WALTER AUERBACH.
»
O przypomnieniach.
WSTĘP.
1. Przykłady przeżyć przypomnieniowych. Rozprawa niniejsza
ma być przyczynkiem w pracy nad ustaleniem aparatu pojęciowego
w zakresie psychologji przeżyć przypomnieniowych i zjawisk pokrew-
nych. O przypomnieniach resp. przeżyciach przypamoieniawych mówi
się w różnych znaczeniach; poza nazwami temi kryją się przeżycia
bardzo różnorodne, które wypadnie odróżnić od siebie i zanalizować.
Najczęściej bylibyśmy może skłonni mówić o przeżyciach przy-
pomnieniowych w sytuacjach, gdy nam się zjawia obraz odtwórczy,
np. obraz dobrze zinanej osoby. Obraz ten wchodzi nieraz w skład ca-
łości, której dalszym składnikiem jest sąd przypomnieniowy, np. sąd,
że przedmiot w obrazie tym dany już się kiedyś widziało
1
). Czasem
sąd przypomnieniowy, który jest dalszym przykładem przeżyć przy-
pomnieniowych, może występować bez obrazu odtwórczego (np. bez
jakiegokolwiek obrazu odtwórczego mogę sobie przypomnieć, że So-
krates umarł w r. 399). Kwestją jest, czy uważać za sądy przypomnie-
; niowe, czy też — jak niektórzy czynią — przeciwstawić przypomnie-
niom rozpoznania; kwest ję tę później jeszcze rozważymy. Przykładem
nozpozinania jest np. rozpoznanie zbliżającego się człowieka jako do--
: • brego znajomego, albo też rozpoznanie choroby przez lekarza jako pło-
. nicy. Już nie z sądem, lecz z supozycją przypomnieniową mamy do
^ czynienia, gdy np. uczeń ma Jekcji opowiada o jakichś niehistorycznych
wydarzeniach, o których kiedyś czytał lub się kiedyś uczył, że np.
*
1
) Np. Wł. Witwicki rozumie przez „przypomnienie" taką całość (Psycho-
f
-
log ja I, s. 288). Dobrze może będzie tę terminologję zachować, pamiętając jednak,
że wśród przeżyć przypomnieniowych istnieją obok tak rozumianych przypo-
i' nanień również przeżycia zupełnie nienaoczne i t. p.
— 108 —
Apollo był synem Zeusa i Latony, że pan Wołodyjotwski poślubił Basie
i t. d. Jest rzeczą możliwą, że jeszcze inne rodzaje przeżyć, np. posta-
nowienia, mogą mieć charakter przeżyć przypomnieniowych.
Gdy mowa o uczeniu się, nasuwają się wypadki recytowania
z „pamięci" wiersza lub — jak się to przy eksperymentalnych bada-
niach nad pamięcią czyni — szeregu zgłosek w pewnym porządku, wy-
padki, które mowa potoczna też do przypomnień zwykła zaliczać. Bu-
dizą one z tego względu specjalne zainteresowanie, że tworzą przede-
wszystkiem materjał do badań nad pamięcią. Otóż powstaje pytanie,
do jakiej klasy zaliczyć należy zjawiska, występujące przy recytowa-
niu z pamięci. Nasuwa się tu pomysł, że w tych wypadkach mamy do
czynienia z treściami odtwórczemii (oczywiście nietylko wizualnemi).
Zachodzi to maże przy pierwszej recytacji danego tekstu. Natomiast
gdy coś recytujemy już któryś raz z rzędu, recytacja odbywa się za-
zwyczaj mechanicznie i normalnie nie jesteśmy świadomi treści od-
twórczych zgłosek lub słów. Wiemy jedynie, że recytowane zgłoski,
słowa i t. p. moglibyśmy także odtwórczo sobie wyobrazić, a nie wy-
powiadać ich. Raczej już wyprzedzają treści odtwórcze rysowanie
z pamięci, choć i tu może nie są konieczne. Przy recytowaniu już zme-
chanizowanem nie występują żadne psychiczne przeżycia przypomnie-
niowe, recytowanie warunkujące, lecz najprościej przyjąć, że w wy-
padkach tych to, co się nazywa „pamięcią", a co raczej należałoby na-
zwać „przyzwyczajeniem" lub „wprawą", wprost „dysponuje" do re-
cytowania, a więc do pewnej czynności fizycznej (resp. psychofizycz-
nej), do pewnych ruchów. Słusznie podkreśla wchodzące tu w grę róż-
nice Bergson, mówiąc o dwóch formach pamięci, z których jedna prze-
jawia się w mechanizmach ruchowych, np. w recytacji, druga we
wspomnieniach; z których jedna — jak mówi — powtarza, druga wy-
obraża
2
) . Recytacjom z „pamięci" mogą jedynie towarzyszyć przypo-
mnienia sytuacyj, w których się nabierało wprawy do ich wykonywa-
nia. Zaznaczyć należy, że nieraz można się wahać, czy w danym wy-
padku mamy do czynienia z recytacją z „pamięci", czy ze zdaniem,
wyrażającem sąd przypomnieniowy lub supozycję przypomnieniową,
n
P- gdy uczeń, nie rozumiejący dobrze, co to jest sinus a co cosinus
kąta, wypowiada z „pamięci" zdanie: sin
2
« + cos
2
a;=l. I wogóle nieraz,
gdzie mowa o przekonaniach, faktycznie ma się do czynienia z przy-
zwyczajeniem lub postanowieniem wygłaszania pewnych zdań. Owe
na wprawie oparte ruchy, na których polega recytacja i t. p., jako coś
fizycznego, bliżej interesować nas już nie będą. W dalszym ciągu zaj-
2
) Materja i pamięć, przeł. Filewicz, Warszawa 1926, rozdział II. Por. też
Wł. Witwicki, Zarys psycholoę/ji
s
, s. 109 n.
— 109 —
mierny się przedewszystkiem treściami odtwórczemi, sądami przypo-
mnieniowemi oraz całościami, złożonemi z takich treści i sądów.
Analogicznie, jak za przeżycia przypommieniowe uchodzą zarówno
pewrne naoczne treści, jak nienaoczne myśli (sądy, supozycje), tak
i za przeżycia fantazyjne uważa się zarówno treści wytwórcze, jak też
pewne myśli nienaoczne, o które np. chodzi, gdy się mówi o fantazjach
intelektualnych i t. p.
3
) . Fantazja również uchodzi za dyspozycję do
zjawisl$, odpowiadających recytowaniu z „pamięci" (mp. gdy się ukła-'
da nowe szeregi zgłosek, albo maluje bez poprzednich treści wytwór-
czych i t. p.).
2. Rozróżnienie przeżyć przypomnieniowych w sensie genetycz-
nym i w sensie deskryptywnym. W związku ze sprawą przeżyć przy-
pomnieniowych należy zwrócić uwagę jeszcze na pewną wieloznacz-
ność, mianowicie należy rozróżnić przeżycia pnzypomnieniowe w sen-
sie genetycznym i w sensie deskryptywnym. Przynależność do przeżyć
przypomnieniowych w sensie genetycznym zależy przedewszystkiem
od „genezy" danego przeżycia, przynależność do przeżyć przypomnie-
niowych w sensie deskryptywnym zależy znów od tego, jak dane prze-
życie w doświadczeniu wewnętrznem „wygląda". Na kilku przykładach
spróbujemy najpierw wyjaśnić, o co w tem rozróżnieniu chodzi.
I tak przeżyciem przypomnieniowem tylko w sensie genetycznym
będzie np. treść wtónna kiedyś oglądanego obrazu, powstała dzięki te-
mu, że się ów obraz oglądało, choćby była traktowana jako treść
wytwórcza ze względu na to, że się z nią nie łączy świadomość, że ów
obraz był już kiedyś dany. W tym samym tylko sensie przeżyciem
przypomnieniowem będzie pomysł naukowy, który się w jakiejś książ-
ce wyczytało, a naistępnie jako własny podaje, bo się sobie nie uświa-
damia, że pod cudzym wpływem powstał. Za typowy przykład prze-
życia przypomnieniowego tylko w sensie genetycznym może dalej
uchodzić anamneza w znaczeniu Platona. Natomiast przeżycia te nie
są przeżyciami przypomnienioweml w sensie deskryptywnym. W tym
sensie przypomnieniem będzie np. pojawiający się — jakby to można
prowizorycznie powiedzieć — z „charakterem przypomnienia" obraz
wtórny w teatrze odegranej sceny dramatu, choćby się jej nawet na-
prawdę w teatrze nigdy nie oglądało, lub z charakterem pewności wy-
stępujący nawet mylny i niewierny sąd przyponrnieniowy. Tych prze-
żyć nie zaliczylibyśmy znów do przeżyć przypomnieniowych w sensie
genetycznym. Zakresy pojęć: przeżycie przypommieniowe w sensie ge-
3
) Por. E. Markinówna, O pojęciu fantazji. Odb. z Przeglądu Filozoficznego,
1932, s. 8.
— 110 —
netycznym i przeżycie przypomnieniowe w sensie deskryptywnym
krzyżują się, a tylko dla lepszego zwrócenia uwagi, o c o w tem odróż-
nieniu chodzi, dobierailiśmy przykłady przeżyć, należących do jednej
a nienależących do drugiej grupy przypomnień." Przykłady przeżyć,
któreby były zarazem przypomnieniami w sensie deskryptywnym, ja-
koteż w sensie genetycznym, są może najliczniejsze; należy tu np.
zwyczajne przypomnienie sobie, że Sokrates umarł w r. 399, że Skrze-
tuski przekradł się ze Zbaraża, do króla i it. p. Powyższe przykłady już
wskazują, iż przeżyciami prczypomnieniowemi w sensie genetycznym
i deskryptywnym mogą być zarówno treści odtwórcze, jak sądy i supo-
zycje przypomnieniowe
4
). Analogicznie, jak w sferze przeżyć przypo-
mnieniowych, można rozróżnić również przeżycia fantazyjne w sensie
genetycznym i deskryptywnym.
Przeżyciami przypamnieniowemi w sensie genetycznym, co do
których wiogóle można mieć wątpliwości, czy ma nazwę przeżyć przy-
pomnieniowych zasługują, krótko tylko się zajmiemy; szczegółowszą
analizę poświęcimy natomiast przeżyciom przypomnieniowym w sen-
sie deskryptywnym.
4
) Nieraz spotkać się można w literaturze naukowej z rozróżnieniem repro-
dukcji i przypomnienia. I tak nazywa Ebbinghaus reprodukcja fakt powtórnego
pojawienia się w formie przedstawień (sc. wtórnych) dawniejszych przeżyć, gdy
tymczasem przy przypomnieniach występuje — jego zdaniem — nadto świado-
mość, iż określona treść, w przedstawieniu wtórnem dana, była kiedyś „przeżyta"
(Grundziige der Psychologie, I. S. 679; oczywiście to s a m o przeżycie nigdy po
raz wtóry już się pojawić nie może). Według Volkelta różnica między reprodukcją
a przypomnieniem polega na tem, że przy przypomnieniu występuje „zwrócenie
się do przeszłości", którego przy reprodukcji niema (Beitrdge zur Analyse d. Be-*
wusstseins: 2. Die Erinnerungsgewissheit. Zsch. f. Philosophie u. philos. Kritik
118/1901, s. 2). Gallinger znów podkreśla, że przy przypomnieniach — inaczej niż
przy reprodukcjach — musi występować świadomość, iż przedmiot był już kie-
dyś przeżyty (Zur Grundlegung einer Lehre von der Erinnerung, Halle a. S.
1914, s. 11). Otóż to, co nazywamy „przeżyciami przypomnieniowemi w sensie
deskryptywnym" odpowiada mniej więcej przypomnieniom w sensie Ebbinghausa,
Yolkelta, Gallingera i i. Czy natomiast ich „reprodukcje" odpowiadają naszym
przeżyciom przypomnieniowym w sensie genetycznym, jest rzeczą wątpliwą,
w szczególności wątpliwem jest, czy np. sądy i supozycje przypomnieniowe
w sensie genetycznym nazwaliby „reprodukcjami"; gdy się mówi o „repro-
dukcjach" ma się zazwyczaj na myśli tylko treści odtwórcze. Bardzo zbliżone do
naszego rozróżnienia treści odtwórczych w sensie deskryptywnym i genetycznym
jest rozróżnienie wyobrażeń odtwórczych w rozumieniu subjektywnem czyli psy-
chologicznem oraz objektywnem czyli genetycznem u Kotarbińskiego (Elementy
teorji poznania, logiki formalnej i metodologii nauk, Lwów 1929, s. 71 nn.).
— 111 —
I. PRZEŻYCIA PRZYPOMNIENIOWE W SENSIE GENETYCZNYM.
3. Uwagi wstępne o przeżyciach przypomnieniowych w sensie ge-
netycznym. Podamy obecnie warunki — zdaniem naszem — koniecz-
ne na to, by pewine przeżycie mogło być przeżyciem przypomnienio-
wem w sensie genetycznym. Przy anailizie tych przeżyć trzeba będzie
opuścić grunt czystej deskrypcji i dotknąć zagadnień, związanych
z ich genezą. Chwilowo bez bliższego wyjaśnienia operować będziemy
przytem takiemi pojęciami, jak pojęcie treści wtórnej (pochodnej),
przedmiotu tej treści, przedmiotu -sądu i supozycji i t. d.; w tym związ-
ku nie będzie to zapewne budzić nieporozumień. Niektóre z tych pojęć
będą jeszcze w dalszym ciągu pracy poddane bliższej analizie.
Otóż na to, by jakakolwiek treść wtórna, sąd, supozycja, ewent.
kompleks z tych przeżyć złożony mogły być przeżyciami przypomnie-
nioweini w sensie genetycznym, jest konieczne:
1) by przedmiot tych przeżyć był Medyś w jakikolwiek sposób
dany i to z tej samej strony, jako taki sam lub bardzo podobny;
w związku z tem:
2) by przedmiot ten był kiedyś dany w przeżyciu podobnego ro-
dzaju;
3) by częściową przyczyną powstania tych przeżyć było to, że ich
przedmiot był kiedyś dany.
4. Niezbędność przeżycia pierwotnego. Ad 1) Dla każdego przy-
pomnienia w sensie genetycznym musiało istnieć jedno przeżycie lub
więcej przeżyć, w których jego przedmiot był kiedyś dany. Przeżycia
owe nazwiemy przeżyciami „pierwotnemi" dla owego przypomnienia.
Nie wystarczy jednak powiedzieć, że przedmiot przypomnienia musiał
być już kiedyś dany w przeżyciu pierwotnem, lecz należy dodać, że
musiał być kiedyś dany z tej samej strony, jako taki sam lub bardzo
podobny
5
). Jeśli bowiem przeżywam treść wtórną jednej strony pew-
nego przedmiotu, a ów przedmiot był mi kiedyś dany z innej strony,
s
) Późniejsze analizy pojęcia przedmiotu treści odtwórczej uczynią to za-
strzeżenie w odniesieniu do treści odtwróczych częściowo zbędnem i pozwolą
sformułować warunek pierwszy w odniesieniu do tych treści bardziej prawidłowo
(posługując się pewnem rozróżnieniem R. Ingardena) w sposób następujący:
koniecznem jest, by przedmiot treści odtwórczej był kiedyś dany oraz by przez
zawartość treści pierwotnej i treści odtwórczej były wyznaczone takie same ce-
chy (w sprawie pojęcia zawartości treści por. poniżej § 11). W formułowaniu
tego warunku mówimy o tożsamości i takożsamości przedmiotu treści odtwór-
czej i pierwotnej, a nie o równości lub podobieństwie samych tych treści ze
względu na trudności, łączące się z zagadnieniem równości resp. podobieństwa
między treściami spostrzegawczemi i wtórnemi.
— 112 —
to owej treści wtórnej nie nazwalibyśmy odtwórczą w sensie genetycz-
nym. Podobnie, gdy ktoś mi jakieś wyrazy czyta, a następnie tworzę
sobie treści wizualne tych wyrazów — nie powiem, że owe wtórne tre-
ści wizualne są w sensie genetycznym odtwórcze w stosunku do wy-
przedzaj ących je treści akustycznych, choć może i w ich powstaniu
skłonnibyśmy byli widzieć współdziałanie pamięci. Coś analogicznego •
zachodzi również przy sądach i supozycjach przypomnieniowych
w sensie genetycznym. A więc — gdyby odnośne sądy były sformuło-
wane — nie mógł np. sąd pierwotny orzekać, że największa rzeka
amerykańska jest większa od największej rzeki afrykańskiej, a sąd
przypomnieniowy stwierdzać, że rzeka Mississipi-Misisuri jest większa
od Nilu, skoir.o sądu o tej treści, a więc ujmującego swój przedmiot
z tej „strony", dotąd nie wydano. Ten drugi sąd może być tylko wnio-
skiem ze sądu przypomnieniowego i pewnych innych sądów. Mowa
potoczna nie jest zresztą w takich wypadkach ścisła i nieraz wnioski
z przeżyć przypomnieniowych bywają nazywane też „przypomnie-
niami".
Czy jednak naprawdę przedmiot przypomienia w sensie genetycznym mu-
siał być kiedyś dany? Czy nie wystarczy, by była kiedyś dana taka sama lub bar-
dza podobna strona choćby innego przedmiotu? Wszak uznaje się naogół zasa-
dę, że przy treściach wytwórczych elementy tych treści są odtwórcze. Gdy więc
sobie wyobrażamy wytwórczo złotą górę, to może nie nazwiemy już wchodzącego
w skład tej całości elementu, w którym nam jest dana barwa złota, oraz ele-
mentu, w którym dany jest kształt góry, składnikami „wytwórczemi", lecz od-
twórczemi"; a czy owa właśnie, identyczna barwa złota i ów właśnie kształt
góry były kiedyś dane? Podobnie gdy przy nieświadomym plagjacie literackim
ktoś opisuje sytuację, żywcem z innej książki wyjęta, zmieniając tylko imiona
postaci i miejsce, w którem się rzecz odbywa; może i tu skłonnymby się było
mówić, że autor „przypomniał sobie" opisane sytuacje, a jednak o przedmiotach
trudnoby było powiedzieć, że są identyczne z kiedyś danemi autorowi, skoro np.
gdzieindziej niż tamte „się znajdują". W tych i podobnych sytuacjach poczucie
językowe pozostawia nas w niepewności. Najtrafniejszą — choć może niezupeł-
nie zgodną z poczuciem językowem — wydaje mi się następująca odpowiedź na
powyższe wątpliwości: jeśli elementy treści wytwórczej nie odnoszą się do przed-
miotów kiedyś danych, to nie są one w rozumieniu ścisłem odtwórcze. Jeśli więc
owa wyobrażona złota góra nie jest górą kiedyś naprawdę daną, a tylko w fan-
tazji „ozłoconą", w takim razie element, w którym jest np. dany kształt góry,
nie jest odtwórczym we właściwym sensie, choć może do jego «powstania po-
trzebna była pamięć. Można natomiast w takich wypadkach mówić o przeży-
ciach przypomnieniowych w sensie genetycznym w rozumieniu szerszem. Po-
dobnie jeśli sytuacja z jednej powieści do innej „przeniesiona" różni się np.
miejscem, w którem się rozgrywa, to pomyślenie sobie tej sytuacji w innem
miejscu nie jest ściśle biorąc przypomnieniem w sensie genetycznym, lecz ewen-
tualnie przeżyciem przypomnieniowem w sensie genetycznym w rozumieniu szer-
szem. Przypomnienie w znaczeniu ścisłem mogło wyprzedzać myśl o zmienionej
— 113 —
sytuacji i przyczynić się do powstania tej myśli. Jak nieraz, tak i w tych wy-
padkach, chciałoby się powiedzieć, że pamięć współdziała w powstawaniu prze-
życia, które nie jest przypomnieniem w rozumieniu ścisłem. Trudności, jakie się
przy głębszej analizie podanych powyżej przykładów nasuwają, mają swe źródło
w niejasności pojęcia „identyczności przedmiotu", w szczególności zaś w nie-
jasności tego, co się rozumie przez „identyczność przedmiotu fikcyjnego". W spra-
wę tę tu wchodzić nie możemy.
5. Podobieństwo przeżycia pierwotnego i przeżycia przypomnie-
nioufego. Ad 2) Na to dalej, by pewne przeżycie było przeżyciem przy-
pomnieniowem w sensie genetycznym, konieczną jest rzeczą, by przed-
miot jego był kiedyś — gdy o rodzaj przeżycia chodzi •— w podobny
sposób dany. Gdy np. nauczyciel, przygotowując się do lekcji, czyta
opis świątyni Nike w Atenach, nie tworząc sobie wyobrażenia wytwór-
czego tej świątyni, i zapamiętuje ten opis „werbalnie", a następnie —•
reprodukując go uczniom—wyobraża sobie plastycznie tę świątynię, to
treść wtórna, którą przy reprodukowaniu przeżywa, nie będzie treścią
odtwórczą w sensie genetycznym, choć przedstawia przedmiot kiedyś
dany i to — załóżmy — przedmiot jako taki sam z tej samej strony
dany. A to dlatego, że sposób, w jaki był dany pierwotnie i obecnie,
jest zgoła różny: dawniej był pojęciowy, obecnie jest wyobrażeniowy.
Przeżyciami przypomnieniowemi są w tym wypadku tylko sądy, które
nauczyciel uczniom reprodukuje. Na to, by pewna treść wtórna była
odtwórcza w sensie genetycznym, konieczną jest rzeczą nietylko, by
jej przedmiot był kiedyś dany, lecz nadto, by był kiedyś również na-
ocznie dany. Nie musiał być jednak spostrzeżony, jak to się często
twierdzi, lecz mógł być również wyobrażony wytwórcizo.
Czy koniecznie jednak przedmiot sądu przypomnieniowego musiał
być dany kiedyś w sądzie? Jak się zdaje, inie jest to niezbędne. Gdy
np. o książce, którą kiedyś czytałem i którą traktowałem jako powieść,
dowiaduję się, że jest dokładną autobiograf ją autora, to — przypomi-
nając sobie po tej wiadomości w myśli treść książki — jestem przeko-
nany o rzeczywistości opisanych wypadków, gdy tymczasem w prze-
życiu pierwotnem odnosiłem się do opisanych w niej wypadików, jak
zazwyczaj przy czytaniu powieści, bez przekonania o ich rzeczywisto-
ści. I odwrotnie, gdy dziecku odbiera się iluzję, iż wszystko, co jest
qpisane w bajkach, było naprawdę, i ono, wspominając treść bajek,
suponuje już tylko to, w co dawniej wierzyło — wtedy manny do czy-
nienia z wypadkiem, kiedy przypomnieniem w sensie genetycznym jest
supozycja, której przedmiot był dany kiedyś w sądzie. Można nato-
miast mieć już wątpliwości, czy przeżyciem pierwotnem dla sądu przy-
pomnieniowego lub supozycji przypomnieniowej w sensie genetycz-
nym może być sama treść odtwórcza.
8
— 114 —
6. Związek przyczynowy między przeżyciem pierwołnem a prze-
życiem przypomnieniowem. Ad 3) Warunek, w myśl którego koniecz-
ną jest rzeczą, by przeżycie np. treści odtwórczej było częściowym skut-
kiem tego, że się kiedyś przedmiot tej treści miało dany — wyjaśni
może następujący przykład: Przypuśćmy, żeśmy oglądali kiedyś jakiś ^
gmach, ale obraz tego gmachu w nas się już zupełnie zatarł i ożywić
go niepodobna. Gdy teraz na podstawie jakichś opowiadań tworzymy
sobie treść wtórną tego gmachu, to treść ta nie jest treścią odtwórczą,
choć ten sam i — jak zakładamy — taki sam przedmiot, z tej samej
strony, naocznie był nam kiedyś dany; dlatego właśnie, jak się zdaje,
nie jest to treść odtwórcza, że niema związku przyczynowego między
obecnem przeżyciem treści wtórnej a dawniejszem oglądaniem. Potocz-
nie też o plagjacie świadomym lub nieświadomym jesteśmy skłonni
mówić, gdy uważamy, że dana myśl powstała pod wpływem myśli
dawnej, dzięki komuś żywionej. Gdyby przyjąć, że obecne przeżycie
jest np. od dawniejszego, w którem ten sam przedmiot był dany, nie-
zależne — to plagjatem obecnego przeżycia resp. jego wytworu byś-
my nie nazwali. ZnaiLeźć jednak kryterjum tego, czy coś jest częścio-
wą przyczyną jakiegoś przeżycia, czy nie, byłoby przedsięwzięciem bar-
dzo trudnem.
Zespół/podanych tu trzech warunkowanie tworzy jeszcze warunku
wystarczającego na to, by pewne przeżycie było przeżyciem przypo-
mnieniowem w sensie genetycznym. Spełniają te warunki przeżycia,
kitóre trudnoby było uważać za przypomnienia w sensie genetycznym:
np. powtórne oglądanie tego sarniego przedmiotu z tej samej strony,
pod wpływem tego, że oglądanie po raz pierwszy było bardzo miłe; lub
powtórne sądzenie resp. supanowania tego samego stanu rzeczy przy
drugiem czytaniu tej samej kiążki, pod wpływem zainteresowania, któ-
re powstało przy pierwszem czytaniu. Warunku, wystarczającego na
to, by pewne przeżycie było przypomnieniem w sensie genetycznym,
nie będziemy próbowali podawać.
II. PRZEŻYCIA PRZYPOMNIENIOWE W SENSIE
DESKRYPTYWNYM.
7. Rozróżnienie przeżyć przypomnieniowych pierwszego i drugie-
go rzędu. Na to, by pewne przeżycie było przeżyciem przypomnienio-
wem w sensie deskryptywnym, nie jest rzeczą konieczną — jak przy
przypomnieniach w sensie genetycznym — ani by jego przedmiot był
kiedyś wogóle dany, ani tem samem by był kiedyś dany, jako taki sam,
z tej samej strony, by był dany w podohnem przeżyciu lub by zacho-
dził stosunek przyczynowy pomiędzy przeżyciem obecnem a dawniej-
— 115 —
szem owego przedmiotu — choć wszystkie te właściwości mogą przy-
sługiwać przypomnieniom w sensie deskryptywnym. Jakież są zaitem
właściwości charakterystyczne dla przeżyć prizypomnieniowych w sen-
sie deskryptywnym? By je sobie uświadomić, spróbujmy przeciwsta-
wić isobie jakieś przeżycie przypomnieniowe w sensie des<kryptywnym
i genetycznym. Otóż, gdy porównamy np. nieświadomy plagjat nauko-
wy, będący .przypomnieniem tylko w sensie genetycznym, z nor.mal-
nem przypomnieniem sobie w sensie deskryptywnym jakiegoś opowia-
dania, np. przez ucznia w szkole, łatwo stwierdzimy, że popełniający
pLagjait w chwili, w której sobie uświadamia swój „pomysł", nie „wie",
że to, co w danej chwili myśli, było mu już kiedyś dane, u ucznia zaś
przypominającego sobie opowiadanie, istnieje conajmniej niewyraźna
świadomość, że tego, co opowiada, kiedyś się uczył; przynajmniej za-
pytany, skąd „wie" o tem, o czem opowiada, inatychimiaist uświadomi
sobie, że się tego uczył. I gdyby był .pewny, że i&ię tego nigdy nie uczył
i nigdy o tem nie dowiadywał, nie powiedziałby, że „sobie przypo-
mina" °).
Gdy ktoś żywi njp. sądy przypomnieniowe, może nieraz swoje
przypomnienie wyrazić zarówno w zdaniach formy: „A jest (resp. by-
ło lub będzie) B", jak też w zdaniach formy: „widziałem, słyszałem,
byłem świadkiem, uczyłem się, czytałem i i. p., że A jest (resp. było
lub będzie) B". Różne te sposoby formułowania odpowiadają różnym
możliwym nastawieniom. Pierwszy sposób formułowania jest najwła-
ściwszy, gdy nastawieni jesteśmy na przedmiot nam kiedyś dany,
a tylko niewyraźnie świadomi jesteśmy, że ów przedmiot był nam kie-
dyś dany. Natomiast drugie sformułowanie odpowiada sytuacji,
gdy nastawieni jesteśmy na przeżycie, w którem przedmiot był dany.
Liczne wypadki in/tro- a właściwie retrospekcji nie są niczem innem,
jak przypomnieniami z nastawieniem na przeżycia. Dalej dla dodania
mocy przekonywującej innym naszym sądom przypomnieniowym
przez podkreślenie wiarygodności ich źródła ostatecznego zwracamy
nieraz uwagę, w jakiem przeżyciu istwierdzainy stan rzeczy był nam
dany (mówimy wtedy: „sam widziałem,' byłem świadkiem i t. p.,
°) W literaturze o przypomnieniach istnienie takiej świadomości nieraz już
podkreślano. Obok wspomnianych poglądów Ebbinghausa, Volkelta i Gallingera
można wymienić podobne poglądy np. Jamesa Milla, J. St. Milla, Uphuesa, Dttrra,
Husserla, Wł. Witwickiego. Niektórzy z tych autorów, mając zapewne na oku nie
wszelkie przeżycia przypomnieniowe, lecz specjalnie treści odtwórcze, uważają,
że przy przypomnieniach jest się świadomym dawniejszego spostrzegania przed-
miotu; pogląd ten nawet w odniesieniu do treści odtwórczych byłby niesłuszny,
gdyż można odtwarzać również np. treści wytwórcze.
— 116 —
że..."). Częste jest jednak przy przeżyciach przypomnieniowych w sen-
sie deskryptywnym również nastawienie pierwsze, na kiedyś dane
przedmioty, świadomość, iż przedmioty te były kiedyś dane, wtedy
występująca, nie musi być przeżyta wyraźnie, lecz może być przekona-
niem niewyraźnem. Z podobną możliwością dwóch nastawień, jak przy
przypomnieniach w sensie deskryptywnym, mamy do czynienia przy
t. zw. przeżyciach świadomych; mp. spostrzegając jakiś przedmiot, je-
steśmy nastawieni na ów przedmiot, niemniej jednak świadome spo-
strzeżenie tem się różni od nieświadomego, że i samo przeżycie spo-
strzegania jest nam w pewien niewyraźny sposób dane, i w każdej
chwili możemy się na nie nastawić
7
) .
Owa świadomość, że się coś przeżyło, nie musi się łączyć w ca-
łość z innemi sądami przypomnieniowemi lub treściami odtwórczemi;
może występować także przy spostrzeżeniach lub przy lekturze książki
(,np. gdy się jest świadomym, że się po raz wtóry coś ogląda lub czyta).
Będzie zatem rzeczą wskazaną odrębnie traktować: 1) przeżycia przy-
pomnieniowe „pierwszego rzędu", będące świadomością własnych prze-
szłych przeżyć, i 2) przeżycia przypomnieniowe .^drugiego rzędu", do-
tyczące zazwyczaj przedmiotów tych iprzeżyć. Przeżycia przypomnie-
niowe pierwszego i drugiego rzędu — gdy występują razem — tworzą
jakby jedną dwupromienną całość. Przykładem przypomnienia pierw-
szego rzędu będzie np. świadomość, że kogoś onegdaj widziałem lub
że byłem o czemś przekonany. Przypomnienie pierwszego rzędu jest
zawsze sądem. Z przeżyciem przypomnieniowem drugiego rzędu ma-
my do czynienia, gdy np. naocznie przypominamy sobie jakąś osobę
lub wydajemy sąd przypomnieniowy, że Sokrates umarł w r. 399.
Przedewszystkiem zajmiemy się sądami przypomnieniowemi pierw-
szego rzędu.
7
) Bez odróżnienia tego, cośmy nazwali „przeżyciem w danej chwili \vy-
raźnem" od „przeżyć w owej chwili niewyraźnych" będą nam szerokie sfery ży-
cia psychicznego niejasne. O to odróżnienie chodzi — jak się zdaje — Husser-
lowi, gdy przeciwstawia świadomość w „modus aktualnego zwrócenia się do
przedmiotu" (świadomość „explicite") świadomości w „modus nieaktualności"
(świadomości „implicite"). (Ideen za einer reinen Phanomenologie und phdnome-
nologischen Philosophie, Halle a. S. 1922, s. 61 nn.). Jak się zdaje, należy rów-
nież odróżnić przeżycia niewyraźne od „dyspozycyjnych", więc np. niewyraźne
przekonanie od dyspozycyjnej, w danym momencie nieuświadomionej wiedzy.
Stany rzeczy w pewnej chwili nawet niewyraźnie dane można sobie, jako w tej
chwili dane, później przypominać (np. że coś się w pewnej chwili spostrzegło lub
o
że to, co się w pewnej chwili myślało, było bardzo ważne), natomiast stanów
rzeczy w pewnej chwili tylko dyspozycyjnie „danych" — przypominać sobie ja-
ko w tej chwili danych później nie można, choć można się domyślać, że się w da-
nej chwili dyspozycyjnie o nich wiedziało.
— 1 1 7 —
a ) S ą d y p r z y p o m n i e m i o w e p i e r w s z e g o r z ę d u .
8. Przedmiot sądów przypomnieniowych pierwszego rzędu. Prze-
bycia przypomnieniowe pierwszego rzędu są to sądy, w których się
coś stwierdza o własnych przeszłych przeżyciach. Nie każdy jednak
sąd o własnych przeszłych przeżyciach jest przypomnieniem pierwsze-
go rzędu. Przedewszystkiem musi to być sąd jednostkowy, orzekający
coś o jakiemś indywidualnem przeżyciu, bo mp. sąd, że zawsze, ilekroć
widziałem mego przyjaciela, radowałem się, nie może uchodzić za
przypomnienie, lecz jest canajwyżej wnioskiem z przypomnień. Ale
i niekażdy taki sąd jednostkowy o własnem przeszłem przeżyciu będzie
przypomnieniem. Wszak, gdy isię czyta w iswoich zapiskach z dawnych
lał, że się było świadkiem jakiegoś zdarzenia, które już zupełnie „ule-
ciało z pamięci", to choć się jest znowu na podstawie tych zapisków
przekonanym, iż zdarzenie to było kiedyś dane, nie nazwie się naogół
tego przekonania „przeżyciem przypomnieniowem"
8
) . Na to, by owo
przekonanie było przeżyciem przypomnieniowem w sensie deskryptyw-
nym, konieczne jest zatem, by ono posiadało jeszcze inne własności.
Nasuwa się tu przedewszysitkiem nieraz przy charakterystykach przy-
pomnień wspominana cecha: ich bezpośredniość.
9. Kwestja racji psychologicznej sądów przypomnieniowych
pierwszego rzędu. Gdy mowa o bezpośredniości przekonania, chodzi
zazwyczaj o bezpośredniość uzasadnienia. Co się zaś tyczy uzasadnie-
nia sądu, to może ono być jużto logiczne, jużto psychologiczne; a także
sąd, o którego uzasadnieniu mowa, może być brany jużto w sensie lo-
gicznym, jużto w sensiie psychologicznym. Nas tu będzie interesowała
jedynie sprawa psychologicznego uzasadnienia sądu, branego w sensie
psychologicznym
9
) . Zwrotów „pewien sąd jest psychologicznie uzasad-
niony" i „pewien sąd posiada rację psychologiczną" będziemy tu uży-
s
) Błędne zatem są tak częste definicje przypomnień w rodzaju Diirrow-
skiej: „Erinnerung ist das Erfassen eines Gegenstandes mit dem Bewusstsein,
ihn friiher schon einmal erfasst zu haben" (E. Durr, Erkenntnistheorie, Leipzig
1910, s. 40), w których owa świadomość nie jest zdeterminowana.
9
) Mówiąc w tej pracy o „sądach" nie przeprowadzamy rozróżnienia mię-
dzy „punktualnym" aktem stwierdzania a rozciągającym się w czasie stanem, ja-
kim jest przekonanie (w sprawie tego rozróżnienia por. A. Reinach, Zur Theorie
des negatiuen Urteils w Reinacha Gesammelte Schrifłen, Halle a. S. 1921, s. 57 nn.
oraz moją rozprawę O wątpieniu, Księga Pamiątkowa Polskiego Tow. Filoz.,
Lwów 1931, s. 85 n.). Oba te rodzaje przeżyć mogą się kryć poza naszemi „sa-
dami"; zamiennie też używamy wyrazów „sąd" i „przekonanie". Kto jednak
'"- Uznaje rozróżnienie aktu stwierdzania i stanu przekonania, łatwo rozstrzygnie,
kiedy w tej rozprawie wyraz „sąd" oznacza jedno, kiedy drugie przeżycie, a kiedy
można bez różnicy przez „sądy" rozumieć przeżycia i jednego i drugiego rodzaju.
— 118 —
wali zamiennie. Cóż więc znaczy, że coś jest racją psychologiczną są-
du? Za rację psychologiczną sądu (podobnie, jak za motyw sądu)
uważa się jużto pewne zjawisko psychiczne, jużto przedmiot tego zja-
wiska psychicznego. W dalszym ciągu będzie mowa o racjach psycho- <
logicznych (oraz o motywach) w sensie przeżyć, a nie w sensie ich
przedmiotów. Otóż racja psychologiczna sądu to przedewszystkiem
nie to samo, co przyczyna sądu. Przyczyną sądu może być jakieś zja-
wisko nieświadome lub uświadomić się niedające, np. jakiś ukryty
stan fizjologiczny, a to racją psychologiczną sądu być nie może. Można
dalej mieć wątpliwości, czy racja psychologiczna sądu jest tem samem,
co motyw sądu. Dla racji psychologicznej sądu jest mianowicie rzeczą
konieczną — obok tego, że musi być przeżyciem świadomem — by jej
towarzyszyło conajmniej niewyraźne przekonanie, iż gwarantuje ona
prawdziwość sądu, którego jest racją. Mogą natomiast być motywy,
które tego warunku nie spełniają, nie są zatem racjami psychologicz-
nemi. Np. motywem sądu przypominieniowego, że się pewnej osobie
obiecało coś zrobić, może być zobaczenie tej osoby (Biihler mówi w ta-
kiej sytuacji o „Ausgangsmotiv" resp. „Brinnerungsmotiy"), zobacze-
nia tego natomiast tnie możnaby nazwać gracją psychologiczną" owego
sądu
1 0
). Można ewentualnie uważać rację psychologiczną za pewną
odmianę motywu sądu, bo jeśli jakieś przeżycie jest racją psycholo-
giczną sądu, to normalnie motywuje ono zarazem ów sąd
1 1
).
Nasuwa się myśl, że wogóle racją psychologiczną może być tylko
sąd. Pogląd taki — jak się zdaje — byłby jednak mylny. Słusznie są-
10) Wyrażenie „motyw sądu" kryje — poza wspomnianą już — jeszcze
jedną dwuznaczność. Może w niem chodzić 1) o motywy, że się w o g ó l e sądzi
oraz 2) o motywy, że się tak właśnie a nie inaczej sądzi. Gdy np. sędzia ma wy-
dać wyrok w jakiejś sprawie, to motywem, że wogóle sądzi, żywi przekonanie,
może być np. przeświadczenie, że uczciwy sędzia nie powinien wyrokować bez
przekonania, lecz z przekonaniem i to jak najlepiej uzasadnionem. Natomiast •
motywem sądu, że oskarżony jest niewinny, będzie np. przeświadczenie, że zezna-
nia świadków obrony są wiarygodne a świadków oskarżenia niewiarygodne. Można
się przytem wahać, czy motywy, że się wogóle sądzi, należą do motywów s ą d z e -
n i a , a nie są motywami p o s t a n o w i e n i a sądzenia. Nam tu chodzi o mo-
tywy sądzenia w sensie motywów, że się tak a nie inaczej sądzi.
l ł
) Stosunek psychologicznego uzasadnienia uważa za stosunek motywacji
Husserl, który w oparciu — jak mówi — o Brentanowską terminologję obejmuje
wyrazem „motywacja": „die Begriłndung und die empirische Hindeutung" (Lo-
yische Untersuchungen II/l
3
, Halle a. S. 1922, s. 28). Podobne jest ostateczne sta-
nowisko w tej sprawie Meinonga (Ober Annahmeri
2
, Leipzig 1910, s. 177). Inte
%
resujące uwagi o pojęciu motywacji zawiera odczyt M. Kokoszyńskiej O moty-
wowaniu jeSnych przeżyć przez drugie, wygłoszony na sekcji teorji poznania Pol-
skiego Tow. Filoz. we Lwowie w r. 1929.
— 119 —
dzą niektórzy, np. K. Ajdukiewicz, że również przedstawienia, w szcze-
gólności pewne wyobrażenia mogą służyć za oparcie sądom, gwaranto-
wać ich prawdziwość. W związku z tem będzie można — opierając się
na poglądach Ajdukiewicza
12
) — rozróżnić:
1) Przekonania pośrednio uzasadnione, t. zn. przekonania, któ-
rych racją psychologiczną są jakieś inne sądy.
2) Przekonania bezpośrednio uzasadnione, t. zn. przekonania, któ-
re posiadają rację psychologiczną, nie są nią jednak jakieś inne sądy,
lecz np. jakieś przedstawienia (tu należą — jak się zdaje — np. sądy
spostrzeżeniowe).
3) Przekonania, które nie mają poza sobą wogóle racji psycholo-
gicznej.
Widzieliśmy, że na to, by pewne przeżycie A było racją psycholo-
giczną sądu B, konieczną jest rzeczą, by 1) przeżycie A było przeży-
ciem „świadomem", i 2) by się z niem łączyło przeświadczenie, że ono
gwarantuje prawdziwość sądu B. Podkreślić przytem należy, że zarów-
no samo przeżycie, będące racją psychologiczną sądu, jask też przeko-
nanie, iż przeżycie owo gwarantuje prawdziwość sądu, nie muszą być
przeżyte wyraźnie. Nieraz przeżycie, będące iracją, jest przeżyte wyraź-
nie, natomiast niewyraźnie jest >się świadomym, że gwarantuje ono
prawdziwość sądu (np. gdy wyobrażenie spostrzegawcze jest racją psy-
chologiczną sądu spostrzeżeniowego). Wyraźne przeżycie racji psycho-
logicznej sądu oraz wyraźna świadomość, iż uprawnia ona do żywienia
sądu, zdarza się np. wtedy, gdy się po raz pierwszy dochodzi do jakie-
goś przekonania, w sposób wyraźny żywionego, normalnie jednaik
z uzasadnienia sądu w sposób wyraźny nie zdajemy sobie sprawy i po-
trzeba specjalnego motywu, mp. zapytania, by sobie rację psycholo-
giczną sądu i jej związek z tym sądem wyraźnie uświadomić. Nieraz
też wahać się przyjdzie, czy jakiś sąd, przez ikogoś żywiony, ma rację
psychologiczną, czy też jej nie posiada (np. czy sądy aprioryczne mają
swe uzasadnienie w przedstawieniach, którym są supraponowane, czy
też iracji wogóle nie mają), dalej trudno nieraz rozstrzygnąć, czy racją
psychologiczną dla pewnego sądu jest inny sąd, czy coś innego (njp.
przy interpretacji cudzej mimiki i gestykulacji).
Wracając do przypomnień w sensie deskryptywnym, należy
stwierdzić, że na to, by pewien sąd jednostkowy o własnem przeszłem
przeżyciu był przypomnieniem pierwszego rzędu, konieczną jest rze-
czą, by on nie był uzasadniony pośrednio, t. zn. inne sądy nie mogą
1 2
) K. Ajdukiewicz, ' Główne zasady metodologii nauk i logiki formalnej.
Skrypt autoryzowany. Warszawa 1928, s. 56 n.
— 120 —
być jego racją psychologiczną
13
). Tego warunku nie spełniają zaś
już — conajmniej niektóre — sądy, uzyskane na podstawie lektury,
informacyj u drugich, których racja psychologiczna będzie leżała np.
w przeświadczeniu o wiarygodności owych informacyj lub tego, co
czytamy, i t. p.
10. Nieaprioryczność sądów przypomnieniowych pierwszego rzę-
du. Czy jednak każdy sąd o własnych przeszłych przeżyciach, nie po-
siadający pośredniego uzasadnienia, będzie można uważać za przypo-
mnienie pierwszego rzędu? Mógłby tu ktoś mieć wątpliwości, czy np.
są przypomnieniami takie sądy: „mój wczorajszy sąd, że odwiedził
minie mój przyjaciel, nie był zarazem iprawdziwy i fałszywy", i t. p.,
które — jakby się mogło zdawać — spełniają podane powyżej wa-
runki. By uniknąć powyższych wątpliwości, dodamy w naszem okre-
śleniu przypomnienia pierwszego rędu, że nie może niem być sąd
aprioryczny w isensie logicznym. Przekonanie, że pewien mój wczoraj-
szy sąd ;nie był zarazem iprawdziwy i fałszywy, albo jest sądem aprio-
rycznym, albo też pośrednio uzasadnionym, żywi się go więc np.
z uwagi na to, że żaden sąd nie jest zarazem prawdziwy lub fałszywy—
w obu wypadkach nie będzie już mógł pretendować do tego, by być
przypomnieniem pienwszego rzędu w myśl naszego określenia.
Powiemy zatem, że przypomnieniem pierwszego rzędu jest:
1) każdy sąd jednostkowy o własnem przeszłem przeżyciu, 2) nie po-
siadający pośredniego uzasadnienia i 3) nie będący sądem apriorycz-
nym. Sądom przypomnieniiowym pierwiszego rzędu nie towarzyszy zaś
dalsze przypomnienie, że ich przedmiot już był kiedyś dany, bo gdyby
to przyjąć, ipopadłoby się w regressus in infinitum. Natomiast wśród
przypomnień drugiego rzędu mogą się znaleźć również przypomnienia
własnych przeżyć, z któremi się np. łączy przypomnienie, że się na nie
kiedyś zwróciło uwagę i t. p.
1 3
) Podobną myśl spotykamy również u J. St. Milla, według którego w skład
przypomnienia ma też wchodzić przekonanie, że się przedmiot kiedyś „widziało",
a przekonanie to nie może być oparte na cudzym autorytecie (por. Uphues,
Uber die Erinnerung, Leipzig 1889, s. 78 n; por. też zanalizowane poniżej w § 11
uw. poglądy Volkelta). Zgodnie z Volkeltem (1. c. s. 12) oraz Gallingerem (1. c.
s. 115) należy dodać, że przypomnienie sobie czegoś ,,przy sposobności" żywienia
jakiegoś przekonania, gdy to przekonanie jest t y l k o motywem przypomnienia,
nie może oczywiście uchodzić za poznanie pośrednio uzasadnione — jak długo nie^
ujmuje się owego przekonania jako racji przypomnienia, jako czegoś, co gwa-
rantuje jego prawdziwość.
5 — 121 —
b ) P r z e d s t a w i e n i a o d t w ó r c z e .
11. Pojęcie treści odtwórczej w sensie deskryptywnym. „Odtwór-
?zeini" jest się skłonnym nazywać takie całości przedstawieniowe,
w których rolę t. zw. treści prezentującej pełnią treści odtwórcze
w sensie deskryptywnym. Zanim więc przejdziemy do analizy owych
całości, parę uwag poświięcić należy tak pojętym treściom odtwór-
czym.
Na to, by pewna treść wtórna była odtwórcza w sensie deskryp-
tywnym, musi łączyć się z nią przypomnienie pierwszego rzędu, że jej
przedmiot był kiedyś dany, lub podobne. W związku z tem powstają
jednak pewne pytania: 1) co się rozumie przez „przedmiot treści od-
twórczej" i jaki jest sitosunak owej treści do przedmiotu? oraz 2) czy
każda treść odtwórcza ma taki przedmiot?
Ad 1) Przeżywając np. treść odtwórczą Kościoła Marjackiego
w Krakowie, mam normalnie na myśli nie teraźniejszą treść, różną
u różnych osób, lecz różny od tej treści przedmiot, kiedyś dany, ten
sam—jak normalnie gotów jestem uważać—dla różnych ludzi. Przed-
miotem od treści różnym może być przytem nietylko jakiś przedmiot
fizyczny, ale także kiedyś przeżyta—jak uważam — treść zmysłowa,
np. jakiejś plamy barwnej, dla innych ludzi, podobnie jak moja treść
odtwórcza, niedostępna. Również ad treści wytwórczej należy odróżnić
jej przedmiot. Przeżywając np. treść wytwórczą jakiejś ewentualnej,
przyszłej sytuacji, mam na myśli nie istniejącą w danej chwili treść
wytwórczą, lecz nieistniejącą w danej chwili i niepewną, gdy o jej ist-
nienie chodzi, sytuację przyszłą, którą w
T
łaśnie skłonni jesteśmy na-
zwać „przedmiotem" tej treści. W tym związku niezbędne są jednak
jeszcze pewne wyjaśnienia, możliwe są bowiem taikie sytuacje, w któ-
rych dotychczasowa charakterystyka nie pozwoli na rozstrzygnięcie,
czy coś jest przedmiotem pewnej treści, czy nie. Gdy sobie np. tworzę
treść odtwórczą pewnego człowieka i wyobrażam go sobie — jak
chwilowo bez bliższych wyjaśnień powiemy — „niewiernie", więc
wyobrażam go sobie np. jako posiadającego brodę, gdy naprawdę
brody nigdy nie posiadał, to powstaje pytanie, czy przedmiotem tre-
ści odtwórczej jest ten człowiek taki, jaki on je&t naprawdę, czy też
taki, jakim go sobie odtwarzamy. Może przytem zajść komplikacja
jeszcze większa: kiedyś oglądając pewnego człowieka uiległem złudze-
niu; z jakichś powodów widziałem go jasnowłosym, gdy naprawdę
jest rudym. Odtwórczo wyobrażam go sobie iz powodu złudzenia pa-
mięci jeszcze inaczej, np. jaiko bruneta; w tym wypadku może ucho-
dzić za przedmiot treści odtwórczej: 1) przedmiot, jaki jest napraw-
dę, 2) przedmiot taki, jaki był dany w przeżyciu pierwotnem oraz
3) przedmiot, o cechach, w jakie go w treści odtwórczej „wyposa-
żam". Normalnie żywiąc treść odtwórczą przedmiotów tych się nie
rozróżnia. Sytuacje, w których przedmioty te się oddziela, zachodzą
np. wtedy, gdy się nie jest pewnym wierności żywionej przez się treści.
W dalszym ciągu mówiąc o „przedmiocie treści odtwórczej" będzie-
my mieli na myśli przedmiot w trzeciem z wyróżnionych znaczeń, więc
przedmiot taki, jaki jest w treści wyobrażony. W tym sensie, gdy so-
bie wyobrażam jakiegoś człowieka jako brodatego, przedmiotem tre-
ści odtwórczej jest człowiek brodaty, niezależnie od tego, czy w prze-
życiu pierwotnem był przedstawiony jako brodaty lub czy jest takim
w rzeczywistości. Stan rzeczy, o który nam tu chodzi, można jeszcze
ująć w sposób następujący: W treści wtórnej dadzą się wyróżnić mo-
menty, których normalnie nie odróżnia isię od cech przedmiotu (jak
moment barwy, kształtu, także brodatości i t. p.) oraz momenty,
przysługujące treści jako treści (więc np. jej wyraźność, czas, w któ-
rym się zjawia i t. ip.). Wskazujemy te dwa rodzaje momentów, po-
sługując się przykładami, nie próbujemy ich natomiast uchwycić
w definicji. W rozróżnieniu tem wzorujemy się na R. Ingardenie,
który w odniesieniu do różnych rodzajów przedmiotów
7
, a także w od-
niesieniu do wyglądów, rozróżnia cechy „zawartości" przedmiotu
resp. wyglądu od cech, przysługujących danemu przedmiotowi resp.
wyglądowi „qua" temu przedmiotowi lub wyglądowi
14
). Otóż przez
„przedmiot" treści wtórnej, a tem samem i odtwórczej, rozumiemy
przedmiot posiadający wszelkie momenty, wyznaczone przez „zawar-
tość" treści wtórnej, bez względu na to, czy ten przedmiot istnieje
czy nie. Z treścią i tak rozumianego przedmiotu oczywiście identy-
fikować nie wolno, gdyż ona zawsze istnieje, przedmiot zaś może nie
istnieć, dalej nie posiada on cech, które treści jako treści przysługują.
Normalnie zatem jesteśmy świadomi poprzez treści wtórne róż-
nych od tych treści wtórnych przedmiotów
15
). Obraz wtórny nie od-
1 4
) Por. Essentiale Fragen, Jahrbuch f. Philos. u. phdnom. Forschung VII,
s. 175 oraz Das literarische Kunstwerk, Halle a. S. 1931, s. 120 nn,
1 5
) Jest to tezą S. Igła w rozprawie O przedmiotach zastępczych (odb.
z Przegląda Filozoficznego, 1930). Zdaniem Igła „obraz wtórny prowadzi świa-
domość poza siebie. Świadomość nie zatrzymuje się na obrazach wtórnych, lecz
przez nie stajemy się świadomi nieobecnego w danej chwili świata zmysłowego...
Dzięki tej właściwości o b r a z y w t ó r n e n a z y w a m y p r z e d m i o t a -
m i , z a s t ę p c z e m i". (S. 20 n.) Igel nazywa przytem „przedmiotem" wyobra-
żenia wtórnego nie przedmiot, którego się jest poprzez obraz wtórny świadomym,
lecz sam obraz wtórny. Podobnie podkreśla L. Blaustein, że treść wyobrażeń *
wtórnych spełnia rolę wyglądu przedmiotu pamięciowego resp. fantazyjnie przed-
stawionego; zaznacza przytem słusznie, że przy wyobrażeniach wtórnych łatwiej
— 123 —
grywa przytem roli znaku, na podstawie którego wnosi się coś o jego
przedmiocie, lecz poprzez ten obraz wprost, bezpośrednio świadomym
•się jest przedmiotu
1 0
). Obecnej treści (resp. cech jej zawartości) nie
odróżnia się od strony kiedyś danego przedmiotu.
Ad 2) Czy jednak każda treść wtórna posiada przedmiot? Odręb-
nie trzeba sprawę tę omówić dla treści odtwórczych i dla treści wy-
twórczych, pamiętając przytem, że chodzi tu o treści odtwórcze i wy-
twórcze w sensie deskryptywnym. Czy zatem nie można w sferze treś-
ci odtwórczych nastawić się na same treści, nie intendując poprzez nie
jest niż przy wyobrażeniach spostrzegawczych uprzytomnić sobie nieidentyczność
treści prezentującej i jej przedmiotu. (O naoczności jako właściwości niektórych
przedstawień, Księga Pam. Polskiego Tow. Filozof., Lwów 1931, s. 125 n.).
l n
) O „bezpośredniości" przypomnień nieraz się mówi, różni uczeni mają
jednak przytem różne momenty na oku:
a) I tak według Ebbinghausa b e z p o ś r e d n i o poznajemy przy przypo-
mnieniach coś teraźniejszego, co „znowu powróciło", jako identyczne z czemś
przeszłem („das Wiedergekehrte als ein friiher Dagewesenes" Vber das Gedachtnis,
s. 2). Ebbingnaus, który się tu nieco nieściśle wyraża, uznaje zatem, że istnieje
przy przypomnieniach jakiś obraz teraźniejszy („das Wiedergekehrte"), my jed-
nak myślimy nie o tem, co jest obecne, lecz bezpośrednio o przedmiocie. Tak
interpretuje Ebbinghausa Uphues, który pisze o cytowanem miejscu: „Das «unmit-
telbar» scheint nur den Sinn haben zu konnen, dass nur das friiher Dagewesene
oder der Gegenstand der Erinnerung zum Bewusstsein kommt, hingegen ein Be-
wusstsein von dem gegenwartigen Inhalt oder der Vorstellung a l s s o l c h e r
fehlt". (Vber die Erinnerung, s. 46 n.). W tym sensie i my mówimy o bezpo-
średniej świadomości przedmiotu poprzez obraz odtwórczy, przyjmujemy jednak
również przypomnienia, występujące bez obrazów odtwórczych.
b) Th. Reid twierdzi znów, że przy przypomnieniach b e z p o ś r e d n i e m i
przedmiotami są przedmioty przeszłe, a nie teraźniejsze idee. Chodzi mu, jak się
zdaje, o to, że bez pośrednictwa „idei", wprost ujmujemy w przypomnieniach
przeszłe przedmioty. (Por. Lewes, Geschichte der Philosophie, II Berlin 1876,
s. 427 n. Interpretacji tej jednak sam Lewes nie jest pewny, dopuszczając jako
drugą ewentualność tę, która omówiona jest pod a). Otóż gdy się przeżywa tre-
ści odtwórcze, niewątpliwie pośredniczą one, choś „niewidocznie", między pod-
miotem a przedmiotem. Przy innych jednak odmianach przypomnień, np. przy
sądach przypomnieniowych, przyjęcie takiego pośrednictwa obecnych „idei" można
uważać za zbędne; w szczególności, gdy się stanie na stanowisku badań wiirzbur-
skich o niekonieczności elementów naocznych w myśleniu. Wątpliwem jest tylko,
czy Reidowi chodziło o takie nienaoczne przypomnienia. Interesujące uwagi
o motywach epistemologicznych poglądu Reida daje Janet, L'evolution de la
memoire et de la notion du temps, II Paris 1928, s. 183.
c) W jeszcze innym sensie mówi o bezpośredniości przypomnień Volkelt,
który powiada: „Sich erinnern heisst: seiner eigenen Erfahrung u n m i t t e l -
b a r gewiss sein. Es muss also zu dem Merkmal der Gewissheit, die eigenen
fruheren Erfahrungen vorzustellen, noch das engere Merkmal des Unmittelbaren,
durch kein Zwischenglied Yermittelten, hinzukommen... unabgeleitet und urspriin-
— 124 —
do różnych od nich przedmiotów?
1 7
) . Czy np. psycholog, badający sto-
sunek treści odtwórczych do spostrzegawczych, nie jest nastawiony
na same treści, a nie na różne od nich przedmioty? Odróżnić przytem
należy nastawienie na treści odtwórcze od nastawienia na kiedyś da-
ne treści spostrzegawcze (a nie jakieś różne od tych treści spostrze-
gawczych przedmioty). W nastawieniu bowiem na kiedyś dane treści
spostrzegawcze też odróżnić należy obecną treść wtórną od kiedyś da-
nego przedmiotu, którym jest w danym wypadku kiedyś przeżyta treść
spostrzegawcza. Otóż możliwość nastawienia na treści odtwórcze nie
jest wykluczona; niemniej nawet przy takiem nastawieniu nie znika
nastawienie naturalne na przedmioty od owych treści różne
1 8
). Mogę
się skupić na treści, niemniej dany mi jest w
7
tedy również, choć może
jakoś ubocznie, przedmiot, jak przy nastawieniu na barwę przedmiotu
dany mi jest równocześnie jej kształt. I dlatego można w określeniu
treści odtwórczej mówić zawsze o przedmiocie treści, choć może się
jest niekiedy skupionym również na treści samej. Pamiętać przytem
glich ist der Erinnerungsvorstellung die Geltung und Wahrheit das Yergangene
zu bedeuten beigesellt." (1. c. s. 9; por. też Gallinger, 1. c. s. 114 n. oraz Roters,
Die Erinnerung, Arch. f. d. ges. Psychoł. LXXXII 1931, s. 543). Bezpośredniość do-
tyczy — według Volkelta — pewności, a więc jakiegoś przekonania. O jakie prze-
konanie chodzi Volkeltowi? Zwrot, iż przypomnienie jest bezpośrednią pewno-
ścią dawnego doświadczenia, dopuszcza dwie interpretacje: gdy się będzie rozu-
miało przez „doświadczenie" przedmioty kiedyś doświadczone — w tem zna-
czeniu w następnem zdaniu używa Yolkelt tego wyrazu — będzie tu chodziło
o to, iż bezpośrednio pewnym jest się przedmiotów kiedyś danych czyli że bez-
pośrednio pewny jest sąd przypomieniowy, stwierdzający kiedyś dany stan rze-
czy. W naszej terminologji chodziłoby tu o bezpośredniość sądów przypomnienio-
wych drugiego rzędu. Jeśli natomiast przez „doświadczenie" rozumieć będziemy
samo doświadczanie przedmiotów, to w omawianym zwrocie będzie chodziło
o bezpośrednią pewność przekonania, że przedmiot był kiedyś doświadczony, da-
ny, a więc w naszej terminologji o bezpośrednią pewność sądu przypomnienio-
wego pierwszego rzędu. Zgodnie z drugą interpretacją mówi w następnem zdaniu
Volkelt o pewności „iż się przedstawia własne, dawniejsze doświadczenie" t. zn.
o pewności, iż to, co się w przypomnieniu „przedstawia", było kiedyś dane. Jeśli
Volkeltowi chodzi o „bezpośredniość" sądów przypomnieniowych pierwszego rzę-
du, to należy mu przypisać rację. W jakim sensie sądy te są bezpośrednie (w na-
szej terminologji wzorowanej na Ajdukiewiczu: pozbawione pośredniego uza-
sadnienia) była mowa powyżej ( § 9 ) . Kwestję bezpośredniości sądów przypomnie-
niowych drugiego rzędu poruszymy jeszcze poniżej.
1 7
) W sferze treści spostrzegawczych dopuszcza takie nastawienie na treści
L. Blaustein, Husserlowska nauka o akcie, treści i przedmiocie przedstawienia.
Lwów 1928, §§ 33, 34.
1 8
) W sprawie tych dwóch możliwych nastawień por. już Arystotelesa
icepl jj.yrjjj.Tjc T.al ava;j.VY]3su>c 450 b.
należy, że normalnie zmierza się poprzez treść odtwórczą do kiedyś da-
nego przedmiotu lub kiedyś danej treści, nie odróżniając tej treści od.
przedmiotu, do którego się zmierza.
Gdy chodzi o to, czy również treści wytwórcze w sensie deskryp-
tywnym mają zawsze różny od siebie przedmiot, to stwierdzić należy,
że często tak bywa. świadczy o tem fakt, że nieraz gotowiśmy sądzić,
że przedmiot treści wytwórczej nie istnieje, gdy ona istnieje niewątpli-
wie (choć oczywiście i przedmiot treści wytwórczej może istnieć). Mo-
gą jednak istnieć — jak się zdaje — treści wytwórcze w sensie deskryp-
tywnym, poprzez które już się żadnego różnego od nich przedmiotu nie
jest świadomym. Treścią taką będzie np. wytwórcza treść plamy barw-
nej, która nie prezentuje żadnego dalszego przedmiotu ani żadnej kie-
dyś przeżytej plamy barwnej. Przy nastawieniu zatem na treści wy-
twórcze mogą zmierzać do różnych od nich samych przedmiotów, ale
tak być nie musi. W wypadku, w którym zmierza się do samej treści,
a nie jest się świadomym poprzez nią jakiegoś różnego od niej przed-
miotu, rolę przedmiotu spełnia treść sama.
Po tych uwagach o przedmiocie treści odtwórczej i wytwórczej
zrozumialszą może stanie się nasza próba określenia treści odtwórczej
w sensie deskryptywnym, jako treści wtórnej, z którą się łączy sąd
przypomnieniowy pierwszego rzędu, że jej przedmiot był kiedyś dany.
Do tego mniej lub więcej wyraźnego sądu przypomnieniowego pierw-
szego rzędu o własnych przeszłych przeżyciach, występującego przy
przypomnieniach w sensie deskryptywnym, sprowadza się owo „rzu-
towanie własnej osoby w przeszłość", o którem się czasem mówi
w związku z przypomnieniami. Wszystkie treści wtórne, które nie są
odtwórcze, są wytwórcze w sensie deskryptywnym. Treści odtwórcze
w sensie deskryptywnym mogą być w sensie genetycznym odtwórcze
lub wytwórcze, podobnie jak treści wytwórcze w sensie deskryptyw-
nym mogą być w sensie genetycznym odtwórcze lub wytwórcze
19
).
1 B
) Husserl ustosunkowuje przypomnienia i „fantazję", w sposób następu-
jący: „In der blossen Phantasie ist keine Setzug des reproduzierten Jetzt und
keine Deckung desselben mit einem vergangenen gegeben. Die Wiedererinnerung
dagegen setzt das Reproduzierte und gibt ihm in dieser Setzung Stellung zum aktuel-
len Jetzt und zur Sphare des originaren Zeitfeldes, dem die Wiedererinnerung selbst
angehórt". (Vorlesungen zur Phanomenologie des inneren Zeitbewusstseins, Jahrb.
f. Philos. u. phanom. Forschung, IX, s. 409, por. też s. 456 n.). Stanowisko, jakie się
zajmie wobec powyższych uwag Husserla, zależy przedewszystkiem od tego, co się
będzie rozumiało przez „Setzung", a co po polsku oddać można wyrażeniem „mo-
ment tetyczny". Jeśli w momencie tetycznym ma być zawarta wiara w istnienie
przedmiotu, to nieprawdą jest, jakoby taki moment zawsze występował w związku
z przypomnieniami; nie występuje on np., gdy się żywi treść odtwarzającą jakąś
— 126 —
12. Przedstawienia odtwórcze i ich rodzaje. Treści odtwórcze peł-
nią — jak wspomnieliśmy — rolę treści prezentującej w pewnych ca-
łościach przedstawieniowych, które nazywają się „przedstawieniami
odtwórczemi". Mówimy o „przedstawieniach odtwórczych", a nie—jak
to się zazwyczaj czyni — o „wyobrażeniach odtwórczych", gdyż prze-
życia, o które nam chodzi, nie zawsze są naoczne. Za Twardowskim
wyróżniamy mianowicie wśród przedstawień naoczne czyli wyobraże-
nia i nienaoczne czyli pojęcia
2 0
). Podział ten prowadzi dalej Blaustein,
który wśród przedstawień naocznych obok spostrzegawczych i wtór-
nych wyróżnia jeszcze imaginatywne (występujące np. przy ogląda-
niu obrazów, rzeźb, filmu, sztuki w teatrze), wśród przedstawień
nienaocznych zaś schematyczne (występujące, gdy np. za pośredni-
ctwem mapy lub innego schematu myślimy o przedmiocie schematyzo-
wanym, np. Polsce), symboliczne (występujące, gdy za pośrednictwem
symbolu, np. kościotrupa, myślimy o przedmiocie symbolizowanym,
śmierci) i sygnitywne (występujące, gdy np. za pośrednictwem wyrazu
myślimy o przedmiocie oznaczonym
21
). Klasyfikacja Blausteina jest
dokonana ze względu na dwie zasady podziału: jedną jest rodzaj treś-
ci prezentującej (czy ona jest pierwotna czy pochodna, z tego punktu
widzenia odróżnia się przedstawienia spostrzegawcze od wtórnych),
drugą to, co Blaustein nazywa „stosunkiem treści do przedmiotu"
treść wytwórczą, więc treść odtwórczą kiedyś wytwórczo wyobrażonego centaura
i t. p. W tym wypadku nie ustosunkowuje się również przedmiotu przypomnienia
do czasu przypomnienia. Sam Husserl dopuszcza zresztą przypomnienia bez mo-
mentu tetycznego, skoro pisze: „(die) Setzung kann aufgehoben, ihr kann wi-
dersprochen werden, und dann bleibt immer noch Erinnerung bzw. Erwartung
iibrig, d. h. wir werden nicht aufhoren, dergleichen Erinnerung und Erwartung zu
nennen, wenn wir auch die friihere bzw. kiinftige Wahrnehmung als bloss ver-
meintlich bezeichnen" (I. c. s. 416). W wypadkach tych — jak przyjmuje — kie-
dyś conajmniej występował moment tetyczny. — Odwrotnie znów nieraz przed-
miotowi treści wytwórczej można przypisać istnienie i ustosunkować go do cza-
su, w którym jest podmiot; zachodzi to, gdy na podstawie bardzo dokładnego
opisu jakiegoś np. mało skomplikowanego przedmiotu, którego ja nie widzę, a któ-
ry opisuje mi osoba oglądająca go, tworzę sobie treść wytwórczą; jestem wtedy
przekonany, że przedmiot mej treści istnieje i to w tej właśnie chwili. Także
z treścią wytwórczą, jeśli ona ma charakter oczekiwaniowy, może, choć nie musi,
łączyć się przekonanie lub przypuszczenie, że jej przedmiot będzie istniał i to
w przyszłości.
2 0
) K. Twardowski, Wyobrażenia i pojęcia, Lwów 1898, s. 7 nn.
2 1
) Por. L. Blaustein, Przedstawienia imaginatywne, Lwów 1930, Przedstawie-
nia schematyczne i symboliczne, Lwów 1931, oraz O naoczności jako właściwości
niektórych przedstawień. Nie możemy tu już referować szczegółowych analiz po-
szczególnych grup przedstawień.
— 127 —
(z tego punktu widzenia wyróżnia się obok przedstawień, zmierzają-
cych do przedmiotu najbliższego treści prezentującej — przedstawie-
nia imaginatywne, schematyczne, symboliczne i sygnitywne). Konsek-
wentniej będzie nie traktować przedstawień spostrzegawczych i wtór-
nych współrzędnie z innemi grupami przedstawień, lecz zmodyfiko-
wać podział Blausteina w sposób następujący:
W każdej zaś z tych grup (1, 2a i 2b) można wyróżnić przedsta-
wienia bezpośrednie, imaginatywne, schematyczne, symboliczne i syg-
nitywne. Przedstawienia imaginatywne, schematyczne, symboliczne
i sygnitywne można przeciwstawić przedstawieniom bezpośrednim —•
jako pośrednie, gdyż zmierza się w nich poprzez t. zw. przedmiot prze-
chodni ( a więc przedmiot odtwarzający, schemat, symbol albo znak)
do przedmiotu dalszego. Również w
7
śród przedstawień odtwórczych
można wyróżnić zatem przedstawienia bezpośrednie (przykładem od-
twórcze przedstawienie dobrego znajomego), imaginatywne (przy-
kładem przedstawienie odtwórcze kiedyś widzianej Venus z Milo),
schematyczne (przykładem przedstawienie sobie Tatr za pośrednict-
wem treści odtwórczej mapy Tatr), symboliczne (przykładem przed-
stawienie sobie śmierci za pośrednictwem treści odtwórczej kościo-
trupa), sygnitywne (przykładem myślenie o wojnie za pośrednictwem
treści odtwórczej tego wyrazu)
2 2
) .
Widzieliśmy, że na to, by pewna treść wtórna była odtwórcza
w sensie deskryptywnym jest rzeczą konieczną, by się z nią łączył
sąd przypomnieniowy pierwszego rzędu, że jej przedmiot był kiedyś
raz lub więcej razy dany. Powstaje obecnie pytanie, jakie musiały być
te wymagane przeżycia pierwotne, Otóż musiały to być całości przed-
stawieniowe, zawierające spostrzegawcze lub wtórne (odtwórcze resp.
wytwórcze) treści prezentujące. Gdy treść odtwórcza (resp. zawiera-
jące ją przedstawienie odtwórcze) pełni rolę wymaganego przeżycia
pierwotnego, jest się nieraz świadomym również przeżycia pierwotne-
2 8
) Również Blaustein zwraca uwagę, że przedmiotem wyobrażeń odtwór-
czych mogą być np. przedmioty imaginatywne (O naoczności, Księga Pamiątkowa,
s. 126 n.) oraz że treść odtwórcza może pełnić rolę treści prezentującej przy przed-
stawieniach schematycznych i symbolicznych (Przedstawienia schematyczne i sym-
boliczne, s. 18 nn.).
— 128 —
go jeszcze przez nią wymaganego. Warto może zwrócić uwagę, że bar-
dzo liczne nasze przypomnienia (szczególnie treści odtwórcze) z dzie-
ciństwa są przypomnieniami przypomnień dokonanych w ciągu życia
lub też przypomnieniami obrazów wytwórczych, utworzonych na pod-
stawie opowiadań otoczenia
22
).
c ) S ą d y p r z y p o m n i e n i o w e d r u g i e g o r z ę d u .
13. Sądy przypomnieniowe drugiego rzędu, mające rację psy-
chologiczną w zawartości treści odtwórczej. Przechodząc do analizy
sądów przypomnieniowych drugiego rzędu, zajmiemy się przedewszy-
stkiem kwest ją podstaw psychologicznych tych sądów. Z owych pod-
staw pewne — jak zobaczymy — pełnią funkcję racji psychologicz-
nej sądów przypomnieniowych, inne nie. Podstawą psychologicz-
ną sądu przypomnieniowego mogą być przedewszystkiem treści od-
twórcze przedmiotów, o których się sąd wydaje. Mogą nią być rów-
nież treści spostrzegawcze lub wtórne odpowiednich wyrazów, a na-
wet treści wytwórcze i spostrzegawcze przedmiotów, których sąd do-
tyczy. Np. można wydać sąd przypomnieniowy, że A jest ojcem B, spo-
strzegając równocześnie A i B, oraz nie mając przytem żadnych treści
odtwórczych tych osób. Naodwrót zaś treści odtwórcze nie muszą być
podstawą psychologiczną sądów przypomnieniowych drugiego rzędu,
lecz mogą być podstawą sądów nieprzypomnieniowych; np. gdy so-
bie po raz pierwszy uświadamiam, że A jest różne od B, to podstawą
psychologiczną tego sądu może być treść odtwórcza przedmiotu A.
Otóż ilekroć podstawą psychologiczną jakiegoś sądu przy-
pomnieniowego drugiego rzędu nie jest treść odtwórcza przedmiotu,
którego sąd dotyczy, tylekroć ta podstawa nie jest zarazem racją psy-
chologiczną sądu przypomnieniowego. Natomiast gdy podstawą psy-
chologiczną sądu przypomnieniowego jest treść odtwórcza (oczywiście
w sensie deskryptywnym), to treść ta może, choć nie musi być zara-
zem racją psychologiczną owego sądu przypomnieniowego. Za przy-
kład sytuacji, w której treść odtwórcza pełni rolę racji psychologicz-
nej sądu przypomnieniowego może służyć wypadek, gdy mnie np.
ktoś pyta, jak w jakiejś sytuacji pewna osoba była ubrana, a ja nie
umiem odrazu odpowiedzieć, lecz próbuję najpierw utworzyć sobie
obraz odtwórczy tej osoby w owej sytuacji, a następnie na podstawie
analizy tego obrazu daję odpowiedź. Natomiast treść odtwórcza przed-
miotu, o którym się sąd wydaje, nie jest racją psychologiczną tego są-
2 3
) Por. G. E. Muller, Zur Analyse der Geddchtnistatigkeit und des Yorstel-
lungsuerlaufes, III, Leipzig 1913, s. 355 n.
129
du w tych wypadkach, gdy w treści odtwórczej jest dany tylko pe-
wien element stanu rzeczy stwierdzonego w sądzie przypomnienio-
wym, tak, że analiza treści odtwórczej nie uprawniałaby do żywienia
tego sądu; np. gdy sobie przypominam, że mój znajomy urodził się
w Warszawie, a zarazem myślę o nim przy pomocy treści odtwórczej.
W wypadku tym treść odtwórcza mego znajomego jest czemś „przy-
padkowem" i mogłaby być łatwo zastąpiona np. przez treść prezentu-
jącą jakiegoś wyrazu. Natomiast w wypadkach, kiedy treść odtwórcza
mogłaby uprawniać do żywienia sądu przypomnieniowego, zazwyczaj
spełnia ona zarazem rolę racji psychologicznej. W każdym razie mo-
że taka treść odtwórcza wzmocnić „siłę przekonania" w sądzie przy-
pomnieniowym, dzięki niej stajemy się pewniejsi, gdy tymczasem bez
niej sąd przypomnieniowy jest jakby „ślepy". Treść ta „uzurpuje" so-
bie nieraz rolę racji psychologicznej, czyniąc z sądu nieprzypomnie-
niowego sąd przypomnieniowy; np. czytam w dzienniczku moim opis
zdarzenia, którego byłem świadkiem, i na podstawie tego, że to jest za-
warte w moich zapiskach, sądzę, że zdarzenie owo miało miejsce, —
nie jest to jeszcze sąd przypomnieniowy; gdy się jednak zjawia
treść odtwórcza, ona obejmuje rolę racji psychologicznej mego są-
du, który w ten sposób stał się przypomnieniowym. Nie zachodzi to
czasem wtedy, gdy owa treść ma charakter przelotny i chwilowy.
Niekażdy przytem sąd, którego racją psychologiczną jest treść
odtwórcza, można nazwać „sądem przypomnieniowym". Np. sąd
o pewnych właściwościach takiej treści ,,qua" treści, jak że treść ta
jest niewyraźna itp., nie będzie mógł być nazwany „sądem przypom-
nieniowym", choć jego racją psychologiczną jest ta treść; raczej ma-
my tu do czynienia z sądem spostrzeżeniowym doświadczenia wew-
nętrznego. Z sądów mających rację psychologiczną w treści odtwórczej
mogą pretendować do nazwy „sądów przypomnieniowych" te tylko,
których racja leży w momentach treści odtwórczych, uważanych nor-
malnie za właściwości przedmiotów, a więc w momentach z a w a r-
t o ś c i treści odtwórczych. W ten sposób mielibyśmy określoną
pierwszą grupę sądów przypomnieniowych drugiego rzędu. Są to sądy,
których racja psychologiczna leży w zawartości treści odtwórczej
24
).
-*) Nasuwa się tu kwestja, którą tylko zaznaczyć możemy, choć wymagałaby
szczegółowszych analiz; chodzi o to, czy treści odtwórcze, będące racjami psy-
chologicznemi sądów przypomnieniowych, mają ten sam przedmiot, co owe sądy,
czy też — w duchu Meinonga (por. przedewszystkiem Vber Annahmen) — uznać
należy, że przedmiotem treści odtwórczych są „objekty", a sądów „objektywy",
„stany rzeczy". Gdyby słuszną była ewentualność druga, t. zn. że przedmiot tre-
ści odtwórczej i opartego na niej sądu nie jest identyczny, nie byłoby rzeczą ko-
9
—. 130 —
14. Sądy przypomnieniowe drugiego rzędu, mające rację psycho-
logiczną w przypomnieniach pierwszego rzędu. Powstaje obecnie za-
gadnienie, jąka jest racja psychologiczna sądów przypomnieniowych,
nie opartych na treści odtwórczej, więc takich sądów przypomnienio-
wych, jak że Napoleon urodził się w Ajaccio, że w trójkącie prostokąt-
nym suma kwadratów na przyprostokątniach jest równoważna kwad-
ratowi na przeciwprostokątni itp: Nasuwa się myśl, że są to sądy po-
średnio uzasadnione, więc że np. racją owego drugiego sądu są pewne
inne twierdzenia geometrji, z których twierdzenie Pitagorasa można
uzyskać. Otóż niewątpliwie są te inne twierdzenia racją logiczną są-
du nas interesującego; mogą być też jego racją psychologiczną, ale
wtedy sąd ten nie jest sądem przypomnieniowym, lecz conajwyżej —
jeśli jego przesłanki sobie przypominamy — wnioskiem z sądów przy-
pomnieniowych. Czy wobec tego należy uważać, że sądy przypomnie-.
niowe drugiego rzędu wogóle nie mogą być pośrednio uzasadnione,
w szczególności zaś sądy przypomnieniowe, nie mające swej racji psy-
chologicznej w treściach odtwórczych, wogóle racji psychologicznej
poza sobą nie mają? Jak się jednak zdaje, powyższych sądów o Napo-
leonie itd. — o ile to są sądy przypomnieniow
r
e — nie czulibyśmy się
uprawnieni wydać, gdybyśmy nie byli przekonani, że ich przedmiot był
już kiedyś stwierdzony w jakimś uzasadnionym sądzie. Gdy nas się
ktoś zapyta, na jakiej podstawie żywimy takie sądy przypomnieniowe,
normalnie skłonni jesteśmy podać jako rację to, żeśmy się tak „uczy-
li" lub to, żeśmy sobie dany sąd „udowodnili" itp. Fakt ten zdawałby
się wskazywać, że omawiane sądy przypomnieniowe i im podobne ma-
ją swoją rację psychologiczną, a racją tą są sądy przypomnieniowe
pierwszego rzędu, które się z niemi łączą. Lepiej wyjdzie to może na
jaw po przyglądnięciu się następującym dwom sytuacjom: Nieraz się
zdarza, że usłyszawszy o jakiemś zdarzeniu, którego świadkiem kiedyś
byłem, z początku twierdzę, że sobie danego faktu nie przypominam,
choć ewent. wierzę, że owo zdarzenie zaszło, jakoże informator jest
prawdomówny itd.; natomiast gdy w pewnej chwili zacznę wierzyć
nie dlatego, że informator tak twierdzi, lecz dlatego, że sobie przy-
pomniałem, iż byłem świadkiem tego zdarzenia, choćbym nie
żywił przytem żadnych treści odtwórczych, będę już skłonnym po-
nieczną, by z sądem przypomnieniowym drugiego rzędu łączyło się przypomnie-
nie pierwszego rzędu, że j e g o właśnie przedmiot był kiedyś dany. Bo dla omó-
wionej teraz grupy sądów przypomnieniowych drugiego rzędu wystarczy, by ich
racja psychologiczna leżała w treściach odtwórczych i by żywić sąd przypomnie-
niowy pierwszego rzędu, ż e przedmiot owych t r e ś c i o d t w ó r c z y c h *
był kiedyś dany.
— 131 —
wiedzieć, że sobie i owo zdarzenie przypomniałem. Powtóre zestawmy
jakiś żywiony bez pośredniego uzasadnienia, a więc żywiony ze wzglę-
du na jego „oczywistość", bardziej skomplikowany sąd aprioryczny,
z którym się łączy sąd przypomnieniowy pierwszego rzędu, że jego
przedmiot był już kiedyś stwierdzony, z sądem, uznającym ten sam
stan rzeczy, lecz przeżywanym jako sąd przypomnieniowy. Np. dwa
razy przeżywa się sąd, że negacja iloczynu dwóch zdań jest równo-
ważna sumie negacyj tych zdań; oba razy przypominamy sobie, że to,
co w tym sądzie stwierdzamy, było już kiedyś przez nas uznane. Raz
jednak żywimy ów sąd po zrozumieniu poszczególnych terminów, po
„wmyśleniu się" w to, o co w tym sądzie chodzi, bez względu na jakieś
inne przekonania; wtedy ów sąd nie jest sądem przypomnieniowym,
lecz . jest przeżywany jako sąd aprioryczny. Na to zaś, by był
sądem przypomnieniowym, musi nam jako racja psychologiczna słu-
żyć przypomnienie pierwszego rzędu, żeśmy już kiedyś przedmiot,
o który chodzi (w tym wypadku pewien stan rzeczy) stwierdzili
(ewent. stwierdzili w dostatecznie uprawnionym sądzie); prawo do ży-
wienia owego sądu przypomnieniowego musimy czerpać z przypom-
nienia sytuacji, w której to samo w sposób uzasadniony jużeśmy
stwierdzili.
Skłonni zatem jesteśmy uważać, że sądem przypomnienowym dru-
giego rzędu jest a) jużto sąd, którego racja psychologiczna leży w za-
wartości treści odtwórczej, b) jużto sąd, którego racja psychologicz-
na leży w towarzyszącem mu przypomnieniu pierwszego rzędu, że je-
go przedmiot był już kiedyś stwierdzony itp.
2 5
) . Ktoby jednak uważał,
że doszukiwanie się dla każdego sądu przypomnieniowego drugiego
rzędu jakiejś racji psychologicznej jest konstrukcją psychologiczną —
co wykluczyć trudno —, może przyjąć, że c) trzecim rodzajem sądów
przypomnieniowych drugiego rzędu mogą być nadto sądy, nie posia-
dające psychologicznego uzasadnienia, z któremi łączy się przypom-
2 5
) O pokrewne rozróżnienie między sądami przypomnieniowemi chodzi —
jak się zdaje — G. E. Miillerowi, gdy pisze (1. c. I, s. 65) : „Ich kann z. B. einen
Gegenstand fiir griinblau erklaren, weil ich mich erinnere, ihn bei seiner Wahr-
nehmung ausdriicklich als griinblau beurteilt zu haben. Es kann aber auch sein,
dass ich dem Gegenstand die griinblaue Farbę zuspreche, weil ich mir ein visuelles
Erinnerungsbild desselben entworfen habe, das jene Farbę hinlanglich deutlich
erkennen kasst". W pierwszym wypadku mówi Mttller o „Beschreibung auf Grund
erinnerter Beurteilung", (odpowiada to mniej więcej naszym sądom przypomnie-
niowym drugiego rzędu, których racją psychologiczną jest sąd przypomnieniowy
pierwszego rzędu), w drugim o „Beschreibung auf Grund erinnerten Objektes"
(odpowiada to mniej więcej naszym sadom przypomnieniowym drugiego rzędu,
których racja psychologiczna leży w zawartości treści odtwórczej).
1 QO .
nienie pierwszego rzędu, że ich przedmiot był kiedyś dany
2 0
). Pod-
kreślić przytem należy, że dla tego, czy pewien sąd uważać za przypom-
nieniowy, czy nie — istotną jest tylko sprawa, w czem leży jego racja
psychologiczna. Natomiast czy „materjał" tego sądu jest też przypom-
nieniowy, czy też np. został wysunięty w pytaniu drugiej osoby, jest
dla tego, czy sąd jest przypomnieniowy, rzeczą nieistotną. Nieraz
przytem trudno będzie rozstrzygnąć, w czem leży racja psychologiczna
pewnego sądu przypomnieniowego i do której z podanych grup on na-
leży. Pewne sądy przypomnieniowe mają zapewne swoją rację psycho-
logiczną zarazem w treści odtwórczej i w przypomnieniu, że ich przed-
miot był już kiedyś sądzony.
15. Sądy przypomnieniowe wobec podziału sądów na empiryczne
i aprioryczne. O sądach empirycznych i apriorycznych można mówić
w różnych znaczeniach; różne te znaczenia możemy tylko wlkazać,
nie analizując sprawy bliżej. W jednym sensie jest empirycznym sąd,
którego ostateczna legitymacja w znaczeniu logicznem leży co-
najmniej także w doświadczeniu, sądem apriorycznym zaś sąd, które-
go ostateczna legitymacja również w znaczeniu logicznem w doświad-
czeniu zupełnie nie leży. Ten podział sądów jest zupełnie niezależny od
tego, z jakiem uzasadnieniem w rzeczywistości pewien sąd przeżywa-
my, jak wygląda sprawa jego racji psychologicznej
27
). Otóż —
jak się zdaje — ze względu na swe logiczne uzasadnienie mogą
być sądy przypomnieniowe jużto aprioryczne (np. gdy sobie przypo-
minam jakieś prawo logiczne) jużto empiryczne (np. gdy sobie przy-
pominam jakiś fakt historyczny). Tylko sądy przypomnieniowe
pierwszego rzędu — jak już o tem była mowa — nigdy nie są aprio-
ryczne w sensie logicznym. Jeśli chodzi o to, z jakiem uzasadnieniem
rzeczywiście sądy przeżywamy, możnaby sądy przypomnieniowe, sądy
spostrzeżeniowe oraz sądy, będące wnioskami z tych dwóch rodzajów
2 6
) Łatwo może to przyjąć ktoś, kto o racji psychologicznej pewnego sądu
tylko tam będzie mówił, gdzie zupełnie wyraźnie ujmuje się związek między owym
sadem, a jego racją. Gdy my tu jednak mówimy o racji psychologicznej, uważa-
my za wystarczający taki drobny stopień wyraźności, jaki np. zachodzi normal-
nie przy sadzie spostrzeżeniowym, któremu jako rację psychologiczną przypisuje
się pewną treść spostrzegawczą. — Jeśli się stanie na stanowisku, że również sądy
przeżywane jako aprioryczne nie mają poza sobą uzasadnienia, trzeba będzie
w określeniu zaznaczyć, że sądy przypomnieniowe ostatnio wymienionej klasy
nie mogą być przeżywane jako aprioryczne.
2 7
) O sądach apriorycznych i empirycznych mówi się jeszcze w trzecim sen-
sie: genetycznym, kiedy chodzi nie o rację logiczną resp. psychologiczną sądu,
lecz o jego pochodzenie, genezę. Por. Kotarbiński, Elementy teorji poznania,
logiki formalnej i metodologii nauk, s. 261.
— 133 —
sądów, objąć wspólną nazwą „sądów empirycznych" lub „ aposterjo-
rycznych" w sensie psychologicznym, oraz przeciwstawić je sądom
przeżywanym jako aprioryczne.
Spostrzeżenia (rozumiane jako pewna całość złożona z wyobrażeń
spostrzegawczych i sądów spostrzeżeniowych) oraz sądy aprioryczne
normalnie nie zakładają już trafności dalszych jakichś aktów poznaw-
czych, są one jakby ostateczną instancją poznawczą. Podobnie sądy
przypomnieniowe pierwszego rzędu; np. sąd przypomnieniowy, że to
a to widziałem, conajmniej zazwyczaj, nie zakłada trafności jakiegoś,
innego poznania, np. jakiegoś dawniejszego spostrzeżenia wewnętrzne-
go; jest bowiem rzeczą wątpliwą, by introspekcja w sensie specjalne-
go aktu spostrzeżenia wewnętrznego wyprzedzała zawsze retrospekcję,
oraz by retrospekcja zakładała zawsze trafność introspekcji. Na-
tomiast sądy przypomnieniowe drugiego rzędu zakładają zawsze traf-
ność jakichś innych aktów poznawczych. Więc sąd przypomnieniowy
drugiego rzędu, że ktoś był onegdaj tak a nie inaczej ubrany, zakłada
trafność mego onegdajszego spostrzeżenia. Sąd przypomnieniowy,
w którym sobie uprzytamniam twierdzenie Pitagorasa, zakłada traf-
ność sądu kiedyś wydanego, kiedy twierdzenie Pitagorasa uznałem na
podstawie dowodu. Sądy przypomnieniowe drugiego rzędu nie są za-
tem ostateczną instancją poznawczą. Posługując się nazwami pew-
nych „władz psychicznych", co może budzić liczne zastrzeżenia, moż-
naby powiedzieć: Zmysły i rozum są ostatecznemi źródłami poznania;
pamięć jako dyspozycja do przypomnień pierwszego rzędu też może
być ostatecznem źródłem poznania. Pamięć jako dyspozycja do przy-
pomnień cfrugiego rzędu jest tylko jakby „pośredniczącem" źródłem
poznania. Poznanie oparte na zmysłach i na pamięci jako źródłach
ostatecznych jest poznaniem empirycznem czyli aposterjorycznem, po-
znanie oparte na rozumie jako na źródle ostatecznem jest poznaniem
apriorycznem.
d ) O g ó l n e u w a g i o p r z e ż y c i a c h p r z y p o m n i e -
n i o w y c h w s e n s i e d e s k r y p t y w n y m .
16. Przeżycia przypomnieniowe a przeszłość. Tradycyjnym można
nazwać pogląd, jakoby przypomnienia dotyczyły tylko przeszłości
2 S
) .
Pogląd ten budzi jednak pewne wątpliwości
2S>
). Bo skoro można sobie
2 S
) Por. już Arystotelesa irspi fj.vvjix7jc y.ai avafiVYj3eo>c 449 b. Jest to też pogląd
potoczny u autorów nowszych i najnowszych, por. np. Uphues, Vber die Erinne-
rung, s. 35 nn., lub Russell, Die Analyse des Geistes, Leipzig 1927, s. 234 n.
29) Por. też Gallinger, 1. c. s. 51 nn.
—• 134 —
przypomnieć, że w danym roku b y ł o zaćmienie słońca, dlaczego
nie możnaby sobie przypomnieć, że zaćmienie słońca b ę d z i e w tym
a w tym roku, jeśli się tylko o jednem i drugiem kiedyś dowiedziało?
Dla przypomnień jest mianowicie niezbędne, by o ich przedmiotach
w przeszłości się wiedziało, myślało itp. Same te przedmioty mogą być
przeszłe, ale mogą być przyszłe, teraźniejsze i pozaczasowe. Pogląd,
jakoby przypomnienia dotyczyły tylko przedmiotów przeszłych, ma za-
pewne swe źródło w mylnem przekonaniu, iż przedmiotem przypom-
nień mogą być jedynie przedmioty dawnych spostrzeżeń, ściśle da się
faktyczny stan rzeczy ująć, gdy się zgodnie z naszemi poprzedniemi
wywodami rozróżni przypomnienia pierwszego i drugiego rzędu. Bę-
dzie można wtedy powiedzieć, że tylko sądy przypomnieniowe pierw-
szego rzędu dotyczą zawsze p r z e s z ł o ś c i , stwierdzając, że
się pewną rzecz widziało, coś sądziło itp. Można je też uważać za przy-
pomnienia w n a j w ł a ś c i w s z y m s e n s i e . Natomiast prze-
>
życia przypomnieniowe drugiego rzędu nie są pod tym względem zu-
pełnie ograniczone; można sobie w nich więc przypominać i coś poza-
czasowego, jak że sin
2
« + cos
2
a = 1, coś przyszłego, np. że pewne
posiedzenie odbędzie się w danym dniu, jak i coś przeszłego, np. że Na-
poleon urodził się w Ajaccio.To co przeżywamy jest w wszystkich tych
sytuacjach tak podobne, iż pozbawione jest podstaw mówienie o przy-
pomnieniach tylko w ostatnim wypadku. Z zagadnieniem, czy tylko
przeszłość można sobie przypominać, łączy się jeszcze inny podstawo-
wy problemat epistemologiczny, mianowicie problemat, czy ostatecznie
wszelkie poznanie przeszłości musi opierać się na jakichś przypomnie-
niach. Zagadnienia tego w tym związku omawiać już nie będziemy.
Podnieść natomiast należy, że tak jak przeżycia przypomnieniowe
pierwszego rzędu dotyczą jedynie przeszłych przedmiotów, tak one
tylko wymagają, by ich przedmiot naprawdę istniał. Przedmioty prze-
żyć przypomnieniowych drugiego rzędu istnieć nie muszą (przykładem
może być wierne przedstawienie odtwórcze wytwórczo kiedyś wyobra-
żonego Zeusa).
17. Przeżycia przypomnieniowe a przypominanie sobie. Obok do-
tychczasowych podziałów, przeprowadzonych wśród przeżyć przy-
pomnieniowych w sensie deskryptywnym, można przeprowadzić jesz-
cze jeden podział, dokonany ze względu na sposób, w jaki się do przy-
pomnień dochodzi. Oto w pewnych wypadkach występuje przeżycie
przypomnieniowe po mniej lub więcej napiętej czynności p r z y p o -
m i n a n i a s o b i e , po pewnym mniej lub więcej silnym wysiłku
przypomnienia sobie, kiedyindziej przypomnienie zjawia się bez tej
• l o O
czynności przypominania sobie, samo przez się. Przeżycia pierwszego
rodzaju nazwiemy „zamierzonemi" przeżyciami przypomnieniowemi.
Na istnienie zamierzonych przeżyć przypomnieniowych zwraca
uwagę G. E. Miiller™). Proces dochodzenia do takich przypomnień
obejmuje według niego następujące fazy: 1) Punkt wyjścia stanowi
„przedstawienie wyjściowe" („Ausgangsvorstellung"), skojarzone —
zdaniem Miillera — z przedstawieniem szukanem (takiem „przedsta-
wieniem wyjściowem" jest np. przedstawienie „wizualne" osoby, któ-
rej imię pragniemy sobie przypomnieć). 2) Następnie żywi się „przed-
stawienia kierunkowe" („Richtungsvorstellung"), będące mniej lub
więcej wyraźnem przedstawieniem rodzaju, do którego należy przed-
miot szukany (takiem „przedstawieniem kierunkowem" jest np.
przedstawienie dwuzgłoskowego imienia męskiego, jakoże nazwa szu-
kana jest tego rodzaju imieniem; czasem przedstawienie kierunkowe
jest mniej wyraźne). Przedstawienie kierunkowe ma — według Miille-
ra — pomóc tendencji do pojawienia się przedstawienia szukanego,
a przeszkodzić pojawieniu się innych przedstawień, skojarzonych
z przedstawieniem wyjściowem. Nadto by pomóc pojawieniu się przed-
stawienia szukanego, dokonywamy według Miillera pewnych operacyj
pomocniczych jak uzupełnianie lub zmiana przedstawienia wyjścio-
wego, wypróbowywanie przedstawień konkurencyjnych i t. p.
Nie wchodząc w bardziej szczegółową analizę tego opisu, który
naogół — jak się zdaje — jest trafny, można zapytać, czy na żywieniu
„przedstawienia wyjściowego" i „kierunkowego", na dokonywaniu
owych operacyj pomocniczych, o których mówi Miiller, oraz na ewen-
tualnem pragnieniu przypomnienia sobie wyczerpuje się stan przy-
pominania sobie; czy też obok tych przedstawień, operacyj i pragnień
istnieje jakiś specyficzny stan przypominania sobie, będący — mó-
wiąc obrazowo — jakiemś „zatapianiem się w siebie dawniejszego",
„wstawianiem się" lub „wczuwaniem się" w przeszłą sytuację, w której
się już daną rzecz przeżywało. Stanowisko drugie, choć mniej proste,
jest jednak — jak się zdaje — w większej zgodzie z doświadczeniem
3 0
) G. E. Miiller dzieli wszystkie przypomnienia m. i. na: a) intencjonalne,
gdy przypomnienie pewnego przedmiotu występuje dzięki „intencji" przypomnie-
nia go sobie, i b) akcydentalne, gdy przypomnienie występuje bez tej „intencji".
(Zur Analgse der Gedachtnistiitigke.it und des Vorstellungsoerlaufes, III, s. 291 nn.,
407 nn.). Przypomnienia pierwszego rodzaju nazywamy „zamierzonemi", a nie
„intencjonalnemi", gdyż o „intencjonalności" wszelkich przeżyć, a więc i przy-
pomnień, zwykło się od czasów Brentany mówić w innym nieco sensie.
— 136 —
wewnętrznem. Zaznaczyć przytem należy, że tylko przeżycia przy-
pomnieniowe w sensie deskryptywnym mogą być wyprzedzane przez
tak rozumiany stan przypominania sobie
3 1
).
Zamierzonym sądom przypomnieniowym poświęcimy jeszcze parę uwag. Są-
dy te mogą być ujęte jako odpowiedzi na pewne pytania, choć do rzeczywistego za-
pytania, ewentualnie sobie samemu postawionego, dojść nie musi. I rzeczywiście to,
co zamierzamy sobie przypomnieć, wypowiadamy w zdaniach pytajnych zawisłych
(np.- „zamierzam sobie przypomnieć, kiedy się urodził Napoleon"). Pytanie przy-
tem, na które przypomnienie ma być odpowiedzią, może być jużto egzystencjalne,
jużto nieegzystencjalne. Przypatrzmy się bliżej sytuacji, w której przypomnienie
ma być odpowiedzią na pytanie nieegzystencjalne, więc sytuacji, w której chce-
my sobie przypomnieć np. w którym roku urodził się Platon albo jakie było praw-
dziwe imię Platona. W sytuacjach tych nietylko chce się wydać s ą d , że platon
wtedy i wtedy się urodził i że naprawdę tak a nie inaczej się nazywał; na to, by
ten sąd wydać, trzeba sobie conajmniej niekiedy — jak się zdaje — w innym
jeszcze sensie ową datę lub owo imię przypomnieć. To „pomyślenie sobie" wła-
ściwej daty lub imienia, to „wypłynięcie ich na powierzchnię świadomości" nie
jest tem samem, co wydanie sądu „Platon urodził się w roku 427", „Prawdziwe
imię Platona jest Aristokles". Gdy pragnę sobie czyjeś imię przypomnieć, prze-
żywam coś podobnego do tego, co się przeżywa wtedy, gdy się chce sobie uprzy- •
tomnić jakąś treść odtwórczą: i tu pragnę przedewszystkiem utworzyć sobie jakiś
wizualny czy motoryczny „obraz" tego imienia. O tem, że wtedy, gdy się pragnie
przypomnieć sobie odpowiedź na pytanie nieegzystencjalne, nie szuka się tylko są-
dów przypomnieniowych, świadczą również środki, któremi się posługujemy dla
znalezienia szukanego przypomnienia; szukamy np. wielozgłoskowego imienia
greckiego, zaczynającego się na „A" — a tak się sądu nie szuka. Choć niewątpli-
wie pragnie się wówczas także móc wydać sąd, będący odpowiedzią na pytanie.
Powstaje teraz pytanie, do jakiej odmiany przeżyć przypomnieniowych należą owe
przypomnienia imion, dat i t. p. Nieraz są to treści odtwórcze, nieraz jednak, gdy
nie obraz nazwy nam się nasuwa, lecz wprost szukaną nazwę wymawiamy, trudno
mówić o występowaniu treści odtwórczych, jak trudno było mówić o występowa-
niu treści odtwórczych przy analizie recytacyj z pamięci i t. p. I w tym wypadku
„przypomnieniem" zamierzonem jest — jak się zdaje — pewne zjawisko fizyczne
(resp. psychofizyczne).
18. Przeżycia przypomnieniowe a pamięć. Powszechnie uważa
się pamięć za dyspozycję do żywienia przypomnień. Gdy chodzi o przy-
pomnienia w sensie genetycznym, pogląd ten nie spotka się z sprzeci-
3 1
) Możnaby, jak się zdaje, ująć stosunek między przypominaniem sobie a za-
mierzonemi przypomnieniami w duchu teorji K. Twardowskiego jako stosunek
czynności do wytworu (por. rozprawę O czynnościach i wytworach w Twardow-
skiego Rozprawach i artykułach filozoficznych, Lwów 1927, s. 96 nn.). Mielibyśmy
tu do czynienia z czynnością, któraby mogła istnieć, choćby nie powstał jej wła-
ściwy wytwór; można bowiem przypominać sobie — w użytym przez nas sensie
tego wyrazu, nie zupełnie może zgodnym z używaniem potocznem — a nie przy-
pomnieć sobie.
— 137 —
wem, conajwyżej będzie można mieć wątpliwości czy pewne przeżycie
ma za swą dyspozycję pamięć czy nie. W wątpliwości te jednak wcho-
dzić nie będziemy. Ale czy tak samo będzie się można zgodzić, że pa-
mięć jest dyspozycją do przypomnień w sensie deskryptywnym?
Z pewnością, jeśli one są zarazem przypomnieniami w sensie gene-
tycznym. Natomiast słusznie zakwestionował Gallinger
32
) zależność
od pamięci zupełnie „niewiernych" przypomnień, które „odtwarzają"
coś zgoła nieprzeżytego, a więc przypomnień w sensie deskryptywnym,
które nie są zarazem przypomnieniami w sensie genetycznym. Skoro
na to, by przeżyć przypomnienie w
r
sensie deskryptywnym, nie będące
przypomnieniem w sensie genetycznym, nie jest rzeczą konieczną, by
przedmiot tego przypomnienia był kiedyś naprawdę dany lub prze-
żyty — to niewiadomo, jakąby w danej sytuacji była rola pamięci.
Dlatego skłaniam się do zdania, że przypomnienia w sensie genetycz-
nym oparte są na pamięci, natomiast przypomnienia w sensie deskryp-
tywnym mają pamięć za swoją dyspozycję tylko wtedy, o ile są za-
razem przypomnieniami w sensie genetycznym.
III. PRZEŻYCIA PRZYPOMNIENIOWE A OCZEKIWANIA.
19. Uwagi wstępne o oczekiwaniach. W literaturze o przypomnie-
niach można się od czasów Arystotelesa spotkać z zestawieniem przy-
pomnień i oczekiwań. Zwraca się przytem zazwyczaj uwagę na to, iż
przypomnienia dotyczą przeszłości a oczekiwania przyszłości
33
). Jak
się zdaje, zestawienie przypomnień i oczekiwań może rzeczywiście rzu-
cić pewne światło na naukę o przypomnieniach; w szczególności wy-
kazują oczekiwania budowę podobną do przeżyć przypomnieniowych,
w czem można się dopatrzeć potwierdzenia pewnych wyżej podanych
. uwag o przypomnieniach. Zgóry jednak zaznaczyć należy, że wyraz
„oczekiwanie" jest w mowie potocznej z jeszcze mniejszą precyzją
używany, niż wyraz „przypomnienie"; ma to swe źródło m. i. w tem,
że oczekiwaniami nauka mniej się zajmowała niż przypomnieniami.
To też gdy w dalszym ciągu będę próbował scharakteryzować i zesta-
wić z przypomnieniami te przyżycia, które mowa potoczna nazywa
„oczekiwaniami", zapewne nie w każdym szczególe będę z poczuciem
językowem w zgodzie, choć o jak największą zgodność będę się starał.
3
'
2
) 1. e. s. 10 nn. Zasługą Gallingera jest jasne postawienie sprawy stosunku
przypomnień do pamięci.
3 3
) Arystoteles powiada w rcspl JIVYJ|J.T
1
^ v.al ava[AVYjosu>c 449 b: o'ns fap TG ;iiXXov
EV0ŚysTa'. p.vf)jj.ovs'jstv. a)./.
1
EGU ooĘaOToy xal sXłtiaTov (s"f] 3'5v y.al STt:3TT
ir
u.Yj xvz SXICI3TIXY],
y.a&ansp v.vir. tpocj'. TYJV jAavx;y.Yjv), oórs TOÓ 7;apóv-oc, aXX' a:'aO"rjaic" Totiirj] "[ap rym TO
jtiXXov, O'5TE Z'I ysvó;j.svov YVU>P'-£O;JI£V, aXXa TO 7rapov JJ.ÓVOV. 'II 3s [jLyyjjir, to
r
) "
I
'»VO;J.ŚV»3U.
— 138 —
20. Oczekiwania pierwszego i drugiego rzędu. Przypatrzmy się
bliżej jakiejś sytuacji, w której występuje przeżycie oczekiwania.' Oto
jestem we Lwowie na dworcu kolejowym i na podstawie znajomości
rozkładu jazdy oczekuję, że lada chwila nadjedzie pociąg z Warszawy;
otóż na to, by przypuszczenie, że nadjedzie pociąg, można było nazwać
„oczekiwaniem", jest rzeczą konieczną, bynr conajmniej niewyraźnie
zarazem przypuszczał, że się o tem przekonam. Bo gdy np. będąc na
dworcu we Lwowie przypuszczam, że za chwilę do Warszawy przyje-
dzie pociąg ze Lwowa, nie nazwę tego przypuszczenia oczekiwaniem;
nie przypuszczam bowiem zarazem, że się o tem dowiem. Tak samo
nie nazwiemy „oczekiwaniem" przypuszczenia, że np. za kilka tysięcy
lat taka a taka kometa pojawi się nad ziemią, nie liczymy bowiem,
byśmy się mogli o tem przekonać.
Widzimy zatem, że podobnie jak przy przypomnieniach w sensie
deskryptywnym również i w zakresie oczekiwań należy rozróżnić ocze-
kiwania pierwszego i drugiego rzędu. Oczekiwania pierwszego rzędu *ą
zawsze przypuszczeniami lub sądami o własnych przyszłych przeży-
ciach (więc o tem, że się to a to zobaczy, o tem i o tem dowie i t. p.).
Oczekiwania drugiego rzędu są zaś sądami resp. przypuszczeniami,
z któremi łączy się w jedną całość oczekiwanie pierwszego rzędu, że
ich przedmiot będzie kiedyś w jakiemś „sprawdzającem" przeżyciu
dany; np. oczekiwaniem drugiego rzędu będzie przypuszczenie widza
na meczu piłki nożnej, że dana właśnie drużyna zwycięży; z przypusz-
czeniem tem łączy się mniej lub więcej wyraźne oczekiwanie pierw-
szego rzędu, że się o tym wyniku dowie. Przeciwko temu, jakoby
z oczekiwaniem drugiego rzędu łączyło się zawsze oczekiwanie pierw-
szego rzędu, zdaw
r
ałby się przemawiać fakt oczekiwania własnej śmier-
ci lub zaśnięcia; wszak o tem, że się umrze, nie będzie się można prze-
konać. Otóż sądzę, że kto naprawdę oczekuje śmierci, myśli zarazem,
że jej zajście zauważy. Faktycznie jednak oczekiwanie śmierci jest
bezsensowne — sens ma jedynie przypuszczać, że śmierć na-
dejdzie, że lada chwila nadejdzie itd. Ewentualnie może się łączyć
z tem przypuszczeniem — ze względu na wielkie znaczenie, jakie ma
śmierć dla jednostki — jeszcze moment normalnie przy oczekiwaniu
występujący, mianowicie n a p i ę c i e . Jak się mianowicie zdaje,
nie każde przypuszczenie resp. sąd o własnem przyszłem przeżyciu jest
oczekiwaniem pierwszego rzędu, lecz przypuszczenie lub sąd odzna-
czający się owem szczególnem napięciem
3 4
). Analogicznie rzecz się
ma z oczekiwaniem drugiego rzędu. Napięcie owo ma zapewne swoje
3 4
) Moment ten podkreśla np. Russell, Mensch und Welt, Miinchen 1930, s. 287.
— 139 —
źródło w tem, że jużto to, co przypuszczamy w oczekiwaniach drugie-
go rzędu, jużto dowiedzenie się o tem przedstawia dla nas wartość do-
datnią lub ujemną
3 5
). Czy ów moment napięcia do definicji oczeki-
wania wciągnąć, czy nie, jest ostatecznie kwestją terminologiczną,
kwestją, czy w znaczeniu szerszem, czy węższem będziemy brali ter-
min „oczekiwanie". Sądzę, że się będzie w większej zgodzie z mową
potoczną, jeśli się ten termin w węższym znaczeniu będzie brało, a za-
tem jeśli się ów moment napięcia w definicji oczekiwania uwzględni.
Oczekiwanie pierwszego rzędu podobnie jak przypomnienie pierw-
szego rzędu jest zawsze sądem twierdzącym; sądy negatywne, że się
pewnej rzeczy nie widziało, że się tak a tak nigdy nie sądziło itp. są
wnioskami z tego, że się sobie pewnych przeżyć nie przypomina, same
zaś sądami przypomnieniowemi nie są; również sądy, że się pewnej
rzeczy nie zobaczy itp. nie są oczekiwaniami pierwszego rzędu (conaj-
mniej we właściwym sensie); oczekiwaniem pierwszego rzędu może
być natomiast sąd, że się np. dowiem, iż czegoś nie zobaczę itp. Ocze-
kiwania drugiego rzędu podobnie jak sądy przypomnieniowe drugie-
go rzędu mogą być zarówno twierdzące jak przeczące; mogę więc np.
przypomnieć sobie, że Arystoteles nie jest autorem dzieła rcspi y.óa[j.ou
jak też w czasie śnieżycy oczekiwać, że pociąg z Warszawy nie
przybędzie punktualnie do Lwowa. Sądy będące oczekiwaniami jesz-
cze częściej niż przypomnienia nie muszą się odznaczać zupełną pew-
. nością, lecz mogą być przypuszczeniami i wątpieniami. Podstawą
psychologiczną oczekiwania może, choć nie musi być treść wytwórcza
lub odtwórcza w sensie deskryptywnym
30
). Brak jest analogji między
przypomnieniami a oczekiwaniami w tem, że sąd przypomnieniowy
jużto wogóle nie posiada pośredniego uzasadnienia jużto wymaga —
jak widzieliśmy — specjalnych racyj psychologicznych, gdy tymcza-
sem sąd, będący oczekiwaniem tak pierwszego jak i drugiego rzędu
może być w jakikolwiek sposób uzasadniony; pod tym względem ocze-
kiwania zupełnie nie są ograniczone.
21. Oczekiwania a przyszłość. Zazwyczaj uważa się, że oczeki-
wania dotyczą przyszłości i z tego względu przeciwstawia się je przy-
3 B
) Język polski ma specjalny termin na oznaczenie oczekiwania przedmiotu,
który posiada dla oczekującego wartość dodatnią: mówi się wtedy o „ s p o d z i e -
w a n i u s i ę". Uczucia nadziei i obawy mogą dotyczyć stanów rzeczy oczekiwa-
nych, ale nie muszą, można bowiem mieć nadzieję i obawiać się, że zajdą stany
rzeczy, których zajścia — jak się wie — nie będzie można sprawdzić.
38
) O „Erwartungsanschauung" mówi Husserl w Vorlesungen zur Phanome-
nologie des inneren Zeiłbewusstseins, s. 414. O obrazach wtórnych, jako elemen-
tach oczekiwania, wspomina Igel w rozprawie O przedmiotach zastępczych, s. 22.
— 140 —
pomnieniom, jako dotyczącym przeszłości. Jak jednak pogląd, iż
wszystkie przypomnienia dotyczą przeszłości uznaliśmy za mylny, tak
też uważamy, że nie wszystkie oczekiwania dotyczą przyszłości. Jedy-
nie oczekiwania pierwszego rzędu dotyczą zawsze przyszłości, podob-
nie jak przypomnienia pierwszego rzędu dotyczą zawsze przeszłości.
Natomiast jak przedmiot przypomnień drugiego rzędu nie jest ogra-
niczony do przeszłości, tak i przedmiot oczekiwań drugiego rzędu nie
jest związany z przyszłością. Mogę np. oczekiwać, że ktoś spełnia obec-
nie moje polecenie; czytając książkę historyczną mogę oczekiwać, że
Napoleon wykonał pewne posunięcie dyktowane sytuacją; mogę ocze-
kiwać w czasie matematycznego wykładu, że jakieś twierdzenie matę- ..
matyczne jest prawdziwe; w wszystkich tych wypadkach nie oczeku-
ję czegoś przyszłego. Z temi oczekiwaniami łączy się jednak zawsze
oczekiwanie pierwszego rzędu, że się o tem w p r z y s z ł o ś c i
przekonam. I właśnie w tem, że każde oczekiwanie albo jest oczeki-
waniem pierwszego rzędu albo z oczekiwaniem pierwszego rzędu w jed-
ną całość się łączy, a każde przypomnienie albo jest przypomnieniem
pierwszego rzędu albo z przypomnieniem pierwszego rzędu w jedną •
całość się łączy — leży źródło owego poczucia, że przypominając sobie
patrzę jakby „wstecz", oczekując zaś patrzę jakby „wprzód". Przy
formułowaniu nieraz napotyka się na opór mowy, gdy się mówi
o przypomnieniu czegoś, co nie jest przeszłe, lub o oczekiwaniu
czegoś, co nie jest przyszłe. W przeżyciu niema jednak istotnej
różnicy między przypomnieniem, że na dzień wczorajszy i^zypadły
urodziny mego znajomego, a przypomnieniem, że na dzień jutrzej-
szy przypadną urodziny inego znajomego, jeśli tylko sobie zara-
zem przypominam, że o jednem i drugiem kiedyś się dowiedziałem;
między oczekiwaniem, że w jutrzejszym meczu piłki nożnej zwycięży
drużyna z Kanady, a oczekiwaniem, że w wczorajszym meczu piłki
nożnej zwyciężyła drużyna z Kanady, jeśli tylko oczekuję zarazem, że
o jednem i drugiem kiedyś się dowiem.
22. Przeżycie sprawdzające przy oczekiwaniu. Odpowiednikiem
przeżycia pierwotnego przy przypomnieniach drugiego rzędu jest
przeżycie sprawdzające przy oczekiwaniach drugiego rzędu. Gdy np.
na dworcu kolejowym oczekuję przybycia pociągu, to spostrzeżenie
nadjeżdżającego pociągu będzie przeżyciem sprawdzającem to oczeki-
wanie. Przeżycie pierwotne jest jakby punktem wyjścia, umożliwiają-
cym przypomnienie, przeżycie sprawdzające jest punktem końcowym,
zamykającym oczekiwanie. Gdy zamiast sprawdzenia zjawia się
stwierdzenie stanu rzeczy niezgodnego ze stanem rzeczy oczekiwanym,
łączące się z uczuciem przyjemnem lub przykrem, mówimy o przy-
— 141 —
jemnem lub przykrem „ r o z c z a r o w a n i u s i ę". Jak przy przy-
pomnieniach przeżycie pierwotne jest zawsze lokalizowane w prze-
szłości, przy pewnych przypomnieniach dokładnie, przy innych mniej
dokładnie, tak przy oczekiwaniu przeżycie sprawdzające jest lokalizo-
wane zawsze w przyszłości, przy pewnych oczekiwaniach dokład-
nie, przy innych mniej dokładnie. Nietylko lokalizacja w cza-
sie przeżycia pierwotnego i sprawdzającego nie musi być do-
kładna; również sam przedmiot przeżyć tych nie musi być
ściśle określony: np. przypominam sobie, że coś ważnego miałem
komuś zakomunikować, nie wiem już jednak, co to było; lub dziecko
oczekuje, że św. Mikołaj przyniesie mu podarunki, nie wie jednak ja-
kie. Jak przy przypomnieniach w sensie deskryptywnym wymagane
przeżycie pierwotne mogło naprawdę kiedyindziej zaistnieć, niż w cza-
sie, w którym się je lokalizowało, lub nawet wogóle nie istnieć, tak sa-
mo i przeżycie sprawdzające może w innym czasie zajść, niż czas,
w którym się je lokalizuje, lub nawet wogóle nie zaistnieć. Jak prze-
żyłem pierwotnem przy przypomnieniach drugiego rzędu, tak i prze-
życiem sprawdzającem przy oczekiwaniach drugiego rzędu nie musi
być spostrzeżenie, lecz może niem być np. dobrze uzasadniony sąd;
sprawdzanie stanów rzeczy przeszłych lub pozaczasowych nie może
nawet polegać na ich spostrzeganiu
37
).
IV. PRZEŻYCIA PRZYPOMNIENIOWE A ROZPOZNANIA.
23. Rozpoznania nie będące przeżyciami przypomnieniowemi.
Celem stwierdzenia, jaki stosunek zachodzi między przypomnieniami
a rozpoznaniami, należy poddać obecnie analizie przeżycia rozpozna-
nia. Jak zobaczyny, można się spotkać z rozmaitemi odmianami roz-
poznań, które też w różnych stosunkach pozostają do przeżyć przy-
pomnieniowych. Zaczniemy od wymienienia kilku przykładów, w któ-
rych mamy do czynienia z rozpoznaniami, nie będącemi przypomnie-
niami. Mówimy np. o rozpoznaniu lekarskiem (diagnozie), gdy lekarz
rozpoznał czyjąś chorobę; mówimy, żeśmy rozpoznali jakieś twier-
dzenie matematyczne jako identyczne z innem znanem już twierdze-
niem, choć występuje w odmiennej szacie; mówimy, że dzięki bada-
niom daktyloskopowym rozpoznano w jakimś człowieku dawno po-
szukiwanego mordercę; mówimy, żeśmy rozpoznali w aktorze, grają-
cym Hamleta, tego aktora, któregośmy widzieli niegdyś w roli Konra-
3 7
) Nie zgodziłbym się zatem z Husserlem, który powiada: „Zum Wesen
des Erwarteten gehort es, dass es ein Wahrgenommen - scin - werdendes ist".
(Vorl. z. Phanom. d. inn. Zeitbewusstseins, s. 414).
__ 142 —
da z „Dziadów". Mowa potoczna — jak nieraz — tak i w odniesieniu
do interesujących nas teraz przeżyć pozostawia nas często w niepew-
ności, czy dane przeżycie wolno nazwać jeszcze „rozpoznaniem" czy
nie. Rozstrzygnięcie będzie w takiej sytuacji mniej lub więcej ar-
bitralne.
Jak z podanych przykładów widać, rozpoznanie jest zawsze są-
dem (np. że choroba pewnego człowieka to płonica, że pewien czło-
wiek jest mordercą itp)
3 S
) . W sądzie tym stwierdza się coś o pewnym
przedmiocie (o chorobie, pewnym człowiewu itp), który nazwiemy
„przedmiotem rozpoznawanym". To, co się stwierdza w rozpoznaniu
0 przedmiocie rozpoznawanym (więc, że dana choroba to płonica, że
dany człowiek to morderca), nazywać będziemy „przedmiotem rozpo-
znania"
3 9
). Przeżycie zaś, w którem jest dany przedmiot rozpoznawa-
ny, nazwiemy „przeżyciem wyjściowem" rozpoznania (będzie niem np.
spostrzeżenie człowieka, którego się rozpoznaje jako mordercę). Prze-
życie wyjściowe nie musi być jednak spostrzeżeniem; przedmiot rot-
poznawany może być również dany w treści odtwórczej (gdy np. mam
obraz odtwórczy osoby przed chwilą widzianej, lecz wtedy nie roz-
poznanej, i dopiero teraz rozpoznaję w niej kolegę z lat dziecinnych)
lub wogóle nienaocznie (gdy np. przedmiotami rozpoznawanemi są ja-
kieś twierdzenia matematyczne).
Wśród rozpoznań można rozróżnić ze względu na przedmiot roz-
poznania dwie grupy: 1) rozpoznania subsumujące, w których się
stwierdza przynależność jakiegoś przedmiotu do pewnej klasy (np.
rozpoznanie, że choroba pewnego człowieka to płonica, że pewne zwie-
rzę oglądane w ogrodzie zoologicznym to hipopotam) i 2) rozpoznania
identyfikujące, w których stwierdza się tożsamość przedmiotu rozpo-
znawanego, obecnie w pewien sposób danego, z przedmiotem kiedyś
danym (np. rozpoznanie, że aktor grający Hamleta jest identyczny
z tym, którego się kiedyś widziało w roli Konrada, że aresztowany
właśnie człowiek to długo poszukiwany morderca).
Ze względu na sposób uzasadnienia można znów wśród rozpo-
znań rozróżnić: 1) rozpoznania pośrednie, będące wnioskami z innych
sądów (gdy np. na podstawie stwierdzenia pewnych objawów rozpo-
znaje się u chorego taką właśnie a nie inną chorobę) i 2) rozpoznania
bezpośrednie, dokonane bez wnioskowania, na podstawie samego wy-
3 8
) Mowa potoczna nie wyklucza, by „rozpoznaniem" nazywać również ca-
łość złożoną z tego sądu i przeżycia' wyjściowego.
3 8
) Rozróżnienie przedmiotu rozpoznania i przedmiotu rozpoznawanego wzo-
rowane jest na rozróżnieniu przedmiotu sądzonego i osądzanego („geurteilter"
1 „beurteilter Gegenstand") w Meinonga t)ber Annahmen.
— 143 —
glądu przedmiotu rozpoznawanego (gdy np. na podstawie wyglądu
zwierzęcia odrazu rozpoznajemy w niem hipopotama, nie umiejąc cza-
sem nawet podać cech, które tego dowodzą
40
).
Przedmiot, z którym przedmiot rozpoznawany identyfikujemy,
lub klasa, do której przedmiot rozpoznawany zaliczamy, muszą nam
już być skądinąd znane. Gdy się np. jakiś uczony spotyka z nowym,
dotąd nieznanym rodzajem ptaków i nadaje tym ptakom nazwę, to
owo pierwsze podciągnięcie tych ptaków pod pewien rodzaj nie może
być nazw
r
ane „rozpoznaniem", właśnie dlatego, że ten rodzaj nie był
rozpoznającemu dotąd znany. Owa znajomość przedmiotu, z którym
przedmiot rozpoznawany identyfikujemy, albo klasy, do której go za-
liczamy, jest często mniej lub więcej wyraźnem przypomnieniem (np.
jakiemś przedstawieniem odtwórczem lub sądem przypomnieniowym);
nieraz jest to też wiedza czysto dyspozycyjna. Ze względu na tę rolę
przypomnień uważa się zapewne pamięć za dyspozycją do rozpoznań
omawianego rodzaju
4 1
). Samo jednak rozpoznanie, w którem się
stwierdza jakąś identyczność lub zalicza przedmiot do pewnej klasy
nie jest przypomnieniem.
Nie wszystkie jednak sądy, w których stwierdza się przynależność
jakiegoś przedmiotu do pewnej, znanej sądzącemu, klasy lub tożsa-
mość jakiegoś przedmiotu z przedmiotem kiedyś już danym, są rozpo-
znaniami. Można podać przykłady przeżyć, spełniających te warunki,
które jednak trudno nazwać „rozpoznaniami". Gdy np. powtarzam
z przekonaniem za lekarzem, który dokonał rozpoznania, i opierając
się na jego autorytecie, że pewna osoba ma chorobę, na którą sam kie-
dyś cierpiałem, sąd mój stwierdza przynależność przedmiotu do zna-
*nej mi iklasy, nie jest jednak rozpoznaniem, gdy tymczasem sąd leka-
rza jesteśmy skłonni nazwać „rozpoznaniem"; lub gdy czytam z prze-
konaniem wiadomość w gazecie, że X jest sprawcą mordu, o którym
Aiedyś już słyszałem, to sąd mój nie jest rozpoznaniem, choć stwierdza
tożsamość pewnego przedmiotu z przedmiotem, o którym się już kie-
dyś myślało; „rozpoznaniem" można natomiast nazwać sąd urzędnika,
który na podstawie badań daktyloskopowych stwierdził ten stan rze-
czy. Jak się zatem zdaje, rozpoznaniami w omawianem obecnie znacze-
4 0
) Analogiczne rozróżnienie znajduje się u Offnera, Das Gedachtnis, III
Aufl. Berlin 1913, s. 120 n.
4 1
) Natomiast może już dzisiaj uchodzić za rzecz ogólnie znaną i uznaną,
że dojście do skutku rozpoznania nie wymaga koniecznie przedtem obrazu od-
twórczego przedmiotu, z którym się przedmiot rozpoznawany identyfikuje i t. p.
Por. w tej sprawie np. wywody Abramowskiego w Badaniach nad pamięcią I
s. 32. 40.
— 144 —
niu są tylko takie isądy, które jużto nie mają pośredniego uzasadnienia
(rozpoznania bezpośrednie), jużto oparte są na znajomości przedmio-
tu, z którym się przedmiot rozpoznawany utożsamia, lub na znajomo-
ści klasy, do której się przedmiot rozpoznawany zalicza; sądy oparte
więc na autorytecie lekarza lub gazety, nie mogą być rozpoznaniami.
Sądów negatywnych, w których się orzeka, że jakiś przedmiot nie
należy do pewnej klasy lub nie jest identyczny z jakimś kiedyś danym
przedmiotem, spełniających pozatem inne warunki sądów rozpozna-
niowych, naogół nie jest się skłonnym nazywać „rozpoznaniami". Moż-
naby się jednak wahać, czy ,nie mówić o „rozpoznaniu", gdy np. ktoś,
mając wybrać ze zbioru pewien przedmiot, kiedyś mu dany, stwier-
dza o poszczególnych przedmiotach, że nie są przedmiotami szukane-
mi. Takie „negatywne rozpoznania" mają pewne praktyczne znacze-
nie, gdy wiele za tem przemawia, że jakieś przedmioty są ze sobą iden-
tyczne, lub że jakiś przedmiot należy do ipewnej iklasy.
„Rozpoznaniami" nazywa się niekiedy nietylko sądy, stwierdza-
jące identyczność lub przynależność jakiegoś przedmiotu do pewnej
klasy, lecz także sądy, stwierdzające podobieństwo pewnego przedmio-
tu z kiedyś danym, o ile spełniają nadto inne warunki, charaktery-
styczne dla rozpoznań. My sądów tych nie będziemy zaliczali do roz-
poznań, lecz będziemy je uważali za odmianę sądów „porównanio-
wych", do których zaliczamy sądy, stwierdzające równość, podobień-
stwo lub różność.
24. Rozpoznania będące sądami przypomnieniowemi pierwszego
rzędu. Obok rozpoznań, stwierdzających przynależność przedmiotu do
pewnej klasy, lub tożsamość pewnego przedmiotu z przedmiotem kie-
dyś danym, istnieje jeszcze inna grupa rozpoznań, .które nie są niczem
innem, jak przypomnieniami pierwszego irzędu. Przypomnienia pierw-
szego rzędu łączą się mianowicie w całość nietylko w treściami odtwór-
czemi i sądami przypomnieniowemi, ale np. również z obrazami spo-
strzegawczemi (lub sądami, które nie są sądami przypomnieniowe-
mi) ; zachodzi to np., gdy patrzę na jakiś obraz i nagle sobie przypomi-
nam: Ależ ja to już kiedyś widziałem! Otóż takie sądy przypomnie-
niowe pierwszego rzędu, łączące się z przeżyciami nieprzypomnienio-
wemi, przedewszystkiem z obrazami spostrzegawczemi, nazywa się
również „rozpoznaniami"
43
). Do traktowania tych przypomnień jako
rozpoznań, przyczynia się zapewne fakt, iż płynne jest przejście mię-
dzy takiemi przypomnieniami a rozpoznaniami, w których się stwier-
-*-) Przyczem przedmiot obecnego spostrzeżenia mógł mi być kiedyś dany —
jak sobie przypominam — w przeżyciu innego rodzaju, mógł się w międzyczasie
zmienić i t. d.
dza tożsamość lub przynależność przedmiotu do klasy. Czasem trudno
rozstrzygnąć, czy ktoś przypomina sobie, że już daną rzecz oglądał,
czy też stwierdza tożsamość między przedmiotem teraz danym a kie-
dyś oglądanym; czy przypomina sobie, że już coś w tym rodzaju wi-
dział, czy też stwierdza, że to, co widzi, należy do znanego mu rodzaju.
W przeżyciu rzeczy te nieraz się splatają, niemniej sądy: „ja to już
oglądałem" i „to jest identyczne z tem, co kiedyś już oglądałem", mają
różny sens i wymagają odrębnego traktowania; pierwszy to sąd przy-
pomnieniowy, drugi sądem przypomnieniowym nie jest, choć z sądem
takim może się łączyć
4 3
) . W mowie potocznej nazywa się „rozpozna-
niem" nie każde przypomnienie pierwszego rzędu, łączące się z obra-
zem spostrzegawczym i t. p. Gdy np. przy patrzeniu na kogoś, kogo
codziennie widuję, przypomnę sobie, że go wczoraj również widzia-
łem — nie nazwie się tego przypomnienia „rozpoznaniem". Natomiast
gdy przy patrzeniu na ikogoś, kogo raz w życiu, dawno spotkałem,
przypomnę sobie, że go raz widziałem — nie będzie się już miało wąt-
pliwości, że można tu mówić o „rozpoznaniu". Jeśli zatem dojście do
przypomnienia pierwszego rzędu, łączącego się ze spostrzeżeniem, jest
czynnością bardzo łatwą i zwyczajną — nie jest się naogół skłonnym
nazywać tego przypomnienia „rozpoznaniem". Zdaje mi się, że ze
względu na to, iż wyraz „rozpoznanie" i tak oznacza pewne sądy,
stwierdzające identyczność lub przynależność przedmiotu do klasy,
wskazanem będzie już przypomnień pierwszego rzędu, występujących
w omawianych sytuacjach, „rozpoznaniami" nie nazywać
4 4
).
4 3
) Te właśnie przypomnienia pierwszego rzędu — o ile łącza się ze spo-
strzeżeniami — ma na myśli zapewne Diirr, gdy mówi o „rozpoznaniach": „das
Wiedererkennen ist bloss eine Form der Erinnerung, diejenige namlich, die bei
erneuter Wahrnehmung eines Gegenstandes stattfinden kann, nicht die Erinne-
rung schlechthin". (Erkenntnistheorie, s. 41). — Wł. Witwicki ma — jak się zda-
je — również ten rodzaj rozpoznań na oku, przyczem nazywa „rozpoznaniem" nie
samo przypomnienie pierwszego rzędu (sąd lokalizujący w czasie), lecz spostrze-
żenie, które ten sąd zawiera. Wśród rozpoznań tego typu rozróżnia Witwicki roz-
poznania ogólne i jednostkowe. „Ogólnie rozpoznaję jakiś przedmiot, gdy spo-
strzegłszy go, czuję lub myślę wyraźnie, że coś w tym rodzaju, jak dany przed-
miot, kiedyś spotykałem, ale nie wiem, czy właśnie to samo, co teraz. Jednostko-
wo rozpoznaję coś, gdy przekonany jestem, że właśnie tego samego osobnika, tę
jednostkę spotkałem już kiedyś dawniej". (Psychologia, I, s. 288). — Russell prze-
ciwstawia ten rodzaj rozpoznania rozpoznaniom, w których się „zna nazwę lub
jakąś własność przedmiotu". (Die Analyse die Geistes, s. 212).
4 4
) Czemś innem niż przypomnienie pierwszego rzędu jest t. zw. „charakter
znaności" lub „wygląd znany" przedmiotu; ten charakter to pewien sposób zja-
wiania się przedmiotu, gdy tymczasem przypomnienie pierwszego rzędu jest pew-
nem przekonaniem. Jak się zdaje, jest nawet rzeczą możliwa, by występował cha-
10
— 146 —
ZAKOŃCZENIE.
Zbierzmy ikrótko ważniejsze wyniki tej rozprawy: Stwierdziliśmy,
że za przeżycia przypomnieniowe uważa się treści odtwórcze, sądy oraz
supozycje przypomnieniowe, recytacje z „pamięci" a może nawet i in-
ne zjawiska. Mówi się przytem o przeżyciach przypomnieniowych
w dwóch sensach: genetycznym i deskryptywnym. Na to, by pewne
przeżycie było przypomnieniowe w sensie genetycznym, jest rzeczą ko-
nieczną, by jego przedmiot był ikiedyś w jakikolwiek sposób z tej sa-
mej sitrony dany, by iprzedmiot ten był kiedyś dany w przeżyciu podob-
nego rodzaju oraz by częściową przyczyną powstania tego przeżycia
było to, że jego przedmiot był kiedyś dany. Wśród przeżyć przypomnie-
niowych w sensie deskryptywnym .wyróżniliśmy przeżycia pierwszego
i drugiego rzędu. Przeżycia przypomnieniowe pierwszego rzędu są to
nie mające pośredniego uzasadnienia i nieaprioryczne sądy jednostko-
we o własnych przeszłych przeżyciach (np. że się pewną rzecz widziało
lub że się w coś wierzyło). Łączą się one w jedną całość z przeżyciami
przypomnieniowemi drugiego rzędu. Z przeżyć przypomnieniowych
drugiego rzędu omówiliśmy bliżej przedstawienia odtwórcze i sądy
przypomnieniowe drugiego rzędu. Przedstawienia odtwórcze są to takie
przedstawienia, w których rolę t. zw. treści prezentującej pełnią treści
odtwórcze. Przedstawienia odtwórcze mogą być bezpośrednie i pośred-
nie, naoczne i nienaoczne. Z sądów przypomnieniowych drugiego rzędu
godne uwagi są dwie grupy: sądy, mające rację psychologiczną w za-
wartości treści odtwórczej (np. sąd, że ktoś był w pewnej sytuacji
w czarnem ubraniu, wydany na podstawie obrazu odtwórczego) oraz
sądy, mające rację psychologiczną w przypomnieniach pierwszego rzę-
du (np. sąd, że Napoleon urodził się w Ajaccio, oparty o przypomnie-
nie, że się tego kiedyś uczyłem). Sądy przypomnieniowe, gdy chodzi
o ich uzasadnienie łogiczne, mogą być aprioryczne lub empiryczne;
gdy zaś chodzi o to, z jakiem uzasadnieniem faktycznie je przeżywamy,
należy je zaliczyć do sądów empirycznych. Sądy przypomnieniowe
pierwszego rzędu mogą ewentualnie być ostateczną instancją po-
rakter znaności, choć się nie żywi przekonania, że przedmiot, który ma „wygląd
znany", kiedyś się oglądało. Zachodziłoby to np. przy zdemaskowanej „fausse re-
connaissance". Tak samo „charakter obcości" lub „wygląd obcy" przedmiotu jest
czemś innem, niż przekonanie, że przedmiot nie był nigdy dany lub że przedmiot
zmienił się od czasu, w którym się go oglądało. Charakter obcości nie da się też
sprowadzić do braku znaności (por. Gamble — Calkins, Die reproduzierte Vor-
stellung beim Wiedererkennen und beim Vergleichen, Zeitschrift f. Psychologie,
32, s. 199 i Keller, Uber den Bekanntheits- und Fremdheitseindruck, Zeitschrift f.
Psychologie, 96, s. 22).
— 147 —
znawczą, sądy przypomnieniowe drugiego rzędu zakładają zawsze traf-
ność innych aktów poznawczych (np. dawniejszych spostrzeżeń). Nor-
malnie uważa się pamięć za dyspozycję do przeżyć przypoimnienio-
wych; w odniesieniu do przeżyć przypomnieniowych w sensie deskryp-
tywnym, które nie są zarazem przypomnieniami w sensie genetycznym,
pogląd ten nie ma uzasadnienia.
Podobną budowę, jak przeżycia przypomnieniowe, mają oczeki-
wania. Wśród oczekiwań należy również rozróżnić oczekiwania pierw-
szego i drugiego rzędu. Oczekiwania pierwszego rzędu są to sądy resp.
przypuszczenia o własnych przyszłych przeżyciach (np. że się o czemś
dowiem, przekonam i t. p.). Również oczekiwania drugiego rzędu są
sądami resip. przypuszczeniami. Łączą się z niemi oczekiwania pierw-
szego rzędu, że to, co sądzimy lub przypuszczamy, zobaczymy, że się
o tem przekonamy i t. p. Oczekiwania odznaczają się pewnym szcze-
gólnym momentem napięcia. Podczas gdy sądy przypomnieniowe
pierwszego rzędu dotyczą zawsze przeszłości, oczekiwania pierwszego
rzędu dotyczą zawsze przyszłości. Natomiast zarówno przeżycia przy-
pomnieniowe drugiego rzędu, jak oczekiwania drugiego rzędu, mogą
dotyczyć przeszłości, teraźniejszości, przyszłości oraz przedmiotów po-
zaczasowych.
Z przeżyć, które normalnie nazywa się „rozpoznaniami", tylko
sjiektóre są przeżyciami przyponinieniowemi. Nie są niemi rozpozna-
nia subsumujące, w których się stwierdza przynależność jakiegoś
przedmiotu do pewnej klasy, oraz rozpoznania identyfikujące, w któ-
rych się stwierdza tożsamość przedmiotu obecnie danego z kiedyś da-
nym. Natomiast z rozpoznaniem, iktóre jest sądem przypomnieniowym
pierwszego rzędu, mamy do czynienia, gdy np. patrzymy na jakiś
przedmiot i nagle przychodzi nam na myśl, żeśmy ten przedmiot już
kiedyś widzieli.