skich firmach ubezpieczeniowych. Ba-
danie wykaza∏o, ˝e refundacja takich
przyrzàdów jest w wi´kszoÊci przypad-
ków ograniczona: 38% firm nie zapew-
nia∏o zwrotu wydatków zwiàzanych z
zakupem glukometrów i pasków. Maw-
by uwa˝a, ˝e te dane nie odbiegajà od
rzeczywistoÊci pomimo energicznych
dzia∏aƒ grup nacisku wyst´pujàcych w
imieniu pacjentów z cukrzycà, które
przekona∏y 30 legislatur stanowych do
podpisania uchwa∏ wymagajàcych od
firm ubezpieczeniowych pokrywania
tych kosztów. Decyzjà rzàdu od 1 lipca
br. tak˝e Medicare w∏àczy∏o do swojej
oferty refundacj´ wydatków zwiàzanych
z kontrolà cukrzycy.
Glukometry dost´pne obecnie na ryn-
ku nie sà drogie. Na przyk∏ad cena deta-
liczna nowego podr´cznego urzàdzenia
FastTake firmy LifeScan wynosi oko∏o
65 dolarów, ale z rabatem (i gdy jedno-
czeÊnie zwróci si´ stary aparat) b´dzie
on ostatecznie kosztowa∏ zaledwie 5 do-
larów. Rzeczywiste koszty sà zwiàzane
z jednorazowymi paskami testowymi,
których cena waha si´ od 0.5 do dolara
za sztuk´. Chory na cukrzyc´ mo˝e wi´c
wydaç nawet 150 dolarów miesi´cznie
tylko na paski.
Nowe technologie nie przyniosà istot-
nych oszcz´dnoÊci finansowych. Biocon-
trol planuje sprzedawaç Diasensor 1000
w Europie po 9 tys. dolarów. Inaczej jed-
nak ni˝ w przypadku standardowych
glukometrów do eksploatacji tego urzà-
dzenia nie potrzeba ˝adnych dodatko-
wych elementów, a okres dzia∏ania prze-
widywany jest na 10 lat. GlucoWatch
b´dzie mo˝na kupiç za 225–250 dola-
rów, a koszt dodatkowy wyniesie 4 do-
lary za ka˝dà wk∏adk´ czujnikowà, któ-
rà nale˝y zmieniaç co 12 godzin.
Bez refundacji w ramach ubezpiecze-
nia urzàdzenia te b´dà niedost´pne dla
wielu chorych na cukrzyc´. Andrea So-
bel z firmy Cygnus twierdzi, ˝e na temat
GlucoWatch zosta∏y ju˝ podj´te rozmo-
wy z przedstawicielami kilku firm zaj-
mujàcych si´ opiekà zdrowotnà. Majà
one na celu wynegocjowanie przynaj-
mniej cz´Êciowego zwrotu kosztów po
wprowadzeniu produktu na rynek. Na-
tomiast Pacific Biometrics planuje, ˝e
SalivaSac b´dzie konkurencyjny cenowo
w porównaniu z dost´pnymi ju˝ apara-
tami. „Elementy u˝ywane do produkcji
nie sà specjalnie drogie – twierdzi Sa-
yed M. Badrawi, wicedyrektor ds. mar-
ketingu. – Chcemy, by nie by∏ to produkt
elitarny, ale dla ka˝dego, kto zechce go
u˝ywaç.” On i inni konstruktorzy pra-
cujàcy nad nowymi urzàdzeniami majà
nadziej´, ˝e firmy ubezpieczeniowe po-
dzielà ten punkt widzenia.
Roxanne Nelson
24 Â
WIAT
N
AUKI
Grudzieƒ 1998
Przemoc
w wielkich miastach
Amerykaƒskie wojsko
przygotowuje si´ do walk ulicznych
P
rzez znacznà cz´Êç zimnej wojny
amerykaƒscy planiÊci wojskowi
tracili gros swojej energii i fun-
duszy na przygotowania do generalnej
bitwy ze Zwiàzkiem Radzieckim – glo-
balnej wojny, którà Dwight D. Eisenho-
wer przepowiada∏, zanim jeszcze Ame-
ryka za jego prezydentury obra∏a sobie
za cel „miasta, które zbudowa∏a ludz-
koÊç”. Teraz, po zakoƒczeniu zimnej
wojny, Stany Zjednoczone znów kon-
centrujà uwag´ na miastach, ale g∏ównà
ich troskà nie jest ju˝ zagro˝enie ata-
kiem jàdrowym. Dzisiaj wojsko spodzie-
wa si´, ˝e najcz´Êciej b´dzie wzywane
nie do udzia∏u w wielkiej wojnie, lecz
do rozwiàzywania najró˝niejszych
drobnych konfliktów, gdy nieprzyjaciel
czaiç si´ b´dzie za ka˝dym rogiem, za
ka˝dymi drzwiami i pod pokrywà
ka˝dego w∏azu ulicznego. Pentagon
okreÊla te konflikty terminem MOUT
(military operations in urban terrain –
operacje wojskowe w terenie miejskim),
a wojskowi planiÊci robià wszystko, aby
amerykaƒskie si∏y zbrojne by∏y do nich
przygotowane.
Problem polega na tym, ˝e si∏y dyspo-
nujàce nieporównywalnie mniejszà licz-
bà ludzi i s∏abiej uzbrojone mogà wy-
korzystaç miasta do prowadzenia wojny
partyzanckiej, stwarzajàc zagro˝enie dla
wojska, które zosta∏o wyszkolone i wy-
posa˝one z myÊlà o realizacji zupe∏nie
innych scenariuszy. Na przyk∏ad w ro-
ku 1993 w czasie pokojowej operacji
wojskowej dosz∏o do u˝ycia przemocy
i na ulicach Mogadiszu w Somalii zosta-
∏o zabitych 18 ˝o∏nierzy z amerykaƒ-
skiej elitarnej jednostki wojskowej. Po-
dobnie tysiàce ˝o∏nierzy rosyjskich
zgin´∏y w ciàgu nast´pnych dwóch lat
przera˝ajàcych walk ulicznych z separa-
tystami w stolicy Czeczenii, Groznym.
Amerykaƒskie wojsko zawsze do-
radza∏o dowódcom, aby trzymali si´
z dala od miast i opracowywali techni-
ki prowadzenia innych rodzajów walk.
„Nasza doktryna wojenna stanowi∏a
dotychczas, ˝e nale˝y wystrzegaç si´
miast, ale teraz nie jest to ju˝ mo˝liwe
– mówi Carol Fitzgerald, dyrektor re-
alizowanego przez amerykaƒskà armi´
programu testowania nowych koncep-
cji i technik prowadzenia walk na ob-
szarach miejskich.
Russell W. Glenn, ekspert w dziedzi-
nie obrony pracujàcy dla Rand Corpora-
tion, przyznaje, ˝e „niewiele zrobiono
w tej sprawie”, ale uwa˝a, ˝e w ciàgu
ostatnich dwóch lat si∏y zbrojne „o wie-
le lepiej ni˝ przedtem zacz´∏y rozumieç
wyzwania, jakie stanowià operacje
MOUT”.
Pokaz zaprezentowany przez Fitzge-
ralda zosta∏ opracowany na podstawie
jednego z nowych badaƒ w zakresie
prowadzenia walk ulicznych, zmierzajà-
cych do znalezienia sposobu na to, aby
˝o∏nierze nie gin´li, ludnoÊç cywilna
nie cierpia∏a, a miasta nie zosta∏y znisz-
czone. Nie jest to ∏atwe zadanie. „Pro-
wadzenie walk w mieÊcie jest trudniej-
sze ni˝ gdzie indziej – mówi Timothy
Jones z Marine Corps Warfighting La-
boratory (Laboratorium Dzia∏aƒ Wo-
MILITARIA
˚O¸NIERZE PIECHOTY MORSKIEJ szkolà si´ w prowadzeniu walk ulicznych
w mieÊcie-makiecie zbudowanym w obozie wojskowym Camp Lejeune (Karolina Pó∏nocna).
SARAH UNDERHILL
U.S. Army
jennych Korpusu Piechoty Morskiej)
w Quantico (Wirginia). „Us∏ane gruzem
ulice i zrujnowane budynki zmniejszajà
swobod´ ruchu, a znaczna liczba ludzi
nie uczestniczàcych w walkach ograni-
cza nasze mo˝liwoÊci korzystania ze
wsparcia ogniowego. RównoczeÊnie g´-
sta zabudowa os∏abia naszà zdolnoÊç
utrzymywania ∏àcznoÊci.”
Wobec tego, ˝e koniecznoÊç prowa-
dzenia walk w mieÊcie staje si´ coraz
bardziej prawdopodobna (szacuje si´,
˝e do 2020 roku 70% ludnoÊci Êwiata
mieszkaç b´dzie w miastach), coÊ musi
si´ wyraênie zmieniç. Wed∏ug Glenna
armia amerykaƒska nie opublikowa∏a
˝adnego nowego podr´cznika instrukta-
˝owego MOUT od 1979 roku, a i wów-
czas taktyka pochodzi∏a jeszcze z lat
II wojny Êwiatowej: „Wrzuç granat
przez okno, wedrzyj si´ do Êrodka przez
drzwi i zaatakuj wroga w pomieszcze-
niu” – tak streszcza jà Glenn.
Tak wi´c w przysz∏ych operacjach
trzeba b´dzie przede wszystkim si´
upewniç, czy za drzwiami nie znajdujà
si´ cywile lub ˝o∏nierze walczàcy po na-
szej stronie. W zwiàzku z tym demon-
stracje dzia∏aƒ wojskowych, takie jak
program przedstawiony przez Fitzge-
ralda, obejmujà korzystanie z czujników
pozwalajàcych „widzieç”, co dzieje si´
za rogiem czy za Êcianà. Sprz´t nokto-
wizyjny i inne czujniki oraz kamery, cza-
sem montowane na robotach lub zdal-
nie sterowanych samolotach, umo˝liwià
zorientowanie si´ w sytuacji w najbli˝-
szym sàsiedztwie.
Mapy opracowywane w systemie cy-
frowym pozwolà na polepszenie tzw.
ÊwiadomoÊci sytuacyjnej. Technicy pro-
wadzà tak˝e próby ze specjalnie zapro-
jektowanymi ∏adunkami wybuchowy-
mi, które mogà wyrwaç w Êcianie otwór
wielkoÊci cz∏owieka, nie burzàc przy
tym ca∏ego muru, wypróbowujà stero-
walne spadochrony czy paralotnie,
pozwalajàce przemieszczaç si´ z jedne-
go dachu na drugi, przenoÊne systemy
uzdatniania wody i najnowoczeÊniejszy
sprz´t do utrzymywania ∏àcznoÊci bez
u˝ycia ràk.
Ale nie wszystkie te pomys∏y opiera-
jà si´ na cudach techniki. Program de-
monstracyjny Fitzgeralda wykaza∏ na
przyk∏ad, ˝e podczas walk w mieÊcie
˝o∏nierzom mogà bardzo si´ przydaç
takie proste rzeczy, jak ochraniacze na
∏okcie i kolana wynalezione dla je˝d˝à-
cych na ∏y˝worolkach.
Mo˝liwe, ˝e kiedyÊ – przepowiada
Glenn – technika pozwoli wyprodu-
kowaç takà broƒ jak pociski, które b´-
dà trafiaç we wroga w danym budyn-
ku, „nie zagra˝ajàc zarazem cywilom
czy sprzymierzonym ˝o∏nierzom” w
sàsiednim pomieszczeniu. Ale podob-
nie jak inni specjaliÊci ostrzega on, ˝e
wojsko musi wpierw zmieniç sposób
szkolenia – i sà oznaki, ˝e tak w∏aÊnie
si´ dzieje.
Zarówno wojska làdowe, jak piecho-
ta morska zbudowa∏y sobie w celach tre-
ningowych miasta-makiety i zacz´∏y
badaç psychologiczne czynniki odgry-
wajàce istotnà rol´ w wojnie niekonwen-
cjonalnej, kiedy ˝o∏nierze mogà zostaç
osaczeni, namierzeni ze wszystkich stron
lub b´dà niezdolni do odró˝nienia wro-
ga od sprzymierzeƒca czy osoby nie
uczestniczàcej w walce. ˚o∏nierze pie-
choty morskiej je˝d˝à te˝ na przyk∏ad
do Chicago, aby lepiej sobie wyobraziç,
jak mo˝e wyglàdaç walka w wielkim
mieÊcie. Rosjanie ju˝ to wiedzà. W Cze-
czenii dostali takà samà nauczk´, jaka
w wietnamskiej d˝ungli by∏a udzia∏em
Amerykanów: pe∏ne poÊwi´cenia od-
dzia∏y, nawet bardzo niewielkie, mogà
byç nadzwyczaj skuteczne, kiedy wal-
czà na w∏asnym terenie. Przyszli wro-
gowie niewàtpliwie b´dà stosowaç t´ sa-
mà taktyk´, tak wi´c amerykaƒskie
wojsko patrzy dziÊ na miasto jak na to,
czym w czasie wojny staje si´ ono na-
prawd´ – betonowà d˝unglà.
Daniel G. Dupont
DANIEL G. DUPONT redaguje pismo
Inside the Army [Wojsko od wewnàtrz],
niezale˝ny biuletyn tygodniowy ukazu-
jàcy si´ w Waszyngtonie.