0913 Adams Jennie Ślubny kontrakt

background image
background image

0

Jennie Adams

Ślubny kontrakt

background image

1

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Cholera, mam trzydzieści dwa lata i serdecznie dość przewodzenia

na liście najlepszych partii do wzięcia w Sydney. – Nicholas Monroe,

milioner, właściciel i prezes Globalnych Systemów Bezpieczeństwa

Monroe, założył ręce na piersiach i odchylił się w fotelu.

Gdyby Claire nie znała go już od sześciu miesięcy, pewnie

zirytowałoby ją władcze spojrzenie szefa.

– Mogę się jedynie domyślać, jak bardzo to jest męczące –odparła. –

Te wszystkie kobiety wyskakujące zza rogów i deklarujące, że chcą urodzić

twoje dziecko...

Poprawiła spódnicę i spuściła wzrok. Miała nadzieję, że przez cienki

materiał bluzki nie widać przyspieszonego bicia jej serca.

Musiała przyznać, że Nicholas Monroe był przystojny. Więcej niż

przystojny, pomyślała i lekko się zaczerwieniła. Ciemne włosy, opalona

skóra i pociągające rysy nie mogły ujść kobiecej uwadze. A pachniał tak, że

miała ochotę wtulić się w niego i trwać w tej pozycji przez najbliższe lata.

– To nie tak. Takie rzeczy, na szczęście, się nie zdarzały odparł. – Ale

wzbudzam niezdrowe emocje i jestem obiektem nadmiernej uwagi. W

przeciwieństwie do tego, w co wierzą media, wcale nie cieszy mnie widok

mojego nazwiska na durnych listach typu „najlepsza dziesiątka kawalerów

w kraju". – Wykrzywił usta w grymasie niezadowolenia i po chwili dodał: –

Wkurza mnie to.

– Rozumiem. Szczególnie że zamierzasz rozpocząć nowy rozdział

życia.

Claire robiła wszystko, byle tylko ukryć emocje, jakie targały nią w

obecności szefa. Z trudem odwracała wzrok od muskularnego ciała

RS

background image

2

prześwitującego przez cienką koszulę. Wyobrażała sobie, jak Nicholas

spędza długie godziny w jednej z modnych sal gimnastycznych i z

determinacją wyciska z siebie ostatnie krople potu.

– Czy planujesz konferencję prasową, by wścibscy dziennikarze

odczepili się od ciebie na pewien czas? A może wzorem niektórych aktorów

zainteresujesz się jakąś religią Dalekiego Wschodu i wyjedziesz do

klasztoru? Tym samym dałbyś dowód, że twój stan kawalerski nie ulegnie

zmianie. Przynajmniej na razie.

– Tak – wycedził przez zęby Nicholas i przyjrzał się jej uważnie. – No

cóż, wstąpienia do klasztoru wprawdzie nie planowałem... ale dziękuję za

pomysł.

– A ja i tak nie wyobrażam sobie ciebie żyjącego w celibacie –

wyrwało się Claire.

Od razu pożałowała, że nie zdążyła ugryźć się w język. Niestety,

pomyślała, jak się człowiek zadurzy, to wygaduje różne bzdury.

Nie było oczywiście mowy, żeby się nią zainteresował. Szefowie, na

dodatek milionerzy, nie zakochują się ot tak w pracownicach z biura. Może

w bajkach czy romansach, ale nie w realnym świecie. I to, co damski

personel czuje do swojego szefa, nie ma najmniejszego znaczenia.

Spojrzała na niego uważnie. Nie przychodziło jej do głowy żadne

racjonalne wytłumaczenie aż tak osobistych zwierzeń. Siedzieli przecież w

biurze, był zwykły, styczniowy poranek, a oni zamiast zajmować się pracą,

rozważali osobiste problemy Nicholasa Monroe. Jego prywatne plany i

marzenia, kompletnie niezwiązane z działaniem firmy.

Claire czuła się w tej sytuacji wyjątkowo niezręcznie. W tej dziedzinie

nie widziała dla siebie żadnej roli.

– Naprawdę jesteś na każdej liście?

RS

background image

3

Nicholas skinął głową.

– Najwyraźniej są tacy, którzy uważają, że nie mogę być szczęśliwy

poza stałym związkiem.

– A może powinno ci to schlebiać. Wiesz, wiele kobiet czyta uważnie

te rankingi i... –...wyobrażają sobie, jak powoli i namiętnie kochają się z

tobą. Ostatnią część zdania Claire wypowiedziała jedynie w myślach. – ... i

chcą cię po prostu lepiej poznać. – Próbowała jakoś wybrnąć z kłopotliwej

sytuacji.

Claire Dalgliesh, zamknij się, nim będzie za późno! –przywołała się do

porządku.

– Być może masz rację – powiedział Nicholas i uśmiechnął się, a jej,

jak zawsze w takiej sytuacji, zrobiło się bardzo gorąco. – Prawdę mówiąc,

nigdy nie zastanawiałem się nad tym głębiej. – Zapanowało milczenie. – To

już sześć miesięcy, jak awansowałaś na moją asystentkę – zauważył po

chwili. – Cały ten czas pracowaliśmy razem bardzo blisko... – zrobił pauzę,

jakby się nad czymś zastanawiając.

– To był bardzo przyjemny okres – odezwała się niepewnie Claire.

Przestraszyła się, że zaraz usłyszy odprawę. To byłaby prawdziwa

klęska. Drżała na samą myśl, że mogłaby go nie widywać każdego dnia. Nie

śmiać się z nim, nie rozmawiać...

– Bardzo lubię tę pracę – dodała.

– Powierzenie ci tego stanowiska to był strzał w dziesiątkę –

kontynuował Nicholas. – Wywiązałaś się ze swojej roli bardzo dobrze.

Sięgnął po segregator, przewertował pospiesznie kilka kartek, po czym

rzucił go na biurko.

RS

background image

4

Claire przeraziła się nie na żarty, kiedy zauważyła, że w tych

dokumentach była również jej teczka osobowa. Chce ze mnie zrezygnować?

Ale dlaczego?

– Muszę też przyznać, że od trzech i pół roku, odkąd tu pracujesz, ani

razu nie powinęła ci się noga. Twoje akta są nienaganne.

– Dziękuję – powiedziała cicho.

W głowie jej huczało. Nie miała pojęcia, co wydarzy się za chwilę.

Napięcie rosło. Pragnęła jak najszybciej dowiedzieć się, do czego szef

zmierza.

– Robię, co w mojej mocy – dodała.

Nicholas skinął głową. Wydawał się zadowolony.

– Miałem okazję poznać cię przez ten czas, Claire. Jesteś uczciwa,

rzetelna, można na tobie polegać.

Słysząc to, Claire poczuła się jeszcze bardziej niepewnie. Zawsze

ciężko pracowała i robiła wszystko, by nikt nie miał do niej zastrzeżeń. Ale

co powiedziałby Nicholas, gdyby znał wszystkie jej sekrety? Jej historię z

szantażystą...

– Staram się robić wszystko jak najdokładniej – powtórzyła. – Jestem

całkowicie oddana firmie.

– A ja jestem bardzo zaangażowany w realizację planów, które

powstają w mojej głowie, Claire. – Nachylił się w jej stronę. –I chcę, żeby to

było dla ciebie jasne.

– Jest jasne. Oczywiście.

Miała tylko nadzieję, że naprawdę sprawia wrażenie osoby, dla której

wszystko jest jasne, choć tak naprawdę nadal niewiele rozumiała.

– Jak już powiedziałem, chcę zmienić swoje życie – mówiąc to, nie

odrywał od niej wzroku, co trochę ją deprymowało. – Wszystko dzieje się

RS

background image

5

dokładnie tak, jak to sobie zaplanowałem. A następnym krokiem będzie

małżeństwo z odpowiednią kobietą.

– Małżeństwo? – powtórzyła zaskoczona Claire.

To było ostatnie rozwiązanie, jakiego by się po nim spodziewała.

Nerwowo poruszyła się na krześle. Skrzyżowała ręce na piersiach, chwilę

później wyprostowała je i zaczęła miętosić brzeg notesu.

– No tak, małżeństwo zapewni ci pewnego rodzaju stabilizację –

powiedziała, zachodząc jednocześnie w głowę, jaki to wszystko może mieć

związek z oceną jej pracy.

Niespodziewanie poczuła nagły przypływ zazdrości. Wcale nie

chciała, żeby się żenił. Nie miała ochoty oglądać żadnej kobiety uwieszonej

na jego silnym ramieniu. Zrozumiała, że sama nigdy go nie zdobędzie, ale w

tej chwili nie miało to większego znaczenia. No i na pewno nie musiał jej

tego uświadamiać w tak bolesny sposób.

Nagle ją olśniło. Mógł być tylko jeden powód, dla którego dzielił się z

nią swymi zamiarami. Zapewne liczył na jej pomoc. Czyli, pomyślała

uradowana, nie ma mowy o zwolnieniu ze stanowiska asystentki. W dodatku

Nicholas podkreślił jej operatywność i efektywność w działaniu. Nie

zawiodę go, obiecała sobie w duchu.

A z drugiej strony, co to za okropny i przebiegły facet, pomyślała.

Czyż to nie oczywiste, że czasowo awansowana, podkochująca się w szefie,

ambitna dziewczyna niczego nie odmówi? Wiedziała doskonale, że

podejmie się każdego zadania i stanie na głowie, aby wykonać je

perfekcyjnie.

Otworzyła notes i przygotowała ołówek.

RS

background image

6

– Jakiej pomocy oczekujesz ode mnie? – spytała. – Czy masz na myśli

jakiś typ kobiety? A może konkretną osobę? Jeśli sobie życzysz, przygotuję

listę kandydatek. Kilka nazwisk mam już w głowie.

A może chciałbyś, żebym przedstawiła ci również raport o stanie ich

uzębienia? – dodała w myślach. Albo na temat ich stosunku do operacji

plastycznych? Nie ma sprawy, załatwię wszystko.

– Jakich konkretnych cech charakteru oczekujesz?

– Nie, nie – przerwał jej zdecydowanie Nicholas. – Pozwól mi

skończyć.

Zamyślił się przez chwilę. Claire odniosła wrażenie, że w jego oczach

pojawił się wyraz bezbronności. Czy to możliwe? – zastanawiała się.

Bezradność w oczach Nicholasa Monroe? Ta myśl wydała się jej

niedorzeczna. Szef Globalnych Systemów Bezpieczeństwa Monroe nie miał

w zwyczaju pozwalać sobie na chwile słabości.

– Po pierwsze, nie wierzę w romanse. Widziałem sporo związków i

wiem, jak się kończyły. Ludziom wydawało się, że są zakochani, i pod

wpływem uczucia zmieniali się nie do poznania. Zaczynali popełniać jedno

głupstwo za drugim.

– Rozumiem – skłamała.

Nicholas położył dłonie na segregatorze z jej papierami i spojrzał na

nią uważnie. W oczach miał coś dzikiego i zaborczego. Choć może tylko tak

jej się wydawało. Pospiesznie odegnała te myśli. Co by było, gdyby szef się

dowiedział, że jego asystentka fantazjuje?

– Kiedy ludzie są przekonani, że ugodziła ich strzała Amora –

kontynuował – nagle cała logika wyparowuje z ich głów. W jednej chwili

proste rzeczy stają się wyjątkowo skomplikowane. Jeśli partner obudzi się

RS

background image

7

rano nie w humorze, druga osoba od razu rwie włosy z głowy, że to już

rozpad związku.

– No cóż, rozumiem – odparła Claire, bo nic innego nie przychodziło

jej do głowy. – Jednym słowem, chciałbyś uniknąć podobnych kłopotów?

– Bingo. Potrzebuję kobiety rozsądnej, która będzie miała poukładane

w głowie. Takiej, którą będę w stanie tolerować u swego boku przez

najbliższe dziesięciolecia. Wreszcie kobiety, która podobnie jak ja, jest

zwolenniczką teorii, że miłość to iluzja.

– Tolerować, nie zakochać się... – przytakiwała, jednocześnie notując.

Na górze kartki dopisała „musi zaakceptować, że mąż nigdy jej nie

pokocha". Następnie, przepełniona kompletnie nieuzasadnioną wiarą w

końcowy sukces, uniosła głowę i spojrzała na szefa.

– Znajdziemy kogoś odpowiedniego – zapewniła.

– Ja już znalazłem – odparł.

Zdradź, kto to, a natychmiast poderżnę jej gardło, pomyślała Claire,

wbijając ołówek w kartki notesu. Z trudem zmusiła się do niewinnego

wyrazu twarzy.

– Naprawdę? – spytała.

– W rzeczy samej. – Nicholas wyglądał na bardzo zadowolonego. –

Jak już wiesz, jestem pod dużym wrażeniem twojej pracy.

Claire, zaskoczona, że wracają do tego tematu, spojrzała na niego

uważnie.

– Bardzo mi miło – powiedziała ostrożnie.

– Mieliśmy też niejedną okazję przekonać się, że bez większego trudu

wytrzymujemy ze sobą – kontynuował. – Potrafimy współpracować,

zdefiniować każdy problem i znaleźć rozwiązanie.

RS

background image

8

Claire, teraz już pewna, że nie straci dziś pracy, pozwoliła sobie na

delikatny uśmiech.

– Zgadza się. Na szczęście zawsze potrafiliśmy uporządkować

wszystkie sprawy.

– Dokładnie tak. Potrafiliśmy przetrwać różne kryzysy, dotrzymać

wszystkich terminów, poradzić sobie z beznadziejnymi sytuacjami. Udawało

nam się, ponieważ oboje jesteśmy ludźmi bezpośrednimi i zdecydowanymi.

A co najważniejsze, nie przenosimy emocji na pracę zawodową. Bardzo to

w tobie podziwiam

.

– Naprawdę? Przytaknął.

– Potrafisz zachować zimną krew. W rozsądny, przemyślany sposób

podchodzisz do problemów. A relacje w biznesie powinny opierać się

właśnie na rozsądku, bez emocjonalnego zaangażowania. Tak też widzę

swoje małżeństwo.

– Ja... To miłe... – Claire nie potrafiła powiedzieć nic sensownego.

Jestem zaszokowana, że rozumujesz w ten sposób, pomyślała. I

wstrząśnięta twoim cynicznym podejściem do miłości. A więc według ciebie

ludzie działający pod wpływem emocji są gorsi, słabsi.

– Jestem przekonana, że będziesz zadowolony z takiego związku –

powiedziała w końcu.

– Chyba najwyższa pora, żebym ci zdradził, kogo mam na myśli.

– Zrób to, proszę. – Wyprostowała się podświadomie.

– Ciebie, Claire – powiedział. – Tylko ty wydajesz się odpowiednią

kobietą, która mogłaby sprawdzić się w roli mojej żony.

Z początku jego słowa nie zrobiły na niej żadnego wrażenia. Ot,

przyjęła kolejną informację. Chciał się ożenić, miał już wybraną

RS

background image

9

kandydatkę, i co z tego? Poczuła gniew. Nie musiał jej tego wszystkiego

opowiadać.

– Jestem pewna, że...

Zaraz. Co on powiedział? Czyżby miała omamy słuchowe? Z

opóźnieniem docierało do niej znaczenie jego słów.

– Przepraszam, zdawało mi się, że powiedziałeś właśnie...

– Dokładnie tak – potwierdził.

Nachylił się nad biurkiem i patrzył na nią uważnie. Ciemny kosmyk

włosów opadł mu na czoło.

Nicholas czekał niecierpliwie na jej reakcję.

Claire poczuła nagły przypływ niesamowitego gorąca. Jak

zahipnotyzowana wpatrywała się w wargi Nicholasa i z największym

trudem powstrzymywała chęć wpicia się w jego usta. Gdzieś w głowie

kołatała się myśl, że właśnie poprosił ją o rękę.

Czy to nie cudowne? – pomyślała. Wyjść za szefa, za mężczyznę ze

swoich snów, to przecież najwspanialsza rzecz na świecie. Ekscytacja

mieszała się z paniką. Miała wrażenie, jakby ktoś wywrócił jej żołądek na

lewą stronę. Siedziała jak sparaliżowana, nie zdając sobie sprawy z tego, co

właśnie się wydarzyło.

– Według ciebie pasuję do roli pani Monroe? – powiedziała wreszcie.

Miała nadzieję, że Nicholas zacznie się śmiać i zaraz jej powie, że to

był tylko niewinny żart. On jednak siedział poważny i wcale nie wyglądał na

kogoś, kto żartuje. Wreszcie dotarło do niej, że przed chwilą naprawdę

zaproponował jej małżeństwo.

Wykorzystała wszystkie siły, by opanować chęć zerwania się z krzesła

i ucieczki z gabinetu. Tylko spokojnie, oddychaj głęboko, powtarzała sobie

RS

background image

10

w myślach. Przecież zawsze wierzyła, że potrafi poradzić sobie z każdym

problemem.

Bzdura, przyszło jej po chwili do głowy. Jak mam sobie z tym

poradzić? To niewykonalne. Szalone, chore. Kompletnie idiotyczne. On

przecież też musi zdawać sobie z tego sprawę.

Zmusiła się, żeby pomyśleć logicznie. Musi istnieć jakieś sensowne

wytłumaczenie tej sytuacji, pocieszała się. Ni z tego, ni z owego zapragnął

się z nią ożenić. Tak po prostu, bez żadnego uprzedzenia. Fantastyczne.

Nieprawdopodobne. I przerażające.

No cóż, musiała przyznać, że udało mu się tę propozycję kompletnie i

doszczętnie odrzeć z emocji. Równie dobrze mógł poprosić ją o aktualizację

bazy wirusów w lokalnej sieci lub o przygotowanie raportu sprzedaży.

– Dlaczego ty? – spytał, jakby czytając w jej myślach. –Otóż, ostatnio

miałem okazję poznać cię bliżej i zrozumiałem, jakim jesteś skarbem. Chcę

cię mieć u swego boku.

– Rozumiem. Trofeum. Bez jakichkolwiek emocji.

Starała się, żeby jej głos brzmiał wesoło, ale chyba niespecjalnie jej to

wychodziło.

Prawdą było, że w pracy działała jak perfekcyjnie zaprojektowana

maszyna, ale to przecież tylko mały procent tego, co nosiła w sobie.

Profesjonalne podejście do obowiązków zawodowych nie kłóciło się wcale z

faktem, że na co dzień była kobietą pełną emocji. Zabolał ją sposób, w jaki

została zaszufladkowana.

Okazało się jednak, że Nicholas jeszcze nie skończył.

– W dodatku jesteś czarująca i bez wątpienia poradzisz sobie z

funkcjami reprezentacyjnymi, które w moim życiu odgrywają równie ważną

rolę.

RS

background image

11

– Dziękuję.

Starała się, żeby nie zabrzmiało to zbyt sarkastycznie, ale prawdę

mówiąc, odebrała tę ocenę jak obelgę. Nie mogła się z tym pogodzić.

Niedoczekanie, zdenerwowała się. Nie zamierzam odgrywać roli pustej lalki

u jego boku.

– Dostaniesz oczywiście wszystko, czego zapragniesz – dodał

niespodziewanie i bez większego sensu Nicholas. – Jako mojej żonie,

zapewnię ci największe luksusy.

Miliony rzucone lekką ręką? Czy zdawał sobie sprawę z wagi tej

propozycji? Nie była chciwa, ale przecież on nie mógł tego wiedzieć. Nie

mógł też mieć pojęcia, jak bardzo w tym momencie potrzebowała pieniędzy.

Mimo wszystko nic nie było warte zdradzenia ideałów, nawet jeśli w

tak szybki i prosty sposób mogłaby rozwiązać wszystkie swoje problemy

finansowe. Powoli wychodziła na prostą i, prawdę mówiąc, Nicholas był

częścią jej planu, ale jedynie jako dobrze płacący szef, a w żadnym razie nie

partner życiowy. Nie było mowy o małżeństwie z pobudek finansowych.

– Nie wiem, co odpowiedzieć.

Choć może powinnam powiedzieć, że nie wiem, jak to wyrazić, dodała

w myślach. Nie miała pojęcia, jakich konsekwencji może się spodziewać,

kiedy powie, co naprawdę myśli. Nie raz widziała, jak Nicholas wręcz

miażdży biznesowych partnerów, którzy nie stawali po tej samej stronie co

on. Jak zareaguje, kiedy dostanie od niej kosza?

– Naprawdę nie wiesz, Claire? Ja wierzę, że się zgodzisz. –Nie

spuszczał z niej wzroku. – To poważna oferta. Mam nadzieję, że ją

zrozumiesz i docenisz.

– Sądzisz, że się zgodzę?

RS

background image

12

Nie ma co ukrywać, propozycja była kusząca. No i powinna pamiętać,

jakim atrakcyjnym facetem jest Nicholas. Jednak rozsądek szybko wziął

górę. W tej propozycji była jedna rzecz absolutnie nie do zaakceptowania.

Nicholas jej nie kochał. W dodatku z góry zakładał, że takie uczucie jest

niepotrzebne i złe.

Claire uniosła dumnie głowę. Ona też go nie kochała. No, może

troszeczkę, szepnął nieśmiały głosik. Nie! – zaprzeczyła gwałtownie. Nie

kochała go i już. Ani odrobinę. Był atrakcyjny, sprawiało jej przyjemność

przebywanie w jego towarzystwie, ale do tak poważnego uczucia, jakim jest

miłość, jeszcze dużo brakowało. Nie była przecież aż tak głupia, żeby

zakochać się we własnym szefie.

Odłożyła notes i ołówek na brzeg biurka. Jej serce znowu zabiło

mocniej.

– A co się stanie, pytam tylko teoretycznie, jeśli nie przyjmę twojej

propozycji?

– Analizujesz wszystkie warianty, co?

Jego wzrok uciekł gdzieś w bok, a twarz ponownie przybrała

arogancki, pewny siebie wyraz.

– Taką już mam naturę.

Od dziecka właśnie w taki sposób podchodziła do życia. Zawsze

starała się przewidzieć wszystkie możliwe konsekwencje. W

przeciwieństwie do Sophie, która brała życie lekko, nie zważając na to, co

będzie później.

Ona i siostra były do siebie zupełnie niepodobne. Podczas gdy Sophie

czerpała z życia pełnymi garściami, Claire zawsze analizowała i planowała.

Niestety, Sophie zabrnęła za daleko. Wpadła na głupi pomysł, żeby

„pożyczyć" trochę pieniędzy z firmy, w której pracowała, na sfinansowanie

RS

background image

13

luksusowych zachcianek. Chciała w ten sposób zaimponować pewnemu

mężczyźnie. No i w rezultacie złapała w swe sidła senatora Toma

Cranshawa, co zapewne rozwiązałoby wszystkie jej problemy, jednak na

miesiąc przed ślubem szef odkrył kradzież i uznał to za świetną okazję do

szantażu.

Sophie nie miała wyjścia. Musiała zgodzić się na spłacenie każdego

dolara, jak również kilku więcej w ramach zadośćuczynienia. W

przeciwnym razie sprawa trafiłaby do policji i do prasy, a Sophie

prawdopodobnie znalazłaby się w więzieniu, co bez wątpienia

zaszkodziłoby poważnie karierze senatora.

Naturalnie, Sophie natychmiast przybiegła do Claire, żeby wypłakać

się i błagać o pomoc. Od tamtej pory minął ponad rok. Do spłaty pozostała

jeszcze jedna rata.

Claire nie podobało się, że siostra zataiła całą sprawę przed Tomem.

Tak samo jak nie była zachwycona, że niemal cała odpowiedzialność

finansowa za lekkomyślność Sophie spadła na jej barki. Wiedziała jednak,

że teraz jest już zbyt późno na jakiekolwiek działanie.

– Jeśli zdecydujesz się odrzucić moją propozycję, wrócisz do biura

wcześniej, niż to było zaplanowane. – Słowa Nicholasa wyrwały ją

gwałtownie z rozmyślań. – W takim wypadku po dzisiejszej rozmowie będę

wolał pracować z kimś, powiedzmy, mniej świadomym moich planów.

Kilkanaście minut temu postawił ultimatum, którego właściwie nie

mogła odrzucić, a teraz beznamiętnym, spokojnym tonem wygłosił werdykt,

skazując ją na zagładę..

– Nie spodziewam się jednak odmowy. – Niemal niezauważalnie

wzruszył ramionami.

RS

background image

14

Nawałnica myśli przetoczyła się przez głowę Claire. Co powinna teraz

zrobić? Jak wybrnąć z tej sytuacji? Musiała znaleźć sposób, żeby

powstrzymać Nicholasa. Nie mogła pozwolić, by odesłał ją z powrotem do

biura.

– Wydaje mi się, że nie byłoby to zbyt uczciwe, gdybym została

zdegradowana za to, że nie przyjęłam propozycji małżeństwa – odezwała

się. – Moja pensja bardzo by na tym ucierpiała.

Źle się czuła, mówiąc w ten sposób. Wyrachowanie nigdy nie leżało w

jej naturze. Jednak teraz, gdy Nicholas znienacka wyskoczył z tym

małżeństwem i na domiar złego zagroził, że odbierze jej atrakcyjną pensję,

nie miała innego wyjścia. Jako osobista asystentka zarabiała pięciokrotnie

więcej niż w biurze. A obecnie potrzebowała przecież każdego centa z tej

pensji.

– Zresztą nie zanosi się na to, żeby Janice miała szybko wrócić –

dodała z nadzieją.

– Zdaję sobie z tego sprawę – odparł spokojnie Nicholas, ale w jego

głosie dało się wyczuć rezerwę. – Powinnaś jednak pamiętać, że to

stanowisko nie zostało ci przydzielone raz na zawsze. Możesz wrócić do

pracy w biurze w każdej chwili i z byle powodu. Albo nawet bez żadnej

przyczyny, jedynie dlatego, że ja tak postanowię. – Wyprostował się

gwałtownie w fotelu. – Wróćmy do tematu. No to jak, Claire? Jaka jest

twoja decyzja?

Przyjęcie jego propozycji wydawało się kompletnym szaleństwem. Ale

czy miała wyjście? Rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy.

– To, co mi tu naszkicowałeś – próbowała opóźnić nieuniknione – nie

wróży specjalnie ciepłych relacji w przyszłości.

W jego oczach zapłonął ogień.

RS

background image

15

– Jestem przekonany, że będziesz usatysfakcjonowana jakością i

ciepłem tego związku – powiedział niskim głosem.

Bezpośrednie i bardzo zmysłowe oświadczenie zaparło jej dech. Claire

poczuła, jak znów oblewa ją fala gorąca. Mogła panować nad wieloma

emocjami, ale pociągu do tak atrakcyjnego mężczyzny nie sposób było

całkowicie wyeliminować.

– Nigdy nie sądziłam, że ty... – przerwała nagle, czując narastającą

panikę.

– Nic dziwnego.

Nicholas położył dłonie na mahoniowym blacie biurka. Miał duże i

piękne dłonie. Nieoczekiwanie Claire uświadomiła sobie, że poza

przypadkowymi muśnięciami, te dłonie nigdy jej nie dotykały. I że być

może wkrótce to się zmieni. Jeśli wyjdzie za niego, te długie palce będą

powoli i namiętnie poznawać jej ciało. Wzdrygnęła się, sama nie wiedząc,

czy z pożądania, czy ze strachu.

– Uznałem, że dopóki nie podjąłem ostatecznej decyzji o małżeństwie

z tobą, błędem byłoby okazywanie jakiegokolwiek pożądania.

Claire nie potrafiła odpowiedzieć nic sensownego. Z całych sił

zmuszała się, by myśleć trzeźwo i rozsądnie. Musiała pokonać

obezwładniający strach, opanować drżenie rąk, uspokoić tłukące się w piersi

serce.

– Co mogę powiedzieć? Zaskoczyłeś mnie.

Chciała zyskać trochę na czasie i choć na chwilę uciec przed jego

oczekującym wzrokiem. Wstała i podeszła do przeszklonej ściany, za którą

rozciągał się wspaniały widok na zatokę. Stalowe wody oceanu były

niewzruszone i gładkie. W przeciwieństwie do jej głowy, gdzie szalał

prawdziwy sztorm.

RS

background image

16

– Czy naprawdę nigdy nie pragnąłeś miłości? Połączenia serc i

umysłów?

Zadając to pytanie, nie odwróciła się w jego stronę. Złożyła ręce na

piersiach i wpatrywała się w jego odbicie w szybie. Nie wierzyła, że choćby

najmniejsza, najbardziej skryta cząstka Nicholasa nie tęskniła za

prawdziwym uczuciem.

– Nie wierzysz, że takie rzeczy mogą się zdarzyć? Przynajmniej

niektórym.

– Nie – uciął zdecydowanie. – Miłość to tylko złudzenie. Ludzie

ubóstwiają życie w iluzji, bo to zapewnia im, pozorne oczywiście,

bezpieczeństwo. Mają nadzieję, że skoro jest „miłość", to ich małżeństwo

przetrwa wszystko. – Jego głos stał się ostry i nieprzyjemny. – A prawda jest

taka, że to, czy małżeństwo przetrwa, zależy wyłącznie od determinacji

partnerów.

– Jakie to smutne – odezwała się cicho i odwróciła w jego stronę.

Przyglądała mu się uważnie, próbując odnaleźć powód, dla którego w

taki sposób patrzył na miłość.

– Twoi rodzice są rozwiedzeni, prawda? Czy to dlatego...

– Nie myśl, że miałem nieszczęśliwe dzieciństwo, Claire. Nie. – Jego

twarz ponownie przybrała wyraz nieruchomej maski. – Choć rzeczywiście

moi rodzice stanowią najlepszy dowód na prawdziwość moich słów. Ale i

bez ich przykładu prędzej czy później i tak doszedłbym do takich wniosków.

Kiedy patrzę na statystyki rozwodów, to jest jedyne logiczne

wytłumaczenie, jakie przychodzi mi do głowy.

Czyżby tak głęboko w to wierzył, że stracił umiejętność dostrzegania

emocjonalnej strony życia? Claire nie chciała zaakceptować takiego

RS

background image

17

wytłumaczenia. Gdzieś za tą maską musiał się ukrywać dobry, czuły

mężczyzna.

Może on po prostu czeka, aż jakaś kobieta wybawi go swoją miłością?

Musiałaby jednak być szalona, żeby próbować to zrobić. Jeszcze do końca

nie postradałam zmysłów, przemknęło jej przez głowę.

– Właśnie tak – odezwał się, nieświadomy jej myśli Nicholas. –

Zrozumienie i wspólna polityka liczą się najbardziej. Jeśli dwójka ludzi dąży

do osiągnięcia tych samych celów i jeśli pracują wystarczająco ciężko,

potrafią stworzyć naprawdę silny zespół. Możemy to osiągnąć, Claire, i

możemy być szczęśliwi. Jestem tego pewien.

– Szczęśliwi – powtórzyła.

Głęboko wierzyła w miłość i uważała, że Nicholas myli się w swoich

osądach. Ale tak naprawdę to nie miało teraz większego znaczenia.

Przybrała najbardziej dumną i wyniosłą minę, na jaką ją było stać.

Wyprostowała się i uniosła lekko brodę. Postanowiła, że zaakceptuje

zrządzenie losu.

Nigdy nie dopuści do małżeństwa, ale na razie zgodzi się na samą

propozycję. Odetchnęła głęboko i powiedziała:

– Zgadzam się.

RS

background image

18

ROZDZIAŁ DRUGI

Dołeczki w policzkach Nicholasa pogłębiły się, a usta wykrzywiły w

sposób mogący przypominać uśmiech.

– Dziękuję, Claire. Sprawiasz, że jestem szczęśliwy.

Wyraźnie się rozluźnił, a całe dotychczasowe napięcie gdzieś uleciało.

Prawdopodobnie był przygotowany, że będzie musiał odesłać ją do zwykłej

pracy biurowej.

– Nie obiecuję, że kiedyś nie będziesz żałował.

Nawet jestem pewna, że przeklniesz dzień, kiedy wpadłeś na ten

szatański pomysł, pomyślała złowieszczo.

Rzuciła okiem na kalendarz. Był czwartek. Dokładnie za trzy miesiące

od dziś, również w czwartek, Sophie zerwie wszelkie kontakty ze swoim

byłym szefem. Datę uiszczenia ostatniej raty Claire miała wyrytą w pamięci.

Przyszło jej do głowy inne ważne wydarzenie, jakie pamiętała z lekcji

historii – krach na giełdzie w Nowym Jorku, zwany też Czarnym

Czwartkiem. Ówczesny kryzys na Wall Street doprowadził do wielkiej

recesji. Porównanie wydawało się nad wyraz trafne.

No cóż, pomyślała, klamka zapadła. Nie może cofnąć słów. Natomiast

może i zamierza mieć wpływ na przyszłe wydarzenia. Czuła, że musi

działać ostrożnie, ale bez wątpienia powinna coś robić, bo inaczej zwariuje.

– Tak jak powiedziałam, akceptuję twoją propozycję, ale stawiam

pewne warunki.

– Doprawdy? – Nicholas uniósł w napięciu brew. – Śmiało, cały

zamieniam się w słuch.

Wyczuwała agresję w jego postawie, ale obiecała sobie, że nie pozwoli

się zastraszyć.

RS

background image

19

– Po pierwsze chcę, żeby okres od zaręczyn do małżeństwa trwał sześć

miesięcy. – Patrzyła mu prosto w oczy. – Pracowaliśmy razem przez jakiś

czas, to fakt, ale nie wyobrażam sobie tak poważnego kroku, jakim jest

małżeństwo, bez lepszego poznania cię.

W kontrakcie spisanym przed notariuszem to zastrzeżenie zawarłabym

w „klauzuli ucieczki", pomyślała. Pół roku to wystarczająco długi okres,

żeby spłacić szantażystę, zerwać zaręczyny i uciec. Nicholas będzie musiał

się z tym pogodzić.

Wprawdzie tym samym straci pracę w firmie, ale przecież sama nie

chciałaby tu już przychodzić. Zostawi Monroe i Nicholasa raz na zawsze.

Taka będzie cena, jaką przyjdzie jej zapłacić.

Widząc sprzeciw w jego oczach, dodała zaraz:

– Nie zamierzam się wykręcać. Skoro raz coś powiedziałam, nie

zmienię zdania. W sumie – zastanowiła się – sześć miesięcy powinno

wystarczyć.

Nicholas wstał zza biurka. Nim zdążyła zareagować, znalazł się obok

niej. Otoczył ją silnymi ramionami, zmuszając, by była w stu procentach

świadoma jego obecności, jego siły, zapachu i władzy.

– Potrzeba zdecydowanie mniej czasu, żebyś mogła poznać mnie w

najdrobniejszych szczegółach. Tak długi okres narzeczeństwa nie wydaje mi

się konieczny.

Claire nie pierwszy raz tego dnia musiała sięgnąć po najgłębsze

rezerwy sił, by opanować umysł i ciało, chociaż najchętniej oddałaby

Nicholasowi wszystko, czego by tylko zapragnął.

– Cóż, pięć miesięcy powinno chyba wystarczyć – powiedziała

cierpko.

RS

background image

20

Nicholas nie potrafił ukryć irytacji. Zmarszczył brwi i w skupieniu

przypatrywał się jej przez chwilę.

– Cztery.

Claire dokonała błyskawicznej analizy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie

z planem, powinna zdążyć.

– W porządku. Cztery miesiące wydają się idealnym okresem.

Odetchnęła głęboko. Wszystko, czego teraz potrzebowała, to odrobina

czasu tylko dla siebie, żeby pozbierać się do kupy, poukładać myśli,

przygotować plan działania.

Nicholas się uśmiechnął. Wyglądał na bardzo zadowolonego.

– Pobierzemy się w pierwszą sobotę po upływie czterech miesięcy,

licząc od dziś. Tym samym zyskałaś kilka dodatkowych dni. Powinnaś być

zadowolona. Nieźle negocjujesz.

Spojrzała na niego. Nie podzielała jego radości, ale nie to w tej chwili

zaprzątało jej uwagę. Pomyślała, że wystarczyłoby wyciągnąć rękę, żeby

przesunąć palcami po pięknych rysach jego twarzy i wsunąć dłoń w bujne,

ciemne włosy. Sam fakt, że tego chciała, przeraził ją i nie ułatwiał

zachowania spokoju.

– Jeszcze jakieś warunki?

Przez ułamek sekundy miała wrażenie, że w jego oczach pojawił się

płomień, jednak szybko odwrócił wzrok w stronę zatoki, a kiedy ponownie

spojrzał na Claire, jego twarz była już beznamiętna, a nawet odrobinę

arogancka.

– Gdybym niespodziewanie umarł, będziesz miała zapewnione

dostatnie życie, jeśli na przykład to cię niepokoi – powiedział.

RS

background image

21

– Nie. To nie jest dla mnie ważne. – Wstrzymała oddech, bo przed nią

była najtrudniejsza część planu. – Chcę utrzymać nasze zaręczyny w

tajemnicy, a potem wziąć cichy ślub.

– Dlaczego? – spytał chłodno.

Żeby uniknąć afery, kiedy nagle odwołam cały ten cyrk, pomyślała

przebiegle.

– Wiesz, nie lubię pompy, a poza tym moja siostra – tym razem Sophie

naprawdę na coś się przyda – jest poza krajem. Razem z Tomem spędzają

przedłużone wakacje w Europie. Sophie to moja jedyna rodzina –

kontynuowała. – Wolałabym jej powiedzieć o tym wydarzeniu osobiście.

Nie zamierzam nigdy pisnąć nawet słówka na ten temat, dodała w

duchu. I wybacz mi, proszę, że tak perfidnie cię okłamuję, ale nie mam

innego wyjścia.

– Byłabym szczerze zawiedziona, gdyby dowiedziała się o tym na

przykład z gazet – dodała.

Zapadła cisza, która Claire wydawała się wiecznością, a w

rzeczywistości zapewne trwała kilka sekund.

– W porządku – zgodził się po chwili zastanowienia Nicholas. –

Zachowamy to w tajemnicy. Ale kiedy tylko twoja siostra wróci do

Australii, natychmiast jej wszystko powiesz. – Nie wydawał się specjalnie

uradowany, ale też nie był bardziej rozdrażniony.

– Cieszę się. I dziękuję.

Claire była wykończona psychicznie. Musiała grać przed Nicholasem,

ale w środku z trudem panowała nad nerwami. Pocieszała się jedynie, że

wszystko, co zaplanowała, wydawało się wykonalne. Obym tylko się nie

przeliczyła, pomyślała.

RS

background image

22

– Jeszcze dziś podpiszemy przedwstępną umowę małżeńską i inne

konieczne dokumenty. – Nicholas ruchem dłoni wskazał jej ponownie

miejsce przy biurku.

– Naprawdę byłeś taki pewien mojej decyzji? – spytała, siadając na

krześle.

Umiejętnie skrywał wszelkie emocje, ale przed samym sobą musiał

przyznać, że na dźwięk jej głosu, na widok jej oczu i ust, uginały się pod

nim kolana. Nie radził sobie z tym. Pragnął poczuć, jak jej paznokcie

wbijają się w jego plecy, chciał usłyszeć, jak jęczy jego imię, podczas...

Wzdrygnął się i przywołał do porządku.

– Czy byłem pewny? – powtórzył.

Może byłem, może nie, odparł w myślach. .

– Jedyne, czego jestem pewien to to, że podjęłaś słuszną decyzję,

Claire.

Gdyby ktoś go poprosił, nie potrafiłby tego wszystkiego logicznie

wytłumaczyć. Po prostu to czuł. Tak samo, jak zawsze potrafił wyczuć, co

będzie najwłaściwszą decyzją w biznesie. Właśnie dzięki tej umiejętności

dotarł do punktu, w którym się obecnie znajdował.

Claire sięgnęła po notes. Nicholas zauważył, że jej ręka drży.

– Czy nie potrzebujemy mistrzów ceremonii albo sędziego pokoju lub

kogoś w tym rodzaju? – spytała.

– Potrzebujemy – odparł, jednocześnie wciskając guzik interkomu. –

Czy możesz poprosić księdza na górę?

Claire nie posiadała się ze zdumienia.

– Trzymasz go pod ręką? Od jak dawna? – Zamarła, widząc na biurku

gotowe dokumenty. Spojrzała pytająco.

– Dziś mija miesiąc i jeden dzień.

RS

background image

23

To oczywiste, że przemyślał wszystkie możliwe opcje, zanim

postanowił jej to powiedzieć.

– Ale gdyby trzeba było, załatwiłbym to w ciągu tygodnia albo nawet

jednego dnia...

– Och – jęknęła nerwowo, bo tylko na tyle było ją stać.

W tej chwili drzwi gabinetu otworzyły się i Nicholas uniósł się z

fotela.

– Dziękuję, że zechciał ksiądz poczekać. Jesteśmy gotowi. Podsunął

Claire dokumenty.

– Czy możesz to wypełnić? Za chwilę zajmiemy się resztą.

– Oczywiście – odparła oszołomiona.

Minęło kilka minut, zanim zaczęła normalnie myśleć.

Kiedy dokumenty zostały wypełnione i ustalono datę ceremonii, ksiądz

pożegnał się i zostawił ich samych. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi,

Claire odwróciła się w stronę Nicholasa. Na jej twarzy malował się

wymuszony uśmiech.

– Czy jest coś jeszcze, co mogę teraz dla ciebie zrobić? –spytała po

chwili.

– Umów mnie na lunch z Forresterami. Na pierwszą. I pogoń, proszę,

Johna Greavesa. Czekam na jego raport.

W głosie szefa wyczuła nutkę ulgi. Osiągnął, co chciał i mógł wrócić

do normalnego wydawania poleceń.

–I wyszukaj jakieś miłe miejsce na ten lunch – dodał. –W notesie

znajdziesz numer telefonu do pani Forrester. Powinni być teraz na jachcie.

– Zaraz się tym zajmę.

RS

background image

24

Odwróciła się na pięcie, prezentując przed przyszłym mężem

fantastyczny, zalotny widok seksownych kształtów rysujących się pod

opiętym materiałem spódnicy.

– Aha, Claire? – zawołał za nią. – Chcę, żebyś poszła ze mną.

Zorganizuj wszystko tak, żeby poradzili tu sobie bez ciebie.

Uśmiechnął się pod nosem. Był usatysfakcjonowany przebiegiem

dzisiejszej rozmowy, zadowolony ze swojego misternego planu i

podekscytowany faktem, że od dzisiaj Claire będzie spędzać zdecydowaną

większość swojego czasu u jego boku. Zmarszczył na chwilę brwi i

przywołał się do porządku.

– Na wszelki wypadek przygotuj kogoś do ewentualnych zastępstw.

Być może teraz będę chciał częściej zabierać cię z sobą.

– Jak sobie życzysz – powiedziała posłusznie.

Wstał zza biurka i ruszył w jej stronę. Przez krótki moment miała

wrażenie, że ją pocałuje, i zrobiło się jej słabo. Tymczasem on, zrobiwszy

dwa kroki, najwyraźniej się zawahał.

A może Claire oczekuje, że dochowam czystości do dnia ślubu? –

zastanowił się zakłopotany. Tak jak każda romantyczka zapewne by tego

chciała. Do diabła, pomyślał. Będę ją całował, kiedy sam o tym zdecyduję.

A to nastąpi już niedługo, ucieszył się w duchu. Zatrzymał się kilka kroków

przed nią.

– Nie jesteś już ciekawa swojej przyszłości w firmie? – spytał. –

Wcześniej bardzo cię to interesowało.

Spojrzała mu w oczy.

– Nie chcę rezygnować z pracy – powiedziała ostrożnie. Ponownie

zmusiła się do panowania nad nerwami, chociaż czuła, że ogarnia ją panika.

Szybko wzięła się w garść, wysunęła zawadiacko brodę do przodu i

RS

background image

25

spojrzała na niego pewnie. – Abstrahując od faktu, że jestem do zastąpienia,

co tak wyraźnie dziś podkreśliłeś, lubię pracę asystentki i śmiem twierdzić,

że dobrze wywiązuję się ze swoich obowiązków.

Była naprawdę świetna, musiał to przyznać. Przez ostatnie miesiące

pracowała rzetelnie i bardzo efektywnie. Miał cichą nadzieję, że nie

potraktowała groźby przeniesienia z powrotem do biura jako szantażu, choć

jednocześnie sam drwił ze swojej naiwności. Pomyślał, że tylko

zdesperowani ludzie uciekają się do takich rozwiązań. Ale przecież on nie

był zdesperowany. Claire po prostu pasowała do jego planu. Nic więcej,

tłumaczył się przed samym sobą.

– Zatem zostajesz – oświadczył.

Przynajmniej do ślubu, dodał w duchu. Chciał mieć ją zawsze blisko

siebie. Będzie musiała przywyknąć do jego zaborczej postawy.

– Dobrze – odparła niepewnie, nie mogąc go rozgryźć.

Popatrzył na nią tak, jakby chciał już teraz skonsumować ich związek.

Był pewien, że to małżeństwo będzie jedną z jego lepszych inwestycji.

– Świetnie. Chyba ustaliliśmy już wystarczająco sporo jak na początek.

Daj mi, proszę, znać, gdyby były problemy z organizacją lunchu.

– Oczywiście.

Skinęła chłodno głową, ale wiedział, że to tylko poza. W środku,

gdzieś bardzo głęboko, na pewno też go pragnęła. I bardzo go to cieszyło.

Przecież tylko o to w tym wszystkim chodzi, pomyślał.

– Dziękuję, Claire.

Kiedy wyszła, jego myśli powróciły na właściwy tor, czyli do spraw

zawodowych. Cieszył się na myśl o ślubie z Claire, ale to firma i sprawy z

nią związane były głównym motorem jego działań i największej satysfakcji

w życiu.

RS

background image

26

ROZDZIAŁ TRZECI

Po szokującej propozycji szefa Claire potrzebowała czasu na

przemyślenie i poukładanie wszystkiego. Niestety, pracy miała tyle, że nie

zanosiło się nawet na krótką chwilę spokoju. Zdawało się jej, że dopiero

wyszła z gabinetu Nicholasa, a już jechali na lunch z klientami.

– Jack kusi nas ciekawą ofertą – Nicholas wyjaśniał Claire sytuację,

prowadząc sprawnie swoje srebrne porsche przez zatłoczone ulice Sydney. –

Jeśli przeciągniemy go na swoją stronę, będziemy mieli możliwość instalacji

i serwisowania systemów bezpieczeństwa w ponad dwunastu przystaniach

wzdłuż wybrzeży Queenslandu i Nowej Południowej Walii. Facet jest

właścicielem ogromnej liczby różnych hoteli, moteli i restauracji. Wszystko,

czego zapragniesz. Dodatkowo jest naprawdę ważną postacią w świecie

biznesu. Jego ewentualna rekomendacja to dla nas żyła złota. Choć same

instalacje systemów w jego posiadłościach to już naprawdę poważne

pieniądze.

Claire słuchała, obserwując jednocześnie mijane samochody. Starała

się opanować natłok myśli. Nawet tak perfekcyjnie zorganizowana kobieta

jak ona nie mogła poradzić sobie z taką ilością emocji w ciągu zaledwie

jednego przedpołudnia.

– Podpisze kontrakt – odezwała się niespodziewanie. –Mamy najlepszą

ofertę w całej Australii. Kiedy pozna szczegóły techniczne naszych

systemów, będzie bardzo zadowolony i na pewno nie zechce szukać nikogo

innego.

Pomyślała, że wyważony, pozbawiony emocji ton rozmowy powinien

pomóc jej w powrocie do normalnego stanu. Jednak wcale tak się nie działo,

co dodatkowo ją denerwowało.

RS

background image

27

Nicholas mówił co prawda o sprawach zawodowych, ale kiedy tylko

ich wzrok spotykał się, jego oczy pałały pożądaniem. Sam się dziwił

swojemu zachowaniu i karcił za nie. To niespotykane, myślał, jak bardzo jej

pragnę. Zrozumiał to dopiero teraz. Przede wszystkim potrzebował jej

akceptacji w sprawie ślubu, ale okazało się, że za realizacją precyzyjnego

planu kryło się również czyste fizyczne pożądanie.

Była świadoma jego spojrzeń. Jej ciało i zmysły silnie na nie

reagowały. To źle, pomyślała. Jeszcze bardziej przerażał ją fakt, że poza

sferą fizyczną odezwały się również emocje. Jednak zachowanie Nicholasa

nie ma nic wspólnego z zaangażowaniem uczuciowym, uświadomiła sobie.

Nie mogę o tym zapominać.

Zignorowała płomień w jego oczach i skoncentrowała się na

rozmowie.

– Skoro pan Forrester był na tyle mądrym człowiekiem, żeby

zbudować swoje imperium, to na pewno zrozumie, jakiej klasy technologię

oferuje mu firma Monroe.

– Doceniam i jestem wdzięczny za twoją wiarę w nasze możliwości. –

Nicholas się uśmiechnął. – Teraz musimy kawałek się przejść – powiedział,

parkując samochód.

– Czy tobie zawsze wszystko w życiu przychodzi bez trudu? – spytała,

maskując smutek w głosie nieco nonszalanckim uśmieszkiem.

Nie chciała, żeby się domyślił, jak bardzo zazdrości mu tej swobody.

Jej życie było pasmem wielu udręk. A dziś przybył jej kolejny wielki

problem. Szybko skarciła się za takie pesymistyczne podejście, chociaż

zaraz wytłumaczyła sobie, że w jej zachowaniu nie ma nic z fatalizmu. W

tym akurat przypadku działała dokładnie tak, jak chciałby Nicholas:

RS

background image

28

racjonalnie, z planem, wyrafinowanie. To chyba oczywisty dowód, że

wpakowałam się w niezłe tarapaty, pomyślała.

– Wiesz, chyba spodoba mi się bycie w stałym związku. – Wziął ją

pod ramię i poprowadził przez zatłoczony chodnik. – Kompletnie nie wiem,

dlaczego tak się kiedyś przed tym wzbraniałem.

– Cieszę się, że jesteś zadowolony – mruknęła beznamiętnie, po czym

szybko zmieniła temat. – Byłeś kiedyś w piekarni Dannego? – Wskazała

głową witrynę przed nimi. – Robią tu sernik, za który naprawdę warto sprze-

dać diabłu duszę.

– Nie, nigdy tam nie byłem. – Nicholas spojrzał we wskazanym

kierunku i w tej samej chwili ktoś potrącił Claire.

Zaskoczona spojrzała na nieostrożnego przechodnia i zamarła. Była to

ostatnia osoba, jaką pragnęłaby dziś spotkać. Gordon Haynes był łysiejącym

mężczyzną w średnim wieku. Prowadził mały serwis kserokopiarek. W

zasadzie wyglądał poczciwie, ale w oczach miał coś, co sprawiało, że Claire

dostawała gęsiej skórki. Najważniejsze jednak było to, że szantażował jej

siostrę.

Przerażona przygotowała się na najgorsze, ale w tej samej chwili

Gordon znikł w tłumie. Odetchnęła głęboko.

– Wszystko w porządku? – spytał Nicholas.

– Nic się nie stało – zapewniła go gorliwie. – Chodźmy.

Chwilę później dotarli do restauracji. Kiedy szli w stronę państwa

Forresterów, Claire zwróciła się do Nicholasa:

– Nie zdążyłam zapytać cię o panią Forrester. Powiedz mi coś o niej,

tak żeby łatwiej mi było nawiązać z nią dobry kontakt.

– Całym sercem oddana jest przystani, zakupom i żeglowaniu. Nie

martw się – dodał uspokajająco. – Na pewno znajdziecie wspólny język.

RS

background image

29

– Jestem trochę spięta – przyznała, choć prawdę mówiąc, była

kłębkiem nerwów.

Do tej pory w pracy zachowywali się wobec siebie w stu procentach

profesjonalnie. Ich relacje były zawsze bezosobowe, a wszelkie działania

skoncentrowane na osiągnięciu celu zawodowego. A teraz? Pragnę tylko

jego dotyku, pomyślała przestraszona własnymi pragnieniami Claire, jego

bliskości i uczucia.

Najmądrzej byłoby odwrócić się i uciec. A co zrobi, jeśli Nicholas

zapragnie, czy raczej zażąda, jak to ma w zwyczaju, miłości fizycznej przed

ślubem? Biorąc pod uwagę moją dotychczasową fascynację jego osobą,

pomyślała, sprawy skomplikują się jeszcze bardziej.

– Naomi, Jack, pozwólcie, że przedstawię wam moją asystentkę.

Claire przywitała się uprzejmie.

Nicholas pomógł jej zająć miejsce. Zanim sam usiadł, delikatnie

przesunął dłonią po jej karku. Było to niby przypadkowe muśnięcie, ale

Claire przeszył dreszcz.

– Czy mieliście przyjemny rejs? – zagadnął.

– Całkiem sympatyczny – odparł Jack, przyglądając się Claire. –

Staramy się wykorzystać każdą możliwą okazję, by uciec na pokład jachtu.

Claire pomyślała, że za żadne skarby "świata nie dałaby się namówić

na żeglugę po otwartym oceanie. Starała się unikać nawet promowych

przepraw przez zatokę. Uśmiechnęła się jednak posłusznie do Jacka, starając

się nie zrobić nic, co mogłoby popsuć mu humor.

Lunch przebiegał w miłej atmosferze, jednak Claire nie mogła wyzbyć

się napięcia. Każdym centymetrem ciała odczuwała obecność Nicholasa.

Nie dawała jej spokoju myśl, co zrobi, jeśli przyjdzie mu ochota na

seks na podłodze jego gabinetu. Prawdopodobnie oddasz mu się z ochotą,

RS

background image

30

podpowiedział jej rozwiązanie jakiś szalony głos. Wzdrygnęła się

przestraszona. A może mały romans nie byłby niczym złym? – zastanowiła

się. To chyba najdurniejsza myśl, jaka mogła ci przyjść do głowy, zadrwił z

niej głos rozsądku. Pamiętasz? Pragniesz miłości. A to uczucie kompletnie

obce Nicholasowi.

– Claire?

Głos Nicholasa wyrwał ją z zadumy.

– Przepraszam. Co mówiłeś?

– Kelner przywiózł deser. – Nicholas wskazał na wózek zastawiony

przeróżnymi przysmakami. – Czy dasz się na coś skusić?

Może na łóżko i odrobinę czułości? – odparła w myślach. Zaraz jednak

przywołała się do porządku.

Zauważyła, że Naomi i Jack dokonali już wyboru. Sama poprosiła o

sorbet. Nicholas podał jej deser i wrócili do rozmowy. Claire uczestniczyła

w dyskusji i trzymała się dzielnie, przynajmniej do czasu, aż rozmowa

zeszła na bardziej luźne tematy, a Nicholas objął ją ramieniem w naturalny,

beztroski sposób.

Prawdę mówiąc, pomyślała, po jego twarzy widać, jakie są jego

intencje. Nie mogła mieć co do tego najmniejszych wątpliwości. To była

wyraźna deklaracja posiadania.

– Czy mógłbyś podać mi wodę? – poprosiła, chcąc uwolnić się od jego

dotyku.

– Oczywiście. – Sięgnął po karafkę.

Cudownie. Mogła znowu swobodnie oddychać. Ale tylko przez

moment. Kiedy Nicholas nachylił się, żeby napełnić szklankę, intensywny

zapach jego wody po goleniu przytłoczył ją. Poczuła zawrót głowy. Patrzył

na nią intensywnie orzechowymi oczami.

RS

background image

31

– Dziękuję – powiedziała, odwracając się pospiesznie.

– Panie Forrester, proszę mi powiedzieć, jak zbudowaliście swoje

nieprawdopodobne imperium?

– Ciężką pracą, moja droga. – Forrester uśmiechnął się czarująco, po

czym nachylił w jej stronę, jakby chciał zdradzić jakiś niezwykły sekret. –

Jeśli mężczyzna coś sobie postanowi, jest w stanie to zdobyć, cokolwiek by

to było.

– Nie wszystko – wtrącił Nicholas, obejmując Claire ramieniem. – Są

rzeczy niedostępne.

Przez ułamek sekundy Jack przenikliwie patrzył na Nicholasa. Po

chwili jednak zaśmiał się i sięgnął po filiżankę z kawą.

Wkrótce potem Claire i Nicholas pożegnali się i opuścili restaurację.

– Myślisz, że wywarliśmy na nim dobre wrażenie? – spytała Claire,

kiedy byli już sami.

– Zrobiliśmy krok naprzód w rozmowach. Na dziś wystarczy. Z takimi

ludźmi jak Forrester trzeba działać powoli i rozważnie – wyjaśnił Nicholas,

pomagając jej wsiąść do samochodu.

Zajął miejsce kierowcy, odetchnął głęboko i ruszyli. Czuł, że mięśnie

ma napięte aż do bólu. Nie potrafił tego wyjaśnić i był tym mocno

zdegustowany, ale kiedy patrzył na Forrestera, dyskretnie flirtującego z

Claire, miał ochotę rozerwać go na strzępy.

Wiedział i rozumiał, że musi bardziej nad sobą panować. Tylko co z

tego, skoro wszystko działo się niezależnie od niego. I to go trochę

przerażało. A przecież jeszcze przed kilkoma godzinami tłumaczył Claire,

że oczekuje wyważonych i pozbawionych emocji stosunków.

RS

background image

32

– Jack jest typem faceta, który lubi patrzeć, jak jego wspólnicy dają z

siebie wszystko, jak wyciskają siódme poty, żeby mieć go po swojej stronie

– dodał. – To na pewno nie będą łatwe rozmowy, ale poradzimy sobie.

– Nie podobało mi się, że bawił się z tobą w kotka i myszkę –

zauważyła oburzona Claire.

Nicholas się uśmiechnął. Pomyślał, że pełna entuzjazmu Claire nie ma

pojęcia, jak okrutny i bezwzględny jest świat interesów.

– Nie pozostawałem mu dłużny. – Wzruszył ramionami. – Claire,

zanim wrócimy do biura, chciałbym zabrać kilka rzeczy z domu – wyjaśnił.

– Jasne.

Nie powiedziała nic więcej, ale Nicholas nie przejął się tym. To aż

dziwne, że wszystko układa mi się tak perfekcyjnie, pomyślał. Już za cztery

miesiące, a dokładnie cztery miesiące i dwa dni, będą małżeństwem. Coraz

bardziej podobała mu się myśl o Claire jako żonie.

– Od dawna tu mieszkasz? – spytała, kiedy podjechali pod duży,

dwupiętrowy budynek. – Prawdę mówiąc, wyobrażałam sobie ciebie w

jakimś przestronnym apartamencie.

– Kupiłem ten dom sześć lat temu – odparł Nicholas, parkując

samochód. – Pomyślałem, że dobrze by było pokazać ci, gdzie będziesz

mieszkać.

– Jest bardzo ładny – powiedziała szczerze. –I śliczne są te rabatki.

Sama jestem cichą miłośniczką ogrodów. Sfrustrowaną miłośniczką, bo w

moim mieszkanku mam małe pole do popisu. Ale zawsze marzyłam o

ogromnym, pięknym ogrodzie.

– Kiedy już się pobierzemy i jeśli tylko będziesz miała ochotę, możesz

przejąć władzę nad całym ogrodem – powiedział. – Chodź, zobaczysz, jak

jest w środku.

RS

background image

33

Podeszli do drzwi. Nicholas wyłączył alarm i przepuścił Claire

przodem.

– Zaczniemy od góry, a potem wrócimy na dół. – Wskazał schody.

Oprowadził ją po sypialniach, opowiadając o nich niczym wytrawny

przewodnik. Po kilku pierwszych minutach opuściło ich napięcie i oboje

odczuli ulgę. Nicholas widział, że Claire podoba się dom i sprawiło mu to

prawdziwą przyjemność.

Dopiero gdy weszli do głównej sypialni, jego spokój gwałtownie

zniknął. Claire zaczerwieniła się i pospiesznie spuściła wzrok.

– Widok w nocy jest bardzo inspirujący – powiedział Nicholas,

odsłaniając okno i usiłując zignorować przyspieszony puls. – Chcesz

zobaczyć?

– Jasne. – Claire podeszła bliżej. – To prawdziwa przyjemność patrzeć

na zatokę z innej perspektywy. Chociaż z twojego gabinetu wygląda równie

cudownie.

Kogo do diabła obchodzi widok na operę i most? – pomyślał Nicholas.

Pragnął wziąć ją w ramiona, tu i teraz. Natychmiast skarcił się w myślach za

ten brak opanowania. Spokojnie, będę ją miał, strofował się w duchu. W

odpowiednim czasie, dodał.

– Mogłabym tu zamieszkać – powiedziała Claire i wyszła na taras. –

Widok jest naprawdę fantastyczny.

Nicholas poszedł za nią. Ich ramiona delikatnie otarły się o siebie.

Delektował się jej zapachem, ciepłem jej skóry.

– Wiesz, mógłbyś częściowo ogrodzić ten taras. Oczywiście nie tak,

żeby przesłonić panoramę, ale dla uzyskania odrobiny prywatności.

Wyobraź sobie, że leżysz tu wieczorem w jacuzzi i delektujesz się zachodem

słońca nad zatoką.

RS

background image

34

– Tak – odparł zmienionym głosem. – Łatwo mogę to sobie wyobrazić.

– Pragnął jej i chciał, żeby ona o tym wiedziała. – Dwuosobowe jacuzzi.

Świetna myśl.

Claire, speszona jego słowami, odsunęła się trochę. Zauważyła rośliny

doniczkowe i podeszła do nich.

– Piękne – zachwyciła się.

Nicholas powstrzymał się przed dalszą rozmową na temat wspólnego

spędzania czasu. Przynajmniej na razie. Przyszło mu do głowy, że jego

podchody wobec Claire niewiele różnią się od negocjacji z Forresterem.

Pocieszyło go to w pewien sposób. Uważał się za dobrego gracza w

interesach, a patrzenie na jego związek z Claire w tych kategoriach

zdecydowanie dodało mu otuchy.

– Chodźmy na dół – zaproponował. – Zabiorę kilka rzeczy i

pojedziemy do biura.

Claire posłusznie podążyła za nim. Chciała zostawić już sypialnię i

jacuzzi za sobą.

Nicholas podszedł do sejfu i wyciągnął z niego płaskie metalowe

pudełko. Serce zabiło mu mocniej, kiedy odwrócił się do Claire.

– Obrączki wybierzemy razem, kiedy już powiadomimy twoją siostrę

– powiedział. – Jestem jednak zbyt znaną osobą, żeby nikt nie zauważył, że

coś się święci, więc to jest na teraz.

– Ale ja nie mogę. – Claire spojrzała na niego przestraszona.

– Nalegam.

Jej powściągliwość zirytowała go. Spodziewał się raczej błysku

radości w oczach. Każda kobieta tak by się zachowała.

Stać go było na wszystko, czego by tylko zapragnęła. Poza uczuciem,

oczywiście. Claire może mieć każde pieniądze, ale emocji nie będą do tego

RS

background image

35

mieszać, dzięki czemu ich relacje pozostaną dokładnie takie, jak sobie

zaplanował. Wprawdzie w ciągu dzisiejszego dnia popełnił kilka błędów i

pozwolił sercu zabić szybciej, ale traktował to jako wypadek przy pracy. W

końcu sytuacja była dla niego całkiem nowa.

– Otwórz, proszę, i powiedz, czy ci się podoba.

Przez chwilę miał wrażenie, że Claire wciśnie mu pudełko z powrotem

i ucieknie.

Jednak po chwili wahania podniosła drżącymi palcami wieczko. W

środku zobaczyła komplet biżuterii wykonanej z brylantów i złota – dwa

naszyjniki, bransoletkę i kolczyki. Wszystko to było dziełem jednej z

najbardziej ekskluzywnych pracowni jubilerskich w Sydney.

– To Montichelli... – wyszeptała przejęta. – Nieprawdopodobnie

piękny wzór. Jakie delikatne listki... To chyba platan, prawda?

Przytaknął.

– Zawsze bardzo mi się podobały platany. Szczególnie wiosną.

– Wspomniałaś o tym w dniu, w którym zaczęłaś pracować jako moja

asystentka – powiedział Nicholas, nie rozumiejąc, po co w ogóle o tym

mówi.

– Pamiętałeś? – Spojrzała na niego zaskoczona.

– Nie ma w tym nic specjalnego. To raczej przypadek.

– Aha, no tak. – Zakłopotana spojrzała ponownie na biżuterię. – Ale

nie powinieneś... Ja nie mogę...

– Nonsens – żachnął się. – Żadnych „ale". – Wziął od niej pudełko i

wyjął naszyjnik z wisiorem. – Chcę, żebyś to dziś założyła. We wszystkim

będziesz wyglądać świetnie, ale zacznijmy od tego.

Pomógł jej zapiąć naszyjnik. Sporych rozmiarów brylant ulokował się

na linii jej piersi. Wyciągnęła rękę, by go dotknąć.

RS

background image

36

– Dziękuję bardzo – powiedziała miękko. – Nawet nie masz pojęcia,

jak teraz się czuję. Po prostu nie potrafię ci tego opisać.

No właśnie. To jest reakcja, jakiej oczekiwałem, pomyślał.

Wystarczyło powiesić drogą błyskotkę na jej piersi, i od razu zachowuje się

jak typowa kobieta. Nic nie może konkurować z drogimi prezentami.

– Cieszę się, że ci się podoba – odparł nonszalancko. Przysunęła się

bliżej i pocałowała go.

Kolejna typowa reakcja zadowolonej kobiety, triumfował. Musiał

jednak przyznać, że dotyk jej ust przeszył go dreszczem. Przyciągnął ją

bliżej, rozważając przez chwilę, czy nie zanieść jej prosto do sypialni.

– Pragnę cię – mruknął, namiętnie odwzajemniając pocałunek. –

Pasujemy do siebie Claire, nie sądzisz?

Z trudem złapała oddech i odskoczyła od niego jak oparzona. Szeroko

otwarte oczy wyrażały strach i szok.

– Działasz chyba trochę zbyt szybko – wydyszała.

W głowie kołatała mu myśl, żeby chwycić ją w ramiona i rzucić na

łóżko, ale rozsądek wziął górę nad pożądaniem. Jako wytrawny gracz

wiedział, że seks może poczekać do następnego razu.

– Wracajmy do pracy – powiedział.

– Świetna myśl – odparła z ulgą w głosie.

RS

background image

37

ROZDZIAŁ CZWARTY

Claire czuła się podenerwowana przez cały dzień. Nie mogła przestać

myśleć o biżuterii Montichelli. Być może Nicholas nie miał takich intencji,

ale kosztowny prezent oraz powody jego wręczenia poruszyły ją do głębi.

Chciał uniknąć emocji, tymczasem dotychczasowe działania miały

wyraźnie na celu wzruszenie jej. Claire pragnęła wierzyć, że on przeżywał

podobną fascynację, wiedziała jednak, że tak nie było.

A potem zdarzył się ten niespodziewany pocałunek. Domyślała się, że

był on wynikiem pożądania i jedynie wstępem do potrzeby całkowitego

spełnienia. Ich relacje były nad wyraz skomplikowane. Gdyby przespała się

teraz z Nicholasem, tylko by wszystko pogorszyła. Czuła jednak, że byłoby

to niezapomniane uczucie.

Odwoził ją właśnie do domu, aby się upewnić, że dotrze tam

bezpiecznie. A z nią kosztowne klejnoty. Jak powiedział, wolałby, żeby

dzisiaj nie ryzykowała przejażdżki autobusem.

Przyjęła jego propozycję z wdzięcznością. Przecież i tak zamierzała

mu oddać ten cenny prezent. Chociaż, prawdę mówiąc, wolałaby, żeby nie

musiał oglądać jej mieszkania.

– Mieszkam w tym budynku po lewej. – Wskazała ręką kierunek.

– Jasne. – Nicholas zaparkował samochód i odwrócił się do niej. –

Chodźmy.

– Ja, wiesz... – plątała się. – Oszczędzam każdy grosz na przyszłość. –

Żeby spłacić szantażystę, dodała w myślach. –Mieszkanie nie jest specjalnie

atrakcyjne.

– Mój ojciec nie był bogatym człowiekiem, a to, co miał, nie zawsze

mądrze wydawał. Doskonale wiem, czym jest brak funduszy.

RS

background image

38

Claire nie miała dotąd zielonego pojęcia o warunkach, w jakich

dorastał Nicholas. Wiedziała tylko, że miał dwóch braci, jego ojciec

prowadził jakąś firmę budowlaną w Brisbane, a matka była fizjoterapeutką.

Jego rodzice się rozwiedli.

Cóż, życie rodzinne nie zawsze jest usłane różami. O tym akurat Claire

wiedziała bardzo dobrze.

Nicholas zbudował swoje imperium, zaczynając od zera. Zastanawiało

ją, czy jego żądza sukcesu i motywacja do ciężkiej pracy wynikały właśnie z

faktu, że w dzieciństwie nie zawsze mógł mieć to, czego pragnął.

Podeszli do windy. Na szczęście działała. Claire, dziękując opatrzności

za ten fakt, otworzyła drzwi i weszła do środka. Winda szarpnęła, a Claire

runęła prosto w ramiona Nicholasa.

W jednej chwili, nim zdążyła się zorientować, jego usta przylgnęły do

jej warg. Przeraziła ją świadomość, jak szybko traci kontrolę nad sobą. Nim

zareagowała, Nicholas oderwał się od niej i odwrócił w stronę drzwi.

Zupełnie jakby nic się nie wydarzyło. Albo jakby pragnął, żeby nic się nie

wydarzyło.

– Dlaczego to zrobiłeś? – Nie była pewna, czy pyta go, dlaczego ją

pocałował, czy też dlaczego przestał to robić. – Zupełnie nie wiem, jak mam

to rozumieć.

– Nie musisz się martwić – odparł zmienionym głosem, nie odrywając

wzroku od drzwi. Niespodziewanie głos mu stwardniał. – Jeśli uznam, że

potrzebujesz wskazówek, nie omieszkam ci o tym powiedzieć.

– Poradzę sobie – wyrzuciła z siebie, choć zaraz skarciła się, że to nie

czas na oburzenie.

Winda zatrzymała się.

RS

background image

39

– No to jesteśmy na miejscu – powiedziała z ulgą w głosie Claire. –

Moje drzwi to te czwarte od końca, numer dwadzieścia dwa.

– Daj klucz, otworzę.

Było coś intymnego we wspólnym wchodzeniu do mieszkania.

Zupełnie jakby byli starym dobrym małżeństwem. Jakaś cząstka Claire

tęskniła za taką więzią, za przywiązaniem do drugiej osoby.

W innych okolicznościach powinna być rozentuzjazmowana faktem,

że to Nicholas będzie tą osobą. Jednak w sytuacji, w jakiej się znalazła,

należało unikać okazywania swoich uczuć. On nie był zainteresowany

czymś tak pięknym i ważnym jak rodzina. Potrzebował przykrywki. Nic

więcej. Musi cały czas o tym pamiętać.

Kiedy tylko weszli, Nicholas rozejrzał się z prawdziwym

zaciekawieniem.

– Podoba mi się. Ma swój urok.

Spojrzała na niego podejrzliwie, ale on najwyraźniej mówił szczerze.

– Bardzo się starałam, żeby nadać temu miejscu przyjazny klimat.

Przeszli do niewielkiego salonu.

– Jak widzisz, meble to jedna wielka bezładna zbieranina. Część

odziedziczyłam po rodzicach, a resztę kupowałam na różnego rodzaju

wyprzedażach. Niektóre sama później odnawiałam.

– Świetna robota – ocenił. – Warto to uczcić kawą, ale najpierw pokaż

mi swoją sypialnię. Chcę ją zobaczyć.

Nie było to co prawda zaproszenie do łóżka, jednak Claire czuła

podświadomie, że to tylko kwestia czasu.

– Jest tuż obok łazienki.

Gdy weszli do sypialni, zapadła niezręczna cisza. Nicholas się

rozglądał, a Claire nie potrafiła rozgryźć wyrazu jego twarzy. W sercu miała

RS

background image

40

smutek i tęsknotę. Pragnęła, żeby Nicholas był w pełni świadomy jej

obecności, żeby coś drgnęło w jego sercu...

W pewnym momencie ich oczy się spotkały i Claire przeszedł dreszcz.

Momentalnie oprzytomniała. Muszą stąd natychmiast wyjść.

– Napijesz się kawy? – zapytała.

– Za chwilę. – Nicholas podszedł do łóżka i przesunął palcami po

czerwono–złotych poduszkach. – Lubisz jaskrawe kolory – ni to spytał, ni

stwierdził.

– Nie zawsze i nie wszędzie.

W biurze na przykład wymagała efektywności i kontroli, czemu

sprzyjały pastelowe barwy. W domu mogła pozwolić sobie na odrobinę

szaleństwa. Jaskrawe kolory nadawały pomieszczeniom specyficzny klimat,

dodawały energii.

– Naprawdę tchnęłaś życie w to miejsce. – Nieokreślonym ruchem

głowy wskazał pokój. – Dzięki twojej pomysłowości zyskało swój własny,

niepowtarzalny klimat.

– Chyba o to właśnie chodzi, kiedy urządza się swój dom, choćby był

nie wiem jak skromny.

– Chciałbym, żebyś to samo zrobiła u mnie.

Niemądre, naiwne serce Claire zabiło jak oszalałe, ale w tej samej

chwili Nicholas wylał jej kubeł zimnej wody na głowę.

– Właściwie to chyba lepiej zatrudnić dekoratora – powiedział cierpko.

– Dostanę tę kawę? – spytał i wyszedł z sypialni.

– Tak, jasne. Ale mam tylko rozpuszczalną.

Wyszła za nim i podeszła do aneksu kuchennego. Była zła, że tak

błędnie odczytała jego myśli.

RS

background image

41

Wypił kawę w milczeniu i na stojąco. Atmosfera zrobiła się dziwnie

napięta. Nicholas najwyraźniej nie zamierzał jej nic wyjaśniać, a ona nie

chciała pytać. Po dwóch minutach odstawił filiżankę na blat.

– Pora na mnie.

Odprowadziła go do drzwi.

– Dobranoc. – Walczyła ze sobą. Z jednej strony pragnęła się do niego

przytulić na pożegnanie, z drugiej wiedziała, jakie to głupie. W dodatku nie

prowadziło do niczego dobrego. – Nie powinieneś dawać mi biżuterii –

dodała. – Skoro jednak to zrobiłeś, obiecuję, że będę ją nosić, kiedy tylko

sobie zażyczysz.

– Dobranoc, Claire.

Musnął wargami jej usta i wyszedł na korytarz. Zacisnął pięści w

kieszeniach. Denerwował się, że mężczyzna o jego spokoju i

profesjonalizmie tak się zachowuje.

– Jeszcze jedna rzecz. – Zatrzymał się na moment. – Mam nadzieję, że

nie zaplanowałaś nic na weekend.

Popatrzyła na niego speszona.

– Dlaczego?

– Bo spędzimy go na wyspie Brandmeire.

– Brandmeire? – Czuła się idiotycznie, powtarzając tę nazwę, ale jej

umysł zupełnie nie obejmował tego, co usłyszała. – To tam, gdzie wybierasz

się z Forresterami i pozostałymi gośćmi?

W innych okolicznościach uznałaby taki wyjazd za fantastyczny

rozdział w ich romantycznej przygodzie. Skoro jednak Nicholas odrzucał

wszelkie romantyczne zachowania, a ich zaręczyny były tylko elementem

precyzyjnego planu, Claire nie chciała i nie życzyła sobie, żeby Nicholas

kusił ją takimi wizjami.

RS

background image

42

– Dokładnie tam.

Niespodziewanie położył ręce na jej biodrach i lekko przyciągnął do

siebie. Pocałunek sprawił, że poczuła zawrót głowy. Nim jednak zdążyła

cokolwiek pomyśleć, Nicholas nagle odsunął się, a jego twarz na powrót

przybrała lekceważący wyraz.

– Ty też jedziesz. Pamiętaj, żeby spakować rzeczy zarówno do pracy,

jak i do zabawy. Jestem pewien, że znajdzie się czas na jedno i drugie. I

dopilnuję, żebyśmy wykorzystali go intensywnie.

Jego słowa niosły jakąś zmysłową obietnicę. Claire zrozumiała to w lot

i natychmiast poczuła lęk.

Za nic na świecie nie powinna decydować się na taki wspólny wyjazd.

W każdym razie, jeśli nadal nie chciała wylądować z nim w łóżku. I jeśli

pragnęła powstrzymać napływ uczuć, jakie Nicholas wyzwolił w głębi jej

serca.

– Chyba nie będę ci tam potrzebna. Nie chciałabym czuć się intruzem.

– Nie jesteś intruzem. Wszyscy będą cię traktować jak moją

dziewczynę. Chyba że zmieniłaś zdanie w kwestii długiego narzeczeństwa i

możemy ominąć okres wzajemnego poznawania. – Spojrzał na nią znacząco.

Natychmiast zmrużyła oczy i rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie.

– Nie. Nie zmieniłam zdania. Potrzebuję czasu.

Przede wszystkim, dodała w myślach, muszę wyrwać się z tej

beznadziejnej sytuacji i nie dopuścić, by pocałunki i przypadkowe muśnięcia

przerodziły się w coś poważniejszego. Dopóki nie spłacę ostatniej raty

szantażyście, nie mogę popełnić błędu. Wszystko potrwa jeszcze tylko trzy

miesiące, a potem będę mogła odwołać ten wariacki ślub.

– To nie tak, że nie chcę jechać – tłumaczyła się. – Ja po prostu...

RS

background image

43

– Świetnie – przerwał jej. – Zatem postanowione. Wyjdziemy jutro z

biura chwilę wcześniej, przyjedziemy tu po twoje rzeczy, a potem prosto na

lotnisko. – Skinął głową na pożegnanie, odwrócił się na pięcie i wyszedł.

Ja po prostu nie prześpię się z tobą za żadne skarby świata, dokończyła

zdanie w myślach.

Zatrzasnęła drzwi z impetem. Była spięta i zła. Nie wiedziała ani na

co, ani na kogo się wściekała, ale wolała się złościć, niż płakać w poduszkę.

– Nigdzie z nim nie pojadę i już – powiedziała na głos do poduszek na

sofie. Zamierzała zaraz rozłożyć się na nich wygodnie i spokojnie wszystko

przemyśleć.

– Powiem jutro, że mam grypę czy coś w tym stylu i cały weekend

przeleżę spokojnie w łóżku, czytając książki – zadecydowała.

Piątkowy poranek był słoneczny i wesoły. Kompletnie nie pasował do

nastroju Claire. Mimo prób uporządkowania sobie wszystkiego w głowie,

kładła się z taką samą wiedzą, a ściślej mówiąc, brakiem wiedzy na temat,

jak przetrwać najbliższe tygodnie, jaką posiadała, kiedy przyszła z

Nicholasem do swojego mieszkania.

Zestresowana, niewyspana i niepewna, czy dobrze robi, zdecydowała

się zadzwonić do biura i poinformować o chorobie. Nicholas od razu

przejrzał ją na wylot i kazał się pospieszyć.

Przez telefon sprawiał wrażenie prawie szczęśliwego. Jego głos

pierwszy raz brzmiał tak wesoło. Czyżby to właśnie ona podarowała mu tę

radość wraz z umową przedślubną? A jeśli tak, to jak Nicholas zniesie

informację o zerwaniu zaręczyn?

Nie chciała go skrzywdzić, chociaż wątpiła, czy takiego człowieka

można zranić. Ale jeśli tak...

RS

background image

44

Bzdura, pomyślała rozzłoszczona. Ten facet nie ma uczuć, nie wie, co

to emocje. Jak można skrzywdzić kogoś tak nieczułego?

W końcu po ciężkim dniu pracy siedzieli wreszcie w samolocie

lecącym na Brandmeire. Claire patrzyła z góry na ocean i myślała, że

wszystko dzieje się za szybko. Już niczego nie mogła być pewna. Ani siebie,

ani własnych uczuć, ani tego, jak poradzi sobie z wydarzeniami najbliższych

pięciu minut.

– Wszystko w porządku? – Nicholas szukał jej wzroku z wyraźną

troską.

Albo po prostu przybrał taką maskę, a wyraz troski to tylko element

strategii, uznała Claire.

– Rzadko się boję – odparła.

Chyba że życie wymyka mi się spod kontroli, dodała w duchu.

Ironia w jej głosie utwierdzała tylko Nicholasa w podejrzeniu, że

próbowała go oszukać i wymigać się od wyjazdu. Kiedy Claire przyszła

rano do pracy, nie omieszkał skomentować jej zachowania w dość

zdecydowany sposób. Wyjaśnił też wyraźnie, że nie zamierza jej zniewolić

przy pierwszej nadarzającej się okazji.

– Nie martw się. Naprawdę wszystko w porządku – dodała po chwili. –

Małe samoloty nie robią na mnie przytłaczającego wrażenia.

Dotknęła brylantowej bransoletki. Była piękna i wodzenie palcami po

subtelnym wzorze sprawiało Claire prawdziwą przyjemność. Ciekawe, co

powiedziałby Nicholas, gdyby się dowiedział, że spała z tą fortuną ukrytą

pod materacem? – Uśmiechnęła się do siebie pod nosem.

– Czy biżuteria jest ubezpieczona? – spytała.

– Tak, Claire – odparł najwyraźniej rozbawiony. – Nie martw się.

RS

background image

45

Jego dobry humor rozdrażnił ją jeszcze bardziej. Kiedy po chwili

odezwała się ponownie, nie starała się nawet ukryć złości.

– Nadal wolałabym, żeby to wszystko leżało bezpiecznie w sejfie.

– Wtedy nie mogłabyś tego nosić – zauważył przytomnie. – Jesteśmy

już nad Brandmeire – dodał, wyglądając spokojnie przez okno.

Uśmiechał się i zdecydowanie miał doskonały humor.

– Lada chwila powinniśmy lądować.

Claire też wyjrzała przez okno.

Do diabła, pomyślała. Cudowna wyspa, atrakcyjny szef i całe

czterdzieści osiem godzin, podczas których w każdej chwili może nastąpić

kataklizm. No cóż, to nie będzie weekend w stylu filmowych,

romantycznych dwóch dni, z których wspomnienia pozostają na całe życie.

Powtarzała to sobie cały dzień niczym mantrę, ale jakaś krnąbrna cząstka jej

serca nie chciała w to wierzyć.

– Mogłabym wskoczyć prosto do oceanu – westchnęła z

rozmarzeniem.

– Gwarantuję ci, że w ciągu tych dwóch dni na pewno spędzimy jakiś

czas w wodzie – oświadczył Nicholas z nutką niecierpliwości w głosie. –

Uwielbiam pływać. Poza tym, za nic w świecie nie przepuszczę okazji

ujrzenia mojej przyszłej żony w bikini.

– Jak sądzę, ja też będę miała na co popatrzeć – odparowała Claire.

Była jednocześnie rozdrażniona i odrobinę podekscytowana faktem, że

Nicholas w tak bezczelny sposób wyraża zainteresowanie jej ciałem. I

złościło ją, że sama również chce go zobaczyć.

– Ale mam nadzieję, że nosisz klasyczne kąpielówki, a nie obszerne,

wszystko zasłaniające szorty?

Na ułamek sekundy zaniemówił, po czym zaśmiał się głośno.

RS

background image

46

– Brawo, Claire!

Wreszcie samolot wylądował. Formalności przebiegły bardzo sprawnie

i kilkanaście minut później znaleźli się przed nowoczesnym parterowym

domem.

Musiała przyznać, że miejsce wyglądało jak wyjęte z romansu.

Skąpana w słońcu wyspa była prawdziwym rajem na ziemi.

Przyjechaliśmy tu w sprawach zawodowych, pamiętaj o tym, panno

Claire! – skarciła się w myślach, bo będziesz zmuszona zrezygnować z

określenia „panna".

– Czy tu będziemy nocować? – spytała niedbale, starając się nie

zdradzać zdenerwowania i napięcia. – Wygląda sympatycznie.

– Czeka na nas dwuosobowy apartament. Chodźmy się rozpakować.

Będziemy mieli wystarczająco dużo czasu na drinka i przygotowanie się

przed wieczornym spotkaniem z Forresterami i innymi.

– Wydawało mi się, że wyraziłam się jasno. Nie zamierzam spać z

tobą podczas tego weekendu. – Ponieważ milczał, przyglądając się jej,

dodała pospiesznie: – Przed nocą poślubną nic z tego!

No cóż, wiedział, że są jeszcze kobiety, które mają przestarzałe,

idiotyczne zasady. Jakoś by to zniósł, gdyby Claire nie była tak atrakcyjna.

Odchodził od zmysłów w jej obecności. Z trudem zbierał myśli.

– Jesteś dziewicą? Jeśli tak, to uwierz mi, nie ma się czego obawiać.

Seks został wynaleziony po to, by ludzie czerpali z niego przyjemność –

mówił chrapliwym, niskim głosem. – I naprawdę może dostarczyć kobiecie i

mężczyźnie niewysłowionej wręcz rozkoszy. Nie mam co do tego

najmniejszych wątpliwości.

– Ja też jestem tego pewna. – Oblała się rumieńcem. – To znaczy,

chciałam powiedzieć, że nie boję się i inicjację mam już za sobą.

RS

background image

47

Nie było może wcale tak różowo, ale przecież nie o to teraz chodzi,

skomentowała w myślach.

– Mimo wszystko nie zamierzam zmienić swoich przekonań –

powiedziała. – Chcę poczekać do ślubu.

Do ślubu, którego nigdy nie będzie, dodała bezgłośnie. Staram się,

żeby sprawy za bardzo się nie komplikowały, a ty mi nie pomagasz, ciągnęła

w myślach.

– Będziemy się kochać, kiedy przyjdzie dla nas odpowiedni czas –

odezwała się ponownie. – I nie będzie to prymitywne zaciągnięcie kobiety

za włosy do jaskini. Jestem nowoczesna, znam swoje prawa i podstawy

karate. Będę walczyć i nie licz, że ci się oddam, nawet jeśli będziesz

próbował siłą...

– Dlaczego po prostu nie wybierzesz sobie jednego z dwóch pokojów?

– Postawił walizki na podłodze. – No dobrze, przyszykujmy się. Mam

ochotę na tego drinka, ale absolutnie nie chcę się spóźnić.

– Jak to? – spytała zakłopotana.

To znaczy, że on jej do niczego nie będzie zmuszał? Nawet nie

zapraszał jej do wspólnej sypialni? Pociemniało jej przed oczami.

– E, ja... Tak, oczywiście – plątała się zmieszana.

Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Pomyślała, że nic gorszego już jej

nie spotka.

background image

48

ROZDZIAŁ PIĄTY

– Napijesz się? – Odwrócił się do niej, gdy weszła do pokoju.

Unikała jego wzroku, ale zignorował to. Była w takim nieprzystępnym

nastroju od chwili, kiedy zapowiedziała mu, że nie będzie seksu podczas

tego weekendu.

– Po tym gadaniu coś się nam należy. – Uśmiechnął się i

podpowiedział, czego warto się napić.

– To zabawne, że jeszcze dziś rano siedzieliśmy w biurze w Sydney. –

Materiał jej kremowej spódnicy zafalował zmysłowo, kiedy ruszyła w jego

kierunku. – Jednak praca w takiej scenerii, połączona z jedzeniem kanapek i

popijaniem koktajli, ma swój nieodparty urok – zauważyła. – Czy myślisz,

że zrobiłeś dobre wrażenie na Forresterze? – spytała. –Słowo honoru, że

przestaję go lubić. Tego jego manipulowania i zwodzenia ludzi dla własnej

uciechy.

– Taki już jest, nic na to nie poradzimy. – Nicholasowi też to się nie

podobało, ale podchodził do tego z dystansem.

Przyglądał się Claire ukradkiem. Jej oczy błyszczały. Nie wiedział, czy

z powodu wypitego wina, czy nagromadzenia emocji po ciężkim dniu.

Zresztą nie miało to większego znaczenia.

– Przez weekend mogę dostarczać mu rozrywki, ale nim się

rozstaniemy, powiem mu, że to nie żarty i nie będę w nieskończoność czekał

na jego decyzję.

Jej twarz wyrażała pełne poparcie.

– Wiesz, prawdę mówiąc, nie jestem pewna, czy powinnam pić

kolejnego drinka – powiedziała. – Ale dziękuję, że pytasz.

RS

background image

49

Zamknął lodówkę i z całych sił skoncentrował się, żeby odepchnąć

natarczywą myśl o materiale ocierającym się o jej boskie nogi. W końcu

jestem tylko człowiekiem, tłumaczył się w myślach sam przed sobą. Mimo

przedwyjazdowych deklaracji nie mógł powstrzymać się choćby od

fantazjowania o jej ciele.

– A co powiesz na kawę? – zaproponował.

–Nie, dziękuję. Ja chyba powinnam... Myślę, że pora, żebym już sobie

poszła. – Claire zawahała się przez chwilę, po czym dodała: – Zachowałam

się dzisiaj jak idiotka. Chciałam cię przeprosić. – Odchrząknęła. –

Przepraszam, Nicholas.

– Byłaś bardzo spięta.

Cały czas jesteś, dodał w myślach. Wcześniej tego nie dostrzegał, ale

teraz było to dla niego jasne.

– Claire, nie chcę cię do niczego zmuszać ani namawiać. Jeśli

zaczniesz mi ufać, jestem przekonany, że wszystko wyda ci się prostsze.

Może jeśli zaczniemy wierzyć w to oboje, mnie też będzie łatwiej,

uznał.

– Po tym, co zrobiłam, chyba nie masz o mnie najlepszego zdania –

powiedziała zakłopotana.

Usiadła, żeby zdjąć buty. Przyglądał się jej.

– Wszystko, co robię, ma swoje uzasadnienie, chociaż z twojego

punktu widzenia to wcale nie musi tak wyglądać – dodała po chwili.

Powinien zachować dystans, ale nie mógł się oprzeć jakiejś

wewnętrznej sile, która pchała go w stronę Claire. Położył ręce na jej

ramionach.

– Nie musisz tłumaczyć się przede mną – powiedział łagodnie.

RS

background image

50

Nigdy jeszcze nie czuł się taki zakłopotany. Nie panował nad

własnymi reakcjami i bardzo go to drażniło. Chciał się z nią kochać. W

nosie miał jej zasady. Nie był nawet pewny, gdzie podziały się jego własne.

– Może przed snem przespacerujemy się po plaży? –zaproponował,

czując, że musi koniecznie zmienić temat.

– Co ty na to?

Jej wzrok powędrował w stronę przeszklonej ściany, za którą widać

było skąpany w świetle księżyca piasek.

– Rzadko mam okazję bywać na plaży. – Uśmiechnęła się cierpko.

– Powinnaś zatem bez skrupułów korzystać z uroków wyspy –

zachęcił ją.

– Przekonałeś mnie. – Odwzajemniła uśmiech. – Chodźmy więc.

Piasek był przyjemnie chłodny. Oświetlony srebrzystym światłem,

wydawał się wręcz biały. Spacerowali brzegiem, całkowicie odizolowani od

świata. Z jednej strony fale rozbijały się leniwie o brzeg, a z drugiej

osłaniała ich gęsta roślinność.

Niezwykła sceneria. To jedno z tych miejsc, które idealnie nadają się

na centrum akcji jakiegoś romansu, pomyślał Nicholas i natychmiast poczuł

się zażenowany tym, co mu chodzi po głowie.

– Chyba jesteśmy tu zupełnie sami – powiedziała cicho Claire, jakby

nie chciała zakłócić spokoju tego miejsca. –Spodziewałam się raczej

sporego ruchu.

– Wszyscy pewnie siedzą w hotelu.

Przez chwilę spacerowali w milczeniu. Claire niemal fizycznie

przeżywała urodę tego miejsca. Wdychała głęboko orzeźwiające powietrze i

moczyła stopy w chłodnej wodzie. Kiedy nadchodziła większa fala, uciekała

w górę plaży, zupełnie jak małe dziecko bawiące się z oceanem.

RS

background image

51

Nicholasa szczerze cieszyła jej radość. Miał przy tym nadzieję, że ten

stan ducha nie łamie jego zasad.

Nagle Claire zaśmiała się cichutko.

– O co chodzi? – spytał, przyglądając się jej twarzy.

Burza loków spływała jej na ramiona. W ciemnościach nocy jej oczy

wydawały się jeszcze ciemniejsze i głębsze. Miał ochotę się w nich zagubić.

– Pomyślisz, że to głupie – powiedziała. – Zastanawiałam się, jak

wcześnie trzeba wstać, żeby znaleźć najpiękniejsze muszle. Dziecinne,

prawda?

Nie, jeśli to jest twoje marzenie, pomyślał Nicholas mimowolnie.

– Jest takie miejsce po drugiej stronie wyspy, które idealnie nadaje się

do takich poszukiwań. Z tej strony nie znajdziesz zbyt wielu muszli.

– Byłeś tu już kiedyś? Nie wiedziałam.

– Tak – odparł. – Kilka lat temu z braćmi i ojcem. Staraliśmy się co

roku spędzać ze sobą kilka weekendów.

– Zazdroszczę ci – powiedziała tęsknie.

– Robi się późno. Powinniśmy wracać – odparł, żeby odwrócić myśli

od jej cudownie błyszczącej skóry.

– O tak. Musimy porządnie się wyspać.

Miał nieodpartą ochotę na gorący pocałunek, ale zamiast tego chwycił

ją za rękę i ruszyli w stronę domu.

– Możesz skorzystać z łazienki pierwsza – powiedział, gdy weszli do

pokoju. – Dobranoc.

– Dobranoc – odparła i nachyliła się, by delikatnie pocałować go w

usta. – Jesteś bardzo wyrozumiałym człowiekiem. Cokolwiek się wydarzy,

nigdy tego nie zapomnę.

RS

background image

52

Dostrzegł w jej oczach pragnienie powtórki. Sam też każdym

centymetrem ciała czuł, że tego chce.

– Zrób to – zachęcił ją miękko.

Zamknęła oczy i przywarła do niego mocniej. Ale to on nachylił się do

jej ust, i to on pieścił je wargami i językiem.

Kiedy przypomniał sobie złożoną w duchu obietnicę, że nie będzie

tego jeszcze robił, poczuł ogarniający go niepokój. Nie mógł dopuścić, żeby

Claire miała nad nim jakąkolwiek władzę. Martwiło go, że tyle dziwnych

myśli przychodzi mu do głowy.

To nie ma nic wspólnego z miłością, uspokoił się. Co to, to nie. Ale

Claire miała na niego dziwny wpływ, którego się nie spodziewał i nie

rozumiał. Powinien potraktować to jak ostrzeżenie i od tej pory zachować

większą ostrożność.

Ale jeszcze nie teraz, pomyślał. Teraz nie chciał tego przerywać.

– Pocałuj ranie jeszcze raz – poprosił, otaczając ją ramionami.

Zarzuciła mu ręce na szyję i –przylgnęła gorącymi wargami do jego

ust.

Pachniała i smakowała cudownie. Przesunął palcami po nagiej skórze

jej ramion.

– Wpuść mnie – wychrypiał podniecony.

– Boże – jęknęła i rozchyliła wargi.

Krew uderzyła mu do głowy.

Jej dłonie powędrowały wzdłuż jego ramion, przesunęły się na pierś.

Przeszedł go dreszcz podniecenia. Mięśnie napięły się. Chwycił ją mocno i

podniósł. Chwilę później byli już w łóżku. Pragnął jej z całych sił.

Do diabła, przemknęło mu przez głowę. Jeśli to zrobisz, będzie

znaczyło, że już kompletnie straciłeś nad sobą kontrolę.

RS

background image

53

Poczuł się, jakby ktoś oblał go kubłem lodowatej wody. Efekt był

natychmiastowy. Odsunął ją od siebie gwałtownie. Wręcz brutalnie.

– Leżąc samotnie, pomyśl sobie o nas – zaatakował ją. –Zastanów się,

dlaczego tak zdecydowanie odrzucasz myśl o seksie, chociaż pragniesz tego

całym ciałem – kipiał cały. – Więc po co czekać?

Kiedy wchodził do swojego pokoju, usłyszał stłumiony jęk Claire.

Sam miał ochotę wyć. Jaka siła zmuszała go do tak desperackich zachowań?

Co powodowało, że tak mu zależało na tej kobiecie?

Położył się na łóżku i spróbował oczyścić umysł z niebezpiecznych

myśli. Kiedy rozsądek wziął górę nad szaleństwem, uznał, że jego dzisiejsze

zachowanie jest niedopuszczalne i nie ma prawa się powtórzyć. Nicholas

Monroe tak nie postępuje, pomyślał.

Wstał energicznie i sięgnął po plik papierów. Najlepszym sposobem na

oczyszczenie umysłu będzie ciężka praca, zdecydował. A jeśli nawet

zdrzemnie się dziś przez chwilę, to na pewno jeszcze nie teraz.

RS

background image

54

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Audiencja u Jacka Forrestera – tylko takie określenie przychodziło

Claire na myśl, gdy wspominała spotkanie biznesmena z Nicholasem w

sobotni ranek – była równie frustrująca jak pierwsza rozmowa.

Kiedy wyszli z pokoju, aż się trzęsła ze złości. Ten mężczyzna

zachował się niegrzecznie wobec Nicholasa. To było niedopuszczalne.

– Nie jesteś zdenerwowany? On prawie cię nie słuchał. Co on sobie

wyobraża, traktując szefa Monroe w taki sposób? Byłeś rewelacyjny.

Zrobiłeś wspaniałą prezentację, a oferta Monroe to najlepsza propozycja,

jaką może dostać. Na czym polega jego problem? Dobrze, że dałeś mu do

zrozumienia, że nie będziesz czekał w nieskończoność na jego decyzję.

Kiedy Claire zakończyła swą przemowę, zatrzymała się zaskoczona.

Nicholas wiele razy spotykał się z biznesmenami, ale po raz pierwszy wynik

tego spotkania tak ją rozzłościł.

Ładne rzeczy. Do swoich licznych wad może jeszcze doliczyć

nadopiekuńczość.

– Nie przejmuj się. To spotkanie spełniło swoją rolę. Teraz czekamy

na jego ruch. Ja w każdym razie zamierzam cieszyć się weekendem. –

Nicholas uśmiechnął się i wrzucił papiery do teczki. – Poza umówioną na

dzisiejszy wieczór kolacją i jutrzejszym turniejem golfowym, mam wolne i

mogę robić, co tylko zechcę. – Spojrzał na nią uważnie. – A ty jak zamie-

rzasz spędzić dzisiejsze popołudnie?

– E... całe popołudnie? – Po ich ostatnim pocałunku nie umiała myśleć

o przyjemniejszym spędzeniu popołudnia. Gdyby jeszcze mogła się z nim

kochać... Tak, to byłaby totalna katastrofa. To jak podanie mu serca na

talerzu.

RS

background image

55

– Jeszcze nie wiem – wydusiła w końcu. – Może pozwiedzam trochę

wyspę. – Wymyśliła najbezpieczniejszą odpowiedź.

– Chodźmy więc do naszych pokojów. Przebierzemy się, a za chwilę

podstawią nam samochód.

Wzruszyło ją, że Nicholas pamiętał o jej zainteresowaniu muszlami.

Znowu stara się być dla mnie miły, pomyślała.

Przeszli razem kilka kilometrów wzdłuż plaży w poszukiwaniu

najpiękniejszych okazów. Tropikalne słońce pieściło ciepłem ich skórę.

Naprawdę dobrze się bawiła. Tak dobrze, że zapomniała przez chwilę o

swoich wątpliwościach.

Wspaniale wypoczywała w towarzystwie Nicholasa. Potrafił

rozśmieszyć ją do łez. Czuła się jak nastolatka na wagarach. Może to było

krótkowzroczne myślenie, ale postanowiła cieszyć się chwilą, a o rozterkach

codziennego życia pomyśleć później.

– Te są piękne – krzyknęła, podnosząc małe muszelki i wrzucając je do

torebki. – Chyba musimy zakończyć poszukiwania, bo nie będę w stanie

zatargać ich do hotelu.

– To chyba najlepszy moment na kąpiel – powiedział Nicholas i

obrzucił ją takim spojrzeniem, od którego jego propozycja nabrała

erotycznego zabarwienia. – Pewnie pod tą sukienką masz kostium

kąpielowy.

– A... tak, mam. – Jej serce zabiło mocniej. – Ale, prawdę mówiąc, nie

potrafię pływać w morzu. Jedynie pobrodzę przy brzegu.

– Szukasz wymówek, Claire? – Nicholas pokręcił głową z dezaprobatą

i zdjął koszulkę, a po chwili także spodnie. Położył ubranie na piasku. – No

chodź. Szkoda zmarnować taki piękny dzień. Nie będę za bardzo pożerał cię

wzrokiem, obiecuję.

RS

background image

56

Drażnił się z nią. Wiedziała. Patrzyła na ocean – niewinny przy brzegu

i niebezpieczny w oddali.

– Nie umiem pływać w morzu – powtórzyła. – Nie żartowałam ani nie

miałam zamiaru się kłócić. Mówiłam szczerze. Pójdę z tobą, ale wejdę do

wody tylko do kolan. – Jedynie na tyle mogła się zgodzić. A przy tym jej

dopiero co odkryty instynkt opiekuńczy sprawił, że bała się o Nicholasa.

Próbowała odpędzić te myśli. On pójdzie teraz popływać, a ona

pospaceruje przy brzegu. I na tym koniec.

Zdjęła sukienkę i rzuciła na jego ubrania. Zerknęła na jego pięknie

umięśnione ciało, szeroki tors i wąską talię. Szybko przeniosła wzrok na

mocne uda, a potem ponownie spojrzała mu w oczy. Wtedy dopiero

zauważyła, że i on się jej przygląda.

– Jesteś doskonale piękna. – Zmierzył pożądliwym wzrokiem jej piersi

i biodra. – Myślę, że ten strój jest jeszcze bardziej prowokujący niż bikini.

Claire miała na sobie jednoczęściowy, czerwony obcisły kostium,

który wydawał się jej wystarczająco skromny. Ale teraz, widząc wzrok

Nicholasa, zmieniła zdanie. Odwróciła się szybko.

– Chodź do mnie, Claire. Zaopiekuję się tobą. – Podszedł do niej i

chwycił jej dłoń. – Będę cię cały czas asekurował, ale musisz się zmierzyć

ze swoim strachem. Nie możesz mieszkać w mieście portowym i bać się

wody. To bez sensu!

Patrzyła na niego i czuła, że może mu zaufać.

– Boję się...

Tylko tyle zdołała powiedzieć, bo Nicholas przyciągnął ją do siebie tak

mocno, że nagle zapomniała o strachu.

Wchodzili coraz głębiej, a zapach słonej wody mieszał się z zapachem

jego ogrzanej słońcem skóry.

RS

background image

57

– Prąd jest tutaj bardzo łagodny – powiedział miękko, patrząc jej w

oczy. – Musisz tylko mu się poddać i płynąć razem z nim. – Z ogromną

czułością położył sobie jej ręce na ramionach.

Czując ogarniającą ją panikę, oplotła go nogami w pasie. Ich bliskość

stała się niewymownie erotyczna.

Na Boga, co ja wyprawiam? – pomyślała. I co on ze mną wyprawia?

Na przekór tym myślom przywarła do niego jeszcze mocniej, a

łagodne fale unosiły ich złączone ciała. Nicholas pochylił się nad nią.

Niemal zapomniała o swym lęku, próbując zachować bezpieczny

dystans. Broniła się, lecz bliskość jego ciała i ich połączone usta sprawiły,

że całkowicie zawładnęły nią emocje.

Zbliżali się do płytszej wody. Nie zdawała sobie sprawy z tego, co

działo się wokół niej, póki Nicholas się nie zatrzymał. Woda sięgała im do

piersi. Całował ją nadał, a ona odwzajemniała pieszczoty, czując ogarniające

ją pragnienie. Zsunął ramiączka jej kostiumu, uwalniając nabrzmiałe piersi.

– Jesteś cudowna. Czy mogę cię dotknąć, Claire?

– Tak – wyszeptała.

Pragnęła przytulić go mocno i nigdy nie dać mu odejść. Ześlizgnęła się

z niego i stanęła na dnie. Pieściła jego tors, talię i powoli zsuwała dłoń ku

napiętej męskości, skrytej pod kąpielówkami.

Pod jej dotykiem Nicholas zadrżał z rozkoszy. Całował jej twarz i

ramiona.

– Claire, tak bardzo cię pragnę – szeptał.

Ona też go pragnęła. Drżała na myśl o spełnieniu, jakie mógł jej

ofiarować. To uczucie w ogóle nie było podobne do tego pierwszego,

marnego doświadczenia sprzed lat, które pozostawiło w niej niesmak i brak

zrozumienia dla fascynacji seksem.

RS

background image

58

Naraz uświadomiła sobie, że stoją niedaleko brzegu, w miejscu, z

którego każdy plażowicz mógłby ich zobaczyć.

– Nie, nie chcę w taki sposób – wykrztusiła i odepchnęła go.

Rzucił okiem w stronę plaży.

– Nie, nie tam. I nie teraz – zaprotestowała, drżąc na całym ciele.

– Miałaś pobrodzić przy brzegu. – Zacisnął szczęki. – Zaraz do ciebie

dołączę.

Minęło sporo czasu, nim Nicholas wyszedł z wody. Pływał długo,

czekając, aż oboje trochę ochłoną.

Potem usiedli przy piknikowym koszu, który Nicholas zabrał, gdy szli

na plażę. Claire z sympatią pomyślała, że był to z jego strony bardzo miły

gest. Teraz jednak czuła się skrępowana i nie była w stanie spojrzeć mu w

oczy. Miała wrażenie, że napięcie między nimi wciąż narasta.

– Nie omówiliśmy jeszcze dokładnego planu ceremonii ślubnej –

przerwał milczenie Nicholas. – Wiem, że są tysiące spraw, którymi zwykle

trzeba się zająć. Chciałabyś zatrudnić firmę specjalizującą się w organizacji

imprez? A może powinniśmy zająć się tym razem, tylko ty i ja?

Uniosła głowę i spojrzała na niego. Planowanie ślubu? O nie, nie. To

ma być skromna i cicha ceremonia, o której łatwo będzie potem zapomnieć.

– Skoro chcemy cichego i kameralnego ślubu... – Próbowała zebrać

myśli. – Chcę, żebyś zostawił przygotowania mnie.

To był jedyny sposób, by mogła zachować kontrolę nad sytuacją.

– Będziesz zdumiony efektami, zapewniam cię. – Skinęła głową,

dodając sobie nieco pewności.

– Wolisz mnie zaskoczyć? Mam się kompletnie nie angażować?

RS

background image

59

Chciał wziąć udział w przygotowaniach. Mężczyźni zwykle

koncentrują się na rezultatach, ale on miał także uczucia, choć starał się je

starannie ukrywać.

Skinęła głową.

– W porządku. Jeśli tego chcesz. – Nadal wydawał się rozczarowany. –

Przeleję pieniądze na twoje konto i możesz robić wszystko, co tylko cię

uszczęśliwi. Mam nadzieję, że to będzie niezapomniane przeżycie.

Jakiś czas później wrócili do swoich pokojów. Przebrali się i pojechali

na kolację. Claire, mimo pięknego dnia, nie mogła otrząsnąć się ze

smutnych myśli. Pocieszenia szukała w kolorowych drinkach.

– Chyba masz już dość – usłyszała.

Niestety, o całą masę drinków za późno. Wokoło nie było już prawie

nikogo. Siedzieli sami przy długim, nakrytym obrusem stole.

– Gdybyś nie zauważył, to opowiadałam ci właśnie anegdotę. A ty

niegrzecznie mi przerwałeś...

– Wracajmy do pokoju. – Nicholas się uśmiechnął. – Tam możesz

dokończyć, jeśli chcesz.

– Hm... myślę, że to dobry pomysł. – W głębi uśpionej świadomości

coś podpowiadało jej, że pozostawanie z Nicholasem sam na sam to nie

najlepszy pomysł. – Nie wiem, czy dam radę dojść do pokoju – mruknęła,

kiedy wyprowadził ją z restauracji.

Spojrzał na nią i zauważył, że nogi rzeczywiście jej się plączą. Złapał

ją w ostatniej chwili.

– Wracamy do domu, maleńka. – Wziął ją na ręce, a ona leżąc w jego

ramionach, z ufnością opierała głowę na jego piersi. – Chyba masz już dosyć

na dzisiaj.

RS

background image

60

– O nie! – Uniosła głowę i pocałowała go w usta. – Czuję się świetnie.

Tak naprawdę... – Zrobiła przerwę, przylgnęła do niego mocniej i zniżyła

głos. – Kochaj się ze mną, proszę, Nicholas. W pokoju, nie w morzu. Tam,

gdzie nikt nie będzie nas widział. – Zachichotała.

– Czy myślisz, że to dobry pomysł, żebyśmy się teraz kochali? –

spytał, kiedy dotarli do pokoju. Nie mógł i nie chciał wziąć jej w taki

sposób. – Lepiej odpocznij i przemyśl to jeszcze.

– Nie muszę odpoczywać. Jestem całkiem rozbudzona. –Objęła jego

ramiona. – Zostań ze mną, Nicholasie Monroe. Wiem, że tego pragniesz.

– To prawda. Pragnę cię. – Pocałował ją namiętnie. Poczuł jej smak,

ciepły i kuszący. Zdjął jej ręce ze swych ramion. –Śpij dobrze, Claire.

– Ale ja nie chcę. – Próbowała się bronić, choć zmęczenie wyraźnie

dawało się jej we znaki. Chciała jeszcze coś dodać, ale niespodziewanie

zmorzył ją sen.

Nicholas zamknął drzwi i poszedł na plażę w nadziei, że chłodny wiatr

ostudzi jego pożądanie. Nie miał ochoty na kolejną bezsenną noc, ale czuł,

że i tak jej nie uniknie.

background image

61

ROZDZIAŁ SIÓDMY

– Przyszłaś wcześniej? – zdziwił się Nicholas, wychodząc z gabinetu.

– Nie ma co marnować czasu. – Claire się uśmiechnęła. Od

oświadczyn Nicholasa minęły dwa tygodnie, a jedenaście dni i około

dwunastu godzin od dnia, kiedy Claire podczas weekendu na wyspie wypiła

za dużo i zrobiła z siebie zupełną idiotkę.

Po powrocie z wyprawy rzuciła się w wir pracy, chcąc w ten sposób

odsunąć od siebie upokarzające wspomnienie. Starała się koncentrować na

obowiązkach, licząc, że w ten sposób uda się jej zachować poprawne

zawodowe stosunki z Nicholasem. Jednak wspomnienia i ich wzajemne

uczucia były wciąż żywe.

Nicholas też wydawał się roztargniony i zachowywał się wobec niej z

większym dystansem niż zazwyczaj. Czasem tylko, kiedy ich spojrzenia się

spotykały, patrzył na nią z czułością. Jednak natychmiast przywoływał się

do porządku.

Początkowo Claire myślała, że Nicholas jest oburzony i rozczarowany

jej zachowaniem tamtej nocy, ale potem doszła do wniosku, że choć

bezsprzecznie zrobiła z siebie idiotkę, to przecież podczas tego weekendu

oboje stracili nad sobą panowanie. Teraz uznali, że muszą zrobić na jakiś

czas krok w tył, aby nabrać do siebie i do nowej sytuacji zdrowego dystansu.

Ich pożądanie nie ustało, ale znalazło się pod ścisłą kontrolą.

Często wychodzili razem – na obiady, do teatru, a także dopingowali

reprezentację Australii, gdy Nicholas zdobył bilety na mecz krykieta.

To nie były łatwe dwa tygodnie. Nicholas nalegał na przyspieszenie

przygotowań do ślubu. Claire źle się czuła, okłamując go, że angażuje się w

przygotowania, podczas gdy nie robiła nic w tym kierunku.

RS

background image

62

– Wszystko jest pod kontrolą. Naprawdę – powtarzała. Nie znosiła

kłamstwa. Nicholas wybrał ją, ponieważ podziwiał jej szczerość.

– Jeśli ci to nie przeszkadza, wolałabym nie brać już więcej wolnego w

związku z przygotowaniami – zasugerowała. Nie chciała udawać, że

wychodzi z pracy po to, by załatwiać sprawy związane ze ślubem. – Bardzo

miło, że chcesz mnie zwalniać, ale to naprawdę nie jest konieczne.

– No cóż, może się trochę zagalopowałem. Ale przynajmniej w ten

sposób mogłem nie tracić całkiem kontroli. Do tej pory zawsze sam o

wszystkim decydowałem, a teraz w ogóle nie wiem, co się dzieje. To chyba

nie jest w porządku?

– To nie jest coś, nad czym musisz mieć kontrolę. Zresztą w

małżeństwie chodzi o partnerstwo, a nie o kontrolę. – Mówiła tak, jakby

ślub faktycznie miał dojść do skutku. – Doceniam twoje dobre chęci, ale nie

potrzebuję pomocy.

–Nie jestem potrzebny? – zapytał kokieteryjnie. Wydawał się dziś

bardziej odprężony, co także jej pomogło się zrelaksować.

Claire westchnęła. Nicholas tak bardzo chciał się zaangażować w te

przygotowania. A ona nadal pragnęła jedynie rzucić się na niego i całować

do utraty tchu. No, nie tylko, ale o rodzinie, domu i szczęśliwym

zakończeniu ich historii nie powinna nawet marzyć.

– Cóż, myślę, że mam dla ciebie dobre wieści.

– Bardzo jestem ciekawa. – Dobre wiadomości by się przydały,

pomyślała. – Udało nam się sfinalizować sprawę Campbella? Ostatnim

razem, kiedy rozmawiałam z Johnem Greavesem, nie miał wiele do

powiedzenia na ten temat.

RS

background image

63

– Nie, to nie to, pomyśl o czymś bardziej osobistym. – Nicholas

pokręcił głową. – To ma coś wspólnego z naszym ślubem. Coś, na co

czekałaś.

O nie! Nie o takich dobrych wieściach marzyła. Poczuła nieprzyjemny

dreszcz. Chyba nie chodziło o jej siostrę. Sophie nie była w Australii od

wieków.

– Dzwoniła twoja siostra. – Nicholas potwierdził jej najgorsze

przypuszczenia. – Wygląda na to, że ona i senator zmienili plany i

postanowili przyjechać wcześniej.

– Dużo wcześniej – mruknęła zaniepokojona. – Ale dlaczego?

– Sophie wspomniała, że wakacje nie były dla niej wystarczająco

relaksujące, a Tom zdecydował się kontynuować kampanię wyborczą ze

swego biura w domu. A może po prostu się pokłócili. Nie pytałem o

szczegóły.

To wcale nie zdziwiłoby Claire. Sophie potrafiła być denerwująca i

choć Tom był dość cierpliwym człowiekiem, najwyraźniej i jemu nerwy

czasem puszczały.

Postanowiła jak najszybciej skontaktować się z siostrą.

– Cieszę się, że Sophie wróciła.

Starała się, by jej słowa brzmiały wiarygodnie, choć w rzeczywistości

powrót siostry był ostatnią rzeczą, jakiej teraz pragnęła. A ten dziwnie

zadowolony wyraz twarzy Nicholasa....

– Powiedziałeś jej?! – krzyknęła.

– Kiedy tu przyszła i zorientowała się, że cię nie ma... – Uśmiechnął

się. – Nie mogłem przegapić okazji.

RS

background image

64

Claire starała się opanować myśli. Poinformował Sophie o ślubie, bo w

końcu mieli takie plany. A to, że do tego małżeństwa nigdy nie dojdzie, to

już inna sprawa, o której on nie ma na razie pojęcia.

Niepotrzebnie się wygadał. Claire miała nadzieję, że uda się jej nie

zdradzić siostrze szczegółów.

Powiem jej, że ślub odbędzie się najwcześniej za trzy i pół miesiąca,

że będzie cichy i skromny, a potem jakoś wszystko rozwiążę, myślała.

– Chciałam osobiście przekazać Sophie tę nowinę – skłamała znowu.

Prawdę mówiąc, miała nadzieję, że będzie po wszystkim, zanim siostra

wróci do kraju. – Nie znasz jej, Nicholas. Nie mogłeś wiedzieć, jak ona...

– Zareaguje na te wieści? – dokończył za nią. – A jak blisko jesteś ze

swoją siostrą, Claire? Zauważyłem, że ilekroć dzwoniła do biura, wasza

rozmowa była dziwnie napięta.

No pewnie, zgodziła się w myślach Claire. Bo to ja płacę szantażyście,

co sprawia, że daleko mi do swobody w naszych relacjach. Przez cały czas

zastanawiam się, czy Sophie w ogóle myśli o moim poświęceniu

finansowym

– Jest moją siostrą. – Splotła ramiona w obronnym geście.

– Nie masz racji, Nicholas. To ja powinnam jej powiedzieć o naszym

ślubie i mam żal, że mnie uprzedziłeś.

– Nawet jeśli zapewniłem rozgłos naszej uroczystości? Będzie w niej

przecież uczestniczyć żona senatora.

Claire otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.

– Tak, pani senatorowa stwierdziła, że to doskonały pomysł, żeby

ogłosić nasze zaręczyny w mediach. Ona będzie oczywiście naszym

rzecznikiem.

RS

background image

65

Claire zamarła. Dlaczego wszystko musi się tak komplikować?

Poczuła się schwytana w pułapkę. Wiedziała, że jeśli natychmiast nie

zareaguje, wszystko skończy się katastrofą. O ile w ogóle da się jej jeszcze

uniknąć.

Nicholas usiadł na brzegu jej biurka.

– Myślę, że ja i Sophie doskonale się zrozumieliśmy. Przekażemy

dobre wieści szerokiej publiczności w taki sposób, że to poruszy wszystkich.

Monroe jest zbyt znaną firmą, żeby taka informacja przeszła bez echa.

Claire poczuła narastającą panikę. To wszystko działo się zbyt szybko.

Miała nadzieję, że do tego ślubu nigdy nie dojdzie, a teraz traciła resztki

kontroli nad sytuacją. Misterny plan się rozpadał.

– Tak czy siak, wolałabym porozmawiać z nią osobiście.

– Opadła na krzesło. – Jest kilka spraw, które musimy sobie wyjaśnić.

– Będziesz miała wiele okazji, żeby z nią porozmawiać.

– Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytała, gdy dotarły do niej jego

słowa.

– Sophie i senator mają w Sydney kilka spraw do załatwienia. Zostaną

do końca tygodnia – dokończył, wstając.

– To miło. – W jej głosie było coraz mniej pewności siebie. – Wiesz, w

którym hotelu się zatrzymali? Chyba pójdę się z nimi spotkać.

– W „Rorriton" – odparł Nicholas, przysuwając się do niej. – Czy to

nie wspaniale, że twoja siostra jest tutaj i zostaje aż do weekendu?

– Ależ tak – plątała się zmieszana Claire. Jak on mógł oczekiwać, że

będzie w stanie sensownie odpowiedzieć, kiedy patrzył na nią tak, jakby

chciał się z nią kochać, tu, na jej biurku?

– Zrobimy dobry użytek z jej obecności – mruczał, przysuwając się

jeszcze bliżej i całując ją w szyję.

RS

background image

66

Po raz pierwszy zachował się w taki sposób w biurze. Było to tym

bardziej podniecające. Pieścił ją swym oddechem.

– Po co dłużej czekać, skoro oboje wiemy, że się pragniemy? Jesteśmy

na to gotowi.

– O czym ty mówisz? – Próbowała go odepchnąć, ale był zbyt silny i

pełen energii. Gładziła jego umięśniony tors. Ciało nakazywało jej poddać

się pożądaniu.

– O tym, że wkrótce weźmiemy ślub. Skoro twoja siostra jest tutaj,

zróbmy to wcześniej.

– Ach tak... – Claire wpadła w panikę. – Jak to? Nie możemy!

Umówiliśmy się, że weźmiemy ślub za cztery miesiące. Wyznaczyliśmy

datę. Tyle spraw trzeba jeszcze zorganizować.

– Tak ustaliliśmy – zgodził się posłusznie i sięgnął ustami jej warg. –

Ale znam cię, Claire. I znam twoje zdolności organizacyjne. Założę się, że

masz już wszystko dawno przygotowane. Jestem pewien, że możemy

przełożyć termin. Jeśli potrzebujesz pomocy, by dopiąć wszystko na ostatni

guzik, obiecuję, że ci pomogę.

– Nie! – Pokręciła głową. Nie mogła poślubić go w ten weekend. – Nic

nie jest przygotowane tak, żeby ślub mógł się odbyć za dwa dni.

Nicholas nie wydawał się przekonany. Musiała wytoczyć cięższą

artylerię.

– Pozwoliłeś mi zorganizować ceremonię. Myślę, że zrobiłeś tak, by

sprawić mi radość. Jeśli weźmiemy ślub za kilka dni, odbierzesz mi tę

przyjemność. Czy tego właśnie chcesz?

– Nie. I jeśli planowałaś coś niezwykłego, czego nie da się

zorganizować w krótszym czasie, zrozumiem twoje obawy. –Spojrzał na nią

RS

background image

67

z rozbawieniem, jakby przyłapał ją na kłamstwie. – Ale przecież upierałaś

się przy skromnej uroczystości. A taką zwykle da się nieco przyspieszyć.

– Sophie i Tom zgodzą się przyjechać także w innym terminie –

przekonywała desperacko. – Jeśli nalegasz na przyspieszenie, ustalmy

rozsądną datę.

– Na przykład?

– Na przykład za dwa miesiące od dzisiaj. – Musiałaby spłacić

dawnego szefa Sophie o dwa tygodnie wcześniej, ale to może się udać.

– To bardzo odległy termin. W takim wypadku moglibyśmy równie

dobrze poczekać do pierwotnego.

– Właśnie – zgodziła się.

Ale Nicholas pokręcił przecząco głową.

– Czyżby dopadło cię przedślubne zdenerwowanie? Nie musisz się

niepokoić. Obiecuję, że będzie nam ze sobą dobrze.

– Mimo wszystko nadal upieram się, żeby ślub odbył się najwcześniej

za dwa miesiące.

– Nie zgadzam się.

– To przynajmniej jeden miesiąc – nalegała. Nie wiedziała, jak uda się

jej spłacić ostatnią ratę w tak krótkim czasie, ale musiała spróbować.

– Przykro mi. – Patrzył na nią niewzruszony. – Nie mogę się zgodzić.

– Nie zmienisz zdania w tej sprawie, prawda? Choć stawiasz mnie w

bardzo trudniej sytuacji.

– Kiedy to przemyślisz, dojdziesz do wniosku, że to tylko wyjdzie nam

na dobre. Spójrz na nas. Unikamy się od powrotu z wyspy. Zakończmy te

gierki, weźmy ślub jak najszybciej.

Jego argumenty były bardzo racjonalne. Co ja mam zrobić? – myślała

zrozpaczona.

RS

background image

68

– Spokojnie. – Objął ją ramieniem. – Wyglądasz, jakbyś za chwilę

miała zemdleć.

– To chyba z głodu. – Szukała wymówki. – Byłam taka zajęta, że nic

nie zjadłam. – Zajęta ignorowaniem przedślubnych planów, dodała w

myślach. W co ja się wplątałam?!

– Nigdy już nie wyjdziesz z domu bez śniadania.

W jego słowach pobrzmiewało zdecydowanie, ale i troska. Potrząsnął

nią lekko.

– Słyszysz mnie? – Przyjrzał się jej twarzy. – Powiedz mi, że się nie

odchudzasz, żeby zmieścić się w jakąś idiotycznie dopasowaną kieckę?

– Jasne, że się nie odchudzam – odparła. Nie mogła oprzeć się jego

spojrzeniu. Pogładziła go po policzku.

– Więc oczekuję, że w ciągu najbliższych dziesięciu minut zamówisz

coś w kawiarni i natychmiast zjesz. – Puścił ją i cofnął się o krok. – A jak

już zaspokoisz głód, omówimy dokładnie plan ceremonii. Mamy tylko kilka

dni, więc musimy się pospieszyć.

– Chcę porozmawiać z Sophie. – Musiały omówić plan działania.

Siostra była jedyną osobą, która mogła uchronić ją przed poślubieniem tego

mężczyzny za dwa dni. – Chyba w takim razie skorzystam z tych dłuższych

przerw w pracy, które mi wcześniej proponowałeś.

– W porządku. – Jego twarz się rozjaśniła. Prawdopodobnie myślał, że

osiągnął zwycięstwo. – Uciekaj. – Wygonił ją zza biurka. – Leć do swojej

siostry. Kiedy już nadamy tempo przygotowaniom, na pewno poczujesz się

lepiej. Obiecuję.

– Tak myślisz? – spytała z powątpiewaniem.

Przecież nie mogą się pobrać. Nie na tym to miało polegać. Nicholas

może i pragnął dzielić z nią łóżko, ale nie serce. A ona? Będzie męczyła się

RS

background image

69

z powodu ciągłych kłamstw i niedomówień. A także żałując tego, czego

Nicholas nie mógł jej ofiarować. Nic chciała żyć w ten sposób. Bez

odrobiny miłości.

– Gratulacje z okazji ślubu. – Kiedy Claire weszła do pokoju, Sophie

leżała na wielkim hotelowym łożu. – Byłam nieźle zaskoczona, kiedy

Nicholas przekazał mi radosną nowinę.

Sophie podniosła się z łóżka. Była blada i wyczerpana. Wzięła stojącą

w kącie pokoju torbę i wręczyła Claire.

– To dla ciebie. Z Francji. Prawdę mówiąc, kosztowała majątek, bo to

bardzo ekskluzywna marka, ale kiedy ją zobaczyłam, wiedziałam, że będzie

ci odpowiadać.

– Ależ Sophie... – Claire wyjęła z wyłożonego bibułką pudełka

satynową torebkę i pokręciła głową. Torebka była piękna, tyle że właśnie z

powodu rozrzutności Sophie obie tkwiły w tym bałaganie.

– Podoba ci się? – zapytała Sophie.

Claire próbowała opanować atak histerii, ale usta zaczęły jej drżeć i po

raz pierwszy w życiu poskarżyła się siostrze:

– Mam kłopoty.

– Mówisz poważnie? – zaśmiała się Sophie.

– Tak. – Odłożyła torebkę i zacisnęła pięści. – Dwa tygodnie temu,

zupełnie znienacka mój szef zaproponował mi układ. Małżeństwo albo

powrót do gorzej płatnej pracy biurowej. Musiałam przyjąć oświadczyny,

żeby zyskać na czasie i spłacić do końca twojego szantażystę. Zrobiłam to

dla ciebie, Sophie. Musiałam się na to zgodzić. Powiedziałam Nicholasowi,

że powinniśmy utrzymać nasze zaręczyny w tajemnicy i poczekać cztery

miesiące, aż do twojego powrotu. Miałam zamiar spłacić dług i wycofać się

z obietnicy małżeństwa.

RS

background image

70

– Nie wiedziałam – zdziwiła się Sophie. – Myślałam, że jesteście w

sobie zakochani.

– Zakochani? – Claire zaśmiała się nerwowo. – Nie. Nie jestem

zakochana. To Nicholas nalega na szybki ślub. Teraz, gdy wróciłaś już do

kraju i dowiedziałaś się o naszych planach, chce, żeby ślub odbył się w

najbliższą sobotę.

– O mój Boże, Claire! I co zamierzasz zrobić?

– Nie ja. Co ty zamierzasz zrobić, Sophie?

Claire zrobiła naprawdę wiele, żeby pomóc siostrze. Teraz przyszła

kolei na Sophie.

– Musisz zebrać resztę sumy. Natychmiast. Tak, żeby spłacić Haynesa

i odwołać mój ślub.

Gdy pomyślała, jak zareaguje Nicholas na wieść o odwołaniu ślubu, jej

żołądek zacisnął się boleśnie. A jeszcze bardziej zabolała świadomość, że

nigdy więcej się nie zobaczą.

– Zrezygnuję z pracy. Znajdę coś innego i zacznę od nowa –

stwierdziła na głos, choć bez przekonania. – Ale przynajmniej ta sprawa

będzie zakończona.

– Och, Claire. W co ja cię wpakowałam? A potem uciekłam i sama

musiałaś szukać rozwiązania. To wszystko moja wina. Tak mi przykro.

Claire przyjrzała się siostrze. Naprawdę była bardzo przejęta.

Przytuliła ją. Dawno już nie były tak blisko.

Po chwili usiadły naprzeciwko siebie i Claire poinformowała Sophie,

ile jeszcze trzeba spłacić.

– Oddam ci każdy grosz, ale teraz mam tylko osiemset dolarów –

zadeklarowała przestraszona Sophie.

Osiemset? Tylko tyle? – zdziwiła się Claire w duchu.

RS

background image

71

– Będziesz musiała powiedzieć Tomowi prawdę. I poprosić go, żeby

dał ci resztę. Wiem, wolałabyś, żeby o niczym nie wiedział, ale teraz nie

pora na ukrywanie takich informacji. Zawsze uważałam, że powinnaś mu

powiedzieć, niezależnie od sytuacji.

– Nie mogę – szepnęła Sophie zbolałym głosem. – Och, Claire, ale

namieszałam!

– Co się stało? – Claire czuła, że jej serce bije coraz mocniej i szybciej.

– Tom i ja...– Sophie wyjęła chusteczkę i wytarła zapłakane oczy. – W

naszym małżeństwie pojawiło się ostatnio tyle napięć. Od wielu miesięcy

staraliśmy się o dziecko.I teraz nareszcie jestem w ciąży. – Wzięła głęboki

oddech. – Ale potem poczułam się tak zdołowana, że potrzebowałam

odprężenia i... rzuciłam się w wir zakupów. Tom się wściekł, gdy się

dowiedział, ile pieniędzy wydałam...

– Och, nie! – Claire nie chciała słyszeć ani słowa więcej.

– Niestety, to prawda. Tom powiedział, że od tej chwili będzie

kontrolował każdy wydawany przeze mnie grosz, aż do chwili, kiedy

udowodnię, że potrafię działać odpowiedzialnie. To wywołało inne tematy,

aż pokłóciliśmy się tak, że Tom odwołał dalszą podróż. – Wytarła nos. –

Zatrzymaliśmy się tylko tutaj, w Sydney, żeby Tom mógł załatwić swoje

sprawy. Nie widziałam go prawie wcale od czasu przylotu. – Oczy miała

czerwone od płaczu. – Nie miałam pojęcia, jak bardzo go kocham i jak

bardzo chcę mieć z nim to dziecko, stworzyć szczęśliwą rodzinę...

– Rozumiem cię, Sophie, ale...

– Jeśli powiem mu teraz o szantażu lub poproszę o pieniądze, zostawi

mnie. Jestem tego pewna. – Sophie wyjęła kolejną chusteczkę. – Wiem, że i

tak kiedyś będę musiała wyznać mu prawdę. Wiem, źle zrobiłam, okłamując

go. Teraz muszę mu udowodnić, że potrafię działać odpowiedzialnie.

RS

background image

72

– Byłaś moją ostatnią deską ratunku – powiedziała załamana Claire,

czując, że nie ma więcej pomysłów na wybrnięcie z trudnej sytuacji.

– Mogę sprzedać część mojej biżuterii i sukienek – zaproponowała

Sophie. – Albo pójdę do pracy i zarobię te pieniądze.

Claire pokręciła głową.

– Tom zauważy, że brakuje twoich rzeczy, a jeśli pójdziesz do pracy,

będzie chciał wiedzieć, na co wydajesz pieniądze. Ale dziękuję.

Nie miała wyjścia. Musiała pomóc siostrze, a jedynym rozwiązaniem

był ślub. Ona też nie mogła powiedzieć Nicholasowi prawdy. Będzie

musiała ciągnąć tę grę aż do chwili, gdy spłaci cały dług. A wtedy będzie

mogła odejść.

RS

background image

73

ROZDZIAŁ ÓSMY

Nadeszła sobota. Wydarzenia toczyły się błyskawicznie. Claire stała w

kaplicy, przed Bogiem i licznymi gośćmi. Za chwilę rozpocznie się

ceremonia ślubna, do której nigdy nie powinno dojść.

Pierwszym prezentem, jaki ofiaruję Nicholasowi, będzie wniosek o

unieważnienie małżeństwa, pomyślała. To pewnie nie jest myśl, która

przychodzi do głowy pannom młodym stojącym przed ołtarzem, ale

Nicholas sam się o to dopraszał, zatem...

Ileż w tym wszystkim ironii! Makiaweliczny plan Nicholasa

doprowadził ich do tego cudownego, czystego miejsca. Kaplica była

niezwykle piękna. Wypolerowane drewniane ławy oraz witrażowe okna

stanowiły doskonałe tło dla dekoracji z kwiatów jabłoni i białych świec.

Wnętrze spowijała łagodna poświata.

Dzięki pomocy firmy organizującej śluby Claire udało się osiągnąć

całkiem przyzwoity efekt, choć czasu na przygotowania było bardzo mało.

Przynajmniej z zewnątrz wszystko wyglądało wspaniale. Nawet ona, ubrana

w satynową suknię z gorsetem.

Rodziny państwa młodych zajęły już pierwsze rzędy ław.

W świetle fleszy widać było życzliwe uśmiechy. Ale Claire nie miała

ochoty się uśmiechać. Za kilka minut złoży przysięgę małżeńską. Ta myśl ją

paraliżowała. Jeśli wylądują w końcu w łóżku, straci wszystkie argumenty.

A wtedy nie będzie już dla niej ratunku.

Tak bardzo chciała opowiedzieć wszystko Nicholasowi. Tak, ale

wtedy wzgardziłby nią i odszedł. Była tego pewna. A w dodatku żaden z jej

problemów nie zostałby rozwiązany. Uwikłała się we własną sieć kłamstw i

nie widziała rozsądnego wyjścia.

RS

background image

74

Musiała koniecznie coś zrobić. Nicholas nie ukrywał, że jej pożąda i

ona też go pragnęła. Drżała za każdym razem, kiedy znajdowali się obok

siebie. Tym bardziej nie mogła znieść myśli, że będzie musiała go zostawić.

Jak na mężczyznę, który deklarował bardzo cyniczne podejście do

życia, Nicholas był nad wyraz troskliwy, a to niczego nie ułatwiało.

Poza tym, jak zwykle, była też druga strona medalu. Claire gorąco

pragnęła, żeby ten ślub naprawdę się odbył. Chciała, żeby Nicholas ją

kochał, żeby spoglądał na nią z miłością swoimi orzechowymi oczami.

Chociaż... Zawahała się. Popatrzyła na niego i zauważyła w jego oczach

emocje. Nie potrafiła ich nazwać, ale na pewno nie pozostawał obojętny na

to, co się działo.

Zaraz jednak pomyślała, że musi się mylić. To pewnie zwykły błysk

pożądania. Radość na myśl o tym, co już niedługo zdobędzie.

A jeśli nie... Przestraszyła się. Jeśli Nicholas żywi do niej jakieś

uczucia, to zostawiając go, zrani nie tylko siebie, ale również jego.

– Podajcie sobie prawe dłonie – poprosił ksiądz, rozpoczynając

ceremonię.

Serce Claire zabiło mocniej.

– Czy ty, Claire Maree... – ksiądz zaczął recytować słowa przysięgi.

Kiedy skończył, Claire zamknęła oczy, nie mogąc znieść wzroku

Nicholasa.

– Tak – wyszeptała.

I pragnę z całego serca, żeby jakimś cudem ta historia skończyła się

dobrze, dodała w duchu.

– A czy ty, Nicholasie Anthony...

– Tak – odparł pewnie, ściskając jej dłoń.

Powiedział to z takim przekonaniem, że serce Claire zapłakało z bólu.

RS

background image

75

– Możesz pocałować pannę młodą.

Nicholas nie kazał powtarzać sobie tego dwa razy. Chwycił ją w

ramiona i pocałował tak namiętnie, że poczuła, jak jej żyły wypełnia

płomień. Dotyk jego warg przywołał wspomnienia pierwszego pocałunku.

Tak samo jak wtedy niósł obietnicę rozkoszy. Zostali mężem i żoną.

Zostałam panią Monroe, huczało jej w głowie. Żeby nie upaść, musiała

wesprzeć się mocno na ramieniu Nicholsa. Z trudem powstrzymywała płacz.

Nie wolno jej się rozklejać, nie teraz, kiedy goście ustawili się w kolejce do

składania życzeń.

Poradzisz sobie, perswadowała sobie w myślach. Jesteś silna,

wytrzymasz.

Te słowa będzie musiała powtarzać sobie wiele, wiele razy – dziś w

nocy, jutro, przez cały kolejny tydzień... I każdego dnia, dopóki nie spłaci

szantażysty.

– Gratuluję.

– Cieszymy się razem z wami.

– Pozwól, skarbie, niech cię ucałuję. – To matka Nicholasa składała

synowi życzenia. – Ona jest taka piękna. Wierzę, że będziecie bardzo

szczęśliwi.

Nicholas wyraźnie ucieszył się na jej widok. Widocznie demony

przeszłości przestały go już nękać. Claire nie miała w sobie tyle życzliwości

dla tej kobiety. Być może nigdy nie poznałaby prawdy o niej, gdyby nie

krótka rozmowa z najmłodszym bratem Nicholasa, Colinem. Jechali razem

taksówką i Colin opowiedział jej o ich rodzicach.

Obok Colina stał Damon. Claire zastanawiała się, jak to możliwe, żeby

bracia tak bardzo się różnili.

RS

background image

76

Teraz podszedł do niej ojciec Nicholasa. Przyjęła jego życzenia z

ogromnym poczuciem winy.

– Nicholas nie jest najlepszy w okazywaniu uczuć, wiem, ale nigdy nie

trać nadziei. Walcz, proszę cię, Claire. Jesteś jedyną osobą, która może

dotrzeć do jego serca – wyszeptał jej do ucha, nim odszedł.

Claire pokręciła głową, jakby chciała zaprotestować. Nicholas nigdy

nie obdarzy jej uczuciem. Zamknął je w jakimś tajemnym miejscu, do

którego nikt nie potrafi dotrzeć. I lepiej dla niego, pomyślała.

Po rozstaniu spłacę wszystko, co na mnie wydał. Niewiele to poprawi,

ale zawsze będzie jakąś formą rekompensaty za wyrządzone krzywdy,

myślała.

Następnie podeszła Sophie, otoczona chmurą eleganckich perfum.

Wyglądała lepiej niż poprzedniego dnia. Tuż za nią stał Tom, opierający

rękę na ramieniu żony. I niech tak już zostanie, życzyła siostrze w duchu

Claire. Sophie nachyliła się do jej ucha.

– Mam szczerą nadzieję, że ci się uda i znajdziesz sposób na

szczęśliwe życie. Zasługujesz na to – wyszeptała.

Gdyby to było takie proste, pomyślała Claire. Poczuła, jak łzy

napływają jej do oczu. Powstrzymała je dzielnie. Uściskała siostrę i

powiedziała cicho:

– Bez względu na to, co się wydarzy, musisz wiedzieć, że jestem

ogromnie dumna, kiedy widzę, jak bardzo chcesz się zmienić.

– Wątpię, czy kiedyś mi się uda, ale staram się najmocniej, jak potrafię

– odpowiedziała Sophie.

Po życzeniach przyszła pora na sesję zdjęciową. Nicholas dyrygował

wszystkim w sposób tak sprawny, że po dziesięciu minutach w otoczeniu

rodziny, na planie została jedynie para młoda. Później swoje pięć minut

RS

background image

77

dostała prasa. Flesze błyskały jak oszalałe, a Nicholas odpowiadał

wymijająco na pytania dziennikarzy.

Kiedy wreszcie dołączyli do pozostałych gości, Claire kilka razy

odetchnęła głęboko.

– Dobrze się czujesz? Wyglądasz na zamyśloną. – Nicholas nachylił

się nad nią.

Pragnęła przyciągnąć go bliżej, poczuć jego usta, zatracić się w nim

bez pamięci, a jednocześnie zdawała sobie sprawę z konsekwencji takiego

zachowania. Była rozdarta wewnętrznie.

– Chyba po prostu nie przepadam za prasą – wymigała się od szczerej

odpowiedzi.

Odetchnęła z ulgą, kiedy Nicholas się tym zadowolił.

– Poczekajmy tylko, aż moi rodzice już sobie pójdą –mruknął. –

Wtedy będzie łatwiej.

Jego słowa zaskoczyły Claire. Nie sądziła, że Nicholas wciąż żyje

sprawą swoich rodziców. Nigdy też nie przypuszczała, że poruszy z nią ten

temat. Czyżby uznał, że może mi zaufać? – zastanowiła się.

– Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby do końca panować nad

sytuacją.

Zresztą pierwszy krok już wykonaliśmy, pomyślała. Brak oficjalnego,

uroczystego obiadu weselnego wyeliminował wszelkiego rodzaju

przemówienia, co sprawiło, że rodzice byli tylko zwykłymi gośćmi, nikim

więcej.

Z innych tradycji ślubnych nie dało się zrezygnować. Nim Claire

zdążyła się zorientować, brała już udział w różnych mniej lub bardziej

wesołych zabawach.

RS

background image

78

– Dziś będziesz moja – szepnął jej do ucha podczas kolejnego tańca

Nicholas.

Jego słowa pozbawiły ją tchu na kilka dobrych chwil. Gorączkowo

szukała sposobów na utrzymanie tego związku w platonicznej formie do

czasu spłacenia szantażysty, a jednocześnie nie wyobrażała sobie, jak

mogłaby odrzucić mężczyznę, którego tak pragnie. Kręciło się jej w głowie

od natłoku myśli. Odetchnęła głęboko, ale szybko zrozumiała, że popełniła

błąd. Intensywny zapach kwiatów jabłoni zmieszany ze zmysłowym

zapachem Nicholasa sprawił, że kolana się pod nią ugięły.

– Moja już na zawsze – powtórzył, jakby czytał w jej myślach. –

Powiedz, jesteś szczęśliwa?

Czy można być jednocześnie szczęśliwym i tak przeraźliwie

smutnym? – przemknęło jej przez głowę. Gdyby tylko Nicholas ją kochał,

gdyby to nie było wyłącznie pożądanie...

O Boże, pomyślała załamana. Sama już nie wiedziała, co do niego

czuje. Zacisnęła ramiona mocniej wokół jego szyi i przez kilka chwil

cieszyła się jego bliskością. Doszła do wniosku, że trudno, później będzie

się martwić, jak nad wszystkim zapanować, teraz powinna cieszyć się

chwilą. Przecież tego właśnie oczekuje się od panny młodej.

– Jestem szczęśliwa i dumna, że mogę tańczyć z najbardziej

czarującym, eleganckim i pociągającym mężczyzną –odpowiedziała.

Nie spodziewała się, że jej słowa tak na niego podziałają. W jego

oczach zapłonął ogień pożądania. Przyciągnął ją gwałtownie niczym w

miłosnym uniesieniu, a jej ciało zalała fala gorąca.

– Marzę, żebyśmy zostali już sami – wychrypiał. – Kiedy uwolnimy

się od tych wszystkich ludzi?

RS

background image

79

Przeszedł ją dreszcz, a w głowie zapaliła się kolejna lampka

ostrzegawcza. Popełniła błąd, wtulając się w niego i wierząc, że może to

wszystko przerwać jednym gestem.

– Wprawdzie udało nam się uniknąć przemówień, ale to nadal jest

ślubne przyjęcie i wypada jeszcze tu jakiś czas pobyć.

Claire miała nadzieję, że wyrwie się z jego ramion pod pretekstem

zatańczenia z jego braćmi lub ojcem, ale Nicholas nie zamierzał jej

wypuścić. Po dwudziestu minutach tańca była wykończona. Pragnęła

swojego męża. Całym sercem, duszą i ciałem.

Na salę wjechał tort. Pokroili go wspólnie, a kiedy Nicholas podawał

Claire pierwszy kawałek, przytknęła usta do jego palców. Ledwo panowała

nad sobą. Miał nad nią niemal kompletną władzę. Wydawało się, że serce jej

pęknie, nim skończy się ten dzień.

Kiedy zgodnie ze zwyczajem wyciągnęła drżącą rękę, żeby podać

mężowi odrobinę tortu, przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował.

Zakręciło się jej w głowie. Była tak skołatana, że nie wiedziała, czy powinna

skakać z radości, czy raczej płakać.

Burzliwe oklaski przerwały w końcu pocałunek. Nicholas chwycił

żonę za rękę i prowadził przez tłum gości, żeby z każdym zamienić kilka

słów.

Jakiś czas później przyszła kolej na rzucanie ślubnego bukietu. Claire

ponownie wyłamała się z tradycyjnych obrzędów. Podeszła po prostu do

siostry i wręczyła jej kwiaty.

– Masz już co prawda męża, ale jesteś moją jedyną rodziną –

powiedziała. – Chcę, żebyś je zachowała.

Sophie uśmiechnęła się serdecznie, podczas gdy pozostali goście

brawami zaakceptowali wybór Claire.

RS

background image

80

Nicholas chwycił żonę, posadził ją na najbliższym krześle i w

mgnieniu oka ściągnął podwiązkę z jej uda. Wszystko wydarzyło się w

ciągu kilku sekund i prawdopodobnie nikt nawet się nie zorientował, co się

dzieje. Mimo to Claire trzęsła się jeszcze cała na długo po tym, jak

wypchnął ją, żeby dała podwiązkę jednemu z jego braci. Była tak

wstrząśnięta, że nawet nie wiedziała, któremu ją daje.

– Muszę się przebrać – szepnęła Nicholasowi do ucha. A przede

wszystkim muszę się stąd wydostać, krzyczała w myślach. Odetchnąć

świeżym powietrzem, odzyskać siły. Opanować się i przestać tak bardzo cię

pragnąć.

– Gdyby nie fakt, że chcę oszczędzić tę suknię, zaproponowałbym

pomoc – mruknął, przesuwając wzrokiem po jej ciele. – Obawiam się

jednak, że zerwałbym ją z ciebie jednym ruchem...

Claire pospiesznie uciekła, nie mówiąc ani słowa i odrzucając po

drodze ofertę pomocy od Sophie.

Pożałowała tego, kiedy została już sama. Okazało się, że nie radzi

sobie z natłokiem myśli. Kiedy zdjęła piękną suknię, odezwały się wyrzuty

sumienia. Boże, ile pieniędzy zostało wydanych. W dodatku jutro połowa

Australii dowie się z gazet o ich małżeństwie. Nicholasowi nie będzie wcale

łatwo, kiedy zostanie sam.

Co jeszcze wydarzy się dzisiaj? Claire była przerażona. Wprawdzie

robiła to wszystko dla siostry, ale to wcale nie , dodawało jej otuchy.

Włożyła bladoróżową sukienkę i zebrała się w sobie przed powrotem do

gości.

Kiedy wróciła do sali, Nicholas natychmiast zjawił się u jej boku. On

także zdążył się przebrać.

RS

background image

81

– Myślę, że pora już na ciebie – powiedział cicho, po czym chwycił ją

pod ramię i wyprowadził z przyjęcia.

Gdy jechali w stronę jego domu, w samochodzie panowała cisza.

Claire miała nerwy napięte do granic możliwości. Zerkała ukradkiem na

Nicholasa, zachodząc w głowę, o czym on w tej chwili myśli.

Z pewnością o seksie, przemknęło jej przez głowę. Bo niby o czym

innym? Pożąda jej przecież, a ona od kilku godzin jest jego żoną.

Czy naprawdę nie ma żadnego sposobu, żeby opóźnić tę chwilę?

Myślała o tym nieustannie od dnia, kiedy Nicholas wymusił na niej

przyspieszony ślub. Niestety, nic jej nie przychodziło do głowy.

Podjechali pod dom i wysiedli z auta. Claire próbowała coś

powiedzieć, ale Nicholas chwycił ją na ręce. Z jej ust wydobył się cichy jęk.

Ciepło bijące od jego ciała rozpalało jej zmysły i ukryte pragnienia.

Podświadomie wyciągnęła ramiona, żeby go objąć.

Weszli do środka. Nicholas zatrzasnął nogą drzwi i postawił Claire na

podłodze. Nie zdążyła zareagować, bo natychmiast zamknął jej usta

pocałunkiem. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz, kiedy językiem rozsunął jej

wargi.

Powiódł dłońmi po jej ciele, po twarzy, szyi, plecach, pośladkach. ..

– Claire... Claire... – szeptał pomiędzy pocałunkami. –Przez ciebie

wariuję...

Jęknęła cicho, kiedy rozsunął zamek sukienki. Niemal w ostatniej

chwili zdołała wykrzesać z siebie resztki energii i wyrwała się z jego

uścisku.

Nicholas zmrużył oczy i przyjrzał się jej z wahaniem.

– O co chodzi?

RS

background image

82

– Ja nie mogę... – wyszeptała zdyszana. Nie była w stanie patrzeć mu

w oczy. – Nie możemy tego zrobić.

Zamarł na chwilę.

– Nie możemy czego? – wychrypiał nieswoim głosem, w którym dało

się słyszeć nutkę gniewu. – Wydawało mi się, że idzie nam całkiem dobrze

– dodał. – Jeśli to kwestia miejsca i wolałabyś przejść do sypialni, z

przyjemnością cię tam zaniosę.

– Nie, nie – zaoponowała. – Tu nie chodzi o miejsce. Chodzi mi o to,

że nie możemy się kochać.

– Dlaczego? – wykrzyknął zdenerwowany. – To jakaś gra?

– Żadna gra – próbowała wyjaśnić. – Nie mogę iść z tobą do łóżka i

już.

– Masz okres? – Nicholas szukał jakiegoś logicznego wyjaśnienia.

Rumieniec oblał jej twarz.

–Nie.

Właściwie mogła go okłamać. Tylko co by to dało? – pomyślała. Kilka

dni, nic więcej.

Uniosła zadziornie brodę i spróbowała jeszcze raz.

– Już mówiłam, muszę cię lepiej poznać. Nie mogę, ot tak, iść do łóżka

z facetem, którego znam tak krótko.

Jego oczy błysnęły gniewem.

– To była dobra wymówka, kiedy nie byliśmy jeszcze małżeństwem –

syknął. – Teraz nie widzę powodu, żeby czekać. Ja to wierni ty to wiesz,

Claire. Powiedz mi, jaki jest prawdziwy powód twojego zachowania? Czego

chcesz? Pieniędzy? Obietnic? Prezentów? O co, do diabła, chodzi?

Poczuła przeszywający ból.

RS

background image

83

– Nigdy, przenigdy nawet nie pomyślałam o twoich pieniądzach –

krzyknęła zraniona. – Jak mogłeś coś takiego zasugerować?

Mięśnie na jego twarzy drgnęły nerwowo. Oczy pozostały gniewne i

nieustępliwe.

– A co innego miałem sobie pomyśleć? Masz oryginalny sposób

okazywania swojego oddania mężowi. Musisz to przyznać.

– A co to wielkiego w porównaniu z posądzeniem żony o chciwość –

odparła.

Wspomnienie brylantowej biżuterii było niczym grom z jasnego nieba.

Czy już wtedy chciał mnie kupić? – pomyślała wstrząśnięta.

– Jestem zmęczona – powiedziała, zerkając na schody. –Mam za sobą

wyczerpujące czterdzieści osiem godzin. Tyle przygotowań... Padam z nóg i

idę do łóżka – oświadczyła. – Sama – dodała dla pewności.

– Claire – mruknął ostrzegawczo Nicholas, zaciskając dłonie w pięści.

Ale ona nie czekała na dalszy ciąg. W panice wbiegła po schodach na

górę, porwała swoją torbę z małżeńskiej sypialni i wpadła do pierwszego

wolnego pokoju. Zatrzasnęła za sobą drzwi i rzuciła się na łóżko.

Łzy popłynęły jej po twarzy. Nawet nie próbowała ich

powstrzymywać. Szlochała jak dziecko, z głową wtuloną w poduszkę.

RS

background image

84

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Obudził ją intensywny zapach kawy. Zarzuciła poduszkę na głowę,

żeby nie ulec pokusie i nie ruszyć się z łóżka.

Namieszała wczoraj strasznie. Wolała nawet sobie nie wyobrażać, co

Nicholas o niej myśli. Nie miała pojęcia, skąd weźmie siłę, żeby spojrzeć

mu teraz w oczy. Sytuacja była nieporównywalnie gorsza od tej na wyspie

Brandmeire.

– Udawanie, że nic się nie wydarzyło, na pewno nie rozwiąże

problemu – mruknęła. – Masz dwa i pół miesiąca, żeby rozwiązać problemy

finansowe i wystąpić o rozwód. Niestety, nie możesz siedzieć w tym pokoju

przez cały ten czas – rozmawiała sama ze sobą.

Odrzuciła poduszkę i usiadła na łóżku. Zastanowiła ją niesamowita

cisza wokół. Może zrobił kawę i wyszedł? – pomyślała. Rzuciła okiem na

zegarek. Była dopiero ósma.

Modliła się, żeby Nicholasa nie było w domu, chociaż zdawała sobie

sprawę, że to raczej niemożliwe w niedzielny poranek.

Nagle ktoś gwałtownie zastukał do drzwi. Podskoczyła na łóżku i

zamarła z bijącym sercem.

– Claire, zarzuć coś na siebie i zejdź na śniadanie. Musimy

porozmawiać.

Grobowy ton Nicholasa nie dodał jej otuchy. Miała ochotę schować się

pod kołdrą, ale wiedziała, że na niewiele się to zda.

– Daj mi kilka minut – odkrzyknęła.

Mruknął coś za drzwiami, a potem usłyszała, jak odchodzi.

Wyskoczyła z łóżka. Umyła szybko zęby, włożyła dżinsy i błękitną

bluzeczkę. Nic więcej nie miała przy sobie. Reszta jej rzeczy leżała cały

RS

background image

85

czas w głównej sypialni. Przeraziła ją myśl, że jeśli Nicholas wyrzuci ją

teraz na ulicę, zostanie bez swoich rzeczy, bez pracy i mieszkania. To jakiś

koszmar, pomyślała i wyszła z pokoju.

Chwilę później stała na progu kuchni i przyglądała się, jak Nicholas

sprawnie odwraca omlety. Musiała przyznać, że wyglądał uroczo w

domowej scenerii.

Jej serce ścisnęło się z bólu. Przecież w głębi duszy pragnęła być jego

żoną. Pragnęła i nie mogła. Zostało jej zaledwie kilka wspólnych tygodni,

które powinna wykorzystać jak najlepiej, żeby nacieszyć się nim na całe

życie.

Kiedy odwrócił się od kuchni, żeby przenieść omlety na stół, Claire

oderwała się od futryny i weszła do środka.

– Dzień dobry – przywitała się, próbując jednocześnie rozszyfrować

jego minę.

Spodziewała się, że będzie na nią wściekły, szczególnie że przecież

miał ku temu wszelkie powody. Ciekawe jednak, czy były to jedyne emocje,

jakie odczuwał?

– Omlety pachną wybornie – zagadnęła nieśmiało.

– Siadaj – usłyszała w odpowiedzi. – Najlepsze są ciepłe.

Nicholas zsunął omlety na talerz i postawił na stole dzbanek z kawą.

Przyglądała mu się uważnie. Poruszał się niemal bezszelestnie. Nic nie

mówił, wykonywał oszczędne ruchy. Claire czuła przejmujący ból. Tak

bardzo pragnęła poczuć pieszczotę jego dłoni.

Nicholas nalał kawę i podał jej kubek. Mogła mieć tylko nadzieję, że

nie zauważył, jak drżą jej ręce.

– Czy dziś czujesz się lepiej? – spytał. – Chyba nigdy do tej pory nie

widziałem cię w takim stanie.

RS

background image

86

– Przepraszam – szepnęła. – Wiem, że jesteś zły...

– Wczoraj rzeczywiście byłem – przyznał. – Przecież to była nasza noc

poślubna i pragnąłem spędzić ją w łóżku z moją żoną. – Upił łyk kawy i

spojrzał przenikliwie na Claire. – Nie wiem, w czym tkwi problem, ale chcę

go rozwiązać. Jesteśmy małżeństwem i musimy coś z tym zrobić, więc albo

powiesz mi, o co chodzi i wspólnie znajdziemy rozwiązanie, albo po prostu

poinformujesz mnie, że już jest po sprawie.

– Nie jesteś specjalnie cierpliwy, co? – odparowała, zaskoczona jego

wrogim podejściem. – A jeszcze wczoraj oskarżałeś mnie, że próbuję tobą

manipulować.

Natychmiast pomyślała, że jeśli już wypomina mu wczorajsze

oskarżenia, nie powinna zapominać o tym, co sama zrobiła.

– Może powinieneś zapomnieć, że to powiedziałam – zreflektowała

się.

– A może właśnie nie.

Spuścił wzrok i wbił widelec w omlet. Przez dłuższą chwilę jadł w

milczeniu, po czym ponownie podniósł głowę.

– Jeśli byłaś wczoraj zbyt zdenerwowana, żeby się kochać, trzeba było

powiedzieć, mogłem cię tylko przytulić. Nie jestem przecież potworem.

Pragnęła, żeby przytulił ją teraz, żeby dał jej schronienie w swoich

ramionach. I przebaczył. Cóż, jednak to i tak skończyłoby się w łóżku.

– Nie potrafię się tak zbliżyć do ciebie. To by...

Przerwała w pół zdania, o mały włos nie zdradzając swoich myśli.

Gdyby doszło do fizycznego zbliżenia, nie potrafiłaby dłużej wmawiać

sobie, że go nie kocha.

– Chyba nie masz wyjścia. Małżeństwo na tym polega –powiedział

cierpko. – Za chwilę będziesz miała okazję wykazać się swoją dobrą wolą i

RS

background image

87

chęcią poprawy. Tak się składa, że Forrester najwyraźniej jest gotowy do

poważnych rozmów. I chce je rozpocząć jeszcze dzisiaj.

– Wspaniale.

Starała się, żeby jej ton wyrażał taki sam entuzjazm jak słowa, ale w

głębi duszy pomyślała, jak bezdusznym człowiekiem jest Jack Forrester,

skoro wzywa Nicholasa w pierwszy dzień po ślubie. Chociaż, przyszło jej

zaraz do głowy, być może Nicholas uprzedził Forresterów podczas

wczorajszego przyjęcia, że nie planuje żadnego miesiąca miodowego i jest

w każdej chwili gotów do rozmów.

– Cieszę się – powtórzyła. – I mam nadzieję, że wyniknie z tego coś

dobrego. Bardzo chętnie będę ci towarzyszyć w drodze do biura.

Jego wzrok zbił ją z tropu.

– Prawdę mówiąc, Jack i Naomi zaprosili nas na swój jacht. Spędzimy

z nimi cały dzień. Ruszamy zaraz po śniadaniu.

Nie ma mowy, pomyślała sparaliżowana. Ponieważ nie odpowiadała,

Nicholas podszedł do niej i położył rękę na jej ramieniu.

– Wiesz, myślę, że obojgu nam dobrze zrobi taki dzień na świeżym

powietrzu – powiedział serdecznie.

Naprawdę starał się być miły. Claire zrozumiała, że daje jej drugą

szansę. Przerażenie spowodowane perspektywą wspólnego spędzenia dnia

na oceanie nie pozwoliło jej na równie miłą reakcję.

– Nie jadę – powiedziała krótko.

To były bez wątpienia ostatnie słowa, jakie chciał usłyszeć, ale nie

miała wyjścia. Była sparaliżowana strachem.

– Ty też nie powinieneś. – Rzuciła okiem na szare niebo.

– Próbujesz mną manipulować, Claire?

RS

background image

88

– Broń Boże, nie chciałam, żeby tak to zabrzmiało. Ale wiesz, że nie

lubię otwartej wody.

– Nalegam.

– A ja się upieram. Nie. I nawet nie chodzi o to, że nigdzie nie popłynę

– wypaliła. – Chodzi o wspólne spanie. Nie zmieniłam zdania. – Oddychała

ciężko. – Zapewniłeś mi prawo do oddzielnej sypialni do pierwotnie

ustalonej daty ślubu. To, że odbył się wcześniej, niczego nie zmienia,

– Przecież to idiotyczne.

– Nie obchodzi mnie, jak to oceniasz. Tak będzie i już.

Przez krótką chwilę, która zapewne obojgu wydawała się wiecznością,

przyglądali się sobie badawczo. Wreszcie Nicholas wymamrotał pod nosem

jakieś przekleństwo i wyszedł z kuchni. Pięć minut później rozległ się trzask

zamykanych drzwi.

Dochodziła północ, gdy Claire usłyszała, jak drzwi, które wiatr wyrwał

z rąk Nicholasa, huknęły o ścianę. Z płaczem zbiegła na dół.

– Nic ci się nie stało? Umierałam ze strachu.

Rano rozstali się w gniewie, chociaż żałował tego już chwilę po

wyjściu z domu, a teraz, kiedy spojrzał na jej zatroskaną, bladą ze

zmartwienia twarz, poczuł falę ciepła i cała złość natychmiast z niego

wyparowała.

– Było ciężko. Zajęło nam chwilę, zanim przyprowadziliśmy jacht z

powrotem do zatoki.

Odgarnął mokre włosy z czoła.

Claire spojrzała na jego przedramię i pobladła jeszcze bardziej.

– Jesteś ranny.

RS

background image

89

– To nic poważnego. – Nicholas rzucił okiem na płytkie rozcięcie

ciągnące się od łokcia po nadgarstek. – Ot, zadrapanie – powiedział

lekceważąco.

Przez chwilę Claire przyglądała mu się z troską, ale zaraz oburzenie

wzięło górę.

– Jak możesz nazywać to tylko skaleczeniem? Jak możesz być tak

nieodpowiedzialny i ryzykować własnym życiem? Czy ty w ogóle zdajesz

sobie sprawę, że mogłeś tam zginąć?

– Nie było aż tak źle – próbował ją uspokoić.

– Właśnie, że było bardzo źle – upierała się, a łzy popłynęły jej po

twarzy. – Nie zniosłabym, gdybym straciła i ciebie – zaszlochała.

W jednej chwili Nicholas uświadomił sobie dwie ważne rzeczy. Po

pierwsze, abstrahując od tego, że nie chciała dzielić z nim łóżka, Claire

zależało na nim. I to tak, że odchodziła od zmysłów podczas sztormu

szalejącego u wybrzeży Sydney. Po drugie, zrozumiał, że jemu również na

niej zależy.

To jeszcze nie miłość, uspokoił się pospiesznie. Po prostu myślał o

swojej żonie i martwił się, kiedy była smutna. A świadomość, że ona darzy

go podobnymi uczuciami, wprawiła go w dobre samopoczucie. Chciał

zapomnieć ostatnie dwadzieścia cztery godziny i zacząć wszystko od

początku. Miał nadzieję, że to możliwe.

– Przykro mi i przepraszam, że musiałaś się martwić. Powinienem

zadzwonić, kiedy zeszliśmy na brzeg. Nie przyszło mi jednak do głowy, że

ty...

Nie skończył, bo Claire objęła go ramionami i przytuliła twarz do jego

przemoczonej koszuli. Za oknem szalała burza.

RS

background image

90

– Nigdy więcej mi tego nie rób. – Claire odchyliła się na chwilę,

uderzyła go pięściami w pierś i przytuliła się jeszcze mocniej. – Nie

przeżyłabym, gdybym miała cię stracić.

Uniósł delikatnie jej brodę i spojrzał głęboko w oczy.

– Jestem tutaj przy tobie i zawsze będę. Do końca naszych dni, Claire

– zapewnił, po czym nachylił się, żeby ją pocałować.

– Chodź – powiedziała, kiedy oderwał usta od jej warg. –Trzeba

założyć opatrunek. Nie można tego tak zostawić.

– Jasne – powiedział Nicholas i pomyślał, że jeśli tylko pielęgnowanie

go pomoże jej w jakiś sposób, gotów jest poddać się wszelkim zabiegom. –

Muszę wyskoczyć z tych mokrych ciuchów – dodał.

– Chodźmy na górę. Na pewno przemarzłeś do szpiku kości.

Powinieneś wziąć gorący prysznic. To cię rozgrzeje.

– Nic mnie tak nie rozgrzewa jak twój uścisk.

Spojrzała na niego nieufnie, więc wzruszył ramionami i dodał:

– Sama zobacz. Czy moja skóra jest zimna? Czy się trzęsę?

Rozgrzewasz mnie, chcesz czy nie.

Przepiękny rumieniec, pomyślał, widząc, jak się zaczerwieniła.

Wymamrotała coś pod nosem.

– Co mówisz? Nie usłyszałem cię. – Wspiął się za nią po schodach,

zaskoczony i wzruszony jej sympatyczną reakcją.

Claire odwróciła się, ale widząc jego wzrok, znów się zaczerwieniła.

– Mówiłam tylko, że musimy zająć się twoją raną. A skoro nie jest ci

zimno, z prysznica możesz zrezygnować.

Przestronna łazienka wydawała się mniejsza, kiedy weszli do niej

oboje. Nicholas wysłał Claire po suche ubrania, a sam w tym czasie rozebrał

RS

background image

91

się i dokładnie wytarł. Ledwo zdążył przepasać się ręcznikiem, kiedy już

była z powrotem.

Jej oczy dziwnie błysnęły, ale bez słowa podała mu ubrania i zabrała

się za przetrząsanie szafek w poszukiwaniu środków opatrunkowych.

Kiedy ponownie na niego spojrzała, był już w dżinsach i koszuli.

Wyciągnął ramię i z ufnością poddał się jej zabiegom.

– Dlaczego tak bardzo się przestraszyłaś? – spytał, gdy założyła mu

opatrunek. – W biurze przeżyliśmy już niejedną burzę i wydawałaś się

wyjątkowo opanowana. Dziś powiedziałaś, że mnie też nie możesz stracić.

Kogo już straciłaś przez burzę?

Twarz Claire posmutniała.

– Pewnego dnia moi rodzice wypłynęli w rejs i złapała ich potworna

burza. Oboje utonęli. Wydarzyło się to bardzo dawno temu, ale do dzisiaj

boję się otwartego oceanu.

– Do diabła! Claire, wybacz mi, proszę!

Przecież wiedział, że jej rodzice nie żyją. Może powinienem skojarzyć

to z jej lękiem, pomyślał. Dlaczego nigdy o to nie zapytałem? – wściekał się

na siebie. To, co teraz usłyszał, wyjaśniało jej zachowanie. Poczuł się

fatalnie.

– A ja chciałem cię zmusić... Przepraszam.

Spojrzała na niego, a w jej oczach było tyle ufności, że znów poczuł

budzące się w nim pożądanie. Wyszeptał jej imię i wyciągnął ręce. Musiał

mieć ją blisko, trzymać w ramionach, czuć ciepło i zapach jej ciała. Zrobi

wszystko, żeby już na zawsze była jego.

Wzdrygnął się zaskoczony własnymi myślami. Czyżby tak bardzo

poruszała go jej historia?

– Pocałuj mnie – wyszeptał.

RS

background image

92

Ich usta odnalazły się błyskawicznie, a ciała przylgnęły do siebie z

niezwykłą determinacją.

Prowadził ją w stronę sypialni, całując i przytulając. W pośpiechu

zerwała z niego koszulę. Przeszedł go niesamowity dreszcz, gdy poczuł jej

dłonie na swojej piersi. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy. Odnalazł to,

czego szukał. Pożądanie i przyzwolenie. Akceptację i zaufanie. I... miłość?

Jego serce biło jak oszalałe. Po chwili jej bluzka znalazła się na

podłodze, a obok niej koronkowy stanik.

– Jesteś taka piękna – Nicholas zachwycił się na widok nagiego ciała

Claire. – Pragnę cię.

Ich usta ponownie się odnalazły. Namiętnie i łapczywie.

Nicholas odkrywał nową Claire. Taką, o jakiej marzył. Pozbawioną

samokontroli, czerpiącą z życia radość. Upajał się tym odkryciem.

Ciało Claire płonęło. Pragnęła Nicholasa i chciała mu się oddać bez

najmniejszych zahamowań. Ciałem, duszą i sercem. Była gotowa zrobić

wszystko, czegokolwiek by zapragnął. Tej nocy cała była jego.

– Kochaj się ze mną – wyszeptała mu do ucha, otaczając udami.

– Niczego innego nie pragnę – odparł.

Za oknem sztorm ustał, ale w sypialni żywioł przybierał na sile.

RS

background image

93

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Praca to podobno najlepsze lekarstwo na wszelkie troski. Hołdując tej

zasadzie, Claire przyszła do biura o siódmej trzydzieści i od razu rzuciła się

w wir zajęć. Nie szło jej jednak najlepiej.

Za każdym razem, gdy spoglądała w stronę pustego gabinetu

Nicholasa, przed oczami stawał jej obraz ich ciał splecionych w miłosnym

uścisku. Gdy wsłuchiwała się w deszcz dzwoniący o szyby, czuła zapach

skóry ukochanego i przypominała sobie jego łagodne pieszczoty. Zupełnie

jakby mnie kochał, pomyślała. Ech, skarciła się zaraz. To już są wycieczki w

krainę fantazji. Nie powinna o tym zapominać.

Musiała stanąć twarzą w twarz z faktami. Jej życie osobiste było nieźle

pogmatwane, a teraz jeszcze trzeba będzie zmierzyć się z problemami

zawodowymi. Nicholas pewnie się wścieknie, kiedy pozna szczegóły

sprawy w Campbell. Nie miała jednak wyjścia i będzie musiała mu o tym

powiedzieć. Im wcześniej, tym lepiej.

Stukała ze zdenerwowania palcami w blat biurka i gniewnie patrzyła

na telefon. Cóż, nie może zapominać, że wciąż jest jego asystentką i że to

sprawy firmy są na pierwszym planie. Chwyciła słuchawkę i szybko

wybrała numer. Ponieważ nie odbierał, spróbowała ponownie. Bez skutku.

Zostawiła więc tylko wiadomość

Natłok myśli przyprawiał ją o ból głowy. Oparła łokcie o biurko i

schowała twarz w dłoniach. Pomyślała, że źle zrobiła, kochając się z nim.

O rany! – dodała zaraz wściekła, że głos sumienia znowu zatruwa jej

życie. No dobrze, podjęła z nim dialog. Wiem, że zrobiłam źle, ale wiem też

doskonale, co powinnam zrobić teraz. Zachowam dystans. Do czasu, aż

szantażysta dostanie swoje pieniądze. Potem odejdę.

RS

background image

94

Plan może jest dobry, ale nie mam pojęcia, jak go zrealizować,

pomyślała.

Nie usłyszała nadjeżdżającej windy. Widok Nicholasa całkowicie ją

zaskoczył.

– Chodź do mnie – poprosił ją do gabinetu. – Opowiedz mi o sytuacji

w Campbell.

Rzucił teczkę na krzesło, a sam usiadł w fotelu.

– Dostałeś moją wiadomość? – spytała.

– Brałem właśnie prysznic, kiedy dzwoniłaś – wyjaśnił. –Wyszłaś

dzisiaj bardzo wcześnie. Miałem nadzieję, że znajdę cię koło mnie, kiedy

otworzę oczy – powiedział z wyrzutem. – Czy to ta teczka? – Wskazał

dokumenty na biurku, a kiedy przytaknęła, poprosił: – Streść, proszę, co się

wydarzyło, a ja tymczasem przejrzę papiery.

– Jasne – ucieszyła się, że skoncentrują się teraz na sprawach

zawodowych. – Nie wiem, czy pamiętasz, ale tą sprawą zajmuje się John

Greaves. Dzwoniłam już do niego i prosiłam, żeby jak najszybciej

przyjechał do biura – powiedziała.

– Nie podałam powodów. Powiedziałam tylko, że chcesz się z nim

zobaczyć najszybciej jak to możliwe.

Nicholas pokiwał głową.

– John wszystko sprawdzał w zeszłym tygodniu i dostałem od niego

raport, z którego jasno wynikało, że system będzie gotowy.

– Niestety, okazało się, że nie było to takie jasne. Z początku wszystko

szło gładko. Problem pojawił się, kiedy przełączyli się na system ochrony

weekendowej. Wtedy jedno po drugim zaczęło się sypać.

– Dlaczego się z nami nie skontaktowali? Dlaczego nikt nie dał mi

znać, że są jakieś kłopoty?

RS

background image

95

– W Campbell twierdzą, że byli w stałym kontakcie z Johnem, a nasi

pracownicy oddelegowani do ich firmy... – zawahała się.

– Tak? – Uniósł brew w oczekiwaniu.

– .. .mówią, że kazano im o wszystkich sprawach informować jedynie

Johna.

Twarz Nicholasa nie wyrażała emocji, ale gwałtownie sięgnął po

słuchawkę telefonu.

– John? – spytał pozornie łagodnym tonem. – Cieszę się, że już

dotarłeś. Przyjdź, proszę, do mnie. – Zrobił pauzę. –Tak, teraz.

Claire wstała, żeby wyjść.

– Przy okazji... – zatrzymał ją.

Odwróciła się na pięcie.

–Tak?

– Z tobą też muszę porozmawiać. – Spojrzał na nią przenikliwie. – Ale

to może poczekać, aż uporam się z tym bałaganem.

– Bez problemu znajdę sobie zajęcie do tego czasu – odparła tylko z

pozoru spokojnie.

Od wczorajszej nocy nie była w stanie zapanować nad emocjami. Nie

potrafiła przekazać mu zwykłej informacji, nie myśląc jednocześnie o

wydarzeniach w sypialni. Nicholas dostarczył jej niezapomnianych wrażeń i

właśnie to, że było tak cudownie, rozdzierało jej serce.

Starała się być dzielna, ale czuła, że zawodzą ją wszystkie

mechanizmy obronne. Zawsze była dumna z umiejętności trzymania emocji

na wodzy. Tym razem jednak coś w niej pękało. Desperacko potrzebowała

czasu dla samej siebie, żeby zregenerować siły. Nic jednak nie zapowiadało,

że go znajdzie.

RS

background image

96

John Greaves siedział w gabinecie Nicholasa ponad godzinę. Claire to

jednak niewiele pomogło. Miała taki mętlik w głowie, że fizycznie sobie z

tym nie radziła.

Co jakiś czas dobiegał ją podniesiony głos Johna. Nicholas przez cały

czas mówił spokojnie.

Podziwiała go za to. I jednocześnie drżała na myśl, że z nią będzie

rozmawiał równie chłodnym, wyważonym tonem. Czy w taki spokojny

sposób oświadczy jej, że okres ochronny minął i teraz chce mieć jej ciało na

każde skinienie?

Przecież nie jest barbarzyńcą, sam tak powiedział.

Nie jest, przyznała po chwili. Ale jest silny i zdeterminowany.

John Greaves opuścił wreszcie gabinet szefa. Z jego twarzy bez trudu

dało się wyczytać, że spotkanie zupełnie nie przebiegło po jego myśli. Był

blady jak ściana, usta miał mocno zaciśnięte.

Nicholas zadzwonił w kilka miejsc, zanim ponownie poprosił Claire

do siebie. Idąc tam, spodziewała się najgorszego.

Tymczasem, ku jej pełnemu zaskoczeniu, Nicholas wstał zza biurka,

podszedł do niej i mocno przytulił, chowając twarz w jej włosach.

– Chciałem się rano upewnić, że u ciebie wszystko dobrze. – Odsunął

się od niej i schował dłonie w kieszeniach. – Claire, muszę wyjechać.

Sprawa Campbell jest pilna i chciałbym, żebyś przez ten czas przypilnowała

tutaj wszystkiego.

– Co konkretnie mam zrobić? – spytała szczęśliwa, że nie jest na nią

zły. – Co z Johnem?

– John wyleciał.

Claire wydawało się, że Nicholas mówi spokojnie, ale zaraz

zrozumiała, że gotuje się ze złości.

RS

background image

97

– Jest bardzo niewiele rzeczy w życiu, które naprawdę potrafią

wyprowadzić mnie z równowagi. Kłamstwo przewodzi na tej liście i jest

absolutnie niewybaczalne. Okazało się, że John od dłuższego czasu grał nie

fair. Łgał mi w żywe oczy wiele razy. Potrzebował pieniędzy na hazardowe

długi. Najgorsze jest jednak to, że przyłapany wreszcie na kłamstwie, nie

okazał nawet odrobiny skruchy.

Każde słowo Nicholasa wbijało się w serce Claire niczym sztylet.

Równie dobrze mógł mówić teraz o niej. Otworzyła usta, żeby coś

powiedzieć, ale zaraz zrezygnowała. Co ma zrobić? Błagać?

– Jedyna rzecz, jaka cieszy mnie w tej chwili, to fakt, że juz więcej go

nie zobaczę – dodał.

Claire zatrzepotała rzęsami, żeby powstrzymać łzy. Jej serce biło jak

oszalałe.

– Bardzo mi przykro – wyszeptała z trudem.

Nicholas potrząsnął głową i uśmiechnął się, co tylko bardziej ją

zasmuciło.

– Przeważnie lepiej panuję nad gniewem, ale rozmawiając z tobą,

czuję się wyjątkowo swobodnie...

– Nicholas – przerwała mu. – Muszę ci coś powiedzieć.

– Czy coś cię martwi? – Spojrzał na nią niepewnie.

– Nie. – Pokręciła głową.

Jest za późno na wyznawanie prawdy, pomyślała. Zdecydowanie za

późno.

– Nie, nic mnie nie martwi – zmieniła ton. – Chcę tylko pomóc w

naprawieniu sytuacji w Campbell. Powiedz, co mam robić, kiedy

wyjedziesz.

RS

background image

98

Przedstawił jej w punktach listę najważniejszych rzeczy, na które

powinna zwrócić uwagę. Na koniec pocałował ją namiętnie.

– Nie będę dzwonił – powiedział chwilę później. – Oboje będziemy

bardzo zajęci. Lepiej, żebym skoncentrował się na rozwikłaniu problemu i

wrócił jak najszybciej. Ale... Cały czas będę żył wspomnieniem wczorajszej

nocy. Mam nadzieję, że ty też.

Claire zamknęła oczy i przytuliła się do niego. Jej serce przepełniał

smutek.

– Nigdy tego nie zapomnę – wyszeptała. Pocałował ją jeszcze raz, po

czym spojrzał na zegarek.

– Muszę już iść.

– Rozumiem – westchnęła ciężko. – Powodzenia. Postaram się, żeby tu

wszystko chodziło jak w zegarku.

– Kiedy wrócę...

– Zainstalujemy jacuzzi na tarasie – starała się zażartować, ale czuła,

że nie wychodzi jej to najlepiej. – Zaopiekujemy się kwiatami i będziemy

pracować nad naszym bajkowym małżeństwem.

Nicholas się zawahał.

– Tak. Właśnie tak – powiedział niepewnie.

Zebrał dokumenty z biurka, wrzucił je do teczki i wyszedł z biura.

Chwilę po tym, jak zniknął za drzwiami, zadzwonił telefon. Claire

podniosła słuchawkę.

– Biuro pana Monroe?

– W czym mogę pomóc? – powiedziała grzecznie.

– Jak cudownie słyszeć twój słodki głos.

Haynes. Włosy stanęły jej dęba. Nerwowo zasłoniła słuchawkę ręką.

RS

background image

99

– Czego chcesz? Skąd w ogóle masz mój numer i dlaczego tu

dzwonisz?

Były szef Sophie zaśmiał się szorstko.

– Sprawy uległy zmianie – syknął. – Wyszłaś za Nicholasa Monroe,

więc chyba nie masz problemów z gotówką. Postanowiłem zatem, że

zamkniemy sprawę w najbliższy piątek. W tym samym miejscu, o stałej

godzinie i w ten sam co zwykle sposób.

Claire nie była w stanie wydusić słowa. Słyszała tylko urywany

oddech szantażysty w słuchawce.

– Zawiedź mnie – dodał po chwili – a będziesz długo żałować.

– Nie możesz tego zrobić – wykrzyczała w panice. – Ja nie mam

pieniędzy. Co ty opowiadasz?

Było jednak za późno. Mężczyzna odłożył słuchawkę.

Siedziała dłuższą chwilę nieruchomo i przerażona wpatrywała się w

telefon. Wiedziała, że to głupie, ale miała wrażenie, że Haynes zaraz

wpadnie do pokoju i zrobi jej krzywdę.

Spróbowała myśleć trzeźwo. Nie miała wyjścia, musiała zdobyć

pieniądze. Ileż w tym wszystkim ironii, pomyślała. Przed ślubem nie miała

pieniędzy, ale bardzo chciała spłacić dług. Teraz, jako żona Nicholasa

Monroe, mogła bez problemu wziąć pożyczkę, ale wolałaby tego nie robić.

Bo kiedy już to zrobi, jej małżeństwo się skończy.

Czas do końca tygodnia upłynął jej bardzo szybko. Ledwo się

obejrzała, a już stała w parku Greenhaul, niedaleko biura.

Była właśnie pora lunchu, więc wokół kręciło się mnóstwo ludzi –

zwykłych spacerowiczów, matek z dziećmi i biznesmenów.

Claire przychodziła tu dość często. Szantażysta wiedział o tym, dlatego

wybrał to miejsce.

RS

background image

100

Spacerowała nerwowo, przyglądając się przechodniom. Miała ze sobą

pieniądze. Teraz, jako żona Nicholasa, bez problemu dostała pożyczkę z

banku. A jeszcze niedawno każdy bank wyśmiałby jej prośbę.

Właściwie jedyną dobrą stroną tej koszmarnej sytuacji wydawał się

fakt, że dziś sprawa szantażu zostanie definitywnie zamknięta.

A kiedy już spłacę długi siostry, pomyślała Claire, odejdę z firmy na

zawsze. Jeszcze dziś, zanim wróci Nicholas. Wiedziała, że to doprowadzi go

do wściekłości i pewnie zaboli, tak jak ją bolało, tym bardziej że w końcu

dopuściła do siebie myśl, że się w nim zakochała.

O Boże, co też za bzdury wymyślała. Przecież Nicholas wcale się nie

zmienił. Nie kocha jej i nie zamierza pokochać. Owszem, seks sprawił mu

przyjemność, ale nie miał nic wspólnego z prawdziwymi emocjami. I to się

nie zmieni, uświadomiła sobie. Pozostało jedno wyjście, inaczej przyjdzie

jej zwariować. Poza tym, jak mogłaby z nim zostać, skoro od samego

początku go okłamywała? Gdyby spróbowała cokolwiek mu wyjaśnić, z

pewnością by ją znienawidził, a tego również by nie zniosła.

Nagle dostrzegła Gordona Haynesa. Postanowiła, że zaraz po

spotkaniu wróci do biura i złoży wypowiedzenie. Ze stanowiska asystentki

i... żony.

Kiedy Gordon podszedł, wyciągnęła do niego rękę z plastikową torbą.

Torba miała logo pobliskiej księgarni, a pieniądze wciśnięte były w pustą

okładkę po książce.

– Proszę. Wszystko jest tak jak ostatnio – powiedziała. Haynes zajrzał

do środka i zaśmiał się cicho. Wcisnął torbę do kieszeni kurtki.

– Doskonale – powiedział wesoło. – Wiedziałem, że sobie poradzisz.

RS

background image

101

– Nie masz pojęcia, przez co przeszłam, żeby je zdobyć – warknęła,

pragnąc jak najszybciej zakończyć spotkanie. –Bierz je i zniknij z mojego

życia. Zrobiłam, co chciałeś, a teraz wreszcie daj mi spokój.

Odwróciła się i chciała odejść.

– Nie tak szybko. – Haynes położył rękę na jej ramieniu. Claire aż się

wzdrygnęła.

– Zabieraj łapy – wycedziła przez zęby.

Cofnął rękę, ale przyglądał się jej z taką nienawiścią, że nie była w

stanie zrobić kroku. Nie miała pojęcia, o co mu chodziło.

– Niech pani nie wpada w panikę, pani Monroe – powiedział, w

szczególny sposób akcentując ostatnie dwa słowa.

– Po prostu jeszcze z panią nie skończyłem.

– Ale ja skończyłam z panem, panie Haynes – warknęła. – Twoje

milczenie zostało opłacone. Od dziś nie mam ci już nic do powiedzenia.

– To mi akurat pasuje. – Jego oczy pociemniały z gniewu. – Wolę,

żebyś nie gadała, tylko słuchała. Bardzo uważnie. Bo to, co powiem,

dotyczy ciebie.

– Wątpię. – Claire starała się być dzielna, ale do jej serca zakradł się

strach.

– Skoro tak uważasz, to nie ma sprawy – warknął ostrzegawczo.

Chciała odejść, ale coś kazało jej zostać.

– No dobrze, o co chodzi? – spytała.

– Całkiem nieźle się ustawiłyście razem z siostrą, czyż nie? – Gordon

się nachylił. – Mała Sophie wyszła za senatora, a teraz ty za szefa Monroe.

Całkiem nieźle.

Wcale jej się nie podobało, że Haynes mówi o tym w ten sposób.

– A jaki to ma związek z nami?

RS

background image

102

Powoli przejechał dłonią po łysinie.

– Wiesz, miałem ciężkie życie. Teraz chcę to sobie wynagrodzić. I ty

mi w tym pomożesz.

– Nic z tego. Skończyliśmy ten temat. Dostałeś, czego chciałeś. –

Claire obawiała się, że jej słowa wcale nie brzmią tak stanowczo, jakby

sobie tego życzyła.

Gordon zbliżył się do niej niebezpiecznie blisko. Poczuła

nieprzyjemny zapach potu.

– Nie najlepiej mi się ostatnio powodzi, Claire. Mam już tego dość.

Chciałbym się gdzieś wyprowadzić. Tobie chyba też byłoby to na rękę,

prawda? Nie stać mnie jednak na przeprowadzkę, ale siedemset pięćdziesiąt

tysięcy dolarów załatwiłoby sprawę. To będzie raptem dziesięć rat po

siedemdziesiąt pięć tysięcy. W poniedziałek przyjdziesz tu z pierwszą

wpłatą.

Czy on kompletnie oszalał? – pomyślała przerażona Claire.

– Nie ma takiej możliwości...

Nawet gdyby chciała, nigdy nie zdobędzie takich pieniędzy.

Gordon wzruszył ramionami.

– Lepiej się postaraj – wycedził przez zęby.

– Bo jeśli nie, to co? Skrzywdzisz mnie?

– Och nie, Claire – zaśmiał się złowieszczo. – Nie skrzywdzę ciebie,

ale twojego męża. Człowieka, który ma pieniądze. Na przykład

przypadkowym strzałem z pędzącego samochodu. To ostatnio zrobiło się

popularne w Sydney. Albo któregoś dnia potrąci go samochód na przejściu

dla pieszych. Cóż by to była za tragedia. A jaka strata dla miasta.

Claire przeraziła się nie na żarty. Gordon mówił całkiem poważnie.

– Proszę... – zaczęła i zrobiła krok w jego stronę.

RS

background image

103

– W poniedziałek – przerwał jej. – Dasz sobie radę – dodał i zniknął w

tłumie.

Patrzyła za nim i cała aż się trzęsła. Gordon Haynes właśnie zagroził,

że zabije Nicholasa. Skąd ona weźmie tyle pieniędzy?

Nie miała pojęcia, ile czasu stała jak sparaliżowana. Nagle usłyszała

znajomy głos. Cudowny i kochany, którego nie spodziewała się tutaj

usłyszeć.

– Nicholas! – Odwróciła się w jego stronę.

RS

background image

104

ROZDZIAŁ JEDENASTY

Nicholas wrócił z podróży wcześniej. Pragnął jak najszybciej zobaczyć

się z Claire. Odnalazł ją w pobliskim parku, do którego często chodziła w

porze lunchu. Kiedy go zobaczyła, rzuciła mu się w ramiona z

niepohamowanym płaczem. Przytulił ją mocno, delektując się jej bliskością.

Po chwili puściła jego szyję i odchyliła głowę, żeby spojrzeć mu w

oczy.

– Nicholas, nic ci nie jest? Jesteś cały? Tak się cieszę, że cię widzę.

– Wszystko w porządku. Tym razem nie było żadnych burz i

niebezpieczeństw – żartował, lecz po chwili spoważniał. – Tęskniłem za

tobą – powiedział bez zastanowienia. Pragnął jej gorąco, gwałtownie,

właśnie teraz.

– Ja też za tobą tęskniłam. – Chwyciła go za ramiona i wpatrywała się

w jego twarz. Chciała się upewnić, że jest tu z nią naprawdę. – To był taki

długi tydzień. Cieszę się, że wróciłeś cały i zdrowy.

–I bezpieczny jak systemy zabezpieczeń Monroe – zażartował, choć

nie wywołało to uśmiechu na jej twarzy.

Pocałował ją delikatnie w drżące usta. Odwzajemniła pocałunek.

– Wróćmy do biura. Za dużo osób się tu kręci – zaproponował.

– Masz rację. Nie powinniśmy tak stać. – Wzięła go pod ramię i

ruszyli w stronę wyjścia.

Gdy doszli do biura, Nicholas machinalnie skinął głową na powitanie

pracownikom, ale myślał tylko o kobiecie, która szła u jego boku. Chciał jak

najszybciej zostać z nią sam na sam.

Ledwie znaleźli się w jego gabinecie i zamknęli za sobą drzwi,

przywarł do niej w gorącym pocałunku, na który tak długo czekał. Poczuł,

RS

background image

105

jak ogarnia go pożądanie. Całym sercem pragnął być teraz blisko niej. Tak

blisko, jak to tylko możliwe.

– Czy mogę cię dotknąć? – Pomału rozpinał guziki jej bluzki, marząc o

jedwabistym dotyku jej skóry.

– Nie powinniśmy tego robić. A co będzie, jeśli ktoś wejdzie do

pokoju? – Próbowała przywołać się do porządku, choć w tym samym

momencie nerwowymi ruchami pomagała mu zdjąć płaszcz i koszulę.

– Zamknąłem drzwi na klucz. – Położył ją na biurku. Jedną ręką

chwycił kabel od telefonu i wyciągnął go z gniazdka. – To załatwi sprawę

niepożądanych zakłóceń.

W pokoju panowała cisza, przerywana jedynie monotonnym szumem

klimatyzatora i miłosnymi jękami.

Nicholas sięgnął do spódnicy Claire. Nagle zawahał się. Nie był wcale

pewien, czy nie postępuje zbyt gwałtownie i czy ona też tego pragnie.

– Nie przerywaj – szepnęła, rozpinając mu pasek przy spodniach i

kładąc jego dłonie na suwaku spódnicy.

Tak, nie miał już wątpliwości. Oboje pragnęli się równie mocno. Ta

świadomość zadziałała na niego podwójnie podniecająco.

Nagle dobiegł go jej stłumiony jęk.

– Musimy się zabezpieczyć.

Ostatnim razem nie pomyśleli o tym. Kiedy leżeli później obok siebie i

zapytał ją o to, powiedziała, że dobrze zna swój cykl i z pewnością nie

będzie problemu.

– Zadbam o to. – Przyglądał się jej nagiemu ciału z podziwem. – Za

każdym razem, kiedy na ciebie patrzę, jesteś coraz piękniejsza.

Zarumieniła się. Oplotła rękami jego szyję, pieszcząc czubkami

palców kark.

RS

background image

106

– Ty też jesteś piękny. Jesteś najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego

kiedykolwiek widziałam.

Uśmiechnął się zmieszany.

– A ilu ich widziałaś?

– Wiesz, co miałam na myśli.

Uśmiechali się do siebie, patrząc sobie głęboko w oczy. Nicholas

wiedział dobrze, że teraz z całą pewnością jej myśli i ciało należały tylko

niego.

– Tak, wiem i dziękuję za komplement. Teraz pozwól, że pokażę ci, co

ja miałem na myśli i co chciałbym z tobą zrobić.

Poprzednim razem kochali się czule i delikatnie. W pokoju panował

półmrok, a za oknem szalała burza. Nie mógł widzieć jej zbyt dokładnie, ani

słyszeć jej cichych jęków.

Tym razem chciał na nią patrzeć. Jej skóra miała złocisty kolor i była

gładka jak jedwab. Kiedy pieścił jej ciało, Claire drżała z rozkoszy. Całował

ją, a ona odwzajemniała pocałunki. Wspólnie osiągnęli spełnienie.

Weekend minął, choć trudno powiedzieć, żeby był spokojny. Claire

miała poważne problemy. Wydawało się jej, że już nie może być gorzej.

W poniedziałek w porze lunchu, kiedy miała spotkać się z Haynesem,

żeby dać mu siedemdziesiąt pięć tysięcy dolarów, wyrwała się z biura i

poszła do parku. Tam przekazała bezdomnemu mężczyźnie zdjęcie Haynesa,

które wydrukowała z jego strony internetowej. Wręczyła mu też kopertę,

zawierającą list, który mężczyzna miał dostarczyć:

Potrzebuję więcej czasu. Nie mogę zapłacić jednorazowo takiej sumy.

Spotkamy się za miesiąc i wtedy zapłacę ci dziesięć tysięcy dolarów.

Porozmawiamy też o spłacie pozostałej kwoty.

RS

background image

107

Dzień później Haynes przystąpił do akcji zastraszania. Dzwonił do

biura, spacerował koło baru, gdzie Claire zwykle kupowała lunch dla siebie i

Nicholasa.

Żeby zmylić prześladowcę, zmieniła przyzwyczajenia. Omijała

ulubione miejsca, nie odbierała żadnych telefonów w biurze, dopóki nie

upewniła się, kto dzwoni.

Pod koniec miesiąca, w wyznaczonym dniu, pobrała pełną kwotę salda

debetowego na karcie kredytowej i zapłaciła Haynesowi dziesięć tysięcy

dolarów. Przyjął pieniądze, ale nalegał na spłatę pozostałej części.

Niestety, niechcący zdradziła się, że Nicholas nie wie nic o jej

problemach i że stara się go ochronić przed tą wiadomością. Haynes

wykorzystał jej słabość i zagroził, że jeśli w ciągu sześciu dni nie zapłaci mu

pozostałych sześćdziesięciu pięciu tysięcy dolarów, życie Nicholasa

znajdzie się w niebezpieczeństwie.

Claire żałowała, że nie może powiedzieć mężowi prawdy i prosić o

pomoc. Gdyby to zrobiła, Nicholas dowiedziałby się, że okłamywała go od

samego początku. Mógłby ją odrzucić i wykreślić ze swego życia, a wtedy

Haynes miałby do niego łatwy dostęp. Nie wątpiła, że szantażysta naprawdę

gotów jest zabić Nicholasa.

Ze strachu o męża bała się ryzykować, ale musiała znaleźć jakiś

sposób, żeby rozwiązać swój problem. W ciągu tych sześciu dni powinnam

zebrać jak najwięcej pieniędzy, rozmyślała, nie mając jeszcze pojęcia, skąd

weźmie taką sumę. A potem trzeba będzie przekonać Haynesa, żeby zgodził

się na spłatę reszty w mniejszych kwotach. I wydobyć z niego

przyrzeczenie, że nie skrzywdzi Nicholasa. Nigdy.

Ułożyła cały plan, lecz mimo to dni spędzone na rozmyślaniu i próbie

chronienia Nicholasa, zupełnie ją wyczerpały. Żołądek miała ściśnięty,

RS

background image

108

ciągle czuła mdłości. Gdyby ktoś jej kiedyś powiedział, że do takiego stanu

doprowadzi ją zdenerwowanie, wyśmiałaby go. Ale teraz na własnej skórze

przekonała się, jak można reagować na stres. Szczęśliwie do tej pory udało

się jej ukryć najgorszą prawdę przed Nicholasem, ale było to niezwykle

trudne.

Pewnego dnia pojechali wypocząć na słońcu i posadzić kwiaty wzdłuż

alei drzew w ich posiadłości. Claire była wdzięczna za możliwość

oderwania się od zmartwień.

– Źle się czuję, siedząc tutaj i patrząc, jak ty pracujesz. –Odchyliła się

na krześle.

Nicholas się wyprostował. Miał na sobie dżinsowe szorty i granatową

koszulkę. W sportowym stroju wyglądał kusząco.

– Nie masz powodu, żeby czuć się źle. Jeśli będziesz tak rwać się do

pomocy, zacznę cię wykorzystywać.

– Akurat. Tak jakbym pozwoliła się wykorzystać.

– A gdybym poprosił, żebyś usługiwała mi w jacuzzi? Umyj mi plecy!

Podaj mi szampana! Czy takie wykorzystywanie by ci nie przeszkadzało?

– Pewnie oczekiwałbyś też, że przyniosę ci truskawki? – powiedziała, a

zaraz potem przypomniała sobie pierwszą wizytę tutaj. – Ale jacuzzi nie jest

gotowe. Prosili, żeby nie używać go jeszcze przez kilka dni.

– Wiem. – Nicholas wsadził ostatni kwiat do ziemi i podlał dużą

ilością wody. – Jednak wizja zanurzenia się w chłodnej wodzie jest dla mnie

bardzo kusząca. – Otrzepał ręce z piasku. – O czym teraz marzysz? O

chłodnym drinku? O lodach? Musi być coś, na co masz ochotę. Powiedz mi,

co to jest.

RS

background image

109

Marzę o tym, żebyś był bezpieczny – pomyślała. I o gorącym

pocałunku – ta myśl pojawiła się nieoczekiwanie. Claire przypomniała sobie

wszystkie namiętne chwile, jakie przeżyli w ciągu ostatnich kilku tygodni.

Wspomnienia... To mi właśnie pozostanie, kiedy już Nicholas będzie

bezpieczny i będę mogła go zostawić.

Spuściła wzrok, by nie zauważył smutku w jej oczach.

– Mam ochotę na sorbet owocowy –powiedziała szybko.

– To chodźmy kupić ten sorbet. – Wyciągnął rękę i pomógł jej wstać. –

Daj mi dwie minuty. Wezmę prysznic, zmyję z siebie ten piasek i idziemy.

Wolałaby zostać w domu. Tu czuła się najbezpieczniej. Nie umiałaby

jednak wyjaśnić tego Nicholasowi.

– W porządku – odparła. – A dokąd pójdziemy? Nie wiem, czy gdzieś

w okolicy można kupić sorbet owocowy.

– Coś wymyślimy – powiedział z charakterystyczną dla siebie

pewnością.

Zgodnie z obietnicą w ciągu kilku minut był gotowy do wyjścia.

Podszedł do niej, wkładając po drodze świeżą koszulkę. Patrzyła z czułością

na jego muskularny tors.

Wyszli na cichą ulicę. Wokół nie widać było żadnych samochodów.

Nicholas otworzył bramę garażu. Claire zdziwiła się, gdyż poprowadził ją

do innego samochodu niż zwykle.

– Jaki piękny wóz – pochwaliła. – Czyje to auto?

Nicholas patrzył na nią z uśmiechem. Po chwili wręczył jej kluczyki i

oświadczył:

– Twoje. To prezent ode mnie. Mam nadzieję, że naprawdę ci się

podoba.

RS

background image

110

Nie mogła uwierzyć, że dawał jej w prezencie samochód. Tak po

prostu. Za każdym razem, kiedy wydawało jej się, że już go dobrze zna,

zaskakiwał ją czymś nowym. Nie wiedziała, ile jeszcze niespodzianek ją

czeka.

– Nic mi o tym wcześniej nie wspomniałeś. – Wpatrywała się w niego

zdumiona, nie mogąc wydusić ani słowa. Dopiero po dłuższej chwili zaczęła

oglądać auto. – Nie możesz tak po prostu kupować mi samochodu.

– Ależ mogę. To równie proste jak zakup sorbetu owocowego w

słoneczny dzień. Na tym właśnie polega idea niespodzianki. Trzymać ją w

tajemnicy aż do chwili, gdy można już wręczyć prezent wybranej osobie. –

Wskazał na miejsce dla kierowcy. – Wypróbujmy go!

Claire wsiadła, zapięła pasy i włączyła silnik.

– Nicholas...

– Wiem, wiem. Jestem wspaniałym facetem, a ty jesteś szczęśliwa, że

zostałaś moją żoną. – Pochylił się w jej stronę i dał jej szybkiego całusa. – Ja

też się cieszę, że jesteś moją żoną.

Im więcej pieniędzy na nią wydawał, tym bardziej rosło w niej

poczucie winy. Odsunęła te myśli i ruszyła przed siebie.

– W którą stronę mam jechać?

W drodze do miasta Claire rozglądała się dookoła, patrząc, czy w

mijanych samochodach nie zauważy Haynesa. Jednak bez przeszkód dotarli

na miejsce. Claire zaparkowała z ulgą.

Zdumiała się, gdy się okazało, jak wytwornie jest urządzona mała

restauracja, do której wprowadził ją Nicholas.

– Nie wiem, czy nas tu wpuszczą. Nie jesteśmy chyba odpowiednio

ubrani.

RS

background image

111

W środku nie było zbyt wiele osób. Pora lunchu już dawno minęła, a

goście, którzy przychodzili tu na kolację, jeszcze się nie pojawili.

Kiedy usiedli z daleka od dużych przeszkolonych okien, Claire

uśmiechnęła się do męża.

– Udało nam się wejść tutaj tylko dzięki mojej bluzce ze sztucznego

jedwabiu. Zrekompensowała nawet twój brak koszuli i krawata.

– Chcesz powiedzieć, że to nie zasługa mojego czarującego uśmiechu?

Nicholas przeniósł rozbawiony wzrok na kelnerkę, która właśnie

podeszła do ich stolika. Dziewczyna się zarumieniła.

– Poproszę sorbet brzoskwiniowy – zamówiła Claire.

– Dla mnie to samo – rzekł bez przekonania. – Dziękuję.

– Nie powinieneś się tak zachowywać – zganiła go Claire, gdy

dziewczyna się oddaliła. – Wiesz chyba, że twój uśmiech ma niszczycielską

moc. Teraz ta dziewczyna do końca dnia będzie się przez ciebie jąkać.

Nicholas pokręcił głową.

– Jak w takim razie tobie udało się oprzeć mojemu urokowi?

Zaśmiała się, ale zauważyła, że zadał to pytanie całkiem serio.

Spoważniała.

– Jesteś bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Naprawdę tak uważam.

Kiedy się uśmiechasz, jestem zgubiona.

Po jego spojrzeniu i przyspieszonym oddechu poznała, że odebrał jej

wypowiedź bardzo osobiście. Sama z trudem panowała nad emocjami.

Kochała go, a z upływem czasu on także zbliżył się do niej.

Gdyby tylko...

Nie, zbyt wiele ich dzieliło. Za dużo było też kłamstw. A Nicholas

cenił szczerość i prawdomówność. Tymczasem ona od samego początku go

oszukiwała. Poza tym nigdy jej nie pokocha. Nigdy.

RS

background image

112

–Nie jestem bardziej interesujący niż większość mężczyzn.

– Być może.

Odsunęła na bok ponure myśli. Może to miłość zaślepiła ją do tego

stopnia, że wydawał jej się najprzystojniejszy na świecie. Wszystko, co

dotyczyło Nicholasa, miało dla niej niezwykły urok.

– Twój uśmiech odzwierciedla twój charakter. Jesteś silny, uprzejmy,

hojny. Spójrz tylko, jak mną zawładnąłeś w ciągu ostatnich kilkunastu dni.

– O ciebie warto było się starać. – Uniósł jej dłoń do ust. Jak na

mężczyznę, który nie wierzył w miłość, naprawdę się starał, żeby czuła się

dopieszczona i pożądana.

Sorbet był wyśmienity. Zaczęli rozmawiać na temat nowego

samochodu. Podobnie jak zdarzało się to wcześniej, Nicholas intuicyjnie

wyczuł jej obawy i spokojnie wyjaśniał wszystkie techniczne zawiłości.

Claire sprawiało przyjemność patrzenie na niego i słuchanie, choć tematy

motoryzacyjne były jej kompletnie obce.

– Pewnie nie masz pojęcia, o czym mówię – Nicholas po chwili się

zreflektował.

– Najmniejszego – odpowiedziała z uśmiechem.

– I chyba zupełnie cię to nie obchodzi – spoważniał.

– Ależ obchodzi – próbowała go przekonać. – Ja po prostu nie...

– Nie dbasz o to. Zrozumiałem. – Miał najwyraźniej zamiar jeszcze się

z nią podroczyć, ale w tym momencie zadzwonił jego telefon komórkowy.

Wyjął go z kieszeni spodni. – Hmm, to Forrester.

– Więc odbierz. To może być coś ważnego.

Uśmiechnął się i nacisnął przycisk telefonu.

– Monroe, słucham.

RS

background image

113

Rozmowa nie byk zbyt długa, ale z odpowiedzi Nicholasa Claire

mogła wywnioskować, o co chodzi. Kiedy skończył, aż podskoczyła z

radości.

– Mamy ten kontrakt! Mamy ten kontrakt!

Kilku gości restauracji odwróciło się w ich stronę. Niektórzy się

uśmiechali. Claire, ignorując ich obecność, chwyciła Nicholasa za ręce i

mocno uścisnęła.

– Jestem taka dumna. Wiedziałam, że wybiorą twoją ofertę, bo Monroe

to najlepsza firma. Ty jesteś najlepszy. Nie mówiłam ci tego?

– Tak, mówiłaś. – Nicholas uśmiechnął się, uradowany jej reakcją. –

Chodźmy do domu. – Położył kilka banknotów na stoliku i poprowadził ją

do drzwi.

Czuł się lekko i radośnie. Nie tylko z powodu sfinalizowania umowy z

Forresterem, ale też z powodu prawdziwej radości, jaką widział w oczach

Claire. Ostatnie tygodnie były dla niej bardzo trudne. Chociaż, prawdę

mówiąc, nie bardzo rozumiał dlaczego.

Czy po prostu gorzej się czuła, czy trapi ją jakiś problem? –

zastanawiał się.

Miał nadzieję, że to nie on był przyczyną jej złego samopoczucia. W

ciągu ostatnich tygodni uświadomił sobie, jak ważne dla niego jest jej

szczęście. Rosnące uczucie do żony zaczęło przepełniać go obawą. Claire

łatwo mogłaby go teraz zranić. Wciąż nie umiał zapomnieć, jak kiedyś

został skrzywdzony jego ojciec.

Nie, dałby sobie głowę uciąć, że Claire była zupełnie inna. Przede

wszystkim była szczera, dobra i uczciwa aż do szpiku kości. Nie miała w

sobie absolutnie nic z manipulantki, jaką była jego matka. Mimo że ostatnio

się z nią pogodził, rany w sercu pozostały.

RS

background image

114

– Chciałbyś poprowadzić mój samochód w drodze do domu? –

zapytała.

– Może dam się jakoś przekonać. – Wyciągnął rękę po kluczyki.

Claire czuła się bardzo zmęczona.

– Możesz się zdrzemnąć, jeśli chcesz. Nie pierwszy raz będę odwoził

cię śpiącą do domu.

Usiadła gwałtownie.

– Nie, nie będę spała. Dotrzymam ci towarzystwa.

Widział, że z trudem panowała nad sennością, i obiecał sobie, że jak

tylko dotrą do domu, zmusi ją do krótkiej drzemki. Najwyżej położy się

razem z nią. Na samą myśl o tym poczuł podniecenie.

Będziemy tylko spać, zganił się w duchu. Jest zbyt zmęczona na

cokolwiek innego.

Pomyślał, że położy się obok i będzie napawał się jej widokiem i

zapachem. Wiele razy już tak robił, kiedy otwierał rano oczy i nie chciał jej

budzić. Oczywiście, gdy już się wyśpi i będzie miała więcej siły...

Claire spała mocno, a kiedy się obudziła, zobaczyła wpatrzonego w

siebie Nicholasa. Pocałował ją, zupełnie jakby czekał, aż otworzy oczy.

Jeden pocałunek, potem kolejny, aż w końcu znów zaczęli się kochać.

Potem Claire przytuliła się do niego, oplotła rękami w pasie, a głowę

złożyła na jego ramieniu. Czuła, że tu jest właśnie jej miejsce, jej dom, o

którym marzyła całe życie.

– Kocham cię, Nicholas – odważyła się wyszeptać. – Cokolwiek się

stanie, chcę, żebyś wiedział, że bardzo cię kocham.

Nicholas nie odpowiedział. Wkrótce Claire również zapadła w sen.

RS

background image

115

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Następnego dnia rano Claire zaniepokoiły dziwne objawy: piersi miała

nabrzmiałe i bolesne, co chwila musiała biegać do toalety, a żołądkiem bez

przerwy targały mdłości. Na domiar złego niepokojąco spóźniał się jej

okres.

O trzeciej po południu tego samego dnia stała w pustym gabinecie

Nicholasa, kolejny raz czytając napisaną przez siebie notatkę.

Musiałam wyjść do domu wcześniej. Mam nadzieję, że się nie

gniewasz. Jutro postaram się wszystko nadgonić. Claire.

Drżącą ręką położyła kartkę na biurku w miejscu, w którym Nicholas z

łatwością będzie mógł ją znaleźć po powrocie do gabinetu.

Teraz nie chciała się z nim widzieć.

Potrzebuję tylko trochę czasu, myślała gorączkowo. Muszę sobie

wszystko przemyśleć i jakoś to poukładać.

Wsiadła do windy i nacisnęła przycisk podziemnego garażu.

Szczęśliwie winda była pusta. Claire nie potrzebowała towarzystwa. Oparła

się o ścianę i zamknęła oczy.

Powinnam była się domyślić, ganiła się. Wszystkie znaki na to

wskazywały. Dlaczego nie byliśmy bardziej ostrożni za pierwszym razem?

Cóż, za późno na użalanie się nad sobą. Była w ciąży. Gdy tylko o tym

pomyślała, jej dłoń w obronnym geście spoczęła na dole brzucha. Czuła, że

ogarnia ją panika.

Jakoś sobie poradzę, uspokajała się. Nie mogła stłumić rosnącego

uczucia dumy z powodu rozwijającego się w niej nowego życia. Życia, które

zapoczątkowali wspólnie z Nicholasem.

RS

background image

116

Zaopiekuję się tobą, maleństwo, pomyślała z czułością. Niezależnie od

wszystkiego obiecuję, że będę się o ciebie troszczyć.

W czasie lunchu była u lekarza, a później, choć było za wcześnie, żeby

wracać do domu, czuła, że nie może zostać w biurze ani minuty dłużej.

Nawet gdyby od tego zależało jej życie.

Nicholas miał jakieś spotkanie na drugim końcu miasta. Zawsze

jeździł z ochroniarzem, więc nie musiała się o niego bać. Zadzwonił zaraz,

kiedy dotarł na miejsce, toteż wiedziała, że nic mu nie grozi. Miał wrócić do

biura przed czwartą, a ona potrzebowała czasu na przemyślenie sytuacji,

zanim znów się z nim spotka.

Kiedy winda stanęła, Claire wysiadła i ruszyła w stronę swojego

nowego samochodu.

Pójdę do domu, poukładam sobie wszystko w głowie i zastanowię się,

co dalej. A kiedy już będę gotowa...

– Czekałem na panią, pani Monroe – głos Gordona Haynesa przerwał

jej rozmyślania. Mężczyzna wyszedł zza zaparkowanej półciężarówki i

zagrodził Claire drogę.

W pierwszej chwili pomyślała o swoim mężu, ale na szczęście

Nicholas był bezpieczny Nie zdążyła dotrzeć do swojego samochodu, gdy

Haynes złapał ją mocno za nadgarstek, wyrwał jej z ręki kluczyki i rzucił je

w głąb parkingu.

– Co ty wyprawiasz? To boli! – krzyknęła, próbując się wyrwać.

Napastnik był jednak silniejszy.

– Zadam ci jeszcze więcej bólu, jeśli nie będziesz ze mną

współpracować – warknął, przyciskając ją do ściany między zaparkowanymi

autami. – Wsiadaj do samochodu. Wymyśliłem lepszy sposób, żeby

odzyskać pieniądze. Porywam cię, Claire, a twój mąż zapłaci niezły okup. O

RS

background image

117

wiele większy niż suma, jaką ty miałaś mi zwrócić. Będę bogaty. Wreszcie

skończą się moje problemy. Idealny plan!

– Policja cię znajdzie i skończysz w więzieniu – Claire próbowała

przemówić mu do rozsądku.

– Nie piśniesz nikomu ani słowa. – Haynes popchnął ją w kierunku

półciężarówki. – Chyba nie sądzisz, że zostawię cię przy życiu, żebyś mogła

opowiedzieć całą historię?

O Boże, on chciał ją zabić!

– Sophie... Sophie będzie wiedziała, że to ty. I zawiadomi policję.

– Gdy jej powiem, co cię spotkało, przede wszystkim będzie się

martwić o siebie.

W jego głosie było tyle złości, że Claire niemal przestała oddychać.

– Będę krzyczeć! Na pewno ktoś mi pomoże. Nie wywiniesz się z

tego.

– Proszę bardzo, krzycz sobie, jeśli masz ochotę. Nikt cię nie usłyszy.

– Zaśmiał się jak obłąkany. Jego oczy także zdradzały objawy szaleństwa. –

Rozejrzyj się dookoła, moja droga. Jesteśmy tu sami.

Nie pozwolę mu się zabić, myślała w panice Claire. Muszę ciągnąć tę

rozmowę i spróbować się uwolnić.

– Skąd wiedziałeś, że tu będę o tej porze? Nigdy nie wychodzę z biura

tak wcześnie.

– Zamierzałem na ciebie poczekać. Na szczęście ułatwiłaś mi zadanie.

– Wiele osób dzisiaj wcześniej wychodzi – blefowała. – Za chwilę tu

będą.

– Próbuj dalej. – Pokręcił głową i wykrzywił usta, popychając ją do

otwartych drzwi samochodu. – Wsiadaj!

– Nie! – krzyknęła i odepchnęła go najmocniej, jak potrafiła.

RS

background image

118

Cofnął się o krok, ale nim zdołała rzucić się do ucieczki, wykręcił jej

rękę i mocno przytrzymał.

Claire zaczęła krzyczeć, ile sił w płucach. Próbując wyrwać się z

uścisku, starała się kopnąć i ugryźć napastnika.

– Przestań! – Zza pleców usłyszała czyjś krzyk. – Puść ją natychmiast!

Napastnik zaklął ordynarnie, po czym pchnął ją tak mocno, że

uderzyła głową w szybę samochodu. Poczuła ostry, przeszywający ból.

Zanim osunęła się na ziemię, zobaczyła biegnącego w jej stronę Nicholasa.

Potem straciła przytomność.

– Claire! – krzyknął Nicholas.

Biała półciężarówka z piskiem opon wyjechała z garażu. Miała

wprawdzie nieczytelne tablice rejestracyjne, jednak Nicholas zdążył

przyjrzeć się kierowcy.

– O mój Boże, Claire! – krzyczał, klękając przy nieprzytomnej żonie. –

Proszę, trzymaj się!

Leżała oparta o samochód. Twarz miała bladą. Nie krwawiła

wprawdzie, ale widział, jak mocno uderzyła w szybę, kiedy ten drań ją

popchnął. Na głowie miała wielkiego guza. Oby tylko nie doznała

wstrząśnienia mózgu, myślał przerażony Nicholas.

Jego złość rosła z każdą chwilą. Pragnął dorwać tego bandytę i

odpłacić mu za to, że ją skrzywdził.

Kim on był? – zastanawiał się. Czy znał Claire? A może to po prostu

zwykły napad?

Teraz najważniejsze było zdrowie i życie jego żony. Sprawą

napastnika zajmie się później.

– Trzymaj się, kochanie. Wszystko będzie dobrze.

RS

background image

119

Nie wiedział, czy w ogóle go słyszy, jednak na wszelki wypadek

próbował uspokoić głos. Jeśli coś jej się stanie... Złapał ją za nadgarstek.

– Grzeczna dziewczynka – powiedział, kiedy wyczuł puls. Wyjął

telefon komórkowy i zadzwonił po pogotowie. –Parking podziemny

budynku Globalnych Systemów

Bezpieczeństwa Monroe – przekazał adres. – Moja żona została

zaatakowana i pchnięta na samochód – tłumaczył. –Jest nieprzytomna. Z

tyłu głowy ma guz, ale nie krwawi. Nie wiem jednak, jakich innych obrażeń

doznała.

– Niech pan nie próbuje jej ruszać – usłyszał w słuchawce. – Karetka

jest już w drodze.

– Proszę się pospieszyć.

Zawiadomił też policję i szefa ochrony budynku, prosząc, żeby za

wszelką cenę postarali się znaleźć tę półciężarówkę.

Czekał niecierpliwie na karetkę, siedząc obok Claire i wpatrując się w

nią nieruchomym wzrokiem. Tak bardzo się bał, że mógłby ją stracić.

Co ja bym bez niej zrobił? – zastanawiał się. Ależ ze mnie głupiec. Jak

mogłem do tego dopuścić? Jak mogłem jej nie upilnować? I... jak mogłem

jej nie kochać? W dodatku ją również zmuszałem do tłumienia uczuć! Co mi

przyszło do głowy, żeby ustalić takie idiotyczne zasady. Głupiec, głupiec,

głupiec!

– Kiedy odzyskasz przytomność, Claire, czeka nas długa rozmowa.

Tylko proszę, ocknij się.

Wreszcie nadjechała karetka. Droga do szpitala wydawała się

Nicholasowi nieznośnie długa. Ruszył za ambulansem swoim samochodem,

modląc się, żeby jechali szybciej.

Kiedy dotarli na miejsce, nie chciał odstąpić Claire.

RS

background image

120

– Co się dzieje? Dokąd ją zabieracie? – dopytywał się.

– Zajmiemy się nią, proszę pana. Pan musi tu zostać. Proszę w tym

czasie przejść do rejestracji. Trzeba będzie wypełnić dokumenty.

Kogo obchodzą teraz dokumenty? – rozzłościł się w duchu.

– Nazywam się Nicholas Monroe. Jestem szefem Globalnych

Systemów Bezpieczeństwa Monroe. To jest moja żona Claire Monroe.

Proszę zadbać, żeby miała najlepszą opiekę. Pieniądze nie grają roli.

Jego słowa nie spotkały się jednak z pozytywnym przyjęciem. W tym

szpitalu niezależnie od pieniędzy i pozycji wszystkimi pacjentami

opiekowano się jednakowo.

Nicholas ugryzł się w język i posłusznie poszedł do rejestracji. Nie

mógł jednak opanować zniecierpliwienia. Chciał być blisko Claire, widzieć

ją i pilnować, czy naprawdę niczego jej nie brakuje.

Dopiero ponad godzinę później otrzymał pierwsze informacje o stanie

jej zdrowia. Kiedy lekarz wszedł do poczekalni i wywołał jego nazwisko,

zerwał się z krzesła gotów rozszarpać każdego, kto będzie miał dla niego

niepomyślne wiadomości. Claire musiała być zdrowa!

– Jak ona się czuje? Co jej dolega? Czekam tu już sześćdziesiąt pięć

minut!

– Z pańską żoną wszystko będzie w porządku – stwierdził lekarz. –

Proszę za mną. Zaprowadzę pana do niej i wtedy porozmawiamy.

Nicholas czuł, że drżą mu kolana, ale ruszył za lekarzem.

– Pani Monroe leży tutaj. – Doktor wskazał drzwi jednoosobowej sali.

Claire leżała na łóżku ubrana w szpitalną koszulę. Oczy miała

zamknięte, a twarz nadal bladą. Kiedy wszedł do sali, uniosła powieki i

spojrzała na niego z uśmiechem.

– Nicholas! Powiedzieli mi, że mnie tu przywiozłeś.

RS

background image

121

– Odzyskałaś przytomność – ucieszył się. Usiadł przy niej i chwycił ją

za rękę. – Jak się czujesz?

– Głowa mnie boli i mam mdłości. Ale poza tym nie najgorzej.

Lekarz zaczął opowiadać o stanie zdrowia Claire. Nicholas nie patrzył

na niego. Nie spuszczał wzroku z żony, jednocześnie słuchając uważnie.

Szczęśliwie wyglądało na to, że poza lekkim wstrząśnieniem mózgu Claire

nic poważniejszego nie dolega.

Doktor żartował sobie nawet, że Claire ma mocną głowę. Nicholas

uśmiechnął się z przymusem. Być może później będzie w stanie śmiać się

szczerze. Na razie strach nadal go nie opuszczał.

Mógł ją przecież stracić. Nigdy nie darowałby sobie, że nie wyznał jej,

jak bardzo ją kocha. I że nie wyobraża sobie życia bez niej.

Do diabła, nie zdawał sobie sprawy ze swych uczuć aż do chwili, gdy

omal jej nie stracił. Znów pomyślał, jaki z niego głupiec. Kochał Claire.

Gdyby tylko uzyskał pewność, że i ona go kocha...

Odwrócił głowę i spojrzał na lekarza. Tak bardzo chciał, żeby już

sobie poszedł i zostawił ich samych.

– Dziecko też ma się dobrze. Nie powinno być żadnych problemów.

Zostawimy pana żonę na noc na obserwacji. Jeśli wszystko będzie dobrze,

jutro pan zabierze ją do domu. Tam najszybciej dojdzie do siebie.

– Dziecko? – zapytał.

Co lekarz miał na myśli?

– Tak jak powiedziałem, z dzieckiem wszystko w porządku – odparł

lekarz. – Personel zajmie się pańską żoną. Miłego dnia.

Nicholas wymamrotał słowa podziękowań, choć w głowie miał

kompletny mętlik. Zamknął drzwi za lekarzem i wrócił do łóżka Claire.

Patrzyła na niego niepewnie.

RS

background image

122

– Usiądź, proszę.

Próbował zebrać myśli.

– Czy to prawda, co on powiedział?

Tyle pytań cisnęło mu się na usta, nie wiedział tylko, od czego zacząć.

Ciężko było mu przyznać się przed samym sobą do swych uczuć. Przez całe

życie negował miłość i wszystko, co się z nią wiązało. I próbował się przed

nią bronić. Ich małżeństwo miało spełnić swoje zadanie bez zaangażowania

uczuciowego.

Jednakże w tej chwili wszystko się zmieniło. Musiał jej o tym

powiedzieć, choć takie wyznanie wiele go kosztowało.

– Kocham cię, Claire, całym sercem i duszą. – Splótł swe palce z jej

palcami i patrzył jej głęboko w oczy, szukając właściwych słów dla

wyrażenia uczuć. – Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo cię kocham aż

do chwili, gdy zobaczyłem cię wałczącą z tym mężczyzną. Dowiem się, kim

on był i dopilnuję, żeby został ukarany. Obiecuję ci to.

Claire się nie odzywała.

Nicholas wziął głęboki wdech i ciągnął.

– Mówiłem, że chodzi mi wyłącznie o formalny związek Myliłem się.

Chcę walczyć o twoją miłość, Claire. Wiem, że możesz nie odwzajemniać

moich uczuć, ale mam nadzieję, że z czasem uda mi się zdobyć cię

naprawdę.

Claire nadal milczała, poruszył więc inny temat.

– Jeśli spodziewasz się naszego dziecka, chcę się nim zaopiekować i

stworzyć prawdziwą rodzinę. Kochającą się i szczęśliwą. Chyba wierzysz,

że to możliwe, prawda?

– Dopiero dzisiaj dowiedziałam się, że jestem w ciąży – wykrztusiła w

końcu. – To musiało się zdarzyć za pierwszym razem, kiedy...

RS

background image

123

– Czyli to nie było zatrucie? Ależ to wspaniale, Claire! Tak się cieszę,

że będziemy mieli dziecko. Czy i ty tego pragniesz? – Szukał w jej pięknych

brązowych oczach potwierdzenia. – Czy pozwolisz mi się kochać i

odwzajemnisz moje uczucia?

– Nie mogę. – Jej usta zadrżały. Zamknęła oczy i odwróciła głowę. –

Mój Boże, nie mogę tego zrobić.

Jej słowa zabolały go dotkliwie. Nie spodziewał się takiej reakcji. Nie

kochała go i nie wierzyła, że kiedykolwiek pokocha.

Wstał i wyszedł z sali bez słowa.

RS

background image

124

ROZDZIAŁ TRZYNASTY

Nicholas zorganizował ochronę pokoju, w którym leżała.

Claire czuła się bardzo zawstydzona. Kiedy zeszłej nocy wyznał jej

miłość, ogarnęło ją tak silne poczucie winy, że nie była w stanie

odpowiedzieć. Boże, czy może być coś cudowniejszego niż świadomość, że

Nicholas mnie kocha? – myślała. I coś bardziej przerażającego niż fakt, że to

ona zaprzepaściła szansę na udany związek?

Odetchnęła głęboko i wysiadła z taksówki. Wolnym krokiem ruszyła

w stronę domu. Wiedziała, że Nicholas się jej nie spodziewa. Okłamała

ochronę, że mąż przysłał po nią taksówkę i teraz szła do domu z mocnym

postanowieniem naprawienia wszystkiego, co się da.

Nicholas zasłużył na to, by poznać prawdę. Nawet jeśli natychmiast

potem miałby ją znienawidzić.

Wytłumaczę mu wszystko w spokojny i zwięzły sposób, postanowiła.

Nie dopuszczę do głosu emocji. Po prostu wyliczę wszystkie fakty.

Głowa pękała jej z bólu i strachu.

Układała sobie wszystko w myślach, kiedy drzwi niespodziewanie się

otworzyły. Zobaczyła Nicholasa opartego o futrynę. Był zły. Nie tego się

spodziewała. Przynajmniej jeszcze nie teraz.

– Przepraszam. Ja wiem... Ale musiałam przyjść i wytłumaczyć. .. –

Słowa więzły jej w gardle.

Jęknęła i odwróciła się na pięcie. Miała nadzieję, że taksówka jeszcze

nie odjechała.

– Nie tak szybko – powiedział Nicholas i ku jej zaskoczeniu objął ją

łagodnie.

RS

background image

125

Stres ostatnich dni i tygodni zdawał się osiągać punkt krytyczny.

Claire pragnęła oprzeć twarz na piersi Nicholasa i wypłakać cały smutek.

Wiedziała jednak, że to nie rozwiąże problemu.

– Wejdźmy do środka, Claire – zaproponował Nicholas.

Bez słowa mu się poddała. Zabolało ją, że nawet nie zaproponował jej

filiżanki herbaty, ale też zaraz uświadomiła sobie, że nie wpadła na

pogaduszki.

– Usiądź wygodnie – powiedział, kiedy weszli do salonu. –

Wyglądasz, jakbyś zaraz miała zemdleć. – W jego głosie dało się wyczuć

gniew. – Wypisałaś się ze szpitala bez zgody lekarza – dodał z wyrzutem.

– Skąd wiesz? – spytała.

– Ochrona skontaktowała się ze mną bezpośrednio po tym, jak

opuściłaś budynek. Jechali za tobą przez całą drogę. Nie sądzisz chyba, że

ryzykowałbym po tym, co wydarzyło się wczoraj.

– Pielęgniarki obserwowały mnie całą noc i wszystko było w porządku

– tłumaczyła się. – Nicholas, muszę z tobą porozmawiać. Jestem ci to winna.

– W zamian za deklarację miłości, której nie chciałaś słyszeć?

Miała wrażenie, że głos mu zadrżał.

– Nie martw się – dodał. – Nie będę cię zmuszał, byś udawała, że coś

do mnie czujesz. Wczoraj wyraźnie dałaś do zrozumienia, że tak nie jest, i

rozumiem to.

O nie! – pomyślała Claire załamana. Nie przyszło jej do głowy, że tak

zinterpretuje jej milczenie.

– To nie tak. Ja...

– Będziemy dalej udawać normalne małżeństwo – przerwał jej z

kamienną twarzą. – Nie będę prosił o nic, czego nie możesz mi dać.

Oczekuję jedynie wierności i kompletnego oddania mnie oraz naszemu

RS

background image

126

dziecku. Ze względu na nią lub na niego przynajmniej udawajmy, że to

miłość nas połączyła. – Skrzyżował ręce na piersiach i odetchnął głęboko. –

Nie wiem, czy będę potrafił znieść separację w sypialni czy gdziekolwiek

indziej, ale nie winię cię za ten stan rzeczy. To przecież ja chciałem

małżeństwa pozbawionego emocji. Byłem głupcem – westchnął.

– To moja wina Nicholas.

Claire wyprostowała się na kanapie. Musiała mu o wszystkim

powiedzieć i wszystko wyjaśnić. Kiedy dotarł do niej znajomy zapach jego

wody po goleniu, poczuła, że zbiera się jej na płacz.

– To wszystko moja wina – powtórzyła. – Od samego początku tylko

moja.

– Nie możesz winić się za to, że mnie nie kochasz – powiedział

spokojnie, choć widziała ból w jego oczach.

Nie wytrzymała dłużej i zerwała się na nogi.

– Ale ja cię kocham – wyrzuciła z siebie. – W tym właśnie problem.

Kocham cię od pierwszej chwili.

Poczuła, że zaraz straci przytomność. Nie powinna się tak gwałtownie

zrywać. Przerażona spostrzegła, że Nicholas zamierza ją przytrzymać. Bała

się, że w jego ramionach zupełnie się rozklei.

– Nie, nie dotykaj mnie. Proszę, wysłuchaj mnie uważnie. Obiecuję, że

zaraz potem sobie pójdę.

– Cokolwiek to ma być, Claire, nie pozwolę ci odejść. Nie po tym,

kiedy powiedziałaś, że mnie kochasz – zaprotestował Nicholas, jednak

posłusznie zatrzymał się w miejscu i już nie próbował jej pomagać, gdy

siadała.

– Wątpię, czy nadal tak będziesz uważał, kiedy poznasz całą historię –

powiedziała łamiącym się głosem. – Kiedy pojawiła się okazja, żeby

RS

background image

127

awansować na stanowisko twojej osobistej asystentki, potraktowałam to jak

odpowiedź na moje modlitwy. Rozpaczliwie potrzebowałam pieniędzy. Nie

miałam pojęcia, że zakocham się we własnym szefie.

Nicholas uniósł brwi. Claire miała cichą nadzieję, że to z powodu jej

ostatnich słów. Uśmiechnęła się delikatnie.

– Wiem, że ciężko ci w to uwierzyć, ale nastąpiło to niemal

momentalnie. Chociaż próbowałam z tym walczyć, zadurzyłam się w tobie

po uszy.

– Ja też cię kocham, Claire. Musisz mi uwierzyć.

Serce jej zadrżało, ale szybko się opanowała.

– Mówisz tak, bo nie masz o niczym pojęcia.

– No więc, co takiego przerażającego zrobiłaś? – spytał, przestępując z

nogi na nogę. – Chyba nie masz na myśli tej drobnej pożyczki? Wiem o niej

oczywiście. Uznałem, że miałaś jakieś długi, spłaciłem ją i uważam sprawę

za zamkniętą. Raz na zawsze.

Claire jęknęła.

– Najlepiej będzie, jeśli zacznę od początku. W chwili, gdy

przyjmowałam twoje oświadczyny, wcale nie zamierzałam za ciebie

wychodzić. – Gestem ręki powstrzymała go, gdy chciał coś powiedzieć –

Nie, pozwól mi skończyć, nim kompletnie oszaleję.

Skinął łagodnie głową, niewiele rozumiejąc.

– Jasne – zgodził się.

– Udawałam, bo chciałam pozostać na stanowisku twojej asystentki.

– Oszukałaś mnie?

Zasługiwała na takie oskarżenie, ale kiedy wyszło z ust Nicholasa,

zabolało ją podwójnie.

RS

background image

128

– Tak, skłamałam. Pozwoliłam ci wierzyć, że pragnę tego małżeństwa,

choć tak naprawdę potrzebowałam czasu, żeby zdobyć pieniądze na własne

potrzeby.

–I co zamierzałaś potem zrobić? Dlaczego nie chciałaś skorzystać z

moich pieniędzy po ślubie? Przecież wiesz, że bym ci nie odmówił.

– Chciałam rozegrać to honorowo – powiedziała, zdając sobie

jednocześnie sprawę, jak głupio musi to teraz brzmieć. – Widzisz, nie

mogłam pozwolić sobie na utratę pracy, a zagroziłeś, że odbierzesz mi

stanowisko, jeśli się nie zgodzę.

– Wcale nie – przerwał, ale zaraz się zawahał. – No, może masz rację –

przyznał niechętnie. – Ale po co ci było tyle pieniędzy?

– Musiałam chronić Sophie. Zdefraudowała pieniądze, szef ją

przyłapał i zaczął szantażować. Gdyby nie spłaciła całej kwoty razem z

odsetkami, skończyłaby w więzieniu, co w rezultacie zabiłoby ją i

zrujnowało karierę Toma.

I Sophie przybiegła do ciebie po pomoc? – Nicholas zacisnął dłonie.

– Nie miałaś nigdy ochoty jej udusić?

– Nie jeden raz. – Claire się uśmiechnęła. – Ale kocham moją siostrę.

Nie potrafiłam znieść myśli, że mogłaby wylądować w więzieniu za

defraudację. Poza tym, uwierz, proszę, ona stara się zmienić na lepsze.

Nicholas zmrużył oczy.

– Czy na to była ta pożyczka? Żeby spłacić szantażystę? Czy to był ten

sam facet, który cię napadł?

– Tak. Zapłaciłam mu i wierzyłam, że więcej się nie zobaczymy. Ale

on znów zażądał pieniędzy. Tym razem miało to być siedemset pięćdziesiąt

tysięcy. – Wzdrygnęła się na wspomnienie chytrych oczek Gordona. – Dał

mi trzy dni na zebranie pieniędzy na kolejną ratę. Nie miałam żadnych szans

RS

background image

129

– głos jej zadrżał. – Wysłałam bezdomnego z informacją, że potrzebuję co

najmniej miesiąca i że chcę płacić w mniejszych ratach. Liczyłam na to, że

ten drań się zgodzi. Myliłam się.

Mimo kamiennej twarzy Nicholasa, Claire zmusiła się, by opowiadać

dalej.

– Zagroził, że skrzywdzi ciebie, jeśli nie dostarczę mu pieniędzy. Nie

mogłam iść na policję, bo wydałabym Sophie, a ty zorientowałbyś się, że cię

okłamuję i wyrzuciłbyś mnie. Musiałam sama z nim porozmawiać, żeby

chronić ciebie...

– Mogłaś mi powiedzieć. – Nicholas zerwał się z krzesła. – Mój Boże,

Claire, to ja powinienem ochraniać ciebie.

– Nawet jeśli kłamałam od samego początku? – Pokręciła głową z

powątpiewaniem. – Unieważniłbyś nasze małżeństwo, a wtedy nikt nie

musiałby cię pilnować – westchnęła. –Miałam nadzieję, że Haynes zgodzi

się na moje warunki. Zapłaciłam mu dziesięć tysięcy i próbowałam

negocjować, ale tylko go rozsierdziłam. Ponownie zaczął mi grozić... – Głos

Claire zadrżał. Przerwała, żeby nabrać powietrza. – Nie miałam pojęcia, co

robić. W tym samym czasie zorientowałam się, że jestem w ciąży. Na

parkingu Haynes rzucił się na mnie, licząc na to, że wyciągnie od ciebie

okup.

– Zabiję go własnymi rękami – syknął Nicholas.

Claire przygryzła wargę.

– Jest coś jeszcze, czy tak? – spytał, bacznie ją obserwując.

– Zapowiedział, że po wszystkim mnie zabije.

– Na razie posiedzi sobie w więzieniu – powiedział Nicholas i usiadł

ponownie na kanapie. – Mam możliwości i kontakty – dodał uspokajająco. –

Haynes może opowiadać policji, co mu się żywnie podoba, ale zapewniam

RS

background image

130

cię, że Sophie na tym nie ucierpi. – Odetchnął ciężko. – Rany boskie, kiedy

pomyślę, że coś mogło ci się przytrafić... Kocham cię i nie życzę sobie,

żebyś kiedykolwiek jeszcze ryzykowała.

– Nie możesz mnie po tym wszystkim kochać – powiedziała

zdenerwowana Claire. – Muszę zwrócić ci koszty ceremonii ślubnej...

Powinniśmy też sprzedać samochód, który mi kupiłeś... No i muszę spłacić

pożyczkę. Przecież zaciągnęłam ją bezprawnie. – Łzy ponownie napłynęły

jej do oczu. Z wściekłością zatrzepotała rzęsami, próbując je powstrzymać.

Pomyślała, że będzie miała jeszcze wiele czasu na rozpaczanie. Teraz

musiała wytrzymać do końca. – Gdybym przynajmniej trzymała się swoich

zasad i nie poszła z tobą do łóżka, nie byłabym w ciąży. Ale nie żałuję. Chcę

urodzić twoje dziecko. Przynajmniej w ten sposób będę miała kawałek

ciebie. Obiecuję nigdy więcej nie sprawiać ci kłopotów. Pozwól mi tylko

zatrzymać wspomnienia.

– Czy ty w ogóle mnie słuchasz? – spytał gwałtownie Nicholas.

Podszedł do niej i przytulił ją mocno. – Powiedziałaś, że mnie kochasz. To

prawda? Czy może chciałaś osłabić mój gniew?

– Prawda – powiedziała z twarzą wtuloną w jego ramię. Nie miała

odwagi spojrzeć mu w oczy. – Tak, to prawda – powtórzyła. – Kocham cię i

jestem wdzięczna losowi, że przez chwilę mogłam być twoją żoną.

–I co? Zamierzasz teraz się poddać, odejść i stracić to wszystko? –

Potrząsnął nią delikatnie, zmuszając, by na niego spojrzała.

– Zrozum. To nie jest zwykły problem, który można w prosty sposób

rozwiązać. – Próbowała wydostać się z jego ramion, ale trzymał ją mocno. –

Nie potrafię tego naprawić. Zawaliłam i teraz mogę jedynie wyznać swoje

błędy, ponieść konsekwencje, przeprosić cię i błagać o wybaczenie. Jeśli w

ogóle jesteś skłonny mnie wysłuchać.

RS

background image

131

Położył ręce na jej ramionach.

– Nie wiem już, czego chcę bardziej: porwać cię do sypialni i kochać

się z tobą bez opamiętania, czy raczej przełożyć cię przez kolano i dać

klapsa w tę śliczną pupę, aż zrozumiesz, co do ciebie mówię.

– To znaczy? – zmieszała się. – Co masz na myśli? – Jej serce tłukło

się jak oszalałe. – Dlaczego chcesz kochać się ze mną po tym, co właśnie ci

wyznałam?

– Powtórzę jeszcze raz, Claire. Kocham cię! Chcę dziś wszystko

zacząć, a nie kończyć. Jeśli było cokolwiek, co wymagało przebaczenia,

potraktuj to jako sprawę niebyłą, dobrze? Po prostu o tym zapomnij.

Nie potrafiła uwierzyć w te cudowne słowa.

– Wyrządziłam ci tyle krzywd – wyszeptała.

– Nie pozostałem ci dłużny. Chciałem małżeństwa bez miłości,

pamiętasz? – Przyglądał się jej przez chwilę, po czym spytał: – Czy

wyjdziesz za mnie naprawdę? Czy będziesz ze mną żyć i kochać mnie tak,

jak ja kocham ciebie?

– Tak – powiedziała cicho. – Niczego bardziej nie pragnę.

– Chodź tu bliżej – zachęcił ją zduszonym głosem. – Chcę przytulić

moją żonę i moje dziecko.

– A ja, to znaczy my, bardzo chcemy być tuleni. – Przylgnęła do niego

całym ciałem. – Nie zasługuję na to. Ale nikomu tego nie oddam. Kocham

cię tak bardzo, że nie odejdę, dopóki mi nie każesz.

– To się nigdy nie stanie. I nie chcę już więcej słyszeć, że na coś nie

zasługujesz. Oboje nawzajem wykorzystaliśmy się do własnych celów, ale

musimy zapomnieć o przeszłości i skoncentrować się na przyszłości.

RS

background image

132

Nachylił się i spragnionymi wargami odszukał jej usta. Z pasją

odwzajemniła pocałunek. Po chwili uniósł jej dłoń, pocałował delikatnie i

patrząc Claire głęboko w oczy, powiedział:

– Chciałbym się z tobą kochać.

– To chodźmy do łóżka – odparła rezolutnie. Chwyciła go za rękę i

pociągnęła w stronę sypialni. Ich sypialni, uświadomiła sobie szczęśliwa.

Byli już w drzwiach, gdy Nicholas się zatrzymał.

– Ależ ze mnie egoista. Przecież dopiero co wyszłaś ze szpitala. I

jesteś w ciąży.

– Dziecko jest całkowicie bezpieczne i z pewnością jest mu zupełnie

obojętne, czego pragną w tej chwili rodzice. –Uśmiechnęła się. – Jeśli

chodzi o resztę, to może nie czuję się idealnie, ale wiem, że będziesz bardzo

delikatny. Poza tym jestem przekonana, że długo nie pożyję, jeśli zaraz mnie

nie weźmiesz...

Chwycił ją na ręce, zaniósł do łóżka i delikatnie zdjął z niej ubranie.

Stał nad nią, przesuwając spojrzeniem po jej nagim ciele.

– Nigdy nie widziałem nic równie cudownego – powiedział ochrypłym

nagle głosem.

Wyciągnęła ramiona w jego stronę.

– Więc chodź do mnie – zachęciła.

Rozebrał się pospiesznie i położył obok niej. Kochali się długo i

namiętnie, a w chwili najwyższego uniesienia Claire wykrzyczała głośno

jego imię. Wydawało się, że coś w nich pękło. Potem długo leżeli wtuleni w

siebie i płakali.

W końcu zmęczona Claire zasnęła, a kiedy jakiś czas później

otworzyła oczy, zobaczyła Nicholasa siedzącego na brzegu łóżka.

RS

background image

133

– Chodźmy na taras – zaproponował. Przygotował herbatę i usiedli

wygodnie obok jacuzzi.

– Dostałem telefon, kiedy spałaś – odezwał się.

– Haynes? – Wzdrygnęła się zaniepokojona.

– Nie, to nie on. Ale telefon był w jego sprawie. – Nicholas odstawił

filiżankę i spojrzał na Claire. – Złapali go dziś, kiedy próbował przekroczyć

granicę stanu. Musiał zdać sobie sprawę, że posunął się za daleko, i chciał

uciec.

– Dzięki Bogu – szepnęła.

Usiadła na kolanach Nicholasa i przytuliła się do niego.

– Tobie zostawiam poinformowanie Toma i Sophie – powiedział. –I od

teraz życzę sobie, żebyśmy koncentrowali się już tylko na nas. – Pocałował

ją. – Jest jeszcze jedna rzecz, o której marzę od chwili, kiedy pierwszy raz

cię tu przyprowadziłem.

– Co to jest? – spytała zaciekawiona. – Zrobię wszystko, czego sobie

życzysz. Wszystko, co cię uszczęśliwi, kochanie.

– Tak? – spytał i zerknął w stronę jacuzzi. – Jak widzisz, posłuchałem

twojej rady. Teraz chciałbym, żebyśmy po raz pierwszy wykąpali się tu

razem.

– Tylko wykąpali? Czy tylko tyle masz mi do zaoferowania?

Podał jej rękę i pomógł wstać.

– Cóż, mam nadzieję urozmaić tę kąpiel wedle życzenia mojej pięknej

żony.

– Kocham cię.

– Ja ciebie też. Bardzo.

RS

background image

134

EPILOG

O tej porze roku kwiaty wyglądały cudownie. Claire jeszcze raz rzuciła

na nie okiem, po czym wróciła do męża, który właśnie rozmawiał z Tomem.

Nicholas trzymał na rękach ich córeczkę. Jemima najwyraźniej

cieszyła się z towarzystwa taty, bo wierciła się i śmiała wesoło.

Za każdym razem, gdy Claire patrzyła na tę dwójkę, jej serce

przepełniało się miłością.

Zresztą nie tylko jej serce. Od kiedy Jemima przyszła na świat,

wszyscy się nad nią rozpływali. Bracia Nicholasa, Damon i Colin, byli

wręcz szaleńczo zakochani w malutkiej bratanicy.

Na dzisiejszym przyjęciu zebrała się cała rodzina. Poza Tomem i

Sophie, Damonem i Colinem, byli również rodzice Nicholasa. Chociaż ci

ostatni oczywiście starali się nie wchodzić sobie w drogę i okupowali różne

części ogrodu.

Dianna, mimo że nie znosiła, gdy nazywano ją babcią i zazwyczaj

skoncentrowana była tylko na własnej osobie, zademonstrowała Claire

fantastyczne techniki masażu niemowlaków.

Z kolei dziadek Monroe zrobił własnoręcznie dla wnuczki piękny

kojec, kołyskę i konia na biegunach.

Prawdziwa rodzina, pomyślała szczęśliwa Claire. Spojrzała na męża,

następnie na pozostałe osoby zgromadzone w ogrodzie. Tom również

trzymał dziecko na rękach; Eliza Claire Cranshaw była niewiele starsza od

Jemimy.

– Co prawda przyjęcie jest z okazji chrztu naszych córeczek, ale mam

też coś dla ciebie.

Obok Claire stanęła Sophie.

RS

background image

135

– Proszę. – Zaśmiała się i wręczyła jej ślicznie zapakowaną paczuszkę.

– Zajrzyj.

Claire nie potrzebowała zachęty. Zaciekawiona spojrzała do środka i

po chwili też się śmiała. Łzy napłynęły jej do oczu, kiedy wyciągała z torby

małą figurkę Sowy Przemądrzałej.

Sophie czule objęła siostrę.

– To dzięki tobie mam to wszystko i mogę tu dziś być z Tomem i z

naszą córeczką. Dzięki tobie nie mamy żadnych tajemnic.

Claire otarła dłonią łzy.

– Dziękuję – powiedziała cicho.

Odwróciła głowę i spojrzała na Nicholasa, który odwzajemnił jej pełne

miłości spojrzenie.

– Mam nadzieję, że wydałaś na to własne pieniądze. – Popatrzyła

groźnie na siostrę. – Musiała kosztować jakieś dziesięć, dwadzieścia

dolarów – starała się, żeby jej głos zabrzmiał surowo.

Sophie obróciła figurkę w dłoniach Claire, pokazując delikatną

sygnaturkę na spodzie.

– Coś około pięciuset – wyjaśniła. – Ale kto by tam liczył.

Claire ciężko westchnęła.

– Nie martw się – uspokoiła siostrę Sophie. – Zapewne nigdy nie

stracę pociągu do drogich rzeczy, ale mam już poukładane w głowie.

Dokładnie zaplanowałam ten wydatek w budżecie domowym.

– Och, Sophie – zachichotała Claire. – Kocham cię. Mam nadzieję, że

wiesz o tym.

– Wiem. Ja też cię kocham, Claire – powiedziała wzruszona Sophie,

kładąc rękę na ramieniu siostry. – A teraz chyba najwyższa pora, żebyśmy

RS

background image

136

pospieszyły na ratunek naszym mężom, zanim nasze małe córki owiną sobie

tatusiów wokół palca.

– Obawiam się, że już jest za późno...

RS


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Adams, Jennie Einladung in den Palast des Prinzen
0923 Adams Jennie Doskonały pomysł
Adams Jennie Pamiętaj o mnie
Adams, Jennie Happy End in Mailand
Adams, Jennie Einladung in den Palast des Prinzen
1039 Adams Jennie Kolorowy ptak
1039 Adams Jennie Kolorowy ptak
Balzac Honoriusz Komedia ludzka 6 Kontrakt slubny
Kontrakt Ślubny Honore de Balzac
Kontrakt i oferta w handlu zagranicznym
35 Zdarzenia zbliżone do kontraktów
Kontrakty 2011 świat
Optyka inżynierska spra 3 Pomiar funkcji przenoszenia kontrastu
1-pojęcie zobowiązania, prawo kontraktowe
zasady zawierania kontraktu, Studium Psychoterapii Uzależnień Kraków
ARKUSZ OBSERWACJI LEKCJI DLA NAUCZYCIELA KONTRAKTOWEGO

więcej podobnych podstron