Frank Joseph - "Zaginiona historia starożytnej Ameryki" - fragment
Templariusze
Przez prawie 200 lat templariusze dysponowali potężną flotą, która prowadziła handel i wojny
na Morzu Śródziemnym i u atlantyckich wybrzeży Europy. Wobec zakazu działalności wydanego
przez francuskiego króla i papieża templariusze szukali azylu w Szkocji. Jednak wiele ich okrętów
zniknęło. Czy przynajmniej niektóre z nich mogły pożeglować aż do Ameryki Północnej? Zdaniem
Michaela Kaulbacka, archiwisty i historyka z Fitchburga w Massachusetts, który napisał o tym dla
Ancient American w styczniu-lutym 1999 roku, odpowiedzią może być zatarty obraz XIV-wiecznego
rycerza na skale w Nowej Anglii.
Michael Kaulback
Templariusze w Nowym Świecie
Krótko po zakończeniu II wojny światowej pewien miejscowy archeolog amator wykonał kilka
zdjęć osobliwego, zwietrzałego rytu na ścianie głazu niedaleko miasteczka Westford w Massachusetts.
W pracy The Ruins of Greater Ireland and New England („Ruiny Irlandii Większej i Nowej
Anglii”) pisarz W.B. Goodwin zakładał, że zatarty zarys przedstawiał złamany wikiński miecz z XI
wieku. Obawiając się, że niewyraźny obraz mógłby zostać zniszczony przez wandali, Goodwin
nigdy nie ujawnił jego dokładnej lokalizacji. Jednak książka ta nie przestawała przyciągać uwagi
innych badaczy, pragnących odnaleźć to miejsce po śmierci Goodwina.
Wśród nich był również Frank Glynn, który po wielu trudach odkrył obiekt ukryty pod warstwą
mchu. Zdołał ustalić, że relief powstał metodą wykuwania serii otworów młotkiem. Przedstawiony
na nim miecz brytyjscy archeologowie zidentyfikowali jako duży „miecz z głowicą kulową” z XIII
lub XIV wieku. Ostrożne czyszczenie ujawniło coś, co wyglądało na pamiątkowy wizerunek
rycerza w zbroi i hełmie wraz z mieczem i tarczą. To właśnie tarcza lub raczej herb, który na niej
widniał, pozwoliły rozpoznać rycerza jako Jamesa Gunna z Caithness w Szkocji. U stóp postaci
widniała bowiem galera; na górze, po prawej stronie znajdowały się gwiazda i półksiężyc – układ
symboli, który wskazywał na Gunna.
Za życia był on współtowarzyszem Henry'ego Sinclaira i wiadomo, że towarzyszył mu w
niekiedy bardzo odległych wojażach. Hrabia William St. Clair (Sinclair), ostatni z hrabiów Orkney,
od 1439 roku był masońskim Wielkim Mistrzem, a jednocześnie wielkim przeorem szkockich
templariuszy i walczył u boku Roberta I Bruce'a w bitwie pod Bannockburn wraz z wielkim
kontyngentem szkockich rycerzy. Ich zwycięstwo uczyniło Roberta Bruce'a królem. Niektórzy
znawcy masonerii uważają, że Bruce utworzył ich wolnomularski Królewski Zakon Szkocji (Royal
Order of Scotland), aby wynagrodzić templariuszy za ich nieocenione usługi. Wiedział, że to
pieniądze i militarne wyszkolenie templariuszy przeważyły szalę zwycięstwa na jego korzyść pod
Bannockburn.
Templariusze byli początkowo znani jako Ubodzy Rycerze Chrystusa i od dawna już stanowili
zakon walczący orężem. Założyło go w Ziemi Świętej w 1118 roku zaledwie dziewięciu rycerzy.
Otrzymawszy kwatery mieszkalne w pałacu króla krzyżowców Baldwina II, niedaleko pozostałości
Świątyni Salomona, od tej pory nazywani byli Rycerzami Świątyni lub templariuszami (od łac.
templum – świątynia). Jedenaście lat później czterech z nich udało się z powrotem do Francji, gdzie spotkali się z wybitnym mężem Kościoła, świętym Bernardem z Clairvaux. Tam Bernard
przedstawił ich na synodzie w Troyes papieżowi. Papieskie błogosławieństwo, które otrzymali,
dodatkowo zapewniło im oficjalne uznanie przez główne władze polityczne tych czasów. Potem
zakon stał się bardzo bogaty i wpływowy; szczególne osiągnięcia odniósł w sztuce
przeprowadzania wielkich operacji finansowych.
Częścią współczesnej spuścizny po templariuszach jest to, że obecny system bankowy został
stworzony przez członków tego zakonu. Bogactwo templariuszy w naturalny sposób przyciągało do
nich wielu zwolenników, ale i przysparzało im wielu wrogów. Król Francji Filip IV, nazywany
Pięknym, namawiany przez papieża, podjął próbę zlikwidowania templariuszy, żeby przejąć ich
ogromne bogactwa. W zakrojonej na wielką skalę wojskowej akcji nakazał aresztować wszystkich
templariuszy we Francji w piątek 13 października 1307 roku – pamiątką tej właśnie daty jest
uznawanie 13. dnia miesiąca przypadającego w piątek za pechowy. Choć Filip rozkazał spalić na
stosie tysiące rycerzy i przejął ich ziemie, flota templariuszy, złożona z kilku okrętów wyładowanych skarbami gromadzonymi przez stulecia, wymknęła mu się z garści. Cała ta armada
przepadła bez śladu. Papież wydał nakaz schwytania pozostałych przy życiu templariuszy, jednak
jego woli nie posłuchano w Anglii i Szkocji, gdzie zakon znalazł schronienie aż po dziś dzień. W
1314 roku w bitwie pod Bannockburn podobno wielu templariuszy walczyło pod flagą Beauseant.
Ich udział w tym starciu jest ostatnią znaną wzmianką o templariuszach uczestniczących w boju.
Kamień z Westford może mieć pewien związek z historią templariuszy i starożytną kamienną
wieżą w Newport na Rhode Island. Jej architektura przywodzi na myśl wpływy północnoeuropejskie
z okresu rozkwitu średniowiecza, a ponadto jest w nią wpisana jednostka miary znana
jako „szkocki łokieć”. Wykorzystywane w Anglii aż do czasów Szekspira łokcie oparto na
skandynawskich sążniach, stąd wzięła się zrozumiała omyłka współczesnych entuzjastów
wikingów, którzy uważali wieżę w Newport za dzieło wikingów. W rzeczywistości bardziej
przypomina ona dokonania templariuszy, a nawet XIV-wieczne szkockie odpowiedniki, i jest
podobna do rotundowych kościołów budowanych w Ziemi Świętej; przykładem mogą być Bazylika
Grobu Świętego i Kopuła na Skale (Kubbat as-Sachra) w Jerozolimie. Co ciekawe, wspominały o
niej dokumenty londyńskiego archiwum publicznego, datowane na 1632 rok – siedem lat przed
wzniesieniem wieży na Rhode Island.
Inna budowla po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego również wskazuje na obecność
templariuszy w prekolumbijskiej Ameryce. Sinclair w 1446 roku zbudował zamek Rosslyn
niedaleko Midlothian w Szkocji. Wciąż można tam obejrzeć rzeźbione wizerunki kukurydzy oraz
aloesu (żadna z tych roślin nie była znana w Szkocji aż do powrotu Kolumba z Nowego Świata 46
lat później). Uważa się, że rzeźbione przedstawienia tych zamorskich roślin powstały z polecenia
Williama Sinclaira, aby upamiętnić podróż jego przodka księcia Henry'ego do „nowej krainy”.
W 1365 roku książę Henry przebywał w Wenecji w czasie krucjaty pod przewodnictwem króla
Cypru. Tam przedstawiono go rodzinie Zenów, wyśmienitym włoskim nawigatorom i kartografom.
Tak się złożyło, że Nicolo Zeno rozbił okręt w pobliżu wyspy Fair Isle pomiędzy Orkadami a
Szetlandami, więc książę Henry zatrudnił go przy pracy nad własną flotą złożoną z 13 okrętów.
Posłano w końcu również po brata Antonia i obaj znamienici nawigatorzy wprowadzili księcia w
tajniki najważniejszych ówczesnych teorii morskich, wśród których znalazły się również spekulacje
o bogatej, nieznanej krainie po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego. W maju 1398 roku Henry
Sinclair sfinansował i zorganizował ekspedycję.
Po wyekwipowaniu floty 12 długich okrętów typu wikińskiego podobno przepłynęli oni na
zachód przez Atlantyk i wylądowali w Nowej Szkocji. Wydaje się, że ich przybycie jest
potwierdzone odkryciem armaty z wyposażenia okrętów Zena, takiej samej jak działa wystawione
w Muzeum Morskim w Wenecji. Armata z Nowej Szkocji jest obecnie przechowywana w fortecy w
Louisbourgu na Cape Breton Island. U schyłku XIV wieku taka artyleria była już przestarzała,
zatem amerykańskie znalezisko datuje się na okres ekspedycji księcia Henry'ego. Szkoccy
templariusze prawdopodobnie zimowali w Nowej Szkocji z indiańskim plemieniem Mikmaków.
Wiosną przemierzyli obszar, który potem stał się stanem Massachusetts, i dotarli do dzisiejszego
Newport na Rhode Island.
Możliwe, że gdzieś w okolicy Westford jeden z członków drużyny zmarł i został pochowany.
Dla oznaczenia tego miejsca wyryto ludzką postać na skalnym występie. Wizerunek jest zwietrzały i zatarty, ale rozpoznawalny. Po raz pierwszy udokumentowano go w 1883 roku, kiedy wielebny Edwin Hodgeman opisał skałę i zamieścił następujący komentarz: „Rozpoznano na niej brzydkie zarysy ludzkiej twarzy, a sama postać jest ponoć dziełem Indian”.
Dlaczego Henry Sinclair wysłał na wyprawę 12 okrętów i ponad 300 ludzi – raczej dużą siłę jak
na zwykłą misję zamorską pomyślaną jako przedsięwzięcie dla zysku? Książę mógł szukać miejsca na założenie kolonii z dala od politycznego i społecznego zamętu, który panował w Europie.
Książęcy herb miał kształt węża morskiego lub smoka zwieńczonego przez grawerowany krzyż nad koroną. Był to symbol strażników Krzyża Świętego, dawno zaginionej relikwii rzekomo
zawierającej duży fragment prawdziwego drzewa z Krzyża Chrystusowego. Taką symbolikę mógł
przynajmniej częściowo zawierać wizerunek w Westford. Mógł on upamiętniać nieznanego
człowieka – jednego z templariuszy – który przybył do Nowej Anglii i zmarł tutaj 70 lat przed
narodzinami Krzysztofa Kolumba.