Aleksander Gieysztor Nieuchronność Powstania Warszawskiego

background image

W 55. rocznicę Powstania Warszawskiego publikujemy artykuł z roku 1994 Aleksandra Gieysztora,
nieżyjącego już wybitnego historyka i byłego oficera Biura Informacji i Propagandy (BIP) Komendy
Głównej Armii Krajowej. (AMK)

Nieuchronność Powstania Warszawskiego

JAK Z TRAGEDII GRECKIEJ

ALEKSANDER GIEYSZTOR

Zdaniem Charlesa de Gaulle'a, wypowiedzianym już w roku 1942, oswobodzenie Francji

nie powinno było nastąpić bez powstania narodowego, bez własnego wkładu Francuzów w

odzyskanie pełnej niepodległości. We francuskiej Resistance żywiono przekonanie, że

mimo ryzyka strat od nieprzyjaciela, a także politycznej żywiołowości, należało

zerwaniem się do walki, także w stolicy, potwierdzić suwerenność narodu-państwa na

obszarze uwalnianym spod okupacji niemieckiej i kolaboracyjnej czapki Vichy. Wybuch

insurekcji paryskiej poprzedzony wcześniejszymi strajkami, nie bez wahań co do terminu,

nastąpił 19 sierpnia 1944 r. - w zależności od zbliżającej się ofensywy aliantów, lecz bez

uzgodnienia z nimi. Bezzwłocznie zwrócono się z Paryża o pomoc. Decyzja gen. Dwighta

Eisenhowera, aby przyspieszyć natarcie drugiej dywizji pancernej gen. Leclerca w

kierunku stolicy, zapadła 24 sierpnia, a więc po pięciu dniach mało skoordynowanych

walk, zresztą nie bez rozejmu. Decyzja pomocy powstaniu wynikła z bezpośredniego

nacisku gen. de Gaulle'a i sytuacji w mieście, i jak to określił jeden z ludzi bliskich de

Gaulle'owi, "aby uniknąć nowej Warszawy." W stolicy przywrócono suwerenność wolnej

Francji i jej władzę, co stanowiło najistotniejszą osnowę triumfalnego wejścia 26 sierpnia

gen. de Gaulle'a do Paryża.

Przed podobnym - mimo wszelkie dramatyczne różnice - dylematem wyzwolenia bez
powstania czy wyzwolenia dzięki powstaniu stanęła też Polska walcząca.

background image

Odpowiedź padła wcześniej niż w Paryżu, bo 1 sierpnia 1944 roku. Bilans Powstania

Warszawskiego przytłacza jednak każdą możliwą odpowiedź i każe ją zmienić - w

perspektywie półwiecza - na inne pytanie: czy istniała w oczach ówczesnych rzeczników

politycznych i dowódców wojskowych Polski podziemnej możliwość wyboru? W tejże

perspektywie jawi się powstania nieuchronność, która nosi cechy tragedii greckiej, od

pełnego złych znaków prologu po katastrofalne rozwiązanie.

Rzeczpospolita znalazła się w ciągu pięciu i pół roku pod szczególnie ciężką i niszczącą
okupacją niemiecką. Z drugiej, bo wschodniej strony, rozbiór polskiego obszaru państwowego
przyniósł Związkowi Sowieckiemu blisko jego jedną trzecią, która dostała się w kleszcze nie
mniej dotkliwego systemu stalinowskiego. Na obszarach zajętych przez Niemców poczynając
od zalążka sił zbrojnych, powstałego nazajutrz po kapitulacji Warszawy we wrześniu 1939,
od pierwszych form konspiracji politycznej przez rozwinięcie się upełnomocnionych przez
Rząd RP władz cywilnych i komendy głównej siły zbrojnej, powstało i okrzepło polskie
państwo podziemne, zanim pojawiło się u progu roku 1944 takie określenie.

Warszawa była jego stolicą skupiającą kierownictwa obu pionów. W świadomości wielu jej
mieszkańców, ale i kraju, miała szczególne obowiązki. Wśród ludności Warszawy zarysował
się spory trzon szczególnie czynny w walce bieżącej.

Zagłada getta w roku 1943 zdawała się, zapowiadać podobny los Polakom przy gwałtownej
odmianie sytuacji. Ludwik Landau pod 20 XI 1943 w swoim dzienniku zapisał: "Raz po raz

background image

powtarza się porównanie z tym, co zrobili Niemcy z Żydami: czy i nas to nie czeka?".
Falowanie nastrojów ulicy w ciągu lat okupacji miało rozleglą amplitudę. Rok 1944,
zwłaszcza od inwazji aliantów w Normandii i postępów natarcia sowieckiego, przyniósł
narastające w całym tym wielkim mieście napięcie aż do kulminacji w ostatnim tygodniu
lipca.

Plan zwany "Burzą"

Własnym wkładem bojowym Polski podziemnej w końcową, jak się wydawało, fazę
zwierania się frontów na wschodzie miał być opracowany w listopadzie 1943 roku
plan działania, zwany "Burzą." Zakładał on wejście oddziałów Armii Krajowej,
znajdujących się już w polu, i tych jeszcze w podziemiu, we współdziałanie taktyczne
z armią sowiecką i jej przyczółkami partyzanckimi. W bliskiej przyszłości plan
operacyjny przewidywał powstanie zbrojne pod trzema warunkami do spełnienia: aby
było powszechne w całym kraju, aby było gwałtowne w ataku na garnizony niemieckie
na zapleczu frontu i aby trwało krótko ze względu na stan uzbrojenia i liczebność
oddziałów gotowych do walki.

Warunkom tym zaprzeczyły wydarzenia. Cofający się front spychał na nasze obszary
liczne i nadal sprawne w boju oddziały niemieckie, co uniemożliwiało poderwanie do
powstania powszechnego. Pozostawało natomiast miejsce na starcia w pobliżu frontu,
na wzmożoną akcję dywersyjną i sabotażową.

Plan "Burza" w zmodyfikowanej postaci uruchomiono wiosną 1944 roku.

Oddziały Armii Krajowej dzielnie walczyły z Niemcami na zapleczu frontowym,
wchodziły w kontakt z partyzantką sowiecką, niekiedy i z wojskiem sowieckim. Po
sukcesach i zwycięstwach lokalnych przesuwanie się frontu na zachód prowadziło
jednak wszędzie do rozbrajania oddziałów Armii Krajowej przez władze sowieckie,
do deportacji oficerów i przymusowego wcielania do armii polskiej tworzonej w
Związku Sowieckim.

Wkład militarny realizacji planu ,Burza" - najpoważniejszy na Wołyniu i
Lubelszczyźnie w lutym-czerwcu i w czasie walk o Wilno w lipcu 1944 - dostarczał
rządowi w Londynie ważkich argumentów wobec aliantów.

Ukazywał nieustępliwość kraju wobec Niemców i pokazywał walor działań Armii
Krajowej. Zaprzeczał propagandzie sowieckiej, która przypisywała opór zbrojny w
kraju wyłącznie organizacjom komunistycznym. Wśród napływu alarmujących
wiadomości, które nadchodziły od dowódców "Burzy" z zaplecza frontu, władze
wojskowe i cywilne w kraju, podobnie rząd RP w Londynie, trzymały się tej samej

background image

linii działania: bezwzględna walka z Niemcami, współdziałanie taktyczne z wojskiem
sowieckim mimo braku porozumienia politycznego i operacyjnego.

Tymczasem zaś Polska legalna nie była już jedyną Polską na scenie politycznej i
militarnej. W kraju w początku stycznia 1944 komuniści, którzy w walce podziemnej
kraju przedstawiali sobą skromny, lecz aktywny ułamek, powołali w Warszawie
Krajową Radę Narodową oraz Armię Ludową. Już w maju 1943 powstała w Związku
Radzieckim I Armia Wojska Polskiego i weszła do operacji frontowych w
październiku tegoż roku. Dwie misje komunistów krajowych, jedna w marcu, druga w
czerwcu, udały się przez front z Warszawy do Moskwy. Spotkały się ze Związkiem
Patriotów Polskich powołanym do życia przez Stalina, który zamyślał utworzyć z tej
podstawy zalążek innego rządu polskiego. Latem 1944 roku, gdy armie sowieckie
przekroczyły Bug, 2l lipca powstał Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, który
następnego dnia ogłosił w Chełmie swój manifest polityczny.

Geneza stalinowskiego rozwiązania sprawy polskiej tkwi w dotkliwie przeżytym
kompleksie klęski w wojnie 1920 roku i w pierwszym odwecie dokonanym w 1939
roku, który przyniósł rozbiór Rzeczypospolitej między III Rzeszę i Związek Sowiecki.
Zaraz po 17 września przystąpił on do integracji państwowej przypadłych mu
obszarów. Aż do czerwca 1941 srożył się tam terror stalinowski. Setki tysięcy ludzi
wywożonych na wschód i owe kilkanaście tysięcy oficerów polskich, jeńców nie
wypowiedzianej wojny, którzy ulegli masakrze w marcu i kwietniu 1940 roku, są tego
krwawym świadectwem. Ani przez chwilę Stalin nie zamyślał oddania ani piędzi
ziemi zdobytej na Polsce czy Finlandii. Co najpóźniej w 1943 roku narodził się plan
poddania znacznej części Europy pod wpływ sowiecki, który miał się umacniać w
miarę powodzenia wojennego i przybierać postać programu imperialnego wraz z
tworzeniem państw od Związku zależnych. W ciągu paru lat następowało to przy
zgodzie aliantów, wymuszonej wkładem sowieckim w wojnę. Znamy na tej drodze
pierwszy wielki sukces Stalina. Na konferencji aliantów w Teheranie, w końcu
listopada i początku grudnia 1943 roku, Franklin D. Roosevelt i Winston Churchill
wyrazili zgodę na zarys celów wojny i organizacji powojennej Europy. Co się tyczy
Polski, Stalin uzyskał zgodę na granicę sowiecką na Bugu. W pierwszych miesiącach
1944 roku rząd brytyjski, działając jako mediator, wywierał presję na rząd RP na
emigracji, aby przyjął on nową granicę państwową. Stał się też rzecznikiem żądań
Stalina co do zmian w składzie rządu polskiego. Wiadomo już było o przygotowaniach
komunistów polskich w Moskwie, aby utworzyć rząd konkurencyjny. Nacisk sowiecki
na zakłopotanych, lecz akceptujących plan Stalina Brytyjczyków, głębokie zauroczenie
nim Roosevelta, przyspieszenie działań na różnych frontach - wszystko to sprawiało,
że przewidziana na koniec lipca podróż do Moskwy premiera Stanisława
Mikołajczyka zapowiadała się dramatycznie. Pozbawiony wsparcia aliantów
zachodnich Mikołajczyk w imieniu swego rządu i narodu, który już raz przeciwstawił
się jednemu totalitaryzmowi, nie mógł nie wypowiedzieć innego nie wobec naruszenia
integralności i uzależniania kraju przez obce mocarstwo. Rozwiązanie kompromisowe
fundamentalnej sprzeczności interesów Polski i Związku Sowieckiego nie mieściło się
w możliwościach rządu polskiego; nie widział ich też obóz sprawujący władzę w
kraju. Jak wiadomo z dalszego przebiegu zdarzeń, warianty kompromisowe - zarówno
czeski z Beneszem, jak polskiego Rządu Jedności Narodowej z Mikołajczykiem -
pogrzebane zostały wraz z umocnieniem się imperium sowieckiego.

background image

Powstanie przewidziano na 3-4 dni

W ostatniej dekadzie lipca 1944 roku potoczyły się zdarzenia rozstrzygające o losie
Warszawy. Ofensywa sowiecka zbliżyła się ku Wiśle, i zdołała doprowadzić do
utworzenia przyczółków na jej brzegu zachodnim; jeden z nich znajdował się w
odległości 45 km na południe od stolicy. Władze niemieckie - zresztą nie bez
nerwowości związanej z konsekwencjami zamachu Stauffenberga [na Hitlera] -
wydały 25 lipca rozkaz ewakuacji swej administracji z Warszawy. 27 lipca gubernator
warszawski kazał rozplakatować nakaz dostarczenia w ciągu dwu dni stu tysięcy ludzi
do budowy rowów przeciwczołgowych na przedpolach Warszawy.

Rozkaz nie został ani wykonany przez ludność stolicy, ani też egzekwowany przez
władze niemieckie, które wracały do stolicy. Przedpole wschodnie Warszawy tworzyło
wtedy rodzaj półkola o dwudziestoparokilometrowym promieniu, mieszcząc wówczas
nie więcej niż dwie dywizje i dwieście czołgów. Rozpoznanie bojowe ze strony
sowieckiej docierało do najbardziej wysuniętych posterunków obrony. Jako
przygotowanie propagandowe, 29 lipca radio moskiewskie w języku polskim
powtórzyło kilkakrotnie apel do ludu Warszawy:

"Uderzcie na Niemców. Udaremnijcie ich plany burzenia budowli

publicznych. Pomóżcie Armii Czerwonej w przeprawie przez Wisłę,

przysyłajcie wiadomości, pokazujcie drogi. Milion ludności Warszawy

niech stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich

najeźdzców."

Gdy przedpole wschodnie Warszawy odczuwało już nacisk sowiecki, na południe

od miasta niemiecka obrona nie była jeszcze zorganizowana. Siły niemieckie w

Warszawie trudno było ocenić wobec ich wzmożonej mobilności; główny trzon

stanowiły bataliony policyjne dochodzące 20 tysięcy; niektóre z nich podlegały

ewakuacji. Siły własne, wedle zdania dowódcy walk powstańczych, gen. Antoniego

Chruściela "Montera," na lewym brzegu Wisły liczyły około 40 tys. żołnierzy, z tego

zapewne nie więcej niż jedna szósta w pełni uzbrojona; Armia Ludowa oddała mu

następnie 800 ludzi.

31 sierpnia o godzinie 18.00 gen. Tadeusz Bór-Komorowski jako komendant główny
Armii Krajowej podjął decyzję wybuchu powstania w dniu następnym i
zakomunikował ją pełnomocnikowi rządu, Janowi Stanisławowi Jankowskiemu.
Decyzja dojrzewała od tygodnia. Podjęto ją z jednej strony na podstawie rozpoznania
sytuacji frontowej, a z drugiej w związku z przewidywanymi zamiarami niemieckimi
wobec ludności miasta w przededniu natarcia sowieckiego, a więc brutalnej ewakuacji
i zniszczeń zabudowy.

Zaraz po kapitulacji powstania w jednym z oflagów powstał zapis rozumienia sytuacji
w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. Warto go zacytować jako
wyraz ówczesnych przekonań:

background image

"Wojskowo - powstanie w Warszawie miało opanować miasto i

ułatwić operację sowiecką na tym odcinku frontu, politycznie -

pokazać oblicze antyniemieckie oraz naszą wolę pozostania

gospodarzami swego kraju, z pewnym ukrytym stanowiskiem

wrogim wobec jednostronnych prób Moskwy rozwiązywania sprawy

polskiej. Dalszy popowstańczy rozwój sytuacji politycznej

prowadziłby - przy zakładanym automatyźmie działań wojennych -

do stworzenia w kraju bazy dla powrotu części przynajmniej Rządu

Londyńskiego i ułożenia stosunków z Moskwą i Lublinem na

podstawie nowego wkładu Polski walczącej w tę wojnę -

oswobodzenia stolicy kraju własnymi rękami."

Stawką były więc wyzwolenie i niepodległość.

Operacja powstańcza miała zaskoczyć garnizon niemiecki, unieruchomić komunikację
przez stolicę i w stolicy, zaatakować siły nieprzyjaciela w bezpośredniej bliskości
frontu, i ułatwić w ten sposób zajęcie miasta przez siły sowieckie. Walki
przewidywano na 3-4 dni, miały zakończyć się zwycięstwem przed wejściem sił
sowieckich do miasta. Powstanie przetrwało dni 63, dni bardzo długich, dni zaciętych
walk oddziałów bojowych z udziałem ludności cywilnej, dni znaczonych goryczą
osamotnienia i rosnącą beznadziejnością sytuacji.

Zły los podważył rachuby Komendy Głównej. Natarcie na garnizon niemiecki

popołudniem 1 sierpnia było połowicznym tylko zaskoczeniem. Komunikację

nieprzyjaciela sparaliżowano jednak dość skutecznie, a nawet wyrąbanie

przelotowości tras mostu Kierbedzia i kolejowego nie przywróciło ich pełnej dlań

użyteczności operacyjnej. Siły nieprzyjaciela wprowadzone do walki okazały się

duże, podobnie jak ich straty, ponad 20 tysięcy zabitych, straty ciężko opłacone

stratami powstańców. Powstanie pozostało przez dwa miesiące gospodarzem

background image

Śródmieścia, a przez tygodnie w innych dzielnicach. Przeżyły one w walce czas

niepodległości i wolności.

Siły sowieckie stanęły nieruchomo na pozycjach za Wisłą i za przedpolem Warszawy.
Dopiero w ciągu ostatnich dwóch tygodni powstania dokonały one działań taktycznych
bez realnych widoków i sukcesu.

Ze strony Komendy Głównej przeprowadzono, dziś to wiemy, mylną ocenę położenia
wyjściowego. W chwili, gdy pobierano decyzję powstania, wieczorem 31 lipca, na
przedpolu wschodnim stolicy siły niemieckie doznały poważnego wzmocnienia w
postaci korpusu pancernego, który zaraz wszedł do boju. Bitwa zgrupowań pancernych
niemieckich i sowieckich rozgorzała w odległości 20 km na wschód od Warszawy,
zakończyła się 6 sierpnia niepowodzeniem sił sowieckich i zatrzymaniem ich na
przedpolu. Ale już 8 sierpnia dowódca frontu - są tego ślady - marszałek Konstanty
Rokossowski przedstawił plan nowej ofensywy, do której mógłby użyć siły dające mu
pełną przewagę nad nieprzyjacielem. Stalin tego planu nie zaakceptował, bo, być może
nawet już 2 sierpnia - ciągle czekamy na ujawnienie podstawowych dokumentów z
archiwów rosyjskich - wydał dyrektywę przejścia na tym froncie do obrony.
Przyczółek pod Sandomierzem został ściągnięty, a pod Magnuszewem ograniczony.
Przedpole warszawskie zostało utrzymane przez Niemców aż do 14 września, gdy
armia sowiecka, licząca w swych szeregach także oddziały polskie uformowane przy
jej boku, dotarła i zajeła całą Pragę, stając oko w oko z miastem lewobrzeżnym
płonącym w walce.

Główny zawód tkwił w kalkulacji politycznej. Jak po latach pojmował to gen. Bór-
Komorowski:

"Pomyłka polegała na tym, że według naszej oceny względy natury

wojskowej, dążenie Rosji do szybkiego powalenia Niemiec, będą

miały przewagę nad innymi. Okazało się, że było inaczej."

Ze strony niemieckiej, także po latach, zapisano zdziwienie gen. Heinza

Guderiana, że szansy, jaką dawało powstanie Armia Czerwona nie wykorzystała,

choć mogła. Stalin wzburzony powstaniem, które godziło w jego najdalsze zamiary

i bieżące działania, okazał się twardym oponentem w spotkaniu z Mikołajczykiem

w Moskwie 3 i 9 sierpnia. 13 sierpnia agencja TASS ogłosiła komunikat zrzucający

"odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie na środowiska emigracyjne w

Londynie." Zatrzymanie frontu sowieckiego aż do połowy września wyjaśnia się

przede wszystkim tą postawą.

Zdławienie powstania w ostatecznym wyniku przyszło z obu brzegów Wisły, co
nie mieściło się w jakiejkolwiek rachubie szans.

Decyzja odmowy wszelkiej pomocy wyraziła się w zablokowaniu baz lotniskowych na
Ukrainie dla powietrznej pomocy alianckiej, która startować musiała z baz włoskich.
Pod koniec walk, gdy armia sowiecka znalazła się na brzegu praskim, doszło do
dwóch desantów na brzegu lewym, opłaconych przez użyte do nich oddziały armii
gen. Zygmunta Berlinga najcięższymi stratami - 4 tysiące poległych - i

background image

niepowodzeniem przy braku wsparcia ogniowego artylerii sowieckiej. Pomoc lotnicza
z tychże powodów przyszła ze strony sowieckiej za późno. Po kapitulacji zdanego na
wygasłe własne siły powstania, co nastąpiło 2 paździemika, miasto zostało
ewakuowane z mieszkańców. Przetrwała do tego czasu w wysokim stopniu zabudowa
uległa systematycznemu podpalaniu i burzeniu. Gdy oddziały ze wschodu weszły do
Warszawy 17 stycznia [1945], ujrzały przed sobą morze ruin. Wyzwoliły już nie ludzi,
ale rozwalisko miasta.

Klęska nie pesymistyczna

Debata nad Powstaniem Warszawskim liczy już lat pięćdziesiąt, ujawniając

głębokie różnice poglądów i osądów. Przeciężki bilans strat materialnych,

gospodarczych, kulturalnych, a nade wszystko straszliwe liczby strat ludzkich,

szacowanych na 150 do 200 tysięcy zabitych, w przeważającej większości ludności

cywilnej, ujmowano jako akt oskarżenia tych, którzy powstanie wywołali.

Zarzucano im niesłuszność opcji politycznej, brak dostatecznego rachunku ryzyka

operacji.

background image

Tłumaczyć przegraną jest zawsze ciężko. Na pewno - jak z rozbiorami Polski w

końcu XVIII wieku - powody klęski tkwią i w tym wypadku w przewadze zbrojnej

obu zaborów, ale szukać można i wśród tych, którzy tej przewadze ulegli, a

wreszcie i tam, gdzie raz zapadłe rozstrzygnięcia makropolityczne skazywały

Polskę na satelitarny los w obrębie wschodniego imperium. Zwycięstwo Stalina i

wprowadzenie przezeń do Europy systemu państw uzależnionych od Związku

Sowieckiego zamknęły możliwości dyskusji i badań na długie lata, a potem je

ograniczały. To, co można by nazwać oficjalnym stanowiskiem głoszonym w kraju,

sprowadzało się do piętnowania nieodpowiedzialnej, a tragicznej w skutkach -

cytata ze Stalina - "awantury politycznej." Nie uchodziło wprawdzie zaprzeczać

heroizmowi walki, zarówno oddziałów zbrojnych, jak ludności cywilnej, ale

potępiano przywódców i dowództwo. Indoktrynacja szła głębiej w opanowywanie

czasu historycznego, sprzyjając gruntowaniu postaw realizmu politycznego i

głoszeniu daremności powstań, za które płacono tak wysoką cenę.

background image

Równolegle najpierw tliła się, potem rosła legenda powstania osnuta zrazu na

tradycji ustnej, potem dobijająca się druku, ujawniana na emigracji, uporczywa w

kraju, która doszukiwała się w zrywie i wytrwaniu powstańczym wartości godnych

przekazu synom i późnym wnukom. Jeszcze raz sięgano do klęski, która scala

naród więcej niż zwycięstwo, bowiem w pamięci społecznej powstanie zapisało się

przede wszystkim jako bój o wolność w ogóle, a więc o to, czego nie dostawało

przez wiele lat polskiemu dziś.

Przypływy i odpływy liberalizacji systemu władzy po roku 1956, a zwłaszcza po 1970,
pozwalały w różnym wymiarze i w różnej konsekwencji na publikację świadectw
zwłaszcza czynu militarnego, i ocen poza wersją oficjalną, która z wolna płowiała.

Przeszłość staje się zrozumiała i nabiera sensu, gdy się na nią patrzy nie tylko z
dystansem wobec zdarzenia, ale ze znajomością ujawnianych z latami reperkusji.
Nawet w głębi nocy stalinowskiej kołatało się w kraju poczucie, że bez powstania
1944 roku i okazanej w nim determinacji walki, kraj mógłby zaraz po wojnie stać się
siedemnastą republiką Sowietów.

W pół wieku po zamknięciu epoki jałtańskiego ładu, po wymazaniu rozbioru Europy
dokonanego przez aliantów, po pięciu latach niepodległości zewnętrznej i wolności
wewnętrznej, można pełniej, niż przez wiele dziesięcioleci było to możliwe, rozumieć
i cenić uczucia i wolę tych, którzy od dowódców po najmłodszych żołnierzy walkę
powstańczą podjęli, a także - uznawać ich racje.

background image

W roku 1944 pytania: wyzwolenie przez powstanie, czy wyzwolenie bez

powstania, w Warszawie nie sposób było postawić. Stawką powstania było

wyzwolenie sprzężone z niezawisłością, stawką przegraną w koniunkturze

europejskiej lat czterdziestych, ponowianą z sukcesem w latach osiemdziesiątych.

Polityka 29/1941, Warszawa 16 lipca 1994

Copyright © 1997-1999

Zwoje


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nieuchronność Powstania Warszawskiego Aleksander Gieysztor Zwoje
Pamiętnik z powstania warszawskiego, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
gra Rozkaz specjalny, Prywatne, Przedszkole, Powstanie Warszawskie
Przedstaw przebieg powstania warszawskiego44 roku
POWSTANIE WARSZAWSKIE dzień po dniu
Harcerska Poczta Polowa w Powstaniu Warszawskim polsihresistance ak org
Walki na początku powstania, Prywatne, Przedszkole, Powstanie Warszawskie
Twierdza Warszawa, Prywatne, Przedszkole, Powstanie Warszawskie
Literatura współczesna - stresazczenia, opracowania1, Pamiętnik z powstania warszawskiego, Pamiętnik
gra Hydraulik, Prywatne, Przedszkole, Powstanie Warszawskie
Pamiętnik z powstania warszawskiego, Streszczenia
Powstanie Warszawskie
Druga strona wojny w 'Pamiętnikach z Powstania Warszawskiego'
!! Wypracowania !!, 88, POWSTANIE WARSZAWSKIE (l
04 Powstanie Warszawskie scenariusz
Powstanie Warszawskie
04 Powstanie Warszawskie scenariuszid 5151
Powstanie Warszawskie. Prezentacja., prezentacje

więcej podobnych podstron