background image
background image

Witajcie w kolejnym numerze newslettera!

Materiał, który tym razem otrzymujecie dotyczy jednej z dwóch 

najważniejszych w naszym życiu (obok oddychania) czynności – 

komunikowania się. Jest napisany pod kątem nauczania jogi, ale 

jestem przekonany, że każdy może skorzystać dzięki przeczytaniu 

tego tekstu i zastosowaniu choćby jednego z omawianych tu 

zagadnień. (Przy okazji dziękuję Agacie Mrowińskiej za przejrzenie 

newslettera pod kątem poprawności językowej, a mojej żonie 

Agnieszce – za złożenie tekstu.)

Pamiętajcie, że choćby najwspanialsze z opisanych narzędzi nie 

zadziałają, jeśli ich nie zastosujemy. Jeśli poczujecie niedosyt wiedzy 

– na końcu proponuję co przeczytać, by ją rozszerzyć. Trzeba jednak 

mieć na uwadze, że prawdziwie wartościową wiedzę zdobywa się 

jedynie przez mniej lub bardziej udolne stosowanie poznanych 

narzędzi, a nie przez czytanie książek.

Pozdrawiam serdecznie

Maciek Wielobób

P.S. Zapraszam Was już teraz na tegoroczne wakacje z jogą, które 

prowadzę w lipcu i sierpniu – szczegóły znajdziecie na mojej stronie 

www: 

http://maciejwielobob.pl

Tam również znajdziecie 

informacje o warsztatach weekendowych przed wakacjami. Będzie 

mi bardzo miło spotkać Was osobiście. Zarówno wakacje jak i 

warsztaty można rezerwować już teraz.

background image

Komunikowanie się w procesie nauczania jogi 

(i nie tylko)
- Maciej Wielobób

Język akceptacji

Nauczając,   musimy   kreować   warunki,   w   których   nasi   uczniowie 

będą   czuć   się   akceptowani,   a   przez   to   –     bezpieczni   podczas 

komunikowania swoich wrażeń, myśli, emocji, wątpliwości. Jeden z 

najwybitniejszych   pedagogów   i   psychologów   amerykańskich 

ubiegłego   stulecia   dr   Thomas   Gordon   (1918-2002)   powiedział: 

„Kiedy jakiś człowiek przeżywa wobec innego człowieka prawdziwą, 

niefałszowaną akceptację i pozwoli mu ją odczuć, ma  możność stać 

się dla niego ogromną pomocą”.

Okazanie   przez   nas   akceptacji   względem   ucznia   pozwala 

wypracowywać mu w sobie właśnie jakość akceptacji i zadowolenia 

(santośa)   ze   swojej   aktualnej   sytuacji   (czyli   docenienie   aktualnej 

sytuacji   jako   punktu   wyjścia   do   podjęcia   w   niej   zmian).   Brak 

akceptacji   i   niezadowolenie   są   czynnikami   dezintegracyjnymi.   Z 

kolei jej atmosfera jest doskonałym podłożem do zmian, rozwoju, 

powrotu   do   pełnej   harmonii,   radości   i   spokoju.   Gdy   nauczyciel 

okaże   uczniowi,   że   akceptuje   go   takim,   jakim   jest,   wówczas 

paradoksalnie   stymulowana   jest   samodzielność   ucznia,   który   – 

czując się bezpieczniej z mocniejszym poczuciem własnej wartości – 

śmielej   poczyna   realizować   swój   potencjał.   To   nie   osądy,   oceny, 

krytyka,   system   nakazów   i   zakazów   pomagają   uczniowi   się 

rozwinąć, a właśnie akceptowanie ucznia przez nauczyciela takim, 

jakim jest. Niejednokrotnie mówiłem na prowadzonych przeze mnie 

background image

seminariach   dla   nauczycieli,   że   taka   osoba   nie   powinna   osądzać 

ucznia, tylko go obserwować. Uważna obserwacja pozwala dostrzec 

nam nie tylko problem, ale i potencjał ucznia, dzięki czemu wyzwala 

się współczucie (współczucie!, a nie litość), czyli właśnie ta siła, na 

której ma opierać się nauczanie jogi.

Nauka,   którą   przekazuje   nam   Patańdżali   w   sutrze   I.33,   wyraźnie 

wskazuje, że krytyka ucznia powoduje u niego koncentrację na jego 

brakach, a zatem po prostu ich rozwój. Inayat Khan – w swoich 

„żelaznych zasadach” – również pisze: „Nie czyń innym wyrzutów, 

by nie utrwalać ich błędów”.

Ważny   element   akceptacji   to   używanie   określonego   języka. 

Oczywiście   kreowanie   odpowiedniej   atmosfery   przez   czynniki 

pozawerbalne   jest   przynajmniej   tak   samo   ważne,   o   ile   nie 

ważniejsze,   ale   niewłaściwa   komunikacja   może   zniszczyć   całą   tę 

atmosferę   i   zabrać   nam   przestrzeń   na   rozwój   praktyki   ucznia, 

szczególnie

 

w

 

przypadku

 

zmniejszania 

automatyzmu/mechaniczności   w   życiu   codziennym.   Język 

wskazujący   na   brak   akceptacji   będzie   odpychał,   jak   również 

pokazywał, że dla nauczyciela są ważniejsze jego osobiste interesy. 

Poprzez   odpowiedni   sposób   komunikacji   nauczyciela   uczeń   ma 

odczuć,   że   może   wyrażać   spostrzeżenia   sprzeczne   z   punktem 

widzenia   nauczyciela,   jak   również   że   może   rozmawiać   nawet   o 

sprawach, o których z nikim innym nie rozmawiał. Że niezależnie od 

tego, co powie, będzie akceptowany przez nauczyciela.

background image

* * *

Oczywiście   zasadniczą   sprawą   w   tym   kontekście   jest   to,   że 

nauczyciel rzeczywiście odczuwa akceptację w stosunku do swoich 

uczniów.   Szczególnie   na   początku   nauczania   ma   się   wobec   nich 

wiele oczekiwań, wynikających z poczucia „misji zbawiania innych”. 

Owa chęć zbawiania innych to nic innego jak litość, czyli bardziej 

subtelna forma asmity – pychy, egoizmu, poczucia wyższości. Już 

wspomniałem   powyżej,   że   nauczanie   nie   powinno   się   opierać   na 

odczuciu litości, tylko na współczuciu. Gdy patrzymy z perspektywy 

współczucia, możemy porzucić swoje oczekiwania, zaakceptować w 

pełni naszych uczniów i punkt, w którym się znajdują, ale i pomóc 

im zadziałać w odpowiedni dla ich sytuacji sposób.

Natomiast samo odczuwanie akceptacji przez nauczyciela, choć jest 

zasadnicze, nie wyczerpuje jeszcze w pełni tematu. Ta akceptacja 

powinna   jeszcze   dotrzeć   do   naszych   uczniów,   a   zatem   musimy 

komunikować się w taki sposób, by okazać danemu uczniowi swoją 

akceptację. Nauczanie, tak jak i praktyka jogi, polega na działaniu. 

Stąd   też   nie   możemy   w   praktyce   nauczycielskiej   oprzeć   się   na 

postrzeganiu   akceptacji   jedynie   jako   naszego   wewnętrznego 

odczucia. Nie byłoby to skutecznym narzędziem w nauczaniu jogi. 

Jeżeli akceptacja ma się nim stać, by wywrzeć pozytywny wpływ na 

ucznia, musi być w aktywny sposób komunikowana.

background image

Komunikowanie   akceptacji   –   bez   użycia   słów   i   za 

pomocą słów

Komunikować   swoją   akceptację   można   nie   tylko   za   pomocą 

odpowiednich   zwrotów,   ale   także   bez   użycia   komunikatów 

werbalnych. Kto wie, czy ta forma okazania akceptacji nie znaczy o 

wiele więcej dla ucznia niż słowne jej okazanie (co oczywiście nie 

znaczy, że słownie już nie trzeba akceptacji przekazywać).

Jeśli   faktycznie   odczuwamy   akceptację   wobec   naszego   ucznia,   to 

prawdopodobnie będzie  ona  się  też wyrażać  poprzez nasze gesty, 

postawę ciała, wyraz twarzy itp. Jeśli jednak pomimo najszczerszych 

chęci   widzisz,   że   uczniowie   nie   okazują   Ci   zaufania,   przyjrzyj   się 

komunikatom niewerbalnym, które stosujesz. Zastanów się, jak Ty 

zinterpretowałbyś   swój   wyraz   twarzy,   postawę   swojego   ciała   czy 

poszczególne   gesty.   Podczas   moich   studiów   z   pedagogiki 

terapeutycznej   na   ćwiczeniach   z   metodyki   każdy   z   nas   miał   za 

zadanie trzymać przed sobą lusterko i co jakiś czas w nie zerkać. 

Zapewniam, że jest to bardzo użyteczne ćwiczenie.

Jedną z najważniejszych oznak akceptacji nauczyciela wobec ucznia 

jest niewtrącanie się i pozwolenie uczniowi na popełnienie pewnych 

błędów. Błędy, oczywiście w pewnym stopniu, są integralną częścią 

procesu   uczenia   się,   szczególnie   w   aspekcie   budowania 

samodzielności   ucznia   (a   zatem   w   jednym   z   najważniejszych 

aspektów   procesu   nauczania-uczenia   się).   Oczywiście   nie   jest   to 

„olewanie” ucznia, lekceważenie go, ale oznacza, że nie namawiamy 

go do realizacji naszej koncepcji  określonych działań. Pozwalamy 

mu podjąć jego decyzję, choćby była bardzo odmienna od naszej. 

background image

Nam jedynie wolno przedstawić pewne punkty za i przeciw. Gdy nie 

wtrącamy   się,   uczeń   otrzymuje   od   nas   pozwolenie   na 

samodzielność.   Buduje   wiarę   we   własne   siły   i   możliwości, 

samoakceptację, widząc, że od nauczyciela otrzymał sporo swobody 

w działaniu. Oczywiście, gdy uczeń potrzebuje „ogarnąć” to, co się 

zdarzyło   podczas   jego   samodzielnych   prób   w   praktyce   jogi,   my 

powinniśmy   być   w   pobliżu,   gotowi   do   pomocy   w   zrozumieniu 

pewnych  doświadczeń.  To  również   sygnał   o  naszej   akceptacji   dla 

jego działań.

Poprzedni   aspekt   okazywania   akceptacji   (niewtrącanie   się, 

pozwolenie na popełnianie błędów) zbliża nas ku kolejnemu. Ważną 

kwestią   w   komunikowaniu   swojej   akceptacji   jest   również 

niewtrącanie   się   werbalne,   czyli   milczenie,   gdy   nie   jesteśmy 

proszeni o radę czy pomoc. W niektórych tradycjach medytacyjnych 

mówi się wręcz o tym, że nauczyciel nie powinien robić rzeczy, o 

które nie został poproszony. To oczywiście ekstremalne podejście, 

ale   pokazuje   nam   pewien   kierunek   myślenia.   Tak   naprawdę 

zarówno ludzki organizm, jak i nasz umysł, mają swoje mechanizmy 

samoregulacyjne.   Dlatego   właśnie,   gdy   rozmawiamy   z   kimś   o 

trudnej   sytuacji   i   nie   wtrącamy   się   (a   zatem   ani   nie   nakręcamy 

czyichś   negatywnych   odczuć,   ani   nie   skłaniamy   ucznia   do   ich 

wyparcia),   on   sam   znajduje   rozwiązanie   problemu.   Oczywiście 

milczenie   nie   oznacza   tego,   że   nas   nie   ma   w   sytuacji 

komunikacyjnej,   dlatego   też   zazwyczaj   używamy   zwrotów,   które 

sygnalizują   słuchanie   rozmówcy   i   nadążanie   za   nim:   „aha”, 

„rozumiem”, „tak” etc.

background image

Gdy   dochodzimy   do   kwestii   okazywania   akceptacji   za   pomocą 

komunikatów słownych, jak w wielu przypadkach warto zacząć nie 

od   tego,   co   robić,   ale   czego   nie   robić.   Otóż   w   większości 

przypadków,   gdy   ktoś   komunikuje   nam   coś,   z   czym   się   nie 

zgadzamy,   reagujemy   w   sposób   zamykający   mu   drogę   do 

zakomunikowania,   w   czym   naprawdę   jest   problem   (ponieważ 

bardzo często taki szokujący dla nas komunikat jest sygnałem, że 

ktoś próbuje w nieporadny, nieprecyzyjny sposób wyrazić pewien 

problem, np. swój lęk). Wielokrotnie zetknąłem się z tym, że uczeń 

zamiast   zakomunikować,   że   się   czegoś   boi,   po   prostu   podważał 

zasadność   jakiegoś   działania   albo   poddawał   w   jakiś   sposób   w 

wątpliwość pewne elementy swojej praktyki. Mógłbym zareagować 

gniewem   albo   zniecierpliwieniem,   ale   to   nie   daje   mi   możliwości 

dotknięcia problemu, więc muszę zareagować w taki sposób, bym 

dowiedział się, o co naprawdę chodzi. (Oczywiście odrębną sprawą 

są tzw. prowokatywne metody pracy, w których chcemy skruszyć 

czyjeś ograniczające przekonania. Do tej kategorii komunikacyjnej 

jeszcze wrócimy, przy czym już teraz zaznaczam, że stosujemy ją 

dopiero, gdy ktoś odczuwa to, że jest przez nas akceptowany.)

Wracając   do   naszych   reakcji   na   szokujące   lub   dziwne   dla   nas 

komunikaty naszych uczniów, najczęściej wyrażających jakąś formę 

oporu, to nasze reakcje – gdy pójdziemy nie w tę stronę, co trzeba – 

oscylują wokół takich kategorii jak: rozkazywanie, moralizowanie, 

„dobre rady” i gotowe rozwiązania, osądzanie, robienie wyrzutów, 

racjonalne argumentowanie (czy widzieliście kiedyś, by racjonalne 

argumenty   pozbawiły   kogoś   lęku?),   ośmieszanie,   interpretacja   i 

background image

analiza   (najczęściej   na   zasadach   domorosłego   psychoanalityka), 

pocieszanie,   przekierowywanie   uwagi   na   coś   innego.   Oczywiście, 

gdy   czytamy   powyższe   określenia,   od   razu   wydają   nam   się 

niewłaściwe,   ale   polecam   przyjrzeć   się   sobie   w   określonych 

sytuacjach komunikacyjnych. 

Skoro wiemy, czego nie robić, warto się zastanowić w takim razie, 

jak   reagować   na   wypowiedzi   naszych   uczniów,   wyrażające   opór, 

byśmy zachęcali ich do zakomunikowania, w czym naprawdę tkwi 

rzecz. Odpowiedź jest prosta i oczywista: musimy ich zaprosić do 

rozwinięcia komunikatu. Wspominałem już o zastosowaniu krótkich 

wyrażeń, które sygnalizują, że nadążamy za rozmówcą, które tutaj 

również znajdują zastosowanie: „aha”, „rozumiem”, „rzeczywiście” 

itp.   Chodzi   o   to,   by   nie   wtrącając   własnego   punktu   widzenia, 

potwierdzić   zainteresowanie   rozwinięciem   czyjegoś   komunikatu. 

Możemy   również   bezpośrednio   zakomunikować   chęć   na   bardziej 

dogłębne poznanie odczuć rozmówcy: „powiedz coś więcej”, „widzę, 

że   to   coś   ważnego   dla   ciebie”,   „chciałbym   poznać   twój   punkt 

widzenia”, „i co dalej?”.

Zwieńczeniem   komunikacji   opartej   o   akceptację   jest   jednak   tzw. 

czynne słuchanie i nie sposób pominąć tego wątku w nauczaniu jogi, 

oczywiście jeśli zależy nam na dogłębnym kontakcie z uczniami.

Czynne słuchanie

Gdy ktoś próbuje nam coś zakomunikować, to najczęściej wyraża w 

ten   sposób   pewną   potrzebę   kontaktu.   Np.   pojawia   się   pewien 

konflikt   wewnętrzny   i   ktoś   –   aby   uwolnić   się   od   napięcia   – 

background image

komunikuje   go   w   mniej   lub   bardziej   udany   sposób.   Jak   wiemy 

jednak, nie zawsze akt komunikacyjny doprowadza do uwolnienia 

napięcia  czy  frustracji,  czasem   niestety  bywa  zupełnie  odwrotnie. 

Mówiąc   metaforycznie   –   wiele   zależy   od   tego,   czy   odbiorca 

komunikatu prawidłowo rozszyfruje kod stosowany przez nadawcę 

komunikatu.   Oczywiście   odpowiedzialność   za   prawidłową 

komunikację leży po obu stronach, ale teraz dwa słowa powiemy o 

tym, co może zrobić odbiorca komunikatu.

Gdy   ktoś   coś   nam   mówi,   my   odbieramy   to   w   określony   sposób, 

często filtrując daną treść przez nasze wcześniejsze doświadczenia 

życiowe. Często jednak okazuje się, że nadawca komunikatu miał na 

myśli coś zupełnie innego. Jak zapobiec takiemu nieporozumieniu? 

To   jest   bardzo   proste!   Wystarczy   zakomunikować   tej   osobie,   co 

zrozumieliśmy z jej wypowiedzi. Wówczas może ona potwierdzić lub 

zaprzeczyć. Na tym właśnie polega w pewnym uproszczeniu proces 

tzw.   czynnego   słuchania.   Staramy   się   zrozumieć,   co   odczuwa 

nadawca   i   co   chce   nam   przekazać,   po   czym   w   odpowiedzi 

oznajmiamy mu, co zrozumieliśmy z wypowiedzi w celu uzyskania 

potwierdzenia. To, co ważne: nie wyrażamy własnej opinii czy sądu, 

nie   analizujemy   czyjejś   wypowiedzi.   My   tylko   parafrazujemy 

wypowiedź tak ,jak ją rozumiemy. 

Przykład:

Nadawca:   Jak   mogłeś   coś   takiego   powiedzieć?!

Odbiorca:   Rozumiem,   że   zdenerwowały   cię   moje   słowa.  

(odbiorca   wyraża,   w   jaki   sposób   rozumie   sedno   komunikatu 

nadawcy,   zazwyczaj   chodzi   o   konkretne   emocje,   które   ktoś   chce 

background image

wyrazić)

Czynne   słuchanie,   poza   oczywistymi   korzyściami   w   życiu 

codziennym, ma również bardzo ważny wymiar w szeroko pojętym 

procesie   nauczania   jogi:   pozwala   uczniowi   samemu   rozwiązać 

postawiony problem (przynajmniej zdążać w tym kierunku, a nie 

kierować się autorytarnymi radami nauczyciela).

Gdy   nie   mamy   w   nawyku   komunikowania   się   w   taki   sposób,   na 

początku   może   wydać   się   to   dziwne   i   nienaturalne.   Ale   tak 

naprawdę to jest właśnie naturalny sposób porozumiewania się – 

wymienianie   informacji   zwrotnych!   Warto   pamiętać,   że   z 

umiejętnościami   komunikacyjnymi   jest   tak   samo,   jak   z   innymi 

kompetencjami:   gdy   się   czegoś   uczymy,   to   nie   funkcjonuje   to   z 

początku   doskonale,   ale   jedyny   sposób,   by   udoskonalić   daną 

umiejętność, to po prostu starać się ją stosować, pomimo drobnych 

usterek po drodze.

Czynne słuchanie nie uda się, jeśli nie akceptujemy kogoś i gdy nie 

chcemy   go   słuchać.   Musimy   też   znaleźć   czas   dla   osoby,   która 

potrzebuje   wysłuchania,   a   jeśli   go   nie   mamy,   to   trzeba   to   jasno 

zakomunikować i zaproponować inny termin rozmowy. Koniecznie 

też trzeba pamiętać, że jeśli chcemy zająć się sprawami naprawdę 

ważnymi, to ktoś musi sam zacząć rozmowę, zainicjować ją.

Wypowiedzi „ja”

Powyżej pisałem już o tym, że skuteczność komunikacji zależy od 

tego,   czy   odbiorca   komunikatu   prawidłowo   rozszyfruje   kod 

stosowany   przez   nadawcę   komunikatu.   Prowadząc   rozważania   o 

background image

czynnym słuchaniu, podjęliśmy temat odpowiedzialności odbiorcy 

komunikatu. Ale nadawca komunikatu też jest odpowiedzialny za 

skuteczność procesu komunikacji. I o tym teraz powiemy parę słów.

Nadając   komunikat,   szczególnie   w   sytuacji   trudnej   lub   wręcz 

konfliktowej,   używamy   tzw.   wypowiedzi   „ty”.   Mówimy   np.   „Nie 

powinieneś tego robić”, „Co ty wyprawiasz?”, „Zachowujesz się jak 

idiota”. Wypowiedź jest tak formułowana, że dotyczy drugiej osoby, 

nie   nas   samych.   Co   więcej,   zostaje   zazwyczaj   odebrana   przez 

odbiorcę   jako   ocena,   nawet   jeśli   niekoniecznie   było   to   intencją 

nadawcy.

Filozofia wypowiedzi „ja” jest bardzo prosta: mówimy bezpośrednio 

to,   co   czujemy.   Czyli   np.   zamiast   „Zachowujesz   się   jak   pajac!” 

powiemy:   „Poczułem   się   zraniony   przez   to,   co   mi   powiedziałeś”. 

Zawiadamiamy   bezpośrednio   o   naszych   odczuciach,   ułatwiając 

zadanie   rozszyfrowania   naszej   wypowiedzi.   Jeden   z   możliwych 

modeli   komunikatu   „ja”   może   wyglądać   w   następujący   sposób: 

Czuję   się   (tu   należy   podać   odczuwaną   emocję),   kiedy   Ty   (tu 

podajemy   określone   zachowanie,   które   wzbudza   wymienione 

emocje),   ponieważ   (uzasadnienie,   określenie   konsekwencji). 

Wolał(a)bym (tu podajemy propozycję zmiany). Najczęściej jednak 

formułuje się tylko dwie pierwsze części (o odczuciach i zachowaniu, 

które   wzbudza   te   odczucia),   dając   możliwość   drugiej   osobie 

ustosunkowania się do naszej wypowiedzi.

Gdy   formułujemy   wypowiedź   typu   „ja”,   zmniejsza   się   możliwość 

sprowokowania oporu z drugiej strony – a to zasadnicza przewaga 

background image

tej   formy   komunikacji.   Informacja   przekazana   w   taki   sposób 

pozwala wziąć drugiej osobie odpowiedzialność za swoje zachowanie 

w   oparciu   o   zrozumienie   uczuć,   które   są   zakomunikowane   przez 

nas. Mają jeszcze jedną zaletę: kreują sytuację szczerości.

Komunikowanie się bez przemocy

Pamiętajmy, że u podstawy całej jogi stoi ahimsa – niekrzywdzenie. 

Dlatego   gdy   komunikujemy   się   czy   to   z  naszymi   uczniami,   czy   z 

rodziną,   powinniśmy   szukać   również   komunikowania   się   bez 

przemocy.   W   sposób   formalny   ideę   komunikacji   bez   przemocy 

rozwinął   w   latach   sześćdziesiątych   XX   wieku   amerykański 

psycholog dr Marshall Rosenberg. 

Jego   metoda   zakłada,   że   akt   komunikacyjny   jest   najczęściej 

poświęcony   przedstawieniu   swojej   potrzeby   (swoich   potrzeb). 

Nadawca ją prezentuje, chcąc sprawdzić, czy odbiorca komunikatu 

może   tę   potrzebę   (lub   te   potrzeby)   zaspokoić.   Rosenberg 

przedstawił   proces   komunikacyjny,   składający   się   z   dwóch   faz,   z 

których każda ma kilka istotnych etapów.

Faza I - szczere wyrażenie siebie za pomocą narzędzi takich jak:

Spostrzeżenia – przekazanie swoich obserwacji bez osądzania i 

krytykowania.

Uczucia – przekazanie swoich uczyć, które pojawiają się pod 

wpływem wymienionych wcześniej spostrzeżeń.

Potrzeby   –   wyrażenie   swoich   potrzeb   czy   oczekiwań,   które 

wywołały opisane wcześniej uczucia.

background image

Prośby   –   poproszenie   (nie:   żądanie)   rozmówcy   o   konkretne 

działanie, które mógłby podjąć, aby zaspokoić moją potrzebę.

Faza   II   -   empatyczny   odbiór   komunikatu   rozmówcy   za   pomocą 

narzędzi takich jak:

Spostrzeżenia - pytam rozmówcę o konkretne wydarzenia, nie 

osądzając ani nie krytykując.

Uczucia - pytam o konkretne uczucia, których domyślam się, że 

rozmówca doświadcza w obliczu tego, co spostrzegł.

Potrzeby - pytam o potrzeby, pragnienia, oczekiwania, które 

domyślam się, że kryją się za uczuciami rozmówcy.

Prośby - upewniam się, że rozmówca prosi nas o zaspokojenie 

swojej potrzeby, nie słysząc w jego słowach tonu żądania.

Skuteczna informacja zwrotna

Niezbędnym   elementem   procesu   komunikowania   się   między 

nauczycielem  a  uczniem  jest dawanie feedbacku. Aby przekazana 

informacja zwrotna była skuteczna, trzeba pamiętać o dostosowaniu 

się   do   kilku   podstawowych   zasad   jej   dawania,   które   wymieniam 

poniżej.

1. Informacji   zwrotnej   udzielamy   tak,   by   ktoś   czuł   się 

bezpiecznie:   czyli   najczęściej   w   cztery   oczy   i   tak,   by   ta 

informacja   dotarła   tylko   do   osoby,   do   której   ma   dotrzeć. 

(Czasem zdarzają się wyjątkowe sytuacje feedbacku w grupie, 

pod warunkiem, że jest to grupa, w której dana osoba czuje się 

background image

bezpiecznie.)

2. Krytyczna informacja zwrotna ma mieć charakter krytyczno-

kreatywny,   a   nie   tylko   krytyczny.   Krytykujemy   określone 

działania,   postawy,   zachowania,   nie   osobę.   Czasem   tak   to 

wygląda, że  feedback   musi   zawierać   głównie  krytykę  czegoś, 

wówczas trzeba zaznaczyć, że nie wiąże się to z  niską wartością 

przedmiotu oceny. Ja np. omawiając z kimś prowadzone przez 

niego zajęcia zawsze mówię mu, że to, że usłyszy głównie uwagi 

krytyczne, nie oznacza, że zajęcia były złe.

3. Perspektywa,   z   której   jest   udzielana   informacja   zwrotna,   to 

perspektywa współczucia.

4. Zarówno udzielający informacji zwrotnej, jak i ją przyjmujący, 

muszą   pamiętać,   że   jest   ona   tylko   spojrzeniem   z   innej 

perspektywy,   nie   jest   ani   lepsza,   ani   gorsza   od   postrzegania 

osoby, której jest udzielana. W żadnym wypadku uczeń nie ma 

przejmować poglądów nauczyciela!

5. Jeśli ktoś nie poprosił o informację zwrotną, należy wcześniej 

zapytać, czy chce ją usłyszeć.

6. Informacje muszą być przekazane w zwięzły, lecz zrozumiały 

sposób, jako obserwacja, a nie ocena.

Dyskutowanie

Nauczyciel jest w pewnym sensie osobą publiczną, w związku z czym 

dosyć możliwe jest, że zostanie wezwany do publicznego zabrania 

głosu w jakimś temacie lub udziału w mniej lub bardziej formalnej 

background image

dyskusji.   Warto   pamiętać   o   paru   zasadach,   które   mogą   ułatwić 

dyskutowanie.

1. Musimy dbać o swoje przygotowanie merytoryczne, znajomość 

kontekstu   praktyki.   Nie   wolno   nam   zaspokajać   się   tylko   i 

wyłącznie   pewnymi   sloganami   powtarzanymi   w   środowisku 

jogi, musimy zbadać wszystkie tezy, żeby nie ośmieszać siebie 

ani jogi.

2. Warto zwrócić uwagę na argumenty, którymi posługują się nasi 

rozmówcy. Jeśli ktoś posługuje się argumentami racjonalnymi, 

odpowiadamy   argumentami   racjonalnymi,   ale   jeśli   czyjeś 

argumenty   opierają   się   np.   na   lęku   –   nie   przekonamy   go 

żadnymi dowodami.

3. Często dyskutanci  posługują  się argumentami  ad personam

Niektórzy mówcy doradzają w takiej sytuacji odpowiedź w tym 

stylu, ja jednak uważam, że nie jest to dobry pomysł. Moim 

zdaniem   trzeba   obnażyć   sposób   argumentacji   przeciwnika   i 

podsumować pointą merytoryczną.

Nauczanie asan, pranajamy i medytacji – precyzja 

języka

Sednem jogi jest oczywiście medytacja, a w jej nauczaniu wymagana 

jest   duża   uczciwość   nauczyciela   oraz   precyzja   wypowiadania   się. 

Realia,   w   obrębie   których   obracamy   się   w   medytacji,   są   dużo 

bardziej   subtelne   niż   te,   których   dotykamy   w   praktyce   asan.   W 

background image

związku z tym w wielu przypadkach możemy nauczać bredni i część 

osób się nie zorientuje lub zorientuje po czasie. Dlatego jest to duża 

odpowiedzialność   i   należy   się   odpowiednio   do   tego   przygotować. 

Nie tylko merytorycznie, ale i językowo.

Doskonałym przygotowaniem językowym do nauczania medytacji i 

pranajamy   jest   nauczanie   asan,   najlepiej   nauczanie   słowne   bez 

pokazu.   Miałem   znajomą   nauczycielkę   jogi,   która   ze   względu   na 

jakąś   chorobę   nie   mogła   wykonywać   niemal   żadnych   asan   przez 

jakiś   czas,   w   związku   z   czym   musiała   tak   poprowadzić   zajęcia 

słownie, żeby uczniowie wiedzieli, co mają zrobić. Powiedziała mi, 

że   to   był   czas,   kiedy   nauczyła   się   najwięcej   o   precyzyjnym 

formułowaniu   poleceń.   Sam   miałem   doświadczenie   z   niewidzącą 

kobietą   na   zajęciach,   dzięki   czemu   mogłem   zweryfikować,   czy 

polecenia wydawane przeze mnie są zrozumiałe.

Warto skupić się na rozwijaniu precyzyjnego sposobu wydawania 

poleceń. Można to przećwiczyć w prosty sposób. Wystarczy poprosić 

kogoś znajomego, który nigdy nie miał nic wspólnego z praktyką 

asan,   aby   udostępnił   swoją   osobę   do   testów.   Następnie   trzeba 

poprowadzić   z   nim   krótkie   zajęcia   (20-30   minut),   ale   udzielając 

tylko   słownych   instrukcji,   nie   pokazując   niczego.   Dzięki   temu 

eksperymentowi można się zorientować, czy wyrażamy się zwięźle, 

jasno i czy nie używamy hermetycznego języka. 

Używanie   hermetycznego   języka   jest   kolejnym   problemem   w 

nauczaniu   jogi.   Wielu   nauczycieli   stosuje   swego   rodzaju   żargon, 

który   nie   jest   zrozumiały   dla   „zwykłych   śmiertelników”.   Czasami 

background image

nawet nie zastanawiamy się, czy coś jest zrozumiałe, czy nie, tylko 

kopiujemy   to,   co   jest   stosowane   w   środowisku.   Uważam,   że 

nauczanie   musi   być   nakierowane   na   ucznia.   Oznacza   to,   że 

powinienem używać sformułowań zrozumiałych dla ucznia, a jeśli 

trzeba   użyć   terminu   specjalistycznego,   to   wcześniej   muszę   go   w 

sposób jasny zdefiniować.

Gdy poczujemy się wyćwiczeni w wydawaniu precyzyjnych poleceń 

w nauczaniu asan, możemy próbować przenieść tę samą precyzję i 

klarowność   wypowiedzi   do   nauczania   pranajamy   i   koncentracji-

medytacji.   W   wypadku   nauczania   stosunkowo   subtelnych   treści 

warto upewniać się co jakiś czas, czy zostały one zrozumiane przez 

uczniów.

Lektury uzupełniające

Thomas Gordon, „Wychowanie bez porażek”

Maciej Bennewicz, „Coaching i mentoring w praktyce”


Document Outline