52
ZWIERCIADŁO
styczeń 2005
ZWIERCIADŁO
53
styczeń 2005
przez niego nadużywana, choć niekoniecznie molestowana. Zo-
stała przez ojca przyzwyczajona do grania roli kusicielki, małej
kobietki, która otrzymuje jego uwagę i uczucia za bycie taką,
o jakiej on marzył. To sposób, którym nadal posługuje się w do-
rosłym życiu, bo przecież chce czuć, że jest ważna.
– Gdy przestanie przyciągać męskie spojrzenia, straci rację bytu?
To smutne.
– Nieszczęście wielu pięknych kobiet na tym polega. Na do-
datek nawet sobie nie uświadamiają, że tata „wdrukował” im
więź z mężczyzną, która odwołuje się głównie do erotyzmu
i sprowadza je same do bycia obiektem pragnień seksualnych.
Kultura tworzona przez niedojrzałych mężczyzn bardzo to pro-
muje i wspiera, naokoło pełno lolitek na billboardach. Wielu oj-
ców ma kłopot z urodą własnych córek, z płcią własnych córek,
z faktem, że pod ich okiem rozwija się kobieta...
– Matka, mając poczucie, że córka zabiera jej męża, próbuje ją
utrzymać w roli dziecka. Bo taka nie stanowi zagrożenia.
– Próba zabicia Śnieżki jest właśnie taką próbą zatrzymania
jej w rozwoju. Przekaz jest taki: nie dojrzewaj, bo ja jeszcze nie
dostałam tego, na co czekam. Jak będziesz dorastała pod moim
bokiem, to ty będziesz ściągała męskie spojrzenia, nie ja. I bę-
dę musiała zginąć, czyli dopuścić tę tragiczną prawdę, że dla
mnie czekanie już się skończyło. Zauważ: czekanie na spełnie-
nie. Spełniona seksualnie kobieta nie musi czekać, rywalizo-
wać, bać się, że coś ją ominie albo że inna kobieta coś jej zabie-
rze, bo ona to ma w sobie już na zawsze. Umie być partnerką
i jednocześnie kochającą matką, która nauczy córkę przyjmo-
wać miłość i czerpać radość z własnej seksualności.
– W „Królewnie Śnieżce” główną osią konfliktu jest uroda. To wy-
znacznik wartości, rzecz dająca władzę. Ja jednak mam ochotę zacząć
od pewnego drobnego szczegółu: Śnieżka to niemal jedyna pozytywna
bohaterka bajek, która nie jest blondynką, ma czarne włosy... Takie sa-
me jak zła Królowa. Przypadek?
– Oczywiście, że nie. Śnieżka jest jakby młodym wydaniem
Królowej, świeżym aspektem zmysłowości, którą się przypisuje
ciemnym kobietom. Blondynki są słodkie, ale pozbawione głębi,
niewinne i proste. Ciemnowłose kobiety częściej uchodzą za wy-
stępne, pełne tajemnic, ale tym właśnie wabiące. Śnieżka jest
jeszcze dzieckiem, ale zaczęła się rozwijać. Królowa czuje się za-
grożona. Tu pojawia się pierwszy ciekawy wątek bajki: rywali-
zacja między kobietą dojrzałą a młodą, która dopiero wchodzi
w życie. Między matką (macochą) a córką. Rywalizują m.in.
o męskie względy, dlatego że świadczą one o wartości kobiety.
Znam to, niestety, bardzo dobrze z własnego życia. Moja mama,
która była bardzo piękną kobietą, wyraźnie mnie pomniejszała
przy mężczyznach, szczególnie tych, którzy zwracali na mnie
uwagę. To było dla mnie ogromnie bolesne i trudne. Spotkałam
sporo kobiet, które to przeżywały, choć na szczęście nie dzieje
się tak między każdą matką a córką.
– Z czym to jest związane?
– Myślę, że z niedojrzałością kobiety, która nie jest gotowa
do macierzyństwa, ale też z jej niskim poczuciem własnej war-
tości. Z brakiem akceptacji i wzorów spełnionej kobiecości
od własnej matki. Taka kobieta jest w pewnym sensie ofiarą
układu ze swoim ojcem, który pozornie rekompensował jej od-
dalenie od matki. Czuła, że wybrał ją. Jako dziewczynka była
ê
Świat jest pełen
krasnoludków
Z Katarzyną Miller
rozmawia Tatiana Cichocka Ilustracja Natalia Tilszner
TO NIE BAJKA KRÓLEWNA ŚNIEŻKA
Droga Śnieżki zaczyna się w ciemnym lesie. Jest taki moment
w życiu, kiedy nagle zdajemy sobie sprawę, że wszystko zależy
tylko od nas, jesteśmy odpowiedzialni za to, co się z nami stanie.
Jeśli się dobrze rozejrzymy, na pewno znajdziemy wokół gotowe
przyjść nam z pomocą krasnoludki
ZWIERCIADŁO
55
styczeń 2005
54
ZWIERCIADŁO
styczeń 2005
– Ależ my też możemy! Bo one się pojawiają, tylko trzeba je
zauważyć. W naszym kręgu kulturowym krasnoludki są moim
zdaniem specjalistami od wprowadzania równowagi pomiędzy
ludzką butą, przekonaniem, że cały świat mamy w garści, a tą
tajemnicą, dzikością i niemożliwością poznania wszystkiego
do końca. Krasnoludki to są moce archetypowe człowieka, z któ-
rych istnienia nawet nie zdajemy sobie sprawy. Odpowiadają
za pewne aspekty psychiki, za konkretne umiejętności. Jeden
krasnoludek jest od niebania się, inny od ciekawości, inny
od umiejętności zbierania w sobie, a inny może być choćby
od zabawy i zachwytu nad życiem.
– Uproszczoną wersję mamy u Disneya, gdzie każdy krasnoludek
ma imię wskazujące cechę, która go charakteryzuje.
– Człowiek od każdego krasnoludka uczy się czegoś innego.
Te umiejętności znajduje w sobie, ale nie tylko. Świat jest pełen
krasnoludków. Spotykamy zwierzęta, które nam coś pokazują.
U jednych znajomych jest kot, który cały czas śpi. U innych jest
pies, przed którym należy mieć respekt. Krasnoludkiem może
być ciekawe świata dziecko; babcia, która się ciepło uśmiecha
– Na skutek rywalizacji z Królową Śnieżka ląduje sama w lesie. Czy
to nie paradoks, że próba zabicia jej, czyli zatrzymania w rozwoju, sta-
je się początkiem jej dojrzewania?
– Bo to jest zabicie jej dotychczasowej postaci – córeczki.
Od tej chwili pozbawiona rodziny i roli jest – tylko i aż – sobą sa-
mą. Las to symbol nieświadomości i życia. Śnieżka, wchodząc
w las, symbolicznie zaczyna poznawać siebie. I boi się. Strach
człowieka w lesie, w którym jest bez przewodnika, mapy i utar-
tej ścieżki, jest strachem przed sobą, ale i przed życiem,
przed przyszłością, przed nieznanym. Ludzie potrzebują dróg,
najlepiej szerokich i wydeptanych, po których poruszają się
wszyscy. Bo wtedy wiedzą: o, dobrze idę! Inni też tu są.
– Jak nie ma ścieżki, stajemy. Pojawia się panika...
– Pamiętam takie zdarzenie. Jechaliśmy nocą przez las
i zepsuł się nam samochód. Nie było księżyca ani gwiazd. Wy-
szłam poza światło reflektorów. I poczułam się ogarnięta przez
ciemność. Wiedziałam na szczęście, że mam dokąd wrócić. Po-
czułam czarną ciszę pełną szelestów i nieznanych odgłosów.
Czułam się obcym przybyszem z miasta i przestraszyłam się.
TO NIE BAJKA
KRÓLEWNA ŚNIEŻKA
bać mężczyznom. Gapi się w nie, szukając potwierdzenia, że jest naj-
piękniejsza. Czy tu rzeczywiście chodzi tylko o podobanie się facetom?
– Tu chodzi też o to, że tylko jedna, najpiękniejsza, ma prawo
do życia, mówiąc symbolicznie.
– Do życia?!
– Tak. Ponieważ tam szykuje się dziewczyna, która ma zająć
jej miejsce. To jest walka pokoleń. To jest niedopuszczanie przez
starszych tych młodych do czegokolwiek, bo zajmą ich miejsce.
Lęk przed tym, że uczeń przerośnie mistrza. A prawdziwy
mistrz po to uczy, żeby go „przerośli”.
– Królowa nie była mistrzem. Przez to, że samej siebie nie kochała,
nie znała własnej wartości. Szukała potwierdzenia z zewnątrz, z lustra,
że jest wartościowa. Ale kto tego nie zna...
– Takim lustrem bywa publiczność, podwładni, lustrem
mogą być dzieci, partnerzy, przyjaciele. Odbijanie się
w czyichś oczach, w czyjejś zazdrości, podziwie, w czyjejś
chęci bycia blisko jest dla wielu ludzi substytutem poczucia
własnej wartości. To niebezpieczne. Osoba, która jest wiel-
ka w sensie władzy, prestiżu, majątku, a nie ma wewnętrz-
– Piękny symbol pokusy. Zwabia w iluzję, obiecuje pseudosz-
częście. I nabierasz się. Bo jest w zasięgu ręki, nie wymaga po-
święceń. Pokus jest wiele. Alkohol, narkotyki, czekolada, seks...
Nęci nas łatwość, blichtr, brak odpowiedzialności...
– Ale jak ulegamy, przestajemy żyć własnym życiem, zapadamy w le-
targ, tak jak Śnieżka.
– Wszyscy ulegamy pokusom cywilizacji, która jest cywiliza-
cją łatwych rozwiązań. Kiedyś może żyło się trudniej, targali-
śmy wodę ze studni, ale za to szliśmy do tej studni po ziemi.
Mieliśmy z nią kontakt. A teraz po kafelkach podchodzimy
do kranu. I już nie chciałoby nam się nosić wody. Bardzo trudno
jest się w tym nie zagubić. Ulegamy kolejnym pokusom
i w efekcie popadamy w taką nieruchawość, w takie „nic mi się
nie chce, nigdzie nie pójdę”, żadnej inicjatywy. Znasz to?
– Znam też inny stan: dygotu i obsesji na jakimś punkcie. Uzależ-
niasz się od czegoś lub kogoś i wszystko inne przestaje dla ciebie
istnieć.
– Jesteś chora, zauroczona w zły sposób. Nie docierają do cie-
bie realne bodźce. Zjadasz to symboliczne jabłko, wpadasz
Zdałam sobie sprawę, jak łatwo wyjść albo zostać wyrzuconym
za tę cywilizację, która pozornie nas chroni, i nie mieć się
na czym oprzeć. Mieć tylko siebie. Wtedy zaczyna się wędrówka.
– Ja też doświadczyłam czegoś podobnego. Szłam w nocy przez las.
Miałam co prawda latarkę, ale potwornie się bałam. Dopiero jak ją
zgasiłam, poczułam się lepiej. Świecąca latarka jakby wycinała mnie
z tła. Byłam obca. Bez sztucznego światła zobaczyłam, że ciemność
nie jest jednorodna. Moje zmysły się wyostrzyły. I, paradoksalnie,
w ciemności poczułam się lepiej niż z tym absurdalnym snopem świa-
tła, który kawałkował obraz.
– Nauczono nas widzieć tylko te fragmenty, które uważa
za istotne i „oświetla” cywilizacja. Tak naprawdę bardziej nas
przez to ogranicza, niż oświeca. Puszczasz światełko pod nogi,
nie widzisz nic z boku, patrzysz obok, nie widzisz, co pod noga-
mi. Kiedy wyłączasz to światło, zdajesz się na instynkt, intuicję,
głęboką archetypową wiedzę. To nasze wspólne doświadczenie.
Tak zaczyna się droga Śnieżki. W pewnym momencie życia na-
gle zdajemy sobie sprawę, że wszystko zależy tylko od nas, mu-
simy wziąć odpowiedzialność za to, co się z nami stanie. Wytrzy-
mać to, unieść, przetrwać. Czy ktoś to przeżywa w wieku lat 40,
czy 15, czy czasami dopiero 70, to kwestia indywidualna. Jednak
niezbędna, byśmy mogli powiedzieć, że żyliśmy świadomie.
– Trudno jest unieść ciężar takiej odpowiedzialności. Śnieżka mogła
chociaż liczyć na pomoc krasnoludków...
Krasnoludki to są moce archetypowe
człowieka, z których istnienia
nawet nie zdajemy sobie sprawy. Odpowiadają za pewne aspekty psychiki,
za konkretne umiejętności. Jeden krasnoludek jest od niebania się, inny od cieka
wości, inny może być choćby od zabawy i zachwytu nad życiem
i głaszcze. I mówi: dobrze, dziecko, nie szkodzi, że rozbiłeś ten
wazon. Nic się nie stało, to tylko wazon.
Szukajmy krasnoludków we własnym życiu. Bo one uczą róż-
norodności i bogactwa świata. Cudów natury, bezpiecznych
miejsc, tego, co nam potrzebne. Dzieci są w dobrym kontakcie
z krasnoludkami. Zawsze np. sobie wynajdą miejsce, gdzie się
można schować. Myśmy mieli taką wierzbę z pokoikiem na gó-
rze. Wszyscy byliśmy krasnoludkami na tej wierzbie.
– Nasze dzieciaki w lecie budowały w stodole w sianie tajemne tu-
nele. I bazy.
– I teraz wyobraź sobie, co ma dziecko, które godzinami sie-
dzi tylko przy komputerze. Owszem, ono ma gobliny w bajkach
komputerowych. Ale to nie to samo co szałas w lesie zbudowany
własnymi rękami.... I wspólne zabawy w dorosłość. Poznawanie
siebie poprzez spotkania z krasnoludkami to ważny okres w roz-
woju. Czas wzajemnej fascynacji młodych ludzi, odkrywania
swoich uzdolnień, swojego miejsca w grupie.
Kobietom, które ciągle wchodzą w uzależniające toksyczne
związki miłosne, mówię: przypomnij sobie, jak miałaś lat 16,
spotykałaś się z koleżankami, kolegami, może się w kimś podko-
chiwałaś, ale spokojnie mogłaś żyć bez mężczyzny! Jego miłość
nie jest tym, co daje ci prawo do życia.
– Ten mężczyzna wraca jak bumerang! Wszystko się kręci wokół nie-
go. Królowa żyje w toksycznym związku... z lustrem, bo chce się podo-
nego poczucia wartości, łatwo może się stać takim Stalinem,
Mao Tse-tungiem, Hitlerem...
– Kobiecą cechą zwycięską, ważną w patriarchalnym świecie jest
akurat uroda. Symbolicznie daje władzę. Dlatego Królowa tak boi się
dorastania Śnieżki. Nie chce utracić władzy.
– Śnieżka jest bardzo blisko tego, żeby stworzyć konkurencyj-
ne królestwo. I przez to, że ma ono szansę być oparte na więzi
z przyrodą, z nieświadomością, mocami wewnętrznymi, może
być potężniejsze niż to Królowej. Więc nie jest to tylko sprawa te-
go, że Śnieżka jest młodsza. Gdyby Królowa uwierzyła, że jej roz-
kwit daje inny rodzaj królestwa, nie musiałaby bać się Śnieżki,
tylko mogła być z nią razem i wspierać ją w rozwoju.
– To jest strasznie trudna rzecz, szczególnie w dzisiejszym świecie,
gdzie się promuje urodę, ale przede wszystkim młodość.
– Ale popatrz: gdyby nie było etapu lasu i krasnoludków, to
sama młodość nic by nie dała. Dopiero gdy Śnieżka zagłębiła się
w siebie, poznała swoją prawdziwą wartość. Gdyby została
w zamku, wygryzłaby Królową i stała się dokładnie taka sama.
Na przykład mogła namówić myśliwego, żeby zamiast niej zabił
Królową. Bo wiesz, kochany, ja jestem córką Króla, ja będę mia-
ła koronę, więc tobie się opłaca teraz służyć mnie. Takie przy-
padki w opowieściach też mamy. Ale tak się nie stało. I dobrze.
– Jest jeszcze kwestia zatrutego jabłka. Dokładnie je pamiętam. By-
ło takie piękne, czerwone.
w dziwny stan, niby żyjesz, ale tak naprawdę nie żyjesz, niby
czujesz, ale tak naprawdę nie czujesz, niby podejmujesz decyzje,
ale to nie są twoje decyzje.
– Odgradza nas od życia symboliczna szklana trumna.
– To może być też depresja. Depresję postrzegam coraz bar-
dziej jako taki gotowiec, który czyha na wszystkich, którzy spo-
dziewają się rozwiązań zewnętrznych. Czekają, że ktoś coś
za nich zrobi, zadecyduje, poprowadzi sprawdzoną ścieżką. Tak
jak tą drogą w lesie. To jest poddanie się człowieka, który nie ma
motywu wewnętrznego do życia.
– Czy uważasz, że tak jak Śnieżkę, z tego letargu obudzić nas może
jedynie mężczyzna?
– Siłę, by się obudzić, mamy w sobie. Książę to symbo-
licznie jungowski animus, męska część kobiety, która wzro-
sła w siłę przez okres hibernacji. Jednocząc się z nim, może
stać się Królową i żyć pełnią życia. Pocałunek Księcia jest
też pocałunkiem kogoś, kto przeszedł długą drogę. Więc
do życia może nas obudzić partner, mistrz, przyjaciel, tera-
peuta, płeć bez znaczenia, pod warunkiem że jest to osoba,
która żyje świadomie i prawdziwie. Pomoże nazwać rzeczy
po imieniu, nie zgodzi się na oszustwo, nie będzie dawać za-
trutych jabłek. I powie tak: jesteś piękna i może nawet pięk-
niejsza ode mnie. I mnie to w ogóle nie przeszkadza, bardzo
się z tego cieszę.
c