VERONIQUE WOLF
ZOSIA Z ZAPAŁKAMI
Oficyna wydawnicza RW2010 Poznań 2015
Redakcja: Joanna Ślużyńska
Korekta: Robert Wieczorek
Redakcja techniczna: zespół RW2010
Copyright © Veronique Wolf 2015
Okładka © Mateo 2015
Utwór bezpłatny,
z prawem do kopiowania i powielania, w niezmienionej formie i treści,
bez zgody na czerpanie korzyści majątkowych z jego udostępniania.
Aby powstał ten utwór nie wycięto ani jednego drzewa
Dział handlowy:
marketing@rw2010.pl
Zapraszamy do naszego serwisu:
www.rw2010.pl
Veronique Wolf
R W 2 0 1 0 Zosia z zapałkami
Włosy miała długie i jasne. Oczy niebieskie, szeroko otwarte, ciekawe świata.
Promieniowała blaskiem. Uroda była jedyną rzeczą, której inne dzieci jej zazdrościły.
W trosce o jej bezpieczeństwo i spokój opuściłyśmy nasz dom, w którym rękoczyny
i pijaństwo były na porządku dziennym. Schronienie dała nam moja babcia, starsza
i schorowana kobieta. Zajęłyśmy jeden mały, ale przytulny pokój. Przez pierwsze
tygodnie upajałyśmy się swobodą i ciszą, która nas otaczała; żadnych krzyków,
awantur i dźwięków tłuczonego szkła. Zaczęłam snuć plany na przyszłość. Każdy
dzień spędzałam nad ogłoszeniami prasowymi w nadziei, że znajdę pracę. Jeździłam
pod wskazane adresy, telefonowałam z pobliskiej poczty. Nie było łatwo. Większość
rozmów miała podobny przebieg:
– Jakie ma pani wykształcenie? – pytali.
– Średnie.
– Gdzie pani ostatnio pracowała?
– Prowadziłam dom – odpowiadałam, mając wrażenie, że wyznaję coś złego.
– Przykro nam. – Bezradnie rozkładali ręce.
Sytuacja wyglądała beznadziejnie, ale nie rezygnowałam. Na razie musiałam
zadowolić się zasiłkiem z Opieki Społecznej, złożyłam też wniosek o przyznanie
alimentów. Pieniądze wystarczały jednak tylko na bardzo skromne wyżywienie. Zosia
po etapie zachłyśnięcia się beztroską, zapragnęła czegoś więcej.
– Mam dziurę w rajstopach – powiedziała, gdy odbierałam ją ze szkoły.
– Nie martw się – pocieszyłam ją. – Zaszyjemy, gdy tylko wrócimy do domu.
– Nie chcę, żebyś mi zaszywała. – rzekła naburmuszona.
– Dlaczego, kochanie? – zdziwiłam się.
– Wyrzuć je – powiedziała ze złością. – I kup mi nowe!
– Nie mam pieniążków na nowe – próbowałam jej to jakoś wyjaśnić.
– Zawsze tak mówisz. – Wyrwała rączkę z mojej dłoni i do samego domu
maszerowała kilka kroków przede mną, obrażona na cały świat.
3
Veronique Wolf
R W 2 0 1 0 Zosia z zapałkami
***
– Jedz – rzekłam, patrząc na Zosię, która od dłuższego czasu bawiła się łyżką.
– Nie lubię tej zupy – odpowiedziała niegrzecznie.
– Masz zjeść tę zupę – wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
Wzbierała we mnie złość. To jedyny ciepły posiłek, jaki miałam, a ona
grymasiła. Zupy dodatkowo zagęszczałam mąką, aby były syte. Spojrzałam na nią
ponownie. Nabrała gęsty wywar łyżką, z grymasem niechęci na buzi, i wlała
z powrotem do talerza!
– Masz natychmiast zjeść zupę! – usłyszałam swój krzyk.
Nawet nie wiem, kiedy złapałam Zosię za ramię i mocno nią potrząsnęłam.
– Natychmiast! – znów krzyknęłam.
Zobaczyłam w jej oczach strach i łzy. Wstałam i wyszłam z pokoju. Było mi
okropnie przykro. Żal wypełnił moje serce, chciało mi się płakać. Wzięłam głęboki
oddech i wróciłam do małej. Siedziała skulona, bezgłośnie łkając. Przytuliłam ją
mocno.
– Przepraszam, kochanie – szepnęłam. – To się już więcej nie powtórzy –
obiecałam.
Wybuchła głośnym płaczem, wyrzucając z siebie swój smutek. Gdy przestała,
powiedziałam:
– Jeśli zjesz choć trochę, przeczytam ci bajkę.
Odwróciłam twarz w drugą stronę. Wiedziałam, że powinnam już dać spokój, ale
nie potrafiłam. Źle się czułam, próbując ją przekupić, jeszcze gorzej krzycząc.
***
Czytałam jej wieczorami przed zaśnięciem. Zawsze była to jedna z „Baśni” Andersena
– książki, którą zabrałam z domu rodzinnego. Innej nie miałyśmy. Mała nocna lampka
dawała delikatne światło. W pokoju panował półmrok, który wypełniały słowa baśni.
4
Veronique Wolf
R W 2 0 1 0 Zosia z zapałkami
Przenosiły nas w odległy świat. Oczyma wyobraźni widziałyśmy inne miejsca,
krajobrazy, innych ludzi. Łączyło nas jedno: ich losy były równie smutne jak nasze
życie. Jednak w tych chwilach, gdy siedziałyśmy obok siebie, wpatrzone w pożółkłe
stronice, opatulone kołdrą tak, aby ciepło naszych ciał nie wydostało się na zewnątrz,
czułyśmy magiczną bliskość. Zosia szczególnie upodobała sobie baśń o dziewczynce
z zapałkami. Zakończenie bardzo ją wzruszało. Za każdym razem musiałam wycierać
łzy spływające po jej policzkach.
– Zosiu, to tylko bajka – tłumaczyłam. – Masz już siedem lat. Jesteś dużą
dziewczynką. Musisz wiedzieć, że bajki to wymyślone historie.
– To znaczy, że tak naprawdę ona by nie umarła? – dopytywała z nadzieją
w głosie.
– Myślę, że jest wielu dobrych ludzi, którzy kupiliby od niej zapałki –
odpowiedziałam, zastanawiając się, czy naprawdę tak uważam.
– Przed zaśnięciem będę sobie o niej myśleć – rzekła sennie. – O tym, jak zarabia
dużo pieniążków, jak... – Jej słowa stawały się coraz bardziej ciche, rozmazane.
Po chwili usłyszałam regularny oddech córki. Pachniała mydłem dziecięcym
i sennymi marzeniami.
***
Odebrałam Zosię ze szkoły jak zwykle. Była naburmuszona. Przez całą drogę ze
szkoły do domu nie powiedziała ani słowa. Moje pytania kwitowała wzruszeniem
ramion. Dopiero późnym popołudniem zapytała:
– Co to znaczy „klepać biedę”?
– To znaczy, że ktoś jest biedny – wyjaśniłam pełna złych przeczuć.
– A dlaczego my nie możemy być bogate? – Rozpłakała się.
Nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Przytuliłam ją mocno do siebie.
5
Veronique Wolf
R W 2 0 1 0 Zosia z zapałkami
– Dziewczynki w klasie powiedziały – zdecydowała się w końcu uchylić rąbka
tajemnicy – że nie będą się ze mną bawić, bo ja nic nie mam, żadnych swoich
zabawek, i one wciąż muszą mi pożyczać. – Pociągnęła nosem. – Potem odpychały
mnie, a Iza powiedziała, żebym poszła dalej klepać biedę, i bardzo się śmiała. – Łzy
leciały ciurkiem po jej twarzy, a cieniutki głos drżał.
Gładziłam rozpaloną główkę, ocierałam policzki i tuliłam Zosię mocniej
i mocniej. Krwawiło mi serce. Bolała też bezradność. Bo cóż ja mogłam jej ofiarować
oprócz matczynej miłości, głębokiej i bezkresnej jak ocean? Siedziałam tak, dławiąc
się swoją biedą. Czułam złość do wszystkich matek, które pozwalały zabierać
dzieciom zabawki do szkoły. Potem odzywał się rozsądek. Też bym pozwalała Zosi
schować lalkę do tornistra, gdyby ją miała. Myślałam o tym, jak znieść to wszystko.
Jak pomóc Zosi to wytrzymać? Jak zapewnić jej lepsze życie? Miałam świadomość,
że sama miłość nie wystarczy, nie zaspokoi nawet głodu.
– Mamo – z zamyślenia wyrwał mnie głos córki – poczytasz mi?
– Tak – odparłam.
– „Dziewczynkę z zapałkami”?
Przytaknęłam, zanim jednak otworzyłam książkę, zapytałam:
– Czym tak chętnie bawią się twoje koleżanki?
– Lalkami Barbie – odparła. – Są takie różne. Jedna w stroju sportowym, a inna
w sukni wieczorowej. Jest też panna młoda – opisywała je z rozmarzeniem w głosie.
***
Nazajutrz rano Zosia skarżyła się na ból brzucha. Podejrzewałam, że to małe oszustwo
z jej strony. Na wszelki wypadek zmierzyłam jednak temperaturę. Była w normie.
– Zosiu, boli cię brzuszek czy po prostu nie chcesz iść do szkoły? – zapytałam.
Spojrzała na mnie badawczo, jakby chciała wyczytać z moich oczu, co uczynię,
jeśli powie prawdę.
6
Veronique Wolf
R W 2 0 1 0 Zosia z zapałkami
– Nie chcę iść do szkoły – oznajmiła. – Ale brzuszek też mnie boli – dodała
asekuracyjnie.
– Wiem, że jest ci przykro, gdy dzieci ci dokuczają, ale musisz chodzić do szkoły
– powiedziałam zdecydowanie. Podeszłam do łóżka i przykucnęłam obok. – To nie
twoja wina, że jesteśmy biedne. Nie musisz się tego wstydzić. Gorzej jest mieć
pieniądze zarobione nieuczciwie. Lub kradzione – dodałam pospiesznie, widząc, że
moje wyjaśnienia są dla niej niejasne.
Kiwała potakująco główką, robiąc przy tym poważną minkę, ale odnosiłam
wrażenie, że wolałaby posiadać zabawki kupione za kradzione pieniądze, niż nie mieć
ich w ogóle. Dla siedmiolatka liczy się mieć albo nie mieć. Reszta jest abstrakcją.
Sama zresztą nie wiedziałam, jak bym zareagowała, dostawszy propozycję zarobienia
pieniędzy w sposób nielegalny. Gdybym nie musiała nikogo zamordować, pewnie
bym ją przyjęła. Dla Zosi! Powstrzymać mógłby mnie jedynie brak odwagi albo, jak
kto woli, tchórzostwo i strach, że jak mnie złapią, to pójdę do więzienia, a Zosia
zostanie sama. Uczciwość? To dobre dla bogatych. Im łatwiej sobie na nią pozwolić.
Bieda często nie pozostawia wyboru. Moje własne myśli mnie przerażały. Nie miałam
jednak na nie wpływu.
– Obiecuję, że zrobię wszystko, aby znaleźć sposób na zarobienie pieniędzy –
usłyszałam swój głos. – Będę szukać pracy tak długo, aż znajdę. A za pierwsze
zarobione pieniądz kupię ci lalkę Barbie.
Słowa, które powiedziałam, dla Zosi były jak zaklęcie. Nie zaczęła skakać
z radości po łóżku ani też nie rzuciła mi się na szyję. Patrzyła przed siebie w
przestrzeń, twarz jej wysubtelniała i pojawił się na niej leciutki uśmiech. Wzrok miała
nieobecny. Czułam, że w swojej wyobraźni bawiła się już lalką, dotykała ją rękoma,
przebierała w różne ubranka. Była szczęśliwa. Moja córka była szczęśliwa! Po raz
pierwszy od bardzo dawna! Na ten krótki moment opuściły ją wszystkie troski. Duszę
7
Veronique Wolf
R W 2 0 1 0 Zosia z zapałkami
miała lekką jak piórko. By móc zatrzymać tę chwilę, powtórzyć ją, bez wahania
obrabowałabym bank, gdybym tylko potrafiła. Zrobiłabym prawie wszystko.
– Pomogę ci – zaszczebiotała. – Zarobić te pieniążki – dodała i powróciła w świat
swoich fantazji.
***
Pozwoliłam zostać jej w domu. Nie miałam sumienia odbierać jej marzeń i rzucać
w brutalną rzeczywistość. Tym bardziej że ja z tym dniem również wiązałam pewne
nadzieje. Po tygodniach spędzonych nad ogłoszeniami prasowymi umówiłam się
w końcu na spotkanie. Pewna rodzina potrzebowała kogoś do prowadzenia domu
i opieki nad dzieckiem; pięć dni w tygodniu przez osiem godzin dziennie. Zosia
zostawałaby po lekcjach w świetlicy. Nie chciałam zbyt wiele sobie obiecywać, gdyż
bałam się rozczarowania. Wychodząc, zostawiłam Zosi wskazówki, co może robić,
a czego nie podczas mojej nieobecności. Na spotkanie dojechałam punktualnie.
– Miałam mieć dziś wolny dzień – oznajmiła młoda kobieta, wpuszczając mnie
do środka. – Niestety zadzwonili z pracy i muszę jechać. – Uśmiechnęła się. – Zacznie
pani od zaraz. Jeśli się pani sprawdzi, dostanie pani tę pracę. – Krzątała się
pospiesznie. – Tutaj jest lista pani obowiązków. – Podała mi kartkę. – Na szczęście
spisałam ją wczoraj wieczorem. Michaś jest u siebie w pokoju. Ogląda bajki na wideo
– mówiła chaotycznie, zakładając płaszcz. – Michał! – krzyknęła w stronę schodów. –
Przyszła do ciebie nowa pani!
Gdy wyszła, poszłam na górę. Michał, początkowo naburmuszony, okazał się
miłym pięciolatkiem i szybko doszliśmy do porozumienia. Pomógł mi nawet
w przygotowaniu obiadu, ubijając z pasją mięso drewnianym tłuczkiem, a ja patrząc
na to mięso myślałam o Zosi i walczyłam z pokusą, aby nie schować choć jednego
kawałka do torby. Czułam też wewnętrzny niepokój. Co robi moje dziecko? Przecież
już tak długo mnie nie ma, myślałam.
8
Veronique Wolf
R W 2 0 1 0 Zosia z zapałkami
Na szczęście mama Michała nie spóźniła się. Dostałam tę pracę i zaliczkę. Chyba
niezręcznie jej było w związku z sytuacją, w jakiej mnie rano postawiła. Uradowana
pędziłam do domu jak na skrzydłach. Pogoda była paskudna, ściemniło się i zacinał
deszcz ze śniegiem. Wciąż denerwowałam się, jak sobie radzi Zosia, ale jedną rzecz
musiałam jeszcze zrobić. Do hipermarketu wpadłam jak szalona, o mało nie łamiąc
nóg na śliskich kaflach. Stoisko z zabawkami znajdowało się nieopodal wejścia.
Z wypiekami na twarzy przyglądałam się miniaturkom idealnej kobiety z włosami
blond. I nagle! Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Między regałami, na
różowym stojaku z napisem PROMOCJA, stały w rzędach, ubrane w kwiaciaste
bluzki i uśmiechały się do mnie. Podeszłam i drżącą ręką wzięłam jedną spośród
wielu. Zapłaciłam i co sił w nogach pobiegłam do domu.
***
Wyłoniła mi się z ciemności jej postać. Była skulona z zimna, dreptała w miejscu,
przestępując z nogi na nogę. W blasku latarni spostrzegłam, że w wyciągniętych przed
siebie rączkach trzyma kilka pudełek zapałek. Jeszcze kilka kroków i już byłam przy
niej.
– Nigdy więcej tego nie rób – powiedziałam ze ściśniętym gardłem, obejmując ją
czule.
– Ja tylko chciałam pomóc – wykrztusiła.
– Chodź – powiedziałam. – Zrobię ci gorącej herbaty.
Z torby wyjęłam Barbe w kwiaciastej bluzeczce. Włożyłam jej do zmarzniętych
dłoni. W jej oczach ujrzałam łzy. Moja mała córeczka! Moja Zosia z zapałkami!
Płakała ze szczęścia!
9
Veronique Wolf
R W 2 0 1 0 Zosia z zapałkami
Oficyna wydawnicza RW2010 oferuje:
Veronique Wolf: MOJA MAMA PIJE
Moja mama pije to historia alkoholizmu matki, widziana oczami jej córki. Dziewczynka, uczennica
podstawówki, nie rozumie istoty choroby alkoholowej. Miota się między miłością a nienawiścią do
własnej matki. Nie potrafi poradzić sobie z emocjami. Dzięki ojcu i wsparciu przyjaciół dojrzewa
jednak do tego, by spojrzeć swoim demonom w twarz, uporać się ze wstydem i poczuciem winy.
Siła utworu polega na przeniesieniu punktu ciężkości narracji z osoby uzależnionej na osoby
współuzależnione, które cierpią nie mniej niż sam chory. Autorka porusza także kwestię polskich
stereotypów, choćby sztandarowego przekonania, że pijącego mężczyznę można zrozumieć, ale
kobieta-pijaczka to wstyd, skandal i obraza boska.
Joanna Łukowska: DRESZCZE
Opowiadane przez narratorów historie dotykają przeżyć bolesnych, nierzadko traumatycznych, po
których pozostają widzialne i niewidzialne blizny; opisują stany, kiedy śmierć wydaje się jednym
rozwiązaniem; wnikają w świat niesamowity, z pogranicza horroru, thrillera, fantastyki; zagłębiają się
w szarość ludzkiej samotności...
Nie wierzymy w duchy, anioły, zjawiska paranormalne, ale czasem ten niezwykły świat przenika do
naszej rzeczywistości. Sądzimy, że bohaterowie są tylko w telewizji, ale mijamy ich każdego dnia, na
ulicy, w pracy, w domu... Myślimy, że zło przytrafia się innym – dopóki nie dotknie nas swoimi
zimnymi palcami, nie złapie za gardło, nie ściśnie za serce. Czasem mrok staje się codziennością,
a śmierć kusi brakiem odczuwania, czasem wampir wyziera z oczu bliskiej osoby, a potwór śpi tuż
obok...
Obok mnóstwo się dzieje. Rzeczy niezwykłych, strasznych, porażających, przyprawiających nas
o dreszcze strachu, obrzydzenia, niedowierzania, ale też ulgi i podziwu. Z otchłani ratuje nas miłość,
przyjazna dłoń, drugi człowiek. Bo sami dla siebie jesteśmy demonami i aniołami.
Emma Popik: TAJEMNICE EMILKI
Zadawaj pytania i szukaj odpowiedzi.
Tajemnice Emilki to opowieść o wrażliwej, ciekawej świata dziewczynce, która nawet nie
podejrzewa, jak wiele zmieni w jej życiu jedno wydarzenie, jeden sekret. Emilka zaczyna inaczej
postrzegać świat wokół siebie. Próbując rozwikłać zagadkę kociąt, poznaje tajemnice innych.
Zaczyna zadawać pytania, których wcześniej nie zadawała. I widzi rzeczy, na które przedtem nie
zwracała uwagi.
Kto porzucił kotki pod płotem? Kim są sieroty europejskie? Czemu chłopcy się biją? Dlaczego
bibliotekarz w ciepły dzień chodzi w szaliku? Kto mieszka w dzikim sadzie? Kto rozmawiał pod
oknami dziwnie trzaskającym głosem? Co ukrywa Babcia? A Jolka? Co znaczy grzeczność Nuli?
Jaki naprawdę jest Aki? Co trzyma w swojej wielkiej torebce pani Rysia? Może dobre wychowanie?
Czy bliźnięta mogą być zupełnie do siebie niepodobne?
Wiele pytań zaprząta Emilkę, która podąża od jednej przygody do drugiej, od jednego sekretu do
drugiego. Niepostrzeżenie kształtuje się charakter Emilki – staje się coraz silniejsza, odważniejsza
10
Veronique Wolf
R W 2 0 1 0 Zosia z zapałkami
i pewniejsza siebie. Zdobywa wiedzę, jak odmawiać, gdy nie chce czegoś zrobić, i jak nie
przejmować się tym, na co nie ma wpływu.
Monika Gabor: UWAGA NA MARZENIA
Trzy różne kobiety – trzy różne historie.
Podglądamy miłosne i życiowe perypetie trzech przyjaciółek. Każda z nich jest inna, każdej przytrafia
się coś innego, każda inaczej reaguje.
Iza, aktywna zawodowo, ambitna i kompetentna, również prywatne życie bierze we własne ręce,
dokonując wyborów na przekór wszystkim i wszystkiemu. Dąży do celu, którym jest szczęście, nie
słuchając rad i nie bacząc na konsekwencje.
Marta to domatorka spełniająca się w roli żony, matki, gospodyni domowej. Rozwód jest dla niej
szokiem, zarazem początkiem zmian. Jak wpłynie na nią rozpad rodziny? Czy będzie umiała jeszcze
komukolwiek zaufać?
Julia wiedzie życie, o którym marzy każda z nas. Kochający mąż, mądra córka, satysfakcjonująca
praca... Gdzie tkwi haczyk? Czy traumatyczne dzieciństwo wypłynęło na wybór zawodu? Czy można
być jednocześnie lojalną przyjaciółką, kompetentnym psychologiem i uczciwym człowiekiem? A gdy
trzeba wybrać...
Katarzyna Woźniak: SKRZYDŁA AZRAELA
To opowieść o czterech przyjaciołach, mieszkających w internacie o zaostrzonym rygorze
wychowawczym. Każdego dnia chłopcy podejmują walkę nie tylko ze szkolnymi problemami, ale
również z własnymi kompleksami i złymi wspomnieniami. W odnalezieniu spokoju ducha wspiera
ich nowo przybyły do szkoły nauczyciel. Stosując nietradycyjne metody nauczania, wprowadza
w życie szkoły nieco światła i nadziei. Kiedy uczniowie zaczynają wierzyć we własne siły i lepsze
jutro, dochodzi... Przeczytajcie! Pierwsza część książki to przede wszystkim zbiór obrazów,
w których bohaterowie doskonalą się i zbierają doświadczenie. Rozliczenie z nauk wieku dziecięcego
następuje w drugiej części powieści.
Ewa Bauer: W NADZIEI NA LEPSZE JUTRO
Powieść przedstawia historię młodej kobiety, która bardzo pragnie być szczęśliwa. Pomimo
przeciwności losu i osobistych tragedii, jakie ją spotykają, wciąż wierzy, że prawdziwa, wierna
i uczciwa miłość istnieje. Losy Anny przeplatają się z losami dwóch innych kobiet, których życie
również nie układa się tak, jakby sobie tego życzyły. Bohaterowie przechodzą metamorfozy,
podejmują różne – nie zawsze słuszne – decyzje. W odwiecznej walce dobra ze złem, marzenia
ścierają się z rzeczywistością, pragnienia z sumieniem. Emocje w tej książce grają główną rolę. Czy
w poszukiwaniu miłości wolno wszystko?
11