Rozdział 38
Severus z niepokojem spoglądał w oczy męża, w oczekiwaniu na odpowiedź.
- To znaczy… prosisz mnie o ochronę przez krew? – zapytał wolno Harry.
- Chciałbym, abyś został moim protektorem, tak jak ja jestem twoim – stwierdził starszy czarodziej.
- Dobrze, wezmę udział w drugiej ceremonii połączenia – wyszeptał chłopak, nachylając się w kierunku mężczyzny i opierając swoje czoło o jego. To tak, jakby Severus właśnie mu się oświadczył. Właściwie, w pewien sposób właśnie to zrobił. Pomimo tego, iż małżeństwo i ceremonia połączenia to dwie różne rzeczy, są ze sobą związane – zwłaszcza, że ceremonię można przeprowadzić tylko w przypadku osób połączonych węzłem małżeńskim.
- Dzię… - zaczął Snape, jednak Harry przerwał mu zdecydowanie.
- Nic nie mów.
Mistrz eliksirów uśmiechnął się. Młody Gryfon bardzo go przypominał, kiedy starał się naśladować jego surową postawę.
- Kiedy odbędzie się ceremonia? – zapytał z zapałem młodzieniec. Severus przywołał do siebie magiczny kalendarz ze swojego biura. Agenda spadła z trzaskiem na łóżko pomiędzy nimi. Na ustach Pottera pojawił się uśmieszek. Jego mąż potrafił być taki drobiazgowy.
- Niech sprawdzę… W czerwcu? – Kartki kalendarza posłusznie otworzyły się na wymienionym miesiącu. Snape milczał przez chwilę.
- Połączenie musi zostać skonsumowane – wymamrotał w końcu. Harry natychmiast domyślił się o co chodzi. Starszy czarodziej znowu wrócił myślami do ich nieszczęsnej nocy poślubnej.
- Czy teraz przyjdzie moja kolej, by być na górze? – chłopak zażartował, starając się odegnać ponure myśli męża i zapobiec nadciągającemu poczuciu niepewności, a nawet zmianie przez niego zdania. Podziałało – Severus uniósł pytająco brew.
- Zdecydowanie to ty będziesz pełnił nadrzędną rolę w łóżku i twoim przywilejem będzie pozbawienie mnie dziewictwa – odpowiedział wyniośle.
- Będę pełnił nadrzędną rolę w łóżku? Doprawdy, Sev! To takie zabawne! – Gryfon roześmiał się.
- To miało być śmieszne – rzucił Snape, krzywiąc się. Potter zajrzał do kalendarza, który niecierpliwie powiewał kartkami w ich stronę.
- W połowie czerwca? – zasugerował.
- Piętnastego?
- Dobrze.
- W takim razie piętnastego – odpowiedział Severus.
Jednak zanim zaczął się czerwiec, mężczyznom udało się pokonać największą przeszkodę – wspomnienie o ich pierwszej wspólnej nocy. Ich wspólnym fizycznym eksploracjom towarzyszyły różne drobne wypadki, które zdarzają się wszystkim innym parom. I w taki oto sposób, Harry zrzucił ręką lampę ze stolika nocnego, kiedy Severus całował jego wrażliwy brzuch. Upadła i rozbiła się z głośnym hukiem. Któregoś razu, długie włosy mistrza eliksirów trzasnęły Harry’ego w oko, a innym razem przypadkowo podpalili prześcieradła, po tym jak Severus zapomniał odłożyć leżącą w pościeli różdżkę - Potter położył się na niej, a snop iskier, który wtedy z niej wystrzelił, podpalił materiał i wywołał mały pożar. Nadzy mężczyźni wyskoczyli z łóżka, zaś Harry szybko sięgnął po własną różdżkę, wołając Augmenti.
- Widzisz, jak ognista jest nasza miłość - żartował później, podziwiając przemoknięte posłanie.
Severus przewrócił oczami, nie zaszczycając go odpowiedzią. Jednak w głębi duszy cieszył się, że ich małe niepowodzenia raczej zachęcają ich do dalszego pogłębiania intymności, niż odrzucają.
Następny, godny odnotowanie incydent miał miejsce, gdy dwaj czarodzieje byli tak zajęci sobą, przetaczając się po pościeli, iż nie zauważyli, że znaleźli się na krawędzi łóżka. Severus zdążył tylko krzyknąć ostrzegawczo, gdy nagle zsunęli się z posłania, czemu towarzyszyło głuche uderzenie i głośny jęk.
Zielone oczy spojrzały zaniepokojone z czarne źrenice.
- Sev?
- Powinniśmy uaktywnić Czar Lokalizujący.
- Wszystko w porządku?
- Nie stwierdzam żadnych obrażeń.
Harry uśmiechnął się. Wyniosłe słownictwo, którego używał jego mąż w takich sytuacjach, rozbrajało go doszczętnie.
Jednak pomimo tego wszystkiego, Snape bał się nawet wspomnieć głośno o tym, że pragnie sypiać z młodym Gryfonem. Jego bogin przybierał postać martwego, zakrwawionego, splątanego prześcieradłami, nagiego Harry’ego – potworny widok, który wywoływał mdłości u mistrza eliksirów. Nie powiedział o tym swojemu mężowi, aby nie zasmucać go dodatkowo. Wiedział doskonale, że Potter jest już zmęczony tym tematem i poradził sobie z nim o wiele szybciej niż on sam. Co więcej, Harry stał się mistrzem w wyczuwaniu, iż coś martwi jego męża. Dostrzegł, z jakim lękiem Snape podchodzi do przeniesienia ich związku na kolejny poziom. Patrzył w oczy mężczyzny i widział w nich tęsknotę oraz pytanie, które tamten bał się zadać z obawy przed otrzymaniem negatywnej odpowiedzi. Severus potrafił motywować swoich uczniów, ale sam też potrzebował zachęty. Dlatego, pewnej nocy, gdy Harry leżał w łóżku Ślizgona całując go i pieszcząc jego ciało, zapytał:
- Sev, czy chciałbyś się ze mną kochać? Jeśli jesteś na to gotowy.
Starszy czarodziej wstrzymał oddech. Uprawiał już seks z Gryfonem, ale wtedy towarzyszyły temu inne, okropne okoliczności. Patrzył w skupieniu w twarz kochanka, opierając się pokusie użycia na nim Legilimencji, by potwierdzić to, co właśnie usłyszał. Wciąż trudno mu było uwierzyć w to, że ktoś mógłby go pokochać.
- Harry, jesteś tego absolutnie pewien? - zapytał w końcu.
- Tak. Absolutnie. A ty?
- Tak
- Czy tym razem mogę widzieć twoją twarz? Chciałbym patrzeć ci w oczy – powiedział Potter.
- Oczywiście, że możemy patrzeć na siebie.
Nie tak jak ostatnio, gdy nie chcieliśmy się w ogóle widzieć – pomyśleli obaj mężczyźni.
Severus omówił wcześniej z mężem “mechanikę stosunków męsko-męskich” oraz rodzaje zabezpieczeń. Był pewien, że chłopak wiedział już wszystko co powinien wiedzieć w tych sprawach. Kiedy przygotowywali się do najintymniejszego wydarzenia, jakiego kiedykolwiek doświadczyli, Severus opowiedział mężowi co z nim zrobi, pobudzając go równocześnie pocałunkami i dotykiem rąk. Dopilnował, by Harry położył się wygodnie na łóżku, układając jego nogi na swoich ramionach. Chciał zacząć wszystko od początku, tak jakby nigdy wcześniej nie posiadł ciała tego młodzieńca.
W chwilę później ciało i dusza tego chłopaka otwierały się przed nim, niczym kwiat rozwijający swe płatki przed istotą spragnioną jego nektaru. Mistrz eliksirów spijał ten właśnie nektar, zauroczony jego niespotykanym smakiem.
Nie padły żadne słowa, ich spojrzenia mówiły same za siebie. Severus nie był typem człowieka, który wciąż powtarzał „kocham cię”, ale Harry nauczył się, że mężczyzna potrafi wyrazić swą miłość na wiele innych, subtelnych sposobów. Rysy jego zazwyczaj ponurej i nieprzenikliwej twarzy, nagle łagodniały na widok młodego męża, a gdy Gryfon uśmiechał się - ten odwzajemniał uśmiech.
Severus został muzą Pottera. Młodzieniec szkicował i malował więcej, niż kiedykolwiek wcześniej, ku wielkiemu zadowoleniu Profesor Mukherjee, która doceniała jego prawdziwy, wciąż rozwijający się, talent. Kiedy Harry zdradził jej, że to jego mąż jest źródłem inspiracji, kobieta uśmiechnęła się, dostrzegając urok i słodycz tego wyznania. Chłopak dopytywał się, czy będzie mogła wziąć udział w ceremonii połączenia jego i Severusa, jako że miała swój wkład w jego pracę – a to właśnie dzięki rysunkom udało mu się powoli pokonać bariery pomiędzy nimi dwoma. Niestety, nauczycielka nie mogła uczestniczyć w ceremonii, jednak w prezencie podarowała Gryfonowi wspaniały zestaw samo napełniających się wodnych farb, a Severusowi butelkę jego ulubionego, wyśmienitego elfiego wina.
Albus Dumbledore dostarczył młodej parze szaty ceremonialne, które zostały specjalnie uszyte dla nich na wymiar - podczas poprzedniej ceremonii, musieli je wypożyczyć. Jedyną osobą, która okazywała niezadowolenie, a przynajmniej nie próbowała ukryć niechęci w stosunku do nich, była Profesor Trelawney, przepowiadając katastrofalne zakończenie ich związku i śmierć Harry'ego, utopionego w kociołku na eliksiry. Reszta grona pedagogicznego w zasadzie podzielała jej zdanie, chociaż nie potrzebowali proroczych zdolności, by dojść do takich wniosków.
Chociaż Harry i Severus udowodnili im, że się mylą, Trelawney nadal utrzymywała, że ich małżeństwo mimo wszystko źle się skończy, jako że ich miłość nie będzie trwała zbyt długo. Jej koledzy, widząc bliską więź pomiędzy Potterem a Snapem, przestali przejmować się jej paplaniną, a sami małżonkowie wiedzieli najlepiej co czują. Jeśli istniała jakaś rzecz, która łączyła Severusa i McGonagall poza surowością, była to z pewnością intensywna niechęć do Trelawney i nauczanego przez nią przedmiotu. Drugi nauczyciel Wróżbiarstwa, Firenze, po prostu stwierdził, że wszystko zapisane jest w gwiazdach i wcale go nie dziwi go ich uczucie. Pytany o przyszłość młodej pary, centaur dyplomatycznie odpowiadał, że ścieżki przeznaczenia na nocnym niebie są aktualnie nieczytelne.
W dni ceremonii, Harry z uśmiechem wygładził swoje jasno-szare szaty. Zgredek skakał podekscytowany wokół niego, poprawiając jej rękawy. Gryfon przypomniał sobie poprzednie zaślubiny. I dwa tygodnie, które nastąpiły później. I tę upokarzającą noc…
Nigdy więcej.
Kiedyś przyrzekł sobie, że nigdy nie zrobi tego więcej z Severusem. I nie zrobi. Ponieważ tym razem, ta noc będzie wyglądała całkiem inaczej. Kto by pomyślał, że on i Snape zakochają się w sobie?
Remus Lupin, Dumbledore, Hermiona i Ron wzięli udział w ceremonii. Dumbledore był w niebo wzięty, gdy otrzymał zaproszenie.
- Czasami po prostu nie mogę nie być dumny ze swoich planów, mój drogi ptaszku - powiedział do Fawkes'a. Feniks zaświergotał wesoło, kładąc głowę na ramieniu dyrektora. Stary czarodziej potarł dłonie.
- Ostatnim razem właśnie przeżywałeś swoje odrodzenie… teraz możesz sam zobaczyć obrzęd - dodał, rozglądając się po gabinecie. Wszystkie meble zostały wyniesione, a oczy czarodzieja migotały wesoło, gdy pierwsi goście pojawili się na progu. To Ron i Hermiona, ubrani w formalne szaty.
Harry zjawił się pierwszy na miejscu, a Snape przybył kilka minut później. Wszyscy zaproszeni goście siedzieli już na miejscach. Greene, która rok wcześniej przeprowadziła obie ceremonie, przygotowywała gabinet do odprawienia rytuału, a Pani Pomfrey zatroszczyła się o igły, sprawdzając jeszcze ich ostrość i sterylność.
- Gratuluję, Severusie. Bardzo się cieszę ze względu na ciebie i Harry’ego – powiedział Lupin, obdarzając ich ciepłym i szczerym uśmiechem. Remus był bardzo honorowym człowiekiem, ale miał też niezwykle łagodne usposobienie i nie potrafił długo żywić urazy. Wilkołak wyciągnął dłoń. Severus ją ścisnął.
- Dziękuję, Remusie – odpowiedział nieco drętwo mistrz eliksirów. Po raz pierwszy w życiu wypowiedział na głos imię Lupina. W tym samym czasie Harry wpadł w objęcia Hermiony.
- Och, Harry, to po prostu cudowne! - pisnęła dziewczyna.
- O tak – zgodził się z nią Ron, chociaż jego spojrzenie było bardziej sceptyczne. Ludzie gawędzili wokoło, Fawkes obserwował wszystkich inteligentnymi, błyszczącymi oczami, a Dumbledore dyskretnie ssał kolejnego cytrynowego dropsa. Wreszcie nadszedł czas, by rozpocząć ceremonię.
Severus i Harry rozebrali buty oraz skarpetki i stanęli boso na środku pokoju, trzymając się za ręce. Młody Gryfon delikatnie uścisnął dłoń męża. Przypomniał sobie, jak ten w ubiegłym roku wbijał złośliwie paznokcie w jego ręce, gdy zataczali krąg. Teraz, ta sama, ciepła dłoń, trzymała go pewnie. Ich palce splotły się, gdy Severus oddał uścisk.
Snape słuchał uważnie słów przysięgi - słów, które wcześniej uważał za idealistyczne, sentymentalne bzdury odpowiednie dla słabych ludzi, którzy ślepo poświęcają się dla czegoś, co głupcy nazywają miłością. Z jaką nienawiścią i cynizmem wkraczał do tej komnaty rok temu...
Ron pozieleniał na twarzy, gdy w nadgarstki nowożeńców wbito igły. Zauważywszy to, Hermiona rzuciła mu spojrzenie typu Ronaldzie-Weasley-weź-się-wreszcie-w-garść. Wydawało się, iż Harry i Severus byli tak bardzo pochłonięci sobą, że w ogóle nie są świadomi otaczających ich ludzi. Hermiona poczuła łzy w oczach, gdy spoglądała jak dwaj mężczyźni okrążają komnatę, po rytualnym utoczeniu krwi. Nawet Ron, gdy już pokonał słabość wywołaną widokiem krwi i igieł, był głęboko poruszony. Albus i Remus uśmiechali się promiennie. W pewnym momencie, gdy Harry i Severus spojrzeli na siebie z uśmiechem, ktoś westchnął głęboko. O ile ich uszy nie myliły, dźwięk ten doszedł gdzieś z miejsca w którym stał dyrektor. Jednak najpiękniejszą chwilą była ta, w której Fawkes zaczął śpiewać. Feniks otworzył dziób, gdy tylko dwaj małżonkowie rozpoczęli wędrówkę w koło komnaty. Była to melodia pełna czystego szczęścia, która sprawiła, że wszyscy zamarli z zachwytu. Severus puścił dłoń Harry’ego i objął go w talii, przyciągając ciało młodzieńca bliżej do siebie. Harry odwzajemnił uścisk i pozostali w swoich objęciach do końca ceremonii.
Kiedy uroczystość miała się już ku końcowi, małżonkowie przylgnęli do siebie i pocałowali się czule. Dumbledore ukradkiem wytarł łzę z oka - zresztą nie tylko on jeden.
Rozpoczęło się skromne przyjcie, na którym podano drinki i przekąski. Kiedy goście zbierali się do wyjścia, Severus złapał Harry’ego w ramiona i w towarzystwie wiwatów i oklasków, wyniósł małżonka z gabinetu dyrektora.