10 Jacek Szmatka Procesy i reguły działania struktur socjometrycznych

background image

Jacek Szmatka

Procesy i reguły działania struktur socjometrycznych

Strona | 88

J

ACEK

S

ZMATKA

P

ROCESY I REGUŁY DZIAŁANIA STRUKTUR

SOCJOMETRYCZNYCH

*

* Małe struktury społeczne, PWN, Warszawa 1989, s. 263-280

Źródło: Małe struktury społeczne. Wybór i wstęp Irena Machaj

UMCS. Lublin, 2004

background image

Jacek Szmatka

Procesy i reguły działania struktur socjometrycznych

Strona | 89

Zdolność grup spójnych do wywierania wpływu na członków i konsekwencje tego

zjawiska. Badacze tej sfery zjawisk na ogól zgodnie stwierdzają, że grupy o wysokim stopniu
spójności wykazują skłonność do ścisłego kontrolowania postaw i działań swych członków.
Na tezę tę złożyły się wyniki wielu badań bardziej szczegółowych, w których stwierdzono, po
pierwsze, silniejszą tendencję pojedynczych członków grup spójnych do wpływania na innych
i ich większą podatność na takie wpływy (Back 1951; Schachter, Ellertson, McBride, Gregory
1951; Festinger, Gerard, Hymovitch, Kelley, Raven 1952; Berkowitz 1954). Po drugie,
zaobserwowano, iż członkowie wysoce spójnych grup wykazują silniejszy konformizm
wobec sądów większości, niż ma to miejsce w grupach mniej spójnych (Bovard 1951; Lott,
Lott 1960; Wyer 1966), aczkolwiek niekiedy zwraca się uwagę, że regularność ta występuje
jedynie wówczas, gdy konformizm skorelowany jest z efektywnością grupy, to jest gdy przez
silny konformizm grupa uzyskuje wysoki poziom efektywności (Sakurai 1975). Po trzecie,
grupy wysoce spójne przejawiają nie tylko skłonność do konformizmu, lecz także tendencję
do odrzucania dewiantów. Na przykład Schachter (1951) stwierdził, że ci, którzy opierali się
normom grupowym w wysoce spójnych grupach lub odchodzili od standardów grupowych,
częściej bywali odrzucani przez członków tych grup, niż miało to miejsce vi grupach o niskim
stopniu spójności wewnętrznej (zob. też Festinger 1950; Schachter, Ellerson. McBride,
Gregory 1951; Emerson 1954).

Badania Schachtera (1951) ujawniają ponadto szereg dalszych interesujących

szczegółów. Otóż w momencie zlokalizowania dewiantów grupa zaczyna nasilać
komunikację z nimi w celu przywołania ich do porządku. W grupach wysoce, spójnych
komunikowanie to początkowo jest częstsze niż w grupach mało spójnych, potem zaś
zdecydowanie rzadsze w grupach spójnych niż w grupach mało spójnych. Grupy o niskim
stopniu spójności są pod tym względem jakby bardziej stabilne - stabilne w tym sensie, że nie
obserwuje się w nich tak silnych wahań natężenia komunikacji z dewiantami. Robert T.
Golembiewski (1962: 165) zinterpretował te dane w następujący sposób. Otóż, jego zdaniem,
jest to wskazówka, że w grupach bardziej spójnych podejmowane są bardziej wytężone
wysiłki w celu utrzymania integracji i integralności grupy, w pierwszej fazie - przez próby
„nawrócenia" dewianta, a następnie, w drugiej - przez silne odrzucenie dewianta, skoro tylko
członkowie grupy dojdą do wniosku, że „nawrócenie” go jest niemożliwe. Oczywiście
powyższe dane nie przeczą tezie ogólnej, iż grupy spójne odrzucają dewiantów silniej niż
grupy o niskim poziomie spójności wewnętrznej. Po czwarte ustalono, że grupy wysoce
spójne i jednostki w tych grupach przejawiają silniejszą niechęć wobec zmiany opinii (Gerard
1954). Wreszcie, po piąte, istnieją dane wskazujące na pozytywny wpływ wysokiej spójności
grupy na proces przyjmowania innowacji (O'Keefe, Kernagham, Rubinstein 1975). Ostatnie
dwa punkty wymagają jednak pogłębienia analizy, albowiem badania, w trakcie których
ustalono te zależności, opierały się na założeniu o nieistotnej roli wewnętrznego podziału
grupy na kliki w tych procesach. Tymczasem istnieją inne dane, które daleko głębiej wnikają
w istotę tego zjawiska właśnie dzięki uwzględnieniu podziału grupy na kliki. [...]

Generalnie rzecz biorąc, struktury socjometryczne, podnosząc poziom spójności

grupowej, mogą być i są źródłem władzy społecznej. Można stwierdzić, że członkowie grup
wysoce spójnych będą mieli większą władzę nad innymi osobami w grupie, ale trafniej
byłoby powiedzieć, że grupy spójne w silniejszym stopniu dominują nad swymi członkami.
Jest to niezmiernie istotny fakt, że przez podnoszenie poziomu spójności grupowej uzyskuje
się większy stopień władzy nad jej członkami. Różnorodne struktury wewnątrzgrupowe mogą
w takich warunkach o wiele skuteczniej wywierać naciski na jednostki bez obaw o wywołanie
protestu czy buntu. Jest to być może jeden z paradoksów życia społecznego, ale na ogół
wzrostowi spójności grupy, a co za tym idzie wzrostowi jej zdolności do kontrolowania
jednostek oraz wywierania nacisku i przymusu, towarzyszy wzrost poczucia wolności, wzrost
satysfakcji i zadowolenia. Harry Shelley (1960) udowodnił w swych badaniach, że grupy

background image

Jacek Szmatka

Procesy i reguły działania struktur socjometrycznych

Strona | 90

spójne, które zmierzają do osiągnięcia jakiegoś celu, rozwiązania zadania itp., uzyskują
bardzo wysoki stopień skoncentrowania przywództwa, są efektywne, ale uzyskują też wysoki
stopień satysfakcji członków. Oczywiście istnieją pewne odstępstwa od tej reguły zwłaszcza
w sytuacji, gdy interakcja wewnątrzgrupowa jest celem samym w sobie (wówczas
rozproszone przywództwo będzie sprzyjało spójności i satysfakcji), ale fakt ten mimo
wszystko budzi pewne refleksje. Spójność grupowa jest potężnym narzędziem zwłaszcza w
rękach zdolnych manipulatorów. Jej siła polega przede wszystkim na tym, że czyni grupę
zdolną do bardzo dużego wysiłku, sprawności i poświęcenia, zdolną do całkowitego
podporządkowania swych członków przy równoczesnym utrzymaniu u nich poczucia
wolności i satysfakcji. Istnieją jednakże pewne granice dopuszczalnej (to jest bezpiecznej,
poddającej się kontroli) spójności, po których przekroczeniu dochodzi do niekontrolowanych
procesów w grupie. Innymi słowy mówiąc, przekroczenie pewnego progu spójności
wewnątrzgrupowej może poddać grupę procesowi samodestrukcji, przed którym nie będzie
umiała się obronić. Jednym z elementów tego procesu jest deindywidualizacja członków
grupy.

Przekroczenie bezpiecznego poziomu spójności I: deindywidualizacja jednostek.

Najprościej można by ją określić jako stan, w którym człowiek odczuwa (i sądzi, że podobnie
odczuwają inni), że jest nie pojedynczą, określoną osobą, lecz częścią grupy. Stopień
konformizmu jednostki wobec grupy osiąga tu takie rozmiary, że zachowanie jednostki (czyż
nie jest to paradoks?) staje się nieomal całkowicie przewidywalne, albowiem prawie
zyskujemy pewność, że członek grupy w swych działaniach nie ujawni w tej sytuacji
indywidualnych odchyleń. Co więcej, grupa bardzo dba o utrzymanie takiego stanu rzeczy,
wymuszając jednolitość postaw i zachowań swych członków. W grupie, która przekroczyła
próg bezpiecznej wewnętrznej spójności, pojawia się bardzo silna presja w kierunku
uniformizmu i konformizmu jednostek wobec grupy (Back i in. 1977: 122). [...]

Pierwsze systematyczne badania empiryczne nad deindywidualizacją w znaczeniu

zbliżonym do tego, które w niniejszej książce będzie preferowane, podjęli Festinger, Pepitone
i Newcomb (1952). Autorzy mianem deindywidualizacji określili taką sytuację, w której
dochodzi do wyzwolenia zachowania zwykle w grupach tłumionego. Jest to zatem sytuacja, w
której redukcji ulegają wewnętrzne opory grupy wobec pewnego typu zachowań, ale
równocześnie (jest to rzecz niezwykle charakterystyczna) grupy, których członkowie
zredukowali swe wewnętrzne opory, są dla nich bardziej atrakcyjne. Stan totalnej władzy
grupy nad jednostką, pozbawienia jej indywidualności oraz możności powodowania sobą jest
stanem atrakcyjnym i pożądanym dla jednostki! Jednostki „[...] nie są postrzegane jako
jednostki i nie poświęca się im uwagi jako jednostkom” (Festinger, Pepitone, Newcomb 1952:
383). Niekiedy zwraca się większą uwagę na konsekwencje psychologiczne tego zjawiska, co
prowadzi do nadmiernego podkreślania jego znaczenia. Na przykład Singer, Brush i Lublin
(1965: 356) mianem deindywidualizacji określili stan, w którym ludzie tracą swą
samoświadomość. Podobnie Ziller (1964) powiada, że deindywidualizacją jest stanem, w
którym jaźń jednostki subiektywnie mniej niż zwykle odróżnia się od innych osób w grupie,
ale podkreśla też znaczenie i wpływ czynników grupowych. [...]

Philip Zimbardo (1970) także zwracał uwagę na proces obniżania się progu normalnie

kontrolowanego zachowania w grupach o skrajnie spójnych strukturach. Słowo „normalnie”
należy rozumieć w sposób zbliżony do zaproponowanego przez Festingera - jest to stan, w
którym redukcji ulega samokontrola jednostki z powodu totalnej presji i kontroli zewnętrznej
ze strony grupy. W takich warunkach dochodzi - zdaniem Zimbardo - do gwałtownego
wzrostu anonimowości członków grupy. Jednostka, dostrzegając, iż jej działania są
anonimowe, dąży do złamania norm grupowych. Dochodzi także do dyfuzji, rozproszenia się
odpowiedzialności. Jednostka będąc członkiem grupy, ma skłonność do postrzegania, iż
odpowiedzialność za działania grupy rozpływa się, rozmywa się i rozprasza na wszystkich

background image

Jacek Szmatka

Procesy i reguły działania struktur socjometrycznych

Strona | 91

członków, tak iż nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za działania grupy. Zwróćmy
uwagę, że w grupie wysoce 'spójnej mogło dojść do koncentracji władzy, podczas gdy w gru-
pie, w której bezpieczny poziom spójności został przekroczony, dochodzi raczej do dyfuzji
władzy i odpowiedzialności niż do ich koncentracji. Dlatego też członkowie takiej grupy
mogą nawet uznawać swe działanie za akceptowalne lub moralnie właściwe, albowiem bierze
w tym udział grupa jako całość. Kurt W. Back zwraca też uwagę na to, że raz rozpoczęty
proces deindywidualizacji dąży do osiągnięcia szczytowego natężenia i wydaje się, że nie
można go odwrócić czy też ograniczyć (Back i in. 1977: 171). Back twierdzi także, że
patologicznie antyspołeczne zachowanie pewnych grup spowodowane jest przynajmniej po
części procesem deindywidualizacji, podając przykłady Ku-Klux-Klanu czy akcji
policyjnych, w których jednakowo ubrani policjanci dodatkowo ukrywają swe twarze w
hełmach, za tarczami itp.

Od siebie dodałbym, że znaną tragedię na stadionie w Brukseli w maju 1985 roku, w

której zginęło wiele osób na skutek brutalnych działań kibiców piłkarskich, można
interpretować

właśnie

w

kategoriach

patologicznie

antyspołecznych

zachowań

zdeindywidualizowanych członków spójnych grup, do których mogło dojść wszędzie, w
każdym kraju, niezależnie od typu systemu makrospołecznego. Odrzuciłbym natomiast, z
wyżej wymienionych powodów, interpretacje, jakie podawano wówczas w naszej prasie -
miały to być skutki narastającej frustracji młodzieży krajów zachodnich, która nie widzi przed
sobą perspektyw, jest zagrożona bezrobociem itp. Tę interpretację potwierdzają zresztą
wnioski Zimbardo i innych, wyprowadzone podczas badań eksperymentalnych. Zimbardo
(1970) twierdzi, że deindywidualizacji towarzyszy szeroko pojęta dehumanizacja w
postrzeganiu partnerów - innych postrzega się, jak gdyby byli czymś gorszym niż ludzie i
podobnie się na nich reaguje. Bandura, Underwood i Fromson (1975) twierdzą, że gdy ofiara
ulega deindywidualizacji, inni zachowują się wobec niej w sposób bardziej agresywny.

Diener (1980: 236), powołując się także na badania Zimbardo, dochodzi do wniosku, że

deindywidualizacja powoduje, niewielką początkowo, transgresję, której następstwem jest
jednak stopniowe zwiększanie się zachowania antynormatywnego. Ono z kolei może być
czynnikiem podnoszącym stopień transgresywności, wskutek czego ludzie przekraczają
region akceptowanych ograniczeń swego zachowania aż do punktu, w którym zachowanie
staje się coraz bardziej transgresywne i zatraca w ocenie jednostki cechy czegoś złego, nie
wydaje się jej czynieniem rzeczy niewłaściwych. [...]

Spróbujmy odtworzyć dynamikę procesu deindywidualizacji, albowiem być może tym

sposobem uda się uzyskać choćby częściowe odpowiedzi na postawione wcześniej pytania.
Proces ten toczy się na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony obejmuje wszystkie zmiany
strukturalne w grupie, do których dochodzi w wyniku przekroczenia przez nią bezpiecznego
progu wewnętrznej spójności, z drugiej zaś obejmuje procesy zachodzące w jednostce,
członku skrajnie spójnej grupy - procesy o charakterze psychologicznym, osobowościowym.

Przekroczenie bezpiecznego poziomu spójności II: syndrom grupowego myślenia. W

sensie strukturalnym przekroczenie tak zwanej bezpiecznej bariery spójności pobudza w
grupie procesy prowadzące do powstania syndromu myślenia grupowego. Irving Janis, który
pierwszy wskazał na istnienie tego zjawiska, rozpoczął swą analizę od przypadkowego
spostrzeżenia dotyczącego trafności niektórych decyzji politycznych, podejmowanych przez
wąskie grupy osób bezpośrednio współpracujące z przywódcą politycznym - prezydentem,
premierem itp. (zob. Janis 1972). Otóż zadał on sobie pytanie, jak mogło dojść do tego, że tak
wytrawny polityk jak John F. Kennedy oraz grupa jego bezpośrednich doradców podjęli
bezsensowną decyzję inwazji na Kubę w Zatoce Świń w 1961 roku. Szczegółowa analiza tego
przypadku doprowadziła do sformułowania koncepcji syndromu myślenia grupowego jako
głównej strukturalnej przyczyny tych niepowodzeń, ale równocześnie zwróciła uwagę
badacza na wiele innych tego typu przypadków. [...]

background image

Jacek Szmatka

Procesy i reguły działania struktur socjometrycznych

Strona | 92

Ludzie działając w ramach danej grupy, całkowicie poddają się presji grupowej, w

znacznym stopniu ulegają deindywidualizacji i depersonalizacji. W rezultacie dochodzi do
tego. że członkowie grupy i grupa jako całość podejmują biedne decyzje (w tym przypadku
polityczne), co decyduje o nieefektywności grupy.

W jednej ze swych najnowszych prac poświęconych temu zjawisku Janis pisze, że

analiza poszczególnych przypadków historycznych niepowodzeń w podejmowaniu decyzji
politycznych nasuwa przypuszczenie, że co najmniej w następujących pięciu sytuacjach grupy
doradców politycznych zostały zdominowane przez syndrom myślenia grupowego (por. Janis
1982a; 1982b; 1982c):

1. Członkowie grupy bezpośrednich doradców Neville'a Chamberlaina poparli politykę

uspokajania Hitlera w 1937 i 1939 roku, pomimo iż wiele wskazywało na to. że polityka ta
może mieć całkiem odwrotne od zamierzonych konsekwencje.

2. Członkowie grupy doradców dowódcy marynarki wojennej admirała Kimmela nie

zareagowali na pojawiające się pod koniec 1941 roku ostrzeżenia, iż Pearl Harbor jest w
niebezpieczeństwie i że istnieje możliwość ataku ze strony Japończyków.

3. Członkowie grupy doradców prezydenta Trumana poparli decyzje eskalacji wojny w

północnej Korei pomimo ostrzeżeń ze strony rządu chińskiego, iż wejście USA do tej części
Korei mogłoby spotkać się ze zbrojnym oporem ze strony Chińczyków.

4. Członkowie grupy doradców prezydenta Kennedy'ego poparli decyzję rozpoczęcia

inwazji na Kubę, pomimo informacji wskazujących, że mogłoby to być przedsięwzięcie
nieudane, niosące szkodę stosunkom Stanów Zjednoczonych z innymi krajami.

5. Członkowie grupy doradców prezydenta Lyndona B. Johnsona poparli decyzję

eskalacji wojny w Wietnamie pomimo raportów wywiadu i innych informacji wskazujących,
że działania te nie przyniosą zwycięstwa nad Wietkongiem czy Wietnamczykami, a mogą
pociągnąć za sobą niekorzystne konsekwencje polityczne w USA (por. także Raven 1974;
Janis, Mann 1977).

Janisa intrygowało to, że we wszystkich wymienionych grupach istniała bardzo silna

presja w kierunku uniformizmu, co powodowało, że ich członkowie unikali podnoszenia
kwestii kontrowersyjnych, podważania słabych argumentów itp. Skłaniało to do wysunięcia
przypuszczenia, że zachowanie to nie ma przyczyn natury psychologicznej, lecz jest
wywołane szczególną konfiguracją strukturalną, jaka wytworzyła się w tych grupach. Mamy
tu więc do czynienia z typowym przypadkiem, kiedy ludzie podejmują określone działania
powodowani raczej naciskami ze strony grupy i specyficznym typem rodzącego się wówczas
bezrefleksyjnego konformizmu. W podobnej sytuacji są jednostki zniewolone przez grupę,
dysponujące raczej niewielkim marginesem swobodnego wyboru, pomimo iż one same tego
nie dostrzegają, definiując swą sytuację jako sytuację pełnej zgodności z celami i działaniami
grupy. Analizowane przez Janisa dokumenty: sprawozdania, raporty oraz osobiste wspo-
mnienia członków poszczególnych grup doradczych wyraźnie pokazują, że ludzie ci często
miel; wrażenie pełnej zgodności, zespolenia się członków grupy, niekiedy wspominają nawet
o swego rodzaju euforii, w jakiej wspólnie pracowali. Tymczasem były to symptomy czy też
odczucia natury psychologicznej, wywołane przekroczeniem bezpiecznego progu spójności
grupowej. Nastroje euforii, samozadowolenia, jeśli zostają wywołane przez tego typu czynnik
natury strukturalnej, mogą stanowić wskaźniki deindywidualizacji, albowiem ich
bezpośrednią przyczyną może być na przykład obniżenie progu samokrytycyzmu i
samokontroli, które także, jak wiemy, towarzyszy zjawisku deindywidualizacji. Nie jest więc
prawdą, że zdeindywidualizowana jednostka musi mieć poczucie deprywacji, stresu czy
upośledzenia w szerokim tego słowa znaczeniu. Przeciwnie, jej nastroje psychiczne mogą
oscylować niekiedy wokół euforii i samozadowolenia.

Co jednak dzieje się z grupą, co ulega w niej zmianie w wyniku narastania spójności?

Jaki mechanizm strukturalny prowadzi do powstania syndromu grupowego myślenia? Janis

background image

Jacek Szmatka

Procesy i reguły działania struktur socjometrycznych

Strona | 93

zidentyfikował osiem specyficznych elementów, których pojawienie się w grupie świadczy o
tym, że jej struktura przekroczyła bezpieczną granicę spójności i wytworzyła syndrom
grupowego myślenia.

Po pierwsze, powstaje poczucie (iluzja) tego, że grupie nie może stać się nic złego. Iluzja

ta, podzielana przez większość lub wszystkich członków grupy, tworzy poczucie skrajnego
optymizmu i skłania do podejmowania skrajnego ryzyka.

Po drugie, pojawiają się kolektywne wysiłki zmierzające do usprawnienia, przyśpieszenia

samego procesu podejmowania decyzji, których faktycznym celem jest jednak wytłumienie
wątpliwości i zlekceważenie ostrzeżeń. Ostrzeżenia te bowiem mogłyby skłonić członków
grupy do ponownego rozważenia założeń, jakimi się posługiwali, zanim grupa uległa
trendowi poszukiwania jednomyślności, którego ostatecznym efektem jest właśnie syndrom
grupowego myślenia.

Po trzecie, rodzi się wiara w wewnętrzną moralność grupy skłaniającą jej członków do

ignorowania etycznych i moralnych konsekwencji swych decyzji.

Po czwarte, pojawia się stereotypowy obraz rywali i wrogów jako zbyt złych, aby byli

zdolni podjąć prawdziwe próby negocjacji, lub zbyt słabych i głupich, aby byli zdolni
przeciwstawić się choćby najbardziej ryzykownym próbom uniemożliwienia realizacji ich
celów.

Po piąte, na każdego członka grupy, który zdecydowanie przeciwstawia się wszystkim

grupowym stereotypom, iluzjom lub przekonaniom, wywierana jest bezpośrednia presja, co
ujawnia, że ten typ odstępstw jest w opozycji do oczekiwań wobec wszystkich lojalnych
członków grupy.

Po szóste, w grupie rodzi się autocenzura dewiacji w stosunku do wyraźnego konsensusu

grupowego. W konsekwencji zaś powstaje specyficzny odruch psychologiczny i
kontrargumenty zaczynają być interpretowane bardzo osobiście - najczęściej jako objaw
niezrozumienia sytuacji lub prawdziwego znaczenia podnoszonych kwestii.

Po siódme, w grupie pojawia się iluzja jednomyślności dotycząca ocen zgodnych z

poglądem większości (częściowo wynikająca z autocenzury dewiacji, zwielokrotnioną
poprzez fałszywe założenie, że milczenie oznacza zgodę).

Po ósme wreszcie, w grupie pojawiają się samozwańczy strażnicy myśli - członkowie

grupy, którzy chronią ją przed informacjami mogącymi zniweczyć wspólne, grupowe
samozadowolenie, wynikające z oceny efektywności i moralności podejmowanych decyzji
(Janis I982a: 293; zob. też Janis, Mann 1977). [...]

Janis zastrzega, iż związek pomiędzy spójnością grupową a syndromem myślenia

grupowego nie jest „żelaznym prawem", to jest nie zawsze osiągnięcie wysokiego stopnia
spójności wewnętrznej musi doprowadzić grupę do postaci strukturalnej cechującej się
syndromem grupowego myślenia. Jest to sprawa oczywista i - jak sądzę - nie wymaga
komentarzy. Po pierwsze, na ogól przyjmuje się, że w socjologii prawa deterministyczne są
niemożliwe; po drugie, twierdzi się, że przeważają prawa o charakterze statystycznym, a więc
takie, które określają jedynie poziom prawdopodobieństwa wystąpienia określonego zjawiska
w wyniku pojawienia się określonych warunków poprzedzających. Tak więc również w
wypadku omawianego zjawiska mogą zaistnieć okoliczności, których pojawienie się
uniemożliwi powstanie syndromu myślenia grupowego. [...]

Badania Dittesa i Kelleya (1956) dowiodły, że w miarę wzrostu spójności grupowej

jednostka czuje się bardziej akceptowana przez innych, przez co uzyskuje większy poziom
wolności w mówieniu tego, co naprawdę myśli. Badania te wykazały, że wysoce akceptowane
jednostki są bardziej skłonne do wyrażania opinii odbiegających od tych, które przeważają w
grupie. Z drugiej strony, osoby, które mają poczucie braku akceptacji w grupie ze strony
innych, stają się Ujarzmione.

Powstaje jednak pytanie, jaki jest to rodzaj ujarzmienia? Badania Dittesa i Kelleya

background image

Jacek Szmatka

Procesy i reguły działania struktur socjometrycznych

Strona | 94

ujawniają niezwykle, moim zdaniem, interesującą stronę tego zagadnienia. Otóż osoby
odczuwające brak akceptacji ze strony innych w grupie radykalnie obniżały swą aktywność
grupową, a w ich zachowaniach pojawiał się silny konformizm, znacznie większy niż u
pozostałych członków grupy. Jednakże był to konformizm szczególnego rodzaju. Polegał-na
wewnętrznym odseparowaniu się od grupy. W poglądach wyrażanych prywatnie pojawiał się
natomiast nonkonformizm wobec sposobu ujmowania zagadnień dotyczących grupy. Tak
więc obniżenie poczucia akceptacji charakterystyczne dla grup o niskim poziomie spójności
wywołuje rodzaj sztucznego konformizmu, konformizmu koniunkturalnego, u podłoża
którego leży obawa przed upokorzeniem lub całkowitym wydaleniem z grupy. W wyniku
obniżenia się poziomu spójności jednostki stają się więc rzeczywiście ujarzmione, aczkolwiek
jedynie w sferze jawnych zachowań i jawnego wyrażania opinii. Grupa dotknięta syndromem
myślenia grupowego ujarzmia jednostki w sposób dla nich niedostrzegalny, na poziomie, na
którym oddzielenie konformizmu sztucznego w wyżej opisanym sensie od konformizmu
rzeczywistego, spowodowanego rzeczywistym głębokim przekonaniem, jest niemożliwe. Jak
pisze Janis (1978: 166), wzór relatywnie niezależnego myślenia jest prawdopodobnie
charakterystyczny dla członków grupy, miedzy którymi rozwinęły się stosunki wzajemnej
akceptacji. W grupie takiej każda osoba zakłada, iż inne osoby chcą wiedzieć, co ona
naprawdę myśli, i chcą ją nadal uważać za członka niezależnie od tego, co mówi.

Grupa dotknięta syndromem myślenia grupowego wytwarza jednakże inny typ

konformizmu, który rodzi się w trakcie dość specyficznego procesu. Oto im bardziej grupa
staje się spójna, w tym mniejszym stopniu jej członkowie będą rozmyślnie cenzurować swe
wypowiedzi z obawy przed dezakceptacją w grupie. Przeciwnie, im bardziej spójna staje się
grupa i im bardziej widoczne stają się objawy powstawania w strukturze syndromu
grupowego myślenia, tym bardziej członkowie grupy będą nieświadomie cenzurować to, co
myślą. Dzieje się tak dlatego, że nowo powstała struktura o cechach syndromu grupowego
myślenia wytwarza nowy wzór motywacji - jest to motywacja sprzyjająca zachowaniu
jedności grupy i zgadzaniu się z jej normami. Janis pisze: „W grupie spójnej [dotkniętej
syndromem grupowego myślenia - J.S.] niebezpieczeństwo nie polega na tym, iż żadna
jednostka nie będzie ujawniać swych poważnych obaw wobec propozycji większości, lecz że
będzie ona myślała, iż propozycja ta jest dobra” (1978: 167). Otóż to! Grupa, w której
struktura uległa przekształceniu, rozwijając syndrom myślenia grupowego, wytworzy
całkowicie specyficzny typ konformizmu - nazwijmy go konformizmem jednopoziomowym,
albowiem jednostka z wolna traci wówczas zdolność do oddzielania swych własnych opinii
od opinii grupowych. Jednostka w takiej grupie staje się konformistą z przekonania. Janis
dodaje:

Gdy dominuje syndrom myślenia grupowego, stłumienie dewiacyjnych myśli przybiera formę de-

cyzji indywidualnych, gdyż jednostka myśli, że jej wątpliwości nie mają znaczenia, że bezsprzeczna
korzyść płynie z poparcia grupowego konsensusu (1978: 167).


Deindywidualizacja jednostek przez grupy dotknięte syndromem myślenia grupowego

sięga - jak widzimy - poziomu motywacyjnego, przez co uzyskany zostaje paradoksalny
efekt: stan euforii i pełnego zespolenia z grupą, dzięki którym jednostka żywi przekonanie o
pełnej indywidualnej wolności. Czy jednak rzeczywiście jest wolna? [...]

W miarę wzrostu spójności grupy wolność jednostki ulega stopniowej redukcji pomimo

tego, że na poziomie motywacyjnym może wystąpić równocześnie tendencja do wzrostu
wewnętrznego przekonania o dysponowaniu dużym stopniem wolności. Przekonanie to
jednak wywodzi się z faktu, że samoświadomość jednostki ulega - w wyniku tych procesów -
znacznej redukcji. [...]

Zintegrowana teoria deindywidualizacji Dienera, która dotyczy właśnie głównie

background image

Jacek Szmatka

Procesy i reguły działania struktur socjometrycznych

Strona | 95

procesów indywidualnych, nie zaś strukturalnych opisanych wcześniej, daje się streścić
następująco. W miarę postępowania procesu pogłębiania się spójności grupy jej członkowie
zaczynają działać i myśleć w coraz bardziej podobny sposób. Początkowo podobieństwo to
wynika z silnych nacisków w kierunku konformizmu oraz z tego, że osoby w tak
homogenicznych grupach po prostu mają podobne postawy, motywacje i repertuary
zachowań. Proces unifikacji pola grupy z jednej strony, homogenizacji zaś jej członków z
drugiej, pogłębia się tak, iż z punktu widzenia zarówno obserwatorów z zewnątrz jak i
członków grupa staje się coraz bardziej podobna - coraz trudniejsze staje się rozróżnienie
jednostek w obrębie tej grupy, a samoświadomość jej członków słabnie. Sytuacja ta powoduje
ponadto, że jednostki chętniej przerzucają odpowiedzialność za podejmowane decyzje na
grupę i co za tym idzie - przestają odczuwać potrzebę samoregulacji, albowiem nie dokonują
osobistych wyborów,

Jednostka zdeindywidualizowana - kontynuuje Diener - „traci swą jaźń” w grupie, traci

zdolność do samopostrzegania, traci kontakt z własnymi standardami, przestaje świadomie
przewidywać konsekwencje swych działań, by wreszcie stracić też zdolność nagradzania i
karania innych jednostek. Innymi słowy mówiąc, osoba taka nie reguluje już swego
zachowania. Diener powiada wręcz (1980: 230), że zdeindywidualizowana jednostka,
ponieważ reaguje na wszystkie bezpośrednie bodźce i podniety, staje się podobna do
organizmu działającego według schematu bodziec - reakcja (S-R) znanego z wczesnego
behawioryzmu, w którym pośrednictwo myśli zostaje maksymalnie zredukowane. Oczywiście
deindywidualizacja nie musi w sposób nieunikniony prowadzić do zachowania
destruktywnego lub antyspołecznego, lecz uniezależnia osobę zarówno od norm społecznych,
jak i od osobistych standardów, które normalnie wpływają na jej zachowanie. [...]

BIBLIOGRAFIA:

• Back Kurt W. (1951). Influence through Social Communication, „Journal of Abnormal

and Social Psychology”, 46. 9-23.

• Back K. W. i in. (1977), Social Psychology, New York; Wiley.

• Bandura A., Underwood B., Fromson M. E. (1975), Disinhibition of Aggresision through

diffusion of responsibility and dehumanization of victims. Journal of Research in
Personality”. 9, 253-269.

• Berkowitz Leonard (1954). Group standards, cohesiveness, and productivity, „Human

Relations”, 7. 509-519.

• Bovard E. W. (1951), Group structure and perception, „Journal of Abnormal and Social

Psychology”. 46, 498-405.

• Diener (ed.) Deindividuation (1980): The absence of self-awareness and self-regulation

in group members, [in:] Psychology of Group Influence, Paul B. Paulus (ed.), Hillsdale;
Lawrence Erlbaum Associates, Publ., 209-242.

• Dittcs J. E.. Kelley Harold H. (1956), Effects of different conditions of acceptance upon

conformity to group norms, „Journal of Abnormal and Social Psychology”, 53, 100-107.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jacek Szmatka Małe struktury społeczne (streszczenie rozdziały 4, 5, 6)
Jacek Szmatka „Małe struktury społeczne” NOTATKI
Jacek Szmatka Małe struktury społeczne
FUNKCJONOWANIE DZIECKA W GRUPIE RÓWIEŚNICZEJ.Struktura socjometryczna, Studia rok I, Teoria wychowan
baruk, zarządzanie produkcją, PROCES PRODUKCYJNY I JEGO STRUKTURA
ciąg dalszy 10, SEMESTR 6, INŻYNIERIA PROCESOWA, sprawko 10
sprawozdanie cw 10, SEMESTR 6, INŻYNIERIA PROCESOWA, sprawko 10
2014 PROCES WYCHOWANIA i JEGO STRUKTURA
Proces motywacyjny i jego struktura
Reguły działania, ADHD
Dz U 04 280 2771 substancje, preparaty, czynniki lub procesy technologiczne o działaniu rakotwór
Wijaczka Jacek, Oskarżenia i procesy o mordy rytualne w Polsce w epoce nowożytnej (numer 32007)
Proces motywacyjny i jego struktura
ADHD 4 reguly dzialania
W 10 Identyfikacja i zapis procesów informacyjnych
10 JACEK STRZEMIECZNY A Szeniawski Polityka Oświatowa Samorządu Terytorialnego koncepcja programu

więcej podobnych podstron