Etnogeneza pochodzenia Słowian

background image

BULLETIN DE LA SOCIÉTÉ POLONAISE DE LINGUISTIQUE, fasc. LVII, 2001

ISSN 0032-3802

WITOLD MAÑCZAK
Kraków

Etyczny aspekt badañ nad etnogenez¹ S³owian

Do koñca lat siedemdziesi¹tych w Polsce przewa¿a³ pogl¹d, ¿e prakolebka S³o-

wian le¿a³a w dorzeczu Odry i Wis³y. Natomiast w r. 1979 nie¿yj¹cy ju¿ archeolog

God³owski doszed³ do wniosku, ¿e praojczyzna S³owian by³a po³o¿ona w górnym

i czêœciowo œrodkowym dorzeczu Dniepru. Pogl¹d ten w krótkim czasie zyska³ licz-

nych zwolenników wœród ludzi, którzy z jakichœ irracjonalnych pobudek uznali Go-

d³owskiego za nieomylny autorytet, jego koncepcjê za niepodlegaj¹c¹ krytyce, a sami

postanowili wpoiæ spo³eczeñstwu polskiemu przekonanie, ¿e God³owski rozwi¹za³

kwestiê praojczyzny S³owian w sposób definitywny. Ludzie ci zdawali siê nie wie-

dzieæ, ¿e nauka polega na poszukiwaniu prawdy, a nie na kulcie autorytetów, ¿e o tym,

czy jakaœ koncepcja jest lub nie jest s³uszna, decyduj¹ argumenty, a nie to, od kogo

dana koncepcja pochodzi, ¿e wreszcie naukowca powinna cechowaæ postawa kry-

tyczna, a nie wiara w nieomylnoœæ autorytetów. Stosunek zwolenników koncepcji

God³owskiego do niego samego przypomina³ raczej stosunek wyznawców jakiejœ re-

ligii do proroka ni¿ stosunek naukowców do innego, nawet wybitnego badacza.

Osobiœcie niejednokrotnie zwraca³em uwagê na to, ¿e teza God³owskiego jest b³êd-

na, gdy¿ wiele faktów jej przeczy (por. ostatnio Mañczak 2000). Dlatego tu nie bêdê

ju¿ tych argumentów powtarza³, natomiast ograniczê siê do zasygnalizowania, ¿e nie-

dawno temu przedrukowane pisma God³owskiego (2000) o prakolebce S³owian nie

mog¹ nie budziæ ró¿nych zastrze¿eñ. I tak na s. 221 czytamy, ¿e „bardzo istotnym

dowodem na wschodni¹ lokalizacjê siedzib pras³owiañskich s¹ nazwy drzew. W³asne

pras³owiañskie nazwy nosz¹ drzewa znane na terenach naddnieprzañskich; natomiast

ca³y szereg gatunków wystêpuj¹cych w dorzeczu Wis³y i Dniestru, lecz nie potwier-

dzonych w dorzeczu Dniepru, posiada nazwy, które zosta³y zapo¿yczone z jêzyków

germañskich lub innych. Ten argument... Rostafiñskiego..., rozbudowany przez...

Moszyñskiego..., czêstokroæ nie jest doceniany..., mimo ¿e... nic nie straci³ ze swej

si³y przekonywania”. By wykazaæ kruchoœæ tego argumentu, wystarczy zestawiæ ³a-

ciñskie nazwy tych drzew z francuskimi:

background image

68

WITOLD MAÑCZAK

Buk

fagus

hêtre

(germ.)

Cis

taxus

if (celt.)

Jawor

acer

platane (gr.)

Modrzew

larix

mélèze

(celt. lub przedindoeur.)

Œwierk

picea

sapin (celt.)

Zatem Francuzi nazywaj¹ buk, cis, jawor, modrzew i œwierk nazwami nie³aciñ-

skiego pochodzenia, choæ Rzymianie, którzy 2000 lat temu podbili Galiê, drzewa te

znali. W tym stanie rzeczy, przyjmuj¹c nawet za Moszyñskim, ¿e wszystkie wymie-

nione s³owiañskie nazwy tych drzew s¹ nies³owiañskiego pochodzenia, nie mo¿na na

tej podstawie wnioskowaæ, ¿e drzewa te w praojczyŸnie S³owian nie ros³y.

Podobnie siê zdarza zreszt¹ nie tylko z nazwami drzew, ale i z innymi zapo¿ycze-

niami. Np. polska nazwa tañca jest niemieckiego pochodzenia, ale z tego bynajmniej

nie wynika, jakoby nasi przodkowie nauczyli siê tañczyæ dopiero od Niemców. Tañ-

czyæ umieli i wczeœniej, ale tañczenie pierwotnie nazywali pl¹saniem.

Po ³acinie pokój siê nazywa pax, a wojna bellum. S³owo pax przetrwa³o we wszyst-

kich jêzykach romañskich, por. fr. paix, w³. pace itd., natomiast wyraz bellum nie

zachowa³ siê nie tylko w ¿adnym romañskim jêzyku literackim, ale i w ¿adnej spo-

œród setek gwar romañskich. Rumuni wojnê nazywaj¹ rãzboi, a wiêc wyrazem pocho-

dzenia s³owiañskiego (por. pol. rozbój), natomiast pozosta³e ludy romañskie u¿ywaj¹

wyrazu germañskiego pochodzenia typu fr. guerre. Ale czy¿ z tego wynika, ¿e Rzy-

mianie byli narodem pacyfistów? Wprost przeciwnie, wiadomo, ¿e Rzymianie byli

jednym z najbardziej wojowniczych ludów staro¿ytnoœci.

Rumuni matkê nazywaj¹ maicã, a wiêc wyrazem s³owiañskiego pochodzenia.

Czy¿by z tego wynika³o, ¿e Rumunom pierwotnie pojêcie macierzyñstwa by³o nie-

znane? Bynajmniej nie, przecie¿ Rzymianie, którzy 2000 lat temu podbili Dacjê, u¿y-

wali s³owa mater.

W angielskim nazwy zwierz¹t domowych s¹ pochodzenia germañskiego, nato-

miast nazwy gatunków miêsa zosta³y zapo¿yczone z francuskiego: ox ‘wó³’ – beef

‘wo³owina’, calf ‘cielê’ – veal ‘cielêcina’, pig ‘œwinia’ – pork ‘wieprzowina’, sheep

‘owca’ – mutton ‘baranina’ (tak¿e deer ‘zwierzyna’, ale venison ‘dziczyzna’). Czy¿-

by z tego wynika³o, ¿e Anglicy pierwotnie zwierzêta hodowali, ale ich miêsa nie jedli,

bo byli wegetarianami? Bynajmniej nie.

God³owski (2000: 167) twierdzi, ¿e na pierwszym etapie wielkiej ekspansji S³o-

wian dochodzi do „ostatecznej krystalizacji etnosu s³owiañskiego” miêdzy Karpatami

a Prypeci¹ i Dnieprem, „a nastêpnie do jego rozprzestrzenienia siê na po³udniu po

dolny Dunaj”, zaœ w innym miejscu God³owski (2000: 281) dodaje, ¿e w VI w. S³o-

wianie rozwijali swoj¹ ekspansjê „nad dolnym Dunajem, co jest zrozumia³e, jeœli przyj-

miemy, ¿e punkt wyjœcia tej ekspansji znajdowa³ siê na terenie Ukrainy, ale nie Pol-

ski”. Badania nad przedhistorycznymi migracjami S³owian doprowadzi³y miê do wnio-

sku, ¿e po³udniowa S³owiañszczyzna powsta³a dziêki ekspansji jedynie ludnoœci za-

chodnios³owiañskiej (Mañczak 1997a). Forma zapo¿yczeñ w grece i rumuñskim wska-

zuje na to, ¿e siê S³owianie pojawili w Grecji wczeœniej ni¿ w Rumunii. W zapo¿y-

czeniach s³owiañskich w grece s³abe jery zachowa³y siê doskonale, podczas gdy w ru-

muñskim œlady s³abych jerów nale¿¹ do rzadkoœci. Tak samo siê ma rzecz z formami

background image

69

ETYCZNY ASPEKT BADAÑ NAD ETNOGENEZ¥ S£OWIAN

bez metatezy p³ynnych, które s¹ bez porównania czêstsze w grece ni¿ w rumuñskim.

Wreszcie zapo¿yczenia s³owiañskie w grece wykazuj¹ nieraz brak œladów trzeciej

palatalizacji, co siê w rumuñskim nigdy nie zdarza.

Ponadto stare zapo¿yczenia s³owiañskie w rumuñskim maj¹ odpowiedniki tylko

w bu³garskim i (w mniejszej mierze) serbo-chorwackim. Gdyby dzisiejszy obszar

macedoñsko-bu³garski zosta³ zasiedlony przez przybyszów ze wschodniej S³owiañsz-

czyzny (jak to sugeruje God³owski), to nale¿a³oby wœród starych zapo¿yczeñ s³o-

wiañskich w rumuñskim oczekiwaæ jakichœ wp³ywów wschodnios³owiañskich, a tym-

czasem œladów takich zupe³nie brak. Wreszcie postaæ najstarszych zapo¿yczeñ s³o-

wiañskich w rumuñskim wskazuje na to, ¿e pojawienie siê S³owian na obszarze Ru-

munii nale¿y wi¹zaæ z ekspansj¹ pierwszego pañstwa bu³garskiego na terytorium dzi-

siejszej Rumunii w VIII, a zw³aszcza IX w. Wszystko to t³umaczy, czemu – jak pisze

God³owski (2000: 98) – na „obszarach, po³o¿onych na pó³noc i na pó³nocny wschód

od dolnego Dunaju, ceramika typu praskiego nie pojawia siê tak czêsto i tak masowo,

jak byœmy to mieli prawo oczekiwaæ”.

Jeœli chodzi o Peucynów, Wenedów i Fennów, o których wspomina Tacyt w Ger-

manii, God³owski (2000: 39) pisze, ¿e Fennowie zamieszkiwali „strefê leœn¹ pó³noc-

no-wschodniej Europy”, siedziby Peucynów „znajdowa³y siê na zewnêtrznym ³uku

wschodnich Karpat”, zaœ Wenedowie zamieszkiwali „tereny po³o¿one w przybli¿eniu

na obszarze dzisiejszej pó³nocno-zachodniej Ukrainy, Bia³orusi i ewentualnie te¿

wschodnich krañców Polski”. Nie od rzeczy bêdzie zwróciæ uwagê na fakt, ¿e wypo-

wiedŸ Tacyta zupe³nie inaczej interpretuje znany indoeuropeista Schmid (1992: 191).

Jego zdaniem przez Zatokê Wenedzk¹, która wystêpuje u Ptolemeusza, nale¿y rozu-

mieæ Zatokê Gdañsk¹, a siedziby Wenedów nale¿y lokalizowaæ miêdzy Odr¹ a Wis³¹.

Nale¿y podkreœliæ, ¿e poza Polakami ma³o kto wierzy, ¿eby praojczyzna S³owian

mog³a byæ w dorzeczu górnego Dniepru, a to z dwu powodów: jêzykoznawczego i ar-

cheologicznego. Wed³ug Toporowa i Trubaczowa hydronimia górnego dorzecza Dnie-

pru jest ba³tycka, zaœ wed³ug archeologów ceramika typu praskiego, która jest charak-

terystyczna dla kultury wczesnos³owiañskiej, w górnym dorzeczu Dniepru nie wystêpu-

je. Dlatego na œwiecie rozpowszechniony jest pogl¹d, ¿e na obszarze, na którym Go-

d³owski lokalizuje praojczyznê S³owian, pierwotnie mieszkali Ba³towie. A oto, co

w zwi¹zku z tym pisze God³owski (2000: 234): „domniemana migracja z górnodnie-

przañskiej strefy leœnej w przypadku nosicieli kultury typu praskiego nie jest jedno-

znacznie uchwycona w materiale archeologicznym, musi byæ zatem traktowana jako

hipoteza”.

Oto jak okreœli³ sw¹ koncepcjê sam God³owski. Gdzie indziej zaœ (s. 167) ten¿e

archeolog powiada, co nastêpuje: „Jakkolwiek wiêc wczesnoœredniowiecznej kultury

s³owiañskiej z terenów Ukrainy i Europy œrodkowej nie mo¿na wyprowadzaæ w spo-

sób bezpoœredni od którejœ z kultur pó³nocno-wschodnioeuropejskich, to jednak de-

cyduj¹cy udzia³ ludnoœci wywodz¹cej siê z tej strefy w ostatecznym ukszta³towaniu

siê s³owiañskiej kultury okresu wczesnego œredniowiecza wydaje siê byæ bardzo praw-

dopodobny”. WypowiedŸ ta jest nielogiczna, gdy¿ miêdzy zdaniem, ¿e „wczesnoœre-

dniowiecznej kultury s³owiañskiej z terenów Ukrainy i Europy œrodkowej nie mo¿na

wyprowadzaæ w sposób bezpoœredni od którejœ z kultur pó³nocno-wschodnioeuropej-

background image

70

WITOLD MAÑCZAK

skich”, a zdaniem, ¿e „decyduj¹cy udzia³ ludnoœci wywodz¹cej siê z tej strefy w osta-

tecznym ukszta³towaniu siê s³owiañskiej kultury okresu wczesnego œredniowiecza

wydaje siê byæ bardzo prawdopodobny”, zachodzi sprzecznoœæ. God³owski rozumuje

jak ktoœ, kto by twierdzi³, ¿e jest potomkiem swego dziadka, natomiast nie jest potom-

kiem swych rodziców. To jest po prostu niedorzecznoœæ. Przecie¿ geny nie mog¹ byæ

przekazywane inn¹ drog¹ ni¿ poprzez ¿ywe organizmy. Tak samo kultura materialna

nie mo¿e byæ przekazywana drog¹ inn¹ ni¿ materialna.

Gdzie indziej God³owski (2000: 173-174) polemizuje z Ja¿d¿ewskim, Kostrzew-

skim, Szczukinem, Rusanow¹ i Siedowem na temat podobieñstw „miêdzy typowymi

dla kultury wczesnos³owiañskiej naczyniami typu praskiego a niektórymi formami

rêcznie, niestarannie wykonanych garnków kultury przeworskiej na terenie miêdzy

Wis³¹ a Odr¹ w okresie wp³ywów rzymskich”. Rozumowanie Ja¿d¿ewskiego, Ko-

strzewskiego, Szczukina, Rusanowej i Siedowa wydaje mi siê o wiele bardziej lo-

giczne od rozumowania God³owskiego.

Prof. Parczewski, który wyda³ pisma God³owskiego (2000), opatrzy³ je wstêpem,

którego pierwsze zdanie (s. 7) brzmi nastêpuj¹co: „Kazimierz God³owski nale¿a³ do

najœwietniejszych umys³ów dwudziestowiecznej archeologii europejskiej”. Mówie-

nie o europejskiej s³awie God³owskiego to rozmijanie siê z prawd¹. Jest faktem, ¿e

by³ on cz³onkiem Akademii Bawarskiej oraz Niemieckiego Instytutu Archeologicz-

nego, ale faktem jest te¿, ¿e God³owskiego podobne zaszczyty w ¿adnym innym ob-

cym kraju nie spotka³y. Poniewa¿ God³owski lokalizowa³ prakolebkê S³owian na ob-

szarze wschodnios³owiañskim, nie od rzeczy bêdzie wzi¹æ pod uwagê stosunek bada-

czy wschodnios³owiañskich do jego koncepcji. Jak pisze sam God³owski (2000: 118),

„na omawianych obszarach zajêtych przez tzw. kulturê póŸnozarubinieck¹ czy te¿

przez typ kijowski nie spotyka siê form ceramiki, które mo¿na by uznaæ za odpowied-

niki czy te¿ prototypy garnków typu praskiego, i ten fakt, obok danych jêzykoznaw-

stwa, a mianowicie hydronimii (por. V.N. Toporov, O.N. Trubaèev 1962), stanowi g³ów-

ny wzgl¹d sk³aniaj¹cy licznych badaczy radzieckich, a zw³aszcza I.P. Rusanow¹...

i W.W. Siedowa..., do wy³¹czania terenów po³o¿onych w górnym dorzeczu Dniepru

z obszarów mog¹cych stanowiæ pierwotne siedziby S³owian i przypisywania ich ple-

mionom ba³tyjskim”.

Podsumowuj¹c to wszystko, nale¿y stwierdziæ, ¿e koncepcja God³owskiego jest

b³êdna. Nasuwa siê w tym stanie rzeczy pytanie, jak to jest mo¿liwe, ¿e koncepcja ta

utrzymuje siê ju¿ ponad 20 lat. Otó¿ dzieje siê tak dlatego, ¿e jej zwolennicy stosuj¹

ró¿ne praktyki, których w nauce stosowaæ siê nie powinno:

1) Przemilczaj¹ istnienie innych pogl¹dów na praojczyznê S³owian. Np. w Wiel-

kiej historii Polski (t. I, Kraków 1998, s. 351) czytamy, ¿e praojczyzna S³owian le¿a³a

„w górnym i czêœciowo œrodkowym dorzeczu Dniepru”, natomiast nie ma tam ¿adnej

wzmianki o tym, ¿e pogl¹d ten bynajmniej nie jest uznawany przez wszystkich. By

poprzestaæ na paru przyk³adach, wystarczy wspomnieæ o tym, ¿e niedawno zmar³y

w USA badacz polski Go³¹b by³ zdania, i¿ kolebka S³owian le¿a³a nad górnym Do-

nem, niemiecki onomasta Udolph ostatnio zmieni³ zdanie, ale do niedawna lokalizo-

wa³ j¹ na pó³nocnych zboczach Karpat miêdzy Zakopanem a Bukowin¹, rosyjski jêzy-

koznawca Trubaczow twierdzi, ¿e praojczyzna S³owian le¿a³a nad œrodkowym Duna-

background image

71

ETYCZNY ASPEKT BADAÑ NAD ETNOGENEZ¥ S£OWIAN

jem, prof. Leciejewicz sytuuje j¹ w dorzeczu Odry, Wis³y i Dniepru, podczas gdy

wed³ug miñskiego slawisty Martynowa znajdowa³a siê ona w dorzeczu Wis³y i Odry.

Zwolennicy koncepcji God³owskiego ukrywaj¹ przed opini¹ publiczn¹, ¿e koncepcja

ta jest nie jedyn¹, ale jedn¹ z wielu hipotez odnosz¹cych siê do prakolebki S³owian.

2) Nie podejmuj¹ oni dyskusji z przeciwnikami koncepcji God³owskiego. Np. na

pierwszej stronie pierwszego numeru czasopisma Archeologia ¯ywa ukaza³ siê wy-

wiad zatytu³owany „S³owiañski Biskupin to naukowa legenda!” Napisa³em artyku³

polemiczny „Czy s³owiañski Biskupin to naukowa legenda?” (Mañczak 1997 b), jed-

nak uczestnik wywiadu zamieszczonego w Archeologii ¯ywej dyskusji ze mn¹ nie

podj¹³.

3) Na konferencje nie zapraszaj¹ przeciwników koncepcji God³owskiego. Np. parê

lat temu w Jadwisinie odby³a siê konferencja, w której podsumowaniu powiedziano,

¿e „nobody who actively participated in the conference in Jadwisin doubted that their

cradle [chodzi o praojczyznê S³owian] was located in regions along the Dnieper ri-

ver” (Origins of Central Europe, Warszawa 1997, s. 249). Jednak nie dodano, ¿e tê

zdumiewaj¹c¹ jednomyœlnoœæ uzyskano dziêki temu, ¿e na konferencjê ludzi o in-

nych pogl¹dach nie zaproszono.

4) W czerwcu 2000 r. w Komitecie Nauk Pra- i Protohistorycznych PAN odby³o

siê zebranie „okr¹g³ego sto³u” poœwiêcone praojczyŸnie S³owian, na które zaproszo-

no 14 osób. Jednak na zebranie przyby³o tylko 11 prelegentów, spoœród których 4

opowiedzia³o siê za koncepcj¹ God³owskiego, natomiast 7 odnios³o siê do niej z mniej-

sz¹ lub wiêksz¹ rezerw¹. Po zakoñczeniu zebrania organizatorzy nie za¿¹dali od nas

dostarczenia tekstów naszych referatów do druku. Poniewa¿ wydawa³o mi siê, ¿e od-

czyty wyg³oszone na zebraniu powinny byæ dla dobra nauki opublikowane, postano-

wi³em je sam wydaæ. W zwi¹zku z tym zwróci³em siê do wszystkich 14 zaproszonych

osób z proœb¹ o nades³anie swych wypowiedzi. Zwolennikom koncepcji God³owskiego

nie przypad³o do gustu, ¿e chcê opublikowaæ nie tylko ich referaty, ale tak¿e pozosta-

³e, i dlatego postanowili zbojkotowaæ moj¹ inicjatywê opublikowania wszystkich od-

czytów wyg³oszonych na zebraniu „okr¹g³ego sto³u” i swych wypowiedzi nie dostar-

czyli. Tym samym zamanifestowali oni raz jeszcze swój negatywny stosunek do zasa-

dy, ¿e nauka siê mo¿e rozwijaæ jedynie w atmosferze swobodnego, niczym nie skrê-

powanego dialogu. Ja siê jednak tym bojkotem nie przej¹³em i broszurê wyda³em

(Mañczak 2001).

5) Zwolennicy koncepcji God³owskiego lubi¹ przypisywaæ krytyce tej koncepcji

charakter nienaukowy. Np. w Œwiatowicie, t. I (XLII), 1999, s. 177, napisano, co

nastêpuje: „Tekst ten, przy silnym zaanga¿owaniu emocjonalnym Autora, mieœci siê

jednak w granicach polemiki naukowej, czego ju¿, niestety, nie da siê powiedzieæ

o „patriotycznych” próbach „obrony Okopów Œw. Trójcy”, zdarzaj¹cych siê w litera-

turze archeologicznej jeszcze w latach 90-ych. – Cf... T. Malinowski, O niefrasobli-

wym i instrumentalnym traktowaniu niektórych fragmentów dziejów polskiej arche-

ologii, czyli jak nie nale¿y jej popularyzowaæ, Archeologia Œrodkowego Nadodrza 1,

1998, p. 225-230”. Artyku³ prof. Malinowskiego przeczyta³em (i ka¿demu radzê go

przeczytaæ), ale nie znalaz³em w nim nic nienaukowego. Gdybym by³ na miejscu prof.

Malinowskiego i chcia³ na postawiony zarzut odpowiedzieæ, by³bym w wielkim k³o-

background image

72

WITOLD MAÑCZAK

pocie, gdy¿ nie potrafi³bym odgadn¹æ, co autor ze Œwiatowita mia³ na myœli sugeru-

j¹c, jakoby artyku³ prof. Malinowskiego by³ „nienaukowy”. Wniosek z tego, ¿e nale-

¿y wysuwaæ zarzuty konkretne, natomiast nie wolno czyniæ ogólnikowego zarzutu

nienaukowoœci, gdy¿ wówczas pozbawia siê oskar¿onego mo¿noœci obrony.

6) Zwolennicy koncepcji God³owskiego uniemo¿liwiaj¹ druk przeciwnikom tej

koncepcji. Podczas gdy w czasopismach jêzykoznawczych i wiêkszoœci czasopism

archeologicznych przestrzegana jest zasada swobody dyskusji, redakcje niektórych

czasopism archeologicznych oraz znacznej wiêkszoœci czasopism nienaukowych od-

mawiaj¹ drukowania artyku³ów kwestionuj¹cych tê koncepcjê. Podobna sytuacja pa-

nuje w innych œrodkach masowego przekazu. Jest rzecz¹ ubolewania godn¹, ¿e znaczna

wiêkszoœæ naszych dziennikarzy nie zdaje sobie sprawy z tego, ¿e uniemo¿liwianie

dyskusji na tematy naukowe jest równie szkodliwe jak stosowanie cenzury w spra-

wach politycznych.

7) Zwolennicy koncepcji God³owskiego nieraz zamiast argumentów u¿ywaj¹ in-

wektyw. Np. prof. Parczewski wydane przez siebie pisma God³owskiego opatrzy³ wy-

borem najnowszej literatury odnosz¹cej siê do pocz¹tków S³owiañszczyzny, w któ-

rym m. in. wymieni³ jedn¹ z moich ksi¹¿ek (Mañczak 1999), przy czym napisa³ (na

s. 414), ¿e „wywody W. Mañczaka w sprawie wk³adu archeologii do zagadnienia pra-

ojczyzny S³owian (s. 125-127 tej ksi¹¿ki) maj¹ charakter najzupe³niej absurdalny i ode-

rwany od rzeczywistoœci. Trudno powiedzieæ, czy to efekt œwiadomego zabiegu au-

torskiego, ale niew¹tpliwie powsta³a jedna z najzabawniejszych „naukowych” waria-

cji na tematy archeologiczne, jakie cierpliwy papier przyj¹³ ostatnio na siebie, a Ko-

mitet Badañ Naukowych dofinansowa³ z pieniêdzy przeznaczonych na badania na-

ukowe”. Prof. Parczewski nie jest w stanie podj¹æ merytorycznej dyskusji ze mn¹,

gdy¿ nie ma argumentów przeciwko memu pogl¹dowi na praojczyznê S³owian, ale

wyobra¿a sobie, ¿e argumenty mo¿na zast¹piæ inwektywami.

Nale¿y podkreœliæ, ¿e wœród zwolenników koncepcji God³owskiego prof. Parczew-

ski nie jest jedynym, który zamiast argumentów u¿ywa inwektyw. Np. w dodatku Plus

Minus do Rzeczypospolitej z 10-12.11.2000 r., s. D1, przeczytaæ mo¿na, co nastêpuje:

„Archeolodzy polscy pracowicie kontynuowali wynalazek Gustafa Kossinny, groma-

dzili archeologiczne argumenty na rzecz ideologicznej tezy, adresowanej do wspó³-

czesnoœci. Stosuj¹c metodê osadnicz¹, starali siê wykazaæ pras³owiañskoœæ ziem nad

Odr¹ i Wis³¹... Umys³owe ograniczenie, jawny oportunizm, oczywista prywata w tym

przypadku tylko sprzyja³y sukcesowi”.

Wszystkie te praktyki, za pomoc¹ których zwolennicy koncepcji God³owskie-

go przeforsowuj¹ tê koncepcjê, tzn. przemilczanie innych pogl¹dów na prakoleb-

kê S³owian, niepodejmowanie dyskusji, niezapraszanie na konferencje ludzi bê-

d¹cych innego zdania, bojkot inicjatywy opublikowania wszystkich referatów

wyg³oszonych na zebraniu „okr¹g³ego sto³u”, uniemo¿liwianie druku przeciwni-

kom koncepcji God³owskiego, wysuwanie ogólnikowego zarzutu nienaukowoœci

zamiast zarzutów konkretnych oraz wreszcie u¿ywanie inwektyw zamiast argu-

mentów, wszystko to s¹ praktyki moralnie naganne. Nasuwaj¹ siê skojarzenia z pro-

cederami, za pomoc¹ których w pañstwach totalitarnych narzucano spo³eczeñ-

stwom ró¿ne ideologie.

background image

73

ETYCZNY ASPEKT BADAÑ NAD ETNOGENEZ¥ S£OWIAN

Rzecz¹ moralnie najbardziej nagann¹ jest niepodejmowanie dyskusji, co zilustrujê

nastêpuj¹cym przyk³adem. Poniewa¿ niektórzy zwolennicy koncepcji God³owskiego

twierdz¹, ¿e S³owianie, którzy od koñca V w. po Chr. mieli przenikaæ w dorzecze

Wis³y i Odry, osiedlali siê wœród ludnoœci germañskiej, niejednokrotnie zwraca³em

uwagê na to, ¿e w jêzyku pragermañskim zasz³o zjawisko zwane germañsk¹ przesuw-

k¹ spó³g³oskow¹, które polega³o m. in. na tym, ¿e d w jêzykach s³owiañskich prze-

trwa³o bez zmian, natomiast w pragermañskim zmieni³o siê w t (por. pol. dwa, woda,

ale ang. two, water). G³oska t w jêzykach s³owiañskich nie uleg³a zmianie, natomiast

w pragermañskim przesz³a w dŸwiêk zapisywany jako th (por. pol. trzy, ten, ale ang.

three, the). W jêzykach s³owiañskich p siê zachowa³o, natomiast w pragermañskim

zmieni³o siê w f (por. pol. piêæ, pierwszy, ale ang. five, first). Germañsk¹ przesuwk¹

spó³g³oskow¹ t³umaczy siê te¿, ¿e polskiemu k odpowiada w angielskim h, por. pol.

kto, ale ang. who, pol. kamieñ, ale ang. hammer (germañska nazwa m³ota siêga epoki

kamiennej, gdy m³oty wyrabiano z kamienia), i tak dalej. Poza tym w pragermañskim

zasz³o zjawisko okreœlane tzw. regu³¹ Vernera, tzn. ¿e spó³g³oski szczelinowe w pew-

nych warunkach ulega³y udŸwiêcznieniu, np. odpowiednikiem pol. bosy jest ang. bare,

w którym r powsta³o z przedhistorycznego *z. Tak wiêc gdyby by³o prawd¹, ¿e S³o-

wianie, którzy siê mieli osiedlaæ w dorzeczu Wis³y i Odry poczynaj¹c od schy³ku V w.,

poznawali nazwy rzek polskich z ust Germanów, to nazwy polskich rzek musia³yby

brzmieæ inaczej, ni¿ brzmi¹, a mianowicie musia³yby wykazywaæ œlady germañskiej

przesuwki spó³g³oskowej oraz dzia³ania regu³y Vernera, a tymczasem œladów takich

zupe³nie brak. Np. na Górnym Œl¹sku jest rzeka Drama, a na pó³nocy s¹ rzeki Drawa

i Drwêca. Gdyby S³owianie nazwy te poznali z ust Germanów, to w nazwach Drama,

Drawa i Drwêca musia³oby wystêpowaæ nie d, ale t (na tej samej zasadzie, na jakiej

po polsku siê mówi drzewo, ale po angielsku tree).

Inni zwolennicy koncepcji God³owskiego utrzymuj¹, ¿e zanim siê S³owianie po-

jawili w dorzeczu Odry i Wis³y, Germanie to terytorium opuœcili. Np. w Nowej en-

cyklopedii powszechnej PWN, t. VII, Warszawa 1999, s. 657, czytamy, ¿e „na zie-

miach polskich miêdzy schy³kiem kultury przeworskiej a najstarszymi stanowiskami

S³owian (pocz. VI w. n.e.) istnia³a przerwa chronologiczna, wynosz¹ca pó³ stulecia)”.

Innymi s³owy, S³owianie mieli wejœæ do bezludnego kraju. Jest to te¿ nieprawdopo-

dobne, gdy¿ nazwy rzek polskich rozpadaj¹ siê na dwie kategorie: 1) nazwy zrozu-

mia³e dla Polaka, takie jak Kamienna, Bystrzyca czy Pr¹dnik, które s¹ stosunkowo

œwie¿ej daty, oraz 2) nazwy dla Polaka niezrozumia³e, takie jak Wis³a, Odra, Raba,

So³a, Nysa, Nida, Bug, Drwêca, Gwda, Skrwa itd., które powsta³y w zamierzch³ej

przesz³oœci, na setki czy nawet tysi¹ce lat przed V w. po Chr. Tymczasem w V w. nie

by³o jeszcze atlasów geograficznych, nie mówi¹c ju¿ o tym, ¿e ówczeœni S³owianie

byli analfabetami. W tym stanie rzeczy nasuwa siê pytanie, w jaki sposób S³owianie,

którzy siê mieli pojawiæ w bezludnej krainie, poznali nazwy rzek u¿ywane w dorze-

czu Odry i Wis³y przed ich przybyciem.

Aby móc zaakceptowaæ tezê God³owskiego, ¿e siê S³owianie zaczêli pojawiaæ

w dorzeczu Odry i Wis³y dopiero z koñcem V w. po Chr., trzeba by przyj¹æ, ¿e wœród

owych niepiœmiennych S³owian by³ geniusz, który na 1400 lat przed XIX-wiecznymi

uczonymi odkry³ germañsk¹ przesuwkê spó³g³oskow¹ oraz zjawisko, którego doty-

background image

74

WITOLD MAÑCZAK

czy regu³a Vernera, i, ma³o tego, zdo³a³ nak³oniæ swych rodaków do tego, ¿eby z prze-

jêtych z ust Germanów nazw rzek polskich wyrugowali wszelkie nalecia³oœci ger-

mañskie. Albo te¿ trzeba by przypuœciæ, ¿e wœród S³owian osiedlaj¹cych siê w bez-

ludnym kraju znalaz³ siê genialny jasnowidz, który odgad³ nazwy wielu rzek pol-

skich, jakie powsta³y przed V w., i, ma³o tego, potrafi³ przekonaæ swych ziomków do

tego, ¿eby tych w³aœnie nazw u¿ywali. Ale czy to jest mo¿liwe? Niestety, na to równie

zasadnicze jak k³opotliwe pytanie ¿aden spoœród tak licznych dziœ zwolenników kon-

cepcji God³owskiego nie zechcia³ odpowiedzieæ. Osobiœcie s¹dzê, ¿e ani jedno, ani

drugie mo¿liwe nie jest, i dlatego koncepcjê God³owskiego uwa¿am za b³êdn¹.

Poniewa¿ to rozumowanie wielokrotnie przedstawia³em, a nikt siê nigdy doñ nie

ustosunkowa³, zwracam siê z apelem do wszystkich zwolenników koncepcji God³ow-

skiego, aby zechcieli udzieliæ odpowiedzi na nastêpuj¹ce pytania:

1) Jeœli uwa¿aj¹, ¿e siê mylê twierdz¹c, ¿e nazwy polskich rzek nie wykazuj¹

œladów germañskiej przesuwki spó³g³oskowej oraz dzia³ania regu³y Vernera, to dla-

czego nikt nie przytoczy³ polskich hydronimów, które by te zjawiska wykazywa³y?

2) Jeœli s¹dz¹, ¿e siê mylê twierdz¹c, ¿e nazwy typu Wis³a, Odra, Raba, So³a itd.

powsta³y przed V w. po Chr., to dlaczego nikt nie mia³ odwagi napisaæ, ¿e nazwy te

powsta³y po V w.?

3) Jeœli s¹ zdania, ¿e mam s³usznoœæ twierdz¹c, ¿e a) nazwy rzek polskich nie

wykazuj¹ œladów germañskiej przesuwki spó³g³oskowej oraz dzia³ania regu³y Verne-

ra i b) ¿e nazwy typu Wis³a, Odra, Raba, So³a itd. powsta³y przed V w. po Chr., to

dlaczego nikt nie przyzna³ mi racji?

4) Czy przemilczanie jednego z argumentów obalaj¹cych koncepcjê God³owskie-

go jest rzecz¹ uczciw¹?

OdpowiedŸ na te pytania nale¿y siê nie tylko mnie, ale przede wszystkim polskie-

mu spo³eczeñstwu, które – jak ka¿de spo³eczeñstwo – ma prawo do rzetelnej informa-

cji na temat tego, czy na zajmowanym przez siebie terytorium jest lub nie jest auto-

chtonem.

W konkluzji nale¿y stwierdziæ, ¿e obecnie w Polsce zagadnienie praojczyzny S³o-

wian jest problemem nie naukowym, ale problemem wy³¹cznie natury moralnej. Cho-

dzi o to, ¿eby zwolennicy koncepcji God³owskiego wreszcie zaniechali stosowania

nieuczciwych praktyk, za pomoc¹ których przeforsowuj¹ tê koncepcjê. Chodzi zw³asz-

cza o to, ¿eby zaprzestali uchylania siê od dyskusji, gdy¿ bez dyskusji nauka istnieæ

nie mo¿e.

B i b l i o g r a f i a

God³owski K. 2000. Pierwotne siedziby S³owian. Wybór pism pod redakcj¹ M. Par-

czewskiego. Kraków: Instytut Archeologii UJ.

Mañczak W. 1997a. Przedhistoryczne migracje S³owian. W: Trudy VI Meždunarod-

nogo Kongressa slavjanskoj archeologii. T. 3: Ètnogenez ètnokul’turnye kontak-

ty slavjan. Moskva: Institut archeologii RAN. S. 198-205.

Mañczak W. 1997b. Czy s³owiañski Biskupin to naukowa legenda? Slavia Antiqua

38, 191-194.

background image

75

ETYCZNY ASPEKT BADAÑ NAD ETNOGENEZ¥ S£OWIAN

Mañczak W. 1999. Wie¿a Babel. Wroc³aw: Ossolineum.

Mañczak W. 2000. Praojczyzna S³owian. Jêzyk Polski 80, 325-331.

Mañczak W. (red.). 2001. Praojczyzna S³owian. Zbiór wypowiedzi. Kraków: Wydaw-

nictwo UJ.

Schmid W.P. 1992. Der Namenhorizont im germanischen Osten: Suebi und Veneti.

W: Abhandlungen der Akademie der Wissenschaften in Göttingen. Philologisch-

Historische Klasse. Dritte Folge. Nr. 195. Beiträge zum Verständnis der Germa-

nia des Tacitus. Teil II, 190-202.

background image

76

WITOLD MAÑCZAK


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pochodzenie Słowian jako mit polityczny
KONCEPCJE POCHODZENIA SŁOWIAN - 1, opracowania naukowe
wszystkie Imiona męskie, Z, Zbigniew - To imię jest pochodzenia słowiańskiego, a w dowolnym tłumacze
Pochodzenie Słowian jako mit polityczny
Grzegorz Jagodziński Koncepcje pochodzenia Słowian
Pochodzenie Slowian jako mit polityczny Artykul
Etnogeneza Słowian w świetle źródeł historycznych
Etnogeneza Słowian cytaty
Etnogeneza Słowian źródła historyczne
Piontek Antropologiczne badania procesu etnogenezy Słowian
Luczynski Michal Pochodzenie kosmogonii dualistycznej u Slowian wypracowanie
Etnogeneza Słowian
2 Pochodna calkaid 21156 ppt
Rozpuszczalniki organiczne pochodne alifatyczne (oprócz metanolu
potencjal spoczynkowy i jego pochodzenie
Klastry turystyczne, pochodzenie nazwy, co to

więcej podobnych podstron