Polak, który oświetlił Amerykę

Polak, który oświetlił Amerykę 27 paź, 2014 Tomasz Borejza / Onet

Nasza historia pełna jest emigrantów, którzy w nowych krajach zrobili ogromne kariery, a w Polsce ledwie o nich pamiętamy. Są wśród nich inżynierowie i wynalazcy. Są ludzie biznesu. Są i tacy, którzy jedno połączyli z drugim. Tak jak Erazm Jerzmanowski – "Polak, który oświetlił Amerykę", a potem spakował zarobione miliony i wrócił budować ojczyznę.

Erazm Jerzmanowski fot. http://commons.wikimedia.org

Powstanie Styczniowe wygasło jesienią 1864 roku. Tak jak po wszystkich tragicznie zakończonych narodowych zrywach, tak i po tym za granicę popłynęła wielka fala emigrantów uciekających przed zemstą caratu. Z każdą kolejną taką falą z kraju znikała rzesza ludzi najbardziej ideowych, a często też najzdolniejszych. Tak było z Wielką Emigracją polistopadową. Podobnie było też z tą nieco mniejszą z 1864 roku. Ale nie oznaczało to przecież, że ludzie tracili swoje zdolności. Raczej tracił je kraj, bo na nich samych na obczyźnie czekały nowe możliwości. Wśród nich najlepsze szkoły politechniczne tamtych czasów. Do ich absolwentów należą dziesiątki polskich inżynierów, których wyczyny przeszły do historii myśli technicznej, a nawet historii w ogóle. Szczególnie dobrze pamięta się o nich w Ameryce Łacińskiej. Przykład? Ernest Malinowski i zbudowana przez niego Centralna Kolej Transandyjska. Na ówczesne czasy: światowy cud techniki. Na dzisiejsze? Też.

W fali, która wypłynęła z Polski po Powstaniu Styczniowym znalazł się 20-letni Erazm Jerzmanowski herbu Dołęga. Chłopak jeszcze w 1862 roku uczył się w nowootwartym Instytucie Politechnicznym w Puławach, ale po wybuchu walk ruszył wziąć w nich udział i kolejne dwa lata spędził w oddziale dowodzonym przez Mariana Langiewicza. O jego powstańczych dokonaniach wiadomo niewiele. Po zakończeniu walk znalazł schronienie w Galicji, która przygarnęła wówczas wielu byłych powstańców, a Austriacy internowali go w czeskim Ołomuńcu. Jeszcze w 1864 roku wyruszył dalej w świat i trafił do Francji. Tam bardzo pomogły mu tradycje i kontakty rodzinne, bo nazwisko Jerzmanowski nie było w tym kraju anonimowe.

Mężczyzna pochodził ze starej i zasłużonej dla kraju szlacheckiej rodziny. Tego samego herbu używał spokrewniony z jego dziadkiem Franciszek Jerzmanowski, działacz polityczny okresu Konfederacji Barskiej i Sejmu Czteroletniego, który w sejmie rozbiorowym mówił: "Lepiej, że przemoc to, co chciała słabszemu zagarnie, niż żeby zezwolenie choćby i wymuszone prawność jako nieprawność temu przymusowi przyznało". Jednak to nie on zapewnił Erazmowi ciepłe przyjęcie nad Sekwaną. To powstaniec zawdzięczał swojemu dziadkowi Janowi Pawłowi Jerzmanowskiemu, który należał do najbardziej zaufanych oficerów Napoleona. U jego boku tworzył Księstwo Warszawskie, a po abdykacji Cesarza towarzyszył mu w czasie zesłania na Elbę jako dowódca przybocznego szwadronu szwoleżerów. Francuzi dobrze go pamiętali.

Inżynier milionerem

To pomogło mu najpierw trafić do elitarnej Ecole de Mines, która we Francji jest odpowiednikiem naszego AGH, a później do Szkoły Inżynierii i Artylerii Wojskowej w Metz. Z niej trafił na front i w roku 1870 walczył jako oficer francuskiej armii przeciw Prusom, a zaraz po wojnie znalazł zatrudnienie w firmie Cypriena Tessie du Motaya, który wynalazł nowy sposób wytwarzania gazu do oświetlania ulic w miastach. Jako jego reprezentant Jerzmanowski wyjechał w 1871 roku do Stanów Zjednoczonych. O tym jak przebiegała jego kariera w tym kraju napisano kilka peanów, ale ponieważ często przesadzano i powtarzano niezweryfikowane informacje, to najlepiej głos oddać komuś kto te wiadomości sprawdził. Zrobił to znany z zainteresowania osięgniaciami wybitnych polskich naukowców Sławomir Łotysz z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Efektem jego pracy był opublikowany całkiem niedawno – przynajmniej jak na naukową miarę czasu - w czasopiśmie Instytutu Historii Nauki PAN "Analecta" artykuł pt. "Erazm Jerzmanowski. Gazowy baron i jego rola w amerykańskim przemyśle gazowniczym".

Otóż po przybyciu do Stanów okazało się, że proces du Motaya jest obiecujący, ale wciąż jeszcze na tyle niedoskonały, że nie da się dla niego znaleźć dochodowych zastosowań komercyjnych. By tak mogło się stać, wymagał wielu usprawnień. Jerzmanowski, sam przecież będący inżynierem, wiedział co trzeba zrobić i postanowił opracować konieczne udoskonalenia. W ciągu sześciu kolejnych lat zarejestrował sześć patentów, dzięki którym poprawiła się m.in. opłacalność stosowania tej metody, ale też – to najważniejsze – wszystko stawało się rozwiązaniem bardzo praktycznym. "The Evening Post" pisał później o jego badaniach: "Był to wynalazek Francuza Tessie du Motaya, ale Jerzmanowski rozwinął ideę wynalazcy od tego punktu, w którym je porzucił, i w końcu sprawił, że gaz wodny odniósł sukces komercyjny".

Metoda była tańsza od dotąd stosowanej, a to dawało okazję, by wykorzystać pragmatyzm zarządców amerykańskich miast. Zauważyli to finansiści, którzy postanowili w 'proces Jerzmanowskiego" zainwestować i w 1882 roku założyli Equitable Gas Company. Wśród wykładających pieniądze był jeden z Rockefellerów, a do udziałowców zaliczono niespełna 40-letniego polskiego inżyniera, który do spółki wniósł nie środki finansowe – tych nie miał dosyć – ale swoje patenty. Spółka, na której czele przez kilkanaście lat stał Jerzmanowski, dzięki niższym kosztom nowego rozwiązania zdobyła kontrakty w Nowym Jorku. Zaczęto też tworzyć kolejne spółki, które podbijały rynki innych amerykańskich miast. Polski Słownik Biograficzny jako miejsca działalności biznesowej Erazma Jerzmanowskiego wymienia: Chicago, Baltimore, Indianapolis, Albany i szereg mniejszych miejscowości. Gazownie były tak dobrze urządzone, że Alexander Humpreyhs, autor raportu o stanie tej gałęzi przemysłu w USA końca XIX wieku pisał o nich, że są: "prawdopodobnie najpiękniejszymi i najbardziej elegancko urządzonymi zakładami w kraju". Niemal przez cały czas pracowano też nad kolejnymi ulepszeniami swojego procesu, a także rozwinięciem metod produkcji karbidu i Jerzmanowski ostatecznie dorobił się 17 różnych patentów.

W prowadzeniu biznesu aniołem nie był, choć od standardów epoki specjalnie nie odbiegał. Zarzucano mu przede wszystkim tworzenie syndykatów i dążenie do monopolizacji rynku. Nie przebierał zbytnio w metodach. Gdy okazało się, że gaz naturalny nadaje się do oświetlania ulic znacznie lepiej niż produkowany jego metodą, to kierowane przez niego spółki robiły wszystko, by zatrzymać lub przynajmniej spowolnić jego ekspansję. Była to jednak w tym czasie rzecz zupełnie zwyczajna i nie przeszkodziła mu w zdobyciu towarzyskiej popularności wśród nowojorskiej śmietanki. Nazywano go "Polskim Baronem" i uznawano za postać na tyle istotną dla towarzyskiego życia miasta, że dość często trafiał do odpowiednich rubryk w najważniejszych nowojorskich tytułach prasowych. Można by o tym napisać więcej, jednak zbiór wycinków na temat Erazma Jerzmanowskiego, który przechowuje Biblioteka Jagiellońska został zdigitalizowany tak, że teraz niedostępna jest tak wersja oryginalna, jak i cyfrowa.

O życiu prywatnym Jerzmanowskiego wiadomo bardzo mało, by nie powiedzieć, że nic. Skryło się ono za jego działalnością filantropijną, która przyciągała ogromną uwagę, bo prowadził ją z niezwykłym rozmachem. Jeszcze podczas pobytu w USA hojnie wspierał Polonię. Stał na czele jej Komitetu Centralnego Dobroczynności, doprowadził do otwarcia biura pomocy dla emigrantów, utrzymywał Czytelnię Polską w Nowym Jorku, wspierał polski Kościół w Stanach (w 1889 roku otrzymał nawet order Św. Sylwestra od papieża Leona XIII). Mimo to ze sporą częścią polonusów pozostawał w sporze. Złość wywoływała jego uparta walka z obecnym w tej społeczności antysemityzmem i stawianie za wzór do naśladowania przedsiębiorczości Żydów.

Nobel z Prokocimia

W 1896 roku, jako człowiek 52-letni i posiadający majątek sytuujący go około 90. miejsca listy najbogatszych mieszkańców USA, wrócił do Polski. Często powtarza się, że był trzecim najbogatszym człowiekiem w Stanach Zjednoczonych, jednak jest to przesada. Niepotrzebna, bo i miejsce 90. jest wyczynem godnym pozazdroszczenia. Zwłaszcza dla człowieka, który do tego kraju przybył zaledwie 20 lat wcześniej. Po powrocie kupił majątek ziemski w Galicji, a dokładnie w podkrakowskim wówczas Prokocimiu. Skupił się na działalności charytatywnej, którą prowadził z niesłabnącym rozmachem.

W Polskim Słowniku Biograficznym wymienienie jego zasług i dobrodziejstw zajęło prawie półtorej strony – a są to nie tylko strony duże, ale też zapisane niewielką czcionką. Trzeba się więc ograniczyć do najważniejszych. To jego dar pozwolił Adamowi Asnykowi otworzyć Towarzystwo Szkół Ludowych, pomógł ze sfinansowaniem Wystawy Krajowej w Lwowie w 1894 roku, wspierał prasę ludową (przede wszystkim "Lud Polski"), zapłacił za wawelskie witraże Mehoffera. Wspierał banki ziemskie, czytelnie ludowe, polskie szkolnictwo, a potajemnie też wywrotowców i z jego finansowej pomocy korzystał choćby Zygmunt Miłkowski, znany bardziej jako Tomasz Teodor Jeż. W testamencie przekazał 1200000 koron Akademii Umiejętności. Pieniędze stały się fundacją Nagrody im. Erazma i Anny Jerzmanowskich, którą otrzymał m. in. Henryk Sienkiewicz. To dlatego czasami mówi się o nim także jako o "Polskim Noblu".

Zmarł 7 lutego 1909 roku, a jego pogrzeb przyciągnął rzeszę ludzi, którzy po raz ostatni chcieli oddać mu hołd. Dziś pamięć o Jerzmanowskim trwa m. in. za sprawą Towarzystwa Przyjaciół Prokocimia. W tej słynącej ze świetnego szpitala dziecięcego dzielnicy Krakowa znajduje się zresztą Park im. Erazma i Anny Jerzmanowskich, a w nim stoi ich dawny pałac. W 2010 roku stanął tam też pomnik, który odsłaniał prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Jednak jest to pamięć o charakterze lokalnym, a warto, by o "Polaku, który oświetlił Amerykę" pamiętano nie tylko w Prokocimiu. Tak jak i warto pamiętać o wielu innych wybitnych rodakach, którzy z sukcesami podbijali świat i jak nikt inny pokazywali, że Polak potrafi. A jest przecież tak, że dziś o wielu z tych wspaniałych ludziach nie wiemy prawie nic, a jeszcze częściej – to już wstyd - nie pamiętamy o nich wcale. Czas temu zaradzić.

Autor: Tomasz Borejza Źródło: Onet




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Polak, który wyprzedził Billa Gatesa
Polak, który wyprzedził Billa Gatesa
Polak który opisał wszystkie rośliny w Polsce
Górniak Amerykanin który zbudował Europę
Czarna Ręka O początkach amerykańskiej mafii i o człowieku, który próbował ją powstrzymać Talty Ste
w5b modele oswietlenia
ameryka
Amerykański wymiar bezpieczeństwa
Oswietlenie miejsc pracy 1
Oświetlenie, Podstawowe pojęcia techniki świetlnej
Czy amerykańscy astronauci widzieli UFO
Amerykanie mogą zostać w Iraku (13 12 2008)
Ameryka Południowa rzeki
daytrading amerykanski rynek papierow wartosciowych (nasdaq i nyse, inwestowanie) UVG7DGTIDBHUTFXK5
(1978) CZY ISTNIEJE BÓG, KTÓRY TROSZCZY SIĘ O NASid 902
ćw 6 Pomiar natężenia oświetlenia i luminancji
12 Amerykańska lingwistyka antropologiczna z początku XX wiekuid 13227

więcej podobnych podstron