Anzelm z Cantenbury
PROSLOGION
przełożył Tadeusz Włodarczyk
z: Anzelm z Cantenbury, Monologion, Proslogion,
Biblioteka Klasyków Filozofii, Wyd. Nauk. PWN 1992, s. 137-173.
WSTĘP
Kiedy już pod wpływem przynaglających mnie próśb niektórych braci wydałem
pewne dziełko jako przykład medytacji nad racjonalnością wiary
prowadzonych przez kogoś, kto cicho z sobą samym rozprawiając, wydobywa
na jaw to, czego nie zna, dostrzegając, że stanowi ono splot wielu zazębiających
się wzajemnie argumentów, zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie
można by znaleźć jednego argumentu, który poza sobą samym nie wymagałby
żadnego innego do wykazania, że jest słuszny, i sam jeden wystarczałby do
stwierdzenia, że Bóg naprawdę jest i że jest najwyższym dobrem, nie
potrzebującym żadnego innego, a którego wszystkie inne rzeczy potrzebują do
tego, by być i być w sposób dobry, jak również [do wykazania] tego
wszystkiego, w co wierzymy odnośnie do substancji bożej. Kiedy tak często i z
całą pilnością zwracałem moją myśl do tego [zagadnienia] i niekiedy wydawało
mi się, że można już uchwycić to, czego szukałem, a kiedy indziej wymykało się
zupełnie przenikliwości umysłu, w końcu, tracąc nadzieję, chciałem odstąpić od
tego jakby od szukania rzeczy, której znalezienie jest niemożliwe. Gdy jednak
chciałem ową myśl zupełnie od siebie odsunąć, by na próżno zajmując mój
umysł nie przeszkadzała w innych [zajęciach], w których mógłbym zrobić
postępy, wówczas wbrew mej woli i na przekór przyjmowanej postawie
obronnej, coraz bardziej i bardziej zaczęła narzucać się z pewnego rodzaju
natręctwem. Któregoś dnia, gdy byłem zmęczony gwałtownym opieraniem się
jej natręctwu, w trakcie tej walki myśli ukazało mi się w taki sposób to, w
[znalezienie] czego zwątpiłem, że z całym zapałem podjąłem tę myśl, którą z
niepokojem od siebie odrzucałem.
Sądząc zaś, że gdyby zostało spisane to, ze znalezienia czego ja się cieszyłem,
mogłoby to spodobać się komuś, kto by to przeczytał, napisałem niniejszą
rozprawkę na ten temat i kilka innych, przyjmując postać kogoś, kto usiłuje
wznieść swój umysł do kontemplowania Boga i próbuje zrozumieć to, w co
wierzy. Ponieważ zaś sądziłem, że ani to [dziełko], ani tamto, o którym wyżej
wspomniałem, nie jest godne miana książki, ani też tego, by umieścić na nich
nazwisko autora, a jednak nie uważałem też, by można je było rozpowszechniać
bez jakichś tytułów, które by w pewien sposób zachęcały do ich przeczytania
kogoś, w czyje ręce by się dostały, przeto każdemu z nich nadałem własny tytuł:
pierwsze nazwałem: Przykład medytacji nad racjonalnością wiary , a drugie:
Wiara poszukująca zrozumienia. Kiedy już jednak obydwa zostały przez wielu
przepisane z tymi właśnie tytułami, wielu - a najbardziej przewielebny
arcybiskup Lyonu Hugo, pełniący w Galii obowiązki legata apostolskiego, który
nakazał mi to powagą apostolską - wymusiło na mnie, abym umieścił przed
nimi moje imię. Aby wypadło to zręczniej, pierwsze nazwałem: Monologion to
znaczy: "rozmowa z samym sobą", drugie natomiast: Proslogion to jest: "mowa
skierowana do kogoś".
Rozdział 1
Pobudzenie umysłu do kontemplowania Boga
Nuże więc, słaby człeczyno, oderwij się nieco od swych zajęć, schroń się na
chwilę przed naporem twych burzliwych myśli. Odrzuć teraz przytłaczające
[cię] niepokoje i odłóż na później wyczerpujące cię troski. Zajmij się nieco
Bogiem i spocznij w nim na chwilę. "Wejdź do izdebki" twego umysłu, wyrzuć
[z niej] wszystko oprócz Boga i tego, co cię wspomaga w poszukiwaniu go, i
zamknąwszy drzwi, szukaj go. Mów teraz, całe serce moje mów teraz do Boga:
"Szukam oblicza twego, oblicza twego, o Panie, poszukuję" ".
Teraz więc, o Panie, Boże mój, poucz moje serce, gdzie i w jaki sposób ma
ciebie szukać, gdzie i w jaki sposób ciebie znaleźć. Panie, jeżeli tutaj ciebie nie
ma, to gdzież mam cię nieobecnego szukać? Jeżeli zaś jesteś wszędzie, to
dlaczego nie widzę cię obecnego? Ale z pewnością zamieszkujesz światłość
niedostępną. A gdzie jest światłość niedostępna? Albo też, w jaki sposób
przystąpię do światłości niedostępnej? Albo kto mnie zaprowadzi i wprowadzi
do niej, bym mógł ciebie w niej ujrzeć? A dalej, po jakich znakach, pod jakim
obliczem mam ciebie szukać? Nigdy cię nie widziałem Panie, Boże mój, nie
poznałem twojego oblicza. Cóż uczyni, najwyższy Panie, cóż uczyni ten twój tak
bardzo oddalony od ciebie wygnaniec? Cóż uczyni twój sługa, starający się o
twoją miłość, a daleko odrzucony od twego oblicza? Gorąco pragnie cię widzieć,
a zbyt ukryta jest przed nim twarz twoja. Pragnie przystąpić do ciebie, a
mieszkanie twoje jest nieprzystępne. Pragnie cię znaleźć, a nie zna miejsca, w
którym przebywasz. Gorliwie stara się ciebie szukać, a nie zna twego oblicza.
Panie, jesteś moim Bogiem i jesteś moim Panem, a nigdy cię nie widziałem. Ty
mnie stworzyłeś i odrodziłeś, i każde moje dobro otrzymałem od ciebie, a
jeszcze cię nie poznałem. A wreszcie, zostałem uczyniony po to, by ciebie
oglądać, a tego, do czego zostałem uczyniony, jeszcze nie uczyniłem.
O nędzny losie człowieka, odkąd stracił on to, do czego został uczyniony! O
jakże twardy i okrutny ów upadek! Ach, co stracił, a co znalazł?! Co odeszło, a
co pozostało?! Utracił szczęście, dla którego został uczyniony, a znalazł nędzę,
dla której uczyniony nie został. Odeszło to, bez czego nic nie jest szczęśliwe, a
pozostało to, co samo przez się jest tylko nieszczęśliwe. Wtedy pożywał
człowiek chleb aniołów, którego teraz łaknie; teraz spożywa chleb twardego
znoju, którego wtedy nie znał. Ach, powszechna [jest] żałoba ludzi,
wszechogarniający płacz dzieci Adama! On wymiotował z przesytu, my jęczymy
z głodu! On miał wszystkiego w nadmiarze, my żebrzemy. On szczęśliwie
posiadał i nędznie porzucił, my nieszczęśliwie odczuwamy brak, żałośnie
pożądamy i - niestety - pozostajemy próżni. Dlaczego nie ustrzegł dla nas,
skoro mógł to łatwo uczynić, tego, czego brak tak mocno odczuwamy? Dlaczego
zamknął przed nami światło, a otoczył nas ciemnością? Dlaczego pozbawił nas
życia i skazał na śmierć? Nędzni, skąd zostaliśmy wypędzeni, a dokąd
zostaliśmy zagnani! Skąd strąceni, a w co pogrążeni! Z ojczyzny na wygnanie,
od oglądania Boga do naszej ślepoty! Od radości nieśmiertelności, do goryczy i
grozy śmierci! Nieszczęsna zmiana! Od tak wielkiego dobra, do tak wielkiego
zła! Potworna strata, potworny ból, potworne to wszystko!
Ale cóż ja nędzny, jeden spośród wielu nieszczęsnych synów Ewy oddalonych
od Boga, cóż ja przedsięwziąłem, czego dokonałem? Dokąd dążyłem, do czego
doszedłem? Do czego dążyłem, za czym wzdycham? Szukałem dobra, a oto
przerażenie!" Dążyłem do Boga, a natrafiłem na siebie samego. Szukałem
odpocznienia w moich tajnikach, a znalazłem ból i udrękę w mym wnętrzu.
Chciałem się śmiać w radości mojego umysłu, a muszę skowyczeć, bo drży moje
serce. Spodziewano się wesela, a oto skąd bólem nabrzmiewają wzdychania!
A ty, o Panie, dokądże jeszcze? Jak długo, Panie, będziesz nas zapominał,
dokąd odwracał będziesz od nas twoje oblicze? Kiedy spojrzysz na nas i nas
wysłuchasz? Kiedyż wreszcie oświecisz nasze oczy i ukażesz nam twarz twoją?
Kiedyż z powrotem dasz nam siebie? Spójrz Panie, wysłuchaj, oświeć nas, ukaż
nam siebie samego! Przywróć nam siebie, aby było nam dobrze, ponieważ bez
ciebie jest nam tak bardzo źle! Ulituj się nad naszymi trudami i wysiłkami
zmierzającymi ku tobie, bo my bez ciebie nic nie możemy! Wzywasz nas,
wspomóż nas! Błagam cię, Panie, bym nie stracił nadziei wzdychając, lecz bym
odetchnął ufając! Błagam cię, Panie, serce moje przepełniło się goryczą w
swoim opuszczeniu, wlej w nie słodycz twojej pociechy! Błagam cię, Panie,
łaknąc rozpocząłem cię poszukiwać, obym nie ustał pozbawiony ciebie!
Przystąpiłem głodny, obym nie odszedł nie nakarmiony! Ubogi przyszedłem do
bogatego, nędzny do miłosiernego, obym nie wracał z pustymi rękami i
wzgardzony! I jeżeli wzdycham przed spożyciem, to daj, abym przynajmniej po
tych wzdychaniach miał coś do spożycia! Panie, przygięty do ziemi, mogę
patrzeć jedynie ku dołowi, wyprostuj mnie, bym mógł spoglądać w górę! Winy
moje przerosły mą głowę, otaczają mnie zewsząd i jak ciężkie brzemię mnie
gniotą. Wypłacz mnie, ujmij mi ciężaru, by ich otchłań nie zamknęła nade mną
swej paszczy! Niech wolno mi będzie spojrzeć w górę na twe światło choćby z
daleka, choćby z głębi! Naucz mnie szukać ciebie i pokaż się szukającemu,
ponieważ ani nie mogę cię szukać, jeżeli ty mnie nie pouczysz, ani też znaleźć,
jeżeli ty się nie ukażesz. Obym szukał cię pragnąc i pragnął szukając! Obym cię
znalazł kochając i kochał znajdując!
Wyznaję, Panie, i dziękuję za to, że stworzyłeś we mnie ten twój obraz, bym
pamiętając o tobie, o tobie myślał i ciebie kochał! Został on jednak do tego
stopnia zamazany naporem występków, tak bardzo zaciemniony oparami
grzechów, iż nie może czynić tego, do czego został uczyniony, jeżeli ty go nie
odnowisz i nie naprawisz. Nie usiłuję, Panie, przeniknąć twojej głębi, gdyż w
żadnym razie nie przyrównuję do niej mego intelektu; pragnę jednak do
pewnego stopnia zrozumieć twoją prawdę, w którą wierzy i którą kocha moje
serce. Nie staram się bowiem zrozumieć, abym uwierzył, ale wierzę, bym
zrozumiał. Albowiem i w to wierzę, że jeżeli nie uwierzę, nie zrozumiem.
Rozdział 2
Bóg naprawdę jest
A więc, Panie, który udzielasz zrozumienia wierze, daj mi, bym zrozumiał, na
ile to uważasz za wskazane, że jesteś, jak w to wierzymy, i jesteś tym, w co
wierzymy. A wierzymy zaiste, że jesteś czymś, ponad co niczego większego nie
można pomyśleć. Czy więc nie ma jakiejś takiej natury, skoro powiedział głupi
w swoim sercu: nie ma Boga? Z całą pewnością jednak tenże sam głupiec, gdy
słyszy to właśnie, co mówię: "coś, ponad co nic większego nie może być
pomyślane", rozumie to, co słyszy, a to, co rozumie, jest w jego intelekcie,
nawet gdyby nie rozumiał, że ono jest. Czymś innym bowiem jest to, że rzecz
jest w intelekcie, a czymś innym poznanie tego, że rzecz jest. Kiedy bowiem
malarz zastanawia się nad tym, co zamierza dopiero wykonać, to bez wątpienia
ma w intelekcie to, czego jeszcze nie zrobił, ale nie poznaje jeszcze, że to jest.
Kiedy zaś już namalował, to ma i w intelekcie to, co już wykonał, i poznaje, że
to jest. A więc także głupi przekonuje się, że jest przynajmniej w intelekcie coś,
ponad co nic większego nie może być pomyślane, ponieważ gdy to słyszy,
rozumie, a cokolwiek jest rozumiane, jest w intelekcie. Ale z pewnością to,
ponad co nic większego nie może być pomyślane, nie może być jedynie w
intelekcie. Jeżeli bowiem jest jedynie tylko w intelekcie, to można pomyśleć, że
jest także w rzeczywistości, a to jest czymś większym. Jeżeli więc to, ponad co
nic większego nie może być pomyślane, jest jedynie tylko w intelekcie, wówczas
to samo, ponad co nic większego nie może być pomyślane, jest jednocześnie
tym, ponad co coś większego może być pomyślane. Tak jednak z pewnością być
nie może. Zatem coś, ponad co nic większego nie może być pomyślane, istnieje
bez wątpienia i w intelekcie, i w rzeczywistości.
Rozdział 3
Nie można pomyśleć, że [Boga] nie ma
Ono w każdym razie tak bardzo prawdziwie jest, że nawet nie można pomyśleć,
że nie jest. Albowiem można pomyśleć, że jest coś, o czym nie można by
pomyśleć, że nie jest, a to jest czymś większym niż to, o czym można pomyśleć,
że nie jest. Dlatego, jeżeli o tym, ponad co nic większego nie może być
pomyślane, można pomyśleć, że nie jest, wówczas to samo, ponad co nic
większego nie może być pomyślane, nie jest tym, ponad co nic większego nie
może być pomyślane, a to być nie może. Zatem coś, ponad co nic większego nie
może być pomyślane, jest tak bardzo prawdziwe, że nawet nie można pomyśleć,
że tego nie ma.
I tym jesteś ty, Panie, Boże nasz. Jesteś wiec tak bardzo prawdziwie, Panie,
Boże mój, że nawet nie można pomyśleć, że nie jesteś. I słusznie. Gdyby
bowiem jakiś umysł mógł pomyśleć coś lepszego od ciebie, wówczas stworzenie
wzniosłoby się ponad stwórcę i wydawałoby sąd o stwórcy, a to jest
niesłychanie absurdalne. O wszystkim zaś innym, co jest, z wyjątkiem ciebie
jedynie, można pomyśleć, że nie jest. Ty więc jedyny posiadasz byt w sposób
najbardziej prawdziwy ze wszystkich rzeczy i dlatego też w sposób największy
ze wszystkich, albowiem nic innego nie jest tak bardzo prawdziwie i dlatego
wszystko inne ma mniej bytu. Dlaczego więc powiedział głupi w swoim sercu:
nie ma Boga, skoro dla rozumnego umysłu jest tak bardzo widoczne, że ty
jesteś najbardziej ze wszystkich? Czyż nie dlatego właśnie, że jest głupi i
niemądry?
Rozdział 4
W jaki sposób głupi powiedział w sercu to, co nie może być pomyślane
Ale w jaki sposób powiedział w sercu to, czego nie mógł pomyśleć; albo jak nie
mógł pomyśleć tego, co powiedział w sercu, skoro tym samym jest powiedzieć
coś w sercu i pomyśleć? A jeżeli naprawdę, ponieważ zaiste, naprawdę i
pomyślał, gdyż powiedział w sercu, i nie powiedział w sercu, ponieważ nie mógł
pomyśleć, [to znaczy, że] nie w jeden tylko sposób coś jest wypowiedziane w
sercu lub pomyślane. Inaczej bowiem myśli się o rzeczy, gdy myśli się o słowie
ją oznaczającym, ą inaczej, gdy ma się na myśli samo to, czym ta rzecz jest. Tak
więc na pierwszy sposób można pomyśleć, że Boga nie ma, natomiast na drugi
w żadnym wypadku. Niewątpliwie nikt rozumiejący to, czym jest Bóg, nie może
pomyśleć, że Boga nie ma, choćby nawet wypowiadał te słowa w sercu albo bez
żadnego znaczenia, albo nadając im jakieś obce znaczenie. Bóg bowiem jest
tym, ponad co nic większego nie może być pomyślane. Ten, kto dobrze to
rozumie, doskonale rozumie, że to coś jest w taki sposób, że nawet nie można
pomyśleć, że nie jest. Kto więc rozumie, że Bóg w taki sposób jest, ten nie może
pomyśleć, że go nie ma.
Dzięki ci, dobry Boże, dzięki ci, ponieważ to, w co wcześniej dzięki twojemu
darowi wierzyłem, obecnie dzięki twojemu oświeceniu rozumiem w taki
sposób, że [nawet] gdybym nie chciał wierzyć w to, że ty jesteś, to nie mógłbym
tego nie wiedzieć.
Rozdział 5
Bóg jest tym wszystkim, co lepsze jest, gdy jest, niż gdy tego nie ma, i on
jedynie istniejąc sam przez siebie, czyni wszystko z niczego
Czymże więc jesteś, Panie Boże, ponad którego niczego większego nie można
pomyśleć? Ale czymże jesteś, jeżeli nie tym, co - najwyższe ze wszystkich rzeczy
- jako jedyne istniejąc samo przez siebie, wszystkie inne rzeczy uczyniło z
niczego? Wszystko bowiem, co nie jest czymś takim, jest mniejsze od tego, co
może być pomyślane. Tego jednak o tobie nie można pomyśleć. Jakiego więc
dobra mogłoby braknąć najwyższemu dobru, przez które jest wszelkie dobro?
Ty więc jesteś sprawiedliwy, prawdomówny, szczęśliwy i [jesteś] tym
wszystkim, co lepsze jest, gdy jest, niż gdy nie jest. Czymś lepszym jest bowiem
być sprawiedliwym niż niesprawiedliwym, szczęśliwym niż nieszczęśliwym.
Rozdział 6
W jaki sposób jest wrażliwy, chociaż nie jest ciałem
Ale jeżeli czymś lepszym jest być wrażliwym na doznania zmysłowe,
wszechmocnym, miłosiernym, niepodległym cierpieniom, aniżeli takim nie
być, to w jaki sposób jesteś wrażliwy, jeżeli nie jesteś ciałem, albo
wszechmocny, jeżeli nie możesz wszystkiego, albo miłosierny i jednocześnie
niepodległy cierpieniom? Jeżeli bowiem wrażliwe są jedynie rzeczy cielesne,
ponieważ zmysły reagują na ciało i są w ciele, to w jaki sposób ty jesteś
wrażliwy, skoro nie jesteś ciałem, ale najwyższym duchem, który jest czymś
lepszym niż ciało?
Jeżeli jednak postrzeżenie zmysłowe nie jest niczym innym jak poznawaniem
albo czymś, co odnosi się do poznania - ten bowiem, kto postrzega zmysłowo,
poznaje stosownie do właściwości zmysłów, na przykład barwy poprzez wzrok,
smaki poprzez zmysł smaku - to nie bez słuszności mówi się, że to wszystko w
jakiś sposób postrzega zmysłowo, co w jakiś sposób poznaje. A więc, Panie,
chociaż nie jesteś ciałem, to jednak naprawdę jesteś w najwyższym stopniu
wrażliwy na doznania zmysłowe w taki sposób, w jaki ty wszystko w
najwyższym stopniu poznajesz, a nie w taki, w jaki poznaje zwierzę cielesnym
organem zmysłowym.
Rozdział 7
W jaki sposób jest wszechmocny, chociaż wielu rzeczy nie może [dokonać]
Ale w jaki też sposób jesteś wszechmocny, jeżeli nie możesz wszystkiego? Albo:
jeżeli nie możesz ulec zniszczeniu ani kłamać, ani sprawiać, żeby prawda była
fałszem, aby na przykład to, co zostało uczynione, nie było uczynione i
podobnie wielu innych rzeczy, to w jaki sposób możesz wszystko?
A może móc te rzeczy nie jest mocą, ale właśnie niemocą? Albowiem ten, kto
może je [czynić], może czynić to, co nie jest dla niego pożyteczne i czego czynić
nie powinien? I im bardziej może je czynić, tym bardziej nieszczęście i
przewrotność mogą oddziaływać na niego, a on coraz mniej może się im
przeciwstawiać. Kto zatem w ten sposób może [czynić], może nie dzięki mocy,
ale właśnie dzięki niemocy. Nie dlatego bowiem mówi się o nim, że może,
ponieważ to on sam może [czynić], ale dlatego, że jego niemoc sprawia, że coś
innego może [oddziaływać] na niego, albo według jakiegoś innego sposobu
mówienia, tak jak wiele rzeczy nazywa się w sposób niewłaściwy. Na przykład,
gdy używamy "być" zamiast "nie być" lub "robić" zamiast "nie robić", lub "nic
nie robić". Przecież temu, kto zaprzecza, że jakaś rzecz jest, często mówimy:
"jest tak, jak mówisz, że jest", chociaż wydaje się, że w sposób właściwszy
należałoby powiedzieć: "nie jest tak, jak mówisz, że nie jest". Mówimy również:
"ten tu siedzi i tak samo robi tamten" albo "ten odpoczywa i tak samo robi
tamten", gdy tymczasem "siedzieć" znaczy w pewien sposób "nie robić", a
"odpoczywać" znaczy "nic nie robić". Tak więc, gdy mówi się, że ktoś posiada
moc czynienia lub doświadczania czegoś, co mu nie wypada lub czego nie
powinien, wówczas przez moc rozumie się niemoc, albowiem im bardziej
posiada tę moc, tym mocniejsze są w stosunku do niego nieszczęście i
przewrotność, a on wobec nich tym bardziej bezsilny. A więc, Panie Boże,
dlatego tym prawdziwiej jesteś wszechmocny, ponieważ nie możesz [czynić]
niczego dzięki niemocy i nic nie ma mocy przeciw tobie.
Rozdział 8
W jaki sposób jest miłosierny, a niezdolny do odczuwania cierpień
Ale w jaki sposób jesteś jednocześnie i miłosierny, i niezdolny do odczuwania
cierpień? Jeżeli bowiem jesteś niezdolny do odczuwania cierpień, to nie
współcierpisz; a jeżeli nie współcierpisz, to nie masz serca, które cierpi z
powodu współczucia z cierpiącym, a to właśnie znaczy być miłosiernym. Jeżeli
jednak nie jesteś miłosierny, to skąd się bierze tak wielka pociecha dla
cierpiących?
W jaki więc sposób, Panie, jesteś i nie jesteś miłosierny, jeżeli nie tak, że jesteś
miłosierny z naszego punktu widzenia, a nie jesteś z twojego punktu widzenia?
Jesteś zapewne w naszym odczuciu, a nie jesteś w odczuciu swoim. Gdy
bowiem ty patrzysz na nas cierpiących, to my odczuwamy skutek [działania
pochodzącego od ciebie, który jesteś] miłosierny, ty [zaś] nie odczuwasz
wzruszenia. Jesteś więc zarazem miłosierny, ponieważ ratujesz cierpiących i
wybaczasz twoim grzesznikom, i nie jesteś miłosierny, ponieważ nie jesteś
dotknięty żadnym współczuciem dla cierpienia.
Rozdział 9
W jaki sposób w pełni sprawiedliwy i sprawiedliwy w najwyższym stopniu
wybacza złym; a także, że sprawiedliwie okazuje złym miłosierdzie
W jaki jednak sposób wybaczasz złym, skoro jesteś w pełni sprawiedliwy i
sprawiedliwy w najwyższym stopniu? Jak bowiem bezwzględnie i w
najwyższym stopniu sprawiedliwy czyni coś niesprawiedliwego? Albo jakaż to
jest sprawiedliwość dawać zasługującym na wieczną śmierć wiecznotrwałe
życie? Dlaczego więc, dobry Boże, dobry dla dobrych i złych, dlaczego zbawiasz
złych, jeżeli nie jest to sprawiedliwie, a ty nie czynisz niczego
niesprawiedliwego?
Czy może dlatego, ponieważ dobroć twoja jest niepojęta, ukryte jest to w
światłości niedostępnej, którą zamieszkujesz? Zaiste, w najwyższej i najbardziej
tajemnej [głębi] twej dobroci ukrywa się źródło, z którego wypływa strumień
twego miłosierdzia. Chociaż bowiem jesteś bezwzględnie i w najwyższym
stopniu sprawiedliwy, to jednak nawet w stosunku do złych jesteś łaskawy
dlatego, ponieważ jesteś bezwzględnie i w najwyższym stopniu dobry. Byłbyś
bowiem mniej dobry, gdybyś nie był łaskawy wobec nikogo, [kto jest] zły.
Lepszy bowiem jest ten, kto jest dobry dla dobrych i złych, aniżeli ten, kto jest
dobry tylko dla dobrych. I lepszy jest ten, kto jest dobry wobec złych i w
karaniu, i w przebaczaniu, aniżeli ten, kto [jest dobry] tylko w karaniu. Dlatego
więc jesteś miłosierny, ponieważ jesteś bezwzględnie i w najwyższym stopniu
dobry. I podczas gdy - być może - widać, dlaczego odpłacasz dobrem dobrym a
złem złym, to w każdym razie z głębokim zdumieniem trzeba patrzeć na to,
dlaczego ty, bezwzględnie sprawiedliwy i nikogo nie potrzebujący, udzielasz
dobra złym i winnym wobec ciebie. O głębokości twojej dobroci, o Boże! I
widać, dlaczego jesteś miłosierny, i nie można tego przeniknąć. Widać, skąd
wypływa strumień, a nie przenika się do źródła, z którego on się rodzi.
Albowiem z pełni dobroci pochodzi to, że jesteś łaskawy dla twoich
grzeszników i w głębi dobroci ukrywa się racja, dla której się to dzieje. Chociaż
bowiem z dobroci płacisz dobrem dobrym, a złem złym, to jednak wydaje się,
że domaga się tego natura sprawiedliwości. Kiedy jednak udzielasz dóbr złym -
to i wiadomo, że w największym stopniu dobry [Bóg] chciał to uczynić, i
zdumiewa zarazem, dlaczego w najwyższym stopniu sprawiedliwy [Bóg] mógł
tego chcieć.
O miłosierdzie, z jakże obfitej słodyczy i słodkiej obfitości dla nas wypływasz! O
niezmierzoności dobroci Boga, jakże wielkim uczuciem powinni cię kochać
grzesznicy! Zbawiasz bowiem sprawiedliwych, ponieważ towarzyszy im
sprawiedliwość, [grzeszników] natomiast uwalniasz, chociaż sprawiedliwość
ich potępia. Tamtych, ponieważ wspomagają ich zasługi, tych, chociaż ich
zasługi się temu sprzeciwiają. Tamtych, uznając dobra, które dałeś, tych zaś,
przebaczając zło, którego nienawidzisz. O niezmierzona dobroci, która tak
bardzo przewyższasz wszelkie zrozumienie, oby zstąpiło na mnie owo
miłosierdzie, które pochodzi z tak przeogromnego twego bogactwa! Niechże
ono, które wypływa z ciebie, spłynie na mnie! Wybacz z łaskawości, abyś nie
karał ze sprawiedliwości! Chociaż bowiem trudno jest zrozumieć, w jaki to
sposób twoje miłosierdzie godzi się z twą sprawiedliwością, to jednak
koniecznie należy wierzyć, że nigdy nie sprzeciwia się sprawiedliwości to, co
wypływa z dobroci, która przecież bez sprawiedliwości jest niczym, a co więcej,
naprawdę zgadza się ze sprawiedliwością. W każdym razie, jeżeli dlatego jesteś
miłosierny, ponieważ jesteś w najwyższym stopniu dobry, a w najwyższym
stopniu dobry jesteś tylko i wyłącznie dlatego, że jesteś w najwyższym stopniu
sprawiedliwy, to zaiste dlatego jesteś miłosierny, ponieważ jesteś w
najwyższym stopniu sprawiedliwy. Wspomagaj mnie sprawiedliwy i miłosierny
Boże, którego światła szukam, wspomagaj mnie, bym zrozumiał to, co mówię.
Zaprawdę więc dlatego jesteś miłosierny, ponieważ [jesteś] sprawiedliwy.
Czyż więc twoje miłosierdzie wywodzi się z twej sprawiedliwości? Czyż więc
przebaczasz złym ze sprawiedliwości? Jeżeli tak jest, Panie, jeżeli tak jest, to
poucz mnie, w jaki to jest sposób? Czy może dlatego, ponieważ jest
sprawiedliwe, że jesteś tak bardzo dobry, że nie można o tobie pomyśleć, [że
jesteś] lepszy, i że działasz z taką potęgą, że nie można o tobie pomyśleć, [że
działasz] potężniej? Cóż bowiem [jest] nad to sprawiedliwszego? Zaiste nie
miałoby to miejsca, gdybyś był dobry tylko w odpłacaniu, a nie w przebaczaniu
i gdybyś w dobrych przemieniał tylko niedobrych, a złych już nie! Takim to
więc sposobem sprawiedliwe jest, byś przebaczał złym i złych przemieniał w
dobrych. Wreszcie to, co nie dokonuje się sprawiedliwie, nie powinno się
dokonywać, a to, co nie powinno się dokonywać, dokonuje się
niesprawiedliwie. Jeżeli więc nie litujesz się nad złymi w sposób sprawiedliwy,
to nie powinieneś okazywać im miłosierdzia; a jeżeli nie powinieneś okazywać
miłosierdzia, litujesz się niesprawiedliwie. Jeżeli nie godzi się tego twierdzić, to
słuszną jest rzeczą wierzyć, że sprawiedliwie okazujesz miłosierdzie
grzesznikom.
Rozdział 10
W jaki sposób sprawiedliwie karze złych i sprawiedliwie im przebacza
Ale i to jest sprawiedliwe, abyś karał złych. Cóż bowiem bardziej
sprawiedliwego niż to, by dobrzy otrzymywali dobro, a źli zło? Jakimże więc
sposobem i to jest sprawiedliwe, byś złych karał, i to jest sprawiedliwe, byś
złym przebaczał?
A może w inny sposób sprawiedliwie karzesz złych i w inny sposób
sprawiedliwie złym przebaczasz? Kiedy bowiem karzesz złych, jest to
sprawiedliwe, ponieważ odpowiada ich zasługom; kiedy natomiast złym
wybaczasz, jest to sprawiedliwe nie dlatego, że odpowiada ich zasługom, ale
dlatego, ponieważ pasuje do twojej dobroci. Przebaczając bowiem złym jesteś w
ten sposób sprawiedliwy z twojego, a nie z naszego punktu widzenia, tak samo
jak jesteś miłosierny z naszego, a nie z twojego punktu widzenia. Ponieważ tak
jak zbawiając nas, których sprawiedliwie mógłbyś zgubić, jesteś miłosierny nie
z tej racji, że ty odczuwasz wzruszenie, ale dlatego, że my odczuwamy skutek
[twojego działania], tak samo jesteś sprawiedliwy nie dlatego, że dajesz nam
należność, ale dlatego, ponieważ czynisz to, co przystoi tobie, [który jesteś] w
najwyższym stopniu dobry. Tak więc bez sprzeczności sprawiedliwie karzesz i
sprawiedliwie przebaczasz.
Rozdział 11
W jaki sposób wszystkie ścieżki Pana [są] miłosierdziem i prawdą, a mimo to
Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach
Ale czy nie jest również z twojego punktu widzenia, Panie, sprawiedliwe to,
abyś karał złych? Sprawiedliwe jest przecież to, że ty jesteś tak bardzo
sprawiedliwy, że nie można pomyśleć, byś był jeszcze bardziej sprawiedliwy. A
żadną miarą nie byłbyś taki, gdybyś oddawał jedynie dobrym dobro, a nie
oddawał złym zła. Bardziej bowiem sprawiedliwy jest ten, kto wynagradza
zasługi i dobrych, i złych, aniżeli ten, kto [odpłaca] tylko dobrym. Jest więc
sprawiedliwe z twojego punktu widzenia, sprawiedliwy i łaskawy Boże,
zarówno gdy wymierzasz karę, jak i gdy przebaczasz.
Naprawdę zatem wszystkie ścieżki Pana to miłosierdzie i prawda, a mimo to
Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach. I to zaiste bez
sprzeczności, albowiem nie jest sprawiedliwe, by byli zbawieni ci, których
chcesz ukarać, i nie jest sprawiedliwe, by byli potępieni ci, którym chcesz
przebaczyć. Sprawiedliwe jest bowiem tylko to, co ty chcesz, a niesprawiedliwe
to, czego nie chcesz. W ten więc sposób z twojej sprawiedliwości rodzi się twoje
miłosierdzie, albowiem sprawiedliwe jest, abyś był w taki sposób dobry, byś był
dobry również w przebaczaniu. I może to właśnie jest [powodem], dlaczego w
najwyższym stopniu sprawiedliwy może chcieć dobra dla złych. Ale jeżeli
jeszcze jakoś można pojąć, dlaczego możesz chcieć zbawić złych, to z całą
pewnością za pomocą żadnej racji nie można wyjaśnić tego, dlaczego spośród
równie złych swoją najwyższą dobrocią zbawiasz raczej tych, a nie tamtych, i
potępiasz raczej tych, a nie tamtych w najwyższej sprawiedliwości.
W taki więc sposób naprawdę jesteś wrażliwy na doznania zmysłowe,
wszechmocny, miłosierny i niepodległy cierpieniom, tak samo jak jesteś
żyjącym, mądrym, dobrym, szczęśliwym, wiecznym i tym wszystkim, co jest
lepsze, jeżeli jest, niż gdy nie jest.
Rozdział 12
Bóg jest samym życiem, którym żyje, i tak samo w wypadku podobnych
[właściwości]
Z pewnością jednak czymkolwiek jesteś, jesteś tym sam przez siebie, a nie
przez coś innego. Jesteś więc samym tym życiem, którym żyjesz, i mądrością,
którą jesteś mądry, i samą tą dobrocią, którą jesteś dobry dla dobrych i złych, i
tak samo odnośnie do podobnych [właściwości].
Rozdział 13
W jaki sposób on jeden jest nieograniczony i wieczny, skoro inne duchy są
nieograniczone i wieczne
Lecz to wszystko, co w jakikolwiek sposób ograniczone jest miejscem lub
czasem, mniejsze jest od tego, czego nie wiąże żadne prawo miejsca lub czasu.
Ponieważ więc nic nie jest większe od ciebie, dlatego ciebie nie zawiera w sobie
żadne miejsce albo czas, ale jesteś wszędzie i zawsze. A ponieważ można to
powiedzieć jedynie o tobie, jedynie ty jesteś nieograniczony i wieczny, jakimże
więc sposobem także inne duchy nazywane są nieograniczonymi i wiecznymi?
Na pewno ty jeden tylko jesteś wieczny, ponieważ ty jeden pośród wszystkich
rzeczy, tak jak nie przestajesz być, tak samo być nie zaczynasz. Ale w jaki
sposób tylko ty jeden jesteś nieograniczony? Czy może duch stworzony
porównany z tobą jest ograniczony, porównany natomiast z ciałem -
nieograniczony? Pod każdym względem ograniczone jest mianowicie to, co nie
może, gdy całe jest gdzieś [w jednym miejscu], być równocześnie gdzie indziej
[w innym miejscu]; dotyczy to jedynie rzeczy cielesnych. Nieograniczone zaś
[jest] to, co jednocześnie całe jest wszędzie; to odnosi się jedynie do ciebie.
Natomiast ograniczone i jednocześnie nieograniczone jest to, co będąc gdzieś
[w jednym miejscu], może jednocześnie całe być gdzie indziej [w innym
miejscu], jednakże nie wszędzie; to jest właściwe dla duchów stworzonych.
Gdyby bowiem dusza nie była cała w poszczególnych członkach swego ciała, to
nie czułaby cała w każdym z nich. Ty więc, Panie, jesteś nieograniczony i
wieczny w sposób szczególny, a przecież i inne duchy są nieograniczone i
wieczne.
Rozdział 14
W jaki sposób i dlaczego szukający Boga widzą go i nie widzą
Duszo moja, czy znalazłaś to, czego szukałaś? Szukałaś Boga, a odkryłaś, że jest
on czymś najwyższym ze wszystkich rzeczy, ponad co nic lepszego nie może być
pomyślane; i że to coś jest samym życiem, światłem, mądrością, dobrocią,
wieczną szczęśliwością i szczęśliwą wiecznością; i że to coś jest wszędzie i
zawsze. Jeżeli bowiem nie znalazłaś swego Boga, to w jaki sposób jest on tym,
co znalazłaś i w czym rozpoznałaś go z taką pewną prawdziwością i prawdziwą
pewnością? A jeżeli znalazłaś, to dlaczego nie czujesz tego, co znalazłaś?
Dlaczego nie czuje cię wyraźnie dusza moja, Panie Boże, jeżeli cię znalazła?
Czyżby nie znalazła tego, o którym dowiedziała się, że jest światłem i prawdą?
Jakim bowiem sposobem poznała to, jeżeli nie przez zobaczenie światła i
prawdy? Albo czy mogła w ogóle poznać cokolwiek o tobie inaczej niż poprzez
twoje światło i twoją prawdę? Jeżeli więc zobaczyła światło i prawdę, zobaczyła
ciebie. A jeżeli ciebie nie zobaczyła, nie zobaczyła ani światła, ani prawdy. A
może to, co widziała, jest i prawdą, i światłem, a jednak jeszcze nie zobaczyła
ciebie, ponieważ widziała cię tylko trochę, a nie zobaczyła ciebie takim, jakim
jesteś?
Panie Boże mój, mój stwórco i naprawicielu, powiedz mojej duszy, która
[ciebie] pragnie, czymże [jeszcze] innym jesteś, aniżeli tym, co zobaczyła, aby
jasno ujrzała to, czego pragnie. Natęża się, by więcej zobaczyć, a poza tym, co
zobaczyła, nie widzi nic więcej, jak tylko ciemności; a nawet nie widzi
ciemności, bo ich w tobie nie ma, ale widzi, że sama nie może widzieć więcej z
racji na własne ciemności. Dlaczegóż to Panie, dlaczego? Czy jej oko jest
zaciemnione przez jej słabość, czy też oślepione twoim blaskiem? Z pewnością
jednak jest ona zarówno sama w sobie pogrążona w ciemnościach, jak i
oślepiona przez ciebie. Zaiste zaciemniona jest swoją własną małością i
przytłoczona twoją niezmierzonością. Zaiste ograniczona jest własną ciasnotą i
owładnięta twoją wielkością. Jakże bowiem wielkie jest to światło, z którego
tryska wszelka prawda, która przyświeca rozumnemu umysłowi! Jakże rozległa
jest owa prawda, w której jest to wszystko, co jest prawdziwe, a poza którą jest
tylko nicość i fałsz! Jakże jest ono niezmierzone, że jednym wejrzeniem widzi
wszystkie rzeczy, które zostały uczynione i z czego, i przez kogo, i w jaki sposób
zostały uczynione z niczego! Ileż jest tam czystości, ileż prostoty, ileż pewności i
blasku! Z całą pewnością więcej, niż mogłoby pojąć stworzenie!
Rozdział 15
Jest większy, niż można pomyśleć
A więc, Panie, jesteś nie tylko tym, ponad co nic większego nie może być
pomyślane, ale jesteś również czymś większym, aniżeli można by było
pomyśleć. Gdyby bowiem można pomyśleć, że coś takiego jest, to jeżeli ty tym
czymś nie jesteś, to [znaczy, że] może być pomyślane coś większego od ciebie, a
to jest niemożliwe.
Rozdział 16
To właśnie jest niedostępną światłością, którą zamieszkuje
Zaiste, Panie, to jest właśnie ta światłość niedostępna, w której mieszkasz.
Rzeczywiście bowiem nie ma niczego innego, co mogłoby ją przeniknąć, aby
tam ciebie dojrzeć. W rzeczy samej dlatego jej nie widzę, ponieważ jest ona dla
mnie zbyt mocna, a jednak cokolwiek widzę, widzę dzięki niej, podobnie jak
słabe oko wszystko, co widzi, widzi dzięki światłu słońca, którego w samym
słońcu oglądać nie może. Mój intelekt jest wobec niej bezsilny. Za mocno ona
jaśnieje, oko mej duszy jej nie obejmuje, ani też nie jest w stanie dłużej się w
nią wpatrywać. Oślepione zostaje jej blaskiem, zwyciężone jej wielkością,
przygniecione niezmierzonością, onieśmielone ogromem. O najwyższa i
niedostępna światłości, o absolutna i szczęśliwa prawdo, jakże daleko jesteś
ode mnie, który jestem tak blisko ciebie! Jak bardzo jesteś oddalona od mojego
spojrzenia, a ja jak jestem widoczny dla spojrzenia twego. Cała jesteś wszędzie
obecna, a ciebie nie widzę! W tobie się poruszam i jestem, a nie mogę do ciebie
przystąpić. Jesteś we mnie i wokół mnie, a ciebie nie czuję.
Rozdział 17
W Bogu we właściwy mu i niewysłowiony sposób jest harmonia, woń, smak,
delikatność, piękno
Panie, jeszcze jesteś ukryty przed moją duszą w twej światłości i szczęśliwości i
dlatego pogrążona jest ona nadal w ciemnościach i we własnej nędzy. Rozgląda
się bowiem dokoła, a nie widzi twego piękna. Nasłuchuje, a nie słyszy twej
harmonii. Wącha, a nie czuje twego zapachu. Smakuje, a nie poznaje twej
słodyczy. Dotyka, a nie wyczuwa twej delikatności. Posiadasz bowiem w sobie
we właściwy tobie, niewysłowiony sposób te [właściwości], Panie Boże, który
dałeś je rzeczom przez siebie stworzonym na właściwy im sposób zmysłowy, ale
zmysły mej duszy odrętwiały, zamknęły się, otępiały na skutek zastarzałej
choroby grzechu.
Rozdział 18
W Bogu, a także w jego wieczności, którą on jest, nie ma żadnych części
Ale oto znów zamęt, oto znowu smutek i żałoba wychodzi naprzeciw
poszukującego radości i wesela! Dusza moja spodziewała się już nasycenia, o
oto znów przygnieciona jest niedostatkiem. Bardzo chciałem już spożywać, a
oto zaczynam jeszcze bardziej łaknąć. Usiłowałem wznieść się do światłości
Boga, a wpadłem na nowo w me własne ciemności. A nawet nie tylko w nie
wpadłem, ale czuję się nimi zewsząd otoczony. Wpadłem [w nie], zanim jeszcze
poczęła mnie moja matka. Z pewnością w nich zostałem poczęty i przez nie
ogarnięty przyszedłem na świat. Niegdyś z całą pewnością upadliśmy wszyscy
w tym, w którym wszyscy zgrzeszyliśmy. W nim, który zbyt słabo dzierżył i
niezręcznie utracił zarówno dla siebie, jak i dla nas, my wszyscy to straciliśmy,
czego nie znamy, kiedy chcemy tego szukać, nie znajdujemy, kiedy szukamy, a
gdy znajdujemy, nie jest to tym, czego szukamy. Ty mnie wspomagaj ze
względu na dobroć twą, Panie! Szukałem twojego oblicza, oblicza twego, Panie,
szukał będę; nie odwracaj ode mnie twej twarzy. Uwolnij mnie ode mnie dla
siebie. Oczyść, uzdrów, wyostrz, oświeć oko mojego umysłu, by mogło ciebie
oglądać. Niech moja dusza zbierze swe siły i całą mocą intelektu niech
ponownie wpatruje się w ciebie, Panie.
Czym jesteś, Panie, czym jesteś i jako co cię pojmie moje serce? Z całą
pewnością jesteś życiem, jesteś mądrością, jesteś prawdą, jesteś dobrocią,
jesteś szczęśliwością, jesteś wiecznością i jesteś każdym prawdziwym dobrem.
Są one liczne; mój ciasny intelekt nie może tylu na raz ogarnąć jednym
spojrzeniem, by się wszystkimi jednocześnie rozkoszować. W jaki więc sposób,
Panie, jesteś tym wszystkim? Czy [poszczególne dobra] są częściami ciebie, czy
raczej każde z nich z osobna jest całością, którą ty jesteś? Cokolwiek bowiem
jest złożone z części, nie jest czymś bezwzględnie jednym, lecz jest w jakiś
sposób wielorakie i różne od siebie samego i albo w rzeczywistości, albo w
myśli może być podzielone; wszystko to jest obce tobie, ponad którego nic
lepszego nie może być pomyślane. Nie ma więc w tobie, Panie, żadnych części,
nie jesteś też wielością, ale jesteś tak bardzo czymś jednym i tożsamym z sobą,
że w niczym nie jesteś niepodobny do samego siebie; więcej nawet, ty jesteś
samą jednością, której żaden intelekt nie może podzielić. A więc życie i
mądrość, i pozostałe [dobra] nie są częściami ciebie, ale wszystkie one są czymś
jednym i każde z nich jest całością, którą ty jesteś i którą są wszystkie
pozostałe. Ponieważ więc ani ty nie masz części, ani też twoja wieczność, którą
ty jesteś, więc nigdzie i nigdy nie ma [tylko] części ciebie albo twojej
wieczności, ale wszędzie jesteś cały i zawsze jest cała twoja wieczność.
Rozdział 19
Nie jest on ani w miejscu, ani w czasie, ale wszystko jest w nim
Ale jeżeli dzięki twej wieczności byłeś i jesteś, i będziesz, być zaś w przeszłości
nie jest tym samym, co być w przyszłości, a być w teraźniejszości nie jest tym
samym, co być w przeszłości albo być w przyszłości, to w jaki sposób twoja
wieczność jest zawsze cała?
Czy może z twojej wieczności nic nie przeminęło w taki sposób, że go już
obecnie nie ma, ani nic się nie stanie, czego by jeszcze obecnie nie było? Nie
jest więc tak, że byłeś wczoraj albo będziesz jutro, ale [jest tak, że] wczoraj i
dzisiaj, i jutro jesteś. Więcej nawet, nie jesteś ani wczoraj, ani dziś, ani jutro,
ale jesteś po prostu, poza wszelkim czasem. Albowiem "wczoraj" i "dziś", i
"jutro" nie oznaczają niczego innego, jak bycie w czasie, ty zaś, chociaż niczego
nie ma bez ciebie, to jednak sam nie jesteś w miejscu ani w czasie, ale wszystko
jest w tobie. Nic bowiem nie obejmuje ciebie, ty natomiast ogarniasz sobą
wszystko.
Rozdział 20
Jest on przed [wszystkim] i dłużej niż wszystko, nawet to, co jest wieczne
Ty więc wypełniasz i obejmujesz wszystko, ty jesteś przed i ponad wszystkim.
Bez wątpienia jesteś przed wszystkim, ponieważ zanim cokolwiek powstało, ty
jesteś. Ale w jaki sposób jesteś ponad wszystkim? W jaki bowiem sposób jesteś
dłużej niż te rzeczy, które nie będą miały końca?
Czy może dlatego, że one żadną miarą nie mogą być bez ciebie, ty natomiast nie
jesteś ani trochę w mniejszym stopniu także wtedy, jeżeli one wracają do
nicości? Tak bowiem w jakiś sposób jesteś dłużej niż one. Czy może także
dlatego, że o nich można pomyśleć, że mają koniec, o tobie zaś w żadnym
przypadku [pomyśleć tego nie można?]. Tak bowiem mają one w jakiś sposób
koniec, ty zaś nie masz końca w żaden sposób. A z całą pewnością to, co w
żaden sposób nie ma końca, jest ponad tym, co w jakiś sposób się kończy. A
może również i w ten sposób przewyższasz wszystkie rzeczy, także wieczne,
ponieważ twoja oraz ich wieczność jest dla ciebie cała obecna, podczas gdy one
nie posiadają ze swojej wieczności tego, co dopiero nadejdzie, tak samo jak już
nie mają tego, co przeminęło? Tak więc z pewnością zawsze jesteś ponad nimi,
ponieważ zawsze jesteś tam obecny, albo ponieważ zawsze obecne jest dla
ciebie to, do czego one jeszcze nie doszły.
Rozdział 21
Czy to właśnie jest "wiekiem wieku" lub "wiekami wieków"?
Czy zatem to właśnie jest "wiekiem wieku" czy "wiekami wieków"? Tak samo
bowiem jak wiek czasów zawiera w sobie wszystkie rzeczy czasowe, tak samo
twoja wieczność zawiera w sobie także same te wieki czasów. Jest ona bez
wątpienia wiekiem z racji niepodzielnej jedności, wiekami zaś z powodu
nieskończonej niezmierzoności. I chociaż jesteś, Panie, tak wielki, że wszystko
jest pełne ciebie i jest w tobie, to jednak w ten sposób jesteś poza jakąkolwiek
przestrzenią, że nie ma w tobie ani środka, ani połowy, ani żadnej części.
Rozdział 22
On jeden tylko jest tym, czym jest, i tym, który jest
Ty więc, Panie, sam jeden jesteś tym, czym jesteś, i ty jesteś tym, który jest. To
bowiem, co jest czymś innym w całości, a czymś innym w częściach, i w czym
jest coś, co podlega zmianie, nie jest bezwzględnie tym, czym jest. I także to, co
zaczęło od nie-bycia i o czym można pomyśleć, że nie jest i wraca do nie-bycia,
jeżeli nie jest podtrzymywane w istnieniu, jak również to, co było kiedyś czymś,
czym już obecnie nie jest i będzie dopiero czymś, czym obecnie jeszcze nie jest,
to nie jest w sensie właściwym i absolutnie. Ty natomiast jesteś tym, czym
jesteś, ponieważ tym wszystkim, czym kiedykolwiek albo w jakikolwiek sposób
jesteś, jesteś tym cały i zawsze.
Ty jesteś również tym, który jest w znaczeniu właściwym i po prostu, ponieważ
nie masz ani przeszłości, ani przyszłości, a tylko obecność i nie można o tobie
pomyśleć, że kiedyś ciebie nie było. Jesteś też życiem i światłem, i mądrością, i
szczęśliwością, i wiecznością, i wieloma tego rodzaju dobrami, a jednak jesteś
tylko jednym i najwyższym dobrem, ty, który sam sobie całkowicie wystarczasz,
nikogo nie potrzebujesz, a którego wszystkie rzeczy potrzebują [do tego], by
być i być dobrym.
Rozdział 23
Dobro to jest w równej mierze Ojcem i Synem, i Duchem Świętym; i to, co jest
wszelkim i całym, i wyłącznym dobrem, jest jednym, czego potrzeba
Tym dobrem jesteś ty, Boże Ojcze; jest nim również twoje Słowo, to znaczy twój
Syn. Albowiem w Słowie, w którym ty wypowiadasz samego siebie, nie może
być czegoś innego od tego, czym ty jesteś, albo czegoś od ciebie większego lub
mniejszego, ponieważ Słowo twoje w tym samym stopniu jest prawdziwe, w
jakim ty jesteś prawdomówny i dlatego jest ono samą prawdą, tak samo jak ty,
a nie prawdą różną od ciebie; ty jesteś tak bardzo niezłożony, że z ciebie nie
może się zrodzić nic innego, jak tylko to, czym ty jesteś. Tym samym [dobrem]
jest jedna i wspólna tobie i twemu Synowi Miłość, to znaczy Duch Święty
pochodzący od was obu. Albowiem Miłość ta nie jest nierówna ani tobie, ani
twemu Synowi, ponieważ kochasz siebie i jego, a on [kocha] ciebie i siebie
samego tak wielką [miłością], jak wielkim jesteś ty i on; nie jest też czymś
różnym od ciebie i od niego to, co nie jest tobie i jemu nierówne; ani z
najwyższej niezłożoności nie może pochodzić nic innego, jak to, co jest tym, z
czego ono pochodzi. Czym zaś jest każdy z nich z osobna, tym jest cała Trójca
razem: Ojciec i Syn, i Duch Święty, ponieważ każdy z osobna nie jest czymś
innym, jak w najwyższym stopniu niezłożoną jednością i w najwyższym stopniu
jedną niezłożonością, która ani nie może być zwielokrotniona, ani też nie może
być raz tym, raz tamtym.
"Ale jednego potrzeba". A zatem tym jednym, czego potrzeba, jest to, w czym
jest wszelkie dobro, owszem, co jest wszelkim i jedynym, i całym, i wyłącznym
dobrem.
Rozdział 24
Przypuszczenie, jakie i jak wielkie jest to dobro
Teraz, duszo moja, pobudź i wznieś cały swój intelekt i - na ile tylko możesz -
zastanów się nad tym, jakie i jak wielkie jest to dobro. Jeżeli bowiem
poszczególne dobra są źródłem przyjemności, to pomyśl uważnie, jak wielkim
źródłem przyjemności jest owo dobro, które zawiera w sobie przyjemność
wszystkich dóbr, i to nie taką, jakiej doświadczyliśmy w rzeczach stworzonych,
ale o tyle od niej różną, o ile Stwórca różni się od stworzenia. Jeżeli bowiem
dobre jest życie stworzone, to jak bardzo dobre jest życie stwórcze? Jeżeli
przyjemne jest przyniesione wybawienie, to jak bardzo przyjemne jest
wybawienie, które przynosi wszelkie wybawienie? Jeżeli godna miłości jest
mądrość płynąca z poznania rzeczy stworzonych, to jak bardzo jest godna
miłości mądrość, która wszystko stworzyła z niczego? A wreszcie, jeżeli jest
wiele i wielkich przyjemności w rzeczach sprawiających przyjemność, to jaka i
jak wielka przyjemność jest w tym, który uczynił same te rzeczy przynoszące
przyjemność?
Rozdział 25
Jakie i jak wielkie dobra są udziałem tych, którzy się nimi rozkoszują
Cóż będzie posiadał, a czego mieć nie będzie ten, kto będzie się radował tym
dobrem? Z całą pewnością będzie miał to wszystko, czego zechce, i nie będzie
posiadał tego, czego chciał nie będzie. Będą tam zapewne dobra ciała i duszy,
jakich "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie
zdołało pojąć". Dlaczegóż więc tułasz się po wielu drogach, człowieczku,
szukając dóbr twojej duszy i twojego ciała? Ukochaj jedno dobro, w którym są
wszystkie dobra, i to wystarczy! Pragnij dobra prostego, które jest wszelkim
dobrem, i to starczy! Cóż bowiem kochasz, moje ciało, czego pragniesz, moja
duszo? Tam jest, tam jest wszystko, cokolwiek kochacie, wszystko,
czegokolwiek pragniecie.
Jeżeli piękno sprawia przyjemność: "sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce".
Jeżeli zwinność albo męstwo, albo swoboda ciała, któremu nic nie może się
oprzeć: będą podobni do aniołów bożych, ponieważ "zasiewa się ciało
zmysłowe, a powstanie ciało duchowe", oczywiście co do możliwości, a nie co
do natury. Jeżeli długie i zdrowe życie: [tam] jest zdrowa wieczność i wieczne
zdrowie, ponieważ sprawiedliwi żyć będą na wieki i "zbawienie sprawiedliwych
[pochodzi] od Pana". Jeżeli sytość: zostaną nasyceni, gdy się okaże chwała
Boga, jeżeli ukojenie: będą upojeni obfitością domu bożego. Jeżeli melodia:
chóry anielskie śpiewają Bogu bez końca. Jeżeli jakakolwiek rozkosz, nie
nieczysta, ale czysta: Bóg napoi ich potokiem swoich rozkoszy. Jeżeli mądrość:
[tam] ukaże się im sama w sobie mądrość Boga. Jeżeli przyjaźń: będą kochać
Boga bardziej niż samych siebie, a siebie nawzajem tak, jak kochają samych
siebie, Bóg zaś kochał ich będzie bardziej niż oni kochają samych siebie,
ponieważ oni kochać będą go i samych siebie wzajemnie przez niego, a on
kochać będzie siebie i ich przez samego siebie. Jeżeli zgoda: jedna będzie dla
nich wszystkich wola, ponieważ nie będzie dla nich żadnej innej woli, jak tylko
wola Boga. Jeżeli moc: będą wszechmocni względem swej woli, podobnie jak
Bóg [jest wszechwładny] względem swojej. Tak bowiem, jak Bóg będzie mógł
[spełnić] to, co zechce, przez samego siebie, tak samo oni będą mogli spełnić to,
co zechcą, przez niego, ponieważ tak jak oni nie będą chcieli niczego innego,
jak tylko tego, czego on zechce, tak samo on będzie chciał tylko tego, czego oni
chcieć będą, to zaś, czego on zechce, nie może się nie spełnić. Jeżeli zaszczyty i
bogactwa: Bóg nad wieloma postawi swoje sługi dobre i wierne, owszem,
nazwani zostaną i będą "synami bożymi" i bogami, a tam, gdzie będzie jego
Syn, tam będą i oni "dziedzicami Boga i współdziedzicami Chrystusa". Jeżeli
prawdziwe bezpieczeństwo: z całą pewnością będą tak bardzo pewni tego, iż
nigdy i w żadnym przypadku nie utracą tych, lub raczej tego dobra, podobnie
jak pewni będą i tego, że sami z własnej woli go nie porzucą, jak również, że
kochający ich Bóg wbrew ich woli nie odbierze go tym, którzy go kochają, a
także że nic potężniejszego od Boga nie rozdzieli ich i Boga wbrew ich woli.
A jaka i jak wielka radość jest tam, gdzie jest takie i tak wielkie dobro? O serce
człowiecze, serce odczuwające niedostatek, serce doświadczone utrapieniami,
owszem, pogrążone w utrapieniach, jak bardzo byś się uradowało, gdybyś tego
wszystkiego miało w obfitości. Zapytaj swego wnętrza, czy potrafi opanować
swoją radość z tak wielkiej twojej szczęśliwości. Z całą też pewnością, gdyby
ktoś inny, kogo kochałobyś zupełnie tak samo, jak siebie samo, posiadał tę
samą szczęśliwość, to radość twoja by się podwoiła, ponieważ nie mniej
cieszyłobyś się z jego szczęścia niż ze swojego. Jeśliby zaś dwu lub trzech, lub
bardzo wielu posiadało tę samą szczęśliwość, to z racji na każdego z nich z
osobna cieszyłobyś się tak samo mocno, jak z powodu twojej własnej
szczęśliwości, gdybyś każdego z nich kochało, jak kochasz samo siebie. A więc
w owej doskonałej miłości niezliczonej liczby szczęśliwych aniołów i ludzi,
gdzie nikt nie kocha mniej drugiego niż samego siebie, każdy z osobna tak
samo będzie się cieszył ze szczęśliwości innych, jak cieszy się z własnej. Jeżeli
więc serce człowieka z ledwością pomieści swą własną radość płynącą z tak
wielkiego swego dobra, to w jaki sposób zdolne będzie do tylu i tak wielkich
radości? Ponieważ każdy cieszy się z czyjegoś dobra w takim stopniu, w jakim
go kocha, to zaiste, tak jak w owej doskonałej szczęśliwości każdy będzie bez
porównania bardziej kochał Boga niż samego siebie i wszystkich innych ze
sobą, tak samo bez porównania bardziej cieszył się będzie ze szczęścia Boga,
aniżeli z własnego i wszystkich innych razem ze sobą. Jeżeli zaś będą tak
kochać Boga całym sercem, całym umysłem, całą duszą, jednak w taki sposób,
że [nawet] całe serce, cały umysł, cała dusza nie wystarczy dla godności [tej]
miłości, to z pewnością tak będą się radować całym sercem, całym umysłem,
całą duszą, że [nawet] całe serce, cały umysł, cała dusza nie wystarczy do
[objęcia] pełni tej radości.
Rozdział 26
Czy to jest [tą] pełnią radości, którą przyrzekł Pan
Boże mój i Panie mój, nadziejo i radości mego serca, powiedz mojej duszy, czy
to jest ta radość, o której mówisz nam przez swego Syna: "Proście, a
otrzymacie, aby radość wasza była pełna"?" Znalazłem bowiem pewną radość,
pełną i więcej niż pełną. Chociaż radości owej pełne jest serce, pełen umysł,
pełna dusza, pełen cały człowiek, to jeszcze radości tej będzie w obfitości ponad
miarę. A więc to nie cała owa radość wniknie w tych, którzy się cieszą, lecz to
cieszący się cali wejdą do tej radości. Powiedz, Panie, powiedz swemu słudze w
głębi jego serca, czy to jest ta radość, do której wejdą twoi słudzy, którzy wejdą
do radości swego Pana"? Ale z pewnością tej radości, którą cieszyć się będą
twoi wybrani, "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka
nie zdołało pojąć". A więc jeszcze nie powiedziałem ani nie pojąłem, Panie, jak
bardzo cieszyć się będą owi twoi uszczęśliwieni [w niebie]. Zapewne radować
się będą tak bardzo, jak bardzo będą kochać; a tak bardzo będą kochać, jak
bardzo będą poznawać. Jak bardzo cię, Panie, podówczas poznają i jak bardzo
cię ukochają? Z całą pewnością "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani
serce człowieka nie zdołało pojąć" w tym życiu, jak bardzo będą cię poznawać i
kochać w tamtym życiu.
Błagam cię, Boże, obym mógł cię poznać, obym cię kochał, bym mógł się tobą
radować. A jeżeli nie mogę w całej pełni w tym życiu, niech przynajmniej stale
postępuję naprzód, aż nadejdzie ono w pełni. Oby tutaj pogłębiało się we mnie
poznanie ciebie, a tam stało się pełne; oby [tutaj] wzrastała twoja miłość, a tam
była pełna; by tutaj moja radość była wielka w nadziei, a tam była pełna w
rzeczywistości. Panie, przez swojego Syna pozwalasz, a nawet radzisz, abyśmy
prosili, i obiecujesz, że otrzymamy [to, o co prosimy], aby radość nasza była
pełna. Proszę, Panie, o to, do czego nakłaniasz przez przedziwnego doradcę
naszego, obym otrzymał to, co obiecujesz w twojej prawdziwości, aby radość
moja była pełna. Prawdomówny Boże, proszę, bym otrzymał to, aby radość
moja była pełna. Na razie niech rozważa to mój umysł, niech rozprawia o tym
mój język. Niech kocha to moje serce i niech głoszą to moje usta. Niech łaknie
tego moja dusza, pragnie moje ciało, niech tęskni za tym cała moja substancja,
dopóki nie wejdę do radości Pana mego, którym jest - troisty i jeden - Bóg
błogosławiony na wieki. Amen.