Do rzeczy jednak,by
nie być posądzony o pomocnictwo przy karalności za bimbrownictwo,
opiszę jak wykonałem dobrą aparaturę do wzbogacania kwasu
mrówkowego,czyli do podnoszenia jego procentów. Ponieważ miałem
rozcieńczonego kwasu mrówkowego dość dużo wykorzystałem bańkę
10 l cynowaną na mleko. Na kolumnę wykorzystałem świetlówkę
normalnej długości z tym,że tę cieńszą (około 25 mm średnicy)
z napisem "PILA" - taką bo z jej wnętrza łatwo odchodzi
warstwa luminescencyjna (w innych typach pasami mocniej się trzyma i
trudniej usunąć).Potrzebny jest palnik do przenośnej butli gazowej
(używany przez pszczelarzy do opalania uli) - największy palnik
okrągły. Po zgnieceniu odpowietrznika w świetlówce, na rurce
szklanej około 10 cm od końca robię jakimś diamentem prostopadłą
rysę o długości około 5 do 10 mm,nagrzewam do czerwoności koniec
elektrody 3,25 lub 4 (nie musi być elektroda) i przykładam do tej
rysy,natychmiast robi się na rurce pęknięcie i gdy się tym
rozżarzonym końcem powoli przesuwa dookoła rury pęknięcie się
dookoła za ty końcem również przesuwa,pod warunkiem,że jest
gorący - w pewnym momencie- bęc, odpada koniec rury. Gdy mi za
pierwszym dotknięciem nie powstaje pęknięcie to nagrzewam jeszcze
raz koniec drutu trzymam i dotykam zwilżonym śliną palcem
rysę,łaski nie robi,musi pojawić się pęknięcie,czasem tak małe
,że go prawie nie widać.
* Po odpadnięciu końca, drutem
owiniętym w szmatkę,gąbkę lub inne byle co czyszczę wstępnie
biały nalot i ustawiam palnik na mały płomień z małym dostępem
powietrza ( biały płomień ) podgrzewam (a właściwie nazywa się
to wygrzewaniem) rurę stopniowo na całym obwodzie w określonym
miejscu, zrobiłem to w odległości około 70 cm od uciętego końca,
stopniowo podgrzewam zwiększając płomień (dodając powietrza) i
cały czas kręcąc dookoła osi rurę aż do momentu pojawienia się
żółtawego odbitego od rury płomienia,jest to moment mięknienia
szkła. Teraz trzymając rurę z jednej i drugiej strony,cały czas
obracając delikatnie ciągnę,powstaje przewężenie , jak się to
robi delikatnie i odpowiednio przysuwa i odsuwa od palnika
przewężenie jest stożkowe w obydwie strony.Teraz trzeba szkło
odpuścić,czyli powoli zmniejszać płomień (dostęp powietrza
sprężynującą blaszką) aż do białego płomienia,przetrzymać
jeszcze parę minut cały czas grzejąc przewężenie a potem dać
temu spokojnie ostygnąć.Po wystygnięciu ucinam w środku
przewężenia postępując tak jak wyżej,teraz nieraz może
niechętnie robić się pęknięcie bo szkło jest lub może być źle
wyżarzone.
* Jak już mam obydwa końce ucięte chociażby
trochę nierówno to znowu grzeję same krawędzie powoli zbliżając
płomień do nich a w momencie pojawienia się żółtego płomienia
widać zaokrąglanie się krawędzi (cały czas trzeba kręcić
rurą).Zwężony koniec wyżarzam tak jak wyżej,natomiast w drugi,po
momencie zaokrąglenia krawędzi,wkładam wystrugany stożek z
twardego drewna o kącie pochylenia do 10 -15 stopni, mniej więc
takim jak szlify w karafce.Stożek ten gdy szkło "płynie"
należy ruchami obrotowymi powoli wciskać ale ostrożnie bo jak
szkło stwardnieje to prach i po robocie. Ja zrobiłe sobie stożki
na tokarce o większej średnicy troćhę większej od średnicy
grubszej świetlówki "Normalnej",z której robiłem
chłodnicę.
Cholera robiłem t ę kolumnę 20 minut a piszę
godzinę, idę na kawę a Wy powoli trawić czy to jest "zjadliwe"
na razie – pozdrawiam!!!
Chłodnica jest
wykonywana jak już podałem z grubszej świetlówki i wykonuję ją
tą sama metodą. Długość około 20 cm. Głowica ma szczelnie
połączyć kolumnę z chłodnicą wykonałem ją z blachy CYNOWANEJ
(jakieś litrowe lub większe puszki,mogą być duże puszki po
gipsie alabastrowym-szpitale).Wykonana jest w postaci ściętego
stożka,dół ma wchodzić w kolumnę na około 1,5 do 2 cm.a do
górnej części ma wejść stożek chłodnicy. W bocznych ścianach
głowicy najlepiej po przeciwnych stronach trzeba zrobić jeden otwór
na termometr (najlepiej alkoholowy bo szybciej reaguje na zmiany
temperatury) i jeden na odbieralnik. Odbieralnik u mnie to ruka
miedziana o średnicy 6 mm wygięta pod kątem ponad 90 st i
zalutowana tak by koniec wewnątrz był w osi stożka około 1 cm
niżej,na zewnątrz wystaje około 10 cm i trzeba ją zakończyć
jakimś kranikiem. Końcówka termometru powinna być na wysokości
odbioru destylatu.
* Wężownica zwinięta jest z rurki o śr.6
mm miedzianej nawiniętej na rurze 1/2 " tak,że jeden koniec
wkładam do wnętrz rury na długość większą niż długość
chłodnicy a drugi koniec okręcam na rurę jak sprężynę o skoku
0.5 do 1 cm .Końce wyprowadzone są do góry.Kupiłem korek do
balonu o takiej średnicy by wlazł do górnego stożka
.chłodnicy,wywierciłem w nim dwa otwory na rurki i chłodnica
gotowa- wodę puszczam w przeciwprądzie.Na dole chłodnicy
przylutowane są trzy druciki trzymające spiralę centralnie w rurze
osłonowej i jeszcze jeden drut miedziany kierujący skropliny do
rurki odbieralnika z najniższego punktu.
* Jako wypełnienie
kolumny zastosowałem rurkowe nity aluminiowe o śr 4 mm dług.10 mm
- takie znalazłem może być co innego>Żeby się przez dolny
stożek ne wysypało trzeba zrobić coś ażurowego lub powiązać
kilka pierścionków razem.
* W naczyniu wyciąłem otwór o
średnicy mniejszej o 1 mm od śr.kolumny,założyłem kawałek
cienkiej dętki od roweru i już, takie same odcinki dętki założyłem
na stożek głowicy i chłodnicy,wymyśliłem statyw i uchwyty i
całość stoi i działa. Wypełnienie sypie się tak by od jego góry
do głowicy było od 5 do 10 cm odległości pustej.