mjr W Łukasiński Pamiętnik

background image

Walerian Łukasiński

Pamiętnik

Wstrząsający a zarazem wzruszający jest publikowany pamiętnik Waleriana
Łukasińskiego. Wstrząsający, bo tragiczne były losy życia tajnego więźnia
Mikołaja I, który spędził w więzieniach i twierdzach 46 lat, a z tego 37 w
kazamatach najstraszniejszego więzienia carskiej Rosji, przewidzianego dla
najniebezpieczniejszych przestępców i wrogów caratu, twierdzy
szlisselburskiej. Wzruszający, bo każde słowo w tym pamiętniku tchnie
bezmiarem cierpień i bólu znoszonego przez dziesiątki lat, wielką głębią
uczuć i miłości do człowieka i uciskanego swojego narodu, głębią myśli,
której nie zamąciły męczeństwo i odosobnienie dziesiątków lat.
Jakże ładnie zapowiadała się jego kariera. Urodzony w Warszawie 14
kwietnia 1786 roku, syn drobnego szlachcica z Płockiego, zaciągnął się 15
kwietnia 1807 roku ochotniczo jako młody, wykształcony już, znający
dobrze język francuski i niemiecki, bardzo oczytany, 21-letni człowiek - do
batalionu strzelców pieszych.
Kampanię 1807 roku przeciw Prusom i Rosji odbył w II Legii generała
Zajączka, w niespełna rok - l lutego 1808 roku - awansując na
podporucznika. Wojnę austriacką 1809 roku odbył w 6 pułku piechoty, który
się odznaczył pod Raszynem. 7 maja 1809 roku został porucznikiem w
świeżo utworzonym pułku piechoty galicyjsko-francuskiej, stanowiącym
zbieraninę narodowościową cudzoziemców i Polaków.
W pułku tym zetknął się z gronem oficerskim, które później odegra dużą
rolę w jego życiu i zaważy na jego losach.
Kazimierz Machnicki, Jakub Szreder, bracia Franciszek i Władysław
Kozakowscy, Augustyn Sznayder, Ignacy Dobrogoyski staną się później
najbliższymi współpracownikami Łukasińskiego w jego działalności
politycznej.
W pułku tym związał się również z wolnomular-stwem polskim, wstępując
w 1811 roku do nowo powstałej w Lublinie loży „Wolność", założonej przez
wspomnianego wyżej Machnickiego, wykształconego prawnika, który stał
się kierownikiem politycznym młodego Łukasińskiego.
Przeniesiony w tymże roku wraz z pułkiem, gdzie pełnił funkcję płatnika, do
Zamościa, wstąpił tam do loży ,,Jedność", wysuwającej hasło połączenia
wszystkich trzech zaborów.

background image

W czasie kampanii moskiewskiej 1812 roku pracował w Ministerium Wojny
w Warszawie. W 1813 roku brał udział w kampanii sasikiej, walczył pod
Lipskiem i w obronie Drezna, dostając się 12 listopada 1813 roku do niewoli
austriackiej. Dopiero po abdykacji Napoleona został 8 czerwca 1814 roku
zwolniony przez Austriaków i wrócił do Warszawy.
Po powrocie zgłosił się do wojska Królestwa Polskiego i 2 lutego 1815 roku
otrzymał nominację na kapitana w 4 pułku piechoty liniowej stacjonującym
w Warszawie, tzw. pułku „Czwartaków" – dzieci i ulubieńców Warszawy,
rekrutujących się ze sfer rzemieślników i robotników. Bardzo szybko zdobył
sobie Łukasiński poważną pozycję w pułku oraz sympatię żołnierzy i
przełożonych pędząc życie skromnego oficera liniowego. Już po dwóch
latach uzyskał awans na majora.
Opiekował się rodzeństwem: dwoma braćmi Antonim i Julianem i dwiema
siostrami Teklą i Julią.
W Warszawie Łukasiński nawiązał bliższe stosunki z wybitniejszymi
przedstawicielami wolnomu-larstwa polskiego - generałem Kazimierzem
Mała-chowskim, prezydentem Warszawy Stanisławem Węgrzeckim, i poetą
Kazimierzem Brodzińskim, który był „wielkim sekretarzem Wielkiego
Wschodu". W dalszym ciągu pozostawał pod wpływem swego najbliższego
przyjaciela Machnickiego.
Nie biorąc jako młody jeszcze oficer czynnego udziału w życiu politycznym,
interesował się jednak żywo życiem społecznym Królestwa a nawet wziął
czynny udział w dyskusji, która rozgorzała w latach 1815-1818 w sprawie
żydowskiej. W 1818 roku opublikował Łukasiński w związku z uprzednio
już wydanymi broszurami ks. Ksawerego Szaniawskiego, Staszica, ks.
Łętowskiego, Stanisława Kaczkowskie-go, generała Wincentego
Krasińskiego i Józefa Wy-szyńskiego, poświęconymi sprawie Żydów w
Polsce, broszurę pod tytułem Uwagi pewnego oficera nad uznaną potrzebą
urządzenia Żydów w naszym kraju i nad niektórymi pisemkami w tym
przedmiocie teraz z druku wyszłymi

1

. W broszurze tej Łukasiński zajmuje

bezwzględnie postępowe stanowisko, ostro zwalczając wypowiedzi
Wincentego Krasińskiego, które cechowały wybitnie antyżydowskie
tendencje. Dziełko swe dedykował autorowi Słownika języka polskiego,
rektorowi liceum Samuelowi Lindemu.
Już pierwsze wystąpienie Łukasińskiego wymierzone przeciwko potężnemu,
całkowicie oddanemu wielkiemu księciu Konstantemu i cieszącemu się jego
łaskami Krasińskiemu dowodzi wielkości charakteru i odwagi młodego
majora, nie liczącego się z możliwością zemsty potężnego przeciwnika.
W broszurze swojej Łukasiński dowodzi, że wady Żydów zamieszkałych w
Polsce, ich obojętność dla kraju, są wynikiem stosunku społeczeństwa

background image

polskiego do nich. Stwierdzał nędzę mas żydowskich, wskazywał, że nie
może być mowy o poprawie w tej dziedzinie oraz o wytworzeniu w ludności
żydowskiej poczucia obywatelskiego „dopóki nie przestaniemy Żydom
okazywać pogardy".
„Co to jest miłość ojczyzny - pyta dalej - i dlaczego te uczucia są Żydom
obce?... połączenie się z pewnym narodem, przywiązanie się do pewnego
kraju są istotnymi i jedynymi ogniwami tych uczuć. Kto w całym kraju nie
ma krewnych i przyjaciół, ten pewno nie będzie do niego przywiązany. Kto
mniej ma korzyści we względzie obywatelstwa, a większe płaci podatki, od
tego mniej spodziewać się należy ofiar z uczuć obywatelskich
wynikających".
Łukasiński żądał równouprawnienia Żydów i dopuszczenia ich do cechów i
korporacji zawodowych. Łączył rozwiązanie sprawy żydowskiej z kwestią
reform społecznych, a przede wszystkim zniesieniem pańszczyzny. „Epoka
poprawienia Żydów w naszym kraju - pisał - zacznie się z epoką oświecenia
włościan"

2

.

Broszura w sprawie żydowskiej była między innymi wyrazem negacji
sytuacji społeczno-politycz-nej w Królestwie. W kilkadziesiąt lat później
opisze Łukasiński bardzo wnikliwie niezręczność polityczną Aleksandra I,
który nie potrafił wykorzystać wyjątkowo przychylnej dla niego atmosfery
społeczeństwa polskiego i swoim dwulicowym postępowaniem odtrącił je
od siebie, nakreśli też obraz bezmyślnego okrucieństwa wielkiego księcia
Konstantego.
Toteż młody oficer Łukasiński postanawia walczyć z bezprawiem; bierze w
swoje ręce organizację ruchu narodowego i jak pisze w Pamiętniku
„podnieść ducha narodowego, skierować umysły do jednego celu, zbliżyć
osoby między sobą i natchnąć im wzajemne zaufanie, na koniec nadzieje
lepszej przyszłości".
Jako teren działania wybrał Łukasiński wolno-mularstwo, będące
organizacją jawną, organizacją grupującą wielu znanych ludzi, szczególnie
rozpowszechnioną wśród wojskowych, nawet wyższych stopni.
Łukasiński dążył - jak sam później zeznawał - do nadania treści narodowej
wolnomularstwu polskiemu, tworząc na wiosnę 1819 roku Wolnomular-
stwo Narodowe i wciągając do niego swych byłych współbraci z lóż:
lubelskiej i zamojskiej, zostając sam kierownikiem Wolnomularstwa
Narodowego, „Przewielebnym" mistrzem katedry. 3 mają 1819 roku miał
miejsce akt założenia Wolnomularstwa Narodowego. Łukasiński starał się
rozszerzyć zasięg działalności Wolnomularstwa Narodowego na Poznańskie
i Litwę zakładając w Poznaniu i w Wilnie loże filialne Wolnomularstwa
Narodowego.

background image

W Królestwie powstały poza Warszawą loże filialne w Kaliszu, Kielcach,
Radomiu i Siedlcach.
Warszawska loża Wolnomularstwa Narodowego objęła ostatecznie 33
członków, samych oficerów. Znalazł się wśród nich młody, bardzo przez
Łukasiń-skiego ceniony, kapitan wówczas artylerii - Józef Bem.
Na czele czteroosobowej kapituły loży stał wielki mistrz Łukasiński, który
przybrał pseudonim Likurg, jednocząc w swym ręku całkowitą władzę,
wywołując tym nawet niezadowolenie członków. „Łukasiński zdawał się
chcieć brać na siebie całą odpowiedzialność" - zarzuca mu później jeden ze
współza-łożycieli loży.
Niedługo jednak później zatargi wewnętrzne, nie skrystalizowane oblicze
wielu członków wolnomu-larstwa, wzrastająca reakcja w kraju, zmiana
stosunku Aleksandra i rządu do masonerii, co kazało przewidywać
ewentualne wobec niej represje, skłoniły Łukasińskiego do kroku
analogicznego do postępowania w tymże samym czasie kierowników
masonerii rosyjskiej.
Łukasiński ogłosił w sierpniu 1820 roku Wolnomularstwo Narodowe za
rozwiązane.
Łukasiński nie zrezygnował jednak z działalności politycznej i
organizowania nowego związku na miejsce Wolnomularstwa polskiego. W
maju – czerwcu 1821 roku tworzy Towarzystwo Patriotyczne, do którego
wciąga najbliższych sobie byłych członków władz Wolnomularstwa
Narodowego.
Zadaniem Towarzystwa Patriotycznego miało być zjednoczenie z
Królestwem byłych ziem Rzeczypospolitej i obrona konstytucji Królestwa
przed jej pogwałceniem. Łukasiński nie widział możliwości radykalnych
zmian ustrojowych i zaprowadzenia w ówczesnej konstelacji republiki w
Polsce. Cechował Łukasińskiego duży realizm polityczny, widział
postępowe zmiany zaszłe w Królestwie, toteż stawał na gruncie
obowiązującej konstytucji Królestwa. „Daj nam generał pokój - mówił gen.
Umińskiemu, gdy ten wysuwał powrót do Konstytucji 3 Maja - i schowaj
sobie ten stary mebel: jest on piękny w bibliotece dla ciekawych, ale nie do
użycia, nasza konstytucja jest daleko lepsza". Powstanie widział tylko w
dalekiej przyszłości.
Niedługo jednak trwała działalność Towarzystwa Patriotycznego. Urzędowe
zamknięcie lóż wolnomu-larskich, śledzenie ich członków przez policję,
aktywna działalność wszelakich policji w Warszawie oraz inkwizytora
cesarskiego w Królestwie - No-wosilcowa, musiały doprowadzić do śladu
wiodącego ku Towarzystwu Patriotycznemu.
Już we wrześniu 1821 roku jest Łukasiński niepokojony przez wielkiego

background image

księcia Konstantego, który 23 września wzywa go do siebie na poufną
rozmowę, żądając wyjaśnienia w sprawie Wolnomularstwa Narodowego.
Był to pierwszy sygnał zbliżającego się niebezpieczeństwa. W grudniu tego
samego roku naraził się Łukasiński wielkiemu księciu sprzeciwiając
się jego decyzji wymuszenia na sądzie wojennym, którego był członkiem,
wyroku wygodnego wielkiemu księciu. Szybko nastąpiła kara. 8 grudnia
1821 roku został usunięty ze służby czynnej i przekazany do dyspozycji
naczelnego wodza z pobieraniem półżołdu. Został usunięty nie tylko z
pułku, ale i z Warszawy, odkomenderowany i wysłany tegoż dnia do sztabu
dywizji ułanów w Krasnymstawie, nie mając nawet czasu dla zlikwidowania
swych spraw oraz zabrania ze sobą niezbędnych rzeczy. Stamtąd zostaje
przeniesiony do Łęczycy, a potem do Siedlec. W miastach tych pozostawał
Łukasiński na rozkaz w. ks. Konstantego pod ścisłym nadzorem swych
władz wojskowych. W maju 1822 roku zmuszony był na wezwanie generała
Rautenstraucha podpisać deklarację o wyrzeczeniu się przynależności do
stowarzyszeń tajnych.
W tym właśnie czasie policja śledziła współuczestników Towarzystwa
Patriotycznego aresztując kilku z nich. Wreszcie, na skutek zeznań
uwięzionych, następuje w końcu października 1822 roku niespodziewane
aresztowanie Łukasińskiego. 25 października
1822 roku zostaje przewieziony do Warszawy, zamknięty w klasztorze
dominikańskim, a stamtąd przeniesiony w listopadzie do klasztoru
karmelitów na Lesznie i osadzony na dirugim piętrze pod numerem 13. W
klasztorze tym będzie przez dwa lata poddawany badaniom komisji śledczej,
oczekując zakończenia sprawy i wyroku sądowego. Wybrał taktykę
pomniejszania w swych zeznaniach znaczenia i roli Wolnomularstwa
Narodowego, podkreślał jego legalny charakter, rozwiązanie loży w 1820
roku, nie wspominając o Towarzystwie Patriotycznym, gdy zaś został
przyparty do muru przez okazanie mu materiałów dowodowych, łączył
działalność późniejszą w Towarzystwie z poprzednią działalnością Wolno-
mularstwa.
Wykazał od początku śledztwa charakter, biorąc całą odpowiedzialność za
Wolnomularstwo na siebie.
14 czerwca 1824 roku sąd wojenny w składzie: generał dywizji Hauke,
generałowie brygady Blumer i Kurnatowski oraz pułkownicy Bogusławski i
Skrzy-necki skazał Łukasińskiego na 9 lat ciężkiego więzienia. Wyrok ten,
ogłoszony publicznie 18 czerwca 1824 roku, został przez cesarza
Aleksandra zmniejszony do 7 lat „równie ciężkiego więzienia". Motywacja
wyroku brzmiała następująco:
„Co do obwinionego Waleriana Łukasińskiego, majora na reformie,

background image

zważywszy, że tenże był głównym i jedynym takowych zamiarów twórcą i
przywódcą; że wysilał się w użyciu skrytych i łudzących środków ku
wykonaniu onychże; w szczególności że sam zajmował się redakcją ustaw
oraz doborem związkowych, zamiar jego wspierających, rozkrzewieniem
związku na wszystkich prowincjach dawnej Polski; że związek ten
rzeczywiście za pośrednictwem użytego przez siebie Dobrogoyskiego w
Kaliszu założył; że w miarę potrzeby członków związku w instrukcje
opatrywał; że dla skuteczniejszego rozszerzenia swych zamiarów dawał im
pismo o utworzeniu gmin, które najwidoczniej rewolucyjne jego cele ku
połączeniu wszystkich części dawnej Polski wskazuje".
Czterech członków sądu głosowało za winą Łukasińskiego, Skrzynecki
uznał go „fakcjonistą", lecz z braku dowodów zaprzeczył winie zbrodni
stanu. Tak samo przy wymiarze kary jedyny Skrzynecki oświadczył: „nie
uznawszy dowodów prawnych za dostateczne, nie mogę majora
Łukasińskiego skazać na więzienie".
2 października 1824 roku miała miejsce uroczysta egzekucja Łukasińskiego
w obozie za rogatkami powązkowskimi, dokąd go zawieziono w otwartym
furgonie, pod eskortą żandarmów. Pośrodku ustawionego czworoboku
oddziałów wojsk polskich i rosyjskich kat zerwał mu szlify, złamał szpadę
nad głową, zdarto z niego mundur, włożono mu ubiór więzienny, zgolono
głowę i okuto w kajdany wagi 22 funtów (5,5 kg). Następnie musiał wraz z
Dobrogoyskim i Dobrzyckim pchać taczki przed frontem wojsk. Milczący
tłum ludu stał za szeregami wojska. Po twarzach wielu oficerów i żołnierzy
nie tylko Polaków, lecz także Rosjan, spływały łzy. Łukasiński pchał
pierwszy taczki, szedł z podniesioną głową patrząc prosto w oczy
dowódców i żołnierzy mijanych pułków

3

.

Po egzekucji wywieziono go natychmiast wraz z towarzyszami do Zamościa
i od tego dnia rozpoczyna się nie spotykane w dziejach męczeństwo
szlachetnego człowieka wielkiego umysłu i patrioty, maltretowanego przez
rząd carski, zapomnianego przez społeczeństwo polskie.
Za próbę buntu w więzieniu zamojskim, próbę mającą na celu
zorganizowanie ucieczki więźniów, zo-

3

Na chwilowym postoju w karczmie mokotowskiej szynkarka przyjęła

Łukasińskiego i dwóch jego towarzyszy niedoli pieczywem i wódką.
stał wraz z współuczestnikiem buntu Sumińskim skazany przez sąd wojenny
pułkowy 10 września 1825 roku na śmierć przez rozstrzelanie. Torturowany
Sumiński zeznał w śledztwie, że „Łukasiński namówił go do buntu, że ten
zamierzał w wypadku powodzenia buntu wygnać z twierdzy garnizon,
obwarować się w niej i prosić cesarza o ułaskawienie, w wypadku zaś
odmowy założyć miny i wysadzić twierdzę w powietrze. Łukasiński nie

background image

potwierdził oświadczenia Sumińskiego, ale przyznał, że namówił Sumiń-
skiego do wywołania buntu, mając zamiar zbiec w powstałym zamieszaniu"

4

.

Wielki książę Konstanty nie zatwierdził wyroku, nakazał wymierzenie
skazanym kary cielesnej i podwojenie Łukasińskiemu kary więzienia do lat
14, z zaznaczeniem jednak, że nawet po upływie tego terminu Łukasiński
nie może być uwolniony bez osobistego rozkazu Konstantego.
W. ks. Konstanty przysłał do Kuruty z kuracji za granicą rozkaz:
„Łukasiński i Sumiński, wobec wszystkich zgromadzonych więźniów oraz
w przytomności generała brygady Malletskiego, poddani zostaną karze
cielesnej wymierzonej w stopniu surowszym aniżeli to miało miejsce
względem innych więźniów zbiegłych dawniejszymi czasy z Zamościa".
Kara cielesna została wymierzona tylko Sumiń-skiemu. 17 października
bowiem Łukasiński wyraził zgodę na składanie dalszych zeznań w sprawie
Towarzystwa Patriotycznego. Więzień stawał się zbyt cenny, aby ryzykować
karę cielesną
30 listopada 1825 roku został Łukasiński, dla ułatwienia dalszego badania
go, na rozkaz wielkiego księcia przewieziony z Zamościa do Góry Kalwarii
i osadzony w koszarach pieszej artylerii gwardii. W lipcu 1827 roku
przeniesiono go do Warszawy i osadzono w koszarach pułku wołyńskiego
lejbgwardii, w małej, półciemnej izdebce na drugim piętrze. Siedział cały
dzień na stołku przymocowanym do podłogi, okuty w kajdany. Tu doczekał
się wybuchu powstania listopadowego. Jedyny tylko raz odezwał się
publicznie głos w jego sprawie. Na sejmie 1830 roku poseł powiatu
szydłowieckiego Gustaw Małachowski wniósł petycję do tronu o
ułaskawienie Łukasiń-skiego. Petycja pozostała bez odpowiedzi, ale Łuka-
sińskiemu zdjęto kajdany z nóg.
Zapomniano jednak o nim. Noc Listopadowa nie przyniosła Łukasińskiemu
wyzwolenia. 30 listopada o godzinie 10 rano pułk wołyński wyprowadził go
z koszar i okrężną drogą przywlókł do obozu wielkiego księcia za rogatką
mokotowską. Nikt się nie upomniał u wielkiego księcia ani też u generalicji
rosyjskiej o Łukasińskiego. Bez echa też pozostała prośba Antoniego
Łukasińskiego do Rządu Narodowego o upomnienie się u dowództwa
rosyjskiego o brata. Skończyło się na odezwach Rządu Narodowego do
wodzów naczelnych powstania Radziwiłła i Skrzyneckiego, aby
zaproponowali Rosjanom wymianę Łukasińskiego na jeńców rosyjskich
(jednego lub dwóch generałów).
Na rozkaz dowództwa rosyjskiego zabrali go wołyńcy w odwrocie z
Królestwa i ciągnąc go pieszo na postronku pod strażą konno z dobytymi
szablami zaprowadzili do Białegostoku w nędznej siermiędze, z brodą po

background image

pas.
Następnie, jak informował hrabiego Orłowa, szefa korpusu żandarmów w
1850 roku minister wojny Czernyszew, został Łukasiński przesłany z
rozkazu Konstantego do komendanta 6 korpusu piechoty barona Rosena dla
odesłania do twierdzy bobrujskiej, skąd na polecenie Mikołaja I został
przewieziony do twierdzy szlisselburskiej

5

.

Zemsta generalicji rosyjskiej za niesławną dla niej Noc Listopadową
dotknęła przede wszystkim Łuka-sińskiego.
Chcąc jeszcze bardziej pogorszyć los więźnia oświadczył 23 grudnia 1831
roku, już po śmierci Konstantego, najbliższy jego współpracownik, generał
Kuruta, że „o ile sobie przypomina, wielki książę uważał, że Łukasiński
powinien za bunt w twierdzy w Zamościu być skazany na 20 lat więzienia".
Czernyszew prostując to niesłuszne twierdzenie dodaje: „zresztą zdaniem
nieboszczyka cesarzewicza zbrodnie Łukasińskiego były tak wielkie, że jego
cesarska mość raczył uznać wywołany w Królestwie Polskim w 1830 roku
bunt za skutek tylko dwóch poprzedzających go spisków: Łukasińskiego i
Krzy-żanowskiego"

6

.

5 stycznia 1831 roku przewieziono Łukasińskiego do twierdzy Szlisselburg i
osadzono w „tajnym zamku".
Władze rosyjskie potraktowały Łukasińskiego z wyjątkową surowością. W
instrukcji z grudnia 1830 roku dla komendanta Szlisselburga, generał-majora
Kołotińskiego, naczelnik sztabu głównego cesarza, hrabia Czernyszew,
przekazywał wolę cesarską do ścisłego wykonania: „trzymać w twierdzy
Łukasińskiego jako więźnia stanu w największej tajemnicy, tak aby poza
komendantem nikt nie znał jego nazwiska i nie wiedział skąd był
przewieziony"

7

.

Świat, który o nim zapomniał, społeczeństwo polskie, które nawet w czasie
powstania listopadowego nie podjęło prób uratowania go ani też nie
realizowało projektu wymiany Łukasińskiego na jeńców generałów
rosyjskich, a po upadku powstania zupełnie nie interesowało się jego losem,
nie wiedziało nawet, gdzie osadziły go władze carskie. Gdy po upadku
powstania styczniowego został przywieziony do Szlisselburga jeszcze jeden
Polak - Bronisław Szwarce, jeden z czynnych działaczy powstania
styczniowego, nie wpadło mu nawet na myśl, że postacią, która się
przesunęła raz w półcieniu korytarza, mógł być właśnie Łukasiński.
Oto jak Szwarce opisuje w swych pamiętnikach to spotkanie. „Był to starzec
siwiuteńki, także w szarym chałacie, na któregom się natknął w korytarzu,
kiedy mnie wyprowadzali do łaźni. Kto to był? Rysów o kilka kroków
rozpoznać nie mogłem, bo wzrok mam nader krótki, a żołnierz mię
natychmiast popchnął do pustej celi, bym się z towarzyszem niedoli nie

background image

spotkał. Ale sądząc po napisach ołówkiem na marginesach książek, był to
Polak, nasz, prawdopodobnie z 1831 roku - znalazłem i podpis: Burzyński.
A później mi smotrytiel, kiedy się rozdobruchał, o nim opowiadał, że
dawno, bardzo dawno siedział, że go Aleksander II uwolnił po wstąpieniu na
tron, ale starzec nie chciał wyjechać - «Gdzie ja pójdę? Wszyscy umarli,
nikogo nie mam - tu umrę». I umarł. Pozwalali mu się czasem włóczyć po
twierdzy po zamku - i takem go spotkał. On mnie prawdopodobnie nawet
nie zauważył; na chwilę zetknęły się dwa pokolenia wiekowej naszej
nieustającej walki - i rozeszły się na zawsze"

8

.

Żaden Burzyński nie był więziony w Szlisselburgu. Starcem tym mógł być
tylko Walerian Łukasiński.
Twierdza szlisselburska napawała grozą całą ówczesną Rosję. Sławna była
jako najstraszniejsze więzienie carskiej Rosji, gdzie bywali osadzani i ginęli
członkowie rodziny carskiej. W niej więził Piotr Wielki swą pierwszą żonę
Eudoksję, w niej umarła jego siostra Maria, tu wreszcie został zamordowany
car Iwan Antonowicz. A później przebywali w niej będący w niełasce
wybitni mężowie stanu, jak Goli-cyn, Biron, wreszcie znany publicysta i
liberalny działacz oświecenia Nowikow, osadzony w twierdzy z rozkazu
Katarzyny II.
Kilka lat przed przywiezieniem Łukasińskiego, na krótko zostali osadzeni w
Szlisselburgu dekabryści: generał-major Juszniewski, Iwan Puszczyn,
Michał i Mikołaj Bestużewowie, Iwan Gorbaczewski, Michał Spirydow,
Aleksander Bariatyński, wybitny poeta i dramaturg dekabrysta Wilhelm
Kuchelbeker, prąporszczyk Fiodor Wadkowski oraz Józef Poggio, który
jedyny z dekabrystów przebył w Szlisselburgu 7 lat.
W 1828 roku znalazł się w Szlisselburgu 17-letni Wasilij Krytski, członek
kółka tajnego w Moskwie. Młody chłopak przeżył w Szlisselburgu zaledwie
trzy i pół roku i umarł 21 maja w 1831 r. (starego stylu).
W tym czasie, kiedy Łukasiński przebywał już w Szlisselburgu, dostawiono
tam jeszcze kilku więźniów Polaków: powstańca z 1831 roku Bartkiewicza,
szlachcica Monstowicza, Szykiera, Zubę z Wilna, Ja-roszyńskiego,
właściciela ziemskiego z Minszczyzny Czernowskiego, który w więzieniu
zajmował się opracowywaniem wynalazku łodzi podwodnej, wreszcie
hrabiego Michała Potockiego, który znalazł się w Szlisselburgu za różne
awantury i warcholstwa i w twierdzy był na prawach szczególnych.
Więźniami Szlisselburga w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych byli
rewolucjoniści rosyjscy: Michał Bakunin, Sungurow i Mikołaj Iszutin,
uczestnik sprawy Karakozowa.
Twierdza szlisselburska cieszyła się zainteresowaniem wszystkich cesarzy,
każdy z nich po kolei choć raz ją odwiedził, co bynajmniej nie wpływało na

background image

polepszenie położenia więźniów.
W latach 1830-1868, a więc w okresie, który przypada na lata więzienia
Łukasińskiego, przeszło przez Szlisselburg 95 więźniów. Odliczając zaś 25,
którzy przeżyli w więzieniu do lat 4, mamy 70 więźniów, z których 3
spędziło tam 6 lat, 8 - od 7 do 10 lat,

7 - od 10 do 15 lat, 6 - od 15 do 20 lat, prawnik Jakukiewicz - 22 lata, Polak
Moszczyński - 28 lat, pporucznik Michajłow - 31, Medoks - 36 lat z
przerwami, wreszcie Łukasiński - 38 lat

9

.

O ciężkich warunkach wegetacji więźniów w Szlis-selburgu świadczy
wyjątkowo wysoka śmiertelność oraz jeszcze straszniejsza w swej wymowie
liczba obłąkań stwierdzona wśród więźniów, 22 bowiem więźniów umarło
lub też zwariowało w Szlisselburgu.
Wśród więźniów szlisselburskich znajdowali się zupełnie niewinni ludzie, o
których same władze nie wiedziały, dlaczego ich w ogóle więżą.
Osamotnienie, straszny regulamin więzienia i niewygody będące jego
wynikiem spotęgowało jeszcze niedostateczne wyżywienie (na skutek
wyjątkowo niskich sum na to przeznaczonych), a także bardzo ograniczone
w czasie chwile spacerów (na skutek rozkazu Mikołaja I, aby żaden więzień
nie przekroczył bez zgody „najwyższej" nie tylko wrót twierdzy, ale nawet
kazamaty).
W latach rewolucyjnych zaostrzano jeszcze regulamin, jak na przykład w
1849 i 1863 roku w związku z powstaniem w Królestwie.
W styczniu 1863 roku komendant twierdzy otrzymał polecenie wywołane
„słuchami", które dotarły do ministra wojny, o rzekomych ulgach
udzielanych więźniom politycznym. Car rozkazał „odtąd nie dopuszczać w
stosunku do nich do żadnych ulg". Jeszcze w roku 1849 zabroniono księdzu
katolickiemu odwiedząc, jak to się dotychczas praktykowało, katolików
Polaków więzionych w twierdzy, w celu spowiadania ich.
W 1863 roku, jak już wspomniałem, przywieziony został do Szlisselburga
Bronisław Szwarce, który przebył w nim 7 lat, on też zostawił w swych
pamiętnikach stosunkowo dokładny opis twierdzy i panującej w niej
atmosfery. „Niewielkie to było więzienie - opisuje w swych pamiętnikach
Bronisław Szwarce wygląd sekretnego zamku, w którym umieszczano
więźniów w Szlisselburgu

10

. - Wszystkiego było 10 cel, czyli numerów,

oddzielonych korytarzem. Trzy numery - 8, 9 i 10 wychodziły oknami na

background image

podwórze i były oddzielone pustymi przestrzeniami przytykającymi do
korytarza, na nie otwierały się drzwi celi. Inne do 7 wyglądały na drugą
stronę, północno-zachodnią, to jest na ogródek między więzieniem i murem
zamku, do którego tylko żołnierze wchodzić mogli. Z tych cel l, 4 i 7 były o
dwóch oknach, inne pojedyncze. Jedna strona korytarza miała tę dogodność,
że można było rozmawiać z sąsiadem, kiedy się zdarzył; druga tę, że słońce
czasem zaglądało i że był widok na podwórze, jeśli się nikt nie przechadzał,
ale podczas przechadzki okno było zasłonięte pytlem".
Cela więzienna liczyła 3 kroki wszerz i 6 kroków wzdłuż, a wszystko było
przesycone wilgocią, pozbawione jakiegokolwiek powiewu z zewnątrz.
Prawie cały koniec celi zajmowało dość wysokie okno zakratowane
wewnątrz calowymi sztabami.
Ale i to więzienie uznały władze carskie za zbyt dobre dla Łukasińskiego i
zamknęły go na przeszło 30 lat w wieży zwanej basztą świetliczną, w
piwnicznej kazamacie, nie posiadającej nawet podłogi, lecz ubitą gołą
ziemię, zawsze mrocznej.
Przeszło 30 lat przebywał w niej Łukasiński, za życia już pogrzebany,
odcięty od świata i ziemi. W milczeniu podawali mu żołnierze strawę nie
mając prawa zamienić z nim nawet słowa.
Już dawno minął termin nawet podwojonego nań wyroku, skorzystali w
1856 roku z amnestii carskiej najwięksi rosyjscy przestępcy polityczni,
umarł Mikołaj I, na tron wstąpił „liberalny" Aleksander, a nic się nie
zmieniło w losie nieszczęsnego tajnego więźnia carskiego.
Przeszło trzysta razy spotykali Mikołaj I, a później Aleksander II nazwisko
Łukasińskiego w wykazach więźniów szlisselburskich, które przedstawiano
co miesiąc bezpośrednio carowi, i nic nie zmieniało się w jego losie. Kiedy
w 1850 roku w związku z 25-le-ciem panowania Mikołaja I komendant
Szlisselburga umieścił nazwisko Łukasińskiego w wykazie więźniów
zasługujących na ulżenie ich doli - szef korpusu żandarmów napisał obok
pozytywnej opinii komendanta jedno słowo „nie"

11

.

W 1856 roku siostra Łukasińskiego, Tekla Łem-picka, zwróciła się do
cesarza z prośbą o wiadomość co do jego losu oraz o zezwolenie mu, jeśli
jeszcze żyje, na powrót do kraju i rodziny.
„Sire! j'implore la pitie de Votre Majeste en faveur d'un malheureux viellard,
dont la vie n'a ete - qu'une longue suite des souffoances. Que Votre Ma-jeste
daigne m'accader sa grace permettra mon frere de venir terminer ses jours au
sein de są famille".
Drugie podanie skierowała Łempicka w 1858 roku do szefa korpusu
żandarmów.
Na oryginale podania Łempickiej figuruje na marginesie rezolucja w języku

background image

rosyjskim „pozostawić bez odpowiedzi".
I w późniejszych latach czyniła rodzina próby dotarcia do Łukasińskiego,
względnie uzyskania zaświadczenia o jego śmierci.
12 marca (st. stylu) 1863 roku pisał komendant Szlisselburga Leparski do
szefa żandarmów, że porucznik artylerii, wykładowca matematyki w
korpusie pawłowskim, Edward Raszewski, wnuk stryjeczny Łukasińskiego,
prosił go o umożliwienie mu i drugiej wnuczce Rudkowskiej widzenia z
szlisselburskim więźniem. Leparski dodał, że uważa prośbę Raszew-skiego
za naturalną, jako wyraz uczucia rodzinnego i miłości do człowieka. Prosił
więc Dołgorukowa o decyzję, przy czym ciekawe jest określenie sytuacji
prawnej Łukasińskiego, „który, chociaż zwolniony z więzienia, pozostaje w
twierdzy pod nadzorem".
Od szefa żandarmów nadeszła po dwóch dniach odpowiedź odmowna.
Dołgorukow zaznaczył, że Leparski nie powinien był mówić, że Łukasiński
znajduje się w szlisselburskiej twierdzy

12

.

W 1873 roku prosił za pośrednictwem władz Królestwa Antoni Łukasiński o
wydanie mu zaświadczenia śmierci, względnie wiadomości o miejscu
pobytu brata Waleriana, gdyż potrzebne mu to jest dla uporządkowania
spraw majątkowych, okazało się to niemożliwe, gdyż nie było żadnego
oficjalnego stwierdzenia jego śmierci. Pop szlisselburski stwierdzał, że w
wypadku śmierci więźnia grzebano go na cmentarzu, bez zapisania nazwiska
do ksiąg cmentarnych.
Dopiero w 1876 roku wydał warszawski generał-gubernator wnuczce
Łukasińskiego Julii Wierzboło-wiczównie zaświadczenie o jego śmierci.
Przedostały się jednak później na zewnątrz skąpe wieści o tajnym więźniu.
Słynny rewolucjonista rosyjski Michał Bakunin, więziony od 1854 do 1857
r. w Szlisselburgu, opowiadał po wydostaniu się na wolność o swoim
spotkaniu z Łukasińskim na dziedzińcu twierdzy. W 1854 roku spotkał
Łukasińskiego na spacerze, gdy wyprowadzano go również z powodu
choroby na przechadzkę. „...Uderzyła mnie dnia jednego postać pierwszy raz
widziana, postać starca z długą brodą, jakkolwiek zgięta, wojskowej
postawy. Strzegł go osobno oficer dyżurny, tak aby nikt nie zbliżał się do
niego. Starzec ten chodził powolnym, słabym, jakby miarowym krokiem,
nie oglądając się na nikogo"

13

.

Dowiedziawszy się, że to Łukasiński, skorzystał z okazji i przy drugim
spotkaniu w kilka tygodni później zawołał „Łukasiński". Krótka była
rozmowa. Bakunin tak ją streścił: „drgnął na całym ciele, obrócił na mnie
wpółzaciemnione oczy. «Kto?» - zapytał. «Więzień od tego roku» -
odrzekłem. «Który rok?» - zapytał. Odpowiedziałem. «Kto w Polsce?»
«Mikołaj». «Konstanty»? «Nie żyje». «Co w Polsce»? «Wkrótce dobrze

background image

będzie» odpowiedziałem. Odwrócił się nagle, stanął, widziałem
przyśpieszony oddech jego, obejrzał się, po chwili szedł znów swym
zwykłym, słabym, miarowym krokiem, powoli, ze spuszczoną głową. Kiedy
znowu nadszedł czas dyżuru oficera tego, pierwsze moje pytanie było o
Łukasińskiego. Powiedział, że był przez kilka dni niespokojny, majaczył;
przypisywali to powietrzu. Powrócił następnie do swego półsennego stanu.
Pytałem się oficera, czy on nie może przemówić kiedy do nieszczęśliwego,
pomóc mu w czym? Odparł, że do jego celi wchodzi się tylko we trzech, nie
wolno inaczej, więc nic uczynić nie można nigdy. Więcej Łukasińskiego nie
widziałem"

14

.

Opowiadanie Bakunina jest jeszcze jednym dowodem zupełnego odcięcia
Łukasińskiego od świata, utrzymywania go w zupełnej nieświadomości
tego, co się działo w Królestwie.
Prośba Łempickiej zwróciła jednak uwagę władz carskich na Łukasińskiego.
Zaistniała nawet myśl zwolnienia go ze Szlisselburga, o ile komendant
twierdzy uzna to za możliwe ze względu na jego obecny sposób myślenia i
zesłać go do jednej z oddalonych guberni. Projekt ten jednak nie został
zrealizowany.
Położenie Łukasińskiego zmieniło się na lepsze na początku 1862 roku, gdy
funkcje komendanta twierdzy szlisselburskiej objął zruszczony Polak,
generał-major Józef Leparski, bratanek komendanta kopalni Nerczyńskich,
do których byli zesłaini dekabryści. Oto jak opisuje postać Leparskiego
Szwarce: „Wyobraźcie sobie okrągły brzuszek na krótkich nóżkach, a nad
tym wszystkim nie mniej okrągłą a rumianą i niezbyt pomarszczoną
twarzyczkę ozdobioną siwym wąsem i mikołajewskimi faworytami, tak
zwanymi «kotlecikami», najzupełniejsza podobizna pana Macieja spod
Łukowa albo pana Stanisława na Wielkich i Małych Zawadach. Choć się
jego ekscelencja (priewoschoditielstwo, należałoby powiedzieć, alem o tym
jeszcze wówczas nie wiedział) przymuszał do marsowego wyglądu, widać
było, że to rola nie dla niego i że kiedy każe należytym sposobem oćwiczyć
przestępcę, to chyba dlatego, że został doprowadzony do najokropniejszej
szlacheckiej pasji, albo że inaczej zrobić nie może, bo car «przykazał».
Wyglądała ta cała figura zupełnie po polsku, oprócz, ma się rozumieć,
ciemnozielonego munduru ze świecącymi guzikami i prusko-moskiewskiej
jeneralskiej czapki; ale tak wiele już spotykałem moskiewskich twarzy,
podobnych do naszych, żem nie mógł o narodowości zawyrokować; dopiero
kiedy generał, przywitawszy się z komendą i pomówiwszy z uniżonym
żandarmem, odezwał się do mnie najczystszą polsko-ukraińską mową,
poznałem, że dygnitarz należy rzeczywiście do wiernych ruso-katolików.
Ale jakaż różnica po skrzywionych i chytrych fizjonomiach rozmaitych

background image

Witkowskich, Górzewskich, Dąbrowskich, Sierzputowskich i tym
podobnych warszawskich renegatów!" Charakterystyczny dla Leparskiego
jest fakt, opisany również przez Szwarcego, że generał widząc jego
zainteresowanie literaturą chciał się przed nim popisać i przyniósł mu w
tajemnicy Życie Jezusa Renana, „aby dać tym świadectwo, że jest
kawałkiem liberała i wolnomyślnym dostojnikiem".
Leparski przejął się losem Łukasińskiego, rozpoczął starania, aby wydobyć
go z piwnicznej kazamaty. W raporcie swym przedstawiał władzom
petersburskim z najlepszej strony zachowanie i postać więźnia. Stwierdzał,
że w ciągu 31 lat pobytu w twierdzy szlisselburskiej Łukasiński
„zachowywał się zawsze porządnie, znosi bez szemrania swój los, z pokorą
chrześcijańską i szczerze przyznaje się do swych przestępstw; że nie chce
wracać do ojczyzny, lecz chciałby zakończyć życie w twierdzy i uważałby
za największą dla siebie łaskę uwolnienie go z zamknięcia w sekretnym
zamku".
Leparski zaznaczał, że Łukasiński jest zgrzybiały, słaby, chory na kamicę i
rupturę, dodawał, że proponowałby zwolnienie więźnia z zamknięcia i
przeniesienie go do jednej z cel dolnego piętra, z zachowaniem na jego
utrzymanie sumy wydatkowanych dotychczas 30 kopiejek dziennie.
Na raporcie Leparskiego znajdujemy własnoręczną rezolucję Aleksandra II
pod datą 21 lutego 1862 roku: wykonać zgodnie z wnioskiem generał-
majora Leparskiego. 22 lutego donosił książę Dołgorukow ministrowi wojny
o decyzji cesarskiej, aby „Łukasińskiego zwolnić z zamknięcia w
«sekretnym zamku» i umieścić w jednej z kazamat dolnego piętra, oraz
wyznaczyć dla dozoru nad nim po kolei żołnierza ze straży, z którym będzie
Łukasińskiemu wolno spacerować wewnątrz twierdzy".
10 marca 1862 roku zakomunikował Leparski szefowi żandarmów, księciu
Dołgorukowowi, że dnia poprzedniego zawiadomił Łukasińskiego o decyzji
cesarskiej. „Łukasiński wysłuchał z pokorą i podniósłszy z głęboką radością
ręce zaniósł płomienną modlitwę do Boga o zdrowie Jego Cesarskiej Mości
i gorące łzy zrosiły pierś tego starca"

15

.

9 marca 1862 roku rozpoczęła się więc nowa, lepsza era w życiu
Łukasińskiego. Został przeniesiony do przykrej więziennej kazamaty, jakże
jednak różniącej się od ciemnego lochu, w którym przebywał samotnie przez
31 lat.
Leparski w dalszym ciągu nie zapominał o nim. W 10 dni później, 19 marca
1862 roku zwrócił się Leparski ponownie do Dołgorukowa o wyznaczenie
100 rubli na kupno niezbędnej odzieży dla Łukasińskiego i na inne jego
potrzeby. W pięć lat później, we wrześniu 1867 roku, prosił jego następca,
generał von Grunblatt, o nowe 100 rubli zasiłku wobec zupełnego

background image

zniszczenia jego odzieży.
Dom Leparskiego, jego życzliwa atmosfera stworzyły Łukasińskiemu
zupełnie nowe warunki życia. Rodzina Leparskiego otaczała starca
życzliwością, szacunkiem i serdeczną opieką. Z wdzięcznością też
wspominał w latach późniejszych ciepły stosunek do niego generała i jego
rodziny.
W 1865 roku prawie 80-letni starzec pisał do emerytowanego już
Leparskiego: „składając u stóp dostojnej małżonki pana generała wyrazy
mej najgłębszej czci pozwalam sobie prosić ją, by chciała wierzyć, że
dowody jej dobroci pozostaną na zawsze w mej pamięci i w moim sercu.
Nie mogę bowiem nie pamiętać i nie mogę nie zapytać sam siebie: gdzież są
te szczęśliwe dni spędzone w jej domu, w którym otoczony byłem
życzliwością, w którym patrzyłem na wesołe, uśmiechnięte oblicza, a widok
ten napawał mnie taką szczęśliwością, że zapominałem na krótko o moich
cierpieniach, o nieszczęściach mojej ojczyzny i moich współrodaków"

16

.

Uchyliło się wąziutkie okienko na świat. Poza rozmowami z rodziną
komendanta, oficerami twierdzy, wreszcie gośćmi, którzy odwiedzali
Łukasińskiego - przedmiot zainteresowania w tym czasie dygnitarzy
petersburskich - jak życzliwy dla Polaków petersburski generał-gubernator
książę Suworow, generał inżynierów Tyglo, generał Szobotow, wreszcie
petersburski gradonaczalnik Krupinikow, uzyskał Łuka-siński możność
czytania gazet i książek. Goście pozostawiali niekiedy więźniowi gazety. W
bibliotece twierdzy znajdował się skąpy co prawda zasób książek i
czasopism. Mógł jednak więzień dowiedzieć się z nich, co się dzieje na
świecie, a ze starych roczników przeżyć wszystko, co się stało i co zaszło w
życiu Europy w ciągu 40 lat oderwania od świata.
Znajdowały się bowiem w bibliotece roczniki oficjalnej gazety ministerstwa
spraw wewnętrznych Siewiernaja Poczta i roczniki miesięczników
rosyjskich trzydziestych i czterdziestych lat, roczniki postępowego
Morskiego Sbornika i liberalnego jeszcze wówczas Ruskiego Wiestnika
Katkowa.
Poznawał literaturę XIX wieku ze skąpej biblioteczki więziennej, chłonął
najrozmaitsze powieści francuskie, z brukselskich i paryskich wydań
zeszytowych po 20 centymów zeszyt, a wszystko bez początku i bez końca,
tu pół niemieckiej powieści, tam trzy ćwierci angielskiego filozoficznego
dzieła, czytał Gogola i Sękowskiego, Turgieniewa i Dumasa, Buł-haryna i
Dickensa.
Ciężkie więzienie 40 lat odbiło się na zdrowiu Łu-kasińskiego. W
pierwszych dniach czerwca 1865 roku przeżył atak apopleksji, której skutki
trwały aż do września. Wysunięty przez Leparskiego projekt przeniesienia

background image

go do Petersburga nie wywołał już uczucia radości. „Zastanowiłem się nad
projektem JW. Generała przewiezienia mnie do Petersburga, i jakie ta
odmiana może mnie przynieść niedogodności lub wygody?- pisał Łukasiński
do Leparskiego w październiku 1865 r.- Co do pierwszych, one są widoczne.
Odwykłszy przez długie lata mego tu pobytu od wszelkiego starania o moich
potrzebach, ja zrobiłem się mimowolnie dziecięciem, potrzebującym niańki
lub piastuna. Mogęż ja spodziewać się znaleźć w wielkim i nieznanym
mieście podobne osoby?... Cóż ja tam mogę przedsięwziąć, nieznany, słaby i
ubogi, jeżeli nie znajdę obcej dzielnej pomocy, gdzie i u kogo jej szukać"?
„A ja sam - pyta dalej Leparskiego - gdzie jestem i czym jestem?
Odosobniony i cudzoziemiec, jak ów Żyd wieczny tułacz bez dachu nad
głową i bez ojczyzny. Pozostaje mi jedynie religia i nadzieja, której nic nie
jest w stanie mi odebrać! Co mnie obchodzi Petersburg, Paryż, Londyn, i
nawet świat cały, jeżeli nie mogę w nim znaleźć mej ojczyzny i mojego
grobu? Istnieje wprawdzie coś, co nazwane jest Polską, ale najznaczniejsi jej
mieszkańcy traktowani są jak pariasi w Indiach, chociaż na tych ostatnich
patrzy się z pogardą, ale bez nienawiści

17

.

78-letni starzec daje w zakończeniu wspomnianego listu obraz swego
pełnego wahań stanu wewnętrznego; „ten chaotyczny list jest wiernym
odbiciem mojej głowy i zamętu, jaki w niej panuje. Na przemian ton
poważny i drwiący, wesoły i smutny przeplatają się stale bez ładu i składu.
Ale człowiek uważny spostrzeże, że życie jednostek, narodów i całej nawet
ludzkości składa się z podobnych elementów".
Pozostał więc Łukasiński w Szlisselburgu i tam zakończył szlachetny, pełny
cierpień swój żywot. Ostatnią wiadomość o żyjącym Łukasińskim podaje
rosyjski student medycyny Stepusz osadzony w 1866 roku w Szlisselburgu
za kolportaż nielegalnych fotografii. Opowiadał on w więzieniu
petersburskim potem Ł. Pantelejewowi, że wiosną 1866 r. widział w
Szlisselburgu Łukasińskiego, który „mówił mieszaniną języka rosyjsko-
polsko-francuskiego, pisał (pamiętniki i nie tracił nadziei odzyskania
wolności"
27 lutego 1868 roku wysłał do cesarza Aleksandra II ówczesny komendant
twierdzy szlisselburskiej, generał-major Grunblatt raport następującej treści:
„najuniżeniej donoszę Waszej Cesarskiej Mości, że osadzony w podległej
mi twierdzy tajny więzień Łukasiński z woli bożej dnia dzisiejszego umarł".
Na oryginale raportu dopisano słowa „Jego Cesarska Mość raczył czytać".
Pochowano Łukasińskiego w Szlisselburgu, jak to było w zwyczaju, w
miejscu nie oznaczonym. Nikt też nie wiedział i nie wie, w którym miejscu
znajduje się grób jego, gdzie znalazło spokój jego umęczone ciało.
Lata samotnego więzienia nie wpłynęły bynajmniej na osłabienie władz

background image

umysłowych Łukasińskiego. Świadczy o tym piękne i pełne treści dzieło,
które pozostawił - pamiętnik i uwagi napisane w Szlisselburgu.
Krzywdzący wydaje się więc sąd Szymona Askenazego, autora wspaniałej
monografii o Łukasińskim: „półobłąkany już Łukasiński przystąpił do
spisywania rodzaju pamiętnika" - tym bardziej krzywdzący, że Askenazy
czerpał przecież sam pełną garścią z tego pamiętnika. Czytelnika pamiętnika
ogarnia raczej podziw, że wyszedł on spod pióra człowieka odciętego od
świata przez pełne 40 lat, pozbawionego wszelkich o nim wiadomości, i to
w okresie tak gwałtownych przemian, jakie dokonywały się w połowie XIX
w. w Europie, człowieka, któremu dopiero rok przedtem udostępniono
zaledwie oficjalne gazety rosyjskie. A przecież pozostawił dzieło
niepoślednie - pamiętnik oraz rozważania, będące jego testamentem
politycznym, a świadczące o świetnej orientacji Łukasińskiego w sytuacji
Rosji, Europy i Polski.
„Zacząłem pisać te pamiętniki we wrześniu 1863 roku, a zakończyłem je z
nowym rokiem 1864" - pisze Łukasiński. „Jeżeli będę mieć czas i chęci, to
dodam jeszcze uwagi i niektóre odrywkowe myśli". I rzeczywiście uzupełnił
potem pamiętniki „uwagami" i zakończył je modlitwą, którą przez lata
odmawiał w swym lochu więziennym. Nie pisał dla ludzi, tylko dla siebie,
wiedząc, że nigdzie głos jego nie dotrze. Tym większy musiał być jego
wysiłek, tym szczersza jest jego spowiedź, tym mocniej działa na nas jej
wzruszający ton.
„Ja nie jestem już z tego świata - pisał. - Wolny od obawy i nadziei, i nawet
od przesądów, uprzedzeń i namiętności, mało mając styczności z
obecnością, ja żyję tylko w przeszłości. Przeszłość jest moje stanowisko, w
którym gotuję się do dalekiej podróży w nieznane kraje przyszłości... Mój
głos jest mniej jak głos w pustyni, on nie będzie słyszany przez żadne żyjące
jestestwo... żyjąc około 40 lat samotnie przyzwyczaiłem się rozmawiać z
samym sobą i dopiero w przeszłym roku w jesieni zacząłem pisać z powodu
dzieła F. Smitt, o którym na początku wspominam. Pisząc pamiętniki
jedynie dla siebie, nie starałem się zachować pełny porządek i [nie dbałem]
o lepszy styl, znając prawie, że ich nikt nie będzie czytał za życia, a może i
po mojej śmierci. Mnie one przynoszą wiele roztargnienia, a nawet
przyjemności. One mnie odnawiają w pamięci różne zdarzenia i osoby, a
szczególniej te, które mnie coś dobrego uczyniły".

background image

Rękopis Łukasińskiego, przechowywany w Centralnym Archiwum
Historycznym w Moskwie w ze-społe III Wydziału Kancelarii Osobistej
Jego Cesarskiej Mości, obejmuje 12 kart wielkiego formatu (35,5 X 22 cm)
obustronnie zapisanych; siedem i pół karty to właściwy pamiętnik, dwie i
pół karty zawierają „Uwagi i niektóre oderwane myśli", jedną kartę
wypełnia „Modlitwa".
Tekst pisany maczkiem, na jednej stronie zmieścił Łukasiński 72 wiersze.
Na marginesach notuje Łukasiński w jednym zdaniu treść danego ustępu.
Pamiętnik Łukasińskiego został przetłumaczony w III Wydziale na język
rosyjski i przekład dołączony do tekstu polskiego zachował się również w
całości. Fragmenty pamiętnika ukazały się w I tomie Słowiańskiego
Sbornika w Moskwie.
Przy opracowaniu pamiętnika uległa modernizacji pisownia. Natomiast
błędy językowe i jaskrawe rusycyzmy, będące wynikiem
kilkudziesięcioletniego osamotnienia i możności posługiwania się tylko
językiem rosyjskim, dla zachowania autentyczności tekstu, pozostawiono
nietknięte. Pozostawiono również bez zmiany tekst francuski.
W aneksie podano w całości jedyny zachowany list Łukasińskiego (do gen.
Leparskiego) oraz tekst jego broszury w sprawie żydowskiej, aby umożliwić
czytelnikowi zapoznanie się z całą spuścizną pisarską Łukasińskiego.
Łukasiński przystąpił do pisania pamiętnika pod wpływem oburzenia na
przetłumaczone z języka niemieckiego na rosyjski w roku 1863 dzieło
rosyjskiego historyka wojskowego, oficjalnego historiografa rosyjskiego
sztabu głównego, Fryderyka Smitta, które uznał za paszkwil na dzieje
powstania listopadowego.
W pamiętniku analizuje Łukasiński sytuację polityczną Księstwa
Warszawskiego i Królestwa Kongresowego, kreśląc obraz niefortunnych
rządów Aleksandra I, który początkowo otoczony sympatią społeczeństwa
odepchnął je swoim nieszczerym i dwulicowym postępowaniem. Specjalnie
dużo miejsca poświęca rządom wielkiego księcia Konstantego i jego tyranii,
ciągłemu łamaniu przez niego konstytucji.
Podziwu godna jest pamięć Łukasińskiego, który potrafił po 40 latach
więzienia opisywać dokładnie fakty, które zdarzyły się na początku istnienia
Królestwa Polskiego, jak i głęboka charakterystyka sytuacji politycznej
Królestwa. „Wielki książę Konstanty - pisze Łukasiński - zrobił się
samowładnym monarchą, senator Nowosilcow jego pierwszym ministrem,
prawdziwi ministrowie jego pokornymi sekretarzami, nieszczęsny i godny
litości starzec Zajączek, osłabiony fizycznie i umysłowo, przyjął rolę być
maszyną do podpisywania, co mu tylko przedstawiono". Mówi dalej
Łukasiński o kaprysach wielkiego księcia i kradzieżach Nowosilcowa.

background image

Pamiętnik jest podstawowym źródłem do historii wolnomularstwa polskiego
i Towarzystwa Patriotycznego. Obok zeznań Łukasińskiego i jego
towarzyszy w procesie warszawskim daje cenny materiał do poznania celów
i ideologii obu tych związków.
Ciekawe są wypowiedzi Łukasińskiego natury ogólnej, charakteryzujące
poglądy autora, przepojone głęboką moralnością i humanizmem, a głoszące,
że siła nie tworzy niczego („la force ne cree rien").
Przeciwstawia się Łukasiński polityce caratu w Polsce, polityce, która
doprowadziła do wybuchu powstania listopadowego, a ostatnio
styczniowego, o którym dowiaduje się w Szlisselburgu z oficjalnych gazet
rosyjskich. Przeżywa głęboko nową tragedię narodu polskiego, „cała Polska
jest pokryta czarną krepą", oburza go rozpętywany przez prasę szowinizm
Rosjan, a przede wszystkim „złość, nieludzkość i nierozsądek" u niektórych
rosyjskich publicystów i uczonych, podjudzających w prasie żołnierzy i
masy narodu rosyjskiego. „Często zdarza się - pisze Łukasiński - że ten,
który podpala dom sąsiada, ujrzy własny dom w płomieniach".
Mimo ucisku carskiego Polska przemocą ujarzmiona „nie straciła i nie
mogła stracić swoich wspólnych wszystkim krajom istnienia i
niepodległości". Wszystkie wymierzone przeciw niej traktaty i konwencje są
nieważne. Wyjście ze strasznej sytuacji Rosji widzi Łukasiński w daniu
Polsce niepodległości, albowiem „rozsądna i umiarkowana polityka
nabędzie dla Rosji dobrego i przychylnego sąsiada i tym sposobem oba
narody, żyjąc w zgodzie, będą pracować wspólnie dla swojej pomyślności".
Krytyczny sąd o poczynaniach Aleksandra II w Polsce idzie w ocenie
Łukasińskiego w parze z uznaniem dla wielkich reform przeprowadzonych
w Rosji przez tego cesarza, a także z uczuciem osobistej wdzięczności za
złagodzenie jego strasznego losu w Szlisselburgu.
Reformy Aleksandra nazywa „wielkim i godnym podziwienia dziełem",
przyrównując go do Kazimierza III, podkreślając ponadto, że prawdziwa
wielkość królów polega nie na wojnach przez nich prowadzonych, lecz na
działalności pokojowej dla dobra swych narodów.
Oddając hołd „mądrości i ludzkości" Aleksandra II, z bólem mówi o pięciu
milionach poddanych Polaków, o których Aleksander II zapomniał.
Jest rzeczą jasną, iż zagadnienie stosunku wzajemnego Polski i Rosji
zajmuje czołowe miejsce w pamiętniku Łukasińskiego. Rozwija on szeroko
historiozoficzną teorię rozwoju dwóch sąsiadujących ze sobą narodów,
których dzieje poszły, na nieszczęście obu, tak różnymi, diametralnie
przeciwnymi drogami. W swych wypowiedziach jest Łukasiński, o dziwo,
wyjątkowo bliski teorii rozwoju obu narodów głoszonej przez Hercena,
którego przecież książek i artykułów, przebywając w Szlisselburgu, znać nie

background image

mógł.
Hercen pisał w 1853 roku w swej odezwie do młodzieży rosyjskiej
zatytułowanej Polacy przebaczają nam: „skąd powstało to nie dające się
pokonać uczucie nieprzyjaźni, które pchało naprzód Polskę na Ruś, a potem
Rosję na Polskę?
Zawsze zdawała się nam podejrzana ta nienawiść. Nie wierzyliśmy w tę
wrogość. Czy kryła się pod nimi chęć dopełnienia wzajemnego, czy nie
tkwiło w zawiści sąsiedzkiej niejasne poczucie niepełności i
jednostronności?
Brak im było siebie wzajemnie i dlatego nękały i niszczyły siebie nawzajem.
Ruś, silna jednolitością narodową, poczuciem narodowym swej całości,
zrosła się w ogromne państwo. Ale w tym państwie żałosnym wyraźnie
czegoś brakowało. Życie jego ukryło się po wsiach lub kierowało się ku
peryferiom, wykraczając stale poza granice kraju, jakby gnębione, szukało
ucieczki przed ciasnotą wewnętrzną, przed uciskiem carskim i nie
znajdowało jej, ale wszędzie niosło z sobą jego zabójczą władzę.
Ruś zachowała wspólnotę gminną, rozbudowała państwo, sformowało
wojsko, ale nie stworzyła wolnego człowieka.
Naprzeciw niej, równej wobec swojego ucisku, znajdowała się Polska,
nierówna w swojej wolności.
Jednostka, uznana w Polsce za wolną, posiadała samowładzę wolności
człowieka, była ukoronowaniem chwały i zwycięskim laurem rozwoju
polskiego. Majestatyczne „veto", które mogło być wyrzeczone przez
każdego wolnego człowieka, niezrozumiałe dla zwolenników arytmetycznej
większości głosów, jest najpełniejszym wyrazem słowiańskiej zasady
jednomyślności i nieograniczonej woli jednostki.
Ale inni ludzie w Polsce nie byli wolni i z tą sprzecznością nie mogła ona
sobie dać rady"

19

.

Łukasiński zaś również przeciwstawia słabość, wynikającą z rozpanoszonej
w Polsce wolności, sile despotyzmu rosyjskiego i kreśli taki obraz rozwoju
obu narodów:
„1) Ruskie i Polaki, wyszedłszy z jednego punktu, szli z początku jedną
drogą, a potem rozeszli się, biorąc drogi zupełnie w przeciwnym kierunku.
Polacy natrafili drogę wiodącą do wolności, a Ruskie zmuszeni zostali iść
drogą wiodącą do niewoli.
2) Polaki, wszedłszy dobrowolnie na drogę wolności, mało znający kraj i
straciwszy przewodnika zabłądzili się, wpadli na bezdroża i znaleźli się
wpośród pustyni. Ruskie, zmuszeni iść przeciwną drogą, znaleźli niewolę i
tyranię, które nie pozwoliły im postępować dalej, ale razem ustrzegły od
zabłądzenia i przepaści.

background image

3) Ruskie, oswobodzeni od Tatarów, znaleźli drugą, niewiele znośniejszą
niewolę, która ich wiodła do jednego celu, nie pozwalając im odkłonić się
ani na prawo, ani na lewo od wskazanej im drogi. Polaki bez przewodnika
biegnąc, nie zastanawiając się gdzie idą, zgłodniali i osłabieni, stali się
zdobyczą Ruskich, z pomocą dwóch jeszcze dobrych, podobnych sobie
sąsiadów".
Zbieżność historiozoficznej teorii Łukasińskiego, oderwanego przez 40 lat
od życia współczesnego, z poglądami jednego z wybitnych umysłów XIX
wieku, przedstawiciela najszlachetniejszego i najbardziej postępowego
odłamu narodu rosyjskiego, rewolucyjnego demokraty, wielkiego pisarza i
myśliciela a także działacza politycznego, wielkiego przyjaciela narodu
polskiego - Aleksandra Hercena stanowi dowód wielkości umysłu Waleriana
Łukasińskiego.
W pamiętniku występuje również w całej pełni wielkość i szlachetność
charakteru Łukasińskiego. Najsrożej przez życie doświadczony, nie pamięta
krzywd. „Nie przestając kochać - pisze on - nad wszystko moją ojczyznę, ja
nie mogę nienawidzić żadnego narodu. Każdy naród mnie interesuje. W
Rosji, gdzie teraz żyję, znalazłem wiele ludzkości. Pomiędzy małej liczby
osób, z którymi moje położenie pozwalało zbliżyć się, każda z nich starała
się nieść mi ulgę i pocieszenie, nawet prostym żołnierzom winien jestem
wdzięczność, żaden z nich nie odmówił mi usługi i pomocy, których
żądałem. Lud prosty przeczuje instynktem, kto mu dobrze życzy".
Gdy przypomni sobie, ile wycierpiał, ile męki doznał w życiu ze strony
caratu, rzuca straszne słowa, aby później wysuwając akt oskarżenia przeciw
niesprawiedliwości i tyranii carskiej pisać: „Prosić będę nie kary, nie
zemsty, a nawet surowej sprawiedliwości, lecz tylko ojcowskiej poprawy dla
winnych, pocieszenia i ulgi dla cierpiących".
Pisząc w jednym miejscu, że „półwiekowe doświadczenie jasno przekonało
Polaków, że nie tylko pod rządem, ale pod wpływem Rosji Polska nie może
być spokojną i dowolną" kończy wnioski swoje wyrażeniem nadziei „zgody
i błogosławieństwa dla obydwóch narodów, gdyż będąc sąsiadami nie będą
nigdy używać pomyślności, jeżeli zachowają dawną nienawiść i będą
szkodzić sobie wzajemnie".
Łukasiński pamięta, iż to dzięki Aleksandrowi II spędził ostatnie kilka lat
swojego życia w znośnych warunkach, o ile były one w ogóle możliwe w
Szlisselburgu. Toteż oświadcza, iż „umierając, modląc się za moją ojczyznę,
będę błogosławił Aleksandra".
Dużo pretensji ma do uczonych i publicystów rosyjskich, będących na
usługach caratu. Przeciwstawia ich uczonym europejskim, „uczeni
europejscy zalecają ludom spokój i zgodę, uczeni ruscy ogłaszają nienawiść

background image

i zemstę". Zarzuca im, że wierzą tylko w siłę materialną, a przecież
powtarza kilkakrotnie w swym pamiętniku Łukasiński - „siła nie tworzy
niczego (la force ne cree rien)".

Nie tylko jednak Rosję carską wini Łukasiński za upadek powstania
styczniowego, zarzucając także Anglii, Francji i Austrii nieszczere,
dyplomatyczne negocjacje w sprawie Polski, z góry skazane na
niepowodzenie.
Pamiętnik Łukasińskiego uderza wyjątkowo trafną oceną sytuacji
politycznej i społecznej Europy, wnikliwością sądu w sprawie postępowania
monarchów - rządzicieli Europy, jak i nowego świata wyłaniającego się już
ze sprzeczności społecznych i politycznych Europy.
Wyjątkowo ciekawa jest jego analiza różnych metod uspokajania
wzburzonego kraju. Stwierdza, że nie trzeba doprowadzać ludu do rozpaczy
długimi karami i prześladowaniami. Metodom rządu carskiego
przeciwstawia Łukasiński sposób postępowania cesarza austriackiego, który
w 1849 roku posłał na Węgry dla pacyfikacji tego kraju generała Haynau,
nie trzymał go tam jednak długo i odwołując oświadczył, że generał Haynau
nadto stawiał się między monarchią i ludem.
Łukasiński uznaje konieczność kar, powinny jednak trwać krótko i nie
powtarzać się często, apeluje też do cesarza Aleksandra II o pobłażliwość
dla Polaków pokonanych w powstaniu.
Analizując sytuację polityczną w Europie stwierdza Łukasiński upadek
znaczenia Austrii i przewiduje rozpętanie w najbliższych latach pożogi
wojennej w Europie. „Nie tylko Rosja - pisze - ale cała Europa stoją w
gotowości pod bronią i codziennie zwiększają swoje uzbrojenia, tracąc
swoje zwyczajne dochody, zaciągają nowe długi, wypłacanie których
przekazują swoim potomkom". Oderwany od świata, dostrzega na podstawie
skąpej lektury gazet rządowych narastanie sprzeczności klasowych w
społeczeństwach europejskich. Widzi powstawanie wielkich fortun,
szerzenie się zbytku, zgorszenia i zepsucia obyczajów, to wszystko kosztem
nędzy mas pracu-jących. „W Londynie - pisze - gdzie są zgromadzone
bogactwa całego świata, można arystokracja tracąc spore dochody na
zaspokojenie swoich kaprysów, urojeń i fantazji, zadziwia świat cały, gdy
obok ich pałaców są obszerne oddziały miasta, zamieszkane przez biednych
ludzi, żyjących wpośród błot i w zapowietrzonej atmosferze, gdzie gnieżdżą

background image

się choroby, zepsucia obyczajów i zbrodnie. Klasa tych proleta-rów jest we
wszystkich europejskich krajach, ale najliczniejsza jest w Anglii i Irlandii.
Te proletary zaczynają już domagać się swego miejsca na słońcu i nie chcą
dłużej zostawać w cieniu.
A wniosek stąd następujący: jeżeli podniosę mój wzrok w górę, to widzę
tam zbierające się czarne chmury grożące huraganami i piorunami. Jeżeli
nakłonię moją głowę i przyłożę ucho, to słyszę głos spragnionej ziemi
wołającej krwi".
Taki jest pesymistyczny ton rozważań Łukasiń-skiego o przyszłości Europy.
Europa - jego zdaniem - błyszczy jeszcze i odgrywa znaczną rolę, ale
równocześnie bardzo się starzeje. Jeśli nie przyjdzie ratunek od siły wyższej,
nadludzkiej, która jedyna może zbawić biedne i obłąkane ludy, to czeka
Europę wojna krwawa, która zamieni kwitnące miasta w pustynie i nic nie
pozostanie z jej bogactwa i wielkości.
Dziesiątki lat spędzone w samotności, w strasznych kazamatach
Szlisselburga, wpłynęły na umocnienie się postawy religijnej Łukasińskiego.
Ten dawniej indyferentny raczej, jak większość wolnomularzy, młody
oficer, szukał w wierze ucieczki przed straszną rzeczywistością i mrokiem
kazamat, z niej czerpiąc siły do wytrwania, w przekonaniu, że „jest jeszcze
coś wyższego w górze, które miesza zamiary śmiertelnych", i wiarę w
słuszność tego przekonania odnosił szczególnie do złych, zbrodniczych
czynów ludzi.
Maksymę tę umieścił też jako motto ostatniej części swego rękopisu, którą
zatytułował „modlitwa". „II y a quelque chose en haut qui derange les des-
seins des mortels".
„Modlitwa" Łukasińskiego, którą, jak pisze, odmawiał przez wiele lat w
twierdzy szlisselburskiej, jest wzruszającym, w swej treści dokumentem
wiary w sprawiedliwość dziejową uosobioną w sile wyższej. Wielki
samotnik jest zarazem wielkim patriotą wierzącym w posłannictwo każdego
narodu, w siłę dobrego wpływu wynikającego z faktu posiadania ojczyzny,
bez której człowiek „przestaje prawie być człowiekiem".
„Modlitwa" Łukasińskiego jest wyrazem nadziei, iż niedaleki już czas
wyzwolenia narodu, że koniec cierpień narodu polskiego się zbliża, jest
namiętnym, uczuciowym zakończeniem rozważań najpierw historycznych, a
potem filozoficznych i moralno-etycz-nych zawartych w rękopisie, który
powstał w tak wyjątkowych warunkach.

background image

PAMIĘTNIK
W 1839 r. wyszło z druku w Berlinie dzieło pod tytułem Geschichte des
polnischen Auf-standes und Krieges... 1830-1831.
Mało znane w Rosji, lecz,
jak mówi tłumacz, uważane w Niemczech. Autor był dyrektorem poczty
wojennej w Głównej Kwaterze w czasie tej wojny i był w stosunkach z
Dybiczem, Paskie-wiczem, Tollem, Neudhartem i wiele innymi osobami, a
zatem ma prawo utrzymywać, że mógł zebrać pewne i prawdziwe
wiadomości, i starał się ocenić i przedstawić je bezstronnie.
Że teraz potrzeba wyszukiwać dowodów przeciwko nieszczęśliwych
Polaków, a zatem wygrzebano i to dzieło i wydano w ruskim języku w
Petersburgu 1863 r. w 2 tomach, tłumaczone przez sztabskapitana
Kwitnickiego

1

. Ja nie czytałem tego dzieła ani w oryginale, ani w

tłumaczeniu, lecz to, co o nim czytałem w Siewier-nej Poczcie

2

nr 196 i 197

z 1863 r., dostateczne do ocenienia jego.
Autor przedstawia jakoby nową myśl, powziętą w jego głowie, że
rewolucja francuska dała projekt przywrócenia Polski i zapomniał o tym, że
dwie te katastrofy zdarzyły się w jednym czasie. Francuzi chcieli
propagandy, Polaki Ojczyzny. Że Napoleon oszukiwał Polaków dla własnej
korzyści, to nam powtarzają już milion razy i w różnych językach. Niech
temu wierzy, kto chce, tylko Polaki, których to bliżej interesuje, temu nigdy
nie uwierzą.
Ja słyszałem, że jeszcze kiedy Aleksander był wielkim księciem

3

i książę

4

Czartoryski blisko niego, to ten ostatni często mu wypominał o
przywróceniu Polski i ogłoszeniu się królem. Także mówiono było, że
książę

4

feldmarszałek Czartoryski proponował toż samo w Puławach w 1805

r. To był najdogodniejszy czas do uskutecznienia tego zamiaru, nawet
jeszcze można było to zrobić w 1806 r. przed zaczęciem wojny pruskiej,
chociaż z większą trudnością. Jeżeli to prawda, że niektórzy Polacy będący
pod rządem ruskim proponowali toż samo w 1811 r., to można powiedzieć,
że cesarz Aleksander, nie przyjmując podobnego projektu, postąpił
rozsądnie, gdyż przeciwnie wystawiłby się na pośmiewisko Europy. Możnaż
było sądzić, żeby Polacy, mając przed oczami budowlę zaczętą przez
potężną rękę, opuścili ją dla niepewnych obietnic?
Aleksander i Napoleon pracowali dla przywrócenia Polski, lecz cele ich były
zupełnie różne, l chciał Polski dla siebie, 2 żądał jej istnienia dla ludzkości i
bezpieczeństwa Europy; dodam jeszcze dla niepewnej nadziei nabycia dla
Francji wdzięcznego i mocnego sprzymierzeńca. Że Napoleon naprzód żądał
ofiar bez żadnej pewnej obietnicy, a potem utworzywszy Księstwo
Warszawskie ciągle żądał nowych, to jest prawda; lecz Polacy sami bez

background image

szemrania chętnie wypełniali jego życzenia ciesząc się, że mogą być
użytecznymi, to także jest prawda. Największym dowodem służy to, że
zostali mu wierni iaż do końca. Tak ten oszust potrafił oczarować Polaków,
że dziś imię jego w pałacu bogacza i w ubogiej chatce wieśniaka jest
wspominane z błogosławieństwem, zamiast że imiona Aleks[andra],
Konstantyna i Mikołaja powtarzane są z nienawiścią i przekleństwem,
chociaż ci książęta mieli więcej sposobów i czasu do działania nam dobrego.
Po zajęciu Księstwa Warszawskiego cesarz Aleksander dał mu Radę
rządzącą, złożoną z osób dobrych i umiarkowanych. Gubernator g[enera]lny
Łanskoj był najlepszy i pełny ludzkości człowiek, on lubił przebaczać i
ostrzegać, i nie prześladować: o nim chodziło wiele anegdot malujących
jego charakter; inne członki Rady naśladowali jego, nawet sam senator No-
wosilcow szedł za drugimi. Skutkiem tego było to, że mieszkańcy prędko
uspokoili się i byli nawet dowolni

5

, co już jest bardzo wiele. Żony oficerów,

których mężowie byli sami niepłatni, zmuszeni nagle przed następującym
nieprzyjacielem oddalić się z wojskiem z kraju, zostawione były w
krytycznym położeniu i prawie umierały z głodu z dziećmi. Wawrzecki,
członek Rady, przedstawił to rządowi, który pośpieszył dać im opatrzenie.
Oficerom, pozostałym w kraju z przyczyny choroby i ran, pozwolono żyć u
krewnych, tę liczbę powiększyli jeńcy wojenni, szczególnie należący do
garnizonów twierdz. Na koniec nastał pokój. Wojsko polskie przyjęte pod
potężną protekcję Aleksandra śmiało i wesoło sous ses auspices powracało
do kraju, tam jemu opowiadano o ludzkości i dobroci wspaniałego
nieprzyjaciela. Mężowie i ojcowie znaleźli swoje żony i dzieci lepiej
opatrzonymi niżeli nawet przy ich bytności, inni widzieli swoje rodziny
dowolne i nie zniszczone. Wieści te rozeszły się, można powiedzieć, po
całym świecie. Ze wszystkich krajów zbiegali się Polaki, myśleli że
nadspodziewanie sama Opatrzność zesłała takiego monarchę, który zechce i
będzie mógł podnieść Polskę, i zakończyć długie cierpienia nieszczęśliwych
jej mieszkańców. Jednym słowem powszechne życzenie i nawet urzędownie
wykazane było takowe: ,,Jeżeli nasz dzisiejszy Monarcha, mąry i cnotliwy
ks. F.A.

6

, nie może być naszym Panem, to my życzymy sobie Cesarza

Aleksandra". Taką opinię przygotowała Rada Tymczasowa złożona z
rozsądnych i dobrych członków, prezydentem której był guber[nator]
Łanskoj, umiejący sobie zyskać zaufanie. Tak że ich staraniem Aleksander
nieprzyjaciel już zaczął być kochany; a tenże monarcha Aleksander stał się
nienawistnym tyranem pod złym i niezręcznym rządem. Przyczyna jest ta,
że ten ostatni rząd był dziełem samego Aleksandra, a pierwszy dziełem losu.
Lecz kiedy pomimo jego starania zrobiono tak wiele, to już wypadało
ciągnąć zaczęte

background image

i przygotowane dzieło, a nawet i tego cesarz Aleksander nie umiał wykonać.
Od samego początku zaczął psuć to, co mu przygotowali jego wierni i
zręczni poddani i zostawił kraj swemu następcy, przygotowany do rewolucji.
Że cesarz Aleksander żądał przywrócenia Królestwa Polsk[iego] dla siebie z
obowiązkiem zjednoczenia z nim prowincji posiadanych przez Prusy i
Austrię, to można mu przyznać, że znał dobrze, co jest korzystne dla niego.
Że te ostatnie dwa mocarstwa nie przyjęły takiego projektu nie bardzo
korzystnego dla nich, to wcale temu nie można dziwić się. Że nawet Anglia
była temu przeciwna, to pochodzi stąd, że nie chciano powiększać na stałym
lądzie mocarstwa obszernego i więcej strasznego dla świata niżeli Francja
Napoleona. Wypadało więc szukać mezzo termin: dla zaspokojenia pretensji
tych
2 mocarstw dano Prusom 2 departamenta z częścią 3

7

, z tytułem Księstwa

Poznańskiego. Austria wzięła małą cząstkę departamentu krakowskiego z
kopalniami soli w Wieliczce. Kraków z małym obwodem był ogłoszony
wolnym miastem. Oprócz tego Rosja oddała Austrii dwa obwody:
tarnopolski i brzeżański, dane jej przez Napoleona wskutek traktatu z
Austrią 1809 r. Tak zmniejszone W. Księstwo Warszawskie dostało się
Rosji z tytułem Carstwa Polskiego.
Co się tyczy postanowienia Kongresu

8

, to ja znajdowałem i znajduję je

napisane w wyrazach tak niejasnych i niepewnych, że ono nie może nawet
nazwać się obowiązującym dla nikogo. Każdemu rządowi zostawiono dać
swoim poddanym Polakom oddzielne konstytucje, zgodne z położeniem ich
krajowym. Prusy i Austria niewiele obiecały swoim Polakom. W Galicji
przyjęto konstytucję nawet z pogardą i nie chciano z niej korzystać widząc
tę, którą dał cesarz Aleksander Carstwu Polskiemu, chociaż on, uważając
położenie swojego kraju rządzonego przez jednowładnego i niczym
nieograniczonego monarchę, mógł tylko powiedzieć: „ja wam pozwalam
zwać się Polakami i mieć oddzielny rząd". Jednym słowem rzeczowe
postanowienia Kongresu, prawie z niechcenia powzięte i napisane, służyły
tylko dla pocieszenia nieszczęśliwych Polaków i pokazania, że ten
europejski areopag zgromadzony dla uchylenia poprawienia
niesprawiedliwości, wyrządzonych przez tyrana Napoleona, nie zapomniał
o Polakach. Kongres trwał jeszcze, Polaki z niecierpliwością oczekiwali jego
decyzji, a tymczasem przybył do Warszawy w. ks. Konstanty dla
zorganizowania wojska z pomocą komitetu złożonego z 7 najstarszych
generałów

9

. Oni radzili i pisali, a w. ks. K[onstanty] organizował sam i

wydawał rozkazy i urządzenia zupełnie przeciwne tym, które oni
postanowili. Komitet ten wystawił się na pośmiewisko. Ośmielony tak takim
uleganiem nie zachowywał żadnego umiarkowania i z każdym dniem, i za

background image

każdym rozkazem wykazywał jasno pomieszanie zmysłów i potwierdzał to,
co my o nim często słyszeli i to co było głośne w całej Europie. Wojsko było
nie ukontentowane i nawet w kraju dała się uczuć pewna niechęć.
Czartoryski, korzystając z tego położenia umysłów, chciał oddalić w. ks.
K[onstantego]. Zniósłszy się z całym komitetem, ks. Sułkowskim i gł.
adiutantem cesarza hr. Ożarowskim, podał skargę przeciwko w. ks.
[Konstantemu]. Na nieszczęście nie zapewnił sobie większości głosów w
komitecie, od którego cesarz żądał objaśnienia. Najstarszy członek g[enera]ł
Zajączek pierwszy dał głos za w. k[sięcie]m; 3 jeszcze przyłączali się do
niego, a zatem większością 4 przeciwko 3 głosów skarga została usunięta i
w. ks. K[onstanty] został w swoim miejscu naczelnego wodza. Ta decyzja
tycząca się tylko wojska miała wpływ na przyszły los kraju. Co do osób
zamieszanych w tej sprawie: ks[ięci]u Czartoryskiemu zostawała mała
nadzieja być namiestnikiem. Ta godność dana była później g[enerało]wi
Zajączkowi, z trzech przeciwnych członków 2 generały wyszli ze służby

10

,

trzeci, ks. Sułkowski, został jeszcze w służbie jakiś czas. W. ks. K[onstanty]
wygrawszy bitwę stał się prawdziwym monarchą, pewnym będąc, że nikt
więcej nie odważy się być jego przeciwnikiem. Tak zaczęły znikać nasze
nadzieje!
Na koniec ogłoszono Carstwo Polskie, zrobione ze zmniejszonego Księstwa
Warszawskiego. Wieść ta, przy tak smutnym położeniu ducha mieszkańców,
przyjęta została obojętnie, a nawet smutno. Jeszcze spodziewano się czegoś
od oczekiwanego przybycia cesarza, który już stracił połowę tej wiary i tego
zaufania, które posiadał u nas. Mogę tu także dodać, że zbliżenie się nasze z
Ruskimi wiele pomogło nam do wyjścia z błędu, w jakim my byli dotąd,
względem charakteru tego monarchy.
Przybył cesarz w jesieni 1815 r.

11

do Warszawy. Wjazd jego był triumfalny,

parady i manewry wojenne, wielki bal ze składką dobrowolną, 3-dniowe
oświecenie miasta, rozdanie wielu orderów, przedstawiono na Teatrze
Narodowym nową drammę napisaną przez Niemcewicza: „Władysław
Jagiełło i Jadwiga, o połączeniu Litwy z Polską". Rozdano także mnóstwo
orderów ruskich. Dosyć powiedzieć, że znaczna część publiczności zdawała
się być za-dowolniona. Przy tym rozpuszczano jeszcze różne wieści o
przyłączeniu do Polski niektórych guberni, na przykład Litwy, Wołynia,
Podola i tym podobnych. Dla potwierdzenia tych wieści mówiono, że cesarz
w potocznej rozmowie nadmienił o tym komuś, nawet niektórym damom w
tańcu. Na koniec opowiadano, że to już by nastąpiło, gdyby senat ruski nie
sprzeciwił się temu. Nie można wiedzieć, jak wiele było w tym prawdy, to
tylko pewne, że ta polityka była zręczna i rozsądna, służąca do utrzymania
dobrego ducha i powiększenia zaufania. Wiele osób, nawet rozsądnych,

background image

utrzymywało, że Napoleon nie mógł nam dać ani jednej stopy ziemi bez
wojny i ofiar z naszej strony, przeciwnie cesarz Aleksander może
powiększyć nasze małe Królestwo całymi prowincjami bez straty dla siebie,
zyska jeszcze tylko tym, że Polaki, nosząc swoje imię, będą mu lepiej służyć
aniżeli nazywając się Rosjanami. Nie mogę tu także zataić, że wpośród tych
głosów zadowolenia można było usłyszeć i szemranie wątpliwości i
niedowierzania; nawet osoba cesarza wielu osobom nie podobała się, pod tą
maską śmiejącą się upatrywano chytrość i dysymu-lację

12

, a w oczach coś

niepewnego i obłąkanego; nawet kobiety, których umysły były z dawna
przygotowane częstymi pochwałami,

12

Udawanie.

znalazły go mało sympatycznym, wymuszonym i sztucznym (artificiel).
Taką opinię zyskał sobie cesarz Aleks[ander] wyjeżdżając z Warszawy,
zostawiwszy tam konstytucję, namiestnika i nieograniczonego monarchę w
osobie w ks. Konstantego pod skromnym nazwiskiem naczelnego wodza,
chociaż urząd ten nie był wspomniany w konstytucji ani nawet ogłoszony
osobnym postanowieniem.
Przez 2 lata przed zwołaniem sejmu

13

stan kraju wyjaśnił się zupełnie,

nieukontentowanie było wielkie i powszechne z różnych przyczyn,
uchylenie których zależało od sejmu, zgromadzonego pierwszy raz na
wiosnę 1818 r. Wiele okoliczności niekorzystnych przyczyniło się, że ten
sejm nie tylko niczego nie mógł zdziałać, ale nawet dał początek niechęci
cesarza. Oprócz nadużyć i samowolnego postępowania, dzia-łanych
ministrami

14

z rozkazu w. ks. K[onstan-tego] i senatora Nowosilcowa, były

jeszcze uciążliwe podatki, dla ustanowienia których zmusiły potrzeby
wojenne od nadziei uchylenia onych (gdyż budżet konstytucją zastrzegł
sobie samemu cesarz). Trzeba wiedzieć także, że pod dobrym rządem
pruskim od 1796 do 1806 r. kraj używał rzadkiej pomyślności. Kiedy
wszystkie kraje niszczyły się wzajemnie przez wojnę, rząd pruski
utrzymując mądrą politykę został neutralnym, otworzył swoje porty
wszystkim narodom i przez handel zbogacał swoich poddanych. W tym
periodzie produkta rolnicze doszły do nadzwyczajnych cen i dał nam nowe
potrzeby nieznane dawniej. Z 1806 r., z odmianą politycznego położenia, w
kraju ustał handel zbożem, a przeciwnie pobyt Francuzów i ciągłe stosunki z
Francją codziennie rodziły nowe potrzeby, na zaspokojenie których sposoby
z każdym dniem zmniejszały się. Pomimo tego, że handel zbożem, jedynym

background image

produktem rolniczego kraju, zmniejszył się, rząd pruski zająwszy Gdańsk i
nałożywszy wysokie cło jeszcze z każdym rokiem stawiał przeszkody. Przy
takich to niekorzystnych okolicznościach odbyły się wybory i otwarcie
pierwszego sejmu. Zdaje się, że ministrowie powinni byli to znać i wziąć
dzielne środki, lecz zamiast tego oni działali wszystko cokolwiek być mogło
do pomnożenia nieukon-tentowania. Najprzód, wybór prezesa znaczy wiele
we wszystkich podobnych obradach; oni zaś marszałkiem sejmu postawili
hr. Krasińskiego, nie mającego żadnego doświadczenia i maże nie
widzącego podobnych zgromadzeń; nie zważając na to, że ten, który jest
zdolny dowodzić kilkoma tysięcy lub nawet kilkadziesiąt tysięcy wojska, nie
jest w stanie kierować obradami kilkudziesiąt członków, nieusposobionych,
nie znających jeden drugich i na pewny czas zebranych. Po wtóre, posadzili
między reprezentantami w. ks. Konstantego pewni będąc, że on straszną
swoją twarzą i dzikimi grymasami odejmie odwagę śmiałym i nie pozwoli
im otworzyć ust. Sami zaś ministrowie z swojej strony obchodzili się z
członkami sejmu bez żadnych względów i prawie z pogardą. Ci ostatni
starali się odpłacić im zarzutami i skargami. Taki początek nie mógł
podobać się cesarzowi, który przy zamknięciu posiedzeń i użył dysymulacji,
jednak powziął już mocny wstręt do podobnych obrad. Na drugim sejmie

15

też same zatargi odnowiły się jeszcze z większą mocą i już zmusiły cesarza
pokazać swoje nieukontentowanie, chociaż w umiarkowanych wyrazach; tak
sejm potem przez 5 lat zwołanym nie był. Niespokojno-ści w Europie także
wiele przyczyniły się do tego. Te dwa sejmy podłożyły fundament
wszystkich nieszczęść i długich cierpień, któreśmy znosili; przekonał nas, że
pod rządem ruskim nie możemy spodziewać się żyć spokojnie i zmusił nas z
rozpaczą prawie powstać z bronią w ręku. Przyczyną tego jest widoczna
niezręczność ministrów, ale nie można tego przypuścić, żeby oni byli do
tego stopnia nierozsądni, dlatego w osobnej uwadze ja wyjaśnię skrytą
przyczynę ich działania, o której, ile ja wiem, nikt nie pisał. Tak ja ciągnę
opowiadania postępków rządu kierowanego przez w. ks. K[on-stantego] i
Nowosilcowa.
Zniechęciwszy cesarza z pomocą niedołężnych, lecz lubiących władzę
ministrów i może nadto gorliwego i rozjątrzonego sejmu, w. ks. K[onstanty]
zrobił się samowładnym monarchą,

15

1820 roku.

background image

senator Nowosilcow jego pierwszym ministrem, prawdziwi ministrowie jego
pokornymi sekretarzami, nieszczęsny i godny litości starzec Zajączek,
osłabiony fizycznie i umysłowo, przyjął rolę być maszyną do podpisywania,
co mu tylko przedstawiono. Czegóż można było spodziewać się od
podobnego rządu. Ministrowie po drugim sejmie oswo[bo]dzeni wcale

16

od

bezskutecznych wyrzutów i skarg sejmu ograniczyli się zasługiwać łaskę w.
ks. K[onstantego] i Nowosilcowa, wypełniając i uprzedzając nawet kaprysy i
dzikie urojenia pierwszego i pozwalając kraść i przedawać urzędy drugiemu.
Pod cieniem ich powagi mogli sobie drzemać w swoich krzesłach, pewni
będąc, że ich nikt nie przebudzi. Tymczasem zło pomnażało się codziennie.
Szpiegostwo i donosy tak zagęściły się, że nikt nie był spokojnym wpośród
swojej rodziny. Nieufność była wszędzie. Maksyma tyranów Divide et
impera
była godnie naśladowana przez w. ks. K[onstantego]: Polaków
ostrzegano pod ręką „strzeżcie się Ruskich, oni [o] was donoszą", a Ruskim
toż samo mówiono o Polakach; jednym słowem dawna nieprzyjaźń dwóch
narodów, żyjących teraz razem i mających codziennie między sobą stosunki,
nie tylko nie zmniejszyła się, ale zamieniła się w nienawiść. 14 rodzajów
policji tajnych i jawnych liczono w samej Warszawie. Jawna policja,
rozumie się, pod podobnym rządem była szkodliwa i niespo-

16

Całkowicie.

kojna, mieszała się we wszystko i przed jej szperaniem trudno się było
ukryć. Najmniejsze zdarzenia, niewarte nawet żadnej uwagi, były donoszone
w. ks. K[onstantemu], który chwalił się tym przed wszystkimi tak dalece, że
mnie powiedział rozmawiając ze mną: „Ty nie ukryjesz się przede mną ze
swoimi postępkami, ja wiem, co ty jadasz na obiad". Tak w samej rzeczy on
nie znał o utworzonej rewolucji 1830 r, ani nawet przedtem o
Wolnomularstwie Narodowym. Karmiono go tylko fraszkami i on był
dowolny, myśląc, że wie o wszystkim. W. ks. K[onstanty] był oszczędny i
nawet skąpy dla nagród, a nawet użytecznych dzieł, lecz nie żałował
wydatków, chociaż bardzo znacznych, dla dogodzenia momentalnym
kaprysom. Co się tyczy kary, to on w tym szczodrością przechodził wielu
monarchów. Sto kijów za najmniejsze uchybienie, to była zwyczajna kara;
w przypadku posuwał liczbę tę do tysiąca. On nie lubił rozlewać krwi, on
tylko znajdował ukontentowanie męczyć ludzi. Kajdany, kule działowe z
łańcuchami, ważącymi 18 funtów, noszone przez więźniów na

background image

ramionach przy ciężkiej pracy, te były zwyczajnie używane. Ile razy w.
ks. K[onstanty] był w Zamościu, to chodził między więźniami (z których
znał bardzo wielu i przy swojej nadzwyczajnej pamięci wiedział ich
nazwiska i ich wykroczenia). To w ten czas z największą radością naigrawał
się nad nimi. Pod rządem Księstwa Warsz[awskiego] ministrowie dawali
publiczne posłuchania, każdy

w wyznaczony przez niego dzień. Pod rządem w. ks. K[onstantego] zupełnie
zapomnieli o tym dobrym zwyczaju i stali się zupełnie niewidzialni. Jednym
słowem, oni nie umieli przemawiać publicznie na sejmie i nie chcieli
rozmawiać prywatnie. A co robiła ta liberalna konstytucja? Ona była
schowana i zamknięta w archiwach dlatego, że była liberalna, a tyrania była
chodząca i działająca w osobie w. ks. K[onstan-tego]. Czasem wspominano
konstytucję w niektórych postanowieniach i urządzeniach mniejszej wagi.
Nawet cesarz wspomniał ją dwa razy. O powodach tego podam w uwagach,
teraz muszę jeszcze o wolności druku pomówić.
Wolność druku była zapewniona konstytucją Ks[ięst]wa Warsz[awskiego], a
później ona weszła i w konstytucję carstwa. Że za Ks[ięst]wa nie
ustanowiono prawa dla ograniczenia nadużycia, to cenzura została jeszcze, a
później po zajęciu kraju przez wojska rosyjskie stała się potrzebną. Rząd
polski powinien toż samo powiedzieć, tak jak rząd Ks[ięst]wa i zostawić
cenzurę do czasu. Ale on tolerował wolność druku i potem ją uchylił z
powodu nadużycia [chociaż wielkich nadużyć nie było], a jednak rozsądniej
było nie pozwalać niżeli potem zakazywać.
Napoleon dał wolność ludowi wiejskiemu konstytucją daną Ks[ięst]wu
Warsz[awskiemu] w 1807 r. w Berlinie, a później król saski dał tak samo
wolność dla przyłączonych z częścią Galicji włościan. Konstytucja
Carstwa zapo-

mniała potwierdzić to; co już istniało. Potrzeba była jednak widoczna.
Wypadało koniecznie urządzić tych ludzi, składających całą ludność i
potęgę kraju. Rząd Ks[ięst]wa, zatrudniony wojną i krótko trwający, nie
mógł tego dopełnić, a zatem przez 15 lat los tych ludzi był zawieszony.

background image

Cesarz Aleks[ander], który wiele mówił o wolności włościan we wszystkich
guberniach zamieszkanych przez Polaków i kazał sobie podawać prośby, nie
wspomniał o tych; którzy już byli wolni i czekali tylko urządzenia między;
właścicielami ziemi i mieszkającymi na niej. To dało początek
nieporozumieniu między tymi klasami. Jeszcze nawet przed ogłoszeniem
Carstwa niektórzy Polaki, zapewne z pozwoleniem Rady Rządzącej,
wezwali wszystkich mieszkańców, żądając projektów tyczących się
rzeczonego dzieła

17

Projekty sypały się ze wszystkich stron i składano je w

Ministerstwie Spraw Wewnętrz[nych]. Ogłoszono Carstwo

16

Polskie;

konstytucję i rząd nowy; i nikt o nich nie wspomniał.
Niektórzy nierozsądni właściciele dóbr, zaślepieni chciwością, w przypadku
sporu z włościa-nami mówili im „że wolność wasza skończyła się", cesarz
„nie lubi wolności i nie dał jej nikomu u siebie i nie pozwala nawet myśleć o
tym". „Wiadomo także że wiele projektów pisano o tej naszej wolności, ale
one bez skutku

17

Ankieta Komitetu Reformy Agrarnej powołanego w 1814 r. przez

Aleksandra I.

18

Królestwo.

zostały się" Stąd powstała nienawiść i wza-emna nieufność między szlachtą
i włościanami i odnowienie nienawiści przeciwko Ruskim. Co się tyczę
cesarza, to jego tylko zwano carem moskiewskim. To tylko mnie zadziwia,
że na 3 sejmach nie było wzmianki o włościanach. Wiadomo także, że we
Francji emigranci i duchowni to samo przepowiadali o tych, którzy nabyli
dobra narodowe a dawniej już zabrane przez rewolucję. „Że król wkrótce
ogłosi się samowładnym i odda dobra dawnym właścicielom" i przez to
zrobili rewolucję 30 juillet

19

.

Wszystkie rządy szanują osoby zasłużone lub pochodzące z dawnych
rządów, w. ks. K[onstan-ty] nie zachowywał tej polityki, że nawet uderzył w
piersi senatora hrabię Chodkiewicza, byłego pułkownika, który wyjechał z
Warszawy, deklarując, że odtąd w senacie zasiadać nie będzie. Kobietom
dostawało się często wiele nieprzyjemności i zniewag od w. ks,
K[onstantego], chociaż nie naocznie, ale one z swojej strony płaciły mu
śmiechem i nienawiścią.
Pod rządem pruskim mało było kandydatów do przyjęcia ślubów zakonnych
i ta liczba codziennie zmniejszała się. Klasztory po większej części były nie

background image

zajęte i nie ludne, ale rząd nie odważył się ich uchylać, ażeby nie obudzić
fanatyzmu i nienawiści. Rząd Ks[ięstwa] Warszawskiego zaczął znosić
niektóre, ale że to działo się pod powagą Napoleona, a szczególnie

19

Rewolucja lipcowa 1830 r.

pod powagą króla saskiego, znanego ze swojej pobożności, to nikt na to nie
szemrał. Inaczej to widziano pod rządem cara i głośno uskarżano się, że
Ruskie nie szanują religii katolickiej, jej klasztorów, świąt itp. Słowem
mówiąc, niższe duchowieństwo i lud nie mogli obojętnie widzieć takowe
postępowanie.
Wyższe duchowieństwo, starannie wybrane w widokach rządu, zdawało się
być dowolnym, ale nie posiadało zaufania z przyczyny, że niektóre członki
nie odznaczały się niczym, nawet rozsądkiem, a jeden z nich był nawet
więcej jak szpieg, gdyż łączył do tego profanacje spowiedzi.
Teraz wypada mi mówić o wojsku, któremu w. ks. K[onstanty] poświęcał
czas i starania. Ono tylko służyło do jego zabawy. Tak jak lalka służy do
zabawy małej dziewczynki, która ją rozbiera i ubiera co moment, tak w. ks.
K[onstanty] przemieniał ubiór, porządek i manewra wojska. Przypatrzmy się
jak w. ks. K[onstanty] postępował w tym względzie od początku do końca.
Szczątki wojska, zebrane we Francji i innych krajach pod protekcją cesarza
Aleksandra i zyskawszy korzystną opinię całej Europy, przybyły do kraju,
przyjęte ze względami i sympatią. Wszystkie klasy mieszkańców dzieliły te
uczucia. Rząd tymczasowy ruski także nie został się dla nich obojętnym i
czasem uprzedzał ich życzenia. Każdy wojskowy obiecywał sobie pomyślną
przyszłość. Mianowanie w. ks. K[onstantego] naczelnym wodzem po-

mieszało tę radość, a przybycie jego zniszczyło prawie nasze nadzieje.
Pierwszy rozkaz na przywitanie zaczynał się tymi słowami: „Surowa
dyscyplina będąc duszą wszelkiej karności itd." Przy przeglądaniu jednego
oddziału przybyłego z Francji, żołnierz jeden (jak było przyjęte),
wystąpiwszy naprzód i sprezentowawszy broń, chciał zdziałać jakieś
przedstawienie. Sto kijów było mu nagrodą za taką, jak mniemano,
śmiałość. Wtenczas poznano i przekonano się, czego można spodziewać się

background image

od podobnego wodza. W. ks. K[onstanty] zaś ze swojej strony powziął myśl
jak najprędzej zniszczyć ducha wolności i niesubordynacji francuskiej (jak
on mówił) i oddalić najprzód dawnych oficerów, a z czasem i żołnierzy.
Wojsko ruskie odznaczało się w Europie najsurowszą karnością, w. ks.
K[onstanty] posuwał się do nieludzkości i okrucieństwa. Najmniejsze
uchybienie karano jak zbrodnię. Zwyczajna kara była 100 kijów, lecz tę
posuwano do tysiąca. Jeden młody podoficer oddalił się na moment od
swojej warty i został kijami zabity, kiedy w innym wojsku najsurowsza kara
byłaby naznaczona utrata stopnia. Dawni i zasłużeni oficerowie, którzy
tylko mogli sobie znaleźć sposób utrzymania się, wyszli ze służby
dobrowolnie. Drudzy zostali wypędzeni bez żadnego śledztwa wskutek
doniesienia szpiegów często fałszywego lub przedstawienia dowódców, nie
zawsze pewnego. Zdarzyło się, że na paradzie w. ks. K[onstanty] nie był
kontent z jed-

nego pułku (ile pamiętam 4 strzelców), napadł na g[enera]ła Falkowskiego,
zapytując się go o przyczynie. Generał odpowiedział, że oficerów wiele jest
niezdatnych. „Powiadaj, którzy to są tacy?" Generał, nie znając dobrze
oficerów, podyktował nazwiska, które mu przyszły na pamięć, bojąc się
wyznać swoją nieświadomość. Ale zapisani byli wypędzeni. Na drugiej
paradzie pułk był jeszcze gorszy. Dowódca zapytany powiedział, że mu
oddalono najlepszych oficerów z pułku i którzy na ten czas zostali
przywróceni. Zbiegostwo było niezmierne, ono pomnażało się z każdym
dniem i w tejże progresji pomnażały się kary i stawały się surowszymi. Kule
działowe ważące od 18 do 20 funtów z łańcuchami musieli osądzeni za
zbiegostwo nosić na ramionach, pracując. Jeden żołnierz przyznał się do
zabójstwa, aby tylko wybawić się od wojska, lecz później, za odkryciem
prawdziwego zabójcy, został zwrócony pułkowi. Wiele oficerów i żołnierzy
zabijali się. Te wszystkie tragiczne sceny wzbudziły zgrozę w publiczności,
oprócz ich autora, który tylko powiedział: „Polaki nie mają religii". Zbiegi,
a później uwolnieni od służby po wysłużeniu 10 lat żołnierze napełniali
skargami i opowiadaniem swoich cierpieli najskrytsze zakąty kraju. „Otóż to
jest ten car moskiewski, który ogłosił się królem polskim i obiecał się być
ojcem naszym dlatego tylko, ażeby mścić się na naszych dzieciach i
braciach za to, że oni, służąc Napoleonowi, walczyli z jego wojskiem". Tak
mówili mieszkańcy wsi,

background image

powtarzając dawne przysłowie: Jak świat świa-tem nie będzie Moskal
Polakowi bratem
.
We wszystkich wojnach, tak w polu jako też w garnizonach, gdzie obce
wojska działały współnie z wojskiem francuskim, Napoleon da-wał
wynagrodzenie pod tytułem, na reprezentację dowódcom, z obowiązkiem,
ażeby oni przygłaszali

20

na obiady i wieczora różnych wojsk oficerów. Toż

samo zachowane było względem żołnierzy. Pułki francuskie dawały uczty
dla pułków cudzoziemskich. Zupełnie przeciwnego systemu trzymał się w.
ks. K[on-stanty], jedno słowo dosyć charakteryzuje tego księcia, że nikt u
niego nie jadł kawałka chleba. Siedząc jak cyklop w swojej jaskini on
wynajdował różne sposoby siać zręcznie nienawiść i niedowierzanie między
wojskiem ruskim i polskim, tak że te dwa wojska, pomimo codzien-nych
stosunków służbowych w ciągu piętnastu lat; zostały zupełnie obce jedne
drugim, jakimi były z początku. Tak dobrze w. ks. K[onstanty] umiał
używać tej maksymy tyranów Divide ei impera:
Niedowolny w. ks. K[onstanty] tym, że już różnymi sposobami oddalił
większą część oficerów, starał się ile możności zapewnić sobie wierność
pozostałych, kompromitując ich w opinii publicznej, już to wymagając od
przeznaczonych na członków sądu zdań i głosów niezgodnych z prawem i
sprawiedliwością, lub też zachęcając nadgrodami i obietnicami do szpiego-

20

Zapraszali.

wania i donoszenia drugich, a potem zręcznie rozpuszczać wieści o ich
czynach, ażeby, wzgardzonych od wszystkich, przykuć ich do swojej taczki
jak więźniów (forcato)

21

. Dla tej przyczyny opinia do tego stopnia była

niekorzystna dla wojskowych, że nawet w własnych ich rodzinach nie
chciano ich przyjmować. Jedno, strój wojskowy służył wyłączeniem ze
społeczeństwa. Jednak nie można było oddalić razem wszystkich, wypadało
Więc korzystać ze zdarzenia i oddalać ich powoli pojedynczo, co było
powodem, że zostało jeszcze wiele oficerów, ludzi prawdziwie uczciwych,
szanowanych, zdolnych i służących z honorem. Trzeba jeszcze dodać i to, że

background image

obawiano się, żeby nie powiedziano, że w wojsku nie został się żaden
uczciwy człowiek. Administracja francuska, zaprowadzona jeszcze za
panowania Ludwika XIV przez jego ministra Louvois

22

i ciągle

doskonalona. Przyjęta została w wojsku polskim i okazywała dobre skutki,
uchylona została przez w. ks. K[onstan-tego] dlatego, że była francuska,
który zostawił wszystko samowolnemu rozporządzeniu dowódców pułków,
jak było w Rosji. Byli niektórzy tak szczęśliwi, że przy pomocy tego
systemu prędko zbogacili się, ale byli i tacy, którzy, wpadłszy w niełaskę,
byli obdarci i oddani pod sąd kończyli więzieniem. Tu także można wi-dzieć
politykę Divide et impera. Oficerowie i żoł-

21

Silnie.

22

Michał le Tellier, margrabia de Louvois (1641- 1691), minister wojny

Ludwika XIV.

nierze widząc swoich dowódców zbogacających się, nienawidzili ich jako
chciwych i niesprawiedliwych zdzierców. Z drugiej strony podobne wyrzuty
rozjątrzały dowódców pułków, którzy usprawiedliwiali się, że w. ks.
K[onstanty] obdziera ich i narzuca na nich różne, czasem niepotrzebne
wydatki np. lederwerk (bouflete-rie)

23

, ledwie w połowie wysłużony i

wydany przez komisariat znalazł w. ks. K[onstanty] wąskim i kazał
dowódcom pułków zastąpić nowym, szerszym, co kosztowało przeszło 6
tysięcy złotych. Pułkownik Mycielski, zdawszy pułk i odebrawszy inne
przeznaczenie, zmuszony przez samego w. ks. K[onstantego] zapłacić
tymczasowemu dowódcy tegoż pułku 6 tysięcy złotych na różne drobne
fraszki służące do ozdoby pułku na przyjazd cesarza (chociaż rzeczony
pułkownik był faworyt). Jeszcze większe i uciążliwsze wydatki musieli
znosić dowódcy pułków jazdy co do koni. Żądając (podobnych wydatków
w. ks. K[onstanty] zawsze powtarzał: oni mają, to jest dowódcy, zyski z
pułków, trzeba, żeby coś czynili dla pułków. To wszystko, co tu wyżej
powiedziałem w. ks. K[onstanty] nie zaniedbał użyć na swoją korzyść,
trzymając zawsze miecz Damoklesa zawieszony nad głowami dowódców,
którzy w obawie skończyć swoją służbę tak nieszczęśliwie, jak inni, starali
się wyprzedzać chęci i życzenia w. ks. K[onstan-tego]. Jeżeli w. ks.
K[onstantemu] przyszedł ka-

23

Obszycia i dodatki skórzane na mundurach wojskowych.

background image

prys przydać lub przerobić jakiś przedmiot w ubiorze, oporządzeniu lub
czymkolwiek drugim, dosyć mu było kazać powiedzieć jednemu z
dowódców, „że to zrobiłoby ukontentowanie w. ks. K[onstantemu]" -tak
natychmiast życzenie to zostało spełnione, inni zaś dowódcy nie chcieli
zostać w tyle.
Jak już wspominałem wyżej, codziennie wymyślał nowe manewry i chciał
jak można najprędzej widzieć wykonanie ich na placu. Pułki stojące w
Warszawie w zimie starały się, męcząc żołnierzy dzień i noc, pokazać swoją
gorliwość, a szczególniej pułk 4 liniowy. Jednak często zdarzało się, że
manewr nie był robiony i drugi nowy zastąpił jego miejsce.
Rekrutów wybierano z końcem jesieni i początkiem zimy. Ale w. ks.
K[onstanty] chciał, żeby z wiosennym słońcem już byli zdolni wstąpić w
szeregi, wypadało więc uczyć ich w zimie, nie zważając na mróz i
niepogodę. Młody rekrut wyciągnięty z swego kożucha lub ciepłego suk-
mana, odziany w lekki, stary ubiór, uczył się obrotów i składanego kroku.
Samo przez się rozumie się, że trzeba było mieć mocne zdrowie, żeby nie
przeziębić się i nie dostać suchot.
Lecz to tylko były fraszki. W. ks. K[onstan-temu] potrzeba było wykonać
taki czyn, który by wykazał wszystkim jego kaprysy i nierozsądek. W 1819
lub 1820 r. przy końcu września, kiedy już obozy zostały zwinięte, przyszła
w. ks. K[onstantemu] nieszczęśliwa myśl przerobić koszary pułku 4
liniowego. Zaczęto i ciągniono

dzieło z największą pośpiesznością; robota nie wysychała, postawiono więc
żelazne piece dla prędkiego jej ukończenia i zaraz wprowadzono pułk.
Nastały mrozy, w zamkniętych i dusznych izbach zjawiła się optalmia

24

,

ludzie zaczęli ślepnąć. Tu odkrył się w. ks. K[onstantemu] nowy powód do
pokazania swojej niespokojnej ruchawości i zrodził wiele strasznych
kłopotów nieszczęśliwym podwładnym i każdemu dostała się część tej
biedy. Wyprowadzaj pułk, urządzaj nowy osobny lazaret dla optalmiatów,
szukaj lekarstw w kraju i za granicą, doświadczaj, które jest lepsze

background image

pomiędzy mnóstwem przedstawionych; niecierpliwość, że żadne z nich nie
okazuje widocznych i prędkich skutków i wyrzuty w. ks. K[onstantego]
dręczyły wszystkich. Zaraza przeszła do wszystkich pułków, ona trwała
długo i chociaż corocznie latem zmniejszała się, jednak jeszcze w 1830 r.
były jej szczątki. Kaprys ten pozbawił wzroku pewną liczbę oficerów i
mnóstwo żołnierzy i potwierdził robiąc głośnym i powszechnym to
przysłowie: Że w. ks. K[onstanty] zamyśliwszy jakieś dzieło, naprzód go sam
zepsuje, a potem trudzi
się nad jego reperacją. Jedna rzecz zapewne zadziwi
tu każdego, że pomiędzy tylu ludźmi bliskimi w. ks. K[onstantego] nie
znalazł się ani jeden, który by się odważył przedstawić mu złe skutki tego
dzieła. Pochodziło to z bojaźni lub ze zbytecznej uległości?

24

Oftalmia - zapalenie oczu.

Opisawszy stan wewnętrzny wojska, muszę jeszcze powiedzieć kilka słów,
jak ono wyglądało zewnętrznie na pierwszy rzut oka.
Nic piękniejszego i porządniejszego wystawić sobie nie można! Ubiór
piękny i dobrze zrobiony, chociaż bairdzo niewygodny, ochędóstwo i
akuratność w najmniejszych szczegółach były zadziwiające, wszystko
rozmierzone i symetrycznie urównane bez najmniejszego uchybienia, tak,
kto widział jednego żołnierza, widział ich wszystkich. Manewr a wielkie i
małe odbywały się z taką akuratnością, że z daleka patrząc zdawało się, że to
nie żyjący ludzie ruszają się, ale marionetki, dopiero z bliska można było
uznać ze smutnych i opuszczonych twarzy, że te masy bez ducha i czucia
porusza tylko kij.
Takie było położenie wojska i nie lepsze położenie całego kraju, kiedy
major Ł[ukasiński] uważając, że nikt nie myśli przynieść jakiejkolwiek ulgi,
postanowił sam szukać polepszenia. Między wielu środkami on wybrał
wolne mularstwo, jako znane i tolerowane w kraju. Należało tylko tę
instytucję przystosować do zamierzonego celu, ograniczając jej sferę
działania, i z kosmopolitycznej zrobić narodową i tym sposobem dać jej
więcej interesu i użytku dla Polaków.
Myśl ta, zakomunikowana dwom osobom zaufanym: pułkownikowi
Kozakowskiemu i adwokatowi, byłemu kapitanowi Szrederowi, przyjęta
była bez dyskusji i m[ajor] Ł[ukasiński]

background image

został upoważniany wprowadzić ją w bieg z ich pomocą. To się działo 3
maja 1819 r. Tak więc ten człowiek, nie mając żadnego znaczenia jakie dają
urodzenie, majątek, zasługi lub znane talenta, przyjął trudną i niebezpieczną
misję nieść pomoc i ulgę nieszczęśliwym ziomkom, a w szczególności
kolegom.
Plan tego Wolnego Mularstwa Narodowego. Podnieść ducha narodowego,
skierować umysły do jednego celu, zbliżyć osoby między sobą i natchnąć im
wzajemne zaufanie, na koniec nadzieje lepszej przyszłości. Potrzeba tego
najwięcej dawała się uczuć w wojsku. Żołnierze męczeni, zniechęceni i
nawet tyranizowani przez oficerów, zmuszonych przez obawę być
podejrzanymi pobłażającymi żołnierzom i psującymi subordynację, a tym
samym utrzymujących ducha francuskiego. Ciż sami oficerowie cierpiący,
rozpaczający prawie i obawiający się jeden drugiego żyli prawie samotni,
jak dzikie, zawsze w obawie, widząc w każdym nieprzyjaciela, który go
pragnie zdradzić, a jednak każdy o tym wie, że nieszczęście jest znośne,
skoro się dzieli między drugimi; często tym sposobem znajdują pocieszenie i
różne środki przynoszące ulgę. To był pierwszy zamiar W[olno]
Mular[stwa] Nar[odowego] - zniszczyć obawę i niedowierzanie i na to
miejsce utwierdzić zaufanie. 2) Wiele oficerów, nawet niewinnych,
wypędzono z wojska, którym trudno było znaleźć przytułek, każdy bowiem
szczerze lub pozornie odmawiał

im swego domu z obawy stać się podejrzanym i przy sposobności
prześladowanym. Chociaż w. ks. K[onstanty] wprawdzie nie zakazał, tak jak
triumviri względem wniesionych w listę proskrypcji, jednak gniewał się na
tych, którzy podali pomoc podobnym nieszczęśliwym. Pomoc tym biednym
dawnym kolegom była se-cundo obowiązkiem. 3) Obchodzić się ludzko z
żołnierzami, ażeby zmniejszyć zbiegostwo i wybawić żołnierzy od tych
strasznych kar, które znoszą i jeszcze od samobójstwa. 4) Służyć gorliwie i
strzec się wszelkich skarg, które tylko rozjątrzają i pogarszają nasze
położenie.
Lożę stworzoną w Warszawie otwarto dla wszystkich, chciano przywiązać
do W[ielkiego] Wsch[odu], ale jak na nieszczęście z powodu reformy i

background image

nowej konstytucji członki jego podzieliły się na stronnictwa i nie można
było z nikim mówić. Na początku wiosny 1821 r. przybył generał Umiński z
kilku młodymi ludźmi i proponował połączyć te dwa Towarzystwa,
przyjmując cel i zamiary wol[nego] mular[stwa] oprócz nazwiska, dając za
przyczynę, że poddać się i uznać zwierzchność W[ielkiego] Wschodu, to jest
jedno, co opierać się na spróchniałe drzewo. Kłótnie i niezgody zmuszą
pewnie rząd do uchylenia w[olnego] mularstwa, a zatem łącząc się z nim
podzielamy jego los. Stanęło na tym, że nowe Towarzystwo zostanie bez
imienia, że będzie zrobiona propozycja generałowi Kniaziewiczowi
mieszkającemu w Dreźnie być naczelnikiem, że tymczasem do rządzenia

obrany Komitet z 7 członków

25

pod prezyden-cją referendarza Rady Stanu

Wierzbołowicza. Z tym ostatnim łatwo zbliżył się m[ajor] Ł[uka-siński] i
odkrył mu dawną swoją myśl, że za pomocą Towarzystwa zrobić odmianę w
rządzie
i uspokoić cały kraj, wybierając z senatu i izby poselskiej przynajmniej 3
osoby takie, które mogłyby przedstawić cesarzowi niniejsze położenie kraju
i prosić odmianę systemy i osób. Zgodzono się czekać sejmu i zachować
ścisłą tajemnicę aż do czasu. Co do osób, ref. Wierz[bo-łowicz] był pewny,
że wojewoda Wybicki (któremu był dobrze znany) będzie pierwszy. Wybór
2 posłów nie był trudny. Gorliwość nieostrożna jednego młodego
człowieka

26

była przyczyną, że w. ks. K[onstanty] uznał o istnieniu

Towarzystwa w jesieni 1821 r. i swoim wyszukiwaniem i nadzwyczajnymi
ostrożnościami poruszył a zatrwożył całą Warszawę i dał powód do różnych
wieści, plotek i domysłów. Na każdej ulicy rozprawiano o spiskach
odkrytych w Warszawie, Petersburgu i innych miejscach. To się działo w
czasie bytności w. k[siążąt] Mikołaja, Michała i w. k[sięż]ny Aleksandry. Po
ich odjeździe uznawszy w. ks. K[onstanty], że autor jest m[ajor]
Ł[uka,siński], kazał mu dać tłumaczenie na piśmie na (ręce gen. Kuruty.
Później jednak, niezadowolony z pisma, żądał ustnego

25

Wierzbołowicz, Łukasiński, Kozakowski, Szreder, Prądzyński, Morawski

i Kiciński.

26

Porucznika 4 pułku Masłowskiego.

background image

objaśnienia. Nie mogąc otrzymać, że to Towarzystwo jest polityczne, w. ks.
K[onstanty] zakończył tym: że on nie dozwoli, żeby to doszło do cesarza
(który by tego nigdy nie przebaczył, najwięcej dlatego, że to działo się w
wojsku) pod tym jednak warunkiem, ażeby ten związek był rozpuszczony,
dodał przy tym, że będzie miał baczne oko. To działo się w obecności gen.
Hauke. M[ajor] Ł[ukasiński] nadto dobrze znał w. ks. K[onstantego] i
domyślał się przyczyny takiego pobłażania, pewnym będąc, że w swoim
czasie będzie surowo ukarany, lecz nie widząc żadnego sposobu do
uniknięcia swego losu, oczekiwał spełnienia jego z rezygnacją.
W. ks. K[onstanty], chcąc przyzwyczaić wojskowych do ślepego
posłuszeństwa, dyktował sądom wojennym wyroki, jakie powinni dawać
nawet przeciwko prostym żołnierzom, dlatego tylko, żeby wola jego była
szanowana. Tak wkrótce po tej rozmowie m[ajora] Ł[ukasiń-skiego] z w. ks.
K[onstantym] wyznaczony został sąd wojenny pod prezydencją gen[era]ła
Żymirskiego, złożony z 6 członków (w których liczbie był rzeczony m[ajor]
Ł[ukasiński]) dla osądzenia majora placu Zamościa z 2 adiutantami

27

. Kiedy

decyzja już jednomyślnie została Przyjęta i podpisana i wyrok prawie
napisany, gen. Żymirski przywołany przez w. ks. K[on-

27

Sebastiana Gołaszewskiego i porucznika Ignacego Kargera oraz

podporucznika Ignacego Kozłow-(por. Askenazy, op. cit., t. II, s. 161-162).

stantego] powróciwszy oświadczył: że w. ks. K[onstanty] niedowolny
przeznaczoną karą dla m[ajora] Gołaszewskiego i żąda, ażeby była
zamieniona taką, jaką mu w. ks. K[onstanty] wskazał i zakończył:
wybierajcie - trzymać się prawa lub woli w. ks.K[onstantego]; 5 członków
przyjęli rozkaz. M[ajor] Ł[ukasiński] został przy dawnej decyzji, gen.
Żymirski ostatni przyłączył się do niego. W. ks. K[onstanty] odebrawszy
rzeczony wyrok i widząc, że ten, który już był winnym i który powinien był
zagładzić swoje przewinienie uległością, odważył się jeszcze zasłużyć nową
niełaskę, nie posiadał się w gniewie. Naprzód z całą wściekłością napadł na
gen. Żymirskiego, który wytrzymał tę burzę z zimną krwią. Nie tak zimno
przyjął podobną burzę Bogusławski, dowódca 4 pułku liniowego (w którym
służył m[ajor] Ł[ukasiński]), wymówki i wyrzuty sypały się jak grad: „Ty
mnie dobrze mówiłeś o m[ajorze] Ł[uka-sińskim], a teraz widzisz, co to jest

background image

za człowiek? Nie dosyć, że tajnie gotuje bunty, ale nawet otwarcie odmawia
mnie posłuszeństwa". Nieszczęśliwy pułkownik, odważny na polu bitwy,
lecz bojaźliwy w obecności w. ks[ięcia] przestraszony, zaledwie miał tyle
sił, że wyszedł z gabinetu, a potem osłabionego zanieśli oficerowie do
powozu.
Gniew i chęć prędkiej zemsty zastąpiły ostrożność, przedsięwzięto więc
działać głośno, osądzić m[ajora] Ł[ukasińskiego] za zdradę kraju. Zaczęto
od tego, że rzeczonego Ł[ukasiń-

skiego] wywieziono

28

z Warszawy do Krasnego-Stawu i oddano pod ścisły

dozór ks. Adama Wirtenberg (który okazał się gorliwym, chociaż
niezręcznym szpiegiem). Potem zatrudniono się przygotowaniem procesu.
Wyznaczona komisja śledcza pod kierunkiem senatora Nowosilcowa
zbierała różne dowody i zeznania. Dla łatwiejszego dojścia do zamierzonego
celu użyte zostały różne sposoby: przebaczenie winnym, to jest wspólnikom,
obietnice, a nawet i pieniądze, a z drugiej strony niełaskę, prześladowanie i
kary. Zachęceni lub zagrożeni, więcej nierozsądni jak podli, zeznawali takie
rzeczy, którym nikt rozsądny nie mógł wierzyć, i względem których nie
żądano tłumaczenia, a jednak przyjmowano do protokołu. M[ajor]
Ł[ukasiński] jest illuminat carbonari alchimista itp. On należał do
wszystkich rewolucji: greckiej, mołdawskiej, wołoskiej, włoskich i
zamieszań kantonów szwajcarskich, gdzie ma nabyte zapewne przez
alchimiją złożone znaczne sumy. Tylko jednak nie dotknęli
najinteresowniejszego przedmiotu, to jest konduity i charakteru. Pomimo
niecierpliwości i chęci prędkiej zemsty w. ks. K[on-stantego] dzieło wlokło
się długo, przeszkoda była w Petersburgu. Powiadano, że cesarz odebrawszy
raport komisji śledczej, napisany pod okiem i wpływem senatora
Nowosilcowa, oddał go k[się]ciu Golicynowi, wówczas ministrowi

28

Odkomenderowany został Łukasiński do sztabu dywizji ułanów

stacjonujących w Krasnymstawie.

oświecenia, dla zrobienia referatu, który miał powiedzieć: „Szkoda czasu i

background image

pieniędzy". Jeżeli to jest prawda, to w tej sprawie użyto przekupstwa. To
tylko jest pewno, że cesarz zwrócił raport, który był na nowo przerobiony
przez gen. Rautenstraucha. Na koniec wyznaczono sąd wojenny pod
prezydencją gen. Hauke i g[ene-ra]łów Blumera i Kurnatowskiego, tudzież
pułkowników Skrzyneckiego i Bogusławskiego członków, do osądzenia
obwinionych o zdradę kraju m[ajora] Ł[ukasińskiego] jako naczelnika,
adwokata Szredera, jego pierwszego pomocnika, byłego podpł.
Dobrogoyskiego i jeszcze 3 innych, z których jeden mógł być mało winnym
(Machnicki), a dwaj ostatni zupełnie niewinni (gdyż w oskarżeniu nie
wymieniono specjalnie ich winy, tylko powiedziano, że byli członkami tak
jak wiele innych, chociaż nie powołani do sądu). W rozkazie w. ks.
K[onstantego] stanowiącym ten sąd powiedziano z rozkazu cesarza, że
rzeczony sąd zastępuje sąd sejmowy, to jest senat. Temu to sądowi
przedstawiono winnych i akt oskarżenia napisany dyplomatycznie, zapewne
przez Nowosilcowa lub barona Mohren-heim. Jeżeli już trzeba było szukać
winnych, to można było przyjąć za takowych: Ł[ukasińskie-go] i Szredera; 3
przyłączony do nich, Dobro-goyski, mało czynny w Towarzystwie, ale
znany w całym wojsku polskim, a nawet w części i we francuskim ze swojej
odwagi, który zmuszony wyjść z wojska, a tym samym uważany jako
nieukontentowany, żył w Warszawie próżny,

miał wiele znajomości, bywał wszędzie, zapewne w mówieniu nie
zachowywał dość ostrożności, lecz jeszcze łączył się z drugimi. Takiego
niebezpiecznego człowieka wypadało usunąć i przyczyna znalazła się. Ci 3
ludzie byli przeznaczeni być uznani koniecznie winnymi i surowo ukarani.
Drugie 3 osoby zostawieni do decyzji sądu. Jednak te układy pomieszała
żona Szredera, która z pomocą Nowosilcowa otrzymała, że jej mąż
zamieniony Dobrzyckim (młodym, wesołym człowiekiem, który wpośród
zabaw musiał w czymś wymówić się). Sąd skazał m[ajora] Ł[ukasińskiego]
na lat 9, Dobrogoy[skiego] i Do-brzyckiego każdego na lat 7 więzienia w
kajdanach. Wyrok ten otrzymał w. ks. K[onstanty] nie bez trudności. On
pozwolił sądowi polecić winnych łasce cesarza i sam przyrzekł pisać za
nimi. Co i wypełnił. Ale z obawy, żeby cesarz przez kaprys nie zrobił coś
ważnego dla winnych, posłał do Petersburga Nowosilcowa. Przysłany do
Warszawy dekret

29

zadziwił wszystkich. Zaczynał się tymi słowami: „Mając

wzgląd na prośbę sądu i wstawienie się naszego najukochańszego brata

background image

zmniejszyliśmy czas więzienia po dwa lata każdemu z winnych". Każdy
przyznał, że taka łaska jest naigrywaniem się nad nieszczęśliwymi i że
byłoby lepiej i przyzwoiciej potwierdzić prosto wyrok. Na koniec w kilku
słowach o losie tych ofiar. Dobrogoyski umarł w pół roku, m[ajor]
Ł[ukasiński], osłabiony

29

24 sierpnia 1824 r.

i ledwie trzymający się na nogach, zebrawszy ostatek sił, chciał uwolnić się i
zrobić zamieszanie

30

; plan nie udał się, został oddany pod sąd wojenny i

skazany na rozstrzelanie. On uznał wyrok sprawiedliwym i wydany przez
sąd właściwy i przyjął go z pokorą, zamiast, że pierwszy sąd ustnie nie
przyznawał właściwym i wyrok niesprawiedliwym, w dowód tego on
stawiał uwolnienie Szredera winnego prawie jak on sam i potępienie mniej i
zupełnie niewinnych 2. Po przybyciu w. ks. K[onstantego] z zagranicy, on
nie uznał sądu i wyroku i Ł[uka-siński] został in status quo aż do rewolucji
1830 r. Dobrzycki po upłynionych 5 latach więzienia oddany pod dozór
g[enerała] Korff, człowieka ze wszech miar szanownego i godnego, pod
którego dozorem ja byłem także w Górze. Między 3 uwolnionymi przez sąd
przyjemne mnie wspomnienie assesora trybunału w Kaliszu Koszutskiego,
młodego człowieka, pobożnego, uczciwego, szacowanego od wszystkich kto
go tylko znał. On był męczony w więzieniu i prawie doprowadzony do
śmierci z rozkazu w. ks. K[onstantego] na przedstawienie Nowosil-cowa z
powodu, że biorąc nauki w Uniwersytecie Wrocławskim mógł tam należeć
do tajnych towarzystw bez względu na to, że on ani jednym słowem nie dał
powodu do podobnego podejrzenia.

80

Próba pociągnięcia żołnierzy garnizonu lubelskiego przez Łukasińskiego i

Tadeusza Sumińskiego 28 sierpnia 1825 r. zakończyła się niepowodzeniem.

Projekt przedstawienia cesarzowi nie mógł mieć skutku. Poznano lepiej
cesarza i nawet zaczęto głośno dosyć mówić, że on pokazuje pomieszanie
zmysłów.
Nieukontentowanie wszystkich klas mieszkańców i liczne towarzystwa

background image

gotowały rewolucję, obawa, że wojsko jest na stronie rządu czyniła ich
nieśmiałymi. Nieszczęśliwy proces, o którym wyżej wspominałem, odkrył
stan moralny wojska, znikła obawa, rewolucja była prawie zaczęta, bo
wszyscy w nią wierzyli.
Przyszedł tak długo i niecierpliwie oczekiwany dzień, w którym
błogosławiony Aleksander opuścił to znikome carstwo dla zajęcia miejsca
między świętymi w carstwie niebieskim, zostawiwszy przygotowaną
rewolucję w Polsce i liczne nieporządki w samej Rosji. Oczekiwany
Mesjasz

31

, który miał przynieść nam ulgę, wybawić nas z pazurów

strasznego lwa i krwawych scen rewolucji, przy wstąpieniu na tron okazał
się monarchą prawdziwie wschodnim. Oznajmiwszy swoje panowanie
groźnym manifestem, znaczył początek swego panowania wieszaniem,
wygnaniem, zsyłką, więzieniem i tym podobnymi. Częstymi łaskami zrobił
to, że jego wierni poddani zaczęli żałować jego poprzednika, którego
niedawno gotowali się sami wysłać do niebios. Ułatwiwszy pilniejsze
sprawy w Rosji, cesarz Mikołaj przybył do Warszawy. Wjazd był
triumfalny. Zamiast zwołania sejmu i razem

31

Mikołaj I.

z nim wniść szczerze i otwarcie w położenie kraju, uchylić nadużycia i
zmienić osoby i system, cesarz odbył parodię koronacji w izbie [poselskiej],
przeczytał modlitwę, zamiast przysięgi przepisanej konstytucją, i we wtóry
raz zaręczył strzec i chować ten kawałek pergaminu od szczurów, myszy i
moli, potem wysłał uroczyste poselstwo do Wiednia i Berlina z
uwiadomieniem o odbytym tym niedorzecznym obrzędzie i rozśmieszył
poważnych Niemców. Du sublime au ridicule U n'y a qu'un pas

32

,

powiedział, czyli raczej powtórzył Napoleon dawną sentencję napisaną i
zostawioną przez jakiegoś starożytnego mędrca. Pomimo tego wszystkiego
była tu jeszcze i dobra rzecz wymyślona przez praktyczne i mądre głowy, to
jest uczta dla ludu, dla której przygotowano kilka pieczonych wołów i nie
szczędzono napojów. Dobry lud zaspokoiwszy głód i pragnienie krzyczał z
całych sił: „Niech żyje najłaskawszy i najlepszy monarcha, ojciec nasz,
który stara się, żeby jego biedne dzieci nie cierpieli głodu i pragnienia".
Upojony takimi głośnymi życzeniami cesarz Mikołaj wyjechał z Warszawy
pewnym będąc, zrobiwszy wszystko dla szczęścia i pomyślności swoich
poddanych, zapewnił sobie ich wierność, przywiązanie i wdzięczność.

background image

Jednak on wkrótce poznał, że się mocno omylił i że Polaki spodziewali się
od niego nie zabawnego widowiska ko-

32

Od wzniosłości do śmieszności jest tylko jeden krok.

ronacji, nie modlitwy i pieczonych wołów, ale czegoś ważniejszego, to jest
ulgi w swoich cierpieniach i polepszenia swego położenia w przyszłości.
Cóż więc zostało Polakom? Otwarta wojna z tyranią. Jeżeli mnie ktoś powie,
że ten krok natchniony rozpaczą był nierozsądny i niebezpieczny, to ja mu
na to odpowiem, że gdyby Polaki cierpliwie znosili swoją niewolę, to cała
Europa wierzyłaby tak jak utrzymują Ruskie, a za nimi nawet i niektórzy
uwiedzeni i przekupieni cudzoziemcy, że Polaki są szczęśliwi i dowolni
dlatego, że są spokojni. Skargi niektórych osób przyjęte by zostały jako
próżne słowa ludzi niespokojnych i próżnych, jakich w tym czasie każdy
kraj liczy pewną liczbę.
Powstanie często nawet powtarzane jest manifest nie pojedynczych osób, ale
całego narodu, on przemawia głośno do całego świata i może w przyszłości
przynieść swobodę. Pierwsi dowódcy powstań, a szczególnie powstań
chłopskich, są prawdziwe i dobrowolne ofiary, poświęcające się na ołtarzu
ojczyzny nie dla zwycięstwa i triumfów, których spodziewać się nie mogą w
nierównej walce, ale tylko, żeby uczynić głośnymi cierpienia swoich
współziomków i zjednać im obcą pomoc w przyszłości.
Jakiejż nagrody mogą spodziewać się podobni ludzie? Nieprzyjaciele
uważają ich jako buntowników i karzą ich surowo, jedni współziomkowie
obarczają ich obelgami i przekleństwem jako przyczyniających im
cierpienia, drudzy od-

rzeka ją się ich, a reszta przestraszona milczy. Potomność zapomni o
większej ich liczbie wieńcząc laurami późniejszych i szczęśliwszych,
którym oni przygotowali opinię drugich narodów i pomoc. Więcej jeszcze
wzbudzają sympatii i wdzięczności ci szlachetni cudzoziemcy, którzy
pojedynczo niosą nam swoje trudy i życie bez żadnej dla siebie korzyści.
Wracam teraz do rewolucji 1830 roku. Przyznać trzeba, że tu jest coś

background image

nadzwyczajnego i niepojętego, że pomimo niedowierzania i wrodzonej
podejrzliwości w.ks. K[onstantego], pomimo 14 rodzajów tajnej i jawnej
policji Warszawy, powstanie mogło się tak prędko zebrać i działać? Jedna
tylko odpowiedź - dawne przysłowie: Kogo bogowie chcą ukarać, temu
odbiorą rozsądek.
Wiadomo, że pułk 4 liniowy i sapery pierwsze przeszły
do powstania. G[enera]ł Ży-mirski gwardię pieszą oprócz dwóch
kompaniów utrzymał swoją powagą. Pułki ruskie zebrane stały pod bronią,
nie z przyczyny ludzkości kazano im być nieuczynnymi, ale z obawy, że
złożone z Polaków i długo stojące w Warszawie mogły powiększyć
powstanie.
Mówią niektórzy, że po przejściu pierwszego zapału i momentalnym
uspokojeniu Warszawy można było jeszcze ukończyć, gdyby wybrano
deputatów wysłanych do cesarza więcej zręcznych i dobrze myślących,
można tu jeszcze dodać, gdyby cesarz miał więcej ludzkości i mniej pychy.
Z dwóch deputatów, k[sią]że Lubecki będąc ministrem nie mógł nic mówić
przeciwko

rządowi, którego sam był członkiem, cały więc spadał ciężar na hr.
Jezierskiego, który jako poseł, a tym samym niepodległy, mógł przedstawić
cesarzowi śmiało, chociaż z uszanowaniem, nieszczęśliwe położenie kraju,
do którego młody cesarz nie przyczynił się wcale. Ja nie mogę wierzyć
temu, co pisze Smitt, że rzeczony hrabia, przybywszy dla przebłagania
cesarza, odważył się żądać przyłączenia obłasti

33

białostockiej i rozgniewał

cesarza. Smitt myli się w wielu rzeczach, a czasem kłamie nawet bezczelnie.
Wszakże on wystawia w. ks. K[onstan-tego] najszlachetniejszym i
najlepszym z ludzi, który posunął do tego swoją wspaniałość, że wolał
wystawić swoje życie na niebezpieczeństwo niżeli powątpiewać o wierności
i honorze oficerów, i przy tym protestuje i zapewnia, że pisze prawdę.
Wierzę temu, że w potrzebie w. ks. K[onstanty] wzywał honoru i
uczciwości, które prześladował wszędzie, gdzie tylko były. Tak zawsze i
wszędzie działają bezrozsądne ty-rany, dlatego nierozsądnie, że są tyrany.
Ale dlaczegóż okazał się tak niewdzięcznym pułk 4 odstępując jego,
pierwszy dał zły przykład drugim pułkom, wszakże on był faworytnym
pułkiem, stał zawsze w Warszawie, zajmował najlepsze koszary i żołnierze
często odbierali różne gratyfikacje? Oto że ten pułk 4 był zawsze męczony
uczeniem nowych manewrów, wymyślanych przez w. ks. K[onstantego],

background image

których

88

Okręgu.

często wcale nie robiono, że w tym pułku najwięcej oślepło ludzi.
Zwyczajnie, rządy i inni mający władzę w ręku uważają i obchodzą się z
niższymi jak źli panowie z psami, którzy pomęczywszy biedne zwierzęta
rzucą mu kawałek chleba, i ono łasi się i liże ich ręce. Ale nawet i nie
wszystkie psy są tak głupie. Trzeba jednak pomnieć

34

, że jeżeli pojedyncze

osoby są nieoświecone i mało dają uwagi, co ich otacza, to lud ma pewny,
wrodzony instynkt, który go prowadzi i uczy.
Cesarz Mikołaj mówił także o wierności i honorze rycerskim, żądał tylko,
żeby Polaki sami sądzili i ukarali dowódców buntu, złożyli broń i z pokorą
oczekiwali przebaczenia. To przypomina dawną bajkę o wilkach
ofiarujących wieczny pokój owcom, z warunkiem, ażeby te wydały im
swoich psów. Gdyby cesarz miał więcej ludzkości i umiarkowania i
zstąpiwszy z wysokości swego Olimpu złożył pioruny, raczył zniżyć się do
umowy z biednymi swymi poddanymi, ofiarować im szczere przebaczenie i
pewność lepszej przyszłości, to może nie byłoby wojny, zwłaszcza, jak
mówią, znaczniejsze osoby nie życzyły jej wcale. Potężny monarcha nie
straciłby niczego w opinii postępując z dobrocią i pobłażaniem ze słabymi,
tak jak olbrzym nie straciłby niczego ze swego wzrostu nachylając się nad
karłem, żeby go lepiej wysłuchać. Karzeł zawsze zostałby karłem, a ol-

31

Pamiętać

brzym olbrzymem. To ja często powtarzałem oficerom ruskim z pułków
gwardii idących z Warszawy, rozsądzających o wojnie, mówiąc: „cesarz nie
dopuści wojny domowej, on jest mądry, a zatem musi być i
umiarkowanym". Tak więc omyliłem się względem umiarkowania cesarza
Mikołaja, jak myliłem się względem rozsądku cesarza Aleksandra.
Złość, zemsta i nieograniczona pycha nie pozwoliły cesarzowi ani na
moment choć pomyśleć podać swoją ojcowską rękę obłąkanym, biednym
poddanym. Co znaczyło dla podobnego monarchy, że kilkanaście lub

background image

kilkadziesiąt tysięcy padnie w tej wojnie, aby tylko jego namiętności były
zaspokojone.
Wojna skończyła się tak, jak można było przewidzieć. Polaki słabi i
niezgodni, i nie mający żadnego człowieka, który by potrafił sobie zjednać
powszechne zaufanie, jak Kościuszko i ks. Poniatowski, bez pomocy,
walcząc wszędzie i zwyciężając często, zmuszeni byli zakończyć nierówną
wojnę, poddając Warszawę, do czego, jak mówią, przyczyniła się zdrada.
Był w tej wojnie mnie dobrze znajomy młody generał Bem, który, gdyby
mógł zyskać zaufanie, może jeszcze przedłużyłby tę walkę. On później
odznaczał się w Wiedniu, a szczególniej w ziemi siedmiogrodzkiej, gdzie
tak rozwinął swoje wrodzone talenta, że stanął w rzędzie pierwszych
generałów w Europie. Jednak w kraju nie był dowolno ceniony, z
przyczyny, że był skromny i nie samochwał. O nim można po-

wiedzieć: Nikt nie jest prorokiem w swojej ojczyźnie.
Skończyła się wojna: nastały konfiskacje, wy-gnania, zsyłania na Syberię i
inne kary; me-czono i podeptano cały naród. Prześladowanie Polaków tak w
carstwie, jako też i w innych guberniach trwało aż do śmierci cesarza
Mikołaja. Obszerniej będę o tym mówić niżej.
Takich monarchów jak Mikołaj Bóg daje tylko na ukaranie narodów. Łamie
i kruszy te straszne narzędzia swojej surowej sprawiedliwości, skoro mu nie
są potrzebne. To się stało z cesarzem Mikołajem! Kiedy on zrozumiał, że już
nic na świecie nie pomyśli nawet oprzeć się jego woli, niepomyślna wojna
krymska uniżyła jego pychę, przyśpieszyła mu śmierć i strąciła go z tronu w
grób. Boże odpuść mu jego nieprawości.
Po śmierci surowego i kapryśnego dziwaka Pawła, wrażającego

35

wstręt

swoją nieprzyjazną twarzą, wstąpił na tron młody, piękny i przyjemny
Aleksander I i wzbudził zapał i po-dziwienie Europy, która przez opinię
publiczną już była wcześnie przygotowana. To było jasne wiosenne słońce,
obiecujące najpiękniejszy dzień. Wszystkie narody ubiegały się nieść mu
dań hołdu, chwały i szczerych życzeń. Czegóż nie obiecywano sobie od tego
monarchy? On da pokój Europie, da wolność, oświecenie i cywilizację Rosji
i rozciągnie te dary do innych części świata, a mianowicie do Azji. Cóż
przyniosły

35

Wzbudzającego.

background image

tak piękne początki? To jasne słońce stanąwszy na swój zenit i skłoniając się
ku zachodowi zaczęło pokrywać się chmurami i zeszło z horyzontu,
zawiódłszy oczekiwania wszystkich i nie ogrzawszy nikogo.
Aleksander II wstąpił cicho, skromnie i bez żadnego przygotowania
korzystnej opinii. To, co doszło do tego schronienia, w którym żyłem, że
Rosja spodziewa się znaleźć w jego osobie dobrego monarchę, nie
zwiększając i wyszukując pysznych pochwał najlepszego, najłaskawszego i
najmędrszego, jakimi szczodrze obdarzano Aleksandra I aż do jego śmierci.
Jakież zadziwienie musiał przynieść Aleksander II nie przygotowanej dla
przyjęcia jego Europie, poznając i bez namysłu wstępując na drogę wiodącą
do przybytku prawdziwej wielkości i chwały i tym samym zmuszając
samych upartych wyznać, że on jest godnym rozkazywać narodom świata.
Trudno wierzyć, ażeby w tak krótkim czasie można było wykonać tyle
trudnych i tyle użytecznych prac. Późniejsi historycy mówiąc o pracach
Herkulesa twierdzą, że było w różnych czasach i krajach wiele Herkulesów,
których prace przypisano jednemu. Wiele różnych czynów podanie
przypisuje jednemu Harunowi Al Raszyd przynależących innym kalifom,
tak [samo] różne dzieła carów jednemu Piotrowi Wielkiemu. Jeżeli w
odległej potomności będzie w Rosji kilku monarchów noszących imię
Aleksandra, to historia pisana z krytyką pewnie

powie, że te dzielą, tylko co zaczęte, nie mogą należeć jednemu
Aleksandrowi II, ale drugim w części, noszącym podobne imię. Teraźniejszy
czas ręczy za przyszłość, że z latami liczba podobnych dzieł pomnażając się
przejdzie granice prawdopodobieństwa.
Pierwszym staraniem nowego cesarza [było] ukończyć tę niepomyślną
wojnę krymską, która oprócz teatru, gdzie walczyły wojska, zniszczyła
jeszcze 3 lub 4 przyległe gubernie. Pokój nastąpił nadspodziewanie prędko z
powodu cesarza Aleksandra szczerej chęci i umiarkowania, które jest
skutkiem prawdziwej mądrości. Przykład ten skłonił i przeciwną stronę do
przyniesienia wszelkich łatwości dla dania Rosji i Europie pożądanego
pokoju, ukończenie którego zbliżyło 2 najsławniejszych monarchów. Gdyby

background image

tak długo żył jeszcze cesarz Mikołaj, to jego pycha nie pozwoliłaby zgodzić
się na takie niby uniżające warunki. On powtarzałby te brzmiące, lecz w
samej rzeczy próżne słowa: „mój honor, sława mego narodu będą stracone
na zawsze" i prędzej wystawiłby na zniszczenie połowę Rosji i walczył
dopóki mu został się ostatni żołnierz i ostatni rubl, wprzód niżeli podpisał
podobny pokój. Cesarz Aleksander nie zważał na te urojone fantomy, nie
stracił honoru i sławy i przeciwnie zyskał sobie prawdziwą sławę ludzkiego
i umiarkowanego monarchy, sympatię Europy i wdzięczność swoich
poddanych.
Ukończywszy wojnę cesarz przedsięwziął i dzieło bardzo trudne i
niebezpieczne, wymaga-

jące wiele mądrości i odwagi. Bez gadaniny i trąbienia wiedzie on je z
odwagą, zręcznością i wytrwałością i już go tak daleko posunął, że mu
zostaje tylko uporządkować go w szczegółach. Obok wolności ludu
wiejskiego zrobił on jeszcze bardzo użyteczne dzieło znosząc winne odkupy,
z których zbogacały się niektóre zręczne osoby, kosztem biednego ludu,
utrzymując go w pijaństwie, próżnowanym odrętwieniu i innych
wynikających z tego szkodliwych nałogach. Jednym słowem - cesarz
Aleksander II dał ludowi wolność osobistą, to jest fizyczną, moralną i
materialną. Można o nim powiedzieć, że ten monarcha obrał sobie tą
cząstką, która mu odjęta
nie bądzie. W jego osobie Rosja nabyła
prawdziwego monarchę, ojca swoich poddanych i odnowiciela państwa. On
może być nazwany największym zdobywcą, gdyż dając Rosji miliony
obywatelów, on zdobył nowy kraj, zaludniony nowymi użytecznymi
poddanymi w zamian dawnych niewolników; i to stało się bez rozlania
kropli krwi. Teraz zostaje mu drugie zarządzenie zaludnić te obszerne i
płodne stepy, leżące dziś bez użytku. Tym sposobem on wybuduje sobie
niejeden pomnik, trwalszy nad wszystkie pomniki z kruszcu i granitu i
wyłącznie godny jego mądrości i wysokich cnót.
Polaki jeszcze w XIV wieku poznali prawdziwą wielkość. Licząc przedtem i
później wiele królów wojowników i sławnych wodzów, tytułem wielkiego
ozdobili tylko jednego króla Ka-

background image

zimierza III w nagrodę za jego pokojowe dzieła, jako to nadanie praw,
uporządkowanie kraju, podniesienie miast, a tym samym przemysłu i na
koniec polepszenie rolnictwa przez danie opieki ludowi wiejskiemu. On nie
lubił wojny i pomimo rad i zachęceń zachował pokój w ciągu swego
panowania, co w owych barbarzyńskich i niespokojnych czasach może się
nazwać cudem. Szlachta za protekcję, którą dawał ludowi wiejskiemu, na
pośmiewisko nazwała go królem chłopów. Potomność przyznała mu tytuł
Wielkiego, jako odnowiciela państwa, lecz i nazwisko króla chłopów
świadczące o jego mądrości i sprawiedliwości przydaje nową świetność do
jego tytułu Wielkiego.
Aleksander II idąc taż samą drogą ma prawo spodziewać się, że ten tytuł jest
mu już zapewniony. Proszę tylko Boga, ażeby go wspierał swoją mocną
prawicą i oświecał swoją mądrością aż do końca i razem przedłużył dni jego
życia, ażeby jeszcze na tym świecie największą i najprzyjemniejszą nagrodę
mógł odebrać za swoje troski i trudy, widzieć używających pomyślności
swoich poddanych i błogosławiących tego, który im darował podobne
szczęście nieznane ich przodkom. Chciałbym, ażeby ta radość, którą uczuje
w ojcowskim sercu swoim ten dobry monarcha, była zupełna, a tym samym
niebieska, mógł jeszcze usłyszeć miliony głosów obcych i dalekich
narodów, powtarzających też same pochwały i żalących się: czemuż
Opatrzność jednej Rosji dała takiego monarchę?

Gdzie czas niczym nie wstrzymany, każdy dzień przynosi nam nowe
pomysły i nauki, nowe wierzenia (croyances) i nowe wejrzenia i sądzenia o
tym, co nas otacza i przeciwnie unosi wszystkie błędy i fałszywe przesądy,
które nam zostawiły wieki barbarzyńskie i nieoświecone. Może już nie taki
daleki ten wiek prawdziwie oświecony, w którym poznają ludy, że istotna
wielkość należy nie tym, którzy drogę swego życia oznaczyli mordami,
pożogami i rozwali-nami przynoszącymi nieszczęście całym narodom, ale
tym, którzy wiedzeni mądrością i ludzkością poświęcali wszystkie dni i
godziny swego życia, często cierpiąc prześladowania i znosząc niedostatek
dla pomyślności żyjących i przyszłych pokoleń. Wtenczas to wywiedzione z
długiego błędu i omamienia ludy strącą i skruszą z podstawów posągi
Aleksandra Macedoń[skie-go], Piotra I, Fryderyka II, Wilhelma Zdobywcy,

background image

a zachowają i postawią na ich miejsca posągi Kazimierza III, Leopolda II
austriackiego, Leopolda belgijskiego, mądrego i cnotliwego Fryderyka
Augusta, Aleksandra II i obok nich wszystkich tych, którzy w różnych
klasach społeczeństwa urodzeni i w różnych krajach i wiekach żyjący
poświęcając się trudom, pracom i rozmyślaniom różnymi wynalazkami i
odkryciami przyczynili się do polepszenia stanu moralnego i materialnego
ludzi i uzyskali prawo nazywania się dobroczyńcami rodzaju ludzkiego.
Takim to mężom przysądzony będzie tytuł wielkich. Historia zapisze ten
wyrok, a potom-

ność utwierdzi go zgodnie jednym głosem, wyrażającym głos Polski.
Suum cuiąue oddawszy w moim sercu i sumieniu przed samym sobą, winny
hołd mądrości i ludzkości Aleksandra II, z największym smutkiem
przychodzi mi mówić, że ten dobry monarcha zapomniał o 5 milionach
swoich biednych poddanych, którzy nieszczęśliwi i cierpiący mieli prawo
oczekiwać pocieszenia i jakiejkolwiek ulgi (chociażby takiej, jaką ja
otrzymałem z jego łaski) i oczekiwał, aż mu o tym przypomni arcybiskup
Fijałkowski, pozwalając odjąć sobie początek tego dzieła: prawda jest, że to
przedstawienie zrodziło niebawem nowe urządzenia, ale one były rzucone
jakby od niechcenia pokazując, że „wy Polaki jesteście tak szczęśliwi, że
wam niczego nie potrzeba, powiększam wam wasze swobody dlatego tylko,
żebyście znali nowego monarchę". Stąd ja wnoszę, że cesarz nie znał
położenia kraju i ducha publicznego, gdyż inaczej wziąłby skuteczniejsze
środki i w wykonaniu nie pokazano by takiej niezręczności i uchybień:
1) margrabia Wielopolski, nienawidzony od wszystkich, nie powinien by
być czynnym przy rządzie ani na jeden moment. Urzędnik z największymi
talentami, lecz niezręczny i bez taktu, a tym samym nie umiejący sobie
uzyskać zaufania swoich podwładnych, staje się już niezdatnym, bo nie
może sam zdziałać nic dobrego. Maksyma ta jest bardzo dawna, ona znana i
zachowywana w Chinach.

background image

2) Arcybiskup Feliński, nieznany w kraju, nagle wywyższony, i przybywszy
z Petersburga, już przez to samo był uważany jako posłuszne narzędzie
rządu i z początku przyjęty prawie z pogardą. Czas pokazał, że on był
uczciwym człowiekiem, dobrym Polakiem i godnym kapłanem i obydwie
strony omyliły się w sądzeniu o nim. Jednak w niepewności lepiej było
postawić tam starszego biskupa, który mając już tam powagę i zaufanie,
zyskałby posłuszeństwo niższego duchowieństwa.
3) Zamiast tego Gosudarstwiennego Sowieta

36

lepiej było postawić senat,

mający ten sam skład i te atrybucje. Tu chodziło tylko o nazwisko, a
nazwisko czasem tyle znaczy, ile rzecz sama. Senat przemawiałby do
wyobrażenia i obiecywałby im dalsze rozwinięcie reprezentacji. Pomimo
tych uchybień dobre chęci cesarza i rozpoczęte odmiany dając roztargnienie
mieszkańcom, może by wstrzymały wybuch rewolucji i dały czas w. ks.
K[onstantemu], (który zyskawszy nawet za granicą [opinię] księcia mądrego
i posiadającego przymioty godne tronu), użyć tych samych przymiotów,
zjednać sobie zaufanie i ściągnąć te groźne chmury wiszące nad krajem,
gdyby to nierozsądne i niezręczne wybieranie rekrutów i wykonywane z
największą surowością nie zepsuły w samym zarodzie rozpoczętych reform i
nie zniszczyły zaufania. Dla usprawiedliwienia tego

36

Rada Stanu.

ważnego błędu udano się do kłamstwa. Pisano w gazetach, że ten nabór

37

był

łagodny, że każdy, kto tylko mógł wynaleźć jakąśkolwiek pozorną
przyczynę, był niezwłocznie uwolniony. Można było oszukać
zagranicznych, a nawet mieszkańców samej Rosji, ale jakże oszukać tych,
których się to tyczyło? Kłamstwo jednak niedługo trwało, ogłoszono
pisemko jakiegoś Anglika mieszkającego w Petersburgu wymierzone
przeciwko Polakom, w którym mówi, że ten nabór był przedsięwzięty za
radą margrabiego Wielo-polskiego. Później pisano w gazetach, że to działo
się, żeby nie zostawić młodych ludzi rewolucji. Proste przysłowie: Jeżeli
chcesz zyskać zaufanie, okazuj ufność drugim, nikt nie ufa kłamcy.
Ja jako
Polak i mając styczność z różnymi klasami nabyłem z pomocą obserwacji i
doświadczenia znajomość charakteru i sposobu myślenia i sądzenia
Polaków. Ale to jeszcze nie dosyć, tu w praktyce trzeba wiele zręczności i
taktu dla przystosowania tych zebranych wiadomości i użycia ich
korzystnie. Ruskie nie posiadają tego daru.

background image

Dla pokazania, że przy wstąpieniu swoim na tron cesarz Aleksander II mógł
jeszcze zado-wolnić Polaków i uśmierzyć przygotowaną rewolucję
przedstawię w kilku słowach owoczesne położenie kraju.
Od roku 1815 do 1863 minęło już 48 lat, to jest prawie pół wieku. Trzy
pokolenia przeszły,

37

Branka.

a czwarte zaczęło swój bieg. Każde pokolenie podało następującemu
cierpienia, łzy i żale, a razem przekleństwa, nienawiść i chęć zemsty.
Pozwolono Ruskim niektórym, a nawet płatnym za kłamstwo, podłym
pochlebcom cudzoziemcom szkalować Polaków, nazywając ich
niespokojnymi, kapryśnymi, niedowolnymi nawet raju danym im przez
Aleksandra I. Śmieszny raj z w. ks. K[onstantym] i Nowosilcowem! Te to
zwodnicze głosy słyszane na każdym kroku i w każdą minutę uspokoiły
nowego monarchę względem położenia Polski i stąd pochodzi, że zamiast
półkroków, do niczego nie wiodących, nie przedsięwziął dzielnych, prędkich
i skutecznych sposobów do ulżenia cierpień Polaków. Lekarz, który chce
uleczyć zadawnioną chorobę, naprzód stara się poznać i jak można
gruntownie bada chorego, bada nawet osoby bliskie niego, słucha ich z
uwagą i cierpliwością, a potem obmyśla lekarstwa. Gdyby cesarz znał choć
w części położenie Carstwa Polskiego, toby pewno postąpił nie tak
niezręcznie. Nie tracąc momentu czasu wypadało [zwołać] Zgromadzenie
Senatu lub Gosudar[stwiennyj] Sowiet (mniejsza o nazwisko) i powiedzieć:
przedstawcie wasze potrzeby i cierpienia, przedstawcie mnie samemu jako
waszemu monarsze bez krzyków i skarg publicznych. Ja was cierpliwie
słuchać będę, chciaż[by] to tyczyło się mego ojca i stryjów, ja zapomnę
związków krwi, pamiętać tylko będę, że jestem monarchą. Wysłuchawszy i
rozpoznawszy wszystko będę naradzał

się wspólnie z wami, ażeby wam zapewnić przyszłość pomyślną i stałą.
Polacy są szczerzy i otwarci i łatwo przywiązują się, i wierzą takiemu, który

background image

z nimi postępuje podobnie. Oszukani nieraz, trudno im było zawierzyć
niepewnym obietnicom, źle przedstawionym i z taką niezręcznością z
początku wykonywanym, żeby te obietnice mogły być szczere. Wszakże
Aleksander I dał konstytucję wobec całej Europy i która była wprowadzona
w bieg, a jednak przy każdej sposobności przypominał słowem i dziełem, że
ją każdego czasu może odwołać i chociaż ona została prawem (de droit), to
czynem nie istniała. Zastąpił ją kaprys w, ks. K[onstantego].
Cesarz źle informowany, Polacy nie znający swego nowego monarchy i nie
dowierzający jego obietnicom nie mogli się porozumieć, na koniec
niezręczność, uchybienia i podejrzenia przyśpieszyły powstanie w carstwie,
które rozciągnęło się daleko. Z początku uśmierzano je bronią, ale
zachowano pewne umiarkowanie z obawy, ażeby surowymi środkami nie
pomnożyć jeszcze nienawiści i zemsty, to jest nie zalewać płomienia olejem,
ale starać się nie dopuszczać rozszerzać się mu dalej i zmniejszać jego
ognisko. Takowe powolne, zręczne, lecz pewne środki nie są w naturze
rządów podobnych ruskiemu, które chcą wszystkie żywioły i nawet czas
zmusić do posłuszeństwa. Ogłoszony [został] groźny manifest, w którym
zapowiedziano, że jeżeli Polaki w dosyć krótkim czasie nie złożą broni i nie

zostaną spokojnymi, to będą użyte przeciwka nim surowe środki. Każdy
mógł przewidzieć, że Quos Ego

38

nie uspokoi burzy. Żądać, ażeby długim

cierpieniem rozjątrzone umysły uspokoiły się w oznaczonym krótkim
czasie, to jest jedno co uleczyć długą chorobą dręczonego człowieka jednym
słowem: wstań i chodź, jak to zdziałał J. Chrystus. Lecz, że podobny cud nie
okazał się, więc Polaki są winni.
Wojna zajęła obszerną część kraju. Polaki przez długie doświadczenie
przekonawszy się, że nie tylko pod panowaniem, ale nawet pod wpływem
ruskim nie mogą spodziewać się nic dobrego, z rozpaczą i ze słabymi
sposobami wzięli się do broni, walcząc za swoje prawa, dane każdemu
człowiekowi od Boga i przyrodzenia. Ruskie stawili przeciwko tych praw
posiadania nabyte przemocą i utwierdzone przedawnieniem. Rząd ruski,
niedowolny tym, że ma za sobą posiadanie z nieograniczoną potęgą i
ogromne sposoby, używa jeszcze różnych środków nie zawsze pozwolonych
mocnemu przeciwko słabszego. Obudzono fanatyzm religijny, uzbrojono
narodowość jedną przeciwko drugiej, posiano nienawiść i niezgodę między
szlachtą i ludem wiejskim, jednym słowem wyzwano całe piekło ze swoją

background image

zatrutą i zaraźliwą atmosferą na tę nieszczęśliwą ziemię. Wrą poruszone
namiętności, jak w kotle płynie potokami krew ludzka i woła zemsty, a
nienawiść

38

Ja Was! [nauczę].

i zemsta szukają nowych ofiar. Najskrytsze w lasach gęstwiny, legowiska i
zakąty, ledwie dostępne dzikim zwierzętom, są pokryte skrwawionymi
ludzkimi członkami, deptanymi i pożeranymi, chciwymi krwi zwierzętami.
Taki widok przedstawia Polska w ogólności!
Niektórzy, szlachta, szukając spokojności i bezpieczeństwa oddalili się za
granicę, aby tam zapewnić sobie i dla swoich rodzin schronienie.
Przemyślne tyrany zabraniają im tej ucieczki, może dlatego, że jeżeli
przysposobiony i uprzedzony lud wiejski powstanie przeciwko nich, swoich
tyranów (jak ich nazywają Ruskie), to żeby wszyscy razem zginęli. Ale cóż
powie dobry cesarz, cóż powie Europa? Tłumaczenie łatwe i nawet pozorne:
„szlachta rozgniewana, że lud nie łączy się z nią, zaczęła go prześladować,
lud zniecierpliwiony powstał niespodzianie i wymordował tę garść szlachty,
żyjącej między nim, wprzód iniżeli przyszła pomoc". Mnie nie przy-szłaby
nigdy podobna myśl, gdybym nie czytał w gazetach nie już raz odezwy: „że
trzeba pomyśleć o sposobach pozbycia się tej buntowniczej i niespokojnej
szlachty dla zapewnienia nadal spokojności w kraju". Sposób jest
znaleziony. Zostaje tylko jeszcze religia? Wymordować wszystkich
katolików nie można, przymusić ich do przyjęcia prawosławnej wiary (tak
jak zrobił Mikołaj z unijatami

39

) także trudno. Nad rozwiązaniem tej

problemy trzeba, żeby zaczęły

39

Unitami.

pracować nasze uczone mężowie ruskie. Jeden z nich, zapewne wielki
mędrzec, publikował w gazetach (Siewiernej Poczcie - jeżeli dobrze
pamiętam): ,,że odsyłanie na Syberię lub do więzienia winnych
buntowników jest bez żadnego skutku, każdy bowiem ma nadzieję wyjść
stamtąd tym lub drugim sposobem, lecz zabijając go, już odbierasz mu i tę

background image

nadzieję". Maksy-ma'godna dawnych rozbójników ruskich, którzy (jak
mówi Montesquieu) każdego schwyconego człowieka najprzód zabijali, a
potem obdzierali twierdząc, że umarli milczą i nie oskarżą ich. Takie to są
niektórzy uczeni ruskie! Ab uno disce omnes

40

.

Często zdarza się, że ten, który podpala dom sąsiada, ujrzy własny dom w
płomieniach.
Res sacra miser

41

powiedział Cicero. Lud prosty, wiedziony wrodzonym

dobrym instynktem i religią, jeżeli nie jest obłąkany przez chytrych i
fałszywych mędrków, wykonywa tę maksymę w codziennym pożyciu, nie
pytając się kto ją napisał. Przekonany i osądzony za zbrodnię człowiek
znajduje sympatię i litość, już przestaje on w oczach ludu być występnym,
on tylko jest nieszczęśliwym, któremu trzeba nieść pocieszenie i osłodzić
ostatnie momenty jego życia.
Rzućmy okiem na obecne położenie Polski, Tu już nie idzie o kilku czy
kilkunastu ludzi,

40

Z jednego sądź wszystkich.

41

Nędza jest rzeczą świętą.

ale o miliony nieszczęśliwych, słabych, uciemiężonych przez mocnych.
Dlatego, że ci słabi są Polaki i chcą zostać Polakami. Ta jest jedyna nasza
zbrodnia w oczach niektórych ruskich. Niedowolni, że nam zabrali ojczyznę,
zbroczyli nieraz krwią naszą ziemię, pozabijali lub posłali na wygnanie i na
Syberię naszych najlepszych obywateli, zdeptali wszystko, co tylko nam jest
święte i szanowane, rzucili niezgodę między mieszkańcami, zabrali część
naszych majątków, a na resztę, co nam jeszcze zostawili, nakładają i
wyciskają kontrybucję. Na widok tylu nieszczęść, chociażby nawet
zasłużonych, może nawet dziki człowiek uczułby litość. Ruskie
prawosławne, niedowolne jeszcze tymi śmiertelnymi ranami, które nam
zadają, przydają jeszcze mniejsze sposoby do codziennego dręczenia nas, a
te są znane w całym świecie ruskie kruczki. Tymi to sławnymi kruczkami
zaczepili czarny ubiór biednych kobiet. Czyliż smutek jest tylko w ubiorze i
zamieniony jasnym przyniesie nam jasne dni? Cała Polska jest pokryta
czarną krepą, każdy krok przedstawia smutne i grobowe widoki. Mężowie,
ojcowie, bracia, synowie walczą z rozpaczą za swoje święte prawa i ginąc
przydają nowe straty do dawnych. Osierociałym kobietom zostaje tylko
płakać. Cóż ich samych czeka w przyszłości, wyzutych z majątku i

background image

zostawionych bez wsparcia? Umierać z głodu z dziećmi lub paść ofiarą
nienawiści wiejskiego ludu, pobudzonego przez złych, chytrych i chciwych
ludzi, którzy rodzą się w zamieszaniu

w każdym kraju. Ja nie chcę obwiniać w tym wyższe osoby składające rząd,
one mają na swoje usprawiedliwienie ratio statu

42

. Również nie mogę

czynić niesłusznych wyrzutów niższym zostającym na służbie, a
szczególniej wojskowym, gdyż oni obowiązani to, co wyżsi postanowili,
wykonywać bez rozsądzania. Zostawiam więc wyższych z ich ratio statu i
niższych z ich obowiązkami, a zwracam moją uwagę na uczonych. Cóż ich
zmusza nie szanować nieszczęścia, rzucać się i kąsać leżących, ustałych i
rannych i jeszcze podburzać dobry, lecz nieoświecony lud ruski do
naśladowania ich wściekłej nienawiści? Uczeni w tym oświeconym wieku
tworzą w Europie moralną i umysłową arystokrację, więcej szanowaną
niżeli ta, którą daje urodzenie. Oni są prawdziwymi kapłanami
utrzymującymi wieczny ogień na ołtarzu nauki i sztuk użytecznych, oni są
stróżami gorejącego ognia na majakach morskich (fares) dla oświecenia a
kierowania niepewnych i błądzących żeglarzów. Europejscy uczeni dawno
pojmowali to francuskie przysłowie: La noblesse oblige

43

i wielu z nich

pracując dla dobra ludzkości uczynili imię swoje nieśmiertelne. W
teraźniejszym czasie oprócz prac i rozmyślań samotnie w gabinetach oni
zgromadzają się na kongresach dla wspólnego naradzania się. Wszystkie
przedmioty mogące służyć do polepszenia stanu moralnego, fizycznego i
materialnego narodów są tam roz-

42

Racja stanu.

43

Szlachectwo nakłada obowiązki.

trząsane. Religia i polityka mają swoje kongresa. Kiedy uczeni innych
narodów nie zapominają ani na moment swego wysokiego powołania i
pracują w celu przydania swoich imion zapisanych w księdze
nieśmiertelności, jakież imię dawne może nam przedstawić Rosja? Żadnego.

background image

Ona niedawno zaczęła się uczyć. Ale dziś pisma publiczne wyliczają ich
bardzo wiele, pomiędzy nimi jest kilka dziesiątków Homerów, Pinda-rów,
Demostenów i Bóg wie jakich jeszcze? Cóż więc budują ci sławni mężowie?
Uczeni europejscy zalecają ludom pokój i zgodę. Uczeni ruscy ogłaszają
nienawiść i zemstę. Dzięki ich gorliwemu staraniu Polaki są nienawidzeni
przez dzikie narody błąkające się w tundrach i śniegach lodowatego morza i
żyjące z połowu w Ameryce ruskiej. Te biedne dzikie wyobrażają sobie
Polaka (o imieniu którego nigdy nie słyszeli) jako straszydło wyszedłsze z
głębi morskiej, mające żelazne pazury i zęby, rozdzierające i pożerające
wzrosłych i połykające całkiem małe dzieci. Co jest powodem tego? Nie
zgaduję. Może podłość, może chęć zasłużenia sobie nagrody. Może źle
zrozumiany patriotyzm, może wrodzona dzikość wzięta od dawnych
władców Mongołów, która ich ciągnie do szkodzenia słabszym i dogodzenia
swemu zwierzęcemu instynktowi. Wprawdzie Karamazin powiedział w
swojej historii, że panowanie Tatarów wycisnęło takie piętno na charakterze
Ruskich, że ono dziś jeszcze nie zagładziło się.
Pojmawszy kobiety na kruczki, rzucili po-

dobne kruczki na biskupów, że oni nie dzielą nienawiści i zemsty z
urzędnikami ruskimi i nie wystąpili przeciwko powstaniu z przekleństwem i
groźbami, wystawiając własne życie na niebezpieczeństwo i wieczne
prawdy religijne na wzgardę. Biskupi rozsądniejsi od swoich prześladowców
(chociaż także zowiących się chrześcijanami), że nie trzeba rzucać świętości
psom i pereł świniom, przymuszeni są w milczeniu oczekiwać korzystnej
pory. „Wy, którzy nas prześladujecie, mogą powiedzieć biskupi, postąpicie
daleko lepiej, kiedy skończywszy te straszne kary będziecie prosić cesarza
ogłoszenia pełnej i bezwarunkowej amnestii, zapomnienia przeszłości i
zapewnienia lepszej przyszłości Głos ojca będzie słyszany przez jego dzieci,
jeżeli tylko będzie prawdziwym głosem ojca; a wtenczas my pośpieszymy z
balsamem religii i połączymy starania nasze ze staraniami ojcowskimi
dobrego monarchy, o którego litości jeszcze nie wątpimy. Spokojność, którą
tak chwalą i przypisują surowym środkom swoim rządcy niektórzy,
pochodzi tylko z nadzwyczajnego utrudnienia i pory roku nieprzyjaznej dla
prowadzenia wojny w lasach. Lecz jeżeli nie zostaną usunięte przyczyny, to
ona odnowić się może przy każdej sprzyjającej sposobności, które w
Europie rodzą się w każdym dniu nowe. Uważać trzeba, że biskupi mają

background image

swego naczelnika, któremu winni posłuszeństwo"

44

.

44

Ostatnie zdanie dopisane przez Łukasińskiego później.

Sposoby uspokojenia [w]zburzonego kraju są bardzo dawne; one można
widzieć w różnych historiach. Pomiędzy tymi mówi Makiawel, że Cezar
Borgia dla uśmierzenia jednej zbuntowanej prowincji posłał rządcę
okrutnego i nieludzkiego człowieka z surowymi instrukcjami, który je
wykonywał po swojemu. Lecz jak tylko ten książę postrzegł, że ta surowość
jest dostateczna i zaczyna przynosić skutki, to pośpieszył zaraz odwołać
okrutnego rządcę i ukarał go śmiercią. Lud uspokoił się prędko i błogosławił
księcia za jego sprawiedliwość. Z tego wypływa ta reguła, że przez długie
kary i prześladowania nie trzeba wkorzeniać nienawiści lub przyprowadzać
lud do rozpaczy. Gdyby Mikołaj trzymał się w r. 1831 tej maksymy, to może
dziś nie byłoby powstania. Zastanówmy się nad Węgrami. W 1849 r. cesarz
austriacki posłał tam g[enera]ła Haynau dla ostatecznego uspokojenia kraju,
a bardziej dla ukarania winnych. Jednak cesarz nie zostawił go tam długo i
odwołując go powiedział, że g[ener]ał Haynau nadto stawiał się między
monarchą i ludem. Zwalając winę i nienawiść na narzędzie swojej woli
cesarz postąpił tu podług reguł polityki, ale zaniedbał użyć przebaczenia i
łagodnych środków. Widzimy więc teraz, jakie skutki wynikły z zaniedbania
tej drugiej, ważniejszej jeszcze maksymy. Naj-sprawiedliwszy i
umiarkowany człowiek, posłany dla uspokojenia kraju, znalazłszy się pośród
krzyków, skarg zburzonego ludu, nie może zachować zimnej krwi i
spokojnego umysłu. Dla

wykonania spiesznego danych sobie rozkazów i sam czując tego potrzebę,
on tam mimowolnie popełni wiele uchybień i niesprawiedliwości i tym
samym stanie się nienawistnym i niezdatnym zdziałać tam coś dobrego, taki
człowiek z odmianą systemu postępowania powinien być odwołany. Daleki
jestem od tej myśli, że trzeba z nim tak postąpić, jak Cezar Borgia,
przeciwnie, on powinien być dobrze wynagrodzony, jako przyjmujący na
siebie nienawiść i jej skutki, tylko nie może tam zostać. Jego obowiązek był

background image

karać i on go wypełnił. Dla uspokojenia trzeba innego z łagodnymi
środkami. Trudno być jednemu człowiekowi srogim i łagodnym. Zwracam
moją uwagę na dzisiejsze położenie Polski. Rewolucja całego narodu nie
jest dziełem jednego lub 100 ludzi, tu są inne ważne przyczyny, które trzeba
usunąć łagodnością i cierpliwością. Jakichże sposobów używają dla
uspokojenia kraju? Gwałtownych i okrutnych. Trzeba karać bardzo
winnych, dla zastraszenia reszty niechętnych. Pozwalam na to, że kary są
potrzebne, tylko niech krótko trwają i nie powtarzają się często. Ale nie tak
postępują rządcy ruskie, oni ubijając ludzi myślą, że zniszczą zaród
rewolucji i zapominają lub też nie chcą znać, że idea będąc nieśmiertelna i
zabita być nie może. Niedowolni, że karzą winnych, lecz jeszcze prześladują
niewinnych biskupów, że milczą, kobiety za to, że płaczą. Dawno jest
powiedziano: że milczenie jest podejrzane, a płacz jest zbrodnią w oczach
tyranów.

Trudno jest zawsze przewidzieć przyszłość, a w teraźniejszych burzliwych
czasach, w których każdy dzień przynosi nam nowe odmiany, jest jeszcze
daleko trudniej. Nie można więc zgadnąć, co się stanie z Polską? Zostanie
się ona podległą Rosji lub odzyska swoją wolność? W pierwszym przypadku
cesarz posiadać będzie zniszczony, usiany kościami i zbroczony krwią kraj,
którego mieszkańcy, pałający nienawiścią i zemstą, będą chwytać każdą
sposobność do powstania, zachęceni do tego ubóstwem i zniszczeniem. Dla
utrzymania podobnych mieszkańców w posłuszeństwie, trzeba tam trzymać
liczne i kosztowne wojsko. Na bagnetach można się tylko opierać, ale na
nich usiąść, wypocząć nie można.
W drugim przypadku, jeżeli Polska będzie niepodległa, to rozsądna i
umiarkowana polityka nabędzie dla Rosji dobrego i przychylnego sąsiada i
tym sposobem oba narody, żyjąc w zgodzie, będą pracować wspólnie dla
swojej pomyślności. Łatwo stać się może, że Polaki, wdzięczni cesarzowi za
jego łaskawość i ojcowskie pobłażanie, powołają jednego z członków
rodziny cesarskiej do tronu. Podobny projekt był puszczony w obieg w 1793
r. w czasie wojny z Rosją i konfederacji targowickiej, a teraz mądra
polityka, umiarkowanie, łagodność i dobroć cesarza w jednym i drugim
zdarzeniu zrodzą dobre i pewne skutki korzystne dla obydwu narodów.
Żalą się niektóre uczone Ruskie, że Polaki

background image

czernią ich wszędzie. Wszakże to nie jedni Po-laki i nie dziś, ale bardzo
dawno zaczęto mówić źle o Ruskich i to nie tylko europejcy, ale nawet
azjatcy. Niektóre obyczaje i wady Ruskich weszły w przysłowie np.: gruby i
nieokrzesany jak Ruski, okrutny jak Ruski. Kara wojskowa ruska,
opowiadana w różnych anegdotach, napełniała strachem i zgrozą
słuchających. Jednym słowem Moscal, Moscowite jest typ okrucieństwa,
nieoświecenia i niewoli. Cóż więc tu dziwnego, że poniósłszy od Ruskich
tyle złego, nie mogę o nich mówić dobrze? Może o nich lepiej odzywają się
Tatary przyszedłe z Krymu, albo Bułgary chcący tam osięść i powróciwszy
nazad, skąd wyszli? Lub też Czerkiesy i inne sąsiednie narody codziennie
wychodzące z gór Kaukazu? Około stu lat, jak tam ciągnie się wojna, i
przypuszczać można, nieprędko skończy się. Francuzi zaczęli wojnę w
Algierze przed 1830 rokiem i już minęło kilka lat jak kraj jest spokojny. Bo
Francuzi będąc oświeceni trzymają się rozsądnej polityki tak u siebie, jak i
za granicą, w Algierze i Meksyku. Przeciwnie, Ruskie są wszędzie
barbarzyńcy, wnoszą tylko w siłę materialną, a siła nie tworzy niczego (la
force ne cree rien).
Jednak uczeni ruskie nie mogą znosić tego, że o nich tak
niektórzy sądzą i mówią, i oddają obcym wet za wet, jak tylko mogą,
naśladując swoich dzikich przodków, którzy w swoich dawnych kronikach
mówiąc o każdym cudzoziemcu zawsze przydali przydomek poganny, a
wiarołomny itp. Jednak uczeni

ruskie nie zgadują, że jest między nimi największy potwarca, który przed
całym światem jawnie i niewątpliwie wystawia ich, że oni jeszcze nie mogą
zająć miejsca między cywilizowanymi ludami. A ten wielki potwarca jest
razem sławny Aleksander II. Ten mądry mo- narcha prowadzony ludzkością
i chęcią oświe- cenią, cywilizowania i polepszenia swoich poddanych
zagląda bystrym okiem w najskrytsze zakątki i wszędzie znajduje zgniłość,
spróchnia-łość, opuszczenie, zepsucie, niesprawiedliwość nadużyć i
nieprawe zyski, zaraz obmyśla i wskazuje sposoby dla usunięcia tych
zastarzałych ran i boleści. Tu są już nie gołe słowa rzucone na wiatr bez
żadnych lub z niepewnymi dowodami, tu są widoczne i głośne czyny (facta)

background image

przekonywające, że Rosja nie może jeszcze nazywać się krajem
cywilizowanym. Ona teraz tylko weszła za staraniem Aleksandra II na
pewną i prawdziwą drogę wiodącą do tego celu. Przejdzie wiek cały przy
pomyślnych okolicznościach niżeli Rosja dojdzie do tego punktu, na którym
dziś stoją drugie europejskie narody i niżeli powoli otrząśnie się z
barbarzyństwa i zamieni ducha i naturę swego rządu. Nie myślę, żeby
znalazł się ktoś i powiedział, że cesarz naśladuje nieszczęśliwego i nie
mającego rozsądku Piotra III lub kapryśnego Pawła, którzy poruszali
wszystko dlatego jedynie, aby nie zostawić na miejscu i zyskać, czyli raczej
zadziwić wszystkich swoją niespokojną i bezpłodną, czasem szkodliwą
troskliwością. Oni chcieli tylko re-

muer pour remuer

45

i nic więcej. Cesarz Aleksander II, dając powody

skłaniające go do przedsięwzięcia każdej odmiany, przekonywa każdego o
jej potrzebie. Otóż, to jest dostateczny dowód, że obce narody nie
wymyślają fałszywych i niekorzystnych wieści o Ruskich. Co się tyczy
Polaków, ich wymawia

46

słabość i wojna z potężną Rosją, zmuszające ich do

wzywania pomocy i ludzkości ludów Europy. Mówiąc o historii obydwóch
narodów, będę miał sposobność wspomnieć o tym jeszcze.
W barbarzyńskich wiekach, czyli w tak zwanych średnich wiekach, narody
żyły odosobnione, komunikacje były trudne. Gazety nie istniały, zjawienie
się zagranicznego posła w jakimkolwiek kraju stanowiło epokę. Każdy
naród znał tylko swoich sąsiadów, i to powierzchownie, nie mogąc lub nie
chcąc poznać ich lepiej, stąd nienawiść, wojna i wzajemna nieufność
panowały wszędzie. Dalsze kraje znane były tylko z imienia i niepewnych
opowiadań. Wojny, gwałty, podbicia i chęć przywłaszczenia sobie cudzego
dobra były jakby wrodzone wszystkim. Ten był wielki bohater i zręczny
polityk, który mógł mocą i chytrością obedrzeć drugiego. Religia
chrześcijańska uczyła i przypominała prawidła sprawiedliwości, ludzkości i
umiarkowania, każdy je znał i szedł tam, gdzie go prowadziły gwałtowne
namiętności i dzikie, nieobuz-

45

Burzyć dla burzenia.

46

Usprawiedliwia.

background image

dane

47

skłonności. Później z oświatą też same pomysły tak długo zaniedbane

zaczęły wchodzić w praktykę. Sądy zbliżać się między sobą poczęły i z tego
powstała nowa, nieznana dawniej władza, opinia publiczna.
Fryderyk II pruski nie chciał jej uznać i za-ledwie nie utracił tronu i życia.
Napoleon I, sprawiedliwszy i więcej ludzki, chcąc uporządkować
wstrząśniętą w zasadach przez rewolucję Europę, użył gwałtownych i
prędkich środków nie zawsze zgodnych ze sprawiedliwością, wzniecił
przeciwko sobie opinię publiczną. On trzymał się tej dawnej maksymy, że
cel usprawiedliwia środki i liczni jego nieprzyjaciele i ci, których interesa
były uszkodzone, połączywszy się, wezwali na pomoc rewolucję, którą
uśmierzał, i skończyło się na tym, że ten wielki człowiek stracił tron.
Umierając na wygnaniu zostawił pomiędzy innymi maksymami te 3
ważniejsze: że opinia jest mocna, trzeba ją szanować, że czasy gwałtów i
zawojowań skończyły się. I że moc nic nie tworzy. La f
orce ne cree rien.
Sprawiedliwość tych maksym potwierdził jego własny upadek. Opinia
publiczna codziennie wzmacnia się. Rewolucja, usunąwszy swego mocnego
przeciwnika, robi mowę postępki, stawiając nowe opory tyranii, gwałtom i
uciemiężeniem.
Z tego, co się teraz dzieje w Europie, widać, że najstraszniejsze przykłady są
stracone dla rządców. To są krety, które ryją spokojnie zie-

47

Nieposkromione.

mię, nie zważając, co się dzieje nad ich głowami. Po upadku Napoleona
dowolni z jednej strony rządcy, że wybawili się od groźnego pedagoga,
zapomniawszy nawet przystojności, oddali się jak szkodniki szumnej
radości i uniżyli się w oczach swoich poddanych.
Niczym nie wstrzymani mocniejsi rzucili się z dziką wściekłością dla
rozszarpania, dzielenia i zajęcia posiadłości słabszych. Taki był ten kongres
wiedeński, zgromadzony w imieniu sprawiedliwości i ludzkości, dla
poprawienia i uchylenia niesprawiedliwości zdziałanych przez tego tyrana
Napoleona, kiedy członki tego kongresu zdziałali więcej złego w tak
krótkim czasie niżeli Napoleon w ciągu całego swego panowania. Te
bezwstydne i nierozsądne Don Kichoty myślały, że te lądzie, których oni
dzielili między sobą jak stado owiec, są w samej istocie zwierzętami, a

background image

zatem nie widzą i nie pojmują ich nierozsądnych postępków i przyjmą w
milczeniu i z pokorą ich rozporządzenia. Lecz niespodziewanie ludy poznały
ich samych i ich działania i zaczęły same myśleć o swoich własnych
sprawach.
Zastanówmy się na moment. Że kiedy jeden tylko wulkan zrobił tyle
nieszczęść, cóż dopiero będzie jeżeli odkryje się ich więcej? Wszakże w
Europie samej liczy się ich kilkanaście, ileż ich jest w Ameryce i innych
częściach świata? Również jeszcze i nad głowami naszymi zbierają się
chmury grożące [h]uraganem. Jakież przygotowania działają się, jeżeli nie
do wstrzymania,

to przynajmniej do zmniejszenia strasznych skutków tych fenomenów?
Jakież stawiają narzędzia w rodzie gromoodwodów

48

? Żadnych. Rządcy

zatrudnieni w swoich gabinetach nad wymyślaniem nowych kombinacji
politycznych, nowych przymierzów trwających kilka lub kilkanaście dni i
zamienionych drugimi podobnymi, pisaniem not, deklaracjów, protokołów i
innych mądrych, dowcipnych i godnych podziwie-nia, lecz nieużytecznych
dyplomatycznych pism, podobnych tym, nad którymi przez kilka miesięcy
trudniły się 3 gabinety w swoich negocjacjach z gabinetem ruskim w
sprawie Polski. Ludy niespokojne i nieprzyjazne jedne drugim, a wszystkie
w niezgodzie ze swoimi rządami. Interesy i widoki zmieniają się w każdy
dzień i rodzą nowe kombinacje i przymierza, tak że żaden rząd i kraj nie
może z pewnością dziś twierdzić, że obecny sprzymierzeniec zostanie mu
jeszcze jutro lub też przejdzie do nieprzyjacielskiego obozu. Zjawienie się
k[się]cia Augusta i sprawy Danii pomieszały politykę Niemiec i niektórych
krajów Europy. Austria i Prusy, zawiesiwszy antagonizm i dawne niechęci,
zbliżyły się. Austria .niedawno chciała reformować konfederację niemiecką
dla swojej korzyści, zmuszona była przez Prusy ukończenia tego projektu
odłożyć lub zaniechać. Od dawnego czasu Austria miała na swojej stronie 2
mniejsze królestwa i znaczną liczbę wielkich i małych księstw dość ściśle z
nią sprzymierzonych. Dziś

48

W rodzaju piorunochronów.

background image

te wszystkie kraje zupełnie odstąpiły od niej. Z Francją nie może być
dobrze. Stan państwa wewnętrzny niewiele jej obiecuje dobrego. Sejm, czyli
tak zwana Rada Cesarska, złożona z różnych narodów, różniących się
językiem, religią, obyczajami, zwyczajami, mających swoje oddzielne
interesa, widoki i potrzeby, przedstawia wieżę babilońską. Tam nie może
być zgody i jedności. Węgry, niedowolne i w zawieszeniu, czekają tylko
pomyślnej pory do powstania. Galicja i Wenecja nie życzą i nie mogą
życzyć sobie zostać pod panowaniem Austrii. Anglia miesza się tylko do
spraw stałego lądu, podług kaprysu opinii publicznej, często zmienianej i
niektórych również niepewnych widoków rządu, który dziś jest na stronie
Danii przeciwko Niemcom, tak jak niedawno był na stronie Niemców
przeciwko Danii. Gabinet pruski nie chciał zbliżyć się z izbą niższą, a ta w
niezgodzie z izbą wyższą. Landwehr i średnie, i niższe klasy mieszczaństwa
nie lubią regularnego wojska z powodu, że tam większość oficerów są
szlachta. Włochy, ze swoim Garibaldi i Mazzini chcącymi działać pomimo
rządu, oni to gotowi wmieszać się ze swoimi oddziałami tam, gdzie tylko
zacznie się dzieło rewolucji. Pomimo tak wielkich triumfów, które odniósł
gabinet ruski nad 3 gabinetami, położenie Rosji jest krytyczne i
niebezpieczne dlatego, że jest przechodnie. Lud ruski żyjąc w zaniedbaniu
nie mógł być, jak tylko barbarzyńskim. Długa niewola zrobiła go w
półdzikim i zadusiła w nim wrodzone dobre skłon-

ności, które, gdyby zostawione same sobie, żyjąc wolnymi i rozwijając się,
zdziałałyby mu wiele dobrego. Teraz lud ten, wyprowadzony z odrętwienia,
potrzebuje wiele starania, cierpliwości i czasu, aby potem inie nadużył danej
mu wolności na swoją szkodę i - szkodę drugich. Jakichże sposobów
używają rządzący i możni dla złagodzenia tej dzikości i dania pierwszych
zasad cywilizacji? Oto podbudzają wszystkie złe skłonności, zachęcając,
zbierając i dyktując tysiące adresów pełne nienawiści i zemsty i nadto
jeszcze sami przez publiczne pisma, różnymi sposobami, podając różne
środki przeciwko Polakom, przygotowują tę zamyśloną przez siebie
katastrofę zgładzić Polaków z powierzchni ziemi z pomocą Żydów, Cygan,
Tatar, Baszkirów, Samojedów i innych dzikich narodów. Ci ich moście,
więcej źli niżeli rozsądni, nie mogą być liczni i w znaczeniu, a zatem

background image

bezsilni. Adresy nikogo nie ustraszają i nikomu nie zaszkodzą, może tylko
jednej Rosji, jeżeli za granicą przyjmą ich za opinię publiczną. Ale i tam są
rozsądni ludzie, którzy nie uwierzą tej jedności między różnymi ludami, o
której tak trąbią, tak jak wątpimy o odwadze człowieka, który się z nią
chełpi wszędzie.
Piotr Wielki, wzywając cudzoziemców, wprowadził do kraju nieznane w
Rosji pomysły i pierwsze nasiona rewolucji, one rozwijając się już nieraz
pokazują, że płody dojrzewają z pomocą dwóch przeciwnych sobie
stronnictw. Jedno życzy sobie szczerze odmiany, drugie

przeciwne pierwszemu, przez swój nierozsądek i niezręczność, pomimo woli
przyśpiesza katastrofę. Jeżeli Aleksander zniósłszy się z Napoleonem nie
ułatwią i nie zmniejszą przyczyn, które łączą się z przywróceniem Polski i
przydadzą mu ważność, wtedy nastąpi wojna. Jeżeli będzie ona regularna,
jak zwyczajenie bywa między dwoma rządami, to można przewidzieć jej
skutki i koniec. Lecz jeżeli przydarzy się rewolucja, to nikt nie jest w stanie
przewidzieć tych wstrząśnień, klęsk i nieszczęść, jakie zleją się nie tylko na
Rosję, Europę, a może i dalsze kraje, również gdzie i kiedy będzie ich
koniec. Napoleon często powtarzał: ,,wszystko dla ludu, ale nie przez lud".
Sprawiedliwość tej aksjomy uzna w swoim czasie ten niebaczny, choć
mocny rząd ruski, który uzbraja narodowości, religie i kasty jedne
przeciwko drugim. Może niedaleko jest ten czas, w którym lud wiejski rzuci
się wymordować szlachtę i zabierze ich majątek. Zły przykład podsycany
chciwością prędko i łatwo przejdzie i do Rosji. To będzie czas, w którym
chociaż późno spełnią się słowa Napoleona I: ,,Rosja jest popchnięta w
przepaść, przeznaczenie jej spełni się". Nastanie dzień sądu i rachunku,
Rosja będzie zmuszona wypłacić się do ostatniego szeląga za zgwałcenie
praw boskich i ludzkich, nie tylko względem obcych narodów, ale nawet
względem własnych ludów, jeżeli mądrość i znane cnoty Aleksandra nie
zmniejszą i nie skrócą tych przygotowanych kar strasznych.

Mała ojczyzna dana Polakom przez Napoleona i kupiona ceną ich krwi nie

background image

mogła ustoić przeciwko niesprawiedliwości i chciwości i została podzielona
przez kongres wiedeński, z powodu, że Polacy słabi nie mogli oprzeć się
przemocy, przed którą zamilkły na moment prawa, ale nie mogły być
zniszczonymi, gdyż one są wieczne.
1) Jako niewolnik nie może nigdy stracić swo-jej wolności danej mu od
Boga i przyrodzenia i żadne ustawy miejscowe, postanowione przeciwko
niego, są nieważne i nie mogą odjąć od niego prawa odzyskania swej
wolności w każdym czasie, tak ujarzmiona przemocą i zdradą Polska nie
straciła i nie mogła stracić swoich wspólnych wszystkim krajom istnienia i
niepodległości. Wszystkie układy, umowy, transakcje, konwencje i tym
podobne akta, postanowione przeciwko jej praw, są nieważne, nawet
przysięga wymuszona nie obowiązuje jej mieszkańców. Przykłady tego
można widzieć w historii różnych narodów i wieków. Przytoczę tu tylko
bliższe. Hiszpani uwolnili się od Maurów, od tych Hiszpanów oswobodziły
się Niderlandy i Portugalia, Rosja od Mongołów, a niedawno jeszcze Serbia,
Grecja, Mołdawia
i Wołochy od Turków, z pomocą nawet innych narodów, między którymi
liczy się taż sama Rosja, która swoim tyrańskim obchodzeniem się zmusiła
nas do powstania i teraz w drugi raz usiłuje nas podeptać, ale nawet zetrzeć
nas
z powierzchni ziemi, dając nam nazwisko buntowników, burzycielów itp. i
pobudzając prze-

ciwko nas nienawiść dzikich narodów, podobnie jak zły pan daje różne
obelżywe nazwiska zbiegłemu niewolnikowi. Jeżeli Rosjanie uczynią zarzut
mówiąc: „Myśmy oswobodzili się od Mongołów i pomogli uwolnić się od
Turków narodom chrześcijańskim, z powodu że ci pierwsi są mahometanie,
a ostatni są nasi bracia wyznający jedną z nami religię, to każdy może im
odpowiedzieć: wy, chrześcijanie, zdradą i przemocą ujarzmiwszy drugich
chrześcijan, nie dotrzymując danych im obietnic, obchodziliście się z nimi
gorzej, jak Turki i Tatarzy, którzy przynajmniej szanują religię swoich
poddanych, a wy zmusiliście chrześcijan innego wyznania do przyjęcia
waszego, którzy prześladowani napełnili Europę swoimi skargami. Turki zaś
tolerują wszystkie sekty muzułmańskie.
2) Cesarz Aleksander mając sobie przyznaną tę część Księstwa
Warszawskiego, którą już posiadał, nadał jej nazwisko carstwa, czyli

background image

Królestwa Polskiego i sam przyjął tytuł króla [cara]. Chcąc jednak to
posiadanie uprawnić, opierające się na orężu, a zatem niepewne, ogłosił
konstytucję, która przedstawiała uroczysty akt umowy zawartej explicite
między narodem i monarchą. Akt ten był przyjęty z wdzięcznością i
zaufaniem. Każdy bowiem sądził, że on jest korzystny dla obydwu stron i
będzie wzajemnie zachowanym. Polakom zapewniał też same prawie
swobody, które posiadali pod rządem Księstwa Warszawskiego, i obiecywał
powiększenie w przyszłości. A cesarzowi no-

szącemu koronę starożytnego i obszernego królestwa zapewniał, że będzie
przyznanym i od innych Polaków żyjących pod panowaniem Austrii i Prus
ich prawnym królem. Takowa to moralna przewaga, zwiększając siły
materialne, czyniła monarchów sąsiednich krajów ostrożnymi, którzy
spoglądali na cesarza Aleksandra z bojaźnią i poszanowaniem jako na
arbitra Europy. Tak myślała Europa, Polaki i Napoleon na wyspie św.
Heleny, rozumiejąc, że oni mają sprawę z rozsądnym, zręcznym,
pojmującym swoje położenie i wypływające z niego korzyści monarchą,
lecz nie bezrozsądnym i bez charakteru i wytrwałości Aleksandrem. Na
pierwszym sejmie zdawało się, że naród zaczął wchodzić w posiadanie danej
sobie konstytucji, ale na drugim sejmie już cesarz znudził się grać rolę
liberalnego i konstytucyjnego monarchy i osądził, że wygodniej być
samowładnym. Wkrótce potem z powodu małego i prawie nieznaczącego
zdarzenia minister [sekretarz] st[anu] Sobolew-ski [Ignacy] pisał do
namiestnika królewskiego, że konstytucja nie obowiązuje cesarza, gdyż
będąc tylko dana z łaski każdego czasu odwołana być może. Później
odwołano wolność druku. Wyznaczony sąd wojenny dla osądzenia m[ajora]
Ł[ukasińskiego] wypadało lepiej zostawić, jaki jest, to jest sądem
wojennym, lecz zowiąc go zastępującym senat, uniżono pierwsze
zgromadzenie w kraju. Jednym słowem widziano w Warszawie to, czego nie
zdarza się widzieć nawet w Konstantynopolu, żeby

aga

49

janczarów zastępował kadiego

50

. Tak Aleksander psuł bez żadnej

background image

potrzeby swoje własne dzieło, które zachowane mogłoby jeszcze na coś
jemu przydać się. Mało jeszcze kto wiedział, że ten monarcha jest tak
nierozsądny, dopiero facta widocznie pokazały stan jego umysłu, jako to
uniżenie konstytucji i senatu wraz z nieporządkiem w pułku
siemianow[skim]

51

, tak że już zaczęto dosyć mówić, że cesarz ma

pomieszanie zmysłów. Żałuję, że będąc w tym położeniu nie przyszła mu
zbawienna myśl naśladować Karola XII szwedzkiego i posłać do Warszawy
swój but

52

i odwołać w. ks. K[on-stantego]. Zamiana ta przyniosłaby tam

spokój- ność i pewny nawet porządek.
Na mocy układów w. ks. Mikołajowi zapewniono koronę cesarską, a w. ks.
Konstantemu] oddano nieszczęśliwą Polskę, ażeby tam bez przeszkody mógł
doświadczać swojej tyranii i kaprysów, w nadziei, że Polaki, słabi, nie
odważą się stawić mu żadnego oporu, zamiast że z Ruskimi nie uszłoby mu
tak bezkarnie. Wszakże samemu błogosławionemu Aleks[an-drowi] I
gotowano śmierć w Białej Cerkwi, ale on pośpieszył się umrzeć
dobrowolnie, a w. ks. K[onstanty] został nieograniczonym monarchą.
Jednak Aleks[ander] za swojego życia wrażał

49

Dowódca oddziału w wojsku tureckim.

50

Sędzia (arab.).

51

Bunt w pułku siemionowskim w 1820 roku.

52

Legenda, spopularyzowana przez Voltaire'a, jakoby Karol zamiast wracać

z Turcji do Szwecji posłał senatorom swój but rajtarski i kazał go słuchać.

mu choć czasem jakążkolwiek obawę, lecz po jego śmierci, nie znając
żadnego hamulca, przyśpieszył rewolucję. Jednak w. ks. K[onstanty] miał
jedną cnotę, że nie był hipokrytą, i że będąc z przyrodzenia złym nie starał
się wydawać lepszym. Aleksander, gorszy od niego, zawsze nosił maskę
łagodności i dobroci, miał chęć być Tytusem, chociaż często zapominał się i
pokazywał zęby i pazury.
3) Cesarz Mikołaj będąc jeszcze w. ks[ięciem] miał opinię rozsądnego i
umiarkowanego k[się]-cia. Polaki wiele spodziewali się od niego, już
dlatego samego, że on z w. ks. K[onstantym] nie będzie mógł długo żyć w
zgodzie. Wstąpiwszy na tron cesarz Mikołaj zaczął swoje panowanie od
wieszania, zsyłki, wygnania, knutów, prześladowania i tym podobnych łask.
Groźny manifest dał poznać światu, jakiego monarchę nabyła Rosja, tak że
powszechnie żałowano Aleksandra, który był nienawidzony. Co do Polski,

background image

to już powiedziałem dosyć, jakie było jego postępowanie. Położenie kraju
było nieznośne i pogarszało się codziennie. W. ks. K[onstanty] bez żadnego
hamulca uciskał kraj swoimi dzikimi skłonnościami i przez swoje kaprysy i
tyranię przyprowadziwszy Polaków do rozpaczy, zmusił ich do powstania.
Cesarz Mikołaj, oślepiony pychą i zemstą, nie kładł żadnych granic swojej
nienawiści. On nie mógł tego znosić, że Polacy tak prędko zapomnieli tych
wielkich dobrodziejstw, którymi tak szczodrze obdarzył ich w Warszawie,
to jest widowiska koronacji

i pieczonych wołów, karał więc surowo, często mię oddzielając winnych od
niewinnych, podeptał nie tylko sprawiedliwość i ludzkość, ale nawet
przyzwoitość. On natężał swój umysł, ażeby w każdym momencie i miejscu
pokazywać Polakom swoją nienawiść i wzgardę. Nie-dowolny tym, że
nadgorodził wojskowych ruskich orderami polskimi walczących przeciwko
Polakom, przydał feld-marszał[kowi] Paskiewiczowi do tytułu
erywańskiego tytuł k[się]cia warszawskiego, ale jeszcze dla uwiecznienia
swojej zemsty, na bramie triumfalnej obok imienia Turków i Persów
wystawił imię Polaków i tym samym pokazał przed całym światem, że on
nie przyznaje Polaków za swoich poddanych i dzieci, i dał nam prawo nie
przyznawać go naszym monarchą. Polaki w jego oczach byli tylko zmuszeni
orężem do posłuszeństwa niewolnikami i wzajemnie zaczęli uważać jego
jako pa-dyszacha tureckiego lub perskiego. Rozwód ten między monarchią i
narodem, publicznie wyrzeczony przez cesarza Mikołaja, przyjęty został
przez Polaków i związki ich łączące zerwane zostały na zawsze.
4) W takim stanie znalazł kraj cesarz Aleksander II przy wstąpieniu swoim
na tron. Gdyby ten monarcha nie tracąc ani jednego momentu czasu i nie
zrobił tych uchybień [o których wyżej wspomniałem] i gdyby z szczerą
chęcią zajął się dziełem Polski, dając jej dawną lub nową lepszą konstytucję,
opartą na mocnych zasadach, to i wtenczas nie mogę

jeszcze twierdzić, czyliby mógł zadowolić Polaków i na nowo połączyć
gwałtownie rozerwane węzły. Złe puściło głęboko korzenie. Półwie-kowe

background image

doświadczenie jasno przekonało Polaków, że nie tylko pod rządem, ale pod
wpływem Rosji, Polska nie może być spokojną i dowolną. Sto razy orężem
Polaki mogą być zmuszeni do posłuszeństwa i sto razy powstawszy walczyć
będą z powiększonym zapałem za swoją niepodległość, dopóki nie zostaną
wolnymi. Już my nie żyjemy w tych czasach, kiedy gwałty i przemoc
stanowiły prawo i stąd możemy spodziewać się, że nasze nieszczęścia nie
będą trwać długo. 5) Polska koniecznie musi i będzie odłączona od Rosji.
Bezpieczeństwo Europy, jej przyszła spokojność wymagają tego, ażeby
Polska mocna i rządna zasłaniała ją od Rosji, tak jak dawniej zasłaniała ją od
Turków i Tatarów. Taki był plan Napoleona I przy zaczęciu wojny 1812 r.
Dopóki ten plan wykonany nie będzie, Europa zostanie w obawie. Rosja jest
państwem jedy-nowładnym i wojskowym, a zatem duch i dążność jej: wojna
i zdobycia. Pomimo wszystkich reform i chęci cesarza utrzymać pokój z
innymi narodami, ona nie zmieni swego dawnego ducha i sam lubiący pokój
jej władca będzie zmuszony prowadzić wojnę, aby zatrudnić liczne swoje
wojsko, które będzie zmuszony trzymać, że jego potęga wzbudza nienawiść
i obawę w Europie. A tak Europa nigdy nie będzie mieć pokoju.
W tych 5 punktach są zawarte konsekwencje

wypływające z niniejszych pamiętników i długich rozmyślań. Ja nie jestem
już z tego świata. Wolny od obawy i nadziei, a nawet od przesądów,
uprzedzeń i namiętności, mało mając styczności z obecnością, ja żyję tylko
w przeszłości. Przeszłość jest moje stanowisko, w którym gotuję się do
dalekiej podróży w nieznane kraje przyszłości. Tak usposobiony, wkrótce
spodziewam się stanąć przed tronem Wszechmocnego i poniosę te 5
punktów jako akt oskarżenia przeciwko niesprawiedliwości i tyranii, prosić
będę nie kary, nie zemsty, a nawet nie surowej sprawiedliwości, lecz tylko
ojcowskiej poprawy dla winnych, pocieszenia i ulgi dla cierpiących i na
koniec zgody, pokoju i błogosławieństwa dla obydwóch narodów, gdyż
będąc sąsiadami nie będą nigdy używać pomyślności, jeżeli zachowają
dawną nienawiść, i [będą] szkodzić sobie wzajemnie.
Mój głos jest mniej jak głos w pustyni, on nie będzie słyszany przez żadne
żyjące jestestwo. Prawda bardzo trudno dochodzi do monarchów, a często
wcale nie dochodzi. Ale jest jeszcze głos boski, on daje się słyszeć tym,
którzy są godni. Ufam w miłosierdzie Boga, że głos jego przemówi do serca
Aleksandra i przemówi nie na próżno. Jakże byłbym szczęśliwy, gdy-1 bym

background image

dowiedział się, że ten monarcha, kierując się skłonnością swego dobrego
serca, wyrzekł tylko te słowa: ,,Polaki są więcej nieszczęśliwi jak winni i
zasługują więcej na politowanie -ni-żeli na karę". Słowa te, wyszedłszy z ust
po-

dobnego monarchy, nie zostaną próżnymi słowami padającymi na ziemię,
one zbawią wielu od śmierci i cierpienia, otrą łzy prześladowanych wdów i
sierot, staną się własnością historii i potomności podobnie słów Tytusa i
oprócz tego będą zapisane w księdze żywota. Ja z mojej strony umierając,
modląc się za moją ojczyznę, będę błogosławił Aleksandra.
Żyjąc około 40 lat samotnie (przyzwyczaiłem się rozmawiać z samym sobą i
dopiero w przeszłym roku w jesieni zacząłem pisać z powodu dzieła F.
Smitt, o którym na początku wspominałem. Pisząc pamiętniki jedynie dla
siebie, nie starałem się zachować pełny porządek i [nie dbałem] o lepszy
styl, znając prawie, że ich nikt nie będzie czytał za życia, a może i po mojej
śmierci. Mnie one przynoszą wiele roztargnienia, a nawet przyjemności.
One mnie odnawiają w pamięci różne zdarzenia i osoby, a szczególniej te,
które mnie coś dobrego uczyniły. Ja jestem mocno przekonany, że
wyświadczone usługi i dobrodziejstwa z jednej strony i odebrane z drugiej
są i najtrwalsze węzły łączące całe społeczeństwo lub pojedynczych ludzi,
mocniejsze niżeli związki narodowości, religii i krwi. Wszakże religia
chrześcijańska, ogłoszona i przepowiadana dla połączenia różnych narodów,
zaleca miłość bliźniego i dobroczynność. Z urodzenia i wychowania Polak,
ja nienawidziłem Rosję i jej mieszkańców. To było skutikiem wrażeń, które
na mój dziecinny umysł zrobiły krwawe sceny 1794 r. Wiek, a z nim

doświadczenie i lepiej poznana religia umiarkowały moje skłonności i
uczucia i zdziełali mnie kosmopolitą. Nie przestając kochać nad wszystko
moją ojczyznę, ja nie mogę nienawidzić żadnego narodu. Każdy naród mnie
interesuje (chociaż niejednakowo) i sprawia mnie prawdziwe
ukontentowanie z postępów, które czyni na drodze polepszenia moralnego i

background image

materialnego, bynajmniej nie zważając, czy ten kraj i naród zowie się Tunis,
Maroko, Portugalia, Algier lub Hiszpania. W Rosji, gdzie teraz żyję,
znalazłem wiele ludzkości. Pomiędzy małej liczby osób, z którymi moje
położenie pozwalało zbliżyć się, każda z nich starała się nieść mi ulgę i
pocieszenie, nawet prostym żołnierzom winien jestem wdzięczność, żaden z
nich nie odmówił mi usługi i pomocy, których żądałem. Lud prosty
przeczuje instynktem, kto mu dobrze życzy. Często przechodząc słyszę imię
cesarza wspominane z błogosławieństwem, a jednak nie słyszałem dawniej
podobnie wspominanych imion Aleksandra I, w. ks. K[onstan]-tego i
Mikołaja. Sądzę, że śmierć moja będzie niespodziewana. Testament mój jest
krótki. Oświadczam, że chociaż urodzony i wychowany w religi katolicznej
rzymskiej, ja w duszy jestem chrześcijaninem w duchu i prawdzie, szanuję
każde wyznanie i jego obrzędy, uważam tylko moralność i dobre uczynki.
Oświadczam, że moje ostatnie tchnienie będzie poświęcone ojczyźnie i
ostatnia modlitwa za jej pomyślność i za pomyślność tych, którzy ją
wspierali i jej

służyli i którzy zostali jej wiernymi w jej nieszczęściu i dzielili z nią
cierpienia. Co się tyczę umarłych: wieczna im pamięć na tym i wiekuista
nagroda na drugim świecie. Oświadczam wdzięczność moim dobroczyńcom,
bez względu na ich stan, urodzenie i znaczenie w społeczeństwie.
Najmniejsza pomoc odebrana przeze mnie od nich jest mi obecna.
Wszystko, cokolwiek mnie było czynione w tym moim biednym położeniu,
czyniono przez ludzkość i religię, a zatem nie mogę tego nadgrodzić,
chociażbym posiadał miliony. Może tylko nadgrodzić ten, który kubka wody
podanej pragnącemu w imieniu jego nie zostawi bez zapłaty. Chciałbym
posiadać tyle tylko, abym mógł chociaż bliskim zostawić coś na pamiątkę,
ale i tego ukontentowania spodziewać się nie mogę. Dosyć będzie jeżeli
umierając napiszę im podziękowanie w kilku słowach. Proszę Boga, aby
wlał w serce Aleksandra i jego bliskich radców i pomocników uczucia
litości i miłosierdzia i oświecił umysły tych, którym polecono wykonywanie
ich rozkazów, żeby mogli pogodzić ściśle wypełnianie danych sobie poleceń
z umiarkowaniem i ludzkością. Życzę wszystkim, ażeby nigdy nie
zapomnieli tej maksymy utwierdzonej historią, filozofią i prawem, że srogie
kary wstrzymują prędko zło, ale nie na długo, przeciwnie, łagodne środki nie
ukazują prędko skutków, ale z czasem dają trwałe i przyjemne płody.

background image

Nieprzyjaciół osobistych takich, którzy by zasłużyli na nienawiść i zemstę,
ja nie mia-

łem. Gniewałem się na tych, którzy nie tak myśleli i działali w polityce, i na
tych, którzy mnie oskarżali, lecz nie myślałem o zemście. Oni działali tak,
jak umieli i mogli, aby pomóc sobie. Co do niektórych Ruskich, a
szczególniej uczonych, to ja proszę Boga, ażeby im odpuścił ich winy, gdyż
nie wiedzą, co czynią i co piszą. Zacząłem pisać te pamiętniki we wrześniu
1863, a ukończyłem je z nowym rokiem 1864. Jeżeli będę mieć czas i chęć,
to dodam jeszcze uwagi i niektóre odrywkowe myśli.

Uwagi i niektóre oderwane myśli

Kiedy cesarz Aleksander II zamyślał dać swobodę ludowi wiejskiemu, to tę
myśl proponował obywatelom guber[ni] grodzieńskiej, którzy ją chętnie
przyjęli, gdy przeciwnie w gu-ber[ni] moskiewskiej ociągano się i zasłużyli
napomnienie. Pomimo tego dziś litewska szlachta są tyrany i nieprzyjaciele
ludu.
Dlaczego mieszkańcy guberniów litewskich najdłużej i z uporem walczą?
Dlatego, że senator Nowosilcow karał i prześladował studentów
Uniwersytetu Wileńskiego z największym okrucieństwem. Jak świadczy o
tym Mickiewicz.
Rząd rosyjski jest niedogodny wszystkim. Dla Europejczyków on nie jest
jeszcze cywilizowa- nym. Duch i przyrodzenie są barbarzyńskie. Również
niedogodny jest dla narodów azjatyckich i mało oświeconych, gdyż on wziął
od Europejczyków część oświecenia, pewny system i niektóre sposoby
dowodzenia o wszystkim, korzystania z każdego zdarzenia, tak że każdy
mieszkaniec czuje jego obecność i otwarte oczy.

background image

Niedołężne i ospałe rządy azjatyckie nie mają jeszcze tych sposobów, a
zatem są znośniejsze. Rosja jeszcze posiada właściwe sobie tylko (sui
generis) narzędzia dla dręczenia ludzi, to jest kruczki, które lud polski
nazywa moskiewskie kruczki,
płód swojej ziemi. Autor rosyjskiego romansu
pod tytułem Ali-Baba mówi i ręczy za prawdę swego opowiadania, że w
Persji jest dawna i powszechna przypowieść: „Pers wymyślił sposób
ujeżdżania koni, Turek wskazał używanie soli, a Ruski wynalazł kruczki".
W pierwszych latach niniejszego panowania wiele pisano o tych kruczkach,
szczególniej jednak odznaczało się 3 autorów. Tyrania nie może być
wszędzie, ona jest widoczna i głośna. Zachowując tylko pewną ostrożność,
można często jej uniknąć i schować się, tak jak można ustrzec się strasznego
zwierza. Ale kruczki, podobne do owadu, są wszędzie, przenikają w
najskrytsze tajniki i dręczą ludzi dniem i nocą. Ja nie mogę wyobrazić
cierpień i prześladowania nieszczęśliwych Polaków, którzy zmuszeni znosić
podobne niedogodności od tego owadu i mniejszych różnych chciwych
urzędników, rozrzuconych w całym kraju i mających prawie nieograniczoną
władzę? Jeżeli oni w swoim spokojnym kraju dopuszczają się różnych
nadużyć, czegóż oni tam nie robią w obcym i uważanym więcej jak
nieprzyjacielskim kraju? Takie to są sposoby do uspokojenia kraju. Tyrania
w górze i nieustanne prześladowanie w dole.
Rozmyślałem często i przekonałem się, że Ru-

skie mają swój osobny sposób myślenia i sądzenia i działają często na
wspak, przeciwnie jak myślą i działają inne europejskie narody. Mógłbym tu
dotknąć zasad samego rządu, atrybucji pierwszych władz krajowych,
administracji, sądów itp., ale to zaprowadziło[by] mnie daleko i oddaliło od
zamierzonego celu. Przedsiębiorąc najlepsze dzieło, oni zaczynają tak
niezręcznie, że z poważnego zrobią go śmiesznym lub niekompletnym.
Konstytucja napisana w duchu liberalnym zostawiła rząd w rękach
ministrów, którzy go nadużyli i ściągnęli na siebie surową naganę cesarza.

background image

Tytuł cara polskiego zamieszany został między tytułami cara kazańskiego,
astrachańskiego, sybirskiego i innymi tytułami historycznymi, dziś
nieistniejącymi tak w geografii, jak też w podziale administracyjnym,
zamiast że[by] nowo utworzona Polska, wskutek danej jej konstytucji, miała
właściwą reprezentację, rząd, wojsko i prawa. Nie dosyć na tym: dano herb
temu biednemu carstwu ogromnego orła czarnego, a na brzuchu jego
umieszczono małe orlątko białe. Co przypominało projekt dla Polski
napisany przez J.J. Rousseau

1

, przesłany hr. Wielhorskiemu, w którym mówi

rzeczony Rousseau: „Chciwi sąsiedzi mogą was połknąć, starajcie się tylko,
żeby was nie stra-

1

Uwagi nad rządem polskim (1789).

Tytuł oryginalny napisanych w 1772 r. na prośbę konfederatów barskich
uwag: Considerations sur le Gou-vernement de la Pologne et sur la
reformation pro-jetee.

wili". Ten herb był zawsze przedmiotem śmiechu i żartów. Biały orzeł
jeszcze cały, kiedyż on przegryzie brzuch tego czarnego ptaka i wyleci na
swobodę? Wreszcie można łatwo pominąć niezręczność i śmieszność, ale
dalsze postępowanie cesarza Aleks[andra] I pokazuje więcej jak
nierozsądek. Jego sumptem było utworzone, ubrane i uzbrojone wojsko
polskie i nadto płacone przez lat 3 lub 4 z jego własnych funduszów. Nadto
jeszcze kilkanaście milionów złp. oszczędzonych w czasie zajęcia Księstwa
War-szaw[skiego] przez wojska ruskie on zostawił nowemu carstwu.
Cesarz, przeznaczywszy sobie dochodu Korony 5 milionów zł zamiast 7
wyznaczonych królowi saskiemu, połowę tej sumy oddawał na ozdobienie i
uporządkowanie Warszawy. Zliczywszy te wszystkie sumy, to w ogóle
wyniesie około 20 milionów rubli sr., które dał cesarz gratis carstwu
polskiemu i nie odniósł dla siebie nienawiść, przekleństwo i wojnę tylko.
Gdyby ten cesarz Aleksander, nałożywszy wielkie podatki (jak się teraz
dzieje), wyciskał je z surowością, brał rekrutów i wynajdował sposoby
uciemiężenia podobne dzisiejszym, toby powiedziano, że cesarz Ale-
ks[ander] I jest tyran. Ale znaleźliby się tacy, którzy by powiedzieli:
„Prawda że on jest tyran, ale może on zna, co czyni. Zapewne przewidując,
że ten kraj niedługo zostanie pod jego panowaniem, więc stara się wycisnąć
jak największą korzyść z obecnego posiadania i zostawić go bez pieniędzy i
ludzi".

background image

Ale jak można sądzić o podobnym monarsze, który swojej szczodrobliwości
nie umiał użyć na swoją korzyść? Postawmy tu obok niego Napoleona I On
zaraz żądałby wprzód, niżeli mógł coś obiecać. Polaki zasłużywszy małą
swoją ojczyznę mieli zawsze wojnę i nieśli nowe ofiary. Istnienie kraju było
niepewne, gdyż opierało się tylko na osobie samego Napoleona, zamiast że
istnienie nowego carstwa oparło się na potężnej i sąsiedniej Rosji. Jednak
imię Napoleona jest u nas popularne. Ta jedna uwaga potwierdza, co już
powiedziałem, że cesarz Aleks[ander] był prawdziwy car ruski. On nie znał,
co czynił, a nawet co chciał i nie miał zręczności przywiązać do siebie ani
mas, ani pojedynczych osób. Należy tu także do niezręczności tego rządu
przydać jeszcze, że nie umieją działać w swoim czasie i zawsze późno.
Należy i to jeszcze do niezręczności tego rządu, że wszystko działa późno.
Powstanie Polski i zbierające się chmury nad Rosją przypominają rządowi,
że jest kraj dosyć obszerny zwany Finlandia, który miał swoją reprezentacje
i swobody zaniedbane od roku 1809. Religia, język, zwyczaje i obyczaje w
części łączą mieszkańców jego z Szwecją. Potrzeba więc koniecznie
pochlebić im i o ile można przywiązać ich do siebie. Stąd wynikły podróże
w. k[siąż]ąt, odwiedziny cesarza i cesarzowej, aby poznać, ocenić i
pochlebić swoim dobrym, wiernym i spokojnym poddanym. Wypada
przywrócić im zaniedbaną reprezentację, wprowadzić używa-

nie języka fińskiego i tym podobne prędkie środki. Czyliż Finlandcy już tak
są głupi, żeby nie zrobili sobie tego prostego wniosku: pochlebiają nam, bo
nas potrzebują, przejdzie czas potrzeby i my będziemy zaniedbani na nowo,
a może jeszcze i prześladowani, jeżeli będziemy żądać wyraźniej i śmielej
tego, co my już na-mienili nieśmiało, rozszerzenie swobody naszych obrad.
Rząd podobny ruskiemu potrzebuje wielu ludzi nie bardzo skrupulatnych, co
się tyczę sumienia i uczciwości, lecz nie [zajdaje sobie pracy poznać i
wezwać ich do swoich usług, chociaż mógłby łatwo spotkać ich na każdej
ulicy. Stąd wypada, że wymagają od uczciwego człowieka pewnych usług,
które by z łatwością i ochotą wypełnił każdy łajdak. Jednym słowem rząd

background image

ruski trzyma się tej prostej reguły: „wszyscy powinni w moich sprawach być
uczciwi, wierni i sumienni, lecz z drugimi postępować zupełnie przeciwnie,
jeżeli wymagają tego moje interesa". To jest mieć dwie miary i dwie wagi.
Fryderyk W. postępował w tym rozsądniej. On zostawiał uczciwych ludzi,
jakimi są, lecz mało ich używał do spraw ważniejszych, sądząc ich z
skrupułami i ich głupimi przesądami zupełnie niezdatnymi. Przeciwnie zaś
on wolał używać awanturników i oszustów, tylko mieć na nich pilne oko,
nie ufać im w niczym, ażeby nie być oszukanym, gdyż podobni ludzie mają
za cel swoją korzyść.
Cesarz Aleksander I będąc fundatorem nowej

dynastii u nas, powinien był usilnie starać [się] rzucić jej mocne zasady.
Każda dynastia nie rnoże nazwać się trwałą, dopóki czas nie nada jej swojej
sankcji. Oprócz religii, jeżyka i obyczajów, dawność także znaczy bardzo
wiele, ona rodzi przyzwyczajenie (które jest druga natura), wsparte licznymi
zasługami i dobrodziejstwami łączącymi całe rodziny z dynastią. Trudno jest
nowemu monarsze utrzymać się na tronie, nabytym nawet za pomocą
geniuszu i wielkich dzieł, jeżeli jeszcze istnieje dawna dynastia i pamiętniki,
które zostawiła. Tron polski od dawnego czasu jest wolny, a zatem ta
ostatnia przeszkoda nie istnieje. Ale z drugiej strony Polaki odwykli i stracili
nawet instynkt i chęć podlegać pewnej rodzinie. Pretendować, żeby nowy
monarcha, np. Aleksander I, zyskał taką powagę w Polsce jak w Rosji, to
żądać rzeczy niepodobnej. Tu monarcha, poświęcony religią, uważany jest
jako dany od samego Boga. Szanować i być mu we wszystkim posłusznym
bezwarunkowo, nie zważając, jakim on jest, obowiązany każdy poddany.
Tam wolno obrany lub wprowadzony przemocą ma tylko powagę i
posłuszeństwo warunkowe. Gdyby Aleksander I był rozsądniejszy, to dziś
po upłynionym pół-wieku 3 monarcha mógłby sobie powiedzieć: „moja
dynastia ma już początek dawności. Widać, że mieszkańcy zaczynają
przywykać, gdyż są spokojni i dowolni i obiecują być wiernymi i
przywiązanymi poddanymi". Wspomniałem wyżej w moich pamiętnikach

background image

o prędkiej odmianie sądzenia, które cesarz powziął w swojej myśli
względem konstytucji. Zaraz po ogłoszeniu tego aktu w. ks. K[on-stanty]
głośno i niejeden raz odezwał się prawie tymi słowami: ,,ja nie radziłem
cesarzowi dawać konstytucji, ale ona daną, więc może zostać". Przez dwa
lata rządził on już samowładnie, przed zwołaniem sejmu trzeba było
zapewnić sobie podobną władzę na zawsze. W. ks. K[onstanty] z
Nowosilcowem znali dobrze niestałość charakteru i słabość umysłu cesarza,
zaczęli działać w tym duchu. Nowosilcow łatwo wyperswadował ministrom
(w każdym kraju nie lubiącym publicznych obrad) rozdrażnić posłów, ażeby
ci swoimi skargami i wyrzutami zniechęcili cesarza i naprowadzili na tę
myśl, że te swobody obok niespokojności Europy są niebezpieczne dla
samej Rosji. Jeszcze po I sejmie cesarz nie mógł się zdecydować, ale na II
sejmie już wyraził, chociaż w umiarkowanych słowach, swoje
nieukontentowanie. I tak w. ks. K[onstanty], i Nowosilcow z pomocą
ministrów zrobili konstytucję martwą. Rząd został w ich ręku, a biedny stary
namiestnik maszyną do podpisywania.
Uczeni ruskie często mówią o historii Polski, znając ją powierzchownie.
Gdyby oni chociaż ją tak mało znali, jak ja znam rosyjską, ale więcej
rozmyślali i starali się lepiej wnikać w jej ducha, porównując obydwie
historie jedna z drugą, toby sami znaleźli wielką różnicę w życiu i
politycznym wychowaniu 2 narodów,

to myślę, że nie pisaliby tych niedorzeczności, które ich uniżają i może
rozwaga mimowolnie zmusiłaby ich do rozsądniejszego sądzenia o rzeczach.
Te dwa narody mają jeden początek (słowiański), lecz Ruś przyjęła jeszcze
obce żywioły, to jest skandynawski (Waragi), fiński i wiele mongolskiego,
przynajmniej ich ducha. Religię chrześcijańską przyjęli Polaki z Czech,
Ruskie z Konstantynopola, chociaż i przedtem ta religia w obydwóch
krajach była już znana. Włodzimierz a bardziej Jarosław urządzili Ruś.
Polskę uporządkował pierwszy król Bolesław Chrobry. Obydwa kraje
również dzielone między członków różnych rodzin wojujących między sobą
i niszczących się wzajemnie. W Polsce, wpośród tych nieporządków,
utworzyła się można arystokracja, która mało podlegała monarchom i często

background image

zrzucała ich z tronu.
Wpośród niezgód i nieporządków Mongoły napadli na kraje ruskie i
osłabionych łatwo zawojowawszy, włożyli na ich mieszkańców ciężkie
jarzmo niewoli trwające około 200 lat.
Tak rozłączyły się te dwa narody i poszły przeciwnymi drogami,
prowadzącymi do niewoli i wolności.
W Polsce Władysław Łokietek, dwa razy wygnany, w trzeci raz
powróciwszy zostawił swój tron spokojnym i utwierdzonym synowi swemu.
To był Kazimierz III zwany Wielkim, Odnowiciel i drugi fundator państwa.
On uporządkował je, podniósł rolnictwo i wprowadził przemysł,

a nade wszystko nadał mu mądre prawa. Po śmierci siostrzeńca jego
Ludwika, króla węgierskiego, powołana została córka jego Jadwiga, która
zaślubiwszy sobie Władysława Jagiełło, przyczyniła się do połączenia się
Polski z obszerniejszą Litwą. Za panowania trzeciego Jagiellona poddały się
Polsce Prusy, później jeszcze Inflanty i Kurlandia. Wyżej wspomniany król
Kazimierz czwarty powołał do obrad liczną i mało oświeconą i niespokojną
szlachtę, która utworzyła izbę poselską i dała z istniejącym dotąd senatem
początek sejmom. Stąd zrodziła się Rzeczpospolita szlachecka podobna
Rzeczypospolitej Mameluków

2

w Egipcie przed przyjściem tam Francuzów.

Pomimo takiej potwornej konstytucji w Polsce była wolność. A wolność
dała oświecenie, bogactwa, potęgę i tolerancję. Szlachta była bitna, senat
mądry, tron szanowany, miasta przemyślne i lud wiejski jeszcze wolny.
Wiele cudzoziemców z różnych krajów przybywało do Polski i znaleźli tu
dobre przyjęcie, wolność religijną i polityczną. I tak w Polsce wolność była
wszędzie, kiedy w Rosji panowały niewola i tyrania.
Po śmierci ostatniego Jagiellona Polaki chcieli jeszcze rozszerzyć swoją
wolność, postanowili ogłosić tron obieralnym i króla dożywotnim, który nie
będąc dziedzicznym panem reprezentował naczelnika Rzeczypospolitej.
Tym sposo-

2

Wojskowo-feudalny stan rządzący Egiptem. Ma-melucy zostali

wymordowani w roku 1811 przez namiestnika Mehmed Alego.

background image

bem równowaga zerwana została. Szlachta codziennie rozszerzała swoje
przywileje, ujarzmiła lud wiejski, z utratą swoich praw upadły miasta. Senat,
podzielony na stronnictwa i frakcje z powodu obieralnej korony, nie tylko
nie chciał zapobiec nierządom szlachty, ale sam je podsycał. Każdy bowiem
znaczący senator starał się zgromadzić około siebie jak największą liczbę
klientów i ich rodzin w celu, jeżeli nie być samemu obranym królem, to
przynajmniej jakiemu książęciu zagranicznemu dopomóc do osiągnięcia
korony i zyskać sobie nadgrodę i wpływ do rządu. Każdy myślał tylko o
sobie samym. Senatorowie [zaczęli] targować się i prześladować tron, a
potem przyzwyczaiwszy się przedawali i ojczyznę. Szlachta służąca im,
także korzystając z tych targów, odwykła od konia i oręża. Podatków nikt
nie chciał płacić, stąd nie mogło być regularnego wojska, które we
wszystkich krajach zaczęto wprowadzać. Młodzież wychowana w szkołach
narodowych, ustanowionych przez Stanisława Augusta, wstąpiwszy na
świat, zaczęła wstydzić się swego położenia. Żądała reform. Nastąpiła
konstytucja 3 maja. Ale już reforma była późna, zepsucie głęboko puściło
swoje korzenie, Rosja miała licznych stronników, zdrada była wszędzie.
Polska walcząc z rozpaczą z dwoma mocnymi sąsiadami za swoją
egzystencją, padła umierająca i trup jej oblany krwią i ranami okryty
rozszarpany został przez dzikich i chciwych zwierzaków.

Rosja, zmuszona iść przeciwną drogą, uspokoiła się. Tatary batogami i
knutami nauczyli wszystkich jej mieszkańców, zacząwszy od książąt do
najbiedniejszego wyrobnika, posłuszeństwa i porządku. Nie racząc
zatrudniać się sami rządem tego kraju i wybieraniem podatków od różnych
małych książąt, postawili na czele ich w. k. włodzimierskich. Książęta
moskiewscy, najmocniejsi między drugimi, zatrzymali księstwo
włodzimierskie w swoim rodzie. Rządząc pod powagą stanów tatarskich
przyzwyczaili Rosję do posłuszeństwa sobie samym. Po uwolnieniu się od
Tatarów w. k[siążę]ta moskiewskie, mając już w ręku władzę, przy ją wszy
tytuł cara i razem system i porządek tatarskie, rządzili Rosją, tak jak oni, a
może z większym jeszcze okrucieństwem. Dosyć wspomnieć Iwana

background image

Groźnego.
Książęta udzielni spodziewali się, że zostawszy swobodni odnowią dawne
kłótnie, wojny domowe i nieporządki, ale tu znaleźli nową władzę. Zaczęła
się uporna walka, powolna i długo trwająca, która skończyła się korzystnie
dla w. ks[ią]żąt moskiewskich. Mali książęta utracili swoje ziemie, policzeni
zostali w liczbę poddanych i często postawieni niżej prostych dworzan,
których cary starali się podwyższać i nadgradzać.
Położenie ludu nie zmieniło się wiele. Lud jednak był tym dowolny, że
podlegał i płacił podatki nie pogannemu carowi tatarskiemu, ale carowi
prawosławnemu, i że nie rabowali go

ochotniki tatarskie i nie obdzierali mieszkańców
małe książęta, dawni ich panowie. [Za] panowania Iwana Groźnego, a
szczególniej Borysa Godunowa, odznaczającego się rozsądkiem i nauką
rządzenia nabytą długim doświadczeniem, Rosja dobrze spojona i obszerna
stała się państwem mocnym i groźnym. Lud posłuszny swoim carom,
doświadczywszy swoich sił w bitwach z Tatarami, zaczął już napadać na są-
siedzkie kraje i duch zawojowań i zdobyczy zaczął już rozwijać się. Wojny
domowe Dymitrów wstrząsnęły ten gmach, ale go nie uszkodziły, bo zasady
były mocne: religia, posłuszeństwo i wierność carom. Piotr W[ielki] dziki,
wro- dzony nie rozwinięty genius[z], ale zawsze ge-nius[z], który sam szuka
i wynajduje nowe drogi. On za pierwszym rzutem oka poznał dobrze różnicę
między Ruskimi i cudzoziemcami i wyższość tych ostatnich i stąd powziął
nadto wysoką o nich opinię, a przeciwnie pogardę wszystkiego, co tylko
nazywało się ruskim, chociaż on sam urodził się i wychował się w tym
kraju. Gdyby to było w jego mocy, toby on nadał nazwiska cudzoziemskie
wszystkim miejscom, miastom, wsiom i ludziom, wprowadziłby język
niemiecki w Rosję, tak jak to zdziałali Araby w podbitych krajach. Ale że
tego jednym razem nie mógł zrobić, więc wypadało to robić cząstkowo.
Uprzedzony, że wszystko dobre jest za granicą, a wszystko złe w Rosji, brał
on stamtąd bez wyboru użyteczne i nieużyteczne i znajdował dobrym, a
przeciwnie odrzucał, cho-

background image

ciażby było coś najlepszego, dlatego tylko, że ono było ruskie. Takowe
odmiany nie mogły się podobać. Lud, duchowieństwo i dworzanie
sprzeciwiali się tym nowościom. Wszystko dawne było u nich święte,
wszystko nowe wzięte od cudzoziemców nie prawosławnych, pogan,
heretyków i papistów było wzgardzone i przeklęte. Rosja obecna była
obszerna, mocna i często prowadziła szczęśliwe wojny, czegóż jej więcej
potrzeba? I czego cudzoziemcy mogą ją nauczyć? Ale Piotr, uparty i
okrutny, postanowił złamać wszystkie przeszkody. Z pałką w jednej, a z
mieczem w drugiej ręce gnał jak stado owiec swoich przestraszonych
poddanych, krzycząc: bydło! Oświecajcie się i bądźcie ludźmi, jak drudzy,
ogólcie swoje brody, zamieńcie swój wygodny i ciepły ubiór krótkim,
wąskim i niewygodnym zagranicznym ubiorem, pokryjcie swoje twarde
głowy perukami, a może tam łatwiej wciśnie się mądrość europejska.
Ponieważ, ażeby podobny monarcha oświecał i cywilizował swych
poddanych dla ich własnego dobra, to jest tak samo, jak utrzymywać, że
ludzie, którzy uczą i przysposabiają psów, koni i innych zwierząt, pracują
dla dobra tychże samych zwierząt, a nie dla swojej własnej korzyści. Toż
samo działał Piotr. Wszystkie jego prace i starania miały za cel jego własny
użytek. Podobny początek oświecenia i cywilizacji nie mógł przynieść, jak
tylko gorzkie i niedojrzałe płody, kupione ceną wiele krwi i łez. Oświecone
tylko zostały wierzchołki gmachu,

a cały budynek był w cieniu i dotychczas niewiele ten cień zmniejszył się.
Jeżeli dodam do tego tę prostą uwagę, że wszystkie despoty chcą zmusić
przyrodzenie samo do posłuszeństwa, żądając, aby na nie przygotowanej
ziemi dziś posiane ziarno jutro wydało płody, to można dobrze sądzić o
skutkach oświecenia Piotra, przeniesionego z cudzych krajów i gwałtownie
narzuconego nie przygotowanej Rosji. Niniejsze panowanie obiecuje wiele
Rosji. Uwolniony z niewoli lud wiejski sam będzie szukał nauki dla swego
własnego użytku, oświecenie pójdzie wolnym, lecz pewnym krokiem i
panowanie Aleksandra II w historii ruskiej będzie zwane wiekiem
Aleksandra II, tak we Francji panowanie Ludwika XIV zowie się wiekiem
tego króla, jak we Włoszech Leona X.
Po ostatnim rozdziale Polski, mieszkańcy tych prowincjów, które

background image

przyłączone zostały do Prus, byli więcej jak dowolni, szczególniej imię
Fryderyka Wilhelma III było już nawet popularne, modlono się szczerze za
niego w kościołach, zapomniano, że on był heretyk, pamiętano tylko, że on
był dobry monarcha. Mniej byli dowolni mieszkańcy Galicji. Wojny, zły
system finansowy i mniejsza łagodność rządu były tego przyczyną. Chociaż
cesarz Franciszek był bardzo dobry i przy tym zwał się cesarzem rzymskim i
królem apostolskim, jednak nie był lubiany. W ogólności pod tymi dwoma
rządami niemieckimi Polaki znaleźli oświecenie, lepsze prawa i
sprawiedliwość. Nauczyli się pewnych sposo-

bów do polepszenia rolnictwa i wielu użytecznych sztuk. Wszystkie te nowe
przedmioty przyjmowano z łatwością, jako pochodzące od ludów
oświeceńszych. Powoli i bez surowości mieszkańcy przywykli do porządku i
posłuszeństwa, poznali ich dobre skutki i polubili ich. Do wojny 1806 roku
rząd pruski był czysto jedyno-władnym i despotycznym rządem. Tam żadnej
instytucji, żadnego organu między monarchą i ludem, ale tam był król
konstytucją żywą i chodzącą, tam były prawa i sądy sprawiedliwe. Jeżeli
urzędnik nadużył swojej władzy względem jakiego mieszkańca, to ten
ostatni zamiast szukania sprawiedliwości u wyższej władzy miał prawo
powołać go prosto do sądu.
Tak przysposobieni Polacy, pod ojcowskim despotyzmem pruskim, odebrali
od Napoleona małą ojczyznę z tytułem Księstwa Warszaw-[skiego].
Konstytucja, król życzeń naszych, mądry i cnotliwy Fryderyk August,
stosunki ciągłe z Francją i wolność ludu wiejskiego, udoskonaliły nasze
wychowanie polityczne. Pierwsze 6 departamentów, tworzące Księstwo
War-szaw[skie], należały do Prus. Mieszkańcy ich, znając się dobrze jako
żyjący pod jednym rządem, składali jakby jedną rodzinę. W 1809 r.
powiększono Księstwo 4 departamentami odłączonymi od Galicji.
Mieszkańców ich znaleziono już niżej w porównaniu z pierwszymi. Ale
następnie pojedynczo przybywający z rosyjskiej Polski tak dalece różnili się,
że niektórych zaledwie można było poznać, że są Polakami, oni

background image

to i sami przyznawali, twierdząc jednak zawsze, że oni w sercu nie przestali
być prawdziwymi Polakami. Takie to piętno, chociaż niegłęboko, wycisnął
w krótkim czasie rząd ruski!
Tak więc nieszczęśliwi i godni politowania ci, którzy dostali się pod
panowanie ruskie! Oni tam nie znaleźli nic takiego korzystnego dla siebie,
uprzedzeni, że nawet Piotr W. urodzony i wychowany w Rosji i z takim
bystrym wzrokiem niczego dobrego tam nie ujrzał i przymuszony był
wszystkiego szukać za granicą, nie chcieli nic przyjmować od Ruskich ani
nawet myśleć, żeby tam było coś korzystnego dla nich. Wszakże tenże Piotr
przyznał Polaków oświeconymi a Ruskich mniej jak ludźmi. Jednym
słowem Polacy stracili wszystko dobre, co posiadali, a nabyli w zamian wad
ruskich. Przy wstąpieniu na tron Aleksandra I kanclerz, zdaje mi się książę
Wołkoński

3

, powiedział, że cesarzowa Katarzyna II odebrała Polakom ich

prawa, a nie dała im w zamian drugich, bo ich sama nie miała. Dalej
twierdził tenże kanclerz, że od śmierci Piotra Aleksander jest pierwszym
prawnym monarchą, gdyż inni jego poprzednicy osiedli tron za pomocą
rewolucji. Żyjąc długo w Rosji miałem sposobność czytać wiele pism
tyczących się tego kraju i porównywać z tym, co czytałem dawniej w
różnych językach. Przekonałem się, że tu jest i wiele nawet było dobrego,
ale trzeba go szukać, a szczególnie między prostym ludem. Ale ten lud jest
nie dowie-

3

Piotr Michajłowicz (1776-1852).

rzający, każdego obcego z wyższej klasy on uważa jako człowieka, który
przyszedł złowić go na kruczki. Jednym słowem lud ruski prowadzony
dobrze w przyszłości obiecuje wiele, ale teraz w tym przechodnim położeniu
wymaga rozsądnego starania.
Kończąc więc te moje myśli rzucone z pamięci tylko, tyczące się historii
tych dwóch narodów, można wyciągnąć następujące konsekwencje:
1) Ruskie i Polaki, wyszedłszy z jednego punktu, szli z początku jedną
drogą, a potem rozeszli się, biorąc drogi zupełnie w przeciwnym kierunku.
Polacy natrafili drogę wiodącą do wolności, a Ruskie zmuszeni zostali iść
drogą wiodącą do niewoli.
2) Polaki wszedłszy dobrowolnie na drogę wolności, mało znający kraj i
straciwszy przewodnika, zabłądzili się, wpadli na bezdroża i znaleźli się
wpośród pustyni. Ruskie, zmuszeni iść przeciwną drogą, znaleźli niewolę i

background image

tyranię, które nie pozwoliły im postępować dalej, ale razem ustrzegły od
zabłądzenia i przepaści.
3) Ruskie oswobodzeni od Tatarów znaleźli drugą, niewiele znośniejszą
niewolę, która ich wiodła do jednego celu, nie pozwalając im od-kłonić się
ani na prawo, ani na lewo od wskazanej im drogi. Polaki bez przewodnika
biegnąc, nie zastanawiając się gdzie idą, zgłodniali i osłabieni, stali się
zdobyczą Ruskich, z pomocą dwóch jeszcze dobrych, podobnych sobie
sąsiadów.

4) Polaki, wychowani w wolności, której nadużywali, nie mogą oswoić się z
Ruskimi wychowanymi w niewoli, ale mocnymi, którzy zabrawszy im
ojczyznę, nie chcą im zostawić nawet imienia Polaka. Stąd nienawiść
Ruskich. Oni nie mogą zapomnieć niesprawiedliwości wyrządzonej
Polakom i chcieliby cały ród z imieniem zetrzeć z powierzchni ziemi.
Dawna przypowieść: skrzywdzony może zapomnieć swoją krzywdę, ale ten,
który mu ją wyrządził, nie tylko nie zapomina, ale zawsze nienawidzi
pierwszego. Jeżeli jeszcze dodam, że Polaki wzbudzają sympatię i że lepiej i
korzystniej są znani w Europie aniżeli Ruskie, nie mający dobrej opinii, to
już jest dostateczna przyczyna do nienawiści i zguby Polaków.
5) Zarzucają, że Polaki byli nierządni, ale nikt nie powie, żeby w ostatnich
czasach napadali na cudze granice, oni szanowali nawet granicę Turków i
Tatar. Cała wina Polaków, że byli słabi. Wszystkie narody wychodząc z
dzieciństwa były niespokojne i daleko więcej rozlewały krwi w wojnach
domowych i religijnych. Nastały i dla Polaków, chociaż późno, lata
dojrzałości i rozsądku, chcieli być rządnymi opierając się na Konstytucji 3
Maja i dziedzicznym tronie. Takowe zbawienne zamiary nie mogły podobać
się drugim rządom, którzy i przyśpieszyli koniec Polski.

Powieść

Żeby jaśniej [przedstawić] życie tych 2 narodów, przytoczę tu małą powieść,
która istotnie daje się mówić w różnych miejscach. W jednym domu było 2

background image

braci. Młodszy, niespokojny i nie lubiący podległości, szedł szukać
szczęścia na świecie. Żyjąc z różnymi ludźmi i w różnych społeczeństwach
nabył pewnego oświecenia i poloru. Był szczęśliwy i nieszczęśliwy, bogaty i
ubogi, jednym słowem on doznawał różnych kolei losu. Starszy brat,
spokojny i ograniczonego umysłu, zostawszy w domu pozostawał pod
okiem ojca, stryjów lub teścia, którzy dawali kierunek jego pracom i surowo
napominali go za każde uchybienie, ale on był poważny, pomnażał swój
majątek i swoją rodzinę. Na koniec zeszli się obydwa bracia. Starszy,
trudząc się ciągle, ale umiarkowanie, zdziałał się mężczyzną mocnym i
prawie żelaznym. Drugi, młody jeszcze, ale osłabiony zbytkiem, a razem
czasami niedostatkiem, żyjąc zawsze niespokojnie i nie mając przy tym
umiarkowania, zdawał się być chorym. Widząc zagrubiałego swego brata,
ten świecki człowiek nazywał go wpółdzikim, podobnym

do niedźwiedzia. Ale ten ostatni, nie znając żartów, zapytał się młodszego,
jaki użytek odniósł ze swojej wolności i ze swego mniemanego oświecenia.
„Ja z ograniczonym rozsądkiem, słuchając starszych i ulegając im mam
dom, rodzinę i obszerną ziemię i przy tym jeszcze mam zdrowie i siłę do
pracy, a ty, słaby, nie możesz trudzić się i pomnożyć swój szczupły
majątek". Z tego wychodziły kłótnie i nienawiści. Skończyło się na tym, że
starszy z pomocą 2 sąsiadów, pod różnymi pretekstami, wyzuli młodszego z
majątku pozostawionego mu przez ojca. Starszy brat, majętny i mocny, dał
im po (kawałku ziemi, a resztę sobie zabrał. Młodszemu bratu kazał żyć w
swoim domu. Lecz, gdy ten nie chciał być spokojnym i przemyślał nad
sposobami odzyskania swojej własności, to bywał często surowo karany.
Kiedy to nie pomagało, to starszy zamyślał odebrać mu i życie.

Dyplomatyczne negocjacje w sprawie Polski

Nieszczęśliwy ten kraj, gdzie jest wielu adwokatów, nieszczęśliwsza Europa
z swoimi legionami dyplomatów. Pierwsi kłócą rodziny, a drudzy szkodliwi

background image

kłócą narody, i to nawet bez żadnej korzyści, jedynie dlatego, ażeby mogli
pisać i pokazywać światu swój dowcip i zręczność i oni naśladują dawnych
teologów, dysputujących ustnie i na piśmie nie dla przekonania swoich
przeciwników i nie dla prawdy i religii, ale dla zjednania sobie oklasków
swojej sekty. Tę myśl nastręczyły mnie niedawno ukończone negocjacje w
sprawie Polski. Lekkomyślnie przedsięwzięte, niezręcznie prowadzone i
śmieszny ich koniec, który zabawił całą Europę.
Jeżeli był cel 3 gabinetów

1

dać przyjacielską radę Rosji (o którą ich nie

proszono), to oni mogli znieść" się ze sobą tylko konfidencjonalnie, lecz
działać każdy osobno. Jeżeli zaś postanowili działać wspólnie (to jest
utworzyć rodzaj koalicji), to najprzód wypadało sobie zadać to pytanie, co
nam wypadnie działać, jeżeli nasze propozycje przyjęte nie będą.
Przyjąwszy

1

Anglii, Francji i Austrii.

takie herkulesowe prace, jakich wymagało komunikowanie każdej noty 2
drugim gabinetom i znowu zwrócenie z poprawkami temu gabinetowi, który
tę notę napisał, zgodzili się przedstawić Rosji ciężko wypracowane wiadome
6 punktów. Jednak zdrowy rozsądek doradzał już, że wypadało najprzód
żądać amnestii i w przypadku nieprzyjęcia jej zakończyć negocjacje.
Chociaż mogli dobrze widzieć, że Rosja, nie chcąc dać żądanej amnestii,
działa nieszczerze, jednak chęć pisania przemogła reguły przyzwoitości i
rozsądku tak dalece, że jeszcze pisaliby może do tego momentu, gdyby na
koniec znudzony ks. Gor-czakow nie powiedział: już dosyć tej zabawy
(satis verborum est)

2

. Co za potrzeba zmusiła ich szukać tych 6 punktów na

księżycu?
Mnie zdaje się, że przyzwoicie j było żądać przywrócenia konstytucję 1815 i
dodać razem „zostawcie Polakom to, co już dane było dawno".
Chwalą ks. Gorczakowa za jego zręczność, że on potrafił zabawić i oszukać
tych 3 dyplomatów, z którymi umawiał się i przez to zyskał czas
przygotowania się do wojny, o której nikt szczerze nie myślał oprócz
cesarza Napoleona. Zastanowiwszy się z uwagą, ja sądzę, że te pochwały są
przesadne. Tu nikt nie oszukał, gdyż każdy został przy swoim. Ministrowie
3 dworów nie przekonali ks. Gorczakowa, że oni mają prawo mieszać się do
spraw Polski, a ten ostatni nie zmusił ich także swoimi dowodami do

background image

wyznania, że oni zrobili ważne uchybienie wdając się w cudze sprawy. Ten
spór przypomina jedno ulotne pisemko,

2

Dosyć słów.

napisane dosyć ostro, które jednak sam Fryderyk W. znalazł dowcipnym.
Ono wymierzone [było] przeciwko 3 monarchom, autorom pierwszego
podziału Polski. Tam wychodzi na scenę jeden bardzo uczony Niemiec,
który jakoby z rozkazu Fryderyka W. czyta napisany przez niego manifest,
usprawiedliwiający rzeczony podział. Manifest zaczyna się tak: „Prawo
przyrodzenia uczy nas, że wszystkie stworzenia słabsze powinny służyć na
pastwę mocniejszym, a ponieważ Polska jest słaba, a my jesteśmy mocniejsi,
więc ona powinna ulec temu przyrodzonemu prawu". Podobny argument,
krótki i jasny, może teraz być użyty z większym skutkiem przez ks.
Gorczakowa i jeszcze z taką konkluzją: porzuciwszy próżną bezgranicę,
przychodźcie na dysputę z kilkakroć sto tysięcy działających dyplomatów,
ciągnących za sobą kilkaset tych maszyn, nazwanych ultima ratio regis

3

, a

znajdziecie nas gotowymi. Wy utrzymujecie za sobą prawo, lecz my mamy
posiadanie i siłę do obrony tego, co posiadamy. Beatus qui tenet.
Daleki jestem nawet od myśli chcieć uwłaczać ks. Gorczakowowi.
Postawiony na ten wysoki stopień wyborem mądrego monarchy, on
zapewne jest godzien ze wszech miar jego zaufania, lecz w tej sprawie nie
mógł wiele odznaczyć się, gdyż z samego początku mógł łatwo widzieć, że
to jest tylko zabawa. Mógłże on sądzić, że to dzieło jest ważne, uznawszy,
że lord Russel upiwszy się na bankiecie odgrażał Rosji, a potem wyspawszy
się i trzeźwy zamilczał. Dodam tylko bez podchlebstwa, że ks. Gorczakow

3

Argument rozstrzygający króla.

znał co działał, a czego drudzy nie znali. Żałuję cesarza Napoleona

4

, że z

podobnymi ludźmi ambarkował się

5

na tę galerę.

Jeszcze tu dodam jedną uwagę. Gdyby te negocjacje, tak jak tu mówię,
pomyślnie ukończone, odsunęli blisko grożącą Rosji wojnę na kilkanaście

background image

lub przynajmniej na kilka lat, to by mogło nazwać się triumfem dyplomacji
ruskiej. Ale zawieszona zaledwie na kilka miesięcy. Nie tylko Rosja, ale
cała Europa stoją w gotowości pod bronią i codziennie zwiększają swoje
uzbrojenia, tracąc swoje zwyczajne dochody, zaciągają nowe długi,
wypłacanie których przekazują swoim potomkom. Naśladując fatalizm
muzułmanów, europejskie rządy nie myślą o odwróceniu grożącej im wojny,
oni tylko z rezygnacją oczekują jej przyjścia. Jeden tylko monarcha znalazł
się, który pomyślał o tym i proponował kongres.
Dawna przypowieść. Rodzaj ludzki jest stado owiec, które idąc jedna za
drugimi, same nie wiedzą, gdzie idą i czego szukają. Chcąc owcom dać
nowy kierunek lub zmusić je do przebycia trudnej przeprawy, dosyć jest
rzucić tam jedną, a reszta pójdzie za nią ochotnie. Pomiędzy owcami na 2
nogach najtrwalsze mają głowy dyplomaty, a może jeszcze dwo-raki.
Niektórzy dyplomaty tak są zajęci swoimi kan-celarskimi zwyczajami,
formami i technicznymi wyrazami i na koniec pewnymi od dawna
przyjętymi metodami, systemami i rutynami, że ich dusze i umysły
pogrążone w tej atmosferze nie są już zdolne oddychać innym, zdrowszym
powietrzem. Każda nowa

4

Napoleona III.

5

Załadował się.

myśl zastrasza ich jako straszna herezja. Starać się sprowadzić z tej drogi, po
której idą, i zmusić ich do szukania nowej, to jest jedno w ich myśli co
wystawiać na zgubę cały rodzaj ludzki. To się stało z proponowanym przez
cesarza Napoleona kongresem. Pomysł godny tej wielkiej głowy, z której
wyszedł. Ale na nieszczęście on jest jeszcze nowy, a może przeciwny
ciasnym i samolubnym widokom gabinetów niektórych wielkich mocarstw,
którzy za pomocą wojny gotują się obedrzeć słabszych, a może i jedni
drugich. Pierwszy lord Russel podniósł swój głos, utrzymując, że to jest
rzecz nie tylko niepraktyko-wana, ale nawet niesłychana w całym świecie
chcieć godzić ludzi zamyślających bić się. Podobne staranie [u]daje się tylko
po ukończeniu wojny, kiedy oba walczący przeciwniki leżą oblani krwią,
prawie bez przytomności, pozwolą robić ze sobą co się podoba arbitrom.
Austria, Prusy, Rosja powtórzyli tę powieść z wariantami, zawsze jednak
twierdzą, że tak działali nasi przodkowie. Lecz pomiędzy średnimi i
mniejszymi państwami, chcącymi zachować, co posiadają, i nie

background image

upatrującymi żadnych korzyści z nieporządków, przyjęły chętnie i
bezwarunkowo przedstawiony projekt, który nie był dla nich zupełnie nowy,
gdyż na konferencjach paryskich wznoszono było, ażeby niedowolne i
poróżnione między sobą rządy przed zaczęciem wojny szukały arbitrów.
Jeszcze tu dodają przeciwniki kongresu - kto będzie egzekwował wyroki
tego areopagu? Na koniec żą-dająprogrammy. Postanowienia rządowe lub
wyroki sądowe nie zawsze po ich ogłoszeniu są wykonywane. Różne tu

zachodzą przeszkody, tak ze strony ludzi, jako też od różnych
nieprzewidzianych okoliczności. Ale prawo przyznane, jeżeli jest
sprawiedliwe, trwa zawsze i może być w swoim czasie przyzwane i odebrać
swój skutek. Jak na przykład w sprawie Polski: niech tylko uroczyście
przyznane będzie nasze prawo, a wtenczas znikną wszelkie wątpliwości w
obliczu Europy, i te nazwiska miatieżników, a nawet jak teraz zaczęli nam
dawać rozbójników, obrócą się przeciwko naszym tyranom.
Programma jest Pokój powszechny i trwały. Ona nie może być inna. Ona jest
w ustach i sercach wszystkich dobrze myślących ludzi. Środki każdy
członek przedstawi, a kongres zrobi wybór. Gdyby kongres był przyjęty, nie
byłoby dziś wojny z Danią. Krew wylana spadnie na głowy ministrów
angielskich.
Któryż jest tak potężny monarcha w Europie, który by ośmielił się
powiedzieć równym sobie monarchom zgromadzonym w celu naradzenia
się: Ja chcę, żebyście naradzali się o tym, a nie o drugim?
Po kongresie wiedeńskim 5 tak zwanych wielkich mocarstw przywłaszczyło
sobie dyrekcję europejskich spraw. Oprócz właściwych każdemu rządowi
nagannych widoków one boją się stanąć przed obliczem zgromadzonych
monarchów (tak jak winowajca nie życzy sobie stawić się przed sądem),
którzy mogą zapytać ich, jak dopełnili przyjętych na siebie obowiązków?
Kiedy Europa idzie olbrzymim krokiem i potrzebuje mądrego i ciągłego
kierunku, one ślepe i głuche pozwolili jej stanąć nad przepaścią. Gdyby te
wielkie mocarstwa nie stawiali się między rządami

background image

mniejszych państw jak poddanymi, toby ich monarchowie, stanąwszy na
czele, wiedliby ich prostą drogą do zamierzonego celu, jak to działa cesarz
Napoleon.
Zamiast tych niepozornych i nic nie znaczących przeciwko kongresowi
argumentów mógłby lord Russel powiedzieć: „Jeżeli wojna jest napisana w
księdze przeznaczenia, to wszystkie nasze starania dla umknięcia jej będą
próżne. Co ma być, to i będzie". Można tu jeszcze [dodać] dawną sentencję
jakiegoś mędrca: On n'evite [pas] sa destinee

6

. To dałoby pewną powagę

słowom lorda Russel.
Dla rozwinięcia tych pięknych myśli można dodać, że wszystko tu jest
znikome i śmiertelne, tyle potężnych narodów już nie istnieje i Europa
podległa temu losowi. Ale na to można powiedzieć, że narody, tak jak
pojedyncze ludzie, żyją niejednakowo. Jedni żyją krótko, drudzy długo;
czasem słabego złożenia człowiek prowadząc się mądrze i umiarkowanie
przedłuży swoje życie do późnej starości, a przeciwnie mocny kończy swoje
życie w młodości, nadużywając swych sił.
Przed rewolucją francuską znaleźli się tacy ludzie, którzy głośno twierdzili,
„że gotuje się Europie wielka katastrofa z powodu, że nadto błyszczy".
Ponury J. J. Rousseau radził i zalecał wszystkim bogatym uczyć się rzemiosł
w celu zapewnienia sobie sposobu do życia, jeżeli to nagłe wstrząśnienie
pozbawi ich majątku. Słowa jego na ten raz nie były stracone. Nauka
rzemiosł weszła w modę i znalazła miejsce?

9

Nie unika się swego przeznaczenia.

w wychowaniu młodzieży. Porównując stan moralny i umysłowy
owoczesny z dzisiejszym, to każdy może śmiało powiedzieć, że nauki w
rzeczonym czasie zaczęły tylko wychodzić z dzieciństwa i że dziś robią
olbrzymie kroki. Każdy dzień przynosi nam nowe odkrycie lub
udoskonalenia dawnych. Sposoby materialne, zrodzone przez te same
wynalazki, jako to: par[a], elektryczność i żelazne drogi, połączyły między
sobą odległe narody, ułatwiły wzajemne komunikacje, tak co w jednym
kraju zrobiono lub pomyślano, to staje się własnością innych krajów. Ludzie
wyżsi, stojący na czele innych narodów, znosząc się z sobą utworzyli i
zorganizowali prawdziwą rzeczpospolitę uczonych i przedsięwzięli
przysposabiać materiały dla wybudowania wielkiego gmachu i podnieść go
wyżej obłoków, a tym samym daleko zostawić za sobą zamiar budujących

background image

ową wieżę babilońską, którzy ją tylko chcieli podnieść do obłoków. Koniec
prędki i gwałtowny tej bajecznej lub alegorycznej budowy przypomina nam,
że wszystko, co nas otacza, włącznie nas samych, jest nietrwałe a tym mniej
jeszcze dzieła ludzkie. Każdy przedmiot, doszedłszy do swego najwyższego
punktu (apogee), schyla się do upadku, lecz jeżeli ten przedmiot
nadprzyrodzonymi tylko sposobami doprowadzony został do swego
wzrostu, to upadek jego będzie zawsze prędki. Tyle już sławnych narodów
znikło z powierzchni ziemi, istnienie których zachowała nam historia, mniej
lub wiece] pewna lub wątpliwa. Jednak może o większej daleko części nie
wspomniała wcale. Świadczy to ta nowa część świata - Ameryka, gdzie w
pośrodku odwiecznych lasów odkrywają materialne pomniki

żyjących tam kiedyś narodów. Europa błyszczy i wznosi się wysoko, lecz
obok tego mocno starzeje się, jak to twierdzą powszechnie i jak to
utrzymywał Napoleon. Powiedziałem już wyżej, w jakim poruszeniu są
umysły i jak usilnie starają się wyjść ze swego niniejszego położenia, nie
mogąc i nie zgadując czym drugim lepszym można by go zamienić i gdzie
szukać tego lepszego. Same nauki, tak zbawienne i najlepsze, rodzą nowe
pomysły i wynikające z tego dysputy i sprzeczki, które druk ogłasza jeszcze
niedojrzałemu ludowi. Różne sposoby dają zręczność prędkiego nabycia
bogactwa, rozprzestrzeniają zbytek, zgorszenie i zepsucie obyczajów, które,
jak świadczy historia, najwięcej przyczyniły się do upadku dawnych, a
szczególnie wolnych narodów. Gdyby jeszcze te bogactwa były rozdzielone
proporcjonalnie, zbliżone do równości, toby nie było tak wielkiej różnicy
między ludźmi żyjącymi jednych obok drugich. W Londynie, gdzie są
zgromadzone bogactwa całego świata, można arystokracja, tracąc spore
dochody na zaspokojenie swoich kaprysów, urojeń i fantazji, zadziwia świat
cały, gdy obok ich pałaców są obszerne oddziały miasta, zamieszkane przez
biednych ludzi, żyjących wpośród błot i w zapowietrzonej atmosferze, gdzie
gnieżdżą się choroby, zepsucia obyczajów i zbrodnie. Klasa tych proletarów
jest we wszystkich europejskich krajach, ale najliczniejsza jest w Anglii i
Irlandii. Te proletary zaczynają już domagać się swego miejsca na słońcu i
nie chcą dłużej zostawać w cieniu.
A rządy co o tym myślą? Wiele z nich, szczególnie średnich i mniejszych
państw, może by chcieli zgro-

background image

madzić się około Napoleona i szukać ocalenia w kongresie, ale większe sieją
między nimi niezgody i niedowierzania. Anglia, która uniknęła rewolucji i
wyciągnęła z niej korzyści, spodziewa się, że z tej, która się teraz gotuje,
odniesie większe korzyści, a szczególnie uniżenie lub zniszczenie Francji.
Taki widok powierzchni ziemi. Jeżeli podniosę mój wzrok w górę, to widzę
tam zbierające się czarne chmury, grożące huraganami i piorunami. Jeżeli
nakłonię moją głowę i przyłożę ucho, to słyszę głos spragnionej ziemi
wołający krwi. Boże miłosierny, czy liż najlepsze nasiona rzucone na tę
ziemię nie mogą wzrastać nie oblane potokami krwi i skropione łzami
ludzkimi! Twoja tylko mądrość i potężna prawica mogą zbawić biedne i
obłąkane ludy! Mądrość bowiem ludzka jest niedostateczna, a ramię krótkie
i słabe. Jeżeli Ty odmówisz im swej pomocy zostawując ich igrzyskiem
rozhukanych namiętności, to wszystkie nieszczęścia zleją się na nich tak, że
niszcząc się wzajemnie, przemienia w pustynie swoje dziś kwitnące kraje i
wtenczas ujrzy świat z zadziwieniem wyzutą ze swoich ozdób Europę, jak
biblijską wdowę w włosiennicy, z głową usypaną popiołem, siedzącą na
rozwalinach swych dawniej kwitnących miast i opłakującą śmierć swoich
dzieci, przypominając przeszłą wielkość chwały i bogactwa, które jej
pierwszeństwo w świecie dawały.

Modlitwa

Il y a quelque chose en haut qui derange les desseins des mortels.
Boże Wielki! Ty podzieliłeś ziemię między narodami i językami, żeby
każdy naród żył w oznaczonym mu miejscu, skropiwszy tę ziemię potem
swoim za życia, pomieszał po śmierci swoje popioły i przydał jej płodności.
Z tej przyczyny koczujące, a nawet dzikie ludy szanują i kochają tę ziemię,
na której urodzili się i wzrośli, i na której żyli i umarli ich przodkowie.
Narody osiadłe jeszcze więcej mają przyczyn kochać swoją ojczyznę i
poświęcać jej swoje istnienie, gdyż od dzieciństwa pracowali nad jej
polepszeniem i zostawili tam w wielu miejscach ślady swoich trudów i
często broniąc ją skropili krwią swoją. Stąd więc pochodzi, że straciwszy

background image

swoją ojczyznę człowiek przestaje prawie być człowiekiem. Źli, chciwi i
niesprawiedliwi tyrany mieszają ten przyrodzony porządek, tak jak mieszają
go codziennie we wszystkich społeczeństwach złoczyńcy.

Wzrastają i kwitną społeczeństwa, skoro Twoja Opatrzność daje im jedność,
zgodę i dobrą radę i oddalając od nich szkodliwe żywioły wstrzymuje i
uśmierza straszne rozrywy ludzkich namiętności. Chylą się i upadają, jeżeli
im usuniesz swojej pomocy, odbierzesz im radę i jedność, wystawiając ich
na igrzysko żywiołów i namiętności ludzkich.
To się stało z nieszczęśliwą Ojczyzną moją! Twoja Opatrzność zesłała na
ziemię naszą Wielkiego Boha- tera, który nam wskrzesił część ojczyzny i
razem oddał nam króla życzeń naszych w osobie mądrego i cnotliwego
Fryderyka Augusta. Takowe dobrodziejstwa wlały w serca nasze nadzieję,
że cierpienia nasze wkrótce skończą się i zacznie się pomyślna przyszłość.
Niestety, niedługo trwało to omamienie! Straciwszy mocnego protektora,
zostaliśmy sierotami wobec naszych dawnych nieprzyjaciół, nie wiedząc
gdzie zwrócić obłąkany wzrok nasz. W tej niepewności zjawia się nam
Aleksander, ofiarując nam pomoc i potężne swoje ramię. Podobny cud
uważając, dobry Boże, jako znak Twojej litości, składaliśmy Tobie dzięki,
że skłoniłeś na naszą stronę serce monarchy narodu, który był odwiecznym i
strasznym naszym nieprzyjacielem. Ujrzeliśmy później, że ten monarcha nie
zasłużył być naszym protektorem i ojcem, i dlatego odmówiłeś mu swojej
mądrości, wytrwałości w dobrem i błogosławieństwa. Twierdzono nam o
rozsądku i umiarkowaniu Mikołaja. Lecz w samej rzeczy on pokazał, że
podobnych monarchów dają niebiosa na ukaranie narodów. Zadziwiające
dzieła, które zaczął wykonywać wiedziony mądrością i ludz-

kością Aleksander II, obiecywały nam pomyślną przyszłość, jednak pod
panowaniem jego zlały się na nas największe klęski, jakich mogliśmy tylko
kiedyś doświadczać.
Zgrzeszyliśmy może, że aż nadto pokładaliśmy nadziei w ludziach, z
których chociaż niektórzy z nich są potężni i mądrzy, jednak nie przestając
być ludźmi, są tylko ślepymi narzędziami Twej woli. Doświadczywszy aż

background image

nadto niestałości ludzi i straciwszy w nich zaufanie, obracamy serca i
umysły nasze do Ciebie, Boże Ojcze powszechny! Twoja Opatrzność, która
nie zapomina o najmniejszym swoim stworzeniu i która słyszy głos małej w
gnieździe ptaszyny wołającej o żywność i zadowalnia ją, słyszy głosy
milionów biednych ludzi.
Błagamy Cię, miłosierny Boże! Oddal od nas ten kielich, z którego z
obrzydzeniem i wstrętem tak długo pijemy, lub daj nam od razu wypróżnić
go aż do dna i uleczyć nasze boleści. Lecz jeżeli zechcesz jeszcze
doświadczyć nas i oczyścić z nieprawości naszych, przedłużając boleści
nasze, wlej w serca nasze ufność w Tobie, a ta ufność da nam odwagę,
wytrwałość i cierpliwość i razem zachowa nas od rozpaczy.
Uzbrojeni ufnością w Tobie, my nie boimy się rad i chęci naszych
prześladowców, z których jedni chcą nam wydrzeć religię ojców naszych, a
drudzy zetrzeć nas z powierzchni ziemi. Jęki i płacz żyjących, krew drogich
ofiar wylana i poświęć ona dla dobra ojczyzny, modły dusz poległych jej
cnotliwych synów, które są już przed obliczem Twoim, dają nam nadzieję,
że koniec cierpień naszych zbliża się. Jeżeli będzie wola

Twoja, to podniesiesz z prochu wybawiciela, dasz mu mądrość i potęgę jego
słabej ręce, i on uzbrojony pójdzie w Imię Twoje i zawstydzi możnych i
zmusi ich do wyznania, że jeszcze jest coś wyższego w górze, które miesza
zamiary śmiertelnych. Il y a quel-que chose en haut qui derange les desseins
des mor-tels.

background image

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Walerian Łukasiński Pamiętnik
Lukasinski Walerian Pamiętnik
Łukasiński Walerian Pamiętnik
Pamiętamy o Janie Pawle II
Pamiętnik z powstania warszawskiego, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
Fotowoltaniczne panele, PAMIĘTNIK
Trzeba pamiętać o bhp przy trudnych warunkach atmosferycznych, budownictwo, Uprawnienia budowlane, p
Rosyjski aktor Aleksiej Dewotczenko nie żyje. Znaleziono go w kałuży krwi, PAMIĘTNIK
O czym powinien pamiętać projektant domowej instalacji wentylacyjnej, ۞ Dokumenty, UPIĘKSZAMY MIESZK
Głosy po śmierci Papieża, # Autobiografie,biografie,wspomnienia i pamiętniki
pamiętnik
KARTKA Z PAMIĘTNIKA ANTYGONY
Pytania jakie pamiętamy
PAMIĘTNIK SKAWIŃSKIEGO TYTUŁOWEGO LATARNIKA
COP (pamiętnik)
[demo] Pamiętniki Hakerów
Kostek Łukasiewicz Kałaczyński Optymalizacja tras transportu

więcej podobnych podstron