynajmniej można oczekiwać, że to co podyktuje, uzna za swój obowiązek, bo posiada kwalifikacje do powszechności. Jeśli Nauczyciel pierwszy przedstawił zrozumiałą dla całego świata religię, uczynił to w sposób jawny, także uczynił tą religię niezbędnym warunkiem każdej wiary, jego nauki głoszą przede wszystkim zasady moralne, a pewne statuty i reguły dodał jedynie jako środek służący do urzeczywistnienia kościoła opartego na tych pryncypiach, to wtedy kościół ten możemy uznać za prawdziwy. Religia taka nie potrzebuje żadnego innego uwiarygodnienia.

Religia uczona utrzymuje, że konieczne są dogmaty, które powinny zostać bez zafałszowań przekazane wszystkim ludziom po wsze czasy. Jest świętym dobrem powierzonym w ręce uczonych. Wraz z upływem czasu wiadomości o cudach i naukach będą musiały wymagać niezmiennego nauczania potomności. Wiara chrześcijańska uczona podpiera się historią, a gdy u jej podstaw leży uczoność, to nie jest w sobie wiarą wolną i nie wynika ze zrozumienia wystarczających teoretycznych dowodów. Jeżeli ma jednak obowiązywać każdego to wymaga wtedy posłuszeństwa, ślepego posłuszeństwa przykazaniom (bez badani, czy są rzeczywiście przykazaniami Bożymi). Mała liczba uczonych w piśmie ciągnie za sobą długi zastęp nieuczonych - aby temu zapobiec trzeba za najwyższe principium uznać powszechny rozum ludzki. W takim przypadku jest to prawdziwa służba kościołowi, ale jeżeli wiara objawiona stoi przed rozumem, jest to pseudosłużba.

Prawdziwa religia to taka, której bezwarunkową konieczność możemy sobie sami uświadomić i uznajemy za objawioną przez czysty rozum. Jedyni dla potrzeb kościoła mogą istnieć statuty uważane za boskie rozporządzenia, ale dla naszego moralnego osadu są one czymś dowolnym i przypadkowym. Utrzymywanie, że ustanowiona wiara jest czymś istotnym dla służby Bożej i czynienie z niej najwyższego warunku Bożego upodobania w człowieku jest urojeniem religijnym, a poddawanie się temu urojeniu jest pseudosłużbą – pozornym czczeniem Boga.

Człowiek składa ofiary, pokutuje, umartwia się, pielgrzymuje, aby zyskać przychylność bóstwa. Uważane jest to powszechnie za najskuteczniejszą drogę, najbardziej nadającą się do uzyskania łaskawości, okazania podporządkowania woli Bożej. Im bardziej jest to bezużyteczne, tym wydaje się bardziej święte. Według Kanta wszystko, poza dobrym trybem życia, o czym człowiek sądzi, że może uczynić, by przypodobać się Bogu, jest czystym urojeniem religijnym i pseudosłużbą Bogu. Kto czyni wszystko, co leży w jego mocy, aby uczynić zadość swemu zobowiązaniu, temu wolno mieć nadzieję, że to, co nie leży w jego mocy, zostanie w jakiś sposób uzupełnione przez najwyższą mądrość. A jeśli człowiek w najmniejszy sposób odejdzie od powyższej maksymy, to pseudosłużba Bogu nie ma już po tym żadnych granic, bo po od odsunięciu tej zasady wszystko jest dowolne. Bo stajemy się mili Bogu dzięki moralnemu usposobieniu, a nie poprzez dewocję i próżniactwo. Zabobonnym urojeniem jest myśl, że można przypodobać się Bogu poprzez uczynki, które może wykonywać każdy, nawet ten nie będący dobrym człowiekiem. Podstawową zasadą wiary kościelnej, która zapobiega i może zaradzić wszelkiemu religijnemu urojeniu, jest prawo: obok zasad ustanowionych, bez których nie potrafi się religia obejść, musi zawierać w sobie pryncypium dążenia do religii dobrego trybu życia jako zasadniczego celu, aby z czasem, to co było ustanowione, mogło stać się zbędne.

Gdy czczenie potężnych niewidzialnych istot otrzymało formę publiczno-prawną, wykształciła się klasa kapłańska, która służyła w świątyni i kształciła ludzi. Zamiarem wszelkich kapłanów było sterowanie mocą, która włada ludzkim losem. Ustalają więc oni sposób postępowania, całość systematycznie uporządkowanych praktyk - ustalają czym jest służba Bogu. Jeżeli człowiek wykorzystuje działania, które nie zawierają w sobie niczego moralnie miłego Bogu, w charakterze środka do zjednania sobie Bożego upodobania i spełnienia swoich życzeń można to nazwać czarami, albo bałwochwalstwem. Jeśli ktoś tak postępuje, to pozostaje pod wpływem urojenia, na przykład używając formuł wezwań, wyznań wiary, kościelnych zwyczajów, bo pomiędzy czysto fizycznymi środkami a moralnie działającą przyczyną nie zachodzi żadne powiązanie według jakiegokolwiek prawa, które może zostać pomyślane przez rozum. Kto więc na wstępie zaznacza, że dla religii konieczne jest przestrzeganie ustanowionych praw wymagających objawienia i to nie jako środek dla moralnego usposobienia, ten zmienia służbę Bożą w bałwochwalstwo i pełni pseudosłużbę. Zatem klerem rządzi bałwochwalstwo, gdy podstawę i istotę stanowią nie pryncypia moralności, ale ustanowione nakazy, prawidła wiary i zwyczaje. Rządzi się pospólstwem, a poprzez posłuszeństwo kościołowi, a nie religii, pozbawia się je moralnej wolności. Potem kościół opanowuje państwo poprzez wpływ na umysły, a także przez mamienie korzyścią, jakie państwo może otrzymać przez posłuszeństwo.

Sumienie jest świadomością, która sama w sobie jest obowiązkiem. Bezwarunkowym obowiązkiem jest mieć świadomość, że czyn, którego chce się dokonać będzie sprawiedliwy. Inkwizytor, który skazuje niewiernego na karę śmierci nie postępuje zgodnie ze swoim sumieniem, bo mógł się w końcu pomylić lub świadomie postąpić niesprawiedliwie. Posiadł on wiarę, że boska wola każe wyplenić niewiernych, ale czy inkwizytor jest o tym w pełni przekonany, na tyle żeby zabić? Pozbawienie człowieka życia jest niesprawiedliwością, chyba, że zezwoliła na to boska wola, objawiona jedynie sędziemu. Ale fakt, że Bóg kiedykolwiek na to pozwolił opiera się tylko na historycznych dokumentach, więc nie można być tego do końca pewnym.

Kant gani ludzi, którzy sądzą, że lepiej wierzyć w zbyt wiele, niż w zbyt mało. Ich maksymą pewności jest: „Jeżeli prawdziwe jest to co wyznaję, to trafiłem w dziesiątkę, jeżeli jest nieprawdziwe, ale nie było w tym nic zabronionego, to tylko niepotrzebnie w to wierzyłem”. Prawdziwa maksyma pewności brzmi odwrotnie: „W to, co jest środkiem lub warunkiem wiecznej szczęśliwości, czego nie może poznać własnym rozumem, lecz co może być przyjęte do wyznawanych przeze mnie prawd jedynie przez objawienie za pośrednictwem wiary historycznej , co jednak nie przeczy czystym moralnym zasadom – w to wszystko muszę wprawdzie wierzyć i o tym zapewniać, ale tak samo nie mogę odrzucać tego jako pewnego fałszu. Chociaż nawet bez rozstrzygania o tym czegokolwiek liczę na to, że cała zbawienna treść, która może być w tym zawarta, wyjdzie mi na dobre, jeżeli tylko nie uczynię tego niegodnym przez niedostatek moralnego usposobienia w dobrym prowadzeniu życia”.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Abstrakt Blondel, Sylwia Ryznar
Abstrakt Hegel, Sylwia Ryznar
Abstrakt Kołakowski, Sylwia Ryznar
Abstrakt Szestow, Sylwia Ryznar
Abstrakt Anzelm, Sylwia Ryznar
intro 12(Kant A)
Abstrakcyjne wyobrażenie elementów systemu komputerowego
Foucault On Kant
Zagadnienia na kolokwium OEBHP, (Sylwia) studia semestr 3, Analiza żywności, Bhp i ergonomia
Abstrakcjonizm, Dziennikarsttwo i komunikacjaspołeczna, Notatki itp, NOTATKI ALL, Kierunki i Grupy
Biochemia, (Sylwia) studia semestr 3, Biochemia, EGZAMIN, EGZAMIN, egzam
Abstrakt, bezpieczeństwo, Infrastruktura krytyczna
kant i newton
Abstrakty z nieorganicznej
ABSTRAKCYJNE TŁO
ABSTRAKCYJNA NASTĘPCZA KONTROLA KONSTYTUCYJNOŚCI PRAWA
Platon Kant
Poznajemy oraz tworzymy dzieła abstrakcyjne w pracowni malarskiej - KONSPEKT ZAJĘĆ, szkoła, szkoła p

więcej podobnych podstron