JOANNA MANSELL
Porwanie
w Stambule
Harlequin®
Toronto • Nowy Jork • Londyn
Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg
Madryt • Mediolan • Paryż • Praga • Sofia • Sydney
Sztokholm • Tokio • Warszawa
wykonanie - Irena
scandalous
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Amy z roztargnieniem przeczesywała palcami sre-
brnozłote pasma włosów i czytała - chyba po raz
dwunasty - list od swojej kuzynki Angeline.
„Droga Amy, jestem w okropnym niebezpieczeńs
twie. Musisz natychmiast przyjechać do Stambułu.
Zatrzymaj się w hotelu Złoty Róg i czekaj, aż ktoś się
z tobą skontaktuje. Proszę, nie zostawiaj mnie samej.
Nie powiadamiaj też policji, bo możesz mnie więcej
nie zobaczyć".
Podpis był prawie nieczytelny, podobnie zresztą
jak cały list. Wydawało się, że był pisany w ogromnym
pośpiechu, albo też dłoń, która go pisała, drżała tak
bardzo, że z trudnością utrzymywała pióro.
- Czyste szaleństwo - mruczała do siebie Amy.
- Któż chciałby skrzywdzić Angeline? To chyba żart.
Głośne pukanie do drzwi poderwało ją z miejsca,
co uświadomiło jej, jak bardzo przejęła się listem.
Rzuciła okiem na zegarek i stwierdziła, że bardzo
opóźnia otwarcie sklepu. Nie była jednak w stanie
obsługiwać klientów.
Kolejny raz odczytywała list, gdy ponownie rozległo
się niecierpliwe pukanie. Podeszła do drzwi, szarpnęła
ciężkie zasuwy i gwałtownie otworzyła. Z ogromną
niechęcią spojrzała na mężczyznę stojącego na ze
wnątrz.
- Sklep jest nieczynny! Nie umie pan czytać? - krzy
czała, nie dbając o to, że jest bardzo niegrzeczna.
Mężczyzna patrzył jej prosto w oczy.
- Nie przyszedłem tutaj, żeby kupować te rupiecie.
wykonanie - Irena
scandalous
6
Chciałem z panią porozmawiać, jeżeli Amy Stewart
to pani.
Zielone oczy Amy zapłonęły jeszcze większym
gniewem. Starocie i różne osobliwości, które sprzeda
wała, nie musiały podobać się każdemu, ale na pewno
nie były to rupiecie.
- Jestem Amy Stewart - poinformowała go głosem,
w którym dźwięczała z trudem skrywana niechęć.
- Ale teraz nie mogę panu pomóc. Proszę przyjść
innym razem.
Próbowała zamknąć drzwi, lecz on szybko wsunął
między nie stopę. Następnie jednym ruchem ręki pchnął
drzwi i wkroczył do małego, zagraconego sklepu.
- Jeżeli natychmiast pan stąd nie wyjdzie... - pró
bowała go postraszyć.
Stał blisko niej, górując nad nią wzrostem i po
zwalając jej odczuć, jaki jest wysoki i mocny. Amy
nagle poczuła się mała i bezbronna. Bardzo jej się to
nie podobało.
Szybko przeszła w głąb sklepu i sięgnęła pod ladę.
- Tutaj jest sygnał alarmowy, połączony z posterun
kiem policji - powiedziała drżącym głosem. - Jeżeli
nie wyjdzie pan natychmiast, nacisnę guzik. Za kilka
minut tu będą.
- Niech pani nie będzie śmieszna! - krzyknął
zniecierpliwiony. - Nie przyszedłem tutaj, żeby panią
obrabować albo zgwałcić. Chciałem po prostu poroz
mawiać o pani kuzynce. O Angeline.
Amy spojrzała na niego podejrzliwie.
- Angeline? - powtórzyła. - Pan zna moją kuzynkę?
I wie pan, gdzie ona teraz jest?
- Oczywiście, w Stambule. Jednak odkąd wyjechała,
nie miałem od niej żadnej wiadomości, żadnego listu,
telefonu, nawet pocztówki. Stąd moja wizyta, chciałem
się czegoś dowiedzieć od pani.
- Skąd pan wiedział o mnie i jak mnie pan znalazł?
wykonanie - Irena
scandalous
7
- Angeline wspomniała kilka razy o pani. Któregoś
dnia, gdy przejeżdżaliśmy tędy, wskazała mi ten sklep
i powiedziała, że pani tutaj mieszka i pracuje. - W jego
spojrzeniu znowu pojawiło się znieciepliwienie. - Więc?
- nalegał. - Czy kontaktowała się z panią?
Amy włożyła rękę do kieszeni. Wepchnęła tam list
od Angeline, kiedy szła otworzyć drzwi. Ale nie wyjęła
go natychmiast, żeby pokazać temu człowiekowi. Na
pewno nie powinna ufać komuś zupełnie obcemu.
- Angeline nie powiedziała mi, że wybiera się na
wakacje do Stambułu - powiedziała wymijająco.
- Myślę, że rzeczywiście nie zwierzała się pani ze
wszystkiego - stwierdził szorstko. - Odnoszę wrażenie,
że nie przepadałyście za sobą.
- Dlaczego więc miałaby się ze mną kontaktować?
- odparowała Amy.
Jego oczy nagle się zwęziły. To były bardzo ciemne
oczy, zauważyła bez związku. Prawie tak ciemne jak
włosy. I wydało się jej, że tymi oczyma widzi więcej,
niż powinien.
- Pani coś wie, prawda? - powiedział z absolutną
pewnością siebie. - Pisała? Telefonowała? Co mówiła?
Mało brakowało, a Amy powiedziałaby wszystko.
Odczułaby zresztą wielką ulgę, gdyby mogła podzielić
się z kimś swym zaniepokojeniem. Zacisnęła jednak
usta. Nie chciała się dzielić niczym z tym mężczyzną.
Poza tym było oczywiste, że on nie może w niczym
pomóc. Gdyby było inaczej, Angeline napisałaby ten
dziwaczny list do niego, a nie do niej.
- Od dawna nie miałam wiadomości od Angeline
- skłamała. - Jeżeli nie kontaktuje się z panem, to
widocznie ma po temu swoje powody...
Amy zamierzała powiedzieć, że Angeline praw
dopodobnie poznała kogoś innego i przestała się nim
interesować. Pohamowała się w samą porę. Wkrótce
sam się dowie, że Angeline była bardzo niestała
wykonanie - Irena
scandalous
8
w swych uczuciach. Po kilku tygodniach wiesz o męż
czyźnie wszystko, nieraz powtarzała Angeline. Wszys
tko o jego pracy, rodzinie, otoczeniu, upodobaniach
i niechęciach, oraz jaki jest w łóżku. Wtedy nadchodzi
moment, żeby go zmienić na innego.
Amy ani nie krytykowała, ani też nie pochwalała
stylu życia swojej kuzynki. Angeline po prostu była
sobą. Jeżeli właśnie teraz porzucała kolejnego ado
ratora, to Amy nie chciała być w to zamieszana.
Oczywiście nie wyjaśniło to dziwnego i niepokoją
cego listu od jej kuzynki, ale ponieważ mężczyzna
także nie był wtajemniczony, nie mógł tu w niczym
pomóc. Teraz powinna się go pozbyć, żeby przeczytać
list raz jeszcze i spróbować zrozumieć, co zaszło i jak
powinna się zachować.
- Proszę posłuchać - starała się nadać głosowi
spokojne brzmienie - z pewnością przyczyny, które
spowodowały, że się z panem jeszcze nie skontak
towała, są bardzo prozaiczne. Myślę, że powinien
pan wrócić do domu i tam poczekać na wiadomość.
Mężczyzna mierzył ją wzrokiem, jakby rozmyślając
nad tym, co przed chwilą usłyszał. Odwaga Amy
powoli topniała. Nie pozbyłaby się go nigdy, gdyby
się domyślił, że go oszukała.
Jednak po chwili skinął potakująco głową.
- Pewnie ma pani rację, coś musiało Angeline
przeszkodzić. - Rzucił jej krótkie spojrzenie. - Na
pewno nie wie pani nic więcej?
- Nie, oczywiście, że nie - szybko odpowiedziała
Amy. - Sama wszystko panu wyjaśni, kiedy w końcu
uda się jej dodzwonić.
Zadrżała znowu pod jego wzrokiem. Obrócił się na
pięcie i wyszedł ze sklepu. Amy odetchnęła z ulgą.
Szybkim krokiem przeszła na zaplecze sklepu do
małego pokoiku i wyciągnęła z kieszeni list.
Z troską zmarszczyła brwi, przebiegając wzrokiem
wykonanie - Irena
scandalous
9
jeszcze raz jego treść. W jakim niebezpieczeństwie
mogła się znaleźć Angeline? Dlaczego nie napisała nic
więcej, tak żeby można było się domyślić, jak jej
pomóc?
Wpatrywała się oszołomiona w bazgraninę kuzynki.
W końcu westchnęła zrezygnowana. Czytanie w kółko
tego samego nie mogło przynieść żadnych rezultatów.
Wtem jakaś ręka sięgnęła ponad jej plecami i wyrwała
kartkę. Amy odwróciła się szybko i znalazła się twarzą
w twarz z mężczyzną, który nie tak dawno wtargnął
przemocą do sklepu.
Musiał poruszać się bezszelestnie jak wielki kot.
Nie słyszała przecież odgłosu kroków ani najlżej
szego szmeru. Myśl o tym, że taki duży i mocny
mężczyzna może poruszać się tak cicho, wprawiła ją
w popłoch.
- Wiedziałem, że kłamiesz - powiedział krótko,
patrząc ponuro na list. - Nie wiedziałem tylko dlaczego.
I nadal tego nie wiem.
- Bo to nie dotyczy pana - syknęła Amy. Serce
łomotało jej nierównym rytmem. - Ten list napisano
do mnie. Angeline nie wspomina o panu, nie prosi też
o to, żebym się z panem skontaktowała. Jeżeli nawet
Angeline wpadła w jakieś tarapaty, poradzę sobie
z tym bez pańskiej pomocy.
- Jeżeli Angelinie wpadła w tarapaty... - powtórzył.
- Przecież to oczywiste, że pisała list pod przymusem.
Jak straszne rzeczy musiałyby ją spotkać, żeby pani
zareagowała w normalny, ludzki sposób?
- Ja się naprawdę o nią martwię, ale pan jej nie zna.
- Wydaje mi się, że znam ją sto razy lepiej niż pani
- przerwał jej.
Ale Amy szczerze w to wątpiła. Mężczyźni po
strzegali Angeline bardzo jednostronnie. Nie zauważali
tego, że zwykła przed nimi odgrywać komedie. Wiele
z nich było bardzo złośliwych. Nie zdawali sobie
wykonanie - Irena
scandalous
10
sprawy, że jej życie było ciągłą pogonią za kolejnym
dreszczykiem, za następną porcją emocji.
Amy westchnęła. Mimo wszystko, czasami uświa
damiała sobie, że jest zafascynowana swoją kuzynką.
I pomyślała, że Angeline odwzajemnia to uczucie, na
swój własny, niefrasobliwy sposób. Przypuszczała, że
właśnie dlatego napisała do niej teraz, kiedy znalazła
się w trudnej sytuacji.
- Dobrze, dobrze - powiedziała w końcu niechętnie.
- Byłoby jednak lepiej, gdyby Angeline napisała, jakie
to są kłopoty.
- Może nie dano jej takiej możliwości? Może tylko
tyle pozwolono jej napisać? Kiedy wyrusza pani do
Stambułu?
- Gdybym nawet miała taki zamiar, to nie pański
interes - odpowiedziała opryskliwie, z nową falą
rozdrażnienia.
- A jednak pani pojedzie - poinformował ją ponu
rym tonem. - Nawet gdybym musiał osobiście panią
tam zaciągnąć.
- Prowadzę interes - przypomniała mu chłodno.
- Nie mogę tak nagle wyjechać na drugi koniec świata.
- Ten zapchany rupieciami sklep jest dla pani
ważniejszy niż życie kuzynki? - Jego twarz przybrała
wyraz niepohamowanej wzgardy. - Angeline miała
rację, pani jej rzeczywiście nie cierpi, prawda?
W tym momencie całe wzburzenie Amy nagle
wyparowało.
- Angeline sądzi, że jej nie znoszę?
- Oczywiście nie musi pani jechać - kontynuował,
a na jego twarzy widać było wyraźnie, co na ten
temat myśli. - Przecież pani ma zawsze szczęście,
prawda? Pani rodzice cieszą się dobrym zdrowiem,
prowadzi pani ustabilizowane życie, ma pani własny
interes - i oczywiście pieniądze wuja. Większość ludzi
odczuwałaby ogromną gorycz i zawiść, będąc na
wykonanie - Irena
scandalous
11
miejscu Angeline, lecz ona nie poddała się takim
uczuciom. Wzruszyła ramionami, mówiąc, że jeżeli
taka była wola wuja, to ona ją akceptuje. Zarabiała
sporo jako modelka i mogła pozwolić sobie na samo
dzielność. Przyjąłem to z podziwem.
Amy zdrętwiała, słuchając tego, co mówił. Angeline
nie miała żadnego powodu, żeby przekazywać tak
osobiste sprawy obcemu człowiekowi. Chociaż pewnie
do tej pory ten mężczyzna przestał już być dla niej
obcy. Angeline bardzo szybko wprowadzała kolejnych
mężczyzn w swoje prywatne życie.
- Angeline wcale nie była pozbawiona spokojnego
dzieciństwa, miała prawie dwadzieścia lat, gdy umarli
jej rodzice. Zanim to nastąpiło, mieszkała poza domem
przez trzy lata i rzadko znajdowała czas, by ich
odwiedzić. Miałam wrażenie, że za bardzo za nimi nie
tęskniła. Ona jest wyjątkowo samolubna.
- Angeline przedstawiła mi wszystko zupełnie ina
czej. Mówiła, że czuła jakby świat się rozpadł po
śmierci rodziców. Tęskniła za nimi tak bardzo, że do
dzisiaj nie może uwierzyć, że już nie żyją. - Spojrzał
na nią zimno. - Może jednak nie zna pani zbyt dobrze
swojej kuzynki?
Amy zawsze sądziła, że rozumie Angeline aż nadto
dobrze. Zaczynała odczuwać zakłopotanie. Wydawało
się, że ten człowiek jest całkowicie przekonany o swych
racjach. I chociaż było w nim mnóstwo rzeczy, które
delikatnie mówiąc nie wzbudzały jej zachwytu, to
musiała przyznać, że nie wyglądał na kogoś, kogo
można łatwo oszukać. Było raczej wprost przeciwnie
- o d początku domyślał się kłamstwa, kiedy próbowała
ukryć list od Angeline. Chyba z równą łatwością
odkryłby kłamstewka jej kuzyneczki.
A może moje złe mniemanie o Angeline było nieu
zasadnione? - pomyślała z rosnącym niepokojem.
A może za maską lekkomyślności Angeline skrywała
wykonanie - Irena
scandalous
12
głębokie uczucia, których nie chciała odkryć przed
światem? To były poważne pytania i Amy potrzebo
wała czasu na ich przemyślenie.
Jednak mężczyzna nie dawał jej ani chwili wy
tchnienia.
- Więc kiedy wyjedzie pani do Stambułu? - zapytał
po raz drugi.
- Ja, ja... nie wiem. - Czuła się wyjątkowo za
kłopotana i zdenerwowana. Wymagał od niej zbyt
dużego pośpiechu. - Muszę zadzwonić do kilku osób,
nie mogę przecież wyjechać bez uprzedzenia.
Prawie zmusił ją do tego, żeby wreszcie zgodziła się
na wyjazd do Stambułu. Jeszcze przed kilkoma minuta
mi była jak najdalsza od podjęcia takiej decyzji, teraz
czuła się, jakby miała zarezerwowany bilet na samolot.
Spojrzał na zegarek.
- Dam pani kilka godzin na przygotowanie. Wrócę
tutaj o dwunastej, żeby dowiedzieć się, co udało się
pani załatwić.
- Nie ma najmniejszej potrzeby, żeby pan tutaj
wracał. - Amy rzuciła mu niechętne spojrzenie.
Obdarzył ją uśmiechem, w którym nie było ani
odrobiny wesołości.
- Nie mogę pozbawić pani przyjemności oglądania
mnie ponownie.
Spojrzała na niego z nienawiścią. Oczywiście zdawał
sobie sprawę, jakie wzbudza w niej uczucia. Ale widać
było wyraźnie, że go to w ogóle nie obchodzi. Chciał
jednego: żeby rzuciła wszystko i udała się do Stambułu
w poszukiwaniu Angeline.
- Będę o dwunastej - powtórzył. - A przy okazji,
gdyby to panią interesowało: nazywam się Benedict
Kane.
Amy miała ochotę wrzasnąć, że nic, co dotyczy
jego osoby, jej nie interesuje, ale było już za późno.
Wyszedł tak samo szybko i cicho, jak się tu pojawił.
wykonanie - Irena
scandalous
13
Natychmiast podbiegła do drzwi i zamknęła wszys
tkie zasuwy. Nie chciała widzieć nikogo więcej tego
ranka. Klienci będą musieli poczekać.
Poszła do pokoiku na zapleczu sklepu, siadła ciężko
W fotelu i wlepiła wzrok w ścianę. Kiedy zbudziła się
tego ranka, sądziła, że czeka ją jeszcze jeden, zwykły
poniedziałek. Tradycyjnie był to spokojny dzień i przy
chodziło niewielu klientów.
Przeważnie spędzała poranek odkurzając i porząd
kując sklep, zjadała spokojnie lunch, a po południu
brała się za jakąś papierkową pracę.
Zamiast tego, siedziała teraz, zastanawiając się, jak
długo będzie musiała zabawić w Stambule, i co tam
na nią czeka. Westchnęła głośno, uświadamiając sobie,
że w końcu pogodziła się z myślą o wyjeździe. W liście
Angeline było coś, co ją zstanowiło -jakiś histeryczny
ton, którego jej wyrafinowana kuzyneczka normalnie
nie używała.
Siedziała jeszcze jakiś czas w fotelu, próbując
wyobrazić sobie, co też mogło wydarzyć się Angeline.
W końcu wygramoliła się z fotela i postanowiła
zadzwonić do matki.
- Halo, mamusiu - zaczęła, kiedy po drugiej stronie
podniesiono słuchawkę. - Chcę prosić cię o przysługę.
Czy mogłabyś zająć się sklepem przez dzień lub dwa?
Może nawet dłużej?
- Z wielką chęcią - natychmiast odpowiedziała
matka.
Amy uśmiechnęła się ironicznie. Matka uwielbiała
pomagać jej w sklepie, a rzadkie miała po temu okazje.
Nie przejawiała bowiem żadnych zdolności w tym
kierunku. Potrafiła opuścić cenę o dziesięć, a nawet
dwadzieścia funtów, jeżeli uważała, że klienta nie stać
na więcej. Kasa nigdy się nie zgadzała, a ponieważ
matka sądziła, że wszyscy są równie uczciwi jak ona,
nie potrafiła zauważyć, gdy jakaś rzecz ginęła w kieszeni
wykonanie - Irena
scandalous
14
złodzieja. Pewnego pamiętnego dnia złodziej wyszedł
nie zatrzymany, niosąc pod pachą prawie metrowej
wielkości blaszanego słonia, a matka otworzyła mu
jeszcze drzwi.
- Myślałam, że zapłacił wcześniej i przyszedł, żeby
go zabrać - wyjaśniła rozbrajająco.
- Jeżeli tak pomyślałaś, to powinnaś była poprosić
o paragon - jęczała Amy.
- Nie wypadało - odparła spokojnie matka. - Wy
glądał na bardzo miłego dżentelmena. Gdybym popro
siła go o rachunek, mógłby pomyśleć, że mu nie ufam.
- Ależ to był złodziej! - krzyknęła zrozpaczona
Amy. - Miałabyś rację, nie dowierzając mu.
- W końcu to był tylko słoń - stwierdziła filozoficz
nie matka. - Mam nadzieję, że wkrótce znajdziesz
takiego samego.
Wartość słonia równała się tygodniowym zyskom.
Amy przyrzekła sobie, że już nigdy nie zwróci się do
matki o pomoc. I oto znowu telefonowała do niej,
prosząc o zajęcie się sklepem i to nie na jedno
popołudnie a na kilka dni! To było harakiri. Ale nie
znała nikogo, ani jednej osoby, którą mogłaby o to
poprosić. Jej ojciec oraz przyjaciele pracowali w pełnym
wymiarze godzin. Mogła mieć tylko nadzieję, że matka
nie zrujnuje jej doszczętnie.
- Dokąd się wybierasz? - spytała matka.
- Jadę do Stambułu.
- Czy to nie nazbyt ekstrawaganckie? - w głosie
matki brzmiało powątpiewanie. - Może uda ci się
znaleźć jakieś ciekawostki na tamtejszych bazarach,
ale nie licz na rewelacyjny interes. Musisz wziąć pod
uwagę koszty podróży i hotelu.
- Nie wyjeżdżam na zakupy. Ale widzisz, otrzy
małam od Angeline bardzo niepokojący list. Wygląda
na to, że wpadła w poważne tarapaty, a teraz chce,
żebym przyjechała i pomogła jej wykaraskać się z tego.
wykonanie - Irena
scandalous
15
- Angeline ma zawsze jakieś kłopoty - powiedziała
z dezaprobatą matka. - Najczęściej sama jest temu
winna. Sądzę, że nie powinnaś traktować wszystkiego
tak poważnie. Niech sama sobie radzi, jeżeli naroz
rabiała. Nie życzę sobie, żeby wciągała ciebie w jakieś
awantury. A właściwie co ona robi w Stambule?
- Pojechała na wakacje i od tej pory nie dała znaku
życia. Myślę, że nie mam wybo*ru. Muszę tam pojechać
chociaż na kilka dni i spróbować się dowiedzieć, co
się z nią dzieje.
- Myślisz, że Angeline rzuciłaby wszystko i poje
chała na koniec świata, gdyby chodziło o ciebie?
- powątpiewała matka.
Amy wiedziała, że matka bardzo nie lubi swej
bratanicy. Nikt z rodziny nie przepadał za nią. Z dru
giej strony Angeline nigdy nie starała się, by ją lubiano.
Wprost przeciwnie. Amy nawet podejrzewała, że jej
kuzynka z rozmysłem stara się zostać czarną owcą
w rodzinie.
- Słuchaj, mamo - powiedziała nieco tym wszystkim
zmęczona. - Podjęłam już decyzję w tej sprawie. Jadę
do Stambułu. Chciałabym tylko wiedzieć, czy zaopie
kujesz się sklepem podczas mojej nieobecności. Jeżeli
nie, to zamknę sklep na tych kilka dni.
- Powiedziałam ci już, że się tym zajmę - zareago
wała szybko matka. - Przecież nie możesz zamknąć
interesu na trzy spusty. Straciłabyś klientów. Tylko
dzięki pieniądzom, które zostawił ci wuj, możesz
pozwolić sobie na wyprawę do Stambułu. Czy nie jest
to jeden z powodów, dla których tak spieszysz się, by
pomóc Angeline? - podejrzliwie dopytywała matka.
- Ciągle chyba czujesz się winna, że to ty masz te
pieniądze, a Angeline nie dostała ani grosza.
- Tak, to prawda, wydaje mi się, że to nie było
całkiem w porządku - przyznała Amy. - Dlatego
czuję się trochę jej dłużniczką.
wykonanie - Irena
scandalous
16
- Czy ona wie, że chciałaś jej oddać połowę, ale
warunki, które postawił wuj, nie pozwoliły na to?
- Nie, nie powiedziałam jej o tym. Wydawało mi
się, że nie ma sensu poruszać tej sprawy, dopóki nie
znajdzie się sposobu na pokonanie przeszkód zawar
tych w testamencie.
Wuj pozostawił jej dużo pieniędzy, ale pod wa
runkiem, że nie naruszy kapitału przez pięć lat,
chyba że przeznaczy je na założenie własnego in
teresu. Dzięki temu mogła wydzierżawić mały skle
pik i zrobić zakupy, które pozwoliły ruszyć z miejs
ca. Te wydatki nie naruszyły kapitału w znaczący
sposób. Dzięki kilku udanym inwestycjom spadek
wuja był poważny i chociaż nie miała prawa z niego
korzystać, mogła podejmować i wydawać coroczne
odsetki na własne potrzeby. To znaczyło, że mogła
z łatwością pokryć koszty wyjazdu do Stambułu
- bilety, rachunki hotelowe i ekstra wydatki.
- A więc już powzięłaś ostateczną decyzję? - po
wiedziała zrezygnowana matka.
- Tak - odparła Amy. Wcześniejsze wątpliwości
zniknęły. Gdyby zignorowała list Angeline, nie za
znałaby spokoju, martwiąc się o swoją nieobliczalną
kuzynkę. - Możesz przyjechać jutro rano? Gdyby się
okazało, że musiałam wyjechać wcześniej, zostawię
klucze do sklepu u pani Baker.
- Tylko bądź ostrożna - ostrzegała ją matka. - Nie
pozwól się wciągnąć w coś głupiego lub niebezpiecz
nego.
- Obiecuję - przyrzekła Amy z pełnym przekona
niem. Jeżeli Angeline potrzebuje pomocy, zrobi wszys
tko, co w jej mocy, ale jeżeli te kłopoty mają jakiś
związek z mężczyzną - lub mężczyznami! - wtedy
zostawi ją samą sobie.
Po rozmowie z matką Amy krążyła niespokojnie
po swoim pokoiku nad sklepem. Co powinna ze sobą
wykonanie - Irena
scandalous
17
zabrać? Jak długo potrwa cała eskapada? Czy powinna
wcześniej zarezerwować pokój hotelowy?
Nie potrafiła rozstrzygnąć nawet najbłahszego pro
blemu, zeszła więc znowu do sklepu. To śmieszne!
Jeżeli ma wyjechać rankiem, powinna już teraz wziąć
się za przygotowania.
Ach, jak bardzo nie chciało jej się ruszać! Polubiła
życie, które od pewnego czasu wiodła - ciche i nie
skomplikowane, gdzie jedyną, poważniejszą troską
było prowadzenie sklepu. Pragnęła, by takim pozostało.
Nie była przygotowana na kłopoty i niepokoje, a było
oczywiste, że ich nie uniknie, jeżeli zaangażuje się
w sprawy swojej kuzynki.
Rozległo się kołatanie do drzwi. Amy bez zastano
wienia podeszła, żeby otworzyć. Odsuwając zasuwy,
spojrzała na zegarek - była dwunasta. To znaczyło,
że za progiem stoi Benedict Kane.
Przez chwilę zastanawiała się, czy go wpuścić.
Westchnęła zrezygnowana. Miała przeczucie, że pana
Kane'a nie powstrzymają żadne rygle. Najlepiej będzie,
jeżeli go wpuści i obieca, że zrobi wszystko, co będzie
mogła, aby pomóc Angeline. Może wtedy pozbędzie
się tego człowieka i przy odrobinie szczęścia nie ujrzy
go więcej.
Amy do końca odsunęła zasuwę. Benedict Kane
pchnął drzwi i wszedł do środka.
- Czy nikt pana nie nauczył dobrych manier? Należy
czekać na zaproszenie - powiedziała, robiąc przy tym
groźną minę.
- Nie ma czasu na konwenanse - odpowiedział
krótko. - Mamy zbyt dużo do zrobienia. Czy zaczęła
pani przygotowania do wyjazdu?
Ciągle spoglądała na niego z kwaśną miną. Było
w nim coś, co ją drażniło. Jeszcze przed chwilą chciała
wystąpić z propozycją współpracy, ale teraz, kiedy
stanęła z nim twarzą w twarz, jej nastawienie zmieniło
wykonanie - Irena
scandalous
18
się diametralnie. Postanowiła, że musi się go pozbyć
zarówno ze sklepu, jak i ze swego życia. Niech Angeline
się nim zajmuje. To przecież jej problem.
- Jeszcze niczego nie przygotowałam, ale pojadę
do Stambułu i pomogę Angeline, jak tylko będę
umiała - powiedziała ostrym tonem. - I to wszyst
ko, co mam panu do zakomunikowania. Będę
wdzięczna, jeżeli się teraz rozstaniemy. To jest ro
dzinna sprawa, a pan do rodziny nie należy, panie
Kane. Sądzę, że i tak za bardzo ingeruje pan w na
sze życie. - Nie ruszył się nawet o centymetr. Nie
myślała zresztą, że to zrobi. Nie był jednym z tych,
którzy podporządkowują się czyimkolwiek polece
niom.
- Wydaje mi się, że pani nic z tego nie rozumie
- powiedział łagodnie.
Amy stwierdziła, że bardzo nie podoba się jej
niski ton jego głosu. Było w nim coś o wiele bar
dziej niepokojącego, niż wtedy, gdy krzyczał roz
gniewany.
- Myślę, że rozumiem wszystko doskonale - od
powiedziała. - Wpycha się pan tam, gdzie nikt pana
nie prosi. Nie chcę być niegrzeczna, ale jest pana
wszędzie za dużo. Więc powiem panu jeszcze jedno
- proszę się przestać wtrącać i proszę stąd wyjść!
Jego ciemne oczy stały się prawie czarne.
- Może pozwoli pani, że coś wyjaśnię - powie
dział tonem, który wywołał gęsią skórkę na jej ple
cach. - Nigdzie sobie nie pójdę, dopóki Angeline
nie wróci do Anglii całkiem bezpieczna i zdrowa.
Nie wierzę, że stać panią na większy wysiłek, by
wydobyć ją z kłopotów, w których się znalazła.
Jeżeli się nie mylę, to nie żywi pani żadnych ciepłych
uczuć wobec swej kuzynki. Pewnie nawet by się
pani nie zmartwiła, gdyby jej już więcej nie zoba
czyła.
wykonanie - Irena
scandalous
19
- Jak pan śmie tak mówić! - krzyknęła Amy
w poczuciu ciężkiej zniewagi. - Być może Angeline
i ja nie byłyśmy sobie bardzo bliskie, ale na pewno
nigdy bym jej nie opuściła, gdyby miała poważne
kłopoty. Powiedziałam już przecież, że postanowiłam
jechać do Stambułu.
- Nie wątpię, że pani tam pojedzie - przytaknął
ponuro Benedict Kane. - Zresztą zarezerwowałem
już bilety.
- Co pan zrobił? - wrzasnęła z furią.
- Zarezerwowałem bilety - powtórzył, patrząc na
nią uważnie swymi ciemnymi oczyma. - Muszę mieć
pewność, że pani tam dotrze.
- Wsadzi mnie pan do samolotu osobiście? - do
pytywała się gwałtownie.
- Coś w tym rodzaju - stwierdził bez emocji. - Nie
tylko odprowadzę panią do smolotu, ale polecę razem
z panią.
- Słucham? - jęknęła Amy.
- Razem z panią lecę do Stambułu.
- O nie, nie ma mowy!
- Wszystko już jest przygotowane.
- To proszę odwołać rezerwację. Ja z panem na
pewno nie polecę!
Niebezpieczne ogniki zamigotały w jego oczach.
- Nie sądzi pani, że tym razem wypadałoby przestać
myśleć wyłącznie o sobie? Niech pani postara się
pomyśleć o Angeline chociaż przez kilka minut. Chyba
nie jest pani aż taką egocentryczką?
- Nie wiem, jak pana wyjazd do Stambułu może
pomóc Angeline - mówiła podniecona Amy. - Już
powiedziałam, że list był do mnie. Nie prosiła pana
o pomoc. Twierdzi pan, że jest kimś bliskim dla
Angeline, ale zaczynam w to wątpić. Nawet nie
wymieniła pańskiego imienia.
- Może jej nie pozwolono tego zrobić.
wykonanie - Irena
scandalous
20
- Co pan chce przez to powiedzieć? - spojrzała na
niego uważnie.
- Może nie pisała tego listu dobrowolnie, może
ktoś zmusił ją do tego i dokładnie poinstruował, jakie
informacje może przekazać. - Benedict Kane spojrzał
jej prosto w oczy. - Coraz bardziej prawdopodobne
wydaje mi się przypuszczenie, że Angeline została
porwana.
- Niech pan nie żartuje. - W głosie Amy wyraźnie
brzmiało niedowierzanie. - Któż, na miłość Boską,
miałby porwać Angeline? Po co? Co im z tego przy
jdzie? Nie ma nikogo, kto zapłaciłby okup za jej
uwolnienie. I chociaż zarabia dużo jako modelka, to
wydaje wszystko, co do grosza. Nie ma żadnych
oszczędności, które mogłaby oddać w zamian za
wolność.
- To prawda - zgodził się - ale ma kuzynkę, która
jest bardzo do niej podobna. Wysoka, szczupła, te
same jasne włosy, jasna cera i urocza twarz. I ta
kuzynka posiada pieniądze, dużą sumę, odziedziczoną
po wuju. A jeżeli porwano nie tę dziewczynę? - zasu
gerował łagodnie. - Może to pani miała być porwana?
Amy z trudnością przełknęła ślinę.
- Ja miałam być porwana? - udało się jej wreszcie
wydobyć piskliwy głosik.
- To jedynie hipoteza, ale w tej chwili tylko takie
wyjaśnienie ma jakiś sens. Być może ktoś dowiedział
się o pieniądzach, które otrzymała pani w spadku,
i postanowił, że to będzie najłatwiejszy sposób, aby je
pani odebrać. - Benedict Kane wzruszył ramionami.
- Ale cała suma jest zablokowana w depozycie, nie
mogę podjąć nawet grosza! Mam jedynie prawo
przeznaczyć ją na interesy.
- Depozyt może być odblokowany. Szczególnie,
jeżeli od tego miałoby zależeć pani życie.
- Nie mogę w to uwierzyć - stwierdziła bez prze-
wykonanie - Irena
scandalous
21
konania. - To wszystko do siebie nie pasuje. Na
przykład, dlaczego zdecydowali się na porwanie w Stam
bule, a nie tutaj, w Anglii, jeżeli to ja miałam być
porwana?
- Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć na wszystkie
pytania. Mogę tylko próbować wyobrazić sobie, co
mogło się wydarzyć.
- Ale ja naprawdę nie przypominam Angeline
- powiedziała już trochę zdesperowana. - Jest wyższa,
szczuplejsza, ładniejsza, bardziej... - och, jest po prostu
lepsza we wszystkim.
- Nie wygląda pani na osobę z kompleksem niż
szości. - Benedict Kane przyglądał się jej z pewnym
zaskoczeniem.
- Nie mam żadnego kompleksu - zaprzeczyła
zdecydowanie. - Ale Angeline niestety czasami tak na
mnie działa.
- Mimo to spróbuje jej pani pomóc?
- Powiedziałam już, że nie umiałabym postąpić
inaczej. Ale czy nie prościej byłoby pójść na policję?
- Ostrzegała w liście przed takim krokiem - przy
pomniał jej.
- Nie poradzę sobie sama!
- Dlatego lecę razem z panią.
- Nie chcę, żeby pan ze mną leciał - wrzasnęła na
niego, nie panując już nad nerwami.
- Mam serdecznie dosyć słuchania, co pani chce,
a czego nie. Nie ma czasu na bezproduktywne spory.
Strata choćby jednego dnia dla Angeline może ozna
czać katastrofę. Rano wyjeżdżamy - oboje - proszę
na mnie czekać, przyjadę po panią. Proszę tylko jedno
zapamiętać. Jeżeli będę miał z panią jakieś problemy,
albo zrobi pani coś, co narazi Angeline na niebez
pieczeństwo, to z całą pewnością konsekwencje nie
będą dla pani przyjemne.
Amy chciała jeszcze coś powiedzieć, ale nie zdobyła
wykonanie - Irena
scandalous
22
się na to. Coś w oczach i tonie głosu Benedicta Kane'a
sprawiło, że całkiem zaschło jej w gardle.
To jest niebezpieczny typ, ostrzegał ją cichutki głosik.
Już się o tym przekonała. Wiedziała to od momentu,
gdy po raz pierwszy przekroczył próg jej sklepu.
I oto jedzie z nią do Stambułu, a ona nie może
zrobić niczego, co by go przed tym powstrzymało.
Bardzo była z tego niezadowolona.
Miała przeczucie, że w czasie kilku następnych dni
też nie będzie miała powodów do radości.
wykonanie - Irena
scandalous
ROZDZIAŁ DRUGI
Aż do momentu, kiedy znaleźli się na pokładzie
samolotu lecącego do Stambułu, Amy próbowała
wymyślić, w jaki sposób mogłaby się pozbyć Be-
nedicta Kane'a. Uznała się za pokonaną dopiero
wtedy, gdy usiadł na sąsiednim fotelu. Była skazana
na jego towarzystwo co najmniej przez kilka na
stępnych godzin. Ale ciągle wierzyła, że uda się
jej znaleźć jakieś wyjście w Stambule. Chciał od
naleźć Angeline? W porządku - może jej szukać
sam.
Amy przypominała sobie jego twierdzenie, że Angeline została porwana - może nawet zamiast niej
- ale przyjęła to sceptycznie. Cała sprawa była zbyt
nieprawdopodobna. Gotowa była się założyć, że
kłopoty Angeline były bardziej intymnej natury.
Prawdopodobnie, jak zwykle, chodziło o mężczyznę.
Ukradkiem spoglądała na Benedicta Kane'a, sie
dzącego obok niej. Wyglądał na bardzo zrelaksowa
nego, a jednocześnie przygotowanego do podjęcia
akcji w każdej chwili. Jak wielki kot, który udaje, że
śpi.
Przyjechał po nią wczesnym rankiem ciemnym
samochodem o opływowej sylwetce. Podczas jazdy
na lotnisko nie zamienili ze sobą ani słowa. Milczeli
również w czasie oczekiwania na odprawę. Nie wyka
zywał najmniejszego zainteresowania swą towarzyszką.,
Jej jedyną wartością było to, że była kuzynką Angeline
i mogła pomóc w poszukiwaniach.
Amy znowu spojrzała na niego. Ubrany był już nie
wykonanie - Irena
scandalous
24
tak oficjalnie, jak wczoraj, kiedy miał na sobie ciemny,
świetnie skrojony garnitur. Dzisiaj jego strój stanowiły
dżinsy i trykotowa koszulka, które leżały na nim,
jakby szyto je na miarę. I pewnie tak było, pomyślała
Amy. Ten człowiek z pewnością nigdy nie kupował
gotowych ubrań.
Wcale nie chciała mu się przyglądać, ale nie było
niczego interesującego za maleńkim oknem samolo
tu - lecieli nad grubą warstwą chmur. Jej spojrzenie
znowu powędrowało w stronę sąsiada. Tym razem
spojrzał na nią z uwagą, jakby zobaczył ją pierwszy
raz.
- Nie lubisz mnie, prawda? - zapytał spokojnie.
Amy nie spodziewała się czegoś takiego. Nieco
oszołomiona, oderwała od niego oczy i wlepiła wzrok
w oparcie fotela przed sobą.
- Chyba nie muszę cię lubić, prawda?
- Oczywiście - zgodził się. - Ale może nam być
trudniej przez następne dni, jeżeli nie potrafimy zdobyć
się na odrobinę uprzejmości.
- No cóż, rozwiązanie nasuwa się samo - szybko
zareagowała Amy. - Kiedy już znajdziemy się w Stam
bule, możemy się rozdzielić. Będziemy oboje po
szukiwać Angeline, każde z nas na własną rękę,
i informować się nawzajem o sukcesach.
- Widzę, że jesteś ciągle przekonana, że Angeline
nie grozi prawdziwe niebezpieczeństwo. Uważasz, że
po prostu znalazła się w przykrej sytuacji, ale w gruncie
rzeczy nie jest to nic poważnego.
- Masz rację. Nie wierzę, że została porwana
- powiedziała Amy z rosnącą pewnością.
- Co w takim razie znaczy ten list?
- Angeline zawsze miała skłonność do przesady.
Już jest jej pewnie głupio, że go wysłała i liczy na to,
że nie dałam się nabrać. - Posłała mu groźne spojrzenie.
- Ciągle jestem zdumiona, jak mogło ci się udać
wykonanie - Irena
scandalous
25
wpakować mnie w tę awanturę. Czegoś tak szalonego
już dawno nie robiłam.
- Nigdy nie robisz niczego spontanicznie?
- Nie, zdecydowanie nie, - Przynajmniej nigdy
więcej nie będę tak postępować, pomyślała.
- Pod tym względem zupełnie nie przypominasz
Angeline, prawda? - W jego głosie zabrzmiało roz
bawienie, co z przykrością zauważyła.
- Już ci mówiłam, że w niczym jej nie przypominam
- warknęła.
- A chciałabyś?
Przez chwilę Amy zastanawiała się nad tym pyta
niem. Czy chciałaby być podobna jeszcze bardziej do
swojej kuzynki, która z taką łatwością zmieniała
chłopców. Rozstania nie zostawiały na niej żadnvch
blizn, od początku bowiem nie było z jej strony
prawdziwego zaangażowania. Amy westchnęła lekko.
Z pewnością byłoby jej znacznie łatwiej, gdyby miała
taki charakter.
- Trochę jesteście do siebie podobne - ciągnął
Benedict. - Chociaż tak różne sposoby życia wybrałyś
cie. Czy nie odczuwasz jakiejś urazy widząc sukcesy
Angeline? Chyba jesteś trochę zazdrosna o swoją
kuzynkę?
To stwierdzenie wyrwało Amy z zamyślenia.
- Nie, oczywiście, że nie - zareagowała gwałtownie.
- Komu potrzebny ten powierzchowny podziw, gorącz
kowe życie i korowód pretensjonalnych mężczyzn?
Rozbawienie w oczach Benedicta ustąpiło miejsca
czemuś o wiele mniej miłemu. Amy uświadomiła sobie,
że jej ostatnia uwaga zabrzmiała jak skarga. Ale co
ją to w końcu obchodzi? Czy ma to jakiekolwiek
znaczenie, jeżeli ten człowiek będzie miał o niej nie
najlepszą opinię?
Milczeli w napięciu przez pewien czas. Amy uważała,
że trzeba przerwać tę niezręczną ciszę.
wykonanie - Irena
scandalous
26
- Możesz mi powiedzieć, jak poznałeś Angeline?
- zapytała, próbując skierować rozmowę w bardziej
bezpiecznym kierunku. Samolot nie był najlepszym
miejscem do wszczynania awantur.
- Jedno z moich przedsiębiorstw zajmuje się han
dlem odzieżą i wydaje własny katalog - odpowiedział
po krótkiej przerwie. - Angeline była jedną z modelek
zatrudnionych do zdjęć.
Jedno z jego przedsiębiorstw? - pomyślała Amy,
marszcząc przy tym brwi. To ile ich ten człowiek
posiada?
- Coś się stało, kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy
- ciągnął Benedict. - Przez całe moje dorosłe życie
czułem się tak, jakbym kogoś szukał, i oto objawiła
się Angeline, najbliższa moim marzeniom.
- Chcesz powiedzieć, że szukałeś kogoś wyjątko
wego, i że tym kimś stała się dla ciebie Angeline?
-zapytała Amy z niedowierzaniem. W tym momencie
poczuła nagły i zupełnie nieoczekiwany przypływ
współczucia dla Benedicta. Podejrzewała, że spotka
go ogromne rozczarowanie, jeżeli sądzi, że Angeline
jest idealną partnerką. Chyba, że jej kuzynka przeszła
nieoczekiwaną przemianę w czasie kilku ostatnich
tygodni. Ale Amy nie uważała tego za zbyt praw
dopodobne.
Benedict uznał widocznie, że powiedział wystar
czająco dużo - a może nawet za dużo - ponieważ
zamilkł. Amy ze swojej strony także nie podjęła
żadnego wysiłku, aby podtrzymać rozmowę. Za
mknęła oczy i próbowała udawać, że go w ogóle
obok nie ma.
Monotonne buczenie silników samolotu uśpiło ją
bardzo szybko. Kiedy się wreszcie zbudziła, przez
chwilę nie mogła zrozumieć, gdzie się znajduje. Od
wróciła się i zobaczyła wyniosły profil Benedicta
Kane'a. Jęknęła zrozumiawszy, że znajduje się w sa-
wykonanie - Irena
scandalous
27
molocie lecącym do Stambułu, w pogoni za dziką
gęsią.
Powoli dotarło do jej świadomości, że przebudziło
ją dotknięcie ręki Benedicta. Ciągle czuła ciepło jego
palców na skórze. Jakby podejrzewając, że nie spodobał
się jej ten niespodziewany kontakt, powoli odsunął
rękę. Potem wskazał głową w kierunku świateł wzy
wających pasażerów do zapięcia pasów.
- Za kilka minut lądujemy.
W innej sytuacji cieszyłaby się podróżą i wyglądałaby
niecierpliwie widoku Stambułu, teraz jednak czuła się
zmęczona mimo długiej drzemki i wyjątkowo poiry
towana.
Zanim wygramoliła się z samolotu, pomyślała raz
jeszcze, co ona tu właściwie robi. Było późne popołud
nie i czuła, że ma za sobą bardzo długi dzień.
Słoneczny żar lał się z czystego, błękitnego nieba.
Amy włożyła ciemne okulary, aby osłonić oczy przed
jaskrawym światłem.
- Do centrum miasta mamy kilkanaście kilometrów,
chyba musimy wziąć taksówkę - wyjaśnił Benedict.
- Oczywiście, mistrzu - mruczała zgryźliwie, ale
pomaszerowała za nim, gdy zdecydowanie skierował
się w stronę najbliższej taksówki.
Usadowili się w samochodzie, Amy zdjęła ciemne
okulary i zwróciła się do niego z determinacją.
- Myślę, że nadszedł czas, żeby wyjaśnić sobie kilka
rzeczy. Nie mam nic przeciwko temu, że jedziemy
razem tą taksówką, ale kiedy znajdziemy się już na
miejscu, powinniśmy się rozstać. Możesz znaleźć dla
siebie hotel i rozpocząć poszukiwania na własną rękę.
Naprawdę będzie o wiele lepiej, jeżeli się zgodzisz.
Moglibyśmy w ten sposób objąć dwa razy większy
obszar.
Benedict nie raczył odpowiedzieć. Poczuła się tym
bardzo urażona i spojrzała na niego z niechęcią.
wykonanie - Irena
scandalous
28
- Mówiłam coś do ciebie, słyszałeś? - zapytała
głośno.
- Oczywiście - odpowiedział spokojnie. - Trudno
nie słyszeć, kiedy ktoś ci wrzeszczy prosto do ucha.
Ale o rozdzieleniu się nie może być mowy. Zresztą
zarezerwowałem dla nas pokoje w hotelu Złoty Róg.
- Nie miałeś prawa tego robić.
- Nie było innego wyjścia - odpowiedział, za
chowując niezmącony spokój. - Postępowałem zgodnie
z instrukcjami zawartymi w liście Angeline. Poleciła,
żebyś zarezerwowała miejsce w hotelu Złoty Róg,
i właśnie to zrobiłem.
- Napisała do mnie - powiedziała z wściekłością
Amy. - O tobie nawet nie wspomniała.
- Więc będzie miała niespodziankę, kiedy się dowie,
że przyjechałem tutaj.
- Cóż, mam nadzieję, że będzie to dla niej miła
niespodzianka - ironizowała Amy.
- Myślę, że Angeline ucieszy się, kiedy mnie zobaczy
- powiedział z arogancką pewnością siebie, co ją
dodatkowo zdenerwowało.
- Chyba że już znalazła sobie kogoś innego na
twoje miejsce - zamruczała pod nosem Amy, na tyle
cicho, żeby tego nie słyszał. Nie była naiwna. Na
pewno nie chciała być w pobliżu, kiedy dojdzie do
spotkania Benedicta i Angeline. Miała przeczucie, że
może dojść do potwornej awantury.
Tymczasem musiała poradzić sobie z poważnym
problemem wspólnego pobytu w hotelu. Oznaczało
to, że będą musieli spotykać się ze sobą, przynajmniej
w porach posiłków. Na dodatek będzie mógł ją pilnie
obserwować i być może śledzić, sądząc, że zaprowadzi
go do Angeline. Z ponurą miną przeglądała prospekty.
Nie! Amy postanowiła, że nie może zaakceptować
takiego układu. Musiała natychmiast przystąpić do
działania, aby do tego nie dopuścić.
wykonanie - Irena
scandalous
29
- Zamierzam zatrzymać się w hotelu Złoty Róg
i chciałabym, żebyś znalazł inny hotel dla siebie.
- Kiedy nie odpowiadał, jej zielone oczy powoli
ciemniały. - Dlaczego mnie ignorujesz? - zapytała.
- Po prostu staram się uniknąć następnej awantury
- odpowiedział znużonym głosem. - Zrobiłem już
pewne przygotowania i nie zamierzam niczego zmie
niać. I dlatego uważam, że nie mamy o czym dys
kutować.
Tego Amy nie mogła już znieść.
- Wpakowałeś się w moje życie, mieszasz się do
moich spraw, robisz różne rzeczy, które również
mnie dotyczą i wcale tego ze mną nie uzgadniasz.
Mam tego dość! Nie mogę zabronić ci przebywania
w Stambule, szukaj sobie dalej Angeline. Ale nie
chcę, żebyś siedział mi na karku. Jeżeli nie chcesz
wynieść się ze Złotego Rogu, ja to zrobię! Znajdę
sobie jakieś cichutkie, przytulne miejsce, byle z dala
od ciebie!
Złowrogi wyraz jego oczu wywołał mimowolny
dreszcz, który wstrząsnął ciałem Amy. Prawie zapom
niała, że ten człowiek może być naprawdę groźny.
Benedict odwrócił się ku niej, wyciągnął ręce i chwy
cił mocno jej ramiona. Amy drgnęła i chociaż jego
palce wbijały się boleśnie w ciało, nie dała poznać po
sobie, że się boi. Nie pozwoli się zastraszyć, nawet
jeżeli on używa przemocy fizycznej.
Potrząsnął nią z wściekłością. Ciągle nie wypusz
czając jej z uścisku, przysunął się jeszcze bliżej. Jego
ciemne, rozpalone oczy znalazły się nie dalej niż kilka
centymetrów od niej.
- Mam już dosyć twojej egoistycznej paplaniny
- powiedział przez zaciśnięte zęby. - W ogóle nie
obchodzi cię los twojej kuzynki, ale mnie on obchodzi.
Bez względu na to, co się jej przydarzyło, ani jakie
niebezpieczeństwo jej zagraża, wydobędę ją z tego.
wykonanie - Irena
scandalous
30
Ale niestety, żeby to osiągnąć, potrzebuję twojej
pomocy i muszę mieć pewność, że tę pomoc otrzy
mam! Nieważne, co będę musiał zrobić, żeby za
pewnić sobie twoją lojalność, ale wiedz, że będziesz
mi pomagać. Wybór masz niewielki: albo zrobisz
to z własnej woli, albo pod przymusem: Dla nas
obojga wszystko będzie znacznie łatwiejsze i przy
jemniejsze, jeżeli nie będziesz się sprzeciwiać, ale
nie zawaham się, jeżeli będę musiał użyć innych
sposobów, żeby to uzyskać. Czy wyraziłem się ja
sno?
Amy z trudem przełknęła ślinę. Rozumiała aż za
dobrze. Uświadomiła sobie, że nie doceniała tego
człowieka. Wiedziała, że jest niebezpieczny, ale nie
sądziła, że tak bardzo.
- Tak, zrozumiałam - wykrztusiła wreszcie. I cho
ciaż bardzo się starała, nie udało się jej opanować
zdradliwego drżenia głosu.
Nie wypuszczał jej ciągle, mało tego, jeszcze mocniej
ścisnął jej ramiona.
- Musisz zrozumieć, że stać mnie na wszystko,
żeby osiągnąć swój cel.
O tak, wierzyła mu! Nie mogła wydobyć z siebie
głosu, całkiem zaschło jej w gardle. Potrząsnęła tylko
potakująco nieco drżącą głową.
Ciągle nie mogła się ruszyć.
- Powiedz mi jeszcze, w jakim hotelu mam się
zatrzymać? - zapytał łagodnie..
- W... w... - próbowała wydusić z siebie te słowa,
ale głos się jej załamał.
- Nie słyszę. Co mówisz? - zachęcał ją łagodnie.
O, jakże nienawidziła tego człowieka! Nikt jej jeszcze
tak nie potraktował.
- W hotelu Złoty Róg - rzuciła mu prosto w twarz,
gdy wreszcie udało się jej wydobyć głos.
Po dłuższej chwili rozluźnił się twardy ucisk jego
wykonanie - Irena
scandalous
31
palców. Amy rozcierała obolałe ramiona i patrzyła
na niego mściwie.
- Jeżeli będziesz tak samo traktował Angeline, wróżę
krótki żywot waszemu związkowi.
Dziwny uśmieszek pojawił się w kącikach jego ust.
- Nigdy bym nie zachował się tak przy Angeline,
ale ona jest twoim dokładnym przeciwieństwem.
- Z pewnością masz rację - mruknęła Amy. Jej
jedynym pocieszeniem było to, że Benedict Kane
z pewnością przeżyje niejeden szok, kiedy pozna bliżej
Angeline.
Patrzyła przez okno taksówki. Przejeżdżali przez
podmiejskie dzielnice Stambułu. Wąskie ulice za
tłoczone były hałaśliwym tłumem, który powiększał
się w miarę zbliżania do centrum miasta. Sklepy,
urzędy i hotele stały ciasno obok siebie, wydawało
się, że ruch uliczny nie znajdzie dość siły, żeby przebić
się przez ten labirynt. Można było pomyśleć, że
wszystko razem tworzy jeden gigantyczny korek,
którego nie uda się rozładować do północy.
- Nie możemy pojechać inną drogą? - zapytała
poirytowana Amy.
- Jeżeli jedzie się samochodem, trzeba trzymać się
głównych ulic. Boczne drogi są w większości albo
zbyt strome, albo za wąskie. Na nieszczęście trafiliśmy
na godziny szczytu. Gdybyśmy przyjechali godzinę
wcześniej lub później, ulice byłyby zatłoczone, ale nie
do tego stopnia.
- Pieszo bylibyśmy szybciej.
- Śmiem wątpić - skomentował sucho.
Amy musiała przyznać, że chyba miał rację. Chod
niki były tak zatłoczone masami ludzi, że próba
przedarcia się, szczególnie przez osoby obciążone
bagażami, wydawała się grą niewartą świeczki.
- Ile jeszcze czasu stracimy, zanim dostaniemy się
do hotelu? - narzekała. Była wciąż okropnie na-
wykonanie - Irena
scandalous
32
stroszona, a po tym, co się wydarzyło, nawet nie
próbowała zachowywać się przyjaźnie wobec człowieka
siedzącego obok.
- Powinniśmy za chwilę być na miejscu. Znaj
dujemy się w starej części miasta, w pobliżu głównych
atrakcji turystycznych. Tuż obok Pałacu Topkapi,
Błękitnego Meczetu, kościoła Hagia Sophia i Kryte
go Bazaru.
Amy patrzyła na niego z rosnącą niechęcią.
- Nie przyjechałam do Stambułu po to, żeby zwie
dzać. - Odwróciła się i nie zwracając na niego uwagi
spoglądała przez okno. I mimo tego, co powiedziała
przed chwilą, jej wzrok przyciągnęły wysokie, smukłe
minarety strzelające w niebo i przypadkowe błyski na
wielkich kopułach meczetów. Czuło się tu przejmujący
zapach egzotyki, chociaż sceptyk mógłby to nazwać
zwyczajnym smrodem! - stwierdziła ironicznie. Pomyś
lała sobie, że chciałaby znaleźć się tutaj w zupełnie
innych okolicznościach. Mogłaby spędzić kilka upo
jnych dni na zwiedzaniu pałaców i meczetów, wąskich
bocznych uliczek z fascynującymi sklepami, no i ba
zarów, gdzie sprzedawano najbardziej nieprawdopo
dobne przedmioty.
Niestety, pewnie zobaczy niewiele poza swoim
pokojem hotelowym. Będzie tu tak długo, aż wyciąg
ną Angeline z kłopotów, w których się znalazła.
Potem pogna z powrotem do domu, zanim matka
wyprzeda cały majątek sklepowy po tak niskich
cenach, że tygodnie trwać będzie wyrównywanie
strat!
W końcu rozklekotany pojazd zatrzymał się przed
hotelem położonym przy ulicy wyglądającej na nieco
cichszą niż główna arteria, którą dopiero co opuścili.
Benedict zapłacił za przejazd, a Amy teraz dopiero
spostrzegła, że nie ma żadnych tureckich pieniędzy.
Martwiąc się o Angeline i gryząc się myślami, co
wykonanie - Irena
scandalous
33
też stanie się ze sklepem pod jej nieobecność, nie
miała już na nic czasu. Tego ranka po prostu wrzu
ciła jakieś ciuszki do torby, wzięła paszport i wy
szła.
- Jak sądzisz, czy w tym hotelu honorują karty
kredytowe? - zapytała, gdy taksówka, spowita kłębami
dymu, odjechała z rykiem silnika, zostawiając ich przed
głównym wejściem.
- Mam nadzieję -powiedział Benedict. - Ale jeżeli
masz jakieś problemy z pieniędzmi, pozwól, że ja
będę płacił za wszystko. - Gdy w jej zielonych oczach
pojawiły się ostrzegawcze błyski, dodał: - Nie propo
nuję, że zapłacę za cały twój pobyt. Sugeruję tylko,
żebyśmy mieli jeden rachunek, a swoją część zwrócisz
mi, kiedy będziemy mieli to za sobą. Ułatwi nam to
wszystkie sprawy.
- Nie mam zamiaru niczego ułatwiać - odcięła się
Amy. - I chcę za siebie płacić od samego początku.
- Więc pozwól mi chociaż dzisiaj zapłacić. Rano
możesz pójść do banku i wymienić część pieniędzy.
Będziesz wtedy mogła regulować swoje rachunki
- westchnął zrezygnowany.
- Niech ci będzie - zgodziła się niechętnie. Nie
chciała być mu winna cokolwiek, nawet przez jeden
dzień, ale musiała przyznać, że jego rada miała sens.
Zarzucił swój bagaż na ramię i podszedł, żeby wziąć
jej torbę. Ale Amy złapała ją pierwsza.
- Sama sobie poradzę - poinformowała go ostrym
tonem.
Jego oczy nieco pociemniały.
- Rzeczywiście, wychodzisz z siebie, żeby wszystko
utrudnić, prawda?
- Nikt cię tutaj nie zatrzymuje - przypomniała
mu, ciągnąc swoją torbę przez hotelowy hol. - Możesz
wyjechać w każdej chwili.
- Nie mam zamiaru nigdzie wyjeżdżać, zanim nie
wykonanie - Irena
scandalous
34
odnajdę Angeline - powiedział krótko, a jego twarz
przybrała ponury wyraz. - I nie myśl, że uda ci się
mnie pozbyć, jeżeli będziesz taka nieprzyjemna. Zupeł
nie to na mnie nie działa.
Po tej zjadliwej uwadze poszedł do recepcji, żeby
ich zameldować. Amy pozostała w rogu hotelowego
holu z dziwnym uczuciem.
Oczywiście nie obchodziło ją to, że tak otwarcie
przyznał, że jest mu całkowicie obojętna. Nawet wolała,
żeby to była prawda. Ale nie było szczególnie miło
usłyszeć coś takiego, nawet jeżeli osobą, która to
wypowiadała, był Benedict Kane.
Zanim wrócił, wzięła się w garść. Przybrała chłodny,
nieprzystępny wyraz twarzy i nie uczyniła najmniej
szego wysiłku, żeby się uśmiechnąć, kiedy do niej
podchodził.
- Już jesteśmy zameldowani - powiedział krótko,
wyraźnie nie mając chęci zachowania choćby minimal
nej uprzejmości. - Chodźmy na górę.
- Dlaczego Angeline prosiła, żebym zatrzymała się
właśnie w tym hotelu? - zapytała Amy, gdy szli
w stronę windy. - Czy mieszkała tutaj? Może jeszcze
się tu znajduje?
- Pytałem w recepcji. Angeline nigdy tu się nie
zatrzymywała.
Gdy wsiedli do windy, Amy westchnęła rozczaro
wana.
- Nie widać w tym żadnego sensu. Dlaczego, na
miłość Boską, Angeline nie napisała więcej w swoim
liście? Mogła przynajmiej dać mi jakieś sugestie, o co
tutaj chodzi.
- Już powiedziałem, jakie jest moje zdanie - przy
pomniał jej głosem, w którym znowu zabrzmiała jakaś
ponura nuta. - Myślę, że nie pozwolono jej napisać
niczego więcej.
- Tak, tak. Ta twoja teoria o kidnapingu - powie-
wykonanie - Irena
scandalous
35
działa z lekceważeniem. - Jeżeli o mnie chodzi, to
uważam ten pomysł za niedorzeczny.
- Dlaczego?
- Ponieważ takie rzeczy po prostu nie zdarzają się
ludziom takim jak my. Nie przekonuje mnie również
historyjka o tym, że ktoś porwał Angeline zamiast
mnie. Nas naprawdę trudno pomylić.
Drzwi windy rozsunęły się i oboje wyszli na korytarz.
- Ktoś, kto was zna, rozróżni z łatwością - przyznał
Benedict. - Ja nigdy nie popełniłbym takiej pomyłki.
Jesteście całkiem inne co do najdrobniejszych szcze
gółów, takich jak kolor oczu, brzmienie głosu, nie
mówiąc już o charakterach. Angeline jest z natury
znacznie łagodniejsza.
Teraz Amy nie powstrzymała się i parsknęła śmie
chem.
- Łagodniejsza? Angeline?
- Wiem, że wykorzystasz każdą okazję, żeby skry
tykować swoją kuzynkę - powiedział Benedict raczej
pogardliwym tonem. - Ale przez kilka następnych
dni trzymaj język za zębami. Nie interesują mnie te
oszczerstwa, które uwielbiasz wypowiadać na jej
temat.
- Będziesz się miał z pyszna, kiedy poznasz lepiej
Angeline - mruczała pod nosem Amy. Zastanowiła
ją jednak pewna myśl. Bóg jeden wie, jak jej kuzyn
ce udało się utrzymać tę anielską pozę, ale jedno jest
pewne - oszustwo się powiodło. Amy poczuła szacu
nek dla swej kuzynki, ponieważ miała pewność, że
niewielu osobom udałoby się przechytrzyć pana Ka-
ne'a.
Zatrzymali się. Benedict wydobył z kieszeni klucz,
otworzył drzwi i wszedł do środka.
Amy weszła za nim.
- To jest twój czy mój pokój? - zapytała. Miała
nadzieję, że ten należał do niej. Była zmęczona i spo-
wykonanie - Irena
scandalous
36
eona po długiej podróży. Chciała natychmiast wziąć
gorący prysznic i zmienić ubranie przed obiadem.
Benedict zrzucił torbę na podłogę.
- To jest nasz pokój - poinformował ją beznamięt
nie.
- Co masz na myśli? - Spojrzała na niego z niedo
wierzaniem.
- Myślałem, że to jest zrozumiałe samo przez się.
- Jeżeli chociaż przez chwilę pomyślałeś, że będę
mieszkać z tobą w jednym pokoju... - zaczęła z pło
nącymi oczyma.
- Miałem nadzieję, że nie będziesz taka dziecinna.
- Chyba nie myślisz, że jestem dziecinna, nie chcąc
spać z kimś, kogo prawie nie znam, a już na pewno
nie lubię! - odcięła się Amy.
Jego ciemne brwi uniosły się w górę.
- Z całą pewnością nie proszę cię, żebyś ze mną
spała. Nie mam ochoty dotknąć cię nawet palcem.
Ale uważam, że powinniśmy mieszkać we wspólnym
pokoju.
- Wcale mnie nie obchodzi to, co ty uważasz!
- Podniosła torbę i ruszyła w stronę drzwi. - Schodzę
na dół, do recepcji, żeby wziąć pojedynczy pokój.
Był przy drzwiach przed nią, poruszał się tak szybko,
że zauważyła tylko mignięcie, i zatrzasnął je jednym
ruchem ręki. Przekręcił klucz w zamku i wsunął go
do kieszeni.
Po raz pierwszy Amy poczuła lęk. Pomimo czasu,
który razem spędzili, bardzo mało wiedziała o tym
człowieku. Do czego jest zdolny, co może uczynić,
jeżeli pokrzyżowano by jego plany?
- Słuchaj - powiedziała, mając nadzieję, że nie
widać, jak bardzo jest zdenerwowana - możemy o tym
porozmawiać.
- To brzmi rozsądnie - zgodził się. Miał zrelaksowa
ny głos, chociaż jego ciało było wciąż napięte,
wykonanie - Irena
scandalous
37
a w oczach pojawił się błysk, którego bardzo nie
lubiła.
- Ale... Czy mógłbyś najpierw otworzyć drzwi?
Myślę, że nasza dyskusja mogłaby przynieść lepsze
rezutaty, gdybym nie czuła się taka... taka...
- Osaczona? - podpowiedział delikatnie.
To nie było słowo, którego chciała użyć. Zabrzmiało
ono tak, jakby to on wziął górę i miał nad nią
przewagę.
- To powoduje, że budzą się we mnie uczucia
klaustrofobiczne, to wszystko - skłamała, mając
nadzieję, że jego ciemne, sprytne oczy nie będą w stanie
zajrzeć zbyt głęboko w jej myśli, żeby odkryć prawdę.
Wyjął klucz z kieszeni i podrzucał go, bawiąc się nim.
- Otworzę drzwi, kiedy już porozmawiamy - po
wiedział w końcu. - Nie chcę, żebyś mi uciekła
w połowie rozmowy.
- Nie zrobię tego. Obiecuję.
- Z tego, co wiem, twoje obietnice nie są wiele warte.
Amy już otwierała usta, gotowa podjąć gwałtwoną
kłótnię, ale powstrzymała się. To prowadzi donikąd.
A już na pewno nie pomoże w wydostaniu się z tego
pokoju, z rąk Benedicta Kane'a! Jedynym wyjściem
było podporządkowanie się póki co i ucieczka przy
pierwszej nadarzającej się okazji.
- W porządku - powiedziała głosem, o którym
sądziła, że zabrzmiał spokojnie. - To o czym będziemy
rozmawiać?
- Chodzi o powód, dla którego zamierzam dzielić
z tobą ten pokój.
- Nie jesteśmy... - rozpoczęła ostro. Zatrzymała
się na chwilę i spróbowała wziąć się w garść. Krzykiem
niczego nie osiągnie. - Sądziłam, że doskonale rozu
miesz, dlaczego nie chcę mieszkać z tobą w jednym
pokoju - kontynuowała nieco bardziej umiarkowanym
tonem.
wykonanie - Irena
scandalous
38
- Oczywiście, że rozumiem - powiedział łagodnie.
Ale zanim zdążyła odetchnąć z ulgą, dodał: - Ale
nadal zamierzam zostać tutaj dzień lub dwa.
- Dlaczego? - domagała się wyjaśnienia.
- Ponieważ myślę, że wkrótce ktoś do ciebie za
dzwoni w związku z Angeline. I chcę być na miejscu,
kiedy to nastąpi.
Amy wpatrywała się w niego.
- Ciągle upierasz się przy swoim śmiesznym pomyś
le, że to jest porwanie, prawda? Sądzisz, że zażądają
od nas jakiegoś okupu?
- Myślę, że jest to bardzo prawdopodobne - przy
znał.
- Jesteś szalony, ale nie mogę cię odwieść od tych
wszystkich dzikich pomysłów. Jednak nie rozumiem,
dlaczego mamy mieszkać w jednym pokoju. Nawet,
gdybyś miał rację, choć ani przez chwilę w to nie
uwierzyłam, to i tak będę tutaj i odbiorę telefon.
Przekażę ci wszystko, czego się dowiem.
- Możesz postanowić inaczej - zwrócił jej uwagę.
- Sądzisz, że mogłabym coś przed tobą ukryć?
I dlaczego tak mnie traktujesz? Nie ufasz mi?
- Nie, nie ufam - Benedict odpowiedział z nie
zmąconym spokojem, ignorując jej rosnące oburzenie.
- Na ile mogę się zorientować, masz bardzo dziwny
stosunek do swojej kuzynki. Kiedy pisze szalony list
z wołaniem o pomoc, ty nie bierzesz tego na serio.
Tak naprawdę, gdybym się nie pojawił, mogłabyś
całkiem go zignorować.
- Nie zrobiłabym tego - przerwała gwałtownie.
Nie zwrócił na to uwagi.
- Wygląda na to, że musisz być popychana co
krok, żeby cię nakłonić do pomocy Angeline. Wydaje
mi się również, że jestem jedyną osobą, której zależy
na tym, by cię popychać.
- Nie, mylisz się! Rzeczywiście wiele razy nie
wykonanie - Irena
scandalous
39
zgadzałam się z moją kuzynką, ale nie chciałabym,
żeby się jej coś stało. I zrobię wszystko, co będę
mogła, żeby jej pomóc.
- Już to słyszałem - odpowiedział Benedict, jakby jej
słowa nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. - Ale jak
dotąd zrobiłaś niewiele w tym kierunku.
- Przecież jestem tutaj, w Stambule, prawda?
- Właściwie ja cię tu przyciągnąłem.
- Nawet gdybym cię nigdy nie zobaczyła, a Bóg mi
świadkiem, że niczego bardziej nie pragnę, i tak
przyjechałabym tutaj. - Amy rzuciła się na niego
gwałtwonie. Wydawał się zupełnie nie przekonany,
co jeszcze bardziej ją zdenerwowało.
- Dobrze - wrzasnęła w końcu. - Zrobię wszystko,
co będę musiała, żebyś uwierzył, że naprawdę chcę
pomóc Angeline. Będę nawet siedziała dwadzieścia
cztery godziny na dobę, czekając na żądanie okupu,
które według ciebie powinno nastąpić. Jeżeli chcesz
siedzieć cały czas obok mnie, to proszę bardzo,
znakomicie. Będzie to kompletna strata czasu, ale
próby przekonania cię o tym nie mają, jak widzę,
najmniejszego sensu.
Gdy tylko to powiedziała, pomyślała, że lepiej trzy
mać buzię na kłódkę. Z pewnością nie chciała być
skazana na jego towarzystwo przez kilka następnych
dni. Jednak pochopnie wyraziła na to zgodę i teraz nie
wiedziała, jak tego uniknąć. Gdyby spróbowała powie
dzieć mu, że zmieniła decyzję, z pewnością oskarżyłby ją
znowu o brak troski o los Angeline. A była już bardzo
zmęczona tymi ciągłymi oskarżeniami.
Amy otworzyła torbę i mruczała złowrogo pod
nosem, układając ubrania na półkach i w szufladach.
- Teraz możesz otworzyć drzwi - poinformowała
go z nieukrywaną złośliwością.
Zamyślony, obracał w palcach klucz.
- Nie będziesz próbowała zwiać?
wykonanie - Irena
scandalous
40
- Przed kim? - spytała pogardliwie. - Przed tobą?
Wiesz, że się ciebie nie boję. Po prostu jesteś ostatnią
osobą pod słońcem, z którą chciałabym dzielić pokój.
To wszystko.
- I z wzajemnością - powiedział zimno Benedict.
- Masz mnóstwo cech, które uważam za wysoce
niesympatyczne. Gdybym miał wybór, nie spędziłbym
z tobą ani chwili.
Ten człowiek potrafił być niezwykle odpychający.
Amy obdarzyła go nieżyczliwym spojrzeniem, a potem
odwróciła się do niego plecami.
Dni, które miały nastąpić, rysowały się jako naj
bardziej nieprzyjemne w jej życiu.
wykonanie - Irena
scandalous
ROZDZIAŁ TRZECI
Benedict otworzył drzwi i zostawił klucz w zamku,
dzięki czemu Amy poczuła się nieco bezpieczniej.
Ostatecznie mogła stąd uciec, gdyby wypadki potoczyły
się nie po jej myśli.
Ale wyraźnie stwierdził, że jej osoba nie interesuje
go w żaden sposób. Potrzebował jej tutaj tylko dlatego,
że była jedyną nicią łączącą go z Angeline.
Siadła na brzegu łóżka i obserwowała, jak się
rozpakowywał. Jego ruchy były zręczne i przemyślane,
jak gdyby już wykonywał tego typu czynności dziesiątki
razy. Stwierdziła, że ciekawa jest jego życia osobistego.
Wyglądało na to, że nie miał żony, a z tego, co
powiedział wcześniej, wynikało, że nie miał też dłuż
szych przygód z kobietami. Było to dosyć dziwne
w życiu trzydziestoletniego mężczyzny.
Spojrzenie Amy ślizgało się po nim, wyłapując
szczegóły, które przegapiła wcześniej. Surowa linia
ust, gęste czarne rzęsy, które osłaniały ciemne oczy.
Ostre rysy twarzy i mocne, gibkie ciało trochę ją
przerażały.
Nagle podniósł na nią wzrok, na co zareagowała
gwałtownym rumieńcem. Wściekła, że przyłapał ją,
gdy go tak bacznie obserwowała, zerwała się na równe
nogi i podeszła do okna.
- Chyba zaraz zejdziemy na obiad? - zapytała nagle.
- Umieram z głodu.
- Zadzwonię na dół i poproszę, żeby przyniesiono
nam obiad do pokoju. W ten sposób nie przegapimy
żadnego telefonu.
wykonanie - Irena
scandalous
42
- Chcesz powiedzieć, że spędzimy każdą minutę
pobytu w Stambule właśnie tutaj, w tym pokoju?
- Amy patrzyła na niego z niedowierzaniem.
- To chyba najlepszy sposób na otrzymanie wia
domości wysłanej przez Angeline.
- Nie chcę spędzić kilku dni siedząc tutaj i wpatrując
się w ciebie - zaprotestowała.
- Czytaj albo oglądaj telewizję. - Benedict wzruszył
ramionami.
- Przecież nie znam tureckiego!
Zrobił lekceważący gest, jak gdyby chciał powiedzieć,
że to jest jej problem.
- Wezmę prysznic - stwierdził i zniknął w przyle
gającej do pokoju łazience.
Amy westchnęła zniechęcona i wlepiła wzrok w ok
no. Słońce szybko zachodziło, zostawiając na niebie
czerwonozłote smugi.
Ulice były ciągle zatłoczone i pełne gwaru. Stambuł
wydawał się być miastem w ustawicznym ruchu. Ludzie
idący do pracy i wracający do domu, turyści włóczący
się wokół meczetów, na placach i bazarach, spóźnieni
sprzedawcy rozglądający się za jakimś interesem. Amy
patrzyła na nich z zawiścią. Tak bardzo pragnęła być
razem z nimi, w ulicznym tłoku. Gdziekolwiek, byle
nie tutaj, w tym pokoju, razem z Benedictem Kane'em.
Wyszedł z łazienki kilka minut później. Jego mokre
włosy, zaczesane gładko do tyłu, wydawały się całkiem
czarne. Miał na sobie czyste dżinsy i koszulę, ale poza
tym niedbałym ubraniem w jego zachowaniu nie było
ani odrobiny luzu.
Podszedł do telefonu i podniósł słuchawkę. Spojrzał
na nią.
- Co chciałabyś zjeść?
Kilka minut temu umierała z głodu. Całkiem nagle
apetyt minął i czuła, że musiałaby włożyć sporo
wysiłku, żeby przełknąć choć kilka kęsów jedzenia.
wykonanie - Irena
scandalous
43
- Och, może kawałek ryby? - powiedziała, jednak
bez cienia entuzjazmu. W końcu lekki posiłek nie
powinien zaszkodzić jej skurczonemu żołądkowi.
- Tymczasem wezmę prysznic.
Chwyciła ręcznik, garść czystych ciuszków i pobie
gła pod prysznic. Nie wiedziała, dlaczego nagle za
pragnęła oddalić się od Benedicta. Wiedziała tylko,
że były chwile, kiedy jej system nerwowy nie wy
trzymywał jego obecności - teraz właśnie taki mo
ment nadszedł.
Kiedy zamknęła za sobą drzwi, poczuła się nieco
lepiej. Zrzuciła z siebie ubranie, związała blond włosy
w kok na czubku głowy i weszła pod prysznic.
Woda ciurkała letnim strumyczkiem i musiałaby
stać tam wieki całe, żeby poczuć się wystarczająco
czysta. Ale nie przeszkadzało jej to. Ważne było tylko
to, że może odsunąć chwilę, kiedy będzie musiała
wrócić do pokoju i znowu zobaczyć Benedicta.
Nie musisz tego wszystkiego robić, przypomniała
sobie, wycierając się do sucha. Możesz zejść do recepcji
i zażądać osobnego pokoju. Możesz nawet zdążyć na
następny samolot do Anglii, jeżeli zechcesz.
Westchnęła z rezygnacją. W rzeczywistości nie była
w stanie niczego zmienić, dopóki tajemnica Angeline
nie zostanie do końca wyjaśniona.
Wciągnęła czyste dżinsy i trykotową koszulkę,
rozwiązała włosy i potrząsnęła głową, aż jedwabiste,
złote pasma kaskadą opadły jej na ramiona. Popatrzyła
na swoje odbicie w lustrze.
Jej zielone oczy odpowiedziały uważnym spojrze
niem. Wyglądała na przestraszoną i zdenerwowaną
- nie spodobała się sobie. Z wysiłkiem ułożyła usta
w pewny siebie uśmiech. Potem stanowczym krokiem
weszła do pokoju.
Stwierdziła, że już przyniesiono im obiad. Benedict
odkrywał talerze i ustawiał na małym stoliku.
wykonanie - Irena
scandalous
44
- Możesz zacząć jeść? - zapytał, podnosząc na nią
wzrok.
Amy skinęła głową i usiadła. Spróbowała ryby,
podanej razem z cytryną i pietruszką oraz świeżą
sałatą. Benedict jadł jagnię w warzywach. Na deser
podano sałatkę owocową.
Powoli wracał jej apetyt i udało jej się zjeść prawie
wszystko. Zakończyli filiżanką słodkiej, mocnej kawy
i ułożyli puste talerze na wózku, który Amy wypchnęła
za drzwi.
Żadne z nich nie powiedziało ani słowa podczas
posiłku. Amy spodziewała się, że przedłużająca się
cisza będzie krępująca, ale ku jej zdziwieniu tak się
nie stało.
Kiedy wróciła do pokoju, Benedict wydawał się
całkiem pogrążony w swoich myślach. Miała dojmujące
wrażenie, że przynajmniej w tym momencie zapomniał
nawet o jej obecności.
Pewnie myśli o Angeline, powiedziała do siebie,
marszcząc nos. Jej kuzynka musiała stawać na głowie,
żeby go tak omotać! Przez chwilę Amy poczuła
niespodziewaną zazdrość. Wątpiła w to, czy kiedykol
wiek znajdzie się mężczyzna, na którym ona zrobi
takie wrażenie. Czuła się czasami jak gorsza wersja
Angeline - mniej elegancka i czarująca, nie tak
seksowna.
Amy była zdziwiona i raczej zakłopotana swoimi
myślami. Czy Benedict miał cały czas rację? - za
stanawiała się z chmurnym obliczem. Czyżby była
zazdrosna o swą kuzynkę?
Nie, z pewnością nie, próbowała przekonać samą
siebie. Spojrzała znowu na Benedicta. Z jego zamyś
lonej twarzy mogła wyczytać, że ciągle był nieświadomy
jej obecności. Przeżyła lekki wstrząs, uświadamiając
sobie, że wcale jej się to nie podoba.
Nie wygłupiaj się, powiedziała sobie zaniepokojona.
wykonanie - Irena
scandalous
45
Całe szczęście, że jesteś mu zupełnie obojętna. Chyba
nie chcesz czuć jego oddechu na karku przez cały
czas, prawda? Co zrobisz jeżeli będzie cię obmacywał
albo rzuci się na ciebie w środku nocy?
. Przyglądała się jego twarzy; ciemny żar płonął w jego
oczach. Serce poczęło walić ciężko i boleśnie. Zadrżała.
Odwróciła się szybko. Co, u licha, ze mną się dzieje?
- zdziwiła się, dotknięta paniką. Czuła się naprawdę
dziwnie.
Głos Benedicta wdarł się w jej bezładne myśli, aż
podskoczyła.
- To był długi dzień - powiedział energicznie.
- Może powinniśmy pójść spać?
- Niezły pomysł. - Amy wydobyła z siebie obco
brzmiący głos. - Ja... ja... muszę się rozebrać, jeżeli
pozwolisz. - Pogrzebała w szufladzie w poszukiwaniu
nocnej koszulki. Potem, już po raz drugi tego dnia,
uciekła w bezpieczne schronienie łazienki.
Zamknęła za sobą drzwi, oparła się o nie ciężko
plecami i przez chwilę oddychała nierówno. Następnie
podeszła do lustra i jeszcze raz spojrzała na swe odbicie.
Wpadła w popłoch widząc, jak się zmieniła od czasu,
kiedy ostatni raz się oglądała: jasnoczerwony rumieniec
na policzkach, oczy błyszczące jak w gorączce, czer
wone i nabrzmiałe wargi.
Przesunęła niepewną ręką po jedwabistych jasno
złotych włosach. Coś niedobrego się ze mną dzieje,
mruczała oszołomiona. Może to jakaś infekcja? Ale
przecież nie jestem chora.
Spróbowała pomyśleć trzeźwo. Kiedy to się zaczyna?
Wtedy, gdy patrzy na Benedicta, stwierdziła, czując
przyspieszone bicie serca. Ale te dziwne objawy nie
muszą mieć z nim związku. Nie cierpi go, upewniała
się. Rzeczywiście, były takie momenty, że go serdecznie
nienawidziła. Nie chciała z nim przebywać i byłaby
szczęśliwa, gdyby go już więcej nie zobaczyła.
wykonanie - Irena
scandalous
46
Ale nie była to cała prawda. Czuła coś jakby lęk,
uświadamiając sobie powoli, że bardzo by się zmart
wiła, gdyby miała go już nigdy nie zobaczyć.
Zwariowałaś! - mruczała do siebie zmieszana. Do
wczorajszego poranka nie wiedziałam, że ktoś taki
istnieje. Nie było niczego poza kłótniami i wzajemnym
działaniem sobie na nerwy. Skąd w takim razie
miałabym czuć do niego coś oprócz niechęci?
Odkręciła kran z zimną wodą i spryskała sobie
twarz, próbując ochłodzić wypieki na policzkach.
Oddech, do tej pory szybki i urywany, uspokoił się
nieco i wreszcie poczuła, że znowu zaczyna się kont
rolować.
Jesteś zmęczona po długiej podróży i zdenerwowana
tajemniczą sprawą Angeline, próbowała się przeko
nywać. W takich okolicznościach każdy czułby się
nieswojo. Nie ma to żadnego związku z Benedictem
Kane'em!
Powtórzyła to kilka razy bardzo pewnym głosem.
Prawie w to uwierzyła, kiedy ostre stukanie do drzwi
i głos Benedicta znowu wprawiły jej serce w gwałtowne
kołatanie.
- Jesteś tam bardzo długo - powiedział. - Czy
dobrze się czujesz?
- Świetnie. Właśnie się wykąpałam, a teraz myję
zęby.
Odkręciła kurki, żeby wszystko brzmiało bardziej
prawdopodobnie. Wyszorowała nawet zęby, ale przez
cały czas zastanawiała się, jak długo jeszcze będzie
mogła ukrywać się w łazience.
Nie więcej niż kilka minut, uznała z westchnieniem.
Lepiej będzie jak się rozbierze i wróci do sypialni,
zanim on stanie się bardziej podejrzliwy. Nie chciała
zrobić niczego, co mogłoby wywołać jego wzmożoną
czujność. Mógłby zobaczyć więcej, niż chciałaby, żeby
widział.
wykonanie - Irena
scandalous
47
Ściągnęła dżinsy i bluzkę i włożyła na siebie starą,
workowatą koszulę nocną, w której zwykle sypiała.
Była wygodna i to wszystko, co mogła o niej powie
dzieć. Mając na sobie coś takiego, można było mieć
pewność, że Benedict pozostanie całkowicie obojętny
na jej kobiece uroki.
Czy tego właśnie chciała? Tak! - powiedziała ża
rliwie do siebie. To było absolutnie to, czego chciała.
Powinna roztopić się w tle, być zupełnie niezau
ważalna, aż się upora z gorączką, która ją ogarnęła.
Rano obudzi się z jasną głową i zobaczy absur
dalność sytuacji wywołanej zmęczeniem i niepoko
jem.
Z takim postanowieniem otworzyła drzwi i wyszła
z łazienki. Benedict stał na środku pokoju, patrząc na
nią.
Wydawał się wyższy, szerszy, ciemniejszy, bardziej
przerażający, bardziej - och, bardziej męski, niż miał
prawo być! - uzmysłowiła to sobie wściekła, a jej
zszarpane nerwy jeszcze powiększały irytację.
- Nie wydaje mi się prawdopodobne, żeby ktoś
zadzwonił o tak późnej porze, więc chyba możemy
oboje pójść spać - powiedział.
- Świetnie - odpowiedziała. - Łazienka wolna, jeżeli
masz ochotę skorzystać.
Miała nadzieję, że Benedict będzie tam bardzo,
bardzo długo. Przy odrobinie szczęścia zaśnie, zanim
on stamtąd wyjdzie. Chciała przetrwać tę noc w stanie
nieświadomości. Rano wszystko będzie inne, normalne.
Musi tak być, powiedziała sobie, walcząc z kolejną
falą paniki, bo jeżeli nie...
- Skąd ten rumieniec? - zauważył Benedict, marsz
cząc się nieco. - Nie zamierzasz chyba chorować,
prawda?
- Na pewno nie - odparła Amy, pochylając głowę,
aby ukryć wypieki. - Nie zrobiłabym czegoś tak
wykonanie - Irena
scandalous
48
niestosownego - dodała z niepotrzebnym sarkazmem.
- Wiem, że nie ma na to czasu.
- Z pewnością twoja choroba byłaby kłopotliwa
- stwierdził chłodno.
- Nie jestem chora! - syknęła. - Mało tego, jestem
w doskonałej kondycji. Woda była dosyć gorąca
i dlatego mam taką rozpaloną twarz. To wszystko.
Nie wydawał się całkiem przekonany. Obrzucił ją
bystrym Wzrokiem, jak gdyby próbował przeniknąć
jej myśli i dowiedzieć się dokładnie w czym rzecz.
Amy na krótko zamknęła oczy i uczyniła wielki
wysiłek, żeby do tego nie dopuścić. Raczej umrze, niż
pozwoli mu odkryć szalone myśli, które kłębiły się
w jej głowie od rana.
- Dlaczego nie pójdziesz do łazienki, żeby przygo
tować się do snu? - zapytała z naciskiem, pragnąc,
aby wyszedł chociaż na kilka minut.
- To nie potrwa długo - odparł niedbale. - Zamie
rzam spać w ubraniu.
- Wygodniej by ci było w piżamie.
- Nigdy jej nie używam.
- O! - wykrzyknęła stłumionym głosem. I uświa
damiając sobie, że jej reakcja była zbyt żywa, po
stanowiła wziąć w karby roztrzęsione nerwy. - Nie
obchodzi mnie wcale, co zakładasz do snu. Nie
zawracaj mi głowy. Jestem bardzo zmęczona i idę
prosto do łóżka.
Rzuciła się na łóżko i demonstracyjnie odwróciła
do niego plecami. W chwilę później zamknęła oczy.
Mimo tego, co powiedziała Benedictowi, wiedziała,
że nie ma najmniejszej szansy na zaśnięcie.
Przynajmniej w tym przypadku miała rację. Po
godzinie ciągle nie czuła senności, a wszystkie mięśnie
miała aż do bólu naprężone. Starała się leżeć w cał
kowitym spokoju i udawała, że jest pogrążona w głę
bokim śnie. Słyszała jego spokojny, równy oddech,
wykonanie - Irena
scandalous
49
a uraza rosła w niej coraz bardziej. Wpakował się
w jej życie i poprzewracał wszystko do góry nogami,
a teraz śpi spokojnie, podczas gdy ona nie może się
nawet zdrzemnąć. To naprawdę nie było fair!
Odwróciła się i popatrzyła na niego w półmroku.
Rozłożony niedbale na łóżku, miał zamknięte oczy
i wyglądał na całkowicie zrelaksowanego. Zdjął buty,
ale miał ciągle na sobie dżinsy i zapiętą koszulę. Amy
skrzywiła się. Chyba powinna być wdzięczna, że nie
uparł się, by spać nago. A może tak powiedział,
spodziewając się jej zabawnej reakcji.
Jeżeli miał poczucie humoru - a bardzo w to wątpiła
- to wyjątkowo spaczone. Zachowywał się zupełnie
inaczej niż inni, znani jej do tej pory mężczyźni. Nigdy
nie była całkiem pewna, kiedy był poważny, albo czy
ten ciemny ognik w oczach nie znaczył, że się z niej
śmieje w głębi duszy. Nie mogła nigdy odgadnąć, co
powie albo zrobi i bardzo jej się to nie podobało.
Rzeczywiście, było w nim niewiele rzeczy, które
akceptowała.
Poza tym ciągle jeszcze było daleko do świtu. I jeżeli
nie uda się jej zasnąć, będzie bardzo zmęczona, co
oznacza, że będzie jej trudno nad sobą zapanować.
A tego właśnie się obawiała!
Amy uklepała poduszkę, przewróciła się kilka razy
z boku na bok i głęboko westchnęła.
- Masz problemy z zaśnięciem? - głos Benedicta
zabrzmiał łagodnie w półmroku.
Prawie podskoczyła na łóżku. Sądziła, że śpi tak
głęboko, że nic go nie jest w stanie obudzić.
- Powinnaś mnie uprzedzić, że cierpisz na bezsen
ność - ciągnął dalej. - Może nie nalegałbym, żebyśmy
zamieszkali w jednym pokoju.
- Nie cierpię na bezsenność - oburzyła się Amy.
- Po prostu trudno mi zasnąć w obcym łóżku. -1 z ob
cym mężczyzną leżącym zaledwie na wyciągnięcie ręki,
wykonanie - Irena
scandalous
50
chciała powiedzieć, ale powstrzymała się w ostatniej
chwili. - Na dodatek ten hałas ulicy... Czy w tym
mieście ludzie nigdy nie sypiają?
- Ludzie, którzy tutaj żyją i pracują, mają pewnie
normalny rozkład dnia. Ale miasto pęka w szwach od
turystów. Dlaczego mają marnować urlop na sen?
Rozluźniła się, słysząc jego głos mruczący łagodnie
w ciemności. Brzmiał zupełnie inaczej, wolny od
rzeczowości i pobudliwych tonów, które irytowały ją
w czasie dnia. Po raz pierwszy odkąd go poznała
- trudno uwierzyć, że minęło zaledwie półtora dnia
- wydawał się rozluźniony.
Amy pomyślała, czy tak brzmiał jego głos, kiedy
zwracał się do Angeline? W chwilę później z przera
żeniem stwierdziła, że staje się zazdrosna.
Ogarnęła ją panika. Nie obchodzi mnie, jak brzmi
jego głos, kiedy rozmawia z Angeline, przekonywała
się zapamiętale. To nic dla mnie nie znaczy, to jest
nieważne, nawet nie chcę o tym myśleć!
Zacisnęła mocno powieki. Gdyby tylko mogła
zasnąć! Tak bardzo pragnęła, żeby wreszcie skończył
się ten dzień.
Ku jej ogromnej uldze Benedict nie powiedział już
ani słowa. Jego oddech znowu się uspokoił, ale nie
dała się nabrać tym razem. On również nie mógł
zasnąć. Leżała cicho z zamkniętymi oczyma, próbując
rozluźnić napięte mięśnie. Po kilku długich godzinach
wreszcie zasnęła.
Był już jasny dzień, kiedy Amy otworzyła znowu
oczy. Przez kilka pierwszych minut nie mogła odgad
nąć, gdzie się znajduje. Zmieszana, przecierała ciężkie
powieki. Stopniowo świat nabierał ostrości i nagle
przypomniała sobie wszystkie wydarzenia poprzedniego
dnia. Wstała stłumiwszy jęk. Była w Stambule z Be-
nedictem Kane'em.
wykonanie - Irena
scandalous
51
Odwróciła się, żeby spojrzeć na drugie, bliźniacze
łóżko, i poczuła ulgę, kiedy okazało się, że jest puste.
Przypuszczała, że Benedict albo jest w łazience, albo
ubrał się i zszedł na wczesne śniadanie.
Odsunęła z twarzy splątane kosmyki jasnych włosów,
rozprostowała skurczone członki, wygramoliła się
z łóżka i podeszła do okna.
Ulice były już zatłoczone ludźmi i samochodami.
Na czystym, błękitnym niebie świeciło słońce, sklepy
były otwarte, po wodach Bosforu kursowały łodzie.
Stambuł gotował się do kolejnego gorącego i hałaś
liwego dnia.
Amy gotowała się do czegoś zupełnie innego. Szy
kowała się do spędzenia dnia w zamknięciu, z Benedic-
tem w pokoju. Na samą myśl o takiej perspektywie
robiło jej się gorąco.
Nie jesteś już przecież zmęczona, uspokajała się.
Nie powinnaś mieć żadnych problemów tego ranka.
To, co wydarzyło się wczoraj, było czymś wyjątkowo
dziwacznym.
Rozluźniła się nieco, kiedy uświadomiła sobie, że
może już myśleć o Benedikcie bez zbytniego wzburze
nia. Nie spała długo, ale wyglądało na to, że wystar
czająco, aby wyleczyć się z osobliwych fantazji, którymi
jej umysł próbował bawić się ostatniej nocy.
Z rosnącą pewnością siebie Amy grzebała w komo
dzie, wyciągając czystą bieliznę, białe dżinsy i cienką
bawełnianą bluzkę. Po długim, gorącym prysznicu
poczuje się znowu lepiej i da sobie radę ze wszystkim
- nawet z Benedictem Kane'em.
Zaczęła nucić pod nosem i tanecznym krokiem
ruszyła w stronę łazienki. Wtedy właśnie otworzyły
się drzwi i wszedł Benedict.
Amy odwróciła się ku niemu. Miała spokojne
spojrzenie, ale nie uśmiechała się. Uprzejma, lecz
z dystansem. Taka miała być dzisiaj jej postawa
wykonanie - Irena
scandalous
52
w stosunku do niego. Pomyślała sobie, że tak będzie
najlepiej - i najbezpieczniej.
Ale, gdy tylko na niego popatrzyła, zaczęła mieć
wątpliwości, czy uda jej się wytrwać w swoim po
stanowieniu. Och, jakże mogła zapomnieć, że jest
taki wysoki? A poza tym to jego świdrujące spoj
rzenie!
Oddychała ciężko, jak po męczących ćwiczeniach
gimnastycznych. Zachowuj się normalnie! - powie
działa sobie w rosnącej panice. Jeżeli nie, to on zacznie
coś podejrzewać, a to będzie katastrofa!
Na szczęście tylko spojrzał na nią przez chwilę
i odwrócił wzrok. Poczuła się trochę dotknięta, że jest
taki obojętny, ale z drugiej strony przyjęła to z ogromną
ulgą. Musiała mieć teraz czas. Czas na znalezienie
jakiegoś wyjścia z sytuacji. Czas na znalezienie sposobu
ukrycia wszystkiego, co czuła, tak, aby nigdy nie
dowiedział się, jaki wywiera na nią wpływ.
A jaki wpływ na nią wywierał? Nie umiała tego
opisać. Wiedziała tylko, że było to całkiem niepodobne
do wszystkiego, co kiedykolwiek przeżyła, i że de
speracko pragnęła odsunąć od siebie to uczucie.
Instynktownie cofnęła się, kiedy Benedict wszedł
do pokoju. Zauważył jej nerwowy odwrót i spojrzał
na nią poirytowany.
- Nie musisz się tak zachowywać. Już powiedziałem,
że nie mam zamiaru nawet cię dotknąć.
- Nie jestem... nie sądzę... - Amy jakoś nad sobą
zapanowała i udało się jej sklecić całe zdanie. - To
dlatego, że nie jestem ubrana - powiedziała.
Benedict wydawał się rozbawiony.
- Możesz chodzić po ulicach Stambułu w tej nocnej
koszuli i czuć się całkowicie bezpieczna. Ta piekielna
koszula jest skuteczniejsza od pasa cnoty. Możesz mi
wierzyć, że nikt nie będzie próbował cię dotknąć,
dopóki masz to na sobie!
wykonanie - Irena
scandalous
53
- Nie jest taka zła! - Spojrzała na niego z kwaśną
miną.
- Spójrz czasami w lustro - odparł, i zanim zdołała
rzucić coś w odpowiedzi, kontynuował: - Pozwolisz,
że pierwszy wezmę prysznic? Wyszedłem pobiegać,
a na zewnątrz jest piekielnie gorąco.
- Biegałeś? W Stambule? W tym tłoku?
- Główne ulice są rzeczywiście okropnie zatłoczone
- przyznał. - Ale na niektórych bocznych uliczkach
jest dosyć luźno. Chociaż patrzono na mnie dziwnie
- dodał sucho. - Myślę, że takie poranne bieganie nie
jest tutaj dobrze widziane.
- Nie sądziłam, że tak dbasz o kondycję. Robisz to
codziennie?
- Biegam czasami, szczególnie kiedy jestem zmu
szony siedzieć w miejscu przez dłuższy czas. Wtedy
muszę trochę rozprostować swoje mięśnie.
A mięśnie miał rzeczywiście mocne i świetnie ukształ
towane, zauważyła Amy.
- Jeżeli chcesz skorzystać z łazienki pierwszy, to
proszę bardzo - powiedziała trochę za szybko. Żeby
tylko wyszedł z pokoju, chociaż na kilka minut. Amy
wiedziała już, że nic się nie zmieniło od ubiegłej nocy
i potrzebowała czasu, żeby przemyśleć sytuację, w któ
rej się znalazła.
Benedict zniknął w łazience. Wydała z siebie ciężkie
westchnienie i opadła na łóżko. Przez kilka minut
leżała tak, wlepiając wzrok w sufit.
Wreszcie zmusiła się, żeby wstać i pomyśleć jasno,
chociaż to pierwsze przyszło o wiele łatwiej niż drugie.
Ułóż jakiś plan, powiedziała sobie. To jedyny sposób,
żeby przetrwać te kilka dni.
W porządku, zdecydowała wreszcie, na początek
sprawy oczywiste. Po pierwsze: spędzać z Benedictem
tylko tyle czasu, ile jest to konieczne. Nie będzie to
łatwe, biorąc pod uwagę, że nie spuszcza z niej oka,
wykonanie - Irena
scandalous
54
ale trzeba chwytać się każdej sposobności, by go
unikać. Po drugie: nie patrzeć na niego, ani nawet nie
myśleć o nim. Po trzecie: wmawiać sobie, że te
dziwaczne uczucia nie będą trwać długo. Obudzisz się
pewnego dnia, a one znikną tak szybko i niespodzie
wanie, jak się pojawiły, próbowała przekonywać sama
siebie.
Mając plan działania, poczuła się trochę lepiej.
A może Angeline pojawi się dzisiaj i wytłumaczy, że
niepotrzebnie wysłała ten głupi list, gdyż wszystkie
kłopoty już są poza nią i wszyscy mogą wracać do
domu.
W tym momencie Benedict wyszedł spokojnym
krokiem z łazienki. Ubrany był w dżinsy i trykoto
wą koszulkę. Ręcznikiem wycierał mokre włosy.
Amy zachowując ostrożność unikała patrzenia na
niego.
- Mogę się teraz wykąpać? - zapytała.
- Proszę bardzo.
Zebrała swoje ubranie, kosmetyczkę i ręcznik i ru
szyła w stronę łazienki. Już prawie do niej wchodziła,
kiedy Benedict zatrzymał ją.
- Zaczekaj chwilę, trudno dzisiaj wyregulować
prysznic. Trzeba go trochę rozruszać, zanim popłynie
gorący strumień.
Przesunął się tuż obok niej, tak blisko, że poczuła
świeży zapach jego ciała. Jakby tego było mało, przez
chwilę miała wrażenie, że jej ręce same wyciągają się
ku niemu.
Amy zamknęła oczy. O Boże, chciała go dotknąć!
To już jest choroba, powiedziała sobie. Czuć coś
takiego do zupełnie obcego człowieka, którego tak
nie cierpiała!
Benedict szybko opuścił łazienkę.
- Jest gorąca woda. Wchodź szybciej, zanim znowu
zrobi się zimna - poradził.
wykonanie - Irena
scandalous
55
Amy, mrucząc coś pod nosem bez ładu i składu,
wpadła do łazienki i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Sytuacja całkowicie wymykała jej się spod kont
roli. Co się z nią dzieje, u licha? Jeszcze kilka takich
dni i będą musieli zabrać ją ludzie w białych kitlach.
Ściągnęła nocną koszulę i weszła pod prysznic.
Uderzył w nią strumień gorącej wody, uspokajając
nieco. Spróbuj zastanowić się nad tym, co zaszło,
poinstruowała się. Jeżeli to zrozumiesz, może uda ci
się coś zrobić.
Ale jak mogła zrozumieć coś, co było tak niewytłu
maczalne? Był oto mężczyzna, którego serdecznie nie
cierpiała, i za każdym razem, gdy na nią spojrzał, coś
w środku poczynało drżeć. Wystarczyło, aby przeszedł
obok niej, a ręce same wyciągały się, żeby go dotknąć.
Stała pod prysznicem bardzo długo. Niechętnie
zakręciła wodę i sięgnęła po ręcznik.
Wolno, bardzo wolno wkładała ubranie. Chciała
jak najdalej odsunąć chwilę, kiedy będzie musiała
wyjść i spojrzeć na niego, rozmawiać z nim, próbować
zachowywać się normalnie, podczas gdy czuła się
całkowicie nienormalnie.
Wyszła wreszcie z łazienki, powłócząc nogami, jakby
próbowała je zmusić do chodzenia. Benedict obrzucił
ją surowym spojrzeniem.
- Zawsze spędzasz tyle czasu w łazience? Za każdym
razem, kiedy tam znikasz, wydaje mi się, że jesteś
coraz dłużej. Jeżeli tak będzie nadal, to może dojść
do tego, że nie wyjdziesz nawet przez kilka dni.
- Po prostu miałam ochotę na długi prysznic
- wymamrotała. Podeszła do okna i wyjrzała na
zewnątrz. Bardzo pragnęła znaleźć się na tych gorących,
zatłoczonych ulicach. Chciałaby zagubić się w tłumie
ludzi. Spróbować zapomnieć, chociaż przez chwilę,
o istnieniu kogoś takiego jak Benedict Kane.
- Chyba muszę wyjść na chwilę - powiedziała nagle.
wykonanie - Irena
scandalous
56
- Na krótki spacer, żeby odetchnąć świeżym powiet
rzem.
- Musisz tutaj zostać - powiedział natychmiast.
- Na wypadek, gdyby Angeline próbowała się skon
taktować.
- Ty wyszedłeś dzisiaj rano - ostrym tonem przy
pomniała mu Amy, rozpaczliwie pragnąc wydostania
się z tego pokoju, chociażby na pół godziny.
- To nie do mnie Angeline wysłała list.
- Do diabła z Angeline! - powiedziała z nagłą pasją.
- Chciałabym, żeby była tysiące mil stąd.
Benedict natychmiast zacisnął wargi.
- Już wcześniej dostatecznie jasno uświadomiłaś
mi, co czujesz do swojej kuzynki. Dzięki Bogu zjawiłem
się w twoim sklepie akurat tego ranka, kiedy nadszedł
list. Gdyby mnie nie było, pewnie podarłabyś go
i zapomniała o wszystkim.
- Na pewno nie! - zaprzeczyła oburzona Amy.
- A ty nie byłbyś taki skory do ratowania mojej
kuzynki, gdybyś lepiej ją znał.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytał, ale
zanim zdążyła odpowiedzieć, zadzwonił telefon.
Amy podskoczyła gwałtownie. Przenikliwy dźwięk
dzwonka odbił się echem od ścian. Wpatrywała się
nerwowo w aparat.
- Odbierz - polecił Benedict napiętym głosem. Kiedy
się nie poruszyła, podszedł do niej i popchnął ją
niecierpliwie. - Podnieś słuchawkę! - powtórzył, a jego
ciemne oczy płonęły gniewem.
Wyciągnęła wyraźnie drżącą rękę i podniosła słu
chawkę.
Usłyszała nieco stłumiony męski głos:
- Pani Amy Stewart?
- Tak, to ja.
- Więc proszę słuchać uważnie, jeżeli chce pani
jeszcze zobaczyć swoją kuzynkę. Mamy ją i póki co,
wykonanie - Irena
scandalous
57
jest bezpieczna, ale może się jej przydarzyć coś wyjąt
kowo przykrego, jeżeli zrobi pani głupstwo i na
przykład pójdzie na policję. Zrozumiano?
Amy musiała odchrząknąć, zanim udało jej się
odpowiedzieć.
- Tak - powiedziała wreszcie łamiącym się głosem.
- To bardzo ważne, żeby nikt nie zaczął niczego
podejrzewać - ciągnął męski głos. - A więc chcemy,
żebyś się zachowywała tak, jakbyś była na wakacjach.
Możesz chodzić i podziwiać widoki. Rób zdjęcia, kupuj
widokówki i pamiątki. Jeżeli uznamy, że zachowujesz
się rozsądnie i nie powiadomiłaś policji, skontaktujemy
się z tobą ponownie.
- Jak? - zapytała szybko. - Zadzwonicie tutaj, do
hotelu?
- Może zadzwonimy, a może znajdziemy inny
sposób, żeby cię powiadomić. Jedno musisz pamiętać,
będziemy obserwować cię przez cały czas.
- Czy Angeline ma się dobrze? - spytała natarczywie
Amy.
- W porządku. Na razie.
- Mogę ją zobaczyć? Porozmawiać z nią?
Połączenie zostało przerwane. Patrzyła przez chwilę
na słuchawkę, a potem powoli ją odłożyła.
- Co powiedzieli? - dopytywał się w napięciu
Benedict.
Prawie zapomniała, że stoi obok niej. Z wysiłkiem
powtórzyła rozmowę, prawie słowo po słowie.
Benedict zachmurzył się.
- A więc miałem rację - powiedział ponuro. - Angeline została porwana.
- Co teraz zrobimy? - spytała na wpół sparaliżo
wana Amy. Ciągle nie mogła w to uwierzyć. Dokładnie
do chwili, kiedy zadzwonił telefon, była przekonana,
że Angeline wpadnie jak bomba i zacznie przepraszać
za ten dziwaczny list. Jej kuzynka była znana z tego,
wykonanie - Irena
scandalous
58
że dramatyzowała i przesadzała we wszystkim. Ale
tym razem nie przesadziła nawet odrobinę. Znajdowała
się w śmiertelnym niebezpieczeństwie i od Amy zale
żało, czy zostanie uratowana.
- Od tej chwili postępujemy zgodnie z tym, co
nam polecono - powiedział Benedict z pociemniałą
od troski twarzą. Widziała, że trudno mu było pogodzić
się z całkowitą bezsilnością, nie mógł zrobić niczego
poza wypełnianiem rozkazów porywaczy.
Amy poczuła lekki dreszcz. Nagle wszystko nabrało
zupełnie innych kształtów. Sytuacja rzeczywiście była
poważna.
Nawet nie odczuła ulgi, wiedząc, że nie musi polegać
wyłącznie na sobie - miała do pomocy Benedicta
Kane'a. To w jakiś sposób potęgowało aurę grozy,
która otaczała całą sprawę.
wykonanie - Irena
scandalous
ROZDZIAŁ CZWARTY
Amy podeszła do okna. Gdzieś tam była jej kuzynka,
Angeline, sama, przerażona, pełna obaw, czy ktoś ją
kiedykolwiek uratuje. Odwróciła się i spojrzała na
Benedicta. Przekonała się, że może już patrzeć na
niego spokojnie, miała tylko lekko przyspieszone tętno.
- Myślę, że powinniśmy pójść na policję - powie
działa zdecydowanie. - To przekracza nasze moż
liwości. Potrzebujemy kogoś, kto wie, jak sobie radzić
w takiej sytuacji.
- Nie - zaprotestował bezbarwnym głosem Benedict.
- Nie zrobię niczego, co mogłoby narazić Angeline na
jakieś niebezpieczeństwo. Tobie również nie pozwolę.
- Obawiam się, że narażamy ją na większe niebez
pieczeństwo nie zgłaszając porwania policji - upierała
się przy swoim Amy. - Oni mają doświadczenie
w takich sprawach.
- Angeline mogłaby się znaleźć w śmiertelnym
niebezpieczeństwie, gdyby porywacze dowiedzieli się,
że nie postępujemy zgodnie z ich wskazówkami - po
wiedział ponuro. - Nie mam zamiaru ryzykować.
- Możemy narazić ją jeszcze bardziej, próbując sami
ją uwolnić. Nie mam pojęcia co robić w takich
sytuacjach. Nie cierpię intryg i nienawidzę niebez
pieczeństw. - Amy potarła nagle zwilgotniałe oczy.
- Jeżeli coś popłaczę i cokolwiek przydarzy się Angeline... Wtedy wszystkiemu ja będę winna. Nie
mogłabym z tym żyć, naprawdę.
Benedict spojrzał na nią bez współczucia.
- I dlatego chcesz wmieszać w to policję? Będziesz
wykonanie - Irena
scandalous
60
mogła na nich zrzucić winę, jeżeli coś się nie uda.
Sądzisz, że będziesz miała wtedy czyste sumienie? No
cóż, Amy, to trochę nie tak. Jesteś już w to zamieszana
i tak musi zostać. Być może wezwiemy policję, jeżeli
sprawy zaczną wymykać nam się z rąk. Ale to w osta
teczności.
- Myślałam, że wysłała ten list, ponieważ przechodzi
jakiś kryzys i nie daje sobie rady. To się już zdarzało.
Wtedy chce mieć kogoś przy sobie. Podejrzewałam,
że może to jeden z jej głupawych dowcipów. Zawsze
sobie żartuje z ludzi i okropnie ją to bawi. Ale to...
- Poczuła ciarki na plecach. - To zupełnie coś innego.
Nie poradzę sobie.
Benedict podszedł do niej. Położył ręce na jej
ramionach, Amy zesztywniała - czuła ciepło jego ciała,
przyspieszony puls i lekki oddech tuż przy swojej
twarzy.
- Poradzisz sobie - powiedział ostrym tonem. - Nie
zostawisz jej tak, ty mały tchórzu.
Bardzo ją te słowa zabolały, bardziej niż uderzenie.
Amy przestała drżeć, jej oczy zmieniły wyraz, stały się
ciemniejsze i bardziej wyraziste.
- Zostaw mnie - wyszeptała.
Puścił ją natychmiast. Otrząsnęła się, zupełnie jakby
chciała pozbyć się śladów pozostawionych przez jego
palce. Powoli wyprostowała się i podniosła głowę.
- W dalszym ciągu uważam, że powinniśmy pójść
na policję. Ale dobrze, jeżeli uważasz, że tak będzie
bezpieczniej, to na razie nie próbujmy. Jednak pamiętaj,
idę na policję, gdy tylko zacznie się dziać coś złego.
I nie mam zamiaru słuchać już twoich rozkazów.
Albo będziemy działać, jak ja chcę, albo wcale - wy
rzuciła z siebie jednym tchem.
Benedict burknął coś pod nosem, ale widać było,
że nie spodobała mu się zmiana w jej zachowaniu.
Natomiast Amy stwierdziła, że odzyskała wiarę
wykonanie - Irena
scandalous
61
w siebie. Od momentu kiedy Benedict po raz pierwszy
wszedł do sklepu, czuła, że jest coraz bardziej pod
jego wpływem. Obawiała się, że może dojść do sytuacji,
w której nie będzie miała już nic do powiedzenia. Ale
teraz wszystko się zmieni! Ciągle powtarza, że to ona
ponosi odpowiedzialność za los Angeline. Dobrze,
niech tak będzie, ale teraz ona będzie podejmować
decyzje. Nie da już sobą dyrygować, chociaż zdaje
sobie sprawę, że nie będzie to łatwe.
- W porządku - rzuciła lakonicznie. - Już zdecy
dowałam, co będziemy dzisiaj robić.
Benedict wyglądał na niezadowolonego, jednak
pozwolił jej dokończyć. Dostrzegła w jego oczach
ostrzegawczy błysk, lecz zlekceważyła go.
- Będziemy stosować się jak najdokładniej do
poleceń porywaczy. Przekonam ich, że nie mają
podstaw do podejrzeń. Będę zachowywać się jak
prawdziwa turystka, spędzająca wakacje w Stambule.
Mam nadzieję, że wkrótce się z nami skontaktują,
wtedy zdecyduję, co dalej. - Wzięła torebkę i zaczęła
czegoś w niej szukać. - Pójdę teraz do banku, żeby
wymienić pieniądze - kontynuowała. - Potem kupię
jakiś przewodnik i wybiorę kilka miejsc wartych
zwiedzenia. Na pewno mnóstwo ludzi tam chodzi,
więc nie powinnam się zgubić.
- Tym bardziej, że pójdę z tobą, a mam znakomity
zmysł orientacji - powiedział Benedict.
- Idę sama.
- Nigdzie nie pójdziesz sama - pokręcił głową.
- Ci ludzie są przekonani, że jestem sama, jeżeli
zauważą ciebie, sprawy mogą przybrać zły obrót.
Angeline może się znaleźć w prawdziwym niebez
pieczeństwie, a przecież nie chcesz tego.
- Jeżeli nie pójdę, ty możesz być narażona na
niebezpieczeństwo - zauważył Benedict. - Nie wiemy,
kim są ci ludzie i jakie mają zamiary. Przywiozłem cię
wykonanie - Irena
scandalous
62
tutaj i, niestety, czuję się za ciebie odpowiedzialny.
Nie odstąpię cię ani na krok.
- Nie ty mnie przywiozłeś - powiedziała ze złością
Amy. - Zarezerwowałeś bilet na samolot. To wszystko.
Przyjechałabym, nawet gdybym cię nie spotkała.
- To ty tak twierdzisz - powiedział chłodnym tonem,
dając jej do zrozumienia, że w to nie wierzy. - Chcę
jednak i ciebie, i Angeline odstawić bezpiecznie do
domu, więc czy tego chcesz czy nie, nigdzie się beze
mnie nie ruszysz.
- Ależ to absurd - Amy z furią tupnęła nogą.
- Skończyłam już dwadzieścia jeden lat, a ty nie jesteś
moim opiekunem. Mogę pójść, dokąd zechcę i robić,
co mi się podoba.
- Oczywiście, że możesz, ale dopiero wtedy, kiedy
wszystko będziemy mieli za sobą. A tymczasem wszę
dzie będę ci towarzyszył - odparł ze stoickim spokojem.
- Dlaczego ciągle mi nie ufasz? Myślisz, że mog
łabym uciec i zostawić Angeline teraz, kiedy mnie tak
potrzebuje? ,
- Myślę, że jest to bardzo prawdopodobne - po
wiedział szorstko. - Jest jeszcze jeden powód, dla
którego nie mogę cię stracić z oczu - dorzucił.
Przez dłuższą chwilę dwie pary oczu, zielone i ciemne,
wpatrywały się w siebie. Jedne wyrażały wściekłość,
drugie, bardziej opanowane, iskrzyły się niebezpiecznie.
Amy pierwsza odwróciła wzrok.
- To jest idiotyczne - wymamrotała. - Czy musimy
się tak zachowywać właśnie teraz, kiedy powinniśmy
myśleć o Angeline?
- Nie wiem - odparł z niespodziewaną szczerością
- ale może chociaż przez tych kilka dni moglibyśmy
ograniczyć walkę między nami do minimum. To nam
ułatwi współpracę.
- W porządku, zgadzam się, ale może spróbowałbyś
być nieco mniej apodyktyczny.
wykonanie - Irena
scandalous
63
- Ja jestem apodyktyczny? - szczerze zdziwił się
Benedict.
- To jak wytłumaczysz swoje zachowanie? - pars
knęła Amy.
- I znowu zaczynamy się kłócić - wzruszył ramio
nami zniecierpliwiony - to prowadzi donikąd. Powin
niśmy omówić tyle spraw...
- Na przykład?
- Na przykład, gdzie się dziś wybierzemy? Mówiłaś,
że chcesz iść do banku. Potem moglibyśmy pójść do
Pałacu Topkapi. Mamy się przecież zachowywać jak
prawdziwi turyści, a to jest miejsce, które należy
odwiedzić w pierwszej kolejności, jeżeli się jest w Stam
bule.
- To ja mam udawać turystkę - przypomniała Amy.
- Porywacze nawet nie wiedzą, że tu jesteś. Jeżeli
mnie obserwują, to i ciebie wkrótce zauważą. Jak
wytłumaczysz swój przyjazd?
- Coś wymyślę - odpowiedział wymijająco. Spojrzał
na zegarek. - Lepiej już chodźmy. Pomijając wszystko,
mam dosyć tego hotelowego pokoju.
W tej sprawie Amy miała identyczne zdanie. Prze
rzuciła torebkę przez ramię i wyszła za nim z pokoju.
Na zewnątrz było niemiłosiernie gorąco. Ulice były
zatłoczone i pełne gwaru. Benedict torował drogę przez
tłum, a Amy z trudnością posuwała się jego śladem.
Wokół słychać było różnojęzyczne głosy, na ulicy
ryczały silniki samochodów i wyły klaksony. Sklepi
karze targowali się z klientami, a grupki spoconych
turystów próbowały znaleźć kierunek zaplanowanych
wycieczek.
Amy dotarła wreszcie do banku, przed którym stała
długa kolejka. Minęły prawie trzy kwadranse, zanim
odeszła od kasy ze zwitkiem tureckich lirów w torebce.
Poczuła się nieco pewniej, mając trochę własnych
pieniędzy. Nie była już tak bardzo zależna od Benedic-
wykonanie - Irena
scandalous
64
ta. Postanowiła wrócić do sprawy podziału kosztów
noclegu zaraz po powrocie do hotelu.
- Dokąd teraz? - spytała.
- Do Pałacu Topkapi - odpowiedział krótko.
- Udając turystów, musimy go zobaczyć w pierwszej
kolejności.
- Czy wiesz, jak tam dojść?
- Idź za mną - powiedział ruszając szybkim kro
kiem.
Skoro znał drogę, nie pozostawało nic innego, jak
podążać za nim. Kilka razy omal nie straciła go z oczu
wśród masy kłębiących się ludzi. Ale zawsze udawało
się jej dostrzec w tłumie jego charakterystyczną syl
wetkę.
- Skąd wiesz, gdzie jest ten pałac? - spytała,
z trudnością łapiąc oddech, kiedy wreszcie go dogo
niła.
- Przed wyjściem przestudiowałem mapę.
- Większość ludzi, którzy tutaj przyjeżdżają, spędza
mnóstwo czasu nad mapami, a mimo to błądzą
- zauważyła Amy.
- Ja nigdy nie błądzę - beznamiętnie odpowiedział
Benedict.
Amy spojrzała na niego z kwaśną miną. W gruncie
rzeczy chciała, żeby nie trafili do pałacu. Wtedy
Benedict, chociaż ten jeden, jedyny raz, musiałby się
przyznać do pomyłki.
Wkrótce ujrzała zarys kościoła Hagia Sophia, z jego
strzelistymi minaretami i masywną kopułą. Wiedziała,
że kościół znajduje się w pobliżu pałacu. Benedict
miał rzeczywiście znakomitą orientację.
Niebawem dotarli do Pałacu Topkapi. Przeszli przez
pierwszy dziedziniec, kierując się w stronę Bramy
Środkowej, stanowiącej główne wejście. Nie dochodząc
do niej, Benedict pokazał Amy fontannę znajdującą
się z prawej strony bramy.
wykonanie - Irena
scandalous
65
- Jest znana jako Fontanna Kata - wyjaśnił jej,
przeglądając przewodnik. - Główny kat mył tu swój
miecz i ręce po egzekucji skazanych przez sułtana za
zdradę.
- Zapowiada się miła przechadzka - powiedziała
Amy podnosząc brwi. - Czy chowasz w zanadrzu
dużo informacji tego typu?
Przeszli pod łukowym sklepieniem Bramy Środkowej
i znaleźli się na drugim dziedzińcu. Był on otoczony
portykami i poprzecinany ścieżkami wśród pięknych
krzewów różanych.
- Tam są pałacowe kuchnie - wskazał Benedict.
- Może to być dla ciebie interesujące, jeżeli lubisz
chińską porcelanę.
Amy spojrzała na niego lekko zniecierpliwiona.
- Tak naprawdę, w ogóle mnie to nie interesuje
- powiedziała. - Gdybym była na wakacjach, to
owszem, bawiłoby mnie badanie każdego zakątka tego
miasta. Ale to nie są moje wakacje. Jedyną rzeczą,
o której mogę teraz myśleć, jest to, że ktoś może nas
właśnie w tej chwili obserwować. Człowiek, który do
nas dzwonił, musi chodzić za nami, żeby się przekonać,
czy wykonujemy jego polecenia - powiedziała, spo
glądając na ludzi przechadzających się po pałacowym
dziedzińcu.
- Ale równie prawdopodobne jest, że nikt nas
nie śledzi - spokojnie odrzekł Benedict. - Mogła
to być tylko groźba, żeby wymusić na nas posłu
szeństwo.
- Nie wiesz tego na pewno. Wydaje mi się, że nie
traktujesz tego poważnie - rzuciła.
- Możesz mi wierzyć, że traktuję wszystko bardzo
serio, ale nie możemy zrobić absolutnie nic, do chwili
kiedy ten facet znowu do nas zadzwoni. Spróbujemy
więc, chociaż przez kilka godzin nie kłócić się i oskarżać
nawzajem.
wykonanie - Irena
scandalous
66
- Dobrze - zgodziła się ściszonym głosem. - Nie
staram się wcale umyślnie komplikować spraw, ja po
prostu w dalszym ciągu nie mogę sobie z tym wszys
tkim poradzić.
- Wiem - powiedział ze zrozumieniem w głosie.
- Chcesz obejrzeć harem? Może to pozwoli ci się
oderwać na chwilę od naszych problemów.
Amy nie bardzo wierzyła, aby cokolwiek mogło
oderwać jej myśli od tej jednej, najważniejszej sprawy.
Powlokła się za Benedictem w kierunku haremu.
Przyłączyli się do jednej z grup turystycznych, jako
że zwiedzanie było możliwe tylko z przewodnikiem.
Zatrzymali się dłużej w komnacie wykładanej pięknymi
płytkami ceramicznymi. Później, po przejściu przez
mały meczet znaleźli się na dziedzińcu otoczonym
kolumnadą, nad którym zwieszały się kute w żelazie
lampy. Po przeciwnej stronie znajdowały się niewielkie
pomieszczenia, na widok których Benedict roześmiał
się nie bez zażenowania.
- To były kwatery czarnych eunuchów, strażników
najcenniejszego skarbu sułtana.
- Innymi słowy, jego biednych żon? - spytała
z lekkim oburzeniem Amy. - Trzymano je zamknięte,
jak w więzieniu. Nie wolno im było wychodzić,
widywać innych ludzi ani prowadzić normalnego życia.
- Żyły tu w wielkim przepychu - zauważył Benedict.
- Z pewnością, ale nie rekompensowało to wszyst
kiego, co im zabrano. Musiało im być piekielnie nudno.
Nic nie robić całymi dniami, nic tylko dbać o urodę,
bo może sułtan zechce dzielić łoże, z którąś z nich
- ciągnęła swój wywód Amy.
- Lepiej już chodźmy - powiedział, uśmiechając
się lekko. - Nie jest to najlepsze miejsce do wymiany
poglądów na temat praw przysługujących kobiecie.
Dogonili resztę grupy w apartamentach faworyt
sułtana. Przeszli następnie do apartametów Królowej-
wykonanie - Irena
scandalous
67
Matki, pomieszczeń urządzonych z przepychem, mie
niących się różnymi kolorami. Następnie zwiedzali tę
część haremu, która niegdyś pozostawała do wyłącznej
dyspozycji sułtana. Zatrzymali się przed ogromną,
marmurową wanną, uzbrojoną w cały zestaw krat,
chroniących sułtana przed ewentualnym zamachem
podczas kąpieli.
- Najwyraźniej nawet tutaj, w środku haremu, nie
czuł się zbyt bezpieczny - skomentowała Amy.
- Tam, gdzie jest ktoś mający ogromną władzę,
zawsze znajdzie się i taki, który będzie chciał mu ją
odebrać - powiedział Benedict. - Intrygi, morderstwa,
spiski i kontrspiski, ich życie nigdy nie było nudne.
- Czyżbyś im zazdrościł? - zdziwiła się Amy.
- Twoje życie nie jest przecież nudne, prawda? A może
spodobał ci się harem? - dodała z błyskiem w oku.
- Rzeczywiście, trudno by je nazwać monotonnym,
szczególnie przez kilka ostatnich dni - powiedział
Benedict. - Jedna kobieta wystarcza mi w zupełności,
czasami aż nadto.
Amy zastanawiała się, czy miał na myśli Angeline.
Jej kuzynka z pewnością mogła być trudna we współ
życiu. Ale czy oni żyli ze sobą? - myślała. Według
Benedicta ich znajomość nie trwała zbyt długo, lecz
to nigdy nie stanowiło dla Angeline przeszkody, i tak
angażowała się bez reszty.
Pierwszy raz, odkąd wyszli z hotelu, poczuła przeszy
wający dreszcz zazdrości. O nie, pomyślała zatrwożona.
Tylko nie to. Od czasu pamiętnego, porannego telefonu
nie była w stanie myśleć o niczym innym, jak tylko
o niebezpieczeństwie grożącym Angeline. Wszystkie
wątpliwości przeżywane ostatniego wieczoru zaczęły
powracać. Próbowała odepchnąć je od siebie. Ale to
miejsce było tak wyjątkowe, tak pełne zmysłowości,
wspomnień o długich nocach wypełnionych miłością
i namiętnością, że zaczęła się czuć odrobinę dziwnie.
wykonanie - Irena
scandalous
68
Posuwali się dalej z całą grupą, lecz Amy wciąż
pozostawała w świecie przemijających i zamazanych;
obrazów z przeszłości. Podziemny korytarz, fontanny,'
kryształowe lustra, wspaniałe żyrandole, chińskie wazy,
wzorzyste kafelki i witraże, obrazy przedstawiające!
kwiaty i owoce oraz coś, czego nie mogła zobaczyć, ale!
łatwo sobie wyobrażała. Były to duchy pachnących,
zmysłowych i pięknych kobiet, które tu kiedyś mieszkały.
Z zadowoleniem opuściła harem, wychodząc na
zalany słońcem dziedziniec.
- Czy dobrze się czujesz? - spytał, przyglądając się
jej uważnie. - Wyglądasz jakoś nieswojo.
- Och nie, czuję się dobrze. Nic mi nie jest. Panował
tam dosyć dziwny nastrój. Chociaż nie powinno to
dziwić, zważywszy wszystko, co się działo w tym pałacu
przez stulecia. Pomyśleć tylko, zamykano te kobiety
wyłącznie dla przyjemności jednego mężczyzny, a po
zostali, jakich mogły ujrzeć, byli eunuchami. Ile tam
musiało być zawiedzionych nadziei, pragnień, ile
zazdrości, ile walk, gdy sułtan zmieniał faworytę.
Spojrzenie Benedicta wyrażało coś, czego dotąd
w jego oczach nie widziała. Wydało jej się nagle, żę
patrzy na nią po raz pierwszy. Myślała, że zamierza
coś powiedzieć i na moment wstrzymała oddech. On
zaś odwrócił się gwałtownie i odszedł w przeciwny
kraniec dziedzińca.
Amy szła za nim powoli. Słońce grzało mocno
i czuła, że trochę kręci jej się w głowie. Wiedziała, że
powodem nie był upał. Benedict zatrzymał się i za
czekał, aż się z nim zrównała. W ciszy przeszli kilka
metrów.
- Jeżeli myślisz, że harem to szczyt przepychu,
powinnaś zobaczyć Skarbiec - zaproponował. - Między
innymi znajduje się tam słynny sztylet i jeden z naj
większych diamentów na świecie.
Amy nie była wprawdzie szczególnie zainteresowana
wykonanie - Irena
scandalous
69
podziwianiem biżuterii, bez względu na jej wielkość
i sławę. Chciała jednak jak najszybciej znaleźć się
w cieniu, więc kiwnęła głową.
- Dobrze, chodźmy tam.
Pierwsza sala nie wzbudziła w niej entuzjazmu.
Oglądała zbroje wysadzane drogocennymi kamieniami,
broń inkrustowaną klejnotami, olśniewający tron, wazy
z nefrytu i złoty talerz.
Ale w następnej sali otworzyła szeroko oczy z po
dziwu. Przed nią, na złotej poduszce wyszywanej
perłami leżał sztylet wysadzany wielkimi szmaragdami
i diamentami.
- Podoba ci się? - mruknął jej do ucha.
- Widać, że sułtanowie kochali klejnoty - powie
działa unosząc brwi. - Wszystko wygląda bardzo
okazale, ale sądzę, że szybko można się przyzwyczaić
do takiego zbytku i przepychu.
- Jeżeli uważasz to za przepych, chodź do następnej
sali.
Po chwili stała przed grubą, kuloodporną szybą, za
którą znajdował się osiemdziesięcioszesciokaratowy
diament.
- Piękne - zgodziła się Amy - ale wyłącznie dla
tych, którzy lubią diamenty.
- Byłem przekonany, że wszystkie kobiety przepa
dają za brylantami.
- Naprawdę wierzysz w te banały?
W jego ciemnych oczach błysnęło chwilowe roz
bawienie.
- Śmiem sądzić, że niewiele kobiet odmówiłoby
przyjęcia brylantu, ale to nie jest kamień dla ciebie.
Odpowiedniejszy byłby szmaragd, bardziej pasuje do
koloru twoich oczu - stwierdził Benedict.
- Nie chcę brylantów ani szmaragdów. W zasadzie
to mam już dosyć gapienia się na te cacka. Oczy mnie
od nich rozbolały.
wykonanie - Irena
scandalous
70
Wyszła ze Skarbca, nie oglądając się na Benedicta.
Minęło już południe. Amy była głodna i zmęczona.
Miała wrażenie, że ten dzień nigdy się nie skończy.
- Obejrzałam wszystko, co chciałam zobaczyć w pa
łacu - powiedziała szorstko do goniącego ją Benedicta.
- Możemy już pójść?
- Może zjedlibyśmy coś? - zaproponował Benedict.
- Jak chcesz - powiedziała bez entuzjazmu. Nagle
stało się jej zupełnie obojętne, dokąd pójdą i co będą
robić.
Dotknął lekko jej ramienia.
- Co się dzieje? - zapytał nieco zdziwiony.
- Nic - warknęła, odsuwając się od niego. - I proszę,
nie rób tego - dodała. - Nie życzę sobie, żebyś mnie
dotykał.
Jeszcze bardziej zmarszczył brwi i przyglądał się jej
przez dłuższą chwilę, starając się znaleźć powód tej
nagłej zmiany nastroju.
Amy nie miała zamiaru mu tego wyjaśniać. Prze
bywanie w jego towarzystwie było coraz bardziej
krępujące i kosztowało ją wiele wysiłku.
Na terenie pałacu znajdowała się restauracja z pięk
nym widokiem na Bosfor. Amy udało się przełknąć
trochę zupy i zjeść odrobinę kebabu. Na deser nie
mogła już spojrzeć. Wypiła natomiast dwie filiżanki
mocnej kawy, co jeszcze bardziej spotęgowało jej
nerwowość.
Ogarnęło ją zupełnie irracjonalne poirytowanie,
kiedy zobaczyła, że Benedict zjadł wszystko, co za
mówił. Mężczyźni muszą mieć nerwy ze stali, pomyś
lała, nic nie jest w stanie wyprowadzić ich z równowagi
Kiedy skończyli jedzenie, spojrzał na nią.
- Co chciałabyś teraz robić? - zapytał.
- Pytasz, co chciałabym robić? - powiedziała zdener
wowana. - Chcę wrócić do sklepu, który teraz pro
wadzi nieudolnie moja matka. Pewnie sprzedała jui
wykonanie - Irena
scandalous
71
za grosze połowę rzeczy. Chciałabym być gdzieś,
gdzie nie ma upału, nie ma tłumów ludzi, przepychu
i tych wszystkich wspaniałych klejnotów. Pragnę...
- Przerwała nagle, obawiając się, że zdradzi swoje
pragnienia.
Na szczęście Benedict niczego nie zauważył. Nie
usłyszał nawet tego znaczącego zająknięcia.
- Jesteś po prostu zmęczona - powiedział bez
namiętnym tonem. - Nie spałaś najlepiej tej nocy
- dodał.
- Skąd wiesz? - spytała Amy zaniepokojona. - Czyż
byś mnie obserwował?
- Nie musiałem - w jego głosie zabrzmiało lekkie
rozbawienie. - Tak bardzo starałaś się leżeć bez ruchu,
że nie miałem wątpliwości. Ludzie śpiąc przewracają
się z boku na bok i inaczej oddychają.
- Cóż, wygląda na to, że jesteś ekspertem w tych
sprawach - zareplikowała. - Pewnie wiele razy dzieliłeś
z kimś łoże.
Benedict wzruszył ramionami, nie próbując za
przeczać.
- Czyżby cię to obchodziło? - zapytał.
- Oczywiście, że nie - odpowiedziała natychmiast,
starając się, żeby jej głos zabrzmiał przekonywająco.
I dodała jeszcze: - To nie moja sprawa.
- To po co w ogóle poruszasz ten temat? - zdziwił
się.
Pytanie było bardzo trafne, ale Amy poczuła się
ogromnie zakłopotana nie mogąc znaleźć równie celnej
odpowiedzi. Posłała mu więc piorunujące spojrzenie,
odsunęła swoją pustą już filiżankę i wstała.
Wrócili do starej części Stambułu. Przez kilka godzin
włóczyli się po wąskich uliczkach, podziwiając obfitość
towarów oferowanych w niekończącym się ciągu
straganów. Po pewnym czasie Amy poczuła się znu
żona. Upał, tłumy ludzi i bezustanny hałas, wszystko
wykonanie - Irena
scandalous
72
to dawało się jej we znaki i czuła, że zaczyna opadać
z sił. Było już późne popołudnie i uważała, że wystarczy
tych atrakcji na jeden dzień.
Benedict wyprzedzał ją o kilka kroków. Mimo upału
i wilgoci nie widać było po nim najmniejszych oznak
zmęczenia.
Amy zrównała się z nim i złapała go za rękaw.
- Może wrócilibyśmy już do hotelu - powiedziała.
Posłała mu ponure spojrzenie, mając mu za złe, że
radzi sobie lepiej z trudami i stresami tego dnia.
- Chyba wiesz, gdzie jest hotel?
- Oczywiście, że wiem - odpowiedział sucho.
- Nie zdarzyło ci się zabłądzić?
- Nie, nigdy, zresztą jesteśmy już blisko. Krążyliśmy
wokół cały czas. - Prowadził ją wąskimi, bocznymi
uliczkami. - Hotel jest tuż, tuż - wskazał ulicę po
lewej stronie.
Amy odetchnęła z ulgą. Bolały ją nogi i głowa.
Czuła, że słabnie z minuty na minutę.
- Marzy mi się prysznic, co najmniej godzinna
drzemka i dobra kolacja - oznajmiła.
- Angeline marzy o tym samym, ale pewnie nic
z tego nie otrzyma. - Wyraz twarzy Benedicta zmienił
się.
Amy przymknęła oczy. Angeline, Angeline, czy on
nigdy nie przestanie o niej myśleć?
Natychmiast poczuła wyrzuty sumienia. Jej kuzynka
była w niebezpieczeństwie i może bardzo się bała.
Powinna częściej myśleć o Angeline, a nie przejmować
się takimi drobiazgami jak upał albo zmęczenie, albo
skomplikowane uczucia, jakie żywiła w stosunku do
Benedicta Kane'a.
Wchodząc do hotelu przyrzekała sobie, że od tej
chwili sprawa Angeline będzie dla niej najważniejsza.
Zrobi wszystko, co w jej mocy, aby sprowadzić
kuzynkę bezpiecznie do domu.
wykonanie - Irena
scandalous
73
Kiedy dotarli do pokoju, cisnęła torebkę na krzesło
i zrzuciła sandały.
- Pozwolisz, że pierwsza wejdę pod prysznic?
Zanim Benedict zdążył odpowiedzieć, zadzwonił
telefon.
Amy stanęła jak wryta. To było okropne, ale wcale
nie chciała go odbierać. Dużo dałaby, aby móc uciec
jak najdalej od tego koszmaru.
Przemogła się jednak i, mając w pamięci obraz
Angeline, podniosła słuchawkę.
- Halo - powiedziała cicho.
- Kogo ze sobą przyciągnęłaś? - spytał przytłu
mionym głosem mężczyzna, ten sam, który dzwonił
poprzednio.
- Nie rozumiem - zaczęła.
- Nie udawaj, doskonale rozumiesz - przerwał jej
brutalnie. - Kazano ci przyjechać tu samej, a jest
z tobą jakiś facet. Kim on jest?
Amy zaczęła odczuwać strach. Zasłoniła dłonią
słuchawkę i zwróciła się do Benedicta. W jej zielonych
oczach widać było panikę.
- Mówi, że wie o tobie - powiedziała szybko,
ściszając głos. - Chce wiedzieć, kim jesteś.
Benedict wydawał się zupełnie spokojny.
- Powiedz mu, że jestem twoim narzeczonym - poin
struował ją.
- Słucham?
- Twoim narzeczonym - powtórzył spokojnie. - To
znakomicie tłumaczy moją obecność. Możesz mu
powiedzieć, że nie zgodziłem się na twoją samotną
eskapadę do Stambułu.
Amy z trudem przełknęła ślinę.
- Ja... ja... chyba nie mogę tego powiedzieć.
- Zrobisz to, natychmiast. - Benedict spojrzał
groźnie.
Odsłoniła mikrofon, odchrząknęła i zaczęła mówić.
wykonanie - Irena
scandalous
74
- Mężczyzna, który jest ze mną, to... to mój...
- znowu nerwowo chrząknęła - narzeczony - wyrzuciła
w końcu z siebie.
- Dlaczego go ze sobą przywiozłaś? - dopytywał
nieznajomy. - W liście było wyraźnie napisane, że
masz przyjechać sama.
- Nie, nieprawda - powiedziała Amy, zdziwiona,
że nerwy pozwalają jej na spieranie się z człowiekiem,
który przecież więził jej kuzynkę. - Było w nim
napisane tylko to, że mam się zatrzymać w hotelu
Złoty Róg. Mój narzeczony nigdy nie pozwoliłby,
żebym podróżowała tak daleko i przebywała w obcym
kraju zupełnie sama. Nie mogłam mu odmówić.
Głos w słuchawce warknął coś, co nie zabrzmiało
zbyt uprzejmie. Czuło się wyraźnie, że nie podoba mu
się taki obrót spraw.
- Może trzeba będzie zmienić plany - wymamrotał
w końcu.
- Ale chyba wypuścicie Angeline? - spytała z ros
nącym napięciem. - Uwolnicie ją, kiedy zrobimy już
wszystko, co nam każecie. Nie stanie się jej żadna
krzywda, czy tak?
- Skontaktuję się z tobą za dzień lub dwa - po
wiedział wymijająco. - Tymczasem ty i ten twój
narzeczony uważajcie lepiej, żeby nie zrobić jakiegoś
głupstwa.
- Obiecuję - powiedziała Amy bez wahania. - Ale
dlaczego mamy czekać? Jeżeli chodzi wam o pieniądze,
dlaczego nie możemy załatwić tego od razu?
Bez słowa odłożył słuchawkę.
- No, jak tam - spytał Benedict - kupił to? Uwierzył,
że jestem twoim narzeczonym?
- Tak sądzę - odrzekła Amy, ale w jej oczach
pojawił się gniewny błysk. - Chyba nie był zadowolony.
Nie zamierza się z nami skontaktować wcześniej niż
za dwa dni. To był głupi pomysł ten twój przyjazd.
wykonanie - Irena
scandalous
75
Mogliśmy postawić Angeline w śmiertelnym niebez
pieczeństwie.
- Sądziłem, że nie dasz sobie rady - powiedział
szorstko. - Uważałem, że powinienem być przy tobie,
pomagać ci, wspierać w twoich wysiłkach.
Amy podniosła na niego wzrok, zaskoczona.
- Ale już tak nie myślisz? - powiedziała po chwili.
- Radzisz sobie lepiej, niż oczekiwałem. Czasami
nawet zaczynam podejrzewać, że jednak drzemią
w tobie jakieś ciepłe uczucia do Angeline.
- To dlaczego nie wrócisz do domu i nie pozwolisz
mi działać samej? - Kuła żelazo póki gorące.
- Za późno na to - odparł. - Porywacze mogliby
zacząć coś podejrzewać, gdybym nagle wyjechał.
Musimy przebrnąć przez to razem, aż do końca.
Jakieś dziwne uczucie rozczarowania i zarazem ulgi
ogarrięło Amy. Rozczarowanie wynikało z braku
widoków na rychłe zakończenie tej koszmarnej sytuacji.
Ulgę natomiast przynosiła świadomość obecności
Benedicta Kane'a jeszcze przez kilka dni. Musi być
z nią aż do momentu uwolnienia Angeline. Potem
wyjedzie i prawdopodobnie już nie zobaczy go więcej.
Amy przeraziła się, bowiem nagle zrozumiała, że
podświadomie pragnie, aby Angeline nigdy nie została
uwolniona.
wykonanie - Irena
scandalous
ROZDZIAŁ PIĄTY
Amy była zaskoczona, jak bardzo mieszanymi
uczuciami darzy Benedicta. Przez dobrą chwilę prag
nęła przecież, aby nie uwolniono jej kuzynki, bo wtedy
ona mogłaby dłużej z nim przebywać. To było do
prawdy idiotyczne!
Dopiero po jakimś czasie zaczęła sobie przypominać
wszystko, co wydarzyło się tego popołudnia. W końcu
podniosła głowę i ponuro spojrzała na Benedicta.
- Dlaczego musiałam im skłamać, że jesteś moim
narzeczonym - powiedziała rozdrażniona. - Nie
mogłam po prostu powiedzieć, że jesteś moim przy
jacielem?
- Ponieważ byłoby to bardziej podejrzane. Będąc
twoim narzeczonym mam prawo być tu, z tobą,
szczególnie jeżeli uważają mnie za zaborczego i za
zdrosnego faceta, który nie znosi rozłąki.
- Na jakiej podstawie mieliby tak sądzić? - Amy
spojrzała na niego uważnie.
Benedict odwrócił się w jej stronę.
- Wiemy, że nas śledzą. Musimy zachowywać się
tak, żeby mieli takie właśnie wrażenie.
- Nie sądzę, aby mi to odpowiadało.
- Zupełnie mnie to nie obchodzi, czy ci się to
podoba, czy nie - odpowiedział zimno Benedict.
- Pamiętaj, zrobimy wszystko, co potrzeba, żeby
zapewnić twojej kuzynce bezpieczeństwo. A może
myliłem się mówiąc, że los Angeline nie jest ci obojętny?
- Nie, nie myliłeś się - wymamrotała Amy. Przy
rzekła sobie, że zrobi wszystko, co w jej mocy, aby
wykonanie - Irena
scandalous
77
pomóc Angeline. Ale nie spodziewała się, że będzie
zmuszona udawać narzeczoną Benedicta! Szczerze
wątpiła w to, czy potrafi.
- Jeżeli nas obserwują, to zapewne wiedzą, że
mieszkamy w jednym pokoju - wyjaśniał dalej Benedict
- a to tylko czyni bardziej wiarygodną naszą historię.
- Nie mam pierścionka - zauważyła Amy. - Mogą
to zauważyć.
- Nic nie szkodzi. Nie wszystkie narzeczeńskie pary
zawracają sobie głowę takimi drobiazgami, szczególnie
kiedy związek stał się... intymny.
Amy poczuła okropną suchość w gardle.
- Intymny? - powtórzyła. Poczuła w środku jakiś
dziwny dreszcz.
Benedict uśmiechnął się nieznacznie.
- Nie masz powodu do niepokoju. Musimy udawać
tylko wtedy, gdy jesteśmy poza hotelem. Tutaj możemy
być sobą.
Amy zaczęła się zastanawiać, czy wie, kim naprawdę
jest. Nie poznawała siebie, takiej zakłopotanej i bojaź-
liwej.
- Mogłabyś już wziąć prysznic i ubrać się, poszlibyś
my wcześniej na kolację - zaproponował Benedict.
- Pójdę pod prysznic - wypaliła znienacka i wybiegła
do łazienki.
Szybko zamknęła drzwi i opierając się o nie, wzięła
głęboki wdech. W ciągu ostatnich 24 godzin spędzała
w tym pomieszczeniu sporo czasu, zamknięta na klucz.
Pół godziny minęło, zanim uznała, że jest gotowa
do zejścia na kolację. Przez ten czas jakoś zapanowała
nad nerwami, a poza tym poczuła wilczy apetyt.
Oboje starali się przeciągnąć pobyt w restauracji
jak najdłużej. Było już bardzo późno, kiedy wrócili
na górę. Za oknem bezustannie huczało i tętniło życiem
miasto. Ale Amy ono nie pociągało. To, niestety, nie
były wakacje i czas zabawy.
wykonanie - Irena
scandalous
78
Poszła do łazienki, umyła zęby i przebrała się
w swoją workowatą koszulę. Przekonywała się, że tej
nocy nie będzie żadnych problemów, w końcu po
przednia minęła bez katastrof. Oczywiście nie spała
tak dobrze jak w domu, ale to było do przewidzenia.
Zastanawiała się, czy kiedyś znowu zaśnie spokojnie
i głęboko, bez koszmarów.
Wróciła do pokoju i wskoczyła do łóżka, nakrywając
się kołdrą po brodę. Benedict stał odwrócony tyłem
i patrzył przez okno. Odniosła wrażenie, że zapomniał
ojej istnieniu i myśli tylko o Angeline.
- Nie położysz się spać? - spytała cicho. Ogarniało
ją rozdrażnienie, gdy tak na niego patrzyła. Stał przed
nią taki wysoki i silny... Było jej przykro, że jego
myśli zajęte są kimś innym.
Bez słowa odszedł od okna i w ubraniu wyciągnął
się na łóżku. Wyglądało na to, że nie chce lub nie
może spać. Amy zamknęła oczy i przygotowywała się
na długą, męczącą noc.
Pół godziny później niespodziewanie zasnęła twardo.
Przez jakiś czas spała spokojnie, lecz potem przyśniło
jej się coś dziwnego i przerażającego. Była w niebez
pieczeństwie, choć nie znała jego przyczyny. Przed
czymś uciekała, ale to coś było coraz bliżej. Wiedziała,
że jeżeli ją dopadnie - stanie się coś straszengo.
W końcu to coś - ciemny cień z iskrzącymi się
oczyma - dopadł ją. Amy krzyknęła przerażona
i natychmiast się obudziła.
Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła, był cień. Skuliła
się i zaczęła ponownie krzyczeć. Jakaś ręka zakryła
jej usta i Amy usłyszała całkiem znajomy głos:
- Przestań krzyczeć tak głośno. Połowa personelu
zaraz się tu zjawi.
- Przepraszam - wykrztusiła speszona, gdy Benedict
rozluźnił ucisk ręki na jej ustach. - Miałam koszmarny
sen.
wykonanie - Irena
scandalous
79
- Często miewasz takie sny? - zapytał Benedict.
- Prawie nigdy. - W ciemności nie widziała jego
twarzy zbyt dokładnie, ale doskonale czuła, że siedział
jeszcze na krawędzi łóżka. Opanowało ją drżenie.
- Czuję się już dobrze - powiedziała - możesz iść
spać.
Ale Benedict się nie poruszył.
- Co to za sen? - spytał.
- Niezbyt dokładnie pamiętam. Coś mnie goniło.
Coś ciemnego i strasznego.
- Hmm - mruknął w zamyśleniu.
Amy nie spodobała się ta reakcja.
- To nie ma żadnego znaczenia - powiedziała nieco
poirytowana. - W każdym razie już jest po wszystkim.
Spróbuję znów zasnąć, jeżeli zostawisz mnie samą.
Poczuła ulgę, gdy zobaczyła, że dotarło to do
Benedicta. Wstał i odszedł do swojego łóżka. Amy
z determinacją zamknęła oczy. Ale minęła godzina,
nim udało się jej usnąć i od razu zaczęła śnić. Nie
były to koszmary, niemniej kręciła się nerwowo na
łóżku. Kiedy się obudziła, miała zapuchnięte powieki
i podkrążone oczy, czuła się, jakby w ogóle nie spała.
Słońce, tak jak poprzedniego dnia, świeciło jaskrawo
i oslepiajco. Działało jej to na nerwy. Wolałaby, żeby
dzień był pochmurny i ponury, tak jak jej nastrój.
Benedict obudził się pewnie znacznie wcześniej, bo
był już umyty i ubrany. Amy wskoczyła pod prysznic,
umyła się i wytarła. Włożyła dżinsy, bawełnianą bluzkę
i uczesała swoje splątane, złociste włosy. Kiedy wyszła
z łazienki, Benedict czekał na nią.
- Idziemy na śniadanie? - zapytał.
- Tak - zgodziła się.
- Co ci jest? Czujesz się aż tak źle, z powodu
nocnych koszmarów? - Spojrzał na nią badawczo.
- Nie, to nie z powodu snu - przekonywała. - Jes-
wykonanie - Irena
scandalous
80
tern po prostu trochę zmęczona, to wszystko. Marzy
mi się, żebyśmy mogli coś zrobić, a nie siedzieć tu
i czekać na telefon.
- Mnie też się ta sytuacja nie podoba, ale nie
możemy nic zrobić. Musimy czekać na dalsze żądania
- przypomniał Benedict.
- Nienawidzę tego - burknęła. - Czy nadal będzie
my udawać turystów, spacerować i podziwiać widoki,
wiedząc, że jeteśmy obserwowani przez porywaczy?
- Tak, właśnie to będziemy robić - powiedział
bezbarwnym tonem Benedict. - Będziemy wykonywać
instrukcje zawarte w liście. I nie zrobimy nic, co
mogłoby narazić Angeline na jakiekolwiek niebez
pieczeństwo. A teraz lepiej zejdźmy na śniadanie, przed
nami kolejny długi dzień.
Po śniadaniu wyszli na gorące i zatłoczone ulice
Stambułu. Amy rozejrzała się nerwowo wokół.
- Myślisz, że mogą nas obserwować już w tej chwili?
- spytała szeptem Benedicta.
- To całkiem możliwe. Uważam zatem, że jest już
odpowiedni moment, abyś zaczęła odgrywać rolę
narzeczonej.
Amy otworzyła szeroko swe zielone oczy i zapytała
spłoszona.
- Co masz na myśli?
- Nie proponuję niczego nieodpowiedniego - po
wiedział sucho. - Na razie wystarczy, że będziemy
spacerować trzymając się za ręce.
Dłoń Amy natychmiast zwilgotniała. Ukradkiem
wytarła ją o nogawkę spodni.
- Wczoraj nie trzymaliśmy się za ręce - powiedziała
zdenerwowana.
- Masz rację - przyznał Benedict. - Tym bardziej
ważne jest, żeby dzisiaj urządzić udany pokaz. Mogliby
zacząć coś podejrzewać, a na tym nam przecież nie
zależy.
wykonanie - Irena
scandalous
81
Serce Amy zaczęło niespokojnie trzepotać. Nie
spodziewała się tego.
- Nie wydaje mi się to konieczne - zaczęła, ale
zamilkła, ponieważ Benedict, ignorując zupełnie ten
protest, wziął ją za rękę.
Miał mocną dłoń, a palce suche i ciepłe. Przez
dłuższy czas Amy nie mogła z siebie nic wkrztusić.
Oddychała z trudnością.
To śmieszne, czuć się tak wobec kogoś, kogo nawet
dobrze się nie zna, powtarzała sobie w kółko. Przecież
on należy do Angeline i wróci do niej natychmiast po
jej uwolnieniu.
Spacerowali ulicami Stambułu i stwierdziła za
skoczona, że szybko oswoiła się z tą nową sytuacją.
Przestała nawet zauważać tłumy ludzi, hałas i upał.
Powoli wracał jej rozsądek.
- Dokąd idziemy? - zapytała, wkładając sporo
wysiłku w to, by jej głos zabrzmiał lekko i normal
nie.
- Do kościoła Hagia Sophia i jeżeli nie będziesz
jeszcze miała dosyć świątyń, pojedziemy potem do
Błękitnego Meczetu. Znajduje się w pobliżu.
Amy zauważyła już ich minarety strzelające wysoko
w niebo. Wkrótce mieli przed sobą bryłę kościoła
Hagia Sophia ze złocistymi ścianami i olbrzymią kopułą
w centrum.
Weszli do środka. Doznała wielkiego rozczarowania,
kiedy Benedict puścił jej dłoń. Bardzo ją to zaniepo
koiło. Pokazywał jej mozaiki nad wejściem. Patrzyła
na nie posłusznie, ale szczerze mówiąc, niewiele
widziała. Potem przeszli do środkowej części kościoła
i tu wstrzymała oddech.
Były tam rzędy gigantycznych kolumn, które łączyły
się w łuki, oraz okna, przez które wpadało światło
słoneczne i oświetlało mozaiki. Ponad nimi rozpoś
cierała się imponujących rozmiarów kopuła.
wykonanie - Irena
scandalous
82
- To robi wrażenie - powiedział ściszonym głosem
Benedict.
- Jaką ma wysokość? - spytała Amy.
Wyciągnął z kiszeni przewodnik.
- Prawie pięćdziesiąt sześć metrów i kilka razy się
zawaliła.
- Mogłeś z tą informacją poczekać aż wyjdziemy
- skrzywiła się Amy.
- Nie martw się - dodał, zadowolony z siebie.
- Ostatni raz wydarzyło się to przed kilkuset laty.
Wolno spacerując obejrzeli prawie całe wnętrze
kościoła. Benedict zatrzymał się przy kolumnie nieda
leko wejścia. Podstawa kolumny otoczona była metalo
wym płaszczem, w którym znajdował się mały otwór
na grubość palca.
- Spróbuj dotknąć kolumny - zachęcił ją Benedict.
- Dlaczego? - spytała podejrzliwie.
- Po prostu, spróbuj.
Z lekką obawą dotknęła chłodnej powierzchni.
- Jest wilgotna - powiedziała zdziwiona.
- Jest znana jako Płacząca Kolumna - objaśnił
Benedict. - Ludzie dotykali jej przez wieki. Wierzyli
bowiem, że uzdrawia chorych i umożliwia bezpłodnym
kobietom macierzyństwo. - I spoglądając na Amy
nieco ironicznie, powiedział: - Może nie powinienem
był cię do tego zachęcać.
Amy spojrzała na niego z nagle zmienioną twarzą,
odwróciła się i odeszła szybkim krokiem. Nie za
trzymując się, wyszła z kościoła i ponownie znalazła
się w promieniach słońca. Benedict dogonił ją i szedł
w milczeniu obok niej, aż zatrzymała się w cieniu
drzew.
- Wygląda na to, że powiedziałem coś niewłaś
ciwego - odezwał się w końcu. - Może powiesz mi,
o co chodzi.
Wzięła głęboki oddech.
wykonanie - Irena
scandalous
83
- Nic takiego. Po prostu przypomniałeś mi o czymś,
o czym wolałabym zapomnieć.
- Coś bardzo osobistego? - spytał, marszcząc lekko
brwi. Wziął ją znowu za rękę i pociągnął, aby usiadła
na trawie. Usadowił się wygodnie obok niej. - Mam
zgadywać, co to takiego?
- Nie chcę, żebyś zgadywał - powiedziała z rezerwą.
- Nawet nie chcę o tym rozmawiać.
- Jeżeli ludzie czują się podobnie jak ty, z jakiegoś
powodu, to przede wszystkim powinni o tym mówić.
Dotychczas jeszcze nigdy nie zwrócił się do niej
takim tonem - niespodziewanie łagodnym i wzbudza
jącym zaufanie.
- Wydaje mi się, że nie potrafię - wyszeptała.
A z całą pewnością nie tobie, pomyślała.
Popatrzył na nią badawczo.
- To stało się wtedy, gdy dotknęłaś Płaczącej
Kolumny. Coś powiedziałem, co cię tak bardzo zdener
wowało. - Zmrużył oczy, próbując sobie przypomnieć.
- Czy dotknęło cię to, co powiedziałem o właściwości
kolumny, która podobno leczy bezpłodność? Czy masz
kłopoty tego rodzaju?
- Nie - odparła ledwo słyszałnym szeptem. - Ale
przypomniało mi to...
- Co ci przypomniało? - nalegał delikatnie.
W chwilę później nie mogła uwierzyć, że mu o tym
opowiedziała. I to właśnie jemu, Benedictowi Kane'owi!
A przecież nie chciała, żeby wiedział o niej za dużo.
Jeszcze przez chwilę milczał, jak gdyby oczekiwał,
że sama powie mu coś więcej. Kiedy stało się oczywiste,
że nic już nie usłyszy, przysunął się bliżej. Amy
zadrżała. Nie wiedząc dlaczego, czuła, że będzie jej
bardzo trudno ukryć coś przed Benedictem, jeżeli
zacznie pytać wprost.
- Jak się czułaś, myśląc, że jesteś w ciąży? - zapytał
w końcu.
wykonanie - Irena
scandalous
84
Amy nie spodziewała się, że o to zapyta, ale nie
było to zbyt trudne pytanie.
- Byłam zaskoczona - przyznała. - Przerażenie,
niedowierzanie, duma, co pół godziny czułam coś
innego.
- Więc chciałaś mieć dziecko?
- Nie chodziło tylko o dziecko. Nie zrobiłam tego
dla zaspokojenia instynktów macierzyńskich. Ale gdy
pomyślałam, że to się stało, zaczęłam marzyć. Marzy
łam o ślubie, dozgonnym szczęściu, o nas dwojgu
i dziecku. - Jej oczy posmutniały. - Byłam wówczas
bardzo naiwna. Jak dziewczynka, która wierzy w bajki
z happy endem.
- Kiedy to było?
- O, już ponad rok temu.
- Kochałaś ojca? - spytał tonem nieco ostrzejszym,
niż należało.
Amy wzdrygnęła się.
- W tym czasie myślałam oczywiście, że jest tym
jedynym. Był pierwszym liczącym się mężczyzną
w moim życiu.
N
Benedict popatrzył na nią sceptycznie.
•- Trudno w to uwierzyć. Ile ty masz lat? Pewnie
około dwudziestu. I byłby to twój pierwszy mężczyzna?
- Tak, ponieważ... - zaczęła Amy, próbując się
usprawiedliwiać, ale zamilkła.
- Ponieważ co? - nalegał.
Amy westchnęła lekko. Wiedziała, że popełniła błąd,
wdając się w tę rozmowę. Nie zdawała sobie sprawy,
jak do tego doszło. Jeszcze kilka minut temu przy
rzekała sobie, że nie powie mu nic o swoim prywatnym
życiu. I oto wypaplała mu absolutnie wszystko.
- Ponieważ co? - powtórzy? pytanie. Patrzył na
nią swymi ciemnymi oczyma domagając się odpowiedzi
i Amy poczuła, że musi mu ustąpić.
- Z powodu Angeline - wymamrotała.
wykonanie - Irena
scandalous
85
- A co twoja kuzynka ma z tym wspólnego? - Spoj
rzał surowo.
- Angeline zawsze lubiła rywalizować, gdy w grę
wchodzili mężczyźni - powiedziała po dłuższej przerwie,
starannie dobierając słowa. - Dla niej była to zabawa,
a ponieważ jestem jej kuzynką, tym bardziej ją to
bawiło.
Widać było, że Benedict nie jest zadowolony z tego,
co usłyszał. Ale to on domagał się odpowiedzi.
- Gdy tylko kogoś poznałam i polubiłam, Angeline
natychmiast próbowała mi go odebrać - mówiła dalej
zmęczonym głosem. - Nie sądzę, żeby robiła to
umyślnie czy złośliwie, ale możliwe, że tak było. Nigdy
nie byłam tego pewna do końca. W każdym razie
zawsze jej się to udawało. Widziałeś nas obie, więc
wiesz, czym się różnimy. Jest ładniejsza, zgrabniejsza,
bardziej seksy, lepiej ubrana i bardziej czarująca...
- Nie przesadzaj, nie bądź taka krytyczna wobec
siebie - przerwał jej stanowczo.
- Nie przesadzam - westchnęła Amy z rezygnacją.
- Ale sprawy tak wyglądają. W każdym razie, kiedy
poznałam Gilesa, trzymałam go z dala od Angeline
- powiedziała, uśmiechając się gorzko. - Później
żałowałam, że tak zrobiłam. Byłoby lepiej, gdyby
Angeline odebrała mi go od razu.
- Nie był zadowolony, kiedy oznajmiłaś mu, że
jesteś w ciąży?
- Na początku próbował upierać się, że to nie jego
dziecko. Oświadczyłam, że wiem to z całą pewnością.
Dopiero wtedy oznajmił, że jest żonaty! Dużo wyjeż
dżał, myślałam, że w interesach. Tak przynajmniej
twierdził i ja w to, głupia, wierzyłam. - Przeczesała
palcami swoje złociste włosy. - Taka byłam ufna,
taka dziecinna. Kłamał ciągle, wszystko było jednym
kłamstwem, a ja ani przez chwilę go o to nie pode
jrzewałam. Nie tylko, że był żonaty, ale miał czwórkę
wykonanie - Irena
scandalous
86
dzieci. C z w o r o ! I z całą pewnością nie chciał mieć
następnego, a w każdym razie nie ze mną. Wpadł
w szał. Nigdy go takim nie widziałam. Byłam przera
żona. Krzyczał, że nigdy nie zgodzi się na to dziecko
i że będę musiała się go pozbyć. Straszył mnie, że
jeżeli sama nie pójdę, to zawiezie mnie do kliniki.
Oczy Benedicta stały się prawie czarne.
- Czyżby cię uderzył? - spytał z napięciem w głosie.
- Tak, kilka razy - przyznała cicho. - Byłam
zaszokowana. Nikt nigdy nie podniósł na mnie ręki.
To oczywiście nauczyło mnie czegoś o mężczyznach
- powiedziała gorzko. - Później okazało się, że alarm
był fałszywy. A jednak byłam prawie zadowolona, że
tak się stało, ponieważ udało mi się wyplątać z tego
związku bez poważniejszych konsekwencji.
- Wydaje mi się, że wyrządził ci dużo złego - orzekł
Benedict.
- Wtedy wyglądało to nie najlepiej - przyznała
Amy. - Przez jakiś czas byłam całkiem rozbita. I to
nie z powodu zakończenia naszej znajomości, ale przez
te wszystkie kłamstwa. Wówczas to odziedziczyłam
po wuju pieniądze, za które kupiłam sklep i powoli
zaczęłam układać sobie życie. I patrząc na to z per
spektywy, myślę, że się wiele nauczyłam. Nie jestem
już taka naiwna i radzę sobie ze wszystkim znacznie
lepiej.
- Nie powinnaś być zmuszana do tego, żeby stać
się twardą. Nie jesteś osobą tego typu. - Po chwili
zapytał już całkiem innym tonem: - Czy ciągle czujesz
coś do niego?
- Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek go ko
chała, sercem i duszą, tak jak się naprawdę kocha.
Dużo w tym było niedojrzałości. Patrząc wstecz, trudno
mi zrozumieć, jak mogłam dać się wciągnąć w to
wszystko.
- Zawsze łatwo być mądrym po fakcie.
wykonanie - Irena
scandalous
87
- Zabrzmiało to jak głos ciężko doświadczonego
człowieka. Czyżbyś zrobił coś czego żałujesz? - spoj
rzała na niego uważniej.
- Każdemu coś może się zdarzyć...
r-
Myślę, że tak - westchnęła Amy. Ponownie
zmierzyła go wzrokiem. - Zdajesz sobie sprawę z tego,
jak niewiele o tobie wiem? Mówię ci o rzeczach, których
nikomu bym nie zdradziła, a przecież jesteś całkiem
obcym człowiekiem.
- Wiadomo, że łatwiej zwierzyć się komuś obcemu,
niż osobie bliskiej. - Wzruszył ramionami.
- Sądzę, że nadeszła pora na rewanż. Może powie
działabyś coś o sobie. W końcu jeszcze przez kilka
dni będę grała rolę twojej narzeczonej. Nie sądzisz, że
wiedząc więcej o tobie, łatwiej mi będzie wejść w rolę?
- Z pewnością - zgodził się Benedict. - Co chcia
łabyś wiedzieć?
Amy nie przypuszczała, że Benedict tak łatwo
przystanie na jej propozycję. Zaskoczona, nie wiedziała
o co zapytać.
- Powiedz mi, z czego żyjesz - wydusiła w końcu
z siebie, wiedząc, że nie jest to najlepsze pytanie, ale
ciągle nie była w stanie zapytać o coś bardziej osobis
tego.
- Sądziłem, że wiesz. Zarządzam grupą przedsię
biorstw.
- Grupą? - powtórzyła. - To nie wiesz, ile ich jest?
- Siedem - powiedział ijśmiechając się nieznacznie.
- Co to za przedsiębiorstwa?
- W większości zajmują się handlem, szczególnie
handlem konfekcją. I uprzedzając twoje pytanie, od
razu odpowiem, że nie zajmuję się projektowaniem
ubiorów. Rozprowadzam je tylko.
- Czy to jest rodzinny biznes? - spytała.
Benedict potrząsnął przecząco głową.
- Zacząłem od jednej małej firmy, którą kupiłem
wykonanie - Irena
scandalous
88
za pieniądze odziedziczone po dziadku. Potem stop
niowo ją powiększałem i poszerzałem zakres działa
nia. Odniosłem sukces i zacząłem kupować inne
firmy.
- Musiałeś ciężko pracować.
- To nie jest trudne, jeżeli nie ma się żony i rodziny,
którym trzeba poświęcać czas.
- Dlaczego nie jesteś żonaty? - zapytała zacieka
wiona i speszyła się bardzo, uświadamiając sobie, jak
osobiste pytanie zadała.
Benedict chyba nie miał ochoty odpowiadać na to
pytanie. Wskazywał na to ponury wyraz jego twarzy
- nie był przyzwyczajony do takich przesłuchań.
Wreszcie wzruszył ramionami.
- Po prostu nie zrobiłem tego.
- Ale dlaczego? - nie rezygnowała Amy.
- Czy musi być jakiś powód? - dodał z lekkim
zniecierpliwieniem.
- Na ogół jest - mimo rosnącego zdenerwowania
nie dawała za wygraną. - Może był ktoś, o kim nie
mogłeś zapomnieć? - podpowiadała niepewnie. - Ktoś,
kogo pragnąłeś, lecz nie mogłeś go zdobyć?
- Nie - odpowiedział bez wahania. Patrzył na nią
swymi czarnymi oczyma. - Nie jestem żonaty, bo nie
spotkałem odpowiedniej osoby. Spędziłem sporo czasu
w wielu łóżkach, ale żadne nie było tym właściwym.
Żadna z kobiet, które poznałem, nie zajęła miejsca
w moim sercu.
Amy z trudem przełknęła ślinę.
- Rozumiem - powiedziała niemalże szeptem. - Ale
mówiłeś, że Angeline wydawała ci się... - nie mogła
dokończyć zdania. Myśl, że Angeline mogłaby być
wymarzoną kobietą, była dla Amy nie do zniesienia.
- Kiedy spotkałem Angeline, pomyślałem, że być
może... - przerwał na chwilę, jakby wahając się, czy
powinien mówić dalej, i dodał szorstko: - Sam nie
wykonanie - Irena
scandalous
89
wiem, mieliśmy tak mało czasu. Może kiedy będzie
już wolna...
Oboje zamilkli przypominając sobie powód, dla
którego znaleźli się w Stambule.
Amy pierwsza przerwała ciszę.
- Czy twoja rodzina wie, że tu jesteś? - zapytała
łagodnym głosem. - Czy zdają sobie sprawę, jak
zaangażowałeś się w sprawę mojej kuzynki?
- Moje życie jest moją osobistą sprawą. Zadzwo
niłem do rodziców i powiedziałem im, że wyjeżdżam
na kilka dni w sprawach służbowych. Podróżuję dosyć
często, nikogo więc to nie zdziwiło. Nie chciałem ich
niepokoić mówiąc, że jestem zaplątany w sprawę
porwania.
- Nie masz rodzeństwa, któremu mógłbyś się zwie
rzyć?
- Miałem starszego brata - powiedział po krót
kiej przerwie. - Zginął w karambolu na autostra
dzie. Był ofiarą wypadku, którego sam nie spowo
dował.
- To straszne - powiedziała ze współczuciem Amy.
- Tak - przyznał. Wyraźnie widać było wysiłek,
z jakim próbował odsunąć od siebie to wspomnienie.
- Ta rozmowa zaczyna przybierać zdecydowanie
niebezpieczny charakter - powiedział wreszcie. - Jeżeli
któryś z porywaczy obserwuje nas teraz i widzi rosnące
przygnębienie na naszych twarzach, nabierze zaraz
podejrzeń. Nie zapominaj, że jesteśmy parą narzeczo
nych. Jesteśmy zaniepokojeni losem Angeline, ale
powinniśmy przynajmniej robić wrażenie umiarko
wanie szczęśliwych. Większość narzeczenskich par
cieszy się, kiedy jest razem.
- Nie wydaje mi się, żebym była dobra w roli
narzeczonej, nawet takiej tymczasowej - powiedziała
Amy z grymasem niezadowolenia. - Czy nie mog
libyśmy już tego skończyć?
wykonanie - Irena
scandalous
90
- To z pewnością nie pomoże Angeline. Porywacze
muszą wierzyć, że wykonujemy dokłanie ich instrukcje
oraz, że jesteśmy tymi, za których się podajemy.
Wziął Amy za rękę i pomógł jej wstać. Niespodzie
wanie objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Jego
uścisk był tak mocny, że nie mogła się z niego
wyswobodzić.
- Co ty wyprawiasz? - jęknęła trwożliwie.
- Przestań się ociągać i zacznij grać - poinstruował
ją surowo. - Narzeczeni lubią się całować i my właśnie
to będziemy robić.
- Nie, nie będziemy - zaczęła z oburzeniem. Ale jej
protest został gwałtownie przerwany nagłym pocałun
kiem. Podejrzewała, że pocałunek jest tak mocny, że
nie pozwoli jej mówić. A może Benedict zawsze tak
całuje? Może chciał się zrewanżować za te wszystkie
chwile, kiedy był poirytowany z jej powodu?
Wreszcie musiał zrobić przerwę, aby złapać oddech.
Amy gwałtownie zaczerpnęła powietrza i spojrzała
na niego wściekła.
- Przestań - syknęła.
- Jeszcze nie teraz - Benedict był nieugięty. - Jeżeli
tego nie lubisz, a na to wygląda, to zamknij oczy
i staraj się pamiętać, że robisz to dla Angeline.
Amy zamknęła oczy, ponieważ nie chciała patrzeć
na niego z takiej odległości. Mylił się, sądząc, że nie
spodobał się jej ten pocałunek. Podobał się jej aż za,
bardzo. I dlatego drżała. Gdyby się domyślił, miałby
nad nią przewagę w przyszłości, a na to nie mogła/
pozwolić.
Pocałował ją znowu. Amy poczuła, jak przenika ją
dreszcz aż do głębi duszy. Jego usta były ciepłe i suche.
v
Miała uczucie, że pragnął głębiej wsunąć język, ale;
powstrzymał się.
Dookoła panowała spiekota. Ich jednak chronił
cień drzew. Mimo to Amy czuła ogarniający ją żar.
wykonanie - Irena
scandalous
91
Ten drugi pocałunek był zniewalający. Kiedy wreszcie
ją puścił, ledwie mogła stać o własnych siłach. Jego
ciemne, prawie czarne, tajemnicze oczy były w niej
utkwione.
- Myślę, że jak na pierwszy dzień udawania, to
wystarczy - powiedział beztrosko.
Amy nie odpowiedziała, po prostu nie mogła.
Benedict odwrócił się i ruszył szybkim krokiem. Amy
potykając się, pospieszyła za nim. Czuła się tak, jakby
całe jej życie odmieniło się na zawsze.
To był tylko pocałunek, powtarzała sobie ciągle
jak oszalała. Ludzie całują się codziennie.
Ale potem nie czują się tak jak ona. Nie są gotowi
oddać połowy życia za jeszcze jedno takie doznanie.
Oszalałaś, mówiła do siebie oszołomiona. Słońce,
upał i to dziwne, egzotyczne otoczenie działa na ciebie
w ten sposób.
Lecz wiedziała, że to nieprawda. Żadna z tych rzeczy
nie była przyczyną jej obecnego stanu. To Benedict
Kane tak na nią działał.
I to była najbardziej szalona rzecz pod słońcem!
wykonanie - Irena
scandalous
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Resztę dnia Amy spędziła w otępieniu. Rozmawiała
z Benedictem, zjadła lunch, poruszała się po pokoju
zupełnie normalnie, ale jednocześnie była jakby nieo
becna. Poczucie nierealności było jednak tym razem
całkiem miłe. Pozwalało jej zapomnieć o wszystkim,
co zaszło wcześniej.
Wieczorem udali się na zwiedzanie Błękitnego
Meczetu. Posłusznie podziwiała sześć wysmukłych,
eleganckich minaretów umieszczonych na jego flan
kach, dwieście sześćdziesiąt okien zalanych światłem,
nadzwyczajnie zdobione płytki, które pokrywały ściany,
filary i kopułę. Większość z nich utrzymana była
w tonacji błękitu, od której wziął nazwę meczet.
Kiedy wreszcie wyszli, czas było wracać do hotelu.
Mimo poczucia nierzeczywistosci, które ciągle się
utrzymywało, serce Amy przyspieszyło rytm na myśl
o tym, że zbliżała się kolejna noc w jednym pokoju
z Benedictem. Ta perspektywa przejmowała ją prawie
śmiertelnym lękiem, ale niosła też dziwny rodzaj
zadowolenia. Towarzyszyło jej ciągle poczucie winy,
wiedziała bowiem, że nie powinna myśleć o takich
sprawach. Powinna być całkowicie pochłonięta i skon
centrowana na jednym: jak uwolnić Angeline.
Telefon zaczął dzwonić, gdy wchodzili do pokoju
hotelowego. Serce Amy rozpoczęło harce z zupełnie
nowego powodu. Trzęsącą się ręką niezdarnie chwyciła
słuchawkę.
- Tak? - powiedziała nerwowo.
- Jutro, o jedenastej rano masz być przy Wieży
wykonanie - Irena
scandalous
93
Galata - poinformował ją męski głos. Po czym połą
czenie zostało przerwane.
- Halo? - potrząsała gwałtownie aparatem. - Proszę,
jeszcze chwilę. Chciałabym wiedzieć...
Za późno. Nikt nie odpowiadał.
- Chce, żebyśmy zjawili się pod Wieżą Galata jutro,
o jedenastej - powtórzyła głucho Benedictowi.
- To całkiem niedaleko - powiedział. - Po drugiej
stronie Złotego Rogu. Przejdziemy przez Most Galata,
to zaledwie kilka minut pieszo.
- Ale ciągle jesteśmy w tym samym punkcie - wy
rzuciła z siebie roztrzęsiona. - Nawet nie usłyszałam,
czy Angeline jest żywa i zdrowa. Wszystko mogło jej
się przytrafić od chwili porwania!
- Nic jej się nie stało -Benedict zapewnił natych
miast. - Jeżeli chcą wydostać od nas okup, to nie
miałoby sensu, gdyby jej zrobili jakąś krzywdę.
- Przestań traktować mnie jak dziecko - rzuciła
gniewnie Amy. Zamiast wygodnego uczucia odreal
nienia powróciło dojmujące, bolesne napięcie nerwów.
- Porwania są zawsze związane z niebezpieczeństwem,
a ofiary nie zawsze wychodzą bez szwanku. Nie
udawaj, że o tym nie wiesz!
Benedict chwycił ją i lekko potrząsnął, twarz mu
się zmieniła przybierając wygląd ponurej maski.
- Tak, zawsze jest jakieś ryzyko - przyznał. - Ale
możemy zminimalizować je, postępując rozważnie
i zgadzając się na warunki stawiane przez kidnaperów.
- Przecież to właśnie robimy - mruczała - i wścieka
mnie to.
- Myślisz, że mnie nie? - spytał z błyskiem w oku.
- Ale nasze uczucia musimy zostawić na boku. Naj
ważniejsze, żebyśmy uwolnili Angeline.
Uświadomił sobie, że ciągle ją ściska, więc gwał
townie opuścił ręce i odwrócił się. Amy patrzyła na
niego tępo. Rzeczywiście nie musiała się go obawiać
wykonanie - Irena
scandalous
94
mimo wspólnego pokoju. Nie będzie więcej pocałun
ków, tutaj, gdzie mogli być sarni. Wcześniej to była
gra, bo porywacze mogli ich obserwować.
Amy zdenerwowała się czując, że prawie zaczyna
nienawidzić swej kuzynki. Tylko o niej myślał Benedict!
Wszystko, co robił, robił z myślą o niej. Wstydziła się
okropnie tych uczuć, ale powstrzymać ich nie potrafiła.
Zepsuło jej to apetyt, toteż, kiedy zeszli na obiad,
mogła jedynie przełknąć kęs delikatnej baraniny
zawijanej w cieście, polanej masłem i podanej w wy
warze ze świeżych jarzyn. Na deser było ciasto z masą
z orzechów włoskich, ale Amy tylko spróbowała
i odsunęła od siebie talerz.
- Nic to nie pomoże, jeżeli przestaniesz jeść - stwier
dził Benedict z zatroskaną twarzą.
Nagle przeraziła się, że może się z czymś zdradzić,
więc spuściła głowę i pochyliła nad talerzem z niedo
kończonym daniem.
- Jestem zmęczona, to wszystko. Tak bardzo chce
mi się spać.
- Oboje potrzebujemy snu - przytaknął krótko.
Amy przyjrzała mu się. Pod oczyma miał cienie.
Przypomniała sobie, że przecież to ona wyrwała go ze
snu, kiedy męczyły ją nocne zmory.
- To chyba z mojego powodu - mruknęła. - Przykro
mi, ale miałam takie okropne sny.
- Nie ma tu niczyjej winy - powiedział tym samym
rzeczowym tonem. Podniósł się od stołu. - Wracajmy
na górę i natychmiast do łóżek. Jutro czeka nas ciężki
dzień i nie pomoże to Angeline, jeżeli będziemy
zasypiać stojąc.
Pół godziny później leżała w łóżku, wpatrując się
w ciemności. Z ulicy jak zwykle dobiegał jednostajny
hałas.
Przezornie tłumiąc westchnienie, Amy odwróciła
się na bok i zdecydowanie zamknęła oczy. Z zazdrością
wykonanie - Irena
scandalous
95
przypominała sobie wszystkie noce, kiedy wczołgiwała
się do łóżka i natychmiast zapadała w sen. Teraz
zaczynała się zastanawiać, czy jeszcze kiedyś będzie
normalnie sypiać.
A jednak, już późną nocą, jej oddech stawał się
coraz bardziej głęboki i wyrównany, ciało rozluźniło
się i w końcu zapadła w długo oczekiwaną ciemność.
Jednak ten głęboki, spokojny sen nie trwał długo.
Wkrótce zaczęły się marzenia, wpierw nieokreślone
i zagmatwane, za nimi nadeszły bardziej wyraziste,
ale i przerażające. Zaczęły się nocne zmory, te same,
które prześladowały ją ostatniej nocy.
Ciemna postać, której nigdy wyraźnie nie widziała,
rozpoczęła za nią pościg. Amy nie mogła zrozumieć,
dlaczego jest tak przerażona, wiedziała jedynie, że
musi uciekać. Biegła tak szybko, jak umiała, ale nie
mogła umknąć. Przyspieszała biegu, serce w piersiach
waliło i nogi drżały z wysiłku. Już wydawało się jej,
że wreszcie uciekła, gdy wtem to coś nagle wyłaniało
się z mroku i rzucało na nią...
Amy krzyknęła przerażona i obudziła się.
Przebudziła tym również Benedicta. Zapalił lampę
stojącą przy łóżku, podszedł i pochylił się nad nią
zatroskany.
- Znowu złe sny?
- Tak - mruknęła. I ujrzawszy dezaprobatę na
jego twarzy, dodała usprawiedliwiającym tonem.
- Wiem, że to jest okropne, bo ciągle cię budzę, ale
nic na to nie mogę poradzić.
- Co cię przestraszyło tym razem?
- Ciągle to samo. Ścigało mnie coś ciemnego i nie
bezpiecznego.
- Zabrzmiało to jak cytat z Freuda. - Ujrzała
zdziwienie w jego oczach.
- Możesz mi powiedzieć, co to znaczy? - pytała
natarczywie.
wykonanie - Irena
scandalous
96
- Nie jestem ekspertem, ale powszechnie wiadomo,
że sny tego typu mają związek ze sprawami seksu.
„Ciemna i niebezpieczna" postać, która tak cię prze
raża, to niewątpliwie ciemniejsza, dzika strona twojej
natury. Jeżeli tłumisz swoje instynkty albo odmawiasz
im prawa istnienia, to ujawniają się one i prześladują
cię w snach.
- Dzięki za wykład - powiedziała spokojnie Amy.
- Nie wierzę w żadne słowo, ale ty oczywiście czujesz
się znacznie lepiej teraz, kiedy znalazłeś racjonalne
wyjaśnienie moich nocnych koszmarów.
- To jest oczywiście bez znaczenia, czy ja czuję się
z tym lepiej - wyjaśniał Benedict. - To ciebie prze
śladują złe sny. Ale według mnie nic się nie zmieni,
jeżeli nie stawisz czoła problemom, które za nimi
stoją.
- Nie mam żadnych problemów! - Amy była wście
kła. - Przynajmniej nie miałam, dopóki ty nie pojawiłeś
się w moim życiu.
Przerwała nagle, gdy uświadomiła sobie, co powie
działa. Miejsce fali wściekłości zajęła panika. Może
nie usłyszał moich słów, modliła się bezgłośnie. A nawet
jeżeli słyszał, to, Boże, błagam, nie pozwól mu ich
zrozumieć.
Benedict mierzył ją wzrokiem, a Amy oczekiwała
w napięciu, żeby coś wreszcie powiedział. Zamarła,
wstrzymała oddech, nawet okiem nie mrugnęła.
Lecz on, nie mówiąc ani słowa, spojrzał w bok,
podniósł się i powoli podszedł do okna.
Amy wypuściła wstrzymywany oddech. Starała się
zrobić to jak najciszej. Jedno było pewne, nie może
sobie pozwolić na kolejną wpadkę.
Wyśliznęła się z łóżka, poszła do łazienki i spryskała
rozpaloną twarz zimną wodą. Kiedy wróciła do pokoju,
Benedict ciągle stał przy oknie, ale odwrócił się
i podszedł do niej. Miał bardzo zmienioną twarz.
wykonanie - Irena
scandalous
97
- Rzeczywiście, nie ma już żadnego powodu, żebyś
my musieli zajmować jeden pokój - oświadczył bez
wstępu. - Chyba lepiej będzie, jeżeli od jutra zamiesz
kamy oddzielnie.
- Dlatego, że zakłócam ci sen? - spytała Amy.
- Tak, zaczynasz wprawiać mnie w zakłopotanie
- stwierdził nadzwyczaj łagodnym głosem.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - Spojrzała na
niego zaskoczona.
- Niepotrzebnie się martwisz. Po prostu, jeszcze
nigdy nie zdarzyło się, żebym mieszkał w jednym
pokoju z kobietą i sypiał osobno. Początkowo od
czuwałem to jako interesującą nowość, ale nowości
mają to do siebie, że szybko się nudzą.
- Źle się czujesz mając mnie w pobliżu? - Amy
próbowała opanować nagłe załamania głosu i ucieszyła
się, że jej się to udało.
- Niezupełnie. Ale jeżeli sytuacja będzie się przed
łużać, twoja obecność, szczególnie w nocy, może stać
się problemem.
Instynkt podpowiadał Amy, że lepiej będzie, jeżeli
natychmiast przerwie tę rozmowę. Niestety, zamiast
tego usłyszała swój głos zadający następne pytanie:
- Problemem jakiego rodzaju?
- Nie zwykłem żyć jak mnich - odpowiedział sucho.
- Ale ostatnio byłem bardzo wstrzemięźliwy. Nie jest
to stan, który można przedłużać bez końca.
- Wszystko się unormuje, kiedy wróci Angeline.
-Amy przemogła suchość w gardle.
- Możesz mi nie wierzyć, ale nie spałem z twoją
kuzynką. - Benedict uśmiechnął się niepewnie.
- Nie spałeś? - wyrwało się jej, a w tych dwóch
słowach było ogromne zdziwienie oraz ulga. Słysząc
jak to zabrzmiało, próbowała oprzytomnieć, ale bez
powodzenia. - Dlaczego? - nie umiała powstrzymać
kolejnego pytania. Zaraz oblała się rumieńcem. - Prze-
wykonanie - Irena
scandalous
98
praszam - wymamrotała. - Nie mam prawa zadawać '
takich pytań.
- Nie mam nic przeciwko temu - usłyszała, za
skoczona. - Nie chciałem tak szybko nawiązywać
z nią kontaktów fizycznych. Chciałem wcześniej poznać
ją z innej strony, być może o wiele ważniejszej.
- Nie zawiodłeś się? - zapytała ze ściśniętym gardłem
i w napięciu oczekiwała odpowiedzi.
- Przez pewien czas wydawało mi się, że nie. Ale
teraz nie wiem, nie mam pewności.
- Dlaczego?
- Chyba wolałbym na to pytanie nie odpowiadać.
- Poruszył się niespokojnie, jak gdyby stwierdził, że
rozmowa zaczyna go krępować. - Myślę, że będzie
dobrze, jeżeli jutro przeniesiesz się do innego pokoju.
- Bo chciałbyś się ze mną przespać? - wybuchnęła
Amy. I natychmiast pożałowała, że zadała to pytanie.
Co to będzie za upokorzenie, jeżeli usłyszy: nie. A co
ze sobą zrobi, jeżeli on powie - tak...?
- Sądzę, że tymczasem pozostawimy to pytanie bez
odpowiedzi. - Benedict, jeszcze raz uśmiechnął się
tajemniczo.
Ale Amy nie mogła tego tak pozostawić. To przy
pominało obsesyjne rozdrapywanie bolesnej rany
i chociaż wiedziała, że może wszystko popsuć, nie
umiała się powstrzymać. ,
- Przypominam ci Angeline, prawda? - powiedziała
głucho. - Nie mielibyśmy tego problemu, gdybym
miała ciemne włosy albo była niska lub pulchna. Stałam
się czymś w rodzaju namiastki. Możesz sobie poigrać ;
z substytutem, dopóki nie znajdzie się oryginał.
W tym momencie twarz Benedicta zmieniła się •
i podszedł do niej.
- Nigdy nie bawiłem się kobietami, jeżeli one-nie t
miały na to ochoty. Wspólna zabawa i przyjemność /
nie są niczym złym. Ale inne rodzaje gry mnie nie '
wykonanie - Irena
scandalous
99
interesują. Przyznaję, pomyliłem się mówiąc ci, że
jesteś podobna do Angeline. Zupełnie jej nie przypo
minasz.
- Nieprawda - upierała się Amy - mam taki sam
kolor oczu.
- Ale włosy masz inne - upierał się Benedict.
- Jaśniejsze, bardziej jedwabiste, dłuższe. Masz sub-
telniejsze rysy, większe oczy, delikatniejsze usta. Nie
jesteś tak wysoka ani równie chuda. Stąpasz miękko
i poruszasz się z większą gracją. Kłócisz się z większym
upodobaniem, ale twój głos nie jest tak szorstki.
- Zamilkł nagle, jakby powiedział to wszystko mimo
woli.
- Ty to wszystko we mnie zauważyłeś? - Amy
patrzyła na niego oniemiała.
- Nie było to trudne - w jego głosie znowu pojawiła
się oschłość. - Nie rozstawaliśmy się przez ostatnie dni.
Bezwiednie przygryzła dolną wargę. Dokąd to
wszystko prowadzi? Pewna była, że nic dobrego ani
mądrego z tego nie wyniknie. Masz nie zapominać, że
mężczyźni mówią nie zawsze to, co myślą, szczególnie
w mroku nocy. Dlaczego Benedict miałby być inny?
Nagle uświadomił sobie, że czegoś pragnie - seksu,
zabawy, fizycznego zaspokojenia. Amy nie miała
pewności, czego. Ale wiedziała, że podobnie jak
wszyscy będzie starał się to osiągnąć. A o świcie
wszystkie te czułe słówka zostaną uznane za niebyłe.
- Może powinniśmy wziąć oddzielne pokoje już
teraz? - zapytała bezceremonialnie.
- O trzeciej rano? - Benedict zerknął na zegarek.
- Sądzę, że nie ocenią tego należycie, jeżeli zejdziemy na
dół i zażądamy separacji. - Przyglądał się jej uważnie.
- Dlaczego tak usilnie starasz się uciec? Czyżby tak
bardzo zaniepokoiło cię to, co dzisiaj usłyszałaś?
- Skądże - zaprzeczyła energicznie Amy. - Przecież
to ty sugerowałeś, że powinnam się stąd wynieść.
wykonanie - Irena
scandalous
100
- Zaczynam się zastanawiać, czy była to najlepsza
sugestia. - Zauważyła gwałtowny skurcz w kącikach
jego ust.
- Myślę, że wykazałeś rozsądek - orzekła zdecydo
wanie. - Nie powinniśmy dłużej przebywać we wspól
nym pokoju.
- Pamiętasz nasz dzisiejszy pocałunek? - spytał
wymijająco.
Mogłaby nie pamiętać? Ale nie życzyła sobie, żeby
pomyślał, że dla niej było to coś wyjątkowego.
- Przecież tylko udawaliśmy - przypomniała mu.
- To była demonstracja na użytek kidnaperów.
- Niczego milszego sobie nie przypominam - przy
znał łagodnie Benedict.
- Dla mnie nie miało to żadnego znaczenia - stwier
dziła krótko. - Nawet o tym nie pamiętałam, dopóki
mi nie przypomniałeś.
- Pozwól więc, że przybliżę ci to wydarzenie - mruk
nął.
Ruchy miał równie miękkie jak głos. I zaskakująco
szybkie. Otoczył ją ramionami, poczuła ciepło jego
ust, a nawet nie zauważyła, żeby się poruszył. Panika
zaczęła wzbierać w Amy, gdy odkryła, że ten pocałunek
rzeczywiście przypomina dokładnie poprzedni, popo
łudniowy. Zdawał się docierać do najciemniejszych,
najintymniej szych zakątków jej duszy. A jeżeli mógł
to osiągnąć przez pocałunek, co się stanie, gdyby
pozwolić mu posunąć się jeszcze dalej?
Podjęła nieco szaleńczą próbę wywinięcia się z jego
ramion. Na chwilę oderwał się od jej ust i ujrzała jego
oczy, teraz prawie czarne, spoglądające na nią.
- Przestań - rozkazał.
Ku swemu zdumieniu i niedowierzaniu - podporząd
kowała się natychmiast. Benedict mruknął coś z wyraź
nym samozadowoleniem i ponownie całą uwagę po
święcił jej ustom.
wykonanie - Irena
scandalous
101
Ten pocałunek był inny, chyba bardziej namiętny,
jak gdyby Benedict odkrył, że pragnie go więcej, niż
przypuszczał. Dotykał delikatnie językiem jej warg,
jakby badał ich smak, a ręce zaczynały być coraz
bardziej natarczywe w poszukiwaniu bliskości jej ciała.
Amy przeraziła się nowym atakiem. Z pocałunkiem
mogła sobie jeszcze poradzić, ale każdy dalszy krok
zbliżał ją do strefy autentycznego niebezpieczeństwa.
On wcale ciebie nie pragnie, powtarzała sobie
z ponurą zaciętością. Stęsknił się za Angeline, zbyt
długo nie było kobiety w jego łóżku. Jesteś pod ręką,
a ma nadzieję że nie będziesz nieprzystępna. I jeżeli
go nie powstrzymasz natychmiast, to niewątpliwie
okaże się, że ma rację. Poczuła kolejny atak strachu,
gdy jego palce zaczęły gorączkowo wędrować po jej
ciele. Musisz to przerwać, próbowała się wziąć w garść.
Lecz Benedict, bez wątpienia, nie miał zamiaru
wypuścić jej z objęć. Jego palce zaczynały pocierać
zaokrąglenie piersi i chociaż Amy zgrzytając zębami
przysięgała, że nawet nie drgnie w odpowiedzi, to
chyba odczuł reakcję, bo wydał lekki pomruk zado
wolenia. Dłoń podążyła w ślad za palcami, prześliz
gując się po delikatnym, pełnym ciele, niszcząc przy
okazji resztki oporu Amy. Jakże mogła z tym wszys
tkim walczyć? Przecież przez ostatnie dni czuła, że nie
oprze się nawet jego spojrzeniu, a to, co robił z nią
teraz, było znacznie bardziej zniewalające.
Benedict na chwilę przerwał pocałunek.
- Chciałabyś dowiedzieć się o czymś dziwnym?
- spytał rozbawiony.
Amy nie była pewna, czy chce. To, co się działo,
było wystarczająco dziwne; Czuła, że więcej nie znie
sie.
Ale on mówił dalej, nie czekając na jej odpowiedź.
- Kiedy pocałowałem cię dzisiaj, przed Błękitnym
Meczetem, pierwszy raz, od dłuższego czasu, przestałem
wykonanie - Irena
scandalous
102
myśleć o Angeline. Przez tych kilka minut zapomniałem
o jej istnieniu.
- Ale ona istnieje - przypomniała mu Amy. - Zo
stała porwana, jest najprawdopodobniej przerażona
i liczy tylko na nas, że ją uwolnimy. A z pewnością
nie doprowadzi do tego nasze obecne zachowanie.
- W porządku - powiedział znacznie już odprężony.
- Najpierw oswobodzimy Angeline a potem zajmiemy
się sobą.
- Nie musimy się sobą zajmować - zaoponowała
Amy, ignorując uparcie nierówne, przyspieszone tętno,
które świadczyło o czymś zupełnie przeciwnym.
Czuła na sobie taksujące spojrzenie jego ciemnych
oczu, ale nie pozwoliła się zastraszyć. Gdyby się
załamała i przyznała, z jaką łatwością dotarł do niej,
przełamał opór przy pomocy kilku pocałunków,
doprowadził do kompletnego rozstroju nerwowego,
byłaby stracona.
- Myślę, że powinniśmy się skoncentrować na
Angeline i nie myśleć o nikim innym - powiedziała,
patrząc mu prosto w oczy. - To jest krańcowy ego
izm, żeby w taki sposób spychać ją na boczny tor,
podczas gdy ona jest w prawdziwym niebezpieczeńs
twie.
Chyba nie uwierzył nawet w jedno jej słowo, lecz,
ku jej ogromnej uldze, zaczął się od niej odsuwać,
wycofując się z wolna w najdalszy kąt.
- Może masz rację - powiedział z namysłem, jakby
mówił do siebie. - Może nie jest to odpowiedni czas
i miejsce. Trzeba skupić się na sprawie, którą tu
musimy załatwić.
Amy wskoczyła do łóżka i owinęła się szczelnie
prześcieradłem.
- Zamierzam przespać się jeszcze kilka godzin
- powiedziała, mając nadzieję, że zabrzmiało to
zdecydowanie. - I radzę ci, zrób to samo. Będziemy
wykonanie - Irena
scandalous
103
musieli mieć uszy i oczy otwarte, gdy zjawimy się na
spotkaniu u stóp Wieży Galata.
Tym razem Benedict nie odpowiedział. Podszedł
do okna i przez kilka minut spoglądał w dal. Później
wrócił do łóżka, wyciągnął się i chyba zasnął.
Oczywiście Amy nie mogła zasnąć. Nawet tego się
nie spodziewała. Serce wciąż tłukło się jej w piersi. Nie
mogła zapomnieć, nawet na chwilę, uczuć, które nią
owładnęły, gdy dłonie Benedicta wędrowały po jej ciele.
I tu był problem. Dla niego była to tylko przypad
kowa znajomość. Nie miał pojęcia, że za każdym
razem, gdy się do niej zbliżał, czuła, jak każdy
centymetr jej ciała pokrywa się gęsią skórką w instyn
ktownym i niekontrolowanym odzewie.
Przepłynęły ostatnie godziny tej nocy, pokój zaczął
się rozjaśniać, wraz ze słońcem, które coraz wyżej
wznosiło się na nieboskłonie. Oboje wstali dosyć
wcześnie i bez słowa myli się i ubierali.
Pierwszy przerwał ciszę Benedict. Spojrzał na zegar
ek, a potem podniósł oczy na nią.
- Możemy już zejść na śniadanie. Mamy mnóstwo
czasu. Spacer pod Wieżę Galata nie potrwa długo.
- Nie jestem głodna - stwierdziła Amy cichym
głosem.
- Chyba nie boczysz się z powodu tej nocy? - Nie
znaczny skurcz przebiegł mu przez twarz.
- Boczę się? - powtórzyła, z błyskiem w oku.
- Dlaczego w takim razie nie odzywasz się do mnie?
- Przypominam ci, że ty również nie powiedziałeś
do mnie ani słowa.
- Wydawało mi się, że wcale tego nie oczekiwałaś.
- Jest mnóstwo rzeczy, których się po tobie nie
spodziewałam - powiedziała nerwowo. - Ale w ogóle
na to nie zwracałeś uwagi. Chyba rzeczywiście powinni
śmy zejść na śniadanie. Wkrótce musimy udać się pod
Wieżę Galata.
wykonanie - Irena
scandalous
104
- Dlaczego zmieniasz temat?
- Próbuję ci tylko uświadomić, że przestałeś myśleć
o Angeline. Chcesz mówić wyłącznie o nas, a nie my
jesteśmy tu najważniejsi.
- Tak samo obchodzi mnie bezpieczeństwo Angeline, jak i twoje. - Oczy Benedicta pociemniały.
- Udowodnij to - rzuciła mu wyzwanie. - Od chwili
gdy mnie ujrzałeś, zarzucasz mi brak troski. Wygląda
na to, że role się odmieniły. Ale to typowe dla mężczyzn
- powiedziała z wyraźną pogardą.
Twarz Benedicta stężała. Amy żałowała, że w ogóle
otwierała usta. To był najgorszy moment na takie
wyznania.
Podszedł bliżej i przemówił, a w jego głosie za
brzmiały niepokojące nuty.
- Twierdzisz, że jeżeli o mnie chodzi, to Angeline
może pójść do diabła? Że mam w głowie tylko jedno:
jak zaciągnąć cię do łóżka?
- Twierdzę, że z pewnością nie poświęcasz już
Angeline całej uwagi. - Amy stawiła mu dzielnie
czoło.
Przez chwilę wyglądało na to, że Benedict może ją
uderzyć. Amy nawet się lekko uchyliła, chociaż ręce
miał ciągle opuszczone.
To nim naprawdę wstrząsnęło, sądząc po nerwowej
reakcji. Widać było, ile wysiłku wkłada, by się wziąć
w garść. Nagle odwrócił się i odszedł szybko w drugi
koniec pokoju.
- To wszystko zaczyna być groteskowe i wymyka
się spod naszej kontroli - stwierdził rzeczowo, zno
wu odwracając się twarzą ku niej. - Sądzę, że nic
dobrego dla nas nie wyniknie, jeżeli nadal tak bę
dziemy postępować. I na pewno nie pomoże rów
nież Angeline. Jedyne rozwiązanie to twój powrót
do Anglii. Ja zostanę tutaj i będę się układał z pory
waczami.
wykonanie - Irena
scandalous
105
- Nie! - zareagowała bez wahania. - Na pewno
tego nie zrobię.
- Nie wierzysz, że wynegocjuję uwolnienie Angeline?
- Jak do tej pory, nie zrobiłeś niczego, co mogłoby
sprawić, bym ci zaufała.
Jego prawie czarne oczy zmierzyły się z jej oczyma.
Amy zmusiła się, żeby nie spuścić wzroku, chociaż
wszystko w niej się burzyło.
- Co mam zrobić, aby cię przekonać? Czy mam ci
obiecać, że palcem cię nie tknę?
- To pomogłoby z całą pewnością.
- A co będzie, jeżeli nie złożę takiego przyrzeczenia?
- powiedział znacznie łagodniej.
- Nie rozumiem, dlaczego nie mógłbyś tego zrobić
- wfdus&ta. T. wtbte. włamią. s&un&wpn gtesem..
- Przecież nic dla ciebie nie znaczę. I niczego do mnie
nie czujesz. Może poza obrzydzeniem* kiedy kłócę się
z tobą i doprowadzam cię do wściekłości.
Benedict nie spuszczał z niej wzroku przez dłuższą
chwilę. Amy czuła, że jeszcze chwila, a rozpłyrtie się
całkowicie, tak intensywnie przyglądał się jej swymi
ciemnymi oczami.
W końcu jednak odwrócił od niej wzrok.
- Tak, to powinno być rzeczywiście łatwe - powie
dział bezbarwnym głosem i ruszył w stronę drzwi.
- Dokąd idziesz? - spytała Amy.
- Do recepcji, chcę wziąć osobny pokój dla ciebie.
- Na moment zwrócił ku niej spojrzenie. - Przecież
tego chcesz, prawda?
- Tak, właśnie tego chcę - wymamrotała i była
zdumiona, z jaką trudnością przyszło jej wypowiedzenie
tych kilku słów.
Wyszedł zatrzaskując drzwi za sobą, a Amy opadła
na najbliższe krzesło.
Co tu się dzieje? - myślała skonsternowana. Co się
między nimi rozgrywa? Rozumiała, dlaczego ona nie
wykonanie - Irena
scandalous
106
może sobie poradzić ze stałą bliskością Benedicta, ale
nie mogła znaleźć żadnego wytłumaczenia dla jego
zachowania.
Biedna Angeline, pomyślała czując nagły przypływ
litości i poczucia winy. Przecież to ona powinna być
głównym przedmiotem ich troski, a tymczasem została
zepchnięta na drugi plan. To jest nie w porządku
i należy to naprawić.
Może wszystko znajdzie właściwe zakończenie po
spotkaniu z porywaczami pod Wieżą Galata? Może
będą mogli wrócić do domu i prowadzić normalne
życie?
Ale właśnie w to wątpiła najbardziej.
wykonanie - Irena
scandalous
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Wysiłki Amy, aby przełknąć chociaż trochę śniada
nia, nie zostały uwieńczone sukcesem i wraz z Benedic-
tem Kane'em udała się w stronę Wieży Galata.
Benedict, jak zwykle, wydawał się doskonale z-
orientowany co do wyboru drogi. I to była jedyna
- według Amy rzeczywiście jedyna - zaleta jego
obecności. Sama na pewno nie potrafiłaby poruszać
się po Stambule. Błądziłaby po każdym wyjściu
z hotelu.
Amy uważała ulice Stambułu za zatłoczone, ale
tłumy kłębiące się na obu końcach Mostu Galata biły
wszelkie rekordy. Uliczni straganiarze zajmowali każdy
centymetr terenu, sprzedając wszystko, od gwizdków
naśladujących głosy ptactwa po plastykowe helikoptery
na patyku. Obfitość owoców i warzyw, nieletni pucy-
buci nagabujący klientów, Sini młodzi chłopcy, tkwiący
przy archaicznie wyglądających wagach i usiłujący
namówić przechodniów, by zważyli się za bardzo
umiarkowaną opłatą.
Łodzie krążące wokół mostu jeszcze bardziej powięk
szały wrażenie tłoku. Na niektórych smażono ryby,
które wciśnięte między dwa grube kawałki świeżego,
chrupiącego chleba, sprzedawano zgłodniałym prze
chodniom. Łodzie płynęły w dół i w górę Bosforu,
większe statki przemierzały majestatycznie wody cieś
niny.
Benedict nie odezwał się od wyjścia z hotelu, a Amy
nie próbowała przerwać milczenia. W rzeczywistości
nawet nie wiedziała, czy usłyszałaby swój głos wśród
wykonanie - Irena
scandalous
108
plątaniny hałaśliwych głosów, krzyków ulicznych
sprzedawców i ogólnego zamieszania.
Przyłączyli się do zwartego potoku ludzi idących
przez most. Wielu z nich było niewątpliwie turystami,
ale widzieli także tragarzy zgiętych w pół pod mon
strualnej wielkości pakunkami, zakwefione kobiety
posłusznie drepczące o krok za swymi mężami, grupy
Cyganów o czarnych, błyszczących oczach i surowych,
agresywnych twarzach. A nawet biznesmenów, którzy
spieszyli się, przytulając swoje aktówki.
Byli w połowie drogi, gdy Benedict zatrzymał się
niespodziewanie.
- To jest prawdopodobnie jeden z najpiękniejszych
widoków w Stambule - powiedział, patrząc przez
Bosfor.
Amy spojrzała na niego zdumiona.
- Nie przyszliśmy tutaj, żeby podziwiać krajobrazy!
- przypomniała mu szorstkim głosem.
- Mamy mnóstwo czasu. Nie musimy dotrzeć do
Wieży Galata prawie godzinę przed czasem.
- Wolę przyjść przed czasem, niż spóźnić się, bo
zachciało mi się podziwiać scenerię - powiedziała
cierpko.
- Więc dobrze, chodźmy - odrzekł bezbarwnym
głosem.
Ruszył szybszym krokiem. Nim poszła jego śladem,
rozejrzała się wokół. Miał rację, to robiło wrażenie.
Widziała ściany Pałacu Topkapi, wielkie kopuły
i minarety meczetów oraz budynki stłoczone wokół.
Na pierwszym planie była woda, pełna ruchu, życia
i kolorów, a na niej łodzie różnych kształtów i roz
miarów, z trudem torujące sobie drogę albo zakot
wiczone spokojnie wzdłuż brzegu.
Wtem zdała sobie sprawę, że Benedict wyprzedził ją
-
znacznie, więc popędziła, aby złapać go, nim zagubi się
zupełnie w otaczającym ją tłumie.
wykonanie - Irena
scandalous
109
Gdy zbliżali się do przeciwnego krańca mostu,
Benedict wskazał budowlę przed nimi.
- To jest Wieża Galata - powiedział zwięźle.
Amy spojrzała we wskazanym kierunku. Zobaczyła
wieżę wyrastającą ponad stłoczone wokół budynki.
Przypominała ona grubą i przysadzistą rakietę kos
miczną. Mimo upału przejął ją lekki dreszcz! Jeden
z porywaczy Angeline oczekiwał na nich właśnie tam.
Być może dowiedzą się wreszcie, co stało się z jej
kuzynką i w jaki sposób będą mogli pomóc jej
w odzyskaniu wolności.
Wąskie, kręte uliczki prowadzące do wieży były
zatłoczone, ale wydawało się, że tłum jakby za do
tknięciem czarodziejskiej różdżki rozstępował się
przed Benedictem. Amy postępowała za nim, prag
nąc gorąco, aby ten dzień skończył się jak najszyb
ciej. Chyba codziennie powtarzała to życzenie, odkąd
znalazła się w Stambule, ale jeszcze ani razu nie
została wysłuchana. Przeciwnie, wydawało się jej, że
dni stają się coraz dłuższe. Czasem miała wrażenie, że
nie mają końca.
Dotarli wreszcie do wieży. Benedict wykupił bilety
wstępu i mogli wejść do środka.
- Dokąd mamy się teraz udać? - spytała Amy.
- Przypuszczam, że na sam szczyt. Jest tam plat
forma widokowa. To miejsce wydaje się wymarzone
na taką randkę.
Winda wyniosła ich na siódme piętro, skąd przeszli
kilka krętych schodków i znaleźli się na tarasie.
Znajdowało się tam dosyć dużo ludzi, lecz Amy nie
zauważyła ich w pierwszej chwili. Widok z góry, na
Stambuł i Bosfor rozciągający się u ich stóp, był zbyt
efektowny.
Oderwała swe zielone oczy od fascynującego, eg
zotycznego pejzażu.
- Co powinniśmy teraz zrobić? - spytała niepewnie.
wykonanie - Irena
scandalous
110
- Nie wiem - przyznał. - Czekajmy. Mam nadzieję,
że ktoś do nas podejdzie.
- Wiem - mruknęła - ale jestem taka niespokojna.
Nienawidzę tego wszystkiego, tym bardziej że nic nie
mogę zrobić i cały czas czuję taką... taką...
- Niemoc? - podsunął jej, gdy nie mogła znaleźć
właściwego słowa.
- Nie tego słowa chciałam użyć, ale nie pomyś
lałabym, że ty mógłbyś coś podobnego odczuwać.
- Amy uśmiechnęła się blado.
- Jak do tej pory nie miałem takich problemów
- przyznał z kwaśnym uśmiechem. Rozejrzał się wokół.
- Jak długo każą nam tu czekać?
- Dopiero jedenasta - zwróciła uwagę Amy. Coraz
więcej ludzi pojawiało się na tarasie. Amy obserwowała
ich nieufnie. Każdy mógł być jednym z kidnaperów.
Ale nikt do nich nie podchodził. Skierowali się prosto
do barierki, by podziwiać widok i robić zdjęcia.
Pozostali na szczycie wieży ponad godzinę. Platforma
była zatłoczona do granic możliwości. Ludzie, pragnący
dotrzeć za wszelką cenę do barierki, odpychali ich na
bok. Lecz wraz ze zbliżającą się porą lunchu tłum
rozrzedził się i wielu obserwatorów odchodziło w po
szukiwaniu jakiegoś posiłku.
- Chyba już nikt nie przyjdzie - powiedziała w koń
cu przygnębiona Amy. - Bawią się nami. Może w ogóle'
nie mają zamiaru wypuścić Angeline - dodała z obawą
w głosie, kiedy uświadomiła sobie, co to może oznaczać
dla jej kuzynki.
- Rzeczywiście zaczynam podejrzewać, że ktoś urzą
dził sobie z nas zabawę - zgodził się Benedict nieoczeki
wanie zaciętym głosem. - Chociaż, z drugiej strony,;
mógł to być tylko rodzaj testu. Mogli sprawdzać, czy,
zjawimy się w oznaczonym miejscu o wyznaczoneji,
godzinie. Teraz, kiedy przekonali się, że mogą nam*?
zaufać, wyznaczą właściwe spotkanie. |
• " ' !
.1
wykonanie - Irena
scandalous
111
- To co teraz zrobimy? - spytała zrozpaczonym
głosem.
- Chyba wrócimy do hotelu i poczekamy, aż znowu
nawiążą z nami kontakt. - Benedict spojrzał na nią
surowo. - Chyba nie masz zamiaru płakać, co?
- Pewnie, że nie — zaprzeczyła gwałtownie.
- Oczy mi trochę łzawią i to wszystko. Pewnie z po
wodu jaskrawego słońca. Lepiej włożę ciemne oku
lary.
Zaczęła grzebać w torebce w poszukiwaniu okula
rów. Zamiast nich natknęła się na złożony kawałek
papieru, którego wcześniej z całą pewnością tam nie
wkładała.
Wyjęła go ostrożnie i przyjrzała mu się.
- To nie jest moje - powiedziała zdumiona. - Ktoś
to musiał wsunąć do mojej torebki.
Benedict wziął od niej świstek papieru, rozwinął
i przebiegł wzrokiem.
- Chcą od nas pięć tysięcy funtów jako zaliczkę
- powiedział ponuro. - Mamy to zostawić pod ławką,
zawinięte w starą gazetę, w północnym rogu Pałacu
Topkapi.
- Kiedy musimy to zrobić? - Amy głośno przełknęła
ślinę.
- Jutro rano, o jedenastej.
- Czy uwolnią Angeline natychmiast po otrzymaniu
pieniędzy?
- Wcale nie mają zamiaru jej uwolnić. To jest tylko
zaliczka - przypomniał jej Benedict. - Traktują to
jako gest dobrej woli z naszej strony. Zapewnienie, że
jesteśmy gotowi spełnić wszystkie ich żądania, w za
mian za uwolnienie Angeline. Jaką sumę możesz
podjąć? - spytał Benedict.
- Nie więcej niż kilka tysięcy. Mówiłam ci, że nie
mogę naruszyć spadku po wuju. A nawet, gdybym
przekonała w jakiś sposób zarząd powierniczy, że jest
wykonanie - Irena
scandalous
112
taka gwałtowna potrzeba, i gdyby zgodzono się na
sprzedaż akcji, to i tak minęłyby tygodnie, zanim,
udałoby się załatwić wszystkie formalności i mogłabym
podjąć gotówkę. Nie sądzę, żeby porywacze zechcieli
czekać tak długo - zakończyła zrozpaczona.
- Sądzę, że masz rację - przyznał. - Będzie lepiej,
jeżeli mnie pozwolisz zapłacić okup.
- Stać cię na to?
- Gdyby było inaczej, nie proponowałbym tego
- odpowiedział zwięźle Benedict.
- Nie mogę się na to zgodzić - zacisnęła z deter
minacją usta. - Angeline jest moją kuzynką i to jest
mój problem. Znajdę jakiś sposób, żeby zdobyć
pieniądze.
- Jaki? - spytai spokojnie.
-
Jeszcze nie wiem! Może uda mi się pożyczyć.
Może użyję spadku jako zastawu. Ostatecznie jest
jeszcze sklep i zgromadzone w nim towary. Też są coś
warte.
- Nie wiesz jeszcze, ile zażądają porywacze - uświa
domił jej Benedict. - Te pięć tysięcy to tylko pierwsze
żądanie. Suma, której ostatecznie zażądają, będzie
z pewnością o wiele wyższa.
- Nie ważne, ile będą chcieli. Znajdę pieniądze
- powiedziała twardo.
- Chyba nie uda ci się zgromadzić do jutra, do
jedenastej, pięciu tysięcy funtów.
Odwróciła się do niego, nie widział więc łez rozpaczy
na jej policzkach. Oczywiście, miał rację. Nie mogła
tego zrobić w tak krótkim czasie. Nie była pewna, czy
udałoby się to nawet wtedy, gdyby dano jej kilka
tygodni.
Benedict chwycił jej ramiona i odwrócił twarzą do
siebie.
- Pozwól mi zapłacić - powtórzył. - Ta suma nie
przekracza moich możliwości.
wykonanie - Irena
scandalous
113
- Nie - powiedziała z gwałtownym uporem.
- Naprawdę nie masz wyboru - próbował ją
przekonać. - Dlaczego zachowujesz się w ten spo
sób?
Z wściekłością spojrzała mu prosto w oczy.
- Bo mam już tego wszystkiego powyżej uszu. Chcę
tylko przekazać pieniądze, odzyskać Angeline i uciec
stąd jak najdalej. Niestety, wszystko się przedłuża.
Jakieś kolejne gierki, oczekiwanie na telefony i listy,
mdli mnie od tego. Nie cierpię takich intryg, lubię
otwartość i prostolinijność. I obrzydzeniem przejmuje
mnie myśl, że ten człowiek, ten kidnaper, był tak
blisko mnie. Musiał się niemal otrzeć o mnie, żeby
wsunąć tę karteczkę do mojej torebki. Nie zauważyłam
tego, ale on był tuż, tuż.
Benedict pozostał niewzruszony.
- To wszystko się zakończy tylko wtedy, jeżeli
będziemy wypełniać żądania porywaczy. Na nic się
nie przydamy, jeżeli zaczniemy wpadać w histerię.
- Chcesz powiedzieć, że ją wpadam w histerię?
- mruczała rozdrażniona Amy. - Ciebie to oczywiście
nie dotyczy, prawda? Zawsze spokojny, zawsze opa
nowany. Działasz jak maszyna i prawdopodobnie masz
w sobie tyleż uczuć co robot.
Zupełnie nie wiedziała, dlaczego tak reaguje i mówi
to wszystko. Przypuszczała, że nagromadzone w niej
napięcie osiągnęło punkt krytyczny i musiała wybuch
nąć. W dodatku świadomość, że jeden z porywaczy
podszedł tak blisko niej, napawała ją autentycznym
przerażeniem.
Stali ciągle na tarasie widokowym Wieży Galata
i ich podniesione głosy zaczęły przyciągać uwagę.
- Chodźmy stąd - mruknął Benedict, chwycił ją za
rękę i zaczął popychać ku wyjściu.
- Puść mnie! - syknęła Amy. - Nie chcę, żebyś
mnie dotykał.
wykonanie - Irena
scandalous
114
Natychmiast rozprostował palce. Amy widziała
przygnębienie na jego twarzy. Wiedziała, że potrak
towała go zbyt brutalnie, ale nie mogła na to nic
poradzić.
Weszli do windy w milczeniu, wymieniając tylko
wrogie spojrzenia. Po chwili znaleźli się na rozgrzanej
upałem, zatłoczonej, hałaśliwej ulicy.
- Dokąd idziesz? - spytała Amy, widząc, że Benedict
zaczął się szybko oddalać.
- Do banku - poinformował ją zwięźle. - Muszę
się przygotować do podjęcia pieniędzy na zapłacenie
okupu.
Te słowa sprowadziły ją ponownie na ziemię. Przy
pomniała sobie, że chociaż nie miała powodu, by
cieszyć się życiem, to jej kuzynka znajduje się w znacz
nie gorszym położeniu.
Ogromna fala wstydu oblała Amy. Dlaczego, na
miłość Boską, poświęca tyle uwagi swoim nastrojom,
podczas gdy powinna skoncentrować się na tym, w jaki
sposób zdobyć pieniądze, które mogłyby przynieść
Angeline wolność? Czując do siebie obrzydzenie,
ruszyła za Benedictem do banku, zdecydowana nie
przysparzać mii już większych problemów.
Kiedy wyszedł, wyglądał na zamyślonego.
- Porywacze zażyczyli sobie funtów - zwrócił uwagę
- a nie tureckich lirów.
- Czy to ma jakieś znaczenie? - spytała z troską
w głosie Amy.
- Naprawdę nie wiem. Ale to daje do myślenia.
Ponieważ nie pozostawało nic innego, wolnym
krokiem wrócili do hotelu. Amy odebrała klucze do
swojego nowego pokoju i powoli poszła w kierunku
windy.
Ich pokoje były w tym samym korytarzu, bardzo,
blisko siebie. Nie wiedziała, czy ma być z tego zadowo-
łona, czy nie. Z jednej strony nie chciała być blisko
wykonanie - Irena
scandalous
115
niego, lecz z drugiej nie mogła znieść myśli, że byłaby
zbyt daleko.
Musisz koniecznie dojść z sobą do ładu zanim
opuścisz Stambuł, ostrzegała się bez przekonania. Gdy
Angeline zostanie wreszcie uwolniona, Benedict wróci
do Anglii właśnie z nią, nie z tobą.
Ciekawe, że na samą myśl o tym wzdrygnęła się,
jakby odczuła fizyczny ból. Była zadowolona, że
Benedict podąża przodem. Dzięki temu nie mógł
zauważyć jej nieoczekiwanych reakcji.
Kiedy doszedł do swojego pokoju, który do tej
pory zajmowali wspólnie, zatrzymał się.
- Chłopiec hotelowy powinien już przenieść twoje
bagaże - stwierdził. - Ale lepiej sprawdź, czy nie
zostało coś jeszcze.
Amy nie chciała znowu wchodzić do tego pokoju,
ale nie mogła wymyślić jakiegoś wiarygodnego pretek
stu. Benedict otworzył drzwi i odsunął się, by mogła
wejść.
Raczej niedbale przejrzała szafy i szuflady.
- Tak, chyba wszystko przeniesiono - powiedziała
drżącym głosem. - Pójdę już do siebie.
Nie ruszyła się jednak, a Benedict nie spuszczał
z niej wzroku.
Stali tak, patrząc na siebie. Wydawało im się, że
trwa to bardzo długo. Wtem Benedict odsunął się,
a Amy wykorzystała okazję, by uciec. Przebiegła obok
niego i znalazła się w bezpiecznym schronieniu swojego
pokoju. Rzuciła się na łóżko i modliła cichutko o siły
na nadchodzące dni.
Tymczasem minęła reszta dnia i nadeszła długa
bezsenna noc, którą Amy spędziła rzucając się i prze
wracając z boku na bok. To straszne, myślała. Wy
starczyło tylko kilka nocy w jednym pokoju z Benedic-
tem, a już nie potrafiła spać sama.
wykonanie - Irena
scandalous
116
Rano miała podkrążone oczy, czuła się zmęczona
i apatyczna. Benedict rzucił na nią okiem i zapytał,
czy wolałaby, żeby sam dostarczył pięć tysięcy funtów.
Amy niczego bardziej nie pragnęła, ale za nic nie
przyznałaby się do tego. Musi być przy wszystkim
obecna, aż do samego końca. Czuła, że to jej obowiązek
wobec Angeline.
Wszystko odbyło się nadspodziewanie sprawnie.
Punktualnie zjawili się w ogrodach Pałacu Topkapi
i zostawili pieniądze pod ławką w północnym zakątku.
Wokół kręciło się mnóstwo ludzi i Amy przyglądała
się nerwowo ich twarzom. Każda mogła należeć do
porywacza. Muszą przecież być w pobliżu, czekając
na okazję do zabrania pieniędzy.
W liście polecono im, by zostawili pieniądze i od
dalili się natychmiast, nie oglądając za siebie. Było
to bardzo trudne. Amy z pewnością nie powstrzyma
łaby się przed pokusą rzucenia okiem za siebie,
gdyby nie mocny ucisk palców Benedicta na jej
ramieniu.
Poszli prosto do hotelu. Nie myśląc o niczym, weszła
za nim do jego pokoju.
- Nienawidzę tego oczekiwania - mruczała. - Jesz
cze bardziej teraz, kiedy coś się wreszcie dzieje.
- Cała ta sprawa zaczyna wyglądać dosyć dziwnie.
Amy podniosła dłoń, żeby odsunąć kosmyk włosów
z policzka i zobaczyła, że jej palce drżą.
- Nie sądziłam, że jestem taka nerwowa - powie
działa z wymuszonym uśmiechem.
- Posiedź tutaj chwilę - zaproponował Benedict.
- Zamówię brandy, jeżeli masz ochotę.
- Nie, dziękuję - powiedziała głosem równie drżą
cym jak jej ręce. - Czuję się dobrze.
- Chyba niezupełnie. Przysunął się bliżej.
- Może masz rację, ale dojdę zaraz do siebie.
Potrzebuję tylko kilku minut.
wykonanie - Irena
scandalous
117
- I to wszystko, czego potrzebujesz? - zapytał
łagodnie.
Nagła zmiana w jego głosie sprawiła, że odwróciła
się ku niemu.
- Nie rozumiem? - spytała ostrożnie.
- Czasami odnoszę wrażenie, że sprawa Angeline
nie jest głównym powodem twojej nerwowości. Wydaje
mi się, że ma to również związek ze mną.
Jej serce i żołądek podskoczyły jednocześnie.
- Z tobą? - powtórzyła z takim niedowierzaniem,
na jakie ją było stać, lecz niewiele to dało. - Dlaczego,
na Boga, ty mógłbyś mnie denerwować?
- To właśnie chciałbym wiedzieć - odparł Benedict
i spojrzał na nią tak, że jej puls nagle przyspieszył
swój rytm. - Zaczynam się skłaniać ku jednej z dwóch
teorii, ale sądzę, że powinienem je poddać badaniom,
zanim wyciągnę ostateczne wnioski.
Przysunął się jeszcze bliżej. Amy skoczyła nerwowo
na równe nogi, ale uświadomiła sobie, że popełniła
błąd - stanęła z nim prawie twarzą w twarz.
- Ciągle drżysz - przyglądał się jej Benedict.
- Trudno się dziwić, jeżeli weźmie się pod uwagę
stresy i napięcia ostatnich dni - odparła. - Każdy
drżałby w takich okolicznościach.
- Może mnie się uda coś z tym zrobić - zaoferował
pomoc.
- Nie widzę potrzeby, żeby coś z tym robić - natych
miast zareagowała Amy. - Za chwilę poczuję się lepiej.
Potrzebuję jedynie spokoju.
Co było prawie niemożliwe, kiedy tak stała przy
nim, oddalona zaledwie o kilka centymetrów. Powinna
stąd wyjść. I to natychmiast!
Ale on zagradzał sobą drogę ucieczki. Nie mogła
go minąć, nie wykonując przy tym niewygodnych
manewrów, które wyraźnie ujawniłyby, że jest to próba
ucieczki przed nim.
wykonanie - Irena
scandalous
118
Przechylę się i spróbuję prześliznąć ku drzwiom,
postanowiła. Jeżeli się nie uda, to koniec.
Ledwie zrobiła krok, gdy ręka Benedicta spoczęła
lekko na jej ramieniu.
- Powinnaś chyba znowu usiąść. Masz tak bar
dzo napięte mięśnie szyi i ramion, że muszę z tym
coś zrobić.
- Czuję się bardzo dobrze - upierała się Amy.
Nie zwrócił na to uwagi. Przeciwnie, druga dłoń
także wylądowała na jej ramionach, potem łagodnym
pchnięciem posadził ją na krześle. Stanął za nią,
odsunął jej włosy z szyi i zaczął uciskać delikatnie jej
stężałe mięśnie.
Wszystkie posunięcia wykonał tak szybko i sprawnie,
że Amy nie udało się znaleźć momentu, w którym
mogłaby go powstrzymać. Gdy zaczął ją masować,
wprawnymi ruchami fachowca, otworzyła usta w pró
bie protestu, ale zamknęła je znowu. To było miłe.
Czuła, jak jej mięśnie powracają do stanu odprężenia.
Może nie zaszkodziłoby zezwolić mu na te zabiegi
jeszcze przez parę minut.
- Zamknij oczy - polecił jej łagodnym głosem.
Wykonała polecenie bez zastanowienia. Jego palce
powędrowały ponad linię jej barków, zaplątały się na
krótko w jedwabistych włosach, jak gdyby polubiły
dotyk srebrnozłotych pasm, a potem przez chwilę
zetknęły się z meszkiem na szyi.
- Nie ruszaj się - usłyszała.
Jego ręce pozostawały ciągle w tym samym miejscu,
jedynie palce poruszały się łagodnie, leciutko pieszcząc
delikatną, czułą skórę wokół linii włosów. Amy musiała
się bardzo napracować, żeby stłumić mimowolny
dreszcz. To staje się niebezpieczne, próbowała się
ostrzec. Trzeba uciekać.
- Chcę, żebyś mnie już zostawił - powiedziała
bardzo zdecydowanym głosem.
wykonanie - Irena
scandalous
119
Ku jej zaskoczeniu przestał natychmiast. Jeszcze
przez chwilę siedziała, zbyt zdumiona, żeby się poru
szyć. Ale zaraz stwierdziła, że trzeba wykorzystać
odzyskaną swobodę i pospiesznie wstała z miejsca.
Zdążyła się podnieść, gdy Benedict znalazł się znowu
przy niej.
- Tak jest nawet lepiej - powiedział trochę ochryp
łym głosem. - Mam większe pole do popisu.
System nerwowy Amy przesłał jej potężny sygnał
alarmowy. On wcale nie miał zamiaru wypuścić jej
z rąk. Chciał jedynie, żeby wstała z krzesła, żeby
móc... móc co? - pomyślała z niepokojem.
Żeby móc ją pocałować, przekonała się w chwilę
później, kiedy poczuła delikatny dotyk warg na swoich
ustach. Oddałaby dziesięć lat życia za dziesięć sekund
takiego pocałunku.
Ten trwał znacznie dłużej niż dziesięć sekund.
Skończył się, ponieważ obojgu zabrakło tchu. Benedict
powoli podniósł głowę, ale dzięki jego błyszczącym
oczom i rozpalonym policzkom mogła się zorientować,
że nie zamierzał robić przerwy dłuższej, niż wymagało
wzięcie głębokiego wdechu.
Muszę powiedzieć mu, że nie powinniśmy posuwać
się dalej, stwierdziła trwożliwie Amy. Zrób to teraz,
zanim pogrążysz się jeszcze głębiej!
Lecz było już za późno. Miała wrażenie, że wszystko
było przesądzone od chwili, gdy spojrzała na niego
po raz pierwszy.
On oczywiście nie czuł, nie mógł czuć tego samego.
Dla niego była to tylko rozrywka, możliwość uwol
nienia się od nagromadzonego napięcia i frustracji.
Powinno to mieć dla niej znaczenie. Powinno wystar
czyć, żeby odwrócić się i wyjść. Nie była jego praw
dziwym obiektem pożądania, stanowiła tylko namias
tkę - i było to dla niej poniżające, tym bardziej że
Benedict pragnął jej kuzynki.
wykonanie - Irena
scandalous
120
Wtedy zaczął się następny pocałunek i Amy wie
działa już, że nie jest w stanie dokądkolwiek uciec.
Jeżeli to było poniżenie, musiała poznać smak tego
uczucia. W tej chwili potrzebowała, pragnęła, pożądała
jego bliskości.
Pocałunki stały się nieco delikatniejsze, jak gdyby
Benedict poczuł, że toczy się w niej walka. Jednocześnie
przytulił ją jeszcze bardziej, otoczył sobą tak, że ich
rozpalone ciała zetknęły się ze sobą, skóra pocierała
delikatnie o skórę, zapłonęły maleńkie płomyki ogrom
nego, fizycznego pożądania.
Dłonie Benedicta wślizgnęły się pod cienki materiał
jej bluzki, poruszały się niespokojnie, nagle zamarły,
zatrzymując się tuż pod krągłościami piersi.
- Nie sądziłem, że tak to się odbędzie - mruczał
zakłopotany.
Amy nie rozumiała, o czym mówił. Czuła jego
rozpalone dłonie na swojej skórze i przygryzała wargi,
by nie zacząć błagać o dalsze pieszczoty.
Benedict wahał się ciągle, jakby niepewny, w którą
stronę ruszyć. Lecz wyraźnie nie mógł się dłużej
powstrzymywać, więc przyciągnął ją gwałtownie do
siebie.
Teraz jego pocałunki stały się bardziej szorstkie
i pożądliwe, jak gdyby już dobrze wiedział, czego
od niej chce i, mając tylko jeden cel, był zdecy
dowany go osiągnąć. Amy czuła, że ten nowy atak
powinien ją śmiertelnie przerazić, ale obawy ustą
piły. Przylgnęła do niego, prowokując jeszcze ba
rdziej zdecydowane pieszczoty. Miażdżył jej usta
swymi wargami, lecz nie było to bolesne, czuła roz
kosz.
Podniósł głowę i wtedy zobaczyła w jego błysz
czących oczach nieśmiałe pytanie. Ale nie dowiedziała
się, jaka byłaby jej odpowiedź, bo właśnie zadzwonił
telefon.
wykonanie - Irena
scandalous
121
Benedict puścił ją powoli i szybko odwrócił się od
niej.
- Lepiej będzie, jeżeli ty odbierzesz - powiedział
szorstkim tonem.
Amy podniosła słuchawkę drżącą ręką, starając się
z całych sił uspokoić oddech.
- Halo? - powiedziała ściszonym głosem.
- Amy? Amy, czy to ty?
W ciągu tych kilku chwil wszystko stało się nieis
totne. Amy mocno ścisnęła słuchawkę.
- Angeline? - powiedziała z niedowierzaniem. - Czy
to naprawdę ty? Nic ci się nie stało? Jesteś wolna?
- Nie - usłyszała w odpowiedzi słabiutki, przerażony
głosik swej kuzynki. - Proszę, posłuchaj. Zgodzili się
na krótką rozmowę i powiedzieli, co mam ci przekazać.
Nic mi nie jest i obiecali, że wypuszczą mnie, jeżeli
spełnisz ich żądania. Nie wolno ci zrobić czegoś
głupiego. Mam nadzieję, że nie poszłaś na policję?
- kontynuowała, nie mogąc opanować panicznie
łamiącego się głosu.
- Nie, oczywiście, że nie - uspokoiła ją natychmiast
Amy. - I możesz być pewna, że spełnimy wszelkie
żądania.
Usłyszała w słuchawce wyraźne westchnienie ulgi.
Angeline mówiła szybko dalej.
- Każą mi odłożyć słuchawkę. Zapłać okup, Amy,
proszę zapłać im. Jestem tak przerażona...
I to był gwałtowny koniec rozmowy. Amy powoli
odłożyła słuchawkę, czuła, jak bardzo zbladła.
Drżącym głosem przekazała Benedictowi słowa
Angeline.
- Jesteś całkowicie pewna, że rozmawiałaś z Angeline? - upewnił się Benedict.
- Na pewno! Znam jej głos dosyć dobrze.
- Nie dała ci jakichś wskazówek, które mogłyby
naprowadzić nas na jej ślad?
wykonanie - Irena
scandalous
122
- Jakże miała to zrobić? Porywacze podsłuchiwa
li rozmowę i przerwali jej w pół zdania. - Znów
poczuła lekki dreszcz. - Była taka wystraszona
- dodała prawie szeptem. - Jak ty możesz przyj
mować to wszystko tak spokojnie? Przecież to była
Angeline!
- Wiem - powiedział. -1 wcale nie jestem spokojny
w tym momencie. Ale to nie ma nic wspólnego
z Angeline.
Amy spojrzała na niego, słysząc jakieś dziwne nuty
w jego głosie. Potrząsnęła głową, czując napływającą
falę odrazy.
- Jak możesz mówić coś takiego? Powinniśmy teraz
myśleć wyłącznie o Angeline.
- A może przez ostatnie dni myśleliśmy wystar
czająco dużo o niej? Może nadszedł już czas, żebyśmy
pomyśleli o nas?
Lecz Amy, przejęta poczuciem winy, nie mogła go
nawet słuchać.
- Podczas gdy Angeline siedzi gdzieś, zamknięta,
lękając się o swoje życie, czym my się zajmujemy?
- pytała. - Zabawiamy się. Przez chwilę całkiem o niej
zapomnieliśmy. Nie wiem jak ty, ale ja czuję się źle
z tego powodu. Nie sądziłam, że mogę postąpić w ten
sposób.
- Wydaje mi się, że jeszcze niewiele wiesz o sobie
- powiedział łagodnie Benedict.
Amy podniosła głowę i spojrzała na niego błysz
czącymi oczyma.
- Być może nie chcę wiedzieć wszystkiego o sobie.
Ale na pewno nie mogę nie pamiętać, że należy być
przyzwoitym, uczynnym człowiekiem.
- Myślę, że zaczynasz mieć obsesję na punkcie
Angeline - ostrzegł Benedict.
- Może chciałbyś, żebym miała obsesję na twoim
punkcie - prowokowała go zadziornie.
wykonanie - Irena
scandalous
123
Przez chwilę patrzyli sobie głęboko w oczy. Pierwsza
idwróciła wzrok Amy.
- Wychodzę - mruknęła. - Nie podoba mi się
posób, w jaki się przy tobie zmieniłam.
wykonanie - Irena
scandalous
ROZDZIAŁ ÓSMY
Amy nie poszła do swojego pokoju. Był zbyt blisko
Benedicta. Zeszła na dół po schodach i wyszła z ho
telu.
Gdy już się znalazła na zatłoczonych ulicach Stam
bułu, zaczęła iść na oślep. Nie zwracała uwagi na
kłębiące się masy ludzi, na słońce, które paliło jej
odkrytą głowę. Musiała iść, żeby przestać myśleć,
odciąć się od przerażonego głosu Angeline, który echem
odbijał się w jej głowie.
Nie wiedziała, dokąd idzie. Skręcała na rogach,
przecinała szerokie aleje, przebiegała ulice, nie zwra*
cając uwagi na klaksony samochodów i ciężarówek,
kiedy wchodziła wprost pod ich koła.
Rosnący upał zmusił ją w końcu do zwolnienia
kroku. Skórę miała wilgotną od potu, więc gdy ujrzała
zacienione arkady, skierowała się w tę stronę.
Kiedy znalazła się w cieniu, oprzytomniała. Zwolniła
jeszcze bardziej i zaczęła zwracać uwagę na otoczenie.
Stwierdziła, że podcienia prowadzą wprost do
ogromnego budynku, podzielonego labiryntem alei
i ślepych zaułków. Były słabo oświetlone, zatłoczone,
z rzędami sklepów, w których sprzedawano wszystko,
o czym człowiek może pomyśleć. Po chwili .Amy
zorientowała się, że znalazła się na Krytym Bazarze.
Szła dalej i dalej, otoczona oszałamiającą mieszaniną
obrazów, dźwięków i zapachów. Były tu dywany we
wszystkich możliwych kolorach, wzorzyste chusty, belę
błyszczących materiałów, lśniące złoto i ciemny połysk
cynowych naczyń, zapach wanilii, goździków i perfum*
wykonanie - Irena
scandalous
125
rzędy butów i ubrania z fałszywymi znakami znanych
producentów.
Amy spacerowała po wąskich uliczkach, czasami
zatrzymywała się na krótką chwilę, zaglądała trochę
bezmyślnie do sklepiku i wychodziła szybko, nim
sprzedawca zdążył wybiec, aby zachęcić ją do kupna
swoich towarów. Bazar był pełen ludzi - turystów
czyhających na jakąś okazję, tragarzy, zgiętych wpół
pod ogromnymi ciężarami, czarnowłosych i czarno
okich mężczyzn, kobiet z głowami okrytymi chustami,
ulicznych sprzedawców starających się sprzedać swój
towar, mówiących najróżniejszymi językami. Było to
oszałamiające i Amy wreszcie poczuła się bezpieczna.
Mogła zagubić się wśród przechodniów, rozpłynąć
się w gwarnym tłumie i przestać myśleć przez ten czas
o czymkolwiek.
Wtem jakaś ręka zacisnęła się na jej ramieniu. Nim
krzyknęła przestraszona, ktoś ją odwrócił i stanęła
przed mężczyzną, który ją zaczepił. Podobnie jak inni
mężczyźni z Bazaru miał czarne oczy i czarne włosy.
Ale w odróżnieniu od innych, był jej bardzo bliski.
Benedict spojrzał jej w oczy.
- Dokąd ty, u diabła, idziesz? - powiedział głosem,
w którym czuło się napięcie..
- Myślę, że to nie twój interes - odrzekła Amy
zdenerwowana.
- Biegasz po ulicach Stambułu prawie całe popołud
nie.
- Skąd o tym wiesz? - spytała. — Chodziłeś za mną?
- Tak.
Jego beznamiętny ton jeszcze bardziej ją rozsierdził.
- Dlaczego? - spytała wściekła. - Możesz mi wierzyć
lub nie, ale jestem na tyle dorosła, że mogę chodzić
sama.
- Nie postąpiłaś rozważnie, włócząc się po ulicach
obcego miasta. To mogło być niebezpieczne.
wykonanie - Irena
scandalous
126
- To zabawne - odparła Amy. - Sądziłam, że
najbardziej niebezpiecznie jest w pobliżu ciebie.
- Masz rację, coś niebezpiecznego rozgrywa się
między nami - przyznał ponurym tonem. - Myślę, że
przyszedł czas, żebyśmy to wyjaśnili.
Gdy chwycił ją znowu pod ramię, posłała mu
gniewne spojrzenie.
- Co masz zamiar zrobić?
- Zabiorę cię do hotelu.
- Nie, nie zrobisz tego!
Jednak ruszyła, ponieważ ciągle ściskał jej ramię
i popychał naprzód.
- Puść mnie - syknęła.
- Nie puszczę, póki stąd nie wyjdziemy. - Benedict
był nieubłagany, prowadząc ją w kierunku jednej
z bram Bazaru.
- Jeżeli nie uwolnisz mego ramienia, zacznę krzyczeć
- próbowała go nastraszyć.
- Nie żałuj sobie - zachęcał. - Ale musisz pamiętać,
że jest to kraj muzułmański. Kobiety są całkowicie
podporządkowane mężczyznom. Małe jest prawdo
podobieństwo, żeby ktoś próbował mnie powstrzymać,
bez względu na to, co będę z tobą robił.
Amy rozejrzała się trochę uważniej. W tej części
Bazaru było bardzo dużo mężczyzn i tylko garstka
kobiet. Niektórzy patrzyli, jak Benedict ciągnie ją za
sobą i mogła wyraźnie dostrzec na ich twarzach
mieszaninę rozbawienia i aprobaty dla sposobu, w jaki
została potraktowana.
- Tylko poczekajcie, aż powstanie i tutaj ruch
feministyczny! - wrzeszczała wściekła. - Przestaniecie
się wtedy śmiać!
Przypuszczalnie nie zrozumieli z tego ani jednego
słowa, ale uśmiechy rozjaśniły ich twarze, a kilku
nawet krzyknęło zachęcająco do Bendicta, gdy ten,
ciągle używając siły, prowadził ją przez Bazar.
wykonanie - Irena
scandalous
127
Amy była bliska płaczu, ale postanowiła nie pokazać
lez tym śmiejącym się, aroganckim mężczyznom.
Wydała z siebie westchnienie ulgi, kiedy wreszcie
opuścili budynek. Lecz Benedict nie pozwolił jej odejść.
Maszerowali więc razem przez wąskie i zapchane
uliczki.
- Obiecałeś mnie puścić, gdy wyjdziemy z Bazaru,
a ciągle ściskasz mi rękę - powiedziała ze skargą
w głosie.
- To prawda - przyznał. W jego głosie zabrzmiała
nieugięta determinacja człowieka, który podjął ważną
decyzję.
Amy próbowała się jakoś wykręcić, ale bez powo
dzenia. W żaden sposób nie mogła się wyrwać z moc
nego chwytu jego rąk. Zastanawiała się, czy nie zawołać
o pomoc, ale to było zbyt krępujące. Ludzie przyglądali
się im z pewnym zaciekawieniem. Nie chciała zwracać
na siebie jeszcze większej liwagi. Zresztą pogodziła się
już z tym, że Benedict zaciągnie ją do hotelu. W końcu
miała już dosyć włóczęgi po Stambule. Była zmęczona,
bolały ją nogi i marzyła o chłodnym prysznicu i czys
tym łóżku.
Wydala westchnienie ulgi, gdy ujrzeli budynek
hotelowy. Za kilka minut znajdzie się w swoim pokoju.
Zamknie się przed Benedictem Kane'em i spróbuje
na kilka godzin zapomnieć o nim.
W milczeniu weszli do windy. Amy była wściekła,
lecz on nawet nie raczył na nią spojrzeć. Dotarli razem
do drzwi pokoju Benedicta, ale ku jej zaskoczeniu nie
pozwolił jej odejść, lecz wepchnął ją do środka i prze
kręcił za sobą klucz.
- I co teraz zamierzasz zrobić? - spytała rozzłosz
czona, z nutką niepokoju w głosie. Jego oczy płonęły
blaskiem, którego jeszcze nie widziała, na twarzy
pojawił się wyraz determinacji.
- Zamierzam skończyć to, co zaczęliśmy wcześniej
wykonanie - Irena
scandalous
128
- została poinformowana. - Nadszedł czas, żebyśmy
wreszcie uświadomili sobie, co się tutaj dzieje.
- Nie mam z tobą nic wspólnego. I nie chc<(
przebywać razem z tobą.
Spojrzał na nią przenikliwie, ciemniejszymi niśj
zwykle oczyma. i
- A ja sądzę, że chcesz - powiedział łagodnie;
- Myślę, że to jest dokładnie to, czego potrzebujesz.
Zimny dreszcz przebiegł jej po plecach. Starała się
jednak trzymać nerwy na wodzy.
- Jesteś bezczelny - rzuciła mu gniewnie. - Na
prawdę myślisz, że nie można ci się oprzeć? Że
wystarczy, że zagwiżdżesz, a masz już kogo tylko
zechcesz? Więc na mnie możesz przez tydzień gwizdać
i tak nie zmieni to mojej niechęci do ciebie.
- Kłamiesz - powiedział spokojnie.
- Jak śmiesz tak mówić?
- Bo chcesz być ze mną, w tym pokoju - powiedział
z absolutną pewnością siebie Benedict.
Amy walczyła ze sobą, żeby powstrzymać następny
dreszcz.
>
- Nie chcę być z tobą i w ogóle niczego od ciebie
nie chcę - zaprzeczyła gwałtownie.
- Chcesz, chcesz - powiedział, a jego oczy stały się
prawie czarne. - Chcesz tego.
Była zdecydowana podjąć z nim walkę. Jednego
nie wiedziała, że ta walka będzie trwała tak krótko.
Wystarczył jeden, długi, zaborczy pocałunek i za
pomniała o wszelkiej obronie. Po nim nastąpił jeszcze
jeden, krótszy, lecz gwałtowniejszy.
- Chcesz być ze mną? - zapytał bezczelnie.
- Nie - udało się jej wykrztusić głosem, którego
brzmienie wyrażało coś innego.
Kolejny pocałunek, równie namiętny, pozbawił ją
wszelkich wątpliwości.
- Chcesz? - powtórzył Benedict. - Pragnę to usłyszeć.
wykonanie - Irena
scandalous
129
- Tak - Amy usłyszała swój szept, chociaż ciągle
nie mogła uwierzyć, że poddała się tak szybko i łatwo.
Rozluźnił uścisk.
- I ja chcę być z tobą - mruczał. - Nie wyobrażasz
sobie nawet jak bardzo.
Niecierpliwie wsunął ręce pod jej bluzkę.
Amy zadrżała.
- Nie możemy tego robić. Ja nie mogę. To nieucz
ciwe. Szczególnie teraz, kiedy powinniśmy poświecić
wszystkie myśli Angeline.
- Nie zapomniałem o Angeline, ale w tej chwili to
jest najważniejsze.
- Tak nie można - stwierdziła desperacko Amy.
- Więc powiedz, że to nie jest ważne.
Lecz Amy nie potrafiła tego uczynić.
- To tylko seks - wymamrotała. - To się zdarza.
Zwłaszcza ludziom zdanym wyłącznie na siebie, tak
jak my.
- Nie, nieprawda - zaprotestował zdecydowanie
Benedict. - Miałem już parę takich przygód: fizyczny
pociąg, który trwał kilka tygodni i wypalał się sam.
Teraz to coś zupełnie innego.
- Co to jest w takim razie? - spytała głosem pełnym
niepewności.
- Nie wiem - odpowiedział wprost. - Dla mnie to
również coś nowego, ale okropnie mi się to podoba
- jego głos zdradzał ogromne napięcie.
Przyciągnął ją znowu do siebie, lecz tym razem
jego ręce inaczej się poruszały. Muskały ją delikatnie,
jakby chciały poznać kształty jej ciała, zanim wnikną
do bardziej sekretnych zakamarków.
Szybko zamknęła oczy. W czasie swego dorosłego
życia przeżyła jedną krótką i nieszczęśliwą historię
miłosną i myślała, że wie już, co to seks i namiętność.
Teraz stwierdzała, że nie dowiedziała się do tej pory
niczego. To nie były tylko pieszczoty, miłe ciepło
wykonanie - Irena
scandalous
130
i bliskość drugiego ciała, a potem szybki koniec bez
szczególnego zadowolenia. To był płomień, który
rozpalał wszystkie nerwy, pewność, że to jest właśnie
to ciało i żadne inne, przyspieszony puls i mocne bicie
serca. Pożądanie większe niż cokolwiek innego. Pożą
danie, które mogło trwać przez całe życie - nie tylko
fizyczne, znacznie bardziej skomplikowane, głębokie
i przerażające swoją intensywnością.
Benedict popatrzył na nią przez chwilę, potem nagle
na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Zobaczysz, wszystko będzie dobrze - powiedział
z ogromną pewnością. Potem znowu dotknął swymi
ustami jej warg i nagle cały świat zaczął wirować
wokół niej.
Objął ją i przytulił bardzo mocno do siebie. Przez
cienki materiał koszuli czuła jego rozpalone ciało.
Wczepił się w nią palcami, jakby potrzebował jakiegoś
oparcia. Poczuła, że jej niema odpowiedź sprawiła
mu wielką przyjemność.
W chwilę później leżeli obok siebie na łóżku. Amy
nie miała pojęcia, jak się tu znalazła. Nie pamiętała,
czy położyła się sama, ale nie pamiętała także, jak
została przeniesiona. Dłonie Benedicta znowu się
zaczęły poruszać. Widać było, że z trudnością hamuje
ich niecierpliwość. Wślizgnęły się pod jej ubranie,
dotykały jej leciutko i pieściły, wnikały głębiej, spra
wiały, że wstrzymywała oddech i wynurzały się znowu
na powierzchnię, tym razem po to, by zacząć ją
gorączkowo rozbierać.
- Ja... ja nigdy tego nie robię - mamrotała trochę
chaotycznie. - Nie wskakuję zwykle do łóżka komuś,
kogo znam zaledwie kilka dni...
Cienlne oczy Benedicta spoczęły na niej.
- My nie „wskakujemy do łóżka" - powiedział
z lekkim rozdrażnieniem.
- Więc... co my robimy?
wykonanie - Irena
scandalous
131
- Poznajemy się na wszelkie możliwe sposoby.
- Dlaczego?
. - Do diabła, czy ty zawsze zadajesz tyle pytań?
Ściągnął już jej koszulkę i przez chwilę wpatrywał
się głodnymi oczyma w jej piersi, ciągle jeszcze skrę
powane cienkim staniczkiem.
- Chcesz wiedzieć, dlaczego to robimy? - ciągnął
Benedict, z trudnością kontrolując głos. Jego palce
szukały już zapięcia, żeby uwolnić jej ciepłe i pełne
piersi i wziąć je w dłonie. - Chyba nie znajdę od
powiedzi, która miałaby jakiś sens. - Zniżył głos, gdy
nakrył dłońmi nagie, jasne, alabastrowo gładkie piersi.
- Wiem tylko, że pragnę cię zupełnie inaczej, niż
pragnąłem jakiejkolwiek kobiety w przeszłości. - Jego
palce zatrzymały się na chwilę, leciutko pocierając
jasnoróżowe brodawki, aż uwypukliły się twardniejąc.
Potem, ociągając się nieco, przesunął ręce ku suwakowi
jej dżinsów. - Nawet nie potrafię ci powiedzieć, kiedy
to się zaczęło - mówił dalej, pewniejszym już głosem.
-Może to stało się wtedy, gdy ujrzałem cię pierwszy
raz. A może raczej kiedy przyjrzałem ci się bliżej po
raz pierwszy i zdałem sobie sprawę, że zupełnie nie
przypominasz Angeline. Nie przypominasz nikogo,
z wyjątkiem Amy Stewart. Jesteś zupełnie wyjątkowa.
- Rozpiął zamek błyskawiczny jej dżinsów. - Unieś
nieco biodra - powiedział łagodnie.
Amy, milcząc, posłusznie poddała się jego życzeniu.
Zsunął z niej dżinsy, a potem przesunął dłońmi przez
całą długość jej nóg. Zadrżała gwałtownie, kiedy
poczuła dotyk jego rozpalonych dłoni na pośladkach.
Z radością przyjął tę jej spontaniczną reakcję.
Sama również zaczęła go pieścić, wpierw nieśmiało,
potem z coraz większą gwałtownością. Czuła, jak jego
skóra reaguje na dotyk jej dłoni. Szybko oswobodził
się z ubrania i teraz mogła poszerzyć obszar badań.
Jej palce syciły się intymnym kontaktem z jego ciałem.
wykonanie - Irena
scandalous
132
Miał elastyczną i gładką skórę, twarde mięśnie. Czuła
ich lekkie napięcie, świadczące o tym, że ciągle pró
bował sie kontrolować.
- Przestańmy - powiedział napiętym głosem. - Cho
ciaż przez chwilę.
Odsunął się od niej i oddychał gwałtownie. Amy
stwierdziła, że nie chce, żeby był tak daleko, nawet
gdyby miało to trwać tylko chwilę. Przysunęła się do
niego i przytuliła instynktownie. Nie spodziewała się
po sobie takiego zachowania.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co ze mną robisz?
- Benedict jęknął cichutko.
- Tak, wiem - szepnęła Amy.
Pieściła i drażniła go delikatnie. Jego ciało było
gorące i twarde i reagowało przy każdym dotknięciu.
Benedict nie mógł się dłużej powstrzymać, pozwolił
swoim rękom obejmować ją i pieścić wszędzie, gdzie
chciały. Poruszały się po delikatnych wypukłościach,
ześlizgiwały w ciepłe zagłębienia, prowokowały eks^
plozje rozkoszy i długie fale, które oblewały ją i zo
stawiały rozpaloną i drżącą.
Pochylił głowę nad jej piersiami, dotykał je języ
kiem, smakował zębami, jak gdyby była to słodycz,
którą chciał na zawsze zapamiętać. Potem pocało
wał ją, lecz ten pocałunek był niepodobny do in
nych, którymi uszczęśliwiał ją wcześniej. W tym
było zdecydowanie i gwałtowność, całkowita zabor
czość. Wiedziała teraz, że odda mu wszystko i na
zawsze.
Po tym pocałunku Benedict przyglądał się jej przez
dłuższy czas. Potem niespodziewanie odsunął się od
niej.
- Tutaj się zatrzymamy - powiedział szorstkim
tonem.
Amy poczęła się wynurzać z rozkosznego zapamię
tania.
wykonanie - Irena
scandalous
133
- Zatrzymamy się? - powtórzyła jak echo. - Nie
pragniesz mnie?
- Spójrz na mnie - poprosił. Amy poczuła, że
rumieniec wkrada się na jej policzki, gdy ujrzała ciągle
podniecone ciało Benedicta. - Czy wyglądałbym tak,
gdybym ciebie nie pożądał? Ale jeżeli teraz popróbu
jemy wszystkich rozkoszy, cóż nam zostanie na później?
Nie chciałbym tego przyspieszać. Ważne jest, żebyśmy
mieli to wszystko we właściwym czasie. Rozumiesz
mnie?
- Myślę, że tak.
Benedict pochylił się ku niej, chwycił ją i potrząsnął
leciutko.
- Źle jest posuwać się zbyt szybko i za daleko.
Dopóki nie zrozumiemy, co się dzieje między nami,
starajmy się postępować rozważnie.
- W takim razie po co było to wszystko?
- Mówiłem ci, że chcę się wszystkiego o tobie
dowiedzieć. - Uśmiechnął się blado. - A to był jedyny
sposób.
- I co we mnie odkryłeś? - spytała go ostrożnie.
- O wiele więcej, niż się spodziewałem - Benedict
uśmiechnął się nieco śmielej. - Ty dowiedziałaś się
wielu rzeczy o mnie. Ale nie spodziewałem się, że
zajdziemy tak daleko. Wydawało mi się, że jesteś
taka niedostępna. - Zsunął się z łóżka. - Muszę wziąć
długi, zimny prysznic. W takim stanie nie mogę
pokazać się w miejscach publicznych.
Zniknął w łazience, a Amy siadła na łóżku i kolana
podciągnęła pod brodę. Nie spodziewała się niczego
podobnego. Nie była nawet pewna, czy wie, jak należy
dalej postępować, jak sobie poradzić. Jedna rzecz nie
ulegała wątpliwości - Benedict wiedział teraz dosko
nale, co do niego czuła. I wydawało się, że bardzo był
z tego zadowolony.
Amy bardzo powoli wkładała na siebie ubranie.
wykonanie - Irena
scandalous
134
Skórę miała jeszcze rozpaloną, drżała przypominając
sobie, jak się czuła, kiedy Benedict zdejmował z niej
te same ciuszki.
Słyszała szum wody w łazience i przez chwilę
pomyślała, żeby pobiec tam, zanim on wyjdzie. To
było coś, przed czym nie mogła uciec.
Kilka minut później Benedict wyszedł z łazienki
i posłał jej tak, czarujący uśmiech, że poczuła, jak
kolana się pod nią uginają.
- Zimny prysznic to tymczasowe rozwiązanie - po
wiedział.
- Bardzo chciałabym wiedzieć, co się z nami dzieje
- szepnęła.
- Ja także. Jestem podobnie jak ty zaskoczony.
Jeszcze przed kilkoma dniami nie wiedziałem o twoim
istnieniu. Teraz czuję się tak, jakbym znał cię od
zawsze.
Był bardzo zakłopotany, ale i radosny, jak gdyby
zaczął sobie uświadamiać, że bardzo podoba mu się
to, co się rozgrywa między nimi. W jego oczach pojawił
się ognik, który ostrzegł Amy, że efekty działania
prysznica już się kończą.
W tym momencie rozdzwonił się przenikliwie telefon.
Amy podskoczyła, a Benedict zaklął cicho pod nosem,
mocno poirytowany tym, że mu przerwano.
- Lepiej będzie, jeżeli ty odbierzesz - powiedział
niezadowolony.
Amy podniosła słuchawkę.
- Gotowi do przyjęcia ostatnich instrukcji? - spytał
męski głos.
Oblała ją fala wstydu, gdy uświadomiła sobie, że
przez chwilę zupełnie zapomniała o Angeline. Benedict
umiał sprawić, że zapominała o wszystkim, oczywiście
prócz niego samego.
- Tak, jestem gotowa - powiedziała cicho.
- Jutro rano wsiądź na prom, który płynie od Mostu
wykonanie - Irena
scandalous
135
Galata w górę Bosforu. Dopłyniesz tylko do pierwszego
przystanku, tuż przed Meczetem Dolmabahce. Masz
być sama. Twój chłopak zostanie w hotelu. Ktoś będzie
miał oko na to, czy rzeczywiście został. Aha, jeszcze
jeden drobiażdżek - powiedział ze złośliwym humorem
- musisz wziąć ze sobą trochę pieniędzy. Sześćdziesiąt
tysięcy, żeby być dokładnym. I raczej się upewnij, czy
jest ich dokładnie tyle, bo inaczej twoja kuzyneczka
zdecydowanie nie będzie zadowolona z konsekwencji.
- Nie mam takiej ilości pieniędzy! - W Amy naras
tała panika.
- Wiedziałaś przez cały czas, że będziesz musiała
zapłacić znaczną sumę - usłyszała nieubłagany głos.
- Powinnaś podjąć niezbędne przygotowania. Nie
chcemy przetargów na ten temat. Bądź jutro na promie,
albo nie usłyszysz już ani o nas, ani o swojej kuzynce.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, usłyszała trzask od
kładanej słuchawki i rozmowa została przerwana.
Zwróciła się do Benedicta z pobladłą twarzą.
- Chcą sześćdziesiąt tysięcy funtów jutro rano. Nie
mam tyle! Gdybym sprzedała wszystkie udziały, które
zostawił mój wuj, z trudnością otrzymałabym taką
sumę, ale nie mam czasu, zresztą zarząd nie zgodzi się
na sprzedaż akcji.
- Zastanawiam się, czy to przypadek, że żądają od
ciebie prawie dokładnie tyle samo, ile zostawił ci wuj?
- Benedict zamyślił się.
- Sądzisz, że ktoś się o tym dowiedział? Że porwali
Angeline, żeby przejąć pieniądze mojego wuja? - Amy
potrząsnęła niecierpliwie głową. - Teraz to nie jest
ważne. Prawdziwym problemem jest sześćdziesiąt
tysięcy funtów. To przekracza moje możliwości!
- Nie, nie jest tak - powiedział spokojnie Benedict.
- Rano, pójdziemy do banku i podejmiemy pieniądze.
- Teoretycznie jest to możliwe, ale nie sądzę, że
zgodzą się na takie przekroczenie rachunku.
wykonanie - Irena
scandalous
136
- Nie musisz tego robić. Podczas pierwszej wizyty
w banku przygotowałem się do pobrania dużej sumy.
Pieniądze czekają na nas, trzeba je tylko podjąć.
Amy popatrzyła na niego.
- Zapłacisz sześćdziesiąt tysięcy funtów, żeby od
zyskać Angeline?
- Tak, ale nie dlatego, że coś dla mnie znaczy. Był
czas, że myślałem inaczej, ale myliłem się. Ostatnie
dni pokazały, jak bardzo się myliłem.
Spłonęła rumieńcem, gdy zastanowiła się nad zna
czeniem tych słów. Potem wykrztusiła:
- Prawdopodobnie powinnam powiedzieć, że nie
pozwolę, że nie przyjmę pieniędzy. Ale gdybym tak
zrobiła, coś strasznego mogłoby się stać z Angeline.
Jednak zwrócę ci pieniądze, zwrócę co do pensa. Znajdę
sposób, żeby obejść prawne ograniczenia i sprzedam
udziały pozostawione przez wuja.
- Nie chcę, żebyś sprzedawała cokolwiek. To na
prawdę nie jest ważne, czy pieniądze, zapłacone za
uwolnienie Angeline, należą do mnie czy do ciebie.
Jest coś ważniejszego, mam na myśli twoje bezpieczeń
stwo. Nie pozwolę ci pójść samej na prom - ostrzegł
ją. - Będę w pobliżu.
- Nie, nie możesz tego zrobić - powiedziała natych
miast. - Będą nas obserwować, zauważą cię i wtedy
Angeline znajdzie się w prawdziwym niebezpieczeńs
twie.
Zmarszczył brwi, rozważając ten problem. Później
mrugnął porozumiewawczo.
- Poczekaj tutaj - powiedział kierując się w stronę
wyjścia - będę z powrotem za godzinę.
- Dokąd idziesz? - zawołała za nim, ale nie od
powiedział, posłał jej tylko szeroki uśmiech i już go
nie było.
Po jego wyjściu chodziła nerwowo po pokoju w tę
i z powrotem. Wszystko działo się zbyt szybko. Była
wykonanie - Irena
scandalous
137
kompletnie zagubiona. Czuła, że taki stan utrzyma
się do końca jej życia.
Jakąś godzinę później rozległo się lekkie pukanie
do drzwi. Amy jęknęła cichutko. Któż to może być?
Nie chciała się z nikim widzieć w tym stanie.
Otworzyła drzwi i ujrzała nieznajomego, wysokiego
mężczyznę. Zrobiła kwaśną minę.
- Pomylił pan pokoje - zaczęła. Ale przyjrzała mu
się uważniej. - Benedict? - zapytała niepewnie.
Miał na sobie znoszone ubranie robocze, włosy
ostrzyżone i zaczesane w zupełnie inny sposób oraz
przyklejone wąsy.
- /eżeli ty mnie nie rozpoznałaś, to tym bardziej
nie uda się to porywaczom - zaśmiał się zadowolony
z siebie.
- Wyglądasz jak prawdziwy Turek - powiedziała
zaskoczona.
- O to mi chodziło. Mam trochę specjalnego płynu,
którym jeszcze bardziej przyciemnię skórę. Rano prom
powinien być bardzo zatłoczony. Zmieszam się z in
nymi pasażerami i w ten sposób porywacze nie powinni
mnie zauważyć.
- To jest szaleństwo - mruczała oszołomiona Amy.
-Naprawdę, to wszystko jest szaleństwem.
Benedict odkleił wąsy i ód razu stał się bardziej do
siebie podobny.
- Ostatnie dni były rzeczywiście dziwne - zgodził
się z Amy.
- (jdyby tylko Angeline nie była w takim niebez
pieczeństwie. To rzuca cień na wszystko. - Westchnęła
głęboko.
- Może nie powinnaś się tak martwić o swoją
kuzynkę - zasugerował Benedict.
- Jakżebym mogła - powiedziała oburzona.
- Pamiętaj, że to dziewczyna, która znakomicie
potrafi się zakręcić wokół własnych interesów.
wykonanie - Irena
scandalous
138
- Nie jest w stanie zatroszczyć się o swoje sprawy
- wytknęła mu zdenerwowana. - Jest przecież uwię
ziona.
Benedict chciał chyba coś powiedzieć, ale powstrzy
mał się. Przez chwilę zastanawiał się nad czymś,
a potem zwrócił się do niej zupełnie innym tonem.
- Robi się późno, chodźmy na dół coś zjeść. Potem
spróbujemy się przespać. Jutro czeka nas ciężki dzień.
- Każdy dzień był dla mnie ciężki, odkąd przybyliś
my do Stambułu - mruknęła Amy.
Podszedł bliżej.
- To samo można powiedzieć o nocach - powiedział
nieco zachrypniętym głosem.
Nagle nabrała pewności, że chce ją pocałować.
Odsunęła się instynktownie. Nie zniosłaby już tego.
Zbyt dużo się wydarzyło, w zbyt szybkim tempie.
Nerwy miała napięte do ostatnich granic i w każdej
chwili mogły ją zawieść.
Wyraz zawodu pojawił się na twarzy Benedicta.
- Nie lubię, jak się odwracasz ode mnie - zwrócił
jej łagodnie uwagę.
- A jeszcze kilka dni temu nie podobało ci się, gdy
zbliżałam się do ciebie - przypomniała mu uszczypliwie.
- Mylisz się całkowicie. Sądzę, że zawsze chciałem,
żebyś była blisko mnie. Rozstrajało mnie to, że tak
na mnie działasz.
- Ciągle nie wiem, jak na ciebie działam.
- Wiesz, wiesz. - W jego oczach znowu pojawiły
się ogniki. - Nie mówiłem ci, ale wiesz znakomicie.
Podszedł bliżej.
- Musimy zejść na dół, na obiad - przypomniała
mu drżącym głosem.
- Do diabła z obiadem. - Wyciągnął ręce i objął
ją. - Do diabła ze wszystkim - mruknął. Jego oczy
były teraz prawie czarne. - Pamiętam, powiedziałem,
że jest na to za wcześnie. Rzeczywiście jest za wcześnie
wykonanie - Irena
scandalous
139
i przykro mi bardzo, ale dłużej już nie mogę nad sobą
zapanować. Bardzo cię pragnę.
Zamknął jej usta pocałunkiem. Ale to nie miało
znaczenia. Nie było nic takiego, co Amy chciałaby
mu powiedzieć. Nic, co mogłaby powiedzieć. Nagle
uciekły jej wszystkie słowa.
Spragnieni, szybko zdarli z siebie ubrania. Gorąca
wilgotna skóra ocierała się o rozpalone ciała. Z trudem
łapali powietrze. Wydawało im się, że wszystko roz
grywa się z oszałamiającą prędkością. Amy pogrążyła
się w ciemnych przestrzeniach rozkoszy. Oddech
zamierał pod wpływem śmiałych pieszczot. Krew
rozpalało pożądanie, wszystko działo się szybko, ale
w naturalnym, zmysłowym rytmie. Objęci ciasno
roztapiali się w sobie, prawie niemożliwe było okreś
lenie,' gdzie kończy się kobieca delikatność, a zaczyna
męska twardość. Amy nawet w najśmielszych marze
niach nie przypuszczała, że można kogoś pożądać tak
bardzo.
Benedict zaplątał się w pościel i teraz mrucząc coś
pod nosem próbował się uwolnić. Nagle zamarł
i spojrzał na nią. Widziała jego płonące oczy i zaczer
wienione policzki.
- Pragnę cię - powiedział bardzo przytomnie.
- Nikogo innego. Tylko ciebie.
Amy patrzyła na niego i myślała, co może wyczytać
z jej oczu. Chwilę później objął ją znowu. Ogarnęła
ich nagła ciemność i żar, poczuła napływające nowe
fale uniesienia.
Zaczęła się zapadać gdzieś w dół, więc przywarła
do Benedicta. Wydawało się jej, że jest on jedyną,
stałą rzeczą, która może przywrócić spokój wzburzo
nym uczuciom i gwałtownie poruszającym się ciałom.
Wtem potężny dreszcz przebiegł jego ciało i zakończył
się gdzieś w głębi jej istoty, docierając do najdalszych
zakątków jaźni. Roztopiła się w nim zupełnie. Kolejne
wykonanie - Irena
scandalous
140
paroksyzmy dreszczy wstrząsały nią pod wpływem
ciemnej, rozpalonej rozkoszy, która ją zalewała.
W końcu osiadła na ciepłej, zatopionej w słońcu
mieliźnie i poczuła niezmierzoną błogość.
Minęło dużo czasu, zanim Benedict uniósł głowę
i spojrzał na nią.
- Dobrze? - spytał cicho.
Amy nie potrafiła wykrztusić ani słowa. Zamiast
odpowiedzi przytuliła się mocniej i ukryła twarz w jego
ramionach.
Pogłaskał ją delikatnie po karku.
- Przepraszam, że to stało się tak szybko. Że to
w ogóle się stało. Nie miałem takiego zamiaru. Przynaj
mniej nie teraz. Co ty, do diabła, ze mną zrobiłaś?
- Nie wiem - udało jej się odpowiedzieć.
- Wiesz, na pewno - powiedział znacznie łagodniej.
Palce zaplątały mu się w wilgotnych, złotych pasmach
jej włosów i tam pozostały.
Amy zamknęła oczy, pomyślała, że w całym swoim
życiu nie była tak szczęśliwa i zapadła w sen, długi
i cichy.
wykonanie - Irena
scandalous
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Rano Amy otworzyła oczy i zobaczyła, że oboje
leżą w tej samej pozycji.
- No, no, no... - powiedziała głośno. A potem,
z lekką obawą jeszcze raz. - No, no, no...
Benedict
s
również otworzył oczy.
- Rzeczywiście: no, no, no... -przyznał, rozluźniony.
- Sprawy posuwają się szybciej, niż wskazywałyby na
to nasze intencje. Jak ci się to podoba?
- Ja... - zaczęła raczej niepewnym głosem. Wtem,
nabierając nagle pewności, że wszystko było wspaniałe,
uśmiechnęła się szeroko. - Bardzo dobrze, czuję się
znakomicie.
- Obiecuję, że w przyszłości będziesz się czuła jeszcze
lepiej - powiedział, zadowolony z siebie.
- A skąd to wiesz? - Spojrzała na niego, otwierając
szeroko swe zielone oczy.
- Ponieważ tak już między nami będzie - powiedział
z niezachwianą pewnością siebie. - Wydaje mi się, że
oboje szukaliśmy się od dawna. I teraz zrobimy
wszystko, żeby się nie zawieść.
- No, no, no... - powtórzyła Amy. Wyplątała się
jakoś z jego ramion i siadła wyprostowana na łóżku.
1 - Angeline - powiedziała zmienionym głosem. - Za
pomnieliśmy o Angeline!
- Bardzo bym chciał o niej zapomnieć - burknął
Benedict.
- Jak możesz tak mówić? - wybuchnęła gniewem.
- W taki ranek jak dziś przyszłoby mi to bez tru
du - odparł spokojnie. - Ale lepiej będzie, jak wsta-
wykonanie - Irena
scandalous
142
niemy, ubierzemy się i dostarczymy pieniądze pory
waczom.
- Jeżeli dla ciebie to za duży kłopot, zostań w łóżku,
a ja zrobię wszystko sama - powiedziała, patrząc na
niego ze złością.
- Jesteś na mnie zła? - spytał, wodząc za nią leniwie
oczyma. - Jesteś, jesteś. Ale to nieważne. Nie chcę,
żebyś była cały czas słodziutka jak cukierek. Słodkie
dziewczyny to nudne dziewczyny. Bądź rogata, uparta,
niezależna. Jedynie w łóżku bądź słodka - dodał
z lubieżnym uśmiechem.
- Angeline... i pieniądze - przypomniała mu roz
jątrzona.
Benedict zwlókł się z łóżka.
- Pójdziemy razem pod prysznic? - uśmiechał się
kusząco. - Nie, może nie - ustąpił z widocznym
wahaniem. - Gdybyśmy mogli zostać, pokazałbym ci
jak można bawić się w łazience.
Amy z trudem oderwała wzrok od jego silnego,
gibkiego ciała. Ciała, które znała tak dobrze, pomyślała
i zaczerwieniła się gwałtownie.
Na szczęście Benedict zniknął już w łazience i nie
widział tego. Z trudem odrywała swe myśli od wszys
tkiego, co się wydarzyło ostatniej nocy. Dzisiaj masz
myśleć o Angeline, upomniała się. Wszystko inne musi
poczekać. Teraz najważniejsze to wydostać Angeline
z rąk porywaczy.
Ponieważ Benedict był jeszcze w łazience, pobiegła
szybko do swego pokoju, wzięła krótki prysznic
i ubrała się. Starczyło im jeszcze trochę czasu, więc
przełknęli skromne śniadanie. Amy była bardzo głodna.
Uświadomiła sobie, ile czasu minęło od ostatniego
posiłku, przecież nie zjedli nawet wczorajszego obiadu.
Przypomniała sobie, dlaczego tak się stało i poczuła,
że znów się rumieni.
Po jedzeniu udali się wprost do banku. Benedict
wykonanie - Irena
scandalous
143
spędził w nim trochę czasu, a kiedy wychodził, trzymał
w ręku małą aktówkę.
- Pożyczyli mi ją, żebym mógł włożyć pieniądze
- powiedział z niepewnym uśmiechem. - Nie chcieli
mnie wypuścić na ulice Stambułu z sześćdziesięcioma
tysiącami funtów w kieszeni.
Amy spojrzała nerwowo na aktówkę. Za chwilę
miała ją przekazać porywaczom i na samą myśl o tym
ugięły się pod nią nogi.
Robisz to dla Angeline, przypomniała sobie raz
jeszcze, czując do siebie niechęć z powodu tych
objawów tchórzostwa. Masz być spokojna, postępować
zgodnie z poleceniami, a wszystko pójdzie gładko.
Benedict wręczył jej teczkę. Bardzo spoważniał.
- Pójdę teraz do hotelu - powiedział. - Ty ruszaj
prosto na przystań i kup bilet na prom. Nie martw
się o nic. Kiedy dostaniesz się na łódź, będę blisko
ciebie.
- Czy porywacze na pewno cię nie rozpoznają?
- pytała zaniepokojona.
- Ty mnie nie rozpoznałaś, prawda? - przypomniał
jej, posyłając łobuzerski uśmiech.
- Masz rację - przyznała. - Idę, do zobaczenia.
I nie zapomnij o sztucznych wąsach.
Nie zabrzmiało to wcale wesoło i kiedy zobaczyła
oddalającego się Benedicta, poczuła nieprzepartą chęć,
by pobiec za nim.
Nie bądź taka bezduszna! - zganiła się surowo.
Pomyśl o Angeline, która czeka, aż przekażesz wreszcie
pieniądze i zostanie uwolniona.
Potrząsnęła lekko głową, włosy opadły falami na
jej ramiona. Ruszyła zdecydowanym krokiem w stronę
Mostu Galata.
Jak zwykle w okolicach mostu kręciło się mnóstwo
ludzi. Z trudnością przepchnęła się przez tłum, sporo
czasu upłynęło, nim znalazła właściwą kasę. Zaczynała
wykonanie - Irena
scandalous
144
wpadać w panikę. Co będzie, jeżeli spóźni się na
prom? A co się stanie, jeżeli Benedict nie dostanie się
na pokład i będzie musiała popłynąć sama?
Prom był już pełen ludzi. Amy nerwowo rozglądała
się wokół. Każdy z nich mógłby być jednym z pory
waczy. Gdzie jest Benedict? Nie mogła go dostrzec,
a prom był już gotów do odpłynięcia.
Była zbyt niespokojna, żeby siedzieć. Zresztą prawie
wszystkie miejsca były zajęte. Przepchnęła się w końcu
do barierki. Prom płynął przez Bosfor, powoli posa-
pując, a ona stała, mając przed oczyma wspaniałą
panoramę Stambułu.
Wiedziała, że wkrótce dopłyną do pierwszą przystani
promowej. Widziała już kanciastą bryłę Meczetu Dol-
mabahce, zwieńczoną kopułą, z dwoma strzelistymi
minaretami po bokach. Co teraz się stanie? - zastana
wiała się z niepokojem. Czy porywacz był na promie,
czy też będzie czekał na nią, kiedy zejdzie z pokładu?
W tym momencie męski głos mruknął jej do ucha:
- Nie odwracaj się, patrz przed siebie, jak gdybyś
podziwiała widok.
Amy natychmiast rozpoznała głos. To był ten sam
człowiek, z którym rozmawiała przez telefon i który
przekazywał jej polecenia.
Mięśnie miała zesztywniałe aż do bólu, lecz po
słusznie patrzyła przed siebie niewidzącymi oczyma.
- Przekażesz mi teczkę, którą trzymasz - ciągnął
dalej tym samym, spokojnym tonem. Mężczyzna stał
dokładnie za nią, więc w ogóle nie mogła go zobaczyć.
- Potem, gdy tylko prom przycumuje, zejdziesz na
brzeg i pójdziesz do hotelu. I nie oglądaj się za siebie,
będzie bezpieczniej dla ciebie, jeżeli nie zobaczysz mojej
twarzy. Zrozumiałaś?
Amy, drżąc, przytaknęła.
- Świetnie - powiedział mężczyzna z satysfakcją.
- Teraz podaj mi teczkę.
wykonanie - Irena
scandalous
145
Wyciągnęła rękę za siebie, poczuła, że ktoś odbiera
od niej aktówkę. Potem usłyszała, że została ot
worzona, jak gdyby sprawdzano jej zawartość.
- Wydaje się, że to cała suma - stwierdził zadowo
lonym głosem. - Ale sprawdzę, gdy tylko znajdę się
w bezpiecznym miejscu. Wypuścimy twoją kuzynkę
pod warunkiem, że jest wszystko, co do funta.
- Kiedy? - spytała szybko Amy. - W jaki sposób?
- Powiem ci przez telefon, w jaki sposób będziesz
mogła ją odebrać. A teraz dosyć rozmów. Prom zaraz
przycumuje. Schodź i pamiętaj, nie odwracaj się.
Amy ruszyła przed siebie na drżących nogach. Wielu
turystów opuszczało prom, kierując się w stronę
meczetu i wspaniałemu Pałacowi Dolmabahce, który
znajdował się w pobliżu. Zeszła razem z innymi, lecz
zatrzymała się na molo.
Usłyszała, że prom zaczął się oddalać, ale nie
odwróciła się, dopóki dźwięk silnika całkiem nie ucichł.
Benedict nie zszedł na brzeg, więc domyśliła się, że
został na pokładzie i śledzi porywacza. Modliła się
w duchu, żeby zachował ostrożność. Porywacze mogą
być bezlitośni.
Zrobiła wszystko, co do niej należało, i teraz pozosta
wało tylko oczekiwać na prom, którym wróciłaby do
Mostu Galata. Kiedy spacerowała nerwowo po molo,
uznała, że oczekiwanie to najtrudniejsza rzecz pod
słońcem. Ach, gdyby Benedict był przy niej, a nie na
promie... Czuła, że potrzebuje go natychmiast.
Prom wreszcie przypłynął i szybko weszła na jego
pokład. Gdy zacumowano przy brzegu, Amy szybkim
krokiem ruszyła do hotelu. Może Benedict tam na
nią czeka. Może telefon dzwoni z wiadomością, gdzie
może odnaleźć Angeline.
Ale pokój był pusty i telefon nie dzwonił. Amy
rzuciła się na łóżko i wpatrywała się w sufit przez
dobrych kilka minut. Znowu się podniosła i nie mogąc
wykonanie - Irena
scandalous
146
usiedzieć w miejscu, krążyła niespokojna po pokoju,
spoglądając od czasu do czasu przez okno.
Była kłębkiem nerwów, kiedy wreszcie, po trzech
godzinach, wrócił Benedict. Rzuciła się na niego, gdy
tylko pojawił się w drzwiach, jak tonący na koło
ratunkowe.
Objął ja mocno i widać było, że jest zadowolony.
Pocałował ją szybko.
- Och, to kłuje! - zawołała, wracając do rzeczywis
tości.
- Przepraszam, zapomniałem, że ciągle je noszę
- powiedział z uśmiechem, odkleił sztuczne wąsy
i wyrzucił do kosza. - Obiecuję, że nigdy czegoś
takiego nie założę.
Amy natychmiast poczuła się lepiej, czując go przy
sobie, i to tak blisko.
- Czego się dowiedziałeś? - spytała. - Wszedłeś na
prom? Nie zauważyłam cię. Czy poszedłeś za porywa
czem? Wiesz, gdzie się znajduje Angeline?
- Odpowiedź na wszystkie pytania brzmi: tak
- odparł i uśmiech zniknął z jego twarzy. - Pozwól
mi zmienić ubiór, a zabiorę cię do twojej kuzynki.
- Czy dobrze się czuje? - dopytywała się Amy.
- Jak się dowiedziałeś, gdzie się znajduje?
- Poszedłem za człowiekiem, który odebrał od ciebie
pieniądze. Zszedł z promu na następnym postoju
i wrócił do Stambułu. Mieszka w hotelu, zaledwie
kilka przecznic stąd.
- Ale co z Angeline? - Amy była coraz bardziej
zniecierpliwiona. - Gdzie ona jest?
- Na razie dość wyjaśnień - odparł Benedict. Zmienił
mu się ton głosu, nie wiedzieć dlaczego, brzmiał bardzo
szorstko. - Daj mi kilka minut ńa przebranie się. Potem
zabiorę cię do hotelu, w którym przebywa porywacz.
Zrzucił robocze ubranie i zniknął w łazience, żeby
zmyć resztę charakteryzacji.
wykonanie - Irena
scandalous
147
- W porządku, chodźmy - rzucił krótko.
Amy chciała jeszcze zadać co najmniej kilkanaście
pytań, ale powstrzymała się, widząc wyraz jego twarzy.
Co się dzieje? - zastanawiała się zaniepokojona. Czuła,
że to nie koniec kłopotów.
Gdy wyszli z hotelu, Benedict ruszył szybkim kro
kiem przez zatłoczone i skąpane w słońcu ulice. Amy
biegła obok niego, ze skupioną twarzą rozmyślając,
dlaczego Benedict zachowuje się w ten sposób. Za
trzymali się w końcu przed małym hotelikiem w bocznej
uliczce.
- To tutaj - powiedział,
- Co teraz zrobimy? - spytała Amy. - Wezwiemy
policję?
- Nie - chciał chyba jeszcze coś powiedzieć, ale
przerwał, a po chwili dodał: - Może później. Musisz
o tym zadecydować sama.
- Jesteś bardzo tajemniczy - stwierdziła niezado
wolona.
- Przykro mi, ale... - Znowu chciał coś powiedzieć,
lecz powstrzymał się. - Chodźmy na górę - rzekł
krótko.
- Jesteś pewny, że to bezpieczne? - Amy spojrzała
na niego podejrzliwie.
- O, tak - powiedział tym samym ostrym tonem,
którego użył już wcześniej. - Jestem tego pewny.
Weszła za nim do środka, zaniepokojona. Benedict
znał doskonale drogę. Skierował się do schodów
i weszli na drugie piętro. Zatrzymali się przed pokojem
znajdującym się na końcu korytarza.
- Tam jest twoja kuzynka - powiedział cicho.
Amy spojrzała na niego zaskoczona.
- Jest uwięziona w pokaju hotelowym? Czy to nie
jest ryzykowne? Ktoś z obsługi mógłby łatwo ją
znaleźć. Muszą przecież zmieniać pościel, sprzątać
pokój.
wykonanie - Irena
scandalous
148
- Otwórz drzwi - powiedział Benedict - tylko
ostrożnie.
Spojrzała na niego niepewnie, ale wykonała pole
cenie. Powoli nacisnęła klamkę i znalazła się w przed
pokoju.
Prawie natychmiast usłyszała znajomy głos. To był
mężczyzna, z którym rozmawiała przez telefon. Czło
wiek, który na promie odebrał od niej pieniądze.
- Nigdy bym nie pomyślał, że pójdzie tak gładko
- powiedział. - Miałaś rację, to rzeczywiście było
łatwe.
- Oczywiście - stwierdził dziewczęcy głos. - Prze
widzieliśmy wszystko. Nie było powodu, żeby się coś
nie udało. Przyznaję, że omal nie umarłam ze strachu,
kiedy dowiedziałam się, że jest z nią Benedict, ale
w końcu okazało się, że to nie był problem. Śmiać mi
się chciało, kiedy wymyślili, że Benedict jest narzeczo
nym Amy. Teraz mamy pieniądze i możemy robić to,
na co mamy ochotę.
Amy stała jak sparaliżowana. To mówiła Angeline,
która wcale nie była sterroryzowaną zakładniczką.
Angeline, która siedziała sobie w wygodnym pokoju
hotelowym i zastanawiała się, jak wydać sześćdziesiąt
tysięcy funtów, które nie należały do niej.
Ruszyła ostrożnie do przodu, tuż za nią szedł
Benedict. Angeline i jej towarzysz siedzieli w drugim
końcu pokoju i nie zauważyli ich w pierwszej chwili.
Na stoliku leżały pieniądze. Angeline z błyszczącymi
oczyma gładziła banknoty, niemalże zmysłowym ru
chem.
Wtem odwróciła głowę i zobaczyła swoją kuzynkę.
Siedziała nadal bez słowa, tylko jej oczy już tak nie
błyszczały.
- Do diabła - zaklęła bezbarwnym głosem. - A myś
lałam, że mamy to za sobą.
Angeline pierwsza przerwała długą, napiętą ciszę.
wykonanie - Irena
scandalous
149
- Straciłaś język? - zapytała zaczepnie. - Nie
postraszysz mnie policją? Powiedz, że masz zamiar
oskarżyć mnie o oszustwo lub o wyłudzenie. - Rzuciła
się nagle na pieniądze, zrzucając je na podłogę.
- Dlaczego nie przyjechałaś sama do Stambułu?
- powiedziała ze złością. - Dlaczego jego ze sobą
przyciągnęłaś? - Spojrzała z nienawiścią na Benedicta.
- Jest taki sprytny. Od razu wiedziałam, że będziemy
mieć przez niego kłopoty. Założę się, że od początku
domyślał się, że cała sprawa to podstęp.
- Nie, nieprawda - zaprzeczył Benedict. - Możesz
mi nie wierzyć, ale przyjechałem, ponieważ autentycznie
martwiłem się o twoje bezpieczeństwo. Jak widzisz,
nie jestem taki sprytny. Ale z czasem zacząłem coś
podejrzewać, nie wszystko do siebie pasowało. A kiedy
zażądałaś sumy dokładnie takiej samej, jak spadek po
wuju Amy, nabrałem pewności, że to nie jest prawdziwe
porwanie.
Amy odwróciła się i spojrzała na Benedicta.
- Nie powiedziałeś mi o tym - powiedziała oszo
łomiona. - Pozwoliłeś mi myśleć, że Angeline znajduje
się w niebezpieczeństwie?
- Ciągle istniała możliwość, że jestem w błędzie
- odparł Benedict. - Wiedziałem też, że bardzo lubisz
swoją kuzynkę i nie chciałem jej oskarżać, dopóki nie
będę całkiem pewny.
Amy, ciągle oszołomiona, zwróciła się do Angeline.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Ponieważ mnie oszukano - powiedziała gorzko
Angeline. - Powinnam dostać połowę pieniędzy wuja.
Miałam do nich prawo. Niestety, wszystko, co do
pensa, przypadło tobie. Dobra, mała Amy, słodka
Amy, ulubienica wszystkich. Mdli mnie na twój widok
- wyrzucała z siebie gwałtownie. - Zawsze tak na
mnie działałaś, więc postanowiłam zabrać ci te pie
niądze. Kiedy przyjechałam do Stambułu na wakacje,
wykonanie - Irena
scandalous
150
spotkałam Mike'a, razem wpadliśmy na pomysł, żeby
zaaranżować porwanie. Okupem miała być suma, którą
pozostawił ci wuj. I prawie się udało - powiedziała
wyzywająco. - Mieliśmy je już w rękach.
- Tyle tylko, że pieniądze, które wam przekazałam,
nie były pieniędzmi wuja - powiedziała Amy i dodała
mocniejszym głosem: - Te sześćdziesiąt tysięcy funtów
należy do Benedicta.
Niebieskie oczy Angeline zrobiły się okrągłe. Od
wróciła się w stronę Benedicta.
- To są twoje pieniądze? - zapytała zdumiona. - To
ty zapłaciłeś okup? Jak to się stało, że miałeś przy
sobie sześćdziesiąt tysięcy funtów? Dysponujesz takimi
pieniędzmi? - zaśmiała się z goryczą. - Prawda, że
wszystko dookoła siebie poplątałam? Powinnam na
ciebie zarzucić wędkę. Na dłuższą metę byłbyś znacznie
lepszą zdobyczą. Chociaż nie sądzę, żebym mogła
dłużej udawać przy tobie, że jestem taką słodką i miłą
panienką i że zupełnie nie interesują mnie pieniądze,
które wuj zostawił Amy. Za dużo wysiłku musiałam
w to wkładać. Wiedziałam, że dłużej nie wytrzymam.
Dlatego postanowiłam odebrać Amy jej spadek. - Pat
rzyła na nich, żałując tego, co zrobiła. - Więc co teraz
będzie?
- Na początek zabierzemy pieniądze - powiedział
spokojnie Benedict. - Od Amy zależy, co się z wami
stanie. Osobiście, wtrąciłbym was oboje do więzienia.
Może Amy, jako twoja kuzynka, będzie bardziej
miłosierna.
- W tej chwili nie stać mnie na litość - powiedziała
surowo Amy. Ciągle trudno jej było uwierzyć, że
Angeline mogła postępować tak podstępnie i niemoral
nie. Pamiętała niepokój, który nie pozwalał jej zasnąć
i chmurzyła się coraz bardziej. - Chodźmy stąd
- mruknęła do Benedicta. - Jeżeli zostaniemy dłużej,
nie ręczę za siebie.
wykonanie - Irena
scandalous
151
Później zupełnie nie pamiętała, w jaki sposób wrócili
do hotelu. Gdy weszli do pokoju, siadła ciężko na
najbliższym krześle, nie mogąc dojść do siebie. Była
całkowicie oszołomiona.
- Wiedziałam, że Angeline nie jest święta - mó
wiła głosem, w którym brzmiało niedowierzanie.
- Ale nie sądziłam, że jest gotowa uczynić coś ta
kiego.
- Mnie również oszukiwała przez jakiś czas - przy
pomniał jej Benedict. - A to wcale nie jest łatwe.
- Chciałabym, żebyś mi powiedział, kiedy zacząłeś
podejrzewać, że to porwanie jest oszustwem.
- Już mówiłem, nie byłem pewny. Gdybym się
pomylił, byłabyś na mnie wściekła, że śmiałem tak
pomyśleć. A szczególnie wtedy nie chciałem, żebyś się
na mnie złościła - zakończył łagodnie.
Jakiś ton w głosie Benedicta sprawił, że z trudnością
przełknęła ślinę. Zaczęła sobie uświadamiać, że wcale
nie była tak wściekła i rozdrażniona tym wszystkim,
jak być powinna. Przyczyna była prosta. Miała tak
dużo do przemyślenia, a wszystkie myśli krążyły wokół
Benedicta.
- Czy zdecydowałaś się, jak postąpisz z Angeline?
Amy bezradnie wzruszyła ramionami.
- Cóż ja mogę zrobić? To, co uczyniła, to prze
stępstwo, ale nie mogę pójść na policję. Po prostu nie
mogę.
- Zasługuje na to - przypomniał jej Benedict.
- Wiem! Ale ona nie przestała być moją kuzynką
i mimo tego, co zrobiła, bardzo jej współczuję. Prze
grała wszystko. Zachowała się okropnie, ale nic z tego
nie ma. Mało tego - Amy uśmiechnęła się blado
- utraciła ciebie. Miała rację, ty jesteś prawdziwą
zdobyczą. I nigdy cię nie dostanie.
- Nikt jeszcze nie nazwał mnie zdobyczą. - Bcnedicl
uniósł nieco brwi.
wykonanie - Irena
scandalous
152
- Zawsze musi być pierwszy raz - powiedziała
trochę pogodniej. - Jak sądzisz, co Angeline zamierza
uczynić?
- Według mnie, razem ze swym chłopcem pędzą
teraz na lotnisko, pewnie nawet nie tracili czasu na
spakowanie się.
- A co my zamierzamy zrobić? - Amy spojrzała na
niego nieśmiało.
- Myślę o paru rzeczach, które chętnie zrobiłbym
właśnie teraz. - Błysnął oczyma.
- Nie - powiedziała zdecydowanie. - I nie dlatego,
żebym nie chciała - mówiła z rozjaśnioną twarzą
- ale jest naprawdę sporo spraw, które musimy
uporządkować.
- Jak możemy uporządkować coś, czego ciągle nie
potrafimy zrozumieć?
- Ja rozumiem - powiedziała bez zastanowienia.
- Rozumiem już od dawna.
- To może mi wyjaśnisz? - Benedict spojrzał zacie
kawiony.
- Przecież to proste - mówiła Amy spokojnym
głosem, chociaż jej serce biło jak oszalałe. - To jest
miłość. Prawdziwa miłość. Nie wiem, jak to się stało,
dlaczego tak nagle na mnie spadła, ale tak jest.
Przynajmniej z mojej strony. Nie wiem, jak ty to
odczuwasz.
- Myślę, że pokazałem to bardzo wyraźnie - po
wiedział Benedict, a jego brwi znowu powędrowały
do góry.
- Tak, rzeczywiście - poczuła lekkie podniecenie,
gdy spojrzał na nią pociemniałymi oczyma. - Ale
pójść do łóżka to nie to samo, co się zakochać, prawda?
Przynajmniej dla mężczyzny. I prawdopodobnie dla
większości kobiet.
- Tak, święta racja - zgodził się. W jego spojrzeniu
pojawiło się wyraźne rozbawienie. Poczuła się urażona.
wykonanie - Irena
scandalous
153
To miała być poważna rozmowa. Nic nie wyjaśnią,
jeżeli będzie się z niej naśmiewał.
- Chcę tylko wiedzieć - zaczęła zdecydowanie, ale
przerwała. Zabrzmiało to, jak gdyby przedstawiała
mu ultimatum, a przecież nie o to jej chodziło.
- Co chciałabyś wiedzieć? - Benedict zachęcał
łagodnie. - Czy moje zamiary są uczciwe?
- Nie, oczywiście, że nie - powiedziała niezadowo
lona. - To głupie. Chciałabym wiedzieć - znowu
przerwała. Chciałaby wiedzieć, czy jakimś cudownym
zrządzeniem losu powodują nim takie same uczucia.
To, oczywiście, nie było możliwe. A ona obawiała się
zadać takie pytanie, by nie otrzymać odpowiedzi, której
usłyszeć nie chciała.
Benedict śmiał się teraz otwarcie i to ją oburzało.
Zresztą sporo rzeczy ją w nim drażniło. Może popełnia
wielki błąd. Może to nie była miłość, a jedynie jakieś
szalone złudzenia...
Benedict chyba poczuł jej niepewność, bo podszedł,
pochylił się i bardzo czule ją pocałował. Po tym długim
pocałunku Amy nabrała pewności co do jednego. To
była miłość! Nic innego nie mogło sprawić, by czuła
się tak cudownie. I to nie tylko miłość fizyczna, chociaż
w znacznej części tak, co zresztą było bardzo miłe.
Benedict oddychał szybko. Cofnął się o kilka kroków
i spojrzał na nią z żalem.
- Uważasz, że jeszcze należy coś mówić, po tym
wszystkim? No cóż, może powinniśmy - ciągnął dalej,
odpowiadając na własne pytanie. - Przynajmniej ja
powinienem. Jedyny kłopot, że nie jestem pewny, co
mam powiedzieć. Pierwszy raz przydarzyło mi się coś
takiego. Nawet nie mam pewności, że to wydarzyło się
naprawdę. Jednak muszę wierzyć, bo patrzę na ciebie.
Do diabła, nic nie rozumiem i przypuszczam, że ty
również. Ale sądzę, że oswoimy się z tym z upływem
czasu i być może zrozumiemy wszystko za parę lat.
wykonanie - Irena
scandalous
154
- Lata? - wykrztusiła Amy.
- Nie sądzę, żeby to, co między nami istnieje,
rozwiało się - powiedział poważnie Benedict. - Chyba
musimy przyzwyczaić się do myśli, że to potrwa bardzo
długo i znajdzie swój finał przy ołtarzu.
- Gdzie? - jęknęła Amy.
- Moi rodzice będą zachwyceni - powiedział wesoło.
- Zaczęli już myśleć, że nigdy się nie ustatkuję.
- Nie sądzę, żeby to było możliwe - odparła słabym
głosem. - Pewny jesteś, że naprawdę tego chcesz?
- Z tobą? Tak. Chcę jeszcze wielu innych rzeczy,
które do tej pory nie interesowały mnie w szczególny
sposób.
- Czy to muszę być ja? - zapytała nerwowo. I na
tychmiast pożałowała, że zadała to pytanie. Co będzie,
jeśli usłyszy: nie? Albo otrzyma niejasną, wymijającą
odpowiedź?
Jednak odpowiedź Benedicta nie była dwuznaczna.
- Tak, to musisz być ty - powiedział bez najmniej
szego wahania.
Ale Amy nie mogła w to uwierzyć.
- Kiedy przyjechaliśmy do Stambułu, tą, o której
myślałeś, była Angeline - przypomniała mu.
- Nie powiedziałbym tego - stwierdził spokojnie.
- Mówiłem ci, że szukałem czegoś, lub raczej kogoś,
i Angeline wydała się najbliższa moim marzeniom.
W pewien sposób była do ciebie podobna. Wtedy
zacząłem przyglądać się tobie i nagle olśniło mnie, że
to ty jesteś moją wymarzoną dziewczyną i jedyną
rozsądną rzeczą było chwycić cię i nie puszczać.
- I rzeczywiście to zrobiłeś - powiedziała z nie
śmiałym uśmiechem.
- Nie to było moim zamiarem. - Benedict prawie
usprawiedliwiał się. - Chciałem zdobywać cię powoli,
ale sprawy nagle wymknęły się spod kontroli. A ty
chyba nie miałaś nic przeciwko temu.
wykonanie - Irena
scandalous
155
- Nie, nie oponowałam - Amy uśmiechnęła się
szeroko.
- Jest tyle rzeczy do omówienia - mówił dalej
Benedict. - Gdzie zamieszkamy, jak urządzimy nasze
wspólne życie, co będziemy robić w przyszłości.
Musimy też poznać nasze rodziny. Chyba powinienem
cię ostrzec, że moja matka uwielbia śluby. Będzie to
pewnie główny temat rozmowy, kiedy już zawitasz
w naszym domu.
- Sądzę, że z przyjemnością będę rozmawiała z twoją
matką o przyjęciu weselnym. - Amy westchnęła z ulgą.
Skrzywiła się potem. - Jesteś pewny, że chcesz poznać
moją rodzinę? Na podstawie dotychczasowych do
świadczeń, możesz pomyśleć sobie, że wszyscy są tacy
jak Angeline.
- Mam nadzieję, że bardziej przypominają ciebie
- odpowiedział. Lecz natychmiast twarz mu się zmie
niła. - Czy moglibyśmy zrobić kilkuminutową prze
rwę w rozmowie? Tak bardzo chciałbym cię pocało
wać.
- Będziesz zawsze taki grzeczny i zawsze będziesz
pytał o pozwolenie? - spytała Amy, mrużąc zabawnie
swoje zielone oczy.
- To już chyba po raz ostatni - mruknął łagodnie.
- Kiedy jestem przy tobie, robię się zbyt niecierpliwy,
by pamiętać o dobrych manierach.
Pocałunek był nieoczekiwanie gwałtowny, ale zo
stał przerwany wcześniej, niż się spodziewała. Zoba
czył w jej spojrzeniu rozczarowanie i westchnął za
kłopotany.
- Nie patrz tak na mnie. Bardzo staram się nad
sobą zapanować, ale chyba będę potrzebował pomocy.
- Jakiego rodzaju? - spytała niewinnie.
- Idź do swojego pokoju i zostaw mnie na chwilę
samego. Wydaje mi się, że to jedyny sposób, który
może poskutkować. - Oczy Benedicta pociemniały.
wykonanie - Irena
scandalous
156
Amy bez słowa podeszła do drzwi. Nie otworzyła
ich jednak, przeciwnie, przekręciła w zamku klucz,
a potem wsunęła go za dekolt.
- Wiesz, na co się narażasz? - ostrzegł ją chrapliwym
głosem Benedict.
- Oczywiście, wiem - odpowiedziała zalotnie.
- Myślę, że powinnaś oddać mi ten klucz.
- Poszukaj go - zachęcała.
I w końcu zrobił to. W tym czasie zapomniał, do
czego mu był potrzebny. A Amy zapomniała o wszys
tkim, poza tym, że kocha mężczyznę leżącego obok
niej. I to z wzajemnością!
Zasypiając stwierdziła, że Stambuł jest dużo bardziej
sympatycznym miastem, niż na początku myślała.
wykonanie - Irena
scandalous