Rozdział 3
BPOV
Osoba siedz
ą
ca ze Mn
ą
na biologii okazała si
ę
nazywa
ć
Edward Cullen.
Pi
ę
kne stare imi
ę
... Edward cały czas bezczelnie wpatrywał si
ę
w mój biust.
Ustawiłam go tak,
ż
eby mógł go podziwia
ć
w całej ozdobie... Po kilku minutach
nauczyciel spytał si
ę
go co
ś
o anafazie, ale on nic, oberwał z kredy, a pan Barner
zacz
ą
ł co
ś
mówi
ć
i to nie mogło by
ć
bardziej komiczne.
- Panie Cullen czy mo
ż
e pan zacz
ąć
uwa
ż
a
ć
, a nie wpatrywa
ć
si
ę
w biust
panny Swan?! - Czy ja dobrze zrozumiałam OMG. Super, zacz
ę
łam si
ę
ś
mia
ć
, a cała
klasa zwróciła si
ę
w stron
ę
naszego stolika...
- Nie jestem w stanie powiedzie
ć
czy wytrzymam nie ogl
ą
da
ć
tego cudu... - O
kurwa wybuchn
ę
łam gromkim
ś
miechem... Nauczyciel zrobił sie co
ś
czerwony ze
zło
ś
ci.
- Panie Cullen prosz
ę
opu
ś
ci
ć
klas
ę
i uda
ć
si
ę
do dyrektora! - Cullen miał
zadowolon
ą
min
ę
.- O nie zostaniesz do ko
ń
ca...
- Panie Banner niech go pan zostawi na jego mały mó
ż
d
ż
ek nic nie
poradzimy... - Cała klasa ł
ą
cznie z nauczycielem wybuchła
ś
miechem.. A Cullen...
- Dzi
ę
kuje Bello. - Zdecydowanie sarkazm...
- Ale
ż
prosz
ę
, Cullen.- Powiedziałam z u
ś
miechem na ustach.
Do ko
ń
ca lekcji Edward siedział cicho i sporz
ą
dzał dokładne notatki, gdy ja weszłam
w Internet w swoim I-Phonie i sprawdziłam co i jak na stronie kumpla odno
ś
nie
wszystkich zawodów, gdy przeczytałam,
ż
e Aro siedzi w kiciu, złapali go za nitro i
narkotyki...
- Oj nieładnie panno Swan na lekcji bawi
ć
si
ę
telefonem! - Cullen zamknij sie
bo ten fon w tyłku ci wyl
ą
duje...
- A co ci do tego...
- Mnie nic, sk
ą
d znasz stron
ę
na której była
ś
?
- St
ą
d,
ż
e znam wła
ś
ciciela. A teraz daj mi spokój... - Dwie minuty do ko
ń
ca
lekcji wytrzymam... Gdy zadzwonił dzwonek Cullen wyszedł niczym błyskawica...
Wyszłam z klasy, gdy przechodziłam na korytarzu kto
ś
złapał mnie za r
ę
k
ę
i
przyci
ą
gn
ą
ł do siebie. Oczywi
ś
cie był to Cullen.
- Kiciu jeste
ś
mi cos winna za obraz
ę
w klasie...- Powiedział uwodzicielskim
głosem, o nie, nie mam zamiaru si
ę
z nim bzyka
ć
i tym podobne. Przyci
ą
gn
ę
łam go
za sweterek, poniewa
ż
był ode mnie wy
ż
szy, mimo butów na 12 cm obcasie i kurwa
poczułam jego zapach, zapach pi
ż
mu o kurwa zapach SEXU...Nie mogłam sie wyda
ć
słaba, przyci
ą
gn
ę
łam go
ż
eby sie pochylił, zrobił to, a ja wyszeptałam mu do ucha:
- Wybacz, ale je
ś
li my
ś
lisz,
ż
e si
ę
z Tob
ą
prze
ś
pi
ę
to pomyliłe
ś
adresy... -
Odsun
ę
łam si
ę
od niego i spojrzałam mu w twarz. Wida
ć
,
ż
e nie takiej odpowiedzi
oczekiwał. Zobaczyłam,
ż
e w nasz
ą
stron
ę
idzie jego przyjaciel ten najbardziej
napakowany z... podbitym okiem?
- Emmett stary co si
ę
stało? - Spytał rozbawiony Edward. No nie znów to...
- Rosalie? - Spytałam równie
ż
rozbawiona, chłopak tylko pokiwał głowa, jego
oczy mówiły z sk
ą
d ja to wiem.
- Bym musiała jej nie zna
ć
: który tekst" niezła suczka ", czy "niezłe nadwozie
"?
- Suczka. - Odpowiedział.
- No to stary miałe
ś
szcz
ęś
cie,
ż
e nie sko
ń
czyło si
ę
to gorzej. - I poszłam do
dziewczyn.
- Co ty z nimi robiła
ś
? - Spytała Alice.
- Ja nic, powiedziałam Edwardowi,
ż
e pomylił adresy, a Emmettowi bo tak si
ę
chyba nazywa jego znajomy,
ż
e mógł sko
ń
czy
ć
gorzej.
- Z czym pomylił adresy? - Spytała Rose.
- Edward powiedział tu musze go zacytowa
ć
: " Kiciu jeste
ś
mi co
ś
winna za
obraz
ę
w klasie", a ja powiedziałam,
ż
e z nim si
ę
nie prze
ś
pi
ę
i
ż
eby znalazł inny
adres. - Dziewczyny pokiwały głow
ą
. Nast
ę
pne lekcje były nudne angielski,
matematyka, historia i fizyka. Z fizyki miałam same pi
ą
tki, bo projektowały
ś
my ró
ż
ne
auta i to było nam potrzebne... Ostatnie zaj
ę
cia jakie miały
ś
my razem to mechanika
pojazdowa i warsztat... Na wykładzie musiały
ś
my by
ć
w kombinezonach, poniewa
ż
był na warsztacie... Rosalie miała oryginalne kombinezony swojej firmy, wi
ę
c nie
musiały
ś
my kupowa
ć
nowych, czarny kombinezon z logo firmy i moim na
wy
ś
cigach... Pod to granatowa koszulka. Ja i Rose zwi
ą
zały
ś
my włosy w warkocze,
ż
eby nam nie przeszkadzały. Weszły
ś
my do klasy na szcz
ęś
cie ławki były trzy
osobowe, wi
ę
c
ż
adna z nas nie b
ę
dzie musiała siedzie
ć
z
ż
adnym kolesiem...
Nie zgadniecie kto siedział po prawej stronie w pierwszej ławce... Tak brawo pan
Cullen i jego ekipa... Ja i moja usiadły
ś
my w pierwszej ławce po lewej, Cullen
u
ś
miechał si
ę
głupio.
- Kicia czy ty przypadkiem nie pomyliła
ś
sal? Gastronomia pi
ę
tro wy
ż
ej... -
Odpowiedział, i dodał swój firmowy u
ś
miech.
- Kochanie sk
ą
d ty to wiesz... A ju
ż
wiem sam na nie ucz
ę
szczasz... -
Spojrzałam na nadgarstek i dodałam: - To lepiej zmykaj bo si
ę
spó
ź
nisz... -
U
ś
miechn
ę
łam sie do niego prostymi białymi z
ą
bkami...
- Nied
ź
wiadku jak oko? - Spytała Rose, Ema.
- Jeszcze
ż
yje wi
ę
c si
ę
nie martw... - Zacz
ę
łam cicho chichota
ć
, a za mn
ą
moje towarzyszki.
- Och czuje,
ż
e ten rok b
ę
dzie wesoły. - Stwierdziła Alice...
Nauczyciel wszedł do sali i od razu rzekł.
- Pan Cullen do odpowiedzi...
- Przepraszam, ale który? - Spytał jak mu tam? Emmet? Nauczyciel spojrzał
si
ę
na jak
ąś
kartk
ę
le
żą
c
ą
na jego biurku i odpowiedział.
- Jasper powiedz nam jaki jest najszybszy samochód
ś
wiata i opowiedz nam
co
ś
o nim. - Pytanie było proste jak dla kogo...
- Yyy.. Bugatti EB 16.4 Yeyron. - Odpowiedział niepewnie Jasper, wiadomo
przynajmniej jak ma na imie... Pan Shyan pokiwał głow
ą
, aby kontynuował,
odpowiedz nie była w 100% poprawna...
- Panie Shyan niestety, ale musz
ę
poprawi
ć
koleg
ę
, ale Bugatti nie jest
najszybszym samochodem
ś
wiata... - Powiedziałam pewnie.
- Panno Swan prosz
ę
kontynuowa
ć
...
- Bugatti eb 16.4 Yeyron mo
ż
e osi
ą
gn
ąć
maksymalnie 408 km/h co klasyfikuje
go na miejsce drugie w naszym rankingu. Za to najszybszym na li
ś
cie jest SSC
Ultimate Aero TT z osi
ą
giem 411km/h... SSC jest produktem ameryka
ń
skim... -
Wymieniałam wszystkie informacje dotycz
ą
ce owego modelu. Zako
ń
czywszy
monolog na temat auta, nauczyciel pokiwał z uznaniem głow
ą
...
- Swan, sk
ą
d wiesz tyle o tym modelu? - Spytał jak on tam miał Jasper?
- Cullen sied
ź
cicho! - Rozkazał pan Shyan.
- Nic nie szkodzi ciekawo
ść
to ludzka cecha... Bywałam w Miami tu i ówdzie i
widziałam par
ę
szybkich wózków... - Pó
ź
niej przeszli
ś
my na temat nitro, nie powiem
Cullenowie równie
ż
wiedzieli co i jak podł
ą
czy
ć
, pokazuj
ą
c schemat...Nauczyciel
okazał si
ę
by
ć
spoko i kazał mówi
ć
sobie po imieniu...
Wła
ś
nie mieli
ś
my wymieni
ć
silniki w samochodzie, gdy Tom powiedział...
- Panno Swan, Hale i Brandon mo
ż
e do waszej ekipy doł
ą
czycie jakiego
ś
m
ęż
czyzn
ę
, b
ę
dzie wam łatwiej... -
ś
e co czy on sobie jaja robi... O nie!
- Poradzimy sobie, ponad rok współpracowały
ś
my i to BEZ FACETÓW. -
Powiedziały
ś
my wspólnie na co Tom był zaskoczony... - Sko
ń
czyły
ś
my nieco przed
chłopakami, gdy usłyszały
ś
my głos Edwarda dochodz
ą
cy z kanału...
- Em we
ź
tu podłap...
- Ju
ż
chwile musze najpierw tu podłapa
ć
. - Odpowiedział Emmett.
- Ja podłapuje prawo... - Dodał Jasper i zacz
ę
łam si
ę
ś
mia
ć
z nich, ale
wzi
ę
łam klucz i podeszłam do samochodu przy którym grzebali chłopacy.
Podłapałam
ś
ruby i usłyszałam:
- Dzi
ę
ki Em... - Rzucił Edward.
- Nie ma sprawy... – Odpowiedziałam - och jakie zdziwienie miał Edward...
- Panno Swan czy raczyłaby panna przej
ść
do swojego auta i doko
ń
czy
ć
prac
ę
...
- Oczywi
ś
cie profesorze, gdybym miała co
ś
do pracy to bardzo ch
ę
tnie...
- Ju
ż
sko
ń
czyły
ś
cie? - Spytał Tom.
- Jakie
ś
15 minut temu...
- Wszystko dobrze podł
ą
czono?
- Jap, wlany olej i tylko odpali
ć
...
- No dobra to zobaczymy... - Nasz nauczyciel sprawdził wszystko i wsiadł do
samochodu. Odpalił bez problemu... - Dobra panie i panowie, mówiłem,
ż
e pierwsze
trzy osoby dostan
ą
6, wi
ę
c prosz
ę
panna Swan, Brandon i Hale otrzymuj
ą
oceny
celuj
ą
ce...
Po warsztatach poszły
ś
my wzi
ąć
szybki prysznic i z wilgotnymi włosami poszły
ś
my
na parking. Oprócz naszych aut i Cullenów były jeszcze trzy czy cztery, spojrzałam
na Rose z min
ą
pod tytułem "Mog
ę
", ona pokiwała jedynie głow
ą
. Otworzyłam
samochód, wsiadłam jak najbardziej sexownie patrz
ą
c w stron
ę
Edwarda, który
patrzył si
ę
na mnie. Zamkn
ę
łam drzwi, zerkn
ę
łam na Rose i Alice, które te
ż
wsiadły,
usłyszałam pi
ę
kny pomruk swojego male
ń
stwa. Wrzuciłam wsteczny bieg szybko i
energicznie wycofałam.
Po mnie z piskiem odjechała Ali, a na ko
ń
cu Rose z tak
ą
sam
ą
gracj
ą
...
XXX
- Ciekawe jakie mieli miny? - Rzuciła Rose, gdy siedziały
ś
my juz w moim
domu, robi
ą
c obiad. Charliego jeszcze nie było, wi
ę
c gadały
ś
my o projekcie Ali
dotycz
ą
cego samochodu... Rose miała za domem spory budynek, który przerabia na
lakierni
ę
... W ten do domu wszedł Charlie ze smutn
ą
min
ą
...
- Tato co si
ę
stało? - Spytałam odruchowo...
- Nic, ale na jaki
ś
czas musz
ę
jecha
ć
do Port Angeles na jakie
ś
trzy dni, wiesz
potrzebuj
ą
pomocy, bo kilka osób zostało zabitych, porachunki mafii czy co
ś
.. -
powiedział smutno...
- A mama mówiła,
ż
e w Miami jest za du
ż
o zabójstw...
- To nie wszystko, nielegalne wy
ś
cigi, a dokładniej trzy auta je
ż
d
żą
po Port
Angeles, strasz
ą
ludzi szybko
ś
ci
ą
...
- Jakie auta? - Spytała Rosalie.
- Srebrne Volvo, a dwóch innych nie znam, ale kolory jakie mówi
ą
ś
wiadkowie
to czarny i bł
ę
kitny... - Spojrzałam na dziewczyny, a one bezgło
ś
nie powiedziały
Cullen...
- Tato nie martw si
ę
na pewno ich złapiecie...
- Mam tak
ą
nadzieje...
- A mo
ż
e zjemy wreszcie obiad. - Powiedziała Ali.
- Nie, nie jestem głodny...
- Tato zapiekanki babci Swan, odmówisz? - Wiedziałam,
ż
e tata je uwielbia...
- Skoro babci Swan, to z ch
ę
ci
ą
. - Wiedziałam,
ż
e nie odmówi. Nało
ż
yłam mu
du
żą
porcje, jedli
ś
my w ciszy. Po obiedzie pozmywały
ś
my i odrobiły
ś
my lekcje, kiedy
Rose i Ali pojechały do domu, poszłam do Charliego i zacz
ę
li
ś
my ogl
ą
da
ć
jaki
ś
mecz...
XXX
-To na razie. - rzucił Charlie i pojechał do Port Angeles, spakowałam pi
ż
am
ę
i
jakie
ś
ciuchy. Doje
ż
d
ż
ałam do domu Rose, a moja przyjaciółka wyszła w
kombinezonie z gara
ż
u i krzykn
ę
ła:
- Bella, wiesz mam pro
ś
b
ę
pojedziesz do Port Angeles i kupisz kilka cz
ęś
ci.
- Jap podaj tylko jakie i b
ę
d
ę
za dwie godziny... Podała mi co potrzebuje i
pojechałam, po 30 minutach byłam na miejscu ( oczywi
ś
cie naginaj
ą
c prawo... )
Sklep był ogromny, wszystkie cz
ęś
ci mieli na miejscu i szlif równie
ż
...
- Nale
ż
y si
ę
... - Oho, nie było tak
ź
le, wyci
ą
gn
ę
łam kart
ę
, kiedy usłyszałam...
- Daro ta pani ma zni
ż
k
ę
. - Czy ja dobrze słyszałam. To kurwa nikt inny jak
Edward...
- Dzi
ę
ki Cullen, ale jej nie potrzebuj
ę
... - Spojrzał na list
ę
zakupionych przeze
mnie rzeczy.
- Swan
ż
adna cz
ęść
nie pasuje do twojego Viper'a, ani do 911 i X6. -
Za
ś
miałam mu sie prosto w twarz.
- Nowy projekt... - Powiedziałam podaj
ą
c kart
ę
kolesiowi za lad
ą
. Nie powiem,
ż
e facet nie był przystojny 190 cm, umi
ęś
niony, zgolony na łyso... Podaj
ą
c kart
ę
"nie
specjalnie" pokazałam mój pier
ś
cionek z logo.. A m
ęż
czyzna go zauwa
ż
ył.
- Widz
ę
pani te
ż
w wy
ś
cigach...
- Tak w Miami, cz
ę
sto na nich bywałam...
- Zna pani osob
ę
prowadz
ą
c
ą
Kobaltowe Ferrari Enzo? - Pokiwałam głow
ą
, na
co facet wytrzeszczył oczy...
- I mog
ę
powiedzie
ć
,
ż
e przyjedzie do Seattle rozegra
ć
wy
ś
cig z jego
mistrzem... - Cullen wybuch
ś
miechem...
- Ze mn
ą
ho niezłe sobie...
- Cullen przecie
ż
je
ź
dzisz jak blondynka, oczywi
ś
cie nie licz
ą
c Rose...
- A sk
ą
d wiesz jak je
ż
d
żę
...
- A st
ą
d,
ż
e 200 km/h przy radiowozach, czarne auto, srebrne i bł
ę
kitne
tydzie
ń
temu...
- No wiesz lubi
ę
szybko...
- Szybko? - Prychn
ę
łam. - W Miami został by
ś
wy
ś
miany, nasza ekipa je
ź
dzi
minimum 250.
- Ekipa?
- Kilkadziesi
ą
t osób... a i jeszcze co
ś
uwa
ż
aj, bo w Port Angeles poluj
ą
na was
pieski i wiedz
ą
,
ż
e samochód który terroryzuje miasto to srebrne Volvo...
- A sk
ą
d tyle o tym wiesz...
- A moje nazwisko z kim ci si
ę
kojarzy. - Odebrałam kart
ę
i poszłam z moimi
zakupami do samochodu, widziałam,
ż
e Cullen idzie za mn
ą
, wi
ę
c z piskiem opon
odjechałam, ale on wsiadł do swojej bryki i pojechał za mn
ą
... Na autostradzie
naginałam równo prawo i jechałam 220 k/h, ale mój towarzysz tez tyle jechał .
Przyspieszyłam na liczniku 250 km/h, kiedy autostrada si
ę
sko
ń
czyła, zwolniłam do
180 km/h dojechałam do drogi, w któr
ą
skr
ę
cało si
ę
do Rose. Wyje
ż
d
ż
aj
ą
c z lasu na
polane, na której znajdował si
ę
dom, zobaczyłam auto... Nissan 300 XZ z grafiki.
Zjechałam swoim autem i wysiadłam, wchodz
ą
c do gara
ż
u, ujrzałam znajom
ą
g
ę
b
ę
...