background image

„Nocny gość” w Legnicy

Przypadek   ten   jest   przykładem   typowego   bliskiego   spotkania   trzeciego   stopnia,   które   w 

terminologii   ufologicznej   zwane   jest   z   angielska   „bedroom   visitors”   (Nocni   Goście)   i   dotyczy 
pojawienia się obcej istoty nocą w sypialni. Mimo, iż nie brakuje wątpliwości narosłych wokół tego 
zdarzenia oraz jego autentyczności, zdecydowałem się włączyć je do mojego zbioru oraz na jego 
publikację.

O pierwszych szczegółach tej sprawy dowiedziałem się będąc 2 stycznia 1999 roku z prywatną 

wizytą na ulicy Okrzei w Legnicy u znajomych, państwa Rybnickich, którzy mają wesołą, rezolutną 
i nadzwyczaj inteligentną córkę, Paulinę. Mając wówczas nieco ponad 2 lata potrafiła już nieźle 
mówić. Na przywitanie zawsze lubi pochwalić się jakąś nowinką. Na przykład tym, że była w parku 
lub   w   sklepie   albo   że   była   na   wsi   i   widziała   różne   zwierzęta,   po   czym   jej   rodzice   zwykle 
uzupełniają jej wypowiedź. Tym razem taką sensacyjną wiadomością było pojawienie się w nocy 
„chłopczyka”, jak to określiła. Po kilku prostych naprowadzających pytaniach dodała, że przyszedł 
do niej w nocy i patrzył na nią. Jej rodzice starali się bagatelizować tę sprawę, nazywając ją snem 
Paulinki, niemniej byli nieco zaniepokojeni ciągłym i konsekwentnym powtarzaniem przez nią tej 
opowieści. Oznajmili mi wtedy, że w nocy z 30 na 31 grudnia 1998 roku musiał przyśnić się jej sen 
i od tamtej pory każdemu znajomemu opowiada o chłopczyku, który przyszedł do sypialni i się jej 
przyglądał.

Tydzień później Paulina z nie słabnącym entuzjazmem ponownie mi o tym opowiedziała, na co 

rodzice zareagowali tak jak poprzednio, mówiąc, że Paulina ciągle opowiada ten sen wszystkim 
znajomym.   Dodali   jednak,   że   nigdy   dotąd   nie   zdarzyło   się,   aby   ich   córka   z   takim   uporem 
przypominała o czymś przez tyle dni.

Ponad dwa tygodnie po zdarzeniu nadarzyła się okazja, aby bez towarzystwa rodziców wypytać 

Paulinę o szczegóły. Wystarczyło ją tylko zapytać, kto do niej przyszedł, aby z miejsca odrzekła, że 
„chłopczyk”. Na dalsze pytania odpowiadała już zdawkowo, zwykle jednym słowem, co przekonało 
mnie,   że  nie  jest  to  zmyślona  historia.  Fantazjujące  dzieci  wypowiadają  się  z  reguły  z  dużym 
entuzjazmem,   używając   pełnych   zdań,   i   oczywiście   do   rozmowy   nie   trzeba   ich   szczególnie 
nakłaniać. Tymczasem teraz to ja musiałem ciągnąć rozmowę z nią. W rezultacie udało się mi 
ustalić następujące fakty:

„chłopczyk” był sam na sam z Paulina w pokoju;

była późna noc i Paulina ujrzała tę postać przed sobą najwyraźniej po przebudzeniu;

postać   nazwana   „chłopczykiem”   nie   komunikowała   się   z   nią,   a   jedynie   uważnie   się   jej 

przyglądała;

„chłopczyk”   miał   duże   ciemne   oczy,   najprawdopodobniej   czarne,   które   Paulina   określiła 

później jako okulary;

miał dużą głowę bez żadnego owłosienia;

miał długie i chude kończyny;

w   ręku   trzymał   jakiś   przyrząd   podobny   do   długopisu   ze   światełkiem   na   końcu,   którym 

dotknął jej skroni;

miał na czole coś, czego Paulina nie potrafiła zdefiniować;

jedna   noga   „chłopczyka”   była   prawdopodobnie   chora,   ponieważ   według   relacji   Pauliny 

wyglądała na złamaną;

podczas całego zdarzenia za oknem migały jakieś światełka;

„chłopczyk” oddalił się od Pauliny, po czym wskoczył do dziury w ścianie i zniknął.

Obejrzenie sypialni, czyli miejsca obserwacji, pozwoliło mi odtworzyć w wyobraźni przebieg 

zdarzenia.

Okno w pokoju Pauliny wychodzi na południową stronę. Zarówno leżąc, jak i siedząc na jej 

background image

łóżku nie można dostrzec okien sąsiedniego budynku. Jest to możliwe dopiero po wstaniu z łóżka i 
podejściu do parapetu (oczywiście, jeśli ma się przynajmniej 30 cm wzrostu więcej niż Paulina). 
Wykluczam możliwość obserwowania świateł choinkowych powszechnie widywanych w oknach w 
tym   okresie.   Miejsce,   w   którym   pokazała   się   według   Pauliny   „dziura”,   do   której   wskoczył 
„chłopczyk”, jest ścianą nośną, na której nie wisiał wówczas żaden obraz. Nie ma tam również 
okna, ponieważ po jej drugiej stronie znajduje się sąsiedni pokój, z kolei drzwi znajdują się na 
zupełnie innej ścianie.

Także opis zdarzenia wygląda bardzo niezwykle, choć jest typowym spotkaniem z szarakiem. 

Wskazuje na to wygląd obcej istoty: chuda sylwetka, nieproporcjonalnie duża głowa bez włosów i 
wielkie czarne oczy. Tego typu postacie są częstymi bohaterami opisów przypadków wzięć. Tak 
wyglądały istoty opisane przez Betty i Barneya Hillów, które uprowadziły ich na drodze w New 
Hampshire w Stanach Zjednoczonych w roku 1961.

Podobnego   opisu   obcych   istot   dokonujących   wzięć   dostarczają   autorzy   licznych   książek 

poświęconych   temu   aspektowi   zjawiska   UFO,   jak   choćby   Whitley   Strieber   we   „Wspólnocie” 
(Communion)   i   jej   kontynuacjach   czy   Raymond   E.   Fowler   w   „Sprawie   Andreassonów”   (The 
Andreasson Affair
) i jej dalszych częściach. Czy mała dwuletnia Paulina mogła mieć dostęp do 
takiej literatury bądź oglądać film oparty na takich wydarzeniach? Otóż, nie. Co więcej, znając jej 
rodziców wiem, że nawet gdyby taka możliwość zaistniała, na pewno nie pozwalaliby jej oglądać 
takiej książki bądź filmu. Sami nie oglądają tego typu rzeczy, a poza tym nie spuszczają z Pauliny 
oka.

Państwo   Rybniccy   są   sceptykami,   jeśli   chodzi   o   nie   wyjaśnione   zjawiska.   Będąc   bardzo 

pobożnymi   chrześcijanami   mają   negatywny   stosunek   do   wszystkiego,   co   jest   związane   ze 
zjawiskiem UFO. Czy wobec tego mógł to być sen? Teoretycznie tak, biorąc jednak pod uwagę 
wyżej wymienione powody, jak również to, że sny są odzwierciedleniem naszych codziennych 
myśli, przypadkowość tego snu okazuje się wątpliwa. Jakie dziecko wymyśliłoby lub śniło o czymś, 
co okazuje się być typowym scenariuszem spotkania z obcymi istotami, jakich setki rejestruje się co 
roku na całym świecie, który jest zgodny z nim w wielu szczegółach.

Wspominam   o   tej   sprawie,   ponieważ   chcę   powiedzieć,   że   nawet   dzieci   dostarczają   wielu 

podobnych do siebie relacji, nie mając wcześniej ze sobą żadnego kontaktu. Pochodzące z całego 
świata relacje są zadziwiająco podobne do tego, co wydarzyło się 30 grudnia 1998 roku na ulicy 
Okrzei w Legnicy. Słynny amerykański badacz przypadków wzięć, Budd Hopkins, przytacza w 
swojej książce „Intruzi” (Intruders) bardzo podobne wydarzenie. Doszło do niego w roku 1965 w 
miejscowości Copley Woods. Czteroletni wówczas Robbie Davis widział, jak ze ściany wychodzi 
wielkogłowa   szara   postać   z   czarnymi   oczami   i   „niewidzialnymi   ustami”   i   podchodzi   do   jego 
młodszego   brata,  Tommy'ego.  Przyjrzawszy  się  mu,  postać   wróciła  tą  samą  drogą,  czyli   przez 
ścianę. Późniejsze badanie wykazało, że Robbie nie kłamał, a jego młodszy brat nawet się nie 
zbudził, mimo iż zwykle ma bardzo lekki sen. Co więcej, na ciele chłopca pojawiły się wyraźne 
oznaki manipulacji przez kogoś obcego.

Przypadki kontaktowania się istot pozaziemskich z dziećmi nie należą do rzadkości i często 

przeradzają się w trwający latami kontakt. Zazwyczaj większość informacji wypływa na światło 
dzienne   za   sprawą   regresji   hipnotycznej,   która   pozwala   nam   poznać   więcej   szczegółów   tych 
spotkań. Hipnozę można oczywiście stosować tylko na osobie dorosłej i za jej zgodą, w związku z 
czym rejestrację przypadku legnickiego należy uznać za nie dokończoną.

Bardzo  możliwe,  że przyszłość  przyniesie  więcej  spotkań między  Pauliną  i  „chłopczykiem”. 

Niewykluczone że już teraz do nich dochodzi, a wspomnienia o nich są głęboko ukrywane w jej 
podświadomości. Jeśli będąc dorosłą osobą Paulina zgodzi się na odtworzenie swoich wspomnień 
przy użyciu regresji hipnotycznej, być może dowiemy się o tym przeżyciu/przeżyciach więcej.

Wiedzmy, że każdy z nas może być ofiarą tego typu wizyt, zupełnie o tym nie wiedząc.

(Imię i nazwisko bohaterki oraz nazwa ulicy, na której mieszka, zostały zmienione. Wszystkie 

pozostałe dane oraz okoliczności z nimi związane są zgodne z rzeczywistością).

Autor: Grzegorz Domański
Magazyn UFO NR 4 (48) X-XII 2001