Gen. PETELICKI STRZELIŁ sobie w SKROŃ. W pistolecie była TYLKO JEDNA KULA
Publikacja: 19.06.2012 10:43 | Aktualizacja: 20.06.2012 17:21
GEN PETELICKI, generał Sławomir Petelicki, JAK ZGINĄŁ SŁAWOMIR PETELICKI, PETELICKI NIE ŻYJE, pistolet, SAMOBÓJSTWO PETELICKIEGO, SAMOBÓJSTWO PETELICKIEGO NOWE FAKTY, Sławomir Petelicki, Sławomir Petelicki samobójstwo, ŚMIERĆ PETELICKIEGO NOWE FAKTY
Na jaw wychodzą kolejne szczegóły dotyczące śmierci generała Sławomira Petelickiego (+66 l.). W sobotę około godz. 16 były dowódca jednostki GROM zjechał windą do garażu podziemnego apartamentowca na warszawskim Mokotowie. Kilka minut później padł strzał w głowę. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, w prywatnej broni generała był zaledwie jeden pocisk. Kula przeszyła czaszkę na wylot.
Zobacz też
Gen. PETELICKI miał ALZHEIMERA. W środowisku wszyscy o ...
- W środowisku dosyć powszechną informacją było to, że pan ...
Z naszych informacji wynika, że generał strzelił sobie w skroń. - Ofiara miała ranę postrzałową, wlotową i wylotową. Na miejscu zabezpieczono broń i jedną łuskę - wyjaśnia Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Śledztwo ruszyło wczoraj, wstępnie przyjęliśmy, że było to samobójstwo, ale kwalifikacja może się oczywiście zmienić w toku postępowania - dodaje.
Miał tylko jeden nabój
Generał strzelił do siebie z prywatnego pistoletu niemieckiej firmy Heckler & Koch, takiego samego używają służby specjalne. Śledczy ustalają, czy generał zabrał broń ze sobą, wychodząc z mieszkania, czy też miał ją w samochodzie, co potwierdzałoby tezę o zaplanowanym samobójstwie. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, w pistolecie był tylko jeden nabój.
Przeprowadzili sekcję zwłok generała
Zadanie, które stoi przed Prokuraturą Okręgową w Warszawie, nie jest łatwe. Mimo że ekskluzywny apartamentowiec, w którym mieszkał generał, naszpikowany jest kamerami, to monitoring nie obejmuje miejsca, w którym zginął Petelicki. Wczoraj w zakładzie medycyny sądowej biegli patolodzy przeprowadzili sekcję zwłok zmarłego. Jej wstępne wyniki będą znane dziś, na dokładne trzeba będzie poczekać kilka tygodni.
- Nie spodziewamy się, żeby sekcja wykazała cokolwiek innego, niż wiemy już teraz. Dopiero dokładniejsze badanie może potwierdzić tezę np. o rozwijającej się chorobie - tłumaczy jeden ze śledczych zajmujących się sprawą. Petelicki nie zostawił żadnego listu, a żonie tuż przed śmiercią powiedział jedynie, że schodzi do samochodu.
- Widziałem go ostatnio dwa tygodnie temu. Rozmawialiśmy o sporcie, o piłce nożnej. Generał żartował, śmiał się, zapowiadał, że będzie kibicował naszej drużynie na EURO. Wtedy widziałem go ostatni raz - opowiada kioskarz z ulicy Tagore.