Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
GEORGE SOROS
KRYZYS ŚWIATOWEGO KAPITALIZMU
Zagrożenie dla społeczeństwa otwartego
przełożył LECH NIEDZIELSKI
Warszawskie
Wydawnictwo
Literackie
MUZA SA
Warszawa 1999
Projekt okładki: Maciej Sadowski Redakcja i konsultacja: Janusz Dąbrowski
Redakcja techniczna: Slawomir Grzmiel Korekta: Magdalena Szroeder
W projekcie okładki wykorzystano fragment obrazu Renę Magritte'a Nauczyciel
© 1998 by George Soros
First published in the United States by PubllcAffairs
A member of Perseus Books L.L.C. © for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa
1999 © for the Polish translation by Lech Niedzielski
ISBN 83-7200-486-2
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA Warszawa 1999
PRZEDMOWA
Pierwotnym celem powstania tej książki było wyjaśnienie filozofii, którą
kierowałem się przez całe życie. Popularność w świecie zdobyłem sobie najpierw
jako wzięty finansista, a następnie jako filantrop. Bywało, że czułem się jak
gigantyczny przewód pokarmowy, wchłaniający pieniądze jednym końcem, by je
wydalić drugim; w istocie jednak oba te bieguny łączył głęboki namysł. Moje
poczynania, związane zarówno z zarabianiem pieniędzy, jak i z działalnością
filantropijną opierały się na schemacie pojęciowym, jaki sobie wypracowałem
jeszcze w czasach studenckich, na długo przed zaangażowaniem się w transakcje na
rynkach finansowych.
Znajdowałem się wówczas pod przemożnym wpływem Karla Poppera, filozofa nauki,
autora pracy Open Society and Its Enemies (Społeczeństwo otwarte i jego
wrogowie), wyjaśniającej istotę reżimów nazistowskiego i komunistycznego,
których doświadczyłem na własnej skórze w latach wczesnej młodości spędzonych na
Węgrzech. Oba te reżimy miały wspólną cechę: rościły sobie prawo do posiadania
prawdy ostatecznej, którą narzucały światu przemocą. Po-pper zaproponował inny
typ społecznego porządku - taki, który uznawał, że nikt nie ma dostępu do prawdy
ostatecznej. Nasze pojmowanie świata, w którym żyjemy, jest z natury
niedoskonałe, a społeczeństwo idealne - niemożliwe. Musimy się więc zadowolić
namiastką - społeczeństwem niedoskonałym, które jest wszakże zdolne do ciągłej
poprawy. Popper nazwał je społeczeństwem otwartym, a reżimy totalitarne - jego
wrogami.
Przyswoiłem sobie idee Poppera związane z krytycznym myśleniem i naukowym
podejściem. Uczyniłem to, zachowując
dystans, co sprawiło, że w pewnym doniosłym punkcie nasze poglądy zaczęły się
różnić. Popper twierdził, że te same kryteria i metody mają zastosowanie zarówno
do nauk społecznych, jak przyrodniczych. Mnie zaś uderzyła istotna różnica. Otóż
w naukach społecznych myślenie jest integralną częścią samego przedmiotu badań,
podczas gdy nauki przyrodnicze zajmują się zjawiskami, które zachodzą
niezależnie od czyjegokolwiek myślenia. Sprawia to, że Popperowskiemu modelowi
metody naukowej podlegają zjawiska naturalne, nie zaś społeczne.
Efektem moich dociekań było pojęcie „zwrotności", czyli mechanizmu
dwukierunkowego sprzężenia zwrotnego miedzy myśleniem a rzeczywistością.
Studiowałem w tym czasie ekonomię i termin „zwrotność" nie pasował do teorii
ekonomicznej, która posługiwała się pojęciem zapożyczonym z fizyki
Newtonowskiej, a mianowicie „równowagą".
Pojęcie zwrotności okazało się w moim wypadku bardzo pożyteczne, kiedy
pochłonęło mnie zarządzanie pieniędzmi. W roku 1979, gdy zarobiłem więcej, niż
mogłem wydać, założyłem fundację nazwaną Funduszem Społeczeństwa Otwartego (Open
Society Fund). Jako jego cele określiłem niesienie pomocy społeczeństwom
zamkniętym w procesie otwierania się, a społeczeństwom otwartym - w dalszym
ożywieniu, oraz propagowanie modelu krytycznego myślenia. Działając poprzez tę
fundację, zaangażowałem się głęboko w proces rozpadu radzieckiego systemu.
Częściowo jako skutek tego doświadczenia, częściowo zaś w wyniku swego obcowania
z systemem kapitalistycznym doszedłem do wniosku, że schemat pojęciowy, którym
się dotychczas posługiwałem, przestał już być użyteczny. Odczułem potrzebę
ujęcia społeczeństwa otwartego w ramy nowej definicji. W koncepcji Poppera było
ono przeciwieństwem społeczeństw zamkniętych, opierających się na ideologiach
totalitarnych, jednak wydarzenia ostatnich lat podpowiedziały mi, że
społeczeństwo otwarte może być zagrożone również z kierunku przeciwnego, a
Strona 1
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
powodem jest brak społecznej spójności oraz wycofanie się państwa.
Poglądy swoje wyłożyłem w artykule zatytułowanym Capitalist Threat
(Kapitalistyczne zagrożenie) zamieszczonym w roku 1997 w lutowym numerze „The
Atlantic Monthly". Niniejsza książka, którą zacząłem pisać wkrótce potem, była
zamierzona jako pogłębienie tych wszystkich idei. W poprzednich publikacjach
swój schemat pojęciowy przesuwałem do zamieszczanych na końcu uzupełnień albo
przemycałem w postaci osobistych reminiscencji. Teraz wszakże uznałem, że warto
je przedstawić bezpośrednio. Zawsze pochłaniała mnie pasja pojmowania świata, w
którym żyłem. Może byłem w błędzie, ale wydało mi się, że poczyniłem w tej
dziedzinie pewne postępy, zapragnąłem się więc tym podzielić z innymi.
Ów pierwotny związany z tą książką zamysł został jednak zniweczony przez
światowy kryzys, który rozpoczął się w lipcu 1997 roku w Tajlandii. Przedmiotem
moich dociekań były słabe punkty światowego systemu kapitalistycznego, ale
czyniłem to bez specjalnego pośpiechu. Byłem w pełni świadomy istnienia
azjatyckiego kryzysu - w istocie moja firma zarządzająca funduszem przewidziała
go z sześciomiesięcznym wyprzedzeniem - nie miałem wszakże pojęcia, jak bardzo
okaże się on dalekosiężny. Wyjaśniałem, dlaczego system światowego kapitalizmu
jest niezdrowy i trudny do podtrzymania, jednak aż do rosyjskiego krachu w
sierpniu 1998 roku nie zdawałem sobie sprawy, że ów system jest w stanie
rozpadu. Nagle wydanie mojej książki stało się pilnym przedsięwzięciem. Mam oto
gotowy schemat pojęciowy skonstruowany w terminologii ułatwiającej zrozumienie
gwałtownie rozwijającego się światowego kryzysu finansowego. Postanowiłem dać to
szybko do druku.
Mój pogląd na bieżącą sytuację streściłem w oświadczeniu złożonym przed
Kongresem w dniu 15 września 1998 roku, kiedy to powiedziałem między innymi:
„System światowego kapitalizmu, który przyczynił się do nadzwyczajnego rozkwitu
tego kraju, w ostatnim dziesięcioleciu zaczyna pękać w szwach. Obecna bessa na
rynku akcji w Stanach Zjednoczonych jest tylko symptomem, i to
7
symptomem opóźnionym, znacznie głębszych problemów, które dotykają gospodarkę
światową. Niektóre giełdy azjatyckie cierpią na spadek poważniejszy niż
zanotowany podczas krachu na Wall Street w roku 1929, a na dodatek ich waluty
spadają do ułamka swej wartości z czasów, kiedy były związane z amerykańskim
dolarem. W Azji w ślad za zapaścią finansową pojawiła się zapaść gospodarcza. Na
przykład w Indonezji rozpłynęła się większa część przyrostu poziomu życia,
kumulowanego przez 30 lat reżimu Suharto. Pozostała po nim nowoczesna
infrastruktura, budynki i fabryki, ale także społeczeństwo odcięte od swych
wiejskich korzeni. Obecnie w całkowitym krachu finansowym pogrążona jest Rosja.
To przerażające widowisko pociągnie za sobą nieobliczalne konsekwencje w sferze
zarówno ludzkiej, jak i politycznej. Obecnie zaraza ta rozprzestrzenia się na
Amerykę Łacińską.
Byłoby godne pożałowania, gdybyśmy tkwili w błogostanie tylko z tego powodu, że
większość problemów pojawia się poza naszymi granicami. Wszyscy jesteśmy częścią
światowego systemu kapitalistycznego, który charakteryzuje się nie tylko wolnym
handlem, ale - co ważniejsze - swobodnym przepływem kapitału. System ten -
silnie sprzyjając kapitałowi finansowemu, który może grymasić przy wyborze
kierunku tego przepływu - doprowadził do gwałtownego rozwoju światowych rynków
finansowych. Można sobie wyobrazić jakiś gigantyczny system cyrkulacyjny, który
wchłania kapitał w rynki finansowe i instytucje w swym centrum, a następnie
wypompowuje go na peryferie albo bezpośrednio w postaci kredytów i inwestycji
portfelowych, albo pośrednio - poprzez korporacje ponadnarodowe.
Aż do kryzysu tajlandzkiego w lipcu 1997 roku to centrum zarówno ssało, jak i
energicznie wypompowywało pieniądze, rynki finansowe rozrastały się i zyskiwały
na znaczeniu, a kraje peryferyjne otrzymywały sute zastrzyki pieniędzy,
otwierając własne rynki kapitałowe. Trwał światowy boom, podczas którego nowo
powstające rynki miały się szczególnie dobrze. W roku 1994 w pewnej chwili
więcej niż połowa
łącznych wpływów do amerykańskich funduszy powierniczych weszła na wschodzące
rynki.
Kryzys azjatycki zmienił kierunek tego przepływu. Kapitał zaczął uciekać z
rynków wschodzących. Początkowo zmiana ta okazała się dobroczynna dla rynków
finansowych centrum. Gospodarka Stanów Zjednoczonych dotarła do granicy
przegrzania się, a Bank Rezerwy Federalnej brat pod uwagę podwyższenie stopy
dyskontowej. Kryzys azjatycki sprawił, że takie posunięcie było niewskazane i
rynek akcji nabrał rumieńców. Gospodarka dostarczyła temu najlepszemu ze światów
radości w postaci taniego importu, kontrolując krajowy nacisk inflacyjny, a
rynek akcji osiągnął nowe pułapy. Owa elastyczność w centrum obudziła nadzieje,
że peryferie mogą się również odrodzić i między lutym a kwietniem 1998 roku
Strona 2
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
większość azjatyckich rynków odzyskała z grubsza połowę swych poprzednich strat
liczonych w walutach lokalnych. Było to klasyczne ożywienie rynku o tendencji
zniżkowej.
I oto przychodzi chwila, kiedy kryzysowa sytuacja na peryferiach nie może już
być korzystna dla centrum. Uważam, że dotarliśmy do tego punktu jednocześnie z
załamaniem się gospodarki rosyjskiej. Mam trzy powody, aby głosić podobny
pogląd.
Pierwszy to ten, że rosyjski krach odsłonił w międzynarodowym systemie bankowym
pewne rysy, które dotychczas traktowano niefrasobliwie. Poza ujawnieniem
własnych bilansów, banki angażują się w transakcje swapowe (wymiany akcji),
terminowe oraz w handel instrumentami pochodnymi, zarówno między sobą, jak z
własnymi klientami. Transakcje te nie są wykazywane w bilansach banków.
Ustawicznie natomiast przypisuje się je rynkowi, to znaczy, że są ciągle
rewaloryzowane, wszystkie zaś różnice między kosztami a zbytem wyrównywane są
przelewami gotówkowymi. Ma to zabezpieczać przed nierzetelnymi płatnikami. Rynki
wymiany akcji, transakcje terminowe i instrumenty pochodne są bardzo rozległe,
zyski zaś minimalne, co oznacza, że wartość podstawowych sum jest
wielokrotnością kapitału
zaangażowanego w biznes. Transakcje te układają się w girlandę złożoną z wielu
pośredników, z których każdy ma zobowiązania wobec swych współpartnerów, nie
wiedząc, kto jeszcze jest w to zaangażowany. Ujawnianie się indywidualnym
współpartnerom jest ograniczone poprzez ustalenie linii kredytowych.
Ten wyrafinowany system doznał przykrego wstrząsu w chwili załamania się
rosyjskiego systemu bankowego. Rosyjskie banki nie dotrzymały swych zobowiązań,
ale banki zachodnie pozostały nadal w potrzasku z własnymi klientami. Nie
znaleziono żadnego sposobu na likwidowanie zobowiązań jednego banku w zamian za
zobowiązania innego. Wiele funduszy hedgingowych1 i wielu inwestorów
spekulacyjnych poniosło tak duże straty, że musiało zamknąć rachunki. Normalne
rozpiętości cenowe zostały rozerwane i zawodowcy, którzy dokonują transakcji
arbitrażowych między różnymi instrumentami pochodnymi - to znaczy obracają
aktywami jednej strony w zamian za aktywa drugiej - również ponieśli dotkliwe
straty. Podobna sytuacja powstała wkrótce po tym, jak Malezja z premedytacją
zamknęła przed obcokrajowcami swoje rynki finansowe, jednak Singapore Monetary
Authority (Bank Walutowy Singapuru), współdziałając z innymi bankami
centralnymi, podjął pospieszne działania. Wyłowiono zalegające kontrakty i
podzielono się stratami. Groźba błędu systemowego została zażegnana.
Wydarzenia te skłoniły większość uczestników gry rynkowej do odejścia od
nieograniczonego eksponowania swych możliwości, do zmniejszenia dynamiki działań
i zminimalizowania stopnia ryzyka. Akcje banków poszły w dół. Rozpoczął się
zastój kredytowy w skali globalnej. Już teraz
Spółki hedgingowe zaangażowane są w zróżnicowaną działalność inwestycyjną.
Zaspokajają wymagających inwestorów i nie podlegają przepisom obowiązującym
fundusze powiernicze. Zarządcy rozliczani są raczej na podstawie wyników
działalności niż sztywnej stopy procentowej od aktywów. Trafniejszym określeniem
byłyby tu „fundusze zorientowane na zysk".
10
ograniczył on przepływ funduszy na peryferie, ale zaczai również wywierać wpływ
na dostępność kredytów w gospodarce krajowej. Zamknięty już został na przykład
rynek obligacji podwyższonego ryzyka.
W ten sposób dochodzę do punktu drugiego. Dolegliwość sytuacji na peryferiach
osiągnęła już taką intensywność, że poszczególne kraje zaczęły się wycofywać z
światowego systemu kapitalistycznego lub po prostu z niego wypadać. Najpierw
ofiarą całkowitego załamania stała się Indonezja, a następnie Rosja, jednak to,
co dotknęło Malezję i w mniejszym stopniu Hongkong, jest pod pewnymi względami
nawet bardziej złowieszcze. Krachy w Indonezji i Rosji były niezamierzone,
Malezja zaś wycofała się z rozmysłem. Doprowadziła do poważnego uszczerbku
interesów zagranicznych inwestorów i graczy giełdowych, osiągając pewne chwilowe
odprężenie, jeśli nie dla gospodarki, to przynajmniej dla elit rządzących tym
krajem. Odprężenie to wyniknęło z możliwości obniżenia stóp procentowych i z
rozdęcia rynku akcji poprzez odizolowanie kraju od świata zewnętrznego. Ulga ta
jest z całą pewnością tymczasowa, ponieważ granice są nieszczelne i pieniądze
zaczną z Malezji wypływać nielegalnymi kanałami; skutki dla gospodarki będą
katastrofalne, ale miejscowi kapitaliści, którzy mają powiązania z reżimem,
zdołają uratować swoje interesy, pod warunkiem, że sama władza nie zostanie
obalona. Środki zastosowane przez Malezję uderzą w inne kraje, które starają się
nie zamykać swych rynków finansowych - ponieważ sytuacja taka sprzyja ucieczce
kapitału. Pod tym względem państwo to zaczęło uprawiać politykę pod hasłem
„zrujnuj swego sąsiada". Jeśli w jej wyniku Malezja zacznie się na tle krajów
Strona 3
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
ościennych prezentować korzystnie, to podobna taktyka może znaleźć naśladowców,
przez co innym krajom jeszcze trudniej będzie utrzymywać otwarte własne rynki
finansowe.
Trzecim poważnym czynnikiem działającym na rzecz rozpadu światowego systemu
kapitalistycznego jest oczywista niezdolność światowych władz walutowych do
utrzymywania
11
go w całości. Programy MFW (Międzynarodowego Funduszu Walutowego) nie sprawiają
wrażenia skutecznych, a na domiar złego Funduszowi kończą się pieniądze. Reakcja
grupy siedmiu państw na kryzys rosyjski była żałośnie niedostateczna, a utrata
przez nie kontroli nad sytuacją - wręcz przerażająca. Rynki finansowe są pod tym
względem specyficzne: ingerowanie rządów w ich interesy wzbudza tam oburzenie,
jednak w głębi ducha żywi się nadzieję, że w warunkach krytycznych władze włączą
się do akcji. Teraz wiara ta została nadszarpnięta.
Połączone działanie tych trzech czynników przyspiesza odwrócony przepływ
kapitału od peryferii ku centrum. Początkowy wstrząs wywołany krachem w Rosji
zdaje się przemijać, jednak napięcie na peryferiach bynajmniej nie słabnie.
Ucieczka kapitału rozszerza się obecnie na Brazylię i jeśli ten kraj ulegnie, w
zagrożeniu znajdzie się Argentyna. Prognozy skali wzrostu światowej gospodarki
systematycznie spadają i spodziewam się, że wkrótce zaczną wykazywać wartość
ujemną. Jeżeli kiedykolwiek spadek ten rozprze-strzeni się na naszą gospodarkę,
może się okazać, że jesteśmy znacznie mniej gorliwi w wyrażeniu zgody na import,
który jest niezbędną strawą dla odwróconego przepływu kapitału, a załamaniu
światowego systemu finansowego może towarzyszyć upadek międzynarodowego wolnego
handlu.
Biegowi wypadków zapobiec może jedynie wkroczenie do akcji międzynarodowych
władz finansowych. Widoki na to są jednak mgliste, ponieważ Siódemce właśnie nie
udała się interwencja w Rosji, choć skutki tego potknięcia mogą odegrać rolę
dzwonka alarmowego. Istnieje pilna potrzeba przemyślenia na nowo i zreformowania
światowego systemu kapitalistycznego. Przykład Rosji pokazał, że problemy stają
się tym trudniejsze do rozwiązania, im dłużej pozwalamy im się jątrzyć.
Proces ponownej oceny systemu należy zacząć od uznania, że rynki finansowe są z
natury niestabilne. Światowy system kapitalistyczny opiera się na przekonaniu,
że jeśli rynki
finansowe pozostawi się działaniu ich własnych mechaniz-niów, to będą one dążyły
do osiągnięcia stanu równowagi. Swym zachowaniem mają rzekomo przypominać
wahadło: rnogą ulec przesunięciu wskutek działania sił zewnętrznych, tak zwanych
wstrząsów pozaustrojowych, jednak zawsze będą skłonne do odzyskania pozycji
równowagi. Jest to przekonanie pozbawione podstaw. Rynki finansowe poddawane są
różnym przeciążeniom i jeśli cykl hossy-bessy przekroczy pewien punkt, nigdy już
nie nastąpi powrót do punktu wyjścia. Zamiast naśladowania wahadła, rynki
finansowe zachowują się raczej jak stalowa kula do kruszenia murów, godząc
kolejno w gospodarki różnych krajów.
Wiele się mówi o narzuceniu rynkowej dyscypliny, jeśli jednak byłoby to
równoznaczne z narzuceniem niestabilności, to do jakich granic społeczeństwo
jest ją w stanie znosić? Dyscyplina rynkowa wymaga uzupełnienia w postaci innej
dyscypliny - utrzymywanie równowagi na rynkach finansowych powinno być celem
polityki społecznej. Jest to główna zasada, którą chciałbym zaproponować.
Wbrew panującemu na wolnych rynkach przekonaniu zasada ta została już przyjęta i
wprowadzona w skali krajowej. Mamy System Rezerwy Federalnej i inne finansowe
władze, których zadaniem jest zapobieżenie krachowi na naszych krajowych rynkach
finansowych i - jeśli to konieczne - działanie jako ostatnia deska kredytowego
ratunku. Jestem przekonany, że instytucje te są zdolne wypełnić swój mandat.
Cierpimy jednak na dotkliwy brak odpowiednich władz finansowych na scenie
międzynarodowej. Mamy instytucje powołane w Bretton Woods - MFW i Bank Światowy
- które próbowały dotrzymywać kroku szybko zmieniającym się warunkom. W
powszechnym odczuciu programy MFW nie zdały egzaminu podczas obecnego światowego
kryzysu finansowego - misja Funduszu i sposoby jego działania wymagają ponownego
rozważenia. Uważam, że może wystąpić potrzeba powołania dodatkowych instytucji.
Na początku bieżącego (1998 - red.) roku wystąpiłem z propozycją utworzenia
13
Korporacji Ubezpieczeniowej Kredytu Międzynarodowego (International Credit
Insurance Corporation), jednak w tym czasie nie było jeszcze pewne, że odwrócony
przepływ kapitału przerodzi się w tak poważny problem i moja propozycja spaliła
na panewce. Sądzę, że teraz zbliża się jej czas. Musimy również ustanowić coś w
rodzaju międzynarodowej kontroli nad władzami nadzorczymi poszczególnych krajów.
Co więcej, naszym obowiązkiem jest rozważyć na nowo działanie międzynarodowego
systemu bankowego, a także funkcjonowanie rynków wymiany akcji i instrumentów
Strona 4
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
pochodnych.
Książka dzieli się na dwie części. Pierwsza zawiera schemat pojęciowy. Nie będę
go tu omawiał, jednak w epoce słów-kluczy trzy z nich mogą być dla tej części
reprezentatywne: „omylność", „zwrotność" i „społeczeństwo otwarte". W rozdziale
tym mieści się ogólna krytyka nauk społecznych i szczegółowa - ekonomii. Moje
wyjaśnienia dotyczące rynków finansowych prowadzę raczej w kategoriach
zwrotności niż równowagi, dążę do rozbudowania zwrotnej teorii historii,
traktując rynki finansowe jako laboratorium, w którym teorię tę można
wypróbować.
W części drugiej opisany wcześniej schemat pojęciowy stosuję do współczesności.
Aczkolwiek kryzys finansowy budzi zrozumiały niepokój, dociekania te sięgają
znacznie głębiej. Zajmuję się rozbieżnością między światową gospodarką a
politycznym i społecznym porządkiem, który zasadniczo wciąż jeszcze ogranicza
się do płaszczyzny narodowej. Badam nierównoprawne powiązanie centrum z
peryferiami i takież traktowanie dłużników i wierzycieli. Przedmiotem moich
analiz jest niezdrowe zjawisko zamiany wewnętrznych ludzkich wartości na
wartości związane z pieniądzem. Światowy kapitalizm w mojej interpretacji jest
niepełną i wypaczoną formą społeczeństwa otwartego.
Po określeniu w rozdziale 6. głównych cech światowego systemu kapitalistycznego
w następnym próbuję przewidzieć jego przyszłość w kategoriach cyklu hossy-bessy.
Rozdział 8.
14
zawiera praktyczne propozycje, w jaki sposób można by zapobiec finansowemu
rozpadowi tego systemu. W rozdziale 9. omawiam widoki na przyszłość dla mniej
zdeformowanej, pełniejszej formy społeczeństwa otwartego, w rozdziale 10.
przedstawiam kontekst międzynarodowy, a w 11. - pewne praktyczne posunięcia,
które można podjąć dla osiągnięcia tego wszystkiego. Pierwotnie miał to być
pełny obraz mojej filozofii. Palec historii sprawił, że praca ta przerodziła się
w coś, co nazwałbym książką pierwszej potrzeby.
WSTĘP
Dążeniem tej książki jest stworzenie podstaw dla światowego społeczeństwa
otwartego. Żyjemy uwikłani w globalną gospodarkę, do której wszakże w stopniu
dramatycznym nie przystaje organizacja naszego światowego społeczeństwa. Nie
potrafimy uchronić pokoju ani przeciwdziałać nadużyciom na rynkach finansowych.
A bez tych zabezpieczeń światowa gospodarka wykazuje skłonność do załamań.
Światowa gospodarka charakteryzuje się nie tylko wolnym handlem towarami i
usługami, ale także, a może jeszcze bardziej, swobodnym przepływem kapitału.
Stopy procentowe, kursy walutowe oraz giełdowe kursy akcji różnych krajów są
ściśle ze sobą powiązane, a światowe rynki finansowe wywierają olbrzymi wpływ na
sytuację gospodarczą. Zważywszy decydującą rolę, jaką międzynarodowy kapitał
odgrywa w zasobach pojedynczych krajów, nie byłoby niestosownością mówienie o
światowym systemie kapitalistycznym.
Kapitał finansowy cieszy się uprzywilejowaną pozycją. Kapitał jest bardziej
ruchliwy niż inne czynniki procesu produkcji, a kapitał finansowy - nawet
mobilniejszy niż inwestycje bezpośrednie. Zdąża on tam, gdzie jest najlepiej
nagradzany; ponieważ zwiastuje rozkwit gospodarczy, poszczególne kraje konkurują
między sobą w przyciąganiu go. Dzięki tym przewagom kapitał jest w coraz
większym stopniu gromadzony w instytucjach finansowych i ponadnarodowych
korporacjach, których papiery wartościowe znajdują się w publicznym obrocie;
elementem pośredniczącym w tym procesie są rynki finansowe.
Rozwój światowej gospodarki nie idzie w parze z rozwojem światowej społeczności.
Podstawową jednostką życia
16
politycznego i społecznego wciąż pozostaje państwo narodowe. Prawo
międzynarodowe i międzynarodowe instytucje, na ile istnieją, są zbyt słabe, by
zapobiec wojnie albo drastycznemu łamaniu praw człowieka w pojedynczych krajach.
W sposób niewłaściwy traktowane są zagrożenia ekologiczne. Światowe rynki
finansowe znajdują się przeważnie poza zasięgiem kontroli władz międzynarodowych
czy poszczególnych państw.
Staram się dowieść, że obecny stan rzeczy jest niezdrowy i nie do utrzymania.
Rynki finansowe są w swej istocie niestabilne i pewnych potrzeb społecznych nie
da się zaspokoić przez zupełne popuszczenie cugli rynkowi. Te ułomności nie są,
niestety, dostrzegane. Panuje natomiast szeroko rozpowszechnione przekonanie, że
rynki posiadają zdolność samoregulacji i że światowa gospodarka może rozkwitać
bez jakiejkolwiek potrzeby istnienia społeczeństwa globalnego. Głosi się, że
wspólnemu dobru najlepiej służy sytuacja, gdy każdy człowiek ma wolną rękę w
doglądaniu swych własnych interesów oraz że próby ochrony interesów wspólnych
poprzez podejmowanie decyzji kolektywnych psują mechanizm rynkowy. Ideologia ta
Strona 5
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
zwana była w XIX w. leseferyzmem, dziś jednak nie jest to zbyt właściwe
określenie, ponieważ pochodzi z francuskiego, a większość ludzi wierzących w
magiczność rynku nie zna tego języka. Znalazłem na to lepszy termin -
„fundamentalizm rynkowy".
To właśnie fundamentalizm rynkowy sprawił, że światowy system kapitalistyczny
jest chory i trudny do podtrzymania. Stan ten utrzymuje się stosunkowo od
niedawna. Pod koniec II wojny światowej międzynarodowy ruch kapitału został
ograniczony, a ułatwieniu transakcji handlowych, przy braku przepływu pieniędzy,
miały służyć instytucje powołane na konferencji w Bretton Woods. Ograniczenia
usuwano tylko stopniowo i dopiero z chwilą dojścia do władzy Margaret Thatcher i
Ronalda Reagana u progu lat osiemdziesiątych fundamentalizm rynkowy stał się
ideologią dominującą. To właśnie ta filozofia sprawiła, że kapitał finansowy
zaczął być główną siłą sprawczą.
17
Nie jest to, oczywiście, pierwszy w dziejach przypadek zaistnienia światowego
systemu kapitalistycznego. Najpierw jego główne cechy określili w nieco
proroczym stylu Karol Marks i Fryderyk Engels w Manifeście komunistycznym,
wydanym w 1848 roku. System, jaki panował w drugiej połowie XIX wieku, był pod
pewnymi względami bardziej stabilny od dzisiejszej jego odmiany. Po pierwsze
istniały wówczas mocarstwa kolonialne, z Wielką Brytanią na czele, które w takim
stopniu korzystały z dobrodziejstw znajdowania się w centrum systemu, że
widziały sens w jego ochranianiu. Po drugie w tamtej epoce obowiązywał jeden
międzynarodowy środek obrotowy w postaci złota; dziś zaś mamy trzy główne waluty
- dolara, markę niemiecką (wkrótce zmieni się w euro) i jena - które trą się o
siebie niczym tektoniczne płyty, nierzadko wywołując trzęsienia ziemi i
druzgocząc przy okazji waluty słabsze. Po trzecie, i najważniejsze, istniały w
tamtych czasach pewne podzielane przez ogół przekonania i etyczne normy, które,
choć niekoniecznie stosowane w praktyce, powszechnie jednak uznawano za
pożądane. Wartości te łączyły w sobie wiarę w rozum i szacunek dla nauki z
tradycją judeochrześcijańskiej etyki, a w ujęciu ogólnym - w sposób bardziej
wiarygodny oddzielały dobro od zła, niż czyni to system etyczny panujący
współcześnie. Wartości pieniężne i rynki transakcyjne nie stanowią właściwej
podstawy dla tworzenia się społecznej spójności. Zdanie to samo w sobie może się
czytelnikowi wydać nieco pozbawione sensu, jednak w dalszej części książki
zostanie ono wyjaśnione szerzej.
Dziewiętnastowieczne wcielenie światowego systemu kapitalistycznego, mimo swej
względnej stabilności, zostało zniszczone przez I wojnę światową. Po jej
zakończeniu dokonano kiepskiej próby odbudowy systemu, która zakończyła się
fatalnie - krachem w roku 1929 i następnie Wielkim Kryzysem. O ileż zatem
bardziej prawdopodobne jest, że współczesna wersja światowego kapitalizmu
skończy równie fatalnie, zważywszy, że nie ma już dziś elementów stabilności,
które istniały w wieku XIX? Nieszczęścia możemy jednak uniknąć, jeśli rozpoznamy
słabości naszego
18
systemu i dokonamy w porę ich korekty. W jaki sposób wady te powstają i jak je
usuwać? To są właśnie pytania, którymi proponuję się zająć. Udowadniam, że
światowy system kapitalistyczny jest wypaczoną formą spoleczeństwa otwartego, a
jego nadużycia można by było skorygować, gdyby zasady określające społeczeństwo
otwarte znalazły głębsze zrozumienie i zyskały szersze poparcie.
Określenie „społeczeństwo otwarte" wprowadził w obieg Karl Popper w swej książce
Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie. W chwili ukazania się tej pracy, w roku
1944, społeczeństwo otwarte było zagrożone przez takie totalitarne reżimy, jak
nazistowskie Niemcy czy komunistyczny Związek Radziecki, które używały władzy
państwowej do narzucenia narodom swej woli. Pojęcie społeczeństwa otwartego
można łatwo zrozumieć, przeciwstawiając je społeczeństwom zamkniętym, będącym
produktem ideologii totalitarnej. Wszystko to było aktualne aż do upadku
radzieckiego imperium w roku 1989. Społeczeństwa otwarte całego świata -
nazywane zbiorowo Zachodem - wykazywały dużą spójność w obliczu wspólnego wroga.
Jednak po załamaniu się radzieckiego systemu społeczeństwo otwarte, hołubiące
wolność, demokrację i rządy prawa, wiele straciło ze swej atrakcyjności jako
formuła ustrojowa i światowy kapitalizm zatriumfował. Kapitalizm,
charakteryzujący się absolutnym zaufaniem do sił rynkowych, stanowi innego
rodzaju zagrożenie dla społeczeństwa otwartego. Główna linia argumentacji tej
książki prowadzi do stwierdzenia, że fundamentalizm rynkowy jest dziś dla
społeczeństwa otwartego groźniejszy niż jakakolwiek totalitarna ideologia.
Stwierdzenie takie jest dość szokujące. Gospodarka rynkowa stanowi nieodłączny
element społeczeństwa otwartego. Friedrich Hayek, największy dwudziestowieczny
ideolog ekonomii leseferyzmu, był niezłomnym zwolennikiem koncepcji
Strona 6
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
społeczeństwa otwartego. W jaki zatem sposób rynkowy fundamentalizm może temu
społeczeństwu zagrozić?
Pozwolę to sobie wyjaśnić. Nie twierdzę, że fundamentalizm rynkowy jest
diametralnym przeciwieństwem idei
19
społeczeństwa otwartego, tak jak byty nim faszyzm czy komunizm. Wręcz odwrotnie.
Pojęcia społeczeństwa otwartego i gospodarki rynkowej są ściśle ze sobą
związane, a fundamentalizm rynkowy można po prostu uznawać za wypaczoną ideę
społeczeństwa otwartego, co nie czyni go ani trochę mniej groźnym.
Fundamentalizm mimowolnie zagraża społeczeństwu otwartemu, ponieważ błędnie
interpretuje działania rynków oraz przecenia rolę, jaką mają one do odegrania.
Moja krytyka światowego systemu kapitalistycznego mieści się w dwóch głównych
nurtach. Jeden dotyczy wad mechanizmu rynkowego. W tym wypadku omawiam czynniki
chwiejności wbudowane w rynki finansowe. Drugi zajmuje się niedostatkami
dziedziny, którą, z braku lepszego określenia, jestem zmuszony nazwać „sektorem
pozarynkowym". Pod pojęciem tym rozumiem przede wszystkim bankructwo polityki
jako takiej oraz erozję wartości moralnych na płaszczyźnie zarówno państwowej,
jak ponadnarodowej.
Na wstępie pragnę podkreślić, że fiasko polityki uważam za znacznie silniej
przenikające społeczną strukturę i bardziej ją osłabiające niż defekty
mechanizmu rynkowego. Indywidualny proces decyzyjny określony poprzez mechanizm
rynkowy jest znacznie bardziej skuteczny niż kolektywne podejmowanie decyzji
praktykowane w sferze polityki. Sprawdza się to szczególnie na arenie
międzynarodowej. Rozczarowanie polityką stanowi pożywkę dla rynkowego
fundamentalizmu, natomiast rozkwit tego ostatniego przyczynia się z kolei do
klęski polityki. Jedna z największych wad światowego systemu kapitalistycznego
polega na tym, że pozwolił rynkowemu mechanizmowi i pędowi za zyskiem przeniknąć
w dziedziny życia, które są im właściwie obce.
Pierwsza część mojej krytyki dotyczy wrodzonej chwiejności światowego systemu
kapitalistycznego. Fundamentali-ści rynkowi mają fundamentalnie skażoną
koncepcję działania rynków finansowych. Teoria równowagi w ekonomii opiera się
na chybionej analogii z fizyką. To, jak się poruszają przedmioty fizyczne, jest
niezależne od czyje-gokolwiek procesu myślenia. Tymczasem rynki finansowe
20
usiłują przewidzieć przyszłość, która jest zależna od decyzji podejmowanych
przez ludzi dziś. Zamiast więc odgrywać rolę biernego zwierciadła wobec
rzeczywistości, rynki finansowe aktywnie ją tworzą i dopiero potem
odzwierciedlają. Jest to dwukierunkowe połączenie między dzisiejszymi decyzjami
a jutrzejszymi wydarzeniami, które nazywam „zwrotnością" („reflexivity").
Podobny mechanizm zwrotny ingeruje w inne sfery działalności, w których
świadomie uczestniczą ludzie. Ludzkie istoty reagują na siły ekonomiczne,
społeczne i polityczne w swym otoczeniu, jednak w przeciwieństwie do
nieożywionego świata nauk fizycznych ludzie wyposażeni są w zdolność
postrzegania i w postawy, które im pozwalają jednocześnie przekształcać
oddziałujące na nich moce. To dwukierunkowe zwrotne wzajemne oddziaływanie
między tym, czego uczestnicy oczekują, a tym, co się rzeczywiście dzieje, jest
istotne dla zrozumienia wszystkich ekonomicznych, politycznych i społecznych
zjawisk. Tak więc pojęcie zwrotności stanowi jądro przedstawionej w tej książce
argumentacji.
Zwrotność jest nieobecna w naukach przyrodniczych, gdzie związek między
wyjaśnieniami naukowców a zjawiskami, które starają się oni wytłumaczyć,
przebiega tylko w jednym kierunku. Jeśli twierdzenie pozostaje w zgodzie z
faktami, jest prawdziwe, jeśli nie - jest fałszywe. W ten sposób naukowcy tworzą
zasób wiedzy. Jednak uczestnicy gry rynkowej pozbawieni są luksusu opierania
swych decyzji na wiedzy. Oni muszą wydawać opinie o przyszłości, a przyjęta
przez nich skala błędu subiektywnego odchylenia decyduje o wyniku. Wyniki te z
kolei powiększają lub zmniejszają błąd, który na starcie założyli sobie
uczestnicy wolnego rynku.
Twierdzę, że pojęcie zwrotności jest bardziej stosowne dla rynków finansowych
(oraz dla wielu innych zjawisk społecznych i ekonomicznych) niż koncepcja
równowagi, na której opiera się konwencjonalna ekonomia. Zamiast wiedzy punktem
wyjścia dla uczestników jest błąd systemowy. Albo zwrotność działa w kierunku
skorygowania tego błędu,
21
w którym to przypadku występuje tendencja w kierunku równowagi, albo błąd się
pogłębia wskutek sprzężenia zwrotnego, a wówczas rynki mogą się oddalić od stanu
równowagi, wykazując skłonność do powrotu do punktu, z którego wystartowały.
Rynki finansowe charakteryzują się cyklami hossy-bessy i zadziwiające jest, że
Strona 7
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
teoria ekonomii wbrew oczywistym faktom wciąż jeszcze ufa koncepcji równowagi,
która stanowi zaprzeczenie tych zjawisk. Skłonność do utraty równowagi jest
immanentną cechą systemu finansowego, a nie po prostu konsekwencją wstrząsów
zewnętrznych. Upieranie się przy wstrząsie egzogenicznym, który na zasadzie deus
ex machina ma tłumaczyć liczne błędy teorii ekonomii w części traktującej o
zachowaniu się rynków finansowych, przypomina mi pomysłowe urządzenie złożone z
kuł mieszczących się jedna w drugiej oraz boskich sił, używane przez
przedkopernikańskich astronomów do objaśniania pozycji planet - zamiast
przyjęcia, że Ziemia obraca się wokół Słońca.
Zwrotność nie jest pojęciem szeroko akceptowanym, przynajmniej w głównym nurcie
myślowym, i nie wystarczy kilka zdań dla zgłębienia wszystkich jej niuansów.
Wypełni to w znacznym stopniu część pierwszą książki. W drugiej zaś części ten
schemat pojęciowy stosuję do sformułowania kilku praktycznych wniosków - na
temat rynków finansowych, gospodarki światowej oraz takich szerszych problemów,
jak polityka międzynarodowa, społeczna spójność oraz chwiej-ność światowego
systemu kapitalistycznego jako całości.
Moja druga główna linia argumentacji jest bardziej złożona i trudniejsza do
streszczenia. Uważam, że defekty mechanizmu rynkowego bledną w porównaniu z
wadami tego, co nazywani pozarynkowym sektorem społeczeństwa. Mam tu na myśli
jego wspólne interesy, społeczne wartości, które nie znajdują wyrazu na
płaszczyźnie rynkowej. Niektórzy kwestionują samo istnienie takich wspólnych
wartości. Utrzymują oni, że społeczeństwo składa się z jednostek, których
interesy znajdują najlepszy wyraz w decyzjach ich samych jako uczestników gry
rynkowej. Jeśli na przykład
22
czują się filantropami, mogą to wyrazić poprzez rozdawanie pieniędzy. W ten
sposób wszystko da się sprowadzić do wartości pieniężnych.
Chyba nie trzeba mówić, że jest to pogląd fałszywy. Istnieją sprawy, w których
możemy decydować indywidualnie; w innych rozstrzygać można tylko kolektywnie.
Jako uczestnik procesów rynkowych staram się maksymalizować swoje zyski. Jako
obywatel - troszczę się o wartości społeczne: o pokój, sprawiedliwość, wolność
czy cokolwiek innego. Wartościom tym nie mogę dać wyrazu jako uczestnik rynku.
Przyjmijmy, że prawa rządzące rynkiem powinny być zmienione. Nie mogę dokonać
ich zmiany jednostronnie. Jeślibym nowe zasady narzucił sobie, a innym nie,
mogłoby to wpłynąć na moje zachowanie w tej grze, nie wpłynęłoby jednak w
najmniejszym stopniu na bieg wydarzeń na rynku, ponieważ żaden pojedynczy
uczestnik nie jest w stanie kształtować efektu końcowego.
Musimy dokonać rozróżnienia między tworzeniem zasad a działaniem w ich duchu.
Kształtowanie zasad wiąże się z decyzjami kolektywnymi, czyli polityką.
Działanie według zasad wymaga decyzji indywidualnych, czyli zachowania
rynkowego. Niestety, tylko nieliczni dostrzegają tę różnicę. Ludzie zdają się
głównie głosować na swoją kieszeń i popierają takie ustawodawstwo, które służy
ich osobistym interesom. Co gorsza również wybrani przedstawiciele często
stawiają swoje własne cele przed dobrem wspólnym. Zamiast trwać przy pewnych
wewnętrznych wartościach polityczni przywódcy pragną być wybrani za wszelką
cenę, zgodnie zaś z regułami panującej ideologii fundamentalizmu rynkowego,
czyli nieskrępowanego indywidualizmu, jest to uznawane za naturalny, racjonalny,
a może nawet pożądany sposób postępowania polityków. Taka postawa wobec polityki
podważa założenia, na których opiera się demokracja parlamentarna. Sprzeczność
między osobistym interesem polityków a dobrem publicznym istniała, oczywiście,
zawsze, jednak jest ona poważnie wzmocniona obowiązującymi dziś postawami, które
przekładają sukces mierzony pieniędzmi
23
nad wartości wewnętrzne, takie jak uczciwość. W ten sposób wywyższenie motywu
zysku i osłabienie skuteczności kolektywnego procesu decyzyjnego wzajemnie się
stymulują na zasadzie zwrotności. Awansowanie korzyści własnych do rangi zasady
moralnej doprowadziło do skorumpowania polityki, a fiasko tej ostatniej stało
się najsilniejszym argumentem za przyznaniem rynkom jeszcze większej swobody.
Funkcje, które nie mogą i nie powinny być sterowane jedynie siłami rynkowymi,
obejmują wiele najważniejszych spraw ludzkiego życia, począwszy od wartości
moralnych, poprzez powiązania rodzinne, aż po dokonania estetyczne i
intelektualne. Jednak fundamentalizm rynkowy nieustannie dąży do rozciągnięcia
swego zasięgu na te obszary w postaci ideologicznego imperializmu. W myśl jego
zasad całą ludzką aktywność powinno się postrzegać jako oparte na umowach
transakcje, a ocenę sprowadzać do jedynego wspólnego mianownika - pieniądza.
Działalność tę powinien w miarę możliwości regulować czynnik nie bardziej
natrętny niż niewidzialna ręka mnożącej zyski konkurencji. Wypady ideologii
rynkowej w rejony dalekie od sfery biznesu i ekonomii powodują demoralizujące
Strona 8
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
skutki społeczne. Fundamentalizm rynkowy stał się jednak już tak potężny, że
jeśli jakiekolwiek siły polityczne ośmielają się stawić mu opór, otrzymują
etykietkę sentymentalnych, nielogicznych, naiwnych...
Prawda jest wszakże taka, że to właśnie fundamentalizm rynkowy można nazwać
naiwnym i sprzecznym z logiką. Nawet jeśli pominiemy poważne problemy moralne i
etyczne i skupimy się wyłącznie na kwestiach ekonomicznych, to musimy
stwierdzić, że fundamentalizm rynkowy jest głęboko i nieodwracalnie skażony.
Mówiąc najprościej, jeśli dajemy siłom rynkowym pełnię władzy choćby tylko w
sferze ekonomicznej i finansowej, to stają się one źródłem chaosu i mogą
ostatecznie doprowadzić do upadku światowego systemu kapitalistycznego. To
właśnie jest najważniejszym praktycznym przesłaniem mojej linii rozumowania w
tej książce.
24
Zakłada się powszechnie, że demokracja i kapitalizm idą z sobą w parze. W
rzeczywistości ów związek jest znacznie bardziej skomplikowany. Kapitalizm
potrzebuje demokracji jako przeciwwagi, ponieważ oparty na nim system nie
wykazuje najmniejszej skłonności do osiągania stanu równowagi. Posiadacze
kapitału dążą do maksymalizowania swych zysków. Polegając na własnej
przemyślności, będą kontynuować te akumulację aż do naruszenia równowagi. Przed
stu pięćdziesięciu laty Marks i Engels przedstawili bardzo dobrą analizę systemu
kapitalistycznego - musze przyznać, że pod pewnymi względami lepszą od teorii
równowagi głoszonej przez ekonomie klasyczną. Przepisane przez nich lekarstwo,
czyli komunizm, było wszakże gorsze od samej choroby. Główną jednak przyczyną
niespełnienia się ich straszliwych przepowiedni były neutralizujące polityczne
kroki podejmowane w krajach demokratycznych.
Pech chce, że znów zagraża nam wyciąganie błędnych wniosków z lekcji historii.
Tym razem niebezpieczeństwo pochodzi nie od komunizmu, ale od fundamentalizmu
rynkowego. Komunizm obalił mechanizm rynkowy i wprowadził wspólną kontrolę nad
wszelką działalnością gospodarczą. Fundamentalizm rynkowy dąży zaś do zniesienia
kolektywnego procesu decyzyjnego i wprowadzenia supremacji wartości rynkowych
nad wszystkimi wartościami politycznymi i społecznymi. Obie te skrajności są
szkodliwe. To, czego nam brak, to właściwa równowaga między polityką i rynkiem,
między tworzeniem zasad i ich przestrzeganiem.
Jeśli jednak nawet tę potrzebę rozpoznamy, to w jaki sposób możemy ją zaspokoić?
Świat wkroczył w okres głębokiej nierównowagi, w którym żadne pojedyncze państwo
nie może stawić czoła światowym rynkom finansowym, a w skali międzynarodowej
praktycznie nie istnieją żadne instytucje prawodawcze. Kolektywnych mechanizmów
decy-zjotwórczych w światowej gospodarce po prostu nie ma. Warunki te są szeroko
okrzyknięte jako triumf dyscypliny rynkowej, jeśli jednak rynki finansowe są z
natury niestabilne, to narzucanie dyscypliny rynkowej oznacza narzucanie
25
niestabilności - a do jakiego stopnia społeczeństwo może to znosić?
Nie jest to jednak bynajmniej sytuacja beznadziejna. Musimy się nauczyć
rozróżniać miedzy podejmowaniem decyzji indywidualnym, wyrażanym w zachowaniach
rynkowych, a kolektywnym, znajdującym swój wyraz ogólny w zachowaniach
społecznych, szczególny zaś - w politycznych. W obu przypadkach kierujemy się
własnym interesem; jednak przy decydowaniu zbiorowym jesteśmy zmuszeni wspólne
dobro stawiać ponad nasze egoistyczne cele, nawet • jeśli innym się to nie
udaje. Jest to jedyny sposób, dzięki któremu interes ogółu może zatriumfować.
Dziś światowy system kapitalistyczny zbliża się do apogeum swej potęgi. Jest on
z pewnością zagrożony prze/ trwający obecnie globalny kryzys, ale jego
supremacja ideologiczna jest niczym nie ograniczona. Kryzys azjatycki zmiótł
autokratyczne reżimy, które łączyły osobiste pożytki z etyką konfucjań-ską, i
zastąpił je bardziej demokratycznymi, otwartymi na reformę rządami. Wstrząs ten
jednak osłabił również zdolność międzynarodowych władz do zapobiegania i
rozwiązywania sytuacji kryzysowych. Ile nas jeszcze dzieli czasu od chwili, gdy
kryzys zacznie wymiatać rządy otwarte na reformę? Obawiam się, że rozwój
wydarzeń politycznych wywołanych kryzysem finansowym może ostatecznie zmieść
system kapitalistyczny jako taki. Coś takiego zdarzyło się już wcześniej.
Chcę tu wyjaśnić, że nie pragnę upadku kapitalizmu. Mimo niedostatków jest on
lepszy niż rozwiązania alternatywne. Pragnę natomiast uchronić światowy system
kapitalistyczny przed samozniszczeniem. Dla tego celu koncepcja społeczeństwa
otwartego jest potrzebna jak nigdy dotąd.
Światowy system kapitalistyczny jest deformacją społeczeństwa otwartego. To
ostatnie opiera się na twierdzeniu, że nasze pojmowanie świata jest
niedoskonałe, a nasze działania pociągają za sobą nie zamierzone przez nas
skutki. Wszystkie instytucjonalne układy mają jakieś skazy, ale tylko z tego
powodu, że stwierdzamy ich niedoskonałość, nie powinniśmy z nich rezygnować.
Strona 9
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Należałoby raczej
26
tworzyć instytucje z wbudowanymi mechanizmami eliminującymi błędy. Wśród tych
mechanizmów powinny się mieścić zarówno rynki, jak demokracja. Jednak żaden z
nich nie zacznie działać, jeśli nie uświadomimy sobie naszej omylno-ści i nie
wykażemy woli uznawania swych błędów. Obecnie istnieje fatalne zachwianie
równowagi miedzy indywidualnym procesem podejmowania decyzji, wyrażanym na
rynkach, a ich kształtowaniem kolektywnym, znajdującym wyraz w sferze polityki.
Mamy globalną gospodarkę bez globalnego społeczeństwa. Taka sytuacja jest na
dłuższą metę nie do utrzymania. Tylko jak temu zaradzić?
Książka ta zajmuje ściśle określone stanowisko w kwestii słabości rynków
finansowych. Jeśli zaś chodzi o płaszczyznę moralną i duchową, a więc sektor
pozarynkowy, do którego fundamentalizm rynkowy stara się wcisnąć, to moje
poglądy są, siłą rzeczy, mniej stanowcze.
Aby regulować prawdziwie globalną gospodarkę i oddziaływać na nią stabilizująco,
musimy mieć do dyspozycji jakiś ogólnoświatowy system kształtowania decyzji
politycznych. Słowem trzeba nam globalnego społeczeństwa, które stanie się
oparciem dla naszej globalnej gospodarki. Globalne społeczeństwo nie jest wszak
równoznaczne z jakimś ogólnoświatowym państwem. Likwidacja form państwowych nie
jest ani wykonalna, ani potrzebna; na tyle jednak, na ile istnieją interesy
wspólne, które przekraczają państwowe granice, suwerenność krajów musi być
podporządkowana międzynarodowemu prawu i instytucjom. Co ciekawe, najsilniejszy
opór wobec tej idei wychodzi ze Stanów Zjednoczonych, które jako jedyne już
supermocarstwo niechętnie podporządkowuje się władzom międzynarodowym. USA stoją
w obliczu kryzysu tożsamości, polegającego na dylemacie, czy mają być samotnym
supermocarstwem, czy też przywódcą wolnego świata. Obie te role mogły mieć
nieostre zakresy dopóty, dopóki wolny świat stał twarzą w twarz z „imperium
zła", teraz jednak rozróżnienia tego można dokonać w kategoriach o wiele
bardziej zdecydowanych. Niestety wciąż jeszcze nawet nie zaczęliśmy tego
27
rozważać. W Stanach Zjednoczonych popularna jest idea samotnego marszu, jednak w
ten sposób świat zostałby pozbawiony przywództwa, którego tak rozpaczliwie
potrzebuje. Izolacjonizm byłby usprawiedliwiony, gdyby rynkowi fundamentaliści
mieli rację w swym twierdzeniu, że światowa gospodarka może sobie poradzić bez
istnienia globalnego społeczeństwa.
Alternatywą jest dla USA wypracowanie przymierza z krajami reprezentującymi
podobny sposób myślenia - aby ustanowić prawa i powołać instytucje niezbędne do
zachowania pokoju, wolności, dobrobytu i równowagi. O charakterze tych praw i
instytucji nie można zadecydować raz na zawsze - naszym zadaniem jest
uruchomienie długotrwałego procesu współpracy w celu zdefiniowania ideału
społeczeństwa otwartego - procesu, podczas którego bez oporów przyznamy się do
niedoskonałości światowego systemu kapitalistycznego i spróbujemy wyciągnąć
wnioski z naszych błędów. Wszystko to nie może się odbyć bez udziału Stanów
Zjednoczonych. Ale i na odwrót - nie zdarzyło się jeszcze nigdy, aby silne
przywództwo Ameryki i innych bliskich jej duchowo krajów doprowadziło do tak
skutecznych i dobroczynnych wyników. Właściwie rozumiane przywództwo i jasno
wytyczony cel pozwolą Stanom Zjednoczonym i ich sprzymierzeńcom rozpocząć
tworzenie globalnego społeczeństwa otwartego, które pomoże w stabilizowaniu
systemu światowej gospodarki oraz w szerzeniu i podtrzymywaniu uniwersalnych
ludzkich wartości. Wszystko to jest w zasięgu ręki.
Część l
SCHEMAT POJĘCIOWY
Rozdział l
OMYLNOŚĆ l ZWROTNOŚĆ
Jakkolwiek może się to wydawać dziwne w wypadku człowieka, który swą reputację i
fortunę zbudował w niezwykle praktycznym świecie biznesu, to mój finansowy
sukces i poglądy polityczne opierają się w ogromnym stopniu na wielu
abstrakcyjnych ideach filozoficznych. Dopóki się nie zrozumie tych ostatnich,
dopóty żaden z innych przedstawionych w tej książce argumentów, czy to
związanych z rynkami finansowymi, z geopolityką, czy z ekonomią - nie będzie
miał większego sensu. Stąd też następne dwa rozdziały muszą być poświęcone
wykładowi o raczej abstrakcyjnym charakterze. Konieczne jest zwłaszcza
szczegółowe wyjaśnienie trzech pojęć, na których opierają się wszystkie moje
pozostałe idee, a także większość moich przedsięwzięć w sferze biznesu i działań
charytatywnych. Te pojęcia to: „omylność", „zwrot-ność" i „społeczeństwo
otwarte". Wydaje się, że tak abstrakcyjne rzeczowniki pozostają daleko poza
kręgiem codziennego świata polityki i finansów. Jednym z głównych celów tej
książki jest przekonanie czytelnika, że pojęcia te pasują jak ulał do
Strona 10
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
rzeczywistego świata interesu.
Myślenie i rzeczywistość
Muszę zacząć od początku - stawiając odwieczne filozoficzne pytanie, które zdaje
się tkwić u podstaw wielu innych problemów: jaki istnieje związek między
myśleniem
31
i rzeczywistością? Przyznaję, że jest to bardzo okrężne podejście do świata
biznesu, jednak nie można tego uniknąć. „Omylność" oznacza, że jesteśmy z natury
niedoskonali w pojmowaniu świata, w którym żyjemy. „Zwrotność" zaś mówi, że
nasze myślenie aktywnie wpływa na wydarzenia, w których uczestniczymy i które są
przedmiotem naszych rozmyślań. Ponieważ między rzeczywistością a naszym jej
pojmowaniem zawsze istnieje rozbieżność, luka między tymi dwoma pojęciami, którą
nazywam „subiektywnym błędem uczestników", jest istotnym czynnikiem w
kształtowaniu biegu historii. Pojęcie „społeczeństwa otwartego" opiera się na
uznaniu naszej omylności. Nikt nie jest depozytariuszem prawdy ostatecznej.
Zwyczajnemu czytelnikowi może się to wydawać zupełnie oczywiste, jednak faktem
jest, że polityczni i gospodarczy decydenci, a nawet akademiccy myśliciele
często nie chcą się z tym zgodzić. Zaprzeczanie istnieniu nieuniknionej luki
między rzeczywistością a naszym myśleniem ma dalekosiężny i historycznie bardzo
niebezpieczny skutek.
Związek między myśleniem i rzeczywistością znajdował się w różnych formach w
centrum filozoficznego dyskursu od czasu, kiedy tylko ludzie zaczęli być
świadomi swego istnienia jako istot rozumnych. Dociekania te okazały się bardzo
płodne. Pozwoliły na sformułowanie podstawowych pojęć, takich jak „prawda" i
„wiedza", oraz dostarczyły podstaw do stworzenia metody naukowej.
Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że rozróżnienie między myśleniem i
rzeczywistością jest warunkiem niezbędnym dla istnienia rozumnej myśli. Jednak
po osiągnięciu pewnego punktu wydzielenie myśli i rzeczywistości jako dwóch
niezależnych od siebie kategorii jest źródłem kłopotów. Aczkolwiek oddzielenie
deklaracji słownych od faktów bywa pożądane, to nie zawsze jest możliwe do
wykonania. W sytuacjach, w których biorą udział myślący uczestnicy - ich myśli
stanowią element rzeczywistości, o której muszą rozmyślać. Głupotą byłoby nie
odróżniać myślenia od
32
rzeczywistości i traktować nasz pogląd na świat jako tożsamy ze światem jako
takim; jednak takim samym błędem byłoby uznawać myślenie i rzeczywistość za
kategorie całkowicie oddzielne i od siebie niezależne. Ludzkie myślenie odgrywa
podwójną rolę: jest biernym odbiciem rzeczywistości, którą człowiek stara się
pojąć, oraz aktywnym czynnikiem kształtowania wydarzeń, w których sam
uczestniczy.
Istnieją, oczywiście, zdarzenia, które się dzieją niezależnie od czyjegokolwiek
myślenia. Zjawiska te, takie jak na przykład ruch planet, składają się na treść
nauk przyrodniczych. Tam bowiem myślenie odgrywa czysto bierną rolę. Naukowe
twierdzenia korespondują lub nie z faktami z fizycznego świata, w każdym jednak
wypadku fakty pozostają wobec tych konstatacji bytami odrębnymi i niezależnymi1.
Jednak w wydarzeniach społecznych biorą udział myślący uczestnicy. I tu związek
między procesem myślowym a rzeczywistością jest bardziej skomplikowany. Nasze
myślenie jest częścią rzeczywistości; prowadzi nas ono do podejmowania działań,
te zaś mają wpływ na bieg zdarzeń. Sytuację warunkuje to, co stanowi przedmiot
naszego (i innych) myślenia, oraz rodzaj podjętych działań. Zdarzenia, w których
uczestniczymy, nie są jakimś rodzajem kryterium pozwalającego osądzać
prawdziwość lub fałsz naszego myślenia. Według reguł logiki twierdzenie jest
prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy pozostaje w zgodzie z faktami. Jednakże w
sytuacjach, w których biorą udział osoby myślące, fakty nie zachodzą niezależnie
od tego, co owi uczestnicy myślą - one są odbiciem wpływu, jaki wywierają
podejmowane przez nich decyzje. Wskutek tego nie mogą one (fakty) zyskać rangi
kryterium pozwalającego określić prawdziwość twierdzenia. Tu więc znajduje się
przyczyna wrodzonej niedoskonałości naszego rozumienia świata. Nie jest to jakiś
zawiły filozoficzny dylemat w rodzaju
Istnienie świata materialnego, niezależnego od ludzkiego postrzegania, jest
wszakże przedmiotem gorącej dysputy toczonej przez filozofów od czasów
Berkeleya.
33
pytania, jakie Berkeley sobie postawił, czy mianowicie krowa, którą ma on przed
sobą, zniknie z chwilą, kiedy się do niej odwróci plecami. Gdy przychodzi do
podejmowania decyzji, na przeszkodzie staje nieodłączny brak powiązania między
myśleniem i rzeczywistością, ponieważ fakty sytuują się gdzieś w przyszłości i
są uzależnione od decyzji uczestników. Ten brak powiązania jest ważnym
Strona 11
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
czynnikiem w tworzeniu świata takim, jaki on jest. Wynikają z tego daleko idące
implikacje zarówno dla naszego myślenia, jak sytuacji będących naszym udziałem -
implikacji, które standardowa teoria ekonomii rozmyślnie pomija, o czym się
przekonamy w rozdziale 2. Tutaj pragnę postawić tezę, że uczestniczący w
wydarzeniach społecznych nie mogą opierać swych decyzji na wiedzy z tej prostej
przyczyny, że w chwili ich podejmowania wiedza taka nie istnieje. Ludzie nie są,
oczywiście, pozbawieni całej wiedzy; mają przecież do dyspozycji wielki kompleks
nauki (łącznie z naukami społecznymi, na ile są one tego warte), a także
nagromadzone przez stulecia zasoby wiedzy praktycznej - wszystko to jednak nie
wystarcza, by osiągnąć finał w postaci podjęcia decyzji. Pozwolę sobie
przytoczyć jednoznaczny przykład ze świata finansów. Gdyby ludzie działali,
opierając się na podbudowanej naukowo wiedzy, to różni inwestorzy nie kupowaliby
i nie sprzedawali tych samych akcji w tym samym czasie. Handlujący nie potrafią
przewidzieć wyników swych decyzji w taki sposób, w jaki mogą to uczynić w
odniesieniu do ruchu ciał niebieskich. Wyniki te mogą odbiegać od ich oczekiwań,
wprowadzając element niedookreślenia, tak charakterystyczny dla sfery wydarzeń
społecznych.
T e o r i a z w r o t n o ś c i
Najlepszym sposobem podejścia do relacji między procesem myślowym uczestników a
społecznymi wydarzeniami, j w których biorą udział, jest zbadanie w pierwszej
kolejności I.
34
powiązań między ludźmi nauki i będącymi przedmiotem ich badań zjawiskami.
W wypadku naukowców istnieje tylko jednokierunkowy związek między twierdzeniami
a faktami. Fakty w świecie przyrody są niezależne od twierdzeń formułowanych w
związku z nimi przez naukowców. Jest to zasadnicza właściwość, która sprawia, że
fakty mogą służyć jako kryterium oceny wartości lub prawdziwości twierdzenia.
Jeśli to ostatnie pozostaje w zgodzie z faktami, jest prawdziwe, jeśli nie -
fałszywe. Inaczej ma się rzecz w wypadku myślących uczestników. Tu mamy do
czynienia ze związkiem dwukierunkowym. Z jednej strony uczestnicy dążą do
zrozumienia sytuacji, w której się znaleźli; starają się stworzyć obraz, który
jest zgodny z rzeczywistością. Nazywam to funkcją poznawczą lub pasywną. Z
drugiej strony dążą do wywierania wpływu, do kształtowania rzeczywistości
zgodnie z ich pragnieniami, co z kolei określam jako funkcję uczestniczącą lub
aktywną. Jednoczesne działanie obu funkcji to w mojej terminologii „sytuacja
zwrotna". Używam tego słowa w takim samym znaczeniu, jak czynią to Francuzi (i
Polacy - przyp. tłum.), określając czasownik jako zwrotny, kiedy obiektem jego
działania jest sam wykonujący tę czynność podmiot: je me lave (myję się).
Kiedy obie funkcje działają jednocześnie, mogą sobie wzajemnie przeszkadzać.
Poprzez funkcję uczestniczącą ludzie mogą wpływać na sytuację, która ma służyć
jako niezależna wartość zmienna wobec funkcji poznawczej. W konsekwencji
zdolności pojmowania uczestników nie można uznać za wiedzę obiektywną. A
ponieważ ich decyzje nie opierają się na wiedzy obiektywnej, wynik będzie
odbiegał od ich oczekiwań.
Istnieją rozległe obszary, na których nasze myśli i rzeczywistość pozostają od
siebie niezależne, a utrzymywanie tego stanu nie sprawia najmniejszych
trudności. Jest jednak strefa nakładania się, gdzie funkcje poznawcza i
uczestnicząca kolidują ze sobą, czyniąc nasze rozumienie niedoskonałym, a wynik
naszych poczynań - niepewnym.
35
Kiedy rozmyślamy o zdarzeniach zachodzących w świecie zewnętrznym, upływ czasu
może doprowadzić do częściowego odizolowania myśli od rzeczywistości. Nasze
dzisiejsze przemyślenia mogą wpłynąć na kształt przyszłości, ale przyszłe
zdarzenia nie będą miały wpływu na myślenie teraźniejsze - jedynie w późniejszym
okresie zdarzenia te mogą się przerodzić w zasób doświadczeń, które zmienią
sposób myślenia uczestników. Izolacja ta jednak nie jest zabezpieczona przed
działaniami nieodpowiedzialnymi, a to ze względu na rolę oczekiwań. Nasze
nadzieje związane z wydarzeniami z przyszłości nie czekają na te zdarzenia jako
takie; mogą się zmienić w każdej chwili, wpływając tym na zmianę wyniku. To
właśnie dzieje się nieustannie na rynkach finansowych. Istotą inwestowania jest
antycypacja lub „dyskontowanie" przyszłości. Jednak cena, jaką inwestorzy
chętnie godzą się płacić za akcje (albo walutę czy towary) dziś, może w rozmaity
sposób wpływać na losy danej spółki (waluty czy towarów). Tak więc zmiany w
bieżących oczekiwaniach odciskają się na przyszłości, którą inwestorzy pragną
zdyskontować. To zwrotne powiązanie na rynkach finansowych jest na tyle ważne,
że później zajmę się nim w znacznie większym zakresie. Jednak zjawisko
zwrotności nie ogranicza się tylko do rynków finansowych; jest ono obecne w
każdym procesie historycznym. W rzeczy samej to właśnie zwrotność nadaje
Strona 12
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
procesom charakter rzeczywiście historyczny.
Nie wszystkie społeczne działania dają się zakwalifikować jako zwrotne. Możemy
dokonać rozróżnienia między wydarzeniami banalnymi, powszednimi a wypadkami
niepośledniej wagi, historycznymi. W zdarzeniach codziennych działa tylko jedna
ze składających się na zwrotność funkcji - bezczynna pozostaje druga, czy to
poznawcza, czy uczestnicząca. Kiedy na przykład rejestrujesz się w celu oddania
głosu w lokalnych wyborach, nie zmieniasz swych poglądów na temat istoty
demokracji; kiedy czytasz w gazecie o sfałszowanych wyborach w Nigerii, zmiana w
twoim postrzega- i niu nie wpływa na to, co się rzeczywiście dzieje w tej części
j
36
świata, chyba że jesteś przedstawicielem spółki naftowej lub działaczem ruchu
praw człowieka zaangażowanym w sprawy Nigerii- Zdarza się jednak, że obie
funkcje (poznawcza i uczestnicząca) są czynne jednocześnie, tak że ani poglądy
uczestników, ani sytuacja, z którą są związani, nie pozostaną takie same jak
dotychczas. To właśnie usprawiedliwia określanie podobnych procesów jako
historyczne.
Autentycznie historyczne wydarzenie świata nie zmienia; ono modyfikuje nasz
sposób jego pojmowania i dopiero to nowe rozumienie wywiera trudny do
przewidzenia wpływ na funkcjonowanie globu. Takim wydarzeniem była rewolucja
francuska. Rozróżnianie między zdarzeniami powszednimi a historycznymi ma
charakter tautologiczny, ale tautologie mają właściwości iluminujące. Zjazdy
partii w Związku Radzieckim były imprezami raczej nudnymi i z góry
zaprogramowanymi, ale referat Chruszczowa na XX zjeździe był momentem
historycznym. Odmienił on sposób ludzkiego postrzegania oraz - nawet jeśli
komunistyczny reżim nie zmienił się natychmiast - pociągnął za sobą
nieprzewidywalne konsekwencje: poglądy ludzi, którzy znaleźli się w czołówce
Gorbaczowowskiej głasnosti, ukształtowały się w czasach ich młodości pod wpływem
rewelacji Chruszczowa.
Jest rzeczą oczywistą, że ludzie nie rozmyślają wyłącznie
0 sprawach świata zewnętrznego, ale także o sobie samych
1 o swoich bliźnich. W tym wypadku funkcje poznawcza i uczestnicząca mogą się
pokrywać bez jakiejkolwiek cezury czasowej. Rozważmy twierdzenie w rodzaju
„Kocham cię" albo „On jest moim wrogiem". Ich celem jest oddziałanie na osobę,
do której się odnoszą, w zależności od tego, w jaki sposób zostaną przekazane.
Albo przyjrzyjmy się instytucji małżeństwa. Obejmuje ona dwoje uczestników, ale
ich myślenie nie kieruje się ku rzeczywistości, która jest bytem oddzielnym i
niezależnym od tego, co tych dwoje myśli i odczuwa. Myśli i uczucia jednego
partnera wpływają na zachowanie drugiego i na odwrót. Zarówno uczucia, jak
zachowanie mogą się zmieniać wskutek poznawania się w dalszym okresie trwania
małżeństwa.
37
Jeśli upływ czasu może oddzielać od siebie funkcję poznawczą od uczestniczącej,
to zwrotność można sobie wyobrazić jako krótkie spięcie między myśleniem a jego
przedmiotem. Kiedy do niej dochodzi, na myślenie osób w niej uczestniczących
wpływa ona bezpośrednio, ale na świat zewnętrzny - tylko pośrednio. Rola
zwrotności w kształtowaniu przez tych ludzi własnych wizerunków, wartości oraz
oczekiwań jest znacznie bardziej dogłębna i gwałtowna niż jej wpiyw na bieg
wydarzeń. I tylko sporadycznie, w szczególnych przypadkach, zdarza się, że
wzajemne zwrotne oddziaływanie w sposób istotny wpływa nie tylko na poglądy
samych uczestników, ale również na świat zewnętrzny. Takie przypadki nabierają
szczególnego znaczenia, ponieważ wykazują wagę zwrotności jako zjawiska świata
rzeczywistego. Dla kontrastu - endemiczna niepewność tkwiąca w ludzkich
wartościach i własnych wizerunkach ma charakter czysto subiektywny.
, ,
Nieokreśloność
Kolejnym etapem analizy wpływu zwrotności na zjawiska społeczne i ekonomiczne
będzie wykazanie, że element niepewności, o którym mówię, nie jest skutkiem
zwrotności jako takiej; zwrotności musi towarzyszyć ułomne pojmowanie świata
przez uczestników. Gdyby wskutek jakiegoś szczęśliwego trafu ludzie zostali
wyposażeni w wiedzę doskonalą, dwustronne współdziałanie między ich myślami a
światem zewnętrznym można by pominąć. Ponieważ w ich poglądach odbijałby się
idealnie rzeczywisty stan świata, rezultaty ich przedsięwzięć pokrywałyby się z
ich oczekiwaniami. Nieokreśloność zostałaby wyeliminowana, bo jej źródłem jest
sprzężenie zwrotne między mylnymi oczekiwaniami a niezamierzonymi konsekwencjami
ludzkich, może zmiennych, lecz zawsze tendencyjnych nadziei.
38
Twierdzenie, że sytuacje z udziałem myślących uczestników zawierają element
Strona 13
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
nieokreśloności, znajduje wsparcie w codziennych obserwacjach. Nie jest to
jednak wniosek przyjmowany powszechnie w naukach ekonomicznych czy społecznych.
W rzeczy samej jest on nawet rzadko przedstawiany w tak bezpośredniej formie, w
jakiej uczyniłem to powyżej. Wręcz przeciwnie, idea nieokreśloności była
gwałtownie kwestionowana przez reprezentantów nauk społecznych, którzy twierdzą,
że posiadają zdolność wyjaśniania zdarzeń metodami naukowymi. Wybitnymi tego
przykładami są Marks i Freud, ale także twórcy klasycznej teorii ekonomii zadali
sobie trud wykluczenia zwrotności z zakresu swych dociekań mimo jej znaczenia
dla rynków finansowych. Nietrudno zauważyć dlaczego. Otóż nieokreśloność - brak
jednoznacznych prognoz i zadowalających wyjaśnień - może zagrażać
profesjonalnemu statusowi nauki.
Pojęcie zwrotności jest czymś tak elementarnym, że trudno byłoby wręcz uwierzyć,
iż jestem jego odkrywcą. Bo rzeczywiście nie jestem. „Zwrotność" to po prostu
nowa etykietka dla dwustronnego współdziałania myślenia i rzeczywistości, które
jest głęboko zakorzenione w naszym zdrowym rozsądku. Jeśli wyjrzymy poza granice
obszaru nauk społecznych, stwierdzimy, że świadomość zwrotności jest powszechna.
W pojęciu tym mieściły się zarówno przepowiednie wyroczni delfickiej, jak grecki
dramat. Od czasu do czasu nawet w naukach społecznych znajdujemy potwierdzenie
istnienia zwrotności: Machiavelli wprowadził do swych dociekań element
nieokreśloności, nazywając go „losem"; Thomas Merton zwrócił uwagę na
samospełniające się przepowiednie oraz na zjawisko „bandwagon effect"
(przyłączanie się niezdecydowanych wyborców do silniejszego polityka - red.); a
pojęcie pokrewne zwrotności wprowadził do socjologii Alfred Schutz pod nazwą
„inter-subiektywizmu".
Nie chciałbym, aby uważano, że omawiam jakieś tajemnicze nowe zjawisko. Istnieją
niewątpliwie pewne aspekty
39
ludzkich spraw, które nie zostały należycie wyjaśnione, ale rzecz nie w tym, że
zwrotność została odkryta dopiero teraz - chodzi o to, że nauki społeczne, a
szczególnie ekonomiczne zadały sobie trud ukrywania tego zjawiska.
Zwrotność w historii idei
Spróbuję teraz umiejscowić pojęcie zwrotności w historii idei. Fakt, że
twierdzenia mogą wpływać na sprawy, do których się odnoszą, jako pierwszy
ustalił Epimenides Kreteńczyk, kiedy sformułował paradoks kłamcy. „Kreteń-czycy
zawsze kłamią", powiedział on, a oświadczając to, zakwestionował prawdziwość
swej wypowiedzi. Jeśli treść tego, co powiedział, była prawdziwa, to jako
Kreteńczyk, musiał on skłamać; i na odwrót - jeśli nie skłaniał, to treść jego
wypowiedzi musiałaby być fałszywa.
Paradoks kłamcy został potraktowany jako intelektualna ciekawostka i zapomniany
na całe wieki, ponieważ przeszkadzał w pełnym zresztą wielkich dokonań dążeniu
do prawdy. Ostatecznie uznano, że prawda polega na zgodności twierdzeń z faktami
zewnętrznymi. Na początku XX w. powszechne uznanie zdobyła sobie teoria prawdy,
zwana teorią zgodności. Był to okres, kiedy badanie faktów przynosiło godne
podziwu wyniki, a osiągnięcia nauki wzbudzały powszechny zachwyt.
Zachęcony sukcesami nauki Bertrand Russel zabrał się do paradoksu kłamcy wprost.
Jego rozwiązanie polegało na rozróżnieniu dwóch kategorii twierdzeń: klasy
obejmującej twierdzenia, które się odnoszą do siebie samych, i kategorię takie
twierdzenia wykluczającą. Tylko twierdzenia należące do tej drugiej kategorii
mogły być uznawane za prawidłowo ukształtowane i zdecydowanie prawdziwe. W
wypadku twierdzeń odnoszących się do siebie samych nie istnieje możliwość ich
weryfikacji pod względem prawdy lub
40
fałszu. Logiczni pozytywiści rozwinęli rozumowanie Ber-tranda Russela jeszcze
bardziej, oświadczając, że twierdzenia, których waloru prawdy nie da się
określić, są pozbawione znaczenia. Pamiętajmy, że były to czasy, kiedy nauka
formułowała kategoryczne objaśnienia wszelkich zjawisk, podczas gdy filozofia
jeszcze bardziej oddaliła się od rzeczywistości. Pozytywizm logiczny był
dogmatem, który wyniósł wiedzę naukową do rangi jedynej formy rozumienia świata
godnej tego pojęcia, potępiając jednocześnie metafizykę. „Ci, którzy zrozumieli
mój wywód" stwierdził Ludwig Wittgenstein w konkluzji swego Tractatus Logico
Philosophicus, „muszą sobie uświadamiać, że wszystko, co w tej książce
powiedziałem, jest pozbawione znaczenia". Wyglądało to na położenie kresu
metafizycznym spekulacjom oraz na walne zwycięstwo opartej na faktach
deterministycznej wiedzy, która charakteryzowała sferę nauki.
Wkrótce potem Wittgenstein zdał sobie sprawę, że jego sąd był zbyt surowy i
rozpoczął studia nad użyciem języka codziennego. Nawet nauki przyrodnicze stały
się mniej deterministyczne. Dotarły one do granicy, poza którą nie można
prowadzić obserwacji w oderwaniu od przedmiotu badań. Naukowcy zdołali
Strona 14
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
przeniknąć tę przeszkodę najpierw dzięki teorii względności Einsteina, a
następnie - zasadzie nieokreśloności Heisenberga. Jeszcze później badacze,
stosując teorię systemów ewolucyjnych, znaną również jako teoria chaosu,
rozpoczęli zgłębianie zespołu zjawisk, których przebiegu nie da się ująć w ramy
praw ponadczasowo ważnych. Zdarzenia biegną nieodwracalnym torem, w którym nawet
najmniejsze zakłócenia urastają do wielkich rozmiarów z upływem czasu. Teoria
chaosu potrafiła rzucić światło na wiele zjawisk, takich jak na przykład pogoda,
odporna dotychczas na naukowe traktowanie, oraz sprawiła, że idea
nieograniczonego wszechświata, w którym zdarzenia biegną jedynym, nieodwracalnym
torem, jest łatwiejsza do przyjęcia.
.<•-< .•-..*=-.••;.
41
Tak się złożyło, że pojecie zwrotności zacząłem stosować dla zrozumienia
finansów, polityki i ekonomii na początku lat sześćdziesiątych, jeszcze przed
pojawieniem się teorii systemów ewolucyjnych. Dotarłem do niej dzięki pismom
Karla Poppera, poprzez pojęcie samoodniesienia. Oba te pojęcia ściśle się ze
sobą wiążą, jednak nie należy ich ze sobą mylić. Samoodniesienie jest cechą
twierdzeń i należy bez reszty do sfery myślenia. Zwrotność zaś łączy myślenie z
rzeczywistością i przynależy do obu sfer. To właśnie może być przyczyną
pomijania jej przez tak długi czas.
Elementem wspólnym dla zwrotności i samoodniesienia jest niezdecydowanie.
Pozytywizm logiczny odrzucił twierdzenia samoodnoszące jako pozbawione
znaczenia, ja jednak, wprowadzając pojęcie zwrotności, stawiam pozytywizm
logiczny na głowie. Bynajmniej nie twierdząc, że mówię rzeczy bez znaczenia,
oświadczam, iż twierdzenia, których walor prawdy pozostaje nieokreślony, są
nawet bardziej znaczące niż te o prawdziwości niewątpliwej. Te ostatnie tworzą
zasób wiedzy; pomagają nam zrozumieć świat taki, jakim jest. Jednak te pierwsze,
wyrażające nasz wewnętrzny niedoskonały aparat pojmowania, pomagają kształtować
świat, w którym żyjemy.
W chwili, kiedy doszedłem do takiego wniosku, uznałem go za wynik wspaniałej
wnikliwości. Dziś zaś, kiedy nauki przyrodnicze przestały się już upierać przy
deterministycznej interpretacji wszystkich zjawisk, a logiczny pozytywizm zapadł
w niepamięć, czuję się tak, jakbym się znęcał nad martwym koniem. I rzeczywiście
- moda intelektualna zmieniła się biegunowo: ostatnim krzykiem mody stało się
rozmienianie rzeczywistości na subiektywne odczucia i uprzedzenia uczestników.
Kwestionowana jest nawet prawda jako taka, a więc podstawa mogąca posłużyć do
oceny różnych poglądów. Tę drugą krańcowość uważam za równie niefortunną.
Zwrotność powinna prowadzić do ponownej oceny, a nie zupełnego odrzucenia,
naszego pojęcia prawdy.
42
Zwrotne pojęcie prawdy
Logiczny pozytywizm dzielił twierdzenia na prawdziwe, fałszywe i pozbawione
znaczenia. Po odrzuceniu tych ostatnich pozostał przy dwóch kategoriach - prawdy
i fałszu. Schemat ten doskonale pasuje do świata odizolowanego i niezależnego od
twierdzeń, które się do niego odnoszą, jest jednak zupełnie nieodpowiedni dla
rozumienia świata ludzi myślących. Powstaje tu potrzeba ustanowienia dodatkowej
kategorii: twierdzeń zwrotnych, których walor prawdy jest uzależniony od siły
ich oddziaływania.
Zawsze istniała możliwość zaatakowania marginesowej logicznopozytywistycznej
pozycji poprzez sprokurowanie pewnych twierdzeń, których walor prawdy może być
dyskusyjny; na przykład: „Obecny król Francji jest łysy". Jednak takie
twierdzenia są albo bezsensowne, albo wykoncypowa-ne; tak czy owak potrafimy bez
nich żyć. W przeciwieństwie do tego twierdzenia zwrotne są niezastąpione. Nie
możemy się bez nich obejść, ponieważ trudno nam unikać podejmowania decyzji,
które ważą w naszym życiu; a nie potrafimy ich podjąć, nie ufając ideom i
teoriom, które mogą wpłynąć na treści rzeczonych decyzji. Pomijanie takich
twierdzeń lub pakowanie ich na siłę do kategorii „prawdy" lub „fałszu" spycha
całe rozumowanie na manowce i osadza naszą interpretację ludzkich powiązań i
historii w niewłaściwej strukturze.
Wszystkie twierdzenia wartościujące mają charakter zwrotny. „Błogosławieni
ubodzy, gdyż do nich należy Królestwo niebieskie" -jeśli temu uwierzyć, to
ubodzy mogą rzeczywiście dostąpić błogosławieństwa, jednak wówczas osłabnie ich
motywacja do wydobycia się z ubóstwa. Z tego samego powodu, jeśli ci ubodzy będą
uznani za winnych swej nędzy, to stanie się mniej prawdopodobne, że będą wiedli
błogosławiony żywot. Większość uogólnień związanych z historią i społeczeństwem
ma podobnie zwrotny charakter. Rozważmy wyrażenie „Proletariusze świata nie mają
nic do stracenia
43
Strona 15
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
z wyjątkiem swych kajdan" albo „Najlepsze dla wspólnego dobra jest danie ludziom
wolnej ręki w doglądaniu ich własnych interesów". Należałoby może stwierdzić, że
takie twierdzenia nie posiadają waloru prawdy, potraktowanie ich jednak jako nic
nie znaczących byłoby bałamutne (a historycznie okazało się bardzo
niebezpieczne). Mają one wpływ na sytuację, do której się odnoszą.
Nie twierdzę, że trzecia kategoria prawdy jest nieodzowna dla odnoszenia się do
zjawisk zwrotności. Najważniejsze jest to, że w sytuacjach zwrotnych fakty
niekoniecznie dostarczają niezależnego kryterium prawdy. Doszliśmy do tego, że
zgodność traktujemy jako cechę probierczą prawdy. Jednakże zgodność może być
osiągnięta dwoma sposobami - albo poprzez sformułowanie prawdziwego twierdzenia,
albo poprzez oddziałanie na same fakty. Zgodność nie jest gwarantem prawdy. To
zastrzeżenie odnosi się do większości wypowiedzi politycznych i prognoz
gospodarczych.
Nie muszę tu podkreślać doniosłości tej propozycji. Nie ma nic ważniejszego dla
naszego myślenia niż przyjęta przez nas koncepcja prawdy. Sytuacje z udziałem
myślących uczestników przywykliśmy traktować w taki sam sposób jak zjawiska
naturalne. Jeśli się jednak pojawia trzecia kategoria prawdy, jesteśmy zmuszeni
dokonać starannej rewizji sposobu myślenia o świecie spraw ludzkich i
społecznych.
Chciałbym to zobrazować drobnym przykładem z dziedziny międzynarodowych
finansów. Międzynarodowy Fundusz Walutowy znalazł się pod rosnącym naciskiem
skłaniającym go do działania w sposób bardziej przejrzysty i ujawnienia swych
wewnętrznych wahań oraz poglądów dotyczących poszczególnych krajów. Żądania te
nie uwzględniają zwrotnego charakteru podobnych twierdzeń. Jeśliby bowiem MFW
odsłonił swe zatroskanie konkretnymi państwami, miałoby to wpływ na te właśnie
kraje. Świadomość tego powstrzymywałaby przedstawicieli MFW przed formułowaniem
szczerych opinii, a międzynarodowa debata zostałaby stłumiona. Jeśli prawda ma
charakter zwrotny, to dążenie do niej wymaga czasem poufności.
Interaktywny pogląd na rzeczywistość
Można usprawiedliwiać dokonywane przez nas rozróżnienie między twierdzeniami i
faktami, czyli myślami i rzeczywistością, musimy sobie jednak uświadomić, że ów
podział został wprowadzony przez nas jako próba zrozumienia świata, w którym
żyjemy. Nasze myślenie stanowi cząstkę tego samego uniwersum, które jest jego
przedmiotem. Sprawia to, że zadanie pojmowania rzeczywistości (a zatem cała
przesłanka) staje się o wiele bardziej skomplikowane, niż gdyby myślenie i
rzeczywistość można było zgrabnie oddzielić i poszufladkować (tak jak jest to
możliwe w naukach przyrodniczych). Zamiast więc traktować myślenie jako
oddzielną kategorię, musimy je uznać za część rzeczywistości. Przysparza to
niezliczonych kłopotów, spośród których chciałbym omówić tylko jeden.
Nie sposób jest stworzyć obraz świata, w którym żyjemy, nie wypaczając go.
Mówiąc dosłownie - podczas odbioru wizualnego jego obrazu natrafiamy na ślepą
plamkę tam, gdzie nasz nerw wzrokowy łączy się z podstawą siatkówki. Powstały w
naszym mózgu obraz jest niezwykle wiernym odbiciem świata zewnętrznego,
potrafimy nawet wypełnić ślepą plamkę poprzez ekstrapolację reszty odbieranej
wizji, choć tak naprawdę nie możemy widzieć tego, co się znajduje na obszarze
przesłanianym przez tę plamkę. Może to posłużyć za metaforę problemu, w którego
obliczu stoimy. Jednak już to, że dla wyjaśnienia tej kwestii sięgam po
metaforę, stanowi metaforę jeszcze bardziej sugestywną.
Świat, w którym żyjemy, jest w największym stopniu skomplikowany. Aby
sformułować związany z tym światem pogląd, który posłuży jako podstawa do
dalszych wywodów, musimy się uciec do pewnych uproszczeń. Zastosowanie
uogólnień, metafor, analogii, porównań, dychotomii oraz innych konstrukcji
umysłowych pomoże uporządkować ten skądinąd zwodniczy świat. Jednak każda
konstrukcja
45
umysłowa nieco zniekształca to, co przedstawia, a każde zniekształcenie wnosi
coś nowego do świata, który pragniemy zrozumieć. Im więcej rozmyślamy, tym
bardziej mamy o czym myśleć1. A to dlatego, że rzeczywistość nie jest nam dana.
Ona powstaje wraz z procesem myślenia jej uczestników. Im bardziej to myślenie
jest złożone, tym bardziej skomplikowana rzeczywistość jest jego wytworem.
Myślenie nigdy nie doścignie rzeczywistości - jest ona zawsze bogatsza niż nasze
pojmowanie. Rzeczywistość ma moc zaskakiwania myślenia, a myślenie ma moc
tworzenia rzeczywistości.
W związku z powyższym nie darzę bynajmniej sympatią tych, którzy dążą do
dekonstrukcji rzeczywistości. Rzeczywis-
Doszedtem do tego dzięki Kurtowi Gdelowi. Dowiódł on matematycznie, że w
matematyce istnieje zawsze więcej praw niż te, których można matematycznie
dowieść. Użył do tego techniki polegającej na oznaczaniu praw matematycznych tak
Strona 16
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
zwanymi numerami Gdela. Dodając nowe prawa do świata praw matematycznych, Gdel
potrafił udowodnić nie tylko to, że liczba praw jest nieskończona, ale również
że przewyższa ona liczbę praw możliwych do poznania, ponieważ istnieją prawa o
prawach będących prawami o innych prawach, i tak w nieskończoność. W ten sposób
wraz ze zwiększaniem się naszej wiedzy powiększają się obszary, które należy
poznać. Podobną linie rozumowania można zastosować do sytuacji, w które
zaangażowani są myślący uczestnicy. Dla zrozumienia tych sytuacji musimy
zbudować model obejmujący poglądy wszystkich ich uczestników. Poglądy te również
są częścią składową modelu, który musi zawierać poglądy wszystkich uczestników.
A zatem potrzebujemy modelu, którego budulcem są inne modele zbudowane również z
cegie-łek-modeli - ad infinitum. Im więcej jest poziomów rzeczywistości
rozpoznawanych dzięki tym modelom, tym więcej poziomów czeka na rozpoznanie - a
jeśli modele przestaną je rozpoznawać, co wcześniej lub później musi nastąpić,
zaprzestaną tym samym odtwarzać rzeczywistość. Gdybym miał matematyczne
kwalifikacje Gdela, byłbym tu w stanie udowodnić, że poglądy uczestników nie
mogą pozostawać w zgodzie z rzeczywistością.
William Newton-Smith wytknął mi, że moja interpretacja numerów Gdela kłóci się z
samym Gdelem. Najwidoczniej Gdel miał na myśli wszechświat platoński, w którym
numery Gdela istniały, zanim on je odkrył, podczas gdy ja uważam, że on je
wynalazł, powiększając tym świat, w którym działał. Sądzę, że moja interpretacja
jest uzasadniona. Sprawia, że twierdzenie Gdela bardziej przystaje do
problematyki myślących uczestników.
46
ść jest czymś niepowtarzalnym i wyjątkowo ważnym. Nie należy jej ograniczać ani
naginać do poglądów i przekonań . • uczestników z powodu braku zgodności miedzy
tym, co ludzie myślą, a tym, co się rzeczywiście dzieje. Ów brak /godności stoi
na przeszkodzie przykrawaniu faktów do poglądów ludzi, podobnie jak udaremnia
przewidywanie zdarzeń na podstawie uniwersalnie ważnych uogólnień. Rzeczywistość
istnieje, nawet jeśli jest nieprzewidywalna i niewytłumaczalna. Może to być
niełatwe do przyjęcia, ale zaprzeczać temu to trud daremny lub zdecydowanie
niebezpieczny, co może potwierdzić każdy uczestnik finansowej gry rynkowej,
który próbował to uczynić. Rynki rzadko spełniają subiektywne oczekiwania ludzi;
jednak wydany przez nie wyrok jest wystarczająco rzeczywisty, aby spowodować ból
i straty, od czego nie ma odwołania. Rzeczywistość istnieje. Ponieważ jednak
mieści w sobie niedoskonałe z natury ludzkie myślenie, logiczny wniosek brzmi,
że jest ona niemożliwa do wyjaśnienia i przewidzenia.
W dzieciństwie mieszkałem w domu, w którym była winda z dwoma umieszczonymi
naprzeciw siebie lustrami. Każdego dnia spoglądałem w te zwierciadła, widząc
własne odbicie. Wyglądało to jak nieskończoność, ale nią nie było. Doświadczenie
to zapadło mi trwale w pamięć. Widok świata stojącego przed myślącymi
uczestnikami bardzo przypomina obraz ujrzany w lustrach windy. Rozumni
uczestnicy muszą to, co widzą, wciskać w jakieś schematy interpretacyjne. Proces
zwrotności trwałby w nieskończoność, gdyby z rozmysłem nie położyli mu kresu.
Najskuteczniejszym sposobem, by doprowadzić do takiego zamknięcia, jest
ustalenie schematu i eksponowanie go aż do chwili, gdy rzeczywisty obraz zleje
się z tłem. Schemat, który się wyłoni, może być bardzo daleki od zasadniczego
doznania zmysłowego, jednak jest wielce atrakcyjny z racji swej klarowności i
prostoty. Dlatego właśnie religie i oparte na dogmatach polityczne ideologie są
tak bardzo pociągające.
Nie jest to miejsce do omawiania wielu sposobów, którymi myślenie zarówno
wypacza, jak zmienia rzeczywistość.
47
Metoda, za której pomocą próbowałem cokolwiek zrozumieć| ze złożonej i
bałamutnej rzeczywistości, polega na rozpo^ znaniu własnej omylności. Opartą na
tym wglądzie w siebie! krytyczną postawę utrzymywałem przez większą część mego 1
życia - a już z pewnością od czasu przeczytania Poppera - i było to zdecydowanie
podstawą moich zawodowych sukcesów na rynkach finansowych. A dopiero niedawno
zdałem sobie sprawę, jak bardzo niezwykła jest taka krytyczna postawa. Byłem
zaskoczony tym, że wielu ludzi dziwił mój sposób myślenia. Jeśli ta książka
zawiera jakieś oryginalne treści, to wiążą się one właśnie z tym tematem.
Dwie wersje omylności
Proponuję dwie wersje omylności. Pierwsza z nich to umiarkowana, lepiej
uzasadniona wersja „oficjalna", która towarzyszy pojęciu zwrotności i motywuje
krytyczny sposób myślenia oraz pojęcie społeczeństwa otwartego; druga - bardziej
radykalna - idiosynkratyczna wersja, którą w istocie kierowałem się w życiu.
Wersja umiarkowana, publiczna, została już omówiona. Omylność oznacza, że
występuje brak zgodności między myśleniem uczestników a rzeczywistym stanem
rzeczy, co pociąga za sobą niezamierzone konsekwencje. Zdarzenia niekoniecznie
Strona 17
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
muszą odbiegać od oczekiwań, aczkolwiek wykazują taką tendencję. Jest wiele
powszednich, nudnych wydarzeń przebiegających dokładnie tak, jak tego
oczekujemy, jednak te, które się z naszymi nadziejami rozmijają, są bardziej
interesujące. Mogą one odmienić zapatrywania ludzi na świat oraz uruchomić
proces zwrotności, w wyniku którego ani poglądy uczestników, ani rzeczywisty
stan rzeczy nie pozostaną takie, jakimi były wcześniej.
Omylność ma wydźwięk negatywny, ma też jednak w sobie aspekt dodatni, który może
odegrać bardzo inspirującą rolę. To, co jest niedoskonałe, może przecież zostać
udos-
48
konalone. Fakt, iż nasze pojmowanie jest wewnętrznie niedoskonałe, sprawia, że
istnieje możliwość, abyśmy się uczyli i podnosili na wyższy poziom nasz aparat
percepcyjny. Tu otwiera się droga do krytycznego myślenia i nie ma jakiejś
ostatecznej granicy wyznaczającej kres naszego pojmowania rzeczywistości.
Istnieje nieskończenie rozległe pole do ulepszania nie tylko naszego myślenia,
ale również społeczeństwa. Doskonałość jest nieuchwytna - jakikolwiek wybierzemy
model, okazuje się on wadliwy. Musimy się więc zadowolić substytutem - formą
społecznego porządku, który, choć niedoskonały, nie wyklucza poprawy. Jest to
koncepcja społeczeństwa otwartego - otwartego na doskonalenie. Pojęcie to opiera
się na uznaniu naszej omylności. Omówię to wnikliwiej w dalszej części książki,
najpierw jednak pragnę przedstawić radykalniejszą, idiosynkratyczną wersję
omylności.
Omylność radykalna
W tym punkcie zmienię taktykę. Zamiast omawiać omyl-ność w kategoriach ogólnych,
spróbuję wyjaśnić, co ona oznacza dla mnie osobiście. Jest kamieniem węgielnym
nie tylko mojego poglądu na świat, ale również moich zachowań. Stanowi podstawę
mojej teorii historii i przewodzi mi w moich działaniach zarówno jako uczestnika
gry na rynkach finansowych, jak filantropa. Jeśli w moich przemyśleniach
znajduje się coś oryginalnego, to jest to właśnie radykalna wersja omylności.
Mój pogląd na omylność jest surowszy i argumenty przedstawione dotychczas byłyby
zbyt słabe, aby go uzasadnić. Twierdzę, że wszelkie konstrukcje umysłowe, czy to
ograniczone do najgłębszych zakamarków naszych myśli, czy ujawniające się światu
zewnętrznemu w postaci dyscyplin nauki, ideologii czy instytucji - że wszystko
to jest w jakiś sposób wadliwe. Skaza ta objawia się jako nielogiczność
49
wewnętrzna albo jako niezgodność ze światem zewnętrznym lub z celami, którym
nasze idee miały służyć.
Propozycja ta idzie, oczywiście, znacznie dalej niż uznanie, że wszystkie nasze
umysłowe konstrukcje mogą być błędne. Nie mówię o zwykłym braku zgodności, ale o
rzeczywistej skazie na wszystkich ludzkich interpretacjach oraz o rzeczywistej
rozbieżności między wynikami a oczekiwaniami. Jak już wyjaśniłem to wcześniej,
rozbieżność ta ma istotne znaczenie tylko w wydarzeniach historycznych. Dlatego
właśnie radykalna wersja pojęcia omylności może służyć jako podstawa dla teorii
historii.
Twierdzenie, że wszystkie ludzkie konstrukcje myślowe są skażone, brzmi
niezwykle przygnębiająco i pesymistycznie, ale nie ma powodów do rozpaczy.
Omylność sprawia tak przykre wrażenie tylko dlatego, że pielęgnujemy w sobie
fałszywe nadzieje. Tęsknimy do doskonałości, trwałości i prawdy ostatecznej, z
nieśmiertelnością na dokładkę. Osądzana według takich kryteriów ludzka kondycja
musi wyglądać nieciekawie. W rzeczy samej doskonałość i nieśmiertelność są dla
nas nieuchwytne, a trwałość można znaleźć tylko w śmierci. Jednak właśnie
dlatego, że nasze pojmowanie jest niedoskonałe, życie podsuwa nam szansę na jego
poprawienie, a także na udoskonalenie świata. W sytuacji, gdy wszystkie twory
myślowe są wadliwe, wielkiego znaczenia nabierają warianty. Niektóre konstrukcje
są lepsze od innych. Perfekcyjność jest nieosiągalna, ale jeśli coś jest z
natury niedoskonałe, to można to ulepszać w nieskończoność.
Dla porządku odnotowuję, że mojego twierdzenia, iż wszystkie ludzkie i społeczne
interpretacje rzeczywistości są niedoskonałe, nie da się zaklasyfikować do
kategorii naukowych hipotez, ponieważ nie można go poddać odpowiedniej próbie.
Mogę utrzymywać, że poglądy uczestników zawsze odbiegają od rzeczywistości, lecz
nie potrafię tego dowieść, ponieważ nie możemy wiedzieć, jak by ta rzeczywistość
wyglądała, gdyby naszych poglądów nie było. Mogę wypatrywać wydarzeń, aby
wykazać ich rozbieżność / oczekiwa-
50
niarni, ale - jak już wspomniałem - późniejsze wydarzenia nie służą jako
niezależne kryterium wyrokowania o tym, jak powinny wyglądać właściwe
oczekiwania, gdyż inne oczekiwania pociągnęłyby za sobą inny bieg zdarzeń,
podobnie mogę twierdzić, że wszystkie ludzkie interpretacje są obarczone skazą,
Strona 18
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
ale nie potrafię tej rysy zademonstrować. W pewnym momencie przyszłości skazy
ujawniają się zazwyczaj same, ale nie ma żadnego dowodu na to, że istniały one
już w czasie powstawania tej konstrukcji. Niedostatki dominujących idei i
instytucjonalnych porozumień stają się oczywiste tylko z upływem czasu, a
pojęcie zwrotności jest jedynie podbudową dla twierdzenia, że wszystkie umysłowe
twory człowieka są potencjalnie skażone. Stąd też propozycję swą przedstawiam
jako hipotezę roboczą, bez logicznego dowodzenia i naukowego statusu.
Jest to hipoteza robocza, która się doskonale sprawdziła w trakcie mojej
działalności finansowej oraz angażowania się w filantropię i sprawy
międzynarodowe. Zachęciło mnie to do poszukiwania skaz w każdej sytuacji, a
kiedy je znajdowałem - do wykorzystywania tego odkrycia. Na płaszczyźnie
subiektywnej zorientowałem się, że moja interpretacja na pewno zostanie
wypaczona. Nie zniechęciło to mnie jednak do posiadania własnego poglądu;
przeciwnie - szukałem usilnie sytuacji, w których moja interpretacja pozostawała
w sprzeczności z panującą mądrością. Zawsze jednak byłem wyczulony na własny
błąd; odkrywszy go, wychwytywałem skwapliwie. W moich interesach finansowych
odkrycie błędu oznaczało często okazję do przechwycenia jakiegokolwiek zysku,
jaki udało mi się wyciągnąć z mojej początkowej, niefortunnej oceny sytuacji,
albo do zahamowania strat, jeśli ta ocena nie przyniosła żadnych, choćby
chwilowych korzystnych wyników. Większość ludzi niechętnie przyznaje się do
błędu, mnie zaś odkrycie potknięcia sprawiało autentyczną przyjemność, ponieważ
uświadamiałem sobie, że dzięki temu unikam finansowej wpadki.
51
Na płaszczyźnie obiektywnej rozpoznawałem, że firmy lub przemysł, w które
zainwestowałem, mają się właśnie zachwiać; wolałem więc wiedzieć, jakie to są
pęknięcia. Nie powstrzymywało mnie to od inwestowania, przeciwnie
- czułem się znacznie bezpieczniej, znając potencjalnie słabe punkty, ponieważ
podpowiadało mi to, na widok jakich oznak mam zbyć swoją lokatę. Żadna
inwestycja nie przynosi w nieskończoność znakomitych zysków. Jeśli nawet firma
zajmuje doskonałe miejsce na rynku, ma świetne kierownictwo i wyjątkowe marże
zysku, to przecież cena akcji może zostać zawyżona, kierownictwo - wpaść w
samouwielbienie, a warunki konkurencji i przepisów mogą się zmienić. Oznaką
rozsądku jest ciągłe poszukiwanie łyżki dziegciu w beczce miodu. Jeśli już ją
znajdziesz, zaczynasz wygrywać.
Stworzyłem swój własny wariant Popperowskiego modelu metody naukowej na użytek
rynków finansowych. Zbudowałem hipotezę, na podstawie której dokonywałem
inwestycji. Hipoteza ta musiała się różnić od powszechnie przyjętych rozwiązań,
a im bardziej się różniła, tym większy to oznaczało potencjał zysku. Jeśli nie
było żadnej różnicy, robienie zapasów nie miało sensu. Zgadzało się to z
Popperowskim twierdzeniem - wielce krytykowanym przez filozofów nauki
- że im ostrzejsza próba, tym bardziej wartościowa hipoteza, która ją wytrzyma.
W nauce wartość hipotezy jest trudna do uchwycenia; na rynkach finansowych można
ją jednoznacznie wyliczyć wysokością zysku, jakiego dostarcza. W przeciwieństwie
do nauki warunkiem zyskowności hipotez finansowych nie musi być ich prawdziwość;
wystarczy, jeśli będą powszechnie uznawane. Jednak hipotezy fałszywe nie mogą
trwać wiecznie. Oto dlaczego lubiłem inwestować w wadliwe hipotezy rokujące
powszechną akceptację, pod warunkiem że wiedziałem, jakie to były wady;
pozwalało mi to bowiem w odpowiednim momecie sprzedawać moje udziały. Te ułomne
hipotezy nazywałem owocnymi błędami, wokół których zbudowałem moją teorię
historii, a także sukces na rynkach finansowych.
Robocza hipoteza, głosząca, że wszystkie konstrukcje umysłowe człowieka są
ułomne, jest nie tylko pozbawiona
52
podstaw naukowych, ale ma poważniejszą wadę: prawdopodobnie jest nieprawdziwa. W
każdym tworze myślowym z upływem czasu pojawia się jakaś rysa, nie oznacza to
jednak, że w chwili powstawania był on niewłaściwy czy nieskuteczny. Sądzę, że
istnieje możliwość udoskonalenia mojej hipotezy roboczej i nadania jej postaci
umożliwiającej skuteczniejsze pretendowanie do miana hipotezy prawdziwej. W tym
celu muszę się odwołać do mojej teorii zwrotności. W trakcie procesu zwrotnego
ani myślenie uczestników, ani rzeczywisty stan rzeczy nie pozostają
nienaruszone. A zatem nawet jeśli jakaś decyzja lub interpretacja była
prawidłowa na początku procesu, musiała stać się nieodpowiednią w późniejszym
jego etapie. Tak więc do twierdzenia, że wszystkie ludzkie koncepcje są błędne,
muszę dodać następujące zastrzeżenie: jest to prawda jedynie wówczas, gdy
oczekujemy, że wartość teorii i strategii ma charakter ponadczasowy, tak jak to
jest w wypadku praw naukowych.
Konstrukcje umysłowe, podobnie jak działania, pociągają za sobą niezamierzone
skutki, których nie sposób przewidzieć w czasie powstawania tych pierwszych.
Strona 19
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Gdyby nawet taka antycypacja była możliwa, to sprawę należałoby kontynuować,
ponieważ owe konsekwencje ujawniłyby się dopiero w przyszłości. A zatem moja
robocza hipoteza nie kłóci się z ideą, która przekłada jeden ciąg zdarzeń nad
inny i głosi, że istnieje jakiś optymalny bieg rzeczy. Zakłada ona jednak, że
optimum występuje tylko w pewnym szczególnym punkcie historii i to, co jest
optymalne w jednym momencie, może tę zaletę stracić w następnym. Trudno jest z
tym pojęciem funkcjonować, zwłaszcza instytucjom, które nie potrafią uniknąć
pewnej inercji. Im dłużej obowiązuje jakiś system podatkowy, tym większe jest
prawdopodobieństwo, że będzie on obchodzony, co może być uzasadnionym powodem do
zmiany tego systemu w krótkim czasie, ale nie do zniesienia podatków w ogóle.
Przykład z innego obszaru: Kościół katolicki ewoluował w kierunku odbiegającym
od intencji Chrystusa, ale nie jest to wystarczającym powodem do odrzucenia jego
nauki. > . -•
53
Innymi słowy teorie i strategie mogą być przejściowo wartościowe w pewnych
momentach historii. Starając się wyrazić dosadnie, nazywam je owocnymi biedami,
czyli ułomnymi konstrukcjami myślowymi, które w początkowej fazie przynoszą
korzystne wyniki. Długość trwania tych ostatnich zależy od tego, czy defekty te
są rozpoznawane i usuwane. W ten sposób konstrukcje stają się coraz bardziej
wypaczone. Jednak żaden owocny błąd nie będzie trwał wiecznie. Ostatecznie
zakres doskonalenia i rozwijania wyczerpie się, a wyobraźnią ludzi zawładnie
inny owocny błąd. Być może jest nim również to, co powiem, ale skłaniam się ku
temu, by historię idei interpretować jako konstrukcję złożoną z zyskownych
błędów. Inni mogą je nazywać paradygmatami.
Połączenie tych dwóch idei - że wszystkie umysłowe konstrukcje mają wady, choć
niektóre z nich przynoszą korzyści - leży u postaw mojej własnej, radykalnej
wersji pojęcia omylności. Stosuję je do świata zewnętrznego i do swoich poczynań
z równą skwapliwością i służyło mi ono zarówno i jako zarządcy funduszów, i jako
- w bliższej przeszłości - filantropowi. To, czy będzie mi również służyć jako
myślicielowi, sprawdzane jest właśnie teraz, ponieważ owa radykalna wersja
omylności służy za podstawę teorii historii oraz interpretacji rynków
finansowych, którą wykładam w pozostałej części tej książki.
Osobiste postscriptum ;
Moja radykalna wersja omylności jest nie tylko abstrakcyjną teorią, ale również
moją osobistą deklaracją. Jako zarządca funduszu w dużym stopniu polegałem na
swych emocjach. Działo się tak dlatego, że byłem świadom, jak ułomna jest
wiedza. Uczucia, którymi się głównie kierowałem, to zwątpienie, niepewność i
obawa. Przeżywałem też chwile nadziei, a nawet uniesień, jednak emocje te
przyprawiały mnie o poczucie niepewności w przeciwieństwie
54
do zmartwień, dzięki którym czułem się bezpieczny. A zatem jedynej prawdziwej
radości doświadczałem wówczas, gdy odkrywałem, że mam powody do obaw. Ogólnie
mówiąc, stwierdziłem, że kierowanie spółką hedgingową jest zajęciem niezwykle
ciężkim. Nigdy nie mogłem przyznawać się do odniesienia sukcesu, gdyż to nie
pozwalałoby mi żywić obaw; nie miałem jednak żadnych trudności z rozpoznawaniem
swych błędów.
Dopiero kiedy mi to wytknięto, uświadomiłem sobie, że w mojej postawie wobec
błędów może być coś niezwykłego. To, że w odkryciu błędu w moim myśleniu czy
poglądzie powinienem raczej znajdować źródło radości niż smutku, było dla mnie
czymś tak rozsądnym, że sądziłem, iż jest to równie sensowne w odczuciu innych
osób. Tak jednak nie jest. Kiedy rozejrzałem się wokół, stwierdziłem, że
większość ludzi stara się za wszelką cenę ukrywać swoje błędy lub się ich
wypierać. W istocie zaś ich poronione pomysły i przestępstwa stają się
integralną częścią ich osobowości. Nigdy nie zapomnę przeżycia, jakiego
doświadczyłem w 1982 podczas mojej wizyty w Argentynie, dokąd pojechałem, aby
się przyjrzeć monstrualnemu zadłużeniu tego kraju. Odnalazłem grupę polityków,
którzy wchodzili w skład poprzednich rządów, i zapytałem ich, w jaki sposób
uporaliby się z obecną sytuacją. Jak jeden mąż odpowiedzieli, że prowadziliby
taką samą politykę jak wówczas, gdy byli przy władzy. Chyba nigdy nie spotkałem
tak wielu ludzi, których życie nauczyło tak niewiele.
Moje krytyczne nastawienie przeniosłem w dziedzinę działalności charytatywnej.
Stwierdziłem, że filantropii nie widać spod warstwy paradoksów i niezamierzonych
konsekwencji. Charytatywność może na przykład obdarowywanych traktować w sposób
przedmiotowy. Dawanie zakłada niesienie pomocy innym, w rzeczywistości zaś służy
zaspokajaniu egoistycznych ambicji darczyńcy. Co gorsza, ludzie często angażują
się w działalność filantropijną dla poprawienia złego samopoczucia, nie zaś dla
czynienia dobra.
Wyznając takie poglądy, musiałem przyjąć inną postawę. Przyłapałem się na tym,
Strona 20
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
że zachowuję się tu niemal tak
55
samo jak w dziedzinie biznesu. Na przykład interes personelu fundacji i
indywidualnych reflektantów podporządkowałem interesowi misji, jaką fundacja
miała pełnić. Często żartowałem, że jest to jedyna mizantropijna fundacja na
świecie. Pamiętam, jak chyba w 1991 roku podczas spotkania w Karlovych Yarach w
Czechosłowacji wyjaśniałem swoje poglądy na temat fundacji, i jestem pewien, że
wszyscy tam obecni nigdy tego nie zapomną. Powiedziałem wówczas, że fundacje są
wylęgarniami korupcji i niedołęstwa oraz że za ważniejsze dokonanie uważam
zamknięcie nieudanej fundacji niż założenie nowej. Pamiętam również, że na
spotkaniu przedstawicieli personelu fundacji europejskich w Pradze użyłem
kalamburu, że taka współ-praca to nawet nie pół-praca („that networking means
not working").
Muszę przyznać, że z upływem czasu złagodniałem. Prowadzenie spółki hedgingowej
i fundacji to dwie różne rzeczy. W wypadku tej ostatniej naciski z zewnątrz
właściwie nie istnieją, a krytyczną postawę można zachować jedynie dzięki
wewnętrznej dyscyplinie. Co więcej, stanie na czele dużej fundacji wymaga
sprawnego personelu i zdolności przywódczych, a ludzie nie lubią słuchać
krytycznych uwag - łakną pochwał i zachęt. Niewiele osób podziela moją skłonność
do wynajdywania błędów, a jeszcze mniej - związaną z tym radość. Aby zostać
skutecznym przywódcą, należy ludzi nagradzać. Odbyłem trudną drogę, co chyba
stało się już dla polityków i szefów korporacji rzeczą naturalną.
Istnieje inny jeszcze czynnik. Jestem czasem zmuszony występować publicznie, a
kiedy to robię, oczekuje się ode mnie, że będę emanował pewnością siebie. W
rzeczywistości zaś zżera mnie autozwątpienie, które to uczucie staram się w
sobie pielęgnować. Nie zniósłbym jego utraty. Między mną jako osobą publiczną a
tym, za kogo się rzeczywiście uważam, istnieje przepaść, choć obie wersje łączy
związek zwrotności, czego jestem świadomy. Ze zdumieniem obserwowałem wpływ,
jaki wywierała na mnie publiczna część mojego ja. Stałem się osobowością
„charyzmatyczną". Na szczęście nie wierzę w siebie tak jak inni. Staram się
56
pamiętać o swoich ograniczeniach, nawet jeśli ich nie odczuwam tak ostro jak
kiedyś. Jednak inne charyzmatyczne osobowości nie dotarty do swej wybitnej
pozycji taką drogą jak ja. Nie mają tych samych doświadczeń. Prawdopodobnie
osoby te pamiętają, że zawsze skłaniały innych, aby im zaufały i ostatecznie
udało im się to osiągnąć. Nie nęka ich autozwątpienie i nie muszą tłumić w sobie
impulsu, który każe je uzewnętrznić. Nic więc dziwnego, że ich stosunek do
omylności jest odmienny.
Fascynujących wrażeń dostarcza rozważenie, jak moja dzisiejsza „charyzmatyczna"
osobowość ma się do rynków finansowych oraz do mojego poprzedniego wcielenia
jako zarządcy funduszu. Daje mi ona kwalifikacje do zawierania transakcji, a
nawet do manipulowania rynkami, choć czyni niezdolnym do zarządzania pieniędzmi.
Moje wypowiedzi mogą poruszać rynki, aczkolwiek czynię duże wysiłki, aby tej
władzy nie nadużywać. Jednocześnie utraciłem zdolność do działania w obrębie
granic rynku, co zwykłem czynić. Rozbroiłem mechanizm udręki i niepokoju, który
zazwyczaj był dla mnie busolą. To długa historia, którą opowiedziałem gdzie
indziej. Zmiana nastąpiła na długo przed nabraniem przeze mnie „charyzmy". W
czasach, kiedy byłem czynnym zarządcą funduszu, miałem zwyczaj unikania
rozgłosu. Znalezienie się na okładce magazynu poświęconego finansom oznaczało,
według mnie, koniec kariery. Przekonanie to stało się moim przesądem, aczkolwiek
mającym silne oparcie w faktach. Nietrudno zrozumieć dlaczego. Rozgłos zrodziłby
poczucie euforii oraz - nawet gdybym starał się to zwalczyć - zepchnął z drogi,
którą podążałem. A gdybym publicznie wygłosił opinię na temat rynku, byłoby mi
trudniej zmienić zdanie.
Można zauważyć, że operowanie na rynkach finansowych wymaga odmiennego
nastawienia umysłu od tego, który jest niezbędny do działania w układach
społecznych, politycznych czy organizacyjnych lub - oczywiście - dla
postępowania zwykłej ludzkiej istoty. To również znajduje potwierdzenie w
faktach. W większości instytucji finansowych występują poważne napięcia między
twórcami ich zysku
57
i dyrekcją organizacji, a przynajmniej występowały w okresie, kiedy pozostawałem
z tymi instytucjami w bliskich stosunkach, najbardziej zaś utalentowani zarządcy
woleli odchodzić na własny rozrachunek. Taka była geneza spółek hedgin-gowych.
Radykalna wersja omylności, z której uczyniłem roboczą hipotezę, okazała się
niewątpliwie skuteczna na rynkach finansowych. Przewyższyła ona w sposób istotny
hipotezę nieuporządkowanego przepływu1. Czy odnosi się to również do innych
aspektów ludzkiej egzystencji? Zależy to od celu, jaki sobie wytyczyliśmy. Jeśli
Strona 21
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
naszym zamiarem jest zrozumienie rzeczywistości, to uważam, że radykalna wersja
omylności jest pomocna; jeśli jednak pragniemy rzeczywistością manipulować,
działanie to nie będzie zbyt efektywne - lepsza jest w tym wypadku charyzma.
Wracając do moich osobistych odczuć - nauczyłem się przystosowywać do nowej
rzeczywistości, w której działam. Wszelkie publicznie wyrażane pochwały i
wdzięczność zwykłem przyjmować z prawdziwą udręką, ale zdałem sobie po pewnym
czasie sprawę, że jest to pokłosie czasów, kiedy aktywnie zarządzałem pieniędzmi
i musiałem się kierować wynikami moich przedsięwzięć, a nie tym, co sądzą o nich
inni ludzie. Wciąż żenuje mnie ludzka wdzięczność i ciągle wierzę, że
filantropia, jeśli ma zasługiwać na akceptację, powinna przekładać interes
społeczny nad zaspokajanie swego egoizmu, ale jestem skłonny przyjąć pochwałę,
ponieważ moja działalność charytatywna spełnia ten warunek. Czy będzie go
spełniać nadal, zważywszy zmianę mojego nastawienia wobec pochwał, to pytanie,
które mnie niepokoi, jednak tak długo jak dręczy mnie niepokój, odpowiedź będzie
brzmiała: tak.
1 Teoria racjonalnych oczekiwań głosi, że na efektywnym rynku indywidualne
przewidywania odchylają się od rzeczywistego kursu cen w sposób przypadkowy.
Rozdział 2 KRYTYKA EKONOMII
Panuje powszechne przekonanie, że sprawy ekonomii podlegają niewzruszonym prawom
natury porównywalnym do praw fizyki. Jest to przekonanie fałszywe, a co bardziej
istotne - decyzje i struktury oparte na tym poglądzie są gospodarczo
destabilizujące, z politycznego zaś punktu widzenia - niebezpieczne. Jestem
pewny, że system rynkowy, podobnie jak wszystkie inne sprokurowane przez
człowieka układy, jest wewnętrznie skażony. Przekonanie to leży u podstaw
zawartych w tej książce dociekań, jak również mojej osobistej filozofii i
sukcesów spółek finansowych, którymi zarządzałem. Ponieważ ten krytyczny pogląd
na ekonomię i inne społeczne systemy ma tak zasadnicze znaczenie dla całej
treści książki, muszę się teraz odwołać do ogólnego omówienia zwrotności
dokonanego w rozdziale l, aby wyjaśnić, dlaczego wszystkie teorie związane z
ekonomią, polityką i finansami są jakościowo odmienne od praw rządzących naukami
przyrodniczymi. Wywód, który jest treścią pozostałej części książki, stanie się
zrozumiały tylko wówczas, gdy przyjmiemy, że konstrukcje społeczne na
płaszczyźnie ogólnej, a rynki finansowe - w ujęciu szczegółowym, są z natury
nieprzewidywalne.
Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że analiza ekonomiczna nie posiada takiej
samej uniwersalnej wartości jak wywód w naukach fizycznych. Jednak najważniejsza
przyczyna fiaska analizy ekonomicznej - a także nieuniknionej chwiej ności
wszystkich instytucji społecznych i politycznych, które mają
59
być całkowitym uwiarygodnieniem systemu rynkowego - nie jest dostatecznie
zgłębiona. Niepowodzenia ekonomii nie wynikają po prostu z naszego niepełnego
rozumienia teorii ekonomicznych czy braku odpowiednich danych statystycznych.
Podobne problemy można by zasadniczo rozwiązać przez poprawę jakości badań.
Jednak ekonomiczne analizy oraz wspierająca je wolnorynkowa ideologia są obalone
przez sięgającą znacznie głębiej i nieodwracalną wadę. Zdarzenia ekonomiczne i
społeczne, w przeciwieństwie do tego, co się dzieje w chemii czy fizyce,
angażują myślących uczestników. Ci ostatni zaś mogą zmieniać zasady systemów
ekonomicznego i społecznego z racji swych własnych poglądów na te zasady. Z
chwilą właściwego zrozumienia tej zasady roszczenia teorii ekonomii do wyrażania
prawd uniwersalnych staną się niemożliwe do utrzymania. Nie jest to
intelektualna ciekawostka. Jeśli bowiem siły ekonomiczne są nieodparte, a teorie
ekonomiczne nie mają naukowej wartości - i nigdy jej nie nabędą - to cała
ideologia fundamentalizmu rynkowego jest podważona.
Zwrotność stawia przed ekonomią i pozostałymi naukami społecznymi dwa wyraźne,
choć powiązane ze sobą problemy. Jeden dotyczy przedmiotu badań, drugi - badacza
naukowego. Najpierw zajmę się wpływem zwrotności na stronę merytoryczną, a
później jej oddziaływaniem na naukowca. Przekonamy się, że problem pierwszy ma
duże znaczenie dla konwencjonalnego poglądu na teorię ekonomii, drugi zaś jest
fatalny.
Zwrotność w zjawiskach społecznych
Dla potrzeb tych rozważań odwołuję się do teorii metody naukowej Karla Poppera.
Zgrabny i prosty model Poppera tworzą trzy składniki i trzy działania. Trzy
składniki to
00
zczególne warunki początkowe i szczególne warunki koń-owe naukowego eksperymentu
oraz uogólnienia o charakterze hipotetycznym.
Początkowe i końcowe warunki mogą być weryfikowane poprzez bezpośrednią
obserwacje; hipotezy zweryfikować sje nie da, można ją tylko sfalsyfikować. Trzy
Strona 22
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
zasadnicze naukowe operacje to prognoza, wyjaśnienie i próba. Hipotetyczne
uogólnienie można połączyć z warunkami początkowymi dla stworzenia ściśle
określonej prognozy; łącząc zaś tę ostatnią ze szczególnymi warunkami końcowymi,
dostarczamy wyjaśnienia. Hipoteza ma mieć w założeniu wartość ponadczasową, a to
pozwala poddać ją próbie. Próba obejmuje porównanie szczególnych warunków
początkowych z warunkami końcowymi dla ustalenia, czy są one zgodne z hipotezą.
Żadna ilość prób nie zweryfikuje hipotezy, jednak tak długo, jak ta ostatnia nie
zostanie sfalsyfikowana, można ją uznawać za słuszną.
Asymetria miedzy weryfikacją a falsyfikacją jest, według mnie, największym
wkładem Poppera nie tylko w filozofię nauki, ale również w nasze rozumienie
świata. Usuwa ona pułapki rozumowania indukcyjnego. Nie ma potrzeby, abyśmy się
upierali przy twierdzeniu, że słońce zawsze wstaje na wschodzie, ponieważ ono
robi to każdego dnia; wystarczy jeśli będziemy uznawać tę hipotezę tymczasowo,
aż do chwili, kiedy okaże się fałszywa. Jest to eleganckie rozwiązanie czegoś,
co w innym wypadku byłoby logicznym problemem nie do przezwyciężenia. Pozwala
ono nie-weryfikowalnym hipotezom dostarczać ścisłych prognoz i wyjaśnień.
Być może nie zostało dostatecznie podkreślone, że aby prowadzenie prób było
możliwe, ważność hipotez musi być czasowo nieograniczona. Jeśli jakiegoś
szczególnego wyniku nie da się skopiować, uznanie próby za rozstrzygającą jest
niemożliwe. Zwrotność jednak wywołuje nieodwracalne, historyczne procesy, a
zatem nie nadaje się do ponadczasowych, wartościujących uogólnień. Mówiąc
ściślej
01
- uogólnień odnoszących się do zdarzeń zwrotnych nie można zastosować do
formułowania ścisłych prognoz i wyjaśnień1. Twierdzenie to w żaden sposób nie
przekreśla Popperowskiego modelu metody naukowej. Model ów pozostaje tak samo
zgrabny i bliski doskonałości jak dotychczas; jego po prostu nie można
zastosować do zjawisk zwrotnych. Wynikiem takiego rozumowania jest wszakże
rozłam na nauki przyrodnicze i społeczne, ponieważ zjawisko zwrotności występuje
tylko w sytuacjach z udziałem myślących uczestników.
Wprowadzanie surowych rozgraniczeń w sferze rozumienia rzeczywistości jest
niewątpliwie krokiem niebezpiecznym. Czy może popełniam ten błąd, próbując
oddzielić nauki humanistyczne od społecznych? Zjawiska społeczne nie zawsze mają
charakter zwrotny. Nawet w tych sytuacjach, gdy działają obie funkcje, poznawcza
i uczestnicząca, nie muszą one uruchamiać sprzężonego mechanizmu zwrotności,
który oddziałuje zarówno na samą sytuację, jak na myślenie jej uczestników. A
jeśli nawet jakieś sprzężenie zwrotne działa, można je pominąć bez obawy o
istotne wypaczenie rzeczywistości. Zastosowanie metod nauk przyrodniczych do
zjawisk społecznych może zaowocować wartościowymi wynikami. To właśnie usiłuje
czynić klasyczna ekonomia, co w wielu sytuacjach sprawdza się całkiem nieźle.
Niemniej jednak między naukami przyrodniczymi i społecznymi istnieje zasadnicze
rozróżnienie, które nie zostało dostatecznie rozpoznane. Aby je zrozumieć,
musimy rozważyć drugi problem - relację między naukowymi obserwatorami a
przedmiotem ich zainteresowania.
1 Później okaże się, że uogólnienie, którego właśnie dokonałem, ma mieć
ponadczasową ważność, choć nie można go zastosować do wyjaśniania i
przewidywania zdarzeń zwrotnych. Uogólnienie to jest zatem wewnętrznie
konsekwentne.
62
Zwrotność a naukowcy dyscyplin społecznych
Sama nauka mieści się w kategorii zjawisk społecznych i jako taka zawiera w
sobie potencjał zwrotności. Naukowcy są związani z przedmiotem swych badań i
jako uczestnicy, i jako obserwatorzy, jednak cecha wyróżniająca metody naukowej
- co widać w modelu Poppera - polega na tym, że funkcje te wzajemnie sobie nie
przeszkadzają. Przeciwnie - eksperymenty dostarczają faktów, na podstawie
których można oceniać naukowe hipotezy.
Dopóki się utrzymuje rygorystyczne rozdzielenie twierdzeń i faktów, dopóty nie
ma najmniejszych wątpliwości co do celu naukowych dociekań, którym jest
przyswajanie sobie wiedzy. Cele poszczególnych uczestników mogą się różnić.
Niektórzy drążą wiedzę dla niej samej, inni dla korzyści, jakie mogą z tego
wyniknąć, a jeszcze inni pragną osobistego doskonalenia. Bez względu na
motywację wiedza po/ostaje miarą sukcesu i obiektywnym kryterium. Ci, którzy
dążą do wewnętrznego rozwoju, mogą to czynić tylko poprzez dokonywanie
prawdziwych konstatacji; jeśli dopuszczają się fałszowania eksperymentów, z
pewnością zostaną na tym przyłapani. Jeśli ktoś próbuje naginać naturę do
własnej woli, może to czynić tylko po uprzednim wchłonięciu wiedzy. Natura
biegnie własnym torem, niezależnie od jakichkolwiek związanych z nią teorii; a
zatem możemy naturę zmusić do służenia nam tylko poprzez zrozumienie praw
Strona 23
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
rządzących jej zachowaniem. Żadne uproszczone sposoby nie istnieją.
Minęło wiele czasu, zanim to zrozumiano. Przez cale tysiąclecia ludzie imali się
wszelkich form magii, obrzędów i pobożnych życzeń, aby bardziej bezpośrednio
wpływać na naturę; niechętnie godzili się na surową dyscyplinę, jaką narzucały
naukowe metody. Przez długi czas naukowe standardy musiały udowadniać swą
wyższość, lecz ostatecznie, gdy nauka nie ustawała w prezentacji swych
63
wspaniałych odkryć, osiągnęły status dorównujący magi; i religii w minionych
epokach. Zgodność celów, przyjęcie pewnych standardów, możliwość kształtowania
obiektyw, nego kryterium oraz formułowania trwałych, ponadczasowych uogólnień -
wszystko to razem złożyło się na powodzenie nauki. Dziś jest to uważane za
szczytowe osiągnięcie ludzkiego intelektu.
To piękne połączenie jest zniweczone, gdy zakres treściowy ma cechę zwrotności.
Po pierwsze trudniej jest osiągnąć jednoznaczne wyniki, ponieważ tematyka
niezbyt nadaje się do odkrywania ponadczasowo ważnych, a zatem sprawdzalnych
hipotez, które są nośnikami autorytetu praw naukowych. Te oczywiste
spostrzeżenia świadczą o tym, że osiągnięcia nauk społecznych nie dorównują
dokonaniom nauk przyrodniczych. Po drugie niezależność obiektywnego kryterium,
mianowicie faktów, jest nadwątlona, co sprawia, że trudno jest wprowadzać
naukowe standardy. Na fakty można wpływać poprzez formułowanie związanych z nimi
twierdzeń. Odnosi się to nie tylko do uczestników danej sytuacji, ale również do
naukowców. Zwrotność sugeruje zaistnienie krótkiego spięcia między twierdzeniami
i faktami, które może dotyczyć w równym stopniu naukowców co uczestników.
Jest to ważny punkt rozumowania. Wyjaśnię go poprzez porównanie nieokreśloności
związanej ze zwrotnością z niezdecydowaniem widocznym w zachowaniu się cząstek
kwantowych. Ta chwiejność jest w obu wypadkach podobna, różny zaś jest stosunek
obserwatora do tematu. Zachowanie się cząstek kwantowych jest niezmienne,
niezależnie od tego, czy zasada nieokreśloności Heisenberga jest powszechnie
przyjęta, czy nie. Jednak na zachowanie się istot ludzkich mogą wpłynąć naukowe
teorie, tak jak oddziałują na nie inne przekonania. Na przykład obszar
funkcjonowania gospodarki rynkowej rozszerza się, ponieważ ludzie wierzą w
„magię rynku". W naukach przyrodniczych teorie nie mogą zmieniać zjawisk,
których dotyczą, w naukach społecznych jest to możliwe. Wprowadza to dodatkowy
element
64
aieokreśloności, którego nie ma w zasadzie u Heisenberga. fen właśnie
nadprogramowy element jest czynnikiem sprawczym rozłamu między nauki
przyrodnicze i społeczne.
przyznaję, że naukowcy mogliby zastosować specjalne środki ostrożności dla
odizolowania swych twierdzeń od samego przedmiotu badań, na przykład przez
utajnianie swych prognoz. Ale niby dlaczego mieliby to czynić? Czyż celem nauki
jest gromadzenie wiedzy dla samej idei, czy też dla pożytku innych? W naukach
przyrodniczych pytanie takie się nie pojawia, gdyż o korzyściach można
wnioskować tylko na podstawie uzyskania pierwszych danych naukowych. Inaczej
jest w naukach społecznych - zwrotność podsuwa uproszczenie. Teoria nie musi być
prawdziwa, aby wpływać na ludzkie zachowania.
Klasycznym przykładem pseudonaukowych obserwatorów usiłujących narzucić swą wole
badanej materii było podjęcie przez nich próby przekształcenia metalu
nieszlachetnego w złoto. Alchemicy walczyli długo i uporczywie, by ostatecznie
brak jakichkolwiek sukcesów skłonił ich do porzucenia tego zamiaru. Ich porażka
była z góry przesądzona, ponieważ zachowaniem się metali nieszlachetnych rządzą
prawa uniwersalne, których nie można zmodyfikować jakimikol-wiek twierdzeniami,
zaklęciami czy obrzędami. Prestiż, jaki się przyznaje współczesnym ekonomistom,
zwłaszcza w polityce i na rynkach finansowych, świadczy o tym, że wysiłki
średniowiecznych alchemików poszły w złym kierunku. Metali nieszlachetnych nie
można zaklęciami przekształcić w złoto, ale ludzie mogą się wzbogacić na rynkach
finansowych i zdobyć silną pozycje w polityce poprzez rozpowszechnianie
fałszywych teorii lub samosprawdzających się przepowiedni. Co więcej szansę na
sukces wzrastają, jeśli osoby te mogą się stroić w piórka naukowców. Warto
zauważyć, że Marks i Freud hałaśliwie uzewnętrzniali swe roszczenia do naukowego
statusu własnych teorii, a powagę wielu swych wniosków budowali na fakcie, iż są
„naukowcami". Z chwilą gdy ten aspekt zanika, już samo określenie „nauki
społeczne" staje się podejrzane. Spełnia ono czasem
05
rolę magicznego zaklęcia używanego przez społecznych alchemików dla narzucania
swej woli badanej materii.
Uczeni nauk społecznych dokładają w istocie wszelkich starań, aby naśladować
nauki przyrodnicze, jednak z bardzo mizernym skutkiem. Owoce ich wysiłków bywają
Strona 24
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
często niczym więcej, jak tylko parodią nauk przyrodniczych. Istnieje wszakże
zasadnicza różnica między niepowodzeniami badaczy nauk społecznych a porażkami
alchemików. Mimo że klęska alchemików była niemalże absolutna, to naukowcom
społecznym, podszywającym się pod autorytet nauk przyrodniczych, udało się
wywrzeć dość znaczny wpływ społeczny i polityczny. Zachowania ludzi - właśnie
dlatego że ich motorem nie jest rzeczywistość - są bardzo podatne na teorie. W
dziedzinie zjawisk przyrodniczych metoda naukowa jest skuteczna tylko wówczas,
kiedy teorie są obowiązujące, tymczasem w problematyce społecznej, politycznej i
ekonomicznej efektywne mogą być teorie pozbawione tej cechy. Mimo że alchemia
przegrała jako nauka, to nauki społeczne odniosły sukces jako alchemia.
Karl Popper dostrzegał niebezpieczeństwo ze strony politycznych ideologii
wykorzystujących prestiż nauki do wywierania wpływu na bieg historii; groźba ta
była szczególnie drastyczna w wypadku marksizmu. Aby ochronić metodę naukową
przed tego rodzaju nadużyciem, Popper ogłosił, że teorie, których nie można
sfałszować, nie kwalifikują się do miana naukowych. Jednak mimo najszczerszych
chęci nie możemy zjawisk zwrotności dopasować do kształtu modelu Popperowskiego,
i nawet teorie zbudowane zgodnie z jego wymaganiami mogą być wykorzystywane do
celów politycznych. Na przykład ekonomiści wychodzą ze skóry, aby unikać
wygłaszania sądów wartościujących, gdy tymczasem dokładnie z tego właśnie powodu
ich teorie przywłaszczają sobie obrońcy leseferyzmu i używają jako podstawy do
najbardziej rozpowszechnionej wartościującej opinii, jaką sobie można wyobrazić
- że mianowicie nie da się osiągnąć lepszych wyników społecznych niż te osiągane
w warunkach rynkowej konkurencji.
66
Istnieje lepszy sposób ochrony metody naukowej. Wystarczy jedynie ogłosić, że
nauki społeczne nie mają prawa do statusu, który przyznajemy dyscyplinom
przyrodniczym - i że nigdy go nie będą miały, niezależnie Od rodzaju
ewentualnych rzekomych przełomów w badaniach społecznych i statystycznych.
Powstrzymałoby to pochód pseudonaukowych teorii przystrojonych w cudze piórka;
zniechęciłoby również do niewolniczego naśladowania nauk przyrodniczych w
dziedzinach, w których jest to niestosowne. Nie zapobiegłoby to próbom
stanowienia uniwersalnie ważnych praw rządzących ludzkim zachowaniem, ale
zmniejszyłoby skalę naszych oczekiwań co do wyników. Sprawiłoby jeszcze coś.
Pozwoliłoby nam pogodzić się z ograniczeniami naszej wiedzy i uwolniłoby nauki
społeczne z więzów, które na nie nałożyły ambicje ich zwolenników, dążących do
osiągnięcia naukowego statusu. To właśnie zalecałem w mojej książce The Alchemy
of Finance1 (Alchemia finansów), nazywając nauki społeczne fałszywą metaforą.
Model Poppera posługuje się ponadczasowymi uogólnieniami. Zwrotność jest
ograniczonym w czasie, nieodwracalnym procesem - dlaczego więc miałaby do tego
modelu pasować?
Uznanie ograniczeń nauk społecznych nie oznacza, że musimy zaniechać dążenia do
prawdy w dziedzinie zjawisk społecznych. Chodzi tu tylko o to, że dążenie do
prawdy wymaga, abyśmy uznali, że niektóre aspekty ludzkich zachowań nie
podlegają obowiązującym ponadczasowo prawom. Powinno to nas zachęcić do zbadania
innych szlaków wiodących ku zrozumieniu. Dążenie do prawdy zmusza nas również do
przyjęcia, że zjawiska społeczne mogą być również obiektem oddziaływania teorii
przedstawianych w celu wyjaśnienia tychże zjawisk. W konsekwencji motywy ich
badania nie zawsze pokrywają się z chęcią osiągnięcia
Alchemy of Finance: Reading the Mind of the Market, New York, 1987 (wyd.
polskie: Alchemia finansów, Znak, 1996).
67
prawdy. Najlepszym sposobem na nadużywanie naukowej metody jest uznanie, że
społeczne teorie mogą wpływać na podmiot, z którym są związane.
Krytyka teorii ekonomicznej
Teoria ekonomiczna jest najdalej posuniętą próbą naśladowania nauk
przyrodniczych i - jak dotychczas - najbardziej udaną. Ekonomiści klasyczni
czerpali inspirację z fizyki Newtonowskiej. Zamierzali oni ustalić uniwersalnie
ważne prawa, które miałyby zastosowanie zarówno do wyjaśniania, jak
przewidywania ekonomicznych zachowań; cel ten mieli nadzieję osiągnąć poprzez
oparcie się na pojęciu równowagi. Pojęcie to pozwoliło analizom ekonomicznym
koncentrować się na ostatecznym wyniku z pominięciem chwilowych zakłóceń.
Niezależnie od rozpiętości odchylenia wahadło powraca do tego samego punktu
spoczynku; ta właśnie „ergodyczna" zasada pozwoliła teoretykom ekonomii
ustanowić ponadczasowo obowiązujące reguły związane z równoważącą rolą rynków.
Pojęcie równowagi jest bardzo przydatne, ale może być również mocno zwodnicze.
Otacza je jakby aura empiryzmu. Tymczasem rzecz ma się inaczej. Równowaga jako
taka rzadko występuje w realnym świecie - ceny rynkowe wykazują znaną skłonność
do fluktuacji. Dający się zaobserwować proces powinien dążyć do stanu równowagi,
Strona 25
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
której jednak może nigdy nie osiągnąć. To prawda, że uczestnicy rynku
przystosowują się do cen rynkowych, ale może to być równoznaczne z
przystosowywaniem się do permanentnie ruchomego celu. Nazywanie w tym wypadku
zachowania uczestników „procesem przystosowywania się" może być chybione.
Równowaga jest wytworem systemu aksjomatycznego. Teoria ekonomiczna zbudowana
jest na kształt logiki lub matematyki. Opiera się na pewnych założeniach, z
których
68
wszystkie wnioski wyciągane są w drodze logicznej manipulacji- Możliwość, że
równowagi nie da się nigdy osiągnąć, nie pozbawia wartości logicznej
konstrukcji, ale gdy hipotetyczna równowaga przedstawiana jest jako model
rzeczywistości, to mamy tu do czynienia z poważnym wypaczeniem. Geometria byia i
jest nadal doskonałym, obowiązującym aksjornatycznym systemem, jednak była
wpasowana w fałszywą interpretację rzeczywistości, taką jak wiara, że ziemia
jest płaska.
Równowaga nie zawsze jest ruchomym celem. Istnieje wiele banalnych sytuacji,
kiedy funkcja poznawcza jest stała, a przecięcie krzywych popytu i podaży
wyznacza punkt równowagi. Jednak skutkiem przyjęcia krzywych popytu i podaży za
dane jest również wykluczenie z rozważań wielu aspektów. To pominięcie jest
usprawiedliwiane w sferze metodologicznej. Utrzymuje się mianowicie, że
przedmiotem zainteresowania ekonomii nie są ani popyt, ani podaż, a jedynie
zachodzące między tymi czynnikami relacje1. Twierdzenie to milcząco zakłada, że
mechanizm cenowy działa tylko w jednym kierunku, poprzez bierne odzwierciedlanie
warunków popytu i podaży. Kiedy sprzedający wiedzą, ile towarów w każdej cenie
muszą dostarczyć, a kupujący - ile towarów muszą nabyć, to dla osiągnięcia
równowagi wystarczy, by rynek ustalił jednolitą cenę, harmonizującą popyt i
podaż. A co, jeśli ruchy cen same zmieniają gotowość kupujących i sprzedających
do handlowania swymi towarami po ustalonych cenach na przykład dlatego, że
spodziewają się w niedalekiej przyszłości dalszego wzrostu cen? Taka możliwość -
która jest czynnikiem dominującym w praktyce rynków finansowych, a także w
przemysłach o szybko rozwijających się technologiach - została po prostu
odrzucona.
Założenie, że krzywe popytu i podaży są ustalane niezależnie od siebie,
potrzebne jest do określenia cen rynkowych.
Lionel Robbins, Ań Essay on the Naturę and Significance of Economic Science,
London, Macmillan, 1969.
69
Bez tak ustalanych krzywych określanie jednolitych cen uległoby załamaniu.
Ekonomiści zostaliby pozbawieni możności dostarczania uogólnień porównywalnych z
dokonaniami w naukach przyrodniczych. Idea głosząca, że warunki popytu i podaży
mogą być w jakiś sposób współzależne miedzy sobą albo zależne od zdarzeń
rynkowych, może się wydać niestosowna komuś, kto wychował się na teorii
ekonomii, ale jest to dokładnie to, co zakłada pojecie zwrotności, a demonstruje
- zachowanie rynków finansowych.
Przyjęcie istnienia niezależnie od siebie ustalonych warunków popytu i podaży
wyklucza możliwość wystąpienia jakiegokolwiek zwrotnego oddziaływania. Jak duże
znaczenie ma ten brak? Jak ważna jest zwrotność w zachowaniu się rynków i
gospodarki? Przyjrzyjmy się faktom. W Alchemii finansów wyodrębniłem i poddałem
analizie kilka przypadków zwrotności, których nie da się właściwie wytłumaczyć
na podstawie teorii równowagi. W wypadku rynku akcji skupiłem się na zjawisku
operowania dźwignią kapitału akcyjnego. Jeśli spółka lub gałąź przemysłu jest
przeszacowana, może wyemitować akcje, a zyskami usprawiedliwiać nadmiernie
rozdmuchane oczekiwania - aż do ostatecznego rozstrzygnięcia. I na odwrót -
kiedy szybko rozwijająca się spółka jest niedoszacowana, istnieje możliwość, że
nie potrafi ona wykorzystywać nadarzających się jej okazji, tłumacząc tym swoje
niedoszacowanie - ale również tylko do czasu. Opierając się na tych przykładach,
sformułowałem na użytek rynku akcji teorię hossy-bessy, która dała dobre wyniki
(omówię to bardziej szczegółowo w następnym rozdziale).
Przyglądając się rynkom walutowym, dostrzegłem przewagę fałszywych i prawdziwych
(złych i dobrych) cykli, w których odzwierciedlane przez nie rzekomo kursy
przeliczeniowe i tak zwane podstawowe są między sobą powiązane w
samowzmacniający sposób, co prowadzi do powstawania tendencji, które się
utrzymują przez długi czas, aż do chwili ich odwrócenia. Wyodrębniłem spadkowy
cykl dla dolara,
70
kulminacją w roku 1980, i poddałem analizie cykl wzrostowy, który rozwinął się w
okresie 1980-1985. Nazwałem go Reaganowskim cyklem imperialnym. Gdybym pisał tę
książkę później, mógłbym prześledzić podobny imperialny cykl w Niemczech, dla
Strona 26
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
którego impulsem było zjednoczenie tego kraju w roku 1990. Rozwinął się on w
sposób odmienny z uwagi na jego wpływ na europejski mechanizm wymienny waluty -
doprowadzając do dewaluacji funta szterlinga w 1992 roku. Istnienie tak
długotrwałych i łatwo rozpoznawalnych tendencji zachęca do związanych z nimi
spekulacji, przez co niestabilność może się potęgować.
Studiując system bankowy i rynki kredytowe w skali ogólnej, dostrzegłem związek
zwrotności między aktem udzielania pożyczki a wartością zabezpieczenia, która
określa wypłacalność kredytobiorcy. Wytwarza się przez to asymetryczny schemat
hossy-bessy, według którego ekspansja kredytowa i gospodarcza aktywność
zaczynają stopniowo przyspieszać i może je spotkać gwałtowny koniec. Związek
zwrotności i asymetryczny schemat były widoczne jak na dłoni podczas wielkiego
boomu kredytowego lat 70., którego szczytem był kryzys meksykański w roku 1982.
Podobny proces rozwijał się w roku 1998, w chwili gdy pisałem te słowa.
Przykłady te powinny wystarczyć do wykazania niestosowności teorii równowagi i
do usprawiedliwienia próby sformułowania ogólnej teorii zwrotności, w której
równowaga mieści się jako przypadek szczególny. Ostatecznie jeden eksperyment z
plamą na słońcu pozwolił stwierdzić wadliwość fizyki Newtonowskiej oraz ustalić
wiarygodność teorii względności Einsteina. Jednak między teorią Einsteina a moją
istnieje ogromna różnica. Einstein potrafił przewidzieć jakieś szczególne
zdarzenie - eksperyment Michelsona-Morleya, który dowiódł niezmienności
szybkości światła, albo peryhelium Merkurego, które potwierdziło powszechną
względność. Ja zaś nie mogę przewidzieć niczego poza nieprzewidywalnością.
Musimy zredukować nasze oczekiwania związane ze zdolnością do wyjaśniania
71
i przewidywania zjawisk społecznych i historycznych - dopóki teoria zwrotności
nie stanie się możliwa do przyjęcia.
Zanim przejdę do dalszych spraw, chciałbym wyjaśnić kilka kwestii teoretycznych.
Na początek - o równowadze. Są poza zwrotnością jeszcze inne czynniki, które
mogą przeszkadzać w dążeniu do osiągnięcia równowagi. Pierwszy z nich to
innowacja. Brian Arthur i inni stworzyli koncepcję wzrastających zysków, która
uzasadnia zwiększanie produkcji ponad klasyczną równowagę w nadziei, że postęp
technologiczny wydatnie obniży koszty produkcji, co przysporzy ogromnych zysków
dzięki zdominowaniu rynku. Teoria ta podkopała jedną z najbardziej uświęconych
normatywnych konkluzji ekonomii teoretycznej, a mianowicie optymalność wolnego
handlu.
Następnie - o zwrotności. Zwrotność przejawia się w zmianach, jakim podlegają
ludzkie wartości i oczekiwania. Ale same tylko zmiany w postrzeganiu świata nie
wystarczą; ta percepcja powinna mieć również istotny wpływ na rzeczywiste
warunki, w przeciwnym bowiem wypadku te odmiany mogłyby zostać odrzucone jako
pusty dźwięk, a ewentualna równowaga pozostałaby nie zmieniona. Mówiąc
najogólniej, nie twierdzę, że pominięcie zwrotności w analizach
mikroekonomicznych jest jakimś gwałtem popełnionym na rzeczywistości. Jedyny
wyjątek mogą stanowić reklama i marketing, których celem jest raczej modyfikacja
krzywej popytu niż zaspokojenie istniejącego zapotrzebowania. Jednak nawet ta
działalność nie zawsze ma cechę zwrotności w tym znaczeniu, w jakim właśnie ten
termin zdefiniowałem, i nie zapobiega ustanowieniu równowagi, w której firmy
poświęcają część środków na zwiększenie popytu, a część na jego zaspokojenie.
Sytuacja jest odmienna, gdy mamy do czynienia z rynkami finansowymi i
problematyką makroekonomiczną. Ważną rolę odgrywają tu oczekiwania i jest to
rola o cechach zwrotności. Uczestnicy gry rynkowej swoje decyzje opierają na
własnych oczekiwaniach, a przyszłość, jaką próbują
72
ewidzieć, jest z ]jOiej uzależniona od decyzji podejmowanych dziś. Różne decyzje
tworzą różną przyszłość. Tak wiec decyzje nie wiążą się z niczym z góry
założonym. \Vprowadza to zarówno do decyzji, jak do ich konsekwencji element
niepewności. Teoretycznie niepewność tę można by wyeliminować, przyjmując
pompatyczne założenie wiedzy doskonałej. Jest to jednak propozycja nie do
przyjęcia, ponieważ pomija fakt, że ludzie są wolni w dokonywaniu wyborów.
Doskonała wiedza o czym? O wszystkich możliwych wyborach wszystkich uczestników?
Jest to niemożliwe w sytuacji, gdy owe wybory dotyczą wyniku, który z kolei jest
od tych wyborów uzależniony. Tak więc uczestnicy muszą nie tylko wiedzieć, czym
jest ta ostateczna równowaga, ale także jej chcieć; muszą wreszcie mieć
świadomość, że wszyscy inni również wiedzą i chcą. Jest to raczej naciągnięty
zestaw założeń, jednak przedstawia się go z całą powaga.
Musimy uznać, że wiedza doskonała jest nieosiągalna, a element niepewności -
nieunikniony. Czy oznacza to, że pojęcie równowagi nie przystaje do
rzeczywistego świata? Niekoniecznie. Aby równowaga zamieniła się w ruchomy cel,
powinno się zdarzyć coś jeszcze - oczekiwania muszą mieć wpływ na przyszłość,
Strona 27
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
której dotyczą. Co więcej, oddziaływanie to ma być tego rodzaju, aby
doprowadziło do zmiany w owych oczekiwaniach, które następnie odmieniają
przyszłość. Takie samoodnoszące i samowpływające sprzężone zwrotnie mechanizmy
nie zawsze się aktywizują, jednak występują na tyle często, że nie można ich
pomijać. Są one właściwe dla rynków finansowych, gdzie zmiany w cenach
dzisiejszych mogą zmienić przyszłość, którą te właśnie ceny mają zdyskontować.
Są one również charakterystyczne dla tworzenia polityki makroekonomicznej, która
ulega wpływowi wydarzeń na rynkach finansowych, by następnie poprzez te rynki
oddziaływać. Tak więc chybiona wydaje się próba wyjaśnienia zachowania się
rynków finansowych i rozwoju wydarzeń makroekonomicznych poprzez analizę pojęcia
równowagi. A jednak jest to właśnie dokładnie coś,
73
co ekonomia teoretyczna próbowała uczynić, przypisując* wszystkie przejawy
nierównowagi tak zwanym wstrząsom egzogenicznym (pozaustrojowym). Wyczyn ten
przypomina podejmowane przez Ptolemeusza wysiłki wyjaśnienia ruchu ciał
niebieskich poprzez dorysowywanie dodatkowych orbit, kiedy planety nie podążały
przypisywanym im torom.
W rzeczywistości zarówno rynkowi praktycy, jak regula-torzy mają świadomość, że
równowaga to tylko złudzenie. Trudno jest znaleźć dziedzinę, w której teoria tak
daleka jest od praktyki, pozostawiając tyle miejsca alchemii i innym rodzajom
magii. Wiem to, ponieważ przypisywano mi reputację czarnoksiężnika, zwłaszcza w
krajach azjatyckich, co dawało mi wolną rękę w manipulowaniu rynkami, o ile sam
nie zamierzałem tego uniknąć. Oświadczenia Alana Greenspana, prezesa Banku
Rezerw Federalnych, a zwłaszcza jego ostrzeżenie na temat „irracjonalnej
obfitości rynku" odwoływały się bez reszty do koncepcji zwrotności, bez
nazywania tego po imieniu. Największych praktyków alchemii zwrotności można było
kiedyś znaleźć w japońskim Ministerstwie Finansów, dziś wszakże ich kramik jest
pusty.
Muszę wyznać, że nie jestem obeznany z rozpowszechnionymi teoriami na temat
sprawnych rynków i racjonalnych oczekiwań. Uważam je za niewczesne i nigdy nie
zadałem sobie trudu, aby je zgłębić, ponieważ radziłem sobie bez nich całkiem
nieźle - i dobrze się stało, sądząc po niedawnym upadku Long-Term Capital
Management (LTCM), funduszu hedgingowego, którego zarządcy zamierzali wyciągnąć
zyski z zastosowania nowoczesnej teorii równowagi i którego strategie
arbitrażowe inspirowali w części dwaj laureaci1 Nagrody Nobla z ekonomii w roku
1997, którą otrzymali za teoretyczne opracowanie na temat wyceny opcji. Fakt, że
pewni rynkowi gracze, którzy odnieśli sukces, uznali nowoczesne, rzekomo
wyjaśniające funkcjonowanie rynków teorie za całkowicie bezużyteczne, można
potrak-
Byli to: Robert C. Merton z Harvard University oraz Myron S. Scholes ze Stanford
University (przyp. red.).
74
tować jako zjadliwy krytycyzm, ale to za mało dla oficjalnego aprezentowania ich
niestosowności. O wiele bardziej rozstrzygając6 znaczenie ma fiasko LTCM.
Pojecie równowagi uważam za bardzo pomocne w objaśnianiu wad rzeczywistego
świata. Nie bylibyśmy zdolni skonstruować dynamicznej teorii nierównowagi, gdyby
teoria równowagi nie majaczyła w tle. Nie czynię wyrzutów samej ekonomii, jeśli
o to chodzi; rzecz jednak w tym, żeby nie posuwała się za daleko. Nie bierze ona
pod uwagę zwrotnych powiązań między wydarzeniami rynkowymi a warunkami popytu i
podaży.
Dla zrozumienia rynków finansowych i problemów makroekonomicznych potrzeba nam
nowego paradygmatu. Musimy pojęcie równowagi uzupełnić pojęciem zwrotności.
Zwrotność nie odbiera wartości konkluzjom teorii równowagi jako systemu
aksjomatycznego, jednak przydaje jej wymiaru, który ona pomija. Przypomina to
połączenie planimetrii (geometrii płaskiej) z poglądem, że ziemia jest okrągła.
Teoria równowagi ma dostarczać trwale obowiązujących uogólnień. Zwrotność zaś
dołącza wymiar historyczny. Strzałka czasu wprowadza proces historyczny, który
może lub nie - skłaniać się ku stanowi równowagi. W świecie rzeczywistym to
wielka różnica.
Zwrotnościową i historyczną interpretację rynków finansowych przedstawię w
następnym rozdziale; na razie jednak na zakończenie krytyki teorii ekonomicznej
zajmę się problemem wartości.
Problem wart ości
Teoria ekonomiczna przyjmuje wartości uznawane przez uczestników gry rynkowej
jako dane. Pod płaszczykiem metodologicznej konwencji wprowadza ona pewne
związane z wartościami twierdzenia. Najważniejsze z nich głosi, że uwzględniać
powinno się jedynie wartości związane z rynkiem - to znaczy tylko te rozważania,
które mają dostęp do
Strona 28
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
75
umysłu uczestnika w chwili, kiedy podejmuje on decyzję na temat wysokości ceny,
jaką jest gotów zapłacić innemu uczestnikowi w ramach wolnej wymiany dewizowej.
Twierdzenie takie jest uzasadnione, jeśli się ogranicza do kursu giełdowego,
pomija jednak cały zasób wartości indywidualnych i społecznych, które nie
znajdują wyrazu w zachowaniach rynkowych. A tych wartości nie należałoby
ignorować w innych, poza cenami rynkowymi, kluczowych rozwiązaniach. Jak powinno
być zorganizowane społeczeństwo, jak ma wyglądać życie ludzi - tych kwestii nie
należy rozstrzygać na gruncie wartości rynkowych.
A jednak tak się dzieje. Zakres i oddziaływanie teorii ekonomicznej przekroczyły
granice, które powinny wyznaczać postulaty systemu aksjomatycznego. Rynkowi
fun-damentaliści przekształcili aksjomatyczną, neutralną pod względem wartości
teorię w ideologię, która wpłynęła na polityczne i handlowe zachowania w sposób
przemożny i niebezpieczny. Jak wartości rynkowe przenikają na obszary z gruntu
im obce - oto jeden z kluczowych problemów, którymi pragnę się w tej książce
zająć.
Wartości przyjmowane przez teorię ekonomiczną jako dane zawsze wiążą się z
wyborami: taka ilość jednego towaru równa się takiej ilości innego. Idea
głosząca, że niektóre wartości mogą być nienegocjowalne, jest nie uznawana albo,
mówiąc ściślej, wartości takie są wykluczane z dziedziny ekonomii. Słowem
uwzględnia się jedynie preferencje indywidualne, podczas gdy potrzeby zbiorowe
są lekceważone. Oznacza to, że cały obszar problemów społecznych i politycznych
zniknął z pola widzenia ekonomii teoretycznej. Jeśli można by przyznać rację
argumentowi rynkowych fundamentalistów, że wspólnemu interesowi najlepiej służy
nieskrępowane dążenie do zaspokojenia interesów indywidualnych, to sprawę
przesądza fakt, że jest on wnioskiem opierającym się na lekceważeniu potrzeb
zbiorowych.
Badania doświadczalne procesu podejmowania decyzji wykazały, że nawet w zakresie
upodobań jednostkowych
76
zachowania ludzi nie odpowiadają wymaganiom teorii ekonomicznej. Dowody
wskazują, że zamiast charakteryzować się konsekwencją i stałością ludzkie
preferencje różnicują się w zależności od tego, jaki kształt tym decyzyjnym
problemom nadają ludzie. Na przykład już od czasów Bernoullego (ok. 1738) teoria
ekonomiczna zakładała, że działacze gospodarczy oceniają swoje wyniki w
kategoriach osiągni?teS° dzięki nim statusu majątkowego. W istocie
przedsiębiorcom wyniki kojarzą się powszechnie z zyskami i stratami wiązanymi z
jakimś punktem odniesienia. Co więcej, to zróżnicowanie formy preferencji
odciska się głęboko na decyzjach: uczestnicy rynku, którzy podchodzą do wyników
swej działalności w kategoriach dobrobytu, będą okazywać mniejszą niechęć do
podejmowania ryzyka niż ci, którzy myślą w kategoriach strat1.
Powiem więcej. Twierdzę, że ludzie zachowują się różnie w zależności od
struktury odniesień, które biorą pod uwagę. Jeśli w wyborze struktury istnieje
pewna konsekwencja, to między różnymi strukturami nie ma żadnej zależności, a
często dzieli je dostrzegalny brak ciągłości. Mówię to na podstawie osobistego
doświadczenia. Nierzadko miewałem uczucie, że kryję w sobie różne osobowości -
jedną dla sfery biznesu, jedną odpowiedzialną za działania społeczne i jedną
(albo więcej) do użytku prywatnego. Często role te ulegały przemieszaniu, co
wprawiało mnie w ustawiczne zakłopotanie. Podjąłem świadomy wysiłek dla
zintegrowania różnych aspektów swojej egzystencji i jestem szczęśliwy, że mogę
zakomunikować o powodzeniu tego przedsięwzięcia. Mówiąc o szczęściu, nie rzucam
stów na wiatr. Scalenie różnych niuansów własnej osobowości jest dla mnie
źródłem wielkiej satysfakcji. Musze wszakże wyznać, że nie udałoby mi się tego
dokonać, gdybym nadal pozostawał aktywnym uczestnikiem rynków finansowych.
Zarządzanie pieniędzmi wymaga rzetelnego oddania się sprawie ich mnożenia i
wszelkie
Daniel Kahneman, Amos Tversky, Prospect theoty: Ań analysis ofdecisian under
risk, „Econometrica", vol. 47 (1979), 262-291.
77
inne względy muszą być temu podporządkowane. W przeciwieństwie do innych form
zatrudnienia zarządzanie spółką hedgingową może przynosić zarówno straty, jak
zyski, i ani na chwilę nie należy tracić z oczu pilki, która jest w grze. Warto
zauważyć, że wartości, jakimi kierowałem się w swych działaniach związanych z
zarabianiem pieniędzy, są zbliżone do postulowanych przez teorię ekonomiczną.
Były one pomocne w ostrożnym rozważaniu alternatyw, miały charakter raczej
zasadniczy niż porządkowy1, były konsekwentne i zhierarchizowane, a wreszcie
jednoznacznie ukierunkowane na zoptymalizowanie współczynnika ryzyka do zysku -
nie wyłączając przyjęcia wyższego ryzyka w wypadkach, gdy ów współczynnik był
Strona 29
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
korzystny.
Kierując się osobistym doświadczeniem, jestem gotów dokonać uogólnienia,
przyznając, że wartości propagowane przez teorię ekonomiczną w istocie wiążą się
z działalnością gospodarczą w skali ogólnej, a z zachowaniami uczestników gry
rynkowej - w szczególności. Uogólnienie to jest uzasadnione, ponieważ ci
uczestnicy rynku, którzy tych warunków nie dotrzymają, zostaną wkrótce
wykluczeni albo zepchnięci na margines wskutek ciśnienia konkurencji.
I dlatego właśnie działalność ekonomiczna jest tylko jednym z przejawów ludzkiej
egzystencji. Ma ona niewątpliwie bardzo duże znaczenie, ale istnieją jeszcze
inne jej aspekty, których nie można lekceważyć. Dla celów doraźnych rozróżnię tu
sfery ekonomiczną, polityczną, społeczną i indywidualną, nie zamierzam jednak
przywiązywać do tych kategorii większego znaczenia. Nietrudno byłoby dorzucić
jeszcze inne. Mógłbym na przykład wspomnieć o presji otoczenia, wpływie rodziny
lub opinii publicznej; mógłbym też dokonać rozróżnienia na sferę religijną i
świecką.
Jest to ważny punkt. W przeciwieństwie do większości zarządców spółek, których
interesują względne wyniki działalności, ja kierowałem się wynikami
bezwzględnymi, według których byłem wynagradzany. Gonitwa za wynikami względnymi
jest źródłem niestabilności rynków finansowych, czego nie dostrzega teoria
ekonomiczna.
78
ku stwierdzeniu, że zachowanie ekonomiczne •est tylko jednym z rodzajów
zachowania, a wartości, które teoria ekonomiczna przyjmuje za dane, są tylko
odmianą wartości wyznawanych przez społeczeństwo. Trudno sobie wyobrazić, w jaki
sposób wartości związane z tymi sferami mogłyby zostać poddane rachunkowi
różniczkowemu niczym Icrzywe obojętności.
Jak wartości ekonomiczne mają się do tych pozostałych? Nie jest to pytanie, na
które można udzielić ostatecznej i uniwersalnej odpowiedzi, poza stwierdzeniem,
że same wartości ekonomiczne nie wystarczają dla podtrzymania społeczeństwa.
Wartości te wyrażają tylko, ile indywidualny uczestnik rynku jest gotów zapłacić
innemu w ramach swobodnej wymiany towarów. Wartości ekonomiczne implikują, że
każdy uczestnik koncentruje się na zysku i dążąc do maksymalizacji swych
dochodów, jest skłonny odrzucić wszelkie inne względy. Aczkolwiek ten opis może
być stosowny do zachowań rynkowych, to muszą działać jakieś inne wartości, które
wspierają społeczeństwo, a w istocie podtrzymują ludzkie życie. Cóż to są za
wartości i jak je można pogodzić z wartościami rynkowymi? To właśnie pytanie
zaprząta moją uwagę, a nawet więcej - ono mnie wprowadza w zakłopotanie.
Studiowanie ekonomii to za mało, aby się z tym uporać - trzeba wyjść poza
granice teorii tej nauki. Zamiast przyjmować wartości za dane, należy je
rozpatrzyć w kategoriach zwrotności. Oznacza to, że różne wartości występują w
różnych warunkach oraz że istnieje mechanizm dwukierunkowego sprzężenia
zwrotnego, który je łączy z warunkami aktualnymi, tworząc w ten sposób jeden
historyczny szlak. Musimy też wartości traktować jako omylne. Oznacza to, że
wartości wyznawane w jakimś okresie historii mogą się w pewnym momencie okazać
niewystarczające i niewłaściwe. Twierdzę, że wartości rynkowe nabrały znaczenia
na obecnym etapie historii, a więc wstąpiły na drogę oddalającą się od
wszystkiego, co właściwe i krzepiące.
79
Dla porządku muszę podkreślić, że jeśli pragniemy zastosować pojęcie zwrotności
do wartości, jak też do oczekiwań, to musimy to uczynić w inny sposób. W wypadku
oczekiwań wynik jest sprawdzianem stanu faktycznego, w wypadku wartości - nie.
Chrześcijańscy męczennicy nie poniechali swej wiary, kiedy ich rzucono lwom na
pożarcie. Zamiast mówić o funkcji poznawczej, będę prawdopodobnie potrzebował
innej, bardziej emocjonalnej nazwy dla tego sprzężenia zwrotnego od
rzeczywistości do procesu myślenia, ale jeszcze nie wiem, jak mogłaby ona
brzmieć. Wrócę do tego w dalszej części książki.
Rozdział 3
ZWROTNOŚĆ NA RYNKACH FINANSOWYCH
Jak już powiedziano w poprzednim rozdziale, klasyczna teoria ekonomii została
oparta na założeniu istnienia doskonałej wiedzy i na pojęciu równowagi. Pragnę
tę analizę zbliżyć do rzeczywistości, przyznając, że uczestnicy transakcji na
rynkach finansowych nie mogą w swym procesie podejmowania decyzji uniknąć błędu
subiektywnego. Używam tu terminu „błąd" dla określenia elementu oceny, który się
wkrada w oczekiwania uczestników rynku. Zadaniem każdego z nich jest włączyć
dzisiejszą wartość w bieg zdarzeń w przyszłości, jednak ów bieg zależy od
dzisiejszych wartości, które mu przypiszą wszyscy uczestnicy rynku razem wzięci.
Dlatego właśnie uczestnicy rynku są zmuszeni polegać na elemencie osądu. Ważna
cecha błędu polega na tym, że nie jest on absolutnie pasywny - wpływa na bieg
Strona 30
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
zdarzeń, których ma być odbiciem. Ten czynny składnik jest nieobecny w pojęciu
równowagi, którym posługuje się teoria ekonomii.
Błąd subiektywnego odchylenia jest pojęciem trudnym w praktyce. Nie da się go
dokładnie zmierzyć, ponieważ nie możemy wiedzieć, jak wyglądałby świat bez
niego. Różni ludzie mają w swej pracy do czynienia z różnymi odchyleniami, ale
uniknąć ich nie może nikt. Jest to aktualne nawet w nielicznych wypadkach, gdy
uczestnik antycypuje przyszłość trafnie. Na szczęście istnieje w świecie
zewnętrznym
81
pewna norma, która dostarcza wskazówki - choć nie pomiaru - na temat biędu
odchylenia subiektywnego popełnianego przez uczestnika rynku. Jest to mianowicie
współczesny bieg zdarzeń. Chociaż nie ma jakiejkolwiek rzeczywistości
niezależnej od myślenia uczestników, to przecież taka, która jest od niej
uzależniona - istnieje. Innymi stówy, istnieje następstwo dziejących się właśnie
zdarzeń i sekwencja ta ma wpływ na błąd popełniany przez uczestników. Należy się
spodziewać, że aktualny bieg zdarzeń różni się od oczekiwań uczestników i ta
właśnie rozbieżność może być potraktowana tylko jako wskazówka, a nie jako
precyzyjna miara, ponieważ w bieżących zdarzeniach już tkwią skutki błędów
subiektywnych popełnianych przez uczestników. Zjawisko, które daje się częściowo
obserwować, a częściowo tonie w nurcie zdarzeń, ma ograniczoną wartość jako
instrument badania naukowego. Możemy teraz pojąć, dlaczego ekonomiści tak
skwapliwie wykluczyli je ze swej dziedziny. Ja jednak uważam, że jest to klucz
do zrozumienia rynków finansowych.
Na bieg wydarzeń, w których uczestnicy rynku tak bardzo pragną wziąć udział,
wpływają ceny rynkowe. Można je śledzić, ale one same jako takie nie dostarczają
żadnej wiedzy na temat popełnianego przez uczestników błędu subiektywnego
odchylenia. Aby go zidentyfikować, powinniśmy mieć jakąś inną wartość zmienną,
która nie jest w żaden sposób skażona tym odchyleniem. Konwencjonalna
interpretacja rynków finansowych podsuwa taką zmienną. Składa się ona ze
wskaźników podstawowych, których odbiciem mają być ceny rynkowe. By nie
komplikować wywodu, pozostanę przy rynku akcji. Spółki mają swoje zestawienia
bilansowe oraz dochody; wypłacają także dywidendy. Ceny rynkowe powinny wyrażać
powszechne oczekiwania związane z tymi podstawowymi wskaźnikami. Nie zgadzam się
z taką interpretacją, choć stanowi ona doskonały punkt wyjścia do dociekań na
temat popełnianego przez uczestników błędu odchylenia.
82
l
Na użytek tego wywodu określę równowagę jako zgodność nladów uczestników ze
wskaźnikami podstawowymi. Uwa-rn że współbrzmi to z tym samym pojęciem
stosowanym teorii ekonomicznej. Podstawowe czynniki, które mają znaczenie, tkwią
w przyszłości. To nie tegoroczne dochody, bilans i dywidendy mają znajdować
odzwierciedlenie w giełdowych kursach akcji, lecz przyszły strumień zysków,
dywidend i nominalnych wartości aktywów. Strumień ten nie jest wartością daną, a
zatem nie stanowi elementu naszej wiedzy, lecz przedmiot prognoz. Rzeczą
znamienną jest to, że przyszłość, kiedy wreszcie nadejdzie, będzie ulegała
wpływowi tych poprzedzających ją prognoz. Prognozowanie znajduje wyraz w
giełdowych kursach akcji, te zaś różnymi sposobami wpływają na wskaźniki
podstawowe. Podobne rozumowanie dotyczy walut, kredytów i towarów, o czym będzie
mowa dalej. (Dla uproszczenia początkowo koncentruję się na rynku akcji). Spółka
może podwyższyć kapitał poprzez sprzedaż akcji, a ceny tej sprzedaży wpłyną na
dochód przypadający na jedną akcję. Cena akcji ma również wpływ na warunki, na
których spółka może zaciągać pożyczki. Spółka może również działać motywuj ąco
na swój zarząd poprzez emisję opcji giełdowych. Istnieją jeszcze inne sposoby,
którymi wyrażający się kursem akcji wizerunek spółki może wpłynąć na majątek
firmy. Kiedykolwiek to następuje, pojawia się możliwość dwustronnego, zwrotnego
współoddziaływania, a równowaga staje się pojęciem zwodniczym, ponieważ
wskaźniki podstawowe (dochody, bilans, dywidendy) przestają się składać na
niezależną zmienną, z którą miałby korespondować giełdowy kurs akcji. Równowaga
zaczyna być ruchomym celem, a zwrotne współoddziaływanie może ją uczynić złudną
bez reszty, jeśli zmiany giełdowych kursów akcji pchną wskaźniki podstawowe w
tym samym kierunku, w którym podąża kapitał akcyjny.
Przyszłość, którą uczestnicy gry rynkowej usilnie pragną przewidzieć, tworzą
przede wszystkim giełdowe kursy akcji, a nie wskaźniki podstawowe. Te ostatnie
znaczą tylko tyle, na ile mogą wpłynąć na kursy giełdowe. Gdy zaś kursy
83
giełdowe wejdą na drogę oddziaływania na wskaźniljj podstawowe, może zostać
uruchomiony proces samowzrnac. niający, który zarówno giełdowe kursy akcyjne,
jak elementy podstawowe, odsunie całkiem daleko od tego, co miałoby oznaczać
Strona 31
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
konwencjonalną równowagę. To usprawiedliwiałoby zgodne z trendem zachowania,
które zawiodą rynljj finansowe na teren zwany przeze mnie „obszarem dalece nie
zrównoważonym". W końcu rozbieżność miedzy wyobrażeniem i rzeczywistością,
oczekiwaniami i wynikiem z pewnością się nie utrzyma, a proces ulegnie
odwróceniu. Ważne jest uświadomienie sobie, że owe zgodne z trendem zachowania
niekoniecznie są irracjonalne. Inwestorzy, podobnie jak niektóre gatunki
zwierząt, mają swoje uzasadnione powody, aby poruszać się w stadzie. Jedynie na
zakrętach bezmyślni konformiści zarobią trochę siniaków, ale jeśli będą
dostatecznie czujni, prawdopodobnie przetrwają. Z podobnych przyczyn na
stratowanie przez stado narażają się samotni inwestorzy, którzy wiążą swoje losy
z analizą fundamentalną1.
Tylko sporadycznie zdarza się, że cena akcji indywidualnej spółki wpływa na
wskaźniki podstawowe tej samej spółki na podobieństwo psa kręcącego się za
własnym ogonem. Aby dostrzec zwrotne współoddziaływanie, które jawi się nie jako
wyjątek, lecz jako zasada, musimy objąć spojrzeniem szerszy obraz. Na przykład
przemieszczanie się pieniądza ma skłonność do samoinstytucjonalizacji; ekspansja
i kurczenie się kredytów zmierzają ku cykliczności. Procesy samowzmacniania -
choć w ostatecznym rozrachunku samozniszczenia - są dla rynków finansowych
charakterystyczne, choć niezbyt często można je wystarczająco udokumentować.
Dla ilustracji posłużę się jednym szczególnym przypadkiem zaczerpniętym z
Alchemii finansów - tak zwanego boomu konglomeratów, który osiągnął swój szczyt
w końcu
Analiza fundamentalna ocenia spółki giełdowe, opierając się na wskaźnikach
bilansowych, takich jak np. dochód, stosunek ceny do zysku, bilans, dywidendy
(przyp. red.).
84
i t 60. W tym czasie inwestorzy chętnie godzili się łacić ceny wielokrotnie
przekraczające zyski za spółki, P których szybko rosty dochody w przeliczeniu na
akcję. rren właśnie wzgląd, wzrost zysków, zamajaczył w umysłach inwestorów
silniej niż inne tak zwane wskaźniki podstawowe, takie jak dywidendy czy stan
bilansu, inwestorzy zaś nie potępiali w czambuł sposobu, w jaki ten wzrost był
osiągnięty. Niektórym spółkom udawało się ten błąd odchylenia subiektywnego
wykorzystać. Konglomeraty były na ogół stosującymi najwyższy poziom
technologiczny spółkami zbrojeniowymi, które w niedawnej przeszłości cieszyły
się szybkim wzrostem dochodów i odpowiednio wysokimi wskaźnikami ceny do zysku.
Postanowiły one wykorzystać wysokie notowania swych akcji na giełdzie do
przejmowania innych spółek, których akcje były sprzedawne za cenę o niższym
wskaźniku do zysków, co łącznie dawało wyższy zysk liczony na jedną akcję.
Inwestorzy pozytywnie oceniali wzrost dochodów i wydatnie podbijali wartość
akcji, co umożliwiało spółkom podtrzymywanie tego procesu. Wkrótce pojawiło się
wielu naśladowców. Nawet spółki, które rozpoczynały od niskiego wskaźnika ceny
do zysku, mogły doprowadzić do jego zwiększenia, ogłaszając jedynie swój zamiar
przekształcenia się w konglomerat. Boom został uruchomiony.
Początkowo dokonywano merytorycznej oceny każdej spółki z osobna, jednak z
biegiem czasu konglomeraty zaczęto rozpoznawać jako grupę. Pojawiła się nowa
odmiana inwestorów, tak zwani rewolwerowcy - przebojowi zarządcy spółek o
wysokim ryzyku, którzy stworzyli szczególne powiązania z zarządami
konglomeratów. Powstała między nimi sieć bezpośrednich połączeń, a konglomeraty
nauczyły się operować giełdowymi kursami własnych akcji, jak również swymi
dochodami. Kapitał rósł, ale niebawem rzeczywistość przestała dorastać do
oczekiwań. Dla podtrzymywania tempa wzrostu trzeba było dokonywać coraz
intensywniejszych zakupów, aż
85
w końcu osiągnięto granice możliwości. Kulminacyjny^ wydarzeniem była dokonana
przez Saula Steinberga próba przejęcia Chemical Banku. Spotkało się to ze
sprzeciwem środowiska finansistów, które udaremniło tę transakcję.
Kiedy giełdowe kursy zaczęły spadać, bessa stała się pożywką dla samej siebie.
Wewnętrzne problemy, które w okresie szybkiego zewnętrznego wzrostu odsuwane
były w cień, teraz zaczęły wychodzić na światło dzienne. Rachunki strat i zysków
zaskakiwały nieprzyjemnymi niespodziankami. Inwestorzy wyzbyli się złudzeń i po
oszałamiającym okresie opartego na przejęciach sukcesu niewielu dyrektorów miało
ochotę brać na swe barki ciężar prowadzenia swych spółek. Sytuację pogorszyła
jeszcze recesja i wiele konglomeratów o wybujałych ambicjach dosłownie się
rozpadło. Inwestorzy gotowi już byli uwierzyć w najgorsze i w pewnych
przypadkach to najgorsze nadchodziło. W innych jednak rzeczywistość okazała się
lepsza od oczekiwań i ostatecznie sytuacja się ustabilizowała, a ocalałe spółki,
często pod nowymi zarządami, z wolna wydobywały się spod zgliszczy1.
Posługując się boomem konglomeratów jako paradygmatem, obmyśliłem idealny typ
Strona 32
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
sekwencji hossy-bessy. Początkiem jej jest powszechnie popełniany błąd
subiektywnego odchylenia oraz dominujący trend. W wypadku boomu konglomeratów
powszechnym błędem było pragnienie szybkiego wzrostu dochodów przypadających na
jedną akcję, bez zwracania większej uwagi na sposób osiągnięcia tego celu;
powszechnym zaś trendem była zdolność spółek do generowania wysokiego przyrostu
dochodów przypadających na jedną akcję przez posługiwanie się ich (spółek)
akcjami do przejmowania innych spółek sprzedawanych po cenie stanowiącej niższą
wielokrotność zysku. W początkowym (1) stadium trend nie jest jeszcze
rozpoznany. Dalej
Alchemia finansów, s. 57.
86
astępuje okres przyspieszenia (2), kiedy trend jest już widoczny i wzmocniony
przez dominujący błąd odchylenia. Etap sprawdzania (3) może nastąpić wówczas,
gdy ceny doznają zahamowania. Jeśli błąd odchylenia i trend są podtrzymywane, to
oba te czynniki jawią się jako silniejsze niż kiedykolwiek (4). Następnie
przychodzi chwila prawdy (5), kiedy rzeczywistość nie może już dłużej
podtrzymywać wygórowanych oczekiwań, i okres schyłku (6), w którym ludzie nadal
prowadzą tę grę, choć już w nią nie wierzą. Ostatecznie dochodzi do punktu
przecięcia się krzywych (7), kiedy trend słabnie, a odchylenie zostało
odwrócone, co prowadzi do katastrofalnego przyspieszenia w przeciwnym kierunku
(8), zwanego potocznie krachem.
Pokazuje to rysunek 1. Przedstawia on przypadek idealny, choć wykresy różnych
konglomeratów w dużym stopniu to potwierdzają. Nie każdy proces hossy-bessy
przebiega według takiego samego schematu. W „Alchemii finansów" opisałem inny
idealny przypadek, w którym wahania są bardziej symetryczne. Jest to typowe dla
rynków walutowych, gdzie te fluktuacje są mniej lub bardziej odwracalne.
Rysunek l
giełdowe kursy akcji
Lf dochód
przypadający na jedną akcję
T-----T
3
Czas
W rzeczywistości różne zwrotne procesy wzajemnie na siebie oddziaływają, tworząc
schemat dziwaczny i jedyny w swoim rodzaju. Nagłe załamanie się zaufania do
dalekowschodnich rynków finansowych w 1997 roku, które zmieniło wskaźniki
podstawowe w całej Azji, a nawet i w reszcie świata, jest tu przykładem typowym
(który analizuję dalej).
W opisanym wyżej idealnym przypadku nic nie jest ostateczne. Poszczególne stadia
mogą mieć różną częstotliwość i czas trwania. Sekwencją zróżnicowanych etapów
zdaje się kierować pewna logika, byłoby bowiem dziwne, gdyby moment
przyspieszenia nastąpił po stadium prawdy albo punkt przecięcia się krzywych -
przed momentem prawdy. Ale proces ten może się w każdej chwili przerwać albo też
nigdy nie rozpocząć. Powstaje on wskutek obustronnego samowzmacniającego się
oddziaływania miedzy błędem odchylenia subiektywnego a trendem, między
zapatrywaniem a rzeczywistością. W niejednym wypadku sprzężeniowy mechanizm
zwrotności ma charakter raczej samokorygujący niż samowzmacniający.
Pełnowymiarowy cykl hossy-bessy jest bardziej wyjątkiem niż regułą, tymczasem
zwrotność - czy to samowzmacniająca, czy samo-korygująca - jest regułą, czego
powszechna opinia nie dostrzega. Na przykład element zwrotności występuje w
obecnym boomie akcji Internetu. Popularność Internetu oraz zainteresowanie jego
akcjami wzajemnie się wzmacniają. Podobne powiązanie występuje między dochodami
przedsiębiorstw a stosowaniem prawa poboru nowych akcji w ramach wynagradzania
zarządu. Najsilniej występuje to w sektorze bankowym.
W rzeczy samej zrozumienie rynków finansowych, pojęcia zwrotności, ma o wiele
większy sens niż drążenie pojęcia równowagi. Jednakowoż to ostatnie ma swoje
zastosowania. W istocie - jak się już o tym przekonaliśmy - niełatwo byłoby
właściwie wyjaśnić mechanizm sprzężenia zwrotnoś-ciowego bez odwołania się do
pojęcia równowagi. Jest ona, podobnie jak wskaźniki podstawowe, owocnym błędem.
Ostatecznie niewiele moglibyśmy powiedzieć o błędzie odchylenia subiektywnego
uczestników rynku bez wprowadzenia wskaźników podstawowych, choćbym nawet
twierdził, że na tak zwane wskaźniki podstawowe mogą wpływać biedy odchylenia
popełniane przez uczestników. Wykres boomu konglomeratów nie miałby większego
sensu bez krzywej oznaczającej dochody przypadające na jedną akcję (co jest
typowym „wskaźnikiem podstawowym"), nawet jeśli wpływają na nie kursy giełdowe.
Czym jest więc równowaga? Określam ją jako stan, w którym zachodzi zgodność
oczekiwań z wynikami. Równowaga na rynkach finansowych jest nieosiągalna, można
jednak ustalić, czy przeważający trend się do niej zbliża, czy oddala. Wiedza
Strona 33
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
taka oznacza duży krok w kierunku zrozumienia problemu. Jeśli potrafimy określić
przeważający trend oraz rozbieżność miedzy oczekiwaniami i wynikami, pozwoli to
nam przewidzieć, czy ów trend skłania się ku równowadze, czy od niej odbiega.
Nie jest to łatwe do przeprowadzenia i nie można tego uczynić w sposób naukowy,
aczkolwiek stwierdziłem, że pomocne może być przyjęcie Popperowskiej teorii
metody naukowej. Postąpiłem tak, ustalając pewną hipotezę (albo prościej - tezę)
jako podstawę moich oczekiwań i konfrontując ją z biegiem wydarzeń w
przyszłości. W czasach mojej aktywności w dziedzinie operacji pieniężnych
ogarniała mnie szczególna ekscytacja, ilekroć zwęszyłem początek
samowzmacniającego, choć w istocie autodestrukcyjnego procesu. Zaczynała mi
cieknąć ślina niczym psu Pawiowa. To, co się mówi o ekonomistach, że mianowicie
na trzy ostatnie recesje przewidzieli dziesięć, można odnieść do mnie w związku
z cyklem hossy-bessy. Myliłem się w większości wypadków, ponieważ nie każda
sytuacja pasuje do struktury tezy zwrot-nościowej, jednak kilka przypadków,
kiedy miałem rację, sprawiło, że wysiłek się opłacił, ponieważ potencjał zysku
był znacznie większy niż w sytuacjach bliskich równowagi. To jest właśnie
przyczyna, dla której pracowałem jako
89
zarządca funduszu. Wymagało to wyobraźni, wyczucia i niezłomnie krytycznej
postawy.
Jeden szczególny przykład udokumentowałem w Alchemii finansów - funduszów
inwestujących w nieruchomości (RE-IT - real estate investment trusts) w początku
lat 70. Był on szczególny z wielu względów. Opublikowałem opinie eksperta
giełdowego, która przepowiadała proces hossy-bessy, a następnie scenariusz ten
rozegrał się, niczym grecki dramat, ściśle według prognozy. Uczestniczyłem w nim
jako jeden z głównych graczy, ponieważ w pełni skorzystałem zarówno z hossy, jak
bessy. Przekonany przez własną analizę, że większość REITs zbankrutuje,
utrzymywałem sprzedaż akcji przy grze na zniżkę, kończąc na ponad 100% zysku z
mojej krótkiej pozycji - co pozornie wydaje się dokonaniem niewiarygodnym.
Nawet wówczas, kiedy moje tezy okazywały się fałszywe, często potrafiłem wycofać
się z zyskiem, ponieważ krytyczna postawa pozwalała mi jako pierwszemu dostrzec
skazy na moich założeniach. Kiedy wpadałem na trop, postępowałem według zasady:
najpierw inwestować, a potem - inwigilować. Jeśli teza wykazywała pozory
prawdopodobieństwa, dawało mi to zazwyczaj szansę na zawrócenie z drogi z jakimś
zyskiem, ponieważ znajdowali się inni ludzie, którzy byli gotowi w to uwierzyć.
Rozpoznanie błędu mojej tezy dawało mi poczucie bezpieczeństwa; niewiedza na
temat ukrytych słabości utrzymywała mnie w stanie ustawicznej czujności,
ponieważ głęboko wierzyłem, że każda teza musi być immanentnie wadliwa.
Opierając się na własnym doświadczeniu, sformułowałem dość interesującą hipotezę
na temat rynku akcji: założyłem, że rynek akcji przyswaja sobie Popperowską
metodę naukową w sposób bardzo zbliżony do mojego, z tą tylko różnicą, że czyni
to nieświadomie. Inaczej mówiąc, przyjmuje jakąś tezę i poddaje ją próbie; gdy
kończy się to niepowodzeniem, a zazwyczaj tak jest, próbuje innej tezy. W ten
sposób powstają wahania rynkowe. Proces ten zachodzi na płaszczyznach o różnym
znaczeniu, a powstające w ten sposób
90
schematy mają charakter powtarzalny, przypominając tym bardzo fraktale
Mandelbrota1.
Założenie przyjmowane przez rynek jest zazwyczaj trywialne; może być niczym
więcej niż twierdzeniem, że ceny jakichś spółek, grup lub całych rynków powinny
pójść w górę lub w dół. W takich wypadkach, zanim uczestnik zdoła zrozumieć,
dlaczego rynek przyswoił sobie jakąś tezę, jest już za późno - teza przestaje
być aktualna. O wiele lepiej jest przewidywać fluktuacje poprzez badanie
rynkowych schematów. Tym właśnie zajmują się analitycy techniczni. Nigdy zbytnio
się tym nie interesowałem; wolałem poczekać na tezę niebanalną, to znaczy
zwrotną. Oczywiście rynek zaczynał dawać jej wyraz, zanim potrafiłem taką tezę
sformułować, a mimo to nikt mnie w tej dziedzinie nie był w stanie wyprzedzić.
Takie historyczne, zwrotne tezy pojawiały się tylko sporadycznie, przedzielone
długimi przerwami, podczas których lepiej by było dla mnie, gdybym nic nie
robił.
Wątpię, czy zdołałbym jeszcze sprostać konkurencji w rozpoznawaniu
poważniejszych historycznych tez, ponieważ uczestnicy rynku stali się dziś
świadomi potencjału kryjącego się w zwrotności. Nastąpiło, na przykład,
zauważalne przesunięcie od analizy fundamentalnej ku analizie technicznej. Gdy
maleje wiara uczestników w wagę wskaźników podstawowych, znaczenia nabierają
analizy techniczne. Kryje to w sobie pewne implikacje w odniesieniu do
stabilności rynków, zanim jednak się tym zajmę, muszę dokonać pewnego
rozróżnienia, które odgrywa zasadniczą rolę w moim systemie pojęciowym.
Strona 34
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Pragnę odróżnić warunki bliskie równowagi od warunków od niej dalekich. Terminy
te zapożyczyłem od teorii chaosu, z którą podejście do problemu ma pewne
powinowactwa. W warunkach bliskich równowagi rynek posługuje się tak banalnymi
założeniami, że ruch zwiększający dystans od
Pojawiające się wciąż na nowo struktury, w których nieregularne
konfiguracje powtarzają się we wszystkich proporcjach.
91
stanu równowagi może wywołać kontrposunięcie, które cofnie ceny w kierunku
poziomu, z którego startowały. Fluktuacje te przypominają wirowe falowanie wody
w basenie kąpielowym.
W przeciwieństwie do tego, jeśli zdoła się ustalić założenie zwrotne, będzie ono
wpływać nie tylko na ceny, ale również na wskaźniki podstawowe, a zmiana
kierunku nie zaowocuje powrotem do punktu wyjścia. Będzie to bardziej
przypominało sztormową falę albo lawinę. Pełne sekwencje hos-sy-bessy przenikają
obszar daleki od równowagi. To właśnie nadaje im historyczne znaczenie. Gdzie
leży linia demar-kacyjna?
Próg dynamicznej nierównowagi zostaje przekroczony wówczas, gdy trend
obowiązujący w świecie rzeczywistym popada w uzależnienie od subiektywizmu
dominującego w umysłach uczestników - i na odwrót. Zarówno trend, jak
subiektywizm rozwijają się następnie w stopniu większym, niż by to było możliwe,
gdyby nie istniało podwójnie sprzężone zwrotne połączenie. Na przykład w latach
90. entuzjazm międzynarodowych inwestorów i bankierów dla azjatyckich akcji i
kapitałów wywoływał krajowe hossy, podsycane przez wysokie wyceny i łatwe
kredyty. Hossy te przyspieszyły tempo wzrostu w tamtym rejonie i podniosły
poziom wycen, co z kolei uprawomocniło napływ kapitału z zagranicy i było
dalszym bodźcem tego napływu. (W owej beczce miodu była jednak łyżka dziegciu:
hossa ta nie mogłaby się rozwinąć aż do tego stopnia, gdyby nie sztuczne
podtrzymywanie dolara, które pozwoliło tym krajom utrzymywać deficyt handlowy
dłużej, niż powinny. Więcej na ten temat w dalszej części książki).
Sam dominujący subiektywizm to za mało. Musi on znaleźć sposób, aby się
uprawomocnić poprzez ustalenie się lub wzmocnienie trendu dominującego w świecie
rzeczywistym. Zdaję sobie sprawę, że mój wniosek, który właśnie wyciągam, jest
tautologią: kiedy działa podwójne sprzężenie zwrotne, możemy mówić o
nierównowadze dynamicznej. Jednak taka konkluzja jest warta zachodu - myślenie
92
uczestników jest zawsze obarczone błędem subiektywizmu, nie zawsze przekłada się
na sekwencję hossy-bessy. Na przykład boom konglomeratów mógłby zostać
przerwany, gdyby inwestorzy uświadomili sobie, że ich koncepcja \vzrostu zysków
w przeliczeniu na akcję uległa skażeniu i chwilą, gdy tylko spółki zaczęły ją
wykorzystywać. Boom azjatycki mógłby zostać przerwany, gdyby inwestorzy i
kredytobiorcy zdali sobie sprawę z tego, że choć przypływy kapitału do tego
regionu i deficyty rachunku bieżącego finansowały „inwestycje produkcyjne", to
inwestycje te pozostawały „produkcyjnymi" tylko dopóty, dopóki było możliwe
podtrzymywanie dopływu kapitału.
Na tym sprawa się nie kończy. A co się dzieje, kiedy uczestnicy rynku rozpoznali
zwrotne połączenie między wskaźnikami podstawowymi a wycenami? To również może
się stać źródłem niestabilności; może prowadzić do przesunięcia akcentu na tak
zwane czynniki techniczne z uszczerbkiem dla wskaźników podstawowych oraz
zrodzić zgodną z trendem spekulację na giełdzie. Jak można ochronić stabilność?
Tylko poprzez nieprzerwane poleganie na tak zwanych elementach podstawowych,
mimo że są one uwarunkowane naszymi wycenami. Można to osiągnąć dzięki
niewiedzy. Jeśli uczestnicy rynku są nieświadomi istnienia zjawiska zwrotności,
rynki zachowają stabilność tak długo, aż jakiś zator uniemożliwi rozwijanie się
procesu hossy-bessy. Jak jednak można chronić stabilność, gdy uczestnicy rynku
stają się świadomi zwrotności? Odpowiedź brzmi, że nie mogą tego uczynić sami
tylko uczestnicy rynku
- ochrona stabilności musi się stać celem polityki państwa. Widać wyraźnie, że
samo pojęcie zwrotności ma charakter
zwrotny. Teoria ekonomiczna - lekceważąc zwrotność i kładąc nacisk na ważność
wskaźników podstawowych
- ostatecznie poparła tendencję dążącą w kierunku stanu równowagi. W
przeciwieństwie do tego moje rozumowanie prowadzi do wniosku, że rynków nie
można zostawić samym sobie. Świadomość zwrotności tylko sprzyja niestabilności,
jeśli w tym samym stopniu nie uświadamiają jej sobie
93
Rozdział 4
ZWROTNOŚĆ W HISTORII
Rynki finansowe rozpatruje w kategoriach procesu historycznego. Jestem również
Strona 35
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
przekonany, że moja interpretacja odnosi się w pewnym stopniu do historii w
sensie ogólnym - przez co rozumień nie tylko historie ludzkiej rasy, ale również
wszystkie rodzaje ludzkiego współoddziaływania. Ludzie działają, opierając się
na niedoskonałym zrozumieniu, a ich wzajemne oddziaływanie ma charakter zwrotny.
Jak już o tym wspomniałem wcześniej, bieg zdarzeń można podzielić na dwie
kategorie: rutynowe, codzienne wydarzenia, które nie powodują zmian w
postrzeganiu, oraz jedyne w swoim rodzaju wydarzenia historyczne, które wpływają
na błąd subiektywizmu uczestników, prowadząc do dalszych zmian w istniejących
warunkach. Rozróżnienie to ma charakter tautologiczny, ale jest pożyteczne.
Zdarzenia pierwszego rodzaju są podatne na analizę równowagową, drugiego zaś -
nie; można je pojmować tylko jako część procesu historycznego.
W wydarzeniach codziennych ani funkcja uczestnicząca, ani poznawcza nie
podlegają jakimkolwiek istotnym zmianom. W wypadku wyjątkowych procesów
historycznych obie funkcje są czynne jednocześnie w taki sposób, że ani poglądy
uczestników, ani sytuacja, do której się odnoszą, nie pozostają bez zmian. To
właśnie uzasadnia nadanie tym procesom miana historycznych.
Proces historyczny jest w moim rozumieniu zjawiskiem otwartym. Kiedy w jakiejś
sytuacji występują myślący
95
uczestnicy, bieg zdarzeń nie prowadzi bezpośrednio od jednego układu faktów do
drugiego, lecz raczej łączy fakty z postrzeżeniami i na odwrót - na wzór splotu
sznurowadeł. Jednak historia jest sznurowadłem bardzo szczególnym. Każda strona
buta zbudowana jest z innego tworzywa; i tylko jedna jest rzeczywiście
materialna - druga składa się z idei uczestników. Oba boki do siebie nie pasują,
a dzieląca je rozbieżność określa kształt wydarzeń, które je ze sobą wiążą.
Węzły już zasupłane mają określoną postać, ale przyszłość pozostaje otwarta.
Jest to bardzo odmienne od zjawisk naturalnych, w odniesieniu do których można
stosować uniwersalnie ważne prawa dla wyjaśniania przeszłości i prognozowania
przyszłości.
Trzeba tu przyznać, że teoria splotu sznurowadeł w odniesieniu do historii
wprowadza miedzy nasze myślenie a rzeczywistość elementy dialektyki. Można to
interpretować jako syntezę Heglowskiej dialektyki idei i Marksowskiego
materializmu dialektycznego. Hegel zaproponował dialek-tykę idei, która
ostatecznie prowadzi do końca historii - do wolności. Marks zaś, a dokładniej
Engels, przedstawił antytezę, twierdząc, że panujące warunki oraz stosunki
produkcji wyznaczają ideologiczną nadbudowę. Teorię splotu sznurowadeł można
uważać za syntezę. Zamiast niezależnego od siebie, dialektycznego w charakterze
rozwoju zarówno myśli, jak uwarunkowań - między tymi elementami istnieje
wzajemne oddziaływanie, które jest źródłem procesu dialektycznego. Jedynym
powodem, dla którego nie eksponuję tu zbytnio terminu „dialektyka", jest moja
niechęć do brania na swe barki nadmiernego bagażu, który się z tym pojęciem
kojarzy. Ostatecznie Marks zaproponował deterministyczną koncepcję historii,
która nie ma nic wspólnego z moją postawą. Współoddziaływanie między tym, co
materialne, a tym, co idealne, jest ciekawe właśnie dlatego, że elementy te ani
nie są ze sobą zgodne, ani się też wzajemnie nie określają. Ten brak zgodności
sprawia, że subiektywizm uczestników staje się siłą sprawczą w procesie
historycznym. Będące dziełem uczestników pomyłki, mylne interpretacje,
96
hybione koncepcje odgrywają w biegu historycznych zdarzeń taką samą role, jak
genetyczne mutacje w nurcie nrocesów biologicznych: tworzą historię.
Hossa-bessa
Twierdze, że proces hossy-bessy w takim samym stopniu jak do rynków finansowych
odnosi się do historii w rozumieniu ogólnym. Nie trzeba dodawać, że nie jest to
jedyny kierunek, który może przyjąć historia. Jest również możliwe, że
dominujący błąd subiektywizmu i podstawowy trend mają od początku charakter
samokorygujący, tak że proces hossy-bessy nawet nie zostaje uruchomiony. Błąd
subiektywizmu może też być skorygowany w początkowym okresie. Proces
samokorygujący jest mniej dramatyczny, choć częstszy. Większość procesów
historycznych w ogóle nie przybiera jakiegoś regularnego kształtu i nie układa
się w wyrazisty schemat. Dzieje się tak, ponieważ rzeczywistość jest
nieskończenie złożona, a każdy proces, który możemy wyodrębnić w celach
badawczych, współdziała z niezliczoną ilością innych procesów.
Proces hossy-bessy nabiera szczególnego znaczenia, ponieważ jest mostem łączącym
warunki bliskie równowagi z oddalonymi od niej. Dla wykazania obecności tego
procesu w historii mogę się posłużyć konkretnym przykładem - powstaniem i
upadkiem systemu radzieckiego. Kiedy włączyłem się aktywnie w końcową fazę tego
procesu, w moim postępowaniu kierowałem się teorią historii, którą tu wykładam.
Wypracowałem interpretację hossy-bessy opublikowaną w roku 1990 w Opening the
Strona 36
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Soviet System. Powiedziałem tam, co następuje:
„Popełniony na początku błąd i przyjęty trend doprowadziły do powstania
społeczeństwa zamkniętego. Istniał wzajemnie wzmacniający się związek między
surowością dogmatu i nieustępliwością społecznych uwarunkowań.
97
W ciągu kilku ostatnich lat rządów Stalina system ten sięgnął zenitu. Był on
wszechogarniający - obejmował ksztajt rządu, system gospodarczy, geograficzne
imperium oraz ideologie. Był to system wszechstronny, odizolowany 0<i świata
zewnętrznego, nieugięty. Jednak luka między rzeczy, wistym stanem rzeczy a jego
oficjalną interpretacją byta wystarczająco szeroka, aby nabrać charakteru
nierównowagi statycznej.
Po śmierci Stalina nastąpił krótki okres - chwila prawdy - kiedy Chruszczow
odsłonił niektóre fakty związane z rżą. darni dyktatora, ostatecznie jednak
hierarchia znów podniosła głowę. Epoka zmierzchu rozpoczęła się z chwilą, gdy
dogmat podtrzymywany metodami administracyjnymi przestał być wspierany przez
wiarę w jego wartość. Ciekawe jest przy tym, że surowość systemu nawet jeszcze
wzrosła. Tak długo jak przy sterze pozostawał żywy dyktator, linia partii
komunistycznej mogła być zmieniana stosownie do jego kaprysu. Teraz wszakże, gdy
reżimem sterowali biurokraci, elastyczność ta zanikła. Jednocześnie terror,
który zmuszał ludzi do uznawania komunistycznego dogmatu, również osłabł i w ten
sposób rozpoczął się delikatny proces uwiądu. Instytucje ruszyły do szalbierczej
przepychanki dla zdobycia sobie korzystnych pozycji. Ponieważ żadna z nich nie
cieszyła się rzeczywistą autonomią, były zmuszone do zaangażowania się w rodzaj
handlu wymiennego z innymi instytucjami. Stopniowo skomplikowany system
zinstytucjonalizowanych transakcji handlowych zastąpił to, co miało być
centralnym planowaniem. Jednocześnie rozwinął się nieformalny sektor
gospodarczy, który wypemit luki pozostałe po systemie oficjalnym. Ten schyłkowy
okres nazywany jest dzisiaj etapem stagnacji. Niewydolność tego systemu stawała
się coraz bardziej oczywista, a nacisk na konieczność wprowadzenia reformy
narastał.
Reforma przyspieszyła proces rozpadu, ponieważ wprowadziła lub zalegalizowała
rozwiązania alternatywne, podczas gdy system mógł istnieć tylko przy braku
jakiejkolwiek konkurencji. Reforma gospodarcza w początkowej swej fazie
98
Hnosiła sukces w każdym komunistycznym kraju ze spektakularnym wyjątkiem Związku
Radzieckiego. Reformatorzy
hińscy nazwali ten etap „złotym okresem", kiedy istniejące soby kapitału
skierowano na zaspokojenie potrzeb konsu-
entów. Jednak wszelkie ruchy reformatorskie opierają się nieporozumieniu: system
ten nie może zostać zreformowany, ponieważ nie pozwala na ekonomiczną alokacje
kapitału. Z chwilą gdy istniejąca wydolność zostaje przeorientowana, proces
reform zaczyna popadać w tarapaty.
Jest zrozumiałe, dlaczego tak się musi dziać. Komunizm miał być lekarstwem na
kapitalizm, który wyalienował robotników ze środków produkcji. Cała własność
została przejęta przez państwo, które stało się ucieleśnieniem wspólnego
interesu w kształcie, jaki określiła Partia. A zatem to Partia otrzymała zadanie
dysponowania kapitałem. Oznacza to, że rozdziału pieniędzy nie dokonywano według
kryteriów gospodarczych, lecz na podstawie politycznego, zbliżonego do religii
dogmatu. Za najlepsze porównanie może posłużyć wznoszenie piramid przez
faraonów. Ilość środków poświęconych tej inwestycji ciągle rosła, podczas gdy
wynikający z niej pożytek gospodarczy pozostawał na tym samym, minimalnym
poziomie. Inne podobieństwo polegało na tym, że w obu wypadkach inwestycje
przybierały kształt monumentalnych projektów. Na te wszystkie gigantyczne tamy
elektrowni wodnych, huty, marmurowe hole moskiewskiego metra i drapacze chmur
stalinowskiej architektury możemy patrzeć jak na liczne piramidy będące dziełem
współczesnego faraona. Elektrownie wodne wytwarzają energię, huty wytapiają
stal, ale jeśli ta stal i energia używane są do tego, by budować kolejne zapory
i huty, to skutek gospodarczy niewiele się różni od użyteczności piramid.
Nasza teoretyczna konstrukcja podpowiada nam, że w dalekich od równowagi
warunkach społeczeństwa zamkniętego muszą istnieć wypaczenia, które w
społeczeństwie otwartym są niewyobrażalne. Czy można sobie życzyć lepszego
przykładu niż radziecka gospodarka? System komunistyczny nie
99
przywiązuje do kapitału najmniejszego znaczenia; mówiąc ściślej - nie uznaje
pojęcia własności. Wskutek teg0 działalność ekonomiczna w systemie radzieckim
jest p0 prostu nieekonomiczna. Aby to zmienić, Partii musi być odebrana rola
strażnika i dystrybutora kapitału. W tym właśnie punkcie wszelkie próby reform
musiały kończyć się fiaskiem.
Strona 37
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Ciekawe, że niepowodzenia wysiłków reformatorskich przyczyniały się do
przyspieszenia procesu dezintegracji, ponieważ dowodziły potrzeby reform
politycznych. Wraz z nadejściem pierestrojki w Związku Radzieckim proces rozpadu
wkroczył w końcową fazę, ponieważ reforma była przede wszystkim polityczna a -
jak wspomniałem już wcześniej - „złoty okres" został ominięty, tak że reforma
przyniosła niewielkie lub zgoła żadne korzyści gospodarcze. Wraz z obniżaniem
się poziomu życia opinia publiczna zwróciła się przeciw reżimowi, doprowadzając
do katastrofalnej dezintegracji, której kulminacją był całkowity upadek Związku
Radzieckiego.
Powyższy schemat jest niemal identyczny z tym, który obserwujemy na rynkach
finansowych, z jedną poważniejszą różnicą: na rynkach finansowych proces
hossy-bessy wydaje się przejawiać jako proces przyspieszenia, podczas gdy w
wypadku systemu radzieckiego pełny cykl obejmuje dwie fazy. Jedna to proces
spowalniania aż do martwego punktu, jakim był reżim stalinowski, a druga to
proces przyspieszenia wiodący do katastrofalnego załamania"1.
Następnie przeszedłem do wyjaśniania, że podobny dwufazowy proces można spotkać
na rynkach finansowych. Przytoczyłem przypadek amerykańskiego systemu bankowego,
który znalazł się pod ścisłą kontrolą po załamaniu z roku 1933, a na kolejne
ożywienie musiał czekać niemal trzydzieści pięć lat. W następstwie kryzysu
naftowego oraz boomu kredytowego lat siedemdziesiątych, kiedy banki
1 Streszczenie rozdziału 4: George Soros, Opening the Soviet System; London,
Widenfeld & Nicolson, 1990.
100
jjj się reinwestowaniem nadwyżek zgromadzonych
rzeź producentów ropy, system bankowy wszedł w fazę jjynarnicznej nierównowagi.
Celem tego naciągniętego po-' wnania między wzlotem i upadkiem systemu
radzieckiego a wzlotem i upadkiem amerykańskiego systemu bankowego było
pokazanie, że dalekie od stanu równowagi warunki rnogą przeważać w obu
sytuacjach skrajnych - i zmiany, i niemożności jej przeprowadzenia.
Społeczeństwo zamknięte jest przeciwieństwem rewolucji i chaosu; proces
zwrotno-gci funkcjonuje w obu przypadkach skrajnych, jedynie z różnicą w skali
czasu. W społeczeństwie zamkniętym przez długie okresy nie dzieje się nic;
podczas rewolucji _ w krótkim czasie dochodzi do wielu zdarzeń. W każdym
przypadku postrzeganie daleko odbiega od rzeczywistości. Jest to bardzo ważny
wgląd w istotę rzeczy. Rozpatrywanie procesów hossy-bessy w kontekście rynków
finansowych prowadzi zazwyczaj do myślenia w kategoriach przyspieszenia. Jednak
trend ten może się również wyrazić zwolnieniem tempa lub brakiem zmiany. Kiedy
już sobie uświadomiliśmy istnienie tej możliwości, moglibyśmy nawet znaleźć
autentyczny przykład na rynku akcji: przypadek kapitałów bankowych od czasów
Wielkiego Kryzysu do roku 1972 \ W historii przypadki niezmienności albo
dynamicznej nierównowagi trafiają się znacznie częściej.
Z podobnym przypadkiem spotkałem się w Szwecji w roku 1960, gdzie odegrałem role
księcia z bajki całującego Śpiącą Królewnę. Szwedzki rynek akcji byt całkowicie
odizolowany od reszty świata; trzeba było sprzedawać szwedzkie akcje trzymane za
granicą, aby móc kupić szwedzkie akcje w Szwecji. Spółkom wolno było bez
płacenia podatków zatrzymywać swoje dochody poprzez zakładanie różnych funduszy
rezerwowych, choć nie mogły z nich korzystać dla zwiększenia dywidend. Akcje
wyceniano na podstawie dochodów z dywidendy. W rezultacie powstawały ogromne
rozbieżności we wskaźnikach cen do dochodu, a najlepsze firmy były drastycznie
niedoszacowane - aż wreszcie przybył książę z bajki. Trzymane za granicą
szwedzkie akcje podskoczyły dobrze ponad ich wartość nominalną, jednak z powodu
ograniczeń transakcyjnych zainteresowanie, jakie obudziłem, nie mogło być
zadowalające i w końcu rynek powrócił do stanu uśpienia aż do chwili zmiany
obowiązujących przepisów.
101
Schemat pojęciowy
Wgląd w warunki nierównowagi jest pomocny pr2y konstruowaniu schematu
pojęciowego, który dzieli historyczne sytuacje na trzy kategorie: nierównowagi
statycz. nej, bliskiej równowagi i nierównowagi dynamicznej. Możliwość równowagi
statycznej została wykluczona przez fakt, że uczestnicy decyzje swoje zawsze
opierają na subiektywnej interpretacji rzeczywistości. To pozostawia trzy
możliwości.
Pierwsza z nich zakłada, że zwrotne współoddziaływanie między funkcjami
poznawczą i uczestniczącą zapobiega zbytniemu oddaleniu się myślenia od
rzeczywistości. Ludzie czerpią naukę ze swych doświadczeń; działają, opierając
się na subiektywnych poglądach, trwa jednak pewien krytyczny proces, który dąży
do skorygowania tego subiektywnego odchylenia. Wiedza doskonała pozostaje poza
zasięgiem, ale istnieje przynajmniej jakaś dążność w kierunku stanu równowagi.
Strona 38
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Funkcja uczestnicząca daje pewność, że doświadczany przez uczestników świat
rzeczywisty podlega nieustannym zmianom, jednak ludzie są dostatecznie silnie
utwierdzeni w zbiorze podstawowych wartości, by subiektywny błąd uczestników
miał zbyt daleko odbiec od linii rzeczywistych zdarzeń. To nazywam stanem
bliskim równowagi. Taka sytuacja jest charakterystyczna dla społeczeństwa
otwartego, jakim jest współczesny świat Zachodu. Społeczeństwo takie jest ściśle
związane z krytycznym sposobem myślenia. Możemy to nazwać „normalną" relacją
między myśleniem a rzeczywistością, ponieważ jesteśmy z tym obeznani dzięki
własnemu doświadczeniu.
Możemy się również zetknąć z warunkami, w których poglądy uczestników daleko
odbiegają od tego, czym rzeczy naprawdę są, a oba te elementy nie wykazują
żadnej skłonności do zbliżenia się do siebie; w pewnych zaś okolicznościach
dystans między nimi może się nawet jeszcze bardziej powiększyć. W przypadku
skrajnym zdarzają się
102
eżimy, które funkcjonują z ideologicznym błędem subiektywnego odchylenia i nie
mają ochoty dokonywać korekty stosownie do wymogów zmieniających się
okoliczności. Próbują na siłę wcisnąć rzeczywistość w swój pojęciowy schemat,
nawet jeśli nie ma to szans powodzenia. Wskutek presJi powszechnie panującego
dogmatu również warunki społeczne mogą nabrać surowości, rzeczywistość wszakże
pozostanie daleko poza oficjalnie zatwierdzoną interpretacją. Istotnie, wobec
braku mechanizmu korygującego oba te elementy mogą się od siebie oddalić jeszcze
bardziej, ponieważ nawet największe zniewolenie nie zapobiegnie zmianom w
świecie rzeczywistym. Taki stan rzeczy jest charakterystyczny dla społeczeństwa
zamkniętego, czy to starożytnego Egiptu, czy to Związku Radzieckiego. Można go
określić jako nierównowagę statyczną.
W innym skrajnym przypadku bieg zdarzeń może nabrać takiego tempa, że
zrozumienie uczestników przestanie za nim nadążać i sytuacja wymknie się spod
kontroli. Rozbieżności między obowiązującymi poglądami a rzeczywistymi warunkami
mogą się stać nie do utrzymania, co jest czynnikiem przyspieszającym rewolucję
lub innego rodzaju przełom. I znów mamy do czynienia ze znaczną rozbieżnością
między myśleniem a światem rzeczywistym, będzie to jednak z pewnością stan
krótkotrwały. Na miejscu ancien regime'u, który został wymieciony, pojawi się w
końcu nowa jego odmiana. Można to określić jako zmianę reżimową albo
nierównowagę dynamiczną. Wprowadzony przeze mnie trzyczęściowy podział da się
porównać z trzema występującymi w naturze stanami wody: ciekłym, stałym i
lotnym. Analogia ta, minio że nieco naciągnięta, jest intrygująca. Aby jej nadać
znaczenie, musimy znaleźć dwie linie podziału między warunkami bliskimi
równowagi a oddalonymi od niej. W wypadku wody granice takie określają stopnie
temperatury. W wypadku historii linie podziału nie mogą być ani tak precyzyjne,
ani tak wyliczalne, jednak muszą
103
wyznaczyć dostrzegalny podział, w przeciwnym bowiem razie cały schemat pojęciowy
będzie tylko przebłyskiem wyobraźni.
Reżimy
Aby ustalić, co Popper rozumiał przez kryterium demar-kacji, musimy najpierw
rozważyć to, co jej podlega. W tym celu wprowadzam pojęcie „reżimu". Oznacza ono
zespół warunków społecznych, które pozostają ze sobą w wystarczająco silnym
związku, by współistnieć w rzeczywistości, aczkolwiek zgodnie z moją roboczą
hipotezą powiązanie to musi być obarczone jakąś wadą czy brakiem, tak że
uwarunkowania te zawierają w sobie zarodek własnego zniszczenia. „Reżim" jest
pojęciem mglistym, ale jednak użytecznym. Można je zastosować w bardzo wielu
sytuacjach. A więc są reżimy polityczne panujące w pojedynczych krajach albo
poszczególne reżimy, które mogą się ze sobą łączyć w reżimy większe, takie jak
na przykład zimna wojna. Mogą też być reżimy w życiu instytucji oraz w życiu
jednostek. Reżimem można nazwać małżeństwo. Reżimy nie mają ściśle wyznaczonych
granic - one się zazębiają i wzajemnie po sobie następują. Różnią się od maszyn,
które stanowią systemy autentycznie zamknięte. Reżim może być rozumiany jako
próba wprowadzenia pewnego rodzaju zamknięcia w coś, co jest systemem z natury
otwartym, narzucenie jakiegoś zespołu zasad, który obowiązuje w pewnym
szczególnym układzie przez okres wystarczająco długi, aby mógł zostać zauważony.
Reżim jest związany z zasadami i ich ustanawianiem. Reżimy zawierają dwa
aspekty: to, jak ludzie myślą o rzeczach, oraz to, jakie te rzeczy w istocie są.
Między tymi aspektami istnieje oddziaływanie zwrotne: sposób myślenia wpływa na
rzeczywisty stan rzeczy i odwrotnie - bez osiągania kiedykolwiek zgodności
między tymi dwoma elementami.
104
Typyidealne
Strona 39
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
pr/ed niemal czterdziestu laty, w początkach lat sześćdzie-'atych, zbudowałem
teoretyczne modele społeczeństwa, które teraz nazwałbym reżimami, oparte na
różnych postawach wobec historycznej zmiany. Dokonałem rozróżnienia na
tradycyjny model myślenia, który nie uwzględniał ewentualności zrniany i uznawał
panuj ący stan rzeczy j ako j edynie możliwy, model krytyczny, który zgłębiał
bez reszty możliwości zmiany, oraz model dogmatyczny, który nie znosił stanu
niepewności, powodziłem, że tym modelom myślenia odpowiadają różne formy
społecznej organizacji. Nazwałem je społeczeństwem organicznym, społeczeństwem
otwartym i społeczeństwem zamkniętym. Nie trzeba dodawać, że zgodność miedzy
sposobami myślenia a społecznymi strukturami nie była bynajmniej doskonała.
Społeczeństwu otwartemu brakowało w związku myślenia z rzeczywistością czegoś,
co się znajdowało tylko w społeczeństwie zamkniętym i na odwrót. Społeczeństwo
zamknięte oferowało pewność i trwałość, których nie ma w społeczeństwie
otwartym, a społeczeństwo otwarte dawało wolność niedostępną jednostkom w
społeczeństwie zamkniętym. W konsekwencji te dwie zasady społecznej organizacji
znalazły się wobec siebie w opozycji. Społeczeństwo otwarte uznaje naszą
omylność, zamknięte -ją odrzuca. Nie sposób rozstrzygnąć, co jest słuszne.
Osądzać można jedynie według konsekwencji, jeśli się jednak weźmie pod uwagę
wszechobec-ność konsekwencji niezamierzonych, to nawet to kryterium staje się
niepewne. Mamy tu do czynienia z koniecznością dokonania autentycznego wyboru,
więc zdecydowanie opowiedziałem się za społeczeństwem otwartym1.
Społeczeństwa zamknięte i otwarte są typami idealnymi. Modelowanie typów
idealnych jest uprawnioną metodą stosowaną w badaniach społeczeństwa. Jako
pierwszy uznał ją Max Weber, a później stosowali tacy praktycy jak Ernest
Gellner. Zaletą - albo wadą - tej metody jest to, że może spełniać rolę nie
tylko informacyjną, ale również normatywną. Takim idealnym typem jest na
przykład doskonała konkurencja w ujęciu teorii ekonomicznej.
105
Społeczeństwo otwarte
Kiedy w 1979 roku założyłem Fundację Społeczeństwa Otwartego, jej misją było -
jak to wówczas określiłem
- niesienie pomocy społeczeństwom zamkniętym w otwieraniu się, pomaganie
społeczeństwom otwartym w zwiększaniu swej żywotności i popieranie krytycznego
sposobu myślenia. P0 nieudanym początku w Południowej Afryce skoncentrowałem się
na krajach pod rządami komunistycznymi, a zwłaszcza na moich rodzinnych
Węgrzech. Moja recepta była prosta: każda działalność lub stowarzyszenie nie
podlegające nadzorowi lub kontroli władz stwarzało alternatywę i jednocześnie
osłabiało monopol dogmatu. Moja fundacja na Węgrzech, założona w 1984 roku jako
joint yenture z Węgierską Akademią Nauk, odgrywała rolę sponsora społeczeństwa
obywatelskiego, które z kolei udzielało jej swego poparcia, wskutek czego
uchroniła się ona przed wielu niezamierzonymi, niefortunnymi konsekwencjami,
które zazwyczaj prześladują inne fundacje. Znęcony tym powodzeniem, zostałem
filantropem mimo mego krytycznego stosunku do tego rodzaju działalności. Kiedy
zaczęło się kruszyć imperium radzieckie, stanąłem do walki. Uświadomiłem sobie,
że w okresie rewolucyjnych przemian możliwe jest dokonywanie rzeczy w innych
czasach niewyobrażalnych. Czułem, że dzięki swej teorii hossy-bessy rozumiem
sytuację lepiej niż większość innych obserwatorów; miałem jasno sprecyzowane
cele, a także dysponowałem środkami finansowymi. Stwarzało mi to wyjątkową
pozycję, więc nie szczędziłem wysiłków. Na przestrzeni kilku lat rozmiary swych
fundacji zwiększyłem stokrotnie.
Tylko że w trakcie załamywania się Związku Radzieckiego odkryłem w moim
schemacie pojęciowym pęknięcie. Społeczeństwa otwarte.i zamknięte traktowałem
jako alternatywne. Dychotomia ta miała uzasadnienie w okresie zimnej wojny,
kiedy to dwie diametralnie różne zasady społecznej organizacji pozostawały ze
sobą w śmiertelnym konflikcie
- jednak w warunkach, jakie powstały po zakończeniu tego konfliktu, dwudzielność
ta przestała mieć rację bytu.
106
Dostałem zmuszony do uświadomienia sobie, że kres ołeczeństwa zamkniętego nie
prowadzi automatycznie do odstania społeczeństwa otwartego, ale przeciwnie -
może nowodować upadek autorytetów oraz rozbicie społeczeńst-^a stabe państwo
może być dla społeczeństwa otwartego takim samym zagrożeniem jak państwo
autorytarne1. Zamiast dychotomii miedzy społeczeństwami otwartym i za-rnkniętym
- to pierwsze stało się ideą zagrożoną z większej ilości kierunków. Wniosek ten
potwierdziło pojawienie się w latach dziewięćdziesiątych w coraz większym
stopniu zglobalizowanego systemu kapitalistycznego. Poczułem się w obowiązku
przystąpić do skrupulatnej rewizji mojej teorii, czego wynikiem jest schemat
pojęciowy, który przedstawiam w tej książce. Obecnie wyobrażam sobie otwarte
Strona 40
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
społeczeństwo usytuowane na niepewnym gruncie, gdzie czyhają na nie dogmatyczne
ideologie różnych maści, niektóre grożące wprowadzeniem społeczeństwa
zamkniętego, inne - prowadzące do społecznej dezintegracji. Społeczeństwo
otwarte oznacza warunki bliskie równowagi; wśród alternatyw jest nie tylko
statyczna nierównowaga społeczeństwa zamkniętego, ale również nierównowaga
dynamiczna. Zdawałem sobie sprawę z istnienia pewnych ułomności społeczeństw
otwartych, które mogły prowadzić do ich upadku, ale zakładałem, że ten upadek
będzie początkiem tworzenia się społeczeństwa zamkniętego. Nie uświadamiałem
sobie, że warunki dynamicznej równowagi mogą trwać w nieskończoność albo -
ściślej - że społeczeństwo może wisieć na krawędzi chaosu, nigdy się w nim
ostatecznie nie pogrążając. Było to z mojej strony dziwne przeoczenie, znałem
przecież twierdzenie teorii systemów ewolucyjnych, że życie pojawia się na
krawędzi chaosu. Celem schematu pojęciowego, który tu przedstawiam, jest
naprawienie błędu zawartego w moich wcześniejszych wypowiedziach.
Stephen Holmes, What Russia Teaches Us Nów: How Weak States Threaten Freedom,
„The American Prospect" (July-August 1997), s. 30-39.
107
Linie demarkacyjne
Możemy teraz powrócić do kluczowego pytania, które postawiłem już wcześniej: co
dzieli warunki bliskie równowagi i warunki od niej oddalone? Kiedy sekwencja
hossy -bessy lub jakiś inny zakłócający równowagę proces niszczy
charakterystyczne dla społeczeństwa otwartego warunki bliskie równowagi? Jak
widzieliśmy, dwustronne współdziałanie między myśleniem i rzeczywistością może
łatwo doprowadzić do nieumiarkowania w kierunku zarówno surowej dyscypliny, jak
chaosu. Musi istnieć jakaś kotwica, która nie pozwoli, by myślenie uczestników
odbiegało zbyt daleko od rzeczywistości - dla zachowania społeczeństwa
otwartego. Co może być tą kotwicą?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy dokonać rozróżnienia między oczekiwaniami
a wartościami. Ostatecznie decyzje opierają się nie tylko na postrzeganiu przez
ludzi rzeczywistości, ale również na wartościach, które oni wyznają. W wypadku
oczekiwań kotwicę tę nietrudno zidentyfikować -jest nią sama rzeczywistość.
Dopóki ludzie zdają sobie sprawę, że istnieje różnica między myśleniem a
rzeczywistością, dopóty fakty dostarczają kryterium, według którego można
osądzać zasadność ludzkich oczekiwań. Zwrotność sprawia, że zdarzenia są
nieprzewidywalne, kiedy się już jednak pojawiają, przybierają postać ściśle
określoną, tak że pozwalają decydować, czy nasze przewidywania były trafne.
W warunkach nierównowagi statycznej myślenie i rzeczywistość są od siebie bardzo
oddalone i nie wykazują najmniejszej skłonności do zmniejszenia tego dystansu. W
społeczeństwie zamkniętym oczekiwania nie mogą być zakotwiczone w
rzeczywistości, ponieważ nadziei, które się odchylają od oficjalnego dogmatu,
nie można nawet wyartykułować. Między obowiązującą wersją rzeczywistości a
faktami istnieje luka - jej likwidacja przynosi ogromną ulgę i poczucie
wyzwolenia.
W warunkach nierównowagi dynamicznej mamy do czynienia z odmiennym stanem
rzeczy; sytuacja zmienia się
108
byt szybko w stosunku do możliwości ludzkiej percepcji, nrawiając, że luka
między myśleniem a rzeczywistością zaczyna się pojawiać. Wyjaśnianie zdarzeń nie
może nadążyć ich biegiem; ludzie tracą orientację, a same zdarzenia wymykają się
spod kontroli. Tak więc rzeczywistość nie może już służyć za kotwicę dla
oczekiwań. I to się właśnie wydarzyło podczas procesu dezintegracji radzieckiego
systemu- W rozdziale 7. wyrażam przekonanie, że światowy system kapitalistyczny
zdąża w tej chwili w kierunku stanu równowagi dynamicznej. Na razie jednak
musimy odejść od oczekiwań i zająć się inną możliwością umocnienia społeczeństwa
otwartego, a więc kotwicą, jaką stanowią wartości etyczne i moralne.
Problem wartości
Czy potrafimy dokonać rozróżnienia między rolą wartości w warunkach bliskich
równowagi i w warunkach nierównowagi? Tu wkraczam na bardziej niepewny teren z
powodów zarówno subiektywnych, jak obiektywnych, i moja argumentacja jest
bardziej dyskusyjna. Wspomniałem już wcześniej o względzie subiektywnym: mam
wykształcenie ekonomiczne i zawsze usiłowałem pojąć, jak wartość rynkowa ma się
do wartości, które kierują decyzjami w innych sferach egzystencji - społecznej,
politycznej czy osobistej. Często czuję się doprawdy zbity z tropu i
podejrzewam, że nie stanowię pod tym względem wyjątku. Wydaje się, że we
współczesnym społeczeństwie jest sporo zamieszania wokół wartości w ogóle, a
wokół związku między wartością rynkową i wartościami społecznymi w
szczególności. Tak więc utrudnienie subiektywne łączy się z obiektywnym. Moje
własne ujęcie tego problemu przedstawię najpierw na płaszczyźnie teoretycznej, a
Strona 41
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
następnie od strony praktycznej.
W sferze teoretycznej obiektywnym kryterium poznania jest rzeczywistość, poprzez
którą może być ono oceniane.
109
Jak już wiemy, kryterium jest na tyle niezależne, że można je nazwać
obiektywnym. Żaden uczestnik nie jest w stanie narzucić swej woli biegowi
zdarzeń. W przeciwieństwie do tego - wartości nie da się oceniać według
jakiegokolwiek kryterium obiektywnego, ponieważ nie wydaje się, aby wykazywały
one zgodność z rzeczywistością. Kryteria, według których wartości te mają być
oceniane, kryją się w samych tych wartościach.
Ponieważ wartości nie są krępowane przez rzeczywistość, ich zróżnicowanie może
mieć znacznie szerszą rozpiętość niż poglądy poznawcze. Z tego właśnie względu
każda dyskusja o wartościach jest tak trudna. Teoria ekonomiczna roztropnie
uznała je za elementy dane i posługując się takim metodologicznym narzędziem,
ustanowiła pojęcie równowagi. Aczkolwiek byłem wobec tego ostatniego krytyczny,
to jednak dla moich analiz okazało się ono niezastąpione. Potrafiłem pokazać,
jak z tego tylko powodu, że istniało silnie rozwinięte pojęcie równowagi, na
rynkach finansowych mogły powstać warunki daleko od niej odbiegające. Żadne
podobne pojęcie nie funkcjonuje w nieryn-kowej sferze społecznej.
Na płaszczyźnie praktycznej współczesnemu społeczeństwu silnie doskwiera
niedostatek społecznych wartości. Na przestrzeni historii ludzie oczywiście
ubolewali nad upadkiem moralności, dziś jednak w grę wchodzi jeden czynnik,
który sprawia, że obecna sytuacja jest inna niż w dawnych czasach. Chodzi tu o
szeroko rozpowszechnione wartości rynkowe. Przeniknęły one do tych obszarów
społeczeństwa, które kiedyś znajdowały się pod wpływem czynników poza-rynkowych.
Rozumiem przez to stosunki osobiste, polityczne i zawody takie jak prawo czy
medycyna. Co więcej, następowała subtelna i stopniowa, niemniej jednak głęboka
przemiana w sposobie działania mechanizmu rynkowego. Po pierwsze, stałe
powiązania zostały zastąpione przez transakcje indywidualne. Sklep
wielobranżowy, gdzie właściciel i klient znają się wzajemnie, przerodził się w
supermarket, a ostatnio - w Internet. Po drugie, gospodarki
110
krajowe zostały wyrugowane przez gospodarkę ponadnarodową, ale wspólnota
międzynarodowa, na ile ona istnieje, wyznaje niewiele społecznych wartości.
Społeczeństwo transakcyjne
Zastąpienie powiązań transakcjami jest wciąż trwającym, historycznym procesem,
który nigdy nie zostanie doprowadzony do logicznego końca, choć zaszedł już
bardzo daleko,
0 wiele dalej niż był w początkach lat sześćdziesiątych, kiedy przybyłem do
tego kraju i po raz pierwszy się tym zainteresowałem. Przyjechałem z Anglii i
uderzyła mnie różnica polegająca na znacznie większej łatwości nawiązywania i
rozwiązywania stosunków w Stanach Zjednoczonych. Od tego czasu trend ten
znacznie się pogłębił. Wciąż istnieje instytucja małżeństwa i rodziny, jednak na
przykład w inwestowaniu bankowym transakcje niemal zupełnie wyparły
powiązania bezpośrednie. To najbardziej jaskrawy przykład zmian zachodzących w
wielu innych społecznych instytucjach.
W londyńskim City lat pięćdziesiątych nie do pomyślenia było zawarcie
jakiegokolwiek interesu, nie mając wcześniej nawiązanych kontaktów. Nie miała
znaczenia posiadana wiedza, ale to, kogo się znało. To właśnie była główna
przyczyna mojego wyjazdu z Londynu. Nie miałem tam solidnych kontaktów, w Nowym
Jorku zaś moje szansę znacznie wzrosły. W krótkim czasie nawiązałem regularne
stosunki handlowe z czołowymi firmami, mimo że pracowałem w raczej mało znanej
spółce maklerskiej. W Londynie nigdy by mi się to nie udało. Ale nawet w Nowym
Jorku gwarantowanie papierów wartościowych wciąż jeszcze zależało od nawiązanych
stosunków. Firmy uczestniczyły w syndykatach według pewnego hierarchicznego
uzależnienia
1 było poważnym wydarzeniem, kiedy któraś z nich przesuwała się w tym układzie w
górę lub w dół. Wszystko to się
111
zmieniło. Każde przedsięwzięcie handlowe stanowi nie
na całość, a banki inwestycyjne konkurują ze sobą o każdy
pojedynczy udział w transakcji.
Różnica miedzy transakcjami i powiązaniami zostaia dobrze zanalizowana przez
teorie gier w postaci tak zwanego dylematu więźnia. Przesłuchiwano dwóch pqj.
manych łotrzyków. Jeśli jeden z nich dostarczy dowodu przeciw drugiemu, może
liczyć na łagodniejszy wyrok choć przez to jego kompan tym pewniej zostanie
skazany. Obaj zrobiliby najlepiej, zachowując wobec siebie lojalność, jednak
każdy z osobna może odnieść korzyść kosztem drugiego. W wypadku transakcji
Strona 42
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
indywidualnej nieuczciwość może mieć racjonalne uzasadnienie, w powiązaniu
trwałym zaś opłaca się lojalność. Analiza ta pokazuje, jak się mogą z biegiem
czasu rozwijać zachowania zespołowe, ale służy też jako argument, że współpraca
i lojalność dadzą się zastąpić przez powiązania i transakcje1.
Wszystko to wiąże się z pierwotnym pytaniem o linie demarkacyjne wyznaczające
społeczną nierównowagę i ze stabilizującą rolą wartości. Jesteśmy skłonni
traktować istnienie wartości społecznych lub moralnych jako sprawę oczywistą.
Określamy je jako ważkie lub podstawowe, zakładając, że ich ważność jest w jakiś
sposób niezależna od panujących warunków. Jak to już wcześniej zauważyłem -
trudno o tezę bardziej fałszywą. Wartości mają charakter zwrotny. Znajdują się
pod wpływem warunków społecznych, a same z kolei mają swój udział w tworzeniu
takiego, a nie innego kształtu tych społecznych warunków. Jeśli ludzie będą
wierzyć, że Bóg przekazał Dziesięcioro Przykazań, to społeczeństwo stanie się
sprawiedliwsze i bardziej stabilne. I na odwrót - brak moralnych ograniczeń może
doprowadzić do destabilizacji.
1 Anatol Rapoport and Albert M. Chammah with the collaboration of Carol J.
Orwant, Prisonefs Dillema: A Study in Conflict and Cooperation (Ann Arbor, MI,
University of Michigan Press, 1965).
112
Społeczeństwo transakcyjne podkopuje wartości społeczne . oziuźnia moralne
ograniczenia. Wartości społeczne są Lurazem troski o innych. Zakładają, że
jednostka należy do spólnoty - czy to będzie rodzina, plemię, naród czy l dzkość
- której interes musi być przekładany nad egoistyczne dobro indywidualne.
Tymczasem transakcyjna gos-oodarka rynkowa jest wszystkim tylko nie wspólnotą.
Każdy jej członek musi zabiegać o swoje sprawy, a skrupuły moralne w tym
samopożerającym się świecie mogą być zawadą. W społeczeństwie czysto
transakcyjnym ludzie nie skażeni żadną troską o innych mają większą łatwość w
przemieszczaniu się i mogą wyprzedzić całą resztę.
Trzeba jednak stwierdzić, że nawet takie społeczeństwo nje będzie całkowicie
wolne od etycznych i moralnych refleksji. Ograniczenia zewnętrzne mogą zniknąć,
ale niektóre hamulce wewnętrzne pozostaną nienaruszone. Jeśli nawet ludzie
zostali przekształceni w prymitywnych uczestników gry konkurencyjnej, to
transformacja ta dokonała się stosunkowo niedawno. Większość ludzi rodzi się
inna - dojrzewając, przyswaja sobie wartości społeczne. A zatem kwestia tych
wartości wciąż nie traci na znaczeniu. Społeczeństwo czysto transakcyjne nigdy
zapewne nie istniało, teraz jednak zbliżyliśmy się do niego bardziej niż
kiedykolwiek w dziejach. Jak się o tym przekonamy, stwierdzenie to jest
prawdziwe zwłaszcza w skali globalnej.
Dwa rodzaje wartości
Cóż możemy powiedzieć na temat linii podziału między warunkami bliskimi
równowagi a warunkami od niej oddalonymi oraz o roli wartości społecznych? Na
bieżący użytek możemy rozróżnić dwa rodzaje wartości - zasady podstawowe,
wyznawane bez względu na konsekwencje, i interesowność, w wypadku której ludzie
kierują się wyłącznie przewidywanymi konsekwencjami swych działań. Ci,
113
którzy wierzą w wartości podstawowe, często postrzegają je raczej jako wywodzące
się z jakiegoś źródła niż jako O\VQC własnych przemyśleń, tak że ważność tych
wartości jest niezależna od aprobaty osoby, która im hołduje. Typo\ve wartości
fundamentalne wiążą się z wierzeniami religijnym; aczkolwiek okres oświecenia
uznał rozum i naukę za źródto niezależnego autorytetu. Interesowność nie
potrzebuje wsparcia autorytetu zewnętrznego, przeciwnie - pozostaje często w
konflikcie z panującymi społecznymi nakazami i co za tym idzie, bywa związana z
poczuciem niższości albo nawet winy. Ci, którzy działają interesownie,
ustawicznie szukają społecznego poparcia. Jeśli jakiś przebieg działania nie
jest akceptowany przez grube ryby, to szansę na jego zyskowność są minimalne. (A
tylko w skrajnym przypadku nie znalazłby się ktoś, kto ma jakieś znaczenie).
Kiedy niepohamowany pościg za własną korzyścią zdobywa szerokie poparcie, staje
się zyskowny.
Dychotomia między podstawowymi zasadami a interesownością jest oczywiście
sztuczna, ale właśnie dokładnie to czyni ją użyteczną. Kategorie te są
bezsprzecznie krańcowo przeciwstawne, a zatem między nimi coś się musi
znajdować. I rzeczywiście, między tymi biegunami fundamentalizmu i czystej
interesowności mieszczą się bliskie równowagi warunki społeczeństwa otwartego,
które usiłuję określić. Niezbędne są tu dwie linie podziału: jedna, która
oddziela niemal równowagę od nierównowagi statycznej, i druga oddzielająca ją od
nierównowagi dynamicznej. Pierwsza granica dotyczy zasad podstawowych, druga -
interesowności.
Zasady podstawowe
Strona 43
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Społeczeństwo otwarte wymaga zasadniczego porozumienia co do tego, co jest
słuszne, a co błędne, a ludzie muszą być gotowi do uczestniczenia w słusznych
sprawach,
114
et jeśli ma to nieprzyjemne konsekwencje - w po-flagijtym ruszeniu w celu obrony
ojczyzny czy w zrywie
imi? ideałów wolności. To się rozumie samo przez się. \y społeczeństwie
transakcyjnym, w którym przeważa inte-
sowność, ludzie są skłonni unikać nieprzyjemnych kon-ekwencji. Jednak
bezwarunkowe podporządkowanie się wartościom podstawowym może być również
zagrożeniem dla społeczeństwa otwartego, jeśli ludzie nie będą pamiętać o tym,
że działania miewają skutki niezamierzone. Droga do piekła jest wybrukowana
dobrymi intencjami. Musimy być skłonni do regulowania naszych zasad zgodnie ze
zdobywanym doświadczeniem. To zaś wymaga przyjęcia postawy krytycznej.
Powinniśmy uznać, że nikt nie jest depozytariuszem prawdy absolutnej.
Niepowodzenie w rozpoznawaniu niezamierzonych konsekwencji prowadzi do
powstawania teorii spiskowych: jeżeli dzieje się coś niedobrego, to ktoś musi
być temu winien. Upieranie się przy wartościach absolutnych prowadzi do
sytuacji, którą nazywam „syndromem albo-albo": jeśli okazuje się, że
przestrzeganie jakiejś konkretnej zasady rodzi negatywne skutki, to najlepszym
rozwiązaniem musi być jej przeciwieństwo. Taka linia rozumowania jest zupełnie
absurdalna, choć zadziwiająco szeroko rozpowszechniona. Jest to znak
rozpoznawczy myślenia fundamentalistycznego (w odróżnieniu od fundamentalnych
zasad). Stąd prosta droga do zajmowania skrajnych pozycji, bardzo oddalonych od
rzeczywistości. Jest to cecha charakterystyczna fundamentalizmu - zarówno
religijnego, jak moralnego.
Zanim porzucimy nadzieję na zdefiniowanie środkowego obszaru, na którym
społeczeństwo otwarte może współistnieć z sugestywnymi wartościami podstawowymi,
zapamiętajmy, że po to, by zapanował krytyczny model myślenia, nie muszą
krytycznej postawy przyjmować wszyscy uczestnicy. Krytycyzm to czynnik
wystarczająco silny, aby tonować fundamentalistyczne myślenie dopóty, dopóki
będzie ono pozostawało na obrzeżach. W rzeczy samej krytycyzm jest sposobem na
złagodzenie fundamentalistycznych przekonań
115
do tego stopnia, żeby ich wyznawcy zaczęli uwzglę<jnja, istnienie rozwiązań
alternatywnych. Religie okazały skłon ność do tolerancji wobec innych wierzeń,
podczas gdy jcu rzecznicy muszą współzawodniczyć w zmaganiach o wierność ludzi.
Nie jest to jednak regułą. Niektóre ruchy religią i polityczne zdobywają
zwolenników dzięki swej skrajny nietolerancji. Jeśli się jednak posuną zbyt
daleko, tak jaj^ naziści i komuniści w Republice Weimarskiej, społeczeństwo
otwarte zostaje zagrożone; o dogmatycznym stylu myślenia lub społeczeństwie
zamkniętym możemy wszakże mówić tylko wówczas, gdy jeden z tych ruchów zdobywa
pozycje monopolisty poprzez stłumienie nurtów alternatywnych.
Interesowność
Druga linia podziału - biegnąca miedzy społeczeństwem otwartym, czyli stabilnym,
a pozostającym w stanie nierównowagi dynamicznej - jest bardziej wątpliwa,
aczkolwiek w większym stopniu odpowiada sytuacji, w jakiej się obecnie
znajdujemy. Jeśli ludzie porzucają wiarę w zasady fundamentalne i pragną
kierować się wyłącznie rezultatami swych działań - wówczas społeczeństwo traci
stabilność. Nie ma oczywistej odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje,
choć ważną sprawą jest zrozumienie tego problemu. Nasza zdolność do
przewidywania konsekwencji własnych działań jest niedostateczna; a zatem jeśli
formułując nasze zamiary, zawsze liczymy na konsekwencje, to nasze wartości będą
się ustawicznie zmieniały. Nie byłoby to samo w sobie złe; jednak sytuację
destabilizuje fakt, że wyniki naszych działań nie są niezawodnym wskaźnikiem
decydującym o ważności myślenia, które leży poza tymi działaniami.
Zwrotne połączenie między myśleniem i rzeczywistością przebiega w kierunku
wiążących wyników do punktu, poza którym nie są one możliwe do utrzymania. Na
przykład forsowanie niższych podatków może sprawić, że ludzie
116
/uj ą się bogatsi, i tym samym zachęci ich to do dalszych P jykcji tych
obciążeń, choć proces ów może trwać do r jjrtu, poza którym zasadnicze siużby
społeczne, a może
wet cale społeczeństwo, znajdą się w niebezpieczeństwie, /wrotne połączenie może
również działać w przeciwnym kierunku. Kiedy coś zostało osiągnięte, nie wydaje
się już tak godne pożądania jak wówczas, gdy było jedynie odległym elem; po
pierwszym wybuchu entuzjazmu sukces nabiera nosniaku goryczy, stając się
krótkotrwałym kaprysem. Na przykład polegający na osiągnięciu materialnego
Strona 44
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
dobrobytu sukces jednego pokolenia pozwala jego dzieciom na luksus odrzucenia
etyki pracy. Rynek finansowy dostarcza wielu przykładów, kiedy zgodne z trendem
zachowanie jest źródłem destabilizacji. To samo odnosi się do społeczeństwa w
skali ogólnej. Kiedy fundamentalne zasady są szeroko ignorowane w imię
interesowności, a wszystkie chwyty dozwolone, ludzie tracą orientację; narasta
tęsknota za zdecydowanymi zasadami i ścisłą dyscypliną. Stabilności nie można
podtrzymywać, jeśli ludzie nie będą wierni pewnym podstawowym regułom, nie
bacząc na konsekwencje swej postawy. Gdy jedynym kryterium oceny działań jest
osiągnięcie sukcesu, to nic nie powstrzyma zwrotnego współoddziaływania przed
zbyt dalekim dryfem i znalezieniem się na obszarze odległym od równowagi.
W jaki sposób chęć zaakceptowania pewnych podstawowych wartości zapobiegnie
wymknięciu się spod kontroli destabilizacyjnego procesu hossy-bessy? W tym
właśnie wypadku doświadczenie zdobyte w laboratorium może się okazać pożyteczne.
Odpowiedź brzmi: poprzez powstrzymanie ulegających trendowi zachowań, które są
groźne dla stabilności zarówno społeczeństwa, jak rynków finansowych.
Jest to ważny, choć prawdopodobnie zbyt abstrakcyjny wniosek. Można go
przybliżyć dzięki analizie pewnych praktycznych przykładów zaczerpniętych z
rynków finansowych. W Alchemii finansów wykazałem, że ruchy walut wskutek
zgodnych z panującym trendem spekulacji mają skłonność do przesady, a podobne,
konformistyczne
117
wskaźniki jest
Chodzi o spekulację cebulkami tulipanów w Holandii w XVII w. (przyp. red.).
118
^cazać fałszu, ale wystarczająco wyraziste, aby wywołać „iepokojenie co do
stabilności społeczeństwa otwartego. yj końcu dlaczego ludźmi miałoby kierować
poczucie . kra j zła, niezależnie od konsekwencji? Czemu nie mieliby dążyć do
osiągnięcia sukcesu jakimikolwiek środkami, byleby bvłv najskuteczniejsze? Są to
pytania uprawnione, na które nie rna prostej odpowiedzi. Mogą one mieć szokujący
wydźwięk dla osób, które zostały wychowane na obywateli o nieskazitelnej
moralności, ale to tylko oznacza, że ludzie cj nie zdają sobie sprawy z tego, iż
poczucie moralności jest dobrem nabytym, wpajanym im przez społeczeństwo -
rodziców, szkołę, prawo, tradycję - i że jest ono niezbędne dla podtrzymania
tegoż społeczeństwa. W doskonale zmiennym społeczeństwie transakcyjnym jednostka
jest wartością o kapitalnym znaczeniu. Z jej punktu widzenia nie trzeba być
moralnie nieskazitelnym, by osiągnąć sukces; a może to być wręcz przeszkodą. Aby
pozostawać w zgodzie z kodeksem moralnym, należy przekładać interes powszechny
nad swój własny. W społeczeństwie, w którym przeważają trwałe powiązania, nie
urasta to do rozmiarów jakiegoś problemu, ponieważ niełatwo jest osiągnąć
sukces, łamiąc powszechnie uznawane normy społeczne. Kiedy się jednak można
poruszać swobodnie, społeczne nakazy stają się mniej wiążące, a jeśli
interesowność urośnie do miana normy społecznej - społeczeństwo stanie się
niestabilne.
Niepewny środek pola
Można zauważyć, że charakterystyczne dla społeczeństwa otwartego warunki bliskie
równowagi są zagrożone z obu stron; społeczeństwo otwarte jest ryzykownie
umiejscowione między statyczną nierównowagą społeczeństwa zamkniętego a
dynamiczną nierównowagą społeczeństwa transakcyjnego. Aczkolwiek dychotomia ta
miała sens w okresie zimnej wojny, to idea społeczeństwa otwartego, zajmującego
środek
119
pola między ideologiami fundamentalistycznymi z jedne' i strony a brakiem
powszechnie podzielanych wartości fun. damentalnych z drugiej, zdaje się
znacznie bardziej pasować do sytuacji dzisiejszej.
Można oczywiście kwestionować wartość uniwersalnie ważnego schematu pojęciowego,
który da się bez trudu przystosować do zmieniających się warunków, ale przecież
schematy pojęciowe nie są ani doskonale, ani ponadczasowe Nie są one - jak już
wskazałem na to wcześniej - nigdy niczym więcej jak tylko owocnym błędem. Nie
zwalnia nas to wszakże z obowiązku naprawiania pomyłek, co też właśnie czynię.
Ułomność wartości istniała już w moim pierwotnym modelu społeczeństwa otwartego,
ale w tamtym czasie wyobrażałem sobie, że jedyną dla niego alternatywą może być
pojawienie się społeczeństwa zamkniętego. Współczesna historia uczy nas, że
istnieje co najmniej jeszcze jedna możliwość: niestabilność i chaos, prowadzące
do ewentualnego załamania się społeczeństwa. Znajduje to potwierdzenie poza
względnie ustabilizowanymi krajami Europy i Ameryki Północnej.
Rozważmy pewne konkretne współczesne przykłady. Rozpad Związku Radzieckiego
wytworzył próżnię bez władzy państwowej oraz spowodował załamanie się prawa i
porządku, co może dla wolności oznaczać nie mniejsze zagrożenie niż to, które
Strona 45
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
stwarzały radzieckie represje1. Podobnych wstrząsów i upadków władzy państwowej
w latach dziewięćdziesiątych doświadczyliśmy w dawnej Jugosławii i Albanii, w
różnych częściach Afryki (Somalia, Rwanda, Burundi, Kongo itd.) i w Azji
(Afganistan, Tadżykistan, Kambodża). Jeśli patrzymy na świat jako całość,
stwierdzamy bardzo niepewną sytuację. Dostrzegamy wprawdzie istnienie światowego
systemu gospodarki, jednak zdajemy sobie również sprawę z nieobecności
globalnego systemu politycznego. Jestem pewien, że opisując niestabilność jako
inną alternatywę, dokonuję ponownego nadmier-
1 Holmes, What Russia..., The American Prospect.
120
uproszczenia, ponieważ niestabilność może przyjąć form, nam zaś uproszczenie
jest potrzebne dla dobycia jakiegoś sensu z tego skądinąd bataganiarskiego
'wiata. Dopóki jesteśmy świadomi tego, co robimy, dopóty chernat pojęciowy,
który sobie tu wypracowałem, może być Ożyteczny nie tylko w wyjaśnianiu stanu
spraw bieżących, ale również pomocny w jego stabilizacji.
Społeczeństwo otwarte jest zawsze w niebezpieczeństwie, ale w dzisiejszej dobie
źródłem tego zagrożenia jest bardziej niestabilność niż totalitarna władza,
bardziej wadliwość powszechnie podzielanych wartości niż represyjna ideologia.
Komunizm, a nawet socjalizm zostały zdyskredytowane, podczas gdy wiara w
wolnorynkowy kapitalizm wyniosła ułomność społecznych wartości do rangi zasady
moralnej. W jaki sposób można bronić społeczeństwa otwartego? Tylko poprzez
uczenie się (lub pamiętanie) rozróżniania między tym, co słuszne, a tym, co
interesowne, oraz czynienie tego, co jest słuszne, choćby to nawet nie było
korzystne. Są to wygórowane żądania. Nie mogą być uzasadniane wyrachowaniem
wąskiego egoistycznego interesu. Dbałość o korzyści własne dyktuje treść
interesownych wypowiedzi, myślenia oraz działania. W rzeczy samej coraz więcej
ludzi dokonuje takiej kalkulacji z wynikiem korzystnym dla interesowności. Mogą
nadal deklarować swoje oddanie moralnym zasadom, ale czynią to tylko dlatego, że
leży to w ich interesie. Ich sytuacja uległa ogromnemu uproszczeniu dzięki
dominującemu błędowi subiektywnemu, który polega na uznaniu interesowności za
moralną zasadę. Błąd ten znajduje swój wyraz - co jest omówione w drugiej części
książki - w fundamentalizmie rynkowym, w geopolitycznym realizmie, w
uproszczonej interpretacji darwinizmu i w kilku nowych dziedzinach, takich jak
prawo i ekonomia. Pozwoliło to mechanizmowi rynkowemu przeniknąć aspekty
struktury społecznej, będące do niedawna poza jego zasięgiem.
Błąd subiektywizmu i trend podstawowy wzajemnie się wzmacniają. Zniknęła już
jakakolwiek potrzeba wyznawania
121
J
innych zasad moralnych poza interesownością. Sukces jest przedmiotem uwielbienia
ponad wszelkie inne względy Politycy stają się znani, ponieważ chcą wygrać
wybory, a nie z racji zasad, jakie reprezentują. Ludzie interesu oceniani ' są
według swej zamożności, a nie uczciwości czy udziafu jaki ich przedsiębiorczość
ma w społecznym i gospodarczy^ dobrobycie. To, co słuszne, podporządkowane
zostaje temu co skuteczne. W ten sposób osiąganie sukcesu staje się łatwiejsze,
ponieważ nie wymaga zwracania najmniejszej uwagi na to, co jest słuszne. Nie
musze dodawać, że i upatruje w tym wielkie zagrożenie dla stabilności naszego
społeczeństwa1.
Oskarżenie i ewentualne skazanie prezydenta Billa Clintona jawi się w tym
kontekście jako gwałtowna reakcja drugiej strony. Uważam, że winien jest zarówno
Clinton, jak niezależny prokurator Kenneth W. Starr, jednak zachowanie tego
ostatniego stanowi poważniejsze zagrożenie konstytucyjne.
Rozdział 5
SPOŁECZEŃSTWO OTWARTE
Społeczeństwo otwarte jako ideał
Najważniejszym wyzwaniem naszych czasów jest ustanowienie zbioru wartości, który
da się odnieść do społeczeństwa w skali globalnej - w ogromnej swej części
transakcyjnego. Tradycyjnie fundamentalne zasady wywodziły się z pewnych
autorytetów zewnętrznych, takich jak religia czy nauka. Do dnia dzisiejszego
jednak wszystkie autorytety zewnętrzne są już zakwestionowane. Pozostało jedynie
źródło wewnętrzne. Mocną podstawą, na której możemy budować swoje zasady, jest
uznanie naszej własnej omylności. Omylność jest powszechną ludzką przypadłością,
a zatem można ją odnieść do społeczności światowej. Omylność jest zaczynem
zwrotności, zwrotnosć zaś tworzy warunki niestabilnej nierównowagi, albo -
nazywając rzecz po imieniu - politycznego i gospodarczego kryzysu. W naszym
zbiorowym interesie leży unikanie takich sytuacji. Jest to wspólną płaszczyzną,
na której można budować społeczeństwo światowe. Oznacza to uznanie społeczeństwa
otwartego za pożądaną formę społecznej organizacji.
Strona 46
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Niestety, ludzie nawet nie wiedzą o istnieniu pojęcia społeczeństwa otwartego;
są więc bardzo dalecy od uznawania go za idealne. Tymczasem bez świadomego
wysiłku w kierunku jego ochrony społeczeństwo otwarte nie ma szans przetrwania.
Twierdzeniu temu zaprzecza oczywiście
123
ideologia leseferyzmu, według której niczym nie skrępowany pęd za własnymi
korzyściami jest czynnikiem twórczym najlepszego z możliwych światów. Jednak
błędność tej ideologii wykazuje codzienny bieg zdarzeń. Powinno już do tej pory
być sprawą oczywistą, że rynki finansowe nie mają zdolności samopodtrzymujących
i problem zachowania mechanizmu rynkowego powinien się wysunąć na plan pierwszy
jako cel główny, wyprzedzając interes własny indywidualnych uczestników rynku.
Jeśli ludzie nie wierzą w społeczeństwo otwarte jako pożądaną formę społecznej
organizacji i nie są gotowi do ograniczenia swych egoistycznych interesów, to
społeczeństwo otwarte nie przetrwa.
Społeczeństwo otwarte, w które ludzie mogą uwierzyć, musi się różnić od obecnego
stanu rzeczy. Ma służyć jako ideał. Społeczeństwo transakcyjne cierpi na
niedostatek wartości. Jako forma idealna - społeczeństwo otwarte uleczy tę
niedoskonałość. Jednak nie upora się ze wszystkimi słabościami - w przeciwnym
wypadku byłoby to zaprzeczeniem zasady omylności, na której opiera się jego
idea. A zatem społeczeństwo otwarte musi być szczególnym rodzajem ideału -
ideałem świadomym swej niedoskonałości. To zupełnie coś innego niż ideały, które
zazwyczaj rozpalają ludzką wyobraźnię. Istnienie omylności sugeruje, że
doskonałość jest nieosiągalna i że musimy się zadowolić czymś zastępczym -
społeczeństwem niedoskonałym, które jest nieustannie otwarte na doskonalenie.
Taka jest moja definicja społeczeństwa otwartego. Czy uda się jej zdobyć szersze
uznanie?
Stosowność idei uniwersalnych
Największą chyba przeszkodą w uznaniu społeczeństwa otwartego jako ideału jest
dość szeroko rozpowszechniona niechęć do idei uniwersalnych. Odkryłem to po
założeniu sieci moich fundacji i, szczerze mówiąc, byłem tym zaskoczony. W
czasach panowania komunistycznego reżimu
124
i później, w burzliwych dniach rewolucji, bez trudu znajdowałem ludzi
kierujących się zasadami społeczeństwa otwartego, nawet jeśli nie posługiwali
się tym samym schematem pojęciowym. Nie miałem kłopotów z wyjaśnianiem, co
rozumiem przez społeczeństwo otwarte - było ono przeciwieństwem społeczeństwa
zamkniętego, w którym ci ludzie żyli, więc wszyscy wiedzieli, o co chodzi.
Jednak postawa Zachodu rozczarowała mnie i wprawiła w zakłopotanie. Początkowo
sądziłem, że ludzie z zachodnich społeczeństw otwartych po prostu zwlekają z
rozpoznaniem historycznej szansy; ostatecznie jednak doszedłem do wniosku, że
społeczeństwo otwarte jako idea uniwersalna autentycznie ich nie interesuje na
tyle, aby mieli podjąć wysiłek niesienia pomocy byłym krajom komunistycznym.
Całe gadanie o wolności i demokracji było po prostu propagandą.
Po upadku systemu radzieckiego atrakcyjność społeczeństwa otwartego jako ideału
zaczęła blednąc nawet w dawnych społeczeństwach zamkniętych. Ludzie pochłonięci
walką o przetrwanie i ci, którym wciąż leżało na sercu wspólne dobro, musieli
zadać sobie pytanie, czy są nadal wierni wartościom minionej epoki - i często
rzeczywiście byli. Ludzie stali się podejrzliwi, gdy w grę wchodziły idee
uniwersalne. Ideą taką był przecież komunizm i wiemy, do czego doprowadził!
Skłoniło mnie to do ponownego rozważenia pojęcia społeczeństwa otwartego.
Ostatecznie jednak doszedłem do wniosku, że pojęcie to jest obecnie bardziej
stosowne niż kiedykolwiek. Nie możemy się obywać bez idei uniwersalnych.
(Kierowanie się własnym interesem jest również ideą uniwersalną, nawet jeśli się
go za takie nie uznaje.) Idee uniwersalne mogą być bardzo niebezpieczne,
zwłaszcza jeśli zostaną doprowadzone do swego logicznego końca. Z tego też
powodu nie możemy zaniechać procesu myślenia, a świat, w którym żyjemy, jest
zbyt złożony, aby go móc pojmować bez pomocy jakichś przewodnich zasad. Ten
wątek myślowy doprowadził mnie do pojęcia omylności jako idei uniwersalnej oraz
do pojęcia społeczeństwa otwartego, które opiera się na uznaniu naszej
omylności. Jak wspomniałem już
125
o tym wcześniej, w mojej nowej definicji społeczeństwo otwarte nie znajduje się
już w opozycji do społeczeństwa zamkniętego, lecz zajmuje niepewny środek pola,
gdzie jest zagrożone ze wszystkich stron przez uniwersalne idee, które zostały
doprowadzone do swego logicznego końca, a więc przez wszystkie rodzaje
ekstremizmów, łącznie z fundamentalizmem rynkowym.
Ma racje, kto uważa, że pojęcie otwartego społeczeństwa kryje w sobie paradoks.
Uniwersalna idea, która mówi, że uniwersalne idee doprowadzone do swego
Strona 47
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
logicznego końca są niebezpieczne, to kolejny przykład paradoksu kłamcy. Jest to
fundament, na którym opiera się pojęcie omylności. Jeśli argument ten
doprowadzimy do jego logicznego końca, staniemy przed autentycznym wyborem:
możemy albo uznać naszą omymość, albo zaprzeczyć jej istnieniu. Uznanie prowadzi
do zasad społeczeństwa otwartego.
Oświecenie
Spróbuję wywieść zasady społeczeństwa otwartego z uznania naszej omylności.
Zdaję sobie sprawę z trudności tego przedsięwzięcia. Każde filozoficzne
rozumowanie może prowadzić do nieskończonego ciągu kolejnych pytań. Omyl-ność
zakłada, że zasad moralnych i politycznych nie należy wywodzić z reguł
wcześniejszych - Imannuel Kant może spoczywać w spokoju. Na szczęście nie muszę
zaczynać od poziomu zerowego. Filozofowie oświeceniowi, a zwłaszcza Kant,
starali się wywodzić uniwersalnie ważne imperatywy z nakazów rozumu. Ich wysoce
ograniczony i niedoskonały sukces potwierdza naszą omylność i dostarcza podstawy
do ustalenia zasad społeczeństwa otwartego.
Oświecenie stanowiło wielki krok naprzód w stosunku do moralnych i politycznych
zasad panujących wcześniej. Aż do tej bowiem chwili autorytet moralny i
polityczny wywodzono ze źródeł zewnętrznych, zarówno boskich, jak do-
126
gsnych. Zdanie się na rozum w osądzie tego, co jest •wdziwe, a co fałszywe, i co
jest słuszne, a co nie - było " awdziwą nowością. Znamionowało początek
nowoczesności Bez względu na to, czy się z tym zgadzamy, czy nie, oświecenie
dostarczyło podwalin pod nasze idee związane polityką i ekonomią, a w istocie
pod cały nasz światopogląd. Filozofów oświecenia już się nie czyta - i
rzeczywiście mogą nam się wydać „nieczytelni" -jednak ich idee zakorzeniły się w
uaszym sposobie myślenia. Panowanie rozumu, supremacja nauki, powszechne
braterstwo między ludźmi - to niektóre z poruszanych przez nich wątków.
Polityczne, społeczne i moralne wartości oświecenia zostały z atencją odnotowane
w Deklaracji Niepodległości, a dokument ów wciąż stanowi,źródło natchnienia dla
ludzi na całym świecie.
Oświecenie nie wzięto się z niczego. Jego korzenie tkwią w chrześcijaństwie,
które z kolei wyrosło z monoteistycznej tradycji Starego Testamentu i z greckiej
filozofii. Należy zauważyć, że wszystkie te idee były formułowane w kategoriach
uniwersalnych, z wyjątkiem Starego Testamentu, w którym duże połacie historii
plemiennej przemieszane są z ideami monoteistycznymi. Zamiast uznać tradycję za
ostateczny autorytet, oświecenie poddało ją krytycznej rewizji. Wyniki napawały
otuchą. Wyzwolone zostały twórcze moce ludzkiego intelektu. Nic dziwnego, że to
nowe podejście zostało doprowadzone do przesady! Podczas rewolucji francuskiej
tradycyjny autorytet został obalony, a rozum otrzymał namaszczenie jako
ostateczny arbiter. Rozum jednak nie sprostał temu zadaniu i zapał roku 1789
wyrodził się w terror roku 1793. Jednak podstawowe dogmaty oświecenia nie
zostały odrzucone; przeciwnie - armie napoleońskie rozprzestrzeniły idee
nowoczesności na cały europejski kontynent.
Osiągnięcia nowoczesności nie dają się z niczym porównać. Metody naukowe
zaowocowały zadziwiającymi odkryciami, a technologia pozwalała produktywnie je
wykorzystywać. Ludzkość zaczęła panować nad naturą. Gospodarcza
przedsiębiorczość korzystała z okazji, rynki starały się zharmonizować podaż z
popytem i zarówno produkcja, jak
127
poziom życia wzrosły do poziomu niewyobrażalnego w p0. przednim stuleciu.
Mimo tych imponujących osiągnięć rozum nie był w stanie w pełni sprostać
związanym z nim oczekiwaniom, zwłaszcza na scenie społecznej i politycznej. Luka
między zamiarami a wynikami nie mogła się zamknąć, mało tego - im radykalniejsze
były intencje, tym bardziej rozczarowujące wyniki Uważam, że można to odnieść
zarówno do komunizmu, jak rynkowego fundamentalizmu. Chciałbym zwrócić uwagę na
jeden szczególny przypadek niezamierzonych konsekwencji, ponieważ jest on
związany z sytuacją, w jakiej się znajdujemy. Kiedy pierwotne polityczne idee
oświecenia znalazły zastosowanie w praktyce, spowodowały powstanie
państwa-narodu. Usiłując wprowadzić panowanie rozumu, lud powstał przeciw swym
władcom i władza, którą przechwycił, była władzą najwyższą. Tak właśnie powstało
państwo-naród rządzone wszechwładnie przez lud. Niezależnie od swych zalet jest
ono tylko dalekim echem swej uniwersalnej inspiracji.
W dziedzinie kultury odbrązowienie autorytetu dało początek intelektualnemu
fermentowi, który zrodził wielką sztukę i literaturę, jednak po długim okresie
pasjonującego eksperymentowania, kiedy do połowy dwudziestego wieku wszystkie
autorytety zostały już podważone, wiele z tej inspiracji uległo rozproszeniu.
Wachlarz możliwości stał się zbyt szeroki, aby wytworzyć dyscyplinę niezbędną
dla artystycznej kreacji. Niektórym artystom i pisarzom udaje się stworzyć swój
Strona 48
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
własny, prywatny jeżyk, jednak wygląda na to, że wspólna płaszczyzna rozpadła
się.
Podobne poczucie dręczącego marazmu zdaje się dotykać całe społeczeństwo.
Filozofowie oświecenia, a zwłaszcza Kant, dążyli do stworzenia uniwersalnie
ważnych zasad moralności, opartych na uniwersalnych przymiotach rozumu. Zadanie,
które postawił przed sobą Kant, polegało na wykazaniu, że rozum człowieka
stanowi lepszą podstawę dla moralności niż tradycyjny autorytet zewnętrzny.
Jednak w dzisiejszym, transakcyjnym społeczeństwie podana została w wątpliwość
racja wyznawania jakiejkolwiek moralności.
128
potrzeba istnienia moralnego drogowskazu pokutuje w społeczeństwie nadal; jest w
istocie odczuwana silniej niż
przeszłości, a to dlatego, że nie znajduje zaspokojenia, jednak zasady i nakazy,
które mogłyby stanowić ten drogowskaz, wzbudzają wątpliwości. Po cóż zawracać
sobie głowę prawdą, jeśli warunkiem skuteczności wypowiedzianego zdania nie musi
być jego prawdziwość? Po co być uczciwym, jeśli to sukces, a nie uczciwość lub
prawość, zyskuje sobie ludzkie uznanie? Aczkolwiek społeczne wartości i moralne
nakazy są zakwestionowane, to nie ma najmniejszych zastrzeżeń co do wartości
pieniądza. W ten sposób pieniądz przywłaszczył sobie rolę wewnętrznych wartości.
Nasz pogląd na świat jest przeniknięty ideami oświecenia, jego szlachetne
aspiracje wciąż kształtują nasze oczekiwania, jednak nastrojem dominującym jest
rozczarowanie.
Jest już najwyższy czas, aby rozum - w ujęciu filozofii oświecenia - poddać
takiej samej krytycznej rewizji, jakiej oświecenie poddało panujące autorytety
zewnętrzne, zarówno boskie jak doczesne. W Epoce Rozumu żyjemy już od 200 lat -
a wiec wystarczająco długo, aby odkryć, że ma on swoje granice. Jesteśmy gotowi,
by wejść w Epokę Omylno-ści. Wyniki mogą być równie podniosłe, a my - czerpiąc
naukę z przeszłości - być może unikniemy pewnych ekscesów charakterystycznych
dla zarania nowego stulecia.
Rekonstrukcję wartości moralnych i społecznych powinniśmy rozpocząć od
przyjęcia, że mają one charakter zwrotny. Dzięki temu dojdziemy od razu do
pojęcia społeczeństwa otwartego jako pożądanej formy społecznej organizacji.
Ponieważ omylność i zwrotność są pojęciami uniwersalnymi, powinny one stanowić
wspólną płaszczyznę dla całej światowej społeczności. Mam nadzieję, że zdołamy
uniknąć niektórych pułapek związanych z pojęciami uniwersalnymi. Społeczeństwo
otwarte nie jest oczywiście wolne od wad, ale jego ułomność polega na tym, że
proponuje raczej za mało niż za dużo. Mówiąc ściślej - pojęcie to jest zbyt
ogólne, aby mogło dostarczać recept na decyzje szczegółowe. Jest ono pojęciem
samoistnym i pozostawia
129
Filozofia moralna
Kant wywiódł swój imperatyw kategoryczny z istnienia czynnika moralnego, który
wskutek nakazów rozumu prowadzi do wykluczenia własnego interesu i pragnień.
Czynnik taki charakteryzuje transcendentalna wolność i niezależność woli w
przeciwieństwie do „heteronomii" czynnika, którego wola podporządkowana jest
przyczynom zewnętrznym1. Ów czynnik autonomiczny jest zdolny do rozpoznawania
bezwarunkowych imperatywów moralnych, które są obiektywne w tym sensie, że mają
zastosowanie uniwersalne - w odniesieniu do wszystkich istot rozumnych. Jednym z
takich imperatywów moralnych jest złota reguła głosząca, że powinniśmy
postępować z innymi tak, jak byśmy chcieli być traktowani przez nich.
Bezwarunkowy autorytet imperatywów wywodzi się z idei, że ludzie stanowią
czynnik racjonalny.
Kłopot w tym, że opisany przez Kanta czynnik racjonalny nie istnieje - to tylko
złudzenie, które jest produktem procesu abstrakcji. Filozofowie oświeceniowi
lubili uważać się za obiektywnych i w nic nie uwikłanych, podczas gdy w
rzeczywistości byli oni głęboko zakorzenieni w swych społeczeństwach wyznających
chrześcijańską moralność i o wrodzonym poczuciu społecznych powinności.
Pragnieniem filozofów było odmienić ich społeczeństwo. W tym celu wymyślili
niezależną, obdarzoną rozumem jednostkę, która jest posłuszna nakazom własnego
sumienia, nie zaś dyktatowi ' autorytetu zewnętrznego. Nie rozumieli, że
prawdziwie wolna jednostka nie byłaby wyposażona w poczucie obowiązku, które
było ich udziałem. Wartości społeczne mogą się stać
1 Roger Scruton, Kant (Oxford, U.K.: Oxford University Press, 1989).
130
. tegralną częścią ludzkiej jaźni, jednak nie opierają się one niezależnej,
obdarzonej rozumem jednostce - są zakorze-ione We wspólnocie, do której ta
jednostka należy. Współcze-ne badania neurologiczne poszły dalej, stwierdzając
istnienie osobników o szczególnych uszkodzeniach mózgu, które pozostawiały im
Strona 49
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
nienaruszoną zdolność niezależnego postrzegania i rozumowania przy jednoczesnym
zniszczeniu poczucia tożsamości. Dokonywane przez nich osądy były niepełne, a
zachowanie stało się niekonsekwentne i nieodpowiedzialne.
Tak więc wydaje się oczywiste, że moralność opiera się na poczuciu
przynależności do wspólnoty - czy to rodziny, kręgu przyjaciół, plemienia,
narodu, czy ludzkości. Tymczasem gospodarka rynkowa nie tworzy wspólnoty,
zwłaszcza jeśli funkcjonuje w skali światowej - zatrudnienie w korporacji to nie
to samo co przynależność do jakiejś wspólnoty, tym bardziej wówczas, gdy jej
dyrekcja kieruje się wyłącznie motywem zysku, odsuwając na dalszy plan wszelkie
inne względy, a jednostka może się w mgnieniu oka znaleźć na bruku. W
dzisiejszym społeczeństwie transakcyjnym ludzie nie postępują wedle nakazów
imperatywów kategorycznych; ich zachowanie można uznać za bardziej zrozumiałe,
jeśli się je rozpatrzy pod kątem dylematu więźnia1. Kantowska metafizyka
moralności była właściwa dla wieku, kiedy rozum musiał rywalizować z autorytetem
zewnętrznym, dziś jednak, gdy takiego już nie ma, wydaje się niestosowna. Sama
potrzeba rozróżniania między dobrem i ziem została podana w wątpliwość. Czym się
tu przejmować, dopóki działania przynoszą pożądane wyniki? Po co uganiać się za
prawdą? Po co być uczciwym? Z jakiej racji martwić się o innych? Jacy to „my"
tworzymy społeczeństwo globalne i jakie to wartości powinny nas spajać? Na te
pytania należy dziś odpowiedzieć.
Byłoby wszakże błędem całkowite odrzucenie moralnej i politycznej filozofii
oświecenia tylko z tego powodu, że nie sprostała swym imponującym ambicjom. W
duchu omylności powinniśmy naprawić nadużycia procesu myślowego, nie zaś
A. Rapoport i in., Prisoner's Dilemma (1965). 131
popadać w drugą skrajność. Społeczeństwo potrzebuje spote, cznych wartości do
przetrwania, a społeczeństwu światowemu niezbędne są wartości uniwersalne dla
utrzymania się w cało-ści. Oświecenie zaproponowało zbiór wartości uniwersalnych
o którym pamięć wciąż jeszcze jest żywa, nawet jeśli cokolwiek osłabiona.
Zamiast odrzucać, powinniśmy go uaktualnić.
Jednostka uwikłana
Wartości oświeceniowe można zaktualizować, zastępując rozum omylnością oraz
wstawiając „jednostkę uwikłaną" na miejsce jednostki nie skrępowanej, wytworu
filozofów tamtej epoki. Poprzez jednostki uwikłane rozumiem osobników
potrzebujących społecznego kontekstu, ludzi, którzy nie mogą istnieć w
doskonałej izolacji, ale są pozbawieni poczucia przynależności, tak bardzo
zakorzenionego w życiu ludzi okresu oświecenia, że nawet nie byli tego świadomi.
Myślenie jednostek uwikłanych jest kształtowane przez ich społeczne otoczenie,
ich rodzinę i inne powiązania oraz przez kulturę, w której zostali wychowani.
Nie zajmują niewzruszonej, pozbawionej perspektyw pozycji. Ludzie ci nie
posiadają wiedzy doskonałej i nie są wolni od poczucia własnego interesu. Gotowi
walczyć o przetrwanie, nie są wszakże egoistami; niezależnie od zręczności w
prowadzeniu walki, nie przetrwają, ponieważ nie są nieśmiertelni. Mają potrzebę
przynależenia do czegoś większego i trwalszego, choć -jako omylni - mogą tej
potrzeby nie rozpoznawać. Innymi słowy są rzeczywistymi ludźmi, myślącymi
czynnikami, których myślenie jest zawodne, nie zaś personifikacjami
abstrakcyjnego rozumu.
Przedstawiając ideę jednostki uwikłanej, angażuję się, oczywiście, w taki sam
rodzaj abstrakcyjnego myślenia jak oświeceniowi filozofowie. Proponuję inną
abstrakcję, opartą na naszym doświadczeniu, ale w ich ujęciu. Rzeczywistość jest
zawsze bardziej skomplikowana niż nasza interpretacja. Rozpiętość ludzkich typów
wypełniających świat rozciąga
132
•e od tych, którzy nie odeszli zbyt daleko od ideału świeceniowego, do tych,
którzy zaledwie działają jako •gdnostki - z krzywą rozkładu silnie pochyloną w
kierunku Lch ostatnich.
Chce tu wysunąć tezę, że społeczeństwo zglobalizowane nigdy nie zaspokoi
jednostki uwikłanej, odczuwającej potrzebę przynależności do wspólnoty.
Społeczność światowa bowiem nigdy wspólnotą się nie stanie. Jest na to po prostu
zbyt wielka i zróżnicowana, obejmuje zbyt różniące się między sobą kultury i
tradycje. Ci, którzy pragną należeć do jakiejś wspólnoty, powinni poszukać jej
gdzie indziej. Społeczeństwo światowe musi na zawsze pozostać nieco
abstrakcyjną, uniwersalną ideą; musi uwzględniać potrzeby jednostki uwik-Janej,
musi też rozpoznać, że potrzeby te nie są zaspokojone, choć nie potrafi ich
zaspokoić w pełni, ponieważ żadna forma organizacji społecznej nie może tego
dokonać raz na zawsze. Społeczeństwo światowe musi być świadome swych
ograniczeń. Jest ono uniwersalną ideą, a idee uniwersalne mogą być
niebezpieczne, jeśli się je posuwa zbyt daleko. A tak by się właśnie stało w
wypadku powstania państwa globalnego. Idea uniwersalna mogłaby co najwyżej
Strona 50
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
posłużyć jako podstawa do stworzenia reguł i instytucji niezbędnych dla
współistnienia mnogości wspólnot, składających się na społeczeństwo światowe.
Idea może nie zapewnić wspólnoty zadowalającej jednostkę, która odczuwa potrzebę
przynależności do jakiejś grupy. Jednak idea społeczeństwa światowego musi
wyobrażać coś więcej niż tylko zwykłe skupienie sił rynkowych i gospodarczych
transakcji.
Zasady społeczeństwa otwartego
W jaki sposób jednostka uwikłana może się związać ze społeczeństwem otwartym
albo - prościej - jak świat składający się z jednostek uwikłanych może
współdziałać w formowaniu społeczeństwa otwartego? Niezbędne jest tu
133
uznanie naszej omylności, ale to nie wystarczy. Potrzebne jest dodatkowe ogniwo.
Omylność stwarza ograniczenia, które muszą być respektowane przy wspólnym
podejmowaniu decyzji, ażeby chronić wolność jednostki, jednak omylności musi
towarzyszyć silny bodziec do współpracy. Impulsu tego powinna dostarczyć wiara w
społeczeństwo otwarte jako pożądaną formę społecznej organizacji. W dzisiejszych
czasach, kiedy jesteśmy już ściśle ze sobą powiązani w ramach ogólnoświatowej
gospodarki, ów impuls musi funkcjonować na płaszczyźnie globalnej Nietrudno jest
określić powszechnie akceptowane cele. Uniknięcie wyniszczających konfliktów
zbrojnych, zwłaszcza wojny jądrowej; ochrona środowiska; zachowanie światowego
systemu finansowego i handlowego - mało kto nie podpisze się pod tymi
postulatami. Trudność polega na rozstrzygnięciu, co należy przedsięwziąć, i na
stworzeniu mechanizmu niezbędnego do dokonania tego przedsięwzięcia.
Współpraca w skali światowej jest celem krańcowo trudnym do osiągnięcia. Życie
byłoby znacznie prostsze, gdyby rację miał Friedrich Hayek, kiedy twierdził, że
wspólny interes może być traktowany jako niezamierzony produkt uboczny ludzkiej
działalności prowadzonej w najlepiej pojętym własnym interesie. To samo odnosi
się do recepty komunistycznej: od „każdemu według jego pracy" do - „każdemu
według jego potrzeb". Niestety, żadna recepta nie jest dobra. Życie okazuje się
bardziej skomplikowane. Istnieją wspólne interesy, łącznie z zachowaniem wolnych
rynków, którym wolne rynki nie służą. W wypadku konfliktu wspólny interes musi
się znaleźć przed korzyściami jednostki. Jednak wobec braku niezależnego
kryterium nie sposób dociec, co jest tym wspólnym interesem. Wynika z tego, że
wspólny interes powinno się tropić z ogromną rozwagą - metodą prób i błędów.
Twierdzenie, że wiemy, co to wspólny interes, jest równie niewłaściwe, jak
zaprzeczanie jego istnieniu.
Demokracja uczestnicząca i gospodarka rynkowa są zasadniczymi składnikami
społeczeństwa otwartego, podobnie jak mechanizm regulujący rynki, zwłaszcza
finansowe,
134
także - jak pewne porozumienia dla zachowania pokoju,
awa i porządku w skali światowej. Z pierwszych sformułowa-vch zasad nie można
wywnioskować, jaki dokładnie kształt orozumienia te miałyby przyjąć.
Zaprojektowanie rzeczywistości na nowo od góry do doiu pogwałciłoby zasady
społeczeń-twa otwartego. W tym właśnie miejscu omylność różni się od
racjonalności. Omylność oznacza, że nikt nie ma monopolu na nrawde. W istocie
zasady społeczeństwa otwartego są wspaniale wyrażone w Deklaracji
Niepodległości. Jedyne, co powinniśmy zrobić, to zmienić pierwsze zdanie z
„Prawdy te uważa się za oczywiste" na „Postanowiliśmy przyjąć te zasady jako
prawdy oczywiste". Oznacza to, że nie ulegamy nakazom rozumu, ale dokonujemy
świadomego wyboru. W istocie zaś prawdy Deklaracji Niepodległości nie są
oczywiste, ale zwrotne w takim rozumieniu, jak zwrotne są wszystkie wartości.
Są jeszcze inne powody, dla których wierze, że omylność i jednostka uwikłana
stanowią lepszą podstawę dla utworzenia światowego społeczeństwa otwartego.
Czysty rozum i kodeks moralny, oparte na wartościach jednostki, są wynalazkami
kultury Zachodu; znajdują one niewielki odzew w innych kulturach. Na przykład
etyka konfucjańska opiera się na rodzinie i związkach zależności międzyludzkich
i niezbyt pasuje do uniwersalnych pojęć importowanych z Zachodu. Omylność
pozwala na szeroki wachlarz kulturowych rozbieżności. Zachodnia tradycja
intelektualna nie powinna być bez zastanowienia narzucana reszcie świata w imię
uniwersalnych wartości. Zachodni kształt demokracji parlamentarnej niekoniecznie
musi być jedyną formą rządów odpowiednią dla społeczeństwa otwartego.
Niemniej jednak muszą istnieć jakieś powszechnie uznawane wartości uniwersalne.
Społeczeństwo otwarte może być w założeniu pluralistyczne, nie powinno się
jednak w tym dążeniu ku pluralizmowi posuwać tak daleko, by stracić zdolność
rozróżniania dobra i zła. Również tolerancja i umiarkowanie mogą mieć swoje
skrajności. To, co słuszne, można odkryć właściwie tylko metodą prób i błędów.
Definicja bywa różna w zależności od czasu i miejsca, ale
Strona 51
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
135
w każdym czasie i miejscu jest ona niezbędna. Podczas g(jy oświecenie podsuwało
perspektywę prawd wiecznych, spo. łeczeństwo otwarte uznaje, że wartości mają
charakter zwrotny i podlegają zmianom wraz z biegiem historii Decyzje zbiorowe
nie mogą być podejmowane na podstawie nakazów rozumu - jednak bez takich decyzji
nie możemy funkcjonować. Potrzebujemy rządów prawa właśnie dlatego, że nie
możemy być pewni tego, co dobre, a co złe. Potrzeba nam instytucji, które uznają
swą omylność i stworzą mechanizmy korygujące ich własne błędy.
Globalne społeczeństwo otwarte nie może zostać ukształtowane bez ludzkiej zgody
na jego podstawowe zasady. Nie mam tu oczywiście na myśli wszystkich bez
wyjątku, ponieważ niektórzy ludzie nie zaprzątają sobie zbytnio głowy podobnymi
sprawami, a kłóciłoby się z zasadami społeczeństwa otwartego, gdyby ci, którzy
są w to zaangażowani, byli zdolni dojść do jakiegoś uniwersalnego porozumienia w
tej sprawie -jednak aby społeczeństwo otwarte mogło wziąć górę, musi zaistnieć
pewna przewaga korzystnych dla niego opinii.
Dlaczego mielibyśmy uznać społeczeństwo otwarte za formę idealną? Odpowiedź
powinna już być oczywista. Nie możemy stanowić zbioru odizolowanych jednostek.
Jako uczestnicy gry rynkowej służymy własnym interesom, jednak naszym interesom
nie służy, jeśli nie jesteśmy niczym innym jak tylko uczestnikami gry rynkowej.
Musimy być zainteresowani społeczeństwem, w którym żyjemy, a kiedy przychodzi
chwila podejmowania wspólnych decyzji, powinniśmy się raczej kierować interesami
społeczeństwa jako całości niż własną, wąsko pojętą korzyścią. Nagromadzenie
egoistycznych interesów za pomocą mechanizmu rynkowego przynosi skutki przeciwne
do zamierzonych. Najdotkliwsza w dzisiejszych czasach jest, jak się zdaje,
chwiejność rynków finansowych.
Część l
KAPITALIZM DZIŚ
l
l
Rozdział 6
ŚWIATOWY SYSTEM KAPITALISTYCZNY
Przejdźmy do sedna sprawy. W jaki sposób abstrakcyjny, teoretyczny schemat
pojęciowy, który opracowałem z taką dbalością o szczegóły, może nam wyjaśnić
dzisiejszą sytuację?
Żyjemy w warunkach gospodarki światowej, która charakteryzuje się nie tylko
wolnym handlem towarów i usług, ale nawet - jeszcze bardziej - swobodnym
przepływem kapitału. Stopy procentowe, kursy walutowe i giełdowe kursy akcji w
różnych krajach są z sobą skrycie powiązane, a światowe rynki finansowe
wywierają kolosalny wpływ na sytuację gospodarczą. Jeśli się weźmie pod uwagę
rolę, jaką w losach poszczególnych krajów odgrywa międzynarodowy kapitał
finansowy, to głoszenie poglądu o istnieniu światowego systemu kapitalistycznego
nie jest pozbawione podstaw.
System ten jest bardzo przychylny dla kapitału finansowego, który przemieszcza
się swobodnie tam, gdzie jest najlepiej wynagradzany, co z kolei prowadzi do
szybkiego wzrostu światowych rynków finansowych. Wynikiem tego procesu jest
gigantyczny system cyrkulacyjny, który wsysa kapitał w rynki finansowe i
instytucje funkcjonujące w centrum, by go następnie wypompowywać do krajów
peryferyjnych albo w postaci bezpośrednich kredytów i inwestycji portfelowych,
albo pośrednio - poprzez korporacje ponadnarodowe. Dopóki ten system
cyrkułacyjny jest mocny,
139
dopóty wypiera większość innych wpływów. Kapitał je„ źródłem wielu
dobrodziejstw; nie tylko zwiększenia zdolnej wytwórczych, ale również poprawy
metod produkcji i innych ulepszeń; nie tylko wzrostu dobrobytu, ale również roi
szerzenia wolności. Tak więc kraje rywalizują ze sobą w zatrzymywaniu kapitału i
stwarzanie warunków dla jeg0 przyciągania wysuwa się na czoło społecznych celów.
Jednak system ten jest głęboko skażony. Jak długo kapitalizm jest zwycięski, tak
długo pościg za pieniądzem przesłania wszelkie inne względy społeczne.
Gospodarcze i polityczne porozumienia są zaniedbane. Rozkwitowi gospodarki
światowej nie dorównywał rozwój społeczeństwa światowego. Podstawową jednostką
życia politycznego i społecznego pozostawało państwo narodowe. PQ. wiązanie
centrum z peryferiami jest również głęboko nierównorzędne. Jeśli gospodarka
światowa zachwieje się w posadach, polityczne ciśnienie może rozerwać ją na
strzępy.
Moja krytyka światowego systemu kapitalistycznego dzieli się na dwa zasadnicze
nurty. Jeden ma związek z wadami mechanizmu rynkowego. Tutaj skupiam się głównie
na niestabilności, która jest nieodłącznym składnikiem międzynarodowych rynków
finansowych. Drugi nurt dotyczy niedostatków sektora pozarynkowego. Określenia
Strona 52
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
tego używam z braku lepszego terminu. Chodzi tu przede wszystkim o fiasko
polityki - zarówno na płaszczyźnie krajowej, jak międzynarodowej.
W następnych trzech rozdziałach zajmuję się głównie słabościami mechanizmu
rynkowego, choć uwzględniam również brak właściwej regulacji prawnej i
politycznych uzgodnień. Po dokonaniu analitycznego przeglądu zasadniczych cech
światowego systemu kapitalistycznego przedkładam interpretację opartą na moich
analizach sekwencji hossy-bessy. Ustalam dominujący błąd subiektywny -
fundamentalizm rynkowy oraz trend podstawowy - międzynarodową rywalizację w
przyciąganiu kapitału. Analizy sekwencji hossy-bessy będą treścią niniejszego
rozdziału.
140
rozdziale 7. dochodzę do znacznie ściślejszego niż ozdziale bieżącym
wniosku na temat przyszłości. Przeżuję wewnętrzny rozpad światowego systemu
kapita-[istycznego1.
Abstrakcyjne imperium
pierwsze pytanie, które wymaga odpowiedzi, to kwestia, czy istnieje coś takiego
jak system światowego kapitalizmu. Moja odpowiedź brzmi „tak", ale nie w tym
rzecz. W każdym tkwi wrodzona skłonność do urzeczowiania lub uosabiania
abstrakcyjnych pojęć - jest to nawet wbudowane w nasz (angielski - przyp. tłum.)
język - a czyniąc to, jesteśmy sprawcami niefortunnych skutków. Pojęcia
abstrakcyjne zaczynają żyć własnym życiem, nic więc łatwiejszego, niż wkroczyć
na niewłaściwą ścieżkę i znaleźć się daleko od rzeczywistości; nie możemy jednak
uniknąć myślenia w kategoriach abstrakcji, ponieważ rzeczywistość jest zbyt
złożona, by ją można było pojąć bez reszty. Dlatego właśnie idee odgrywają w
historii tak ważną rolę - ważniejszą, niż nam się wydaje. Prawdziwość tego
stwierdzenia jest widoczna szczególnie w dzisiejszych czasach.
Fakt, że światowy system kapitalistyczny jest pojęciem abstrakcyjnym, nie
pozbawia go znaczenia w najmniejszym
Trudność w analizowaniu sekwencji hossy-bessy polega na tym, że przedmiot
analizy pozostaje w ciągłym ruchu. Jak już wspomniałem we wstępie, książkę tę
zacząłem pisać w następstwie mojego artykułu zamieszczonego w roku 1997, w
lutowym numerze „The Atlantic Monthly", zatytułowanego: Kapitalistyczne
zagrożenie. Pierwszy szkic tego rozdziału powstał wiosną 1998 roku. Rozdział
następny dotyczy zdarzeń bardziej aktualnych. Kiedy kryzys w Rosji znalazł się w
końcowej fazie, przeprowadziłem krótki eksperyment w czasie rzeczywistym,
dokonując zapisków w okresie od 9 do 31 sierpnia. Pozostałą część analizy
hossy-bessy uzupełniłem we wrześniu. Stąd też następny rozdział zawiera prognozy
znacznie precyzyjniejsze.
141
choćby stopniu. Panuje on nad naszym życiem w spos0K w jaki nie czyni tego ze
swymi poddanymi żaden reżim' Światowy system kapitalistyczny można porównać do
im perium, którego rozległość nie ma odpowiednika w historii W jego władaniu
znajduje się cała cywilizacja, a ci, którzy - podobnie jak w wypadku innych
imperiów - znajdują si? poza murami, uważani są za barbarzyńców. Nie jest to
imperium terytorialne, ponieważ brakuje mu wszechwładzy i związanej z nią pompy;
w rzeczy samej suwerenność państw, które do tego imperium należą, stanowi główne
ograniczenie jego władzy i wpływów. Jest ono prawie niewidzialne, ponieważ nie
posiada jakiejkolwiek formalnej struktury. Większość jego poddanych nawet sobie
nie zdaje sprawy ze swego statusu albo lepiej - ma świadomość, że podlega
bezosobowym, czasem niszczącym siłom, choć nie rozumie, czym one są.
Porównanie z imperium jest uzasadnione, ponieważ światowy system kapitalistyczny
sprawuje rządy nad tymi, którzy do niego należą, i niełatwo jest go opuścić. Co
więcej, system ten - tak jak imperium - posiada swoje centrum i peryferie, a
korzyści centrum osiągane są kosztem peryferii. Najważniejsze jest to, że
światowy system kapitalistyczny wykazuje pewne skłonności imperialistyczne.
Bynajmniej nie dążąc do stanu równowagi, z piekielnym uporem szuka okazji do
ekspansji. Nie spocznie tak długo, jak długo będą gdzieś jeszcze istniały jakieś
nie wchłonięte rynki albo źródła. Pod tym względem niewiele się ten system różni
od imperiów Aleksandra Wielkiego albo Huna Attyli, a jego ekspansjonistyczne
skłonności mogą się dla niego samego okazać zgubne. Mówiąc o ekspansji, nie
myślę w kategoriach geograficznych, lecz wpływu na ludzkie losy.
W przeciwieństwie do wieku XIX, kiedy imperializm znajdował swój dosłowny,
terytorialny wyraz w postaci zdobyczy kolonialnych, dzisiejsza wersja światowego
systemu kapitalistycznego ma niemal zupełnie odmienny charakter, który można by
nawet nazwać eksterytorialnym. Terytoria zaś znajdują się pod panowaniem państw,
które często
142
wiaią przeszkody na drodze ekspansji systemu kapitali-S cznego. Jest to prawdą
Strona 53
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
nawet w wypadku Stanów Zjed-
czonych, które są krajem szczytowego kapitalizmu, choć
'ego politycznym życiu wciąż na nowo pojawiają się wątki ^olacjonizmu i
protekcjonizmu.
Światowy system kapitalistyczny jest z natury czysto funkcjonalny, a jego
funkcja ma charakter ekonomiczny (co nie dziwi): składają się na nią produkcja,
konsumpcja oraz wymiana towarów i usług. Trzeba zauważyć, że wymiana ta obejmuje
nie tylko towary i usługi, ale również czynniki produkcji. Jak już przed 150
laty wskazali na to Marks i Engels, system kapitalistyczny w towary przeistacza
ziemię, pracę i kapitał. Wraz z rozprzestrzenianiem się systemu jego funkcja
ekonomiczna zaczyna dominować nad losem ludzi i społeczeństw. Przenika do
obszarów, które dotychczas uważano za odległe od sfery gospodarki, a więc takich
jak kultura, polityka i wolne zawody.
Mimo swej nieterytorialnej natury system ten posiada środek i obrzeża. Środek
jest dostarczycielem kapitału, obrzeża zaś jego użytkownikiem. Zasady tej gry są
wypaczone na korzyść środka. Można by dowodzić, że centrum stanowią Nowy Jork i
Londyn, ponieważ tam właśnie umiejscowione są międzynarodowe rynki finansowe,
albo Waszyngton, Frankfurt i Tokio, ponieważ tam określa się światową podaż
pieniądza; można by również utrzymywać, że środek znajduje się w krajach nie
stosujących ściślej kontroli bankowej, ponieważ tam właśnie ulokowana jest
najaktywniejsza i najruchliwsza część światowego kapitału finansowego.
Niepełny reżim
System światowego kapitalizmu nie jest niczym nowym czy choćby osobliwym. Jego
przeszłość sięga ligi hanzeaty-ckiej i włoskich państw-miast, w których różne
polityczne
143
byty łączyły się ze sobą więzami handlowymi i finansowy^ • Kapitalizm zaczai
dominować w XIX w. i utrzymywał s\v pozycję aż do I wojny światowej, która go
zniszczyja Jednak światowy reżim kapitalistyczny, jaki panuje dziś wykazuje
pewne nowe cechy, które go różnią od JLPQ wcześniejszych wcieleń. Jedną z tych
cech jest szybkość komunikowania się, choć można by dyskutować, czy to taka
wielka nowość: wynalazek telefonu i telegrafu dawał w wieku dziewiętnastym nie
mniejsze przyspieszenie niż rozwój komunikacji komputerowej w czasach
dzisiejszych. Pewne inne cechy, które postaram się określić, są w większym
stopniu znakiem naszych czasów.
Aczkolwiek światowy kapitalizm możemy określić jako reżim, to jest to jednak
reżim niepełny: panuje on tylko nad funkcją ekonomiczną, nawet jeśli odsuwa ona
pozostałe funkcje na dalszy plan. Obecny reżim ma swoją historię, choć jej
początek nie jest zbyt dokładnie określony. Może był to rok 1989 - po załamaniu
się radzieckiego imperium? Może około roku 1980, kiedy do władzy doszli Margaret
Thatcher i Ronald Reagan? A może zaczęło się to wcześniej
- gdzieś w latach siedemdziesiątych, kiedy poza granicami USA rozwinął się
eurodolarowy rynek off-shore market1?
Cechą wyróżniającą światowego systemu kapitalistycznego jest wolny przepływ
kapitału. Międzynarodowy handel towarami i usługami nie tworzy jeszcze
gospodarki światowej
- przedmiotem wymiany muszą być również czynniki produkcji. Ziemia i zasoby
naturalne są nieruchome, a ludzie zmieniają miejsce z pewnym wysiłkiem,
tymczasem o gospodarczej integracji decydują ruchliwość kapitału, informacja i
przedsiębiorczość.
Ponieważ kapitał finansowy jest nawet bardziej ruchliwy niż inwestycje rzeczowe,
zajmuje pozycję uprzywilejowaną; może on unikać krajów, w których podlega
uciążliwym podatkom lub regulacjom prawnym. Kiedy fabryka zostanie
1 „Off-shore market" to rynek pozostający poza kontrolą podatkową kraju
macierzystego (przyp. red.).
144
budowana, trudno jest ją ruszyć z miejsca. Co prawda t rporacje ponadnarodowe
posiadają elastyczność w kalku-i waniu cen transferowych i w chwili podejmowania
decyzji • \yestycyjnych mogą wywierać naciski, to jednak ich elastycz-
ść jest nieporównywalna z wolnością wyboru, jaką cieszą v inwestorzy portfelowi.
Wachlarz dostępnych możliwości zależy również od znajdowania się raczej w
centrum niż na peryferiach. Wszystkie te czynniki łączą się w celu
przyciągnięcia kapitału do finansowego centrum i do dalszego rozprowadzania go
poprzez rynki finansowe. Dlatego właśnie kapitał finansowy odgrywa w dzisiejszym
świecie tak wybitnie dominującą role, a wewnątrz światowego systemu
kapitalistycznego ustawicznie wzrasta wpływ rynków finansowych.
W istocie wolny przepływ kapitału jest zjawiskiem stosunkowo świeżym. Pod koniec
II wojny światowej gospodarki krajowe miały przeważnie narodowy charakter,
Strona 54
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
handel międzynarodowy znajdował się w stagnacji, a zarówno inwestycje
bezpośrednie, jak transakcje finansowe praktycznie nie funkcjonowały. Celem
instytucji powstałych w Bret-ton Woods - MFW i Banku Światowego - było
stworzenie warunków dla międzynarodowego handlu w świecie, w którym nie istniał
międzynarodowy przepływ kapitału. Bank Światowy miał skompensować brak
inwestycji bezpośrednich, a MFW - brak kredytów finansowych dla wyrównywania
ujemnego bilansu handlowego. Kapitał międzynarodowy w krajach słabiej
rozwiniętych angażował się głównie w eksploatację zasobów naturalnych, a kraje
te, dalekie od zachęcania międzynarodowych inwestorów, były raczej
zainteresowane ich wywłaszczaniem - na przykład w roku 1951 znacjonalizowano
Anglo-Iranian Oil. Również w Europie nacjonalizacja przemysłów strategicznych
była na porządku dziennym. Większość inwestycji w krajach słabiej rozwiniętych
przyjmowała formę międzyrządowej pomocy. Przykładem może być sławetny afrykański
projekt produkcji orzeszków ziemnych.
Pierwsze odżyły inwestycje bezpośrednie. Firmy amerykańskie ruszyły do Europy, a
następnie na resztę świata.
145
Spółki powstające w innych krajach dołączyły później. \yje, przemysłów, na
przykład samochodowy, chemiczny i koron,, terowy, zostało zdominowanych przez
korporacje ponadna rodowe. Międzynarodowe rynki finansowe rozwijały Sj wolniej,
ponieważ wiele walut było nie w pełni wymieniaj nych, a liczne kraje
kontrolowały transakcje kapitałowe Kontrola kapitału znoszona była stopniowo.
Kiedy w 1953 roku zaczynałem w Londynie prace w tym biznesie, zarówno rynki
finansowe, jak banki podlegały ścisłym regulacjom na płaszczyźnie krajowej i
obowiązywał sztywny kurs walutowy wraz z wieloma ograniczeniami dotyczącymi
ruchu kapitału Istniał rynek „funta switchowego" i „dolara premiowego" -
specjalnych kursów walutowych, mających zastosowanie do rachunków kapitałowych.
Po moim przeniesieniu się do Stanów Zjednoczonych w roku 1956 międzynarodowy
handel papierami wartościowymi stopniowo się liberalizował. W miarę
powstawania Wspólnego Rynku amerykańscy inwestorzy zaczęli wykupywać
europejskie papiery wartościowe, jednak rachunkowość zainteresowanych oraz
porozumienia rozliczeniowe pozostawiały wiele do życzenia - warunki niezbyt się
różniły od tych, w jakich dziś pojawiają się niektóre spółki, tyle że analitycy
i handlowcy mieli niższe kwalifikacje. Byłem jednookim królem pośród ślepców.
Dopiero w roku 1963 prezydent Kennedy zaproponował tak zwany podatek wyrównujący
stopy procentowe dla amerykańskich inwestorów kupujących zagraniczne akcje,
który wszedł w życie w roku 1964 i praktycznie wyrzucił mnie z biznesu.
Rzeczywiste pojawienie się światowego kapitalizmu nastąpiło w latach 70.
Państwa-producenci ropy zgrupowały się w Organizację Krajów Eksportujących Ropę
Naftową (OPEC) i podniosły cenę tego surowca najpierw w 1973 r. z 1,90$ do 9,76$
za baryłkę, a następnie w roku 1979, w odpowiedzi na wydarzenia polityczne w
Iranie i Iraku, z 12,70$ do 28,76$ za baryłkę. Eksporterzy ropy cieszyli się
gwałtownymi i poważnymi nadwyżkami, podczas gdy kraje importujące musiały
finansować duże deficyty. Zadanie to pozostawiano bankom komercyjnym przy
jednoczesnej
146
kulisowej zachęcie ze strony rządów do reinwestowania
Z duszy petrodołarowych. Po wynalezieniu eurodolarów
inęły sję duże rynki off-shore. Rządy zaczęły wprowa-
H° ć ulgi podatkowe i inne ustępstwa wobec międzynarodo-
o kapitału finansowego, aby zwabić go z powrotem do
a;u. Jak na ironię środki te stworzyły międzynarodowemu , piłowi więcej
przestrzeni do manewru. Międzynarodowy boom kredytowy skończył się krachem w
1982 roku, jednak ĄO tego czasu wolność przepływu kapitału finansowego ffljała
już solidne podstawy.
Rozwój międzynarodowych rynków finansowych został silnie pobudzony około roku
1980, kiedy Margaret Thatcher i Ronald Reagan doszli do władzy z programem
odsuwającym państwo od gospodarki i pozwalającym mechanizmowi rynkowemu działać
nieskrępowanie. Oznaczało to wprowadzenie ścisłej dyscypliny monetarnej, której
skutkiem było początkowe pogrążenie się świata w recesji i przyspieszenie
kryzysu międzynarodowego kredytowania. Trzeba było kilku lat, by gospodarka
światowa odżyła - w Ameryce Łacińskiej mówi się o straconej dekadzie - ale
jednak odżyła. Począwszy od roku 1983 gospodarka światowa cieszy się długim
okresem właściwie nieprzerwanego rozwoju. Mimo okresowych kryzysów rozkwit
międzynarodowych rynków kapitałowych doszedł do punktu, w którym można już je
określić jako w pełni światowe. Zmiany kursów walutowych, stóp procentowych i
giełdowych cen akcji w różnych krajach są ze sobą ściśle powiązane. Pod tym
względem charakter rynków finansowych zmienił się nie do poznania w ciągu
Strona 55
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
ostatnich czterdziestu pięciu lat, kiedy to byłem z tymi rynkami związany.
Kapitalizm kontra demokracja
Bilans korzyści wahnął się tak silnie w kierunku kapitału finansowego, że często
mówi się, że ponadnarodowe korporacje i rynki finansowe do pewnego stopnia
wyrugowały
147
suwerenność państwa lub weszły z nią w kolizję. Tak jedn L nie jest. Państwa
pozostają suwerenne. Sprawują wład? której nie może posiadać żaden pojedynczy
człowiek a korporacja. Bezpowrotnie minęły czasy Spółki Wschodni ' indyjskiej i
Spółki Zatoki Hudsona.
Aczkolwiek rządy zachowały władzę wystarczającą d ingerowania w gospodarkę, to
coraz bardziej zaczynah, poddawać się siłom ogólnoświatowej konkurecji. Jeśli j^
rząd stwarza warunki niekorzystne dla kapitału, ten ostatni będzie dążył do
odpłynięcia. I na odwrót - jeśli rząd utrzymuje płace na niskim poziomie i
dostarcza zachęt wyróżnianym przedsięwzięciom, sprzyja tym samym akumulacji
kapitału. Tak więc światowy system kapitalistyczny obejmuje wiele suwerennych
krajów, z których każdy ma własną politykę, podlegając jednocześnie
międzynarodowej konkurencji nie tylko w dziedzinie handlu, ale także kapitału.
Jest to jedna z cech, które czynią ten system tak bardzo skomplikowanym: chociaż
możemy mówić o panującym w sprawach gospodarczych i finansowych reżimie
globalnym, to układ taki nie istnieje w sferze polityki. Tu każde państwo
posiada swój własny system.
Panuje powszechne przekonanie, że kapitalizm ma jakiś związek z demokracją w
dziedzinie polityki. Jest historycznym faktem, że kraje, które tworzą centrum
światowego systemu kapitalistycznego, są państwami demokratycznymi, co
jednocześnie nie odnosi się do części krajów kapitalistycznych leżących na jego
peryferiach. W istocie wiele z nich utrzymuje, że dla zachowania wzrostu
gospodarczego niezbędna jest jakaś forma dyktatury. Rozwój gospodarczy wymaga
akumulacji kapitału, ten zaś z kolei - niskich płac i wysokich stóp
oszczędności. Jest to łatwiejsze do osiągnięcia pod rządami autokratycznymi,
które są w stanie narzucić narodowi swą wolę, niż w wypadku władzy
demokratycznej, czułej na wymagania elektoratu.
Spójrzmy na Azję, kolebkę największych sukcesów gospodarczych. W modelu
azjatyckim państwo sprzymierza się z interesami miejscowego biznesu i pomaga mu
w groma-
148
niu kapitału. Strategia ta wymaga przywódczej roli rządu lanowaniu przemysłowym,
wysokiego stopnia finansowej Owiani i częściowej ochrony krajowej gospodarki,
jak ież możliwości kontrolowania plac. Strategię taką jako f • rwsza
zapoczątkowała Japonia, która skorzystała z dobro-A iejstw demokratycznych
instytucji wprowadzonych w okre-. amerykańskiej okupacji. Japonię w sposób
niemal •ewolniczy próbowała naśladować Korea, jednak z pominięciem powołania
demokratycznych instytucji. Zamiast tych ostatnich nową politykę gospodarczą
wprowadzała wojskowa dyktatura, wywierająca wpływ na niewielką grupę
przemysłowych konglomeratów („czeboli"). Brakowało tu japońskiej kontroli i
zestawień bilansowych. Podobne przymierze między armią i głównie chińską klasą
biznesu istniało w Indonezji. W Singapurze kapitalistą stało się samo państwo,
ustanawiając dobrze zarządzane i bardzo rentowne fundusze inwestycyjne. W
Malezji rządząca partia równoważyła względy okazywane biznesowi z korzyściami
odnoszonymi przez malezyjską większość. Polityczne układy w Tajlandii są dla
zewnętrznego obserwatora zbyt trudne do opanowania. Dwie rażące słabości
panującego tam systemu polegają na wtrącaniu się kół wojskowych do sfery
przesiębiorczości, a finansowych - do kampanii wyborczych. Jedynie Hongkong był
wolny od przemieszania interesów rządu i biznesu, a to z racji swego
kolonialnego statusu i stosunkowo surowych rządów prawa. Również Tajwan wyróżnia
się swym szczęśliwie zakończonym procesem przemiany ustroju politycznego z
opresyjnego w demokratyczny.
Słyszy się często argumentację, że odnoszące sukces reżimy ostatecznie prowadzą
do rozwoju demokratycznych instytucji. Teza ta nie jest pozbawiona racji.
Wyłaniająca się klasa średnia jest bardzo pomocna w tworzeniu demokratycznych
systemów. Nie oznacza to jednak, że gospodarczy rozkwit jest nieodłącznie
związany z rozwojem swobód demokratycznych. Rządzący niechętnie wyzbywają się
swej władzy - trzeba wywierać na nich nacisk. Na przykład Li Kwan Ju w
Singapurze był bardziej krzykliwy
149
w
w propagowaniu „azjatyckiej drogi" po dziesięciolecia v rozkwitu gospodarki
aniżeli wcześniej.
Strona 56
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Istnieje jednak inna jeszcze podstawowa trudność w zwia, ku z twierdzeniem, że
kapitalizm prowadzi do demokraci' Otóż wewnątrz systemu światowego kapitalizmu
nie istniej siły, które mogłyby skierować poszczególne kraje na dróg! wiodącą ku
demokracji. Międzynarodowe banki i ponad narodowe korporacje często czują się
bezpieczniej w silnym choćby i autokratycznym, reżimie. Najprzemożniejszą chyba
silą pchającą ku porządkowi demokratycznemu jest wolny przepływ informacji,
który utrudnia rządom okłamywanie swych społeczeństw. Jednak wolności informacji
nie należy przeceniać. Na przykład w Malezji reżim roztacza nad mediami kontrolę
wystarczającą do tego, aby premier Mahathir Mohammed mógł bezkarnie kształtować
bieg wydarzeń. Jeszcze bardziej ograniczona jest informacja w Chinach, gdzie
rząd swą kontrolą obejmuje nawet Internet. W każdym razie wolny przepływ
informacji nie musi być równoznaczny z zachętą do przyjęcia systemu
demokratycznego, zwłaszcza wówczas gdy ludzie żyjący w takim ustroju nie wierzą
w demokrację jako zasadę uniwersalną.
Prawdę mówiąc - związek łączący kapitalizm z demokracją jest co najwyżej wątły.
Kapitalizm i demokracja podlegają różnym zasadom. Różne są też stawki: w
kapitalizmie celem jest dobrobyt, w demokracji - polityczny autorytet. Kryteria,
którymi się te stawki mierzy, są również odmienne: w kapitalizmie jednostką
miary są pieniądze, w demokracji - głos wyborczy obywatela. Rozbieżne są
interesy, które mają być zaspokajane: w kapitalizmie jest to interes prywatny, w
demokracji - interes publiczny. W USA stan napięcia między kapitalizmem i
demokracją znajduje swój symboliczny wyraz w przysłowiowych konfliktach między
Wall Street a Main Street. W Europie rozległość politycznych swobód doprowadziła
do skorygowania niektórych najdrastyczniejszych nadużyć kapitalizmu: złowieszcze
przepowiednie Manifestu komunistycznego zostały właściwie unicestwione dzięki
poszerzeniu zakresu demokracji.
150
\V dzisiejszych czasach zdolność państwa do zapewniania
brobytu swym obywatelom została poważnie osłabiona
skutek możliwości, jakie ma kapitał w unikaniu podatków
. ucjążliwych warunków zatrudnienia poprzez odpływanie
innych kierunkach. Kraje, które gruntownie przebudowały
we systemy ubezpieczeń społecznych i zatrudnienia - na
żele ze Stanami Zjednoczonymi i Zjednoczonym Królest-
wem _ weszły w fazę rozkwitu, podczas gdy inne, które
usilowały zachować stary porządek - na przykład Francja
j Niemcy - wloką się w ogonie.
Demontaż państwa opiekuńczego jest zjawiskiem stosunkowo nowym i ostateczne tego
konsekwencje nie są jeszcze odczuwalne. Od zakończenia II wojny światowej udział
państwa w produkcie narodowyn brutto (PNB) w krajach uprzemysłowionych jako
grupie niemal się podwoił1. Tendencja ta odwróciła się dopiero po roku 1980. Co
ciekawe, udział państwa w PNB nie spadł w sposób zauważalny. Zamiast tego
obniżone zostały podatki od kapitału i od wynagrodzeń, podczas gdy inne formy
opodatkowania, zwłaszcza podatek konsumpcyjny, stale wzrastały. Innymi słowy,
obciążenia podatkowe zostały przesunięte z kapitału na obywateli. Niezupełnie
zgadza się to z dawanymi obietnicami; nie można tu jednak mówić o
niezamierzonych konsekwencjach, ponieważ wynik jest dokładnie taki, jaki sobie
założyli gracze wolnego rynku.
Rola pieniądza
Bardzo trudno jest analizować światowy system gospodarczy, któremu nie
towarzyszy jego odpowiednik polityczny, zwłaszcza w świetle pokrętnych związków
kapitalizmu i demokracji. Muszę tu oczywiście poczynić
Dani Rorik, Has Globalization Gone Too Far?, Institute of International
Economics, Washington, DC, 1992.
151
pewne uproszczenia. Moje zadanie jest jednak łatwiejsze niż można by oczekiwać,
ponieważ w światowym systemie kapitalistycznym istnieje jednocząca go zasada.
Nie Wpr0. wadzono jej dla uproszczenia - ma ona bowiem znaczenie dominujące. Ta
zasada to pieniądz. Mówienie o zasadach rynkowych skomplikowałoby problem,
ponieważ pieniądz może zostać zgromadzony innymi sposobami niż poprzez
konkurencję. Nie podlega dyskusji, że ostatecznie wszystko to sprowadza się do
zysków i bogactwa mierzonego w kategoriach pieniądza.
Uświadomienie sobie roli, jaką odgrywa pieniądz w światowym systemie
kapitalistycznym, stanowi milowy krok w procesie rozumienia tego systemu. Choć
pieniądz nie jest łatwym pojęciem, wiemy o nim niemało. Podręczniki podają trzy
jego funkcje: jako jednostki obrachunkowej, jako środka wymiany i jako rezerwy
wartości. Funkcje te są w pełni zrozumiałe, choć ostatnia, pieniądz jako rezerwa
wartości, może być przedmiotem dyskusji. Interpretacja klasyczna mówi, że
Strona 57
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
pieniądz jest środkiem wiodącym do celu, nie zaś samym celem; przedstawia sobą
wartość wymienną, a nie wartość jako taką. Oznacza to, że wartość pieniądza
zależy od wartości towarów i usług, na jakie może on być wymieniony. Bo jakim to
wartościom immanentnym ma jakoby służyć działalność gospodarcza? Jest to pytanie
kłopotliwe, na które nigdy nie znaleziono zadowalającej odpowiedzi. Ostatecznie
ekonomiści zdecydowali, że nie widzą potrzeby rozstrzygnięcia tego problemu;
mogą po prostu uznać informacje przedsiębiorców za dane. Ich preferencje
natomiast, jakiekolwiek one są, mogą być wyrażane w postaci krzywych
obojętności, te zaś - stosowane do określania poziomu cen.
Kłopot polega na tym, że w świecie rzeczywistym wartości nie są elementem danym.
W społeczeństwie otwartym ludzie mają wolną rękę w dokonywaniu wyborów, choć
niekoniecznie wiedzą, czego chcą. W warunkach szybkich zmian, kiedy słabnie moc
oddziaływania tradycji, a ludzie są ze wszystkich
152
osaczeni propozycjami, może dojść do tego, że wartości str jany z powodzeniem
zastąpią wartości wewnętrzne. s rawdza się to szczególnie w ustroju
kapitalistycznym, \. 'ry kładzie nacisk na konkurencje, a sukces mierzy
kategoriach pieniężnych. Dopóki tylko inni ludzie pragną 'eniedzy i są gotowi
niemal na wszystko, aby je zdobyć, dopóty pieniądz jest władzą, a władza może
być celem aina w sobie. Ci, którzy odnoszą sukces, mogą nie wiedzieć, co robić z
pieniędzmi, jednak w końcu nabierają pewności, że są obiektem zawiści ze strony
innych. To im wystarcza, by nigdy nie zwalniać tempa mimo braku jakiegokolwiek
innego motywu. Najwytrwalsi w tym wyścigu stają się ostatecznie
najpotężniejszymi w kapitalistycznym systemie władzy i wpływów.
Rozważania nad moralną kwestią, czy pieniądz powinien służyć jako wartość
wewnętrzna, odłożę do rozdziału 9. Na razie dla potrzeb bieżących przyjmuję jako
fakt, że w światowym systemie kapitalistycznym wartością dominującą jest pogoń
za pieniądzem. Mogę to uczynić, ponieważ istnieją czynniki gospodarcze, których
wyłącznym celem jest robienie pieniędzy i które przeważają w sferze gospodarki w
stopniu dotychczas nie spotykanym. Mam tu na myśli korporacje należące do
państwa. Korporacjami tymi kierują profesjonaliści stosujący zasady zarządzania,
których jedynym celem jest zwiększanie zysków. Zasady owe, znajdując
zastosowanie naprzemiennie w różnych dziedzinach, doprowadzają do tego, że
dyrektorzy spółek kupują i sprzedają firmy w ten sam sposób, jak specjaliści od
zarządzania papierami wartościowymi kupują i sprzedają akcje. Korporacje zaś z
kolei znajdują się głównie w rękach zawodowych specjalistów od lokat, których
jedynym celem posiadania akcji jest robienie na nich pieniędzy.
Według teorii konkurencji doskonałej, firma jest bytem zwiększającym dochód, w
praktyce jednak interes nie zawsze jest prowadzony dla mnożenia zysków.
Właścicielom prywatnym często przyświecają inne cele. Nawet na czele korporacji
państwowych nierzadko stoją dyrektorzy, którzy czują się
153
wystarczająco bezpiecznie, aby sobie pozwolić na związane nie tylko z zyskiem
firmy. Zakres tych bodźcem, waha się od osobistych dodatkowych zarobków,
korzyśc' i przywilejów oraz poziomu życia po względy altruistyczne i
patriotyczne. Dyrektorzy dużych niemieckich korporad1 ponadnarodowych uważali
się tradycyjnie za dłużnych wobec swych pracowników oraz ogółu społeczeństwa,
jak również wobec swych udziałowców. Gospodarka japońska charakteryzuje się
łączeniem portfeli akcji, a wzajemne stosunki są często przekładane nad zyski.
Korea doprowadziła przypa. dek japoński do skrajności, ryzykując próbę
przechwycenia rynku akcji w kluczowych gałęziach przemysłu.
Jednak w dzisiejszym systemie światowego kapitalizmu nastąpiło wyraźne
przesunięcie w kierunku zachowań zys-kotwórczych wraz z towarzyszącym temu
zwiększeniem ciśnienia konkurencji. Z chwilą gdy rynki urosły do skali
światowej, spółki prywatne znalazły się w sytuacji niekorzystnej pod względem
zachowania lub nabywania akcji; firmy te, aby móc korzystać z możliwości
stwarzanych przez tę globalizację, muszą podwyższać swój kapitał dzięki udziałom
znajdującym się w obcym posiadaniu. W wyniku tego firmy będące przedmiotem
publicznych transakcji zaczęły dominować na scenie i stopniowo nastawiały się
wyłącznie na pościg za zyskami.
W Stanach Zjednoczonych udziałowcy nabrali większej stanowczości, a rynek akcji
stał się bardziej zróżnicowany, z korzyścią dla menedżerów, którzy poświęcili
się zwiększaniu zysków. Sukces mierzony jest wydajnością krótkoterminową, a
dyrektorzy wynagradzani są raczej prawem wyboru nowych akcji niż zespołem
korzyści dodatkowych. W Europie spółki zwykły wyciszać informacje na temat
zysków, zarówno w swym wizerunku publicznym, jak w ujawnianych zestawieniach
bilansowych. Działo się tak, ponieważ wyższe zyski powodowały żądania wyższych
zarobków i uważano za niewskazane zwracanie uwagi na dochodowość
Strona 58
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
przedsiębiorstwa. Jednak ciśnienie ze strony światowej konkurencji pomogło
ustatkować żądania płacowe i przesu-
154
eJo akcent na potrzebę ekspansji finansowej. Utworzenie rjnii Europejskiej jako
jednolitego rynku ze wspólną walutą u^wołało walkę o udział w rynku. Cena akcji
stalą się znacznie ważniejsza i dla podwyższania kapitału, i jako środek
przejmowania (lub w wypadku niskiej ceny - jako zachęta do przejęcia przez
innych). Cele społeczne, takie jak zwiększenie zatrudnienia, muszą zejść na
drugi plan. Konkurencja wymusiła konsolidację, zmniejszenie gabarytów
dotychczasowych wytworów i przenoszenie produkcji za granicę. Są to ważne
czynniki tworzenia uporczywie wysokiego poziomu bezrobocia w Europie.
Tak więc znamieniem obecnej postaci światowego kapitalizmu, cechą, która
odróżnia go od poprzednich jego wersji, jest ekspansja sukcesu: wzmożenie motywu
zysku i jego przenikanie do sfer podlegających dotychczas innym kryteriom. W
życiu ludzkim grały zazwyczaj większą rolę wartości niepieniężne; zwłaszcza
kultura i wolne zawody powinny się były znajdować w zasięgu oddziaływania
wartości humanistycznych i zawodowych, a nie być konstruowane na wzór
przedsiębiorstw handlowych. Aby pojąć, jak współczesny światowy system
kapitalistyczny różni się od poprzednich, musimy rozpoznać wzrastającą rolę
pieniądza jako wartości wewnętrznej. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że pieniądz
włada ludzkim życiem w stopniu znacznie większym niż kiedykolwiek dotąd.
Kredyt jako źródło niestabilności
Pieniądz jest ściśle związany z kredytem, jednak rolę, jaką odgrywa ten ostatni,
zrozumiano w znacznie mniejszym stopniu niż rolę pieniądza. Nie ma w tym nic
dziwnego, ponieważ kredyt należy do zjawisk zwrotnych. Kredyt jest udzielany w
zamian za zabezpieczenie lub inne świadectwo wypłacalności, a wartość
zabezpieczenia, podobnie jak mierniki zdolności kredytowej, ma charakter
zwrotny, ponieważ o wypłacalności kredytobiorcy decyduje
155
w
ocena kredytodawcy. Na wartość zabezpieczenia wp}y\ya l dostępność kredytu. Jest
to prawdą zwłaszcza w wypady nieruchomości - typowej formy zabezpieczenia
kredytowego Banki zazwyczaj chętnie udzielają pożyczek w zamian za nieruchomości
bez prawa regresu dla pożyczkobiorcy, a gfó. wną zmienną w wartości
nieruchomości jest kwota, jaką banki są gotowe w zamian za nie pożyczyć.
Jakkolwiek wydawałoby się to dziwne, ten zwrotny związek nie jest rozpoznany
teoretycznie, a w praktyce często się o nim zapomina. Konstrukcję tę, o czym
powszechnie wiadomo charakteryzuje sekwencja hossy-bessy i po każdym krachu
dyrektorzy banków stają się bardzo ostrożni, uchwalając, że już nigdy ponownie
aż tak się nie odkryją. Kiedy jednak znów odzyskują płynność i odczuwają
rozpaczliwą potrzebę zaprzęgnięcia pieniądza do pracy - cały cykl zaczyna się od
początku. Podobny schemat można zaobserwować w udzielaniu pożyczek
międzynarodowych. Wypłacalność kredytobiorców państwowych mierzy się pewnymi
wskaźnikami - np. zadłużenia wobec PKB lub obsługi długu wobec eksportu. Są to
mierniki zwrotne, ponieważ pomyślność kraju pożyczającego jest uzależniona od
jego zdolności do pożyczania, jednak to zwrotne powiązanie jest często
ignorowane. Tak się właśnie stało podczas wielkiego międzynarodowego boomu
kredytowego lat siedemdziesiątych. Po kryzysie roku 1982 można by sądzić, że
udzielanie nadmiernie wysokich pożyczek już się nigdy więcej nie powtórzy; a
jednak doszło do tego ponownie w Meksyku w roku 1994 i, jak się o tym '
przekonamy, raz jeszcze w roku 1997 w kryzysie azjatyckim. Większość teoretyków
gospodarczych nie uznaje zajwiska zwrotności. Dążą oni do ustalenia warunków
równowagi, a zwrotność jest źródłem jej zakłócania. Dużą świadomość istnienia
zwrotności wykazywał John Maynard Keynes - który rynki finansowe określił jako
konkurs piękności, kiedy to jedni ludzie muszą zgadywać, co inni ludzie
przewidują, że jeszcze inni się domyślają - ale nawet on ' przedstawił swą
teorię w kategoriach równowagi, aby została przyjęta w kręgach akademickich.
|
156 \
Ulubionym sposobem unikania zawartej immanentnie kredycie zwrotności jest
koncentrowanie się na ilości •eniąd/a. Ilość pieniądza może zostać tak
określona, że ego objętość staje się przybliżonym odbiciem warunków kredytowych
- w ten sposób zjawisko zwrotności, związane 2 kurczeniem się kredytu czy z jego
ekspansją, można pominąć. Jednak stabilna ilość pieniądza nie oznacza stabilnej
gospodarki, co wykazuje doświadczenie z systemem waluty złotej. Nadwyżki można
skorygować, ale jakim kosztem? Wiek dziewiętnasty znaczył się okresami
wyniszczającej paniki, po których następowały kryzysy gospodarcze. Obecnie
jesteśmy świadkami odradzania się tego procesu. Keynes potępił monetaryzm w
Strona 59
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
latach trzydziestych, jednak po śmierci popadł w niełaskę, ponieważ jego
zalecenia związane z deflacją doprowadziły do pojawienia się tendencji
inflacyjnych. (Gdyby Keynes żył, prawdopodobnie zmieniłby swoje zalecenia).
Zamiast tego pierwszoplanowym celem stało się ustalenie i ochrona pieniężnej
stabilności. Doprowadziło to do wynalezienia nowej teorii pieniądza przez
Miltona Friedmana. Jego teoria jest wadliwa, ponieważ nie bierze pod uwagę
elementu zwrotności tkwiącego w procesach kurczenia się i ekspansji kredytu. W
praktyce monetaryzm funkcjonował zupełnie dobrze, jednak przeważnie z
lekceważeniem teorii. Banki centralne nie polegają wyłącznie na wskaźnikach
pieniężnych, lecz biorą również pod uwagę wiele innych czynników - nie
wyłączając pozara-cjonalnej obfitości rynków - w podejmowaniu decyzji związanych
z utrzymywaniem stabilności pieniądza. Centralny bank niemiecki robi dosłownie
wszystko dla podtrzymania złudzenia, że swoje działania podporządkowuje
wskaźnikom monetarnym. Inaczej ma się rzecz z Bankiem Rezerwy Federalnej - jest
on bardziej agnostyczny i otwarcie przyznaje, że prowadzenie polityki monetarnej
jest kwestią indywidualnej oceny. W ten sposób praktyka została pogodzona z
teorią, która nie uznaje istnienia zjawiska zwrotności. Jednak w obecnym
światowym kryzysie finansowym ani praktyka, ani teoria nie okazały się słuszne.
157
Kredyt odgrywa poważną rolę we wzroście gospodarczy^ Możliwość zaciągnięcia
pożyczki wydatnie podnosi docho dowość inwestycji. Przewidywana stopa zysku jest
zazwyc^a' wyższa niż pozbawiona ryzyka stopa procentowa - w prze. ciwnym wypadku
dokonywanie inwestycji nie byłoby działa, niem pierwszoplanowym - dlatego też
istnieje duża marża zysku z zaciągania pożyczek. Im bardziej w inwestycji można
zastosować zasadę dźwigni, tym bardziej staje się ona atrakcyjna, pod warunkiem,
że koszt pieniądza pozo-stanie ten sam. Koszt i zdolność pozyskania kredytu
stają się w ten sposób ważnymi elementami wpływu na poziom gospodarczej
aktywności; w rzeczy samej są one prawdopodobnie najistotniejszymi czynnikami
określającymi asymetryczny kształt cyklu hossy-bessy. Biorą w tym być może
udział również inne elementy, ale to właśnie kurczenie się kredytów sprawia, że
krach ma charakter o wiele gwałtowniejszy niż poprzedzający go boom. Kiedy
dochodzi do przymusowej likwidacji kredytów, sprzedaż zabezpieczeń wpływa na
obniżenie ich wartości, wywołując samowzmac-niający się proces, który jest
znacznie bardziej ograniczony w czasie niż ekspansywna faza cyklu
koniunkturalnego. Pozostaje to prawdą niezależnie od tego, czy kredyt został
udzielony przez banki, czy przez rynki finansowe, oraz czy zabezpieczeniem
pożyczek były papiery wartościowe, czy środki trwałe.
Kredyt międzynarodowy jest szczególnie niestabilny, ponieważ nawet w
przybliżeniu nie podlega tak trafnym regulacjom jak kredyt krajowy w państwach
gospodarczo rozwiniętych. Od zarania kapitalizmu występowały okresowe kryzysy
finansowe, nierzadko pociągając za sobą niszczycielskie skutki. Dla zapobieżenia
ich nawrotom zarówno banki, jak rynki finansowe były poddawane regulacjom,
jednak te ostatnie odnosiły się zazwyczaj do kryzysu ostatniego, a nie
następnego, tak że każda nowa zapaść prowadziła do kolejnego postępu w
regulacjach. W taki właśnie sposób bankowość centralna, nadzór bankowy i rynki
finansowe osiągnęły swoją dzisiejszą wyrafinowaną postać.
158
Nie był to rozwój liniowy. Krach roku 1929 i późniejsze
kructwo amerykańskiego systemu bankowego doprowa-
j -{y do powstania w USA niezwykle restrykcyjnej sytuacji
dziedzinie przepisów regulacyjnych, zarówno w odniesie-
. jo rynku akcji, jak do banków. Po zakończeniu II wojny -wiatowej zaczął się
proces odwilży, początkowo powolny,
następnie stopniowo narastający. Ustawa Glassa-Steegala, ^ypj-owadzająca
oddzielenie banków od innych instytucji finansowych, nie została jeszcze
uchylona, jednak przepisy Dotyczące zarówno banków, jak rynków finansowych,
zostały w dużym stopniu zliberalizowane.
Zmiana regulacji i globalizacja rynków finansowych idą ze sobą w parze zgodnie z
regułami zwrotności. Większość regulacji miała zasięg krajowy, tak że
globalizacja rynków finansowych oznaczała mniej zmian w przepisach i na odwrót.
Jednak nie była to ślepa uliczka. Nawet jeśli przepisy krajowe zostały
złagodzone, to wprowadzone zostały pewne regulacje międzynarodowe. Dwie
instytucje z Bretton Woods, MFW i Bank Światowy, przystosowały się do zmiennych
okoliczności i zaczęły być bardziej aktywne jako światowi strażnicy. Władze
walutowe czołowych krajów przemysłowych ustaliły kanały współpracy, a
jednocześnie wprowadzono pewne autentycznie międzynarodowe uregulowania.
Najważniejsze są na razie wymagania kapitałowe wobec banków komercyjnych,
ustalone pod egidą Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS - Bank for
Strona 60
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
International Settlements) w Bazylei, w roku 1988.
W istocie bez interwencji władz walutowych międzynarodowy system finansowy
załamałby się co najmniej czterokrotnie - w latach 1982, 1987, 1994 i 1997.
Niemniej jednak międzynarodowy nadzór wciąż jest niewystarczający w porównaniu
ze stanem regulacji prawnych charakterystycznym dla krajów wysoko rozwiniętych.
Co więcej, kraje centrum mogą łatwiej stawić czoło dotykającemu je bezpośrednio
kryzysowi niż jego ofiary z peryferii. Warto zauważyć, że krach amerykańskiego
rynku akcji w roku 1987, który miał czysto krajowe źródło, doprowadził do zmian
w przepisach, mianowicie wprowadzenia tak
159
zwanych bezpieczników; zakłócenia na międzynarodowy rynkach finansowych nie
wywołały podobnej reakcji. Ą kolwiek wprowadzenie w 1988 roku unormowań BIS-u
bvt spóźnioną odpowiedzią na kryzys roku 1982, nie zmienia faktu, że regulacje
międzynarodowe nie dotrzymują krok globalizacji rynków finansowych.
Tę ułomność międzynarodowych uregulowań możn przypisać częściowo niezrozumieniu
zwrotnej natury kredy tów, a częściowo rozpowszechnionym, przeciwnym regulac.
jom nastrojom; głównie jednak - brakowi odpowiednich instytucji
międzynarodowych. Krajowe systemy finansowe znajdują się pod opieką banków
centralnych i innych władz finansowych. Ogólnie biorąc, te ostatnie dobrze
wywiązują się ze swych zadań; w ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci nie
odnotowano przypadków kryzysów w systemach finansowych większych krajów
przemysłowych. Kto wszakże sprawuje piecze nad międzynarodowym systemem
finansowym? Międzynarodowe instytucje finansowe i krajowe władze walutowe
nawiązują współpracę w okresach kryzysowych, nie istnieje wszakże żaden bank
centralny czy jakiekolwiek władze regulacyjne w porównaniu z tymi, jakie
funkcjonują na płaszczyźnie krajowej. Niełatwo też jest powiedzieć, w jaki
sposób można by takie instytucje wprowadzić: zarówno pieniądz, jak kredyt wiążą
się blisko z kwestiami suwerenności państwowej oraz narodowym interesem; stąd
też państwa nie są skłonne rezygnować ze swej niezawisłości.
Asymetria, niestabilność i s p o i s t o ś ć
Z samej definicji centrum jest dostarczycielem kapitału, a peryferie -jego
odbiorcą. Gwałtowna zmiana w gotowości centrum do przekazywania kapitału może
być powodem ogromnych zakłóceń w krajach przyjmujących. Rodzaj
160
T
kłócenia zależy od sposobu, w jaki kapitał był dostarczany.
Za/li następowało to poprzez instrument wierzytelności czy
dyty bankowe, skutkiem będą bankructwa i kryzys
h nkowy; jeśli w grę wchodziły akcje, przyspieszy to zała-
anie giełdowe; w wypadku zaś inwestycji bezpośrednich, które trudno będzie
szybko wycofać, zakłócenie przejawi je przerwaniem ich napływu. Zazwyczaj w tym
samym kierunku kapitał przepływa pod wszystkimi postaciami.
Co się dzieje, kiedy jakiś kraj zwleka ze spłatą długu? Odpowiedź spowija mgła
tajemnicy, ponieważ oficjalnej odmowy zapłaty zazwyczaj się unika. W powszechnym
odczuciu kraj taki dozna nienaprawialnych szkód, w rzeczywistości jednak wielu
państwom nie udaje się wywiązać ze swych zobowiązań, a mimo to znajdowane są
sposoby przyjścia im z pomocą. W ślad za międzynarodowym kryzysem kredytowym
roku 1982 utworzony został Klub Paryski do zajmowania się zadłużeniem urzędowym
i Klub Londyński, który wziął na siebie problem zadłużenia handlowego. Na
dodatek wyemitowano tak zwane obligacje Brady'ego dla obniżenia sumy kapitału,
od której nalicza się odsetki od zaległego długu. W wypadku krajów afrykańskich
niektóre długi zostały całkowicie umorzone, aby ułatwić tym państwom rozpoczęcie
wszystkiego od nowa. Ustępstwa czynione są wyłącznie w trybie negocjacji;
jednostronna odmowa wypełnienia zobowiązań nie będzie tolerowana (taki był
przynajmniej oficjalny pogląd do chwili, gdy Rosja odmówiła spłaty długu
krajowego w sierpniu 1998 roku), a pomoc pochodząca z międzynarodowych
instytucji jest uwarunkowana systematycznym rozliczaniem się z zobowiązań.
Aczkolwiek MFW nie powinien być stronniczy na korzyść banków, to jednak jego
podstawowa misja polega na ochronie międzynarodowego systemu bankowego. Co
więcej, nie posiada on wystarczających zasobów, aby działać jako ostatnia deska
kredytowego ratunku; musi zatem zabiegać o pomoc na rynkach finansowych. Banki
handlowe wiedzą, jak wykorzystywać swą strategiczną pozycję. W niewielu
przypadkach odmowy spłaty długu - na
161
przykład podczas rewolucji w Rosji i w Meksyku - kraje t trzymane były przez
wiele lat w finansowym getcie. Krajó uzależnionych od kredytu zagranicznego nie
jest łatwo ™ nich uwolnić.
Jest powszechną regułą, że podczas międzynarodowego kryzysu zadłużeniowego
Strona 61
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
istnieje tendencja, iż w znacznie lepszym położeniu znajdują się wierzyciele niż
dłużnicy Mogą oni być zmuszeni do prolongowania swych kredytów poprzez zamianę
starej pożyczki na nową, do przesuwania terminów płatności lub nawet do
przyznawania ulgowych stóp procentowych, ale nie cofną swych roszczeń. Często
mogą nawet skłonić kraje dłużnicze do przyjęcia na siebie zobowiązań banków
handlowych, które w przeciwnym razie zostałyby zlikwidowane (tak było w Chile w
1982 r. i w Meksyku w r. 1994 i tak się znów dzieje w ograniczonym stopniu w
Korei, Indonezji i Tajlandii w r. 1998). Kredytodawcy muszą oczywiście tworzyć
rezerwy, ostatecznie jednak udaje im się ściągnąć znaczną część
przeterminowanych długów. Aczkolwiek kraje dłużnicze mogą nie mieć zdolności
pełnej spłaty swego zadłużenia, to zostaną zobowiązane do jego uregulowania w
granicach swoich możliwości. Ciężar tego obowiązku przygniata je zazwyczaj przez
wiele następnych lat.
Stanowi to ostry kontrast z kryzysami zadłużeń krajowych w państwach
rozwiniętych, w których postępowanie upadłościowe idzie w kierunku ochrony
dłużników. (Amerykańskie banki straciły o wiele więcej pieniędzy podczas kryzysu
oszczędnościowo-kredytowego w latach 1985-1989 niż w okresie międzynarodowego
kryzysu zadłużeniowego w roku 1982). Względna nietykalność kredytodawców w
systemie międzynarodowym stwarza niebezpieczeństwo uprawiania moralnego hazardu:
ryzyko nie jest na tyle wysokie, aby mogło zniechęcić do kontynuowania
niepewnych praktyk kredytowych. Asymetria ta jest poważnym źródłem
niestabilności. Każdy kryzys finansowy jest poprzedzony niepowstrzymaną
ekspansją kredytową. Trudno oczekiwać, aby przy istnieniu powszechnie dostępnych
kredytów dłużnicy
162
trafili zdobyć się na powściągliwość. Jeśli pożyczającym
f t sektor państwowy, to być może dług będzie musiał
J6 jacać przyszły rząd - powiększanie zadłużenia jest cudow-
klapą bezpieczeństwa dla słabych reżimów. Na przykład
k zwany reformatorski reżim komunistyczny na Węgrzech
siłował kupować sobie posłuch społeczny za pożyczone nieniądze aż do kryzysu,
który w roku 1982 położył temu kres. Jednak nie tylko sektorowi państwowemu
brakuje w tym względzie powściągliwości i jeśli długi są zaciągane przez sektor
prywatny, władze finansowe mogą być tego nieświadome aż do chwili, kiedy jest
już za późno. Tak wtaśnie było w kilku krajach podczas kryzysu azjatyckiego w
roku 1997.
Jednak asymetria ta może być również źródłem spoistości. Na zadłużone kraje
wywierane są najprzeróżniejsze naciski finansowe i polityczne, co niezwykle
utrudnia wydostanie się z tego systemu. Ciśnienie to utrzymuje układ w całości,
nawet jeśli dla niektórych wchodzących w jego skład krajów jest to bolesne. Na
przykład pierwsze demokratyczne wybory na Węgrzech w roku 1990 stwarzały
znakomitą okazję, aby jednoznacznie oddzielić dawne zadłużenie od zobowiązań
podejmowanych przez nowe demokratyczne władze. Podjąłem próbę przygotowania
takiego wariantu, ale przyszły premier, Joseph Antall, wycofał się z tego,
ponieważ miał zbyt duże zobowiązania wobec Niemiec, największego źródła kredytów
dla Węgier. Przykłady można by mnożyć. W pamięci utkwił mi przypadek Chile z
roku 1982. Pod wpływem ekonomistów szkoły chicagowskiej sprywatyzowano tam
system bankowy, a ludzie, którzy nabyli banki, zapłacili za nie pieniędzmi
pożyczonymi z tychże banków. W roku 1982, kiedy banki nie zdołały zadośćuczynić
swym międzynarodowym zobowiązaniom, odpowiedzialność przejęło na siebie państwo,
ponieważ reżim Pinocheta, choć pozbawiony podstaw prawnych w kraju, pilnie
zabiegał o podtrzymanie zaufania dla siebie za granicą.
Należy jeszcze zwrócić uwagę na inny rodzaj asymetrii. Emitowanie pieniędzy jest
przywilejem władz rządowych
163
i kraje, których waluta jest uznawana na miedzynarodo\vv L rynkach finansowych,
są w znacznie lepszej sytuacji od ty t, państw, które nie mogą bez problemów
zaciągać pozycji, we własnym pieniądzu. Jest to jedna z zasadniczych prze\v»
wynikających ze znajdowania się w centrum - w przeciwien. stwie do okupowania
peryferii. Korzyści z odsetek uzys kanych dzięki emisji banknotów zamiast weksli
skarbowy^ znaczą stosunkowo niewiele w porównaniu z dobrodziejst-wem sprawowania
pieczy nad własną polityką pieniężna Kraje na peryferiach muszą czerpać
wskazówki z centrum a przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych. Ponieważ na
politykę pieniężną centrum wpływają uwarunkowania krajowe, kraje z obrzeży w
niewielkim tylko stopniu mogą decydować o własnym losie. W pewnym sensie proces
ten przypomina kwestię, która stała się zarzewiem amerykańskiej rewolucji -
pobieranie podatków bez władzy przedstawicielskiej.
Ciągłe wzajemne fluktuacje kursów wymiennych trzech lub czterech głównych walut
Strona 62
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
mogą być źródłem dalszych komplikacji. Zmiany stóp procentowych i kursów
walutowych uderzają w kraje zależne niczym szok egzogeniczny, pozaustrojowy -
aczkolwiek w rzeczywistości dla międzynarodowego systemu finansowego mają one
charakter wewnętrzny, endogeniczny. Międzynarodowy kryzys zadłużeniowy roku 1982
został przyspieszony drastyczną podwyżką stopy procentowej w Stanach
Zjednoczonych, a kryzys azjatycki w 1997 uruchomiła podwyżka kursu
amerykańskiego dolara. Wewnątrzeuropejski kryzys walutowy w roku 1992
spowodowany był podobną asymetrią istniejącą między Niemcami a resztą
kontynentu.
Obie te asymetrie są głównymi, choć bynajmniej nie jedynymi źródłami
niestabilności międzynarodowego systemu finansowego. Historycznie rzecz biorąc,
inwestycje ponad granicami bywały zazwyczaj szczególnie niepewne, ponieważ
pojawiały się na ogół w zaawansowanej fazie rynku zwyżkującego, kiedy akcje
krajowe były już przeszacowane i nadmiernie wyeksploatowane, a inwestorzy
164
wali się coraz zuchwalsi. To nagle zainteresowanie zagranicznym
powodowało na nim astronomiczny
rost cen, tylko po to, by równie szybko zaczęły one
adać z chwilą, gdy zwyżkujący rynek krajowy osiągał swój k es a inwestorzy
nabierali zapału do wynoszenia się ze wyrni pieniędzmi. Był to pierwszy obszar
mojej specjalizacji . przeżyłein kilka takich epizodów. Od tego czasu warunki
zrnieniry się. Inwestowanie międzynarodowe nie jest już działalnością
przypadkową, ale stało się środkiem utrzymania dla światowych rynków
finansowych. Aczkolwiek szczególny rytm zagranicznego inwestowania, do którego
przywykłem w pierwszym okresie mojej kariery, być może wyszedł już z mody, ale
byłoby niedorzecznością uważać, że rynki akcji nie są już podatne na dynamiczną
nierównowagę.
W czasach niepewności kapitał wykazuje skłonność do powrotu do miejsca swego
pochodzenia. Jest to jeden z powodów, dla których zakłócenia w światowym
systemie kapitalistycznym wywierają nieproporcjonalnie większy skutek na
peryferie niż na centrum. Jak powiada przysłowie, „kiedy Wall Street łapie
przeziębienie, reszta świata zapada na zapalenie płuc". W wypadku kryzysu
azjatyckiego kłopoty zaczęły się na peryferiach, kiedy już jednak Wall Street
zaczęła pociągać nosem, zapanował nieprzeparty pęd do wycofywania funduszy z
peryferii.
Niezależnie od swej asymetrii i niestabilności - albo raczej właśnie dzięki nim
- światowy system kapitalistyczny wykazuje znaczną spoistość. Znajdowanie się na
peryferiach pociąga za sobą pewne niedogodności, ale jest lepsze niż opuszczenie
tego systemu. Dla gospodarczego rozwoju krajów ubogich przyciąganie zewnętrznego
kapitału jest sprawą zasadniczą. Patrząc na ten problem z perspektywy czasu,
trudno nie dostrzegać materialnych osiągnięć światowego systemu
kapitalistycznego. Choć układ kart jest korzystny dla kapitału, to krajom
mającym możliwości jego przyciągania również nie wiedzie się najgorzej. Azja
tkwi obecnie w samym środku ostrego kryzysu, jednak owa zapaść nastąpiła po
okresie dynamicznego wzrostu. Ameryka
165
Łacińska, po straconej dekadzie lat osiemdziesiątych i zysie meksykańskim w roku
1994, cieszyła się intensywny napływem kapitału akcyjnego, zwłaszcza w sektorach
bani kowym i finansowym, co ostatecznie zaczęło się przekłada'1 na rzeczywisty
wzrost gospodarczy. Nawet w Afryce vn, stąpiły oznaki pewnego ożywienia. Tak
więc oprócz spoist0. ści system ten wykazuje znaczną elastyczność, równoważona
niekorzystnie przez asymetrię i niestabilność.
Przyszłość światowego systemu kapitalistycznego
Cóż można powiedzieć na temat przyszłości światowego systemu kapitalistycznego?
Pewne wskazówki możemy znaleźć w przeszłości. Pod niektórymi względami
dziewiętnastowieczna wersja światowego systemu kapitalistycznego była trwalsza
od dzisiejszej. Jego jedyną walutą było złoto; dziś istnieją trzy główne waluty,
ścierające się ze sobą niczym płyty kontynentów. Istniały mocarstwa kolonialne,
z brytyjskim na czele, które czerpały wystarczająco dużo korzyści płynących ze
znajdowania się w centrum światowego systemu kapitalistycznego, aby
usprawiedliwiać wysyłanie kanonierek w odległe rejony dla utrzymywania pokoju
albo inkasowania długów; dziś Stany Zjednoczone nie chcą już odgrywać roli
żandarma świata. Co najważniejsze, ludzie trwali wówczas znacznie pewniej przy
fundamentalnych wartościach, niż się to dzieje dziś. Rzeczywistość wciąż jeszcze
uważano za sferę zewnętrzną, a myślenie - za instrument zdobywania wiedzy.
Właściwie czy błędnie, trafnie czy w sposób chybiony - ale rozważano obiektywne
kryteria, na których ludzie mogliby się opierać. Nauka proponowała
deterministyczne wyjaśnienia i prognozy. Istniały konflikty między zwolennikami
Strona 63
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
religii i nauki, ale i jedni, i drudzy sprowadzali spór do jednej kwestii:
wskazywali ludzkości niezawodną drogę.
166
„ zem zaś tworzyli kulturę, która mimo wewnętrznych
rzeczności opanowała świat.
Ten rodzaj globalnego systemu kapitalistycznego zakon-
j się wraz z wybuchem I wojny światowej. Wcześniej °rzechodzit liczne finansowe
kryzysy, niektóre bardzo poważne, powodujące w gospodarce kilkuletnie zakłócenia
• spadki aktywności. Jednak nie były to kryzysy finansowe, które niszczyły
system, lecz wynik wydarzeń politycznych i militarnych.
W latach dwudziestych mieliśmy inne wcielenie międzynarodowego kapitalizmu, choć
o zasięgu nie w pełni światowym. Jego koniec nastąpił wskutek krachu roku 1929 j
późniejszej kryzysu gospodarczego. Wątpię, aby taki szczególny epizod
historyczny miał się wydarzyć raz jeszcze. Dopuszczenie do upadku amerykańskiego
systemu bankowego było błędem taktycznym, którego nie możemy powtórzyć. Niemniej
jednak uważam, że przed nami rysuje się destabilizacja.
Hossa-bessa
Niechętnie stosuję model hossy-bessy do badań światowego systemu
kapitalistycznego, ponieważ uważam, że system ten jest zbyt otwarty i niepełny,
aby ów schemat do niego należycie pasował. Jednak niemal wbrew własnemu
rozsądkowi - nie chcę bowiem sprawiać wrażenia, że wszystko powinno się
tłumaczyć zjawiskiem hossy-bessy - mogę określić elementy schematu hossy-bessy;
są to: trend podstawowy, a więc konkurencja o kapitał, oraz dominujący błąd
subiektywny, czyli nadmierna wiara w mechanizm rynkowy. W okresie hossy zarówno
błąd, jak trend wzajemnie się wzmacniają. Gdy przychodzi bessa, oba elementy
rozpadają się. Co doprowadzi do bessy? Uważam, że odpowiedzi nie należy szukać w
napięciu, jakie się wytwarza między światowym zasięgiem rynków finansowych
167
a krajowym zasięgiem sfery politycznej. Światowy kapitalistyczny opisałem już
wcześniej jako gigantyczn mechanizm, który wsysa kapitał do centrum i następnj
wypycha go na peryferie. Dopóki światowe rynki finansowe wykazują tendencje
ekspansywne, wentyle pozostają otwarte jeśli jednak kierunek przepływu funduszy
się odwraca' wentyle stawiają opór, doprowadzając do załamania się systemu.
Fundamentalizm rynkowy
Światowy system kapitalistyczny poparty jest ideologią zakorzenioną w teorii
konkurencji doskonałej. Głosi ona, że rynki dążą do osiągnięcia stanu równowagi,
a równowaga oznacza najkorzystniejsze rozmieszczenie środków. Jakiekolwiek
ograniczenia konkurencji obniżają skuteczność mechanizmu rynkowego; należy się
ich zatem wystrzegać. W poprzednich rozważaniach nazwałem to ideologią
lesefe-ryzmu, jednak „rynkowy fundamentalizm" wydaje się być lepszym terminem.
Określenie to jest trafniejsze, ponieważ i „fundamentalizm" zakłada pewien
rodzaj wiary, która może l być łatwo doprowadzona do skrajności. Jest to
wiara l w doskonałość, w absolut, wiara w to, że każdy probierni musi być
rozwiązany. Zakłada ona istnienie autorytetu l wyposażonego w wiedzę
doskonałą, nawet jeśli ta wiedza! nie jest łatwo dostępna dla zwykłych
śmiertelników. Auto-1 rytetem takim jest Bóg, a w czasach współczesnych jego l
akceptowanym substytutem stała się nauka. Marksizm rościł! sobie pretensje do
podstaw naukowych, to samo czynił fundamentalizm rynkowy. Naukowe podstawy obu
ideologii l ukształtowały się w dziewiętnastym wieku, a więc w epoce, l kiedy
nauka wciąż jeszcze obiecywała dostarczenie prawdy l ostatecznej. Od tamtych
czasów wiele się nauczyliśmy - i na l temat ograniczeń metody naukowej, i na
temat niedo-l skonałości mechanizmu rynkowego. Obie te ideologie zo-|
168
taty bez reszty zdyskredytowane. Na pierwszy ogień poszedł seferyzm> co ^°
konsekwencją Wielkiego Kryzysu oraz zkwitu ekonomii Keynesowskiej. Marksizm mimo
eks-esów stalinizmu wegetował nadal, choć obecnie, po upadku svsternu
radzieckiego, jest już niemal w zupełnym zaniku. \V moich czasach studenckich, w
początkach lat pięćdziesiątych, leseferyzm spotykał się z jeszcze większym
sprzeciwem niż interwencjonizm państwowy w dzisiejszej ekonomii. Idea jego
ewentualnego powrotu na scenę wydawała się niewyobrażalna. Sądzę, że odrodzenie
się fundamentalizmu rynkowego można tłumaczyć jedynie wiarą w jakieś właściwości
magiczne („niewidzialna ręka"), co jest nawet ważniejsze niż postawy naukowe.
Nie na próżno prezydent Reagan mówił o „magii rynku".
Główną cechą fundamentalistycznych przekonań jest to, że opierają się one na
dokonywaniu wyboru opinii według zasady albo-albo. Jeśli jakaś propozycja jest
zła, do miana właściwej rości sobie pretensje jej przeciwieństwo. Ta logiczna
niespójność stanowi sedno fundamentalizmu rynkowego. Ingerencja państwa w
gospodarkę zawsze przynosiła jakieś ujemne skutki. Odnosi się to nie tylko do
Strona 64
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
planowania centralnego, ale również do państwa opiekuńczego i do Keynesowskiego
sterowania popytem. Poczyniwszy to banalne spostrzeżenie, funda-mentaliści
rynkowi przeskakują do całkowicie wyzutego z logiki wniosku: jeśli
interwencjonizm państwowy jest wadliwy, to doskonały powinien być wolny rynek. A
zatem państwu należy zakazać wtrącania się do gospodarki. Nielogiczność tego
argumentu jest chyba oczywista.
Trzeba uczciwie przyznać, że argumenty za istnieniem nie kontrolowanych rynków
rzadko są formułowane w tak obcesowy sposób. Wręcz przeciwnie - tacy ludzie jak
Milton Friedman przedstawiają obszerne zestawienia statystyczne, a teoretycy
racjonalnych oczekiwań wprzęgają do swych rozważań arkana matematyki. Słyszałem,
że niektórzy z nich do swych modeli włączyli asymetryczne i niedoskonałe
informacje, choć ich nieustającym celem w tej drodze przez
169
mękę pozostawało ustalenie warunków doskonałości, czvr - równowagi. Przypomina
mi to dyskusję prowadzoną prze średniowiecznych teologów na temat ilości
aniołów, które mogą tańczyć na ostrzu szpilki.
Fundamentalizm rynkowy odgrywa istotną rolę w świato-wym systemie
kapitalistycznym. Dostarcza on ideologii która nie tylko jest bodźcem dla wielu
najwybitniejszych uczestników rynku, ale także napędza politykę. Obecność tej
ideologii uprawnia nas do mówienia o istnieniu reżimu kapitalistycznego.
Dominacja fundamentalizmu rynkowego rozpoczęła się około roku 1980, kiedy to
mniej więcej równocześnie do władzy doszli Ronald Reagan i Margaret Thatcher.
Trend podstawowy - międzynarodowa konkurencja o kapitał - narodził się
wcześniej, wraz z dwoma kryzysami naftowymi w latach siedemdziesiątych i
ustaleniem się rynku off-shore market w walutach europejskich. Od tego czasu
błąd subiektywny i trend podstawowy wzajemnie się wzmacniały. Jest to bogaty
proces o wielu trudnych do wyodrębnienia aspektach.
Triumf kapitalizmu
Rośnie liczba i rozmiary spółek będących obiektem publicznych transakcji, a
zyski budzą coraz większy niepokój udziałowców. Zarządcy są zatroskani o rynek
dla swych akcji w tym samym stopniu co o rynek dla swych produktów. Jeśli stają
przed wyborem - to sygnały z rynków finansowych są dla nich ważniejsze niż
wieści z rynków towarowych: menedżerowie z ochotą pozbędą się filii czy
sprzedadzą całą firmę, jeśli to podniesie wartość udziałowca; raczej
maksymalizują zysk niż udział w rynku. Zarządcy muszą albo przejmować, albo być
przejmowani na coraz bardziej integrującym się światowym rynku; w każdym wypadku
potrzebna jest im wysoka cena ich akcji. Ich osobiste dochody są również coraz
silniej zwią-
170
ne z ceną ich akcji. Zmiana ta jest szczególnie wyraźna
sektorze bankowym, który podlega szybkiej konsolidacji. Akcje bankowe są
sprzedawane za cenę kilkakrotnie przewyższającą wartość księgową, jednak
zarządcy, pomni swych opcji giełdowych, nie przerywają ponownego zakupu akcji,
zmniejszając liczbę udziałów przewyższających i zwiększających wartość rynkową
akcji.
Działalność związana z fuzjami i przejęciami osiąga niespotykany dotąd poziom,
kiedy przemysły łączą się na płaszczyźnie światowej. Ponadpaństwowe transakcje
stały się codziennością. Ustanowienie wspólnej waluty w Europie było potężnym
bodźcem dla obejmującej ten kontynent konsolidacji. To przegrupowanie firm
przebiega szybciej, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić. Zaczynają się
zarysowywać światowe monopole i oligopole. Na świecie pozostały już tylko cztery
większe firmy rewizyjne; podobna, choć nie aż tak silna koncentracja dokonuje
się w zakresie innych funkcji finansowych. Microsoft i Intel są już o krok od
monopoli w skali światowej.
W tym samym czasie rośnie liczba akcjonariuszy, a względna ważność posiadania
akcji w dorobku gospodarstwa domowego wzrasta w przyspieszonym tempie. Wszystko
to dzieje się na tle nieprzerwanej i szybkiej zwyżki kursów akcji. Do sierpnia
1998 roku ostatnie większe załamanie rynku zwyżkującego, który wystartował w
początkach lat osiemdziesiątych, nastąpiło w roku 1987, a indeks S&P (Standard
and Poor) wzrósł od tamtego czasu o ponad 350%. W Niemczech od września 1992 r.
rynek rozrósł się o 297%. Wzrost aktywności gospodarczej był spokojniejszy, ale
nieprzerwany. Skupianie się na dochodowości doprowadziło do zmniejszania
zatrudnienia i wzrostu produkcji na jednego zatrudnionego, podczas gdy szybki
rozwój technologii przyczyniał się do zwiększenia wydajności. Proces
globalizacji i wykorzystywanie źródeł tańszej siły roboczej obniżały koszty
produkcji, a stopa procentowa od początku lat osiemdziesiątych wykazywała
tendencję spadkową, przyczyniając się do wzrostu kursów akcji.
171
Strona 65
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Upowszechnienie się posiadania akcji za pośrednictwem funduszy wzajemnych
stworzyło dwa potencjalne źródj niestabilności, zwłaszcza w Stanach
Zjednoczonych. Pier\\, szym z nich jest tak zwany „efekt dobrobytu". 38%
majątkó^ gospodarstw domowych i 56% funduszy emerytalnym inwestowanych jest w
akcje. Udziałowcy mają wysokie zysk; rachunkowe, czują się bogaci, a ich
skłonność do oszczędza-nią zostaje zredukowana do wielkości śladowej, co jest
uwidocznione na rysunku 2. Wykres pokazuje, że osobiste oszczędności gospodarstw
domowych jako procent dochodów po opodatkowaniu spadły obecnie do wielkości 0,1
z 13% w roku 1975. Gdyby nieprzerwany spadek notowany był na rynku akcji,
uczucia akcjonariuszy uległyby odwróceniu, przyczyniając się do recesji i
wzmacniając spadek aktywności rynkowej.
Innym źródłem potencjalnej niestabilności są fundusze wzajemne. Zarządcy
funduszy oceniani są według wyników swej działalności odnoszonych do wyników
innych dyrektorów, nie zaś na podstawie efektów bezwzględnych. Być
Rysunek 2
Procentowy udział stopy oszczędności osobistych w dochodach netto
g; g;
Stan na styczeń każdego roku
może brzmi to tajemniczo, ale w praktyce oznacza, że dyrektorzy funduszy są
zmuszeni do zachowań zgodnych trendem podstawowym. Dopóki będą się trzymali
stada, dopóty włos im z głowy nie spadnie, nawet jeśli inwestorzy ponoszą
straty, jeśli tylko jednak spróbują pójść pod prąd, a ich względne wyniki choćby
chwilowo na tym ucierpią
- mogą stracić pracę. (To się właśnie przydarzyło Jeffowi Yinikowi, dyrektorowi
największego z funduszy Fidelity. Od tej pory pracował z wielkim powodzeniem na
własny rachunek, otrzymując za swoje wyniki wynagrodzenie oparte na efektach
bezwzględnych). Do jesieni 1998 roku fundusze wzajemne, przyzwyczajone do
stałego dopływu świeżej gotówki, doprowadziły do najniższego w swych dziejach
poziomu rezerw. Gdyby trend się odwrócił, fundusze byłyby zmuszone do
podwyższenia stanu gotówki, dokładając się do presji w kierunku tendencji
zniżkowych.
Jakkolwiek jest to kłopotliwe, to główne źródła niestabilności znajdują się na
scenie międzynarodowej. Egzystencja światowego systemu kapitalistycznego
poddawana jest obecnie surowej próbie: kryzysowi azjatyckiemu i jego
następstwom. Testowanie jest trzecim etapem modelu hossy-bessy. Jak w każdym
cyklu tego rodzaju, nie można z wystarczającą dozą pewności przewidzieć, czy
próba jakiegoś trendu okaże się pomyślna, czy zostanie on gwałtownie odwrócony.
Bardziej korzystne jest sporządzenie możliwych scenariuszy
- i dla testu pomyślnego, i chybionego.
Jeśli światowy system kapitalistyczny przeżyje trwający właśnie okres próby, to
po jego zakończeniu nastąpi etap dalszego przyspieszenia, które zawiedzie
globalny kapitalizm w rejony dalekie od stanu równowagi, o ile nie dzieje się to
już teraz. Jedną z właściwości tej nowej, bardziej skrajnej postaci światowego
kapitalizmu będzie wykluczenie jednej pozornie słusznej, alternatywnej dla
wolnego rynku ideologii
- tak zwanego azjatyckiego czy też konfucjańskiego modelu. W wyniku bieżącego
kryzysu chińscy i koreańscy zamorscy kapitaliści, których majątki doznały
ostatnio poważnego uszczerbku, będą musieli zaniechać nadzoru rodzinnego.
173
Ci, którzy okażą taką gotowość, przetrwają, inni - przepacj na. Kryzys pogorszył
również sytuację zadłużonych po Us spółek we wszystkich azjatyckich krajach.
Firmy obciąż0ll długiem zagranicznym obserwowały pogorszenie się stosunK
kapitału obcego do kapitału własnego; te zaś z diugietn krajowym zostały
dotknięte przez połączenie wzrostu stón procentowych ze spadkiem dochodów.
Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest dokonanie konwersji długu na kapitał własny
albo dodatkowe podwyższenie tego ostatniego. Tego nie może dokonać rodzina;
zazwyczaj nie robi się tego nawet w skali krajowej. Jedynym wyjściem będzie
sprzedanie firmy obcokrajowcom. W ostatecznym rezultacie nastąpi koniec modelu
azjatyckiego, a początek nowej epoki, kiedy kraje,
0 których mowa, połączą jeszcze ściślejsze więzy ze światowym systemem
kapitalistycznym. Banki międzynarodowe
1 ponadnarodowe korporacje staną na twardym gruncie. Motyw zysku weźmie górę
nad konfucjańską etyką, a narodowa duma i dominujący błąd subiektywizmu doznają
kolejnego wzmocnienia. Niektóre kraje, takie jak Malezja, mogą wypaść z gry,
jeśli będą trwać przy swojej ksenofobicznej, antyrynko-wej polityce, inne
wszakże państwa znajdą się na szczycie.
Jeśli więc światowy system kapitalistyczny wychodzi z obecnego kryzysu jako
zwycięzca, to można przewidywać, że światową gospodarkę w jeszcze większym niż
Strona 66
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
dziś stopniu opanują międzynarodowe należące do państwa korporacje. Ostra
konkurencja nie pozwoli im na poświęcanie zbyt wielkiej uwagi problemom
społecznym. Będą oczywiście składały słowne deklaracje w sprawach tak
niewątpliwie słusznych jak ochrona środowiska, zwłaszcza jeśli mają bezpośredni
kontakt z szerokim społeczeństwem, jednak nie zdobędą się na wysiłek utrzymania
zatrudnienia na nie zmienionym poziomie, gdyż byłoby to z uszczerbkiem dla ich
zysków.
Z drugiej strony jest zupełnie prawdopodobne, że światowy system kapitalistyczny
nie przetrwa tej próby. W krajach peryferyjnych proces spadku aktywności
gospodarczej wciąż jeszcze trwa i trudno go będzie zahamować bez poważnych
wyrzeczeń. Banki i firmy powinny być zreorganizowane;
174
•elu ludzi straci pracę. Napięcia polityczne osiągnęły wysoki W' ziorn lub wciąż
jeszcze rosną. Wywołane kryzysem finanso-urvrn polityczne przemiany już
doprowadziły do ustąpienia utorytarnych reżimów w kilku krajach. Korea miała
szczęś-•6 wybrać nowego prezydenta, Kim Dae Junga, który przez ale życie był
wybitnym krytykiem niezdrowych powiązań miedzy rządem i biznesem. Obecny premier
Tajlandii jest powszechnie podziwiany za swą uczciwość i otacza go gabinet
złożony z wykształconych na Zachodzie, nastawionych prorynkowo urzędników. W
Indonezji Suharto został wymieciony z urzędu pr/ez rewolucję. W Malezji Mahathir
znalazł się w stanie oblężenia. W Chinach reformatorzy gospodarki są w
ofensywie, jednak istnieje prawdziwe niebezpieczeństwo, że jeśli sytuacja
gospodarcza będzie się nadal pogarszać, reformatorzy stracą władzę. Często się
powtarza, że rewolucje pożerają własne dzieci. W całej Azji, nie wyłączając
Japonii, narasta już ksenofobiczna niechęć skierowana przeciw Amerykanom,
Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. Wybory w Indonezji wyłoniły
nacjonalistyczny islamski rząd, inspirowany ideami Mahathira.
O wszystkim zdecydują wydarzenia w centrum. Aż do niedawna kłopoty peryferii
były dla niego dobroczynne. Centrum unieszkodliwiło rodzące się naciski
inflacyjne, skłoniło władze monetarne, by nie podnosiły stopy procentowej,
rynkom akcji pozwoliło osiągnąć nowe pułapy. Jednak korzystne skutki kryzysu
azjatyckiego zaczynają się już wyczerpywać, ustępując miejsca niedobrym
konsekwencjom. Marże zysku dostają się pod rosnące naciski. Niektóre spółki
cierpią bezpośrednio wskutek zmniejszonego popytu lub brutalniejszej konkurencji
zagranicy; inne firmy, w sektorze usług, który nie odczuł tak silnie
międzynarodowej rywalizacji, odczuwają oddziaływanie rosnących kosztów
robocizny. Również cykl boomu na rynku akcji dobiegi już końca. Jeśli ów rynek
zniżkuje, to „efekt dobrobytu" może ten spadek przełożyć na załamanie
gospodarcze. To zaś z kolei zwiększy opór wobec importu, co w dalszej
konsekwencji wywoła oburzenie na peryferiach.
175
Od samego początku kryzysu azjatyckiego kapitał uciev z peryferii. Jeśli kraje z
obrzeży porzucają nadzieję przywrócenie jego przepływu, mogą się odwołać do sw*
suwerenności, by zapobiec temu odpływowi. Skutek odwrotny i system się załamie.
Stany Zjednoczone równie1 coraz bardziej patrzą na swoje własne podwórko.
Odrno\va Kongresu przekazania dodatkowych funduszy Międzynaro-dowemu Funduszowi
Walutowemu może mieć podobne znaczenie jak taryfy celne Smoota-Hawleya w czasie
Wiel-kiego Kryzysu.
Który z tych dwóch scenariuszy przeważy? Jestem gotów postawić na drugi z nich,
jednak jako uczestnik rynku musze być zawsze otwarty na wszystko. Nie waham się
wszakże stwierdzić, że światowy system kapitalistyczny sczeźnie wskutek własnej
niedoskonałości, jeśli nie tym razem, to przy następnej okazji - o ile nie
przyznamy, że jest on wadliwy i nie zaczniemy w porę usuwać tych defektów.
Już teraz dostrzegam zadatki ostatecznego kryzysu. Będzie on miał charakter
polityczny. Zaczną powstawać lokalne ruchy polityczne, dążące do wywłaszczenia
ponadnarodowych korporacji i przechwycenia „narodowego" majątku. Niektóre z nich
mogą się zakończyć powodzeniem, jak w wypadku powstania bokserów czy rewolucji
zapatystows-kiej. Ich sukces może następnie nadszarpnąć zaufanie do rynków
finansowych, uruchamiając samowzmacniający się proces na samym dole. Czy zdarzy
się to teraz, czy następnym razem, pozostaje sprawą otwartą.
Dopóki model hossy-bessy wytrzymuje próby, dopóty wyłania się z nich wzmocniony.
Im ostrzejsza jest próba, tym solidniejsze wzmocnienie. Po każdym szczęśliwie
zakończonym sprawdzianie następuje okres przyspieszenia; po każdym
przyspieszeniu przychodzi moment prawdy. Dokładne określenie, w jakim punkcie
znajdujemy się obecnie, możliwe będzie tylko z perspektywy czasu.
Rozdział 7
ŚWIATOWY KRYZYS FINANSOWY
Kryzys azjatycki
Strona 67
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Kryzys finansowy, który rozpoczął się w Tajlandii w roku 1997? jest szczególnie
deprymujący ze względu na zasięg i ostrość. Jak już wspomniałem o tym we
wstępie, w naszym Soros Fund Management dostrzegaliśmy nadciągające załamanie, w
czym nie byliśmy odosobnieni, jednak jego rozległość i rozłożenie zaskoczyły
wszystkich. Zaktywizowały się liczne i na pozór niezależne od siebie
dysproporcje, które wzajemnie oddziaływając, uruchomiły daleki od równowagi
proces, którego skutki były niewspółmierne w stosunku do elementów, które się
nań złożyły.
Rynki finansowe odgrywają rolę, która się zasadniczo różni od przypisywanej im
przez teorię ekonomiczną. Uważa się, że rynki finansowe kołyszące się niczym
wahadło - pod wpływem wstrząsów egzogenicznych (pozaustrojowych) - mają się
szeroko odchylać, choć ostatecznie wracają jakoby do stanu spoczynku w punkcie
równowagi, a punkt ten jest równie niezależny od chwilowych fluktuacji. Zamiast
tego - jak powiedziałem w Kongresie - rynki finansowe zachowują się bardziej jak
kula do kruszenia murów, bujająca się od kraju do kraju, powalając te słabsze.
Trudno się tu uchylić od stwierdzenia, że to sam międzynarodowy system finansowy
stanowi główną ingrediencję procesu rozmiękczania. Dzieje się tak wszędzie, choć
inne
177
elementy różnią się od siebie w zależności od kraju. Podofa wniosek trudno
pogodzić z szeroko rozpowszechniony poglądem, że rynki finansowe są biernym
odbiciem Wska' ników podstawowych. Jeśli moje stanowisko jest słuszne rola
rynków finansowych w świecie powinna zostać na no'\v gruntownie przemyślana. Aby
te tezę związaną z rynkam' finansowymi sprawdzić, dokonajmy przeglądu innych ele
mentów, jakie tu wchodzą w grę, i popatrzmy, co z tego wyjdzie.
Najbardziej bezpośrednią przyczyną kłopotów było błędne ustalenie parytetów
walut. Kraje Azji Południowowschodniej przestrzegały nieformalnego porozumienia,
które wiązało ich waluty z amerykańskim dolarem. Pozorna stabilność sztucznie
podtrzymywanego dolara zachęcała krajowe banki i firmy do zaciągania dolarowych
pożyczek i przeliczania ich na miejscowe waluty bez zabezpieczenia; następnie
banki pożyczały pieniądze na miejscowe programy lub inwestowały w nie same,
zwłaszcza gdy chodziło o nieruchomości. Zdawało się, że postępowanie takie nie
wiąże się z żadnym ryzykiem dopóty, dopóki praktykowane jest sztuczne
podtrzymywanie kursów. Jednakże układ ten znalazł się pod presją; częściowo ze
strony niedoszacowania waluty chińskiej w roku 1996, a częściowo - wzrostu
wartości amerykańskiego dolara w stosunku do jena. Bilans handlowy tych krajów
pogorszył się, choć początkowo deficyty handlowe kompensowane były przez ciągłe
solidne wpływy na rachunek kapitału. Niemniej jednak już na początku roku 1997
było dla nas - w Soros Fund Management - oczywiste, że rozbieżność między
rachunkiem rozliczeń a rachunkiem kapitału była coraz trudniejsza do utrzymania.
Sprzedaliśmy in blanco tajlandzkiego bahta i malezyjskiego ringgita na początku
1997 roku z terminem płatności od sześciu miesięcy do roku1. Następnie premier
Malezji, Mahathir, oskarżył mnie o wywołanie kryzysu. Był to zarzut całkowicie
1 Zawarliśmy kontrakty na przyszłą dostawę tajlandzkiego bahta i malezyjskiego
ringgita, których na bieżąco nie posiadaliśmy.
178
bezpodstawny. Nie byliśmy sprzedawcami waluty w trakcie rwania kryzysu czy też
na kilka miesięcy przed jego ^stąpieniem; przeciwnie - byliśmy nabywcami w
chwili, kiedy te waluty zaczęły zniżkować: kupowaliśmy ringgity, by zrealizować
zyski z naszej wcześniejszej spekulacji (i jak się to później okazało - o wiele
za wcześnie).
Jeśli w styczniu 1997 roku było dla nas jasne, że sytuacja ;est nie do
utrzymania, to podobne odczucia musieli mieć również inni. Jednak kryzys wybuchł
dopiero w lipcu 1997, Iciedy władze tajlandzkie zaprzestały podtrzymywania
kursów walutowych i upłynniły je. Kryzys przyszedł później, niż tego
oczekiwaliśmy, ponieważ miejscowe władze monetarne zbyt długo podtrzymywały
swoje waluty, a banki międzynarodowe wciąż rozszerzały ofertę kredytową, choć
powinny dostrzegać grożącą katastrofę. Opóźnienie to niewątpliwie przyczyniło
się do zaostrzenia kryzysu. Z Tajlandii szybko rozprzestrzenił się on na
Malezję, Indonezję Filipiny, Południową Koreę i inne kraje.
Istotny jest wszakże do rozważenia fakt, że niektóre wchłonięte przez azjatycki
kryzys kraje nie praktykowały nieformalnego podtrzymywania kursu dolara. To
prawda, że koreański won był przeszacowany, ale walut chińskiej i japońskiej to
nie dotyczyło. Przeciwnie - sukcesy konkurencyjne odnoszone przez Chiny oraz
poważny spadek wartości japońskiego jena w stosunku do dolara były czynnikami
przyspieszającymi kryzys. Cóż zatem wspólnego mają ze sobą te porażone
gospodarki? Niektórzy dowodzą, że problemem jest wspólna zależność od
zniekształconej lub niedojrzałej formy kapitalistycznego reżimu, teraz
Strona 68
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
opatrywanego pejoratywnym określeniem „kapitalizmu protekcjonalnego", choć
poprzednio wynoszono go pod niebiosa jako kapitalizm konfucjański albo model
azjatycki. W twierdzeniu tym tkwi ziarno prawdy, co pokrótce wyjaśniam w dalszym
ciągu. Jednak przypisywanie kryzysu azjatyckiej specyfice z pewnością nie daje
pełnego obrazu, ponieważ załamanie rozprzestrzeniło się na Amerykę Łacińską i
Europę Wschodnią, a obecnie zaczyna obejmować swym
179
wpływem rynki finansowe oraz gospodarki Europy 7 chodniej i Stanów
Zjednoczonych. Po krótkim zate omówieniu wydarzeń w Azji powrócę do głównego
y runku mojego uderzenia - że mianowicie powodem kryzys,, światowego są
patologie nieodłącznie związane z samym systemem finansowym.
Odejście modelu azjatyckiego
Gospodarki azjatyckie kryły w sobie wiele strukturalnych słabości. Większość
firm było własnością rodzinną i zgodnie z konfucjańską tradycją rodziny pragnęły
zachować kontrolę nad interesami. Jeśli emitowały akcje dla odbiorców
zewnętrznych, okazywały lekceważenie praw udziałowców „mniejszościowych".
Ponieważ nie były w stanie w pełni finansować swego wzrostu z dochodów, wolały
raczej polegać na kredytach, niż ryzykować utratę kontroli. Jednocześnie
urzędnicy państwowi posługiwali się kredytem bankowym jako narzędziem polityki
przemysłowej; oni również korzystali z kredytu jako źródła wynagradzania swej
rodziny i przyjaciół. Był to tylko jeden z przejawów istniejących niezdrowych
powiązań biznesu z kołami rządowymi. Skutkiem połączenia tych czynników były
niezwykle wysokie relacje kapitału obcego do kapitału własnego oraz
nieprzejrzysty i niesolidny sektor finansowy. Idea głosząca, że „kredyt bankowy"
utrzyma w ryzach udziałowców spółki, po prostu się nie sprawdziła1.
Na przykład gospodarka południowokoreańska była zdominowana przez znajdujące się
pod rodzinną kontrolą czebole (konglomeraty). Czebole były poddane silnemu
Wielu dowodziło, że pożyczka bankowa jest kluczowym mechanizmem do sprawowania
kontroli nad korporacjami w Azji. joseph E. Stiglitz, Credit Markets and the
Control of Capital, „Journal of Money, Credit and Banking", vol. 17, No. 2 (May
1985), Ohio State University Press: 150.
180
ja}aniu dźwigni kapitałowej. Przeciętny stosunek kapitału
bcego do kapitału własnego w trzydziestu największych °zebolach
(odpowiedzialnych za około 35% koreańskiej
redukcji przemysłowej) wynosił 388% w roku 1996, a w niektórych pojedynczych
czebolach dochodził do 600-700%. no końca marca 1998 roku przeciętna wielkość
wzrosła do 593%. Właściciele wykorzystali swą kontrolę do krzyżujące-
0 się wzajemnie zabezpieczania długów innych członków erupy> łamiąc w ten sposób
prawa udziałowców mniejszościowych. Co gorsza, spółki koreańskie działały przy
bardzo niskiej marży zysku: częstotliwość otrzymywania odsetek od kapitału w
trzydziestu największych czebolach wynosiła 1,3 rażą w roku 1996 i tylko 0,94
rażą w roku 1997. Oznacza to, że koszty odsetek nie były pokrywane przez
dochody. W ramach polityki przemysłowej koreańskie banki rozszerzyły łatwo
dostępny kredyt. Rząd postanowił zachęcić do działania niektóre gałęzie
przemysłu i czebole w obawie, że zostaną na lodzie, rzuciły się na to, co
doprowadziło do karkołomnej ekspansji bez oglądania się na zyski. Pod tym
względem Korea świadomie naśladowała Japonię z jej wczesnego okresu, co jednak
okazało się toporną imitacją bardziej subtelnego wzorca. Jak już o tym
wspomniałem we wstępie, Japonia korzystała z dobrodziejstwa demokratycznych
instytucji, podczas gdy Korea Południowa przez większą część swej powojennej
historii znajdowała się pod rządami wojskowej dyktatury. Zabrakło tam japońskiej
tradycji budowania zgody oraz charakterystycznych dla systemu demokratycznego
analiz kontrolnych i zestawień bilansowych.
W miarę narastania nie spłaconego zadłużenia banki koreańskie próbowały znaleźć
sposób na wydostanie się z opałów poprzez zaciąganie kolejnych pożyczek za
granicą i inwestowanie ich w wysoko rentowne i ryzykowne instrumenty w takich
krajach jak Indonezja, Rosja, Ukraina i Brazylia. Był to istotny czynnik
koreańskiego kryzysu.
Nie oznacza to, że postępowanie banków japońskich było ostatnio dużo
rozsądniejsze. Początki kłopotów Japonii
181
sięgają wstecz krachu na Wall Street w roku 1987. Japof, u-system system
finansowy był ściśle kontrolowany prz ' Ministerstwo Finansów (MF). Jego
urzędnicy stanów']-intelektualną elitę, porównywalną z francuskimi Inspecteur de
Finanse. Zrozumieli oni pojęcie zwrotności lepiej n[-jakakolwiek inna grupa, z
którą się zetknąłem, i opracował' imponującą ideę, która głosiła, że Japonia
mogłaby przelo żyć swą przemysłową potęgę na dominację finansowa -
Strona 69
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
poprzez dostarczenie światu płynności. Pamiętam, jak p0 krachu roku 1987 ideę tę
przedstawił mi jeden z przedstawicieli MF. Niestety, Japończycy nie wzięli pod
uwagę ważnego aspektu zwrotności, jakim są niezamierzone konsekwencje. Ich
decyzje pomogły światu przezwyciężyć skutki krachu, ale wskutek tego japońskie
instytucje finansowe poniosły wiele strat za granicą, a w kraju wytworzył się
finansowy „balon", który osiągnął apogeum w roku 1991. Z racji swej ścisłej
funkcji kontrolnej w stosunku do instytucji finansowych MF miało możliwość
przekłuć te balon bez powodowania krachu; czegoś podobnego dokonano po raz
pierwszy w historii. Sprawiło to jednak, że w bilansach instytucji
finansowych pozostało mnóstwo zleżałych, nie uplasowanych niepewnych
aktywów. Do wyciągnięcia banków z trudnej sytuacji pieniądze podatników mogą
zostać użyte dopiero wówczas, gdy taka potrzeba stanie się nieodparta; a nawet
wówczas japoński obyczaj wymagał, aby poleciały głowy urzędników Ministerstwa
Finansów, i tak się też ostatecznie stało. Nic więc dziwnego, że MF tak długo
opierało się temu pomysłowi. W chwili wybuchu azjatyckiego kryzysu Japonia była
zaangażowana w politykę zmniejszania deficytu budżetowego. Była to polityka
wysoce niewłaściwa i w równie niewłaściwym momencie rozpoczął się azjatycki
kryzys. Banki japońskie, silnie zaangażowane w Tajlandii, Indonezji i Korei,
rozpoczęły ograniczać swoje zestawienia bilansowe, powodując kredytowy krach w
samym środku nadmiernej płynności. Klienci, przerażeni azjatyckim kryzysem i
niektórymi krajowymi upadłościami, zwiększyli swą skłonność
182
,0 oszczędzania. Wartość jena spadla, a gospodarka osunęła
• w recesję. W końcu rząd został przekonany do obniżenia S datków oraz
sięgnięcia po fundusze publiczne dla zrefi-
ansowania banków, jednak było to i za mało, i za późno. Recesja w Japonii,
drugiej co do wielkości gospodarki 'wiata i poważnego partnera handlowego dla
innych krajów aziatyckich, zaostrzyła tendencję spadkową w gospodarce reszty
kontynentu.
\V azjatyckim modelu rozwoju gospodarczego można dostrzec wiele ułomności:
strukturalną słabość systemu bankowego oraz własności przedsiębiorstw, niezdrowe
powiązania biznesu z polityką, brak przejrzystości, wreszcie niedostatek swobód
politycznych. Aczkolwiek owe wady występowały w wielu z tych porażonych kryzysem
krajów, to jednak żadna z nich nie objęła ich wszystkich. Hongkong był wolny od
większości z nich. Japonia i Tajwan cieszą się wolnością polityczną. Własność
rodzinna w większych przedsiębiorstwach nie występuje w Japonii. Singapur
posiada silny system bankowy. Co więcej, model azjatycki jako taki był
strategią, która odniosła maksymalny sukces i była przedmiotem podziwu w kołach
biznesu. Model ten spowodował wydatny wzrost poziomu życia, dając w tych krajach
(przez długi okres) przeciętnie o 5,5% rocznego dochodu na głowę ludności więcej
niż właściwie we wszystkich wschodzących gospodarkach. Azjatyccy przywódcy, tacy
jak Li Kwan Ju z Singapuru, Suharto z Indonezji i Mahathir z Malezji z dumą
głosili przekonanie, że azjatyckie wartości górują nad zachodnimi, nawet
wówczas, gdy kryzys już się rozwinął. Posunęli się aż do zakwestionowania
ONZ-owskiej Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Li Kwan Ju uznał zachodnie
demokracje za dekadenckie, Mahathir nienawidził tradycji kolonialnej, a Suharto
wynosił pod niebiosa cnotę nepotyzmu. W czerwcu 1997 roku Stowarzyszenie Krajów
Południowowschodniej Azji (ASEAN) uznały Myanmar (Burmę) za członka tej
organizacji, co było wyzwaniem rzuconym bezpośrednio zachodnim demokracjom,
według których reżim Myanmaru jest represyjny i nie do przyjęcia w kategoriach
humanitarnych.
183
Jak to się stało, że tak udany model rozwoju gospodat czego tak szybko się
zwarzył? Nie sposób jest odpowiedzie-na to pytanie bez uwzględnienia wad
światowego system kapitalistycznego. Fakt, że kryzys azjatycki nie ograniczy)
się do tego tylko kontynentu, lecz wchłonął również ROsip Południową Afrykę i
Brazylię, a jeszcze przed swoim wygaśnięciem może również wpłynąć na wszystkie
wschodzące gospodarki - wzmacnia uzasadnienie tezy, że źródła destabilizacji
należy szukać w samym międzynarodowym systemie finansowym.
Niestabilność międzynarodowych finansów
Przyglądając się temu systemowi, musimy dostrzegać różnicę między inwestorami
bezpośrednimi, inwestorami portfelowymi, bankami oraz władzami finansowymi,
takimi jak MFW i banki centralne. Inwestorzy bezpośredni nie wpływają
destabilizująco, może poza klientami banków. W wypadku inwestorów portfelowych
możemy wyróżnić inwestorów instytucjonalnych, którzy handlują pieniędzmi innych
ludzi, spółki hedgingowe, które stosują dźwignię kapitałową, oraz inwestorów
indywidualnych.
Inwestorzy indywidualni - jak to już powiedziano w poprzednim rozdziale -
Strona 70
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
obliczają wyniki swojej działalności, odnosząc je do wyników innych firm, co
czyni z nich stado podążające za trendem podstawowym. Rozdzielają swoje aktywa
na różne rynki międzynarodowe; a kiedy jakiś rynek zwyżkuje, muszą zwiększać
swoje lokaty, gdyż w przeciwnym wypadku staną się nie dociążeni i vice versa. Na
dodatek fundusze wzajemne, jeśli mają dobre wyniki, mogą przyciągać inwestorów,
ponosząc zaś straty, tracą również inwestorów. Fundusze wzajemne nie odgrywają
najmniejszej roli
184
przyspieszaniu krachu, wyjąwszy ich przesadną w sto-unku do oczekiwań
działalność w okresie poprzedzającym załamanie. Mają jednak istotny udział w
nadawaniu bessie trwałości. Inwestorzy wycofują się ze wschodzących trustów
inwestycyjnych, to zaś sprawia, że fundusze wzajemne wchodzą w role przymusowych
sprzedawców. Podobną role grają zarządcy funduszy hedgingowych i inni, którzy
spekulują pożyczonymi pieniędzmi. Kiedy mają dobrą passę, mogą zwiększać stawkę,
kiedy ponoszą straty, muszą sprzedawać dla zmniejszenia długu. Opcje, transakcje
hedgingowe i inne instrumenty pochodne mają dla nich podobne samowzma-cniające
właściwości.
Dyrektorzy funduszy hedgingowych i inni giełdowi gracze mogą handlować walutami
bezpośrednio, nie obracając papierami wartościowymi. Podobnie postępują banki -
czy to na rachunek własny, czy swoich klientów. Na rynku walutowym banki znaczą
o wiele więcej niż fundusze hedgingowe, trzeba jednak przyznać, że takie spółki
hedgingowe, jak na przykład moja, miały swój udział w zaburzeniach azjatyckiej
waluty. Ponieważ fundusze hedgingowe bywają zainteresowane wynikami raczej
absolutnymi niż względnymi, są bardziej skłonne do aktywnego udziału w
przyspieszaniu zmian w panującym trendzie. To oczywiście naraża je na krytykę w
wypadku, gdy ta zmiana jest niepożądana, jeśli jednak trendu nie udaje się już
utrzymać, to lepiej go jak najszybciej odwrócić. Na przykład sprzedając in
short1 tajlandzkiego bahta w styczniu 1997 roku, Ouantum Fund zdołał poprzez
moją firmę inwestycyjną zasygnalizować, że pieniądz ten może zostać
przeszacowany. Gdyby władze zareagowały, regulacja nastąpiłaby szybciej i byłaby
mniej bolesna. Władze natomiast opierały się i kiedy nadszedł kryzys, okazał się
katastrofą.
Sprzedaż „in short" - jedna z podstawowych operacji giełdowych, przewidująca
spadek kursu walut lub akcji (przyp. red.). -, .
185
Prawdziwy problem stanowi kwestia, czy spekulowani na walucie jest działaniem
pożądanym, czy nie. Rzeczy^ tość podpowiada, że kraje o walutach w pełni
wymienialnych boleśniej odczuwają zakłócenia związane z bieżącym kryzy sem niż
te, które utrzymywały pewien nadzór nad handlem pieniądzem. Tajlandia była
bardziej otwarta niż Malezja i właśnie ona doświadczyła radykalniejszego
odwrócenia trendu; Chiny kontynentalne zostały mniej dotknięte niż Hongkong,
mimo że ten ostatni posiada znacznie solidniejszy system bankowy i finansowy.
Jednak materiał ten nie upoważnia jeszcze do wyciągania wniosków ostatecznych
Waluta koreańska nie mogła być przedmiotem swobodnego handlu, a jednak kryzys
odczuła równie dotkliwie jak reszta Południowowschodniej Azji, a wciąż jeszcze
wszystko zależy od Chin. Problem ten łączą ścisłe wzajemne więzy z rolą banków.
Każdy kraj posiada własny system bankowy i władze stanowiące przepisy; oba te
elementy w skomplikowany sposób wzajemnie na siebie oddziaływają, tworząc tym
samym międzynarodowy system bankowy. Niektóre banki znajdujące się w centrum
tego systemu są tak poważnie zaangażowane w międzynarodowe transakcje, że można
je nazwać bankami międzynarodowymi. Nierzadko są one właścicielami banków
krajowych albo prowadzą operacje wewnętrzne, takie jak udzielanie kredytów
konsumpcyjnych w wielu krajach. Większość jednak państw wciągniętych w obecny
kryzys miało względnie zamknięte systemy bankowe, co oznacza, że nieliczne tylko
banki wewnętrzne znajdowały się w rękach zagranicznych. Wyjątek stanowiły
Hongkong i Singapur - tam większe banki mają charakter międzynarodowy. Banki
japońskie i, ostatnio, banki koreańskie również spróbowały działalności
międzynarodowej - z katastrofalnym skutkiem. Według szacunków przewidywana
wielkość niespłacalnych długów (takich, które nie mogą zostać uregulowane) w
samej tylko Azji sięga, jak to pokazuje tabela l niemal 2 bilionów amerykańskich
dolarów.
180
fabela l
Przypuszczalne wielkości nie spłaconych długów (NSD) _ Azja, Japonia
Przewidywany wartość w $ USA
Krą) szczyt NSD (w miliardach)
"["""Filipiny
25,0%
7,0
2. Hongkong
12,0%
15,9
Strona 71
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
3. Indie
16,0%
13,0
4. Indonezja 85,0%
34,1
5. Korea
45,0%
167,0
6. Malezja
40,0%
27,5
7. Singapur
11,0%
8,5
8. Tajwan
4,5%
16,3
9. Tajlandia 50,4%
90,7
Azja Poludniowowschodnia
(razem 1-9)
381,0
10. Japonia
30,0%
800,0
11. Chiny
25,0%
250,0
Razem całość
1431,0
(Źródła: szacunki braci Salomon, Goldmana Sachsa, Warburg Dillon Read i SMF LCC)
Banki międzynarodowe i krajowe połączone są liniami kredytowymi, określającymi
granice, wewnątrz których mogą wchodzić w różne transakcje, takie jak handel
walutą, oprocentowane transakcje wymiany akcji i temu podobne. Mogą być również
połączone poprzez kredyty o dłuższych terminach. Zarówno linie kredytowe, jak
pożyczki ustalane są w dolarach lub innej twardej walucie. W krajach, które były
sztucznie - formalnie lub nie - związane z dolarem, banki nastawione na rynek
krajowy oraz pożyczkobiorcy zakładali, że s/tuczne utrzymywanie kursu będzie
kontynuowane. Często nie udaje się im dokonać zabezpieczenia przez ryzykiem
zmiany procentowej. Kiedy nastąpił koniec sztucznego podtrzymywania kursów,
banki pozostały z ogromnymi, nie zabezpieczonymi walutowymi ekspozycjami.
187
Ubiegały się więc o gwarancje, wywierając silną presje n lokalne waluty. Waluty
poleciały nadmiernie w dół, poty0 dując nagłe straty w zestawieniach bilansowych
pożycz kobiorców. Na przykład Siam Cement, największa i najsil niejsza spółka w
Tajlandii, poniosła straty w wysokości 52 g miliarda tajskich bahtów w
porównaniu z jej wartością początkową - 42,3 miliarda bahtów oraz z 6,8 miliarda
bahtów zysku w roku 19961. Firmy słabsze znalazły sjp w znacznie gorszej
sytuacji. Wielu kredytobiorców użyło tych pieniędzy do sfinansowania
nieruchomości, a wartość tych ostatnich wykazywała tendencję zniżkową już w
chwili gdy zaprzestano podtrzymywania kursów. Nagle pojawiło się ryzyko zarówno
kredytowe, jak walutowe, co zniechęciło kredytodawców do rozszerzania swej
oferty. Wszystko to, w połączeniu z ucieczką zagranicznych inwestorów z
upadających rynków, uruchomiło samonapedzający się proces, którego wynikiem był
odnotowany między czerwcem 1997 a końcem sierpnia 1998 r. 42% spadek
tajlandzkiej waluty i 59% spadek tajlandzkiego rynku akcji, wyrażone w
miejscowym pieniądzu. Wynik łączny wyraził się 76%, liczoną w dolarach stratą,
co można porównać z 86% stratą na Wall Street między rokiem 1929 a 1933.
Do sąsiednich krajów panika przeniknęła poprzez rynki finansowe - zazwyczaj
używam tu jako przenośni kuli do kruszenia murów; inni napomykają o finansowej
zarazie, współczesnej odmianie epidemii dżumy. Zachwianie niektórych zarażonych
gospodarek było mniej wyraźne, ale to nic nie dawało. Gospodarka malezyjska była
przegrzana, choć ekspansja monetarna miała charakter głównie wewnętrzny; deficyt
handlowy był zupełnie umiarkowany. Wskaźniki podstawowe w Indonezji sprawiały
wrażenie solidnych; główny problem polegał na tym, że Indonezja zaciągnęła
znaczne długi w bankach koreańskich i ja-
Przed zaniechaniem 2 lipca 1997 r. polityki sztucznego podtrzymywania cen kurs
wymienny wynosit 24,35 bahta za l dolara; w końcu roku trzeba już było za niego
płacić 45,9 bahta.
oiiskich, które miały własne kłopoty i nie mogły pro-1 ngować terrnmow spłat.
Kiedy obiektem ataku stał się aolar Hongkongu, system zarządzania walutą
doprowadził 4O podniesienia krajowych stóp procentowych, co z kolei Obniżyl°
wartość nieruchomości i akcji. Banki międzynarodowe, prowadząc interesy z
bankami Hongkongu, odkryły ryzyko kredytowe, o którym uprzednio nie miały
pojęcia. Kiedy weszły w symetryczne, oprocentowane transakcje wymiany akcji1,
przyjęły założenie, że po obu stronach występują takie same kwoty; teraz zaś
uświadomiły sobie, że jeśli zmienił się kurs walutowy, to ich partner - Hongkong
- zacznie nagle być im winien więcej pieniędzy, niż one są winne jemu. Zmusiło
to banki międzynarodowe do ograniczenia linii kredytowych w odniesieniu do
Hongkongu. Jeszcze większym problemem stało się ryzyko kredytowe w Korei, gdzie
niektóre banki rzeczywiście nie dotrzymały swych gwarancji. Stało się to
niedługo przed tym, jak kryzys finansowy zmusił Tajlandię, a następnie Koreę i
Indonezję, do szukania pomocy w MFW.
Rola Międzynarodowego Funduszu Walutowego
MFW stanął wobec problemów, z jakimi nigdy się dotychczas nie spotkał. Kryzys
azjatycki miał złożony charakter - łączył w sobie komponent walutowy z
komponentem kredytowym. Ten drugi składnik z kolei miał aspekt międzynarodowy i
Strona 72
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
aspekt krajowy, a wszystkie te zróżnicowane elementy były ze sobą wzajemnie
powiązane.
Do takiej transakcji wymiany akcji dochodzi wówczas, gdy jakiś bank przetacza
się z pożyczki o statym oprocentowaniu na pożyczkę o oprocentowaniu zmiennym dla
swego klienta, w zamian za przełączenie w odwrotnym kierunku dokonane przez jego
bank-korespondenta za granicą.
189
Czynnikiem, który różnił kryzys azjatycki od wszystkich znanych dotychczas MFW
kryzysów, było to, że rozpocz się on w sektorze prywatnym; sektor państwowy
pozostawał w stosunkowo dobrej kondycji.
MFW narzucił tradycyjną terapię: podniesienie stón procentowych i obniżenie
wydatków państwowych dla usta-bilizowania waluty i przywrócenia zaufania
międzynarodowych inwestorów. Fundusz rozpoznał również wady strukturalne w
poszczególnych państwach i narzucił im specjalne warunki, takie jak na przykład
zamykanie niewypłacalnych instytucji finansowych. Jednak programy MFW nie
spełniały swego zadania, gdyż odnosiły się zamiast do wszystkich - tylko do
niektórych aspektów kryzysu. Ponieważ przeróżne jego elementy są ze sobą
powiązane, nie można ich leczyć w oderwaniu od pozostałych. Niemożliwa jest
zwłaszcza stabilizacja walut, jeśli się najpierw nie rozwiąże problemu
zadłużenia, ponieważ dłużnicy zaczęli się wycofywać wówczas, kiedy waluta
spadła, gdy tymczasem słabość pieniądza spowodowała jeszcze większe ich straty
na zasadzie błędnego koła.
Dlaczego MFW nie zdaje sobie z tego sprawy? Przyczyną jest być może to, że
ponieważ swą metodologię wypracował dla zwalczania zakłóceń w sektorze
państwowym, jego zrozumienie zasad funkcjonowania rynków finansowych
pozostawiało wiele do życzenia. Uwidoczniło się to w Indonezji, gdzie MFW
nalegał na zamykanie niektórych banków bez poczynienia odpowiednich zabezpieczeń
dla ochrony depozytariuszy, wywołując w ten sposób klasyczny run na banki.
Finansowa panika osłabiła z kolei determinację prezydenta Suharto do
podporządkowania się wymogom sanacyjnego programu MFW, który już wcześniej wydał
mu się niesmaczny, ponieważ naruszał przywileje jego rodziny i przyjaciół. Waśń
między Suharto i MFW pchnęła indonezyjską rupię ku niczym nie pohamowanemu
spadkowi. Poważnego uszczerbku doznał Ouantum Fund, ponieważ kiedy kupowaliśmy
indonezyjską walutę, jeden dolar wart był około 4000 rupii, i sądziliśmy, że ta
waluta już przeholo-
190
ata spadając z poziomu 2430 rupii za dolara w lipcu 1997 oku. Jej spadek trwał
nadal do ponad 16000 w krótkiej ekwencji - dotkliwe doświadczenie. Miałem pełną
świado-.flość skorumpowania reżimu Suharto i nalegałem na nrzedanie
naszego udziału w indonezyjskiej elektrowni jądrowej, którą finansowo
zainteresowani byli członkowie rodziny Suharto, a uczyniłem to wyłącznie
dlatego, że nie chciałem być z nimi związany w jakikolwiek sposób. A jednak mimo
wszystko traciliśmy pieniądze w Indonezji właśnie wtedy, kiedy błędy zaczęły się
mścić.
MFW był krytykowany za stawianie zbyt wielu wymogów i nadmierne wtrącanie się w
wewnętrzne sprawy krajów, które zwróciły się doń o pomoc. Jakie korzyści wiążą
się z MFW - pada pytanie - jeśli reżim jest skorumpowany albo struktura bankowa
i przemysłowa poddane przesadnemu działaniu dźwigni kapitałowej? Liczy się tylko
to, aby dany kraj wywiązał się ze swych zobowiązań. Zadaniem MFW jest
powstrzymanie kryzysu płynności; problemy strukturalne pozostawiane są w
najlepszym wypadku zainteresowanemu krajowi. Twierdziłbym coś wręcz przeciwnego.
Kryzys płynności wiąże się nierozerwalnie z zakłóceniami strukturalnymi; nie
można ich skorygować po prostu poprzez udzielenie temu krajowi kolejnych
kredytów. W sytuacji, gdy zarówno banki, jak korporacje są nadmiernie zadłużone
(to znaczy kapitał obcy zbyt silnie przeważa nad własnym), pożądane jest
powiększenie kapitału własnego. Kłopot polega na tym, że w warunkach kryzysowych
ani nowy kapitrv, ani dalszy kredyt nie są łatwe do osiągnięcia. Jedynym
rozwiązaniem jest przekształcenie długu w kapitał własny. Programy MFW w Azji
były chybione dlatego, że nie nalegały na wprowadzenie systemu konwersji długu
na kapitał własny. Ich nacisk był pod tym względem dalece niewystarczaj ący.
W obronie MFW należy przyznać, że uporanie się z kryzysem płynności oraz
wprowadzenie schematu konwersji długu na kapitał własny prawdopodobnie było dla
tej instytucji niemożliwe. Na przeszkodzie temu mogli stanąć
191
międzynarodowi wierzyciele, a bez ich współdziała • żaden program
pomocowy nie spełni swojej fm^ !a Z drugiej strony nieudane podejście
do problemu » dłużenia spowodowało walutowe nadużycia i karne sto procentowe, co
uczyniło dłużników niewypłacalnymi, a za interesowane kraje pogrążyło w
Strona 73
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
głębokiej depresji. ist nieje tam bez wątpienia problem systemowy, a MF\y
stanowi element tego problemu, nie zaś część jego roz wiązania.
MFW przechodzi obecnie swój własny kryzys. Ponieważ zasadniczym składnikiem
sukcesu tej instytucji w przeszłości było zaufanie do rynku, obecnie straciła
swą wiarygodność Poza tym wyczerpały się rezerwy MFW. Niepowodzenie podjętej
przez amerykański Kongres próby dostarczenia Funduszowi dodatkowych sum poważnie
ograniczyło jego zdolność do rozwiązywania pojawiających się problemów. Do tej
sprawy wrócę w następnym rozdziale.
Krótki przegląd
Na jesieni 1997 roku indonezyjski krach zepchnął koreańskie i japońskie banki na
pozycje obronne i podkopał zaufanie międzynarodowych kredytodawców do
koreańskiego systemu bankowego. Od Korei krusząca kula odbiła się do Rosji i
Brazylii, zawadzając po drodze Europę Wschodnią i Ukrainę. Banki koreańskie
inwestowały w Rosji i Brazylii, a brazylijskie - w Rosji. Zarówno Koreańczycy,
jak Brazylijczycy musieli zlikwidować swoje holdingi, a Brazylia i Rosja
zmuszone były podnieść stopy procentowe do takiego poziomu, który zabezpieczyłby
ich waluty przed wyprzedażą. Brazylia wykorzystała kryzys do wprowadzenia
oczekiwanych od dawna reform strukturalnych, co pozwoliło opanować sytuację,
choć jedynie na kilka miesięcy.
Kryzys międzynarodowy osiągnął szczyt w końcu grudnia 1997 roku, kiedy to - mimo
istnienia programu MFW
192
banki zagraniczne odmówiły prolongowania kredytów
" orzez zamianę starej pożyczki na nową) udzielonych
kom koreańskim. Do interwencji zmuszone zostały
nki centralne, które chcąc prolongować pożyczki ban-korn komercyjnym,
podporządkowały je bezwzględnie
ojej jurysdykcji. Powstał drugi program pomocowy. wkrótce potem kryzys zaczął
słabnąć. Prezes Banku Rezerwy Federalnej, Alan Greenspan, wyjaśnił
jedno-nacznie, że azjatyckie problemy wykluczyły jakąkolwiek możliwość
podniesienia stopy procentowej i rynki papie-r5w wartościowych i akcji nabrały
rumieńców. Krusząca kula przestała się kołysać, nie naruszywszy Ameryki
Łacińskiej, z wyjątkiem wstępnego stuknięcia w Brazylię. Zarówno Korea, jak
Tajlandia skorzystały na wybraniu nowych rządów przychylnych reformie. Rozpad
trwał jedynie w Indonezji, ostatecznie jednak Suharto został odsunięty od
władzy. Giełdowi spekulanci wykupujący walory w okresie zniżki kursów powrócili;
waluty wzmocniły się, a pod koniec marca (1998) azjatyckie rynki akcji, nie
wyłączając indonezyjskiego, odrobiły od jednej trzeciej do połowy swych strat,
licząc w walutach lokalnych. Jest to charakterystyczny ponowny wzrost po
poważnym załamaniu rynku.
Był to jednak fałszywy błysk. Upadek finansowy pociągnął za sobą załamanie
gospodarcze. Popyt krajowy stanął w miejscu, a import się skurczył, choć eksport
nie uległ rozszerzeniu, ponieważ ogromna część towarów eksportowych została
skierowana do innych krajów-ofiar kryzysu. W dodatku eksport ograniczał się do
określonej ilości towarów, których ceny spadały pod naciskiem zwiększającej się
sprzedaży. Szczególnie ucierpiały na tym półprzewodniki, w których produkcji
Korea, Tajwan i do pewnego stopnia Japonia rywalizowały ze sobą na światowych
rynkach. Spadek gospodarczej aktywności szybko rozprzestrzenił się na kraje,
które początkowo nie miały z tym nic wspólnego. Japonia osunęła się w recesję,
sytuacja gospodarcza w Chinach stawała się coraz bardziej
193
wątpliwa. Hongkong ponownie znalazł się pod pr . Spadek cen towarów, a
zwłaszcza ropy, uderzył w R ^' i innych producentów towarów.
s^
Szczególnie pouczająca jest sytuacja w Korei. Tuż utracie płynności w końcu 1997
roku niemal natychrni zaczęła się poprawiać sytuacja zewnętrzna. Popyt konsum
cyjny utknął w martwym punkcie, import gwałto\vn spadł, a bilans
handlowy zaczął wykazywać nadwyżk' Zadłużenie zewnętrzne w stosunku do PNB
(produkt narodowego brutto) nie było aż tak wysokie, by uniernoż liwiało
podjęcie działań (według sprawozdań roku 1997 - tylko 25%, choć z chwilą
ujawnienia w 1998 r. rzeczy, wistych danych wzrosło do 50%), a pojawienie się
duże] nadwyżki w handlu wzbudzało szacunek. Pięć wielkich czeboli (które
bezpośrednio odpowiadają za 15% produkcji przemysłowej, pośrednio zaś za więcej)
podjęło zdecydowany wysiłek w celu wywiązania się ze swych międzynarodowych
zobowiązań i kryzys zewnętrzny wkrótce osłabł. W przeciwieństwie do tego
sytuacja wewnętrzna nieprzerwanie się pogarsza. Większość firm działa ze
stratami, a ich kolejne zestawienia bilansowe są coraz gorsze. Dotyczy to
również tej wielkiej piątki. Refinansowanie banków postępuje bardzo
Strona 74
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
opieszale i mimo obniżenia stóp procentowych gospodarka nadal usycha.
Bezrobocie i napięcia z tym związane wykazują tendencję zwyżkową.
Problem japoński ma również charakter czysto wewnętrzny. Zważywszy istnienie
ogromnych rezerw walutowych i rosnącej wciąż nadwyżki handlowej, należałoby
sądzić, że rząd japoński powinien mieć wystarczające możliwości zrefinansowania
systemu bankowego i dostarczenia bodźców gospodarce. Polityka jego jest niestety
błędna. Banki muszą bankrutować, zanim pieniądze publiczne stają się dla nich
osiągalne. Bankierzy robią wszystko, co w ich mocy, aby opóźnić nadejście tego
fatalnego dnia, kiedy będą musieli oficjalnie uznać swoje straty. Wynikiem tego
jest kredytowy zastój, który zepchnął gospodarkę w ot-
194
recesji, wywierając ogromny nacisk na inne azjatyc-
.-e kraje.
rhiny znajdują się w obliczu takich samych trudności
ICorea Południowa. Kierowanie ich systemem ban-
Ja ffl opiera się raczej na przesłankach politycznych
• handlowych, a nagromadzenie niepewnych długów 0 t nawet większe niż w Korei.
Jest to napędzana eks-^ rtem gospodarka, która straciła trochę na swej
konkurencyjności z chwilą, gdy jej rywale wprowadzili de-aluację. Istniał wielki
boom w rozwoju nieruchomości żytkowych - w chwili wybuchu azjatyckiego kryzysu w
Szanghaju pracowała połowa światowej ilości dźwigów budowlanych. Napływ
zagranicznych inwestycji - z których 70% było dziełem Chińczyków z zagranicy -
stanął w miejscu.
Ogromna różnica, a jednocześnie ratunek dla Chin, polega na tym, że ich waluta
jest niewymienialna; w przeciwnym bowiem wypadku kraj ten byłby z pewnością
wystawiony na działanie kruszącej kuli mimo swych ogromnych, jak utrzymują
źródła oficjalne, rezerw walutowych. Istnieje tak duża zaległość pożyczek w
walucie zagranicznej, że podobnie jak w innych azjatyckich krajach nie sposób
wiarygodnie określić jej wielkości, a zagraniczni inwestorzy, zwłaszcza zamorscy
Chińczycy, gdyby tylko mieli po temu okazję - rozpierzchliby się prawdopodobnie
lub przynajmniej zabezpieczyli swoje inwestycje na rynku transakcji terminowych.
A tak - instrumenty kontroli kapitału zyskały czas potrzebny rządowi.
Chińskie władze próbowały wykorzystać ten czas na pobudzenie krajowego popytu.
Ponieważ po masakrze na placu Tian'anmen partia komunistyczna straciła „mandat
niebios", teraz - aby być tolerowana - musi się stać dostarczycielką dobrobytu
na ziemi. Jest to równoznaczne z blisko 8% stopą wzrostu gospodarczego. Jednak
koła napędowe rozwoju, czyli eksport i napływ zagranicznych inwestycji,
przestały się teraz obracać. Ich rolę musi przejąć popyt krajowy. Rząd uciekł
się do starych dobrych recept
195
Keynesa: sprzyjać dużym programom infrastrukturaln oraz podejmować próby
rozwijania budownictwa mi kaniowego. Rząd jest zdecydowany uniknąć dewalu ?"
waluty z wielu powodów. Pragnie utrzymać swą p0?v ^ w świecie, stworzyć
silniejsze powiązania ze Stanami Zjed noczonymi oraz uzyskać członkostwo w
Światowej Q ganizacji Handlu (World Trade Organization); obawia s' również, że w
wypadku chińskiej dewaluacji USA podejm prowokacyjne przeciwdziałania
protekcjonistyczne. Dewa luacja osłabiłaby również pozycję izby walutowej
Hongkon gu, gdy tymczasem obecny rząd chiński jest namiętnie przywiązany do idei
„jednego kraju - dwóch systemów gospodarczych", ponieważ pragnie, aby Chiny
kontynentalne bardziej upodobniły się do Hongkongu. Hongkong został wykorzystany
jako lokomotywa prywatyzacji najlepszych spółek państwowych, tak zwanych
czerwonych chipów Jednak rynek Hongkongu znajduje się pod silnym ciśnieniem i
zamiast tworzenia nowych spółek władze walutowe zostały zobowiązne do zakupu
akcji dla ustabilizowania rynku. Chiński rząd miał nadzieję osiągnąć ten sam
skutek co poprzez dewaluację, wprowadzając ograniczenia importowe i dotując
eksport, jednak kwitnie tam potajemny import, uprawiany zwłaszcza przez firmy
związane z Chińską Armią Ludową, co podcina popyt na krajowe produkty. Pozostaje
tylko poczekać, by stwierdzić, czy ta polityka walutowa okaże się skuteczna.
System bankowy oraz zestawienia bilansowe przedsiębiorstw państwowych pogarszają
się w dalszym ciągu. Zważywszy cały ten przemyt, nadwyżka handlowa staje się
iluzoryczna. Z powodu ucieczki kapitału oficjalne rezerwy walutowe są z trudem
podtrzymywane. Próby zachęty do tworzenia w kraju prywatnej własności
spowodowały przewrotny skutek w postaci zwiększonej chęci oszczędzania. System
bankowy wykorzystuje oszczędności do podtrzymywania konających państwowych
przedsiębiorstw, to zaś prowadzi jedynie do wzrostu zadłużenia państwa wobec
własnych obywateli bez jednoczesnego pobudzenia aktywności gospodarczej.
Niezbędne są tu
196
Strona 75
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
reformy strukturalne, jednak muszą być one na uwięzi, ponieważ mogą stać
się źródłem ołecznych zaburzeń. W mojej poprzedniej książce1 przesiadałem, że
komunistyczny reżim w Chinach zostanie ^niszczony przez kapitalistyczny kryzys.
Może dzieje się to Jaśnie teraz, choć sam kryzys zrodził się w krajach
sąsiednich.
Rosja :
Rosja była również ofiarą kryzysu azjatyckiego, jednak stanowi tak dziwny
przypadek, że zasługuje na szczególną uwagę. W sprawę Rosji byłem osobiście
głębiej zaangażowany niż w wypadku jakiegokolwiek innego kraju. Rosja doznała
wahnięcia od jednej skrajności, jaką było bezwzględnie zamknięte społeczeństwo,
do drugiej, czyli rozpasanego kapitalizmu. Gwałtowność tego przesunięcia mogła
być złagodzona przez wolny świat, jeśliby ten zrozumiał, co się właśnie dzieje i
gdyby był oddany idei społeczeństwa otwartego, ale żywioł już zerwał tamy.
Rozpadł się najrozleglejszy, zamknięty system społeczny, jaki kiedykolwiek
wymyśliła ludzkość, a na jego miejscu nie powstał żaden nowy. W końcu z chaosu
zaczął się wyłaniać pewien porządek, niestety jednak niewiele miał on wspólnego
z ideą społeczeństwa otwartego.
Michaił Gorbaczow rozpętał proces rewolucyjnej zmiany reżimowej i zdołał się
utrzymać na jego czele - często przeskakując po plecach państwowo-partyjnego
aparatu w chwilach, kiedy ten otaczał go zamkniętym kręgiem - wykazał jednak
brak zdecydowania w dwóch sprawach: prywatyzacji w rolnictwie i likwidacji
Związku Radzieckiego.
Soros on Soros: Staying Ahead of the Curve. New York: John Wiley & Sons, 1995.
197
Po jego odsunięciu od wiadzy i rozpadzie imperium Zwia u Radzieckiego Borys
Jelcyn został prezydentem Rosji i O]j gotowość, by pójść znacznie dalej.
Najpierw poparł k dydaturę Jegora Gajdara na stanowisko wicepremiera rT spraw
gospodarki, który próbował wprowadzić polityk monetarną do gospodarki nie
przestrzegającej żadnych monetarnych nakazów. Kiedy Gajdar zawiódł, wprowadzeń
dziwnie niezdecydowaną ustawę, która upoważniała Anato lija Czubajsa do
przeforsowania jego priorytetu, czyi' przeniesienia własności państwowej w
ręce prywatne. Uważał, że z chwilą gdy własność państwowa znajdzie właściciel;
prywatnych, to ci ostatni zaczną się o nią troszczyć i proces dezintergracji
zostanie powstrzymany.
Dzięki tym wysiłkom zaczęły się wyłaniać zarysy nowego porządku gospodarczego.
Była to jakaś forma kapitalizmu, jednak forma bardzo szczególna, która weszła w
życie w innym porządku, niż się tego oczekuje w normalnych warunkach. Pierwsza
prywatyzacja była sprywatyzowaniem bezpieczeństwa publicznego i to się pod
pewnymi względami najbardziej udało: przeróżne prywatne armie i mafie wzięły
sprawy w swoje ręce. Państwowe przedsiębiorstwa przystosowały się do zmienionych
warunków dzięki ludziom wtajemniczonym, tworzącym prywatne spółki, głównie na
Cyprze, które zawierały umowy z tymi przedsiębiorstwami. Same fabryki działały
ze stratą, nie płaciły podatków i miały zaległości w wypłacaniu wynagrodzeń i
spłacaniu należności między firmami. Gotówka z operacji wędrowała na Cypr.
Powstawały zaczątki systemu bankowego, częściowo z banków państwowych, częściowo
ze świeżo wyłonionych grup kapitałowych, tak zwanych oligarchów. Niektóre banki
zbiły fortuny, manipulując kontami różnych agencji państwowych, nie wyłączając
Ministerstwa Finansów. Następnie w związku z systemem prywatyzacji na zasadzie
świadectw udziałowych narodził się rynek dla papierów wartościowych, zanim
jeszcze na swoich miejscach usadowiły się nadzór emisji akcji oraz mechanizm
clearingowy, a na długo przed tym,
198
. jj spółki, których akcje były przedmiotem handlu, za-^ zely się zachowywać
tak, jak powinny. Ludzie organizacji ^,ewnątrz spółek przejęli nad nimi
kontrolę, a udziałowcy
wnetrzni mieli ogromne trudności z wyegzekwowaniem swych praw.
Dyrektorzy-beneficjenci byli formalnie zmuszeni do przelewania zarówno zarobków,
jak aktywów na swoją własną korzyść, częściowo by nimi płacić za zakupione
akcje, częściowo - dla uniknięcia podatków. Żadne wpływy ze schematu
prywatyzacji udziałowej nie powiększały majątku spółek. Dopiero po tym jak
dyrektorzy wzmocnili kontrolę i uznali potrzebę mobilizacji dodatkowego
kapitału, mogli rozpocząć tworzenie dochodów wewnątrz spółek. Tylko nieliczne
spółki osiągnęły to stadium.
Wszystkie te zabiegi można by bez przesady określić jako kapitalizm rozbójniczy,
ponieważ najskuteczniejszym sposobem gromadzenia prywatnego kapitału niemal od
zera było przywłaszczanie sobie aktywów państwa. Oczywiście były od tego
wyjątki. Samo państwo miało niewielką wartość, aczkolwiek spiskowcy, którzy w
1991 roku próbowali obalić Gorbaczowa, nie zdawali sobie z tego sprawy. Kiedy
Strona 76
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
jednak skumulowano wystarczającą ilość prywatnej własności, wartość państwa
również wzrosła, ponieważ było ono źródłem legitymizacji. W roku 1996 siedmiu
największych kapitalistów, którzy również kontrolowali media, postanowiło
nawiązać ze sobą współpracę w celu zapewnienia ponownego wyboru Jelcyna na
prezydenta. Był to niezwykły wyczyn w dziedzinie inżynierii politycznej.
Następnie nowo sformowana oligarchia przystąpiła do podziału między sobą resztek
państwowych aktywów. Na wiosnę 1997 roku Jelcyn podjął decyzję włączenia do
rządu Borysa Niemcowa, reformatorskiego gubernatora Niżnego Nowgorodu, który nie
maczał palców w kampanii reelekcyjnej. Poczyniono wiele kroków, by utorować
drogę wiodącą od rozbójniczego kapitalizmu do rządów prawa. Deficyt budżetowy i
podaż pieniądza zostały ujęte w karby i zaczęto ściągać zaległe podatki. Spadły
inflacja i stopy
199
procentowe. Prawa akcjonariuszy byty przestrzegane w wiek szym stopniu, a rynek
akcji wszedł w okres hossy. 2 graniczne pieniądze wpływały zarówno na akcje, jak
instrumenty dłużne.
W Rosji założyłem fundację już w roku 1987, abv popierać przemianę w
społeczeństwo otwarte. W latach 1988-1989 zorganizowałem międzynarodową grupę
robo-czą dla stworzenia „otwartego sektora" w granicach gospodarki nakazowej,
wkrótce jednak okazało się, że jest to system niereformowalny. Miałem swój
udział w tak zwanym 500-dniowym programie, a twórcę tego programu, Grigo-rija
Jawlińskiego, sprowadziłem wraz z jego zespołem na spotkanie IMF z Bankiem
Światowym w Waszyngtonie 1990 roku - aby im zjednać międzynarodową pomoc
niestety bez rezultatu. Założyłem Międzynarodową Fundację Nauki z subwencją 100
min $, aby pokazać, że międzynarodowa pomoc może być skuteczna. Rozdzieliliśmy
20 min $ między 40 000 najlepszych naukowców - 500 $ wystarczało zatem na jedną
roczną dotację. Reszta poszła na obsługę poczty elektronicznej i dostarczanie
literatury naukowej oraz na wsparcie programów badawczych wybranych przez
międzynarodową komisję naukową. Tymczasem fundacja, którą utworzyłem w roku
1987, zaangażowała się w szeroko zakrojoną działalność, z czego najważniejsza
była reforma oświatowa - drukowanie nowych podręczników wolnych od ideologii
oraz wprowadzenie Internetu.
Powstrzymywałem się od inwestowania w Rosji częściowo dlatego, by uniknąć
jakichkolwiek problemów z konfliktem interesów, głównie jednak dlatego, że nie
podobało mi się to, co tam widziałem. Nie przeszkadzałem moim zarządcom, którzy
chcieli inwestować, zaaprobowałem również uczestnictwo w kierowanym przez Rosjan
funduszu inwestycyjnym na prawach równych z innymi zachodnimi inwestorami.
Jednakże kiedy Niemców wszedł do rządu, zdecydowałem się na wzięcie udziału w
aukcji Swjazinwestu, państwowej telefonicznej spółki holdingowej. Prywatyzacja
Swjazin-
200
stu doprowadziła do pierwszej prawdziwej aukcji, której państwo nie zostało nie
dowartościowane. Nie-tety, przetarg ten przyspieszył zadziwiającą i wstrzymującą
prywatyzację walkę między oligarchami, z których część gorąco pragnęła przejścia
do prawomyślnego kapitalizmu, podczas gdy inni się temu opierali, ponieważ
działania legalne nie leżały w zasięgu ich możliwości. Jeden z oligarchów, Borys
Bierezowski, zagroził, że umy-wa od wszystkiego ręce, jeśli nie otrzyma
obiecanych mu łupów. Ten zajadły spór zastopował Czubajs, który działając jako
szef kampanii wyborczej Jelcyna, otrzymywał nielegalne wynagrodzenie od
oligarchów i właśnie teraz wyszło to na jaw. Stało się to dokładnie w chwili,
gdy zaczęły być odczuwalne skutki kryzysu azjatyckiego. Banki koreańskie i
brazylijskie, które obficie inwestowały na rosyjskim rynku, musiały likwidować
swoje pozycje. Niektóre czołowe banki moskiewskie również zostały narażone na
straty, ponieważ miały wysoce ryzykowne zapasy obligacji, a także nie
zabezpieczone kontrakty terminowe na rubla. W grudniu 1997 roku było kilka
niebezpiecznych chwil, ale to minęło. Stopy procentowe poszły ostro w górę, a
wydatki rządowe zmniejszono, jednak Duma zawahała się przy uchwalaniu praw
niezbędnych do przeprowadzenia reform strukturalnych. Jelcyn zwolnił Wiktora
Czernomyrdina ze stanowiska premiera i zmusił Dumę do przyjęcia w zamian
kandydatury Siergieja Ki-rijenki, młodego technokraty. Na krótką chwilę Rosja
miała rząd reformatorski, najlepszy od czasu upadku Związku Radzieckiego, a MFW
wystąpiło z pożyczką 18,5 miliarda dolarów, z których rozdysponowanych było 4,5
mld. To jednak nie wystarczyło.
W tym punkcie przejdę do eksperymentu w czasie rzeczywistym, który zacząłem
przeprowadzać tuż przed ostatecznym kryzysem. Odtwarzam tu wiernie notatki,
jakie sporządzałem w ciągu dwóch tygodni, kiedy kryzys rozwijał się.
201
Eksperyment w czasie rzeczywistym
Strona 77
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Niedziela, 9 sierpnia 1998
Rubel spot (kasowy) * -» 6,29 Rubel terminowy2 —> 45%
'o
GKO3 -» 94,52%
Prins4 -> 21,79%
S&P -> 1089,45
30-letnie amerykańskie obligacje skarbowe —> 5,63%
Dopiero od dwóch, trzech dni śledzę pilnie rozwój wydarzeń w Rosji - dotychczas
byłem zbyt zajęty pisaniem tej książki. Miałem świadomość, że sytuacja była
nadal rozpaczliwa - nawet po wyrażeniu przez MFW zgody na pakiet poreczeniowy na
18 mld $. Oprocentowanie zadłużenia rosyjskiego rządu pozostawało na
astronomicznym poziomie - 70-90% za jednoroczne, liczone w rublach weksle
skarbowe (GKO). Syndykat, który zakupił 25,1% Swjazinwestu - rosyjskiej
holdingowej spółki telefonicznej - i którego byliśmy największymi zagranicznymi
udziałowcami, otrzymał od rosyjskiego rządu prośbę o tymczasowy kredyt pomostowy
prowadzący do sprzedaży następnej, 24,9% transzy w Swjazinweście. Leżało w
naszym interesie, aby sprzedaż ta zakończyła się sukcesem, mnie jednak nie
podobała się idea wyrzucania pieniędzy na odrabianie ewidentnych strat - i to
właśnie było powodem mojego zainteresowania się tą sytuacją.
Wkrótce stało się oczywiste, że zrefinansowanie długu państwowego stanowi
problem pozornie nie do przezwycię-
1 Przy transakcjach walutowych rozliczenie następuje w ciągu dwóch dni (przyp.
red.).
Domniemane oprocentowanie jednomiesięcznych terminowych, nie podlegających
dostawie transakcji walutowych na ruble, zawieranych w dolarach.
Rentowność weksli skarbowych rosyjskiego rządu liczona w rublach. Rentowność
rosyjskich obligacji państwowych liczona w dolarach.
202
żenią. Program MFW zakładał, że krajowi posiadacze długu z chwilą nadejścia
terminu jego płatności reinwestują go, a jedyną niewiadomą byłaby kwestia ceny
tego posunięcia. Gdyby rządowi udawało się ściągać podatki, stopy procentowe
spadłyby w końcu do znośnego poziomu, na przykład 25%, i byłoby po kryzysie.
Rozumowanie to jednak nie brało pod uwagę, że większość długu znajdowała się w
rękach posiadaczy krajowych, którzy nie byli w stanie prolongować swych
przypadających do zapłaty GKO za żadną cenę. Korporacje musiały płacić podatki i
to, co uiszczały w podatkach, nie mogło być reinwestowane w GKO. Co istotniejsze
- sektor bankowy, z wyjątkiem Sbierbanku, państwowego banku oszczędnościowego,
nabywał GKO za pożyczone pieniądze. Z powodu tendencji zniżkowej rosyjskiego
rynku akcji i papierów wartościowych większość tych banków stała się
niewypłacalna, a nawet te, które zachowały tę zdolność, nie były zdolne do
przedłużenia swych linii kredytowych. W konsekwencji nie tylko nie były one
nabywcami, ale niektóre z ich istniejących aktywów musiały być zlikwidowane w
celu sprostania żądaniom wniesienia dodatkowych zabezpieczeń. Duża część kredytu
pochodziła z banków zagranicznych, a niektóre spośród tych ostatnich również
próbowały likwidować swoje własne pozycje terminowe. Fale sprzedaży sprowadziły
określony w dolarach rosyjski dług do rekordowo niskiego poziomu. Narastał
głęboki kryzys bankowy.
Kryzys bankowy jest zazwyczaj ograniczany przez przywracającą płynność
interwencję banku centralnego, na przykład przez udzielenie pożyczki pod zastaw
na ulgowy procent; jednak w tym wypadku bank centralny nie mógł tego uczynić,
gdyż był skrępowany warunkami zawartymi w porozumieniu z MFW. To właśnie
sprawiło, że sytuacja stała się pozornie nierozwiązywalna.
W piątek, 7 sierpnia, zatelefonowałem do Anatolija Czubajsa, który był na
urlopie, oraz pilnującego interesu Jegora Gajdara, i powiedziałem im, że według
mnie sytuacja jest ostateczna: rząd po wrześniu będzie niezdolny do
prolongowania swych długów, nawet jeśli zostanie
203
uruchomiona druga transza pożyczki MFW. Na domia złego rząd ukraiński znalazł
się na granicy zwłoki w spłacje 450 min pożyczki dolarowej udzielonej przez
Nornura Securities, której płatność wypada w najbliższy wtorek W takich
okolicznościach nie widziałem usprawiedliwienia by uczestniczyć w kredycie
pomostowym: ryzyko niewywia-zania się z zapłaty było zbyt wielkie. Widziałem
jedno wyjście: stworzenie wystarczająco dużego syndykatu, by pokryć potrzeby
rządu aż do końca roku. Musiałoby to być partnerstwo prywatno-państwowe. Grupa
Swjazinwestu mogłaby uczestniczyć w wymiarze na przykład 500 min $ choć
sektorowi prywatnemu byłoby niełatwo o własnych siłach wystąpić z odpowiednią
kwotą. Zapytałem, jakie są potrzeby. Siedem miliardów dolarów - odparł Gajdar.
Kryło się w tym założenie, że Sbierbank, jedyny bank trzymający depozyty
Strona 78
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
klienteli, będzie mógł prolongować swoje wkłady. Na razie klienci nie wycoiywali
swych depozytów w znacznym wymiarze. „Oznacza to, że syndykat ten musiałby
powstać z kwotą 10 mld $", powiedziałem „tak aby przywrócić zaufanie
publiczności". Jednak połowa nadeszłaby z zagranicznych źródeł rządowych, takich
jak Exchange Stabilization Fund (Fundusz Stabilizacji Waluty, który znajduje się
pod kontrolą amerykańskiego Ministerstwa Finansów), a druga - z sektora
prywatnego. Syndykat wszedłby do akcji we wrześniu, kiedy zostanie uruchomiona
druga transza pożyczki MFW. Zakontraktowałby rządowe weksle skarbowe (GKO),
zaczynając - załóżmy - od 35% w stosunku rocznym i stopniowo obniżając je do -
powiedzmy - 25%. (Stopa bieżąca wynosi około 90%.) Program byłby ogłoszony z
wyprzedzeniem, co przyciągnęłoby trochę nabywców - miałoby sens inwestowanie na
35%, gdyby obowiązywał wiarygodny program zredukowania stopy do 25% - do końca
roku. W wypadku powodzenia tylko niewielka część owych 10 mld $ zostałaby
rzeczywiście użyta. Niełatwo byłoby połączyć oba te składniki - prywatny i
państwowy - ja jednak byłem gotów podjąć taką próbę. Entuzjazm Gajdara był
zrozumiały.
204
Zatelefonowałem do Davida Liptona, podsekretarza departamentu spraw wewnętrznych
w amerykańskim Ministerstwie Finansów. Byt doskonale zorientowany w tej sprawie,
jednak w ministerstwie nawet przez chwile nie pomyślano o wykorzystaniu Funduszu
Stabilizacji Waluty. Kongres wyraził zdecydowaną opinię sprzeciwiającą się
jakiemukolwiek rodzajowi pomocy finansowej. Powiedziałem, że jestem tego
świadom, ale że nie widzę innej możliwości. Wytworzył się nastrój paniki, a w
naszym narodowym interesie leżało niesienie pomocy reformatorskiemu rządowi
Rosji. Jeśliby wchodził tam w grę sektor prywatny, to wsparcie stałoby się
politycznie strawniejsze. Wymagałoby to wszakże od Rosjan ciężkiej przeprawy w
Kongresie USA. Byłoby równie trudno pozyskać kapitał prywatny, ponieważ
pochodziłby on z banków inwestycyjnych oraz od takich jak my inwestorów
giełdowych; byliby oni bardziej oporni wobec mobilizacji niż duże banki
handlowe.
Po to tylko, żeby wyczerpać wszystkie możliwości, ponownie zatelefonowałem do
Gajdara i zapytałem, czy byłoby możliwe obciążenie tych posiadaczy GKO, którzy
chcą wziąć gotówkę za wykup. Powiedział, że zniszczyłoby to wypłacalność
rządowych weksli skarbowych. Miał oczywiście rację.
Co do chwili obecnej, uważam, że bez mojego projektu rząd popadnie w zwłokę o
katastrofalnych skutkach; a nawet przy zastosowaniu się do mojego modelu
większość rosyjskich banków zostanie zmieciona, choć błędem byłoby zaniechanie
choćby próby ich ratowania.
Wtorek wieczór, 11 sierpnia
Rubel spot (kasowy) —> 6,30
Rubel terminowy —>> 91% '
GKO -> 147%
Prins -* 23,92%
S&P -H> 1068,98
30-letnie amerykańskie obligacje-skarbowe—> 5,6§%
205
W poniedziałek odbyłem krótką rozmowę z Liptonem Amerykańska administracja wciąż
jeszcze nie wyciągaj wniosków. Obiecał, że zadzwoni ponownie. We wtorek
nastąpiło załamanie rosyjskiego rynku finansowego. Hań del na giełdzie został
czasowo zawieszony. Obligacje pań stwowe spadły na jeszcze niższy poziom.
Odczuły to nawet rynki międzynarodowe. Mój projekt przestał już być wykonalny.
Stabilizująco na rynek mógłby wpłynąć już tylko większy pakiet ratunkowy na
poziomie co najmniej 15 mld $, a trudno oczekiwać, aby jakikolwiek
prywatny inwestor wyłożył takie pieniądze. Lipton nie zadzwonił do mnie i
wyjechał do Moskwy. Doszło do mnie pocztą pantoflową, że był rozdrażniony, nie
mając Rosji nic do zaproponowania. Postanowiłem napisać następujący list do
„Financial Times":
„Panie Redaktorze! Rozpad rosyjskich rynków finansowych wszedł w ostateczną
fazę. Bankierzy i maklerzy, którzy zaciągnęli pożyczki pod zastaw papierów
wartościowych, nie potrafili sprostać żądaniu wniesienia dodatkowych
zabezpieczeń, a przymusowa sprzedaż pogrążyła rynki zarówno akcji, jak papierów
wartościowych. Giełda została tymczasowo zamknięta, ponieważ nie można było
dokonywać transakcji; ceny obligacji państwowych i weksli skarbowych gwałtownie
spadły. Aczkolwiek sprzedaż została chwilowo złagodzona, wciąż jeszcze istnieje
niebezpieczeństwo, że klientela znów zacznie wycofywać fundusze z rachunków
oszczędnościowych. Sytuacja wymaga podjęcia natychmiastowych działań.
Kłopot polega na tym, że działanie, które jest niezbędne dla uporania się z
kryzysem bankowym, pozostaje w skrajnej opozycji do przedsięwzięć uzgodnionych z
Strona 79
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Międzynarodowym Funduszem Walutowym w celu przeciwdziałania kryzysowi
budżetowemu. Program MFW narzuca rygorystyczną politykę monetarną i fiskalną;
system bankowy zaś wymaga zastrzyku płynności finansowej. Obu tych wymagań nie
można ze sobą pogodzić bez dalszej międzynarodowej
206
oiiiocy. Program MFW przyjął założenie, że będą istnieli nabywcy obligacji
państwowych po proponowanej cenie: 2dy rząd zaczął ściągać podatki i dokonał
cięcia wydatków, stopy procentowe obniżyły się i kryzys osłabł. Było to
założenie fałszywe, ponieważ duża część nie spłaconego długu była trzymana w
depozycie gwarancyjnym i linie kredytowe nie mogły być odnowione. Istnieje luka
finansowa, którą należy zamknąć. Luka ta zwiększy się, jeśli ogół klienteli
zacznie wycofywać swe wkłady.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie jakiejś ;zby walutowej po dokonaniu
umiarkowanej dewaluacji w wymiarze 15-25%. Dewaluacja jest potrzebna do
zrekompensowania spadku cen ropy i obniżenia wielkości tejże rezerwy potrzebnej
izbie walutowej. Posunięcie to byłoby również karą dla posiadaczy rublowego
długu rządowego, oddalając oskarżenia o dostarczanie pomocy poprzez wsparcie
finansowe.
Potrzebne byłoby około 50 mld $ rezerw, z tego 23 mld $ na pokrycie podaży
pieniądza, czyli gotówki oraz wkładów a vista i 27 mld $ na pokrycie niedoboru
na refundację długu krajowego w następnym roku. Rezerwy Rosji wynoszą 18 mld $;
MFW obiecał 17 mld $. Ażeby izba walutowa stała się realna, Grupa Siedmiu (G7)
powinna wnieść następnych 15 mld $. Nie byłoby jakiegokolwiek wspierania
finansowego systemu bankowego. Z wyjątkiem kilku instytucji posiadających wkłady
państwowe, banki mogą mieć swobodę w dbaniu o własne interesy. Natychmiast
umocniłyby się ceny obligacji państwowych, a instytucje o zdrowszych podstawach
miałyby szansę przetrwania. Rosjanie przetrzymują około 40 mld $ w obcych
walutach. Fakt istnienia izby walutowej może ich zachęcić do kupowania rublowych
obligacji państwowych z dobrym oprocentowaniem. Gdyby tak się stało, kredyt
rezerwowy G7 nie musiałby być naruszony. Obniżenie stóp procentowych pomogłoby
rządowi osiągnąć swoje fiskalne cele.
Gdyby Grupa Siedmiu wyraziła chęć natychmiastowego wniesienia 15 mld $, sytuacja
ustabilizowałaby się nawet
207
bez udziału izby walutowej, choć prawdopodobnie p0 trwałoby to dłużej i szkody
byłyby poważniejsze. Bez izb walutowej byłoby też chyba trudniej dokonać
ograniczone regulacji pieniądza, ponieważ parcie ku kolejnej dewaluati stałoby
się nie do przezwyciężenia, tak jak to było w grudniu 1994 roku w Meksyku.
Opóźnianie działań sprawi, że koszty akcji ratunkowej będą nieustannie rosły.
Jeszcze przed tygodniem wynosiłyby one zaledwie 7 mld $. Na nieszczęście
międzynarodowe władze finansowe nie doceniają, jak paląca jest to sprawa Do
wyboru są tu tylko niewypłacalność albo hiperinflacja Każda z nich pociągnęłaby
za sobą niszczycielskie konsekwencje finansowe i polityczne".
Czwartek, 13 sierpnia . ••_ .
Rubel kasowy —> 6,35
Rubel terminowy -> 162%
GKO -> 149%
Prins -> 23,76%
S&P -* 1074,91
30-letnie amerykańskie obligacje skarbowe —> 5,65%
Po moim liście do „Financial Times" zastępca dyrektora rosyjskiego banku
centralnego wprowadził pewne ograniczenia w wymienialności rubla. Wpłynęło to
niszczycielsko na rosyjski rynek: na giełdzie kurs otwarcia był o 15% niższy i
niewiele się poprawił. Mój list skupił na sobie dużą uwagę, jednak nacisk
kładziono na moje orędownictwo za dewaluacją, nie zaś na projekt dotyczący izby
walutowej. Stało się to jednym z czynników sprawczych tego, co zaczęto nazywać
Czarnym Czwartkiem. Nie o to mi bynajmniej chodziło. Poczułem się w obowiązku
wystąpić z kolejnym oświadczeniem:
„Zaburzenia na rosyjskim rynku finansowym nie mają żadnego związku przyczynowego
z moimi wypowiedziami czy posunięciami. Nie jesteśmy w krótkiej pozycji
(przewaga
208
sprzedaży na termin nad zakupami) wobec rubla i nie maffly najmniejszego zamiaru
ograniczania tej waluty. ^ istocie nasz portfel doznałby uszczerbku wskutek
jakiejkolwiek dewaluacji.
Celem mojego listu do „Financial Times" było zaalarmowanie rządów Grupy Siedmiu.
Władze Rosji, które robią wszystko, co w ich mocy, aby opanować sytuację, nie
mogą liczyć na powodzenie bez dalszej pomocy z zewnątrz".
Strona 80
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Piątek, 14 sierpnia
Rubel kasowy -» 6,35
Rubel terminowy —> 162,7%
GKO -> 172%
Prins -» 23,01% • •
S&P -» 1062,75
30-letnie amerykańskie obligacje skarbowe —> 5,54%
W rozmowie z sekretarzem skarbu Rubinem położyłem nacisk na dramatyzm sytuacji.
Był jej w pełni świadom, jednak jego troski nie podzielały rządy innych krajów
Siódemki, które w przeważającej części korzystały z urlopów i były nieosiągalne.
Połączono mnie z senatorem Mitchem McCon-nellem, którego ponagliłem, by
zatelefonował do Rubina i zapewnił go o republikańskim poparciu w potencjalnie
wielce ryzykownej operacji. Pod koniec tegoż dnia zwrócono się do mnie w imieniu
Kirijenki, który wciąż liczy na pożyczkę pomostową w wysokości 500 min $, choć
przestało to już być realne. Zaproponowałem, że polecę do Moskwy, by
przedyskutować poważniejsze kwestie, jeśliby to miało pomóc.
Niedziela wieczorem, 16 sierpnia , - , . -
Rubel kasowy —> 6,35 - ;
Rubel terminowy -» 162,7% ••
GKO -» 172% -:,. •
Prins -> 23,01%
S&P -> 1062,75 ..',:
30-letnie amerykańskie obligacje skaifeowe —> 5,54%
209
Większą część weekendu spędziłem w Rosji. Udzielije wywiadu moskiewskiej
rozgłośni Echo, wyjaśniając swój stanowisko, a moje oświadczenie zostało
odczytane w rosy' skiej telewizji. Mam nadzieję, że zatarłem błędne wrażenie
jakobym nawoływał do dewaluacji lub miał z niej czerpać jakieś osobiste
korzyści. Kilka razy rozmawiałem z Gajda-rem. Zredagowałem artykuł zalecający
rozwiązanie z utworzeniem izby walutowej i przesłałem mu go do zatwierdzenia.
Gajdar powiedział mi właśnie (godz. 6.30 po południu czasu moskiewskiego), że
rozmawiał z Lanym Summersern (zastępca sekretarza skarbu) i że jakakolwiek pomoc
jest nieosiągalna; będą musieli podejmować decyzje jednomyślnie. Odparłem, że
mój artykuł stracił już swój sens, Gajdar jednak nalegał, żebym go dał do druku.
Nie zrobię tego.
Wtorek, 18 sierpnia
Rubel kasowy -» 6,80
Rubel terminowy -> 305%
GKO^b.d.
Prins -» 24,91%
S&P -> 1101,20
30-letnie amerykańskie obligacje skarbowe —> 5,56%
W poniedziałek rozpętało się istne piekło. Rosja ogłosiła moratorium i ofertą
handlową objęła rubla, skutecznie go dewaluując - do 35%. Co gorsza, rosyjskim
bankom nie wolno wypełniać swych zagranicznych zobowiązań. Wywołało to amok
wśród ich zagranicznych partnerów, którzy pozbywali się rosyjskich papierów
wartościowych po cenach dumpingowych. David Lipton zatelefonował do mnie,
prosząc o techniczne wyjaśnienia i podsunął mi pomysł napisania memorandum.
Po powtórnym przeczytaniu uznałem je raczej za niepełne. Próbowałem w nim
wysunąć tezę, że jest już zbyt późno na poszukiwanie konstruktywnego rozwiązania
kryzysu
Handel wekslami skarbowymi rosyjskiego rządu został od 17 sierpnia wstrzymany,
tak że w tej kategorii żadne dane nie będą już osiągalne.
210
Rosji. Grupa Siedmiu powinna zaproponować wniesienie twardej waluty, która jest
potrzebna do ustanowienia izby
alutowej pod warunkiem, że Duma uchwali prawa umożliwiające spełnienie wymogów
stawianych przez MFW. Istnieją <jwie możliwości: albo Duma ofertę przyjmie, albo
ją odrzuci. \V pierwszym wypadku przywrócono by na nowo wartość rubla,
systematycznie zrestrukturyzowano dług rublowy i wprowadzono strukturalne
reformy (stawianie spółek nie płacących podatków w stan upadłości itp.).
Większość rosyjskich banków zbankrutowałaby, a związane z nimi międzynarodowe
banki i fundusze poniosłyby straty; jednak zobowiązania rosyjskiego rządu
mogłyby odzyskać nieco wartości, lepsze banki przetrwałyby, a rozpad zostałby
zahamowany. W drugim wypadku rozpad trwałby nadal, ale odpowiedzialność spadłaby
na Dumę. Jelcyn mógłby ją rozwiązać, ogłosić wybory i wprowadzić reformy. Gdyby
okazały się sukcesem, zyskałyby poparcie elektoratu. Nawet gdyby Jelcyn nie
stanął na wysokości zadania albo reformy nie zakończyły się większym
Strona 81
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
powodzeniem, zrobilibyśmy wszystko, co w naszej mocy, ażeby podtrzymywać ów
reformatorski płomień w Rosji. Jest to strategia wysoce ryzykowna, jednak
bezczynność niesie z sobą jeszcze większe ryzyko.
Sobota, 22 sierpnia •.
Rubel kasowy —> 7,15
Rubel terminowy —» 443%
GKO -» b.d.
Prins -» 36,05%
S&P -» 1081,18
30-letnie amerykańskie obligacje skarbowe —> 5,43%
W ciągu ostatnich dwóch dni międzynarodowe rynki ciężko odczuwały rosyjski
kryzys. Na przykład w piątek giełda niemiecka zniżkowała o 6,5%. Byłem
zaskoczony, że tak długo trzeba było czekać na zadziałanie mechanizmu. Mój
partner zapewnia mnie, że amerykański rynek akcji osiągnął w piątek bardzo dobry
chwilowy dolny pułap
211
i byliśmy nabywcami akcji, a sprzedawcami opcji sprzeda-Nawiasem mówiąc, przez
cały okres tego eksperyment w czasie rzeczywistym nie handlowaliśmy żadnymi
rosyjsk' • walorami.
'
Przez cały tydzień starałem się forsować mój porm, t wobec każdego, kto chciał
mnie wysłuchać, jednak be rezultatu. A to poprawiłoby sytuację polityczną w
Ros;-Tymczasem teraz Duma nie uchwali ustaw, a MFW ni rozdysponuje drugiej
transzy pakietu. W wypadku braku dalszego napływu pieniędzy z zagranicy
przyszłość jest łatwa do przewidzenia - Jelcyn będzie musiał spławić obecny rząd
i poszukać nowego źródła wsparcia w kraju Tylko gdzie? Oligarchowie są fatalnie
osłabieni. Pozostaje Gazprom i niektóre spółki naftowe. Czy oznacza to powrót
Czernomyrdina? Ten z pewnością ma takie ambicje. Jednak żaden reżim nie może
liczyć na sukces w sytuacji, gdy brakuje woli politycznej do usunięcia wad
strukturalnych. Jest to spadanie w otchłań bez dna.
Niedziela, 23 sierpnia
Rubel kasowy —» 7,15
Rubel terminowy -» 444%
GKO -> b.d.
Prins -> 36,05%
S&P -> 1081,18
30-letnie amerykańskie obligacje skarbowe —> 5,43%
Jelcyn zdymisjonował rząd i mianował Czernomyrdina. Teraz nie potrafię już
niczego więcej przewidzieć.
Środa, 26 sierpnia
Rubel kasowy -» 10,00
Rubel terminowy —> 458%
GKO -> b.d.
Prins -> 42,83% -'
S&P -> 1084,19
30-letnie amerykańskie obligacje skarbowe —> 5,42%
212
jsfie istnieją jakieś granice rozpadu. Dezintegracja rosyj-kiego systemu
bankowego odbywa się w sposób chaotyczny. Banki wstrzymały wypłaty i klienci
wpadli w panikę. Ogło-one warunki konwersji weksli skarbowych rosyjskiego zadu
(GKO) początkowo zostały przyjęte zupełnie dobrze, 'ednak rubel zaczął w sposób
niepohamowany spadać, czyniąc tę ofertę właściwie bezwartościową. Międzynarodowy
system finansowy został w kilku miejscach naruszony. W grę wchodzą zaległe
kontrakty walutowe na sumę 75-100 mld $ i nie ma pewności, które z nich zostaną
wypełnione. Pewna wywiadownia kredytowo-handlowa obniżyła kategorię największego
niemieckiego banku handlowego. Do międzynarodowych międzybankowych transakcji
wymiany akcji wkradł się cień ryzyka kredytowego. Może to mieć charakter
przejściowy, jest jednak prawdopodobne, że spowoduje odsłonięcie innych
słabości, a to z racji zastosowania na dużą skalę dźwigni kapitałowej.
Europejskie i amerykańskie rynki akcji doznały wstrząsu, ale należy się
spodziewać, że odzyskają spokój. Kryzys w Rosji jest ostateczny, a jego
społeczne i polityczne skutki - nie do przewidzenia.
* * *
W tym punkcie przerwę eksperyment w czasie rzeczywistym, ponieważ przestałem być
czynnym uczestnikiem rynku. Bieg wydarzeń ilustruje w sposób raczej praktyczny
niż przerażający wiele tez, jakie próbowałem w tej książce przedstawić w nieco
bardziej abstrakcyjnej formie. To, co mnie w tym przeraża, to fakt, że w
amerykańskim Ministerstwie Finansów pracował znakomity zespół, a w Rosji -
Strona 82
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
najlepszy z rządów w krótkiej postradzieckiej historii, a mimo wszystko
kryzysowi nie udało się zapobiec. Martwi mnie również rola, jaką ja odegrałem w
tej sprawie.
Doskonale wiedziałem, że system rozbójniczego kapitalizmu był niezdrowy i nie do
utrzymania, niedwuznacznie też dawałem temu wyraz; a jednak mimo to pozwoliłem
się wessać w transakcję ze Swjazinwestem. Miałem po temu uzasadnione powody,
niemniej prawda jest niewzruszona,
213
że transakcja ta nie wypaliła. Była to najgorsza inwestv ' w całej mojej
zawodowej karierze. Podczas podróży ^ Rosji, którą odbyłem w październiku 1997
roku, zdum \ mnie brak odpowiedzialności zagranicznych inwestoró pożyczających
ogromne sumy zarządom rosyjskich miast' które przeznaczały je na niewłaściwe
cele. A jednak n'' podążyłem tym tropem. Mój list do „Financial Times" również
miał niezamierzone, negatywne konsekwencje. Ni wyrzucam sobie bynajmniej swoich
wysiłków dopomożeni Rosji w marszu w kierunku społeczeństwa otwartego: próba się
nie powiodła, ale przynajmniej ją podjąłem. Mam natomiast żal do siebie
jako inwestora. Pokazuje to, jak trudno jest te dwie role ze sobą pogodzić.
Przewidywanie przyszłości
Wracam teraz do procesu o większej skali - ogólnoświatowego procesu hossy-bessy.
Zatrzymam zegar, a zdarzenia, które są przed nami, potraktuję jako przyszłość,
aczkolwiek będą się one nadal rozwijać w okresie przygotowywania tej książki do
druku. W pewnym sensie rozpoczynam kolejny eksperyment w czasie rzeczywistym.
Aby podjąć próbę przewidzenia przyszłych wydarzeń, sięgnę po moją teorię
historii; kierunek ich rozwoju posłuży nam jako miernik wartości moich prognoz.
Nie będzie to próba naukowa, ponieważ jestem zmuszony dokonać w moim schemacie
hossy-bessy pewnych zmian, tak aby pasował on do dzisiejszej sytuacji. Jak już
wspomniałem wcześniej, przewidywanie przyszłości przypomina raczej alchemię niż
naukę.
Aż do niedawna sądziłem, że obecnie znajdujemy się na 3. etapie schematu
hossy-bessy, a mianowicie - w fazie ostrej próby. Jeśli światowy system
kapitalistyczny przejdzie ten test pomyślnie, to wkroczy w okres przyspieszenia
prowadzącego w rejony dalekie od stanu równowagi; w wy-
214
oadku fiaska - kapitalizm przeżyje chwilę prawdy. Aż do
?6 sierpnia sądziłem, że taką chwilą prawdy jest kryzys
Rosji. Jednak interpretacja ta nie pasuje do bieżącej
ytuacji- Zakładałaby ona najpierw okres zmierzchu, po którym miałby nastąpić
punkt przecięcia oraz katastrofalne
rzyspieszenie na samym dnie. Jak się wydaje, zaszliśmy tą drogą znacznie dalej,
niż myślałem. Teraz uważam, że jyyzys w Rosji jest punktem przecięcia, gdzie
trend, który już zmienił kierunek, jest wzmocniony przez odwrócenie dominującego
subiektywizmu, aby spowodować katastrofalne załamanie. Od czasu kryzysu
tajlandzkiego okres ten moglibyśmy interpretować jako okres schyłku, podczas
którego ludzie normalnie prowadzą swoje interesy z nieprzyjemnym poczuciem, że
dzieje się coś fatalnego. Kiedy jednak nastąpiła chwila prawdy? Co więcej, nowa
interpretacja zakładałaby nadciągające załamanie rynków finansowych w centrum,
co mogłoby się okazać błędne.
l września rynki akcji osiągnęły przejściowo najniższy poziom na słabym
wolumenie i ponownie go sprawdziły na niższym wolumenie w końcu tygodnia.
Uważam, że było to dno fałszywe; znajdujemy się w fazie rynku o tendencji
zniżkowej i ceny akcji wkrótce spadną jeszcze bardziej. Jednak bessa może być
znacznie bardziej przewlekła, niż wskazywałby na to model hossy-bessy, którym
się posługiwałem w mojej pracy. Odczuwam potrzebę nieco innego schematu i uważam
za stosowne raczej wyrazić to otwarcie, aniżeli cichcem powielać coś, co mówiłem
wcześniej. (Jestem właściwie zadowolony z tego, że wydarzenia nie pasują ściśle
do opracowanego przeze mnie modelu hossy-bessy, ponieważ obawiałem się, że
próbuję na siłę wcisnąć historię w wymyślony przez siebie schemat). Zamiast więc
majster-kować przy starym modelu, zaproponuję nowy - specjalnie na tę okazję.
Pozostaje to w zgodzie z zastrzeżeniami, jakie poczyniłem, zaczynając stosować
analizy hossy-bessy do światowego systemu kapitalistycznego. System ten składa
się z centrum i peryferii. Tłumaczyłoby to, dlaczego proces dezintegracji miałby
trwać dłużej i pojawiać się w różnych
215
okresach i różnych częściach tego systemu. Przedstawiam wiec oto moją nową
hipotezę na temat dynamicznej struk tury obecnego kryzysu:
Światowy system kapitalistyczny został poddany surcnye-próbie podczas kryzysu w
Meksyku w latach 1994-1995 jednak przetrzymał tak zwany efekt teąuili i wyszedł
z tego silniejszy niż kiedykolwiek. Wtedy właśnie wystąpił okres przyspieszenia
Strona 83
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
i hossa stawała się coraz bardziej niepewna Fakt, że posiadacze meksykańskich
obligacji skarbowych wyszli z kryzysu nietknięci, stał się złym przykładem dla
spekulujących rosyjskimi obligacjami skarbowymi. Punkt zwrotny nastąpił wraz z
kryzysem tajlandzkim w lipcu 1997 roku. Spowodował on odwrócenie kierunku
przepływu funduszy. Zrozumiałem, że orkiestra przestała grać, zwłaszcza w
odniesieniu do Rosji, i to właśnie wówczas oświadczyłem, choć wyraźnie nie
doceniłem ostrości problemu. Przewidywałem raczej zakończoną otwarciem próbę,
przypominającą meksykański kryzys 1994-1995 niż nieodwracalną zmianę.
Początkowo nagła zmiana podziałała dobroczynnie na rynki finansowe centrum z
powodów, które już wyjaśniłem, a ożywienie w centrum wzbudziło również nadzieje
na peryferiach. Azjatycki rynek akcji wycofał niemal równo połowę swych strat w
miejscowej walucie, by się później ponownie skurczyć. Można by to interpretować
jako okres schyłku. Ostatecznie rynki finansowe centrum również poddały się
bessie. Początkowo erozja postępowała stopniowo, a przepływ środków do funduszy
wzajemnych był wciąż przyzwoity, jednak kryzys w Rosji przyspieszył szczyt
sprzedaży, który wykazywał pewne, jeśli nie wszystkie, znaki rozpoznawcze
rynkowego dna. Twierdzę, że jest to dno fałszywe, podobnie jak fałszywe okazało
się dno stworzone przez azjatyckie rynki akcji w początkach 1997 roku.
Spodziewam się odtworzenia w wysokości do 50%, choć nie wykluczam możliwości
dalszego spadku przed ponownym wzrostem. Ostatecznie rynki powinny spaść
znacznie niżej, doprowadzając do światowej recesji. Dezintegracja świato-
216
ego systemu kapitalistycznego uniemożliwi poprawę koniunktury, z recesji czyniąc
depresje.
]Vlam trzy główne powody, by twierdzić, że dno nie /ostało osiągnięte. Pierwszy
to ten, że rosyjski kryzys 0(jslonił w międzynarodowym systemie bankowym wady,
które dotychczas ignorowano. Banki zaangażowały się w transakcje wymiany akcji,
transakcje terminowe oraz w handel instrumentami pochodnymi między sobą, a także
ze swymi klientami. Fundusze hedgingowe i inne rachunki spekulacyjne również
poniosły znaczne straty. Teraz banki szaleńczo próbują ograniczać swoje
zaangażowanie i stosowanie dźwigni oraz starają się zmniejszać ryzyko. Ich
własne akcje gwałtownie spadły, wszystko prowadzi do kredytowej zapaści1.
Po drugie - dolegliwość sytuacji jest na peryferiach odczuwana tak intensywnie,
że poszczególne kraje zaczynają wychodzić poza system kapitalistyczny lub po
prostu wypadają z gry. Najpierw Indonezja, a później Rosja przeżyły niemal
zupełne załamanie. To zaś, co się zdarzyło w Malezji i, w mniejszym stopniu, w
Hongkongu, jest na swój sposób nawet bardziej złowieszcze. Zapaści w Indonezji i
Rosji były nie zamierzone, ale Malezja sama z premedytacją odcięła się od
międzynarodowych rynków kapitałowych. Jej działanie przyniosło malezyjskiej
gospodarce chwilę wytchnienia i pozwoliło tamtejszej administracji utrzymać się
przy władzy, jednak poprzez wzmocnienie ogólnej ucieczki kapitału z peryferii
zwiększyło presję na te kraje, które próbują trzymać swe rynki otwarte. Jeśli
ucieczka kapitału sprawia, że wizerunek Malezji jest w porównaniu z jej
sąsiadami korzystny, to polityka taka może znaleźć naśladowców.
Trzecim poważnym czynnikiem działającym na rzecz dezintegracji światowego
systemu kapitalistycznego jest oczywista niezdolność międzynarodowych władz
monetarnych do
Od tego czasu LTCM upadt, co pociągnęło za sobą katastrofalne konsekwencje.
217
utrzymania wszystkiego w całości. Programy MFW wyda' się nieskuteczne, a samemu
Funduszowi wyczerpują s-rezerwy. Reakcja Siódemki na kryzys w Rosji była przy
gnębiająco chybiona, a utrata kontroli nad sytuacją - vvręc zatrważająca. Rynki
finansowe są pod tym względem raczę' osobliwe: nie cierpią jakichkolwiek
ingerencji państwowych choć jednocześnie gdzieś głęboko zachowują nadzieję, 2e'
w chwilach szczególnie ciężkich władze przystąpią do działania. To przekonanie
zostało teraz zachwiane1.
Zwrotne działanie zachodzące między tymi trzema czyn-nikami skłania mnie do
wyciągnięcia wniosku, że minęliśmy punkt przecięcia, a odwrócenie trendu jest
wzmocnione przez odwrócenie dominującego błędu subiektywnego. To w jaki sposób
rozwiną się wydarzenia, zależy w dużym stopniu od reakcji systemu bankowego,
inwestycji publicznych oraz władz w centrum.
Wachlarz ewentualności rozciąga się między lawinowym spadkiem rynku akcji a
bardziej przewlekłym procesem rozpadu. Sądzę, że bardziej prawdopodobny jest ten
drugi przypadek. Należy się spodziewać, że wstrząs, jakiego doznał
międzynarodowy system finansowy, wkrótce przeminie, a przymusowa likwidacja
pozycji ulegnie złagodzeniu. Jedno z głównych źródeł napięcia - siła dolara i
słabość jena - zostało już skorygowane. Inne kłopotliwe miejsce, Hongkong,
znalazło chyba sposób odzyskania kontroli nad swymi losami. Rosja została
Strona 84
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
wyksięgowana. W perspektywie widać obniżkę stopy procentowej. Klienci nauczyli
się, że warto kupować akcje zniżkujące na trwałym rynku o tendencji zwyżkowej i
upłynie jakiś czas, zanim się zorientują, że rynek ten nie jest wieczny. Również
potrzeba czasu, aby zaczęto odczuwać skutek działania tych trzech negatywnych
sił.
Jednak po tej fałszywej jutrzence nastanie przedłużający się rynek o tendencji
zniżkowej, tak jak to było w latach
Tezy te zawarte są w moim zeznaniu złożonym przed Kongresem 15 września 1998 r.
218
trzydziestych i jak się dzieje dziś w Azji. Klienci przestaną kupować akcje
spadające i zaczną się przerzucać z rynku akcji na fundusze rynku pieniężnego
lub na obligacje skarbowe. Efekt dobrobytu zbierze swoje żniwo i obniży się
popy1 konsumpcyjny. Spadnie również popyt inwestycyjny, i to z wielu powodów:
zyski są pod presją; import wzrasta przy malejącym eksporcie; podaż kapitału dla
słabiej ustabilizowanych przedsiębiorstw i transakcji nieruchomościowych -
zanikła. Obniżki stóp procentowych złagodzą słabnięcie rynku, a gospodarka w
końcu ożywiłaby się, gdyby światowy system kapitalistyczny zachował spójność.
Jednak szansę na jego rozpad wybitnie wzrosły. 2 chwilą, gdy gospodarka w
Stanach Zjednoczonych zmniejsza aktywność, maleje gotowość do tolerowania
wysokiego deficytu handlowego i wolny handel może się znaleźć w
niebezpieczeństwie.
Początkowo uważałem, że kryzys azjatycki doprowadzi do ostatecznego triumfu
kapitalizmu: oto ponadnarodowe korporacje zastąpią chiński system rodzinny, a
model azjatycki zasymiluje się z światowym modelem kapitalistycznym. To wciąż
jeszcze może się zdarzyć, teraz jednak jest bardziej prawdopodobne, że kraje z
peryferii będą wolały się znaleźć poza systemem, jako że maleją ich szansę na
przyciągnięcie kapitału z centrum. Banki oraz inwestorzy portfelowi ponieśli
znaczące straty, a czekają ich kolejne. Należy się spodziewać, że Rosja nie
wywiąże się ze swych dolarowych zobowiązań. Straty w Indonezji również muszą
zostać oficjalnie uznane. Banki zostały przez własnych udziałowców ukarane za
zaangażowanie się na peryferiach i nie chcą dalej zwiększać swoich zobowiązań.
Wyłącznie międzynarodowa akcja rządowa mogłaby spowodować wpompowanie pieniędzy
na peryferie, jednak nie widać żadnych oznak współpracy w tym kierunku.
Następstwo zdarzeń, które opisałem, różni się od pierwotnego modelu hossy-bessy
głównie długością trwania i złożonością swej drugiej części. Etap hossy
charakteryzowało typowe samowzmacniające się wzajemne oddziaływanie
219
między błędem subiektywnego odchylenia i trendem pod stawowym. Hossa została z
powodzeniem wypróbowana podczas kryzysu meksykańskiego 1994-1995, po którym
nastąpił okres przyspieszenia. Czymś niezwykłym jest natomiast etap bessy,
ponieważ dzieli się na dwie fazy. W pierwszej z nich rynki akcji w centrum nadal
zwyżkują, korzystając z braku monetarnych ograniczeń oraz ze zmiany kierunku
przepływu funduszy. W fazie drugiej zarówno centrum, jak peryferie są całkowicie
ograniczone i wzajemnie ściągają się w dół. Bessy są zazwyczaj silnie ścieśnione
w czasie; ta zaś jest zupełnie rozciągnięta - pojawia się w różnych momentach i
różnych częściach systemu. Kiedy wystąpiła na peryferiach, była całkiem zwarta i
nie wiedzieliśmy jeszcze, jaki kształt przybierze w centrum. Długość trwania
bessy świadczy o stopniu złożoności światowego systemu kapitalistycznego.
Nie ulegało wątpliwości, że zachwianie równowagi między centrum i peryferiami w
pierwszej fazie bessy nie mogło być trwałe. Albo centrum upadnie, zanim
peryferie odżyją, albo przeciwnie. Bardziej prawdopodobna, choć niezbyt pewna,
była pierwsza możliwość. Sprawę rozstrzygnął kryzys rosyjski. Tak jak w wypadku
Tajlandii, wpływ Rosji był potężniejszy, niż spodziewała się większość ludzi,
nie wyłączając mnie. Wydarzenia w Rosji dostrzegałem w kategoriach kataklizmu
wystarczająco dobrze, ale nie zorientowałem się w płynących z tego
konsekwencjach dla transakcji wymiany akcji i instrumentów pochodnych oraz dla
rynku między-bankowego - aż do chwili, kiedy one się pojawiły.
Trzeba przypomnieć, że mój pierwotny model hossy-bessy składa się z ośmiu
etapów. Etap 4. jest momentem prawdy, a etap 5. - okresem schyłku. Nie jest
jasne, jak te etapy pasują do specjalnego modelu, który zbudowałem w odniesieniu
do światowego systemu kapitalistycznego. Ktoś mógłby dowodzić, że okres między
kryzysem tajlandzkim w lipcu 1997 roku a kryzysem rosyjskim w sierpniu 1998 był
okresem schyłku. Kiedy jednak wystąpił moment prawdy? A może najlepiej nie
upierać się przy tej tezie? Koncepcji
220
modelowych nie powinno się brać zbyt dosłownie - w biegu historii nic nie jest z
góry określone. Każda jej sekwencja ;est jedyna w swoim rodzaju. System
radziecki miał moment prawdy, kiedy Chruszczow wygłosił swój referat na XX
Strona 85
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
zjeździe KPZR; niewykluczone, że system kapitalistyczny jest tego elementu
pozbawiony. Może u nas występuje odmienne zjawisko: fałszywe odrodzenie, które
usypia nasze wyczucie niebezpieczeństwa i pozwala, aby następny, tak zwany
zewnętrzny wstrząs zebrał swoje żniwo.
Załamaniu światowego systemu kapitalistycznego może zapobiec w każdej chwili
wkroczenie międzynarodowych władz finansowych. Widoki na to są jednak mgliste,
zważywszy nieudaną interwencję Grupy Siedmiu w Rosji, choć konsekwencje tego
niepowodzenia mogą odegrać rolę dzwonka alarmowego. Może w końcu to właśnie
kryzys rosyjski okaże się tym momentem prawdy. Istnieje pilna potrzeba ponownego
przemyślenia i zreformowania światowego systemu kapitalistycznego. Jak pokazał
to przykład Rosji, kolejne problemy będą się stopniowo wewnętrznie coraz
bardziej komplikowały - tym bardziej, im dłużej pozwolimy im się zaogniać.
tr.
Rozdział 8 JAK NIE DOPUŚCIĆ DO ZAŁAMANIA
Jak w każdym kryzysie finansowym, również i w tym wypadku docieka się w jakiś
sposób jego istoty, jednak zakres obecnej publicznej debaty jest o wiele za
wąski. Skupia się ona na potrzebie udoskonalenia nadzoru bankowego i zapewnienia
dopływu właściwych i dokładnych danych ze wszystkich krajów. Słowami-kluczami są
tu „przejrzystość" i „informacja". Przedmiotem gorącej dyskusji jest to, czy
Międzynarodowy Fundusz Walutowy powinien ujawniać publicznie swoje poglądy na
temat kondycji poszczególnych państw1. Dyskutuje się również o tym, czy fundusze
hedgingowe powinny podlegać regulacjom i czy należy osłabiać przepływ
krótkoterminowego kapitału - dalej rozważania już nie sięgają. Obowiązująca
doktryna na temat zasad funkcjonowania rynków finansowych pozostaje nie
zmieniona. Zakłada się, że w warunkach istnienia doskonalej informacji rynki
mogą sobie radzić same; główną zatem troską jest udostępnienie informacji i
unikanie jakiejkolwiek ingerencji w mechanizm rynkowy. Celem pozostaje
narzucenie rynkowej dyscypliny.
Należy tę debatę poszerzyć. Nadszedł już czas, żeby przyznać, że rynki finansowe
są immanentnie niestabilne. Narzucenie rynkowej dyscypliny oznacza narzucenie
niestabilności, a jak długo może to znosić społeczeństwo? Dyscyplinę rynkową
należy uzupełnić inną dyscypliną:
Mój pogląd na ten temat - zob. rozdział 1.
222
stabilności na rynkach finansowych powinno ć jednoznacznym celem polityki
państwa. Mówiąc otwarcie - stoimy przed wyborem: albo będziemy egulować rynki
finansowe na płaszczyźnie miedzynarodo-ej albo pozwolimy każdemu państwu z
osobna, aby samo chroniło swoje interesy najlepiej, jak potrafi. Ta druga
możliwość z pewnością doprowadzi do załamania się potęż-nego układu
cyrkulacyjnego, który jest znany pod nazwą światowego kapitalizmu". Suwerenne
państwa mogą w tym systemie zadziałać jak wentyle. Pozwolą kapitałowi wpłynąć,
ale z pewnością go nie wypuszczą z chwilą, gdy uznają, że jego odpływ jest
nieprzerwany.
Środki nadzwyczajne
Najpilniejszą potrzebą jest powstrzymanie zwrotu w przepływie kapitału.
Zapewniłoby to nieprzerwane posłuszeństwo peryferii wobec światowego systemu
kapitalistycznego, co z kolei uspokoiłoby rynki finansowe w centrum i złagodziło
późniejszą recesje. Słusznym posunięciem jest obniżenie stóp procentowych w
Stanach Zjednoczonych, ale przestało to już być środkiem wystarczającym do
zatamowania odpływu kapitału z peryferii. Płynność musi być do peryferii
wpompowywana bardziej bezpośrednio. Należy to zrobić w trybie nadzwyczaj pilnym,
gdyż Brazylia wciąż cierpi na ucieczkę kapitału zarówno krajowego, jak obcego, i
nie może już dłużej egzystować przy niebotycznych stopach procentowych. Stopy
procentowe w Korei i Tajlandii spadły, ale premia za ryzyko na długu
zagranicznym wszystkich krajów z peryferii pozostaje niedostępna.
W opublikowanym 31 grudnia 1997 r.1 w „Financial Timesie" artykule wyszedłem z
propozycją stworzenia
Avoiding a breakdown: Asia's crisis demands a rethink of International
regulation „Financial Times" (London), December 31, 1997.
223
If
Korporacji Ubezpieczeniowej Kredytu Międzynarodo\ve„ (International Credit
Insurance Corporation). Był to pro jekt przedwczesny, ponieważ zwrot w
przepływie kapitaj nie stał się jeszcze wówczas silnie zakorzenionym trendem
Trzeba przypomnieć, że po koreańskim kryzysie płynność' w końcu roku 1997
nastąpiło fałszywe odrodzenie, które trwało aż do kwietnia 1998. Moja propozycja
przepadła, ale teraz nadszedł właściwy dla niej czas.
Prezydent Clinton i sekretarz skarbu Robert E. Rubin mówili o potrzebie
Strona 86
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
utworzenia funduszu, który umożliwiłby prowadzącym zdrową politykę gospodarczą
krajom pery. feryjnym odzyskanie dostępu do rynków kapitału międzynarodowego.
Wspomnieli o sumie 150 mld $ i choć nie powiedzieli tego publicznie, wierzę, że
mieli na myśl; sfinansowanie tego poprzez nową emisję specjalnych praw
ciągnienia (SDR-ów)1. Mimo że ich propozycja nie zdobyła większego poparcia na
dorocznym zebraniu MFW w październiku 1998 roku, to jestem przekonany, że
dokładnie
0 to właśnie chodzi. Można by udostępnić gwarancje kredytowe takim krajom
jak Korea, Tajlandia i Brazylia,
1 miałoby to natychmiastowy uspokajający wpływ na międzynarodowe rynki
finansowe. Poprzez zastrzyk płynności zaaplikowany peryferiom amerykańska
propozycja mogłaby uprzedzić potrzebę obniżenia stóp procentowych w centrum,
przywracając światowej gospodarce stan bliższy równowagi.
Jak to już widzieliśmy, programy MFW w Tajlandii i Korei nie przyniosły
pożądanych wyników, ponieważ nie zawierały schematu konwersji długu na kapitał
własny. Równowaga zewnętrzna tych krajów została przywrócona za cenę
drastycznego ograniczenia popytu krajowego, choć sprawozdania bilansowe zarówno
banków, jak spółek wciąż się pogarszają. W obecnym stanie rzeczy kraje te są
skazane na długi okres usychania w depresji. Schemat konwersji
Specjalne prawa ciągnienia (Special Drawing Rights) najlepiej P°~ strzegane są
jako pieniądz fikcyjny (syntetyczny), oddany do dyspozycji MFW przez jego
członków.
224
długu na kapitał własny mógłby oczyścić przedpole, umoż-ij^iając ożywienie
krajowej gospodarki, jednak zmuszałoby międzynarodowych kredytodawców do uznania
i od-nisania strat. Wykazywaliby oni niechęć i byli niezdolni do rozszerzenia
kredytu, uniemożliwiając tym wprowadzenie takieg° schematu bez dodatkowego
źródła międzynarodowej pożyczki. W tym właśnie momencie mógłby wejść do gry
projekt międzynarodowych gwarancji kredytowych. Zmniejszyłby on wydatnie koszt
kredytu i umożliwił zainteresowanym krajom sfinansowanie wyższego poziomu
krajowego popytu niż ten, któremu mogą sprostać obecnie. Byłoby to korzystne nie
tylko dla samych tych krajów, ale również dla gospodarki światowej. Stworzyłoby
system nagradzania za znajdowanie się w układzie światowego kapitalizmu oraz
oddaliło groźbę dezercji w stylu malezyjskim.
Przypadek Brazylii jest bardziej skomplikowany. Po udzieleniu przez amerykański
Kongres niechętnej zgody na podwyższenie kapitału Międzynarodowy Fundusz
Walutowy będzie mógł zmontować pakiet ratunkowy dla Brazylii. Aby uspokoić
rynki, pakiet ten musiałby być znacznych rozmiarów: jako kwotę wyjściową w
oficjalnych źródłach wymienia się 30 mld $, które zostałyby uzupełnione przez
gwarancje banków handlowych dla podtrzymania ich linii kredytowych. Nie trzeba
dodawać, że Brazylia musiałaby sięgnąć po drastyczne środki dla zmniejszenia
deficytu fiskalnego. A mimo to istnieje rzeczywiste niebezpieczeństwo, że ów
program może się nie udać. Podczas gdy pakiet załatwiłby sprawę brazylijskich
potrzeb zagranicznego refinansowania, to mógłby nie zapewnić możliwości
istotnego obniżenia krajowych stóp procentowych - bez wzniecania na nowo
ucieczki kapitału. Przy obecnych 40% stopach procentowych refinansowanie
krajowego zadłużenia zwiększałoby deficyt budżetowy o 6%, przez co jakiekolwiek
zaciskanie pasa byłoby bezcelowe. Sytuację bardzo komplikuje fakt, że
przeznaczeniem schematu gwarancji kredytowych nie jest refinansowanie długu
krajowego. Niemniej jednak fakt, że byłby on dostępny dla międzynarodowych
225
transakcji pożyczkowych, mogłoby mieć pośredni wpływ krajowe stopy procentowe
i decydować o porażce iuu sukcesie.
W chwili obecnej dyrektorzy europejskich banków cent ralnych twardo
przeciwstawiają się emisji SDR-ów z powód jej inflacyjnych konsekwecji. Jednak
SDR-y zastrzeżone dla gwarancji kredytowych nie tworzyłyby nowego
pieniądza-jeśliby kiedykolwiek zostały wyemitowane, wypełniłyby PQ prostu dziurę
powstałą wskutek zaległości płatniczych Prawdę mówiąc, sprzeciw wobec SDR-ów ma
doktrynalne podłoże; jednak po wyborach w Niemczech centrolewicowe rządy panują
już w całej Europie i należy oczekiwać, że wykażą one wobec schematu gwarancji
kredytowych większa uległość, zwłaszcza jeśli zależeć będzie od niego ożywienie
ważnych rynków eksportowych. Japonia może się okazać pomocna dopóty, dopóki
schemat będzie obejmował zarówno Azję, jak Amerykę Łacińską. W ten sposób MFW
zdobyłby doświadczenie w emisji gwarancji pożyczkowych i w końcu metoda ta
doczekałaby się instytucjonalizacji. Uważam, że mogłaby ona stanowić kamień
węgielny pod „nową konstrukcję", o której mówią teraz wszyscy.
Reformy o większym zasięgu
Niedoskonałości obecnej konstrukcji stały się krzycząco oczywiste podczas
Strona 87
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
światowego kryzysu, który się rozpętał w Tajlandii. Jednym z tych niedostatków
był brak odpowiednich międzynarodowych władz nadzorczo-regulacyj-nych. Bank
Rozrachunków Międzynarodowych ustanowił dla banków handlowych współczynniki
wypłacalności, jednak nadzór pozostawiono bankom centralnym w poszczególnych
krajach. Wyniki ich działalności pozostawiają wiele do życzenia. Wystarczy
przytoczyć jeden przykład koreańskiego banku centralnego, który wymagał, aby
wszystkie kredyty z ponadrocznym terminem płatności były rejestrowane.
226
Skutek był taki, że większość pożyczek opiewała na terminy oniżej roku i bank
centralny nie miał najmniejszego P Ojecia, jakie sumy wchodzą w grę. Według norm
BRM, Jniedzynarodowe banki prowadzące interesy z Koreą były z tworzenia
specjalnych rezerw, ponieważ Korea
•est członkiem Organizacji Współpracy i Rozwoju Gospodarczego (Organization for
Economic Cooperation and pevelopment - OECD). Było to dla banków zachętą do
udzielania Korei kredytów. Fakt, iż większość pożyczek opiewała na termin
płatności poniżej roku, sprawił, że późniejszy kryzys poddawał się trudniej
działaniom naprawczym.
W wypadku Indonezji zachowanie się banku centralnego było o wiele bardziej
podejrzane. Na przykład sprawozdanie bilansowe zawierało pozycję wykazującą
ogromną „zaliczkę dla sektora prywatnego", która przemieszczała dużą część
pomocy, jaka napłynęła z Singapuru. Było podejrzane, że zaliczka ta trafiła do
rąk członków rodziny Suharto, którzy wywieźli te dolary z Indonezji. Kiedy
rozwinął się kryzys, budynek mieszczący te dokumenty padł pastwą tajemniczego
pożaru.
MFW bardzo oszczędnie wypowiada się na temat spraw wewnętrznych swych państw
członkowskich, wyjąwszy przypadki kryzysowe, kiedy jeden z tych krajów zwraca
się do Funduszu o pomoc. Przedstawiciele MFW mogą składać wizyty i udzielać
konsultacji, Fundusz nie posiada ani mandatu, ani instrumentów do ingerowania w
normalnych czasach. Jego misją jest kontrolowanie sytuacji kryzysowej, nie są
zaś przedsięwzięcia zapobiegawcze, i w tym wypadku nienadzwyczajnie wypełnił swe
obowiązki. Wady zaleceń Funduszu przeanalizowałem w poprzednim rozdziale; tu zaś
należy rozważyć rolę, jaką MFW odegrał w niezdrowej ekspansji międzynarodowego
kredytu. Prowadzi to nas do drugiego poważnego defektu w obecnej konstrukcji -
tak zwanej tezy moralnego hazardu.
Programy MFW służyły do wykupywania kredytobiorców z kłopotów, a tym samym
zachęcały ich do nieodpowiedzial-
227
nych działań. Jest to jedno z poważniejszych źródeł n1 stabilności w
międzynarodowym systemie finansowym j u to już wcześniej wyjaśniłem, w sposobie,
w jaki MF\x/ traktuje kredytobiorców i kredytodawców, istnieje pew asymetria.
Narzucił on warunki tylko tym pierwszym-pieniądze, jakie Fundusz
pożyczył, i warunki, które postawił umożliwiły krajom dłużniczym wypełnić swe
zobowiązań'' lepiej, niż mogłyby to uczynić w innej sytuacji. \y ten pośredni
sposób MFW przychodził z pomocą bankom międzynarodowym i innym wierzycielom.
Asymetria ta rozwinęła się w okresie trwania międzynarodowego kryzysu
zadłużeniowego w latach osiemdziesiątych i stała się już zupełnie rażąca podczas
kryzysu meksykańskiego w latach 1994-1995. Wtedy to zagraniczni posiadacze
tesobo-nos (nominowane w dolarach meksykańskie weksle skarbowe) wyszli z kryzysu
cało, choć oprocentowanie tesobonos w czasie kiedy je kupowali, sugerowało duży
stopień ryzyka. Kiedy Meksyk nie mógł płacić, amerykańskie Ministerstwo Finansów
i Międzynarodowy Fundusz Walutowy wkroczyły razem i wyciągnęły inwestorów z
tarapatów. Podobna sytuacja powstała ostatnio w Rosji, jednak amerykańskie
ministerstwo powstrzymywało się od podjęcia skutecznej operacji ratunkowej w
obawie, że zostanie oskarżone o udzielanie pomocy finansowej giełdowym graczom.
Jak dowodziłem w moim eksperymencie w czasie rzeczywistym, Stany Zjednoczone
popełniły błąd, odmawiając działań już po ukaraniu spekulantów. Z przyjemnością
odnotowuję, że MFW szybko się uczy. W swym nowym, wartym 2,2 mld $, programie na
Ukrainie wprowadził nowy warunek: zanim program ruszy, 80% ukraińskich weksli
skarbowych musi być „dobrowolnie" przepisanych na dłuższe terminowo, niżej
oprocentowane instrumenty. Spowodowałoby to dla giełdowych graczy i
nierozważnych banków-kredytodawców poważne straty i jest to sytuacja daleka od
meksykańskiej z roku 1995, kiedy jako środek zaradczy zastosowano pomoc
finansową.
Istnieje kilka powiązanych ze sobą powodów powstania asymetrii w podejściu MFW
do wierzycieli i dłużników.
228
^ajważniejszą misją MFW jest ochrona międzynarodowego vsterrui finansowego.
Wprowadzanie kar na kredytobiorców
Strona 88
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
okresie kryzysu mogłoby wyrządzić zbyt wielką szkodę zachodnim bankom i zagrozić
systemowym załamaniem. Po drugi6' aby pomyślnie zrealizować swoje programy, MFW
ootrzebuje współpracy z bankami handlowymi, a te ostatnie wiedzą, w jaki sposób
wykorzystać swoją pozycję. Międzynarodowe władze walutowe nie posiadają
wystarczających źródeł, by móc działać jako kredytodawcy ostatniej deski
ratunku. Skoro już wybuchł kryzys, MFW może się z nim uporać jedynie poprzez
przywrócenie rynkowego zaufania. W kryzysie azjatyckim niektóre z początkowych
programów MFW upadły dokładnie dlatego, że nie potrafiły wzbudzić zaufania
rynków. Wreszcie Międzynarodowy Fundusz Walutowy jest kontrolowany przez kraje
centrum kapitalistycznego systemu; gdyby MFW karał kredytodawców, byłoby to
wbrew narodowym interesom udziałowców większościowych. Jednak tego właśnie
potrzeba dla pewnego ustabilizowania systemu. MFW powinien swoją interwencję
uwarunkować przyjęciem przez kredytodawców na siebie części strat. MFW narzuca
warunki krajowi znajdującemu się w kłopotliwej sytuacji - powinien również objąć
nimi źródła kredytów, zwłaszcza jeżeli sprawcą kłopotów jest sektor prywatny
(tak jak to było w wypadku krajów azjatyckich). W praktyce oznaczałoby to, że
MFW nie tylko by tolerował, ale wręcz zachęcał do dobrowolnej reorganizacji
korporacji. W państwach rozwiniętych postępowanie upadłościowe przeprowadzano by
w większej zgodzie z działaniami krajowymi - zmuszając banki do przejmowania
strat.
Istniejącej w obecnym działaniu MFW asymetrii nie da się - moim zdaniem -
skorygować bez schematu gwarancji kredytowych lub jakiejś innej metody
stymulacji międzynarodowego kredytowania i inwestowania. Asymetria (znana
również jako moralny hazard) spowodowała niezdrowy międzynarodowy boom
inwestycyjny; bez niej byłoby bardzo trudno wytworzyć wystarczający
międzynarodowy strumień inwestowania. Szybkie ożywienie wschodzących rynków po
229
kryzysie meksykańskim w 1994 roku jest wielce zwodnic? Jak się już o tym
przekonaliśmy, finansowe wsparć' zagranicznych posiadaczy meksykańskich
tesobonos stano wiło ostateczne potwierdzenie asymetrii; nic dziwnego ? przepływ
kapitału stał się silniejszy i bardziej nieskoor dynowany niż kiedykowiek.
Według nowych wytycznych obcokrajowcy inwestujący w meksykańskie tesobonos do
czekaliby się wymiany swych rezerw na długoterminowe meksykańskie obligacje
państwowe. Gdyby tak się stało byliby ostrożniejsi z inwestowaniem w Rosji czy
na Ukrainie
Byłoby najlepiej, gdyby z wprowadzaniem jakichkolwiek zmian w metodach swego
działania MFW poczekał na uspokojenie się światowego kryzysu finansowego. Jednak
taka możliwość została wykluczona przez bieg zdarzeń Inwestorzy i pożyczkodawcy
zostali surowo ukarani i gromadnie uciekają z peryferii, stwarzając krytyczną
sytuacje. Nie ma nic do stracenia, a wiele do zyskania dzięki natychmiastowej
zmianie działania MFW.
Czy to ze schematem konwersji długu na kapitał własny, czy bez niego, jest
rzeczą nieprawdopodobną, aby przywrócenie przepływu funduszów w kierunku krajów
peryferyjnych mogło nastąpić bez jakichś zachęt wobec kredytodawców przerażonych
swymi niedawnymi oraz zbliżającymi się stratami. Będzie zatem potrzebne
rozbudowanie schematu zabezpieczenia gwarancji jako integralnej części MFW.
Przyczyniłoby się to do znacznego ulepszenia konstrukcji światowego systemu
finansowego. Zastosowanie i marchewki, i kija pozwoliłoby uniknąć zarówno
obfitości, jak głodu w międzynarodowym przepływie kapitału. Nowa instytucja,
która przypuszczalnie stałaby się częścią MFW, gwarantowałaby jednoznacznie
międzynarodowe pożyczki i kredyty - do pewnych określonych granic. Kraje
otrzymujące pożyczki zostałyby zobowiązane do dostarczenia danych na temat
wszystkich pożyczek, państwowych i prywatnych, ubezpieczonych lub nie.
Umożliwiłoby to władzom ustanowienie górnego pułapu kwoty, jaką byłyby gotowe
ubezpieczyć. Aż do tych sum zainteresowane kraje miałyby
230
dostęp do międzynarodowych rynków kapitałowych według stopy procentowej dla
pierwszorzędnych kredytobiorców plus umiarkowana opłata. Powyżej tych granic
kredytorzy już by ryzykowali. Zastosowanie i marchewki, i kija pozwoliłoby
uniknąć zarówno obfitości, jak głodu w międzynarodowym przepływie kapitału.
Ustanowiono by górne pułapy uwzględniające prowadzoną przez poszczególne kraje
politykę makroekonomiczną i strukturalną, jak również całokształt warunków
ekonomicznych na świecie. W rezultacie ta nowa instytucja funkcjonowałaby jako
rodzaj banku centralnego. Dążyłaby do uniknięcia nadużyć w jakimkolwiek kierunku
i dzierżyłaby w ręku potężne narzędzie1.
Najdrastyczniejszym problemem jest to, w jaki sposób przydzielone jakiemuś
krajowi gwarancje kredytowe byłyby rodzielane poszczególnym pożyczkobiorcom tego
kraju. Pozwolenie państwu, by strzegło prawidłowości, byłoby zachętą do nadużyć.
Strona 89
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Gwarancje należałoby przepuścić przez rywalizujące z sobą autoryzowane banki.
Banki powinny być ściśle nadzorowane i mieć zakaz angażowania się w takie
dziedziny przedsiębiorczości, które prowadziłyby do ryzykownych kredytów i
powstawania konfliktu interesów. Musiałyby być one rozsądnie kapitalizowane dla
złagodzenia strat poniesionych na indywidualnych kredytach. Krótko mówiąc, banki
musiałyby być poddane regulacjom równie ścisłym, jak banki amerykańskie po
załamaniu się systemu bankowego podczas paniki w roku 1933. Reorganizacja
systemu bankowego wymagałaby czasu, ale już samo ogłoszenie tego schematu
wpłynęłoby uspokajająco na rynki finansowe i dało czas na głębsze reformy.
Niektórzy będą się zastanawiać, czy jest możliwe wykonanie tak złożonego
zadania. Odpowiedź brzmi, że nowa
Moje argumenty nie są nowe. Pierwotnie założyciele instytucji w Bretton Woods
wyobrażali sobie rolę Banku Światowego jako gwaranta papierów wartościowych
wystawianych przez kraje rozwijające się albo przez wystawców z tych krajów.
Patrz: Edward S. Mason and Robert E. Asher, The World Bank Sińce Bretton Woods
(Washington, DC: The Brookings Institution, 1973).
231
instytucja musi popełniać błędy, jednak rynki w odpowiedn' sposób zadziałają na
zasadzie sprzężenia zwrotnego i błedv zostaną usunięte. Ostatecznie tak właśnie
funkcjonują wszyst kie banki centralne i na ogół spisują się zupełnie dobrze
Znacznie bardziej wątpliwe jest to, czy schemat taki jest możliwy do
przeforsowania politycznie. Już teraz istnieje silny opór wobec MFW ze strony
rynkowych fundarnen-talistów, którzy występują przeciw jakiejkolwiek rynkowej
interwencji, zwłaszcza pochodzącej od jakiejś organizacji międzynarodowej. Jeśli
banki i uczestnicy rynków finansowych, którym istnienie asymetrii przynosi
obecnie korzyści wstrzymają swoje poparcie, to jest wątpliwe, czy MF\V przetrwa
nawet w obecnej, niedoskonałej postaci. Aby udało się uświadomić rządom,
parlamentom i uczestnikom rynku, że przetrwanie systemu leży w ich interesie -
potrzebna jest zmiana ich mentalności. Pozostaje tylko pytanie, czy ta odmiana
nastąpi przed czy po załamaniu się systemu.
Dzisiejsze systemy walutowe
Bez względu na to, jakiego rodzaju system walutowy panuje, musi on być obarczony
błędami. Swobodny ruch kursów dewiz jest immanentnie niestabilny z powodu
występowania spekulacji podążającej za trendem podstawowym; co więcej,
niestabilność ma tendencję do narastania, ponieważ spekulacja zgodna z trendem z
upływem czasu zyskuje na ważności. Z drugiej strony - systemy sztywnych kursów
walutowych są niebezpieczne, gdyż załamania mogą tam przybierać katastrofalne
rozmiary. Przypadkiem takim jest kryzys azjatycki. Układy walutowe porównuję
często do układów matrymonialnych: bez względu na to, jaki system panuje, to
jego przeciwieństwo wygląda bardziej zachęcająco.
Cóż więc robić? Najbezpieczniej byłoby utrzymywać elastyczne kursy walutowe,
jednak mogłoby to utrudnić
232
krajom peryferyjnym przyciąganie kapitału. W połączeniu ze schematem gwarancji
kredytowych stanowiłoby to zdrowy układ. Innym rozwiązaniem alternatywnym jest
stworzenie niezałamywalnego systemu sztywnych kursów walutowych.
poważny eksperyment przeprowadzany jest właśnie w Europie' ujednolicenie waluty.
Opiera się on na przekonaniu, z którym się zgadzam, że nie można mieć na dłuższą
metę wspólnego rynku bez wspólnego pieniądza. Jestem wszakże zdania, że projekt
euro ma wadę, ponieważ nie można mieć w dłuższej perspektywie wspólnej waluty
bez wspólnej polityki fiskalnej, w tym pobierania pewnego rodzaju
scentralizowanego podatku czy redystrybucji podatków. Jednak ujednolicenie
pieniądza było decyzją polityczną; błędy będą korygowane w ten sam sposób.
Inną drogą do stworzenia prawie niezałamywalnego systemu sztywnych kursów
walutowych jest wprowadzenie izby walutowej. Jest to pewien automatyczny
mechanizm, który emituje lub wycofuje lokalny pieniądz, jeśli równoważna suma
rezerwy walutowej została złożona lub wycofana z izby walutowej. Rezerwą
walutową w Hongkongu i Argentynie jest dolar amerykański; w dawnych koloniach
francuskich w Afryce - francuski frank; a w Estonii i Bułgarii - niemiecka
marka. Idea izby walutowej zdobywa poparcie, ponieważ sprawdziła się lepiej niż
mniej formalne sztuczne utrzymywanie kursów. Mam pewne wątpliwości, choć
propagowałem ją w Rosji jako ostatnią deskę ratunku. Hamująco mogą działać
społeczne koszty utrzymywania izby walutowej, ponieważ w czasie trwania kryzysu
nie istnieje górna granica stóp procentowych. Niedawne doświadczenie uczy, że
nawet najmocniejsza izba walutowa nie jest odporna na atak. Hongkong wykazywał
chęć zapłacenia ceny i miał poparcie chińskiego rządu, jednak Hongkong stanowi
przypadek szczególny - jest on przede wszystkim ośrodkiem finansowym, który
właściwie może trwać w nieskończoność z przeszacowaną walutą (podobnie jak
Strona 90
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Szwajcaria). System izby walutowej działał również w Argentynie podczas kryzysu
teąuili w roku 1995, jednak nie jest on nie do zepsucia;
233
zwłaszcza Argentyna stała nieustannie przed groźbą przeszacowania, jeśli
dewaluowała się Brazylia, jej główny partner handlowy, a izba walutowa nie
stwarzała żadnej drogi ucieczki. To samo odnosi się do Hongkongu w wypadku
dewaluacji w Chinach1.
Po wprowadzeniu euro pozostaną trzy główne bloki walutowe. Japonia stoi w
obliczu szczególnych problemów a jen znajduje się w stanie dynamicznej
nierównowagi, więc może być chwilowo odsunięty. W tej sytuacji pozostają dwa
główne bloki - z funtem szterlingiem szybującym niezręcznie między euro i
dolarem, o ile Wielka Brytania nie zdecyduje się na przyłączenie do tego
pierwszego. W przeszłości główne bloki walutowe zderzały się i ścierały ze sobą,
powodując poważne przesunięcia na rynkach akcji i papierów wartościowych.
Podniesienie wartości dolara stało się natychmiastową przyczyną kryzysu
azjatyckiego. W bardziej odległej przeszłości - zaburzenia walutowe wywołały
krach na Wall Street w roku 1987. Szybka zwyżka jena w kwietniu 1995 była
również wielce bulwersująca, ale do załamania nie doprowadziła. Potrzeba
koordynacji politycznej doczekała się już uznania i instytucjonalne układy
zostały zawarte, jednakże wiara w skuteczność uzgodnionej interwencji uległa
zachwianiu od czasu tych burzliwych dni Porozumienia w Plaża w roku 1985, kiedy
to Grupa Pięciu porozumiała się co do współpracy w kierowaniu kursami
walutowymi.
Przyszedł już czas, aby powrócić do tej kwestii. Wyłonienie się dwóch głównych
bloków walutowych stworzy nową sytuację. Rywalizacja mogłaby być katastrofalna,
podczas gdy współpraca może się okazać łatwiejsza do osiągnięcia
Największy kłopot z izbą walutową polega na tym, że nie wiadomo, jak z nią
skończyć, kiedy już przestaje spełniać swoją role. Aby uczynić ją wiarygodną,
wprowadza się ją na mocy prawa, a zmiana praw zajmuje dużo czasu. Co się zatem
dzieje w okresie, kiedy dokonanie zmiany jest przedmiotem roważań? Jest to
zachętą dla popytu na walutę. Rozwiązanie oczywiście istnieje: zamkniecie izby
walutowej z dnia na dzień, równoznaczne ze złamaniem prawa. Należy się jednak
spodziewać, że taki krok zmniejszy wiarygodność wszystkich izb walutowych.
234
między dwoma niż większą ich liczbą. Niewykluczone, że dwie główne waluty
mogłyby się w jakiś nieformalny sposób połączyć. Dzięki temu zniknęłoby główne
źródło destabilizacji w światowym systemie kapitalistycznym, choć jednocześnie
stworzyłoby nowe problemy związane z polityczną koordynacją. Czy koordynacja
mogłaby zadziałać? Ponieważ jestem sceptykiem co do euro, to muszę być nim
jeszcze bardziej, gdy chodzi o walutę światową. Jednak mogą istnieć krótsze
drogi do całkowitej integracji. Na przykład - nieograniczone niemal porozumienie
dotyczące wymiany akcji, w którym każda ze stron ubezpieczałaby drugą od zmiany
kursu walutowego. Szczególnie ujęła mnie idea „twardego ecu" wysunięta przez sir
Michaela Butlera, byłego urzędnika brytyjskiego Ministerstwa Finansów, jako
alternatywa dla jednolitej europejskiej waluty. Zaproponował on ustanowienie
koszyka walutowego, który byłby mocniejszy niż którykolwiek z jego składników.
Gdyby któryś z krajów członkowskich dewaluował swoją walutę, musiałby uzupełnić
spowodowany tym ubytek w koszyku, który tworzy jednostkę walutową. Być może te
dwie waluty mogłyby się związać w jakiś podobny sposób. (Problem przyłączenia
się Wielkiej Brytanii do euro polega na tym, że funt szterling tańczy inne pas
niż waluty kontynentalne i podąża bardziej krokiem dolara; byłoby bezpieczniej
skonstruować połączenie trójdrożne).
Transakcje instrumentami
pochodnymi, wymiany akcji
a wahania cen
Transakcje instrumentów pochodnych opierają się na teorii efektywności rynków.
Fakt, że są one tak szeroko stosowane, zdaje się wskazywać, iż teoria
efektywności rynków jest słuszna. Nie zgadzam się z tym, muszę być
235
jednak ostrożny w formułowaniu swego sprzeciwu, ponieważ, jak już wspomniałem
wcześniej, nie przestudiowałem zbyt szczegółowo teorii efektywności rynków ani
nie poświęciłem wiele czasu na poznanie konstrukcji instrumentów pochodnych.
Beta, gamma i delta są dla mnie przede wszystkim po prostu literami alfabetu
greckiego.
Rozumiem, że zmienność cen daje się zmierzyć i istnieje możliwość wykupienia
ubezpieczenia przeciw tej zmienności przez zapłacenie składki za opcje. Ci,
którzy ryzykują, sprzedając opcje, mogą albo zabezpieczyć się przed ryzykiem
swymi istniejącymi zapasami, albo mogą się reasekurować przez zaangażowanie w
Strona 91
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
tak zwaną transakcję delta-hedgin-gową. Jest to strategia złożona, ale sprowadza
się do raczej prostej metody ograniczania ryzyka. Obejmuje ona sprzedawcę opcji
odkupującego pewną część portfela papierów wartościowych, kiedy cena obraca się
przeciwko niemu. Kontrahenci delta-hedgingu są zazwyczaj zawodowymi twórcami
rynku, którzy ciągną zyski z rozpiętości między ceną zakupu a ceną żądaną i
ograniczają swoje ryzyko przez transakcję delta-hedgingową.
Właściwie przeprowadzona strategia powinna się na dłuższą metę opłacić, jednak
delta-hedging automatycznie wywołuje zgodne z trendem zachowania. Jeśli rynek
zmierza w określonym kierunku, wchodzący w tę transakcję automatycznie czyni to
samo, kupując, kiedy cena zwyżkuje, sprzedając, kiedy zaczyna zniżkować. W ten
sposób organizatorzy rynku przenoszą swoje ryzyko na rynek. Z reguły rynek może
wchłonąć ryzyko, ponieważ różni uczestnicy zmierzają w różnych kierunkach. Raz
od wielkiego święta ryzyko piętrzy się po stronie rynku i delta-hedging może
przerwać ciągłość ruchu cen. Przy podobnych okazjach załamuje się teoria
efektywności rynku. Sytuacje takie są na tyle rzadkie, by nie zniechęcać do
skądinąd zyskownego interesu, jeśli już jednak powstają, mogą niszczycielsko
oddziałać na rynek.
Zabezpieczanie się przed ryzykiem, praktykowane we własnych departamentach
handlowych banków komercyj-
236
jiych i inwestycyjnych, działa w ten sam sposób jak delta--hedging: ustalenie
granic wysokości strat, jakie handlujący może ponieść, wymusza na nim
zredukowanie stanu interesów, jeśli ten obraca się przeciw niemu. Jest to w
rezultacie narzucony samemu sobie nakaz wstrzymania strat, wzmacniający trend,
który początkowo spowodował te straty. Konsekwencje stały się oczywiste, gdy
LTCM znalazł się w tarapatach.
Zgodne z trendem zachowanie w skali ogólnej, a delta--hedging w szczególności,
przyczyniają się do zwiększenia zmienności rynku, jednak organizatorzy rynku
czerpią ze zmienności korzyści, ponieważ mogą pobierać wyższą stawkę za opcje, a
kupujący nie mają prawa narzekać, gdyż wyższa stawka jest uzasadniona większą
zmiennością. Mogą istnieć koszty ukryte dla publiczności, ale są one dobrze
ukryte. Jak powiedział były prezes Banku Rezerwy Federalnej, Paul Yolcker, każdy
narzeka na zmienność rynków walutowych, nikt jednak nie będzie się starał czegoś
z tym zrobić, ponieważ publiczność nie może się skarżyć, a organizatorzy rynku
transakcji instrumentów pochodnych osiągają zyski przychodzące i wychodzące
poprzez tworzenie zmienności oraz sprzedawanie zabezpieczeń przeciw niej.
Instrumenty pochodne stają się coraz bardziej wyrafinowane, a niektóre z nich
niosą ze sobą większe ryzyko przerwania ciągłości niż inne. Krach rynku akcji w
roku 1987 pogłębiało powszechne stosowanie techniki delta--hedgingowej
wprowadzonej na rynek pod nazwą ubezpieczenia portfelowego. Ci, którzy nabyli
ubezpieczenie, silniej zainwestowali w rynek niż ci, którzy uczynili to inną
drogą. Kiedy zniżkujący rynek uaktywnił ubezpieczenie, nagły wzrost sprzedaży
doprowadził do zerwania ciągłości. Aby zapobiec nawrotowi, regulatorzy
wprowadzili tak zwane bezpieczniki - czasowe zawieszenia rynku - wykluczające
założenie ciągłości, na którym opierają się takie programy delta-hedgingowe.
Podobnie niebezpieczne instrumenty pochodne są szeroko stosowane na rynkach
walutowych, jednak nie podjęto
237
żadnych kroków, aby do nich zniechęcać. Na przykład opcje „pozorne" są nieważne,
kiedy osiągnięty zostaje pewien poziom cen, co pozostawia kupującemu opcję bez
ubezpieczenia. Opcje pozorne zdobyły sobie wielką popularność wśród japońskich
eksporterów, ponieważ były znacznie tańsze niż opcje zwyczajne. Kiedy zostały
wszystkie wykupione po tej samej cenie w roku 1995, wybuchła panika, która w
ciągu kilku tygodni sprowadziła jena z poziomu około 100 za dolara do poniżej
80. Niezrównoważone położenie opcji powodowało co pewien czas inne poważne i
pozornie nieuzasadnione ruchy waluty. Sytuacja domaga się regulacji lub
przynajmniej nadzoru, ale znów, jak wyjaśnij Yolcker, nie ma żadnej klienteli,
która by w tej sprawie podnosiła wrzawę.
Ogólnie mówiąc, nie istnieją żadne stawki wpłat dla transakcji wymiany akcji,
instrumentów pochodnych i terminowych z wyjątkiem sytuacji, kiedy są one
egzekwowane na giełdach oficjalnych. Banki i banki inwestycyjne działające jako
organizatorzy rynku mogą przeprowadzać te pozycje jako pozabilansowe.
Instrumenty te zostały rozbudowane w epoce, kiedy ludzie uwierzyli w efektywne
rynki, racjonalne oczekiwania i zdolność rynków finansowych do samoko-rygowania.
Dla porównania - stawki wpłat na zakupy akcji są pozostałością przebrzmiałej
epoki. Jeśli moje twierdzenie jest słuszne i niektóre z ostatnio wynalezionych
instrumentów finansowych i technik handlowania opierają się na fundamentalnie
skażonej teorii rynków finansowych, to brak stawek wpłat może przedstawiać
Strona 92
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
poważne ryzyko systemowe.
Na bardziej podstawowym poziomie powinniśmy rozważyć na nowo nasz stosunek do
finansowych innowacji. Innowacja jest uważana za jedną z głównych korzyści
wolnych rynków, ponieważ jednak rynki finansowe są immanentnie chwiejne, to
innowacje finansowe mogą kreować niestabilność. Innowacje finansowe powinniśmy
postrzegać inaczej, niż postrzegamy na przykład ulepszoną pułapkę na myszy czy
inne wynalazki. Będzie to wymagało prawdziwego do-
238
strojenia się, ponieważ rynki finansowe przyciągnęły do siebie najtęższe w
świecie mózgi i połączenie wydajności komputera z teorią efektywności rynków
dało wybuchowy rozwój w dziedzinie nowych instrumentów finansowych i nowych
rodzajach rynkowego arbitrażu. Zagrożenie, jakie rnogą one sobą przedstawiać
wobec systemu finansowego, było pomijane, ponieważ rynki miały rzekomo posiadać
zdolność do samokorekty, ale jest to złudzeniem. Instrumenty i techniki
innowacyjne są niewłaściwie pojmowane, zarówno przez czynniki regulujące, jak
przez uczestników rynku; są zatem zagrożeniem dla stabilności.
Być może instrumenty pochodne i inne syntetyczne instrumenty finansowe powinny
być licencjonowane w taki sposób, jak nowe emisje papierów wartościowych, które
podlegają rejestracji w Komisji do Spraw Papierów Wartościowych i Giełdy (SEC -
Securities and Exchange Commis-sion). Jest przeciwne naturze, by twórcze siły
nowatorów miały podlegać ograniczeniom wydawanym przez ociężałych biurokratów,
ale to właśnie proponuję. Innowacje wnoszą intelektualny ferment i dają zyski
nowatorom, jednak utrzymywanie stabilności lub, ściślej, ochrona przed
nadużyciami powinna mieć pierwszeństwo.
Kryzys rosyjski ujawnił niektóre rodzaje systemowego ryzyka. Niepowodzenie
funduszu hedgingowego o nazwie LTCM (Long-Term Capital Management), pioniera w
dziedzinie technik zarządzania ryzykiem opartego na teorii skuteczności rynku,
wykazuje fiasko tej teorii. Fakt, że wysiłek dla niesienia pomocy musiał być
koordynowany przez Bank Rezerwy Federalnej, wskazuje na to, że wchodził tu w grę
błąd systemowy. LTCM osiągnął zestawienie bilansowe na ponad 100 mld $ przy
podstawowej wartości majątku netto poniżej 5 mld $. W dodatku posiadał
zestawienie niezbilansowane pasywów na sumę ponad l bln $. Te zakłócenia
wywołane rosyjskim kryzysem działały erozyj-nie na wartość podstawową majątku,
aż spadła ona do poziomu 600 min $ w chwili przeprowadzania akcji ratunkowej.
Gdyby LTCM pozwolono upaść, jego kontrahenci
239
ponieśliby straty idące w miliardy, zwłaszcza jeśli prowadzili podobne pozycje
na własny rachunek. W rzeczywistości zaś kontrahenci, poszturchiwani przez
Rezerwę Federalna zgromadzili się i wnieśli dodatkowy kapitał do upadającej
spółki, aby pozwolić na jej bardziej harmonijny rozwój Bank Rezerwy Federalnej
zrobił to, co powinien był zrobić czyli zapobiegł błędowi systemowemu. Kiedy
moment krytyczny mija, system wymaga reformy. Reforma zaś może być
powierzchowna, jak po krachu na rynku akcji w roku 1987, kiedy wprowadzono tak
zwane bezpieczniki, lub też sięgająca znacznie głębiej. Nie muszę chyba
powtarzać, że jestem zwolennikiem gruntowniej szych przemyśleń, ponieważ uważam,
że nasze obecne poglądy na rynki finansowe opierają się na błędnej teorii.
Fundusze hedgingowe
Po akcji finansowej ratującej LTCM dużo się mówi o regulacji funduszy
hedgingowych. Uważam, że dyskusja idzie w złym kierunku. Nie tylko fundusze
hedgingowe służą do zastosowania dźwigni kapitałowej; własne działy handlowe
banków komercyjnych i inwestycyjnych są głównymi aktorami transakcji
instrumentów pochodnych i wymiany akcji. Większość funduszy hedgingowych nie
angażuje się na tych rynkach. Na przykład Soros Fund Management był w tej sferze
biznesu całkowicie nieobecny. Instrumenty pochodne stosujemy powściągliwie, a
jeszcze rzadziej uciekamy się do dźwigni. LTCM był w pewnym sensie wyjątkiem:
stal się on w rezultacie działem handlowym banku inwestycyjnego Solomon
Brothers, wydzielonym w odrębną osobowość. Kiedy się okazało, że osiągnął
powodzenie, zaczął znajdować naśladowców. Pomimo to fundusze hedgingowe nie
dorównywały rozmiarami działom handlowym banków oraz domom maklerskim i
zagrożenie, jakie wobec tych instytucji przedstawiał LTCM sprawiło, że
nowojorski Bank
240
Rezerwy Federalnej pospieszył z interwencją. Właściwym lekarstwem jest
wprowadzenie stawek wpłat i tak zwanego ostrzyżenia w transakcjach wymiany akcji
i innych pozabilansowych pozycji. Regulacje te powinny być zastosowane w równym
stopniu i do banku wraz z jego klientami, i do funduszy hedgingowych.
Nie występuję w obronie funduszy hedgingowych. Uważani, że powinny one podlegać
takim samym regulacjom, jak wszystkie fundusze inwestycyjne. Trudno jest
Strona 93
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
obejmować je regulacjami, ponieważ często wiele z nich działa w systemie
„off-shore", jednak przy współpracy władz regulujących nie powinno to być
przeszkodą nie do przezwyciężenia. Istotne jest natomiast to, aby przepisy
regulujące dotyczyły w tym samym stopniu wszystkich rynkowych bytów.
Sterowanie kapitałem
Stało się już przedmiotem wiary, że sterowanie kapitałem powinno być zniesione,
a rynki finansowe poszczególnych krajów - otwarte na międzynarodową konkurencję.
MFW zaproponował nawet wprowadzenie poprawek do swego statutu, aby cele te
zyskały na wyrazistości. Jednak doświadczenia związane z kryzysem azjatyckim
powinny nas nieco zmitygować. Kraje, które trzymały swe rynki zamknięte, zniosły
tę nawałnicę lepiej niż państwa o rynkach otwartych. Indie zostały mniej
dotknięte niż kraje południowowschod-niej Azji; Chiny były bardziej odizolowane
niż Korea.
Posiadanie otwartych rynków kapitałowych jest wysoce pożądane nie tylko ze
względów ekonomicznych, ale również politycznych. Sterowanie kapitałem jest
zachętą do oszustw, korupcji i nadużywania władzy. Gospodarka zamknięta jest
zagrożeniem dla wolności. Mahathir z Malezji za zamknięcie rynków kapitałowych
zapłacił polityczną klęską.
Na nieszczęście międzynarodowe rynki finansowe są niestabilne. Posiadanie
krajowych rynków finansowych
241
całkowicie wystawionych na kaprysy rynków międzynarodowych mogłoby spowodować
niestabilność większą, niż może znieść kraj, który popadł w zależność od
kapitału zagranicz-nego. Pewna forma sterowania kapitałem może być bar-dziej
pożądana niż niestabilność, nawet jeśliby to w ideał-nym świecie było
nieroztropne. Wyzwanie polega na tym aby utrzymywać stabilność międzynarodowych
rynków fj! nansowych na poziomie, który wykluczałby potrzebę kontroli kapitału.
W osiągnięciu tego celu pomocny byłby schemat gwarancji kredytowych.
Zupełnie czym innym jest natomiast wpuszczenie banków zagranicznych na rynki
krajowe. Należy się spodziewać, że zagarną one rynek przedsiębiorstw, w którym
mają konkurencyjną przewagę, zaniedbując mniej dochodowy rynek obsługi
detalicznej. Banki zagraniczne mogą się również okazać znacznie bardziej zmienne
niż banki krajowe. Odnosi się to zarówno do centrum, jak do peryferii.
Pierwszymi, które po kryzysie rosyjskim przyciągały linie kredytów, były banki
europejskie. Ameryka Łacińska ogromnie skorzystała na datującym się od roku 1995
wkroczeniu banków hiszpańskich; jednak pozostaje tylko się przyjrzeć, jaką ilość
kapitału hiszpańskie banki poświęcą Ameryce Łacińskiej, kiedy ich udziałowcy
skarcą je za zaangażowanie się w południowoamerykańskie ryzyko. Wiele przemawia
za rozbudowaniem krajowego źródła kapitału, tak jak zrobiło to Chile poprzez
ustanowienie prywatnych funduszy emerytalnych.
Pozostawione same sobie przemieszczenia kapitału krótkoterminowego czynią
prawdopodobnie więcej szkody niż pożytku. Jak pokazał to kryzys azjatycki, dużym
ryzykiem dla kraju przyjmującego jest pozwolenie na przypływ kapitału
krótkoterminowego, który ma służyć realizacji celów długoterminowych. Właściwą
taktyką jest ukrócenie tego napływu. Robi się to zazwyczaj przez zgromadzenie
rezerw, lecz jest to zabieg kosztowny, którego skutkiem mogą być kolejne wpływy.
Chile odkryło lepszy sposób: wprowadziło postanowienia dotyczące gromadzenia
rezerw minimalnych w odniesieniu do napływu kapitału krótkoterminowego. Jak
242
na ironię, obecnie trwa proces rozbrajania tego systemu, aby znów przyciągnąć
ten kapitał.
Gtównym uzasadnieniem pozostawiania otwartych rynków kapitałowych jest
umożliwienie swobodnego przepływu kapitału do instrumentów długoterminowych,
takich jak akcje i papiery wartościowe. Z chwilą odwrócenia kierunku tego
pr/epływu uzasadnienie staje się nieaktualne. Kraje suwerenne działają na
podobieństwo wentyla: pozwalając na wpływ kapitału, a nie dopuszczając do jego
wypływu, jest nakazem chwili, aby kraje peryferyjne nie były zachęcane do
zwyczajnego odwracania się do światowego systemu plecami w stylu malezyjskim;
aby to zapewnić, ]VtFW i inne instytucje mogą uznać za konieczne dokonanie
pewnych regulacji w dziedzinie przepływu kapitału. Istnieją delikatne sposoby,
którymi można zniechęcić do walutowych spekulacji, a którym daleko do miana
sterowania kapitałem. Można zażądać od banków sprawozdań na temat walutowych
zapasów, trzymanych zarówno na rachunkach własnych, jak ich klientów, oraz mogą
być narzucane górne poziomy tych zapasów. Techniki te okazują się całkiem
skuteczne. Na przykład w okresie europejskich zaburzeń walutowych w roku 1992 w
Zarządzie Funduszu Sorosa stwierdziliśmy, że jest zupełnie niemożliwe
sprzedawanie na termin bez pokrycia irlandzkiego funta, aczkolwiek byliśmy
pewni, że zostanie on zdewaluowany. Ograniczeniem dla krajowych banków
Strona 94
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
centralnych jest to, że mogą one sprawować kontrolę jedynie nad własnymi
bankami; z chwilą jednak kiedy ustanowiona zostanie zasada, że jakieś sterowanie
jest legalne, może dojść do większego współdziałania między krajowymi bankami
centralnymi. Powinno być możliwe okiełznanie spekulacji bez ryzykowania
wszystkich tych bolesnych skutków sterowania kapitałem.
To jest mniej więcej wszystko, co chciałbym powiedzieć na temat proponowanych
rozwiązań. Być może posunąłem się już zbyt daleko. Moim jedynym pragnieniem było
podsycenie dyskusji, z której wyłoniłby się właściwy kształt reform. Nie ma
rozwiązań bezwzględnych i skończonych;
243
musimy być ustawicznie wyczuleni na pojawianie się nowych problemów. Jedno jest
pewne: rynki finansowe są j™ manentnie niestabilne; wymagają nadzoru i
regulacji. Spraw do rozstrzygnięcia jest jedynie to, czy jesteśmy na tyj!
rozsądni, by wzmocnić nasze międzynarodowe władze finansowe, czy też pozwolimy
poszczególnym krajom samym troszczyć się o własne bezpieczeństwo. W tym drugim
wypadku nie powinniśmy być zdziwieni, jeśli rozpowszechni się sterowanie
kapitałem.
A któż to jest „my"? Gdzie jest to światowe społeczeństwo będące odpowiednikiem
światowej gospodarki? Tymi pyta-niami zajmę się w następnym rozdziale.
Rozdział 9
W STRONĘ SPOŁECZEŃSTWA OTWARTEGO
W poprzednich rozdziałach poddałem analizie wady mechanizmu rynkowego i
wysunąłem pewne sugestie co do sposobu ich naprawienia. Teraz przystępuję do
bardziej wymagającego zadania - omówienia niedostatków pozaryn-kowego sektora
społeczeństwa. Niedoskonałości te przenikają głębiej niż zidentyfikowane przeze
mnie błędy rynkowe. Obejmują one niedocenianie wagi społecznych wartości,
zastępowanie pieniądzem wartości wewnętrznych, niedostatek demokracji
przedstawicielskiej w niektórych częściach świata oraz jej nieobecność w innych,
wreszcie - brak międzynarodowej współpracy. Choć nie jest to lista pełna, to
stanowi dostatecznie prowokujący zestaw problemów.
Wartości rynkowe przeciw wartościom społecznym
Pisząc całą tę książkę miałem wielkie kłopoty z omawianiem powiązań między
wartościami rynkowymi a społecznymi. Problem nie polega na ustaleniu, że między
nimi istnieje jakaś różnica, ale na roztrząsaniu treści i charakteru wartości
społecznych. Fundamentaliści rynkowi próbują
245
wartości społeczne zdyskredytować, dowodząc, że czym]j0j, wiek one są, to zawsze
znajdują wyraz w zachowaniach rynkowych. Jeśli na przykład ludzie pragną się o
siebie wzajemnie troszczyć lub Chronić środowisko, mogą dać wyraz swym
odczuciom, wydając na te cele pieniądze, a ich altruizm staje się częścią
produktu narodowego brutto (PNB) w takim samym stopniu jak ich ostentacyjna
konsumpcja. Aby wykazać fałsz tego argumentu, nie muszę się uciekać do
rozumowania abstrakcyjnego, którego mieliśmy tu już nadmiar; mogę po prostu
sięgnąć do własnego doświadczenia.
Jako anonimowy uczestnik rynków finansowych nigdy nie musiałem rozważać
społecznych skutków moich działań. Miałem świadomość, że w pewnych
okolicznościach konsekwencje te mogły być bolesne, ignorując jednak ten fakt,
czułem się usprawiedliwiony, ponieważ moje postępowanie mieściło się w granicach
zasad. Była to gra wielce konkurencyjna i gdybym narzucał sobie dodatkowe
ograniczenia, skończyłbym jako bankrut. Co więcej, zrozumiałem, że moje moralne
skrupuły ani na jotę nie odmieniłyby rzeczywistego świata, zważywszy warunki
skutecznej lub bliskiej doskonałości konkurencji, jakie obowiązują na rynkach
finansowych; gdybym zachował wstrzemięźliwość, moje miejsce zająłby ktoś inny.
Przy podejmowaniu decyzji o kupnie lub sprzedaży takich czy innych akcji lub
walut miałem tylko wzgląd na jedno: aby zwiększyć swoje zyski, rozważając skalę
ryzyka w stosunku do nagrody. Moje decyzje wiązały się z wydarzeniami, które
miały społeczne konsekwencje. Kiedy kupiłem udziały w Lockheedzie i Nor-thropie
po oskarżeniu zarządów tych firm o łapownictwo, pomogłem w podtrzymaniu ceny
tych akcji. Kiedy w 1992 r. sprzedałem funta szterlinga na termin bez pokrycia,
po drugiej stronie moich transakcji stał Bank of England, więc wyjmowałem
pieniądze z kieszeni brytyjskiego podatnika. Jeślibym jednak wziął po uwagę
społeczne konsekwencje, kalkulacje związane z ryzykiem i nagrodą straciłyby
sens, a moje szansę na sukces zmalałyby do minimum. Na
246
szczęście nie musiałem się kłopotać społecznymi konsekwencjami, ponieważ one i
tak się ujawniały - rynki finansowe gromadzą wystarczająco licznych uczestników,
by żadna pojedyncza osoba nie mogła mieć zauważalnego wpływu na wynik. Włączenie
mojego społecznego sumienia w proces podejmowania decyzji w najmniejszym stopniu
Strona 95
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
nie zmieniłoby obrazu rzeczywistego świata. Tak czy owak Wielka Brytania
straciłaby na wartości. Gdybym nie wykazał determinacji w pościgu za zyskiem,
wpłynęłoby to tylko na moje osobiste wyniki.
Uznałem, że argument ten jest słuszny jedynie w odniesieniu do rynków
finansowych. Gdybym miał do czynienia nie z rynkami, lecz z ludźmi, nie mógłbym
się uchylić przed moralnymi wyborami i nie odniósł takich sukcesów w zarabianiu
pieniędzy. Błogosławiłem szczęśliwy los, który zawiódł mnie na rynki finansowe i
pozwolił mi zachować czyste ręce1. Faktem jest, że anonimowi uczestnicy rynków
są przeważnie dopóty wolni od moralnych wyborów, dopóki prowadzą grę w zgodzie z
zasadami. W tym sensie rynki finansowe nie są niemoralne - one są amoralne.
Ta charakterystyka rynków sprawia, że tym ważniejsza staje się potrzeba
właściwego określenia zasad, które rządzą rynkami. Anonimowy uczestnik może
pomijać względy moralne, polityczne i społeczne, jeśli się jednak spojrzy na
rynki finansowe z punktu widzenia społeczeństwa, to aspektów tych wykluczyć nie
można. Jak się o tym przekonaliśmy, rynki finansowe mogą działać na podobieństwo
kuli do kruszenia murów, która uderza w gospodarki różnych krajów. Aczkolwiek
postępując zgodnie z regułami gry, jesteśmy usprawiedliwieni, to powinniśmy
również wykazywać troskę o te reguły, którymi
Moja sytuacja uległa zmianie z chwilą, kiedy się stałem osobą publiczną. Nagle
mogłem już wywierać wpływ na rynki. Wskutek tego pojawiły się problemy moralne,
od których dotychczas byłem wolny, tu jednak nie chciałbym ich omawiaćj gdyż
odwróciłoby to uwagę od zasadniczego wywodu.
Ł.
247
się kierujemy. Zasady ustanawiają władze, ale w demokratycznym społeczeństwie
władze wybierane są prze? uczestników gry. Można się również uciec do działań
bardziej bezpośrednich. Na przykład bojkot inwestycji południowoafrykańskich
okazał się skuteczny jako popieranie zmiany ustroju w Republice Południowej
Afryki. Był to jednak przypadek wyjątkowy, ponieważ dotyczył działania
zbiorowego. Na co dzień wartości społeczne nie znajdują odzwierciedlenia w
rynkowych zachowaniach indywidualnych uczestników, muszą poszukiwać innej formy
wyrazu.
Uczestnictwo w grze rynkowej i tworzenie zasad to dwie różne funkcje. Błędem
byłoby stawianie na równi wartości rynkowych, kierujących postępowaniem
indywidualnych uczestników, z wartościami społecznymi, które powinny przyświecać
ustanawianiu zasad. Niestety, rozróżnienie to jest rzadko uwzględniane. Wspólne
podejmowanie decyzji we współczesnych demokracjach oznacza w dużej mierze grę
sił miedzy rywalizującymi ze sobą interesami. Ludzie usiłują naginać zasady do
własnych korzyści. Jeśli się na przykład angażują w lobbying, to uwolnienie od
względów moralnych nie powinno już mieć zastosowania.
Wartości społeczne wchodzą w grę nie tylko w procesie ustanawiania zasad dla
uczestników rynku (na przykład zasad przeciw sprzedaży akcji przez posiadaczy
poufnych informacji), ale również w wypełnianiu takich zadań, jak bezpieczeństwo
publiczne, oświata lub ochrona środowiska. Wiele z tych potrzeb można zaspokoić
w sposób komercyjny. Możemy mieć opłaty drogowe, prywatną oświatę i prowadzone
na zasadach handlowych więzienia; możemy egzekwować prawa dotyczące skażenia
środowiska. Przedmiotem wspólnych decyzji pozostaje wytyczenie granicy między
sferą państwową a prywatną, a następnie rozstrzygnięcie, jak regulować prywatne
zabezpieczenie usług komunalnych.
Wszystko to jest zupełnie jasne; rzeczywiste trudności pojawiają się z chwilą
uznania przedziału między wartościami rynkowymi i społecznymi. Jakie łączą je
relacje? Z pewnością wartości rynkowe odzwierciedlają interesy
248
indywidualnego uczestnika rynku, podczas gdy wartości społeczne muszą się wiązać
z interesami społeczeństwa vv formie postrzeganej przez jego członków. Wartości
rynkowe można zmierzyć w kategoriach pieniężnych, więcej problemów stwarzają
wartości społeczne. Niełatwo je zaobserwować, a jeszcze trudniej zmierzyć. Aby
stwierdzić wysokość zysków, wystarczy zerknąć na najniższy wiersz. Ale jak
możemy zmierzyć społeczne skutki przebiegu działania? Pociąga ono za sobą
niezamierzone konsekwencje, które są rozproszone po wszystkich wierszach
znajdujących się powyżej tego dolnego. Nie można ich sprowadzić do wspólnego
mianownika, ponieważ na różnych ludzi wpływają one w różny sposób. Jako
filantrop jestem w pełni świadomy istnienia tych przyczajonych konsekwencji i
staram się je rozważyć. Mam tę przewagę, że jestem panem samego siebie. W
polityce decyzje muszą być podejmowane zbiorowo, co znacznie utrudnia ocenę
wyników. Gdy w grę wchodzą różni ludzie, którzy są zwolennikami różnych
kierunków działań, związek zamiarów ze skutkami staje się doprawdy subtelny. Nic
dziwnego, że proces polityczny jest znacznie mniej skuteczny niż mechanizm
Strona 96
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
rynkowy.
Słabości procesu politycznego stały się bardziej wyraziste od czasu, gdy
gospodarka nabrała charakteru rzeczywiście światowego, a mechanizm rynkowy
przeniknął do tych aspektów społeczeństwa, które dotychczas były od niego wolne.
Nietrudno dostrzec, dlaczego tak się stało. Jak wspomniałem wcześniej, wartości
społeczne są wyrazem troski o innych. Utożsamiają się ze wspólnotą, do której
należymy. Gdybyśmy byli rzeczywiście niezależni i wolni od powiązań, nie
istniałby żaden nieodparty powód, by się zajmować cudzymi, a nie wyłącznie
własnymi preferencjami; zabrakłoby wówczas nacisków zewnętrznych, pochodzących
od wspólnoty, której jesteśmy członkami. Gospodarka rynkowa wszakże nie
funkcjonuje jako wspólnota; a w jeszcze większym stopniu odnosi się to do
gospodarki światowej. W konsekwencji zewnętrzne naciski w dużym stopniu zelżały.
Wewnętrzna skłonność do przynależności może
249
pozostać - uzasadniana jako nieodłączna od ludzkiej natury - jednak na rynku
transakcyjnym, w odróżnieniu od rynku zbudowanego na powiązaniach, moralność
może się stać zawadą. W wysoce konkurencyjnym otoczeniu ludzie obciążeni troską
o innych mogą działać mniej sprawnie niż ci, którzy są wolni od jakichkolwiek
skrupułów moralnych. W ten sposób wartości społeczne podlegają czemuś, co można
określić jako negatywną selekcję naturalną. Brak skrupułów pojawia się na
szczycie. Jest to jeden z najbardziej niepokojących aspektów światowego systemu
kapitalistycznego.
Jednak rozumowanie to kłóci się z logiką. Jeśli ludzie decydują się na to, by
zaniedbywać swoje społeczne zobowiązania, to kto może orzekać, że oni to
rzeczywiście uczynili? Na jakiej podstawie panujące powszechnie społeczne
wartości mogą być uznawane za wadliwe, jeśli są wartościami, które rzeczywiście
obowiązują? Czy istnieje norma pozwalająca osądzać społeczne wartości? Nie ma
jakiegokolwiek obiektywnego kryterium dla wartości społecznych, tak jak ono
istnieje w wypadku nauk przyrodniczych.
Spróbuję uporać się z tym kłopotem, porównując proces polityczny z mechanizmem
rynkowym. Słabości rynków finansowych udało mi się przedstawić dlatego, że
miałem do dyspozycji normę, mianowicie równowagę, z którą mogłem je
konfrontować. To samo spróbuję uczynić z procesem politycznym, zestawiając go z
mechanizmem rynkowym.
Chcę tu sformułować dwie związane ze sobą tezy. Pierwsza to ta, że zrodzony z
panujących wartości monetarystycz-nych proces polityczny jest mniej skuteczny w
służeniu wspólnemu interesowi, niż się to dzieje wówczas, gdy ludzkie umysły są
bardziej owładnięte wartościami społecznymi, „obywatelskimi". Druga to ta, że
proces polityczny jest mniej skuteczny niż mechanizm rynkowy pod względem
korygowania własnych przegięć. Oba te uwarunkowania wzajemnie się wzmacniają na
zasadzie zwrotności: fundamentalizm rynkowy osłabia demokratyczny proces poli-
250
tyczny, a niewydolność procesu politycznego jest silnym argumentem na korzyść
fundamentalizmu rynkowego. Instytucje demokracji przedstawicielskiej, które
dotychczas tak sprawnie funkcjonowały w Stanach Zjednoczonych, w większej części
Europy i gdzie indziej, znalazły się vv zagrożeniu, a raz straconą cnotę
obywatelską niełatwo jest odzyskać.
Demokracja przedstawicielska
Zadaniem demokracji jest stworzenie mechanizmu do podejmowania zbiorowych
decyzji służących najlepiej pojętemu interesowi wspólnoty. Jej założeniem jest
osiągnięcie takiego samego celu dla kolektywnego procesu decyzyjnego, jaki
osiąga mechanizm rynkowy w odniesieniu do podejmowania decyzji przez jednostkę.
Obywatele wybierają swych przedstawicieli, którzy zbierają się w instytucjach
ustawodawczych, aby tam poprzez głosowanie podejmować wspólnie decyzje. Taka
jest zasada demokracji przedstawicielskiej. Kandydaci przedstawiają obywatelom
idee, których są rzecznikami, a następnie obywatele wybierają tego, którego
poglądy są im najbliższe. Takim właśnie przedstawicielem był w starych dobrych
czasach Thomas Jeffer-son, z tym tylko wyjątkiem, że w okresie kampanii
wyborczej nie opuszczał swego domu. Proces ten opiera się na założeniu
rzetelności w taki samym stopniu, jak pojęcie doskonalej konkurencji zasadza się
na posiadaniu doskonałej wiedzy. Założenie to jest oczywiście pozbawione
realizmu. Kandydaci już bardzo dawno odkryli, że zyskają większe szansę na
wybór, jeśli będą wyborcom mówili to, co ci pragną usłyszeć, niż przedstawiając
swoje rzeczywiste poglądy. Nie jest to jakaś wada fatalna, ponieważ system
dopuszcza jej istnienie. Jeśli kandydatom nie udaje się dotrzymywać swych
obietnic, mogą zostać pozbawieni swego urzędu. W takim wypadku warunki pozostają
w stanie
251
Strona 97
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
zbliżonym do równowagi. Wybrani przez elektorat przedstawiciele nie zawsze
odpowiadają jego oczekiwaniom, ale w następnej kadencji wyborcy mogą ten biąd
naprawić.
Wskutek procesu zwrotności warunki mogą w sposób zdecydowany odbiec od stanu
równowagi. Kandydaci pracują nad technikami pozwalającymi wykorzystywać lukę
miedzy obietnicami a czynami. Prowadzą badania opinii publicznej i organizują
zgromadzenia swoich zwolenników, aby stwierdzić, co elektorat chce od nich
usłyszeć, oraz aby dostosować swoje wystąpienia do oczekiwań wyborców. Wynikiem
tego procesu jest powstanie związku miedzy oświadczeniami kandydatów a
pragnieniami wyborców, jednak kierunek jego zadzierzgania jest niewłaściwy - a
więc raczej przez sprawianie, że oświadczenia kandydatów korespondują z
oczekiwaniami wyborców, aniżeli poprzez kreowanie kandydatów, których idee są
bliskie ideałom wyborców. Tych ostatnich nigdy nie satysfakcjonuje wynik
wyborów; są rozczarowani i tracą wiarę w ten proces.
Nie bez winy są również wyborcy. Mają oni wyszukiwać przedstawicieli, którym na
sercu będą leżeć najistotniejsze interesy wspólnoty, gdy tymczasem przedmiotem
ich troski są ich własne, wąskie cele, które przekładają ponad dążenia wspólne.
Kandydaci z kolei usiłują się odwoływać do indywidualnego egoizmu wyborców.
Ponieważ jednak nie mogą zaspokoić wszystkich wymagań, zwłaszcza jeśli te
pozostają ze sobą w sprzeczności, są ostatecznie zmuszeni dobijać targu z
poszczególnymi grupami interesów. Proces ten ulega dalszemu wypaczeniu, gdy
wyborcom zaczyna być obojętne, czy ich przedstawiciele kłamią i oszukują, jeśli
tylko są oni rzecznikami osobistych interesów swych wyborców. Gdy w grę wchodzą
pieniądze, korupcja jest pełna. Nie ulega wątpliwości, że w Stanach
Zjednoczonych tylko ci kandydaci, którzy dobiją targu z poszczególnymi grupami
interesów, mogą zdobyć pieniądze w wysokości wystarczającej do wyborczego
sukcesu. Warunki dalekie od równowagi powstają wówczas, gdy elektorat przestaje
już wymagać od kandydatów uczciwości, a ocenia ich wyłącznie
252
według ich zdolności do wygrania wyborów. Dynamiczna nierównowaga ulega dalszemu
pogłębieniu przez rolę, jaką vv wyborach odgrywa telewizja. Rzetelne deklaracje
merytoryczne zastępowane są reklamówkami, które jeszcze bardziej podnoszą
znaczenie pieniądza, ponieważ są płatne. Taka właśnie sytuacja panuje obecnie.
Porównajmy ją z opisanym przeze mnie wcześniej boomem konglomeratów. Zarządy
konglomeratów wykorzystały wadę w ocenach, jakie inwestorzy odnieśli do zysków.
Odkryły mianowicie, że mogą podnieść zysk na akcję, obiecując zwiększenie ich
(inwestorów) zysków na akcję poprzez przejęcie. Przypomina to mówienie wyborcom
tego, co pragną usłyszeć. Oba wypadki są przykładami dynamicznej nierównowagi.
Ale jakże różnymi! Hossa konglomeratów była korygowana przez bessę. Był to poza
tym wypadek dość odosobniony, choć podobne incydenty wciąż się jeszcze zdarzają.
Rynki mają przecież sposób korygowania swych nadużyć; po rynkach zwyżkujących
przychodzą rynki zniżkujące. Demokracja przedstawicielska ma pod tym względem
mniej szczęścia. Prawdą jest, że rządy i ciała prawodawcze są regularnie
wymieniane przez swój elektorat; że tak właśnie zaprojektowany jest ten system.
Jednak demokracja jest niezdolna do naprawiania swych nadużyć; przeciwnie -
zdaje się coraz głębiej wkraczać na obszar daleki od równowagi. Analiza ta
znajduje potwierdzenie w rosnącym niezadowoleniu elektoratów.
Podobne niezadowolenie występowało również w przeszłości. W okresie
międzywojennym doprowadziło w kilku europejskich krajach do upadku demokracji i
narodzin faszyzmu. Dziś niezadowolenie to przejawia się w inny sposób.
Demokracja nie jest zagrożona w żadnym z krajów centrum światowego systemu
kapitalistycznego, a jej początki dostrzegamy na jego peryferiach. Jednak proces
polityczny stopniowo budził coraz więcej wątpliwości. Zamiast tego ludzie
zaufaniem obdarzyli mechanizm rynkowy, przyczyniając się w ten sposób do
narodzin fundamentalizmu rynkowego. Niepowodzenie polityki stało się
najsilniejszym
253
argumentem za zdjęciem z rynku wszelkich ograniczeń Fundamentalizm rynkowy z
kolei ułatwił powstanie światowego systemu kapitalistycznego, to zaś ograniczyło
zdolność państwa do zapewnienia bezpieczeństwa socjalnego swym obywatelom,
pociągając za sobą kolejny przejaw nieudolności polityki, przynajmniej w
odniesieniu do obywateli, którzy znajdują się w takiej potrzebie. W procesie
zwrotności nie można od siebie oddzielać przyczyny od skutku. Porównanie z
boomem konglomeratów pozwala wykazać, jak daleko politycy odeszli od stanu
równowagi. W kontekście tyrn równowaga oznacza, że proces polityczny zaspokaja
oczekiwania elektoratu.
Jeszcze tylko słowo przestrogi. Właśnie w chwili, kiedy kładę nacisk na zdolność
rynków do korygowania swych nadużyć, rynki finansowe są bliskie utraty tej
Strona 98
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
właściwości. Inwestorzy stracili wiarę we wskaźniki podstawowe. Pojęli, że gra
idzie o zarabianie pieniądzy, a nie o jakieś wartości zasadnicze. Wiele z
dawnych kryteriów odpadło, a ci, którzy nadal przy nich obstają, stracili w
porównaniu z resztą wierzącą w brzask nowej epoki. Jednak wniosek, że znajdujemy
się na obszarze odległym od równowagi, uległby tylko wzmocnieniu, gdyby również
rynki zerwały się z kotwicy.
To, co jest prawdą w odniesieniu do polityki, jest również prawdą w sferze
wartości społecznych. Pod wieloma względami wartości społeczne ustępują
wartościom rynkowym. Nie mogą być one określone ilościowo, nie mogą być nawet
zidentyfikowane. Nie można ich sprowadzić do wspólnego mianownika - pieniądza.
Niemniej jednak należycie zdefiniowane społeczeństwo posiada właściwie określone
wartości; jego członkowie mogą ich przestrzegać lub je przekraczać, znajdować w
nich oparcie lub czuć się przez nie osaczeni, jednak przynajmniej wiedzą, jakie
te wartości są. Nie jest nam dane żyć w takim społeczeństwie. Mamy trudności z
rozstrzygnięciem, co jest słuszne, a co nie. Amoralność rynków podkopała
moralność nawet na tych obszarach, gdzie społeczeństwo nie mogło się bez niej
254
obejść. Nie istnieje konsensus w sferze wartości moralnych. \Vartosci monetarne
są znacznie mniej kłopotliwe. Nie tylko dadzą się zmierzyć, ale możemy być
spokojni, że są doceniane przez otaczających nas ludzi. Wartości te dają
pewność, której się nie znajdzie w wartościach społecznych. Wartości społeczne
mogą być bardziej mgliste niż wartości rynkowe, ale społeczeństwo nie może bez
nich istnieć. Wartości rynkowe zostały awansowane do pozycji wartości
społecznych, jednak nie są w stanie pełnić ich funkcji. Ich przeznaczeniem jest
uczestnictwo w indywidualnym podejmowaniu decyzji w warunkach konkurencyjności i
nie pasują do decydowania zbiorowego w sytuacji, która wymaga jednocześnie i
współpracy, i rywalizacji.
Dopuszczono do pomieszania funkcji, które podważyło proces zbiorowego
podejmowania decyzji. Wartości rynkowe nie mogą zająć miejsca ducha społeczności
lub, używając staroświeckiego określenia - cnoty obywatelskiej. Kiedykolwiek
następuje przecięcie się polityki i kół gospodarczych, powstaje
niebezpieczeństwo, że wpływy polityczne zostaną użyte do celów biznesowych. Jest
już trwałą tradycją, że wybrani przedstawiciele powinni doglądać interesów swego
elektoratu. Gdzie jednak przebiega granica legalności? Pierwszeństwo dawane
interesom gospodarczym - a także osobistym celom samych polityków - obniżyło tę
granicę do poziomu, który dla większej części wyborców jest nie do przyjęcia -
stąd też ich rozczarowanie i zniechęcenie. Daje się to zauważyć u polityków
zarówno krajowych, jak zagranicznych. W stosunkach międzynarodowych jest to
jeszcze bardziej złożone wskutek tego, że w państwach demokratycznych istnieje
skłonność do kształtowania kierunku polityki zagranicznej przez pryzmat
politycznych uwarunkowań wewnętrznych. Tendencja ta jest szczególnie wyraźna w
Stanach Zjednoczonych z ich etnicznymi blokami wyborczymi, ale na przykład we
Francji istnieje silniejsza nawet tradycja forsowania interesów
gospodarczych środkami politycznymi. Pewien znany mi prezydent
wschodnioeuropejskiego państwa był wstrząśnięty, kiedy podczas spotkania
255
z prezydentem Francji Jacques'em Chirakiem ten ostatni większość ich wspólnego
czasu poświęcił na nakłanianie PO do faworyzowania francuskich nabywców w
prywatyzacyjnej wyprzedaży w kraju swego rozmówcy. Nie wspomnę juL nawet o
sprzedaży broni.
Korupcja istniała zawsze, jednak w przeszłości była to rzecz wstydliwa i ludzie
próbowali się z tym kryć. Obecnie kiedy motyw zysku został awansowany do miana
zasady moralnej, politycy w niektórych krajach czuliby się zawstydzeni, gdyby
nie udało się im wykorzystać swojej pozycji. Mogłem to zaobserwować bezpośrednio
w krajach, w których działają moje fundacje. Z korupcji znana jest zwłaszcza
Ukraina. Przeprowadziłem również badania w krajach afrykańskich i stwierdziłem,
że w państwach zarówno obfitujących w surowce naturalne, jak ich pozbawionych,
ludzie są jednakowo ubodzy, a jedyna różnica polega na tym, że kraje bogate w
zasoby są znacznie silniej skorumpowane.
A jednak odrzucenie zbiorowego procesu podejmowania decyzji tylko dlatego, że
jest niewydajny i skorumpowany, można porównać do zarzucenia mechanizmu
rynkowego, ponieważ jest chwiejny i niesprawiedliwy. W obu wypadkach impuls
wychodzi z tego samego źródła - niezdolności do uznania, że wszystkie ludzkie
istoty są skonstruowane w sposób niedoskonały i wymagają ulepszenia.
Panujące teorie na temat zarówno mechanizmu rynkowego, jak demokracji
przedstawicielskiej, ukształtowały się pod wpływem idei oświeceniowych i nawet
nie zdając sobie z tego sprawy, traktują rzeczywistość tak, jak gdyby była ona
niezależna od myślenia uczestników. Rynki finansowe mają dyskontować przyszłość,
Strona 99
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
która jest niezależna od ocen dokonywanych w teraźniejszości. Wybrani
przedstawiciele powinni reprezentować pewne wartości, które wyznają niezależnie
od swego pragnienia wygrania wyborów. Tak jednak świat nie wygląda. Ani
mechanizm rynkowy, ani demokracja przedstawicielska nie spełniają związanych z
nimi oczekiwań. Ale nie jest to wystarczający powód, by
256
sje tego wszystkiego wyrzekać. Trzeba natomiast, abyśmy przyjęli do wiadomości,
że doskonałość jest nieosiągalna, i podjęli pracę nad naprawą istniejących
układów.
Fundamentaliści rynkowi nie lubią wspólnego podejmowania decyzji w jakimkolwiek
kształcie czy postaci, ponieważ jest ono pozbawione automatycznego, korygującego
błędy mechanizmu rynku, który rzekomo zdąża ku równowadze. Dowodzą oni, że
interesowi publicznemu najlepiej jest służyć pośrednio - pozwalając ludziom
zabiegać o swoje własne interesy. Fundamentaliści pokładają wiarę w
„niewidzialnej ręce rynku". Jednak ta wiara jest źle ulokowana z dwóch przyczyn.
Po pierwsze wspólny interes nie znajduje odzwierciedlenia w zachowaniach
rynkowych. Celem działania korporacji nie jest tworzenie rynku pracy; one
zatrudniają ludzi (jak najmniej i jak najtańszym kosztem) po to, aby zgarniać
zyski. Spółki opieki zdrowotnej prowadzą interesy nie po to, by ratować życie;
one dbają o ludzkie zdrowie, aby zgarniać zyski. Spółki naftowe nie usiłują
chronić środowiska, czynią to jedynie dla przestrzegania przepisów lub dla
zachowania swego publicznego wizerunku. Pełne zatrudnienie, ogólnie dostępna
opieka lekarska i zdrowe środowisko mogą się w pewnych okolicznościach okazać
produktami ubocznymi procesów rynkowych, jednak takich społecznie pożądanych
wyników nie może zapewnić sama tylko zasada zysku. Niewidzialna ręka nie może
rozstrzygać o interesach, które się nie znajdują pod jej jurysdykcją.
Po drugie, rynki finansowe są niestabilne. W pełni doceniam zalety rynków
finansowych jako mechanizmu sprzężenia zwrotnego, który nie tylko pozwala, ale
wręcz zmusza uczestników do korygowania ich błędów, dodałbym jednak, że czasem
rynki finansowe załamują się samoistnie. Również mechanizm rynkowy wymaga
naprawy w procesie prób i błędów. Szczególnie predysponowane do tego zadania są
banki centralne, które współdziałają z rynkami finansowymi oraz na zasadzie
sprzężenia zwrotnego otrzymują informacje pozwalające im korygować własne błędy.
257
Podzielam szeroko rozpowszechnioną niechęć do polityk; Jestem dzieckiem rynków i
cieszy mnie wolność oraz możliwości, jakie one oferują. Jako uczestnik rynku
mogę podejmować samodzielne decyzje i uczyć się na własnych błędach. Nie muszę
przekonywać innych do jakichś działań a wyniki nie są zaciemnione przez proces
kolektywnego podejmowania decyzji. Choć może to zabrzmieć dziwnie uczestniczenie
w rynkach finansowych wynagradza moja pogoń za prawdą. Odczuwam osobiste
uprzedzenie do polityki i innych form zbiorowego podejmowania decyzji. Niemniej
jednak przyznaję, że nie możemy się bez nich obejść.
Ponowne odkrycie wartości wewnętrznych
Dotychczas mówiłem o wartościach społecznych, ale w wartościach indywidualnych
jest również coś niewłaściwego. Jak powiedziano w rozdziale 6, wartości
pieniężne zawłaszczają sobie rolę wartości wewnętrznych, a rynki doszły do
dominacji w sektorach społeczeństwa, które dotychczas były im właściwie obce.
Mam tu na myśli takie zawody i dziedziny, jak prawo i medycyna, polityka,
oświata, nauki przyrodnicze, sztuki plastyczne, a nawet międzyludzkie powiązania
osobiste. Dokonania i jakość, które powinny być ocenione dla ich własnego dobra,
zamienione są na kategorie monetarne; osądza się je raczej według wielkości sum,
jakie przynoszą, aniżeli ich wewnętrznych zalet.
Pieniądz ma pewne cechy, których brakuje wartościom wewnętrznym: posiada wspólny
mianownik, może być określony jakościowo i docenia go właściwie każdy. Atrybuty
te sprawiają, że pieniądz jest środkiem wymiany, choć niekoniecznie celem
ostatecznym. Większość dobrodziejstw związanych z pieniądzem płynie z ich
wydawania - pod tym
258
względem pieniądz służy jako środek zaspokajania celów doraźnych. Tylko pod
jednym względem pieniądz bywa celem ostatecznym: kiedy owym celem jest
gromadzenie bogactwa.
Jestem daleki od umniejszania dobrodziejstw płynących z bogactwa; jednak
stawianie sobie bogacenia się za cel ostateczny jest lekceważeniem innych
aspektów egzystencji, również zasługujących na uwagę, zwłaszcza ze strony tych,
dla których zaspokajanie materialnych potrzeb jest równoznaczne z przetrwaniem.
Nie potrafię określić tych innych aspektów istnienia; zasadniczą cechą wartości
wewnętrznych jest właśnie niemożność sprowadzenia ich do wspólnego mianownika;
nie są one też jednakowo przez każdego doceniane. Ludzie myślący mają prawo do
Strona 100
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
podejmowania samodzielnych decyzji -jest to przywilej, którym się cieszą, kiedy
spełnią już wymagania pozwalające im przetrwać. Zamiast jednak korzystać z tego
przywileju, robimy dosłownie wszystko, aby się go wyrzec, przywiązując tak
wielką wagę do gromadzenia bogactwa. Kiedy wszyscy tak bardzo pragną coraz
więcej pieniędzy, konkurencja staje się tak silna, że nawet najmocniejsi
sprowadzani są do sytuacji, w której muszą walczyć o przetrwanie. Ludzie czynią
wyrzuty Billowi Gatesowi, szefowi Microsoftu, że nie rozdaje swych pieniędzy na
większą skalę; nie zdają sobie sprawy, iż przemysł, w który się on zaangażował,
rozwija się tak szybko i w warunkach tak silnej konkurencji, że Gates nie może
sobie pozwolić na filantropię1. Autonomia i swoboda, którymi uprzywilejowani
cieszyli się w przeszłości, zostały zatracone. Uważam, że straciliśmy na tym
wszyscy. Życie powinno oznaczać coś więcej niż tylko przetrwanie. Jednak
przetrwanie najlepiej przystosowanych stało się celem naszej cywilizacji.
Czyżby pojęcie społeczeństwa otwartego zakładało inny zestaw wartości? Wierzę,
że tak, ale muszę być ostrożny
Obecnie, kiedy Gates zaangażował się w pewien proces antytrustowy, wejście w
rolę filantropa stanie się elementem jego strategii prowadzenia przezeń
interesu.
259
w przedstawianiu tej sprawy. Społeczeństwo otwarte z pewnością wymaga naprawy
błędów i nadużyć, ale również uznaje brak jakiegoś obiektywnego kryterium według
którego można by było je osądzać. Jestem w stanie dowieść, że wyniesienie motywu
zysku do rangi zasady etycznej jest odchyleniem, ale nie mogę się kreować na
ostatecznego arbitra, który dokonuje rozstrzygnięć w imieniu społeczeństwa
otwartego. Mogę jedynie z przekonaniem powiedzieć, że podstawienie wartości
monetarnych na miejsce wszystkich innych popycha społeczeństwo w kierunku
niebezpiecznej nierównowagi i tłumi ludzkie aspiracje, które zasługują na taką
samą uwagę, jak wzrost produktu narodowego brutto.
Pozwolę sobie przedstawić to rozumowanie. Dążenie do maksymalizacji zysków jest
podyktowane interesownością i pomija wymogi stawiane przez moralność. Rynki
finansowe nie są niemoralne - lecz amoralne. Kolektywne podejmowanie decyzji zaś
przeciwnie - nie może dobrze funkcjonować bez rozgraniczenia rzeczy właściwych
od niewłaściwych. My nie wiemy, co jest właściwe. Gdybyśmy bowiem wiedzieli,
demokracja przedstawicielska nie byłaby nam potrzebna i żylibyśmy szczęśliwie
pod rządami jakiegoś króla-filozofa, jak proponował to Platon. Jednak musimy
mieć poczucie tego, co jest właściwe, a co nie; wewnętrznego światła, które
służy jako przewodnik naszemu zachowaniu jako obywateli i polityków. Bez tego
demokracja przedstawicielska nie może funkcjonować. Motyw zysku przyćmiewa
światło wewnętrzne. Zasada zyskowności zaczyna przeważać nad zasadami moralnymi.
Na wysoko konkurencyjnym, transakcyjnym rynku wykazywanie troski o interes
innych może się okazać ułomnością. Założyciele naszej państwowości przyjęli, że
odpowiednia domieszka cnoty obywatelskiej jest rzeczą oczywistą, nie liczyli się
jednak z powstaniem wysoko konkurencyjnych rynków transakcyjnych. Wyniesienie
motywu zysku ponad cnotę obywatelską podważa proces polityczny. Nie miałoby to
znaczenia, gdybyśmy mogli polegać na mechanizmie rynkowym w takim
260
warte "P
stopniu, jak to utrzymują fundamentaliści rynkowi. Ale już wcześniej wykazałem,
że nie tak się sprawy mają.
Należy jeszcze rozważyć inną kwestię. To, czy ludzie będą zadowoleni ze
społeczeństwa otwartego, w dużym stopniu zależy od tego, co ono potrafi
wytworzyć. Najmocniejszy argument za społeczeństwem otwartym polega na tym, że
proponuje ono nieskończone możliwości doskonalenia. Jako pojęcie obarczone cechą
zwrotności społeczeństwo otwarte wymaga wzmocnienia poprzez wyniki, te zaś z
kolei zależą od tego, co jest uznawane za zadowalające. Podstawową ideą jest
postęp w takim samym stopniu uzależniony od wyznawanych przez ludzi wartości, co
od materialnych warunków życia. Przywykliśmy do oceniania postępu w kategoriach
PNB, ale jest to równoznaczne z uznaniem pieniądza jako wartości wewnętrznej.
Produkt narodowy brutto jest miarą wymiany pieniężnej; im więcej społecznych
współdziałań przybiera postać wymiany pieniężnej, tym wyższy jest jego poziom.
Na przykład rozprzestrzenienie się AIDS, w niezmienionych warunkach,
zwiększałoby PNB dzięki wysokim kosztom leczenia. Jest to zjawisko anormalne.
Wartości wewnętrznych nie można ujmować miarą kategorii pieniężnych. Potrzeba
nam innego miernika szczęścia, nawet jeśli się go nie da określić ilościowo.
Moim zdaniem lepszą miarą byłaby autonomia, jaką się cieszą obywatele, ponieważ
życie nie powinno polegać wyłącznie na przetrwaniu. Przy stosowaniu tej miary
nie ma bowiem pewności, czy świat idzie drogą postępu, czy wstecznictwa.
Światowy system kapitalistyczny opiera się na konkurencji. Ograniczenie walki o
Strona 101
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
przetrwanie na rzecz zainteresowania się sprawami bardziej wyrafinowanymi może
być bardzo niebezpieczne. Niektóre osoby i społeczeństwa próbowały tego dokonać,
za co musiały zapłacić dotkliwą cenę. Na przykład w Anglii ludzie bywają bardzo
przywiązani do swych domów, co odbiera im szansę konkurencji na rynku pracy.
Ludzie na kontynencie troskliwie zabiegali o bezpieczeństwo socjalne i musieli
za to zapłacić wysokim bezrobociem.
261
A jednak wierze, że zmiana jest możliwa. Jak większość rewolucyjnych przemian
systemowych, musi się ona rozpocząć od góry. Tylko ci, którzy odnoszą sukcesy w
walce konkurencyjnej, mają możliwość wprowadzenia zmian w kategoriach, według
których ta rywalizacja jest prowadzona. Bardziej pechowi mogą się wycofać, ale
ich odejście nie zmieni zasad gry. Jednak obywatele zwycięskich demokracji
cieszą się pewną swobodą w doskonaleniu jakości swego życia politycznego.
Przypuśćmy, iż ludzie doszli do wniosku, że światowa konkurencja stała się zbyt
ostra i że istnieje poważna potrzeba współpracy; załóżmy dalej, że nauczyli się
rozróżniać między procesem indywidualnego podejmowania decyzji a decydowaniem
kolektywnym. Przedstawiciele wybrani przez tych ludzi orędowaliby więc za inną
polityką i trzymali się innych norm zachowań. Mieliby pewną dowolność w
dokonywaniu zmian we własnym kraju. Nie mogliby zmienić zasad działania
światowego systemu kapitalistycznego, ale przynajmniej zachęciliby do
podejmowania szerszej współpracy. Odmiana musiałaby się zacząć od zmiany w
ludzkich postawach, które stopniowo przeradzałyby się w zmiany w sferze
polityki.
Jest to oczywiście bardzo okrężna droga do osiągnięcia zmian i chyba niezbyt
realistyczna, jeśli się weźmie pod uwagę panujący trend. Siły globalnej
konkurencji zostały wyzwolone zupełnie niedawno - przyjąłbym tu roboczo datę
okoio roku 1980 - więc skutki ich działania jeszcze się w pełni nie ujawniły.
Każdy kraj odczuwa presję stania się bardziej konkurencyjnym i wiele układów
dotyczących bezpieczeństwa socjalnego i ustalanych w odmiennych warunkach stało
się już trudnych do utrzymania. Proces ich demontażu jeszcze się nie zakończył.
Państwa, które pierwsze się z tym uporały - Zjednoczone Królestwo i Stany
Zjednoczone - są teraz w korzystnej sytuacji, tych zaś, którzy się temu
opierali, przytłacza wysokie bezrobocie. Sytuacja jeszcze nie dojrzała do zmiany
kierunku, choć wydarzenia rozwijają się w szybkim tempie.
262
Mam nadzieję, że przemyślenia tej książki przyczynią się <jo odwrócenia obecnego
trendu, choć muszę przyznać, że ja sam nie mogę pod pewnymi względami służyć za
właściwy wzorzec. Szacunku i uznania, jakimi się cieszę, nie przysporzyła mi
moja filantropia czy głoszona filozofia, ale zdolność zarabiania pieniędzy na
rynkach finansowych. Ciekaw jestem, czy byłbym właśnie czytany, gdybym nie
zdobył rozgłosu jako finansowy mag.
Początkowo zaangażowałem się w rynki finansowe jako sposób zarabiania pieniędzy
i dopiero w ostatnim dziesięcioleciu z całą świadomością wykorzystałem swą
zawodową reputację jako platformę do wyeksponowania moich idei. Czytelnikowi
pragnąłbym przede wszystkim uświadomić, że należy się nauczyć rozróżniania
między indywidualnym trybem podejmowania decyzji, znajdującym wyraz w
zachowaniach rynkowych, a decydowaniem kolektywnym odzwierciedlającym się w
zachowaniach społecznych w sensie ogólnym, a w polityce - w szczególności. W obu
wypadkach kierujemy się własnym interesem; choć w procesie kolektywnym musimy
dobro wspólne przekładać ponad nasze osobiste. Muszę przyznać, że rozróżnienia
tego nie dokonuje się zbyt często. Wielu ludzi, prawdopodobnie większość,
zabiega o własne wąsko pojmowane interesy nawet w wypadku zbiorowego procesu
decyzyjnego. To bardzo kuszące: podnieść rękę i przyłączyć się do tłumu - ale
byłoby to niewłaściwe, gdyż szkodziłoby wspólnemu interesowi. Jeśli rzeczywiście
wierzymy w istnienie wspólnego dobra, musimy je rozpoznawać z naszego punktu
widzenia, nawet wówczas jeśli inni nie czynią tego z własnej strony. Wartości
wewnętrzne wyróżnia to, że ich waga pozostaje stała, niezależnie od tego, czy są
one wartościami powszechnie obowiązującymi, czy też nie. Między nimi a
wartościami rynkowymi istnieje rozziew. Rynki mają charakter konkurencyjny i w
ich wypadku jedynym celem jest wygrana. Wartości wewnętrzne zaś służą jedynie
mocą swych własnych racji. Nigdy nie zapomnę słów rosyjskiego dysydenta i
obrońcy praw człowieka, Siergieja Kowaliowa, który powiedział mi, że przez
263
całe swoje życie walczył o przegrane sprawy. Ja niezbyt pasuję do jego norm
moralnych, jednak działam zgodnie z głoszonymi przez siebie ideami. Staram się
wygrywać jako uczestnik rynku, a jako obywatel i ludzka istota usiłuję służyć
wspólnemu interesowi. Czasem trudno jest te dwie role od siebie oddzielić, jak
to widzieliśmy na przykładzie mojego zaangażowania w Rosji, jednak zasada
Strona 102
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
pozostaje oczywista.
Zawsze znajdą się ludzie, którzy własne interesy cenią wyżej niż dobro wspólne.
Nazywa się to problemem „swobodnego jeźdźca" i przeszkadza w podejmowaniu
wszelkich zespolonych wysiłków. Świat jednak wyglądałby zupełnie inaczej,
gdybyśmy uznali to za problem lub przyjęli do wiadomości jako fakt. W pierwszym
wypadku wyrażalibyśmy dla swobodnych jeźdźców swą dezaprobatę, nawet gdybyśmy
się ich nie mogli pozbyć, w drugim zaś okazywalibyśmy im tolerancję, a
niewykluczone, że się do nich przyłączyli. Swobodnym jeźdźcom można by obrzydzić
życie poprzez otoczenie ich powszechną pogardą. Dla jednostek uwikłanych, że
użyję mojego wcześniejszego określenia, opinie na ich temat wyrażane przez
innych ludzi są przedmiotem wielkiej troski. Mogą być zasklepieni w swym pościgu
za pieniądzem, jeśli jednak dla innych cnota obywatelska stanowiłaby wartość,
oni przynajmniej udawaliby, że są ożywieni jej duchem. Byłoby to coś znacznie
cenniejszego niż obecny stan rzeczy.
Krytycyzm między ludźmi nigdy nie mógłby znaczyć w polityce i życiu społecznym
tyle, ile waży w naukach przyrodniczych, tak że nie powinniśmy pielęgnować w
sobie nierealnych oczekiwań, które kończyłyby się rozczarowaniem. Nauka może się
posługiwać niezależnym, zewnętrznym kryterium, które pozwala prawdzie
zatriumfować nawet wówczas, gdy jest ona sprzeczna z powszechnie panującym
przekonaniem. Życie społeczne jest takiego kryterium pozbawione. Jak to już
widzieliśmy, ludzie, którzy są całkowicie pochłonięci wynikami swych działań,
mogą się bardzo oddalić od wspólnego interesu. Jedyne dostępne
264
kryterium ma charakter wewnętrzny: immanentne ludzkie wartości, którym obywatele
pozostają wierni. Nie jest to godna zaufania podstawa dla międzyludzkiego
procesu krytycznej oceny, ponieważ istnieje tu zbyt szerokie pole dla
hipokryzji. Jak wiemy, nauki społeczne funkcjonują gorzej niż nauki
przyrodnicze, ponieważ pojawia się tam sprawa motywów. Marksiści na przykład
zwykli oddalać wszelką krytykę ich dogmatu, oskarżając swych przeciwników o
służenie wrogim klasowo interesom. A zatem proces krytyczny jest mniej skuteczny
wówczas, gdy ma do czynienia raczej z motywami niż z faktami. Niemniej jednak
polityka ma się lepiej w sytuacji, gdy postępowaniem obywateli kieruje poczucie
dobra i zła aniżeli tylko czysta interesowność.
Byłem tego świadkiem w moim rodzinnym kraju, na Węgrzech, ale skutkiem była
rewolucja. Opuściłem kraj, wynosząc zeń gorzkie wspomnienia: ludność niewiele
uczyniła, by pomóc swym żydowskim współobywatelom, kiedy ci byli poddawani
eksterminacji przez nazistowskich okupantów. Kiedy powróciłem tam po dwudziestu
latach, zastałem inną atmosferę. Była to spuścizna po rewolucji 1956 roku.
Ludzie mieli dojmującą świadomość politycznego zniewolenia. Dysydentów było
niewielu; większość znalazła sposoby na urządzenie się, choć zdawała sobie
sprawę, że idzie na kompromis, i podziwiała tych, którzy potrafili się temu
oprzeć. Rzecz ciekawa, że jasne poczucie tego co dobre, a co złe, które
powszechnie panowało w czasie, kiedy zakładałem moją fundację, osłabło od chwili
rozwiązania się reżimu komunistycznego. Czy można je było zachować w okresie
demokracji? Sądzę, że tak, ale impuls musi wyjść od jednostek, które działają,
kierując się własnymi wartościami, niezależnie od tego, co czynią inni, Niemniej
jednak niektórzy ludzie muszą być gotowi stanąć w obronie swych zasad, pozostali
zaś powinni ich za to szanować. Wystarczyłoby to, by poprawić klimat społeczny i
polityczny.
Rozdział 10 KONTEKST MIĘDZYNARODOWY
Dotychczas zajmowałem się ułomnościami demokracji przedstawicielskiej. Jak
jednak widzieliśmy, związek między demokracją i gospodarką rynkową jest raczej
wątły. Światowy system kapitalistyczny jest związany z różnymi politycznymi
reżimami. Nie istnieje żadne społeczeństwo globalne, które by było
odpowiednikiem światowej gospodarki, nie ma też z pewnością jakiejkolwiek
globalnej demokracji. Stosunki międzynarodowe opierają się na zasadzie narodowej
suwerenności. Suwerenne kraje kierują się swymi narodowymi interesami. Interesy
państw niekoniecznie muszą być zbieżne z interesami ich własnych obywateli, a
należy się spodziewać, że rządy tych krajów są jeszcze mniej zaangażowane w
interesy obywateli innych krajów. Nie ma praktycznie żadnego zabezpieczenia
wbudowanego w dzisiejsze układy, które by chroniło interesy ludzi. ONZ przyjęła
Powszechną Deklarację Praw Człowieka, nie posiada jednak żadnego mechanizmu
egzekucyjnego. Istnieją pewne międzynarodowe traktaty i międzynarodowe
instytucje, jednak ich wpływ jest ograniczony do wąskiej sfery, którą im
wyznaczyły suwerenne państwa. To, co się dzieje w granicach poszczególnych
krajów, jest w ogromnej mierze wyłączone spod międzynarodowego nadzoru.
Wszystko to nie musi być zagrożeniem dla światowego systemu kapitalistycznego,
jeśli w grę wchodzą państwa demokratyczne oraz samoregulujące się rynki. Tak
Strona 103
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
jednak
266
nie jest. Skala zagrożenia wymaga głębszej analizy. Najpierw zbadamy
nastawienie, jakie występuje wobec stosunków międzynarodowych, a następnie
obecny stan tych spraw.
Realizm geopolityczny
Stosunki międzynarodowe nie są dostatecznie zbadane. Nie ma jakiejś naukowej
dyscypliny, takiej jak na przykład ekonomia, na której mogłyby się opierać,
aczkolwiek istnieje doktryna, zwana realizmem geopolitycznym, która rości sobie
pretensje do statusu naukowego. Podobnie jak teoria doskonałej konkurencji,
również geopolityka sięga swymi korzeniami dziewiętnastego wieku, kiedy to
oczekiwano, że nauka będzie źródłem deterministycznych wyjaśnień i prognoz.
Według doktryny geopolitycznej zachowanie państw jest w dużym stopniu wynikiem
ich geograficznych, politycznych i gospodarczych uwarunkowań i możliwości. Henry
Kissinger, apostoł geopolityki, twierdzi, że korzenie realizmu geopolitycznego
sięgają jeszcze głębiej, do kardynała Ri-chelieu, który oznajmił, że państwa nie
mają żadnych zasad, a jedynie interesy1. Doktryna ta wykazuje pewne podobieństwo
do teorii leseferyzmu w tym, że obie traktują korzyść własną jako jedyną
rzeczywistą podstawę pozwalającą wyjaśnić lub przewidzieć zachowanie się
jakiegoś podmiotu. Dla leseferyzmu podmiotem jest indywidualny uczestnik rynku;
dla geopolityki zaś - państwo. Z obiema tymi opcjami ściśle się wiąże
zwulgaryzowana wersja darwinizmu, głosząca, że zasadą przyrody jest przetrwanie
gatunków najlepiej przystosowanych. Wspólny mianownik tych trzech doktryn
stanowi ich opieranie się na zasadzie egoizmu: w wypadku geopolityki oznacza to
interes narodowy, który niekoniecznie jest tożsamy z interesem ludzi
zamieszkujących dane państwo. Idea mówiąca, że państwo powinno reprezentować
Henry Kissinger, Diplomacy, New York; Simon & Schuster, 1955.
267
interesy swych obywateli, nie mieści się w systemie rnyś lowym geopolityki.
Realizm geopolityczny może być uważa-ny za przełożenie doktryny leseferyzmu na
stosunki międzynarodowe z tą różnicą, że aktorami są tu państwa, a nie jednostki
ludzkie lub przedsiębiorstwa.
Taka perspektywa może doprowadzić do dziwacznych rezultatów. Realizm
geopolityczny opiera się na państwie-ekonomia - na wyizolowanej jednostce, Homo
economicus Żadne z nich nie jest wystarczająco silne, aby udźwignąć ciężar
teorii, która je obudowuje. Istoty ekonomiczne maja być jakoby wyposażone w
doskonałą wiedzę, zarówno o własnych potrzebach, jak o otwierających się przed
nimi szansach, oraz posiadać zdolności do dokonywania opartych na tej wiedzy
rozumnych wyborów. Stwierdziliśmy już, że są to założenia nierealne;
zauważyliśmy też, jak teoria ekonomiczna zdołała się z tych trudności wywikłać,
uznając zarówno preferencje, jak szansę za dane. Pozostało w nas jednak
poczucie, że ludzie kierują się własnym interesem jako wyizolowane jednostki. W
rzeczywistości zaś człowiek to zwierzę społeczne: przetrwanie najlepiej
przystosowanych musi się łączyć w równym stopniu ze współpracą, co z walką
konkurencyjną. Rynkowy fundamentalizm, realizm geopolityczny i wulgarny
darwinizm społeczny łączy jedna skaza - lekceważenie dla altruizmu i współpracy.
Bez światowego porządku
Powracając od ideologii do rzeczywistości, spójrzmy na obecny stan stosunków
międzynarodowych. Dostrzegalną jego cechą jest to, że nie można go już określać
w kategoriach reżimu. Nie istnieje żaden światowy system polityczny, który by
korespondował z globalnym systemem kapitalistycznym; co więcej, nie ma też zgody
co do tego, czy światowy system polityczny jest osiągalny lub pożądany. Taki
stan rzeczy panuje stosunkowo od niedawna. Aż do
268
upadku radzieckiego imperium można było mówić o istnieniu systemu równowagi w
stosunkach międzynarodowych, jsfazwany zimną wojną, był bardzo stabilny: dwa
super-jnocarstwa reprezentujące dwa różne systemy społeczne trwały w klinczu
śmiertelnego konfliktu. Każde pragnęło zniszczyć przeciwnika i oba czyniły do
tego przygotowania, angażując się w wyścig zbrojeń. Wynik był taki, że oba stały
się wystarczająco silne, by w razie ataku wzajemnie się zniszczyć. Zapobiegło to
wybuchowi otwartej wojny, choć nie uchroniło przed marginesowymi potyczkami i
intrygami dla umocnienia pozycji.
Zrównoważenie sił, jak w wypadku zimnej wojny, jest powszechnie uważane za jeden
ze sposobów na zachowanie pokoju i stabilności w świecie; inny to hegemonia
któregoś z mocarstw imperialnych, trzecią zaś drogą mogłaby być międzynarodowa
organizacja zdolna do skutecznych działań propokojowych. Dziś nie występuje
żaden z wymienionych przypadków.
Jedynym supermocarstwem, które przetrwało, są Stany Zjednoczone, jednak ich rola
Strona 104
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
w świecie nie jest jasna. W okresie zimnej wojny Stany Zjednoczone były również
przywódcą wolnego świata i obie te role wzajemnie się wzmacniały. Po rozpadzie
radzieckiego imperium ta wygodna tożsamość jako supermocarstwa i lidera wolnego
świata również uległa dezintegracji. USA mogłyby zachować przywództwo wolnego
świata, ale aby tak się stało, powinny współpracować z innymi państwami o
demokratycznej orientacji, by najpierw położyć fundamenty pod demokrację w
byłych krajach komunistycznych, a następnie wzmocnić międzynarodowe instytucje
niezbędne do utrzymania tego, co nazywam światowym społeczeństwem otwartym. W
dwóch poprzednich wypadkach, kiedy Stany Zjednoczone wyłaniały się jako
przywódca wolnego świata - po zakończeniu obu wojen światowych - dokładnie tak
właśnie postępowały: najpierw poparły Ligę Narodów, a następnie - Organizację
Narodów Zjednoczonych. W pierwszym wypadku ratyfikacji Ligi Narodów odmówił
Kongres,
269
a w drugim - zimna wojna sprawiła, że ONZ stała się nieskuteczna.
Żywiłem oczywiście nadzieję, że Stany Zjednoczone znajdą się na czele
międzynarodowej współpracy z chwilą gdy rozpoczynał się rozpad imperium
radzieckiego. W by-łych krajach komunistycznych założyłem sieć Fundacji
Społeczeństwa Otwartego, by przetrzeć szlak, którym liczy. łem, że podążą
otwarte społeczności Zachodu. Na wiosnę 1989 roku na konferencji w Poczdamie,
wówczas jeszcze w Niemczech Wschodnich, wygłosiłem przemówienie, w którym
opowiedziałem się za nową odmianą planu Marshalla, ale moja propozycja wywołała
szczery śmiech. Dla ścisłości historycznej muszę odnotować, że ów śmiech
zainicjował William Waldegrave, wiceminister spraw zagranicznych w rządzie
Margaret Thatcher. Następnie starałem się skontaktować z Margaret Thatcher w
sprawie jakiegoś „Planu Thatcher" oraz z prezydentem Bushem przed spotkaniem na
szczycie z Gorbaczowem na Malcie we wrześniu 1989 roku - w podobnym celu,
niestety bez powodzenia. Zniechęcony, błyskawicznie zredagowałem zarys
publikacji, którą nazwałem książką pierwszej potrzeby, zawierający wiele
przemyśleń, które tutaj przytaczam.
Szansa na ożywienie Narodów Zjednoczonych była z pewnością osiągalna. Kiedy
Gorbaczow rozpoczął głasnost' i pierestrojkę, jednym z jego pierwszych posunięć
było wyrównanie rachunków z ONZ. Przybył więc na sesję Zgromadzenia Ogólnego i
wystąpił z pełnym uczucia uzasadnieniem potrzeby międzynarodowej współpracy.
Zachód wietrzył w tym podstęp i zapragnął sprawdzić szczerość Gorbaczowa. Kiedy
ten ostatni zdał egzamin, wymyślano kolejne próby. I zanim poszedł na wszelkie
wymagane od niego ustępstwa, warunki w Związku Radzieckim zmieniły się do tego
stopnia, że zachodni przywódcy mogli uznać, iż jest już za późno, by
rozbudowywać pomoc, na jaką liczył Gorbaczow. A jednak ani Gorbaczow, ani Jelcyn
w ciągu pięciu lub sześciu lat nie stwarzali jakichkolwiek poważnych trudności w
prawidłowym funkcjonowaniu Rady Bezpieczeń-
270
stwa. Szansa na przywrócenie Radzie Bezpieczeństwa działania zgodnego z
pierwotnymi założeniami została roztrwoniona, najpierw wskutek niefortunnego
incydentu w Somalii, a następnie w wyniku konfliktu w Bośni. Doświadczenie
somalijskie doprowadziło do ustanowienia zasady, że amerykańscy żołnierze nie
będą służyli pod rozkazami ONZ, mimo że w okresie interwencji nie znajdowali się
pod jej dowództwem. Nauczyło to również amerykański rząd, że publiczność bardzo
źle reaguje na przesyłane w brezentowych workach zwłoki poległych żołnierzy
amerykańskich. Niemniej jednak kryzys w Bośni mógłby być z łatwością
powstrzymany, gdyby nie brak zgody między stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa.
Zadaniem tym można było obarczyć Organizację Paktu Północnoatlantyckiego (NATO),
tak jak się to w końcu stało, i uniknąć tragedii. W roku 1992 Rosja nie
zgłosiłaby sprzeciwu. Jednak zdeprymowane somalijskim doświadczeniem Stany
Zjednoczone nie wykazały żadnych skłonności przywódczych, podobnie zresztą jak
Europa; walki zatem przedłużały się, aż w końcu USA przyjęły twardszą linię.
Porozumienie w Dayton stało się niefortunnym dziedzictwem w amerykańskiej
polityce zagranicznej w postaci obwiniania Europy za jej niezdolność do zajęcia
jednolitego stanowiska w sprawach bezpieczeństwa. Postawa USA wobec Narodów
Zjednoczonych również się usztywniła, i to aż do tego stopnia, że Stany wyrażają
niechęć do wypełniania swych zobowiązań finansowych wobec tej organizacji. Po
rejteradzie z Rwandy nie będzie żadną przesadą twierdzenie, że Narody
Zjednoczone są mniej skuteczne niż w czasach zimnej wojny.
Okres po zakończeniu zimnej wojny nie był bynajmniej czasem pokoju. Pogłoski o
końcu historii były wielką przesadą. Wybuchła wprawdzie tylko jedna wojna, w
którą zaangażowały się Stany Zjednoczone - w Zatoce Perskiej - dochodziło jednak
do wielu konfliktów lokalnych i wskutek braku skutecznych dzialań pokojowych
niektóre z tych zarzewi okazały się wyniszczające. Na samym tylko kontynencie
Strona 105
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
afrykańskim konflikty były tak częste, że nawet nie
271
próbowałbym ich wyliczyć. Przyznaje, że nie stanowiły one zagrożenia dla
światowego systemu kapitalistycznego, choć nie da się już tego powiedzieć o
wyścigu zbrojeń nuklearnych między Indiami a Pakistanem albo o napięciach na
Bliskim Wschodzie. Wydaje się, że konflikty lokalne stały się raczej trudniejsze
do powstrzymania niż te o charakterze globalnym. Dopiero z chwilą, gdy
przeradzają się w pełno-wymiarowy kryzys, zaczynają przyciągać ogólną uwagę, ale
nawet wówczas trudno jest zmobilizować polityczną wolę do zajęcia się nimi.
Zapobieganie konfliktom
Byłem świadkiem zbyt wielu kryzysów politycznych i finansowych, by nie wiedzieć,
że rozpoczęcie w porę działań antykryzysowych jest niemożliwe. Przeprowadzona w
stadiach początkowych interwencja jest stosunkowo bezbolesna i niekosztowna;
później - zarówno szkody, jak cena wydatnie rosną. Przeznaczenie w 1992 roku w
Rosji piętnastu miliardów dolarów na wypłaty emerytur i zasiłków dla
bezrobotnych zmieniłoby bieg historii; tymczasem międzynarodowe instytucje
finansowe wydały znacznie więcej i z o wiele gorszym skutkiem. Albo spójrzmy na
przypadek Jugosławii. Gdyby zachodnie demokracje przeciwstawiły się Sloboda-nowi
Miloszewiciowi odbierającemu w roku 1989 autonomię Kosowa, można by było uniknąć
zarówno wojny w Bośni, jak toczących się właśnie walk w Kosowie. W tamtym
czasie, aby nie dopuścić do umocnienia się Miloszewicia, wystarczyłyby tylko
dyplomatyczne i finansowe naciski; później konieczna już była interwencja
militarna.
Szczycę się tym, że zakładając sieć Fundacji Społeczeństwa Otwartego, w istocie
działam na rzecz zapobiegania kryzysom. Celem tych fundacji jest wspieranie
społeczeństwa obywatelskiego i pomoc w tworzeniu przepisów prawnych i
demokratycznego państwa o niezależnym sektorze gos-
272
podarczym. Każdą z fundacji kieruje zarząd ztożony z miejscowych obywateli,
którzy rozstrzygają o hierarchii lokalnych potrzeb. Profilatyka antykryzysowa
jest skuteczna w sytuacji, gdy nie rodzi się żaden kryzys. Nasze wydatki są
zasadniczo niższe niż te, które musimy ponieść po jego wybuchu. W grudniu 1992
roku przekazałem ONZ-owskiemu Wysokiemu Komisarzowi do Spraw Uchodźców 50
milionów dolarów na pomoc humanitarną dla mieszkańców Sarajewa i pieniądze te
zostały wydane w sposób wyjątkowo racjonalny. Pod kierownictwem niezwykle
utalentowanego organizatora opieki społecznej, Freda Cuny'ego, który później
zginął w Czeczenii, wybudowano alternatywny system wodociągów, w szpitalu
zainstalowano generator prądotwórczy, a ludzie otrzymali przydziały nasion, by
mogli hodować warzywa na małych działkach, na balkonach itd. Niemniej jednak
zastanawiałem się, czy mój dar nie jest przyznaniem się do porażki. Byłoby
znacznie lepiej, gdyby kryzysowi udało się zapobiec, a pieniądze zostały wydane
w krajach, które nie były niszczone przez wojnę.
Powodzenie profłlatyki antykryzysowej jest trudne do oszacowania, ponieważ
rejestrowane są tylko porażki. Niemniej jednak jestem przekonany, że moje
fundacje mają poważny wkład w stworzenie podstaw tego, co nazywam społeczeństwem
otwartym. I rzecz ciekawa - wykazują one skłonność do tym większej skuteczności,
im bardziej wrogie są warunki, w których działają. Na przykład w Jugosławii
fundacja przetrwała rządową próbę jej zamknięcia i pozostaje praktycznie jedynym
źródłem pomocy dla ludzi, którzy jeszcze nie stracili nadziei na nadejście
demokracji. W Ko-sowie mieści się filia tej fundacji, co sprawia, że głos
tamtejszego społeczeństwa obywatelskiego jest słyszalny nawet w zgiełku
toczących się walk; kiedy one ucichną, będzie ona niewątpliwie mogła odgrywać
rolę bardziej konstruktywną. Tak się właśnie stało w Bośni: podczas gdy w
walkach stawali przeciwko sobie Serbowie, muzułmanie i Chorwaci, fundacja zawsze
wierna była idei społeczeństwa otwartego, w którym wszyscy obywatele są
traktowani
273
jednakowo. Obecnie działa ona w Republice Serbskiej a także w jej enklawach
bośniackiej i chorwackiej, a kierowana jest przez zarząd złożony z
przedstawicieli wszystkich narodowości. Na Białorusi dyktatorski prezydent
zmusij fundację do zakończenia pracy. Działa ona nadal spoza granic tego kraju i
jest skuteczniejsza niż kiedykolwiek.
Nie spodziewam się, aby inni poświęcali się sprawie w tym samym stopniu co ja -
a muszę podkreślić, że zrobiłem to dopiero po osiągnięciu sukcesu w zarabianiu
pieniędzy. Niemniej jednak nie mogę nie zadać sobie pytania, czy byłoby możliwe
zaangażowanie się w działalność zapobiegającą konfliktowi zgodnie z zasadami,
których przestrzegałem w moich fundacjach, ale na większą skalę, jako w sprawę
polityki państwowej. Wiem, że dzięki temu świat stałby się lepszy. Niechętnie
Strona 106
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
podnoszę tę kwestię publicznie, ponieważ narażam się w ten sposób na zarzut, że
jestem naiwnym idealistą. Idealistą może tak, ale nigdy naiwnym. Zdaję sobie
sprawę, że pomysł pomagania innym dla jakiejś abstrakcyjnej idei nie ma nic
wspólnego z powszechnie dziś obowiązującymi postawami. Wiem jednak również, że w
postawach tych jest coś niewłaściwego i większą część tej książki poświęciłem na
próbę odkrycia, na czym to polega.
Historycznie rzecz biorąc, Stany Zjednoczone zawsze były rozdarte między
realizmem geopolitycznym a zasadami uniwersalnymi ogłoszonymi w Deklaracji
Niepodległości. USA stanowią pod tym względem zupełny wyjątek (amerykańską
wyjątkowość potwierdza nawet Henry Kissinger). Mocarstwa europejskie ze swą
długą kolonialną przeszłością znacznie mniej troszczą się o cierpienia innych
ludzi (chociaż warto przypomnieć gromy, jakie ciskał Gladstone przeciw
bałkańskim masakrom, ponieważ są one dziś cytowane w oficjalnych reakcjach na
krwawe relacje stacji telewizyjnej CNN). Zanim publiczność zostanie poruszona,
jest już o wiele za późno. Całkowicie uprawnione jest więc pytanie o ewentualną
możliwość wypracowania sposobów na wcześniejszy odzew. Istnieje tu kilka
przeszkód. Nie zyska
274
najmniejszego rozgłosu ten, kto rozwiąże kryzys, który nie zdążył wybuchnąć, a
znajdowanie rozwiązań jest trudniejsze niż identyfikacja problemów. Największą
jednak przeszkodą jest brak porozumienia co do podstawowych zasad, które powinny
wyznaczać wspólne działanie, zwłaszcza na arenie międzynarodowej.
Wierzę, że celowi temu mogą służyć zasady społeczeństwa otwartego. Mogę o tym
mówić na podstawie własnego doświadczenia, ponieważ kierowałem się tymi zasadami
i one mnie nie zawiodły. Pomagały mi one wykrywać i naprawiać wiele błędów,
jakie popełniałem. Niestety jednak zasady te nie są ani rozumiane, ani tym
bardziej akceptowane. Muszę zatem ponownie sformułować wcześniej postawione
pytanie: Czy mogłyby zasady społeczeństwa otwartego dostarczyć wspólnych
wartości, które spajałyby nasze globalne społeczeństwo lepiej, niż się to dzieje
dziś?
Społeczeństwo otwarte jako wartość wspólna
Zarówno polityka, jak stosunki międzynarodowe opierają się na suwerenności
państwa. Stosunki międzynarodowe dotyczą zasadniczo układów między państwami. W
ich granicach zaś suwerenna władza należy do państwa, chyba że się ono jej
wyrzekło lub przekazało suwerenność mocą międzynarodowego traktatu. Układy
rządzące stosunkami między państwami pozostawiają wiele do życzenia, jednak dużo
więcej niedoskonałości wiąże się z warunkami wewnętrznymi. Jakakolwiek w tym
wypadku międzynarodowa interwencja stanowi zamach na suwerenność danego państwa.
Ponieważ profilaktyka antykryzysowa wymaga częściowej ingerencji z zewnątrz,
obowiązujące porozumienia stoją na przeszkodzie skutecznemu zapobieganiu
kryzysom. Jednocześnie zaś międzynarodowy kapitał może swobodnie krążyć
275
i państwa są praktycznie na jego łasce. Jest to źródłem nierównowagi miedzy
sferą polityki i gospodarki i właściwie stawia międzynarodowy kapitał poza
jakąkolwiek polityczną czy społeczną kontrolą. Dlatego właśnie światowy system
kapitalistyczny uważam za wypaczoną formę społeczeństwa otwartego.
Społeczeństwo otwarte jest namiastką swego rodzaju stosunku między państwem i
społeczeństwem, co ma istotne znaczenie również dla stosunków międzynarodowych.
Podstawowa zasada mówi, że państwo i społeczeństwo nie są z sobą tożsame;
państwo powinno społeczeństwu służyć, a nie nim rządzić. Niektórych swych
potrzeb ludzie nie mogą zaspokoić we własnym zakresie; do tego potrzebne jest
państwo. Państwo powinno patronować wszystkim kolektywnym decyzjom: zaspokajaniu
niektórych potrzeb lepiej służą stowarzyszenia ochotnicze, innym - władze
municypalne, jeszcze innym - porozumienia międzynarodowe. Społeczeństwo
obywatelskie, państwo i władze samorządowe mają swoje strefy wpływów; o tym, co
jest właściwe, a co nie, powinni decydować ludzie, nie państwo. Sposób
podejmowania tych decyzji musi być kontrolowany poprzez konstytucję. Konstytucja
określa tryb tworzenia praw, nowelizowania go i wprowadzania w życie. Państwo
nie powinno być ponad prawem.
Nie wszystkie kraje spełniają te warunki. Z natury rzeczy państwa są bardziej
predysponowane do rządzenia niż odgrywania roli służebnej. Pierwotnie państwami
władali monarchowie, choć nie w każdym wypadku była to władza absolutna. Państwo
jest archaicznym instrumentem, który został przystosowany do wymagań
społeczeństwa otwartego. Czasem ewolucja ta obiera kierunek przeciwny: w Związku
Radzieckim aparat partyjno-rządowy dążył do sprawowania bardziej wszechstronnej
kontroli nad społeczeństwem, niż czynił to którykolwiek władca absolutny. To
właśnie sprawiło, że różnica między społeczeństwem otwartym i zamkniętym była
wówczas tak istotna.
Strona 107
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Okazuje się, że państwa są bardziej skłonne do nadużywania swej władzy w
stosunkach z własnymi obywatelami
276
niż wobec innych krajów, ponieważ w tym drugim wypadku podlegają większym
ograniczeniom. Ludziom żyjącym pod rządami represyjnych reżimów potrzebna jest
pomoc z zewnątrz. Często jest to ich jedyna deska ratunku. Jaki jednak interes w
niesieniu pomocy mają ludzie żyjący na zewnątrz? W tym właśnie punkcie nasze
społeczne wartości wymagają niezwłocznej odbudowy. Ogólnie biorąc, ludzie żyjący
w demokracjach przedstawicielskich popierają zasady społeczeństwa otwartego w
granicach swych własnych krajów; gdy ich wolność znajduje się w
niebezpieczeństwie, stają w jej obronie. Jednak społeczeństwo otwarte jako
zasada uniwersalna nie znajduje dostatecznego wsparcia. Wielu ludzi, którzy
grzmią w obronie własnej wolności, poproszonych o interwencję w sprawy jakiegoś
odległego kraju, widzi w tym sprzeczność ze swymi zasadami. Co gorsza, mają oni
rację. Działania pociągają za sobą niezamierzone konsekwencje i podjęte w
uczciwych zamiarach interwencje w imię jakichś abstrakcyjnych zasad mogą
ostatecznie przynieść więcej szkody niż pożytku. To właśnie zrozumieli
telewidzowie, oglądając ciało martwego amerykańskiego lotnika włóczone po
ulicach Mogadiszu.
Jak już wspomniałem wcześniej, najważniejszym wyzwaniem dzisiejszych czasów jest
stworzenie uniwersalnego kodu postępowania naszego społeczeństwa globalnego.
Pojęcie społeczeństwa otwartego może posłużyć temu problemowi jako rama, jednak
go ostatecznie nie rozwiąże. W społeczeństweie otwartym takie rozwiązania nie
występują. Z powodu naszej omylności nie możemy wywodzić kodeksu postępowania z
aksjomatów. Niemniej jednak potrzebujemy takiego kodeksu, zwłaszcza w
odniesieniu do stosunków międzynarodowych. Tych ostatnich nie można ograniczać
do relacji między organizmami państwowymi, ponieważ, jak to widzieliśmy,
interesy państwa nie pokrywają się z interesami jego społeczeństwa. Dlatego
właśnie musimy mieć w sferze stosunków między państwem i społeczeństwem pewne
uniwersalnie ważne zasady, które strzegą praw jednostki. Mamy pierwociny takich
zasad pobrzmiewające
277
w niektórych gorliwych deklaracjach, jednak po pierwsze są one zbyt ogólne, a po
drugie nie znajdują oparcia w jakimkolwiek mechanizmie, który by je mógł
wprowadzać w życie. Co więcej, pozostawienie tego mechanizmu w rękach państwa
jest niebezpieczne, ponieważ, jak wspomniałem wcześniej, państwo nie ma zasad, a
tylko interesy. Społeczeństwo należy pobudzić do tego, aby narzuciło zasady
postępowania państwom, a zasady, które wymagają wprowadzenia, przynależą do
społeczeństwa otwartego.
Państwa demokratyczne są zorganizowane według zasad społeczeństwa otwartego,
przynajmniej w sensie ogólnym. Kodeks postępowania przyjmuje tam postać praw,
które w trakcie stosowania mogą podlegać rewizji i doskonaleniu. Państwo
znajduje się pod kontrolą społeczeństwa i nie jest ponad prawem. Brakuje
natomiast władzy prawa międzynarodowego. W jaki sposób można by ją wprowadzić?
Tylko poprzez współpracę państw demokratycznych, kontrolowanych przez swoje
społeczeństwa. Kraje te musiałyby ustąpić nieco ze swej suwerenności, aby
ustanowić panowanie prawa międzynarodowego i znaleźć sposoby na skłonienie
innych państw do tego samego. Jako zasada brzmi to pozytywnie, musimy być jednak
świadomi wystąpienia niezamierzonych konsekwencji. Ingerencja w sprawy
wewnętrzne innego kraju jest pełna niebezpieczeństw, jednak jej zaniechanie może
być jeszcze groźniejsze.
Rozdział 11
ZADANIA SPOŁECZEŃSTWA OTWARTEGO
Dokąd teraz zmierzamy? Przygotowanie projektu globalnego kierownictwa kłóciłoby
się z zasadami społeczeństwa otwartego, byłoby też daremnym przedsięwzięciem.
Musimy zacząć z tym, co mamy, i zdecydować o tym, co wymaga zmian. Powinniśmy
też mieć możliwość zdobywania niezbędnego wsparcia. Karl Popper nazwał to
uprawianą po kawałku inżynierią społeczną. Nie jestem zbyt zachwycony tym
określeniem, gdyż zdarza się, że zmiany częściowe są niewystarczające.
Przykładem tego był upadek Związku Radzieckiego. Sugerowanie reform częściowych
było niewłaściwe. To był czas „wielkich wybuchów", takich jak reforma walutowa w
Polsce oraz masowa prywatyzacja w Czechosłowacji i Rosji. Fakt, że radykalne
reformy bywają często radykalnie chybione, nie świadczy o zbędności radykalnych
reform.
Obecnie znów znaleźliśmy się w takim punkcie historii. Światowym systemem
kapitalistycznym wstrząsa seria kryzysów finansowych i jest on dosłownie w
stanie rozpadu. W chwili, kiedy zaczynałem pisać tę książkę, nie przypuszczałem,
że nastąpi on tak szybko. Choć może wyrażam zdanie mniejszości, to sądzę, że
Strona 108
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
przeprowadzenie istotnych zmian jest pożądane, aczkolwiek jestem przeciwny
zmianom rewolucyjnym, gdyż zagrażają one niezamierzonymi konsekwencjami. Musimy
zaczynać z tym, co mamy,
279
usiłując to udoskonalić. Międzynarodowym systemem finansowym zajmowałem się w
rozdziale 8.; tu pragnę podjąć temat międzynarodowego systemu politycznego lub
raczej jego braku.
Unia Europejsko
Jesteśmy obecnie świadkami potężnego eksperymentu w dziedzinie inżynierii
społecznej - tworzenia Unii Europejskiej. Warto się temu przyjrzeć bliżej.
Proces ten stanął w obliczu kluczowego problemu naszych czasów: jak
przezwyciężyć przeszkody stwarzane przez narodową suwerenność na drodze
prowadzącej do zaspokojenia wspólnego interesu. Problem nie spotyka się z
bezpośrednim sprzeciwem; gdyby tak było, cały proces nie doszedłby aż do punktu,
w którym się znalazł dziś. Do kwestii podchodzi się raczej w sposób pośredni,
poprzez stwierdzenie konkretnego celu i zyskanie dlań wystarczającego poparcia.
Zaczęło się od Wspólnoty Węgla i Stali, by dojść aż do wspólnej waluty. Każdy
krok do przodu miał jakąś skazę, która mogła być usunięta tylko poprzez
postąpienie kolejnego kroku do przodu. Proces ten charakteryzuje chwiejność i
nie sposób przewidzieć, jak daleko może on zajść. Każdy etap napotyka na opór,
który w znacznym stopniu wynika z obaw, że jego konsekwencją będą kolejne kroki
prowadzące w tym samym kierunku. Te oczekiwania są uzasadnione. Stworzenie na
przykład wspólnej waluty nie ma sensu bez wspólnej polityki fiskalnej. Czy dla
wprowadzenia tej ostatniej uda się zgromadzić wystarczające poparcie, pokaże
czas.
Proces tworzenia Unii Europejskiej popada w kłopoty. Ponieważ został
zainicjowany przez polityków, traci poparcie mas. Idea zjednoczonej Europy była
niezmiernie nęcąca, zwłaszcza gdy w umysłach ludzkich świeża jeszcze była pamięć
o ostatniej wojnie, a Europa znajdowała się w obliczu radzieckiego zagrożenia.
Rzeczywistość Unii Europejskiej
280
w jej dzisiejszej postaci jest znacznie mniej pociągająca. Pod względem
politycznym jest to wciąż związek państw, które cześć swej suwerenności
przekazały Unii. W sferze gospodarczej, w której to przesuniecie nastąpiło, Unia
funkcjonuje stosunkowo sprawnie, jednak na płaszczyźnie politycznej owo
oddelegowanie suwerenności praktycznie nie nastąpiło w ogóle. Komisja Europejska
jest podporządkowana Radzie Ministrów Europy, która kieruje się bardziej
interesami narodowymi niż dobrem wspólnym. Decyzje nabierają charakteru
międzynarodowego traktatu: są trudne do uzgodnienia, a jeszcze trudniejsze do
modyfikowania. Członkowie komisji mianowani są proporcjonalnie do narodowych
udziałów, a praca tej instytucji obciążona jest wszelkimi wadami biurokracji,
która musi służyć nie jednemu, ale piętnastu panom. Ludzie widzą ją jako
organizację o przesadnie rozbudowanym wierzchołku, działającą zawiłymi metodami,
przesłoniętymi mgłą tajemniczości i bez obciążenia odpowiedzialnością wobec
opinii publicznej. Aby spowodować zmianę tej percepcji, powinno się
administrację Unii obarczyć bardziej bezpośrednią odpowiedzialnością wobec
ludzi, zarówno poprzez parlamenty narodowe, jak przez Parlament Europejski,
jednak ludzie tego nie żądają, ponieważ przestali się tym interesować. Rządy
poszczególnych państw nabrały brzydkiego zwyczaju oskarżania Brukseli o
wszystko, co jest przedmiotem niechęci ich społeczeństw, a Parlament Europejski
cieszy się znikomym szacunkiem.
Rozczarowanie to znajduje wyraz w rosnącej mniejszości, która odrzuca ideę
Europy i sprzyja występowaniu skłonności ksenofobicznych. Należy mieć nadzieję,
że elita polityczna zdoła raz jeszcze zmobilizować opinię publiczną; tym razem
jednak musi to być ruch skierowany przeciw samym tym elitom. Ludzie muszą się
zdecydowanie domagać bezpośredniej politycznej kontroli nad władzami Unii
Europejskiej. Takie posunięcie musiałoby się zderzyć z kwestią narodowej
suwerenności w sposób bardziej bezpośredni niż kiedykolwiek przedtem, a jego
powodzenie jest bardziej niż
281
wątpliwe. Porażka może doprowadzić do rozpadu Unii Europejskiej, ponieważ
integracja jest procesem dynamicznym: jeśli nie odnotowuje postępu, to znaczy,
że się cofa Kiedy powiedziałem, że proces ten charakteryzuje niepewność, to tak
rzeczywiście myślalem. (Choć nie jestem w petni przekonany, to uważam, że
najwłaściwszym posunięciem może być uczynienie władz Unii, to znaczy Komisji
Europejskiej, odpowiedzialnej nie tylko wobec Parlamentu Europejskiego, ale
również wobec ciała utworzonego na bazie parlamentów narodowych. Instytucja taka
dawałaby ludziom możliwość bardziej bezpośredniego wyrażania swych poglądów i
Strona 109
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
byłaby mniejszym zagrożeniem dla narodowej suwerenności. Powinna się również
cieszyć poparciem narodowych parlamentów, które byłyby skądinąd zagrożone
wskutek rosnącej roli Parlamentu Europejskiego. W sumie porozumienie to ma
większą szansę na odniesienie sukcesu niż zmiana zakresu możliwości - oraz
wizerunku - Parlamentu Europejskiego.)
Najwięcej niepowodzeń spotkało Unię Europejską na polu polityki zagranicznej.
Drugi filar traktatu z Maastricht poświęcony był wspólnej polityce zagranicznej,
jednak bez naruszania suwerenności państw członkowskich. Wynik był do
przewidzenia: żadna wspólna polityka nie powstała. Polityka zagraniczna nadal
podporządkowana była interesom poszczególnych krajów. Wspólną politykę
dyskredytował sam akt negocjowania traktatu z Maastricht. W ramach przetargów
prowadzących do zawarcia traktatu były minister spraw zagranicznych Niemiec,
Hans Dietrich Gen-scher, doprowadził do europejskiego uznania niepodległości
Chorwacji i Słowenii, przyspieszając wybuch wojny w Bośni.
Obecna sytuacja jest dalece niezadowalająca, jednak oznaką braku realizmu byłoby
oczekiwanie, że postanowienia tego traktatu zostaną zmienione. Co więcej, trudno
byłoby uzasadnić delegację władzy w sferze polityki zagranicznej na rzecz Unii
Europejskiej, ponieważ państwa członkowskie mają swoje narodowe interesy,
zwłaszcza w obszarze handlu i inwestowania. Istnieje wiele kwestii
282
spornych związanych ze wspólnymi interesami, zazwyczaj jednak wykraczają one
poza granice państw członkowskich Unii Europejskiej. Bałkany, Bliski Wschód,
Północna Afryka i były Związek Radziecki to obszary będące przedmiotem
zainteresowania nie tylko Europy, ale również Stanów Zjednoczonych i reszty
świata. Uważam, że konieczne jest bardziej kompleksowe podejście do zagadnienia,
opierające się na szerszym przymierzu skoncentrowanym wokół Stanów
Zjednoczonych.
Stany Zjednoczone
Jako jedyne pozostałe jeszcze supermocarstwo Stany Zjednoczone powinny ponownie
przyjąć na siebie rolę przywódcy wolnego świata. Kraj ten nie może działać w
pojedynkę. Choć USA posiadają większą niż kiedykolwiek w dziejach przewagę
technologiczną, nie palą się do tego, by płacić cenę, w którą, kiedy się jest
żandarmem świata, wliczone jest ludzkie życie. Tymczasem światu potrzebny jest
żandarm. Powszechnie znana awersja amerykańskiej opinii publicznej do
brezentowych worków ze zwłokami amerykańskich żołnierzy w poważnym stopniu
osłabiła strach, jaki w niej budziły czerwone reżimy. Nie można być żandarmem
świata, nie ponosząc ryzyka.
Odrzucenie przez Stany Zjednoczenie roli samotnego szeryfa ma solidne
uzasadnienie: kraj ten nie czerpie z faktu znajdowania się w centrum globalnego
systemu kapitalistycznego aż takich korzyści, by samodzielnie chronić pokój na
świecie. Z pokoju korzystają inni - czy to w centrum, czy na peryferiach -
którzy powinni wypełniać swoją część obowiązków. Wymaga to współpracy i od tego
właśnie uchylają się Stany Zjednoczone. Choć to szokuje, ale USA stały się
najbardziej reakcyjnym krajem na świecie pod względem zachowania wszelkich oznak
suwerenności.
283
Istnieją na świecie reżimy represyjne, które trzymają swych poddanych żelazną
ręką, kiedy jednak wykraczają one ze swą władzą poza granice, są w peini
świadome, że mogą nadepnąć na odcisk śpiącego olbrzyma. Stany Zjednoczone nie są
bynajmniej represyjne na swoim terenie, nie mają jednak żadnych zahamowań w
popisywaniu się swoją potęgą na arenie międzynarodowej. Co pewien czas wcielają
się w rolę agresora, jeśli nie widzą niebezpieczeństwa strat w ludziach - jak to
było na przykład w wypadku zbombardowania zakładów farmaceutycznych w Sudanie.
Co więcej - USA są agresywne w swym odrzucaniu współpracy. Odmawiają płacenia
zobowiązań wobec ONZ; wahają się przy uzupełnianiu zasobów MFW i wykazują
inklinację do jednostronnego nakładania sankcji z byle powodu lub, dokładniej, z
poduszczenia krajowych grup nacisku. Stany Zjednoczone były jednym z zaledwie
siedmiu państw, które głosowały przeciw Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu,
ponieważ amerykańskie koła wojskowe sprzeciwiły się, aby ich personel zaczai
podlegać międzynarodowej jurysdykcji. Pozostała szóstka krajów to Chiny, Irak,
Izrael Libia, Katar i Jemen. Niezbyt to doborowe towarzystwo! Pentagon posunął
się aż do polecenia swym wojskowym attache w ambasadach amerykańskich na całym
świecie, by zjednywali wojskowych przywódców swych gospodarzy dla akcji
przeciwdziałających utworzeniu Międzynarodowego Trybunału Karnego. Taktyka ta
budziła szczególne wątpliwości w krajach, w których zwierzchnictwo cywilne nad
siłami zbrojnymi nie jest jeszcze zbyt pewne.
Stany Zjednoczone nabrały zwyczaju dopuszczania, aby krajowe względy decydowały
o kierunku polityki zagranicznej - dowodem embargo na Kubę, które ustanowiono
Strona 110
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
dla dogodzenia wpływowym kubańskim wyborcom na Florydzie, albo rozszerzenie
NATO, co z kolei miało sprawić przyjemność polskim wyborcom w Chicago w okresie
wyborów w 1996 roku. Dawno już minęły czasy prowadzonej na przemian przez dwie
partie polityki zagranicznej, która
284
obowiązywała w latach zimnej wojny. Powrót Stanów Zjednoczonych do roli
przywódcy wolnego świata wymagałby radykalnej zmiany postawy.
Niemniej jednak uważam, że istnieją korzystne warunki do zmiany postaw. Stany
Zjednoczone mają już historyczne tradycje wiązania się z ideałami społeczeństwa
otwartego, poczynając od Deklaracji Niepodległości. Badania opinii publicznej
wykazują, że ONZ - mimo swego ostatniego niedowładu - jest wciąż jeszcze w
społeczeństwie bardziej popularna niż Kongres czy prezydent. Wszystko, co należy
zrobić, to odzyskać utajone poparcie dla społeczeństwa otwartego.
Obecnie w sferze polityki panuje kłopotliwy sojusz miedzy fundamentalistami
rynkowymi a fundamentalistami religijnymi. Jednoczy ich opozycyjność wobec
centralnego rządu, choć ich cele są całkowicie odmienne. Fundamentaliści rynkowi
dążą do interwencjonizmu państwowego w gospodarce; fundamentaliści religijni
sprzeciwiają się wprowadzanej przez państwo liberalizacji norm. Fundamentaliści
rynkowi występują przeciwko międzynarodowej współpracy z tego samego powodu, dla
którego czują wrogość wobec centralnego rządu: chcą dać przedsiębiorczości wolną
rękę. Fundamentaliści religijni są temu przeciwni z zupełnie odmiennego powodu:
niepokoi ich groźba, jaką światowe rynki stwarzają dla immanentnych wartości.
Jest rzeczą zadziwiającą, jak te dwie odrębne grupy potrafiły złagodzić dzielące
je różnice. Spodziewam się, że w miarę osiągania swych celów będzie im to
przychodziło z coraz większą trudnością. Potrafię sobie wyobrazić zmianę układu
krajowej sceny politycznej dzięki dwupartyjnemu poparciu dla światowego
społeczeństwa otwartego, jednak wymagałoby to od fundamentalistów rynkowych
uznania swych błędnych metod.
285
Organizacja Narodów Zjednoczonych
Program dla zwiększenia współpracy w sferze polityki zagranicznej wymaga
staranniejszego naszkicowania. Istnieje potrzeba ogólnoświatowego sojuszu krajów
demokratycznych, które współdziałają w propagowaniu zasad społeczeństwa
otwartego. Mogłyby one ustalić normy stosunków między państwem i społeczeństwem,
dotyczące takich obszarów, jak wolność informacji, wolność stowarzyszeń,
sprawiedliwe sądownictwo, przejrzystość w zaopatrzeniu państwa i tym podobnych.
Członkowie tego przymierza ślubowaliby sobie, że będą tym normom wierni. Sojusz
przyjmowałby również członków-kandydatów, którzy na razie tych norm nie
przestrzegają, ale się z nimi identyfikują jako pożądanym celem. Należy mieć
nadzieję, że członkowie i członkowie-kandydaci tej koalicji społeczeństwa
otwartego staliby się większością w ONZ. Gdyby do tego doszło, byłaby możliwość
zreformowania Narodów Zjednoczonych, jako podlegających rządom większości. ONZ
mogłaby działać bardziej jako parlament, w porównaniu ze stanem dzisiejszym,
zyskując znacznie na skuteczności1.
Należy przede wszystkim zrozumieć, jaki jest zakres działania ONZ. Jak każdy
ludzki twór, jest ona obarczona głęboką skazą, ale w porównaniu z innymi
instytucjami międzynarodowymi posiada ogromny potencjał. Składa się z czterech
głównych elementów: Rady Bezpieczeństwa, Zgromadzenia Ogólnego, Sekretariatu i
licznych wyspecjalizowanych agend, takich jak Program Rozwoju Narodów
Zjednoczonych (UNDP), Organizacja Narodów Zjedno-
Jest nieodzowne, aby nie wszystkie państwa, które zgłaszają swój akces, były
przyjmowane, a te, którym się nie udaje wypełniać swych zobowiązań - podlegały
wykluczeniu. Brak wymagań wobec członków umniejszył wartość takich skądinąd
cennych bytów, jak Rada Europy czy Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w
Europie (OBWE).
286
czonych do spraw Rozwoju Przemysłowego (UNIDO), Organizacja Narodów
Zjednoczonych do Spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) i wiele innych, z
których tylko nieliczne działają w sposób efektywny. Nominacje dokonywane są na
zasadzie kryteriów narodowych, nie merytorycznych. Urzędnicy są trudno usuwalni,
a jeszcze trudniej jest zamknąć działalność organizacji, które spełniły już
swoją misję. Dzięki tym właśnie cechom Narody Zjednoczone zyskały sobie złą
sławę.
Systemy biurokratyczne są zawsze bardziej zainteresowane własnym przetrwaniem
niż wypełnianiem swej misji. Jeśli jakaś biurokracja jest odpowiedzialna nie
przed jednym zwierzchnikiem, lecz przed wszystkimi członkami ONZ, ta znajduje
się poza kontrolą. Należy uznać, że stowarzyszenie państw, z których każde
kieruje się własnymi interesami, nie ma predyspozycji do spełniania
Strona 111
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
jakichkolwiek funkcji wykonawczych służących dobru ogólnemu. Tam, gdzie wchodzą
w grę jakieś funkcje wykonawcze do spełnienia, powinny być one powierzane
urzędnikom mianowanym i odpowiedzialnym za własne czyny. Sprawozdania ze swej
działalności, w zależności od pełnionej funkcji, składaliby oni Sekretarzowi
Generalnemu lub zarządowi dyrektorów mianowanych przez Zgromadzenie Ogólne albo
- jak w przypadku instytucji z Bretton Woods - przez dostarczycieli funduszy.
Rada Bezpieczeństwa jest dobrze zaprojektowaną strukturą i mogłaby być skuteczna
w utrzymywaniu pokoju, gdyby jej stali członkowie dochodzili ze sobą do
porozumienia. Zakończenie zimnej wojny stworzyło warunki do funkcjonowania Rady
Bezpieczeństwa w sposób, jaki pierwotnie założono, jednak w wypadku Bośni to
właśnie trzej zachodni stali członkowie Rady - USA, Wielka Brytania i Francja -
nie mogli się ze sobą zgodzić. Stworzenie koalicji społeczeństwa otwartego
powinno zapobiec powtórzeniu się tego żałosnego widowiska. Członkowie niestali
mogliby się również stać bardziej zwarci, gdyby ich wybór ograniczał się do
zwolenników koalicji społeczeństwa otwartego.
287
Zgromadzenie Ogólne jest obecnie miejscem gadaniny na tematy proceduralne.
Mogłoby się bardziej upodobnić do ciała legislacyjnego ustanawiającego prawa dla
naszego globalnego społeczeństwa otwartego. Jako zgromadzenie suwerennych państw
może być niestosowne do spełniania funkcji wykonawczych, ale wybitnie
kwalifikuje się do służenia jako międzynarodowe ciało ustawodawcze. Prawa te
obowiązywałyby tylko w krajach, które je ratyfikują, ale członkowie koalicji
społeczeństwa otwartego ślubowaliby sobie nawzajem automatyczne ich
ratyfikowanie, pod warunkiem, że zostały one przyjęte dobrowolnie i
kwalifikowaną większością głosów. Co należy przez nią rozumieć - musiałoby być
starannie określone. Mógłby to być test trójdzielny, a mianowicie: dwie trzecie
krajów, dwie trzecie obecnych i dwie trzecie budżetu ONZ1. Kraje, które nie
dotrzymują swego zobowiązania, że będą uznawać decyzje kwalifikowanej
większości, byłyby wykluczane z koalicji społeczeństwa otwartego. W ten sposób
można by ukształtować gremium międzynarodowego prawa, bez naruszania zasad
narodowej suwerenności. Zgromadzenie Ogólne decydowałoby o tym, jakie prawa są
potrzebne i w jaki sposób wprowadzać je w życie. Międzynarodowy Trybunał Karny
jest krokiem we właściwym kierunku. Fakt, że jego głównym oponentem są Stany
Zjednoczone, pokazuje, iż dla ustanowienia rządów prawa na scenie
międzynarodowej koniec/na jest radykalna zmiana w postawie USA.
Sekretarz Generalny byłby mianowany przez koalicję społeczeństwa otwartego.
Stałby na czele Sekretariatu, kierującego pracami legislacyjnymi Zgromadzenia
Ogólnego. Pozycję Sekretarza można by w przybliżeniu porównać do wybranego
przywódcy partii demokratycznej. Ze względu na jego nadzwyczajnie zwiększone
uprawnienia, byłoby pożądane, gdyby w każdym wypadku utraty przezeń zaufania
koalicji społeczeństwa otwartego - można go było pozbawiać stanowiska.
„Obowiązująca triada" -jak to zaproponował Richard Hudson, dyrektor Ośrodka
Studiów nad Wojną i Pokojem w Nowym Jorku.
288
Przeprowadzono wiele studiów i wysunięto mnóstwo propozycji związanych z
reformowaniem Organizacji Narodów Zjednoczonych, jednak żadna z nich nie doszła
do skutku. Jedynym sposobem na przeprowadzenie reformy jest nacisk opinii
publicznej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Idei koalicji społeczeństwa
otwartego realizmu przydaje fakt, że demokratyczne rządy są wyczulone na krytykę
płynącą ze strony ich obywateli. Najpierw jednak ludzie muszą się opowiedzieć za
ideą społeczeństwa otwartego. Mam nadzieję, że moja książka cel ten przybliży.
Zadania społeczeństwa otwartego w kraju
Książkę tę kończę krótkim przeglądem krajowych zadań mojej fundacji w Stanach
Zjednoczonych. Czynię to, aby pokazać, że abstrakcyjne pojęcie społeczeństwa
otwartego można przełożyć na konkretne działanie.
Cztery lata temu wydało mi się, że rewolucyjny moment wywołany upadkiem
radzieckiego imperium już minął i że niestosownością jest, abym wszystkie swoje
filantropijne wysiłki skupiał na byłych lub wciąż istniejących społeczeństwach
zamkniętych. Misją mojej fundacji była, jak to ująłem w roku 1979, pomoc w
otwieraniu się społeczeństw zamkniętych, dalsze ożywianie już otwartych oraz
propagowanie krytycznego sposobu myślenia. Przyszedł czas na przystąpienie do
punktów drugiego i trzeciego tej misji. Stany Zjednoczone, jako wzorzec
społeczeństwa otwartego, cierpiały na własne niedostatki. Co mogła z tym uczynić
fundacja? W ciągu kilku lat wyłoniła się spójna polityka.
Przeważającą część programu mojej amerykańskiej fundacji można podzielić na trzy
główne tematy wywodzące się z pojęcia społeczeństwa otwartego: stawienie czoła
inwazji wartości rynkowych w nieodpowiednie rejony; omówienie
289
Strona 112
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
niezamierzonych, ziych konsekwencji polityki o dobrych w założeniu intencjach
oraz podjęcie problemu nierównego rozdziału bogactwa i społecznych przywilejów,
co jest wynikiem rynkowego fundamentalizmu.
W pierwszym temacie rzecz polega na tym, że motyw zysku przeniknął w sfery, z
którymi poprzednio nie miał nic wspólnego. Szczególnie interesuje mnie, w jaki
sposób wartości rynkowe doprowadziły do erozji wartości związanych z uprawianiem
zawodu. Okazuje się, że normy etyczne, kiedyś uznawane za immanentne, stawiają
zbyt słaby opór rynkowym naciskom. Stworzyłem programy dotyczące tego problemu w
odniesieniu do prawa i medycyny, które to dziedziny w ostatnich latach coraz
bardziej się upodabniały do gałęzi gospodarki, tracąc charakter zawodów.
Wsparcie interesu publicznego i społecznej służby dla podtrzymania najlepszych
tradycji i norm postępowania w prawie i medycynie - uznałem za zadanie łatwe i
wdzięczne. Trudniejsze natomiast okazało się dla fundacji przychodzącej spoza
tych zawodów (mimo doradztwa i udziału wielu osób z tych środowisk)
oddziaływanie na istotę, główny nurt tych dyscyplin. Pod tym względem fundacja
wciąż usilnie stara się wypracowywać właściwe środki i tworzyć korzystne
warunki, jest jednak dopiero na początku swych sukcesów. Presja rynku dotyka
również dziennikarstwo, wydawnictwa oraz zawodowe i etyczne zachowania w sferze
finansów; na razie jednak nie znaleźliśmy jeszcze odpowiednich punktów
zaczepienia.
Drugi poważny temat dotyczy tego, co nazywam „niezamierzonymi, złymi
konsekwencjami". Istnieją pewne nierozwiązywalne problemy, a fakt odmowy uznania
ich nieroz-wiązywalności sprawia, że stają się one trudniejsze niż w
rzeczywistości. Najoczywistszym i najbardziej złowrogim z tych problemów jest
śmierć. Kulturę amerykańską charakteryzuje odrzucenie myśli o śmierci. Lekarze,
rodziny i pacjenci mają wielkie trudności w obcowaniu z tą kwestią, a unikając
jej, powodują intensyfikację związanego z nią bólu, cierpienia i osamotnienia.
290
Problemem śmierci zająłem się jako człowiek dorosły. W młodości radziłem sobie z
tym w sposób, który zadowalał mnie, choć może nie moje otoczenie. Dokonuję
rozróżnienia miedzy pojęciem śmierci a jej rzeczywistym występowaniem. Śmierć
jako taka jest potwierdzeniem życia, idea śmierci zaś jest przekleństwem dla
mojej świadomości. Nigdy nie będę w stanie zaakceptować perspektywy śmierci,
mogę się wszakże pogodzić z faktem umierania, zwłaszcza jeśli następuje to w
późnym wieku. Istnieje rozbieżność między myślą a rzeczywistością, a więc idea
śmierci nie jest tym, co ostatecznie ma nastąpić. Znajduję pocieszenie w
konstatacji, że myśl jest znacznie bardziej przerażająca niż rzeczywistość.
Wobec perspektywy czekającej nas śmierci pocieszeniem może być również miłość, o
czym się przekonałem w związku ze śmiercią mojej matki. Miała ona wrażenie, nie
będące niczym niezwykłym, że podąża ku wrotom niebios wraz ze mną trzymającym ją
za rękę, opisując mi, co widzi wokół siebie. Była przerażona, że mogłaby mnie w
tę podróż zabrać ze sobą. Zapewniłem ją, że jestem silnie związany z tym padołem
i nie powinna mieć powodów do obaw. Jej śmierć była podniosłym przeżyciem dla
nas wszystkich dzięki sposobowi, w jaki żyła i dzięki temu, jak rodzina -ja
akurat nie, ale moje dzieci - mogła w tym uczestniczyć. Zdarzenie to stało się
również dla mnie impulsem do podjęcia prac nad programem na temat śmierci w
Ameryce, propagującym opiekę hospicjalną oraz szerzącym głębsze zrozumienie
problemu śmierci. Program ten dokonał wielkiego przełomu w łagodzeniu
psychologicznego i fizycznego bólu związanego z procesem umierania.
Inny przypadek, w którym lekarstwo jest gorsze niż sama choroba, to wojna
przeciw narkotykom. Narkomania jest poważnym problemem społecznym, który można
zmniejszyć, choć nie wykorzenić, traktując go jako problem życia społecznego. My
zaś podchodzimy doń jak do zbrodni. Wskutek tego, według danych na 30 czerwca
1995 roku, 338 000 dorosłych osób znalazło się za kratkami za złamanie praw
antynarkotykowych - w porównaniu z 51950 w końcu
291
roku 1980. Przetrzymywanie ich w więzieniach kosztuje 9 mld $ rocznie. Na
dodatek miliardy dolarów wydaje się na przeciwdziałanie dostawom narkotyków, bez
większego zresztą skutku.
Wojna z narkotykami w Stanach Zjednoczonych jest najgorszym przejawem
fundamentalistycznego myślenia w czarno-białych kategoriach. Tych, którzy
ośmielają się temu przeciwstawić, piętnuje się jako zwolenników legalizacji
narkomanii. Doświadczyłem tego na własnej skórze, kiedy wsparłem (z pieniędzy po
potrąceniu podatku) legalizację używania marihuany dla celów medycznych. Na
szczęście jestem odporny na obelgi. Nie nawołuję przecież do legalizacji
narkotyków. Ludzie, którzy popadli w narkotykowe uzależnienie, przestali już
panować nad swoim losem i potrzebują ochrony przed ich własnym nałogiem.
Marihuana nie jest narkotykiem twardym, szkodzi jednak dzieciom; powoduje u nich
Strona 113
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
zaburzenia pamięci, przeszkadzając w procesie uczenia się. Nie chodzi mi więc o
legalizację. Innymi stówy powinniśmy zaprzestać zrównywania narkomanii ze
zbrodnią. Traktowanie narkomanów jak kryminalistów nie jest najlepszym sposobem
kuracji odwykowej.
Zaangażowanie fundacji w kampanię reformy finansowej ma związek z oboma
wspomnianymi wyżej poważnymi problemami. Inną sceną, na którą wtargnęły wartości
rynkowe, jest polityka. Politycy zużywają większość swego czasu i energii na
zdobywanie pieniędzy, a dyskusje merytoryczne ustępują miejsca opłacanym
politycznym orędziom. W ramach swych dążeń fundacja przekazała znaczną dotację
pewnej organizacji, która propaguje „opcję czysto pieniężną", zwłaszcza w
wyborach stanowych i samorządowych. Eksperci uważają, że znacznie trudniejsze do
zreformowania będą wybory federalne. Jednocześnie niedużą dotację przekazaliśmy
do Brennan Center of New York University na dokonanie monitoringu
niezamierzonych konsekwencji wszystkich prób reform wyborczych, łącznie z naszą
własną. Regulacje prawne zawsze pociągają za sobą niezamierzone konsekwencje i
dawne wysiłki w kierunku reformy kampanii
292
wyborczej wywołały w rezultacie cięższe nadużycia w postaci wsparcia plikami
banknotów oraz zamieszczania uprzywilejowanych reklam.
Trzecim głównym tematem jest nierówność rozdziału dóbr. Prowadzi to nas do
bardziej tradycyjnych obszarów zainteresowania amerykańskiej filantropii: opieki
społecznej, pułapki ubóstwa, przedwczesnych ciąż, nierówności w dostępie do
oświaty i tak dalej. Poszukujemy niszy, w które inne fundacje wkraczają
niechętnie lub gdzie nasza pomoc może zostać użyta w sposób strategiczny dla
wpływu na politykę państwa. Kiedy na przykład w roku 1996 Kongres pozbawił
legalnych imigrantów części ich praw w dziedzinie opieki społecznej,
przeznaczyłem 50 min $ na utworzenie Funduszu Emmy Lazarus na rzecz pomocy
imigrantom poszkodowanym tą barbarzyńską polityką. Uczyniłem to, aby rzucić
światło na niezamierzone konsekwencje reformy systemu opieki społecznej - w
nadziei, że twórcy polityki mogą odebrać ten sygnał - jak również dla
wspomożenia dużej liczby ofiar poprzez pomoc w uzyskiwaniu naturaliza-cji,
kursów języka angielskiego, doradztwa prawnego itd. Kiedy to pisałem, Kongres
zwrócił ponad 14 mld $ w formie zasiłków, jednak pozostaje jeszcze bardzo wiele
do zrobienia.
Na innym froncie wystąpiłem z przetargową dotacją dla zachęcenia państwowych i
prywatnych darczyńców, by tworzyli możliwości zajęć pozalekcyjnych wszystkim
dzieciom nowojorskiego City. Wiemy, że zorganizowanie uczniom czasu w godzinach
od 15. do 18. poprawi ich wyniki w nauce i uchroni od wielu kłopotów. Naszym
celem jest wydanie 1000 $ na dziecko rocznie, by stwierdzić, jak zmieni się
sytuacja. Reakcja władz federalnych stanowych i samorządowych była zachęcająca.
Moja fundacja posłużyła się podobną dźwignią w Baltimore, gdzie nasza dotacja
przetargowa pomaga burmistrzowi zmontować plan utworzenia punktów leczenia z
nałogu dla wszystkich, którzy pragną się go pozbyć, jednak aż do chwili obecnej
oczekuje na kilka możliwych do przejęcia
293
miejsc. W Baltimore próbujemy się również uporać z całym wachlarzem
wielkomiejskich problemów, począwszy od narkotyków i przestępczości po
nieudolność szkolnictwa i bezrobocie, sięgając po formy działania odmienne od
tych, jakie praktykowały dotychczas inne fundacje: wzmocnienie władz
samorządowych, by mogły podejmować zasadnicze decyzje na temat dotacji i
priorytetów, a więc model zbliżony do tego, który wypracowałem w byłych krajach
komunistycznych.
Programy fundacji nie wiążą się bezpośrednio z polityką, jaką powinny prowadzić
Stany Zjednoczone, ponieważ istnieje wiele spraw, którymi powinna się zajmować
fundacja i to samo dotyczy rządu, a zakresy ich działań nie pokrywają się.
Zadania społeczeństwa otwartego na arenie międzynarodowej
Globalnego społeczeństwa otwartego nie mogą powołać do życia ludzie czy też
działające na własną rękę organizacje pozarządowe. Do współpracy powinny się
włączyć kraje z zewnątrz, a to wymaga podjęcia działań politycznych. Ważną rolę
do odegrania mają opinia publiczna i społeczeństwo obywatelskie, ponieważ w
systemach demokratycznych politycy muszą być wyczuleni na żądania ludu. W
prawidłowo działających demokracjach mężowie stanu mogą nawet przewodzić w
mobilizowaniu opinii publicznej. Potrzebujemy takiego przewodnictwa, aby
sformować koalicję krajów o zbliżonych do siebie sposobach myślenia,
zaangażowaną w tworzenie globalnego społeczeństwa otwartego.
O AUTORZE
George Soros urodzii się w roku 1930, w Budapeszcie. W roku 1947 wyemigrował do
Strona 114
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Anglii, gdzie ukończył London School of Economics. Jako student Soros poznał
dorobek filozofa Karla Poppera, który wywarł głęboki wpływ na sposób jego
myślenia, a później na dokonania w dziedzinie filozofii. W roku 1956 Soros
przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie zaczął gromadzić wielki majątek
poprzez międzynarodowy fundusz inwestycyjny, którego był założycielem i
zarządcą.
Obecnie Soros jest prezesem Soros Fund Management L.L.C. (Sp. z o.o.), prywatnej
firmy zarządzającej inwestycjami, która pełni rolę głównego doradcy
inwestycyjnego grupy funduszy. Panuje powszechne przekonanie, że Quan-tum N.V.
(Ouantum Group of Funds), najstarszy i największy fundusz wchodzący w skład
Quantum Group, legitymuje się najlepszymi wynikami spośród wszystkich światowych
funduszy inwestycyjnych na przestrzeni ich dwudziesto-dziewięcioletniej
historii.
Swą pierwszą fundację, Open Society Fund (Fundusz Społeczeństwa Otwartego),
założył Soros w 1970 roku w Nowym Jorku, a pierwszą fundację wschodnioeuropejską
- na Węgrzech, w roku 1984. Obecnie tworzy sieć fundacji, które działają w
trzydziestu jeden krajach na obszarze Europy Środkowej i Wschodniej oraz byłego
Związku Radzieckiego, a także w Południowej Afryce, na Haiti, w Gwatemali,
Mongolii i w Stanach Zjednoczonych. Fundacje te są poświęcone budowaniu i
utrzymywaniu infrastruktury oraz instytucji społeczeństwa otwartego. Soros jest
również założycielem innych dużych instytucji, takich
295
jak Central European University czy International Foundation. W roku 1994 sieć
jego fundacji wydala w sumie około 300 min $; w roku 1995-350 min $; w 1996 -
362 min $, a w roku 1997 - 428 min $. Przewiduje się, że w roku 1998 wydatki
utrzymają się na zbliżonym poziomie.
Obok wielu artykułów na temat politycznych i gospodarczych przemian w Europie
Wschodniej i byłym Związku Radzieckim Soros jest również autorem The Alchemy of
Finance (wyd. poi. „Alchemia finansów", Znak, 1996), Opening of Soviet System,
Underwriting Democracy i Soros on Soros: Staying Ahead the Curve.
Soros otrzymał tytuły doktora honoris causa od New School for Social Research,
Uniwersytetów w Oksfordzie, Bolonii, Uniwersytetu Nauk Ekonomicznych w
Budapeszcie oraz od Uniwersytetu Yale. W roku 1995 Uniwersytet w Bolonii
przyznał Sorosowi swoje najwyższe wyróżnienie - Laurea Honoris Causa - jako
wyraz uznania dla jego wysiłków w propagowaniu idei społeczeństwa otwartego na
całym świecie.
PODZIĘKOWANIA
Kilka osób okazało wielkie zainteresowanie moim rękopisem, przychodząc z wielką
pomocą. Anatołe Kałetsky działał jako mój faktyczny redaktor, pomagając w
usystematyzowaniu materiału, dzięki czemu stał się on bardziej przystępny; Roman
Frydman okazał się szczególnie pomocny w opracowaniu schematu pojęciowego; Leon
Botstein podchwytywał interesujące mnie kwestie, dzięki czemu odbyliśmy wiele
ożywionych dyskusji; Anthony Giddens opatrywał komentarzami niejedną wersję tego
rękopisu; William Newton-Smith sprostował niektóre moje potknięcia filozoficzne,
a John Gray skłonił mnie do ponownego przeczytania Great Transformation Karla
Poppera. Pomocnymi komentarzami posłużyli mi również Robert Kuttner, John Simon,
Jeffrey Friedman, Mark Malloch Brown, Arminio Fraga, Tom Glaessner, Aryeh Neier,
Daniel Kahneman, Byron Wien i Richard Medley. Proszę o wybaczenie wszystkich
tych, których zapomniałem tu wymienić.
Książka ta nie mogłaby się ukazać z tak karkołomną szybkością bez niestrudzonej
pomocy mojej ofiarnej sekretarki Yvonne Sheer. Może się to wydać niewiarygodne,
ale pierwszy mój kontakt z wydawcą, Peterem Osnosem, nastąpił 22 września 1998
roku, a gotowe książki wyruszyły w świat 18 listopada 1998. Geoff Shandler, jako
mój dyżurny redaktor, pracował po godzinach. Kapelusze z głów przed Peterem i
jego zespołem, a Krisowi Dahlowi wielkie dzięki za to, że mi go zarekomendował.
SPIS TREŚCI
PRZEDMOWA .................................................... 5
WSTĘP ............................................................ 16
Część I
SCHEMAT POJĘCIOWY
Rozdział l
OMYLNOŚĆ I ZWROTNOŚĆ ............................... 31
Myślenie i rzeczywistość ........................................ 31
Teoria zwrotności ............................................... 34
Nieokreśloność ................................................. 38
Zwrotność w historii idei ....................................... 40
Zwrotne pojecie prawdy ........................................ 43
Interaktywny pogląd na rzeczywistość .......................... 45
Strona 115
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Dwie wersje omylności ......................................... 48
Omylność radykalna ............................................ 49
Osobiste postscriptum .......................................... 54
Rozdział 2
KRYTYKA EKONOMII ...................................... 59
Zwrotność w zjawiskach społecznych ........................... 60
Zwrotność a naukowcy dyscyplin społecznych .................. 63
Krytyka teorii ekonomicznej .................................... 68
Problem wartości ............................................... 75
Rozdział 3
ZWROTNOŚĆ NA RYNKACH FINANSOWYCH ...... 81
Rozdział 4
ZWROTNOŚĆ W HISTORII ................................ 95
Hossa-bessa .................................................... 97
299
Schemat pojęciowy ............................................. 102
Reżimy ......................................................... 104
Typy idealne .................................................... 105
Społeczeństwo otwarte ......................................... 106
Linie demarkacyjne ............................................. 108
Problem wartości ............................................... 109
Społeczeństwo transakcyjne .................................... 111
Dwa rodzaje wartości ........................................... 113
Zasady podstawowe ............................................ 114
Interesowność .................................................. 116
Niepewny środek pola .......................................... 119
Rozdział 5
SPOŁECZEŃSTWO OTWARTE ............................ 123
Społeczeństwo otwarte jako ideał .............................. 123
Stosowność idei uniwersalnych ................................. 124
Oświecenie ..................................................... 126
Filozofia moralna ............................................... 130
Jednostka uwikłana ............................................. 132
Zasady społeczeństwa otwartego ............................... 133
Część II
KAPITALIZM DZIŚ
Rozdział 6
ŚWIATOWY SYSTEM KAPITALISTYCZNY ............ 139
Abstrakcyjne imperium ......................................... 141
Niepełny reżim ................................................. 143
Kapitalizm kontra demokracja ................................. 147
Rola pieniądza ................................................. 151
Kredyt jako źródło niestabilności ............................... 155
Asymetria, niestabilność i spoistość ............................ 160
Przyszłość światowego systemu kapitalistycznego ............... 166
Hossa-bessa .................................................... 167
Fundamentalizm rynkowy ...................................... 168
Triumf kapitalizmu ............................................. 170
Rozdział 7
ŚWIATOWY KRYZYS FINANSOWY ..................... 177
Kryzys azjatycki ................................................. 177
300
Odejście modelu azjatyckiego .................................. 180
Niestabilność międzynarodowych finansów ..................... 184
Rola Międzynarodowego Funduszu Walutowego .............. 189
Krótki przegląd ................................................. 192
Rosja ........................................................... 197
Eksperyment w czasie rzeczywistym ............................ 202
Przewidywanie przyszłości ...................................... 214
Rozdział 8
JAK NIE DOPUŚCIĆ DO ZAŁAMANIA ................. 222
Środki nadzwyczajne ........................................... 223
Reformy o większym zasięgu ................................... 226
Dzisiejsze systemy walutowe .................................... 232
Transakcje instrumentami pochodnymi,
wymiany akcji a wahania cen ................................ 235
Fundusze hedgingowe .......................................... 240
Sterowanie kapitałem ........................................... 241
Strona 116
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Rozdział 9
W STRONĘ SPOŁECZEŃSTWA OTWARTEGO ....... 245
Wartości rynkowe przeciw wartościom społecznym ............ 245
Demokracja przedstawicielska .................................. 251
Ponowne odkrycie wartości wewnętrznych ..................... 258
Rozdział 10
KONTEKST MIĘDZYNARODOWY ....................... 266
Realizm geopolityczny .......................................... 267
Bez światowego porządku ...................................... 268
Zapobieganie konfliktom ....................................... 272
Społeczeństwo otwarte jako wartość wspólna .................. 275
Rozdział 11
ZADANIA SPOŁECZEŃSTWA OTWARTEGO ......... 279
Unia Europejska ............................................... 280
Stany Zjednoczone ............................................. 283
Organizacja Narodów Zjednoczonych .......................... 286
Zadania społeczeństwa otwartego w kraju ..................... 289
Zadania społeczeństwa otwartego na arenie międzynarodowej ... 294
O AUTORZE ..................................................... 295
PODZIĘKOWANIA ............................................... 297
Seria Spectrum
Dotychczas ukazały się:
Maurice Druon KRÓLOWIE PRZEKLĘCI
KRÓL z ŻELAZA
ZAMORDOWANA KRÓLOWA
TRUCIZNA KRÓLEWSKA
PRAWO MĘŻCZYZN
WILCZYCA z FRANCJI
LEW i LILIE
KIEDY KRÓL GUBI KRAJ BUNT MAS OPOWIEŚCI BIBLIJNE KATOLICY i SEKS SAMOTNY TŁUM
MELANCHOLIA
DEHUMANIZACJA SZTUKI i INNE ESEJE UKRYTY WYMIAR WOJNA i ANTYWOJNA
... ROZMAWIAŁ Z BYDLĘTAMI, PTAKAMI, RYBAMI.. O SZTUCE MIŁOŚCI DŻIHAD KONTRA
MCŚWIAT McDONALDYZACJA SPOŁECZEŃSTWA
CZŁOWIEK i MIKROBY ZDERZENIE CYWILIZACJI CZŁOWIEK ZBUNTOWANY EGZYSTENCJALIZM
JEST HUMANIZMEM ESEJE (t. i)
EROS l CYWILIZACJA
TEORIA KLASY PRÓŻNIACZEJ
WZORY KULTURY
MIT SYZYFA
LABIRYNTY HEREZJI
TANIEC ŻYCIA
SKĄD i DOKĄD IDZIEMY
MIĘKKIE OSTRZE
Jose Orfega y Gasset
Zenon Kosidowski
Kate Saunders, Peter Stanford
David Riesman
Antoni Kępiński
Jose Ortega y Gasset
Edward T. Hali
Alvin i Heidi Toffler
Konrad Lorenz
Erich Fromm
Benjamin R. Barber
George Ritzer
Arno Karlen
Samuel P. Huntington
Albert Camus
Jean-Paul Sartre
Tomasz Mann
Herbert Marcuse
Thorstein Yeblen
Ruth Benedict
Albert Camus
Jerzy Prokopiuk
Edward T. Hali
Strona 117
Kryzys światowego kapitalizmu - Georgo Soros
Bogdan Suchodolski
Paul Levinson
W przygotowaniu:
Steffen Dietzsch KRÓTKA HISTORIA KŁAMSTWA
Tomasz Mann DoSTOJEWSKl Z UMIAREM l INNE ESEJE David S. Landes BOGACTWO l
NĘDZA NARODÓW
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA ul. Marszałkowska 8, 00-590 Warszawa
tel. (0-22) 8277236, 6295083 e-mail: info@muza.com.pl
Dział zamówień: (0-22) 6286360, 6293201 Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl
Sktad i łamanie: MAGRAF s.c., Bydgoszcz
Przygotowanie do druku: P.U.P. ARSPOL, Bydgoszcz
Druk i oprawa: Łódzka Drukarnia Dziełowa SA, Łódź
Strona 118