Ryszard Czarnecki, 28 grudnia 2018 r.
„Sztuka i Naród” - „strzelamy do wroga brylantami”
Zapraszam do lektury kolejnego (z pięciu tworzących zamierzoną „całość”) tekstów opublikowanych na łamach „Gazety Polskiej
Codziennie”, a poświęconych poetom Polski Podziemnej, w tym mniej znanym twórcom formacji „Sztuka i Naród”. Dziś o Bronisławie
Onufrym Kopczyńskim i i Zdzisławie Leonie Stroińskim.
To kolejny tekst przybliżający poetów i twórców Polski Podziemnej. W pierwszym („Wybrańcy bogów umierają młodo” – o poetach
Polski Podziemnej” 27.08.2018) pisałem o Baczyńskim i Gajcym, w drugim („Pogarda dla śmierci i wroga” 03.09.2018) o Krystynie
Krahelskiej i Józefie Szczepańskim, wreszcie w ostatnim („Imperium, gdy powstanie, to tylko z naszej krwi” 10.09.2018) o kolejnych,
obok Gajcego, twórcach z kręgu kulturalnego „Sztuki i Narodu”: Andrzeju Trzebińskim i Zdzisławie Leonie Stroińskim. Teraz pora
przybliżyć sylwetki tych, którzy właśnie „SiN” zakładali – czyli Bronisława Onufrego Kopczyńskiego i Wacława Bojarskiego.
Najstarszy, gdy zgiął miał 27 lat – Bronisław Onufry Kopczyński
Najstarszy, gdy zgiął miał 27 lat – Bronisław Onufry Kopczyński
Pierwszy redaktor naczelny „Sztuki i Narodu” Bronisław Onufry Kopczyński używał dwóch imion, a różni autorzy i krytycy piszą te
imiona w rożnej kolejności: a to Onufry Bronisław, a to Bronisław Onufry. Drugie imię, Onufry, otrzymał na cześć Onufrego
Kopczyńskiego, XVIII-wiecznego pijara, autora pierwszej w dziejach „Gramatyki języka polskiego”. Pierwsze zaś, Bronisław,
odziedziczył po ojcu, znanym malarzu. Używał konspiracyjnych pseudonimów „Adam” lub „Stefan Barwiński”, a muzycznych „Sławomir
Bronicz”, „Lech Kobroń”. Był najstarszym z grona twórców, którzy stworzyli miesięcznik „Sztukę i Naród” ‒ w chwili śmierci, w
niemieckim obozie na Majdanku miał niespełna 27 lat. Ten twórca narodowej kultury zdecydowanie bardziej był muzykiem,
kompozytorem, dyrygentem, a dopiero potem poetą czy krytykiem. Po maturze w 1934 roku ukończył Konserwatorium Warszawskie
(późniejsza Akademia Muzyczna, dziś Uniwersytet Muzyczny, któremu patronuje Fryderyk Szopen). Przed wojną redagował
czasopismo „Ruch Kulturalny” związany z Obozem Narodowym. Podczas okupacji niemieckiej uczestniczył w konspiracji w
organizacji wojskowo-politycznej Konfederacja Narodu, która w 1942 roku weszła w skład Związku Walki zbrojnej – Armii Krajowej.
Skomponował kilkadziesiąt piosenek i kantat, z których najbardziej znaną był „Wymarsz Uderzenia” znany dobrze tez pod innym
tytułem „A jeśli będzie wiosna”. Kopczyński napisał muzykę, autorem słów był Andrzej Trzebiński. Żołnierze Konfederacji Narodu
śpiewali do melodii Kopczyńskiego:
„A jeśli będzie jesień, to kalin pęk mi daj
I tylko mnie nie całuj i nie broń iść za kraj.
Bo choć mi wrosłaś w serce, karabin w ramię wrósł
I Ciebie z karabinem do końca będę niósł”.
Aresztowany przez niemieckie Gestapo dwa dni po święcie Trzech Króli w 1943 roku został wysłany do obozu koncentracyjnego na
Majdanku, gdzie zmarł po niespełna trzech miesiącach przetrzymywania w nieludzkich warunkach.
„Deszcz bomb stukroplisty” - Wacław Bojarski
Natura nie znosi próżni ‒ także w konspiracji. Następcą Bronisława Onufrego Kopczyńskiego na „frontowym stanowisku” naczelnego
redaktora „Sztuki i Narodu” został niespełna 22-letni Wacław Bojarski. Tyle, że był nim ledwie dwa miesiące do swojej śmierci z rąk
niemieckiego policjanta.
Był warszawiakiem z urodzenia. Tuż przed wybuchem wojny ukończył humanistyczne liceum im. Hetmana Jana Zamoyskiego.
Podobnie jak Gajcy, Baczyński czy Trzebiński studiował polonistykę na konspiracyjnym Uniwersytecie Warszawskim. Używał czterech
pseudonimów literackich i konspiracyjnych: „Wojciech Wierzejewski”, „Jan Marzec”, „Marek Zalewski” oraz „Czarnota”. Mieszkał na
terenie warszawskiej parafii św. Wincentego a Paulo.
W konkursie literackim ogłoszonym przez „Sztukę i Naród” to właśnie Bojarski otrzymał pierwszą nagrodę za liryk prozą „Ranny różą”.
Czytamy w nim: „Ruiny miasta?
Ależ nie. To wystrzyżone fantastycznie i prymitywnie z czerwono-szarej tektury proscenium wędrownej szopki. Pośrodku pięciu
chłopców malowanych.
Malowanych zielenią i rozpaczą (…) Ach, potrząsajcie, potrząsajcie białymi mandolinami i całujcie melodie proste w sam środek liścia
na pół złożonego przy ustach.
Jeszcze chwila, a u warg muzyka gałązkami rozmarynu zakwitnie. Jak to ładnie i jak śpiewnie tak się pytać ciągle nie wiedzieć:
- Wojenko, wojenko, cóżeś Ty za Pani?”.
„O Natalio, o Natalio – Bez pamięci Cię uwielbia nasz batalion”
W ostatnim roku przed śmiercią opublikował szereg opowiadań. Mimo, że mówiły o okupacyjnej rzeczywistości niemieckiej, komuniści
nie chcieli ich drukować ze względu na osobę autora. Stało się to możliwe, dopiero 14 lat(!) po wojnie – opowiadania Bojarskiego
opublikowała „Twórczość”.
Bardzo popularną wśród żołnierzy Armii Krajowej na Wileńszczyźnie, ale też podczas Powstania Warszawskiego była piosenka
autorstwa Wacława Bojarskiego „O Natalio!”. Tytuł wywodził się od pseudonimu narzeczonej, a następie, choć w tragicznych
okolicznościach, żony poety. Słowa piosenki „O Natalio!” brzmiały następująco:
„O Natalio, o Natalio.
Bez pamięci Cię uwielbia nasz batalion.
O Natalio, o Natalio.
Pachniesz wiatrem, leśnym szumem i konwalią.
O Natalio, o Natalio.
To się musi skończyć raz-
wybierz wreszcie kogoś z nas.
O, potraktuj go na serio
I nad wdzięków twych imperium
Zapanować komuś daj...”
(...)
Panna dłonie załamała:
jak jednemu serce dam,
gdy się także kocham w reszcie ‒
Ach, wierzcie mi, wierzcie:
w sercu swym batalion zmieszczę,
Wszystkim Wam całusa dam”.
Okoliczności śmierci Wacława Bojarskiego-„Czarnoty”, były niesamowite. W 400-setną rocznicę śmierci Mikołaja Kopernika trzech
młodych, acz wielkich poetów: Bojarski, Gajcy i Stroiński postanowili złożyć wieniec pod strzeżonym przez Niemców pomnikiem
Kopernika, znajdującym się na Krakowskim Przedmieściu, tuż przy Pałacu Staszica, w pobliżu skrzyżowania Świętokrzyskiej z Nowym
Światem. Niemcy zaczęli strzelać. Po złożeniu wieńca z biało-czerwoną szarfą z napisem: „Genialnemu Polakowi w 400. rocznicę
śmierci ‒ Rodacy”. Tadeuszowi Gajcemu udało się uciec, Zdzisław Stroiński został aresztowany i przewieziony na Pawiak, a Wacław
Bojarski został śmiertelnie ranny. Na szpitalnym łożu śmierci wziął ślub z uwiecznioną przez niego w żołnierskiej piosence „Natalią” -
Haliną Marczak. Bojarski skonał 5 czerwca 1943 roku. Do 22 urodzin zabrakło mu czterech miesięcy. Jego grób znajduje się na
Cmentarzu Bródnowskim w kwaterze 18 C-4.
A „Natalia”? Po wojnie wyszła drugi raz za mąż – za językoznawcę Bronisława Wieczorkiewicza. Gdy czytamy błyskotliwe książki
nieżyjącego już historyka, profesora Pawła Wieczorkiewicza, często idącego pod prąd „Salonu” i establishmentu, pamiętajmy że jego
mamą była właśnie „Natalia”...
Jeszcze wyjaśnienie tytułu: słowa „strzelamy do wroga brylantami” autorstwa profesora Stanisława Pigonia odnosiły się co prawda do
Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, ale z całą pewnością w tym samym stopniu pasują do Tadeusza Gajcego, Andrzeja Trzebińskiego,
Zdzisława Leona Stroińskiego, Bronisława Onufrego Kopczyńskiego, Wacława Bojarskiego. I Wojciecha Mencla – o którym m.in.
napiszę za tydzień.
*„Gazeta Polska Codziennie” (16.09.2018)
https://www.salon24.pl/u/ryszardczarnecki/921633,sztuka-i-narod-strzelamy-do-wroga-brylantami