TO CO ISTOTNE - WYPOWIEDZI NISARGADATTA MAHARAJA
Niech pan dostrzega swój świat jaki jest naprawdę, nie zaś tak jak pan go sobie wyobraża. Rozróżnianie doprowadzi pana do braku przywiązania, brak przywiązania zapewni panu właściwe działanie, właściwe działanie zbuduje wewnętrzny most wiodący do pańskiego prawdziwego bytu. Działanie jest dowodem dojrzałości. Niech pan robi to co powiedziałem pilnie i z wiarą, a wszelkie trudności się rozwieją.
Musi
pan obserwować swój świat, zwrócić na niego uwagę i krytycznie
go przebadać, rozważyć dokładnie każde pojęcie odnoszące się
do niego. Proszę to zrobić.
Zaprzeczaj
istnieniu wszystkiego oprócz siebie samego.
Jak więc należy pracować?. Nie dla siebie, ani dla innych, a tylko dla samej pracy. Sprawa warta działania jest swoim własnym sensem i celem. Niech pan nie czyni jednego dla czegoś innego. Niech pan niczego nie wiąże.
Skupienie umysłu na "jestem", na sensie bytu.
Ważny jest tylko stan czuwania. Wystarczy znać prawdę czystej obecności /"jestem"/ i miłości.
Niech
pan uwolni się od wszelkich idei o charakterze osobistym, nawet od
myśli, że pan jest Bogiem. Utożsamianie się z czymkolwiek nie ma
żadnej wartości.
Jeśli
pan nie żąda już niczego od świata i od Boga, jeśli niczego już
pan nie chce, niczego nie szuka i niczego się nie spodziewa, to stan
najwyższy spłynie na pana nieproszony i nieoczekiwany.
Proszę
być otwartym i cichym - to wystarczy.
Niech
pan nie martwi się o innych, proszę dbać o siebie. Pan jest i
zdaje pan sobie z tego sprawę. Proszę nie obciążać się imionami
czy etykietkami, ale po prostu być. Jakiekolwiek imię lub postać
chciałby pan sobie nadać, tylko by to zaciemniło pańską,
rzeczywistą naturę.
Pragnienie
prawdy jest najlepszym ze wszystkich pragnień, a jednak i ono jest
jeszcze pragnieniem. Urzeczywistnienie wymaga odrzucenia wszystkich
pragnień. Proszę pamiętać o tym, że pan jest. Oto pański
roboczy kapitał. Niech pan go użyje, a przyniesie wiele korzyści.
To,
co pan kiedyś zarzucił, nie ma teraz żadnego znaczenia. Czego pan
jeszcze nie zaniechał? Proszę to znaleźć i zarzucić także.
Sadhana jest poszukiwaniem tego, co pozostaje jeszcze do odrzucenia.
Proszę opróżnić siebie ze wszystkiego, całkowicie.
Pamiętanie
o sobie. Świadomość "jestem" szybko czyni człowieka
dojrzałym. Proszę zarzucić wszelkie wyobrażenia o sobie i po
prostu być.
Niech
pan pozostawi swój umysł w spokoju i patrzy co się dzieje. Niech
pan tę jedną rzecz wykonuje dokładnie. To wszystko.
Proszę
patrzeć na wszystko jako na emanację światła, które jest źródłem
pańskiego bytu. Odkryje pan, że w światłości tej znajduje się
miłość i nieskończona energia.
Niech
pan nie nadużywa myśli ani słów. Proszę po prostu patrzeć i
być.
Niech
pan widzi to, czym pan jest. Niech pan nie pyta innych i nie słucha
co o panu mówią. Proszę patrzeć w swoje wnętrze.
Ważne jest, aby zdać sobie sprawę, iż pan rzutuje na siebie świat swojej wyobraźni: swe wspomnienia, pragnienia i obawy, i że sam pan się w nim uwięził. Niech pan unicestwi te złudzenia i stanie się wolny.
Proszę zdobyć się na niezależność w myśleniu i działaniu. Wszystko zresztą zależy od wiary w siebie samego, od przeświadczenia, że to co pan widzi i słyszy, myśli i czuje jest realne. Dlaczego nie sięgnąć do własnej wiary? Nie ulega wątpliwości, że świat, w którym pan żyje, został namalowany przez pana samego na ekranie świadomości i jest bez reszty pańskim prywatnym światem. Tylko sens pańskiego "jestem", chociaż znajduje się ono w tym świecie, nie pochodzi a niego. Nawet przy najwytrwalszym wysiłku logicznym czy wysiłku wyobraźni, nie może pan zmienić swego "jestem" na "nie jestem". Zaprzeczając bowiem swemu bytowi, potwierdza go pan. Z chwilą gdy zda pan sobie sprawę z faktu, że świat jest pańską własną projekcją, stanie się pan wolny od niego.
Proszę nauczyć się patrzenia bez imaginacji, słuchania bez zniekształceń. To wystarczy. Niech pan zaniecha nadawania nazw i kształtów temu, co w istocie swej jest bezimienne i pozbawione kształtu oraz zda sobie sprawę z tego, że wszelkie postrzeganie jest subiektywne i że to co jest widziane lub słyszane, dotykane lub wąchane, odczuwane lub myślane, oczekiwane czy wyobrażane, znajduje się w umyśle a nie w rzeczywistości. Dopiero wtedy doświadczy pan spokoju i wolności od lęku. Nawet owo "jestem" składa się z czystego światła i poczucia obecności.
Najważniejsza jest potrzeba wnikania w siebie samego.
Wystarczy
beznamiętnie czuwać nad sobą, odcinając się całkowicie od
wszystkiego, co się wydarza. Również sama rzeczywistość tego
świata musi zostać zakwestionowana.
Niech
pan zda sobie sprawę z faktu, że wszystko z czym się pan
dotychczas utożsamiał, jest tylko strumieniem wydarzeń i że wtedy
gdy coś przychodzi i odchodzi, pan sam naprawdę pozostaje
niezmienny wśród masy przemijających spraw, rzeczywisty wśród
rzeczy istniejących tylko w domniemaniach. Niech pan oddzieli
przedmiot obserwacji od obserwatora i zaniecha wszelkich fałszywych
identyfikacji.
Niech
pan swoją pracę wykonuje. Mając chwilę wolnego czasu, niech pan
próbuje wniknąć w siebie. Ważne jest aby nie marnować żadnej
okazji. Jeśli zadanie swoje potraktuje pan poważnie, to wolny czas
wykorzysta pan w pełni. A to już wystarczy.
Cokolwiek
pan będzie robił, proszę obserwować swój umysł. Musi pan
również mieć chwile zupełnego wewnętrznego spokoju, całkowitej
ciszy umysłu. Jeśli pan to zaniedba, wszystko pójdzie na marne,
gdyż cisza umysłu się rozwieje i przyjdzie chaos myśli.
Zamiast
starać się być tym czy tamtym, niech pan będzie szczęśliwy z
tego, że pan j e s t . Stanie się pan w pełni rozbudzonym
świadkiem pola własnej świadomości. Ale nie można dopuścić do
tego, aby pomiędzy panem i tym polem istniały jakieś uczucia czy
wyobrażenia.
Niech
pan nade wszystko będzie egoistą i zapomni o wszystkim oprócz
Jaźni. Jeśli pan pokocha Jaźń i nic więcej poza nią, przekroczy
pan egoizm i nieegoizm. Wszelkie rozróżnienia przestaną mieć
znaczenie. Miłość jednostkowa i miłość wszystkiego stopi się w
miłość nową, miłość czystą i szczerą, do nikogo nie
skierowaną i nie zamkniętą przed nikim. Niech pan w niej wytrwa, a
potem zagłębi się w niej, bada siebie i kocha to dociekanie, aż
nadejdzie chwila, gdy pan rozwiąże nie tylko swoje problemy, ale
także problemy całej ludzkości.
Niech pan zainteresuje się sobą niezależnie od doświadczenia, sam ze sobą przebywa, kocha siebie; ostateczną pewność znajdzie pan tylko w samopoznaniu. Najważniejsza jest żarliwość i powaga. Proszę być rzetelnym w stosunku do siebie, a nie spotka się pan nigdy ze zdradą.
Aby
się wyzwolić, potrzeba czujnego bezruchu, niezmąconej uwagi.
A
co się będzie działo z instynktem seksualnym? W jaki sposób można
nad nim zapanować?
M:
Seks to nawyk nabyty. Trzeba z niego wyjść. Jak długo uwaga pańska
będzie skoncentrowana na sprawach ciała, będzie pan niewolnikiem
jedzenia i seksu, lęku i śmierci. Proszę szukać siebie, a będzie
pan wolny.
Przewidywanie
powoduje niepewność, a pamięć - nieszczęście. Proszę nie
nadużywać już swego umysłu, a wszystko pójdzie dobrze. Nie
potrzebuje pan niczego robić, wszystko wyrówna się samo, gdy tylko
porzuci pan, swoje zainteresowanie przeszłością i przyszłością,
i zacznie żyć bez reszty w teraźniejszości.
Jak
długo będzie się pan kierował swoimi lub cudzymi wyobrażeniami,
będzie pan miał kłopoty. Jeśli jednak zignoruje pan uczone
wykłady, książki oraz wszystko co zostało wyrażone
w słowach, zagłębi się pan w sobie i odnajdzie siebie, to
wszystkie pańskie problemy rozwiążą się same, pan zaś stanie
się mistrzem w każdej sytuacji, bo nie będzie pan już opanowany
przez swoje idee.
Wytrwale
badać wszystko, cokolwiek pojawia się w polu pańskiej uwagi, wraz
z praktyką pole to będzie się rozszerzało i badanie pogłębiało,
aż stanie się spontaniczne i nieograniczone.
Musi
pan poznać nie to, co było lub będzie, ale to co jest. To pańskie
pragnienie stwarza wszechświat. Niech pan się przekona, że świat
jest pana własnym dziełem, a będzie pan wolny.
Jeśli będzie pan tylko obserwatorem, nie będzie pan cierpiał.
Zobaczy pan, że świat jest tylko przedstawieniem, bardzo
interesującym przedstawieniem.
Przyczyna
cierpienia leży w utożsamianiu się postrzegającego z
postrzeganym. Z tego rodzi się pragnienie, a z pragnienia ślepe,
niepełne skutków działanie. Proszę się rozejrzeć, a zobaczy
pan, że cierpienie jest dziełem człowieka.
Na
szczeblu świadomości nie może pan walczyć z bólem i
przyjemnością. Aby wyjść poza nie, musi pan przekroczyć
świadomość, co jest możliwe tylko wtedy, gdy patrzy pan na nią
jak na coś, co się panu przydarza, coś zewnętrznego i obcego.
Wówczas nagle uwalnia się pan od świadomości, jest pan naprawdę
sam i nic pana nie niepokoi.
Patrzy
pan na wszystko dokoła bez zrozumienia i bierze pozór za
rzeczywistość. Wierzy pan, że zna świat i siebie, a w istocie to
tylko pańska niewiedza sprawia, że mówi pan: wiem. Niech pan
zacznie od przyznania się do własnej niewiedzy.
Proszę
nie myśleć, że jest pani ciałem i postawić sobie pytanie: k i m
j e s t e m ? Od razu rozpocznie się w pani proces powrotu do
rzeczywistości, albo raczej proces sprowadzania pani umysłu do
rzeczywistości.
Pojęcia
"ja" i "moje" muszą odejść. I odejdą one,
jeśli tylko im pani pozwoli. Odzyska pani wtedy swój normalny,
naturalny stan, w którym nie będzie już pani ciałem ani umysłem,
nie będzie "ja" ani "moje"; okaże się on
zupełnie innym stanem. Będzie to po prostu niczym nie skażono
poczucie bytu, bez utożsamiania się z czymkolwiek w szczególności
lub w ogóle. W tym czysty świetle świadomości nie ma niczego,
nawet pojęcia nicości.
Istnieją
przecież ludzie, których kocham. Czy mam się od nich odsunąć? -
Proszę rozluźnić tylko swoje przywiązanie. Reszta będzie już
ich rzeczą. Mogą przestać interesować się panią albo nie.
"Wierz mi, jesteś Najwyższą Rzeczywistością. Nie wolno ci
wątpić w moje słowa i nie wierzyć. Mówię ci prawdę i według
niej działaj". Tych słów nigdy nie mogłem zapomnieć i
dlatego nastąpiła moja realizacja.
Weźmy
na przykład wyobrażenie, że się pan urodzi. Może pan sądzić,
że jest prawdziwe. Ale nie jest. Nigdy pan się nie urodził i nigdy
nie umrze. To wyobrażenie urodziło się i umrze ale nie pan. Przez
utożsamienie się z nim stał się pan śmiertelny. Zupełnie jak w
kinie wszystko jest światłem, tak i świadomość stanowi ten
wielki świat. Proszę przyjrzeć się mu bliżej, a zobaczy pan, że
wszystkie nazwy i formy są tylko przejściowymi falami na oceanie
świadomości i że tylko o świadomości można mówić, że j e s t
, a nie o jej przejawach.
Zrozumienie,
że "znane" nie może być ani "mną", ani
"moje", jest już wyzwoleniem. Wolność od utożsamiania
się ze zbiorem wspomnień i nawyków, stan cudownej nieskończoności
bytu, jego niespożyta zdolność twórcza, zupełna transcendentność
i absolutna nieustraszoność, wypływają z głębokiego i
niewyczerpanego źródła. Wiedzieć. że źródło jest źródłem a
pozór jest pozorem, i że samemu jest się tym źródłem, to
właśnie samorealizacja.
Dostrzeganie
Rzeczywistego jest tak proste jak widzenie twarzy w lustrze. Ale
lustro musi być czyste i wierne. To znaczy, trzeba mieć spokojny i
czysty umysł, nie wypaczony przez pragnienia i lęki, wolny od pojęć
i opinii. Niech pan będzie czysty i spokojny, czujny i bezstronny, a
wszystko przyjdzie samo.
Musi
pan przede wszystkim zrozumieć, że nie jest osobą, za którą się
pan uważa. To, co pan sądzi o sobie, jest tylko tworem wyobraźni,
fikcją. Nie ma pan żadnych rodziców, nie urodził się pan i nie
umrze. Albo proszę zawierzyć temu co mówię, albo niech pan
osiągnie to samo przez studia i badanie. Droga całkowitej wiary
jest szybka, każda inna jest powolna i wymaga wytrwałości. Obie
drogi należy sprawdzać w działaniu. Niech pan działa według
tego, co pan uważa za słuszne - oto droga do prawdy.
Proszę
zachowywać spokój. Niech pan działa w tym świecie, ale
wewnętrznie pozostaje cichy. Wtedy wszystko przyjdzie do pana samo.
Niech pan nie myśli o pracy dla urzeczywistnienia. Może to przydać
się innym ale nie panu. Niech pan pokłada nadzieję w ciszy umysłu
i w spokoju serca. Ludzie urzeczywistnieni są bardzo spokojni.
Czy
w życiu codziennym jest pan zawsze świadomy swego prawdziwego
stanu?
-
Ani świadomy, ani nieświadomy. Nie potrzebuję się upewniać, żyję
odwagą. Odwaga jest moją istotą, jest miłością życia. Jestem
wolny od wspomnień i przewidywań, nie związany z tym, czym jestem
i czym nie jestem. Nie oddaję się samookreślaniu. "Soham"
i "Brahmasmi" /"Jestem Tym", "Jestem
Brahmanem"/ nie stosują się do mnie. Mam odwagę być niczym i
widzieć, że świat także jest niczym. To brzmi prosto, ale niech
pan sam spróbuje to zbadać.
Umysł
kształtuje język, a język kształtuje umysł. Oba są narzędziami.
Niech pan ich używa, ale we właściwy sposób. Słowa mogą jedynie
doprowadzić pana do swoich granic. Ale żeby pójść dalej, musi
pan je zostawić. Niech pan pozostanie milczącym świadkiem.
Niech
pan porzuci swe pragnienia i obawy, nie przejmując się nimi. Proszę
poświęcić całą uwagę temu, kto jest poza doświadczeniem
pragnienia i lęku. Niech pan pyta kto pożąda? Niech pan pozwoli
każdemu pragnieniu powrócić do swego źródła.
Pragnienie
odnalezienia własnej jaźni będzie z pewnością zaspokojone, jeśli
nie będzie pan chciał niczego więcej. Ale musi pan być wobec
siebie uczciwy i naprawdę nie chcieć niczego innego. Jeśli
równocześnie będzie pan pragnął wielu innych rzeczy i zajmował
się ich osiąganiem, pański główny cel będzie się odsuwał,
dopóki nie stanie się pan mądrzejszy i nie przestanie ulegać
sprzecznym pożądaniom. Niech pan wniknie w siebie nie zbaczając i
nie oglądając się wstec
Niech
pan dokończy wszelkie rozpoczęte prace, nie podejmując jednak
nowych zadań, chyba że wymagać będzie tego konkretna, sytuacja
związana z czyimś cierpieniem i uwolnieniem od niego. Niech pan
najpierw siebie odnajdzie, a wtedy przyjdzie niekończące się
błogosławieństwo. Nic nie przynosi świata tak wielkich korzyści,
jak zaprzestanie pogoni za nimi. Tylko człowiek, który nie myśli w
kategoriach strat i zysków, naprawdę nie używa przemocy, gdyż
znajduje się poza wszelkimi konfliktami.
Pańska
prawdziwa jaźń jest poza wiedzą i siłą, gdyż jest ich źródłem.
To co pan widzi, jest tylko w pańskim umyśle. Naturą jaźni jest
Czysta Świadomość, czysta obecność, niezmącona posiadaniem
wiedzy czy jej brakiem, ani upodobaniami. Niech pan odkryje swój byt
poza tym ciałem narodzin i śmierci, a wszystkie problemy zostaną
rozwiązane. Istnieją one, ponieważ uważa pan siebie za tego,
który urodził się aby umrzeć. Nie jest pan osobą. Proszę
porzucić te złudzenia i być wolnym.
Nie trzeba spełniać żadnych warunków. Nie trzeba niczego zdziałać
i z niczego rezygnować. Tylko patrzeć i pamiętać, że cokolwiek
pan odczuwa, nie jest panem ani nie jest pańskie. Znajduje się to w
polu świadomości, ale pan nie jest nim ani jego zawartością. Nie
jest pan nawet tym, który zna to pole. Jest to tylko pańskie
przekonanie, że ma pan do zrobienia rzeczy, które następnie pana
wiążą przez pańskie motywy, pożądania, niepowodzenia, poczucie
zawodu itd. Wszystko to działa hamująco. Niech pan po prostu patrzy
na wszystko co się zdarza, świadomy że jest pan poza tym.
Czy
znaczy to, że powinienem się powstrzymać od robienia czegokolwiek?
-
Nie może pan! To co jest w ruchu, musi poruszać się nadal. Jeśli
nagle się pan zatrzyma, załamie się pan.
Poprzestańmy
na tym, czego jesteśmy pewni. A jedynym, czego może pan być pewny,
jest to, że pan jest. Niech pan przy tym pozostanie i odrzuci
wszystko inne. Na tym polega joga.
R:
Mogę to odrzucić tylko w sposób werbalny. W najlepszym razie
pamiętam, aby powtarzać formułkę; "To nie jestem ja, to nie
jest moje, jestem poza tym".
M:
Zupełnie dobrze. Najpierw w słowach, później w myślach i w
uczuciach, a potem w działaniu. Niech pan skieruje uwagę na
rzeczywistość wewnątrz siebie, a wydobędzie się ona na światło.
Można to porównać do ubijania śmietany na masło. Proszę
wytrwale postępować w taki właśnie sposób, a rezultat będzie
pewny.
Za
co człowiek się przed śmiercią uważa, tym pozostaje także po
niej. Ten obraz samego siebie trwa nadal.
Kiedy
mówię "jestem", nie oznacza to jakiegoś oddzielnego bytu
obecnego w ciele. Mam na myśli wszelki byt, ocean świadomości,
wszechświat wszystkiego co jest. Nie mam żadnych pragnień i zawsze
taki pozostanę.
R:
Proszę tylko o kilka wskazówek.
(R - rozmówca, M - Maharaj)
M:
Dobrze, dam panu jedną, bardzo ważną: tam gdzie pan widzi różnice,
ja nie widzę żadnych. Myślę, że to wystarczy. Jeśli będzie pan
innego zdania, powtórzę tylko: to wystarczy. Proszę przemyśleć
to głęboko, a dojdzie pan do tego samego co ja.
Człowiek,
który uważa się za Boga, podobnie jak i ten, kto w to wątpi, jest
w błędzie. Obaj mówią jak w obłędzie.
Niech
pan spotka siebie, swoją własną jaźń. Niech pan z nią przebywa,
słucha jej, będzie jej posłuszny, cieszy się nią stale: proszę
o niej stale pamiętać. Nie potrzebuje pan innego przewodnika.
Dopóki pragnienie prawdy ma wpływ na pańskie codzienne życie,
wszystko jest z panem w porządku. Niech pan żyje swoim życiem, nie
raniąc nikogo. Nieczynienie zła jest najpotężniejszą jogą.
Szybko zaprowadzi ona pana do celu. Właśnie ją nazywam
nisarga-jogą. Jogą naturalną. Jest to sztuka życia w spokoju i
harmonii, przyjaźni i miłości. Owocem takiego życia jest
samorodne i niewyczerpane szczęścia.
Niech
pan nie martwi się tak o innych. Niech pan poradzi sobie najpierw z
własnym umysłem. Kiedy zda pan sobie sprawę, że pański umysł
jest także częścią natury, dwoistość zniknie.
Niech
pan rozwinie w sobie postawę świadka, a przekona się pan dzięki
własnemu doświadczeniu, że brak przywiązania oznacza panowanie.
Stan czystej obecności jest pełen mocy i nie ma w nim nic z
obojętności.
R:
Jak wyglądają ćwiczenia samouświadamiające?
M:
Nie ma potrzeby ćwiczeń, świadomość jest zawsze w pani. Tę samą
uwagę, którą poświęca pani sprawom zewnętrznym, musi pani
skierować do wewnątrz. Żadna nowa świadomość ani specjalny jej
rodzaj, nie są potrzebne.
Być, po prostu być - to jest ważne. Taki pozornie bezczynny sposób spędzania czasu jest w Indiach wysoko ceniony. Chodzi o to, aby w danej chwili być całkowicie wolnym od obsesji problemu "i co dalej?"
Nie
należy przejmować się swoimi zmartwieniami. Trzeba po prostu być.
Niech pan nie stara się o to, aby być spokojnym i nie traktuje
bycia spokojnym jako zadania, które ma pan przed sobą. Niech pan
nie niepokoi się o swój spokój i nie cierpi z powodu swojego
cierpienia. Niech pan po prostu będzie świadomy tego, że pan jest
i pozostanie tego świadomy. Niech pan nie mówi: "A więc
jestem, i co dalej?". W "jestem" nie ma żadnego
"dalej". Jest to stan pozaczasowy.
R:
A gdy siebie poznam czy będę nadal odczuwał pragnienia i obawy?
M:
Przez jakiś czas pomimo nowego sposobu widzenia mogą trwać
umysłowe nawyki: nawyk tęsknoty za znaną przeszłością i obawy
przed nieznaną przyszłością. Gdy jednak zda pan sobie sprawę, że
biorą się one tylko z umysłu, będzie pan mógł je przezwyciężyć.
Dopóki tkwią w panu przeróżne wyobrażenia o sobie samym, będzie
pan rozpoznawał siebie przez mgłę tych wyobrażeń. Aby poznać
siebie takim, jakim pan jest, niech pan odrzuci wszystkie te
wyobrażenia. Smak czystej wody może pan poznać tylko wtedy, gdy
pan usunie wszystkie dodatkowe smaki.
Dopóki
zależy panu na obecnym sposobie życia, nie zaniecha go pan.
Odkrycie nie może nastąpić, dopóki trzyma się pan tego, co pan
dobrze zna. Dopiero gdy pan w pełni zda sobie sprawę, jak smutna
była pańska przeszłość i gdy się pan przeciwko niej zbuntują,
może pan znaleźć wyjście.
Niech
pan spróbuje być. Po prostu być. Ważnym słowem jest "spróbuje".
Niech pan przeznaczy codziennie dość czasu na spokojne siedzenie i
na próby, właśnie na próby wyjścia poza swoją osobowość ze
wszystkimi jej cechami i obsesjami. Niech pan nie pyta "jak?"
- tego się nie da wyjaśnić. Niech pan nie przerywa prób, aż się
panu uda. Jeśli pan wytrwa, nie może pan doznać zawodu.
Najważniejsza jest rzetelność i poważne podejście. Musi pan
naprawdę mieć dosyć bycia osobą, za jaką pan się uważa i
odczuwać silną potrzebę uwolnienia się od tego niepotrzebnego
utożsamiania się z wiązką wspomnień i przyzwyczajeń. Tajemnicą
powodzenia jest stały opór przeciwko temu co niekonieczne.
Przecież
pan j e s t w każdym momencie swego życia, ale nigdy nie jest pan
tego świadomy, z wyjątkiem może chwili budzenia się ze snu.
Potrzeba panu świadomości bycia - nie o słowne stwierdzenie tu
chodzi, lecz o ciągle obecny fakt. Świadomość, że pan jest,
otworzy panu oczy na to, czym pan jest. Wszystko to jest bardzo
proste. Musi pan najpierw wejść w stałą łączność z samym
sobą, ciągle ze sobą przebywać. W takim stanie samoświadomości
napływać będą wszelkiego rodzaju błogosławieństwa. Niech pan
zacznie jako ośrodek obserwacji, celowego poznawania, a potem
dorośnie pan do ośrodka miłości w działaniu. "Jestem"
to maleńkie nasionko, .z którego wyrośnie potężne drzewo w
sposób zupełnie naturalny, bez śladu wysiłku.
Niech
pan pamięta, że nic z tego, co pan osiągnie, nie stanowi pana
własności. I że nic wartościowego nie może pan uzyskać z
zewnątrz. Tylko własne pańskie odczucia i zrozumienie, są ważne
i odkrywcze. Słowa czytane lub słyszane tworzą tylko myślowe
obrazy, ale przecież pan nie jest myślowym obrazem. Pan jest władzą
percepcji i działania, poza i ponad obrazami.
Cóż
jest złego w tym, że szuka on przyjemności, a unika rzeczy
przykrych? Rzeka życia płynie pomiędzy brzegami cierpienia i
przyjemności. Problem powstaje dopiero w tedy, gdy umysł nie chce
płynąć wraz z życiem i grzęźnie w nabrzeżach. Przez płynięcie
wraz z życiem rozumiem akceptację-to co nadchodzi niech przyjdzie,
to co przemija niech minie. Nie należy poddawać się pożądaniu
ani bojaźni, lecz przyglądać się bacznie wszystkiemu, co się
dzieje. Nie jest pan tym, co się zdarza, lecz panu wszystko się
zdarza. Ostatecznie nie jest pan nawet obserwatorem. Jest pan
najwyższą możliwością, której manifestacją i wyrazem jest
wszechobejmującą świadomość.
Niech
pan odkryje, czym jest to, co nigdy nie śpi i nigdy nie czuwa, i
czego bladym odbiciem jest nasze poczucie "ja". R: Jak mogę
dojść do tego odkrycia?
M:
A jak pan cokolwiek odkrywa? Przez skupienie na czymś umysłu i
serca. Musi być pasja i zapamiętanie. Pamiętanie o tym, o czym
należy pamiętać, stanowi tajemnicę powodzenia. Dojdzie pan do
tego celu, Traktując zadanie poważnie.
Trzeba
zacząć od pierwszego kroku. Wszystkie dobrodziejstwa przychodzą z
wewnątrz. Tam należy się skierować. "Jestem" - to już
pan zna. Temu należy poświęcić cały czas, aż tkwić pan będzie
w "Jestem" spontanicznie. Nie ma drogi prostszej ani
łatwiejszej.
Postrzegany
przez pana świat jest bardzo mały. I całkowicie prywatny. Niech
pan go potraktuje jak sen i skończy z nim.
"Zaufaj
mi, jesteś sam w sobie Absolutem, najwyższym stanem. Nie wątp w te
słowa, miej wiarę w to objawienie, wyraża ono tylko prawdę;
działaj zgodnie z nią”.
Oto, co trzeba zrobić, dosłownie: zjadaj swój głód egzystencji, nieustannie przeżuwaj tę chciwość “jestem”, tę potrzebę istnienia. Bez przerwy pozostawaj samo-świadomy, przylgnij do tego poczucia istnienia – w sposób niezawodny.
Wierz mi, nie ma niczego do przepracowania, nie ma niczego do zrobienia, jedyne, co należy zrobić, to zachować spokój. Dopóki będziesz zaabsorbowany tym wszechświatem ciała i pojęć, słowa będą defilować bez ustanku. Gdy uwolnisz się od nich, potok słów ustanie i będziesz w stanie obserwować kończenie się ciała. W momencie tak zwanej śmierci siła życiowa opuszcza ciało, bezwładny materialny szkielet i ta istota staje się nie-istotą.
Niech pan szuka trwałości w sobie. Proszę wniknąć w siebie głęboko i odkryć, co jest w panu rzeczywiste.
Cokolwiek się zdarza, zdarza się to panu. Cokolwiek pan robi, sprawca istnieje w panu. Niech pan znajdzie podmiot wszystkiego, którym sam pan jest.
Niech pan to odkryje. Jeśli nawet powiem panu, że jest świadkiem, cichym obserwatorem, nie będzie to miało żadnego znaczenia, gdy sam pan nie znajdzie drogi do własnego bytu.
Proszę zaniechać wszelkich pytań poza jednym: kim jestem? Jedyny pewny fakt, jakim pan dysponuje, zawiera się w stwierdzeniu jestem. Opinie jestem tym, jestem tamtym nie są prawdziwe. Niech pan odkryje, czym pan jest w rzeczywistości.
Niech pan odrzuci wszystkie tradycyjne normy. Proszę je pozostawić hipokrytom. Tylko to jest dobre, co uwalnia pana od pragnień, obaw i fałszywych pojęć. Jak długo będzie się pan lękał o grzech i cnotę, nie osiągnie pan w ogóle spokoju.
Proszę tylko, aby przestał pan sobie wyobrażać, że się pan urodził, że ma rodziców, że jest ciałem, które umrze itd. Niech pan na początek tylko o to się postara. Nie jest to takie trudne, jak pan myśli.
Po prostu należy się skupić na odczuciu jestem i starać się zjednoczyć w nim swój umysł i serce. Powtarzając wielokrotnie tego rodzaju próby, zrównoważy pan uwagę i żarliwość, a pański umysł utwierdzi się w myślo-czuciu jestem. Cokolwiek by pan myślał, mówił i czynił, owo jestem będzie zawsze obecnym tłem pańskiego umysłu.
Aby zarobić na życie, trzeba zdobyć jakąś specjalność. Natomiast wiedza ogólna niewątpliwie umysł rozwija. Jeśli jednak ma pan zamiar spędzić swe życie na nieprzerwanym gromadzeniu wiedzy, to zbuduje pan wokół siebie mur. Chcąc przekroczyć umysł, nie należy przeciążać go wiedzą.
R: Jak można przekroczyć umysł?
M: Wiele jest punktów wyjścia- wszystkie one prowadzą do tego samego celu. Może pan na przykład zacząć od bezinteresownej pracy, rezygnacji z owoców swojego działania. Potem może pan zaniechać myślenia i wreszcie zrezygnować z wszelkich pragnień. W tym przypadku głównym działającym czynnikiem jest zaniechanie. Można jeszcze inaczej, na przykład przestać przejmować się wszystkim, czego się pragnie, o czym się myśli i czym się zajmuje, i po prostu zagłębić się w myślenie i odczuwanie owego jestem. Potem należy się w tym stanie utwierdzić. Może pan wówczas przeżywać różne doświadczenia, ale proszę pamiętać, że są to zjawiska przejściowe. Tylko odczucie "jestem" ma przetrwać.
R: Nie mogę dla takich praktyk zrezygnować z całego mego życia. Mam wiele obowiązków do spełnienia.
M: Ależ obowiązki swoje musi pan wypełniać! Działanie bez emocjonalnego zaangażowania, pożyteczne i nie wywołujące cierpień, nie będzie pana krępować. Może pan podejmować różne czynności i działać z wielkim zapałem, ale musi pan pozostawać wewnętrznie wolny i spokojny, z umysłem podobnym do zwierciadła, które wszystko odbija i samo pozostaje nie poruszone.
R: Jakie jest zadanie medytacji?
M: Dostrzeganie fałszu w tym co fałszywe. Należy to czynić nieustannie.
Proszę utwierdzić się w Najwyższej Świadomości jestem. Oto początek i koniec pańskiej drogi.
Niech się pan wyzbędzie przywiązania do tego, co nierzeczywiste, a wówczas rzeczywiste szybko i łatwo pojawi się na swoim miejscu. Niech pan przestanie wyobrażać sobie, że jest pan tym lub tamtym, że to lub owo pan czyni, a zaświta w panu świadomość, że jest pan źródłem i duszą wszystkiego. Wtedy nastanie w panu wielka miłość - poza wyborem, upodobaniem czy przywiązaniem - miłość potęga, która sprawia, że wszystko staje się jej godne i kochane.
Niech pan siebie ustawi w centrum uwagi i zda sobie sprawę z własnego istnienia. Niech pan się przyjrzy swemu postępowaniu, niech pan ustali motywy i skutki własnego działania. Musi pan poznać więzienie, które niebacznie wzniósł pan wokół siebie. Przez ustalenie czym pan nie jest, dojdzie pan do samopoznania. Droga powrotu do siebie prowadzi przez odmowę i odrzucenie. Jedno jest pewne: to, co rzeczywiste, nie jest dziełem wyobraźni ani tworem umysłu. Nawet owo jestem" nie jest czymś trwałym, chociaż stanowi użyteczną wskazówkę. Wskazuje gdzie należy szukać, nie zaś czego szukać. Wystarczy dobrze patrzeć. Gdy się pan przekona, że poza stwierdzeniem jestem" niczego więcej zgodnego z prawdą powiedzieć pan o sobie nie może i że nic, na co można by wskazać, nie jest panem, owo jestem" przestanie być ważne i nie będzie pan już odczuwał potrzeby wyrażania słowami, czym pan jest. Jedyne, czego panu trzeba, to wyzbycie się tendencji do samookreślania. Wszystkie określenia odnoszą się tylko do pańskiego ciała i jego przejawów, a gdy minie pańska natrętna identyfikacja z ciałem, znajdzie się pan automatycznie i bez wysiłku w swoim naturalnym stanie.
Proszę
zaniechać pragnienia przyjemności, a nie będzie pan nawet wiedział
czym jest ból.
Zaprzeczaj
istnieniu wszystkiego oprócz siebie samego.
Niech
pan bardziej zagłębi się w sobie, a łatwo i po prostu pan to
odkryje. Proszę kierować się drogą owego "jestem".
Niech
pan uwolni się od wszelkich idei o charakterze osobistym, nawet od
myśli, że pan jest Bogiem. Utożsamianie się z czymkolwiek nie ma
żadnej wartości.
Proszę
pamiętać o tym, że pan jest. Oto pański roboczy kapitał. Niech
pan go użyje, a przyniesie wiele korzyści.
Sadhana
jest poszukiwaniem tego, co pozostaje jeszcze do odrzucenia. Proszę
opróżnić siebie ze wszystkiego, całkowicie.
Świadomość
"jestem" szybko czyni człowieka dojrzałym. Proszę
zarzucić wszelkie wyobrażenia o sobie i po prostu być.
Niech
pan pozostawi swój umysł w spokoju i patrzy co się dzieje. Niech
pan tę jedną rzecz wykonuje dokładnie. To wszystko.
Proszę
patrzeć na wszystko jako na emanację światła, które jest źródłem
pańskiego bytu. Odkryje pan, że w światłości tej znajduje się
miłość i nieskończona energia.
Niech
pan zaniecha nadawania nazw i kształtów temu, co w istocie swej
jest bezimienne i pozbawione kształtu oraz zda sobie sprawę z tego,
że wszelkie postrzeganie jest subiektywne i że to co jest widziane
lub słyszane, dotykane lub wąchane, odczuwane lub myślane,
oczekiwane czy wyobrażane, znajduje się w umyśle a nie w
rzeczywistości.
Najważniejsza jest potrzeba wnikania w siebie samego.
Wystarczy beznamiętnie czuwać nad sobą, odcinając się całkowicie od wszystkiego, co się wydarza.
Mając
chwilę wolnego czasu, niech pan próbuje wniknąć w siebie. Ważne
jest aby nie marnować żadnej okazji. Jeśli zadanie swoje
potraktuje pan poważnie, to wolny czas wykorzysta pan w pełni. A to
już wystarczy.
Cokolwiek
pan będzie robił, proszę obserwować swój umysł. Musi pan
również mieć chwile zupełnego wewnętrznego spokoju, całkowitej
ciszy umysłu.
Zamiast
starać się być tym czy tamtym, niech pan będzie szczęśliwy z
tego, że pan j e s t . Stanie się pan w pełni rozbudzonym
świadkiem pola własnej świadomości. Ale nie można dopuścić do
tego, aby pomiędzy panem i tym polem istniały jakieś uczucia czy
wyobrażenia.
Niech
pan nade wszystko będzie egoistą i zapomni o wszystkim oprócz
Jaźni.
Nie
potrzebuje pan niczego robić, wszystko wyrówna się samo, gdy tylko
porzuci pan, swoje zainteresowanie przeszłością i przyszłością,
i zacznie żyć bez reszty w teraźniejszości.
Wytrwale
badać wszystko, cokolwiek pojawia się w polu pańskiej uwagi, wraz
z praktyką pole to będzie się rozszerzało i badanie pogłębiało,
aż stanie się spontaniczne i nieograniczone.
Proszę
nie myśleć, że jest pani ciałem i postawić sobie pytanie: k i m
j e s t e m ? Od razu rozpocznie się w pani proces powrotu do
rzeczywistości, albo raczej proces sprowadzania pani umysłu do
rzeczywistości.
Istnieją
przecież ludzie, których kocham. Czy mam się od nich odsunąć?
M:
Proszę rozluźnić tylko swoje przywiązanie. Reszta będzie już
ich rzeczą. Mogą przestać interesować się panią albo nie.
Proszę
zachowywać spokój. Niech pan działa w tym świecie, ale
wewnętrznie pozostaje cichy. Wtedy wszystko przyjdzie do pana samo.
Niech pan nie myśli o pracy dla urzeczywistnienia. Może to przydać
się innym ale nie panu. Niech pan pokłada nadzieję w ciszy umysłu
i w spokoju serca.
Należy
porzucić wszelkie myśli z wyjątkiem jednej: myśli "jestem".
Początkowo umysł będzie się buntował, ale cierpliwość i
nieustępliwość powoli spowodują, że podda się i uspokoi. Gdy
zaś się uspokoi, wszystko zacznie się dziać automatycznie, w
sposób zupełnie naturalny, bez żadnej interwencji z pana strony.
Niech
pan po prostu przyjmie swoje życie takie, jakie ono jest, będąc
przy tym czujnym i uważnym. Niech pan pozwoli, aby wszystko działo
się tak, jak się dzieje, robiąc naturalne rzeczy w naturalny
sposób, cierpiąc i radując się według tego, co życie
przyniesie. Również taka może być droga.
Pan
sam jest jaźnią - tu i teraz. Niech pan oderwie się od umysłu.
Przekona się pan, że żyć świadomie lecz z dystansem, obserwując
jak zdarzenia przychodzą i mijają, jest cechą pańskiej prawdziwej
natury.
Niech
pan oderwie się od wszystkiego, co czyni umysł niespokojnym. Niech
pan zrezygnuje ze wszystkiego, co zakłóca mu spokój. Jeśli chce
pan mieć spokój, niech pan na niego zasłuży.
Niech
pan dąży do czystego umysłu i czystego serca. Jedyne czego pan
potrzebuje, to trwanie w stanie spokojnej czujności i badanie swej
własnej prawdziwej natury. Jest to jedyna droga do spokoju.
Jeśli
ma pan do mnie zaufanie, proszę uwierzyć, że jest pan czystym
bytem, który prześwietla pańską świadomość i całą jej
nieskończoną treść. Według tego trzeba żyć. Jeśli mi pan nie
wierzy, proszę wniknąć w siebie, pytając "czym jestem?"
albo skupiając umysł na formule ''jestem" co stanowi czyste i
naturalne istnienie.
Niech
pan odkryje, czym pan nie jest. Ciało, uczucia, myśli, czas,
przestrzeń, istnienie i nieistnienie - kiedy odrzuci pan już
wszystkie konkrety i abstrakcje, dojdzie pan wreszcie do tego, czym
pan jest.
Same słowne stwierdzenia nic nie znaczą. Może pan ciągle cytować
formułki, ale nic to panu nie da. Musi pan nieustannie czuwać nad
sobą, szczególnie nad umysłem, niczego nie zaniedbując. Ta
samoobserwacja ma istotne znaczenie dla oddzielenia jaźni od tego,
co nią nie jest.
Po
prostu należy się skupić na odczuciu "jestem" i starać
się zjednoczyć z nim swój umysł i serce. Powtarzając
wielokrotnie tego rodzaju próby, zrównoważy pan uwagę i
żarliwość, a pański umysł utwierdzi się w myślo-czuciu
"jestem". Cokolwiek by pan myślał, mówił i czynił, owo
"jestem" będzie zawsze obecnym tłem pańskiego umysłu.
Przestać
przejmować się wszystkim, czego się pragnie, o czym się myśli i
czym się zajmuje, i po prostu zagłębić się w myślenie i
odczuwanie owego "jestem". Potem należy się w tym stanie
utwierdzić. Może pan wówczas przeżywać różne doświadczenia,
ale proszę pamiętać, że są to zjawiska przejściowe. Tylko
odczucie "jestem" ma przetrwać.
Koncentrować
się na odczuciu "jestem"
Proszę utwierdzić się w najwyższej świadomości "jestem". Oto początek i koniec pańskiej drogi.
Niech
pan obserwuje siebie z bezpragnieniową uwagą - to wszystko.
Proszę
zaniechać wszelkich pytań poza jednym: "kim jestem?".
Jedyny pewny fakt, jakim pan dysponuje, zawiera się w stwierdzeniu –
"jestem". Opinie "jestem tym, jestem tamtym" nie
są prawdziwe. Niech pan odkryje, czym pan jest w rzeczywistości.
Niech
pan czyni starania niczego nie oczekując, niech pan walczy bez chęci
zysku.
Proszę trwać przy tym co jest naprawdę ważne - przy odczuciu "jestem" - i pozwolić by wszystko inne odeszło. Na tym polega droga jogi /sadhana/.
Niech pan będzie w pełni świadomy swego prawdziwego bytu, a znajdzie się pan w świadomej szczęśliwości.
Niech
pan porzuci swe pragnienia i obawy, nie przejmując się nimi. Proszę
poświęcić całą uwagę temu, kto jest poza doświadczeniem
pragnienia i lęku. Niech pan pyta kto pożąda? Niech pan pozwoli
każdemu pragnieniu powrócić do swego źródła.
Niech
pan wniknie w siebie nie zbaczając i nie oglądając się wstecz.
Niech
pan dokończy wszelkie rozpoczęte prace, nie podejmując jednak
nowych zadań, chyba że wymagać będzie tego konkretna, sytuacja
związana z czyimś cierpieniem i uwolnieniem od niego. Niech pan
najpierw siebie odnajdzie, a wtedy przyjdzie niekończące się
błogosławieństwo. Nic nie przynosi świata tak wielkich korzyści,
jak zaprzestanie pogoni za nimi. Tylko człowiek, który nie myśli w
kategoriach strat i zysków, naprawdę nie używa przemocy, gdyż
znajduje się poza wszelkimi konfliktami.
Niech
pan po prostu patrzy na wszystko co się zdarza, świadomy że jest
pan poza tym.
Niech
pan nie utożsamia się ze światem, a nie będzie pan cierpiał.
Za
co człowiek się przed śmiercią uważa, tym pozostaje także po
niej. Ten obraz samego siebie trwa nadal.
Niech
pan po prostu pamięta, że jest pan ponad i poza wszelkimi rzeczami
i myślami. To wystarczy. Tym, czym pan chce być, już pan jest.
Proszę pamiętać tylko o tym.
Jeśli
pan może i pamięta, co powiedziałem: proszę nie pragnąć
niczego, bo niczego panu nie brak. Już samo poszukiwanie przeszkadza
w znalezieniu.
Niech
pan nie martwi się tak o innych. Niech pan poradzi sobie najpierw z
własnym umysłem. Kiedy zda pan sobie sprawę, że pański umysł
jest także częścią natury, dwoistość zniknie.
Niech
pan rozwinie w sobie postawę świadka, a przekona się pan dzięki
własnemu doświadczeniu, że brak przywiązania oznacza panowanie.
Stan czystej obecności jest pełen mocy i nie ma w nim nic z
obojętności.
Być,
po prostu być - to jest ważne.
Nie
należy przejmować się swoimi zmartwieniami. Trzeba po prostu być.
Niech pan nie stara się o to, aby być spokojnym i nie traktuje
bycia spokojnym jako zadania, które ma pan przed sobą. Niech pan
nie niepokoi się o swój spokój i nie cierpi z powodu swojego
cierpienia. Niech pan po prostu będzie świadomy tego, że pan jest
i pozostanie tego świadomy. Niech pan nie mówi: "A więc
jestem, i co dalej?". W "jestem" nie ma żadnego
"dalej". Jest to stan pozaczasowy.
Niech
pan spróbuje być. Po prostu być. Ważnym słowem jest "spróbuje".
Niech pan przeznaczy codziennie dość czasu na spokojne siedzenie i
na próby, właśnie na próby wyjścia poza swoją osobowość ze
wszystkimi jej cechami i obsesjami.
Musi
pan najpierw wejść w stałą łączność z samym sobą, ciągle ze
sobą przebywać. W takim stanie samoświadomości napływać będą
wszelkiego rodzaju błogosławieństwa. Niech pan zacznie jako
ośrodek obserwacji, celowego poznawania, a potem dorośnie pan do
ośrodka miłości w działaniu. "Jestem" to maleńkie
nasionko, .z którego wyrośnie potężne drzewo w sposób zupełnie
naturalny, bez śladu wysiłku.
Trzeba
zacząć od pierwszego kroku. Wszystkie dobrodziejstwa przychodzą z
wewnątrz. Tam należy się skierować. "Jestem" - to już
pan zna. Temu należy poświęcić cały czas, aż tkwić pan będzie
w "Jestem" spontanicznie. Nie ma drogi prostszej ani
łatwiejszej.
Oddaj
się wszelkiej działalności potrzebnej do utrzymania się przy
życiu, ale ulegaj tylko temu objawieniu, tej oczywistości.