Sędzia Kleszcz z Krakowa i obserwacja psychiatryczna
Czwartek, 26 Maj 2011 01:32 Państwo
Ocena
użytkowników:
/ 1
Słaby
Świetny
Dwa miesiące temu napisałam notkę o Tadeuszu Chołdzie, który trafił do więzienia z powodu sporu cywilnego z adwokatem. Dzisiaj kolejna odsłona dramatu – sąd kieruje zdrowego człowieka do psychiatryka.
Przypomnienie
– dlaczego Chołda trafił do więzienia?
Agent
ubezpieczeniowy, elektronik z wykształcenia, Tadeusz Chołda został
pozwany 12 lat temu przez adwokata – właściciela kamienicy o 40
tys. złotych, które kamienicznik rzekomo utracił z powodu
nieopuszczenia na czas podnajmowanego przez Chołdę lokalu. Strata
nie była wiarygodnie udokumentowana, ale - ponieważ wyrok z powodu
błędnych doręczeń sądowych zapadł zaocznie
- Chołda był pozbawiony możności obrony swoich praw i wykazania,
że to adwokat jest – w świetle całości rozliczeń między
stronami – dłużnikiem
a nie wierzycielem.
Adwokat sprytnie zabezpieczył swoje interesy. Przystąpił do ataku wszczynając przeciwko Chołdzie kolejne sprawy, a to o rzekome naruszenie miru domowego (też ją wygrał), a to o rzekome ukrywanie majątku, etc. Chołda – jako nieprofesjonalista – był z góry na straconej pozycji. Nie potrafił się bronić przeciwko wątpliwym zarzutom, raz - z tego powodu, że nie posiadał odpowiedniej kompetencji prawnej, dwa – iż adwokat był lepiej postrzegany jako strona sporu wśród kolegów prawników (sędziów i prokuratorów), i na koniec, po trzecie, dlatego, iż nie był już w stanie prowadzić działalności ubezpieczeniowej z dotychczasową sprawnością, gdyż stracił z powodu karalności dobrą opinię w środowisku.
Chołda
wyrejestrował działalność gospodarczą i zamierzał zająć się
inną dziedziną biznesu. Ku swojemu zdziwieniu został w 2006 roku
skazany z art. 300 par. 2 kk, gdyż adwokat z pomocą prokuratury
przekonał Sąd, że Chołdzie należały się jeszcze pieniądze z
ubezpieczalni, którą reprezentował jako agent, i że celowo
zaprzestał prowadzenia działalności gospodarczej, by komornik
działający w imieniu mecenasa nie mógł wyegzekwować tych
środków. Tadeusz Chołda – szkolony przez lata pracy w firmie, że
może wykonywać czynności agencyjne wyłącznie jako przedsiębiorca
– nic nie wiedział o tym, by po wyrejestrowaniu działalności
gospodarczej miał jeszcze prawo do jakichś prowizji. Bronił się w
ten sposób przed Sądem, który mu jednak nie uwierzył. Po tym
„sukcesie” prokuratura wytoczyła Chołdzie w grudniu 2007 r.
kolejną sprawę o rzekome ukrywanie należnych prowizji w latach
2004-2007, i to mimo tego, że Chołda nie prowadził już żadnych
czynności agencyjnych prawie od 6 lat (sic!). Ta kolejna sprawa o
ukrywanie majątku trwa do dzisiaj.
Wyrok z 2006 roku
(kara 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata)
zawierał w swojej treści obowiązek wystawienia przez Chołdę
rachunków firmie ubezpieczeniowej, w celu wyegzekwowania rzekomo
należnych prowizji, mimo że zaprzestał on pracy na jej rzecz
prawie 4, 5 roku wcześniej ani też nie prowadził działalności
gospodarczej. Chołda uważał, że nie ma podstaw faktycznych ani
prawnych do wystawienia jakichkolwiek rachunków, zresztą Sąd nie
określił w wyroku kwoty na którą te rachunki miałyby opiewać. Z
tego powodu Chołda – wcześniej wielokrotnie zwracając się do
Sądu o potrzebne wyjaśnienia, których nigdy nie otrzymał –
ostatecznie żadnego rachunku nie wystawił.
W kwietniu 2010 roku Tadeuszowi Chołdzie odwieszono wyrok nie dając mu możliwości złożenia wyjaśnień przed Sądem, mimo powinności Sądu wynikających z Art. 75 § 2 kk, precyzujących, iż Sąd odwieszając wyrok musi ustalić, czy niewywiązanie się z nałożonych obowiązków przez skazanego miało charakter "uchylania się", a więc zostało zawinione przez osobę skazaną, czy też było następstwem okoliczności od niej niezależnych.
Nie wysłuchując racji skazanego Sąd odwiesił wyrok mimo, że Tadeusz Chołda w czasie posiedzenia sądowego przebywał w szpitalu od 9 dni i przedstawił usprawiedliwienie nieobecności.
Odwieszenie
wyroku jest w najwyższym stopniu dziwne, gdyż za plecami Chołdy
(nic on o tym nie wiedział) firma ubezpieczeniowa przelała ponad 44
tysięcy złotych domniemanych prowizji Chołdy komornikowi -
działającemu na podstawie wniosku adwokata - w związku z jakowąś
ugodą w tej sprawie, która została zawarta bezpośrednio między
ubezpieczalnią a "pokrzywdzonym" adwokatem. Przelew musiał
nastąpić na pewno przed 2009 rokiem. A więc w 2010 roku adwokat
był już zaspokojony z wierzytelności, które uznała
ubezpieczalnia bez wiedzy Tadeusza Chołdy na mocy tej bezpośredniej
ugody z mecenasem. Wobec tego wystawienie przez Chołdę
jakiegokolwiek rachunku było całkowicie bezprzedmiotowe. Sąd żądał
tej czynności od Chołdy zupełnie zbędnie.
A więc za
co siedzi Tadeusz Chołda? Zadaję to pytanie Prezesowi Sądu
Apelacyjnego w Krakowie.
Sędzia
Penitencjarny wysyła Chołdę do psychiatryka, mimo że Zakład
Karny wystąpił o przedterminowe warunkowe zwolnienie
Zakład
Karny wystąpił z wnioskiem o warunkowe przedterminowe zwolnienie
skazanego Tadeusza Chołdy. Posiedzenie ma się odbyć jutro, 24
maja.
Tymczasem dzieje się rzecz bardzo dziwna.
W
dniu 19 maja Chołdę badają w więzieniu dwaj lekarze psychiatrzy.
Nie stwierdzają oni u Chołdy żadnej psychozy, a mimo to
oznajmiają, że konieczne jest umieszczenie skazanego na Oddziale
Psychiatrycznym Aresztu Śledczego, gdyż przemawiać ma za tym
„urojeniowa interpretacja niektórych faktów przez badanego”.
Na Oddziale ma się odbywać obserwacja skazanego pod kątem
potwierdzania lub wykluczania tych urojeń.
W dniu 20 maja
na podstawie opinii biegłych Sędzia Penitencjarny Bogusław Kleszcz
wydaje zarządzenie o przetransportowaniu Tadeusza Chołdy na Oddział
Psychiatrii Aresztu Śledczego na ul. Montelupich w Krakowie. Dziś
rano T. Chołda został – zgodnie z zarządzeniem Sędziego -
natychmiast tam przewieziony.
Przeczytajcie uzasadnienie Sedziego Kleszcza.
O
co w tym wszystkim chodzi? Pytania do Prezesów Sądów w Krakowie i
sędziów-wizytatorów w krakowskim Sądzie Okręgowym
Wiele
wskazuje na to, że Tadeusz Chołda siedzi w więzieniu na skutek
rażącego
błędu wymiaru sprawiedliwości.
Niezrozumiałe
jest – wobec wysoce prawdopodobnej możliwości przedterminowego
zwolnienia Tadeusza Chołdy – w
jakim celu badano go psychiatrycznie.
Nawet gdyby był chory, to Zakład Karny jest do odbywania kary, a
nie do leczenia. Chory może być z powodzeniem i w lepszych
warunkach diagnozowany i ewentualnie leczony na wolności. Zważyć
przecież trzeba, że na Oddziale Psychiatrii Aresztu Śledczego na
Montelupich przebywają podejrzani o najcięższe przestępstwa
przeciwko życiu i zdrowiu, a nie byli agenci ubezpieczeniowi,
których jedyną (wątpliwą) winą jest to, że nie wystawili
rachunku, przy tym najprawdopodobniej całkowicie zbędnego.
Czy
w królewskim mieście Krakowie, gdzie znajduje się m.in.
Uniwersytet Jagielloński, psychiatria sądowa upadła już tak
nisko, że biegli wypisują skazanym jakieś nieprawdopodobne bzdury
o „urojeniowych
interpretacjach faktów”,
stwierdzając przy tym, że to nie jest psychoza (bo w sposób
oczywisty Chołda psychotykiem nie jest). Niech ci psychiatrzy
dokonują diagnozy zgodnie z klasyfikacją
ICD-10,
bo ona obowiązuje w Polsce i jest ścisła, a nie etykietują ludzi
przy pomocy zmyślonych kategorii diagnostycznych. Jak ktoś
nie jest psychotykiem, to urojeń nie ma. I kropka. Podejrzenie
urojeń to zwykły pretekst do podważania wiarygodności osobistej i
poddawania "obserwacji", by potem - jednak - stwierdzić
"chorobę psychiczną".
Czy
ci dyspozycyjni lekarze zamierzają Chołdę faszerować jakimiś
psychotropami? Czy biorą odpowiedzialność za szkody na zdrowiu,
które spowoduje umieszczenie zdrowego człowieka wśród
najcięższych przestępców w areszcie, w tym niektórych
rzeczywiście poważnie zaburzonych, nawet jeśli nie psychicznie, to
po prostu ciężkich psychopatów?
Z jakich powodów
sędzia Kleszcz wykazuje się tak rażącą niekompetencją, aby
akceptować oczywiście bzdurne opinie psychiatryczne? A może robi
to celowo?
Żądamy
wyjaśnień tych kwestii w trybie natychmiastowym przez nadzór
wizytacyjny w Sądzie Okręgowym w Krakowie.