W „Gazecie Wyborczej” apel do katolików.
By walczyli z pedofilią i… homofobią Kościoła
Dodano dzisiaj 08:05
Jacek Dehnel
/ Źródło: Instytut Książki/ Krzysztof Dubiel
4
13
Publicysta „Gazety Wyborczej” w liście „Do przyjaciół katolików” proponuje, by ci
nie dawali pieniędzy księdzu, gdy przyjdzie po kolędzie. Zrównując przy tym
„homofobię” (którą wg GW jest wierność tradycyjnej nauce Kościoła, uznającej akt
homoseksualny za grzech) z pedofilią (czyli jednym z najcięższych grzechów).
Jacek Dehnel w swoim artykule w „Gazecie Wyborczej” jako osoba niewierząca zwrócił się
do „przyjaciół katolików”. Zapewne wyrazem szacunku (decyzją samego autora, może korekty?) było
pisanie słowa Kościół, Bóg, małą literą.
W samym tekście Dehnel przypomina skandale pedofilskie w Kościele katolickim oraz nie mniej
skandaliczne tuszowanie ich. Przy okazjo zwraca się do swoich przyjaciół katolików apelując, by ci
się zorganizowali, że bierność świeckich, którzy przecież sami są Kościołem także ich w jakimś
sensie obciąża winą (tu trudno się nie zgodzić).
Wzywa też wiernych do aktywności. „To jest wprost Wasz obowiązek wynikający z katechizmu:
Stosownie do posiadanej wiedzy, kompetencji i zdolności, jakie posiadacie, przysługuje Wam prawo,
a niekiedy nawet obowiązek wyjawiania swego zdania świętym pasterzom w sprawach dotyczących
dobra kościoła (pis. Oryg. – red.)” – pisze autor.
To fakt, aktywność wiernych jest ich obowiązkiem, a jej brak jest właśnie często problemem.
Publicysta słusznie przypomina, że każda krzywda wyrządzona człowiekowi, również ta wyrządzona
przez biskupa, czy księdza, jest krzywdą wyrządzoną samemu Bogu.
Problem w tym, jak publicysta widzi ową aktywność wiernych: „Zorganizujcie się. Protestujcie
przeciwko grzechom Waszej wspólnoty: pedofilii, sianiu kłamstw i nienawiści, homofobii, ksenofobii.
Piszcie listy do proboszczów, dziekanów, biskupów, papieża” – czytamy w artykule.
A więc pedofilia, jeden z najcięższych grzechów, krzywda wyrządzona dzieciom, jest przez autora
stawiana w jednym rzędzie z homofobią, którą środowisko „Gazety Wyborczej” rozumie przecież
jako po prostu wierność tradycyjnemu nauczaniu Kościoła w tej kwestii.
Jako ksenofobiczne często w tym środowisku było zwyczajne przywiązanie do tradycji. A sianiem
nienawiści też nieraz określano po prostu posiadanie światopoglądu innego niż „GW”.
I na koniec najlepsze – autor wynagrodzenie za tekst przekazał na wyjazd Jakuba Lendziona
i Katarzyny Bierzanowskiej do siedziby ONZ, gdzie Lendzion ma opowiadać o… szkodliwości terapii
leczenia homoseksualizmu.
Dehnel grozi sądem,
Miłoszewski wzywa
do potępienia. Po felietonie
Lisickiego
/ Źródło: Gazeta Wyborcza
/ pha