Po złote runo Piotr Bernabiuk

background image

Polska Zbrojna 57

nr 37/2008

ZAPIS

|

FORUM

|

NA CELOWNIKU

|

WOJSKO

|

PORADY

|

PO SŁUŻBIE

|

HISTORIA

|

MILITARIA

|

ŚWIAT

|

PRASA

|

KULISY

|

TO I OWO

Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych

w Drawsku, jeden z największych w Eu-

ropie poligonów wojskowych, gości już po

raz jedenasty uczestników Selekcji. Na

skraju rozległego pasa taktycznego Bu-

cierz klimat trochę jakby z wojskowej uni-

tarki – pośpiech i pokrzykiwanie, rozbie-

ranie się niemalże do naga, przeglądanie

odzieży i „trzepanie” plecaków. Prowadzą-

cy przeszukanie instruktorzy z wojska i ze

służb MSWiA nie przepuszczą niczego,

co jest zakazane w tej grze. A zakazana

jest wszelka elektronika, zapalniczki, la-

tarki, odżywki... Można mieć jedynie pla-

ster i zasypkę. Z kilkuset zgłoszonych,

z tłumu, który przewalił się przez prowa-

dzoną w Tomaszowie Mazowieckim pre-

selekcję, z 85 zakwalifikowanych do gry,

którzy dotarli do Drawska Pomorskiego

i wzięli udział w kolejnych eliminacjach

rozgrywanych na ulicach tego uroczego,

siedemsetletniego miasteczka, pozostało

61 uczestników. Każdy z nich dostaje woj-

skowe „panzerwafle”, konserwę, półtora

litra wody na osobę, koszulkę, czapeczkę

oraz opaskę z numerem: – Od tej chwili

jesteście jedynie numerami! Wśród nume-

rów znajdują się więc dwie dziewczyny,

kilku gości około trzydziestki i dwóch po

trzydziestce, dominuje jednakże młodzież,

głównie studenci. Jest również kilku żoł-

nierzy, w tym oficer, który po zakończe-

niu gry ujawni się jako lekarz psychiatra.

Niektórzy powtarzają grę, licząc, że tym

razem odniosą sukces.

Szef gry mjr rezerwy

Arkadiusz Kups,

na powitanie wygłasza krótki monolog:

– Selekcja to nie tylko wydolność i samo-

zaparcie, ale również myślenie. To gra in-

dywidualna, pracujecie na siebie, ale kto

nie znajdzie przyjaciół, ten nie ma więk-

szej szansy na dotarcie do końca. Bez

wsparcia zginiecie, bo ktoś nie podniesie

zgubionej przez was opaski, bo nie poda

łyka wody. Pamiętajcie również o tym, że

przez cały czas będziecie manipulowani.

I nie szukajcie przyjaciół wśród instrukto-

rów, bo oni będą jedynie dokręcali wam

śrubę. Od tego są.

Na „psycholu”

Selekcja trwa dzień i noc. Umordowani

szykowali się do snu, gdy instruktor, tym

razem dyskretnie i bez krzyku, rozpoczął

wysyłanie ich kolejno na trasę. Samotny

bieg w ciemnościach. Piaszczysta czoł-

gówka faluje w górę i w dół, nogi grzęzną

w przemielonym gąsienicami piachu.

W zagłębieniach woda, którą niełatwo

ominąć. Trasę znaczą światła chemiczne,

blade niczym ogniki na bagnie. Nad stru-

mieniem iluminacja, telewizja odpaliła re-

flektory, tworząc pośrodku nocy niesamo-

witą scenerię. Rząd odwróconych dnem

do góry pontonów w jedną stronę i podob-

ną ścieżką z powrotem. Można się czoł-

gać, można, ryzykując, przebiec susami.

Instruktorzy poganiają bez przekonania,

bo doskonale widzą, że tu dodatkowych

stresorów nie trzeba. Zawodnicy przepo-

ceni, brudni, utytłani w błocie, a po dwóch

dobach gry towarzyszy im nieodłączny

„naturalny zapach przyrody”.

Stamtąd, ponownie w ciemnościach,

z czołganiem przez pełzanie pod górę, i na

„psychola”, na ulubiony tor przeszkód ko-

mandosów i „selektów”. Miotanie się po

przeszkodach naziemnych i podziemnych,

nagle, przed wejściem do bunkra zwane-

go bazą, na powitanie wywrzeszcza się in-

struktor: „Zawiąż buty!”. „Mam zawiąza-

ne”. „Jak masz zawiązane, to rozwiąż

i zawiąż. Nie dyskutuj, tylko wykonuj

moje polecenia! Słyszysz, co mówię? Za-

wiąż buty”.

Uwaga na głowę! Głowa na szczęście

w kasku. Wewnątrz betoniaka ciemności,

X I S E L E K C J A

P O D P A T R O N A T E M P O L S K I Z B R O J N E J

P I O T R B E R N A B I U K

Tegoroczna Selekcja połączyła ogromny wysiłek fizyczny i odporność

psychiczną z poezją Zbigniewa Herberta. Dziwne, ale prawdziwe.

PO ZŁOTE RUNO

JAR

OSŁA

W

WIŚNIEW

SKI

background image

MJR ARKADIUSZ KUPS,

który

stworzył Selekcję i od jedenastu
lat ją prowadzi: – W tym roku, po-
dobnie jak w poprzednich, ukoń-
czenie Selekcji wymagało znako-
mitego przygotowania wydolnoś-
ciowego i siłowego, odporności
psychicznej i przemyślanej takty-
ki, gospodarowania swoimi siła-
mi... i odrobiny żołnierskiego
szczęścia. Zdecydowanie jednak
nie była to gra dla tak zwanych
„fizoli”, wprowadziłem bowiem

wiele zadań wymagających my-
ślenia, a nawet akcent poetycki.
W dziesiątą rocznicę śmierci
Zbigniewa Herberta, oprócz ta-
siemcowego szyfru i danych geo-
graficznych, uczestnicy musieli
kosztem snu nauczyć się i w naj-
bardziej stresowych sytuacjach
recytować „Przesłanie Pana
Cogito”. Sądzę, że tego wiersza
nie zapomną, że będzie on pa-
miątką z Selekcji, która pozosta-
nie im na całe życie.

Polska Zbrojna 59

nr 37/2008

motnej walki. Obserwują reakcje uczest-

ników w sytuacjach, gdy już żaden z nich

nie ma siły, by cokolwiek grać czy

udawać.

Obserwatorzy nie są werbownikami na-

stawionymi na masówkę, bo nawet osiem-

dziesięciu kilku uczestników dopuszczo-

nych do gry po preselekcji nie rozwiązało-

by problemu żadnej formacji. Tu wyławia

się jedynie perły, szuka ludzi, którzy po ko-

lejnych badaniach, sprawdzianach i selek-

cjach dołączą do elity: Szukamy ludzi,

z którymi chcielibyśmy w przyszłości pra-

cować! Po zakończeniu gry instruktorzy

– obserwatorzy nie rozwijają punktu wer-

bunkowego, nie czynią zbędnego zamie-

szania. Z tymi, na których liczą, odbywają

jedynie krótkie, dyskretne rozmowy.

Refleksja numeru „26”

Kiedy 28 sierpnia rankiem dziewiętna-

stu ponumerowanych ludzi, dobywając

resztek sił, wiosłuje na pontonach od brze-

gu do brzegu jeziora Trzebuń, gdy następ-

nie wsparci głowami o pontony wykonu-

ją „brzuszki” przekonani, że do zakończe-

nia blisko tygodniowej mordęgi, podczas

której zaliczyli ponad 120 km marszu

i biegu, wykonali ponad pół setki przeróż-

nych zadań, kiedy spali niewiele i jedli by-

le co, pozostały jedynie minuty, numer

„26” na powrót jest już Rafałem Górskim

i zasiada w swoim domu, w Łodzi, przy

klawiaturze komputera.

Wypadł z gry poprzedniego dnia, gdy

podczas „tłoczenia pompek” na pomoście

zawiodły go mięśnie. W kilku poprzed-

nich próbach nigdy nie zaszedł w Selek-

cji tak daleko. Teraz przez internet dzieli

się refleksją z kolegami, którzy, jak do-

skonale wie, zaraz po powrocie do domów

będą szukali odbicia wydarzeń na selek-

cyjnym forum: Selekcja dla mnie to ka-

wałek każdego dnia poświęcany na to, że-

by kształtować swoje ciało, intelekt i cha-

rakter. Kształtować wolę, ducha i emo-

cje… Selekcja dla mnie to gwiazdki

w oczach i totalny brak tchu, kiedy koń-

czyłem preselekcję w 2006 r. Odpadłem

po pięciu minutach. Za mało czasu spę-

dzonego w lesie, na pływalni i na siłow-

ni. Za mało też pokory… Selekcja dla

mnie to słowa Suworowa z „Akwarium”:

„Człowiek może dosięgnąć w swoim ży-

ciu najwyższego pułapu w dowolnej sfe-

rze aktywności. Lecz aby pokonać prze-

szkody i przeciwnika, człowiek musi po-

konać najpierw siebie, musi zwalczyć

swój strach, brak pewności i lenistwo.

Ścieżka prowadząca do góry jest nieustan-

ną walką z samym sobą”... Selekcja dla

mnie, jej jedenasta edycja, to Herbert i je-

go „Przesłanie Pana Cogito”, które trze-

ba było wykuć na pamięć.

Herbert rów-

nież miał poczucie humoru... Selekcja dla

mnie to wreszcie łzy, które przyszły czwar-

tego dnia XI Selekcji, kiedy musiałem od-

dać opaskę z numerem „26” po wyklu-

czeniu przez Majora za słabe pompki na

pomoście. Na placu bitwy zostało jeszcze

25 osób…

piotr.bernabiuk@redakcjawojskowa.pl

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu

po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach

wśród odwróconych plecami i obalonych w proch

ZBIGNIEW HERBERT Przesłanie Pana Cogito (fragment)

ZAPIS

|

FORUM

|

NA CELOWNIKU

|

WOJSKO

|

PORADY

|

PO SŁUŻBIE

|

HISTORIA

|

MILITARIA

|

ŚWIAT

|

PRASA

|

KULISY

|

TO I OWO

Niektórzy w Selek-

cji startują dla sła-

wy w środowisku,

inni dla satysfakcji.

Natomiast wielu

ma nadzieję, że tra-

fi do elitarnych jed-

nostek wojskowych.

Kiedy uczestnicy Selekcji dopłynęli do brze-

gu, musieli jeszcze zrobić „brzuszki” z głowa-

mi opartymi o pontony.

JAR

OSŁA

W

WIŚNIEW

SKI

(4)

background image

58 Polska Zbrojna

nr 37/2008

po chwili ostry błysk światła i wszechobec-

ny duszący pył. Silne ręce chwytają za

ubranie i wbijają oszołomionego „selek-

ta” w kąt. Światło w oczy, drugie światło,

zdaje się, że na kamerze, i trzy gęby agre-

sywnie wywrzaskujące polecenia i pyta-

nia. Każda inne i wszystkie jednocześnie.

Stań plecami do kąta! Stań plecami do ką-

ta! Przecież stoję plecami do kąta! Nie kłóć

się, tylko stań plecami do kąta!!! I gdy

wreszcie chwytasz jakieś słowa, próbujesz

odpowiedzieć na któreś z idiotycznych py-

tań, dwie następne gęby nacierają na cie-

bie z narastająca agresją: „Jaki kolor ma

ta łyżeczka?”. „Biały”. „Co pije krowa?”.

„Mleko”. „Odwrotność słowa selekcja?”.

„Erekcja”. Z trudem powstrzymując wy-

buch śmiechu, oprawcy nacierają na ku-

lącą się w rogu kruszynkę: „Wymień sto-

licę Siedlec! Twoje nazwisko”. „Nazy-

wam się „43”. Kolejny uczestnik gry, tym

razem dziewczyna, osiąga najwyższy sto-

pień zakręcenia. I znowu ktoś ją prowa-

dzi, naciska na głowę, przeprowadzając

przez niskie betonowe wyjście, wypy-

cha w ciemności... Orzeźwiające, zim-

ne powietrze, roje gwiazd na granato-

wym niebie.

Werbownicy

Nikt nie wie, ilu spośród uczestników

Selekcji startuje dla siebie samych, dla sła-

wy w środowisku czy satysfakcji, a ilu

walczy o każdą kolejną godzinę przetrwa-

nia w grze, z nadzieją, że właśnie przez

finał prowadzi droga do elitarnych jedno-

stek wojskowych, do Żandarmerii Woj-

skowej, policyjnych antyterrorystów czy

do oddziałów realizacji Straży Granicz-

nej. Ci ostatni wiedzą doskonale, że star-

tując w Selekcji, zdają również wstępny

egzamin mogący decydować o przyszło-

ści. Zdają sobie sprawę, że od pierwszej

chwili znajdują się pod obserwacją

instruktorów.

Instruktorzy zaś, blisko trzydziestka lu-

dzi, to zarówno zawodowcy, jak i „absol-

wenci” poprzednich Selekcji. Profesjona-

liści tworzą mieszankę szczególnej kon-

systencji, bowiem obok „cywilów od

sznurków” rekrutujących się spośród ra-

towników Grupy Bieszczadzkiej GOPR

są wśród nich podoficerowie mjr. Kupsa

z 56 Kompanii Specjalnej, są żandarmi

i policjanci, funkcjonariusze z innych for-

macji, w większości praktycy z górnej pół-

ki, ze znaczącym dorobkiem operacyjnym

i bojowym. Niektórzy z nich zaczynali ka-

rierę od współpracy z Kupsem, od obo-

zów, od szkolenia taktycznego w systemie

Combat 56, kilku od Selekcji. Zaszli wy-

soko w służbie, dwóch z nich przygoto-

wuje się ponadto do obrony doktoratów.

Są tam, gdzie sięgają marzenia uczestni-

ków gry.

Podczas trwania gry mają mnóstwo cza-

su i wiele okazji, by uważnie przyjrzeć się

ludziom. Widzą ich podczas żmudnych

marszów, stresującego pokonywania prze-

szkód, szokujących, nocnych przesłuchań,

niewyspanych i krańcowo wyczerpanych,

zarówno wśród kolegów, jak i podczas sa-

KULISY SELEKCJA


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jazon i Argonauci wyprawa po złote runo
Kto sięgnie po złote runo Nasz Dziennik, 2011 03 08
Przybyszewski — Złote runo, ♣Filologia Polska (polecam studentom UKSW), Młoda Polska, Modernizm
Przybyszewski Złote runo
Przybyszewski — Złote runo, ♣Filologia Polska (polecam studentom UKSW), Młoda Polska, Modernizm
Stanisław Przybyszewski Złote runo wstęp BN
Perepeczko Andrzej PANA JĘDRUSIA WYPRAWA PO ZIELONE RUNO
Złote runo Stanisław Przybyszewski
8 Przybyszewski Staniłsaw, Złote runo
Po północy zaś przyniósł Piotr na patenie Chleb, Konsekrowany przez Jezusa, i Najświętsza Panna przy
Szukalski, Piotr Umieralność po 60 roku życia a trwanie życie w Polsce w latach 1990 2009 (2012)
Ks Piotr Skarga SI O świętej monarchii Kościoła Bożego i o pasterzach i owcach Kazanie na wtórą Nie
PO wyk07 v1
Rehabilitacja po endoprotezoplastyce stawu biodrowego

więcej podobnych podstron