M a r t a R a k o c z y - d o k t o r a n t k a
w Instytucie K u l t u r y P o l s k i e j
U n i w e r s y t e t u W a r s z a w s k i e g o
o r a z d y p l o m a n t k a Instytutu
F i l o z o f i i U W . Z a j m u j e się
a n t r o p o l o g i c z n ą t e o r i ą m e d i ó w ,
t e o r e t y c z n y m i p r z e s ł a n k a m i
a n t r o p o l o g i i s ł o w a o r a z f i l o z o f i ą
j ę z y k a .
Warszawa
2007
MARTA RAKOCZY
INSPIRACJE
WITTGENSTEINOWSKIE
W REFLEKSJI NAD
KULTURĄ
„ P o m y ś l m y o t y m , jak po śmierci S c h u -
berta brat pociął jego partytury na nie-
w i e l k i e kawałki i rozdał u l u b i o n y m u c z -
n i o m fragmenty zawierające p o j e d y n c z e
takty. D z i a ł a n i e to jest d l a nas tak samo
z r o z u m i a ł e j a k o z n a k c z c i , jak postępo-
w a n i e o d m i e n n e - p o z o s t a w i e n i e party-
tur n i e t k n i ę t y c h , niedostępnych n i k o m u .
A jeśliby brat Schuberta spalił partytu-
ry, b y ł o b y to r ó w n i e ż z r o z u m i a ł e j a k o
w y r a z c z c i "
1
- oto fragment r o z w a ż a ń
L u d w i g a Wittgensteina. M y ś l i c i e l a , któ-
ry explicite o kulturze m ó w i ł n i e w i e l e :
a jeśli m ó w i ł - utyskując nad jej g ł ę b o -
k i m k r y z y s e m c z y też w r ę c z u p a d k i e m
1
L. Wittgenstein, Uwagi o „Złotej gałęzi"
Frazera,
przeł. A. Orzechowski, Instytut
Kultury, Warszawa 1998, s. 17.
1 5 7
MARTA RAKOCZY
- to z reguły w z n a c z e n i u b y n a j m n i e j nie a n t r o p o l o g i c z n y m . F i l o z o f a , którego
z w y k l i ś m y kojarzyć z o p i s a m i gier r o z u m i a n y c h najczęściej j a k o p r y m i t y w n e
praktyki j ę z y k o w e . W i t t g e n s t e i n o w s k i e n i e w y r a f i n o w a n e gry w p o d a w a n i e ko-
stek, płyt i w k u p o w a n i e j a b ł e k p r z y w o d z ą na m y ś l , niesłusznie zresztą, k o n c e p -
cje b e h a w i o r y s t y c z n e . Zaś z punktu w i d z e n i a teoretyka kultury b u d z i ć mogą co
najmniej niedosyt. B o m ó w i ą c k r ó t k o : d r o g a o d gry „ w podaj p ł y t ę " d o partytury
Schuberta w y d a j e się n i e w y o b r a ż a l n i e d a l e k a .
T r u d n o uznać, nie godząc się j e d n o c z e ś n i e na dość w u l g a r n y r e d u k c j o n i z m , że
o w e p r y m i t y w n e praktyki j ę z y k o w e - r o z u m i a n e p r z e d e w s z y s t k i m j a k o sku-
t e c z n e narzędzia d z i a ł a n i a w świecie - stanowią w z ó r każdej praktyki znaczą-
c e j . T r u d n o z a t e m , w y d a w a ł o b y się, uznać j e z a p a r a d y g m a t y c z n e d l a l u d z k i e g o
b y c i a w świecie k u l t u r o w o d a n y m , a z a r a z e m (re)konstruowanym.
Sęk w tym jednak, że Wittgenstein redukcjonistą nie jest. D z i a ł a n i a znaczącego,
o p i s a n e g o w p o w y ż s z y m cytacie, nie sposób s p r o w a d z i ć do praktyki o charak-
terze stricte instrumentalnym - praktyki r e a l i z o w a n e j za p o m o c ą m e c h a n i c z n i e
s t o s o w a n y c h reguł. Przeżycie c z c i - p i s z e dalej Wittgenstein - oto co je k o n -
stytuuje i w y k l u c z a z a r a z e m j a k i k o l w i e k a u t o m a t y z m . Intersubiektywne reguły,
które organizują świat n a s z y c h działań z n a c z ą c y c h , pozostawiają z a w s z e p e w n ą
d o w o l n o ś ć : z a r ó w n o ich s t o s o w a n i a , jak i interpretacji. N i e są d e t e r m i n a n t a m i ,
p o d o b n i e jak nasze s p o s o b y ż y c i a - z ł o ż o n e i r ó ż n o r o d n e . Jeśli tylko pr z yj r z y -
my się b o g a c t w u form ekspresji s y m b o l i c z n e j - sugeruje autor Dociekań - doj-
d z i e m y do w n i o s k u , że „ m o ż n a tu j e d y n i e o p i s y w a ć i p o w i e d z i e ć ; takie oto jest
l u d z k i e ż y c i e "
2
. C z y ż nie jest w tym bliski m y ś l e n i u a n t r o p o l o g i c z n e m u ?
T e z a dotycząca inspiracji, jakie w n i e ś ć m o ż e f i l o z o f i a p ó ź n e g o Wittgensteina
do a n t r o p o l o g i i , a p r z e d e w s z y s t k i m do badań a n t r o p o l o g i c z n y c h nad j ę z y k i e m
j a k o f e n o m e n e m k u l t u r o w y m , nie w y d a j e się ani szczególnie n o w a , ani k o n -
trowersyjna. W a r t o jednak pamiętać, że jest to t e z a dość z o b o w i ą z u j ą c a . Al-
b o w i e m m ó w i e n i e o m o ż l i w o ś c i a c h , jakie myśl Dociekań przed antropologią
o t w i e r a , o b l i g u j e do refleksji z a r ó w n o nad nasuwają cymi się p r o b l e m a m i , jak
i s t a w i a n y m i w y z w a n i a m i interpretacyjnymi. K i l k a w i ę c s ł ó w p o ś w i ę c i ć należa-
ł o b y k ł o p o t o m , jakie czekają teoretyka usiłującego zastosować myśl Wittgenste-
ina d o j a k i e g o k o l w i e k k ons t r uk t y wneg o projektu b a d a w c z e g o .
Jak w i a d o m o , Wittgenstein u c h o d z i za architekta zwro tu lingwistycznego w filozofii
- zwrotu nie tyle ku problematyce języka (ten b o w i e m dokonał się z n a c z n i e wcześ-
2 Tamże, s. 14.
1 5 8
I N S P I R A C J E W I T T G E N S T E I N O W S K I E . . .
niej), ile ku problematyce języka potocznego - świata c o d z i e n n y c h praktyk języko-
w y c h . Z w r o t ten o d b i ł się szerokim echem w naukach społecznych. Jedną z jego
konsekwencji było skupienie się na kwestii z n a c z e n i a jako kluczowej dla u c h w y -
cenia specyfiki zjawisk kulturowych. Zaś dalszą - próba stworzenia semiotycznej
koncepcji kultury rozumianej jako d o m e n a intersubiektywnie p o d z i e l a n y c h , kon-
struowanych i rekonstruowanych znaczeń. Lingwistyczny przewrót w antropologii
(zwany też hermeneutycznym bądź interpretatywnym) nie był jedynie obraniem
nowej stylistyki w celu reanimowania starych p r o b l e m ó w . Pozwolił w i e l e z nich
oddalić: jak choćby problem subiektywizmu i o b i e k t y w i z m u poznania naukowego.
Pozwolił też sformułować n o w e pytania, a tym samym - wytyczyć n o w e horyzonty
refleksji. Jak na razie wydaje się w i ę c , że była to inspiracja konstruktywna.
Kłopot w tym, że filozofia późnego Wittgensteina nie tylko stanowiła jeden z impul-
sów do metodologicznego przeorientowania antropologii. Rychło wzięto szerszy
z a m a c h . W r a z z lingwistycznym zwrotem postawiono pod z n a k i e m zapytania cały
paradygmat p o z n a n i a antropologicznego. Skoro b o w i e m , jak w y n i k a ł o z Dociekań
filozoficznych, język nie jest izomorficzny w o b e c świata - jako p o z b a w i o n y meta-
fizycznej gwarancji nie m o ż e być w i a r y g o d n y m narzędziem o d w z o r o w a n i a rzeczy-
wistości - to jaki status przyznać j ę z y k o w i nauki? Problem, postawiony w tym pyta-
niu, był niełatwy. Na teren antropologii wtargnęły dylematy stricte epistemologiczne
dotyczące możliwości c z y też niemożliwości rozumienia Innego, a w konsekwencji
- statusu antropologii jako nauki. T y m sposobem Wittgenstein urósł do roli jednego
z destruktorów tradycyjnej postaci antropologii. I w owej niewdzięcznej dość roli
mógłby pozostać, gdyby okazało się, iż kryzys metateoretyczny, którego z a r z e w i e m
były Dociekania, jest kryzysem, z którego wyjścia nie ma.
Rolą destruktora nie o b a r c z y l i zresztą autora Traktatu tacy zagorzali r z e c z n i c y
obiektywistycznego paradygmatu antropologii, jak c h o ć b y Ernest G e l l n e r . Rolą
tą obarczył go Peter W i n c h , który w swojej książce Idea nauki o społeczeństwie
i jej
związki z filozofią u c z y n i ł Wittgensteina o r ę d o w n i k i e m r e l a t y w i z m u
3
. S z y b -
ko okazało się, że Wittgenstein z apostoła r e l a t y w i z m u „ a w a n s o w a ł " na aposto-
ła p o s t m o d e r n i z m u . T y m s p o s o b e m , jego późna myśl trafiła w sam ogień batalii
rozpętanej w latach sześćdziesiątych p o m i ę d z y obiektywistami (niesprawiedliwie
określanymi p r z e z s w o i c h p r z e c i w n i k ó w m i a n e m fundamentalistów) a relatywi-
stami (równie retorycznie oskarżanymi p r z e z s w o i c h antagonistów o nihilizm).
3 Gwoli sprawiedliwości, warto dodać, że Winch radykalnym relatywistą
nie jest i choć podważa on możliwość istnienia uniwersalnego języka
nauk społecznych czy też uniwersalnej procedury dokonywania przekładu
międzykulturowego, z pewnością nie przyjąłby wniosku, iż przekład taki
jest po prostu niemożliwy.
1 5 9
MARTA RAKOCZY
W toku batalii sporo czasu poświęcono d y l e m a t o w i : c z y bić na alarm p r z e c i w k o
p o z n a w c z e m u a n a r c h i z m o w i uosabianemu r z e k o m o przez krytyków tradycyjnego
kształtu antropologii c z y też bić p o d z w o n n e dla R o z u m u i uniwersalistycznie rozu-
mianej racjonalności. Szczęśliwie, dyskusja szybko przestała przypominać zażartą
bitwę o sznur od d z w o n u . W trakcie dalszych dyskusji stopniały szeregi z w o l e n -
n i k ó w m o c n y c h wersji: tak o b i e k t y w i z m u , jak i relatywizmu. Pierwszym słusznie
z a r z u c o n o dogmatyczną naiwność, drugim - jako optującym za stanowiskiem we-
wnętrznie s p r z e c z n y m - grubą niekonsekwencję. Bo skoro wszystko jest względne
- p o k p i w a ł Hilary Putnam - to względne jest także to, co względne. Skonstruo-
w a n i e p o l u b o w n e g o rozwiązania okazało się jednak c o k o l w i e k trudne. D o w o d e m
tego jest choćby anty-antyrelatywizm Clifforda G e e r t z a będący, z d a n i e m j e d n y c h ,
udaną, z d a n i e m innych, wątpliwą próbą w y m k n i ę c i a się z tego potrzasku.
S t o c z o n e p o t y c z k i przyniosły jednak p e w n e efekty. U d a ł o się z grubsza nakreślić,
których stanowisk należy unikać, aby nie popaść w o b i e k t y w i s t y c z n y d o g m a t y z m ,
naiwną wiarę w empatię c z y też kasandryczny lament nad niemożnością dalszego
uprawiania antropologii. W y n i k to m o ż e s k r o m n y ale, bądź co bądź, p o z y t y w n y .
Niestety, z a a n g a ż o w a n i e W i t t g e n s t e i n a do o w e j batalii nie p r z y n i o s ł o jego re-
cepcji n i c d o b r e g o . Interpretowano go z reguły dość p o w i e r z c h o w n i e , a n i e r z a d -
k o b ł ę d n i e . P o c h o p n e o c h r z c z e n i e g o antenatem r e l a t y w i z m u , p o s t m o d e r n i z m u
c z y d e k o n s t r u k c j o n i z m u b y ł o , m o i m z d a n i e m , pomyłką. P o w o ł y w a n i e się n a
autora Dociekań stawało się często formą d y s k u r s y w n e g o bon ton'u. N o n s z a l a n -
c k i e s z e r m o w a n i e p o j ę c i a m i „ gr y j ę z y k o w e j " c z y „sposobu ż y c i a " p o w o d o w a -
ł o , iż przestawały być o n e n a r z ę d z i a m i z d y s c y p l i n o w a n e j refleksji. A n i e r z a d k o
spadały do rangi n a u k o w e g o ż a r g o n u .
T y m , c o d o d a t k o w o p r z y c z y n i ł o się d o mało o w o c n e j intelektualnie recepcji W i t t -
gensteina był n i e w ą t p l i w y kult jego o s o b y - c h a r y z m a t y c z n a osobowość, b a r w n a
biografia i e n i g m a t y c z n y styl u p r a w i a n i a dyskursu f i l o z o f i c z n e g o u w o d z i ł y l i c z -
nych a m a t o r ó w t eoret y z owania. Budziły s z k o d l i w y , b o b e z k r y t y c z n y e n t u z j a z m .
A drażniły p r z e c i w n i k ó w i p r o w o k o w a ł y do dość napastliwych ataków à la G e l l n e r
- ataków uchybiających nieraz z a s a d o m rzetelnej krytyki f i l o z o f i c z n e j .
Z tego pobieżnie n a s z k i c o w a n e g o w y w o d u w y n i k a j e d n o : rozważenie inspiracji,
jaką wnieść m ó g ł b y Wittgenstein d o antropologii, w y m a g a p o n o w n e g o p r z e m y -
ślenia jego m y ś l i . To zaś z kolei w y m a g a u p r z e d n i e g o o c z y s z c z e n i a go z o w y c h
interpretacji - w y d o b y c i a ze starych sporów, w trakcie których p o c h o p n i e u c z y -
n i o n o go patronem stanowisk stricte e p i s t e m o l o g i c z n y c h . D o p i e r o w ó w c z a s W i t t -
genstein m o ż e być cenną d l a antropologii inspiracją. Cenną, bo pom oc ną w kon-
struowaniu p o z n a w c z o o w o c n y c h m e t o d o l o g i i . Pozostaje wyjaśnić, c o r o z u m i e m
p r z e z taką metodologię. O t ó ż musi o n a spełniać d w a p o d s t a w o w e w a r u n k i .
1 6 0
INSPIRACJE WITTGENSTEINOWSKIE...
Po p i e r w s z e , musi być w z g l ę d n i e otwarta, c z y l i z a c h o w y w a ć w p u n k c i e wyj -
ścia, a następnie r o z w i j a ć , w r a ż l i w o ś ć e m p i r y c z n ą badającego. Co o z n a c z a , iż
musi być o n a dość e l a s t y c z n a : o b a r c z o n a m i n i m u m założe ń t e o r e t y c z n y c h .
P o d r u g i e , musi z a c h o w a ć perspektywę patrzenia n a praktyki k u l t u r o w o z n a -
czące (w tym j ę z y k o w e ) j a k o na praktyki p o d m i o t o w o z a p o ś r e d n i c z o n e . Inny-
mi s ł o w y , musi z a c h o w a ć w s p ó ł c z y n n i k h u m a n i s t y c z n y - z a ł o ż e n i e , iż p r z e d -
miot p o s z u k i w a ń a n t r o p o l o g i c z n y c h jest j u ż d a n y w d o ś w i a d c z e n i u s a m y c h
u c z e s t n i k ó w ż y c i a społecznego. U c z e s t n i k ó w z a a n g a ż o w a n y c h w s y m b o l i c z n e
(re)konstruowanie, p r z e ż y w a n i e i a r t y k u ł o w a n i e o w e g o d o ś w i a d c z e n i a .
Ostatni warunek wydaje się szczególnie ważny. Z a c h o w a n i e powyższej perspektywy
nie tylko p o z w a l a zachować naukom humanistycznym ich dyscyplinarną tożsamość.
P o z w a l a uchylić się przed z a w s z e podejrzanym metafizycznie determinizmem. To
ani język, ani kultura pojmowane jako zreifikowane systemy znaczeń nie mówią nami
- to ludzie nimi mówią. T y m sposobem w centrum refleksji antropologicznej zostaje
usytuowany człowiek. A ma to znaczenie tyleż p o z n a w c z e , co etyczne.
D o t y c h c z a s t e z y t e b r z m i ą dość d e k l a r a t y w n i e . Z a n i m przejdę do p r ó b y ich
u z a s a d n i e n i a , naszkicuję - posiłkując się z konieczn ości d u ż y m i skrótami in-
terpretacyjnymi - p o d s t a w o w e rysy W i t t g e n s t e i n o w s k i e j refleksji nad j ę z y -
k i e m
4
. Interpretacja, którą tu p r o p o n u j ę , z b l i ż a W i t t g e n s t e i n a do p r a g m a t y z m u ,
a w k o n s e k w e n c j i - do i n t e r a k c j o n i z m u s y m b o l i c z n e g o
5
.
4 Zaproponowana przeze mnie wykładnia bliska jest wykładni Hilarego
Putnama, który interpretuje Wittgensteina w duchu neopragmatycznym,
wskazując także na etyczne implikacje jego filozofii, w: H. Putnam, Czy
Wittgenstein był pragmatystą?, w: tegoż, Pragmatyzm. Pytania otwarte,
przeł. B. Chwedeńczuk, Aletheia, Warszawa 1997.
5 Trudno przeoczyć zbieżności między proponowaną tu wykładnią późnego
Wittgensteina a interakcjonizmem symbolicznym. Tym, co je łączy, jest
antydeterminizm, odrzucenie koncepcji reifikujących podmioty działania
społecznego, postulowanie dynamicznych ujęć ludzkich działań rozumianych
jako podmiotowo zapośredniczone, historycznie zmienne negocjacje znaczeń
oraz pojmowanie kultury jako przede wszystkim pola procesów ciągłej
komunikacji. Zbieżności te są też o tyle wyraźne, iż interakcjonizm nie jest
usystematyzowaną teorią socjologiczną o charakterze paradygmatycznym.
Warto jednak pamiętać, że Wittgenstein, choć inspirujący, na patrona
jakichkolwiek teorii kultury po prostu się nie nadaje. Antysystemowy
charakter jego refleksji, a przede wszystkim odmienność celu podjętego
w nich przedsięwzięcia filozoficznego, na krok taki ostatecznie nie pozwala.
Na koneksje pomiędzy filozofią późnego Wittgensteina i interakcjonizmem
symbolicznym (oraz na związane z nimi możliwości zastosowania tej filozofii
w naukach społecznych) trafnie zwróciła uwagę Marta Bucholc w: tejże,
Użyteczność pojęcia „gra językowa" dla nauk społecznych, w: Filozofia
i nauki szczegółowe, T. Ciecierski, L. M. Nijakowski, J. Szymanik (red.), Koło
filozoficzne przy MISH, Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych
Studiów Humanistycznych, Warszawa 2002.
1 6 1
MARTA RAKOCZY
Po p i e r w s z e , autor Dociekań o d w r a c a się od p r o b l e m u „świata samego w so-
b i e " i m o ż l i w o ś c i jego o d w z o r o w a n i a w j ę z y k u , a z w r a c a w k i e r u n k u Lebens-
welt - świata d o ś w i a d c z a n e g o i p r z e ż y w a n e g o . W a l o r e m o w e g o z w r o t u jest
p o r z u c e n i e f i l o z o f i c z n e j konstrukcji opartej na d u a l i z m i e c z ł o w i e k - świat i po-
średniczący p o m i ę d z y n i m i j ę z y k , który, w e d ł u g o b i e k t y w i s t ó w , m a m o ż n o ś ć
o d w z o r o w y w a n i a rzeczywistości a , w e d ł u g r e l a t y w i s t ó w , m o ż n o ś c i takiej nie
m a . Postulat W i t t g e n s t e i n a , r o z w i n i ę t y p ó ź n i e j p r z e z D o n a l d a D a v i d s o n a b r z m i :
z
konstrukcją taką należy się rozstać. W p r z y p a d k u p o s t ę p o w a n i a a n t r o p o l o -
g i c z n e g o dekretuje o n a p e w n e rozstrzygnięcia m e t a f i z y c z n e , a c o z a tym i d z i e
- c z y n i nas n i e w o l n i k a m i z a ł o ż e ń e p i s t e m o l o g i c z n y c h . D l a t e g o też, m o i m z d a -
n i e m , śmiało m o ż n a u c z y n i ć W i t t g e n s t e i n a patronem w s z e l k i c h w s p ó ł c z e s n y c h
stanowisk usiłujących uniknąć sporu p o m i ę d z y r e l a t y w i z m e m a o b i e k t y w i z m e m
j a k o sporu ostatecznie d l a a n t r o p o l o g a j a ł o w e g o .
Po drugie, świat języka wyłaniający się z myśli późnego Wittgensteina nie jest
nieskończoną wielością arbitralnych, z a w i e s z o n y c h w próżni gier j ę z y k o w y c h .
W świetle tych interpretacji, Wittgenstein j a w i ć się m o ż e jako lingwist ycz ny ide-
alista głoszący, że „wszystko jest tekstem", a j e d y n a , dostępna c z ł o w i e k o w i rze-
czywistość ma charakter j ę z y k o w y . L u d z i e , z g o d n i e z o w ą wizją, b y l i b y graczami
u w i ę z i o n y m i w o w y m świecie n i c z y m w platońskiej jaskini - graczami o d t w a -
rzającymi m e c h a n i c z n i e praktyki j ę z y k o w e nie mające żadnego o d n i e s i e n i a do
rzeczywistości „samej w s o b i e " .
W i z j a ta jest nie tylko ponura, jest po prostu fałszywa. Faktycznie, gry j ę z y k o w e nie
o d w z o r o w u j ą rzeczywistości - nie są z nią z g o d n e c z y niezgodne. N i e o z n a c z a to
jednak, że są o n e arbitralne. P r z e c i w n i e : z a k o r z e n i o n e są one w sposobach życia
swoistych dla danych wspólnot j ę z y k o w y c h c z y szerzej ujmując - k u l t u r o w y c h
6
.
6 Przyjmuję tu, między innymi za Cliffordem Geertzem, Hilarym Putnamem
i Richardem Rortym, kulturową wykładnię sposobów życia - wykładnię
najbliższą, moim zdaniem, intencjom Wittgensteinowskiego projektu
filozoficznego. Tylko ona, jak wynika z moich wstępnych rozpoznań,
pozwala konsekwentnie utrzymać antyesencjalizm oraz uniknąć
rozstrzygnięć epistemologicznych, które w myśl Dociekań są ostatecznie
jałowe. Rzecz jasna, nie jest ona bezdyskusyjna, ponieważ Lebensformen
pozostają na gruncie pism późnego Wittgensteina semantycznie
niedookreślone - autor Dociekań uchyla się od dalszego ich wyjaśniania,
uznając je za pewne niedefiniowalne datum. Stąd wielu interpretatorów
jego myśli wskazuje na inne możliwe wykładnie owego pojęcia:
wykładnię lingwistyczną, psychologiczną lub biologiczną. Zagadnienie
to omówione jest między innymi w: H. Le Roy Finch, Formy życia,
w: Metafizyka jako cień gramatyki, A. Chmielewski i A. Orzechowski
(red.), Wrocław 1996 oraz M. Soin, Gramatyka i metafizyka. Problem
Wittgensteina, Wydawnictwo Funna, Wrocław 2001, s. 177-189.
1 6 2
INSPIRACJE WITTGENSTEINOWSKIE...
O z n a c z a to, że muszą one korespondować ze światem ludzkich przekonań, d z i a -
ł a ń , z w y c z a j ó w i wartości
7
.
G r y nie są z a t e m d o m e n ą c h a o t y c z n e j d o w o l n o ś c i . N i e każda jest s e n s o w n a .
T y m , co d e c y d u j e o ich sensowności jest sposób ż y c i a , w k t ó r y m d a n a gra pra-
cuje (bądź nie - p o r u s z a się w ó w c z a s na j a ł o w y m biegu). O z n a c z a to, iż gry
mogą być w o b r ę b i e w s p ó l n o t y g r a c z y z h i e r a r c h i z o w a n e . P o n a d t o , w każdą grę
m o ż n a grać lepiej lub g o r z e j .
W a r t o tu zaznaczyć, że Wittgenstein nie t w i e r d z i w c a l e , iż społecznie konstytu-
o w a n e s p o s o b y ż y c i a w a r u n k u j ą nasze gry j ę z y k o w e . S p o s o b y ż y c i a , o w s z e m ,
kształtują nasze gry j ę z y k o w e , ale i gry j ę z y k o w e mogą p r o w a d z i ć do m o d y f i k a -
cji s p o s o b ó w ż y c i a . M a m y tu do c z y n i e n i a z relacją o b u s t r o n n e g o w a r u n k o w a -
nia. D l a t e g o też w i z j a w y ł a n i a j ą c a się z Dociekań jest w i z j ą d y n a m i c z n ą , u n i k a -
jącą r o z w i ą z a ń tyleż ł a t w y c h , co w s k a z u j ą c y c h na ostateczne p o d ł o ż e praktyk
j ę z y k o w y c h .
T y m , co stabilizuje świat gier j ę z y k o w y c h , są nie tylko s p o s o b y ż y c i a , ale i gra-
matyka, c z y l i zespół społecznie z i n s t y t u c j o n a l i z o w a n y c h reguł. Reguły grama-
t y c z n e nie są p r z e z Wittgensteina r o z u m i a n e j a k o b e z w z g l ę d n i e d e t e r m i n uj ą c e
nasze z a c h o w a n i a j ę z y k o w e . Reguły mogą być h i s t o r y c z n i e z m i e n n e . Ponadto
nie są o n e stosowane m e c h a n i c z n i e . Stanowią d r o g o w s k a z , n i g d y zaś algorytm
działania - są raczej formą ekspresji niż przekreśleniem jej m o ż l i w o ś c i
8
. O z n a -
c z a to, że nie t w o r z ą o n e systemu b e z w z g l ę d n i e regulującego m i ę d z y l u d z k ą
k o m u n i k a c j ę - systemu, w s z p o n a c h którego z n a j d u j e się c z ł o w i e k .
Innymi s ł o w y , praktyki k u l t u r o w o u w z o r o w a n e i k u l t u r o w o znaczące (w tym
praktyki j ę z y k o w e ) nie są c i e n i e m gramatyki, z którą w a l k a jest tyleż b e z s k u t e c z -
n a , c o r o z p a c z l i w a . P r z e c i w n i e , służą l u d z k i m c e l o m . M y ś l e n i e Wittgensteina
w y d a j e się tu bliskie f u n k c j o n a l i s t y c z n e m u , c h o ć z f u n k c j o n a l i z m e m j a k o w i e l -
ką teorią socjologiczną (implikującą p e w n e rozstrzygnięcia: jak c h o ć b y w y t y -
p o w a n i e , a następnie hierarchizację funkcji k u l t u r o w o istotnych) n i e w i e l e ma
w s p ó l n e g o . W e d ł u g autora Dociekań, funkcje, jakie spełniają nasze działania
znaczące - w i e l o r a k i e i n i e r e d u k o w a l n e do funkcji p o d s t a w o w y c h - są spo-
ł e c z n i e u m o t y w o w a n e i h i s t o r y c z n i e z m i e n n e . C o w i ę c e j , ich realizacja nigdy
7 Późna filozofia Wittgensteina wydaje się skrajnie antropocentryczna - taką
drogę jej interpretacji obrał David Pears, w: tegoż, Wittgenstein, przeł.
K i J. Gurczyńscy, Prószyński i S-ka, Warszawa 1999, s. 167.
8 „Powiedziałem o użyciu słowa, że nie zewsząd jest ono ograniczone
regułami [...] Reguła stanowi jakby drogowskaz", w: L. Wittgenstein,
Dociekania filozoficzne, przeł. B. Wolniewicz, Wydawnictwo Naukowe
P W N , Warszawa 2000, par. 84-85, s. 61.
163
MARTA RAKOCZY
nie jest d y k t o w a n a ż a d n y m a u t o m a t y z m e m . F u n k c j o n a l i z m ten ma w a ż k i e im-
plikacje e t y c z n e . B o w i e m w centrum refleksji p o s t a w i o n y tu zostaje c z ł o w i e k
- uczestnik świata i n t e r s u b i e k t y w n y c h z n a c z e ń . To jego c e l o m służą ostatecznie
w s z e l k i e praktyki znaczące.
F u n k c j o n a l i z m W i t t g e n s t e i n a w y d a j e się mieć charakter j e d y n i e d y r e k t y w n y .
T o z n a c z y , ż e unikając tez, daje w s k a z ó w k ę m e t o d o l o g i c z n ą : nie z r o z u m i e m y
z n a c z e n i a danej gry, d o p ó k i nie u j r z y m y u ż y t k u , jaki czynią z niej grający. To
zaś w y m a g a u j r z e n i a jej na tle swoistego d l a niej s p o s o b u ż y c i a . A l b o w i e m c e l e
o d m i e n n y c h strukturalnie gier mogą być sobie bliskie . M o g ą też być o d l e g ł e ;
jeśli inne są c e l e gier strukturalnie p o d o b n y c h .
P o d s u m o w u j ą c , W i t t g e n s t e i n o w s k i e reguły g r a m a t y c z n e nie są n i c z y m , c z e g o
nie m o g l i b y ś m y dos t r z ec , obserwując świat o w y c h c o d z i e n n y c h praktyk. Zaś
gramatyka nie jest żadną f i l o z o f i c z n ą chimerą -
t a j e m n i c z y m , n i e d o s t ę p n y m
b y t e m , stojącym u p o d ł o ż a r z e c z y w i s t y c h praktyk znaczących (w tym j ę z y k o -
w y c h ) i d e t e r m i n u j ą c y m je. T e z a ta jest istotna, p r o w a d z i nas b o w i e m do kwestii
a n t y e s e n c j a l i z m u W it t gens t eina.
T w a r d y m r d z e n i e m jego f i l o z o f i i , jak w i a d o m o , jest niechęć w o b e c p o s z u k i w a -
nia j a k i e j k o l w i e k istoty j ę z y k a j a k o stojącej u p o d ł o ż a w i e l o ś c i praktyk j ę z y k o -
w y c h , jego niechęć nie jest p r z e j a w e m intelektualnego n i h i l i z m u , który zresztą
często m u i m p u t o w a n o . P r z e c i w n i e , m a o n a , m o i m z d a n i e m , charakter k o n -
struktywny.
Postępowanie esencjalisty b u d z i s p r z e c i w W i t t g e n s t e i n a , p o n i e w a ż jest nie-
u c h r o n n i e r e d u k c j o n i s t y c z n e i z m i e r z a ć m o ż e w k i e r u n k u d e t e r m i n i z m u . Za-
miast skłaniać do o b s e r w a c j i świata gier j ę z y k o w y c h j a k o z ł o ż o n e g o i niere-
d u k o w a l n e g o (ani f u n k c j o n a l n i e , ani strukturalnie), sprzęgniętego ze światem
l u d z k i c h działań i d o ś w i a d c z e ń , każe szukać ukrytej za o w y m światem jego
n i e z m i e n n e j istoty, j a k o czegoś p i e r w o t n e g o i w a r u n k u j ą c e g o r z e c z y w i s t e prak-
tyki j ę z y k o w e . Esencjalista uznać m o ż e , p r z y k ł a d o w o , i ż p o d ł o ż e m w s z e l k i c h
z a c h o w a ń j ę z y k o w y c h są z j a w i s k a mentalne - b i o l o g i c z n i e w a r u n k o w a n e za-
p l e c z e o charakterze u n i w e r s a l n y m (jak u C h o m s k y ' e g o ) lub też z a p l e c z e wa-
r u n k o w a n e k u l t u r o w o (jak u W h o r f a ) . Za k a ż d y m r a z e m jego u p o r c z y w e p o s z u -
k i w a n i e teorii upośledzać m o ż e obserwację. Pytania o istotę o d w o d z ą b o w i e m
od b a d a n i a r ó ż n o r o d n y c h s p o s o b ó w f u n k c j o n o w a n i a n a s z e g o j ę z y k a . Co z re-
g u ł y p r o w a d z i d o m e t o d o l o g i i z a s a d n i c z o z a m k n i ę t y c h , ergo n i e p r z y d a t n y c h
d l a p o s t ę p o w a n i a a n t r o p o l o g i c z n e g o .
P r z y w o ł a j m y p r z y k ł a d . Esencjalista p r z y p o m i n a c z ł o w i e k a , który chcąc z r o z u -
mieć grę w s z a c h y , pyta g r a c z y o istotę gry. Ponieważ gracze nie w i e d z ą , jak na
to pytanie o d p o w i e d z i e ć (bo i c z e g o m i a ł o b y o n o dotyczyć?), pyta on o w s z e l k i e
154
INSPIRACJE WITTGENSTEINOWSKIE...
reguły, w ramach których t o c z y się gra. Pyta też o jej c e l e . K ł o p o t w t y m , że żad-
na o d p o w i e d ź w ł a ś c i w i e go nie z a d o w o l i . B o w i e m jego pytanie o istotę nie jest
tożsame z pytaniem o reguły c z y c e l e gry.
Tak w i ę c c z ł o w i e k ten jest ciągle nieusat ysf akcj onowan y - w y d a j e mu się, że
o d k r y c i e o w e j „ i s t o t y " jest j e d y n y m w a r u n k i e m z r o z u m i e n i a s z a c h o w e j roz-
g r y w k i . M ó g ł b y on nawet, parafrazując sytuację gry w s z a c h y opisaną p r z e z
G i l b e r t a R y l e ' a
9
, p o w i e d z i e ć : „Skoro w s z y s t k i e ruchy figur są jasno określone, to
gra jest ściśle z d e t e r m i n o w a n a regułami - w s z e l k i e posunięcia grających mogą
r ó w n i e ż podlegać d e t e r m i n i s t y c z n y m p r a w o m , których j e s z c z e nie o d k r y ł e m
lub o d k r y ć nie m o g ę " . R z e c z jasna, z punktu w i d z e n i a grających h i p o t e z a ta jest
n i e d o r z e c z n a . Pytanie o „ i s t o t ę " jest tu nie tyle n i e u p r a w n i o n e , co p o z b a w i o n e
sensu. Z a c i e m n i a o n o p r o b l e m zamiast g o rozjaśniać.
W i t t g e n s t e i n o w s k a d y r e k t y w a jest i n n a : „Po prostu przyjrzyj się r ó ż n y m grom
j ę z y k o w y m . Jeśli będziesz w obserwacji tej wystarczająco u c z c i w y intelektu-
a l n i e , z r e z y g n u j e s z z chęci s p r o w a d z e n i a ich d o j e d n e g o m i a n o w n i k a " . O c z y -
w i ś c i e , Wittgenstein nie stawia tu żadnej t e z y f i l o z o f i c z n e j . P r o p o n u j e m e t o d ę .
Ta zaś m o ż e być z i n t e r p r e t o w a n a j a k o d y r e k t y w a a n t r o p o l o g i c z n a , która ma
z a p r o w a d z i ć nas z n a c z n i e dalej niż j a k a k o l w i e k rozważ ana w z g l ę d e m siatki
i n n y c h p r z e k o n a ń t e z a - a k c e p t o w a n a bądź o d r z u c a n a . M a działać radykalnie
- c a ł k o w i c i e p r z e o r i e n t o w a ć nasz punkt w i d z e n i a .
Błędne b y ł o b y s t w i e r d z e n i e , że Wittgenstein p o d s u w a n a m , prócz m e t o d y , go-
t o w e r o z w i ą z a n i e . Jeśli n a w e t u z n a m y esencjalistyczną postawę badawczą za
c h y b i o n ą (bo prowadzącą d o n i k ą d ) , to nadal nie w i e m y - na c z y m p o l e g a feno-
m e n r o z u m i e n i a . A jest to z a g a d n i e n i e k l u c z o w e , bo z b l i ż a nas do p r o b l e m u ,
jak m o ż l i w e jest j a k i e k o l w i e k p o s t ę p o w a n i e a n t r o p o l o g i c z n e ?
Jeśli w e ź m i e m y p o d uwagę p o w y ż s z y p r z y k ł a d - r o z u m i e n i a gry w s z a c h y - to
z a u w a ż y m y , że o b s e r w a c j a gry jako w y i z o l o w a n e g o fragmentu świata l u d z k i c h
działań nie p o z w o l i nam jej pojąć. Reguły r o z u m i e m y , gdy u m i e m y je stosować
(stosowanie reguł w ł a ś c i w y c h d l a danej gry jest u W ittgensteina kryterium jej ro-
z u m i e n i a ) . A stosujemy je - uczestnicząc w g r z e , to zaś w y m a g a u c z e s t n i c t w a
w s p o s o b i e ż y c i a , w k t ó r y m gra jest o s a d z o n a , a w i ę c zaangażowania i częścio-
w e j c h o ć b y z n a j o m o ś c i i n n y c h gier. A także i n n y c h s p o s o b ó w ż y c i a .
Na razie w s z y s t k o to b r z m i jak ciąg t r u i z m ó w - oczywistości d l a każdego an-
t r o p o l o g a pracującego w terenie. A j e d n a k w y n i k a z n i c h r z e c z w c a l e n i e o c z y -
9 G. Ryle, Czym jest umysł, przeł. W. Marciszewski, P W N , Warszawa
1970, s. 139-140.
165
MARTA RAKOCZY
wista: e l i m i n a c j a gier a n t r o p o l o g ó w , w których m ó w i się o r o z u m i e n i u kultur
c z y też n i e m o ż n o ś c i ich r o z u m i e n i a , a także o r o z u m i e n i u j a k o n i e o d w o ł a l -
n y m d o k o n y w a n i u interpretacji. Z a k a ż d y m razem z a s t o s o w a n i e się d o strategii
W i t t g e n s t e i n o w s k i e g o myślenia każe n a m zadać pytanie: co w ł a ś c i w i e ma się
tu na myśli? N i e p y t a m y się o p r a w d z i w o ś ć tych gier, l e c z o ich sensowność
- j a k i , w świetle praktyki a n t r o p o l o g i c z n e j , jest ich sens? W w y n i k u z a s t o s o w a -
nia W i t t g e n s t e i n o w s k i e j strategii myślenia w s z e l k i e r a d y k a l i z m y , w i ę c e j nawet,
w s z e l k i e całościujące r o z p o z n a n i a k o n d y c j i a n t r o p o l o g a c z y też a n t r o p o l o g i i ,
w s z e l k i e e p i s t e m o l o g i c z n e dekrety i m o t y w o w a n e e s e n c j a l i z m e m m e t o d o l o g i e
zostają w y e l i m i n o w a n e . N i e służą b o w i e m d o b r z e praktyce a n t r o p o l o g i c z n e j .
Przyjęcie, iż c z ł o w i e k i w s z e l k i e jego d z i a ł a n i a znaczące są e p i f e n o m e n e m c z e -
goś p r y m a r n e g o nie jest o w o c n e : ani p o z n a w c z o , ani e t y c z n i e . T r u d n o b o w i e m
posądzać b a d a c z a , który uznaje w s z e l k i e praktyki k u l t u r o w e z a cień j ę z y k a ,
struktur m e n t a l n y c h c z y systemu reguł s p o ł e c z n y c h o ś w i a d o m i e r o z w i j a n ą
w r a ż l i w o ś ć antropologiczną. T r u d n o też przyznać, że w r a ż l i w o ś c i tej służy
o b r a n i e tezy e p i s t e m o l o g i c z n e j z a p r z e w o d n i k a . S pot k anie z Innym w y m a g a
p o d j ę c i a w y s i ł k u - n i e ł a t w e g o , bo w y m a g a j ą c e g o g o t o w o ś c i do ciągłej autore-
w i z j i intelektualnej - w y s i ł k u o charakterze tak p o z n a w c z y m , jak e t y c z n y m . Zaś
z d a n i e się na d o k t r y n ę epistemologiczną, która w p u n k c i e w y j ś c i a rozstrzygnie
n a m , c z y (i e w e n t u a l n i e - jak) m o ż l i w e jest z r o z u m i e n i e Innego - d o k t r y n ę ,
która a l b o w y s i ł e k ten z b a g a t e l i z u j e , a l b o u d a r e m n i - s p o t k a n i a tego ani nie
zastąpi, ani nie u ł a t w i .
K o l e j n y m , a ostatnim w ą t k i e m , który z a m i e r z a m poruszyć, jest kwestia inspi-
racji, jakie W i t t g e n s t e i n o w s k i e p oj ę c i e „ s p o s o b u ż y c i a " w n o s i ć m o ż e d o r o z u -
m i e n i a kultury. Jak w i a d o m o , tendencje antyesencjali styczne, których j e d n y m
z i n i c j a t o r ó w b y ł W i t t g e n s t e i n , są o b e c n i e w a n t r o p o l o g i i dość p o w s z e c h n e .
T e n d e n c j e te są p r o g r a m o w o niechętne w s z e l k i m s y s t e m o w y m o p i s o m kultury
p r o w a d z ą c y m do u j m o w a n i a jej j a k o z a m k n i ę t e j i spójnej m o n a d y - m o n a d y
n i e w s p ó ł m i e r n e j w z g l ę d e m i n n y c h „ m o n a d " k u l t u r o w y c h . Ich r z e c z n i c y d e k l a -
rują nieufność w o b e c t rady c yj nych m e t o d jej o p i s u za p o m o c ą k r y t e r i ó w ję-
z y k o w y c h , e t n i c z n y c h c z y n a r o d o w y c h . Dyskredytują n i e r z a d k o operacyjność
pojęcia „ k u l t u r y " . Jak c h o ć b y James C l i f f o r d , który p r z y z n a j e z a r a z e m , że r e z y g -
nacja z n i e g o jest o b e c n i e t e o r e t y c z n i e n i e w y k o n a l n a
1 0
. Postulują też k o n i e c z -
10 J. Clifford, Kłopoty z kulturą, przeł. E. Durak, J. Iracka, E. Klekot,
M. Krupa, S. Sikora, M. Sznajderman, Wydawnictwo KR, Warszawa 2000,
s. 17-18.
1 6 6
I N S P I R A C J E W I T T G E N S T E I N O W S K I E . . .
ność d y n a m i c z n e g o u j m o w a n i a kultury j a k o otwartego p o l a przecinających się
działań s y m b o l i c z n y c h .
T e n d e n c j e te rodzą się w o b l i c z u faktu, iż w d o b i e g l o b a l i z a c j i i i n t e n s y w n e g o
r o z w o j u m e d i ó w e l e k t r o n i c z n y c h - r o z p a d u tradycyjny ch w s p ó l n o t i r ó w n i e
g w a ł t o w n e g o z a w i ą z y w a n i a się w s p ó l n o t n o w y c h , stare narzędzia teoretyczne
w y d a j ą się niewystarczające. Brakuje, niestety, narzędzi n o w y c h . Stąd świat ten
często opisuje się w kategoriach diasporyczności c z y h y b r y d y c z n o ś c i . Co z kolei
często p r o w a d z i d o gnostyckiej n i e m a l ż e w i z j i r o z p a d u świata o d i z o l o w a n y c h
i spójnych m o n a d k u l t u r o w y c h - w i z j i n o s t a l g i c z n e j , a p o n a d t o ciągle o d w o ł u -
jącej nas do starych narzędzi a n t r o p o l o g i c z n y c h - tracących p o w o l i swą wartość
eksplanacyjną.
Sądzić, że f i l o z o f i a Wittgensteina jest c u d o w n y m antidotum na p o w y ż s z e prob-
lemy, b y ł o b y , r z e c z jasna, naiwnością. A w s z e l k i e o b i e t n i c e z w i ą z a n e z szer-
s z y m i m o ż l i w o ś c i a m i inspiracji tą myślą należałoby poprzeć z n a c z n i e szerzej
z a k r o j o n y m i b a d a n i a m i , niż tekst ten oferuje. Z a r y z y k u j ę jednak s t w i e r d z e n i e m ,
że nawet jeśli z a s t o s o w a n i e W i t t g e n s t e i n o w s k i e j strategii myślenia nie skieruje
nas w stronę j a s n y c h r o z w i ą z a ń , to na p e w n o p o z w o l i uporać się z p o c h o p n y m i
d i a g n o z a m i d o t y c z ą c y m i j a k o b y n i e u l e c z a l n e g o k r y z y s u antropologii - kryzysu
jej tożsamości. Tożsamość ta z a w s z e była p r o b l e m a t y c z n a . Z ł o t y w i e k antropo-
l o g i i , w s p o m i n a n y częstokroć z e s k r y w a n y m ż a l e m , b y ł też w i e k i e m n i e ś w i a d o -
mości - ta zaś na nostalgię nie zasługuje.
W y d a j e się, ż e W i t t g e n s t e i n o w s k i e pojęcie „sposobu ż y c i a " m o g ł o b y p o z w o l i ć
impas ten przełamać, co za tym i d z i e - dostarczyć silnego w s p a r c i a teoretyczne-
go t e n d e n c j o m a n t y e s e n c j a l i s t y c z n y m . P r z e d e w s z y s t k i m z w i ą z a n e z Lebensfor-
men reguły g r a m a t y c z n e - reguły z a c h o w a ń znaczących - nie są b e z w z g l ę d n i e
p r z y p i s a n e d o j ę z y k a e t n i c z n e g o c z y kultury. A n i j ę z y k e t n i c z n y , ani kultura,
ani też sposób ż y c i a nie są z a m k n i ę t y m i , w e w n ę t r z n i e s p ó j n y m i m o n a d a m i ,
które m o ż n a b y k o n c e p t u a l i z o w a ć w o d e r w a n i u o d z m i e n n y c h , p o d m i o t o w o
c h a r a k t e r y z o w a n y c h s p o s o b ó w życia - nie m o ż n a " w i ę c charakteryzować ich
statycznie i e s e n c j a l i s t y c z n i e .
W Niebieskim zeszycie Wittgenstein z a u w a ż a , iż w y o b r a z i ć s o b i e jakiś j ę z y k to
w y o b r a z i ć s o b i e jakąś k u l t u r ę
1 1
. U w a g a ta, c h o ć jest s y m p t o m e m a n t r o p o l o g i c z -
nego z w r o t u w jego m y ś l i , nie znalazła się w Dociekaniach - tam Wittgenstein
d e c y d u j e się na inne s f o r m u ł o w a n i e . Z a m i a s t o kultu rze p i s z e o s p o s o b i e ż y c i a
11 L. Wittgenstein, Niebieski i brązowy zeszyt, przeł. A. Lipszyc, Ł. Sommer,
Wydawnictwo Spacja, Warszawa 1998, s. 204.
167
- kategorii, która nie jest p o j m o w a n a j a k o d e f i n i o w a l n y konstrukt teoretyczny.
Jest o n a d y n a m i c z n a , otwarta, n i e r e d u k o w a l n a ani do kultury (ujmowanej tra-
d y c y j n i e j a k o z w a r t a s u m a s y s t e m o w o o p i s y w a n y c h s p o s o b ó w ż y c i a , m o c n o
o s a d z o n a c z a s o w o i przest rzennie - c h a r a k t e r y z o w a n a p r z e z swoiste d l a niej
c e c h y dystynktywne), ani d o j ę z y k a , ani też d o s p o s o b ó w z a c h o w a n i a .
Sposób ż y c i a sprzęgnięty jest ze sferą d o ś w i a d c z e ń , uczuć, p r z e k o n a ń , wartości
- t w o r z ą c y c h z ł o ż o n ą siatkę reguł o r g a n i z u j ą c y c h świat n a s z y c h praktyk znaczą-
c y c h . Lebensformen mogą w o b r ę b i e jednej w s p ó l n o t y kult urowej w y t y c z a ć al-
ternatywne s p o s o b y działania i d o ś w i a d c z a n i a świata, mogą d o p e ł n i a ć się bądź
ścierać. P o n a d t o , j e d n a kultura d y s p o n o w a ć m o ż e w i e l o m a r ó ż n y m i s p o s o b a m i
ż y c i a , zaś różne w s p ó l n o t y k u l t u r o w e d y s p o n o w a ć mogą tym s a m y m s p o s o b e m
życia. J e d n y m s ł o w e m , s p o s o b y ż y c i a nie mogą być w z g l ę d e m siebie n i e w s p ó ł -
m i e r n e . N i e mogą być z a t e m w z a j e m n i e nieprzejrzyste.
Redefiniuje to p o s t ę p o w a n i e a n t r o p o l o g i c z n e - o d c z a r o w u j e b o w i e m episte-
m o l o g i c z n y p r o b l e m w z a j e m n e g o p r z e k ł a d u . N i e p r z e z w s k a z a n i e jakiejś uni-
wersalnej p r o c e d u r y , raczej d z i ę k i o d r z u c e n i u (czy raczej o d r z u c a n i u ) w i e l u
z a c i e m n i a j ą c y c h p r o b l e m z a ł o ż e ń . D i a l o g - p r z e k ł a d , c h o ć n i e ł a t w y , nie wy-
maga b o w i e m obecności w y ż s z e j instancji, c z y l i e p i s t e m o l o g i i i jej d e k r e t ó w
d o t y c z ą c y c h jego m o ż l i w o ś c i c z y też n i e m o ż l i w o ś c i .
N a z a k o ń c z e n i e k i l k a zastrzeżeń. F i l o z o f i a p ó ź n e g o Wittgenstein m o ż e być c e n -
n a , o ile o p e r a c j o n a l i z o w a n i u jej t o w a r z y s z y ś w i a d o m o ś ć , z a r ó w n o m o ż l i w o ś c i ,
jakie o n a oferuje, jak i o g r a n i c z e ń , jakie stawia. N i e da się ukryć, że W i t t g e n -
steina nie da się zastosować literalnie do j a k i e g o k o l w i e k projektu b a d a w c z e g o .
A to z k i l k u p r z y c z y n .
P o p i e r w s z e , w i e l e k ł o p o t u sprawiają k l u c z o w e d l a myśli W i t t g e n s t e i n o w s k i e j
pojęcia: z w ł a s z c z a pojęcia „ g r y j ę z y k o w e j " i „sposobu ż y c i a " . A u t o r Dociekań
posługuje się n i m i w r ó ż n o r o d n y c h i n i e s p r o w a d z a l n y c h do siebie kontekstach
- konstruuje je na z a s a d z i e p o d o b i e ń s t w a r o d z i n n e g o , c e l o w o unikając ich de-
f i n i o w a n i a . T r u d n o zarzucać mu ich permanentną niejasność, skoro nie są o n e
p o m y ś l a n e j a k o t e o r e t y c z n e konstrukty.
Są to raczej k o n s e k w e n t n e metafory,
użyteczne a n a l o g i e - narzędzia h e u r y s t y c z n e , które p r z e o r i e n t o w a ć mają naszą
perspektywę patrzenia na j ę z y k . Każde z a s t o s o w a n i e ich do k o n s t r u k t y w n e g o
projektu b a d a w c z e g o w y m a g a ich dookreślenia, a w k o n s e k w e n c j i - odejścia
od litery tekstu Dociekań.
Po d r u g i e , Wittgenstein pozostaje f i l o z o f e m radykal nie a n t y t e o r e t y c z n y m - po-
stulującym p o r z u c e n i e w y j a ś n i e ń i p o p r z e s t a n i e j e d y n i e na o p i s i e c z ą s t k o w y m .
Postulat ten literalnie z a s t o s o w a n y na p o l u j a k i e j k o l w i e k d y s c y p l i n y b a d a w c z e j
w i ą z a ł b y się z p r z y j ę c i e m skrajnego n o m i n a l i z m u m e t o d o l o g i c z n e g o . A tym
1 6 8
M A R T A R A K O C Z Y
INSPIRACJE WITTGENSTEINOWSKIE...
s a m y m m ó g ł b y z m u s i ć b a d a c z a do niekończącej się rejestracji gier j ę z y k o w y c h .
Ceną k o n s e k w e n t n e g o n o m i n a l i z m u jest p o z n a w c z y impas - n i e m o ż n o ś ć sfor-
m u ł o w a n i a j a k i c h k o l w i e k ujęć m o d e l o w y c h , które p o z w o l i ł y b y u p o r z ą d k o w a ć
d o ś w i a d c z e n i e e m p i r y c z n e , a następnie s f o r m u ł o w a ć j a k ą k o l w i e k teorię. Tak
w i ę c a n t r o p o l o g k o n s e k w e n t n y m nominalistą być nie m o ż e . I dlatego b e z -
w z g l ę d n a w i e r n o ś ć W i t t g e n s t e i n o w s k i e j d y r e k t y w i e jest w świetle p o s t ę p o w a n i a
n a u k o w e g o p o prostu n i e w y k o n a l n a .
J e d y n y m s p o s o b e m w y b r n i ę c i a z tej dość n i e w y g o d n e j sytuacji jest przyjęcie
u m i a r k o w a n e j wersji n o m i n a l i z m u . N o m i n a l i s t y c z n i e z o r i e n t o w a n e m e t o d o l o -
gie, z k t ó r y m i s y m p a t y z u j ę , są m e t o d o l o g i a m i w r a ż l i w y m i na e m p i r i ę i nieuf-
n y m i w z g l ę d e m j a k i c h k o l w i e k ł a t w y c h u o g ó l n i e ń , ś w i a d o m y m i h e u r y s t y c z n e g o
charakteru w s z e l k i c h m o d e l i , a co za tym i d z i e - h i p o t e t y c z n e g o charakteru
w s z e l k i c h teorii n a u k o w y c h .
Po t r z e c i e , c e l e m W i t t g e n s t e i n o w s k i e g o projektu f i l o z o f i c z n e g o nie jest d o k o -
nanie przeglądu w s z y s t k i c h n a s z y c h c o d z i e n n y c h praktyk j ę z y k o w y c h , b u d o w a
j a k i e j k o l w i e k f i l o z o f i c z n e j konstrukcji, a tym bardziej teorii j ę z y k a p o t o c z n e -
go. C e i e m jego jest p r z e f o r m u ł o w a n i e zadań f i l o z o f i i , która od tej pory leczyć
ma nas ze skłonności m e t a f i z y c z n y c h - chęci o p i s a n i a istoty świata c z y j ę z y k a .
Stąd p o s t u l o w a n a p r z e z niego o b s e r w a c j a gier j ę z y k o w y c h nie jest c e l e m sa-
m y m w s o b i e . Jest d z i a ł a n i e m d o r a ź n y m , służącym a n t y m e t a f i z y c z n e j t e r a p i i
1 2
- ż m u d n e m u o d d a l a n i u lub p r z e f o r m u ł o w a n i u p r o b l e m ó w f i l o z o f i c z n y c h .
Język nie interesuje W i t t g e n s t e i n a j a k o samoistny f e n o m e n , l e c z j a k o ź r ó d ł o fi-
l o z o f i c z n y c h n i e p o r o z u m i e ń . D l a t e g o c e l e a n t r o p o l o g a nie mogą być z b i e ż n e
z W i t t g e n s t e i n o w s k i m i . Co nie z n a c z y , że są radykalnie o d m i e n n e - W i t t g e n s t e i n
nie jest p o z n a w c z y m nihilistą, który w s z e l k i e czynności p o z n a w c z e z a d e k r e -
t o w a ć c h c e j a k o n o n s e n s o w n e . P r z e c i w n i e , jego terapia m o ż e p r z e o r i e n t o w a ć
nasz sposób myślenia: o d d a l i ć szereg z a ł o ż e ń i p r o b l e m ó w . A w k o n s e k w e n -
cji z m u s i ć nas m o ż e do p o s t a w i e n i a pytań n o w y c h - pyt ań, które wieść mogą
w k i e r u n k u n o w y c h r o z w i ą z a ń .
12 Warto dodać, że atak Wittgensteina na metafizykę (zarówno w Traktacie,
jak i w Dociekaniach) nie miał związku z jakimkolwiek pozytywizmem
czy scjentyzmem, o których wypowiadał się niechętnie, traktując je
jako postawy świadczące o kryzysie kultury europejskiej (stąd szereg
nieporozumień pomiędzy nim a zafascynowanymi antymetafizycznym
wydźwiękiem Traktatu członkami Koła Wiedeńskiego).
169
WITTGENSTEINIAN INSPIRATIONS I N THE REFLECTION O N
C U L T U R E
The article is devoted to an initial identification of methodological
inspirations which can be brought into cultural anthropology by the thought
of Ludwig Wittgenstein. His philosophical project - as radically anti-
theoretical, finally subordinated to the aims of anti-metaphysical therapy
- cannot be literally applied to any research projects. It can however serve
the creation of cognitively and ethically fruitful methodologies: open,
burdened with minimum of theoretical assumptions and preserving the
perspective of looking at meaningful practices as at subjectively mediated
practices; as at practices serving historically and culturally varying human
aims. Wittgenstein's though might help to avoid the stance, according to
which further existence of cultural anthropology is dependent on finding
the positive solution to its epistemological dilemmas. Wittgenstein's notion
of way of life can be then seen as useful for the reflection on hybridic and
diasporic character of cultures, which escape traditional theoretical tools.
M A R T A R A K O C Z Y
1 7 0