Czy układy start-stop mają sens?
22 sty, 21:34
Większość nowych modeli aut pojawiających się w ciągu ostatnich lat
na rynku europejskim była fabrycznie wyposażona w układy
automatycznego wyłączania silnika podczas postoju. Jak działają i
dlaczego ich popularność może wkrótce nieco osłabnąć?
Start-stop
Foto: Auto Świat
iewiele rozwiązań technicznych zrobiło tak szybką karierę, jak układy start-stop, mimo że
większość użytkowników aut wcale za nimi nie przepada. Skąd ich popularność? Jeśli
myślicie, że chodzi tu o poważne oszczędności w zużyciu paliwa podczas codziennej jazdy, to
jesteście w błędzie. Prawdziwy powód jest zupełnie inny – chodzi przede wszystkim o to, w jaki
sposób dotychczas mierzono zużycie paliwa i emisję spalin podczas oficjalnych testów.
W tzw. cyklu pomiarowym NEDC, który bez większych zmian obowiązywał od lat 90. aż
do sierpnia tego roku, przez 1/5 czasu testu auto... stoi. Cała procedura badawcza trwa
1180 s, z czego aż 241 s zajmuje postój. W tym czasie kierowca nie może samodzielnie
wyłączyć silnika, ale jeśli ten automatycznie wyłączy się sam, to przecież oszczędności
będą wymierne. Dodatkowa zaleta jest taka, że podczas testów panują takie warunki,
że system start-stop musi działać, w realu aż tak dobrze często nie jest. Nowe
procedury badań emisji spalin i zużycia paliwa (WLTP) są bliższe jeździe w warunkach
drogowych, przez co start-stop aż tak dużych korzyści nie daje. Z drugiej jednak strony
normy są już tak wyśrubowane, że niekiedy choćby procent czy dwa oszczędności też
mogą być na wagę złota.
Producenci aut i dostawcy rozwiązań wykorzystywanych w start-stopach obiecują
bardzo dużo, np. według firmy Bosch, jednego z największych dostawców podzespołów
do układów tego typu, oszczędności dzięki automatycznemu wyłączaniu silnika na
postoju wynoszą w testach nawet ok. 8 proc., a w prawdziwym życiu mogą przekraczać
nawet 15 proc.! Owszem, tak może się zdarzyć, ale jedynie w pewnych ściśle
określonych przypadkach.
Zasada działania układu start-stop wydaje się bardzo prosta. Podczas postoju silnik,
zamiast pracować na wolnych obrotach, po prostu się wyłącza, a w momencie, gdy
kierowca chce ruszyć (np. wciśnie sprzęgło, żeby włączyć bieg, albo w aucie
z automatyczną skrzynią biegów puści hamulec przy włączonym biegu), automatycznie
W odpowiednich warunkach start-stop może zapewnić nawet kilkunastoprocentowe oszczędności paliwa i wyraźną
redukcję emisji spalin.
Foto: Auto Świat
się uruchamia. Niby to takie proste, ale w praktyce wcale nie takie łatwe do
zrealizowania.
Żeby wszystko to miało szansę działać, konieczne jest zastosowanie podzespołów
o innych parametrach niż używane w autach bez tego systemu, potrzebne są m.in.
wzmocniony rozrusznik, wydajniejszy alternator, specjalny akumulator, odporny na tzw.
pracę cykliczną, głębokie rozładowanie, a także zaawansowana elektronika,
nadzorująca zużycie energii elektrycznej w aucie. Pierwsze eksperymentalne systemy
tego typu, które powstały w latach 90., bazują na standardowych komponentach, co
szybko prowadziło do frustracji użytkowników – nie dość, że strasznie wolno działały, to
na dodatek były skandalicznie awaryjne i nietrwałe.
Obecnie na rynku funkcjonuje równolegle kilka rozwiązań układów tego typu: od
najprostszych, w których standardowe silniki uzupełniono o wzmocniony osprzęt
i elektronikę pozwalającą na realizację tej funkcji, aż po znacznie bardziej
zaawansowane rozwiązania, wykorzystujące do rozruchu urządzenie będące
połączeniem alternatora i rozrusznika, które przy okazji zapewnia rekuperację
(odzyskiwanie) energii hamowania, a nawet może stanowić dodatkowe, wspomagające
Start-stop można wyłączyć ręcznie, ale często system dezaktywuje się sam.
Foto: Auto Świat
źródło napędu np. podczas ruszania. Coraz częściej też systemy start-stop są
konfigurowane w taki sposób, żeby silnik był wyłączany nie tylko podczas postoju, lecz
także wtedy, kiedy auto swobodnie się toczy i nie potrzebuje napędu – tzw. tryb
żeglowania. W samochodach ze skrzyniami automatycznymi i dwusprzęgłowymi
realizacja tej funkcji to nie problem, w „manualach”, konieczne jest zastosowanie „e-
sprzęgła”, które automatycznie odetnie wyłączony w czasie jazdy silnik od układu
przeniesienia napędu, żeby samochód mógł toczyć się swobodnie.
Wielu kierowców nowoczesnych aut obawia się, że system start-stop może szkodzić
silnikowi. W końcu większość nowych modeli ma doładowane jednostki, a wiadomo
przecież, że np. gwałtowne wyłączanie silnika z rozgrzaną turbosprężarką grozi jej
uszkodzeniem. Warto wiedzieć, że aktualnie stosowane układy automatycznego
wyłączania silnika, zanim zrobią to, co do nich należy, analizują nawet kilkadziesiąt
różnych parametrów. Jeśli się okaże, że nie są one spełnione, silnik na postoju nie
wyłączy się. Start-stop może pozostawać nieaktywny w sytuacji, gdy m.in.:
silnik albo elementy układu oczyszczania spalin nie są wystarczająco rozgrzane
(temperatura graniczna zależy od konkretnego modelu auta);
temperatura zewnętrzna jest zbyt niska lub za wysoka;
akumulator jest niedostatecznie naładowany;
parametry pracy silnika wskazują, że turbosprężarka jest nadmiernie rozgrzana;
trwa proces „wypalania” filtra cząstek stałych;
przekroczono limit cykli rozruchów w określonej jednostce czasu albo temperatura
rozrusznika jest zbyt wysoka;
pojazd stoi na znacznym pochyleniu, więc hamulce i układ kierowniczy muszą
pozostawać w pełnej gotowości;
kierowca włączył jeden z prądożernych odbiorników, np. ogrzewanie foteli lub
elektryczne grzanie szyb;
klimatyzacja działa w trybie maksymalnej wydajności;
kierowca nie ma zapiętego pasa bezpieczeństwa albo niedomknięte są którekolwiek
z drzwi;
REKLAMA
Komunikat „system start-stop jest niedostępny” w znakomitej większości przypadków
nie świadczy wcale o usterce układu. W naszym klimacie, przy określonych warunkach
jazdy może się zdarzyć, że teoretycznie sprawny system będzie działał jedynie
sporadycznie.
Niekiedy też bywa tak, że silnik zostanie samoczynnie wyłączony, ale trzeba go
ponownie uruchomić już za pomocą przycisku, np. wtedy, gdy podczas postoju
otworzymy drzwi.
Ze względu na dużą liczbę czynników wpływających na działanie układów start-stop nie
da się dokładnie określić, jakie zapewniają one oszczędności. Dla każdego użytkownika
mogą one być inne.
Start-stop od strony warsztatowej
Zmiana domyślnych ustawień:systemy start-stop domyślnie są tak
konfigurowane, żeby włączały się automatycznie, a jeżeli wyłączymy je ręcznie,
to podczas kolejnego, ręcznego uruchomienia silnika znowu się włączą. Tylko
w nielicznych autach, np. w wielu modelach Fiata, po wyłączeniu start-stop pozostaje
uśpiony do czasu, kiedy świadomie znowu go aktywujemy. Ponieważ w wielu modelach
aut szybkość i płynność działania tych układów pozostawiają wiele do życzenia,
kierowcy często decydują się na ich trwałe wyłączenie, żeby przed rozpoczęciem
podróży za każdym razem nie musieć ich wyłączać. Niekiedy usługę taką oferują nawet
autoryzowane serwisy, tyle że nie polega ona na całkowitym wyłączeniu tej funkcji,
lecz jedynie na jej tzw. inwersji – czyli start-stop na pokładzie jest, ale domyślnie
pozostaje wyłączony, a jeśli uruchomimy silnik ręcznie, system znowu przejdzie w stan
uśpienia.
Wyższe koszty napraw i obsługi: przy optymistycznych założeniach oszczędności
uzyskiwane dzięki systemowi start-stop powinny być tak duże, że mimo wyższych cen
podzespołów kierowca i tak powinien wyjść na plus. Właściciel auta ze start-stopem
najwcześniej z reguły przekonuje się o tym, że układ ten podwyższa koszty
serwisowania w momencie, kiedy w aucie trzeba wymienić akumulator. Nie może to być
dowolna bateria – trzeba zastosować dokładnie taki akumulator, jaki zaleca producent,
czyli w zależności od modelu znacznie droższą od standardowej baterię w technologii
auto porusza się po drodze na dużej wysokości, np. w górach.
AGM lub EFB. Niewłaściwy akumulator może nie zostać zaakceptowany przez
elektronikę auta (będą pojawiały się błędy, auto może pracować w trybie awaryjnym) lub
zużyje się w ciągu najwyżej kilku tygodni.
Akumulator musi mieć takie parametry, jak zaleca producent. Układy start-stop
wymagają baterii odpornych na cykliczną pracę i ładowanie dużym prądem.
Foto: Auto Świat
Rozruszniki do start-stopów muszą być odpowiednio wzmocnione,czasem
kosztują nawet 2-3 razy więcej od standardowych, często też nie ma dla nich
zamienników na rynku.
Foto: Auto Świat
Alternatory, szczególnie te z funkcją rekuperacji energii i rozbudowaną elektroniką,
kosztują majątek, na szczęście są zwykle trwałe.
Foto: Auto Świat