Zbadanie oddziaływania telewizji na osobowość odbiorcy nastręcza bardzo wiele problemów metodologicznych. Trudno wyodrębnić wpływ telewizji spośród innych czynników oddziaływania, a także określić, które cechy stwierdzone u odbiorców zależą od telewizji i w jakim zakresie. W wypadku stwierdzenia korelacji między jakąś cechą a intensywnym korzystaniem z telewizji, trudno określić czy cecha ta była przyczyną czy skutkiem zainteresowania telewizją.
Maria
Braun-Gałkowska
Telewizyjne
dzieci
Najpewniejszym sposobem byłoby zastosowanie klasycznego w psychologii sposobu postępowania, to znaczy porównania dwóch grup podobnych do siebie, a różniących się jedną cechą będącą przedmiotem analizy, w tym wypadku korzystaniem z telewizji. Badania takie przeprowadziłam w Warszawie w roku 1964. W owym czasie telewizja dopiero zaczynała się w Polsce rozpowszechniać (było w kraju około 3 milionów odbiorników telewizyjnych) i można było porównać dzieci ją oglądające i nie oglądające jej. W sposób bardziej staranny zostały dobrane grupy dzieci podobnych do siebie pod względem sytuacji materialnej i rodzinnej, z których pierwsze, tzw. "telewizyjne", posiadały w domu telewizor, a drugie "nietelewizyjne" nie miały go i nie oglądały telewizji częściej niż raz w tygodniu.
Wszystkie dzieci zostały przebadane testami inteligencji i osobowości, a wyniki obu grup porównano. Okazało się, że różnic nie było wiele, ale te, które wystąpiły, były bardzo interesujące. Dzieci "telewizyjne" miały gorsze wyniki w myśleniu abstrakcyjnym i wyobraźni przestrzennej, cechowały się też mniejszą pobudliwością i niższym poziomem niepokoju.
Choć wynik dotyczący poziomu inteligencji wydaje mi się bardzo ważny, związany jest chyba raczej ze sposobem percepcji programów telewizyjnych. Natomiast jeśli chodzi o wpływ przekazywanych treści, większe znaczenie ma różnica dotycząca pobudliwości. Wynik ten był sprzeczny z hipotezą roboczą zakładającą większą nerwicowość dzieci oglądających telewizję i przez to narażonych na dużą dawkę przeżyć emocjonalnych. To właśnie budziło w tamtym czasie niepokój dorosłych i uzyskany wynik wywołał pewne zdziwienie.
Choć różnice między badanymi grupami nie były duże (telewizja jest przecież tylko jednym z wielu czynników oddziałujących na dziecko), jednak ujawniły kierunek. Dzieci pod wpływem telewizji nie zmieniały się w kierunku większej pobudliwości, nerwowości, ale przeciwnie - niewrażliwości i obojętności. Można przypuszczać, że pod wpływem dużej ilości szybko po sobie następujących wrażeń, których nie mają czasu zasymilować, dzieci stają się mniej wrażliwe.
Obecnie, gdy telewizor jest w każdym domu i praktycznie nie ma dzieci z niego nie korzystających, wszystkie dzieci są "telewizyjne" i opis dzieci "telewizyjnych" z omawianych badań odnosi się do wszystkich. Jeżeli zgodzić się z opinią Kazimierza Pospiszyla o psychopatyzacji osobowości naszych czasów, można by się w tym fakcie dopatrywać znacznego udziału telewizji, tym bardziej, że obecne nasycenie programów obrazami destrukcji jest dużo większe niż przed 30 laty.
Ponieważ wszyscy jesteśmy dziś "telewizyjni", opisanych badań nie można już powtórzyć. Można jednak skorzystać z opisu licznych badań eksperymentalnych stwierdzających wpływ telewizyjnych obrazów przemocy na zachowanie się dzieci, z badań OBOP określających czas przeznaczony przez dzieci na oglądanie programów telewizyjnych i przeanalizować ich nasycenie treściami destrukcji, aby określić, jakie jest obecnie ich oddziaływanie na nie.
Przez agresję rozumie się najczęściej zachowanie zmierzające do wyrządzenia krzywdy osobie, do której jest skierowana, zaś agresywność jest to względnie stała tendencja do zachowań agresywnych. Postawa ta, jak wszystkie postawy, kształtuje się na bazie czynników wrodzonych i pod wpływem środowiska. Spór o genezę agresywności toczy się w psychologii od lat.
Część autorów uważa agresję za instynkt człowieka. Rozliczne badania pokazują jednak, że choć agresywność może mieć pewien komponent instynktowny, jednak czynniki sytuacyjne mają na nią znaczący wpływ. Agresja jest często reakcją na frustrację, ale reakcja ta nie jest jej prostym następstwem, gdyż zależy od tego, jaka jest osoba na nią reagująca, a możliwe jest też pojawienie się agresji bez prowokującej ją frustracji. Dzieje się tak na skutek społecznego uczenia się (E. Aronson). To uczenie się następuje w bezpośrednich interakcjach między dzieckiem a osobami agresywnymi, stającymi się wzorcami agresywnego zachowania, a także gdy oglądanie takiego modelu dokonuje się za pomocą filmu lub telewizji. Telewizja dostarczająca wielu wzorów zachowania agresywnego wpływa na wszystkie aspekty postaw wobec innych, a więc na ich element poznawczy, emocjonalny, behawioralny, czyli dotyczący zewnętrznych zachowań.
Telewizja a agresywność dzieci
1. Telewizja dążąc do zwiększenia swej oglądalności stara się pokazywać wydarzenia spektakularne, wstrząsające, niezwykle. Nie ukazuje więc świata, w którym samoloty i autobusy docierają do celu, rodzice opiekują się dziećmi, a sąsiedzi pozdrawiają przy spotkaniu, ale to, co od normalności odbiega: samolot rozbija się, autobus wpada w przepaść, ojciec gwałci dziecko, a sąsiad morduje sąsiada.
W telewizji występuje więc nadreprezentacja agresji w stosunku do rzeczywistego stanu rzeczy. Według badań amerykańskich, zbrodni "telewizyjnych" jest 10 razy więcej niż w życiu realnym. Polowa osób występujących w telewizji bierze udział w jakiejś konfrontacji związanej z użyciem przemocy, choć w rzeczywistości dotyczy to 1% Amerykanów. Sytuacja ta powoduje błędne wyobrażenia odbiorców, którzy są przekonani o szerszym niż w rzeczywistości rozpowszechnieniu przemocy w stosunkach międzyludzkich (G. Gerbner). Może to prowadzić do uznania agresji za akceptowany element życia i powodować wprowadzenie jej do repertuaru normalnych i przyjętych w społeczeństwie zachowań (Potter).
2. Przyjęcie wizji świata, w którym przemoc jest czymś powszechnie występującym, sprzyja zobojętnieniu na nią. Wielokrotne oglądanie scen przedstawiających walkę, wypadki i ludzką krzywdę, wywołuje początkowo silne pobudzenie emocjonalne, z czasem staje się coraz bardziej obojętne (M. Griffiths, G. Shuctford). Częsty kontakt z takimi bodźcami powoduje desensytyzację. Bodźce przestają być stymulujące i znika normalnie im towarzysząca reakcja psychofizjologiczna (B. Rule, T.Ferguson). Następuje rosnące zobojętnienie na tego typu sceny, które muszą być coraz bardziej wstrząsające, żeby wywołać reakcję.
Eksperymenty wykazały (E. Aronson), że oglądanie aktów przemocy może zahamować reakcje na przemoc spotkaną w życiu realnym. Dzieci oglądające film z treściami agresji reagowały mniej emocjonalnie niż grupa kontrolna (oglądająca film o innych treściach) i nie były przejęte incydentem, który powinien je wzburzyć. Tak więc pod wpływem częstego oglądania obrazów przemocy ludzie nie tylko stają się przekonani o jej "normalności", ale także reagują na nią obojętnie.
3. Najwięcej badań dotyczy efektów behawioralnych oglądanej agresji. Znane eksperymenty Bandury (1962, 1965, 1973) na ten temat zostały następnie uzupełnione przez innych badaczy. Były to liczne, bardzo pomysłowo obmyślone i starannie zrealizowane eksperymenty. Ich wyniki wykazały, że dzieci naśladują oglądane w filmach zachowanie agresywne, rozwijają je i uogólniają na inne sytuacje, a wpływ ten jest trwały.
Nawet oglądanie agresywnego modela ukaranego za agresję, choć zmniejsza agresywność badanych dzieci w stosunku do oglądających modela nie ukaranego, to jednak nie do tego stopnia, żeby była mniejsza od agresywności dzieci, które agresji nie oglądają. Badania podłużne wykazywały wysoką korelację między oglądaniem scen przemocy w wieku ośmiu lat, a późniejszym posługiwaniem się przemocą w realnym życiu. Z licznych eksperymentów wynika, że dzieci nie tylko naśladują konkretne zachowania agresywnego modela, ale wymyślają nowe formy, czyli że agresywność się uogólnia.
Istniały w psychologii koncepcje katharsis (S. Feshbach, R.Singer) mówiące, że oglądanie przemocy fikcyjnej redukuje ją w rzeczywistości, gdyż zaangażowanie emocjonalne towarzyszące oglądaniu obrazów umożliwia rozładowanie własnej agresywności. Badania zaprzeczyły tym twierdzeniom. Osoby preferujące programy telewizyjne eksponujące agresję okazały się bardziej wrogie i miały mniejsze poczucie winy (L.A. Fehr).
W tendencji do naśladowania telewizyjnych wzorów nie ujawniły się różnice między dziećmi oglądającymi filmy różnego typu (aktorskie, animowane, rysunkowe). Tak więc stopień realizmu modelu nie ma znaczenia, co jeszcze bardziej zwiększa zasięg oddziaływania i ukazuje pomyłkę tych, którzy myślą, że agresja w filmach rysunkowych prezentowanych dzieciom nie ma znaczenia. Osoby oglądające przemoc na ekranie otrzymują wzory zachowania, które przez częste powtarzanie nabierają cech społecznego przyzwolenia.
*
Wyniki otrzymane przez różne ośrodki badań opinii publicznej ukazują jednoznacznie, że na oglądanie telewizji przeznacza się bardzo dużo czasu. Różni się on w zależności od środowiska, wieku, wykształcenia i czynników indywidualnych, ale wartości średnie są bardzo wysokie - kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt godzin tygodniowo. Według informacji OBOP, w 1994 r. 100% dzieci może w swoim mieszkaniu oglądać program I, a 97% także II program telewizji. Przeszło 44% ma odbiornik telewizyjny w pokoju, w którym bawi się lub odrabia lekcje, 35% w pokoju, w którym śpi, a 30% w miejscu spożywania posiłków. Ponadto 62% dzieci ma w domu magnetowid.
Ta powszechna dostępność telewizji jest rzeczywiście wykorzystywana. Średnio widz powyżej 16 roku życia spędza przed telewizorem 3 godziny 48 minut dziennie, a dzieci jeszcze więcej. Kilka procent dzieci w dniu zwykłym, a ponad 20% w soboty i niedziele, ogląda telewizję więcej niż 6 godzin dziennie.
Wiele osób podczas oglądania telewizji wykonuje inne czynności, np. prace domowe, zajmowanie się dzieckiem, spożywanie posiłków. Powoduje to zmniejszenie zaangażowania emocjonalnego towarzyszącego percepcji programów, co jeszcze bardziej sprzyja znieczuleniu na obrazy przemocy oglądane mimochodem i bez przejmowania się tym, co jest przedstawiane. Słusznie pisała S.de Beauvoir: Pożary, szczątki rozbitych samolotów, stu dziesięciu pasażerów zabitych za jednym zamachem, cyklony, powodzie, kraje do szczętu zniszczone, palące się miasteczka, zamieszki rasowe, wojny domowe, kolumny otępiałych uciekinierów. Trzeba dodać, że uczestniczy się w tych katastrofach siedząc wygodnie w rodzinnym gronie i nie jest prawdą, że świat wdziera się w nie jako intruz; widzi się na ekranie tylko obrazki ujęte w ramki, pozbawione ciężaru rzeczywistości.
57% brutalnej przemocy
Obrazów przemocy, walki, wypadków i nieszczęść jest w telewizji bardzo dużo. Według badań fińskich (A. Mustonen, L. Pulkkinen) na 1 godzinę emisji jakiegokolwiek programu telewizyjnego przypada 3,5 aktu agresywnego zachowania się (w tym 14% brutalnej agresji). Badania amerykańskie mówią, że przemoc dominuje w 8 widowiskach na 10. Brutalnych epizodów jest 5 do 6 w ciągu godziny. W filmach rysunkowych oglądanych przez najmłodsze dzieci jest takich scen w przybliżeniu 18 na godzinę. Treści o charakterze agresywnym stanowią około 10% zawartości programów (E. Aronson).
W Polsce sytuacja jest podobna. W styczniu 1995 r. przeanalizowano wszystkie programy dziecięce podczas jednego tygodnia (badania własne). W tym okresie na 68 programów przeznaczonych dla dzieci (w tym programy edukacyjne) 39 (57%) zawierało sceny nasycone emocjami przemocy, złośliwości itp., z tego 16 (23%) programów było praktycznie tylko tymi emocjami wypełnione. W 35% programów pojawiała się złośliwość i szyderstwo, w 28% podstęp i kłamstwo, a w 28% przemoc i znęcanie się. W ciągu jednej analizowanej w styczniu 1995 r. godziny (od 19.00 do 20.00) scen destrukcji było około 34, z tego 14 znajdowało się w "Wieczorynkach", a 20 w "Wiadomościach".
Ostatnio w wielu państwach rozpoczęły się działania zmierzające do ograniczenia obrazów przemocy w telewizji. Na przykład w wyniku nowelizacji ustawy radiowo-telewizyjnej wszystkich nadawców w Niemczech obowiązują bardziej rygorystyczne przepisy dotyczące ochrony dzieci i młodzieży i mają oni obowiązek zatrudniania osoby odpowiedzialnej za ich przestrzeganie.
W Polsce Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wydała zakaz emitowania scen drastycznych między godz. 6 a 23. Zakaz ten, ponieważ z natury rzeczy nie może zawierać katalogu scen niedopuszczalnych, praktycznie stanowi raczej apel do odpowiedzialności twórców i producentów. Ważne jest, aby tak właśnie został przez nich odczytany i przyjęty. Powinni oni starać się o zwiększanie własnej wrażliwości w tym zakresie, a także o poszerzanie swej wiedzy o oddziaływaniu telewizji na psychikę odbiorców. Jest rzeczą niezbędną, aby o zakwalifikowaniu programu dla dzieci decydowała nie tylko jego przypuszczalna popularność, ale także poziom estetyczny i zawartość treściowa. Często jako programy dla dzieci anonsowane są filmy zupełnie dla nich nieodpowiednie, tylko dlatego, że posługują się animacją. Jeżeli filmy uważane dotąd za filmy dla dzieci oddziałują w kierunku zwiększania agresji, powinny być wycofane, a emitowane inne - lepsze.
Przykładem takiego podjętego już przez TVP działania jest zmiana, jaka nastąpiła w "Wieczorynkach". Na skutek uwag przekazywanych zarządowi przez Radę Programową, nastąpiła reforma tego programu. Przeanalizowanie ich zawartości w styczniu (przy pomocy tej samej techniki badawczej co w czerwcu) i porównanie z wynikami uzyskanymi w czerwcu pozwala stwierdzić różnicę (spadek średniej liczby scen destrukcji w czasie jednego wieczoru z 18 do 14 i wzrost liczby scen konstruktywnych z 5 do 12).
Pozwala to mieć nadzieję, że zarząd TVP zmierzać będzie do ograniczania agresji w telewizji i że oceny przekazywane do telewizji będą brane pod uwagę przez osoby decydujące o programach. Warto zaznaczyć, że zmiana dokonana w "Wieczorynkach" nie spowodowała obniżenia ich wysokiej oglądalności ani bardzo wysokiego odsetka ocen pozytywnych (OBOP, 1995).
Osobnym problemem jest nasycenie obrazami przemocy telewizji prywatnej. Nie mam jeszcze wyników potrzebnych badań, ale, jak się zdaje, nasycenie obrazami agresji jest tam jeszcze większe i powinno się stać przedmiotem zainteresowania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Kształtowanie zachowań
Biorąc pod uwagę stwierdzony w licznych badaniach empirycznych wpływ oglądania obrazów przemocy na agresywne zachowania dzieci, wielką ilość czasu poświęconego przez nie na oglądanie programów telewizyjnych i nasycenie tych programów obrazami przemocy (nawet jeżeli są przeznaczone specjalnie dla dzieci), można zdecydowanie stwierdzić fakt wpływu telewizji na wzrost agresywności dzieci.
Obserwowana powszechnie agresywność i rosnący odsetek udziału osób nieletnich w popełnianych przestępstwach, a także doniesienia o przemocy stosowanej wobec kolegów przez dzieci, każą poważnie podejść do omawianego problemu. Oczywiście, telewizja nie jest jedyną przyczyną wzrostu agresywności i zobojętnienia na cierpienie innych, ale jej współodpowiedzialności nie można lekceważyć. Obowiązkiem tak telewizji publicznej, jak prywatnej jest dbanie o to, by swymi programami nie działać na dzieci w sposób szkodliwy, ale przeciwnie - by dostarczać im pozytywnych wzorów, które kształtują ich postawy prospołeczne.
Trudno powiedzieć, jaka liczba scen destruktywnych w porównaniu do konstruktywnych odzwierciedla rzeczywistość. Jednak przyjęcie negatywnego obrazu świata, w którym nie ma przyjaźni i życzliwości, a normę stanowi walka, podstęp i zemsta, powoduje, że w świadomości widzów tworzy się przekonanie o powszechności takich zachowań i niemożności innego postępowania. Nie wystarczy, by telewizja ograniczała obrazy przemocy, trzeba żeby prezentowała treści pozytywne. Nie powinna być wynalazkiem siejącym agresję w duszy ludzkiej, ale nośnikiem pozytywnych wartości.
Na dzieci oddziałują nie tylko modele negatywne, ale i pozytywne, trzeba więc, aby były prezentowane. Nie chodzi o całkowite "wyczyszczenie" programów z wszelkich scen agresji (co zresztą jest praktycznie niemożliwe), ale o zmniejszenie ich liczby i drastyczności, a jednocześnie nasycenie programów treściami pozytywnymi i o zachowanie właściwej proporcji między jednymi a drugimi. Na opiekunach dzieci spoczywa zaś obowiązek kontroli tego, co dzieci oglądają, gdyż ma to poważny wpływ na ich obecne zachowanie i na to, jakimi ludźmi będą w przyszłości.
Dążenie do redukowania agresywności wśród ludzi, choć dla jednych oczywiste, dla innych wydaje się niepotrzebne, a nawet szkodliwe. Uważają oni, że agresja, walka i rywalizacja stanowią napędową siłę postępu i że to dzięki nim rozwinęła się ludzkość. Jednakże to, jaką rolę odgrywała agresja w początkach dziejów, nie jest wiadome na pewno, natomiast by przekonać się, do czego prowadzi dziś - wystarczy obejrzeć "Wiadomości". Kiedy rozglądamy się dookoła i widzimy świat pełen konfliktów, nienawiści i braku zaufania między narodami i między rasami, bezsensownych rzezi i politycznych zabójstw, wówczas czujemy się w prawie, by kwestionować aktualną wartość agresji dla przetrwania - napisał Aronson.
Dodać można, że gdy rozglądamy się w najbliższych środowiskach, takich jak rodzina, szkoła, osiedla i widzimy rany psychiczne zadawane sobie wzajemnie, trudno powiedzieć cokolwiek w obronie agresji. Przeciwnie - tylko kształtowanie zachowań nacechowanych życzliwością może budzić nadzieję.
Maria
Braun-Gałkowska
Katedra
Psychologii Wychowawczej KUL