Przedmioty, które człowiek wytworzył w zaraniu swych dziejów, z najróżniejszych materiałów dostępnych w otaczającej go przyrodzie, są badane, ilustrowane i opisywane w tysiącach książek, czytanych przez dziesiątki milionów ludzi. Jednakże historycy opiewający dzieje człowieka-wytwćrcy, zignorowali dziedzinę leżącą u samych podstaw całego wspaniałego gmachu cywilizacji. Jest to tym bardziej zadziwiające, że niewiele mogliśmy zdziałać, dopóki nie nauczyliśmy się przekształcać — niejako tworzyć od nowa — rośliny, dostarczające nam podstawowych środków do życia.
Rolnictwo, ten podstawowy kunszt cywilizacji, dysponowało w swym zaraniu roślinami, jakie stworzyła natura. Jest rzeczą oczywistą, choć rzadko uświadamiamy to sobie z całą jasnością, że gdy pierwszy raz zasiano pszenicę specjalnie na potrzeby człowieka, to użyto do siewu nasion zebranych przez człowieka i dzikich roślin. /Pierwsze uprawne drzewa owocowe, łoza winna, krzaki bawełny czy palma daktylowa, były identyczne z dziko rosnącymi roślinami^ podobnie jak pierwszym młotkiem był kamień podniesiony z ziemi, pierwszą igłą cierń lub ość rybia, a pierwszym nożem odłamek krzemienia lub ostra muszla. Wkrótce jednak człowiek zaczął przekształcać żywe rośliny tak, by zwiększyć ich użyteczność, podobnie jak kształtował przedmioty znajdowane w naturze po to, aby uczynić z nich dogodniejsze narzędzia.
Nietrudno się domyślić, dlaczego tak niewielu autorów próbowało opowiedzieć historię tworzenia roślin uprawnych. Początki jej sięgają czasów tak dawnych, że archeologia nie jest w stanie dostarczyć żadnych lub prawie żadnych „dokumentów”. Ponadto nie można tutaj, jak to się dzieje w historii sztuki, architektury czy nauki, wprowadzić do opowiadania wybitnych mężów, znanych z imienia, charakteru i osiągnięć. Tworzenie odmian uprawnych było dziełem bardzo wielu pokoleń, z których 'każde wprowadzało drobne ulepszenia i historia ta, aczkolwiek bezprzykładna, nie nadaje się do przedstawienia w zbeletryzowanej i udramatyzowa- nej formie. Jest jeszcze jeden czynnik, który jest powodem pomijania całej tej historii: nawet inteligentnym i wykształconym ludziom po prostu nie przychodzi na myśl, że rośliny uprawne są wytworem człowieka. Przywykliśmy myśleć o roślinach jako o darach natury, takich jak kawałek kamienia nie ukształtowany jeszcze ręką budowniczego lub rzeźbiarza.
Oczywiście można by jeszcze znaleźć dziką pszenicę, jabłoń czy kapustę, jeśliby ktoś ich specjalnie poszukiwał, podobnie jak można by znaleźć kamień, dający się użyć w charakterze młotka, ostrą muszlę zastępującą nóż, czy ość rybią jako igłę. Jednakże w wypadku wielu gatunków nie istnieją już w stanie dzikim rośliny, będące odpowiednikami roślin uprawnych czy też ich przodkami. Kukurydza, orzech ziemny, palma daktylowa są tego najlepszymi przykładami. Istnieje bardzo wiele roślin stworzonych przez człowieka i całkowicie uzależnionych od jego opieki, bez której zniknęłyby z powierzchni Ziemi w ciągu paru dziesięcioleci. Jest faktem niezaprzeczalnym, że stworzyliśmy wiele roślin, które w warunkach dzikiej przyrody są całkowicie nie przystosowane do życia — i znów kukurydza jest tego świetnym przykładem.
Jeśli nawet istnieją jeszcze dzicy przodkowie tych roślin, to różnice między nimi a roślinami, które stworzyliśmy w ciągu tysiącleci uprawy, są zaskakujące. Dzika winorośl europejska Vitis vinifera jest rośliną rozdzielnopienną, o drobnych jak groch owocach, skupionych w grona ważące najwyżej 50—60 gramów. Wyhodowaliśmy z tego około 3000 przeróżnych odmian uprawnych; niektóre z nich rodzą 6—7 kilogramowe grona owoców, wielkich jak śliwki, a wszystkie mają kwiaty obupłciowe. Plony ziarna uzyskiwane ze współczesnych odmian Zbóż są oo najmniej sto razy wyższe od plonów, jakie można by uzyskać z ich dzikich przodków.
Tworzenie nowych roślin na użytek ludzi jest nigdy nie kończącą się pracą. Jak jednak dokonano tego wszystkiego bez podstawowego narzędzia współczesnego hodowcy roślin — genetyki? Akademik N. I. Wawiłów, jeden z tych, którzy najbardziej przyczynili się do stworzenia podstaw naukowej hodowli roślin, powiedział, że tworzenie nowych odmian było sztuką, zanim stało się nauką. Obserwacja zachowania roślin, zdrowy rozsądek oraz błysk geniuszu umożliwiły dokonanie rzeczy, dla osiągnięcia których obecnie konieczna je(st współpraca kilku dyscyplin naukowych. Ludzie posługujący się tymi metodami, które można porównać tylko z procesem tworzenia artystów, dokonali cudów i stworzyli żywe arcydzieła.
Tysiące lat przed Darwinem instynkt wyjawił ludziom zasady selekcji naturalnej. Zanim jeszcze odkryto geny i częściowo zrozumiano ich działanie, postępowano z roślinami w taiki sposób, jak gdyby rozumiano, że selekcja może zmienić żywe rośliny i jakby wiedziano o istnieniu ehramazomów. Empiryzm ten był na tyle skuteczny w praktyce, że jeszcze bardzo niedawno, fakt lepszej lub gorszej znajomości zmian, jakie powc-
dujemy w genetycznym dziedzictwie gatunku, nie miał istotnego wpływu na wyniki naszej działalności. Dopiero teraz uczymy się, jak skutecznie wykorzystać naszą wiedzę w praktycznej hodowli roślin.
W zamierzchłej przeszłości, gdy po raz pierwszy rozpoczęto uprawę jakiejś rośliny, mądra, celowa selekcja cech użytecznych dla człowieka zastąpiła całkowicie naturalną selekcję, która z całego potencjału genetycznego tych roślin faworyzowała tylko 'te ¡cechy, które miały wartości przystosowawcze do życia w dzikim środowisku. W szczególnie korzystnych warunkach uprawy, gdy rośliny były troskliwie pielęgnowane i chronione przed konkurencją obcych gatunków, mogły one pozwolić sobie na ujawnienie cech, które nie miały znaczenia przystosowawczego w naturalnym środowisku i dlatego stały się recesywnymi. Mutanty, które normalnie zginęłyby na skutek nieprzystosowania do surowych warunków środowiska, były troskliwie rozmnażane przez człowieka ze względu na nowe cechy użytkowe. Jednakże w różnych rejonach, gdzie człowiek uprawiał ten sam gatunek roślin, mogły przejawiać się różne mutacje, będące wyrazem genetycznego potencjału gatunku. Jedne plemiona ludzkie mogły przedkładać i rozmnażać intensywnie inne mutacje niż ludy sąsiednie. W taki sposób wytworzyły się lokalne rasy roślin uprawnych. W niektórych gatunkach ich liczebność sięga paru tysięcy. Czasami jednak na skutek zmian społecznych lufo politycznych w tej samej okolicy mogły znaleźć się dwie łub więcej ras, które przez stulecia były odizolowane od siebie. W takich warunkach mogło dojść do skrzyżowania tych ras i ujawnienia się w potomstwie „nowych” jakości, które w formie potencjalnej były zapisane w strukturze genowej roślin rodzicielskich.
Niech mi wolno będzie w tym miejscu przytoczyć
wyjątek z prac Wawiłowa, chociaż autor ten będzie cytowany wielokrotnie w dalszych rozdziałach: „Światowy „chef^d’oeuvre’’ hodowli roślin znajduje się na wyspie Sakurajima w południowej Japonii. Jest to rzodkiew o wadze jednego puda (15—17 'kg). Na tej samej wyspie, w podobnych warunkach^ rosną uprawne i dzikie rzodkiewki, należące do tego samego gatunku i wytwarzające bardzo małe korzenia Na próżno by pytać, jak został wyprodukowany ten cudowny gigant; nikt nie wie. Jedno jest pewne, ta gigantyczna forma jest wynikiem,' mistrzowskiej selekcji skrajnych cech, prowadzonej przed wielu laty przez nieznanych hodowców”. :
Innym sposobem, którego człowiek używał, aby przekształcić rośliny poprzez wykorzystywanie ich potencjału genetycznego, jest krzyżowanie i uzyskiwanie mieszańców różnych gatunków, należących wprawdzie do tego samego rodzaju, lecz pochodzących z różnych środowisk, tak że bez ingerencji człowieka krzyżowanie! to nie doszłoby do skutku. Gatunki takie, rosnące na różnych krańcach kontynentów łub nawet na różnych kontynentach, mogą stanowić dla siebie nawzajem pewnego rodzaju klucz do zamka genetycznego, który — gdy już raz zostanie otwarty — pozwala na ujawnienie się wielu potencjalnych, całkowicie nieoczekiwanych cech tego rodzaju. Okazało się, że w rodzinie storczy- kowatych można dokonywać nie tylko krzyżowań mię- dzygatunkowych, ale nawet międzyrodzajowych. Znane są rzadkie przypadki, że krzyżówki takie udawały się i w innych rodzinach. Nauka o inżynierii genetycznej powinna znacznie rozszerzyć takie możliwości, tworząc perspektywy otrzymania nowych, zupełnie odmiennych roślin.
Nasza praca, jako twórców nowych roślin, z całą pewnością nie została jeszcze zakończona. Niewielkie
jest prawdopodobieństwo istnienia jeszcze dzikich roślin, które po udomowieniu miałyby większe znaczenie gospodarcze, chociaż z pewnością można by znaleźć wiele gatunków użytecznych. Należy pamiętać, że aż do najnowszych czasów prace nad tworzeniem roślin uprawnych prowadzone były niesystematycznie, w sposób nieskoordynowany, metodą prób i 'błędów. Wydaje mi się, że najlepszym zakończeniem tego krótkiego wstępu będzie cytat z prac Wawiłowa (1940): „Wkraczamy obecnie w epokę zróżnicowanej klasyfikacji ekologicznej, fizjologicznej i genetycznej. Ten ocean wiedzy jest praktycznie nie tknięty przez biologów. Wymaga on połączonych wysiłków wielu różnorodnych specjalistów: fizjologów, cytologów, genetyków, systematyków i biochemików. Wymaga to międzynarodowej współpracy naukowców całego świata... Nie wątpimy, że nowa systematyka pozwoli na nowe, lepsze zrozumienie ewolucji, da większe możliwości kierowania procesem ewolucji, pozwoli na znaczne ulepszenie roślin uprawnych i zwierząt hodowlanych. Przeniesie nas na następny logicznie etap — etap integracji i syntezy”.
Chociaż sztuka i rzemiosło były znane już W czasach, kiedy ludzie, a przynajmniej Część z nich, żyli z myślistwa i zbieractwa, to Znaczy jeszcze przed zapoczątkowaniem uprawy roli i hodowli zwierząt, to jednak rozwój cywilizacji rozpoczął się wraz z rolnictwem. Nie oznacza to bynajmniej, że cywilizacja powstała w tym samym czasie co rolnictwo; chcę jednak podkreślić, że cywilizacja nie mogłaby się W ogóle rozwinąć, gdyby nie wynaleziono uprawy gleby. Dopiero ludzie uwolnieni od konieczności codziennego poszukiwania pokarmu mogli wynaleźć alfabet, budować miasta, tworzyć religie, filozofie i nauki, w wyniku rozmyślań nad przyrodą i naturą ludzką. Mogli prowadzić wymyślne wojny, ustanawiać skomplikowane systemy polityczne, pisać książki i wystawiać sztuki w teatrach, rozwijać i udoskonalać przemysł, szyć piękne i skomplikowane stroje, malować obrazy, komponować utwory muzyczne itd. Swoboda taka byłaby nieosiągalna gdyby każdy człowiek, aby utrzymać się przy życiu, musiał codziennie wyjść na polowanie lub na poszukiwanie nasion, jagód czy małży. Nawet gdyby codzienne poszukiwanie pokarmu dla siebie i rodziny obciążało tylko wszystkich mężczyzn, to i tak społeczeństwo takie nie mogłoby się rozwinąć, ponieważ wolny czas, niezbędny do rozwijania sztuk pięknych i cywilizacji, można osiągnąć tylko przy takim systemie pozyskiwania żywności, przy któ
rym praca jednego człowieka może wyżywić nie tylko jego samego i najbliższą rodzinę, lecz również kilku lub kilkunastu innych ludzi wraz z rodzinami. Rolnictwo jest takim właśnie systemem. Jego wydajność najlepiej zmierzyć obliczając, ilu ludzi można całkowicie wyżywić dzięki pracy jednego rolnika.
Człowiek jest jednym spośród stosunkowo niewielkiej grupy zwierząt wszystkożernych. Karierę swą zawdzięcza nieprzystosowaniu się do jakiegoś szczególnego rodzaju pokarmu albo do innych szczególnych warunków środowiska. Można by nawet powłedżieć^że wyspecjalizował się jako gatunek w nieprzystosowaniu się do żadnych specyficznych warunków otaczającej go przyrody. Człowiek może żyć odżywiając się,wyłącznie pokarmem roślinnym, rybami lub innymi zwierzętami wodnymi, mięsem (włączając w to nawet mięso swych pobratymców), a nawet larwami owadów. Jakże prawdziwe jest powiedzenie, że każdy pokarm jest traWą. Niezależnie od tego czy zjadamy rośliny bezpośrednio, w postaci liści, korzeni, owoców lub nasion, czy też pośrednio jedząc mięso zwierząt roślinożernych, zawsze żyjemy na koszt roślin zielonych, posiadających tę cenną właściwość, której my jesteśmy całkowicie pozba* wieni — właściwość przekształcania nieożywionych składników mineralnych w materię organiczną. Najuważniejszym z ważnych pokarmów roślinnych są trawy, to znaczy rośliny należące do rodziny Grctonineae, Rodzina ta nie tylko dostarcza nam głównej masy pasz dla bydła, lecz obejmuje także najbardziej szlachetne gatunki traw, to jest zboża. Wiele gatunków zwierząt, w tej liczbie wszystkie niemal gatunki hodowlane, nie mogłoby się rozwinąć gdyby nie wyjątkowa zdolność traw do odrastania i to nawet bujniejszego po spasie-» niu przez zwierzęta prawie do korzeni. Można by nawet twierdzić, że gatunek Homo sapiens w ostatecznym
rozrachunku zawdzięcza swój sukces tej właśnie zdolności traw do odrastania po spasieniu przez zwierzęta. Jednak w tym kontekście, bardziej niż trawy pastewne, interesują nas najszlachetniejsze spośród traw — zboża; a więc pszenica, jęczmień, żyto, proso, owies, kukurydza i ryz.
Właśnie zboża leżały u podstaw każdej wielkiej cywilizacji wszystkich społeczeństw1 ludzkich. W zachodniej części Starego Świata cywilizacje opierały się na uprawie pszenicy i jęczmienia. • Niektóre cywilizacje Dalekiego Wschodu powstały dzięki uprawie ryżu. Właśnie Uprawa jednego ze zbóż; w większym stopniu niż jakikolwiek inny czynnik, umożliwiła jednemu człowiekowi wyżywienie swoją pracą kilku lub ‘kilkunastu rodzin i pozwoliła, aby większość członków społeczeństw ludzkich poświęciła swój czas na wykonywanie innych prac, stwarzając to, co nazywamy cywilizaeją.J'!
Można przyjąć, że naszą cywilizację zapoczątkował człowiek, który pierwszy wpadł ma pomysł uprawiania traw, zamiast zbierania ziam z roślin rosnących w stanie dzikim.
Jeślibyśmy próbowali dociec kto, gdzie i kiedy udomowił rośliny zbożowe to powinniśmy szukać odpowiedzi w rejonie gdzie rośliny te rosną w stanie dzikim. Archeolodzy odkryli, że najwcześniej uprawianymi zbożami były pszenice typu einkom i emmer oraz jęcz- mjLeń. Nietrudno się domyślić jak dokonał się ten pierwszy, wielki krok naprzód. Nawet jeżeli przyjąć, że ludzie w okresie zbieractwa i myślistwa nie zdawali sobie sprawy z tego, że' rośliny wyrastają z nasion, wkrótce musieliby dokonać tego odkrycia przy gromadzeniu i przechowywaniu nasion zbieranych na pokarm. W dość wilgotnych i ciepłych warunkach przechowywania same nasiona rozpoczynając kiełkowanie dałyby zbieraczom podstawową lekcję biologii. Błędem byłoby
sądzić, że człowiek z epoki kamiennej miał mniejszą zdolność wyciągania wniosków z obserwacji niż my. Wytwarzał przecież narzędzia i broń, pułapki, łodzie i kosze, a później także naczynia gliniane, a nawet potrafił malować obrazy. Toteż lekcja udzielona mu przez przyrodę nie poszła na marne; od tej obserwacji dzielił go tylko krok do posiania nasion na skrawku ziemi spulchnionej jakimś patykiem, w mule nad brzegiem jeziora lub w madach nadrzecznych po ustąpieniu powodzi. Czynności te są tak proste i oczywiste, że nie musimy chyba postulować, iż odkrycia tego dokonał niezwykły geniusz i że rozprzestrzeniło się ono z jednego ośrodka na cały świat. Jest bardziej prawdopodobne, że wynalazek uprawy roślin zoistał dokonany wielokrotnie przez różnych ludzi, w oddalonych od siebie miejscach odznaczających się warunkami sprzyjającymi rolnictwu.
Ziarna większych traw były w pewnych częściach świata i w niektórych społeczeństwach epoki kamiennej artykułami żywnościowymi równie ważnymi dla ludzi, jak i dla ptaków. Ziarna takie były zbierane, a nawet mielone na mąkę, w ciągu wielu stuleci, a może nawet tysiącleci, zanim człowiek wpadł na pomysł uprawy. W wykopaliskach El Natuf na zboczach góry Karmel znaleziono sierpy krzemienne, których wiek określa się na 6000 lat p. n. e. Zostały one wykonane przez osadzenie małych ostrych krzemieni na rdzeniu z drewna lub kości. Zęby krzemienne wykazują charakterystyczne ślady zużycia spowodowane koszeniem trawy. Te pierwotne narzędzia były używane do żęcia dzikiej pszenicy i jęczmienia. Podobne narzędzia znajdowano często na znacznych obszarach w sąsiedztwie osad człowieka z okresu neolitu, zwłaszcza w Merinde w delcie Nilu i w Tape Gawra na rozlewiskach Tygrysu.
Trawa powszechnie nazywana pszenicą należy do rodzaju Triticum. Obejmuje on kilka gatunków, lecz wiele form, które kiedyś uznawano za gatunki, w rzeczywistości okazało się wytworami człowieka, o czym świadczą niezbite dowody genetyczne. Już te fakty same w sobie stanowią niezbity dowód starożytności uprawy.
Obszar, który Wawiłow nazwał bliskowschodnim ośrodkiem pochodzenia roślin uprawnych, obejmuje całą Azję Mniejszą, południowy Kaukaz, Iran i część Turkiestanu. Emmer i einkorn nie były jedynymi formami szeroko rozpowszechnionymi w tej części świata. Znaleziono tam ponad dziewięć starożytnych odmian uprawnych, to jest form zmodyfikowanych przez warunki uprawy, którym nadano nazwy gatunkowe. Niektórzy archeolodzy twierdzą, że pierwszą uprawianą pszenicą była pszenica typu einkorn. Jeżeli tak było rzeczywiście, to udomowienie to nastąpiło gdzieś między południowymi Bałkanami i Armenią, gdyż w tym rejonie einkorn występuje w stanie dzikim. Nie przemawia jednak do mojej wyobraźni twierdzenie, że pszenica einkorn została wcześniej udomowiona niż emmer, która występuje w stanie dzikim w rejonach, gdzie rozwinęły się pierwsze cywilizacje typu miejskiego. Za takim stanowiskiem zdają się przemawiać także odkrycia archeologiczne dokonane w miejscowości Dżarmo w Kurdystanie. Odkryto tam pochodzące z 4750 roku p. n. e. ślady kulturowe ludu zajmującego się prymitywnym rolnictwem. Znaleziono tam między innymi ziarna pszenicy i jęczmienia o wyraźnych cechach odmian uprawnych. Rzecz w tym, że pszenica znaleziona w tym wykopalisku jest typu emmer, a nie einkorn. W okolicach Jerycha dokonano innego odkrycia archeologicznego, w którym stwierdzano najwcześniejsze ślady działalności ludzkiej, zasługującej już chyba na
miano rolnictwa. I w tym wypadku mamy do czynienia z pszenicą typu emmer, a nie einkorn.
Jak doszło do tego, że dzikie rośliny wzięte do uprawy ulegały tatk daleko idącym zmianom? Należy pamiętać, że mówimy o czasach na długo przedtem, zanim ktokolwiek pomyślał o krzyżowaniu i hodowli roślin.
Rośliny odznaczają się dużą -zmiennością. Osobniki, tworzące określony gatunek w żadnym wypadku nie są identyczne, są tylko podobne. Co flajmniej'jeden ostrożny botanik zdefiniował gatunek jako zespół osobników, które różnią się jeden od drugiego w^mniejszym stopniu niż od osobników innych gatunków; w ramach tego samego rodzaju. W naturze jednak zmienność we- wnątrzgatunkowa utrzymuje się w stosunkowo wąskich granicach, ponieważ rośliny zapylają się między sobą, a warunki środowiska powodują selekcję "naturalną w tym samym 'kierunku. Oczywiście istnieją wyjątki od tej reguły; na przykład jakiś gatunek może rozprzestrzeniać się w górach, aż do takiej wysokości, na której chłody zaczynają * wywierać wpłjyw selekcyjny. W ramach tego gatunku istnieje pewtna zmienność osobnicza pod względem odpomóści na chłód. Osobniki mniej odporne zginą; przy życiu pozostaną tylko rośliny odporniejsze. W takim wypadku rośliny tego gatunku, zasiedlające nowe środowisko na Większej wysokości, będą zapylane tylko przez rośliny odporne na chłód, podobnie jak one same. W ten śposób następuje naturalna selekcja, pod względem odporności na chłód. Wśród siewek tych roślin znajdą się nawet osobniki bardziej odporne na niskie temperatury niż ich rodzice. Powstał więc nowy podgatunek, który w miarę zwiększania się różnic, może przekształcić się W nowy gatunek występujący na większej wysokości niż gatunek wyjściowy.
Człowiek uprawiając rośliny rozmyślnie wprowadza ostrzejszą, a przede wszystkim szybszą selekcją. Uznawszy jakąś cechą za pożądaną zatrzymuje rośliny wykazujące jej obecność, a odrzuca pozostałe. W taki sposób, przez dobór, sztuczny odpowiednich roślin, powstaje nowa odmiana uprawna, odmiana rozmyślnie wyselekcjonowana, rozmnożona na drodze hodowli ,wsobnej, nie występująca w, stanie dzikim. Bez zagłębiania się w genetykę, można; powiedzieć, że jest to sprawa ujaw^ nienia się pewnych zmian i kombinacji cech; genetycznych, które zą^fsze istniały w tym, gatunku, lecz -nie mogły ujawnić, się, w wyniku selekcji naturalnej, gdyż nie posiadały wąrtości przystosowawczej w określonych warunkach środowiska.-
Powstawanie nowycrh odmian trwa niezmiernie, długo. Jeżeli zatem znajdziemy w jakimś rejonie większą niż w, innym liczbę ras którejś z roślin uprawnych, to możemy śmiało twierdzić, że roślina ,ta byłą uprawiana tutaj od czasów znacznie dawniejszych niż gdziekolwiek indziej.. Opierając się na takim rozumowaniu dochodzimy do. wniosku, że z dwóch najstarszych rejonów uprawy zbóż rolnictwa rozwinęło się wcześpjej w dorzeczu Eufratu j [ Tygrysu niż .w Egipcie. Nią jest to wiele, gdyż równie dojbrze rolnictwo mogło powstać na obszarach leżących pomiędzy tymi dworną- rejonami, to znaczy w Syrii. lu'b Palestynie,, i tam też mogło nastąpić udomowienie pszenicy i jęczmienia. ^ .
Wspomniałem już. -o znalezieniu sierpów krzemiennych wśród wykopalisk, bardzo starych kultur ludów zamieszkujących te obszary, a także deltę Nilu i Mezopotamię. W wykopaliskach w Fajum w Egipcie, prowadzonych przesz panie Gaibon-Thompson i Gardner, odkryto silos wykonany z gliny zmieszanej ze słomą i trzciną, w którym znajdowały się ziarna pszenicy typu emmer, a także ziarna jęczmienia i lnu. Prawdopodob
nie właśnie tutaj, na wybrzeżach dawnych jezior i na pozaiewowych mułach Nilu, po raz pierwszy rozpoczęto w Egipcie uprawę zbóż. Miało to miejsce okbło 7000 lat p. ii. e. W Mezopotamii uprawa pszenicy i jęczmienia rozpoczęła się prawdopodobnie w tym samym czasie, a może nawet nieco wcześniej. Uprawa tych dwóch zbóż sięga tak dawnych czasów, że tylko one spośród wszystkich innych roślin uprawnych zostały uwiecznione w najdawniejszych ideogramach egipskich, a nie tylko w późniejszych hieroglifach fonetycznych.
Za akt udomowienia zbóż możemy śmiało uznać moment, w którym ich ziarna po raz pierwszy zostały rozmyślnie zasiane przez człowieka. Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że wydarzenie to miało miejsće w Palestynie lub Syrii, jakieś 8000 lat temu.
Cywilizacje Dalekiego Wschodu rozwinęły się dzięki uprawie prosa i ryżu.-Proso, a raczej prosa, gdyż nazwę tę stosuje się potocznie dla roślin należących do różnych gatunków, a nawet rodzajów, miały jednak niewielkie znaczenie. Prosa nie można nawet porównywać z ryżem, który należy do roślin najwydajniej przekształcających nieożywione składniki środowiska w tkankę roślinną przydatną jako pokarm dla zwierząt i ludzi. Udomowienie prosa i ryżu nastąpiło znacznie później niż jęczmienia i pszenicy. Obydwa te zboża rosnące w stanie dzikim zbierano z pewnością od tysięcy lat. Pomysł ich uprawy najprawdopodobniej był wynikiem znacznie wcześniejszego udomowienia pszenicy i jęczmienia. W przypadku ryżu nie ma ćo do tego wątpliwości. Prosa w stanie dzikim występują w Chinach, Indiach oraz w Afryce: Możliwe, że północne Chiny były jednym z miejsc udomowienia tej' róśliny, chociaż jest to mało prawdopodobne. Inne prośo uprawiali na Półwyspie Bałkańskim' (kultura Starcevo- -Kórós) pierwotni rolnicy, którzy znali żresztą także
so
pszenicę typu einkom. Ponieważ w rejonie tym występowało dzikie proso, niewątpliwie zostało ono udomowione, gdy rolnicy tutejsi dzięki emigrantom z Bliskiego Wschodu zapoznali się z. pszenicą i sposobami jej uprawy. Natomiast gdziekolwiek warunki klimatyczne pozwalały na uprawę ryżu wypierał on proso, jasko roślina lepiej plonująca 4 dostarczająca lepszego pokarmu.
Pozostaje jeszcze kwestia, .gdzie proces ten rozpoczął się. Rośliną najbardziej zbliżoną do ryżu uprawnego (Oriza sativa) jest dziki ryż (Oriza fatua) uważany za jego przodka. Gatunek ten występuje dziko w Indiach, zwłaszcza w dolinie Gangesu,¡jak również |na całym obszarze południowo-wschodniej Azji, aż po Jawę. Tak więc patrząc z punktu widzenia dostępności materiału wyjściowego, udomowienie mogło nastąpić w jakimkolwiek miejscu tego ogromnego rejonu. Zatem próbując odnaleźć miejsca wprowadzenia ryżu do uprawy miusimy przede wszystkim szukać w tym rejonie ludzi, którzy byli na takim stopniu rozwoju kulturalnego* żę mogli dokonać aktu udomowienia,' powiedzmy około 1000 lat przed powszechną, i rozległą uprawą ryżu* oczywiście w. czasach prehistorycznych. Jednakże nie wydaje się prawdopodobne, aby w tym rejonie świata istnieli tacy ludzie. Wygląda zatem na to, że pomysł sadzenia i uprawy ryżu przyszedł z zewnątrz i że jego udomowienie nastąpiło gdzie indziej^
Archeologia dostarcza pewnych wniosków dotyczących rozprzestrzeniania się sztuki rolniczej z zachodni o- azjatyckiego centrum rozwojowego na Wschód, które można streścić w następujący sposób* W ^zwartym tvisiacleciu, p.n.e. istniały osady, wipjside. oparte na uprawie pszenicy, znacznie oddalone od tych .centrów, położone nawet na południowo-wschodnich wybrzeżach Morza Kaspijskiego (Tepe Hissar, Namasga Tepe). Wygi
daje się, że osady będące drugorzędnymi ośrodkami prymitywnego rolnictwa mogą nawet datować si^ z piątego tysiąclecia p.n.e. Zauważany, że tylko w bardzo nielicznych wypadkach naturalne zjawiska, takie jak na przykład wylewy Nilu,' powodowały1 coroczne odnawianie śię gleby. W przygniataj ąc£j" większości ówczesnych społeczeństw działały potężne czynniki, które zmuszały tych bardzo prymitywnych rolników dó emigracji. Było to przeludnienie spowodowane - szybkim wzrostem populacji w warunkach względnego -dostatku, a także, do momentu 'Zastosowania ńaWozóW,' szybki spadek żyzności gleby. Jeden’ z nich kib tteź obydwa te czynniki powodowały emigrację i t&ększych lub mniejszych grup ludzkich z osad na Wybrzeżach Mórźa Kaspijskiego w kierunku wśfehodnim .W- wyniku tych wędrówek dotarły one aż do Beludżystanu i dalej na wschód W dolinę Indusu, aby Znacznie później rozprzestrzenić się na eałyrn obszarze Indii. Emigranci ei prawdopodobnie nieśli ze sobą własne nasiona zbóż i pierwsze pola uprawne' w'"Indiach były najprawdopodobniej łanami pszenicy. Jednakże tutaj, gdzie miejscowa ludność od niepamiętnych czasów zbi&rała ¡nasilona dziko rosnącego ryżu Oriza fatua (tak jak można to śpotkać gdzieniegdzie i po dziś dzień), szybko i tę roślinę "Zaczęto uprawiać, podobnie jak pszenicę.
Wydaje sięWięcL że "Udomowienie ryżu nastąpiło w Indiach, prawdopodobnie na początku trzeciego tysiąclecia poue.-Później w trzecim tysiącleciu p.n.e. rozpoczęła się kolejna wędrówka ludów w ‘ kierunku wschodnim, poprzez Indochiny. Tym razem jednak koloniści już uprawiali ryż. Możliwe, że Wodaie odmiany ryżu były uprawiane po raz pierwszy Właśnie w tym rejonie. W końcu, prawdopodobnie .¡około 2000 lat p:n.e., udomowiony ryż~osiągnąłdołinę''rzeki-Jangcy i rozprzestrzenił śię w całej pełudniowo-iwsdiodniej Azji.
Posiadanie uprawnego ryżu było bodźcem do rozwoju kultury chińskiej w Kansu i okolicy. To właśnie ryż, a nie proso, stanowił podstawę wielkiej cywilizacji miejskiej w Chinach.
Spójrzmy teraz na Amerykę Środkową i Południowa. gdzie cywilizacja opierała się. na uprawie- kukurydzy (Zea mays), Istnieją kontrowersyjne dowody co do tego, gdzie i kiedy roślina ta. została udomowiona. Nie wiemy, czy 'ten twórczy ¡akt miał miejsce na południu i przeniknął na północ,,czy też-został dokonany gdzieś w Przesmyku Panamskim, a następnie przeniesiono uprawę na.tereny cywilizacji Andyjskiej,. A może udomowienie nastąpiło w obydwu ośrodkach niezależnie od siebie? To jednak wydaje się wątpliwe. ■. ,
Problem jest bardzo skomplikowany, ponieważ, nie wiemy czy sama idea uprawy roślin powstała niezależnie w obydwu Amerykach wśród plemion zbierackich* które osiągnęły stadium neolityczne,| czy też przynieśli ją ze sobą. imigranci jz północno-wschodniej Azji. Jest to dosyć prawdopodobne i chociaż pierwsza fala emi*i grantów dotarła na kontynent amerykański od krańców północno-zdehodnich, W czasach kiedy jeszcze w Starym Święcie nie zapoczątkowano rolnictwa, to wydaje się^ że niema dowodów zaprzeczających teorii o^następnych migracjach. Niektóre z nich (miały miejsce nawet poc60GO roku p.n.e. Najbardziej trafia mi do przekonania hipoteza o. niezależnym ośrodku powstania rolnictwa na kontynencie amerykańskim, gdyż rolnicy, nawet najbardziej prymitywni*, zabraliby przecież ze sobą nasiona zbóż. Dlaczego więc żadne ze zbóż Starego Świata nie znalazło się w składzie flory amerykańskiej?. Po odkryciu Ameryki przeż Kolumba nie znaleziono tam żadnej rośhaay uprawnej pochodzącej, ze Starego Świata i- o i'lC wiem, nie znaleziono żadnej ekonomicznie ważnej rośliny, jak chociażby zboża - ze Starego
Świata (nawet w etanie dzikim, na przykład w postaci chwastów).
Drugim argumentem jest fakt, że to nie kukurydza była pierwszą rośliną uprawną w Ameryce. Podobnie zresztą nie jesteśmy pewni czy w Starym Swiecie właśnie pszenica była' pierwszą rośliną uprawną. W zlewiskach rzek w dolinach Andów i w Meksyku pierwszymi roślinami uprawnymi były fasole z rodzaju Phaeseolus oraz dynie. Trudno mi zaakceptować date C65Q0 rok pji.e.) pochodzenia szczątków fasoli i dyni znalezionych w wykopaliskach archeologicznych, w grocie Ocampo w Meksyku; uznanych za odmiany uprawne. Aczkolwiek jest rzeczą zupełnie pewną, że na kontynencie amerykańskim były one uprawiane wcześniej niż kukurydza, nie można znaleźć żadnej większej cywilizacji miejskiej opartej na ich uprawie. Ich wydajność ekonomiczna (plon przypadający na godzinę pracy z jednostki powierzchni) była zbyt niska, aby rolnicy mogli wytworzyć nadwyżki, dzięki którym można by uwolnić pewnych członków społeczności od pracy przy wytwarzaniu żywności.
Trzydzieści lat temu wydawało się, że dwaj zdolni naukowcy amerykańscy P. C. Mangelsdorf i R. G. Reeves odkryli pochodzenie kukurydzy indiańskiej. Wykazali oni, że nie ma dzikiej kukurydzy nagonasiennej, to jest tej, którą znamy, i Udowodnili również, że odmiana uprawna powstała w drodze'mutacji jednego genu, z kukurydzy o kolbie okrytej plewą. Mutant ten jeśli się pojawi nie może przetrwać w dzikości ze swymi nie okrytymi kolbami, aby utworzyć nowy gatunek. Zresztą nawet kukurydza uprawna, pozostawiona bez opieki, może przetrwać jedno Łub dwa pokolenia, potem zanika. Forma nagcmasienna jest -wygodniejsza dla rolnika, gdyż nie wymaga młócenia dla oddzielenia ziarna od plewy. Pozostaje tylko znaleźć odpowiedź na
pytanie, kiedy kukurydzę okrytą plewą udomowiona i wprowadzano do uprawy. Mangelsdorf i Reeves, opierając się na ogólnie przyjętych kryteriach ustalanych przez Wawiłowa, uznali, że raczej Peru niż na przykład Gwatemala lub Meksyk było najstarszym środowiskiem naturalnym kukurydzy uprawnej. Równocześnie jednak nie znaleziono tam dziko rosnącej kukurydzy, a przecież udomowienie mogło nastąpić tylko w wy-; padku występowania rośliny w stanie dzikim i ta w.dużych ilościach» Argument ten odrzucono w sposób niezbyt przekonywający, tłumacząc mianowicie, że rolnictwo Peru było tak intensywne (od tysięcy lat dając początek cywiliząęji . miejskiej wieJtkich narodów przybrzeżnych, aż do kpńca Imperium Inków w XVI wieku), że kukurydza o okrytych kolbach zastała wytępiona, jako kłopotliwy chwast. Nie wydaje się możliwe, aby starożytni,rolnicy wyposażeni w swoje prymitywne metody i narzędzia z epoki kamiennej mogli wyniszczyć endejni-cęną roślinęJjj=r ale tak przyjęto. Następną trudność stanowiły dowody , w postaci wyrobów glinianych pochodzących z tego rejonu. Przedstawione na wielu z nich kolby kukurydziane są pozbawione plewy okrywającej. Dopiero w zbiorach zgromadzanych w Muzeum im. Peabody na Uniwersytecie Yale znaleziono jeden taki okaz. Mangelsdorf ą Reeves uznali w końou, że okrytonasienna kukurydza została udomowiona gdzieś na równinach; obecnych terenów Paragwaju, południowo-zachodniej Brazylii i południowo- -wschodniej Boliwii. Nie ustalano daty tego wydarzenia, lecz nie mogło to być wcześniej niż około 4000 roku p.n.e.
Wkrótce dokonano nowych odkryć. Pod Mexico City, na głębokości 60. metrów, znaleziono ziarna pyłku kukurydzy okrytonasiennej, co sugerowało» że roślina ta rosła w tym miejscu aż'60 000 lat temu. Nie miało to
poważniejszego znaczenia, gdyż po‘tym okresie nastąpiła epoka lodowcowa i wydaje się, że nie ma dowodów na to, że roślina ta mogła przetrwać aż do obecnych, międzylodowcowych czasów. Bárdziej wartościowe okazały się znaleziska archeologiczne w Bat Cave w Nowym Meksyku, zawierające mie tylko kolby kukurydzy, lecz również ich wyobrażeńie określane na około 3500 rok p.nf.e.
Ciągle jednak daleko jesteśmy od ostatecznych kotn- kluzji. Wszystko co możemy powiedzieć tó to;'ze udomowienie kukurydzy (stanowiącej podstaSvę Cywilizacji Andyjskiej,1 Majów, Olmeków, Tolteków i Azteków), która spowodowała przekształcenie ekonomii rolniczej Starego Świata, miało miejsce ¡ha ;paragwajskoJbrazy- lijsko-boliwijskich równinach lub W dolinie Meksykańskiej, względnie na terenie obecnego Nowego Meksyku, W okresie pomiędzy 4500 á;350O rokiém p.ri.-e.
Tyle można poWiédziec o- czterech trawach zbożowych; pszenicy, jęczmieniu, ryżu i 'kuktitrydzy —¿ stanowiących podstawę pótęgi rodzaju ludzkiego, na których opiera się również współczesna cywilizacja techniczna. Pozostałe dwa źboźa*— żyto Powieś -1- były również ważne, gdyż upráWiano je głównie tam, gdzie warunki przyrodnicze były- zbyt ‘surotoe dó uprawy zbóż podstawowych i w czasach gdy We bfło jeszcze możliwe wyhodowanie odmian wytrzymujących té warunki. Żyto i owies, podobnie jak proso, odegrały drugorzędną niemniej jednak ważnąlrolę w historii cyWilizac j i.-: Przy obecnym stanie wiedzy nie jest możliwe określenie miejsca i daty ich udomowienia i nie- Wydaje się, aby to było w ogóle możliwe.
Udomowienie owsa -(musiało mieć miejsce w Czasach historycznych; nie wspomina o nim Biblia i mie ma dla niego nazWy w sandkrycie. Pierwsza, -wzmianki w literaturze Dalekiego Wschodu na temat odmian
orffisa (Avena sativa nuda)- pojawiły się- -w—Chinaeh w okresie pomiędzy 618 a 9Q7-ro(kiera.n.e. Prawdą jest, że starógreckie ’ słowo brórńos oznacza owies, nie ma Jednak żiadnych dowodów na to, że był on tam uprawiany. ‘Z- ćałą pewriośćią niś był Uprawiany przez starożytnych Rzymian,' którzy znali gb (stąd nazwa ave- foa) iylko jako chwast. Pliniusz utrzymuje-, że Germanowie uprawiali owies, pisząc że-‘żywili'-: się owsianką. Galen w De Alimentis (131 n.e:j pisze, że owies był upra\rtdaiiy w dużych ilościach w^ Myzjl i Azji Mniejszej na pasze dla koni, a -w latach nieurodzaju także na mąkę do wypieku chleba. Ziarna owsa znalezione w wykopaliskach z epoki brązu w północnej Europie, ale pochodzą one bez wątpienia z dziko rosnących roślin. Prawdopodobnie kiedy Europejczycy z północy poznali technologię rolnictwa, udomowili owies jako zboże chlebne, które mogło dojrzewać nawet w warunkach krótkiego, mokrego lata, gdyż w owym czasie uprawa zbóż szlachetniejszych nie była możliwa. ;
W wypadku owsa środowisko naturalne nie jest wystarczającą wskazówką do określenia miejsca udomowienia. Jeśli rzeczywiście owies występował jako chwast na polach pszenicznych i w wyniku tego został udomowiony (jak sugeruje De Candolle), zdarzyło się to nie na północy Europy, lecz na południu Bałkanów lub w południowej Rosji.
Prześledzenie drogi żyta (Secale cereale) jest nieco prostsze; można tu bowiem zastosować kryterium o występowaniu dużej rozmaitości odmian. Tylko w Azji Mniejszej i na Zakaukaziu występują odmiany żyta, jak to określa Wawiłow „w zadziwiającej ilości form”. Uprawa żyta musiała mieć początek w tamtych rejonach. Ponieważ żyto często występuje jako chwast na polach pszenicznych, nie ma wątpliwości, że jakiś inteligentny rolnik wpadł na pomysł spróbowania jego
uprawy. Zdarzyło się to niezbyt dawno, bowiem żyto nie ma nazwy ani w języku hebrajskim, ani w san- skrycie i nigdy nie znaleziono go w starożytnych wykopaliskach. Nie ma również żadnych dowodów na starożytną uprawę tego zboża w Chinach i Japonii, a nawet w starożytnej Grecji. Pliniusz pisze, że .żyto uprawiano na północ od Ąlp, a Galen, że uprawiano je jako r-oślinę zbożową w Tracji i Macedonii.
Podsumowując filologiczne i historyczne dowody możemy powiedzieć, że żytQ_Jzostałcuudomowioxie..gdzieś w północno-wschoduiei części Azji Mniejszej, nie wcześniej niż w 300 roku p.n.e.
Od tysięcy lat chieb i wino idą w parze. W kulturze zachodniej miały one tak poważne znaczenie gospodarcze i społeczne, że urosły do rangi symbolu religijnego, jest zatem rzeczą oczywistą, że po omówieniu historii zbóż chlebnych zajmiemy się dziejami winnej latorośli.
Chociaż dotychczasowe wykopaliska archeologiczne zdają się dowodzić, że rolnictwo zapoczątkowała uprawa pszenicy, nie jest to tak 'bardzo pewne. Istnieją podstawy aby sądzić, że jeszcze wcześniej zaczęto uprawiać rośliny owocowe, a wśród nich winorośl. |
W trzeciorzędzie, wśród roślinności północno-wschodniej Azji i północno-zachodniej Ameryki, które wówczas stanowiły jeden kontynent o ciepłym klimacie^ znajdował się przodek winorośli. W miarę ochładzania się klimatu na półkuli północnej, gatunek ten wycofywał się coraz bardziej na południe. W Starym Swiecie napór chłodów od północy na przemian z upałami z południa kilkakrotnie zmieniały geograficzny zasięg tego gatunku. Równoleżnikowo biegnące pasma górskie, chłody, uboga gleba i-brak dnzew na dużych wysokościach nie pozwoliły 'tej roślinie przesunąć się zbyt daleko ku południowi w Azji Środkowej. Natomiast na Dalekim Wschodzie granica zasięgu winorośli: jest wysunięta bardziej na południe, w wyniku czego powstało tam kilka gatunków mniej lub bardziej tropikalnych. ,W Ameryce pasma gór biegną, z grubsza biorąc, w kierunku południowym,i co pozwoliło gatunkom z rodzaju
Vitis rozprzestrzenić się dalej na południe, niż to miało miejsce w Azji Środkowej.
Ta różnica w ukierunkowaniu łańcuchów górskich w Starym i Nowytm Swiecie miała dla winorośli kapitalne znaczenie. W Ameryce wytworzyło się wiele gatunków, które przystosowały się do odmiennych warunków klimatycznych. W Starym Swiecie, w zachodniej części środowiska naturalnego winoirośli, to jest w Eurazji, przeżył tylko jeden gatunek. Natomiast we wschodniej części tego środowiska, to jest ną. Dalekim Wschodzie, przetrwało kilka gatunków, jednak i tak znacznie mniej niż w Ameryce. Ten^jedyny gatunek eurazjatycki, z którego później; powstała niezliczona ilość odmian i ras, tworzy historię-winorośli. Jest > to Vitós rńnifera sylvestris. Jego ewolucję poprzez kilka gatunków kopalnych można prześledzić, w ¡skamielinach. Powstał jako gatunek A był- ustabilizowany na długo przed ewolucją .neolityczną,* kiedy'-to człowiek z myśliwego i zbieracza przekształcił się w. rolnika. Jego środowisko i naturalne było bardzo rozległ|| rozciągając, się od Zakaukazia; poprzez Azję .Mniejszą, aż do zachodniej Europy.
Wino i winorośl pojawiają się w otoczeniu człowieka już w najstarszych 'kulturach miejskich, takich* jak Kisz, Lagasz, Tir i Babilon, Nię -ma jednak żadnych dowodów na to, że dzika;winorośl występowała''kiedykolwiek w Mezopotamii lufo Egipcie, Chociaż W najstarszych zapisach występuje ona tam już; jako roślina uprawna. Nie ma powodu szukać miejsca udomowienia winorośli tam, gdzie roślina ta nie Występowała w stanie dzikim. Równocześnie mniej Jub bardziej wyraźne ślady rozprzestrzeniania się winnic prowadzą do Mezopotamii lub co najmniej Azji Zachodniej,; jako ośrodka udomowienia tej rośliny. Pójdźmy więc za tym nikłym śladem i spróbujmy prześledzić historię winorośli.
Sztuka uprawy winorośli, wino i sama roślina Vitig vinifera w postaci niezliczonej ilości odmian i ras, określanych przez botaników mianem Vitis vinifera satim, została wprowadzona przez Europejczyków: do Ameryki w XVI wieku;do południowej Afryki w XVII wie* ku i do Australazji w XIX wieku* Były one przedtem nieznane w tych częściach świata. Ogranicza to teren naszych poszukiwań tylko ido Europy, Azji i północnej Afryki; którą dla tego celu -połączymy,- z Europą. Możemy również wykluczyć cywilizacje dalekowschodnie, gdyż aczkolwiek znajdowało się tam wiele gatunków Vitis, nie były one, uprawiane, aż do wprowadzenia Vitis vinxfera. Zresztą mamy na to dokładne dowody, gdyż wprowadzenie to miało miejsce w czasach historycznych. W 128 roku p.n.e. cesarz Wu z dynastii Hen wysłał specjalnego posła generała Gzen k’ien do Iranu z misją wyszukania ludzi (nazwanych Yue-czi) w celu zawarcia z nimi sojusszu przeciw niebezpiecznym Turkom (zwanym. Hiung-nu).
W czasie przedłużającej się .misji generał Gzen <k’ien znalazł się w kilku krajach irańskich, włączając w to Sogdianę, Ferganę i Baktrię: Kraje te nie były ■ obce cesarzowi chińskiemu, ¡gdyż kupcy chińscy utrzymywali z nimi kontakty handlowe, były jednaki rzadko odwiedzane przez Chińczyków^ zwłaszcza ludzi na poziomie naszego generała. Generał chciał przede wszyst* kim sprowadzić konie kawaleryjskie, które przewyższały znacznie używane wówczas w Chinach kucyki mongolskie. Zależało mu bowiem na tym, aby cesarska armia chińska nuała lepszą kawalerię • niż Hunowie. Pośród wielu j?zeczy, które wywarły wrażenie na generale Czen k’ien były winnice i wina fergańskie. Bowiem w Chinach nie znano ani wina, ani też rośliny, z której je wyrabiano. Uznał on, że można by wprowadzić uprawę winorośli w Cesarstwie Chińskim. Wysłał
więc nasiona winorośli cesarzowi Wu, który założył pierwszą w Chinach winnicę. Działo się to około 120 roku p.n.e. W ten sposób nić wiedzie nas w samo serce Eurazji. Na marginesie warto zaznaczyć, że generał Czen k’ien wysłał również do Cesarstwa pierwsze nasiona lucerny, zdając sobie sprawę z tego, że konie irańskie będą wymagać lepszej paszy.
Powróćmy jednak znów do zachodniej Europy, która, obok innych rejonów Starego Świata, była również ojczyzną winorośli. Starożytność uprawy tej rośliny na Wschodzie wskazuje, że udomowienie jej nastąpiło jeszcze przed rewolucją neolityczną, to jest zanim w zachodniej Europie powstały zaczątki rolnictwa. Jeśli wyłączymy Grecję, w Europie uprawa winorośli została wprowadzona już w czasach historycznych lub co najmniej pod koniec epoki prehistorycznej. Spośród najstarszych cywilizacji italskich zarówno Etruskowie na północy, jak i Grecy na południu znali dosyć wyrafinowane sposoby uprawy winorośli, które przekazali Rzymianom. Ponieważ niewiele wiemy o pochodzeniu Etrusków, poza tym, że prawdopodobnie przyszli ze Wschodu, nie możemy więc przy ich pomocy śledzić historii winorośli. Wiemy natomiast, że kolonizatorzy greccy przenieśli tę roślinę na Sycylię, do południowych Włoch i do Prowansji. Do VII wieku p.n.e. uprawa winorośli nie była znana na zachód od Grecji. Genetycy stwierdzili nawet, że można odróżnić winorośl uprawną, pochodzącą z późniejszego europejskiego udomowienia, od najstarszych, sprowadzonych odmian.
Czyżby więc uprawa winorośli nie rozpoczęła się w starożytnej Grecji lub chociażby na Krecie? Wydaje się, że nie. Chociaż działo się to w czasach prehistorycznych i opieramy się w dużym stopniu na przypuszczeniach, można prześledzić skąd winorośl dotarła do Grecji. Przede wszystkim słowo oinos nie jest greckie.
g* - \£:&J0Æ
H
Jest ono zapożyczone z języka semickiego od słów yain lub wain. Ale w czasach kiedy udomowienie miało miejsce nie mogli go dokonać Żydzi, gdyż nomadyjskie plemiona trudniły się pasterstwem, a nie rolnictwem. Weźmy jednak pod uwagę, że Fenicjanie, Tyryjczycy i Sydionowie posługiwali się również językiem semickim.
W pierwszym tysiącleciu p.n.e. winorośl i wino były ściśle związane, z kultem Dionizosa. Najstarsze i najliczniejsze mity diońizyjskie oraz świątynie poświęcone kultowi Dionizosa są pochodzenia trackiego. Myza. — port, z którego pochodziło wino dla żołnierzy greckich walczących pod Troją — leżała w Tracji. I właśnie w Tracji Odyseusz otrzymał z rąk Euantesa, syna Dionizosa, wino, 'którym upił Cyklopów, dzięki czemu zwyciężył. Herodot tak pisze o górskim plemieniu trackim Satrów: „Satrowie nigdy nie zaznali jedynowładztwa. Oni jedni spośród wszystkich Traków zawsze byli i są do dzisiaj wolni. Oni też posiadają święte miejsce kultu Dionizosa”.
Wydaje się rzeczą dość prawdopodobną, że winorośl i wino przybyły do Grecji przez Trację; Trakowie lub Satrowie byli skolonizowani przez Myzów,- których kolonie rozciągały się za morzem w Azji Mniejszej. Tak więc nić prowadzi z powrotem do tej części świata. Jeśli chodzi o Kretę, to uprawa winorośli mogła tam dotrzeć ze starożytnej Fenicji lub miast przedfenickich, na przykład Byblos, gdyż Kreta utrzymywała z nimi kontakty handlowe. Najpierw dotarło na nią wino, a później winorośl i sztuka jej uprawy.
Załóżmy, że uprawa roślin rolniczych rozpoczęła się w Mezopotamii, podobnie jak w Mezopotamii powstały pierwsze systemy irygacyjne, wynalezione nie przez Sumerów, którzy przybyli z południowego wschodu, lecz przez Semitów, pochodzących z południowego
zachodu. Można by tedy uznać, że uprawa winorośli rozpoczęła się tam właśnie, gdyby nie fakt, że nie pochodzi ona z tego rejonu, lecz z lasów rosnących u podnóży gór.
Na północ od Mezopotamii mieszkały ludy, prawdopodobnie spokrewnione z Sumerami, ale mniej zaawansowane w rozwoju niż plemiona południowe. Zamieszkiwały one tereny Armenii, Gruzji i Azerbejdżanu, tam też rosła dzika winorośl. Prawdopodobnie na równinie pomiędzy Eufratem i Tygrysem, już w 5500 roku p.n.e., a być może nawet wcześniej, znajdowały się zorganizowane wioski, których ludność trudniła się rolnictwem. W połowie czwartego tysiąclecia p. n. e. miasta takie jak Kisz sumeryjski czy Ur chaldejski przeżywały już pełnię rozkwitu. Wydaje się więc rzeczą zupełnie możliwą, że około 4000 roku p. n. e., a może nawet wcześniej, górskie plemiona zamieszkujące tereny położone na północ od tych ośrodków nauczyły się rolnictwa i prowadziły osiadły tryb życia w żyznych dolinach górskich.
Tak więc około 4000 roku p. n. e. istniały plemiona na takim poziomie rozwoju, że były zdolne do udomowienia roślin dzikich. Poza tym ludy te żyły w tej części świata, gdzie gatunek Vitis vinifera sylvestris obficie występował w stanie dzikim. Co więcej, wydaje się, że tylko w tym rejonie zostały spełnione wszystkie warunki niezbędne do udomowienia winorośli.
Dr E. Levadoux | jeden z najpoważniejszych autorytetów w dziedzinie genetyki i historii winorośli, pisał: „Winorośl jest rośliną, która bardzo wyraźnie reaguje na warunki otoczenia. Badanie tych reakcji jest swego rodzaju podstawą tradycyjnej uprawy tej rośliny. Wiemy na przykład, że przez zmodyfikowanie systemu cię
cia zmienia się plon ilościowo i jakościowo. Udowodniono również, że można ustalić matematyczną zależność pomiędzy zmianami w sposobie uprawy i efektami produkcyjnymi”.
Tak więc, kiedy prymitywny rolnik armeński przeniósł winorośl z jej naturalnego środowiska, to jest z zalesionych wzgórz w słoneczną dolinę, wybrał roślinę łatwo adaptującą się w nowych warunkach i poddającą się zabiegom związanym z udomowieniem. Nie należy zapominać o jeszcze jednej właściwości winorośli: rośliny z rodzaju Vitis są bardziej zdolne do tworzenia mutantów pączkowych niż inne rośliny owocowe. Od czasu do czasu spotykano gałąź, na której owoce różniły się od pozostałych kształtem, barwą, rozmiarem lub smakiem. Odmiany muszkatelowe musiały chyba powstać w ten właśnie sposób. Czasami te odmienne gałęzie mogły rodzić grona wyższej jakości. Rolnik mógł je rozmnożyć przez sadzonkowanie. Ta metoda rozmnażania jest niezmiernie stara, dowodzi tego niezliczona ilość odmian powstałych z mutacji pączkowych. Prawdopodobnie prymitywnemu rolnikowi armeńskiemu wydawało się rzeczą oczywistą, że kawałek żywej rośliny wetknięty w ziemię powinien rozrosnąć się w nową roślinę. I akurat w wypadku winorośli sprawdzało się to bardzo dobrze, gdyż sadzonki jej nadzwyczaj łatwo się korzenią. Toteż z biegiem czasu powstało wiele nowych odmian uprawnych, nieznanych wśród dzikich członków rodzaju Vitis.
Rzeczą najbardziej zadziwiającą i rzucającą się w oczy jest wykształcenie u tej rośliny hermafrodytyzmu i to nie w drodze selekcji naturalnej, lecz dzięki doborowi sztucznemu prowadzonemu przez człowieka w procesie udomowienia. Dzika winorośl jest rośliną dwupienną, to znaczy 'kwiaty męskie rosną na innych roślinach niż kwiaty żeńskie. Wyobraźmy sobie, że człowiek pierwot
ny — prymitywny rolnik — zasadził winnicę ze stu dzikich winorośli wziętych z lasu lub wyprowadził rośliny z nasion dzikich winogron. Najprawdopodobniej uzyskał wówczas 50 roślin żeńskich, 'które wydały owo* ce i 50 roślin rodzących kwiaty męskie i nie wytwarzających owoców. Oczywiście rozważania takie są słuszne dla średniej z tysięcy takich winnic, ale są wielce zbliżone do prawdy. Na pewno zdarzyło się, że niewielki procent krzewów winnych rodził kwiaty obupłciowe (hermafrodytyczne). Jeśli roślina taka dostała się na poletko naszego hipotetycznego rolnika, na pewno zwróciła jego uwagę z powodu wyższego plonu, niż z roślin
o kwiatach żeńskich, gdyż pyłek do jej zapylenia nie musiał być przeniesiony z innej rośliny. Rolnik ów prawdopodobnie wyrzucił rośliny nie rodzące owoców. Wówczas rośliny o 'kwiatach żeńskich, pozbawione pyłku, dawały jeszcze niższe plony, w porównaniu z roślinami Obupłciowymi. Wieśniak, rozmnażając nową łozę winną, z pewnością świadomie wybrał do swojej winnicy rośliny najpłodniejsze (a więc obupłciowe) i tak po kilku latach jego winnica składała się wyłącznie z roślin obupłciowych. Oo więcej, jeśli zaczął teraz rozmnażać swą winorośl z nasion, otrzymywał aż 87,5% siewek roślin obupłciowych, a powtarzanie tego procesu w ciągu wielu lat powodowało stałe zwiększanie się stopnia dwupłciowośei, to jest proporcji kwiatów obupłciowych do rozdzielnopłciowych. Tak w skrócie rozdzielnopienny gatunek Vitis vinifera sylvestris został przekształcony w jednopiemny gatunek Vitis vinifera sativa.
Spróbujmy podsumować w skrócie historię winorośli. Gdzieś na Zakaukaziu, może w starożytnej Armenii, gdzie w paleolicie lasy obfitowały w dziką winorośl, ludzie byli przyzwyczajeni do zbierania dzikich winogron, podobnie jak XVII-wieczni koloniści w półno
cnej Ameryce i my w obecnych czasach zbieramy borówki lub jeżyny. Zauważyli oni, że jagody pozostające zbyt długo w naczyniu wytwarzają płyn, który po wypiciu powoduje u konsumenta przyjemne podniecenie. Wino odkryto prawdopodobnie 8000 do 10 000 lat przed początkiem naszej ery. W okresie pomiędzy 6000 a 4000 rokiem p. n. e. ludy te nauczyły się rolnictwa od swych południowych, bardziej zaawansowanych w rozwoju sąsiadów. One też, lub ich następcy, już w neolitycznej fazie rozwoju rozpoczęły uprawę winorośli i w drodze doboru sztucznego przekształciły ją w roślinę óbupłciową.
Wraz z rozszerzeniem się uprawy winorośli na południe, w rejony, gdzie rolnictwo koncentrowało się w intensywnie nawadnianych starożytnych oazach, powstały warunki izolacji, oo wraz z powtarzanym rozmnażaniem z siewu oraz selekcją sportów (mutantów pączkowych) doprowadziło do nagromadzenia się cech re- cesywnych. W wyniku tej selekcji, na terenach okalających Morze Kaspijskie, powstało wiele odmian przemysłowych i deserowych, jeszcze do dzisiaj spotykanych w Dagestanie, Azerbejdżanie i Turkmenii fH
Stamtąd wino, a także latorośl winna i jej uprawy zostały przeniesione do Mezopotamii i Fenicji, a następnie do Egiptu, na Kretę oraz do Tracji, skąd dotarły do Grecji. Z Grecji dalsza wędrówka prowadziła do południowej Italii i południowej Galii. Działo się to co najmniej w VI i VII wieku p. n. e. Z Galii wino i winorośl zostały przeniesione do Germanii i na Wyspy Brytyjskie, co z kolei mogło mieć miejsce nie później jak 100 lat p. n. e. Do Ameryki winorośl dotarta z Europy dopiero w XVI wieku, a następnie rozprzestrzeniła się po całej kuli ziemskiej, gdzie tylko warunki pozwalały
na jej uprawę. Nie jest to jednak koniec historii udomowienia rodzaju Vitis.
Kiedy Europejczycy odkryli Nowy Świat przekonali się, że występuje tam wiele miejscowych gatunków winorośli. Jeśli saga o odkryciu Winlamdii przez Wikingów jest w większym lub ¡mniejszym stopniu opartą na prawdzie historycznej, to miało to miejsce około.¡roku tysięcznego. Nas bardziej interesuje jednak wyprawa Kolumba, która jest już faktem (niezaprzeczalnym. Gatunki amerykańskie początkowo nie .znalazły zastosowania i | uprawa winorośli opierała się wyłącznie na roślinach przywiezionych z Europy. Uprawę winorośli udało się wprowadzić najpierw _ w Meksyku, następnie w różnych krajach Ameryki Południowej, a potem w Kalifornii. Próby założenia winnic na północ od Meksyku i na wschód od Gór Skalistych kończyły się niepowodzeniem i z niezrozunjoiałych <ło XIX. wieku przyczyn, wszystkie odmiany-winorośli sprowadzone ze Sta^ rego Swiatą, nieodmiennie ząmierały. Przyczyną tego okazała się mszyca —filoksera winnic (Phylloxera va~ statrix — szkodnik winorośli amerykańskiej. Gatunki Nowego Świata, w ciągu tysiącleci wspólnej ze szkodnikiem ewolucji, uodporniły 'się ma jego niszczące działanie. Natomiast winorośl, europejską, pozbawioną, tej odporności, nieodwołalnie ginęła na skutek zaatakowania korzeni przez filokserę. Warto przypomnieć, wiele brakowało aby szkodnik tern, po przedostaniu się na europejską stronę Atlantyku, zmiótł wszystkie winnice Starego Świata.
Niepowodzenia ¡z wprowadzeniem europejskiej winorośli spowodowały, że Amerykanie zainteresowali się gatunkami miejscowymi. Aby być ścisłym, wypada przypomnieć, że nie po raz pierwszy. Udqmowienie miejscowych gatunków winorośli było wielokrotnie brane pod uwagę, jeszcze zanim przekonano się, że
w stanach południowo-wschodnich nie uda się uprawa winorośli europejskiej. Uważa się, że pierwszym projektodawcą tego pomysłu 'był John Hawkins, żeglarz
i handlarz -niewolnikami. Lord Delaware poddał taką samą propozycję w 1616 roku. Pisał on z Jamestown do dyrektora Virginia Company w Londynie: „W gąszczach i żywopłotach, a nawet w pobliżu bram naszych fortyfikacji, rosną tysiące krzewów winorośli, 'które oplatają każde drzewo dając wspaniałe plony owoców. Niech mi będzie wolno zauważyć, że gdyby te dzikie rośliny przesadzić, nawieźć i otoczyć opieką specjalisty, to w niedalekiej przyszłości moglibyśmy mieć obfite winobranie i doskonałe winogrona” 1.
Chyba pierwszego, praktycznie udanego udomowienia amerykańskiej winorośli dokonali w 1710 roku pochodzący z Nadrenii koloniści niemieccy, osiedleni przez gubernatora Aleksandra Spotswooda w hrabstwie Spot- sylwania w stanie Wirginia. Nie wiemy na pewno czy winnica ta została założona z miejscowych roślin (? Vi- tis rotundifolid). Fakt, że rośliny te przetrwały, może na to wskazywać, chociaż wiemy równocześnie, że filo- ksera nie zawsze docierała do winorośli ze Starego Świata w ciągu pierwszych dwóch lat po posadzeniu. Białe i czerwone wina Rapidan z winnicy gubernatora wkrótce stały się dość sławne. Znamy i inne fakty: osadnicy szwedzcy zamieszkujący w Wilmington, w latach trzydziestych XVII wieku wyrabiali wina z dzikich winogron. Możliwe więc, że czynili również próby udomowienia roślin. William Penn, w liście do Society of Free Traders, w 1683 roku opisuje miejscowe winorośle, rozważając czy nie byłoby lepiej uprawiać je zamiast winorośli francuskiej. Jednak jego ogrodnik — specjalista André Doz — wyperswadował mu ten po
mysł i zasadził winorośl francuską. Winnica przepadła podobnie jak wiele innych.
Dopiero Thomas Jefferson spróbował udomowienia gatunków amerykańskich i to na dużą skalę. Miało to miejsce w Monticello. Współczesny przemysł winiarski północno-wschodnich stanów USA i Kanady opiera się głównie na odmianach amerykańskich lub krzyżów» kach francusko-amerykańskich, niemiecko-amerykań- skich lub włosko-amerykańskich.
Drzewa owocowe, których owoce botanicy nazywają pestkowymi, należą dó jednego rodzaju Primus z rodziny Rosaceae. Owoce pestkowe charakteryzują się mięsistą owocnią (perikarpem) i twardą pestką. Przedstawiciele tej rodziny występują w stanie dzikim tylko na półkuli północnej.
Odmiany uprawne z rodzaju Prunus dosyć późno pojawiły się w ogrodach rzymskich, jak również w krajach zachodnioeuropejskich. Katon w De re rustica (O gospodarstwie wiejskim) wymienia śliwki tylko jeden raz, co może świadczyć, że były one rzadkością w sadach i ogrodach. Ale już w poematach Wergiliusza śliwka pojawiają się jako owoce pospolite i powszechnie znane. Tak szybkie upowszechnienie śliw nastąpiło prawdopodobnie dzięki szerokiemu stosowaniu szczepienia odmian szlachetnych na tarninie. Jednakże jeszcze Columella (I wiek n. ęO, najznakomitszy rzymski autor podręczników rolniczych i ogrodniczych, który w swojej pracy opierał się częściowo na dziełach swego kartagińskiego poprzednika Mago, znał chyba tylko trzy odmiany śliw. Ale już około 40 lat później Pliniusz podaje długą listę odmian znajdujących się w uprawie. Z ogrodów i sadów Rzymu śliwy rozpowszechniły się w zachodniej części Imperium Rzymskiego, a więc można powiedzieć na całą Europę. Do tego momentu historia śliw jest jasna, ale powstać pytanie, skąd wzięli je-
Rzymianie?, Czy udomowili własne dzikie gatunki, czy też przywieźli je z innych części Imperium Rzymskiego o starszej cywilizacji?
Wszystkie uprawne odmiany śliw wywodzą się z dwóch gatunków: Prunus domestica i Prunus insititia. Dzika forma P. domestica pochodzi chyba z zachodniej Azji. Drugi gatunek blisko z nią spokrewniony, jest często spotykany w lasach i żywopłotach na terenie HJuropy.
Często zdarzało się, że ludzie, do których od bardziej cywilizowanych sąsiadów dotarł nowy gatunek drzewa owocowego, uświadamiali sobie możliwość uprawy podobnej rośliny, znanej im w stanie dzikim z okolicznych lasów i zarośli. Czasami náwet zbierąli tę dzfjsaę owoce. Wydaje się, że tak właśnie 'było w wypadku śliw. Udomowione śliwy azjatyckie zostały sprowadzone do Grecji i Włoch. Rozpowszechnienie ich na zachodzie Europy doprowadziło do udomowienia śliwy europejskiej i powstania, w wyniku skrzyżowania tych dwóch gatunków, nowych odmian,. .takich jak na przykład śliwki damaszki.
Istnieją skąpe, Jtecz Chyba ’wystarczające dowody na to, że Rzymianie przejęli uprawę śliw od. Greków, niewątpliwie z kolonii greckich położonych na południki Półwyspu Apenińskiego, a wjęc z Ifeapolu lub Sycylii. Do kolonii tych śliwy przybyły prawdopodobnie z ojczystego kraju kolonizatorów,, podobnie jak do kolonii w Ameryce i Australazji zostały przeniesione z Wiel-r kiej Brytanii i podobnie jak upyawa oliwek i winorośli, którą Grecy wprowadzili w swoich koloniach wę,( Włoszech. Najbardziej przekonywającym dowodem^ że śliwy zostały przeniesione do Rzymu z Grecji jest icłi nazwa. Prunus jest przekręconym ereckim słowem prou- mnon, używanym przez Greków początkowo dla określenia dzikich śliw, a później yj odniesieniu do wszelkie-
go rodzaju śliw. Jeśli jakaś społeczność używa obcojęzycznej nazwy dla określenia jakiegoś produktu, to pochodzi on na pewno z tego samego kraju co nazwa. Za przykład niech posłużą słowa: czekolada — pochodzenia azteckiego, kawa — arabskiego itd. Opierając się na tej zasadzie można powiedzieć, że śliw nie udomowiono we Włoszech, lecz prawdopodobnie w Grecji. e Proumnon nie jest jedyną i prawdopodobnie nie najpospolitszą nazwą używaną dla śliw przez starożytnych Greków. Dla uprawnych śliw używano nazwy kokky- melon. Niemiecki filolog Wiktor Heyn odkrył, że słowo to po raz .pierwszy było .użyte w piśmie przez Folluksa, który cytował tekst Aristolochusajr piszącego około 700 roku p. n. e; Słowo melon oznacza jabłko, lecz również owoc w najogólniejszym sensie; przez dodanie odpowiedniego, przedrostka uzyskuje .ono bliższe znaczenie. Spotyka się to i w innych: językach/ na przykład francuskim: pomme — jabłko, pomme de tear&ra- ziem.-- niak.Słowo .melon jest pochodzenia greckieg&ale przedrostek kókky jest słowem orientalnym, co oświadczy
o tym, że śliwy uprawne dostały się:do Grępji % Azji. Tylko tak daleko wstecz możemy sięgnąć, śledząc historię śliw. Można postawić hipotezę, rże śliwy zostąły udo- mowione w Syrii, łub dalej na Wschód, na przykład w Iranie. Miało, to miejsce chyba nie wcześniej: jak 1000 lat p, n. e.
Historia brzoskwinią innego.owocu z grupjf pestkowych, jest łatwiejsza do prześledzenia,/ ze względu na jej specyficzne środowisko .naturąlne; Po. łacinie brzoskwinia nazywa się Prunus persiea, przy czym jest to nie tylko nazwa naukowa ale tąkże używana przez Rzymian nazwa potoczna:, Wskazuje to od razu na jej pochodzenie zPersji. Nie ma żadnych dowodów na.,występowanie brzoskwini w ogrodach i sadach starożytnej Grecji. Brzoskwinie dostały się więc do Rzymu bezpo-
średnio ze Wschodu, z pominięciem Grecji lub kolonu greckich. Przemawia za tym także późne pojawienie się brzoskwini, gdyż Rzymianie zaczęli ją uprawiać dopiero w I wieku n. e.
Wbrew nazwie, brzoskwini nie mogli jednak udomowić Persowie, gdyż nie występuje ona i nigdy nie rosła w stanie dzikim na terenie Iranu. Obecnie znamy tylko szlachetne gatunki brzoskwiń, ale dzikie, podobne do nich rośliny, znaleziono tylko i wyłącznie w Chinach. Co więcej, blisko spokrewniony gatunek Prunus davi- diana, będący prawdopodobnie przodkiem brzoskwini uprawnej, występuje również tylko w Chinach. Chiny w czasie panowania dynastii Han prowadziły ożywioną wymianę roślin uprawnych i zwierząt hodowlanych z Iranem. Było to w II wieku p. n. e. i chyba jeszcze wcześniej. Chodzi tu oczywiście o wymianę celową, prowadzoną przez ludzi, a nie o naturalne rozprzestrzenianie się roślin. Tak więc nie ma wątpliwości, że brzoskwinia była udomowiona w Chinach, nie możemy tylko dociec, kiedy wzięto ją do uprawy.
Z Rzymu brzoskwinie dosyć szybko rozpowszechniły się w zachodniej Europie, dochodząc na północy do Niemiec i Wysp Brytyjskich. Już w czasach Pliniusza wytworzyła się francuska rasa brzoskwiń, które opisuje on jako galijskie. Porównując z analogicznymi procesami zaobserwowanymi w Ameryce, możemy sobie wyobrazić, jak przebiegał proces rozpowszechniania uprawy brzoskwiń w Europie. Prunus persica jest gatunkiem łatwo adaptującym się i bardzo plastycznym. Brzoskwinia przeniesiona w XVI wieku do Ameryki Północnej bardzo łatwo przyjęła się i była powszechnie uprawiana przez białych osadników, a także przez Indian. Jej adaptacja do nowego środowiska była tak pełna, że siedemnastowieczni badacze, znajdując bujne zarośla brzoskwiniowe w miejscach gdzie biały czło
wiek nigdy nie postawił stopy, uważali ją za dziką roślinę amerykańską.
Inny przedstawiciel grupy pestkowych — morela (Prunus armeniaca) ma bardzo ciekawą historię nazewnictwa. Badając ją można prześledzić historię udomowienia moreli. Po włosku morela nazywa się albero- coco lub albioeco, po francusku — abricot, po niemiecku — aprikosa, po angielsku — apricot. Powstaje pytanie skąd w tylu językach jedna wspólna nazwa. Otóż nazwa, razem z owocami, przywędrowała z Hiszpanii, do Włoch w XII wieku i do Anglii w XVI wieku. Hiszpańska nazwa moreli brzmi albaiąuoąue, co świadczy
o arabskim pochodzeniu tego słowa, gdyż po arabsku morela nazywa się al-barquq. Morele uprawiano w mauretańskiej Hiszpanii przed 1000 rokiem n. e. Nie oznacza to jednak, że uprawa tej rośliny została zapoczątkowana w Hiszpanii lub w którymkolwiek z krajów Imperium Arabskiego.
Istnieją dwa ośrodki gdzie występuje wiele różnorodnych odmian moreli (przy czym niektóre z tych odmian są bardzo prymitywne): pierwszy w Azji Środkowej, obejmujący Pendżab, Kaszmir, Afganistan, Uzbekistan i sąsiednie republiki ZSRR; drugi to północne Chiny. Jednak w Azji Środkowej nie znaleziono dzikich moreli. Występują one tylko w Chinach. Znalazł je tam Bretschneider. Mogłoby to oznaczać, że morele zostały udomowione w północnych Chinach i do Europy dostały się poprzez któryś z krajów arabskich. Ale nie jest to takie proste.
Filologowie analizują słowo al-barquq w sposób następujący: al jest przedrostkiem, barquq przekręconą formą zlatynizowanego greckiego słowa praicokkia. Jeśli więc Arabowie wzięli nazwę od Rzymian, to chyba również stamtąd dotarła do nich morela. Tu powstaje nowy problem. Skoro Rzymianie i Grecy znali morelę
przed Arabami, dlaczego nie rozpowszechniła się ona wcześniej w zachodniej Europie, tylko dotarła tam dużo później i to z krajów Arabskich? Otóż wydaje się, że uprawa moreli nie przeniknęła do północno-zachodnich krańców Imperium Rzymskiego, ponieważ w samym Rzymie została wprowadzana dosyć późno, kiedy tereny północno-zachodnie były już we władaniu plemion barbarzyńskich. Łacińskie słowo praicokkia pochodzi od greckiego prokokion, co oznacza — przedwcześnie zakwitający. I tak jest w rzeczywistości, morela kwitnie bardzo wcześnie. A więc jesteśmy znowu w Grecji. Dioskurides (I wiek n. e.) mówi rzecz bardzo ciekawą: ,,My Grecy nazywamy je (tzn. morele) Armeniaca, ale Rzymianie używają nazwy praicokia”. Wskazywałoby to, że morele do Grecji dostały się ze starożytnej Armenii. Jak już wiemy morele w stanie dzikim znaleziono tylko w Chinach, a więc pozostaje chińsko-perska wymiana materiału roślinnego z okresu dynastii Han, lub wcześniej, jako sposób przeniesienia na Bliski Wschód. Trudno jest określić, nawet w przybliżeniu datę udomowienia moreli, ale chyba 1000 rok p. n. e. nie jest datą zbyt wczesną.
Czereśnie pochodzą od czereśni ptasiej Prunus avium, natomiast wiśnie od wiśni dzikiej Prunus cerasus. Obydwa te gatunki rosną dziko w zachodniej Europie. Nie wiemy czy były one udomowione w Europie, a jeśli nawet, to lokalne odmiany zostały wyparte przez lepsze odmiany pochodzące z zachodniej Azji. Możliwe, że grupa odmian znanych pod nazwą „czerechy” (krzyżówka wiśni | czereśnią) jest pochodzenia europejskiego. Do niedawna były one szeroko uprawiane, obecnie spotyka się je rzadko.
Główne fakty dotyczące przemieszczenia zachodnio- azjatyckich form wiśni i czereśni do Europy przedstawiają się następująco. Rzymianie wprowadzili je do
północnej Italii oraz na tereny Galii i Brytanii między rokiem 90 a 120 n. e. Fakt, że stało się to tak późno, wydaje się dziwny i ma duże znaczenie. W Rzymie uprawę wiśni i czereśni rozpoczęto kilkadziesiąt lat wcześniej, gdyż prawdopodobnie około 70 roku n. e. przeniesiono kilka odmian z zachodniej Azji. Według ustnych przekazów, pierwsze drzewa przywiózł do Rzymu z Azji Mniejszej — słynny epikurejczyk Lukullus, po zwycięskiej kampanii wojennej, skierowanej przeciwko wojskom króla Mitrydatesa. Dzikie wiśnie i czereśnie występują w Azji Mniejszej w wielu miejscach, natomiast nie spotyka się ich na wschód od Kaukazu.
Jeśli historia ta jest prawdziwa, wydaje się rzeczą dziwną, że nie wspomina jej Plutarch opisując życie Lukullusa. Jedno jest pewne — mniej więcej w tym okresie Rzymianie zaczęli uprawiać wiśnie i czereśnie, gdyż Katon w De re rustica nie wspomina jeszcze
o żadnym z tych dwóch gatunków, natomiast Warro w swojej pracy pod tym samym tytułem wspomina je tylko jeden raz. Wszyscy późniejsi autorzy zajmujący się w swoich książkach sprawami rolnictwa, często piszą o wiśniach i czereśniach. Historia o Lukullusie pochodzi od Pliniusza, ale tu znów napotykamy na pewne trudności. Jeśli pontyjskie odmiany pochodziły od Prunus cerasus, były to wiśnie. Rzymianie natomiast byli przyzwyczajeni do jadania słodkich owoców dzikich typów Prunus avium. Istnieją inne jeszcze źródła informacji. Atenajos cytuje niejakiego Difilosa z Synopy, wymieniającego czereśnie i „miletańskie” wiśnie, pochodzące z zachodnioazjatyckich prowincji królestwa Lizymachii. Tak więc wydaje się rzeczą prawie pewną, że czereśnie wprowadzono do uprawy na terenach Włoch około 100 roku n. e. lub wcześniej.
Procesy doboru i selekcji, opisane już we wcześniejszych rozdziałach, powodowały powstawanie wciąż no
wych lokalnych odmian, w miarę jak uprawa wiśni
i czereśni upowszechniała się na terenie całego imperium. W czasach Pliniusza rozróżniano już pokaźną liczbę lokalnych odmian, które powstały nawet w prowincjach tak odległych jak Portugalia. Tak więc śledzenie historii rozwoju obydwu gatunków od tego momentu jest łatwe; dużo trudniej jest zrekonstruować ich historię w okresie wcześniejszym. Wszystko 00 wiemy do tej pory sprowadza się do faktu, że zarówno wiśnia jak i czereśnia przywędrowały .na zachód z Pontu pod koniec I wieku n. e. i że obydwa gatunki rosną tam w stanie dzikim.
Być może czereśnie zostały wprowadzone do uprawy właśnie w Poncie, a nie w Cerasus. Między innymi Heyn wykazał, że to nie czereśnie wzięły nazwę (Cerasus) od miasta, w którym Lukullus miał swoje słynne ogrody, lecz właśnie miasto zostało tak nazwane od bujnie rozrastających się wokół niego drzew czereśniowych. Wydaje się, że słowo kerasos pochodzi z Azji Mniejszej
i jest zniekształconym przez Greków słowem kraneia, używanym niegdyś do określenia twardości drewna wiśni o gęstych zwartych słojach. Podsumowując, wydaje się wielce prawdopodobne, że uprawa wiśni i czereśni jest starsza niż miasto Cerasus i że udomowienie ich nastąpiło na terenie Pontu. Niewykluczone jest zresztą późniejsze, niezależne udomowienie w innym ośrodku cywilizacji. W zasadzie brak jakichkolwiek dowodów, które pozwoliłyby określić datę udomowienia czereśni i wiśni. Wydaje się jednak, że można zaryzykować twierdzenie, iż obydwa gatunki były najpóźniej wziętymi do uprawy przedstawicielami z rodzaju Primus.
Migdałowiec, znany pod nazwą Prunus cjOmmunis (synonimy: Prunus amygdalus, Amygdalus communis) pochodzi z Azji Środkowej i obejmuje swoim zasięgiem
zachodnie krańce Bliskiego Wschodu. To prawdopodobnie było przyczyną, że roślina ta weszła do uprawy stosunkowo wcześnie i rozprzestrzeniła się na wschód i na za oh ód od swego naturalnego siedliska. Botanicy radzieccy badając naturalne zasoby dzikich roślin Ziwią- zku Radzieckiego, które mogłyby być użyteczne gospodarczo, natrafili w górach Kaukazu i Azji Środkowej na dziko rosnące drzewa migdałowe, nieznacznie tylko ustępujące pod względem jakości wielu odmianom szlachetnym. Ja sam spotkałem na Wyspach Kanaryjskich migdałowce Ayacata, pochodzące od drzew sprowadzonych przed wiekami z Hiszpanii, które trudno było odróżnić od drzew dzikiego migdałowca.
Migdały są łatwe do przewożenia na duże odległości dzięki twardej skorupie. Prawdopodobnie dzięki temu Ateńczycy . znali migdały na długo przed sprowadzeniem do Grecji migdałowca. Wydaje się, że również Rzymianie, przynajmniej do okresu poprzedzającego Imperium, znali migdały tylko jako towar importowany, dla którego nazwę — amigdale• <— zapożyczyli z greki. Nazwa ta nie fest jedynym dowodem, że do Rzymu, a więc
i do reszty Europy, migdały przywędrowały z Grecji. Cytowany uprzednio starożytny agronom Columelle^ dla określenia migdałowca używa nazwy amygdala, ale migdały nazywa greckimi orzechami (nux Graeca). Dowodzi to jedynie, że migdałowiec został wprowadzany do Grecji wcześniej iniż do Rzymu.
Chociaż migdałowiec ¡nie r pochodzi z Dalekiego Wschodu, >od dawna był powszedhiiie uprawiany w Chinachu Japonii, w Chinach- nawet dużo wcześniej niż w Europie. Wydaje się więc oczywiste, że mamy tu do czynienia z przypadkiem dwóch niezależnych ośrodków udomowienia tej samej rośliny. Wawiłów wyróżnia dwa główne ośrodki rozpowszechnienia migdałowca: pierwszy — środkowoazjatycki, skąd uprawa mogła być
z łatwością przeniesiona do ogrodów chińskich, koreańskich i japońskich; drugi — bliskowschodni, skąd dotarł on do Europy. Ale istnieje również inna teoria, według której migdałowiec został udomowiony w północnych Indiach — w Pendżabie, Beludżystanie lub dolinie Indusu i stąd rozpowszechnił się do ośrodków wschodniej i zachodniej cywilizacji.
Co się zaś tyczy uprawy drzew z rodzaju Prunus, a zwłaszcza śliw w Chinach i Japonii, należy przypomnieć, że gatunki, które dały początek odmianom szlachetnym pochodziły z zachodu. Jednocześnie śliwy miały bardzo duże znaczenie w ogrodach Dalekiego Wschodu, zwłaszcza jako rośliny ozdobne, już na długo przedtem, zanim w Europie zaczęto uprawiać jakiekolwiek drzewa owocowe. Dotyczy to zwłaszcza Chin. Nawet w Japonii w VII wieku i później, to jest w okresie, kiedy w ogrodach można było sadzić tylko rośliny o znaczeniu rytualnym, śliwę zaliczono do tej nielicznej grupy uprzywilejowanych roślin. Z okazji kwitnienia śliwy organizowano uroczyste przyjęcia za dnia i przy świetle księżyca, a eleganckie damy japońskie przywdziewały suknie, specjalnie na tę okazję przeznaczone.
Ale Wschód ma swoje własne śliwy. Szeroko obecnie uprawiany w południowej Afryce i Kalifornii gatunek wywodzący się od Prunus salicina i nazywany pospolicie śliwą japońską, pochodzi nie z Japonii, lecz z Chin. Z całą pewnością śliwa ta rosła w japońskich ogrodach już przed VII wiekiem n. e., a w Chinach pojawiła się nie później niż w 1000 roku p. n. e. (chociaż jej kwiaty przedstawione na starych malowidłach trudno odróżnić od kwiatów Prunus simonii). Możliwe, że P. salicina była pierwszym udomowionym gatunkiem z rodzaju Prunus i bez wątpienia jej udomowienie miało miejsce w Chinach. Jednak nie jest ona jedyną śliwą
występującą w sadach i ogrodach starożytnych Chin. Prunus simonii, nazywana także śliwą chińską, pochodzi z północnych Chin i jest odporniejsza na mróz. Ponieważ była prawie z całą pewnością udomowiona w północnych Chinach i wprowadzona na południe już jako odmiana szlachetna, sądzę, że jej uprawa rozpoczęła się później niż tzw. śliwy japońskiej.
Jedyną dostępną informacją na temat uprawy wiśni na Dalekim Wschodzie jest fakt, że Chińczycy udomowili dwa gatunki: Prunus tomentosa i Prunus pseudo- cerasus jeszcze przed 1000 rokiem p. n. e. Nie można ściśle określić tej daty ponieważ P. pseudocerasus znana jest tylko jako roślina szlachetna i nie znaleziono jej w stanie dzikim. Na tej podstawie można przypuszczać, że została udomowiona w zamierzchłych czasach.
Niektóre potrawy naszego codziennego jadłospisu są tak pospolite, że ich obecność na stołach naszych uważamy za rzecz zupełnie naturalną. Weźmy na przykład kapustę lub marchew. Tylko przez zastosowanie ekstrawaganckiego przepisu kulinarnego lub sposobu podania można z nich zrobić jeszcze coś nowego. A przecież pospolite warzywa, które spożywamy codziennie są, w równej mierze dziełem umysłu ludzkiego, jak na przykład rzeźba lub malowidło. Nigdy jednak nie przychodzą nam do głowy słowa pochwały lub podziękowania dla ludzi, którzy przekształcili dzikie rośliny w te codzienne warzywa, chociaż zaangażowali oni w to swoją inteligencję i inwencję twórczą, podobnie jak artysta w tworzenie dzieła sztuki. Możemy odgadnąć i przeniknąć uczucia artysty tworzącego swe dzieło tym bardziej, że dzieło to dotyczy tej sfery odczuć, którą cenimy najbardziej i szczycimy się, że wywyższa nas ona ponad świat zwierząt. Nie wiemy natomiast kim byli bezimienni twórcy, przez całe pokolenia udoskonalający rośliny, które dziś jako warzywa znajdują się codziennie na naszym stole. Człowiek, który przekształcił chwasty w pokarmy miłe naszemu podniebieniu i żywiące nasze ciało, nie zyskuje uznania podobnego artystom, gdyż opieramy się na prastarej zasadzie, że duch jest godniejszy od ciała. Jest to zadziwiające, bo chociaż „nie samym chlebem człowiek żyje”, to jednak „nie mógłby żyć bez chleba”.
Rozwijając dalej ten punikt widzenia łatwiej można wyobrazić sobie istnienie ludzkości bez królów niż bez kapusty, jednak staramy się poznać historię królów, a nie interesuje nas kim byli przodkowie kapusty, jak rozszerzała swoje panowanie szlachetna i królewska rodzina kapustnych.
Dzikim przodkiem tej arystokracji była pochodząca z Europy Brassica oleracea. W stanie dzikim występuje również na wschodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego, szczególnie w Anatolii, gdzie można znaleźć cały szereg form dzikich i uprawnych. Nie jest to jedyny gatunek dzikiej kapusty, bo występuje tam wiele innych gatunków pokrewnych, które mogły dostarczyć genów w procesie tworzenia współczesnej kapusty jadalnej. Kto je ukształtował? Ponieważ gatunki te występują tylko w Europie i Azji Zachodniej, i wszystkie są mniej więcej roślinami morskimi, nie ma potrzeby szukać twórców kapusty uprawnej poza basenem Morza Śródziemnego.
Według De Candolle’a, który jest dawnym, ale ciągle jeszcze wysoko cenionym autorytetem w geografii roślin, dzika kapusta nie występuje w Grecji. Jednak Grecy znali ją i uprawiali jako warzywo, a Teofrast (372—287 p. n. e.) podaje trzy powszechnie używane odmiany. Pliniusz Starszy (23—79 n. e.) wymienia już sześć odmian kapusty uprawianych w Italii. W XVII wieku uczeni europejscy wymieniali dwadzieścia odmian kapusty i aż trzydzieści w XIX wieku. Normalnie wzrost ilości odmian można tłumaczyć rozpowszechnianiem się uprawy nowej rośliny i wytwarzaniem ras lokalnych oraz dalszym ich rozprzestrzenianiem. Lecz w wypadku kapusty możliwe jest jeszcze inne wytłumaczenie. Jeśli przyjmiemy, że kapusta została udomowiona w zachodniej Europie i jej uprawa rozchodziła się w kierunku wschodnim, na zachodzie powinno ist
nieć więcej odmian niż na wschodzie. Fakt poznania ich ■wszystkich dopiero w czasach nowożytnych można tłu- znaczyć tym, że przez całe wieki nie wykraczały poza; rejony, w których powstały. Cały ten wywód jest hipp-r tetyczny, ale jego pewne potwierdzenie można znaleźć- w nazewnictwie.
W językach europejskich kapusta ma wiele nazw i są one starożytne; azjatyckich nazw jest niewiele-i wszystkie są nowoczesne. Angielska nazwa cabbage • powstała z francuskiego słowa cabus, które z kolei wywodzi się od celtyckiego kab lub kap. Staroangielska nazwa kapusty — kale -— także ma swoje odpowiednia, j^-to nie tylko w językach celtyckich, ale i germańskich, na przykład cal w irlandzkim, kaol w bretońskkn, kohl w niemieckim i kaal w duńskim. Wskazuje to na ten sam rdzeń językowy, który nie jest ani celtycki, ani germański, a raczej pochodzi od jednej, z łacińskich, nazw — caul. Brassica jest drugą łacińską nazwą kapusty. Nazwa ta ma również swoje pochodne w innych językach europejskich, celtyckich i nieceltyckich: bresic, bresych, aż do tak przekręconej nazwy jak berza.
Wytłumaczyć to można tylko w ten sposób — nazwy z rdzeniem kab są starsze niż nazwy z rdzeniem kale, co oznaczałoby, że Celtowie mieli własne nazwy dla kapusty, które po podbojach rzymskich zostały zastąpio-., ne przekręconym słowem łacińskim. Jest tó jedyne wytłumaczenie, gdyż istnieją dowody na to, że starożytne bliskowschodnie cywilizacje nie znały kapusty zupełnie. Nie ma na przykład najmniejszej wzmianki na te<*. mat kapusty w starożytnej literaturze hebrajskiej i nie ma dla niej nazwy w klasycznym języku hebrajskim. Na tej podstawie można określić datę udomowienia kapusty gdzieś po 1000 roku p. n. e. Ponadto wszystkie nazwy dla kapusty w językach indyjskich są nowożyt
ne. Co prawda jest w sanakrycie słowo karambha, które oznacza jakieś warzywo, ale najprawdopodobniej .nie kapustę. Perska nazwa kapusty—: karami) — od której prawdopodobnie wywodzi się grecka karambai, została wprowadzona dość późno, bo dopiero wówczas, kiedy Irańczycy znali już kapustę.
Przytoczone powyżej wywody nasuwają dwa możliwe wnioski: lł^-r kapusta została udomowioęia gdzieś w zachodniej Europie przez Celtów w pierwszym tysiącleciu p, m e. i stąd dostała się na wschód; 2 •-?- Celtowie zastali w podbitych krajach kapustę już udomowioną przez Liguryjczyków, Iberyjczykóiy lub inne plemiona uprzednio zamieszkujące te tereny.
Tyle możemy powiedzieć o najstarszym odgałęzieniu rodziny kapustnych. A jak przedstawia się historia młodszego, lecz nie mniej dostojnego odgałęzienia tej rodziny obejmującego brukselkę, kalafiory i brokuły? Powszechnie uważa sięt ,że brukselka jest mutantem kapusty włoskiej i jest dużo starsza jako roślina uprawna niż by się to wydawało. W lipcu 1818 roku prof. Jean Baptiste\Van Mons, z Uniwersytetu w Loudain, wygłosił referat w Królewskim Towarzystwie Ogrodnic czym w Londynie, w którym podkreślił, że spruyten. są wymieniane w przepisach targowych niektórych, miast belgijskich już ;w 1213 roku. Gibaut (1912) wyszperał w archiwum w Lille rachunki Charlesa Bolda, księcia Burgundii, z 1472 roku, Ty któryęh m. in. znajduje się następujący passus: „Na weselę pana Baudouin de Lannoy z panną Michielle Denne, jedna z moich służących kupiła sto sprooą {brukselek).
Brukselkę podano również na przyjęciu weselnym. Alcanda de Brederode w 1481 roku. Wszystko to jest tym dziwniejsze, że brukselka praktycznie nie była znana we Francji aż do końca XVIII wieku, a w Anglii poznano ją dopiero w XIX wieku. Nigdzie nie spotka-
łem wytłumaczenia tego faktu i sam także nie potrafię go wyjaśnić.
Uprawę kalafiora, który jest mutantem kapusty, wprowadzono we Francji w XVI, a w Anglii w XVII wieku. Francuzi otrzymali nasiona kalafiorów z Włoch, gdzie nazywano je kapustą cypryjską. Rzeczywiście przez długi czas nasiona kalafiorów sprowadzano z Cypru i Malty, a chyba także i z Sycylii. Ktokolwiek zwiedzał targowiska warzyw na tej wyspie, przyzna, że kalafiory imponują tam różnorodnością kształtów, rozmiarów i kolorów. Wydaje się jednak, że opis warzywa
o nazwie „kapusta cypryjska”, podany przez Pliniusza, odnosi się raczej do brokułów. Najwcześniejszy opis rośliny, którą z pewnością jest kalafior, znajdujemy w dwunastowiecznym traktacie hiszpańsfco-arabskim (Kitab-al-jalaha) napisanym przez Ibn-el-Awama, na którego będziemy jeszcze wielokrotnie powoływać się. Autor ten wymienia trzy rodzaje kalafiorów lub brokułów nazywając je kapustą syryjską. Istnieje także tradycja, że Włosi, a ściślej biorąc Genueńczycy, pierwsi otrzymali nasiona kalafiora z Lewantu. Jest więc wielce prawdopodobne, że właśnie w Syrii po raz pierwszy zauważono, wyselekcjonowano i rozmnożono tego mutanta ¡kapusty.
Jeśli uznamy, że kapusty były lepszymi przyjaciółmi szarego człowieka niż królowie, to o szpinaku można również powiedzieć, że lepiej nam służył niż książęta, a jego historia jest godna uwagi nie mniejszej niż historia książąt. Dziki przodek szpinaku — Spinacea oleráceo. — występuje na terenach obejmujących wschodnią część basenu Morza Śródziemnego aż po Azję Środkową. Tak więc jego naturalne środowisko znajduje się w rejonie, który stał się kolebką rolnictwa. Pomimo tego szpinak uprawny nie jest rośliną starożytną. W języku angielskim pierwszą wzmiankę o szpinaku zamie
szcza zielarz Turner, w Herbarzu opublikowanym w 1568 roku. Nazywa go „zielem niedawno odkrytym i od niedawna używanym”. Autor ma tutaj na myśli zapewne Anglię, gdyż w innych krajach europejskich szpinak był na pewno znany już od kilku wieków.
Pierwszym krajem europejskim uprawiającym szpinak była mauretańska Hiszpania, w chrześcijańskiej Hiszpanii przyjął się dużo później. O uprawie szpinaku w południowej Hiszpanii wspomina cytowany uprzednio Ibn-el-Awam. Arabska nazwa szpinaku brzmi isfa- nadsh. Od słowa tego najwyraźniej pochodzi hiszpańskie espinaca, które w języku francuskim przekształciło się w epinard, a w angielskim w (e)spinach. Twierdzenie, że europejski szpinak pochodzi z Hiszpanii, do której został wprowadzony przez Maurów, jest zupełnie pewne. Ale skąd wzięli go Maurowie?
Sięgnijmy znowu po pomoc do lingwistyki. Filologowie uważają, że arabskie isfanadsh jest przekręconym perskim słowem aspanaj. Opierając się na zasadzie, że nazwa wędrowała razem z rośliną, możemy przyjąć, że szpinak pochodzi z Iranu. Mamy jeszcze inny dowód na poparcie tej hipotezy. Berthold Laufer 1 przytacza Księgą rolnictwa nabatejskiego, którą sam określa jako X-wieczną przeróbkę (apokryf) rzekomego dzieła nabatejskiego. W książce tej wymienia się dzikie i uprawne formy szpinaku występującego w tamtym rejonie. To jeszcze bardziej utwierdza nas w przekonaniu, że Arabowie wzięli szpinak z Iranu, co jednak nie oznacza, że tam właśnie był on udomowiony, gdyż dzikie formy tej rośliny występują również na terenach położonych dużo dalej na wschód. Powinniśmy więc przyjrzeć się dziejom szpinaku w starożytnych Chinach.
Szpinak po chińsku nazywa się po-se-t’sai, co oznacza „warzywo perskie”. Znany nam już Laufer podaje następujące dane historyczne: „W czasach cesarza Tsai Tsun (627—49 r. n.e.), w 21 roku okresu Ken-Ku- an (647 r. n.e.), Ni-po-lo (Nepal) przysłał na dwór cesarski warzywo po-lin, o kwiatach przypominających hun-lan (krokosz barwierski — Carthamus tinctorius),
0 owocach jak tsi-li (Tribulus terrestris). Dobrze przyrządzone jest ono smaczne i pożywne”.
Szpinak nie rośnie dziko w Nepalu, a rosnący w Indiach gatunek Spinacza tetrandra został sprowadzony z Turkiestanu lub Afganistanu, gdzie nazywa się scha- mum, oo jest przekręconą perską nazwą szpinaku — so- min. Tak więc wydaje się, że szpinak został udomowiony w Iranie, prawdopodobnie około 500 roku n.e.
Zielone części roślin takich jak dzika kapusta lub szpinak odgrywały ważną rolę w pożywieniu człowieka, już na długo przed rozpoczęciem ich uprawy. Wydaje się, że prehistoryczny myśliwy wyjadał zawartość żołądka upolowanych zwierząt, zanim jeszcze zabrał się do zjedzenia mięsa. Zbieranie korzonków roślin w okresie zbieractwa było zarówno ważne dla człowieka, jak dla innego wszystkożemego zwierzęcia, jakim jest Świnia. Wśród roślin korzeniowych, służących człowiekowi do dziś za pożywienie, najważniejszą jest ziemniak. Spożywano go od dawien dawna w Ameryce, lecz stosunkowo późno, bo dopiero w XVI wieku, został sprowadzony do Starego Świata. Jest to obok kukurydzy najważniejsza roślina, którą otrzymaliśmy z Nowego Świata. Ziemniak, wraz z pomidorami i tytoniem, miał znacznie większy wpływ na ekonomię Nowego Świata niż całe złoto i srebro zrabowane w Meksyku
1 Peru.
Kariera ziemniaka (Solanum tuberosum) od chwili pojawienia się go w Europie była bardzo dziwna. Wpro
wadzenie go do uprawy w krajach europejskich, z wyjątkiem jedynie Irlandii i Niemiec, szło bardzo opornie. Zrujnował Irlandię, gdyż ekonomikę tego kraju oparto na uprawie ziemniaka, a kiedy roślina ta zawiodła, nastąpiła klęska głodu, po której kraj ten nigdy się już nie podźwignął. W pewnym stopniu ziemniak przyczynił się do stworzenia potęgi gospodarczej Prus. Dzisiaj, wśród pokarmów zawierających skrobię, ustępuje tylko chlebowi.
Nie jest trudno Określić, na jakich obszarach rozpoczęto uprawę ziemniaka. Jak już wspomniano w XVI wieku był on zupełnie nieznany w Starym Świecie. W czasach odkrycia Ameryki przez Kolumba był także nieznany w Ameryce Północnej i Środkowej. Nie wiadomo dlaczego tak się stało, gdyż na przykład kukurydza była powszechnie uprawiana w obydwu Amerykach. Jedno jest pewne — uprawa ziemniaka ograniczała się tylko do rejonów Andów w Ameryce Południowej i stamtąd też musi on pochodzić.
Jest rzeczą niezmiernie ciekawą, jak podkreśla dr Red- cliffe Salaman (1949), że w Ameryce Środkowej i Północnej liczne gatunki roślin bulwiastych z rodzaju Solarium występują równie pospolicie jak w Andach, lecz nigdy żadne z nich nie były uprawiane, chociaż wiele służyło od dawien dawna i służy do dziś jako pokarm Meksykańczykom, Gwatemalczykom i Indianom ze szczepu Na vaho. Zdaniem Salamana niektóre szczepy były bliskie osiągnięcia stopnia rozwoju, który pozwoliłby udomowić lokalne dzikie ziemniaki, lecz przeszkodziło temu zniszczenie ich kultury przez Hiszpanów. Tłumaczenie to nie wyjaśnia dlaczego ludy zamieszkujące Meksyk, będące na równym, a czasami nawet na wyższym poziomie rozwoju niż plemiona zamieszkujące Andy, nie udomowiły ziemniaka.
Hiszpanie znaleźli plantacje ziemniaków na terenach
Imperium lulków, to jest obecnego Peru, północnego i środkowego Chile, Kolumbii, Boliwii i Ekwadoru. Podobnie jak reszta kontynentu amerykańskiego, kraje te były zamieszkane od dawien dawna przez ludy przybyłe przed wiekami ze Starego Świata, przez wąski przesmyk morski, zwany obecnie Cieśniną Beringa. Byli to myśliwi, którzy w epoce paleolitu wędrowali od Alaski na południe kontynentu amerykańskiego. Część z nich osiedlała się po drodze, tworząc własne kultury; część zaś wędrowała dalej na południe. Salaman (1949) Wysunął hipotezę, że ludy, które osiedlały się nad brzegami rzek na zachodnich stokach Andów przywędrowały ze wschodu poprzez kontynent południowoamerykański. Znaczenie tego faktu jest tym większe, gdy uprzytom- nimy sobie dramatyczny kontrast pomiędzy deszczową dżunglą nad Amazonką i pustynnym wybrzeżem Peru oraz fakt, że któryś z tych regionów z pewnością był kolebką kultury tych ludów. Jeśli człowiek przyszedł z zachodu, od strony morza, nie powinien znać jaguará, węża boa, ziemniaków lub boki, które ñie występują w tym rejonie. Tymczasem już od najdawniejszych czasów, w obrzędach religijnych ludów zamieszkujących wybrzeża Pacyfiku występują elementy panicznej obawy przed jaguarem i wężem boa, a uprawa ziemniaka i koki jest składnikiem kultury materialnej tych ludów, znajdowanym już w najwcześniejszych wykopaliskach archeologicznych. Staje się to zrozumiałe, jeśli przyjmiemy teorię wybitnego znawcy historii Ameryki Telia, że ludzie przywędrowali na wybrzeże peruwiańskie od strony wschodniej.
W rozdziale 1 była mowa o udomowieniu kukurydzy i o tym, że prawdopodobnie łudzie wędrujący ze wschodu na zachód przenieśli ze sobą tę roślinę, lub co najmniej jej prymitywnego przodka. W czasie wędrówki przez pasma górskie rośliny te miałyby coraz
W
mniejsze zastosowanie, gdyż dopiero po przekroczeniu gór i dotarciu do wybrzeża mogły być uprawiane ponownie. Ziemniak musiał być wprowadzony do uprawy w czasie wędrówki przez Andy, gdzie występuje on w stanie dzikim, na bardzo różnych wysokościach. Nie należy zapominać, że wędrówka poprzez Andy trwała prawdopodobnie całe stulecia. Jeśli nasze założenie jest słuszne, możemy przyjrzeć się, jak ziemniak odegrał rolę wektora przy rozpowszechnianiu uprawy rośliny jeszcze ważniejszej niż on sam, a mianowicie kukurydzy.
Istnieje teoria, że człowieka Ameryki Południowej pchała na zachód i w góry nie istotna materialna potrzeba, lecz irracjonalny niepokój, graniczący z panicznym strachem oraz głęboka melancholia, którym to stanom', w upiornych tropikalnych lasach, ulegają nawet współcześni Europejczycy. Kiedy człowiek ten przekroczył linię lasu i znalazł się na znacznej wysokości, stwierdził, że rośliny zabrane z dolin zmarniały lub zginęły od panującego tam zimna. Tak się zdarzyło wl wielu miejscach, na przykład nad brzegami jeziora Titicaca (położonego na wysokości około 3800 m nad poziomem morza), w jednym z największych ówczesnych ośrodków kultury, cywilizacji i ekonomii. Panujący tam chłód i nie sprzyjające warunki naturalne zmusiły tych ludzi do poszukiwania nowych roślin jadali nych, przystosowanych do surowego klimatu i ubogich gleb. >
Na grzbietach górskich położonych pomiędzy Kolumbią na północy i Chile na południu występowało kilka dzikich gatunków’ Solanutm, tworzących bulwy, a wśród nich przodek łub przodkowie ziemniaków uprawnych. Niektóre z nich, mało przydatne jako rośliny jadalne, rosły nawet tuż pod linią śniegu, na wysokości około 5000 m. Inne, rosnące na wysokości 3000—3600 m łub niżej, dostarczały pełnowartościowego pożywienia.
W bardzo wczesnym okresie swej wędrówki, Indianie wzięli do uprawy osobniki o pożądanych cechach, a nawet przypadkowe krzyżówki, a następnie rozpoczęli dobór i selekcję. Wśród wybranych roślin były odmiany bardzo odporne, prawie niewrażliwe na mróz. Niektóre z nich, już w czasach współczesnych, radzieccy botanicy użyli do hodowli nowych, odpornych odmian dla potrzeb własnego rolnictwa. Ustalili oni także, że niektóre z tych bardzo starych odmian, obecnie występujących także w stanie dzikim, są krzyżówkami. Nie ulega wątpliwości, że prymitywni rolnicy wędrujący przez przełęcze andyjskie nie byli w stanie rozmyślnie dokonywać krzyżówek w celach hodowlanych: Mieli jednak dość spostrzegawczości i zdrowego rozsądku, aby dostrzec korzystne cechy mieszańców naturalnych i aby rozpocząć ich uprawę i rozmnażanie.
Naturalną selekcję i dobór sztuczny przy tworzeniu lokalnych ras ułatwiała geograficzna izolacja między poszczególnymi płaskowyżami i dolinami oddzielonymi od siebie przez szczyty i łańcuchy górskie oraz różnice glebowe i mikroklimatyczne.
Odporne na mróz ziemniaki pochodzące z płaskowyżu, nie tylko pozwoliły osadnikom przeżyć, ale’ich uprawa narzuciła im pewne zasady dyscypliny i organizacji społecznej, które stworzyły podwaliny komuny pierwotnej. To właśnie ziemniaki stworzyły ludy i narody, które zeszły na zachodnie stoki Andów i dotarły do wybrzeży Pacyfiku. Byli to twardzi, zahartowani ludzie, którzy nie utracili swej prężności, kiedy znaleźli się — u podnóża gór, w zachodnich zlewiskach rzek — w łagodniejszych warunkach, a jednocześnie potrafili stawić czoło suszy panującej w tym rejonie. Pozwoliło im to stworzyć wielką, wspaniale zorganizowaną cywilizację.
Cywilizacja Ameryki Południowej nie mogłaby po
wstać, gdyby ludzie z gór nie udomowili ziemniaków i nie znali sposobów ich przechowywania. Suszyli oni bulwy ziemniaczane wystawiając je na przemian na działanie mrozu i słońca. Otrzymany w ten sposób produkt, o wysokiej zawartości skrobi, nazywali cjiy.no Naiuczyli się również wytwarzać z roz gniecionych ziemniaków rodzaj piwa. Nie bardzo wiadomo* kiedy dokonano tych odkryć, prawdopodobnie liczą one około 2000 lat.
Nie możemy, nawet w dużym przybliżeniu, określić daty udomowienia ziemniaków. Najstarsze wyobrażenie ziemniaka wceramice przypada na okres^ który archeologowie nazywają początkowym okresem istnienia państwa Chimu (CMmu było największym państwem Inków« ?e stolicą»-która była chyba największym miastem owych czasów). Naczynie to datuje się z około 200 roku n.e. Ale w tym czasie ziemniak był rośliną tak ważną w życiu gospodarczym i społecznym, ze w sąsiednim państwie Nasca stał się obiektem kultu o bardzo poważnym znaczeniu. Wyrabiający naczynia arty- ści-garncarze tworzyli postacie ludzkie i zwierzęta skomponowane z dziwnie ukształtowanych ziemniaków, lub też postacie ludzkie ozdobione oczkami ziemniaków. Istnieją nawet dowody, że bóstwu ziemniaka poświęcano ofiary z ludzi, a później ze zwierząt. ,
Wszystko to nie mogło się zdarzyć w krótkim czasie. Dwa wieki nie wystarczyły na przewędrowanie tej rośliny z gór na wybrzeże. Musiało przeminąć kilka wieków, aby ziemniak stał się obiektem kultu religijnego, jak również, aby nabrał tak dużego znaczenia gospodarczego. Wszystko co możemy powiedzieć o udomowieniu ziemniaka to to, że miało ono miejsce na płaskowyżu kordyliery andyjskiej, w okresie pierwszego tysiąclecia p.n.e. lub wcześniej.
Wprowadzenie ziemniaka do kuchni europejskiej nie
byłoby tak szybkie, gdyby nie przyzwyczajenie Starego Świata do jedzenia korzeni roślin. Chociaż nie należy zapominać, że w XVI wieku niektóre warzywa korzeniowe były równie mało znane jak ziemniak. Przykładem tego jest marchew.
Marchew (Daucus carota), taka jaką znamy dzisiaj, miała dosyć skomplikowaną historię. Pomarańczowa marchew, którą jadamy obecnie, jest stosunkowo nowa; można powiedzieć, że jest to „produkt końcowy” długiego procesu selekcji mutantów. Istnieją cztery rodzaje marchwi uprawnej: purpurowa, żółta, biała i pomarańczowa h Nie bierzemy tu pod uwagę handlowych odmian marchwi pomarańczowej, różniących się między sobą kształtem, wielkością itp. Marchew żółta była niegdyś w Europie bardzo ważnym warzywem zimowym, ale obecnie zanika. Starsze odmiany purpurowe są ciągle użytkowane na Wschodzie, lecz nie spotyka się ich w Europie i Ameryce. Białe odmiany były bardzo pospolite jako rośliny pastewne w całym Starym Swiecie; teraz spotyka się je rzadko i tylko w niektórych krajach azjatyckich. Odmiany o innych kolorach pochodzą od marchwi purpurowej. Dlatego też tylko nią się zajmiemy.
W Anglii pierwsza wzmianka o uprawie marchwi purpurowej pochodzi z XV wieku. Nie ma wątpliwości skąd marchew dostała się do Anglii, gdyż w ubiegłym stuleciu była powszechnie mana w holenderskich ogrodach produkcyjnych i przydomowych. Musiała tam dotrzeć jednak nie wcześniej niż w XIV wieku, gdyż ówczesny autor pisał w Menagier de Paris: „Marchewki są to czerwone korzenie sprzedawane na targu w pęczkach. W każdym pęczku jest jedna marchew biała” 2.
Jeżeli tłumaczono czytelnikowi co to jest marchew, musiała to być roślina stosunkowo nowa.
Do krajów północnoamerykańskich marchew dotarła z Italii, gdzie została wprowadzona do uprawy pod koniec XIII wieku. Nie ma zapisu skąd się tam wzięła, ale Ibn-al-Awam podaje, że marchew czerwona i biała były pospolicie uprawiane w Hiszpanii, to znaczy Hiszpanii mauretańskiej, w XII wieku. Tak więc bez wątpienia pierwsze nasiona marchwi dostały się do Włoch z Grenady lub może z mauretańskiej Sycylii, a ściślej z Sycylii, która była mauretańska w czasach poprzedzających podbój wyspy przez Normanów, ale zachowała zwyczaje i obyczaje arabskie.
Obecność marchwi w XH-wiecznej Hiszpanii daje nam klucz do prześledzenia jej historii. Musiała być dobrze znana na ziemiach Imperium Arabskiego, a -do Hiszpanii przybyła z któregoś ze wschodnich krajów należących do Imperium Arabskiego (Dar-al-Islam). Ibn-al-Awam podaje, że była uprawiana w Nabatei w X wieku. Według Laufera, w tym samym czasie dotarła do Iranu. W wiekach IX i X luźno połączony kalifat emiratów arabskich obejmował nie tylko Hiszpanię, lecz również Pakistan, Afganistan, Turkiestan, Iran, Armenię, Irak, Arabię i Syrię. Tak więc w tych krajach musimy szukać ojczyzny marchwi czerwonej.
Geograficzny zasięg dzikiego przodka gatunku uprawnego Daucus carota jest bardzo rozległy. Obejmuje bowiem prawie całą półkulę północną i nie daje żadnych wskazówek do odnalezienia miejsca udomowienia. Mogło się to zdarzyć gdziekolwiek, od Chin po Francję, w tym również w którymś z wymienionych krajów arabskich. Na szczęście istnieje jeszcze inna wskazówka. Jest to teoria Wawiłowa, według której pierwotny ośrodek, w którym występuje największa różnorodność form uprawnych jakiejś rodziny, był tak
że ośrodkiem jej rozpowszechnienia. W latach dwudziestych radziecka ekspedycja naukowa skolekcjono- nowała w krajach arabskich nasiona wielu odmian uprawnych marchwi. Rośliny otrzymane z tych nasion szczegółowo przebadano w ośrodkach naukowych i ustalono, że największa rozmaitość typów marchwi czerwonej występuje w Afganistanie. Wyciągam stąd wniosek, że marchew została udomowiona właśnie tam. Ponieważ marchew, a ściślej biorąc marchew czerwona, nie była znana w starożytności, możemy domyślać się, że wprowadzenie jej do uprawy nastąpiło pomiędzy V a VII wiekiem n.e.
Wniosek ten nie uwzględnia faktu, że Rzymianie jadali jakąś marchew, chociaż nie mieli o niej najwyższego mniemania. Gibault cytuje książkę kucharską Aspi- ciusza z III wieku n.e., w której jest przepis przyrządzania warzywa zwanego carota. Istnieje również w Herkulanum malowidło przedstawiające pęczek marchwi. Gibault powołuje się także na kapitularz Karola Wielkiego De Villis, w którym wymieniono warzywo przypominające marchew. To ostatnie stwierdzenie nie jest jednak zaskakujące, gdyż w tych czasach nasiona mogły dotrzeć na Zachód z któregoś z krajów arabskich. Istnieją więc dwie możliwości: pierwsza, że Rzymianie udomowili marchew przed Afganistańczykami i niezależnie od nich, oraz druga, że udomowienie w Afganistanie miało miejsce w czasach poprzedzających Islam, co wydaje się mało prawdopodobne.
Marchew żótła jest mutantem marchwi czerwonej. Została wyodrębniona jako samodzielna odmiana w drodze selekcji nie później niż w X wieku. Białe i pomarańczowe typy marchwi są mutantami żółtej. Biała marchew nie interesuje nas. Co zaś dotyczy marchwi pomarańczowej, przodka-wszystkich współczesnych'ód-
mian, została wyselekcjonowana w Holandii w XVII wieku. Studiując płótna holenderskie i flamandzkie z okresu początku XVII wieku aż do połowy wieku XVIII można prześledzić, jak pomarańczowa marchew pojawiała się jako odmiana znacznie pospolitszej marchwi żółtej. Ponieważ gospodynie domowe i kucharki wolały marchew pomarańczową, stopniowo wyparła ona żółtą.
Podsumowując możemy wysnuć następujące wnioski:
1. Daucus carota została udomowiona przez Rzymian u schyłku Republiki lub na początku Imperium Rzymskiego. Nie przyjęła się jednak jako roślina uprawna i zanikła.
2. Purpurowa forma Daucus carota została udomowiona ponownie w Afganistanie około 600 roku n.e.
3. Nasiona marchwi purpurowej rozprzestrzeniły się po krajach Imperium Arabskiego w okresie od VIII do X wieku.
4. Żółty mutant marchwi czerwonej został wyselekcjonowany i rozmnożony w IX lub X wieku w Iranie lub Syrii.
5. Nasiona żółtej i czerwonej marchwi dotarły do południowej Hiszpanii w XI wieku. Stąd dostały się do Włoch w wieku XIII, a w wieku XIV rozeszły się po całej Europie.
6. Marchew pomarańczowa powstała w drodze mutacji, w Holandii, w wieku XVII i przyjęła się jako odrębna odmiana.
7. Marchew pomarańczowa ma tę przewagę nad innymi typami,' że nie traci-koloru w czasie gotowania.
8. Marchew pomarańczowa rozpowszechniła się na Zachodzie w XVIII wieku, czemu towarzyszyło powstanie typów lokalnych.
Po zaznajomieniu się z historią marchwi przekona-
67.
MM
liśmy się, żę. na rynku znalazła się później niż ziemniak. W tym samym czasie niektóre warzywa korzeniowe, takie jak na przykład czosnek i cebula były tak starożytne i powszechne, że trudno jest dotrzeć do ich kolebki.
Prawdziwy, dziki czosnek (Allium sativum) odnaleziono tylko w. jednym rejonie Starego Świata — górzystym i częściowo pustynnym zakątku między Afganistanem, Uzbekistanem, Kazachstanem, Mongolią i Sinkiangiem, to jest w obecnej Kirgizji. Zdziczały czosnek można spotkać w wielu miejscach, na przykład na Sycylii. Wawiłow wymienia basen Morza Śródziemnego jako wtórny ośrodek rozpowszechniania uprawnych form czosnku. Można stąd wnioskować, że był on wprowadzony do uprawy w tym starożytnym ośrodku cywilizacji bardzo dawno. Równie dawno dotarł do Chin poprzez Mongolię.
Tak więc nie można mieć cienia wątpliwości co do starożytności tej rośliny. Na poparcie tej teorii lingwiści przytaczają bardzo różnorodne, lecz niezwykle ciekawe dowody.
Po chińsku czosnek nazywa się suan. Słowo to pisze się przy użyciu jednego znaku. Przeważnie ozmacza to, iż dana roślina rośnie w Chinach w stanie dzikim lub była tam uprawiana od bardzo dawna, w okresie powstawania pisma. Ale z drugiej strony wiemy, że czosnek nie pochodzi z Chin, ani nawet z Mongolii. Został tam sprowadzony jeszcze w prehistorii z południowo- -zachodniej Syberii.
Nie ma dowodów archeologicznych na to, że czosnek był znany w starożytnym Egipcie. Jest to sprzeczne z twierdzeniem Herodota, który uważa, że Egipcjanie używali go w dużych ilościach 1. Można spotkać się
f
z tęorią, według której czosnku nie malowano na grobach dlatego, że był on uznawany przez kapłanów za roślinę nieczystą. Nie ma na to bezpośrednich, dowodów, .wiemy jednak, że niektórzy duchowni w starożytnej Grecji tak uważali. Osoba, która jadła czosnek, nie mogła , przekroczyć progu świątyni Kybele. .Możę przesąd ten dotarł do Grecji poprzez Kr etę. Ćzy pogarda. Ateńczyków dla Beotów jadających czosnek miała podłoże religijne? Czy też była to po prostu odraza wywołana zapachem czosnku? Innym dowodem starożytności czosnku jest występowanie tej rośliny (po hebraj- sku schoum, po arabsku thoum) w Biblii, w Księdze Liczb.. Warto również nadmienić, że arabska nazwa dla czosnku thoum jest blisko spokrewniona z hebrajskim schoum. Nazwa czosnku w sanskrycie brzmi — mahou- shouda. Tu już mamy do czynienia z drugim tysiącleciem p.n.e. >. aan A,
Podsumowując można powiedzieć, że najbardziej prawdopodobnym miejscem udomowienia czosnku jest środkowa Azja. Najprawdopodobniej dokonały tego ludy, których język legł u podwalin wszystkich języków indoeuropejskich, a o których wiemy taik niewiele. Stało .się to chyba w połowie drugiego tysiąclecia p.n.e., lecz.jrównie dobrze mogło nastąpię tysiąc lat wcześniej. Teoria ta znajduje poparcie wielu filologów wywodzących hebrajską nazwę czosnku schoum z sansłcrytu.
Cebula (Allium cepa) jest starsza łub co najmniej od równie dawna uprawiana co czosnek. Juvenalis w piętnastej. satyrze tak wyśmiewa egipskie hołdy oddawane cebuli:. „To świętokradztwo ugryźć kawałek pora . lub cebuli; O święty narodzie, który w ogródkach uprawiasz bóstwa” 1.
Być może wyszydzanie Egipcjan za oddawanie czci
boskiej cebuli miało uzasadnienie w fakcie, że gdzieniegdzie była ona rośliną kultową. Egipcjanie mieli w zwyczaju uznawać istnienie duszy u ludzi, zwierząt i roślin, niektórym z nich przypisywano nawet boskość. Ta wspaniała manifestacja uczuć wyrażała jedność wszystkiego co żywe. Być może 'było to nawet podstawą trwałości i stabilności ich cywilizacji. Zresztą, mniejsza o to jak tam rzeczywiście było z kultem cebuli, ważne dla nas jest to, że Egipcjanie uczynili cebulę bardzo ważnym produktem spożywczym. W Czasach Herodota, to jest około 2500 lat temu, na piramidzie Cheopsa w Gizie widniała jeszcze tablica, na której zapisano, że w czasie budowy owej piramidy wydano 1600 srebrnych talentów na cebulę, pory i czosnek dla robotników.
Grecy znali cebulę co najmniej od 800 lat p.n.e. lub nawet jeszcze dawniej. Dotarła do nich z Krety lub Lidii. Nawet w czasach Imperium Rzymskiego uprawiano na Krecie miejscową odmianę cebuli, cieszącą się dużym uznaniem. Kreteńczycy niewątpliwie otrzymali cebulę z Egiptu. Rzymianie rozprzestrzenili ją w całej Europie. Uprawa cebuli nie uległa zahamowaniu w okresie wczesnego średniowiecza, a w okresie późniejszym stała się ona bardzo ważną rośliną uprawną. Używano jej nawet do opłacania podatków. Łatwo jest prześledzić drogę cebuli od czasów egipskich, dużo trudniej przeniknąć jej historię dawniejszą.
Po pierwsze dlatego, że botanicy nie są pewni, skąd pochodzi Alliwm cepa. De Candolle sugeruje, że rosła w stanie dzikim na dużych przestrzeniach Europy
i Azji. Jeśli taik było rzeczywiście, to dlaczego zaginęła kompletnie? Może była tak bardzo poszukiwana przez ludzi żyjących przed neolitem, że została prawie doszczętnie wytępiona i uratowała się tylko dzięki uprawie? Wawiłow wymienia trzy ośrodki rozpowszechnia
nia cebuli uprawnej: pierwszy — najważniejszy — Azja Środkowa, gdzie występuje duża różnorodność odmian i dwa gatunki blisko spokrewnione z cebulą uprawną; dwa następne, wtórne, na Bliskim Wschodzie
1 w basenie Morza Śródziemnego, obydwa o znaczeniu drugorzędnym. Innym dowodem starożytności uprawy cebuli jest faikt, że w podstawowych językach starożytnych posiada ona nazwy oparte na swoistych źródło- słowach. Nie stwierdzono wyraźnych zapożyczeń ani w hebrajskim, ani też w sanskrycie greckim czy w chińskim. Na ogół fakt taki sugeruje niezależne udomowienia, lecz w tym wypadku jest to bardzo mało prawdopodobne. Przyjmijmy więc, że udomowienie cebuli miało miejsce w Azji Środkowej lub Zachodniej, prawdopodobnie przed 3000 rokiem p. n. e.
Jeszcze starszą od czosnku i cebuli, przynajmniej w Europie, jest rzepa. W Azji poznano ją później. Dzika rzepa (Brassica campestris) jest blisko spokrewniona z kapustami. Wydaje się, że od tego samego gatunku wywodzi się również rzepak uprawiany z powodu oleistych nasion. Znamy trzy ośrodki rozpowszechnienia rzepy: Azja Środkowa, Bliski Wschód i wybrzeże Morza Śródziemnego. Rośliny dzikie występują jednak na terenie całej Europy, zachodniej części ZSRR i na Syberii. Utrudnia to bardzo określenie czasu i miejsca udomowienia.
Botanik francuski Blanchard udowodnił w 1879 roku, że dzikim przodkiem Obecnie znanej, grubokorzeniowej rzepy jest Brassica campestris. Otóż wysiał on nasiona tego gatunku, a po otrzymaniu z nich roślin i nasion wysiał je ponownie. Eksperyment ten powtarzał przez 14 lat, w każdym roku wybierając rośliny o najdorodniejszym korzeniu. W końcowej fazie doświadczenia otrzymał rośliny o korzeniu 12 cm długim i o średnicy
2 om w najgrubszym miejscu. Blanchard konkluduje,
że aczkolwiek B, campęstris jest przodkiem rzepy, jednak gatunek uprawmy wywodzi się od jakiegoś mutanta grubokorzeniowegó. Ale w jakich afcolicznoścląęh mógł on być zauważony, wyselekcjonowany i rozmnożony? Prawdopodobnie na polu rzepakowym.. Jeśli tak rzeczywiście było, to musiało to ipieć miejsce w .czasach prehistorycznych, ¡bo skamieniałe rzepy znaleziono w wykopaliskach neolitycznych. .Co wj^c.ej, nazewnictwo sugeruje, że rzepa pochodzi z. ¿Europy;, wszycie nazwy orientalne są nowoczesne,^ natomiast nązwy europejskie są starożytne.
Na początku VII wieku pojawiło się, . w, ogrodach Francji, Flandrii i Anglii nowe warzywo korzeniowe konkurujące z ziemniakiem. Miało ono. w|ekle nazw gwarowych; w angielskim najczęściej spotykało s^ę.nar zwę topinambur i karczoch jerozolimski. Nązwą. ta,,nie oznaczała zresztą ani kairczocha, ani. nie wskazywała na jego pochodzenie z Jerozolimy. Angielskie. Jprąsalem powstało z przekręcenia włoskięj nazwy słonecznika girasol. Nazwy karczoch użyto, gdyż topinambur, przypominał w smaku starsze warzywo europejskie zwane karczochem kulistym, który był rodzajem ostu. .Lin- neiisz nadał topinamburowi łacińską nazwę. Helianihus tuberosus.
Na początku swojej kariery, wąrzywo, to .było bard?;© cenione na rynkach europejskich i uznawano je za .luksusowe. Tempo przyrostu bulw tej rośliny jest tak nadzwyczajne, że niektórzy autorzy spodziewali; się, że będzie ono czymś w rodzaju, manny, która wy^karmi biednych tanim kosztem. Jednąk.popularność tą {Trwała krótko, Skoro można było takim tanim kosztem żebrać tak duży plon, dla bogatych warzywo to stało się nudne. Biedni natomiast uznali je nie tyle nudnym, £fi mało pożywnym. Był jeszcze inny powód tej degradacji — ziemniak.
Topinambur jest nadal uprawiany i są tacy, którzy go,, lubią, lecz nie ma on poważnego znaczenia. Do Euro.- py, ijrąybył.z Kanady. unitn u m
.¿.7/1534. roku ¡francuski żeglarz Jacques Cartier .zawinął do Zatoki Św»; Wawrzyńca i założył kolonię w Saint-Croix. Henryk IV wysłał, w ; ślad za nina dpu- giego poszukfwączag^.Samuela de Champlaina. Çham- plam założył Québec ,Z Francji zaczęli,napływać koło- niśp i i^— jafc to si^ już często zdarzało w,histo^.koJLp- nizacji, Ameryki — zabrakło im pożywiania, Aby nie umrzeć z głodu, naśladując miejscowy ludność, k?p$li korzęnie dziko.rospących roślin i jędjLi je*, Zresztą. rnie zawrze były to dzikie rośliny. W 1603 roku.Champlain donosił, rże od Indian <ze szczepu Algonkinów .doptął korzenie, które smakują jak karczochy i. są uprawiane w indiańskich ogrodach- .,f '* .. ; f„■ 'ÿvjjbr
Tęrnpo rozmnażania topinambura sprawiło, żę rozpowszechnił się w Europie nadzwyczajnie w ciągu okor ło.20.lat. Kolonista francuski Marc Leseąrbot w swej ]ssią&ę Histoire de la nouvelle France, wydanej, k 16^.8 roku,, mógł napisać „Jest na tej ziemi pewien rodzaj korzeni o rozmiarach niedużej rzepy. Są one bard?» smagane, przypominają karczochy, a nawet są smaczniejsze. . Rozmnażają się. w cudowny sposób. Przywięźr liśińy je^ do, Francji, gdzie przyjęły się nadzwyczajnie, zapełniając.ogrody,”^ > <***«* ......
Topinambur pochodni z Ameryki Północnej, z. rozległych óbszarów od Arkansas po Kanadę. Trudnçt .jjrçgç przypisać udomowienie tej rośliny któremukolwięk. zę szczepów indiańskich, .zwłaszcza żę Hurpnowię, Algonkinowie, jak również, inne plemiona zamieszkującą,tę tereny, nie znali pisma, co bardzo utrudnia śledzeń^ ięh. historn.. Z całą pewnością,.jednak możemy posiedzieć, żę udomowienie. topinambura zawdzięczamy ^Indianom. , , .
Zbieranie liści i korzeni dzikich roślin jako pokarmu prowadziło, jak to opisaliśmy, do przekształcenia tych roślin w wyniku uprawy, mutacji, krzyżowania i doboru. Obok korzeni i liści, soczyste, młode pędy są mną formą pokarmu roślinnego, który można otrzymać z dzikich roślin. Zrozumiałe więc, że z upływem czasu nastąpiły podobne przemiany, w wyniku których rośliny, zamiast wybujać w dorosłe, włókniste pędy, zatrzymywały się w rozwoju, tworząc pędy niskie, lecz grube i mięsiste. Tak było również w przypadku szparagów (Asparagus officinalis).
Jest rzeczą ciekawą, że uprawa szparagów, popularna chyba niegdyś na większej części kontynentu europejskiego, zanikła na skutek najazdu plemion barzarzyń- skich i upadku Imperium Rzymskiego. Podjęto ją na nowo dużo później w mauretańskiej Hiszpanii, dokąd szparagi przywędrowały z Syrii, gdzie w IX wieku były ważną rośliną uprawną. Ciekawe jest również to", że we wszystkich językach europejskich utrwaliła się nazwa pochodząca z łaciny — asparagus, a nie arabskiego — helyon. Być może stało się tak dlatego, że szparagi w stanie dzikim rosną dość pospolicie w Europie zarówno na wybrzeżach Atlantyku, jak i Morza Śródziemnego. Kiedy zarzucono uprawę szparagów jako Warzywa, zbierano rośliny dzikie, jako zioła lecznicze. Oznaczałoby to, że użytkowanie ich w medycynie trwało nieprzerwanie od wczesnego średniowiecza, dzięki czemu nazwa łacińska nie zanikła wraz z zaniechaniem uprarwy.
Szparagi były uprawiane od bardzo daWna. Chyba Grecy nie uprawiali ich nigdy, lecz były bardzo cenione w Rzymie, jeszcze w czasach poprzedzających imperium. Katon w De re rustica podaje wskazówki dotyczące właściwej pielęgnacji szparagów. (Metoda ta przetrwała do XIX wieku, kiedy to francuscy ogrodni
cy zarzucili uprawę w bruzdach, a wprowadzili uprawę na grządkach). Jeszcze w czasach Pliniusza szparagi były luksusem, wydaje się natomiast, że w czasach Katona były już pospolitym warzywem. Co więcej, jakość ich poprawiła się tak bardzo, że ogrodnicy z okolic Rawenny otrzymywali bardzo duże pędy (7 sztuk ważyło 1 kg). Przez następne wieki nie zanotowano postępu w jakości plonu. Dopiero około 1500 lat później ogrodnicy z Argenteuil (Francja) otrzymywali pędy szparagów ważące ponad 200 g każdy.
Wydaje się, że aczkolwiek Rzymianie nie przejęli uprawy szparagów od Greków, to jednak od nich właśnie nauczyli się użytkowania rośliny dzikiej, gdyż nazwa łacińska wywodzi się od greckiej — asparagos. Słowem tym określano kruchy, nierozwinięty pęd. Od Teofrasta (300 rok p. n. e.) wiemy, że w Grecji szparagi oraz dwa inne spokrewnione gatunki, miały zastosowanie nie kulinarne, ale lecznicze. Powstaje pytanie czy to Rzymianie udomowili szparagi, czy też otrzymali odmiany uprawne od innych ludów.
Dziko rosnące szparagi spotyka się na piaszczystych glebach u ujścia rzek, (na szerokim obszarze od północnej Afryki na południu, po Syberię na północy, między innymi również w delcie Nilu. Uczony francuski M. V. Loret włączył do Swojej książki Flore pharaonique, napisanej w końcu ubiegłego wieku, opis szparagów, które znalazł na malowidle grobowców wśród innych warzyw i owoców, powiązane w pęczki i przycięte, tak jak i dzisiaj spotyka się je na targu. Malowidło to pochodzi z okresu memfijskiego, to znaczy z około 3000 roku p. n. e. Tak więc szparagi zostały udomowione przez Egipcjan, chyba ponad 5000 lat temu.
Innym przykładem warzywa o soczystych pędach są selery naciowe. Zostały wprowadzone do uprawy stosunkowo niedawno. Rzućmy okiem na historię tej
rośliny. Z prac angielskiego botanika i przyrodnika Johna Raya (1686) wynika, że selery. były znane w ogrodach angielskich. Ale pół wieku wcześniej Parkinson, w pracy zatytułowanej Paradisus in solę.pąra- disi terrestris (1629), wymienia je jeszcze jako warzywo rzadkie, a więc musiały być wprowadzone do. uprawy niedawno. Ray twierdzi, że do Anglii uprawa selerów przyszła z Italii poprzez Francję. Ż siedempasto- i osiemnastowiecznych francuskich przepisów kulinarnych dowiadujemy się, że selery były uprawiane we Francji, aczkolwiek nie odbiegały bardzo od roślin dzikich. Nie były tak grube i kruche jak obecnie znane odmiany uprawne; rośliny miały pędy włóknistę, ą liście sercowe były znacznie mniejsze. Obecnie bez zdziwienia jadamy selery, nie myśląc o tym, że potrzeba było aż 2—3 wieków, aby osiągnęły dzisiejszą jakość.
Dziki seler jest rośliną dwuletnią o bardzo silnym i niezbyt przyjemnym zapachu-. Pędy są cierpkie, prawie palące a po zjedzeniu dają wrażenie odrętwienia warg. Dzikie rośliny mają bardzo rozległy zasięg geograficzny, występują obficie na bagnistych wybrzeżach morskich od Szwecji na północy Europy, po Algierię w północnej Afryce oraz po Indie na wschodzie. .Mogły być zatem udomowonie przez rolników lub ogrodników jednego z wielu ośrodków cywilizacji. Nie znaleziono jednak śladu ich obecności, jako warzywa jadalnego, przed XVII wiekiem poza granicami Włoch. Najprawdopodobniej było to spowodowane ich niezbyt przyjemnym smakiem. Rzymianie uprawiali selery na niewielką skalę, lecz raczej jako przyprawę niż warzywo. Wiemy o tym od Pliniusza, który nazywa selery heliośęli- num (od greckiego eleioselinon). Odróżnia on dzikie rośliny od uprawnych. Liście selerów były. blanszpwane przed użyciem, prawdopodobnie dla zmniejszenia.cierp- kości. Roślina ta nie była ważna z ekonomicznego punk
tu widzenia, gdyż Dioklecjan (301 rok. n. e.) nie wymienia selerów w swoim edykcie ustalającym maksymalne ceny na wina i produkty żywnościowe w Rzymie.
Jeśli jednak sięgniemy do pisarzy wcześniejszych od Pliniusza, to wydaje się, że nazwa selinon wymieniana w Odysei, oraz w utworach Pindara, Arystofanesa i innych poetów, oraz eleioselinon u Teofrasta, odnosi się do rośliny dzikiej. Miała ona zastosowanie w medycynie i. do ozdabiania wieńców pogrzebowych. Gibault (1912) przytacza popularne powiedzenie, prawdopodobnie greckie, chociaż autor tego nie podaje, „brak było tylko selerów” 1 — w odniesieniu do beznadziejnego stanu zdrowia człowieka chorego. Najwyraźniej Grecy zapożyczyli od Egipcjan zwyczaj używania selerów na ceremoniach pogrzebowych. Żaden z autorów tamtych czasów nie wspomina o ich uprawie.
Jest zatem rzeczą oczywistą, że uprawa selerów rozpoczęła się we Włoszech. Jednak nasuwa się pytanie: dlaczego Włosi wzięli do uprawy tę cierpką roślinę odrzuconą przez wcześniejszych, cywilizowanych rolników? Istnieją dwie możliwości: pierwsza — odkryli lub lepiej zrozumieli blamszowanie, zmniejszające cierpkość ogonków liściowych luib druga, że wśród roślin uprawianych jako przyprawy znaleźli mutanta mniej cierpkiego. Obydwie odpowiedzi nie wykluczają się wzajemnie, chociaż nie ma to większego znaczenia. Jedno jest pewne — selery naciowe zostały udomowione we Włoszech, w XV, a może nawet w XIV wieku.
Pieczarki
Nie ma wątpliwości, że człowiek epoki kamiennej zbierał i jadł wiele gatunków grzybów, lecz udomowiono je stosunkowo niedawno.
Starożytni lubili grzyby podobnie jak my, jednak wydaje się, że nigdy nie wpadli na pomysł uprawiania ich, gdyż nie ma śladu na ten temat w literaturze antycznej. Pierwszą wzmiankę o uprawie pieczarek znajdujemy w książce Olivierâ de Śerres Théâtre d'agriculture des champs (1600).
W 1698 roku wojażował po Pranej i kngielski podróżnik Lister. Duże Wrażenie wywarła na «im obfitość i regularność dostaw na rynku paryskftń pieczarek, pochodzących z uprawy. Lister podaje, że uprawia się je w polu na grządkach. Zbiory z uprawy otwartej trwają od początku sierpnia do końca października. Ź przykrytych, dogrzewanych grządek, zibiera się je 'W miesiącach zimowych. Autor opisuje taką plantację w dzielnicy Vaugirard, znajdującej się poza mitrami miasta. Grządki pod uprawę robi się zn obornika końskiego, przykrywając je dobrą glebą. Na grządki te ogrodnicy wysiewają „coś”. „Nie jest to uprawa polegająca na przypadkowym rozmnożeniu grzybów”*®' pisze Lister.
Na 20 lat przed paryską podróżą Listera, botanik francuski, znany jako Marchant 'ojciec, dla odróżnienia od syna, również botanika, Zademonstrował we Francuskiej Akademii Nauk białe „włókna” rozwijające się pod grzybami w glebie. Z włókieri tych, po przeniesieniu ich do odpowiedniego środowiska, powstają grzyby. Ogrodnicy francuscy bardzo szybko wykorzystali to odkrycie, stąd też obfitość pieczarek na rynku pary-1 ¿kim, która tak zadziwiła Listera'
Skoro jednak Olivier de Serres wspomina o uprawie pieczarek w 1600 roku, to oznacza to, że nie aâferÿcie' Mar chan ta dało początek ich uprawie. Często zdarzało się, że przeróżnych odkryć dokonywano . dziękj przypadkowi, który człowiek inteligentny^pot^afil. 'vysrfejrzy- stać dla swoich celów. Tak też mogło być w wypadku pieczarek. Ogrodnicy zaopatrujący rynek pâiÿsîii iipra-
wiali melony na grządkach ogrzewanych obornikiem. Czasami jesienią zabierali z nich pieczarki. Jest to zupełnie zrozumiałe, gdyż pieczarki Psalliota (Agaricus) campestris bardzo łatwo rozkładają obornik, jednocześnie wysiewając milióny zarodników. Niektórzy ogrodnicy na pewno usiłowali wyjaśnić to zjawisko, powtarzając praktycznie to, co było dziełem przypadku. Nie jest jasne, czy to oni wykryli sposób rozmnażania pieczarek za pomocą grzybni, czy też zaangażowali do tego celu Marchanta. Dlatego też słuszniej będzie przyjąć datę wystąpienia Marchanta przed Francuską Akademią Nauk w 1678 roku za datę /udomowienia pieczarek.
Strączkowe
Doszliśmy do grupy roślin uprawnych, które w tej książce wygodniej traktować jako warzywai stołowe, aczkolwiek z ekonomicznego punktu widzenia mają większe znaczenie jako rośliny rolnicze, w pewnym stopniu bardziej podobne do zbóż niż do płodów ogrodniczych. Uprawa bobu, soczewicy i grochu była w Starym Swiecie znana jeszcze w prehistorii. Fasola, pochodząca z Ameryki i uprawiana tam również pd czasów prehistorycznych, jest w Starym , Swiecie stosunkowo nową rośliną.
Starożytność uprany, bobu jest dobrze udokumentowana, Nawet w Europie archeologowie, znaleźli ślady bobu w wykopaliskach osiedli nawodnych na terenie; Anglii (plastonbury),. Szwajcarii, ¡^Lamibąrdii i Sabau^ <¡$1,*. Przenosi to. nas zaledwie w epokę brązu, tym-, czassęjęn Schliemann . znalazł „w Hissarlik, na terenie^ Troi li skamieniałe nasiona bobu. Co więcej bób znale
ziono • również w grobowcach egipskicfi z epoki dwunastej dynastii, co przenosi nas w lata około. 240J5 roku, p. K ę.1
Według Wawiłowa ośrodkiem udomowienia i rozpowszechnienia głównych roślin strączkowych, takich jak groch, soczewica i bób była Azja Środkowa. Dlaczego więc w takim razie Egipcjanie znali bób, a nie. zm&lj. grochu? Jak wy tłumaczyć 'dotarcie tam tylko .jednej-' rośliny, skoro pochodziły z tęgo samego, źródłą?t Jest jeszcze inny powód, żeby uważać, że słynny radziecki uezony mógł się mylić; w krajach śródziemnomorskich występuje więcej różnorodnych form roślin strączkowych niż gdziekolwiek indziej. Należy również pamiętać o środowisku naturalnym bardzo starej rośliny strączkowej Vicia pliniana. Zresztą sam Wawiłow pisze: „wiele roślin uprawianych w 'krajach śródziemnomorskich, na przykład len, jęczmień, bób, groch włoski, wyróżnia się dużymi nasionami, natomiast w Azji Środkowej, która jest ich kolebką i gdzie;'nastąpiła koncentracja większości genów dominujących,' te samé rośliny mają drobne nasiona. Ma feo służyć jako dowód, że basen Morza Śródziemnego jest tylko drugorzędnym ośrodkiem rozpowszechniania roślin. Dzikie rośliny są kształtowane przez geny dominujące. Dopiero w uprawie, przy selekcji roślin powstałych w drodze mutacji lub krzyżowania, ujawniają się geny reeesywnę Ï związana z tym odmienność morfologiczna, odróżniająca rośliny uprawne od ich dzikich przodków.
Jeśiłi nawet przyjąć za prawdopodobne, że nasiona prymitywnej Vicia zostały przeniesione przez pół świata z Azji Środkowej do Egiptu 7000 lub 8000 lat temu, faktem pozostaje, że dziki bób znaleziono nie w Azji Środkowej, lecz właśnie w 'basenie Morza Śródziemne
go, ą. dzikie rośliny, gatunku Yicia pliniana znaleziono w górach Algierii. Plięuusz opisuje dziki bób występujący, pogpolicie w północnej Afryce. Botanik francuski Trabutznalazł w rejonie Sersou w raku 1900 dziki bób rosnący jako chlast. Wydaje się on identyczny ^.bohem ^znajdowanym w wykopaliskach na śmietnikąpfa osiedli nawodnych w różnych rejonach Europy, Istnieją jeszcze .dowody lingwistyczne ńa poparcie, teorii
o udomowieniu bobu w basenie Morza Śródziemnego, ą ściślej w północnej Afryęe. Berberowie, nazywali bób $»Pit,..Wy$aje^^ię, żę słojwp^to nie jest zapożyczone, od ^finiięw, czego należałoby oczekisyąć, gdyby bót>. przyszedł do Berberów ze. wschodnich ręjppów Mę)rza..Śród- żięinjnęgo... , ... ,;
Myślę rj e4nak> ,że pąie możemy zaryzy!k<^ą$mc. ponad stwieidjsęnie, ąe ;bób ,został -udomowiony na południowych wybrzeżach Miorza. ^rędziemiiego;gikoło: .S00Q roku p. n,... ^
.J.ęszcz.e.do. i9Q0 jo^u wielu poważanych badaczy )}yło przecinanych, że fasolą, (karłowa i blisko z -nią spokrewnione gatunki, jak ną.praykła4 fasola pnąca .(Pj^ąsąęii^ my,ltiflQr.a), s% idei3ityczn^,,Iub przynajmniej spokrewnione, z warzywencK-.strączkiDwym zwanym przeę. Teo- frastą flolićhos^ ą.przez* Biosfcuridesą. i Galenalobos, a- kt.6rę..j5daje ęię nąjeży zid^ty^PW&ó: iraęzęL jako kolęq^w.ó4 (Smilax. beraea). Nie będę tytąj wdawał, się w dysikusję dla. uzasadniania., że, fasole uprawiane obecnie. nie mają nic. wspólnego ze starożytRygń -ętrączko- wymł, ¡używanyn^ przez ówezesnyck. lekąrzy, i.,zielarzy. Wys.tąrczy ppwięęlżjpc,, że nie ma nawęt ęienia wątpli^ wośpi ęp . dp tego, ,że fasolą przyweikowała do nas z Amęryła PtóudnijOwęii Środkowej,
Co zaś tyęzy się dzikich przodków fasoli, to Phaępę-
olus coc cine us, od której wywodzą się fasole .pnące i P. vulgaris, od której wywodzą się fasole niskie, występują w stanie dzikim tylko w Ameryce i nigdy nie były znalezione w Starym Swiecie. Te dwa gatunki, a może jeszcze i inne, dały początek wszystkim fasolom obecnie uprawianym dla zielonych strąków i nasion, z wyjątkiem rodzaju Vicia.
Pierwszym Europejczykiem, który widział i opisał uprawę fasoli, był sam Krzysztof Kolumb. W trzy tygodnie po przybyciu do Ameryki zobaczył on pola fasoli na Kubie. W 1528 roku Cabeca de Vaca widział uprawę fasoli na Florydzie, a jedenaście lat później De Soto oglądał pola uprawne fasoli, kukurydzy i dyni na zachodnim brzegu Missisipi. W międzyczasie również Oviedo oglądał uprawę fasoli na San Domingo i w Nikaragui. Co więcej, fasole uprawne rozpowszechniły się wśród plemion na niższym poziomie cywilizacji niż Indianie środkowoamerykańscy. Lescarbot widziarł w 1609 roku fasole na terenie obecnego stanu Maine, a Cartier znalazł w 1535 roku fasole w ogrodach indiańskich u ujścia rzeki Świętego Wawrzyńca.
Na kontynencie amerykańskim były dwie grupy Indian najbardziej zaawansowane w rozwoju: pierwsza — Majowie, Olmekowie, Toltekowie, Aztekowie oraz inne szczepy zamieszkujące obszary Meksyku i Przesmyk Panamski, druga — Inkowie peruwiańscy. Tereny te stanowiły dwa ośrodki rozpowszechniania roślin. Cortés w liście do Karola V opisuje rośliny, które z całą pewnością były czerwoną fasolą pnącą, spotkane w mieście azteckim Tenochtitlan. Używano je do celów zdobniczych i do jedzenia. Różne odmiany tej samej fasoli uprawiano w Imperium Inków — od Chile po Boliwię. Musimy więc rozstrzygnąć czy były dwa ośrodki udomowienia fasoli (Meksyk i okolice oraz Peru), czy tylko jeden. Wawikrw, opierając się na ustalonych przez sie
bie kryteriach, uznaje Meksyk jako pierwotny, Peru jako wtórny ośrodek. Nie mógł on jednak znać wyników badań archeologicznych, które mogą porządek ten odwrócić.
Uprawną fasolę znaleziono na łupkach z początkowego okresu kultury peruwiańskiej, to jest z około 2500 roku p. n. e. Na okres ten przypada również początek rolnictwa peruwiańskiego, a więc stopniowego odchodzenia od zbieractwa i myślistwa. Wiedzę o tych ludach czerpiemy z wykopalisk archeologicznych, głównie ze śmietnisk. W jednym z nich — w Huaca Prie- ta — położonym w dolinie Chicana 1 znaleziono uprawną fasolę, nie było tam natomiast kukurydzy. Mogłoby to oznaczać, że fasola została udomowiona wcześniej niż kukurydza. Uprawną fasolę z czasów prehistorycznych znaleziono wprawdzie również w Ameryce środkowej, a nawet w dość daleko na północ wysuniętym stanie Utah. Jednak żadne z tych znalezisk nie datuje się z tak wczesnego okresu jak wykopalisko peruwiańskie. Przy obecnym stanie wiedzy możemy uznać, że rośliny z gatunku Phaeseolus zostały udomowione w początkowej fazie rolnictwa, w dolinach andyjskich, w trzecim tysiącleciu p. n. e.
Nie znamy naturalnego siedliska soczewicy (Lens esculenta). Botanik Engler uważał, że do niedawna jeszcze powinna ona występować w stanie dzikim w całej Azji Mniejszej i południowej Europie. Wawiłow, jak już wspomniano wcześniej, umiejscawia ośrodek udomowienia soczewicy w Azji Środkowej, opierając się na fakcie znalezienia tam populacji o najbardziej dominujących genach. Jedno jest pewne — nie znaleziono dotychczas dziko rosnącej soczewicy. Rodzaj, do którego należy soczewica, liczy sześć gatunków, a so
czewica uprawna jest prawdopodobnie ich .krzyżówką. Opierając się. na znajomości całego tego rodzaju, możemy stwierdzić, że pochodzi on z rejonu śródziemnomorskiego, a nie z Azji środkowej. Istnieją rówpież inne dowody na poparcie tej tezy.
Starożytność uprawy soczewicy jest potwierdzona w Biblii, w Księdze Genezis. Nie może być wątpliwości co do tej wzmianki, gdyż po arabsku soczewica nadal nazywa się.cdas. Słowo to, pochodzi od hebrajskiego adashum. Oczywiście nie wyklucza to teorii _ o środko- woazjatyckim pochodzeniu soczewicy, gdyż zanim została napisana I Księga Biblii, cywilizowane ludy Indii, Mezopotamii i Egiptu komunikowały się między sobą od dawna. Przekonaliśmy się p tym. chociażby na. przy-: kładzie winorośli, która do Egiptu i Fenicji .przywędrowała ze starożytnej Armenii. Soczewica jest .duża starsza od Kfiggi Genezis,
Według Schweinfurtha, liczne gałki papki,.z soczewicy, zawierające nienaruszone i^atwę do ręzptoznanią ziarna,, znaleziono w egipskich grobowcach, pochodzą-, cych z XII dynastii (2400—;220Q P- n. S W parygjkim Luwrze znajdują się trzy ziarna czerwonej śoczęy/icy pochodzące z tego samego okresu. Są one identyczne z czerwoną soczewicą, uprawianą jeszcze,dq niedawna na północy Francji. Na Dalekim Wschodzie uprawa soczewicy, musiała być znaną jeszcze przed 1509 rpkięm p. n. e., akorp w sanskrycie, w dialekcie wedyjskim, roślina ta ma swoją nazwę. Jest rzeczą udowodnioną, że soczewica,była uprawiana na ogromnych obszarach co najmniej od 6000 lat, ale miejsca udomowienia nie da się określić..
Zdaniem Wawiłowa, również groch (pisum satwum), został wprowadzony do uprawy.,Ązji Środkowej; ośrodek śródziemnomorski uważa on za drugorzędny. Wydaje się jednak, że w południowej Europie, groch
jest nie tylko naturalizową)^, lecz naprawdę dziki; podczas wielowiekowego okresu uprawy powstało tam wiele jego odmian. Spróbujmy przyjąć teorię Wawiło- wa śledząc zamierzchłą historię grochu. Jeśli rzeczywiście groch przywędrował do Grecji i Włoch z Azji Środkowej, musiało to być niezwykle dawno, gdyż sprawia on tam wrażenie rośliny rodzimej. O tym, że groch pojawił się bardzo wcześnie w rolnictwie greckim świadczą słowa Homera, który opisując jak strzała wystrzelana przez Helenusa,. syna Priamowęgo odbiła się od tarczy Menelausa, mówi, że wydała, ona dźwięk, „jakby ciemne ziarna fasoli i grochu, wyrzucone z wialni, siłą świszczącego wiatru padły na ogromne.klepisko”.
Zawód przynoszą poszukiwania grochu, w Egipcie jako jednym z możliwych miejsc pochodzenia odmian uprawnych w Grecji. Groch znaleziony w egipskich wykopaliskach archeologicznych r.to z ..pewnością nie Pistum, sativum; być może jest to P. elatius. Podczas kiedy groch odnaleziony w Hissarlik (to .jest w starożytnej,Troi lub raczej starożytnych Trojach) bez trudu zidentyfikowano jako.P. sativum1. Można zatem przyjąć, że do Troi groch przywędrował z bliskowschodniego ośrodka starszej, cywilizacji. I tylko tak daleko wstecz .możemy sięgnąć śledząc historię .udomowienia grochu. Innym jeszcze argumentem przeciw teorii dalekowschodniego udomowienia jest jego.brak w dawnych czasach w Chinach. Qdyby rzeczywiście groch był udomowiony w Azji Środkowej, to z pewnością dotarłby do Chin nie później niż do Europy, ą . tymczasem został..tam sprowadzony z zachodu dopiero w XVI w. ;a
Zanim człowiek wpadł na pomysł uprawy roślin, zbierał je z pól i lasów i prawdopodobnie zjadał na surowo. W jakim momencie rozwoju starych cywilizacji ludzie zaczęli niektóre rośliny gotować? Kiedy nastąpił podział na warzywa (gotowane) i sałaty (surówki)? Nie dowiemy się tego nigdy, ale nie jest to takie ważne. Na pewno było to bardzo dawno, gdyż sałaty były znane już w starożytnym Egipcie.
W naszych czasach najważniejszym warzywem zielonym jest sałata. Od jaik dawna jest ona znana?
Możliwe, że sałata uprawna (Latuca sativa) pochodzi od dzikiej rośliny Latuca scariola. Nie jest to jednak zupełnie pewne, gdyż różnice między grupami odmian (np. sałatami zwyczajnymi i kruchymi) są tak znaczne, że nie można wykluczyć pochodzenia tego warzywa od dwóch lub więcej form wyjściowych. L. scariola daje nam przynajmniej pewną wskazówkę przy poszukiwaniu miejsca udomowienia; wskazówkę bardzo ogólną, gdyż roślina ta w stanie dzikim występuje w strefie klimatu umiarkowanego na ogromnym obszarze, obejmującym całą Europę, północną Afrykę i zachodnią Azję. Wyłducza to przynajmniej udomowienie na Dalekim Wschodzie. Przemawia za tym również fakt, że sałaty były nieznane w Chinach do 600 roku n. e., co jednocześnie narzuca wniosek, że sałata przywędrowała do Chin z zachodu.
Grecy uprawiali sałatą, ale nie wydaje się, aby to oni ją udomowili. Sałata nie ma nazwy ani w hebrajskim, ani w sanskrycie, co wskazywałoby, że nie była znana w czasach prehistorycznych. W żydowskiej diasporze sałata jest jednym z gorzkich ziół na święto Paschy, lecz być może dotyczy to tylko diaspory europejskiej. Uprawna sałata nie jest gorzka, chyba że jest bardzo przerośnięta. Natomiast dzika roślina ma smak bardzo gorzki i ten argument zdaje się podtrzymywać tezę
o jej niedawnym udomowieniu.
Wbrew temu wywodowi Loret twierdzi, że Egipcjanie już w 3000 roku p. n. e. znali zieloną uprawną sałatę, sprowadzoną znacznie później do Rzymu pod nazwą sałaty cypryjskiej. L. scariola rzeczywiście pochodzi z Górnego Egiptu i delty Nilu, taik więc mogła być udomowiona przez Egipcjan. Jeśli miało to miejsce w Egipcie i do tego tak dawno, dziwnym wydaje się, że jej uprawa nie rozszerzyła się wśród innych wielkich cywilizacji tamtych czasów, a przynajmniej nie znajdujemy wzmianek o niej w ówczesnej literaturze.
Burak ćwikłowy jest obecnie częściej jadany w postaci sałatki niż gotowany. Natomiast burak cukrowy jest rośliną przemysłową, o poważnym znaczeniu ekonomicznym.
Trzy formy buraka, pochodzące, o ile dobrze wiemy, od jednego dzikiego gatunku, mają duże znaczenie we współczesnej gospodarce. Są to: burak cukrowy, burak ćwikłowy i burak naciowy, który powstał w drodze selekcji faworyzującej rozwój liści, a nie korzeni. Nie ma żadnych śladów obecności którejkolwiek z tych form buraka we wczesnych cywilizacjach; nie ma on nawet nazwy w starożytnych językach, takich jak hebrajski, sanskryt lub chiński, nie mówiąc już o jeszcze starszych. Istnieją jednak nazwy greckie i łacińskie, a Wa- wiłow uważa, że właśnie w śródziemnomorskim ośrod
ku cywilizacji występuje najwięcej form, i oęLmian uprawnych buraka. Teren ten leży w rejonie zasięgu geograficznego dzikiej rośliny Beta maritima, który rozciąga się od Atlantyku aż po Indie i od Morza Śródziemnego przez całą Europę i Bliski Wschód. Chociaż liście i korzenie buraka były stosowane w medycynie i zielarstwie (wspominają o tym Teofrast, Dioskurides i Galen) nie wydaje się, aby był on uprawiany w Grecji i Rzymie. Nie piszą o tym bowiem ani Pliniusz, ani Palladiusz lub Ćolumella, a przecież gdyby buraki uprawiano, przynajmniej jeden z tych autorów wspomniałby o tym. Dlatego też uważam, że nie ma racji De Candolle, określając datę udomowienia buraka, na III—IV wiek p. n. e. .
Po raz pierwszy buraki o mięsistych korzeniach opisał w roku 1495 Wenecjanin Ermolaó Barbaro w komentarzu na temat Dioskuridesa. W Historii, roślin Fuchsa, wydanej w 1542 roku, znajduje się rysunek buraka ćwikłowego. W pierwszym francuskim tłumaczeniu tej książki, wydanym w 1549 roku, znajduje się uwaga wyjaśniająca, że „burak czerwony jest upraup3- ny głównie w ogrodach możnowładców a nie jest znany przeciętnym ogrodnikom”. Nawet we Włoszech burak został wprowadzony do uprawy dopiero w XVI. wieku. Wydaje się, że burak uprawny rozpowszechnił się z Niemiec. Od jak dawna był tam uprawiany? Chyba nie wcześniej niż od XIV wieku, gdyż nie wspomina
o nim najsławniejszy średniowieczny ogrodnik niemiecki Albert Magnus (w. XIII) ani też Włoch Crescenzi.
Możemy więc zasługę udomowienia buraków, przypisać ogrodnikom niemieckim żyjącym w końcu. XIII lub na początku XIV wieku.
Rzodkiew (Raphanus sativus) była uprawiana w starożytności. Żadnego z dzikich gatunków nie możną w sposób jednoznaczny uznać za przodka naszej rzód-
kwi.. Grecy używali do celów leczniczych rzodkiew — Raphanus agria, opisaną przez Dioskuridesa. Niektórzy botanicy uważają, że Grecy uprawiali inny jeszcze gatunek Raphanus maritimus, pochodzący z wybrzęży Morzą Śródziemnego. Większość współczesnych botaników jest jednak zdania, że nasze rzodkwie wywodzą się od jeszcze innego gatunku, mianowicie Raphanus raphanistrum, pomimo że pewne różnice morfologiczne są trudne do wytłumaczenia. Istnieją również teorie, według których uprawne rzodkwie pochodzą od przypadkowych 'krzyżówek lub mutantów.
Najwcześniejsza wzmianka na temat uprawy rzodkwi znajduje się w pracy chińskiej Rhya, pochodzącej z 1100 roku p. n.. e.1 Oznaczałoby to, że rzodkiew: była udomowiona w Chinach już około 1500 roku p. n. ę. W Chinach i Japonii występuje olbrzymia różnorodność rzodkwi. Wawiłow podaje, że rzodkwie japońskie mogą osiągać wagę 16 kg. Również z Chin pochodzą dzikie gatunki rzodkwi. Podsumowawszy wszystko co dotychczas zostało powiedziane można by stwierdzić, że rzodkiew została udomowiona w Chinach. Jednakże jeśli uwierzyć Herodotowi, to uprawa tej rośliny była rówhie dawno a nawet jeszcze wcześniej znana także i na Zachodzie. Rzodkwie (surmaia) były wymienione na płycie piramidy Ćheopsa (około 2580 roku p. n. e.)., dla upamiętnienia kosztów związanych z wyżywieniem robotników pracujących przy jej budowie. Rysunek rzodkwi znajduje się również na ścianie świątyni Am- mona w Karnaku, w Górnym Egipcie, której budowę rozpoczęto około 1000 roku p. n. e. Wszystko to wskazuje, że udomowienie rzodkwi w Egipcie miało miejsce przed 5000 lat. Uprawę rzodkwi w Chinach w 1500 roku p. n. e. można wytłumaczyć albo sprowadzeniem
nasion z Egiptu, albo też niezależnym, lecz późniejszym udomowieniem.
Pomidor ma zastosowanie jako warzywo sałatowe i gotowane. Jest używany do sporządzania przecierów, soków pitnych oraz różnego rodzaju sosów. Dlatego też trudno jest zaklasyfikować go do któregoś rozdziału w tej książce. Ponieważ jednak największe zastosowanie znajduje w postaci surowej, zajmiemy się nim obecnie. Po sprowadzeniu pomidora do Starego Świata w XVI wieku i bardzo nieprzychylnym początkowym przyjęciu, pomidor stał się obecnie jedną z ważniejszych roślin na świecie. Warto więc rzucić okiem na jego europejską karierę. Nasiona pomidorów dotarły do Hiszpanii około 1525 roku, a może nawet nieco później, po podbiciu Meksyku przez Cortesa. Pierwsze w Europie badania nad pomidorem przeprowadził włoski botanik Matthiolus, w nowo utworzonym ogrodzie botanicznym w Padwie. Nazwał igo mdlą insana — niezdrowy owoc. Trudno powiedzieć czym powodował się nadając mu taką nazwę; powinien przecież wiedzieć, że w Ameryce pomidor był rośliną jadalną. Może jednak jest to nazbyt daleko idące przypuszczenie, gdyż w katalogach ogrodniczych, francuskich co prawda a nie włoskich, pomidor był wymieniony jako roślina ozdobna jeszcze w XVIII wieku. Inni botanicy za przykładem Matthiolusa uznali go za roślinę mniej łub bardziej trującą. Mimo to w ogrodach włoskich jeszcze przed rokiem 1560 uprawiano pewne ilości pomidorów, których owoce znajdowały zastosowanie kuchenne. Botanik francuski Toumefort z Jardin Royal (obecnie Jardin des Plantes) pierwszy nadfeł pomidorowi nazwę botaniczną. Mając na myśli starożytną grecką nazwę jakiejś trującej rośliny nazwał go Lycopersicum. Późnie] angielski botanik Miller zamienił ją na niedorzeczną nazwę Lyccrpersicon — wilcza brzoskwinia. Ponie
waż jednak w tym czasie Włosi i prawdopodobnie Hiszpanie jedli pomidory, poza tym zdawał sobie sprawę, że w Meksyku i Peru był on rośliną jadalną, dodał nazwę gatunkową — esculentum (jadalny).
Chociaż w XVII wieku pomidor został zaakceptowany jako warzywo na południu Europy, miał nadal opinię rośliny, jeśli nie trującej to przynajmniej bardzo podejrzanej. Przypisywano mu także zdolności wzmagania popędu płciowego, stąd też wywodzi się francuska nazwa gwarowa pomme d’amour — jabłko miłości. Jeszcze w 1653 roku botanik francuski Dale- champs pisał: „Jabłka te, podobnie jak cała roślina, dają chłód ciału, aczkolwiek mniejszy niż mandragora, dlatego też spożywanie ich nie jest bezpieczne. Pomimo tego, niektórzy jedzą je gotowane z oliwą, solą i pieprzem. Mają one niewielką wartość odżywczą, są zdradliwe i niebezpieczne” 1.
Na północy Europy pomidor spotkał się z jeszcze gorszym przyjęciem niż we Włoszech. Angielscy i amerykańscy ogrodnicy i producenci nasion dopiero na początku XIX wieku zaczęli go traktować poważnie jako roślinę uprawną. Wśród starszych wieśniaków angielskich nieufność ta przetrwała do XX wieku.
A przecież ludy zamieszkujące Meksyk odżywiały się tym warzywem od wieków. Aleksander von Humboldt, po zbadaniu pomidorów w ogrodach meksykańskich w XIX wieku, doszedł do wniosku, że są one w uprawie od zamierzchłych czasów. Nawet z najstarszej europejskiej literatury botanicznej widać wyraźnie, że owoce pomidora z tamtych czasów dorównywały pod względem wielkości owocom zbieranym obecnie. W drodze selekcji poprawiliśmy ich kształt, ale prawie zniszczyliśmy smäk, a pod względem wielkości nie osiągnęliśmy
więcej niż ludzie | Ameryki Środkowej lub-Peru, którzy wyprowadzili je ze stanu dzikości. Nie ma wątpliwości co do tego, że pomidor przybył do nas z Meksyku. Świadczy o tym chociażby nazwa angielska tomatp, która powstała z przekręcenia azteckiego słowa tumatl. Nie jest jednak pewne, czy został on udomowiony w Meksyku. Wprawdzie pomidor występuje tam w stanie dzikim, ale mogą to być równie dohrze zdziczałe rośliny uprawne. Pomidor aklimatyzuje się bardzo łatwo w korzystnych dla niego warunkach. Miałem możność oglądać pomidory skarlone z powodu złych warunków glebowych i prawie zupełnego braku deszczów,.rosnące na nagich skałach wulkanicznych na Wyspach- Kanaryjskich. Nasiona pomidorów przechodzą przez system trawienny ludzi i zwierząt w stanie nienaruszonym i kiełkują w każdym, miejscu., Bardzo, często możną to zaobserwować na farmach nawożonych ściekami.
Właściwym siedliskiem naturalnym pomidora jest-nie Meksyk, lecz Ekwador ■ szmaragd konkwistadorów, Quito.— należące ongiś do. Imperium Inków oraz .wyspy Malapagos. Można z tego wysnuć prosty wniosek odr- nośnie miejsca udomowienia pomidora, poparty jeszcze tym, że w momencie podbicia Inków peruwiańskich przez Hiszpanów był on już tam w. uprawie od czasów równie zamierzchłych jak w Męksyku. Uprawę .pomidora rozpoczął któryś z bardziej zaawansowanych w rozwoju szczepów Indian, należących do Imperium Inków. Mogli to być Indianie Chimu, Nasca lub Quitu, zamieszkujący rejony położone na północ od. równika, zagarnięte przez Inków na krótko przedtem, kiedy, oni sami zostali podbici przez Pizarra, a uzurpator Sapa Inka Atahualpa podstępnie zamordowany.. Stamtąd pomidory mogły się dostać poprzez Gwatemalę Mąjów. do Meksyku. Jest rzeczą prawie niemożliwą ustalenie daty udomowienia pomidora. Jeśli jednak .weźmiemy pod
uwagę, ¿e nąwet najdawniej uprawiane pomidory różnią się kolosalnie od swych dzikich przodków, możemy z dużym przybliżeniem określić tę date na początek pierwszego tysiąclecia p. n., e. Aczkolwiek selekcja sztuczpą jest dużo szybszą od naturalnej, jednak sporo c^asu( musiało. pochłonąć uzyskanie tak kolosalnych różnic. morfologicznych pomiędzy odmianami uprawnymi a dzikimi ro^linałni ptiąęjterzystymi, że té ostatnie trudno nawet zidentyfikęifwać, »
I)użo większe • trudności nastręcza. prześledzenie historii innego warzywa sałatkowęap, mianowicie qgôrka, gdyż gajtunelt tgj^ję^t bardzo, zmienny, poza tym trudno jest zidentyfikować szczątki kopalne warzyw dyniowatych. Spotkał się z tym^Flinderjs Petrie, który zna- 1 p| w,wylkopaliŚKąch ,w Fąji^m (Egipt,) pozostałości rośliny dyniowatej, którą mógł, ,być «¡górek, dynia lub tnelop, pochodzące z epoki XX} dynast^i- Ponieważ ogórek ÎÇuçymis satiyus)nie występuje i według wszelkiego prawdopodobieństwa nigdy nie występował, w stanie dzikim na terenie Egiptu, ąni w żądnym innym- kraju po^pŻPn^np, joas zaehód od Indii,..wydaje się, że były to szczątki, jakiejś innej..rośliny podobnej do. ogórka. Mo» Że był ta prymitywny melon (Cucąrms meia) do dziś jeszcze,nabywany pgpękiem egipskim. Autentyczne siedlisko. .iiąturalnę;, ogórka jest- nieznane^ Ęardzo blisko spokrewniony gatunek Cuc^mią ^arcj[^îç?çii j-ośnię, dziko w .p^ocno.-wsęhodniph. Inęliąch ijA^^Ęirmie \ Jeśli przyjmiemy: za ogjjęjęi, rośliny, ¡vspTniémwe przez Teor frasta pod nazwą sikitos, ą przęz Pioskuridesa pod. nazwą. ¿ikuos hemeros ora?, wspomniane, przez Pliniusza ogórki uprawiane ppd szkłem, według metody opisanej przę;z Çoïumellç dla cesarza Tyberiusza, który za nimi wprost przepadał — możemy uznać, że z Indii dotarły
one na zachód przed 400 rokiem p. n. e. Jest to wielce prawdopodobne. Chociaż ogórek nie pochodzi z doimy Indusu, cywilizowane ludy, żyjące W ośrodkach miejskich Harapa i Mohendżo-Daro, mogły z łatwością otrzymać je od któregoś ze wschodnich sąsiadów. Mogła to być Birma, która według Wawiłowa była ośrodkiem rozpowszechnienia dyniowatych. Następnie, dzięki kontaktom handlowym z ¿^wilizowańyini ludami z Mezopotamii, roślina ta mogła znaleźć się na Blisfeim Wschodzie. A z Mezopotamii do Grecji już prosta droga przez Fenicję i Lidię.
Tak więc, według wszelkiego prawdopodobieństwa,! udomowienie i ulepszenie ogórków miało miejsce gdzieś w północno-wschodnich Indiach. Dla potwierdzenia tego znajdujemy w sansikrycie nazwę ogórka soukosh, co pozwala określić datę udomowienia na około 1500 r. p. n. e. Nie wydaje się jednak aby starożytne hinduskie ogórki, przekazane poprzez dolinę Indusu i Mezopotamię do Europy (przyjmując, że nasze rozumowanie jest prawidłowe) były identyczne ze współczesnymi. Chyba były raczej zbliżone kształtem do wydłużonego melona. W literaturze są pewne wskazówki odnośnie ich wężowego kształtu. Co prawda u Wergiliusza określenie „wężowy” odnosi się wyraźnie do wzrostu rośliny. Aby jednak wyczerpać wszystkie możliwości zajmiemy się pochodzeniem słowa gherkin.
Słowo gherkin pochodzi od germańskiego gurke, lecz w starszych tekstach nazwa małego ogórka brzmiała agurke. Słowo to pochodzi od rosyjskiego ogureę, które z kolei powstało przez zniekształcenie grecko-foizan- tyjskiego angourion1. Słowo to zostało wprowadzone do Bizancjum, prawdopodobnie z któregoś z ' krajów
irańskich razem z ogórkiem, dopierb na początki! średniowiecza. Nie jest jasne czy ogórek ten był pochodzenia irańskiego, czy dalekowschodniego, to znaczy indyjskiego.
Nazewnictwo następnych warzyw sałatowych cykorii i ‘endywii jest bardzo powiktótte 1 rozplątałiie tego przysparza wiele trudności. Francuzi słowem endive określają kędzierzawą cykorię, wyglądającą jak rozczochrana peruka. Uważają, że jest to Ćhicortim endt- va, wywodząca się ż dzikiej rośliny o nazwie łacińskiej Chicorum pumiltim, Anglicy tę samą roślinę dziką nazywają Chicorum intybus, używając tej samej nazwy dla rośliny' uprawnej. Zdaniem Francuzów C. intybus jest odrębnym gatunkiem. Zdahiem specjalistów angielskich, oryginalny gatunek C. endiva występuje w stanie dzikim w Indiach 1 nie można go znaleźć ani w Europie, ani na Bliskim Wschodzie.
Uważam, że w tyra wypadku mamy do czynienia z jedną rośliną występującą w dwóch postaciach: duża, krzepka, zielona i strzępiasta roślina sałatowa znana u nas pod nazwą cykoria i endywia oraz mała, o ściśle przylegających liściach, pędzona, znana u nas pod nazwą cykoria, w Anglii pod nazwą witloof, w USA — escarole.
Nazwa endyvia pochodzi od łacińskiego intybus. Roślinę tę uprawiali Rzymianie, lecz nie znali jej uprawy Grecy, chociaż występowała ona na wybrzeżu morskim w stanie dzikim. W Imperium Rzymskim warzywo pod nazwą intiba musiało mieć znaczenie handlowe, gdyż znalazło się w edykcie Dioklecjania (301 rok n. e.) na liście maksymalnych ceń za artykuły spożywcze. Dziwny jest w tym wszystkim fakt, że Rzymianie używali nazwy pochodzenia greckiego (intybuś lub intiba wywodzi się od greckiego entubon) dla rośliny, która prawdopodobnie nie przyszła do nich z Grecji. Może
jednak była ona udomowiona w. Grecji, a nie ,w Rzy- mię lub na Sycylii? ^
Ponownego, niezależnego wprowadzenia cykorii, do uprawy dokonali chrześcijanie zachodnioeuropejscy W,XIV wieku. Wydaje się, że .drugie udomowienie miało miejsce we Francji, skąd z kolei cykoria, została przeniesiona do Włoch, Niemiec i Anglii, Blanszoyyąnie wprowadzono w XVI wieku. W krajach flamandzkich używa się nazwy witloof, co oznacza l»ąły .iiśę,.Nązwy te| używano dla określenia strzępiastych główek cykorii co najmniej od XVU.^iekif.- . Tak więc cykoria, była udomowiona^ c^wykrol^aie; po rąz. pierwszy w południowej Grecji lub Włoszech*. chyba nie wcześniej niż na początku nąszej, ery, i-po raz drugi % północnej Francji lubFlamandu w kpńcu,XIV lub na początku XV wieku.
' 7.nana nam obecnie cykoria pędzona została odkryta przypadkowo w 1850 roku przez Bre$iersa,główpego ogrodnika Ogrodu Botanicznego .w. Brukseli. Pewnego rązu.przeniósł on z.gruntu do Skrzynek po,pieczarkach sadzonki korzeniowe cykorii, aby. otrzymać rośliny wcześniejsze i wyblanszować je. Zamiast norrpąłnych, roztrzepanych główek sałaty otrzymał zwarte główki, podobne do sałaty zielonej. Powtórzył to doświadczenie w następnych latach, lecz do końca życia nie, podzielił się z nikim swoją tajemnicą. Dopiero po ¿eg® śmierci wdowa zwierzyła sekret swemu ogrodnikpwi. Ten z kolei zdradził go ogrodnikowi godziny Morętus z.'.Merxen i wkrótce sposób ten stał się publiczną tąjemnicą.
. Stosunkowo niedawno udomowiono rzeżuchę ,(Na- sturtią officinalis). Do około 1800 roku starożytni,.średniowieczni i nowocześni Europejczycy po prostu zbierali ją dziko rosnącą nad strumieniami. Ci, którzy dostarczali rzeżuchę na targ, często musieli odbywać, da
rni
lekie wędrówki, czasami nawet około 80 km* -W roś% nach dostarczanych na rynek znajdowały się często liście kaczeńca i nagietków wodnych.
O początkach uprawy rzeżuchy znajdujemy informacje w annałach obecnego Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego. Zimą na przełomie lat 1809—1810, w czasie pokoju, który nastąpił po drugiej kampanii wojennej Napoleona w Austrii, pan Cardon, ówczesny główny dyrektor finansów szpitali Wielkiej Armii, znajdował się w kwaterze. głównej w Erfurcie ^ sto- liqy > Górnej Turyngii.. Pewrięgoi dnia pan Cardon wyszedł na spacer za miasto. Ze-■zdziwieniem zauważył ro-r wy szerokości 3—4 m pokryte soczystą .zielenią, porui? mo że. ziemia była pokryta śniegiem. Kiedy, przybli-t żył się, zrozumiał, że znajduj jj,się i na plantacji rzeżuchy, podobnej do zielonego kobierca, pięknie kontrastującego . i Qtaczająęym śniegiem. Od okolicznych mieszkańców dowiedziałsię, -żę.plantacja ta została założona, przed kilku laty, jest własnością miasta, obecnie dzierżawią ją ogrodnicy, płacąc roczny czynsz dzierżawny -w wysokości 6,0 000,. franków, co oznaczało; że plantacja musiała dawać znaczny dochód. Kiedy Car-r don wrócił do Paryża, przetrząsnął, okolicę miasta w celu wyszukania miejsca odpowiedniego pod uprawę rzeżuchy. Powinien to być teren, płaski, z naturalnym źródłem wody. g Po,. długich perypetią#^ W 1811 roku znałazŁ.odpowiednięmiejscetW dolinje rzeki Nonette w Saint Léonard, w pobliżu.- Senlis i Chantilly. Doza- łożenia plantacji sprowadził dwóch specjalistów.z Er- f lpJlSt. j* ii
Tak ,więc uprawę rzeżiąchy.jzawdzięczamy jakiemuś ogrodnikowi z Turyngii, który wpadł' na ten pomysł nie wcześniej niż w 1800 roku,, >.
Historia udomowienia kauczukowca, zwanego także sprężą i heveą (Hevea brasiliensis), które nastąpiło tak niedawno, zasługuje na osobny rozdział. Trudno sobie wyobrazić współczesną cywilizację bez kauczuku. Cała komunikacja drogowa, od której w tak dużym stopniu zależy sprawny przewóz i transport towarów, a także komunikacja lotnicza, przemysł elektrotechniczny i inne zależą w znacznej mierze od tego surowca. Podobno kauczuk stworzono dla podniesienia bezpieczeństwa rowerów, lecz dopiero rozwój motoryzacji spowodował gwałtowny wzrost zainteresowania technologią kauczuku i produkcją przemysłu gumowego. Można tu sparafrazować dowcipne powiedzonko Woltera na temat Boga: „jeśli nie byłoby czegoś takiego jak kauczuk, należałoby go stworzyć”. Spróbujmy chociaż przez moment wyobrazić sobie nowoczesną technikę bez kauczuku. Oczywiście mamy obecnie różnego rodzaju masy plastyczne, ale nawet one zawdzięczają swoją egzystencję w równej mierze naturalnemu kauczukowi, jak i innym bodźcom.
Wiele roślin jednorocznych, krzewów i drzew, zwłaszcza należących do rodzin Euphorbiaceae i Moraceae wydziela pewnego rodzaju sok miećmy, który po podgrzaniu przekształca się w elastyczną, trwałą masę. Przez dodanie siarki, czyli wulkanizację, można masie tej nadać różny stopień twardości. Niektóre z tych
roślin użytkowano na skalę handlową. Wystarczy wymienić: Manihot glaziovii (bobotrutka trująca) i Ca~ stüloa elastica (kastylka sprężysta) z rodziny Moraceae, Parthemium argentatum (gwajula sprężysta) z rodziny Compositae oraz kilka gatunków roślin z rodziny Eu- phorbiaceae pochodzących z Wysp Kanaryjskich lub jeszcze ważniejszy Ficus elasticus (fikus zwany także figowcem lub drzewem gumowym) znany jako ozdobna roślina pokojowa. Fikus w starszym wieku osiąga potężne rozmiary i otrzymuje się z niego gumę elastyczną (indiarubber). Brazylijski ¡kauczukowiec (Hevea brasiliensis) dostarcza surowej gumy (pararubber) i jest najcenniejszym źródłem kauczuku.
Chyba nigdy nie dowiemy się na jak długo przed przybyciem Europejczyków na półkulę zachodnią w XV wieku, Indianie zamieszkujący deszczowe lasy nad Amazonką dokonali odkrycia kauczuku. Bo to oni byli pierwszymi jego wynalazcami i z tego co wiemy, mogli tego dokonać przed tysiącami lat. Nacinali korę drzew kauczukowych, zwanych w języku Indian południowoamerykańskich caoutchouc, a w języku Karaibów cahuchu i zbierali do wydrążonych dyni mleczny sok zwany lateksem. Na koniec patyka nakładali kostkę gliny, którą następnie formowali w kulkę, zanurzali w lateksie i ostrożnie podgrzewali nad ogniem aby lateks skoagulował. Następnie wypłukiwali glinę i w ten sposób otrzymywali gumowe naczynie w kształcie butelki. Nie jesteśmy w stanie dociec jak do tego doszli. Prawdopodobnie wyciągnęli wnioski z przypadkowych obserwacji. W podobny sposób sporządzali sobie buty i piłki do gry. Właśnie owe piłki zwróciły uwagę Europejczyków na szczególne właściwości kauczuku, gdyż w XVI wieku nikt nie potrafił wyprodukować równie dobrze odbijających się piłek.
Tak więc prymitywni Indianie znad Amazonki byli
pierwszymi ludźmi, którzy odkryli własności soku drzewa kauczukowego, nauczyli się przekształcać go w gumę i wytwarzać wyroby gumowe. Byli jednak na zbyt niskim stopniu cywilizacji, aby wpaść na pomysł udomowienia kauczukowca, poza tym mieli wystarczającą ilość tych drzew w okolicznych lasach.
Dziwnym się wydaje, że Europejczycy, znając właściwości kauczuku już w XVI wieku, nie zwracali nań uwagi przez dwa wieki. Pierwsza praca naukowa na ten temat została przedstawiona Francuskiej Akademii Nauk w Paryżu dopiero w 1751 roku. Pierwsze zaś zastosowanie kauczuku można chyba datować od 1770 roku, kiedy ukazały się na rynku sześcienne kostki gumowe o boku około 1 cm, sprzedawane jako gumki do ścierania, w cenie 0,25 funta szterlinga. Następnie kauczuk znalazł zastosowanie do wyrobu odzieży przeciwdeszczowej, ale nie zdał egzaminu, gdyż ubranie takie robiło się miękkie i kleiste w wyższej temperaturze. Wadę tę usunął niejaki Macintosh, od którego nazwiska pochodzi nazwa pewnego rodzaju płaszczy przeciwdeszczowych. Niewiele więcej możaia było zrobić z tak preparowanej gumy. Prawdziwym przełomem okazał się dopiero wynalazek wulkanizacji dokonany w 1839 roku przez Amerykanina o nazwisku Goodyear. Kauczuk poddany obróbce cieplnej z dodatkiem różnych ilości siarki (około 2% dla otrzymania gumy miękkiej i około 40% dla otrzymania gumy twardej) zachowuje swoją twardość w wyższej temperaturze i nie staje się lepki. Po wynalazku wulkanizacji w krajach przemysłowych zaczęły się rozwijać fabryki produkujące wyroby gumowe. W 1807 roku po raz pierwszy zastosowano kauczukowe ogumienia do pojazdów drogowych. W 1888 roku Dunlop wynalazł oporny pneumatyczne, zastosowane początkowo do rowerów, a następnie do automobili.
Ciągle jednak źródłem kauczuku dla tej nowej gałęzi
przemysłu były dziko rosnące w Brazylii drzewa kauczukowe i fikusy z lasów malajskich.
Tak więc powstało nagle, ciągle wzrastające zapotrzebowanie na kauczuk. W Brazylii ta prosperity spowodowała, że ludzie porzucali inne zajęcia i wyruszali w puszczę, aby „doić” kauczukowce. Ponieważ puszcza w głębi lądu była, i zresztą jest do dziś, nie do przebycia, eksploatowano głównie drzewa rosnące nad rzekami. Również na Malajach od 1810 roku rozpoczęła się intensywna eksploatacja fikusów. Tu jednak sytuacja była nieco gorsza niż w Brazylii. Brazylijskie drzewa kauczukowe po nacięciu i ściągnięciu z nich złotodajnego mleczka mogły dalej rosnąć i rozwijać się, natomiast malajskie fikusy musiały być ścięte, aby otrzymać z nich lateks. Toteż rząd brytyjski w Indiach, zaniepokojony perspektywą kompletnego wyniszczenia fikusa w ciągu najbliższych lat, postanowił zająć się tą sprawą.
Pomysł udomowienia kauczukowca należy przypisać wyższemu urzędnikowi brytyjskiemu z Indii Clement- sowi Markhamowi. Był nie tylko urzędnikiem, ale również znanym uczonym, interesującym się historią Ameryki Południowej (pisał i tłumaczył artykuły na ten temat dla Towarzystwa Hakluyta) | Inicjatywa udomowienia kauczukowca nie była jedyną jego zasługą dla rolnictwa i przemysłu, gdyż na zaproszenie H. N. Ri- dleya przybył do Singapuru i współuczestniczył w akcji przeniesienia uprawy kakaowca z Meksyku na Wschód. To właśnie Markham zlecił Jamesowi Collinsowi przeprowadzenie podstawowych badań nad najważniejszymi w świecie roślinami kauczukodajnymi, dla wybrania gatunku najodpowiedniejszego do uprawy. Collins wybrał kauczukowiec brazylijski. Teraz Markham zwrócił
się do dyrektora Ogrodów Królewskich w Kew, sir Josepha Hookera z prośbą o wysłanie nad Amazonkę wyprawy w celu zebrania nasion kauczukowca. Zbieraczy wysyłano kilkakrotnie, gdyż nasiona bardzo źle kiełkowały. Z jednej wszakże przesyłki otrzymano siewki i wysłano je dla dalszej pielęgnacji do Ogrodu Botanicznego w Kalkucie oraz do specjalnej szkółki w Sik- kim i do Ogrodu Botanicznego w Peradenija na Cejlonie. Wysiłki te jednak nie zdały się na nic.
Historię udomowienia kauczukowca rozpatrujemy dość szczegółowo m. in. po to, aby rzucić snop światła na pracę innych ludzi nie znanych nam z imienia, którzy w zamierzchłej przeszłości pokonywali podobne przeszkody przy udomowianiu roślin i przenoszeniu ich w nowe warunki. Uczeni XIX wieku dysponowali różnymi udogodnieniami technicznymi, których nie znali ich poprzednicy; szybki transport morski i przenośne małe szklarenki ułatwiały pracę przy adaptacji dzikich roślin do warunków uprawy. Można tu przypomnieć kłopoty Bligha przy przewożeniu drzewa chlebowego na HMS Bounty. Mimo tych wszystkich zdobyczy techniki z połowy XIX wieku i pomimo pomocy finansowej państwa, wysiłki zmierzające do przekształcenia H. bra- siliensis w nowy gatunek uprawny kilkakrotnie kończyły się fiaskiem. Sukces zawdzięczamy innemu zbieraczowi roślin, pracownikowi Ogrodów Królewskich w Kew — H. A. Wickhamowi.
Był on protegowanym Hookera i za osiągnięcia w pracy nad kauczukowcem uzyskał tytuł szlachecki. Jego zadaniem było zebrać możliwie największą ilość nasion kauczukowca i dostarczyć je do Kew w jak najkrótszym czasie. Uprzednie niepowodzenia dowiodły, źe nasiona bardzo krótko zachowują zdolność kiełkowania i dlatego ich świeżość jest sprawą pierwszorzędnej wagi. Wickham zebrał około 70 000 nasion; więcej niż
wszyscy jego poprzednicy. Często słyszy się absurdalną historyjkę, że nasiona te musiał wykraść z Brazylii i przeSzmuglować do Anglii. Mija się ona absolutnie z prawdą. Wickham współpracował z Ogrodem Botanicznym w Rio de Janeiro przy poparciu rządu brazylijskiego. Mając pełne uprawnienia do pośpiesznego działania wynajął specjalny statek w Rio de Janeiro
i dostarczył nasiona do Ogrodów Królewskich w Kew. Żywotność nasion kauczukowca jest tak krótka, że nawet mimo tak pośpiesznego działania skiełkowało tylko 4% nasion. Ale nie należy zapominać, że te 4% równało się 3000 roślin. Nigdy przedtem (1876), poza puszczą brazylijską, nie uzyskano tak dużej ilości siewek.
W międzyczasie Ogród Botaniczny w Peradenija na Cejlonie przygotował w Heneratgoda specjalne szkółki do przyjęcia siewek. Podróż w skrzynkach Wardena przetrwało tylko 2000 roślin. W tym samym czasie wysłano dwie partie siewek do Ogrodu Botanicznego w Singapurze. Fakt ten w przyszłości okaże się bardzo ważny. 50 roślin wysłanych w pierwszej partii nie przeżyło, ale następne 22 siewki przetrwały. Wysłano również 18 siewek do Holenderskiego Ogrodu Botanicznego na Jawie, gdzie prowadzono prace badawcze nad roślinami kauczukodajnymi. Jeszcze dzisiaj w Kebun Raya w Indonezji, w jednym z najwspanialszych ogrodów tropikalnych, można podziwiać Hevea manihot oraz inne rośliny kauczukodajne, posadzone w tamtych czasach. Dziewięć spośród roślin wysłanych do Singapuru posadzono w prywatnym ogrodzie sir Hugha Dow w Kuala Kangsar, pozostałe dziewięć w dziale Roślin Użytkowych w Ogrodzie Botanicznym. Rząd Indii postawił jako warunek finansowania działalności Ogrodu Botanicznego utworzenie takiego właśnie działu. Tam też odkryto sposób wegetatywnego rozmnażania kauczukowca, eliminując tym samym kłopotliwe rozmna
żanie z siewu. Tu musimy włączyć do dramatycznej historii udomowienia kauczuku trzeciego po C. Mark- hamie i J. Hookerze bohatera — Jamesa Murtona.
W 1874 roku rząd Indii przejął odpowiedzialność materialną za działalność Ogrodu Botanicznego w Singapurze od Towarzystwa Rolniczo-Ogrodniczego, które Ogród ten założyło, lecz nie mogło podołać obciążeniom finansowym związanym z jego prowadzeniem. W tym czasie zwrócono się do sir J. Hookera z prośbą o zarekomendowanie kogoś na stanowisko dyrektora tego Ogrodu. Hooker polecił swego pracownika z Kew, właśnie Jamesa Murtona. Trudno w tym miejscu wyliczyć wszystkie jego zasługi w dziedzinie botaniki użytkowej w czasie pracy w Singapurze. Wystarczy powiedzieć, że swoją pracą przysporzył Malajom i całej południowo- -wschodniej Azji więcej korzyści niż jakikolwiek inny człowiek. To właśnie Murton wprowadził wegetatywne rozmnażanie kauczukowca i wynalazek ten przekazał niezwłocznie innym ogrodom botanicznym zainteresowanym tym problemem.
Odkrycie to było ważne nie tylko dlatego, że przyśpieszało rozmnażanie kauczukowca, chociaż nie było to bez znaczenia przy takich kłopotach z kiełkowaniem nasion, lecz przede wszystkim dlatego, że pozwalało rozmnażać wyselekcjonowane, najwydajniejsze drzewa. Jedną z najważniejszych rzeczy w procesie udomawia- nia roślin uprawnych jest selekcja najlepszych egzemplarzy do dalszego rozmnażania. W wyniku takiej właśnie selekcji można wprowadzić „klony” 1 wyróżniające się szczególnie pożądanymi cechami użytkowymi.
Po śmierci Murtona w 1888 roku dyrektorem Ogrodu Botanicznego został Henry Nicholas Ridley, człowiek
nawet wybitniejszy od swego poprzednika. Podobnie jak Murton, położył on w ciągu swego długiego życia liczne i poważne zasługi w rozwoju Azji południowo- - wschodniej. W tym miejscu jednak interesuje nas jego praca nad kauczukowcem i dlatego musimy na chwilę przenieść się na Cejlon.
W owym czasie dyrektorem pięknego i wielce pożytecznego Ogrodu Botanicznego w Peradenija na przedmieściu Kandy był Henry George Kendrick Thwaites, znakomity uczony, jeden z niewielu wybitnych botaników zajmujących się w tamtej epoce roślinami użytkowymi. Jego prace nad kawą, wprowadzeniem do uprawy drzewa chinowego, przeniesieniem na Cejlon uprawy herbaty, miały pierwszorzędne znaczenie, lecz najważniejsze były jego badania nad kauczukowcem. Zasługi Thwaitesa w tej dziedzinie są równie wielkie jak Mur tona i Ridleya w Singapurze.
W 1876 roku Thwaites otrzymał z Kew 1919 siewek kauczukowca. Po rozmnożeniu ich metodą Murtona, a więc przez ukorzenianie sadzonek pobranych z młodych siewek, otrzymał dużą ilość roślin matecznych. W cztery lata później wysyłał po kilka ukorzenionych sadzonek plantatorom na Cejlonie, którzy chcieli spróbować uprawy nowej rośliny. Powodem ich niewielkiego zresztą zainteresowania była klęska spowodowana epidemią choroby na plantacjach krzewów kawowych, która zmuszała plantatorów do poszukiwania nowych, bardziej opłacalnych roślin uprawnych. Część sadzonek kauczukowca wysłano także do Indii i Birmy. Początkowo praca Thwaitesa nad upowszechnianiem uprawy kauczukowca była efektywniejsza niż Ridleya, gdyż dysponował on większą ilością oryginalnych siewek. W 1881 roku pierwsze z nich zakwitły i w tym samym raku mógł zebrać nasiona. W trzy lata później rozpoczęto dystrybucję nasion i sadzonek na poważną skalę.
Podstawową trudność stanowiło przekonanie plantatorów, aby ratując się od bankructwa po upadku uprawy kawy, przerzucili się na kauczukowiec.
Wprawdzie Hooker, Wickham, Murton, Ridley
i Thwaites wcielili w życie marzenia Markhama o udomowieniu kauczukowca, to jednak pozostawały jeszcze do rozwiązania problemy praktyczne, aby można było mówić o pełnym sukcesie. Przy powszechnie używanych sposobach nacinania, drzewa uprawne dawały znacznie gorszy lateks niż drzewa dzikie. Zmieniony sposób nacinania polepszył wprawdzie jakość lateksu, lecz powodował zamieranie drzew w ciągu paru lat. Aby rozwiązać ten problem Ridley przeprowadził szereg doświadczeń, rozpoczął również podstawowe badania nad samą rośliną. Na podstawie tych badań opracował metodę nacinania drzew i odzierania kory. Polegała ona na wykonaniu jednego cięcia, które odkrywano w odpowiednich odstępach czasu. Drzewa nacinane tą metodą dawały więcej lateksu, lepszej jakości i nie zamierały. Pierwsze dostawy lateksu Ridleya dotarły do Londynu w 1881 roku i eksperci przemysłowi ocenili go bardzo wysoko. Już w 1889 roku Malaje produkowały lateks metodą Ridleya na skalę przemysłową. Jednakże Ridley nadal pracował badając metody agrotechniczne, opracowując optymalną rozstawę drzew, uprawę gleby, udoskonalając metody cięcia. W 1910 roku Ridley
i Thwaites wraz z współpracownikami doprowadzili do perfekcji metody uprawy kauczukowca i rozpoczęli badania nad selekcją i rozmnażaniem najlepszych odmian.
Aby uznać sprawę kauczukowca za zakończoną pozostało tylko skłonić plantatorów do zainteresowania się jego uprawą. Jak już wspomniano, choroba grzybowa wyniszczyła zupełnie krzewy kawowe na Malajach
i Cejlonie, rujnując kompletnie właścicieli plantacji. Pomimo to na Malajach trudno było skłonić plantato
rów do przerzucenia się na uprawę nowej rośliny. Ridley, chociaż miał pełne ręce roboty, wziął na swoje barki trud przekonania plantatorów, że kauczukowiec jest ich wielką szansą, rośliną, która pojawia się w sama porę, aby wyciągnąć ich z tarapatów. Spotkał się nie tylko z lekceważeniem i wyśmiewaniem ze strony plantatorów, ale dostał także oficjalną reprymendę od zwierzchników „za marnowanie czasu”. Na szczęście dla świata i dobrobytu Malajzji Ridley był jednym z tych wspaniałych ludzi, którzy wiedzą, kiedy trzeba zignorować rozkazy.
Dopiero w 1896 roku Ridley osiągnął pewien sukces. Przekonał, nie Brytyjczyków wprawdzie, którzy woleli ruinę niż kłopot nauczenia się czegoś nowego, lecz Chińczyka nazwiskiem Tan Chay Yan, aby obsadził 40 akrów (około 15 ha) ziemi w Bukit Lintang młodymi drzewkami ze szkółki Ridleya. Tak zapoczątkowano rozwój bardzo dochodowego przemysłu. Jak ważny był krok owego Chińczyka niech świadczy fakt, że jego imieniem nazwano piękną orchideę wyhodowaną przez dra Bur- hilla, dyrektora Ogrodu Botanicznego w Singapurze, która zdobyła nagrodę w 1966 roku.
Do 1918 roku tylko Ogród Botaniczny w Singapurze rozprowadził 7 milionów nasion i dziesiątki tysięcy sadzonek kauczukowca. Podobnie wyglądało rozprowadzanie materiału roślinnego w Ogrodzie Botanicznym w Peradenija. Dodać należy, że Ridley żył ponad sto lat
i w latach pięćdziesiątych naszego stulecia mógł podziwiać nadzwyczajne skutki swojej pracy nad Hevea brasiliensis.
Najdziwniejszą rzeczą w tej nowoczesnej historii udomowienia dzikiej rośliny jest to, że jej uprawa w nowej, doskonalszej formie nie rozwinęła się w Brazylii — ojczyźnie kauczukowca, gdzie roślina ta miała optymalne warunki wzrostu. Kolejne plantacje zawodziły.
Przyczyną niepowodzenia była choroba pochodzenia grzybowego, która niszczyła Uście i całe drzewa. Pasożyt ten występuje również na dziko rosnących drzewach kauczukowca, ale w puszczy są one wymieszane z innymi gatunkami i patogen wyniszczał pojedyncze drzewa, a nigdy nie powodował epidemii. Natomiast w jednogatunkowych nasadzeniach stwarza się idealne warunki dla rozwoju grzyba, który powoduje wymieranie całych plantacji. Na szczęście, do Anglii przewożono nie rośliny, lecz nasiona, co pozwoliło uniknąć rozprzestrzeniania się choroby.
Bogate i liczne przedsiębiorstwa należące do koncernu General Motors czyniły usilne starania nad wprowadzeniem do uprawy kauczukowca w Brazylii. Jednak nawet tak bogate przedsiębiorstwa nie mogły podołać tak ogromnym stratom. Jedyna korzyść jaka wynikła z tych prób to pozostanie przy życiu kilku egzemplarzy drzew zupełnie zdrowych. Można je będzie wykorzystać do otrzymania klonów całkowicie odpornych na tę chorobę. Może również i Brazylia — ojczyzna kauczukowca — będzie kiedyś miała jakieś korzyści z pracy Markhama, Hookera, Wickhama, Murtona, Ridleya
7. Czekolada, kawa, herbata i herba mate
W tytule tego rozdziału są wymienione cztery najważniejsze napoje naszych czasów. Wspólną cechą wszystkich tych napojów jest działanie pobudzające. Czekolada wyróżnia się tym, że ma także znaczenie odżywcze i znajduje ogromne zastosowanie w przemyśle cukierniczym. Spośród czterech roślin dostarczających surowców do sporządzania tych napojów herbata jest najstarsza w uprawie, a herba mate, zwana również herbatą paragwajską, najmłodsza i najmniej ważna. Nie należy jednak zapominać, że jest używana codziennie przez miliony ludzi.
Czekolada
Czekoladę i kakao otrzymuje się z zimozielonego drzewa kakaowego — kakaowca (Theobroma cacao) pochodzącego z dość rozległych obszarów tropikalnych Ameryki. Jego najstarszym siedliskiem jest prawdopodobnie dolina Orinoko. J. W. Purseglove (1968) powołując się na Cheesmana, umiejscawia siedlisko dzikich przodków kakaowca w pasie równikowym na stokach Andów. W Trinidadzie rośnie kakaowiec, który wygląda na roślinę miejscową, ale może jest tylko naturalizowaną. Ogromna różnorodność typów, z jaką można się tutaj spotkać w półzdziczałej populacji kakaowca, wskazuje na to, że mógł to być dawny ośrodek powstania roślin uprawnych. Jednak nie jest to zupełnie pewne. Zresztą
nie jest możliwe ustalenie zasięgu geograficznego dzikich roślin tego gatunku w okresie poprzedzającym interwencję człowieka. Może ojczyzną jego jest południowy Meksyk? Może półdzikie kakaowce z północnej części Przesmyku Panamskiego są zdziczałymi roślinami uprawnymi? Jest to dla nas bardzo ciekawe, gdyż udomowienie przez ogrodników tej cudownej rośliny, którą Linneusz trafnie nazwał „pokarmem bogów” (Theobro- ma), musiało nastąpić stosunkowo dawno. A przecież siedlisko naturalne tej rośliny leży z daleka od starożytnych ośrodków cywilizacji i mogło być najwyżej obszarem marginalnym dla jakiejś cywilizacji dostatecznie starożytnej, aby nas zainteresować w związku z tą rośliną.
Purseglove uważa, że kakaowiec był w uprawie „prawdopodobnie ponad dwa tysiące lat”. Niejasne jest jednak, na jakiej podstawie opiera swoje stwierdzenie. Jak wykażę poniżej, nie jest rzeczą możliwą prześledzenie historii uprawy tej rośliny tak daleko wstecz.
Wiemy dosyć dużo o uprawie kakaowca w Meksyku za czasów Azteków, znacznie mniej jednak wiemy
o uprawie tej rośliny w Peru z okresu przed hiszpańską konkwistą. Źródłem informacji o uprawie kakaowca w Peru jest sześć autorytatywnych dzieł, tym poważniejszych, że wszystkie pochodzą z XVI wieku | Jednak żaden z późniejszych badaczy i archeologów nie mówi nic na ten temat. Nawet pisarze tacy jak na przykład Garcilaso de la Vega Inca, historyk peruwiański opisujący zwyczaje i historię Inków, nie wspomina
o czekoladzie, chociaż w Meksyku miała znaczenie nie-
ledwie religijne. Jeśli kakaowiec rzeczywiście był uprawiany w Peru, to chyba został wprowadzony bardzo późno i nie miał większego znaczenia ekonomicznego lub społecznego w czasach hiszpańskiego podboju. Snując spekulatywne rozważania można postawić następującą teorię. Quito było ostatnią wysuniętą najbardziej na północ prowincją, którą Inkowie przyłączyli do swego Imperium tuż przed przybyciem konkwistadorów. Po tym podboju Sapa Inka Huayna Capac poślubił księżniczkę z Quito, osiadł w tym mieście i stamtąd rządził krajem. Jeśli przyjmiemy, że naturalnym środowiskiem kakaowca była dolina Orinoko, to znajdowała się ona równie blisko Quito (będącego na podobnym poziomie kulturalnym co południowe prowincje Imperium Inków), jak kulturalne ośrodki w Ameryce Południowej. Podsumowując możemy wysunąć hipotezę, że Inkowie poznali kakaowca dopiero po podboju Quito. Dlatego też w chwili przybycia Hiszpanów drzewo to było mało znane w rolnictwie peruwiańskim. Możemy w ten sposób udowodnić, że aczkolwiek Hiszpanie zastali kakaowca na terenie Imperium Inków, jednak nie miał on większego znaczenia w rolnictwie.
Najbliżej naturalnego siedliska kakaowca znajdowały się cywilizowane szczepy starego Imperium Majów z Gwatemali. Kłopot z Określeniem zasięgu występowania kakaowca w stanie dzikim wynika stąd, że gatunek ten bardzo łatwo dziczeje, kiedy jego uprawa zostaje zaniedbana. Wysiewające się nasiona dają początek nowym roślinom, wyglądającym jak dzikie. Tak zdarzyło się na przykład na Jamajce, gdzie kakaowiec nigdy nie występował w stanie dzikim. Chyba jednak w Ameryce Środkowej i w Meksyku był cm wprowadzony do uprawy od dawna, gdyż w czasach Cortesa robił wrażenie rośliny miejscowej. Najwcześniejsza data zidentyfikowana na Stellach Majów to według naszego kalendarza
357 rok p. n. e. Okres rozkwitu starego Imperium Majów przypada na lata 550—800 p. n. e. Tak więc wydaje się rzeczą wątpliwą, aby kakaowiec był przez nich uprawiany wcześniej niż przed 1000 lat; w ostateczności mogło to być 1500 lat.
Spróbujmy jednak spojrzeć na ten problem z innej strony. Nie ulega wątpliwości, że kakao odgrywało ogromną rolę w Meksyku Azteków i że stamtąd właśnie kakaowiec był przeniesiony do strefy tropikalnej Starego Świata. Pierwsze plantacje drzew kakaowych założyli Hiszpanie w 1674 roku ¡na Filipinach. Drzewa przyjęły się znakomicie i już w 1680 roku przybyło sporo nowych plantacji. Ridley (rozdział 6) wprowadził uprawę kakaowca na Malajach w XIX wieku używając nasion sprowadzonych z Meksyku przez Clementa Markhama. Pierwszy kustosz Ogrodu Botanicznego w Peradenija — Aleksander Moon — wprowadził uprawę kakaowca na Cejlonie w 1835 roku. Złote Wybrzeże (Ghana) rozpoczęło uprawę tej rośliny w 1901 roku. Dzisiaj jest to największy na świecię producent ziarna kakaowego.
Jak ważną rośliną był kakaowiec dla Azteków, niech świadczy fakt, że jego nasion używano jako środka płatniczego. Podatki można było regulować zmieloną czekoladą, duże miasta musiały wysyłać w formie daniny dla skarbu królewskiego około 20 skrzynek zmielonego ziarna kakaowego. Gatunek Theobroma cacao uprawiano na dużych, nawadnianych plantacjach, na nizinach. Na terenach wyżej położonych uprawiano rośliny z gatunku T. bicolor, odporniejsze, lecz mniej wartościowe niż gatunki poprzednie. Czekoladę piło się na gorąco, z przyprawami korzennymi, m. in. wanilią, otrzymywaną z korzeni saprofitycznego stórczyka meksykańskiego, poddanego uprzednio fermentacji. Znano również inny sposób przyrządzania czekolady: ubijano ją na pianę
lub mus z dodatkiem przypraw korzennych. Tak przyrządzona czekolada była prawie stałej konsystencji i podawano ją na zimno. Aztekowie, jak również niektórzy kronikarze hiszpańscy, którzy przejęli od nich zwyczaj spożywania czekolady, twierdzili, że jest ona tak pożywna, iż filiżanka wystarcza jako całodzienne pożywienie dla człowieka w marszu.
Aż trudno uwierzyć, chociaż jest to udowodnione w sposób bezsporny, jak wielkie ilości czekolady spożywano na dworze Montezumy. Sam monarcha spożywał dziennie 50 „słoików” musu czekoladowego, który podawano mu w złotej czarce, ze złotą łyżeczką. Dzienną konsumpcję całego dworu określa się na 2000 „słoików”.
Nie ma jednak żadnych powodów, aby przyznać Aztekom zasługę udomowienia kakaowca. Byli oni świetnymi organizatorami i ostatnimi dziedzicami cywilizacji środkowoamerykańskiej i meksykańskiej. Ich rolę w stosunku do tak twórczych plemion jak Olmekowie, Toltekowie i Majowie można porównać do roli, jaką odegrali Rzymianie w stosunku do Greków i Etrusków. Zresztą w okresie konkwisty kakaowiec był już od tak dawna w uprawie, że niemożliwe aby mógł być udomowiony przez Azteków, którzy byli stosunkowo nowymi przybyszami na tych ziemiach. Godny uwagi jest fakt traktowania drzewa kakaowego i jego owoców z nabożną czcią, spotykaną tylko w wypadku roślin uprawianych od bardzo dawna, roślin które można traktować jako współtwórców wielkich cywilizacji (na przykład ziemniaki w Peru).
Wydaje się, że kakaowiec udomowiono w Gwatemali lub na obszarach położonych dalej na południe, najprawdopodobniej dokonali tego Majowie w początkowych fazach rozwoju kulturalnego. Zaczęli go uprawiać znając od wieków zastosowanie ziarn kakaowca pochodzących z dziko rosnących roślin. Po katastrofie, której
przyczyna jest ciągle przedmiotem kontrowersyjnych poglądów1, Majowie przenieśli się na Jukatan, gdzie wraz z Toltekami zorganizowali podstawy tak zwanego Nowego Imperium. Nie ulega wątpliwości, że zabrali ze sobą kakaowiec. Działo się to chyba około 900 roku p. n. e. Z Jukatanu uprawa kakaowca mogła rozszerzyć się na obszary Meksyku.
Kawa
Kawę (Cojfea arabica) przywykliśmy uważać za roślinę arabską, ale nie ma żadnych dowodów na to, że pochodzi z Arabii lub kiedykolwiek rosła tam w stanie dzikim. Znaleziono różne dzikie odmiany tego gatunku 2 w Afryce, na terenie Etiopii i Angoli. Etiopia jest odrębnym ośrodkiem rozpowszechniania roślin uprawnych, niezależnym od ośrodków śródziemnomorskiego i bliskowschodniego. (Stamtąd właśnie pochodzą m. in. najstarsze pszenice 3). C. bengalensis, która dostarczała uprzednio ziarna kawowego, pochodzi z Indii i Malajzji. C. liberica, pochodząca z Liberii, była dość ważna w XIX wieku, kiedy tak zwany kawowiec arabski był silnie porażony przez groźną chorobę grzybową. Znane są różne gatunki, podgatunki, odmiany i pododmiany; wszystkie pochodzą z Afryki i wszystkie są roślinami tropikalnymi. Nie ulega jednak wątpliwości, że pierwszym gatunkiem uprawnym była C. arabica.
Nasuwa się pytanie, kiedy poznano kawę w Europie? Stało się to dużo póśniej niż uważa większość ludzi
i niedługo potem, jak Arabowie zapoczątkowali picie kawy. Nie ma więc potrzeby grzebania się w starożytności lub przedchrześcijańskich pracach botanicznych Chińczyków. Na początku XIII wieku lekarz i Malagi, Maur hiszpański o nazwisku Ibn Baithar, podróżował po północnej Afryce i bliskowschodnich ziemiach Imperium Arabskiego, opisując zwyczaje i obyczaje ludów w krajach, które zwiedził. Fakt, że nie wspomina on
o zwyczaju picia kawy, dowodzi, że nie tylko Europejczycy, ale nawet Arabowie nie znali jej aż do połowy XIII wieku h
Inny pisarz arabski — Shehabeddin Ben2, który odbył podróż po Etiopii w sto lat później, podaje, że kawy używa się tam „od niepamiętnych czasów”. Nie pomaga to w rozwiązaniu problemu. Co bowiem może oznaczać określenie „od niepamiętnych czasów”? Chyba to, że dowiedział się od ludzi, którzy go podejmowali i którzy mieli bardzo nieokreślone pojęcie czasu, iż kawa była u nich w użyciu zawsze. W praktyce mogło to oznaczać, powiedzmy, pięć pokoleń. Prawdą jest, że Etiopia była w tym czasie krajem dość cywilizowanym od co najmniej 2500 lat. Jeśli dać wiarę informacjom Shehabeddina, że w Etiopii kawę pijano od tak zamierzchłych czasów; to dlaczego nie wyszła poza jej granice, zwłaszcza że kraj ten od 2000 lat utrzymywał ożywione kontakty handlowe z krajami północnoafry- kańskimi i Bliskim Wschodem oraz południowo-wschodnią Europą. Wiemy na przykład, że Etiopia wysyłała żywice kadzidlane do Izraela od czasów poprzedzających króla Salomona. Uważam, że możemy śmiało odrzucić hipotezę o udomowieniu w starożytności kawy. Nawet można przypuszczać, że zbieranie jagód i ziaren kawo
wych z krzewów dziko rosnących w lasach na wzgórzach Abisynii, które na pewno poprzedziło uprawę, rozpoczęło się w niezbyt odległej przeszłości. Jest po prostu nieprawdopodobne, żeby Abifcyńczycy mogli utrzymać w tajemnicy ten świetny napój przez około 20 wieków.
Zwyczaj picia kawy, a zaraz potem uprawa kawowca, rozprzestrzeniły się pod koniec XV wieku. Picie ka- wy przeniknęło do krajów muzułmańskich poczynając od Arabii, poprzez Aden i Mokkę, aż dotarło do Egiptu i Iranu. Wiedzę o drodze rozprzestrzeniania się kawy czerpiemy nie ze ścisłych zapisów, lecz raczej z legend i podań, w których zazwyczaj bierze udział jakiś człowiek święty lub duchowny z tamtej epoki.
Nie sądzę, aby Europejczycy słyszeli o kawie przed XVI wiekiem i to raczej przed końcem tego stulecia* De Candolle (1884) pisze: „Bellus przysłał Ecluse’owi jakieś nasiona, z których Egipcjanie sporządzają wywar do picia pod nazwą cavé. Nieomal w tym samym,' czasie Prosper Alpin poznał kawę w Egipcie”; Od tego czasu nie odkryto żadnych zapisków, które wskazywałyby na wcześniejszą obecność kawy w Europie. Boerhave, jeden ze sławnych dyrektorów Uniwersyteckiego Ogrodu Botanicznego w Lejdzie (Holandia) pisze, że Nicholaś Wits en — burmistrz Amsterdamu namawiał gorąco gubernatora Batawii Van Hooma, aby rozpoczął uprawę kawy w Indiach. Nalegania te odniosły skutek i założono tam plantacje kawy w 1690 roku.- W Paryskim Ogrodzie Królewskim uprawiano w szklarhi krzewy kawowe otrzymane z Lejdy. One to właśnie"-: posłużyły Antoine’owi de Jussieu, botanikowi i przyrodnikowi, do sporządzenia w 1713 roku1 pierwszego botanicznego opisu tej rośliny. Holendrzy sprowadzili krzewy kawo
we do Ameryki, wysadzając pierwsze rośliny w 1718 raku w Surynamie. Kilka lat później De la Motte-Aigron gubernator Cayenne osobiście wykradł nasiona z Su- rynamu i wyhodował krzewy kawowe w Cayenne. Z Cayenne w 1727 roku kawa przywędrowała do Brazylii. Z Paryskiego Ogrodu Królewskiego siewki kawowca przesłano na Martynikę. Trudy podróży przeżyła tylko jedna roślina, ale po rozmnożeniu posłużyła do rozpowszechnienia uprawy kawowca również na Jamajce. Tam też otrzymano nową odmianę zwaną Blue Mountain'1. Holendrzy przyczynili się także do wprowadzenia uprawy 'kawy na-Cejlonie. Anglicy rozpowszechnili tę roślinę w Indiach i w Afryce.
Tyle można powiedzieć o; historii kawy poczynając od XV wiśku. Wszystkie dowody wskazują na to, że udomowienie jej nie nastąpiło (wbrew powszechnemu mniemnaiu) w Arabii, lecz w Etiopii, Miało to miejsce stosunkowo niedawno, najprawdopodobniej około- 1000 roku n. e., a nawet chyba później. Natomiast gatunek C. libeńca został udomowiony przez Anglików w drugiej połowie XIX wieku. Zebrali oni nasiona z dziko rosnących ¡krzewów w Liberii, wysiali w Ogrodzie Botanicznym w Kew i przekazali na Cejlon i do Singapuru dla dalszego rozmnożenia.
Herbata
. Historia herbaty jest niewspółmiernie starsza niż kawy i czekolady. Anglicy byli pierwszymi Europejczykami, do których dotarła pierwsza paczka herbaty przywieziona z Chin w 1657 roku. Możliwe, że Holendrzy jeszcze wcześniej próbowali herbatę, lecz nie ma na to żadmych dowodów. Aż do XIX wieku herbatę uprawiano jednak tylko w Chinach i Japonii. Holendrzy wpro
wadzili uprawę herbaty na Jawie, Anglicy w Indiach i na Cejlonie. Dla Indii uprawa herbaty stała się dochodową gałęzią produkcji rolnej i przedmiotem poważnego eksportu. Jest to zasługą Roberta Fortune (Anglika urodzonego w Berwick w 1812 roku i zmarłego w 1880 roku), specjalisty w dziedzinie botaniki stosowanej i zbieracza roślin. Po odbyciu nauki w Królewskim Ogrodzie Botanicznym w Edynburgu, w 1841 roku rozpoczął pracę w Ogrodzie Towarzystwa Ogrodniczego w Chiswiek (nazwa Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze powstała później). W 1843 roku R. Fortune został wysłany do Chin dla sprowadzenia nowych roślin ozdobnych. Kiedy przebywał w rejonie uprawy herbaty w Ningpo wpadł na pomysł przeniesienia tej rośliny na górzyste tereny północnych Indii. Idea ta nie opuszczała Fortune’a i kiedy po powrocie dio Europy przyjął posadę kustosza w słynnym ogrodzie w Chelsea, zrezygnował z niej po dwu latach, aby zająć się uprawą herbaty w Indiach. Udało mu się zresztą zebrać w Chinach nasiona i sadzonki krzewów herbacianych i przetransportować je do Assam. Ani Fortune, ani nikt inny nie zdawał sobie sprawy, że aczkolwiek w Indiach nigdy nie uprawiano herbaty, to przywożenie jej sadzonek do Assam jest „noszeniem drzewa do lasu”.
Na Cejlonie uprawę herbaty wprowadzono wcześniej niż w Indiach, bo już w 1828 roku, nie była to jednak dochodowa gałąź rolnictwa aż do czasu odkrycia przez dra Mastersa dziko rosnących krzewów herbacianych w Assam. Thwaites posadził herbatę assaimską na Cejlonie. Od tej chwili uprawa herbaty stała się tam intratnym przedsięwzięciem. Pozwoliła ona wyjść z impasu finansowego plantatorom kawy, której uprawy były prawie całkowicie -wyniszczone przez grzyb Hemi- laeia vastatrix. Ale kiedy i gdzie herbata została udomowiona?
Wawiłow wymienia południowe Chiny jako ośrodek rozpowszechniania krzewów herbacianych. Nie ulega też wątpliwości, że do 800 roku n. e., kiedy herbata zawędrowała poprzez Koreę do Japonii, Chiny były jedynym dużym krajem, gdzie była ona uprawiana. Najprawdopodobniej Chiny były w ogóle jedynym krajem uprawiającym herbatę, chyba że istniały niewielkie jej plantacje na terenach przygranicznych w Indochinach. Purseglove natomiast pisze, że po raz pierwszy zaczęto herbatę uprawiać na terenach położonych w pobliżu źródeł rzeki Orawadi. Japończycy z kolei uważają, że do Chin herbata przywędrowała z Indii. Z udomowieniem herbaty wiąże się pewna legenda. Według niej, w 519 roku n. e. do Chin przywędrował z Indii pewien mnich. Siedząc pod drzewem rozpoczął wieczorne modlitwy, ale znużony całodzienną wędrówką zasnął. Chcąc się ukarać, a jednocześnie ustrzec od popełnienia podobnego grzechu w przyszłości, odciął sobie obydwie powieki. W miejscu, gdzie owe powieki upadły na ziemię, wyrosły dwa krzewy herbaciane. Były to pierwsze krzewy tego gatunku.
Zdaniem Bretschneidera Chińczycy nigdy nie słyszeli
o tej legendzie. Podaje on, że wzmianki o uprawie herbaty znajdują się nie tylko w księdze Ryah, pochodzącej z około 600 roku p. n. e., lecz także w dużo starszej księdze Pent-sao. Utwierdza to nas w przekonaniu, że herbata była uprawiana w Chinach od tysięcy lat. Każdy chyba uważa, że Chiny można bez cienia wątpliwości uznać za miejsce udomowienia herbaty. Ale o ile wiemy, nigdy nie rosła ona dziko na obszarze właściwych Chin.
Łacińska nazwa herbaty brzmi Camelia thea (synonimy Camelia sinensis, Thea sinensis). Dziką bez wątpienia herbatę znaleziono w Assamie i prawdopodobnie dziką w Birmie. Jednak jej zasięg geograficzny w prze
szłości był chyba rozleglejszy niż obecnie. Być może rozciągał się w górskich rejonach położonych pomiędzy północno-wschodnimi Indiami a południowo-zachodnimi prowincjami Chin aż po Yunan? Możemy zatem powiedzieć z duża dozą pewności, że herbata została udomowiona w południowo-zachodnich Chinach około 3000 rofciu p. n. e.
Argentyna jest krajem, w którym mate (Ilex pard- guariensis), jest uprawiana i użytkowana na tej większą skalę. Jej plantacje obejmują tam obszar około 150 000 ha. Część produkcji mate eksportuje się do Urugwaju, Boliwii, Libanu i Syrii. Aby zaspokoić zapotrzebowanie krajowe zubożone przez eksport Argentyna z kolei sprowadza mate z Brazylii i Paragwaju.
Uprawę tej rośliny zawdzięcza Argentyna fundatorowi (1892) i pierwszemu dyrektorowi Ogrodu Botanicznego w Buenos Aires — Cariosowi Thays. Był on francuskim emigrantem, który pasjonował się angielskimi parkami i założył wiele takich ogrodów w Argentynie. Ale zanim opiszemy jego udział w wprowadzaniu itete do rolnictwa argentyńskiego, zajmijmy się drizewem mate oraz historią zwyczaju sporządzania i picia naparu z jego liści.
Mate jest małym drzewem ostrokrzewu (Ilex para- guariensis) pochodzącym z puszczy brazylijskiej, paragwajskiej i północnoargentyńskiej. Od niepamiętnych czasów, oo praktycznie niewiele mówi, na pewno jednak przed odkryciem Ameryki przez Europejczyków, plemiona indiańskie zamieszkujące te tereny zbierały liście i pączki dziko rosnących roślin i sporządzały z nich napar do picia. Nie wydaje się aby zwyczaj ten był bardzo dawny, gdyż na pewno zarówno napój, jak i roślina
ISO
dotarłyby do najbardziej cywilizowanych plemion indiańskich, zamieszkujących Amerykę Środkową i Andy. Tymczasem zarówno Indianie meksykańscy, jak też peruwiańscy nie uprawiali ani nie znali rnate. Czubki liści i zamknięte pączki liściowe suszy się, następnie umieszcza się je w beczułkowatym naczyniu, nazywanym przez Hiszpanów bombilla i zalewa się je wrzącą wodą. Napar pije się za pomocą rurki drewnianej lub metalowej wyposażonej W dolnym końcu w sito. Liście mate, podobnie jak herbaty i kawy, zawierają kofeinę, tak więc napój z nich sporządzony działa w taki sam pobudzający sposób.
Koloniści hiszpańscy i portugalscy przejęli zwyczaj picia herba mate od Indian, którzy nigdy nie udomowili rośliny, zadowalając się możnością zbierania liści w lasach.
W 1895 roku Argentyna płaciła znaczne sumy za import mate z Brazylii i Paragwaju. Carlos Thays zdawał sobie sprawę z korzyści, jakie mogłaby przynieść Argentynie uprawa tej rośliny. Rozwinięcie tej nowej gałęzi rolnictwa otwierało także perspektywy dodatkowych zysków w wypadku uruchomienia eksportu, zwłaszcza że istniało duże zapotrzebowanie na ten artykuł. W tym samym czasie Paragwaj uprawiał mate już od około stu lat. Thays skorzystał z pomocy argentyńskiego specjalisty dr Honorio Leguizanoma, mającego kontakty z paragwajskimi plantatorami i sprowadził do Argentyny nasiona mate. Ale nawet ten eksport nie potrafił zmusić odpowiedniej ilości nasion do kiełkowania. Zdrewniała okrywa nasienna jest bowiem bardzo twarda i musi być czymś skruszona, aby kiełek mógł wydostać się na zewnątrz. Z pierwszej partii nasion, które Thays wysiał bez wstępnych zabiegów, skiełkowały tylko trzy. Następną partię nasion namoczył przed siewem w gorącej wodzie i wówczas kiełkowanie było dużo
lepsze. W niedługim czasie doszedł do tego, że z wysianych nasion uzyskiwał około 60% roślin. W 1910 roku Thays mógł już dostarczyć nasion i roślin na skalę handlową.
Do 1750 roku mate nie była uprawiana w Ameryce Południowej ale już w 1895 roku Thays dostał nasiona z plantacji w Paragwaju.
Na początku XIX wieku Paragwaj ciągle był nominalnie kolonią hiszpańską, praktycznie jednak był prowincją hiszpańską rządzoną przez jezuitów. Oni też wprowadzili uprawę mate. Słyszałem anegdotę opowiadająca o tym, jak jezuici zmuszali nasiona do kiełkowania. Zaobserwowali oni, że roślina ta wysiewa się wraz z kałem ptasim. W przewodzie pokarmowym ptaków twarda okrywa nasienna ulega zmiękczeniu, a nasiona są wydalane nietknięte. Wpadli więc na pomysł żywienia drobiu nasionami ostrokrzewu Ilex paraguariensis i „wysiewania” kału ptasiego. Historyjka ta wydaje się zupełnie prawdopodobna.
Płótno z Ur
Według Wawiłowa uprawne rasy lnu (Linum usita- tissimum) pochodzą z czterech różnych ośrodków rozpowszechniania roślin. W ośrodku środkowoazjatyckim obejmującym Pendżab, Kaszmir, Afganistan, Tadżykistan, Uzbekistan i Tien-Szan występuje wiele ras lnu uprawianego bądź dla oleistego ziarna, bądź dla włókna. Również w ośrodku bliskowschodnim występują lny z obydwu grup. W ośrodkach śródziemnomorskim i abi- syńskim najstarsze zbadane lny należały do grupy oleistych (uprawianych dla ziarna). Jeśli przyjmiemy za podstawę przy określaniu miejsca udomowienia lnu koncentrację ras o genach dominujących i ilość prymitywnych odmian uprawnych na danym obszarze, to mogło ono mieć miejsce w każdym z czterech wyżej wymienionych ośrodków.
Siedlisko naturalne lnu jest bardzo rozległe i obejmuje prawie całą Europę, część Azji i niektóre rejony Afryki. Len znalazł zastosowanie w niezwykle odległych czasach i prawie równie dawno jest w uprawie. Dotyczy to nie tylko najbardziej starożytnych ośrodków cywilizacji, lecz również prehistorycznej Europy. Roślina ta bardzo łatwo „wymyka” się z pól uprawnych i dziczeje. Dlatego też bardzo trudno określić, gdzie rosła dziko od niepamiętnych czasów, a gdzie była natu- ralizowana, to znaczy jej dzikie występowanie było skutkiem interwencji ludzkiej. Argument ten jest tro
chę sztuczny, gdyż człowiek jest również cząstką natury i roślina nie jest mniej dzika w danym miejscu jeśli dostała się tam w wyniku działalności ludzkiej a nie na przykład ptaków, zwierząt, wiatru lub przypływu morskiego. Ponieważ jednak chcemy wyśledzić miejsce udomowienia lnu, musimy starać się przeniknąć przeszłość aż do czasów zanim jeszcze człowiek zaczął przenosić rośliny z ich naturalnego środowiska i zmieniać ich naturalne rozmieszczenie.
Bardzo starożytne zastosowanie i uprawa lnu utrudniają i zaciemniają znalezienie jego środowiska naturalnego. De Candolle (1884) posuwa się nawet do stwierdzenia, że „jednorocznego lnu w stanie absolutnie dzikim nie znaleziono nigdzie”. Analizując argumenty botaniczne, genetyczne, historyczne i filologiczne wysunięte przez De Candolle’a, a podtrzymywane i uzupełniane przez późniejszych badaczy i uczonych uważam, że mamy tu przykład co najmniej dwóch, niezależnych aktów udomowienia lnu. Być może to wtórne udomowienie zostało dokonane na podstawie znajomości poprzedniego.
Nic nam nie da dyskusja czy Grecy z epoki Homera posiadali płótno lniane, czy też nie. Istnieją dowody na poparcie obydwu sprzecznych teorii. Jeśli nawet nie uprawiali go, to nie dlatego, że uprawa tej rośliny oraz sztuka przędzenia i tkania lnu były jeszcze nie znane; są one znacznie starsze niż cała grecka kultura.
Rozpowszechnienie lnu w starożytności jest bardzo ciekawe i ważne. Kiedy w 1865 roku szwajcarski paleontolog Oswald Heer dokonał odkrycia osiedli nawodnych pochodzących z neolitu nad brzegami jezior we wschodniej Szwajcarii, dowiedział się, że ludy zamieszkujące te tereny nie tylko znały tkaniny lniane, lecz również uprawiały len wieloletni (Linum angustifo- lium). W wykopaliskach w Robenhausen znaleziono torebki nasienne, nasiona, a nawet dolną część całej roś
liny. Co więcej, ludzie ci, nie znający zastosowania metalu, prawdopodobnie sprowadzili nasiona lnu z Włoch, gdyż Heer znalazł przy nich nasiona chwastu — lep- nicy (Silene cretica), który nie rośnie w Szwajcarii, lecz jest bardzo pospolity na południe od Alp 1 Heer w czasie swoich badań nie mógł określić rzymskiego pochodzenia lnu, ale w później odkrytych przez Sordellego (1880) osiedlach z epoki kamiennej, na torfowiskach otaczających jezioro Lagozza w Lombardii, znaleziono dowody na to, że ludy zamieszkujące te tereny uprawiały ten sam gatunek lnu na włókno.
Najbardziej oczywistym rejonem, w którym należy dopatrywać się miejsca udomowienia lnu, jest Egipt, chociaiżby tylko dlatego, że najstarsze mumie były owinięte w tkaniny lniane. W Egipcie znaleziono ślady obecności lnu pochodzące sprzed 6000 lat. Na malowidłach ściennych w grobowcach z okresu 3000 lat p. n. e. znajdują się nie tylko obrazy rośliny, lecz również całego procesu jej obróbki. Nie ma więc potrzeby odwoływać się do Biblii. W wypadku historii lnu jest ona zbyt młodym źródłem.
Chociaż Egipcjanie uprawiali len prawdopodobnie już około 4000 roku p. n. e., jest rzeczą prawie pewną, że roślina ta nie pochodzi z Egiptu. Przede wszystkim dlatego, że żaden ze znanych gatunków lnu nie mógłby przeżyć suchego upalnego lata, panującego w Egipcie. Gatunek tam uprawiany był rośliną jednoroczną, zbieraną w zimie. Kilka nasion lnu, które znaleziono w grobowcach egipskich, uczeni określili jako L. usitatissi- mv!m, a nie L. angustifolium.
Dowodem na to, że łen był znany różnym ludom w bardzo wczesnych stadiach ich rozwoju kulturalnego, jest starożytne nazewnictwo. Greckie słowo linon, łacińskie linum, celtyckie lin mają wspólny rdzeń języ
kowy. Chociaż jednak te indoeuropejskie języki są blisko spokrewnione z sanskrytem, to w sanskrycie len nazywa się ooma lub utasi. Hebrajska nazwa pischta nie jest podobna do żadnej z wyżej wymienionych. Podobnie zresztą rzecz wygląda w wielu językach pół- nocnoeuropejskich; nazwa lnu nie jest podobna do żadnej wymienionej. Świadczy to o bardzo dawnym udomowieniu lnu. Rozpowszechnianie lnu i sposobu jego wykorzystania, a także towarzyszące temu zapożyczanie nazw miało miejsce tak dawno temu, że ślady wędrówki rośliny i nazw zaginęły w odległej przeszłości.
Jeśli jednak Egipcjanie, znający len od 6000 lat, nie byli pierwszymi ludźmi, którzy rozpoczęli jego uprawę, któż inny mógł tego dokonać? Heer pisze o odkryciu lnu w grobie z chaldejskiego Ur. Oznacza to, że był on używany w ośrodku najstarszej cywilizacji, a myśl
0 uprawie i zastosowaniu mogła być przeniesiona do Egiptu poprzez wybrzeża Morza Śródziemnego w piątym tysiącleciu p. n. e. Europejskie ludy z neolitu zawdzięczały len i sztukę jego użytkowania przenoszeniu się wzdłuż północnego wybrzeża Morza Śródziemnego
1 dolinami rzek.
Len jest najstarszą z roślin włóknistych będącą w uprawie. Został udomowiony w Mezopotamii, prawdopodobnie w szóstym tysiącleciu p. n. e. Zastosowanie jego nie jest dużo późniejsze niż pszenicy. Płótno lniane jest więc najstarszą tkaniną wymyśloną przez człowieka i co najdziwniejsze ciągle jeszcze jedną z najpiękniejszych.
Konopie i Scytowie
Drugim, bardzo ważnym włóknem otrzymywanym i łodygi roślin — są konopie (Cannábis sativa). Co prawda obecnie nazwa ta częściej kojarzy się nam
i narkotykiem, znanym na Zachodzie pod różnymi nawami — haszysz, marihuana itd., niż ze znanym od wieków ważnym surowcem do wyrobu lin i tkanin. Konopie odgrywają jednak dużo ważniejszą rolę jako roślina włóknista niż dostarczająca narkotyku, zwłaszcza że w krajach o chłodnym klimacie nie wytwarza się w nich substancja podniecająca. Na Wschodzie konopie jako środek podniecający były stosowane od wieków i od bardzo dawna uprawiane. Wskazują na to nazwy w językach orientalnych (bhang, ganga, hashish), wszystkie wywodzące się od sanskryckiego bhanga i gdngika.
Historia konopi jest bardzo zawikłana. Roślina ta jest wspomniana w chińskiej księdze Shu-king napisanej około 500 roku p. n. e. | Według Herodota Grecy nie znali jej w tym czasie lub była dla nich nowością. Ale przyznaje on, że uprawiali ją wówczas Scytowie. Aczkolwiek w czasach Katona istniała już łacińska nazwa Cannabis, to w De re rustica nie ma o konopiach wzmianki. Może to oznaczać, że nie uprawiano konopi w Rzymie, w czasach jemu współczesnych. Natomiast Żydzi z epoki Imperium Rzymskiego poznali je jako źródło włókna tkaninowego. Do 120 roku p. n. e. nie wspomina o konopiach żaden z rzymskich autorów i dopiero w 120 roku p. n. e. Lucyliusz wymienia konopie, chociaż wiemy, że Sabinowie uprawiali je już znacznie wcześniej. Opierając się na autorytecie Herodota możemy uznać, że Grecy nie uprawiali konopi, ale znali je i sprowadzali od Scytów, jako surowiec do wyrobu lin okrętowych i w innych celach, prawdopodobnie także do wyrobu żagli.
Wiktor Hen pisał w 1888 roku: „grecko-rzymska nazwa rośliny jest oryginalnie medejska, lecz występuje także w językach staroindyjskich i prawie nie zmienio-
ną spotyka się ją we wszystkich językach europejskich,
oo potwierdza pochodzenie rośliny”.
Liczne ślady prowadzą nas z powrotem na północne wybrzeże Morza Czarnego i południowe Morza Kaspijskiego. Powróćmy więc do Herodota, który pisze: „Konopie rosną w Scytii. Są one podobne do lnu, ale wyższe i bardziej chropawe. Roślina ta rośnie dziko lub jest uprawiana. Trakowie sporządzają z niej tkaniny podobne do lnianych. Dla ludzi nie znających konopi szaty z włókna konopnego uchodzą za lniane”.
Informacje te odnoszą się do V wieku p. n. e. Jednak jeszcze w ubiegłym stuleciu floty zachodnioeuropejskie zaopatrywały się w konopie potrzebne do wyrobu płótna żaglowego i osprzętu okrętowego w Rosji.
Tyle możemy powiedzieć o zastosowaniu konopi jako włókna. Wiemy również, że Scytowie stosowali je jako środek podniecający. Trudno jednak dociec czy właściwości te odkryli sami, czy też dowiedzieli się o nich od innych ludów. Posłuchajmy co mówi na ten temat He- rodot: „Budują namiot z trzech prętów wbitych w ziemię, szczelnie okrytych wełnianym suknem. Wewnątrz umieszczają na środku misę z rozżarzonymi do czerwoności kamieniami, na które rzucają nasiona konopi. Nasiona natychmiast zaczynają dymić, wydzielając przy tym takie opary, których nie można porównać z parą żadnej łaźni rzymskiej. Zachwyceni Scytowie krzyczą ze szczęścia”.
Jeśli zastosowanie i uprawa konopi dotarły do Indii ze Scytii i Tracji, nazewnictwo powinno być inne. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że zostały one udomowione na Syberii lub na Nizinie Czarnomorskiej około 1500 roku p. n. e. Do Europy przywędrowały raczej z północy niż z południa. Do Indii dostały się z Medii nieznaną drogą.
Gdzie znajduje się środowisko naturalne konopi? De
Candolle zbadał to dokładnie i twierdzi, że Cannabis sativa znaleziono w stanie dzikim tylko na południowym wybrzeżu Morza Kaspijskiego, na Syberii nad Irtyszem oraz na pustyni w pobliżu jeziora Bajkał. Podsumowując możemy powiedzieć, że konopie to roślina syberyjska i z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy uznać, że zostały wprowadzone do uprawy w południowej Syberii.
Dwa rodzaje bawełny
Włókno bawełniane otrzymuje się z kilku gatunków roślin należących do rodzaju Gossypium z rodziny Malvaceae. Jest więc bawełna blisko spokrewniona z dobrze znanymi roślinami ozdobnymi takimi jak chińska róża, malwa, ketmia piżmowa i inne. W wypadku bawełny mamy do czynienia z co najmniej dwoma niezależnymi ośrodkami udomowienia. Chociaż można się spotkać z zupełnie przeciwnymi poglądami. Dlatego też osobno potraktujemy bawełnę w Starym i osobno w Nowym Świecie.
W Starym Swiecie uprawia się dwa gatunki bawełny, dzielące się na liczne rasy i odmiany, które w rzeczywistości są odmianami geograficznymi. Jeden z tych gatunków Gossypium herbaceum jest krzewiną wieloletnią, mniej lub więcej zdrewniałą. Natomiast gatunek — Gossypium arboreum nie jest drzewem, tak jakby na to wskazywała nazwa, lecz tylko dość wysokim krzewem, mogącym osiągnąć wysokość około 2 metrów.
W Nowym Swiecie w uprawie znajdują się również dwa gatunki z licznymi rasami i odmianami miejscowymi: G. barbadense — krzew mogący osiągnąć wysokość do 3 metrów i również dosyć wysoki krzew — G. hirsutum.
Mówiąc, że G. herbaceum i G. arboreum są gatunka-
ml Starego Świata, a dwa pozostałe gatunkami Nowego Świata, mam na myśli czasy poprzedzające odkrycie Ameryki przez Kolumba. Od tej chwili nastąpiło tak daleko posunięte wzajemne wymieszanie gatunków, że obecnie bardzo trudno je odróżnić. Ponieważ jednak sięgamy do zamierzchłej przeszłości, to stwierdzenie wstępne ma pewne znaczenie.
G. herbaceum odmiana africanum pochodzi z Afryki, z obszarów rozciągających się od Angoli po Mozambik. Sztuka przędzenia i tkania bawełny została przyniesiona jednak na te tereny z północy, długo potem, jak była poznana w Azji i w basenie Morza Śródziemnego. Tak więc afrykański krzew bawełniany musiał być przeniesiony do południowej Arabii lub Etiopii przez kupców, którzy znali już tkaninę bawełnianą utkaną z innego gatunku lub odmiany bawełny. Teoria, że afrykańska bawełna była pierwszym udomowionym gatunkiem, jest wprost nie do przyjęcia, nie można bowiem wyobrazić sobie, że wędrowiec lub kupiec zobaczywszy puch na roślinie wpadł na pomysł przędzenia go i utkania, zabrał nasiona do Arabii lub Etiopii i tam rozpoczął uprawę. Tak było wprawdzie z kauczukowcem i być może z kakaowcem. Ale nie zapominajmy, że w tych ostatnich wypadkach technika była już na pewnym stopniu wyrafinowania, natomiast udomowienie bawełny miało miejsce kilka tysięcy lat temu. Dlatego też wydaje się bardziej prawdopodobne, że zachodnio- afrykańska bawełna była wzięta do uprawy w drugiej kolejności.
Rasa indyjska gatunku G. arboreum mogła się rozwinąć, jak sugeruje Purseglove, z G. herbaceum. Istnieje teoria, według której rasy G. herbaceum africa- num i najbardziej prymitywna odmiana uprawna acerifolium powstały z jeszcze prymitywniejszej rasy uprawianej w starożytności w Etiopii. Natomiast
Wawiłow podaje, że gatunek G. herbaceum rozpowszechnił się z ośrodka środkowoazjatyckiego. W rzeczywistości najstarsze spośród znalezionych dotychczas strzępki tkanin bawełnianych pochodzą z okresu około 3000 lat p. n. e. i zostały wykopane w Mohendżo-Daro, jednej z dwu wielkich metropolii nad Indusem. Były one wykonane z puchu odmian pochodzących od G. arboreum.
Północne wieloletnie bawełny z grupy arboreum, rozprzestrzeniając się na wschód w kierunku Burmy, Indonezji i Filipin dały początek rasie murmanicum, natomiast na zachodzie, w czasie wędrówki przez Arabię, Sudan i wzdłuż południowej granicy Sahary aż po zachodnią Afrykę, wytworzyły rasę soudanense 1.
Pierwszymi Afrykańczykami, o których wiemy, że potrafili prząść i tkać bawełnę, byli mieszkańcy Meroe, miasta w królestwie nubijskim, przeżywającym swój rozkwit od około 650 roku p.n.e. Jeśli przyjmiemy, że pierwsza uprawa bawełny miała miejsce w Etiopii i rozważymy wiek tkanin bawełnianych z doliny Indusu, to dojdziemy do winiolsku, że udomowienie to musiało nastąpić w czwartym tysiącleciu p. n. e. Przy takim założeniu wydaje się dziwne, że Egipcjanie nie znali bawełny w trzecim tysiącleciu p. n. e. i że nawet w czasach dużo późniejszych nie ma śladu bawełny w Egipcie.
Pozostaje zatem druga możliwość — udomowienie bawełny w Indiach. Dzikie rośliny G. arboreum rasy acerifolium znaleziono w Beludżyistanie. Jeśli rośliny te rosły tam poprzednio w stanie dzikim, jest wielce prawdopodobne, że zostały udomowione w czwartym lub trzecim tysiącleciu p. n .e. przez ludy, z których wywodzą się cywilizacje doliny Indusu. Jeśli zaś są to rośliny zdziczałe, pochodzące z uprawnych plantacji, nie można na podstawie ich obecności -budować żadnej teo
rii. Wbrew pewnym trudnościom z dowodami genetyfczś nymi, wydaje się, że pierwszego udomowienia bawełny musieli dokonać ludzie zamieszkujący dolinę Indtisu. Udomowienie to posłużyło jako przykład dla późniejszego udomowienia ras afrykańskich.
Początki rolnictwa peruwiańskiego
Wielu badaczom prahistorii trudno dojść do prbstćgo wniosku, że ludzie znajdujący się w. podobnej sytuacji i pod wpływem podobnych Warunków zeW&ętrzhych, znajdują takie same rozwiązania podobnych problemów. Uczeni ci są tak ślepo przywiązani do myśli, że każde odkrycie lub wynalazek mogą się zdarzyć tylko raż, iż zdolni są do popełniania zadziwiających łałnańców logicznych w swym rozumowaniu, ahy tylko uniknąć wniosku, że odkryć tych dokonano ftićżaleźóaie w różnych miejscach. Nie pomagają nawet dowody fakty ćrż1- ne, jak na przykład Co najmniej dwukrotne wynalezienie roweru; przykład Darwina i Wallace’a,:'któaizy sformułowali teorię pochodzenia gatunków prawie jednocześnie, nie porozumiewając się ze sobą. Podobnie zresztą jak Leibniz i Newton, którzy stworzyli teorią > rachunku różniczkowego i całkowego jednocześnie i riie- zależnie od siebie. Wydaje mi się, że wszystkie teorie próbujące udowodnić, że Indianie amerykańscy mogli się nauczyć takich rzeczy jak tólnictwo, ceramika, przędzenie i tkanie tylko od ludzi ze Starego Świata, są niepotrzebne i szkodliwe. Indianie aittferykaóscy byli absolutnie zdolni w odpowiednim czasie do twórczej inweni- cji w wyżej wymienionych dziedzinach.
Mówiąc o krzewach bawełnianych, które dostarczały Indianom włókna, okoliczności zmuszają nas do przyjęcia hipotezy, że w bardzo zamierzchłych czasach miała miejsce migracja gatunku Gossypium ze Starego do
Nowego Świata. Trudno będzie wytłumaczyć te okoliczności czytelnikowi nie znającemu określeń genetycznych, ale postaram się wyjaśnić to w sposób bardzo uproszczony. Obydwa amerykańskie gatunki Gossy& pivJm barbadense' i G. hirsutum, znajdujące się w uprawie na dłiigo ptzed odkryciem Ameryki przez Kolumba; posiadają genetycziife cechy, których obecność może wynikać tylko ze skrzyżowania gatunków Starego i No- wfegó Świata. :Mogły to być krzyżówM';afrykańskiego gatunku G: herbaceum i amerykańskiego <5. raimondi, lttb: Gk-iherbac&uim i Gs tkurberi.. W • .Ndeimdno jest w^łuńiafczyć : obecność- gatunków di-- ploidalnych tego Samego rodzaju w Starym i Nowym Swiecie. Można przytoczyć setki podobnych: wypadków, chociażby winorośl, która wyfetępuje, na obydwu półkulach, a także iróża i inne. <Wystarczdjącym wytłumaczeniem tego zjawiska jest fakt, że rodzaije te rozprzestrzeń niały się z naturalnego ośrodka swego pochodzenia i wytwarzał^ nowe gatunki w drodze normalnej 1 ewolucji jeszcze przed oddzieleniem się końtyneńfeu północnoamerykańskiego.- od północno-wschodniej Azji. Ponieważ działo się'to w trzeciorzędzie^ kiedy klimat na tych szerokościach?geograficznych był znacznie cieplejszy, wśród rózprzesstrzeniających się roślin znalazły się także rodzaje ciepłolubne,« - których obecnie niemożna znaleźć na wysokości Cieśniny Beringa, gdyż w miarę oziębiania się; klimatu wycofywały się na południe (po obydwu stronach Pacyfiku). Trudność całegb wywodu, jak już: nadmieniłem,' polega na tym, że amerykańskie rasy bawełny przed XVI wiekiem, to jest zanim rózpocżętó wymianę- roślin pomiędzy obydwoma półkulami, miały skład chromozomałny typu allopolyploidal- nego, a nie dipłoidailriego. Można to wytłumaczyć tylko krzyżowaniem z gatunkami ze Starego Świata w sposób opisany wyżej.
Istnieje^ pewńa teoria, co prawda bardzo krytykowa-
na, według której ludzie z Azji dopływali do Ameryki przez ocean na długo przed Kolumbem. Są na to pewne dowody w sztuce i rzemiośle, natomiast nie ma żadnych w botanice porównawczej. Gdyby uznać tę teorię za słuszną, rzeczą zadziwiającą jest nie to, że jakieś 'bawełny amerykańskie z czasów przedkolumbijskich zawierają elementy roślin ze Starego Świata, lecz to, że wiele znanych gatunków roślin amerykańskich nie posada takich elementów. Ponadto dawnym jest, że najwartościowsze rośliny uprawne Starego Świata nie dotarły do Ameryki przed wiekiem XV i odwrotnie. Jeśli mielibyśmy zaakceptować teorię, że to ludzie przenieśli bawełnę z Azji do Ameryki, to musiałoby to nastąpić około 4500 roku p.n.e., gdyż odmiany alloptodyplbidalne były uprawiane w prehistorycznym Peru już około 2500 roku p.n.e. I chociaż w obydwu Amerykach występują gatunki diploidalne pochodzenia czysto amerykańskiego (nie mieszańce), żaden z ¡nich nie uległ mutacji, w wyniku której powstałyby rośliny wytwarzające puch bawełniany, co dopiero czyni roślinę źródłem włókna nadającego się do przędzenia.
Najlepsze i najprostsze wytłumaczenie całej tej zawiłej historii daje dr Purseglove. Twierdzi on, że nasiona G. herbaceum odmiany africanum zostały przeniesione z prądem morskim poprzez Atlantyk na kontynent amerykański, wyrosły tam i skrzyżowały się z di- ploidalną bawełną pochodzącą z Nowego Świata, tworząc gatunek G. barbadense. Istnieje o© najmniej jeszcze jeden gatunek rośliny, który dotarł do Ameryki prawdopodobnie w taki sam sposób: jest to dynia. Tak więc wypadek bawełny nie jest odosobniony. Udowodniono również, że nasiona Gossypium nie tracą żywotności nawet po trzyletnim moczeniu w wodzie morskiej.
Tak więc krzewy bawełny, które udomowili Indianie amerykańscy przed przybyciem Europejczyków, stwo
rzyła sama natura w wyniku cudownego wręcz przypadł ku. W jakim momencie prehistorii człowiek zauważył i rozpoczął wykorzystywać właściwości puchu bawełnianego? W rodziale 4 omawiając fasolę powoływałem się na wykopaliska Huaca Prieta w dolinie Chicama na wybrzeżu peruwiańskim. W miejscu tym nagromadziły się ślady życia ludzi utrzymujących się z rybołówstwa, zbierania małż i dzikich roślin, którzy znali już jednak zaczątki rolnictwa. Archeolog dr Junius Bird znalazł tam również ślady zastosowania bawełny i to tak rozległego zastosowania, że nasuwa to wniosek o upiawie tej rośliny. Wśród szczątków wykopaliskowych znajdowały się kawałki tkaniny, worki bawełniane i sieci rybackie. Nie odkryto wrzeciona, włókna były skręcone ręcznie a tkanina była spleciona. Znaleziono jednak również §plot tkacki otrzymany przy użyciu igły z kości. Zastosowanie do badań węgla radioaktywnego wskazuje, -że niektóre z tych wyrobów bawełnianych zostały wykonane około 2500 roku p.n.e. Są to najstarsze ślady obecności bawełny w obu Amerykach.
Możemy stąd wysnuć wniosek, że bawełna została udomowiona przez Indian zamieszkujących wybrzeże Peru w okresię początku rolnictwa, to jest około 30Q0 roku p.n.e.f i, jej., .zastosowanie rozprzestrzeniło się powoli do Ameryki Środkowej w ciągu następnych 2000 lat,, Możliwe,, że miało miejsce również drugie, późniejsze udomowienię, na przykład w Gwatemali. Bardziej jednak przekonywający jest argument o rozprzestrzenianiu się bawełny % ośrodka peruwiańskiego; Tak więc kiedy Hiszpanie dotarli na kontynent amerykański w końcu XV wieku przekonali się, że tkaniny bawełniane były od dawna używane^ przez wszystkie cywilizowane plemiona i większość barbarzyńskich jeszcze plemion indiańskich.
Winogrona, oliwki i figi są Me typowe dla kultury greckiej i rzymskiej, że stały się nieledwie ich Symbolem. Gdyby nie to, że wspomina Się o nich często w Starym Testamencie, którego pierwsze księgi są starsze od cywilizacji greckiej, wydawałoby się rzeczą zbędną spoglądać na czasy poprzedzające starożytną Grecję, aby szukać poza nią miejsca ich udomowienia. Ale, jak już wyjaśniono w rodziale 2, uprawa winorośli jest znacznie starsza niż cywilizacja grecka. Grecy nie znali jeszcze podstaw rolnictwa, gdy uprawa łozy winnej była już wyrafinowaną sztuką. I chociaż w Grecji mogą występować dzikie gatunki tej rośliny, winorośl została tam sprowadzona już jako roślina uprawna.
Dziki figowiec pochodzi prawdopodobnie z Grecji’,' będzie o tym mowa w dalszej części tego rozdziała." Podobnie ma się sprawa z oliwfką. Jednakże to ni'e Grecy udomowili obydwie te rośliny.
W obecnych czasach oliwka (Olea europaea) jest uprawiana na wszystkich kontynentach. "Nie będziemy się zajmowali wprowadzeniem jej do uprawy w Ameryce, południowej Afryce i Japonii, gdyż jest to sprawa historii nowożytnej. To samo zresztą dotyczy chyba Indii; Naturalne siedlisko oliwki w XV wieku, a więc w czasach poprzedzających europejskie podróże morskie, podboje i kolonizacje, znajdowało się w basenie Morza Śródziemnego i na obszarach leżących na wschód od Morza Śródziemnego, aż po Kaukaz. Siedząc więc histo-
kfl>
rię tej rośliny, możemy graniczyć się tylko do tego terytorium. Poza słoneczną Italią nie ma chyba drugiego kraju na świecie, w którym drzewo oliwne byłoby tak integralnie ł odwiecznie wtopione w krajobraz. Włochy nie byłyby krajem, który znamy i kochamy, gdyby pozbawić je gajów oliwnych i rosnących nad brzegami rzek i starych kanałów dzikich drzew oliwkowych; samotnych, starych, pokręconych, dziuplowa- tych a jednak żywotnych. Jednakże były takie czasy, kiedy oliwka nie była znana na ziemi włoskiej, rí Oliwka przywędrowała do Włoch z Grecji, o czym świadczą nazwy pochodzące z greki — oliva, oleum. Nasuwa się pytanie, czy oliwka została sprowadzona jako roślina dzika, czy też udomowiona i kiedy to nastąpiło.
Pliniusz cytując w Historii naturalnej kronikarza Fennestellę podaje, że za czasów Tarkwiniusza Prisku- sa (Według przekazów ustnych są to lata 616—979 paa.e.) w Italii ńie można ‘było spotkać ani jednego drzewa oliwnego. Można mieć wątpliwości co do ścisłości tej daty, jedno jest jednak pewne — oliwka nie zawsze była częścią składową krajobrazu Italii. Została ona jednak wprowadzona tam w ciągu następnych dwóch wieków. Wiemy o tym z fragmentu humorystycznego utworu poety Amfisa, który wspomina oliwkę z Turji. Dwa wieki później dowiadujemy się od Katona, że drzewa oliwne i oliwa od dawna były znane w Rzymie. W setnym roku p.n.e. Italia była największym producentem oliwy na świecie. W ciągu sześciu stuleci Olea europaea rozpowszechniła się na terenie całego kraju, gdziekolwiek znalazła dogodne warunki klimatyczne. Zresztą Grecy zapoczątkowali również uprawę oliwki w swojej kolonii w Masilli (Marsylii), skąd rozprzestrzeniła się ona wzdłuż wybrzeża Adriatyku aż do Ligurii. Tak więc zasięg uprawy oliwki rozszerzył
się z południa w kierunku północnym i z północy na południe.
Katon, opisując drzewa oliwne pod koniec III wieku p.n.e., określa je jako kalabryjskie i selentyńskie. Obydwa te rejony były częścią Wielkiej Grecji (Magna Grae- ca). W swej wędrówce do południowych Włoch drzewa oliwne zadomowiły się jak gdyby po drodze na Sycylii, chociaż wyspa ta nie jest ich ojczyzną. Nie jest powiedziane, że oliwkę na Sycylię przenieśli Grecy. Mogli ją już tam zastać, kiedy przyłączyli tę wyspę do swoich kolonii, jako spuściznę po dużo wcześniejszych kolonizatorach feniokich.
Według Heyna takim mglistym odbiciem wędrówki drzewa oliwnego jest mit o Aristeasie, starożytnym bóstwie Beotów, Arkadów i Tessalińczyków, którego kult Grecy przenieśli na Sycylię. Heyn pisze, że był on „według wierzeń potomków Greków tym, który wynalazł oliwkę i oliwę. Warto zaznaczyć, że w micie tym Aris- teas nie stworzył drzewa oliwnego jak to zrobiła Atena, lecz zainicjował jego wykorzystanie do pozyskiwania oliwy. Nauczył on ludzi używania prasy do wyciskania oliwy. Dlatego też Sycylijczycy czcili go w czasie zbioru oliwek”.
Może chodziło tu o odróżnienie oliwnika od drzewa oliwnego? Może o przekształcenie dzikiego gatunku w drzewo użyteczne gospodarczo? Innymi słowy mit ten może odzwierciedlać fakt wybrania odpowiedniego mutanta posiadającego wartość użytkową. Wszystko to jednak jest tylko spekulacją myślową i niczym więcej.
Według mitu Aristeas przed przybyciem na Sycylię był boskim królem Sardynii. Sardynia jednak nigdy nie była w rękach Greków, natomiast pozostawała przez pewien czas kolonią fenicką lub fenickim ośrodkiem handlowym. Aristeas uczył Sardyńczyków rolnictwa i sadził drzewa oliwne. Może był Fenicjaninem.
Heyn tak pisze dalej: „Aristeas z Sardynii wy wędrował na Sycylię, ucywilizował wyspę i pośród innych innowacji rolniczych wprowadził sposób wyciskania oliwy z oliwek. Aristeas nie mógł utrzymać swojej pozycji bóstwa w konkurencji z tak olśniewającymi bogami jak Apollo i Dionizos, i spadł do roli ich syna lub nauczyciela. Wskazuje to wyraźnie, że był bóstwem fenic- kim, które Grecy zastali na wyspie i przyjęli jako własne”.
Mit o Aristeasie może oznaczać również, że drzewa oliwne zostały posadzone na Sycylii i Sardynii przez Tyryjeżyków i Sydonów lub, że pochodziły z kolonii ty- ryjskich lub sydońskich w północnej Afryce, a Grecy po zagarnięciu fenickich ośrodków handlowych zastali w nich oliwkę.
Trudno jest jednak połączyć w czasie mit z historią. Jeśli bowiem przyjmiemy, że drzewo oliwne dotarło na Sycylię przed zastąpieniem Aristeasa Dionizosem, musiałoby się to dziać na długo przed VII wiekiem p.n.e. Tymczasem dane historyczne zdają się wskazywać (jak to wykażę poniżej), że właśnie w VII wieku p.n.e. nastąpiło przemieszczanie się tego gatunku na zachód.
Powróćmy więc do Greków i zastanówmy się, czy mieszkańcy kontynentalnej części Grecji mogli otrzymać oliwkę od Fenicjan. Ponownie musimy podkreślić konieczność rozróżnienia uprawnego drzewa oliwnego i oliwnika. Nie ma wątpliwości co do tego, że oliwnik pochodzi z Grecji. W Iliadzie topór Pisandra, a w Odysei maczuga Cyklopa były zrobione z drzewa „oliwnego”; Odyseusz zibudował sobie łoże godowe na ukorzenionym jeszcze pniu drzewa oliwnego. Jasne jest jednak, że wzmianki te nie dotyczą drzewa oliwnego rodzącego oliwki. Grecy w czasach Homera używali oleju do namaszczania ciała i z pewnością była to wonna oliwa z oliwek. Była ona jednak produktem rzadkim
i drogim, sprowadzanym ze Wschodu. W VIII i VII wieku p.n.e. zaczęła ona zastępować kosmetyki z tłuszczu zwierzęcego. Kilka wzmianek w Odysei można zrozumieć jako odnoszące się do drzewa oliwnego dającego oliwki, ale Heyn udowodnił, że tak nie jest. Gdyby Grecy w tamtych czasach uprawiali drzewa oliwne, to Hezjod, poeta z VIII wieku p.n.e., na pewno wspomniałby o tym. Jego epos Prace i dnie x, zawierający między innymi opis życia wiejskiego, nie wspomina nawet
o oliwkach. Wszystkie te wywody prowadzą do wniosku, że drzewo oliwne rodzące oliwki nie było znane w Grecji przed VII wiekiem p.n.e. Potwierdza to Hero- dot pisząc: „w czasie nie tak dawnym, nigdzie na świe- cie poza Atenami nie znano drzewa oliwnego”. Opisuje on również, że po klęsce nieurodzaju, jaka nawiedziła Epidauryjczyków, wyrocznia delficka poradziła im, aby wyrzeźbili posągi Damii i Auxesji z drewna udomowionego drzewa oliwnego. Aby uczynić zadość poleceniu wyroczni, musieli prosić Ateńczyków o pozwolenie ścięcia jednego drzewa w Attyce. Sugeruje to, że nigdzie indziej drzew tych nie można było znaleźć. Herodot nie określa daty tego wydarzenia, ale w prawach Solona danych Atenom na początku VI wieku p.n.e. znajdują się ustalenia dotyczące uprawy drzew oliwnych. Jest to bardzo istotny dowód istnienia gajów oliwnych w ówczesnej Helladzie. Ateńczycy ze swej strony tłumaczyli posiadanie monopolu na uprawę drzewa oliwnego tym, że stworzyła je dla nich Atena. To pierwsze stworzone przez Atenę drzewo rosło w pobliżu Cytadeli i z niego pochodziły drzewa rosnące w Akademii. Były to te same drzewa, które Sulla ściął dla zrobienia maszyn oblężniczych w czasie oblężenia Aten w 85 roku
p.n.e. Istnieje również legenda, według której ulubieniec Ateny imieniem Pizystrat pierwszy nakłaniał do uprawy drzew oliwnych na niewdzięcznej ziemi attyc- kiej.
Gleba odegrała tu bowiem bardzo ważną rolę. Drzewa oliwne, figowce, a także winorośl dobrze udawały się na płytkich glebach wapiennych. Na tych ubogich ziemiach nie można było wyprodukować pszenicy w ilości dostatecznej dla wyżywienia Ateńczyków. Dlatego tak bardzo była im potrzebna jakaś inna roślina, której płody można by wymienić na niezbędne do życia ziarno pszeniczne. Rośliną spełniającą te warunki okazało się właśnie drzewo oliwne, dlatego też można zgodzić się z pewnym uproszczeniem, że wielkość Aten opierała się na oliwie. Produkując duże ilości oliwy trzeba było znaleźć jakieś opakowanie stosowne do wysyłki. Tak więc zaistniała potrzeba rozwinięcia przemysłu ceramicznego do produkcji amfor, które stały się Wkrótce prawdziwymi dziełami sztuki. Aby napełnione amfory przewozić za morze należało rozbudować flotę handlową i Ateńczycy dokonali tego. Do ochrony statków kupieckich trzeba było rozwinąć flotę wojenną i w ten sposób Ateny stały się potęgą morską. Oparcie się na handlu i flocie morskiej rozwinęło poczucie niezależności i zamiłowania do wolności — i tak Ateńczycy stali się szermierzami demokracji. Dlatego też możemy powiedzieć, że Ateny właściwie oliwie pośrednio zawdzięczały swój system polityczny i socjalny, swoją wielkość w naukach humanistycznych i w sztuce, rozwijających się w szlachetnej atmosferze wolności.
Skoro jednak drzewo oliwne w Grecji, a nawet w Attyce było znane nie wcześniej niż w VII wieku p.n.e., powstaje pytanie, gdzie było uprawiane wcześniej? Przede wszystkim w Judei. Stary Testament często wymienia oliwę stosowaną po pierwsze do na
maszczania głowy i ciała, który to obrzęd pozostał w szczątkowej formie w rytuale aktu koronacyjnego, po drugie jako pożywienie, i po trzecie jako paliwo do lamp. Przenosi to nas w czasy pierwszego tysiąclecia p.n.e. Izraelici nie mogli przenieść do Kanaan drzewa oliwnego z niewoli egipskiej, gdyż w czasach tych Egipcjanie nie znali go, aczkolwiek musieli chyba znać oliwę sprowadzaną z innych krajów.
Drzewo oliwne i oliwnik pochodzą z wapiennych wzgórz położonych na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Nie znamy dzikiego drzewa oliwnego rodzącego jadalne owoce. Historyczne drzewo oliwne musiało powstać w drodze mutacji z dzikiej oliwki, lub bezpośrednio z oliwnika, który jest także przodkiem dzikiej oliwki. Mogło to mieć miejsce w Anatolii lub w położonej dalej na północny-wschód Fenicji. Udomowienie nie nastąpiło chyba dużo wcześniej niż na 2000 lat p.n.e. Dalsza kariera oliwki była wynikiem wynalezienia nieco później, w tej samej części świata, sztuki szczepienia. Pochodzenie szczepienia tonie w mroku. Tak daleko jak mażemy sięgnąć wstecz, mistrzami szczepienia byli Syryjczycy. Chyba zastosowanie szczepienia miało duże znaczenie w rozpowszechnianiu oliwki; drzewo, które musi być rozmnażane wegetatywnie, aby owocowało — nie może być łatwo i szeroko rozpowszechnione bez szczepienia.
Figowiec i figi oraz szerokie ich zastosowanie, zarówno w postaci świeżych, jak i suszonych owoców w wyobraźni większości ludzi kojarzą się z Włochami. Trudno sobie wyobrazić 'krajobraz włoski bez drzew figowych, oliwnych i winorośli, podobnie jak bez cyprysów. Ale podobnie jak drzewo oliwne, również figo
wiec nie pochodzi z Włoch. Tak samo zresztą cyprys, ten niezapomniany symbol włoskiego pejzażu, jest przybyszem z innych krajów. Rzeczywiście Italia obecna nie jest podobna do dziewiczego kraju, jakim była przed podbojem greckim i etruskim, i do Italii sielskich pasterzy rzymskich. Wszędobylski cyprys, wbrew opinii zasłużonego badacza W. J. Beana (1934), nie pochodzi z południowo-wschodniej Europy i Persji. Jak podkreśla H. C. De Wit (1967), potwierdzając zdanie A. von Humboldta, cyprys został przeniesiony do Włoch. Jego ojczyzną są góry Busih, położone na zachód od Heratu (Afganistan), skąd przewędrował do Fenicji, Grecji, na Sycylię i do Włoch. Znalazł tam zastosowanie, ze względu na wysoką wartość drewna, jako materiał do budowy statków. Nazwa wyspy Cypr pochodzi właśnie od drzewa, które nadzwyczaj szybko i łatwo przystosowało się do miejscowych warunków.
Podobnie przedstawia się historia figowca. W czasach Pliniusza znano we Włoszech olbrzymią liczbę odmian tego drzewa. Co więcej, figowiec tak się zaaklimatyzował, że -można go było, podobnie jak dzisiaj, spotkać nawet w rozpadlinach murów. Figi były pospolite w Italii na długo przed I wiekiem p.n.e. Dwieście lat wcześniej Katon, aby napomnieć Senat o niebezpiecznej bliskości Kartagińczyków, wołał trzymając w ręce delikatny i świeży owoc figi kartagińskiej: „Spójrzcie Senatorowie, tak blisko naszych bram jest wróg”.
Jeśli jednak sięgniemy do nieco wcześniejszych czasów, nie znajdziemy w Rzymie nawet śladów obecności figowca. Podobnie jak drzewo oliwne przywędrował on do Włoch wraz z kolonistami greckimi, którzy opanowali Sycylię i Kalabrię, w okresie pomiędzy IX i VI wiekiem p.n.e. Może jednak, podobnie jak w wypadku drzewa oliwnego na Sycylii, zastali oni w koloniach figowca przeniesionego tam wcześniej przez Fenicjan.
W Grecji figowiec, tak jak drzewo oliwne, jest szczególnie związany z Atenami. Nie wiem dlaczego do Platona przylgnął przydomek philosukos (kochający figi), ale chyba nie musiał on być odosobniony w swoim gur ście. Innym przykładem ścisłego związku fig z historią Aten jest anegdota związana z Kserksesem, Kiedykolwiek chciał uprzytomnić sobie, że nie przełamał jeszcze demokracji Ateńczyków, kazał stawiać na stole przy każdym posiłku attyckie figi. Figi, których nie otrzymał w daninie, lecz musiał kupić. Figi towarzyszyły Ateńczykom nawet w okresie ich upadku. Kiedy w Atenach rozwinęła się plaga donosicieIstwa, Grecy z Koryntu i innych miast przezwali Ateńczyków suko- phantai — donosicielami fig.
Mimo takich związków z Grecją również i figowiec nie pochodził z tego kraju. Spotyka się wzmianki o figowcach w Odysei. Figi wisiały nad głową Tan/tala głodującego w Hadesie. Figowce rosły w ogrodach Alkino- osa, a Laertes jest opisany jako uprawiający figi. .Heyn (1888) dowodzi, że są to akapity dodane później do starożytnego tekstu. W jednym wypadku twierdzi nawet, że teksty te są niezgrabnie dosztukowane do prawdziwie antycznego opisu pałacu Alkinoosa, w celu uzupełnienia go opisem ogrodów 'króla Feaków. We wcześniejszej Iliadzie figowiec jest wymieniony tylko jeden raz, jako rosnący w pobliżu Troi, a więc nie w Grecji. Dalsze argumenty również nie rozjaśniają historii figowca. Hezjod, którego poematy dydaktyczne opiewają najróżniejsze dziedziny życia wiejskiego, nie: słyszał
o figach. Pierwszą wiarygodną wzmiankę o uprawie figowca spotykamy w utworach poety lirycznego i satyrycznego Archilocha (?VII wiek p.n.e.), który wymienia figi jako owoce pochodzące z jego rodzinnej wyspy Paros.
Podobnie jak drzewa oliwne, figowiec przyszedł do
Grecji ze Wschodu. Powstaje więc pytanie, w którym miejscu na wschód od Grecji rozpoczęto uprawę tej rośliny? Figi i figowce są wymieniane w Starym Testamencie równie często jak winorośl i wino, drzewo oliwne i oliwa. Co więcej, były powszechnie znane w Lidii i tak ważne dla Lidyjczyków, że kiedy doradcy odradzali królowi Krezusowi najazd na Persję — wytoczyli argument, że kraj ten nie posiada nawet fig ani wina. Jeśli jednak zaufamy Herodotowi, nie mieli oni racji, gdyż według niego Persowie znali w owym czasie figi. Jedno jest pewne — przed dostaniem się do Grecji figowiec już od kilku wieków był uprawiany w Azji Mniejszej.
Czy figowiec był znany w starożytnym Egipcie? Pur- seglove (1968) utrzymuje, że Egipcjanie uprawiali go jeszcze przed 4000 rokiem p.n.e., lecz nie podaje na czym opiera swoje twierdzenie. Egipcjanie od bardzo dawna znali Ficus sycamorus, przeniesiony z Etiopii. Nie mogę jednak nigdzie znaleźć potwierdzenia, aby w tak odległych czasach znali F. carica, aczkolwiek mogli go znać, jeśli, jak twierdzą niektórzy badacze, gatunek ten rozprzestrzeniał się w kierunku wschodnim z Wysp Kanaryjskich (po zniszczeniu tamtejszej flory przez lodowiec czwartorzędowy).
Współcześni autorzy, włączając w to De Wita, popierają teorię De Candolle’a, według której środowiskiem naturalnym dzikiego figowca jest środkowa i południowa część basenu Morza Śródziemnego, od Syrii po wyspy Kanaryjskie oraz na wschód aż po Persję lub Afganistan.
Figowiec był bardzo pospolity na wszystkich Wyspach Kanaryjsikich od Furteventura na wschodzie, po La Palma, La Gomera i El Hiero na zachodzie, od tak dawna, jak tylko można sięgnąć wstecz. Fakt ten pozwala wyjaśnić rozprzestrzenianie się uprawnego figo-
,9 _ jg|jj w .Służbie człowieka
145
wca zupełnie inaczej niż czyniliśmy to dotychczas i dlatego warto poświęcić trochę miejsca na krótką dygresję.
Wyspy Kanaryjskie były znane z legend i podań już w czasach Homera. Identyfikowano je nawet z Polami Elizejskimi. Jednak pierwszy wiarogodny opis ich geografii, ludzi i flory został sporządzony przez świetnie zorganizowaną ekspedycję, wysłaną z Mauretanii przez króla Jubę II, w czasie panowania cesarza Augusta, tuż przed narodzeniem Chrystusa. Uczestnicy tej ekspedycji informują o obfitości figowców na Wyspach. Nie traktuję tego jako zadowalający dowód pochodzenia figowca. Nie ulega bowiem wątpliwości, że Kar- tagińczycy w swoich żeglarskich podróżach do zachodniej Afryki odkryli Wyspy Kanaryjskie kilka dobrych wieków wcześniej i na pewno mieli ze sobą, wśród innych zapasów żywności, figi. Sam De Candolle podaje, że figowiec asymiluje się tak łatwo w odpowiednich warunkach klimatycznych i glebowych, że obecność dzikich drzew tego gatunku nie oznacza wcale jego środowiska naturalnego. Godne podkreślenia jest również to, że nasiona fig przechodzą nie strawione przez przewód pokarmowy człowieka, kiełkują i rozwijają się z nich drzewa rozdzielnopienne — figi i kaprifigi. Tak więc figowce równie dobrze mogły być przeniesione na Wyspy Kanaryjskie z północnej Afryki świadomie lub przypadkowo przez kartagińsłrich żeglarzy. Zaś w północnej Afryce mogły się znaleźć również dzięki Karta- gińczykom, przeniesione z ich pierwotnej ojczyzny — ze wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Dużo trudniej zrozumieć jak dostała się na Wyspy Kanaryjskie figówka (Blastophaga psenes), owad z rzędu błon- kówek niezbędny do zapylenia większości odmian, 7. wyjątkiem partenokarpicznych. Figowce wprowadzone do uprawy w Kalifornii nie zawiązywały owoców
z powodu braku tego owada. Dopiero sztuczna introdukcja figówki umożliwiła zebranie plonów. Wydaje się jednak, że owad ten mógł być przeniesiony razem z owocami. Dla poparcia faktu, że figowiec występował na Wyspach Kanaryjskich i w północnej Afryce od zamierzchłych czasów, De Candolle przytacza używanie przez Tauregów i Guanczów zamieszkujących te tereny nazw pokrewnych słowom prearabskim — ta- grourt (berberyjski) i taharemenen (Guancze). Jednakże Kartagina powstała dopiero około 814 roku p.n.e. Można by zgromadzić wystarczającą ilość dowodów na poparcie teorii, że naturalnym siedliskiem figowca było wschodnie wybrzeże Morza Śródziemnego, a nie Wyspy Kanaryjskie, gdyby nie wspaniałe odkrycie botanika Planchona, dokonane w drugiej połowie XIX wieku. Planchon znalazł w okolicy Montpellier, w tufie wulkanicznym pochodzącym z czwartorzędu, liście i owoce Ficus carica razem z liśćmi drzewa laurowego (Laurus canariensis) i zębami mamuta (Elephas primogenius). Wynika z tego, że Ficus carica był cząstką flory europejskiej w czwartorzędzie, kiedy większość lasów europejskich składała się 1 lauru kanaryjskiego. Kolejna epoka lodowcowa przypuszczalnie zmiotła kompletnie tę subtropikalną roślinność na całym kontynencie, z wyjątkiem obszaru Wysp Kanaryjskich, gdzie jeszcze dzisiaj można spotkać gaje laurowe. Nie wiemy oczywiście czy ten sam los spotkał Ficus carica, ale mogło tak być. Jeśli przyjmiemy tę hipotezę za słuszną, to właśnie te drzewa ocalałe na Wyspach Kanaryjskich mogły posłużyć do ponownego zasiedlenia figowcem północnej Afryki, a następnie wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego, kiedy temperatura wzrosła i klimat stał się łagodniejszy. Nie oznacza to bynajmniej, że udomowiony figowiec odbył tę samą drogę co figowiec dziki, to jest z zachodu na wschód. Wydaje się raczej, że to po
nowne zasiedlenie miało miejsce na długo przedtem, nim człowiek był zdolny udomowić rośliny. Nie można jednak zupełnie wykluczyć alternatywy, że figowiec został udomowiony na zachodnim krańcu Morza Śródziemnego. Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że cywilizacja, a więc i rolnictwo, miały swój początek w Azji Mniejszej i stąd promieniowały na wschód i na zachód, jest to prawie niemożliwe. Bardziej prawdopodobne, a nawet prawie pewne, jest to, że chociaż dziki figowiec przewędrował z Zachodu na Wschód w okresie po- lodowcowym, to pochodzące od niego formy uprawne rozprzestrzeniały się w kierunku odwrotnym, poczynając od Azji Mniejszej. Uważam, że tam właśnie figowiec został wprowadzony do uprawy. Faktem jest, że znajdowano dzikie okazy tego drzewa w Indiach, lecz były to chyba okazy naturalizowane. Gdyby ojczyzną figowca były Indie, dziwną byłaby jego nieobecność w Chinach. Jak bowiem twierdzi Bretschneider, figowiec został sprowadzony do Chin z Persji w VIII wieku n.e.
Tylko w Azji Mniejszej można znaleźć olbrzymią różnorodność odmian figowca bujnie rosnących i owocujących. Na pewno stamtąd właśnie, już jako gatunek uprawny, figowiec przywędrował do Grecji i północnej Afryki, następnie do Włoch, Galii, Niemiec, Brytanii, Iranu, Indii i Chin, zaś z zachodniej Europy został przeniesiony na kontynent amerykański, do południowej Afryki i Australii.
Potencjalnym miejscem pochodzenia drzew owocowych uprawianych na zachodzie jest ośrodek bliskowschodni, ojczyzna winorośli, gruszy, wiśni, czereśni, granatów, orzecha włoskiego, pigwy, migdała i figowca. Z całą pewnością właśnie tam powstały pierwsze sady. W Gruzji i Armenii można jeszcze dzisiaj zobaczyć wszystkie fazy powstawania sadownictwa, poczynając od gajów złożonych prawie w całości z dzikich drzew owocowych, poprzez różne stadia przejściowe, aż do nowoczesnych niemal metod obejmujących szczepienie lepszych odmian dzikich na mniej wartościowych siewkach.
Według często cytowanego tutaj wielkiego uczonego radzieckiego — Wawiłowa, wszystkie trzy rośliny sadownicze, którymi zajmiemy się w tym rozdziale wywodzą się z bliskowschodniego ośrodka cywilizacji. Wydaje się jednak, że prawda nie jest aż tak prosta.
Uprawiane przez nas jabłonie pochodzą od gatunku zwanego po łacinie Pyrus malus lub Malus communis. Pojedyncze okazy jabłoni w stanie dzikim dość często spotyka się w zagajnikach i żywopłotach angielskich. Z pokroju drzewa, wyglądu liści i kwiatów są bardzo podobne do odmian uprawnych, tyle że nieco bardziej przypominają krzewy niż drzewa, no i rodzą dużo .nniejsze owoce. Dzika jabłoń występuje w całej prawie Europie, w Anatolii, w rejonach położonych na południe od Kaukazu, w niektórych rejonach Iranu
i prawdopodobnie w górzystej części północno-zachodnich Indii. Chociaż to ostatnie miejsce wydaje się wątpliwe, ponieważ znaleziono tam jedynie pojedyncze okazy dzikich jabłoni, które prawie na pewno są od dawien dawna zdziczałymi drzewami uprawnymi. Można by przypuszczać, że jabłoń po raz pierwszy została wprowadzona do uprawy na przykład w Anatolii, lub w innym miejscu naturalnego zasięgu tego drzewa, położonym w pobliżu najstarszych ośrodków cywilizacji, gdzie rolnictwo powstało wcześniej niż w Europie. I bez wątpienia tak właśnie było, z tym że historia udomowienia jabłoni jest dużo bardziej skomplikowana.
Na początek weźmy cytat z De Candolle’a, którego opinia na ten temat nie jest do tej pory obalona przez nowsze odkrycia lub nawet analizę genetyczną.
Jabłoń wydaje się być najbardziej związana z terytorium położonym pomiędzy Trebizondą i Ghilanem. Rosnące tam dzikie jabłonie mają dolną stronę liści pokrytą puszystym kutnerem, krótkie szypułki owocowe i słodkie owoce, podobnie jak gatunek Malus com- munis występujący we Francji i opisany przez Boreau. Wskazuje to, że w czasach prehistorycznych zasięg tej rośliny rozciągał się od Morza Kaspijskiego prawie do Europy. Piddington w Indeksie podaje nazwę jabłoni w sanskrycie; brzmi ona seba. Ale Alfred Pictet prostuje to, twierdząc że jest to nazwa hinduska, wywodząca się od perskiej seb, sef. Ten brak nazwy w starszym od hiduskiego sanskrycie dowodziłby, że powszechna dziś uprawa jabłoni w Kaszmirze, Tybecie, a zwłaszcza w północno-zachodnich i centralnych prowincjach Indii, nie jest tak bardzo starożytna. Drzewo to było znane chyba tylko zachodnim Ariom. Ludy te używały nazwy, której rdzeń ab, af, av, ob przeniknął do wielu języków europejskich, pochodzących od aryjskiego. Pictet podaje nazwy jabłoni w różnych języ
kach: dbali, ubhall — w galickim (szkocko-celtyckim), afal — w kimeryjskim, aval — w armorykańskim, aphal — w starogermańskim, appel — w staroangiel- skim, apli — w skandynawskim, obolys — w litewskim, jabłuko — starosłowiańskim, jabłoko — w rosyjskim. Wydaje się więc, że zachodni Ariowie znaleźli w północnej Europie dzikie lub udomowione już jabłonie, lecz zachowali dla nich swą dawną nazwę. W języku greckim jabłko nazywa się mailea lub maila, po łacinie— malus, malum. Pochodzenie tych nazw jest według Picteta bardzo niepewne. Albańczycy, pochodzący od Pelazgów, używają nazwy mole. Teofrast wymienia dzikie i uprawne maila. Baskowie natomiast używają zupełnie odmiennej nazwy — sagara, co sugeruje obecność jabłoni w Europie już w czasach poprzedzających najazd Ariów | Niewielu współczesnych uczonych użyłoby nazwy Ariowie; De Candolle określa tym mianem przybyszów ze wschodu (z bliżej nie określonego miejsca w Azji Środkowej), którzy zaludnili Europę; mogli to być na przykład Celtowie lub Teu- tonowie. Ludy te posługiwały się jednym z języków in- doeuropejskich, ich wschodni krewniacy podbili Indie i posługiwali się sanskrytem.
Uprawa jabłoni była znana od dawna wśród Celtów, których De Candolle określa jako ludy posługujące się językami: galickim, kimeryjskim, armorykańskim, irlandzkim, walijskim i bretońskim. W poemacie Aval- lenau napisanym przez Merrdina Kaledończyka (VI wiek n.e.) znajduje się bardzo interesujący opis sadu raczej niż gaju jabłoniowego:
„...i nikomu nie było objawione w godzinie świtu co widział Merrdin, zanim się zestarzał. Zobaczył on siedem razy po dwadzieścia i siedem wspaniałych jabło
ni jednakowego wieku, wzrostu i kształtu, które wyrastały z miłosiernego łona. Były one strzeżone przez dziewicę o wijących lokach. Imię jej Olwedd o błyszczących zębach”K
Powróćmy jeszcze do owych dzikich zarośli jabłoniowych, które Boreau widział w okolicy Trebizondu 2, i do omawianych przez Wawiłowa starożytnych sadów Gruzji i Armenii. Montalembert podaje, że kiedy święty Brieuc i jego bracia zakonni, po wyrzuceniu przez Saksonów z Kornwalii, osiedli w Bretanii, od razu zabrali się do zakładania sadu. Znamy również inne opowiadania z tego okresu, o ciągnących się milami sadach bretońsłrich. W starym kodeksie w północnej Walii (Dwll Gwnedd) znajdują się przepisy regulujące ceny jabłoni. Taka typowa klauzula ustalająca ceny brzmiała następująco: „drzewko szczepione — 4 pensy bez żadnych dodatkowych opłat, aż do miesięcy zimowych w roku szczepienia. Potem cena wzrasta o dwa pensy każdego roku, aż do pierwszego owocowania, a następnie aż do 60 pensów rocznie, tak że wartość drzewka wzrasta podobnie jak wartość cielaka”. Podobnie w innych kodeksach walijskich (Dwll Dyfedd i Dwll Gwent) znajdowały się klauzule dotyczące handlu jabłoniami.
Wszystkie te dowody dotyczą dosyć niedawnych czasów, bowiem liczą przeważnie nie więcej niż 1000 lat, ale świadczą o starożytności uprawy jabłoni u Walijczyków i Bretończyków. Być może w czasie wędrówki ze Wschodu sztukę tę przejęli od innych plemion, daw
** < • WŁi —> - * f <fth- >> «* - «
niej osiadłych w zachodniej Europie. Istnieją bowiem dowody na to, że jabłoń była uprawiana w Europie w czasach prehistorycznych, a nawet w neolicie.
Ludy zamieszkujące w osiedlach nawodnych w Lombardii, Sabaudii i Szwajcarii prawdopodobnie uprawiały jabłoń. Współcześni archeologowie i badacze prehistorii nie lubią uogólnień tak bardzo powszechnych u XIX-wiecznych uczonych badających te osiedla. W międzyczasie okazało się bowiem, że osiedla budowane na palach ponad bagnami lub wodami, nie są specyficzne dla danego okresu, plemienia lub regionu. W Europie mogą pochodzić zarówno z neolitu, jak również z epoki brązu. Co do starożytności jabłoni możemy jednak mieć pewność, gdyż niemiecki paleontolog — Heer — znalazł skamieniałe jabłka dwóch odmian razem z innymi śladami obecności ludzi, którzy nie znali jeszcze żadnego metalu, używali bowiem narzędzi kamiennych, a więc z pewnością żyli w epoce neolitu. Tak więc w Lombardii, Sabaudii i częściowo w Szwajcarii uprawa jabłoni datuje się od 3000 do 2000 lat p.n.e. Jabłka krojono w plastry i suszono na zimę. Owoce jednej z odmian znalezionych w wykopaliskach miały lekko wydłużony przekrój o średnicy ok. 2 cm. Druga odmiana dawała owoce większe o wymiarach około 3 cm na 3,6 cm Ł
Nie jest wykluczone, że jabłka te zbierano na zimę z dziko rosnących jabłoni. Jednak Heer i De Candolle uważają, że ich obfitość wskazuje raczej na pochodzę-
W***'
^ C. -. w
iiti JHi rwy |V" J -■¡•i ='• t ■. / "i'
■<H - ■.. * i e -V *v ; •»' ■■■■ - 1 -4**+
’ £. \ ^, ■•IW?- 5' '*■* "%
•w'-;-'.ywi*«
nie z drzew uprawnych. Chyba jednak nie wzięli oni pod uwagę, że jabłka te mogły pochodzić z zagajników jabłoniowych, podobnych do tych, jakie odkryli współpracownicy Wawiłowa w Gruzji w latach dwudziestych naszego stulecia. Jeśli nawet europejskie jabłonie (i grusze) nie były jeszcze udomowione i uprawiane w neolicie, to musiało to nastąpić wkrótce po tej epoce. To co dotychczas napisałem nie oznacza bynajmniej, że udomowiona jabłoń wędrowała z zachodu na wschód, chociażby dlatego, że to, czego Europejczyk dokonał w 1500 roku p.n.e., to dla mieszkańca Anatolii było możliwe dużo wcześniej. Odkąd Europa, poczynając od Greków i Rzymian, zaczęła świadomie i celowo (nie przypadkowo) uczyć się od bardziej zaawansowanych w rozwoju ludów Azji Mniejszej, podbijać je i dokonywać wymiany towarów, zaczęto również wprowadzać do uprawy starsze odmiany i ulepszone rasy drzew owocowych, w tym również jabłoni i grusz. Nie oznacza to jednak, że lokalne odmiany europejskie zastępowano nowymi, raczej uprawiano je współrzędnie i dochodziło pomiędzy nimi do krzyżowania, w wyniku czego powstał cały szereg nowych, ulepszonych odmian. Selekcja mutantów i siewek trwała 5000—6000 lat. Na początku tego okresu trudno było odróżnić jabłko pochodzące z drzewa uprawnego od jabłka z jabłoni dzikiej. Procesowi selekcji zawdzięczamy nie tylko istnienie potężnej liczby odmian (około 10 000) | które są lub były w uprawie, lecz również ogromną poprawę jakości
i wielkości owoców. W tym miejscu warto przytoczyć fragment z pracy Wawiłowa (1940), chociaż odnosi się on do warzyw, a nie do drzew owocowych: „Najlepszy
przykład z hodowli roślin można znaleźć na wyspie Sa- kurajima w południowej Japonii. Jest to rzodkiew osiągająca wagę 15—17 kg. Na wyspie tej znajdują się inne, botanicznie pokrewne gatunki, których rośliny tworzą korzeń bardzo mały. Nie ma sensu stawianie pytania, jak powstała rzodkiew gigant. Nikt tego nie wie. Istnieje tylko jedna odpowiedź — te gigantyczne formy są konsekwencją umiejętności selekcji skrajnych egzemplarzy, prowadzonej wiele wieków temu przez nieznanych hodowców”.
To samo można powiedzieć o jabłoni; czas i inteligencja człowieka przekształciły dziką roślinę w formę uprawną, tak niepodobną do rośliny wyjściowej, że tylko botanik może określić, która pochodzi od której. Możemy tylko podziwiać, jak nadzwyczajnie ludzkość wykorzystała genetyczne możliwości dzikich jabłoni rosnących w Anatolii i Europie 5000 lat temu.
Historia gruszy (Pyrus communis) jest podobna do historii jabłoni. Również w tym wypadku głównym ośrodkiem rozpowszechniania odmian grusz jest Bliski Wschód, chociaż gatunek P. communis w stanie dzikim występuje pospolicie również w europejskiej strefie umiarkowanej, w zachodniej Azji, południowym Kaukazie i w niektórych rejonach Iranu. Niewielkie skupiska
i pojedyncze drzewa dzikiej gruszy spotyka się nawet w północnych Indiach. Wydaje się jednak, że mogą to być drzewa zdziczałe, gdyż w sanskrycie nie ma nazwy dla grusz. Jednak górzyste tereny północnych Indii są bardzo dogodne do uprawy grusz, nie można więc używać tych samych argumentów, jakich używaliśmy, aby wytłumaczyć brak nazwy dla tej rośliny w języku hebrajskim, z tej prostej przyczyny, że grusza nie rosłaby w gorącym, suchym klimacie Palestyny. Oprócz P. communis znane są jeszcze dwa dzikie gatunki, od których wywodzą się odmiany uprawne, lub które bra
ły udział w ich powstawaniu. Są to P. nivalis — grusza śnieżna pochodząca ze wschodnich Alp i P. amygda- lus — z południowej Europy. Chińską gruszą piaskową nie będziemy się interesować ze względu na późne pojawienie się jej w uprawie. De Wit zwraca uwagę na ciekawy fakt, mogący wyjaśnić, w jaki sposób udomowiono niektóre drzewa owocowe* między innnymi jabłonie i grusze. Owoce grusz (chociaż w niewielkich ilościach) znajdowano wraz ze szczątkami jabłek w śmietnikach osiedli nawodnych nad jeziorami. Rozumując logicznie możemy zasugerować następujący rozwój wypadków. Początkowo mieszkańcy tych osad po prostu zbierali i jedli owoce z dziko rosnących drzew owocowych. Nowe drzewa wyrastały w sąsiedztwie osad ludzkich, z nasion znajdujących się w odpadkach i odchodach. Tak więc pierwsze sady zostały posadzone przez człowieka niejako 'bezwiednie. Alą'ambicje ludzkie rody, odkąd człowiek, dzięki wykorzystaniu swej inteligencji, zaczął osiągać korzyści; z przypadkowych odkryć. Owoce znalezione w wykopaliskach z epoki brązu są już znacznie wyższej jakości, szczególnie rozmiarem przewyższają jabłka neolityczne. Może to oznaczać tylko celową selekcję. Pp prostu drzewa dające najlepsze owoce otaczano opieką i rozmnażano, gorsze zaś usuwano. Selekcja ta miała miejsc® jeszcze przed wprowadzeniem drzew do uprawy. Był to proces postępowy, gdyż wśród przypadkowych siewek powstałych z nasion najlepszych egzemplarzy, powinny również znaleźć się Okazy, które wykazywały ^przewagę pod względem pożądanych cech nad drzewami rodzicielskimi. Jeśli ta wyimagowana rekonstrukcja nieznanych wydarzeń jest prawdziwa, a brzmi ona zupełnie wiarygodnie, to jabłonie i grusze nie były świadomie wzięte do uprawy, lecz wkroczyły do sadu same. Udomowienie jest procesem długim i powolnym; w jego końcowej
fazie najlepsze wybrane odmiany sadzi się uważnie
i w pewnym porządku.
Skamieniałe1 plasterki suszonych jabłek i gruszek znaleziono w osiedlach nawodnych w Robenhausen w*Szwajcarii i w Bardello nad jeziorem Varese w Lombardii. Gruszki te są bardzo podobne do współcześnie nam znanych owoców dzikiej gruszy. Pochodzą one z epoki neolitu, a więc pierwszych stadiów udomowienia. De Candolle podaje inny jeszcze dowód obecności gruszy W zachodniej Europie w czasach przedceltyc- kich *-2-'dwie naizwy baskijskie (undarea i madaria), które ¡nie! mają odpowiednika Wł żadnym z europejskich lub azjatyckich języków. Uważa się, że Baskowie są pozostałością przedceltycfeîch ludów zamieszkujących Półwysep Iberyjski i częściowo Francję. Skoro Baskowie mieli nazwy dla grusz, wydaje się prawdopodobne, że je uprawiali lub co najmniej zbierali owoce z dziko rosnących drzew jesEćze przed przybyciem Celtów do zachodniej Europy.
Podobnie jak w wypadku jabłoni, również grusze były wcześniej udomowione w Azji Mniejszej (prawdopodobnie w Anatolii) i niewątpliwie proces tęri przebiegał w podobny sposób i w równie powolnym tempie co w Europie. Dużo później7 bo "jtfż w czasach historycznych, wschodnie gruszę zostały wprowadzone, do ogrodów europejskich przez Rzymian i wzięły udział w wielowiekowym procesie selekcji i krzyżowaińia' z odmianami zachodnimi. Tak więc obydwagatünki najpopularniejszych u nas owoców — jabłek i gruszek są w uprawie od oikoło 6000 lat i obydwa zostały udomowione
chyba gdzieś w czwartym tysiącleciu p.n.e. w Anatolii
i trzecim tysiącleciu p.n.e. w Europie.
Pigwa (Cydonia vulgaris) zawdzięcza swą nazwę botaniczną greckiemu określeniu owocu — jabłko cydoń- skie. Niektórzy autorzy utrzymują, że złote jabłka He- speryd i złote jabłko Atlanty, które pozwoliło jej dzięki oszustwu wygrać słynny bieg, to właśnie pigwa. Dojrzała pigwa jest bowiem ich zdaniem barwy złocisto- żółtej, podczas kiedy jabłko nigdy nie osiąga takiej intensywności koloru. Autorzy ci uważają, że znaczenie, jakie owoce te mają w obrzędach religijnych i rytualnych, jest również argumentem przemawiającym za tym, że „złote jabłka” to owoce pigwy. Może rzeczywiście tak było; jedno jest pewne — w starożytności pigwa nie była znana w Grecji, chociaż znajdowano ją tam rosnącą w stanie dzikim. Można to wytłumaczyć jej łatwym przystosowaniem się do warunków klimatycznych i glebowych. W klasycznej literaturze po raz pierwszy wymienia pigwę Alcman, w połowie VII wieku p.n.e. Wydaje mi się jednak, że musiała ona być znana w Grecji znacznie wcześniej, gdyż Solon (635— 560 p.n.e.), wydając dekret mówiący o tym, że oblubienica przed wejściem do łoża małżeńskiego musi zjeść jabłko cydońskie na cześć bogini Afrodyty, chyba nie wprowadzał nowego rytuału, lecz raczej odnowił stary obyczaj. Można zwyczaj ten wytłumaczyć i w inny sposób, nie snując przypuszczeń na temat starożytnej obecności tej rośliny w Grecji. Attyka od bardzo dawnych czasów utrzymywała kontakty z Krętą (wiemy
o tym chociażby z legendy o Tezeuszu) ■— może zatem zwyczaj zjadania pigwy przez oblubienicę był pochodzenia kreteńsko-mykeńskiego.
Jeśli tak było rzeczywiście, to pigwa byłaby starsza od budowniczych z Knossos i kultury kreteńskiej. Najstarszymi mieszkańcami Krety byli Cydonowie. Zamie
szkiwali oni miasto o nazwie Cydonia, prawdopodobnie najstarsze na Krecie. Czyżby więc jabłko cydońskie było udomowione tam właśnie? Zdaje się na to wskazywać grecka nazwa owocu. Jeśli tak było, to czy nie oznacza to, że pigwa właśnie stamtąd pochodzi?
Wawiłow podaje Bliski Wschód jako kolebkę pigwy, która stamtąd rozprzestrzeniła się w Europie poprzez Grecję, Włochy i Francję. Znaleziono ją w stanie dzikim tylko w Turkiestanie, północnym Iranie w pobliżu Morza Kaspijskiego, na południe od Kaukazu i w Anatolii; według Waiwiłowa z pewnością jest to jej środowisko naturalne. Znajdowano ją wprawdzie w stanie dzikim także w różnych innych miejscach, lecz były to najprawdopodobniej rośliny zdziczałe. Równocześnie wydaje się rzeczą bardziej niż prawdopodobną, że w bardzo odległej przeszłości pierwotny zasięg pigwy rozszerzył się poprzez wyspę Rodos i Karpathos aż na Kretę.
Podsumowując możemy powiedzieć, że udomowienia pigwy dokonały prawdopodobnie ludy zamieszkujące ląd stały, być może w czwartym tysiącleciu p.n.e., a kolonizatorzy przenieśli ją na Kretę już jako roślinę udomowioną. Nawet wcześniejsze udomowienie w krajach położonych dalej na Wschód nie jest wykluczone. Z Krety, około roku 1000 p.n.e. pigwa została przeniesiona do Attyki i na Peloponez. W VI wieku p.n.e. pigwa dotarła na Sycylię: ówczesny poeta włoski Ibikus z Region pisze „cydońskie jabłka w nawadnianych ogrodach” K W Rzymie pigwa znalazła się nie później niż w III wieku p.n.e., gdyż wymienia ją Katon w De re rustica. W ciągu dwóch lub trzech następnych stuleci pigwa rozprzestrzeniła się w pozostałej części zachodniej Europy. Szczytową popularność osiągnęła w średniowieczu, a do dnia dzisiejszego jest popularna w Europie Wschodniej i Azji Mniejszej. W miarę jak malało
znaczenie pigwy jako surowca do wyrobu galaretek, marmolady1 i innych przetworów spożywczych, znalazła ona inne zastosowanie, odziedziczone po głogu, a mianowicie jako jedna z ważniejszych podkładek dla gruszy. Do dzisiaj zresztą spełnia tą rolę.
Istnieje arabskie przysłowie dotyczące palmy: „KróL oazy kąpie stopy w wodzie, a głowę w niebiańskim ogniu”.
Ludzie żyjący na północy nie zdają sobie sprawy z gospodarczego znaczenia palm. Wiemy tylko z grubsza, że niektóre z tych majestatycznych drzew należą do roślin bardzo pożytecznych i w pierwszej chwili nie przychodzi nam nawet do głowy, że mogą rosnąć na plantacjach dając utrzymanie dziesiątkom milionów ludzi. Niewiele spośród roślin tak bardzo przyczyniło się do rozwoju cywilizacji, postępu i dostarczania wygód ludzkości co palma daktylowa (Phoenix dactylifera). Prawdopodobnie jest to pierwsze drzewo uprawiane przez człowieka. Jego owoce, drewno i wspaniałe Uście przez tysiące lat były podstawowym surowcem dla milionów ludzi. Strabo w swojej pracy Geografia powołuje się na hymn uważany przez niego za perski, przez Plutarcha zaś za babiloński, w którym wymienia się 360 zastosowań palmy daktylowej. Liczba ta ma najwyraźniej znaczenie mistyczne. Mahomet uczył swoich uczniów: „szanuj palmę daktylową, gdyż jest ona twoją ciotką ze strony ojca; powstała z tego samego materiału co Adam i jest jedynym drzewem sztucznie zapład- nianym” ł. Ma on tu na myśU rozdzielnopłciowość drzew.
Chcąc ozyśkać zapłodnienie i owoce na palmowych drzewach żeńskich umieszczano męskie kwiatostany.
Jednak nie tylko wieloraka użyteczność palmy daktylowej wyróżnia ją spośród innych drzew. Jej piękno, gracja i smukłość były w odległych czasach i kulturach natchnieniem poetów. Salomon wysławia swą ukochaną tymi słowy: „postawą palmie podobna”. Homer kładzie w usta Odyseusza, który ujrzał Nauzykaję, takie słowa pochwały: „patrzę i wielbię, wygląda jak palma”. Czym była palma dla Greków, ńiożna by długo pisać, lecz oddaliłoby to nas zbytnio od teinata. Wystarczy chyba powiedzieć, że była znana w Delos, gdzie pośwl^*- cono ją Apollonowi z Delos i źwano Drzewem Świata lub Drzewem Dnia. Dużo później, kiedy- arabska ekspansja rozszerzyła się na południową Europę, W Grecji," na Sycylii, we Włoszech i Hiszpanii rosły gaje palm daktylowych. Często zdarza się, że 'ludzie przenoszący się na nowe terytorium zabierają ze sobą swoją ul/ubio-: ną roślinę, będącą cząstką ich ójczyzny oraz dostarczającą im ulubionego pożywienia i dokładają wszelkich starań aby rosła nawet w warunkach nieabyt sprzyjających. Ale owoce palmy ńie zawsze mogły dojrzewać w stosunkowo łagodnym klimacie południowej Europy
i wycoiała się ona do 'odpowiedniejszej, -bardziej upalnej strefy. Musimy cofnąć się wstecz, aby na podstawie obecnego rozmieszczenia uprawy palmy odnaleźć miejsce jej pochodzenia. Współcześnie zasięg geograficzny palmy daktylowej rozciąga się od dioliny Indusu na wschodzie do Wysp Kanaryjskich i Wysp Zielonego Przylądka na zachodzie, pomiędzy 15° a 30° szerokości geograficznej północnej. Przeniesiono ją wprawdzie w rejony tej samej strefy klima/tycznej na półkuli południowej, lecz nie stanowi to dla nas przedmiotu zainteresowania, gdyż z całą pewnością jej ojczyzną jest półkula północna. A więc obecny zasięg palmy dakty
lowej na półkuli północnej nie różni się istotnie od jej starożytnego środowiska.
Palma daktylowa (Phoenix dactylifera) jest gatunkiem uprawnym i nie udało się znaleźć jej risikipb przodków, oczywiście jeśli nie bierze się pod uwagę roślin zdziczałych.
Istnieje około tuzina gatunków z rodzaju Phoenix, lecz nie każde drzewo palmowe można zaliczyć do odpowiedniego gatunku. Tam, gdzie w środowisku naturalnym spotykają się dwa gatunki, w wyniku krzyżowania powstają rośliny pośrednie, nię dające się zaliczyć do żadnego z nich. Wszystkie gatunki z rodzaju Phoenix posiadają tę samą liczbę chromozomów (2n== 36), wszystkie są obcopylne, wszystkie kwitną w suchym, gorącym klimacie, z wyjątkiem P. sylvestris, która kwitnie w gorącym ale wilgotnym klimacie. Palma daktylowa wyróżnia się wśród innycfr gatunków z tego rodzaju wyższym wzrostem (dochodzi do 24 m)
i długowiecznością (żyje ponad 100.lat). Ponieważ nie znaleziono jej w stanie dzikim, uważano, że powstała w wyniku skrzyżowania dwóch mniej ważnych gatunków lub pochodzi od mutanta P. sylvestris L Teorię tę skrytykował profesor Corner podkreślając, że palma daktylową różni się od P. sylvestris między innymi tym, że wytwarza bardzo łatwo odrosty korzeniowy, po ułatwia jej rozmnażanie wegetatywny Temu m. in. zawdzięczała właśnie,, w przeszłości swoje 'znaczenie ekonomiczne. Tysiące lat trwała selekcja roślin wytwarzających odrosty korzeniowe. Nie wiemy więc, czy proces ten nie wyeliminował starszej formy, palmy
o jadalnych owocach, lecz nie wytwarzającej odrostów korzeniowych. Owoce P. sylvestris są dużo gorszej ja
kości niż owoce palmy daktylowej. Być może różnica ta jest również skutkiem długowiecznej selekcji. Ważnym jest fakt znalezienia nasion P. sylvestris w egipskich wykopaliskach określanych na 1400 rok p.n.e. Oznacza to, że gatunek ten występował w czasach, kiedy człowiek był już zdtoiny do wykorzystania roślin 1 oraz że był obecny na terenach, gdzie fundamentem cywilizacji "było rolnictwo.
Istniała również teoria, według której przodkiem palmy daktylowej mógł być gatunek P. reclinata — dzika palma afrykańska, posiadająca 'zdolność wytwarzania odrostów korzeniowych. Owoce jej wprawdzie nie nadają się do jedzenia prosto z drzewa, ale nabierają smaku po kilkugodzinnym moczeniu iv wodzie. Zdaniem profesora Comera palma daktylowa może być potomkiem przypadkowego mieszańca pomiędzy P. Sylvestris
i P. reclinata.
Skoro więc nie ma obecnie prawdziwie dzikich palm daktylowych i nie mamy pewności co do jej przodków, nie możemy również odnaleźć jej naturalnego środowiska, gdyż jak już wspomniano, palmy wysiewają się bardzo łatwo i łatwo przyjmują się w korzystnych warunkach klimatycznych i glebowych. Trudno zatem określić nawet w przybliżeniu miejsce jej udomowienia. Musi to być jeden z ośrodków jej uprawy, ale który?
Grecy znali palmę daktylową dzięki kontaktom z Fenicjanami i dlatego nazwali ją fenickim drzewem Phoenix2. Nie oznacza to jednak, żŚ^anańejcsycy lub
Fenicjanie albo ludzie zamieszkujący Tyr lub Sydon wprowadzili palmą do uprawy. Nic nie wnosi także wiadomość, że palma odgrywała ważną rolę w starożytnych obrzędach judajskich, na przykład w święcie kuczek, gdyż udomowienie palmy jest dużo starsze niż najstarsze pisma hebrajskie. Z dużym stopniem pewności możemy założyć, że Izraelici poznali palmę daktylową i jej praktyczne zastosowanie od ludów, które zamieszkiwały przed ich przybyciem Palestynę. Poważne znaczenie gospodarcze palmy dla- Fenicjan nie ulega wątpliwości. Wyobrażenie jej pojawia się na stallach
i innych obiektach pochodzących z Tyru i Sydonu, a także z innych kolonii fenickich w północnej Afryce z Kartaginą włącznie. Można zaryzykować hipotezę, że nawet jeśli najstarsze palmy daktylowe pochodziły raczej z Afryki niż z Azji, to palmy w fenickich koloniach północnoafrykańśkich dotarły tam z ojczyzny kolonizatorów na Wschodzie.
Chociaż nie znamy przodków palmy daktylowej, wiemy, że głównym środowiskiem naturalnym palm z rodzaju Phoenix są Indie. Hipotetyczny przodek palmy daktylowej —- P. sylvestris — stamtąd właśnie pochodzi. Musimy jednak z punktu odrzucić przypuszczenie, że palma daktylowa mogła być po raz pierwszy wprowadzona do uprawy i w Indiach, gdyż nie ma dla niej nazwy w sanskrycie. Chiny jako potencjalne miejsce udomowienia też nie wchodzą w rachubę, gdyż roślinę tę sprowadzono tam z Iranu już W czasach historycznych, to jest w III wieku n.e. Pozostają więc trzy ośrodki sta- .ożytnej cywilizacji, które miały potencjalne możliwości udomowienia palmy. Są tó: Mezopotamia, Fenicja | Egipt.
Na ogół mogliśmy liczyć na jakieś wskazówki rozpatrując nazewnictwo roślin uprawnych. W tym jednak wypadku ani lingwistyka, ani botanika geograficzna nic
nam nie mogą pomóc. De Candolle zaangażował najpoważniejsze autorytety lingwistyczne i pomoce filologiczne swoich czasów (a niewiele się zmieniło w tej dziedzinie od tamtej pory), po to aby stwierdzić, że
I liczba nazw perskich, arabskich i berberyjskich jest wręcz nieprawdopodobna”. Najstarsza nazwa hebrajska — tamar, jest zupełnie nie związana z najstarszą nazwą egipską — beq. Możemy z tego wnioskować, że Judajczycy poznali po raz pierwszy palmę gdzieś indziej, a nie w Egipcie, a więc w czasach poprzedzających niewolę egipską. Ta niezwykła mnogość nie związanych ze sobą nazw, które tylko w nielicznych wypadkach wskazują na zapożyczenie z obcego języka, oznacza, że najstarsze ludy, o których wiemy bardzo mało, nadawały właśnie nazwy uprawnej palmie i jej owocom. Oznacza to również, że śledząc wędrówkę tej rośliny musimy cofnąć się w mroki bardzo odległych lat i dreptać po omacku.
Pewne znaczenie może mieć fakt, że nazwy zachodnie, na przykład berberyjska, są wyraźnie starsze od nazw w językach z rejonów położonych na wschodzie, jak na przykład w językach hindi lub w języku pań- dżabi.
Nie robi na mnie wrażenia argument De Condolle’a, opierającego się na Pliniuszu, że palma daktylowa rosła na Wyspach Kanaryjskich. Po pierwsze Guanczowie zamieszkujący te wyspy znajdowali się w stadium neolitycznym jeszcze w 1401 roku, kiedy to Jean de Be- thencourt rozpoczął podbój Wysp Kanaryjskich
i stwierdził, że figi, a nie daktyle są najważniejszym produktem tych wysp. Po drugie Pliniusz opierał się prawdopodobnie na wynikach ekspedycji naukowej wysłanej na ten archipelag przez króla Jubę II, kilkadziesiąt lat przed napisaniem Historii naturalnej, a z której raport został przesłany do Cesarza Augusta.
y
Wysłannicy króla Juby II prawdopodobnie pomylili ogromną palmę Phoenix canariensis z palmą daktylową, gdyż są one do siebie bardzo podobne. Jeśli nawet rzeczywiście wysłańcy Juby II spotkali na Wyspach Kanaryjskich palmy daktylowe, to przecież mogły one być przeniesione, lub przypadkowo zawleczone przez Kartagińczyków, którzy odwiedzali Wyspy parę wieków wcześniej. W wyjaśnieniu tej sprawy nie pomaga również stwierdzenie Herodota, że widział palmy daktylowe w Libii (północna Afryka, na zachód od Egiptu) w V wieku p.n.e., gdyż Kartagina powstała trzy wieki wcześniej, Utyka około 1300 roku p.n.e., a kartagińska eksploracja zachodnich wybrzeży Afryki rozpoczęła się nie później niż w 600 roku p.n.e.
Rejonem, w którym palma daktylowa miała ogromne znaczenie i gdzie najwcześniej mogło być zastosowane nawadnianie gleby „aby kąpać jej stopy w wodzie”, był cały obszar położony pomiędzy Eufratem i Nilem. Osobiście jestem skłonny uwierzyć, że wprowadzenie palmy do uprawy miało miejsce raczej w pobliżu Eufratu niż Nilu. Fakt, że król Dawid (1000 rok p.n.e.) nie umieścił palmy na liście roślin, które mają być posadzone w jego ogrodzie, nie ma większego znaczenia. W Palestynie palma daktylowa mogła się dobrze rozwijać tylko w Jerycho. Rysunek tej palmy znajduje się na najwcześniejszych malowidłach umieszczonych na pomnikach egipskich. Nie należy jednak zapominać, że rolnictwo w Mezopotamii było równie stare, a prawdopodobnie nawet starsze od egipskiego. Nie wiemy wprawdzie komu zawdzięczamy udomowienie palmy daktylowej — Egipcjanom czy Azjatom. Na pewno jednak miało to miejsce nie wcześniej jak 8000 lat temu. Palma daktylowa od równie pradawnych czasów jak winorośl towarzyszy człowiekowi w jego dążeniu do udoskonalenia życia na naszej planecie.
Nie znamy miejsca pochodzenia palmy kokosowej (Cocos nucifera), jednej z najbardziej pożytecznych roślin świata. O tej roślinie, która dostarcza tłuszczu, drewna, włókna, wina i mleka, wiemy dużo mniej niż o innych pożytecznych drzewach. Profesor Comer powiada: „największym problemem jest fakt, że jest ona uprawiana w całym Starym Swiecie. Nie ma wyspy lub wybrzeża, gdzie nie rosłaby dzięki pośredniemu lub bezpośredniemu udziałowi człowieka”. Dodatkową komplikację stwarza fakt, że twarda skorupa pokryta włóknem doskonale zabezpiecza zarodek, tak że orzechy kokosowe mogą przepłynąć tysiące kilometrów z prądami morskimi i zachować zdolność kiełkowania. Dzięki temu orzechy kokosowe od tysięcy lat kiełkują na odległych wybrzeżach, dając początek nowym roślinom bez pomocy człowieka.
Jednak w obecnym zasięgu palmy kokosowej łatwo można wyłonić rejony, w których nie mogło nastąpić jej udomowienie. Wprowadzenie palmy kokosowej do uprawy w wielu krajach miało miejsce w czasach historycznych, na przykład w Brazylii i Indiach Zachodnich nastąpiło w XVI wieku, w zachodniej Afryce w XVII wieku, misjonarze wprowadzili ją w Gujanie, a Portugalczycy w Gwinei. De Candolle wyklucza również Madagaskar, Seszele i z mniejszą pewnością Zanzibar. Pozostają wyspy na Pacyfiku i jeśli De Candolle nie ma racji, niektóre wyspy na Oceanie Indyjskim oraz zachodnie wybrzeże tropikalnej strefy Ameryki.
Oto ciekawy wyjątek z De Candolle,a (1884): „Żeglarze Dampier i Vancouver znaleźli na początku XVII wieku gaje palmowe na wyspach w pobliżu Panamy i na vyspie Cocos położonej na Pacyfiku, oddalonej od brzegu około 500 km, lecz nie znaleźli ich na lądzie stałym.
W owych czasach wyspy te nie były zamieszkane. Później palmę kokosową znaleziono na zachodnim wybrzeżu Pacyfiku, w pasie od Meksyku do Peru. Na ogół autorzy nie uważają, aby były to palmy dzikie. Wyjątek stanowi Seeman, który widział zarówno dziką, jak i uprawną palmę kokosową w Przesmyku Panamskim. Hernández podaje, że Meksykańczycy w XVI wieku nazywali ją coyolli. Nie wydaje się, aby była to nazwa rodzima. Oviedo, którego praca pochodząca z 1526 roku, a więc z pierwszych lat podboju Meksyku, podaje, że bardzo liczne palmy kokosowe rosły na wybrzeżu Pacyfiku w prowincji Cacique Chiman i dokładnie opisuje ten gatunek. Nie świadczy to jednak o tym, że były to drzewa dzikie”.
Gdyby były jakieś dowody na to, że Inkowie peruwiańscy lub ich poprzednicy użytkowali palmę kokosową, musielibyśmy zmienić całą niżej opisaną argumentację. Podobnie zresztą byłoby, gdyby znaleziono chociaż ślady użytkowania tego drzewa u Azteków. Dzięki temu możemy odrzucić hipotezę o udomowieniu palmy kokosowej przez cywilizowanych Indian amerykańskich, nawet wbrew 'bardzo poważnemu argumentowi, a mianowicie, że wszystkie palmy z rodzaju Cocos (prawdopodobnie poza Cocos nucífera) pochodzą z Ameryki.
Natomiast, za teorią o azjatyckim pochodzeniu palmy kokosowej przemawia wiele argumentów.
1. Jedyny prąd oceaniczny łączący rejony, których warunki klimatyczno-glebowe sprzyjają palmie kokosowej, płynie od wybrzeży azjatyckich, poprzez Pacyfik ku Ameryce.
2. Starożytni Azjaci byli śmielszymi żeglarzami niż Indianie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeden z ich statków załadowany orzechami kokosowymi został porwany przez sztorm i rozbił się u wybrzeży Panamy.
3. Zasięg palmy kokosowej w Azji jest znacznie roz-
leglejszy niż w Ameryce i występuje tam znacznie więcej odmian.
4. Wiemy na pewno, że na wschodnie wybrzeże w tropikalnej strefie Ameryki palma kokosowa została sprowadzona dopiero w XV wieku. Przesmyk Panamski na tej szerokości geograficznej ma szerokość tylko 80 km, i tyleż wynosi odległość pomiędzy wybrzeżami Atlantyku i Pacyfiku.
5. W Azji istnieje znacznie więcej sposobów użytkowania palmy kokosowej niż w Ameryce.
6. W Azji istnieją liczne pospolite nazwy palmy kokosowej, podczas gdy w Ameryce jest ich zaledwie kilka, głównie europejskich.
7. Nie ma żadnego dowodu na użytkowanie palmy kokosowej przez Indian przed XVI wiekiem.
8. W sanskrycie istnieją nazwy dla palmy kokosowej, co oznacza, że musiała być znana i użytkowana w Indiach jeszcze przed 1000 rokiem p.n.e.
9. Arabskie, perskie i tahitańskie nazwy palmy kokosowej wywodzą się z sanskrytu.
10. Pospolite nazwy palmy kokosowej w Malaj z ji, Indonezji, Chinach, na Filipinach i Madagaskarze nie wywodzą się z sanskrytu, lecz z innych języków azjatyckich, co wskazuje na starożytność zastosowania i uprawy roślin właśnie w Azji.
Profesor Corner zgadza się z De Candolle’em, że Cocos nuci/era pi>chodzi z rejonu Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku i dodaje jeszcze jeden, bardzo interesujący argu- ment wspierający tę hipotezę: „dodałbym także, że skoro palma cierpi tak bardzo wskutek niszczenia młodego iislowia i owoców przez małpy, niedźwiedzie, wiewiórki i szczury, nie może pochodzić z kontynentu azjatyckiego, to jest z obszarów położonych na zachód od Borneo. Jej przetrwanie w czasach poprzedzających prymitywnego człowieka musiało mieć miejsce poza zasięgiem
tych inteligentnych ssaków, we wschodniej części starożytnego Pacyfiku”.
Być może palma kokosowa rozpoczęła swoją wędrówkę od wyspy do wyspy, albo raczej poszczególne grupy palm zostały odizolowane od siebie, gdy ówczesny kontynent przeistoczył się w kilka zgrupowań małych wysepek. Być może najpierw pod wpływem zmiany warunków środowiska, a później na skutek interwencji człowieka rozwinęła się w roślinę, którą znamy obecnie. W Nowej Zelandii znaleziono pochodzące z trzeciorzędu skamieliny orzechów kokosowych o wymiarach 3,5— 2,5 cm, wraz z ziarnami pyłku bardzo podobnymi do współczesnych. Może ten właśnie pierwotny orzech kokosowy był praprzodkiem rośliny wprzęgniętej w służbę człowieka co najmniej 5000 lat temu.
Palma betelowa i inne palmy
Profesor Corner tak pisze o żuciu betelu: „kiedy pytano niedawno zmarłego profesora J. B. S. Haldane’a, co widzi w żuciu betelu, spojrzał w niebo i żuł dalej” 1.
Z reguły wszystkie środki podniecające i narkotyki otrzymane z roślin takich jak tytoń, herbata, kawa, konopie indyjskie, koka i mak rozpowszechniały się z miejsca ich pochodzenia. Alkohol jest wszechobecny, podobnie jak wiele innych używek. Natomiast żucie orzeszków palmy betelowej ma ograniczony zasięg. Dr Ł H. Burk- hill — były dyrektor Ogrodu Botanicznego w Singapurze — uważa, że na przeszkodzie rozprzestrzenienia się tego zwyczaju stoi niemożność zgromadzenia wszystkich ingrediencji towarzyszących.
Palma betelowa, zwana także areką (Areca catecliu), dostarczająca orzeszków do żucia, jest uprawiana w In
diach, Birmie, Malajzji i Syjamie oraz na Cejlonie. Nie znaleziono jej w stanie naprawdę dzikim. Zdaniem Cor- nera może ona pochodzić ze środkowej Malajzji. Odnośnie jej pochodzenia uczony ten powołuje się na mieszkańców wysp Gilberta i Ellice, którzy uważają, że pochodzą od czerwonoustych przodków. Żucie betelu barwi usta i zęby na czerwono. Czerwonousci to żujący betel Malajowie, wędrujący po morzach, mieszkańcy wysp archipelagu Mołuka i Sulu ł.
Inną palmą od dawna uprawianą i mającą szczególne znaczenie jest palmira, zwana także borazus lub palmą winną (Borassus flabellifer) i pochodząca z Indii. Zastosowanie i uprawa palmy winnej są niewątpliwie dawniejsze w tym kraju niż Ariowie. Zachował się do naszych czasów tamilski (przedaryjski) poemat Tala Vila- sam z Arumachalam2 sławiący tę palmę i wyliczający 801 jej zastosowań. Dostarcza ona przede wszystkim wina palmowego — toddy — powstałego w drodze fermentacji soku otrzymywanego przez nacięcie ogromnego kwiatostanu. Z dużej palmy można otrzymać nawet 20 litrów soku dziennie. Przez destylację wina palmowego otrzymuje się arak, a przez odwodnienie cukier palmowy. Orzechy palmirowe spożywa się na surowo luib gotowane, kwiaty dostarczają także doskonałego miodu, pień dorosłego drzewa daje drewno, z włókna wyrabia się liny, a liście służą do pokrywania dachów i do wielu innych celów.
Chyba jednak najszlachetniejszą zasługą tej niezwyk
le i wielostronnie pożytecznej rośliny jest to, że dostarczyła pierwszych w historii arkuszy do pisania.
„Wysuszone listki są już poliniowane żyłkami a między nimi znajduje się miękka tkanka, na której łatwo można było żłobić znaki rylcem, a być może początkowo cierniem palmowym. Listek trzymano w lewej ręce, prawa pozostawała wyprostowana, lewa ręka przesuwała listek pomiędzy kciukiem i palcem wskazującym. I tak spływały na tkankę roślinną zaokrąglone znaki, kropki i kreski, w poziomych rzędach z lewa na prawo, co odróżniało sanskryt od pisma chińskiego, którego znaki malowano w pionowych rzędach na opornym bambusie, obracanym w prawo. Do pisania niepotrzebny był stół; perypatetyczny filozof mógł natychmiast, nawet w czasie spaceru, zanotować rezultaty swoich przemyśleń. Listki łączono w księgi, które z natury rzeczy musiały być szersze niż dłuższe. Maksymalna szerokość takich 'ksiąg wynosiła około 60 om, wysokość na ogół nie przekraczała 5 cm. Stąd pochodzi łacińskie określenie „folio" i angielskie „leaf ” wspólne dla liścia i arkusza papieru. Liście palmowe wciąż jeszcze służą do pisania listów L Ludy posługujące się w mowie i piśmie sanskrytem,. zamieszkujące środkową Azję, zwane Ariami lub Arianami (zanim naziści nie zdeprecjonowali znaczenia tego słowa), rozpoczęły migrację do Indii w 1500 roku p.n.e. Tam Ariowie zastali już kulturę drawidyjską i bez wątpienia od Drawidów poznali sztukę pisania. Pewne jest, że Ariowie nie znali palmy borazus, gdyż jej zasięg geograficzny nie wykraczał poza północne granice Indii. Tak więc uprawę tej palmy mogli wprowadzić Drawidowie,
prawdopodobnie w trzecim tysiącleciu p.n.e. lub nawet wcześniej.
Materiału do pisania dostarczała, poza palmą borazus, również palma cejlońska (Corypha umbraculifera), w tym celu uprawiana na Cejlonie od tak dawna, że nie można już dociec skąd ona pochodzi. Podobnie jak palmy daktylowa, kokosowa i betelowa, tak i palma cejlońska nie jest znana w stanie dzikim.
Drugą po palmie kokosowej rośliną dostarczającą oleju palmowego jest olejowiec gwinejski (Eleasis guineen- sis). Mamy tu do czynienia z bardzo starożytnym wzorcem postępowania. Przez bardzo długi okres zbierano plony z roślin dzikich, zanim poczyniono pierwsze kroki zmierzające do udomowienia tej rośliny, co nastąpiło już w naszych czasach. Wieśniacy afrykańscy przez całe wieki zbierali orzechy, aby wycisnąć z nich olej; nigdy jednak nie wpadli na pomysł uprawy tego drzewa. Nawet w czasach, kiedy Europejczycy zainteresowali się olejem i zaczęli go kupować (1810), jeszcze przez pół wieku eksportowano produkt pochodzący z dziko rosnących drzew. Dopiero w 1860 roku Europejczycy zaczęli sadzić olejowiec gwinejski. Od tego czasu zasięg geograficzny tej palmy rozszerzył się na tereny w odpowiednich rejonach klimatycznych Ameryki i Azji. Ma ona jedną poważną przewagę nad palmą kokosową — może być uprawiana także w głębi lądu, podczas gdy palma kokosowa udaje się tylko na wybrzeżu morskim."
Zaprzeczeniem tej palmy, z punktu widzenia czasu wprowadzenia do uprawy, jest widlica tebańska (Hy- |haena thebaica). Jest ona chyba uprawiana od równie dawna jak palma daktylowa, lecz w przeciwieństwie do tej ostatniej wyłącznie w Egipcie.
„Jak większość drzew w starożytnym Egipcie, również widlica tebańska była uznawana za drzewo święte. Była
ona symbolem męskiej siły. W grobach tebańskich znajdowano wizerunki przedstawiające kult tej palmy w postaci klęczących pod nią mężczyzn. Bóg nauki w starożytnym Egipcie — Tot był przedstawiany z głową ibisa lub jako pawian. Ponieważ pawiany żywiły się orzechami widlicy tebańskiej i żyły w jej koronie, również palma ta stała się ulubionym drzewem boga Tota. Bardzo częto spotyka się obrazki pawiana razem z widlicą tebań- ską; przeważnie pawian wspina się na drzewo i zbiera owoce1”.
Palma ta znajduje się w uprawie około 5000 lat, a być może nawet dłużej. Początkowo, powiedzmy od 4000 roku p.n.e., uprawiano ją dla słodkiego i soczystego miąższu owoców, dla sporządzanego z niej leku, a także dla włókna i drewna; później również dla białego, twardego- endospermu, zwanego roślinną kością słoniową.
Palmę sagową (Metroxylon sagus) udomowili ludzie zamieszkujący Nową Gwineę, Nową Brytanię lub archipelag Moluki. Nie wiemy zupełnie, kiedy mogło nastąpić przejście od użytkowania roślin dziko rosnących do ich uprawy. Palma ta wytwarza kwiatostan dorównujący wielkością połowie drzewa (w każdym razie o długości co najmniej 360 cm), z licznymi rozgałęzieniami bocznymi i obsypany niezliczoną ilością kwiatów. Dla wytworzenia takiego kwiatostanu roślina musi zużyć w ciągu krótkiego stosunkowo okresu ogromne ilości energii. Aby przygotować się do tego, palma odkłada w pniu niesłychaną wręcz ilość skrobi. Skrobia ta to właśnie surowiec do produkcji sago, a pojedyncze drzewo może wytworzyć go około 450 kg. Obliczono, że z 62 drzew palmowych rosnących na powierzchni 1 ha można otrzymać produkt żywnościowy o wartości kalorycznej około 22 000 000 kalorii, co pozwoliłoby zupełnie dobrze wyżywić 25 osób w ciągu całego roku.
Ci, którzy dokonali udomowienia palmy, musieli pokonać wiele trudności, zanim mogli efektywnie ją wykorzystać. Zużywanie zapasów skrobi rozpoczyna się na 2—3 lata przed ujawnieniem się kwiatostanu. Musiano więc nauczyć się uchwycić moment odpowiedni do ścięcia drzewa, aby zebrać skrobię zanim zostanie wykorzystana przez kwiaty. Ludzie ci musieli również zrozumieć, że należy usuwać pąk szczytowy, aby zapobiec wytwarzaniu się pąków kwiatowych. Kim był ten prymitywny geniusz, który zrozumiał tak skomplikowane procesy i wzajemne zależności? Kiedy żył? Czy był mężczyzną, czy kobietą? Pytania te na zawsze pozostaną bez odpowiedzi, tak jak bez odpowiedzi pozostanie pytanie, jaką pieśń śpiewały syreny, lub jakie imię nosił Achilles, kiedy żył wśród kobiet? W każdym bądź razie był to ten sam typ geniuszu, który potrafił zrozumieć, że dzięki zdolności do wytwarzania odrostów korzeniowych palmę sagową można uprawiać i wykorzystać jej zdolności do magazynowania żywności, chociaż samo drzewo musi przy tym zginąć, przed wydaniem nasion.
Rozdział ten zdaje się być przepełniony pytaniami retorycznymi. Dlaczego udomowiono palmę sagową, a nie zainteresowano się nipą, wytwarzającą słodki syrop, równie dobry jak syrop klonowy? |
Najstarszą prawdopodobnie wzmiankę o owocach cytrusowych znajdujemy w literaturze europejskiej w utworze poety komicznego Antyfanesa (lata 388—311 p.n.e.). Dzięki otwarciu przez Aleksandra Wielkiego drogi do Azji Środkowej ożywiła się wymiana towarowa między obu kontynentami i Europa wzbogaciła się o te owoce. Pierwszy naukowy opis drzewa cytrusowego w języku europejskim podaje Teofrast: „Na Wschodzie i Południu znajdują się ciekawe zwierzęta i rośliny. W Medii i Persji rośnie roślina zwana medejską lub perską jabłonią. Posiada liście podobne do drzewa poziomkowego (Arbutus unido lub A. andrachne) i ostre ciernie. Jabłka i liście pięknie pachną, lecz nie są jadalne. Umieszczone w ubraniach chronią je przed molami, służą jako odtrutka przy zatruciach, a gdy je ugotować i wycisnąć miąższ do ust, odświeżają oddech. Pesteczki sadzi się na starannie uprawionych grządkach, podlewając co 4—5 dni. Gdy rośliny podrosną, przenosi się je wiosną do miękkiej, wilgotnej i niezbyt lekkiej gleby. Drzewo rodzi owoce okrągły rok i jest równocześnie przystrojone kwiatami i dojrzałymi owocami. Kwiaty mające pośrodku pewnego rodzaju wyrostek są płodne, inne, bez wyrostka — bezpłodne. Drzewa sadzi się również w naczyniach glinianych, podobnie jak palmy”.
Opisane powyżej drzewo nie jest drzewem pomarańczowym, cytrynowym, grejpfrutem, ani tangeryną; jest to cytron, zwany także cedratem (Citrus medica).
Uczeni niewiele mogą powiedzieć na temat pochodzenia owoców cytrusowych. Purśeglove uważa, że gatunki uprawne pochodzą z tropikalnych i subtropikalnych regionów południowo-wschodniej Azji1. Wawiłow (1951) wymienia Chiny jako główny ośrodek rozpowszechniania uprawnych cytrusów. Ale pisze również, że Indie „są niewątpliwie ojczyzną wielu roślin cytrusowych, takich jak pomarańcza, cytryna i niektóre tangeryny” i że „niektóre drzewa cytrusowe pochodzą z południowo-wschodniej Azji”.
Źródła pisane dostarczają więcej informacji. Pliniusz pisze zupełnie wyraźnie, że współcześni jemu Rzymianie wiedzieli bardzo niewiele o roślinach cytrusowych. Nie powiodły się próby uprawy cytranu w,zamkniętych pomieszczeniach w pojemnikach. Aż do IV wieku n. e. nie zdołano w Italii wprowadzić do uprawy roślin cytrusowych 5. Dopiero w IV wieku udała się uprawa cy- tronu na południowych ścianach domów, zresztą po przykryciu krzewów matami. W V wieku można już było spotkać pojedyncze gaje roślin cytrusowych na Sardynii, w okolicy Neapolu i prawdopodobnie na Sycylii. Były to chyba gatunki lub odmiany opisane przez Teofrasta3, które przybyły do Włoch z Persji poprzez Grecję.
Przyjrzyjmy się jednemu z ważniejszych gatunków cytrusowych — cytrynie (Citrus limem). Kiedy Jakub de Vitriaco, początkowo biskup Akki, następnie Tusku- lum, a później kardynał (zmarły w Rzymie w 1240 roku) opisywał wrażenia z podróży do Ziemi Świętej, drzewo cytrynowe nie mogło być znane w Europie, gdyż autor wymienia je wśród roślin palestyńskich obcych na kon,-
tynencie europejskim *. Wymienia on również inny cytrus palestyński, który nazywa „jabłkiem rajskim”
(pomo de Paradiso). Wydaje się, że była to pómpela, pochodząca z Malajzji. Dotarła ona do Palestyny i Syrii w XII wieku, tą samą drogą co cytryna i lima (zwana także limaną). Z Palestyny w XII lub XIII wieku drzewo cytrynowe, a być może i lima, których początkowo nie rozróżniano, oraz pómpela zostały sprowadzenie do Włoch; Cytrynę z powodu kwaśnego soku i aromatycznej skórki, pompelę dla Żydów, którzy mogli ją używać, tak jak używali cytron w rytuale obrzędu kuczek. Ceremoniał obrzędu wymaga, aby każdy wiemy przybył „z owocem pięknego drzewa" lub „pięknym owocem” w ręku. Duży jaskrawo żółty owoc cytrusowy z-pewnością był wybrany na tę okazję spośród innych owoców, ze względu na swą wyjątkową urodę.
Musimy dociec jak cytryna i pómpela dostały się do Palestyny. Nazwa cytryny w wielu językach brzmi lemon. Słowo to wyraźnie pochodzi >od arabskiego limun. Arabowie wzięli je od Persów,: ci zaś zapożyczyli je od Hindusów, a więc z Indii. Tak więc wielowiekową Wędrówkę cytryny można przedstawić w ten sposób: Indie — Persja — Syria — Palestyna ¡|$ WłOchy.
Co zaś dotyczy pomarańczy, znane są dwa gatunki: pomarańcza gorzka zwana również sewilską (Citrus aurantvtm) i słodka, zwana także chińską (C. sinensis). Zajmiemy się najpiew C. aurantum, gdyż pomarańcza słodka była znana w Europie dużo później.
Victor Heyn cytuje wyjątek z pracy Silvestre de Sacy na temat historii pomarańczy kwaśnej w krajach arabskich. W opracowaniu tym de Sacy powołuje się na opinię autorytetu arabskiego Masoudi. Podaję tłumaczenie francuskiego tekstu de Sacy, który przełożyć go z arab-
skiego. „Masoudi podaje w swojej historii, że drzewo pomarańczy zostało przeniesione z Indii po 300 roku He- gira (912 rok n. e.). Po raz pierwszy nasiona wysiano w Omanie. Stamtąd przeniesiono je do Basry w Iraku i do Syrii. Bardzo szybko przyjęło się w ogrodach przydomowych w Tarsus i innych syryjskich miastach przygranicznych i nadmorskich, w Antiochii, w Palestynie i Egipcie. Wcześniej drzewo to nie było znane. Owoc stracił jednak swój słodki zapach i niepowtarzalny kolor, jaki posiada w Indiach, gdyż drzewo nie znalazło ani takiego klimatu, ani gleby, ani też innych warunków charakterystycznych dla jego ojczyzny”.
Oznacza to, że pomarańcza sewilska została wprowadzona do ogrodów Imperium Arabskiego w X wieku, a Arabowie przenieśli ją do andaluzyjskich prowincji Hiszpanii i na Sycylię, skąd dostała się do Włoch. Zadając sobie pytanie, kto przeniósł pomarańcze do Włoch, należy zwrócić uwagę na datę pierwszej wyprawy krzyżowej, to jest na 1096 rok. Masoudi podaje, że pomarańcza przyszła z Indii, lecz sprawa nie jest aż tak prosta. Angielska, francuska i włoska nazwa pomarańczy „orange” powstała przez odrzucenie pierwszej litery (n) z nazwy hiszpańskiej —- naranja lub arancia. Naranja z kolei pochodzi od arabskiego narang lub na- ranf, które jest przekręconym perskim słowem nerang, wywodzącym się od narungee w hindustani, które z kolei pochodzi od sanskryckiego nagrungo. Tak więc wydaje się rzeczą wielce prawdopodobną, że pomarańcza, podobnie jak cytryna, dotarła do Syrii z Indii, ale pośrednio, poprzez Iran.
Z gastronomicznego i handlowego punktu widzenia najważniejszym z cytrusów jest pomarańcza słodka, czyli zwykła, uprawiana na znacznych obszarach w południowej Europie, Azji, obydwu Amerykach i w Au- stralazji. Należy ona do grupy trzech lub czterech ga
tunków drzew owocowych, najpopularniejszych na świecie i sukces swój, podobnie jak pomidor, osiągnęła w ciągu zaledwie trzech wieków.
Kiedy pomarańcza ta (Citrus sinensis) pojawiła się w Anglii, nazywano ją „pomarańczą chińską”. Również Niemcy i Rosjanie użyli nazw, które sugerują chińskie pochodzenie — apfelsina i apielsin. Nie zawsze badanie źródłosłowu nazwy rośliny wskazuje na jej pochodzenie, często jednak jest bardzo pomocne. Pierwsza nazwa słodkiej pomarańczy używana we Włoszech brzmiała portugallo, co sugeruje, że roślina ta przywędrowała na półwysep Apeniński z Portugalii. Zresztą w kilku językach używa się podobnej nazwy. I rzeczywiście Portugalczykom przypisuje się sprowadzenie pomarańczy z południowych Chin, gdzie założyli swoje placówki handlowe na początku XVI wieku. Vasco da Gama dopłynął do wód chińskich około 1518 roku. Datę sprowadzenia pomarańczy słodkiej określa się na 1548 rok i są na to dowody na piśmie: „We Francji nazywają je pomarańcze z Chin, dlatego że owoce, które widzieliśmy po raz pierwszy, stamtąd właśnie pochodziły. Pierwsze unikalne drzewo pomarańczowe, od którego uważa się, że pochodzą wszystkie inne, zachowało się w Lizbonie, w posiadłości hrabiego St. Laurenta. Właśnie Portugalczykom zawdzięczamy ten wspaniały owoc” 1.
Heyn powołuje się na Ferrariego, który podaje, że pomarańcza została sprowadzona do Włoch z Portugalii około 10 lat później. Ferrari nazywa ją Aurantum Oly- siponense, to jest pomarańczą lizbońską, i pisze, że została ona przysłana do ogrodów Pii i Barberini. Pii musi oznaczać papieży Piusa IV i V, których ogród, w czasach kiedy Ferrari pisał swą książkę, stał się już ogrodem papieża Urbana Barberini. Dwaj papieże Pius IV
i V piastowali swą godność w latach od 1555 do 1572. Tak więc przeniesienia tej wspaniałej rośliny I Dalekiego Wschodu dokonała przodująca potęga morska tamtych czasów. Było to symptomatyczne w owych czasach wielkich rewolucyjnych zmian gospodarczych, spotęgowanych jeszcze upadkiem Konstantynopola i dostaniem się go w ręce Turków. Wydarzenia te spowodowały, że ciężar komunikacji przeniósł się z tradycyjnych dróg lądowych na nowo odkrywane szlaki morskie.
Jednak są pewne wątpliwości, czy było to rzeczywiście pierwsze wprowadzenie pomarańczy do Europy. Florentyński kronikarz opisując pierwszą podróż Vasco da Gamy na Daleki Wschód zanotował, że wszystkie pomarańcze są tam słodkie, nie wykazując żadnego zdziwienia. Również późniejsi podróżnicy nie uważali tego faktu za coś nadzwyczajnego. De Candolle zaakceptował przypuszczenie wysunięte przez Gallesio, że Portugalczycy nie byli pierwsi w introdukcji słodkiej pomarańczy do Europy. Są dowody ną istnienie co najmniej dwóch plantacji na południu Hiszpanii jeszcze przed rokiem 1525. Gallesio odkopał jeszcze bardziej interesujący dokument, a mianowicie statut Fermo, pochodzący prawdopodobnie z 1379 roku \ omawiający pośród innych cytrusów uprawę pomarańczy. Jeśli można na tym polegać, to pomarańcza, podobnie jak inne cytrusy, przywędrowała poprzez Indie i Syrię lub Persję. Jedno jest pewne, szerokie rozpowszechnienie tego gatunku w pewnych szerokościach geograficznych nastąpiło w wyniku introdukcji portugalskiej, która ponadto wyraźnie wskazuje na Chiny»jako. na ojczyznę słodkiej pomarańczy.
Do tego momentu wiemy, że cytran, cytryna i lima
dotarły do Europy z Indii poprzez Iran, a słodka pomarańcza z Chin poprzez Portugalię.
W połowie XIX wieku grupa botaników, wśród których znajdował się słynny sir Joseph Hodker, odkryła dziko rosnące drzewa trzech lub czterech gatunków Cytrusowych u stóp Himalajów, w‘ rejonie od Garwal po Sikkim, w Birmie i w północnych Indiach. Przypominały one cytryny, eytrony i pomarańcze. Można by podejrzewać, że były to drzewa zdziczałe, ale nawet tak poważny autorytet jak De Candolle zaufał Hookerowi, uznając go za uczonego, na którego opinii można polegać bez zastrzeżeń. Na podstawie zasięgu roślin z tego rodzaju, drugim możliwym ich środowiskiem naturalnym mogą być tylko południowe Chiny. Ale rośliny cytrusowe, z wyjątkiem gorzkiej pomarańczy (Citrus aurantitćm), nie występują w żadnym starochińskim dziele florystycznym ani botanicznym. Bretschmeider (1871) ponadto pisze, że chińskie nazwy tych roślin są zapisane nie prostymi znakami, lecz złożonymi, co jest dowodem ioh obcojęzycznego pochodzenia.
Jeśli więc cytryna i cytron pochodziły z północnych Indii, to równie dobrze mogły być tam udomowione. Istnieją dla nich nazwy w sanskrycie i wraz z nazwami dotarły do starożytnej Medii 4-r’ stąd też grecka nazwa medica. Heyn uważał, że Izraelici musieli pierwsi poznać niektóre owoce cytrusowe w czasie niewoli babilońskiej i że to własne oni mogli przenieść nasiona do Palestyny, gdy na skutek podboju Babilonu przez Cyrusa w 539 roku p. n. e. mogli powrócić do swej ojczyzny. W takim wypadku cytron, a chyba i cytryna, powinny były znaleźć się w Palestynie na około dwa wieki przed przeniesieniem ich z Medii do Grecji.
Podsumowując, można uważać, że cytron i cytryna były wprowadzone do uprawy w północnych Indiach, prawdopodobnie w drugim tysiącleciu p. n. e., a może
nawet wcześniej. Z pewnością jednak nie później niż w 1000 roku p. n. e.
Nie wspominaliśmy jeszcze o innym owocu cytrusowym, a mianowicie o grejpfrucie (Citrus paradisi), czasami mylonym z pompelą (C. grandi), zwaną także pu- mela lub szadok. Grejpfruta, który zyskał sobie popularność dopiero współcześnie, nigdy nie znaleziono w stanie dzikim ani w Indiach, ani w Chinach czy Birmie; nigdy też nie występował w Iranie. Nie należy on do owoców cytrusowych znanych w starożytnych ośrodkach kulturalnych. Niektórzy autorzy uważają, że pochodzi z Polinezji i określają pierwszy kontakt Europejczyków z grejpfrutem na XVII wiek.
Najwięcej odmian uprawnych grejpfruta i największą ich rozmaitość spotyka się w Indonezji. Już wielokrotnie służyło to za podstawę określenia miejsca udomowienia gatunku lub rodzaju. Jednakże jak to się często zdarza, ani w Indonezji, ani w Malajzji1 nie znaleziono grejpfruta w stanie dzikim. Być może rośnie on gdzieś na tych terenach, ale do chwili obecnej znaleziono drzewa grejpfruta w stanie prawdziwie dzikim tylko na Wyspach Tonga (Przyjacielskich) i na Fidżi. Adam Forster 2 pisze, że gatunek C. paradisi na Wyspach Tonga jest bardzo pospolity. Natomiast Carl See-mann 3 tak pisze o tym gatunku na archipelagu Fidżi: „bardzo pospolity, pokrywa brzegi rzek”. Uważam, że te dwa ośrodki są tylko cząstką szerszego dawniej zasięgu i że cytrus ten powinien występować w stanie naturalnym również na innych, większych wyspach, położonych dalej na wschód. Najbardziej prawdopodobnym miejscem udomowienia grejpfruta jest Jawa, na której od tak dawna uprawia się ogromną liczbę roślin i która jest
tak gęsto zaludniona, że niektóre dzikie gatunki mogły tam zaniknąć zupełnie. Drugą możliwością jest Borneo, a być może pewnego dnia jakiś botanik odnajdzie dzikiego grejpfruta na mniej przeludnionej Sumatrze. W chwili obecnej jest rzeczą niemożliwą określić datę udomowienia grejpfruta.
Powróćmy jeszcze na krótko do gorzkiej pomarańczy (C. aurantium). Jeszcze do niedawna wielu poważnych autorów utrzymywało, że słodka i gorzka pomarańcza są tylko odrębnymi odmianami tego samego gatunku. Współcześni badacze zarzucili tę teorię i uważają, że stanowią one odrębne gatunki. Można oczekiwać, że ci, którzy uznawali starą teorię, zmieniliby swój punkt widzenia po zapoznaniu się z historią obydwu roślin.
Prześledziliśmy drogę gorzkiej pomarańczy aż do Indii. Czy aby na pewno jednak rozpoczęła ona swoją karierę właśnie tam, podobnie jak cytryna i cytron, a nie jak jej krewniaczka słodka pomarańcza w Chinach? Aczkolwiek dr Purseglove podaje, że pochodzi ona z Kochinchiny 1, jesteśmy prawie pewni jej indyjskiego pochodzenia. Co prawda, kilku angielskim botanikom pracującym w XIX wieku na terenie Indii, takim jak na przykład Roxburgh, Royle, Griffith i innym, nie udało się znaleźć gorzkiej pomarańczy w stanie dzikim. Dokonał tego jednak sir Joseph Hooker, który znalazł gorzką pomarańczę w stanie bez wątpienia dzikim wraz z innymi cytrusowymi w Indii, w rejonie od Garwal po Sikkim i Khasię. Opisał on znalezione drzewa bardzo dokładnie i można na nim absolutnie polegać. Nie widzę żadnych przeszkód by stwierdzić, że gorzka pomarańcza, podobnie jak inne cytrusowe, została udomowiona w Indiach. Prawdopodobnie nastąpiło to później niż wzięcie do uprawy cytronu i cytryny, ponieważ
z pewnością w zachodniej Azji, a potem w Europie została wprowadzona do uprawy później niż pozostałe cytrusowe. Gdyby bowiem udomowienie gorzkiej pomarańczy w Indiach miało miejsce w tym samym czasie co na przykład cytronu, to dlaczego nie mogłaby ona razem z nim odbyć swojej wędrówki na zachód?
Jadąc samochodem z Badroga do Kalimpong w północnym Bengalu widziałem, poza drzewami tekowymi rosnącymi wzdłuż drogi, duże sady mandarynkowe lub tangerynowe. Owoce w tych sadach zbierały setki robotników, a wzdłuż całej stromej, górzystej drogi spotkałem dalsze ich gromady, w większości kobiety i dzieci, dźwigające na plecach ciężkie worki załadowane owocami.
Czy oryginalny gatunek Citrus reticulata (lub C. no- bilis), z którego wywodzą się tangeryny, mandarynki, klementynki i satsumy, pochodzi również z Indii? Prawie z oałą pewnością można odpowiedzieć, że nie. Nie znaleziono go tam nigdy w stanie dzikim, a nawet jako roślina uprawna pojawił się w indyjskich ogrodach dopiero pod koniec XVIII wieku w Khasii. Znaleziono go w stanie prawdopodobnie dzikim w Wietnamie i południowo-zachodnich Chinach, i chyba stamtąd pochodzi. Dlatego można być prawie pewnym, że udomowienie C. reticulata zawdzięczamy Chińczykom. Dodatkowy dowód stanowi starożytna nazwa chińska kan i pojedynczy znak w piśmie chińskim. W Japonii istnieje ogromna ilość odmian tego cytrusa, co wskazuje, że został wprowadzony tam do uprawy co najmniej tysiąc lat temu.
13. Środki pobudzające i narkotyki
W ciągu ostatnich dziesięcioleci nastąpił poważny postęp w syntezie środków pobudzających i narkotyków. Nadal jednak rośliny są głównym źródłem narkotyków najsilniej działających, najużyteczniejszych i najbardziej niebezpiecznych. Najskuteczniejszymi środkami przeciwbólowymi stosowanymi w przypadkach ciężkich ran lub nieuleczalnych nowotworów są morfina i heroina. Obydwa te narkotyki są pochodnymi opium, podobnie jak kodeina, stosowana do uśmierzania łagodniejszych bólów, takich jak ból głowy lub zęba. Kokainę, która jest najlepszym anestetykiem lokalnym, otrzymuje się z krzewu koki (Erythroxylon coca). Obecnie, z powodu niepożądanych skutków ubocznych coraz częściej zastępuje się ją syntetyczną nowOkainą.
Mak
W pojęciu większości ludzi nie znających przedmiotu, opium wiąże się z Dalekim Wschodem. Jeśli zapytać przypadkowo wybrane osoby, skąd pochodzi opium, piętnaście na dwadzieścia odpowie — Chiny, pozostałe pięć wymieni Indie. Tak więc najlepiej będzie zacząć od krótkiego omówienia historii maku na Dalekim Wschodzie.
Mniej więcej w 1880 roku francuski botanik Alphonse De Candolle usiłował prześledzić historię maku (Papa- ver somniferum) i wymieniał korespondencję z niemiec
kim sinologiem Bretschneiderem, mieszkającym w tym czasie w Pekinie. W liście datowanym 18 czerwca 1881 roku Bretschneider pisał: „Trudno jest ustalić dokładną datę, kiedy Chińczycy zaczęli palić opium i uprawiać mak dostarczający tego narkotyku. Obecnie Papaver somniferum jest powszechnie uprawiany we wszystkich prowincjach Imperium Chińskiego, a także w Mandżurii i Mongolii. Wdlliamson („Journeys in North Chi- na, Manchuria, Mongolia”, 1868 11, s. 85) widział, że uprawia się go powszechnie w Mandżurii. Dowiedział się także, że uprawa maku jest bardziej opłacalna niż uprawa zbóż. Podróżnik rosyjski Grigorij Potanin, który zwiedzał Mongolię w 1876 roku, widział ogromne plantacje maku w dolinie Kiranu. Zaniepokoiło to rząd chiński, a jeszcze bardziej rząd angielski, który widział w tym konkurencję dla własnego opium”.
Może to sugerować, że mak był od dawna cząstką rolniczego krajobrazu chińskiego. Ale powróćmy do listu Bretschneidera:
„Prawdopodobnie wie Pan, że w Indiach i Persji opium się jada, a nie pali. Zwyczaj palenia opium wydaje się być pomysłem chińskim i to dość nowym. Nie ma dowodów na to, że Chińczycy palili opium przed drugą połową ubiegłego wieku. Misjonarze jezuiccy z XVII i XVIII wieku nie wspominają o tym. Jedynie ojciec d’Incarville podaje, że sprzedaż opium była zakazana, gdyż używano je do popełniania samobójstw. Dwa edykty zabraniające palenia opium, jeden datujący się sprzed 1730 roku, drugi z 1796 roku mówią o rozszerzaniu się tego nałogu. Don Sinibaldo di Mas, który w roku 1858 opublikował bardzo wartościową książkę
o Chinach, gdzie przebywał przez dłuższy czas jako ambasador, twierdzi, że zwyczaj zażywania opium Chińczycy przejęli od mieszkańców Assam, gdzie był on znany od bardzo dawna”.
List ten jest interesujący z wielu względów. Wydawałoby się, że jeśli łączymy opium z Chińczykami, to dlatego, że wprowadzili oni zwyczaj palenia tego narkotyku i że nałóg ten bardzo się rozpowszechnił w Chinach. Następny problem to sprawa przewagi opłacalności uprawy maku nad zbożami. Jest to bardzo stary problem; człowiek zawsze będzie płacił więcej za przyjemności, zwłaszcza takie, które dają upojenie i zapomnienie, niż za środki niezbędne do życia. Znamy to z historii Republiki i Imperium Rzymskiego, kiedy to rząd musiał kontrolować rozprzestrzenianie się winnic kosztem ziemi przeznaczonej pod uprawę pszenicy, gdyż nie było rośliny dającej lepsze zyski niż winorośl. Z tego samego listu jasno wynika, że palenie opium w Chinach zostało zapoczątkowane w XVIII lub pod koniec XVII wieku i że narkotyk ten importowano z Indii. Uwaga dotycząca obawy Anglików przed konkurencją odnosi się do dającego kolosalne zyski handlu indyjskim opium. Wprawdzie mandaryni chińscy stawiali liczne przeszkody hinduskim kupcom w uprawianiu tych lukratywnych interesów, jednak Anglicy, poprzez wojnę w 1839 roku, zmusili rząd chiński do kontynuowania importu opium.
Wcześniejszy list Bretschneidera do De Candolle’a wyjaśnia dokładnie, że parę wieków wcześniej nawet samo opium, a nie tylko zwyczaj palenia go, było w Chinach nowością mało znaną i rzadko spotykaną.
„Autor Pent-sao-kang-mou, piszący w latach 1552— 1578, podaje pewne szczegóły dotyczące a-fou-yong (zauważcie, że słowo to nie jest pochodzenia chińskiego, lecz jest transkrypcją arabskiego ojium), zagranicznego środka wytwarzanego przez roślinę ying-sou
o czerwonych kwiatach, pochodzącą z Tienfang (Arabia), ostatnio stosowanego w Chinach jako lek. W okresie poprzedniej dynastii dużo się mówiło o a-fou-young.
Chiński autor podaje pewne szczegóły dotyczące procesu ekstrakcji opium w jego1 ojczystym kraju. Nie podaje jednak żadnej informacji na temat wytwarzania narkotyku w Chinach, ani też nie wspomina o zwyczaju palenia go. W książce Crawfurda Opisowy słownik Wysp Indyjskich (Descriptive Dictionary of the Indian Islands) na stronicy 312 znalazłem następujący fragment: „Najwcześniejszą wzmiankę na temat stosowania opium, nie tylko na archipelagu, lecz również w Indiach i Chinach podaje wiemy, inteligentny Barbosa 2. Wymienia je wśród artykułów przywożonych z zachodniej części Indii przez kupców arabskich w celu wymiany na towary z chińskich dżonek”.
Innymi słowy te małe ilości opium, które Chiny kupowały w XVI i prawdopodobnie w XV wieku pochodziły i Indii. Były to ilości tak nieznaczne, że Pent-sao- -kang-mou traktuje je jako rzadką zagraniczną nowost- kę. Oznacza to również, że uprawa opium rozpoczęła się najwcześniej w wieku XVII. Do tego momentu ani Papaver setigera (patrz poniżej), przodek naszego maku, ani też żaden inny pokrewny gatunek nie występowały w stanie dzikim ani w Chinach, ani też w promieniu tysięcy kilometrów od nich.
A więc zajmijmy się Indiami, skąd opium przywędrowało do Chin. Jest wielce prawdopodobne, że uprawa maku była tam znana od bardzo dawna, gdyż w san- skrycie ma on dwie nazwy. Chociaż niekoniecznie musi to być okres bardzo starożytny, gdyż sanskryt był językiem potocznym jeszcze w średniowieczu. Jedna z tych nazw brzmi khaskhasa i pochodzi od perskiego słowa cłiascłiasH. Można z tego wyciągnąć wniosek, że mak raczej nie pochodził z Indii, lecz dostał się tam
przez Iran. Niezaprzeczalne są następujące fakty: Pa- paver setigera nie jest i nigdy nie był naturalnym składnikiem flory indyjskiej. Papaver somnífera, pochodzący od P. setigera, był sprowadzony do Indii tak samo jak do Chin, tylko że dużo wcześniej. Do Indii prawdopodobnie został przeniesiony z Iranu.
Starożytni Grecy znali mak opiumodajny od dość dawna. Nie tylko Dioskurides i Teofrast wspominają
0 nim w swoich pracach, lecz również Homer wspomina o odurzającym działaniu maku. Wiadomo, że nawet Rzymianie uprawiali go w okresie monarchii etruskiej (tarkwińskiej) w Rzymie przedrepublikańskim. To, że Grecy uprawiali mak opiumowy już w okresie około 800 roku p.n.e. (chociaż należy pamiętać, że Hezjod nie znał go), jest ważne z następujących powodów: Papaver setigera był uprawiany jako roślina oleista od bardzo dawna; nigdzie nie znaleziono natomiast Papaver somnífera w stanie naprawdę dzikim, dlatego też botanicy uważają, że jest on mutantem o silniejszym działaniu usypiającym, pochodzącym od P. setigera, lub że powstał w drodze długoletniej celowej selekcji P. setigera.
Wiele osiągnięć cywilizacji, w tym niektóre rośliny uprawne, Grecy przejęli od Kreteńczyków i Egipcjan (bezpośrednio lub za pośrednictwem Krety), względnie od ludów z Azji Mniejszej. W tym wypadku musimy wyeliminować Egipt i Kretę. Pliniusz podaje, że w jego czasach Grecy używali soku makowego i uprawiali mak jako roślinę leczniczą. Skoro jednak nie ma śladu maku w starożytnym Egipcie, wydaje się wielce prawdopodobne, że Egipcjanie mieli mak z Grecji, lub z tego samego źródła co Grecy.
Trudno jednak dociec, skąd mak dotarł do Grecji. P. setigera rośnie na bardzo rozległych obszarach. Można go znaleźć na całym wybrzeżu Morza Śródziemnego
1 na niektórych jego wyspach, jak na przykład na Kor
syce, Cyprze, Sycylii. Oznacza to, że mak był dostępny ludom południowej Europy, północnej Afryki i wschodniej części Morza Śródziemnego.
Heer, na którego powoływałem się już kilkakrotnie, malay.ł w wykopaliskach neolitycznych osiedli nawodnych w Szwajcarii takie ilości makówek P. setigera, że sugeruje to uprawę prowadzaną bez wątpienia dla jadalnych, dostarczających oleju nasion. Jeśli rolnicy w epoce neolitu (i to w miejscu tak oddalonym od wszystkich ośrodków cywilizacji) uprawiali mak nie pochodzący z odległego kraju, to nasuwa się prosty wniosek, że w krajach o bardziej zaawansowanej kulturze, na przykład w Anatolii łub Grecji, był uprawiany znacznie wcześniej. Jest dość prawdopodobne, że gdzieś w Anatolii, w czasach poprzedzających epokę brązu, ludy uprawiające mak dla oleistych nasion zauważyły narkotyczne właściwości soku makowego i być może był to początek długotrwałej selekcji, ¡której ukoronowaniem był gatunek uprawny Iggg Papaver somnifera. A może te znające język grecki hidy żyły w Europie lub Azji Mniejszej, albo też na Krecie? Jeśli jednak uznamy wschodnią część Morza Śródziemnego za kolebkę maku, to jak dostał się on do Indii i Chin?
Dioskurides dla określenia opium używa słowa opos, od którego wywodzi się arabska nazwa ojium. Jest więc wielce prawdopodobne, że Arabowie przejęli opium od Greków. Po śmierci Mahometa wzrosła potęga Islamu i nastąpiła jego gwałtowna ekspansja na wschód. Towarzyszył ternu, zwłaszcza w wiekach IX i X, renesans greckiej sztuki i rzemiosła. Bez wątpienia lekarze arabscy mogli w tym czasie wprowadzić użycie opium, a wraz z nim uprawę maku do różnych krajów; między innymi i do Persji. Stąd mak przewędrował do- Indii i, jak mogliśmy już prześledzić, z Indii do Chin* ciągle pod arabską nazwą, chociaż istniały przecież nazwy
perskie i hinduskie. Za przypuszczalną datą należy przyjąć zdobycie przez Arabów Ktezyfonfcu w 641 roku,, co rozpoczęło dominację arabską w Persji, na długo przed zaniknięciem sanskrytu w Indiach.
Podsumowując, możemy powiedzieć, że Papaver se- tigera pochodzi z wybrzeży Morza Śródziemnego i był uprawiany ,w Europie i Azji Mniejszej dla oleistych nasion już w okresie neolitu. Prawdopodobnie około 1000 roku p.n.e. z. gatunku tego został wyselekcjonowany Papaver somnifera. Ze wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego gatunek ten przedostał się do Włoch, Egiptu i Arabii. Araibowie przenieśli go na wschód'. Zadomowił się w Iranie w XVIII i XIX wieku, skąd został przeniesiony do Indii, a następnie do Chin. Szybki rozwój handlu opium i rozprzestrzenianie się uprawy ma- tou rbyło spowodowane szerzeniem się nawyku jedzenia opium, a zwłaszcza zapoczątkowanego' w Indiach (Assam) i przeniesionego do Chin nawyku palenia tego narkotyku.
Koka (Erythroxylon coca)
Kokaina jest narkotykiem nowym. Znając okropne skutki, jakie wywołuje narkotyzowanie się nią, nie można oprzeć się zdziwieniu czytając u De Candiolle’a (1884): „obecnie gdy potrafimy ekstrahować najważniejszą substancję z koki i znamy jej zalety jako środka pobudzającego, który równocześnie nie powoduje ujemnych skutków związanych ze spożyciem, alkoholu, jest wielce prawdopodobne* że zostaną poczynione próby szerszej uprawy tej rośliny w Ameryce i w innych krajach”.
Próbę taką przeprowadzi! w 1870 roku Thwaites, dyrektor Ogrodu Botanicznego Peradenija w Kandy na Cejlonie. Plantacja się udała, lecz rząd indyjski, który
prawdopodobnie został poinformowany o niebezpi«^ ■czeństwie -związanym z tą rośliną wcześniej niż De Can~ dolle, zabronił Thwaitesowi kontynuowania ekspery^ mantu1.
Europejczycy po raz pierwszy zetknęli się z koką po podboju Imperium Inków przez Hiszpanów (1553), kiedy to Francisco Pizarro zdradziecko zamordował ostatniego Sapa Inka — uzurpatora Atahualpę. Niewątpliwie niektórzy z pierwszych kolonistów hiszpańskich próbowali żucia liści koki i być może niektórzy stali się niewolnikami tego narkotyku, chociaż trzeba przyznać, że roślina, w przeciwieństwie do zawartego w niej alkaloidu — kokainy, nigdy nie przysparzała kłopotów w Starym Swiecie. W Imperium Inków używanie kokainy było rygorystycznie kontrolowane. Dopiero kiedy Hiszpanie zaczęli ją masowo stosować, jako zachętę i nagrodę celem łatwiejszego zmuszenia Indian do niewolniczej pracy w kopalniach i na plantacjach, wyszło na jaw jak bardzo kokaina otępia i ogłupia osoby, które popadły w nałóg jej używania.
Kiedy konkwistadorzy przybyli do Peru, koka była tam już od dawna udomowiona i uprawiana na dużą skalę. Krzewy koki nie mogły być uprawiane na skrawkach ziemi przydzielonej wieśniakom przez władze. Natomiast uprawiano ją na dużych plantacjach należących do Boga Słońca, to znaczy na ziemi państwowej, która nie była przeznaczona do indywidualnego użytkowania przez obywateli. Płody pochodzące z tej ziemi należały do państwa i były magazynowane jako zapasy na wypadek głodu. Większość ziemi Boga Słońca była uprawiana systemem szarwarków. W państwie Inków peruwiańskich większość robót publicznych wykonywano w ten sposób, jednak na plantacjach koki
pracowali wyłącznie więźniowie. Według prawa Inków „Jeśli wyzwany mężczyzna został zabity, to ten który to spowodował był zesłany dla przyjemności Sapa Tnlra do pracy na plantacji koki. Plantacje te znajdowały się w Antisuyu, gdzie klimat był gorący, wilgotny i niezdrowy 1”. Taka sama kara spotykała złodziei, a prawdopodobnie i innych przestępców. Antisuyu stanowiło część Tawantinsuju (Imperium). Położone na wschodniej stronie północnej części geoantykliny, było porośnięte tropikalną i wilgotną dżunglą. Plantacje koki były skoncentrowane tam właśnie, gdyż tego typu warunki klimatyczne sprzyjały uprawie tej rośliny. Chyba zauważył to De Candolle, badając środowisko naturalne Erythroxyl.on coca. Mógł on również zauważyć, że roślina ta udawała się w warunkach wysokiej wilgotności tropiku. Kara wymierzona przestępcom nie ograniczała się tylko do wyczerpującej pracy w gorącym i niezdrowym klimacie. Skazańcy byli także narażeni na ataki dzikich, uprawiających kanibalizm plemion leśnych, które grasowały w tych rejonach. Dopiero król Tupak Yupanqui, po odwetowej wojnie przeciw tym ludom, wybudował fortece dla ochrony drogocennych plantacji koki.
Inkowie uprawiali kokę tylko w kilku dolinach we wschodnich Andach, a zbiór był ściśle nadzorowany. Uprawie tej rośliny poświęcano wiele uwagi. W ciągu czternastu miesięcy zbierano cztery plony. Zaraz po zbiorze liście przenoszono w góry, prawdopodobnie dlatego, że. lepiej przechowywały się w suchym górskim klimacie, a także dla łatwiejszej ochrony.
Liście koki żuto z odrobiną wapna dla ułatwienia ekstrakcji alkoholu. Pozwalało to wytrwać bez jedze
nia, jednocześnie wzmagało wytrzymałość. Kokę otrzymywali chasquis1, którzy mogli przebiec bez trudu około 80 km dziennie. Zaszczytu zażywania koki dostępowały również goyas2 i dziewice — kapłanki Boga Słońca. Zanotowano wypadki śmierci kobiet, które nie dostały tego narkotyku. Przypadki nadużywania koki były chyba rzadkie i nie stanowiły one społecznego problemu.
Tak więc wiemy, jakie znaczenie miała kokaina dla Inków w czasach poprzedzających przybycie Hiszpanów. Nie należy jednak zapominać, że aczkolwiek Inkowie byli głównymi organizatorami cywilizacji andyjskiej, to nie byli jej twórcami. W tworzeniu tej cywilizacji odegrali rolę bardziej zbliżoną do roli Rzymian niż Greków. Koka została udomowiona nie w ich czasach i nie przez nich. Uprawa tego gatunku ogromnie utrudniła XIX-wiecznym botanikom określenie naturalnego środowiska tej rośliny, gdyż koka bardzo łatwo rozprzestrzenia się w otoczeniu plantacji i dziczeje. Zamiast przede wszystkim zbadać rozmieszczenie plantacji Inków, uczeni oparli się na zdziczałych roślinach pochodzących z uprawy. Obecnie wiemy, że siedliskiem naturalnym koki były północno-wschodnie rejony Peru i Boliwia.
Najwcześniejsze dane archeologiczne dotyczące używania i prawdopodobnie uprawy koki pochodzą z grobowców położonych daleko na południe od naturalnego środowiska tej rośliny i datujących się z okresu od 500 roku p.n.e. do początku naszej ery. Odkrycie to wskazuje raczej na handel liśćmi koki niż na jej uprawę, gdyż nawet przy zastosowaniu ówczesnego systemu nawadniania uprawa nie byłaby możliwa na przykład
w dolinie Viru | Wydaje się prawdopodobne, że narkotyczne właściwości koki zostały odkryte przypadkowo przez ludzi z epoki łowiectwa i zbieractwa, którzy próbowali wykorzystać liście koki jako ewentualne pożywienie. Może to oznaczać, że zwyczaj żucia koki jest starszy niż jej uprawa. Dodawanie wapna, podobnie jak przy żuciu betelu, jest już pewnym stopniem wyrafinowania, który mógł być wprowadzony później.
Przy omawianiu historii ziemniaka została szerzej opisana droga pierwszych 'rolników, którzy wyruszyli z gorącej, wilgotnej dżungli tropikalnej i szli na zachód przez góry, znajdujące się w pobliżu jeziora Titicaca (wokół którego znaleziono ich osady), aż do wybrzeża morskiego. Na wschód od tych rejonów znajduje się naturalne środowisko Erythroxylon coca. Przez rejony te migranci musieli przejść lub nawet z nich pochodzili. Nie możemy odpowiedzieć, czy uprawiali oni kokę. Istnieje jednak wielkie prawdopodobieństwo, że odkryli narkotyczne właściwości tej rośliny i porzucili ją, kiedy przenosili się w rejony położone powyżej pasa mrozów. Zarówno oni, jak i ich potomkowie musieli otrzymywać kokę w drodze wymiany od leśnych plemion na długo przedtem, nim cywilizowane plemiona zamieszkujące zachodnie, suche rejony Andów zagarnęły pod swe władanie północno-wschodnie tereny, na których udawała się uprawa koki. Oznacza to, że udomowienie koki można określić na około 1000 rok p.n.e.
Tytoń
Tę najpowszechniejszą używkę naszych czasów poznał Stary Świat dopiero w drugiej połowie XVI wieku. W XIX wieku istniały jeszcze kontrowersje co do tej daty i niektórzy autorzy utrzymywali, że tvtoń na
lano w Azji jeszcze przed odkryciem Ameryki. Spowodowało to rozpoczęcie dokładnych badań. Najobszerniejsze z nich przeprowadził Niemiec — Tiedmann 1 Studiując średniowieczne zapiski z podróży udowodnił, że w całej literaturze tego okresu nie ma najmniejszej wzmianki na temat palenia, żucia tytoniu lub zażywania go w postaci tabaki w którymkolwiek z krajów azjatyckich. Nawet po odkryciu Ameryki, aż do 1600 roku, nikt z podróżujących przez takie kraje jak Turcja łub Persja nie wspomina tytoniu opisując życie i zwyczaje ludów tam zamieszkałych.
Historia tytoniu w Azji zaczyna się w XVII wieku. De Candolle przytacza angielskiego podróżnika Thomasa Herberta, który w 1626 roku spotkał w Persji ludzi palących tytoń. Tiedmann wspomina o jakimś podróżnym, nie podając jego pochodzenia, który w Indiach w 1605 roku spotkał się z ludźmi palącymi tytoń. Ten sam autor przytacza dane Metholda, który podróżując po Azji spotkał się w Araoan i Pegu (Birma) z paleniem tytoniu. Lord Stamford Raffles podaje 1601 rok jako datę wprowadzenia tytoniu na Jawę 2. Tiedmann uważa, że do Japonii tytoń dotarł na początku siedemnastego stulecia. Wykazuje również, że pierwsze wzmianki o samej roślinie, jak też o zwyczaju palenia tytoniu w Chinach datują się z około 1700 roku.
W stocie nie ma wątpliwości, że tytoń, jak również wszystkie sposoby jego używania — jak palenie, żucie i zażywanie w postaci tabaki, pochodzą z Ameryki. Skoro Europejczycy odkryli Amerykę, dusznym wydawałoby się oczekiwać, że to właśnie oni a nie Azjaci pierwsi poznali i wprowadzili tytoń do uprawy. Tak też było w rzeczywistości. Jean Nioot, francuski konsul w Lizbonie, który sprowadził tytoń z Portugalii do
jBMMliMMMytltitittaiłrfiif r h fir 1852
/
Francji i na którego cześć roślinie tej nadano łacińską nazwę rodzajową (Nicotiana), w 1560 roku po raz pierwszy zobaczył plantacje tytoniu w Portugaliijft Należałoby się spodziewać, że Hiszpania była pierwszym europejskim krajem, gdzie rozpoczęto uprawę tytoniu, ponieważ właśnie Hiszpanie pierwsi zetknęli się z nim w Ameryce. Ale Hiszpanie anieli w swoióh rękach Haiti, gdzie mogli założyć plantacje tytoniu i dokonali tego w roku 1530. W swoim ojczystym kraju zaczęli uprawiać tytoń dopiero w 1559 roku, a do Anglii Hawkins sprowadził tytoń z Florydy w 1565 roku.
Pod koniec XV wieku Europejczycy, po odkryciu Ameryki, nie musieli docierać do dużych osiedli indiańskich, aiby zetknąć się z tytoniem. Zwyczaij palenia był wówczas powszechny wśród Indian różnych szczepów, klas i szczebli społecznych, od Panamy na południu po Kanadę na północy. Z jakichś nieznanych powodów tytoń nie był używany przez plemiona zamieszkujące obecne tereny Urugwaju i Paragwaju. Jest to tym dziwniejsze, że najprawdopodobniej Nicotiana tabacum pochodzi z Argentyny. Szczepy południowoamerykańskie nie znały zwyczaju palenia tytoniu, chociaż w Peru był on uprawiany i używany leczniczo w formie proszku do wdychania2.
W Meksyku Azteków tytoń miał znaczenie w życiu towarzyskim wyższych sfer, podobnie zresztą jak palenie cygar w edwardiańskiej Anglii Ojciec Bernardino de Sahagun tak opisuje przyjęcie w patrycjuszowskich domach meksykańskich: „Kiedy już wszyscy przybyli, podano wodę do umycia rąk. Potem dopiero serwowano dania. Po skończonym jedzeniu obmywano ręce
i usta. Wtedy podawano z rąk do rą>k fajki i kakao. Na końcu przyjęcia gościom wręczano płaszcze, maski i kwiaty jako podarunki1.
Zwyczaje takie panowały wśród sfer rządzących i kupców. Jednak palenie tytoniu nie było rozpowszechnione wśród niższych klas społecznych. Fajka aztecka nie miała czaszy; była to rurka z trzciny lub gliny, pięknie zdobiona. Fajki i ich ornamentacja były starsze niż cywilizacja aztecka. Służba napełniała je mieszaniną tytoniu, węgla drzewnego i styrakowca2. Soustelle powiada, że paradowanie między posiłkami z tymi podobnymi do cygar fajkami bardziej było wyrazem elegancji i przynależności do sfer wyższych niż nawykiem palenia3.
Ciekawe było stosowanie tytoniu przez lekarzy, którzy opierali się raczej na czarach i magii niż na wiedzy. Wezwani do chorego zapalali fajkę lub kazali ją palić pacjentowi i z wywołanej w ten sposób wizji lub halucynacji stawiali diagnozę. Nasuwa się uwaga, że przecież tytoń nie mógł wywoływać halucynacji, może jednak mieszanka używana przez Azteków była bogatsza w nikotynę, często także dodawano tam peyotl, zawierający meskalinę, narkotyk, ¡który Aldous Huxley zalecał jako środek mający zastąpić alkohol. Inną formą magicznej diagnozy ówczesnych lekarzy było wcieranie sobie tytoniu w ręce i badanie lewego ramienia chorego za pomocą prawej dłoni *.
Jak już wspomniano tytoń nie miał poważnego znaczenia w rejonach położonych na południe od Panamy,
chociaż Peruwiańczycy stosowali go w formie tabaki. Wśród niektórych dzikich plemion spotykano się z żuciem tytoniu. Tak więc nie ma wątpliwości, że to ludy zamieszkujące Amerykę nauczyły nas palenia* i żucia tytoniu oraz zażywania tabaki i że. Nicotiana była roś- linią amerykańską. Indianie amerykańscy wprowadzili do uprawy kilka gatunków z tego właśnie rodzaju. Na północy był to gatunek Nicotiana rustica. Ten właśnie gatunek został sprowadzony do Anglii i po raz pierwszy był uprawiany w Wirginii (1613), dopiero później zastąpiono go lepszym — N. tabacum. W Chile znano gatunek, który De Candolle nazywa N. augustifólia, a współcześni Chilijczycy .tabaco del diablo. De Candolle sugeruje palaczom, którzy chcą rozzłościć zagorzałych wrogów tego nałogu, aby spróbowali tego gatunku. Jednak najważniejszym gatunkiem w ciągu setek lat, a w Ameryce Środkowej może nawet tysięcy, aż do chwili obecnej pozostaje N. tabacum.
Nie znamy roślin tego gatunku w stanie dzikim. W dobrych warunkach tytoń łatwo się naturalizuje i wydaje się być rośliną dziką, lecz jest stworzony przez człowieka, jak wiele innych gatunków opisanych w tej książce. Najnowsze badania genetyczne i cytologiczne wykazują następujące pochodzenie tytoniu uprawnego. Purseglove pisze: „Nde ma udokumentowanych dowodów na występowanie N. tabacum w stanie dzikim, znajduje się tylko rośliny zdziczałe. Goodspeed (1954) dowodzi, że gatunek ten pochodzi ze skrzyżowania N. sylvestris, Speg et Comes (2n=24), z którymś z gatunków z sekcji Tomentosae, prawdopodobnie N. otophora Grisebach (2n=24). Prawdopodobnie pochodzi on z pół- nocno-zachodnej Argentyny, gdzie gatunki rodzicielskie występują ciągle obok siebie” j|
Nie ulega wątpliwości, że gatunek N.• tabacum powstał w czasie uprawy jako przypadkowa krzyżówka; którą następnie wyselekcjonować o i rozpowszechniono z powodu jej przewagi nad roślinami rodzicielskimi. W swoim czasie roślinę tę uznano za odrębny gatunek i jako jedyny gatunek tytoniu zapanowała ona w rejonie położonym na północ od Panamy i na południe od Florydy. Opierając się na badaniach wieku fajek znalezionych w wykopaliskach archeologicznych, można stwierdzić, że zwyczaj palenia jest bardzo stary, sięgający czasów prehistorycznych. Trudno jest dzisiaj powiedzieć, który z wielu gatunków Nicotiana palono w tych czasach.! Dlatego też nie można-określić, nawet w dużym przybliżeniu, kiedy wyselekcjonowano N. tabacum. Możemy powiedzieć tylko, że jest to roślina prehistoryczna.
14. Przyprawy, korzenie i kadzidła
Pieprz
Pieprz jest jednym z najstarszych towarów, które byty przedmiotem handlu między Wschodem i Zachodem. Nie jest to przyprawa niezbędna do życia ani tak ważna jak sól, lecz można jej przyznać drugie miejsce na liście przypraw —• tuż po soli. •
W średniowieczu zachodnim Europa kupowała pieprz aby poprawić smak mięsa i przedłużyć jego trwałość. Przybywał ze Wschodu drogą lądową lub morską, dzięki kupcom arabskim i ihdyjskim, lecz nie bardzo wiedziano, skąd. Zawsze jednak ceny ziaren pieprzu były bardzo „słone”. Hurtownicy aleksandryjscy i weneccy dorobili się na nim ogromnych fortun. Nawet kupcy korzenni z gildia londyńskiej, w przeciwieństwie do ich klientów, nie mieli powodów do narzekań.
Pieprz (Piper nigrum) sprowadzano1 z Indii i Jawy. Historycy uważają, że powodem, dla którego* żeglarze tacy ják Bartolomeu Diaz, Vasco da Gama i Krzysztof Kolumb szukali nowych dróg morskich na Wschód, była chęć zdobycia pieprzu i innych przypraw. Ważną rolę w tym względzie odegrali Turcy utrudniając, a nawet Uniemożliwiając poruszanie się na starych szlakach handlowych. Duże zasługi należy również oddać konstruktorom statków, którzy zbudowali okręty lepsze od arabskich łodzi i chińskich dżonek. Portugalczycy, po otwarciu drogi morskiej na Daleki Wschód, przejęli z rąk kupców arabskich również i handel pieprzem.
Wkrótcg jednak wydarli im_ go z.,®ąkmównie śmiali i chyba jeszcze okrutniejsi fcupcy holenderscy.
Handel pieprzem jest bardzo stary. Przyprawa ta była znana zarówno starożytnym Rzymianom, jak i Grekom. Teofrast, Dioskurides 1 inni autorzy opisywali jego właściwości lecznice. Teofrast znał dwa rodzaje pieprzu, otrzymane z dwóch różnych gatunków roślin z rodzaju Piper. Nie chodzi tu oczywiście o pieprz czarny i biały, otrzymywane z tej samej rośliny, różniące się między sobą tylko sposobem przygotowania ¡do spożycia. Grecy sprowadzali pieprz już chyba w, V wieku p. n. e., chociaż nie znali dokładnie miejsca jego pochodzenia.
Nie mogło być oczywiście mowy o? tym, aby Grecy zaczęli uprawiać pieprz na swoich ziemiach. Roślina ta może rosnąć tylko w najbardziej wilgotnym i gorącym klimacie tropikalnym.- Jest to czynnik ułatwiający poszukiwanie jej środowiska naturalnego. Jeśli odrzucimy te rejony tropikalne, w których został on wprowadzony do uprawy w czasach współczesnych, pozostają Borneo i Sumatra, gdzie Marco Polo zarejestrował obecność pieprzu w 1280 roku. Ten sam autor, opisując Jawę, Delhi i Wybrzeże MaLabarskie. zauważą: „olbrzymią obfitość pieprzu”, a o Guzzerat pisze ,, wielka, obfitość imbiru, pieprzu, indygo” ^
Ale pieprz (Piper nigrum), który jest pnączem wy*- magającym około 2500 mm opadów rocznie, nie we wszystkich tych miejscach 'występuje.,w stanie naturąly nej dzikości. Pnącza pieprzowe znajdowano w stanie rig.ikim w Birmie i Assamie, lecz były to chyba rpśliny zdziczałe, pochodzące z jakichś bardzo , starych .plantacji. W rzeczywistości jest tylko jedno saiejsce na świe- cie, gdzie znaleziono rośliny napraiwdę dzikie i miejscowe; jest to Ghats w zachodnich Indiach, w stanie Bom
baj. Tm był on wprowadzony do uprawy i stąd, już jako roślina uprawna, został przeniesiony do innych części Indii oraz przywędrował razem z emigrantami na wyspy, indonezyjskie, na długo przed rozpoczęciem naszej ery. Nie ma żadnych wątpliwości, że na wyspach indonezyjskich pieprz był już dobrze zadomowiony przed I wiekiem p.n.e. Udomowienie pieprzu można określić: jią około JiOOO łat p, n/e.
Papryka
■ Papryka^ (Capsicum aimuum)^z owoców kt.6rej, otrzymuje się przyprawę zwaną papryką lub pieprzeni tureckim, w XVI wieku była już rośliną szeroko uprawianą w krajach Azji i Afryki, a nawet w wielu miejscach występowała w stanie zdziczałym. Toteż przez długi czas wielu badaczy uważało ją za roślinę, pochodzącą ze Starego Świata, Przekonanie to obalił dopiero w XIX wieku De Candolle, twierdząc,. że; jeśli nawet nie weźmiemy pod uwagę innych argumentów, to sam fakt: braku jakiejkolwiek wzmianki w tekstach starych Cywilizacji, takich jak grecka, arabska, hebfajska lub- chińska, jak również w opisach starożytnych podróżników, powinien wystarczyć jako dowód, że przed odkryciem Ameryki papryka nie była znana " w Starym Święcie.
Krzysztof Kolumb przywiózł do Europy z Haiti w 1493 roku owoce J. nasiona C. annuum lub C. frutes- cens. Nasiona papryki długo zachowują siłę kiełkowania, łatwo są przenoszone przez zwierzęta, ludzi i ptaki,, dzięki czemu roślina rozprzestrzeniła się bardzo szybko. Palący i ostry smak papryki, bardzo pasujący do kuchni, wschodniej, spowodował szybkie rozpowszechnienie jej uprawy w tropiku. Dr Pursegloye (1968) podaje, że już w 1542 roku powstały trzy odrębne rasy papryki.
C. annuum jest jednoroczną krzewiną nie występującą nigdzie w stanie dzikim. Najstarsze wzmianki o tej roślinie pochodzą z Indii Zachodnich i Brazylii, i prawdopodobnie w Brazylii żyli jej dzicy przodkowie. C. jru~ tescens jest również krzewiną, częściowo zdrewniałą. PursegIove powątpiewa czy znaleziono rośliny tego gatunku w sianie naprawdę dzikim. Natomiast De Can- dolle (1884 ) pisze tak: „W Ameryce, gdzie uprawa papryki jest bardzo stara, znajdowano ją wielokrotnie w stanie dzikim w lasach, najwyraźniej w miejscach jej pochodzenia. De Martius przywiózł takie rośliny znad brzegów Amazonki, Peping z prowincji Maynas w Peru, a Blanchet z prowincji Bahia. Tak więc jej zasięg geograficzny rozciąga się od Bahia do wschodniego Peru, ‘Co tłumaczy jej rozpowszechnienie się w Ameryce Południowej”.
Jedno jest pewne -— co najmniej jeden z gatunków papryki był uprawiany w Peru od'bardzo dawna. W poprzednich rozdziałach wzmiankowano o odkryciu aeheo- logicznym w Huaca Prieta na wybrzeżu peruwiańskim, gdzie znaleziono ślady uprawy warzyw. Znajdowała się wśród nich również i papryka. Podobnie, w wykopaliskach w Anconie także znaleziono pozostałości papryki. Znaleziska te datują się z okresu między 2000 a 1500 rokiem p. n. e. Nie ma więc wątpliwości co do tego, że pierwsi rolnicy peruwiańscy wzięli ją do uprawy. Nie wiemy tylko, jak udało im się przenieść tę tropikalną roślinę przez Płaskowyż Andyjski, zanim dotarli do cieplejszego wybrzeża.
Muszkat, znany także pod nazwą muszka tołowiec lub drzewo muszkatowe (Myristica fragrans), jest drzewem zimozielonym, które może osiągnąć wysokość około 15
metrów. Wydaje ono jasnożółte, woskowate kwiaty* i których tworzą się owoce w kształcie gruszki, zawierające nasienie (gałkę muszkatołową) otoczone osnówką,. zwaną w handlu kwiatem muszkatołowym lub macis. Muszkatołowiec rośnie tylko na przewiewnych glebach, gdzie roczna suma opadów wynosi około 2500 mm,, I temperatura powietrza w ciągu całego roku nie spada poniżej .27? C, Innymi słowy może rosnąć'tylko w wilgotnych tropikach.
Starożytni Egipcjanie, Fenicjanie; Grecy i Rzymianie nie znali tej przyprawy. Prawdopodobnie dotarła ona do wybrzeży Morza Śródziemnego dopiero w VI wieku, n. e., kiedy partię tego towaru, najprawdopodobniej, z Indii, przywieziono do Konstantynopola. Nieco później drobne ilości gałki muszkatołowej zaczęły pojawiać się na rynkach południowoeuropejskich. Handel pomiędzy Indiami i krajami śródziemnomorskimi był wtedy całkowicie w rękach kupców arabskich i indyjskich, którzy posiedli sztukę wykorzystania wiatrów momsuno- wych dla skrócenia drogi i szybszego przebycia Morza. Arabskiego. Przez wiele wieków greccy i inni żeglarze europejscy dla odbyda tej samej drogi musieli płynąć-, wzdłuż wybrzeży. Jednakże już w czasach aleksandryjskich około 80 roku n. e., po ukazaniu się książki Pert- plus Morza Erytrejskiego, w której Hippalus opisuje- mansuny i sposoby ich wykorzystania podsłuchane u Arabów, żeglarze aleksandryjscy znali tajemnicę szybkiej żeglugi. Jednak nawet wówczas nie przechwycili, handlu przyprawami. Prawdopodobnie dlatego, że nie- mieli niezbędnych do tego celu kontaktów z Indiami oraz innymi krajami, położonymi dalej na wschód i nie mogli konkurować z siecią handlową muzułmanów.
Tak więc przez siedem a nawet osiem wieków jedynie Arabowie dostarczali do Europy gałkę muszkatołową oraz macis i to po niesłychanie wysokich cenach. Mo-
nopol ten utrzymywali dzięki zachowaniu w tajemnicy źródła pochodzenia towaru.
Wśród wielu nieprzeliczalnych korzyści jakie dała pierwsza wyprawa Vasco da Gamy na Daleki Wschód, było również odkrycie drzew muszkatowych na wyspach Ambon i Banda w archipelagu Moluków (1512). Tajemnica pochodzenia towaru wydała się i monopol arabski został przejęty przez Portugalczyków, którzy utrzymali go aż do XVII wieku, kiedy to Holendrzy wydarli im te wyspy siłą. Holendrzy, którzy lepiej od Portugalczyków zrozumieli zasady rodzącego się kapitalizmu, próbowali ograniczyć uprawę muszkatołowca tylko do wyspy Am/bon, przez zniszczenie wszystkich drzew na sąsiednich wyspach. Jednak ni nieszczęście dlá prywatnych przedsiębiorstw istniał lokalny gatunek gołębi, które lubiły owoce mujsakatołowca i roznosiły nadal nasiona tej rośliny po całym- archipelagu, *tak jak czyniły to od niepamiętnych czasów. Jednak muszkatoło- wdec wyginął na większych wyspach (o ile 'kiedykolwiek tam występował), co pozwoliło ¡Holendrom dzierżyć monopol wswoich rękach tak długo, jak- długo mogli utrzymać Europejczyków z dala od Wysp* Korzennych; Dla utrzymania wysokiej ceny gałki muszkatołowej nie-fea- wahali się spalić dużych -ilości tego towaru, zgromadzo--’ nych w magazynach amsterdamskich w 1760 roku.
Tak więc, aż do około 1800 roku, uprawa muszka tołow- ca ograniczała się do dwóch małych wysp na Molúkaeh i dzikich drzew rosnących na wyspach sąsiednich* W 1776 roku pewien Francuz zdobył w jakiś sposób kilka młodych roślin muszkatołowca, które posadzono na wyspie Mauritius, jednak ilości gałki dostarczane przez tamtejsze plantacje były zbyt małe, by dało się przełamać monopol holenderski. Dopiero kiedy botanik angielski Christopher Smith przewiózł z Moluków 70 000 siewek muszkatołowca i część z nich
w Penang, a resztę rozesłał do Kalkuty, Ogrodu Botanicznego w Kew pod Londynem i na Cejlon, cena gałki muszkatołowej spadła. Jeszcze dzisiaj w paradanijskim Ogrodzie Botanicznym w Kandy można podziwiać bujne drzewa muszkatowe posadzone przez Smitha.
Najprawdopodobniej muszkatołowca wprowadzili do uprawy Indonezyjczycy. Późne pojawienie się tej przyprawy na rynkach śródziemnomorskich sugeruje, że udomowienie to nastąpiło stosunkowo późno. Wniosek ten jest tym bardziej usprawiedliwiony, jeśli historię gałki muszkatołowej porównany z zupełnie odmienną przeszłością goździków, które aczkolwiek pochodzą z tych samych stron, dotarły nad Morze Śródziemne co najmniej cztery wieki wcześniej.
Goździki
Goździk, używany jako przyprawa, jest wysuszonym kielichem i pąkiem kwiatowym niewielkiego drzewa goździkowego, zwanego także goździkowcem lub eugen- ką (Eugenia caryophyllus, dawna nazwa Caryophyllus ar.omaticus). Należy do rodziny Mirtowatych, w której znajduje się wiele gatunków bogatych w olejki aromatyczne, na przykład mirt i eukaliptus. Aż do XIX wieku głównym źródłem goździków było kilka wysp w archipelagu Moluków, skąd drzewo to pochodzi.
De Candolle miał rację pisząc, że Grecy i Rzymianie nie znali goździków. Mylił się natomiast twierdząc, że były one nieznane w Europie aż do czasów podboju Moluków przez Holendrów. Ta pomyłka o czternaście wieków jest trudna do zrozumienia u tak ostrożnego badacza. Goździki bowiem były sprowadzane do Aleksandrii przez arabskich i greckich kupców morskich już w II wieku, a w IV wieku, chociaż bardzo drogie, były już powszechnie znane we wszystkich większych por-
u - w «joiwcjf»
tach Morza Śródziemnego. W VIII wieku były ogólnie znaną luksusową przyprawą.
Kiedy Holendrzy zawładnęli Molukami, powtórzyła się historia podobna historii drzewa muszkatołowego, łącznie z niszczeniem drzew goździkowych, dla utrzymania wysokiej ceny. W 1770 roku Francuzi wysłali tajną ekspedycję na wyspę Seram, w celu wykradzenia nasion tej kosztownej rośliny korzennej. Dzięki udanej akcji rozpoczęli uprawę drzew goździkowych na wyspach Mauritius i Réunion. Pod koniec XVIII wieku powstały również młode nasadzenia w Indiach Zachodnich. Na początku XIX wieku Christopher Smith, podobnie jak w wypadku muszkatołowca, przeniósł ogromną ilość siewek z Moluków do Penang.
Na początku XIX wieku pewien Arab przemycił drzewa goździkowe do Zanzibaru. Rządzący wówczas tym krajem sułtan Said bin Said, pochodzący z królewskiej rodziny Ornani, od dawna panującej we wschodniej Afryce, nakazał właścicielom ziemskim uprawę tej rośliny pod groźbą konfiskaty majątku. W wyniku tego Zanzibar stał się, a zresztą i jest do dzisiaj, najpoważniejszym eksporterem tej przyprawy.
Tak wygląda pierwsza część historii udomowienia i rozpowszechnienia uprawy drzewa goździkowego. Goździkowiec rósł w stanie dzikim na wyspach Tenmate, Ti- dore, Makyan i Bachian i był uprawiany tylko na wyspach Ambon i Seram (Indonezja). Przenosi to nas do wcześniejszych dziejów tej rośliny.
Drzewo goździkowe było od bardzo dawna znane na tych wyspach, jak również w Indiach. De Candolle omylił się oo do daty poznania goździków w Europie dlatego, że zwątpił w autentyczność sanskryckiej nazwy lu- vunga. Uważał on, że gdyby roślina ta była tak dawno znana w Indiach, to dotarłaby wcześniej nad Morze Śródziemne. Chińczycy sprowadzali goździki z wysp już
aio
w IV wieku p. n. e., a sansfcryt zaczął wchodzić w okres swego rozkwitu dopiero dwa wieki później. Chińczycy i Hindusi używali goździków do leczenia zębów, przeciw bólowi głowy (jeszcze dzisiaj używamy do tego celu olejku goździkowego) i dla zabicia przykrego odoru z jamy ustnej. Wyżsi urzędnicy dworu chińskiego w III wieku p. n. e. używali goździków, aby odświeżyć oddech przed rozmową z monarchą *. W ciągu wielu wieków goździki stanowiły jeden ze składników przy przyrządzaniu betelu do żucia i wreszcie jako afrodyzjak były używane w Chinach, Indiach i w Persji. Do Persji goździki dotarły z Indii. Duże i ciągle wzrastające zapotrzebowanie na goździki w Chinach w III wieku p. n. e. doprowadziło do udomowienia tej rośliny na wyspach Se- ram i Ambon.
Cynamon
Drewno, liście, nasiona, kora i korzenie drzew należących do rodzaju Cinnamonum zawierają olejki eteryczne. Skutkiem tego różne części tych roślin były na Wschodzie w ciągu wielu wieków przedmiotem użytkowania i handlu.
W Europie przyprawa o nazwie cynamon ukazała się w średniowieczu jeszcze przed XIV wiekiem. Przybyła ż Dalekiego Wschodu przez basen Morza Śródziemnego. Była to kora cynamonowca chińskiego (Cinnamonum cassia), pochodzącego z Birmy i południowo-wschodnich Chin. W wieku XIV zaczęto importować do Europy cynamon prawdziwy, to znaczy cejloński. Zmiana ta nastąpiła stopniowo, w miarę jak kupcy arabscy przechwytywali handel z Cejlonem, w trakcie długotrwałych i bezowocnych usiłowań nawrócenia mieszkańców
tej wyspy na islam. Kupcy cd bardzo pracowicie organizowali handel i Europą, powoli odbudowując swoją cywilizację po upadku kultury poromańskiej.
Produkt handlowy —-.cynamon —- £a wysuszona kora młodych gałęzi cynamonowca Cinnamonym zeylanicum. Po zdjęciu z gałęzi korę kroi się, w paski, które w czasie suszenia zwijają się w runki. Cynamonowiec pochodzi z Cejlonu. Dla nas rzeczą .niezwykle interesującą jest bardzo późne zainteresowanie się .uprawą tego gatunku. Przez wieki, a może nąwęt tysiąclecia, korę cynamonowca zdzierano pod koniec pory deszczowej z wybranych, dziko rosnących drzew i suszono ją na słońcu. Nawet cynamon dostarczany do Europy^ w, XIV wieku przez Arabów był otrzymywany z ten sam sposób. Ani Syngalezowie, ani też Tamilowie nie zainteresowali się jego uprawą. Nawet Portugalczycy, którzy panowali na wyspie w latach 1505—1638 nie udomowili cynamonowca. Co dziwniejsze, Holendrzy, którzy wydarli Cejlon Portugalczykom w 1638 rokiu, w ciągu pierwszego stulecia swego tam panowania, w tym 'kierunku nie zrobili nic. Dopiero w 1765 roku kolonista holenderski De Kokę rozpoczął uprawę cynamonowca z perspektywą założenia plantacji, popierany w tym przedsięwzięciu przez gubernatora Falcke. W ^770 roku plantacja już dawała plony, zapoczątkowując późniejszy sukces handlowy. Pod panowaniem brytyjskim uprawa cynamonowca rozwijała się nadal. Przed końcem XVIII wieku plantacje cynamonowca powstały w Birmie,, /ppłudniowych Indiach, a następnie również w Indiach Zachodnich i w Brazylii.
Oprócz C. cassia i C. zeylanicum w rodzaju Cinnamo- num jest jeszcze inny bardzo pożyteczny gatunek — C. camphora. Komórki olejkowe tego ogromnego drzewa, rozmieszczone we wszystkich tkankach, zawierają kamforę. Drzewo kamforowe pochodzi z południowych
Chin, południowej Japonii i z Formozy. Olejek można pobierać z drzew eo najmniej 60 letnich. Przed destylacją olejku drewno musi być pocięte na drobne wióry. Pomimo tych utrudnień Chińczycy dość dawno założyli plantacje drzew kamforowych na Formozie. Na początku XX wieku plantację tych drzew powstały również na Florydzie. Wzmianki, o kamforze spotyka się w chińskich źródłach już w pierwszym tysiącleciu p. n, e. Nie wydaje się jednak, aby było ono tak wcześnie wzięte do. uprawy. Bardziej zbliżona do prawdy będzie chyba data około 700 lat p. n. e.,
Wanilia
W ogromnej rodzinie .Orchideaceae, do której, należy tak wiele gatunków roślin dających radość oczom, tylko jeden służy innym naszym zmysłom. Storczyk Vanilla planifólia jest epifitem pnącym. Charakter epifityczny wanilii polega na tym, że roślina wyrasta -z nasienia kiełkującego w glebie, później zaś pnie się na drzewa, za pomocą korzeni powietrznych- przywiera ,do kory i pobiera substancje odżywcze i wilgoć znajdujące się na jej powierzchni (w przeciwieństwie do roślin, pasożytniczych pobierających pokarmy z soku roślinnego). Jeśli pozbawić tę roślinę znajdujących się w glebie korzeni, będzie żyć nadal bez żadnych zakłóceń w rozwoju.
Storczyk ten był szeroko uprawiany w strefie tropikalnej, na obydwu półkulach, aż do Wynalezienia syntetycznej waniliny. Wynalazek ten poważnie zahamował uprawę i handel wanilią naturalną. Wanilia pochodzi z Meksyku iub z kraju położonego na południe od Meksyku, albo z Indii Zachodnich. W Starym Swiecie nie była znana aż do XVI wieku, kiedy Hiszpanie poznali jej zastosowanie od Azteków i zaczęli rozpowszechniać jej uprawę w innych tropikalnych rejonach swego Imperium.
Aztekowie używali wanilii z upodobaniem i w dużych ilościach do przyprawiania czekolady i słodyczy. Być może zainicjowali również dodawanie wanilii ¿do tytoniu. Oprócz tego nié pojarzestaïr na zbierania zielonych stryków i dziko rosnących roślin, lecz wprowadzili roślinę do uprawy1. Nie ma wątpliwości, że wanilia została udomowiona w Meksyku ltlb fco najmniej w Środkowej Ameryce. Kto i kiedy të^o dokonał? I
Nie ma żadnych danych nà ten temat. Wydaje się jednak, że nie mogło to nastąpić na długo przed przybyciem Hiszpanów. Technika uprawy i1 jirżeióbki jest zbyt skomplikowana, aby mogły tego dokonać prymi7 tywne ludy. Wanilia bowiem może być uprawiana tyïko na drzewach. Konieczne jest zatem połączenie üprâWy wanilii z uprawą jakiejś ’^pożytecznej rośliny drzewiastej, wymagającej podobnych warunków klimatycznych. Samo traktowanie zielonych oWoców, mające iia celu wydobycie smaku i aromatu, nie jest również zbyt proste. Być może zawdzięczamy wanilię Ołfnekom lub Toltekom, albo też Aztekom, od którycfr ją prżfejęliśmy.
Szafran
Z historycznego punktu widzenia, szafran znajiy był wcześniej inko barwnik, ni^;. jako ¡malina przyprawową» Ponieważ jednak nie, będziemy zajmowali się-barwnikami roślinnymi, wszystkie zostały bowieięL .wyparte przez preparaty syntetyczne, szafranem zajmiemy się w rozdziale poświęconym roślinom korzennym.
Żaden z autorów opisujących szafran ¡nie omieszka opowiedzieć historyjki, jak ¿o za czasów Edwarda II angielski pielgrzym przęszmąuglował z Ziemi Świętej do Anglii bulwy tego krokusa w, wydrążonej, lasce, co, miało
przełamać monopol arabski w handlu tym artykułem. Anegdotka ta jest nową wersją bajki o przemycaniu jedwabników z Chin do Bizancjum. Nie warto chyba nawet udowadniać, że nie zawiera ona ani krzty prawdy
Nazwa. rośliny i przyprawy . pochodzi od arabskiego słowa za’faran — żółty. W wielu językach powstały jego pochodne; angielskie — saffron, francuskie i niemieckie — safran, włoskie r— zafferano, hiszpańskie — aza- fran. To wskazuje, że szafran dotarł do Europy za pośrednictwem Arabów, lecz nie pochodzi z Ziemi Świętej. Arabowie sprowadzili tę roślinę do Hiszpanii w IX wieku, po podbiciu południowej jej części i założeniu Emiratu Andaluzyjskiego. W średniowieczu uprawa szafranu rozszerzyła się na wybrzeże Morza Śródziemne^ go, a następnie do Niemiec, Holandii i Brytanii. Wszystko to jest jasne, ale skąd Arabowie, wzięli szafran?
Niestety środowisko naturalne krokusa (Crocus sati- vus) jest bardzo trudne, a może nawet niemożliwe do określenia. Różne dzikie formy tego gatunku były odnajdywane przez poważnych botaników w wielu miejscach, poczynając od Włoch na zachodzie, a kończąc na Kurdystanie na wschodzie, lecz żadna z nich nie jest morfologicznie identyczna z Crocus sativus. Mamy tu do czynienia z jeszcze jednym wypadkiem ukształtowania rośliny przez człowieka i stworzenia gatunku bardzo odmiennego od jego dzikich przodków. Wawiłow nie jest pewien miejsca udomowienia, lej rośliny. Umieszcza ją na liście roślin wprowadzonych do uprawy w Azji Mniejszej, lecz również wśród roślin udomowionych w ośrodku śródziemnomorskim, sugerując dwa niezależne udomowienia. Prawdopodobnego przodka szafranu znaleziono w Grecji, a także w Azji Mniejszej. Za tezą Wa wił owa przemawia wzmianka u Pliniusza, który twierdzi, ¿e szafran był uprawiany w Rzymie, jednak
produkt importowany był lepszy *. Może były dwa krokusy szafranowe: forma bardziej prymitywna w Rzyniië i bardziej zaawansowana w rozwoju odmiana uprawna w Azji Mniejsłej.
Szukanie odpowiedzi w nazewnictwie również nie na wiele się zdaje, chociażby dlatego, że autorytety w tym przedmiocie nie mogą dojść do porozumienia. Heyri wyprowadza grecką nazwę szafranu krókos ż hebrajskiego karkom i dowodzi, że Grecy kupowali szaty farbowaińe szafranem od jakichś szczepów semickich. Natomiast De Candolle uważa, że 'karkom oznacza krokosz. Popiera go w tym pięciu innych autorów2. Dodajè fównież, że z całą pewnością szafran nie był uprawiany ani W Palestynie, ani w Arabii. Nié podaje j&dńak ha czÿm opiera swoje twierdzenie.
Mamy jednak w literaturze bardzo iadnÿ dowód ha poparcie teorii 'bliskowschodniego pochodzenia C. stati- vus. „Wy Frygijczycy — ‘szydzi Roiriulus W Ëhëidzié — kochacie szaty barwione szafranem i jaskrawą purpurą” 3. Duty królów Babilonu, Medii* i Perśji byłyfaf- bowane szafranem i stanowiły część królewskich rega- m. Toteż w Persach Ajscłiylasa ćhór ’^wzywa z podziemnych czeluści Dariusza tyńii słowami „...przybądź w ufarbowanych szafranem koturnach na kopach”. Niektórzy greccy bohaterowie rówtiież ubierali się w szafranowe stroje, na przykład argonauta Jażon przygotowując się do orania pola Kolchidy zrzuca z siebie szafranowy płaszcz. Było to prawdopodobnie wyiukiem wpływu mentorów frygiskich lub lidyjskich, albo jakiegoś orientalnego bóstwa, na przykład Bachusa przyodzianego w krotókos, tj. szafranową szatę. „Szczególnie zaś boginie, nimfy, królowe i westałki wyobraża się ustro
jone w szaty barwy szafranowej, lub co najmniej ozdobione tym kolorem. Dziewice, attyckie haftowały wieloma barwami krokusową szatę Pallas Ateny., Antygona zrozpaczona po śmierci matki i braci pozwala opaść swej. królewskiej szafranowej pelerynie, która zdobiła ją w czasach dumy i szczęścia. Podobnie zesztą czyni Ifige- nia, przygotowując się do ofiary w Aulis. Wenus ubiera Mędeę w swoją szatę .utkaną krokusami. Andromeda przykuta do skały, a raczej, Mnezdlochus za nią przebra- ny,. odziewa, się yt krokogis. Helena zabiera ze sobą z Mykenów wyszywan^ziotppj, pallg i lamowar^y; krokusami, .welon, prezent od ¡matki Ledy. Włosy dziewic mitologicznych są przeważnie Jb^wy szafranowej” V* .
Mówiono^ że do Grecji i, .Rzymu najlepszy szafran przybywał zpylięli, Hęyn uważał, żę cylickie nazwy — Korkyriańska Dolina praż przylądek, Korykos pochodzą Od krokusa. Nie wszyscy autorzy zgadzają sdę z tym, że najlepszy szafran pochodził z Cylicji^ ¿lecz wszystkie, miejsca wymieniane przez większość, autorów (Kyrene przez Teoirasta, Lidia przez Wergiliusza, Algae przez innych) znajdują się w Azji Mniejszej. Na pewno zatem w,tym właśnie ośrodku cywilizacji nastąpiło udomowię-: nie krokusa szafranowego, na początku drugiego tysiąclecia,p.n.e. Jaki ^el przyświecał tym, którzy tego dokonali? Uprawą dla otnzymania barwnika, czy przyprą-*- wy? Wydaje się,, że szafran zdobył sobie sławę jako barwnik, zastosowanie kuchenne przyszło później. ■-
Kadzidło
Dwie rośliny służyły przez tysiące lat jako kadzidło. „Nie znamy szczegółów wizyty królowej Saby u Salomona. Nie ma jednak wątpliwości, że była to misja gospodarcza, której głównym celem było korzystne dla
obu stron porozumienie dotyczące rozprowadzania kadzidła i mirry. Jeśt rzeczą wielce prawdopodobną, że dotyczyło ono transportu kadzideł drogą rhorską i lądową” 1.
Wydarzenie to miało miejsce 1ÓOO łat p.'n. e. i kadzidło w tym czasie było już od dawien dawna używane w obrządkach religijnych. J. H. Breasted uważa, żemir*-' ry używano w starożytnym Egipcie w czasach Pierwszej Dynastii. Co więcej, wydaje się, że przez tysiące "lat mirra pochodziła ciągle‘z tego samego źródła, to jeśt1 z południowej Arabii. Tu również, podobnie jak W wypadku przypraw, nikt dokładnie nie*’Wiedział, gdzie rosną te bardzo kosztowne substancje i kto łcłi dostarcza. Ignorancja ta była wynikiem świadomej taktyki: Arabowie z Dhafar w Omanie, którzy, jak obecnie wiemy, mieli monopol na tę intratną gałąź handlua, byli bardzo tajemniczy, a nawet rozpowszechniali odstraszające baśnie na temat roślin kadzidlanych. W jedną z takich plotek uwierzył nawet Herodot, gdyż napisał: „Drzewa, które rodzą kadzidła, są strzeżone przez uskrzydlonej małe, różnobarwne gady. Z każdego drzeWa zwisa ich kilkanaście lub kilkadziesiąt”. Był to V’wiek p.n. e. In- fomacje późniejszych autorów są róWnie niewystarczające. Teofrast, Strabon iJArystoteles zdawali sobie sprawę, że Arabia wzbogaciła się na handlu kadzidłem, iecz nie wiedzieli nic ani o ludziach 'dostarczających tego produktu, ani o roślinach, które gó wytwarzały. Niewiele zmieniło się w ciągu kilku następnych wieków, kiedy Pliniusz pisał, że Arabowie z południowej Arabii są najbogatszymi ludźmi na świecie. Wspomina, on również o ekstrawagancji Nerona, który ną ,pogrzebie. Pop-
pei (66 rok n. e.) kazał spalić kadzidła w ilości przewyższającej roczne zbiory arabskie. „Luksus ten, którym człowiek otacza się, nawet, w obliczu śmierci, uczynił Arabów tak szczęśliwymi”.
Musiało upłynąć następnych 1800 lat, zanim zdobyliśmy jakąś naukową wiedzę na ten temat. Kiedy H. J. Carter opływał południową Arabię z wyprawą naukową na statku Palinurus, należącym do Towarzystwa dla Handlu z Indiami, odkrył rosnące tam drzewa kadzidlane i, określił Dhofar jako centrum uprawy i rozpowszechniania,tego towaru.
Kadzidła dostarcza roślina kadzidła Cartera (Boswel- lia carteri). Jest ona raczęj krzewjfm niż drzewem, gdyż rzadko kiedy osiąga wysokość 2,5 metra. Ma krótki pień, popielatoszare gałęzie i drobne liście. Aromatyczne gumy wydzielają. się, obf ięię, jw; okresie upalnej, suszy, to jest od kwietnia do czerwęa. Roślina ta występuje tylko w Dhofar i południowo-wschodnim Somali*,..
Trudno, powiedzieć, jak ,to było z udomowieniem tej rośliny w, starożytności. Jednak najwyższy czas, abyśmy ustalili, co uważa się za udomowienie. Na ogół udomowieniem- nazywamy świadome uprawianie i ulepszanie roślim Jednak eksploatacja tej > roślinyLjeszcze do niedawną, wyglądała zupełne inaczej, I
Produkcjęv. kadzidła zawdzięczamy plemieniu Bait Kathir. Każda rodziną z tego p^aienia znaczyła dziko rospące drzewa jako, swoje^Korę drzew nacina się co 3—4 lata. Młode .drzewa dają wonny mleczny płyn lu- ban (olibanum) o delikatnym zapachu, powęJi wydoby- wający się i zastygający w postaci perłowo, białych kropli, zwanych przęz Chińczyków kadzidłem mlecznym. a W krótkim .cząsie kropelki te przybierają barwę jasnożółtą i stają się bardziej przezroczyste. Po trzech tygodniach te zakrzepłe łzy są zbierane przez ludzi Bait Kathir, mieszkających przeważnie w pobliżu Dhofar, za
górami Qara. Kadzidło z tych okolic nazywa się srebrne lub nadji i jest najwyższej jakości. Drugie miejsce zajmuje kadzidło shazri zbierane w górach Qara. Na trzecim miejscu stawia się kadzidło sha’bi pochodzące z równiny nadbrzeżnej. Zebraną żywici przechowuje się w suchych grotach i zimą przesyła na wybrzeże, gdzie oczekuje ono przybycia statków kupieckich. Drzewka rosnące na równinach nadbrzeżnych w Khor Rori i Ha- sik, z wyjątkiem rejonów Murbat i Sadh, są niższej jakości. Wykorzystują je nomadowie i niewolnicy, nie posiadający ziemi, tylko trudniący się hodowlą kóz, wielbłądów i bydła *.
Tak więc można powiedzieć, że ludzie z plemienia Bait Kathir użytkują drzewa dziko rosnące, bo chociaż są one własnością poszczególnych rodzin, to jednak nie są sadzone i uprawiane. Są drzewami domowymi tylko przez fakt, że znajdują się w czyimś posiadaniu. Tak było przez co najmniej 5000 lat i zmiany nastąpiły dopiero w łatach pięćdziesiątych naszego stulecia, kiedy to sułtan Omanu Said bin Taimur Albu Said założył rolniczą stację doświadczalną w Ma’mura, w pobliżu Dhofar. Jest to rejon palmy kokosowej, co najmniej od XIII wieku, kiedy to w 1221 roku podróżnik Ibn-al-Mu- jawir zaobserwował, że w Ma’mura rośnie więcej palm kokosowych niż daktylowych. Do doświadczalnego ogrodu sułtana przeniesiono z dhofarskiego stepu 400 krzaków kadzidlanych i wówczas na pewno Boswellia car- teri, po tylu latach obcowania z człowiekiem, stała się rośliną uprawną.
Łacińska nazwa mirry brzmiała Balsaimodendron myrrha, obecnie jednak rodzaj ten nazywa się Commi- phora, a gumy balsamicznej dostarczają trzy gatunki: C. abyssinica, C. molmol i C. schimpheri. Są to drzewa,
które mogą osiągnąć wysokość 10 metrów, przeważnie jednak nie przekraczają 3 metrów. Są wyposażone w potężne kolce, w okresie suszy gubią liście. Guma przez nie wydzielana jest czerwonego koloru, gorzka w smaku i posiada pewne właściwości przeciwbólowe. Drzewo pochodzi z południowo-zachodniej Arabii i środkowo- zachodniego Somali, które są nawiedzane przez monsu- nowe deszcze lub co najmniej mgły. Kadzidlane krzewy rosną tylko w Dhofar; mirra, jak uważali już starożytni, pochodzi z Arabii Felix. Mirra jest ważna nie tylko jako kadzidło, używa się jej również w farmacji, a nawet do wyrobu pewnych gatunków pasty do zębów. Nie mogę znaleźć żadnych dowodów na to, że roślina ta została naprawdę udomowiona.
Awokado (Persea grątiąsijna lub P-: (unericana.) jest dość wysokim, kształtnym zimozielonym drzewem o szer rokich liściach. W stanie dzikim często jyystępuje w lasach nad brzegami rzek lub w pobliżu morskich wybrzeży, od Meksyku poprzez Indie Zachodnie aż do Brazylii. Obecnie daje się z łatwością uprawiać nie tylko w tropikach, lecz również w strefie subtropikalnej a nawet w rejonach o łagodnym, śródziemnomorskim klimacie na przykład w Kalifornii, -południowej Afryce i południowej Francji. Aż do 1938 roku owoce awokado spotykało się rzadko na rynkach północnoeuropejskich i były one bardzo drogie. Kiedy w 1948 roku udało się drzewo to wprowadzić do uprawy na obydwu półkulach, po obu stronach równika, cena tych owoców znacznie spadła. Prawdopodobnie awokado naturalizowało się nawet na znacznych obszarach nieamerykańskiej strefy subtropikalnej. Jednak ten szeroki zasięg może wprowadzić w błąd. W Indiach po raz pierwszy spotkano awokado w XIX wieku; na Wyspach Sundajskich i wyspie Mauritius rosło już w 1750 roku. Wszędzie jednak było rzadkością i z całą pewnością nie było znane w Starym Swiecie, aż do około 1600 roku. Może jednak kilku hiszpańskich ogrodników znało je wcześniej, wiemy bowiem, że Clusius, pierwszy botanik, który sporządził naukowy
opis drzewa (léOl), otrzymał materiał roślinny z jakiego ogrodu w Hiázpaníix. Utrzymywał jednaką źe drzewo to przybyło z Ameryki.
Zasięg awokado w tropikach i subtropikach amerykańskich jest również mylący. Ogromne nasiona kiełkują z łatwością i drzewa naturalizują się szybko. Tak na przykład w Indiach Zachodnich dzisiaj awokado rośnie dziko, chociaż nie pochodzi stamtąd, gdyż wprowadzenie tej rośliny:na Jamajkę i inne sąsiednie wyspy miało miejsce stosunkowo niedawno'i zostało dość dokładnie opisane 2.
Z wczesnych zapisków Hiszpanów i Portugalczyków wiemy o dwóch ośrodkach pochodzenia i uprawy awokado w sadach i ogrodach, a następnie w lasach. Według poważnego specjalisty w dziedzinie historii naturalnej, było ono również uprawiane przez ludy Palto we wschodnim Peru i dlatego inne ludy peruwiańskie nazywały je po prostu paito3. Moim zdaniem oznacza tó,' że w XVI-wiecznym Peru awokado było znane od niedawna, gdyż z całą pewnością wszystkie ludy zjednoczone w Imperium peruwiańskim były na tak wysokim stopniu rozwoju kultury rolnej i ogrodniczej, że na pewno rozpowszechniłyby tę wspaniałą roślinę, gdyby znały ją wcześniej. Tak więc Peru można odrzucić jako miejsce udomowienia awokado. Może więc Meksyki
Nazwa awokado jest zniekształconą aztecką nazwą ahuacatl, od której wywodzi się hiszpańskie — aguacate
i angielskie —l- avocado. Najwyraźniej właśnie z Meksyku Europejczycy przenieśli awokado najpierw na wyspy Morza Karaibskiego, później ńa Wyspy Kana
ryjskie i Maderę, a następnie do południowej Europy
i Azji. Najprawdopodobniej udomowienie miało miejsce w Meksyku lub Przesmyku Meksykańskim, a dokonały go ucywilizowane plemiona przedazteckie.
Papaja (Carica papaya) jest następnym przykładem rośliny, która bardzo łatwo naturalizuje się w nowym środowisku, tak że można ją wziąć za roślinę miejscową. Dlatego też aż do ukazania się prac P. Browne’a (Bota- ny of the Congo) w roku 1848 i Alfonsa De Candolle’a (Géographie botanique raisonnée) w 1855 roku, botanicy uważali ją za roślinę pochodzącą ze Starego Świata. Obydwaj autorzy udowodnili, że papaja, jest drzewem owocowym pochodzącym z Ameryki i w Starym Świecie nie była znana aż do 1550 roku. Już w sto lat później była ona całkowicie zadomowiona na obszarze od Indii aż po Malajzję i Indonezję, a w roku 1750 występowała powszechnie na wyspach Pacyfiku, w Chinach
i wschodniej Afryce. Istnieją niewątpliwe dowody,- że w czasach odkrycia Ameryki papaja rosła w stanie naturalnym na niektórych wyspach południowo-amerykańskich, a do Meksyku została przeniesiona już jako roślina uprawna. Zresztą wszędzie na kontynencie amerykańskim papaja była rośliną uprawną, a jeśli nawet znaleziono ją w stanie dzikim, to były to egzemplarze naturalizowane. Papaja była udomowiona przez Kari- bów. Znaleziono ją również w stanie dzikim w Brazylii, ale na tyle, na ile mogłem prześledzić dzikie stanowiska, tylko tam, gdzie przeszli Karibowie. Może gdybyśmy mogli prześledzić wędrówkę tego nadzwyczajnego plemienia, byłaby ona znaczona zdziczałymi roślinami napal.
Chyba przeniesieniu żadnej rośliny z jednego kraju do drugiego nie towarzyszył taki rozgłos, jak drzewu chlebowemu (Artocarpus altilis) przenoszonemu z mórz południowych na Jamajkę i inne wyspy Indii Zachodnich. '
Kiedy plantatorzy z tych wysp dowiedzieli się ze sprawozdań podróżników, takich jak kapitan Cook i sir Joseph Banks, o wspaniałej roślinie, której owoce mogą zastąpić chleb, praktycznie biorąc jedyne pożywienie jakie dawali, swoim mewolnikcon? ujrzeli w.; tym możliwość dalszej obniżki kosztów pracy niewolniczej,. ¡Na ich żądanie, wyrażone w formie petycji do króla Jerzego III, Banks został wydelegowany przez rząd brytyjski w celu zorganizowania przeniesienia drzewa chlebowego do brytyjskich Indii Zachodnich. Wyszykowano statek, specjalnie przygotpw^y do przewozu roślin, który jak na ironię, nazywa! się Bounty 1. Dowódcą Bounty był porucznik Marynarki Królewskiej William Bligh,
Ną pewno historia tą jest wszystkim dobrze znana, ale powtórzmy ją jeszcze raz, W kwietniu 1789 roku Bligh zaokrętował na Tahiti ponad 1000 roślin drzewa chlebowego oraz szereg innych, zapakowanych w 837 pojemników, skrzyń i naczyń. Na Tahiti statek miał postój w oczekiwaniu na ukorzenienie się sadzonek, bowiem drzewo chlebowe było w uprawie już od dawna i rozmnażano je tylko wegetatywnie. Wreszcie statek wyruszył na Jamajkę. Po 3 tygodniach podróży, kiedy statek minął już Wyspy Przyjacielskie, wybuchł sławny bunt spowodowany brutalnym obchodzeniem się dowódcy statku z oficerami, i marynarzami. Zakończył się on bohaterską podróżą Bligha z 18 marynarzami na małej
otwartej łódeczce, w której przepłynęli 3618 mil od Timor. Kiedy Bligh wrócił do Anglii w marcu 1790 roku, bunt na statku, podróż w łódce, wytrzymałość i bohaterstwo marynarzy uczyniło drzewo chlefbowe najsłynniejszą rośliną świata.
W roku 1792 Bligh został wysłany powtórnie do Indii Zachodnich. Tym razem udało mu się bez większych kłopotów przewieźć drzewo chlebowe do St. Vincent, skąd zostało przeniesione na Jamajkę, a stamtąd z kolei do strefy tropikalnej na obydwu półkulach, gdzie tylko były odpowiednie warunki do jego uprawy.
Już wcześniej powiedziano, że drzewo chlebowe od bardzo dawna znajdowało się w uprawie. Tak rzeczywiście było ale tylko w Polinezji. Do Malajzji dotarło ono przed 1750 rokiem. W innych rejonach południowo-
- wschodniej Azji zostało wprowadzone do uprawy dopiero w XIX wieku. W stanie dzikim nie występuje nigdzie poza wyspami, gdzie je odkryto jako roślinę uprawną. Ale nawet tam jest ono raczej rośliną stworzoną przez człowieka, pochodzącą od dwóch lub więcej gatunków z tego samego rodzaju. Z całą pewnością De Candolle mylił się uważając, że drzewo chlebowe pochodzi z Jawy. Na pewno zostało udomowione przez Polinezyjczyków. Ponieważ przed wynalezieniem statków parowych ludzie nie odbyli poważniejszych podróży oceanicznych, nie ma większych trudności w wytłumaczeniu tak różnego rozprzestrzenienia się tej rośliny na wyspach.
Banan
Udomowienie banana (Musa sapientum) było przedmiotem poważnych botanicznych i geograficznych kontrowersji. Jest to jedyny owoc tropikalny, który stał się podstawowym pożywieniem na świecie, spożywanym
w ogromnych ilościach z dala od jego zasięgu geograficznego. Dzieje się tak między innymi dlatego, że jest łatwy do transportu i bardziej pożywny od wielu innych, dobrze nam znanych owoców strefy umiarkowanej.
Bardzo długo uważano, że banan pochodzi z Ameryki. Złożyły się na to następujące powody:
1. Znany historyk zajmujący się badaniem cywilizacji amerykańskich — Prescott — opierając się na skądinąd godnych zaufania danych Garcilaso de la Vega Inca, twierdził, że banany były podstawowym pożywieniem Indian, w ciepłej i umiarkowanej strefie Imperium Inków, jeszcze przed przybyciem Hiszpanów.
2. Ojciec Joseph Acosta twierdzi również, że banany uprawiano w Peru przed przybyciem Europejczyków 1.
3. Aleksander von Humboldt widział banany uprawiane przez zupełnie odcięte od reszty świata plemiona indiańskie.
Tak więc botanicy musieli pogodzić się z faktem, że istnieją dwa gatunki bananów: amerykańskie i azjatyckie, a co za tym idzie dwa niezależne ośrodki udomowienia tej rośliny owocowej, która mimo swoich znacznych rozmiarów nie jest drzewem, lecz byliną zielną.
Co do starożytności banana w Azji nigdy nie było wątpliwości. Wiemy o tym nie tylko od starożytnych pisarzy greckich i rzymskich, lecz również arabskich, którzy wymieniają bananowca jako nadzwyczajne drzewo owocowe rosnące w Indiach. Pliniusz podaje nawet, kiedy Grecy po raz pierwszy zetknęli się z bananami; było to w czasie wyprawy Aleksandra Wielkiego za Pendżab. Dziwnym wydaje się tylko, że skoro były one od tak dawna uprawiane w Indiach, dlaczego nie znano ich w Syrii i Egipcie. Bananowce udają się bardzo do
brze w Egipcie, lecz wprowadzono je tam do uprawy dopiero w czasach historycznych. Nie były znane w starożytnym Egipcie, nie ma też o nich żadnej wzmianki w pismach hebrajskich. Wszystko to wskazuje, że: do Indii sprowadzono je nie wcześniej niz £>kolcuJQQj0 innfń p.n.e., a nawet chyba iłka «aekśw później.
Teoria o istnieniu amerykańskiego gatunku bananowca upadła, kiedy francuski 'botanik Desvaux w 1814 roku udowodnił, że wszystkie znane wówczas 44 uprawne odmiany banana (azjatyckie, afrykańskie i amerykańskie) należą do jednego gatunku1. Opinię tę potwierdził botanik angielski R. Brown 2, który przeprowadził badania porównawcze bananów kongijśkich i amerykańskich. Stwierdził on, że lokalne rasy bananów mogą się nieco różnić, jednak w uprawie znajduje się tylko jeden gatunek. Udowodniono również, że banany zostały sprowadzone na San Domingo z Wysp Kanaryjskich przez ojca Tomasa de Berlagas w 1515 roku. Ponadto ani Kolumb, ani Cortes, ani też żaden z pierwszych autorów zajmujących się roślinnością amerykańską tamtych czasów nie wspomina o bananach dzikich lub uprawnych.
Tak więc wydaje się rzeczą oczywistą, że banany nie pochodzą z Ameryki. Pozostają jednak pewne niejasności. Jakkolwiek łatwo możemy wytłumaczyć opinię Humboldta, dużo trudniej wyjaśnić opinie Garcilaso i Acosty. Istnieje teoria, według której, na krótko przed przybyciem Hiszpanów, banany dostały się przypadkowo na tropikalne wybrzeże Ameryki Południowej z Azji lub wysp na Pacyfiku. Mogło to być na tyle niedawno, że banan nie zdążył jeszcze dotrzeć do wschodnich wybrzeży w czasach, (kiedy wylądowała tam wy
prawa Kolumba. Jeśli nawet tak było, a wydaje się to mało prawdopodobne, nadal jedno jést pewne •¿¿•'banany pochodzą z Azji.
'Z''dotychczas przedstawionych dowodów wiemy, że najstaśrśżym míej^SéAi uprawy banana byłJT Indie, lecz iiie była tó jego djćzyźftiać Nie znaleziono go tam nigdy w stánie dzikim i wiemy;- że 'Został sprowadzony- do Indii pr^H Qnf) rrlri^m r n "Jl¿:imr'Trirrn7 tylko na jak dawno przed tą datą. Znany haim obecnie banan Musa (paradisiaca) sapientum i wszystkie jego rasy jest jeszcze jedną rośliną stworzoną przez człowieka i nigdy nie znalezioną w Stanie dzikim. Znamy jego przypuszczalnych przodków; uważa się,r'że są to: Musa ćccuminata i M. bdlbisiana1. Zasięg geográficzriy obydwu" tych gatunków ogranicza się do Malajzjd i Indonezji. Według Wawiłowa głównyihi ośrodkami pochodzenia" i rozpowszechniania największej ilości odmian są archipelag Malajski'4 Indochiny z Filipinami' włącznie. Tak więc udomowienie banana musiało mieć miejsce w południowo-wschodniej Azji dhylba w latach 1500—1000 p.n.e. Tam również wyselekcjonowano i rozmnożono odmiany uprawne, które rozprzestrzeniły się rta wschód i zachód, podbijając strefę tropikalną i subtropikalną, czyniąc od siebie zależnymi miliony ludzi i to w takim stopniu, że dla określenia tej zależności można chyba w niektórych wypadikadh iiżyć słowa symbioza.
Ananas
Ananas (Ananas sativús) jest drugiłn przykładem rośliny, która szybko i łatwo przyjęła się w tropikach Starego Świata, tak że ha wet niektórzy botanicy uznawali go za roślinę pochodzącą z Azji. Nie ma tutaj jednakże
tak dziwnych splotów okoliczności, jak w historii banana. Nikt też nie wątpił, że ananas jest pochodzenia amerykańskiego i że został przeniesiony do Starego Świata po 1500 roku. Nie znali ananasa starożytni autorzy, od Chin na Wschodzie aż po Grecję na Zachodzie. Nie ma on azjatyckiej nazwy w żadnym z języków euroazjatyckich. Ananas należy do rodziny Ananaso- watych (Bromeliaceae) obejmującej 46 rodzajów i 1700 gatunków. Wszystkie one z wyjątkiem może jednego pochodzą z Ameryki.
Krzysztof Kolumb był pierwszym Europejczykiem, który zobaczył ananasa. Było to w 1493 roku na Gwadelupie. Pierwszym uczonym, który oglądał części tej rośliny, był Clusius (1599). Materiał do tych studiów pochodził z Afryki Należy jednak; pamiętać, że od odkrycia Ameryki upłynął wówczas cały wiek i ananas mógł być przeniesiony tam z Brazylii, najprawdopodobniej przez Portugalczyków.
Głównym ośrodkiem uprawy ananasa w . czasach odkrycia Ameryki był Meksyk. Roślina ta musiała być uprawiana tam od bardzo dawna, gdyż owoce jej były beznasienne, lub prawie nie zawierały nasion. Chociaż w Meksyku znaleziono dzikie ananasy, wiemy prawie na pewno, że nie jest to jego ojczyzna,. Niektóre rośliny ananasa są zdolne do wydawania kilku nasion, tak że w Meksyku mogła zaistnieć możliwość naturalizowania się tej rośliny przez samosiew.
Chociaż ananas był uprawiany w roku 1500 przez Azteków i na pewno jeszcze wcześniej przez plemiońa poprzedzające Azteków, a także na wyspach Morza Karaibskiego, wydaje się, że jednak nie tym ludom zawdzięczamy ten wspaniały owoc. Wiele nazw meksykańskich, na przykład tomato (pomidor) i czekolada przeniknęło do wielu języków, natomiast nikt nie używa azteckiej nazwy dla ananasa, która brzmi matzatl. Ła
cińska nazwá ananás pochodzi od portugalskiego przekręcenia nazwy nadanej tej roślinie przez Indian brazylijskich — nanas; Nazwa gwarowa wywodzi się od hiszpańskiego pinas'ze względu ńa podobieństwo owocu do sżyszki sosnowej1.
Większość ánanasowatych pochodzi z północnej części Ameryki Południowej, Ameryki Środkowej i najbardziej na południe wysuniętych stanów USA. Sam ananas pochodzi ż rejonu rozciągającego śię pomiędzy Kolumbią na południowym zachodzie i Gwatemalą na północnym wschodzie; Pragnąc dociec, jakie cywilizowane ludy mogły udomowić ananasa, można by wskazać Majów, którzy zamieszkiwali te tereny.
Gujawa i czerymoja
Systematyczne badania nad roślinami rozpoczęły się dopiero w połowie XVI wieku. W następnym stuleciu człowiek z jaką taką znajomością botaniki, który znalazł w różnych miejscach Azji dziką roślinę, nazwaną później Psidium guajava, uznał ją błędnie za miejscową. Stara historia — nasiona gujawy dobrze kiełkują i są przenoszone przez ptaki i inne zwierzęta, a drzewo zaczyna owocować w ciągu 4 lat. Toteż już w pół wieku po posadzeniu gujawa naturalizowała się w kilku sąsiednich rejonach. Na przykład tak szybko rozprzestrzeniła się na wyspach Fidżi, że do niedawna jeszcze uznawano ją za uciązłrWy chwast2.
Wędrówkę gujawy możemy z łatwością prześledzić. Hiszpanie przenieśli ją z San Domingo na Wyspy Kanaryjskie, Portugalczycy z Brazylii na Maderę, a na
stępnie do Afryki i na Daleki Wschód. Jak jednak dotarła do Ameryki?
Gujawa jest chyba od bardzo dawna uprawna. Przede wszystkich istnieją cztery rasy tego gatunku: biało- owocowa, czerwonoowocowa, owalna i groszkowata. Istnieją również formy pośrednie, powstałe z kombinacji tych czterech ras. Wszystkie one są uprawiane na półkuli wschodniej. Kiedy Hiszpanie i Portugalczycy przybyli do Ameryki, znaleźli nie tylko dzikie drzewa na bardzo rozległych obszarach, od Meksyku prawie do Patagonii, lecz również uprawną gujawę w różnych rejonach Meksyku, Peru i Brazylii, Aztekowie i Peru- wiańczyńcy znali jej kilka odmian uprawnych.
Wydaje się, że naturalny zasięg tego drzewa nie był aż tak rozległy, ale rozszerzył się wraz z wprowadzeniem go do uprawy, podobnie jak miało to miejsce później w Starym Swiecie. Środowisko naturalne .musiało znajdować się w miejscu łatwo dostępnym zarówno dla ludów zamieszkujących Peru, jak również starożytnych Indian z Ameryki Środkowej. Wskazuje to na Kolumbię, a udomowienie mogło mieć miejsce około .3000 lat temu.
Podobnie wygląda historia, czerymoi (Annona cheri- mola). Owoce tego gatunku, podobnie jak i innych flaszowcowatych, zastali Hiszpanię .i Portugalczycy; w stanie dzikim i uprawnym na terenie swego nowego Imperium amerykańskiego. Brazylijscy Indianie nazywali czerymoję anon, stąd Linneusz wziął nazwę dla całego rodzaju nazywając go Annona (Flaszowiec). W XVII wieku uprawa czerymoi była, podobnie jak gujawy, zaawansowana w obydwu ośrodkach starej cywilizacji amerykańskiej, a zasięg geograficzny występowania jej w stanie dzikim obejmował podobne terytoria. Z dużym stopniem prawdopodobieństwa możemy powiedzieć, że czerymoja została udomowiona w czasach
prehistorycznych na najbardziej na północ wysuniętych terenach Ameryki Południowej w - Kolumbii lub w Ekwadorze.
Mango
"'Podróżnik nie żnający historia Jamajki, który znalazłby się tam około 100 lat temu, widząc dookoła rosnące bujne lasy mangowe (Mangifera indica) mógłby uznać mango za roślinę miejscową, lecz została ona sprowadzona na wyspę kilkanaście* lat wcżeśnić]: Jest to jesz- cże jeden udertzający'' przykład, wskazujący na to, co może się wydarzyć, jeśli roślinę przenieść na zupełnie nowy teren, posiadający odpowiednie dla niej warunki glebowo-klimatyczne. Mango zostało sprowadzone na Jamajkę zupełnie przypadkowo; można by powiedzieć, że było nagrodą wojenną. W 1772 roku Francuzi chcieli wprowadzić uprawę mango na Haiti; Statek francuski, wiozący drzewa mangowe z Bourbon, został zaatakowany przez okręt angielski. Kapitan okrętu angielskiego był na tyle rozsądny, że nie kazał roślin wyrzucić za burtę, lecz przewieźć je na Jamajkę. Tam przyjęły się one znakomicie. Mieszkańcy wylspy, a wśród nich również niewolnicy murzyńscy, zajadali się owocami mango, wyrzucając pestki gdzie popadło. Dzięki temu właśnie rozsiały się one wszędzie i dały początek owym lasom mangowców, stanowiącym nieodłączną część krajobrazu wyspy. Obecnie to azjatyckie drzewo zadomowiło się nie tylko na Jamajce, lecz również na Seszelach, w różnych rejonach Afryki oraz w Brazylii.
Chociaż mango jest uprawiane w Indiach i na Cejlonie od czasów starożytnych, nie było ono znane ani w zachodniej Azji, ani w Afryce i Europie do czasu odkrycia Ameryki. Starożytność jego potwierdza nazwa sanskryoka otmra i wywodzące się od niej nazwy w wie
lu językach nowożytnych; w syngalezkim • (Cejlon) — ambe, w arabskim — amb. Druga grupa nazw mango, manga (hiszpański) itp. pochodzi prawdopodobnie od malajskiego słowa mangka. W Indiach i na Cejlonie można znaleźć mango w stanie dzikim, nie stanowi to jednak dowodu pochodzenia, gdyż drzewo to bardzo łatwo naturalizuje się. Natomiast w Malajzji na dużych obszarach występuje tak wiele odmian i ras, że chyba tu. właśnie znajduje się ojczyzna mango i miejsce jego udomowienia. Stąd mango zostało przeniesione na wschód do Chin i na zachód do Indii w ęzasąch poprzedzających najazd Ariów na Indie, to jest około. 1500 roku p.n.e.
Trzcina cukrowa (Saccharum officiiiarum) należy do tych nielicznych, ważnych gospodarczo roślin, które znalazły swego historyka. Już ponad 100 lat temu Karl Ritter1 opublikował doskonałą monografię na temat trzciny cukrowej i produktów z niej wytwarzanych. Monografia ta do dziś nie straciła swej aktualność! i niewiele można by dó niej dodać/ Jednak, jak to się często zdarza, autor nie wyciągnął końcowych wniosków na temat pochodzenia tej uprawy. Alphonse De Can- dolle, piszący w 40 lat po Ritterzë, oparł się W dużym stopniu na jego danych, lecz W rozdziale poświęconym trzcinie cukrowej, w swej fundamentalnej pracy Pochodzenie roślin wprawnych, dodał pominiętą przez Rit- tera wzmiankę, dotyczącą pochodzenia tej rośliny, zaczerpniętą z XVIII-wieCznêj pjacÿ Laùrëiro2. Wawi- łow, stosując ustalone przez siebie kryteria; wymienia jako główne ośrodki rozpowszechniania trzemy cukrowej Indie i Indo-Malaje, nie określając roślin jako dzi- kife, lecz jako miejscowe.
Obècnie nie możemy sobie wyobrazić życia bez cukru, podobnie jak bez soli. A jednak wszystkie wielkie cywilizacje, począwszy od mezopotamsfaiej, poprzez egipską, chińską, aż do hellenistycznej i amerykańskiej, nie znały cukru. W większości z nich stosowano środki
słodzące, lecz tylko w niewielkich ilościach. Jednym z takich dość powszechnych środków słodzących był miód. Często pewien rodzaj cukru otrzymywano przez odwodnienie soków roślinnych, na przykład palmy cukrowej lub klonu cukrowego. Jednak dopiero zachodnia cywilizacja chrześcijańska wynalazła cukier, który do końca XVII wieku stał się na całym świecie codziennym, tanim produktem, używanym powszechnie w dużych ilościach. Stał się on także podstawą rozwoju różnych gałęzi potężnego przemysłu.
Rozwój eksploatacji buraka cukrowego jako źródła cukru, który nastąpił na przełomie XIX i XX wieku, wywarł poważny wpływ na produkcję,cukru trzcino* wego w strefie tropikalnej i subtropikalnej, Minao to obecnie cukier trzcinowy stanowi ponad 55% światowej produkcji cuknu.
Wysuszony sok trzciny cukrowej {Saccharuiji^ofjfici-: naruin) pojawił się w_ zachodniej Europie po pierwszej wyprawie krzyżowej (1096:—99), to jest po pierwszych kontaktach Franków z Arabami. Początkowo występot wał w małych ilościach, głównie jako lek, i-był sprzedawany w aptekach. Jeszcze kilka wieków późpiej LinnęT usz użył dla trzciny cukrowej w swojej binominalnej nomenklaturze przymiotnika „afficinal”.
Przez całe wieki konsumpcja cukru w>-Europie wzrastała bardzo powoli, aczkolwiek dość szybko przestano go traktować jako lek, a zaczęto stosować jako produkt spożywczy w kuchni ludzi bogatych. W XVI wieku spożycie to było dosyć wysokie w bogatych domach, ale nieporównywalne jeszcze ze współczesnym jego poziomem. Profesor De Wit przytacza interesujące dane dotyoęące spożycia cukru w domu Antona Tuchera \y XVI wieku* Tucher był bogatym kupcem norymberskim i w jego gospodarstwie żywiono co najmniej 10 osób. Roczne spożycie cukru wahało się od 10 do 25 kg, czyji od około
1 do 2,5 kg na głowę. Obecnie w Niemczech przeciętne spożycie cukru na głowę mieszkańca dochodzi do 30 kg. Cena cukru była bardzo wysoka; 1 kg cukru równoważył ponad 100 jajek. I nawet gdyby było go pod dostatkiem, nie wszyscy mogliby sobie pozwolić na taki luksus.
Do północnej Europy cukier docierał poprzez porty śródziemnomorskie: z Bliskiego Wschodu i południowej Hiszpanii. Drobne ilości dostarczała również Sycylia.
W czasach, gdy powracaj ący z wypraw krzyżowcy rozbudzili swymi opowiadaniami zainteresowanie i zapotrzebowanie na cukier w Europie, muzułmanie, którzy go dostarczali, sami znali, cukier od niedawna., Arabowie z Jemenu i Arabii Felix prawdopodobnie od wieków używali cukru i znali trzcinę cukrową, ale wydaje się, że nie wychodził on poza granice tych ‘krajów. Gwałtowna eksplozja i ekspansja Islamu, która miała miejsce po śmierci Mahometa, doprowadziła do rozpowszechnienia produkcji cukru na zachodzie. W VII< wieku trzcina cukrowa została przeniesiona z południowej Arabii do Egiptu, w VIII wieku do Hiszpanii i prawdopodobnie do Syrii, a w wieku IX z Sycylii na Maderę* Około 1530 ror ku Portugalczycy przenieśli ją do Brazylii,, a Hiszpanie do Meksyku. Na Wyspy Kanaryjskie trzcina cukrowa dostała się w tym samym mniej więcęj czasie eo na Ma- derę, a stamtąd przewędrowała do Indii Zachodnich (1520), - zapoczątkowując okrutny i nieludzki wyzysk czarnych niewolników w rejonie Morza Karaibskiego.
Trzcina, cukrowa nie była zupełnie obca starożytnym Grekom i cRzymianom. Podobnie jak średniowieczni Europejczycy używali oni cukru w dawkach aptekarskich dla celów leczniczych, lecz nigdy nie używali go jako artykułu spożywczego. Teofrast opisuje „słodką sól" otrzymywaną z rośliny podobnej do trzciny. Podobnie jak później Europa zachodnia, Grecja poznała cukier dzięki wojnie, a mianowicie dzięki najazdowi Aleksandra
Wielkiego na Pendżab (327 p.n.e.). Uczestnicy tej wyprawy nazwali go „suchym miodem nie pochodzącym od pszczół”. Grecy i Rzymianie sprowadzili niewielkie ilości cukru z południowej Arabii. Pochodził oon z plantacji arabskich lub indyjskich i był przywożony przez kupców arabskich. Arabowie i Drawidowie od tak dawna żeglowali po morzu w celach handlowych, że fakt sprowadzania cukru do Rzymu z Arabii nie musi wcale oznaczać, że w Arabii istniały plantacje trzciny cukrowej.
Nie udało mi się dociec, kiedy w Arabii zaczęto uprawiać trzcinę cukrową. Przypuszczalnie stało się to w następstwie handlu cukrem. Jest rzeczą zupełnie normalną, że ludzie importujący jakiś produkt do własnego kraju, wcześniej lub później wpadają na pomysł rozpoczęcia jego produkcji u siebie.
Ponieważ znaleziono dziko rosnącą trzcinę cukrową w górzystej części południowej Arabii, uważano, że jest to miejsce jej pochodzenia. Wydaje się jednak rzeczą niemożliwą, żeby Arabowie mieli cukier, a nie znali gó starożytni Izraelici lub Egipcjanie, o czym wyraźnie świadczy literatura tamtych narodów. Uprawna trzcina cukrowa, rosnąc w dobrych warunkach, bardzo rzadko zawiązuje nasiona. Natomiast zaniedbana, rosnąca w złych warunkach, wystrzela w pędy kwiatowe jak gdyby wiedząc, że nie może polegać na rozmnażaniu wegetatywnym. Z całą pewnością dziko rosnąca arabska trzcina cukrowa była rośliną zdziczałą. Ponieważ trzcina jest byliną, łatwo może zdarzyć się, że po dawnych plantacjach pozostaną w okolicy mniej lub bardziej liczne zdziczałe rośMny.
Bardziej prawdopodobną ojczyzną trzciny cukrowej są Indie. Po pierwsze, według Wawiłowa, Indie są głównym ośrodkiem rozprzestrzeniania form uprawnych. Po drugie, istnieją niezbite dowody, że trzema była w tym kraju uprawiana od zamierzchłych czasów. Nazwy pocho
dzące od saccharum spotyka się w wielu językach europejskich. Wywodzą się one od sanskryckiego słowa sdk- kara oznaczającego cukier. Trzcina cukrowa w sanskry- cie nosi nazwę ikshu i można ją odnaleźć w języku bengalskim i wielu innych językach hinduskich, lecz nie występuje na południu i północy Indii, ani też w rejonie Indochin czy Malajów. Indoeuropejskie nazwy cukru wywodzące się z sanskrytu nie są najstarsze w Indiach. Istnieje również kilka nazw przedaryjskich, co sugeruje, że cukier był znany jeszcze przed przybyciem Ariów, którzy przywędrowali około 1500 roku p.n.e. Kraje położone na północny wschód od Indii( jak również południowe prowincje indyjskie także mają inne, niearyjskie nazwy dla trzciny i cukru. Sugeruje to istnienie niezależnych od siebie, lokalnych ośrodków udomowienia.
Wbrew tym niezbitym dowodom starożytności uprawy trzciny cukrowej w Indiach, istnieją poważne trudności w udowodnieniu jej pochodzenia z tego właśnie rejonu świata. Żadnemu z botaników badających florę indyjską nie udało się odnaleźć ani jednej dzikiej rośliny, która nie budziłaby wątpliwości, że jest zdziczałą rośliną uprawną. Podobnie zresztą nie znaleziono do tej pory dzikiej trzciny cukrowej na Cejloniie, Malajzji, Polinezji i w Indonezji.
Podobnie jak początkowo sugerowano Arabię jako miejsce pochodzenia trzciny cukrowej, tak później uważano, że pochodzi ona z Chin. Jednak Bretschneider udowodnił, że w Chinach była ona nieznana aż do naszej, ery. Twierdzi on, że w najstarszych źródłach chińskich nie mógł znaleźć wzmianki o tej roślinie. Po raz pierwszy trzcina cukrowa występuje w księdze Nang-fang- tsao-mu-chuang, pochodzącej z IV wieku n.e. Bretschneider cytuje z niej następujący ustęp: „Che-che y kan-che rośnie w Kochinchinie. Ma kilkadziesiąt centymetrów w obwodzie i przypomina bambus. Pęd polarna-
ny w kawałki jest jadalny i bardzo słodki. Sok wyciskany 1 pędów i wysuszony na słońcu, po kilku dniach staje się cukrem, który rozpuszcza się w ustach. W roku (tu jest wymieniona data odpowiadająca 286 r. n.e.) Królestwo Funan wysłało cukier jako daninę”.
Che oznacza bambus, kan słodki. Bretschneider podaje, że słowo cukier pisze się za pomocą kilku znaków. Uważam, że skoro nie było jednego znaku dla tego słowa, było ono nowe. Funan, to królestwo indyjskie położone na dalekim brzegu Gangesu. Bretschneider pisze, również opierając się na danych innego autora, że cesarz chiński, który panował w latach 627—650, wysłał człowieka do Behar (w Indiach), aby zbadał, jak wyrabia się cukier.
Najwyraźniej przedsięwzięcie to zostało uwieńczone sukcesem, gdyż kiedy Marco Polo podróżował po Dalekim Wschodzie w XIII wieku, spotkał w wielu miejscach produkcję cukru na poważną skalę. Na pierwszym miejscu wymienia Bengal, następnie pisze o Chinach: „Kub- lai Chan pobiera 3,5% podatek od produkcji cukru w Kin-sai”. O mieście Un-guen Marco Polo pisze: „Miejscowość ta słynie z manufaktury wytwarzającej cukier, który stąd wysyła się do Kanbalu na zaopatrzenie dworu. Poprzednio, zanim zapanował wielki Chan, tubylcy nie znali sztuki wytwarzania cukru wysokiej jakości. Gotowali go w taki sposób, że po wystudzeniu powstawała brunatna maź. Ale obecnie, kiedy miasto podlega rządom Jego Królewskiej Mości, na dworze królewskim przebywają specjaliści w tym przedmiocie, przysłani z Babilonu w celu wyuczenia mieszkańców miasta sztuki oczyszczania cukru za pomocą popiołów pewnych drzew” *.
Babilonem nazywali średniowieczni Europejczycy Kair, a ekspertami Kublai Chana byli Egipcjanie. W dziele Marco Polo jest także mowa o eksporcie cukru drogą morską z miasta Kan-giu. Tak więc w XIII wieku Chiny obfitowały w cukier, chociaż nie znały go w III wieku.
Powracając do książki Nang-fang-tsao-mu-chuang nie wiemy czy autor pisząc, że trzcina cukrowa rośnie w Kocfainohinie, miał na myśli jej uprawę, czy też że rośnie tam ona w stanie dzikim. Wiemy, że w VII wieku cesarz wysłał kogoś za granicę w celu przyswojenia sztuki wyrobu cukru i że ową zagranicą były Indie. Może to oznaczać, że trzcina rosnąca w Kochinchinie była rośliną dziką.
Pod koniec XVIII wieku botanik nazwiskiem Laurei- ro zaprezentował studium flory Kochinchiny \ którego nie znał Karl Ritter. Pośród innych roślin pochodzących stamtąd Laureiro wymienia Saccharum officina- rv!m 2. Uważam, że roślina ta rosła swego czasu w rejonie położonym pomiędzy północno-wschodnim Benga- lem i Kochinchiną i że została wprowadzona do uprawy na terenie obecnego Bengalu. Mogło to mieć miejsce najwcześniej około 3000 roku p.n.e. i nie później jak w drugim tysiącleciu p.n.e.
Pozostaje do rozwiązania zagadka, dlaczego Hindusi odkryli uprawę trzciny i otrzymywanie cukru, a nie dokonali tego Chińczycy, chociaż warunki ku temu mieli zupełnie jednakowe.
Najstarsza działalność cdowieka, uprawiana zresztą do dzisiaj, polegała na zbieraniu jagód i orzechów z dziko rosnących roślin. Jagody i,- orzechymusiały być cząstką pożywienia człowieka na długo przed wyT odręhnieniem rasy ludzkiej, a nawet zanim Homo sapiens wyróżnił się spośród innych ijiezbyt podobnych do ludzi stworów. W Eurazji \ Ameryce przez dziesiątki tysięcy lat praczłowiek, a później człowiek zbigi$2 wraz ze swoją rodziną poziomki, porzeczki, i&ąlfny i różnego rodzaju orzechy. Tak. ¡więc dzisiejsze wyprawy do lasu na maliny, jeżyny lubi jagody otworzą swer go rodzaju więź z najdawniejszymi :j przodkami rodu ludzkiego. Dziwne jest tylko, że najwartościowsze rośliny jagodowe nie były wśród najwcześniej udompr wionych, a nawet przeciwnie, do uprawy wzięto ję bardzo późno, podobnie zresztą jak orzechy, które zaczęto uprawiać stosunkowo niedawno. Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że. jeszcze do niedawna w otoczeniu człowieka była ich taka obfitość, że nie było powodu aby je uprawiać, chyba tylko dla poprawienia tych darów natury, a więc dla osiągnięcia większych i lepszych jagód lub orzechów. Zajmijmy się zatem jedną z najsmaczniejszych i najpopularniejszych jagód | rr j truskawką.
Truskawki
Obecnie uprawiane truskawki są roślinąmi stworzonymi przez człowieka. Historia tego tworzenia jest dosyć długa, jednak w odróżnieniu od większości ro
ślin opisanych w tej książce1 nie sięga zamierzchłej przeszłości.
Jeszcze dzisiaj występuje w całej Europie dzika poziomka (Fragaria vescafy* Jej owoce są dużo mniejsze od] owoców truskawki,: ale .przypominają je smakiem. Są tylko bardziej suche'i nie mają słodyczy tak char rakterystyczńej dla*- uprawnych odmian truskawek. Znali^poziomkę starożytni Grecy ń Rzymianie, ale najwyraźniej tylko jako ziele: lecznicze i nigdy'nie. prór bowali jej uprawiać. Żadna inna z dawnych, cywilizacji Starego Świata także, się nią nie zainteresowała, i
Kariera truskawki roapoczęła się, > kiedy dziką poziomkę przeniesiono do ogrodu, w pierwszej połowie XIV wieku. W 1324 roku Wśród rachunków jednego ze szpitali w północnej Fraiicji znajdujemy taką pozycję: „Za sadzonki poziomek do posadzenia w górach, kupione od Pierrót Paillet i Aeles Paiele XII d”. W 1386 roku ogrodnik króla Francji Karola V posadził 12 000 poziomek w ogrodach królewskich.1;,
JeszczeXVII wieflou Olivier de Serres we Francji i Parkinson w Anglii zalecali ogrodnikom przenoszenie poziomek z lasu do ogrodu i przez odpowiednią opiekę dążenie do otrzymania większych i lepszych owoców. Od czasu do czasu trafiały się i mutanty wyższej jakości, które selekcjonowano i rozmnażano. Współczesne „alpejskie” poziomki — fraises de bois — z nich się właśnie wywodzą.
Istnieje inna jeszcze poziomka europejska Fragaria elatior,' która jednak nie jest tak pospolita. Owoce jej są większe i bardziej aromatyczne. Wzięto ją do uprawy później. Zyskała rozgłos i uznanie jako poziomka Hautbois. W zachodniej Europie uprawiano ją do XIX wieku i tylko trudności natury genetycznej Hie po
zwalają w pełni udowodnić, że jest ona źródłem posmaku piżma w niektórych XIX-wieczaiych odmianach truskawek. Dziwną jest rzeezą, że europejskie poziomki uprawiane przez sześć wieków nie mają ilic wspólnego .*z współcześnie nam znaną truskawką, która pochodzi z Ameryki.
Fragaria mrginiana jest poziomką północnoamerykańską o owocach większych niż poziomki europejskie, lecz dużo mniejszych niż obecnie uprawiane truskawki. Została ona przeniesiona do Europy w XVII lub. pod koniec XVI wieku. Pierwszy zapis o jej pojawieniu się dotyczy Paryża, gdzie ogrodnik i botanik króla Ludwika XIII, Jean Robin posadził w 1624. roku poziomki amerykańskie w ogrodach królewskich. Gatunek ten nie był nigdy uprawiany w Ameryce, nie mamy przynajmniej żadnych na to dowodów. Po raz pierwszy wprowadził go do uprawy w Anglii Starszy Trade- scant. Poziomka ta była bardzo ceniona ze względu na większe owoce, jednak aromatem nie przewyższała podziomki Hautbois. Europejskie gatunki poziomek nigdy nie były krzyżowane z amerykańskimi. Zresztą byłoby to niemożliwe ze względów genetycznych, gdyż gatunki europejskie są diploidami, podczas gdy amerykańskie oktaploidami. Aż do 'tego momentu postęp, jaM uzyskano w uprawie poziomek, był taki, jaki możną było uzyskać przez selekcję najlepszych, egzemplarzy, troskliwą uprawę i nawożenie gleby obornikiem. Historia postępu w hodowli roślin jest historią selekcji najlepszych mutantów lub też sztucznego krzyżowania gatunków pochodzących z odległych geograficznie rejonów. Występowanie mutantów przewyższających pozostałe rośliny pod względem cech użytkowych jest zjawiskiem bardzo rzadkim. Hybrydyzacja (krzyżowanie) jako sposób otwarcia genetycznego skarbca z cechami recesywnymi była w wypadku poziomek nie
możliwa. Na pewno z czasem/ w drodze długotrwałej selekcji mutantów, otrzymano1 by lepsze odmiany, «ile w międzyczasie zdarzyło się coś bardzo interesującego. Francuski oficer marynarki, o nazwisku bardzo pasującym do sytuacji — Freziér, przywiózł z Ameryki Południowej w 1780 roku kilka roślin poziomek. Była to Fragaria chiloensis, występująca na wyspie Chi- loé "na archipelagu Juan Fernandez, na kontynencie południowoamerykańskim, w rejonie Valdivia. Lokalne rasy tego gatunku spotyka się również na wybrzeżu Ameryki Północnej, aż po Alaskę. Freziér zauważył ją w ogrodach Chileno. Dziwne, że poziomka ta, mająca dużo większe owoce niż inne znane gatunki, została Spbstrzeżona dopiero w XVIII wieku. Być może była -Ona uprawiana przez Peruwiańczyków jeszcze w czasach poprzedzających odkrycie Ameryki i rośliny znalezione przez Freziéra były od bardzo dawna w uprawie. Nie znalazłem jednak żadnych dowodów na poparcie tej' hipotezy. W każdym bądź razie Freziér zabrał owe poziomki na pokład swego statku. Tylko 5 roślin przeżyło trudy podróży morskiej do Francji. Ich dalsze losy nie :są zupełnie jasne. Wydaje się, że 'botanik Duchesne miał w posiadaniu dwie lub trzy rośliny F. chiloensis. Okazało się, że gatunek ten jest rozdzielnopłciowy, a Duchesne posiadał tylko osobniki żeńskie. (Nawiasem mówięc fakt rozdzielnopłcio- wości tego gatunku sam w sobie świadczy, że był on niedawno wzięty do uprawy). Duchesne1 zapylił te rośliny pyłkiem gatunku F. virginiana i otrzymał owoce oraz zapłodnione nasiona. Nasiona te wysiał, a pośród otrzymanych siewek znalazł wiele interesujących krzyżówek. Jedna z nich została wypuszczona na rynek pod nazwą Ananas. Przewyższała ona pod względem wielkości i aromatu wszystkie dotychczas znane odmiany poziomek.
Duchesne prawdopodobnie kontynuowałby swoją pracę gdyby nie wybuch Rewolucji Francuskiej. Kilka jego roślin, które chyba możemy już nazwać truskawkami, wydano do Anglii. Tam wraz z roślinami gatunków rodzicielskich F. virginiana i F. chiloensis posłużyły ogrodnikowi nazwiskiem Michael Keens do dalszego krzyżowania. Chociaż nie był on uczonym, re-{ zultaty jego pracy przewyższały wyniki Duchesne’a. W 1821 roku wyhodował on roślinę o dużych, aromatycznych i słodkich owocach, wypuszczoną na -rynek pod nazwą Keens’ Seedling.
Z naszego punktu widzenia jest tó > koniec historii^ Truskawka już powstała. Ogrodnicy bardziej wykształceni niż Keens dali później, swój wkład w hodowle i ulepszanie truskawki (wśród nich na szczególną wzmiankę zasługują T. A. Knight isThomas Laxton), jednak pierwszym był Keens.
Istnieje jeszcze jeden krotki rozdział w', historii truś? skawki. Owoce truskawek różnią się od poziomek nie tylko wielkością i smakiem, i lecz rójwnież krótszym okresem dojrzewania i zbioru. Niektóre odmiany europejskie pochodzące od Fragaria vesca, tzw. odmiany alpejskie, miały bardzo rozciągnięty sezon dojrzewania owoców, czasami trwał on całe lato. Ojciec Thivolet, ogrodnik amator i proboszcz parafii Chenoves we Francji, posadził w swoim ogrodzie kilka poziomek „alpejskich” i kilka truskawek „angielskich”, jak/je nazywali Francuzi. Spróbował skrzyżować je między sobą. Nie zdawał sobie sprawy, że chce dokonać rzeczy niemożliwej genetycznie. Otrzymał siewki rodzące duże owoce typu „angielskich”, które jednak miały okres dojrzewania i zbioru trwający trzy miesiące. Odmianę tę wypuszczono na rynek pod nazwą Saint-Joseph. Znacznie później dopiero okazało się, że był to mutant, a nie krzyżówka. Podobny wypadek miał miejsce
H Stanach; Zjednoczonych, gdzie w zbliżony sposób otrzymano odmianę o bardzo rozciągniętym okresie dojrzewania.
. Samuel Cooper, mieszkający w stanie Nowy . York, przeglądając w dniu 28 września 1898 roku pole truskawek zauważył, że. jedna,,z roślin ma bardzo liczne rozłogi (wąsy), na których, znajdują się kwiaty i owor, ce w,różnych stadiach rozwoju.. Odmiana, w której znalazł owego mutanta nazywała /się Bismarck. Nową odmianę, której owoce dojrzewały jesienią, Cooper, nazwał Pan-American1.
Odmiany Saint-Josęph i Pan-American zapoczątkowały /hodowlę odmian owpc$jący£h częściej ipiż jeden rąz w rokij i odmian o sezonie dojrzewania trwającym od czerwca d° październiką.; Truskawki należą do rośli^ wrażliwych długość dnia., je^li odmianę dnia krótkiego, nazwijmy ją A, posadzimy w szerokości geograficznej długiego dmią,^będzie wydawać ona tylko rozłogi nie tworząc ani kwiatów,r ani owoców. Przeniesipna. do. innej szerokości geograficznej wytworzy kvviąty i owocem nie dając rozłogów; Jeśli umieścić ją między tymi skrajnymi punktami geograficznymi zachowa, równowagę/ tworząc, i kwiaty i rozłogi. Odmiana B długiego, dnia, zachowa się. odwrotnie., Tak więc zmieniając, szerokość geograficzną. można regulo-? wać proces- tworzenia kwiatów lub rozłogów. Efekt ten można,również osiągnąć przez sztuczną regulację, długości dnia. Tak wygląda ostatni akt historii udomo^ wienia truskawki.
Porzeczki i agrest
. Nazwa rodzajowa porzeczek i agrestu brzmi Rib&s. Pochodzi ona od duńskiego słowa ribs, oznaczającego pprzeczkę. Podobna nazwa występuje również w in-
nych językach nordyckich. Nie stanowi to jednak klucza do historii tych roślin. Niektóre z nich mogły być udomowione na północy Europy, gdzieś w Skandynawii, lecz z całą pewnością były również udomowione gdzie indziej.
Agrest (Ribes grossularia), po angielsku nazywa się gooseberry, co oznacza gęsia jagoda. Nazwa ta pOcłió-J dzi stąd, że gotowany agrest podawano z pieczoną'g^- sią. W stanie dzikim rośnie on pospolicie w północnej części Eurazji, rzadziej jest spotykany na południu Europy i w zachodniej Azji.
Zarówno roślina, jak i owoce nie występują w ógóle w dawnej literaturze. Najwidoczniej ani Grecy, ani Rzymianie, ani też żadne z ludów cywilizowanych nie tylko nie uprawiały agrestu, ale nawet gö nie zauważyły. Być może ludzie ci uznali, że nie jest óń wärt zainteresowania, skoro mieli pod dostatkiem winogtóh! Tam jednak gdzie nie można było uprawiać - winorośli;’ wino wyrabiano z agrestu.
Bardzo ciekawie wygląda historia agrestu w Atiglii. Pod koniec XVIII i na początku XXX wieku! był oh bardzo modny w robotniczych Ógrodkach prżemysłówych okręgów środkowej i północnej Anglii. Przy oberżach, gospodach i zajazdach powstały kkuby agrestowe. Właściciele tych lokali wyziiaczali nagrody za najładniejsze owoce. Górnicy i robotnicy fabryczni uprawiali swoje krzewy w maleńkich ogródkach przydomowych; zbierając niejednokrotnie owoce wielkości śliwki.
Nie mamy żadnych dowodów na to, że agrest był uprawiany w Anglii przed XVI wiekiem. To wystarr czyło niektórym autorom do stwierdzenia, że roślina ta przywędrowała na Wyspy Brytyjskie poprzez kraje europejskie z Azji. Ale nie ma również żadnych do* wodów na to, że był on uprawiany w Azji. W gwarowym nazewnictwie angielskim nie ma śladu sprowa
dzenia go skądkolwiek, zwłaszćża z trzech sąsiednich krajów, to jest z Niemiec, Holandii lub Francji, gdzie był’ uprawiany w podobnym czasie. Uważam, że agrest udomowili w Anglii właściciele małych ogródków, przenosząc do nich z lasu dzikie-rośliny. Hipoteza ta oczywiście opiera1 się i na twierdzeniu, że roślina ta zawsze występowała w stanie dzikim na Wyspach Brytyjskich oraz że podobne, „ludowe”, udomowienie agrestu miało miejsce w Holandii'i w Niemczech.
• Trzy | pozostałe gatunki z rodzaju, Ribes: porzeczka czarna, czerwona i biała mają pewne znaczenie w stre- Wie klimatu umiarkowanego. Porzeczka' czarna jest ważna w przetwórstwie, jako ¡surowiec do wyrobu dżemów 1' soków oraz posiada pewne znaczenie lecznicze. Pozostałe dwie porzeczki można rozpatrywać razem, gdyż porzeczka biała- jest 'odmianą czerwonej.
Porzeczka czerwona wydaje się być rośliną stworzoną przez człowieka, w oparciu o trzy gatunki: Rir- bes rubrum, R. petraeum i RiWUlgare. Wszystkie one pochodzą z Eurazji i' £¡0'najmniej jeden z nich rósł w stanie dzikim na terenie oAnglii, lub przynajmniej był tutaj, gdzieś w j zamierzchłej przeszłości naturali^ zowany. Porzeczka czerwona nie była w Anglii uprawiana do 1557 roku, gdyż nie znajduje się na liście roślin uprawnych opublikowanej przez sir Thomasa Tus- sera1. Jednak już Herbal Gerarda z 1597 roku wymienia ją jako roślinę tak rzadko spotykaną w uprawie, że’autor uznał za konieczne podać jej opis. Sugeruje to, że- porzeczka musiała być niedawno sprowadzona z Europy. Skądinąd wiemy, że była ona uprawiana w niektórych krajach' Europy, zanim pojawiła się w ogrodach angielskich. Istnieją pewne poszlaki, że porzeczki od bardzo dawna uprawiano w Bretanii JJre-
tońfi&a nazwa porzeczki — kastilez jest starsza od jakiejkolwiek nazwy francuskiej. Również liczne francuskie nazwy gwarowe wydają się pochodzić od niej. Być może właśnie Bretończycy w okresie średniowiecza dokonali udomowienia porzeczki.
Odkrycie wysokiej zawartości witaminy C w owocach czarnej porzeczki, jak również zastąpienie przez Niemców metody sterylizacji termicznej użyciem filtrów porcelanowych, uczyniło tę roślinę popularną w północnej Europie, a jej owoce atrakcyjnym towarem.
W stanie naturalnym porzeczka czarna - i(fRibes ni- grurn) występuje w całej Eurazji; od Europy zachodniej aż po rzekę Amur i Himalaje. Na północy jest ona bardziej pospolita niż na południu. Może właśnie dła-r tego została tak późno udomowiona. Najprawdopodobniej czarna porzeczka nie była znana starym cywilizacjom, a przynajmniej nie jest wymieniana przez żadnego ze starożytnych pisarzy. Jagoda czarnej poprzeczki miała nazwy w niektórych językach preindo- europejskich, lecz z jej uprawą spotykamy się dopiero w czasach średniowiecza. De Wit posuwa się nawet do twierdzenia, że odmiany ogrodowe powstały dopiero w XVIII wieku1. Inny autor utrzymuje,: że' we Francji była ona nieznana do 1830 roku i jest. to.■■najwyraźniej zgodne z prawdą, gdyż nie wspominają o niej XVI- i XVII-wieazni autorzy — ogrodnicy ?.
Można również spotkać się z wątpliwej wartości dowodzeniem, że porzeczka czarna była udomowiona w Rosji i poprzez Niemcy rozprzestrzeniła się na tereny pozostałych państw europejskich.
Maliny
Malina (Rubus idaeus) występuje w stanie naturalnym na terenie Európyi i całej Azji łącznie z Japonią. Wydaje się jednak, że nie budziła zainteresowania ludów starożytnych. Nie ma bowiem żadnej wzmianki na jej temat w literaturze greckiej, rzymskiej ani chińskiej. Rzeczywiście aż do XIX wieku malina nie miała żadnego znaczenia ani w Europie, ani Ameryce Północnej: Nie chcę przez to jednak powiedzieć, że do tego'ćżasu malina nie była uprawiana, bowiem w katalogu Johna Tradescanta ż połowy XVII wieku wymienia ? się 'jej kilka odmian. Znano wtedy już odmiany o białych i czerwonych owocach, co samo przez się jest dowodem, że maliny muśiały być już od dość dawna w uprawie. Można znaleźć jeszcze starsze wzmianki na temat Raspis lub Hyndberries. Im bardżiej jednak sięgamy w przeszłość, tym częściej owoce malin śą 'opisywane jako kwaśne. Sugeruje to, że nie było jeszcze selekcji mającej na celu wybranie do uprawy odmian ulepszonych.
Może malina należy do tych roślin, które były wzięte1 do uprawy w Europie, z Anglią włącznie? Drobni posiadacze przenosili dzikie rośliny do swych ogródków, podobnie jak w wypadku poziomek, i tak rozpoczęła się selekcja i ulepszanie tego gatunku, zanim wzbudził on zainteresowanie zawodowych szkółkarzy.
Orzechy
Zbierane w lasach orzechy, obok jagód, z całą pewnością stanowiły pożywienie praczłowieka. Jednym z pierwszych udomowionych orzechów był migdał,
o czym była mowa przy omawianiu śliw. Grecy sprowadzali migdały przez dość długi czas, zanim wprowadzili ich uprawę u siebie»
Kasztan jadalny Grecy nazywali Dios hálanos, co można przetłumaczyć jako boski żołądź. Rzymianie używali nazwy przetłumaczonej z greki — Jovis glans; wydaje się, że później nazwę tę przenieśli na orzech włoski. Do dzisiaj zresztą używamy tej nazwy w łacinie (Juglans) dla określenia rodzaju botanicznego, do którego należy orzech włoski. Skąd wywodzą się uprawne formy obydwu tych gatunków tworzących ogromne drzewa? Środowisko naturalne kasztana znajduje się w Europie i rozciąga się od Morza Kaspijskiego aż po Portugalię. We wszystkich dostatecznie rozwiniętych krajach wprowadzenie do uprawy roślin drzewiastych przebiegało w dwóch etapach: sadzenie drzew, a następnie szczepienie odmianami szlachetnymi. W wypadku kasztana szlachetność odmiany szczepionej polegała przede wszystkim na zawartości jednego jądra w orzechu. Dlatego ważne jest gdzie po raz pierwszy zastosowano do szczepienia, jako odmianę szlachetną, formę jednojądrową.
Wiemy na pewno skąd Francuzi i inni Europejczycy z północy brali szlachetne kasztany jadalne. Olivier de Serres poleca do uprawy1 odmiany „toskańskie” i „sardońskie”. Nazwa toskańskie mówi sama za siebie, sardońskie oznacza pochodzące z Sardis w Azji Mniejszej. Możemy nie przejmować się Włochami i Grecją, gdyż jednojądrowe orzechy dotarły tam przede wszystkim z Sardis. Prawdopodobnie również kasztany toskańskie pochodziły z Azji. Jednak Sardis nie było jedynym ani też najstarszym miejscem uprawy tej rośliny.
Angielska nazwa kasztana chestnut jest przekręconym francuskim słowem châtaigne, które z kolei stanowi galijską wersję słowa castanea i pochodzi od ła-
c.ińskiego castanean. Skąd się wzięła ta nazwa? Prawdopodobnie od miejscowości o tej samej lub podobnej nazwie. Poeta Nicander tworzący w II wieku p.n.e. wymienia miejsce o nazwie Kastanis słynne z drzew orzechowych. Dużo wcześniej Herodot, a po nim geograf Strabon, wspominają małe miasto nadmorskie w Magnezji o nazwie Kastanaia, o którym Teofrast mówi, że słynęło z orzechów nazwanych przez niego Euboean, to jest pochodzące z wyspy o nazwie Euboea, znajdującej się w pobliżu Magnezji. Wydaje mi się, że były to właśnie kasztany. Natomiast Kastanis wymieniane przez Nicandra leżało w Poncie, okręgu większym i o poważniejszym znaczeniu h Wiemy również, że Grecy gdzieś właśnie z tych stron importowali orzechy, naizywając je po prostu orzechami .pontyjsikimi. Były to mieszane orzechy, wśród których znajdowały się migdały, a być może także i kasztany. Można by wysnuć wniosek, że kasztany szlachetne dotarły do Grecji i południowej Europy z Azji Mniejszej. Istnieją jednak dowody, że szlachetne drzewa pochodziły z rejonów położonych dalej na wschód.
Orzechów laskowych dostarcza leszczyna (Corylus avellana). Nazwa gatunkowa avellana wywodzi się od Avella Vecchia (uprzednio rzymska Abella słynąca z jabłek i orzechów). Do Rzymu leszczyna przyszła z Grecji nie później niż w II wieku p.n.e., gdyż Katon w De re rustica zaleca już sadzenie orzechów avellañ- skich. Należały one do grupy orzechów nazywanych przez Greków pontyjskimi. Ksenofont w Anabazie, opisując przemarsz Dziesięciu Tysięcy przez Mosynoiki należące do Pontu, mówi o dużej ilości orzechów zgromadzonych na strychach. Dużo później kraj ten był wysławiany z powodu nadzwyczajnych orzechów. Dla-
tego też z dużym prawdopodobieństwem możemy uznać, że leszczyna była udomowiona w Poncie tuż przed 3000 rokiem p.n.e.
Powróćmy jeszcze do orzecha włoskiego (Juglans regia); wiemy że występuje w stanie dzikim w zachodniej Azji aż po Afganistan i we wchodniej Europie. Nie spotyka się go natomiast w zachodniej Europie. Wydaje się, że Grecy nie znali go. Nie można go również zidentyfikować na liście orzechów wartych upra^ wy spisanej przez Katona. Ale już w czasach, kiedy Varro napisał swoje De re rustica (116—>27 p.n.e)', orzech włoski był znany we Włoszech. Nie można jednakże wyśledzić, gdzie i kiedy został po raz pierwszy wprowadzony do uprawy, prawdopodobnie stało się to również w Azji Mniejszej.
Zupełnie odmiennie wygląda historia orzeszka ziemnego zwanego także arachidowym (Arachis hypogaea), który stanowi obecnie jedno z czterech głównych źródeł oleju roślinnego i jest uprawiany na szeroką skalę w wielu krajach tropikalnych. Jest to roślina strączkowa, podobnie jak groch i fasola. Ma bardzo dziwny zwyczaj zakopywania swych strączków w ziemi, aby tam dojrzewały. Znane są dwie odmiany uprawiane w Indiach, Chinach, Afryce, południowych stanach USA, we Włoszech i Hiszpanii. Linnausz w Species plantarum pisał, że orzeszek ziemny „zamieszkuje Surinam, Brazylię i Peru”. W pierwszej połowie XVIII wieku był jednakże tak szeroko uprawiany w Azji i w Afryce, że botanicy uznali go za roślinę Starego Świata i sugerowali, że została udomowiona w Chinach. Niektórzy uczeni uważali nawet, że wzmianko^ wana przez Teofrasta roślina o nazwie Arachis, od której Linneusz zapożyczył nazwę, to właśnie orzeszek ziemny. Opierając się na ustępie z Teofrasta uznali oni również, że orzeszki ziemne znane były w staroży
tnym Egipcie. Przysporzyło to niemało pracy obydwu De Candolle’om. Aż w końcu ojciec w Prodromus, a syn w licznych monografiach udowodnili raz na zawsze, że orzeszek ziemny był nie znany cywilizacjom starożytnym Starego Świata. Został sprowadzony do Europy przez Portugalczyków w XVI wieku poprzez Afrykę. De Candolle’om udało się udowodnić, że nawet i do Meksyku orzeszek ziemny został sprowadzony-
Nie znaleziono nigdzie na świecie orzeszka ziemnego w stanie dzikim. W Brazylii występuje sześć gatunków pokrewnych tej roślinie. Najprawdopodobniej obecnie uprawiane orzeszki ziemne są potomkami dwóch lub więcej spośród tych gatunków. Najstarszym dowodem zastosowania orzeszków ziemnych, a najprawdopodobniej także ich uprawy, są ziarna Arachis odkopane w prehistorycznych wykopaliskach w Ancon, położonym w Peru 15 km od wybrzeża. Datuje się je na około 700 lat p.n.e. Wydaje się więc, że orzeszek ziemny był jedną z wielu bardzo pożytecznych roślin udomowionych przez pierwszych rolników peruwiańskich w okresie 1000 lat p.n.e.
Historia pistacji (Pistachia vera) jest dużo krótsza. Pistacja rozprzestrzeniła się z Włoch do krajów europejskich, afrykańskich i amerykańskich, w których znalazła sprzyjające warunki rozwojowe. Jednak drzewo to nie pochodzi z Włoch. Pliniusz podaje w Historii naturalnej, że została ona sprowadzona przez Vi- telliusa z Syrii pod koniec panowania cesarza Tybe- riusza, a Flawiusz Pompejusz przeniósł ją z Włoch do Hiszpanii. Do Włoch pistację sprowadzono już jako roślinę uprawną. Ponieważ jednak w dzikim stanie pistacja występuje w Syrii, nie musimy poszukiwać miejsca jej udomowienia, które chyba nastąpiło niezbyt dawno.
Przedstawione w tej książce przykłady udomowienia roślin zostały podane w taki sposób, jakby były poprzedzone rozważnymi przemyśleniami i planami. Stało się tak dlatego, że bardzo trudno jest w skrócie opisać drobne wydarzenia wynikające z innych równie mało znaczących ewenementów, wyniki których ujawniają się jako duża i ważna zmiana, ale dopiero w długi czas po ich dokonaniu. Udomowienia roślin i zwierząt nie można rozpatrywać jako serii drobnych przedsięwzięć, lecz jako bardzo powolny proces ewolucji. Liczni autorzy odżegnują się od zastosowania terminu „rewolucja neolityczna” i istotnie jest on mylący, gdyż sugeruje nagłe obudzenie zainteresowań przemysłowych i rolniczych po całych wiekach bezwładu.
Chociaż najwcześniejsze udomowienia były dziełem przypadków, takich jak na przykład wyrzucenie ogryz- ka owocu na śmietnik, jednak zwrócenie uwagi na takie przypadki i wyciągnięcie z nich praktycznych wniosków w postaci posadzenia rośliny, pielęgnowania jej i oczekiwania plonu, było aktem zapoczątkowującym cywilizację. Jeśli uwierzycie, że postępowa cywilizacja sama w sobie może doprowadzić do zrozumienia i władania światem, w tym również ludzką naturą i jej możliwościami, i że takie zrozumienie i panowanie jest jedynym słusznym celem człowieka, to stanie się to dzięki ludziom, którzy pierwsi rozpoczęli udomowienie roślin i zwierząt, ludziom, którym winni jesteśmy wdzięczność za dostarczenie nam środków do osiągnięcia tego celu.