Marcin Świetlicki poeta osobny

© Zabudowa Trawnika, 2003

http://zabudowa.republika.pl




Arkadiusz Błaszczuk


Marcin Świetlicki - poeta osobny

(fragmenty pracy magisterskiej)



Informacje wstępne


Marcin Świetlicki, urodził się w Piaskach koło Lublina, 24 grudnia 1961 roku. Świadectwo dojrzałości uzyskał w 1980 roku. Rozpoczął studia na wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, których nie ukończył (1980- 1982). W Ludowym Wojsku Polskim dosłużył się stopnia bombardiera. Debiutował w 1981 roku w mówionym „NaGłosie”, miesięczniku założonym przez opozycyjnych pisarzy krakowskich. Uważany jest za najwybitniejszego przedstawiciela poezji pokolenia X, indywidualność poetycką przełomu 1989. Do roku 1990, kiedy to otrzymał poetycką nagrodę „bruLionu” publikował mało; w tym samym roku otrzymał też nagrodę im. Georga Trakla (na dwa lata przed ukazaniem się jego pierwszej książki). Od 1993 roku jest wokalistą „Świetlików”, w których śpiewa głównie swoje teksty, przy czym należy pamiętać, iż dla pokolenia kontestatorów lat osiemdziesiątych zeszłego wieku muzyka rockowa jest typową formą wyrażania buntu skierowanego przeciw światu „dorosłych”, także próbom podporządkowania schematom życia i poezji. W roku 1996 otrzymał prestiżową nagrodę im. Kościelskich1. Mieszka w Krakowie, pracuje jako korektor w „Tygodniku Powszechnym”. Wcześniej był strażakiem, magazynierem, sekretarzem, adiustatorem i wychowawcą trudnej młodzieży.

Wydał:

  1. Zimne Kraje: wiersze 1980- 1990 (1992)

  2. Schizma (1994)

  3. Zimne Kraje 2 (1995)

  4. Berlin (1995)

  5. 37 wierszy o wódce i papierosach (1996)

  6. Trzecia połowa (1996)

  7. 20 niezapomnianych przebojów i 10 kultowych fotografii (1996)

  8. Stare chłopy prowadzą rowery na techno (1996) [44 ręcznie numerowane egzemplarze]

  9. Zimne kraje 3 (1996)

  10. Pieśni Profana (1998) [ nominacja do nagrody „NIKE” w 1998 roku ]

  11. Czynny do odwołania (2001) [ finalista konkursu o nagrodę „NIKE” w 2002 roku ]

  12. Wiersze wyprane [jest to wybór drukowanych wcześniej wierszy poety dokonany przez niego samego oraz A. Sosnowskiego, P. Śliwińskiego i P. Próchniaka.]

  1. Katecheci i frustraci (2001)

  1. Ogród koncentracyjny(1995) [ nominacja do „FRYDERYKA” w 1996 roku ]

  2. Cacy cacy fleischmaschine (1997)

  3. Perły przed wieprze (1999)

  4. Złe misie (2001)

  1. Nie idź do pracy (1999)

  1. Cierpienie i wypoczynek (2000)

  1. Małżowina (1998)


1.2. Nieprzysiadalny


Świetlicki jest poetą anarchizującym w swej postawie i po części- dlatego też-kultowym. Jego twórczością intensywnie interesują się krytycy literaccy, publiczność stosunkowo chętnie kupuje jego książki i fonografię. Frazy z jego wierszy przeszły do języka potocznego (np.: Jestem w nastroju nieprzysiadalnym z wiersza Nieprzysiadalność, czy Jestem nieślubnym dzieckiem Bogarta i Marilyn Monroe z utworu Casablanca2). Widzi się w nim outsidera, z własnej woli nieprzynależącego do sfery kultury oficjalnej. Kreuje siebie na poetę niezakorzenionego, zniechęconego, zranionego, obojętnego, szorstkiego i nastroszonego. Dzięki tym cechom jest wiarygodnym, bacznym i czujnym w demaskowaniu fałszywej rzeczywistości, ludzkiego- zarówno swojego, jak i obcego- animalizmu, ukrywanego za fasadami kultury i wiary. Poeta jest więc zdeterminowany do pisania wierszy -nie zna innego sposobu radzenia sobie z życiem. Podkreślam, iż jest to pewnego rodzaju antidotum. Utwór I tak dalej, mniej więcej w tym stylu zaczyna się od słów Piekło mam już dawno opracowane. Poeta przyznaje, że tematy ponure, ciemne, drastyczne i okrutne- nie jasne, przyjemne działają na jego wyobraźnię, że są dla niego łatwiejsze. Kiedy zdarzają mu się chwile zadowolenia, jest mu dobrze i wygodnie - to nie pisze. Cechą charakterystyczną jego metody twórczej jest nieustanne zapisywanie (więc zakorzenianie się) i porzucanie ludzi, sytuacji, stanów i idei. Jest poetą traumatycznym, który sarkazmem rozdrapuje blizny. Konserwowanie młodości jest poniekąd utrwalaniem stanu choroby, uwrażliwienia, podatności na infekcje, niezakorzenienia i wolności. Wartości wywodzą się z nieprzystosowania, ironii, autoironii, doznawania życia przez wywoływanie traumy i wstrętu. Doświadczenie bólu i brzydoty prowadzi do odkrycia rzeczywistości. Cierpienie urzeczywistnia, brzydota urealnia. Tymczasowość, bezdomność, nieforemność, chorobliwość, bolesność to atrybuty istnienia, jedyna jego prawdziwa treść.

Jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci poezji polskiej, swoim nonszalanckim zachowaniem wywołał skandal na festiwalu opolskim, kolejny, gdy odmówił przyjęcia nagrody „Polityki”. Zaproszony w Krakowie do odczytania wierszy w obecności Czesława Miłosza3- powołał do życia Świetliki i wykrzyczał do mikrofonu: Któregoś dnia to miasto będzie należeć do mnie. Uznany został za chuligana, po pierwszym odcinku programu telewizyjnego Katarzyny Suchcickiej Skąd ta wrażliwość. Kiedy to jako obrazoburcę atakowano go za niecenzuralne wyrażenia i zbyt żywo zareagował na oczywistą prowokację.

Jednym z najlepiej znanych utworów poety jest wiersz Nieprzysiadalność4 Opisana w tym wierszu historia wydarzyła się naprawdę, wiosną 1992 roku, czyli na kilka miesięcy przed powstaniem „Świetlików”, rok przed ukazaniem się „Zimnych krajów”. Za enigmatycznym JP kryje się ówczesny felietonista „Tygodnika Powszechnego”, później „Polityki” i „Hustlera”, w opisywanym momencie autor tylko jednej książki pt.: „Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej”. Jerzy Pilch pamięta dokładnie, iż siedział ze Świetlickim w nieistniejącej już „Kurzej Stopce”, na placu Wiosny Ludów w Krakowie. Uważa się, że Pilch miał wtedy wracać do swego mieszkania na ulicy Francesco Nullo, zaś Świetlicki był między kłótnią z ówczesną żoną Renatą, a rozmową z późniejszą matką jego syna, Maćka, konkubiną Moniką. Jednak to nie plotka środowiskowa, nawet nie to, że inny JP, Jacek Płaza, krakowski radiowiec, prosił autora tekstu o pisemne oświadczenie, że nie byli razem tego wieczora, stała się przyczyną fermentu. Swą sławę „Nieprzysiadalność” zawdzięcza czemuś, co można by nazwać refrenem: „Ja to pierdolę, dziś jestem w nastroju nieprzysiadalnym.” Ciotka poety, zwolenniczka KPN, zerwała na pewien okres kontakty z rodziną, właśnie z powodu tych słów. Właśnie ten wulgarny wyraz, który mógł zdeprawować obecne na imprezie dzieci, był powodem przerwania przez Straż Miejską plenerowego występu „Świetlików” w 1997 roku, w Gdańsku. Również w tym utworze znalazły się słowa określające nastawienie poety m.in., choć pewnie nie tylko, do literackiego parnasu: „Tak się zdarza zazwyczaj,/ że jestem w nastroju nieprzysiadalnym./ Siedzę sam przy stoliku/ i nie mam ochoty/ dosiąść się do was/ choć na mnie kiwacie”. 5

Bunt poety jest zwykłą próbą odkrywania samego siebie, nie sposobem zbijania kapitału. Ekscesy, które przecież są udziałem każdego człowieka, są zwyczajnymi przypadkami, które, gdy zdarzają się postaciom znanym, są rozdmuchiwane przez media. Świetlicki przyznaje, że media nagłośniły jego postać, zwiększyły zainteresowanie wydawców jego książkami i zmieniły osobowość. Spójrzmy na debiutancki występ Świetlików- Opluty (44) napisany został pół roku wcześniej, kiedy poeta nie miał pojęcia, że wystąpi przed Noblistą. Sam tekst nikogo nie opluwa, niczego nie profanuje. Zadajmy sobie pytanie: czy Kraków rzeczywiście należy do Miłosza?


1.3. Niewyraźny


Jaki jest Świetlicki? Jaka jest jego poezja? Do poety przylgnęły określenia: skandalista, obrazoburca, wulgarysta. Sam nazwał siebie profanem. O jego poezji, w związku z Targami Książki we Frankfurcie, na których Polska wystąpiła jako gość honorowy, pisał Tadeusz Pióro:6 Kontynuatorem poetyki buntu i kulturowej prowokacji, którą najdobitniej realizował dwadzieścia lat wcześniej Rafał Wojaczek, został Marcin Świetlicki. Jego wiersze w niezwykły sposób łączą bezpośredniość, nawet dosadność, znaną z songów Brechta ze zdawkowym, osiągniętym minimalnymi środkami, a przez to - bardzo efektownym liryzmem. (...) nie drwi z tematów liryce najbliższych, miłości i śmierci.7

Często krytycy chcą widzieć Świetlickiego jako następcę Rafała Wojaczka. Owszem, Świetlicki przyznaje, że w liceum zaczytywał się tym poetą, że tomiku zebranych wierszy nikomu by nie pożyczył. Świetliki w latach dziewięćdziesiątych nagrały piosenkę do tekstu Wojaczka. Jednak Marcin Świetlicki nie jest „poetą przeklętym”8. Cechą łączącą obu poetów jest zwrócenie się ku szczegółom codzienności, opisywanie fizjologii miłości. To, że Świetlicki jest postrzegany jako pewien typ poety jest dla niektórych wynikiem zabiegów marketingowych: Melecki stwierdził: W latach dziewięćdziesiątych pojawiła się możliwość, wprost nieograniczona, nagłaśniania się za pomocą mediów. I przykładowo kolega Świetlicki skorzystał z tego bardzo mocno, przez co jest bardzo znanym poetą i- w opinii większości- bardzo dobrym. A przy tym jego gesty punkowe są dla mnie typu light.9

Omawianemu poecie można zarzucić wiele, jednak chyba nie to, że jest niewyraźny i że nie opisuje rzeczywistości. Nie lubię poetów niewyraźnych, poetów, którzy nie opisują rzeczywistości powiedział znany krytyk i historyk literatury Ryszard Matuszewski.10 Orientacja „Hybrydy” to nieporozumienie. Ostatnie pokolenie, które czuję, to pokolenie Ewy Lipskiej i Barańczaka. Po tych wyznaniach następuje osobisty, szczery sąd nad poezją i imidżem, które, co sam przyznał, są mu niezrozumiałe. Jestem pełen niesmaku wobec sposobu bycia i rodzaju pisania poetów z grupy „bruLionu”. Na jednym z wieczorów Świetlicki zachowywał się w sposób skandaliczny- poezja niedobra, masa autoreklamy. Zachowuje się jak szczeniak, będąc zupełnie dojrzałym człowiekiem.

Poeta nie czuje się dojrzały, uformowany. Ma to odbicie w wierszach. Nowy i groźny element na mapie:/ dorosłość - mówi podmiot liryczny w wierszu z tomu „Schizma” pt.: „Wczesna jesień”11. „Baczność”12 zaczyna się od słów: Skończyło się dzieciństwo. Baczność!- mówi Pani. W odczuciu poety ‘uformowany’ oznacza ‘martwy’!13 Również podmiot liryczny jego wierszy jest zasklepiony w nieprzemijającej młodości- otwarty i niespokojny bo niezaspokojony.

Zarówno w kwestii podejścia do czytelnika na wieczorze autorskim, jak i konkretności poezji wypowiedział się Piotr Bratkowski w artykule14 krytycznym poświęconym nowemu tomikowi Jacka Podsiadły15: Charakterystyczna była różnica strategii, jaką tego wieczoru obaj poeci- nie umawiając się wcześniej- przyjęli wobec widowni, różnica sposobu konstruowania swego publicznego wizerunku. Jak z popularnej niegdyś anegdoty o „dobrym” i „złym” ubeku. Otóż Świetlicki wszelkie próby nawiązania kontaktu ze strony widowni zbywał wymijającymi, często aroganckimi „grepsami”. Podsiadło zaś odwrotnie. (...)

Być może Ryszardowi Matuszewskiemu chodzi właśnie o to, że Świetlicki opisuje swoją rzeczywistość, a nie jego; bo codzienność jest nią chyba, choć może czasem nazbyt, co boli znakomitego historyka literatury, pozbawiona idei16. (Ale nie może być mowy o wartościach zbiorowych, bo te się nie sprawdzają- nawet idea szlachetnego współzawodnictwa jest nieprawdziwa skoro prowadzi do bestialstw. Wiersz 29 maja 1985 jest poetyckim komentarzem do zajść, które odbyły się tego dnia na stadionie Heysel- sport okazał się wtedy jednym zbiorowym, rytualnym morderstwem.) Padł jeszcze zarzut o autoreklamę, która jest cechą „poetów- kaskaderów” a nie wadą. Nie da się ukryć, iż opisywany poeta zachowaniem rodzi tematy do plotek i podstawy do pochopnych sądów.


1.4. Apolityczny


Zaskakując wielu, znalazł się jako kandydat na radnego na liście komitetu wyborczego Otwarty Kraków. Jeden z twórców krakowskiej Galerii Otwartej, Rafał Bujanowski, zaproponował poecie wystawienie billboardu. Łamiąc ciszę wyborczą zamontowano w niedzielę 11 października 1998 roku trzy przedstawiające kolejno: zdjęcie Bujanowskiego z dzieciństwa z podpisem: „Będzie ładnie”, jego narzeczonej z hasłem: „Głosując na mnie, nie głosujesz na Bujanowskiego i Świetlickiego” i zdjęcie poety z chmurką zawierającą słowa: „Głosując na mnie- oddajesz głos nieważny”. Autorów dzieła spisała policja i zagroziła kolegium w wysokości pięciu tysięcy złotych.

Dlaczego poeta zdecydował się startować w wyborach? Przyczyny zostały opisane w „Faksie otwartym do <<Gazety Wyborczej>>” z 2 października 1998. Konsekwencje decyzji okazały się groteskowe: w „Tygodniku Powszechnym” naskakiwano na Swietlickiego, że są ludzie, którzy lepiej nadają się do służby publicznej, że odbiera głosy Unii Wolności. Okazało się, że jestem zagrożeniem dla demokracji. Poczułem się jak postać wyjęta prosto z powieści Kafki. Pracownik radia RMF chciał mnie bić(...) Okazuje się, że nie można napisać „brzydzę się RMF-em”. Gdybym na przykład powiedział, że brzydzę się pismem „Nie” - byłoby to przyjęte. Są takie święte krowy, którymi się brzydzić nie wolno17 .

Na końcu wspomnianego listu do „Gazety Wyborczej” pojawiło się zdanie: „Spróbuję w wyborach prezydenckich...”. Gdyby się okazało, że wszystko jest czyste, to bardzo chętnie działałbym w polityce i przynosił ludziom szczęście i radość. Ale okazuje się, że jest to niemożliwe, bo w polityce siedzą same szuje, kombinatorzy. Okazało się, że nie mam możliwości wejścia w ten skorumpowany i obrzydliwy świat.”18 Pomimo tego, że pensje i diety radnego są niemałe, Świetlicki wycofał swą kandydaturę, a jego stosunek do polityki dobitnie wyrażony został w powyższym, nie wymagającym komentarza, cytacie.

Poeta ma alergię polityczną. Wyraził to na przykład w wierszu „Państwo Guliwerowie”19, tak bowiem nazwał klasę polityczną:

Krążownik w ścieku(...)

Skup się i wytęż wzrok: nadchodzą,

suną po krawężniku dostojnie, zauważ

ich przynajmniej, no niechże

poczują się istotni: prezydent i prymas,

premier, posłanka i senator. Zobacz:

naradzają się z końską muchą.

Porównując ważnych krajowych polityków do końskiej muchy podkreślił jak są dla niego ważni. Nieprzypadkowym jest to, że posuwają się po krawężniku i wypełzają z kanalizacji, znaczy to, że są na marginesie. Wiersz ten koresponduje i łagodzi nieco wymowę utworu „...ska”:

Dlaczego twój niepokój tak obraca się wokół

Wyrazów: niepodległość, wolność,

Równość, braterstwo. Polska od morza do morza,

Bezrobocie, podatki, „Gazeta Wyborcza”?


(...)Czy nie wiedziałeś, że są to wyrazy najmniejsze?


(...)Czy nie wiedziałeś, że tym wszystkim rządzi ta szczupła

dziwka?(...)

Poeta stawia pytanie o sens walki politycznej, poświęcania życia dla niepewnych, przebrzmiałych idei. Pokazuje swą niewiarę w szczerość intencji ludzi posługujących się wielkimi słowami. Brzydzi się patosem, który zbyt często towarzyszy frazesom. Świetlicki podnosi też kwestię wartości życia i tego, co się w nim naprawdę liczy.

Poeta należał do tej generacji, która nie musiała opowiadać się po niczyjej stronie. Swoją osobność od świata polityki próbował określać czterema wersjami tego samego wiesza, kolejno: Zimny papieros (analfabeci piszą Konstytucję dla mnie), Le gusta este jardin...? (Niczego o mnie nie ma w Konstytucji.) Pod wulkanem (Niczego o nas nie ma w Konstytucji) Czwarta wersja (Konstytucji ani słowa już). Świetlicki myśli wierszami, przez ich kolejne wersje „naprawia błędy”. Ostatecznie dochodzi do wniosku, iż akcentowanie swej apolityczności też jest polityczne, a choć nie da się jej do końca uniknąć, to przecież nie polityka stanowi o istocie poezji.


1.5. Nieprzynależny


Język utworów zawieszony jest między brutalnością a liryzmem, a sam poeta ignoruje podział na sztukę elitarną i popularną, poszukuje wolności rozumianej jako absolut, stąd też wziął się wiersz Dla Jana Polkowskiego, jeden z wierszy programowych. Utwór, ogłoszony w 1988 roku, jest jednym z najgłośniejszych wierszy Marcina Świetlickiego, torującym mu drogę do świata literatury. Poeta odcina się w nim od tradycji literatury „dającej świadectwo”, tyrtejskiej, upolitycznionej. „Żywienie się ideą” (przywoływanie w wierszach wielkich słów, mitów narodowych) powoduje jej zużywanie się, więcej- doprowadziło do oderwania się poezji od języka zwykłych ludzi. (Stąd też bierze się niechęć i niezrozumienie dla „Multipoezji” - Programu Rewolucji Poetyckiej Michała Zabłockiego, zakładającego, w formie promocji, podobne podejście do liryki jak do reklamy. Niechętnie podchodzi też do form zbiorowego tworzenia, w których nie można nadać całości swojego sensu. Jak ktoś umie pisać wiersze, znajdzie normalną drogę, by dotrzeć do adresata. Nie uczestniczyłbym również we wspólnym pisaniu wiersza w Internecie. Nie chciałbym dopisywać kolejnego wersu do czyjeś myśli- twierdzi poeta.20)

Obrażanie Polkowskiego nie jest zatem celem wiersza, zwłaszcza, iż Świetlicki zdawał sobie sprawę z niejednowymiarowości jego poezji, lecz napiętnowanie, kategoryczne przeciwstawienie się „poezji niewolników”. To, co ogólne, nie istnieje, a zatem ten, kto sięga do ponadjednostkowych pojęć, ocen i symboli, więzi samego siebie w martwym świecie.21 Swoboda bowiem oznacza samodzielność, osobność i nieprzynależność. Smok występujący we wierszu to potwór historii, ideologii, mitu społecznego. Poeta nie godzi się na utratę tożsamości i indywidualizmu w imię zbiorowych- więc obcych- celów. Literat nie jest wszakże ani kapłanem, ani sumieniem narodu, nawet nie stróżem moralnej prawdy, politycznej racji czy intelektualnej słuszności. Dla Jana Polkowskiego jest zatem postulatem dotyczącym kształtu poezji w nowej sytuacji politycznej. (Jak porównuje się rok 1989 do roku 1918, tak też włącza się wzmiankowany wiersz w tradycję takich utworów jak Herostrates Jana Lechonia czy Czarna wiosna Antoniego Słonimskiego- podkreślając jednocześnie, iż Świetlicki, w przeciwieństwie do tamtych, nie czuje się w tym wierszu związany z przeszłością, a jego postawa jest szydercza i obojętna.)22 W wersji zbiorku debiutanckiego: Zimnych Krajach 2 pojawił się wiersz Nie dla Jana Polkowskiego, będący pozornym odwołaniem wcześniejszego, w rzeczywistości zaś kluczem uniemożliwiającym odmienne interpretacje od powyższej.

Ten sposób postrzegania „roli poety i poezji w życiu narodu” powtórzony zostanie, już nie w sposób tak buńczuczny lecz bardziej kameralny i pokorny w wierszu Jeszcze jeden (1995). Artysta przedstawił się w nim jako grzesznik, który próbuje się swoją poezją spowiadać, który z całego swojego życia uczynił spowiedź, jednak jest zbyt zlękniony, by prosić o rozgrzeszenie, jest też, w związku z tym, niezdolny do innych sakramentów. Wiersz kończy się słowami, nawiązującymi do tradycji mickiewiczowskiej, jednak w tym przypadku punkt ciężkości- ostateczna decyzja leży w gestii społeczeństwa: Nie jestem naród. Tak się porobiło./ Nie chce tego odkręcać.23 Poeta nie akceptuje po prostu przynależności, za którą płaci się wolnością.


1.6. Medialny


Świetlicki pracuje, o czym napomknąłem, od dziewięćdziesiątego pierwszego roku zeszłego stulecia jako korektor w „Tygodniku Powszechnym”. Jest to wynikiem określonej postawy życiowej- poeta nie chce robić kariery, a jak przyznaje-zajęcie to nie jest wyczerpujące; gdyby chciał ciężko pracować zatrudniłby się w hucie, bądź kopalni. Podkreśla również, że ma wielkiego poprzednika, bowiem korektorem był Henry Miller.24

Marcin Świetlicki jest postacią znaną, medialną (i nie zmieni tego jego kaprys zakazu umieszczania własnej poezji w Internecie25), choćby dlatego, że wzmianki o jego nowych wydawnictwach pojawiają się w prasie ogólnopolskiej. Tak przykładowo było w przypadku „Czynnego do odwołania” 26. Echem odbiło się zaprzestanie przez poetę prowadzenia rubryki „Uśmiech numeru” w dodatku do „Gazety Wyborczej”- „Na plażę”27. Do rozgłosu, jaki zyskała omawiana osoba, niewątpliwie przyczyniło się prowadzenie przez nią w Radiostacji, jeszcze za czasów, gdy dyrektorem programowym był jej założyciel- Paweł Sito, własnej, cotygodniowej audycji 28. Popularność Marcina Świetlickiego, a co za tym idzie i „Świetlików” sprawiła, że utwory zespołu zostały wykorzystane w filmie fabularnym, pod tytułem „Anioł w Krakowie”, w którym tytułową rolę zagra Krzysztof Globisz; debiucie pełnometrażowym twórców „Historii filozofii po góralsku wg księdza Tischnera”- Artura Więcka i Witolda Beresia29. Ryszard Krynicki już w 1995 roku stwierdził, że Świetlicki jest znany w Niemczech. Wiersze tytułowego dla tej pracy poety znalazły się w niemieckojęzycznej Panoramie literatury polskiej XX wieku stworzonej przez Karla Dedeciusa.30 W 2000 roku wydano w Rosji antologię poezji polskiej, która zawiera wiersze omawianego twórcy.31

Na stronie internetowej wydawnictwa „Czarne”32 można znaleźć informację, że teksty Świetlickiego tłumaczone były na języki: fiński, angielski, niemiecki, słowacki, serbski, macedoński, słoweński, duński, baskijski, hiszpański, bułgarski, hebrajski, czeski, szwedzki, litewski, ukraiński, rosyjski, chorwacki, łotewski i hindi.

Stosunek Świetlickiego do innych poetów – współczesnych mu i umarłych- jest skomplikowany. Nie sposób bowiem jasno określić zależności między jego twórczością a twórczością innych. Oczywiście zdaje sobie sprawę z dziedzictwa literackiego, musi wobec niego jakoś się ustosunkować, ale nie może ani w pełni go zaakceptować, ani całkowicie odrzucić. (Cudze wiersze). Nieprzypadkowo przecież niejednokrotnie próbuje się poznać i określić przywołując Mickiewicza. (np.: Tresura).Podczas Kongresu Kultury Polskiej 2000 (poprzedni miał miejsce w 1991 roku i został przerwany z przyczyn politycznych) prezydent Kwaśniewski, premier Buzek, a także takie postaci jak Ryszard Kapuściński, Krzysztof Zanussi czy Magdalena Abakanowicz ubolewały nad urynkowieniem polskiej kultury, nad wpisaniem jej na listę towarów konsumpcyjnych w czasie pierwszej rundy rokowań WTO. Jednocześnie wszyscy byli niezmiernie zadowoleni ze zorganizowania obrad. Wielu twórców wymykało się z sali. Czuło się brak młodego pokolenia. Dziwił się temu m.in. Gustaw Holoubek. Zastanawiał się, czy wynika to z błędu organizatorów, czy braku zainteresowania Kongresem wśród młodych. Zagadnięty o tę kwestię poeta, Marcin Świetlicki, powiedział: „Zaznaczam, że mówię to jako stary twórca: Twórców nie ma tutaj za wielu. Widziałem tylko Andrzeja Mleczkę. Reszta to działacze, dyrektorzy”.33 Taka postawa jest wymowna: nie są mu obojętne losy kultury polskiej, nie uważa się za poetę młodego pokolenia, nie identyfikuje się z parnasem sztuki, z jego sposobem postrzegania świata i siebie, a co za tym idzie- postępowaniem.

Nie odcina się jednakowoż od pewnych zabiegów marketingowych, wtedy znajduje się wśród nielubianej sfery. Mam na myśli chociażby takie wydarzenie jak Czterdzieste Pierwsze, czy Czterdzieste Szóste Międzynarodowe Targi Książki34. Oczywiście nie stawiam poecie zarzutów, że spotykając się z czytelnikami promuje swoje wiersze.35 Świetlicki wziął udział w Czwartych Europejskich Spotkaniach Pisarzy Fort Legnica ’99, podczas imprezy „Bitwa o Legnicę” prezentował swoje wiersze, które ukazały się później w specjalnym wydaniu „Gazety Fortecznej”.36

Świetlicki stworzył sobie zasadę by wydawać tylko po jednym tytule w danej oficynie. Z drugiej strony Czarne - Moniki Sznajdermans i Andrzeja Stasiuka wydało „Pieśni Profana” i „Czynnego do odwołania”, dodatkowo wznawiając wydaną wcześniej gdzie indziej „Schizmę”. Z jednej strony wydawnictwo robi największe nakłady na tytułach poety (około czterech tysięcy egzemplarzy, podczas gdy dzieła innych autorów, pomijając Stasiuka, nie przekraczają nakładu dwóch tysięcy37), z drugiej artystów łączy osoba Moniki Sznajdermans.

Wierność wydaje się dla Świetlickiego wartością fundamentalną. W dokumencie- reportażu Człowiek zwany „Świnia” o Andrzeju Stasiuku powiedział: zdrajca, który się wykorzenił, bo urodził się w Warszawie i uciekł na wieś. Przyznaje zresztą, że bardzo lubi tego pisarza, lecz nie do końca podoba mu się jego postawa: Tak to sobie wymyślił: być na uboczu, ale żeby się wszyscy nim interesowali.38 Dla omawianego poety oczywistym jest, że jeśli istnieje gdzieś kultura, to tylko na rynku niezależnym, alternatywnym wobec dużych wydawnictw i „supermarketów”.


1.7. Wspólny


Twórca niezależny?39 Uznany został za oficjalnego „młodego poetę”- Pieśni profana Ministerstwo Kultury i Sztuki dotowało pięcioma tysiącami złotych, był członkiem jury podczas drugiej edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego Młodych Twórców, zorganizowanego notabene przez krakowski „Tygodnik Powszechny”- pismo katolickie! Owe rozdarcie między niezależnością a nieuniknionym uwikłaniem w rozmaite układy obrazują wiersze Polska (będący nawiązaniem do poezji Allena Ginsberga), w którym napisał:

Wydaje im się, że mają swojego poetę.

A ja odczekuję ironiczną, gorzką

Chwilę, krzywię się

I triumfalnie zaprzeczam.

i wiersz Polska 2, umieszczony w Zimnych Krajach 2, tomiku łagodzącym wymowę pierwszej wersji książki, w którym przyznaje się do konformizmu:

I kiedy, mimo wszystko, wzięli mnie za swego

Poetę.

I kiedy, zamiast odczekać ironiczną, gorzką

chwilę

I triumfalnie zaprzeczyć - stanąłem

W tym ordynarnym świetle, mrużąc oczy.

I kiedy

(tego nie wypowiem, ale to jest,

jest!)

Zresztą poczucie dokonanej zdrady w imię konformizmu towarzyszyć będzie poecie nawet jeszcze w Czynnym do odwołania, ujawni się w takich wierszach jak Pstrykanie czy Zdradzanie. Świetlicki jest więc outsiderem specyficznym, bo zaangażowanym. Jeśli chodzi o jego opinię w sprawie literatury lat osiemdziesiątych- to rzeczywiście nie może być w jego przypadku mowy o żadnej misji. Jednak poeta nie odcina się od świata raz na zawsze, lecz próbuje dołączyć do wspólnoty, które to próby przynoszą zawód i cierpienie: świat jest nieustannie przywoływany i nieustannie przywołuje- niezmiennie odtrąca i jest odtrącany.

Poeta odebrany sobie! Wiersz Prosty pozytywny przynosi ważką tematykę: do kogo należy poeta? Sława wiąże się z utratą pewnego rodzaju wolności. Czytelnicy odzierają z niezależności. Poeta przestaje być tylko „własny”, staje się „swoim”, jego doświadczenia, przeżycia stają się publiczne. Traci prywatność i jest to dla niego uczucie przykre. Pamiętajmy o tym, że dla poety prawdziwe jest tylko to, co prywatne- tutaj jego poezja, więc „głębokie ja”- staje się publiczne, zbiorowe, zatem obce i fałszywe! Podobnie ma się rzecz w Chceniu z ostatniego tomu poety Czynny do odwołania. Cytuję za Piotrem Śliwińskim: Jako poeta czytany Świetlicki czuje się szczególnie dotkliwie odebrany samemu sobie: „dałbym/ wiele za to, by/ już przy mnie nie/ cytowano mnie” (z Nicowania40). Idiolekt, o który walczył, język dostrojony do intymnego odczuwania swej tożsamości, niepowtarzalności staje się socjolektem, co prowadzi do zawłaszczenia i zniwelowania cenionej nade wszystko „pojedynczości”, do bycia powtarzanym i powtarzalnym.41 Warstwa językowa jest oczywiście fundamentalną dla poety, proponowałbym jednak uważniejszą lekturę tego wiersza. Poeta, jest to bowiem wiersz autotematyczny, zmusza się, nagina swoją chęć by opuścić „oswojone” miejsce i dawać się kolejno rozkradać.

Na początku wiersza uzurpują go sobie akwizytorzy, żebracy, zwykli przechodnie, którzy nie rozpoznają w nim postaci publicznej. Po wejściu na Rynek, który pojawia się tu nieprzypadkowo, bowiem jest to ów Rynek z wiersza Opluty (44) (A ja wtedy stanę/ na samym środku Rynku/ i będę wskazywać...), zostaje rozpoznany jako osoba medialna, stąd kierowane do niego prośby by zaangażował się w komercyjne i polityczne projekty. (Czytelnikowi postawa proszących wydaje się absurdalna i o taki efekt właśnie Świetlickiemu zdaje się chodzić.) Następnie poeta jest odzierany już nie ze swojej sławy czy imidżu, lecz prywatności i języka- następuje punkt kulminacyjny jednak nie kres okradania. Już poza Rynkiem, twórca, będąc w pracy, która wydaje się też pewnego rodzaju przymusem, jest odzierany z czasu i tożsamości. Poeta nie widzi jednak podstaw, by miał kimś dzielić się sobą, jeśli nie ma na to ochoty.



Rozdział II
Uwagi o poezji Marcina Świetlickiego


2.1. Prywatna


Zacząłem od biografii poety, ponieważ jest ważna dla drogi poetyckiej Świetlickiego. Trudno oddzielić teksty poety od wiedzy o nim samym czy pewnej legendy budowanej na kanwie pozaliterackich działalności artystycznych. Media wskazują na niego jako na głównego reprezentanta pokolenia dzisiejszych czterdziestolatków, wyraziciela ich światopoglądu- a przecież zawsze podkreślał, że pisze wyłącznie o sobie. Aby dotrzeć do istoty jego poezji należy, moim zdaniem, odpowiedzieć na pytanie: czym jest pisarstwo dla tego konkretnego twórcy, piszącego wiersze od około 1979 roku? Z wypowiedzi poety wynika jednoznacznie, że jest to dla niego rzecz tak nierozerwalnie związana z życiem jak sen, oddychanie czy spożywanie posiłków, iż nie będzie w stanie niczego napisać tylko będąc martwym. Wiersze pisze głównie dla siebie. Ich cechą charakterystyczną jest rytm, często wręcz nazywany przez znawców nachalnym. Poezja jest rozpaczliwą próbą ogarnięcia rzeczywistości, w której nie ma niczego pewnego, nic nie jest ważne, a więc warte zapamiętania (zapisania?). Wiersze nie muszą więc być przyjemne.

Przede wszystkim, co chciałbym z całym naciskiem zaznaczyć, podstawową oś opozycji wyznaczają u Świetlickiego bieguny tego co prywatne i zbiorowości. Dobrym przykładem jest wiersz 30 kwietnia 94, w którym opozycja została uwidoczniona przez gramatykę: ja to rzeczownik- wszystko inne to przymiotniki. Prawda jest indywidualna i osobista, to co zbiorowe jest fałszywe, obce! Poezja jest święta, przy czym jest to świętość prywatna, skoro jest święta, musi być prawdziwa i jedyna. Człowiek jest przecież niepowtarzalny. Nie istnieje, bo w jego postawie filozoficznej nie może być miejsca dla świętości zbiorowej- taka jest tylko niespójną układanką świętości jednostkowych, dziwolągiem. Nieufność wobec powszechnego sacrum jest zwykłym odruchem psychologicznym, poczucie oszustwa budzi się, gdy jest zbyt nachalnie i nieustępliwie głoszone.42

Niektórymi wierszami poeta zasłania się od świata, niektórymi zaś odsłania niemal całkowicie. Zapewne bierze się to stąd, że wiersze są reakcjami na dane zdarzenie, ich treść nie jest z góry dookreślona. Dlatego napisał wiele wierszy programowych („bezprogramowo programowych”),a przeważają wśród nich wypowiedzi polemiczne. Wszystkie one wyrażają liryczne samopoczucie kształtowania przez samotność i wrażliwość. Poezja nie ma jednakże przynosić zbawienia, świat nie jest bowiem uzależniony od poezji- świat jest przed wierszem- poeta tworzy z tego co jest:

Ze wszystkiego się zawsze uda robić wiersze,

z martwego światła także.

napisze w Wierszu bez światła. Jednak utwór nie jest tożsamy z jego tworzywem- poeta wpisuje w rzeczywistość własny sens. Świetlicki jest bowiem empirystą, uczestnikiem, poetą doznania i często autotematycznym. Pisanie jest, o czym wspomniałem, częścią praktyki życiowej, a je chronić należy przed sformalizowaniem- i to nie tylko poprzez bunt, ale i przez cierpienie. Dlatego koniecznym jest podtrzymywanie w sobie cierpiącego chłopca, który nie poddaje się porządkowi dojrzałości, który nastrasza się na zewnątrz, przeciw światu wciskającemu człowiekowi na twarz rozmaite maski.(Jednak czy etykietka buntownika nie jest maską? Czy sensowne jest uciekanie się od upupienia w upupienie?) Jak również i do wewnątrz- przeciw własnemu lenistwu, osłabieniu uwagi i układności wiodącej do kolaboracji- zawierania i uznawania kompromisów. Wiersz Pogo przynosi tezę, iż jedynym wyjściem człowieka jest samoodtrącenie- bo działa bezkarna przemoc ze strony prymitywnej siły, przemoc ideologiczna, uwiąd sensu, brak jawnych kryteriów i konsekwentnych wyborów. Świetlickiemu zarzucano niedojrzały narcystyczny katastrofizm, dziecinne naburmuszenie, schematyzm przemieszania brutalności i melancholii, umizgi w stronę kultury masowej, gadulstwo i efekciarstwo. Lecz w tym, co u Świetlickiego drażni, zawiera się to, co najistotniejsze. Źródłem cierpienia jest bowiem fakt, iż bólu egzystencji nie da się uśmierzyć przy pomocy szumnych słów, wielkich gestów i rytuałów, ceremonii, zamienników.

Zaufaniem poety nie cieszą się instytucje życia duchowego- w ich naturę wpisany jest gen śmierci i rozkładu: formowanie zabija życie, które zamknięte w regulaminy i rytuały umiera. Nie wierzy w zaklęcia- świętości nie tyle nawet co nie istnieją- po prostu nie działają. Wiersz Pole szczawiowe powstał gdy poeta był w wojsku, przeżywał totalne załamanie i szukał jakiegoś oparcia, którego nie znalazł, bo znaleźć nie mógł. Utwór ten zawiera passus: poza drutami kościół, niedaleko, kościół zamknięty! Zresztą przekonanie o tym, że zinstytucjonalizowany kościół, wiara, święci nie pomogą człowiekowi w życiu doczesnym ujawniła się jeszcze w wierszu Henryk Kwiatek, który do Ulissesa nawiązuje nie tylko nazwiskiem bohatera, lecz także jego wyobcowaniem.; W Le gusta este jardin...? Świetlicki napisał: Żarliwi księża zdolni do zbawienia/ jedynie samych siebie.43 Wiersz Apokryf wyraża przekonanie, że Jezusa Chrystusa nie interesują ziemskie sprawy (co tylko wydaje się sprzeczne logicznie- chociaż w myśli chrześcijańskiej postać mesjasza jest wyrazem troski Boga o człowieka). Antykatolicki w swej wymowie jest wiersz Prawda o drzewach, w którym znajduje się zdanie: stwórca drzewom nie wymyślił piekła. (Surowo przedstawia również świadków Jehowy w wierszu Niedziela przed południem.) Jednakże późniejsze Pięć wierszy religijnych przynoszą obraz boga dobrego i wybaczającego.


2.2. Symboliczna


Ponieważ poeta realizuje postulat zwrócenia twórczości ku sprawom powszednim, w sposób nieunikniony pewne przedmioty codziennego użytku obrastają w znaczenia symboliczne, przy czym ich główne, rdzenne znaczenie uchwytne jest w ramach całego dorobku lirycznego.

Pierwszym tego typu przedmiotem jest papieros. Jego znaczenie jest dość oczywiste- oznacza ucieczkę - przed koszmarem sennym (Sobota, impuls), w głąb siebie, przed awanturą robioną przez kobietę (Państwo Guliwerowie), przed niezręczną sytuacją (W przeddzień schizmy). Lecz również może stanowić eskapizm w stosunku do ironii losu, spodziewanej choroby psychicznej (Tresura). Papierosem też podmiot liryczny próbuje odegnać wszechogarniające, intuicyjnie odczuwane zło. Oczywiście tytoń daje schronienie tymczasowe, jest też pewnego rodzaju zagrożeniem (Nie dam tytułu), niepewnym sojusznikiem (Palenie).

Pojawienie się ptaka, bądź odgłosu przezeń wydawanego oznacza ostrzeżenie. Podkreśla także granicę, dojście do jakiegoś krytycznego punktu, początek czasu, przestrzeni skąd nie ma odwrotu (Wejdź, gwoździu), czegoś ostatecznego, przepowiadanego i śmiertelnie niebezpiecznego (Wojna, znowu). Może oznaczać również kres dzieciństwa, miłości (Wczesna jesień). Jest wizualizacją niezrozumiałego (Pierwsza zmiana), głosu nieba, głuchoniemego Boga (Uniwersytety).

Kolejnym słowem- kluczem jest wyraz „wanna”. Poprzez opisywanie ucieczek do niej poeta wyraża potrzebę ostatecznego, skrajnie prywatnego schronienia (Frojdy), odcięcia się od świata, otrząśnięcia się z przeżytych wydarzeń i przygotowania na nowe (Po nas) oraz tęsknotę powrotu do raju utraconego prenatalności. Golenie i kąpanie się pojawia się jako motyw oczyszczenia (Golenie).

Znaczenie posiada też wyraz „klucz”. Oczywiście nawet w życiu codziennym to słowo posiada wiele znaczeń, tym bardziej zatem skazane jest na symbolizm. Może zatem być oznaką przynależności do określonego miejsca- na przykład domu, czyli najbardziej oswojonego miejsca na świecie, przekształconego na własne podobieństwo- i często, dlatego właśnie niemalże znienawidzonego (Solidarność i samobójstwo44); lecz także przestrzeni chwilowo przynależnej (Nieomal proza, Poznań). Niepotrzebny, ciążący w kieszeni klucz znaczy zerwanie z danym miejscem, więc także z ludźmi doń przynależącymi (Kluczenie, kwiecień),lub odrzucenie (Casablanca).


2.3. Oharystyczna


Poezja Świetlickiego, której źródła zwykło się wiązać z wierszami poety amerykańskiego, Franka O’Hary’ego (w tłumaczeniu Piotra Sommera) jest nie tyle egoistyczna, co egotyczna. Mówi o indywidualnym doświadczeniu, jest świadectwem jednostkowej prawdy. W sposób nieunikniony więc niektóre z wierszy budzić muszą czytelniczy opór. Poezja kreuje mit prywatny, oparty na osobistej historii i przeżyciach intymnych: przyjaźni, miłości, odartych z sentymentalnej oprawy na rzecz ironicznego tonu (Postępy, Nico, W dobrym, starym stylu). Za granicą własnego doświadczenia (lub raczej- doświadczania własnej namiętności) rządzi, prawie niepodzielnie, abstrakcja i uzurpacja. (...) Wiersze Świetlickiego (...) dostarczają przykładów uważnego stosunku do przestrzeni i ożywiającego podejścia do rzeczy.45 Obok nich znaleźć można liryczne, pełne zmyślenia utwory (Pomóż, Słoneczna końcówka lutego). Jednak Świat otaczający poetę to supermarket. Świat współczesnego człowieka tworzy kultura masowa. Świetlicki właściwie bez zastrzeżeń akceptuje „wysoką kulturę masową”.

Do twórczości Świetlickiego przylgnęło określenie „oharyzm”, ukute przez K. Koehlera. W polskiej rzeczywistości literackiej wskazuje przede wszystkim na pilną lekturę i czerpanie wzoru ze słynnego „niebieskiego” numeru miesięcznika „Literatura na świecie” z lipca 1986, gdzie zostały opublikowane wiersze Amerykanów. Najogólniej rzecz ujmując, ponieważ sam termin nie jest do końca jasny, chodzi o zwrócenie poezji ku codzienności, ku realiom bliskim polskiemu czytelnikowi. Wiersze tego stylu pozbawione są nadmiernej metaforyki, poza polemicznymi czy programowymi nie odwołują się do żadnego, czy to kulturowego, czy też literackiego kontekstu. Posługują się zatem najprostszymi faktami egzystencji, przy czym owa codzienność nie musi być arkadyjska czy miła- czasem jest nienawidzona. Świetlicki potrafi dotrzeć, wyczuć i oddać w wierszu wydarzenia powszedniości , robi to momentami genialnie (jak na przykład w wierszu McDonald’s), zresztą wie o tym dobrze i często wraca do „oharyzmu”. Wojciech Wencel nazwał poetę pomysłodawcą szczególnej odmiany literatury dla młodzieży, na co odpowiadał wiersz Specyficzna odmiana literatury dla młodzieży, w którym czytamy:

Naturalnie: można też

zamieszkać w katedrze

z maszynką elektryczną,

materacem, w jakimś

kącie.

Dla poety bowiem jest oczywiste, iż poezja ma być przystająca do świata (prawdziwa?) ma pokazywać człowieka, który jest tu i teraz. Powyższy wiersz adresowany jest zatem do wszystkich zwolenników mowy świętej, dykcji klasycznej, wyszukanego i wysokiego stylu. Ponieważ metafizycznej pustki nie da się zapchać słowami- trzeba ją przeżyć, przecierpieć i spróbować wyrazić. Wiersz ma być zatem przedłużeniem mowy ulicy, uchwyceniem i wypowiedzeniem zwykłości. Kolokwializmy traktowane są jako spontaniczne cytaty bez funkcji literackiej. Artystyczną rolę odgrywają wulgaryzmy, które dla poety jednak nie wydają się być wulgaryzmami, lecz wyrażeniami potocznymi. Poeta prowadzi zatem, jak wyraził się T. Nyczek „anty-grę”, lub w terminologii P. Czaplińskiego i P.Śliwińskiego „grę w autentyk”. Chodzi w niej o to, by wykluczyć z doświadczenia lektury pojęcia poetyki i prozy. Wiersz pretenduje do bycia faktem, nie do reprezentowania jakiejś szkoły poetyckiej czy wspólnoty mentalnej. Chce poświadczać realność egzystencji i być przez nią potwierdzanym- stąd ukrywanie przez poetę znamion literackości.

Zbigniew Herbert w wierszu „Dlaczego klasycy” napisał:

jeśli tematem sztuki

będzie dzbanek rozbity

mała rozbita dusza

z wielkim żalem nad sobą


to co po nas zostanie

będzie jak płacz kochanków

w małym brudnym hotelu

kiedy świtają tapety

Świetlicki, antagonista niedawno zmarłego poety, zdaje się nawiązywać do wyżej wymienionego fragmentu w wierszu „Przeproś!”, którego fragment przytaczam poniżej:

Powiedzmy: mały hotel.

Powiedzmy: mały, tani, brudny hotel.

Powiedzmy: w Tczewie.

Wszystko jest w mózgu. Nigdzie więcej.

(Przeproś!)

Dla poety młodszego pokolenia, tematem poezji powinna być właśnie owa „mała rozbita dusza”, w poezji nie ma tematów nieważnych, w sztuce zaś istnieje potrzeba polemiki, żartowania. (Świetlicki komentuje to, co dzieje się z nim i wokół niego. Taka jest geneza wiersza Brejkam wszystkie rule.) Wiersz ten wpisuje się nie tylko w nurt polemiczny, lecz także liryczny: miłość jest sprawą psychiki. Bohatera („trupa”) ożywia tylko myśl o współżyciu seksualnym:

Ożywiam się tylko wtedy, gdy myślę o sobie

w tobie.

W tym wypadku nie spotykamy się wyłącznie z pożądaniem- podmiot odczuwa psychiczny dyskomfort- nie czuje miłości.


2.4. Poszukująca



Zakładając jednorodną postawę podmiotu lirycznego wierszy, należy zadać pytanie o jego tożsamość. Kreuje się ona w opozycji do świata zewnętrznego, ale chyba również siebie- jest to osoba przerażona nie tylko tym co ją otacza, ale także własnym ja, swoją przeszłością, widokami na przyszłość, nieświadomością teraźniejszości. Dlatego ani sama nie może się zidentyfikować, ani nie daje się zidentyfikować otoczeniu. Pojawia się motyw „zgubionych dokumentów”. Nierozerwalnie pojawia się pytanie o celowość bytu, bohater nie znajdując swojej esencji podważa swoje istnienie. Złośliwie można by powiedzieć, że Marcin Świetlicki jest tak wytrwałym buntownikiem, że kontestuje samego siebie:

Nie mogłem znaleźć w lustrze podobieństwa

do nikogo, niczego. Przypuszczałem, że

jestem wysłany w jakiejś jeszcze

niejasnej misji. którą

uświadomię sobie, kiedy urosnę.

-czytamy w wierszu „Bieguny”46 Podmiot liryczny nie czuje się związany z domem, rodziną, jego miejsce na ziemi jest niejasne. Również przyczyna jego istnienia, nie mogąca być jasno dowiedziona, zostaje zmitologizowana na wzór biblijny:

Dam mu na imię Abel- powiedział ten obcy

człowiek, którego potem tak straszliwie trudno

będzie nazywać ojcem...47

Spróbujmy wyliczyć uczucia podmiotu lirycznego: poczucie obcości, inności w rodzinnym domu, niemożność nawiązania nici porozumienia z najbliższymi, brak zaczepienia w świecie. (Łatwo odczytać: Abel to ja, Kain to wszyscy inni.) Te problemy okażą się stałymi w omawianej twórczości. Brak głębokiego zaczepienia w świecie ma swe źródło w psychicznej konstytucji bohatera, który stwierdza:

Mamy przecież mentalność gości hotelowych. 48

Niemożność czy niechęć stworzenia domu kryje się w duszy, bohater posiada klucze od jakiegoś bardziej „oswojonego” miejsca niż hotel.

Przypomnijmy: Marcin Świetlicki podjął, ujawniony po 1986 roku, najsilniej w wierszach Bohdana Zadury i Piotra Sommera, sposób wyrażania się nazwany przez Stanisława Barańczaka „nową dykcją”, jego poezja jest swoistym notatnikiem przeżyć typowych dla członków jego pokolenia, jego środowiska. Wiersze stanowią zasadniczo jednolity zapis doświadczeń i wyrażają stosunek do otoczenia. Czy więc to jest rola jaką wyznacza poezji ten właśnie twórca - swoistej kroniki zdarzeń? Czy liryka nie powinna być narzędziem nazywania rzeczy niewyrażalnych? Lecz może właśnie oharyzm wyraża nienazwane doświadczeniem codzienności, skoro wyłącznie dla odnotowywania powszednich przypadków istnieją doskonalsze, zwłaszcza przy tak rozwiniętej technice, instrumenty. Jeśli więc chodzi o stosunek do świata wyrażony poetycko to sam przekaz musi spełniać ponad- komunikacyjne funkcje. Na przykład poznawcze. Zgłębienie człowieka jest jednym z żądań stawianych przed poezją, stąd wiersze bywają notatnikami wydarzeń wewnętrznych, a nawet intuicyjnych: olśniewające uświadomienie sobie człowieczeństwa przełomu drugiego tysiąclecia, jego płytkość, małostkowość, degrengoladę moralną i umysłową. (?!)


2.5 Przegląd najważniejszych tomików


Tomiki wierszy nie są łatwe do streszczenia, jednak pozwalając sobie na uproszczenia można tego dokonać, ponieważ Świetlicki precyzyjnie konstruuje swoje zbiorki. Liryki są ułożone w taki sposób, by nie tylko znaczyły swoją własną treścią, ale po kolei opowiadały jakąś historię. Świetlicki, przy wszystkich pozorach luźności, ma jednak wyraźną skłonność do całościowego i celowego konstruowania- frazy, wiersza, tomu49


2.5.1. Zimne Kraje


W Zimnych Krajach jest to historia poety- buntownika i outsidera, który przychodzi na świat w małej miejscowości, przechodzi różnorakie życiowe inicjacje, jest w wojsku, po czym przenosi się do wielkiego miasta. Konsekwencją postawy wyrażonej w tomiku Zimne Kraje jest rezygnacja ze świata, niepodejmowanie względem niego zobowiązań, ucieczka od społecznych obowiązków. Przestrzeń zostaje więc zredukowana do tej, która otacza poetę. Przy czym poeta określa się poprzez negację, nie uzasadniając do końca swojego sądu.

Opcja Świetlickiego jest w swej istocie odmową uczestnictwa w świecie wykraczającym poza przeżycia jednostkowe i międzyosobowe. Nie są ważne idee ani wspólnoty, nie istotna jest polityka, etyka, metafizyka. Naprawdę jest tylko własny, odrębny świat. Tylko on gwarantuje wolność, tylko on jest wolnością; nie jako idea, broń Boże, tylko jako konkretna, jednostkowa egzystencja. Tylko od niej można rozpoczynać budowę świata.50

Należy jednak zwrócić uwagę, że indywidualizm i odrębność poety nie są związane z postawą bierną i zamkniętą, lecz aktywną i otwartą. Świetlicki odrzuca Instytucje i Idee, jednak poprzez określanie się względem nich, są mu one niezbędne do samookreślenia.

W wierszu Etos pracy(24 marca 1988) poeta napisał:

(...) to żadna metafora:

autentyczna historia. (...)

Autor proponuje więc, przedstawiając realną sytuację, poezję autentyzmu. Opowiada się przeciw przyzwyczajeniom, oczekiwaniom i wyobrażeniom dotyczącym poezji. Proponuje własne widzenie i odczuwanie świata. Wiersz nosi zatem cechy programowego, określającego stosunek do życia i poezji, które to nie mają być pięknym zmyśleniem czy poetycką konstrukcją, przypowieścią, pouczeniem czy uogólnieniem. Utwory Świetlickiego opowiadają o wydarzeniach, które były jego udziałem, ale z których nic konkretnego nie musi wynikać. Autentyczność jest dla autora nie tyle tym, co rzeczywiste (obiektywne)- ile tym, co jednostkowo przeżyte, doświadczone, wciągnięte w obręb własnego świata. Patrząc od innej strony: wedle Świetlickiego źródłem i miarą tak świata, jak poezji są konkretne, podmiotowe przeżycia, (...) konkretna egzystencja, w jej tożsamości i zmienności. Taka jest prawda i droga poety. Dlatego granica między gestem poetyckim i egzystencjalnym może być i bywa w jego wierszach zatarta.51

Reasumując należy więc stwierdzić, że biografizm, rekonstruowanie życia ma dwa podstawowe cele: z jednej strony jest obroną własnej tożsamości, czyli prawdy, z drugiej wyznacznikiem autentyczności poetyckiej .

Zimne Kraje posługują się zapisem chronologicznym, odnotowują sceny narodzin, dzieciństwa i młodości, lata zbierania doświadczeń aż do pełnego ukształtowania osobowości. Jednak wiersze budują mit anty-bohatera, który odrzuca role i konwencje narzucane przez rzeczywistość. Wiersz Wstęp odtwarza bez sentymentów mit narodzin, zaprzecza obrazowi raju dzieciństwa. Przywołani rodzice bohatera nie jawią się nam, jak zazwyczaj w takich przypadkach, wyidealizowani, wręcz przeciwnie- ich charakterystyka przepełniona jest groteskowymi realiami Polski 1961 roku. Potraktowane parodystycznie nawiązania do Księgi wydobywają z tej historii niepokojące połączenie duszącej tandety i banału. (...) Jedno tylko nie ulega wątpliwości: Świetlicki czyni prologiem swej prywatnej mitologii opis świata zagrożonego nieautentycznością. (...) Kształt tego świata zapowiada niezgodę bohatera na wszystko co widzi dookoła siebie.52

W Zimnych Krajach zawarty został cykl wierszy poświęconych służbie wojskowej. Pierwszym utworem dotyczącym tego tematu jest Brzydka epoka. Wiersz ten poraża swoją szczerością i brutalnością: Ścinają włosy, zaglądają w tyłek./ Kiedyś było zwyczajniej – czytamy w pierwszych linijkach tekstu, mającego niewiele wspólnego z tradycyjnie uznawanym kanonem frazeologii lirycznej. Jednak wydaje się oczywistym, że inny opis nie jest możliwy, skoro priorytetem poezji jest mówienie prawdy, nie zaś propaganda. Świetlicki będzie zatem granicznie szczerym w przedstawianiu doświadczeń wojskowych: Mordercy chcą się ze mną zaprzyjaźnić,/ dlaczegóż robić im trudności? Od kiedy wiem, że jestem noc i dzień śledzony/- wróciła mi radość życia. Poeta przeciągnięty został na drugą stronę barykady- w armii nie ma indywidualności, jest się „jedną z nóg stonogi”, jak napisze w wierszu Szmaty.

Uczucia, które dominują to wewnętrzny sprzeciw, tęsknota za domem, bliskimi, życiem w cywilu. Wyraźne są również: niechęć i pogarda dla przełożonych, którzy podmiotowi lirycznemu wydają się bezduszni, marionetkowi, a więc nieszczerzy, nieludzcy. (Ale pułkownik nigdy nie był szeregowcem/(...) samotnie stoi na trybunie/ ma oczy takie same jak ten orzeł za nim. – brzmią linijki z wspomnianego wiersza Szmaty). Bohater nie jest przystosowany do tak nienaturalnych warunków życia, jakie serwuje wojsko. Ucieka w głąb siebie, w obserwację świata natury, (co uwidacznia się w wierszach maksymalnym zbliżeniem szczegółów przyrodniczych) w rozmyślaniu o trybie życia najbliższych. Należy jednak podkreślić, że Świetlicki, choć niemalże ekstatycznie cieszy się z możliwości wyjścia z koszar, nie idealizuje rzeczywistości „poza drutami”, ona pozostała „zimnym krajem”. Depresję psychiczną podmiotu pogłębia fakt, że pozostawiony został samemu sobie, nie może w nikim i niczym znaleźć oparcia. I choć zewnętrznie jest częścią społeczności, wewnętrznie jest odosobniony i granicznie umęczony.

Wojsko jest zniewoleniem- zarówno umysłu, jak i fizyczności. Poeta rozpaczliwie szuka odosobnienia, które pozwoli mu się określić w opozycji do pozostałych, zrozumieć siebie i swoją sytuację. Alienacja daje poczucie odrobiny swobody, niemożliwym jednak jest bycie zrozumianym, nawet przez tych, którzy kochają: Matka, ojciec, narzeczona o/ gładkich policzkach- oni pewnie mnie/ nie widzą w taki sposób- brudnego żołnierza,/ klęczącego na ziemi, z rękami pełnymi/ liści. Najbliżsi są zbyt daleko, brzmi kalambur, którym dzieli się poeta- bliżej, tuż za granicą koszar, co jeszcze podkreśla absurd sytuacji, są prostytutki i zamknięty kościół. Poza drutami jest świat – Armia, pomimo, że jest rzeczywistością, nie jest „światem prawdziwym” lecz jego wynaturzeniem, przede wszystkim dlatego, że zależna jest od opartych na przemocy zgodnych poczynań zbiorowości.

Studium działania logiki lęku zawarł poeta w wierszu Jonasz. Cały utwór jest opisem, jednak to właśnie specyficzne, ewoluujące widzenie świata świadczy o nadwrażliwości psychiki podmiotu. Liryk zaczyna się spokojnym i naturalnym opisem przyrody, który wzmacnia następujący zaraz po tym wybuch emocji. Recepcja rzeczywistości ulega diametralnej zmianie, wszelkie elementy otaczającej bohatera przestrzeni zyskują wymiar nadnaturalny, stają się zagrożeniem. Właśnie owo poczucie zagrożenia płynącego z zewnątrz jest przyczyną niemożności akceptacji świata, ciągłego przeciwstawiania się, nieustannego manifestowania odrębności, odróżniania się od innych, a także, co wydaje się następstwem powyższego- kategorycznego wzbraniania się przed przypisaniem etykiety, zaszufladkowaniem., czyli uległości wobec wciągnięcia w obręb obcego świata. Permanentne odczuwanie lęku, tak jest zresztą u każdego człowieka, prowadzi z jednej strony do bezradności, z drugiej wywołuje niechęć, agresję, nienawiść i obrzydzenie, które to uczucia podkreślane są w tomiku obrazami zimy, chłodu, etc. Adresatem emocji jest wszystko, co nie jest bohaterem, a więc ludzie, zarówno bliscy, jak i nieznajomi, instytucje, idee, lecz także prawa natury.


2.5.2. Schizma


Schizma opowiada o bezideowcu, któremu idea kontestowania wymknęła się z rąk. Jest to tomik bardzo osobisty, paradoksalnie mniej „oharystyczny” od poprzedniego. Podmiot wierszy jest człowiekiem zagrożonym, boi się zacieśniającego się wokół niego tajemniczego zła. Próbuje przezwyciężyć je, w jakiś sposób oswoić świat poprzez jego poznanie i inwentaryzację. Wędruje przez ulice, strychy, piwnice... Finał okazuje się z jednej strony banalny i groteskowy, z drugiej zdumiewający: rodzi się syn, który zagarnie całą rzeczywistość- zło świata okaże się wobec niego bezradne, zostanie przez niego przezwyciężone. „Schizma” rozpoczyna się w tym samym punkcie, co cała dotychczasowa twórczość poety- ale prowadzi w inną stronę, ukazując inne konsekwencje początkowych założeń. Od absolutyzacji jednostkowego punktu widzenia i doznania absolutnego oddzielenia się od świata do historii miłosnej. Jak widać, to samodoznanie osobności i szczególności generuje w „Zimnych Krajach” opowieść o kimś, kto odrzuca pokusy współuczestnictwa, kto pozostaje niekochanym. W „Schizmie” zaś przeciwnie, staje się początkiem historii miłosnej, pozwalającej odzyskać poczucie rzeczywistości i powrócić do świata. (...) Kronika wypadków miłosnych jest w książce Świetlickiego tylko częścią. „Schizma” jest jeszcze jednym poematem o poszukiwaniu i formowaniu tożsamości, o docieraniu do istoty samego siebie. Bohater wkracza więc w świat własnych wspomnień, marzeń, snów, fantazmatów, zdąża do odkrycia samego siebie poruszając się po jakiejś szczególnej drodze cierpienia. Towarzyszy mu poczucie nieuchwytności świata i rozbicie własnej osobowości, towarzyszy mu lęk przed dojrzałością i doznanie wszechobecności śmierci. A przecież gdzieś w środku wszystkich tych udręk, tej całej egzystencjalnej szamotaniny rodzi się „trudna miłość”, która wyprowadzi owego bohatera z kręgu fantazmatów, przywróci go realności, pozwoli mu się rozpoznać, a przynajmniej przeglądnąć w twarzy syna.53

Maria Olszewska w artykule Korespondencja w sprawie wierności dokonała interpretacji znajdującego się w tomiku Schizma wiersza Korespondencja pośmiertna.54 (Oczywiście moim celem nie jest przytaczanie wszelkich niuansów i tropów podanych przez autorkę, przytoczę, moim zdaniem, najistotniejsze tezy wywodu.) Utwór ten jest niezwykle, jak na Świetlickiego, uporządkowany pod względem formalnym. Czytelniczą uwagę zwracają epifory i regularność strof. Badaczka podkreśla, iż liryk jest dialogiem pomiędzy kobietą i mężczyzną na temat wierności rozumianej jako świadomość nieustannego wyboru, ciągłego opowiadania się po stronie tego, czemu zaprzysięgło się wierność. Taka wymaga jednocześnie wymiany myśli opierającej się na pytaniach o akceptację, czyli dopomina się o wzajemność. Dając wierność oczekujemy lojalności. Miłość jako uczucie najsilniejsze wymaga wyłączności - konstatuje autorka. Stwierdza dalej, za poetą, iż idealne spełnienie dla wyłączności i wierności jest niemożliwe, gdyż świat, życie, cielesność dopominają się swoich praw. Oczywiście obiekty, które odciągają kochających się od siebie nawzajem będą uwarunkowane ich płcią, a co za tym idzie- mentalnością i sposobem postrzegania świata. Istota mężczyzny jest odśrodkowa, mężczyzna kształtuje świat (...) Kobieta zabezpiecza, przyjmuje w głąb siebie. Sedno niewierność leży zatem w odmienności dwóch ludzkich natur: męskiej i żeńskiej. Dramat w Korespondencji pośmiertnej wynika z niemożliwości dokonania za życia jednoznacznego i pojedynczego wyboru, który zapobiegłby dezintegracji człowieka.

Jednak dialog toczy się po śmierci partnerów. (Mam prawo spekulować, iż jest utwór pewnego rodzaju kontynuacją Państwa von Kleist znajdującego się na sąsiedniej stronie zbioru wierszy. Oba wiersze w jakiś sposób nie wpisują w historię opowiadaną przez Schizmę, dotyczą innych bohaterów- ludzi, którzy się odnaleźli. Oba utwory są wyznaniami uczynionymi po śmierci, przy czym pierwszy traktuje o ludzkiej fizyczności, jest testamentem; drugi, dotyczący duszy nie jest adresowany do żyjących.) Dusze ulatują, czas narracji zmienia się z przeszłego w przyszły. Pojawia się, znany z literatury, topos kobiety wprowadzającej w zaświaty, w których możliwa jest absolutna wierność ponieważ tam nie będzie niczego. Z tej perspektywy dotychczasowe partnerstwo, ponieważ staje się nieistotnym szczegółem, domaga się przebaczenia.

Również w Schizmie Świetlicki posługuje się efektami mającymi swe korzenie w sztuce popularnej. Połączenie owych „fajerwerków” z treściami dotykającymi trudów egzystencji daje niekiedy oszałamiające wyniki. Pamiętajmy jednak, iż Świetlicki kwestionuje fakt istnienia granic pomiędzy kulturą wysoką i niską- z jednej strony uważa zatem, że posługuje się narzędziami tylko z jednej „półki”, z drugiej- podejmuje próby ośmieszania i unieważniania podziałów.

Dlaczego drugi tomik poety nosi tytuł: Schizma? Próbując odpowiadać na tego typu pytania zwykle zaczyna się od definicji, zatem- <gr. schisma= rozdarcie, rozdwojenie> rel. rozłam w Kościele, organizacyjne oddzielenie się dużej grupy religijnej od dotychczasowej organizacji kościelnej.55 Słowniki zawierają również hasła pokrewne. Same definicje niczego wszak jeszcze nie wyjaśniają. Czy bowiem bohatera tomiku możemy nazwać schizmatykiem, człowiekiem należącym do schizmy? Tak, w ciemno, ale będzie to tautologią- z drugiej strony- można doszukać się cech schizofrenii w wierszach (Tryb życia, Ciągle ciągle ta sama historia) a podmiotowi lirycznemu niewątpliwie można przypisywać schizotymiczny typ usposobienia. Wesprzyjmy się jednak lirykami:

***

...i gładka, głośno kochająca się dwójca,

dwie jaskinie wzajemnie się pochłaniające,

dwa kościoły doszczętnie wypełnione Bogiem...

Pojawia się kolejny trop interpretacyjny, przypominający schizmę, fakt nie czynność- dwa kościoły: mężczyzna i kobieta, jeden i ten sam Bóg, który jest miłością. We wierszu występuje jednakże tendencja zespalająca, nie podziału.

Pozostańmy jeszcze w alkowie i spójrzmy na zasypiających w wierszu Wycie kochanków:

(...) Oddzielona ode mnie inna płeć już śpiąca

przez sen podjęła ten rytm. Miasto wyje.

Wyobraź sobie, że ten strach jest ziarnem (...)

Miasto, które było do tej pory „oswajaną” siedzibą zła, wyje i zamiera. Kto ma sobie uświadomić, że strach, poczucie wszechogarniającego lęku, jest ziarnem, czyli nasieniem? Oczywiście narrator! Zauważmy, że płcie uległy już rozdzieleniu. Motyw podziału pojawia się w utworze Koniec:

Pułapka szczęka- pusta, oszukana.

Za chwilę wezmę swoją część i pójdę.

Za chwilę rozpadniemy się na ja i na nic.

Spróbujmy spojrzeć również na ten wiersz od strony stosunków męsko-damskich. Pułapkę stanowiłaby kobieca chęć usidlenia mężczyzny, który zapowiada koniec związku. Ostatnia linijka tego liryku współgra z końcowym wersem wiersza, którego nazwa sugeruje rozwiązanie postawionego w podtytule pytania: W przeddzień schizmy:

(...) Coraz bardziej nie wiem:

wrócić do niej? Teraz jest. I będzie

jeszcze jutro. O tym, że w sobotę

przebudzę się samotnie, staram się nie myśleć.

Rozebrać się i wrócić jeszcze do niej? Czwartek.

Powoli się rozdzielam w niej na ja i -----------

Wiemy, że schizma dnia następnego nie jest wyjazdem kobiety; ten nastąpi za dwie doby. Ostatnie zdanie sugeruje by szukać podziału w łonie kochanki. „Wykreskowanymi” słowami na pewno nie są: na nic – poeta milknie przekroczywszy próg intymności, a te już padły.

Dziecko, tytułowy synek, jest rozwiązaniem tomiku. Bruzdkowanie, czyli segmentacja pierwotnym etapem rozwoju człowieka. Z zygoty, drogą licznych podziałów(bruzdkowanie), powstaje zarodek.56 Oczywiście pierwszy podział komórki musiał być schizmą- rozdwojeniem. Powstawanie człowieka niewątpliwie przepojone jest poezją, magią, nie obarczoną grzechem pierworodnym świętością (by nie powiedzieć sacrum)...

Oczywiście: sentymentalnych wynurzeń nie będzie.

Za oknem Bestia, tramwaje jak czołgi.

W twoim brzuchu pod moją ręką poruszyło się.

Napisał dwie strony dalej, w wierszu Pierwsze kopnięcie Marcin Świetlicki. Ojcostwo wymaga od mężczyzny odpowiedzialności, która to nakazuje często zmianę nie tylko trybu życia, ale i sposobu postrzegania. Właśnie o takim przeobrażeniu traktuje wpisany w Schizmę cykl „Piosenek”- obudzonego, chorego, umarłego i ozdrowieńca.


2.5.3. Trzecia połowa


Trzecia połowa zacznie się dokładnie w miejscu, w którym kończy się Schizma: kwestią nadania imienia dziecku. Tomik, noszący w tytule nonszalancki lapsus, opowiada o znużeniu popularnością, powtarzalnością pewnych gestów, zastanych, zbyt dobrze znanych sytuacji życiowych. Stanowią go notatki, komunikaty o nastrojach, wynikających ze zdarzeń w życiu poety, miasta, kraju. Zdarzeń, których bliżej nigdy nie poznamy, które najwyżej coś przypominają, jakoś nam się kojarzą. W ten sposób poeta pokazuje brak stałych punktów w egzystencji, brak oparcia w konwencji języka poetyckiego. Podmiot liryczny jest również w tym tomiku wyobcowany. Nosi znamiona podglądacza, szpiega, agitatora, kogoś z zewnątrz, powątpiewającego w sens działań kolektywnych, wręcz odgradzającego się od tłumu. Towarzyszy temu ubóstwo świata rodzinnego, który w wierszach przedstawiony jest za pomocą nie zawsze całych naczyń kuchennych, obsikanej gazety czy materaca.

Również konstrukcja tego tomiku zwraca uwagę: rozpoczyna się wierszem „Zakończenie”, składa z trzech cykl, tytułową trzecią połowę wieńczy „Wstęp”57. Utwory zawarte w tym tomiku wydają się ułomne, mało interesujące, źle skonstruowane, czy pozbawione konceptu, tym bardziej podkreślony został wydźwięk książki. Lecz jest to jednakowoż manifest artystycznej swobody, nonszalancji, poczucia absurdu, w sytuacji gdy jedynym pewnikiem okazuje się akt zapisu.


2.5.4. 37 wierszy o wódce i papierosach


37 wierszach o wódce i papierosach dominuje ton nietrwałości, prowizoryczności. Jak echo ze Schizmy powróciła zwrotka (Parasolki): A wszystko to jest/ identycznie trwałe/ jak numer telefonu/ na pudełku zapałek... Podmiot nie umie, może raczej nie chce się odnaleźć. Z jednej strony żyje jakąś mało wartościową przeszłością, z drugiej robi coś w teraźniejszości- jednak zdaje się nie identyfikować z samym sobą, więc i z tymi co są blisko. Po prostu mu nie zależy. Jednak w wierszu wyczuwa się gniecenie „czegoś”. Owo trzeba wypowiedzieć, wykonać, choć bohater wolałby aby samo się zrobiło. Nie wiadomo jednak dlaczego czuje nakaz: czy ze względu na wierność przeszłości, czy z uwagi na przyszłość. Postawa bohatera jest niespójna: z jednej strony szuka dla siebie odpowiedniej formy, z drugiej ucieka przed petryfikacją. Nie znajduje oparcia- bo nie jest nim miłość, która mija, sposób życia, który można sobie wybrać (Kluczenie, kwiecień), nie jest nim społeczeństwo, religia (Urbi et orbi) ani światopogląd. Zdaje się, że gdyby podmiot znalazł jakieś oparcie i ono przeszłoby próbę weryfikacji- może bez entuzjazmu, ale by mu zawierzył. Świetlicki uprawia więc poezję „bez posłannictw i bez posłań”58

Mężczyzna wśród cyklów - nadziei, starań, rozczarowań- znajduje oparcie w rytuałach, w powszedności zajęć, czasem w obowiązkach: gotowaniu, goleniu. Świadomość zmiany z buntownika, straceńca w szarego człowieka dała o sobie znać w wierszu Śmiertelność rzeczy martwych. To co nazywane jest miłością bywa często jedynie chęcią cielesnego spełnienia (Olifant). Jeśli tak, zdaje się mówić poeta, to przynajmniej się nie oszukujmy, nie ubierajmy swej zwierzęcości w niepotrzebne, fałszywe, przekłamane gesty, słowem bądźmy szczerzy- stąd uproszczenie, wysłowienie pożądania prosto w oczy. Z drugiej strony, należy pamiętać o czystym mechanizmie wszelkich rytuałów, więc i seksualnych.

Z tej książki pochodzi również wiersz McDonald’s. Sam tytuł przywołuje i sytuuje wiersz w kręgu kultury masowej. Ciekawą analizę tego wiersza przedstawił Marian Stala W Drugiej stronie, jednak miałbym co do jego interpretacji drobne zastrzeżenie. Powtarzam za wybitnym krytykiem literatury, że wiersz jest opowieścią o doznaniu miłosnym, że tym co w człowieku najważniejsze jest zdolność przyjmowania uczuć kogoś drugiego, sztuki bycia kochanym, że tym, co najistotniejsze w mężczyźnie, a może: tym co najgłębiej zabarwia jego istnienie jest (w odczuciu bohatera wiersza) ślad, jaki pozostawia w jego ciele i psychice kochająca kobieta, choćby to był tylko ślad jej zębów.59 Krytyk zauważa też sytuację zagrożenia, wynikającą z czterech przesłanek: pierwszą jest motyw modliszki, drugą obce miasto, kolejną depresyjne wpatrywanie się w lustro, ostatnią- śmiertelne podobieństwo do innych.

Nie umiem jednak zgodzić się z twierdzeniem, jakoby podmiot liryczny orzekał: jestem ochłapem mięsa, które sprzedają jako smaczne danie, możesz mnie zjeść. 60 Wers sterczy ze mnie sałata i musztarda cieknie kojarzy mi się raczej z otwartym złamaniem. Również zestawienie obu wymienionych produktów spożywczych nie wzbudza we mnie apetytu. Przy czym należy zauważyć, że bycie hamburgerem, było nie było, symbolem powtarzalności na masową skalę, nie jest, zwłaszcza dla chcącego być indywidualnością Świetlickiego, sytuacją komfortową. Wiersz nie jest jednakże tylko prostym stwierdzeniem: względem miłości, praktyk seksualnych wszyscy jesteśmy tacy sami. Wiersz jest wyrazem, takie przynajmniej odnoszę wrażenie, klęski i obsesji. Budowa wiersza zdaje się to potwierdzać. Zwróćmy uwagę na wielokrotne, niemalże psychotyczne, wyliczenia, z których ślad twoich zębów, powtórzony czterokrotnie zdominował pierwszą i czwartą strofę, stając się klamrą, zaś stwierdzenie o byciu hamburgerem przywołane zostaje trzykrotnie, z tym, że raz wyrażone za pomocą podobieństwa. Z wyliczeniem czterech warstw mamy do czynienia w trzeciej, najsłabszej, lecz koniecznej strofie. (W owych trzech motywach zamyka się właściwie cały wiersz, dość ascetyczny pod względem środków poetyckich.) Uwagę zwraca bolesne powtórzenie zamykającego wiersz słowa najgłębiej.

Nieprzypadkowe, uważam, jest użycie wyrazu czasami. Należy zadać sobie pytanie- czy w momencie wypowiadania wiersza podmiot liryczny czuje się hamburgerem, a jeśli nie, to czy chciałby nim być? Na oba pytania odpowiedziałbym przeczeniem. To, że bohater zdaje sobie sprawę ze swojego miłosnego zapamiętania w powtarzalności jest źródłem depresji. Tego rodzaju uczucie i związek zostają w kontekście całego dzieła poety podważone i zdewaluowane- stąd dopiero możemy mówić o „hamburgeryzacji” miłości.


2.5.6. Czynny do odwołania


Żegnanie jest wierszem kończącym Czynnego do odwołania, ostatni tomik poetycki Świetlickiego. Utwór ten dotyka problematyki filozoficzno- etycznej. Przyjrzyjmy się konstrukcji: wiersz składa się z dziesięciu pytań retorycznych, zatem plan kompozycji jest dość prosty. Zdania od pierwszego do piątego odnoszą się do przeszłości, z tym, że trzecie i piąte jest powtórzeniem incypitalnego -Czy byłem? W kolejnych, aż do dziewiątego problem poszerzony zostaje o aspekt teraźniejszości- czy jestem?- zapytuje poeta. Wiersz zostaje zamknięty pewnego typu klamrą- czy wybieram się? Pytanie to ma co najmniej podwójną konotację- pierwsza, związana jest z faktem przebywania bohatera na przystanku tramwajowym, nadaje lamentacyjnemu tonowi wiersza element dystansu i autoironii; druga związana jest z możliwością odczytania się jako synonimu siebie. W tym przypadku pytanie nabiera takiego oto sensu: czy chcę być takim jakim byłem do tej pory? czy chcę „się” kontynuować?- inaczej mówiąc- czy (ja) będę?

Z drugiej strony poeta dostrzega, że jego życiem, w którym dopuścił się złych czynów, często kierowały instynkty, że jest ono w swej istocie jest tak kruche i ulotne, iż wydaje się ułudą. Czy zatem autor godzi się na siebie i na cechy go określające? Odpowiedź jednoznacznie twierdząca byłaby przyzwoleniem na wszystkie popełniane w przyszłości uczynki. Tomik kończy się niepokojącym pytaniem otwartym, zaglądnijmy jednak do wiersza Tlenie:

(...)Miasta zostały oswojone.(...)

Nigdzie więcej już nie wybieram się.//

Już się wybrałem. (...)

Twórca zdaje się przeczyć samemu sobie. (Z tym, że dwie wypowiedzi oznajmujące z Tlenia zostają w Żegnaniu, nie zmieniając swoich konotacji, semantyki zastąpione ostatecznym pytaniem.) Czytajmy dalej:

(...) Będzie noc,

otworzy się szuflada, papier z nocą

w zetknięciu stli się. Ja się zetlę,

z tłem się

zetknę i w tło się wetrę. Miasta

zostaną.

Widzimy więc, że w tym wierszu autor godzi się wyłącznie na siebie jako jednostkę twórczą. Tlenie jest też ogłoszeniem oswojenia miast, pokonania uwidocznionej najsilniej w Zimnych Krajach lecz trwającej jeszcze i w Pieśniach Profana ( np.: Jeszcze o barbarzyńcach) atmosfery wszechogarniającego zagrożenia. Poeta posłużył się anaforą w pierwszej i drugiej zwrotce, ale w obu wypadkach dochodzi do innych konkluzji- w pierwszej: oswoiłem przestrzeń, w której jestem bezpieczny, w której mogę spokojnie zaspokoić swoje popędy. (Owa zwrotka łączyłaby się zatem z drugim pytaniem z Żegnania.); w drugiej: oswoiłem przestrzeń, zrobiłem co do mnie należało- nie pragnę niczego więcej udowadniać (Ta zaś byłaby spójną z równoległym pytaniem o przyszłość.).

Zwróćmy uwagę, ponieważ w Czynnym do odwołania ta tendencja wystąpiła najsilniej, że słowa cytowanego ostatnio wiersza są coraz bardziej zwrócone na siebie- język Świetlickiego jest coraz mniej przezroczysty- jego celem jest skupianie na sobie uwagi, w tym celu autor często stosuje nagromadzenie słów podobnych pod względem fonetycznym, po czym gra ich semantyką.

Owa wrażliwość na słowo nie pojawiła się znikąd, była już wcześniej cechą twórczości omawianego twórcy. Przypomnijmy sobie liryk Odbycia z Pieśni Profana. W tym krótkim utworze zarysowują się pewne ciągoty stylistyczne, których apogeum dotychczasowej twórczości poety osiągnięte zostanie w wydanym w 2001 roku tomiku. Chodzi o skumulowanie: odbyć rozmowę/(…)odbyć stosunek płciowy/(…)//odbić i wrócić (…) w odbiciach(…). Poeta wyzyskuje co najmniej trzy znaczenia słów (odbicie-odbycie) różniących się zaledwie miękkością jednego fonemu!

Podobny chwyt znalazł się w utworze Roman noir, nawiązującym do filmów czy powieści kryminalnych. Narratorem wiersza jest najpewniej prywatny detektyw, który stwierdza:

(…)Kiedy się dom ten rozpadnie? Rozpadał się deszcz (...)

Czytelnik dopiero po odczytaniu słowa „deszcz” orientuje się, że zdanie nie jest związane z poprzednim; twórca wykorzystuje wieloznaczność wyrazu.

Złe mi się będące udaną, krańcową choć karkołomną próbą pełnej realizacji tego chwytu nawiązują swym początkiem do ostatniego wersu utworu Sobota, impuls – porównajmy: wiersz ze Schizmy kończy się słowami Złe się śni. Podczas gdy drugi liryk, choć zaczyna się od stwierdzenia Złe mi się śni, aspiruje do przekreślenia nastroju sytuacji bez wyjścia, dostarcza nutki nadziei, światełko w tunelu- ma wymowę optymistyczną.

Po wstępnej lekturze Neurowania odnosi się wrażenie, że wiersz jest wyłącznie żartem literackim, jego treść jest kiczowata, a w ryzach trzyma go tylko precyzyjna konstrukcja i pointa. Utwór zbudowany jest bardzo starannie, składa się z trzech zwrotek rozdzielonych swoistym rondem, pisanym kapitalikami wyrazem NEURO. Lecz cóż znaczy ten wyraz, który stanowi rdzeń tytułu? Otóż Neuro jest zabiegiem, nazwijmy go paramedycznym, polegającym na hibernacji zdekapitalizowanej głowy. (Fundacja Przedłużania Życia „Alcor” z Arizony zapewnia, że doklonowanie reszty ciała nie powinno być w przyszłości najmniejszym problemem, a przechowywanie w kriostacie jedynie głowy jest dużo tańsze.61) Refren kieruje nas zatem do ujętego w poincie obrazu śpiącego ojca. Nadaje jednak wspomnianemu stanowi pewien sens, łączący się na zasadzie asocjacji z toposem snu jako przedsmakiem śmierci, snem jako przedsmakiem hibernacji. Wydaje mi się, że w wierszu nie chodzi tylko o proste skojarzenie, że w stanie snu nie martwimy się otaczającymi nas problemami, snu jako specyficznej hibernacji głowy. Zauważmy, że nadzieja zmartwychwstania zostaje przywołana i pokątnie wykpiona.

Do zaskakującej pointy prowadzi nas sama, regularna architektura liryku. Każdy wers składa się z trzech sylab, dwóch zestrojów akcentowych: trocheja i kataleksy. Rymy łamane w dwóch pierwszych zwrotkach układają się w szereg: aba bab. Zaburzeniem tego porządku jest strofa kończąca, nie rymowana, składająca się z dwóch wersów, o jeden więc mniejsza od pozostałych. Kolejnym zabiegiem koncepcyjnym jest „obcinanie” w klauzulach trochejów po sylabie akcentowanej. Dzieje się tak w każdej prócz ostatniej linijce. Dzięki temu pointa zyskuje na ekspresyjności.

Dodatkowo poeta prowadzi czytelnika w stronę niespodziewanego zakończenia utworu ścieżką semantyki kiczu. Zwróćmy uwagę na specyficzne pogrupowanie rozpoczynających wersy wyrazów. W strofie pierwszej: słonko, kwiatki i ptaszki kierują nas właśnie w stronę przesłodzonej sielskości. W drugiej: deszczyk, wietrzyk, dziecko zdają się odmienną, smutną stroną tandety, czy też świata widzianego oczami dziecka. Zauważmy jednak, że poeta nie jest jednoznaczny: ptaszki idą w parze z kwiatkami, deszczyk z wietrzykiem, a krańcowe w tych dwóch strofach dziecko i słonko pozostają złączone ze sobą, także współdźwięcząc dwoma ostatnimi głoskami; dodatkowo przypomina się potoczne nazywanie dziecka „słoneczkiem”. Trzecią zwrotkę stanowią oderwane graficznie, osobne, nienależące do mentalności świata dziecka i poprzednich strof czynności wykonywane przez osoby matki i ojca. Należy podkreślić bowiem, że pointę wzmacniają jeszcze stereotypowe obrazy, w których: słonko świeci, kwiatki pachną, ptaszki śpiewają, deszczyk pada, wietrzyk wieje. Myślę, że równie szablonowy jest obraz płaczącego dziecka. Natomiast esencją kpiarskiego poczucia humoru poety jest wizerunek krzyczącej matki i śpiącego w tym momencie, wydawałoby się w najlepsze, ojca, które to, jak już wspomniałem, nie należą do świata konotacji dwóch poprzednich zwrotek.

Ciążenie do konceptyzmu i puentylizmu uwidoczniło się najwyraźniej w Czynnym do odwołania. Zwracają uwagę zaskakujące zakończenia wierszy Wracanie czy Kupowanie. Podobnie ironiczny utwór Obiecywanie w nieszablonowy sposób przekazuje postanowienie o wytrwaniu w męskości. Frapującym jest również dwuwiersz Winienie. Pojawiający się w utworze wyraz „wygrał” odsyła nas do tytułu, który może być zbudowany na podobnej zasadzie, co Brejkanie. Z drugiej jednak strony – zdanie: Znowu to wina korekty przynosi skojarzenia o kształtowaniu rzeczywistości poprzez masmedia i o miejscu pracy poety.







© Zabudowa Trawnika, 2003

http://zabudowa.republika.pl

1 Fundacja Kościelskich ustanowiona została w Szwajcarii przez wdowę po Wojciechu Kościelskim, autorze Grenadierskich strof. Nagroda, w wysokości 5 tys. franków szwajcarskich, przyznawana jest rokrocznie od 1962 roku twórcom, którzy nie ukończyli czterdziestego roku życia, głównie pisarzom i krytykom literackim. Otrzymali ją m.in. Herbert, Herling- Grudziński, Konwicki. W 1996 roku nagrodą tą wyróżniony został również Jacek Balcerzan za prozę Zapiski z nocnych dyżurów. Świetlicki do tej nagrody pretendował od kilku lat, ostatecznie przyznało mu ją jury obradujące 19 października 1996 roku w Genewie, pod przewodnictwem Jacka Woźniakowskiego. Uroczyste wręczenie odbyło się 04 grudnia 1996 roku w Ambasadzie Szwajcarii w Warszawie.

2 Oba teksty znaleźć można w książce 37 wierszy o wódce i papierosach, odpowiednio na stronach 32. i 26.


3 Por. wiersz Rozmawianie (na koniec wieku) [w:] Czynny do odwołania, opisujący kuriozalną sytuację rozmowy telefonicznej Noblisty ze Świetlickim. (Tytuł utworu nawiązuje oczywiście do programu telewizyjnego.)

4 Nieprzysiadalność, 37 wierszy o wódce i papierosach, s.32-33, Instytut wydawniczy „Świadectwo”, Bydgoszcz 2000.

5 (Opracowanie na podstawie: Paweł Dunin-Wąsowicz, Rozszyfrowanie [w:] machina nr 4 (37), s. 32-33, kwiecień 1999 i źródeł własnych.)

6 Wielkie historie w życiu codziennym [w:] +PLUS-MINUS nr 118 (5658), 12-13 sierpnia 2000.

7 Może jednak nie do końca, przynajmniej nie w przypadku wyrażania uczuć (zob. Kochanie [w:] Czynny do odwołania, Wołowiec 2001.). Co ciekawe fragment Kochania: Kocham Cię, kocham obsesyjna mantra?.. Współgra z piosenką Republiki: Kocham Cię/ to mantra ma. (Grzegorz Ciechowski, Mantra ma [w:] Republika Marzeń, Pomaton Emi, maj 1995).

8 „Marcin Świetlicki napisał już parę lat temu afirmujący życie wiersz z puentą Żyję dłużej niż wszyscy młodo zmarli poeci. Pytam go o to, dzień przed wyjazdem do Mikołowa (gdzie Paweł Dunin-Wąsowicz przeprowadzał wywiad z Meleckim i Siwczykiem dotyczący filmu Wojaczek- przyp. A.B.) Świetlicki odpowiada: Mnie się dopytywano, dlaczego jeszcze żyję- moje pierwotne wiersze sugerowały, że powinienem się przekręcić. (...) Nikomu oczywiście żadnej śmierci bym nie życzył, ale Siwczyk byłby dobrym umarłym poetą. Jakby zrobić listę, kto mógłby zejść, to nie wiem, kto byłby na pierwszym miejscu. Ale pewnie w pierwszej pięćdziesiątce jestem. Wszyscy sobie jakoś radzą. Dawno nie widziałem poety znajdującego się na granicy nędzy i śmierci głodowej. Świetlicki wyjmuje z chlebaka telefon-zabawkę, na opakowaniu pisze dedykację i prosi,. bym przekazał ten prezent młodszemu koledze. (...) Siwczyk obraca w dłoniach dzwoniącą zabawkę, czyta dedykację: Krzysztofowi Siwczykowi, który tak świetnie odtworzył mnie w filmie. Świetlicki ” (Dunin-Wąsowicz P., To by była legenda [w:] machina, nr 11 (44), Listopad 1999, s.72-74.)

9 jw.

10 Cenię proste wartości [w:] +PLUS-MINUS nr 263 (5733), 10-12 listopada 2000.

11 Wczesna jesień[w:] Schizma, Czarne 1999, s. 22.

12 Baczność [w:] Czynny do odwołania, Wołowiec 2001, s. 6.

13 Por. np.: ***(Ostateczna zajezdnia) [w:] Trzecia połowa, Kraków 1999, s. 8.

14 Pion odzyskany [w:] książki-gazeta nr 10 (103), 24 października 2001.

15 Jacek Podsiadło, I ja pobiegłem w tę mgłę, Kraków 2000.

16 Za oknem ni chuja idei pisali we Wspólnym wierszu Marcinowie Baran, Sendecki i Świetlicki.

17 Marcin Świetlicki w wywiadzie Agnieszki Przybysz, To był żarcik! [w:] machina nr 11(32), listopad 1998, s. 146.

18 Ibidem.

19 Państwo Guliwerowie [w:] Schizma, Czarne 1999, s. 25.

20 Janusz M., Sztuka czy figle, Poezja jak reklama - wszędzie i często- Program Rewolucji Poetyckiej Michała Zabłockiego [w:] Rzeczpospolita, 09 marca 2002.

21 Marian Stala, Druga strona, notatki o poezji współczesnej, Znak, Kraków 1997, s. 157.

22 Zresztą wyczucie absurdu i poszukiwanie wolności nie są tylko literackimi chimerami. Jest to pewnego rodzaju wrażliwość nie zaś wydumana postawa. Przytoczę słowa Świetlickiego o jego życiu w akademiku: Mieszkałem w „Nowym Żaczku” w pokoju 592. Kiedyś przy okazji jakiejś imprezy wspominkowej nawiedził nas osławiony krakowski liryk Leszek Długosz i westchnąwszy poinformował, że w przeszłości właśnie w tym pokoju przemieszkiwał. Po korytarzach chodzili zapleśniali faceci w majtkach, z grzałkami i herbatkami. Za ścianą był sąsiad, który ze szpulowego magnetofonu odtwarzał transmisje z Mistrzostw Świata w piłce nożnej z ’74 r. i wydawał przy tym okrzyki. Dziewcząt nie wolno było wprowadzać po godz. 22. Opowiadano za to historię o tym, jak studenci wprowadzili na drugie piętro konia i zwierzę nie mogło zejść z powrotem. Ja akademika nienawidziłem i szybko zacząłem wynajmować pokoje na mieście. (Opracowałem na podstawie: Bordowy fartuch, przygody z akademików, machina nr 10(43) październik 1999, s. 72)

23 Jeszcze jeden [w:] 37 wierszy o wódce i papierosach, Bydgoszcz 2000, s.17.

24 Zob. wywiad Jacka Cieślaka, Rytm nie umrze nigdy [w:] Plus Minus, Warszawa, 26 czerwca 1999.

25 Przez internet można „jedynie” zakupić książki i płyty poety, pamiętajmy jednak o tym, że sposób sprzedaży nie jest zależny od twórcy. (zob. np. http//www.musiccorner.dnd.com.pl/)

26 Rzecz o książkach nr 56, dodatek do Rzeczpospolitej, 07 marca 2001.

27 Publicystyka [w:] Rzeczpospolita nr 181, 04 sierpnia 2001.

By przybliżyć czytelnikowi rubrykę, która nawiązuje tytułem do podobnej, ukazującej się swojego czasu w Sztandarze Młodych, przytoczę anegdotkę wydrukowaną we wtorek 24 lipca 2001: „<<Uśmiech numeru, żarty raczej czerstwe objaśnia Marcin Świetlicki.>>

Żarcik o wulgarnym Mieczysławku: Mieczysławek jest dzieckiem wyjątkowo wulgarnym. W szkole trwa wizytacja. Pani prosi dzieci, by wymyślały wyrazy zaczynające się na kolejne litery alfabetu. Mieczysławek rwie się do odpowiedzi, jednak pani nie pozwala. Woli odpowiedzi grzecznej Marzenki lub prymusa Cezarego. W końcu dochodzą do literki Y. Żadne z dzieci (nawet prymus Cezary) nie podnosi paluszka, tylko Mieczysławek. Zrezygnowana pani prosi Mieczysławka o odpowiedź. – Y, Y, Y, Y, Y, Y!- odpowiada Mieczysławek, wykonując ruchy kopulacyjne.

Co w tym śmiesznego? – objaśnia Marcin Świetlicki

Otóż wszystko, droga czytelniczko, co ma cokolwiek wspólnego z ruchami kopulacyjnymi, jest niezmiernie śmieszne. Ale jeżeli nie czujesz się rozśmieszona- to powinna przynajmniej rozśmieszyć cię obecność w tym żarcie cenionego intelektualisty Cezarego Michalskiego.” (Cyt. za: Uśmiech numeru [w:] Gazeta na plażę, 24 lipca 2001.)

28 Wiadomości z kraju [w:] Rzeczpospolita nr 214, 13 września 2001

29 Kultura [w:] Rzeczpospolita nr 183, 07 sierpnia 2001.

30 Jest to olbrzymia praca, nie mająca swojego odpowiednika nigdzie na świecie, w syntetyczny sposób przedstawiająca wszystkie ważne wydarzenia literackie okresu, którego dotyczy.

31 Antologia ta, której redaktorami są Astafiewa i Władimir Britaniszski, obejmuje dwa tomy zawierające wiersze osiemdziesięciu dziewięciu poetów.

32 http://www.czarne.com.pl./

33 Jacek Cieślak, Kultura nie jest towarem [w:] Rzeczpospolita nr 287, 09 grudnia 2000.

34 Opracowane na podstawie: Serwis informacyjny Wprost online,16 maja 2001, http://www.wprost.pl

35 Taniej, a nawet za darmo [w:] Rzeczpospolita nr 112, 15 maja 2001.

36 Drzewucki J., Święto nie tylko poezji, Europejskie Spotkania Pisarzy Fort Legnica ‘99 [w:] Rzeczpospolita, 10 września 1999.

Drzewucki J., Słowo, dźwięk i obraz, Europejskie Spotkania Pisarzy Fort Legnica ‘99 [w:] Rzeczpospolita 24 września 1999.

37 Cieślak J., Trzeba mieć kolegów, Monika Sznajdermans, szefowa wydawnictwa Czarne, [w:] Książki, Rzeczpospolita, 10 lutego 1999.

38 oprac. na podst.: Kwiecień A., Człowiek zwany Świnia” [w:] TeleRzeczpospolita, 16 listopada 2001.)

W powieści Dziewięć Andrzej Stasiuk napisał: Było cicho i zimno. Bolek zostawił dziewczynę. Przekręciła gałkę radia. Leciały Świetliki. Zrobiła głośniej i przymknęła oczy. I dalej: -Ma taki ekstra kawałek. O matce i motorze (Bronek Bączkiewicz, którego refren stanowi parafraza Katechizmu Dziecka Polskiego Bełzy- przyp.- A.B.) Jak oni się nazywają? – zawołał Blondyn / Świetliki – odpowiedział Czapla. / Słuchali przez chwilę, a Paker próbował nawet przytakiwać nogą do taktu. Bolek dopił piwo, chwilę bawił się szklanką, w końcu odstawił i powiedział: -Nie znam się na tym za bardzo./ - No tak, Boney M. to nie jest- zawtórował mu Paker. (Andrzej Stasiuk, Dziewięć, Wydawnictwo Czarne, Czarne 1999, s. 89,187,188)

39 W wydaniu poszerzonym Literatury Polskiej Jan Tomkowski umieścił zdjęcie Marcina Świetlickiego i obok, zajmującą około ćwierci powierzchni fotografii notatkę: Czołowy poeta „bruLionu”, wytrwały kontestator. Obsypany nagrodami i pochwałami, zbulwersował krytykę organizując rockowy happening pod firmą „Świetliki”. Nie zawsze bunt się ustatecznia? Właściwie takie zdania nie powinny dziwić w podręczniku dla miłośników komputerów, MTV i kolorowych magazynów - jak reklamuje okładka. W tej samej książce, w rozdziale poświęconym latom dziewięćdziesiątym ubiegłego stulecia raz jeszcze natrafiłem na wzmiankę o interesującym mnie poecie: W najnowszej poezji polskiej trudno mówić o zmianie pokoleń czy orientacji. Nowe, bardzo interesujące i wysoko ocenione przez krytykę zbiory wydają autorzy reprezentujący różne generacje. Jak można się było spodziewać, wygasł niemal zupełnie nurt poezji patriotycznej, liryka stała się bardziej osobista, zwrócona ku prywatności. (...) W pokoleniu trzydziestolatków swoją pozycję umacniają: Marcin Świetlicki, Marcin Baran, Krzysztof Koehler, Jacek Podsiadło, Darek Foks (...). Natomiast „bruLionowi” nie poświęcono nawet zdania. (Jan Tomkowski, Literatura Polska, Warszawa 1993, s. 355, 357, obwoluta.)


40 Tutaj Śliwiński popełnia omyłkę, cytat pochodzi z Chcenia.

41 Piotr Śliwiński, Przygody z wolnością, uwagi o poezji współczesnej, Znak, Kraków 2002, s.145.

42 Poniechana pielgrzymka, (nawiązująca tytułem do Nieudanej pielgrzymki K.Koehlera) poruszająca temat świętości, powstała jako odpowiedź na wywiad, którego udzielił Krzysztof Koehler „Czasowi Kultury”, gdzie napiętnował Świetlickiego, mówiąc że jego zachowanie jest „szczeniackim puszczaniem bąków w salonie, a wspomnianemu poecie chodzi o wtargnięcie do owego pokoju. Jednocześnie, w tej rozmowie Koehler nieprawdopodobnie wiele razy użył pojęcia „sacrum”.

43 Podobna fraza znajduje się w wierszu Rozwinięcie: Wyczerpanym światłem/ latarnie zdolne są oświetlić tylko/ siebie nawzajem („Schizma”, s. 33)

44 Echa Solidarności i samotności Adama Zagajewskiego?

45 Piotr Śliwiński, Przygody z wolnością, uwagi o poezji współczesnej, Znak, Kraków 2002, s.29.

46 Bieguny [w:] Zimne kraje 2, Kraków 1995, s. 7.

47 Wstęp [w:] Zimne kraje 2, Kraków 1995, s. 5.

48 M.- w podróży [w:] 37 wierszy o wódce i papierosach, Bydgoszcz 2000, s. 11.

49 Marian Stala, Druga strona, notatki o poezji współczesnej, Znak, Kraków 1997, s. 221.

50 Ibidem, s. 158.

51Ibidem, s. 190.

52 Ibidem, s.192.

53 Ibidem, s.203,204.

Młodym poetom obce jest wspólne myślenie, działanie, odczuwanie -- twierdzi Stala, deklarują oni nieufność i niechęć do świata, głoszą pochwałę pojedynczości. Niestety krytyk nie chce zauważyć, że doskonale dają sobie radę, lepiej niż ktokolwiek, w warunkach rynkowych, wobec wszechogarniającej kultury masowej, wykorzystując ku temu solidarność grupową, animując przedsięwzięcia, których alibi jest jednak przeżycie generacyjne, pokoleniowa wspólnota. (...) Zbyt łatwo też godzi się Stala z tym, że dla młodych autorów od otaczającej rzeczywistości ważniejszy jest własny pępek, chandra, weltschmerz i katzenjammer. A nawet jeśli się z tym nie godzi, to nie akcentuje tego wystarczająco dobitnie. Prawdopodobnie bierze się to z faktu, że krytyk chce pozostać sojusznikiem poety. (...)W efekcie uwielbiam poezję Świetlickiego, gdy czytam poświęcone jej eseje Stali. Ale gdy tylko sięgam po zbiorki wierszy samego Świetlickiego, ogarnia mnie poczucie pustki i nudy. Grymasy obrażonego na cały świat, w tym także na tradycję polskiej poezji, wydają mi się grymasami właśnie. W rzekomo buntowniczej postawie autora Zimnych krajów i Schizmy nie dostrzegam tak naprawdę cienia buntu, który był udziałem Andrzeja Bursy czy Rafała Wojaczka. Nie winię jednak za to Mariana Stali, wręcz przeciwnie, jego metodologiczna konsekwencja powinna imponować i imponuje. (Drzewucki J., Światłoodczucie krytycznoliterackie, szkice Mariana Stali o polskiej poezji współczesnej [w:] Rzeczpospolita, 1997.12.27.)

54 Olszewska M., Korespondencja w sprawie wierności [w:] Poezja polska. Interpretacje, pod red. Krystyny Heskiej- Kwaśniewicz i Bogdana Zelera, Książnica, Katowice 2000, s. 486-491.

55 Słownik wyrazów obcych PWN, pod red. doc. dr Jana Tokarskiego, Warszawa 1971, s. 669.

56 Mała encyklopedia medycyny PWN, Warszawa 1987.

57 Jest to inny wiersz, niż o tym samym tytule, pojawiający się w Zimnych Krajach.

58 Piotr Śliwiński, Przygody z wolnością, uwagi o poezji współczesnej, Znak, Kraków 2002, s.135

59 Zob. s. 207.

60 Zob. s. 208.

61 na podst.: Wawrzyniec Smoczyński, Zamrożeni [w:] Przekrój nr 13/2962, 31 marca 2002, s. 56.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ironiczny obraz Polski w kryminalnej trylogii Marcina Świetlickiego
Marcin Świetlicki Dla Jana Polkowskiego
MARCIN ŚWIETLICKI Wybór wierszy
marcin swietlicki wiersze
Marcin Świetlicki zimne kraje 3
Marcin Świetlicki poezja
j ginter, polska współczesność w poezji marcina świetlickiego
Marcin Swietlicki poezja
marcin swietlicki wiersze 2
MARCIN ŚWIETLICKI(1) 2
Marcin Swietlicki Poezja 2
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki Poezja
marcin swietlicki wiersze[1]
Marcin Swietlicki Poezja 2
Marcin Świetlicki Muzyka środka
MARCIN ŚWIETLICKI
Marcin Świetlicki zimne kraje 3

więcej podobnych podstron