Krawiec - Sławomir Mrożek
Czas akcji: nieokreślony.
Miejsce akcji: pracownia Krawca, pałac Ekscelencji.
Obsada: 5 ról męskich, 1 rola kobieca oraz dwa epizody.
Druk: Sławomir Mrożek "Teatr 5", Noir sur Blanc, Warszawa 1998 oraz "Dialog" nr 11/1977.
Utwór sceniczny w trzech aktach.
Do pracowni Krawca wdzierają się Barbarzyńcy. W odróżnieniu od Klienta Ekscelencji Krawiec nie jest tym faktem przerażony. Uszył już dla Ekscelencji i innych członków jego klasy społecznej wszystkie możliwe stroje: mundury galowe i polowe, szaty tronowe i koronacyjne, myśliwskie, stroje balowe. "Nie da się już uszyć Waszej Ekscelencji nic takiego, co by uszyć warto". Krawiec ma duszę artysty, chciałby wciąż tworzyć nowe dzieła. Mógłby popuścić wodze fantazji, gdyby Ekscelencja, poddając się kastracji, zgodził się "zatrzeć, złagodzić swoją męskość"... Krawiec jest kreatorem mody, chce "połączyć doskonałą wspólność z doskonałym wyodrębnieniem". Uważa, że to on, a nie Ekscelencja jest uosobieniem cywilizacji: "Cywilizacja to ja [...] Ekscelencja nagi nie jest Ekscelencją [...] W tej chwili istota Waszej Ekscelencji jest obok Waszej Ekscelencji". Okrywając nagie ciała odzieżą, Krawiec, jak twierdzi, nadaje wszystkiemu sens. Inaczej niż Ekscelencja utożsamia cywilizację z modą, a nie z prostą umiejętnością oddzielania kolców od łodygi, którą posiedli już Barbarzyńcy... Gdy na widok pięknej Nany, o której względy zabiega, Ekscelencja zaczyna się pospiesznie ubierać, Krawiec szydzi: "Brawo, więc jednak rację mają krawcy. Co teraz Ekscelencji po tej anatomii, której tak bronił? Czemuż Ekscelencja chce wszystko przysłonić strojem najświetniejszym i tak zyskać miłość? W czym więc rzecz: w anatomii czy w mojej sztuce?" Gdy Ekscelencja lęka się wystąpić w stroju Ekscelencji wobec Barbarzyńców, a jednocześnie wstydzi się stać przez Naną w stroju żebraczego mnicha, Krawiec triumfuje: "Więc jednak odzież ważna? Słodki mój triumf!" Dla Krawca ubierać to stwarzać. "Nagość to nicość, natura, chaos, barbarzyństwo". Krawiec chętnie wita nowych panów, wierząc, że ich panowanie stworzy mu nowe możliwości wykorzystania swojego talentu. Jest strażnikiem kultury, nie kryje jednak, że zamierza realizować swoje partykularne interesy.
Barbarzyńcy są odziani w zwierzęce skóry; nie golą zarostu. Nie tylko Krawiec wita ich radośnie; z ery Barbarzyńców cieszy się również Karlos, syn Nany, choć z zupełnie innych powodów. "Dławię się w tym świecie obłudy i blichtru, tutaj nie ludzie, ale manekiny, nie dusze, lecz pokrowce". Karlos jest idealistą, piewcą swobody i natury; jego największym wrogiem jest Krawiec. Nienawidzi Ekscelencji, przedstawiciela przeklętej kultury; ubolewa nad tym, że jego matka stroi się i ukrywa twarz. "Porzuć, o matko, te maski sztuczności, co z ciebie czynią niecną kurtyzanę, obrzydliwe sztuczki, co zasłaniają twoją twarz prawdziwą. Bądź naturalna, twój syn prosi ciebie". Uroda Nany podbija serca mężczyzn, choć nikt nigdy nie widział nawet fragmentu jej ciała. Jej twarz skryta jest pod woalem, ręce zakrywają rękawiczki: "nie ciało, lecz sztuka są jej powodzeniem. Daje się oglądać, ale nie rozbierać, ani dotykać". Uroda Nany jest w całości tworem Krawca. "To moja sztuka tak olśniła Waszą Ekscelencję [...] stała tu, przed lustrem, jak ja Pan Bóg stworzył, i daję słowo, nic szczególnego".
Wódz barbarzyńców - Onucy wprowadza się do pałacu Ekscelencji; Barbarzyńcy niszczą wnętrze. Onucy każe przynieść do pałacu lustro z pracowni Krawca. Karlos dobrowolnie przystaje na służbę u Onucego i przywdziewa zwierzęcą skórę. Tymczasem barbarzyńcy, idąc za przykładem miejscowych, golą brody. Onucy wkłada strój porzucony przez Ekscelencję - spodnie zakłada na głowę, a kaftan na nogi... Krawiec namawia Onucego na uszycie stroju dla kata. Barbarzyńcy stopniowo cywilizują się - utożsamiona z modą kultura okazuje się niezniszczalna.
W rozmowie z dawnym Ekscelencją Krawiec zaprzecza, jakoby kogoś zdradził.
"KLIENT MNICH: Zmieniłeś pana.
KRAWIEC: Zmieniłem sługę.
KLIENT MNICH: Innemu służysz.
KRAWIEC: Innego ubieram.
KLIENT MNICH: Czy to nie to samo?
KRAWIEC: Ubierać to stwarzać".
Ekscelencja, zdesperowany, przyjmuje u Krawca posadę drugiego czeladnika. Onucy próbuje uwieść Nanę, ale nie potrafi się do tego zabrać. Walczą o dominację:
"NANA: Klękaj, Ekscelencjo.
ONUCY: Co, ja przed tobą?
NANA: Klękaj, póki pora, potem się rozmyślę.
ONUCY: Ale ty najpierw.
NANA: Słyszysz, co mówię?
ONUCY: To klęknijmy razem".
Karlos, ujrzawszy Onucego w stroju Ekscelencji, wzywa Barbarzyńców do obalenia "zaprzańca". Niemal mu się to udaje, bo Barbarzyńcy nie poznają swego wodza. Gdy jednak Karlos sam ujawnia, że za Ekscelencję przebrał się Onucy, wódz każe go zakuć w dyby. Onucy sądzi, że Krawiec, namawiając go na uszycie stroju kata, wiedział o spisku... Przewidujący Krawiec szyje dla Nany czarną suknię. Tymczasem Klient Czeladnik na próżno szuka u Karlosa śladów dawnej nienawiści - nienawiść Karlosa byłaby potwierdzeniem jego dawnej tożsamości.
Nana prosi Onucego o uwolnienie Karlosa; obiecuje, że się przed nim odsłoni. Odmawia jednak zadatku - nie chce zdjąć rękawiczki. Onucy zarzuca jej próżność, lęk przed utratą iluzji (uroda) i legendy (orszak wielbicieli). Nana wybacza mu w imię miłości, choć Onucy protestuje przeciw imputowaniu mu uczuć. Spór o dominację wchodzi w decydującą fazę:
"NANA: Jeśli mnie kochasz...
ONUCY: A to wymyśliła! [...]
NANA: Rozumiem i wybaczam
ONUCY: Jak mam udowodnić, że się mylisz, mylisz! [...]
NANA: Odchodzę, Onucy, ale się nie żegnam. Odtąd będziesz ze mną na wieki wieków. Na zawsze razem, więc po co się żegnać [...]
ONUCY: Stój! Tak nie wolno, bez mojej zgody..."
Nana nie ustępuje, choć Onucy gotów jest uwolnić Karlosa, jeśli Nana zrezygnuje ze swojego uporu. Onucy, na prośbę Krawca, zgadza się na zmianę sposobu egzekucji: Karlos nie będzie ścięty, lecz żywcem odarty ze skóry. Dzięki temu, Krawiec będzie mógł uszyć z jego skóry kaftan i w ten sposób spełnić swoje odwieczne marzenie. "Zawsze marzyłem, że uszyję coś, co mają wszyscy, a czego nikt nie ma. Rozwiążę odwieczne krawieckie dylema różnicy i jedności".
Spór Onucego i Nany kończy się zdarciem zasłony z jej twarzy. Klient Czeladnik jest rozczarowany ("Phi, nic wielkiego. I ja chciałem oddać za to królestwo"), Krawiec zdegustowany ("Tego nie pochwalam. Pani powinna okryć się natychmiast""), Karlos zachwycony ("Skończyły się, mistrzuniu, twoje matactwa"), a Onucy zakochany. Nana symbolicznie bierze Onucego w niewolę. Odchodząc z nim, woła do Karlosa, że jest wolny. Za plecami Nany i Onucego Klient Czeladnik i Krawiec rzucają się na Karlosa.
KRAWIEC
Spektakl telewizyjny
Rok produkcji:
1997
Premiera:
1997. 12. 15
Barwny, 84 min
"Krawiec" to sztuka ani błaha, ani nieudana - przeciwnie, wydaje mi się jedną z najlepszych sztuk, jakie napisał Mrożek między "Tangiem" a "Emigrantami". Chyba nawet najlepszą - tak rekomendował dramat do druku Konstanty Puzyna. Sławomir Mrożek (ur. 1930) napisał "Krawca" w 1964 r., tuż po "Tangu", i odłożył do szuflady. Sceniczny sukces "Operetki" Gombrowicza nieoczekiwanie przedłużył "leżakowanie" tekstu - niesłuszny zarzut wtórności dramatu Mrożka (napisanego dwa lata wcześniej) sprawił, że "Krawiec" dotarł do widzów z kilkunastoletnim opóźnieniem (druk w "Dialogu" w 1977 r., premiera rok później). Obie sztuki na pewno łączy jedno - ambicje wyrażenia diagnoz historiozoficznych w oryginalnej formie scenicznej.
W "Krawcu" na pierwszy plan wysuwa się teza: kultura jest czymś sztucznym, umownym i w gruncie rzeczy głupim, ale jest wiecznotrwała. Barbarzyńcy wcześniej czy później zaczną myć zęby, golić się, zechcą porządnie się ubrać. Z zadowoleniem przywdzieją kostiumy, które pozostały po poprzednich władcach. Krawiec będzie zatem osobą mile widziana u każdego dworu. Zmieni się jego klientela, ale on będzie robił swoje. Koszty przewrotu poniosą naiwni idealiści, którzy szczerze buntowali się przeciw kulturze zastanej. Starzy, sprawdzeni kreatorzy - nie tylko mody - przydadzą się każdej nowej władzy. Pewny swego Krawiec mówi do swego monarchy, który dla niego jest tylko klientem: "Cywilizacja to ja, Ekscelencja to tylko Ekscelencja..." W dodatku: ubrany, Ekscelencja nagi nie jest już Ekscelencją, czyli samą doskonałością. Tłuściutki Ekscelencja w bieliźnie, siateczce na włosach, żałosny i wystraszony widmem nadciągających Barbarzyńców, zaiste, nie ma w sobie żadnych znamion dostojeństwa. Mistrz, który w swoich kreacjach wyrażał zawsze cały majestat władzy, nalega nawet, by Ekscelencja zechciał chirurgicznie "złagodzić swą męskość", całkiem niepotrzebne "trochę anatomii", zakłócające twórczą wizję kreatora. Ekscelencja słabo protestuje przeciwko szarganiu świętości i poprawianiu natury, jednak odwieczny konflikt między naturą a kulturą rychło przenosi się na inną płaszczyznę. Do przepysznych wnętrz wdziera się horda Barbarzyńców. Rośli, dzicy, w dżinsowych spodniach i skórzanych kurtkach, z nagimi torsami - budzą zaciekawienie Krawca i przerażenie Ekscelencji. Nie chcąc być świadkiem własnej zguby Ekscelencja odchodzi bez galowego munduru, chyłkiem. "Wolę żyć nago, niż umrzeć paradnie", powiada, przywdziewając żebraczy strój Mnicha. Krawiec szybko nawiązuje porozumienie z wodzem dzikusów - "ta sama anatomia... Tylko ja się liczę - ubierać to stwarzać!" Dźga szyderstwem, pochlebstwem łechce próżność - i stwarza następną Ekscelencję. Wódz Onucy, trochę skrępowany swoim nowym wyglądem, tłumaczy, że przebrał się w imię racji stanu, "dla narodu" - niech pozna, jak pije pod pachami wytworna odzież. Zawiedziony w swych nadziejach Karlos wzywa do obalenia zaprzańca. Nieszczęsny syn szczelnie zawoalowanej Nany, która nigdy nie zdjęła nawet rękawiczki, jako jedyny szczerze wierzył, że "dzieci natury" zniszczą zbutwiały świat, porażająco sztuczny, skazany na kostium i maskę. Ale jego naiwna wiara w potęgę natury nikomu nie jest potrzebna, Barbarzyńcy znaleźli już drogę do golibrody. Krawiec umacnia swą pozycję na dworze. Jest coraz bliższy zrealizowania ideału krawiectwa. "Każdy chce nosić na sobie coś takiego, co noszą wszyscy, ale jednocześnie, czego nie ma nikt inny". Ubranie z ludzkiej skóry - z czyjejś tożsamości - to byłby prawdziwy triumf krawiectwa.