Orzeszkowa Eliza - List Elizy Orzeszkowej do
literatów rosyjskich
Książki/Zapraszamy
Wikiźródła to społeczny projekt, którego celem jest utworzenie wolnego repozytorium tekstów źródłowych oraz ich tłumaczeń w
formie stron wiki. Gromadzimy i przechowujemy tutaj w postaci cyfrowej wcześniej opublikowane teksty (np. utwory literackie).
W polskich Wikiźródłach dostępne jest obecnie
145 555
tekstów
718
autorów i liczba ta codziennie wzrasta – zamieszczone
materiały należą do domeny publicznej lub dostępne są na wolnej licencji. Wszyscy użytkownicy internetu mogą korzystać z
nich bezpłatnie i bez ograniczeń.
Przyłącz się do nas! Każdy może rozwijać Wikiźródła – także Ty, bez żadnych formalności, możesz dodawać nowe materiały i
porządkować te już zamieszczone.
Wszyscy tutaj pracujemy społecznie, w poszanowaniu praw użytkowników, wolontariuszy i autorów. Ciągle brakuje nam
ochotników… Pomóż nam! Wystarczy 5 lub 10 minut dziennie… choć większość z nas przebywa tu znacznie dłużej ;-)
Jak edytować? To proste!!!
Zapoznaj się ze stroną
Pomocy
lub pobierz mini-poradnik (
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Wikiźródła_-
_pierwsze_kroki.pdf
).
Zapraszamy!!!
List Elizy Orzeszkowej do literatów rosyjskich
zapraszających ją na Obchód Mickiewiczowski w
Petersburgu
Dane tekstu
Autor
Eliza Orzeszkowa
Tytuł
List Elizy Orzeszkowej do
literatów rosyjskich
zapraszających ją na
Obchód Mickiewiczowski
w Petersburgu
Data wydania
1899
Wydawnictwo
Drukarnia Związkowa
Miejsce wydania
Kraków
Źródło
Skany na comm ons
Okładka lub karta ty tułowa
Link do strony indeksu
L I S T
ELIZY ORZESZKOWEJ
do
Literatów Rosyjskich
zapraszających ją
na
O B C HÓ D MIC K IE W IC ZO W S K I
Szanowni Panowie!
Zaszczycona wezwaniem do przyjęcia udziału w uroczystości, którą zamierzyliście uczcić wielkiego wieszcza polskiego,
Adama Mickiewicza, dziękuję, żeście raczyli zaliczyć mię do tych, którzy przed dostojnem kołem Waszem przedstawiać mają
piśmiennictwo i społeczeństwo polskie, lecz stokroć więcej, żeście w sercach i umysłach swoich powzięli myśl o tym obchodzie.
Bywają czasem dnie z niebem ciemnem i powietrzem dusznem od mgieł podnoszących się z nizin i byłyby dla ludzi dniami
rozpaczy i zguby, gdyby nad nizinami nie wznosiły się szczyty, z za których wschodzą jutrznie. Za to, żeście pozwolili nam
dostrzedz szczyt taki, przyjmcie podziękowanie od Polki, która Ojczyznę swą bez granic kochając, z radością składa cześć myśli
pięknej i uczuciu dobremu, gdziekolwiek powstają one jako jutrznia, zwiastująca wschód słońca, choćby oddalony.
Na usprawiedliwienie tego, że nie osobiście, lecz za pośrednictwem listu podziękowanie to wyrażam, mogłabym ograniczyć
się przytoczeniem przeszkód takich, jak: choroba, długość podróży, surowa pora roku i t. p. Lecz byłby to tylko akt grzeczności,
a bywają wypadki, wobec których grzeczność staje się tak
malutką, że prawie znika z oczu. Usuwam, Szanowni Panowie, z
pomiędzy Was i siebie malutką grzeczność, a na jej miejscu stawiam tę rzecz dobrą i czystą, którą jest szczerość, —
przekonana, że przez to składam Wam najwyższy dowód szacunku i że wszystkie słowa potoczne lub wykrętne byłyby w
wypadku obecnym niegodne Was, mnie i tej okoliczności, która przemówienia mego do Was stała się przyczyną.
Wszyscy o tem wiemy, więc dla nikogo niespodziewanem nie będzie gdy powiem, że pomiędzy dwoma narodami naszemi:
Waszym i moim, toczy się proces wiekowy, który dotąd dla strony żadnej wygranym, ani przegranym nie został. Co jest
przedmiotem procesu tego? Życie narodu, do którego należę.
Przemawiam do koła zbyt oświeconego, abym potrzebowała zastanawiać się nad istnieniem narodów w ogóle, jako nad
faktem przez naturę ustanowionym tak mocno, że żadne chęci i działania ludzkie nie mogą sprawić aby nie był, tak jak nie
mogą zrządzić, aby wszystkie kłosy wydawały ziarno jednostajne, lub wszystkie kwiaty jaśniały jednostajną barwą. Fakt to jest
konieczny.
Przemawiam do koła zbyt rozumnego, abym miała udawadniać, że natura dąży do wprowadzenia w twory swe rozmaitości
najwyższej, że w robotach ludzkich postęp zjawia się na drodze nie ujednostajniania lecz różniczkowania uzdolnień i funkcyi, że
ludzkość odżywiałaby się mdło i niezdrowo, gdyby posiadała jeden tylko gatunek zboża i przestałaby zasadzać ogrody, gdyby w
nich rosły same tylko żółte lub czerwone róże, choćby najwspanialsze. Fakt to dobroczynny.
Przemawiam do koła, mającego serca zbyt wysoko umieszczone, abym przekonywać usiłowała, że miłość dla narodu i dla
tej ziemi, na której z gromady istot pierwotnych stał się on narodem, jest dla jednostek, które go składają uczuciem wrodzonem
i nadto, uczuciem wyższego rzędu, bo zakreślającem krąg szeroki dokoła uczuć osobnikowych, więc wprowadzającem osobniki
w Petersburgu.
(Drukowane jako rękopis).
W KRAKOWIE,
N A K Ł A D EM I C Z C I O N K A MI D R U K A R N I
Z W I Ą Z KO W E J
pod zarządem A. Szy jewskiego.
1899.
w sferę ideałów. Fakt to uszlachetniający.
Wszystko, cokolwiek o przedmiocie tym powiedziećbym mogła, byłoby niezawodnie dla Was, Szanowni Panowie, znanem i
przez Was podzielanem. Więc powiem tylko, jakie znaczenie przywiązuję do dwóch słów powyższych: życie narodu.
Jakie życie? Fizyczne? Temu doraźne środki zagłady, w dzikiej przeszłości rodu ludzkiego pozostałe, grozić nie mogą.
Polityczne, czyli państwowe? Bardzo ważne, lecz utraciwszy je, naród zamknięty w granicach państwa na innych drogach
dziejowych utworzonego, żyć i życie swe pomyślnie rozwijać może, jeżeli uszanowane w nim jest to, co go jako jednostkę
zbiorową z pomiędzy reszty ludzkości wyodrębnia, co jest jego historycznym dorobkiem, miąższem jego ziarna, barwą jego
kwiatu, samą jego duszą.
Jak w miąższu ziarn wydawanych przez zboża, znajdują się pierwiastki chemiczne jednostajne, lecz w coraz innym układzie i
stosunku do siebie zostające, tak w duszach narodów, uczucie, wyobraźnia, myśl, dźwięki mowy, skłonności, wstręty, u podstaw
swych dla całej ludzkości jednostajne, rozgałęziając się tworzą rozmaite wiary, języki, sposoby zapatrywania się na świat,
sposoby myślenia, pracowania, poszukiwania i odtwarzania prawdy, dobra i piękna. Wiara, język, myśl, twórczość, sposoby
dorabiania się i doskonalenia najwłaściwsze skłonnościom i zdolnośziom narodu, oto składniki tego życia, o którem myślę, gdy
mówię, że jest ono przedmiotem wiekowego pomiędzy nami, a Wami procesu.
Nie wierzcie, Szanowni Panowie, tym, którzy utrzymują, że temu życiu nie grozi niebezpieczeństwo żadne, że tylko właściwy
narodowi memu fanatyzm polityczny i turbujący go wiecznie duch rewolucyjny, wywołuje mu z ust skargi, a w sercach krzesze
niechęci, nie mające przyczyn sprawiedliwych. Od fanatycznych uniesień na odległość całego obszaru filozofii oddalona, z całej
siły pragnąca, aby czysty duch chrześcijanizmu krwawego ducha rewolucyjnego niepotrzebnym na ziemi uczynił, pozwolę sobie
w malutkiem zwierciedle symbolu ukazać odbicie wielkiej prawdy.
Raczcie zwrok swój zwrócić w stronę, na którą wskazuję. Ulice i rynki miasta; przesuwający się przez nie orszak pogrzebowy,
tłumy niezliczone; mnóstwo oczu płaczących; trumna jaśniejąca barwami kwiatów, któremi ją okryto. Znać ten, który dąży ku
miejscu odpoczynku wiecznego, wiele pracował na zdobycie powszechnej miłości i czci. Lecz dla czegóż ta cześć i miłość nie
objawia się przez wspaniałość obrzędu kościelnego i przez to piękno sztuki religijnej, które jest
kwiatem podarowanym niebu
przez to, co ziemia ma najpiękniejszego? Jakaż sprzeczność! Tyle głów ludzkich, a ani jednej chorągwi kościelnej! Tyle łkań, a
ani jednej nuty śpiewu! Tyle zmroku w duszach, a ani jednej pochodni w powietrzu! Przodem orszaku idzie kapłan, — jeden
tylko, choć pogrzeb bogaty, — i milczy. Dla czegóż, według obrządku kościoła swego nie wzbija głośnego śpiewu do nieba za tę
duszę, która opuściła ziemię? Od progu domu umarłego aż do skraju jego mogiły, milczy kapłan, milczy powietrze, przez
chorągwie ani pochodnie nie roztrącane, milczy lud pod tłocznią tej ciszy grobowej, wśród której przesuwa się podobny do
niemego i pokornego widma. Widmo to przyszło pomiędzy żyjących, więc jest, ale nie ma prawa być, więc musi być niemem,
pokornem, ze wszelkich ozdób i pociech odartem, — jak najmniej do żyjących podobnem.
Ten pogrzeb katolicki, ten jedyny sposób, w jaki na szerokiej przestrzeni ziemi mamy prawo oddawać jej naszych zmarłych,
— to symbol, w którym zawiera się widmowy pochód w przyszłość całego narodu. Stworzyły nas dzieje ludzkości, więc jesteśmy,
ale nie mamy prawa być, więc musimy być jak najwięcej niemi, pokorni, z ozdób odarci, — jak najmniej do żyjących podobni.
Tak; niemi. Pozwólcie powieściopisarskiemu pióru memu naszkicować jeden jeszcze obrazek, z krańca życia przeciwległego
tamtemu, jednak bliskiego, bo słusznie ktoś zauważył, że mogiła, to tylko dnem do góry przewrócona kolebka.
Niewiele drogi od kolebki uszło to dziecię, które w dzień słoneczny, bawi się z towarzyszami na podwórzu szkolnem. Pogoda,
odpoczynek, zabawa; niebo błękitne, drzewa cieniste, ptaki szczebiocą każdy po swojemu, piłka lata z rąk do rąk i jedno tylko
zmartwienie: trudno czasem ją złapać. Jednak, z twarzą w rumieńcach i blaskach wesołości, podskoczyło, złapało piłkę, po
dziedzińcu szkolnym rozległ się z wybuchem śmiechu, okrzyk tryumfu i — jednocześnie, — na ramię dziecka opadła ręka, w
której dotknięciu czuć gniew i karę. Ono samo już wie, że karanem będzie; zgasł mu na twarzy blask radości i oczy, które tylko
co śmiały się do życia, stoją w łzach. Cóż uczyniło? Jaka była wina jego? Oto w chwili radosnej złapania piłki, okrzyk tryumfu
wydało w języku, którego dźwięki dziedzictwem po mnóstwie pokoleń tkwią mu w krtani, którym mówili Kopernik i Sobieski,
Kochanowski i Matejko, Szopen i Mickiewicz.
Nie będę, Panowie, opowiadała Wam o rolniku, który po mnóstwie pokoleń odziedziczywszy pociąg i zdolność do uprawiania
roli, na znacznej przestrzeni ziemi, jest odepchniętym od ziemi; ani o uczonym, który pochodnię swej wiedzy unosić musi w
strony dalekie, bo rodzinnych oświecać nią nie może; ani o matkach, które żegnają synów, oddalających się za chlebem w
przestrzenie niezmierzone, bo na tych, wśród których wzrośli, chleb dla nich nie wzrasta; ani o twórcy, który kwiaty swej myśli
oddaje pod nóż ogrodnika, nie znającego gleby, z której powstała myśl i jej kwiaty; ani o miłośniku ludu, który ognistą swą
duszę chowa pod korzec, zamiast ją iskrami światła rozsiać tam, gdzie ciemno...
Wszystko to, dokładniej i jaśniej niż w opowiadaniach jakichkolwiek, znajduje się w zbiorze drukowanych i nie drukowanych,
pisanych i nie pisanych praw i rozporządzeń wyjątkowych, które — czem są? Racyą stanu? Karą? O pierwszej mówić trudno,
bo jest rzeczą taką, przeciw której żadna racya, z jakichkolwiek dziedzin sumienia czy rozumu ludzkiego czerpana ostać się nie
może; bo jest jednym z tych wielbłądów, o których Wasz wielki myśliciel Włodzimierz Sołowjew, pisał niedawno, że stają ludziom
w gardłach i tamują mowę artykułowaną. Lecz jeżeli to kara, to za co? Za próby odzyskania tej strony życia narodowego, którą
jest niepodległość polityczna? Nie byłżeby zhańbionym naród, któryby nigdy tych prób nie czynił i nie wydałbyż przez to
świadectwa, że niema w nim żadnego już życia? Któż nie uwielbia Tella, Wilhelma Orańskiego, Waszyngtona i nie przyklaskuje
zastępom, których byli wodzami? A czyliż podobna, uwielbiając tych mężów, jednocześnie potępiać Kościuszkę i w dalekie
pokolenia karać jego naśladowców? Lecz, jeżeli nawet w oczach czyichkolwiek kara, to czy współczesne kodeksy prawne,
owoce wzrastające bądź co bądź w świecie ducha chrześcjanizmu i humanityzmu, dążą do obostrzania, lub do łagodzenia
środków, dotykająch winowajcę w jego wolności, bezpieczeństwie i zdrowiu? I czy ojczyzna Wasza, Szanowni Panowie, która ma
zaszczyt pierwszeństwa w wykreśleniu z prawodawstw ludzkich kary śmierci dla zbrodniarzy, chociażby ojcobójcami byli,
zachowaćby ją miała tylko dla narodu, który próbował walczyć o polityczne życie ojczyzny?
Czemkolwiek jednak jest i z jakichkolwiek rozumowań lub namiętności wynika ta groźba zawieszona nad życiem jednego z
dwu narodów naszych, z niej to wyrasta ściana, która rękom naszym i waszym spotkać się nie pozwala. Z czego utworzone są
cegły tej ściany? Z nienawiści? Z zawziętego pamiętania uraz? Z żądzy odwetu? Bynajmniej. Uczucia te, oddawna już wśród nas
zostały przez umysły oświecone poddane krytyce. Już Krasiński, współczesny Mickiewiczowi i w wielkości natchnień prawie
równy mu poeta, głosił hasło patryotyzmu wolnego od jadu i krwi, walczącego tylko orężem czystości serc i wielkości cnoty. W
jednym ze swoich Psalmów Przyszłości, woła on do Polski:
»Grzech wszelki maż,
Łzę wszelką susz,
Depc ziemski szał,
Rządź światem dusz,
Gardź państwem ciał,
Nieś dech Pana,
Nieskalana...«
A w innem miejscu:
przed Bogiem
»narody stanąć muszą
Nie z rykiem zwierząt, lecz z anielską duszą«.
A w trzeciem jeszcze, woła:
»Daj nam, o Panie, świętemi czynami,
Śród sądu tego samych wskrzesić siebie!«
I w czwartem, do patryotyzmu polskiego przemawia w sposób następujący:
»Bądź ty w człowieku męką z niebios rodem,
Bądź arcydziełem nieugiętej woli!
Bądź cierpliwością — tą panią niedoli,
Bądz tą przegraną, której cel daleki,
A która w końcu wygrywa na wieki!
Bądź spokojnością, wśród burz niepokoju,
Bądź wiecznem pięknem, w wiecznym życia boju!
Wielu z pomiędzy nas wyznaje tę naukę drugiego po Mickiewiczu mistrza poezyi naszej. Wielu z nas mniema, że życie w
nienawiści, to wprost antyteza tych instynktów i zasad, które wypracowały w ludzkości wieki chrześcijanizmu i cywilizacyi, że w
niej pogrążone dusze, ulegać muszą procesowi gnicia, które na pozór tylko i czasem wydaje się wezbranem życiem. Wielu z
nas, w obrzydzenie wziąwszy wzajemne skargi i zatargi, tęskni do zagojenia ran, które nietylko bolą, lecz zmniejszają i poniżają.
Bo »jak robak drzewu, tak smutek sile człowieka szkodzi«, mówi werset biblijny; a niema na ziemi, Panowie, rzeczy równie
smutnej, jak taka długa i tak niezmiernie ważna kłótnia ludzi z ludźmi. Pragniemy wyjść z pod czarnej chmury tego smutku, pod
błękity przebaczenia, odpoczynku i spokojnej pracy...
Nie z nienawiści, nie z żądzy odwetu, nie z ponurego fanatyzmu — jak twierdzą niektórzy przeciwnicy nasi, — zbudowaną
jest ta ściana, która nas rozdziela. Z czegóż więc? Nie waham się wypowiedzieć stanowczo, że z miłości i z obowiązku: z miłości
dlatego, co swoje, więc drogie, i nieszczęśliwe, więc stokroć jeszcze droższe; z obowiązku bronienia tego, co sprawiedliwe, więc
święte. Świętem jest, Panowie, prawo współczucia dla tych, którzy cierpią i solidarnego, nierozłącznego dzielenia się z nimi
komunią wspólnego cierpienia; świętszem jeszcze to, które rozkazuje stawać w obronie rzeczy tak wielkiej, jak życie narodu,
powstałe z woli Prawodawcy najwyższego i w niezmiernym planie Wszechświata niezmiernie wyższym mające służyć celom, od
mądrości naszej. Praw tych łamać, obowiązków, które one dyktują zrzucać z siebie niewolno, dopóki istnieje to, co sprowadza
cierpienie i groźbę. Są w sercach i sumieniach ludzkich klejnoty, od których zachowania cała dostojność ludzka zależy i których
zrzekać się nie wolno za misę nietylko soczewicy, ale nawet takich pereł drogocennych jak te uczucia, które Was, Szanowni
Panowie, myślą o uroczystości dzisiejszej natchnęły.
Nikt z nas nie wątpi, że w społeczeństwie Waszem istnieją umysły światłe, sumienia sprawiedliwe, wolne, pragnące dobra.
Akt uczczenia pamięci wieszcza polskiego wskazuje, że do takich właśnie umysłów, sumień i woli, w tej chwili przemawiam. Po
cóż więc przemawiam? Jeżeli myślicie tak jak i ja, to czy słowa moje nie są nawracaniem wiernych, czyli,
donkiszotowskiem
wojowaniem z przeciwnikami urojonymi? Nie; bo od areny, pośród której toczy się akcya procesowa oddaleni, w pracach nic
wspólnego z nią nie mających pogrążeni, z łatwością możecie znać tę akcyę tylko z epizodów jej oderwanych i zapatrywać się
na nią przez szkła tych, którzy utrzymują, że zbadali ją całkowicie i specyalnie. Daleką odemnie jest śmiałość nasuwania oczom
Waszym szkieł jakichkolwiek, ale szczęśliwą byłabym, gdyby słowa moje nasunęły Wam myśl, że bywają na świecie szkła
sztucznie zabarwiane, w celu ukazywania przedmiotów tym, którzy przez nie patrzą, w barwach nieprawdziwych.
Jednak, cóż dalej? Jeżeli zechcecie obejrzeć przedmiot, rozejrzeć się w nim, wzrokiem własnym i poszukującym samej
prawdy — co z tego wyniknie? Co uczynić dla niego zdołacie? Wszakże nie jesteście prawodawcami swojego narodu! Tak; ale
jesteście jego nauczycielami, przywódzcami pochodu jego ducha. Dumne, ale prawdziwe są słowa Wiktora Hugo o tych, którzy
stoją na czele umysłowego ruchu narodów: »Prawodawcy tworzą prawa, lecz my tworzymy prawodawców«. Słowo jest amforą, z
której prawda wylewa na świat myśl; z myśli, podrzuconej w górę, jak z garści prochu Maryusza, wyrasta czyn. Mistrze słowa
dzierżą w ręku amforę prawdy i usiewają ziemię nasionami czynów. Ich to palce, na wosku sumienia narodowego pogłębiają
zgłoski, składające wielkie imiona i hasła ludzkości; ich pochodnie, rzucają smugi światła w miejsca narodowego umysłu,
jeszcze zaległe zmrokiem. Nie są oni zbawicielami świata, ale są tymi,
którzy gotują drogi jego zbawienia. Gotujcie, Szanowni
Panowie, dla obu narodów naszych zbawienie od zła, które dla nich obu, choć dla każdego odmienne, ujmy przynosi. Świećcie i
siejcie! Czyńmy to wspólnie i na tych górnych szlakach, które wiodą ku ideałom, niech ci z pomiędzy Was i nas, którzy na nie
wstąpić zdołali, nawzajem uszanują się i będą sobie pomocni. Aż przyjdzie moment, w którym ideał z górnych szlaków zstąpi na
cierniste, ciemne ścieżki tej ziemi i narody wejdą z nich na błękitne przestworza wzajemnego dla siebie poszanowania i zgodnej
współpracy. Gdybyśmy ten moment o jednę tylko drobinę czasu przyspieszyć mogli, nie żal byłoby żyć, chociażby życie
upłynęło strugą samego bólu i znoju.
Szanowi Panowie! Przebaczcie, jeżeli słowami, swemi, zbyt długo uwagę Waszą trudziłam. Mówiłam do Was, jak równi do
równych zwykli są przemawiać: szczerze i śmiało. Tę szczerość i śmiałość raczcie przyjąć jako dowód szacunku głębokiego,
przez serce polki składanego tym rosyjskim sercom, które oddając hołd wieszczowi jej narodu, uznały, że ten naród jest
osobnikiem zdolnym do wydawania genjuszów, więc nietylko godnym życia, lecz mającym obowiązek wytrwałego przy nim
obstawania.
El. Orzeszkowa.
Tekst jest
własnością publiczną
(public domain). Szczegóły licencji na stronie
autora
.
* 6 czerwca 1841, Miłkowszczyzna
† 18 m aja 1910, Grodno
Polska pisarka nurtu pozytywizmu.
Liczba tekstów: 130
Alfabetyczny spis tekstów tego autora
Autor:Eliza Orzeszkowa
Eliza Orzeszkowa
Z domu Pawłowska, secundo voto Nahorska
(E.O., Bąk (z Wa-Lit-No), Li...ka, Gabriela Litwinka)
Wikipedia: Biogram
Wikicytaty:
Cytaty
Commons:
Galeria
Teksty
W porządku chronologicznym:
Powieści
Na prowincyi
, 1870
W klatce
, 1870
Cnotliwi
, 1871
Pamiętnik Wacławy
, 1871
Pan Graba
, 1872
Marta
, 1873
Na dnie sumienia
, 1873
Pompalińscy
, 1876
Meir Ezofowicz
, 1878
Widma — pierwsze wydanie
, 1881
Sylwek Cmentarnik
, 1881
Bańka mydlana
, 1882 - 1883
Pierwotni
, 1884
Mirtala
, 1886
Nad Niemnem
, 1888
Cham
, 1888
Bene nati
, 1891
Dwa bieguny
, 1893
Australczyk
, 1896
Melancholicy
, 1896
Argonauci
, 1900
Widma — drugie wydanie z przedmową
, 1908
Nowele i opowiadania
Zbiory
Z różnych sfer
- zbiór nowel, 1879-1882
Początek powieści
Rozstajne drogi
Syn stolarza
Obrazek z lat głodowych
- debiutanckie opowiadanie, 1866
Szara dola
Stracony
Dziwak
Pani Luiza
Sielanka nieróżowa
Daj kwiatek
, 1877
Zefirek
Złota nitka
Julianka
Czternasta część
Silny Samson
Milord
Widma
Bańka mydlana
Panna Antonina
- zbiór nowel, 1888
Panna Antonina
Dobra pani
, 1882
Romanowa
Drobiazgi
– zbiór nowel, 1892
Z pożogi
Za doliną róż
Echo
Sen Abarysa
„Pokociło się” i „Dam nogę”
Iskry
- zbiór nowel, 1898
Przygody Jasia
, 1899
Chwile
, 1901 - zbiór opowiadań
Dymy
Porcelanka
Zagadka
Co m ówił stary klon?
Wśród kwiatów
Wesele Wiesiołka
Kiedy u nas o zm roku...
Moment
Z różnych dróg
Przędze
, 1903 - zbiór opowiadań
Sam na sam
Chochlik-Psotnik
Dwie
Cień
Niepoprawny
Tytan, Faun i Nim fa (baśń grecka)
Po co? (bajka)
Rocznica
Czego szukał po świecie sm utek?
Pytania
Gloria victis
- zbiór opowiadań, ostatnie dzieło Orzeszkowej, 1910
Oni
Oficer
Hekuba
Bóg wie kto
Gloria victis
Anastazja
, 1912
Pani Dudkowa - Wspomnienie Elizy Orzeszkowej
, 1913
Pozostałe
Ostatnia miłość
, 1868
Z życia realisty
, 1869
Pajęczyna
, 1871
Eli Makower
, 1875
Rodzina Brochwiczów
, 1876
Maria
, 1877
Zygmunt Ławicz i jego koledzy
, 1881
„Pokociło się” i „Dam nogę”
, 1881
Niziny
, 1885
Dziurdziowie
, 1885
A...B...C...
, 1886
W zimowy wieczór
, 1888
Ascetka
, 1890
Czciciel potęgi
, 1891
Jędza
, 1891
Westalka
, 1891
Ad astra. Dwugłos
, 1904
...i pieśń niech zapłacze
, 1905
Gedali
, 1905
Pan Kaprowski
Babunia
, 1907
O rycerzu miłującym
, 1907
Bracia
, 1909
Daleko
, 1909
Karyery
, 1909
Światło w ruinach
, 1909
Publicystyka
Do czyniącego zarzuty sprawozdaniu o dziele Buckle'a
, 1866
Kilka uwag nad powieścią
, 1866
O "Historii Cywilizacji Angielskiej" przez Henryka Tomasza Buckle'a
, 1866
Listy o literaturze
, 1873
O powieściach T. T. Jeża. Z rzutem oka na powieść w ogóle. Studium
, 1879
List do kobiet niemieckich i O Polce — Francuzom
, 1900
O pracy kobiet
,
Do sióstr Ślązaczek
,
Emigracja zdolności
Publicystyka społeczna
Kilka słów o kobietach (1870)
, 1870
Kilka słów o kobietach (1873)
, 1873
O jednej z najpilniejszych potrzeb społeczeństwa naszego
, 1873
O wpływie nauki na rozwój miłosierdzia
, 1876
O niedolach dziecięcych
, 1876
Patryotyzm i kosmopolityzm
, 1880
O Żydach i kwestii żydowskiej
, 1882
Korespondencja
List Elizy Orzeszkowej do literatów rosyjskich zapraszających ją na Obchód Mickiewiczowski w Petersburgu
do Erazma Piltza
do Franciszka Rawity Gawrońskiego
do Franciszka Salezego Lewentala
do Gebethnera i Wolffa
do Henryka Nusbauma
do Iwana Franki
do Jana Karłowicza
do Józefa Sikorskiego
do Marii Konopnickiej
do Michała Bałuckiego
do Stanisława Posnera
do Tadeusza Garbowskiego
do Wacława Makowskiego
Pozostałe teksty
Przedmowa do części pierwszej utworu Zacharyasza Ćwirko "Po szczęście; kartka z pamiętnika"
, 1909
Autobiografia w listach
,
Dziwna historia
,
Myszy morskie
,
Ogniwa
,
Panna Róża
,
Pieśń przerwana
,
Pieśń przerwana
,
Przy dochodzeniu śledczym
,
Tadeusz (obrazek wiejski)
,
Śmierć domu
,
Wesoła teorya i smutna praktyka
O kobiecie
Turia
Tłumaczenia
Historyja literatury angielskiej
-
Hippolyte Adolphe Taine
Inne
Z jednego strumienia szesnaście nowel
, 1905 - wydawnictwo zbiorowe, Eliza Orzeszkowa opublikowała w nim cztery
nowele i napisała przedmowę
Przedmowa
Daj kwiatek
Ogniwa
Silny Samson
Gedali
, wydana także osobno jako
Kramarz
(1899)
Linki zewnętrzne
Utwory Elizy Orzeszkowej
w serwisie Wolne Lektury
Tekst lub tłumaczenie polskie tego autora (tłumacza) jest własnością publiczną (public domain),
ponieważ prawa autorskie do tekstów wygasły (expired copyright).
Article Sources and Contributors
Książki/Zapraszamy Source:
https://pl.wikisource.org/w/index.php?oldid=524668
Contributors: Wieralee
List Elizy Orzeszkowej do literatów rosyjskich zapraszających ją na Obchód Mickiewiczowski w Petersburgu
Source:
https://pl.wikisource.org/w/index.php?oldid=493467
Contributors: Ankry, Remedios44, Wieralee
Autor:Eliza Orzeszkowa Source:
https://pl.wikisource.org/w/index.php?oldid=512914
Contributors: Ajsmen91, Ankry,
Awersowy, Frglz, Milda, NecessaryLoss, Niki K, Rafal.redel, Remedios44, Sandradd, Sp5uhe, Teukros, Tommy
Jantarek, Urinbecken, WM, Wieralee, Wyciorek, 1 anonymous edits
Image Sources, Licenses and Contributors
Wikisource-newberg-pl.png Source:
https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Plik:Wikisource-newberg-pl.png
License: logo Contributors: Nicholas Moreau, adaptation User:Niki K
PL_List_Elizy_Orzeszkowej_do_literatów_rosyjskich.djvu Source:
https://pl.wikisource.org/w/index.php?
title=Plik:PL_List_Elizy_Orzeszkowej_do_literat%C3%B3w_rosyjskich.djvu
License: Public Domain Contributors: Ankry
Wikisource-logo.png Source:
https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Plik:Wikisource-logo.png
License: logo
Contributors: Nicholas Moreau (all copyrights are transferred to Wikimedia)
PD-icon.svg Source:
https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Plik:PD-icon.svg
License: Public Domain Contributors:
Various. See log. (Original SVG was based on File:PD-icon.png by Duesentrieb, which was based on Image:Red
copyright.png by Rfl.)
Bandeau_ombre_claire.png Source:
https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Plik:Bandeau_ombre_claire.png
License: Public Domain Contributors: Matma Rex, Niki K
Orzeszkowa1867.jpg Source:
https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Plik:Orzeszkowa1867.jpg
License:
Contributors: Julo
Wikiquote-logo.svg Source:
https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Plik:Wikiquote-logo.svg
License: Public Domain
Contributors: -xfi-, Dbc334, Doodledoo, Elian, Guillom, Jeffq, Krinkle, Maderibeyza, Majorly, Nishkid64, RedCoat, Rei-
artur, Rocket000, 11 anonymous edits
Commons-logo.svg Source:
https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Plik:Commons-logo.svg
License: logo
Contributors: SVG version was created by User:Grunt and cleaned up by 3247, based on the earlier PNG version,
created by Reidab.